Strona 1
Bibula – pismo niezalezne » Chwyt za Nosek – Romuald Szeremietiew » Print
2013-10-03 07:12:35
http://www.bibula.com/?p=70564&print=1
Lipiec 2001. Dziennik
„Rzeczpospolita”:
Skorumpowany
minister S.
Lipiec 2013. Dziennik
„Rzeczpospolita”:
Skorumpowany minister
S.
- Bibula – pismo niezalezne - http://www.bibula.com -
Chwyt za Nosek – Romuald Szeremietiew
Posted By admin On 10-1-2013 @ 12:26 pm In WYDARZENIA W POLSCE |
Comments Disabled
W końcu lipca br. zadzwonił do mnie mój dawny współpracownik, usunięty w lipcu 2001 roku z zajmowanego w MON
stanowiska, które utracił jako tzw. człowiek Szeremietiewa. Pułkownik zachęcał mnie, abym zajrzał do dziennika
„Rzeczpospolita”.
Tej gazety nie biorę do ręki od czasu, gdy w lipcu 2001 r. opublikowano w niej artykuł „Kasjer z MON” informujący o wykryciu
„największej” w dziejach resortu obrony afery korupcyjnej. Byłem negatywnym bohaterem tego donosu. W jego następstwie
doświadczyłem wielu upokorzeń, przekreślono cały mój życiowy dorobek i na długo pozbawiono zaufania społecznego. Wtedy okazało
się prawdziwym powiedzenie, że polityk jest jak mucha – można go zatłuc gazetą. Nie powinno więc dziwić, że „takiej” gazety nie
brałem do ręki. To przypomniałem mojemu rozmówcy. Jednak pułkownik upierał się, że powinienem do „Rzeczpospolitej” zajrzeć.
Zajrzałem.
Prawie déjà vu
W psychologii opisywany bywa stan określany jako déjà vu – odczucie, że przeżywana obecnie sytuacja już kiedyś wydarzyła się.
„Rzeczpospolita” z lipca 2013 roku w artykule donosiła, że kontrwywiad wojskowy znalazł skorumpowanego wiceministra obrony.
Przypomniałem sobie lipiec 2001 roku i tamten numer „Rzeczpospolitej”. Wtedy co prawda skorumpowanego wiceministra
wygrzebywali „dziennikarze śledczy”, ale dziś już wiadomo, że źródłem ich wiadomości też był kontrwywiad wojskowy, wówczas WSI.
Teraz to była Służba Kontrwywiadu Wojskowego. W każdym razie wtedy i teraz źródłem wiadomości o korupcji w „Rzeczpospolitej”
są wojskowi tajniacy.
Znamienny i podobny jest też moment, gdy atak następuje. Mnie dosięgły zarzuty w czasie, gdy podległe mi
instytucje MON miały przeprowadzić przetargi na zakupy uzbrojenia opiewające na ponad 25 mld PLN.
Szczególne zainteresowanie budził przetarg na zakup samolotu wielozadaniowego. Po raz pierwszy pojawiał
się też związany z tymi zakupami problem kompensacji, offsetu, który miał dać ogromny zastrzyk technologii i
pieniędzy polskiej gospodarce, w tym zwłaszcza przemysłowi obronnemu. W zamierzonych zakupach
widziałem szansę nie tylko modernizacji armii, ale także na poprawę kondycji polskiej „zbrojeniówki”.
Podkreślałem więc w rozmowach z zainteresowanymi przetargami spoza Polski, że korzyści z offsetu będą
ważnym kryterium w procesie wyboru uzbrojenia przez MON. Docierały też do mnie sygnały, że to moje
stanowisko bardzo irytuje niektórych wpływowych oferentów uzbrojenia. Po usunięciu mnie z MON i uwikłaniu
w wlokące się latami śledztwa i procesy sądowe decyzje o wyborze uzbrojenia i offsetu podejmował kto inny.
W moim przekonaniu te decyzje, zwłaszcza gdy chodzi o umowy offsetowe, były niefortunne. Pozostawiam do
oceny na ile było to efekt przypadku lub niekompetencji, a na ile działanie świadome, sprzeczne z interesem
polskiego wojska i przemysłu.
Sytuacja wiceministra Waldemara Skrzypczaka jest podobna do mojej. Będzie on także nadzorował przetargi
na bardzo drogie systemy uzbrojenia: Polska ma kupić m.in. samoloty szkolne, rakiety średniego i dalekiego
zasięgu, okręty podwodne… Wymianie trzeba będzie poddać nieomal całość uzbrojenia wojsk lądowych
(artyleria, czołgi, wozy bojowe). MON zapowiada, że w najbliższych latach Polska na uzbrojenie wyda około
140 mld PLN. To są ogromne pieniądze, a wiadomo, że z racji słabej kondycji polskich zakładów dużą ich część
trafi do producentów zagranicznych. Do których? No i co MON będzie kupował?
Minister Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych bez wątpienia zna się na
uzbrojeniu. Wie też zapewne dobrze, w jaką broń należałoby polskie wojsko
wyposażać. Jednocześnie z racji zajmowanego stanowiska musi mieć różnorodne
kontakty z producentami uzbrojenia i sprzętu wojskowego. A w takich sytuacjach
łatwo można się natknąć na ludzi, którzy zabiegając o przychylność dla swoich
ofert użyją wszystkich środków, także spoza prawa, aby swój cel osiągnąć.
Tymczasem Skrzypczak głośno i stanowczo deklarował, że żadnym naciskom nie
ulegnie. Pozbawienie go stanowiska mogłoby wiec być potrzebne tym, którzy
chcieliby załatwiać swoje interesy nie koniecznie przy otwartej kurtynie.
Odnajduję więc sporo podobieństw w sytuacji mojej w 2001 roku i obecnej gen. Skrzypczaka, ale widzę
też istotne różnice. Mnie kontrwywiad WSI „rozpracowywał” na polecenie ówczesnego ministra obrony
(Komorowski) i za aprobatą premiera rządu (Buzek), który też mnie na wniosek ministra zdymisjonował.
Do tego minister Komorowski chciał przeprowadzającego operację „Szary Mietek” szefa kontrwywiadu
WSI (płk Mochol) awansować na generała i nawet złożył odpowiedni wniosek do prezydenta. Inaczej jest
w przypadku Waldemara Skrzypczaka. Broni go minister Siemoniak, a premier Tusk nadzorujący tajne
służby odwołał ze stanowiska szefa kontrwywiadu wojskowego Janusza. Noska, który wcześniej, dodajmy
tak jakoś „sam z siebie”, zawiadomił prokuraturę o skorumpowaniu wiceministra Skrzypczaka.
Czyj to Nosek, czyj?
Przełożeni wiceministra Skrzypczaka, minister Siemoniak i premier Tusk zachowują się tak, jakby nic nie
wiedzieli o tym, co robił szef SKW Nosek. Tymczasem zgodnie z art. 19 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 roku
o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego szef SKW jest zobowiązany powiadomić ministra obrony i przekazać
„niezwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i Prezesowi Rady Ministrów informacje mogące mieć
istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej Polskiej”. Skoro w
kwietniu 2013 roku Janusz Nosek skierował do Naczelnej Prokuratury Wojskowej zawiadomienie o
popełnieniu przestępstwa przez ministra Skrzypczaka, to najpóźniej w marcu powinien był powiadomić
Siemoniaka, Tuska i… Komorowskiego co odkrył. Czyżby podejrzenie skorumpowania wysokiego
urzędnika państwowego odpowiadającego za zakupy uzbrojenia za wiele miliardów złotych było informacją bez znaczenia „dla
bezpieczeństwa i międzynarodowej
pozycji
[1]
Rzeczypospolitej”?
W prasie pojawiły się spekulacje na temat rzekomej wojny między generałami Noskiem i Skrzypczakiem. Skrzypczak rzeczywiście
jest generałem broni WP. Trudno jednak Noska uznać za takiego samego generała jak Skrzypczak. Mimo generalskich szlifów Nosek
jest stuprocentowym cywilem. W wojsku nigdy nie służył i do objęcia szefostwa SKW stopnie otrzymywał jako funkcjonariusz służb
cywilnych UOP i ABW. Właśnie to jego „pochodzenie” ze środowiska cywilnych tajniaków każe się zastanowić, dlaczego ktoś taki jak
on wybrał się na wojnę, w której stracił stanowisko i naraził się premierowi; ”Mundurowi powinni umieć zacisnąć zęby, kiedy dotykają
ich trudne decyzje” – powiedział w Sejmie Donald Tusk. Tak nierozważnie mógłby postąpić tylko ktoś niemądry, a Nosek wygląda na
spryciarza.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości kilka razy zgłaszali poważne uchybienia w pracy szefa SKW. Tusk puszczał to mimo uszu. Co więc
się stało, że premier słuch odzyskał i Noska odwołuje nie pytając nawet o opinię prezydenta, do czego w takim przypadku
zobowiązuje go ustawa?
Strona 2
Bibula – pismo niezalezne » Chwyt za Nosek – Romuald Szeremietiew » Print
2013-10-03 07:12:35
http://www.bibula.com/?p=70564&print=1
Komorowski awansuje Noska na generała WP.
Pierwszy od lewej stoi Bogdan Klich.
Nosek w mundurze generalskim ozdobionym
bronkowym kotylionem.
Interesującą hipotezę odwołania Noska przedstawił płk Andrzej Kowalski. W wywiadzie dla „Naszego Dziennika” (30.09.) były szef
SKW mówi: „Upraszczając, można powiedzieć, że mamy wojnę dwóch niedźwiedzi: obozu prezydenta i obozu premiera tłukących się
między sobą. Zakupy uzbrojenia dla wojska są tak dużym strumieniem pieniędzy, że każda ze stron chce mieć dominujący głos w tej
sprawie.” A pytany przez dziennikarza, czy Skrzypczak może być ofiarą tej wojny odpowiada: „Wygląda na to, że chodziło o to, by
przestał pełnić funkcję, którą pełnił w MON, i nie decydował w sprawach, o których miał decydować.”
Skoro jednak mamy wojnę dwóch niedźwiedzi, to może za zda się samobójczą akcją Noska stoi „niedźwiedź” z tego „obozu
prezydenta”? A Nosek narażając się Tuskowi jednocześnie zasługuje się u Komorowskiego.
A ponadto mimo usunięcia Noska z SKW jego poczynania mogą przynieść
zamierzony skutek. Jeśli bowiem prokuratura podejmie śledztwo, to w następstwie
także Skrzypczak zostanie odwołany ze stanowiska. Wówczas cel – „Skrzypczak
won z MON” – zostanie osiągnięty. Żeby tak się stało wystarczy, aby wspomniany
„niedźwiedź” miał możliwość wpływania na to co zrobi prokuratura, jak wiadomo
„niezależna od rządu”. Czy będzie niezależna od drugiego „niedźwiedzia”?
Kotylionowy generał
Funkcjonariusz cywilnych służb Janusz Nosek pochodzi z krakowskiego UOP. Dla
polityków dzisiejszej Platformy Obywatelskiej to bardzo ważne środowisko. Zanim
bowiem powstała PO stąd czerpali oni kandydatów do obejmowania centralnych
stanowisk w służbach. Robił to wpływowy niegdyś polityk Jan Maria Rokita, który
zresztą spowodował decyzję Buzka, że w czerwcu 2000 roku to Komorowski objął
w rządzie AWS stanowisko szefa MON. Za sprawą Rokity z krakowskiego UOP do
centrali WSI trafili Tadeusz Rusak (szef) i Kazimierz Mochol (zastępca szefa).
Obaj wiernie służyli Komorowskiemu, a Rusak później przechwalał się na stronie
internetowej Stowarzyszenia SOWA założonego przez osoby z rozwiązanego WSI:
„To ja zniszczyłem karierę Szeremietiewa”. Z tego właśnie krakowskiego UOP
pochodzi też Janusz Nosek, o którym powszechnie wiadomo, że jest blisko
związany z Komorowskim.
Odwołany szef SKW jest z
zawodu, tak jak Komorowski,
nauczycielem historii. W 1992
roku trafił do UOP i zajmował
tam, a następnie w ABW różne
stanowiska kierownicze. W wojsku nie służył i nie ma żadnego przygotowanie w
tej dziedzinie, a mimo to w 2008 roku na wniosek ministra obrony Klicha premier
Tusk mianował Noska szefem wojskowej służby kontrwywiadowczej. W dwa lata
później 9 listopada 2010 roku Komorowski awansował go na generała Wojska
Polskiego.
Awans otrzymał pół roku po tym, jak dowodzona przez niego służba wykazała się
skrajną nieudolnością ochraniając zwierzchnika sił zbrojnych i najwyższych
dowódców wojskowych w przelocie do Smoleńska na uroczystości katyńskie. A
teraz mimo takich „zasług” Tusk postanowił go odwołać – zdaje się premier
złapał prezydenta za Nosek.
A wracając do wspomnianego déjà vu – zarówno w mojej sprawie w 2001 roku jak
i teraz w tej związanej ze Skrzypczakiem nie wiedzieć czemu pojawia się
Komorowski. Znane powiedzenie zaś mówi, że jak nie wiadomo o co chodzi, to
zwykle chodzi o pieniądze.
Romuald Szeremietiew
Article printed from Bibula – pismo niezalezne: http://www.bibula.com
URL to article: http://www.bibula.com/?p=70564
URLs in this post:
[1] pozycji: http://3obieg.pl/void%280%29
Copyright © 2006-2009 Bibula.com All rights reserved.