J.R.R. Tolkien
Legenda o Przebudzeniu Quendich
(Cuivienyarna)
Tłum. Marek Gołębiowski
W czasie, kiedy ich ciała powstawały z prochów Ardy, Quendi
1
spali w łonie ziemi,
pod murawą, a zbudzili się dopiero, gdy byli w pe łni rozwinięci. Ale Pierwsze Elfy
(zwane również Niezrodzonymi i Pocz ętymi z Eru) nie obudzi ły się wszystkie
razem. Eru rozporządził tak, by każdy z nich leżał obok przeznaczonego sobie
współmałżonka. Lecz trzy Elfy zbudzi ły się pierwsze ze wszystkich i by ły One mę
żczyznami, gdyż są oni silniejsi, oraz mniej boj ą się odwiedzać dziwne miejsca, i są
ich bardziej ciekawi. Tych trzech ojców Elfów nazywa si ę w starożytnych opowie
ściach Imin, Tata i Enel. Przebudzili si ę oni w tej kolejno ści, w małych odstępach
czasu i od nich, jak powiadaj ą Eldarowie, pochodz ą słowa oznaczające jeden, dwa,
i trzy - najstarsze ze wszystkich cyfr.
2
Imin, Tata i Enel przebudzili si ę przed swoimi małżonkami i pierwszą rzeczą jaką
zobaczyli były gwiazdy, albowiem obudzili si ę oni w półmroku przed brzaskiem. A
następną rzeczą, jaką ujrzeli, były ich żony śpiące na trawie u ich boków. Wtedy
tak zachwycili się ich pięknem, że obudziło się w nich pragnienie mówienia, i zacz
ęli wymyślać słowa, których mogliby u żywać w mowie, i śpiewie. I byli tak
niecierpliwi, że nie mogąc czekać dłużej obudzili swe małżonki. W ten sposób,
mówią Eldarowie, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła każda z kobiet, był jej małżonek,
i jej miłość do niego była jej pierwszą miłością, a miłość i podziw dla cudów Ardy
przyszły później.
Kiedy już spędzili ze sobą trochę czasu i stworzyli wiele słów, Imin i Iminye, Tata i
Tatie oraz Enel i Enelye wędrowali razem, i opu ścili zieloną dolinę w której
obudzili się do życia, i wkrótce dotarli do wi ększej doliny, gdzie znale źli sześć par
śpiących Quendich, i znowu gwiazdy jasno świeciły przed brzaskiem, a mężczyzni
właśnie się budzili.
Wtedy Imin rzek ł, że ze względu na to, iż jest najstarszy z nich, ma prawo pierwsze
ństwa wyboru. I powiedzia ł: "Wybieram tych dwana ścioro na mych towarzyszy".
Wtedy mężczyźni obudzili swe ma łżonki. Kiedy grupa osiemna ściorga Elfów sp
ędziła ze sobą trochę czasu i nauczyli się Oni wielu słów, i stworzyli jeszcze wi ęcej,
razem podążyli dalej, i niebawem znale źli dziewięć par Quendich w jeszcze g ł
ębszej i szerszej kotlinie, gdzie m ężczyźni właśnie obudzili si ę w świetle gwiazd.
Wtedy Tata rzekł, że ma prawo wybierania jako drugi, i powiedzia ł: "Wybieram
tych osiemnaścioro na mych towarzyszy." I znowu m ężczyźni obudzili swe żony, i
żyli Oni, i rozmawiali razem, i stworzyli du żo nowych dźwięków i dłuższych słów.
Wtedy cała trzydziestka szóstka ponownie ruszy ła w nieznane, i wędrowała, dopóki
nie doszła do brzozowego gaju rosn ącego nad brzegiem strumyka. Tam znale źli oni
dwanaście par Quendich. M ężczyźni właśnie wstawali i patrzyli na gwiazdy
poprzez korony brzóz.
Wtedy Enel rzekł, iż będzie wybierał jako trzeci i powiedzia ł: "Wybieram tych
dwadzieścia czworo na mych towarzyszy". I znów m ężczyźni obudzili swe żony, i
przez wiele dni sześćdziesięcioro Elfów mieszka ło nad strumieniem, a wkrótce zacz
ęło układać wiersze i piosenki do melodii wody.
W końcu znów wyruszyli razem. A Imin spostrzeg ł, ze za każdym razem znajdowali
więcej Quendich niż poprzednio i pomy ślał: "Mam tylko dwanaścioro towarzyszy
(chociaż jestem najstarszy). Nast ępnym razem ponownie dokonam wyboru." I
wkrótce dotarli oni do pachn ącego lasu sosnowego, rosn ącego na zboczu wzgórza, i
znaleźli tam osiemnaście par, śpiących jeszcze, Quendich. By ła noc, a niebo przys
łonięte było chmurami. Ale przed świtem zadął wiatr i obudził mężczyzn. A kiedy
wstali i ujrzeli gwiazdy, zdumieli si ę, bo wiatr przewiał chmury, i gwiazdy b łyszcza
ły na niebie od Wschodu do Zachodu. I przez d ługi czas osiemnastu napotkanych
Quendich nie zwracało uwagi na przybyszów, ale patrzy ło na światła Menelu. A
kiedy wreszcie zwrócili Oni swe oczy z powrotem ku ziemi, spostrzegli swe żony.
Wtedy zbudzili je, by spojrza ły na gwiazdy, krzycząc do nich elen, elen! I tak
gwiazdy dostały swe imię.
Wtedy Imin rzek ł: "Tym razem nie b ędę jeszcze wybierał" i Tata wybrał owych
trzydziestu sześciu na swych towarzyszy. I byli oni wysocy i ciemnow łosi, i tak
silni jak sosny. Od nich pochodzi ła później większość Noldorów.
Dziewięćdziesięciu sześciu Quendich rozmawia ło teraz razem, a ci którzy si ę
ostatni obudzili, wynale źli wiele nowych i pi ęknych słów, i wiele przemyślnych
form mowy. I weselili si ę, i tańczyli na wzgórzu, aż zapragnęli znaleźć więcej
towarzyszy. Wtedy wszyscy Oni ponownie wyruszyli, w ędrując do chwili, w której
dotarli w półmroku do ciemnego o tej porze jeziora. Na jego wschodnim brzegu sta
ła wielka skała, z której spływał wodospad. Na jego pianie po łyskiwały gwiazdy.
Pod wodospadem k ąpali się mężczyźni, obudziwszy ju ż swe wybranki. Było ich
dwadzieścia cztery pary, lecz nie utworzyli jeszcze mowy, lecz śpiewali pięknie, a
Ich glosy odbija ły się od skał mieszając z hukiem wody.
Imin znów wstrzyma ł się, myśląc: "Następnym razem znajdziemy wi ększą grupę". A
Enel rzekł: "Wybieram tych czterdziestu o śmiu na mych towarzyszy". I sto
czterdziestu czterech Quendich żyło razem nad jeziorem, a ż upodobnili si ę do
siebie w myśli i słowie, i byli zadowoleni z tego.
Po jakimś czasie Imin powiedzia ł: "Czas już byśmy wyruszyli w poszukiwaniu
nowych towarzyszy." Ale wi ększość Elfów była już zadowolona. Tak wiec Imin i
Iminye, wraz z dwanaściorgiem towarzyszy wyruszyli na d ługą wędrówkę, idąc za
dnia i w mroku przez krain ę otaczającą jezioro, w której przebudzili si ę wszyscy
Quendi, z którego to powodu nazywa si ę ono Cuivienen. Ale nigdy nie znale źli Oni
więcej towarzyszy, gdy ż opowieść o Pierwszych Elfach dobieg ła już do swego ko
ńca.
I tak Quendi zawsze liczyli dwunastkami, a 144 d ługo było ich największą liczbą,
tak, że w żadnym z Ich późniejszych języków nie było słowa oznaczającego większ
ą liczbę. I tak też stało się, że "Towarzysze Imina", albo Najstarsza Kompania (od
których wywodzą się Vanyarowie) liczy ła w sumie tylko czternastu?, b ędąc
najmniejsza grup ą. A "Towarzysze Taty" (z których wywodz ą się Noldorowie)
liczyli w sumie pi ęćdziesięciu sześciu. Natomiast "Towarzysze Enela", mimo i ż byli
Najmłodszą Kompanią, liczyli najwięcej. Od nich wywodzą się Teleri (lub
Lindarowie), a na pocz ątku było Ich w sumie siedemdziesi ęciu czterech.
Quendi kochali wszystkie cz ęści Ardy, które ujrzeli, a zielone ro śliny oraz letnie sło
ńce napawały Ich radością. Jednak zawsze najbardziej wzrusza ły Ich Gwiazdy, a
kiedy panował mrok, a pogoda by ła ładna, wtedy cieszyli si ę najbardziej.
Albowiem o tej porze, wiosn ą, obudzili się Oni do życia na Ardzie. Ale Lindarowie,
najbardziej z wszystkich Quendich, od pocz ątku kochali wod ę i śpiewali zanim
nauczyli się mówić.
1
Do Quendich odnosz ę się w formie męskiej, albowiem Quendi oznacza w Quenyi
mówiący. - przyp. tłum.
2
Eldarińskie słowa o których mowa to Min, Atta (czy Tata), Nel. W rzeczywisto ści
było zapewne na odwrót. Tych troje nie mia ło imion dopóki nie rozwin ęli języka i
nadano im je (b ądź sami je przyjęli) po wynalezieniu cyfr (lub przynajmniej
pierwszych dwunastu). - przyp. autora.