Husserl Edmund Kryzys europejskiego czlowieczeństwa a filozofia

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Edmund Husserl

Kryzys Europejskiego Czł

owieczeństwa

a Filzofia

Chcępodją

ćw tym wykł

adzie próbęobudzenia nowego

zainteresowania tak szeroko dziśdyskutowanym tematem
kryzysu europejskiego przez filozoficzne rozwinię

cie histo-

rycznej idei (albo teleologicznego sensu) europejskiego
czł

owieczeń

stwa. Jeż

eli uda mi sięprzy tym wykazaćistotne

funkcje, jakie w ramach tego sensu winny peł

nićfilozofia i

wyrosł

e z filozofii nauki, kryzys Europy ukaż

e sięnam w

nowym ś

wietle.

Zacznijmy od nawią

zania do tego, co wszyscy dobrze

znamy, do róż

nicy mię

dzy naukowąmedycynąprzyrodniczą

a tak zwaną„ludowąmedycynąnaturalną

". Podczas gdy ta

ostatnia czerpie swe soki z naiwnej empirii i tradycji, to
ź

ródł

em medycyny naukowej jest spoż

ykowanie wyników

nauk czysto teoretycznych, nauk o ludzkiej cielesnoś

ci, a

wię

c przede wszystkim anatomii i fizjologii. Te z kolei

opierają się na naukach podstawowych wyjaś

niają

cych

przyrodęnajogólniej, tj. na fizyce i chemii.

Przejdź

my teraz od ludzkiej cielesnoś

ci do ludzkiej du-

chowoś

ci, do tematu tak zwanych nauk humanistycznych.

Interesująsięone w sposób teoretyczny wył

ą

cznie czł

owie-

kiem jako osobą

, jego osobowym ż

yciem i dział

alnoś

cią

, a

korelatywnie - wytworami tej dział

alnoś

ci. O ż

yciu oso-

bowym mówimy wtedy, gdy Ja i My wspólnie ż

yj ą^hory-

zoncie wspólnoty. Sąto wspólnoty o rozmaitych, prostych
lub bardziej zł

onych postaciach, jak rodzina, naród,

wspólnota ponadnarodowa. Sł

owo „ż

ycie" nie ma tu zna-

czenia fizjologicznego, lecz oznacza ż

ycie kierują

ce sięku

celom, dokonują

ce pracy w sferze ducha; jest to ż

ycie w

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

najszerszym sensie kulturotwórcze w jednoś

ci danej dzie-

jowoś

ci. Wszystko to jest tematem róż

norodnych nauk

humanistycznych. Rzecz jasna, róż

nica mię

dzy prę

ż

nym

rozwojem a uwią

dem albo - moż

na i tak powiedzieć-

mię

dzy zdrowiem a chorobą

, zachodzi równieżw odniesieniu

do wspólnot, ludów, pań

stw. Nie powinno zatem dziwić

pytanie: dlaczego tutaj nigdy nie wykształ

cił

a sięodpowiednia

medycyna naukowa, medycyna narodów i wspólnot
ponadnarodowych? Narody europejskie sąchore, sama
Europa, powiada się

, przeż

ywa kryzys. Bynajmniej nie

brak tu znachorów. Wrę

cz zalewająnas strumieniem na-

iwnych i nł

edowarzonych propozycji reform. Ale dlaczego te

tak wspaniale rozwinię

te nauki humanistyczne odmawiają

tu tej sł

by, którąnauki przyrodnicze w swej sferze peł

nią

w sposób wzorowy?

Kto zna ducha nowoczesnych nauk, nie bę

dzie miał

opotu z odpowiedzią

. Wielkoś

ćnauk przyrodniczych polega

na tym, ż

e nie poprzestająna naocznej empirii, wszelki

bowiem opis przyrody ma byćdla nich jedynie wstę

pnym

krokiem do ś

cisł

ego, a ostatecznie fizykalno-chemicznego

wyjaś

nienia. Powiada się

: nauki „tylko opisują

ce" wią

ż

ąnas ze

skoń

czonoś

ciąotaczają

cego nas ś

wiata. Ścisł

e matematyczne

przyrodoznawstwo

natomiast,

dzię

ki

swej

metodzie,

obejmuje nieskoń

czonoś

ci - wraz z tym, co w nich jest

rzeczywiste i realnie moż

liwe. To, co dane naocznie, jest

dlańjedynie subiektywnie zrelatywizowa-nym zjawiskiem i
chce

ono

w

systematycznej

aproksymacji

badać

bezwarunkowo

ogólne

prawa

i

elementy

ponadsu-

biektywnej („obiektywnej") przyrody. Wszelkie wstę

pnie

dane naocznie konkrety - oboję

tne, czy sąto ludzie, czy

zwierzę

ta, czy teżciał

a niebieskie - chce wyjaś

niaćna

podstawie tego, co istnieje ostatecznie, a mianowicie indu-
kują

c z wszystkich faktycznie danych zjawisk przyszł

e mo-

ż

liwoś

ci i prawdopodobień

stwa w takim zakresie i z taką

dokł

adnoś

cią

, jakie przekraczająwszelkązwią

zanąz nao-

cznoś

cią empirię

.

Nastę

pstwem

konsekwentnego

wy-

kształ

cenia nauk ś

cisł

ych w czasach nowoż

ytnych był

a pra-

wdziwa rewolucja w technicznym opanowaniu przyrody.
Cał

kiem inna, niestety, (w myś

l tego zrozumiał

ego jużdla

nas uję

cia) jest sytuacja metodyczna w naukach huma-

nistycznych - i to z powodów należ

ących do istoty rzeczy.

Ludzka duchowoś

ćma przecieżswąpodstawęw ludzkiej

physis, wszelkie jednostkowe życie psychiczne ufundo-
wane jest na fizycznej cielesnoś

ci - a zatem takż

e każ

da

wspólnota ufundowana jest na fizycznych ciał

ach ludzi bę

-

cych jej czł

onkami. Gdyby wię

c w odniesieniu do feno-

menów humanistyki miał

o byćmoż

liwe rzeczywiś

cie ś

cisł

e

wyjaś

nianie, a co za tym idzie, podobnie dalekosię

żna

praktyka naukowa jak w sferze przyrody, to humaniś

ci

musieliby zajmowaćsięnie tylko duchem jako takim, ale
równieżcofaćsiędo jego fizycznych podstaw i korzystaćw
swych wyjaś

nieniach z poś

rednictwa ś

cisł

ej fizyki i chemii.

To jednak jużw odniesieniu do pojedynczego czł

owieka, nie

mówią

c o wielkich wspólnotach historycznych, rozbija się(i

nie widaćtu nadziei na ż

adnązmianę

) o skomplikowany

charakter niezbę

dnych ś

cisł

ych badań psychofizycznych.

Gdyby ś

wiat był budowlą o dwóch, by tak rzec,

równouprawnionych sferach realnoś

ci, przyrody i ducha, i

ż

adna z nich nie był

aby ani metodycznie, ani rzeczowo

uprzywilejowana, wówczas sytuacja był

aby zupeł

nie inna.

Ale jedynie przyrodęmoż

na traktowaćjako zamknię

ty

ś

wiat dla siebie, jedynie przyrodoznawstwo moż

e z niezł

o-

mnąkonsekwencjąabstrahowaćod wszystkiego, co du-
chowe i badaćprzyrodętylko jako przyrodę

. Taka konse-

kwentna abstrakcja, przeprowadzona vice versa po drugiej
stronie, nie prowadzi wcale humanisty, zainteresowanego
wył

ącznie sprawami ducha, do zamknię

tego w sobie, okre-

ś

lonego jedynie przez zwią

zki czysto duchowe „ś

wiata",

który mógł

by byćtematem czystej i uniwersalnej humani-

styki jako paraleli czystego przyrodoznawstwa. Ducho-

Edmund Husserl

12

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

13

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

woś

ćanimalna, duchowoś

ćludzkich i zwierzę

cych „dusz",

do której odsył

a wszelka inna duchowoś

ć,ufundowana jest

w każ

dym przypadku przyczynowo w ciał

ach fizycznych.

Dlatego teżjest zrozumiał

e, ż

e humanista, zainteresowany

wył

ą

cznie sprawami ducha jako takimi, nie wychodzi poza

opisy, poza historięducha, i pozostaje cał

kowicie zwią

zany z

naocznymi

skoń

czonoś

ciami.

Widać to

na

każ

dym

przykł

adzie. Historyk np. nie moż

e zajmowaćsięantyczną

Grecją

, nie uwzglę

dniają

c jej geografii fizycznej, nie moż

e

badaćstarogreckiej architektury, pomijają

c stronęfizyczną

budowli itd. Wydaje sięto zupeł

nie jasne.

Ale czy cał

y manifestują

cy sięw tym wywodzie sposób

myś

lenia nie opiera sięna fatalnych przesą

dach i czy sam

przez swe oddział

ywanie nie ponosi współ

odpowiedzialnoś

ci

za chorobęEuropy? Rzeczywiś

cie, jestem o tym prze-

konany, a zarazem mam nadziejęwykazać

, ż

e tu również

leż

y istotne ź

ródł

o owej pozornej oczywistoś

ci, z jaką

współ

czesny naukowiec przeczy moż

liwoś

ci zbudowania

podstaw ogólnej, samodzielnej i nie odwoł

ują

cej siędo

innych dziedzin nauki o duchu, i nawet nie próbuje wdawać
sięna ten temat w dyskusję

.

Ze wzglę

du na nasz problem Europy musimy zają

ćsię

tymi sprawami nieco bliż

ej i obnaż

yćkorzenie powyż

szej, na

pierwszy rzut oka tak jasnej argumentacji. Z pewnoś

cią

historyk, badacz kultury, badacz każ

dej sfery ducha, wś

ród

swych fenomenów znajduje równieżfizycznąprzyrodę

, w

naszym przykł

adzie przyrodę antycznej Grecji. Ale ta

przyroda nie jest przyrodąw sensie nauk przyrodniczych,
lecz tym, co staroż

ytni Grecy uważ

ali za przyrodę

, tym, co

jako otaczają

cy ich ś

wiat stanowił

o ich naturalnąrzeczy-

wistoś

ć. Mówią

c peł

niej: historyczny ś

wiat otaczają

cy Gre-

ków nie jest ś

wiatem obiektywnym w naszym sensie, lecz

ich „przedstawieniem ś

wiata", tj. ogół

em tego, co subiek-

tywnie dla nich istniał

o, wraz ze wszystkim, co uznawali za

rzeczywiste, ł

ą

cznie z bogami, demonami itp.

„Świat otaczają

cy" jest poję

ciem należ

ą

cym wył

ą

cznie

do sfery duchowej. Fakt, ż

e zawsze ż

yjemy w jakimśota-

czają

cym nas ś

wiecie, do którego odnosząsięwszelkie

nasze troski i poczynania, jest faktem czysto duchowym.
Ten otaczają

cy nas ś

wiat jest naszym tworem duchowym,

powstał

ym w naszym historycznym ż

yciu. Jeż

eli ktoś

przeto za temat swych badańbierze ducha jako takiego, to
nie ma tu ż

adnych powodów, które nakazywał

yby mu

odwoł

ywaćsiędo wyjaś

nieńinnych niżczysto duchowe. I

tak jest wszę

dzie, albowiem: niedorzecznoś

ciąjest upa-

trywanie w przyrodzie czegośz istoty swej obcego duchowi,
podobnie jak niedorzeczna jest wynikają

ca z tego chę

ć

podbudowania humanistyki przyrodoznawstwem w celu
jej rzekomego uś

ciś

lenia.

Cał

kiem zapomina sięrównież

, ż

e przyrodoznawstwo

(jak wszelka nauka w ogóle) jest nazwąpewnych osią

gnię

ć

duchowych, mianowicie osią

gnię

ćwspół

pracują

cych ze

sobąprzyrodników; jako takie należ

ąone, na równi z

innymi wydarzemiami duchowymi, do krę

gu tego, co należ

y

wyjaś

nić humanistycznie. Czyż nie był

oby znów nie-

dorzecznoś

ciąi bł

ę

dnym koł

em, gdyby ktośchciałwyjaś

-

niaćprzyrodniczo to historyczne wydarzenie noszą

ce na-

zwę„przyrodoznawstwo", wyjaś

niaćodwoł

ują

c siędo

przyrodoznawstwa i jego praw przyrody, które same, jako
osią

gnię

cie duchowe, stanowiątu przecieżproblem?

Humaniś

ci

zaś

lepieni

naturalizmem

(zwalczanym

wprawdzie, ale tylko werbalnie) w ogóle zrezygnowali z
samego postawienia problemu czystej i uniwersalnej hu-
manistyki, nauki o istocie ducha jako takiego, nauki, która

ś

ledził

aby bezwarunkowo ogólne prawa i elementy ducho-

woś

ci, w celu uzyskania wyjaś

nieńnaukowych w sensie

absolutnie definitywnym.

Dotychczasowe filozoficzne rozważ

ania dotyczą

ce du-

cha prowadząnas do nastawienia, które pozwala prawi-

owo uchwycićnasz temat duchowej Europy jako pro-

Edmund Husserl

14

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

15

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

blem czysto humanistyczny i tak teżgo potraktować

, a

wię

c przede wszystkim jako problem historii ducha. Jak

jużpowiedzieliś

my na wstę

pie, na tej drodze powinniś

my

dostrzec osobliwą

, tylko naszej Europie jakby wrodzoną

teleologię

, najś

ciś

lej przy tym powią

zanąz owym przeł

o-

mem czy teżwtargnię

ciem filozofii i jej rozgał

ę

zień- nauk -

w antycznej Grecji. Przeczuwamy już

, ż

e bę

dzie tu szł

o o

rozjaś

nienie najgł

ębszych ź

ródełfatalnego naturalizmu

albo też- co okaż

e sięrównoznaczne - nowoż

ytnego du-

alizmu w interpretacji ś

wiata. Ostatecznie na tej wł

nie

drodze powinien odsł

onićsięwł

ciwy sens kryzysu euro-

pejskiego czł

owieczeń

stwa.

Nasze pytanie brzmi: jak moż

na scharakteryzowaćdu-

chowąpostaćEuropy? Nie idzie nam wię

c o Europęw

rozumieniu geograficznym, Europęna mapie - tak, jakby
terytorialny zakres mieszkają

cych tu razem ludzi zakreś

lał

granice europejskiego czł

owieczeń

stwa. W sensie ducho-

wym do Europy należ

ąoczywiś

cie dominia angielskie,

Stany Zjednoczone itd., ale nie Eskimosi, Indianie z jar-
marcznych bud czy teżCyganie od wieków wł

óczą

cy się

po cał

ej Europie. Termin „Europa" obejmuje tutaj, rzecz

jasna, jednoś

ć duchowego ż

ycia, dział

ania, tworzenia,

wraz ze wszystkimi celami, interesami, zabiegami i wysił

-

kami oraz stworzonymi dla nich instytucjami i organizac-
jami. W tym wszystkim dział

ająposzczególni ludzie stowa-

rzyszeni w róż

noraki sposób i na róż

nych szczeblach w

rodzinach, plemionach, narodach, wszyscy wewnę

trznie

powią

zani duchowo i - jak powiedział

em - w jednoś

ci

jednej postaci duchowej. Osobom, zwią

zkom osób i wszy-

stkim ich dzieł

om kultury należ

y zatem przyznaćwspólny,

ł

ą

czą

cy je wszystkie charakter.

„Duchowa postaćEuropy" - co to jest? [Należ

y] wykazać

filozoficznąideęimmanentnie zawartąw historii Europy
(duchowej Europy) albo - co jest tym samym - jej
immanentnąteleologię

, która z punktu widzenia cał

ej lu-

dzkoś

ci uwidacznia sięjako wył

onienie sięi począ

tek ro-

zwoju nowej epoki ludzkoś

ci, epoki takiej ludzkoś

ci, która

chce i potrafi ż

yćjedynie w swobodnym kształ

towaniu

swego bytu (Daseins), swego historycznego ż

ycia w oparciu o

idee rozumu, o nieskoń

czone zadania.

Każ

da postaćduchowa z istoty swej osadzona jest w

uniwersalnej przestrzeni historycznej albo teżw szczególnej
jednoś

ci czasu historycznego [okreś

lają

cych ją

] co do

nastę

pstwa i współ

istnienia; każ

da postaćma swe dzieje.

Jeż

eli zatem podą

ż

ymy za zwią

zkami historycznymi i wyj-

dziemy, co jest konieczne, od nas i od naszego narodu, to
historyczna cią

ćpoprowadzi nas coraz dalej od naszego

narodu do są

siednich, i tak od narodu do narodu, od epoki do

epoki. W staroż

ytnoś

ci wreszcie od Rzymian do Greków, do

Egipcjan, Persów itd., ale to oczywiś

cie nie koniec.

Zagł

ębiamy sięw prehistorięi musimy się

gną

ćdo ważnego

i

obfitują

cego

w

cenne

uwagi

dzieł

a

Menghina

Weltgeschichte der Steinzeit. Przy takim postę

powaniu lud-

zkoś

ćjawi nam sięjako jedno jedyne, duchowo tylko po-

wią

zane ż

ycie ludzi i ludów. Peł

no tu typów kulturowych i

antropologicznych, ale nie ma mię

dzy nimi ostrych granic. Jest

jak morze, w którym ludzie i ludy tworząprzelotne i znów
znikają

ce fale, raz bogatsze i bardziej skomplikowane, raz

znów bardziej prymitywne.

A przecieżgdy rozważ

ymy sprawękonsekwentnie i nie

dziemy ograniczaćsiędo czysto zewnę

trznych przeja-

wów, dostrzeż

emy nowe, swoiste powią

zania i róż

nice.

Narody europejskie, choćtak skł

ócone, ł

ą

czy przecieżpewne

szczególne pokrewień

stwo wewnę

trzne, które przenika je

wszystkie i wykracza poza róż

nice narodowe. Jest to jakby

braterstwo, które w tym krę

gu daje nam ś

wiadomoś

ć

wspólnej ojczyzny. Wychodzi to natychmiast na jaw, gdy
wczuwamy sięnp. w dzieje Indii z ich wieloma narodami i
tworami kulturowymi. W tym krę

gu znów zachodzi jednoś

ć

jakby rodzinnego pokrewień

stwa, ale obcego nam.

Edmund Husserl

16

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

n

T".

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

Z drugiej strony ludzie indyjskiego obszaru kulturowego
doś

wiadczająnas jako obcych, a tylko siebie nawzajem jako

wspótplemień

ców.

Lecz

ta

zrelatywizowana

na

wielu

poziomach istotowa róż

nica mię

dzy swojskoś

ciąa obcoś

cią

,

podstawowa

kategoria

wszelkiej

dziejowoś

ci,

nie

moż

e

wystarczyć

. Historyczna ludzkoś

ćnie zawsze da sięjednolicie

usystematyzowaćwedle tej kategorii. Czujemy to wł

nie, gdy

idzie o nasząEuropę

. Jest w niej cośwyją

tkowego, co również

inne grupy ludzkoś

ci w nas wyczuwają

, a co, niezależ

nie od

wszelkich wzglę

dów utylitarnych, skł

ania je, przy niezł

omnej

woli

duchowego

samozachowania,

do

cią

ej

przecież

europeizacji, podczas gdy my, o ile dobrze siebie rozumiemy,
nigdy nie bę

dziemy sięnp. india-nizować

. Jak są

dzę

, czujemy (i

przy cał

ej swej niejasnoś

ci poczucie to jest prawomocne), ż

e

naszemu europejskiemu czł

owieczeństwu wrodzona jest

pewna entelechia, która przenika wszelkie przemiany postaci
Europy i nadaje im sens rozwoju zmierzają

cego ku idealnej

postaci ż

ycia i bytu - jako wiecznemu biegunowi. Nie idzie tu o

którą

śz owych znanych celowoś

ci, które nadająspecyficzny

charakter fizycznemu królestwu istot organicznych, a wię

c o

cośw rodzaju biologicznego rozwoju od postaci zarodkowej,
poprzez liczne stadia, do dojrzał

ci, a nastę

pnie staroś

ci i

obumierania. Z istoty nie istnieje zoologia narodów. Narody
sąjednoś

ciami duchowymi, brak im, a w szczególnoś

ci brak

ponadnarodowej Europie, jakiejkolwiek jużosią

gnię

tej albo

osią

galnej

postaci

dojrzał

ej,

jako

postaci

regularnie

powtarzalnej. Czł

owieczeń

stwo dusz nigdy nie był

o ani nigdy

nie bę

dzie gotowe i nigdy nie moż

e siępowtórzyć

. Duchowy

telos europejskiego czł

owieczeń

stwa, w którym zawarty jest

telos poszczególnych narodów i pojedynczych ludzi, leż

y w

nieskoń

czonoś

ci, jest nieskoń

czonąideą

, ku której, by tak

rzec, skrycie zmierza wszelkie duchowe stawanie się

. Skoro

wiadomiony zostałw rozwoju jako telos, z koniecznoś

ci

stałsięteżpraktycznym celem woli,

i tak oto zapoczą

tkowane został

o nowe stadium rozwoju,

kierowane przez normy i idee normatywne.

To wszystko jednakż

e ma byćnie spekulatywnąinter-

pretacjąnaszych dziejów, lecz wyrazem ż

ywego przeczucia

narastają

cego w wyzbytym wszelkich przesą

dów namyś

le.

Przeczucie to daje nam do rę

ki intencjonalnąnićprzewo-

dnią

, która pozwala dostrzec w dziejach europejskich

szczególnie waż

ne zwią

zki; prześ

ledzenie tych zwią

zków

zmieni nasze przeczucie w pewnoś

ć

. Przeczucie jest emoc-

jonalnym drogowskazem wszelkich odkryć

.

Przejdź

my do rzeczy. Duchowa Europa ma swe miejsce

urodzenia. Nie mam tu na myś

li miejsca w sensie geogra-

ficznym, jako okreś

lonego kraju - jakkolwiek i to jest

faktem - lecz duchowe miejsce urodzenia w pewnym narodzie
lub w pojedynczych ludziach i grupach ludzi tego narodu.
Jest to oczywiś

cie naród grecki w VII i VI wieku przed Chr.

W

narodzie

tym

powstał

o

n o w e g o

r o d z a j u

n a s t a w i e n i e jednostek do otaczają

cego ś

wiata. A w

konsekwencji wył

oniłsięrównieżnowy rodzaj tworów

duchowych, szybko rozrastają

cy sięw zamknię

tąpostać

kulturową

; Grecy nazwali jąf i l o z o f i ą. W poprawnym

przekł

adzie, zgodnym ze ź

ródł

owym sensem, nie znaczył

o to

nic innego, jak uniwersalna nauka, nauka o wszechś

wiecie, o

wszech jednoś

ci wszelkiego bytu. Wkrótce zainteresowanie

wszechbytem, a tym samym pytanie o wszechogarniają

ce

stawanie sięi o byt w stawaniu zaczę

ł

o róż

nicowaćsięco do

ogólnych form i dziedzin bytu, i tak oto filozofia, nauka
jedyna, rozgał

ę

ził

a sięw liczne nauki szczegół

owe.

W wył

onieniu sięfilozofii mają

cej taki wł

nie sens, a wię

c

sens, w którym współ

zawarte sąwszystkie nauki, widzę-

jakkolwiek moż

e to brzmiećparadoksalnie - pra-fenomen

duchowej

Europy.

Bliż

sze

wyjaś

nienia,

choć z

koniecznoś

ci zwię

e, usunąniebawem pozór paradoksu.

Filozofia, nauka, to nazwa pewnej specjalnej klasy tworów
kultury. Historyczny ruch, którego formąstał

sięstyl

Edmund Husserl

19

18

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

europejskiej wspólnoty ponadnarodowej, zmierza ku pewnej
leż

ą

cej <v nieskoń

czonoś

ci postaci normatywnej, ale nie jest

to

taka

postać

,

którą moż

na by wyczytać z czysto

morfologiczcnej obserwacji zmian postaci tej wspólnoty. Stale
skierowanie na normę charakteryzuje wewnę

trznie ż

ycie

intencjonalne poszczególnych osób, a stą

d równieżnarody

wraz z ich poszczególnymi społ

ecznoś

ciami i w koń

cu

organizm

narodów

powią

zanych

swą europejskoś

cią

;

oczywiś

cie, nie charakteryzuje ono ż

ycia wszystkich osób, a

zatem nie jest w peł

ni rozwinię

te w osobach wyż

szego rzę

du,

ukonstytuowanych przez akty intersubiektywne, ale mimo to
przynależ

y do nich w formie koniecznego toku rozwoju i

rozprzestrzeniania

się

ducha

powszechnie

obowią

zują

cych.norm. To zaśoznacza postę

pują

cąprzemianę

cał

ej

ludzkiej

wspólnoty,

powodowaną przez

idee

kształ

towane i oddział

ują

ce pierwotnie tylko w mał

ych, a

nawet najmniejszych krę

gach. Idee, wytworzone w posz-

czególnych osobach twory sensowe nowego, cudownego
rodzaju, kryją

ce w sobie intencjonalne nieskończonoś

ci, nie

sąjak realne rzeczy w przestrzeni, które przez sam fakt
pojawienia sięw obszarze ludzkiego doś

wiadczenia wcale nie

musząjeszcze miećznaczenia dla czł

owieka jako osoby. Wraz z

pierwsząkoncepcjąidei czł

owiek stopniowo zaczyna stawaćsię

nowym czł

owiekiem. Jego duchowy byt wkracza w rozwijają

cy

się ruch kształ

towania od nowa. Ruch ten od samego

począ

tku ma charakter komunikatywny, budzi nowy styl w

sposobie

ż

ycia

osób

pozostają

cych

w

krę

gu

jego

oddział

ywania, a ci, którzy tylko rozumiejąidee zrodzone w

innych osobach, pobudzani sądo stawania sięnowymi ludź

mi.

W jego ramach (a nastę

pnie równieżpoza nimi) upowszechnia

sięszczególny sposób bycia czł

owiekiem, taki mianowicie, ż

e

ż

yją

c w skoń

czonoś

ci, czł

owiek kieruje sięcał

ym swym ż

yciem

ku biegunom nieskoń

czonoś

ci. Wraz z tym powstaje również

nowa zasada jednoczenia osób we wspólnotęi nowa postać
trwał

ej wspól-

noty, której ż

ycie duchowe, zjednoczone mił

ciąidei,

wytwarzaniem idei i idealnym normowaniem ż

ycia, za-

wiera w sobie otwarty ku przyszł

ci horyzont nieskoń

czo-

noś

ci: horyzont nieskoń

czonoś

ci pokoleńodnawiają

cych

sięz ducha idei. To wszystko dokonuje siępoczą

tkowo w

przestrzeni duchowej jednego jedynego narodu, narodu
greckiego, jako rozwój filozofii i wspólnot filozoficznych.
Wraz z tym rodzi się

, najpierw tylko w tym narodzie,

powszechny duch kultury, który póź

niej wcią

ga w swąorbitę

cał

ąludzkoś

ć- i tak oto dokonuje siępostę

pują

ca wcią

ż

przemiana w formie nowej historycznoś

ci.

Ten szkicowy zarys nabierze peł

ni i stanie siębardziej

zrozumiał

y, gdy dotrzemy do historycznego ź

ródł

a czł

o-

wieka uprawiają

cego filozofięoraz naukę

, i z tej perspek-

tywy wyjaś

nimy naocznie sens Europy oraz zwią

zany z

nim nowy rodzaj dziejowoś

ci, wyróż

niają

cy sięswym cha-

rakterem rozwoju z tł

a historii powszechnej.

Rzuć

my najpierw nieco ś

wiatł

a na owąosobliwąodrę

-

bnoś

ćfilozofii, rozwinię

tąw coraz to nowych naukach

szczegół

owych. Skontrastujmy jąz pozostał

ymi formami

kultury obecnymi jużprzed pojawieniem sięnauki: z rze-
miosł

em, uprawąroli, budownictwem itd. Formy te okreś

lają

klasy wytworów kultury wraz z przynależ

nymi do nich

metodami efektywnego wytwarzania. Ponadto mająone
przemijają

cy byt w otaczają

cym ś

wiecie. Z drugiej strony,

zdobycze

naukowe,

gdy

uzyskana

jest

już metoda

efektywnego wytwarzania, majązupeł

nie inny sposób ist-

nienia, zupeł

nie innączasowoś

ć

. Nie zuż

ywająsię

, sąnie-

przemijają

ce, a ponowne wytworzenie nie tworzy czegoś

jednakowego, co moż

na najwyż

ej w ten sam sposób uż

,

lecz w dowolnie wielu aktach wytwarzania - dokonywanych
przez tęsamąosobęlub dowolnie wiele osób - wytwarza
identycznie to samo, identyczne co do sensu i waż

noś

ci.

Osoby zwią

zane ze sobąaktualnym wzajemnym porozu-

mieniem nie mogątego, co został

o wytworzone przez każ

-

21

Edmund Husserl

20

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

dorazowego partnera w jego akcie wytwarzania, doś

wiad-

czaćinaczej niżjako identyczne z tym, co same wytwarzająw
takich samych wł

asnych aktach. Innymi sł

owy: wytwory

dział

alnoś

ci naukowej nie mającharakteru realnego, lecz

idealny.

Ale jeszcze wię

cej. To, co został

o w ten sposób zdobyte i

obowią

zuje jako prawda, sł

y za materiałmoż

liwego

wytwarzania [przedmiotów] idealnych wyż

szego rzę

du, i tak

wcią

żod nowa. Tam, gdzie zainteresowania naukowe sąjuż

rozwinię

te, każ

dy z nich od razu ma sens celu tylko relatywnie

ostatecznego, staje sięszczeblem poś

rednim na drodze do coraz

to nowych celów, coraz to wyż

szego rzę

du, w ramach tej

nieskoń

czonoś

ci, która dla każ

dej nauki jest wstę

pnie

zakreś

lona jako jej uniwersalne pole pracy, jako jej

„dziedzina" (Gebiet). Nauka oznacza zatem ideę nies-
koń

czonoś

ci zadań

, z których zawsze pewna skoń

czona iloś

ć

jest jużrozwią

zana i przechowywana jako mają

ca trwał

ą

waż

noś

ć. Tworzą one zarazem zasób przesł

anek

dla

nieskoń

czonego horyzontu zadań jako jednoś

ci zadania

wszechogarniaj ą

cego.

Należ

y tu jednak dodaćjeszcze jednąważ

nąuwagę

. W

nauce idealnoś

ćposzczególnych wytworów pracy -prawd -

nie

oznacza

tylko

powtarzalnoś

ci

pod

warunkiem

identyfikacji sensu i potwierdzenia. Idea prawdy w tym
znaczeniu, o które idzie w nauce, róż

ni się(i o tym bę

-

dziemy jeszcze mówić

) od prawdy ż

ycia przednaukowego.

Chce ona byćprawdąbezwarunkową

. Zawarta w tym jest

pewna nieskoń

czonoś

ć, która każ

demu faktycznemu po-

twierdzeniu i każ

dej faktycznej prawdzie nadaje charakter

czegośtylko relatywnego, przybliż

enia jedynie, odniesionego

nie do owego nieskoń

czonego horyzontu, w którym

prawda sama w sobie jest, by tak rzec, nieskoń

czenie

odległ

ym punktem. Korelatywnie nieskoń

czonoś

ćta za-

warta jest takż

e w tym, co w sensie naukowym „rzeczywiś

cie

istnieje" -w tej mierze, w jakiej posiada ono „powsze-

chną

" waż

noś

ćdla „każdego", jako dla podmiotu zawsze

moż

liwych uzasadnień

; nie jest to jużwię

c „każ

dy" w skoń

-

czonym sensie ż

ycia przednaukowego.

Po przeprowadzeniu charakterystyki tej swoistej ideal-

noś

ci naukowej, wraz z wielorako implikowanymi przez jej

sens idealnymi nieskoń

czonoś

ciami, wyraź

nie uwydatnia się

w perspektywie historycznej kontrast, któremu moż

emy dać

wyraz w twierdzeniu: ż

adna inna postaćkultury obecna w

horyzoncie historycznym przed filozofiąnie jest w takim
sensie [jak ona] kulturąidei i wszystkim im obce sązadania
nieskoń

czone, obce sątakie uniwersa przedmiotów idealnych,

które tak w cał

ci, jak i w każ

dym szczególe oraz zgodnie z

sensem

metod

ich

wytwarzania

zawierają w

sobie

nieskończonoś

ć.

Przednaukowa, nie tknię

ta jeszcze przez naukękultura

jest zadaniem i osią

gnię

ciem czł

owieka ż

yją

cego w skoń-

czonoś

ci. Otwarty, nie mają

cy koń

ca horyzont, w którym

ż

yje, nie jest mu jeszcze dostę

pny; jego cele, dział

ania,

interesy, jego motywacja osobista, grupowa, narodowa -
wszystko to mieś

ci sięw ramach takiego ś

wiata otaczają

cego,

który moż

na przemierzyćskoń

czonąiloś

ciąkroków. Nie

ma tu ż

adnych nieskoń

czonych zadań

, ż

adnych zdobyczy,

których nieskoń

czonoś

ćsama był

aby polem pracy -i to w

taki sposób, ż

e pracują

cy na tym polu sami uś

wiadamialiby

sobie jego nieskoń

czonoś

ć jako wł

ciwy mu sposób

istnienia.

Ale wraz z pojawieniem sięfilozofii greckiej i jej pierw-

szym przeformowaniem drogąkonsekwentnej idealizacji
nowego sensu nieskoń

czonoś

ci dokonuje się pod tym

wzglę

dem dalsza przemiana, wcią

gają

ca ostatecznie w swą

orbitęwszelkie idee należ

ące do sfery skończonoś

ci, a tym

samym cał

ąkulturęduchowąi skorelowane z niączł

owie-

czeń

stwo. Dlatego teżdla nas Europejczyków poza sferą

filozoficzno-naukowąistnieje jeszcze wiele róż

nych nies-

koń

czonych idei (jeż

eli wolno posł

yćsiętym wyraż

ę-

23

Edmund Husserl

22

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

niem), ale swój analogiczny charakter nieskoń

czonoś

ci

(nieskoń

czonych zadań

, celów, potwierdzeń

, prawd, „pra-

wdziwych wartoś

ci", „rzetelnych dóbr", „absolutnie" obo-

wią

zują

cych norm) zawdzię

czająone dopiero przekształ

-

ceniu czł

owieczeń

stwa przez filozofięi jej przedmioty ide-

alne. Kultura naukowa wyznaczona przez ideęnieskoń

czo-

noś

ci oznacza zatem zrewolucjonizowanie ca ł

ej kultury,

zrewolucjonizowanie cał

ego sposobu bycia czł

owiekiem

jako twórcy kultury. Oznacza takż

e zrewolucjonizowanie

dziejowoś

ci, która teraz jest dziejami stawania sięczł

owie-

czeń

stwa skoń

czonego czł

owieczeń

stwem nieskoń

czonych

zadań

.

Moż

emy spotkaćsiętu z zarzutem, ż

e filozofia, nauka,

wcale nie jest czymś

, co by szczególnie wyróż

niał

o Greków i

dopiero wraz z nimi przyszł

o na ś

wiat. Przecieżoni sami

przekazali nam informacje o uczonych Egipcjanach, Babi-
loń

czykach itd. i rzeczywiś

cie wiele sięod nich nauczyli.

Dysponujemy dzisiaj wieloma pracami o filozofiach indyjskich,
chiń

skich itd., przy czym filozofie te stawia sięna tej samej

aszczyź

nie, co greckąi tylko ujmuje jako róż

ne historyczne

postacie w obrę

bie jednej i tej samej idei kultury. Oczywiś

cie,

nie

brak

tu

wspólnych

rysów.

Ale

przecież to,

co

morfologicznie powszechne, nie powinno przesł

onić nam

intencjonalnych gł

ę

bi i uczynićnas ś

lepymi na najbardziej

istotne róż

nice co do zasad.

Przede wszystkim zasadniczo odmienne jest podsta wowe
nastawienie

tych

„filozofii",

uniwersalny

kierunek

ich

zainteresowań

. Naturalnie i tu, i tam moż

na skonstatować

zainteresowanie ogarniają

ce cał

y ś

wiat, które wszę

dzie, a

wię

c

również w

„filozofiach"

indyjskiej,

chiń

skiej

i

podobnych, prowadzi do uniwersalnego poznania ś

wiata,

wszę

dzie rozwija sięono w traktowane jako rodzaj zawodu

podstawowe zainteresowanie ż

yciowe i w zrozumiał

ej mo-

tywacji prowadzi do wykształ

cenia sięwspólnot zawodowych,

w których z pokolenia na pokolenie przekazuje si ę

albo rozwija wspólne osią

gnię

cia. Ale tylko u Greków

pojawia sięto uniwersalne („kosmologiczne") zaintereso-
wanie w istotnie nowej postaci nastawienia czysto „teore-
tycznego" i tylko tutaj, odpowiednio, mamy istotnie nową
formęwspólnoty, w której realizuje sięono z powodów
wewnę

trznych - formęwspólnoty filozofów, naukowców

(matematyków, astronomów itd.). Sąto ludzie, którzy już
nie pojedynczo, lecz wspólnie i dla siebie nawzajem, a
wię

c w powią

zanej interpersonalnie pracy wspólnoty, szukają

i zdobywająteorięi tylko teorię

, a wraz z rozszerzaniem się

krę

gu współ

pracowników i nastę

powaniem po sobie

pokoleńbadaczy wzbogacanie i stał

e doskonalenie owej

teorii przybiera w ich woli sens zadania nieskoń

czonego i

najbardziej powszechnego. Nastawienie teoretyczne ma swe
historyczne ź

ródł

o u Greków.

Nastawienie, mówią

c ogólnie, jest habitualnie ustalo-

nym stylem ż

ycia wolitywnego wstę

pnie wyznaczają

cym

dostę

pne temu ż

yciu kierunki chcenia albo interesy, osta-

teczne cele, osią

gnię

cia kultury, których cał

ciowy styl

jest zatem przez nie okreś

lony. W tym trwał

ym stylu, jako w

swej formie normalnej, przebiega każ

dorazowo okreś

lone

ż

ycie. Zmienia ono konkretne treś

ci kultury w ramach

wzglę

dnie

zamknię

tej

dziejowoś

ci.

Ludzkoś

ć w swej

historycznej sytuacji (wzglę

dnie zamknię

ta wspólnota, jak

naród, plemięitd.) zawsze ż

yje w jakimśnastawieniu. Jej

ż

ycie zawsze ma swój normalny styl, a w nim cią

ąhisto-

rycznoś

ćlub rozwój.

Jeś

li wię

c odniesiemy nastawienie teoretyczne do nasta-

wienia poprzedzają

cego je, przedtem normalnego, to

trzeba je scharakteryzowaćjako przestawienie. W uniwer-
salnych rozważ

aniach nad dziejowoś

ciąistnienia ludzkiego

we wspólnotach w każ

dej formie i na każ

dym szczeblu

historycznym okazuje sięteraz, ż

e z istoty swej pewne

nastawienie jest samo w sobie pierwsze, albo też

, ż

e pewien

normalny styl istnienia czł

owieka (ujmują

c rzecz w forma-

Edmund Husserl

25

24

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

\

Inej ogólnoś

ci) zakreś

la pierwsząhistorycznoś

ć, w obrębie

której każ

dorazowy normalny styl faktyczny istnienia kul-

turotwórczego pozostaje formalnie ten sam, przy wszystkich
swych wzlotach, upadkach bą

dźstagnacji. Mówimy tutaj o

nastawieniu

pierwotnym,

naturalnym,

o

nastawieniu

pierwotnie

naturalnego ż

ycia,

o

pierwszej,

pierwotnie

naturalnej formie kultur - wyż

szych i niż

szych, rozwijają

cych

się bez

ograniczeń albo

popadają

cych

w

stagnację

.

Wszystkie inne nastawienia sąwię

c - w odniesieniu do tego

naturalnego - przestawieniami. Mówią

c w sposób bardziej

konkretny: w jednej z faktycznie istnieją

cych [postaci]

ludzkoś

ci o nastawieniu naturalnym w pewnym momencie

musiał

y z konkretnej, wewnę

trznej i zewnę

trznej sytuacji

wynikną

ć motywy, które skł

onił

y najpierw poszczególnych

ludzi i grupy ludzi w jej obrę

bie do dokonania takiego

przestawienia.

Jak moż

na scharakteryzowaćowo nastawienie z istoty

pierwotne, ów historycznie podstawowy sposób istnienia
czł

owieka? Odpowiadamy: jest rzecząjasną

, ż

e ludzie ze

wzglę

du na koniecznoś

ćodnawiania pokoleńzawsze ż

yjąwe

wspólnotach, w rodzinie, plemieniu, narodzie, które ze
swej strony dzieląsię- w sposób mniej lub bardziej
rozwinię

ty - na poszczególne społ

ecznoś

ci róż

nych typów.

Życie naturalne możemy scharakteryzowaćjako naiwne
otwarcie sięna ś

wiat, który jako uniwersalny horyzont

zawsze jest w pewien sposób obecny dla ś

wiadomoś

ci, ale

nietematycznie. Tematycznie [obecne] jest to, na co [ś

wia-

domoś

ć

] siękieruje. Życie przytomne zawsze jest kierowa-

niem sięna to lub owo, jest skierowane na cośjako na cel
lub ś

rodek, jako na cośważ

nego lub nieważ

nego, inte-

resują

cego lub oboję

tnego, prywatnego lub publicznego, na

potrzebę codzienną lub nowo powstają

. Wszystko to

zawiera sięw horyzoncie ś

wiata, trzeba jednak szczególnych

motywów, by ten, kto ż

yje w takim ś

wiecie, dokonał

przestawienia i doszedłdo tego, aby tematem uczynićjakoś
sam ś

wiat, aby zainteresowaćsięnim na stał

e.

Niezbę

dne sątu dokł

adniejsze wywody. Poszczególni

ludzie, którzy dokonująprzestawienia, jako ludzie należ

ący

do uniwersalnej wspólnowy ż

yciowej (do swego narodu),

nadal mająnaturalne interesy, każ

dy swoje indywidualne, i

na mocy ż

adnego przestawienia nie mogąich po prostu

utracić

, gdyżdla każ

dego z nich znaczył

oby to po prostu

zaprzestaćbyćtym, kim jest, kim sięstałw cią

gu cał

ego

swego ż

ycia. Tak wię

c przestawienie moż

e siędokonaćtylko

na pewien czas; trwanie habitualne, obowią

zują

ce w cał

ym

dalszym ż

yciu moż

e przysł

ugiwaćmu tylko w formie

bezwarunkowej decyzji woli, by w periodycznych, ale
wewnę

trznie jednolitych okresach podejmowaćwcią

żna

nowo to samo nastawienie, by przerzucają

c intencjonalnie

most cią

ci nad niecią

cią utrzymywać w mocy

interesy

nowego

rodzaju,

jako

stale

wymagają

ce

urzeczywistnienia, oraz realizowaćje w odpowiednich tworach
kultury.

Cośpodobnego znamy z pojawiają

cych sięjużw natu-

ralnym pierwotnym ż

yciu kulturalnym zawodów, wraz z

ich periodycznym czasem pracy zawodowej (godziny urzę

-

dowania urzę

dników itd.) przeplatają

cym sięz resztąż

ycia i

jego konkretnączasowoś

cią

.

Moż

liwe sąteraz dwa przypadki. Albo interesy nowego

nastawienia mająsł

yćnaturalnym interesom ż

yciowym

lub - w istocie jest to to samo - naturalnej praktyce; wtedy
nowe nastawienie samo przybiera charakter praktyczny.
Moż

e ono miećsens podobny do praktycznego nastawienia

polityka, który, jako rzecznik narodu, zmierza ku powsze-
chnemu dobru, a zatem chce swąpraktykąsł

yćpraktyce

wszystkich (a poś

rednio równieżswojej wł

asnej). Takie

nastawienie z pewnoś

ciąnależ

y jeszcze do obszaru nasta-

wienia naturalnego, które przecieżw zależ

noś

ci od rodzaju

czł

onków wspólnoty róż

nicuje sięistotowo i de facto inne

Edmund Husserl

26

27

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

jest dla tych, którzy rzą

dząwspólnotą

, a inne dla „obywateli"

- biorą

c oczywiś

cie oba te okreś

lenia w najszerszym

sensie. Analogia ta w każ

dym razie pozwala zrozumieć

, ż

e

uniwersalnoś

ćnastawienia praktycznego, skierowanego teraz

ku cał

emu ś

wiatu, wcale nie musi oznaczaćzainteresowania i

zajmowania sięwszystkimi szczegół

ami i poszczególnymi

cał

ciami

na ś

wiecie,

co

był

oby

przecież nie do

pomyś

lenia.

Ale oprócz praktycznego nastawienia wyż

szego stopnia

zachodzi jeszcze inna istotowa moż

liwoś

ćzmiany powszechnego

nastawienia

naturalnego

(które

wkrótce

poznamy

na

przykł

adzie

nastawienia

religijno-mitycznego),

mianowicie

n a s t a w i e n i e t e o r e t y c z n e - nazwane tak jużz góry,
gdyżwł

nie w nim w toku koniecznego rozwoju powstaje

filozoficzna teoria i staje sięcelem dla siebie bą

dźteżpolem

interesów. Nastawienie teoretyczne, choćznów

i jest

pewnym

nastawieniem

zawodowym,

jest

cał

kowicie

niepraktyczne. Opiera sięprzeto na bę

cej wyrazem woli

epoche od wszelkiej naturalnej praktyki, a wię

c również

praktyki wyż

szego rzę

du, sł

ącej w ramach swego życia

zawodowego naturalnoś

ci.

Zarazem jednak trzeba powiedzieć

, ż

e nie moż

e tu być

mowy o cał

kowitym „odcię

ciu" ż

ycia teoretycznego od

praktycznego, bą

dźo rozpadnię

ciu siękonkretnego ż

ycia

teoretyka na dwa, nie mają

ce ze sobąż

adnego zwią

zku,

przeplatają

ce sięcią

gi ż

yciowe, co - mówią

c ję

zykiem spo-

ł

ecznym - był

oby równoznaczne z powstaniem dwóch duchowo

nie powią

zanych ze sobąsfer kultury. Moż

liwa bowiem jest

jeszcze

trzecia

forma

nastawienia

uniwersalnego

(w

przeciwień

stwie do ufundowanego w naturalnym nastawienia

religijno-mitycznego, a z drugiej strony - do nastawienia
teoretycznego).

Jest

to

mianowicie

dokonują

ca

się w

przechodzeniu od nastawienia teoretycznego do praktycznego
synteza obustronnych interesów, synteza tego rodzaju, ż

e

wykształ

cona w zamknię

tej jednolitoś

ci i pod

epoche od wszelkiej praktyki teoria (uniwersalna nauka)
powoł

ana zostaje (i w teoretycznym wglą

dzie sama okazuje

swe powoł

anie) do tego, by w nowy sposób sł

ludzkoś

ci, która w swej konkretnej egzystencji zawsze

przede wszystkim ż

yje w sposób naturalny. Dzieje sięto w

formie praktyki nowego rodzaju, praktyki uniwersalnej
krytyki wszelkiego ż

ycia i wszelkich celów ż

yciowych,

wszelkich wyrosł

ych jużz ż

ycia ludzkoś

ci dziełkultury i

systemów kultury, a co za tym idzie - równieżkrytyki
samej ludzkoś

ci i wartoś

ci, którymi sięona ś

wiadomie i

nieś

wiadomie kieruje. W dalszych nastę

pstwach przybiera

ona formępraktyki zmierzają

cej do tego, by przez uniwer-

salny naukowy rozum podnieś

ćludzkoś

ćku wszelkim for-

mom norm prawdy, by przekształ

cićjąw cał

kowicie nową

ludzkoś

ć, zdolnądo absolutnej samoodpowiedzialnoś

ci na

podstawie absolutnych wglą

dów teoretycznych. Ale, rzecz

jasna, tęsyntezęteoretycznej uniwersalnoś

ci i uniwersalnie

zainteresowanej praktyki poprzedza inna synteza teorii i
praktyki - mianowicie synteza zastosowania do praktyki

życia naturalnego ograniczonych wyników teorii, ograni-
czonych nauk szczegół

owych, pomijają

cych w swej specja-

lizacji uniwersalnoś

ć zainteresowania teoretycznego. Mo-

mentem wią

ż

ą

cym nastawienie pierwotnie-naturalne z te-

oretycznym jest wię

c tutaj skierowanie ku skoń

czonoś

ci.

Aby gł

ę

biej zrozumiećzasadnicząróż

nicędzielą

cąnaukę

grecko-europejską (mówią

c

uniwersalnie:

filozofię

)

od

stawianych na równi z nią„filozofii" orientalnych, trzeba
rozważ

yćbliż

ej owo praktycznie-uniwersalne nastawienie,

jakie wytworzył

y sobie te filozofie przed naukąeuropejską

i objaś

nićje jako religijno-mityczne. Nie tylko jest znanym

faktem, ale równieżz istoty swej dają

cąsięzrozumieć

koniecznoś

cią

, ż

e praktyka i motywy religijno-mityczne

współ

przynależ

ą do każdej kultury naturalnej -zanim

wył

onił

a sięi oddział

a filozofia grecka i zwią

zany z nią

sposób traktowania ś

wiata. Nastawienie religijno-mi-

Edmund Husserl

29

28

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

tyczne polega na tym, ż

e tematem, i to tematem praktycz-

nym, staje sięś

wiat jako cał

ć; jest to oczywiś

cie ś

wiat

uznawany mocą konkretnej tradycji danej społ

ecznoś

ci

ludzkiej (np. narodu), a zatem ś

wiat apercepowany mity-

cznie. Do ś

wiata nastawienia mitycznego należ

ąnie tylko

istoty ludzkie, zwierzę

ce i stoją

ce jeszcze niż

ej, lecz takż

e

istoty ponadludzkie. Spojrzenie obejmują

ce je wszystkie

jako cał

ćma charakter praktyczny, ale nie ma mowy o

tym, by czł

owiek, który w naturalnym ż

yciu interesuje się

aktualnie tylko poszczególnymi rzeczami realnymi, mógł
kiedyśdojś

ćdo tego, że nagle wszystko stał

oby siędlań

jednakowo i jednocześ

nie waż

ne praktycznie. Ponieważ

jednak cał

y ś

wiat uchodzi tutaj za ś

wiat opanowany przez

sił

y mityczne, a od sposobu, w jaki sił

y te nim rzą

dzą

,

zależ

y poś

rednio lub bezpoś

rednio ludzki los, zatem uni-

wersalno-mityczny sposób traktowania ś

wiata jest, na ile to

moż

liwe, inicjowany przez praktykęi wtedy sam nabiera

charakteru praktycznego. Motywy do przybierania takiego
religijno-mitycznego nastawienia maj ą

, rzecz jasna, kapł

ani,

którzy jako kler razem zarzą

dzają interesami mityczno-

religijnymi i zwią

zanąz nimi tradycją

. Wś

ród nich powstaje i

rozpowszechnia sięskanonizowana ję

zykowo „wiedza" o

potę

gach mitycznych (pomyś

lanych w najszerszym sensie

osobowo). Przyjmuje ona jakby sama z siebie formęmitycznej
spekulacji, która, wystę

pują

c jako naiwnie przekonują

ca

interpretacja, przekształ

ca sam mit. Spojrzenie, rzecz jasna,

jest przy tym cał

y czas skierowane równieżna pozostał

y

ś

wiat opanowany przez potę

gi mityczne i przynależ

ne doń

ludzkie i niż

sze od ludzi istoty (które, ską

diną

d, nie

utwierdzone przez wł

asnąistotęw swym bycie, podatne są

na napł

yw momentów mitycznych), na sposoby, w jakie

owe potę

gi rzą

dząlosami tego ś

wiata, w jakich same muszą

uczestniczyćw hierarchii tworzą

cej ł

ad najwyż

szej wł

adzy, w

jakie, tworzą

c poszczególne funkcje i

ich

podmioty,

dział

ają

c, kierują

c losem, wkraczają[w

bieg tego ś

wiata]. Celem cał

ej tej spekulatywnej wiedzy

jest jednak sł

ba czł

owiekowi, tak, by mógłon kształ

tować

swe ż

ycie w miarę moż

liwoś

ci szczę

ś

liwie, by mógł

chronićje przed chorobą

, przeciwnoś

ciami losu, nę

dząi

ś

miercią

. Zrozumiał

e jest, ż

e w mityczno-praktycznym

sposobie rozważ

ania i poznawania ś

wiata czę

stokroćmogą

pojawićsiętreś

ci, które z póź

niejszej perspektywy zasł

ugują

na

miano

naukowego

poznania

ś

wiata

faktycznego,

poznania ś

wiata doś

wiadczenia naukowego. Ale w kontekś

cie

ich wł

asnego sensu sąone i pozostająmityczno-prak-tyczne i

jest czymśopacznym, jest zafał

szowaniem sensu, gdy ktoś

wychowany w naukowym sposobie myś

lenia stworzonym w

Grecji, a rozwinię

tym w czasach nowoż

ytnych, mówi o

chiń

skiej i indyjskiej filozofii i nauce (astronomii i

matematyce), gdy zatem interpretuje Indie, Babilonię

,

Chiny na sposób europejski.

Od nastawienia uniwersalnego, ale mityczno-praktycz-

nego ostro odcina sięniepraktyczne w każ

dym dotychcza-

sowym sensie nastawienie „teoretyczne", nastawienie fra-
v\ió,t

>

eiv - w którym tytani pierwszego okresu kulminacji

filozofii greckiej, Arystoteles i Platon, upatrywali ź

ródł

o

filozofii. Czł

owieka ogarnia teraz pasja poznawania i roz-

waż

ania ś

wiata, która odwraca go od wszelkich interesów

praktycznych. W zamknię

tym krę

gu swych czynnoś

ci poz-

nawczych oraz w ramach poś

wię

conego im czasu stara się

osią

gną

ći osiąga tylko i wył

ą

cznie czystąteorię

. Innymi

owy: czł

owiek staje siętu niezaangaż

owanym obserwatorem,

przyglą

da sięś

wiatu, staje sięfilozofem; albo teżraczej jego

życie zyskuje odtą

d wraż

liwoś

ćna moż

liwątylko w tym

nastawieniu motywacjędo nowego typu celów myś

lowych i

metod, dzię

ki którym powstaje w koń

cu filozofia, a on sam

staje sięfilozofem.

Pojawienie sięnastawienia teoretycznego ma naturalnie,

jak wszystko, co wydarzył

o sięw historii, swąfaktyczną

motywacjęw konkretnych powią

zaniach procesu

Edmund Husserl

30

31

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

dziejowego. Należ

oby zatem wyjaś

nić

, w jaki sposób

moż

liwe był

o pojawienie sięw horyzoncie ż

ycia greckiej

wspólnoty kulturowej (Menschentums) VII stulecia, wspólnoty
kontaktują

cej sięz wielkimi i reprezentują

cymi jużwysoką

kulturęnarodami otaczają

cego jąś

wiata, owego §ax)(j,dt,Eiv,

i w jaki sposób mogł

o ono przybrać- najpierw u poszczególnych

jednostek - postaćnastawienia habitua-Inego. Nie bę

dziemy

zagł

ę

biać się w tę problematykę

, waż

niejsze dla nas jest

zrozumienie cią

gu nadają

cych i tworzą

cych sens motywacji,

prowadzą

cych od samego przestawienia, bą

dź od samego

fta\)ua^£iv do teorii - fakt historyczny, który przecieżmusi
posiadać swój istotowy [sens]. Należ

y teraz wytł

umaczyć

przemianępierwotnej teorii, cał

kowicie „niezaangaż

owanego"

(dokonują

cego

się w

epoche od wszelkich interesów

praktycznych) oglą

du ś

wiata (poznanie ś

wiata na podstawie

uniwersalnego oglą

du) w teorięwł

ciwej nauki, przy czym

obie

zapoś

redniczone

są przez

przeciwstawienie

óó^a

i

|

TCIOTT

|

U

.

TI

. Budzą

ce sięzainteresowania teoretyczne, jako owe

frouual;eiv jest oczywiś

cie odmianąciekawoś

ci, która w

naturalnym ż

yciu wystę

puje jako wył

om w toku „ż

ycia

poważ

nego",

jako

refleks

ukształ

towanych

pierwotnie

zainteresowańż

yciowych albo teżjako rozglą

danie sięwokół

siebie dla zabawy, gdy zaspokojone sąjużaktualne potrzeby
ż

yciowe bą

dźteżminę

ł

y godziny pracy. Ciekawoś

ć(nie

ca tutaj habitua-Iną „przywarą

") sama jest pewną

odmianą

, zainteresowaniem, które uwolnił

o sięod interesów

ż

yciowych, zerwał

o

z nimi.

Czł

owiek tak nastawiony dostrzega przede wszystkim

rozmaitoś

ćnarodów, swojego i obcych, z których każ

dy

ma swój wł

asny otaczają

cy go ś

wiat, bę

cy dlańoczywi-

ś

cie, wraz z należ

ą

cymi dońtradycjami, bogami, demonami,

mocami mitycznymi, po prostu ś

wiatem rzeczywistym. W

tym zdumiewają

cym kontraś

cie wychodzi na jaw róż

nica

mię

dzy przedstawieniem ś

wiata a ś

wiatem rzeczywistym i

pojawia sięnowe pytanie o prawdę

; jużnie o zwią

zanąz

tradycjąprawdępotoczną

, lecz o identycznąprawdępo-

wszechnie obowią

zują

cąwszystkich nie zaś

lepionych tra-

dycją

, o prawdęsamąw sobie. Do teoretycznego nastawienia

filozofa należ

y wię

c i to, ż

e jest on stale i jużz góry

zdecydowany poś

wię

caćzawsze swe przyszł

e ż

ycie, w sensie

ż

ycia uniwersalnego, zadaniom teorii, pię

trzyćpoznania

teoretyczne na poznaniach teoretycznych in infinitum.

Tak oto w poszczególnych osobach, jak Tales itd., rodzi

sięnowy sposób bycia czł

owiekiem, czł

owiekiem, który

zawodowo tworzy ż

ycie filozoficzne, filozofięjako nowego

rodzaju postaćkultury. Zrozumiał

e jest, ż

e niebawem rodzi

sięodpowiednio nowy typ wspólnoty. Idealne twory teorii
od razu wspólnie przejmuje sięi wspólnie je oż

ywia we

wtórnym rozumieniu i wtórnym wytwarzaniu. Od razu
prowadząone do wspólnej pracy, do wzajemnego poma-
gania sobie przez krytykę

. Równieżci, którzy pozostają

poza tym krę

giem, nie-filozofowie, zaczynająbaczyćna tę

osobliwądział

alnoś

ć. Wtórnie rozumieją

c, albo sami stają

sięfilozofami, albo też

, gdy zbyt silnie zwią

zani sąze swym

zawodem - sł

uchaczami. Tak oto filozofia rozprzestrzenia

sięw dwojaki sposób, jako rozszerzają

ca sięzawodowa

wspólnota filozofów i jako rozszerzają

cy sięwraz z nią

wspólnotowy ruch oś

wiatowy. Tutaj jednak równieżleż

y

ź

ródł

o tak fatalnego póź

niej wewnę

trznego pę

knię

cia pier-

wotnej jednoś

ci ludzi i podział

u na wykształ

conych i nie-

wykształ

conych. Rzecz jasna, ta tendencja filozofii do

rozprzestrzeniania sięnie jest ograniczona do narodu oj-
czystego. W przeciwień

stwie do innych tworów kultury nie

jest ona ruchem interesów zwią

zanym z podł

em tradycji

narodowych. Takż

e czł

onkowie innych narodów ucząsię

wtórnie rozumieći w ogóle biorąudziałw potę

ż

nej prze-

mianie kultury, jaka promieniuje z filozofii. Ale to wł

nie

wymaga bliż

szej charakterystyki.

Filozofia rozprzestrzeniają

ca sięw formach odkryw-

Edmund Husserl

33

32

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

czego badania i kształ

cenia oddział

uje w dwojaki sposób. Z

jednej strony najbardziej istotna dla teoretycznego na-
stawienia czł

owieka filozofują

cego jest szczególna uniwer-

salnoś

ćpostawy krytycznej, zwią

zana z decyzją

, by nie

przyjmowaćz góry ż

adnej tradycji, nie pytają

c zarazem o to,

co w cał

ym danym już mocą tradycji uniwersum jest

prawdziwe samo w sobie, co jest idealne. Nie jest to jednak
tylko nowa postawa poznawcza.

Wobec ż

ą

dania, by

wszelką empirię poddać normom idealnym, mianowicie
normom bezwarunkowej prawdy, wkrótce dokonuje się
dalekosię

ż

na przemiana wszelkiej ludzkiej praktyki, a wię

c

cał

ego ż

ycia kulturowego; jej normąwinna byćteraz nie

naiwna potoczna empiria i tradycja, lecz obiektywna prawda.
W ten sposób prawda idealna staje sięwartoś

ciąabsolutną

,

która poprzez ruch oś

wiatowy i stał

e oddział

ywanie na

wychowywanie

dzieci

wprowadza

ze

sobą uniwersalnie

przekształ

conąpraktykę

. Gdy rozważ

ymy bliż

ej rodzaj tego

przekształ

cenia,

natychmiast

zrozumiemy

nastę

pują

koniecznoś

ć

: jeż

eli powszechna idea prawdy samej w sobie

staje sięuniwersalnąnormąwszystkich pojawiają

cych sięw

ż

yciu ludzkim prawd relatywnych, rzeczywistych i rzekomych

prawd sytuacyjnych, to dotyczy to równieżwszelkich norm
tradycyjnych, norm prawa, pię

kna, celowoś

ci, dominują

cych

wartoś

ci osobowych, wartoś

ci charakterów osobowych itd.

Tak oto korelatywnie z tworzeniem nowej kultury rodzi się

szczególne czł

owieczeń

stwo i szczególny zawód - powoł

anie

ż

yciowe. Filozoficzne poznanie ś

wiata tworzy nie tylko te

[nowe] wyniki szczególnego rodzaju, lecz równieżpostawę
ludzką

,

która

wkrótce ingeruje w cał

ą resztę ż

ycia

praktycznego, ze wszystkimi jego wymogami i celami, wy-
znaczonymi przez tradycjęhistoryczną

, która stanowił

a

podstawęwychowania i z której czerpiąone swąmoc obo-
wią

zują

. Wś

ród ludzi tworzy sięnowa i wewnę

trzna

wspólnota, moglibyś

my powiedzieć

, wspólnota interesów

czysto idealnych - wś

ród ludzi ż

yją

cych filozofią

, zwią

za-

nych poś

wię

ceniem sięideom, które nie tylko wszystkim

przynosząkorzyś

ć

, lecz takż

e jako identycznie te same

należ

ądo wszystkich. Z koniecznoś

ci tworzy sięwspólne

dział

anie szczególnego rodzaju, współ

praca i praca dla

siebie nawzajem, wzajemna pomoc przez krytykę

, z czego

wyrasta czyste i bezwarunkowe obowią

zywanie prawdy

jako dobro wspólne. Do tego dochodzi jeszcze konieczna
tendencja do upowszechniania zainteresowań poprzez
wtórne rozumienie tego, do czego siętu zmierza i co osią

-

gnię

to; zatem tendencja do wcią

gania coraz to nowych

osób jeszcze nie zwią

zanych z filozofiądo wspólnoty filo-

zofują

cych. Dzieje siętak najpierw w obrę

bie narodu oj-

czystego. Upowszechnienie nowej postawy nie moż

e się

dokonaćwył

ą

cznie jako upowszechnienie zawodowych badań

naukowych, raczej odbywa sięto wykraczają

c daleko poza

krą

g zawodowy, jako ruch oś

wiatowy.

Jakie skutki pocią

ga za sobąfakt, ż

e ruch oś

wiatowy

obejmuje coraz szersze krę

gi ludzi - przede wszystkim

krę

gi wyż

sze, mniej zaję

te zaspokajaniem podstawowych

potrzeb ż

yciowych? Rzecz jasna, nie prowadził

o po prostu

do homogenicznej przemiany normalnego, w sumie zado-
walają

cego ż

ycia pań

stwowo-narodowego, lecz - z duż

ą

doząprawdopodobieństwa - do gł

ębokich pęknię

ćwew-

trznych, w których dochodzi do przeł

omu nie tylko w

tym ż

yciu, lecz równieżw cał

ej kulturze narodowej. Kon-

serwatyś

ci zadowalają

cy siętradycjąi krę

gi filozoficzne

dąsięwzajemnie zwalczaći walka z pewnoś

ciąrozegra

sięw sferze wł

adzy politycznej. Jużw począ

tkach filozofii

rozpoczyna sięprześ

ladowanie. A przecieżidee sąsilniejsze

niżwszelka empiryczna wł

adza.

Należ

y tu równieżzauważ

, ż

e rozprzestrzeniania się

filozofii, wyrosł

ej z nastawienia krytycznego wobec wszel-

kich przesł

anek tradycyjnych, nie mogąpowstrzymaćż

adne

bariery narodowe. Wystarczy tylko zdolnoś

ćdo uni-

35

Edmund Husserl

34

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

wersalnego nastawienia krytycznego, ską

diną

d zakł

adają

ca

jużokreś

lony poziom kultury przednaukowej. Przeł

om w

kulturze narodowej moż

e rozprzestrzeniaćsięcoraz dalej

dzię

ki temu, ż

e uniwersalna nauka staje się wspólnym

dobrem obcych sobie pierwotnie narodów i jednoś

ćwspó-

lnoty naukowej i wspólnoty ludzi wykształ

conych przenika

wieloś

ćnarodów.

Ale jeszcze cośważ

nego trzeba powiedzieć o stosunku

filozofii do tradycji. Trzeba wzią

ćpod uwagędwie możli-

woś

ci. Albo to, co obowią

zywał

o na mocy tradycji, zostaje

cał

kowicie zarzucone, albo teżjego treś

ćzostaje przeję

ta

przez filozofięi tym samym uformowana na nowo w duchu
filozoficznej idealnoś

ci. Znakomitym przykł

adem jest tutaj

religia. Nie wliczam tu „religii politeistycznych". Bogowie w
liczbie mnogiej, potę

gi mityczne wszelkiego rodzaju są

obiektami otaczają

cego ś

wiata i majątęsamąrzeczywistoś

ć,co

zwierzęalbo czł

owiek. W poję

ciu Boga istotna jest liczba

pojedyncza. Natomiast z punktu widzenia czł

owieka do

[istoty] Boga należ

y to, ż

e moc obowią

zują

ca jego istnienia i

wartoś

ci doś

wiadczane są jako absolutnie wewnę

trznie

wią

żą

ce. Nastę

pstwem jest narzucają

ce sięteraz stopienie się

tej absolutnoś

ci z absolutnoś

ciąidealnoś

ci filozoficznej. W

zapoczą

tkowanym przez filozofię powszechnym procesie

idealizacji Bóg zostaje, by tak rzec, zł

ogicyzowany, ba, staje

sięnosicielem absolutnego Logosu. Element logiczny ponadto
widzę jużw tym, ż

e religia za poś

rednictwem teologii

powoł

uje sięna oczywistoś

ćwiary jako na swój wł

asny i

najgł

ę

bszy sposób uzasadniania prawdziwego bytu. Bogowie

narodowi natomiast po prostu sąobecni jako realne fakty
otaczają

cego ś

wiata. Przed filozofiąnie staje ż

adne pytanie

dotyczą

ce krytyki poznania, ż

adne pytanie o oczywistoś

ć

.

Tak oto naszkicowaliś

my w najbardziej istotnych ry-

sach, aczkolwiek nieco schematycznie, historycznąmoty-
wację

, która pozwala teraz zrozumieć

, jak kilku greckich

dziwaków mogł

o zapoczą

tkowaćproces przemiany bytu

ludzkiego i cał

ego ż

ycia kulturalnego, najpierw w swym

asnym narodzie, a póź

niej w są

siednich. Ale widaćteraz

równieżwyraź

nie, ż

e stą

d mogł

a wyrosną

ćwspólnota po-

nadnarodowa zupeł

nie nowego rodzaju. Oczywiś

cie, mam

na myś

li duchowąpostaćEuropy. Nie jest to jużistnienie

obok siebie róż

nych narodów, których wzajemny wpł

yw

dokonuje siętylko w walkach o rynki i wł

adzę- wspólnotę

ludzi opanowałnowy, pochodzą

cy z filozofii i jej nauk

szczegół

owych duch swobodnej krytyki i norm zwróconych

ku nieskoń

czonym zadaniom i tworzy teraz nowe, nieskoń

-

czone ideał

y! Sąto ideał

y dla jednostek w narodach i dla

narodów samych. Ale sąrównieżnieskoń

czone ideał

y dla

rozszerzają

cej sięsyntezy narodów, w której każ

dy naród,

nie dzię

ki temu, ż

e zmierza ku swym wł

asnym ideal-

nym zadaniom, w duchu nieskończonoś

ci, daje narodom

zjednoczonym z nim to, co ma najlepszego. W tym dawaniu
i przyjmowaniu powstaje ponadnarodowa cał

ć z jej

społ

ecznoś

ciami róż

nych stopni, którąwypeł

nia duch nie-

wyczerpalnego, nieskoń

czenie róż

norodnego, a przecież

jedynego nieskoń

czonego zadania. W tej idealnie ukieru-

nkowanej wszechspoł

ecznoś

ci filozofia sama zachowuje

funkcjękierownicząi swe szczególne nieskoń

czone zadanie:

funkcję swobodnego i uniwersalnego namysł

u teore-

tycznego, która zawiera równieżwszelkie ideał

y i wszech-

ideał

, a zatem uniwersum wszelkich norm. W ludzkoś

ci

Europy filozofia winna stale peł

nićswąfunkcjęjako funkcję

archontycznącał

ej ludzkoś

ci.

II

Teraz jednak musządojś

ćdo gł

osu cisną

ce sięnatarczy-

/wie zarzuty i nieporozumienia, które, jak mi sięwydaje,

37

Edmund Husserl

36

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

cał

ąswąsugestywnąsił

ęczerpiąz modnych przesą

dów i

zwią

zanej z nimi frazeologii.

Czy wykł

ad ten nie jest zupeł

nie niestosownąw naszych

czasach próbąrehabilitacji racjonalizmu, tendencji do wy-
jaś

niania za wszelkącenę

, intelektualizmu gubią

cego sięw

obcych ś

wiatu teoriach - ze wszystkimi pł

yną

cymi stą

d

ymi skutkami, z pustym kultem wykształ

cenia, ze snobiz-

mem intelektualnym? Czyżnie oznacza to chę

ci powrotu

do owej fatalnej pomył

ki, jakoby nauka czynił

a czł

owieka

drym, jakoby był

a ona powoł

ana do stworzenia auten-

tycznego sposobu bycia czł

owiekiem - czł

owiekiem panu-

cym nad swym losem i czynią

cym zadoś

ćswemu czł

owie-

czeń

stwu? Któżdziśjeszcze bę

dzie brałtakie myś

li powa-

żnie?

Zarzut ten na pewno jest wzglę

dnie prawomocny w

odniesieniu do fazy rozwoju Europy od XVII do końca
XIX wieku. Ale wł

ciwego sensu moich wywodów on nie

dotyczy. Wydaje mi się

, ż

e ja, rzekomy reakcjonista, je-

stem duż

o bardziej radykalny i duż

o bardziej rewolucyjny

niżci, którzy dziśpozująna radykał

ów.

I ja jestem pewien, ż

e kryzys europejski ma swe korzenie w

zbł

ą

kanym racjonalizmie. Ale nie wolno są

dzić

, ż

e

racjonalnoś

ćjako taka jest zł

a albo też

, ż

e w cał

ci egzy-

stencji ludzkiej ma ona znaczenie jedynie podrzę

dne. Rac-

jonalnoś

ćw owym szczytnym i rzetelnym sensie, o jakim tu

wył

ącznie mówimy, w sensie pierwotnie greckim, który w

klasycznym okresie greckiej filozofii stałsięideał

em -z

pewnoś

ciąwymagał

aby jeszcze wielu wyjaś

nień autoref-

leksyjnych, jest jednak powoł

ana do przewodzenia rozwojowi

w sposób dojrzał

y. Z drugiej strony chę

tnie przyznajemy (i

idealizm niemiecki dawno nas jużtu wyprzedził

), ż

e postać

racjonalizmu oś

wieceniowego, którąratio przybrał

a w toku

swego rozwoju, był

a zbł

ą

kaniem, choćzbł

ąkaniem dają

cym

sięprzecieżzrozumieć

.

Rozum jest obszernym terminem. Zgodnie z dobrą

starądefinicjączł

owiek jest rozumnąistotąż

ywąi w tym

szerokim sensie równieżPapuas jest czł

owiekiem, a nie

zwierzę

ciem. Ma on swoje cele i dział

a z namysł

em, roz-

waż

ają

c róż

ne praktyczne moż

liwoś

ci. Wyrosł

e stą

d dzieł

a i

metody przechodządo tradycji i zawsze dadząsięzrozumieć
w swej racjonalnoś

ci. Ale tak jak czł

owiek, a nawet i

Papuas, reprezentuje nowy szczebel w rozwoju istot ż

y-

wych, mianowicie w odniesieniu do zwierzę

cia, tak teżw

rozwoju czł

owieka i jego rozumu nowym szczeblem jest

rozum filozoficzny. Ten szczebel ludzkiej egzystencji,
szczebel idealnych norm obliczonych na idealne zadania,
szczebel egzystencji sub specie aeterni, moż

liwy jest jednak

tylko w absolutnej uniwersalnoś

ci, wł

nie tej, która z

góry zawarta jest w idei filozofii. Wprawdzie uniwersalna
filozofia wraz ze wszystkimi naukami stanowi tylko czą

st-

kowy przejaw kultury europejskiej, ale sensem wszystkich
moich wywodów jest to, ż

e czę

ś

ćta jest, by tak rzec,

funkcjonują

cym mózgiem, od którego normalnego funk-

cjonowania zależ

na jest rzetelna, zdrowa duchowoś

ćeuro-

pejska. Bycie czł

owiekiem na wyż

szym szczeblu czł

owie-

czeń

stwa albo rozumu wymaga zatem autentycznej filozofii.

Ale tu wł

nie tkwi niebezpieczeń

stwo! „Filozofia" -

musimy tu przecieżodróż

nićfilozofięjako historyczny fakt

zwią

zany z pewnąepokąoraz filozofięjako ideę

, ideę

nieskoń

czonego zadania. Wszelka historycznie rzeczywista

filozofia jest mniej lub bardziej pomyś

lnąpróbąurzeczy-

wistnienia przewodniej idei nieskoń

czonoś

ci, a nawet

ogół

u prawd. Ideał

y praktyczne, wypatrzone jako wieczne

bieguny, od których w cią

gu cał

ego ż

ycia nie moż

na zbo-

czyć

, by tego nie poż

ować

, by nie sprzeniewierzyćsię

sobie i tym samym siebie nie unieszczę

ś

liwić

, ż

adnąmiarą

nie sąw tym widzeniu jasne i okreś

lone; raczej sąantycy-

powane w wieloznacznej ogólnoś

ci. Okreś

lenie dokonuje

siędopiero w konkretnym zastosowaniu i co najmniej

39

Edmund Husserl

38

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Edmund Husserl

wzglę

dnie pomyś

lnym dział

aniu. Grozi tu stale popadanie w

jednostronnoś

ći przedwczesne zadowolenie, które mszczą

sięw pojawiają

cych siępotem sprzecznoś

ciach. Stą

d też

kontrast

mię

dzy

wielkimi

roszczeniami

systemów

filozoficznych, które nie dająsięprzecieżze sobąpogodzić

.

Do tego dochodzi koniecznoś

ćspecjalizacji, będą

ca no-

wym niebezpieczeń

stwem.

Tak wię

c jednostronna racjonalnoś

ćzawsze moż

e staćsię

ziem. Moż

na równieżpowiedzieć

: do istoty rozumu należ

y

to,

że filozofowie

począ

tkowo

mogą rozumieć i

opracowywaćswe nieskoń

czone zadanie tylko w absolutnie

koniecznej jednostronnoś

ci. Samo w sobie nie jest to by-

najmniej opaczne, nie ma w tym ż

adnego bł

ędu, lecz, jak

powiedział

em, prosta i konieczna droga filozofii najpierw

pozwala jej ogarną

ćtylko jednąstronęzadania i zrazu nie

dostrzega ona, ż

e cał

e nieskoń

czone zadanie teoretycznego

poznania ogół

u bytu ma inne jeszcze strony. Dopiero gdy w

niejasnoś

ciach i sprzecznoś

ciach ujawniająsięniedostatki, stają

sięone motywem do przeprowadzenia uniwersalnego namysł

u.

Filozof zatem zawsze musi dą

ż

yćdo opanowania prawdziwego

i

peł

nego

sensu

filozofii,

jej

wszystkich

horyzontów

nieskoń

czonoś

ci. Żadna linia poznania, ż

adna pojedyncza

prawda nie moż

e zostaćwyizolowana i zabsolutyzowana.

Tylko w tej najwyż

szej samoś

wiadomoś

ci, która sama staje się

jedną z gał

ę

zi nieskoń

czonego zadania, filozofia moż

e

speł

nićswąfunkcjęteleologicznąw odniesieniu do siebie

samej, a przez to i w odniesieniu do autentycznego
czł

owieczeń

stwa. A to, ż

e tak jest, takż

e i to przynależ

y znów

do dziedziny poznawczej filozofii na szczeblu najwyż

szego

samopoznania. Tylko dzię

ki tej stał

ej refleksyjnoś

ci filozofia

moż

e byćpoznaniem uniwersalnym.

Powiedział

em: droga filozofii wiedzie przez naiwnoś

ć

.

Oto wł

nie miejsce krytyki tak wysoko cenionego dziś

irracjonalizmu, czyli miejsce, gdzie moż

na obnaż

yćcał

ą

Kryzys europejskiego czł

owieczeń

stwa...

naiwnoś

ćtego racjonalizmu, który uchodzi za filozoficzną

racjonalnoś

ćpo prostu, a z pewnoś

ciącharakteryzuje filo-

zofięepoki nowoż

ytnej od czasów Renesansu i sam siebie

uważ

a za racjonalizm rzeczywisty, a wię

c uniwersalny. W

tej nieuniknionej jako począ

tek naiwnoś

ci tkwiąwię

c

wszystkie nauki, takż

e i te, których rozwój zapoczą

tko-

wany zostałw staroż

ytnoś

ci. Mówią

c dokł

adniej: najbar-

dziej ogólnąnazwątej naiwnoś

ci jest o b i e k t y w i z m ,

przybierają

cy postaćróż

nych typów naturalizmu, naturali-

zacji ducha. Stare i nowe filozofie był

y i nadal sąnaiwnie

obiektywistyczne. Tutaj jednak należ

y oddaćsprawiedli-

woś

ćzapoczą

tkowanemu przez Kanta idealizmowi niemie-

ckiemu i dodać

, ż

e starałsięon ż

arliwie przezwycię

żyćtę

dotkliwie jużwtedy odczuwanąnaiwnoś

ć, choćprzecież

nie byłw stanie osią

gną

ćpoziomu wyż

szej refleksyjnoś

ci,

decydują

cego o nowej postaci filozofii i o europejskim czł

o wieczeń

stwie.

Tylko ogólnikowo mogęprzybliż

yćzrozumienie po-

wyż

szych sł

ów. Czł

owiek naturalny (przyjmijmy, czł

owiek

okresu przedfilozoficznego) kieruje sięwe wszystkich
swych troskach i czynach ku ś

wiatu. Polem jego ż

ycia i

dział

ania jest rozpoś

cierają

cy sięwokółniego w czasie i w

przestrzeni ś

wiat otaczają

cy, do którego zalicza on również

siebie samego. To wszystko zostaje zachowane w na-
stawieniu teoretycznym, które pierwotnie musi byćnasta-
wieniem niezaangaż

owanego obserwatora ś

wiata - ś

wiata

ulegają

cego przy tym demitologizacji. Filozofia widzi w

ś

wiecie uniwersum bytów, a ś

wiat sam staje sięś

wiatem

obiektywnym, w przeciwień

stwie do przedstawieńś

wiata,

róż

nych dla róż

nych narodów i pojedynczych podmiotów,

prawda staje sięwię

c prawdąobiektywną

. Tak oto filozofia

zaczyna jako kosmologia, pierwotnie kieruje swe teorety-
czne zainteresowanie ku materialnej przyrodzie - co zdaje
sięoczywiste, gdyżwszystko, co dane jest w czasoprze-
strzeni, zawsze ma, przynajmniej w swej podbudowie, ma-

41

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

terialną formęistnienia. Ludzie, zwierzę

ta nie sątylko

brył

ami materialnymi, lecz oglą

dane jako elementy otaczają

cego

ś

wiata przejawiająsięjako cośistnieją

cego materialnie, a wię

c

jako

[rzeczy]

realne

ą

czone

do

uniwersalnej

czasoprzestrzeni. Tak teżwszystkim procesom psychicznym
zawsze zwią

zanym z jakimśJa - doś

wiadczaniu, myś

leniu,

chceniu - przysł

uguje pewna obiektywnoś

ć

. Życie wspólnot -

rodzin, narodów itp. - zdaje sięzatem sprowadzaćtutaj do

ż

ycia poszczególnych jednostek [rozumianych] jako obiekty

psychofizyczne;

duchowe

powią

zanie

na

mocy

przyczynowoś

ci psychofizycznej nie wymaga cią

ci czysto

duchowej, wszę

dzie wkracza fizyczna przyroda.

Na pewno tok rozwoju historycznego jest wstę

pnie wy-

znaczony przez to nastawienie na otaczają

cy ś

wiat. Już

pobież

ne spojrzenie na materialne ciał

a zastawane w ota-

czają

cym ś

wiecie pokazuje, ż

e przyroda jest homogeniczną

,

wszechpowią

zanącał

cią

, ż

e jest, by tak rzec, ś

wiatem dla

siebie, otoczonym homogenicznąprzestrzenią

, podzielonym

na poszczególne rzeczy, równe sobie jako res exten-sac i
wzajemnie okreś

lają

ce się przyczynowo. Bardzo szybko

nastę

puje pierwszy i najwię

kszy krok na drodze odkryć

:

przezwycię

ż

enie skoń

czonoś

ci przyrody pomyś

lanej jako

obiektywnie

istnieją

ca

w

sobie,

skoń

czonoś

ci

mimo

otwartej niezakoń

czonoś

ci. Zostaje odkryta nieskoń

czonoś

ć

,

najpierw w formie idealizacji wielkoś

ci, miar, liczb, figur,

prostych, biegunów, powierzchni itd. Przyroda, przestrzeń

,

czas stająsięw nieskoń

czonoś

ćidealiter rozcią

e i w

nieskoń

czonoś

ć idealiter podzielne. Ze sztuki mierzenia

powstaje

geometria,

ze

sztuki

liczenia

arytmetyka,

z

codziennej

mechaniki

mechanika

matematyczna

itd.

Naoczna przyroda i ś

wiat przekształ

cająsię

, choćnikt nie

wyraż

a tego explitice w hipotezach, w ś

wiat matematyczny, w

ś

wiat matematycznego przyrodoznawstwa. Staroż

ytnoś

ćbył

a

tu pierwsza i wraz z jej matematykąpo raz pierwszy

dokonał

o sięodkrycie nieskoń

czonych ideał

ów i nieskoń

-

czonych zadań

. Dla nauki we wszystkich póź

niejszych epo-

kach stał

o sięto gwiazdąprzewodnią

.

Jak ten oszał

amiają

cy sukces odkrycia fizycznej nies-

koń

czonoś

ci oddział

ałna naukowe opanowanie sfery du-

chowej? W nastawieniu na otaczają

cy ś

wiat, cią

gle mają

cym

charakter obiekty wisty czny, wszystko, co duchowe,
przejawiał

o siętak, jakby był

o nał

one na fizycznąciele-

snoś

ć

. Tak wię

c przeniesienie przyrodniczego sposobu my-

ś

lenia narzucał

o sięsamo. Dlatego jużw począ

tkach filozofii

odnajdujemy demokrytejski materializm i determi-nizm.
Ale przecieżnajwię

ksze umysł

y wzdragał

y sięprzed tym. Od

Sokratesa

czł

owiek

w

swym

specyficznym

czł

o-

wieczeń

stwie, jako osoba, staje siętematem - czł

owiek w

duchowym ż

yciu wspólnotowym. Nadal pozostaje wł

ą

-

czony do obiektywnego ś

wiata,.ale jużdla Platona i Ary-

stotelesa staje sięon wielkim tematem. Daje siętu wyczuć
osobliwe pę

knię

cie: czł

owiek należ

y do uniwersum obiek-

tywnych faktów, ale jako osoby, jako Ja ludzie mającele,

ż

enia, mająnormy tradycji, normy prawdy - wieczne

normy. I jeś

li w staroż

ytnoś

ci rozwój ten w koń

cu osł

abł

, to

przecieżsięnie zakończył

. Dokonajmy przeskoku do tzw.

czasów nowoż

ytnych. Z pł

omiennym zapał

em zostaje podję

te

na nowo nieskoń

czone zadanie matematycznego poznania

przyrody i w ogóle poznania ś

wiata. Olbrzymie sukcesy

poznania przyrody winny teraz przypaś

ćw udziale takż

e

poznaniu ducha. Rozum dowiódłswej sił

y w przyrodzie.

„Tak jak istnieje tylko jedno sł

ce, które zarazem oś

wietla

i ogrzewa, tak teżrozum jest jeden" (Kartezjusz). Metoda
nauk przyrodniczych musi daćrównieżklucz do tajemnic
ducha. Duch istnieje realnie, obiektywnie w ś

wiecie, i jako

taki ufundowany jest w cielesnoś

ci. Dlatego teżod razu

zaczyna dominowaćdualistyczne uję

cie ś

wiata, w postaci

uję

cia psychofizycznego. Ta sama przyczynowoś

ć

, tylko

rozszczepiona na dwoje, ogarnia jeden ś

wiat, sens

Edmund Husserl

43

42

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Edmund Husserl

racjonalnego wyjaś

niania jest wszę

dzie ten sam, ale przecież

tak, ż

e wszelkie wyjaś

nianie ze sfery ducha, jeś

li ma być

jedyne, a tym samym uniwersalnie filozoficzne, prowadzi do
sfery fizycznej. Niemoż

liwe jest czyste i zupeł

ne wyjaś

niają

ce

badanie ducha, niemoż

liwa jest czysto imma-nentystyczna

psychologia, która wychodzą

c od Ja, od przeż

ywanych przez

siebie samego treś

ci psychicznych, docierał

aby do psychiki

obcej. Trzeba pójś

ćdrogązewnę

trzną

, drogąfizyki i chemii.

Wszystkie tak chę

tnie uż

ywane zwroty o duchu wspólnoty, o

woli narodu, o idealnych, politycznych celach narodów itp. są
romantyką

, mitologiąwyrosł

ąz analogicznego przeniesienia

poję

ć, które swój wł

ciwy sens mają tylko w sferze

pojedynczych osób. Na pytanie o ź

ródł

o wszystkich trudnoś

ci

trzeba

teraz

odpowiedzieć

: cał

y ten obiektywizm albo

psychofizyczne uję

cie ś

wiata, choćpozornie oczywiste, są

naiwnie jednostronne, a same nie potrafiątego zrozumieć

.

Realnoś

ćducha jako rzekomego realnego dodatku do ciał

materialnych, jego rzekomo czasoprzestrzenny byt w obrę

bie

przyrody, jest

niedorzecznoś

cią

.

Ale teraz, ze wzglę

du na nasz problem kryzysu, trzeba

pokazać

, jak to sięstał

o, ż

e dumna przez stulecia ze swych

praktycznych i teoretycznych sukcesów „nowoż

ytnoś

ć

" w

koń

cu popada w rosną

ce niezadowolenie z siebie, a swe

poł

enie musi odczuwaćjako wrę

cz nad wyraz trudne.

Trudnoś

ci nawiedzająwszystkie nauki ostatecznie jako

trudnoś

ci metody. Ale nasza europejska trudnoś

ć

, nawet

jeś

li nie jest powszechnie rozumiana, jest trudnoś

ciąpo-

wszechną

.

Jedynym ź

ródł

em tych problemów jest naiwnoś

ćnauki

obiekty wistyczne j, która to, co nazywa obiektywnym ś

wia-

tem, uważ

a za uniwersum wszystkich bytów, nie baczą

c

na to, ż

e sama tworzą

ca naukęsubiektywnoś

ćnie może

dojś

ćswych praw w ż

adnej nauce obiektywnej. Dla kogoś

wychowanego w duchu nauk przyrodniczych jest
oczywi-

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

ste, ż

e trzeba wykluczyćwszystko, co ma charakter tylko

subiektywny i ż

e metoda nauk przyrodniczych, wystę

pują

c w

subiektywnych

sposobach

przedstawiania,

sama

okreś

la

obiektywnie. Dlatego równieżw sferze psychicznej szuka on
prawdy obiektywnej. Przyjmuje przy tym, ż

e to, co fizyk

wyklucza jako subiektywne, w psychologii trzeba wł

nie

przebadać jako

psychiczne,

oczywiś

cie

w

psychologii

psychofizycznej. Lecz badacz przyrody nie uś

wiadamia sobie,

ż

e stał

ym fundamentem jego subiektywnej przecież pracy

myś

lowej jest otaczają

cy go ś

wiat, w którym ż

yje, ż

e stale

jest on zał

ony jako ż

yciodajna gleba, jako pole pracy -

jedyne pole, na którym jego pytania, jego metody myś

lenia

mają sens. I gdzie teraz jest krytyka i wyjaś

nienie tej

olbrzymiej

czę

ś

ci

metody,

która

od

naocznego

ś

wiata

otaczają

cego prowadzi do idealizacji matematycznych i do

interpretacji tego ś

wiata jako bytu obiektywnego? Przewroty

Einsteina dotycząwzorów, w które ujmuje sięzidealizowanąi
naiwnie zobiektywizowaną

p/iys/.?. Ale o tym, jak wzory w

ogóle, jak matematyczna obiektywizacja w ogóle nabiera sensu
na podł

u ż

ycia i naocznego ś

wiata otaczają

cego, o tym nie

dowiadujemy sięnic - dlatego wł

nie Einstein wcale nie

reformuje tego czasu i tej przestrzeni, w których rozgrywa się
nasze ż

ywe ż

ycie.

Matematyczne przyrodoznawstwo jest cudownątechniką

dokonywania indukcji o takiej efektywnoś

ci i o takim

prawdopodobień

stwie, dokł

adnoś

ci i wyliczalnoś

ci, o jakich

przedtem nikt nawet nie miałpoję

cia. Co sięjednak tyczy

racjonalnoś

ci jego metod i teorii, to jest ona cał

kowicie

relatywna. Zakł

ada taki zespółfundamentalnych przesł

anek,

który sam zupeł

nie pozbawiony jest rzeczywistej racjonalnoś

ci.

Ponieważzaśnauka w swej tematyce zapomina o naocznym
ś

wiecie otaczają

cym, o tym ś

wiecie subiektywnym jedynie,

zapomina również o pracują

cym nad nią podmiocie i

naukowiec sam nigdy nie staje siędla niej tematem. (Z tego
wię

c punktu widzenia racjonalnoś

ć

45

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

nauk ś

cisł

ych stoi na równi z racjonalnoś

ciąegipskich pi-

ramid.)

Faktem jest, ż

e jużod Kanta dysponujemy niezależ

nąteorią

poznania, która ze swymi roszczeniami do wł

ciwej naukom

przyrodniczym ś

cisł

ci chce być podstawową ogólną

nauką o

duchu.

Ale

nasza

nadzieja

na rzeczywistą

racjonalnoś

ć

, tj. na rzeczywistąnaocznązrozumiał

ć

, jak

zwykle zawodzi. Psychologowie wcale nie zauważ

ają

, ż

e w

tematyce swej nie docierająani do siebie samych jako
twórców tej nauki, ani teżdo otaczają

cego ich ś

wiata, w

którym ż

yją

. Nie zauważ

ają

, ż

e z koniecznoś

ci zakł

adająjużz

góry siebie samych jako ludzi ż

yją

cych we wspólnocie w

otaczają

cym ich ś

wiecie i w czasie historycznym; [czyniąto

zał

enie] jużprzez to, ż

e zmierzajądo prawdy samej w

sobie jako do prawdy waż

nej dla każ

dego w ogóle. Z

powodu tego obiektywizmu dusza, która przecieżzawsze jest
jakimśdział

ają

cym i doznają

cym Ja, nie moż

e wcale staćsię

tematem psychologii w przysł

ugują

cym jej z istoty sensie.

Psychologia moż

e obiektywizowaćprzeż

ycia wartoś

ciują

ce i

przeż

ycia wolitywne, wią

żą

c je z fizykalnie pojmowanymi

żywymi ciał

ami, moż

e badaćje indukcyjnie, ale czy moż

na

robićto takż

e z celami, wartoś

ciami, normami, czy moż

e

uczynićtematem rozum, choć

by jako „dyspozycję

"? Cał

kiem

przeoczono, ż

e obiektywizm jako rzetelne osią

gnię

cie

badacza kierują

cego sięprawdziwymi normami zakł

ada

nie te normy, ż

e nie moż

e on przeto byćwywiedziony z

faktów, gdyżfakty te sątu jużpomyś

lane jako prawdy, a nie

jako urojenia. Oczywiś

cie, te wszystkie trudnoś

ci dał

y sięjuż

odczuć

, dlatego teżrozgorzałspór o psychologizm. Ale

odrzucają

c

psychologiczne

uzasadnienie

norm,

przede

wszystkim norm prawdy samej w sobie, nie osią

ga sięjeszcze

niczego. Poczucie koniecznoś

ci reformy cał

ej nowoż

ytnej

psychologii staje sięcoraz bardziej powszechne, ale jeszcze nie
rozumie

się

,

ż

e

zawiodł

a

ona

nie

przez

swój

obiektywizm, ż

e w ogóle nie

dociera ona do wł

asnej istoty ducha, ż

e dokonywana przez

ni ąizolacja obiektywnie pomyś

lanej duszy i psychofizy-

czna dezinterpretacja bycia-we-wspólnocie sączymśzgoł

a

opacznym. Z pewnoś

ciąjej praca nie był

a daremna, psy-

chologia odkrył

a wiele równieżpraktycznie wartoś

cio-

wych, empirycznych reguł

. Ale jest ona rzeczywistąpsy-

chologiąw równie mał

ym stopniu, jak statystyka przekonań

moralnych z jej nie mniej wartoś

ciowymi poznaniami jest

rzeczywistąnaukąo moralnoś

ci.

W naszych czasach wszę

dzie ujawnia siępalą

ca po-

trzeba zrozumienia ducha i jużprawie nie do zniesienia
stał

a sięniejasnoś

ćmetodycznego i rzeczowego stosunku

mię

dzy naukami przyrodniczymi a humanistycznymi. Dil-

they, jeden z najwię

kszych uczonych w naukach humani-

stycznych, poś

wię

ciłcał

ąenergięswego ż

ycia wyjaś

nieniu

stosunku przyrody i ducha, wyjaś

nieniu dzieł

a (Leistung)

psychologii psychofizycznej, którą

, jak są

dził

, należ

oby

uzupeł

nićnowąpsychologią

, opisowąi analityczną

. Wysił

ki

Windelbanda i Rickerta nie przyniosł

y, niestety, upra-

gnionego wglą

du. Równieżoni pozostają

, jak wszyscy, w

okowach obiektywizmu, a cóżtu mówićo nowych reforma-
torach psychologii, wierzą

cych, ż

e wszystkiemu winien jest

panują

cy od dawna przesą

d atomizmu i ż

e wraz z psycho-

logiąholistycznąnadejdąnowe czasy. Żadna poprawa nie

dzie tu jednak moż

liwa, dopóki nie przejrzy sięcał

ej

naiwnoś

ci obiektywizmu, który wyrósłz naturalnego na-

stawienia na otaczają

cy ś

wiat, i dopóki nie utoruje sobie

drogi poznanie, ż

e opaczne jest dualistyczne uję

cie ś

wiata, w

którym przyroda i duch uchodząza realnoś

ci mają

ce taki

sam sens, choćprzyczynowo nadbudowane jedna nad drugą

.

Z cał

ąpowagątwierdzę: nigdy nie istniał

a i nigdy nie

dzie istniał

a obiektywna nauka o duchu, obiektywna teoria

psychiki - obiektywna w tym sensie, ż

e przyznawał

aby

duszom i wspólnotom osobowym istnienie w formach
czasoprzestrzeni.

47

Edmund Husserl

46

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Kryzys europejskiego czł

owieczeństwa...

D u c h , a n a w e t t y l k o d u c h , i s t n i e j e w s o b i e

s a m y m i d l a s i e b i e s a me g o , j e s t s a m o d z i e l n y i
w t e j s a m o d z i e l n o śc i i t y l k o w n i e j m o że b yć
p o t r a k t o w a n y n a p r a w d ęr a c j o n a l n i e , na p r a w d ę
i od p o d s t a w n a u k o w o .

Co się natomiast tyczy

przyrody w jej przyrodoznawczej prawdzie, jest ona tylko
pozornie samodzielna i tylko pozornie poznawana jest
racjonalnie

i

dla

siebie

w

naukach

przyrodniczych.

Albowiem prawdziwa przyroda we wł

ciwym jej sensie, w

sensie nauk przyrodniczych, jest wytworem badają

cego

przyrodęducha, zakł

ada zatem jużnaukęo duchu. Duch z

istoty swej zdolny jest do tego, by dokonywaćsamopo-
znania, a jako duch naukowy - samopoznania naukowego, i to
w

sposób

powtarzalny.

Tylko

w

czystym

poznaniu

humanistycznym naukowiec wolny jest od zarzutu skrywania
przed sobąswej wł

asnej dział

alnoś

ci. Dlatego teżopaczna jest

walka

humanistyki

o

równouprawnienie

z

przyro-

doznawstwem. O ile uznaje ona obiektywnoś

ćprzyrodoz-

nawstwa za samodzielnoś

ć

, sama popada w obiektywizm, ale

tej humanistyce, która faktycznie istnieje, podzielonej na
róż

norakie dyscypliny, brak jest racjonalnoś

ci ostatecznej,

rzeczywistej, takiej, która moż

liwa jest tylko dzię

ki

ś

wiatopoglą

dowi duchowemu. Ten wystę

pują

cy po obu

stronach brak rzetelnej racjonalnoś

ci jest ź

ródł

em dziśjuż

nieznoś

nego dla czł

owieka braku jasnoś

ci co do wł

asnej

egzystencji i wł

asnych nieskoń

czonych zadań

. Wszystkie te

zadania sąnierozerwalnie zjednoczone w jednym: D u c h
b ęd z i e

m ó g ł u c z y n i ć s o b i e

z a d o ść dop i e r o

w t e d y , g d y p r z e s t a n i e n a i w n i e z w r a c ać s i ę na
z e w n ąt r z , p o w r ó c i do s i e b i e s a m e g o i t y l k o
p r z y s o b i e s a m y m p o z o s t a n i e .

Jak jednak doszł

o do począ

tku takiej autorefleksji?

Począ

tek dopóty nie byłmoż

liwy, dopóki teren opanowany

byłprzez sensualizm, albo lepiej, przez psychologizm da-
nych, przez psychologiętabula rasa. Dopiero gdy Brentano

zaczai domagaćsiępsychologii jako nauki o przeż

yciach

intencjonalnych, pojawiłsięimpuls, który mógłpoprowadzić
dalej, jakkolwiek sam Brentano nie przezwycię

ż

yłjeszcze

obiektywizmu

i

psychologicznego

naturalizmu.

Wypracowanie rzeczywistej metody uchwytywania podsta-
wowej istoty ducha w jego intencjonalnoś

ciach i konsek-

wentnego rozbudowywania w nieskoń

czonoś

ćanalizy ducha

doprowadził

o

do

transcendentalnej

fenomenologii.

Przezwycię

ż

a ona obiektywizm naturalistyczny i w ogóle

każ

dy obiektywizm w jedyny moż

liwy sposób, a mianowicie

przez to, ż

e filozofują

cy punktem wyjś

cia czyni swe Ja,

rozpatrywane wył

ą

cznie w jego funkcji uznawania tego

wszystkiego, co ma dlańmoc obowią

zują

, i poddaje to

czysto teoretycznej obserwacji. W tym nastawieniu udał

o

sięzbudowaćabsolutnie samodzielnąnaukęo duchu w
formie konsekwentnego samozrozumienia i zrozumienia
ś

wiata jako dokonania duchowego. Duch nie jest tutaj

duchem w przyrodzie albo obok niej, lecz to przyroda
sama przeniesiona zostaje do sfery ducha. Takż

e Ja nie jest

jużteraz izolowanąrzecząobok innych podobnych rzeczy
w danym z góry ś

wiecie; w ogóle traktowane poważ

nie

zewnę

trzne istnienie obok siebie podmiotowych osób

ustę

puje na rzecz wewnę

trznego splecenia i wzajemnego

bycia dla siebie.

O tym wszystkim nie sposób tu mówić

, ż

aden wykł

ad

tego nie wyczerpie. Mam nadzieję

, ż

e pokazał

em, iżnie

odnawiam tu starego racjonalizmu, bę

cego niedorzecz-

nym naturalizmem, w ogóle niezdolnym do uchwycenia
najż

ywiej nas obchodzą

cych problemów ducha. Ratio, o

której teraz jest mowa, nie jest niczym innym jak rzeczy-
wiś

cie uniwersalnym i rzeczywiś

cie radykalnym samozro-

zumieniem ducha w formie uniwersalnej, odpowiedzialnej
nauki, uprawianej w zupeł

nie nowym modus naukowoś

ci, w

którym jest miejsce dla wszelkich dają

cych siępomyś

leć

pytań,pytańo byt i pytańo normę

, pytańo tak zwaną

Edmund Husserl

49

48

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Edmund Husserl

egzystencję

. Jestem przekonany, ż

e intencjonalna fenomenologia

po

raz

pierwszy

uczynił

a

ducha

jako

takiego

polem

systematycznego doś

wiadczenia i nauki, a przez to spowodował

a

cał

kowite przestawienie zadania poznania. Uniwersalnoś

ć

ducha

absolutnego

obejmuje

wszelki

byt

w

absolutnej

historycznoś

ci, do której przyroda wł

ą

cza sięjako dzieł

o ducha.

Dopiero intencjonalna, i to transcendentalna fenomenologia
przyniosł

a ś

wiatł

o - dzię

ki swemu punktowi wyjś

cia i dzię

ki

swym metodom. Dopiero dzię

ki niej moż

na zrozumieć

, i to w

najgł

ębszych

podstawach,

czym

jest

naturalistyczny

obiektywizm, a w szczególnoś

ci to, ż

e psychologia, wł

nie z

powodu swego naturalizmu, w ogóle nie mogł

a napotkać

problemu sprawczoś

ci - radykalnego i wł

ciwego problemu

ż

ycia duchowego.

III

Podsumujmy teraz nasze wywody: dokumentują

cy sięw

niezliczonych symptomach rozkł

adu ż

ycia „kryzys euro-

pejskiego sposobu istnienia", o którym tak powszechnie się
dziśrozprawia, nie jest wcale ciemnym zrzą

dzeniem losu,

nie jest nieprzeniknionym fatum, lecz staje sięzrozumiał

y i

przejrzysty

na

tle

dają

cej

się filozoficznie

odsł

onić

t e l e o l o g i i d z i e j ó w E u r o p y . Zał

eniem tego zro-

zumienia jest jednak to, ż

e najpierw uchwycony zostanie

fenomen „Europa" w swym centralnym rdzeniu istotnoś

-

ciowym. By poją

ćcał

e zwyrodnienie obecnego „kryzysu",

trzeba był

o wypracowaćp o j ęc i e „E u ro p a " jako hi -

s t o r y c z n ą t e l e o l o g i ę n i e s k ońc z o n y c h

c e l ó w

r o z u m u , trzeba był

o pokazać

, jak europejski „ś

wiat"

narodziłsięz idei rozumu, tzn. z ducha filozofii. Moż

na

był

o wtedy wyraź

nie zobaczyć „kryzys" jako p o z o r n e

f i a s k o r a c j o n a l i z m u . Podstawy tego niepowodzenia
racjonalnej kultury nie leż

ąjednak - jak powiedziano -

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

w istocie samego racjonalizmu, lecz tylko w jego uze-
wnę

trznieniu, w uwikł

aniu sięw „naturalizm" i „obiekty-

wizm".

Istniejątylko dwa wyjś

cia z kryzysu europejskiego spo-

sobu istnienia: upadek Europy przez wyobcowanie ze
swego wł

asnego racjonalnego sensu ż

yciowego, popadniecie

we wrogoś

ć wobec ducha i barbarzyństwo, albo też

odrodzenie Europy z ducha filozofii przez heroizm rozumu
przezwycię

ż

ają

cego ostatecznie naturalizm. Najwię

kszym

niebezpieczeństwem dla Europy jest zmę

czenie. Jeż

eli

jako „dobrzy Europejczycy" bę

dziemy walczyćz tym nie-

bezpieczeń

stwem nad niebezpieczeń

stwami z takim mę

-

stwem, które nie lę

ka sięrównieżwalki nieskoń

czonej, to

wtedy z niszczą

cego poż

aru niewiary, z wezbranego ognia

zwą

tpienia w ogólnoludzkie posł

annictwo Zachodu, z po-

pioł

ów wielkiego zmę

czenia powstanie Feniks nowego

uduchowienia i skierowania ż

ycia ku wnę

trzu, jako rę

kojmia

wielkiej i odległ

ej przyszł

ci czł

owieka, gdyżtylko duch

jest nieś

miertelny.

51

background image

KRAINA

LOGOS

www.logos.amor.

pl

DODATKI

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

NAUKA

o

RZECZACH

REALNYCH

A

IDEALIZACJA

.

MATEMATYZACJAPRZYRODY

Nauka powstał

a z filozofii greckiej wraz z odkryciem

idei oraz poprzez idee okreś

lają

cej ś

cisł

ej nauki. Doprowa-

dził

a do wykształ

cenia sięczystej matematyki jako czystej

nauki o ideach, nauki o moż

liwych przedmiotach w ogóle

jako okreś

lonych przez idee. Staną

łprzed niąproblem

tego, co istnieje, jako istnieją

cego w sobie samym czegoś

realnego, istnieją

cego w sobie samym wobec róż

norodnoś

ci

subiektywnych sposobów dania każ

dorazowego podmiotu

poznają

cego; pytanie o przepł

yw stają

cego siębytu oraz o

warunki moż

liwoś

ci identycznoś

ci bytu w jego stawaniu

się

,

okreś

lalnoś

ci

czegoś istnieją

cego

realnie

jako

okreś

lalnoś

ci cią

ego szeregu naocznego poprzez mate-

matyzacjękontinuów. Wszystko to zaśniezależ

nie od przy-

padkowej subiektywnoś

ci, co zrazu znaczył

o niezależ

nie

od przypadkowoś

ci aktualnej zmysł

owoś

ci.

Koniecznoś

ćrozwią

zania tych problemów w toku roz-

woju doprowadził

a do w y k s z t a ł

c e n i a s ię l o g i k i

b y t u j a k o l o g i k i r e a l n o ś

c i , zrazu mianowicie real-

noś

ci przyrodniczej, oraz logiki apof antyczne j jako formalnej

logiki okreś

lania predykatywnego.

Co siętyczy tej ostatniej, to ma ona do czynienia z tym,

co w ogóle istnieje, jako z identycznymi substratamjL
identycznych okreś

leń

; nastę

pnie ma ona do czynienia z

róż

norodnoś

ciąform są

dzenia i form substratów jako okre-

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

sianych oraz z formami predykatów w okre ś

laniu i z nale-

ż

ą

cymi do okreś

lania moż

liwoś

ciami okreś

lania hipotetycz-

nego, dysjunktywnego, z odmianami modalnymi itd. Co ś
identycznego jest korelatem identyfikowania, okre ś

lanie

jest są

dzeniem, cośokreś

lonego jako takie jest korelatem

dzenia.

Tutaj należ

ątakż

e normy moż

liwych są

dów, które mająmóc

byćprawdami, jako normy moż

liwych dróg wywodzenia przez

wnioskowanie,

wynikania

prawd

z

prawd

(po ś

redniego

wytwarzania

prawd)

wzglę

dnie

osią

gania

prawd

hi-

potetycznych z hipotetycznie przyjmowanych przes ł

anek

(prawd przyjmowanych na prób ę

, hipotez); nastę

pnie ro-

zważ

anie form myś

li, form moż

liwych wytworów my ś

lowych,

moż

liwych

form

sposobów

wytwarzania

lub

my ś

li

o

wytwarzaniu w drodze wynikania oraz krytyka my ś

li stosownie

do moż

liwych form myś

li prawdziwych; również problem

identycznoś

ci .„przedmiotu", tego, co „domniema ne", w

przechodzeniu do oczywisto ś

ci. W oczywistoś

ci zaśogólnie

poznawane s ąkoniecznoś

ci należ

ą

ce do moż

liwego utrzymania

identycznoś

ci, podczas gdy to, co identyczne, podlega tylko

tym

zmianom,

które

u trzymują jego

identycznoś

ć

.

Dochodzimy tu do identyczno ś

ci form myś

li przenikają

cych

wszystkie okre ś

lenia, które nie zrywaj ąjeszcze identycznoś

ci

okreś

lanych przedmiotów.

Przeciw pierwszym zal ą

ż

kom rozwoju nauki wystę

puje

sceptyczna krytyka nauki i wsze lkich praktycznych norm
pretendują

cych do obiektywnej waż

noś

ci. Reakcjąjest so-

kratejskie odwoł

anie siędo oczywistoś

ci, mianowicie uja-

ś

nianie sobie na przykł

adach pól czystych moż

liwoś

ci, swo-

bodne przebieganie odmian zachowuj ą

ce identycznoś

ć

sensu, identycznoś

ćprzedmiotu jako substratu okre ś

lania,

oraz pozwalają

ce dostrzec tęidentycznoś

ć

. Temu przebie-

ganiu odmian przeciwstawia sięinne, zrywają

ce identycz-

noś

ć

. Przebieganie odmian dokonuje si ęw przejś

ciu do

dziedziny czystego „w ogóle", do ogólnych form moż

liwo-

ś

ci oraz do przynależ

nych tu istotowych moż

liwoś

ci i isto-

towych niemoż

liwoś

ci. Stą

d wyrastająnormatywne poję

cia

dobra, pi ę

kna, prawdziwie dobrego polityka, rzetelnego

dziego, prawdziwego honoru, prawdziwej dzielno ś

ci i

sprawiedliwo ś

ci, a takż

e podstawowe poję

cia samej krytyki:

prawo, bezprawie, prawdziwy, fa ł

szywy itp.

Tak oto sceptycyzm zmusza nas do krytyki krytyki scep-

tycznej , ponieważzaśkrytyka ta w ogólnoś

ci dotyczy mo-

żliwoś

ci prawdy i poznawalnego bytu, przymusza ona do

radykalnego rozważ

enia warunków moż

liwej prawdy i mo-

żliwego bytu oraz do uznania, że prawdęi byt zapewnić
sobie moż

emy nie przy pomocy niejasnego myś

lenia i mó-

wienia, lecz tylko przy pomocy oczywisto ś

ci, myś

lenia

ukierunkowanego na dokonują

ce sięw oczywistoś

ci wykazanie

moż

liwego bytu. Nie wolno mi pozwala ćsobie na pustą

gadaninę

, nie wolno mi zdawaćsięna nieostre poję

cia tradycji

i osady pasywnie tworzą

cych się residuów doś

wiadczeń

,

analogii itd., lecz w samodzielnym myś

leniu muszęczerpać

me poję

cia z czystej intuicji, wtedy zaś zyskuję czyste

prawdy, powoł

ane do tego, by stanowić normę

. Każ

da

prawda zaczerpnię

ta z czystej oczywistoś

ci jest rzetelną

prawdą i jest normą

. Z drugiej strony nie musi ona

bynajmniej sama zawiera ć w sobie poję

cia normy, tzn.

żadnej z wielorakich postaci „rzetelnie", „sł

usznie", które

same, uję

te myś

lowo, prowadządo poję

ći predykatywnych

wypowiedzi o rzetelnoś

ci i o prawdziwoś

ci; wypowiedzi te

same musząbyćzaczerpnię

te z oczywistoś

ci, same musząbyć

prawdziwe, a mogąbyćfał

szywe.

Nauka nie jest naiwnym poznaniem wiedzionym zain -

teresowaniem teoretycznym, lecz odtą

d do jej istoty należ

y

pewna krytyka - krytyka zasadnicza, krytyka uprawoma-
cniają

ca na podstawie „zasad" każ

dy krok poznawczego

dział

ania, na każ

dym kroku wprowadzają

ca ś

wiadomoś

ć

, ż

e

w ogóle krok o takiej formie jest z koniecznoś

ci sł

uszny, ż

e

tak oto droga poznawczego uzasadniania, przechodzę

-

Edmund Husserl

57

56

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

niąod tego, co uzasadnia do tego, co przezeńuzasadniane,
jest drogąsł

usznąi zmierzają

cądo celu, a tym samym, ż

e

poznanie jest poznaniem rzetelnym, ż

e poznany byt nie jest

tylko bytem domniemanym, lecz w ś

cisł

ym sensie poznanym,

prawdziwym bytem samym, wykazują

cym w poznaniu swe

uprawnienie. Najpierw dotyczy to tylko poznania aktualnego,
którego postę

p przeniknię

ty jest przez oczywistoś

ć

. Nauka

jednakż

e posł

uguje sięwynikami poznawczymi osią

gnię

tymi

we wcześ

niejszych poznaniach. Wprowadzana przez nią

ś

wiadomoś

ć normy

oznacza

wtedy

odsył

ają

cą do

wcześ

niejszego uzasadnienia ś

wiadomoś

ćrealnej zdolnoś

ci

powtórzenia uzasadnienia, sprowadzenia prześ

wiadczenia o

prawomocnoś

ci

do

jego

ź

ródł

a

i

ponownego

uprawomocnienia go.

Co dala tu epoka staroż

ytna i ku czemu utorował

a w

ten sposób drogę

? Po czę

ś

ci zalą

żkowe rudymenty i impulsy,

po czę

ś

ci fragmenty rzeczywiś

cie zapoczą

tkowanej nauki.

Droga, którąwskazał

a, jest drogąwykształ

cenia takiej

oto naczelnej zasady oczywistoś

ci ogólnej i zasadniczej:

W wyniku doś

wiadczenia jednostkowego, doś

wiadczenia

indywidualnego konkretnego bytu (Daseins) nie otrzymujemy
wypowiedzi, którąmoż

na by obiektywnie uprawomocnić

.

Jak

jednakż

e

mogą wtedy

w

ogóle

obowią

zywać

jednostkowe są

dy o faktach? Jak w ogóle d ośw i a dc z a n y

ś

wiat moż

e naprawdę być

? Byt okazuje się idealnym

biegunem

wobec

„nieskoń

czonoś

ci"

oczywistoś

ci

pre-

sumptywnych, zwią

zanych z danymi w sposób oczywisty

odcieniami sensu („stronami", przejawami), w których
przybiera róż

ne odcienie oczywiś

cie to samo, lecz w każ

dym

skoń

czonym odcinku jest tylko presumptywnie, choćjest to

presumpcja uprawniona

1

. Realna prawda jest kore-

1

Lecz tutaj wcią

żma sięna uwadze tylko przyrodę

, a przy tym w

odniesieniu do ś

wiata jako fundamentalnązakł

ada siętakąideęrealnoś

ci,

latem realnego bytu, i tak jak realny byt jest nieskoń

czenie

odległ

ąideą, ideąbieguna systematycznych nieskończonoś

ci

przejawów, „doś

wiadczeń

" w stale prawomocnej pre-

sumpcji, tak teżi realna prawda jest nieskoń

czenie odległ

ą

ideą

, tym, co identyczne w zgodnoś

ci są

dów doś

wiadcze-

niowych; w każ

dym z nich prawda „przejawia się

", jest

prawomocnie subiektywnie dana. Nieskoń

czenie odległ

ą

ideęmoż

na a priori okreś

lićzgodnie z czystąformąogól-

noś

ci zawierają

cąw sobie wszystkie moż

liwoś

ci, i stosownie

do niej na podstawie skoń

czonego, zamknię

tego cał

o-

ś

ciowego doś

wiadczenia (tzn. na podstawie jego wzglę

dnie

„zamknię

tego przejawu", na podstawie tego, co w sensie

zmysł

owych rzeczy okreś

lone, na podstawie zmysł

owych

predykatów doś

wiadczeniowych) moż

na skonstruowaćan-

tycypacjęodpowiedniej tkwią

cej w niej idei postulowanej

przez to doś

wiadczenie.

W formie idei czegośrealnego zawarte sąj ednostronne,

czą

stkowe idee, tak j a k w peł

nej prawdzie okreś

lają

cej to,

co istnieje (ogółprzysł

ugują

cych mu, okreś

lają

cych je jako

ono samo orzeczników), zawarta jest róż

norodnoś

ć

poszczególnych predykatywnych okreś

leń

, które w innych

kierunkach pozostawiająto, co istnieje, nieokreś

lonym.

Ponieważkaż

de doś

wiadczenie a priori moż

e zawieraćele-

menty niezgodnoś

ci, usuwane w toku dalszego doś

wiadczenia

i w ich syntezie, to okreś

lenie uzyskiwanej na jego

podstawie idei moż

e byćnie tylko jednostronne, lecz takż

e

czę

ś

ciowo fał

szywe, jakkolwiek naprawdępostulowane

przez owo dotychczasowe doś

wiadczenie. Do samej idei

tego, co realne oraz do jej czystej formy korelatywnie
przynależ

y nieskoń

czony system doś

wiadczeńtworzą

cych

system czystej zgodnoś

ci (w drodze cią

ego usuwania

której korelatem jest idea prawdy samej w sobie, idea prawdy dają

cej się

empirycznie skonstruować

, choć

by nawet miał

a to być prawda w

dowolnym przybliż

eniu.

Edmund Husserl

59

58

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

niąod tego, co uzasadnia do tego, co przezeńuzasadniane, jest
drogą sł

uszną i zmierzają

cądo celu, a tym samym, ż

e

poznanie jest poznaniem rzetelnym, ż

e poznany byt nie jest

tylko bytem domniemanym, lecz w ś

cisł

ym sensie poznanym,

prawdziwym bytem samym, wykazują

cym w poznaniu swe

uprawnienie. Najpierw dotyczy to tylko poznania aktualnego,
którego postę

p przeniknię

ty jest przez oczywistoś

ć

. Nauka

jednakż

e posł

uguje sięwynikami poznawczymi osią

gnię

tymi

we wcześ

niejszych poznaniach. Wprowadzana przez nią

ś

wiadomoś

ć normy

oznacza

wtedy

odsył

aj

ą

cą do

wcześ

niejszego uzasadnienia ś

wiadomoś

ć realnej zdolnoś

ci

powtórzenia uzasadnienia, sprowadzenia prześ

wiadczenia o

prawomocnoś

ci do jego ź

ródł

a i ponownego uprawomocnienia

go.

Co dał

a tu epoka staroż

ytna i ku czemu utorował

a w

ten sposób drogę

? Po czę

ś

ci zalą

ż

kowe rudymenty i impulsy,

po czę

ś

ci fragmenty rzeczywiś

cie zapoczą

tkowanej nauki.

Droga, którąwskazał

a, jest drogąwykształ

cenia takiej

oto naczelnej zasady oczywistoś

ci ogólnej i zasadniczej:

W wyniku doś

wiadczenia jednostkowego, doś

wiadczenia

indywidualnego konkretnego bytu (Daseins) nie otrzymujemy
wypowiedzi, którąmoż

na by obiektywnie uprawomocnić

.

Jak

jednakż

e

mogą wtedy

w

ogóle

obowią

zywać

jednostkowe są

dy o faktach? Jak w ogóle d ośw i a d c z a n y

ś

wiat moż

e naprawdę być

? Byt okazuje się idealnym

biegunem

wobec

„nieskoń

czonoś

ci"

oczywistoś

ci

pre-

sumptywnych, zwią

zanych z danymi w sposób oczywisty

odcieniami sensu („stronami", przejawami), w których
przybiera róż

ne odcienie oczywiś

cie to samo, lecz w każ

dym

skoń

czonym odcinku jest tylko presumptywnie, choćjest to

presumpcja uprawniona

1

. Realna prawda jest kore-

1

Lecz tutaj wcią

żma sięna uwadze tylko przyrodę

, a przy tym w

odniesieniu do ś

wiata jako fundamentalnązakł

ada siętakąideęrealnoś

ci,

latem realnego bytu, i tak jak realny byt jest nieskoń

czenie

odległ

ąideą

, ideąbieguna systematycznych nieskoń

czonoś

ci

przejawów, „doś

wiadczeń

" w stale prawomocnej pre-

sumpcji, tak teżi realna prawda jest nieskoń

czenie odległ

ą

ideą

, tym, co identyczne w zgodnoś

ci są

dów doś

wiadcze-

niowych; w każ

dym z nich prawda „przejawia się

", jest

prawomocnie subiektywnie dana. Nieskoń

czenie odległ

ą

ideęmoż

na a priori okreś

lićzgodnie z czystąformąogól-

noś

ci zawierają

cąw sobie wszystkie moż

liwoś

ci, i stosownie

do niej na podstawie skoń

czonego, zamknię

tego cał

o-

ś

ciowego doś

wiadczenia (tzn. na podstawie jego wzglę

dnie

„zamknię

tego przejawu", na podstawie tego, co w sensie

zmysł

owych rzeczy okreś

lone, na podstawie zmysł

owych

predykatów doś

wiadczeniowych) moż

na skonstruowaćan-

tycypacjęodpowiedniej tkwią

cej w niej idei postulowanej

przez to doś

wiadczenie.

W formie idei czegośrealnego zawarte sąj ednostronne,

czą

stkowe idee, tak jak w peł

nej prawdzie okreś

lają

cej to,

co istnieje (ogółprzysł

ugują

cych mu, okreś

lają

cych je jako

ono samo orzeczników), zawarta jest róż

norodnoś

ć

poszczególnych predykatywnych okreś

leń

, które w innych

kierunkach pozostawiająto, co istnieje, nieokreś

lonym.

Ponieważkaż

de doś

wiadczenie a priori moż

e zawieraćele-

menty niezgodnoś

ci, usuwane w toku dalszego doś

wiadczenia

i w ich syntezie, to okreś

lenie uzyskiwanej na jego

podstawie idei moż

e byćnie tylko jednostronne, lecz takż

e

czę

ś

ciowo fał

szywe, jakkolwiek naprawdępostulowane

przez owo dotychczasowe doś

wiadczenie. Do samej idei

tego, co realne oraz do jej czystej formy korelatywnie
przynależ

y nieskoń

czony system doś

wiadczeńtworzą

cych

system czystej zgodnoś

ci (w drodze cią

ego usuwania

której korelatem jest idea prawdy samej w sobie, idea prawdy dają

cej się

empirycznie skonstruować

, choć

by nawet miał

a to być prawda w

dowolnym przybliż

eniu.

Edmund Husseii

59

58

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

wszystkiego, co doś

wiadczone w sposób niezgodny, przy

dopasowaniu do tego, co sięzgadza) i mają

cych charakter

czegośdoś

wiadczonego. Wtedy zaśdo każ

dego doś

wiad-

czenia lub do stosownie ograniczonego doś

wiadczenia a

priori należ

y wł

ciwa mu (als zugehorige) idea, która

wszakż

e nigdy nie jest ideąostateczną

, lecz tylko jej zaczą

-

tkiem (Anhieb), w pewnym sensie przedstawieniem idei
nieskoń

czenie odległ

ej i nieosią

galnej - z tej ostatniej dana

jest tylko forma, bę

ca absolutnąnormąwszelkiego kon-

struowania takich zaczą

tków.

Jasne pokazanie tego wszystkiego oraz apioryczne na-

szkicowanie formy moż

liwego wzglę

dnie prawdziwego, a

dla każ

dego stanu doś

wiadczenia wzglę

dnie koniecznego

okreś

lenia tego, co samo w sobie prawdziwe w przyrodzie -

oto teoria nauk przyrodniczych; jako metoda - teoria
metody nauk przyrodniczych. Należ

y tu wszakż

e rozróż

nić

dwie sprawy:

1. Ontologia przyrody „samej w sobie": element konie-

cznoś

ci w przyrodzie w ogóle, konieczna forma, idealna

istota przyrody oraz konieczne formy okreś

leńwszelkiego

przedmiotu jednostkowego, który idealiter i „sam w sobie"
moż

e należ

ećdo przyrody. Takie rozważ

anie c z y s t e j

i d e i dokonywane jest w naukach o czystej matematyce
przyrody.

2. Aprioryczna metodologia moż

liwego poznania przy-

rody samej w sobie w prawdach samych w sobie: Jeś

li

zamiast czystej przyrody jako idei (jako idei matematycznej,
nadzmysł

owej)

pomyś

limy

sobie

p r z y r o d ę j a k o

d o św i a d c z a n ą przez doś

wiadczają

ce istoty albo jeś

li

przyrodęmatematycznąpotraktujemy jako idealny „byt
sam w sobie" [w stosunku do] doś

wiadczeńprzyrody (on-

tycznie: zmysł

owo naocznych przyród), wówczas bę

dziemy

mieli i n n ąc z y s t ąi d e ę

. Uzyskujemy wtedy naukęo

moż

liwoś

ci poznania przyrody samej w sobie na podstawie

doś

wiadczenia przyrody, a to jest aprioryczna nauka o

moż

liwoś

ci matematycznej nauki przyrodniczej lub też

nauka o wł

ciwej naukom przyrodniczym metodzie okre-

ś

lania przyrody na podstawie danych doś

wiadczenia.

Wprowadź

my tu ograniczenie: za doś

wiadczenie uzna-

jemy tylko „doś

wiadczenie normalne", normalnązmysł

o-

woś

ći odniesienie do normalnego „rozumu". Jak na pod-

stawie normalnych przejawów moż

na okreś

lićmatematy-

cznąprawdziwąprzyrodę

? Dokonuje sięto dzię

ki metodzie

ciś

lania

kontinuów,

przekształ

cania

przyczynowoś

ci

zmysł

owych w przyczynowoś

ci matematyczne itd. Dopiero

wtedy moż

na uwzglę

dnićto, co odbiega od psychofizycznej

normy.

Lecz czy w ten sposób rzeczywiś

cie moż

na odróż

nić

a p r i o r y c z n ą o n t o l o g i ę p r z y r o d y od apriorycznej
m e t o d o l o g i i moż

liwego okreś

lania przyrody samej w

sobie na podstawie jej doś

wiadczeń

? Jak ja, poznają

cy,

uzyskuję apriorycznie ontologiczne poznanie przyrody?

Żyjęwtedy w moż

liwych doś

wiadczeniach, w moż

liwych

spostrzeż

eniach i w moż

liwych są

dach spostrzeż

eniowych.

Co należ

y do owego czegośidentycznego, przy wszystkich

zmianach zmysł

owych sposobów przejawiania się

, jeś

li one to

nie, niezależ

nie od tego, jakie poza tym są

, mają

zbiegaćsięze sobąw zgodnoś

ci stanowią

cej identycznoś

ći

mająmóc umoż

liwiaćidentyczne okreś

lenia?

Nie każ

da z m i a n a zasobu zmysł

owych cech burzy

identycznoś

ći nie każ

da utrzymuje jąpod nazwą„p r z e -

m i a n a p r z e d m i o t u". Anormalne zmiany przejawów
nie sąapercepowane lub nie trzeba ich apercepować

, jako

„przemiany". Jeś

li zaśsątak apercepowane, to nastę

pnie

zostająunieważ

nione, otrzymują

c miano „iluzji". Gdy ż

yjęw

doś

wiadczeniu (w jego apercepcjach, dzię

ki którym mam

doś

wiadczenie

jako

zmysł

owo

naoczną realnoś

ć

)

i

trzymam sięlinii zgodnoś

ci, to wszelkie anomalie zostają

wykluczone i każ

da dana naocznie przemiana jest realną

przemianąd l a m n i e w ramach syntezy moich wł

asnych

Edmund Husserl

60

61

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

doś

wiadczeń

. Gdy teraz nawią

zujękontakt z k i m śi n-

n y m , to moż

e sięokazać

, ż

e odbiega on (w swej norma-

lnoś

ci, ale zał

óż

my ż

e jest on daltonistą

) w swych są

dach o

tym, co jednakie, o róż

nicach itd. ode mnie, podczas gdy

doś

wiadczamy tego samego. (Moż

e on takż

e miećbardziej

wyostrzone zmysł

y niżja, moż

e miećdobre oczy, gdy ja

mam gorsze - w przypadku każ

dego czł

owieka ulega to

zmianom.) Istnieje tu moż

liwoś

ćnader róż

norodnych, a

idealnie nieskoń

czenie wielu róż

nic, lecz takż

e sprzecz-

noś

ci. Cóżmoż

e tu pomóc?

Jeś

li spojrzymy na rozwinię

tąnaukęprzyrodniczą

, to

odpowiedźbę

dzie brzmiał

a: Każ

da doś

wiadczana przez

jednostkowy podmiot róż

nica zmysł

owa wskazuje na pe-

wnąprawdziwąróż

nicę

, to, co prawdziwe zaśokreś

lone

zostaje przez pomiar w sferze xoiva. Róż

nicom jakoś

cio-

wym w pewien sposób krok w krok towarzysząz grubsza
róż

nice iloś

ciowe. W sferze iloś

ciowej, w dziedzinie exten-

sio znajduje swój wyraz wszystko, co prawdziwe.

Z drugiej strony nie wszystkie wielkoś

ci i zależ

noś

ci

mię

dzy wielkoś

ciami, które dadząsięiloś

ciowo wykazać

, są

dla mnie i dla każ

dego w taki sam sposób „zauważ

alne".

Dzię

ki metodom pomiarowym mogęsięprzekonać

, ż

e

obowią

zująpewne iloś

ciowe stosunki i prawa, o których

wiem wł

nie tylko dzię

ki metodzie, ż

e trwale zachodząi

obowią

zują

, podczas gdy przedtem jestem zdany tylko na

zmysł

owoś

ći „są

dy spostrzeż

eniowe".

Czy nauka przyrodnicza mogł

aby dojś

ćdo takiego ujęcia

inaczej niżprzez ogólny namysłnad metodą

, jak wobec

wzglę

dnoś

ci przejawów moż

na okreś

lićowo cośprawdzi-

wego, co sięw przejawach tych przejawia, zwł

aszcza zaś

przez ogólny namysłnad tym, jak w zmianie przejawów
moż

e ujawniaćsięi dokumentowaćprawdziwy byt? Taki

namysłjednakż

e, przeprowadzony w eidetycznej czystoś

ci,

prowadzi w oczywisty sposób do ontologii przyrody.

Moż

emy wię

c takż

e powiedzieć

: c z y m ó g ł

b y m

d o j śćdo a p r i o r y c z n e j o n t o l o g i i na drodze innej
niżta, ż

e uzyskam tęoczywistoś

ć:

1.

Jeś

li mam zgodnie doś

wiadczonąprzyrodę

, jeś

li

utrzymujęsięw obrę

bie zgodnoś

ci, a zwł

aszcza jakichś

zgodnie doś

wiadczonych rzeczy lub procesów, i jeś

li ja albo

ktośinny (o czym przekonujęsięporozumiewają

c sięz nim)

w dowolnym innym przypadku doś

wiadczyliś

my tych

samych rzeczy itd., to moż

liwoś

ćpoznania tego, co jest tym

samym w obu doś

wiadczeniach z koniecznoś

ci zakł

ada

„res

extensa",

czasoprzestrzenny

s z k i e l e t

obu

kwalifikacji,

identycznoś

ć rozł

enia

kształ

tu

we

wspólnym czasie, identycznoś

ćnastępstwa czasu, a tym

samym

takż

e

przyczynowej

zależ

noś

ci

odpowiednich

ukształ

towań

. Natomiast zmiana kwalifikacji oraz są

dów o

kwalifikacjach jest „przypadkowa". W tym sensie, tzn. takż

e

i wtedy, gdy wynikająstą

d sprzecznoś

ci, nie szkodząone

identycznoś

ci.

(Również w

doś

wiadczeniu

samotnym

identycznoś

ćtego, co doś

wiadczone w róż

nych modisensu, z

koniecznoś

ci

jest

identycznoś

cią „czasoprzestrzennego"

szkieletu. Jest on tym, co koniecznie identyczne, koniecznie
identycznym zespoł

em okreś

leń we wszelkich róż

nicach

zmysł

owych

„sposobów

przejawiania

się

".)

Pierwsze

uwydatnienie tego, co istotowo, tzn. z koniecznoś

ci, przy-

należ

y do owego identycznego szkieletu, doprowadził

o do

geometrii,

foronomii,

a mogł

o takż

e doprowadzićdo

apriorycznej mechaniki, do dyscyplin o moż

liwych formach

funkcjonalnych zależ

noś

ci przemian, lub do dyscypliny o

formach moż

liwej przyczynowoś

ci iloś

ciowej i jej moż

liwych

przyczynowych prawach. To, co realne, okreś

lone jest samo w

sobie, gdy stale podlega nie tylko prawom (a wię

c prawom

przyczynowym) odnoś

nie do swej geometrycznej formy, lecz

takż

e odnoś

nie do moż

liwych przemian tej formy. Coś

realnego ma realne wł

asnoś

ci, ma swe empiryczne wł

asnoś

ci

przyczynowe. Aż

eby mogł

o istniećsamo w sobie jako coś

identycznego, musi ono mieć

Edmund Husserl

62

63

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

dają

ce sięempirycznie poznaćwł

asnoś

ci podlegają

ce iloś

-

ciowej przy czy nowoś

ci.

A zatem: nowa nauka o przyrodzie wyróż

nia siętym, ż

e

wobec zmiennoś

ci (prawomocnego) zjawiska zmysł

owego

zogniskował

a rozważ

ania na tym, co w okreś

lonym sensie

konieczne, i poznał

a, ż

e do tego, co konieczne, należ

ą

prawa iloś

ciowej przyczynowoś

ci.

2. Czymśdalszym był

y obserwacje takie jak ta: Sł

yszę

pewien dź

wię

k i widzęwibrują

cy ruch, dź

wię

k jest jakoś

ciowo

ten sam, niezależ

nie od barwy, od zmysł

owych jakoś

ci, ale

zależ

nie od sił

y napię

cia, gruboś

ci [struny] itd., a wię

c tylko

od czynników mierzalnych. To, co iloś

ciowe, nie tylko jest w

przejawiają

cych sięekstencjonalnych procesach, lecz takż

e jest

czymśwskazywanym w nich poprzez to, co tylko jakoś

ciowe.

Potem zaśewentualnie moż

na, j e takż

e wykazaćzmysł

owo w

zmysł

owych sposobach przejawiania się(jakoś„odzianych"

jakoś

ciowo).

Odwrotnie: każ

da jakoś

ciowa przemiana, każ

da jakoś

ciowa

charakterystyka (Soseiri) - jeż

eli jest to jakoś

ćnależ

ą

ca do

normalnego przejawu - powinna byćwł

asnoś

cią czegoś

realnego.

Lecz

„jakoś

ć" (jakoś

ć wtórna) nie może

przysł

ugiwaćprzedmiotowi samemu w sobie, jest czymś

, co

sięmoż

e subiektywnie zmieniać

, mianowicie dla podmiotów,

z których każ

dy doś

wiadcza odnoś

nąrealnoś

ć, każdy dla

siebie w sposób zgodny. Jeż

eli każ

da doś

wiadczona jakoś

ć

ma zachowaćswe uprawnienie do obiektywnoś

ci, to jest to

moż

liwe

jedynie

wtedy,

gdy

wskazuje

ona

coś

matematycznego, a tylko w tym i w tamtym przypadku
wskazuje z róż

nądoskonał

cią

; to, co iloś

ciowe, każ

dy

musi móc metodycznie osią

gną

ćna podstawie wskazówek,

ewentualnie przy pomocy innych [ludzi], lecz to, co jako-
ś

ciowe, moż

e okreś

laćsam. Wszelki „byt sam w sobie" jest

zatem „sam w sobie" matematyczny, a wszelkie prawa
przyczynowe musząbyćprawami matematycznymi. Wł

asnoś

ci

realne są wł

asnoś

ciami przyczynowymi, okreś

lanymi na

gruncie praw przyczynowych.

65

Edmund Husserl

64

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Należ

oby tu wszakż

e rozróż

nićdwie rzeczy:

1. Omówione wyż

ej szczegół

owo poznanie, ż

e w zgodnym

doś

wiadczeniu (jako zmysł

owym sposobie przejawiania się

)

trzeba odróż

nićto, co przypadkowe, i to, co konieczne, tj.

cechy

pierwotne,

z

koniecznoś

ci

przenikają

ce wszelkie

doś

wiadczenie zmysł

owe, i cechy specyficzne poszczególnym

zmysł

om, wtórne, a wię

c poznanie, ż

e „wspólne" cechy

zmysł

owe nie przypadkowo sąwspólne, lecz z koniecznoś

ci.

2. To, co spostrzeż

one, doś

wiadczone, jako takie jest

cał

kowicie „niejasne", zawsze podlega - w zgodnym do-

ś

wiadczeniu - istotowemu prawu pewnego wzrostu doskonał

ci,

który zawsze stanowi idealnąmoż

liwoś

ć

. Zgodnie z tym tę

samącechęmogęmiećdanąmniej albo bardziej „jasno" i
jakkolwiek jasno miał

bym jądaną

, zawsze jeszcze moż

liwy jest

dalszy wzrost tej jasnoś

ci. Zawsze da siępomyś

leć

, ż

e to, co

jasno uznajęza niezróż

nicowane, wraz ze wzrostem jasnoś

ci

wykaż

e

róż

nice,

i

to

zarówno

dla

mnie,

jak

i

intersubiektywnie.

Z

róż

nicami

jasnoś

ci

kore-latywnie

zwią

zane

są moż

liwoś

ci

[otwierane

przez]

moż

noś

ć

przybliż

ania

się do

zawsze

zapewne

odsuwają

cej

się

doskonał

ci absolutnej, do prawdziwego bytu samego. Tak

wię

c i w odniesieniu do stopniowalnoś

ci jasnoś

ci zachowuje

waż

noś

ćprzyję

ty sposób mówienia o róż

nych „sposobach

przejawiania się

" tego samego. Lecz za tym kryje sięidea

identycznego Samego, Samego w sobie. Prawdziwe cechy są
granicznymi punktami moż

liwego wzrostu. Ponieważzaśtylko

cechy

matematyczne

„prawdziwe",

prawdziwe

matematyczne cechy sąmatematycznymi granicami.

Mówią

c wyraź

niej: w postę

pują

cej syntezie doś

wiadczenia

cechy pierwotne, tak samo jak i wtórne, wykazująróż

nice

doskonał

ci.

Odpowiada

temu

dla

cech

pierwotnych

stopniowalnoś

ćdoskonał

ci pomiaru, przybliż

ania sięprzez

pomiar, oraz dokonują

cej sięna tej podstawie,

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka

o

rzeczach

realnych

a

idealizacja

6

7

resp. w zwią

zku z tym, kwantyfikacji poprzez poję

cia ge-

ometryczne i podobne. To prowadzi do granicznej ideali-zacji
ś

cisł

ej

matematyki

przyrody

wraz

z

jej

myś

lowymi

okreś

leniami. Podczas gdy cechy pierwotne sąintersubiek-'

tywne, póki w ogóle moż

e dokonywaćsięzgodna identyfikacja,

i wykazujątylko tęwzglę

dnoś

ćdoskonał

ci i przybliż

enia (oraz

wzglę

dnoś

ćprzyczynowoś

ci interrealnej), cechy wtórne są

wzglę

dne w inny jeszcze sposób, mianowicie „przypadkowo"

odniesione sądo normalnoś

ci lub anor-malnoś

ci doś

wiadczenia,

a przez to do podmiotów, i zmieniająsięwraz z nimi

2

. Granica

doskonał

ci cech wtórnych nie jest przy tym mierzalna, w

ogóle

da

się ją tylko

„obejrzeć

".

Ale

jest

okreś

lona

intersubiektywnie i da sięokreś

lićpoprzez odniesienie do

matematycznych granic cech pierwotnych.

3. Okreś

lanie jest predykatywnym orzekaniem, a pier-

wotnie oczywiste okreś

lanie jest tworzeniem są

dów spo-

strzeż

eniowych, poś

rednie okreś

lanie jest tworzeniem em-

pirycznych są

dów ogólnych (indukcyjnych są

dów doś

wiad-

czeniowych), empirycznych są

dów przyczynowych Ud.

Okreś

lają

ce myś

lenie, są

dzenie i wnioskowanie, uogólnianie

i uszczegół

owianie, dokonują

ce sięw sferze wł

ciwego

doś

wiadczenia, traktuje przejawiają

ce sięrzeczy, cechy i

prawidł

owoś

ci jako prawdziwe, lecz prawdziwoś

ćta jest

wzglę

dna i „uwarunkowana subiektywnie". Potrzeba do-

piero n o w e g o t y p u m y śle n i a lub swoistej m e t o d y ,

eby to, co tu został

o uzyskane (i co wystarcza dla celów

praktycznych niż

szego szczebla), odnieś

ćdo jego obiekty-

wnoś

ci

3

, aż

eby kunsztownie wypracowaćna tej podstawie

2

Mamy tu dwojakąnormalnoś

ć

: 1) zał

enie komunikacji jako wspólna

przyroda: tym, co konieczne jest tu to, co iloś

ciowe; 2) to, co wobec tego

przypadkowe, mianowicie zgodnoś

ćjakoś

ci wtórnych jest „przypadkowa".

3

Ta obiektywnoś

ćjest ideą„bezwzglę

dnej" prawdy samej w sobie.

prawdęsamąw sobie i prawdziwąrealnoś

ć.Rozważenie

zasadniczych warunków moż

liwoś

ci czegośidentycznego, co

prezentuje się w przepł

ywają

cych i subiektywnie zmie-

niają

cych sięsposobach przejawiania

4

(i prezentuje sięw

sposób zgodny), prowadzi do matematyzacji przejawów
jako immanentiiej im koniecznoś

ci, albo teżdo koniecznoś

ci

konstrukcyjnej

metody,

pozwalają

cej

z

przejawów

skonstruowaćto, co identyczne, i jego identyczne okreś

lenia

5

.

Lecz czy przejawy róż

nych zmysł

ów mogązawieraćcoś

identycznego - i w jakim sensie mogąje zawierać

? Róż

no-

rodnoś

ci przejawów, które zgodnie przynależ

ądo siebie i

konstytuującośidentycznego, musząodpowiadaćwarunkom
moż

liwoś

ci identycznej (prawdziwej) przedmiotowo-ś

ci,

wszystkie zaś prawa realnej matematyki muszą być
uszczegół

owieniami praw formalnej ontologii, formalnej

matematyki (teorii mnogoś

ci). Uszczegół

owieniami, gdyż

formalna matematyka uczy, jak konstruowaći konstruk-
cyjnie okreś

laćnieskoń

czenie wiele w ogóle moż

liwych

form przedmiotów i nieskoń

czonoś

ci przedmiotów, każ

dy

zaśdany system przejawów, każ

da jednoś

ćdoś

wiadczenia

wyznacza pewnąprzedmiotowąwszystkoś

ć(Allheit), pe-

wnąprzyrodę

, mianowicie co do jej formy.

W filozofii staroż

ytnej zainteresowanie począ

tkowo og-

niskuje sięna zniewalają

cej koniecznoś

ci rozumu, której

zaprzeczenie prowadzi do niedorzecznoś

ci, absurdu. Po

raz pierwszy w sposób czysty ujawnił

a sięona w sferze

matematycznej jako koniecznoś

ćgeometryczna i arytme-

tyczna. W tej sferze wielkoś

ci, począ

tkowo wielkoś

ci prze-

strzennych - zrazu w klasach uprzywilejowanych przypad-
ków (linii prostych, ograniczonych figur pł

askich i odpo-

wiednich przypadków wielkoś

ci przestrzennych), zrazu w

4

Lecz takż

e z zasady prezentuje siętylko w ten sposób.

5

Owo cośidentycznego z koniecznoś

ci jest substrukcją

.

Edmund Husserl

66

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

empirycznej

naocznoś

ci ukazują

cej

mnogoś

ci jednako-

wych elementów, które moż

na rozł

yćna mnogoś

ci czą

-

stkowe, a przez doł

ączenie nowych elementów lub mnogoś

ci

elementów przekształ

cić w nowe mnogoś

ci, powstał

o

„ś

cisł

e" porównywanie wielkoś

ci, które sprowadzał

o siędo

porównywania liczb. Nieokreś

lonym [terminom] „wię

kszy",

„mniejszy", „wię

cej", „mniej", nieokreś

lonemu „równo"

moż

na był

o w procedurze okreś

lania przyporzą

dkowaćś

cisł

e

„o tyle wię

kszy", „tyle razy wię

kszy" albo „mniejszy" oraz

ś

cisł

e „równy". Każ

de takie ś

cisł

e rozważ

anie zakł

ada

moż

liwoś

ć przyję

cia pewnego „równo", wykluczają

cego

„wię

kszy" i „mniejszy", i przyję

cia takich jednostek

wielkoś

ci, które był

yby po prostu wzajemnie zastę

powalne,

jako wielkoś

ci był

yby identyczne, tzn. obj ę

te był

yby tym

samym identycznym poję

ciem wielkoś

ci, istotąwielkoś

ci. Do

wielkoś

ci przestrzennych, jako przedmiotów empirycznej

naocznoś

ci, należ

y,

ż

e moż

na się do nich

bardziej

przybliż

,

„dokł

adniej"

je

sobie

obejrzeć

.

Owo

„dokł

adnie", „ś

ciś

le" w ż

yciu praktycznym okreś

lone jest

przez cel, „równo" (das Gleich) jest dla tego celu oboję

tne

(gleich-gtiltig), gdyżmogątu zachodzićnieistotne róż

nice,

które się nie liczą

. Tutaj przez wykluczenie wszelkich

ograniczeń praktycznych

mogł

a

zostać utworzona

idea

absolutnego „równo", matematycznie ś

cisł

ego.

Tutaj wię

c dopiero zaczyna sięmyś

lowy proces ideali-

zacyjnego tworzenia poję

ć, owa logicyzacja umoż

liwiają

ca

„ś

cisł

e" prawdy, prawdy logiczne, zaśdla owej sfery logi-

cznej myś

lenie w ś

cisł

ej koniecznoś

ci i powszechnej waż

-

noś

ci, których negacja nosi znamięniedorzecznoś

ci i znamię

to da się dostrzec we wglą

dzie. Powstał

e w sposób

naturalny znaczenia sł

ów sąostre, pł

ynne, tak, ż

e nie jest

okreś

lone na stał

e, co podpada pod „poję

cie", pod ogólny

sens. Znaczenie logiczne jest ś

cisł

e. To, co logicznie ogólne,

poję

cie, jest absolutnie identyczne z sobąsamym, sub-

sumpcja jest absolutnie jednoznaczna. Poję

cia logiczne

jednakż

e wł

nie nie sąpoję

ciami zaczerpnię

tymi po prostu

z naocznoś

ci, powstająone dzię

ki wł

asnej aktywnoś

ci

rozumu, dzię

ki tworzeniu idei, śc i s ł

e m u tworzeniu poję

ć

,

np. dzię

ki tej idealizacji, która wytwarza geometryczne

proste,

geometryczne

okrę

gi,

przeciwstawione

nieo-

kreś

lonym empirycznym prostym i krzywym.

Praktyczna potrzeba pomiaru pól skł

ania zrazu tylko do

tego, aż

eby w sposób nieostry, poś

ród tego, co zmysł

owo

typowe, odróż

niaćto, co typowo równie waż

ne (gle-ich

Geltende} (dla aktualnej praktycznej potrzeby) od tego, co nie
był

o typowo równie waż

ne. To, co dla pewnego rodzaju

praktycznych celów był

o równie waż

ne, został

o uznane za

równe sobie, natomiast róż

nice cech w obrę

bie tej równoś

ci

był

y róż

nicami „oboję

tnymi" (gleichgultige), tzn. uchodził

y

one za róż

nice nie przeszkadzają

ce równej waż

noś

ci

(Gleichgultigkeit), dają

ce sięzignorować

. W ten sposób

moż

na już był

o zapoczą

tkować mierzenie i rachowanie,

moż

na był

o gł

osićtwierdzenia „geometryczne", a takż

e

dowodzićich, choćprzy pewnych zastrzeż

eniach. Gdy

bowiem dodano do siebie tysią

c „równych" dł

ugoś

ci, z

których każ

da róż

nił

a sięod poprzedniej tylko o gruboś

ćpalca

(róż

nica zupeł

nie oboję

tna), to pomiar mógłwykazać

, ż

e

10()0 ł

okci równa się1001. To znaczy, ż

e róż

ne pomiary

przy uż

yciu tej samej miary mogł

y dawaćróż

ne wyniki -

róż

ne, czyli nie oboję

tnie róż

ne. Dopiero koncepcja czystych

matematycznych

„idei"

jako

idealnych

norm

oraz

wykształ

cenie metod stosowania aproksymacji doprowadził

y

do czystej rzeczowo okreś

lonej matematyki i matematycznej

techniki.

W naturze doś

wiadczenia przestrzennego leż

o,

ż

e jeś

li ktośprzeprowadzałw doś

wiadczeniu porównania, to

musiałrozpoznaćmoż

liwe róż

nice doskonał

ci równoś

ci; to

mianowicie, co z pewnej odległ

ci postrzegane był

o jako

zupeł

nie „równe", przy podejś

ciu bliż

ej mogł

o okazaćsię

róż

ne, to, co w dalszym

Edmund Husserl

68

69

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

cią

gu wydawał

o sięrówne, moż

na był

o rozpatrywaćjeszcze

bliż

ej itd.

Tak oto moż

na był

o sobie pomyś

lećprocesy idealnego

przybliż

ania, w których dawał

o sięskonstruowaćcośabsolutnie

równego

jako

granicę cią

ego

przyrównywania,

przy

zał

eniu, ż

e jeden z cz ł

onów sam pomyś

lany byłjako

absolutnie stał

y, absolutnie identyczny co do wielko ś

ci z sobą

samym. W ś

cisł

ym myś

leniu o ideach pos ł

ugiwano się

idealnymi

poję

ciami

niezmiennoś

ci,

spoczynku

i

niezmiennoś

ci jakoś

ciowej, idealnymi poję

ciami równoś

ci i

tego, co powszechne (co do wielko ś

ci, kształ

tu), co w

dowolnie wielu idealnie nie zmienionych, a przez to jako -
ś

ciowo identycznych egzemplar zach daje absolutne równo ś

ci;

każ

dą zmianę budowano z faz, które tak samo

j a k

momentalna ś

cisł

a niezmiennoś

ćrozpatrywane był

y w swych

ś

cisł

ych wielkoś

ciach itd.

Platoń

ski idealizm dzię

ki w peł

ni ś

wiadomemu odkryciu

„idei" i aproksymacji utorowałdrogęmyś

leniu logicznemu,

„logicznej" nauce, nauce racjonalnej. Idee uj ę

te został

y jako

„wzorce", w których wszystko, co jednostko we, mniej albo
bardziej „idealnie" uczestniczy, do których sięzbliż

a, które w

mniejszym lub wię

kszym stopniu realizuje; zwi ą

zane z

ideami czyste prawdy o ideach uj ę

te został

y jako absolutne

normy wszelkich prawd empirycznych. Jeś

li racjonalizmem

nazywa sięprześ

wiadczenie, ż

e wszelkie rozumne poznanie

musi byćracjonalne, jużto czysto racjonalne w my ś

leniu

badają

cym istotowe stosunki czysto racjonalnych poję

ć(albo

raczej badają

ce prawa tego, co moż

liwe, o ile podpada ono

pod czysto racjonalne idee, o ile pomyś

lane jest jako ś

ciś

le

okreś

lone), jużto [w tym sensie], ż

e to, co empiryczne

przymierza ono do teg», co czysto idealne, posł

ugują

c się

przy tym metodami aproksymacji i pozosta ł

ymi normami

osą

dzania

tego,

co

empiryczne,

podł

ug

odpowiednich

czystych idei, to prześ

wiadczenie cał

ej epoki nowoż

ytnej

jestracjonalistyczne.

Prawdziwym przedmiotem w sensie logiki jest przed-

miot, który jest absolutnie identyczny „z samym sob ą

", tzn.

jest absolutnie identycznie tym, czym jest, lub, wyraż

ają

c to

inaczej: przedmiot jest w swych okre ś

leniach, w swych

ąuidditatis (Washeiten), w swych predykatach, i jest on
identyczny, gdy owe ą

uidditatis sąidentyczne jako mu

przysł

ugują

ce albo teżgdy ich przysł

ugiwanie absolutnie

wyklucza ich nieprzys ł

ugiwanie. Jednakż

e tylko przedmiotom

idealnym przysł

uguje ś

cisł

a identycznoś

ć; w konsekwencji

cośjednostkowego był

oby naprawdęidentyczne, a wię

c

istnieją

ce, tylko wtedy, gdyby był

o idealnie identycz nym

substratem

ogólnych

absolutnych

idei.

Ale

jak

co ś

jednostkowego moż

e uczestniczyćw tym, co ogólne, nie

tylko „jakośtam", ale uczestniczy ćw sposób ś

cisł

y, jak

stosunek subsumpcji moż

e tu byćś

cisł

y?

Myś

lenie czysto matematyczne odnosi si ędo moż

liwych

przedmiotów, pomyś

lanych jako okreś

lone przez idealnie

„ś

cisł

e" (graniczne) poję

cia matematyczne, np. do prze -

strzennych kształ

tów przedmiotów przyrody, które jako

doś

wiadczone w nieostry sposób podpadająpod poję

cie

kształ

tu, sąco do kształ

tu okreś

lone; jednakż

e w naturze

tych danych doś

wiadczenia leż

y, ż

e pod identyczny przed -

miot, który w zgodnym do ś

wiadczeniu wykazuje sięjako

istnieją

cy, moż

e i prawomocnie musi zostaćpodł

one coś

idealnie identycznego, idealnego we wszystkich swych
okreś

leniach; wszystkie te okre ś

lenia sąś

cisł

e, tzn. to, co

podpada pod ich ogólno ś

ć

, jest równe i równoś

ćta wyklucza

nierównoś

ćalbo, co jest tym samym, ś

cisł

e okreś

lenie

przysł

ugują

ce przedmiotowi wyklucza, ż

e okreś

lenie to

temu samemu przedmiotowi nie przys ł

uguje. Spoś

ród

wszystkich zaśszczegół

owych okreś

leń

, których zakres wy-

znaczony jest przez „ogóln ąnaturę

" przedmiotu - dla

przedmiotów przyrody mo ż

e to być np. przestrzenny

kształ

t - jedno mu przysł

uguje, a każ

de inne nie przysł

u-

g u j e . (Zasada wył

ą

czonego ś

rodka.)

71

Edmund Husserl

70

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Przedmiot ma w ogóle kształ

t przestrzenny. Empirycznie

doś

wiadczone przestrzenne kształ

ty mająróż

ne empiryczne

typy. Moż

e sięjednak zdarzyć

, ż

e jakiśprzedmiot ma pewien

(najniż

szy) typ - mianowicie doś

wiadczam, ż

e ma on ten oto

szczególny kształ

t - i ż

e go nie ma - mianowicie w toku

dalszego doś

wiadczenia widzę

, ż

e (choćsięnie zmienił

) nie

ma go. (W sferze empirycznej zasada wył

ą

czonego ś

rodka nie

obowią

zuje.) Żadnego empirycznego okreś

lenia nie mogę

traktowaćjako rzeczywiś

cie przysł

ugują

cego przedmiotowi,

lecz mogętylko powiedzieć

, ż

e w tym okreś

leniu zostałon

doś

wiadczony. Takż

e w myś

leniu nie mogę utrzymać

absolutnej

identycznoś

ci

okreś

lenia,

nigdy

nie

mogę

powiedzieć

, podchodzą

c do doś

wiadczanego przedmiotu, ż

e

okreś

lenie, którego teraz doś

wiadczam, jest absolutnie to

samo co to, którego doś

wiadczał

em [przedtem].

Pod każ

dy doś

wiadczany przeze mnie kształ

t prze-

strzenny jednakż

e mogępodł

yćideęczystego kształ

tu

przestrzennego, w której kształ

t widziany „uczestniczy",

zaśkształ

t przestrzenny w ogóle staje się[tu] empirycznym

rodzajem, za którym kryje sięczysty rodzaj czystych ś

ci-

ych kształ

tów przestrzennych. Każ

dy przedmiot empiryczny

jest empirycznie ukształ

towany (z koniecznoś

ci da się

doś

wiadczaći w doś

wiadczeniu wyposaż

ony jest w jakiś

empiryczny kształ

t), lecz ma on takż

e kształ

t prawdziwy,

ś

cisł

y. Ścisł

e idee kształ

tów róż

niąsięod siebie w sposób

absolutny: jeś

li przedmiot ma [kształ

t bę

cy] ujednostko-

wieniem jednej z nich, to tym samym wszystkie róż

ne od

niej sąwykluczone. Z dwóch ś

cisł

ych kształ

tów (najniż

-

szych odmian kształ

tów przestrzennych) każ

demu przed-

miotowi jeden przysł

uguje, drugi zaśnie przysł

uguje. (Zasada

wył

ą

czonego ś

rodka.)

II

NASTAWIENIENAUKIPRZYRODNICZEJ

i

NASTAWIENIE

NAUKI HUMANISTYCZNEJ.

NATURALIZM

,

DUALIZM

i

PSYCHOFIZYCZNAPSYCHOLOGIA

Nastawienie naturalistyczne

1

. Ś

wiat jako ogółrzeczy

realnych w formie zewnę

trznoś

ci. Przyroda jako królestwo

czystych res extensae. Wszystko, co realne, jest [fizycznym]
ciał

em lub ma takie ciał

o, lecz tylko ciał

o ma rzeczywistąi

ciwąco-extensio, rozumianązarazem czasowo i prze-

strzennie. Jednoś

ćnie zmienionego (choćzmiennego) albo

zmieniają

cego siękształ

tu w jednoś

ci trwania, forma ekste-

ncjonalnego kształ

tu, wypeł

niona okreś

leniami jakoś

cio-

wymi. Każ

de ciał

o [podlega] reguł

om powszechnej przy-

czynowoś

ci, uniwersalna przyroda [podlega] a priori przy-

czynowoś

ci - da sięokreś

lić

, da sięskonstruowaćw praw-

dach samych w sobie, zgodnie z okreś

lonymi przyczyno-

wymi prawami, które moż

na wyszukaćw drodze indukcji.

Byt cielesny jest wię

c bytem ekstensjonalnie koegzystu-

cym, zaśw danych okolicznoś

ciach - współ

istnieją

cych,

koegzystują

cych ze sobąw jednoś

ci przyrody ciał- jest

bytem j ednoznacznie okreś

lonym - j eś

li przyroda j est przy-

rodąpozostawionąsamej sobie. Naturalizm rozpatruje
czł

owieka jako wypeł

nionąrozcią

ć

, zaśś

wiat w ogóle

1

„Nastawienie naturalistyczne" to nie zwią

zane z naturalnym uję

ciem

ś

wiata, konstytutywnie wytyczone uniwersalne ukierunkowanie spojrzenia,

lecz naturalistyczny przesą

d.

Edmund Husserl

72

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

tylko jako rozszerzonąprzyrodę

. Trwanie ludzkiego ducha

traktowane jest jako trwanie obiektywne, dusza zaśw każ

dej

fazie swego trwania - choćnie przypisuje sięjej rzeczy-
wistego przestrzennego kształ

tu w paraleli do kształ

tu ciał

a -

jako koegzystencja danych psychicznych, jako ich rów-
noczesnoś

ć, która przecieżjakośmusi daćsięprzyporzą

d-

kowaćrównoczesnoś

ci w formie tego, co współ

istnieje w

przestrzennej extensio i w ogóle współ

istnieje przestrzennie.

Naturalnie jest rzecząsł

uszną

, ż

e ludzkie ż

ycie psychi-

czne przebiega w formie immanentnego czasu i ż

e każ

da

momentalna teraź

niejszoś

ćjest dla nas jednoś

ciąwspół

ist-

nienia róż

norodnych „danych". Lecz tutaj trzeba dopiero

u/yskaćpodstawowe istotowe wglą

dy dotyczą

ce struktury

tego immanentnego

<

czasu, a z drugiej strony dotyczą

ce

tego, jak „czas obiektywny" otrzymuje konstytutywny sens
jako forma transcendentnego bytu naturalnego, w którym
obiektywnie „uczasowione" sąimmanentne czasy dusz, a
przez to i same dusze.

Naturalizm przyjmuje bez zastrzeż

, ż

e w gruncie rzeczy

cał

y ś

wiat da siępomyś

lećanalogicznie do tak poję

tej

przyrody, a co za tym idzie, ż

e i byt sam w sobie ś

wiata

takż

e da siępomyś

lećjako korelat prawd samych w sobie,

mianowicie prawd konstruowalnych - tak samo jak (pozo-
stawiona sobie samej) przyroda

2

. Ś

wiat tematem uniwersalnej

indukcyjnej nauki o ś

wiecie, empiryczna indukcja jako

podł

e idealizują

cej Tnetody matematycznej sł

ą

cej

znajdowaniu ś

cisł

ych praw ś

wiata (w tym i praw przyrody),

2

Przyroda jest konstruowalna jako poddana idealizacji; w ten sposób jest

ona faktycznąrzeczywistoś

ciąontologicznej, mianowicie matematycznej

bezwarunkowej ogólnoś

ci, a przy tym takż

e idealizacjąempirycznego

przyporzą

dkowania empirycznych jakoś

ci empirycznym jakoś

ciom. Jeś

li

jednak konkretny faktyczny ś

wiat, ś

wiat doś

wiadczenia, ma być

idealizowalny i konstruowalny, to w konsekwencji wymaga to ogarniają

cej

ś

wiat matematyki.

znajdowaniu praw odnoszą

cych siędo ludzi i zwierzą

t jako

istot psychofizycznych, do ich dusz, do ich osobowego bytu i
czynów - tak samo, jak do ich ciał

. A zatem, wyraż

ają

c się

w sposób skrajny, Bóg dysponuje uniwersalnąmatematyką
ś

wiata, Bóg zna prawa ś

wiata odnoszą

ce siędo wszystkiego,

co istnieje w ś

wiecie i do wszystkich jego okreś

leń

, a wię

c

ś

cisł

e prawa współ

istnienia tego, co w ogóle istnieje w

czasoprzestrzeni i istnieją

c jest jakośokreś

lone; sąto

prawa przyczynowe, tylko bardziej skomplikowane, bar-
dziej róż

norodne, wł

nie takż

e rozpostarte na sferęducha.

Problemem psychofizyki, wraz jej niepową

tpiewalnymi

ustaleniami empirycznymi, jest: co moż

na wł

ą

czyćdo przy-

porzą

dkowania psychofizycznego?

Naukowym nastawieniem na poznanie obiektywne (tak

jak praktykuje je nauka przyrodnicza), i to uniwersalnie
jako obiektywne poznanie ś

wiata, ogół

u istnieją

cych w

sobie samych rzeczy realnych, był

oby to, które kieruje się

zamiarem poznania bytu samego w sobie w prawdach sa-
mych w sobie. Lecz czyżnie jest to zadaniem nauki w
ogóle? Cóżoznacza to „samo w sobie" w odniesieniu do
przyrody, do zwierzę

cia, do czł

owieka, do wspólnoty ludzi,

do przedmiotów kultury i do uniwersalnej kultury jakiejś
ludzkoś

ci?

I czy moż

liwe był

oby odróż

nienie tematycznego nasta-

wienia na „obiektywny" ś

wiat (jako temat nauki) od tema-

tycznego nastawienia na uniwersalnąsubiektywnoś

ć, w

którym ś

wiat był

by ś

wiatem doś

wiadczanym, przejawiają

-

cym się

, osą

dzanym, wartoś

ciowanym itd.? Czy nie jest

to jednak nastawienie osobowe?

Cóżto takiego jest nastawienie osobowe? Ludzie, tak

samo jak zwierzę

ta, sąw przestrzeni, ś

wiat rzeczy realnych

zawsze jużjest wstę

pnie dany wraz z ludź

mi w nim. Zain-

teresowanie kieruje sięku ludziom jako osobom, które w
osobowym dział

aniu i doznawaniu odnosząsiędo „ś

wiata"

Edmund Husserl

74

Nastawienie nauki przyrodniczej

75

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

(auf „die" Welt), i we wzajemnym współ

życiu, w osobo-

wym obcowaniu ze sobą

, we wspólnym dział

aniu i w pozo-

stał

ych formach, w których okreś

lani sąprzez to, co ś

wia-

towe, i do tego, co ś

wiatowe, sięustosunkowują

, mają

jeden i ten sam ś

wiat otaczają

cy, mianowicie ten, który

sobie uś

wiadamiająi który uś

wiadamiająsobie jako ten

sam.

Świat, do którego sięustosunkowują,który dostarcza im

motywacji, z którym stale majądo czynienia, jest wprawdzie

nie jedynym ś

wiatem ( d i e Welt), jedynym ś

wiatem

istnieją

cym, lecz w nastwieniu osobowym zainteresowanie

kieruje sięku osobom i ich stosunkowi do ś

wiata, oraz ku

sposobom, w jakie tematyzowane osoby uś

wiadamiająsobie

to, co sobie uś

wiadamiają jako dla nich istnieją

ce, a

zwł

aszcza jaki szczególny przedmiotowy sens towarzyszy

temu uś

wiadamianiu. Z tego punktu widzenia problemem

staje sięnie ś

wiat taki, jakim rzeczywiś

cie jest, lecz ś

wiat

aktualnie waż

ny dla osób, pojawiają

cy się im i tak

uposaż

ony, jak im siępojawia; pytaniem jest, jak za-

chowująsięone jako osoby dział

ają

ce i doznają

ce, w jaki

sposób sąmotywowane do swych specyficznie osobowych
aktów spostrzegania, przypominania sobie, myś

lenia, war-

toś

ciowania, robienia planów, lę

kania sięi bezwzglę

dnego

wycofywania, bronienia się

, atakowania itd. Motywacji

dostarcza osobom tylko to, co one sobie uś

wiadamiają

, i to

na mocy sposobu, w jaki to czynią

, sensu, który ma dla nich

to, co sobie uś

wiadamiają

, tego, jak jest to dla nich waż

ne

lub nieważ

ne itd.

Zainteresowanie osobami naturalnie nie jest tylko za-

interesowaniem ich sposobami zachowania sięi motywami
tychż

e, lecz tym, co czyni je osobami identycznymi. Moż

na

powiedzieć

: osobowymi wł

asnoś

ciami habitualnymi i cha-

rakterami. Lecz te od razu odsył

ajądo sposobów zachowania

się

, w których sięujawniają(najpierw w aktach jako ich

Ja-podmioty), a z których te wypł

ywają

3

.

Jak ma siętematyka nauk humanistycznych i - wyma-

gają

cej jeszcze ugruntowania - ogólnej nauki humanisty-

cznej do antropologii, zoologii (w sensie nauki o ludziach i
zwierzę

tach

jako

„obiektywnych"

realnoś

ciach,

jako

przyrodzie), oraz do psychologii, bę

cej naukąo obiek-

tywnie-realnych skł

adnikach realnych ludzi i zwierzą

t,

zwanych duszą

, ż

yciem psychicznym, psychicznąswoisto-

ś

cią

?

Nauka humanistyczna jest naukąo lud^kiej subiektyw-

noś

ci w jej ś

wiadomoś

ciowym odniesieniu do ś

wiata jako

pojawiają

cego sięjej i dostarczają

cego jej motywacji w jej

dział

aniu i doznawaniu - i odwrotnie: o ś

wiecie jako

otaczają

cym ś

wiecie osób, czyli jako pojawiają

cym sięim,

dla nich waż

nym. W zmianach sposobów pojawiania się

, w

zmianach apercepcji dokonywanych przez ludzi w ich
„ż

yciu wewnę

trznym", pojedynczo i wspólnie we wzajemnym

porozumieniu, „rzeczy" („die" Dinge) i stosunki, podobnie
jak dostarczają

ce im motywacji i bę

ce dla nich tematem

w

otaczają

cym

ś

wiecie

osoby

i

zwią

zki

osób,

wiadamiane sąjako te same, tylko pojawiają

ce sięim i

innym osobom raz tak, a raz inaczej, raz tak, a raz inaczej
obowią

zują

ce, na pewno istnieją

ce itd.

Na ogółjednakż

e w ż

yciu osobowym owe toż

same rzeczy

nie są [obiektami] tematycznego zainteresowania nau-
kowego, ż

ycie osobowe na ogółnie jest ż

yciem teoretycz-

nym, na ogółwię

c rzeczy nie sątematyzowane naukowo,

jako takie, jakimi są„zgodnie z prawdąobiektywną

",

„same w sobie", lecz jako mają

ce takąwł

nie waż

noś

ć

dla osób, a wię

c jako rzeczy dostarczają

ce im takiej wł

nie

motywacji, okreś

lają

ce je w ich pozateoretycznym dział

a-

Lecz wł

nie korelatywnie naukowy charakter nauk osobowych do-

tyczy dostarczają

cego osobom motywacji, a wię

c przez nie uś

wiadamia-

nego ś

wiata otaczają

cego, tego, który w swym stylu przejawiania sięjest

im rzeczywiś

cie obecny, jest przez nie rzeczywiś

cie doś

wiadczany i da się

doś

wiadczać

.

Edmund Husserl

76

Nastawienie nauki przyrodniczej

77

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

niu i doznawaniu. Jeś

li czynimy rzeczy, przyrodę

, ś

wiat

zwierzą

t i ludzi, ż

ywe ciał

a i dusze, takie, jakie sąone

same w sobie i dla „siebie" (obiektywnie) tematem nauki,
to wówczas jesteś

my przyrodnikami, zoologami, antropo-

logami, a zwł

aszcza (teraz w sensie bę

cym paralelądo

przyrodniczej zoologii) psychologami.

Odnoś

ne realnoś

ci sąwprawdzie dla nas nadal realno-

ś

ciami pojawiają

cymi się

, lecz nasze obiektywne zaintere-

sowanie nimi, ostatecznie rozumiane w peł

nej uniwersal-

noś

ci, jako teoretyczne zainteresowanie realnoś

cią

, kieruje

się ku nim jako pojawiają

cym się w przejawach, w

subiektywnych sposobach dania, dają

cym sięokreś

lićw

uniwersalnie waż

nych naukowych są

dach w swym ś

cisł

ym,

obiektywnie prawdziwym bycie, w prawdziwym bycie bę

-

cym ich wł

asnym bytem, nie zaśbytem dla nas czy dla

takiej lub innej grupy osób, bytem dostarczają

cym róż

no-

rodnej motywacji

4

.

Uprzywilejowany jest tu pewien szczególny sposób mo-

tywowania, oznaczony wyraż

eniem „teoretyczne zaintere-

sowanie obiektywnie realnym bytem". Wprawdzie obiek-
tywna przyroda jako temat, jej obiektywnie prawdziwy byt
sam w sobie takż

e jest osią

gnię

ciem osobowym, albo

raczej ideątakiego osią

gnię

cia, osią

gnię

ciem metody za-

wierają

cej w sobie nieskoń

czonąideę

, ideęnieskoń

czonego

udoskonalania, mianowicie jako idealiterw metodzie nauk
przyrodniczych stale okreś

lają

cy sięi okreś

lają

cy sięcoraz

to doskonalej realny byt sam w sobie przyrody. Ale jest to
korelat osią

gnię

cia nieskoń

czonego, szczególny ko-relat

osią

gnię

ćtej osobowej wspólnoty, która tu nazywana jest

wspólnotąprzyrodników. O ile nauka humanistyczna jako
wszechogarniają

ca nauka o ś

wiecie duchowym ma za temat

wszystkie osoby, rodzaje osób i osobowych osią

g-

4

Taki jest ogólny sens nauki - choćta w swych naiwnych począ

tkach

nie osią

ga peł

nego ś

wiata, lecz zrazu pozostaje, niepostrzeż

enie dla siebie, w

wią

zach tradycji.

nieć

, osobowych dzieł

, które tu nosząmiano dziełkultury, to

obejmuje ona takż

e naukęprzyrodnicząwraz z jej przyrodą

samą w sobie, przyrodą jako realnoś

cią

. Każ

de ż

ycie

osobowe wszakż

e jest przeniknię

te na wskrośprzez stał

e

doś

wiadczenie przyrody wraz z ustawicznie powstają

cąw

ś

wiadomoś

ci identycznoś

ciątego, co doś

wiadczone. Jed-

nakż

e zainteresowanie okreś

lają

ce ż

ycie osobowe (które

tylko wyją

tkowo jest ż

yciem przyrodnika) nie jest zainte-

resowaniem przyrodą„istnieją

cąw sobie samej" i wypra-

cowaną(mają

cąbyćwypracowaną

) w naukach przyrodni-

czych, lecz wł

nie przyrodąwolnąod wszelkiej teorii, ';

przejawiają

cąsię

, za każ

dym razem tak a tak domniemaną

, 'i

takąwł

nie, jaka wystę

puje w osobowym ż

yciu ludzkoś

ci i

okreś

la wszelkąjego praktykę

. Dla wszystkich ludzi przyroda,

o której mówią

, i ś

wiat, w którym ż

yjąi w którym ze sobą

współ

żyją:przyroda i ś

wiat okreś

lają

ce ich, we wzajemnym

obcowaniu identyfikowane i korygowane, sąjednąprzyrodą
i jednym ś

wiatem, a takż

e sąidentyfikowane jako te same,

które obiektywny naukowiec ma za temat w swym
szczególnym stylu osobowej dział

alnoś

ci. O tyle teżś

wiat

osobowy nie jest innym ś

wiatem niż„obiektywny". Jednakż

e

ś

wiat wstę

pnie dany każ

dej osobie, waż

ny dla wszystkich

kultur we wszystkich epokach i dla każ

dej jednostki

ludzkiej, ś

wiat uznawany za rzeczywisty jest wł

nie

ś

wiatem w jego każ

dorazowym „sposobie przejawiania

się

", w każ

dorazowej apercepcji, ś

wiatem otwartym na

dalsze przemiany przekształ

cają

ce go, przemieniają

ce byt w

niebyt (pozór); w przemianach tych, choćnie bez korekt,
tworzy sięwł

nie jednoś

ćś

wiata trwale obowią

zują

cego

jako istnieją

cy, zawsze otwartego na dalsze okreś

lenia -

ewentualnie takż

e na teorie naukowe [okreś

lają

ce go] jako

realnoś

ć. Otwartoś

ć ta jest czymś trwał

ym.

Nauka

humanistyczna zaś

, której tematem sąfaktyczne osoby, ludy

epoki oraz domniemane w nich rzeczy jako w nich
domniemane, konkretnie tak oto przeja-

Nastawienie nauki przyrodniczej

79

Edmund Husserl

78

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

wiają

ce się

, tak oto mitologicznie czy jakośinaczej aperce-

powane ś

wiaty, doś

wiadczane przez nie przyrody, istnieją

ce

dla nich i dostarczają

ce im motywacji kultury, z koniecznoś

ci

i wył

ącznie w tematyce swej trzyma się ś

wiata w

„subiektywnym" Jak tematyzowanych przez siebie osobo-
woś

ci. Ten ś

wiat nie rozpada sięna zwią

zane tylko z posz-

czególnymi podmiotami i ustawicznie zmieniaj aą

ce sięw

czasie aspekty. W takich aspektach konstytuuje sięwspó-
lnotowy ś

wiat otaczają

cy historycznej wspólnoty. We

wspólnocie swego ż

ycia odnosi sięona - albo teżodnosi się

życie uczestniczących w niej osób - do wspólnego dla niej
ś

wiata otaczają

cego („ś

wiata" osobowego) i ten otaczają

cy

ś

wiat ma dla niej pewnąwzglę

dnąrzeczywistoś

ć-róż

nądla

róż

nych osobowych wspólnot i ich osobowych epok, co

jednak nie wyklucza, ż

e gdy wspólnoty osobowe, z których

każ

da

ma

swój

osobowy ś

wiat otaczają

cy nawią

zują

wzajemne kontakty albo pozostająw takich kontaktach,
mogą mieć albo uzyskać wspólny rozszerzony ś

wiat

otaczają

cy, bą

dźteż

, ż

e obcują

c ze sobąuważ

ają

, iżodnoszą

siędo tego samego „realnego" ś

wiata, i tylko odkrywaj ą, ż

e

każ

da z nich zupeł

nie inaczej ujmuje ten ś

wiat, nadaje mu

zupeł

nie innąrzeczywistoś

ć.Lecz ta wspólna „realnoś

ć", z

koniecznoś

ci się

gają

ca tak daleko, jak tylko się

gną

ćmoż

e

jakieśuwspólnocenie, wprawdzie jest uś

wiadamiana w swej

identycznoś

ci, lecz bynajmniej nie inaczej niżjako tworzą

ca

sięmię

dzy osobami jednoś

ćidentyfikacji, jednoś

ćdają

cego

sięwe wspólnotowym ż

yciu skonsta-.towaćpotwierdzenia.

Dopiero nauka mianuje jąrealnoś

cią„obiektywnej", tzn.

naukowej prawdy, taką

, jakąjest sama w sobie, skoro to

nauka o tym, co realne, okreś

la ją wł

nie w swych

szczególnych

osobowych

dział

aniach

i

trwał

ych

dokonaniach

5

.

5

Celem „obiektywnoś

ci", tzn. nauki, nie jest to, co istnieje, jako

doś

wiadczane i potwierdzane przez okreś

lone osoby i ludzkoś

ci, tak jak

Dla nastawienia nauki humanistycznej punktem wyjś

cia

jest „nastawienie naturalne", w którym znajduje sięi moż

e

się odnaleź

ćw przytomnym życiu każ

dy, a wię

c i

począ

tkują

cy naukowiec-humanista, zanim jeszcze rozpo-

cznie swe naukowe czynnoś

ci i zamierzenia. Znajduje sięw

ś

wiecie, który go otacza, który przejawia mu sięraz tak, raz

inaczej, dostarcza mu raz takich, raz innych motywacji, w
ś

wiecie, któremu sięprzyglą

da, któremu sięprzysł

uchuje,

itd., który w ogóle na róż

ne sposoby praktycznie go

okreś

la i któremu w tej praktyce nadaje on coraz to nowe

oblicza. Do tego ś

wiata należ

y takż

e on sam i ludzie, z

którymi siękontaktuje; czy to jako z obiektami tej praktyki,
czy teżpodobnymi dońjej podmiotami; współ

dział

a wtedy

z nimi, ale takż

e współ

-widzi, współ

-sł

yszy - naturalnie te

same należ

ące do otaczającego ś

wiata rzeczy, zwł

aszcza

te, które w praktyce „wchodząw grę

" ze wzglę

du na jej

uwspólnocony

praktyczny

kierunek.

W

nastawieniu

naturalnym ś

wiat jako to, co stale toż

same w zmianach

rzeczywistych i moż

liwych, subiektywnych i intersubiekty-

wnie wią

ż

ą

cych przejawów, mniemań

, interesów, na ogół

nie

jest tematem naukowym, lecz w szerszym sensie tematem dla
czł

owieka jest to wszystko, co go w danym momencie dotyczy

lub co go na dł

ej i ewentualnie trwale (np. zawodowo)

zajmuje: „poważ

nie" lub w zabawie, gdy dokonuje, sprawia

albo tworzy on cośbezwartoś

ciowego lub wartoś

ciowego,

przelotnego lub nieprzemijają

cego,

w swym wł

asnym

egoistycznym interesie lub w interesie wspólnoty, jako
pojedynczy podmiot lub jako funkcjonariusz wspólnoty i we
wspólnotowej pracy; pamię

ć wł

asna i pamię

ćpokoleń

prowadzi go do minionego ż

ycia wspólnoty.

jest ono doś

wiadczane i da sięw doś

wiadczeniu wykazać

, lecz to, co

istnieje dla wszystkich dają

cych siępomyś

lećludzkoś

ci (takż

e Papuasów),

doś

wiadczeń

, ś

wiatów otaczają

cych, co do których przyjmuje się

, ż

e do-

ś

wiadczajątego samego.

Edmund Husserl

Nastawienie nauki przyrodniczej

81

80

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

To, co został

o tu powiedziane, samo stanowi przykł

ad

uniwersalnego namysł

u, od którego moż

e i musi zaczą

ć

naukowiec-humanista: moż

e, ponieważjako Europejczyk

zna on jużnaukęi uniwersalne nastawienie teoretyczne,
wychowany jest do niego, a teraz w tym przeglą

dzie moż

e

uzyskaćswój temat. A wię

c czł

owiek, ludzie we wspólnocie i

same wspólnoty w swym ż

yciu i w swych zabiegach są

naukowym tematem nauki humanistycznej, w korelacji z
uzyskanymi w dział

aniu osią

gnię

ciami i z dokonanymi dzie-

ł

ami; równieżjednak jest nim czł

owiek pasywny w okre-

sach swego bezwł

adu, ś

pią

cy przez pewien czas i znów

budzą

cy się

, cał

y czł

owiek w jednoś

ci swego ż

ycia jako

ż

ycia osobowego, jako Ja, jako My w dział

aniu i doznawaniu.

Co czyni i czego doznaje osoba, co sięw niej dzieje,

jak odnosi sięona do swego otaczają

cego ś

wiata, co zł

ci

j ą

, a co smuci, co wprawia jąw dobry humor, a co w zł

y

nastrój? - to sąpytania osobiste; podobnie wszystkie py-
tania tego rodzaju w odniesieniu do wspólnot każ

dego

szczebla - do mał

ż

stw, krę

gów przyjaciół

, stowarzyszeń

,

wspólnot miejskich, wspólnot ludowych itd.; najpierw po -
stawione w historycznej rzeczowoś

ci, a potem w sposób

ogólny

6

. Czy wtedy ogólna nauka, która musi tu powstać

,

nie jest psychofizycznąpsychologią

, „psychologiąindywi-

dualną

" i psychologiąspoł

eczną

?

6

Powstaje pytanie, w jaki sposób rozumiana jest tu ogólnoś

ć- „na-

turalno-historycznie", morfologicznie czy teżjako ogólnoś

ćbezwarunkowa,

analogiczna do ogólno ś

ci ś

cisł

ej nauki przyrodniczej. Obiektywnoś

ć

przysł

ugują

ca tylko nauce przyrodniczej polega na „geometryzacji", takiej

idealizacji, która jest w stanie obją

ćteoretycznie wszystkie moż

liwoś

ci

do ś

wiadczenia jako doś

wiadczenia czegośin infinitum identycznego

poprzez ich idealizacj ę

: poprzez idealne poję

cia, poję

cia tego, co istnieje w

sobie samym, i poprzez idealne prawdy jako prawdy same w sobie. Czy
istnieje metoda pozwalają

ca obją

ćdziedzinę„ducha", dziedzinędziejów we

wszystkich istotowych moż

liwoś

ciach, a przez to pozwalają

ca stworzyć

odnoszą

ce siędo tej dziedziny „ś

cisł

e" prawdy w ś

cisł

ych poję

ciach?

Czł

owiek jako osoba - czy nie jest on czł

owiekiem

psychofizycznym? W rzeczy samej, jest on przecieżczł

o-

wiekiem, który ciał

em i dusząnależ

y do ś

wiata, jako rze-

mieś

lnik operuje w przestrzeni swymi rę

kami albo i cał

ym

ciał

em, walczą

c w bitwie walczy takż

e cieleś

nie, i naturalnie

stale ś

wiadom jest swego ciał

a, oddział

ują

c poprzez nie na

ś

wiat zewnę

trzny lub na nim doś

wiadczają

c czegośtakiego

jak dotyk, pchnię

cie, zranienie. Czł

owiek w nauce osobowej

naturalnie

jest

tym

samym

czł

owiekiem,

co

w

przyrodniczo-biologicznej antropologii. Gdy przechodzimy
od jednej nauki do drugiej, dokonujemy identyfikacji bez
zastanowienia. A przecieżtematyczne ukierunkowanie jest
istotnie róż

ne. Czł

owiek w nauce humanistycznej nie jest

tematem jako identyczna realnoś

ć

, której byt sam w sobie

należ

y obiektywnie okreś

lić

, lecz jest to czł

owiek historyczny,

subiektywnie gospodarzą

cy sięw otaczają

cym go ś

wiecie.

Przeciwień

stwo

badań „przyrodniczo"-psychologicz-

nych i humanistycznych polega na tym, jak wcześ

niej po-

wiedział

em, ż

e dla nauki przyrodniczej i dla nauki huma-

nistycznej pierwiastek duchowy jako dusza tematyzowany
jest w róż

nych nastawieniach: mianowicie dla nauki przy-

rodniczej jako zlokalizowany podmiot, jako dodatek

7

do

istnieją

cego fizycznego ciał

a, współ

istnieją

cy z nim i induk-

7

O „dodatku" mówićtu nie wolno. Uję

cie j ako dodatek jest j uż

pewnym zafał

szowaniem. Subiektywnie, w doś

wiadczeniu, doś

wiadczane

obce ciał

o poprzez doś

wiadczane kompleksy cielesnych dat (a wię

c to,

co doś

wiadczane, jako takie) wskazuje j u żna psychikęi Ja; wystę

puje tu

wię

c „kojarzenie", ale takie j ak w przypadku każ

dej apercepcji.

W danym wstę

pnie ś

wiecie przyroda konstytutywnie jest „przyczynową

"

jednoś

ciąw [formie] ze wnę

trznoś

ci. „Duch w przyrodzie" - tutaj pod

„lokalizację

" nietrudno podł

yćprzestrzenne współ

istnienie i rzeczywistą

koegzystencję w czasoprzestrzeni, w tym samym wię

c sensie, jak

koegzystująrzeczy i realne momenty rzeczy. Lecz j a k duch jest u ciał

a?

Musimy postawićto pytanie. Jako wł

adają

cy, i to dopiero wchodzi do

apercepcji.

Nastawienie nauki przyrodniczej

83

Edmund Husserl

82

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

cyjnie z nim zjednoczony - psychofizycznie (w sensie kar-
tezjańskiego dualizmu), podczas gdy nastawienie humani-
styczne, nastawienie osobowe ukierunkowane jest wł

nie

czysto na osobę

; w podobnym sensie „czysto", jak czysta

jest nauka przyrodnicza - jak sięwydaje, dzię

ki „abstrak-

cji". Dla osoby jej ciał

o jest wyróż

nionym obiektem w

otaczają

cym ś

wiecie, obiektem, którym moż

e ona bezpoś

-

rednio wł

adać

, dysponować

. To jednakż

e jest apercepo-

wane indukcyjnie i apercepcja ta ma charakter obiektywny.

Naturalnie osoba jest zlokalizowana, mianowicie po-

przez swe fizyczne ż

ywe ciał

o (korperlichen Leib) - w na-

turalnej przestrzeni i w naturalnej czasowoś

ci. Jeś

li pozo-

staje sięw przestrzennoś

ci ś

cisł

ej, to jest to lokalizacja

konkretna. Oczywiś

cie, tematyczne zainteresowania moż

na

w sposób czysty ukierunkowaćna przyrodę

, a w niej na

fizyczne ż

ywe ciał

a, i wtedy jako współwystę

pują

ce w

przyrodzie, empirycznej lub ś

cisł

ej resp. w odnoś

nych

miejscach czasowych i przestrzennych, bę

dzie moż

na od-

naleź

ćpodmioty, dusze. Powstaje jednak wówczas pytanie,

co moż

na przypisywaćtemu współ

-istnieniu, co stanowi

jednolity sens tej realnej jednoś

ci czł

owieka lub zwierzę

cia, na

ile moż

na i wolno mówićtu o „zwią

zku" ciał

a i duszy i

zwią

zek ten wrę

cz traktowaćjako przyczynowy, podobnego

rodzaju jak te zwią

zki przyczynowe, które wystę

pują w

przyrodzie. Do konstytucji ś

wiata, [traktowanego] jako

czysty ś

wiat doś

wiadczenia, a wię

c jako mój i nasz ś

wiat

otaczają

cy, z góry należ

y to, ż

e w nim doś

wiadczane sątu

same tylko rzeczy, tam ludzie, tam zwierzę

ta, tu dzieł

a

sztuki, tam narzę

dzia, tu rzemieś

lnicy, tam ż

nierze itd., ż

e to

wszystko tak jest wstę

pnie dane i tak aper-cepowane, w

sposób dopuszczają

cy zmiany, ale jednak w ramach pewnej

najogólniejszej strukturalnej typiki, do której w sposób
konieczny należ

y wł

nie wystę

powanie

ludzi (i ja sam jako czł

owiek). Wobec tego ś

wiata wszę

dzie

moż

na stawiaćpytania indukcyjne: gdziekolwiek wystę

puje

regularne współ

istnienie, tam pojawia się takż

e pro-

blematyka indukcyjna. W każ

dej prostej apercepcji ukryte

jest i da sięodsł

onićregularne współ

istnienie, należ

y wię

c

ono do każ

dego typu apercepcji, a takż

e do apercepcji

uniwersalnej, apercepcji ś

wiata; równie dobrze do apercepcji

ś

wiata pobliskiego lub ś

wiata ojczystego oraz ś

wiata

odległ

ego, jak do apercepcji poszczególnych bliskich lub

odległ

ych rzeczy. Moż

na wię

c i bę

dzie sięznajdowaćwskazane

implicite regularnoś

ci, odnoszą

ce do siebie fizyczno-

cielesne i psychiczne „dane", co jednakż

e zgoł

a nic nie

mówi jeszcze o przyrodniczej przyczynowoś

ci i o analogi-

cznym do przyrodniczego powią

zaniu w jednącał

ć

. Za-

pewne, rozróż

nienie to znamionuje pewien rodzaj psycho-

fizyki, w tradycji uchodzą

cy za antropologię

, a ugrunto-

wany w tradycyjnym sensualizmie.

,Duch (dusza, konkretny byt osobowy) jest w czasoprze-

strzeni tam, gdzie jest jego ciał

o, i ską

d ż

yje on i oddział

uje na

Świat, na uniwersum tego, co czasoprzestrzennie istnieje. Jest
on duchem, osobą

, Ja swego otaczają

cego ś

wiata (a tym

samym i pewnego ś

wiata), gdy go sobie uś

wiadamia;

moż

liwoś

ćjego oddział

ywania polega na tym, ż

e w okre-

ś

lony uporzą

dkowany sposób ma on doś

wiadczenie tego

otaczają

cego ś

wiata, resp. doś

wiadczają

c go, moż

e być

przy nim, bliż

ej lub dalej od niego itd. Z tym zaświą

że się

,

ż

e stale ma on wyróż

nionądoś

wiadczeniowąś

wiadomoś

ć

„swego" ciał

a, a wię

c ma ś

wiadomoś

ć bycia zupeł

nie

bezpoś

rednio przy tym obiekcie oraz tego, ż

e jako pobu-

dzane i wł

adają

ce Ja stale w nim „ż

yje" i „moż

e". Owo

odniesienie, wszelki sposób, w jaki dokonuje sięosobowe
doś

wiadczanie, dzię

ki któremu ś

wiat otaczają

cy jest oto

naocznie obecny, wł

nie jako osobowe jest pewnym faktem

należ

ącym do nauki humanistycznej.

Nauka humanistyczna ma do czynienia z duchem, i tu

Nastawienie nauki przyrodniczej

Edmund Husserl

85

84

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

nauka przyrodnicza, najpierw w wą

skim sensie, rozstaje się

z naukąhumanistyczną

: z jednej strony nauka o fizycznych

rzeczach, a z drugiej nauka o ludziach jako osobach,

adają

cych swym ciał

em i poprzez nie (jako ciał

o spo-

strzegają

ce) odnoszą

cych siędo wszystkich innych rzeczy

realnych

8

.

Należ

y tu jednak zwrócićuwagę

, ż

e przyroda takż

e

istnieje w ś

wiecie otaczają

cym, w naszym dzisiejszym ś

wiecie

otaczają

cym, w hipotetycznym ś

wiecie otaczają

cym in-

dyjskim, neolitycznym itd.; dopóki tematem jest nauka
humanistyczna, nie zaś„obiektywna" nauka przyrodnicza,
dopóty mamy do czynienia nie z obiektywnąprzyrodą

, lecz

ze zwią

zkami ś

wiata otaczają

cego, stanowią

cymi historię

naturalnąw dawnym sensie (nawet jeś

li to odniesienie do

podmiotu nie zostanie wyraź

nie wyraż

one, czy wrę

cz

pozostanie nie zauważ

one przez samego badacza, nie bę

-

dzie przezeńtematyzowane). Dopiero gdy celem staje się
obiektywnoś

ć

, jej byt sam w sobie w sensie ontologicznym, a

potem matematycznym, nie zaśjej byt taki, jakim nam się
empirycznie przedstawia, zamiast historii naturalnej (która
należ

y do powszechnej historii ludzkoś

ci jako historyczny

ś

wiat otaczają

cy) mamy przyrodnicząbiologię

9

.

Jeś

li jednak tak jest, to powstaje pytanie, czy tego

samego rozróż

nienia nie należ

oby przeprowadzićtakż

e w

odniesieniu do duszy, ducha, osoby, resp. czy nie należ

y

takż

e odróż

nićobiektywnąnaukęhumanistycznąod nauki

historycznej. Dokł

adniej, w nastawieniu na ś

wiat jako em-

piryczne uniwersum realnoś

ci: 1) ś

cisł

ąprzyrodęw kon-

8

Nastę

pnie moż

na naukęhumanistycznąrozumiećdwojako: Duch

jako istnieją

cy czasoprzestrzennie wraz z cielesnoś

cią

, wraz z niąw prze-

strzeni, wraz

T

, niąw czasoprzestrzeni, jako temat uniwersalnej indukcyjnej

nauki o ś

wiecie - towarzyszy temu wielkie pytanie, czy tym samym

wytyczony zostałjako sensowny, jako moż

liwy, naukowy cel ś

cisł

ej nauki

przyrodniczej w rozszerzonym sensie, dualistycznej ś

cisł

ej psychofizyki. Z

drugiej strony nauka humanistyczna jako nauka czysto osobowa.

9

Za tym kryje sięhipoteza idealizacji.

strukcji ontologiczno-matematycznej, a nastę

pnie ś

cisł

ą

psychofizykę przeciwstawioną empirycznemu współ

wystę

-

powaniu fizycznego ż

ywego ciał

a i duszy (sfera osobowa);

2) nastawienie od począ

tku humanistyczne - nastawienie

historyczne.

Wszystko stanie siędoskonale wyraź

ne, gdy powiemy

sobie to, co ja zwykle sobie powtarzam: ś

wiat, o którym

mówię

, ś

wiat, o którym mówi Chiń

czyk, Grek z epoki

Solona, Papuas - zawsze jest to ś

wiat obowią

zują

cy subiek-

tywnie, takż

e ś

wiat naukowca, bę

cego czł

owiekiem z

krę

gu grecko-europejskiego.

xW ż

yciu praktycznym mam ś

wiat tradycyjny, ską

dkol-

wiek by ta tradycja pochodził

a, moż

e takż

e z dostę

pnych

mi, jakkolwiek zafał

szowanych nabytków naukowych,

które znam z czasopism i ze szkoł

y i które jakośdał

ej

przekształ

cam pod wpł

ywem róż

nych motywów - moich

asnych i moich współ

czesnych, którzy przypadkowo na

mnie oddział

ują

. Mogęsięteraz rozejrzeći teoretycznie

zainteresowaćsięś

wiatem, obowią

zują

cym wł

nie na

mocy tradycji, lub teżpostawićsięna miejscu staroż

ytnego

Greka, zanim jeszcze zaistniał

a nauka itd. Pierwsze uni-

wersalne zainteresowanie teoretyczne, to, które stanowił

o

począ

tek, był

o tego rodzaju - chciećpoznaćś

wiat obiek-

tywny to tyle, co chciećpoznaćś

wiat po prostu. Jest to

ś

wiat na mocy tradycji, ale to, ż

e jest on taki, pozostaje

ukryte, a w każ

dym razie moż

e zupeł

nie nie wchodzićw

grę

. Nauka obiektywna nie jest teraz traktowana w sensie

naturalistycznych sposobów myś

lenia itd. Nauka obiektywna

to czynienie ś

wiata wprost tematem, nauka humanistyczna

to czynienie tematem ś

wiata, jako ś

wiata peł

nią

cej wobec

niego swe funkcje subiektywnoś

ci, ś

wiata, o ile jest on

odniesiony do podmiotu (tematyzowane sątylko podmioty i
w nich „przedstawiony" ś

wiat wraz z jego czaso-

przestrzennoś

cią

). Moż

liwe jest, ż

e przyrodę

, ale takż

e

ludzi, krę

gi kulturowe, ludy itd. „po prostu" obiektywnie

czyni siętematem, a z drugiej strony, ż

e tematem czyni

Edmund Husserl

86

Nastawienie nauki przyrodniczej

87

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

sięludzi, krę

gi kulturowe, przyrodęw ich zrelatywizowa-

niu do subiektywnoś

ci. Korelacja zwielokrotnia się

. Wszy-

stko, co istnieje, jest czymśistnieją

cym w subiektywnych

sposobach dania, wszystko moż

e byćtematem wprost albo w

relatywizacji do subiektywnoś

ci. „Relatywizacja do su-

biektywnoś

ci" znaczy przy tym: tematyzacja podmiotów po

prostu, bez pytania o obiektywnąprzyrodę

; moż

na po-

wiedzieć

, tematyzacja abstrakcyjna. Od samego począ

tku w

nastawieniu teoretycznym ś

wiat stanowi uniwersum tego,

co istnieje, wszystko zaś

, co istnieje, takż

e to, czego dotyczy

nauka humanistyczna na pewnym szczeblu refleksji, znów
jest wł

ą

czane do ś

wiata, i tak in infinitum. Teraz jednak

dokonujęzwrotu poprzez transcendentalnąredukcję

: mamy

oto naukęhumanistyczną

, która nie jest poprzedzana przez

ś

wiat, a która ś

wiat na zawsze zachowuje.

Gdy uprawiają

c historięnaturalnąszukamy prawdy o

istotach ż

ywych, to z góry zakł

adamy, ż

e te rozpatrywane

dąw zgodnym doś

wiadczeniu (co do swego bytu fizycznego

i psychicznego, oba dane sąw jednolitym doś

wiadczeniu),

nastę

pnie

zaś opisywane

w

wiernie

dostosowanych

poję

ciach doś

wiadczeniowych (deskrypcyjnych). Tak oto

mogęmylićsięco do innych, ewentualnie takż

e co do

siebie samego, ale dopóki doś

wiadczenie siępotwierdza,

dopóki mam zgodnoś

ć, uzyskujęempirycznąprawdę

, po-

znajęosoby. Z duszami jest tak, jak z fizycznymi ż

ywymi

ciał

ami jako obiektami przyrodniczymi (o tyle teżmamy tu

analogię

), mianowicie, ż

e doś

wiadczenie w odniesieniu do

nich nie ma koń

ca; lecz czy dusze majątakąistotową

strukturę(dają

cąsiępokazaćw sposób czysty), która przy-

pisywał

aby im obiektywny (ś

ciś

le ontologiczny) byt sam w

sobie, w podobnym sensie, jak rzeczom przyrody? Otóżjest
rzeczą od począ

tku jasną

, ż

e da sięrozpoznać pewna

istotowąforma ducha, jakkolwiek równie jasne jest, ż

e

istota subiektywnoś

ci duszy i istota rzeczy róż

niąsięo cał

e

niebo. Od razu trzeba trzymaćsięz dala od wszelkich

fał

szywych analogii i wprowadzanych przez nie zniekształ

ceń

.

Z drugiej wszakż

e strony, czyżnie jest to oczywiś

cie

uszna i konieczna myś

l przewodnia, ż

e przebadanie fak-

tycznych duchów w ich historycznoś

ci próbuje sięugruntować

na istotowym poznaniu ducha (i wspólnoty, w której ż

yją

duchy) a stą

d czerpie się „ś

cisł

e poję

cia" i ś

cisł

e,

bezwarunkowo obowią

zują

ce prawdy, jako idealne bie-

guny duchowej faktycznoś

ci?

10

Nastawienie naturalne, nie bę

ce nastawieniem natu-

ralistycznym: Gdy mówimy teraz o róż

nych doś

wiadcze-

niowych nastawieniach na gruncie ś

wiata naturalnego, to

musimy rozróż

nić

: 1) nastawienie na przyrodę

, mianowicie

na przyrodędoś

wiadczoną

, na same tylko rzeczy albo -

abstrakcyjnie - na materialne ciał

a zwierzą

t lub na obiekty

kultury jako same tylko rzeczy; 2) nastawienie personali-
styczne: nastawienia na osoby albo na ludzi jako osoby.

Co do tego należ

y? Czym sąosoby jako trwał

e jednoś

ci,

jakie mającharaktery - co skł

ada sięna ich „ż

ycie", co

jako osoby czyniąi czego doznają

, jak w róż

nych sytuac-

jach ż

yciowych „ustosunkowująsię

" do swego otaczają

-

cego ś

wiata, jak ten je osobiś

cie dotyka i jak na to osobiś

cie

reagują

; w końcu sam ich „ś

wiat otaczają

cy", dla nich

istnieją

cy, dla nich waż

ny i okreś

lają

cy je. Tutaj należ

y

takż

e wymienićpytanie, jak ich ś

wiat otaczają

cy sięprze-

kształ

ca, jakie typy obiektów należ

ądo tego otaczają

cego

ś

wiata; a wię

c ogólnie: jakąistotowąstrukturęma osobowy

ś

wiat otaczają

cy, w szczególnoś

ci zaś

, jakąma on ogólną

strukturęjako taki ś

wiat otaczają

cy, który swój kształ

t

zawdzię

cza i coraz to na nowo przybiera dzię

ki samemu

osobowemu ż

yciu w ś

wiecie (Weltleben), jakie [mamy tu]

typy obiektów kulturowych?

Struktura osobowego ś

wiata otaczają

cego z istoty od-

nosi siędo struktury osobowego ż

ycia (wraz z habitualnymi

Lecz jak tu wyglą

da poznanie istotowe w wied/y historycznej?

89

Nastawienie nauki przyrodniczej

Edmund Husserl

88

10

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

asnoś

ciami), które jako ż

ycie ś

wiatowe (Weltleben) jest

ustosunkowywaniem siędo pojawiają

cych sięw otaczają

-

cym ś

wiecie przedmiotów i ich należ

ą

cych do tego ś

wiata

ciwoś

ci.

Szczególnie wyróż

nione w ś

wiecie otaczają

cym sąnależ

ące

do tego ś

wiata osoby. Waż

nąrolę odgrywa przy tym

róż

nica, sama bę

ca tematem, mianowicie czy osoby

(inne osoby, ale ewentualnie takż

e ja sam) jako obiekty,

jako przedmioty ś

wiata otaczają

cego, z góry jużdanego

praktycznemu Ja, praktycznemu w najszerszym sensie, tzn.
Ja konkretnemu, przytomnie wiodą

cemu swe ż

ycie w

ś

wiecie, tematyzowane sąprzez nie jako przedmioty, z

którymi cośsiędzieje, które zastawane sąw otaczają

cym

ś

wiecie jako istnieją

ce, które sięwidzi, ale z którymi nie

ma siędo czynienia, z którymi nie ma sięnic wspólnego: są
oto tu i tam tak jak same tylko rzeczy; szczególnąchyba rolę
odgrywa tu zewnę

trzne widzenie i rozumienie kogoś

innego, ale bez wzywania sięw niego, bez wspólnego z
nim ż

ycia. Z drugiej strony inne podmioty jako współ

pod-

mioty, z którymi pozostaje sięwe wspólnocie doś

wiadczania,

myś

lenia, dział

ania, z którymi dzieli sięwspólnąpraktykęw

otaczają

cym ś

wiecie, jakkolwiek każ

dy z nich ma takż

e

praktykęwł

asną

. Pewną„wspólnotę

" mamy jużwtedy, gdy

nawzajem jesteś

my sobie obecni w otaczają

cym ś

wiecie

(ktośinny w moim), w tym zaśjużzawiera się

, ż

e jesteś

my

sobie

obecni

jako

fizyczne

żywe ciał

a.

Wzajemnie

doś

wiadczamy się

, gdy widzimy te same przedmioty, a

przynajmniej czę

ś

ciowo te same, z tego samego ś

wiata,

cego ś

wiatem dla nas. To doś

wiadczanie we wspólnym

widzeniu zwykle jest doś

wiadczaniem niewł

ciwym, w pu-

stym rozumieniu kogośinnego i jego sytuacji doś

wiadcze-

niowej. Lecz czymśszczególnym jest wspólnota osób jako
wspólnota osobowego ż

ycia i ewentualnie jako trwał

y

zwią

zek osób. Pierwszym krokiem jest wyeksplikowane

ż

ywe zjednoczenie z innym w intuicyjnym rozumieniu jego

doś

wiadczania, jego sytuacji ż

yciowej, jego uczynków etc.

Dalej porozumienie poprzez wyraz i ję

zyk, co jest już

zwią

zkiem podmiotów. Wszelka komunikacja naturalnie

z góry zakł

ada wspólny ś

wiat otaczają

cy, który tworzy się

,

o ile w ogóle jesteś

my dla siebie osobami, ale moż

e być

cał

kowicie pusty, nieaktowy. Czymśinnym jednakż

e jest

stowarzyszenie sięz osobami we wspólnym ż

yciu, rozma

wianie z nimi, troskanie się

, staranie sięo nie, zwią

zanie

przyjaź

niąi wrogoś

cią

, mił

ciąi nienawiś

cią

. Dopiero

wtedy wkraczamy w obszar ś

wiata „społ

eczno-historyczne-

go".

_ \

Gdy ż

yjemy w nastawieniu naturalnym - nie transcen-

dentalnym - otwierająsięprzed nami róż

ne ukierunkowania

tematyczne,

takż

e

ukierunkowania

zainteresowania

te-

oretycznego, stosownie do struktury z góry nam danego

ś

wiata, danego nam jako nasz wspólny ś

wiat otaczają

cy, a

poprzez niego jako ś

wiat obiektywny. „Poprzez niego"

znaczy, ż

e ś

wiat otaczają

cy ulega zmianom, ż

e w ż

yciu

przechodzimy od jednego ś

wiata otaczają

cego do drugiego,

przy czym w zmianach tych cią

gle przecieżdoś

wiadczany

jest ten sam ś

wiat, podczas gdy ś

wiat otaczają

cy staje się

sposobem

przejawiania

się ś

wiata.

W

nastawieniu

istotnoś

ciowym moż

emy, wychodzą

c od faktycznego wspó-

lnego ś

wiata, przebadaćistotowąformęludzkiego ś

wiata

otaczają

cego, wnikają

c zaśw ludzi obcych nam kultur -

formękonstytuują

cego sięw tej przemianie nowego ś

wiata

otaczają

cego oraz - uznają

c za moż

liwąkontynuacjętego

procesu w nieskoń

czonoś

ć- możemy zaprojektowaćstrukturę

istnieją

cego ś

wiata jako ś

wiata moż

liwego doś

wiadczenia,

tzn. ś

wiata ujawniają

cego sięw postę

pują

cych coraz dalej

korektach

w

moż

liwych

przejś

ciowych

ś

wiatach

otaczają

cych. Był

aby to idea ontologii ś

wiata doś

wiadczenia

nie jako takiego. Nastawienie teoretyczne moż

e

kierowaćsięku samej tylko przyrodzie, wówczas mamy
nastawienie przyrodnicze (naturale), które wszakż

e nie jest

Edmund Husserl

90

Nastawienie nauki przyrodniczej

91

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

„naturalistyczne". Z drugiej strony moż

emy nastawićsię

na osoby i osobowe wspólnoty, moż

emy nastawićsięna

moż

liwe konkretne ś

wiaty otaczają

ce i rysują

cy sięw nich

ś

wiat „prawdziwy".

Nastawienie na przyrodęmoż

e miećrozmaity sens. W

ogóle: w nastawieniu naturalnym jesteś

my jako osoby zaj-

mują

ce siębadaniami, a i jużprzedtem, jako ci, którzy ż

yją

ze sobąi obok siebie. Ale jako podmioty wobec ś

wiata

jesteś

my przy tym wraz z naszym ż

yciem anonimowi -

dopóki samych siebie nie uczynimy sobie tematem. Takie

nie jest nastawienie na przyrodę

: uczynićtematem

przyrodęi nic innego; tematyzowanie jest wię

c w pewnym

sensie zarazem „abstrahowaniem", co zrazu nie musi być
rozumiane, a wię

c nie musi byćrozumiane w sposób konie-

czny, jako czynne pomijanie czegoś

, lecz, jak to sięzwykle

dzieje, tylko jako wył

ączne skupianie sięna czymś

, a w

nastę

pstwie tego niebranie niczego innego pod uwagę

. U

podstaw naukowego nastawienia na przyrodęostatecznie
leż

y zapewne umyś

lne uczynienie tematem przyrody, i to

czystej przyrody przy ś

wiadomym wykluczeniu, przy dą

ż

eniu

do wykluczenia wszystkiego, co tylko subiektywne.

Przyrodą

, która jest tu tematyzowana, moż

e byćprzyroda

ś

wiata otaczają

cego, i to taka, jakąjest ona z góry dana, jak

prezentuje

się ona

w

rzeczywistym

i

moż

liwym

doś

wiadczeniowym spostrzeż

eniu i jak wykazuje sięjako

rzeczywiś

cie istnieją

ca w toku naszego doś

wiadczeniowego

życia dzię

ki zgodnoś

ci doś

wiadczeń(choćnie bez okazjo-

nalnych korekt). Tematyzacja ta ma oznaczać

, ż

e znajo-

moś

ćna podstawie doś

wiadczenia, konsekwentnego do-

ś

wiadczenia, wł

asnego i obcego, uzupeł

nionego przez do-

ś

wiadczeniowe antycypacje w poś

redniej indukcji, ustalona

zostaje w opisie; zmierza się tu do nauki opisowej,
uniwersalnej opisowej nauki przyrodniczej, obejmują

cej

uniwersum moż

liwego doś

wiadczenia przyrody, zmysł

o-

wego spostrzeż

enia, przypomnienia, dają

cej sięprzez nie

rzeczywiś

cie potwierdzićindukcji - po wszystkie czasy. U

podstaw leż

y - jakkolwiek w rzeczywistoś

ci jeszcze nie

wykształ

cona - ontologia „ś

wiata moż

liwego doś

wiadcze-

nia". Tutaj moż

na jużwyróż

nićrozszerzenie indukcji po-

przez homogenizacjętego, co niedoś

wiadczalnie odległ

e i

tego, co bliskie, a poczynają

c stą

d w ogóle idealizację

nieskoń

czonoś

ci.

Czymśinnym jest cel „ś

cisł

ej" nauki przyrodniczej, by

ponad wzglę

dnoś

ciąnaocznej przyrody, wzglę

dnej w ota-

czają

cym ś

wiecie, w „prawdach samych w sobie" okreś

lić

przyrodę„samąw sobie", jako identyczny we wszelkich
wzglę

dnoś

ciach byt sam w sobie. Przyroda opisowa jest

czymśwzglę

dnym wobec ludzi-osób, mianowicie wobec

nas, naszego narodu, naszej europejskiej ludzkoś

ci, nas-

ludzi ż

yją

cych na Ziemi w naszej epoce historycznej; my

sami wszakż

e nie stanowimy tu tematu ani nie stanowi go ta

relacja, która o tyle teżnie wymaga tematyzacji, o ile z
pokolenia na pokolenie jesteś

my przecieżtąsamąziemską

ludzkoś

cią w tej jednolitej epoce historycznej, sferze

czasowej, i ustalenia nauki z pokolenia na pokolenie w
sposób zrozumiał

y uznajemy za cią

gle obowią

zują

ce

11

.

Wystarczy, byś

my tylko tematycznie ukierunkowali

spojrzenie na tęwzglę

dnoś

ć, a widzimy, że owa nauka

.przyrodnicza należ

y do szerszego zakresu osobowej nauki o

ziemskim czł

owieczeń

stwie w ogóle, przy czym to trak-

towane jest jako „My-ludzie", jako takie, które od nas,

11

Uniwersalna nauka opisowa jako nauka o wstę

pnie danym ś

wiecie w

swej uniwersalnoś

ci pozostaje w dziedzinie rzeczywistego i umoż

liwionego,

bezpoś

redniego i poś

redniego doś

wiadczenia, postę

puje zatem w sposób

konieczny od wstę

pnie danego jako horyzont obecnego ś

wiata poprzez

ujawnianie wspólobecnoś

ci, kształ

tuje sięjako opisowa nauka o otwartej

obecnoś

ci,

nastę

pnie

jednak

takż

e

jako

nauka

o

przeszł

ci

(paleontologicznie), czemu towarzyszy coraz dalej idą

ce ujawnianie prze-

szł

ci, a potem przyszł

ci. Naturalnie ukierunkowana jest ona na ty-

powe ogólnoś

ci, typowe sposoby zmieniania siętypów, a dalej na wyja-

ś

nianie poszczególnych faktów wedł

ug takich reguł

.

Edmund Husserl

Nastawienie nauki przyrodniczej

93

92

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

każ

dorazowych badaczy, uzyskuje swój horyzont czasowy i

swą wzglę

dną

, w szerokim sensie historyczną czasowoś

ć.

Wnikają

c w to widzimy, ż

e dopiero czł

owiek europejski,

którego ź

ródł

em byłfilozofują

cy Grek, powzią

łi mógł

uzyskaćteoretyczne nastawienie na najbardziej zewnę

trzny

osią

galny ś

wiat otaczają

cy. Świat otaczają

cy jest czymś

wzglę

dnym wobec peł

nią

cej swe funkcje subiektywnoś

ci -

typika funkcjonują

cych subiektywnoś

ci sama jest czymś

historycznym: ludzie z koniecznoś

ci sączł

onkami wspólnot

pokoleńi z koniecznoś

ci ż

yjąw jakimśwspólnotowo uzna-

wanym za wł

asny ś

wiecie otaczają

cym, w którym pod tym

wzglę

dem panuje uniwersalna historycznoś

ć

. Bynajmniej

jednak nie jest jeszcze przez to powiedziane, ż

e do każ

dego z

tych ś

wiatów należ

y moż

liwe nastawienie teoretyczne; takż

e

ono, zrazu w postaci „opisowego" nastawienia naukowego,
jest czymśz istoty historycznym. Jeś

li jednak nastawienie to

jużzaistniał

o, to w toku historii wyznaczony jest rozwój od

opisu czysto naturalnego do psychofizycznego.

Nowym nastawieniem jest nastę

pnie to, które kieruje

sięku ludziom i zwierzę

tom, traktują

c ich nie jako fizyczne

ciał

a, które należ

y przebadaćkonsekwentnie opisowo w

czysto przyrodniczym nastawieniu, lecz jako ludzi (wzglę

dnie

zwierzę

ta), którzy swe fizyczne ciał

a mająjako ciał

a ż

ywe,

każ

dy z nich ma swój osobisty ś

wiat otaczają

cy jako cieleś

nie

zorientowany ś

wiat tego, co bliskie i tego, co odległ

e, który

wystę

puje w sposobach przejawiania się„prawo-lewo", „na

górze-na dole" i wszystkie te sposoby przej awiania się
pozostają

we

współ

bież

nej

relacji

zależ

noś

ci

do

subiektywnych sposobów mego „poruszam mym ciał

em" w

systemie dają

cych siętakż

e dowolnie realizowaćkinestez. Do

tematyki czł

owieka należ

y wszystko to, co uznaje on za

obowią

zują

ce jako ś

wiat otaczają

cy i co odnosi siędo tego

ś

wiata, jego indywidualnego i wspólnotowego

ś

wiata

otaczają

cego, nadto należ

y tu dają

ce się

uchwycićw refleksji zjawiskowe „jak" tego otaczają

cego

ś

wiata, dla każ

dego z osobna, ale takż

e dla wspólnoty -jak

odpowiadają sobie sposoby przejawiania się komuni-
kują

cych sięze sobąjednostek, j a k każ

dy swemu byciu

czł

owiekiem,

rozumianemu jako

obiekt

wyznaczają

cy

punkt zerowy zorientowania ś

wiata otaczają

cego, nadaje w

doś

wiadczeniowej apercepcji miejsce w przestrzeni ota-

czają

cego ś

wiata, jak w zmianie miejsc zajmowanych przez

osoby, np. gdy zamieniająsięone miejscami, dla każ

dej z

nich muszązmienićsięzorientowania tych samych obiektów,
resp. musząone zamienićsięsposobami przejawiania się

.

Podczas gdy opisowa przyroda należ

y do osobowego

ś

wiata otaczają

cego wszystkich ludzi, wzglę

dnie do ś

wiata

otaczają

cego wszystkich ludzi „europejskich", a wię

c takż

e do

antropologii, przyroda ś

ciś

le naukowa oczywiś

cie nie należ

y

do

niego,

lecz

tylko

do

ś

wiata

otaczają

cego

ludzi

uprawiają

cych ś

cisł

ąnaukę przyrodniczą(lub jąrozumie-

cych). Zapewne, naukowa historia naturalna takż

e nie

należ

y do ś

wiata otaczają

cego każ

dego czł

owieka, o ile

1

swój powszechny ś

wiat otaczają

cy uzyskał

a i wydobył

a na

ś

wiatł

o dzienne w badaniach, co mogł

oby byćś

wiatem

otaczają

cym, ale nie był

o i nie jest, chyba ż

e znów dla

naukowca. Nauka przyrodnicza jest pewną kulturą

, ale

należ

y tylko do ś

wiata kultury takiej ludzkoś

ci, która tę

kulturęukształ

tował

a i w obrę

bie której istniejądostę

pne dla

jednostki drogi jej zrozumienia.

Dalszym tematem moż

e sięstaćuniwersalna jednoś

ć

jakiejś„ludzkoś

ci", się

gają

ca tak daleko, jak daleko się

ga

wspólnotowe ż

ycie, bezpoś

rednie i poś

rednie, a korelaty-

wnie wspólnota ś

wiata otaczają

cego (w „jak" sposobów

przejawiania sięi ujmowania), zwł

aszcza wspólnota kultury.

Tematem moż

e sięona staćw jednoś

ci swego czasowego

ż

ycia, w jednoś

ci tej czasowoś

ci, która sama stanowi formę

tego ż

ycia, nie zaśnp. jest czasowoś

ciąprzyrody

Nastawienie nauki przyrodniczej

95

Edmund Husserl

94

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

ś

cisł

ej nauki przyrodniczej, która zgodnie ze swym sensem jest

zawsze

identycznym czasem ponad przyrodami ś

wiatów

otaczają

cych poszczególnych ludzkoś

ci, identycznym czasem

absolutnie identycznej przyrody, a nie czasem relatywnym,
istotowo powią

zanym z każ

dorazowąszczególnąludzkoś

cią

istnieją

cą w ż

yciu wspólnotowym we wszystkich

swych

przesz!oś

ciach i w otwartej przyszł

ci, która przecieżz punktu

widzenia współ

czesnych ludzi ma sens ich przyszł

ci,

przyszł

ci ich ludzkoś

ci.

Nastę

pnie tematem mogąstaćsiętakż

e ludzkoś

ci tylko

luź

no kontaktują

ce sięze sobą

, sposoby, w jakie tworząone

wspólnotęi w historii stająsię

, resp. stał

y sięjedną

ludzkoś

cią

, przy czym zasadniczym elementem jest tu historia

asnej ludzkoś

ci, jej historyczne powstawanie z ludzkoś

ci

i kultur wcześ

niejszych itd. Tutaj opuszczamy jużopisowe

badania nauk przyrodniczych i zagł

ę

biamy sięw problemy

humanistyki, wzglę

dnie opisowąprzyrodę wł

ączamy do

historycznej nauki humanistycznej.

Wszystko to jest jeszcze powierzchowne, nie został

y

jeszcze uwzglę

dnione normatywne idee owych ludzkoś

ci i ich

kultur, resp. te idee, które okreś

lająż

ycie czł

owieka,

jednostki ludzkiej i czł

owieka uczestniczą

cego na róż

ne

sposoby we wspólnocie, wyznaczają

ce to, co powinien on

czynići rozstrzygają

ce o jego ż

yciowych wyborach (nie-

kiedy jednak takż

e w decyzjach i rozstrzygnię

ciach woli,

stanowią

cych uniwersalne i waż

ne na zawsze prawidł

a wł

asnego

ż

ycia i ż

ycia wspólnotowego) . P r o w a d z i t o w i ęc

do

i m m a n e n t n e g o

d z i e j o m

„sensu", do problemów

teleologii rozwoju, do problemów rozwoju uniwersalnych
idei wyznaczają

cych ukierunkowanie nowego typu ludzkoś

ci;

należ

ątu idee nieskończonego i prawdziwego ś

wiata jako

korelatu idei nauki o ś

wiecie, idee prawdziwego i

rzetelnego osobowego ż

ycia jednostki i rzetelnej wspólnoty, w

koń

cu idee rzetelnej ludzkoś

ci i zwią

zanych z niąidei

„etycznych", idei uniwersalnej nauki nie o samym

tylko ś

wiecie, lecz o wszystkim, co w ogóle jest, takż

e jako

idea, jako idealna norma itd.

12

W koń

cu sama uniwersalna nauka osobowa zdaje się

przekształ

caćwe wszechnaukę

, zdaje sięrozpł

ywaćw uni-

wersalnej filozofii, a eidetycznie w uniwersalnej ontologii.
Wszystko bowiem ma począ

tek w nas, ż

ywych lud/iach

zadają

cych teoretyczne pytania, my sami jesteś

my osobami i

w naszym wspólnym ś

wiecie mamy temat wszystkich mo-

ż

liwych tematów, wszystkich moż

liwych do postawienia

pytań

, a wię

c równieżnajwyż

szych i ostatecznych pytań

czł

owieka.

Cofnię

cie sięod tego uniwersalnego, na swój sposób

historycznego, zorientowanego na osoby sposobu rozważ

ania

ś

wiata, poruszają

cego sięna gruncie ś

wiata wstę

pnie

danego, do absolutnego gruntu, gruntu transcendentalnej
subiektywnoś

ci.

Przy tym punkt wyjś

cia: My, którzy przeprowadzamy

uniwersalne rozważ

anie osobowe, wł

ą

czają

c w nie uniwer-

salne rozważ

anie ś

wiata otaczają

cego itd., sami jesteś

my

ludź

mi, ludź

mi europejskimi, staliś

my sięnimi w toku hi-

storii, sami tworzymy, jako historycy, historięś

wiata i

naukęo ś

wiecie we wszelkim sensie, ów historyczny twór

kulturowy w motywacji dziejów Europy, w których tkwimy.

Świat, który dla nas istnieje, sam jest naszym historycznym
tworem, nas, którzy w swym bycie takż

e jesteś

my tworem

historycznym. Czym jest zakł

adane przez tęwzglę

dnoś

ćto, co

bezwzglę

dne? Subiektywnoś

ćjako transcendentalna. Inny

punkt wyjś

cia: eidetycznie ogólna nauka osobowa -

psychologia.

Psychologia

uniwersalna.

Przeskok

do

transcendentalnej filozofii.

12

To jednakż

e w konsekwentnej realizacji nauki humanistycznej -w

nastawieniu naturalnym.

Nastawienie nauki przyrodniczej

97

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

III

ZAPRZECZENIEMOŻ

LIWOŚ

CIFILOZOFIINAUKOWEJ

-

KONIECZNOŚ

ĆNAMYSŁU

-

NAMYSŁHISTORYCZNY

-

JAKPOTRZEBAHISTORII

?

F i l o z o f i a j a k o n a u k a , jako poważ

na, ś

cisł

a, a

nawet apodyktycznie ś

cisł

a nauka - t e n s e n j u żs i ę

s k o ńc z y ł

. Zapewne, czł

owiek, który raz zasmakował

owoców filozofii, poznał

jej systemy, nastę

pnie podziwiał

je

nieodparcie jako najwyż

sze dobra kultury, nie moż

e już

porzucićfilozofii i filozofowania. Jedni patrząna filozofie
iak na dzieł

a sztuki najwię

kszych artystów i jednoś

ćfilozofii

upatrująw jednoś

ci sztuki. Inni znów przeciwstawiają

filozofięnaukom w odmienny sposób, stawiają

c jąna równi

z religią

, w którąwroś

liś

my w toku dziejów. Wiara

religijna, póki jeszcze jest wiarąż

ywą

, mówią

c o Bogu i

objawionej przezeńprawdzie, upewnia czł

owieka co do

tego, co jest metafizycznie transcendentne, co przekracza

ś

wiat bę

cy tematem poznania naukowego, jako jego

ostateczna podstawa bytowa - i tam odnajduje ostateczną
podstawęabsolutnych norm, którym podporzą

dkowujemy

nasz ludzki byt w ś

wiecie. Filozofia są

dził

a niegdyś

, ż

e jest

naukąo cał

ci bytu. A zatem nawet wtedy, gdy sama

dokonywał

a rozdział

u mię

dzy ś

wiatem jako cał

ciąbytu

skoń

czonego a Bogiem jako zasadąjednoczą

cąnieskoń

-

czonoś

ćskończonoś

ci (a potem jako nieskoń

czonąnadoso-

), są

dził

a, ż

e potrafi poznaćnaukowo zasadęmetafizy-

cznąi ś

wiat na podstawie tej zasady. Podstawiają

c dalej

pod ś

wiat cośtranscendentnego, metafizycznego i myś

c

zasadęabsolutu, są

dził

a wcią

ż,ż

e moż

na dojś

ćdo sfery

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Zaprzeczenie moż

liwoś

ci filozofii naukowej

tego, co transcendentne, absolutne i metafizyczne, dro-
gami naukowymi. Dlatego teżmoż

liwe był

o powią

zanie

nauki i religii - tak jak czynił

a to filozofia ś

redniowieczna,

pretendują

ca do zaprowadzenia peł

nej harmonii mię

dzy

wiarąreligijnąi rozumem naukowym. Ale teraz powszechnie
panuje przekonanie, ż

e te czasy jużminę

ł

y. Przez Europę

przepł

ywa potę

żny i wcią

żprzybierają

cy na sile strumieńtak

niewiary religijnej, jak i filozofii wyrzekają

cej sięswej

naukowoś

ci.

Powszechnie zapanował

o teżprzekonanie, ż

e filozofia jest

zadaniem walczą

cego o swąegzystencjęczł

owieka, i to

takiego czł

owieka, który w toku europejskiego rozwoju

kultury wzniósłsiędo autonomii, a dzię

ki nauce odnajduje

siebie w horyzoncie nieskoń

czonoś

ci - i zawartego w nich

losu. Namysłnad ś

wiatem przeprowadzony przez czł

o-

wieka autonomicznego z koniecznoś

ci prowadzi go do

tego, co transcendentne, jako czegośniepoznawalnego i
niemoż

liwego do opanowania. Czł

owiek moż

e tylko ze .

swego miejsca, ze swych horyzontów poznawczych i uczu-
ciowych uzyskiwaćprzeczucie i kształ

towaćprzy tym drogi

wiary, które jako ś

wiatopoglą

d nadajątemu przeczuciu i

normom dział

ania osobistąoczywistoś

ć- pod wodząprze-

czuwanego wiarąAbsolutu. Taka postawa daje takż

e grupom

ludzi o zbliż

onym pierwotnym ukierunkowaniu cośtakiego

jak wspólne rozumienie i wzajemne poparcie.

Światopoglą

d zatem jest osią

gnię

ciem z istoty swej in-

dywidualnym, jest rodzajem osobistej wiary religijnej, ale
od wiary tradycyjnej, objawionej, róż

ni siętym, ż

e nie

roś

ci sobie pretensji do prawdy bezwarunkowej, waż

nej

dla wszystkich ludzi i dają

cej sięwszystkim przekazać-

tak samo jak niemoż

liwa jest naukowa prawda o tym, co

absolutne, tak teżnie moż

na wykazaćw sposób waż

ny

powszechnie i obowią

zują

cy każ

dego prawdy ś

wiatopoglą

-

dowej. Każ

de takie roszczenie był

oby równoznaczne z

prześ

wiadczeniem, ż

e na podstawie racji rozumowych, a

101

Edmund Husserl

100

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

wię

c naukowych, moż

liwe jest poznanie tego, co absolutne, i

jego stosunku do czł

owieka.

Filozofia znalazł

a sięw niebezpieczeń

stwie, zagroż

ona jest

jej przyszł

ć- czy nie powinno to pytaniu o obecne zadania

filozofii, jako pytaniu postawionemu wł

nie teraz, nadawać

sensu wyróż

nionego?

Przez tysią

clecia, a raczej w powtarzają

cych sięepokach

filozofii ż

ywej, wcią

żodż

ywają

cej, utrzymywał

a sięwiara (i

na tym wł

nie polegał

a egzystencja filozofii) w moż

liwoś

ć

urzeczywistnienia, a niekiedy w udanąjużrealizacjęfilozofii -
w formie systemów i zwią

zanych z nimi „szkół

". Cóżjednak

mogł

o podtrzymaćtęwiarę

, gdy systemy zmieniał

y się

, a

szkoł

y nie mogł

y siępogodzićdrogąujednolicenia swych

przekonań

? Tkwił

o w tym przecieżpewne niepowodzenie,

które nie mogł

o pozostaćw ukryciu. Cóżpodtrzymywał

o

ś

wiadomoś

ćkoniecznego zadania, które był

o podejmowane w

osobistej egzystencji, gdyżmusiał

o byćpodejmowane, i to

nie jako ś

wiadomoś

ć, ż

e podejmują

c urzeczywistnienie

zadania jako osobistąkoniecznoś

ć, wypeł

nia siękoniecznoś

ć

ponadosobistą

, ż

e jest to zadanie ludzkoś

ci implikowane we

asnym zadaniu ż

yciowym?

Cóżmoż

e wią

zaćnas z tym celem? Czy tylko odwaga

porwania sięna cel pię

kny wprawdzie, ale moż

liwy tylko w

pustym sensie, cel na pewno nie niemoż

liwy, ale przecieżw

koń

cu tylko wyimaginowany, któremu po doś

wiadczeniach

tysią

cleci towarzyszy coraz wię

ksze prawdopodobień

stwo

nieosią

galnoś

ci?

Czy też mamy tu do czynienia z

oczywistoś

ciąpraktycznej moż

liwoś

ci i koniecznoś

ci, która

temu, co zewnę

trznie wydaje sięniepowodzeniem i, koniec

koń

ców, rzeczywiś

cie jest niepowodzeniem, nadaje charakter

wprawdzie niedoskonał

ego, jednostronnego, czę

ś

ciowego, ale

przecieżsukcesu w tym niepowodzeniu?

Lecz nawet jeś

li oczywistoś

ćta kiedykolwiek był

a ż

ywa, to

w naszych czasach osł

abł

a, utracił

a swąż

ywot-

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Zaprzeczenie moż

liwoś

ci filozofii naukowej

noś

ć.Jest rzecząjasną,ż

e jeż

eli filozofia ma jeszcze jed-

noczą

cy jąsens, a w nim prawomocne, konieczne zadanie, to

musi utrzymywaćsiętaka oczywistoś

ć

, choć

by jako nie-

doskonał

a oczywista ś

wiadomoś

ćjasnego zamierzenia,

które realizowane jest we wszystkich próbach wielkich sy-
stemów, przynajmniej od niektórych stron, podczas gdy
inne podlegająkrytyce. Oczywistoś

ćtęmożemy wyczuć

tylko przez zagł

ębienie sięw oż

ywionąna nowo zawartoś

ć

tradycyjnych systemów, a wnikają

c w nie, stawiają

c wobec

nich pytania, moż

emy doprowadzićdo jasnoś

ci sens zadań

filozofii.

Co do tego nie ma wą

tpliwoś

ci-jeż

eli mamy zrozumieć

nas samych jako filozofów i to, co jako filozofia ma w nas
powstać

, musimy zagł

ę

bićsięw rozważ

ania historyczne.

Nie wystarcza jużatakowanie roboczych problemów, by
tak rzec, w naiwnym strumieniu ż

ycia i dział

ania, choć

przecieżz egzstencjalnych gł

ębi osobowoś

ci, problemów

napotykanych w naszej naiwnej egzystencji (Werden) i ro-
zważ

anie ich wspólnie z naszymi towarzyszami pracy, z

tymi, którzy natrafili na nie dzię

ki wspólnej, ż

ywej dla nas

wszystkich tradycji. Nie wystarcza to jużprzecieżw sytuacji
zagroż

enia, z której współ

czesna filozofia zdaje sobie

sprawę- musi zdawaćsobie sprawę

, musi przyją

ćjądo

wiadomoś

ci, jeś

li chce zapewnićsobie przyszł

ć

, zagro-

ż

onąprzez przemoż

ne podszepty „ducha czasów".

Filozof i pokolenie filozofów, jako ż

e pracująodpowie-

dzialnie w pewnej przestrzeni ludzkoś

ci i kultury, stają

przed koniecznoś

ciąpodję

cia wynikają

cej równieżi stą

d

odpowiedzialnoś

ci i stosownych do niej dział

. W ogóle

jest to tak, jak z ludź

mi w czasach zagroż

enia. W imię

moż

liwoś

ci wypeł

nienia przyję

tego zadania ż

yciowego w

czasach zagroż

enia trzeba najpierw wł

nie to zadanie

odł

yći czynićto, co w przyszł

ci moż

e znów umoż

liwić

normalne ż

ycie. W konsekwencji dochodzi na ogółdo

tego, ż

e zmienia sięcał

a sytuacja ż

yciowa, a wraz z nią

pierwotne zadania - jeś

li nie stająsięw koń

cu zupeł

nie

bezprzedmiotowe. Pod k ażd y m w z g lę

d e m n i e z b ę

-

d n y j e s t w i ę

c n a m y s ł

, byś

my mogli odnaleź

ćsięw

tym wszystkim.

Namysł

historyczny, który musimy teraz podją

ć

, dotyczy

naszej wł

asnej egzystencji jako filozofów, a korelaty-wnie

egzystencji filozofii, która ze swej strony wypł

ywa z naszej

egzystencji filozoficznej

1

.

Sprawa jest doś

ćskomplikowana. K a żd y f i l o z o f

„ c z e r p i e z h i s t o r i i " minionych filozofów, z minionej
literatury filozoficznej - tak samo, jak dysponuje dzieł

ami

cymi dopiero od niedawna w obiegu w otaczają

cym

go współ

czesnym ś

wiecie filozoficznym, jak dodaje do nich

najnowsze pozycje i jak w mniejszym lub wię

kszym stopniu

wykorzystuje moż

liwoś

ć(która w stosunku do przeszł

ci

jużnie zachodzi) osobistej wymiany myś

li z ż

yją

cymi jeszcze

współ

-filozofami.

„Filozof czerpie z historii" - ale ta nie jest przecież

obecna tak samo, jak obecny jest magazyn z nagromadzo-
nymi w nim zapasami, co do których każ

dy moż

e sięprze-

konać

, ż

e nie sąmajakiem sennym, nie sązł

udzeniem,

lecz ż

e rzeczywiś

cie sąoto w zasię

gu rę

ki, a to, ż

e sąi

jakie są

, jest pewne. Jużnawet dokumenty, dzieł

a filozofów

i informacje o nich, jako fakty literackie, same nie sąpo
prostu obecne tak jak teraź

niejsze i zawsze dają

ce się

spostrzec rzeczy. Albo teżinaczej: to, co z nich obecne
jako rzecz, nie jest jeszcze samym dokumentem, który
każ

dorazowy czytelnik rozumie jako dzieł

o filozoficzne

1

Moglibyś

my powiedziećto równieżproś

ciej, a zarazem z góry uogó-

lniają

c: namysł

, o który tutaj idzie, jest przypadkiem szczególnym tego

namysł

u nad sobąsamym, w którym czł

owiek jako osoba próbuje zasta-

nowićsięnad ostatecznym sensem swego istnienia. Należ

y rozróż

nić

szersze i wę

ż

sze poję

cie namysł

u nad sobąsamym: czysta refleksja nad Ja

i refleksja nad cał

ciowym ż

yciem Ja jako Ja, oraz namysłw ś

cisł

ym

sensie jako skierowane wstecz pytanie o sens, o IdeologicznąistotęJa.

Edmund Husserl

102

103

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

Zaprzeczenie moż

liwoś

ci filozofii naukowej

albo informację

, gdy to, co tak jak rzecz ma przed sobą

, jest

dlańnoś

nikiem znaczeń

. Ale tak jest tylko dla niego, i

natychmiast moż

na postawićpytanie, czy rzeczywiś

cie idzie

tu o przekaz literacki, a nie o fał

szywe, zmyś

lone

przekształ

cenie, zawierają

ce jedynie ją

dro historycznej

rzeczywistoś

ci itd. Czytelnik, filozof myś

cy samodzielnie, nie

troszczy się(i dla cał

ych epok był

o to w ogóle wykluczone) o

naukowąhistorycznoś

ć; to, co przedstawia mu sięjako

fakt.przekazu, przyjmuje bezkrytycznie jako takie i motywem
jego dział

ań staje się to, co sam uważ

a za filozofię

platoń

ską

, arystotelesowskąitd. Jeden się

ga do tych, inny do

innych dostę

pnych mu (albo w ogóle dostę

pnych w jego

czasach) dokumentów literackich, i jeż

eli nawet ktoś

decydują

cy impuls otrzymał

nie od Platona, tak ż

e potem

zalicza sięgo do platoników, to jest przecieżzupeł

nie

moż

liwe, ż

e w cią

gu cał

ego swego filozoficznego ż

ycia nie

miał on

czasu,

moż

liwoś

ci,

ochoty

na

studiowanie

wszystkich platoń

skich albo uchodzą

cych za platoń

skie pism,

nie mówią

c jużo cał

ej literaturze pomocniczej , komentują

cej

albo krytykują

cej filozofięPlatona.

Czytelnik taki, który jużotrzymałwychowanie filozo-

ficzne w swoich czasach, sam stałsięfilozofem i, byćmoż

e,

wystę

pował

jużjako autor, naturalnie czyta i rozumie to, co

przeczytał

, na podł

u swoich wł

asnych myś

li, aperce-puje

Platona na swój wł

asny sposób, na podstawie „percepcji"

swoich, ukształ

towanych już poję

ć, metod, przekonań.

Dzię

ki tej apercepcji uzyskuje on cośnowego, rozwija się

jako filozof, a ogarniają

c i interpretują

c analogicznie takż

e

inne pisma filozoficzne, sam sięzmienia. Gdy po pewnym
czasie znów czyta Platona, ten ukazuje mu nowe oblicze,
tak samo jak i inni autorzy, których rozumie na nowo, co z
kolei stanowi nowy motyw itd.

W naszej epoce wł

ciwie każ

dy ma swój ś

wiat otacza-

cy, w praktycznym zakresie powszechnej dostę

pnoś

ci ma

jużnaukowąhistorię

, a w szczególnoś

ci naukowąhistorię

105

Edmund Husserl

104

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

filozofii. Albo teżraczej zrę

bem historii powszechnej, j a k i

każ

dej historii specjalistycznej, jest naukowa wstę

pna

interpretacja i krytyka literackich i nieliterackich doku-
mentów przeszł

ci historycznej - bę

ca nasząwł

asnoś

ciąi

asnoś

cią historyka współ

przynależ

ą

cego do naszego

„My". Ale przecież

: j a k i e to ma z n a c z e n i e , jakie

znaczenie miećmusi d l a f i l o z o f a m yś

l ą

c e g o s a m o -

d z i e l n i e ? Czy praca, której dokonałnie baczą

c na naukę

historyczną

, a kierują

c sięswoim wł

asnym „niehistorycz-

nym", nieprawdziwym obrazem Platona, jest pracądaremną

?

O jakie „zmyś

lenie", o jakąinterpretacjęhistorycznątu

idzie, jaka moż

e nam pomóc i w jakiej mierze; jak daleko

mamy ją kontynuować i wykraczać poza nasze ż

ycie

filozoficzne, by doprowadzićdo jasnoś

ci niejasnąś

wiadomoś

ć

naszego telosl

Nigdy wyjaś

nienie to nie był

o sprawąwię

kszej wagi niż

w naszych czasach; filozofia przez tysią

clecia mogł

a

rozwijaćsięteoretyzują

c naiwnie, naiwnie stawiają

c pro-

blemy w naiwnie ukształ

towanych poję

ciach, mogł

a w naiwnej

metodyce kształ

towaćje, opisywaći ś

ledzić

. Ta naiwna, ale w

sobie niejasna pewnoś

ćcelu był

a wprawdzie od samego

począ

tku negowana przez sceptyków, ale niezależ

nie od

tego, jak dalece się

gnę

ł

a skepsis i pł

yną

ce z niej motywacje

w tok samej filozofii, waż

noś

ćteleologicz-nego sensu filozofii

w sposób cią

y pozostawał

a nienaruszona, uzyskane już

zdobycze teoretyczne zawsze miał

y rangępoważ

nego i

potwierdzonego osią

gnię

cia - choćpóź

niej mogł

y przecież

ulec krytyce nastę

pców.

Powiedzmy wyraź

niej. Oczywiś

cie wiem, do czego

zmierzam, gdy mówięo filozofii, wiem, co jest celem i
polem mojej pracy. A przecieżnie wiem. Czy komuś

, kto

myś

li samodzielnie, wystarczył

a kiedykolwiek ta jego

„wiedza", czy dla kogośtakiego „filozofia" przestał

a byćw

jego ż

yciu filozoficznym zagadką

? Zapewne, każ

dy filo-

background image

KRAINA LOGOS

www.logos.amor.pl

zof posiada teł

eologiczny sens filozofii, który stara sięurze-

czywistnićw swym ż

yciu filozoficznym, ma pewne formuł

y

wypowiadane w definicjach, ale tylko myś

liciele wtórni,

których nie moż

na wcale nazwaćfilozofami, poprzestająna

swoich definicjach, uś

miercają

c za pomocą sł

ów proble-

matyczny telos filozofowania. W owej ciemnej „wiedzy",
jak i w sł

owach formuł

tkwi przekaz historyczny, zgodnie ze

swym wł

asnym sensem jest on duchowym dziedzictwem

filozofują

cego, który oczywiś

cie tak samo rozumie innych,

tych, z którymi razem filozofuje, pozostają

c przez to w

pewnym zwią

zku z nimi, zwią

zku krytycznej przyjaź

ni lub

wrogoś

ci. Filozofują

c, jest on równieżw takim zwią

zku z

sobąsamym, jako z kimś

, kto przedtem inaczej rozumiałi

uprawiałfilozofię

, i wie, ż

e tradycja historyczna, tak jak on

jąrozumie i wykorzystuje, motywuje go i przenika jako
duchowy osad. Jego obraz historii, czę

ś

ciowo ukształ

to-

wany samodzielnie, czę

ś

ciowo przeję

ty, jego „zmyś

lenie

historii filozofii" nie był

o i nie jest czymśstał

ym, o tym on

wie; a przecieżkaż

de „zmyś

lenie" sł

y mu i moż

e sł

do zrozumienia siebie samego i swoich zamierzeń

, do

zrozumienia innych, ich „zmyś

leń

" i ich zamierzeń

, i w

koń

cu do zrozumienia tego, co jest najbardziej wspólne, co

stanowi filozofię samą jako jednolity telos, wraz ze
wszystkimi próbami jego wypeł

nienia podejmowanymi

przez systemy, filozofiędla nas wszystkich, dla nas zwią

zanych

z filozofami przeszł

ci - takimi, jakich moż

emy sobie

wieloznacznie zmyś

lać

.

Edmund Husserl

106

U. M. K.

•w Toruelu


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Husserl Edmund, Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia
Husserl Edmund Kryzys europejskiego czlowieczenstwa a filozofia
Husserl Edmund Kryzys Europejskiego Czlowieczenstwa a Filozofia
Edmund Husserl Kryzys Europejskiego Czlowieczenstwa a Filozofia
Edmund Husserl Kryzys Europejskiego Czlowieka a Filozofia
E Husserl Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa a Filozofia
Husserl Kryzys Europejskiego Czlowieczenstwa a Filozofia
E Husserl Kryzys Europejskiego Czlowieczenstwa a Filozofia
Husserl Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa a Filozofia
E Husserl Kryzys europejskiego czlowieczenstwa a filozofa
Husserl - Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa a Filozofia, FILOZOFIA, Filozofia
Husserl Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa a Filozofia
E Husserl Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa a Filozofia

więcej podobnych podstron