CzŁowiek ze stali (ocynkowanej)
Samouk Tadeusz Sendzimir zaczynał od skromnej fabryczki drutu w Chinach.
Żaden inny konstruktor w XX wieku nie wywołał takiej rewolucji w przemyśle stalowym,
jak urodzony 15 lipca 1894 r. we Lwowie Tadeusz Sendzimir (jego nazwisko brzmiało
Sędzimir, jednak zmienił je po przeniesieniu się na stałe do USA). Dopiero
zaprojektowane przez niego walcarki pozwoliły w pełni wykorzystać plastyczność i
wytrzymałość metali. Dziś technologie opracowane przez Polaka są podstawą procesu
wytwarzania wyrobów stalowych na całym świecie.
Zanim jednak tak się stało, młody lwowianin interesował się wszystkim, tylko nie
metalurgią. Jego ojciec Kazimierz, urzędnik państwowy w biurze nadzoru kopalń soli
oraz matka Wanda byli bardzo dumni, gdy ich syn jeszcze w gimnazjum potrafił
samodzielnie zbudować aparat fotograficzny. Na tym zdolna pociecha nie poprzestała,
bo chłopaka szybko zafascynowała chemia, równocześnie zajął się też awiacją. Razem z
przyjaciółmi budował kolejne szybowce i usiłował wzbić się w powietrze.
"Rozpędzali z kolegami szybowiec po zboczu góry i wykonywali dłuższe lub krótsze
skoki" - wspominał po latach Aleksander Sędzimir, brat stryjeczny Tadeusza. Na koniec
młody konstruktor podjął w 1912 r. studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki
Lwowskiej.
Chińska inspiracja
Pobyt Sendzimira na wyższej uczelni nie trwał długo - w sierpniu 1914 roku wybuchła
wojna. Mający 20 lat student idealnie nadawał się do poboru, ale władze monarchii
austro-węgierskiej nakazały mu pozostać w domu. Awiacyjne eksperymenty Polaka
sprawiły, iż miejscowi urzędnicy postanowili zrobić z niego pilota. Tyle że nie posiadano
jeszcze samolotów do jednostki lotniczej, którą zaplanowano utworzyć.
Zanim rozwiązano ten problem, armia rosyjska zajęła Lwów. Nowi okupanci z miejsca
zamknęli politechnikę i Sendzimir został bez zajęcia. Żeby zarobić na życie, podjął pracę
jako mechanik w rosyjskim warsztacie wojskowym. Pomysł ten mógł się skończyć nie
1
najlepiej. W czerwcu 1915 r. kontrofensywa wojsk austro-węgierskich zbliżała się do
Lwowa i obywatelom monarchii, którzy w jakikolwiek sposób zaczęli pracować dla
Rosjan, groziło, że zostaną potraktowani jako zdrajcy. Wiedząc o tym Sendzimir
skorzystał z faktu, iż jego warsztat ewakuowano do Kijowa i zabrał się wraz z uciekającą
armią carską w tym samym kierunku.
Następny rok spędził w największym mieście Ukrainy, ale już nie jako wojskowy
mechanik - zatrudnił się na posadzie sekretarza w rosyjsko-amerykańskiej Izbie
Handlowej. Dzięki nowemu miejscu pracy nauczył się mówić po angielsku równie
płynnie, jak po niemiecku i po rosyjsku. Dobrze zapowiadającą się karierę w biznesie
pokrzyżował wybuch rewolucji lutowej, a potem przewrót bolszewicki. W ogarniętej wojną
Rosji, gdzie każdy walczył z każdym, Kijów wyszarpywali sobie Ukraińcy, bolszewicy i
zwolennicy cara. Nie chcąc uczestniczyć w tej jatce, młody wynalazca postanowił uciec
w bardziej spokojne regiony świata.
Od Zachodu odcinała go linia frontu, więc ruszył na Wschód. Po trwającej miesiąc
podróży dotarł do Władywostoku - akurat gdy do miasta wkraczały wojska francuskie,
angielskie i amerykańskie, żeby przywrócić tam porządek. Pogłębiło to jedynie chaos.
Rosyjska flota handlowa dodatkowo rozpoczęła strajk, uciekiniera z Kijowa oswobodził z
opresji ostatni statek płynący do portu Tsuruga w Japonii. Wszedł na jego pokład bez
namysłu i tak dotarł aż do kraju Kwitnącej Wiśni.
"Wypuścili mnie na ląd, choć nie miałem paszportu. Nie było jednak sensu tutaj [w
Tsuruga] dłużej zostawać" - wspominał Sendzimir. "Doradzono mi, bym jechał do
Szanghaju. Był to wówczas port międzynarodowy, tam mogłem obyć się bez wizy" -
wyjaśniał. Tym sposobem w 1918 r. znalazł się w największym mieście na wybrzeżu
Chin. Był bez środków do życia, ale mimo to postanowił założyć własną firmę. Udało mu
się dzięki kredytowi udzielonemu przez Bank Rosyjsko-Azjatycki. Jego prezes
Władysław Jezierski i pomagający mu Zygmunt Jastrzębski (później minister w II RP)
postanowili wesprzeć młodego rodaka i dzięki nim Sendzimir uruchomił w Szanghaju
fabrykę drutu, śrub, nakrętek i gwoździ.
Początkowo inwestycja rozwijała się znakomicie, bo zakład nie miał żadnych lokalnych
konkurentów. W krótkim czasie zatrudniał ponad 150 robotników i osiągał coraz większe
obroty. Życie polskiego emigranta w Szanghaju zaczęło się toczyć ustabilizowanym
torem. W 1922 r. Sendzimir poślubił Barbarę Alferieff, poznaną w Chinach Rosjankę.
Dwa lata później urodził się jego pierwszy syn Michał. Mając wreszcie zapewniony
spokój, wynalazca zajął się pracą twórczą. Klimat Chin, którego wilgotność powodowała,
że wszystkie wyroby metalowe szybko rdzewiały, skłonił Sendzimira do szukania
sposobu zaradzenia temu zjawisku. Najskuteczniejszą metodą ochrony stali przed
korozją, jaką znano, było cynkowanie. Polegało ono na trawieniu powierzchni stalowych
przedmiotów kwasem lub zasadą, a potem zanurzaniu ich w roztopionym cynku.
Pracujący przy tej czynności robotnicy szybko tracili zdrowie, a proces technologiczny był
kosztowny i wymagał wiele czasu. Polak wpadł na pomysł, żeby stalową powierzchnię
czyścić i uczynić porowatą w inny sposób. Wykorzystał do tego zjawisko żarzenia się
metalu po umieszczeniu go w atmosferze wodorowej. Gwałtownie schłodzona stal
zanurzona w roztopionym cynku znakomicie łączyła się z tą osłoną. Ocynkowanie blachy
2
(metodą nazwaną później galwaniczną) było procesem szybkim, tanim i bezpiecznym.
Zbicie fortuny dzięki tej technologii w Chinach okazało się jednak niemożliwe.
Gościnnie w ojczyźnie
Po II wojnie światowej, gdy powstała Polska Ludowa, osoba Tadeusza Sendzimira
została przez komunistów skazana na zapomnienie. Wiadomości o konstruktorze i jego
wynalazkach zniknęły z mediów, książek i nawet nie znalazło się dla nich miejsce w
Wielkiej Encyklopedii Powszechnej. Postać emigranta osiągającego sukces i majątek za
oceanem - w kraju, który był największym wrogiem Związku Radzieckiego - kłóciła się z
obrazem Ameryki kreowanym przez propagandę.
Radykalnie zmieniło się to po dojściu do władzy Edwarda Gierka. Nowy I Sekretarz KC
PZPR bardzo chciał poprawy kontaktów z amerykańską Polonią, a do tego jeszcze
fascynował go przemysł ciężki. Sendzimir zaś był sztandarowym przykładem, że "Polak
potrafi" wnieść coś nowego do metalurgii. W 1973 r. Akademia Górniczo-Hutnicza w
Krakowie przyznała Sendzimirowi doktorat honoris causa, a Edward Gierek odznaczył go
Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zaproszonego milionera z Ameryki
podjęto w socjalistycznym kraju gościnnie i z wszelkimi honorami. On sam także nie
unikał okazywania gospodarzom uprzejmości.
"Najlepiej pracują moje urządzenia w Polsce. To w dużym stopniu zasługa tych, którzy
przy nich pracują. Są młodzi, nie mają uprzedzeń. Polska ma zdolnych metalurgów. I
mądrych ludzi, którzy metalurgią kierują" - mówił podczas wizyty. Jednocześnie ogłosił
przygotowywanie przez siebie kolejnej konstrukcji. "Jest olbrzymie zapotrzebowanie na
blachy zdolne pracować w bardzo niskich temperaturach. Najlepiej nadaje się do tego
aluminium walcowane na blachy o szerokości 5 m" - stwierdził. W owym czasie firma
United Engineering zbudowała w celu ich wytwarzania 6-piętrową walcownię, na
postawienie której zużyto 500 tysięcy ton stali, co kosztowało 25 milionów dolarów.
"Zbuduję taką walcarkę, ale znacznie lżejszą. Będzie tańsza - bo zużyję mniej materiału,
a równocześnie 10 razy dokładniejsza" - zapowiedział w Polsce Sendzimir. I słowa
dotrzymał - jego nowa walcarka wielowalcowa znakomicie nadawała się do kształtowania
blach aluminiowych i krzemowych. Wkrótce stały się one standardowym materiałem na
poszycie kadłuba i osłony termiczne w amerykańskich pojazdach kosmicznych.
Był to już ostatni wielki sukces wynalazcy. W 1975 r. przekazał stanowisko prezesa
Sencor swemu synowi Michałowi. Sam odszedł z biznesu i poświęcił się pracy twórczej.
Między innymi opracował technologię ciągłego odlewania stali z jednoczesnym
walcowaniem jej na gorąco.
W końcu zaczął cieszyć się zasłużoną emeryturą w swej letniej rezydencji w mieście
Jupiter na Florydzie. Zmarł tam 1 września 1989 r. Rodzina pochowała go na cmentarzu
w Bethlehem pod Waterburgiem w trumnie z ocynkowanej stali, sporządzonej ściśle
według jego technologii.
Andrzej W. Krajewski
Fot: HIPPOCRENE BOOKS
3
Czytaj więcej w 2 NR Focus 2006
Wypowiedzi Tadeusza Sendzimira zostały zaczerpnięte z wywiadów przeprowadzonych
z nim w latach 70.: M. Kalisz, Walcownia znaczy Sendzimir, "Przekrój" 1973 r., nr 1468
oraz O. Budrewicz, Ocynkowane życie, "Perspektywy" 1974 r, nr 38.
4