Tiffany White
Zaproszenie in blanco
Rozdział 1
– Oczywiście zdaje sobie pani sprawę, panno
Butterworth, że Kyle Fox tak potrzebuje
partnerki do prowadzenia programu, jak
teksaski milioner synowej bez posagu?
Łysy dyrektor generalny prywatnej stacji
telewizyjnej KCNX, Noah Trent, pochylił się
nieco, aby dokładniej przyjrzeć się młodej
osobie siedzącej naprzeciwko.
Amanda Butterworth słyszała wiele plotek
dotyczących Kyle’a Foxa. Głównie o tym, że
jest narwany i zabójczo przystojny. Nie wątpiła
też, że prowadzenie magazynu kulturalnego
„Ekran i scena” bardzo mu odpowiada. Z jednej
strony nie musiał zbyt ciężko pracować, a z
drugiej zarabiał mnóstwo pieniędzy. Poza tym
wszędzie otaczały go tłumy wielbicielek.
Ale, niestety, program „Ekran i scena” miał
coraz gorsze notowania w sondażach opinii
publicznej. Zapewne dlatego Noah Trent wpadł
na pomysł, żeby ją dodatkowo zatrudnić.
Bezwiednie
skubała
brzeg
swojego
eleganckiego kostiumu. Jej wypielęgnowane
dłonie zrobiły się wilgotne. Twarz miała tak
bladą, jak pastelowe rajstopy, które włożyła na
tę okazję.
– Być może proszę pana, ale... – zaczęła
szeptem, jakby była dobrze wychowaną
uczennicą ze szkółki niedzielnej;
Noah Trent podniósł swoje olbrzymie łapsko,
chcąc jej przerwać. Prawą ręką otworzył teczkę,
która zawierała jej recenzje z najnowszych
filmów.
Z biciem serca patrzyła na jego zmarszczone
czoło. Noah przeglądał papiery, czasami
zatrzymując się na dłużej nad jakimś
wybranym. Wzięła głęboki oddech. Niestety,
niewiele to pomogło. Zaczęła nerwowo bawić
się kosmykiem włosów wymykającym się ze
starannie zaplecionego warkocza. Chorobliwa
nieśmiałość była tym, co zmusiło ją do pracy
przed kamerą. I po jakimś czasie kamera stała
się prawdziwą przyjaciółką Amandy. Dzięki
temu udało jej się pokonać tę uprzykrzającą
życie cechę. Teraz powróciły dawne problemy.
Dziewczyna próbowała sobie tłumaczyć, że nie
ma powodów do zdenerwowania. Wiedziała
jednak, że na niewiele się to zda. Tak bardzo
pragnęła wziąć udział w tym programie!
Dyrektor w końcu zamknął teczkę i jeszcze raz
uważnie przyjrzał się Amandzie. W pokoju
panowała cisza. Słychać było tylko, jak Trent
bębni palcami po blacie biurka.
– Tak, znakomicie panno Butterworth –
zawyrokował w końcu.
Amanda odetchnęła z ulgą. Mimo to cały czas
siedziała wyprostowana i w napięciu patrzyła
przed siebie.
– Chociaż... – zaczął, odsuwając stare,
zdezelowane krzesło.
Wstrzymała oddech. Miała wrażenie, że sufit
wali jej się na głowę. Zmienił zdanie! Już nigdy
nie dostanie tej pracy! Ale Trent nie podał jej
dłoni na pożegnanie. Wręcz przeciwnie,
odwrócił się do okna i zaczął się wpatrywać w
deszczowe chmury, które pokrywały szare
niebo tuż nad rzeką. Amanda przymknęła oczy
i potrząsnęła głową. Dreszcz przebiegł jej po
karku. Może ma jeszcze szansę? Może uda się
go przekonać?
Otworzyła usta, ale przerwało jej gwałtowne
stukanie do drzwi. Noah Trent wydał z siebie
dźwięk, który mógł być czymś w rodzaju
zaproszenia. Do biura wszedł jeden z
młodszych inspicjentów.
– Słucham, Toby, o co chodzi? – Dyrektor
spojrzał surowo na kudłatego młodzieńca.
– Aa... Ee... więc, proszę pana – wyjąkał
chłopak – dzwonił właśnie pan Fox i...
powiedział, że... no, nie przyjdzie na dzisiejsze
zebranie zespołu.
Noah Trent się skrzywił.
– A czy wyjaśnił może, dlaczego nie zaszczyci
nas swoją obecnością?
– Ee... mówił, że jest zmęczony, I że... no, chce
trochę odpocząć. – Toby bezwiednie cofał się w
kierunku drzwi.
Trent odwrócił się do okna. Zaczął obserwować
barkę, która, zmagając się z prądem, płynęła w
górę rzeki. Jednocześnie palcami masował swój
wystający brzuch.
Amanda podejrzewała, że ma wrzód żołądka.
Łatwo się było domyślić, że dyrektor generalny
tak dużej stacji, jak KCNX, może cierpieć na
podobne przypadłości.
Była zachwycona, kiedy parę dni wcześniej
Noah zadzwonił i zaprosił ją na spotkanie.
Wspomniał też, że bardzo podobał mu się jej
program, który widział w lokalnej telewizji w
czasie jednej ze służbowych podróży.
W ten sposób otwierały się przed nią szerokie
perspektywy. Była pewna, że sobie poradzi. Nie
wiedziała tylko, jak zareaguje Kyle Fox, kiedy
dowie się, że nie będzie już sam prowadził
programu. Ale teraz pozbyła się wszelkich
wątpliwości...
Zacisnęła dłonie. Nie może pozwolić, by
wymknęła jej się taka okazja. Będzie walczyć.
Ostatecznie Noah musiał rzeczywiście uważać,
że programowi potrzebny jest zastrzyk świeżej
krwi. Inaczej by przecież do niej nie zadzwonił.
– Skontaktuj się z Kyle’em i powiedz, że chcę
się z nim spotkać teraz – mruknął Noah. – I
niech się pospieszy – dodał po chwili.
– Tak jest. – Głos chłopaka dobiegł do nich już
zza drzwi.
Noah Trent ponownie pogrążył się w swoich
myślach. Stał przy oknie i patrzył na rzekę.
Robił wrażenie, jakby zupełnie zapomniał o
Amandzie.
Dziewczyna postanowiła przejąć inicjatywę.
Poruszyła się na krześle i chrząknęła lekko.
– Naprawdę zależy mi na tej pracy, panie Trent.
Noah odwrócił się i spojrzał na nią z
powątpiewaniem. Prawą dłonią gładził swoją
łysą głowę.
– Dobrze. Wierzę, że sobie pani z tym poradzi,
ale.... – zawiesił głos – czy umie pani radzić
sobie z mężczyznami?
Amanda sprawdzała właśnie, czynie odpięła
„się broszka z kameą, spinająca koronkowy
kołnierzyk jej śnieżnobiałej, lnianej bluzki.
– Co? Słucham? – spytała, zbita z tropu.
Po chwili zrozumiała, że Noah Trent oceniają
po wyglądzie. Na spotkanie ubrała się jak
panienka z dobrego domu. Pewnie dlatego
sprawiała wrażenie niewinnego dziewczątka,
które nic nie wie o życiu, a tym bardziej o...
mężczyznach;
Noah wrócił na swoje miejsce i ponownie wbił
w nią wzrok.
– Chodzi oto, panno Butterworth – zaczął – że
ta praca wiąże się z osobą Kyle’a Foxa. To
twardy facet. Gotów panią uwieść, byle tylko
wszystko przebiegało po jego myśli.
– Zapewniam, że poradzę sobie z panem Foxem
– odrzekła godnie Amanda, kładąc dłoń na
sercu.
Jeśli ktoś tutaj myślał, że będzie ona tylko
zabawką w rękach Foxa, to się mylił.
Noah zmarszczył brwi. Ogień, który dostrzegł
w jej oczach, kazał mu ponownie przemyśleć
całą sytuację. Więc za tym mundurkiem
pensjonarki kryła się odważna dziewczyna.
– Wie pani – rzekł z pewną dozą podziwu –
powoli zaczynam w to wierzyć.
Amanda zaczerpnęła powietrza.
– Więc mogę liczyć na tę pracę?
Noah sięgnął po naczynie wypełnione
cukierkami
i
podsunął
je
Amandzie.
Dziewczyna potrząsnęła przecząco głową.
Patrzyła, jak Noah najpierw szuka miętowego
cukierka, a następnie zaczyna go rozwijać z
papierka.
– Właśnie rzuciłem palenie – powiedział,
pakując sobie miętówkę do ust.
Amanda próbowała się uśmiechnąć przez
zaciśnięte zęby. Czuła, że jeśli zaraz nie
dostanie konkretnej odpowiedzi, to zacznie
krzyczeć.
– Jeśli dam pani tę pracę, jak pani sobie
wyobraża uatrakcyjnienie programu?
Amanda spodziewała się takiego pytania. W jej
głosie
nie
zabrzmiała
choćby
nutka
wątpliwości:
– Wprowadzę coś, czego brakuje „Ekranowi i
scenie”, a czego pan Fox nigdy sam nie
osiągnie.
Noah złożył ręce i spojrzał na nią z udawanym
przestrachem.
– Wprost boję się zapytać, co to takiego. Jak do
tej pory Kyle osiągną! tyle, że mam wrzody na
dwunastnicy i niestrawność.
Dziewczyna machnęła ręką.
– Chodzi mi o kontrowersję, panie Trent. Jeżeli
będę recenzować te same filmy i sztuki co pan
Fox, to zapewniam, że będziemy mieli na ich
temat zupełnie różne zdania.
– Tak, kontrowersje... – Noah bawił się tą
myślą. Amanda postanowiła kuć żelazo póki
gorące.
– Spory budzą zainteresowanie widzów, a to z
kolei zwiększa oglądalność programu. Im
więcej sporów, tym większe grono odbiorców.
To właśnie kontrowersje mogą uczynić
program bardziej atrakcyjnym. Wspominał pan,
że wpadł pan na pomysł zaangażowania mnie
po sukcesie programu Siskela i Eberta. W ich
programie
pełno
jest
przeciwstawnych
poglądów, A przecież obaj są mężczyznami.
Proszę sobie wyobrazić, jak wyglądałby ten
program w obsadzie damsko-męskiej.
Noah pochylił się do przodu. Sprężyny krzesła,
na którym siedział, jęknęły przeciągle. Przez
cały czas nie spuszczał z niej wzroku;
– Skąd pewność, że nie będzie się pani zgadzać
z Kyle’em?
Amanda tylko czekała na to pytanie. Pozbyła
się
już
zupełnie
nieśmiałości,
tak
charakterystycznej
dla
niej
w
życiu
codziennym. Kiedy w grę wchodziły sprawy
zawodowe, potrafiła walczyć jak lwica. Czuła,
że na tym terenie jest nie do pokonania. Dlatego
tak bardzo zależało jej na tym, by wypłynąć na
szersze wody.
– Po pańskim telefonie uznałam, że powinnam
obejrzeć stare taśmy z programem „Ekran i
scena”. Proszę wybaczyć mi tę opinię, ale
odniosłam wrażenie, że pan Fox tylko z pozoru
jest intelektualistą. W rzeczywistości ma,
niestety, mentalność jaskiniowca, który umie
jedynie oznajmiać wrzaskiem, co mu się
podoba, a co nie. Zapewniam, że dzieli nas
olbrzymia przepaść – podkreśliła z nagłym
błyskiem w szmaragdowych oczach. Noah
znowu pogładził swój brzuch.
– No nie wiem...
Amanda nawet nie chciała tego słuchać. Nie
miała zamiaru pogrzebać szansy, która spadła
jej jak z nieba. Były też inne argumenty.
Wiedzieli o tym oboje...
– Poza tym, panie Trent, dzięki mnie może uda
się zmienić zwyczaje pana Foxa.
Noah skinął głową, ciągle jednak udawał, że
zwleka z podjęciem decyzji.
– Dobrze, dam pani szansę. Ma pani trzynaście
tygodni. Jeśli pod koniec tego okresu okaże się,
że popularność programu wciąż spada, to... –
urwał i zrobił wymowny gest ręką.
– Z pewnością pan nie pożałuje.
Amanda po raz pierwszy od momentu wejścia
do biura pozwoliła sobie na lekki uśmiech. Była
zdania, że takie gierki wcale nie pomagają
kobietom, które chcą poważnie rozmawiać o
interesach.
– Mam nadzieję. – Noah nie wyglądał na
przekonanego. – W każdym razie wiem jedno.
– Jego twarz rozjaśniła się. – Warto zatrudnić
panią na trzynaście tygodni choćby po to, by
zobaczyć wyraz twarzy Kyle’a, kiedy mu o
wszystkim powiem.
Przez chwilę rozmawiali o charakterze stacji i
jej zadaniach. Następnie Noah błyskawicznie
wypełnił
standardową
umowę.
Amanda
sięgnęła po formularz. Pensja wystarczy na
pokrycie jej wydatków w ciągu tych paru
miesięcy, chociaż byk pewna, że Kyle Fox
mógłby przy jej użyciu co najwyżej uregulować
rachunek w kawiarni.
Ale to nie pieniądze były jej głównym
zmartwieniem. Przede wszystkim obawiała się
swojego przyszłego partnera. Plotki głosiły, że
zmieniał kobiety tak, jak kapryśna pannica
stroje. Poświęcał im też mniej więcej tyle samo
uwagi. Wyglądało na to, że słowo „związek”
nie istnieje w jego słowniku. Jak można z kimś
takim nawiązać owocną współpracę? Po
namyśle zdecydowała, że zostawi ten problem
Kyle’owi. Będzie jego partnerką, czy mu się to
podoba czy nie.
Skinęła głową i podpisała umowę. Ktoś
ponownie zastukał do drzwi. Był to ten sam co
przed kwadransem kudłaty inspicjent.
– Dzwoni pańska żona, panie Trent. Na trzeciej
linii – dodał widząc, że Noah patrzy niepewnie
na telefon.
– Jasne! Miała się przecież wybrać na pokaz
mody. Mówiła, że zadzwoni.
Dyrektor chwycił za słuchawkę, ale jego dłoń
zawisła tuż nad aparatem.
– Toby, to jest panna Butterworth, nowy
pracownik naszej stacji. Będzie recenzowała
filmy w programie „Ekran i scena”. Pokaż jej
studio i daj wszystkie dokumenty, które
powinna wypełnić.
– Tak jest, proszę pana.
– Poza tym – Noah zwrócił się do Amandy –
gdy tylko skończę rozmowę z żoną, odbiję tę
umowę na ksero i dam pani jej kopię. – Przez
chwilę marszczył czoło jakby usiłując sobie coś
przypomnieć. – Aha, Toby, czy dodzwoniłeś się
do Kyle’a?
– Tak, powiedział, ze zaraz wyjeżdża Z oczu
chłopaka można było wyczytać pytanie,
którego nie odważył się zadać: czy to znaczy,
że wyjedzie już stąd na dobre? Toby wiercił się
i kręcił, nie patrząc szefowi w oczy. W końcu
Noah ulitował się nad nim. Wkrótce i tak
wszyscy mieli się o tym dowiedzieć.
– Panna Butterworth i pan Fox będą pracować
razem w tym programie.
Oczy chłopaka zalśniły jeszcze mocniej. Ale
tym razem nie była to ciekawość, ale coś na
kształt niedowierzania i rozbawienia. Z całą
pewnością przebywanie w KCNX stanie się
niedługo bardziej interesujące.
Zgodnie z życzeniem dyrektora obejrzeli
studio, w którym nagrywano „Ekran i scenę”.
Następnie Toby odnalazł gdzieś wolne biurko,
na którym czekała na nią odbita na ksero
umowa i plik dokumentów do wypełnienia.
Amanda pochyliła głowę, szukając prawa jazdy
w
portfelu.
Nie
znosiła
wypełniania
urzędowych papierów. Gdy tylko kładziono
przed nią jakiś formularz, cała sztywniała. W
głowie miała pustkę. Nie pamiętała nawet
najprostszych danych.
Wciąż ślęczała nad papierami, kiedy usłyszała
trzaśniecie drzwi prowadzących na zewnątrz.
Po chwili w korytarzu rozległy się głośne kroki.
Nie podniosła głowy, ale nawet w tej pozycji
mogła co nieco zauważyć.
Do pokoju wszedł ktoś w skórzanych butach na
grubej podeszwie, ze srebrnymi ozdobami na
noskach i piętach. Kątem oka uchwyciła rąbek
wytartych kowbojskich dżinsów. W nozdrza
uderzył ją mocny zapach wody po goleniu.
Kiedy buty zniknęły gdzieś z pola widzenia,
uniosła głowę. Ich właściciel był wysoki i
barczysty. Z uznaniem przyglądała się dość
długim,
świetnie
ostrzyżonym
i
wymodelowanym blond włosom. Nawet z tyłu
nie można było pomylić Kyle’a Foxa z kimś
innym. To właśnie on wszedł bez pukania do
biura Trenta.
Amanda żałowała, że nie ma takiej śmiałości,
jak Kyle. Tylko człowiek niezwykle pewny
siebie mógł się tak ubierać i czesać. Z
westchnieniem spojrzała na swoją bluzkę.
Oczywiście mogłaby włożyć na to spotkanie
coś modniejszego i bardziej seksownego. Bała
się
jednak.
Zawsze
wybierała
najbezpieczniejszy wariant stroju, tak by nie
wyróżniać się w tłumie.
Przez następnych parę minut Amanda z
niepokojem wsłuchiwała się w stłumione
dźwięki dobiegające zza zamkniętych drzwi.
Noah i Kyle kłócili się zawzięcie.. Któryś z
nich zaczął krzyczeć. Dziewczyna nie znosiła
wrzasków.. Jej ojciec zawsze krzyczał na
matkę. Był strasznym despotą, a matka potulną
kobietą, której jedynym celem było dogadzanie
mężowi. Rodzice zajmowali się przede
wszystkim sobą, tak że czuła się w domu trochę
jak persona non grata.
Wymyśliła swój własny świat, żeby to sobie
zrekompensować. Pożywkę dla jej fantazji
stanowiły filmy. Większą część dzieciństwa
spędziła w kinie, zostawiając swoją nieśmiałość
i kompleksy za drzwiami.
W końcu kłótnia ucichła. Amanda siedziała
wyprostowana, z rękami na wypełnionych
formularzach. Drzwi do biura uchyliły się. Po
chwili z pokoju wyjrzał Noah Trent.
– Proszę do mnie, panno Butterworth –
powiedział i spojrzał na biurko. – Aha, proszę
wziąć ze sobą te papiery.
Amanda trzęsącymi się rękami zebrała
formularze. Nie była przygotowana na nagłą
konfrontację.
Weszła i natychmiast położyła dokumenty na
biurku Trenta. Nogi miała jak z waty. W głowie
jej szumiało. Rozejrzała się bezradnie po
pokoju i natychmiast usiadła na najbliższym
krześle.
Noah zaczął przeglądać formularze. Widocznie
chciał, żeby Kyle mógł przyjrzeć się nowej
partnerce. Ale on nawet nie spojrzał w jej
kierunku.
Stał przy oknie i patrzył na rzekę. Wydawało
się, że interesuje go tylko to, co dzieje się na
zewnątrz. Amanda nie musiała nawet patrzeć w
jego kierunku. Otaczała go aura męskości, którą
wyczułaby nawet w ciemnościach. Niestety, jej
ciało nie potrafiło pozostać na nią obojętne. Po
paru minutach Noah oderwał się od papierów i
z uśmiechem spojrzał na Amandę. Zamknął
teczkę i włożył ją do jednej z szuflad biurka.
–
Przepraszam,
panno
Butterworth.
Powinienem was sobie przedstawić. Ten
dżentelmen przy oknie, to Kyle Fox.
Amanda spojrzała na Kyle’a z wyraźną
niechęcią. Rzadko zdarzało się jej reagować w
taki sposób. Nawet wtedy, kiedy miała ku temu
powody. Jej wzrok przesunął się na jasny
prochowiec, spoczywający niedbale na sofie, w
głębi pokoju. Alę ciekawość zwyciężyła i
znowu zerknęła na Kyle’a. Jego wygląd
przywodził na myśl reklamy papierosów i
motocykli.
Znoszone dżinsy miały dziurę na prawym
kolanie. Trykotowa koszulka przylegała ciasno
do ciała, uwydatniając płaski i muskularny
brzuch.
Amanda przestała teraz myśleć o czymkolwiek.
Ciało Kyle’a całkowicie pochłonęło jej uwagę.
Nagle zapragnęła ściągnąć z niego koszulkę i
sprawdzić, czy rzeczywiście może dać tyle, ile
obiecuje. Chciała poczuć je tuż obok i...
Zagryzła wargi i zganiła się w duchu. Nie
wolno jej pozwalać sobie na takie myśli.
Mimo to jeszcze przez chwilę podziwiała urodę
Kyle’a, Miał długie, szczupłe nogi i mocne,
zwarte pośladki opięte przez dżinsy.. Zresztą,
jeśli o to chodzi, to...
Noah chrząknął.
Amanda zdała sobie sprawę, że dała się ponieść
fantazji,
Jak
podczas
długich
godzin
spędzanych w mrocznych kinach. Co prawda
Noah nie mógł znać jej myśli, ale mimo to
poczuła się głupio. Co by się stało, gdyby Kyle
odwrócił się nagle od okna i spojrzał w jej
zamglone oczy?
– Kyle, chciałbym cię przedstawić pannie
Butterworth.
Kyle odwrócił się powoli od okna. Miał
wrażenie, że uczestniczy w jakiejś farsie. Ta
dziewczyna wyglądała, jakby nie potrafiła
zliczyć do trzech, I ten jej kostium, tak
poprawny, że aż śmieszny... Nie, Noah mógł
wybrać dla niego kogoś o zdecydowanie lepszej
prezencji.
Amanda, mając go teraz przed sobą zupełnie
straciła rezon. Kyle Fox był niezwykle
pociągającym mężczyzną. Podszedł do niej
kołyszącym się krokiem marynarza.
Wstała, żeby podać mu rękę. Dotyk jego dłoni
okazał się znacznie bardziej delikatny, niż
przypuszczała. Natychmiast cofnęła się czując,
że nie potrafiłaby mu się oprzeć. Tak
zachowywała się od dziecka.
Ale Kyle nie dawał za wygraną. Ścisnął jej
dłoń, tak że nie miała wyboru i musiała się
poddać. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie.
Mogła mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Zresztą
zrobiła to już wcześniej, w czasie oglądania
jego starych programów. Ale nawet najlepsza
taśma filmowa nie była w stanie oddać pełni
uroku jego błękitnych oczu. Intensywność ich
barwy oszołomiła ją zupełnie. Poza tym dołek
na jego brodzie wydawał się z bliska
zdecydowanie bardziej pociągający. Nie
spodziewała się jednak, że jego klatkę
piersiową pokrywa tak gęste owłosienie,
wyglądające zza mocno wyciętej koszulki.
Chociaż, Bogiem a prawdą, mogła się tego
domyślić, widząc grzywę jego jasnych włosów.
Ten widok nie wpłynął dodatnio na spokój jej
ducha. Ale dopiero wówczas, kiedy Kyle się
uśmiechnął, Amanda poczuła się naprawdę
zagrożona. Po raz pierwszy zrozumiała, że Kyle
Fox
będzie
znacznie
trudniejszym
przeciwnikiem, niż przypuszczała.
Wciągnęła głęboko powietrze, oblewając się
rumieńcem, Ten mężczyzna mógł robić z jej
ciałem, co tylko chciał. Była wprost
niewiarygodnie podniecona.
Kyle zauważył jej reakcję i poczuł się w swoim
żywiole. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Amanda zacisnęła dłonie.
Pomyślała, że piękne zęby nie zrekompensują
wyraźnych braków inteligencji, które u niego
dostrzegła. Zresztą Kyle nie krył się z nimi. W
odróżnieniu od niej, nigdy nie starał się
ukrywać swoich wad. Wiedział, że publiczność
wprost uwielbia przystojnych chłopaków o
nieskomplikowanych poglądach.
Noah obserwował ich spokojnie spod
półprzymkniętych
powiek.
Wiedział,
że
powinien dać im trochę czasu.
Kyle poczuł, że wraca mu humor. Amanda
wyglądała jak królik schwytany w potrzask.
Powoli wypuścił jej dłoń. Stwierdził, że taka
osoba może stanowić dla niego znakomite tło w
trakcie programu. Lepiej zgodzić się na to
zahukane stworzenie, niż ryzykować pojedynek
z jakąś wygadaną intelektualistką.
Cofnął się trochę i zaczął się jej uważnie
przyglądać. Niestety, niewiele mógł zobaczyć.
Spódnica sięgała jej do połowy łydki.
Nienagannie
wyprasowana
bluzka
z
koronkowym kołnierzem niemal zakrywała
szyję. Co gorsza, dziewczyna miała na sobie
ciemny żakiet, który nie pozwalał domyślać się
kształtów. Ładna buzia była jej jedynym
atutem...
Założył kciuki za szlufki spodni. W jego
błękitnych oczach pojawiły się diabelskie
ogniki.
– Zaraz, zaraz, niech zgadnę – powiedział,
marszcząc czoło. – Pewnie przeszła pani do nas
z cenzury, co?
Rozdział 2
Kyle zsunął na nos ciemne okulary. Ukrył się
za nimi, nie zdradzając choćby odrobiny
skruchy.
– Twoje dowcipy potwierdzają tylko opinię,
jaką ma na twój temat panna Butterworth –
warknął Noah Trent – Opinię? – powtórzył
zaskoczony.
A więc stać ją było na jakieś opinie... To był
pierwszy zły znak.
Amanda przypomniała sobie, że nazwała go
jaskiniowcem i skurczyła się jeszcze bardziej.
– Panna Butterworth uważa, że jesteś
nieokrzesany i... mało wyrobiony.
Kyle uniósł okulary i ponownie umieścił je na
czubku głowy. Jego wzrok był zimny i pełen
pogardy.
– No proszę – mruknął.
Amanda znowu poczuła, że dzieje się z nią coś
dziwnego. Nie potrafiła walczyć. Zmieszana
spuściła wzrok.
– Zatrudniłem pannę Butterworth na okres
próbny wyjaśnił Noah. – Chcę sprawdzić, czy
w tym czasie wzrośnie popularność programu.
Będziecie pracować tak, jak Siskel i Ebert, to
znaczy oboje będziecie mieli tyle samo czasu
na antenie. Na początek proponuję, żebyście
recenzowali cztery filmy tygodniowo. Jak się
do siebie przyzwyczaicie, spróbujemy czegoś
ciekawszego.
Noah potarł czoło i zwrócił się bezpośrednio do
Amandy.
– Kyle nie ogląda filmów wcześniej, na
specjalnych
pokazach,
ale
razem
z
publicznością. Widzowie to lubią, nie ma więc
powodów, by zmieniać ten system.
– Ale – wtrąciła Amanda – w ten sposób
reakcja widzów może wpływać na moje opinie.
Nie wiem, jak w takich warunkach zachować
obiektywizm...
– No, na to trzeba być profesjonalistą. – Kyle
błysnął zębami. – Mnie się to zawsze udaje.
Czasami jestem jedyną osobą w kinie, której
film się podobał. Mówię o tym w moich
programach. Nie trzeba mi żadnej partnerki.
Noah skinął głową.
– Muszę się zgodzić z Kylem, Jeśli nie będzie
pani odpowiadać ten system, porozmawiamy o
tym później.
Kyle promieniał. Uwielbiał takie małe potyczki.
Zwłaszcza gdy wychodził z nich zwycięsko...
– Aha, Kyle – Noah spojrzał na niego
wymownie – byłoby dobrze, gdybyście chodzili
na te same seanse. W ten sposób robilibyście
sobie dodatkową reklamę.
– Tak, w kronice policyjnej – wymamrotał do
siebie Kyle, oczami duszy widząc jak morduje
Amandę w mrocznej sali kinowej.
Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej
słodko.
Noah sięgnął do szuflady i wyjął z niej
buteleczkę wypełnioną jakimiś tabletkami.
Wytrzasnął kilka z nich na dłoni jeszcze raz
spojrzał na Kyle’a.
– Mam nadzieję, że pomożesz pannie
Butterworth.
Opowiedz jej o programie i o najbliższych
premierach. Poza tym jutro musicie być razem
w kinie. Kyle zmierzał właśnie w kierunku
sofy, na której leżał jego prochowiec, nie mogli
więc dojrzeć jego miny.
– Czy to już wszystko? – spytał. – Czy też
może masz dla mnie jakieś dobre wieści?
Noah wciąż trzymał w dłoni tabletki, którymi
zaczął się bawić, zapominając o ich
przeznaczeniu.
– Nie. To wszystko. Daruję ci nawet dzisiejsze
zebranie, jeśli obiecasz, że będziesz miły dla
panny Butterworth.
Kyle przerzucił nonszalancko prochowiec przez
ramie i uśmiechnął się szeroko. Nie mógł sobie
odmówić drobnej złośliwości.
– Może najpierw zabiorę ją na zakupy. Trzeba
zrobić królewnę z tego kopciuszka. Będzie
musiała pokazać odrobinę biustu, jeśli chce,
żeby ludzie zaczęli nas... hm, oglądać.
– Jeszcze czego – syknęła Amanda przez
zaciśnięte zęby. Kyle posłał jej niewinny
uśmiech, który miał świadczyć o jak
najlepszych intencjach.
– Kyle, zależy mi na tym, żebyś zachowywał
się przyzwoicie – ostrzegł Noah. – Panna
Butterworth powinna czuć się u nas naprawdę
dobrze.
Kyle zerknął uwodzicielsko na Amandę i
cmoknął. W jego głosie wyczuwało się
tłumione napięcie:
– Noah, będę tak miły, że panna Butterworth
zatęskni za mną, kiedy po okresie próbnym
wyląduje gdzieś daleko stąd na swojej małej
pupie.
Wziął miętówkę z naczynia stojącego na biurku
szefa i spojrzał na tę pastylkę jak na obiekt
najwyższego pożądania. Następnie przeniósł
wzrok na Amandę. Dziewczyna poczuła ciarki
na plecach. Jednocześnie wiedziała, że powinna
się obrazić.
Kyle był świadomy tego, że uważa go za
atrakcyjnego mężczyznę. Była wściekła, że dała
to po sobie poznać.
Chciała zrobić na nim jak najlepsze wrażenie,
ale jak do tej pory, jedynie go rozbawiła.
Pomyślała, że powinna się raczej zająć swoim
debiutem w KCNX. Przynajmniej na tym polu
będzie mogła dorównać Kyle’owi.
Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do
pokoju wsunął się Toby. Znowu dzwoniła żona
szefa Noah skinął głową.
– To wszystko – powiedział i machnął ręką,
chcąc ich wyprosić z pokoju.
Kiedy wyszli, Amanda odszukała na korytarzu
automat z wodą sodową. Czuła, że gardło ma
zupełnie
wyschnięte.
Toby
opowiedział
Kyle’owi jakiś dowcip. Po chwili korytarz
rozbrzmiewał
tubalnym
śmiechem.
Mimowolnie odwróciła się w stronę mężczyzn.
Toby już znikał za drzwiami z napisem:
„Wejście tylko dla personelu”. Kyle zaczął
rozwijać papierek miętówki, którą wziął z
biurka szefa Nagle uniósł głowę. Ich oczy
spotkały się na chwilę.
Serce zaczęło walić jej jak młotem.
Dziewczyna westchnęła.
Kyle demonstracyjnie zawijając ponownie
cukierka w papierek zbliżał się do niej powoli
ze
złym
błyskiem
w
oku.
Amanda
nieświadomie cofała się aż pod ścianę. Dopiero
kiedy poczuła na plecach chłód muru,
stwierdziła, że znalazła się w pułapce.
Kyle oparł się lewą ręką o ścianę, a prawą
wyciągnął przed siebie i pogłaskał ją po
policzku. Tuż obok znajdował się automat z
wodą sodową. Mężczyzna pochylił się nieco.
Jego usta znajdowały się niebezpiecznie blisko
jej warg.
– Mam ochotę na coś słodkiego – wyszeptał. –
Czy jesteś tak słodka, na jaką wyglądasz,
Amando?
Przymknęła oczy. Nie była w stanie nic
powiedzieć. Ich usta zetknęły się. Amanda nie
potrafiła się bronić. Może, gdyby wcześniej się
przygotowała... Z trudem udało jej się zmusić
Kyle’a, by włożył w pocałunek odrobinę
uczucia... Po chwili oderwał się od jej ust i
potrząsnął głową.
– Cóż, jesteś trochę za słodka. Będziemy
musieli nad tym popracować w przyszłości.
Amanda wyczuła w jego głosie coś na kształt
obietnicy. Kyle ponownie rozwinął papierek
cukierka, włożył miętówkę do ust i odszedł
gwiżdżąc.
Gwiżdżąc!
Niewiele myśląc, Amanda pobiegła za nim. Nie
może mu pozwolić tak odejść. Jeżeli mają
razem pracować, powinni określić pewne
podstawowe, nieprzekraczalne granice.
– Chwileczkę, proszę pana – krzyknęła,
zbliżywszy się do niego.
Odwrócił się, słysząc jej głos.
– W porządku, możesz mi mówić po imieniu –
mruknął nieco rozczarowany tym, że Amanda
okazała się być tak łatwą zdobyczą.
– Co to miało znaczyć, mój panie? – spytała,
ignorując jego uwagę.
– Ale o co chodzi? – udał zdziwienie. Zaczynał
się coraz lepiej bawić.
– Sam pan wie – odrzekła i spojrzała na niego
wyczekująco.
Wzruszył ramionami.
– I co? Smakowało? – spytał, uśmiechając się
prowokacyjnie.
– Jak cholera – prychnęła. – Radzę więcej nie
próbować takich sztuczek.
– Tak, proszę pani.
Jej stanowczość i zdecydowanie zaimponowały
mu. Praca z nią może być jednak ciekawym
doświadczeniem.
– W porządku, możesz mi mówić po imieniu.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie, chcąc
przerwać tę niemiłą rozmowę, Kyle chwycił ją
za ramię.
– Amando?
– Słucham?
– Witamy na pokładzie – szepnął zmysłowo.
Zacisnęła powieki czując, jak gorąca fala
opływa jej ciało. Nie chciała się poddać.
Odchodząc, przypomniała sobie parę słów z
jednego ze swoich ulubionych filmów: „Proszę
zapiąć pasy. Droga nie będzie długa, ale za to
bardzo wyboista”.
Noc zastała Amandę w pokoju hotelowym.
Dziewczyna przewracała się z boku na bok, nie
mogąc zasnąć. Materac był zbyt miękki, a
poduszka za twarda, ale nie to stanowiło jej
główną zgryzotę.
Oczywiście,
denerwowała
się
przed
rozpoczęciem nowej pracy, ale z tym również
jakoś by sobie poradziła.
To Kyle Fox ponosił całą odpowiedzialność za
jej bezsenność. Noah miał rację. Kyle był
wcielonym diabłem, gotowym użyć swego
uroku przeciwko każdej kobiecie, która stanie
na jego drodze. Szkoda tylko, że jest tak
przystojny...
Amanda czuła, że zupełnie ją wytrącił z
równowagi. Nic na to nie mogła poradzić.
Teraz powinna znaleźć sposób, by wytrącić z
równowagi Kyle’a. Musi wyrównać z nim
rachunki. Odpłacić mu pięknym za nadobne.
Odrzuciła cienką kołdrę i wstała z łóżka.
Włączyła telewizor i zaczęła szukać czegoś, co
pomogłoby jej odzyskać spokój.
Obejrzała parę scen dwóch lub trzech filmów,
następnie fragment dyskusji z udziałem
napuszonego, starszego pana, w końcu wybrała
kanał muzyczny.
Po jakimś czasie jej myśli stały się niezborne.
Powieki zaczęły jej ciążyć. Przed oczami
pojawiały się i znikały kolejne obrazy, W
końcu z zielono-złotej mgły wyłonił się Kyle
Fox, odziany w dżinsy i trykotową koszulkę.
Amanda podeszła do niego i zaczęła powoli
ściągać z niego ubranie...
– Zabiję go – mruknęła Amanda, snując się po
hotelowym holu.
Uwaga dotyczyła oczywiście Kyle’a, który miał
ją zabrać do kina. Spóźnił się już pół godziny i
wszystko wskazywało na to, że tego dnia
zamierza pobić swój rekord niepunktualności.
Dziewczyna
po
raz
kolejny
spojrzała
niecierpliwie na zegarek. Od wczoraj miała
zupełnie zszarpane nerwy. Nic dziwnego, tyle
się przecież zdarzyło.
Nigdy wcześniej nie udało jej się spotkać kogoś
tak niegrzecznego, a jednocześnie... tak
atrakcyjnego. Wiedziała, że powinna nim
gardzić. Niestety, pożądała go coraz bardziej.
Wyzwalał w niej zupełnie nieprawdopodobne,
ukryte głęboko uczucia i pragnienia.
Zgodnie z zaleceniami Trenta, Kyle zaprosił ją
dzisiaj do kina. Wręcz nalegał, by spotkali się
w hotelu. Film zaczynał się za pół godziny.
Wystarczyło, że po drodze trafią na, choćby
najmniejszy, korek uliczny i... Amanda nie
miała zamiaru recenzować filmu, którego nie
widziała w całości. Chodziło przecież o zwykłą
zawodową uczciwość.
Właśnie podeszła do automatu i zaczęła szukać
swojej
karty
telefonicznej, kiedy jakiś
samochód zatrzymał się z piskiem opon przed
hotelem. Ktoś włączył klakson. Odruchowo
odwróciła się i zerknęła przez okno. Na ulicy
stał ford mustang kabriolet, na oko rocznik
1965. Siedział w nim Kyle Fox. Zarówno
samochód, jak i jego właściciel prezentowali się
znakomicie. Amanda pomyślała, że najchętniej
w tym momencie udusiłaby go.
Kyle wysiadł. Miał na sobie, tak jak wczoraj,
spłowiałe dżinsy i skórzaną kurtkę. Amanda
zaczęła przyglądać się jego nogom i bezwiednie
kontemplować kształtne uda i szczupłe biodra.
Kiedy zdała sobie z tego sprawę, zarumieniła
się nieco.
Jaka szkoda, że wygląd Kyle’a tak bardzo nie
pasował do jego charakteru. Być może nie było
w tym zresztą jego winy... Kobiety z całą
pewnością na wiele mu pozwalały. Na zbyt
wiele... Amanda nie chciała być jedną z nich.
Teraz Kyle powinien jakoś się usprawiedliwić,
inaczej będzie z nim źle...
– Przepraszam za spóźnienie – powiedział
tonem kogoś nienawykłego do przeprosin.
– Gdzie byłeś? – warknęła i natychmiast
ugryzła się w język. Sprawy Kyle’a nie
powinny jej wcale obchodzić.
– Pomagałem staruszce przejść przez ulicę.
Pomyślała,
że
staruszka
ma
pewnie
dziewiętnaście lat i co najwyżej trzeba jej
pomagać przy wychodzeniu z pościeli, ale nic
nie dodała.
Wsiadła do samochodu, Kyle zatrzasnął za nią
drzwiczki, lecz pozostał na zewnątrz.
– Nie wejdę, zanim nie przestaniesz się złościć i
będziesz dla mnie miła – powiedział, bawiąc się
kluczykami.
– Nie wygłupiaj się. Wsiadaj.
– Zaraz – mruknął, ale nie ruszył się choćby o
cal. – O której godzinie zaczyna się film?
Amanda nerwowo zerknęła na zegarek.
Dochodziła pląta.
– O wpół do szóstej – odrzekł, podrzucając
kluczyki. – A jak długo jedzie się do kina?
– Pół godziny. – Uśmiechnął się szelmowsko.
Amanda
również
błysnęła
zębami
w
nieszczerym Uśmiechu.
– No i co? Ruszymy w końcu?
Kyle siadł za kierownicą.
Po pani minutach zatrzymali się przed pralnią.
Amanda nie mogła uwierzyć własnym oczom.
– Gdzie jesteśmy? – spytała.
– Przed pralnią. Muszę odebrać moje rzeczy –
wyjaśnił. – Myślałem, że jesteś bardziej
spostrzegawcza.
– Co takiego?! Pranie?! – wrzasnęła. Zasłonił
się ręką, jakby oczekując ciosu.
– Muszę je teraz odebrać. Zakład zamykają o
szóstej. Poza tym, to zajmie najwyżej parę
sekund – obiecał, wysiadając z samochodu.
Zostawił kluczyki w stacyjce. Gdyby tylko
wiedziała, gdzie jest to kino, natychmiast by
tam pojechała. Niestety, mogła co najwyżej
wrócić do hotelu.
Kyle dotrzymał słowa. Zjawił się po chwili,
trzymając w ręku torbę z praniem.
Nagle tuż obok zatrzymał się niewielki
samochód, z którego wyskoczyły dwie
nastolatki. Amanda usłyszała, jak jedna mówi
do drugiej:
– Widzisz, mówiłam ci, że to on – Obie
podbiegły do Kyle’a.
Mężczyzna przystanął i zdjął okulary.
Dziewczyny zaczęły chichotać i trącać się
łokciami.
– Cześć. Oglądacie „Ekran i scenę”?
Zachowywał się tak, jakby miał mnóstwo
czasu.
– Tak, zawsze – krzyknęły chórem. – Czy
możemy prosić o autograf?
Amanda poczuła, że jeszcze chwila, a straci
panowanie nad sobą.
– Świetnie, dziewczęta – mruknęła z
wściekłością. – Nacieszcie się nim, póki jeszcze
jest żywy. Zapewniam, że to nie potrwa długo...
Oczywiście obie nastolatki nie miały przy sobie
choćby kartki papieru. Kyle odmówił złożenia
autografii na koszulkach, które ciasno opinały
ich ciała, co trochę zaskoczyło Amandę. W
końcu jedna z dziewcząt pobiegła do kiosku.
Minęło kolejnych pięć minut.
– Wielbicielki. – Kyle pokręcił głową, jakby
wszystkiemu winne były wyłącznie dziewczęta.
– Teraz możesz mnie spokojnie odwieźć do
hotelu – warknęła, patrząc na niego ze złością.
– Och, byłoby cudownie – powiedział i spojrzał
na nią wzrokiem pełnym pożądania. – Niestety,
czeka na nas praca Westchnęła. Kyle był
niemożliwy.
– Dokładnie wiesz, o co mi chodzi. Nie mam
zamiaru oglądać tego filmu od środka.
– Nie przejmuj się. Dowiozę cię na czas do
kina. Pojedziemy na skróty.
Założył ciemne okulary i pochylił się nad
kierownicą jak kierowca rajdowy.
Amanda z westchnieniem opadła na siedzenie.
Wiedziała, co oznacza słowo skróty i czego
może się spodziewać po kimś takim jak Kyle.
Na szczęście nie było aż tak źle. Po niecałym
kwadransie zatrzymali się na parkingu.
– Trudno mi w to uwierzyć – oznajmiła,
otwierając oczy. Podczas jazdy zaciskała
powieki, kiedy Kyle prześlizgiwał się bocznymi
uliczkami jak nowojorski taksówkarz.
– Czy w to, że zdążyliśmy na czas, czy też w to,
że jeszcze żyjesz? – Kyle wyglądał na
rozbawionego.
– W jedno i drugie – odrzekła, patrząc na
zegarek. Mieli jeszcze pięć minut – Naprawdę
ci się udało.
– Przecież mówiłem... – Odwrócił się i wziął ją
za brodę. – Powinnaś bardziej mi ufać.
Amanda zdołała wydobyć z siebie tylko jakieś
nieartykułowane dźwięki. Kyle roześmiał się,
słysząc tę odpowiedź.
Weszli do kina. Na widok długiej kolejki z
piersi dziewczyny wydobył się głuchy okrzyk.
A więc wszystko na marne. I tak będą musieli
zaczekać na następny seans.
Kyle chrząknął, chcąc zwrócić na siebie jej
uwagę. Sięgnął do kieszeni kurtki i wydobył z
niej dwa bilety, którymi pomachał jej tuż przed
nosem.
– Ale jak ci się...
Pogroził jej palcem i uśmiechnął się szeroko.
– Mówiłem ci, że powinnaś bardziej mi ufać.
Oto bilety. Poczekaj na mnie jeszcze chwilę.
Tutaj obok jest sklep, gdzie sprzedają miętowe
cukierki, które bardzo lubi Noah. Obiecałem, że
kupię mu pół kilograma.
Amanda nie zdążyła nawet zaprotestować.
Spojrzała tylko bezradnie na zegarek. Dłuższa
wskazówka znajdowała się niebezpiecznie
blisko krótszej.
Kyle szepnął jeszcze:
– Zaufaj mi. – I już go nie było.
Dziewczyna rozejrzała się dokoła. Była tu po
raz pierwszy, ale wszystko wydawało się tak
znajome. W przestronnym holu i na antresoli
znajdowały się różnego rodzaju sklepy. W
jednym z kątów ustawiono fotele i stoliki dla
oczekujących na projekcję. W barku obok
można było coś zjeść albo napić się kawy.
Całość urządzono w stylu art deco, który
szokował już znacznie mniej niż dawniej.
Znowu spojrzała na zegarek. Film zaczynał się
za minutę, a w holu nie było nawet śladu
Kyle’a.
Dziewczyna przestraszyła się, że jednak
wszystkie wysiłki włożone w dotarcie tutaj
okażą się bezowocne. Co gorsza, mogło to
zagrażać jej karierze. Po raz pierwszy miała
recenzować film oglądany wraz z widzami i...
Kyleem. O ile Kyle miał zamiar w ogóle się
pokazać.
Zauważyła, że kolejka przy kasie znacznie się
skurczyła. Znowu spojrzała na zegarek. Była
piąta czterdzieści. Film już się zaczął. Tyle
można osiągnąć, ufając komuś takiemu, jak
Kyle Fox. Nagle usłyszała, że ktoś otwiera
drzwi i biegnie w jej kierunku. To był on.
Biegł, podnosząc do góry torbę z cukierkami.
– Kasjerce skończyła się taśma do paragonów.
Co miałem zrobić? – wydyszał, wymachując
torbą przed jej oczami.
– Zaczekaj – powiedziała widząc, że zmierza
wprost do wejścia. – Nie możemy teraz wejść.
– Tak, słucham? – spytał przymilnie.
– Nie możemy teraz wejść. – Amanda zagryzła
wargi.
– Nie możemy? Dlaczego? – spytał i
bezceremonialnie wziął ją pod rękę.
– Film. Właśnie. Się. Zaczął. – Dziewczyna
wymawiała każde słowo z osobna, jakby miała
do czynienia z kimś pozbawionym choćby
odrobiny inteligencji.
– Wiem, ale trwa dopiero – podniósł jej rękę i
spojrzał na zegarek – dziesięć minut. Pięć
minut zajmują reklamy. Rzadko mi się to
zdarza, ale miałem większe spóźnienia, a
później bez problemu recenzowałem filmy.
Amanda stanęła w miejscu i nie chciała się
poddać. Ani sile argumentów, ani też jego
urokowi.
– Czy wiesz, że jesteś uparta jak osioł?!
Kiedy się złościł, był jeszcze bardziej męski.
Jednak dziewczyna nie miała zamiaru ustąpić. –
Nie twoja sprawa, – Z kolei ona wpadła w
złość.
– A-man-do... !
Ludzie zaczęli się za nimi oglądać, ale ona nie
chciała odstąpić od swego postanowienia. Do
tej pory kinomani mogli polegać na jej
opiniach.
– Kyle, przecież tak nie wolno... – szepnęła w
końcu.
– Robię wiele rzeczy, których nie wolno robić.
Będziesz się do tego musiała przyzwyczaić.
– Nie! To ty będziesz się musiał przyzwyczaić
do solidnej pracy.
Kyle zignorował tę uwagę i przeszedł do sedna
sprawy:
– Zapewniam cię, że kinomani również się
spóźniają. Ale to nie znaczy, że rezygnują z
obejrzenia całego filmu.
– Nic mnie to nie obchodzi. Ja tak nie robię.
Kyle zaczął przyglądać się uważnie jej
tweedowym spodniom, żakietowi z białej
flaneli i ciemnemu golfowi. Twarz wykrzywił
w grymasie pogardy.
– Być może. Twój umysł, podobnie jak strój,
musi być zupełnie wyprany z fantazji.
Amanda zignorowała tę obraźliwą uwagę, która
w dodatku była zupełnie nie na miejscu. Nie
mogła sobie jednak darować drobnego
przycinka:
– Nie narzekaj. Gdybyś zdecydował się na
specjalną
projekcję,
nie
musiałbyś
dostosowywać się do godzin seansów w kinach.
Moglibyśmy zacząć w każdej chwili.
– Nie ma o czym mówić. Po prostu lubię tłumy.
– Masz na myśli publiczność – rzuciła Amanda
i natychmiast pożałowała swoich słów. Do
diabła! Nie powinna dać się sprowokować w
ten sposób...
Teraz starała się być już milsza dla Kyle’a.
Ostatecznie jest debiutantką. Jeśli ma zamiar
dobrze wypaść w programie, nie powinna
zaczynać z nim prywatnej wojny.
– Moglibyśmy zaczekać na następny seans –
zaproponowała pojednawczo.
– Nie mogę. Mam randkę – skłamał. – No co,
idziesz wreszcie?
Miał randkę. Amanda poczuła nagle, że
opuściła ją cała energia. Wbrew wewnętrznym
oporom, zaczęła iść za Kyle’em.
– Dobrze już, dobrze... – wymamrotała. – Nie
chciałabym,
żebyś
z
mojego
powodu
rezygnował z czegoś tak ważnego, jak randka...
Na moment jego twarz rozjaśnił triumfalny
uśmiech, który znikł, gdy tylko dostrzegł wyraz
jej oczu.
Wziął od niej bilety i podał je mężczyźnie w
brązowym uniformie. Następnie wepchnął ją do
pełnej sali. Usiedli na pierwszych miejscach z
brzegu. Kyle przepuścił ją, a następnie rozsiadł
się, wyciągając swoje długie nogi.
Skończyły się już reklamy, a także czołówka
filmu. Amanda miała wrażenie, jakby sam film
trwał już ładnych parę minut. Mimo to starała
się jak najszybciej skoncentrować uwagę na
jego fabule. Nie było to łatwe. Przeszkadzała jej
obecność Kyle’a. Jeszcze bardziej to, że
siedzieli tak blisko siebie w ciemnym wnętrzu
sali kinowej. Amanda wciąż zapominała, że nie
powinna zwracać na niego uwagi. Im bardziej
się starała, tym większe miała z tym trudności.
Jej oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do
mroku. Obok siebie widziała jedynie ciemne
zarysy jego sylwetki. Mógł to być ktokolwiek...
Ale Amanda wiedziała, że tak nie jest. Całym
ciałem czuła bliskość Kyle’a.
Znajdowali się w niewielkiej, podłużnej salce.
Fotele były ustawione tuż obok siebie. Nie było
tu miejsca na jakieś specjalne wygody. Z tej
odległości
jego
woda
po
goleniu
o
intensywnym zapachu działała jak narkotyk.
Pobudzała zmysły i stymulowała wyobraźnię.
Amanda czuła, że jest coraz bardziej
podniecona.
Jeszcze raz spróbowała skoncentrować się na
akcji filmu, ale to, co działo się w jej
wyobraźni, było znacznie bardziej interesujące.
Drgnęła nerwowo, kiedy Kyle przesunął nieco
nogę, tak że dotykał jej uda.
Z holu dolatywał smakowity zapach prażonej
kukurydzy. Żołądek Kyle’a zaczął domagać się
swoich praw.
Mężczyzna szepnął, że wróci za parę minut i
pochylając się ruszył w stronę wyjścia. Kiedy
zobaczyła go znowu, w jednej ręce trzymał
wielką torbę pełną gorących prażynek polanych
masłem, a w drugiej dwie puszki czegoś
zimnego do picia.
– Kiedy próbuję z tym walczyć, to jeszcze
bardziej zaostrza mi się apetyt – szepnął. – Poza
tym oglądanie filmu bez prażonej kukurydzy
jest świętokradztwem.
Wślizgnął się na swoje miejsce. Torbę z
prażynkami umieścił między swymi udami.
Następnie pochylił się w stronę Amandy.
– Nie krępuj się – powiedział. – Możesz się
poczęstować, kiedy tylko będziesz miała
ochotę.
Wiedziała, że chce się teraz odegrać za
sprzeczkę sprzed kilkunastu minut. Nie miała
zamiaru sięgać do tak umieszczonej torby pod
żadnym pozorem!... A jednak sięgnęła. Prażona
kukurydza pachniała, tak że nie mogła się
oprzeć. Nie chciała jednak patrzeć na Kyle’a,
Była pewna, że uśmiecha się teraz z
satysfakcją.
Jej ręka poruszała się jednostajnym rytmem:
uda – usta i usta – uda. Go jakiś czas ich dłonie
zderzały się tuż nad torbą. Mimo iż zdarzało się
to coraz częściej, z całą pewnością był to
jedynie przypadek.
Jej dłoń pokryła się warstwą masła i okruchów.
Amanda podniosła ją w bezradnym geście.
Kyle zapomniał o serwetkach, co było do
przewidzenia.
– Dlaczego jej po prostu nie obliżesz? – Znowu
poczuła jego gorący oddech tuż koło swego
ucha.
Ten niegodziwiec miał rację, nie było innego
wyjścia Włożyła palec do ust czując, że na
przemian czerwieni się i blednie, Kyle już
nawet nie udawał, że ogląda film. Jego
ciekawość zamieniła oblizywanie palców w coś
bardzo intymnego, prawie nieprzyzwoitego.
Amanda podskoczyła, czując jego stopę tuż
obok swojej łydki. Poczuła się głupia. Kyle
wyprostował się, ponieważ chciał sięgnąć do
kieszeni. Wyjął z niej chusteczkę i podał jej z
uśmiechem. Amanda zaczęła pracowicie
wycierać swoje wargi i palce. Znów poczuła
zapach jego wody po goleniu. Położyła
chusteczkę na kolanach. Jej ręka powróciła do
poprzedniego rytmu. Coraz bardziej pochłaniała
ją akcja filmu. Nawet nie patrzyła na torbę z
kukurydzą. To był błąd. Sięgając po ostatnią
garść prażynek, trafiła na dżinsy. Odwróciła się
szybko. Pusta torba stała koło jego nóg. Kyle
nawet nie drgnął. Czuła jednak, że zesztywniał i
wstrzymał oddech. Czy to możliwe, żeby
również był podniecony?
Cofnęła rękę jak oparzona i wymamrotała
przeprosiny. Z lewej strony dobiegły ją jakieś
zduszone dźwięki. Nie chciała patrzeć w
tamtym kierunku. Jeżeli sąsiad dławi się
kukurydzianym ziarnem, to nie doczeka się od
niej pomocy. Będzie się musiał udusić.
Po chwili usłyszała, że Kyle otwiera puszkę.
Najwyraźniej miewał się znakomicie. Amanda
usiłowała zapomnieć o tym, że dotknęła tak
intymnego miejsca. Nie przychodziło jej to
jednak łatwo. Opary zmysłowości wydawały
się teraz unosić w powietrzu. Ostatecznie, tak
jak para dzieciaków ze szkoły, utknęli w tej
mrocznej salce w sobotnie popołudnie.
Oczywiście nastolatki pozwoliłyby sobie na
znacznie więcej, co nie znaczy, że Kyle i
Amanda nie mieli na to ochoty.
Dziewczyna spojrzała na ekran i uczyniła
ostatni heroiczny wysiłek, by skupić się na
akcji filmu. Na próżno. Mniej więcej w połowie
seansu Kyle wyciągnął ramię i ułożył je na
oparciu jej fotela. Amanda siedziała sztywno,
czując je tuż obok. Starała się nie myśleć o rym,
jak wspaniale byłoby ułożyć głowę na barku
Kyle’a i pozwolić mu się objąć. Prażona
kukurydza i woda po goleniu okazały się
szczególnie silnymi afrodyzjakami.
Już po chwili dała się ponieść erotycznym
fantazjom. Twórcy filmu mogli jej tylko
pozazdrościć inwencji...
Kiedy na ekranie pojawiły się nazwiska
wykonawców, Kyle chrząknął i poruszył się
niespokojnie. Amanda potrząsnęła głową.
Dopiero teraz zorientowała się w sytuacji.
Była zażenowana. Jak mogła tak się poddać
własnym fantazjom? Zerknęła w stronę Kyle’a.
Może okaże się dżentelmenem i zapomni o
wszystkim. Zwłaszcza o... Policzki Amandy
nabrały intensywniejszego koloru.
Zapalono światła Kyle wstał i pochylił się w jej
kierunku.
– Mogę odwołać tę randkę – szepnął.
Dziewczyna westchnęła. Nie, Kyle z pewnością
nie jest dżentelmenem.
Cóż, wobec tego ona musi zagrać damę. Wstała
i, starając się ukryć zażenowanie, wycedziła z
godnością:
– Jeżeli cię dotknęłam, to zupełnie
przypadkowo. Mogę zapewnić...
Kyle, oczywiście, uważa! ją pewnie za idiotkę,
chociaż
najwyraźniej
oczekiwał
innej
odpowiedzi. Skrzywił się, widząc układną
minkę dziewczyny i powiedział:
– Boję się myśleć, co by się stało, gdybyś
zrobiła to specjalnie!
O godzinie dziesiątej pozamykano już
wszystkie sklepy. Czynna była tylko kasa kina.
Dziewczyna w brązowej sukience przesunęła
bilet i resztę w kierunku Kyle’a.
– To chyba niezły film, prawda? – Ten
przystojny mężczyzna wpadł jej już wcześniej
w oko.
Kyle nawet nie odpowiedział. Był w podłym
nastroju. Czuł się dotknięty, ale nie chciał się
do tego przyznać. Zastanawiał się, jak ma
pracować z tą kobietą. Czy z kobietą w ogóle
można pracować? Jeśli będzie agresywny,
wyjdzie na brutala.
Lyle, jego zły brat bliźniak, którego wymyślił
jeszcze w dzieciństwie, i który ponosił
całkowitą odpowiedzialność za wszystkie jego
przewinienia, znowu narozrabiał wczoraj w
biurze Trenta. Użył swojej siły i przewagi, żeby
upokorzyć Amandę. Było mu przykro z tego
powodu, chociaż musiał jednocześnie przyznać,
że pomysł z pocałunkiem bardzo mu
odpowiadał... Kyle bał się przegrać.
– Skąd ten pomysł, żeby dać mi partnerkę? –
wymamrotał do siebie.
Wszedł do mrocznej salki i usiadł w jednym z
tylnych rzędów.
– Nie potrzebuję żadnej Amandy – mruknął,
zakładając nogę na nogę.
Bardzo się jednak mylił.
– Amanda kupiła bilet w kasie kina położonego
niedaleko hotelu. Tym razem udało jej się
obejrzeć bez przeszkód cały film.
Niestety, nie była w najlepszym nastroju,
chociaż erotyczne fantazje z Kyle’em Foxem
powodowały, że wzrok jej płonął, a po plecach
chodziły ciarki. Wciąż wyobrażała sobie, że
ściąga z niego trykotową koszulkę, a potem
spodnie, a potem... Z minuty na minutę jej
fantazje stawały się coraz bardziej dzikie i
namiętne.
Dziewczyna pomyślała, że nie jest to najlepszy
sposób, by jakoś uporać się z Kyle’em. Musi go
pobić jego własną bronią, a nie ulegać
podszeptom pożądania. Z całą pewnością
znajdzie jakieś pęknięcia w tej jego na pozór
doskonałej zbroi.
Za każdym razem, kiedy myślała o jego
pogardliwym
uśmieszku
albo
pełnym
rozbawienia wzroku, świerzbiła ją ręka.
Kyle
był
najokropniejszym,
najbardziej
nieprzyjemnym
i
aroganckim
a
także
najbardziej
atrakcyjnym
i
przystojnym
mężczyzną, jakiego znała.
Rozdział 3
Do wtorku Amandzie udało się obejrzeć jeszcze
trzy filmy. Za każdym razem spotykała się z
Kyle’em. Starała się nie zwracać uwagi na jego
ironiczny uśmiech. Kupowała sobie kukurydzę
i siadała jak najdalej od niego. Noah polecił,
żeby chodzili na te same seanse, ale nic nie
wspomniał o siadaniu obok siebie.
Wolny czas wypełniały jej czynności związane
z przeprowadzką do nowego mieszkania.
Zamieszkała w dawnej stajni, którą ktoś
przerobił na dom mieszkalny. Na parterze
znajdowała się przestronna kuchnia oraz salon,
a na górze sypialnia i wielka łazienka. Był
jeszcze nieduży balkonik, na który prowadziły
przeszklone drzwi. Amanda miała szczęście, że
udało jej się znaleźć takie mieszkanie. Poza tym
cały rozgardiasz związany z przeprowadzką
pozwalał jej zapomnieć o Kyle’u.
Czuła, że jest zmęczona. Przez cały dzień
odkurzała, zamiatała i szorowała. Zgrzała się i
spociła. Po drodze na górę przypadkiem
zerknęła do lustra. Uniosła do góry gęstwinę
lepiących się do szyi włosów i dmuchnęła na
czoło, żeby się ochłodzić.
Ach, gdyby Kyle mógł ją teraz zobaczyć... Na
pewno spodobałaby mu się bardziej niż w
kostiumie i bluzce z koronkowym kołnierzem.
Miała na sobie jedynie koszulkę, która z trudem
zakrywała górną część jej ud. Bawełniany
materiał przylgnął do wilgotnego ciała, bardziej
odkrywając niż zakrywając kształty.
Poszła do łazienki. Po umyciu rąk zbiegła na
dół, trzymając dłoń na świeżo wyczyszczonej i
wypolerowanej poręczy schodów. Z kuchni
wyjrzała przez małe ośmiokątne okienko. Szara
wiewiórka kręciła się wokół karmnika dla
ptaków. Amanda uśmiechnęła się z satysfakcją.
Czuła się szczęśliwa, mając wreszcie własny
dom. Kiedy mieszkała w rodzinnym mieście,
ojciec uważał za głupotę wydawanie pieniędzy
na wynajęcie mieszkania. Mieszkała więc z
rodzicami i oszczędzała.
Teraz mogła przeznaczyć część oszczędności
na umeblowanie. Kupiła łoże z miedzianymi
zdobieniami, stare dębowe biurko wraz z
krzesłem a także nowoczesną, dwuosobową
kanapę, przeszklony stolik oraz regał o
niepokojących kształtach, na którym ustawiła
na razie telewizor i wieżę stereo.
Mimo iż mebli nie było zbyt wiele, to jednak
dom nie wydawał się pusty. Amanda
rozmieściła je tak, by podkreślić wszystkie jego
zalety. Czuła się tu bardzo dobrze – a o to
przede wszystkim chodziło. Kończyła się
właśnie płyta zespołu „ Whitesnake”. Wokalista
po raz ostatni powtarzał refren: „Czy to
naprawdę miłość?”
Te słowa sprawiły, że zaczęła myśleć o Kyle’u.
Nie, to na pewno nie była miłość, ale... bez
wątpienia pożądanie. Niestety, to bardzo
utrudniało całą sytuację.
Za chwilę miał się rozpocząć ostatni samotny
występ Kyle’a. Amanda odkryła już, że chociaż
program nazywa się „Ekran i scena”, to Kyle
jednak zdecydowanie preferuje film. Nie
przeszkadzało jej to wcale. Sama częściej
chodziła do kina niż do teatru.
Włączyła telewizor i przeszła do kuchni, żeby
przygotować
sałatkę.
Zdążyła
pokroić
warzywa, kiedy na ekranie pojawił się Kyle.
Amanda polała wszystko sosem, odłamała
kawałek bagietki i ustawiła na tacy filiżankę
mrożonej herbaty. Przeszła do bawialni i
postawiła tacę na przeszklonym stoliku. W
końcu usiadła po turecku na szaro-różowej
kanapie.
Wspominając swoją reakcję na obecność
Kyle’a, z góry założyła, że tym razem nie może
poddać się jego urokowi. Niewiele to jednak
pomogło... Już sam widok pasiastego garnituru
w stylu lat trzydziestych spowodował, że
przepadły wszelkie postanowienia. Niemal
czuła zapach jego wody po goleniu. Z ekranu
patrzyła na nią para błękitnych oczu. Ich barwa,
w zestawieniu z ciemną opalenizną, stawała się
jeszcze bardziej intensywna. Jasne włosy
Kyle’a opadały na wąski kołnierzyk w stylu
angielskim. Amanda wiedziała, że jego
usztywniona z przodu koszula ma długie
mankiety zapinane na spinki, a nie guziki.
Mogła się tylko domyślić, że są one równie
eleganckie, jak cała reszta.
Ciepły, głęboki glos płynący z głośnika
telewizora pogrążył ją w odmętach erotycznych
fantazji. Nie miała siły i... ochoty, by mu się
opierać. Z takim głosem mógłby ją uwieść, nie
pokazując nawet czubka nosa. Westchnęła
ciężko. Po raz kolejny uznała, że walka z
Kyle’em wcale nie będzie łatwa. Nie chciała się
jednak poddać. Zmarszczyła brwi i z mściwym
uśmiechem nadziała na widelec spory kawałek
pomidora.
Na początku programu Kyle plótł zwykle, co
mu ślina na język przyniosła. Tym razem zaczął
opowieść
o
Leslie
Masters.
Amanda
zastanawiała się, o co mu chodzi. Ta aktorka
nie występowała ostatnio w żadnym filmie. –
Leslie Masters – zaczął – ta utalentowana
gwiazda przypomina nam, że blondynki zawsze
lepiej potrafiły nas zabawić...
Amanda znała ten zmysłowy ton głosu.
Przypomniało jej się, jak Kyle zaproponował,
że zrezygnuje z randki po jej fatalnej pomyłce
w kinie.
Powoli zaczynała się dobrze bawić. Nie była
już zmieszana. Podświadomie cieszyła się z
drobnych
potknięć
Kyle’a,
chociaż
jednocześnie nie mogła zapomnieć o jego
wspaniałym ciele i rzędzie guzików zdobiących
gors białej, usztywnionej koszuli.
– Niestety, ze stratą dla kina – ciągnął Kyle –
Leslie Masters przeniosła się ostatnio do
telewizji Niedawno mogliśmy oglądać jej złote
włosy w filmie „Wielka farma”, w którym
partnerował jej Jake Ross, doskonały w scenach
z końmi.
– Co za bzdury? – wymamrotała do siebie
Amanda. – Pierwszy lepszy koń wypada w
filmie lepiej niż Jake Ross, ty idioto.
Jeszcze z dzieciństwa wyniosła zwyczaj
„rozmawiania” , ż telewizorem. Jej rodzice nie
przejmowali się nią zbytnio, a ona miała ochotę
z kimś pogadać.
Kyle najwyraźniej nie wiedział, kiedy
skończyć. Plótł coś trzy po trzy o najnowszych
filmach Leslie Masters:
– Obecnie Leslie ma niewielką rólkę w serialu
„U piekarza”. To naprawdę wstyd, żeby aktorka
tej
klasy,
reprezentująca
typ
słodkich
blondynek z lat trzydziestych i czterdziestych,
pozostawała bez większej roli. Chciałbym
życzyć wszystkim widzom i sobie nowego,
ambitnego filmu z Leslie Masters w roli
głównej...
Po tych słowach Kyle zrobił zdziwioną minę i
zamrugał swymi niebieskimi oczami. Kończyła
się pierwsza, wstępna część programu.
– Telewizja ma oczywiście swoje uroki... –
zaczął po chwili.
– Świetnie Kyle, znakomicie – Amanda
kontynuowała swoją „rozmowę”.
– ... ale jednak nie można jej porównać z
ciemną, intymną salą kinową – zniżył głos. –
Te przeżycia, fantazje... Wszystko składa się
na...
Amanda uderzyła się dłonią w głowę.
Dlaczego nie pomyślała o tym wcześniej? Kyle
był przecież, tak jak ona, zawodowym
recenzentem. Musiał więc być szczególnie
wyczulony na wszelkiego rodzaju fantazje.
Uśmiechnęła się i zamruczała jak zadowolona z
siebie
kotka.
Nareszcie
go
miała.
Najzabawniejsze było to, że to sam Kyle dał jej
broń do ręki.
Natychmiast przystąpiła do opracowania
swojego planu czując, jak krew pulsuje w
skroniach i pocą się dłonie. Przez chwilę
zastanawiała się, czy w takim właśnie stanie
znajdują się mężczyźni, którzy w końcu
znaleźli sposób na uwiedzenie szczególnie
atrakcyjnej kobiety.
Wyłączyła telewizor i podeszła do biurka. Z
szuflady wyjęła kilka kartek bladoróżowego
papieru i wieczne pióro.
Po chwili już była na górze. Zostawiła rzeczy w
sypialni i poszła do łazienki. Odkręciła kurki.
Nowe mydło pachniało jak wiosenny deszcz.
Zdjęła koszulkę i wsunęła się do wielkiej
wanny. Przymknęła oczy. Nie miała zamiaru
wyjść z kąpieli zbyt szybko.
Pragnęła zawładnąć umysłem Kyle’a. Podniecić
go, używając do tego swojej fantazji. Złośliwy
uśmiech pojawił się na wargach Amandy.
Kyle nie miał w tym pojedynku żadnych szans.
Czarny
kabriolet
corvette
Kyle’a
był
pozbawiony dachu. Powietrze wydawało się
dziwnie ciepłe jak na te porę roku. Wyglądało
na to, że wiosna już na dobre zapanowała w
mieście.
Kyle
przyspieszył.
Wciąż
prześladował go obraz Amandy. Nie mógł się
go pozbyć od chwili, kiedy poznał tę
dziewczynę.
Nie miał pojęcia, dlaczego tak się dzieje.
Amanda przede wszystkim go irytowała. Nie
cierpiał takich układnych panienek w
pastelowych bluzkach!
Nawet nie chciał dopuścić do siebie myśli, że
intryguje go osobowość Amandy. Zwykle,
kiedy się spotykali, dziewczyna była albo
piekielnie rozdrażniona, albo też... bardzo mila.
Nie mogło mu się to pomieścić w głowie.
Uważał, że tak zwane sympatyczne osoby
ukrywają w ten sposób swój strach i frustrację.
Nagle przypomniał sobie przypadkowy dotyk
jej dłoni. Do diabła, gdyby wiedziała, jak
pragnął, żeby go tam dotknęła... Wtedy, w
kinie, omal nie oszalał z pożądania.
Był przekonany, że panna Butterworth nie
miewa podobnych myśli. Jest przecież taka
wstydliwa... Zagryzł wargi, czując powiew
świeżego powietrza na twarzy. Chciał, by
Amanda dzieliła z nim erotyczne fantazje.
Pragnął, by pożądała go tak, jak on jej.
Denerwowały go jasne pończochy, podobne do
tych, w jakie ubierano dziewczynki do
pierwszej komunii, Długa spódnica niemal
doprowadzała go do szału. Kyle chciał ją z niej
zerwać i pieścić długie, zgrabne nogi. Świeże
powietrze smagało jego twarz. Poczuł, że sama
ta myśl spowodowała gwałtowny przypływ
pożądania.
Skręcił z piskiem hamulców i zatrzymał się na
podjeździe przed swoim domem. Nigdy nie
sądził, że jakakolwiek kobieta będzie miała na
niego taki wpływ.
Przez chwilę nerwowo szukał w kieszeni
kluczy do mieszkania, a następnie wysiadł i
zaczął walczyć z zamkiem.
Amanda pewnie myślała, że jest zupełnie
pozbawiony manier. Cóż, dał jej ku temu
powody...
Od razu po wejściu uderzył go zapach perfum
unoszący się w powietrzu. Zmarszczył brwi i ze
zdziwieniem pociągnął nosem. Nie mylił się.
Ale skąd, do diabła, mógł się tutaj wziąć ten
zapach?
Kyle nigdy nie sprowadzał kobiet do swego
domu. Nawet wówczas, kiedy się poważnie
zaangażował, wolał zamieszkać u swojej
wybranki. W ten sposób mógł się zawsze
wyprowadzić, zanim w przedpokoju pojawiła
się para męskich kapci.
Zawsze starał się ukryć swoje prawdziwe
uczucia. Już dawno odkrył, że kobietom
bardziej odpowiada ładna, nieskomplikowana
fasada. Dlatego traktował swoje partnerki w
kategoriach
bardziej
erotycznych
niż
sentymentalnych.
Jeszcze raz pociągnął nosem. O dziwo, czuł
wciąż ten dziwny zapach. Tak, tylko skąd mógł
się tu wziąć?
Rozejrzał się dokoła. Na podłodze, tuż pod
drzwiami, leżała różowa koperta, zaadresowana
damskim charakterem pisma. Kiedy pochylił
się, by ją podnieść, zrozumiał, skąd pochodzi
zapach. Uważnie przyjrzał się małym,
okrągłym literkom i zmarszczył brwi.
Niestety, nic mu to nie dało. Na kopercie nie
było nazwiska nadawcy. Poszedł do kuchni i
położył ją na białym, lśniącym stole. Przez
chwilę zastanawiał się, gdzie się podziały jego
ulubione ciasteczka. Zwykle, przerażony swoim
łakomstwem, chował je w spiżarce. Ale tym
razem
odnalazł
je
w
piekarniku.
Z
westchnieniem świadczącym o rezygnacji
rozerwał paczkę i wbił zęby w pierwsze,
pokryte czekoladową polewą ciastko. Jego
wzrok powędrował w kierunku stołu, na którym
spoczywał tajemniczy list Wziął go do ręki. W
dusznym, piżmowym zapachu nie było nic
subtelnego. Taki list mogła wysłać jedynie
kobieta do... kochanka.
Kyle w roztargnieniu potarł dłonią brodę. Czy
powinien go otworzyć? Niechętny grymas
pojawił się na jego twarzy. W jaki sposób, u
licha, ta wielbicielka zdobyła jego adres?
Listy od widzów docierały zwykle do telewizji,
a kiedy było już ich tyle, że przeszkadzały w
pracy, Toby przywoził mu je do domu.
Toby! Kyle stuknął się dłonią w czoło. Tak, ten
chłopak z pewnością nie potrafiłby się oprzeć
prośbie ładnej dziewczyny. Zawsze mu się
zdawało, że ten biedak za bardzo stara się, żeby
wszyscy uważali go za podrywacza.
Kyle zaczął wachlować się listem, wciąż nie
wiedząc, czy go otworzyć czy nie. Na kopercie
nie było znaczka, a więc ktoś zadał sobie wiele
trudu, by dostarczyć list osobiście.
W końcu pomyślał, że w środku na pewno nie
ma bomby. Zajrzał do lodówki, nalał sobie
trochę mleka i niewiele myśląc otworzył
kopertę.
Przebiegł wzrokiem parę pierwszych linijek i z
wysiłkiem przełknął kolejny kawałek ciastka.
Od razu zorientował się, że ma do czynienia z
czymś niezwykłym. Nigdy wcześniej nie
widział podobnego listu...
Kyle!
We wtorek, w swoim programie, nie ukrywałeś,
że lubisz blondynki.
Nie jestem blondynką Kyle, ale... może ci się też
spodobam.
Czy lubisz słoneczne plaże? Ja je uwielbiam...
Wybieram się właśnie na jedną z nich. Jestem
pewna, że spodobałby ci sie mój kostium. Góra
jest pozbawiona ramiączek. Ale nie mam
żadnych problemów z utrzymaniem jej na
miejscu... wiesz, Kyle ?
Popatrz. Jak długie mam nogi. Kostium
zostawia je prawie nagie. I tylko ten cienki
pasek materiału pomiędzy nimi... jak męska
dłoń.
Może Twoja dłoń, Kyle?
Czy czujesz promienie słoneczne na swoich
plecach?
Tak, zgadłeś. Potrzebuję olejku... Trzeba
przecież chronić tak delikatną skórę. Czy
pomożesz mi? Czy chcesz mi pomóc?
Och, jak dobrze. Tak przyjemnie czuć olejek na
ciele. Teraz rozmasuj mi ramiona. To nic... Nie
przejmuj się tą kroplą, która wpłynęła między
piersi. Zajmij się ramionami i szyją. Kyle,
dlaczego Twoje dłonie drżą? Och, jaki jesteś
niezgrabny! Dlaczego jesteś tak blisko?
Co mówisz? Nie, dziękuję, nogi natrę sama.
Może następnym razem... Tak, oczywiście,
dlaczego nie miałbyś patrzeć? Najpierw trochę
olejku na dłoń. Zaczynam od kostek. Na prawej
nodze mam złotą bransoletkę. Noszę ją zawsze.
Teraz wyżej, łydki, kolana... Czy wiesz, że pod
kolanami mam łaskotki?
Kolej na uda... Kyle oddaj mi olejek. Co to za
żarty? Proszę... Och, Kyle.
Uwielbiani pływać nago. Nie masz pojęcia, jak
to podnieca. To cudowne, kiedy czujesz miłosny
dotyk wody, która pieści wszelkie tajemne
zakamarki ciała. Tak, Kyle. Śpij dobrze, Kyle.
Kyle stał, wpatrując się w różowy papier. Nie
mógł zrozumieć, dlaczego jest mu zarazem
zimno i gorąco. Dopiero po chwili zorientował
się, że zapomniał zamknąć lodówkę. Stał przed
nią, trzymając w jednej dłoni list, a w drugiej
karton z mlekiem. Był jak w transie. Dopiero
łyk zimnego mleka pozwolił mu dojść do
siebie. Zamknął lodówkę i roześmiał się
tubalnie.
Autorka listu musiała się nieźle bawić, opisując
swoje fantazje, ale on bawił się jeszcze lepiej.
Otworzył drzwiczki do szafki, w której
znajdował się kosz na śmieci. Zawahał się
jednak... Po chwili zmienił zdanie. List nie
tylko go podniecił, lecz również wzbudził jego
ciekawość. Chciałby spotkać kobietę, która go
napisała. Instynktownie czuł, że nie może to
być byle kto.
Wszedł do salonu. Cały czas nie rozstawał się z
listem. W. roztargnieniu spojrzał na plakaty
wiszące na ścianach. Wszystkie były zupełnie
nowe. Niektóre filmy miały wejść na ekrany
kin dopiero za tydzień lub dwa. Kyle zbliżył się
do zgrabnego, nowoczesnego biurka. Otworzył
środkową szufladę i wsunął do niej różową
kopertę.
Po kwadransie leżał nagi w swoim wielkim
łożu. Próbował zasnąć. Niestety, nie mógł.
Przewracał się tylko z boku na bok.
Oczami
duszy
widział
autorkę
listu.
Uśmiechała się do niego i kiwała dłonią na
powitanie. Miała na sobie dokładnie taki
kostium, o jakim pisała.
Zaczął iść w jej kierunku, chcąc jej pomóc w
smarowaniu ciała olejkiem. Ale dziewczyna
szybko zrzuciła z siebie kostium i pobiegła w
stronę wody. Miała najcudowniejszą figurę,
jaką kiedykolwiek zdarzyło mu się widzieć.
Rzucił się za nią i... wylądował na miękkim
dywanie.
Zaklął i na wpółśpiący powlókł się do komódki.
Wyciągnął z niej spodenki kąpielowe.
Wiedział, że jeśli natychmiast nie pójdzie
popływać, nie zaśnie przez dalszą część nocy.
Zbliżała się właśnie północ.
Na tyłach domu znajdował się niewielki basen z
podgrzewaną wodą. Kyle udawał, że wcale go
nie obchodzi, czy zastanie w nim dziewczynę,
która do niego napisała. Po przybyciu na
miejsce poczuł się jednak rozczarowany.
Ściągnął spodenki i zanurzył się w krystalicznie
czystej wodzie. Łagodna fala rzeczywiście
zaczęła delikatnie pieścić jego ciało. Amanda
była zdenerwowana. Nagrywanie programu
ciągnęło się w nieskończoność.
Tuż obok siedział człowiek odpowiedzialny za
wszystkie jej nieszczęścia. Patrzył na nią
niewinnie swoimi niebieskimi oczami, kiedy
oboje czekali na specjalistę od oświetlenia.
Najgorsze było to, że jego oczy wydawały jej
się tego dnia jeszcze bardziej błękitne niż
poprzednio. Kyle Fox prezentował się
wspaniale i, co gorsza, doskonale zdawał sobie
z tego sprawę. Ubrany był w granatową,
zapinaną na jeden guzik marynarkę, białą
koszulę w niebieskie prążki i najmodniejszy w
tym sezonie krawat w różnokolorowe grochy.
Jego buty zrobiono pewnie na zamówienie z
najlepszej skóry.
Kiedy zaczęli nagranie, Amanda zupełnie nie
wiedziała, czego się spodziewać. Kyle jednak
był bardzo uprzejmy i słuchał jej z niekłamaną
uwagą. Po każdej z jej krótkich recenzji
występował ze swoją.
Dziewczyna zaczęła się denerwować dopiero
przy trzeciej. Kyle cały czas był czarujący. Nikt
nie mógł podejrzewać, że nie znosi swojej
rywalki. Ale Amanda przejrzała jego grę.
Od razu powinna się była domyślić, co kryło się
za uprzejmą propozycją, żeby występowała
jako
pierwsza.
Kyle
chciał
z
góry
wyeliminować wszelkie różnice zdań. Łaskawie
pozwalał jej wygłosić swoją opinię, a następnie
skinieniem głowy dawał znać, że ją akceptuje.
Amanda miała łzy w oczach. Czuła się jak piąte
koło u wozu.
Nic dziwnego, że Kyle nie napisał scenariusza
swoich wystąpień. Mógł przecież polegać na jej
notatkach! Tak, musiała przyznać, że był w tym
niezły... Ale Amanda zbyt długo walczyła o
sukces, aby poddać się od razu w pierwszej
potyczce.
Musiała zrobić coś, co zmusiłoby go do
rozmowy, a w rezultacie do ujawnienia innej
opinii. Nie powinno to być takie trudne. Kyle
sprawiał wrażenie człowieka, który cenił sobie
własne zdanie.
Ktoś z ekipy technicznej skończył manipulować
przy reflektorach i wznowiono nagranie.
– Przed nami recenzja z ostatniego filmu. –
Kyle uśmiechał się promiennie do kamery, –
Co pani o nim sądzi, panno Butterworth?
– Może tym razem zaczniemy od pana, panie
Fox... – odrzekła słodko Amanda.
Przez moment Kyle wyglądał jak człowiek
wytrącony z równowagi. Jednak po chwili jego
twarz rozpogodziła się.
– Cóż, nie powinniśmy mieć z nim zbyt wielu
problemów... – zaczął.
Amanda zmarszczyła brwi. Nie znosiła tych
męskich, brutalnych filmów, które Kyle
niezmiennie zachwalał z powodu ich „walorów
rozrywkowych”.
– Ten film jest szybki i męski, brak mu jednak
czegoś więcej, czegoś, co pozwoliłoby
widzowi...
Amanda patrzyła na niego w osłupieniu.
Spojrzał w jej kierunku. W jego błękitnych
oczach zapaliły się złośliwe iskierki. Cały czas
uśmiechał się jednak niewinnie.
– ... zapamiętać go i odróżnić w morzu innych
filmów. Ale... – zawiesił głos i ponownie
spojrzał na dziewczynę – nie można mu
odmówić wielu walorów rozrywkowych. Widz,
który przyszedł do kina, żeby przyjemnie
spędzić półtorej godziny, z całą pewnością nie
będzie zawiedziony... Nieprawdaż, panno
Butterworth?
Do licha, użył jej własnych słów. To ona
powiedziała mu, że ten film niczym się nie
różni od wielu innych i że jeśli następnym
razem zechce się zabawić, to niech to robi na
własny rachunek, bo ją interesują tylko rzeczy
bardziej ambitne.
Przez chwilę rozglądała się dokoła. Kyle
siedział spokojnie na swoim miejscu. Wiedział,
że dziewczyna nie będzie chwalić tego filmu
tylko po to, aby przekonać widzów, że się nie
zgadza ze swoim rozmówcą.
Amanda poruszyła się niespokojnie. Promień
światła odbił się w bransoletce, oplatającej jej
nogę tuż przy kostce.
– Ze zdziwieniem muszę stwierdzić, że się z
panem zgadzam, panie Fox. Mam jednak
wrażenie, że, przy tak wielkiej różnicy
upodobań, jest to tylko coś w rodzaju ciszy
przed burzą...
Patrzyła na Kyle’a z coraz większym
rozbawieniem. Jej partner otworzył usta i ze
zdumieniem wpatrywał się w złotą bransoletkę.
Dziewczyna postanowiła skorzystać z okazji i
odegrać się na nim. Wiedziała, że myślami
przebywa teraz zupełnie gdzie indziej.
Prawdopodobnie gdzieś na jednej z plaż nad
Pacyfikiem.
– Poza tym wydaje mi się – ciągnęła – że nie
uchwycił pan jednej istotnej rzeczy, o której
mówił film. Przecież w każdym, nawet niezbyt
ambitnym, dziele sztuki można znaleźć coś
ciekawego. Otóż reżyser znakomicie ukazał
znany fakt, że mężczyźni zwykle nie słuchają
kobiet... Co pan o tym sądzi, panie Fox?
– Tak?... Co?... – Kyle wyglądał na zupełnie
zdezorientowanego.
Amanda chcąc ukryć swój triumf, spojrzała
niewinnie w stronę kamery i szepnęła:
– No właśnie...
– O czym, do Ucha, pani mówi? Nie rozumiem,
o co... – Kyle nagle przypomniał sobie, że
właśnie nagrywają program. – Hej, stać! Stop!
Wyrwał mikrofon z klapy marynarki i rzucił go
na stolik. Nie był już taki układny i miły. Nie
słyszał ani słowa z tego, co powiedziała
Amanda. Kiedy dostrzegł na jej nodze
bransoletkę, w ogóle nie mógł myśleć. Nie
mógł uwierzyć, że ta nieśmiała i grzeczna
panienka była w stanie napisać taki Ust, A
jednak... to podejrzenie nie dawało mu spokoju.
Tuż obok pojawił się Noah Trent i z
zadowoleniem pogładził dłonią swoją łysinę.
Program początkowo był potwornie nudy, ale
pod koniec nabrał rozmachu i wdzięku.
Wpadka Kyle’a na pewno stanie się tematem
wielu rozmów.
Amanda wstała i po raz pierwszy uśmiechnęła
się naprawdę szczerze. Mimo iż Kyle wprost
wychodził ze skóry, Noah nie chciał zmienić
zakończenia programu. Nareszcie czuła, że
wyrównała rachunki. Co prawda z powodu
oszustw Kyle’a program rzeczywiście wypadł
mało ciekawie. Wszyscy to jednak widzieli i
rozumieli. Jej sztuczka była prawdziwym
majstersztykiem. Nikt nie mógłby jej przecież
wytknąć nieuczciwości.
Kyle wciąż siedział przy stoliku. Dmuchał w
mikrofon, chcąc sprawdzić, czy go nie
uszkodził. Obok kręcił się rozbawiony Toby.
– Hej, Toby. Posłuchaj. Jaki, twoim zdaniem,
kostium kąpielowy nosi panna Butterworth?
Chłopak podrapał się w głowę.
– Panna Butterworth? – mruknął.
– Nie, nic takiego. – Kyle machnął ręką.
Amanda właśnie wychodziła ze studia.
Popatrzył na jej beżowy golf i długą zamszową
spódnicę. Włosy miała związane w koński
ogon. Wyglądała jak pensjonarka wybierająca ,
się z rodzicami do kościoła. Kyle pokiwał
sceptycznie głową.
Chyba postradał zmysły.
Amanda tak nadawała się na zmysłową
kochankę, jak on na biskupa.
Rozdział 4
Prezenter w radiu zapowiedział jej ulubioną
piosenkę, ale Amanda nie zwróciła na to
najmniejszej uwagi. Nie docierały też do niej
pierwsze sygnały nadchodzącej wiosny. Jechała
do kina, w którym miała się spotkać z Kyle’em.
Na chwilę zatrzymała się na czerwonych
światłach. Wciąż myślała o swoim pierwszym
programie. Trudno jej było uwierzyć, że Kyle
mógł się posłużyć tak tanim trikiem.
Zaczęła się zastanawiać, co spowodowało, że
zaczął się zachowywać w ten sposób. Czy
rzeczywiście była dla niego zagrożeniem? Czy
to możliwe, żeby Kyle czegoś się obawiał?
Przecież tak naprawdę nic o nim nie wiedziała.
Słyszała tylko plotki i na nich oparła swoje
sądy. Kyle był bez wątpienia bardzo
przystojnym mężczyzną, ale... czy dzięki temu
zyskiwał nieomylność w sprawach wartości
artystycznych filmów?
Amanda wiedziała, że jest dobra w swoim
zawodzie.
Poświęciła filmowi całe dotychczasowe życie.
Znała na wywyrywki całą historię kina. Co
więcej, potrafiła przekonać Widzów do filmów,
które lubiła, nawet jeśli powszechnie uważano
je za „trudne”.
– Być może Kyle opierał się wyłącznie na
swoim męskim wdzięku. O sile tego wdzięku
sama miała możność się przekonać.
Amanda nie była przecież kochliwą nastolatką.
Pracowała już w paru stacjach telewizyjnych,
gdzie widywała znanych i przystojnych
mężczyzn. Ale Kyle był kimś wyjątkowym...
Żaden ze słynnych aktorów nie potrafił jej tak
poruszyć jak on. Inna sprawa, że czuła się z nim
w pewien sposób związana. Czym innym były
krótkie spotkania gdzieś na korytarzu, a czym
innym stała współpraca. Podniecało ją
zwłaszcza to, że, jako jej partner, był dla niej
całkowicie nieosiągalny. Amanda wiedziała, że
w pracy nie ma czasu na romanse. Rozumiała
też, że będzie musiała opanować wszelkie
pokusy dotyczące Kyle’a. I tak wystarczy, że
sam uważa siebie za ósmy cud świata Bębniła
palcami po kierownicy, czekając na zmianę
świateł. Dzisiaj mieli się spotkać po raz
pierwszy od czasu pamiętnego nagrania.
Amanda zastanawiała się, dlaczego serce bije
jej szybciej i skąd to dziwne uczucie
niepewności. Powinna przecież być na niego
wściekła za nędzne, niegodne prawdziwego
recenzenta, sztuczki.
Nareszcie mogła jechać. Ruszyła szybko i po
chwili znalazła się na parkingu.
Pomyślała, że ostatnio i tak dopisało jej
szczęście. Odpłaciła Kyle’owi pięknym za
nadobne. Niemniej czuła się w pewien sposób
pokrzywdzona. Wiedziała, że sama nigdy nie
postąpiłaby tak, jak Kyle. Nie pozwoliłaby jej
na to elementarna etyka zawodowa.
Uśmiechnęła się, przypomniawszy sobie, jak
wielkie wrażenie zrobiła na mężczyźnie jej
bransoletka. Zastanawiała się, jak zareagują
widzowie programu na jego zdezorientowaną
minę i niepewne „co takiego?”. Być może
wznieci to rodzinne spory, a w rezultacie
zwiększy tak zwaną oglądalność programu.
Wysiadła z samochodu i spojrzała na zegarek.
Miała jeszcze sporo czasu. Może nie tylko
zajrzeć do jubilera i oddać do naprawy
rozerwaną bransoletkę, lecz również rozejrzeć
się po sklepach. Miała nadzieję, że uda jej się w
ten sposób zapomnieć o swoim niepokoju i
podnieceniu. Zakupy zawsze ją uspokajały i
wprawiały w dobry nastrój.
W centrum handlowym prawie nie było ludzi.
O tej porze większość z nich zasiadała do
obiadu. Amanda panicznie nie znosiła tłoku.
Zawsze ktoś na nią wpadał, ktoś inny potrącał i
w rezultacie nie czulą się zbyt pewnie. Wielkie
miasto pociągało ją, lecz również nie pozwalało
zapomnieć, że jest osobą pełną kompleksów...
Najpierw wstąpiła do jubilera, gdzie zostawiła
rozerwaną przy wkładaniu butów bransoletkę.
Wyszła stamtąd z mocnym postanowieniem, że
w przyszłości będzie bardziej uważać. Ceny
usług znowu wzrosły, i to dosyć znacznie.
Następnie weszła do pobliskiej perfumerii.
Miała słabość do dobrych perfum.
Film zaczynał się za pół godziny. W sklepie
znajdowała się jedynie mocno umalowana
ekspedientka. Amanda zatrzymała się przed
ladą i zaczęła przyglądać się flakonikom
rozstawionym na pólkach, lej twarz była prawie
bez makijażu. Na spotkanie z Kyle’em
umalowała sobie tylko usta dyskretną różową
pomadką.
Ekspedientka spojrzała na nią pobłażliwie.
– Myślę, że powinna pani wybrać jakąś
delikatną wodę toaletową – powiedziała z
uśmiechem.
Amanda pokręciła głową i sięgnęła po małą,
bursztynową flaszeczkę. Znała już te perfumy.
Producent reklamował je w wielu kobiecych
pismach. W jednym z nich znalazła nawet
wklejoną niewielką torebkę z próbką. To
właśnie jej użyła do pokropienia listu. Jeżeli
chce kontynuować zabawę z Kylem, koniecznie
musi kupić cały flakonik tych perfum. Przez
chwilę się wahała. Czy rzeczywiście powinna
pisywać takie listy?
No cóż, Kyle zasługiwał przynajmniej na
jeszcze jeden, Amanda pragnęła mu jakoś
zrekompensować
brawurową
końcówkę
programu... Przyjrzała się uważniej perfumom.
Bursztynowe tło przecinał czerwony napis
„Ekstaza”.
– Poproszę te – powiedziała, podając flakonik
ekspedientce.
– Mamy jeszcze krem i puder o tym samym
zapachu...
– Nie, dziękuję. Perfumy zupełnie mi wystarczą
– odrzekła.
Po wyjściu ze sklepu pomyślała, że ma jeszcze
trochę czasu. Nie chciała czekać na Kylea przed
kinem, jak to pewnie często robiły jego
wielbicielki.
Przypomniała sobie, że bardzo by się jej
przydały jedwabne pończochy. Rozejrzała się
dokoła. Z trudem odnalazła malutki butik
wciśnięty między dwa duże sklepy.
Drzwi były lekko uchylone. Kiedy weszła,
powitała ją , dziewczyna z włosami związanymi
w koński ogon.
– Cześć – rzuciła, wstając z krzesła.
– Dzień dobry.
Amanda podeszła do wieszaka z pończochami.
Wybrała te, które wydawały jej się najbardziej
śmiałe i wręczyła je dziewczynie.
– Jedwabne – usłyszała komentarz. – Ciotka
Zoe twierdzi, że świetnie się je nosi.
Amanda
spojrzała
na
nią
nieco
zdezorientowana.
– Ciotka Zoe jest właścicielką tego butiku –
pospieszyła z wyjaśnieniami dziewczyna. –
Czasami pozwala mi tutaj posiedzieć. Bardzo
interesuję się modą i chcę w przyszłości
otworzyć własny sklep.
– Tak, to piękne miejsce. – Amanda z aprobatą
rozejrzała się dookoła.
– Jeśli lubi pani jedwab, to radzę zerknąć na
koszulki. Właśnie dzisiaj była dostawa.
Niektóre są naprawdę seksowne.
Dziewczyna wskazała na wieszaki z bielizną.
Rzeczywiście, koszulki wyglądały niezwykle
kusząco.
Amanda skinęła głową. Wciąż miała sporo
czasu,
Z
zachwytem
przyglądała
się
koronkowym wykończeniom i głębokim
wycięciom. Dziewczyna wskazała kabinę
znajdującą się w głębi butiku.
– Może je pani przymierzyć. Mają specjalną
wkładkę. Amandzie nie trzeba było tego dwa
razy powtarzać. Z uśmiechem weszła do
kabiny. Wewnątrz znajdowało się krzesło, parę
wieszaków i olbrzymie lustro. Kiedy zdjęła
ubranie, z przyjemnością zaczęła przyglądać się
swemu ciału. Miała delikatną skórę w kolorze
brzoskwini, wspaniale zarysowane biodra i
mocny, płaski brzuch.
Wkładając koszulkę znowu się uśmiechnęła. Jej
dolna część zakrywała zaledwie pół pupy.
Dziewczyna w lustrze wyglądała... niezwykle
seksownie.
Zauważyła, że w znacznie większym stopniu
czuje się teraz kobietą niż recenzentką filmową.
Kiedy podciągała ramiączko koszulki, nagle
usłyszała głęboki męski głos.
– Czy mógłbym prosić cię o pomoc, młoda
damo. Powiedziano mi, że mam kupić bluzkę,
ale doprawdy nie mam pojęcia, czym taka
bluzka może się różnić na przykład od koszuli.
Całe jej ciało zesztywniało, sutki stwardniały, a
jedwab na piersiach stał się nieznośnie
szorstki...
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, do kogo
należy ten głos. Jej ciało było o parę sekund
szybsze niż umysł.
Erotyczny czar Kyle’a najwyraźniej podziałał
również na dziewczynę za ladą. Amanda
wyobraziła sobie, jak biedna nastolatka stoi,
czerwona jak piwonia i nie może wydusić z
siebie słowa. Wychyliła się nawet, żeby
zobaczyć tę scenę.
– N... no cóż, proszę pana. – Głoś dziewczyny
drżał. – Bluzki są tam, na tym wieszaku.
Kyle skinął głową i posłusznie poszedł za nią.
Po chwili trzymał w rękach piękną bluzkę z
pomarańczowej satyny.
– Chciałbym taką samą, tyle że białą –
powiedział, wyraźnie zadowolony z wyboru.
– Czy... hm... zna pan rozmiar? Kyle
zmarszczył czoło.
– Rozmiar? Nie. Wydaje mi się, że powinna
być raczej mała.
Dziewczyna wyszła na zaplecze.
Amanda usłyszała zbliżające się kroki.
Zesztywniała i zakryła dłonią usta. Wszystko
wskazywało na to, że Kyle za chwilę odsunie
kotarę w jej kabinie.
Po chwili kroki ucichły. Amanda przemogła
strach i jeszcze raz wyjrzała przez szparę. Z
ulgą stwierdziła, że Kyle stoi w bezpiecznej
odległości. W dłoniach trzymał dokładnie taką
koszulkę, jaką miała w tej chwili na sobie.
Stłumiła okrzyk, który omal nie wyrwał się z jej
piersi i jak najszybciej ściągnęła z siebie
jedwabną koszulkę. Czuła się tak, jakby Kyle
dotykał jej ciała w najintymniejszy sposób.
Mężczyzna zastygł w bezruchu, słysząc
stłumione dźwięki dobiegające zza kotary. Do
tej pory wydawało mu się, że jest zupełnie sam
w butiku. Zrobił krok w kierunku kabiny.
Jednocześnie jego wzrok powędrował w dół. W
błękitnych oczach zapaliły się wesołe iskierki.
Zasłona była dosyć krótka i nie potrafiła ukryć
zgrabnych nóg kryjącej się za nią dziewczyny.
Tuż obok, na podłodze spoczywała jedwabna
koszulka. Aż westchnął, wyobrażając sobie
scenę, która – tu użył w myślach teatralnej
metafory – rozgrywała się za opuszczoną
kurtyną.
Amanda ponownie zdecydowała się wyjrzeć
przez szparę. Omal nie zemdlała widząc, że
Kyle stoi naprzeciwko i bezczelnie wpatruje się
w zasłonę. W dłoniach cały czas bezwiednie
miął jedwabną koszulkę. Dziewczyna poczuła,
że zalewają nagle fala gorąca. Zamknęła oczy,
żeby nie poddawać się swoim fantazjom.
– Ma pan szczęście. Udało mi się znaleźć
odpowiednią bluzkę. – Głos dziewczyny
dolatywał z bardzo daleka. – Czy to prezent?
Czy mam ją zapakować?
Powrót sprzedawczyni przerwał tę dziwną i
niebezpieczną sytuację. Amanda poczuła, że
przyciska rozpalone dłonie do bezbronnych
piersi. Kiedy opuściła ręce, okazało się, że na
ciele pozostały wyraźne czerwone ślady.
Kyle odwrócił się do ekspedientki.
– Świetnie. Proszę mi ją zapakować. Sam nigdy
nie potrafię tego zrobić porządnie.
Nagle w butiku zaczęła działać wentylacja.
Amanda poczuła powiew świeżego powietrza
na rozpalonym ciele. Ciężka kotara zakołysała
się niebezpiecznie.
Dziewczyna spojrzała w kierunku kabiny.
– Zaraz się panią zajmę – rzuciła wesoło. –
Muszę tylko zapakować bluzkę klientowi.
Amanda poczuła się jak zając wytropiony w
swojej kryjówce. Skuliła się i zarumieniła ze
wstydu.
Kyle wyjął portfel i odliczył potrzebną sumę.
Zgrabna paczka leżała już na ladzie.
Wychodząc rzucił jeszcze tęskne spojrzenie w
kierunku kabiny. Wciąż myślał o nieznanej,
lecz jakże zapewne atrakcyjnej kobiecie ukrytej
w jej wnętrzu.
Kiedy znowu znalazł się na chodniku, pewnym
krokiem ruszył w stronę kiosku. Wybrał kartkę
ozdobioną olbrzymim bukietem kwiatów, na
której napisał: Ukochanej siostrzyczce w dniu
urodzin moc życzeń i... mały prezent od
kochającego brata.
Amanda włożyła wszystkie zakupy do
bagażnika samochodu i pobiegła w stronę kina.
Kupiła zarówno pończochy, jaki jedwabną
koszulkę. Przygoda w butiku pobudziła jej
wyobraźnię i wyostrzyła zmysły.
Kyle nie czekał na nią przed kinem, jak się
spodziewała. Kupiła więc bilet pewna, że
spotkają się dopiero na seansie. Stał przed
wejściem, leniwie opierając się o jedną z
kolumn. Paczka z bluzką leżała u jego stóp.
Amanda zagryzła wargi czując, że tylko ból jest
w stanie przywrócić ją rzeczywistości. Nagle
odezwały się w niej z nową siłą wszystkie
tęsknoty, które tak gwałtownie odczuwała w
kabinie butiku.
Kiedy ją ujrzał, wskazał wymownie na zegarek.
Minę miał kwaśną, chociaż w błękitnych
oczach czaiło się coś w rodzaju źle skrywanej
satysfakcji.
– Oj, spóźnialska, spóźnialska. – Pogroził jej
palcem.
– Utknęłam w korku – skłamała.
– A może jednak spóźniłaś się z mojego
powodu? – zapytał.
Amanda zarumieniła się.
– Z twojego? Niby dlaczego?
– Bo jest ci wstyd, że zrobiłaś mi taki paskudny
kawał przy nagrywaniu programu! – Ton jego
głosu świadczył o tym, że Kyle jest wciąż na
nią wściekły.
Dziewczyna nie posiadała się z oburzenia.
– Co takiego?!
– Wiesz, załatwiłaś mnie na amen. Nawet przy
goleniu czuję się teraz głupio, patrząc sobie w
twarz.
– Naprawdę? – Amanda wyglądała na
rozbawioną. Za tę chwilę triumfu gotowa mu
była wszystko wybaczyć.
– Naprawdę? Naprawdę? – przedrzeźniał ją
Kyle. – Nie udawaj niewiniątka. Już się nie
dam na to nabrać.
Amanda uznała, że dalsze drążenie tematu jej
niewinności może okazać się niebezpieczne.
Przypomniał jej się list, który do niego wysłała.
– Może w takim razie wyjaśnisz, dlaczego w
czasie programu zgadzałeś się ze wszystkim, co
mówiłam?
Kyle potarł czoło.
– Miałem swoje powody...
– Tak. Znam je doskonale. Chodziło o to, zęby
wyeliminować mnie z gry...
– No, no, przecież to ty wkroczyłaś na moje
terytorium. Nie byłbym mężczyzną, gdybym
nie usiłował się bronić.
Amanda
zignorowała
uwagę
dotyczącą
męskości Kyle’a i od razu przeszła do rzeczy:
– Nie wygłupiaj się. Jestem po to, żeby ci
pomóc uatrakcyjnić program, a nie, żeby ci go
odebrać.
– Tak właśnie biali mówili Indianom – rzekł z
ponurą miną Kyle.
– Dlaczego nie chcesz...
– Dobrze, dobrze – przerwał jej. – Będziemy
mogli pokłócić się później. I tak już jesteśmy
spóźnieni.
Nie byli. Tym razem opóźniała się projekcja
filmu. Amanda usiadła i ze zdziwieniem
spojrzała na Kyle’a.
– A gdzie twoja kukurydza? – spytała
zdziwiona.
– Nie kupiłem jej – odrzekł, siadając tuż obok.
– Mam nadzieję, że się ze mną podzielisz
swoją.
Kyle wsiadł do samochodu, pragnąc jak
najszybciej znaleźć się w domu. Jego wykład
poświęcony sylwetkom twórczym nowych
reżyserów wypadł nadspodziewanie dobrze, ale
odpowiedzi na pytania z sali były po prostu
żałosne. Kyle nie mógł się skoncentrować i cały
czas plątał się w swoich wywodach.
Oczywiście, cała wina leżała po stronie
Amandy. Wszyscy o nią pytali, a on nie potrafił
zbyt wiele powiedzieć. Ich pierwszy wspólny
program pokazano we wtorek. Jutro mieli
nagrywać następny...
Wieczór był ciepły i pogodny. Jechał szybko, a
mimo to powietrze zaledwie chłodziło jego
twarz. Granatowa marynarka leżała na tylnym
siedzeniu czarnej corvette. Tuż obok spoczywał
wąski, skórzany krawat, który tak przeszkadzał
mu w czasie wykładu. Kyle podwinął rękawy
koszuli.
Zatrzymał się przy niewielkim przydrożnym
barze, w którym kupił sobie kurczaka z
frytkami. Cały dzień był zajęty i nie miał nawet
czasu na porządny posiłek. Włączył kasetę,
którą sam sobie nagrał. Usłyszał pierwsze takty
„Różowego cadillaca”. Ta piosenka, jak żadna
inna, nadawała się do słuchania w pędzącym
kabriolecie.
Następnie
Aretha
Franklin
zaśpiewała: „Kto kogo przegoni?” i Kyle
pomyślał, że to pytanie jest niezwykle istotne
dla jego dalszej kariery. W poniedziałek
wieczorem znowu wybrał się z Amanda do
kina. Niestety i tym razem musiał jeszcze raz
obejrzeć film, który mieli recenzować. Kiedy
siedział tuż obok niej, zupełnie nie zwracał
uwagi na ekran. Dziewczyna przyciągała go jak
magnes...
Później on również wystrzegał się siadania w
czasie seansu obok niej. Amanda mogła
odetchnąć. Kyle przez cały czas zastanawiał
się, czy rzeczywiście jest tak niewinna, na jaką
wygląda...
Zapach pieczonego kurczaka zaczął drażnić
jego nozdrza. Kyle rzucił okiem na paczkę z
baru i przełknął ślinę. Miał jednak zbyt
wyrafinowane upodobania, żeby ot, tak, zjeść
go w samochodzie.
Kiedy otworzył drzwi poczuł inny, znacznie
intensywniejszy zapach. Nie chciał się do tego
przyznać sam przed sobą, ale przez całą drogę
liczył, że może po powrocie znajdzie list od
tajemniczej wielbicielki. Ta nadzieja dodawała
mu skrzydeł. Znajomy zapach perfum sprawił,
że jego twarz rozjaśniła się uśmiechem.
Odłożył niedbale paczkę z kurczakiem i
spojrzał na podłogę. Zamknął oczy i znowu je
otworzył. Jego uśmiech zgasł jak zdmuchnięty
wiatrem płomień świecy. Co u licha? Na
podłodze nie było żadnego listu.
Rozejrzał się dokoła, starając się zlokalizować
źródło zapachu. Czy to możliwe, że tajemnicza
wielbicielka w jakiś sposób zdobyła klucz do
jego mieszkania? Czyżby czekała teraz na
niego?
Wpadł jak burza do salonu, ale nikogo tam nie
zastał. Przypomniał sobie o kurczaku. Zaniósł
paczkę do kuchni. Tutaj, zapach był prawie
niewyczuwalny. Wrócił więc do przedpokoju.
Odetchnął z ulgą, widząc wystającą ze szpary w
drzwiach różową kopertę. List po prostu utknął
w otworze, którym zwykle wrzucano pocztę do
jego mieszkania. Z różową kopertą w dłoni udał
się do kuchni, gdzie rozpakował kurczaka.
Frytki były jeszcze gorące. Umieścił wszystko
na talerzu i otworzył butelkę lekkiego wina.
Chciał zjeść posiłek na niewielkim balkonie,
który znajdował się za przeszklonymi drzwiami
jego sypialni. Wcześniej jednak rozebrał się i
pozostał jedynie w szortach.
Różowa koperta czekała na niego oparta o
butelkę wina. Wziął ją do ręki i przymknął
oczy, wdychając zmysłowy zapach. Światło
padające z sypialni pozwalało na odczytanie
nawet najmniejszych literek na znaczku.
Kyle potrząsnął głową widząc, że list
zaadresowany jest innym charakterem pisma,
niż przed tygodniem. Zaintrygowany sięgnął po
nóż. Jeśli był to trik obliczony na rozbudzenie
jego ciekawości, to autorka odniosła spory
sukces.
Zawahał się i odłożył kopertę. Nie chciał się
poddawać gwałtownym impulsom. List będzie
musiał poczekać, aż skończy kolację.
Zjadł szybko kurczaka i frytki. Zadowolony
rozparł się w fotelu i sięgnął po kieliszek z
winem. Dłoń niby przypadkowo dotknęła listu.
Kyle westchnął cicho i już bez ociągania się
otworzył kopertę. Na jego ustach i grał dziwny
uśmiech.
Kyle!
Czy tęskniłeś za mną? Nie było mnie cały długi
tydzień. Czy podobał ci się mój poprzedni list?
Mam na sobie czarną jedwabną koszulkę.
Założyłam ją specjalnie dla Ciebie. Wyobraź
sobie chłód jedwabiu pod Twoją ciepłą dłonią...
Kupiłam ją ze względu na Ciebie, Kyle.
Przypomnij sobie leniwe popołudnie parę dni
temu. Rozgrzane wnętrze butiku... Wtedy też
miałam na sobie jedynie tę koszulkę...
Dokładnie taką samą jak ta, którą trzymałeś w
dłoni...
Zostawmy wspomnienia. Chcę, żebyś był ze
mną teraz. Znowu jestem w butiku. Nikogo tu
nie ma poza mną. Ekspedientka gdzieś sobie
poszła. Pewnie na randkę... Jestem sama w
kabinie. Czekam na ciebie... No tak, może nam
być tutaj trochę ciasno, głuptasie.
Wiedziałam, że spodoba Ci się moja nowa
koszulka. Widziałam, jak prawie pożerałeś ją
wzrokiem. Czy chodziło ci tylko o koszulkę,
Kyle? Przyznasz, Że na mnie wygląda ona
znacznie lepiej niż na wieszaku. Co, mówisz, Że
nie wyglądam w niej jak skromna, niewinna
dziewczyna? No tak, ale to jeszcze nie powód,
żeby ją zdejmować, głuptasie.
Nie, raczej spróbuj poczuć moje ciało przez nią.
Zaoszczędzisz mi w ten sposób wstydu. Tylko
nie pytaj, co to takiego miękkiego i
sprężystego... Och, Kyle, uwielbiam twoje
dłonie.
Tak, to są podwiązki. Nigdy nie widziałeś
podwiązek? Przestań się nimi bawić. Te
czerwone pręgi na moich udach są jak
namiętne, miłosne ukąszenia. To tylko taka
metafora, głuptasie. Nie, proszę, nie gryź mnie.
To boli... ale jednocześnie jest takie niezwykłe i
ekscytujące... Och, ta koszulka jest ładna, ale
taka niewygodna. Sztywna koronka obciera mi
pupę, gdy mnie tak przyciskasz. Przestań,
proszą... Nie, przecież nie o to chodziło. Teraz
czuję ją na swojej talii i wyżej Jeszcze wyżej...
Nie, mam lepszy pomysł. Zamknij oczy. Nie
podglądaj. Daj mi dłonie. Och, są takie
rozpalone... Prawie parzą... Teraz możesz je
włożyć pod koszulkę. Nie, nie tam, tutaj...
Och, Kyle! Nie, jeszcze nie teraz. Musisz się
opanować. Proszę. Słyszysz skrzypienie drzwi
?Musisz wyjść. Szybko, proszę. Ktoś wszedł do
butiku.
Kyle gapił się tępo w rozłożony papier. Wciąż
jeszcze znajdował się w butiku.
Chciał wyrzucić nieproszonego klienta za
drzwi, nie mógł jednak oderwać się od pięknej
wielbicielki, W lustrze widział jej drobne plecy
i kształtne pośladki. Czuł zapach jej ciała
przemieszany z zapachem damskiej bielizny i
strojów.
Kim była ta dziewczyna?
Skąd wiedziała, że będzie w butiku? Czyżby go
śledziła? Nie, przecież znajdowała się w
kabinie, zanim wszedł do sklepu... Przypadek?
Tak, to musiał być przypadek...
Kyle poczuł, że znowu pogrąża się w wizjach
pełnych mrocznego erotyzmu.
Ale zaraz...
Amanda!
Przecież przez cały czas musiała znajdować się
w okolicy. Mogła spóźnić się do kinaz powodu
korka, ale... Przypomniał sobie rumieńce, które
zakwitły na jej policzkach, kiedy powiedział, że
spóźniła się z jego powodu. Może to właśnie
ona kupowała coś w butiku...
Kyle gubił się w domysłach. Dopiero teraz
uświadomił sobie, że to właśnie Amanda grała
główną rolę w jego erotycznych fantazjach.
Zaczął o niej rozmyślać, bezwiednie gładząc
swoje udo. Wzdrygnął się. Więc do tego już
doszło? Postanowił, że „w tej sytuacji najlepiej
mu zrobi zimny prysznic i głęboki sen.
Uśmiechnął się jeszcze do swoich myśli.
Amanda Butterworth. Ta układna panna
Butterworth, tak poprawna i bystra, że nie
potrafiła uronić ani linijki ze wstępniaka w
tygodniku filmowym. Nie, ona nie mogła pisać
tak zmysłowych listów.
Jest przecież nieśmiała... I taka bez wyrazu.
Kyle wstał i przeciągnął się jak kot. Blask
księżyca oświetlił jego owłosioną klatkę
piersiową i płaski brzuch. Z tyłu otaczała go
aureola złotego światła padającego z sypialni.
Amanda wstrzymała oddech. Jej RX7 stał
zaparkowany w najgłębszym cieniu, tak by nie
zwracać na siebie niczyjej uwagi. Wspaniałe
ciało Kyle’a zrobiło na niej olbrzymie, wręcz
wstrząsające wrażenie.
Kyle wziął list i otworzył przeszklone drzwi.
Poprzedni, który znajdował się w szufladzie
biurka, zachował jeszcze swój dawny,
intensywny zapach. Mężczyzna zamknął
szufladę i wyszedł na balkon, żeby pozbierać
naczynia.
Przypomniał sobie o prysznicu i pomyślał, że
jest to znakomity pomysł. Tak, zimna woda
powinna pomóc uwolnić się od wszelkich,
nawet tych najbardziej atrakcyjnych demonów.
Przez chwilę odczuwał pokusę, żeby jeszcze raz
wyjść na balkon i przeciągnąć się w świetle
księżyca. Oparł się jej jednak.
Amanda zastanawiała się, czy zobaczy go
jeszcze tej nocy. Coś jej mówiło, że znów go
ujrzy we śnie.
W łazience Kyle rozpiął szorty i pozwolił im
się zsunąć na chłodną terakotę. Śmiało odkręcił
kurek z zimną wodą i wszedł pod prysznic.
Omal nie krzyknął, czując zimne bicze na
swoim rozpalonym ciele.
Ta terapia poskutkowała. Zimna woda spłukała
myśli o bieliźnie i zapachu perfum. Wydawało
mu się nawet, że dzięki prysznicowi może
zapomnieć o Amandzie.
Ale później, kiedy już leżał bezbronny na
miękkiej pościeli, Amanda powróciła do niego
w złotym obłoku marzeń.
Rozdział 5
Noah Trent włożył do ust kolejną miętówkę i
spojrzał na wyniki badań opinii publicznej.
Potwierdzały one słuszność jego decyzji.
Program Amandy i Kyle’a stawał się coraz
bardziej popularny. Właśnie dlatego Trent
zdecydował się na zaaranżowanie małego
spotkania z tą dwójką.
Wstał i podszedł do okna, trzymając papiery w
swojej olbrzymiej dłoni. Chciał jeszcze raz
zerknąć na ukochaną rzekę. W dole
zamajaczyły sylwetki Kyle’a i Amandy. Szli
obok, ale oddaleni od siebie o ładnych parę
kroków. Wyglądali tak, jakby w ogóle się nie
znali. Czynili to jednak w sposób zbyt
ostentacyjny, aby można było dać temu wiarę.
Kyle dotarł jako pierwszy do jego biura. Rzucił
coś na powitanie, przysiadł na biurku i sięgnął
po cukierka. Przypominał greckiego boga, który
na chwilę zstąpił z Olimpu.
Za nim weszła Amanda. Przywitała się krótko i
wybrała miejsce na sofie stojącej w najdalszym
kącie pokoju.
– Co tam znowu? – wymamrotał Kyle z
cukierkiem w ustach.
Noah podszedł do biurka i uniósł w górę
papiery, które wciąż trzymał w zaciśniętej
dłoni.
– Jesteście coraz bardziej popularni, ot co! –
oznajmił. Amanda uśmiechnęła się, nie kryjąc
zadowolenia. Trent nie powiedział tego, ale
wzrost popularności programu był z całą
pewnością jej zasługą. Zerknęła w stronę
Kyle’a, chcąc zbadać jego reakcję. Ich oczy
spotkały się. Mężczyzna posłał jej uśmiech
słodki jak piołun.
– Czy to znaczy, że dostaniemy podwyżkę? –
spytał, zwracając się do szefa – Nie. Coś
znacznie lepszego. Będziecie mieli więcej
czasu na antenie. I to w sobotę wieczorem, tuż
przed filmem! Jeśli pierwszy program
wypadnie dobrze, zrobimy z tego cały cykl.
Czy macie jakieś pomysły?
Noah popatrzył na nich wyczekująco.
– Może zaczniemy recenzować filmy
zagraniczne... – zaczęła nieśmiało Amanda.
Kyle spojrzał na nią z politowaniem.
– Tak – mruknął. – Wszyscy będą spali po
pierwszych pięciu minutach. Nie, wolałbym
coś, co trzymałoby wszystkich w napięciu. Na
przykład filmy sensacyjne i dreszczowce...
Amanda skrzywiła się z obrzydzeniem.
– To dobre jako temat dyskusji w męskim
gronie, najlepiej przy kuflu piwa... A ten
program będą oglądały kobiety i dzieci.
Kyle zrobił groźną minę. Cukierek zazgrzytał w
jego zębach jak kości w paszczy wilkołaka.
Mrugnął do Amandy.
– Zawsze będziesz się mogła przytulić do mnie,
jeśli się będziesz bała...
Podszedł do niej i usiadł na sofie, zostawiając
jej bardzo niewiele miejsca.
Noah jeszcze raz wyjrzał za okno, tłumiąc
ciężkie westchnienie.
Kyle natychmiast skorzystał z okazji i
przysunął się jeszcze bliżej dziewczyny.
– Ciekaw jestem, co robisz w kinie, kiedy się
czegoś boisz – szepnął jej do ucha.
Czuł, że jego zły brat bliźniak całkowicie
przejął kontrolę nad sytuacją.
Amanda wstała i podeszła do biurka udając, że
chce się poczęstować cukierkiem. Policzki jej
płonęły. Z tyłu dobiegał stłumiony chichot
Kyle’a.
– Spokój, dzieci – powiedział Trent,
odwracając się w ich kierunku. – W zasadzie
mam już pomysł na próbny program.
Chciałbym, żebyście porozmawiali o filmach o
miłości. To może być ciekawe: w czym się
różnicie, co odbieracie tak samo... Co wy na to?
– Świetnie! – wypalił Kyle.
Po chwili obaj spojrzeli na Amandę.
– Może być – mruknęła w końcu. – Chcę tylko
z góry uprzedzić, że odmawiam recenzowania
ulubionych filmów Kyle’a. Na przykład takich
jak „Laleczki dla dorosłych”.
– „laleczki dla... „ – Kyle omal się nie udławił,
powtarzając tytuł filmu. Po chwili pokój
wypełnił jego tubalny śmiech.
W oczach Trenta pojawiły się wesołe iskierki.
– No i co, Kyle? Przystajesz na ten warunek?
Kyle chrząknął i spojrzał na Amandę.
– Tak, zgadzam się, ale pod warunkiem, że... –
zawiesił głos.
– Pod jakim warunkiem? – ponaglała go
Amanda.
– Pod warunkiem, że... potem zajmiemy się
dreszczowcami.
Amanda potrząsnęła głową i spojrzała w górę,
jakby przyzywała Boga na pomoc.
– Że też musiałam trafić na smarkacza –
westchnęła, poprawiając broszkę zdobiącą
żakiet.
– Zawsze to lepsze niż obcowanie z pruderyjną
starą panną. – Kyle wycelował palcem w
koronkowy kołnierz jej bluzki.
Trent zdecydował, że najwyższy czas przerwać
kłótnię.
– Zajmijcie się lepiej tym programem.
Nazwiemy go „Sceny miłosne”. Jeżeli wam nie
wyjdzie, w ogóle nie będzie mowy o
następnych...
Kyle nagle spoważniał.
– Co sądzisz o formule programu, Noah? Czy
chcesz, żebyśmy, tak jak zwykle, recenzowali
kolejne filmy?
– Nie, nie. – Trent zamachał rękami. –
Wszystko się zmieni. Macie wybrać parę scen
miłosnych ze swoich ulubionych filmów, a
następnie zaprezentować je widzom. Stąd
zresztą tytuł...
Amanda zerknęła na zegarek.
– Gdzieś się wybierasz? – spytał Kyle.
Rozsiadł się wygodnie na sofie i wyglądało na
to, że nie ma zamiana się z niej ruszyć. Amanda
zignorowała go jak wścibskiego młodszego
brata i spojrzała w stronę Trenta.
– Zaplanowałam sobie coś na pierwszą. Czy
powinnam to odwołać?
– Nie... raczej nie. – Noah wahał się przez
chwilę, – Pogadam teraz z Kyle’em. Możecie
się spotkać później i dopracować szczegóły.
Pamiętaj tylko, że przez następny tydzień
będziesz bardzo zajęta. Oboje macie teraz na
głowie aż dwa programy!
Obaj mężczyźni w milczeniu obserwowali
wychodzącą dziewczynę. Jej ciemny żakiet i
gładka, sięgająca połowy łydki spódnica
oglądały pewnie sale w najlepszych internatach
Nowej Anglii.
Noah dostrzegł niepewną minę Kyle’a i nie
potrafił odmówić sobie drobnej złośliwości.
– Myślisz, że umówiła się z kimś na lunch? –
spytał.
– Raczej musi wymienić fiszbiny w swoim
gorsecie warknął niechętnie zapytany.
Noah roześmiał się szczerze i usiadł za swoim
biurkiem.
– Widzę, że bardzo się lubicie...
Kyle wyobraził sobie, że zaciska dłonie wokół
wiotkiej szyi Amandy.
– Jak cholera – mruknął przez zaciśnięte zęby.
– Chciałbym, żeby chociaż raz straciła
panowanie nad sobą! Mogłaby też nie wiązać
za każdym razem tych swoich włosów...
– Tak bardzo ci na tym zależy?
– To już prawie obsesja.
Przez chwilę obaj siedzieli w milczeniu. Kyle
przypomniał sobie pachnące perfumami listy
spoczywające w szufladzie biurka. Chociaż
wiedział, iż jest to szaleństwo, zawsze wiązał te
listy z Amanda. Dziewczyna na dobre zagościła
w jego myślach.
Starał się jednak nie poddawać kaprysom
swojej wyobraźni. Dzielnie sekundował mu w
tym Lyle, który upokarzał Amandę, gdy tylko
nadarzyła się ku temu okazja Kyle chętnie
korzystał z jego usług, zwłaszcza gdy w grę
wchodziły sprawy zawodowe. Zależało mu na
tym, żeby być wyraźnie lepszym. Niestety,
Amanda wychodziła obronną ręką nawet z
najgorszych opresji. Kyle potrzebował jakiejś
specjalnej okazji, żeby zapędzić dziewczynę w
kozi róg...
Nagle wyprostował się na sofie i pstryknął
palcami. Miał wrażenie, że wpadł na
najwspanialszy pomysł w życiu. Noah spojrzał
na niego, zaniepokojony tak gwałtowną reakcją.
Na ustach Kyle’a pojawił się ledwo
dostrzegalny uśmieszek.
– Co byś powiedział, gdybyśmy robili ten
program bez żadnego scenariusza?
– Ale po co? – zdziwił się Noah.
– No cóż, żeby, jak ty to mówisz, nadać
dyskusji piętno autentyzmu.
Kyle wiedział, że Amandzie wcale się ten
pomysł nie spodoba. Trudno być doskonałym
wiedząc, że program jest emitowany na żywo.
Tak, teraz nadarzała się wspaniała okazja, żeby
ją wreszcie pokonać.
Amanda wprost nie posiadała się z oburzenia.
Nie mogła uwierzyć w podłość Kyle’a. Kiedy
powiedział jej o tym poraź pierwszy, myślała,
że żartuje.
Ale to nie był żart.
Skąd taka czelność, żeby za jej plecami
przekonać Trenta, że program ma być
emitowany na żywo?! Przeczuwała, że wyjdzie
na idiotkę. Uderzyła z całej siły poduszkę z
kozetki żałując, iż nie jest to szczęka Kyle’a.
Kyle doskonale wiedział, że lubiła mieć
wszystko przygotowane wcześniej. Amanda
panicznie bała się wpadek przed kamerą. Za
każdym razem przeżywała je bardzo ciężko.
Zagryzła wargi. Nie spodziewała się, że Kyle
może się uciekać aż do tak podłych zagrywek.
Jeszcze raz uderzyła poduszkę, a następnie
odrzuciła ją w najdalszy kąt pokoju.
Postanowiła, że tym razem nie ujdzie mu to na
sucho.
Nie mogła już zmienić decyzji Trenta. Musiała
walczyć.
Oczywiście,
przewaga
będzie
całkowicie po stronie Kyle’a, ale... przecież
udało jej się go pokonać za pierwszym razem.
Wspomnienie
wspólnego
programu
spowodowało, że poczuła się nieco lepiej.
Wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.
Wciąż bolały ją słowa Kyle’a. Kiedy zgłosiła
swoje zastrzeżenia do programu na żywo,
powiedział, że jest „sztywna” i „brak jej
fantazji”.
Nie rozumiał jej zupełnie. Była przecież
spragnioną
miłości
kobietą
o
bujnej
wyobraźni... Podeszła do biurka i otworzyła
szufladę, w której trzymała różowy papier oraz
flakonik perfum „Ekstaza”.
Amanda dopiero przed chwilą dotarła do swego
mieszkania. Właśnie znajdowała się w kuchni,
kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Nie miała
ochoty na spotkanie z kolejnym domokrążcą.
Wracając z wyprawy, pogrążona w kolejnej
erotycznej fantazji, parokrotnie utknęła w
korku. Wiedziała, że Kyle bierze udział w
meczu, z
którego
dochód
miał być
przeznaczony na cele dobroczynne. I z tego
względu zdecydowała się na wyjazd właśnie o
tej porze.
Spojrzała na swój srebrny zegarek. Mecz miał
się skończyć za parę minut.
Dzwonek niespodziewanie odezwał się po raz
drugi. Herbata z filiżanki wylała się na
spodeczek. Amanda zaklęła pod nosem i rzuciła
się w kierunku drzwi. Kyle na pewno nie
uznałby
jej
za
„sztywną”,
słysząc
wypowiedziane przez nią słowa...
Przed drzwiami zatrzymała się i obciągnęła
spódnicę, chcąc powalić intruza samym tylko
spojrzeniem.
Ale to właśnie ona omal nie upadła z wrażenia.
Przed domem stał Kyle Fox, niedbale opierając
się o framugę. Skórę miał lekko zaczerwienioną
– pewnie niedawno brał prysznic. Podobnie jak
za pierwszym razem, czuła jak bardzo na nią
działaj ego zapach. Cofnęła się, powstrzymując
gwałtowną chęć dotknięcia jego wilgotnych
włosów.
Skąd się tutaj wziął? Dlaczego nie brał udziału
w meczu? Gdzie był, kiedy podrzucała mu
kolejny list? Czyżby pod prysznicem? Czy
może widział ją przed swoim domem i śledził?
Gubiła się w domysłach... – Czy nie zaprosisz
mnie do środka? – spytał.
Dźwięk jego głosu sprawił, że zapomniała o
tych wszystkich absurdalnych pytaniach.
– A tak... już – powiedziała, z trudem
przełykając ślinę. Nagle w jej głowie zapalił się
sygnał ostrzegawczy. Czy schowała już
flakonik perfum i różową papeterię?
Wpuściła go do środka, cały czas myśląc o tym,
jak sprawdzić, czy na biurku nie pozostawiła
kompromitujących przedmiotów.
– Dlaczego nie przyszłaś dzisiaj na mecz? –
spytał.
– Co takiego?... Me-mecz? – wyjąkała Kątem
oka dostrzegła, że biurko jest puste.
– Tak. Mecz organizowany przez KCNX. –
Kyle spojrzał na nią ze zdziwieniem. – Czy nic
ci się nie stało?
Dopiero teraz mogła odetchnąć z ulgą, a nawet
uśmiechnąć się nieco bladym uśmiechem.
– Niejasne, że nie. Po prostu spałam, kiedy
odezwał się dzwonek. – Amanda usunęła się
sprzed drzwi i zapraszającym gestem wskazała
wnętrze saloniku. – Wejdź, proszę. Czy
wygraliśmy? – spytała, siadając na kozetce.
– Nie mam pojęcia. Sędzia wyrzucił mnie z
boiska, więc wyszedłem wcześniej. Musiałem
tylko rozdać autografy wszystkim chętnym, a to
niestety trochę potrwało.
Mówił to z miną niewiniątka.
– Jeśli chcesz, to również możesz dostać mój
autograf – powiedział, zbliżając się z
uśmiechem do biurka.
– Nie! – Amanda niemal krzyknęła.
Kyle zatrzymał się w pół kroku i dostrzegł jej
wystraszoną minę.
– Jesteś pewna, że nic ci nie jest?
Dopiero teraz zrozumiała, że Kyle nie jest
głupcem. Nie da się nabrać na bajeczki o
drzemce, która wyprowadza z równowagi.
– Jasne, że „coś” mi jest – warknęła. – Przecież
doskonale wiesz, o co chodzi. Namówiłeś
Trenta na program na żywo, a teraz
przychodzisz i proponujesz... autograf!
– Czy to wszystko?
Podszedł do niej i uniósł nieco jej brodę.
– Co robisz? – spytała łamiącym się głosem.
Czuła, że jej naprężone jak postronki nerwy
lada chwila mogą puścić.
– Chcę cię przeprosić. Pomysł był dobry, ale
powinienem go wcześniej z tobą obgadać.
Zresztą po to tutaj przyszedłem. Proponuję,
żebyśmy razem zjedli kolację i...
– Kolację? – przerwała Amanda.
– Tak. Potraktuj ją jako przeprosiny...
– Och, nie spodziewałam się czegoś takiego po
tobie. Kyle zaczął bawić się jej włosami.
– Widzisz, myślałaś, że jestem potworem. Nie
jestem
Jednak
pozbawiony
ludzkich
odruchów...
Amanda poczuła, że Kyle jest znacznie bardziej
niebezpieczny, kiedy stara się być miły.
– No cóż, chodźmy – powiedział i pociągnął ją
w stronę drzwi.
Dziewczyna zmierzyła krytycznym wzrokiem
swoje ubranie.
– No, no, nie musisz się wcale stroić.
Pójdziemy w jakieś miłe zaciszne miejsce,
gdzie wpuszczacie bez krawata – To świetnie,
bo właśnie oddałam wszystkie do pralni –
odpowiedziała z uśmiechem. – Och, jaka jestem
głodna.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że w nawale
zajęć zapomniała o jedzeniu. Jej żołądek
domagał się swoich praw.
Kiedy znaleźli się w samochodzie, Amanda
przymknęła oczy i wygodnie rozsiadła się na
siedzeniu. Chciała odpocząć. Najgorsze miała
już za sobą.
Obudziło ją delikatne szarpnięcie za ramię.
– Już dojeżdżamy. – Głęboki glos docierał do
niej jakby z innej planety.
Przeciągnęła się.
Kyle wyłączył radio.
Skręcili w prawo. Amanda rozejrzała się dokoła
i ze zdziwieniem zauważyła, że znajdują się na
ulicy, przy której mieszka Kyle. Samochód
zatrzymał się tuż przed jego domem.
– Czy zjemy kolację... – zawiesiła głos. Kyle
mógłby nabrać podejrzeń, gdyby okazało się, że
wie, gdzie mieszka – ... tutaj.
– Tak. – Kyle puścił do niej oko. – Jesteśmy
przed restauracją „U Foxa”.
– „U Foxa’7 To tutaj sprowadzasz wszystkie
swoje panienki? – spytała ponuro.
– Panienki? – powtórzył, robiąc zdziwioną
minę. – Nie, nigdy nie sprowadzam tutaj kobiet
Przynajmniej tych, na które miałbym ochotę –
dodał po chwili.
– Dlaczego?
– Ponieważ, mówiąc wojskowym językiem,
zawsze lubię mieć możliwość odwrotu –
odrzekł, wzruszając ramionami.
Amanda spojrzała na niego podejrzliwie.
– Więc dlaczego mnie tutaj zaprosiłeś?
– A jak myślisz?
Pochylił się w jej stronę. Amanda skurczyła się
na swoim siedzeniu.
– Zawsze jesteś taka podejrzliwa? Przecież
zaprosiłem cię na kolację.
– Umiesz gotować?
– Jakoś sobie radzę...
– Czy potrafiłbyś zrobić pizzę?
– Masz szczęście. W tym jestem najlepszy.
Amanda była głodna. Nie miała ochoty czekać
na posiłek w jakiejś pobliskiej restauracji.
Kyle wprowadził ją do swojego mieszkania.
Gdy tylko weszli, poczuła zapach perfum.
Natychmiast przypomniał jej się krótki sen, lub
raczej coś w rodzaju półsnu, w który pogrążyła
się w samochodzie Kyle’a. Na podłodze tuż
przed nimi leżała różowa koperta, Dziewczyna
spojrzała na nią jak na najbardziej jadowity
gatunek kobry.
Przez chwilę jej myśli krążyły bezładnie wokół
listu. Zastanawiała się, jak ukryć go przed
Kylem. Niestety, w przedpokoju nie było ani
jednego mebla.
Kyle schylił się, chcąc podnieść kopertę.
Amanda była jednak szybsza. Po chwili
trzymała Ust w wyciągniętej ręce.
– Co to takiego? – spytała niewinnie. Kyle
wyjął kopertę z jej dłoni.
– Zdaje się list od wielbicielki...
– Wiesz co – Amanda wpadła nagle na świetny
pomysł – ja przygotuję posiłek, a ty przeczytaj
sobie ten list Pchnęła go lekko w stronę salonu.
Kyle spojrzał niepewnie na kopertę.
– Kuchnia pewnie jest tam, prawda?
Skinął głową. Amanda wyszła podśpiewując.
Kyle niepewnym krokiem wszedł do pokoju.
Usiadł na sofie i spojrzał bezradnie na różową
kopertę.
Wiedział, że Amanda będzie chciała sprawdzić,
czy przeczytał list. Jest tego nie zrobi, zacznie
dociekać, dlaczego, będzie kpić z jego obaw...
Z ociąganiem otworzył kopertę i wyjął z niej
kilka pachnących kartek. Ręce mu drżały.
Poczuł, że zupełnie zaschło mu w gardle.
Kyle!
Znacznie bardziej podobały mi się twoje dawne
programy. Miałam cię wtedy tylko dla siebie...
Siedziałeś sam przed planszą imitującą wnętrze
biblioteki i mówiłeś do mnie. Zdaje się, że oboje
lubimy biblioteki w stylu wiktoriańskim. W ich
atmosferze jest coś szalenie seksownego i
perwersyjnego, nieprawdaż Kyle?
Może to czerwone draperie, chroniące przed
nadmiarem światła?... A może zapach
oprawnych w skórę woluminów?... cienie na
ścianach... książki, ukryte przed dziećmi w
zamykanych na klucz szafkach...
Pobawmy się znowu, Kyle. Jest mroźna zima.
Ty mieszkasz w starym folwarku, niedaleko
naszego dworku. Pracujesz jako sekretarz
mojego ojca. Tak, pracujesz ciężko, ale... Od
jakiegoś czasu coś cię niepokoi i odrywa od
pracy. Czyżbyś odkrył, że nie jestem już
dzieckiem, Kyle ?
Znasz mnie przecież od dawna. Zawsze
uważałeś mnie za zepsutego bachora. Mam już
szesnaście lat, Kyle, ale wciąż jestem bardzo
zepsuta... Drażnię cię. Nie śpisz po nocach. Ale
nigdy nie zawiódłbyś zaufania mojego ojca...
Przyznaj jednak, że czasami masz na to ochotę.
To żaden grzech, Kyle – mieć na coś ochotę.
Ktoś puka do drzwi. Niestety, będziesz musiał
sam się pofatygować. Służąca dostała
wychodne i pojechała do siostry, która urodziła
dziecko. Pospiesz się, Kyle. Ktoś czeka...
Czy cieszysz się, że mnie widzisz? Właśnie
przyjechałam ze szkoły na weekend i ojciec
przysłał mnie z tymi papierami. Czy mogę wejść
i się ogrzać? Na zewnątrz jest tak potwornie
zimno. Wpuść mnie Kyle, proszę.
Dziękuję za zaproszenie. Uwielbiam kominek w
twojej bibliotece. Czy nie zaproponujesz mi
odrobiny likieru? Muszę sobie przecież jakoś
dodać odwagi...
Dziękuję.
Pozwolisz, że zdejmę palto. Tak, rzeczywiście
przybyłam prosto ze szkoły. Popatrz na ten
mundurek. Musze go nosić przez cały czas. W
szkole wszystkie dziewczyny wyglądają niemal
identycznie. Nie mogę doczekać się chwili,
kiedy go zdejmę. Tak, dlatego odpięłam guzik
pod szyją. To odruch.
Czy mogę obejrzeć twoje książki? Na pierwszy
rzut oka widać, że należą do mężczyzny, Kyle...
Właśnie do ciebie.
O, masz tu nawet drabinkę. Ciekawe, jakie
książki stoją na najwyższych półkach. Czy mogę
zobaczyć? Nie, Kyle, twoje protesty nie zdadzą
się na nic.
Do licha, znowu te podkolanówki. Ciągle mi
spadają. Czy mógłbyś ją podciągnąć. Nie chcę
schodzić.
Znalazłam
tu
właśnie
coś
interesującego...
Kyle, czy mam ci wysłać zaproszenie pocztą?
No tak, już lepiej. Dziękuję.
Może zejdę już z tej drabiny. Co się z tobą
dzieje, Kyle? Jesteś taki blady... Zaraz,
rozluźnię ci krawat. Och, z tobą jest coraz
gorzej. Oddychasz tak ciężko... Zaraz
zadzwonię po lekarza. Tak, słucham? Jesteś
pewny? No cóż, dobrze. Wobec tego usiądźmy
przy kominku. Ogień już prawie wygasł.
Podrzuć jeszcze trochę drewna. Uwielbiam ten
zapach i trzask płonących polan...
Wiem o tobie wszystko, Kyle. Znam twoje
sekrety. Przysięgałeś, że mnie nawet nie
dotkniesz, nieprawdaż, Kyle?
Ale co będzie, jeśli to ja ciebie dotknę?
Pamiętasz taką dziecięcą grę „Czy mi ufasz?”.
Posłuchaj, będziesz mógł zrobić ze mną
wszystko, na co masz ochotę. Ale rękami. Tylko
rękami, Kyle. Nie dam się pocałować. Musimy
przestrzegać reguł gry, Kyle...
Och, tu przy ogniu jest tak przyjemnie.
Dlaczego nie chcesz do mnie przyjść? Tak bym
chciała, żebyś stanął tuż za mną i...
Och, a więc już tu jesteś?
Już jestem kobietą, nieprawdaż, Kyle? Możesz
dotykać mojego ciała. Nie, nie będę się bronić.
Ręce mam takie ciężkie. W ogóle nie mogę nimi
poruszać. Żebyś wiedział, jak nienawidzę tych
moich szkolnych mundurków...
Tak, rzeczywiście nic nie mam pod spodem.
Skąd wiesz? Ach, już rozumiem. Nie musisz nic
mówić. Czuję twoje dłonie na moim ciele.
Dotykaj mnie jeszcze, jeszcze, Kyle!
Tak chciałabym poczuć twoje usta na moich
piersiach.
Wiem, że byłoby wspaniale. Ale musimy
zachować rozsądek. To przecież tylko dziecięca
zabawa... Nie, nie odwrócę się, Kyle. Wolę czuć
twój gorący oddech na mojej szyi.
Och, tak jest cudownie. Jeszcze trochę... Czy
czujesz, jak twarde są moje sutki? Pieść mnie
jeszcze... Zawsze wiedziałam, że potrafisz robić
to wspaniale. Teraz wiem to na pewno.
Zgadzam się. Te szkolne spódniczki nie są
wcale takie złe. Zakrywają mi zaledwie połowę
uda. Nogi mam mocne. Przecież uprawiamy
tyle sportów, Kyle...
Zaraz, gdzie podziały się twoje dłonie? Jesteś
zaskoczony tym, że noszę koronkowe majteczki?
Bez przesady Z tą ascezą, Kyle. Bardzo lubię
elegancką bieliznę. Ale jeśli moje majteczki ci
przeszkadzają, to przecież możesz je zdjąć...
Nie, zostaw je na kolanach. Nie chcesz chyba,
żebym się przy tobie rozbierała...
Tak, teraz możesz mnie dotknąć. Proszę. Jesteś
tak blisko.
Dotknij mnie, Kyle!
Już muszę iść. Tatuś będzie się niepokoił...
Niedługo znowu się pobawimy, Kyle. Zaufaj
mi...
Kyle odłożył list i rozejrzał się dookoła. Czuł
się zażenowany.
Na szczęście Amanda w dalszym ciągu
znajdowała się w kuchni. Dolatywał stamtąd
słodkawy zapach sosu do pizzy.
Kyle poczuł nagle, że jest głodny. Poderwał się
z sofy. Pomyślał jednak, że jest zbyt
podniecony, by się pokazać dziewczynie.
Wiedział, że jej widok wcale go nie uspokoi.
Dziewczynka z listu miała przecież jej twarz!
Chodząc po pokoju zastanawiał się ciągle, kto
może być autorką. Żadne konkretne odpowiedzi
nie przychodziły mu jednak do głowy.
Kiedy doszedł już do siebie, włożył list do
koperty i schował go w szufladzie. Nie chciał,
żeby Amanda go znów zobaczyła. Mimo iż
pragnął, by to właśnie ona była autorką,
wiedział, że gdyby go przeczytała, przeżyłaby
nie lada szok.
Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju i
uspokojony poszedł do kuchni Węch go nie
mylił. Na kuchence stał garnek z sosem. Tuż
obok uwijała się Amanda. Serce zabiło mu
żywiej. Dziewczyna była zarumieniona. Włosy
związała sobie w koński ogon, ale niesforne
kosmyki opadały na jej szyję i czoło. Nawet nie
zauważyła jego wejścia, tak była pochłonięta
pracą.
Kyle chciał odgarnąć te kosmyki i pocałować
jej rozpaloną szyję. Poczuł, że wciąż znajduje
się pod wpływem lektury listu od nieznajomej.
Amanda cały czas zastanawiała się jakie
wrażenie zrobi na nim to, co tym razem
napisała. Teraz po raz pierwszy miała okazję z
bliska widzieć jego reakcję na listy. Kobiecy
instynkt podpowiadał jej, że może to być
bardzo interesujące doświadczenie...
Poczuła, że ktoś ją obserwuje i uniosła głowę.
Błędny wzrok Kyle’a i jego nieobecny uśmiech
powiedziały jej wszystko, co chciała wiedzieć.
Jej listy wywoływały zamierzony efekt! A
wręcz
działały
jeszcze
silniej,
niż
przypuszczała... Kyle wciąż był podniecony. Co
więcej, nie próbował tego nawet ukryć...
Nagle ściany kuchni poczęły wirować jej przed
oczami. Amanda poczuła, że brak jej powietrza.
Stali vis-a-vis, pragnąc siebie jak nigdy
dotąd.
– Bardzo proszę, Amando... – powiedział
pełnym żądzy głosem.
Dziewczyna drgnęła. Nie była już teraz panią
swojej woli.
– ... odłóż ten chleb i podejdź do mnie. Nie
ruszyła się nawet o centymetr.
– Powiedziałem, chodź do mnie!
– Zaraz. Ręce mam całe w maśle czosnkowym.
Muszę je najpierw wytrzeć – wyszeptała
nieprzytomnie.
Kyle dopadł jej w dwóch susach.
– Do diabła z masłem. Chcę cię objąć. Teraz,
zaraz, jak najszybciej.
Owinął ich delikatny zapach czosnku. Amanda
poczuła, że jej dłoń gładzi mocną szyję
mężczyzny.
Kyle chwycił ją za rękę i zbliżył do swoich ust.
Po chwili poczuła sprężysty język na swoich
palcach.
– Dokładnie to chciałem zrobić w kinie za
pierwszym razem – wyszeptał. – Pamiętasz
torebkę z prażoną kukurydzą między moimi
udami?
Skinęła głową.
Pochylił się nad nią i po chwili poczuła na szyi
jego gorący język. Chciała się wyrwać, ale Kyle
trzymał ją mocno.
– Nie, nie! To łaskocze – jęknęła.
Próbowała go odepchnąć, ale pokryta masłem
dłoń ześlizgnęła się po jego koszuli.
Kyle całował jej szyję, posuwając się wolno w
stronę granicy wyznaczonej przez bluzkę.
Nagle wyprostował się i spojrzał na nią
dziwnym wzrokiem. Amandzie zabrakło tchu w
piersiach. Nie potrafiłaby powiedzieć, kiedy to
się stało, ale ich usta spotkały się w nagłym
przypływie namiętności. Jeszcze przed chwilą
stali tuż obok siebie i patrzyli sobie w oczy, a
teraz nagle spletli się w miłosnym uścisku. Ich
usta same odnalazły drogę. To było niezwykłe.
Nigdy wcześniej nic takiego jej się nie
zdarzyło.
– Amando – wyszeptał zduszonym głosem,
oderwawszy się na chwilę od jej ust. – Tak
ciebie pragnę... Amanda nagle zastygła w
bezruchu Nie, to nie jej pragną!... Chodziło mu
przecież o autorkę listów. A mógł to być byle
kto... Kiedy wszedł do kuchni, już był
podniecony. Rzuciłby się nawet na damską
torebkę. Tak się złożyło, że to ona była pod
ręką...
Nie, Kyle jej nie kochał...
Dziewczyna wywinęła się z jego objęć i
wybiegła do pokoju. Kyle stał przez chwilę
zdezorientowany. Sos w garnku zaczął głośno
bulgotać. Mechanicznie wyłączył gaz...
Klucze od drzwi wejściowych leżały na sofie.
Amanda chwyciła je i wybiegła do
przedpokoju. Za późno. Kyle był tuż za nią.
– Odwiozę cię – powiedział cicho.
– Nie trzeba. Wezmę taksówkę.. Spojrzał w jej
pełne łez oczy.
– Chcę, żebyś wiedziała, że... nie chciałem tego
i że... jest mi przykro.
Rzeczywiście był znacznie bardziej groźny,
kiedy starał się być miły.
Amanda odwróciła się na pięcie i wyszła drżąc
z obawy, że za chwilę wróci i rzuci się w jego
ramiona.
Rozdział 6
Przez resztę wieczoru Kyle próbował
zapomnieć o tym, jak wspaniale się czuł,
trzymając Amandę w ramionach. Ponieważ
bardzo się starał, zupełnie mu to nie
wychodziło. Znajdował jednak w tym dziwną,
wręcz masochistyczną przyjemność.
Wielokrotnie sięgał po słuchawkę, żeby do niej
zadzwonić. Nigdy jednak nie udało mu się
wykręcić numeru do końca. Wiedział, że w ten
sposób tylko pogarsza sprawę, ale brakowało
mu odwagi, żeby zdobyć się na rozmowę.
To, co wydarzyło się z Amandą, wykraczało
poza ramy jego wyobrażeń. Miał już dosyć
parodniowych przygód. Dawno zrozumiał, że
nie można przeżyć swego życia dwukrotnie.
Pragnął kogoś, z kim mógłby się związać na
stałe.
Czy Amanda była tym kimś? Jak powinien się
teraz wobec niej zachować? Już od dawna czuł,
że się nawzajem przyciągają. Nie chciał się
jednak do tego przyznać... Poza tym, cóż...
Amanda zachowywała się jak spragniona
miłości kobieta. Ale czy nie oznaczało to, że
przedmiot tej miłości jest jej całkowicie
obojętny? Czy ktoś inny – Kyle kładł
szczególny nacisk na te słowa – mógłby ją
rozbudzić tak jak on? Kiedyś machnąłby na to
ręką, ale teraz chciał, by Amanda kochała
wyłącznie jego.
Sądząc z niewielkiej ilości wina w butelce, było
już dobrze po północy. Kyle podszedł do biurka
i otworzył szufladę, w której trzymał pachnące,
różowe koperty. Był zmęczony, nie ogolony i
senny. Po kwadransie trzeci list wypadł mu z
dłoni i zsunął się na podłogę tuż obok sofy.
We śnie otoczyły go tańczące kobiety.
Wszystkie były pociągające i piękne. I
wszystkie miały twarz Amandy.
Amanda spędziła noc próbując dojść do ładu ze
swoimi skomplikowanymi uczuciami. W końcu
z przerażeniem uświadomiła sobie, że
zakochała się w Kyle’u. Nie było to tylko
zwykłe, cielesne pożądanie. Żaden mężczyzna
nie wyzwolił w niej do tej pory tylu emocji. Do
żadnego nie wysyłałaby miłosnych listów...
Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że
Kyle nie jest człowiekiem, z którym można by
się związać na stałe...
– Gdzie on jest?
Noah Trent wpadł jak burza do studia, w
którym Amanda i Toby czekali na pojawienie
się Kyle’a. Ostatecznie zdecydowano, że
„Sceny miłosne” będą nagrywane na taśmie, ale
zarówno Amanda, jak i Kyle wystąpią bez
przygotowania. Noah w ostatnim momencie
zmodyfikował
swoją
decyzję,
zapewne
przestraszony notoryczną niepunktualnością
Kyle’a.
Amanda wzruszyła ramionami.
Trent spojrzał na inspicjenta.
– Może dzwonił?
Toby pokręcił głową.
– Amando, może ty coś wiesz?’
– Nie, nie widziałam go od wczoraj.
Rozmawialiśmy o nowym programie...
Tak, jeśli można to było nazwać rozmową.
Raczej wcielali w życie główną ideę „Scen
miłosnych”. A teraz Kyle nie chciał przepuścić
okazji, żeby jeszcze bardziej wyprowadzić ją z
równowagi. Zresztą wiedział, że nie znosi
programów bez scenariusza i że obawia się
niekontrolowanej sytuacji w studiu. Pewnie
zaraz wpadnie z rozwianymi włosami i spyta,
dlaczego nic jeszcze nie jest gotowe.
Noah sięgnął do kieszeni i wyjął z niej jakąś
tabletkę. Włożył ją do ust i jednocześnie
zerknął na zegarek.
– Jeśli Kyle nie przyjdzie, zacznijcie nagranie z
Tobym – jęknął. – Naprawdę nie mam już do
niego siły.
Toby stanął na środku studia z otwartymi
ustami Dokładnie w tym momencie otwarły się
dźwiękoszczelne drzwi i do studia wsunął się
zdyszany Kyle.
– Mój Boże! Miałeś wypadek?
Kyle rzeczywiście wyglądał tak, jakby wpadł
pod ciężarówkę. Co prawda nie krwawił, ale
miał zapuchniętą twarz, a jego zwykle czyste i
wyprasowane ubranie przypominało strój
włóczęgi.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Noah
przerwał mu pełnym zniecierpliwienia gestem.
– Szybko! Charakteryzacja! Zostało nam
bardzo mało czasu...
Po chwili pojawiły się dwie charakteryzatorki.
Kyle nie zwracał na nie żadnej uwagi. Jeden
policzek miał jeszcze kredowobiały, a drugi
rumiany jak jesienne jabłko.
– O Boże! Noah! Nie masz pojęcia, co
przeżyłem! Myślałem, że sam będę musiał
przyjąć to dziecko.
– Dziecko? – powtórzyli wszyscy zapominając,
że są na niego wściekli.
– Tak – kiwnął głową, nie pamiętając o
charakteryzacji. – Wyjechałem dzisiaj trochę
wcześniej, bo wiedziałem, że Amanda będzie
się denerwowała przed nagraniem. Nagle patrzę
– samochód z przebitym kołem, a w nim bardzo
ładna dziewczyna. Postanowiłem jej pomóc.
Nawet się nie zdziwiłem, kiedy nie wysiadła,
żeby podać mi narzędzia. Tyle się teraz słyszy o
różnych napadach... Ale kiedy skończyłem i
podszedłem, żeby się z nią pożegnać,
zobaczyłem, że ona rodzi...
Na twarzy Kyle’a odmalowało się bezgraniczne
przerażenie.
– I co, zemdlałeś, czy odebrałeś poród? – Noah
roześmiał się tubalnie.
– Nic z tych rzeczy. – Kyle pokręcił głową. –
Na szczęście pojawił się policjant. Po raz
pierwszy witałem z radością przedstawiciela
prawa... Zdaje się, że też miał niezłego pietra –
dodał, wykrzywiając twarz w komicznym
grymasie.
Amanda roześmiała się serdecznie. Wyobraziła
sobie minę Kyle’a, kiedy okazało się, że
kobieta jest w ciąży i zaraz będzie rodzić. Było
jej wstyd, że podejrzewała go o najgorsze.
Mimo to, świadomość, że nie tylko ona jest
zdezorientowana, dodawała jej sił i pozwalała z
nadzieją myśleć o nagraniu.
– Skoro już mówimy o rodzeniu – Noah
ponownie spojrzał na zegarek – spróbujmy
wspólnie pomóc przy narodzinach tego dziecka.
– Wskazał na planszę z napisem „Sceny
miłosne”. – Zapewniam, że mój brzuch również
na tym skorzysta.
Charakteryzatorki już skończyły swą pracę.
Jedna
z
nich,
na
odchodnym
lekko
przypudrowała policzki Amandy.
Toby i Noah zaczęli się nad czymś naradzać,
zaś Kyle i Amanda zajęli miejsca przed kamerą.
Kiedy skinęli głowami, Toby dał znad
operatorom. Noah machnął ręką. Rozpoczęto
nagranie.
– Dzisiaj chcemy zaprezentować państwu nowy
program, zatytułowany: „Sceny miłosne” –
zaczął Kyle. – Tytuł mówi sam za siebie. Wraz
z panną Butterworth spróbujemy przybliżyć”
państwu ten temat i pokazać – tu Kyle spojrzał
pożądliwie na Amandę – najpiękniejsze
intymne sceny. Oczywiście chodzi mi o sceny z
filmów – dodał po chwili.
Amanda poczuła, że rumieni się pod warstwą
pudru.
– Tak, właśnie. – Z trudem przełknęła ślinę. –
Warto przecież zastanowić się nad tym, czym
różni się świat kobiecej i męskiej wyobraźni.
Te różnice są chyba szczególnie wyraźne
wtedy, kiedy chodzi o przeżywanie miłości.
Amanda przypomniała sobie nagle pocałunek
Kyle’a i z trudem dokończyła swoją kwestię.
Na szczęście później pokazywano fragment
wybranego przez nią filmu. Dziewczyna mogła
się więc trochę rozluźnić.
– Był to oczywiście pierwszy, nieśmiały
pocałunek doktora Żywago i Lary. Film słynie
z tego, iż ukazuje miłość w jej najbardziej
obsesyjnej formie. Możemy się dzięki niemu
przekonać, jak wygląda życie człowieka, który
nie może jeść, spać czy myśleć logicznie z
powodu miłości. Uczucie doktora Żywago jest
w pewnym sensie patologiczne, lecz również
niezmiernie piękne – zaczęła Amanda.
– Nie wygłupiaj się! – przerwał jej Kyle. –
Dlaczego wybrałaś musical?
Amanda zagryzła wargi. Obróciła się w jego
stronę i powiedziała karcącym tonem:
– „Doktor Żywago” nie jest musicalem.
– E tam. Przecież doskonale pamiętam. Zawsze
kiedy kochankowie patrzyli sobie w oczy,
rozbrzmiewała taka melodyjka. Zaraz, zaraz...
Jak to było? La-la-la-la-laaa Łobuzerski
uśmiech Kyle’a wskazywał, że cała ta scena
obliczona jest jedynie na efekt.
Amanda wiedziała, że nie ma sensu dłużej się
spierać. Postanowiła jak najszybciej zmienić
temat.
– Dobrze. Zobaczmy wobec tego, jaki film ty
wybrałeś. Mam nadzieję, że nie jest to nowa
wersja „Supermana”.
– Nie ma powodów do uszczypliwości. Zaraz
zobaczysz coś, co uwielbiają miliony kobiet na
całym świecie. Ty również, jak sądzę, nie
będziesz wyjątkiem.
Kyle zrobił efektowny gest ręką. Na ekranie
pojawił się Rhett Butler, który szarpnął
opierającą się Scarlett, chwycił ją na ręce i
zaczął wspinać się po schodach.
Znowu włączono światło. Kyle sprawiał
wrażenie wyjątkowo z siebie zadowolonego.
– No i co? Nie mówiłem... Każda kobieta
marzy, żeby ją ktoś porwał w ramiona...
Amanda westchnęła. Kyle z całą pewnością
zasługiwał na to, co go czekało.
– Przepraszam. Pomyliłam się. To był stary
Supermen...
– powiedziała ze słodkim
uśmiechem. – Warto jednak, żebyś wiedział,
jak wiele zmieniło się od czasów wojny
secesyjnej. Powinni cię byli nauczyć tego w
szkole... Nie ma już ani niewolnictwa, ani
dominacji mężczyzn w życiu rodzinnym!
– Co takiego?! – Kyle na moment zapomniał,
że ma przed sobą kamerę.
– Dokładnie to, co słyszałeś. Ta scena nie ma
nic wspólnego z miłością. Dokładnie tak samo
wyglądały
stosunki
damsko-męskie
u
jaskiniowców. Przecież tylko zwierzęta stosują
przemoc, żeby zdobyć samicę.
– Zaraz, zaraz. – Kyle rozejrzał się po studiu,
szukając pomocy. – Proszę o przerwę. – –
Dobrze. Obejrzyjmy więc fragment filmu
„Przypadek Thomasa Crowna”.
Amanda zerknęła w stronę Toby’ego, chcąc
sprawdzić, czy wszystko gotowe do kolejnej
projekcji.
– Być może pozwoli ci on zrozumieć, na czym
polega prawdziwa miłość między mężczyzną i
kobietą.
Na ekranie pojawili się Steve McQueen i Faye
Dunaway w kameralnej scenie miłosnej. W
zasadzie nic konkretnego się nie działo, ale
atmosfera wprost naładowana była erotyzmem.
Kiedy
znowu
zabłysło
światło,
Kyle
odchrząknął i syknął w stronę Amandy: – To
nie fair!
Dziewczyna nie zwróciła najmniejszej uwagi na
ten komentarz.
– Nie wiem, czy zauważyłeś, Kyle, ale nikt w
tym fragmencie nie używał przemocy. Ci ludzie
tylko się pocałowali, a i to bardzo delikatnie.
Mimo to możemy śmiało powiedzieć, że mamy
do czynienia ze sceną erotyczną...
– Zgadzam się. Tyle tylko, że tutaj mieliśmy
zupełnie inną sytuację. Scarlett O’Hara nie była
szczera wobec siebie i Rhetta. Nie chciała się
przyznać do swojej miłości i pożądania...
– Cóż, Scarlett żyła w innych czasach –
przerwała mu Amanda.
– Rhett również. – Kyle spojrzał jej
wyzywająco w oczy, odzyskując dawną
pewność siebie. Skinął nieznacznie ręką. Był to
sygnał umówiony z Tobym. Na ekranie
pojawiła się plaża z filmu „Stąd do
wieczności”. Amanda i Kyle z trudem mogli
usiedzieć spokojnie na swoich miejscach,
obserwując namiętne zmagania półnagich
partnerów. Amanda z ulgą pomyślała, że na
szczęście nikt nie może w tej chwili widzieć
wyrazu jej twarzy.
Kiedy fragment filmu się skończył, zerknęła
nerwowo w stronę Kyle’a.
– Trochę piasku, trochę wody i... dużo
namiętności.
Nic dodać, nic ująć – powiedział, patrząc
wprost w obiektyw kamery.
Amandzie zaparło dech w piersiach. Nie mogła
wydusić z siebie nawet słowa.
– Teraz ty – mruknął Kyle, wskazując srebrną
powierzchnię monitora.
Toby podniósł dłoni, chcąc pokazać, że jest
gotów rozpocząć projekcję. Amanda kiwnęła
głową. Tym razem były to dwa fragmenty z
jednego filmu. Najpierw obejrzeli scenę
rozgrywającą się na nadbrzeżu. Stary ksiądz
przestrzegał młodą kobietę, by uważała na
siebie i dbała o swego chorego męża. Następnie
zobaczyli wnętrze jakiegoś pokoju. Kamera
przesunęła się po długich butach jakiegoś
oficera, a następnie pokazała płonący
pożądaniem wzrok młodej kobiety.
– Czasami – skomentowała Amanda – miłość
jest tęsknotą za zakazanym owocem.
– To niewiarygodne! – wtrącił Kyle.
– Niewiarygodne? – powtórzyła, nie bardzo
wiedząc, czy żartuje czy też mówi poważnie.
Tym razem jednak Kyle nie silił się na żarty.
Potarł czoło i spojrzał na nią wyraźnie
zdziwiony tym, co zobaczył.
– Przecież to była „Córka Ryana”, jeden z
najpiękniejszych filmów miłosnych. Jest tam
wiele lepszych scen, które mogłaś wybrać. A co
myśmy zobaczyli?... Oficerskie buty...
Dziewczyna uśmiechnęła się. W tym momencie
poczuła się nieco pewniej.
– Zgadzam się. W „Córce Ryana” jest wiele
pięknych scen miłosnych. Ale moim zdaniem
przed chwilą obejrzeliśmy kluczowe dla tego
filmu fragmenty. Właśnie wtedy bohaterka
dokonała wyboru, kierując się jedynie
uczuciem. Oczywiście później została za to
ukarana... Teraz czasy się zmieniły. Kobiety
stały się znacznie bardziej niezależne i mogą
swobodnie wybierać partnerów. Niemniej, jak
sądzę, przesłanie filmu nadal pozostaje
aktualne. W swoim wyborze nie można
kierować się jedynie pożądaniem i wyglądem
mężczyzny.
– I cóż w tym złego, że dziewczyna lubi
ładnych,
seksownych
chłopaków?
–
zaprotestował Kyle.
– Nic – odrzekła cicho Amanda. – O ile nie są
to jedyne kryteria.
Kyle najwyraźniej się zmieszał.
– Tak, no cóż... Pewnie masz rację – wybąkał.
– Zdaje się, że teraz twoja kolej – powiedziała,
poprawiając sobie włosy.
Kyle spojrzał na nią kompletnie zaskoczony.
– Co?... Atak, moja kolej...
Toby zlitował się nad nim i nawet nie czekał na
znak ręką.
Na ekranie pojawiła się jedna z ulic Nowego
Orleanu. Nagle znaleźli się w samym środku
namiętnych westchnień i gorących pocałunków.
Ciemnowłosy
chłopak
bezceremonialnie
rozbierał
dziewczynę
tuż
przed
jasno
oświetloną wystawą jakiegoś sklepu.
Amanda z trudem zdołała przełknąć ślinę. Kyle
pochylił się w jej kierunku.
– Niezłe, co? – szepnął.
Dziewczyna poczuła, że się rumieni. Przez
chwilę widziała siebie tam, przed sklepem, na
środku ulicy. Wolałaby jednak, żeby chłopak
był blondynem...
Film emanował wyuzdanym erotyzmem. Nie
było w nim jednak nic wulgarnego. Amanda
widziała go do tej pory tylko raz i musiała
przyznać, że zrobił na niej olbrzymie wrażenie.
Spojrzała na Kyle’a. Wciąż patrzył na nią,
starając się dostrzec wyraz jej twarzy przy
nikłym świetle płynącym z ekranu.
Poczuła, że ma ochotę go udusić. I to jak
najszybciej. Jak przyjemnie byłoby opuścić
studio, zostawiając w nim jego martwe ciało.
– Tak, Amando. Słuchamy?
– Co takiego? Nie rozumiem...
Wybrany fragment skończył się już prawie pól
minuty temu. Kyle najwyraźniej skończył
swoją kwestię i zadał jej jakieś pytanie.
– Właśnie prosiłem cię o opinię na temat tej
sceny miłosnej. Przyznasz, że mężczyzna nie
jest tutaj brutalny, a jednocześnie potrafi siłą
osiągnąć to, o co mu chodzi...
Amanda spojrzała na Kyle’a nieprzytomnym
wzrokiem.
– O tak, scena była bardzo ładna – wyjąkała w
końcu.
Niech ktoś zgasi światło i wszyscy idą do
domu. Wszyscy, oprócz Kyle’a... Chciała, żeby
zostali we dwoje w ciemnym studiu. Wciąż
miała zamiar go udusić, ale wcześniej pragnęła
pobawić się z nim w kotka i myszkę... Tak jak
modliszka... Kyle będzie przerażony, a
jednocześnie zmusi go, by zabawiał ją rozmową
na temat najpiękniejszych scen miłosnych.
Zresztą Kyle sam byłby niezły w takiej scenie...
Bezwiednie dotknęła swoich ust. – Amando,
teraz ty. – Głęboki, męski głos dobiegał chyba z
zaświatów.
Światło
zgasło.
Ekran
rozjarzył
się
intensywnym,
pomarańczowym
światłem.
Amanda powróciła do rzeczywistości. Dopiero
teraz przypomniała sobie, jaki fragment
wybrała na koniec. Obiecali sobie nawzajem z
Kyle’em, że nie będą używali filmów, w
których pojawiają się mężczyźni będący
symbolami seksu w swoich czasach. Ale...
Amanda nie dotrzymała słowa. Chciała
pokazać, że ją również stać na małe oszustwo.
Na ekranie pojawił się kowboj w pełnym
rynsztunku. Krzesło Kyle’a skrzypnęło po raz
kolejny.
– Hej – usłyszała jego głos tuż przy swoim
uchu – to nieuczciwe. Przecież obiecałaś!
Wzruszyła ramionami, nie patrząc w jego
kierunku. Spotkała wiele kobiet, które wolały
scenę na rowerze z filmu „Butch Cassidy i
Sundance Kid”. Niemniej, jej zdaniem,
najlepszy był fragment, w którym Sundance
kazał się rozbierać nauczycielce, trzymając ją
na muszce. Oglądając tę scenę, za każdym
razem czuła mrowienie na karku.
Znowu zabłysły światła. Słodki, rozmarzony
uśmieszek błąkał się po wargach Amandy.
– Zaczekaj! – krzyknął Kyle. – Przecież on użył
siły!
– Mhm – mruknęła Amanda.
– Czy to nie jest przykład męskiej dominacji?!
– Mhm.
– Ależ on mierzył do niej z rewolweru! – Mhm.
– Czy tak nie postępowali jaskiniowcy?! –
jęknął Kyle.
– Nie bądź głupi. W jaskiniach nie było
rewolwerów.
– To co? – Kyle był u skraju wyczerpania
nerwowego i żałował, że sam w tej chwili nie
dysponuje rewolwerem. – Udzielimy mu jakiejś
specjalnej dyspensy?
Spojrzał w rozmarzone oczy Amandy. Nagły
dreszcz przebiegł po jego ciele. Również na
nim ta scena wywarła olbrzymie wrażenie. Nie
chciał się do tego przyznać, ale zdecydowanie
wolał ją od sceny z Rhettem. Sam chętnie
kazałby
Amandzie
rozpuścić
włosy
i
zdejmować po kolei wszystkie części
garderoby.
Przymknął oczy. Nagle na końcu tunelu pojawił
się niespodziewany promyk światła –
Rozumiem – powiedział spokojnie, nie dając
się ponieść emocjom. – Oni jedynie odgrywają
tę scenę... Nie ma tu mowy o żadnej
brutalności.
Przytaknęła.
– Czy podobają ci się takie sceny, Amando?
Ponownie skinęła głową.
– Wobec tego powinien ci się spodobać
wybrany przeze mnie ostatni film – oznajmił i
skinął w kierunku Toby’ego.
Pogasły światła. Ostatni fragment Kyle’a był
również montażem kilku scen z jednego filmu.
Na początku zobaczyli, jak zamaskowany
mężczyzna włamuje się do damskiej garderoby.
Między biżuterię zaplątał się pamiętnik, będący
zapisem marzeń” i tęsknot okradzionej kobiety.
Zwierzenia zawarte w pamiętniku opętały
złodzieja. Wykorzystując własną wiedzę,
próbował uwieść swoją ofiarę.
Był to jeden z nowszych filmów. Nie stronił
więc od golizny i śmiałych scen erotycznych.
Toby tak się zapatrzył, że niemal zapomniał
wyłączyć projektor.
Noah nie wiedział, czy cenzura obyczajowa
przepuści ten fragment, postanowił jednak
zaryzykować.
Kyle czuł, że wybrał ten film na własne
nieszczęście. Serce waliło mu jak młotem. Ręce
pociły się. Nie potrafił pozbierać myśli.
Amanda porównywała tęsknoty bohaterki z
filmu z tym, co zawierały jej listy. Zastanawiała
się również, czy Kyle wybrał te fragmenty
specjalnie, czy też zupełnie przypadkowo. Czy
to możliwe, że domyśla się, kto jest autorką
pachnących perfumami listów? Przez chwilę
myślała, że to na szczęścić ostatni film, i że być
może nie będzie musiała już nic mówić...
Niestety, myliła się.
– Sądzę – zaczął Kyle – że ten film powinien
podobać się wszystkim. Czy nie wydaje ci się,
że właśnie o to chodzi kobietom – mieć kogoś,
kto będzie czytał w ich myślach?
Skinęła lekko głową. Głęboki głos Kyle’a
działał na nią jak narkotyk.
– Natomiast mężczyźni – ciągnął – pragną
jedynie poznać sekretne myśli kobiet.
Zwłaszcza gdy są one podobne do fantazji
bohaterki filmu...
Amanda poruszyła się niespokojnie na swoim
krześle. Musiała jakoś zareagować na tę
niedorzeczność.
– Jak możesz stawiać znak równości między
pamiętnikiem a myślami bohaterki? To zbyt
wielkie uproszczenie. Powiedziałabym raczej,
że pamiętnik był czymś w rodzaju pułapki –
zawahała się – lub może, ujmując to łagodniej,
zaproszeniem in blanco...
Kyle nie zwróciłby zapewne uwagi na to
niecodzienne wyrażenie, gdyby nie wyraz
paniki, który dostrzegł w oczach dziewczyny.
Zmarszczył brwi, starając się dokładnie
przypomnieć sobie ostatnią „biblioteczną”
fantazję. Na jego ustach pojawił się niemal
niewidoczny uśmieszek.
– Zaproszenie in blanco... – powtórzył i
spojrzał na nią z ukosa.
– To znaczy...
– Taka pułapka na mężczyzn?
– Ależ...
Amanda najchętniej zemdlałaby w tym
momencie.
– Jednak w takim wypadku ta kobieta
musiałaby specjalnie podsunąć pamiętnik
złodziejowi. Albo komukolwiek innemu –
dodał po chwili.
– Nie, nie. Chciałabym... się wycofać. Nie to
miałam na myśli – jąkała się Amanda.
Kyle spojrzał na nią z rozbawieniem. Nie miał
już wątpliwości, że to ona była autorką listów,
które otrzymywał.
– Dlaczego? – zdziwił się nieszczerze. – To
bardzo
interesująca
teoria.
Doskonale
rozumiem, o co ci chodzi.
Mrugnął do niej. Amanda miała ochotę jak
najszybciej schować się pod stolik.
– Według Amandy, bohaterka chciała uwieść
złodzieja powiedział, odwracając się do
kamery. – Był to przecież jej znajomy. Być
może domyśliła się, że planuje włamanie... W
miłości tak jak na wojnie, wszystkie chwyty są
dozwolone.
– Doskonale! Świetne zakończenie – krzyknął
Noah, dając znak kamerzystom, żeby przerwali
pracę.
Amanda patrzyła w podłogę wiedząc, że tylko
w ten sposób może uniknąć wzroku Kyle’a.
Po chwili tuż obok pojawił się Noah Trent.
– Bardzo dobrze – wydyszał. – Cieszę się, że
wystąpiliście bez przygotowania. Będziemy się
tego trzymać.
Kyle zaczął go przekonywać, że znacznie lepiej
byłoby robić program na żywo. Trent wykręcał
się, mamrocząc coś o odpowiedzialności i
cenzurze. Amanda cichaczem podeszła do
drzwi.
– Chciałbym z tobą pogadać.
Jej dłoń zawisła w bezradnym geście tuż nad
klamką. Kyle złapał ją za ramię.
Nie miała siły się opierać. Kyle poprowadził ją
mrocznym korytarzem. Po chwili zatrzymali
się. Amanda cofnęła się odruchowo. Za plecami
poczuła chłód ściany.
– Myślałam, że wolisz raczej... Położył jej palec
na ustach.
Nawet nie zauważyła, kiedy ją pocałował.
Poczuła tylko smak tego pocałunku i
westchnęła głęboko. Przypomniał jej się ich
pierwszy pocałunek niedaleko biura Trenta. Ale
tym razem Kyle przywarł do niej całym ciałem.
Amanda podała mu swoje usta. Przez moment
nie musieli niczego udawać ani o niczym
myśleć. Pragnęli, żeby ten pocałunek trwał
wieczność...
– Byłaś mi to winna – szepnął.
Spojrzała na niego zamglonymi oczami.
– Winna? Nie byłam ci nic winna!
Przez moment miała ochotę uderzyć go w
twarz. Nie wiedziała, czy za tę głupią uwagę,
czy też za to, że przestał ją całować...
– Ależ tak. Przypomnij sobie – powiedział,
gładząc jej policzek. – Przecież należy mi się
jakaś nagroda za te wszystkie nie przespane
noce, spędzone nad twoimi listami.
– Ja też nie spałam – mruknęła, próbując
uwolnić się z jego objęć.
Kyle spojrzał na nią uważnie.
– Czy to znaczy, że o mnie marzyłaś? – spytał z
drżeniem w głosie i pochylił się w jej stronę.
– Nie! – krzyknęła niemal histerycznie.
Odpowiedź nadeszła zbyt szybko, aby mógł ją
uznać za szczerą. W oczach Kyle’a pojawiły się
ogniki, które świadczyły o tym, że tym razem
jej nie wierzy.
– Chodzi o to... – zaczęła drżącym głosem.
Znowu poczuła jego usta tuż obok swoich.
Także i tym razem nie potrafiła się oprzeć
pokusie. Rozchyliła wargi i przymknęła oczy.
– Przecież marzenia nie są grzechem – szepnął
jej do ucha..
Gorący oddech palił jej szyję, ale wilgotny
język podziałał na nią jak balsam.
– Ale zapewniam cię – dodał – że są jeszcze
bardziej podniecające, kiedy możesz je z kimś
dzielić. Wypróbujmy to. – Jego głos był jak
poszum wiatru w koronach drzew.
Poczuła, że jej ciało drży od tłumionego
pożądania.. Pomyślała o swoich Ustach...
Ścisnęła uda bojąc się, że za chwilę zacznie na
klęczkach błagać Kyle’a, żeby potraktował ją
jak. zepsutą dziewczynkę... lub klientkę z
butiku lub też samotną dziewczynę: z plaży.
Odetchnęła głęboko. Czuła, że musi się ratować
za wszelką cenę.
– Naprawdę, bardzo mi przykro – powiedziała
łamiącym się głosem. – Przepraszam cię za te
listy. To już się nie powtórzy.
– Dlaczego? – Spojrzał na nią z miną
niewiniątka. – Jeśli chcesz, pożyczę ci różową
papeterię.
Zamilkł na chwilę.
– Mani też kostium kąpielowy bikini i czarną
koszulkę z jedwabiu. Kazałem na nich wyszyć
twoje imię.
– Moje... mo... – wybełkotała Amanda. Dopiero
po chwili zdołała przyjść do siebie.
– Ależ ja nie chcę – szepnęła.
– Chcesz, chcesz orzekł Kyle nie znoszącym
sprzeciwu głosem.
Wyjął jej spinkę z włosów i zaczął się bawić
ciemnymi splotami. Po chwili poczuła, że nie
może ruszyć głową.
– Inaczej byś tego wszystkiego nie wymyśliła –
dodał, trzymając ją mocno za włosy.
Amanda z trudem łapała powietrze. Pragnęła,
żeby Kyle pocałował ją jak najszybciej, tak
żeby nie musiała nic mówić.
Spojrzał na jej falujące piersi i rozchylone usta.
– Chyba lubisz mnie trochę, co? – ocenił
pewnym siebie głosem. – Ta lodowa fasada ma
mnie przekonać, że jesteś nieprzystępna. Ale
zdaje się, że masz problemy z przekonaniem
samej siebie...
Popatrzył jej w oczy. Złote iskierki, które w
nich ujrzał, przypomniały mu o historii z
bransoletką.
Poczuł
nagły,
przypływ
namiętności.
Czy
ta
dziewczyna
jest
czarownicą? Z całą pewnością rzuciła na niego
jakiś urok, a teraz udaje niewiniątko. Kyle
nigdy dotąd nie czuł się tak zdezorientowany.
Amanda dostrzegła w jego oczach płomień,
niepohamowanego
pożądania.
Mężczyzna
pochylił się, żeby dotknąć jej ust.
– Nie wiem, w co teraz grasz, ale poddaję się.
Dziewczyna czuła jego suchy oddech na
twarzy.
– Przyznaj się – syknął po chwili. – Chcesz
mnie tak samo jak ja ciebie.
Amanda nie mogła wytrzymać jego wzroku.
Zamknęła oczy. Wciąż czuła jednak jego
bliskość. Udo Kyle’a dziwnym trafem dostało
się między jej uda. Czuła jego nacisk i wcale
nie miała ochoty się bronić. Tak, pragnęła go
całą swą duszą i... ciałem.
Nagle zza rogu wyłonił się uśmiechnięty Toby.
– O, tutaj was zna... – Ostatnie słowo ugrzęzło
mu w gardle.
Dopiero teraz chłopak zdał sobie sprawę, jak
intymnej sceny stał się świadkiem. Zarumienił
się i z trudem wydusił z siebie jeszcze kilka
słów:
– Ehm... przepraszam... Noah chciałby się z
wami widzieć, jak... jak skończycie. – Jego
twarz pokraśniała jeszcze bardziej. – To znaczy
– plątał się – przed waszym wyjściem.
Toby nie czekał na odpowiedź. Skurczył się
pod morderczym spojrzeniem Kyle’a i cichcem
się wycofał.
Amanda i Kyle przypomnieli sobie nagle, kim
są i co robią w tym miejscu. Czar prysł. Zaczęli
rozglądać się dookoła, chcąc sprawdzić, czy
nikt ich nie obserwuje.
Oderwali się od siebie niechętnie. Kyle sięgnął
do kieszeni i wyjął z niej spinkę do włosów.
Przez chwilę patrzył na nią z uśmiechem, a
następnie ponownie schował ją do kieszeni.
Amanda zrobiła zdziwioną minę.
Wzruszył ramionami. Przez chwilę zastanawiał
się, co jej powiedzieć.
– Nie lubię, kiedy masz związane włosy.
Powinnaś dać im trochę swobody.
Znowu zaczęła oddychać szybciej. Ukryta
aluzja przyprawiła ją o zawrót głowy.
Kyle spojrzał na nią i niechętnie ruszył w stronę
biura Trenta. Dziewczyna stała przy ścianie, nie
mogąc uczynić choćby kroku.
– To jeszcze nie koniec – rzucił przez ramię
Kyle. – Jeszcze wszystko przed nami.
Amanda wyjęła z szuflady flaszeczkę perfum i
zaczęła się uważnie przyglądać nalepce. Czuła
mocny, zmysłowy zapach. Niestety, jej plan się
nie powiódł. Kyle dowiedział się wszystkiego.
Co gorsza, Amanda czuła, że to ona padła
ofiarą własnych obsesji. Zresztą była nią od
samego początku... Nie miała szans na wygraną
z kimś takim jak Kyle. Przecież wiedziała, że
jest tylko jedną z licznego grona jego
wielbicielek.
Kyle parokrotnie próbował kontynuować to, co
tak bezceremonialnie przerwał im Toby. Nie
reagowała jednak na jego zaloty. Po pierwsze,
miała podstawy, by przypuszczać, że Kyle nie
traktuje kobiet poważnie. Po drugie, obawiała
się, że zdobycie jej stało się dla niego czymś w
rodzaju sportowego wyzwania. W żadnym razie
nie chciała stać się piłką w tej grze...
Z rezygnacją odłożyła flakonik perfum.
Włączyła telewizor. Za chwilę stacja KCNX
miała emitować „Sceny miłosne”. Amanda
chciała obejrzeć ten program. Gdyby nie ten
niefortunny zwrot, którego użyła, być może
Kyle nigdy by się nie zorientował, że to ona jest
autorką pachnących perfumami listów i...
Właśnie: i co dalej? Czy dałby się w ten sposób
uwieść? A jeśli tak, to komu: jej, czy też
idealnej kochance z listów? W tej chwili każde
rozwiązanie wydawało się Amandzie nie do
przyjęcia.
Mężczyźni, których znała do tej pory, albo nie
traktowali jej poważnie, albo nie odpowiadali
jej seksualnie. Amanda powoli zaczynała już
tracić nadzieję, że znajdzie swój ideał. Mijały
lata, ale dziewczyna nie potrafiła zdobyć się na
kompromis.
Kyle opadł na sofę z cichym jękiem i uderzył
rękaw poręcz. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego
Amanda wciąż się mu opiera. Czy nie
zrozumiała, że to, co się między nimi dzieje,
jest zupełnie wyjątkowe i niepowtarzalne?
Schwycił poduszkę i rzucił nią w obraz wiszący
na ścianie. Nigdy dotąd nie miał do czynienia z
tak zagadkową i denerwującą kobietą.
Sięgnął po pilota i włączył telewizor.
Natychmiast zmienił kanał na KCNX. Za
chwilę miał się zacząć program, który nagrali
wspólnie w zeszłym tygodniu.
Kyle nalał sobie piwa. Na ekranie pojawiły się
ich sylwetki. Kyle zafascynowany obserwował
Amandę. Wcale nie obchodziło go to, że
program wypadł nadspodziewanie dobrze.
Znacznie bardziej interesowała go podwójna
gra, którą prowadzili... Fragmenty filmów,
wybrane przez Amandę, zaczęły się układać w
jego głowie w całość.
Program skończył się. Obok, na stoliku, stało
nietknięte piwo.
Nagle szeroki uśmiech rozjaśni ponurą twarz
Kyle’a. Coś niesamowitego przyszło mu do
głowy. Tak... to był znakomity pomysł. Musi
po prostu udowodnić Amandzie, że nie jest
bezwzględnym pożeraczem kobiecych serc i
jednocześnie pokazać, jak bardzo pragnie
właśnie jej. Tb, co miał zamiar zrobić, było być
może trochę nieuczciwe, ale... o ileż gorsze
było patrzenie na naturalną śmierć uczucia,
które nawet nie zdążyło się między nimi
rozwinąć!
Rozdział 7
Noah Trent przeglądał właśnie plany finansowe
stacji. Amanda weszła i zajęła miejsce na
kanapie. Za nią do pokoju wkroczył Kyle. Przez
chwilę rozglądał się niezdecydowany, a
następnie podszedł do biurka i sięgnął po
miętówkę.
– Nad czym się męczysz? – spytał, biorąc do
ręki
jedną
z
kartek
z
poprawkami
zaznaczonymi czerwonym długopisem.
– Nad budżetem. – Noah odebrał mu
maszynopis.
– Mam nadzieję, że będziesz zabierał bogatym i
dawał mnie.
Trent chrząknął.
– Tak naprawdę, to muszę zabierać każdemu,
żeby dać tobie.
Kyle roześmiał się i spojrzał w stronę kanapy.
– A potem okradniesz mnie, żeby zapłacić
Amandzie.
Ale nie mam ci tego za złe, przecież taki ze
mnie grzeczny chłopczyk.
Ostatnie słowa były wyraźnie skierowane w
stronę
Amandy.
Ale
dziewczyna
nie
zareagowała, Kyle postanowił dalej drążyć
temat.
– Partnerka do prowadzenia programu to fajna
sprawa. Szkoda tylko, że później trzeba jej
płacić...
Amanda
zaczęła się przyglądać swoim
paznokciom. – Noah uniósł nieco głowę i
badawczo spojrzał na stojącego przed biurkiem
mężczyznę.
– Czy masz jakieś ostatnie życzenie? – spytał w
końcu. Kyle uśmiechnął się niewinnie, ale
Noah nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
Zdjął okulary i zaczął mówić spokojnym,
rzeczowym tonem:
– Jak pewnie oboje wiecie, „Sceny miłosne”
miały niezłe recenzje i dobrą oglądalność.
Myślę, że zdecydujemy się na cały cykl
programów pod tym tytułem. – Noah zawiesił
głos. – Amando – zwrócił się do dziewczyny –
rozmawiałem już z Kyle’em o tym, jak
zwiększyć waszą popularność. Z dnia na dzień
stajecie się coraz bardziej sławmy...
Na twarzy Kyle’a pojawił się złośliwy
uśmieszek. – Chodzi o to, że powinniśmy się
umawiać na randki. Wiesz, tak jak gwiazdy w
Hollywood, kiedy kręcą razem jakieś filmy.
Amanda nie mogła uwierzyć własnym uszom.
– Co takiego”?!
– A widzisz, Noah, mówiłem. Ona mnie nie
lubi. Trudno w to uwierzyć, prawda?
– Wcale nie tak trudno – odrzekł Trent z
westchnieniem.
– Będziesz musiał dać jej podwyżkę, żeby
zaczęła się ze mną umawiać. Więc ten projekt
budżetu możesz sobie schować do kieszeni.
Trent spojrzał w stronę Amandy, rozkładając
ręce w bezradnym geście.
– To wcale nie był mój pomysł... Kyle sięgnął
po kolejną kartkę.
– Hej, Kyle, przestań mi tu grzebać. Usiądź
spokojnie i posłuchaj, co mam ci do
powiedzenia.
Kyle cofnął dłoń i zasalutował.
– Tak jest, panie sierżancie!
Strzelił obcasami i podszedł do kanapy.
Amanda skuliła się, widząc jego diabelski
uśmiech. Musiała się nieco odsunąć, ponieważ
w przeciwnym razie Kyle wylądowałby jej na
kolanach. Siedzieli stykając się biodrami.
Amanda udawała, że nie robi to na niej
wrażenia. Zagryzła wargi z postanowieniem, że
nie przesunie się ani o centymetr dalej.
Trent obserwował ich przez cały czas.
Bezwiednie wyjął z ust cukierka i sięgnął po
tabletkę.
– Jak wiecie – ciągnął – w przyszłym tygodniu
rozdawane będą nagrody Akademii Filmowej.
Nasza stacja otrzymała pozwolenie na
zorganizowanie konkursu dla widzów „Ekranu i
sceny”. Zamieścimy w prasie specjalne
ogłoszenia wraz z kuponami konkursowymi. Ta
osoba, która wytypuje największą ilość
zdobywców Oskarów, pojedzie na wycieczkę
do Hollywood.
W drzwiach pojawiła się zmierzwiona czupryna
Toby’ego.
– Co tam znowu? – warknął Trent.
– Noah, facet od pogody twierdzi, że jakaś
ekipa bierze samochód Kyle’a na hol.
– Dobrze, dobrze – mruknął Trent.
Spiker podający prognozę pogody w KCNX
znany był z upodobania do głupich żartów.
Amanda skorzystała z okazji, żeby odsunąć się
od Kyle’a. Podeszła do okna i ciekawie
zerknęła na ulicę.
– Czy zaparkowałeś swój wóz jak zawsze przed
hydrantem? – spytała Kyle’a przez ramię.
– Tak, ale nie ma się czym przejmować. Znam
chłopaków z policji.
– Wobec tego musiałeś zapomnieć o opłacie za
parkowanie...
– O czym ty, do diabla, mówisz?!
– O tym, że jacyś faceci biorą twoje auto na
hol. Nie są zbyt ostrożni – komentowała
Amanda. – Przykro mi, ale nie masz już
przedniego zderzaka...
– Co takiego? Zaraz wracam – rzucił Kyle,
wybiegając z pokoju.
Amanda odwróciła się od okna i podeszła do
biurka. Po raz pierwszy poczęstowała się
miętówką. Na jej twarzy zagościł szeroki
uśmiech.
– To nieładnie śmiać się z cudzego nieszczęścia
– mruknął Trent, uśmiechając się mimowolnie.
– Och, to żadne nieszczęście. Najwyżej nasz
grzeczny chłopczyk trochę sobie pobiega.
Noah spojrzał na nią szczerze zdziwiony.
– Zaraz, zaraz. Co tu się dzieje, Amando?
– Nic takiego – odrzekła niewinnie. Przez
chwilę w pokoju panowała cisza.
– Samochód Kyle’a... – zaczął Trent. – Tak?
– Nikt go nie chce zabrać, prawda?
– Mhm.
– Ależ Amando!
– Co takiego? – spytała, wkładając do ust
miętówkę.
– Nie, nic – powiedział Trent, dusząc się ze
śmiechu: – Cieszę się, że Kyle trafił wreszcie
na godnego siebie przeciwnika.
– Tym razem należała mu się nauczka. Amanda
zacisnęła pięści.
– Rozumiem. Ale pamiętaj, że później będziesz
musiała z nim pracować. Może chcieć się
odegrać w czasie programu...
– I tak zawsze stosuje jakieś chwyty – mruknęła
dziewczyna. – W zasadzie więc niczym nie
ryzykuję. Praca z Kyle’em to nie sielanka.
Amanda ponownie podeszła do okna i spojrzała
w dół.
– A skoro mówimy już o pracy – zawiesiła głos
– to mam pewien pomysł.
– Tak, słucham?
– Pamiętasz, jak na początku mówiliśmy o
różnicy zdań.
– Oczywiście.
– A gdybyśmy tak w którymś programie
spróbowali
wytypować
zdobywców
Oskarów?... Powiedzmy, w ramach dodatku do
konkursu.
– Będziecie występować przeciwko sobie w
tym konkursie?
– Oczywiście. Niczym przecież nie ryzykujesz.
Po prostu okaże się, które z nas ma lepszego
nosa. Jestem przekonana, że nasze typy będą się
znacznie od siebie różniły.
Noah podrapał się po łysinie, zastanawiając się
głęboko.
– Dobrze – oznajmił w końcu. – To świetny
pomysł. Znakomicie wprowadzi wszystkich
widzów w atmosferę konkursu...
Noah jeszcze przez chwilę drapał się w czoło, a
następnie spojrzał niespokojnie na zegarek. –
Wiesz co, nici z naszego dzisiejszego
spotkania. Za parę minut mam naradę z
księgowym. Zejdź teraz na dół i pogadaj z
Kyle’em. Może uda ci się go udobruchać
wiadomością o dodatkowym programie.
Amanda właśnie dostrzegła Kyle’a na dole. Stal
z rozwianymi włosami i patrzył na samochód,
zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Wiele by
dała, żeby zobaczyć teraz jego minę. Kyle
machnął ręką i szybkim krokiem ruszył w
stronę budynku stacji. Nie mogła mieć
najmniejszych wątpliwości co do jego intencji.
– W porządku, Noah. Dziękuję za zaufanie –
powiedziała, kierując się w stronę drzwi.
– Nie masz za co dziękować. – Trent pomachał
jej na pożegnanie. – Znakomicie ci idzie w tej
pracy.
Amanda stała na korytarzu, czekając na windę.
Facet od pogody i Toby opuścili plac boju,
salwując się ucieczką. Tylko ona musiała stanąć
twarzą w twarz z rozjuszonym lwem. Już
dawno przestało jej się wydawać, że jakoś sobie
poradzi.
Kiedy winda zatrzymała się w końcu na jej
piętrze, wysiadł z niej jedynie pałający żądzą
zemsty Kyle. Amanda uśmiechnęła się
niewinnie. Kyle również odsłonił w uśmiechu
równe, białe zęby.
Dziewczyna z trudem opanowała chęć ucieczki.
– Zjeżdżasz na dół? – spytał, przytrzymując
drzwi windy. Z wysiłkiem przełknęła ślinę i
lekko skinęła głową.
– To świetnie – mruknął, wciągając ją do
windy. – Teraz będziesz musiała mnie
przeprosić.
Amanda zamknęła oczy i zaczęła się w duchu
modlić. Nie, nie miała klaustrofobii. Ale jeden
rzut oka na rozwścieczoną twarz Kyle’a
wystarczył, żeby napełnić ją najgorszymi
obawami. Kyle z całą pewnością nie puści jej
płazem tego żartu.
Po chwili jednak zmusiła się do tego, żeby
otworzyć oczy. Przeciągły zgrzyt bloku
powiedział jej, że utknęli między piętrami.
– Co się stało? – spytała, – Czy mamy jakieś
kłopoty? Kyle oparł się o ścianę, trzymając
palec na przycisku z napisem „stop”.
– Ty masz.
– Ja? Przecież całego zamieszania narobił ten
facet od pogody...
– Amando.
– Słucham?
– Podejdź do mnie. – Po co?
– Przecież wiesz po co.
– Wcale nie wiem.
– Wiesz.
– N-no dobrze.
Zrobiła parę nieśmiałych kroków w jego stronę.
Na twarz wystąpiły rumieńce. W windzie
zainstalowany był głośnik. Płynęło z niego
ciche, zmysłowe solo na saksofonie.
– A teraz przeproś – powiedział szorstko. Jego
palec wędrował wzdłuż jej szyi.
– Prze... przepraszam – wyjąkała – Świetnie –
szepnął. – A teraz pokaż...
– Co pokazać?
– Że żałujesz. – Jak?
– Przecież wiesz.
– Nie wiem. – Wiesz. – Och...
Amanda potrząsnęła głową, ale mimo to
podeszła do niego. Była jak w transie. Policzki
jej płonęły i czuła, że brakuje jej powietrza.
– Posłuchaj, nie mam najmniejszego zamiaru
cię całować, czy... czy... – zacięła się. –
Powiedziałam, że przepraszam i jest mi
naprawdę bardzo przykro.
– Amando.
– Słucham?
– Podejdź bliżej.
– Ależ Kyle...
– Czekam...
Jego dłoń uniosła się nieco i zaczęła pieścić jej
brodę i policzki.
– Dobrze – szepnęła.
– Czekam...
– Ale tylko jeden pocałunek – zastrzegła.
– Dwa.
– Jeden – powtórzyła z naciskiem.
– Nie wiedziałem, że jesteś taka skąpa.
– Jeden.
Spojrzał jej prosto w oczy.
– W porządku, jeden i... pól.
– Pół? Jakie pół? – zdążyła jeszcze
wymamrotaj, zanim poczuła na wargach cierpki
smak ust Kyle’a.
Kyle przytulił ją i zaczął pieścić jej piersi przez
jedwabną bluzkę i koronkowy biustonosz.
Amanda jęknęła głucho i przywarta do jego
ciała.
Nagle poczuła, że ziemia osuwa im się spod
nóg.
– Do licha! – zaklął Kyle.
Sam plecami przycisnął ostatni guzik na
tablicy. Niestety było już za późno. Winda
zatrzymała się na parterze. Któryś ze
zniecierpliwionych pasażerów otworzył drzwi.
Oboje znaleźli się w holu. Kyle uśmiechnął się
krzywo.
– Najwyraźniej mam zły dzień – mruknął.
Amanda nie mogła powstrzymać triumfalnego
uśmiechu. Jeszcze raz wyszła obronną ręką z
bardzo trudnej sytuacji.
Podeszli do drzwi. Kyle nacisnął klamkę. Nagle
z drugiej windy wypadł zziajany Toby.
– Amando, zaczekaj! – krzyknął.
Okazało się, że ktoś do niej dzwoni. Amanda
przeprosiła obu mężczyzn i udała się w stronę
recepcji, aby tam odebrać telefon.
– Kto dzwonił? – spytał Kyle, łapiąc chłopaka
za rękę.
– Jakiś facet – mruknął Toby i spojrzał tęsknie
w stronę windy.
– Z miasta?
– Nie. Spoza granic stanu. Dlatego Noah
przysłał mnie, żebym was złapał.
Kyle zmarszczył brwi.
– Myślisz, że to jej chłopak?
– Amandy? – Toby nie potrafił ukryć
zdziwienia w głosie.
– A kogo? Czy nie sądzisz, że musiała już mieć
jakiegoś chłopaka?
Toby wzruszy! ramionami.
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale
cóż... pewnie miała. Jak się jej dobrze
przyjrzeć, to jest naprawdę ładna.
– Tylko trochę staroświecka, co? – Kyle
mrugnął do niego porozumiewawczo.
W tym momencie pojawiła się Amanda.
– Czy to ktoś, kogo znam? – spytał Kyle.
Toby wybąkał, że musi się pospieszyć, a jedna
z wind prawdopodobnie nie działa, następnie
odwrócił się na pięcie i pobiegł w stronę grupki
oczekujących.
– Tak, słucham? – spytała pogrążona w swoich
myślach Amanda.
– Ktoś znajomy?
– Tak. To znaczy nie. Nie twój.
– Czy chcesz mi coś powiedzieć?
– Powiedzieć? – powtórzyła bezwiednie.
– No tak. Na temat spotkania u szefa. Tak się
złożyło, że byłem nieobecny...
– Ach, spotkania! – Uderzyła się w czoło. –
Tak, rzeczywiście, mam coś ważnego. Może
zjemy razem kolację?
Amanda chciała trochę poczekać z informacją o
„oskarowym” programie..
– Zaraz, zaraz... Czy chcesz zaprosić mnie na
kolację? Przytaknęła.
– To chyba ciągle działa czar mojego
pocałunku, prawda?
Dziewczyna dotknęła ust.
– Nie pochlebiaj sobie. Po prostu jestem
głodna, to wszystko.
Kyle pochylił się w jej stronę.
– Zauważyłem – szepnął. Poczuła mrowienie na
karku.
– Nigdzie cię nie zabiorę, jeśli nie będziesz
grzeczny! – ostrzegła.
– No wiesz! Chyba nie byłbym sobą.
– Kyle...
– Dobrze już, dobrze. Powiedz lepiej, gdzie
zjemy kolację. Może u mnie?
– Nie – odparła stanowczo, pamiętając, co
wydarzyło się w kuchni.
– Wobec tego u ciebie...
Pokręciła głową. Wszelkie spotkania sam na
sam, zwłaszcza po incydencie w windzie,
wydawały jej się zbyt niebezpieczne.
– To gdzie?
– Co powiesz na barek niedaleko kina? Muszę
jeszcze obejrzeć dwa nowe filmy.
Kyle natychmiast zorientował się, że chodzi jej
o to, by byli otoczeni tłumem obcych ludzi.
– Nic z tego – pokręcił głową.
Amanda zagryzła wargi. Nie znosiła takich
sytuacji. Od dzieciństwa starała się dobrze
ukrywać swoje intencję.
– Proponuję coś bardziej interesującego... –
ciągnął Kyle.
– Rozumiem – . ucięła sucho. – Może jeszcze
jakiś striptease?
– Ależ dziewczyno! Co za myśli krążą ci po
głowie? Chodziło mi wyłącznie o samo
miejsce. Miły nastrój, intymna atmosferą i tak
dalej.
– Dobrze, Powiedz mi, gdzie to jest i spotkamy
się tam później.
Kyle pokręcił głową.
– Mam lepszy pomysł. Zostawimy twój
samochód na parkingu, a później cię tutaj
odwiozę.
Kyle złapał ją mocno za ramię i poprowadził w
stronę swego kabrioletu.
Amanda musiała ze wstydem przyznać, że
poddała mu się bez większych oporów.
Po kilku minutach znaleźli się wśród długich,
czystych budynków, przypominających trochę
domy z klocków, Małe sklepiki, piekarnie i
katolickie kościoły nadawały temu miejscu
bardzo europejski charakter.
Kiedy weszli do niewielkiej restauracji,
właściciel przywitał się z Kyle’em jak ze
starym znajomym... Po chwili wskazał im stolik
na dwie osoby. W powietrzu unosiły się
smakowite zapachy, Amanda poczuła, że ślinka
jej cieknie na myśl o świeżym, chrupiącym
pieczywie, czy też wspaniałym, aromatycznym
sosie.
Na stolę leżał biały, lniany obrus, Amanda
wiedziała, że znajduje się w jednej z tych
restauracji, o których mówi się w tajemnicy
wyłącznie najlepszym przyjaciołom, w obawie
by nie straciły swojego intymnego charakteru.
– Może macie ochotę . na coś specjalnego? –
zapytał właściciel.
Kyle posłał jej pytające spojrzenie. Skinęła
głową. – Jak ci się tutaj podoba? – spytał,
biorąc ją za rękę. Wyrwała ją i schowała za
siebie.
– Tak tu mroczno – szepnęła. – I pusto... –
dodała, rozglądając się dokoła.
Właściciel wrócił z kieliszkami i butelką wina.
Postawił wszystko na stole i, wziąwszy krzesło
stojące przy sąsiednim stoliku, przysiadł się do
nich.
Otworzył butelkę i napełnił kieliszki złocistym
płynem.
– Wypijemy chyba za twoją nową partnerkę –
powiedział, uśmiechając się do Amandy.
– Ogląda pan nasz program? – spytała
dziewczyna ze zdziwieniem.
– Tak, tak, Moja żona obejrzała wszystkie
odcinki. Twierdzi, że Kyle to rasowy, ten...
no... – Mężczyzna rozejrzał się bezradnie
wokół.
– Recenzent – podsunęła.
– Właśnie.
Kyle nie potrafił ukryć rozbawienia. Podniósł
kieliszek i uśmiechnął się szeroko.
Właściciel przestraszył się, że mógł urazić
Amandę.
– Ale Rosa lubi też i panią. Twierdzi, że
świetnie razem wyglądacie.
– Ciągle jej o tym mówię – wymamrotał Kyle
znad kieliszka.
– Co powiedziałeś? – Właściciel nie dosłyszał
jego słów.
– Amanda twierdzi, że jestem bezczelny.
– Ma rację.
Mężczyzna spojrzał na Amandę.
– Ale proszę się tym nie przejmować – dodał po
chwili. – To porządny chłop.
Dziewczyna
spurpurowiała.
Właściciel
wychylił do dna swój kieliszek i pobiegł do
kuchni, by sprawdzić, czy „doszła już” potrawa,
którą dla nich szykował.
Kyle postanowił nawiązać do ich poprzedniej
rozmowy:
– Rzeczywiście, niewiele tu gości, ale nie
przejmuj się.
Jedzenie jest znakomite. Tak naprawdę
otwierają tu dopiero o szóstej. Właściciel robi
wyjątek tylko dla przyjaciół.
– Lubisz, jak się robi dla ciebie wyjątek,
prawda?
– Jasne. Przecież to bardzo przyjemne. Łamanie
zasad to moja specjalność.
– Po co wobec tego w ogóle mieć zasady?
– Nie wiem. Ty wydajesz się osobą wprost
przytłoczoną różnego rodzaju zasadami. Czy
nie sądzisz, że w ten sposób uciekasz od swego
prawdziwego „ja”?
Oczy Amandy zalśniły gniewem. Mówiła
cicho, ale jej głos aż drżał z emocji.
– Nie mam pojęcia, dlaczego uparłeś się
widzieć we mnie cnotliwą dziewicę, którą nie
jestem. Lubię mężczyzn i lubię seks. I proszę,
żebyś się ode mnie odczepił!
Kyle patrzył na nią zafascynowany.
– Jesteś bardzo ładna, kiedy się złościsz.
Amanda skrzywiła się.
– Oklepane komplementy. Myślałam, że stać
cię na coś lepszego.
– Chcesz czegoś nowego? Dobrze – powiedział,
podnosząc kieliszek do ust – Za najpiękniejszą
partnerkę, jaką kiedykolwiek miałem!
Dziewczyna roześmiała się.
– O ile wiem, zawsze sam prowadziłeś swoje
programy...
– Programy, tak...
Kyle wypił wino i spojrzał na nią wyczekująco.
Amanda zaczęła odczuwać efekt wypitego
alkoholu.
– O co chodzi? – zachichotała.
– Teraz twoja kolej.
– Moja kolej? – Wciąż nie mogła zrozumieć
jego intencji.
– Tak. Powinnaś powiedzieć mi coś miłego. Na
przykład, że jestem najprzystojniejszym
facetem, z którym występowałaś w telewizji...
– Och, występowałam z różnymi – skłamała.
– I co? Umawiałaś się z nimi na randki? –
spytał z udawaną obojętnością.
– Nie pamiętam – mruknęła, chcąc się z nim
trochę podroczyć.
– To świetnie. Na pewno byli starzy i brzydcy.
– O nie. Poznałam paru bardzo przystojnych...
– I co?
– I nic.
– Nigdy się nie zakochałaś?
– Nie, – Wzruszyła ramionami, poważniejąc
nagle. – Zawsze mi czegoś brakowało...
Kyle pokiwał głową.
– Tak, wiem, o co ci chodzi. Wino dodało
Amandzie odwagi.
– Skąd to nagłe zainteresowanie moim życiem
osobistym? – spytała.
– Sam nie wiem. Może staram się po prostu
zrozumieć, dlaczego mnie nie lubisz – odrzekł,
oglądając pusty kieliszek.
– Lubię cię, ale ci nie ufam – szepnęła
dziewczyna, spuściwszy wzrok. – Posłuchaj,
pogadajmy lepiej o planach Trenta... i moich –
dodała po chwili, nie chcąc go dłużej trzymać w
niepewności.
Kyle rozparł się w swoim krześle; Wiedział, że
najciekawszą część rozmowy ma już za sobą.
–
Dobrze.
Słucham.
Powiedz,
czym
postanowiłaś uraczyć mnie rym razem.
– Niczym. Po prostu wpadłam na fajny pomysł
i podzieliłam się nim z Trentem. Jemu też się
podobał. Chodzi o to, żebyśmy przygotowali
specjalny program, w którym będziemy
typować kandydatów do Oskarów.
Kyle spojrzał na nią oniemiały. – Co takiego?!
– Właśnie mówiłam ci, że zaproponowałam...
– Wiem, wiem – przerwał jej. – Po prostu nie
mogę uwierzyć, że tego nie skonsultowałaś
najpierw ze mną.
– Po co? Przecież ty nie pytałeś, czy mam
ochotę na program na żywo... Tyle tylko, że w
tym przypadku nie była to żadna złośliwość. Po
prostu wpadłam na dobry pomysł.
– Przecież przeprosiłem cię już za to, co
zrobiłem – powiedział takim tonem, jakby
załatwiało to całą sprawę.
Amanda zerknęła w stronę kuchni.
– Dobrze. Wobec tego ja też przepraszam.
Powinnam była jednak na ciebie zaczekać...
Przy ich stoliku pojawił się właściciel.
Najpierw postawił na środku koszyczek ze
świeżymi bułkami, a następnie pojawiły się na
stoliku talerze z jakąś dziwną potrawą
zapiekaną w cieście i obficie polaną sosem.
– Życzę smacznego.
– Dziękujemy.
Żwawo chwycili za widelce, zapominając o
sprzeczce. – Mmm... Niebo w gębie! – zawołała
Amanda z pełnymi ustami.
Kyle skinął tylko głową, pragnąc potwierdzić tę
opinię i natychmiast włożył do ust następny
kęs. Właściciel stał obok, zachwycony ich
reakcją.
– Jedzcie na zdrowie – powiedział, zerkając w
stronę kuchni. – Rosa przygotowuje dla was
specjalny deser.
– Deser! – jęknęła dziewczyna, patrząc na górę
jedzenia piętrzącą się na talerzu.
– Tak. W zasadzie nie trzeba nas będzie stąd
wyprowadzać. Wytoczymy się jak beczki.
Kyle ponownie nalał wina do kieliszków. Jedli
w milczeniu, powoli przeżuwając kolejne kęsy.
Słychać
było
tylko
cichutką
muzykę
dobiegającą z ukrytych głośników. Co jakiś
czas jeden z widelców uderzał głośniej o talerz.
Kyle pierwszy skończył posiłek. Wyprostował
się i zaczął obserwować Amandę.
Dziewczyna zjadła mniej więcej połowę swojej
porcji. Przełknęła jeszcze parę kęsów i z
westchnieniem odłożyła widelec.
– Kyle, już nie mogę! Muszę zrezygnować z
tego albo z deseni.
Mrugnął do niej i przesunął oba talerze na
brzeg stołu.
– Może jeszcze wina? – zapytał. Amanda
potrząsnęła głową.
– Nie, dziękuję. Już jestem trochę wstawiona.
– Pogadajmy jeszcze o tym twoim pomyśle.
– Nie podoba ci się?
– Spojrzał na nią z niechęcią i podniósł
kieliszek do ust.
– No cóż, pomysł jest dobry... – mruknął. –
Nawet bardzo dobry.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
– Więc o co ci chodzi?
Kyle zaczął bawić się swoim kieliszkiem.
– Obawiam się, że w pojedynku ze mną nie
masz żadnych szans...
Amanda uśmiechnęła się mimo woli.
– Niestety, mam wszelkie dane ku temu, by
sądzić, że będzie odwrotnie...
Kyle dokładnie to chciał usłyszeć. Kobiety,
które znał do tej pory, zawsze czuły do niego
wyłącznie fizyczny pociąg. Żadnej z nich nie
przyszło nawet do głowy, że seks to nie
wszystko. Dopiero Amanda rzuciła mu
intelektualne
wyzwanie.
Teraz
musi
udowodnić, że jest wrażliwym, inteligentnym
człowiekiem, a nie jakimś łóżkowym
supermenem.
Kyle długo zastanawiał się, jak to zrobić. Po
obejrzeniu „Scen miłosnych” stwierdził, że
najłatwiej będzie wykorzystać to, że Amanda
nie posiada jeszcze rutyny zawodowej. Od
jakiegoś czasu, jak pająk, rozsnuwał wokół niej
misterną sieć intryg...
Raz jeszcze uniósł kieliszek do ust. Szybko go
jednak odstawił i spojrzał ciekawie na
dziewczynę. Udawał, że ta myśl przyszła mu do
głowy dopiero przed chwilą:
– Skoro jesteś taka pewna swojej wygranej, to
może zechcesz się ze mną założyć...
– Jasne – powiedziała pod wpływem impulsu. –
O co? Może o sto dolarów.
Kyle skrzywił się.
– Nie. Chcę więcej.
– Więcej?
– Tak. Chciałbym, żeby zakład był znacznie
bardziej ekscytujący.
– Słucham? Amanda skinęła głową.
– Proponuję, żebyśmy oboje spisali swoje
fantazje seksualne i wzięli to ze sobą do studia.
Po programie będziemy mogli pojechać do
ciebie i obejrzeć uroczystość wręczenia nagród.
A potem...
– Potem?
– Ten, kto przegra, będzie musiał odegrać rolę,
którą wyznaczy mu w scenariuszu zwycięzca!
Amanda nagle spoważniała.
– Nic z tego.
Kyle dostrzegł jednak w jej oczach ogniki,
które świadczyły o wielkim zainteresowaniu
tym niecodziennym pomysłem.
– Tak myślałem – mruknął. – Tylko na pozór
jesteś tak pewna siebie. W rzeczywistości
panicznie boisz się przegranej.
Dziewczyna zacisnęła wargi i spojrzała prosto
w twarz Kyle’a.
– Dobrze. Zgadzam się.
To, co dojrzała w jego oczach, sprawiło, że
bardzo szybko pożałowała swoich słów.
Niestety nie mogła się już wycofać.
Amanda spędziła noc patrząc w sufit. Wszystko
leciało jej z rąk. Nie mogła zasnąć. Dlaczego
zgodziła się przyjąć ten zakład? Co będzie,
jeżeli go przegra?
– Odwagi – szepnęła do siebie.
Wiedziała, że jest dobra w swoim fachu. Nie,
nie może przegrać... Poza tym jeszcze ten
telefon. Amanda westchnęła cicho. Za dużo
problemów jak na jej biedną głowę.
W recepcji odebrała telefon od przedstawiciela
prywatnego koncernu telewizyjnego Westec.
Ktoś z Nowego Jorku oglądał „Sceny miłosne”
i polecił ją tej firmie.
Amanda starała się nie myśleć o rozmowie w
czasie kolacji. Ale, niestety, nie potrafiła...
Westec proponował jej jak na początek bardzo
korzystne warunki. Tylko jej.
Amanda czuła się głupio wobec Kyle’a i być
może dlatego przystała na warunki zakładu.
Wiedziała, że ta zabawa jest szaleństwem,
niemniej nie mogła się już wycofać.
Pomyślała jeszcze, że praca w Nowym Jorku
musi być szalenie ciekawa. Potem pomyślała,
że praca bez Kyle’a nie może być ciekawa.
I zasnęła.
Rozdział 8
Amanda i Kyle prawie się nie spotykali.
Amanda siedziała z nosem utkwionym w
materiałach o ludziach, którzy w tym roku
otrzymali nominacje do nagrody. Starała się na
chłodno odgadnąć, kto zdobędzie Oskara.
Wzięła też dzień wolny i poleciała do Nowego
Jorku. Szefowie Westec dali jej dwa tygodnie
na podjęcie decyzji.
Natomiast Kyle zajmował się gromadzeniem
rekwizytów niezbędnych do odegrania roli
przewidzianej w jego scenariuszu. Pragnął jak
najwspanialej uczcić swoje zwycięstwo.
Nadszedł w końcu dzień wręczenia Oskarów.
Amanda postanowiła, że musi użyć wszelkich
środków, by pokonać Kyle’a. Na początku
myślała o założeniu jakiegoś seksownego
stroju. Ale po zastanowieniu zdecydowała się
na kostium. Zmieniła jednak uczesanie i
włożyła bluzkę z dekoltem. To powinno
rozbudzić wyobraźnię przeciwnika.
Przed programem wzięła kąpiel ziołową i
spryskała się perfumami „Ekstaza”. Czarna
bluzka, którą miała na sobie, bardzo
przypominała koszulkę z butiku. Amanda
zastanawiała się, czy Kyle będzie ją pamiętał.
Po długich wahaniach zdecydowała się w
końcu na czarny kostium ze spódnicą rozciętą
aż do końca uda. W zwiąż ku z tym użyła
bardzo jaskrawej, czerwonej szminki. Całości
dopełniała czarna torebka i mały, zabawny
kapelusik z woalką.
I jeszcze drobiazgi: kolczyki, połyskujące
uwodzicielsko
wśród
ciemnych
loków,
skórzane buty na wysokim obcasie oraz
nieodłączna złota bransoletka.
Amanda wstała i przejrzała się w lustrze.
Wyglądała
skromnie,
a
jednocześnie
odświętnie. Nikt nie powinien mieć zastrzeżeń
do jej stroju. Dziewczyna uśmiechnęła się,
biorąc torebkę z toaletki. Niewinny wygląd
jeszcze o niczym nie świadczy... Wewnątrz
torebki spoczywała koperta z pokrytą drobnym
pismem różową kartką.
Kyle pewnym krokiem wszedł do studia. Na
sobie miał czarny smoking i białą koszulę z
muszką. Wyglądał wspaniale.
– Gdzie Amanda? – spytał już w progu.
– Jeszcze nie przyszła. – Trent obrzucił go
badawczym wzrokiem. – Wyglądasz tak, jakbyś
sam miał odbierać dzisiaj jakąś nagrodę.
– Nigdy nic nie wiadomo – powiedział Kyle z
dwuznacznym uśmieszkiem.
Przez chwilę zastanawiał się, czy Amanda także
i tym razem pojawi się w swoim kostiumie,
który widocznie był dla niej tym, czym mundur
dla żołnierza. Aż zakręciło mu się w głowie na
myśl o tych wszystkich zwiewnych szmatkach,
które jej kupił z myślą o dzisiejszym wieczorze.
– Zdaje się, że to ona – powiedział zaskoczony
Toby.
Kyle odwrócił się. Na widok Amandy poczuł
zawrót głowy. Czarna bluzka, którą pamiętał z
butiku, wprost cudownie podkreślała linie jej
piersi, Rozpiął koszulę pod szyją. Czuł, że
będzie miał twardy Orzech do zgryzienia.
Patrząc na Amandę, niemal zapomniał, jak się
nazywa. Co będzie, kiedy zaczną prowadzić
program? Musi pamiętać, żeby patrzeć w stronę
kamery i bez przerwy się uśmiechać. Inaczej
wyjdzie na idiotę, który siedzi z otwartymi
ustami i gapi się na swą partnerkę jak sroka w
gnat.
Prawdziwy Kopciuszek, pomyślał, kiedy
dziewczyna podeszła do Toby’ego, by go o coś
zapytać.
Kyle miał teraz trochę czasu, żeby dojść do
siebie. Czuł się tak, jakby ktoś z całej siły
uderzył go w głowę. Amanda nie grała czysto.
Specjalnie się tak ubrała, żeby wyprowadzić go
z równowagi.
Noah
wyszedł,
by
porozmawiać
z
kamerzystami. Kyle wolniutko przesunął się w
stronę Amandy. Dziewczyna natychmiast
wyczuła jego obecność.
– Cześć. Masz kopertę? – szepnął jej wprost do
ucha, tak żeby Toby nie mógł niczego usłyszeć.
To był błąd. Zdał sobie z tego sprawę dopiero
w momencie, w którym poczuł znajomy
zapach. Natychmiast odskoczył w bok jak
oparzony.
Amanda spojrzała na niego powłóczyście i
pokiwała głową.
– Tak, oczywiście – powiedziała ze słodkim
uśmiechem na ustach. – Ale ty nie musiałeś
przynosić swojej. Na pewno przegrasz.
– Zobaczymy... – Kyle wyprostował się, jakby
szykował się do pojedynku, i odwzajemnił
uśmiech.
Źle przespana noc sprawiła, że Amanda była
nieco osłabiona. Mimo to, kiedy zobaczyła
Kyle’a, poczuła, że krew zaczyna żywiej krążyć
w jej żyłach.
Kyle wyglądał znakomicie. Był jednym z
niewielu znanych jej mężczyzn, prezentującym
się dobrze dosłownie we wszystkim. Ale
smoking dodawał mu jeszcze uroku, a
nonszalancko rozpięta pod szyją koszula
stanowiła coś w rodzaju zachęty.
Spojrzała mu w oczy. Jej wzrok powiedział mu,
że nie ma wyboru. Jeżeli przegra, Amanda
najprawdopodobniej każe mu się, starym
zwyczajem, wytarzać w rozgrzanej smole i
pierzu.
W studio zapanowała gorączkowa atmosfera.
Nikt nie zwracał na nich uwagi.
– Chodź, coś ci powiem...
Amanda pokręciła głową. Zbyt dobrze
pamiętała, czym kończą się spotkania w
ciemnych korytarzach stacji telewizyjnej.
– Obiecuję, że będę grzeczny – dodał, kładąc
rękę na sercu.
Wyszli do holu.
– Nie wierzę ci wcale. Pewnie nie przyniosłaś
koperty – drażnił się z nią.
– Ależ przyniosłam – zapewniła go Amanda.
– To pokaż, a ja pokażę ci swoją – poprosił
zmysłowym szeptem.
Amanda uznała, że nie ma czasu na
przekomarzanie się. Sięgnęła do torebki i
wyjęła z niej różową kopertę, dokładnie taką
jak trzy, które już dostał.
Oczy Kyle’a pociemniały. Nerwowo przełknął
ślinę. Teraz już nie mógł mieć wątpliwości, że
to Amanda była autorką pamiętnych listów.
Dopiero po chwili zdołał dojść do siebie.
– Czuję się zawiedziony, Amando –
powiedział, patrząc jej w oczy.
– Zawiedziony?
– Tak. Popatrz, jak się napracowałem, aby
spisać swoje pragnienia!
Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej pokaźny
pakunek. Rozwinął papier i pokazał jej to, co
znajdowało się w środku. Jego koperta była
przynajmniej trzy razy grubsza.
Amanda próbowała się uśmiechnąć, ale
uśmiech zamarł jej na wargach. Otworzyła usta,
patrząc na kopertę Kyle’a.
Obite dermą drzwi do studia otworzyły się
bezszelestnie.
– Właśnie zastanawiałem się, gdzie was
wyniosło – mruknął Noah. – Czy jesteście już
przygotowani, aby stanąć przed kamerami?
– T... tak – wydusiła z siebie Amanda patrząc,
jak koperta znika w kieszeni smokingu.
– Świetnie. Zaraz zaczynamy. Życzę wam
powodzenia! Weszli do studia. W małym
pokoiku po prawej stronie znajdowała się
charakteryzatornia.
Rozpoczęto
nagranie.
Amanda specjalnie założyła nogę na nogę.
Blask bransoletki sprawił, że musieli wszystko
zaczynać od początku.
Kyle obiecał sobie, że już nawet nie spojrzy na
dziewczynę.
– Zachowuj się przyzwoicie – szepnął w jej
kierunku, gdy zobaczył, że jeden z
kamerzystów manipuluje przy światłach.
– Chyba nie byłabym sobą – powiedziała,
uśmiechając się figlarnie.
Kiedy włączono kamery, Amanda omal nie
przegapiła swego wejścia. Kyle całkowicie
pochłonął jej uwagę. Nie potrafiła ukryć
podziwu.
Uzgodnili wcześniej, że zajmą się tylko
najważniejszymi nagrodami: za najlepszy film,
piosenkę, reżyserię oraz pierwszo – i
drugoplanowe role męskie i żeńskie.
Zaczęli od ról drugoplanowych. W tym
wypadku obyło się bez kontrowersji. Oskary
mieli dostać: starzejący się, westernowy aktor,
oraz młodziutka angielska aktorka, która
zadebiutowała
w
znakomitym
filmie
historycznym.
Dopiero kiedy przeszli do piosenek, posypało
się pierze...
Kyle wybrał piosenkę rockową, która
zajmowała pierwsze miejsca na listach
przebojów.
– Czy to żart? – spytała Amanda po
wysłuchaniu jego werdyktu.
– Chyba
zapomniałeś, że chodzi o nagrody Akademii
Filmowej...
– To jest piosenka do filmu...
Amanda uśmiechnęła się z satysfakcją. Po raz
pierwszy udało jej się zepchnąć Kyle’a do
defensywy, mimo iż jego wybór wcale nie był
taki głupi...
– Chyba nie mówisz poważnie!
– Ależ to wspaniała muzyka – bronił się
zaciekle Kyle. – len facet uczył się u Julliarda.
– To znaczy tylko, że miał bogatych rodziców.
– Palec Amandy był wycelowany wprost w
jego pierś.
– Dostał stypendium – jęknął Kyle.
– Ciekawe, czy skończył szkołę? – mruknęła
Amanda i nie czekając na odpowiedź przeszła
do omówienia swojego wyboru. – Moim
zdaniem Oskara powinien dostać znany włoski
kompozytor Collini za piosenkę z filmu „On i
ona”.
– Ach, więc wybrałaś tę romantyczną papkę.
Mogłem się tego spodziewać po twoich
zachwytach nad „Doktorem Żywago”. Przykro
mi, ale na pewno przegrasz.
– Nie sądzę. Pewnie nie zauważyłeś, ale często
się ją słyszy na ulicy...
– To świadczy tylko o tym, że jest banalna i
komercyjna Amanda westchnęła.
– Nie ma sensu rozmawiać o muzyce z kimś
zupełnie pozbawionym słuchu. Przejdźmy do
następnych nagród.
Zerknęła w stronę Toby’ego.
– Nie, jeszcze chwilka!
Kyle
machnął
dyskretnie
ręką,
chcąc
powstrzymać chłopaka.
– Co miała znaczyć ta uwaga o słuchu? Czy
uważasz, że jesteś ode mnie lepsza?!
– Przynajmniej słucham czegoś poza rockiem.
Czy masz u siebie choćby jedną płytę z muzyką
jazzową?
– Nie, ale...
– No właśnie.
Na ekranie pojawiły się kolejne fragmenty
filmów.
Za
chwilę
mieli
wytypować
najlepszego reżysera.
– Chciałbym, żebyś miała skute ręce. Kupiłem
kajdanki... – szepnął mściwie Kyle.
Amanda spojrzała przez ramię.
– Kajdanki i co jeszcze?
– Niestety, zapomniałem o kneblu...
Kyle wykrzywił twarz w dzikim grymasie.
Zabłysły światła. Powrót do zwykłego
uśmiechu był kwestią paru sekund. Niemniej co
uważniejsi widzowie musieli dostrzec tę dziwną
transformację.
– Zapewne dostrzegli państwo – powiedział
Kyle do kamery – że tym razem fragmenty
pochodziły z tego samego filmu. Rzeczywiście
nie sposób nie docenić wspaniałej reżyserii.
Trudno też się dziwić naszemu wyborowi...
Noah z zadowoleniem oglądał program z
reżyserki. Amanda i Kyle znakomicie się
uzupełniali. Amandzie brakowało entuzjazmu i
odrobiny nonszalancji potrzebnej przy tego
rodzaju programach. Kyle’owi precyzji i
wyważenia. We dwójkę stanowili niemal
doskonałą całość. – Następnie pojawiły się
migawki
przedstawiające
fragmenty
ról
wytypowanych do Oskara aktorów. – Sądzę, że
w tym roku Akademia powinna docenić
olbrzymią pracę, jaką włożył w przygotowanie
swojej roli James Warsen – powiedział Kyle.
– Zgadzam się – przytaknęła Amanda.
– Co?! Zgadzasz się? Ot tak, po prostu? Czy
inny aktor nie wycisnął łez z twych pięknych
oczu?
Obrócił się i spojrzał na nią.
– Nie – odparła niewinnie Amanda.
Kyle rzucił okiem na jej karminowe usta i dech
mu zaparło z wrażenia. Nie wiedział, kogo bać
się bardziej: Amandy – recenzentki, czy też
Amandy – uwodzicielki?
– Dobrze – powiedział, wciągając głęboko
powietrze.
– Przejdźmy więc do najlepszych aktorek...
Pogasły światła. Tym razem różnili się znacznie
w swoim wyborze.
– Cóż, nie ma żadnych wątpliwości, że także i
w tym roku zwycięży Marcia Adams.
Kyle pokręcił głową.
– Kolejny Oskar nie zmieści się jej na półce... –
westchnął Kyle. – Poza tym w tym roku nie ma
żadnych szans w pojedynku z Traci Marselli.
Rola prostytutki w horrorze psychologicznym
była nie do przebicia...
– Nic łatwiejszego, jak zagrać prostytutkę –
wtrąciła Amanda. – Potrzeba tylko niezłej
figury, perwersyjnej bielizny i operatora z
usposobieniem podglądacza.
– A jednak nie każda kobieta potrafiłaby zagrać
tę rolę – oznajmił Kyle, patrząc na nią
znacząco.
Amanda poczuła, jak zimny dreszcz przebiegł
jej po plecach.
– Co miało znaczyć to spojrzenie? – spytała
Kyle’a, kiedy zgasły światła. – Co tam dla mnie
szykujesz?
Kyle chciał wyglądać niewinnie, ale nie mógł
powstrzymać uśmiechu.
– Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że to nie ja,
ale mój zły brat bliźniak.
– Brat bliźniak?
– Zaraz ci o nim opowiem...
Nie zrobił tego jednak. Znów zapalono światła i
zaczęli omawiać swój kolejny wybór. Kyle
wymienił tytuł filmu.
Amanda otworzyła usta i spojrzała na niego ze
zdziwieniem. Kamera pokazała jej twarz w
zbliżeniu. – Jeśli ten film wygra, to... to... –
wyjąkała. – Mogę powiedzieć, co zrobisz –
szepnął Kyle i wskazał kieszeń smokingu.
Amanda spojrzała niepewnie w stronę kamery.
Gorączkowo szukała jakiegoś wyjścia z
sytuacji.
– To mogę uroczyście przysiąc, że przez
tydzień będę prasować koszule Kyle’a –
wydusiła w końcu.
– Świetnie – usłyszeli głos Trenta z reżyserki. –
Znakomite zakończenie pierwszej części. Teraz
dajemy reklamy.
– Koszule? – mruknął Kyle, wyciągając kopertę
z kieszeni. – Nic tu nie ma o koszulach... Zaraz,
muszę to sprawdzić.
– Przecież musiałam coś powiedzieć –
wybąkała rumieniąc się ze wstydu.
– Nic się nie stało – zapewnił ją Kyle i schował
kopertę do kieszeni. – Będę się musiał jeszcze
zastanowić nad tymi koszulami...
Amanda wstała i zacisnęła dłonie. – Nie
możesz się już wycofać. Mamy to na taśmie...
– Nie ciesz się przed czasem. Na pewno
przegrasz – warknęła.
– Wykluczone. Na pewno ty przegrasz –
roześmiał się Kyle.
– Dobrze – syknęła Amanda. – Jeżeli przegram,
to wyprasuję wszystkie koszule... na tobie. Kyle
cofnął się, udając przerażenie.
– Mam nadzieję, że to tylko żarty. Przecież nie
lubisz honorów.
Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo.
– Na ekranie. W życiu wprost je uwielbiam.
Kyle pogroził jej zabawnie palcem.
– Oj, bo wezmę to na serio...
Amanda westchnęła. Zwycięstwo było jej
jedyną nadzieją. Kyle na pewno nie zechce
zagrać przewidzianej dla niego roli, a to, miała
nadzieję, już na zawsze wyleczy ją z
nieśmiałości.
– Czy masz kukurydzę? – spytał Kyle, kiedy
znaleźli się przed jej domem.
Amanda kiwnęła głową, przekręcając klucz w
zamku.
– Tak. W kuchence mikrofalowej.
Kyle machnął ręką i pobiegł do najbliższego
baru. Amanda zostawiła uchylone drzwi i
weszła do bawialni. Włączyła telewizor. Na
ekranie pojawiła się twarz spikerki. Transmisja
z uroczystości rozdawania Oskarów miała
zacząć się za kilka minut. Mieli jeszcze dużo
czasu,
gdyż
najważniejsze
nagrody
przyznawano na samym końcu.
Amanda próbowała uspokoić rozdygotane
nerwy. Przeszła się po pokoju, a następnie
zdjęła mały kapelusik z woalką. Przez chwilę
trzymała go w dłoni, jak Hamlet czaszkę
Yorricka.
Była zadowolona ze swojego stroju. Reakcje
Kyle’a Świadczyły o tym, że osiągnęła
zamierzony efekt Amanda zamyśliła się.
Niestety, wszystko wskazywało na to, że
łączyło ich tylko pożądanie i nic poza tym.
Takie już miała szczęście... Zawsze trafiali jej
się mężczyźni, którzy nie potrafili wytrzymać z
jedna kobietą dłużej niż miesiąc.
Usłyszała kroki w przedpokoju. To wrócił Kyle
z dwiema torbami kukurydzy.
– Przygotuj coś do picia – rzucił od drzwi.
Amanda poszła do kuchni. Po chwili wróciła z
dwiema puszkami coli.
– Co? Nie będzie wina?
– Nie mam wina – mruknęła Amanda. – Poza
tym, właśnie przez wino stało się to
nieszczęście.
– Kyle spojrzał na nią z wyraźnym
rozbawieniem.
– Nieszczęście? Jakie nieszczęście? Oby więcej
takich nieszczęść!
Potarł w roztargnieniu brodę.
– Zaraz wracam – powiedział, chwytając za
klamkę. – Zaczekaj!
Przystanął i zaczął się w nią intensywnie
wpatrywać.
– Czy chcesz powiedzieć, że cię upiłem, a
później wykorzystałem sytuację i podstępnie
zmusiłem do przyjęcia zakładu?
Amanda wzięła torby z kukurydzą i podeszła do
szafki, w której trzymała wielkie, szklane miski.
Starała się na niego nie patrzeć. Kiedy się
gniewał, stawał się jeszcze bardziej pociągający
– Amando?
– No dobrze – westchnęła. – Nie byłam pijana.
Po prostu lubię ryzyko...
Podszedł do niej i sięgnął po kukurydzę.
– Co się stanie, jeśli będziesz musiała się
rozebrać? Wzruszyła ramionami i spojrzała na
niego niechętnie.
– Dobrze już, dobrze – rzekł z ustami pełnymi
kukurydzy. – Dlaczego wobec tego przyjęłaś
zakład?
– Cóż, to pewnie moja przekorna natura...
– Więc jesteś przekorna.
Jeszcze raz wzruszyła ramionami.
– Jasne. Tak jak ty.
– Ja nie jestem przekorny...
– Ani uparty – dodała, przedrzeźniając jego
poważny ton.
– Ani uparty – powtórzył.
– Pamiętasz, jak było na początku? Nawet nie
chciałeś o mnie słyszeć...
– To nie upór. Ani przekora – dodał po chwili.
– Naprawdę? Więc jak to nazwać? Przecież
dostałam pracę tylko dzięki Trentowi... i sobie.
– To była rozwaga. – Zmierzył ją wzrokiem od
stóp do głów. – Tak, rozwaga. Wystarczyło
jedno spojrzenie na ciebie, a zapomniałem
nawet, jak się nazywam. Co miałem robić?
Amanda nie wierzyła mu. Nie miała jednak
zamiana ciągnąć tej dyskusji.
– Dobrze, nie jesteś uparty, tylko cholernie
wygadany i zarozumiały.
Uprzedzając protesty sięgnęła po kukurydzę, a
następnie podgłośniła telewizor. Usiadła na
kozetce, a Kyle usadowił się obok niej.
– To był szatański pomysł z tym zakładem –
mruknął jej do ucha.
Amanda po raz pierwszy pożałowała, ze kupiła
tę kozetkę. Była tak mała, że siedzieli tuż obok
siebie.
Zesztywniała, kiedy Kyle dotknął stopą jej
łydki. Zanim się zorientowała, chwycił jej nogi,
zdjął z nich buty i ułożył bose stopy na swoich
udach.
Zaschło jej w gardle i nie zdobyła się na żaden
protest.
– Dlaczego do mnie pisałaś? – spytał
zduszonym głosem.
– A jak sądzisz? – odpowiedziała pytaniem,
starając się nie reagować na to, że rozpoczął
masaż jej stóp i łydek.
– Myślę, że pragniesz mnie tak mocno, jak ja
ciebie... Z trudem wyrwała dłoń z uścisku.
– Napisałam je, żeby się zemścić!
– Zemścić się? Za co? – Spojrzenie jego oczu
było tak pogodne, jak słoneczne niebo.
– Jak to za co? Za wszystkie upokorzenia, jakie
musiałam znosić.
– Nie zrobiłem nic, czego ty byś nie zrobiła,
będąc na moim miejscu.
Amanda zmarszczyła brwi. Jego słowa
zabrzmiały zadziwiająco szczerze. A więc
uważał, że może zagrozić jego pozycji w
KCNX. Czy znowu żartował, czy też mówił
poważnie?
Kyle chwycił miskę z kukurydzą i włożył ją
między twoje uda.
– Proszę bardzo. Możesz się poczęstować –
zaproponował, chcąc przerwać przedłużające
się milczenie.
Spojrzała na niego jak na niesfornego uczniaka.
– Już dobrze – powiedział, stawiając miskę z
powrotem i stoliku. – Musisz jednak wiedzieć,
że miałem czyste intencje...
Oblizał się patrząc na nią.
– No, może nie... Dobre! Tak, dobre. Amanda
westchnęła cicho.
– Czy rola, jaką chcesz mi wyznaczyć, ma jakiś
związek z prażoną kukurydzą? – spytał Kyle. –
Wiesz, na wypadek, gdyby udało ci się wygrać.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
– Nie?
– Nie.
– To z czym?
Kyle był czasami rozbrajająco niezręczny.
– Nie powiem. Skrzywił się.
– Jak nie, to nie.
Amanda syknęła. Wręczano właśnie Oskary za
role drugoplanowe. Jak było do przewidzenia,
zwyciężył ich faworyt. Najlepszą drugoplanową
aktorkę mieli poznać dopiero po serii reklam.
– Zaczyna się robić ciekawie. – Kyle aż zatarł
dłonie. Zdjął buty i umieścił miskę z resztkami
kukurydzy na podłodze.
– Pozwolisz? – spytał, wskazując blat stolika i
swoje bose stopy.
– Ależ oczywiście. Czuj się jak u siebie w
domu – odparła.
Po chwili jednak pożałowała swoich słów,
ponieważ Kyle rozparł się wygodnie na kozetce
i objął ją ramieniem.
– Co robisz?!
– Przecież powiedziałaś, że mam czuć się jak u
siebie w domu...
– Mogłam się tego domyślić – syknęła z
oburzeniem. Starała się ukryć to, ze bliskość
jego ciała sprawia jej przyjemność.
Na ekranie znowu pojawiła się olbrzymia sala.
Kamera zaczęła przesuwać się po pierwszych
rzędach, pokazując twarze co znamienitszych
gości.
– Teraz zaczniesz przegrywać – szepnął,
przytulając ją mocniej.
– Nie wygłupiaj się. Ten kociak nie ma żadnych
szans.
– To zależy, ilu mężczyzn znajdowało się w
jury – mruknął.
– Nie wszyscy mężczyźni są tacy jak ty!
– Ale chcieliby być – zaripostował. Niestety
miał rację. Aktoreczka zdobyła Oskara.
Kyle roześmiał się widząc, jak usta Amandy
mimowolnie wyginają się w podkówkę.
Dotkną] ich. Na jego palcu pozostał ślad
szminki.
– Zdaje się, że tej nocy spełnią się moje
marzenia. – Uśmiechnął się lekko. – Potrzebne
nam będą jedwabne szale... I to aż cztery –
dodał po chwili.
Amanda poczuła, że na całym ciele ma gęsią
skórkę. Udawała jednak, że nie wie, o co
chodzi... – Mam tylko dwa – skłamała.
– Cóż, będziemy więc musieli improwizować.
Dotknął jej ciała tuż nad bluzką, zostawiając na
nim czerwony ślad. Dziewczyna z podniecenia
nie mogła złapać tchu.
– Jeszcze nie wygrałeś – powiedziała,
odpychając jego dłoń.
– Ale wygram. To tylko kwestia czasu –
zapewnił ją. – Tak, masz rację. Może w
przyszłym roku pójdzie ci lepiej.
– Amando, radzę zawczasu pogodzić się z
faktami. Przecież już prowadzę.
– Ale impreza jeszcze się nie skończyła...
– I nigdy się nie skończy – przerwał jej. –
Oczywiście, jeśli masz na myśli to, co się
między nami zaczęło.
Amanda westchnęła. Kiedy chciał, potrafił być
naprawdę miły. Szkoda tylko, że nie można
było traktować poważnie jego czułych słówek.
Wiedziała, że żadna kobieta nie byłaby w stanie
oprzeć mu się w tej chwili. A cóż dopiero ona...
Na szczęście na ekranie pojawił się nowy
zdobywca Oskara. Oboje przegrali. Był to mało
znany reżyser jakiegoś filmu przygodowego.
Kyle wciąż prowadził.
– Zaczynasz się denerwować, co? – spytał, nie
próbując nawet ukryć swojego zadowolenia.
Wstał i otworzył drzwi na korytarz.
– Co robisz?! – krzyknęła.
– Nic. Po prostu chcę coś sprawdzić. Zajrzał do
lodówki.
Amanda odwróciła się i zamknęła oczy. – Nie
masz
bitej
śmietany
–
powiedział
oskarżycielskim tonem, po powrocie z kuchni.
– Zwariowałeś chyba.
– To ty doprowadziłaś mnie do tego stanu,
przysyłając te wszystkie listy.
Jego palce przebiegły wzdłuż wycięcia czarnej
spódnicy.
– Zapomnij o nich – jęknęła, odpychając jego
rękę.
– Jest tylko jeden sposób – powiedział
gardłowym głosem, patrząc na nią pełnym
pożądania wzrokiem.
Zapowiedziano Oskara dla najlepszego aktora.
Ponieważ oboje wybrali Jamesa Warsena,
nawet nie spojrzeli na ekran.
Amanda patrzyła na Kyle’a. Nawet cień litości
nie zagościł na jego smagłej twarzy.
– Czy masz jakieś ubrania ze skóry?
Postanowiła zignorować to pytanie, ale Kyle
nie chciał dać za wygraną:
– Spódniczkę mini, wysokie buty... może
pejcz... ?
Nie, niestety nie przesadza. Kyle rzeczywiście
zwariował. Najgorsze zaś było to, że chciał i ją
wciągnąć w swoje szaleństwo.
Kyle powoli przeciągnął dłonią po oparciu
kozetki. Na jego palcach zebrało się sporo
kurzu.
– No, no – mruknął – wygląda na to, że nie
masz miotełki do kurzu. Gdybyś miała,
moglibyśmy się nieźle zabawić.
Między piersiami Amandy pojawiła się
kropelka potu.
– Nie przejmuj się – ciągnął po krótkiej
przerwie. – Lubię robić zakupy. Kupię miotełkę
przy okazji kupowania bitej śmietany i innych,
potrzebnych nam rzeczy.
– Zaraz zacznę krzyczeć – z trudem wydusiła z
siebie te słowa.
Kyle pochylił się i ujął jej brodę zakurzonymi
palcami.
– Ależ właśnie na to liczę.
Jego słowa zabrzmiały jak zmysłowa
pieszczota.
Amanda
poczuła,
że
jest
podniecona. Przerażona tym, że tak łatwo dała
się pokonać, zaczęła intensywnie wpatrywać się
w telewizor.
Po prezentacji najlepszej aktorki, przyszedł
czas na muzycznego Oskara.
Amanda zbladła. Wstrzymała oddech. Znacznie
bardziej podobała jej się piosenka rockowa,
którą wybrał Kyle. Mimo to wydawało jej się,
że starsi członkowie Akademii będą woleli
spokojniejszą muzykę. Nie pomyliła się.
Wygrała Dziewczyna skoczyła na równe nogi i
odtańczyła taniec radości. W tym czasie Kyle
podziwiał z kozetki jej wspaniałe, najwyraźniej
niczym nie skrępowane piersi.
– Co za radość! – powiedział ze śmiechem.
– Przegrasz! Na pewno przegrasz! – Amanda
nie mogła się powstrzymać i zagrała mu na
nosie. – Przyznaj, że film, który wytypowałeś,
wybrałeś bez zastanowienia.
– Uroczystość jeszcze się nie skończyła –
odparł, wskazując na ekran.
– Ależ skończyła się – powiedziała i
przypomniała sobie, że Kyle użył jej własnych
słów. – Już mogę zabrać się za gotowanie
smoły!
– Smoły? – powtórzył, udając przerażenie. –
Miej dla mnie choć odrobinę litości!
Złożył ręce jak do modlitwy i padł przed nią na
kolana.
– W porządku – powiedziała łaskawie Amanda.
– Masz szczęście, że podarłam pierwszy projekt
ze smołą i pierzem.
Nagle poczuła, że Kyle wcale nie przeszedł do
defensywy. To, że klęczał przed nią, wcale go
nie poniżało. Wręcz przeciwnie, zyskiwał w ten
sposób przewagę...
Być może wynikało to stąd, że wcale nie
wyglądał na upokorzonego. W jego oczach
paliły się znajome, złośliwe ogniki.
– Czy zaproponujesz mi zabawę w stylu tych,
do których zachęcałaś mnie w swoich listach? –
zapytał, patrząc jej głęboko w oczy. – Tamte
bardzo mi się podobały...
Amanda
poczuła
gwałtowny
przypływ
pożądania. Chciała mocno przytulić głowę
Kyle’a, spoczywającą na jej kolanach. W tej
chwili w ogóle nie mogła pozbierać swoich
myśli.
– Aa...
– Czy może chcesz zerwać naszą umowę,
zanim przegrasz? – Kyle na szczęście zmienił
temat.
Spojrzała na niego. Był wyraźnie rozbawiony.
Przez chwilę zastanawiała się poważnie nad
jego propozycją, ale w końcu machnęła ręką.
Zwyciężyły w niej wrodzony upór i przekora.
– Nie, zawsze dotrzymuję słowa – zawiesiła
głos. – Poza tym, to ja wygram.
Kyle wstał.
– Ale tym razem możesz przegrać.
– Zaryzykuję.
Roześmiał się, widząc jej determinację.
– Czy nie zaproponujesz mi tego samego? –
Czy właśnie o to ci chodzi?
Śmiech Kyle’a przeszedł w stłumiony chichot.
Jego dłoń dotknęła rozpalonego policzka
dziewczyny.
– Doskonale wiesz, o co mi chodzi...
Amanda zagryzła wargi, ale pozostawiła bez
komentarza tę ostatnią uwagę. Właśnie
skończyły się reklamy. Na ekranie pojawiły się
fragmenty tych filmów, które otrzymały
nominacje.
Oboje patrzyli w napięciu na gwiazdę jednego z
nagrodzonych filmów muzycznych, która
udawała, że nie może – a może rzeczywiście
nie mogła otworzyć koperty.
W końcu udało jej się. Kyle i Amanda
wstrzymali oddech.
Gwiazda wyjęła z koperty kartkę i odczytała
tytuł filmu.
Amanda patrzyła na nią nie mogąc uwierzyć w
to,
co
się
stało.
Wbrew
wszelkim
oczekiwaniom, Oskara dostał film wybrany
przez Kyle’a!
W pokoju zapanowała pełna napięcia cisza.
Umilkły oklaski i w telewizji pokazywano
właśnie fragment filmu bez żadnych dialogów.
Gdzieś z oddali dobiegało tylko ciche, lecz
ekscytujące solo na saksofonie.
– Hm... – odezwał się Kyle. Odwróciła się w
jego stronę.
Ich oczy spotkały się na chwilę. Amanda
dostrzegła
na
twarzy
Kyle’a
wyraz
nieskrępowanego pożądania. Spuściła wzrok.
– Cóż – mruknął – nadeszła chyba chwila, w
której powinienem powiedzieć: proszę, oto
moja koperta.
Sięgnął do kieszeni smokinga.
Rozdział 9
– Amanda spojrzała na grubą kopertę, którą
Kyle położył aa kozetce.
– Mam nadzieję, że to, o czym napisałeś, nie
jest
karalne
–
powiedziała,
szukając
gorączkowo drogi odwrotu.
Kyle roześmiał się. – Czy ja wiem?... Może w
niektórych stanach. Ale mogę cię zapewnić, że
nie będziemy musieli nigdzie wyjeżdżać, jeśli
się tego obawiasz.
Spojrzał jej bezczelnie w oczy i ponownie
wybuchnął śmiechem.
– Lepiej będzie, jeśli to najpierw przeczytam –
zdecydowała, sięgając po pękatą kopertę.
Kyle był szybszy.
– Dobrze. Ale musisz mnie najpierw
pocałować.
– Skąd mogę mieć pewność, że w twoim
scenariuszu przewidziałeś pocałunki?
– Zapewniam cię, że tak – odparł, patrząc jej w
oczy. – Są tam też gorsze rzeczy – dodał
zniżając głos.
– Gorsze rzeczy? – powtórzyła niepewnie.
Nieznaczny uśmiech zagościł na wargach
Kyle’a.
– Powiedzmy, że lepsze!
Ich wargi otarły się o siebie. Amanda cofnęła
się, ale powstrzymało ją oparcie kozetki. Czuła
na twarzy gorączkowy oddech Kyle’a. Koperta
wyślizgnęła się z jego ręki i upadła na podłogę.
Przez chwilę trwali przytuleni do siebie.
Amanda nie potrafiła się już dłużej opierać.
Rozchyliła usta. Kyle natarł na nią z siłą
huraganu. Dziewczyna czuła, że ta dziwna siła
wchłaniają bez reszty. Pragnęła Kyle’a coraz
bardziej.
Oderwali się od siebie, żeby złapać oddech.
Dyszeli ciężko. Amanda rozchyliła wargi w
oczekiwaniu na kolejny pocałunek.
– Nie tak szybko – wyszeptał Kyle, próbując
zapanować nad sobą.
Kiedy jego oddech uspokoił się już trochę,
spojrzał na zegarek.
– Już prawie pomoc – mruknął. – Proponuję,
żebyśmy przełożyli wszystko na jutrzejszy
wieczór. Możemy się spotkać o siódmej.
Krew zawrzała w żyłach Amandy. Miała ochotę
go udusić. Jak mógł przerwać w takim
momencie?! Niczego nie chciała przekładać. Jej
napięcie sięgało niemal zenitu. Mogła je
zlikwidować tylko w jeden sposób. Oczami
duszy ujrzała, jak kocha się z Kylem, i jęknęła
głucho. Kyle udawał, że niczego nie dostrzega.
– Obiecaj, że przeczytasz to – wskazał na
leżącą na dywanie kopertę – dopiero jutro w
wannie tuż przed moim przybyciem.
Amanda skinęła głową. W tej chwili pragnęła,
żeby Kyle wyszedł jak najszybciej.
Pocałował ją leciutko w czubek nosa i szepnął
prowokacyjnie:
– Pamiętaj, że muszę jeszcze zrobić zakupy.
Nie ulegało wątpliwości, że dla niego jest to
tylko zabawa. Kyle pragnął jedynie jak
najlepiej uczcić swoje zwycięstwo.
Zebrała puste puszki po coca coli i miskę z
resztkami kukurydzy. Następnie wyłączyła
telewizor i zaniosła wszystko do kuchni.
Przy zmywaniu gniew i napięcie zupełnie ją
opuściły. Zaczęła zastanawiać się nad
propozycją z Nowego Jorku. Pomyślała, że
powinna jednak powiedzieć o tym Kyle’owi.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z przewagi,
jaką w ten sposób zyska. Nawet jeśli nie
zdecyduje się na tę pracę, będzie się mogła
odegrać za dzisiejszy wieczór. Tak, powie mu...
tuż przed spełnieniem warunków zakładu.
W zasadzie nie wiedziała, czy chce pracować w
Westec. Czas uciekał. Pod koniec tygodnia
będzie musiała podjąć jakąś decyzję.
Na chwilę powróciła myślami do Kyle’a.
Ciekawe, jak zareaguje, kiedy powie mu o tej
propozycji? Czy będzie chciał, żeby odeszła,
czy też poprosi ją, żeby została? Czy
zdecydowałby się na pracę w Nowym Jorku,
gdyby to on otrzymał tę propozycję?
Amanda znała odpowiedź na ostatnie pytanie.
Wiedziała, że Kyle nie odmawia w podobnych
wypadkach. Zwłaszcza że jego uczucia
względem niej były tak różne od jej uczuć...
Ale co by zrobił, gdyby był w niej naprawdę
zakochany? Czy ukochana kobieta mogłaby dla
niego znaczyć więcej niż kariera?
Amanda gubiła się w domysłach. Wydawało jej
się, że Kyle nie jest skłonny do miłosnych
uniesień, chociaż z drugiej strony nie
wykluczała, że ocenia go niewłaściwie. Zgasiła
światło i poszła do sypialni.
Po bezsennej nocy Amanda doszła do wniosku,
że nienawidzi Kyle’a. Ten łajdak igra z nią jak
kot z myszą. Leżąc w łóżku zastanawiała się, co
też takiego ma zamiar z nią zrobić.
Poza tym – te przeklęte zakupy. Amanda
gorączkowo próbowała przypomnieć sobie, o
jakich przedmiotach mówił i domyślić się, do
czego mogłyby one służyć. Okazało się jednak,
że w tym wypadku wyobraźnia zawiodła ją
całkowicie.
Przez cały dzień chodziła jak struta. W końcu
wieczorem znalazła się w łazience. Odkręciła
kurki, wsypała sole do wanny i nie czekając na
nic rozdarła kopertę trzęsącą się ręką. Woda
lała się miarowo z kranu.
Amanda położyła na chwilę kartki na szafce z
kosmetykami. Jedwabny szlafrok zsunął się na
chłodną terakotę. Poczuła, że ma gęsią skórkę.
Nie wiedziała – z zimna, czy też z podniecenia.
Weszła do wanny i zanurzyła się w pachnącej
wodzie. Starała się przypomnieć sobie twarz
Kyle’a jego uśmiech, kiedy wręczał jej kopertę.
Dotrzymała słowa. Nie przeczytała nawet
linijki. Ale była to najtrudniejsza próba, jakiej
przyszło jej sprostać. Koperta przez całą noc i
połowę dnia leżała na podłodze. Amanda
krążyła wokół niej jak ćma wokół światła.
Usiłowała siebie przekonać, że to lepiej, iż nic
nie wie o planach Kyle’a.
Zerknęła na zegarek leżący tuż obok
tajemniczych kartek. Dochodziła szósta. Miała
godzinę na zapoznanie się z zawartością
fantazji i... ewentualną ucieczkę.
Spojrzała w stronę szafki. O ile zaklejona
koperta
wzbudzała
jej
niepohamowaną
ciekawość, o tyle zapisane kartki przede
wszystkim ją przerażały. Sięgnęła po nie.
Nigdy nie przypuszczała, że przegra ten zakład.
Dopiero kiedy to nastąpiło, w jej głowie
zaczęły się pojawiać przedziwne erotyczne
sceny. Jedne ją zawstydzały, inne podniecały
jeszcze
inne zawstydzały i podniecały
jednocześnie. Nie mogła myśleć o nich bez
rumieńców na twarzy i drżenia łydek.
Amanda zaczęła przyglądać się kartkom, które
trzymała w dłoni. Po raz pierwszy zastanowiło
ją to, że są przewiązane tasiemką. Rozwiązała
kokardkę i zajrzała do środka.
Aż krzyknęła z radości. Wewnątrz znajdowała
się niewielka celofanowa torebka, w której
pobłyskiwała złota bransoletka wysadzana
malutkimi brylancikami.
Po namyśle postanowiła, że zwróci ją
Kyle’owi. Nie byłaby jednak kobietą, gdyby jej
nie przymierzyła. Uniosła nogę i zgięła ją w
kolanie. Z jej piersi ponownie wyrwał się
okrzyk zachwytu. Bransoletka pasowała jak
ulał.
Oparła stopę na przeciwległej ściance wanny i
podziwiała lśniące cacko. Dopiero po chwili
przypomniała sobie o kartkach leżących na
brzegu. Zerknęła na nie, chcąc sprawdzić, czy
się nie zamoczyły. Na szczęście wszystko było
w porządku. Zaczęła czytać.
Amando, kochanie!
Wyobrażam sobie teraz, jak leżysz w pachnącej
wodzie i nacierasz śliskie ciało miękką gąbką.
W łazience jest ciepło i cicho. Sennie, słodko i
zmysłowo. Spod półprzymkniętych powiek
obserwujesz złotą bransoletkę, która lśni tuż
nad twoją śliczną stopą. Przyznaj się,
przymierzyłaś ją. Czy nie mam racji?
Chcę, żebyś miała ją na sobie, kiedy przyjdę.
Tylko ją...
No, żeby otworzyć mi drzwi możesz ewentualnie
włożyć szlafrok.
Połóż się teraz wygodnie i pozwól, że ci
wszystko opowiem...
Jest zima. Posłuchaj, jak wiatr hula wśród
drzew. Śnieg prószy. Właśnie przed chwilą
zobaczyłem cię na leśnej drodze.
Z pewnością jest ci bardzo ciepło w tym futrze.
Konie ciągnące sanie wyglądają tak pięknie.
Co się stało? Dlaczego ściągnęłaś lejce ?Aha,
dostrzegłaś mojego czarnego ogiera na
wzgórzu. Dostrzegłaś też mnie. Mam na sobie
czarną kurtkę i wojskowy kapelusz.
Popatrz – mój koń przebiera niecierpliwie
nogami. Tak, już za chwilę ruszymy... w
przeciwnym kierunku.
Czy pojedziesz ze mną? O, na pewno. Jeśli tylko
jesteś kobietą...
Czy bardzo się zmartwiłaś nie widząc mnie na
polanie? Nie przejmuj się, jestem za tym
drzewem. W olbrzymim futrzanym śpiworze.
Patrzysz zafascynowana. Tak jestem nagi. Przez
górny otwór możesz zobaczyć moją pokrytą
włosami pierś i ciemną linię prowadzącą do...
Czy nie przyłączysz się do mnie, Amando? A
może wolałabyś nieco inną scenerię ?...
Dobrze, jest więc lato. Rozgrzane, ciężkie
powietrze unosi się nad ziemią, W twoim
pokoju, tuż pod sufitem, obracają się skrzydła
wentylatora. Mimo to jest gorąco.
Przewracasz się z boku na bok pod moskitierą.
Cienka bawełniana piżamka przylgnęła do
twoich ud i pleców.
Nie możesz spać. Biegniesz do kuchni, żeby się
czegoś napić. Zanurzasz w zimnym soku
spragnione wargi, a następnie chłodzisz
policzki dotykając nimi szklanki.
Nagle słyszysz hałas za oknem. Wyglądasz za
okno. Nic się nie dzieje...
Czy widzisz moją sylwetkę na werandzie?
Właśnie zapalam cygaro. Ja też nie mogę spać.
Ale nie z powodu gorąca.
o nie...
Mam na sobie tylko spodnie. Kropla potu
spływa po mojej piersi. Jeszcze nie gaszę
zapałki. Patrzysz na moje spodnie? To jasne, że
jestem podniecony. Tak, mam rozpięty górny
guzik. Zmieszana podnosisz głową. Wyczułaś,
że cię obserwuję.
Czy odpowiesz na wezwanie, które możesz
wyczytać Z moich oczu?
Amanda podniosła głowę. Powoli zaczęła
wyobrażać sobie to, o czym pisał Kyle. Woda
już prawie wylewała się z wanny. Rzuciła się
do kurków.
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Nerwowo
spojrzała na zegarek. Była szósta trzydzieści.
Kyle miał się pojawić dopiero o siódmej...
A to łajdak! Specjalnie tak to sobie zaplanował,
żeby zastać ją jeszcze w wannie. Dlatego
poprosił o zwłokę. Mogła się tego domyślić.
Teraz nie miała już wyboru. Musiała otworzyć
drzwi w szlafroku i złotej bransoletce na nodze.
Szybko wytarła się miękkim ręcznikiem i
zbiegła na dół.
– Amando, kochanie. – Usłyszała głos Kyle’a.
– Wpuść mnie, bo inaczej będę musiał
wyważyć drzwi.
– Wejdź, są otwarte – powiedziała, naciskając
klamkę. Najpierw uderzył ją widok góry
pudełek, za którymi ukrywał się Kyle.
– Co to ma znaczyć? – spytała, wskazując na
pakunki, z którymi Kyle nie mógł sobie
poradzić.
Dobiegły ją jakieś stłumione dźwięki.
Wzięła parę paczek z wierzchołka wniesionej
przez Kyle’a piramidy i postawiła je na
podłodze.
– Przecież mówiłem, że będę musiał zrobić
zakupy – odparł i puścił do niej oko.
– Ale...
Kyle obrzucił ją pożądliwym wzrokiem.
Szlafrok miała związany tylko paskiem.
Wilgotne włosy spadały jej na kark i ramiona.
Amanda cofnęła się, a Kyle skorzystał z okazji i
zerknął na jej bose stopy. Uśmiechnął się. Złota
bransoletka z brylancikami była na swoim
miejscu.
– Świetnie – powiedział. – Widzę, ze
zastosowałaś się do moich instrukcji.
Amanda zaczęła zapinać guziki szlafroka.
– Mówisz tak, jakbym miała jakiś wybór.
Przecież perfidnie to wszystko zaplanowałeś.
Kyle
wyglądał
na
bardzo
z
siebie
zadowolonego, – Umiejętność planowania
odróżnia mężczyzn od chłopców...
– Czy aby na pewno? – mruknęła, patrząc na
wszystkie pakunki i pudełeczka, które
przyniósł. – Mam wrażenie, że to nie
wystarczy.
– Pewnie interesuje cię, co przyniosłem. – Kyle
nie podjął wątku. – Chodź na górę, to
zobaczysz.
Ruszył w stronę sypialni. – Czekam! – krzyknął
widząc, że Amanda wcale nie ma ochoty pójść
za nim.
Wciąż stała u podnóża schodów.
– Amando, chyba już nigdy się o nic nie
założysz, nieprawdaż? – Stłumiony głos
dobiegał z jej sypialni.
Z rezygnacją pokiwała głową. Miał rację. Już
nigdy się o nic nie założy.
– A-man-do!
– Dobrze, już idę, idę – mruknęła pod nosem,
stawiając nogę na pierwszym stopniu.
Westchnęła ciężko i zaczęła się wspinać po
schodach. Drzwi do sypialni zastała otwarte.
Kyle siedział na jej łóżku jak gdyby nigdy nic.
Pakunki, które przyniósł, walały się po
podłodze.
Amanda przystanęła na chwilę w progu. Kyle
zmarszczył brwi i przywołał ją skinieniem ręki.
Weszła do środka i stanęła przed nim. Jej serce
biło jak oszalałe.
– Zdejmij szlafrok – powiedział cicho.
– Co jest w tych paczkach? – spytała, chcąc
zyskać na czasie.
Schyliła się, aby podnieść jeden z pakunków.
– Zdejmij szlafrok – powtórzył z naciskiem.
– To zamknij oczy – poprosiła, odruchowo
cofając się w kierunku drzwi.
Kyle siedział na łóżku i obserwował ją
uważnie.
– Nic z tego – pokręcił głową. – Przyszedłem tu
po to, żeby patrzeć.
– Czy nie stać cię na coś bardziej
interesującego?
– Stać. – Kyle uśmiechnął się mimowolnie. –
Potem ubierzesz się w to, co kupiłem, i udamy
się w pewne miejsce.
– To wszystko? Czy chcesz patrzeć, jak się
będę ubierać?
Potwierdził skinieniem głowy.
Amanda zagryzła wargi i rozwiązała pasek. Po
chwili zaczęła rozpinać guziki, które tak
niedawno zapinała.
– Podejdź tam – powiedział, wskazując
olbrzymie lustro na jej toaletce.
Stanęła tyłem do lustra, czekając na dalsze
instrukcje.
– Zdejmij szlafrok.
Cieniutki jedwab z szelestem opadł na podłogę.
– Jesteś piękna – szepnął i głośno przełknął
ślinę.
Nie ruszył się jednak z łóżka. Jego wzrok
wędrował od jej ciała do lustra, w którym
widział dokładnie jej plecy, biodra i uda.
Wskazał na pudełka porozrzucane po podłodze.
Ich oczy spotkały się na chwilę.
– A teraz ubierz się. Nie musisz się specjalnie
spieszyć. Wyobraź sobie, że mnie tutaj w ogóle
nie ma.
Amanda skinęła głową.
Kyle czekał. W sypialni zapanowała cisza.
Dziewczyna podniosła pierwszy pakunek i
podeszła do łóżka. Zaczęła go otwierać.
Ku jej zdziwieniu okazało się, że wewnątrz
znajduje się biały jedwabny szal. Sięgnęła po
następne pudełka. Ani śladu czarnej bielizny,
czy ubrań ze skóry. Wręcz przeciwnie –
wszystko było białe lub utrzymane w
pastelowej tonacji. Nie miała wątpliwości, że
wszystkie rzeczy znakomicie do siebie pasują.
Znała Kyle’a. Wiedziała, że nie pozwoliłby
sobie na najmniejsze uchybienie.
Po raz pierwszy od jego przyjścia uśmiechnęła
się lekko. W mężczyźnie, który lubił robić takie
prezenty było coś rozczulającego i niezwykle
ciepłego.
Otworzyła kolejną torebkę i wyjęła z niej
delikatne jedwabne pończochy oraz podwiązki.
To, czego od niej wymagał, nie zdziwiło jej
wcale. Chciał pozostać widzem i obserwować
ją z daleka. Być może udawał, że ogląda tylko
postać na ekranie... Dzięki temu mógł
zachować potrzebny mu dystans. Amanda cały
czas starała się udawać, że jest sama w pokoju.
Było to jednak niemożliwe. Stopniowo zaczęła
grać przednim. Chciała go podniecić. Kontrast
między nagością i ubraniem ekscytował ją
samą. Parokrotnie zdejmowała i wkładała te
same rzeczy.
Miała ochotę na coś niedozwolonego, coś
szalonego... Zerknęła niepewnie w stronę
Kyle’a.
Siedział sztywno na łóżku. Z ociąganiem
sięgnęła po jedwabną pończochę i zaczęła
oglądać ją pod światło. Koniuszek języka, który
przy tym wychyliła, miał świadczyć o tym, że
ta czynność pochłaniają bez reszty. Następnie
upuściła pończochę udając, że wyśliznęła jej się
z rąk...
Kyle uczynił gest, jakby chciał jej pomóc.
Uśmiechnęła się z satysfakcją. Powtórzyła tę
sztuczkę z drugą pończochą, ale już bez
widocznego rezultatu.
Gest
Kyle’a
podniecił
ją
w
nieprawdopodobnym stopniu. Policzki jej
płonęły, cała drżała. Bała się, że nie wytrzyma i
zacznie prosić, by wziął ją w ramiona.
Opanowała się jednak. Miała już na sobie
majtki i pończochy. Sięgnęła po koronkowy
biustonosz. Przez chwilę zastanawiała się, czy
go założyć, ale w końcu zdecydowała, że tak.
Miękka tkanina bardziej odkrywała niż
zakrywała jej piersi. Kątem oka dostrzegła, że
Kyle niespokojnie poruszył się na łóżku.
Postanowiła zrobić mu niespodziankę. Podeszła
do toaletki i z szuflady wyjęła flakonik
perfum”Ekstaza”. Słodki, zmysłowy zapach
zaczął unosić się w powietrzu. Nawet nie
musiała patrzeć w stronę łóżka. Usłyszała
głęboki gardłowy pomruk. Odrobiną perfum
natarła najpierw szyję i koniuszki uszu, a
następnie intymne miejsce między piersiami.
Odeszła od lustra i uniosła ramiona. Cieniutka
koszulka spłynęła zakrywając jej ciało. Amanda
bawiła
się
nią
przez
chwilę,
jakby
zastanawiając się, czyją zdjąć, czy też zostawić.
W tym stroju podeszła do toaletki i pochyliła
się, opierając górną część brzucha o oparcie
krzesła. Wyobraziła sobie, jakie wrażenie
musiała
zrobić na Kyle’u jej ledwie
przysłonięta, wypięta pupa.
Powoli zaczęła robić sobie makijaż. Wybrała
jasnoróżowe cienie do powiek. Pochyliła się
jeszcze bardziej, chcąc sprawdzić, czy dobrzeje
nałożyła.
Kyle poruszył się niespokojnie na łóżku.
Amanda uśmiechnęła się do siebie. Wcale nie
miała zamiana się spieszyć.
Ubrania, które wybrał, były w stylu lat
trzydziestych. Dlatego postanowiła, że nie
będzie związywać włosów. Musi je tylko
porządnie rozczesać.
Za każdym razem, gdy ręka z grzebieniem
wędrowała w górę, koszulka odsłaniała wąski
pasek skóry. Natomiast kiedy ją opuszczała,
spadało ramiączko, odsłaniając fragment piersi.
Amanda poprawiała je nerwowo udając, że się
wstydzi.
Kyle chrząknął, nic jednak nie powiedział.
Amanda była tak podekscytowana, że z trudem
mogła oddychać.
Dlaczego nic nie mówił?
Wiedziała, że jej nie kocha, ale mimo to
pragnęła go teraz jak nikogo w swoim życiu.
Włożyła bluzkę i zaczęła ją szybko zapinać.
Miała już dość tej zabawy. Przestała drażnić się
z Kyle’em. Pragnęła zakończyć wszystko jak
najszybciej.
Po raz pierwszy pożałowała, że nie ma na sobie
czarnej bielizny i skórzanych butów. Może to
skusiłoby Kyle’a...
Rozejrzała się uważnie dokoła. Nie wiedziała,
co zrobić. Miała na sobie biustonosz, sięgającą
do pasa koszulkę, bluzkę i... skąpe majteczki.
Jej wzrok powędrował w stronę lustra.
Dostrzegła Kyle’a. Siedział na łóżku i
wpatrywał się w nią jak urzeczony. Wiedziała,
czego jej trzeba. Pochyliła się jeszcze bardziej
do przodu i zaczęła powoli zsuwać majteczki.
Poruszył się.
Poczęła gładzić dłonią wewnętrzną stronę ud i
zastygła w prowokacyjnej pozie.
Poderwał się z łóżka jak oparzony i chwycił ją
za biodra.
– Myślisz, że jesteś sprytna, co? – syknął.
– Co robisz?! – krzyknęła Amanda.
– Dostaniesz to, na co zasługujesz – rzekł,
zdejmując jej majtki.
Położył ją na krześle i dał kilka klapsów.
– A teraz bądź grzeczną dziewczynką i ubierz
się – powiedział.
Zakręcił się napięcie i podszedł do drzwi.
– Zaczekam na dole – rzucił na odchodnym.
– Chwileczkę… – jęknęła Amanda.
– Przyjdź, kiedy będziesz gotowa. – Usłyszała
jeszcze jego głos.
Amanda, kompletnie zaskoczona, długo
patrzyła na uchylone drzwi. Następnie chwyciła
pierwszy lepszy przedmiot, który nawinął jej
się pod rękę, i rzuciła nim o ścianę.
Tak, Kyle bez wątpienia okazał się najbardziej
aroganckim i odrażającym typem, jakiego
znała. Gdyby tylko nie był przy tym tak
przystojny i czarujący!
Skończyła toaletę w ciągu kwadransa. Przez
cały czas zastanawiała się, jak uwieść Kyle’a.
Przecież musiał być jakiś sposób.
Kyle, jak wielu przystojnych mężczyzn, nie
mógł znieść sytuacji, w których kobiety
przejmowały inicjatywę. Czuł się wówczas
zagrożony. Amanda wiedziała o tym. Miała już
wcześniej podobne doświadczenia.
Wiedziała, że mogłaby wiele osiągnąć strojąc
niewinne minki i udając cnotliwą dziewicę.
Z kimś takim jak Kyle najlepiej było zacząć
rozmowę od słodkiego: „Nie pójdę z panem na
spacer. Mama by się na to nie zgodziła”.
Taka odpowiedź pozwoliłaby mu się poczuć
prawdziwym mężczyzną.
Ale Amanda nie chciała oszukiwać Kyle’a.
Była dorosłą w pełni dojrzałą kobietą i nie
zamierzała tego ukrywać.
Niechętnie włożyła długą, białą suknię.
Doskonale wiedziała, dlaczego Kyle ją dla niej
kupił. Patrząc na swoje odbicie w lustrze,
myślała, jak zemścić się na tym łajdaku.
Zaczęła zawiązywać suknię na plecach. Nagle
jej twarz rozjaśniła się. Dzięki sukni wpadła na
świetny pomysł.
Jeszcze raz przejrzała siew lustrze. Wyglądała
wspaniale. Śmiało mogła wybrać się do
najbardziej eleganckiej restauracji w mieście.
Przez chwilę zastanawiała się, dokąd pójdą.
Kyle oczywiście będzie się musiał przebrać.
Przyszedł do niej w wytartych dżinsach,
kowbojskich butach i płaszczu, w którym
widziała go po raz pierwszy.
Może teraz nastąpi zamiana ról. To ona będzie
musiała patrzeć, jak on się ubiera... Cóż, ten
pomysł podobał jej się coraz bardziej.
Wychodząc rzuciła okiem na porozrzucane
dookoła papiery i uśmiechnęła się do siebie.
Kyle pewnie raczył się drinkiem w pokoju
gościnnym. Zanim stąd wyjdzie, będzie jeszcze
musiał wypić sporo alkoholu... Kiedy zaczęła
schodzić, nagle zgasły światła. Cały dom
pogrążył się w mroku.
– Kyle! – krzyknęła.
Wokół panowała głucha cisza.
Rozdział 10
Amanda zrobiła niepewny krok i szepnęła: –
Kyle.
Żadnej odpowiedzi.
Serce zaczęło jej bić coraz mocniej. Uchwyciła
się śliskiej poręczy i powoli zaczęła schodzić w
dół. Kiedy była na ostatnich stopniach,
usłyszała jakiś hałas. Zamarła.
Jej oczy powoli zaczęły przyzwyczajać się do
ciemności. Rozpoznawała meble i sprzęty
stojące w przedpokoju.
Nagle usłyszała trzask zapałki.
Krzyknęła i cofnęła się odruchowo.
W świetle zapałki ujrzała twarz mężczyzny,
który zapalał długie cygaro. Płomyczek zgasł,
ale mężczyzna zapalił świecę, stojącą na
stoliku.
Dopiero teraz rozpoznała Kyle’a. Stał w
rozkroku i miał na sobie to samo ubranie co
wcześniej.
Amanda wytężyła wzrok, by mu się lepiej
przyjrzeć. Trwał w bezruchu, najwyraźniej na
coś czekając.
Jej źrenice rozszerzyły się, kiedy dostrzegła
srebrny błysk przy jego pasie. Tak, Kyle miał
na sobie kowbojski pas i rewolwer zwisający u
prawej nogi! Wyjął go z olstra i wycelował
prosto w jej pierś. Skinął ręką, żeby do niego
podeszła.
Zrobiła, jak kazał. Z bliska dostrzegła, że jego
oczy lśnią jak gwiazdy.
– Niech pani zdejmie te szmatki – rzucił przez
zaciśnięte zęby.
Amanda nie poruszyła się.
– Szybko! – ponaglił ją.
Sięgnęła do tyłu, żeby rozwiązać kokardę.
Zaschło jej w gardle. Trzęsącymi się dłońmi
zaczęła
rozpinać
rząd
miniaturowych
guziczków.
Kyle poruszył niecierpliwie bronią.
Biała suknia spłynęła na podłogę. Amanda stała
teraz przed nim w samej bieliźnie.
Kyle nie poruszył się.
– Dalej!
Ramiączko koszulki zsunęło się zalotnie.
Amanda poprawiła je, a następnie zdjęła
koszulkę przez głowę. Jej piersi osłaniał już
tylko koronkowy biustonosz.
– Zdejmij to.
Amanda zrobiła niepewną minę. Spojrzała na
swoje pończochy i buty. Udawała, że nie wie, o
co chodzi.
– Biustonosz – wyjaśnił.
Z wahaniem sięgnęła do zapięcia z tyłu. Cały
czas nie spuszczała wzroku z lufy lśniącego
rewolweru. Biustonosz upadł tuż obok sukni.
– Jakie śliczne maleństwo – mruknął Kyle,
wpatrując się w jej sterczące sutki.
Amanda odruchowo zakryła piersi. Pokręcił
głową.
– Nie radzę.
Opuściła ręce.
– Tak jest zdecydowanie lepiej. Teraz włosy.
Spojrzała na niego pytająco.
– Całkiem je rozpuść – wyjaśnił.
Wyjęła spinki tkwiące po bokach i potrząsnęła
głową, Kyle patrzył na nią z niedowierzaniem.
Z chmurą rozwianych włosów i płonącym
spojrzeniem wyglądała jak ucieleśnienie
marzeń każdego mężczyzny.
Zdjął palec ze spustu, a następnie położył broń
na stoliku.
– Chodź do mnie.
Amanda podbiegła do niego i zarzuciła mu
ramiona na szyję.
– Myślisz, że jesteś twardy, co? – spytała,
patrząc mu głęboko w oczy.
Nawet
nie
zadał
sobie
trudu,
żeby
odpowiedzieć. Wziął ją na ręce i zaczął wnosić
po schodach na górę.
– Mam nadzieję, że jest pan dżentelmenem. –
Amanda powróciła do swojej roli, kiedy rzucił
ją bezceremonialnie na łóżko.
Kyle zapalił świecę stojącą na toaletce.
– Nie, proszę pani, jestem mężczyzną z krwi i
kości. Mam wrażenie, że takiego kogoś pani
najbardziej potrzebuje...
– Czy to znaczy, że będę musiała zrobić
wszystko, czego pan zażąda? – spytała, robiąc
niewinną minkę.
Kyle spojrzał z dezaprobatą na rękę, którą
ponownie zakryła piersi.
– Nie. Zrobimy coś, czego oboje pragniemy.
Dotknął jej nagiego brzucha.
– Ojejku – pisnęła dziewczyna.
– Co za ojejku?
– Tak krzyczą zwykle zniewalane dziewice.
Cofnął się nieco i ponownie zmierzył ją
wzrokiem.
– Chyba nie chcesz powiedzieć...
– Nie, nie chcę.
Kyle odetchnął z ulgą i zaczął się rozbierać.
Amanda przytuliła się do niego i zaczęła pieścić
językiem jego twardy brzuch.
– Posłuchaj, Kyle...
– Tak.
– Kiedy?
– Co, kiedy?
Jęknął, ponieważ zwinny język dotarł aż do
jego małej brązowej sutki.
– Kiedy zrobisz ze mną to, o czym myślę?
Cofnął się, czując na ciele jej ostre zęby.
– Jak najszybciej – mruknął. – Inaczej chyba
zwariuję. Amanda sięgnęła do jego rozporka.
– O Boże! Myślałam, że zostawiłeś broń na
dole, Sundance.
– My, rewolwerowcy, zawsze mamy coś w
zanadrzu – powiedział, odpychając ją.
Chciał zdjąć spodnie. Niestety zamek zaciął się
w połowie drogi.
Amanda mogła się teraz odegrać za jego
wcześniejsze sztuczki.
– Szkoda tylko, że nie udaje ci się wyjąć tego w
odpowiednim momencie.
– Pilnuj swojego nosa!
Kyle przez chwilę mocował się z zamkiem.
– Mogłabyś mi pomóc – dodał z
westchnieniem.
– Ależ proszę pana! Ja się boję! Przecież bron
jest odbezpieczona.
– Racja – zachichotał.
Przyciągnął Amandę do siebie i przywarł do jej
spragnionych warg. Jego dłoń błądziła po
rozpalonym ciele dziewczyny.
Oboje oddychali głęboko i patrzyli sobie w
oczy. Jej dłoń odnalazła zamek. Pociągnęła go
nieco w górę, a następnie silnie w dół.
Krzyknęła cicho, kiedy poczuła, że się udało..
– Czy mogę cię o coś prosić?
Czuła gwałtowny przypływ pożądania. Nie
mogła się już opanować.
– O wszystko, o wszystko, proszę pana –
wydyszała wprost w jego ucho. – Napoję konie,
opatrzę rany, zabiję złego szeryfa, tylko...
później!
– Nie, Amando, teraz.
– Odmawiam!
– Chyba nie chcesz, żebym kochał się z tobą w
butach?!
– Buty? – nie mogła zrozumieć, o co mu
chodzi. Pokiwał głową.
– Musisz mi pomóc je zdjąć.
Amanda wydała z siebie głuchy jęk. Zwlekła
się z łóżka i spojrzała na Kyle’a, który w tym
czasie ułożył się wygodnie na plecach i
zamknął oczy. Wyglądał bardzo pociągająco.
Miała w tej chwili ochotę na wiele rzeczy, ale
ściąganie butów było ostatnią z nich.
Patrząc na niego pomyślała, że pewnie robi
błąd. Postanowiła jednak, że podobnie jak
Scarlett, będzie się tym przejmować dopiero
jutro.
– Buty, proszę pani!
Kyle otworzył oczy, by sprawdzić, co się
dzieje.
Amanda chwyciła go za lewą nogę i usiłowała
ściągnąć z niej but. Nie schodził. Wzięła
głęboki oddech i spróbowała jeszcze raz.
Niestety z podobnym skutkiem.
Kyle z wyraźnym niesmakiem potrząsnął
głową.
– Proszę pani, nic pani nie wie o kowbojach.
Wszystko pani robi nie tak, jak należy.
– To jak mam to zrobić? – wzruszyła
ramionami.
– Musi pani stanąć okrakiem nad moją nogą i
pociągnąć.
Amanda odwróciła się do niego tyłem. Kyle
zaczął poruszać nogą między jej udami.
– Kyle!
– Słucham?
– Uspokój się!
– Tak, proszę pani.
Wciąż jednak nie dawał za wygraną. Amanda
czuła, że za chwilę spali się w ogniu pożądania.
Pociągnęła za but, tak mocno, że Kyle aż jęknął
z bólu, a następnie zajęła się butem z prawej
nogi. Cała operacja zajęła jej najwyżej parę
sekund.
– Co to miało być? – spytała, odwracając się w
jego stronę.
– Małe preludium – szepnął.
Rzuciła się na niego z pięściami. Kyle zaczął
okrywać pocałunkami całe jej ciało.
– Teraz już wiesz, dlaczego kobiety kochają
kowbojów – powiedział, odrywając się od niej
na chwilę.
– Jesteś niepoprawny – mruknęła, gładząc jego
policzki. Pociągnął ją ku sobie. Chcąc dowieść,
jak bardzo jest niepoprawny, zdarł z niej resztę
bielizny. Zawahał się tylko przy majteczkach.
Pochylił się i zaczął całować jej łono przez
cienki materiał. Amanda jęknęła. Jej palce
nerwowo gładziły płową czuprynę. W końcu
Kyle wyprostował się i jednym ruchem zsunął z
niej majteczki.
Spletli się w namiętnym uścisku. Całowali
swoje policzki, szyje, ramiona... Kyle wziął ją
pod siebie i zaczął pieścić jej nabrzmiałe
pożądaniem piersi. Amanda krzyczała, czując
napór męskiego ciała.
Kyle wycofał się. Jej biodra podążyły za nim w
oszalałym tańcu.
– Przepraszam na chwilę – powiedział,
głaszcząc ją uspokajająco po głowie.
Amanda westchnęła.
Kyle podszedł do spodni leżących na podłodze,
pochylił się i wyjął coś z kieszeni. Przez chwilę
stał odwrócony do niej tyłem. Potem rzucił się
na łóżko.
Amanda przeciągnęła dłonią po jego ciele.
Dotknęła jego męskości.
– Więc jednak jesteś dżentelmenem –
powiedziała, wyczuwając śliską powierzchnię
prezerwatywy.
Kyle poczuł nagły przypływ pożądania.
– W każdym calu – szepnął, biorąc ją w
ramiona. Amanda wciąż czuła jego męskość w
swojej dłoni.
– Myślę, że jesteś wielkim dżentelmenem...
– Amando! – Tak?
– Nie mogę już dłużej czekać! Całował jej
piersi.
Dziewczyna rozchyliła dla niego swe uda.
– Teraz zabiorę cię w daleką podróż – szepnął
jej do ucha.
Po chwili połączyli się. Czuli, że porwał ich wir
silniejszy niż wszystko, co znali do tej pory.
Kyle obejmował ją mocno. Amanda oplotła go
swymi udami. Nie interesowało ich nic, poza
zgodnym rytmem spragnionych siebie ciał.
Przemierzali razem olbrzymie połacie lądu i
morza. Odwiedzali wilgotne doliny i suche
amerykańskie prerie. Wraz z pierwszymi
osadnikami zakładali nowe osiedla. Kochali się
na workach z ziarnem i na sianie, bojąc się,
żeby nie przyłapał ich surowy ojciec Amandy,
Kochali się na wozie jadącym do Kalifornii.
Razem zrywali pomarańcze i podawali je sobie
ze śmiechem. Słodki sok spływał im po
brodach. Po raz pierwszy pływali nago w
wodach zatoki. Byli delfinami baraszkującymi
niewinnie w Pacyfiku.
Amanda krzyczała z radości.
Po tej niezwykłej podróży brakowało jej tchu.
Dyszała ciężko, tuląc do siebie Kyle’a.
W końcu oderwali się od siebie. Trwali w
bezruchu przez parę minut Amanda czuła, że
Kyle całuje jej ucho, nie miała jednak siły, by
się do niego przytulić.
– Przez ciebie musiałem zmienić scenariusz –
oznajmił.
– Mam nadzieję, że tego nie żałujesz.
– No cóż... – mruknął. – Było całkiem nieźle.
Jeszcze jedna taka sesja i nie mógłbym bez
ciebie wytrzymać...
– Czy chcesz powiedzieć, że to już koniec? –
spytała figlarnie Amanda.
Jej dłoń przesuwała się wolno po płaskim
brzuchu Kyle’a.
– Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Ty możesz
się nie krępować... – powiedział, uśmiechając
się tajemniczo. – Z przyjemnością popatrzę.
Amanda położyła się na brzuchu.
– Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
– Warunkiem?
Kyle skrzywił się. Takie słowa nie istniały w
jego słowniku.
– Właśnie.
– Słucham.
– Cóż – zaczęła Amanda – każdy z nas ma
ciemne sekrety...
– Czy chcesz, żebym ci zdradził moje? – Kyle
aż uniósł się na łokciach, chcąc jej się lepiej
przyjrzeć.
Pokiwała głową. Zamyślił się głęboko.
– Czekam...
Rozłożył ręce w bezradnym geście.
– Obawiam się, że nie mam żadnych...
– Niewierze.
Kyle uderzył otwartą dłonią w czoło. Sprawiał
wrażenie, jakby nagle przypomniał sobie coś z
przeszłości.
– Zaraz, zaraz. Pamiętam dwie stewardesy...
kiedyś... w samolocie...
– Dwie? W samolocie? – dziewczyna nie
wiedziała, czemu się bardziej dziwić.
– Tak. Ale to była sprawka mojego złego brata
bliźniaka.
Zaczęła bawić się jego jasnymi włosami.
– Opowiedz mi o nim.
– Nie mogę. Jest bardzo nieśmiały. Musiałem
mu obiecać, że nie będę o nim nikomu
opowiadał.
– Czy jesteś pewny, że twój zły brat bliźniak
naprawdę istnieje?
Pociągnęła go lekko za włosy.
– Jasne. To mój najwierniejszy towarzysz.
– Rozumiem.
Korzystając z chwili jej nieuwagi, przewrócił
się na bok i przytulił gwałtownie do Amandy.
– Co robisz?! – krzyknęła, bardziej podniecona
niż przestraszona.
– Zdecydowałem, że jednak nie będę patrzył –
wyjaśnił.
A potem szepnął do jej ucha coś, od czego
Amanda zarumieniła się aż po cebulki włosów.
Amanda obudziła się wczesnym rankiem.
Patrzyła na śpiącego Kyle’a. Wyglądał tak,
jakby zawsze tu był. Jego obecność to najlepszy
lek na samotność, której tak się obawiała.
Gdyby tylko Kyle ją kochał, wszystko byłoby
takie proste.
Jasne poranne światło sączyło się przez
szczeliny w zasłonach. Jeden z promieni kładł
się na głowie i ramionach śpiącego mężczyzny.
Kyle wyglądał tak niewinnie. Prawie jak
dziecko... Dziecko, które przeistacza się w
mężczyznę i doskonałego kochanka. Amanda
uśmiechnęła
się,
przypominając
sobie
szczegóły wczorajszej nocy.
Raz jeszcze spojrzała na niego. Nie mogła się
powstrzymać. Musiała go dotknąć. Z wahaniem
wyciągnęła dłoń. Kiedy się nie poruszył,
zaczęła gładzić jego ramiona.
Roześmiał się głośno i chwycił ją za rękę.
– Czy już umarłem? – spytał, otwierając jedno
oko. Dziewczyna spojrzała na niego z
niepokojem.
– Umarłeś? – powtórzyła.
– Bo mam wrażenie, że już jestem w niebie...
Ucałował delikatnie jej palce.
Amanda poczuła nagłe ukłucie w sercu. Takie
słowa wzruszyłyby ją do łez, gdyby
wypowiedział je zakochany w niej mężczyzna.
– To zabawne – odparła z przekąsem – bo ja
odniosłam wrażenie, że obcuję z diabłem.
Kyle roześmiał się jeszcze głośniej.
– Kochanie, co ja mam z tobą zrobić?
– Hm, jeśli rzeczywiście oczekujesz jakiejś
rady, to mogę ci jej udzielić....
Później, kiedy Kyle znajdował się w łazience,
Amanda zasiadła przed lustrem i zaczęła
szczotkować
włosy.
Przez
cały
czas
zastanawiała się, czy powiedzieć mu o
propozycji z Nowego Jorku.
Po chwili szum wody ustał i w drzwiach
pojawił się zupełnie mokry Kyle z ręcznikiem
na głowie. Zaczął się wycierać i jednocześnie
rozglądać po pokoju w poszukiwaniu
porozrzucanych części garderoby.
– Posłuchaj, Kyle – zaczęła niepewnie.
Spojrzał na nią. W lewej ręce trzymał
odnalezione dżinsy.
– Tak?
– Musimy porozmawiaj.
– Tak, rozumiem. Ja...
– Chodzi o pracę. – Amanda zdecydowała się
mu przerwać, zanim Kyle powie jakieś
głupstwo. – Chciałabym, żebyś wiedział, że
dostałam ciekawą propozycję. To dla mnie
życiowa szansa.
– Skąd? – rzucił krótko.
Amanda wymieniła nazwę stacji z Nowego
Jorku.
– Rozumiem – szepnął.
Zaczął wkładać dżinsy, unikając jej wzroku.
– Oczywiście przyjmiesz tę propozycję?
– Jeszcze nie wiem. Został mi tydzień do
namysłu. Kyle rozejrzał się po pokoju. Jego
koszula leżała tuż przy toaletce. Schylił się po
nią i zaczął wkładać ją bez słowa.
– Co, twoim zdaniem, powinnam zrobić? –
spytała i niemal do bólu zagryzła wargi.
Miała nadzieję, że tym razem usłyszy słowa,
które tak bardzo pragnęła usłyszeć.
– Mówiłem już. Nie powinnaś się wahać.
W końcu spojrzał na nią. W jego błękitnych
oczach nie było nawet cienia emocji.
Amanda westchnęła cicho. Więc jednak nie
poprosił jej, by została. Co prawda nie miała
zamiana poświęcać kariery dla mężczyzny,
ale... zyskałaby przynajmniej pewność, że
Kyle’owi choć trochę na niej zależy.
Podszedł do niej i podniósł z podłogi swój
kowbojski płaszcz. Przez chwilę wahał się, lecz
w końcu przerzucił go sobie przez ramię.
– Muszę już iść – powiedział i z uśmiechem
ucałował czubek jej nosa.
Amanda zrobiła gest, jakby chciała go
zatrzymać.
– Naprawdę myślisz, że powinnam przyjąć tę
propozycję? – spytała nieśmiało raz jeszcze.
Skinął głową.
– Przecież sama mówiłaś, że to twoja życiowa
szansa... Amanda spojrzała na niego ze łzami w
oczach.
– Ale co... – urwała.
– Z nami? – dokończył. Przytaknęła.
Kyle uśmiechnął się smutno.
– Cóż, załóżmy, że kochaliśmy się tylko w
wyobraźni. Odwrócił się powoli i wyszedł.
Przez pozostałą część tygodnia Kyle zajmował
się głównie wspominaniem nocy spędzonej z
Amanda. Miał wrażenie, że dziewczyna jest
wprost stworzona dla niego. Nigdy jeszcze nie
przeżył z nikim tak cudownych chwil.
Długo skrywane tęsknoty ujawniły się z nową
siłą. Dopiero teraz uświadomił sobie, że już
dawno odciął się od zewnętrznego świata.
Wystawił na sprzedaż swój publiczny
wizerunek,
natomiast
jego
prawdziwe,
skrywane głęboko „ja” żywiło się wyłącznie
produktami jego wyobraźni. Dopiero Amanda
potrafiła do niego dotrzeć i obudzić je na nowo.
Wiadomość o jej wyjeździe do Nowego Jorku
była jak cios w plecy. Właśnie chciał jej
zaproponować, żeby byli razem, kiedy
powiedziała mu, że musi odejść.
Kyle pragnął, by została, nie chciał jej jednak
do tego nakłaniać. Amanda musi sama
zadecydować o własnej przyszłości.
Spojrzał na kopertę, którą trzymał w dłoni.
Kiedy zobaczył jej torebkę na stoliku w
przedpokoju, nie mógł się oprzeć i... ukradł
bezczelnie kopertę Amandy.
Przysiadł na biurku i wziął nóż do papieru.
Cichy szelest otwieranej koperty był jak wyrzut
sumienia.
Sięgnął do środka i wyjął różową kartkę.
Widniało na niej zaledwie jedno zdanie:
Kyle!
Chciałabym kochać się jednocześnie z tobą i
twoim najlepszym przyjacielem.
Kyle roześmiał się tubalnie. Czuł, że zły nastrój
opuści! go na dobre. A to lisica!
Kyle oczywiście wiedział, że Amanda będzie
starała się wymyślić taki scenariusz, którego nie
będzie mógł zrealizować. Nie przypuszczał
jednak, że wpadnie na tak przewrotny pomysł.
Uśmiechnął się do siebie.
Dziewczyna igrała z ogniem.
Dobrze, może sobie jechać do Nowego Jorku.
Ale najpierw musi dowiedzieć się, czym jest
prawdziwa perwersja. Tak, aby miała co
wspominać.
Kyle postanowił, że Amanda spotka się z jego
złym bratem bliźniakiem.
Rozdział 11
W sobotę po południu Amanda usiadła przy
biurku z zamiarem opracowania recenzji
nowego filmu. Wzburzony umysł odmawiał
jednak posłuszeństwa. Nie widziała Kyle od
pamiętnego ranka. Była pewna, że jej unika, ale
nic na to nie mogła poradzić. Cóż, dostał to,
czego chciał, i jest teraz pewnie bardzo
zadowolony. Być może nawet cieszy się na
myśl, że Amanda już niedługo wyjedzie do
Nowego Jorku. Znała takich mężczyzn, którzy
jak ognia bali się dłuższego związku z kobietą.
Amanda miała nadzieję, że zachowa miłe
wspomnienia z nocy spędzonej z Kyle’em.
Okazało się jednak, że nie potrafi. Za bardzo
zaangażowała się, by teraz myśleć o tym jak o
pierwszej lepszej przygodzie.
Kiedy odezwał się dzwonek u drzwi, myślała o
Kyle’u. Piórem bezmyślnie rysowała na
czystym papierze różne esy-floresy.
Drgnęła.
– Amando! To był on.
– Idź sobie! – krzyknęła, chociaż z całego serca
pragnęła, by został.
– Amando, kochanie, wpuść nas do środka. –
Mówiłam, żebyś sobie poszedł.
– Niech pani lepiej otworzy – odezwał się obcy
głos z teksaskim akcentem.
Zaintrygowana podeszła do drzwi i przekręciła
klucz w zamku. Kiedy je otworzyła, zobaczyła
Kyle’a. Był sam.
– Wydawało mi się, że słyszałam też jakiś inny
głos – powiedziała z wahaniem.
– To był mój brat bliźniak, o którym ci
mówiłem – wyjaśnił. – Sądzę, że powinnaś go
poznać.
– Brat bliźniak? – Spojrzała na niego ze
zdziwieniem.
– Nie widzę tu nikogo.
– Wróci, wróci. Po prostu po coś go wysłałem.
Amanda zmarszczyła brwi.
– Tak? Po co?
Kyle uśmiechnął się szelmowsko.
– Przypomniałem sobie, że nie masz bitej
śmietany – wyjaśnił.
Teraz już wiedziała, że ją oszukuje. Żeby się
upewnić, rozejrzała się wokoło. O dziwo,
parking przed jej domem był pusty.
Kyle wykorzystał sytuację i wszedł do
przedpokoju.
– Kiedy wróci, to on przejmie pałeczkę –
mruknął nonszalancko.
– O czym ty, do diabła, mówisz?! Amanda z
trzaskiem zamknęła drzwi.
Diabelskie ogniki zamigotały w oczach Kyle’a.
Powoli sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął z
niej Ust Amandy.
– Ależ o tym, o tym. – Machnął jej przed
nosem różową kopertą.
– Skąd to masz?!
Dziewczyna rzuciła się jak tygrysica, próbując
mu ją wyrwać.
– Ukradłem ją. Była w twojej torebce. – W jego
głosie nie było słychać skruchy.
Amanda spojrzała na kopertę. Zauważyła, że
wystaje z niej kawałek różowej kartki.
– Tak, przeczytałem to, co napisałaś –
powiedział, widząc ślady przerażenia w jej
oczach. – Teraz obaj ją znamy.
– Obaj?
Kyle wzruszył ramionami.
– Tak, brat jest moim najlepszym przyjacielem.
Początkowo się wzbraniał, ale w końcu zgodził
się zaspokoić twoje... hm... dziwne żądanie.
– Ale przecież... – wyjąkała Amanda, patrząc
na niego z mieszaniną strachu i zdziwienia.
– Nie masz się czym przejmować – zapewnił ją.
– Brat nic nikomu nie powie. Zawsze
dotrzymuje słowa. Znam go od lat.
– Kyle, przecież nie możemy...
– Ależ możemy... Brat powiedział nawet, że to
niezły pomysł. Oczywiście jest znacznie
bardziej zepsuty... Pamiętasz te stewardesy...
– Kyle!
– Słucham? – spytał niewinnie.
– Myślałam... to nagłe... wiesz... – plątała się
dziewczyna.
– Nic nie wiem.
Kyle rozłożył dłonie w bezradnym geście.
Amanda wyjąkała kolejne, nieskładne zdanie.
– Czy chcesz powiedzieć, że to ~ wskazał
kopertę – nie jest twój scenariusz? Że byłaś
nieuczciwa? Czy to właśnie chcesz wyjaśnić?
Amanda westchnęła. Wszystko wskazywało na
to, że wpadła z deszczu pod rynnę.
– Nie, to jest moja fantazja Nigdy jednak nie
odważyłabym się...
– Nawet ze mną? – przerwał.
Amanda przymknęła oczy. Pomyślała, że nawet
Kyle’a nie stać by było na coś takiego. Cały
czas blefował. Jego zły brat bliźniak z całą
pewnością w ogóle nie istnieje...
Uśmiechnęła się.
Dobrze, przyjmie wezwanie. To jedno –
ostatnie. A potem przez całe życie będzie
wystrzegać się mężczyzn podobnych do Kyle’a.
Kyle uśmiechnął się złowieszczo, widząc jej
reakcję.
– Jest jeszcze jedna sprawa – mruknął. – Nie
wiem, czy ci mówiłem, ale brat jest bardzo
nieśmiały. Zgodził się, ale pod warunkiem, że
będziesz miała zawiązane oczy...
Wyciągnął jedwabny szalik z wewnętrznej
kieszeni marynarki.
Więc tak to sobie zaplanował. Chciał dalej
ciągnąć grę. Nie miał zamiaru się poddać.
– Dobrze – szepnęła, siadając na kozetce. – Ale
powiedz przynajmniej, jak ma na imię.
– Lyle – Lyle?
– Mama pochodziła z Anglii – powiedział Kyle
takim tonem, jakby to wszystko wyjaśniało.
Amanda zachichotała. Nigdy nie znała kogoś,
kto nosiłby bardziej idiotyczne imię. Po chwili
opanowała się jednak.
– Dobrze, więc postaraj się z... Lyle’em, żeby ta
zabawa wypadła naprawdę dobrze. Jeśli nie
wypali, nigdy wam tego nie daruję.
– Spokojna głowa. – Kyle mrugnął do niej
szelmowsko. – Mama zawsze mówiła, że jeśli
coś nie uda się jednemu z nas, zawsze dokona
tego dragi. Podszedł do niej z szalikiem w
dłoni.
– Zdaje się, że Lyle wraca – dodał po chwili.
Amandzie chciało się śmiać. Kyle naprawdę
świetnie odgrywał swoją rolę. Zastanawiała się,
jak daleko może się posunąć.
Usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi.
– Przywitaj się Lyle – usłyszała głos Kyle’a.
– Dzień dobry pani. Czy jest pani pewna, że ma
na to wszystko ochotę? Brat ma czasami
zwariowane pomysły. Czy opowiadał pani o
stewardesach? Zaraz... – usłyszała stłumiony
chichot – Zdaje się, że to jednak byłem ja. Jak
to się człowiekowi czasem myli...
– Jest pewna – oznajmił Kyle, nie czekając na
jej odpowiedź.
Amanda poczuła delikatną, lecz dojmującą
pieszczotę. Ktoś gładził jej szyję, ramiona i
fragment ciała tuż nad piersiami.
– Jest wspaniała, Kyle. Ma taką delikatną skórę.
To, co nastąpiło później, przekraczało
najśmielsze wyobrażenia Amandy. Nagle
okazało się, że siedzi naga na kozetce. Wokół
rozlegały się szmery i szepty, jakby otaczał ją
tłum nieznanych mężczyzn. Bała się, a
jednocześnie płonęła z pożądania.
Siedziała z rozchylonymi udami. Nie mogła ich
zacisnąć. Była zbyt podniecona.
Kyle i... Lyle dokonywali cudów. Byli
wszędzie. Pieścili jej wargi i stopy, bez wahania
anektowali piersi i uda. Wydawało jej się, że
otaczają setka ramion, że nieznana siła wdziera
się do wnętrza jej ciała.
Nagle usłyszała trzaśniecie drzwi wejściowych.
– Kyle! – krzyknęła.
– Przykro mi, kochanie, ale Kyle już wyszedł.
Musi obejrzeć jakiś film. Nie przejmuj się, ja
jestem wolny...
Poczuła, że ktoś zerwał jej szalik z głowy.
Zamrugała oczami. Niemal się zdziwiła, kiedy
okazało się, że przed nią stoi Kyle.
– Nie mogłem już dłużej wytrzymać –
powiedział. – Nie jestem jednak tak
perwersyjny jak Lyle.
Amanda uśmiechnęła się.
– Przekaż mu ode mnie ten pocałunek.
Kyle porwał ją w ramiona i zaniósł po schodach
do sypialni. Gdy położył ją na łóżku, Amanda
zachichotała.
– O co chodzi?
– Ja jestem naga, a ty ubrany. To
niesprawiedliwe – poskarżyła się.
– Tak jest lepiej – zapewnił ją.
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że jesteś
nieśmiały... ?
– Tylko w ubraniu. Kiedy się rozbiorę,
wstępuje we mnie zwierzę.
– Wcale się nie boję – szepnęła. – Rozbieraj się
szybko. Kyle wstał z łóżka i stanął tyłem do
lustra, przed którym Amanda rozbierała się
wczoraj.
– Skoro nalegasz...
Bez mrugnięcia okiem rozpiął zamek i zdjął
dżinsy.
Amanda nie wytrzymała. Rzuciła się na niego z
krzykiem. Upadli na podłogę. W starych
filmach, które oboje tak lubili, w tym
momencie następowało wyciemnienie.
I tak dzień po dniu odkrywali w sobie wciąż
nowe pokłady inwencji. Byli niezmordowani.
Ale czas biegł nieubłaganie. Amanda musiała w
końcu podjąć decyzję dotyczącą jej przyszłej
pracy.
Oczywiście wiedziała, że Trent będzie chciał
odnowić umowę. Ich programy cieszyły się
przecież ogromną popularnością. Zresztą
polubiła Noaha za jego spokój i fachowość.
Trudno by jej było go porzucić.
Jeszcze trudniej byłoby opuścić Kyle’a. Kilka
razy próbowała z nim rozmawiać o nowej
posadzie. Bez rezultatu. Kyle zawsze potrafił
skierować rozmowę na jakiś inny temat.
Niejednokrotnie zastanawiała się, jaki wpływ
miałoby jej nowe zajęcie na ich związek. Czy
Kyle byłby w stanie pogodzić się z tym, że
pracuje w większej stacji i lepiej zarabia? Nie
miałby wyboru. Amanda nie chciała żyć tak jak
jej matka.
Ale nie chciała również rozstawać się z
mężczyzną, którego kocha.
Zaczęła zbierać się, żeby zdążyć na kolację, na
którą umówiła się z Kyle’em. Wyszła w
pośpiechu i natychmiast ruszyła w stronę
samochodu. Na przednim siedzeniu znalazła
dużą białą kopertę z jej imieniem wypisanym
znajomym charakterem pisma. Zrozumiała, że
nie musi się spieszyć.
Amando, ukochana!
To naprawdę wstyd, że mój brat, Kyle, kazał mi
wyjść akurat w momencie, kiedy zaczynało się
robić interesująco.
Zapewne brat mówił ci, że jestem zły – To tylko
połowa prawdy, W rzeczywistości jestem
bardzo zły.
Posłuchaj.
Jedziemy pociągiem przez równinę. Kelner
przyniósł ci właśnie kawę. Z rozkoszą wdychasz
jej aromat. Nagłe widzisz, że wagon
restauracyjny jest prawie pusty. Siedzi tam
tytko dwóch mężczyzn przy stoliku przykrytym
białą serwetą.
Siedzimy jeden obok drugiego. To dziwne.
Mamy przecież tyle miejsca... Nagle przestajesz
się dziwić. Jesteśmy przecież skuci kajdankami.
Jeden z nas to przestępca. Tak, właśnie ten, na
którego patrzysz.
Wzdychasz lekko, kiedy nasze oczy spotykają
się. Dopiero teraz zaczynasz rozumieć, że
obserwuję cię od paru minut.
Nie, nie spuszczę wzroku.
Ty też nie możesz ode mnie oderwać oczu.
Patrzysz jak urzeczona. Serce bije ci coraz
szybciej. Na twarzy masz ceglaste rumieńce.
No, udało ci się. Spojrzałaś w bok. Ukradkiem
dopijasz kawę, podnosisz się z miejsca...
Gdziekolwiek pójdziesz, nie zapomnisz już
nigdy błękitnych oczu i bezczelnego uśmiechu.
Ktoś puka do drzwi twojego przedziału.
Okazuje się, że przypadkiem mamy wykupione
miejsca tuż obok twego.
W przedziale jest pusto. Siadamy naprzeciwko.
Mój prześladowca pogrąża się w drzemce.
Patrzysz na mnie. Czerwienisz się. Boisz się, że
zgadnę, o czym myślisz. Wiem, o czym myślisz,
Amando.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że stać mnie na
wszystko. Jestem taki męski. Bezwiednie
rozchylasz usta i zwilżasz wargi językiem.
Wiesz, że jestem niebezpieczny, ale nie boisz
się. Nawet najlżejszy ruch może obudzić
śpiącego mężczyznę. Dlatego pozwalasz sobie
na te prowokacyjne myśli i gesty.
Chcesz się mną bawić jak kot myszą. Odwrócić
role. Wydają ci się równie nierealny jak
wytwory twojej fantazji.
Dotykam cię dłonią w czarnej rękawiczce. Nie
wieszczy to sen, czy rzeczywistość. Zaczynasz
rozpinać guziki mojej koszuli. Czuję twój język
na moim ciele. Ostrożnie, Amando.
Och, nie chcesz być ostrożna. Zaczynasz
namiętnie pieścić całe moje ciało. Siedzę
nieporuszony i patrzę na twoje włosy tuż przy
mojej piersi Zdaje się, że bardzo ci się
spodobała blizna na moim brzuchu.
Powoli rozpinasz guziki przy moich spodniach i
sięgasz w głąb, aby poczuć moją męskość.
Pociąg zwalnia. Więc to był tylko sen. Patrzysz
na mnie. Jesteś pewna, że nie wiem, o czym
marzyłaś.
Skąd ta pewność, Amando? Spójrz mi głęboko
w oczy. Wiem o tobie wszystko. Mogę wszystko.
Nie wierzysz? Popatrz. Wysuwam teraz dłoń z
kajdanek, żeby rozetrzeć nadgarstki. To takie
niewygodne.
Mrugam do ciebie porozumiewawczo i znowu
umieszczam dłoń w dawnym miejscu.
Teraz wiesz, że gdzieś na trasie na pewno
ucieknę. Wiesz również że wrócę, żeby skończyć
to, co zaczęliśmy. Lyle.
Amanda złożyła list i wciągnęła głęboko
powietrze. To nie było uczciwe. Jak można go
teraz zostawić i wyjechać do Nowego Jorku.
Zdecydowała, że zrobi zakupy. Miała nadzieję,
że to ją trochę uspokoi. Uwielbiała zakupy,
zwłaszcza
w
dużych
sklepach
samoobsługowych.
Kiedy wjechała z wózkiem między półki, z
trudem zdołała sobie przypomnieć, czego jej
brakuje. Wciąż myślała o liście, o historii w
pociągu.
Kupiła trochę warzyw, a następnie przesada do
stoiska z pieczywem. Miała ochotę na
francuskie bagietki. Nagle wydało jej się, że
widzi sylwetkę Kyle’a. Przetarta oczy. Zaczęła
się obawiać, że ma już przywidzenia.
Nie myliła się jednak. Tuż obok pojawił się
Kyle w wytartych, kusych dżinsach. Bez słowa
pchnął do przodu swój wózek. Oboje podeszli
do kasy.
– Gdybyś był dżentelmenem, nie zabrałbyś
ostatniej paczki tych ciastek – powiedziała,
wskazując markizy. Kyle uśmiechnął się do
niej.
– To zabawne, ale nie mogę bez nich zasnąć –
ciągnęła Amanda.
Zawahał się na moment, ale po chwili schował
ciastka do swojej torby.
– Przyniosę ci je później – powiedział.
Amanda ze ściśniętym sercem patrzyła, jak
Kyle oddala się bez pożegnania. Miała
nadzieję, że dotrzyma słowa. Tej nocy
rzeczywiście nie zasnęłaby bez tych ciasteczek.
– Kyle! – krzyknęła.
Jakby czekał na te słowa. Natychmiast odwrócił
się i zaczął iść w jej kierunku.
– Timmy, uważaj! – usłyszała ostry kobiecy
głos. Cofnęła się odruchowo.
Za późno. Poczuła, jak rozpędzony wózek
wjeżdża na nią z tyłu. Siła uderzenia pchnęła ją
do przodu. Wyleciała jak z procy. Zanim upadła
na podłogę, chwyciła się kurczowo czegoś
miękkiego, co znajdowało się przed nią.
Leżała bez ruchu, bojąc się otworzyć oczy.
Nagle poczuła, jak silne męskie ramiona
podnoszą ją w górę..
– Nic ci się nie stało? – Kyle był wyraźnie
zaniepokojony.
Otworzyła oczy. W jednej ręce trzymała
olbrzymi kawał jego dżinsów. Zgnieciona torba
z ciastkami leżała na podłodze.
Dopiero po chwili zrozumiała, co się stało.
Amanda zaczerwieniła się. Kyle stracił niemal
połowę spodni. Najwyraźniej nosił je przez
kilka ładnych sezonów.
– N... nie, nic takiego – wyjąkała Spojrzała na
Kyle’a. Wcale nie był zawstydzony. Patrzył na
nią tak, jakby specjalnie chciała zedrzeć z niego
te stare dżinsy.
– Teraz będziesz musiała wyjść za mnie –
powiedział, patrząc na zgnieciona ciasteczka. –
Jest taki stary przesąd.
Niestety, tematu małżeństwa nie poruszali już
tego wieczoru. Kiedy dotarli do domu, Amanda
kazała mu włożyć swój szlafrok, a sama zabrała
się do zszywania dżinsów. Nie wiedziała, czy
ma to jeszcze sens, ale wydawało się jej, że
powinna to zrobić.
Kiedy skończyła szycie, wyszła do kuchni,
żeby przygotować sałatkę.
Kyle nie przebrał się do kolacji. Zdaje się, że
czuł się dobrze w byle czym.
Zjedli sałatkę. Kyle pomógł jej pozmywać, a
następnie rozsiadł się na kozetce, żeby obejrzeć
wybrany przez nią film.
– Znakomicie – mruknął, widząc czołówkę. –
Aktorka, która grała żonę syna Vernera, była
naprawdę dobra.
Amanda lubiła „Długie gorące lato” z nieco
innych względów.
– Wolę głównego bohatera – powiedziała,
mrużąc oczy.
– Chyba żartujesz?!
– Nie, mówię poważnie.
– Ten aktor jest wprawdzie bardzo seksowny...
– zaczął.
– Właśnie.
– Amando, zadziwiasz mnie! Myślałem, że
jesteś prawdziwą intelektualistką i nie dasz się
oczarować nędznemu aktorzynie w przykusych
dżinsach...
Amanda roześmiała się.
– Niewierze, żeby jakakolwiek kobieta
pozostała na to obojętna.
Oczywiście żartowała, ale w to nie jej głosu
było coś, co go zaniepokoiło. Kyle pomyślał o
swoich dżinsach. Ciekawe, jak rozwinąłby się
ich związek, gdyby nie musiała wyjechać?
Amanda prawie nie oglądała filmu. Bez
przerwy zastanawiała się nad propozycją z
Nowego Jorku. Wiedziała, że nie chce
pozostawać w cieniu Kyle’a... Ale jednocześnie
miała wrażenie, że wcale nie jest w cieniu.
Dzięki uporowi i pracy stała siej ego
równorzędną partnerką.
Mniej więcej po godzinie miała gotową
odpowiedź. Uznała, że związek z Kylem zbyt
wiele dla niej znaczy, by przerywać go tak
nagle. Stwierdziła, że ma jeszcze dużo czasu,
żeby rozwinąć skrzydła i zacząć pracować dla
firmy tak poważnej jak Westec.
Wprost nie mogła doczekać się chwili, kiedy
będzie mogła powiedzieć o tym Kyle’owi.
Połaskotała go delikatnie w ucho.
– Przestań. Nie mogę skupić się na filmie.
Amanda nie dawała za wygraną.
Po chwili świat wokół niej zawirował. Nie
wiedziała, co się dzieje. Leżała na podłodze.
Kyle siedział na niej okrakiem z łobuzerskim
uśmiechem na ustach.
– Więc chcesz się ze mną bawić, tak?
Kyle lewą ręką trzymał jej dłonie, a prawą
zaczął ją łaskotać pod pachami.
– Nie, nie! Proszę! – pisnęła.
– Dobrze, ale co z tego będę miał?
– Mogę obiecać, że nie przyjmę pracy w
Nowym Jorku. Kyle nagle spoważniał.
– Co?! – krzyknął, puszczając jej dłonie.
– Jeśli przestaniesz mnie łaskotać, nie podejmę
pracy w Westec.
– Chyba żartujesz. Pokręciła głową.
Kyle spojrzał na nią z zainteresowaniem.
– Dlaczego podjęłaś tak niemądrą decyzję? –
spytał.
– Nie wiem. Może uznałam, że będzie mi
brakowało twoich światłych rad...
– Nie bądź niemądra. Powiedz poważnie.
Wzruszyła ramionami.
– Czułabym się głupio porzucając Trenta po
paru miesiącach.
Kyle wyglądał na zadowolonego z jej decyzji,
ale nie rozmawiali już o tym później. Do końca
tygodnia mieli jeszcze sporo pracy. Musieli
nagrać kolejny odcinek „Ekranu i sceny”.
Oglądali więc razem filmy, chodzili na imprezy
organizowane przez KCNX i kochali się do
utraty sił.
Pod koniec tygodnia Kyle obwieścił, że
chciałby mieć trochę spokoju w czasie
weekendu. Przepraszał ją, ale jak twierdził,
musiał się zastanowić nad pewnymi rzeczami.
Amanda obawiała się, że źle go oceniła. Być
może miał jej już dosyć. Minęło prawie półtora
tygodnia! Miała nadzieję, że Kyle wytrzyma z
nią dłużej. Znacznie dłużej.
Czyżby się myliła?
Rozdział 12
Wstał piękny; wiosenny poranek. Amanda
pootwierała wszystkie okna i zabrała się do
prasowania
koszul
Kyle’a.
Przełączyła
telewizor na MTV i podśpiewywała wraz z
występującymi w programie gwiazdami.
W zasadzie nie lubiła prasowania. Postanowiła
nawet, że po Ślubie będą oboje zamawiać
prasowanie w pralni. Jednak ranek był tak
ładny, że praca szła jej wyjątkowo sprawnie.
W końcu mogła odstawić żelazko i powiesić
świeże i pachnące koszule w szafie w
przedpokoju. Kyle zabierze je przy okazji
najbliższej wizyty.
Wyłączyła telewizor i wyszła do kuchni. Po
chwili wróciła ze szklanką mleka i chrupiącą
bułeczką. Tak wyposażona zabrała się do
przeglądania porannej prasy.
Przeczytała nagłówki na pierwszej stronie, a
następnie przerzuciła parę kartek i zagłębiła się
w lekturze programu teatralno-filmowego na
przyszły tydzień. Chciała znaleźć: filmy, które
będą musieli obejrzeć z Kylem. Dopiero po
chwili
zauważyła,
że
obok
programu
telewizyjnego umieszczono niewielkie: zdjęcie
Kyle’a, anonsujące „Ekran i scenę’’. Pod
zdjęciem, znajdowała. się krótka notatka:
Z najnowszych plotek, jakie dotarty do nas z
KCNX, wiemy, że zabójczoprzystojny Kyle Fox
(na zdjęciu) otrzymał propozycję nie do
odrzucenia z nowojorskiej stacji Westec.. Czy
Kyle da się porwać do Nowego Jorku? I co na
to jego partnerka z „Ekranu i sceny”, Amanda
Butterworth ?
Amanda cisnęła gazetę. Wstała i przez chwilę
zastanawiała się, co ma zrobić.
Weszła do przedpokoju i Otworzyła szafę..
Koszule: Kyle’a, jedna za drugą, wędrowały na
podłogę. Związała je w jeden tłumok, a
następnie kopniakiem wyrzuciła przed drzwi
wejściowe.
Była wściekła. Rozpięła złotą bransoletkę z
diamentami, którą otrzymała od Kyle’a, Przez
chwilę wahała się, co z nią zrobić. W końcu
rozwiązała tłumok i włożyła ją do środka
Związała go i jeszcze raz kopnęła w bezsilnej
złości.
Ocierając łzy weszła do domu. Trzasnęła
drzwiami. Jaka była głupia, jaka beznadziejnie
naiwna... Trzęsącą się dłonią wykręciła
zastrzeżony numer KCNX.. Odebrał Toby.
– Czy jest tam gdzieś szef? – spytała bez
dłuższych wstępów..
– Tak – powiedział chłopak. – Niedawno go
widziałem. Zaczekaj chwilę.
– Nie, To nie ma sensu. Po prostu powiedz mu,
że zaraz przyjeżdżam.
Toby o nic nie pytał. On również czytał
poranne gazety.
– Pewnie się przeniesie do Nowego Jorku... –
powiedziała z rezygnacją do Trenta siedzącego
za biurkiem.
– Wcale bym się nie zdziwił. Noah był
uosobieniem stoicyzmu.
– Nie jesteś na niego wściekły?
– Niby dlaczego? Amanda potrząsnęła głową.
– No, że zostawia nas... ciebie? I to w takiej
chwili. Czy nie masz z nim jakiejś umowy,
której musiałby dotrzymać?
Noah pokręcił głową i sięgnął po kolejną
miętówkę. Było mu przykro widzieć Amandę w
takim stanie.
– Zdaje się, że jego ostatnia umowa wygasła
jakieś trzy miesiące temu.
– Co takiego?! Wzruszył ramionami.
– Kyle był ostatnio bardzo niespokojny. Nie
chciał się z nikim wiązać. Ponieważ
popularność „Ekranu i sceny” spadała, nie
przejmowałem się zbytnio tą umową.
Amanda poczuła ukłucie w sercu, słysząc te
uwagi na temat Kyle’a. Podeszła do okna i
zaczęła obserwować rzekę.
– Ale teraz program jest bardzo popularny –
szepnęła. Noah musiał mieć znakomity słuch.
– Wiem o tym i chciałbym go zatrzymać. Nic
jednak nie mogę zrobić. Lubię tego chłopaka.
Kiedy
powiedział
mi
o
tej
ofercie,
pogratulowałem mu ze szczerego serca.
Dziewczyna odwróciła się i w paru susach
dopadła biurka. – Więc mówił o tym
wcześniej?! – krzyknęła. – Dlaczego nic o tym
nie wiedziałam?!
Trent spojrzał na nią badawczym wzrokiem.
– A czy ty poinformowałaś mnie o swojej
ofercie? – spytał.
Amanda westchnęła głęboko.
– Wiedziałeś... – wyrwało jej się.
– Gdybyś pracowała w tym zawodzie tyle lat co
ja, wiedziałabyś, że w naszym światku nie ma
żadnych sekretów.
Dziewczyna opadła bezsilnie na najbliższe
krzesło.
– Powiedziałabym ci, gdybym zdecydowała się
przyjąć tę pracę. Ale nie chcę pracować w
Westec. Między innymi ze względu na ciebie...
Noah wstał i podszedł do okna.
– To jakaś komedia nieporozumień. Odchodzę
z KCNX za dwa miesiące. Mówiłem o tym
Kyle’owi.
– Na zawsze?
– Nie, biorę roczny urlop. To pomysł mojej
żony. Wie, jak bardzo lubię żeglować i dlatego
namówiła mnie na kupno jachtu. Popływamy
sobie to tu, to tam. Nigdzie nie będziemy się
spieszyć.
Noah westchnął i potarł dłonią pokryte
zmarszczkami czoło.
– Cudowna kobieta – dodał zupełnie bez
związku. Jego rozmarzony wzrok świadczył o
tym, że mówi o żonie. Amanda nie miała w tej
chwili do niego żadnych pretensji.
– Wspaniale – oznajmiła. – Życzę ci
wszystkiego najlepszego. Zaraz, jak to się
mówi, kila wody pod stopą... !
Roześmiała się czując, że popełniła błąd. Trent
jednak zachował powagę.
– Dlaczego nie przyjęłaś propozycji z Westec?
Śmiech zamarł jej na wargach.
– Popełniłam błąd. Tak naprawdę, to nie
wiedziałam,
co
robię
–
powiedziała,
zastanawiając się, czy Trent dostrzeże ukrytą w
tych słowach aluzję.
– Co zrobisz, jeśli Kyle przyjmie ich
propozycję?
– Chyba umrę... – szepnęła.
Brzegiem rękawa wytarła łzę, która pojawiła się
na jej policzku.
– Cóż – Noah westchnął, patrząc na jej
nieszczęśliwą minę – ostrzegałem cię przed
nim.
– Pamiętam. – Amanda pociągnęła nosem.
– Tak, Kyle ma sposoby, żeby radzić sobie z
ludźmi, Jest coś w tym chłopaku.
Czerwony telefon stojący na biurku rozdzwoni!
się jak oszalały. Noah podniósł słuchawkę.
– Tak, odbiorę – potwierdził i przełączył się na
drugą linię. Amanda wstała, nie chcąc
przeszkadzać. Trent powstrzymał ją gestem.
– Zgodziłeś się, co? – mruknął do słuchawki. –
Dobrze. Dobrze. Spotkamy się po twoim
powrocie.
Odłożył słuchawkę, nie patrząc na Amandę.
– I co?
Bez trudu odgadła, kto dzwonił – Powiedział,
że chce z tobą porozmawiać.
– A praca?
– Waśnie dzwonił z Nowego Jorku.
Tej nocy suche chusteczki skończyły jej się
bardzo szybko. Amanda musiała używać
papieru toaletowego, żeby osuszyć łzy.
Siedziała na kozetce, otulona starym kocem i
cichutko płakała.
Jeszcze raz wytarła czerwony nos i poszła do
łazienki, żeby przynieść sobie nową rolkę.
Kiedy zerknęła do lustra, stwierdziła, że
wygląda okropnie. Włosy miała w nieładzie,
usta wykrzywione, a paznokcie poobgryzane.
Co prawda myślała, że skończyła już z tym
nałogiem, ale okazało się, że nie jest to takie
proste.
Wróciła na kozetkę. Nawet nie poruszyła się,
słysząc dzwonek do drzwi. Nie miała ochoty na
żadne spotkania.
Po chwili wyszła do kuchni, żeby zrobić sobie
herbatę. Na podłodze w przedpokoju leżała
duża, biała koperta. Schyliła się, a wtedy
dzwonek odezwał się ponownie.
Odruchowa przekręciła klucz w zamku i
nacisnęła klamkę.
– To ty?! – krzyknęła.
Kyle’a było ledwie widać zza wielkiego
naręcza białych róż.
– Czyżbyś spodziewała się kogoś innego? –
spytał i spojrzał na nią przenikliwie.
– Przede wszystkim nie spodziewałam się
ciebie! – wypaliła.
Kyle włożył stopę między drzwi, dzięki czemu
mogli sobie jeszcze raz spojrzeć w oczy.
– Chcę, żebyś sobie poszedł.
– Nie, nieprawda. Chcesz przecież, żebym
został.
Amanda
wybuchnęła
płaczem.
Najgorsze było to, że Kyle miał rację.
– O co chodzi? – spytał.
Dziewczyna opuściła ręce. Wszedł do środka i
wziął ją w ramiona, scałowując łzy z jej
policzków.
– Specjalnie nie przyjęłam tej pracy, a ty... ty...
– zacięła się.
– W porządku, kochanie – powiedział,
głaszcząc ją po policzku. – Popatrz,
przyniosłem ci róże.
Amanda nawet na nie nie spojrzała. Dłoń
Kyle’a zawisła w powietrzu i kwiaty posypały
się na podłogę.
– Nie chcę róż. Nie chcę od ciebie niczego!
Przyjąłeś tę pracę, chociaż ja odrzuciłam ich
propozycję. Jesteś wstrętny.
Kyle spojrzał na nią z litością.
– Więc dlatego tak się zachowujesz? Myślałem,
że masz do mnie więcej zaufania. Oczywiście,
przyjąłem tę pracę, ale pod warunkiem, że to ty
będziesz moją partnerką.
Amanda nie mogła wydusić z siebie ani słowa.
– Pod... ty... pa... – bełkotała bez związku.
– Czy nie rozumiesz, że chcę, żebyś była moją
partnerką na całe życie. Już nie możemy się
rozstać. Kocham cię, Amando.
Dziewczyna zawahała się, nie wierząc własnym
uszom. Kyle wskazał kopertę, którą wciąż
trzymała w dłoni. Spojrzała na nią. Kyle
pokiwał głową.
Otworzyła ją, tak jak jej kazał. Wewnątrz była
niewielka kartka:
Amando, kochanie!
Czy wyjdziesz za mnie za mai? Obiecuję, że
będę cię kochał aż do śmierci. Zawsze twój,
Kyle.
Tym razem w jej oczach pojawiły się łzy
szczęścia. Kyle podał jej chusteczkę.
– Czy to znaczy, że się zgadzasz?
Kiwnęła
głową
i
wybuchła
jeszcze
głośniejszym płaczem.
Kyle wziął jej rękę i wsunął na serdeczny palec
zaręczynowy pierścionek z szafirem.
– Kupiłem go w Nowym Jorku – wyjaśnił.
Wzięli się za ręce. Amanda odrzuciła koc i
zdecydowała, że spacer będzie znakomitym
początkiem ich narzeczeństwa.
Kiedy wychodzili, Kyle potknął się o leżący
nieco z boku tłumok.
– Co to takiego? – spytał.
– Nic ważnego. Nie zwracaj na to uwagi. Oczy
Amandy lśniły jak gwiazdy.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też, Amando.
Uśmiechnęli się do siebie. Był to jej pierwszy
uśmiech tego dnia.
EPILOG
Amanda weszła do pokoju, żeby się przebrać,
tej nocy mieli zamiar świętować z Kyle’em
pierwszą rocznicę ślubu. Z pobliskiej łazienki
dobiegał szum wody. Uśmiechnęła się i już
chciała zrzucić z siebie szlafrok, aby nago
wślizgnąć się do pełnego pary pomieszczenia,
kiedy jej wzrok padł na kopertę leżącą na ich
szerokim małżeńskim łożu.
Sięgnęła po nią z uśmiechem. Oparta głowę o
poduszkę, zastanawiając się, co znowu mógł
wymyślić Kyle.
Amando!
Myślałem, że rozumiesz, iż jako bardzo
poważny i wpływowy człowiek, nie znoszę
sytuacji, w których nie wykonuje się moich
poleceń. Spójrz przed siebie, Amando, Na
komódce leżą moje koszule.
Więc tak, nie chcesz prasować! Czy na pewno
wiesz, na co się decydujesz?
Dobrze, chodźmy do mojego biura. Będę musiał
z tobą porozmawiać.
Wejdź, proszę. Usiadł. Zaraz wrócę, powiem
tylko sekretarce, żeby nie łączyła żadnych
rozmów.
Tak, o czym to mówiliśmy ?Aha, o twoim
zachowaniu. Za – stanów się, Amando.
Dokładnie sobie wszystko przemyśl.
Co? Twierdzisz, Że nie masz zamiaru prasować
moich koszul?!
Czy widzisz ten krawat? Podejdź bliżej i
wyciągnij przed siebie ręce.
Czy nie za mocno cię skrępowałem ?Milczysz
?Ależ uwolnię cię, kiedy tylko obiecasz, Że nie
będziesz już krnąbrna. Och, jaka jesteś uparta.
Bardzo
tutaj
gorąco.
Chyba
zdejmę
marynarkę... Czy nie sadzisz, Że to przez
słońce? Tak, zaraz opuszczę rolety.
Zrobiło się bardzo ciemno. Zaraz znajdę
lampkę. Mam nadzieję, że się nie boisz
ciemności. Możesz przyjść do mnie i usiąść mi
na kolanach.
Tonie prośba. To rozkaz.
Świetnie. Czy widzisz moją koszulę? Tak bardzo
lubię, kiedy jest miękka i wyprasowana. Zaraz
dotknę nią twojego policzka, żebyś mogła
zrozumieć, o co mi chodzi.
Dlaczego tak patrzysz? Czyżbyś nigdy nie
widziała
nagiej,
męskiej
piersi?
Ach,
rozumiem... nie widziałaś takiego torsu. Dużo
trenuję, to prawda. Kobiety lubią mężczyzn
wysportowanych. Ty też, czyż nie?
Gdybyś obiecała, że będziesz mi prasować
koszule, pozwoliłbym ci dotknąć mojego torsu...
Nie?
Oczywiście wszystko zależy od ciebie. Chcę,
żebyś zgodziła się na to dobrowolnie.
Popatrz, mam niezłe bicepsy. Nie spodziewałaś
się tego, Że są aż tak twarde?
Zaczekaj, zaraz przeniosę cię na biurko.
Mógłbym to zrobić nawet jedną ręką.
Czy jest ci wygodnie ? Nie, nie mogę rozwiązać
ci rąk.
Musisz obiecać, że wyprasujesz koszule. Może
potrzebna ci mała zachęta, co ?
Może zrobię ci masaż? Połóż nogę na moich
kolanach. Najpierw stopa, potem łydka,
potem...
Dobrze, dam ci jeszcze jedną szansę. Rozwiążę
ci ręce. Spróbuj przekonać mnie, żebym
zamawiał prasowanie w pralni. Jak? Och, to
już twoja prywatna sprawa.
Zaczekaj. Co robisz? Przecież teraz trzeba
będzie prasować również twoją bluzkę. Nie
zależy ci? Dobrze.
Uważaj, tutaj nie było sprzątane od
wczoraj/Pobrudzisz swoją bieliznę/Co, chcesz,
żebyśmy zrobili to na biurku ?
No, nie wiem. Nie mam pojęcia... Och,
Amando! Już idę. pozwól mi tylko zdjąć
skarpetki i slipy.
Amando! Jesteś szalona!
Amanda drżącymi dłońmi schowała list pod
poduszkę. Później będzie czas, by dołączyć go
do kolekcji związanej różową wstążką.
Kiedy podniosła głowę, zobaczyła, ze stoi
przed nią przepasany ręcznikiem Kyle.
– Jesteś niepoprawny, wiesz? – szepnęła,
sięgając po ręcznik.
– Ta nie ja, to Lyle – odrzekł z figlarnym
uśmiechem.
– Ach, wobec tego przekaż mu, że wpadnę do
niego do biura. Powiedzmy, jutro o trzeciej.
– Czy to znaczy, że nie wyprasujesz jutro
moich koszul? Skinęła głową. Kyle westchnął z
rezygnacją.
– Czy chcesz się rozwieść? – spytała.
– Przecież nawet się nie skarżę – powiedział i
pocałował ją namiętnie.