Tiffany White
Zaproszenie in blanco
Rozdział 1
– Oczywiście zdaje sobie pani sprawę, panno Butterworth, że Kyle Fox
tak potrzebuje partnerki do prowadzenia programu, jak teksaski
milioner synowej bez posagu?
Łysy dyrektor generalny prywatnej stacji telewizyjnej KCNX, Noah
Trent, pochylił się nieco, aby dokładniej przyjrzeć się młodej osobie
siedzącej naprzeciwko.
Amanda Butterworth słyszała wiele plotek dotyczących Kyle’a Foxa.
Głównie o tym, że jest narwany i zabójczo przystojny. Nie wątpiła też,
ż
e prowadzenie magazynu kulturalnego „Ekran i scena” bardzo mu
odpowiada. Z jednej strony nie musiał zbyt ciężko pracować, a z drugiej
zarabiał mnóstwo pieniędzy. Poza tym wszędzie otaczały go tłumy
wielbicielek.
Ale, niestety, program „Ekran i scena” miał coraz gorsze notowania w
sondażach opinii publicznej. Zapewne dlatego Noah Trent wpadł na
pomysł, żeby ją dodatkowo zatrudnić.
Bezwiednie skubała brzeg swojego eleganckiego kostiumu. Jej
wypielęgnowane dłonie zrobiły się wilgotne. Twarz miała tak bladą, jak
pastelowe rajstopy, które włożyła na tę okazję.
– Być może proszę pana, ale... – zaczęła szeptem, jakby była dobrze
wychowaną uczennicą ze szkółki niedzielnej;
Noah Trent podniósł swoje olbrzymie łapsko, chcąc jej przerwać. Prawą
ręką otworzył teczkę, która zawierała jej recenzje z najnowszych
filmów.
Z biciem serca patrzyła na jego zmarszczone czoło. Noah przeglądał
papiery, czasami zatrzymując się na dłużej nad jakimś wybranym.
Wzięła głęboki oddech. Niestety, niewiele to pomogło. Zaczęła
nerwowo bawić się kosmykiem włosów wymykającym się ze starannie
zaplecionego warkocza. Chorobliwa nieśmiałość była tym, co zmusiło
ją do pracy przed kamerą. I po jakimś czasie kamera stała się
prawdziwą przyjaciółką Amandy. Dzięki temu udało jej się pokonać tę
uprzykrzającą życie cechę. Teraz powróciły dawne problemy.
Dziewczyna próbowała sobie tłumaczyć, że nie ma powodów do
zdenerwowania. Wiedziała jednak, że na niewiele się to zda. Tak
bardzo pragnęła wziąć udział w tym programie!
Dyrektor w końcu zamknął teczkę i jeszcze raz uważnie przyjrzał się
Amandzie. W pokoju panowała cisza. Słychać było tylko, jak Trent
bębni palcami po blacie biurka.
– Tak, znakomicie panno Butterworth – zawyrokował w końcu.
Amanda odetchnęła z ulgą. Mimo to cały czas siedziała wyprostowana i
w napięciu patrzyła przed siebie.
– Chociaż... – zaczął, odsuwając stare, zdezelowane krzesło.
Wstrzymała oddech. Miała wrażenie, że sufit wali jej się na głowę.
Zmienił zdanie! Już nigdy nie dostanie tej pracy! Ale Trent nie podał jej
dłoni na pożegnanie. Wręcz przeciwnie, odwrócił się do okna i zaczął
się wpatrywać w deszczowe chmury, które pokrywały szare niebo tuż
nad rzeką. Amanda przymknęła oczy i potrząsnęła głową. Dreszcz
przebiegł jej po karku. Może ma jeszcze szansę? Może uda się go
przekonać?
Otworzyła usta, ale przerwało jej gwałtowne stukanie do drzwi. Noah
Trent wydał z siebie dźwięk, który mógł być czymś w rodzaju
zaproszenia. Do biura wszedł jeden z młodszych inspicjentów.
– Słucham, Toby, o co chodzi? – Dyrektor spojrzał surowo na
kudłatego młodzieńca.
– Aa... Ee... więc, proszę pana – wyjąkał chłopak – dzwonił właśnie pan
Fox i... powiedział, że... no, nie przyjdzie na dzisiejsze zebranie
zespołu.
Noah Trent się skrzywił.
– A czy wyjaśnił może, dlaczego nie zaszczyci nas swoją obecnością?
– Ee... mówił, że jest zmęczony, I że... no, chce trochę odpocząć. –
Toby bezwiednie cofał się w kierunku drzwi.
Trent odwrócił się do okna. Zaczął obserwować barkę, która, zmagając
się z prądem, płynęła w górę rzeki. Jednocześnie palcami masował swój
wystający brzuch.
Amanda podejrzewała, że ma wrzód żołądka. Łatwo się było domyślić,
ż
e dyrektor generalny tak dużej stacji, jak KCNX, może cierpieć na
podobne przypadłości.
Była zachwycona, kiedy parę dni wcześniej Noah zadzwonił i zaprosił
ją na spotkanie. Wspomniał też, że bardzo podobał mu się jej program,
który widział w lokalnej telewizji w czasie jednej ze służbowych
podróży.
W ten sposób otwierały się przed nią szerokie perspektywy. Była
pewna, że sobie poradzi. Nie wiedziała tylko, jak zareaguje Kyle Fox,
kiedy dowie się, że nie będzie już sam prowadził programu. Ale teraz
pozbyła się wszelkich wątpliwości...
Zacisnęła dłonie. Nie może pozwolić, by wymknęła jej się taka okazja.
Będzie walczyć. Ostatecznie Noah musiał rzeczywiście uważać, że
programowi potrzebny jest zastrzyk świeżej krwi. Inaczej by przecież
do niej nie zadzwonił.
– Skontaktuj się z Kyle’em i powiedz, że chcę się z nim spotkać teraz –
mruknął Noah. – I niech się pospieszy – dodał po chwili.
– Tak jest. – Głos chłopaka dobiegł do nich już zza drzwi.
Noah Trent ponownie pogrążył się w swoich myślach. Stał przy oknie i
patrzył na rzekę. Robił wrażenie, jakby zupełnie zapomniał o
Amandzie.
Dziewczyna postanowiła przejąć inicjatywę. Poruszyła się na krześle i
chrząknęła lekko.
– Naprawdę zależy mi na tej pracy, panie Trent.
Noah odwrócił się i spojrzał na nią z powątpiewaniem. Prawą dłonią
gładził swoją łysą głowę.
– Dobrze. Wierzę, że sobie pani z tym poradzi, ale.... – zawiesił głos –
czy umie pani radzić sobie z mężczyznami?
Amanda sprawdzała właśnie, czynie odpięła „się broszka z kameą,
spinająca koronkowy kołnierzyk jej śnieżnobiałej, lnianej bluzki.
– Co? Słucham? – spytała, zbita z tropu.
Po chwili zrozumiała, że Noah Trent oceniają po wyglądzie. Na
spotkanie ubrała się jak panienka z dobrego domu. Pewnie dlatego
sprawiała wrażenie niewinnego dziewczątka, które nic nie wie o życiu,
a tym bardziej o... mężczyznach;
Noah wrócił na swoje miejsce i ponownie wbił w nią wzrok.
– Chodzi oto, panno Butterworth – zaczął – że ta praca wiąże się z
osobą Kyle’a Foxa. To twardy facet. Gotów panią uwieść, byle tylko
wszystko przebiegało po jego myśli.
– Zapewniam, że poradzę sobie z panem Foxem – odrzekła godnie
Amanda, kładąc dłoń na sercu.
Jeśli ktoś tutaj myślał, że będzie ona tylko zabawką w rękach Foxa, to
się mylił.
Noah zmarszczył brwi. Ogień, który dostrzegł w jej oczach, kazał mu
ponownie przemyśleć całą sytuację. Więc za tym mundurkiem
pensjonarki kryła się odważna dziewczyna.
– Wie pani – rzekł z pewną dozą podziwu – powoli zaczynam w to
wierzyć.
Amanda zaczerpnęła powietrza.
– Więc mogę liczyć na tę pracę?
Noah sięgnął po naczynie wypełnione cukierkami i podsunął je
Amandzie. Dziewczyna potrząsnęła przecząco głową. Patrzyła, jak
Noah najpierw szuka miętowego cukierka, a następnie zaczyna go
rozwijać z papierka.
– Właśnie rzuciłem palenie – powiedział, pakując sobie miętówkę do
ust.
Amanda próbowała się uśmiechnąć przez zaciśnięte zęby. Czuła, że
jeśli zaraz nie dostanie konkretnej odpowiedzi, to zacznie krzyczeć.
– Jeśli dam pani tę pracę, jak pani sobie wyobraża uatrakcyjnienie
programu?
Amanda spodziewała się takiego pytania. W jej głosie nie zabrzmiała
choćby nutka wątpliwości:
– Wprowadzę coś, czego brakuje „Ekranowi i scenie”, a czego pan Fox
nigdy sam nie osiągnie.
Noah złożył ręce i spojrzał na nią z udawanym przestrachem.
– Wprost boję się zapytać, co to takiego. Jak do tej pory Kyle osiągną!
tyle, że mam wrzody na dwunastnicy i niestrawność.
Dziewczyna machnęła ręką.
– Chodzi mi o kontrowersję, panie Trent. Jeżeli będę recenzować te
same filmy i sztuki co pan Fox, to zapewniam, że będziemy mieli na ich
temat zupełnie różne zdania.
– Tak, kontrowersje... – Noah bawił się tą myślą. Amanda postanowiła
kuć żelazo póki gorące.
– Spory budzą zainteresowanie widzów, a to z kolei zwiększa
oglądalność programu. Im więcej sporów, tym większe grono
odbiorców. To właśnie kontrowersje mogą uczynić program bardziej
atrakcyjnym. Wspominał pan, że wpadł pan na pomysł zaangażowania
mnie po sukcesie programu Siskela i Eberta. W ich programie pełno jest
przeciwstawnych poglądów, A przecież obaj są mężczyznami. Proszę
sobie wyobrazić, jak wyglądałby ten program w obsadzie damsko-
męskiej.
Noah pochylił się do przodu. Sprężyny krzesła, na którym siedział,
jęknęły przeciągle. Przez cały czas nie spuszczał z niej wzroku;
– Skąd pewność, że nie będzie się pani zgadzać z Kyle’em?
Amanda tylko czekała na to pytanie. Pozbyła się już zupełnie
nieśmiałości, tak charakterystycznej dla niej w życiu codziennym.
Kiedy w grę wchodziły sprawy zawodowe, potrafiła walczyć jak lwica.
Czuła, że na tym terenie jest nie do pokonania. Dlatego tak bardzo
zależało jej na tym, by wypłynąć na szersze wody.
– Po pańskim telefonie uznałam, że powinnam obejrzeć stare taśmy z
programem „Ekran i scena”. Proszę wybaczyć mi tę opinię, ale
odniosłam wrażenie, że pan Fox tylko z pozoru jest intelektualistą. W
rzeczywistości ma, niestety, mentalność jaskiniowca, który umie
jedynie oznajmiać wrzaskiem, co mu się podoba, a co nie. Zapewniam,
ż
e dzieli nas olbrzymia przepaść – podkreśliła z nagłym błyskiem w
szmaragdowych oczach. Noah znowu pogładził swój brzuch.
– No nie wiem...
Amanda nawet nie chciała tego słuchać. Nie miała zamiaru pogrzebać
szansy, która spadła jej jak z nieba. Były też inne argumenty. Wiedzieli
o tym oboje...
– Poza tym, panie Trent, dzięki mnie może uda się zmienić zwyczaje
pana Foxa.
Noah skinął głową, ciągle jednak udawał, że zwleka z podjęciem
decyzji.
– Dobrze, dam pani szansę. Ma pani trzynaście tygodni. Jeśli pod
koniec tego okresu okaże się, że popularność programu wciąż spada,
to... – urwał i zrobił wymowny gest ręką.
– Z pewnością pan nie pożałuje.
Amanda po raz pierwszy od momentu wejścia do biura pozwoliła sobie
na lekki uśmiech. Była zdania, że takie gierki wcale nie pomagają
kobietom, które chcą poważnie rozmawiać o interesach.
– Mam nadzieję. – Noah nie wyglądał na przekonanego. – W każdym
razie wiem jedno. – Jego twarz rozjaśniła się. – Warto zatrudnić panią
na trzynaście tygodni choćby po to, by zobaczyć wyraz twarzy Kyle’a,
kiedy mu o wszystkim powiem.
Przez chwilę rozmawiali o charakterze stacji i jej zadaniach. Następnie
Noah błyskawicznie wypełnił standardową umowę. Amanda sięgnęła
po formularz. Pensja wystarczy na pokrycie jej wydatków w ciągu tych
paru miesięcy, chociaż byk pewna, że Kyle Fox mógłby przy jej użyciu
co najwyżej uregulować rachunek w kawiarni.
Ale to nie pieniądze były jej głównym zmartwieniem. Przede
wszystkim obawiała się swojego przyszłego partnera. Plotki głosiły, że
zmieniał kobiety tak, jak kapryśna pannica stroje. Poświęcał im też
mniej więcej tyle samo uwagi. Wyglądało na to, że słowo „związek” nie
istnieje w jego słowniku. Jak można z kimś takim nawiązać owocną
współpracę? Po namyśle zdecydowała, że zostawi ten problem
Kyle’owi. Będzie jego partnerką, czy mu się to podoba czy nie.
Skinęła głową i podpisała umowę. Ktoś ponownie zastukał do drzwi.
Był to ten sam co przed kwadransem kudłaty inspicjent.
– Dzwoni pańska żona, panie Trent. Na trzeciej linii – dodał widząc, że
Noah patrzy niepewnie na telefon.
– Jasne! Miała się przecież wybrać na pokaz mody. Mówiła, że
zadzwoni.
Dyrektor chwycił za słuchawkę, ale jego dłoń zawisła tuż nad aparatem.
– Toby, to jest panna Butterworth, nowy pracownik naszej stacji.
Będzie recenzowała filmy w programie „Ekran i scena”. Pokaż jej
studio i daj wszystkie dokumenty, które powinna wypełnić.
– Tak jest, proszę pana.
– Poza tym – Noah zwrócił się do Amandy – gdy tylko skończę
rozmowę z żoną, odbiję tę umowę na ksero i dam pani jej kopię. –
Przez chwilę marszczył czoło jakby usiłując sobie coś przypomnieć. –
Aha, Toby, czy dodzwoniłeś się do Kyle’a?
– Tak, powiedział, ze zaraz wyjeżdża Z oczu chłopaka można było
wyczytać pytanie, którego nie odważył się zadać: czy to znaczy, że
wyjedzie już stąd na dobre? Toby wiercił się i kręcił, nie patrząc
szefowi w oczy. W końcu Noah ulitował się nad nim. Wkrótce i tak
wszyscy mieli się o tym dowiedzieć.
– Panna Butterworth i pan Fox będą pracować razem w tym programie.
Oczy chłopaka zalśniły jeszcze mocniej. Ale tym razem nie była to
ciekawość, ale coś na kształt niedowierzania i rozbawienia. Z całą
pewnością przebywanie w KCNX stanie się niedługo bardziej
interesujące.
Zgodnie z życzeniem dyrektora obejrzeli studio, w którym nagrywano
„Ekran i scenę”. Następnie Toby odnalazł gdzieś wolne biurko, na
którym czekała na nią odbita na ksero umowa i plik dokumentów do
wypełnienia.
Amanda pochyliła głowę, szukając prawa jazdy w portfelu. Nie znosiła
wypełniania urzędowych papierów. Gdy tylko kładziono przed nią jakiś
formularz, cała sztywniała. W głowie miała pustkę. Nie pamiętała
nawet najprostszych danych.
Wciąż ślęczała nad papierami, kiedy usłyszała trzaśniecie drzwi
prowadzących na zewnątrz. Po chwili w korytarzu rozległy się głośne
kroki. Nie podniosła głowy, ale nawet w tej pozycji mogła co nieco
zauważyć.
Do pokoju wszedł ktoś w skórzanych butach na grubej podeszwie, ze
srebrnymi ozdobami na noskach i piętach. Kątem oka uchwyciła rąbek
wytartych kowbojskich dżinsów. W nozdrza uderzył ją mocny zapach
wody po goleniu. Kiedy buty zniknęły gdzieś z pola widzenia, uniosła
głowę. Ich właściciel był wysoki i barczysty. Z uznaniem przyglądała
się dość długim, świetnie ostrzyżonym i wymodelowanym blond
włosom. Nawet z tyłu nie można było pomylić Kyle’a Foxa z kimś
innym. To właśnie on wszedł bez pukania do biura Trenta.
Amanda żałowała, że nie ma takiej śmiałości, jak Kyle. Tylko człowiek
niezwykle pewny siebie mógł się tak ubierać i czesać. Z westchnieniem
spojrzała na swoją bluzkę. Oczywiście mogłaby włożyć na to spotkanie
coś modniejszego i bardziej seksownego. Bała się jednak. Zawsze
wybierała najbezpieczniejszy wariant stroju, tak by nie wyróżniać się w
tłumie.
Przez następnych parę minut Amanda z niepokojem wsłuchiwała się w
stłumione dźwięki dobiegające zza zamkniętych drzwi. Noah i Kyle
kłócili się zawzięcie.. Któryś z nich zaczął krzyczeć. Dziewczyna nie
znosiła wrzasków.. Jej ojciec zawsze krzyczał na matkę. Był strasznym
despotą, a matka potulną kobietą, której jedynym celem było
dogadzanie mężowi. Rodzice zajmowali się przede wszystkim sobą, tak
ż
e czuła się w domu trochę jak persona non grata.
Wymyśliła swój własny świat, żeby to sobie zrekompensować.
Pożywkę dla jej fantazji stanowiły filmy. Większą część dzieciństwa
spędziła w kinie, zostawiając swoją nieśmiałość i kompleksy za
drzwiami.
W końcu kłótnia ucichła. Amanda siedziała wyprostowana, z rękami na
wypełnionych formularzach. Drzwi do biura uchyliły się. Po chwili z
pokoju wyjrzał Noah Trent.
– Proszę do mnie, panno Butterworth – powiedział i spojrzał na biurko.
– Aha, proszę wziąć ze sobą te papiery.
Amanda trzęsącymi się rękami zebrała formularze. Nie była
przygotowana na nagłą konfrontację.
Weszła i natychmiast położyła dokumenty na biurku Trenta. Nogi miała
jak z waty. W głowie jej szumiało. Rozejrzała się bezradnie po pokoju i
natychmiast usiadła na najbliższym krześle.
Noah zaczął przeglądać formularze. Widocznie chciał, żeby Kyle mógł
przyjrzeć się nowej partnerce. Ale on nawet nie spojrzał w jej kierunku.
Stał przy oknie i patrzył na rzekę. Wydawało się, że interesuje go tylko
to, co dzieje się na zewnątrz. Amanda nie musiała nawet patrzeć w jego
kierunku. Otaczała go aura męskości, którą wyczułaby nawet w
ciemnościach. Niestety, jej ciało nie potrafiło pozostać na nią obojętne.
Po paru minutach Noah oderwał się od papierów i z uśmiechem
spojrzał na Amandę. Zamknął teczkę i włożył ją do jednej z szuflad
biurka.
– Przepraszam, panno Butterworth. Powinienem was sobie przedstawić.
Ten dżentelmen przy oknie, to Kyle Fox.
Amanda spojrzała na Kyle’a z wyraźną niechęcią. Rzadko zdarzało się
jej reagować w taki sposób. Nawet wtedy, kiedy miała ku temu
powody. Jej wzrok przesunął się na jasny prochowiec, spoczywający
niedbale na sofie, w głębi pokoju. Alę ciekawość zwyciężyła i znowu
zerknęła na Kyle’a. Jego wygląd przywodził na myśl reklamy
papierosów i motocykli.
Znoszone dżinsy miały dziurę na prawym kolanie. Trykotowa koszulka
przylegała ciasno do ciała, uwydatniając płaski i muskularny brzuch.
Amanda przestała teraz myśleć o czymkolwiek. Ciało Kyle’a
całkowicie pochłonęło jej uwagę. Nagle zapragnęła ściągnąć z niego
koszulkę i sprawdzić, czy rzeczywiście może dać tyle, ile obiecuje.
Chciała poczuć je tuż obok i... Zagryzła wargi i zganiła się w duchu.
Nie wolno jej pozwalać sobie na takie myśli.
Mimo to jeszcze przez chwilę podziwiała urodę Kyle’a, Miał długie,
szczupłe nogi i mocne, zwarte pośladki opięte przez dżinsy.. Zresztą,
jeśli o to chodzi, to...
Noah chrząknął.
Amanda zdała sobie sprawę, że dała się ponieść fantazji, Jak podczas
długich godzin spędzanych w mrocznych kinach. Co prawda Noah nie
mógł znać jej myśli, ale mimo to poczuła się głupio. Co by się stało,
gdyby Kyle odwrócił się nagle od okna i spojrzał w jej zamglone oczy?
– Kyle, chciałbym cię przedstawić pannie Butterworth.
Kyle odwrócił się powoli od okna. Miał wrażenie, że uczestniczy w
jakiejś farsie. Ta dziewczyna wyglądała, jakby nie potrafiła zliczyć do
trzech, I ten jej kostium, tak poprawny, że aż śmieszny... Nie, Noah
mógł wybrać dla niego kogoś o zdecydowanie lepszej prezencji.
Amanda, mając go teraz przed sobą zupełnie straciła rezon. Kyle Fox
był niezwykle pociągającym mężczyzną. Podszedł do niej kołyszącym
się krokiem marynarza.
Wstała, żeby podać mu rękę. Dotyk jego dłoni okazał się znacznie
bardziej delikatny, niż przypuszczała. Natychmiast cofnęła się czując,
ż
e nie potrafiłaby mu się oprzeć. Tak zachowywała się od dziecka.
Ale Kyle nie dawał za wygraną. Ścisnął jej dłoń, tak że nie miała
wyboru i musiała się poddać. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie.
Mogła mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Zresztą zrobiła to już
wcześniej, w czasie oglądania jego starych programów. Ale nawet
najlepsza taśma filmowa nie była w stanie oddać pełni uroku jego
błękitnych oczu. Intensywność ich barwy oszołomiła ją zupełnie. Poza
tym dołek na jego brodzie wydawał się z bliska zdecydowanie bardziej
pociągający. Nie spodziewała się jednak, że jego klatkę piersiową
pokrywa tak gęste owłosienie, wyglądające zza mocno wyciętej
koszulki. Chociaż, Bogiem a prawdą, mogła się tego domyślić, widząc
grzywę jego jasnych włosów.
Ten widok nie wpłynął dodatnio na spokój jej ducha. Ale dopiero
wówczas, kiedy Kyle się uśmiechnął, Amanda poczuła się naprawdę
zagrożona. Po raz pierwszy zrozumiała, że Kyle Fox będzie znacznie
trudniejszym przeciwnikiem, niż przypuszczała.
Wciągnęła głęboko powietrze, oblewając się rumieńcem, Ten
mężczyzna mógł robić z jej ciałem, co tylko chciał. Była wprost
niewiarygodnie podniecona.
Kyle zauważył jej reakcję i poczuł się w swoim żywiole. Uśmiechnął
się jeszcze szerzej. Amanda zacisnęła dłonie.
Pomyślała, że piękne zęby nie zrekompensują wyraźnych braków
inteligencji, które u niego dostrzegła. Zresztą Kyle nie krył się z nimi.
W odróżnieniu od niej, nigdy nie starał się ukrywać swoich wad.
Wiedział, że publiczność wprost uwielbia przystojnych chłopaków o
nieskomplikowanych poglądach.
Noah obserwował ich spokojnie spod półprzymkniętych powiek.
Wiedział, że powinien dać im trochę czasu.
Kyle poczuł, że wraca mu humor. Amanda wyglądała jak królik
schwytany w potrzask.
Powoli wypuścił jej dłoń. Stwierdził, że taka osoba może stanowić dla
niego znakomite tło w trakcie programu. Lepiej zgodzić się na to
zahukane stworzenie, niż ryzykować pojedynek z jakąś wygadaną
intelektualistką.
Cofnął się trochę i zaczął się jej uważnie przyglądać. Niestety, niewiele
mógł zobaczyć. Spódnica sięgała jej do połowy łydki. Nienagannie
wyprasowana bluzka z koronkowym kołnierzem niemal zakrywała
szyję. Co gorsza, dziewczyna miała na sobie ciemny żakiet, który nie
pozwalał domyślać się kształtów. Ładna buzia była jej jedynym
atutem...
Założył kciuki za szlufki spodni. W jego błękitnych oczach pojawiły się
diabelskie ogniki.
– Zaraz, zaraz, niech zgadnę – powiedział, marszcząc czoło. – Pewnie
przeszła pani do nas z cenzury, co?
Rozdział 2
Kyle zsunął na nos ciemne okulary. Ukrył się za nimi, nie zdradzając
choćby odrobiny skruchy.
– Twoje dowcipy potwierdzają tylko opinię, jaką ma na twój temat
panna Butterworth – warknął Noah Trent – Opinię? – powtórzył
zaskoczony.
A więc stać ją było na jakieś opinie... To był pierwszy zły znak.
Amanda przypomniała sobie, że nazwała go jaskiniowcem i skurczyła
się jeszcze bardziej.
– Panna Butterworth uważa, że jesteś nieokrzesany i... mało wyrobiony.
Kyle uniósł okulary i ponownie umieścił je na czubku głowy. Jego
wzrok był zimny i pełen pogardy.
– No proszę – mruknął.
Amanda znowu poczuła, że dzieje się z nią coś dziwnego. Nie potrafiła
walczyć. Zmieszana spuściła wzrok.
– Zatrudniłem pannę Butterworth na okres próbny wyjaśnił Noah. –
Chcę sprawdzić, czy w tym czasie wzrośnie popularność programu.
Będziecie pracować tak, jak Siskel i Ebert, to znaczy oboje będziecie
mieli tyle samo czasu na antenie. Na początek proponuję, żebyście
recenzowali cztery filmy tygodniowo. Jak się do siebie przyzwyczaicie,
spróbujemy czegoś ciekawszego.
Noah potarł czoło i zwrócił się bezpośrednio do Amandy.
– Kyle nie ogląda filmów wcześniej, na specjalnych pokazach, ale
razem z publicznością. Widzowie to lubią, nie ma więc powodów, by
zmieniać ten system.
– Ale – wtrąciła Amanda – w ten sposób reakcja widzów może
wpływać na moje opinie. Nie wiem, jak w takich warunkach zachować
obiektywizm...
– No, na to trzeba być profesjonalistą. – Kyle błysnął zębami. – Mnie
się to zawsze udaje. Czasami jestem jedyną osobą w kinie, której film
się podobał. Mówię o tym w moich programach. Nie trzeba mi żadnej
partnerki.
Noah skinął głową.
– Muszę się zgodzić z Kylem, Jeśli nie będzie pani odpowiadać ten
system, porozmawiamy o tym później.
Kyle promieniał. Uwielbiał takie małe potyczki. Zwłaszcza gdy
wychodził z nich zwycięsko...
– Aha, Kyle – Noah spojrzał na niego wymownie – byłoby dobrze,
gdybyście chodzili na te same seanse. W ten sposób robilibyście sobie
dodatkową reklamę.
– Tak, w kronice policyjnej – wymamrotał do siebie Kyle, oczami
duszy widząc jak morduje Amandę w mrocznej sali kinowej.
Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej słodko.
Noah sięgnął do szuflady i wyjął z niej buteleczkę wypełnioną jakimiś
tabletkami. Wytrzasnął kilka z nich na dłoni jeszcze raz spojrzał na
Kyle’a.
– Mam nadzieję, że pomożesz pannie Butterworth.
Opowiedz jej o programie i o najbliższych premierach. Poza tym jutro
musicie być razem w kinie. Kyle zmierzał właśnie w kierunku sofy, na
której leżał jego prochowiec, nie mogli więc dojrzeć jego miny.
– Czy to już wszystko? – spytał. – Czy też może masz dla mnie jakieś
dobre wieści?
Noah wciąż trzymał w dłoni tabletki, którymi zaczął się bawić,
zapominając o ich przeznaczeniu.
– Nie. To wszystko. Daruję ci nawet dzisiejsze zebranie, jeśli obiecasz,
ż
e będziesz miły dla panny Butterworth.
Kyle przerzucił nonszalancko prochowiec przez ramie i uśmiechnął się
szeroko. Nie mógł sobie odmówić drobnej złośliwości.
– Może najpierw zabiorę ją na zakupy. Trzeba zrobić królewnę z tego
kopciuszka. Będzie musiała pokazać odrobinę biustu, jeśli chce, żeby
ludzie zaczęli nas... hm, oglądać.
– Jeszcze czego – syknęła Amanda przez zaciśnięte zęby. Kyle posłał
jej niewinny uśmiech, który miał świadczyć o jak najlepszych
intencjach.
– Kyle, zależy mi na tym, żebyś zachowywał się przyzwoicie – ostrzegł
Noah. – Panna Butterworth powinna czuć się u nas naprawdę dobrze.
Kyle zerknął uwodzicielsko na Amandę i cmoknął. W jego głosie
wyczuwało się tłumione napięcie:
– Noah, będę tak miły, że panna Butterworth zatęskni za mną, kiedy po
okresie próbnym wyląduje gdzieś daleko stąd na swojej małej pupie.
Wziął miętówkę z naczynia stojącego na biurku szefa i spojrzał na tę
pastylkę jak na obiekt najwyższego pożądania. Następnie przeniósł
wzrok na Amandę. Dziewczyna poczuła ciarki na plecach. Jednocześnie
wiedziała, że powinna się obrazić.
Kyle był świadomy tego, że uważa go za atrakcyjnego mężczyznę. Była
wściekła, że dała to po sobie poznać.
Chciała zrobić na nim jak najlepsze wrażenie, ale jak do tej pory,
jedynie go rozbawiła. Pomyślała, że powinna się raczej zająć swoim
debiutem w KCNX. Przynajmniej na tym polu będzie mogła dorównać
Kyle’owi.
Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do pokoju wsunął się Toby.
Znowu dzwoniła żona szefa Noah skinął głową.
– To wszystko – powiedział i machnął ręką, chcąc ich wyprosić z
pokoju.
Kiedy wyszli, Amanda odszukała na korytarzu automat z wodą sodową.
Czuła, że gardło ma zupełnie wyschnięte. Toby opowiedział Kyle’owi
jakiś dowcip. Po chwili korytarz rozbrzmiewał tubalnym śmiechem.
Mimowolnie odwróciła się w stronę mężczyzn. Toby już znikał za
drzwiami z napisem: „Wejście tylko dla personelu”. Kyle zaczął
rozwijać papierek miętówki, którą wziął z biurka szefa Nagle uniósł
głowę. Ich oczy spotkały się na chwilę.
Serce zaczęło walić jej jak młotem. Dziewczyna westchnęła.
Kyle demonstracyjnie zawijając ponownie cukierka w papierek zbliżał
się do niej powoli ze złym błyskiem w oku. Amanda nieświadomie
cofała się aż pod ścianę. Dopiero kiedy poczuła na plecach chłód muru,
stwierdziła, że znalazła się w pułapce.
Kyle oparł się lewą ręką o ścianę, a prawą wyciągnął przed siebie i
pogłaskał ją po policzku. Tuż obok znajdował się automat z wodą
sodową. Mężczyzna pochylił się nieco. Jego usta znajdowały się
niebezpiecznie blisko jej warg.
– Mam ochotę na coś słodkiego – wyszeptał. – Czy jesteś tak słodka, na
jaką wyglądasz, Amando?
Przymknęła oczy. Nie była w stanie nic powiedzieć. Ich usta zetknęły
się. Amanda nie potrafiła się bronić. Może, gdyby wcześniej się
przygotowała... Z trudem udało jej się zmusić Kyle’a, by włożył w
pocałunek odrobinę uczucia... Po chwili oderwał się od jej ust i
potrząsnął głową.
– Cóż, jesteś trochę za słodka. Będziemy musieli nad tym popracować
w przyszłości.
Amanda wyczuła w jego głosie coś na kształt obietnicy. Kyle ponownie
rozwinął papierek cukierka, włożył miętówkę do ust i odszedł
gwiżdżąc.
Gwiżdżąc!
Niewiele myśląc, Amanda pobiegła za nim. Nie może mu pozwolić tak
odejść. Jeżeli mają razem pracować, powinni określić pewne
podstawowe, nieprzekraczalne granice.
– Chwileczkę, proszę pana – krzyknęła, zbliżywszy się do niego.
Odwrócił się, słysząc jej głos.
– W porządku, możesz mi mówić po imieniu – mruknął nieco
rozczarowany tym, że Amanda okazała się być tak łatwą zdobyczą.
– Co to miało znaczyć, mój panie? – spytała, ignorując jego uwagę.
– Ale o co chodzi? – udał zdziwienie. Zaczynał się coraz lepiej bawić.
– Sam pan wie – odrzekła i spojrzała na niego wyczekująco.
Wzruszył ramionami.
– I co? Smakowało? – spytał, uśmiechając się prowokacyjnie.
– Jak cholera – prychnęła. – Radzę więcej nie próbować takich
sztuczek.
– Tak, proszę pani.
Jej stanowczość i zdecydowanie zaimponowały mu. Praca z nią może
być jednak ciekawym doświadczeniem.
– W porządku, możesz mi mówić po imieniu.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie, chcąc przerwać tę niemiłą
rozmowę, Kyle chwycił ją za ramię.
– Amando?
– Słucham?
– Witamy na pokładzie – szepnął zmysłowo. Zacisnęła powieki czując,
jak gorąca fala opływa jej ciało. Nie chciała się poddać. Odchodząc,
przypomniała sobie parę słów z jednego ze swoich ulubionych filmów:
„Proszę zapiąć pasy. Droga nie będzie długa, ale za to bardzo
wyboista”.
Noc zastała Amandę w pokoju hotelowym. Dziewczyna przewracała się
z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Materac był zbyt miękki, a poduszka
za twarda, ale nie to stanowiło jej główną zgryzotę.
Oczywiście, denerwowała się przed rozpoczęciem nowej pracy, ale z
tym również jakoś by sobie poradziła.
To Kyle Fox ponosił całą odpowiedzialność za jej bezsenność. Noah
miał rację. Kyle był wcielonym diabłem, gotowym użyć swego uroku
przeciwko każdej kobiecie, która stanie na jego drodze. Szkoda tylko,
ż
e jest tak przystojny...
Amanda czuła, że zupełnie ją wytrącił z równowagi. Nic na to nie
mogła poradzić. Teraz powinna znaleźć sposób, by wytrącić z
równowagi Kyle’a. Musi wyrównać z nim rachunki. Odpłacić mu
pięknym za nadobne.
Odrzuciła cienką kołdrę i wstała z łóżka. Włączyła telewizor i zaczęła
szukać czegoś, co pomogłoby jej odzyskać spokój.
Obejrzała parę scen dwóch lub trzech filmów, następnie fragment
dyskusji z udziałem napuszonego, starszego pana, w końcu wybrała
kanał muzyczny.
Po jakimś czasie jej myśli stały się niezborne. Powieki zaczęły jej
ciążyć. Przed oczami pojawiały się i znikały kolejne obrazy, W końcu z
zielono-złotej mgły wyłonił się Kyle Fox, odziany w dżinsy i trykotową
koszulkę. Amanda podeszła do niego i zaczęła powoli ściągać z niego
ubranie...
– Zabiję go – mruknęła Amanda, snując się po hotelowym holu.
Uwaga dotyczyła oczywiście Kyle’a, który miał ją zabrać do kina.
Spóźnił się już pół godziny i wszystko wskazywało na to, że tego dnia
zamierza pobić swój rekord niepunktualności.
Dziewczyna po raz kolejny spojrzała niecierpliwie na zegarek. Od
wczoraj miała zupełnie zszarpane nerwy. Nic dziwnego, tyle się
przecież zdarzyło.
Nigdy wcześniej nie udało jej się spotkać kogoś tak niegrzecznego, a
jednocześnie... tak atrakcyjnego. Wiedziała, że powinna nim gardzić.
Niestety, pożądała go coraz bardziej. Wyzwalał w niej zupełnie
nieprawdopodobne, ukryte głęboko uczucia i pragnienia.
Zgodnie z zaleceniami Trenta, Kyle zaprosił ją dzisiaj do kina. Wręcz
nalegał, by spotkali się w hotelu. Film zaczynał się za pół godziny.
Wystarczyło, że po drodze trafią na, choćby najmniejszy, korek uliczny
i... Amanda nie miała zamiaru recenzować filmu, którego nie widziała
w całości. Chodziło przecież o zwykłą zawodową uczciwość.
Właśnie podeszła do automatu i zaczęła szukać swojej karty
telefonicznej, kiedy jakiś samochód zatrzymał się z piskiem opon przed
hotelem. Ktoś włączył klakson. Odruchowo odwróciła się i zerknęła
przez okno. Na ulicy stał ford mustang kabriolet, na oko rocznik 1965.
Siedział w nim Kyle Fox. Zarówno samochód, jak i jego właściciel
prezentowali się znakomicie. Amanda pomyślała, że najchętniej w tym
momencie udusiłaby go.
Kyle wysiadł. Miał na sobie, tak jak wczoraj, spłowiałe dżinsy i
skórzaną kurtkę. Amanda zaczęła przyglądać się jego nogom i
bezwiednie kontemplować kształtne uda i szczupłe biodra. Kiedy zdała
sobie z tego sprawę, zarumieniła się nieco.
Jaka szkoda, że wygląd Kyle’a tak bardzo nie pasował do jego
charakteru. Być może nie było w tym zresztą jego winy... Kobiety z
całą pewnością na wiele mu pozwalały. Na zbyt wiele... Amanda nie
chciała być jedną z nich. Teraz Kyle powinien jakoś się usprawiedliwić,
inaczej będzie z nim źle...
– Przepraszam za spóźnienie – powiedział tonem kogoś nienawykłego
do przeprosin.
– Gdzie byłeś? – warknęła i natychmiast ugryzła się w język. Sprawy
Kyle’a nie powinny jej wcale obchodzić.
– Pomagałem staruszce przejść przez ulicę.
Pomyślała, że staruszka ma pewnie dziewiętnaście lat i co najwyżej
trzeba jej pomagać przy wychodzeniu z pościeli, ale nic nie dodała.
Wsiadła do samochodu, Kyle zatrzasnął za nią drzwiczki, lecz pozostał
na zewnątrz.
– Nie wejdę, zanim nie przestaniesz się złościć i będziesz dla mnie miła
– powiedział, bawiąc się kluczykami.
– Nie wygłupiaj się. Wsiadaj.
– Zaraz – mruknął, ale nie ruszył się choćby o cal. – O której godzinie
zaczyna się film?
Amanda nerwowo zerknęła na zegarek. Dochodziła pląta.
– O wpół do szóstej – odrzekł, podrzucając kluczyki. – A jak długo
jedzie się do kina?
– Pół godziny. – Uśmiechnął się szelmowsko. Amanda również
błysnęła zębami w nieszczerym Uśmiechu.
– No i co? Ruszymy w końcu?
Kyle siadł za kierownicą.
Po pani minutach zatrzymali się przed pralnią. Amanda nie mogła
uwierzyć własnym oczom.
– Gdzie jesteśmy? – spytała.
– Przed pralnią. Muszę odebrać moje rzeczy – wyjaśnił. – Myślałem, że
jesteś bardziej spostrzegawcza.
– Co takiego?! Pranie?! – wrzasnęła. Zasłonił się ręką, jakby oczekując
ciosu.
– Muszę je teraz odebrać. Zakład zamykają o szóstej. Poza tym, to
zajmie najwyżej parę sekund – obiecał, wysiadając z samochodu.
Zostawił kluczyki w stacyjce. Gdyby tylko wiedziała, gdzie jest to kino,
natychmiast by tam pojechała. Niestety, mogła co najwyżej wrócić do
hotelu.
Kyle dotrzymał słowa. Zjawił się po chwili, trzymając w ręku torbę z
praniem.
Nagle tuż obok zatrzymał się niewielki samochód, z którego
wyskoczyły dwie nastolatki. Amanda usłyszała, jak jedna mówi do
drugiej:
– Widzisz, mówiłam ci, że to on – Obie podbiegły do Kyle’a.
Mężczyzna przystanął i zdjął okulary. Dziewczyny zaczęły chichotać i
trącać się łokciami.
– Cześć. Oglądacie „Ekran i scenę”? Zachowywał się tak, jakby miał
mnóstwo czasu.
– Tak, zawsze – krzyknęły chórem. – Czy możemy prosić o autograf?
Amanda poczuła, że jeszcze chwila, a straci panowanie nad sobą.
– Świetnie, dziewczęta – mruknęła z wściekłością. – Nacieszcie się
nim, póki jeszcze jest żywy. Zapewniam, że to nie potrwa długo...
Oczywiście obie nastolatki nie miały przy sobie choćby kartki papieru.
Kyle odmówił złożenia autografii na koszulkach, które ciasno opinały
ich ciała, co trochę zaskoczyło Amandę. W końcu jedna z dziewcząt
pobiegła do kiosku. Minęło kolejnych pięć minut.
– Wielbicielki. – Kyle pokręcił głową, jakby wszystkiemu winne były
wyłącznie dziewczęta.
– Teraz możesz mnie spokojnie odwieźć do hotelu – warknęła, patrząc
na niego ze złością.
– Och, byłoby cudownie – powiedział i spojrzał na nią wzrokiem
pełnym pożądania. – Niestety, czeka na nas praca Westchnęła. Kyle był
niemożliwy.
– Dokładnie wiesz, o co mi chodzi. Nie mam zamiaru oglądać tego
filmu od środka.
– Nie przejmuj się. Dowiozę cię na czas do kina. Pojedziemy na skróty.
Założył ciemne okulary i pochylił się nad kierownicą jak kierowca
rajdowy.
Amanda z westchnieniem opadła na siedzenie. Wiedziała, co oznacza
słowo skróty i czego może się spodziewać po kimś takim jak Kyle.
Na szczęście nie było aż tak źle. Po niecałym kwadransie zatrzymali się
na parkingu.
– Trudno mi w to uwierzyć – oznajmiła, otwierając oczy. Podczas jazdy
zaciskała powieki, kiedy Kyle prześlizgiwał się bocznymi uliczkami jak
nowojorski taksówkarz.
– Czy w to, że zdążyliśmy na czas, czy też w to, że jeszcze żyjesz? –
Kyle wyglądał na rozbawionego.
– W jedno i drugie – odrzekła, patrząc na zegarek. Mieli jeszcze pięć
minut – Naprawdę ci się udało.
– Przecież mówiłem... – Odwrócił się i wziął ją za brodę. – Powinnaś
bardziej mi ufać.
Amanda zdołała wydobyć z siebie tylko jakieś nieartykułowane
dźwięki. Kyle roześmiał się, słysząc tę odpowiedź.
Weszli do kina. Na widok długiej kolejki z piersi dziewczyny wydobył
się głuchy okrzyk. A więc wszystko na marne. I tak będą musieli
zaczekać na następny seans.
Kyle chrząknął, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Sięgnął do kieszeni
kurtki i wydobył z niej dwa bilety, którymi pomachał jej tuż przed
nosem.
– Ale jak ci się...
Pogroził jej palcem i uśmiechnął się szeroko.
– Mówiłem ci, że powinnaś bardziej mi ufać. Oto bilety. Poczekaj na
mnie jeszcze chwilę. Tutaj obok jest sklep, gdzie sprzedają miętowe
cukierki, które bardzo lubi Noah. Obiecałem, że kupię mu pół
kilograma.
Amanda nie zdążyła nawet zaprotestować. Spojrzała tylko bezradnie na
zegarek. Dłuższa wskazówka znajdowała się niebezpiecznie blisko
krótszej.
Kyle szepnął jeszcze:
– Zaufaj mi. – I już go nie było.
Dziewczyna rozejrzała się dokoła. Była tu po raz pierwszy, ale
wszystko wydawało się tak znajome. W przestronnym holu i na
antresoli znajdowały się różnego rodzaju sklepy. W jednym z kątów
ustawiono fotele i stoliki dla oczekujących na projekcję. W barku obok
można było coś zjeść albo napić się kawy. Całość urządzono w stylu art
deco, który szokował już znacznie mniej niż dawniej.
Znowu spojrzała na zegarek. Film zaczynał się za minutę, a w holu nie
było nawet śladu Kyle’a.
Dziewczyna przestraszyła się, że jednak wszystkie wysiłki włożone w
dotarcie tutaj okażą się bezowocne. Co gorsza, mogło to zagrażać jej
karierze. Po raz pierwszy miała recenzować film oglądany wraz z
widzami i... Kyleem. O ile Kyle miał zamiar w ogóle się pokazać.
Zauważyła, że kolejka przy kasie znacznie się skurczyła. Znowu
spojrzała na zegarek. Była piąta czterdzieści. Film już się zaczął. Tyle
można osiągnąć, ufając komuś takiemu, jak Kyle Fox. Nagle usłyszała,
ż
e ktoś otwiera drzwi i biegnie w jej kierunku. To był on.
Biegł, podnosząc do góry torbę z cukierkami.
– Kasjerce skończyła się taśma do paragonów. Co miałem zrobić? –
wydyszał, wymachując torbą przed jej oczami.
– Zaczekaj – powiedziała widząc, że zmierza wprost do wejścia. – Nie
możemy teraz wejść.
– Tak, słucham? – spytał przymilnie.
– Nie możemy teraz wejść. – Amanda zagryzła wargi.
– Nie możemy? Dlaczego? – spytał i bezceremonialnie wziął ją pod
rękę.
– Film. Właśnie. Się. Zaczął. – Dziewczyna wymawiała każde słowo z
osobna, jakby miała do czynienia z kimś pozbawionym choćby
odrobiny inteligencji.
– Wiem, ale trwa dopiero – podniósł jej rękę i spojrzał na zegarek –
dziesięć minut. Pięć minut zajmują reklamy. Rzadko mi się to zdarza,
ale miałem większe spóźnienia, a później bez problemu recenzowałem
filmy.
Amanda stanęła w miejscu i nie chciała się poddać. Ani sile
argumentów, ani też jego urokowi.
– Czy wiesz, że jesteś uparta jak osioł?!
Kiedy się złościł, był jeszcze bardziej męski. Jednak dziewczyna nie
miała zamiaru ustąpić. – Nie twoja sprawa, – Z kolei ona wpadła w
złość.
– A-man-do... !
Ludzie zaczęli się za nimi oglądać, ale ona nie chciała odstąpić od
swego postanowienia. Do tej pory kinomani mogli polegać na jej
opiniach.
– Kyle, przecież tak nie wolno... – szepnęła w końcu.
– Robię wiele rzeczy, których nie wolno robić. Będziesz się do tego
musiała przyzwyczaić.
– Nie! To ty będziesz się musiał przyzwyczaić do solidnej pracy.
Kyle zignorował tę uwagę i przeszedł do sedna sprawy:
– Zapewniam cię, że kinomani również się spóźniają. Ale to nie znaczy,
ż
e rezygnują z obejrzenia całego filmu.
– Nic mnie to nie obchodzi. Ja tak nie robię.
Kyle zaczął przyglądać się uważnie jej tweedowym spodniom,
ż
akietowi z białej flaneli i ciemnemu golfowi. Twarz wykrzywił w
grymasie pogardy.
– Być może. Twój umysł, podobnie jak strój, musi być zupełnie
wyprany z fantazji.
Amanda zignorowała tę obraźliwą uwagę, która w dodatku była
zupełnie nie na miejscu. Nie mogła sobie jednak darować drobnego
przycinka:
– Nie narzekaj. Gdybyś zdecydował się na specjalną projekcję, nie
musiałbyś dostosowywać się do godzin seansów w kinach. Moglibyśmy
zacząć w każdej chwili.
– Nie ma o czym mówić. Po prostu lubię tłumy.
– Masz na myśli publiczność – rzuciła Amanda i natychmiast
pożałowała swoich słów. Do diabła! Nie powinna dać się sprowokować
w ten sposób...
Teraz starała się być już milsza dla Kyle’a. Ostatecznie jest debiutantką.
Jeśli ma zamiar dobrze wypaść w programie, nie powinna zaczynać z
nim prywatnej wojny.
– Moglibyśmy zaczekać na następny seans – zaproponowała
pojednawczo.
– Nie mogę. Mam randkę – skłamał. – No co, idziesz wreszcie?
Miał randkę. Amanda poczuła nagle, że opuściła ją cała energia. Wbrew
wewnętrznym oporom, zaczęła iść za Kyle’em.
– Dobrze już, dobrze... – wymamrotała. – Nie chciałabym, żebyś z
mojego powodu rezygnował z czegoś tak ważnego, jak randka...
Na moment jego twarz rozjaśnił triumfalny uśmiech, który znikł, gdy
tylko dostrzegł wyraz jej oczu.
Wziął od niej bilety i podał je mężczyźnie w brązowym uniformie.
Następnie wepchnął ją do pełnej sali. Usiedli na pierwszych miejscach z
brzegu. Kyle przepuścił ją, a następnie rozsiadł się, wyciągając swoje
długie nogi.
Skończyły się już reklamy, a także czołówka filmu. Amanda miała
wrażenie, jakby sam film trwał już ładnych parę minut. Mimo to starała
się jak najszybciej skoncentrować uwagę na jego fabule. Nie było to
łatwe. Przeszkadzała jej obecność Kyle’a. Jeszcze bardziej to, że
siedzieli tak blisko siebie w ciemnym wnętrzu sali kinowej. Amanda
wciąż zapominała, że nie powinna zwracać na niego uwagi. Im bardziej
się starała, tym większe miała z tym trudności.
Jej oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do mroku. Obok siebie widziała
jedynie ciemne zarysy jego sylwetki. Mógł to być ktokolwiek... Ale
Amanda wiedziała, że tak nie jest. Całym ciałem czuła bliskość Kyle’a.
Znajdowali się w niewielkiej, podłużnej salce. Fotele były ustawione
tuż obok siebie. Nie było tu miejsca na jakieś specjalne wygody. Z tej
odległości jego woda po goleniu o intensywnym zapachu działała jak
narkotyk. Pobudzała zmysły i stymulowała wyobraźnię. Amanda czuła,
ż
e jest coraz bardziej podniecona.
Jeszcze raz spróbowała skoncentrować się na akcji filmu, ale to, co
działo się w jej wyobraźni, było znacznie bardziej interesujące. Drgnęła
nerwowo, kiedy Kyle przesunął nieco nogę, tak że dotykał jej uda.
Z holu dolatywał smakowity zapach prażonej kukurydzy. śołądek
Kyle’a zaczął domagać się swoich praw.
Mężczyzna szepnął, że wróci za parę minut i pochylając się ruszył w
stronę wyjścia. Kiedy zobaczyła go znowu, w jednej ręce trzymał
wielką torbę pełną gorących prażynek polanych masłem, a w drugiej
dwie puszki czegoś zimnego do picia.
– Kiedy próbuję z tym walczyć, to jeszcze bardziej zaostrza mi się
apetyt – szepnął. – Poza tym oglądanie filmu bez prażonej kukurydzy
jest świętokradztwem.
Wślizgnął się na swoje miejsce. Torbę z prażynkami umieścił między
swymi udami. Następnie pochylił się w stronę Amandy.
– Nie krępuj się – powiedział. – Możesz się poczęstować, kiedy tylko
będziesz miała ochotę.
Wiedziała, że chce się teraz odegrać za sprzeczkę sprzed kilkunastu
minut. Nie miała zamiaru sięgać do tak umieszczonej torby pod żadnym
pozorem!... A jednak sięgnęła. Prażona kukurydza pachniała, tak że nie
mogła się oprzeć. Nie chciała jednak patrzeć na Kyle’a, Była pewna, że
uśmiecha się teraz z satysfakcją.
Jej ręka poruszała się jednostajnym rytmem: uda – usta i usta – uda. Go
jakiś czas ich dłonie zderzały się tuż nad torbą. Mimo iż zdarzało się to
coraz częściej, z całą pewnością był to jedynie przypadek.
Jej dłoń pokryła się warstwą masła i okruchów. Amanda podniosła ją w
bezradnym geście. Kyle zapomniał o serwetkach, co było do
przewidzenia.
– Dlaczego jej po prostu nie obliżesz? – Znowu poczuła jego gorący
oddech tuż koło swego ucha.
Ten niegodziwiec miał rację, nie było innego wyjścia Włożyła palec do
ust czując, że na przemian czerwieni się i blednie, Kyle już nawet nie
udawał, że ogląda film. Jego ciekawość zamieniła oblizywanie palców
w coś bardzo intymnego, prawie nieprzyzwoitego. Amanda
podskoczyła, czując jego stopę tuż obok swojej łydki. Poczuła się
głupia. Kyle wyprostował się, ponieważ chciał sięgnąć do kieszeni.
Wyjął z niej chusteczkę i podał jej z uśmiechem. Amanda zaczęła
pracowicie wycierać swoje wargi i palce. Znów poczuła zapach jego
wody po goleniu. Położyła chusteczkę na kolanach. Jej ręka powróciła
do poprzedniego rytmu. Coraz bardziej pochłaniała ją akcja filmu.
Nawet nie patrzyła na torbę z kukurydzą. To był błąd. Sięgając po
ostatnią garść prażynek, trafiła na dżinsy. Odwróciła się szybko. Pusta
torba stała koło jego nóg. Kyle nawet nie drgnął. Czuła jednak, że
zesztywniał i wstrzymał oddech. Czy to możliwe, żeby również był
podniecony?
Cofnęła rękę jak oparzona i wymamrotała przeprosiny. Z lewej strony
dobiegły ją jakieś zduszone dźwięki. Nie chciała patrzeć w tamtym
kierunku. Jeżeli sąsiad dławi się kukurydzianym ziarnem, to nie
doczeka się od niej pomocy. Będzie się musiał udusić.
Po chwili usłyszała, że Kyle otwiera puszkę. Najwyraźniej miewał się
znakomicie. Amanda usiłowała zapomnieć o tym, że dotknęła tak
intymnego miejsca. Nie przychodziło jej to jednak łatwo. Opary
zmysłowości wydawały się teraz unosić w powietrzu. Ostatecznie, tak
jak para dzieciaków ze szkoły, utknęli w tej mrocznej salce w sobotnie
popołudnie. Oczywiście nastolatki pozwoliłyby sobie na znacznie
więcej, co nie znaczy, że Kyle i Amanda nie mieli na to ochoty.
Dziewczyna spojrzała na ekran i uczyniła ostatni heroiczny wysiłek, by
skupić się na akcji filmu. Na próżno. Mniej więcej w połowie seansu
Kyle wyciągnął ramię i ułożył je na oparciu jej fotela. Amanda siedziała
sztywno, czując je tuż obok. Starała się nie myśleć o rym, jak wspaniale
byłoby ułożyć głowę na barku Kyle’a i pozwolić mu się objąć. Prażona
kukurydza i woda po goleniu okazały się szczególnie silnymi
afrodyzjakami.
Już po chwili dała się ponieść erotycznym fantazjom. Twórcy filmu
mogli jej tylko pozazdrościć inwencji...
Kiedy na ekranie pojawiły się nazwiska wykonawców, Kyle chrząknął i
poruszył się niespokojnie. Amanda potrząsnęła głową. Dopiero teraz
zorientowała się w sytuacji.
Była zażenowana. Jak mogła tak się poddać własnym fantazjom?
Zerknęła w stronę Kyle’a. Może okaże się dżentelmenem i zapomni o
wszystkim. Zwłaszcza o... Policzki Amandy nabrały intensywniejszego
koloru.
Zapalono światła Kyle wstał i pochylił się w jej kierunku.
– Mogę odwołać tę randkę – szepnął. Dziewczyna westchnęła. Nie,
Kyle z pewnością nie jest dżentelmenem.
Cóż, wobec tego ona musi zagrać damę. Wstała i, starając się ukryć
zażenowanie, wycedziła z godnością:
– Jeżeli cię dotknęłam, to zupełnie przypadkowo. Mogę zapewnić...
Kyle, oczywiście, uważa! ją pewnie za idiotkę, chociaż najwyraźniej
oczekiwał innej odpowiedzi. Skrzywił się, widząc układną minkę
dziewczyny i powiedział:
– Boję się myśleć, co by się stało, gdybyś zrobiła to specjalnie!
O godzinie dziesiątej pozamykano już wszystkie sklepy. Czynna była
tylko kasa kina.
Dziewczyna w brązowej sukience przesunęła bilet i resztę w kierunku
Kyle’a.
– To chyba niezły film, prawda? – Ten przystojny mężczyzna wpadł jej
już wcześniej w oko.
Kyle nawet nie odpowiedział. Był w podłym nastroju. Czuł się
dotknięty, ale nie chciał się do tego przyznać. Zastanawiał się, jak ma
pracować z tą kobietą. Czy z kobietą w ogóle można pracować? Jeśli
będzie agresywny, wyjdzie na brutala.
Lyle, jego zły brat bliźniak, którego wymyślił jeszcze w dzieciństwie, i
który ponosił całkowitą odpowiedzialność za wszystkie jego
przewinienia, znowu narozrabiał wczoraj w biurze Trenta. Użył swojej
siły i przewagi, żeby upokorzyć Amandę. Było mu przykro z tego
powodu, chociaż musiał jednocześnie przyznać, że pomysł z
pocałunkiem bardzo mu odpowiadał... Kyle bał się przegrać.
– Skąd ten pomysł, żeby dać mi partnerkę? – wymamrotał do siebie.
Wszedł do mrocznej salki i usiadł w jednym z tylnych rzędów.
– Nie potrzebuję żadnej Amandy – mruknął, zakładając nogę na nogę.
Bardzo się jednak mylił.
– Amanda kupiła bilet w kasie kina położonego niedaleko hotelu. Tym
razem udało jej się obejrzeć bez przeszkód cały film.
Niestety, nie była w najlepszym nastroju, chociaż erotyczne fantazje z
Kyle’em Foxem powodowały, że wzrok jej płonął, a po plecach
chodziły ciarki. Wciąż wyobrażała sobie, że ściąga z niego trykotową
koszulkę, a potem spodnie, a potem... Z minuty na minutę jej fantazje
stawały się coraz bardziej dzikie i namiętne.
Dziewczyna pomyślała, że nie jest to najlepszy sposób, by jakoś uporać
się z Kyle’em. Musi go pobić jego własną bronią, a nie ulegać
podszeptom pożądania. Z całą pewnością znajdzie jakieś pęknięcia w
tej jego na pozór doskonałej zbroi.
Za każdym razem, kiedy myślała o jego pogardliwym uśmieszku albo
pełnym rozbawienia wzroku, świerzbiła ją ręka.
Kyle był najokropniejszym, najbardziej nieprzyjemnym i aroganckim a
także najbardziej atrakcyjnym i przystojnym mężczyzną, jakiego znała.
Rozdział 3
Do wtorku Amandzie udało się obejrzeć jeszcze trzy filmy. Za każdym
razem spotykała się z Kyle’em. Starała się nie zwracać uwagi na jego
ironiczny uśmiech. Kupowała sobie kukurydzę i siadała jak najdalej od
niego. Noah polecił, żeby chodzili na te same seanse, ale nic nie
wspomniał o siadaniu obok siebie.
Wolny czas wypełniały jej czynności związane z przeprowadzką do
nowego mieszkania. Zamieszkała w dawnej stajni, którą ktoś przerobił
na dom mieszkalny. Na parterze znajdowała się przestronna kuchnia
oraz salon, a na górze sypialnia i wielka łazienka. Był jeszcze nieduży
balkonik, na który prowadziły przeszklone drzwi. Amanda miała
szczęście, że udało jej się znaleźć takie mieszkanie. Poza tym cały
rozgardiasz związany z przeprowadzką pozwalał jej zapomnieć o
Kyle’u.
Czuła, że jest zmęczona. Przez cały dzień odkurzała, zamiatała i
szorowała. Zgrzała się i spociła. Po drodze na górę przypadkiem
zerknęła do lustra. Uniosła do góry gęstwinę lepiących się do szyi
włosów i dmuchnęła na czoło, żeby się ochłodzić.
Ach, gdyby Kyle mógł ją teraz zobaczyć... Na pewno spodobałaby mu
się bardziej niż w kostiumie i bluzce z koronkowym kołnierzem. Miała
na sobie jedynie koszulkę, która z trudem zakrywała górną część jej ud.
Bawełniany materiał przylgnął do wilgotnego ciała, bardziej
odkrywając niż zakrywając kształty.
Poszła do łazienki. Po umyciu rąk zbiegła na dół, trzymając dłoń na
ś
wieżo wyczyszczonej i wypolerowanej poręczy schodów. Z kuchni
wyjrzała przez małe ośmiokątne okienko. Szara wiewiórka kręciła się
wokół karmnika dla ptaków. Amanda uśmiechnęła się z satysfakcją.
Czuła się szczęśliwa, mając wreszcie własny dom. Kiedy mieszkała w
rodzinnym mieście, ojciec uważał za głupotę wydawanie pieniędzy na
wynajęcie mieszkania. Mieszkała więc z rodzicami i oszczędzała.
Teraz mogła przeznaczyć część oszczędności na umeblowanie. Kupiła
łoże z miedzianymi zdobieniami, stare dębowe biurko wraz z krzesłem
a także nowoczesną, dwuosobową kanapę, przeszklony stolik oraz regał
o niepokojących kształtach, na którym ustawiła na razie telewizor i
wieżę stereo.
Mimo iż mebli nie było zbyt wiele, to jednak dom nie wydawał się
pusty. Amanda rozmieściła je tak, by podkreślić wszystkie jego zalety.
Czuła się tu bardzo dobrze – a o to przede wszystkim chodziło.
Kończyła się właśnie płyta zespołu „ Whitesnake”. Wokalista po raz
ostatni powtarzał refren: „Czy to naprawdę miłość?”
Te słowa sprawiły, że zaczęła myśleć o Kyle’u. Nie, to na pewno nie
była miłość, ale... bez wątpienia pożądanie. Niestety, to bardzo
utrudniało całą sytuację.
Za chwilę miał się rozpocząć ostatni samotny występ Kyle’a. Amanda
odkryła już, że chociaż program nazywa się „Ekran i scena”, to Kyle
jednak zdecydowanie preferuje film. Nie przeszkadzało jej to wcale.
Sama częściej chodziła do kina niż do teatru.
Włączyła telewizor i przeszła do kuchni, żeby przygotować sałatkę.
Zdążyła pokroić warzywa, kiedy na ekranie pojawił się Kyle. Amanda
polała wszystko sosem, odłamała kawałek bagietki i ustawiła na tacy
filiżankę mrożonej herbaty. Przeszła do bawialni i postawiła tacę na
przeszklonym stoliku. W końcu usiadła po turecku na szaro-różowej
kanapie.
Wspominając swoją reakcję na obecność Kyle’a, z góry założyła, że
tym razem nie może poddać się jego urokowi. Niewiele to jednak
pomogło... Już sam widok pasiastego garnituru w stylu lat trzydziestych
spowodował, że przepadły wszelkie postanowienia. Niemal czuła
zapach jego wody po goleniu. Z ekranu patrzyła na nią para błękitnych
oczu. Ich barwa, w zestawieniu z ciemną opalenizną, stawała się jeszcze
bardziej intensywna. Jasne włosy Kyle’a opadały na wąski kołnierzyk
w stylu angielskim. Amanda wiedziała, że jego usztywniona z przodu
koszula ma długie mankiety zapinane na spinki, a nie guziki. Mogła się
tylko domyślić, że są one równie eleganckie, jak cała reszta.
Ciepły, głęboki glos płynący z głośnika telewizora pogrążył ją w
odmętach erotycznych fantazji. Nie miała siły i... ochoty, by mu się
opierać. Z takim głosem mógłby ją uwieść, nie pokazując nawet czubka
nosa. Westchnęła ciężko. Po raz kolejny uznała, że walka z Kyle’em
wcale nie będzie łatwa. Nie chciała się jednak poddać. Zmarszczyła
brwi i z mściwym uśmiechem nadziała na widelec spory kawałek
pomidora.
Na początku programu Kyle plótł zwykle, co mu ślina na język
przyniosła. Tym razem zaczął opowieść o Leslie Masters. Amanda
zastanawiała się, o co mu chodzi. Ta aktorka nie występowała ostatnio
w żadnym filmie. – Leslie Masters – zaczął – ta utalentowana gwiazda
przypomina nam, że blondynki zawsze lepiej potrafiły nas zabawić...
Amanda znała ten zmysłowy ton głosu. Przypomniało jej się, jak Kyle
zaproponował, że zrezygnuje z randki po jej fatalnej pomyłce w kinie.
Powoli zaczynała się dobrze bawić. Nie była już zmieszana.
Podświadomie cieszyła się z drobnych potknięć Kyle’a, chociaż
jednocześnie nie mogła zapomnieć o jego wspaniałym ciele i rzędzie
guzików zdobiących gors białej, usztywnionej koszuli.
– Niestety, ze stratą dla kina – ciągnął Kyle – Leslie Masters przeniosła
się ostatnio do telewizji Niedawno mogliśmy oglądać jej złote włosy w
filmie „Wielka farma”, w którym partnerował jej Jake Ross, doskonały
w scenach z końmi.
– Co za bzdury? – wymamrotała do siebie Amanda. – Pierwszy lepszy
koń wypada w filmie lepiej niż Jake Ross, ty idioto.
Jeszcze z dzieciństwa wyniosła zwyczaj „rozmawiania” , ż
telewizorem. Jej rodzice nie przejmowali się nią zbytnio, a ona miała
ochotę z kimś pogadać.
Kyle najwyraźniej nie wiedział, kiedy skończyć. Plótł coś trzy po trzy o
najnowszych filmach Leslie Masters:
– Obecnie Leslie ma niewielką rólkę w serialu „U piekarza”. To
naprawdę wstyd, żeby aktorka tej klasy, reprezentująca typ słodkich
blondynek z lat trzydziestych i czterdziestych, pozostawała bez
większej roli. Chciałbym życzyć wszystkim widzom i sobie nowego,
ambitnego filmu z Leslie Masters w roli głównej...
Po tych słowach Kyle zrobił zdziwioną minę i zamrugał swymi
niebieskimi oczami. Kończyła się pierwsza, wstępna część programu.
– Telewizja ma oczywiście swoje uroki... – zaczął po chwili.
– Świetnie Kyle, znakomicie – Amanda kontynuowała swoją
„rozmowę”.
– ... ale jednak nie można jej porównać z ciemną, intymną salą kinową
– zniżył głos. – Te przeżycia, fantazje... Wszystko składa się na...
Amanda uderzyła się dłonią w głowę.
Dlaczego nie pomyślała o tym wcześniej? Kyle był przecież, tak jak
ona, zawodowym recenzentem. Musiał więc być szczególnie
wyczulony na wszelkiego rodzaju fantazje.
Uśmiechnęła się i zamruczała jak zadowolona z siebie kotka. Nareszcie
go miała. Najzabawniejsze było to, że to sam Kyle dał jej broń do ręki.
Natychmiast przystąpiła do opracowania swojego planu czując, jak
krew pulsuje w skroniach i pocą się dłonie. Przez chwilę zastanawiała
się, czy w takim właśnie stanie znajdują się mężczyźni, którzy w końcu
znaleźli sposób na uwiedzenie szczególnie atrakcyjnej kobiety.
Wyłączyła telewizor i podeszła do biurka. Z szuflady wyjęła kilka
kartek bladoróżowego papieru i wieczne pióro.
Po chwili już była na górze. Zostawiła rzeczy w sypialni i poszła do
łazienki. Odkręciła kurki. Nowe mydło pachniało jak wiosenny deszcz.
Zdjęła koszulkę i wsunęła się do wielkiej wanny. Przymknęła oczy. Nie
miała zamiaru wyjść z kąpieli zbyt szybko.
Pragnęła zawładnąć umysłem Kyle’a. Podniecić go, używając do tego
swojej fantazji. Złośliwy uśmiech pojawił się na wargach Amandy.
Kyle nie miał w tym pojedynku żadnych szans.
Czarny kabriolet corvette Kyle’a był pozbawiony dachu. Powietrze
wydawało się dziwnie ciepłe jak na te porę roku. Wyglądało na to, że
wiosna już na dobre zapanowała w mieście. Kyle przyspieszył. Wciąż
prześladował go obraz Amandy. Nie mógł się go pozbyć od chwili,
kiedy poznał tę dziewczynę.
Nie miał pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Amanda przede wszystkim go
irytowała. Nie cierpiał takich układnych panienek w pastelowych
bluzkach!
Nawet nie chciał dopuścić do siebie myśli, że intryguje go osobowość
Amandy. Zwykle, kiedy się spotykali, dziewczyna była albo piekielnie
rozdrażniona, albo też... bardzo mila. Nie mogło mu się to pomieścić w
głowie. Uważał, że tak zwane sympatyczne osoby ukrywają w ten
sposób swój strach i frustrację.
Nagle przypomniał sobie przypadkowy dotyk jej dłoni. Do diabła,
gdyby wiedziała, jak pragnął, żeby go tam dotknęła... Wtedy, w kinie,
omal nie oszalał z pożądania.
Był przekonany, że panna Butterworth nie miewa podobnych myśli.
Jest przecież taka wstydliwa... Zagryzł wargi, czując powiew świeżego
powietrza na twarzy. Chciał, by Amanda dzieliła z nim erotyczne
fantazje. Pragnął, by pożądała go tak, jak on jej.
Denerwowały go jasne pończochy, podobne do tych, w jakie ubierano
dziewczynki do pierwszej komunii, Długa spódnica niemal
doprowadzała go do szału. Kyle chciał ją z niej zerwać i pieścić długie,
zgrabne nogi. Świeże powietrze smagało jego twarz. Poczuł, że sama ta
myśl spowodowała gwałtowny przypływ pożądania.
Skręcił z piskiem hamulców i zatrzymał się na podjeździe przed swoim
domem. Nigdy nie sądził, że jakakolwiek kobieta będzie miała na niego
taki wpływ.
Przez chwilę nerwowo szukał w kieszeni kluczy do mieszkania, a
następnie wysiadł i zaczął walczyć z zamkiem.
Amanda pewnie myślała, że jest zupełnie pozbawiony manier. Cóż, dał
jej ku temu powody...
Od razu po wejściu uderzył go zapach perfum unoszący się w
powietrzu. Zmarszczył brwi i ze zdziwieniem pociągnął nosem. Nie
mylił się. Ale skąd, do diabła, mógł się tutaj wziąć ten zapach?
Kyle nigdy nie sprowadzał kobiet do swego domu. Nawet wówczas,
kiedy się poważnie zaangażował, wolał zamieszkać u swojej wybranki.
W ten sposób mógł się zawsze wyprowadzić, zanim w przedpokoju
pojawiła się para męskich kapci.
Zawsze starał się ukryć swoje prawdziwe uczucia. Już dawno odkrył, że
kobietom bardziej odpowiada ładna, nieskomplikowana fasada. Dlatego
traktował swoje partnerki w kategoriach bardziej erotycznych niż
sentymentalnych.
Jeszcze raz pociągnął nosem. O dziwo, czuł wciąż ten dziwny zapach.
Tak, tylko skąd mógł się tu wziąć?
Rozejrzał się dokoła. Na podłodze, tuż pod drzwiami, leżała różowa
koperta, zaadresowana damskim charakterem pisma. Kiedy pochylił się,
by ją podnieść, zrozumiał, skąd pochodzi zapach. Uważnie przyjrzał się
małym, okrągłym literkom i zmarszczył brwi.
Niestety, nic mu to nie dało. Na kopercie nie było nazwiska nadawcy.
Poszedł do kuchni i położył ją na białym, lśniącym stole. Przez chwilę
zastanawiał się, gdzie się podziały jego ulubione ciasteczka. Zwykle,
przerażony swoim łakomstwem, chował je w spiżarce. Ale tym razem
odnalazł je w piekarniku. Z westchnieniem świadczącym o rezygnacji
rozerwał paczkę i wbił zęby w pierwsze, pokryte czekoladową polewą
ciastko. Jego wzrok powędrował w kierunku stołu, na którym
spoczywał tajemniczy list Wziął go do ręki. W dusznym, piżmowym
zapachu nie było nic subtelnego. Taki list mogła wysłać jedynie kobieta
do... kochanka.
Kyle w roztargnieniu potarł dłonią brodę. Czy powinien go otworzyć?
Niechętny grymas pojawił się na jego twarzy. W jaki sposób, u licha, ta
wielbicielka zdobyła jego adres?
Listy od widzów docierały zwykle do telewizji, a kiedy było już ich
tyle, że przeszkadzały w pracy, Toby przywoził mu je do domu.
Toby! Kyle stuknął się dłonią w czoło. Tak, ten chłopak z pewnością
nie potrafiłby się oprzeć prośbie ładnej dziewczyny. Zawsze mu się
zdawało, że ten biedak za bardzo stara się, żeby wszyscy uważali go za
podrywacza.
Kyle zaczął wachlować się listem, wciąż nie wiedząc, czy go otworzyć
czy nie. Na kopercie nie było znaczka, a więc ktoś zadał sobie wiele
trudu, by dostarczyć list osobiście.
W końcu pomyślał, że w środku na pewno nie ma bomby. Zajrzał do
lodówki, nalał sobie trochę mleka i niewiele myśląc otworzył kopertę.
Przebiegł wzrokiem parę pierwszych linijek i z wysiłkiem przełknął
kolejny kawałek ciastka. Od razu zorientował się, że ma do czynienia z
czymś niezwykłym. Nigdy wcześniej nie widział podobnego listu...
Kyle!
We wtorek, w swoim programie, nie ukrywałeś, że lubisz blondynki.
Nie jestem blondynką Kyle, ale... może ci się też spodobam.
Czy lubisz słoneczne plaże? Ja je uwielbiam... Wybieram się właśnie na
jedną z nich. Jestem pewna, że spodobałby ci sie mój kostium. Góra jest
pozbawiona ramiączek. Ale nie mam żadnych problemów z
utrzymaniem jej na miejscu... wiesz, Kyle ?
Popatrz. Jak długie mam nogi. Kostium zostawia je prawie nagie. I
tylko ten cienki pasek materiału pomiędzy nimi... jak męska dłoń.
Może Twoja dłoń, Kyle?
Czy czujesz promienie słoneczne na swoich plecach?
Tak, zgadłeś. Potrzebuję olejku... Trzeba przecież chronić tak delikatną
skórę. Czy pomożesz mi? Czy chcesz mi pomóc?
Och, jak dobrze. Tak przyjemnie czuć olejek na ciele. Teraz rozmasuj
mi ramiona. To nic... Nie przejmuj się tą kroplą, która wpłynęła między
piersi. Zajmij się ramionami i szyją. Kyle, dlaczego Twoje dłonie drżą?
Och, jaki jesteś niezgrabny! Dlaczego jesteś tak blisko?
Co mówisz? Nie, dziękuję, nogi natrę sama. Może następnym razem...
Tak, oczywiście, dlaczego nie miałbyś patrzeć? Najpierw trochę olejku
na dłoń. Zaczynam od kostek. Na prawej nodze mam złotą bransoletkę.
Noszę ją zawsze. Teraz wyżej, łydki, kolana... Czy wiesz, że pod
kolanami mam łaskotki?
Kolej na uda... Kyle oddaj mi olejek. Co to za żarty? Proszę... Och,
Kyle.
Uwielbiani pływać nago. Nie masz pojęcia, jak to podnieca. To
cudowne, kiedy czujesz miłosny dotyk wody, która pieści wszelkie
tajemne zakamarki ciała. Tak, Kyle. Śpij dobrze, Kyle.
Kyle stał, wpatrując się w różowy papier. Nie mógł zrozumieć,
dlaczego jest mu zarazem zimno i gorąco. Dopiero po chwili
zorientował się, że zapomniał zamknąć lodówkę. Stał przed nią,
trzymając w jednej dłoni list, a w drugiej karton z mlekiem. Był jak w
transie. Dopiero łyk zimnego mleka pozwolił mu dojść do siebie.
Zamknął lodówkę i roześmiał się tubalnie.
Autorka listu musiała się nieźle bawić, opisując swoje fantazje, ale on
bawił się jeszcze lepiej.
Otworzył drzwiczki do szafki, w której znajdował się kosz na śmieci.
Zawahał się jednak... Po chwili zmienił zdanie. List nie tylko go
podniecił, lecz również wzbudził jego ciekawość. Chciałby spotkać
kobietę, która go napisała. Instynktownie czuł, że nie może to być byle
kto.
Wszedł do salonu. Cały czas nie rozstawał się z listem. W.
roztargnieniu spojrzał na plakaty wiszące na ścianach. Wszystkie były
zupełnie nowe. Niektóre filmy miały wejść na ekrany kin dopiero za
tydzień lub dwa. Kyle zbliżył się do zgrabnego, nowoczesnego biurka.
Otworzył środkową szufladę i wsunął do niej różową kopertę.
Po kwadransie leżał nagi w swoim wielkim łożu. Próbował zasnąć.
Niestety, nie mógł. Przewracał się tylko z boku na bok.
Oczami duszy widział autorkę listu. Uśmiechała się do niego i kiwała
dłonią na powitanie. Miała na sobie dokładnie taki kostium, o jakim
pisała.
Zaczął iść w jej kierunku, chcąc jej pomóc w smarowaniu ciała
olejkiem. Ale dziewczyna szybko zrzuciła z siebie kostium i pobiegła w
stronę wody. Miała najcudowniejszą figurę, jaką kiedykolwiek zdarzyło
mu się widzieć. Rzucił się za nią i... wylądował na miękkim dywanie.
Zaklął i na wpółśpiący powlókł się do komódki. Wyciągnął z niej
spodenki kąpielowe. Wiedział, że jeśli natychmiast nie pójdzie
popływać, nie zaśnie przez dalszą część nocy. Zbliżała się właśnie
północ.
Na tyłach domu znajdował się niewielki basen z podgrzewaną wodą.
Kyle udawał, że wcale go nie obchodzi, czy zastanie w nim
dziewczynę, która do niego napisała. Po przybyciu na miejsce poczuł
się jednak rozczarowany. Ściągnął spodenki i zanurzył się w
krystalicznie czystej wodzie. Łagodna fala rzeczywiście zaczęła
delikatnie pieścić jego ciało. Amanda była zdenerwowana. Nagrywanie
programu ciągnęło się w nieskończoność.
Tuż obok siedział człowiek odpowiedzialny za wszystkie jej
nieszczęścia. Patrzył na nią niewinnie swoimi niebieskimi oczami,
kiedy oboje czekali na specjalistę od oświetlenia.
Najgorsze było to, że jego oczy wydawały jej się tego dnia jeszcze
bardziej błękitne niż poprzednio. Kyle Fox prezentował się wspaniale i,
co gorsza, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ubrany był w
granatową, zapinaną na jeden guzik marynarkę, białą koszulę w
niebieskie prążki i najmodniejszy w tym sezonie krawat w
różnokolorowe grochy. Jego buty zrobiono pewnie na zamówienie z
najlepszej skóry.
Kiedy zaczęli nagranie, Amanda zupełnie nie wiedziała, czego się
spodziewać. Kyle jednak był bardzo uprzejmy i słuchał jej z niekłamaną
uwagą. Po każdej z jej krótkich recenzji występował ze swoją.
Dziewczyna zaczęła się denerwować dopiero przy trzeciej. Kyle cały
czas był czarujący. Nikt nie mógł podejrzewać, że nie znosi swojej
rywalki. Ale Amanda przejrzała jego grę.
Od razu powinna się była domyślić, co kryło się za uprzejmą
propozycją, żeby występowała jako pierwsza. Kyle chciał z góry
wyeliminować wszelkie różnice zdań. Łaskawie pozwalał jej wygłosić
swoją opinię, a następnie skinieniem głowy dawał znać, że ją akceptuje.
Amanda miała łzy w oczach. Czuła się jak piąte koło u wozu.
Nic dziwnego, że Kyle nie napisał scenariusza swoich wystąpień. Mógł
przecież polegać na jej notatkach! Tak, musiała przyznać, że był w tym
niezły... Ale Amanda zbyt długo walczyła o sukces, aby poddać się od
razu w pierwszej potyczce.
Musiała zrobić coś, co zmusiłoby go do rozmowy, a w rezultacie do
ujawnienia innej opinii. Nie powinno to być takie trudne. Kyle sprawiał
wrażenie człowieka, który cenił sobie własne zdanie.
Ktoś z ekipy technicznej skończył manipulować przy reflektorach i
wznowiono nagranie.
– Przed nami recenzja z ostatniego filmu. – Kyle uśmiechał się
promiennie do kamery, – Co pani o nim sądzi, panno Butterworth?
– Może tym razem zaczniemy od pana, panie Fox... – odrzekła słodko
Amanda.
Przez moment Kyle wyglądał jak człowiek wytrącony z równowagi.
Jednak po chwili jego twarz rozpogodziła się.
– Cóż, nie powinniśmy mieć z nim zbyt wielu problemów... – zaczął.
Amanda zmarszczyła brwi. Nie znosiła tych męskich, brutalnych
filmów, które Kyle niezmiennie zachwalał z powodu ich „walorów
rozrywkowych”.
– Ten film jest szybki i męski, brak mu jednak czegoś więcej, czegoś,
co pozwoliłoby widzowi...
Amanda patrzyła na niego w osłupieniu.
Spojrzał w jej kierunku. W jego błękitnych oczach zapaliły się złośliwe
iskierki. Cały czas uśmiechał się jednak niewinnie.
– ... zapamiętać go i odróżnić w morzu innych filmów. Ale... – zawiesił
głos i ponownie spojrzał na dziewczynę – nie można mu odmówić
wielu walorów rozrywkowych. Widz, który przyszedł do kina, żeby
przyjemnie spędzić półtorej godziny, z całą pewnością nie będzie
zawiedziony... Nieprawdaż, panno Butterworth?
Do licha, użył jej własnych słów. To ona powiedziała mu, że ten film
niczym się nie różni od wielu innych i że jeśli następnym razem zechce
się zabawić, to niech to robi na własny rachunek, bo ją interesują tylko
rzeczy bardziej ambitne.
Przez chwilę rozglądała się dokoła. Kyle siedział spokojnie na swoim
miejscu. Wiedział, że dziewczyna nie będzie chwalić tego filmu tylko
po to, aby przekonać widzów, że się nie zgadza ze swoim rozmówcą.
Amanda poruszyła się niespokojnie. Promień światła odbił się w
bransoletce, oplatającej jej nogę tuż przy kostce.
– Ze zdziwieniem muszę stwierdzić, że się z panem zgadzam, panie
Fox. Mam jednak wrażenie, że, przy tak wielkiej różnicy upodobań, jest
to tylko coś w rodzaju ciszy przed burzą...
Patrzyła na Kyle’a z coraz większym rozbawieniem. Jej partner
otworzył usta i ze zdumieniem wpatrywał się w złotą bransoletkę.
Dziewczyna postanowiła skorzystać z okazji i odegrać się na nim.
Wiedziała, że myślami przebywa teraz zupełnie gdzie indziej.
Prawdopodobnie gdzieś na jednej z plaż nad Pacyfikiem.
– Poza tym wydaje mi się – ciągnęła – że nie uchwycił pan jednej
istotnej rzeczy, o której mówił film. Przecież w każdym, nawet niezbyt
ambitnym, dziele sztuki można znaleźć coś ciekawego. Otóż reżyser
znakomicie ukazał znany fakt, że mężczyźni zwykle nie słuchają
kobiet... Co pan o tym sądzi, panie Fox?
– Tak?... Co?... – Kyle wyglądał na zupełnie zdezorientowanego.
Amanda chcąc ukryć swój triumf, spojrzała niewinnie w stronę kamery
i szepnęła:
– No właśnie...
– O czym, do Ucha, pani mówi? Nie rozumiem, o co... – Kyle nagle
przypomniał sobie, że właśnie nagrywają program. – Hej, stać! Stop!
Wyrwał mikrofon z klapy marynarki i rzucił go na stolik. Nie był już
taki układny i miły. Nie słyszał ani słowa z tego, co powiedziała
Amanda. Kiedy dostrzegł na jej nodze bransoletkę, w ogóle nie mógł
myśleć. Nie mógł uwierzyć, że ta nieśmiała i grzeczna panienka była w
stanie napisać taki Ust, A jednak... to podejrzenie nie dawało mu
spokoju.
Tuż obok pojawił się Noah Trent i z zadowoleniem pogładził dłonią
swoją łysinę. Program początkowo był potwornie nudy, ale pod koniec
nabrał rozmachu i wdzięku. Wpadka Kyle’a na pewno stanie się
tematem wielu rozmów.
Amanda wstała i po raz pierwszy uśmiechnęła się naprawdę szczerze.
Mimo iż Kyle wprost wychodził ze skóry, Noah nie chciał zmienić
zakończenia programu. Nareszcie czuła, że wyrównała rachunki. Co
prawda z powodu oszustw Kyle’a program rzeczywiście wypadł mało
ciekawie. Wszyscy to jednak widzieli i rozumieli. Jej sztuczka była
prawdziwym majstersztykiem. Nikt nie mógłby jej przecież wytknąć
nieuczciwości.
Kyle wciąż siedział przy stoliku. Dmuchał w mikrofon, chcąc
sprawdzić, czy go nie uszkodził. Obok kręcił się rozbawiony Toby.
– Hej, Toby. Posłuchaj. Jaki, twoim zdaniem, kostium kąpielowy nosi
panna Butterworth?
Chłopak podrapał się w głowę.
– Panna Butterworth? – mruknął.
– Nie, nic takiego. – Kyle machnął ręką.
Amanda właśnie wychodziła ze studia. Popatrzył na jej beżowy golf i
długą zamszową spódnicę. Włosy miała związane w koński ogon.
Wyglądała jak pensjonarka wybierająca , się z rodzicami do kościoła.
Kyle pokiwał sceptycznie głową.
Chyba postradał zmysły.
Amanda tak nadawała się na zmysłową kochankę, jak on na biskupa.
Rozdział 4
Prezenter w radiu zapowiedział jej ulubioną piosenkę, ale Amanda nie
zwróciła na to najmniejszej uwagi. Nie docierały też do niej pierwsze
sygnały nadchodzącej wiosny. Jechała do kina, w którym miała się
spotkać z Kyle’em.
Na chwilę zatrzymała się na czerwonych światłach. Wciąż myślała o
swoim pierwszym programie. Trudno jej było uwierzyć, że Kyle mógł
się posłużyć tak tanim trikiem.
Zaczęła się zastanawiać, co spowodowało, że zaczął się zachowywać w
ten sposób. Czy rzeczywiście była dla niego zagrożeniem? Czy to
możliwe, żeby Kyle czegoś się obawiał? Przecież tak naprawdę nic o
nim nie wiedziała. Słyszała tylko plotki i na nich oparła swoje sądy.
Kyle był bez wątpienia bardzo przystojnym mężczyzną, ale... czy dzięki
temu zyskiwał nieomylność w sprawach wartości artystycznych
filmów?
Amanda wiedziała, że jest dobra w swoim zawodzie.
Poświęciła filmowi całe dotychczasowe życie. Znała na wywyrywki
całą historię kina. Co więcej, potrafiła przekonać Widzów do filmów,
które lubiła, nawet jeśli powszechnie uważano je za „trudne”.
– Być może Kyle opierał się wyłącznie na swoim męskim wdzięku. O
sile tego wdzięku sama miała możność się przekonać.
Amanda nie była przecież kochliwą nastolatką. Pracowała już w paru
stacjach telewizyjnych, gdzie widywała znanych i przystojnych
mężczyzn. Ale Kyle był kimś wyjątkowym... śaden ze słynnych
aktorów nie potrafił jej tak poruszyć jak on. Inna sprawa, że czuła się z
nim w pewien sposób związana. Czym innym były krótkie spotkania
gdzieś na korytarzu, a czym innym stała współpraca. Podniecało ją
zwłaszcza to, że, jako jej partner, był dla niej całkowicie nieosiągalny.
Amanda wiedziała, że w pracy nie ma czasu na romanse. Rozumiała
też, że będzie musiała opanować wszelkie pokusy dotyczące Kyle’a. I
tak wystarczy, że sam uważa siebie za ósmy cud świata Bębniła
palcami po kierownicy, czekając na zmianę świateł. Dzisiaj mieli się
spotkać po raz pierwszy od czasu pamiętnego nagrania. Amanda
zastanawiała się, dlaczego serce bije jej szybciej i skąd to dziwne
uczucie niepewności. Powinna przecież być na niego wściekła za
nędzne, niegodne prawdziwego recenzenta, sztuczki.
Nareszcie mogła jechać. Ruszyła szybko i po chwili znalazła się na
parkingu.
Pomyślała, że ostatnio i tak dopisało jej szczęście. Odpłaciła Kyle’owi
pięknym za nadobne. Niemniej czuła się w pewien sposób
pokrzywdzona. Wiedziała, że sama nigdy nie postąpiłaby tak, jak Kyle.
Nie pozwoliłaby jej na to elementarna etyka zawodowa.
Uśmiechnęła się, przypomniawszy sobie, jak wielkie wrażenie zrobiła
na mężczyźnie jej bransoletka. Zastanawiała się, jak zareagują
widzowie programu na jego zdezorientowaną minę i niepewne „co
takiego?”. Być może wznieci to rodzinne spory, a w rezultacie
zwiększy tak zwaną oglądalność programu.
Wysiadła z samochodu i spojrzała na zegarek. Miała jeszcze sporo
czasu. Może nie tylko zajrzeć do jubilera i oddać do naprawy rozerwaną
bransoletkę, lecz również rozejrzeć się po sklepach. Miała nadzieję, że
uda jej się w ten sposób zapomnieć o swoim niepokoju i podnieceniu.
Zakupy zawsze ją uspokajały i wprawiały w dobry nastrój.
W centrum handlowym prawie nie było ludzi. O tej porze większość z
nich zasiadała do obiadu. Amanda panicznie nie znosiła tłoku. Zawsze
ktoś na nią wpadał, ktoś inny potrącał i w rezultacie nie czulą się zbyt
pewnie. Wielkie miasto pociągało ją, lecz również nie pozwalało
zapomnieć, że jest osobą pełną kompleksów...
Najpierw wstąpiła do jubilera, gdzie zostawiła rozerwaną przy
wkładaniu
butów
bransoletkę.
Wyszła
stamtąd
z
mocnym
postanowieniem, że w przyszłości będzie bardziej uważać. Ceny usług
znowu wzrosły, i to dosyć znacznie.
Następnie weszła do pobliskiej perfumerii. Miała słabość do dobrych
perfum.
Film zaczynał się za pół godziny. W sklepie znajdowała się jedynie
mocno umalowana ekspedientka. Amanda zatrzymała się przed ladą i
zaczęła przyglądać się flakonikom rozstawionym na pólkach, lej twarz
była prawie bez makijażu. Na spotkanie z Kyle’em umalowała sobie
tylko usta dyskretną różową pomadką.
Ekspedientka spojrzała na nią pobłażliwie.
– Myślę, że powinna pani wybrać jakąś delikatną wodę toaletową –
powiedziała z uśmiechem.
Amanda pokręciła głową i sięgnęła po małą, bursztynową flaszeczkę.
Znała już te perfumy. Producent reklamował je w wielu kobiecych
pismach. W jednym z nich znalazła nawet wklejoną niewielką torebkę z
próbką. To właśnie jej użyła do pokropienia listu. Jeżeli chce
kontynuować zabawę z Kylem, koniecznie musi kupić cały flakonik
tych perfum. Przez chwilę się wahała. Czy rzeczywiście powinna
pisywać takie listy?
No cóż, Kyle zasługiwał przynajmniej na jeszcze jeden, Amanda
pragnęła mu jakoś zrekompensować brawurową końcówkę programu...
Przyjrzała się uważniej perfumom. Bursztynowe tło przecinał czerwony
napis „Ekstaza”.
– Poproszę te – powiedziała, podając flakonik ekspedientce.
– Mamy jeszcze krem i puder o tym samym zapachu...
– Nie, dziękuję. Perfumy zupełnie mi wystarczą – odrzekła.
Po wyjściu ze sklepu pomyślała, że ma jeszcze trochę czasu. Nie
chciała czekać na Kylea przed kinem, jak to pewnie często robiły jego
wielbicielki.
Przypomniała sobie, że bardzo by się jej przydały jedwabne pończochy.
Rozejrzała się dokoła. Z trudem odnalazła malutki butik wciśnięty
między dwa duże sklepy.
Drzwi były lekko uchylone. Kiedy weszła, powitała ją , dziewczyna z
włosami związanymi w koński ogon.
– Cześć – rzuciła, wstając z krzesła.
– Dzień dobry.
Amanda podeszła do wieszaka z pończochami. Wybrała te, które
wydawały jej się najbardziej śmiałe i wręczyła je dziewczynie.
– Jedwabne – usłyszała komentarz. – Ciotka Zoe twierdzi, że świetnie
się je nosi.
Amanda spojrzała na nią nieco zdezorientowana.
– Ciotka Zoe jest właścicielką tego butiku – pospieszyła z
wyjaśnieniami dziewczyna. – Czasami pozwala mi tutaj posiedzieć.
Bardzo interesuję się modą i chcę w przyszłości otworzyć własny sklep.
– Tak, to piękne miejsce. – Amanda z aprobatą rozejrzała się dookoła.
– Jeśli lubi pani jedwab, to radzę zerknąć na koszulki. Właśnie dzisiaj
była dostawa. Niektóre są naprawdę seksowne.
Dziewczyna wskazała na wieszaki z bielizną. Rzeczywiście, koszulki
wyglądały niezwykle kusząco.
Amanda skinęła głową. Wciąż miała sporo czasu, Z zachwytem
przyglądała się koronkowym wykończeniom i głębokim wycięciom.
Dziewczyna wskazała kabinę znajdującą się w głębi butiku.
– Może je pani przymierzyć. Mają specjalną wkładkę. Amandzie nie
trzeba było tego dwa razy powtarzać. Z uśmiechem weszła do kabiny.
Wewnątrz znajdowało się krzesło, parę wieszaków i olbrzymie lustro.
Kiedy zdjęła ubranie, z przyjemnością zaczęła przyglądać się swemu
ciału. Miała delikatną skórę w kolorze brzoskwini, wspaniale
zarysowane biodra i mocny, płaski brzuch.
Wkładając koszulkę znowu się uśmiechnęła. Jej dolna część zakrywała
zaledwie pół pupy. Dziewczyna w lustrze wyglądała... niezwykle
seksownie.
Zauważyła, że w znacznie większym stopniu czuje się teraz kobietą niż
recenzentką filmową. Kiedy podciągała ramiączko koszulki, nagle
usłyszała głęboki męski głos.
– Czy mógłbym prosić cię o pomoc, młoda damo. Powiedziano mi, że
mam kupić bluzkę, ale doprawdy nie mam pojęcia, czym taka bluzka
może się różnić na przykład od koszuli.
Całe jej ciało zesztywniało, sutki stwardniały, a jedwab na piersiach stał
się nieznośnie szorstki...
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, do kogo należy ten głos. Jej ciało
było o parę sekund szybsze niż umysł.
Erotyczny czar Kyle’a najwyraźniej podziałał również na dziewczynę
za ladą. Amanda wyobraziła sobie, jak biedna nastolatka stoi, czerwona
jak piwonia i nie może wydusić z siebie słowa. Wychyliła się nawet,
ż
eby zobaczyć tę scenę.
– N... no cóż, proszę pana. – Głoś dziewczyny drżał. – Bluzki są tam,
na tym wieszaku.
Kyle skinął głową i posłusznie poszedł za nią. Po chwili trzymał w
rękach piękną bluzkę z pomarańczowej satyny.
– Chciałbym taką samą, tyle że białą – powiedział, wyraźnie
zadowolony z wyboru.
– Czy... hm... zna pan rozmiar? Kyle zmarszczył czoło.
– Rozmiar? Nie. Wydaje mi się, że powinna być raczej mała.
Dziewczyna wyszła na zaplecze.
Amanda usłyszała zbliżające się kroki. Zesztywniała i zakryła dłonią
usta. Wszystko wskazywało na to, że Kyle za chwilę odsunie kotarę w
jej kabinie.
Po chwili kroki ucichły. Amanda przemogła strach i jeszcze raz
wyjrzała przez szparę. Z ulgą stwierdziła, że Kyle stoi w bezpiecznej
odległości. W dłoniach trzymał dokładnie taką koszulkę, jaką miała w
tej chwili na sobie.
Stłumiła okrzyk, który omal nie wyrwał się z jej piersi i jak najszybciej
ś
ciągnęła z siebie jedwabną koszulkę. Czuła się tak, jakby Kyle dotykał
jej ciała w najintymniejszy sposób.
Mężczyzna zastygł w bezruchu, słysząc stłumione dźwięki dobiegające
zza kotary. Do tej pory wydawało mu się, że jest zupełnie sam w
butiku. Zrobił krok w kierunku kabiny. Jednocześnie jego wzrok
powędrował w dół. W błękitnych oczach zapaliły się wesołe iskierki.
Zasłona była dosyć krótka i nie potrafiła ukryć zgrabnych nóg kryjącej
się za nią dziewczyny. Tuż obok, na podłodze spoczywała jedwabna
koszulka. Aż westchnął, wyobrażając sobie scenę, która – tu użył w
myślach teatralnej metafory – rozgrywała się za opuszczoną kurtyną.
Amanda ponownie zdecydowała się wyjrzeć przez szparę. Omal nie
zemdlała widząc, że Kyle stoi naprzeciwko i bezczelnie wpatruje się w
zasłonę. W dłoniach cały czas bezwiednie miął jedwabną koszulkę.
Dziewczyna poczuła, że zalewają nagle fala gorąca. Zamknęła oczy,
ż
eby nie poddawać się swoim fantazjom.
– Ma pan szczęście. Udało mi się znaleźć odpowiednią bluzkę. – Głos
dziewczyny dolatywał z bardzo daleka. – Czy to prezent? Czy mam ją
zapakować?
Powrót sprzedawczyni przerwał tę dziwną i niebezpieczną sytuację.
Amanda poczuła, że przyciska rozpalone dłonie do bezbronnych piersi.
Kiedy opuściła ręce, okazało się, że na ciele pozostały wyraźne
czerwone ślady.
Kyle odwrócił się do ekspedientki.
– Świetnie. Proszę mi ją zapakować. Sam nigdy nie potrafię tego zrobić
porządnie.
Nagle w butiku zaczęła działać wentylacja. Amanda poczuła powiew
ś
wieżego powietrza na rozpalonym ciele. Ciężka kotara zakołysała się
niebezpiecznie.
Dziewczyna spojrzała w kierunku kabiny.
– Zaraz się panią zajmę – rzuciła wesoło. – Muszę tylko zapakować
bluzkę klientowi.
Amanda poczuła się jak zając wytropiony w swojej kryjówce. Skuliła
się i zarumieniła ze wstydu.
Kyle wyjął portfel i odliczył potrzebną sumę. Zgrabna paczka leżała już
na ladzie. Wychodząc rzucił jeszcze tęskne spojrzenie w kierunku
kabiny. Wciąż myślał o nieznanej, lecz jakże zapewne atrakcyjnej
kobiecie ukrytej w jej wnętrzu.
Kiedy znowu znalazł się na chodniku, pewnym krokiem ruszył w stronę
kiosku. Wybrał kartkę ozdobioną olbrzymim bukietem kwiatów, na
której napisał: Ukochanej siostrzyczce w dniu urodzin moc życzeń i...
mały prezent od kochającego brata.
Amanda włożyła wszystkie zakupy do bagażnika samochodu i pobiegła
w stronę kina. Kupiła zarówno pończochy, jaki jedwabną koszulkę.
Przygoda w butiku pobudziła jej wyobraźnię i wyostrzyła zmysły.
Kyle nie czekał na nią przed kinem, jak się spodziewała. Kupiła więc
bilet pewna, że spotkają się dopiero na seansie. Stał przed wejściem,
leniwie opierając się o jedną z kolumn. Paczka z bluzką leżała u jego
stóp. Amanda zagryzła wargi czując, że tylko ból jest w stanie
przywrócić ją rzeczywistości. Nagle odezwały się w niej z nową siłą
wszystkie tęsknoty, które tak gwałtownie odczuwała w kabinie butiku.
Kiedy ją ujrzał, wskazał wymownie na zegarek. Minę miał kwaśną,
chociaż w błękitnych oczach czaiło się coś w rodzaju źle skrywanej
satysfakcji.
– Oj, spóźnialska, spóźnialska. – Pogroził jej palcem.
– Utknęłam w korku – skłamała.
– A może jednak spóźniłaś się z mojego powodu? – zapytał.
Amanda zarumieniła się.
– Z twojego? Niby dlaczego?
– Bo jest ci wstyd, że zrobiłaś mi taki paskudny kawał przy nagrywaniu
programu! – Ton jego głosu świadczył o tym, że Kyle jest wciąż na nią
wściekły.
Dziewczyna nie posiadała się z oburzenia.
– Co takiego?!
– Wiesz, załatwiłaś mnie na amen. Nawet przy goleniu czuję się teraz
głupio, patrząc sobie w twarz.
– Naprawdę? – Amanda wyglądała na rozbawioną. Za tę chwilę triumfu
gotowa mu była wszystko wybaczyć.
– Naprawdę? Naprawdę? – przedrzeźniał ją Kyle. – Nie udawaj
niewiniątka. Już się nie dam na to nabrać.
Amanda uznała, że dalsze drążenie tematu jej niewinności może okazać
się niebezpieczne. Przypomniał jej się list, który do niego wysłała.
– Może w takim razie wyjaśnisz, dlaczego w czasie programu zgadzałeś
się ze wszystkim, co mówiłam?
Kyle potarł czoło.
– Miałem swoje powody...
– Tak. Znam je doskonale. Chodziło o to, zęby wyeliminować mnie z
gry...
– No, no, przecież to ty wkroczyłaś na moje terytorium. Nie byłbym
mężczyzną, gdybym nie usiłował się bronić.
Amanda zignorowała uwagę dotyczącą męskości Kyle’a i od razu
przeszła do rzeczy:
– Nie wygłupiaj się. Jestem po to, żeby ci pomóc uatrakcyjnić program,
a nie, żeby ci go odebrać.
– Tak właśnie biali mówili Indianom – rzekł z ponurą miną Kyle.
– Dlaczego nie chcesz...
– Dobrze, dobrze – przerwał jej. – Będziemy mogli pokłócić się
później. I tak już jesteśmy spóźnieni.
Nie byli. Tym razem opóźniała się projekcja filmu. Amanda usiadła i ze
zdziwieniem spojrzała na Kyle’a.
– A gdzie twoja kukurydza? – spytała zdziwiona.
– Nie kupiłem jej – odrzekł, siadając tuż obok. – Mam nadzieję, że się
ze mną podzielisz swoją.
Kyle wsiadł do samochodu, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w
domu. Jego wykład poświęcony sylwetkom twórczym nowych
reżyserów wypadł nadspodziewanie dobrze, ale odpowiedzi na pytania
z sali były po prostu żałosne. Kyle nie mógł się skoncentrować i cały
czas plątał się w swoich wywodach. Oczywiście, cała wina leżała po
stronie Amandy. Wszyscy o nią pytali, a on nie potrafił zbyt wiele
powiedzieć. Ich pierwszy wspólny program pokazano we wtorek. Jutro
mieli nagrywać następny...
Wieczór był ciepły i pogodny. Jechał szybko, a mimo to powietrze
zaledwie chłodziło jego twarz. Granatowa marynarka leżała na tylnym
siedzeniu czarnej corvette. Tuż obok spoczywał wąski, skórzany
krawat, który tak przeszkadzał mu w czasie wykładu. Kyle podwinął
rękawy koszuli.
Zatrzymał się przy niewielkim przydrożnym barze, w którym kupił
sobie kurczaka z frytkami. Cały dzień był zajęty i nie miał nawet czasu
na porządny posiłek. Włączył kasetę, którą sam sobie nagrał. Usłyszał
pierwsze takty „Różowego cadillaca”. Ta piosenka, jak żadna inna,
nadawała się do słuchania w pędzącym kabriolecie. Następnie Aretha
Franklin zaśpiewała: „Kto kogo przegoni?” i Kyle pomyślał, że to
pytanie jest niezwykle istotne dla jego dalszej kariery. W poniedziałek
wieczorem znowu wybrał się z Amanda do kina. Niestety i tym razem
musiał jeszcze raz obejrzeć film, który mieli recenzować. Kiedy siedział
tuż obok niej, zupełnie nie zwracał uwagi na ekran. Dziewczyna
przyciągała go jak magnes...
Później on również wystrzegał się siadania w czasie seansu obok niej.
Amanda mogła odetchnąć. Kyle przez cały czas zastanawiał się, czy
rzeczywiście jest tak niewinna, na jaką wygląda...
Zapach pieczonego kurczaka zaczął drażnić jego nozdrza. Kyle rzucił
okiem na paczkę z baru i przełknął ślinę. Miał jednak zbyt
wyrafinowane upodobania, żeby ot, tak, zjeść go w samochodzie.
Kiedy otworzył drzwi poczuł inny, znacznie intensywniejszy zapach.
Nie chciał się do tego przyznać sam przed sobą, ale przez całą drogę
liczył, że może po powrocie znajdzie list od tajemniczej wielbicielki. Ta
nadzieja dodawała mu skrzydeł. Znajomy zapach perfum sprawił, że
jego twarz rozjaśniła się uśmiechem. Odłożył niedbale paczkę z
kurczakiem i spojrzał na podłogę. Zamknął oczy i znowu je otworzył.
Jego uśmiech zgasł jak zdmuchnięty wiatrem płomień świecy. Co u
licha? Na podłodze nie było żadnego listu.
Rozejrzał się dokoła, starając się zlokalizować źródło zapachu. Czy to
możliwe, że tajemnicza wielbicielka w jakiś sposób zdobyła klucz do
jego mieszkania? Czyżby czekała teraz na niego?
Wpadł jak burza do salonu, ale nikogo tam nie zastał. Przypomniał
sobie o kurczaku. Zaniósł paczkę do kuchni. Tutaj, zapach był prawie
niewyczuwalny. Wrócił więc do przedpokoju.
Odetchnął z ulgą, widząc wystającą ze szpary w drzwiach różową
kopertę. List po prostu utknął w otworze, którym zwykle wrzucano
pocztę do jego mieszkania. Z różową kopertą w dłoni udał się do
kuchni, gdzie rozpakował kurczaka. Frytki były jeszcze gorące.
Umieścił wszystko na talerzu i otworzył butelkę lekkiego wina. Chciał
zjeść posiłek na niewielkim balkonie, który znajdował się za
przeszklonymi drzwiami jego sypialni. Wcześniej jednak rozebrał się i
pozostał jedynie w szortach.
Różowa koperta czekała na niego oparta o butelkę wina. Wziął ją do
ręki i przymknął oczy, wdychając zmysłowy zapach. Światło padające z
sypialni pozwalało na odczytanie nawet najmniejszych literek na
znaczku.
Kyle potrząsnął głową widząc, że list zaadresowany jest innym
charakterem pisma, niż przed tygodniem. Zaintrygowany sięgnął po
nóż. Jeśli był to trik obliczony na rozbudzenie jego ciekawości, to
autorka odniosła spory sukces.
Zawahał się i odłożył kopertę. Nie chciał się poddawać gwałtownym
impulsom. List będzie musiał poczekać, aż skończy kolację.
Zjadł szybko kurczaka i frytki. Zadowolony rozparł się w fotelu i
sięgnął po kieliszek z winem. Dłoń niby przypadkowo dotknęła listu.
Kyle westchnął cicho i już bez ociągania się otworzył kopertę. Na jego
ustach i grał dziwny uśmiech.
Kyle!
Czy tęskniłeś za mną? Nie było mnie cały długi tydzień. Czy podobał ci
się mój poprzedni list?
Mam na sobie czarną jedwabną koszulkę. Założyłam ją specjalnie dla
Ciebie. Wyobraź sobie chłód jedwabiu pod Twoją ciepłą dłonią...
Kupiłam ją ze względu na Ciebie, Kyle. Przypomnij sobie leniwe
popołudnie parę dni temu. Rozgrzane wnętrze butiku... Wtedy też
miałam na sobie jedynie tę koszulkę... Dokładnie taką samą jak ta,
którą trzymałeś w dłoni...
Zostawmy wspomnienia. Chcę, żebyś był ze mną teraz. Znowu jestem w
butiku. Nikogo tu nie ma poza mną. Ekspedientka gdzieś sobie poszła.
Pewnie na randkę... Jestem sama w kabinie. Czekam na ciebie... No tak,
może nam być tutaj trochę ciasno, głuptasie.
Wiedziałam, że spodoba Ci się moja nowa koszulka. Widziałam, jak
prawie pożerałeś ją wzrokiem. Czy chodziło ci tylko o koszulkę, Kyle?
Przyznasz, śe na mnie wygląda ona znacznie lepiej niż na wieszaku. Co,
mówisz, śe nie wyglądam w niej jak skromna, niewinna dziewczyna?
No tak, ale to jeszcze nie powód, żeby ją zdejmować, głuptasie.
Nie, raczej spróbuj poczuć moje ciało przez nią. Zaoszczędzisz mi w ten
sposób wstydu. Tylko nie pytaj, co to takiego miękkiego i sprężystego...
Och, Kyle, uwielbiam twoje dłonie.
Tak, to są podwiązki. Nigdy nie widziałeś podwiązek? Przestań się nimi
bawić. Te czerwone pręgi na moich udach są jak namiętne, miłosne
ukąszenia. To tylko taka metafora, głuptasie. Nie, proszę, nie gryź mnie.
To boli... ale jednocześnie jest takie niezwykłe i ekscytujące... Och, ta
koszulka jest ładna, ale taka niewygodna. Sztywna koronka obciera mi
pupę, gdy mnie tak przyciskasz. Przestań, proszą... Nie, przecież nie o to
chodziło. Teraz czuję ją na swojej talii i wyżej Jeszcze wyżej...
Nie, mam lepszy pomysł. Zamknij oczy. Nie podglądaj. Daj mi dłonie.
Och, są takie rozpalone... Prawie parzą... Teraz możesz je włożyć pod
koszulkę. Nie, nie tam, tutaj...
Och, Kyle! Nie, jeszcze nie teraz. Musisz się opanować. Proszę. Słyszysz
skrzypienie drzwi ?Musisz wyjść. Szybko, proszę. Ktoś wszedł do butiku.
Kyle gapił się tępo w rozłożony papier. Wciąż jeszcze znajdował się w
butiku.
Chciał wyrzucić nieproszonego klienta za drzwi, nie mógł jednak
oderwać się od pięknej wielbicielki, W lustrze widział jej drobne plecy i
kształtne pośladki. Czuł zapach jej ciała przemieszany z zapachem
damskiej bielizny i strojów.
Kim była ta dziewczyna?
Skąd wiedziała, że będzie w butiku? Czyżby go śledziła? Nie, przecież
znajdowała się w kabinie, zanim wszedł do sklepu... Przypadek? Tak, to
musiał być przypadek...
Kyle poczuł, że znowu pogrąża się w wizjach pełnych mrocznego
erotyzmu.
Ale zaraz...
Amanda!
Przecież przez cały czas musiała znajdować się w okolicy. Mogła
spóźnić się do kinaz powodu korka, ale... Przypomniał sobie rumieńce,
które zakwitły na jej policzkach, kiedy powiedział, że spóźniła się z
jego powodu. Może to właśnie ona kupowała coś w butiku...
Kyle gubił się w domysłach. Dopiero teraz uświadomił sobie, że to
właśnie Amanda grała główną rolę w jego erotycznych fantazjach.
Zaczął o niej rozmyślać, bezwiednie gładząc swoje udo. Wzdrygnął się.
Więc do tego już doszło? Postanowił, że „w tej sytuacji najlepiej mu
zrobi zimny prysznic i głęboki sen.
Uśmiechnął się jeszcze do swoich myśli.
Amanda Butterworth. Ta układna panna Butterworth, tak poprawna i
bystra, że nie potrafiła uronić ani linijki ze wstępniaka w tygodniku
filmowym. Nie, ona nie mogła pisać tak zmysłowych listów.
Jest przecież nieśmiała... I taka bez wyrazu.
Kyle wstał i przeciągnął się jak kot. Blask księżyca oświetlił jego
owłosioną klatkę piersiową i płaski brzuch. Z tyłu otaczała go aureola
złotego światła padającego z sypialni.
Amanda wstrzymała oddech. Jej RX7 stał zaparkowany w najgłębszym
cieniu, tak by nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Wspaniałe ciało
Kyle’a zrobiło na niej olbrzymie, wręcz wstrząsające wrażenie.
Kyle wziął list i otworzył przeszklone drzwi. Poprzedni, który
znajdował się w szufladzie biurka, zachował jeszcze swój dawny,
intensywny zapach. Mężczyzna zamknął szufladę i wyszedł na balkon,
ż
eby pozbierać naczynia.
Przypomniał sobie o prysznicu i pomyślał, że jest to znakomity pomysł.
Tak, zimna woda powinna pomóc uwolnić się od wszelkich, nawet tych
najbardziej atrakcyjnych demonów.
Przez chwilę odczuwał pokusę, żeby jeszcze raz wyjść na balkon i
przeciągnąć się w świetle księżyca. Oparł się jej jednak.
Amanda zastanawiała się, czy zobaczy go jeszcze tej nocy. Coś jej
mówiło, że znów go ujrzy we śnie.
W łazience Kyle rozpiął szorty i pozwolił im się zsunąć na chłodną
terakotę. Śmiało odkręcił kurek z zimną wodą i wszedł pod prysznic.
Omal nie krzyknął, czując zimne bicze na swoim rozpalonym ciele.
Ta terapia poskutkowała. Zimna woda spłukała myśli o bieliźnie i
zapachu perfum. Wydawało mu się nawet, że dzięki prysznicowi może
zapomnieć o Amandzie.
Ale później, kiedy już leżał bezbronny na miękkiej pościeli, Amanda
powróciła do niego w złotym obłoku marzeń.
Rozdział 5
Noah Trent włożył do ust kolejną miętówkę i spojrzał na wyniki badań
opinii publicznej. Potwierdzały one słuszność jego decyzji. Program
Amandy i Kyle’a stawał się coraz bardziej popularny. Właśnie dlatego
Trent zdecydował się na zaaranżowanie małego spotkania z tą dwójką.
Wstał i podszedł do okna, trzymając papiery w swojej olbrzymiej dłoni.
Chciał jeszcze raz zerknąć na ukochaną rzekę. W dole zamajaczyły
sylwetki Kyle’a i Amandy. Szli obok, ale oddaleni od siebie o ładnych
parę kroków. Wyglądali tak, jakby w ogóle się nie znali. Czynili to
jednak w sposób zbyt ostentacyjny, aby można było dać temu wiarę.
Kyle dotarł jako pierwszy do jego biura. Rzucił coś na powitanie,
przysiadł na biurku i sięgnął po cukierka. Przypominał greckiego boga,
który na chwilę zstąpił z Olimpu.
Za nim weszła Amanda. Przywitała się krótko i wybrała miejsce na
sofie stojącej w najdalszym kącie pokoju.
– Co tam znowu? – wymamrotał Kyle z cukierkiem w ustach.
Noah podszedł do biurka i uniósł w górę papiery, które wciąż trzymał w
zaciśniętej dłoni.
– Jesteście coraz bardziej popularni, ot co! – oznajmił. Amanda
uśmiechnęła się, nie kryjąc zadowolenia. Trent nie powiedział tego, ale
wzrost popularności programu był z całą pewnością jej zasługą.
Zerknęła w stronę Kyle’a, chcąc zbadać jego reakcję. Ich oczy spotkały
się. Mężczyzna posłał jej uśmiech słodki jak piołun.
– Czy to znaczy, że dostaniemy podwyżkę? – spytał, zwracając się do
szefa – Nie. Coś znacznie lepszego. Będziecie mieli więcej czasu na
antenie. I to w sobotę wieczorem, tuż przed filmem! Jeśli pierwszy
program wypadnie dobrze, zrobimy z tego cały cykl. Czy macie jakieś
pomysły?
Noah popatrzył na nich wyczekująco.
– Może zaczniemy recenzować filmy zagraniczne... – zaczęła nieśmiało
Amanda.
Kyle spojrzał na nią z politowaniem.
– Tak – mruknął. – Wszyscy będą spali po pierwszych pięciu minutach.
Nie, wolałbym coś, co trzymałoby wszystkich w napięciu. Na przykład
filmy sensacyjne i dreszczowce...
Amanda skrzywiła się z obrzydzeniem.
– To dobre jako temat dyskusji w męskim gronie, najlepiej przy kuflu
piwa... A ten program będą oglądały kobiety i dzieci.
Kyle zrobił groźną minę. Cukierek zazgrzytał w jego zębach jak kości
w paszczy wilkołaka. Mrugnął do Amandy.
– Zawsze będziesz się mogła przytulić do mnie, jeśli się będziesz bała...
Podszedł do niej i usiadł na sofie, zostawiając jej bardzo niewiele
miejsca.
Noah jeszcze raz wyjrzał za okno, tłumiąc ciężkie westchnienie.
Kyle natychmiast skorzystał z okazji i przysunął się jeszcze bliżej
dziewczyny.
– Ciekaw jestem, co robisz w kinie, kiedy się czegoś boisz – szepnął jej
do ucha.
Czuł, że jego zły brat bliźniak całkowicie przejął kontrolę nad sytuacją.
Amanda wstała i podeszła do biurka udając, że chce się poczęstować
cukierkiem. Policzki jej płonęły. Z tyłu dobiegał stłumiony chichot
Kyle’a.
– Spokój, dzieci – powiedział Trent, odwracając się w ich kierunku. –
W zasadzie mam już pomysł na próbny program. Chciałbym, żebyście
porozmawiali o filmach o miłości. To może być ciekawe: w czym się
różnicie, co odbieracie tak samo... Co wy na to?
– Świetnie! – wypalił Kyle.
Po chwili obaj spojrzeli na Amandę.
– Może być – mruknęła w końcu. – Chcę tylko z góry uprzedzić, że
odmawiam recenzowania ulubionych filmów Kyle’a. Na przykład
takich jak „Laleczki dla dorosłych”.
– „laleczki dla... „ – Kyle omal się nie udławił, powtarzając tytuł filmu.
Po chwili pokój wypełnił jego tubalny śmiech.
W oczach Trenta pojawiły się wesołe iskierki.
– No i co, Kyle? Przystajesz na ten warunek? Kyle chrząknął i spojrzał
na Amandę.
– Tak, zgadzam się, ale pod warunkiem, że... – zawiesił głos.
– Pod jakim warunkiem? – ponaglała go Amanda.
– Pod warunkiem, że... potem zajmiemy się dreszczowcami.
Amanda potrząsnęła głową i spojrzała w górę, jakby przyzywała Boga
na pomoc.
– śe też musiałam trafić na smarkacza – westchnęła, poprawiając
broszkę zdobiącą żakiet.
– Zawsze to lepsze niż obcowanie z pruderyjną starą panną. – Kyle
wycelował palcem w koronkowy kołnierz jej bluzki.
Trent zdecydował, że najwyższy czas przerwać kłótnię.
– Zajmijcie się lepiej tym programem. Nazwiemy go „Sceny miłosne”.
Jeżeli wam nie wyjdzie, w ogóle nie będzie mowy o następnych...
Kyle nagle spoważniał.
– Co sądzisz o formule programu, Noah? Czy chcesz, żebyśmy, tak jak
zwykle, recenzowali kolejne filmy?
– Nie, nie. – Trent zamachał rękami. – Wszystko się zmieni. Macie
wybrać parę scen miłosnych ze swoich ulubionych filmów, a następnie
zaprezentować je widzom. Stąd zresztą tytuł...
Amanda zerknęła na zegarek.
– Gdzieś się wybierasz? – spytał Kyle.
Rozsiadł się wygodnie na sofie i wyglądało na to, że nie ma zamiana się
z niej ruszyć. Amanda zignorowała go jak wścibskiego młodszego brata
i spojrzała w stronę Trenta.
– Zaplanowałam sobie coś na pierwszą. Czy powinnam to odwołać?
– Nie... raczej nie. – Noah wahał się przez chwilę, – Pogadam teraz z
Kyle’em. Możecie się spotkać później i dopracować szczegóły.
Pamiętaj tylko, że przez następny tydzień będziesz bardzo zajęta. Oboje
macie teraz na głowie aż dwa programy!
Obaj mężczyźni w milczeniu obserwowali wychodzącą dziewczynę. Jej
ciemny żakiet i gładka, sięgająca połowy łydki spódnica oglądały
pewnie sale w najlepszych internatach Nowej Anglii.
Noah dostrzegł niepewną minę Kyle’a i nie potrafił odmówić sobie
drobnej złośliwości.
– Myślisz, że umówiła się z kimś na lunch? – spytał.
– Raczej musi wymienić fiszbiny w swoim gorsecie warknął niechętnie
zapytany.
Noah roześmiał się szczerze i usiadł za swoim biurkiem.
– Widzę, że bardzo się lubicie...
Kyle wyobraził sobie, że zaciska dłonie wokół wiotkiej szyi Amandy.
– Jak cholera – mruknął przez zaciśnięte zęby. – Chciałbym, żeby
chociaż raz straciła panowanie nad sobą! Mogłaby też nie wiązać za
każdym razem tych swoich włosów...
– Tak bardzo ci na tym zależy?
– To już prawie obsesja.
Przez chwilę obaj siedzieli w milczeniu. Kyle przypomniał sobie
pachnące perfumami listy spoczywające w szufladzie biurka. Chociaż
wiedział, iż jest to szaleństwo, zawsze wiązał te listy z Amanda.
Dziewczyna na dobre zagościła w jego myślach.
Starał się jednak nie poddawać kaprysom swojej wyobraźni. Dzielnie
sekundował mu w tym Lyle, który upokarzał Amandę, gdy tylko
nadarzyła się ku temu okazja Kyle chętnie korzystał z jego usług,
zwłaszcza gdy w grę wchodziły sprawy zawodowe. Zależało mu na
tym, żeby być wyraźnie lepszym. Niestety, Amanda wychodziła
obronną ręką nawet z najgorszych opresji. Kyle potrzebował jakiejś
specjalnej okazji, żeby zapędzić dziewczynę w kozi róg...
Nagle wyprostował się na sofie i pstryknął palcami. Miał wrażenie, że
wpadł na najwspanialszy pomysł w życiu. Noah spojrzał na niego,
zaniepokojony tak gwałtowną reakcją.
Na ustach Kyle’a pojawił się ledwo dostrzegalny uśmieszek.
– Co byś powiedział, gdybyśmy robili ten program bez żadnego
scenariusza?
– Ale po co? – zdziwił się Noah.
– No cóż, żeby, jak ty to mówisz, nadać dyskusji piętno autentyzmu.
Kyle wiedział, że Amandzie wcale się ten pomysł nie spodoba. Trudno
być doskonałym wiedząc, że program jest emitowany na żywo. Tak,
teraz nadarzała się wspaniała okazja, żeby ją wreszcie pokonać.
Amanda wprost nie posiadała się z oburzenia. Nie mogła uwierzyć w
podłość Kyle’a. Kiedy powiedział jej o tym poraź pierwszy, myślała, że
ż
artuje.
Ale to nie był żart.
Skąd taka czelność, żeby za jej plecami przekonać Trenta, że program
ma być emitowany na żywo?! Przeczuwała, że wyjdzie na idiotkę.
Uderzyła z całej siły poduszkę z kozetki żałując, iż nie jest to szczęka
Kyle’a.
Kyle doskonale wiedział, że lubiła mieć wszystko przygotowane
wcześniej. Amanda panicznie bała się wpadek przed kamerą. Za
każdym razem przeżywała je bardzo ciężko.
Zagryzła wargi. Nie spodziewała się, że Kyle może się uciekać aż do
tak podłych zagrywek. Jeszcze raz uderzyła poduszkę, a następnie
odrzuciła ją w najdalszy kąt pokoju. Postanowiła, że tym razem nie
ujdzie mu to na sucho.
Nie mogła już zmienić decyzji Trenta. Musiała walczyć. Oczywiście,
przewaga będzie całkowicie po stronie Kyle’a, ale... przecież udało jej
się go pokonać za pierwszym razem.
Wspomnienie wspólnego programu spowodowało, że poczuła się nieco
lepiej. Wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.
Wciąż bolały ją słowa Kyle’a. Kiedy zgłosiła swoje zastrzeżenia do
programu na żywo, powiedział, że jest „sztywna” i „brak jej fantazji”.
Nie rozumiał jej zupełnie. Była przecież spragnioną miłości kobietą o
bujnej wyobraźni... Podeszła do biurka i otworzyła szufladę, w której
trzymała różowy papier oraz flakonik perfum „Ekstaza”.
Amanda dopiero przed chwilą dotarła do swego mieszkania. Właśnie
znajdowała się w kuchni, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Nie miała
ochoty na spotkanie z kolejnym domokrążcą. Wracając z wyprawy,
pogrążona w kolejnej erotycznej fantazji, parokrotnie utknęła w korku.
Wiedziała, że Kyle bierze udział w meczu, z którego dochód miał być
przeznaczony na cele dobroczynne. I z tego względu zdecydowała się
na wyjazd właśnie o tej porze.
Spojrzała na swój srebrny zegarek. Mecz miał się skończyć za parę
minut.
Dzwonek niespodziewanie odezwał się po raz drugi. Herbata z filiżanki
wylała się na spodeczek. Amanda zaklęła pod nosem i rzuciła się w
kierunku drzwi. Kyle na pewno nie uznałby jej za „sztywną”, słysząc
wypowiedziane przez nią słowa...
Przed drzwiami zatrzymała się i obciągnęła spódnicę, chcąc powalić
intruza samym tylko spojrzeniem.
Ale to właśnie ona omal nie upadła z wrażenia.
Przed domem stał Kyle Fox, niedbale opierając się o framugę. Skórę
miał lekko zaczerwienioną – pewnie niedawno brał prysznic. Podobnie
jak za pierwszym razem, czuła jak bardzo na nią działaj ego zapach.
Cofnęła się, powstrzymując gwałtowną chęć dotknięcia jego
wilgotnych włosów.
Skąd się tutaj wziął? Dlaczego nie brał udziału w meczu? Gdzie był,
kiedy podrzucała mu kolejny list? Czyżby pod prysznicem? Czy może
widział ją przed swoim domem i śledził? Gubiła się w domysłach... –
Czy nie zaprosisz mnie do środka? – spytał.
Dźwięk jego głosu sprawił, że zapomniała o tych wszystkich
absurdalnych pytaniach.
– A tak... już – powiedziała, z trudem przełykając ślinę. Nagle w jej
głowie zapalił się sygnał ostrzegawczy. Czy schowała już flakonik
perfum i różową papeterię?
Wpuściła go do środka, cały czas myśląc o tym, jak sprawdzić, czy na
biurku nie pozostawiła kompromitujących przedmiotów.
– Dlaczego nie przyszłaś dzisiaj na mecz? – spytał.
– Co takiego?... Me-mecz? – wyjąkała Kątem oka dostrzegła, że biurko
jest puste.
– Tak. Mecz organizowany przez KCNX. – Kyle spojrzał na nią ze
zdziwieniem. – Czy nic ci się nie stało?
Dopiero teraz mogła odetchnąć z ulgą, a nawet uśmiechnąć się nieco
bladym uśmiechem.
– Niejasne, że nie. Po prostu spałam, kiedy odezwał się dzwonek. –
Amanda usunęła się sprzed drzwi i zapraszającym gestem wskazała
wnętrze saloniku. – Wejdź, proszę. Czy wygraliśmy? – spytała, siadając
na kozetce.
– Nie mam pojęcia. Sędzia wyrzucił mnie z boiska, więc wyszedłem
wcześniej. Musiałem tylko rozdać autografy wszystkim chętnym, a to
niestety trochę potrwało.
Mówił to z miną niewiniątka.
– Jeśli chcesz, to również możesz dostać mój autograf – powiedział,
zbliżając się z uśmiechem do biurka.
– Nie! – Amanda niemal krzyknęła.
Kyle zatrzymał się w pół kroku i dostrzegł jej wystraszoną minę.
– Jesteś pewna, że nic ci nie jest?
Dopiero teraz zrozumiała, że Kyle nie jest głupcem. Nie da się nabrać
na bajeczki o drzemce, która wyprowadza z równowagi.
– Jasne, że „coś” mi jest – warknęła. – Przecież doskonale wiesz, o co
chodzi. Namówiłeś Trenta na program na żywo, a teraz przychodzisz i
proponujesz... autograf!
– Czy to wszystko?
Podszedł do niej i uniósł nieco jej brodę.
– Co robisz? – spytała łamiącym się głosem. Czuła, że jej naprężone jak
postronki nerwy lada chwila mogą puścić.
– Chcę cię przeprosić. Pomysł był dobry, ale powinienem go wcześniej
z tobą obgadać. Zresztą po to tutaj przyszedłem. Proponuję, żebyśmy
razem zjedli kolację i...
– Kolację? – przerwała Amanda.
– Tak. Potraktuj ją jako przeprosiny...
– Och, nie spodziewałam się czegoś takiego po tobie. Kyle zaczął bawić
się jej włosami.
– Widzisz, myślałaś, że jestem potworem. Nie jestem Jednak
pozbawiony ludzkich odruchów...
Amanda poczuła, że Kyle jest znacznie bardziej niebezpieczny, kiedy
stara się być miły.
– No cóż, chodźmy – powiedział i pociągnął ją w stronę drzwi.
Dziewczyna zmierzyła krytycznym wzrokiem swoje ubranie.
– No, no, nie musisz się wcale stroić. Pójdziemy w jakieś miłe zaciszne
miejsce, gdzie wpuszczacie bez krawata – To świetnie, bo właśnie
oddałam wszystkie do pralni – odpowiedziała z uśmiechem. – Och, jaka
jestem głodna.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że w nawale zajęć zapomniała o
jedzeniu. Jej żołądek domagał się swoich praw.
Kiedy znaleźli się w samochodzie, Amanda przymknęła oczy i
wygodnie rozsiadła się na siedzeniu. Chciała odpocząć. Najgorsze
miała już za sobą.
Obudziło ją delikatne szarpnięcie za ramię.
– Już dojeżdżamy. – Głęboki glos docierał do niej jakby z innej planety.
Przeciągnęła się.
Kyle wyłączył radio.
Skręcili w prawo. Amanda rozejrzała się dokoła i ze zdziwieniem
zauważyła, że znajdują się na ulicy, przy której mieszka Kyle.
Samochód zatrzymał się tuż przed jego domem.
– Czy zjemy kolację... – zawiesiła głos. Kyle mógłby nabrać podejrzeń,
gdyby okazało się, że wie, gdzie mieszka – ... tutaj.
– Tak. – Kyle puścił do niej oko. – Jesteśmy przed restauracją „U
Foxa”.
– „U Foxa’7 To tutaj sprowadzasz wszystkie swoje panienki? – spytała
ponuro.
– Panienki? – powtórzył, robiąc zdziwioną minę. – Nie, nigdy nie
sprowadzam tutaj kobiet Przynajmniej tych, na które miałbym ochotę –
dodał po chwili.
– Dlaczego?
– Ponieważ, mówiąc wojskowym językiem, zawsze lubię mieć
możliwość odwrotu – odrzekł, wzruszając ramionami.
Amanda spojrzała na niego podejrzliwie.
– Więc dlaczego mnie tutaj zaprosiłeś?
– A jak myślisz?
Pochylił się w jej stronę. Amanda skurczyła się na swoim siedzeniu.
– Zawsze jesteś taka podejrzliwa? Przecież zaprosiłem cię na kolację.
– Umiesz gotować?
– Jakoś sobie radzę...
– Czy potrafiłbyś zrobić pizzę?
– Masz szczęście. W tym jestem najlepszy. Amanda była głodna. Nie
miała ochoty czekać na posiłek w jakiejś pobliskiej restauracji.
Kyle wprowadził ją do swojego mieszkania. Gdy tylko weszli, poczuła
zapach perfum. Natychmiast przypomniał jej się krótki sen, lub raczej
coś w rodzaju półsnu, w który pogrążyła się w samochodzie Kyle’a. Na
podłodze tuż przed nimi leżała różowa koperta, Dziewczyna spojrzała
na nią jak na najbardziej jadowity gatunek kobry.
Przez chwilę jej myśli krążyły bezładnie wokół listu. Zastanawiała się,
jak ukryć go przed Kylem. Niestety, w przedpokoju nie było ani
jednego mebla.
Kyle schylił się, chcąc podnieść kopertę. Amanda była jednak szybsza.
Po chwili trzymała Ust w wyciągniętej ręce.
– Co to takiego? – spytała niewinnie. Kyle wyjął kopertę z jej dłoni.
– Zdaje się list od wielbicielki...
– Wiesz co – Amanda wpadła nagle na świetny pomysł – ja przygotuję
posiłek, a ty przeczytaj sobie ten list Pchnęła go lekko w stronę salonu.
Kyle spojrzał niepewnie na kopertę.
– Kuchnia pewnie jest tam, prawda?
Skinął głową. Amanda wyszła podśpiewując. Kyle niepewnym krokiem
wszedł do pokoju. Usiadł na sofie i spojrzał bezradnie na różową
kopertę.
Wiedział, że Amanda będzie chciała sprawdzić, czy przeczytał list. Jest
tego nie zrobi, zacznie dociekać, dlaczego, będzie kpić z jego obaw... Z
ociąganiem otworzył kopertę i wyjął z niej kilka pachnących kartek.
Ręce mu drżały. Poczuł, że zupełnie zaschło mu w gardle.
Kyle!
Znacznie bardziej podobały mi się twoje dawne programy. Miałam cię
wtedy tylko dla siebie... Siedziałeś sam przed planszą imitującą wnętrze
biblioteki i mówiłeś do mnie. Zdaje się, że oboje lubimy biblioteki w
stylu wiktoriańskim. W ich atmosferze jest coś szalenie seksownego i
perwersyjnego, nieprawdaż Kyle?
Może to czerwone draperie, chroniące przed nadmiarem światła?... A
może zapach oprawnych w skórę woluminów?... cienie na ścianach...
książki, ukryte przed dziećmi w zamykanych na klucz szafkach...
Pobawmy się znowu, Kyle. Jest mroźna zima. Ty mieszkasz w starym
folwarku, niedaleko naszego dworku. Pracujesz jako sekretarz mojego
ojca. Tak, pracujesz ciężko, ale... Od jakiegoś czasu coś cię niepokoi i
odrywa od pracy. Czyżbyś odkrył, że nie jestem już dzieckiem, Kyle ?
Znasz mnie przecież od dawna. Zawsze uważałeś mnie za zepsutego
bachora. Mam już szesnaście lat, Kyle, ale wciąż jestem bardzo
zepsuta... Drażnię cię. Nie śpisz po nocach. Ale nigdy nie zawiódłbyś
zaufania mojego ojca...
Przyznaj jednak, że czasami masz na to ochotę. To żaden grzech, Kyle –
mieć na coś ochotę.
Ktoś puka do drzwi. Niestety, będziesz musiał sam się pofatygować.
Służąca dostała wychodne i pojechała do siostry, która urodziła
dziecko. Pospiesz się, Kyle. Ktoś czeka...
Czy cieszysz się, że mnie widzisz? Właśnie przyjechałam ze szkoły na
weekend i ojciec przysłał mnie z tymi papierami. Czy mogę wejść i się
ogrzać? Na zewnątrz jest tak potwornie zimno. Wpuść mnie Kyle,
proszę.
Dziękuję za zaproszenie. Uwielbiam kominek w twojej bibliotece. Czy
nie zaproponujesz mi odrobiny likieru? Muszę sobie przecież jakoś
dodać odwagi...
Dziękuję.
Pozwolisz, że zdejmę palto. Tak, rzeczywiście przybyłam prosto ze
szkoły. Popatrz na ten mundurek. Musze go nosić przez cały czas. W
szkole wszystkie dziewczyny wyglądają niemal identycznie. Nie mogę
doczekać się chwili, kiedy go zdejmę. Tak, dlatego odpięłam guzik pod
szyją. To odruch.
Czy mogę obejrzeć twoje książki? Na pierwszy rzut oka widać, że należą
do mężczyzny, Kyle... Właśnie do ciebie.
O, masz tu nawet drabinkę. Ciekawe, jakie książki stoją na najwyższych
półkach. Czy mogę zobaczyć? Nie, Kyle, twoje protesty nie zdadzą się
na nic.
Do licha, znowu te podkolanówki. Ciągle mi spadają. Czy mógłbyś ją
podciągnąć. Nie chcę schodzić. Znalazłam tu właśnie coś
interesującego...
Kyle, czy mam ci wysłać zaproszenie pocztą?
No tak, już lepiej. Dziękuję.
Może zejdę już z tej drabiny. Co się z tobą dzieje, Kyle? Jesteś taki
blady... Zaraz, rozluźnię ci krawat. Och, z tobą jest coraz gorzej.
Oddychasz tak ciężko... Zaraz zadzwonię po lekarza. Tak, słucham?
Jesteś pewny? No cóż, dobrze. Wobec tego usiądźmy przy kominku.
Ogień już prawie wygasł. Podrzuć jeszcze trochę drewna. Uwielbiam
ten zapach i trzask płonących polan...
Wiem o tobie wszystko, Kyle. Znam twoje sekrety. Przysięgałeś, że mnie
nawet nie dotkniesz, nieprawdaż, Kyle?
Ale co będzie, jeśli to ja ciebie dotknę?
Pamiętasz taką dziecięcą grę „Czy mi ufasz?”. Posłuchaj, będziesz
mógł zrobić ze mną wszystko, na co masz ochotę. Ale rękami. Tylko
rękami, Kyle. Nie dam się pocałować. Musimy przestrzegać reguł gry,
Kyle...
Och, tu przy ogniu jest tak przyjemnie. Dlaczego nie chcesz do mnie
przyjść? Tak bym chciała, żebyś stanął tuż za mną i...
Och, a więc już tu jesteś?
Już jestem kobietą, nieprawdaż, Kyle? Możesz dotykać mojego ciała.
Nie, nie będę się bronić. Ręce mam takie ciężkie. W ogóle nie mogę
nimi poruszać. śebyś wiedział, jak nienawidzę tych moich szkolnych
mundurków...
Tak, rzeczywiście nic nie mam pod spodem. Skąd wiesz? Ach, już
rozumiem. Nie musisz nic mówić. Czuję twoje dłonie na moim ciele.
Dotykaj mnie jeszcze, jeszcze, Kyle!
Tak chciałabym poczuć twoje usta na moich piersiach.
Wiem, że byłoby wspaniale. Ale musimy zachować rozsądek. To
przecież tylko dziecięca zabawa... Nie, nie odwrócę się, Kyle. Wolę czuć
twój gorący oddech na mojej szyi.
Och, tak jest cudownie. Jeszcze trochę... Czy czujesz, jak twarde są
moje sutki? Pieść mnie jeszcze... Zawsze wiedziałam, że potrafisz robić
to wspaniale. Teraz wiem to na pewno.
Zgadzam się. Te szkolne spódniczki nie są wcale takie złe. Zakrywają
mi zaledwie połowę uda. Nogi mam mocne. Przecież uprawiamy tyle
sportów, Kyle...
Zaraz, gdzie podziały się twoje dłonie? Jesteś zaskoczony tym, że noszę
koronkowe majteczki? Bez przesady Z tą ascezą, Kyle. Bardzo lubię
elegancką bieliznę. Ale jeśli moje majteczki ci przeszkadzają, to
przecież możesz je zdjąć...
Nie, zostaw je na kolanach. Nie chcesz chyba, żebym się przy tobie
rozbierała...
Tak, teraz możesz mnie dotknąć. Proszę. Jesteś tak blisko.
Dotknij mnie, Kyle!
Już muszę iść. Tatuś będzie się niepokoił... Niedługo znowu się
pobawimy, Kyle. Zaufaj mi...
Kyle odłożył list i rozejrzał się dookoła. Czuł się zażenowany.
Na szczęście Amanda w dalszym ciągu znajdowała się w kuchni.
Dolatywał stamtąd słodkawy zapach sosu do pizzy.
Kyle poczuł nagle, że jest głodny. Poderwał się z sofy. Pomyślał
jednak, że jest zbyt podniecony, by się pokazać dziewczynie. Wiedział,
ż
e jej widok wcale go nie uspokoi. Dziewczynka z listu miała przecież
jej twarz!
Chodząc po pokoju zastanawiał się ciągle, kto może być autorką. śadne
konkretne odpowiedzi nie przychodziły mu jednak do głowy.
Kiedy doszedł już do siebie, włożył list do koperty i schował go w
szufladzie. Nie chciał, żeby Amanda go znów zobaczyła. Mimo iż
pragnął, by to właśnie ona była autorką, wiedział, że gdyby go
przeczytała, przeżyłaby nie lada szok.
Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju i uspokojony poszedł do kuchni
Węch go nie mylił. Na kuchence stał garnek z sosem. Tuż obok uwijała
się Amanda. Serce zabiło mu żywiej. Dziewczyna była zarumieniona.
Włosy związała sobie w koński ogon, ale niesforne kosmyki opadały na
jej szyję i czoło. Nawet nie zauważyła jego wejścia, tak była
pochłonięta pracą.
Kyle chciał odgarnąć te kosmyki i pocałować jej rozpaloną szyję.
Poczuł, że wciąż znajduje się pod wpływem lektury listu od
nieznajomej.
Amanda cały czas zastanawiała się jakie wrażenie zrobi na nim to, co
tym razem napisała. Teraz po raz pierwszy miała okazję z bliska
widzieć jego reakcję na listy. Kobiecy instynkt podpowiadał jej, że
może to być bardzo interesujące doświadczenie...
Poczuła, że ktoś ją obserwuje i uniosła głowę. Błędny wzrok Kyle’a i
jego nieobecny uśmiech powiedziały jej wszystko, co chciała wiedzieć.
Jej listy wywoływały zamierzony efekt! A wręcz działały jeszcze
silniej, niż przypuszczała... Kyle wciąż był podniecony. Co więcej, nie
próbował tego nawet ukryć...
Nagle ściany kuchni poczęły wirować jej przed oczami. Amanda
poczuła, że brak jej powietrza. Stali vis-a-vis, pragnąc siebie jak nigdy
dotąd.
– Bardzo proszę, Amando... – powiedział pełnym żądzy głosem.
Dziewczyna drgnęła. Nie była już teraz panią swojej woli.
– ... odłóż ten chleb i podejdź do mnie. Nie ruszyła się nawet o
centymetr.
– Powiedziałem, chodź do mnie!
– Zaraz. Ręce mam całe w maśle czosnkowym. Muszę je najpierw
wytrzeć – wyszeptała nieprzytomnie.
Kyle dopadł jej w dwóch susach.
– Do diabła z masłem. Chcę cię objąć. Teraz, zaraz, jak najszybciej.
Owinął ich delikatny zapach czosnku. Amanda poczuła, że jej dłoń
gładzi mocną szyję mężczyzny.
Kyle chwycił ją za rękę i zbliżył do swoich ust. Po chwili poczuła
sprężysty język na swoich palcach.
– Dokładnie to chciałem zrobić w kinie za pierwszym razem –
wyszeptał. – Pamiętasz torebkę z prażoną kukurydzą między moimi
udami?
Skinęła głową.
Pochylił się nad nią i po chwili poczuła na szyi jego gorący język.
Chciała się wyrwać, ale Kyle trzymał ją mocno.
– Nie, nie! To łaskocze – jęknęła.
Próbowała go odepchnąć, ale pokryta masłem dłoń ześlizgnęła się po
jego koszuli.
Kyle całował jej szyję, posuwając się wolno w stronę granicy
wyznaczonej przez bluzkę.
Nagle wyprostował się i spojrzał na nią dziwnym wzrokiem. Amandzie
zabrakło tchu w piersiach. Nie potrafiłaby powiedzieć, kiedy to się
stało, ale ich usta spotkały się w nagłym przypływie namiętności.
Jeszcze przed chwilą stali tuż obok siebie i patrzyli sobie w oczy, a
teraz nagle spletli się w miłosnym uścisku. Ich usta same odnalazły
drogę. To było niezwykłe. Nigdy wcześniej nic takiego jej się nie
zdarzyło.
– Amando – wyszeptał zduszonym głosem, oderwawszy się na chwilę
od jej ust. – Tak ciebie pragnę... Amanda nagle zastygła w bezruchu
Nie, to nie jej pragną!... Chodziło mu przecież o autorkę listów. A mógł
to być byle kto... Kiedy wszedł do kuchni, już był podniecony. Rzuciłby
się nawet na damską torebkę. Tak się złożyło, że to ona była pod ręką...
Nie, Kyle jej nie kochał...
Dziewczyna wywinęła się z jego objęć i wybiegła do pokoju. Kyle stał
przez chwilę zdezorientowany. Sos w garnku zaczął głośno bulgotać.
Mechanicznie wyłączył gaz...
Klucze od drzwi wejściowych leżały na sofie. Amanda chwyciła je i
wybiegła do przedpokoju. Za późno. Kyle był tuż za nią.
– Odwiozę cię – powiedział cicho.
– Nie trzeba. Wezmę taksówkę.. Spojrzał w jej pełne łez oczy.
– Chcę, żebyś wiedziała, że... nie chciałem tego i że... jest mi przykro.
Rzeczywiście był znacznie bardziej groźny, kiedy starał się być miły.
Amanda odwróciła się na pięcie i wyszła drżąc z obawy, że za chwilę
wróci i rzuci się w jego ramiona.
Rozdział 6
Przez resztę wieczoru Kyle próbował zapomnieć o tym, jak wspaniale
się czuł, trzymając Amandę w ramionach. Ponieważ bardzo się starał,
zupełnie mu to nie wychodziło. Znajdował jednak w tym dziwną, wręcz
masochistyczną przyjemność.
Wielokrotnie sięgał po słuchawkę, żeby do niej zadzwonić. Nigdy
jednak nie udało mu się wykręcić numeru do końca. Wiedział, że w ten
sposób tylko pogarsza sprawę, ale brakowało mu odwagi, żeby zdobyć
się na rozmowę.
To, co wydarzyło się z Amandą, wykraczało poza ramy jego
wyobrażeń. Miał już dosyć parodniowych przygód. Dawno zrozumiał,
ż
e nie można przeżyć swego życia dwukrotnie. Pragnął kogoś, z kim
mógłby się związać na stałe.
Czy Amanda była tym kimś? Jak powinien się teraz wobec niej
zachować? Już od dawna czuł, że się nawzajem przyciągają. Nie chciał
się jednak do tego przyznać... Poza tym, cóż... Amanda zachowywała
się jak spragniona miłości kobieta. Ale czy nie oznaczało to, że
przedmiot tej miłości jest jej całkowicie obojętny? Czy ktoś inny – Kyle
kładł szczególny nacisk na te słowa – mógłby ją rozbudzić tak jak on?
Kiedyś machnąłby na to ręką, ale teraz chciał, by Amanda kochała
wyłącznie jego.
Sądząc z niewielkiej ilości wina w butelce, było już dobrze po północy.
Kyle podszedł do biurka i otworzył szufladę, w której trzymał
pachnące, różowe koperty. Był zmęczony, nie ogolony i senny. Po
kwadransie trzeci list wypadł mu z dłoni i zsunął się na podłogę tuż
obok sofy.
We śnie otoczyły go tańczące kobiety. Wszystkie były pociągające i
piękne. I wszystkie miały twarz Amandy.
Amanda spędziła noc próbując dojść do ładu ze swoimi
skomplikowanymi uczuciami. W końcu z przerażeniem uświadomiła
sobie, że zakochała się w Kyle’u. Nie było to tylko zwykłe, cielesne
pożądanie. śaden mężczyzna nie wyzwolił w niej do tej pory tylu
emocji. Do żadnego nie wysyłałaby miłosnych listów...
Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że Kyle nie jest
człowiekiem, z którym można by się związać na stałe...
– Gdzie on jest?
Noah Trent wpadł jak burza do studia, w którym Amanda i Toby
czekali na pojawienie się Kyle’a. Ostatecznie zdecydowano, że „Sceny
miłosne” będą nagrywane na taśmie, ale zarówno Amanda, jak i Kyle
wystąpią
bez
przygotowania.
Noah
w
ostatnim
momencie
zmodyfikował swoją decyzję, zapewne przestraszony notoryczną
niepunktualnością Kyle’a.
Amanda wzruszyła ramionami.
Trent spojrzał na inspicjenta.
– Może dzwonił?
Toby pokręcił głową.
– Amando, może ty coś wiesz?’
– Nie, nie widziałam go od wczoraj. Rozmawialiśmy o nowym
programie...
Tak, jeśli można to było nazwać rozmową. Raczej wcielali w życie
główną ideę „Scen miłosnych”. A teraz Kyle nie chciał przepuścić
okazji, żeby jeszcze bardziej wyprowadzić ją z równowagi. Zresztą
wiedział, że nie znosi programów bez scenariusza i że obawia się
niekontrolowanej sytuacji w studiu. Pewnie zaraz wpadnie z
rozwianymi włosami i spyta, dlaczego nic jeszcze nie jest gotowe.
Noah sięgnął do kieszeni i wyjął z niej jakąś tabletkę. Włożył ją do ust i
jednocześnie zerknął na zegarek.
– Jeśli Kyle nie przyjdzie, zacznijcie nagranie z Tobym – jęknął. –
Naprawdę nie mam już do niego siły.
Toby stanął na środku studia z otwartymi ustami Dokładnie w tym
momencie otwarły się dźwiękoszczelne drzwi i do studia wsunął się
zdyszany Kyle.
– Mój Boże! Miałeś wypadek?
Kyle rzeczywiście wyglądał tak, jakby wpadł pod ciężarówkę. Co
prawda nie krwawił, ale miał zapuchniętą twarz, a jego zwykle czyste i
wyprasowane ubranie przypominało strój włóczęgi.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Noah przerwał mu pełnym
zniecierpliwienia gestem.
– Szybko! Charakteryzacja! Zostało nam bardzo mało czasu...
Po chwili pojawiły się dwie charakteryzatorki. Kyle nie zwracał na nie
ż
adnej uwagi. Jeden policzek miał jeszcze kredowobiały, a drugi
rumiany jak jesienne jabłko.
– O Boże! Noah! Nie masz pojęcia, co przeżyłem! Myślałem, że sam
będę musiał przyjąć to dziecko.
– Dziecko? – powtórzyli wszyscy zapominając, że są na niego wściekli.
– Tak – kiwnął głową, nie pamiętając o charakteryzacji. – Wyjechałem
dzisiaj trochę wcześniej, bo wiedziałem, że Amanda będzie się
denerwowała przed nagraniem. Nagle patrzę – samochód z przebitym
kołem, a w nim bardzo ładna dziewczyna. Postanowiłem jej pomóc.
Nawet się nie zdziwiłem, kiedy nie wysiadła, żeby podać mi narzędzia.
Tyle się teraz słyszy o różnych napadach... Ale kiedy skończyłem i
podszedłem, żeby się z nią pożegnać, zobaczyłem, że ona rodzi...
Na twarzy Kyle’a odmalowało się bezgraniczne przerażenie.
– I co, zemdlałeś, czy odebrałeś poród? – Noah roześmiał się tubalnie.
– Nic z tych rzeczy. – Kyle pokręcił głową. – Na szczęście pojawił się
policjant. Po raz pierwszy witałem z radością przedstawiciela prawa...
Zdaje się, że też miał niezłego pietra – dodał, wykrzywiając twarz w
komicznym grymasie.
Amanda roześmiała się serdecznie. Wyobraziła sobie minę Kyle’a,
kiedy okazało się, że kobieta jest w ciąży i zaraz będzie rodzić. Było jej
wstyd, że podejrzewała go o najgorsze. Mimo to, świadomość, że nie
tylko ona jest zdezorientowana, dodawała jej sił i pozwalała z nadzieją
myśleć o nagraniu.
– Skoro już mówimy o rodzeniu – Noah ponownie spojrzał na zegarek
– spróbujmy wspólnie pomóc przy narodzinach tego dziecka. –
Wskazał na planszę z napisem „Sceny miłosne”. – Zapewniam, że mój
brzuch również na tym skorzysta.
Charakteryzatorki już skończyły swą pracę. Jedna z nich, na
odchodnym lekko przypudrowała policzki Amandy.
Toby i Noah zaczęli się nad czymś naradzać, zaś Kyle i Amanda zajęli
miejsca przed kamerą. Kiedy skinęli głowami, Toby dał znad
operatorom. Noah machnął ręką. Rozpoczęto nagranie.
–
Dzisiaj
chcemy
zaprezentować
państwu
nowy
program,
zatytułowany: „Sceny miłosne” – zaczął Kyle. – Tytuł mówi sam za
siebie. Wraz z panną Butterworth spróbujemy przybliżyć” państwu ten
temat i pokazać – tu Kyle spojrzał pożądliwie na Amandę –
najpiękniejsze intymne sceny. Oczywiście chodzi mi o sceny z filmów
– dodał po chwili.
Amanda poczuła, że rumieni się pod warstwą pudru.
– Tak, właśnie. – Z trudem przełknęła ślinę. – Warto przecież
zastanowić się nad tym, czym różni się świat kobiecej i męskiej
wyobraźni. Te różnice są chyba szczególnie wyraźne wtedy, kiedy
chodzi o przeżywanie miłości.
Amanda przypomniała sobie nagle pocałunek Kyle’a i z trudem
dokończyła swoją kwestię. Na szczęście później pokazywano fragment
wybranego przez nią filmu. Dziewczyna mogła się więc trochę
rozluźnić.
– Był to oczywiście pierwszy, nieśmiały pocałunek doktora śywago i
Lary. Film słynie z tego, iż ukazuje miłość w jej najbardziej obsesyjnej
formie. Możemy się dzięki niemu przekonać, jak wygląda życie
człowieka, który nie może jeść, spać czy myśleć logicznie z powodu
miłości. Uczucie doktora śywago jest w pewnym sensie patologiczne,
lecz również niezmiernie piękne – zaczęła Amanda.
– Nie wygłupiaj się! – przerwał jej Kyle. – Dlaczego wybrałaś musical?
Amanda zagryzła wargi. Obróciła się w jego stronę i powiedziała
karcącym tonem:
– „Doktor śywago” nie jest musicalem.
– E tam. Przecież doskonale pamiętam. Zawsze kiedy kochankowie
patrzyli sobie w oczy, rozbrzmiewała taka melodyjka. Zaraz, zaraz...
Jak to było? La-la-la-la-laaa Łobuzerski uśmiech Kyle’a wskazywał, że
cała ta scena obliczona jest jedynie na efekt.
Amanda wiedziała, że nie ma sensu dłużej się spierać. Postanowiła jak
najszybciej zmienić temat.
– Dobrze. Zobaczmy wobec tego, jaki film ty wybrałeś. Mam nadzieję,
ż
e nie jest to nowa wersja „Supermana”.
– Nie ma powodów do uszczypliwości. Zaraz zobaczysz coś, co
uwielbiają miliony kobiet na całym świecie. Ty również, jak sądzę, nie
będziesz wyjątkiem.
Kyle zrobił efektowny gest ręką. Na ekranie pojawił się Rhett Butler,
który szarpnął opierającą się Scarlett, chwycił ją na ręce i zaczął
wspinać się po schodach.
Znowu włączono światło. Kyle sprawiał wrażenie wyjątkowo z siebie
zadowolonego.
– No i co? Nie mówiłem... Każda kobieta marzy, żeby ją ktoś porwał w
ramiona...
Amanda westchnęła. Kyle z całą pewnością zasługiwał na to, co go
czekało.
– Przepraszam. Pomyliłam się. To był stary Supermen... – powiedziała
ze słodkim uśmiechem. – Warto jednak, żebyś wiedział, jak wiele
zmieniło się od czasów wojny secesyjnej. Powinni cię byli nauczyć
tego w szkole... Nie ma już ani niewolnictwa, ani dominacji mężczyzn
w życiu rodzinnym!
– Co takiego?! – Kyle na moment zapomniał, że ma przed sobą kamerę.
– Dokładnie to, co słyszałeś. Ta scena nie ma nic wspólnego z miłością.
Dokładnie
tak
samo
wyglądały
stosunki
damsko-męskie
u
jaskiniowców. Przecież tylko zwierzęta stosują przemoc, żeby zdobyć
samicę.
– Zaraz, zaraz. – Kyle rozejrzał się po studiu, szukając pomocy. –
Proszę o przerwę. – – Dobrze. Obejrzyjmy więc fragment filmu
„Przypadek Thomasa Crowna”.
Amanda zerknęła w stronę Toby’ego, chcąc sprawdzić, czy wszystko
gotowe do kolejnej projekcji.
– Być może pozwoli ci on zrozumieć, na czym polega prawdziwa
miłość między mężczyzną i kobietą.
Na ekranie pojawili się Steve McQueen i Faye Dunaway w kameralnej
scenie miłosnej. W zasadzie nic konkretnego się nie działo, ale
atmosfera wprost naładowana była erotyzmem.
Kiedy znowu zabłysło światło, Kyle odchrząknął i syknął w stronę
Amandy: – To nie fair!
Dziewczyna nie zwróciła najmniejszej uwagi na ten komentarz.
– Nie wiem, czy zauważyłeś, Kyle, ale nikt w tym fragmencie nie
używał przemocy. Ci ludzie tylko się pocałowali, a i to bardzo
delikatnie. Mimo to możemy śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia
ze sceną erotyczną...
– Zgadzam się. Tyle tylko, że tutaj mieliśmy zupełnie inną sytuację.
Scarlett O’Hara nie była szczera wobec siebie i Rhetta. Nie chciała się
przyznać do swojej miłości i pożądania...
– Cóż, Scarlett żyła w innych czasach – przerwała mu Amanda.
– Rhett również. – Kyle spojrzał jej wyzywająco w oczy, odzyskując
dawną pewność siebie. Skinął nieznacznie ręką. Był to sygnał
umówiony z Tobym. Na ekranie pojawiła się plaża z filmu „Stąd do
wieczności”. Amanda i Kyle z trudem mogli usiedzieć spokojnie na
swoich miejscach, obserwując namiętne zmagania półnagich partnerów.
Amanda z ulgą pomyślała, że na szczęście nikt nie może w tej chwili
widzieć wyrazu jej twarzy.
Kiedy fragment filmu się skończył, zerknęła nerwowo w stronę Kyle’a.
– Trochę piasku, trochę wody i... dużo namiętności.
Nic dodać, nic ująć – powiedział, patrząc wprost w obiektyw kamery.
Amandzie zaparło dech w piersiach. Nie mogła wydusić z siebie nawet
słowa.
– Teraz ty – mruknął Kyle, wskazując srebrną powierzchnię monitora.
Toby podniósł dłoni, chcąc pokazać, że jest gotów rozpocząć projekcję.
Amanda kiwnęła głową. Tym razem były to dwa fragmenty z jednego
filmu. Najpierw obejrzeli scenę rozgrywającą się na nadbrzeżu. Stary
ksiądz przestrzegał młodą kobietę, by uważała na siebie i dbała o swego
chorego męża. Następnie zobaczyli wnętrze jakiegoś pokoju. Kamera
przesunęła się po długich butach jakiegoś oficera, a następnie pokazała
płonący pożądaniem wzrok młodej kobiety.
– Czasami – skomentowała Amanda – miłość jest tęsknotą za
zakazanym owocem.
– To niewiarygodne! – wtrącił Kyle.
– Niewiarygodne? – powtórzyła, nie bardzo wiedząc, czy żartuje czy
też mówi poważnie.
Tym razem jednak Kyle nie silił się na żarty. Potarł czoło i spojrzał na
nią wyraźnie zdziwiony tym, co zobaczył.
– Przecież to była „Córka Ryana”, jeden z najpiękniejszych filmów
miłosnych. Jest tam wiele lepszych scen, które mogłaś wybrać. A co
myśmy zobaczyli?... Oficerskie buty...
Dziewczyna uśmiechnęła się. W tym momencie poczuła się nieco
pewniej.
– Zgadzam się. W „Córce Ryana” jest wiele pięknych scen miłosnych.
Ale moim zdaniem przed chwilą obejrzeliśmy kluczowe dla tego filmu
fragmenty. Właśnie wtedy bohaterka dokonała wyboru, kierując się
jedynie uczuciem. Oczywiście później została za to ukarana... Teraz
czasy się zmieniły. Kobiety stały się znacznie bardziej niezależne i
mogą swobodnie wybierać partnerów. Niemniej, jak sądzę, przesłanie
filmu nadal pozostaje aktualne. W swoim wyborze nie można kierować
się jedynie pożądaniem i wyglądem mężczyzny.
– I cóż w tym złego, że dziewczyna lubi ładnych, seksownych
chłopaków? – zaprotestował Kyle.
– Nic – odrzekła cicho Amanda. – O ile nie są to jedyne kryteria.
Kyle najwyraźniej się zmieszał.
– Tak, no cóż... Pewnie masz rację – wybąkał.
– Zdaje się, że teraz twoja kolej – powiedziała, poprawiając sobie
włosy.
Kyle spojrzał na nią kompletnie zaskoczony.
– Co?... Atak, moja kolej...
Toby zlitował się nad nim i nawet nie czekał na znak ręką.
Na ekranie pojawiła się jedna z ulic Nowego Orleanu. Nagle znaleźli
się w samym środku namiętnych westchnień i gorących pocałunków.
Ciemnowłosy chłopak bezceremonialnie rozbierał dziewczynę tuż
przed jasno oświetloną wystawą jakiegoś sklepu.
Amanda z trudem zdołała przełknąć ślinę. Kyle pochylił się w jej
kierunku.
– Niezłe, co? – szepnął.
Dziewczyna poczuła, że się rumieni. Przez chwilę widziała siebie tam,
przed sklepem, na środku ulicy. Wolałaby jednak, żeby chłopak był
blondynem...
Film emanował wyuzdanym erotyzmem. Nie było w nim jednak nic
wulgarnego. Amanda widziała go do tej pory tylko raz i musiała
przyznać, że zrobił na niej olbrzymie wrażenie.
Spojrzała na Kyle’a. Wciąż patrzył na nią, starając się dostrzec wyraz
jej twarzy przy nikłym świetle płynącym z ekranu.
Poczuła, że ma ochotę go udusić. I to jak najszybciej. Jak przyjemnie
byłoby opuścić studio, zostawiając w nim jego martwe ciało.
– Tak, Amando. Słuchamy?
– Co takiego? Nie rozumiem...
Wybrany fragment skończył się już prawie pól minuty temu. Kyle
najwyraźniej skończył swoją kwestię i zadał jej jakieś pytanie.
– Właśnie prosiłem cię o opinię na temat tej sceny miłosnej. Przyznasz,
ż
e mężczyzna nie jest tutaj brutalny, a jednocześnie potrafi siłą osiągnąć
to, o co mu chodzi...
Amanda spojrzała na Kyle’a nieprzytomnym wzrokiem.
– O tak, scena była bardzo ładna – wyjąkała w końcu.
Niech ktoś zgasi światło i wszyscy idą do domu. Wszyscy, oprócz
Kyle’a... Chciała, żeby zostali we dwoje w ciemnym studiu. Wciąż
miała zamiar go udusić, ale wcześniej pragnęła pobawić się z nim w
kotka i myszkę... Tak jak modliszka... Kyle będzie przerażony, a
jednocześnie zmusi go, by zabawiał ją rozmową na temat
najpiękniejszych scen miłosnych. Zresztą Kyle sam byłby niezły w
takiej scenie...
Bezwiednie dotknęła swoich ust. – Amando, teraz ty. – Głęboki, męski
głos dobiegał chyba z zaświatów.
Ś
wiatło zgasło. Ekran rozjarzył się intensywnym, pomarańczowym
ś
wiatłem. Amanda powróciła do rzeczywistości. Dopiero teraz
przypomniała sobie, jaki fragment wybrała na koniec. Obiecali sobie
nawzajem z Kyle’em, że nie będą używali filmów, w których pojawiają
się mężczyźni będący symbolami seksu w swoich czasach. Ale...
Amanda nie dotrzymała słowa. Chciała pokazać, że ją również stać na
małe oszustwo. Na ekranie pojawił się kowboj w pełnym rynsztunku.
Krzesło Kyle’a skrzypnęło po raz kolejny.
– Hej – usłyszała jego głos tuż przy swoim uchu – to nieuczciwe.
Przecież obiecałaś!
Wzruszyła ramionami, nie patrząc w jego kierunku. Spotkała wiele
kobiet, które wolały scenę na rowerze z filmu „Butch Cassidy i
Sundance Kid”. Niemniej, jej zdaniem, najlepszy był fragment, w
którym Sundance kazał się rozbierać nauczycielce, trzymając ją na
muszce. Oglądając tę scenę, za każdym razem czuła mrowienie na
karku.
Znowu zabłysły światła. Słodki, rozmarzony uśmieszek błąkał się po
wargach Amandy.
– Zaczekaj! – krzyknął Kyle. – Przecież on użył siły!
– Mhm – mruknęła Amanda.
– Czy to nie jest przykład męskiej dominacji?!
– Mhm.
– Ależ on mierzył do niej z rewolweru! – Mhm.
– Czy tak nie postępowali jaskiniowcy?! – jęknął Kyle.
– Nie bądź głupi. W jaskiniach nie było rewolwerów.
– To co? – Kyle był u skraju wyczerpania nerwowego i żałował, że sam
w tej chwili nie dysponuje rewolwerem. – Udzielimy mu jakiejś
specjalnej dyspensy?
Spojrzał w rozmarzone oczy Amandy. Nagły dreszcz przebiegł po jego
ciele. Również na nim ta scena wywarła olbrzymie wrażenie. Nie chciał
się do tego przyznać, ale zdecydowanie wolał ją od sceny z Rhettem.
Sam chętnie kazałby Amandzie rozpuścić włosy i zdejmować po kolei
wszystkie części garderoby.
Przymknął oczy. Nagle na końcu tunelu pojawił się niespodziewany
promyk światła – Rozumiem – powiedział spokojnie, nie dając się
ponieść emocjom. – Oni jedynie odgrywają tę scenę... Nie ma tu mowy
o żadnej brutalności.
Przytaknęła.
– Czy podobają ci się takie sceny, Amando? Ponownie skinęła głową.
– Wobec tego powinien ci się spodobać wybrany przeze mnie ostatni
film – oznajmił i skinął w kierunku Toby’ego.
Pogasły światła. Ostatni fragment Kyle’a był również montażem kilku
scen z jednego filmu.
Na początku zobaczyli, jak zamaskowany mężczyzna włamuje się do
damskiej garderoby. Między biżuterię zaplątał się pamiętnik, będący
zapisem marzeń” i tęsknot okradzionej kobiety.
Zwierzenia zawarte w pamiętniku opętały złodzieja. Wykorzystując
własną wiedzę, próbował uwieść swoją ofiarę.
Był to jeden z nowszych filmów. Nie stronił więc od golizny i śmiałych
scen erotycznych.
Toby tak się zapatrzył, że niemal zapomniał wyłączyć projektor.
Noah nie wiedział, czy cenzura obyczajowa przepuści ten fragment,
postanowił jednak zaryzykować.
Kyle czuł, że wybrał ten film na własne nieszczęście. Serce waliło mu
jak młotem. Ręce pociły się. Nie potrafił pozbierać myśli.
Amanda porównywała tęsknoty bohaterki z filmu z tym, co zawierały
jej listy. Zastanawiała się również, czy Kyle wybrał te fragmenty
specjalnie, czy też zupełnie przypadkowo. Czy to możliwe, że domyśla
się, kto jest autorką pachnących perfumami listów? Przez chwilę
myślała, że to na szczęścić ostatni film, i że być może nie będzie
musiała już nic mówić... Niestety, myliła się.
– Sądzę – zaczął Kyle – że ten film powinien podobać się wszystkim.
Czy nie wydaje ci się, że właśnie o to chodzi kobietom – mieć kogoś,
kto będzie czytał w ich myślach?
Skinęła lekko głową. Głęboki głos Kyle’a działał na nią jak narkotyk.
– Natomiast mężczyźni – ciągnął – pragną jedynie poznać sekretne
myśli kobiet. Zwłaszcza gdy są one podobne do fantazji bohaterki
filmu...
Amanda poruszyła się niespokojnie na swoim krześle. Musiała jakoś
zareagować na tę niedorzeczność.
– Jak możesz stawiać znak równości między pamiętnikiem a myślami
bohaterki? To zbyt wielkie uproszczenie. Powiedziałabym raczej, że
pamiętnik był czymś w rodzaju pułapki – zawahała się – lub może,
ujmując to łagodniej, zaproszeniem in blanco...
Kyle nie zwróciłby zapewne uwagi na to niecodzienne wyrażenie,
gdyby nie wyraz paniki, który dostrzegł w oczach dziewczyny.
Zmarszczył brwi, starając się dokładnie przypomnieć sobie ostatnią
„biblioteczną” fantazję. Na jego ustach pojawił się niemal niewidoczny
uśmieszek.
– Zaproszenie in blanco... – powtórzył i spojrzał na nią z ukosa.
– To znaczy...
– Taka pułapka na mężczyzn?
– Ależ...
Amanda najchętniej zemdlałaby w tym momencie.
– Jednak w takim wypadku ta kobieta musiałaby specjalnie podsunąć
pamiętnik złodziejowi. Albo komukolwiek innemu – dodał po chwili.
– Nie, nie. Chciałabym... się wycofać. Nie to miałam na myśli – jąkała
się Amanda.
Kyle spojrzał na nią z rozbawieniem. Nie miał już wątpliwości, że to
ona była autorką listów, które otrzymywał.
– Dlaczego? – zdziwił się nieszczerze. – To bardzo interesująca teoria.
Doskonale rozumiem, o co ci chodzi.
Mrugnął do niej. Amanda miała ochotę jak najszybciej schować się pod
stolik.
– Według Amandy, bohaterka chciała uwieść złodzieja powiedział,
odwracając się do kamery. – Był to przecież jej znajomy. Być może
domyśliła się, że planuje włamanie... W miłości tak jak na wojnie,
wszystkie chwyty są dozwolone.
– Doskonale! Świetne zakończenie – krzyknął Noah, dając znak
kamerzystom, żeby przerwali pracę.
Amanda patrzyła w podłogę wiedząc, że tylko w ten sposób może
uniknąć wzroku Kyle’a.
Po chwili tuż obok pojawił się Noah Trent.
– Bardzo dobrze – wydyszał. – Cieszę się, że wystąpiliście bez
przygotowania. Będziemy się tego trzymać.
Kyle zaczął go przekonywać, że znacznie lepiej byłoby robić program
na żywo. Trent wykręcał się, mamrocząc coś o odpowiedzialności i
cenzurze. Amanda cichaczem podeszła do drzwi.
– Chciałbym z tobą pogadać.
Jej dłoń zawisła w bezradnym geście tuż nad klamką. Kyle złapał ją za
ramię.
Nie miała siły się opierać. Kyle poprowadził ją mrocznym korytarzem.
Po chwili zatrzymali się. Amanda cofnęła się odruchowo. Za plecami
poczuła chłód ściany.
– Myślałam, że wolisz raczej... Położył jej palec na ustach.
Nawet nie zauważyła, kiedy ją pocałował. Poczuła tylko smak tego
pocałunku i westchnęła głęboko. Przypomniał jej się ich pierwszy
pocałunek niedaleko biura Trenta. Ale tym razem Kyle przywarł do niej
całym ciałem. Amanda podała mu swoje usta. Przez moment nie
musieli niczego udawać ani o niczym myśleć. Pragnęli, żeby ten
pocałunek trwał wieczność...
– Byłaś mi to winna – szepnął.
Spojrzała na niego zamglonymi oczami.
– Winna? Nie byłam ci nic winna!
Przez moment miała ochotę uderzyć go w twarz. Nie wiedziała, czy za
tę głupią uwagę, czy też za to, że przestał ją całować...
– Ależ tak. Przypomnij sobie – powiedział, gładząc jej policzek. –
Przecież należy mi się jakaś nagroda za te wszystkie nie przespane
noce, spędzone nad twoimi listami.
– Ja też nie spałam – mruknęła, próbując uwolnić się z jego objęć.
Kyle spojrzał na nią uważnie.
– Czy to znaczy, że o mnie marzyłaś? – spytał z drżeniem w głosie i
pochylił się w jej stronę.
– Nie! – krzyknęła niemal histerycznie. Odpowiedź nadeszła zbyt
szybko, aby mógł ją uznać za szczerą. W oczach Kyle’a pojawiły się
ogniki, które świadczyły o tym, że tym razem jej nie wierzy.
– Chodzi o to... – zaczęła drżącym głosem.
Znowu poczuła jego usta tuż obok swoich. Także i tym razem nie
potrafiła się oprzeć pokusie. Rozchyliła wargi i przymknęła oczy.
– Przecież marzenia nie są grzechem – szepnął jej do ucha..
Gorący oddech palił jej szyję, ale wilgotny język podziałał na nią jak
balsam.
– Ale zapewniam cię – dodał – że są jeszcze bardziej podniecające,
kiedy możesz je z kimś dzielić. Wypróbujmy to. – Jego głos był jak
poszum wiatru w koronach drzew.
Poczuła, że jej ciało drży od tłumionego pożądania.. Pomyślała o
swoich Ustach... Ścisnęła uda bojąc się, że za chwilę zacznie na
klęczkach błagać Kyle’a, żeby potraktował ją jak. zepsutą
dziewczynkę... lub klientkę z butiku lub też samotną dziewczynę: z
plaży.
Odetchnęła głęboko. Czuła, że musi się ratować za wszelką cenę.
– Naprawdę, bardzo mi przykro – powiedziała łamiącym się głosem. –
Przepraszam cię za te listy. To już się nie powtórzy.
– Dlaczego? – Spojrzał na nią z miną niewiniątka. – Jeśli chcesz,
pożyczę ci różową papeterię.
Zamilkł na chwilę.
– Mani też kostium kąpielowy bikini i czarną koszulkę z jedwabiu.
Kazałem na nich wyszyć twoje imię.
– Moje... mo... – wybełkotała Amanda. Dopiero po chwili zdołała
przyjść do siebie.
– Ależ ja nie chcę – szepnęła.
– Chcesz, chcesz orzekł Kyle nie znoszącym sprzeciwu głosem.
Wyjął jej spinkę z włosów i zaczął się bawić ciemnymi splotami. Po
chwili poczuła, że nie może ruszyć głową.
– Inaczej byś tego wszystkiego nie wymyśliła – dodał, trzymając ją
mocno za włosy.
Amanda z trudem łapała powietrze. Pragnęła, żeby Kyle pocałował ją
jak najszybciej, tak żeby nie musiała nic mówić.
Spojrzał na jej falujące piersi i rozchylone usta.
– Chyba lubisz mnie trochę, co? – ocenił pewnym siebie głosem. – Ta
lodowa fasada ma mnie przekonać, że jesteś nieprzystępna. Ale zdaje
się, że masz problemy z przekonaniem samej siebie...
Popatrzył jej w oczy. Złote iskierki, które w nich ujrzał, przypomniały
mu o historii z bransoletką. Poczuł nagły, przypływ namiętności. Czy ta
dziewczyna jest czarownicą? Z całą pewnością rzuciła na niego jakiś
urok, a teraz udaje niewiniątko. Kyle nigdy dotąd nie czuł się tak
zdezorientowany.
Amanda dostrzegła w jego oczach płomień, niepohamowanego
pożądania. Mężczyzna pochylił się, żeby dotknąć jej ust.
– Nie wiem, w co teraz grasz, ale poddaję się. Dziewczyna czuła jego
suchy oddech na twarzy.
– Przyznaj się – syknął po chwili. – Chcesz mnie tak samo jak ja ciebie.
Amanda nie mogła wytrzymać jego wzroku. Zamknęła oczy. Wciąż
czuła jednak jego bliskość. Udo Kyle’a dziwnym trafem dostało się
między jej uda. Czuła jego nacisk i wcale nie miała ochoty się bronić.
Tak, pragnęła go całą swą duszą i... ciałem.
Nagle zza rogu wyłonił się uśmiechnięty Toby.
– O, tutaj was zna... – Ostatnie słowo ugrzęzło mu w gardle.
Dopiero teraz chłopak zdał sobie sprawę, jak intymnej sceny stał się
ś
wiadkiem. Zarumienił się i z trudem wydusił z siebie jeszcze kilka
słów:
– Ehm... przepraszam... Noah chciałby się z wami widzieć, jak... jak
skończycie. – Jego twarz pokraśniała jeszcze bardziej. – To znaczy –
plątał się – przed waszym wyjściem.
Toby nie czekał na odpowiedź. Skurczył się pod morderczym
spojrzeniem Kyle’a i cichcem się wycofał.
Amanda i Kyle przypomnieli sobie nagle, kim są i co robią w tym
miejscu. Czar prysł. Zaczęli rozglądać się dookoła, chcąc sprawdzić,
czy nikt ich nie obserwuje.
Oderwali się od siebie niechętnie. Kyle sięgnął do kieszeni i wyjął z
niej spinkę do włosów. Przez chwilę patrzył na nią z uśmiechem, a
następnie ponownie schował ją do kieszeni.
Amanda zrobiła zdziwioną minę.
Wzruszył ramionami. Przez chwilę zastanawiał się, co jej powiedzieć.
– Nie lubię, kiedy masz związane włosy. Powinnaś dać im trochę
swobody.
Znowu zaczęła oddychać szybciej. Ukryta aluzja przyprawiła ją o
zawrót głowy.
Kyle spojrzał na nią i niechętnie ruszył w stronę biura Trenta.
Dziewczyna stała przy ścianie, nie mogąc uczynić choćby kroku.
– To jeszcze nie koniec – rzucił przez ramię Kyle. – Jeszcze wszystko
przed nami.
Amanda wyjęła z szuflady flaszeczkę perfum i zaczęła się uważnie
przyglądać nalepce. Czuła mocny, zmysłowy zapach. Niestety, jej plan
się nie powiódł. Kyle dowiedział się wszystkiego. Co gorsza, Amanda
czuła, że to ona padła ofiarą własnych obsesji. Zresztą była nią od
samego początku... Nie miała szans na wygraną z kimś takim jak Kyle.
Przecież wiedziała, że jest tylko jedną z licznego grona jego
wielbicielek.
Kyle parokrotnie próbował kontynuować to, co tak bezceremonialnie
przerwał im Toby. Nie reagowała jednak na jego zaloty. Po pierwsze,
miała podstawy, by przypuszczać, że Kyle nie traktuje kobiet poważnie.
Po drugie, obawiała się, że zdobycie jej stało się dla niego czymś w
rodzaju sportowego wyzwania. W żadnym razie nie chciała stać się
piłką w tej grze...
Z rezygnacją odłożyła flakonik perfum. Włączyła telewizor. Za chwilę
stacja KCNX miała emitować „Sceny miłosne”. Amanda chciała
obejrzeć ten program. Gdyby nie ten niefortunny zwrot, którego użyła,
być może Kyle nigdy by się nie zorientował, że to ona jest autorką
pachnących perfumami listów i... Właśnie: i co dalej? Czy dałby się w
ten sposób uwieść? A jeśli tak, to komu: jej, czy też idealnej kochance z
listów? W tej chwili każde rozwiązanie wydawało się Amandzie nie do
przyjęcia.
Mężczyźni, których znała do tej pory, albo nie traktowali jej poważnie,
albo nie odpowiadali jej seksualnie. Amanda powoli zaczynała już
tracić nadzieję, że znajdzie swój ideał. Mijały lata, ale dziewczyna nie
potrafiła zdobyć się na kompromis.
Kyle opadł na sofę z cichym jękiem i uderzył rękaw poręcz. Nie potrafił
zrozumieć, dlaczego Amanda wciąż się mu opiera. Czy nie zrozumiała,
ż
e to, co się między nimi dzieje, jest zupełnie wyjątkowe i
niepowtarzalne? Schwycił poduszkę i rzucił nią w obraz wiszący na
ś
cianie. Nigdy dotąd nie miał do czynienia z tak zagadkową i
denerwującą kobietą.
Sięgnął po pilota i włączył telewizor. Natychmiast zmienił kanał na
KCNX. Za chwilę miał się zacząć program, który nagrali wspólnie w
zeszłym tygodniu.
Kyle nalał sobie piwa. Na ekranie pojawiły się ich sylwetki. Kyle
zafascynowany obserwował Amandę. Wcale nie obchodziło go to, że
program
wypadł
nadspodziewanie
dobrze.
Znacznie
bardziej
interesowała go podwójna gra, którą prowadzili... Fragmenty filmów,
wybrane przez Amandę, zaczęły się układać w jego głowie w całość.
Program skończył się. Obok, na stoliku, stało nietknięte piwo.
Nagle szeroki uśmiech rozjaśni ponurą twarz Kyle’a. Coś
niesamowitego przyszło mu do głowy. Tak... to był znakomity pomysł.
Musi po prostu udowodnić Amandzie, że nie jest bezwzględnym
pożeraczem kobiecych serc i jednocześnie pokazać, jak bardzo pragnie
właśnie jej. Tb, co miał zamiar zrobić, było być może trochę
nieuczciwe, ale... o ileż gorsze było patrzenie na naturalną śmierć
uczucia, które nawet nie zdążyło się między nimi rozwinąć!
Rozdział 7
Noah Trent przeglądał właśnie plany finansowe stacji. Amanda weszła i
zajęła miejsce na kanapie. Za nią do pokoju wkroczył Kyle. Przez
chwilę rozglądał się niezdecydowany, a następnie podszedł do biurka i
sięgnął po miętówkę.
– Nad czym się męczysz? – spytał, biorąc do ręki jedną z kartek z
poprawkami zaznaczonymi czerwonym długopisem.
– Nad budżetem. – Noah odebrał mu maszynopis.
– Mam nadzieję, że będziesz zabierał bogatym i dawał mnie.
Trent chrząknął.
– Tak naprawdę, to muszę zabierać każdemu, żeby dać tobie.
Kyle roześmiał się i spojrzał w stronę kanapy.
– A potem okradniesz mnie, żeby zapłacić Amandzie.
Ale nie mam ci tego za złe, przecież taki ze mnie grzeczny chłopczyk.
Ostatnie słowa były wyraźnie skierowane w stronę Amandy. Ale
dziewczyna nie zareagowała, Kyle postanowił dalej drążyć temat.
– Partnerka do prowadzenia programu to fajna sprawa. Szkoda tylko, że
później trzeba jej płacić...
Amanda zaczęła się przyglądać swoim paznokciom. – Noah uniósł
nieco głowę i badawczo spojrzał na stojącego przed biurkiem
mężczyznę.
– Czy masz jakieś ostatnie życzenie? – spytał w końcu. Kyle
uśmiechnął się niewinnie, ale Noah nie zwrócił na to najmniejszej
uwagi. Zdjął okulary i zaczął mówić spokojnym, rzeczowym tonem:
– Jak pewnie oboje wiecie, „Sceny miłosne” miały niezłe recenzje i
dobrą oglądalność. Myślę, że zdecydujemy się na cały cykl programów
pod tym tytułem. – Noah zawiesił głos. – Amando – zwrócił się do
dziewczyny – rozmawiałem już z Kyle’em o tym, jak zwiększyć waszą
popularność. Z dnia na dzień stajecie się coraz bardziej sławmy...
Na twarzy Kyle’a pojawił się złośliwy uśmieszek. – Chodzi o to, że
powinniśmy się umawiać na randki. Wiesz, tak jak gwiazdy w
Hollywood, kiedy kręcą razem jakieś filmy.
Amanda nie mogła uwierzyć własnym uszom.
– Co takiego”?!
– A widzisz, Noah, mówiłem. Ona mnie nie lubi. Trudno w to
uwierzyć, prawda?
– Wcale nie tak trudno – odrzekł Trent z westchnieniem.
– Będziesz musiał dać jej podwyżkę, żeby zaczęła się ze mną umawiać.
Więc ten projekt budżetu możesz sobie schować do kieszeni.
Trent spojrzał w stronę Amandy, rozkładając ręce w bezradnym geście.
– To wcale nie był mój pomysł... Kyle sięgnął po kolejną kartkę.
– Hej, Kyle, przestań mi tu grzebać. Usiądź spokojnie i posłuchaj, co
mam ci do powiedzenia.
Kyle cofnął dłoń i zasalutował.
– Tak jest, panie sierżancie!
Strzelił obcasami i podszedł do kanapy. Amanda skuliła się, widząc
jego diabelski uśmiech. Musiała się nieco odsunąć, ponieważ w
przeciwnym razie Kyle wylądowałby jej na kolanach. Siedzieli stykając
się biodrami. Amanda udawała, że nie robi to na niej wrażenia.
Zagryzła wargi z postanowieniem, że nie przesunie się ani o centymetr
dalej.
Trent obserwował ich przez cały czas. Bezwiednie wyjął z ust cukierka
i sięgnął po tabletkę.
– Jak wiecie – ciągnął – w przyszłym tygodniu rozdawane będą
nagrody Akademii Filmowej. Nasza stacja otrzymała pozwolenie na
zorganizowanie konkursu dla widzów „Ekranu i sceny”. Zamieścimy w
prasie specjalne ogłoszenia wraz z kuponami konkursowymi. Ta osoba,
która wytypuje największą ilość zdobywców Oskarów, pojedzie na
wycieczkę do Hollywood.
W drzwiach pojawiła się zmierzwiona czupryna Toby’ego.
– Co tam znowu? – warknął Trent.
– Noah, facet od pogody twierdzi, że jakaś ekipa bierze samochód
Kyle’a na hol.
– Dobrze, dobrze – mruknął Trent.
Spiker podający prognozę pogody w KCNX znany był z upodobania do
głupich żartów.
Amanda skorzystała z okazji, żeby odsunąć się od Kyle’a. Podeszła do
okna i ciekawie zerknęła na ulicę.
– Czy zaparkowałeś swój wóz jak zawsze przed hydrantem? – spytała
Kyle’a przez ramię.
– Tak, ale nie ma się czym przejmować. Znam chłopaków z policji.
– Wobec tego musiałeś zapomnieć o opłacie za parkowanie...
– O czym ty, do diabla, mówisz?!
– O tym, że jacyś faceci biorą twoje auto na hol. Nie są zbyt ostrożni –
komentowała Amanda. – Przykro mi, ale nie masz już przedniego
zderzaka...
– Co takiego? Zaraz wracam – rzucił Kyle, wybiegając z pokoju.
Amanda odwróciła się od okna i podeszła do biurka. Po raz pierwszy
poczęstowała się miętówką. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
– To nieładnie śmiać się z cudzego nieszczęścia – mruknął Trent,
uśmiechając się mimowolnie.
– Och, to żadne nieszczęście. Najwyżej nasz grzeczny chłopczyk trochę
sobie pobiega.
Noah spojrzał na nią szczerze zdziwiony.
– Zaraz, zaraz. Co tu się dzieje, Amando?
– Nic takiego – odrzekła niewinnie. Przez chwilę w pokoju panowała
cisza.
– Samochód Kyle’a... – zaczął Trent. – Tak?
– Nikt go nie chce zabrać, prawda?
– Mhm.
– Ależ Amando!
– Co takiego? – spytała, wkładając do ust miętówkę.
– Nie, nic – powiedział Trent, dusząc się ze śmiechu: – Cieszę się, że
Kyle trafił wreszcie na godnego siebie przeciwnika.
– Tym razem należała mu się nauczka. Amanda zacisnęła pięści.
– Rozumiem. Ale pamiętaj, że później będziesz musiała z nim
pracować. Może chcieć się odegrać w czasie programu...
– I tak zawsze stosuje jakieś chwyty – mruknęła dziewczyna. – W
zasadzie więc niczym nie ryzykuję. Praca z Kyle’em to nie sielanka.
Amanda ponownie podeszła do okna i spojrzała w dół.
– A skoro mówimy już o pracy – zawiesiła głos – to mam pewien
pomysł.
– Tak, słucham?
– Pamiętasz, jak na początku mówiliśmy o różnicy zdań.
– Oczywiście.
– A gdybyśmy tak w którymś programie spróbowali wytypować
zdobywców Oskarów?... Powiedzmy, w ramach dodatku do konkursu.
– Będziecie występować przeciwko sobie w tym konkursie?
– Oczywiście. Niczym przecież nie ryzykujesz. Po prostu okaże się,
które z nas ma lepszego nosa. Jestem przekonana, że nasze typy będą
się znacznie od siebie różniły.
Noah podrapał się po łysinie, zastanawiając się głęboko.
– Dobrze – oznajmił w końcu. – To świetny pomysł. Znakomicie
wprowadzi wszystkich widzów w atmosferę konkursu...
Noah jeszcze przez chwilę drapał się w czoło, a następnie spojrzał
niespokojnie na zegarek. – Wiesz co, nici z naszego dzisiejszego
spotkania. Za parę minut mam naradę z księgowym. Zejdź teraz na dół i
pogadaj z Kyle’em. Może uda ci się go udobruchać wiadomością o
dodatkowym programie.
Amanda właśnie dostrzegła Kyle’a na dole. Stal z rozwianymi włosami
i patrzył na samochód, zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Wiele by
dała, żeby zobaczyć teraz jego minę. Kyle machnął ręką i szybkim
krokiem ruszył w stronę budynku stacji. Nie mogła mieć najmniejszych
wątpliwości co do jego intencji.
– W porządku, Noah. Dziękuję za zaufanie – powiedziała, kierując się
w stronę drzwi.
– Nie masz za co dziękować. – Trent pomachał jej na pożegnanie. –
Znakomicie ci idzie w tej pracy.
Amanda stała na korytarzu, czekając na windę. Facet od pogody i Toby
opuścili plac boju, salwując się ucieczką. Tylko ona musiała stanąć
twarzą w twarz z rozjuszonym lwem. Już dawno przestało jej się
wydawać, że jakoś sobie poradzi.
Kiedy winda zatrzymała się w końcu na jej piętrze, wysiadł z niej
jedynie pałający żądzą zemsty Kyle. Amanda uśmiechnęła się
niewinnie. Kyle również odsłonił w uśmiechu równe, białe zęby.
Dziewczyna z trudem opanowała chęć ucieczki.
– Zjeżdżasz na dół? – spytał, przytrzymując drzwi windy. Z wysiłkiem
przełknęła ślinę i lekko skinęła głową.
– To świetnie – mruknął, wciągając ją do windy. – Teraz będziesz
musiała mnie przeprosić.
Amanda zamknęła oczy i zaczęła się w duchu modlić. Nie, nie miała
klaustrofobii. Ale jeden rzut oka na rozwścieczoną twarz Kyle’a
wystarczył, żeby napełnić ją najgorszymi obawami. Kyle z całą
pewnością nie puści jej płazem tego żartu.
Po chwili jednak zmusiła się do tego, żeby otworzyć oczy. Przeciągły
zgrzyt bloku powiedział jej, że utknęli między piętrami.
– Co się stało? – spytała, – Czy mamy jakieś kłopoty? Kyle oparł się o
ś
cianę, trzymając palec na przycisku z napisem „stop”.
– Ty masz.
– Ja? Przecież całego zamieszania narobił ten facet od pogody...
– Amando.
– Słucham?
– Podejdź do mnie. – Po co?
– Przecież wiesz po co.
– Wcale nie wiem.
– Wiesz.
– N-no dobrze.
Zrobiła parę nieśmiałych kroków w jego stronę. Na twarz wystąpiły
rumieńce. W windzie zainstalowany był głośnik. Płynęło z niego ciche,
zmysłowe solo na saksofonie.
– A teraz przeproś – powiedział szorstko. Jego palec wędrował wzdłuż
jej szyi.
– Prze... przepraszam – wyjąkała – Świetnie – szepnął. – A teraz
pokaż...
– Co pokazać?
– śe żałujesz. – Jak?
– Przecież wiesz.
– Nie wiem. – Wiesz. – Och...
Amanda potrząsnęła głową, ale mimo to podeszła do niego. Była jak w
transie. Policzki jej płonęły i czuła, że brakuje jej powietrza.
– Posłuchaj, nie mam najmniejszego zamiaru cię całować, czy... czy... –
zacięła się. – Powiedziałam, że przepraszam i jest mi naprawdę bardzo
przykro.
– Amando.
– Słucham?
– Podejdź bliżej.
– Ależ Kyle...
– Czekam...
Jego dłoń uniosła się nieco i zaczęła pieścić jej brodę i policzki.
– Dobrze – szepnęła.
– Czekam...
– Ale tylko jeden pocałunek – zastrzegła.
– Dwa.
– Jeden – powtórzyła z naciskiem.
– Nie wiedziałem, że jesteś taka skąpa.
– Jeden.
Spojrzał jej prosto w oczy.
– W porządku, jeden i... pól.
– Pół? Jakie pół? – zdążyła jeszcze wymamrotaj, zanim poczuła na
wargach cierpki smak ust Kyle’a.
Kyle przytulił ją i zaczął pieścić jej piersi przez jedwabną bluzkę i
koronkowy biustonosz. Amanda jęknęła głucho i przywarta do jego
ciała.
Nagle poczuła, że ziemia osuwa im się spod nóg.
– Do licha! – zaklął Kyle.
Sam plecami przycisnął ostatni guzik na tablicy. Niestety było już za
późno. Winda zatrzymała się na parterze. Któryś ze zniecierpliwionych
pasażerów otworzył drzwi.
Oboje znaleźli się w holu. Kyle uśmiechnął się krzywo.
– Najwyraźniej mam zły dzień – mruknął.
Amanda nie mogła powstrzymać triumfalnego uśmiechu. Jeszcze raz
wyszła obronną ręką z bardzo trudnej sytuacji.
Podeszli do drzwi. Kyle nacisnął klamkę. Nagle z drugiej windy wypadł
zziajany Toby.
– Amando, zaczekaj! – krzyknął.
Okazało się, że ktoś do niej dzwoni. Amanda przeprosiła obu mężczyzn
i udała się w stronę recepcji, aby tam odebrać telefon.
– Kto dzwonił? – spytał Kyle, łapiąc chłopaka za rękę.
– Jakiś facet – mruknął Toby i spojrzał tęsknie w stronę windy.
– Z miasta?
– Nie. Spoza granic stanu. Dlatego Noah przysłał mnie, żebym was
złapał.
Kyle zmarszczył brwi.
– Myślisz, że to jej chłopak?
– Amandy? – Toby nie potrafił ukryć zdziwienia w głosie.
– A kogo? Czy nie sądzisz, że musiała już mieć jakiegoś chłopaka?
Toby wzruszy! ramionami.
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale cóż... pewnie miała. Jak się
jej dobrze przyjrzeć, to jest naprawdę ładna.
– Tylko trochę staroświecka, co? – Kyle mrugnął do niego
porozumiewawczo.
W tym momencie pojawiła się Amanda.
– Czy to ktoś, kogo znam? – spytał Kyle.
Toby wybąkał, że musi się pospieszyć, a jedna z wind prawdopodobnie
nie działa, następnie odwrócił się na pięcie i pobiegł w stronę grupki
oczekujących.
– Tak, słucham? – spytała pogrążona w swoich myślach Amanda.
– Ktoś znajomy?
– Tak. To znaczy nie. Nie twój.
– Czy chcesz mi coś powiedzieć?
– Powiedzieć? – powtórzyła bezwiednie.
– No tak. Na temat spotkania u szefa. Tak się złożyło, że byłem
nieobecny...
– Ach, spotkania! – Uderzyła się w czoło. – Tak, rzeczywiście, mam
coś ważnego. Może zjemy razem kolację?
Amanda chciała trochę poczekać z informacją o „oskarowym”
programie..
– Zaraz, zaraz... Czy chcesz zaprosić mnie na kolację? Przytaknęła.
– To chyba ciągle działa czar mojego pocałunku, prawda?
Dziewczyna dotknęła ust.
– Nie pochlebiaj sobie. Po prostu jestem głodna, to wszystko.
Kyle pochylił się w jej stronę.
– Zauważyłem – szepnął. Poczuła mrowienie na karku.
– Nigdzie cię nie zabiorę, jeśli nie będziesz grzeczny! – ostrzegła.
– No wiesz! Chyba nie byłbym sobą.
– Kyle...
– Dobrze już, dobrze. Powiedz lepiej, gdzie zjemy kolację. Może u
mnie?
– Nie – odparła stanowczo, pamiętając, co wydarzyło się w kuchni.
– Wobec tego u ciebie...
Pokręciła głową. Wszelkie spotkania sam na sam, zwłaszcza po
incydencie w windzie, wydawały jej się zbyt niebezpieczne.
– To gdzie?
– Co powiesz na barek niedaleko kina? Muszę jeszcze obejrzeć dwa
nowe filmy.
Kyle natychmiast zorientował się, że chodzi jej o to, by byli otoczeni
tłumem obcych ludzi.
– Nic z tego – pokręcił głową.
Amanda zagryzła wargi. Nie znosiła takich sytuacji. Od dzieciństwa
starała się dobrze ukrywać swoje intencję.
– Proponuję coś bardziej interesującego... – ciągnął Kyle.
– Rozumiem – . ucięła sucho. – Może jeszcze jakiś striptease?
– Ależ dziewczyno! Co za myśli krążą ci po głowie? Chodziło mi
wyłącznie o samo miejsce. Miły nastrój, intymna atmosferą i tak dalej.
– Dobrze, Powiedz mi, gdzie to jest i spotkamy się tam później.
Kyle pokręcił głową.
– Mam lepszy pomysł. Zostawimy twój samochód na parkingu, a
później cię tutaj odwiozę.
Kyle złapał ją mocno za ramię i poprowadził w stronę swego
kabrioletu.
Amanda musiała ze wstydem przyznać, że poddała mu się bez
większych oporów.
Po kilku minutach znaleźli się wśród długich, czystych budynków,
przypominających trochę domy z klocków, Małe sklepiki, piekarnie i
katolickie kościoły nadawały temu miejscu bardzo europejski charakter.
Kiedy weszli do niewielkiej restauracji, właściciel przywitał się z
Kyle’em jak ze starym znajomym... Po chwili wskazał im stolik na
dwie osoby. W powietrzu unosiły się smakowite zapachy, Amanda
poczuła, że ślinka jej cieknie na myśl o świeżym, chrupiącym
pieczywie, czy też wspaniałym, aromatycznym sosie.
Na stolę leżał biały, lniany obrus, Amanda wiedziała, że znajduje się w
jednej z tych restauracji, o których mówi się w tajemnicy wyłącznie
najlepszym przyjaciołom, w obawie by nie straciły swojego intymnego
charakteru.
– Może macie ochotę . na coś specjalnego? – zapytał właściciel.
Kyle posłał jej pytające spojrzenie. Skinęła głową. – Jak ci się tutaj
podoba? – spytał, biorąc ją za rękę. Wyrwała ją i schowała za siebie.
– Tak tu mroczno – szepnęła. – I pusto... – dodała, rozglądając się
dokoła.
Właściciel wrócił z kieliszkami i butelką wina. Postawił wszystko na
stole i, wziąwszy krzesło stojące przy sąsiednim stoliku, przysiadł się
do nich.
Otworzył butelkę i napełnił kieliszki złocistym płynem.
– Wypijemy chyba za twoją nową partnerkę – powiedział, uśmiechając
się do Amandy.
– Ogląda pan nasz program? – spytała dziewczyna ze zdziwieniem.
– Tak, tak, Moja żona obejrzała wszystkie odcinki. Twierdzi, że Kyle to
rasowy, ten... no... – Mężczyzna rozejrzał się bezradnie wokół.
– Recenzent – podsunęła.
– Właśnie.
Kyle nie potrafił ukryć rozbawienia. Podniósł kieliszek i uśmiechnął się
szeroko.
Właściciel przestraszył się, że mógł urazić Amandę.
– Ale Rosa lubi też i panią. Twierdzi, że świetnie razem wyglądacie.
– Ciągle jej o tym mówię – wymamrotał Kyle znad kieliszka.
– Co powiedziałeś? – Właściciel nie dosłyszał jego słów.
– Amanda twierdzi, że jestem bezczelny.
– Ma rację.
Mężczyzna spojrzał na Amandę.
– Ale proszę się tym nie przejmować – dodał po chwili. – To porządny
chłop.
Dziewczyna spurpurowiała. Właściciel wychylił do dna swój kieliszek i
pobiegł do kuchni, by sprawdzić, czy „doszła już” potrawa, którą dla
nich szykował.
Kyle postanowił nawiązać do ich poprzedniej rozmowy:
– Rzeczywiście, niewiele tu gości, ale nie przejmuj się.
Jedzenie jest znakomite. Tak naprawdę otwierają tu dopiero o szóstej.
Właściciel robi wyjątek tylko dla przyjaciół.
– Lubisz, jak się robi dla ciebie wyjątek, prawda?
– Jasne. Przecież to bardzo przyjemne. Łamanie zasad to moja
specjalność.
– Po co wobec tego w ogóle mieć zasady?
– Nie wiem. Ty wydajesz się osobą wprost przytłoczoną różnego
rodzaju zasadami. Czy nie sądzisz, że w ten sposób uciekasz od swego
prawdziwego „ja”?
Oczy Amandy zalśniły gniewem. Mówiła cicho, ale jej głos aż drżał z
emocji.
– Nie mam pojęcia, dlaczego uparłeś się widzieć we mnie cnotliwą
dziewicę, którą nie jestem. Lubię mężczyzn i lubię seks. I proszę, żebyś
się ode mnie odczepił!
Kyle patrzył na nią zafascynowany.
– Jesteś bardzo ładna, kiedy się złościsz. Amanda skrzywiła się.
– Oklepane komplementy. Myślałam, że stać cię na coś lepszego.
– Chcesz czegoś nowego? Dobrze – powiedział, podnosząc kieliszek do
ust – Za najpiękniejszą partnerkę, jaką kiedykolwiek miałem!
Dziewczyna roześmiała się.
– O ile wiem, zawsze sam prowadziłeś swoje programy...
– Programy, tak...
Kyle wypił wino i spojrzał na nią wyczekująco. Amanda zaczęła
odczuwać efekt wypitego alkoholu.
– O co chodzi? – zachichotała.
– Teraz twoja kolej.
– Moja kolej? – Wciąż nie mogła zrozumieć jego intencji.
– Tak. Powinnaś powiedzieć mi coś miłego. Na przykład, że jestem
najprzystojniejszym facetem, z którym występowałaś w telewizji...
– Och, występowałam z różnymi – skłamała.
– I co? Umawiałaś się z nimi na randki? – spytał z udawaną
obojętnością.
– Nie pamiętam – mruknęła, chcąc się z nim trochę podroczyć.
– To świetnie. Na pewno byli starzy i brzydcy.
– O nie. Poznałam paru bardzo przystojnych...
– I co?
– I nic.
– Nigdy się nie zakochałaś?
– Nie, – Wzruszyła ramionami, poważniejąc nagle. – Zawsze mi czegoś
brakowało...
Kyle pokiwał głową.
– Tak, wiem, o co ci chodzi. Wino dodało Amandzie odwagi.
– Skąd to nagłe zainteresowanie moim życiem osobistym? – spytała.
– Sam nie wiem. Może staram się po prostu zrozumieć, dlaczego mnie
nie lubisz – odrzekł, oglądając pusty kieliszek.
– Lubię cię, ale ci nie ufam – szepnęła dziewczyna, spuściwszy wzrok.
– Posłuchaj, pogadajmy lepiej o planach Trenta... i moich – dodała po
chwili, nie chcąc go dłużej trzymać w niepewności.
Kyle rozparł się w swoim krześle; Wiedział, że najciekawszą część
rozmowy ma już za sobą.
– Dobrze. Słucham. Powiedz, czym postanowiłaś uraczyć mnie rym
razem.
– Niczym. Po prostu wpadłam na fajny pomysł i podzieliłam się nim z
Trentem. Jemu też się podobał. Chodzi o to, żebyśmy przygotowali
specjalny program, w którym będziemy typować kandydatów do
Oskarów.
Kyle spojrzał na nią oniemiały. – Co takiego?!
– Właśnie mówiłam ci, że zaproponowałam...
– Wiem, wiem – przerwał jej. – Po prostu nie mogę uwierzyć, że tego
nie skonsultowałaś najpierw ze mną.
– Po co? Przecież ty nie pytałeś, czy mam ochotę na program na żywo...
Tyle tylko, że w tym przypadku nie była to żadna złośliwość. Po prostu
wpadłam na dobry pomysł.
– Przecież przeprosiłem cię już za to, co zrobiłem – powiedział takim
tonem, jakby załatwiało to całą sprawę.
Amanda zerknęła w stronę kuchni.
– Dobrze. Wobec tego ja też przepraszam. Powinnam była jednak na
ciebie zaczekać...
Przy ich stoliku pojawił się właściciel. Najpierw postawił na środku
koszyczek ze świeżymi bułkami, a następnie pojawiły się na stoliku
talerze z jakąś dziwną potrawą zapiekaną w cieście i obficie polaną
sosem.
– śyczę smacznego.
– Dziękujemy.
ś
wawo chwycili za widelce, zapominając o sprzeczce. – Mmm... Niebo
w gębie! – zawołała Amanda z pełnymi ustami.
Kyle skinął tylko głową, pragnąc potwierdzić tę opinię i natychmiast
włożył do ust następny kęs. Właściciel stał obok, zachwycony ich
reakcją.
– Jedzcie na zdrowie – powiedział, zerkając w stronę kuchni. – Rosa
przygotowuje dla was specjalny deser.
– Deser! – jęknęła dziewczyna, patrząc na górę jedzenia piętrzącą się na
talerzu.
– Tak. W zasadzie nie trzeba nas będzie stąd wyprowadzać.
Wytoczymy się jak beczki.
Kyle ponownie nalał wina do kieliszków. Jedli w milczeniu, powoli
przeżuwając kolejne kęsy.
Słychać było tylko cichutką muzykę dobiegającą z ukrytych głośników.
Co jakiś czas jeden z widelców uderzał głośniej o talerz.
Kyle pierwszy skończył posiłek. Wyprostował się i zaczął obserwować
Amandę.
Dziewczyna zjadła mniej więcej połowę swojej porcji. Przełknęła
jeszcze parę kęsów i z westchnieniem odłożyła widelec.
– Kyle, już nie mogę! Muszę zrezygnować z tego albo z deseni.
Mrugnął do niej i przesunął oba talerze na brzeg stołu.
– Może jeszcze wina? – zapytał. Amanda potrząsnęła głową.
– Nie, dziękuję. Już jestem trochę wstawiona.
– Pogadajmy jeszcze o tym twoim pomyśle.
– Nie podoba ci się?
– Spojrzał na nią z niechęcią i podniósł kieliszek do ust.
– No cóż, pomysł jest dobry... – mruknął. – Nawet bardzo dobry.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
– Więc o co ci chodzi?
Kyle zaczął bawić się swoim kieliszkiem.
– Obawiam się, że w pojedynku ze mną nie masz żadnych szans...
Amanda uśmiechnęła się mimo woli.
– Niestety, mam wszelkie dane ku temu, by sądzić, że będzie
odwrotnie...
Kyle dokładnie to chciał usłyszeć. Kobiety, które znał do tej pory,
zawsze czuły do niego wyłącznie fizyczny pociąg. śadnej z nich nie
przyszło nawet do głowy, że seks to nie wszystko. Dopiero Amanda
rzuciła mu intelektualne wyzwanie. Teraz musi udowodnić, że jest
wrażliwym, inteligentnym człowiekiem, a nie jakimś łóżkowym
supermenem.
Kyle długo zastanawiał się, jak to zrobić. Po obejrzeniu „Scen
miłosnych” stwierdził, że najłatwiej będzie wykorzystać to, że Amanda
nie posiada jeszcze rutyny zawodowej. Od jakiegoś czasu, jak pająk,
rozsnuwał wokół niej misterną sieć intryg...
Raz jeszcze uniósł kieliszek do ust. Szybko go jednak odstawił i
spojrzał ciekawie na dziewczynę. Udawał, że ta myśl przyszła mu do
głowy dopiero przed chwilą:
– Skoro jesteś taka pewna swojej wygranej, to może zechcesz się ze
mną założyć...
– Jasne – powiedziała pod wpływem impulsu. – O co? Może o sto
dolarów.
Kyle skrzywił się.
– Nie. Chcę więcej.
– Więcej?
– Tak. Chciałbym, żeby zakład był znacznie bardziej ekscytujący.
– Słucham? Amanda skinęła głową.
– Proponuję, żebyśmy oboje spisali swoje fantazje seksualne i wzięli to
ze sobą do studia. Po programie będziemy mogli pojechać do ciebie i
obejrzeć uroczystość wręczenia nagród. A potem...
– Potem?
– Ten, kto przegra, będzie musiał odegrać rolę, którą wyznaczy mu w
scenariuszu zwycięzca!
Amanda nagle spoważniała.
– Nic z tego.
Kyle dostrzegł jednak w jej oczach ogniki, które świadczyły o wielkim
zainteresowaniu tym niecodziennym pomysłem.
– Tak myślałem – mruknął. – Tylko na pozór jesteś tak pewna siebie.
W rzeczywistości panicznie boisz się przegranej.
Dziewczyna zacisnęła wargi i spojrzała prosto w twarz Kyle’a.
– Dobrze. Zgadzam się.
To, co dojrzała w jego oczach, sprawiło, że bardzo szybko pożałowała
swoich słów. Niestety nie mogła się już wycofać.
Amanda spędziła noc patrząc w sufit. Wszystko leciało jej z rąk. Nie
mogła zasnąć. Dlaczego zgodziła się przyjąć ten zakład? Co będzie,
jeżeli go przegra?
– Odwagi – szepnęła do siebie.
Wiedziała, że jest dobra w swoim fachu. Nie, nie może przegrać... Poza
tym jeszcze ten telefon. Amanda westchnęła cicho. Za dużo problemów
jak na jej biedną głowę.
W recepcji odebrała telefon od przedstawiciela prywatnego koncernu
telewizyjnego Westec. Ktoś z Nowego Jorku oglądał „Sceny miłosne” i
polecił ją tej firmie.
Amanda starała się nie myśleć o rozmowie w czasie kolacji. Ale,
niestety, nie potrafiła... Westec proponował jej jak na początek bardzo
korzystne warunki. Tylko jej.
Amanda czuła się głupio wobec Kyle’a i być może dlatego przystała na
warunki zakładu. Wiedziała, że ta zabawa jest szaleństwem, niemniej
nie mogła się już wycofać.
Pomyślała jeszcze, że praca w Nowym Jorku musi być szalenie
ciekawa. Potem pomyślała, że praca bez Kyle’a nie może być ciekawa.
I zasnęła.
Rozdział 8
Amanda i Kyle prawie się nie spotykali. Amanda siedziała z nosem
utkwionym w materiałach o ludziach, którzy w tym roku otrzymali
nominacje do nagrody. Starała się na chłodno odgadnąć, kto zdobędzie
Oskara. Wzięła też dzień wolny i poleciała do Nowego Jorku. Szefowie
Westec dali jej dwa tygodnie na podjęcie decyzji.
Natomiast Kyle zajmował się gromadzeniem rekwizytów niezbędnych
do odegrania roli przewidzianej w jego scenariuszu. Pragnął jak
najwspanialej uczcić swoje zwycięstwo.
Nadszedł w końcu dzień wręczenia Oskarów. Amanda postanowiła, że
musi użyć wszelkich środków, by pokonać Kyle’a. Na początku
myślała o założeniu jakiegoś seksownego stroju. Ale po zastanowieniu
zdecydowała się na kostium. Zmieniła jednak uczesanie i włożyła
bluzkę z dekoltem. To powinno rozbudzić wyobraźnię przeciwnika.
Przed programem wzięła kąpiel ziołową i spryskała się perfumami
„Ekstaza”. Czarna bluzka, którą miała na sobie, bardzo przypominała
koszulkę z butiku. Amanda zastanawiała się, czy Kyle będzie ją
pamiętał.
Po długich wahaniach zdecydowała się w końcu na czarny kostium ze
spódnicą rozciętą aż do końca uda. W zwiąż ku z tym użyła bardzo
jaskrawej, czerwonej szminki. Całości dopełniała czarna torebka i mały,
zabawny kapelusik z woalką.
I jeszcze drobiazgi: kolczyki, połyskujące uwodzicielsko wśród
ciemnych loków, skórzane buty na wysokim obcasie oraz nieodłączna
złota bransoletka.
Amanda wstała i przejrzała się w lustrze. Wyglądała skromnie, a
jednocześnie odświętnie. Nikt nie powinien mieć zastrzeżeń do jej
stroju. Dziewczyna uśmiechnęła się, biorąc torebkę z toaletki. Niewinny
wygląd jeszcze o niczym nie świadczy... Wewnątrz torebki spoczywała
koperta z pokrytą drobnym pismem różową kartką.
Kyle pewnym krokiem wszedł do studia. Na sobie miał czarny smoking
i białą koszulę z muszką. Wyglądał wspaniale.
– Gdzie Amanda? – spytał już w progu.
– Jeszcze nie przyszła. – Trent obrzucił go badawczym wzrokiem. –
Wyglądasz tak, jakbyś sam miał odbierać dzisiaj jakąś nagrodę.
– Nigdy nic nie wiadomo – powiedział Kyle z dwuznacznym
uśmieszkiem.
Przez chwilę zastanawiał się, czy Amanda także i tym razem pojawi się
w swoim kostiumie, który widocznie był dla niej tym, czym mundur dla
ż
ołnierza. Aż zakręciło mu się w głowie na myśl o tych wszystkich
zwiewnych szmatkach, które jej kupił z myślą o dzisiejszym wieczorze.
– Zdaje się, że to ona – powiedział zaskoczony Toby.
Kyle odwrócił się. Na widok Amandy poczuł zawrót głowy. Czarna
bluzka, którą pamiętał z butiku, wprost cudownie podkreślała linie jej
piersi, Rozpiął koszulę pod szyją. Czuł, że będzie miał twardy Orzech
do zgryzienia. Patrząc na Amandę, niemal zapomniał, jak się nazywa.
Co będzie, kiedy zaczną prowadzić program? Musi pamiętać, żeby
patrzeć w stronę kamery i bez przerwy się uśmiechać. Inaczej wyjdzie
na idiotę, który siedzi z otwartymi ustami i gapi się na swą partnerkę
jak sroka w gnat.
Prawdziwy Kopciuszek, pomyślał, kiedy dziewczyna podeszła do
Toby’ego, by go o coś zapytać.
Kyle miał teraz trochę czasu, żeby dojść do siebie. Czuł się tak, jakby
ktoś z całej siły uderzył go w głowę. Amanda nie grała czysto.
Specjalnie się tak ubrała, żeby wyprowadzić go z równowagi.
Noah wyszedł, by porozmawiać z kamerzystami. Kyle wolniutko
przesunął się w stronę Amandy. Dziewczyna natychmiast wyczuła jego
obecność.
– Cześć. Masz kopertę? – szepnął jej wprost do ucha, tak żeby Toby nie
mógł niczego usłyszeć.
To był błąd. Zdał sobie z tego sprawę dopiero w momencie, w którym
poczuł znajomy zapach. Natychmiast odskoczył w bok jak oparzony.
Amanda spojrzała na niego powłóczyście i pokiwała głową.
– Tak, oczywiście – powiedziała ze słodkim uśmiechem na ustach. –
Ale ty nie musiałeś przynosić swojej. Na pewno przegrasz.
– Zobaczymy... – Kyle wyprostował się, jakby szykował się do
pojedynku, i odwzajemnił uśmiech.
Ź
le przespana noc sprawiła, że Amanda była nieco osłabiona. Mimo to,
kiedy zobaczyła Kyle’a, poczuła, że krew zaczyna żywiej krążyć w jej
ż
yłach.
Kyle wyglądał znakomicie. Był jednym z niewielu znanych jej
mężczyzn, prezentującym się dobrze dosłownie we wszystkim. Ale
smoking dodawał mu jeszcze uroku, a nonszalancko rozpięta pod szyją
koszula stanowiła coś w rodzaju zachęty.
Spojrzała mu w oczy. Jej wzrok powiedział mu, że nie ma wyboru.
Jeżeli przegra, Amanda najprawdopodobniej każe mu się, starym
zwyczajem, wytarzać w rozgrzanej smole i pierzu.
W studio zapanowała gorączkowa atmosfera. Nikt nie zwracał na nich
uwagi.
– Chodź, coś ci powiem...
Amanda pokręciła głową. Zbyt dobrze pamiętała, czym kończą się
spotkania w ciemnych korytarzach stacji telewizyjnej.
– Obiecuję, że będę grzeczny – dodał, kładąc rękę na sercu.
Wyszli do holu.
– Nie wierzę ci wcale. Pewnie nie przyniosłaś koperty – drażnił się z
nią.
– Ależ przyniosłam – zapewniła go Amanda.
– To pokaż, a ja pokażę ci swoją – poprosił zmysłowym szeptem.
Amanda uznała, że nie ma czasu na przekomarzanie się. Sięgnęła do
torebki i wyjęła z niej różową kopertę, dokładnie taką jak trzy, które już
dostał.
Oczy Kyle’a pociemniały. Nerwowo przełknął ślinę. Teraz już nie mógł
mieć wątpliwości, że to Amanda była autorką pamiętnych listów.
Dopiero po chwili zdołał dojść do siebie.
– Czuję się zawiedziony, Amando – powiedział, patrząc jej w oczy.
– Zawiedziony?
– Tak. Popatrz, jak się napracowałem, aby spisać swoje pragnienia!
Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej pokaźny pakunek. Rozwinął papier i
pokazał jej to, co znajdowało się w środku. Jego koperta była
przynajmniej trzy razy grubsza.
Amanda próbowała się uśmiechnąć, ale uśmiech zamarł jej na wargach.
Otworzyła usta, patrząc na kopertę Kyle’a.
Obite dermą drzwi do studia otworzyły się bezszelestnie.
– Właśnie zastanawiałem się, gdzie was wyniosło – mruknął Noah. –
Czy jesteście już przygotowani, aby stanąć przed kamerami?
– T... tak – wydusiła z siebie Amanda patrząc, jak koperta znika w
kieszeni smokingu.
– Świetnie. Zaraz zaczynamy. śyczę wam powodzenia! Weszli do
studia. W małym pokoiku po prawej stronie znajdowała się
charakteryzatornia. Rozpoczęto nagranie. Amanda specjalnie założyła
nogę na nogę. Blask bransoletki sprawił, że musieli wszystko zaczynać
od początku.
Kyle obiecał sobie, że już nawet nie spojrzy na dziewczynę.
– Zachowuj się przyzwoicie – szepnął w jej kierunku, gdy zobaczył, że
jeden z kamerzystów manipuluje przy światłach.
– Chyba nie byłabym sobą – powiedziała, uśmiechając się figlarnie.
Kiedy włączono kamery, Amanda omal nie przegapiła swego wejścia.
Kyle całkowicie pochłonął jej uwagę. Nie potrafiła ukryć podziwu.
Uzgodnili wcześniej, że zajmą się tylko najważniejszymi nagrodami: za
najlepszy film, piosenkę, reżyserię oraz pierwszo – i drugoplanowe role
męskie i żeńskie.
Zaczęli od ról drugoplanowych. W tym wypadku obyło się bez
kontrowersji. Oskary mieli dostać: starzejący się, westernowy aktor,
oraz młodziutka angielska aktorka, która zadebiutowała w znakomitym
filmie historycznym.
Dopiero kiedy przeszli do piosenek, posypało się pierze...
Kyle wybrał piosenkę rockową, która zajmowała pierwsze miejsca na
listach przebojów.
– Czy to żart? – spytała Amanda po wysłuchaniu jego werdyktu. –
Chyba zapomniałeś, że chodzi o nagrody Akademii Filmowej...
– To jest piosenka do filmu...
Amanda uśmiechnęła się z satysfakcją. Po raz pierwszy udało jej się
zepchnąć Kyle’a do defensywy, mimo iż jego wybór wcale nie był taki
głupi...
– Chyba nie mówisz poważnie!
– Ależ to wspaniała muzyka – bronił się zaciekle Kyle. – len facet uczył
się u Julliarda.
– To znaczy tylko, że miał bogatych rodziców. – Palec Amandy był
wycelowany wprost w jego pierś.
– Dostał stypendium – jęknął Kyle.
– Ciekawe, czy skończył szkołę? – mruknęła Amanda i nie czekając na
odpowiedź przeszła do omówienia swojego wyboru. – Moim zdaniem
Oskara powinien dostać znany włoski kompozytor Collini za piosenkę z
filmu „On i ona”.
– Ach, więc wybrałaś tę romantyczną papkę. Mogłem się tego
spodziewać po twoich zachwytach nad „Doktorem śywago”. Przykro
mi, ale na pewno przegrasz.
– Nie sądzę. Pewnie nie zauważyłeś, ale często się ją słyszy na ulicy...
– To świadczy tylko o tym, że jest banalna i komercyjna Amanda
westchnęła.
– Nie ma sensu rozmawiać o muzyce z kimś zupełnie pozbawionym
słuchu. Przejdźmy do następnych nagród.
Zerknęła w stronę Toby’ego.
– Nie, jeszcze chwilka!
Kyle machnął dyskretnie ręką, chcąc powstrzymać chłopaka.
– Co miała znaczyć ta uwaga o słuchu? Czy uważasz, że jesteś ode
mnie lepsza?!
– Przynajmniej słucham czegoś poza rockiem. Czy masz u siebie
choćby jedną płytę z muzyką jazzową?
– Nie, ale...
– No właśnie.
Na ekranie pojawiły się kolejne fragmenty filmów. Za chwilę mieli
wytypować najlepszego reżysera.
– Chciałbym, żebyś miała skute ręce. Kupiłem kajdanki... – szepnął
mściwie Kyle.
Amanda spojrzała przez ramię.
– Kajdanki i co jeszcze?
– Niestety, zapomniałem o kneblu...
Kyle wykrzywił twarz w dzikim grymasie. Zabłysły światła. Powrót do
zwykłego uśmiechu był kwestią paru sekund. Niemniej co uważniejsi
widzowie musieli dostrzec tę dziwną transformację.
– Zapewne dostrzegli państwo – powiedział Kyle do kamery – że tym
razem fragmenty pochodziły z tego samego filmu. Rzeczywiście nie
sposób nie docenić wspaniałej reżyserii. Trudno też się dziwić naszemu
wyborowi...
Noah z zadowoleniem oglądał program z reżyserki. Amanda i Kyle
znakomicie się uzupełniali. Amandzie brakowało entuzjazmu i
odrobiny nonszalancji potrzebnej przy tego rodzaju programach.
Kyle’owi precyzji i wyważenia. We dwójkę stanowili niemal doskonałą
całość. – Następnie pojawiły się migawki przedstawiające fragmenty ról
wytypowanych do Oskara aktorów. – Sądzę, że w tym roku Akademia
powinna docenić olbrzymią pracę, jaką włożył w przygotowanie swojej
roli James Warsen – powiedział Kyle.
– Zgadzam się – przytaknęła Amanda.
– Co?! Zgadzasz się? Ot tak, po prostu? Czy inny aktor nie wycisnął łez
z twych pięknych oczu?
Obrócił się i spojrzał na nią.
– Nie – odparła niewinnie Amanda.
Kyle rzucił okiem na jej karminowe usta i dech mu zaparło z wrażenia.
Nie wiedział, kogo bać się bardziej: Amandy – recenzentki, czy też
Amandy – uwodzicielki?
– Dobrze – powiedział, wciągając głęboko powietrze.
– Przejdźmy więc do najlepszych aktorek...
Pogasły światła. Tym razem różnili się znacznie w swoim wyborze.
– Cóż, nie ma żadnych wątpliwości, że także i w tym roku zwycięży
Marcia Adams.
Kyle pokręcił głową.
– Kolejny Oskar nie zmieści się jej na półce... – westchnął Kyle. – Poza
tym w tym roku nie ma żadnych szans w pojedynku z Traci Marselli.
Rola prostytutki w horrorze psychologicznym była nie do przebicia...
– Nic łatwiejszego, jak zagrać prostytutkę – wtrąciła Amanda. –
Potrzeba tylko niezłej figury, perwersyjnej bielizny i operatora z
usposobieniem podglądacza.
– A jednak nie każda kobieta potrafiłaby zagrać tę rolę – oznajmił Kyle,
patrząc na nią znacząco.
Amanda poczuła, jak zimny dreszcz przebiegł jej po plecach.
– Co miało znaczyć to spojrzenie? – spytała Kyle’a, kiedy zgasły
ś
wiatła. – Co tam dla mnie szykujesz?
Kyle chciał wyglądać niewinnie, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu.
– Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że to nie ja, ale mój zły brat bliźniak.
– Brat bliźniak?
– Zaraz ci o nim opowiem...
Nie zrobił tego jednak. Znów zapalono światła i zaczęli omawiać swój
kolejny wybór. Kyle wymienił tytuł filmu.
Amanda otworzyła usta i spojrzała na niego ze zdziwieniem. Kamera
pokazała jej twarz w zbliżeniu. – Jeśli ten film wygra, to... to... –
wyjąkała. – Mogę powiedzieć, co zrobisz – szepnął Kyle i wskazał
kieszeń smokingu.
Amanda spojrzała niepewnie w stronę kamery. Gorączkowo szukała
jakiegoś wyjścia z sytuacji.
– To mogę uroczyście przysiąc, że przez tydzień będę prasować koszule
Kyle’a – wydusiła w końcu.
– Świetnie – usłyszeli głos Trenta z reżyserki. – Znakomite zakończenie
pierwszej części. Teraz dajemy reklamy.
– Koszule? – mruknął Kyle, wyciągając kopertę z kieszeni. – Nic tu nie
ma o koszulach... Zaraz, muszę to sprawdzić.
– Przecież musiałam coś powiedzieć – wybąkała rumieniąc się ze
wstydu.
– Nic się nie stało – zapewnił ją Kyle i schował kopertę do kieszeni. –
Będę się musiał jeszcze zastanowić nad tymi koszulami...
Amanda wstała i zacisnęła dłonie. – Nie możesz się już wycofać. Mamy
to na taśmie...
– Nie ciesz się przed czasem. Na pewno przegrasz – warknęła.
– Wykluczone. Na pewno ty przegrasz – roześmiał się Kyle.
– Dobrze – syknęła Amanda. – Jeżeli przegram, to wyprasuję wszystkie
koszule... na tobie. Kyle cofnął się, udając przerażenie.
– Mam nadzieję, że to tylko żarty. Przecież nie lubisz honorów.
Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo.
– Na ekranie. W życiu wprost je uwielbiam. Kyle pogroził jej zabawnie
palcem.
– Oj, bo wezmę to na serio...
Amanda westchnęła. Zwycięstwo było jej jedyną nadzieją. Kyle na
pewno nie zechce zagrać przewidzianej dla niego roli, a to, miała
nadzieję, już na zawsze wyleczy ją z nieśmiałości.
– Czy masz kukurydzę? – spytał Kyle, kiedy znaleźli się przed jej
domem.
Amanda kiwnęła głową, przekręcając klucz w zamku.
– Tak. W kuchence mikrofalowej.
Kyle machnął ręką i pobiegł do najbliższego baru. Amanda zostawiła
uchylone drzwi i weszła do bawialni. Włączyła telewizor. Na ekranie
pojawiła się twarz spikerki. Transmisja z uroczystości rozdawania
Oskarów miała zacząć się za kilka minut. Mieli jeszcze dużo czasu,
gdyż najważniejsze nagrody przyznawano na samym końcu.
Amanda próbowała uspokoić rozdygotane nerwy. Przeszła się po
pokoju, a następnie zdjęła mały kapelusik z woalką. Przez chwilę
trzymała go w dłoni, jak Hamlet czaszkę Yorricka.
Była zadowolona ze swojego stroju. Reakcje Kyle’a Świadczyły o tym,
ż
e osiągnęła zamierzony efekt Amanda zamyśliła się. Niestety,
wszystko wskazywało na to, że łączyło ich tylko pożądanie i nic poza
tym.
Takie już miała szczęście... Zawsze trafiali jej się mężczyźni, którzy nie
potrafili wytrzymać z jedna kobietą dłużej niż miesiąc.
Usłyszała kroki w przedpokoju. To wrócił Kyle z dwiema torbami
kukurydzy.
– Przygotuj coś do picia – rzucił od drzwi. Amanda poszła do kuchni.
Po chwili wróciła z dwiema puszkami coli.
– Co? Nie będzie wina?
– Nie mam wina – mruknęła Amanda. – Poza tym, właśnie przez wino
stało się to nieszczęście.
– Kyle spojrzał na nią z wyraźnym rozbawieniem.
– Nieszczęście? Jakie nieszczęście? Oby więcej takich nieszczęść!
Potarł w roztargnieniu brodę.
– Zaraz wracam – powiedział, chwytając za klamkę. – Zaczekaj!
Przystanął i zaczął się w nią intensywnie wpatrywać.
– Czy chcesz powiedzieć, że cię upiłem, a później wykorzystałem
sytuację i podstępnie zmusiłem do przyjęcia zakładu?
Amanda wzięła torby z kukurydzą i podeszła do szafki, w której
trzymała wielkie, szklane miski. Starała się na niego nie patrzeć. Kiedy
się gniewał, stawał się jeszcze bardziej pociągający – Amando?
– No dobrze – westchnęła. – Nie byłam pijana. Po prostu lubię ryzyko...
Podszedł do niej i sięgnął po kukurydzę.
– Co się stanie, jeśli będziesz musiała się rozebrać? Wzruszyła
ramionami i spojrzała na niego niechętnie.
– Dobrze już, dobrze – rzekł z ustami pełnymi kukurydzy. – Dlaczego
wobec tego przyjęłaś zakład?
– Cóż, to pewnie moja przekorna natura...
– Więc jesteś przekorna.
Jeszcze raz wzruszyła ramionami.
– Jasne. Tak jak ty.
– Ja nie jestem przekorny...
– Ani uparty – dodała, przedrzeźniając jego poważny ton.
– Ani uparty – powtórzył.
– Pamiętasz, jak było na początku? Nawet nie chciałeś o mnie słyszeć...
– To nie upór. Ani przekora – dodał po chwili.
– Naprawdę? Więc jak to nazwać? Przecież dostałam pracę tylko dzięki
Trentowi... i sobie.
– To była rozwaga. – Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów. – Tak,
rozwaga. Wystarczyło jedno spojrzenie na ciebie, a zapomniałem
nawet, jak się nazywam. Co miałem robić?
Amanda nie wierzyła mu. Nie miała jednak zamiana ciągnąć tej
dyskusji.
– Dobrze, nie jesteś uparty, tylko cholernie wygadany i zarozumiały.
Uprzedzając protesty sięgnęła po kukurydzę, a następnie podgłośniła
telewizor. Usiadła na kozetce, a Kyle usadowił się obok niej.
– To był szatański pomysł z tym zakładem – mruknął jej do ucha.
Amanda po raz pierwszy pożałowała, ze kupiła tę kozetkę. Była tak
mała, że siedzieli tuż obok siebie.
Zesztywniała, kiedy Kyle dotknął stopą jej łydki. Zanim się
zorientowała, chwycił jej nogi, zdjął z nich buty i ułożył bose stopy na
swoich udach.
Zaschło jej w gardle i nie zdobyła się na żaden protest.
– Dlaczego do mnie pisałaś? – spytał zduszonym głosem.
– A jak sądzisz? – odpowiedziała pytaniem, starając się nie reagować
na to, że rozpoczął masaż jej stóp i łydek.
– Myślę, że pragniesz mnie tak mocno, jak ja ciebie... Z trudem
wyrwała dłoń z uścisku.
– Napisałam je, żeby się zemścić!
– Zemścić się? Za co? – Spojrzenie jego oczu było tak pogodne, jak
słoneczne niebo.
– Jak to za co? Za wszystkie upokorzenia, jakie musiałam znosić.
– Nie zrobiłem nic, czego ty byś nie zrobiła, będąc na moim miejscu.
Amanda zmarszczyła brwi. Jego słowa zabrzmiały zadziwiająco
szczerze. A więc uważał, że może zagrozić jego pozycji w KCNX. Czy
znowu żartował, czy też mówił poważnie?
Kyle chwycił miskę z kukurydzą i włożył ją między twoje uda.
– Proszę bardzo. Możesz się poczęstować – zaproponował, chcąc
przerwać przedłużające się milczenie.
Spojrzała na niego jak na niesfornego uczniaka.
– Już dobrze – powiedział, stawiając miskę z powrotem i stoliku. –
Musisz jednak wiedzieć, że miałem czyste intencje...
Oblizał się patrząc na nią.
– No, może nie... Dobre! Tak, dobre. Amanda westchnęła cicho.
– Czy rola, jaką chcesz mi wyznaczyć, ma jakiś związek z prażoną
kukurydzą? – spytał Kyle. – Wiesz, na wypadek, gdyby udało ci się
wygrać.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
– Nie?
– Nie.
– To z czym?
Kyle był czasami rozbrajająco niezręczny.
– Nie powiem. Skrzywił się.
– Jak nie, to nie.
Amanda syknęła. Wręczano właśnie Oskary za role drugoplanowe. Jak
było do przewidzenia, zwyciężył ich faworyt. Najlepszą drugoplanową
aktorkę mieli poznać dopiero po serii reklam.
– Zaczyna się robić ciekawie. – Kyle aż zatarł dłonie. Zdjął buty i
umieścił miskę z resztkami kukurydzy na podłodze.
– Pozwolisz? – spytał, wskazując blat stolika i swoje bose stopy.
– Ależ oczywiście. Czuj się jak u siebie w domu – odparła.
Po chwili jednak pożałowała swoich słów, ponieważ Kyle rozparł się
wygodnie na kozetce i objął ją ramieniem.
– Co robisz?!
– Przecież powiedziałaś, że mam czuć się jak u siebie w domu...
– Mogłam się tego domyślić – syknęła z oburzeniem. Starała się ukryć
to, ze bliskość jego ciała sprawia jej przyjemność.
Na ekranie znowu pojawiła się olbrzymia sala. Kamera zaczęła
przesuwać się po pierwszych rzędach, pokazując twarze co
znamienitszych gości.
– Teraz zaczniesz przegrywać – szepnął, przytulając ją mocniej.
– Nie wygłupiaj się. Ten kociak nie ma żadnych szans.
– To zależy, ilu mężczyzn znajdowało się w jury – mruknął.
– Nie wszyscy mężczyźni są tacy jak ty!
– Ale chcieliby być – zaripostował. Niestety miał rację. Aktoreczka
zdobyła Oskara.
Kyle roześmiał się widząc, jak usta Amandy mimowolnie wyginają się
w podkówkę. Dotkną] ich. Na jego palcu pozostał ślad szminki.
– Zdaje się, że tej nocy spełnią się moje marzenia. – Uśmiechnął się
lekko. – Potrzebne nam będą jedwabne szale... I to aż cztery – dodał po
chwili.
Amanda poczuła, że na całym ciele ma gęsią skórkę. Udawała jednak,
ż
e nie wie, o co chodzi... – Mam tylko dwa – skłamała.
– Cóż, będziemy więc musieli improwizować. Dotknął jej ciała tuż nad
bluzką, zostawiając na nim czerwony ślad. Dziewczyna z podniecenia
nie mogła złapać tchu.
– Jeszcze nie wygrałeś – powiedziała, odpychając jego dłoń.
– Ale wygram. To tylko kwestia czasu – zapewnił ją. – Tak, masz rację.
Może w przyszłym roku pójdzie ci lepiej.
– Amando, radzę zawczasu pogodzić się z faktami. Przecież już
prowadzę.
– Ale impreza jeszcze się nie skończyła...
– I nigdy się nie skończy – przerwał jej. – Oczywiście, jeśli masz na
myśli to, co się między nami zaczęło.
Amanda westchnęła. Kiedy chciał, potrafił być naprawdę miły. Szkoda
tylko, że nie można było traktować poważnie jego czułych słówek.
Wiedziała, że żadna kobieta nie byłaby w stanie oprzeć mu się w tej
chwili. A cóż dopiero ona...
Na szczęście na ekranie pojawił się nowy zdobywca Oskara. Oboje
przegrali. Był to mało znany reżyser jakiegoś filmu przygodowego.
Kyle wciąż prowadził.
– Zaczynasz się denerwować, co? – spytał, nie próbując nawet ukryć
swojego zadowolenia.
Wstał i otworzył drzwi na korytarz.
– Co robisz?! – krzyknęła.
– Nic. Po prostu chcę coś sprawdzić. Zajrzał do lodówki.
Amanda odwróciła się i zamknęła oczy. – Nie masz bitej śmietany –
powiedział oskarżycielskim tonem, po powrocie z kuchni.
– Zwariowałeś chyba.
– To ty doprowadziłaś mnie do tego stanu, przysyłając te wszystkie
listy.
Jego palce przebiegły wzdłuż wycięcia czarnej spódnicy.
– Zapomnij o nich – jęknęła, odpychając jego rękę.
– Jest tylko jeden sposób – powiedział gardłowym głosem, patrząc na
nią pełnym pożądania wzrokiem.
Zapowiedziano Oskara dla najlepszego aktora. Ponieważ oboje wybrali
Jamesa Warsena, nawet nie spojrzeli na ekran.
Amanda patrzyła na Kyle’a. Nawet cień litości nie zagościł na jego
smagłej twarzy.
– Czy masz jakieś ubrania ze skóry? Postanowiła zignorować to
pytanie, ale Kyle nie chciał dać za wygraną:
– Spódniczkę mini, wysokie buty... może pejcz... ?
Nie, niestety nie przesadza. Kyle rzeczywiście zwariował. Najgorsze
zaś było to, że chciał i ją wciągnąć w swoje szaleństwo.
Kyle powoli przeciągnął dłonią po oparciu kozetki. Na jego palcach
zebrało się sporo kurzu.
– No, no – mruknął – wygląda na to, że nie masz miotełki do kurzu.
Gdybyś miała, moglibyśmy się nieźle zabawić.
Między piersiami Amandy pojawiła się kropelka potu.
– Nie przejmuj się – ciągnął po krótkiej przerwie. – Lubię robić zakupy.
Kupię miotełkę przy okazji kupowania bitej śmietany i innych,
potrzebnych nam rzeczy.
– Zaraz zacznę krzyczeć – z trudem wydusiła z siebie te słowa.
Kyle pochylił się i ujął jej brodę zakurzonymi palcami.
– Ależ właśnie na to liczę.
Jego słowa zabrzmiały jak zmysłowa pieszczota. Amanda poczuła, że
jest podniecona. Przerażona tym, że tak łatwo dała się pokonać, zaczęła
intensywnie wpatrywać się w telewizor.
Po prezentacji najlepszej aktorki, przyszedł czas na muzycznego
Oskara.
Amanda zbladła. Wstrzymała oddech. Znacznie bardziej podobała jej
się piosenka rockowa, którą wybrał Kyle. Mimo to wydawało jej się, że
starsi członkowie Akademii będą woleli spokojniejszą muzykę. Nie
pomyliła się. Wygrała Dziewczyna skoczyła na równe nogi i odtańczyła
taniec radości. W tym czasie Kyle podziwiał z kozetki jej wspaniałe,
najwyraźniej niczym nie skrępowane piersi.
– Co za radość! – powiedział ze śmiechem.
– Przegrasz! Na pewno przegrasz! – Amanda nie mogła się
powstrzymać i zagrała mu na nosie. – Przyznaj, że film, który
wytypowałeś, wybrałeś bez zastanowienia.
– Uroczystość jeszcze się nie skończyła – odparł, wskazując na ekran.
– Ależ skończyła się – powiedziała i przypomniała sobie, że Kyle użył
jej własnych słów. – Już mogę zabrać się za gotowanie smoły!
– Smoły? – powtórzył, udając przerażenie. – Miej dla mnie choć
odrobinę litości!
Złożył ręce jak do modlitwy i padł przed nią na kolana.
– W porządku – powiedziała łaskawie Amanda. – Masz szczęście, że
podarłam pierwszy projekt ze smołą i pierzem.
Nagle poczuła, że Kyle wcale nie przeszedł do defensywy. To, że
klęczał przed nią, wcale go nie poniżało. Wręcz przeciwnie, zyskiwał w
ten sposób przewagę...
Być może wynikało to stąd, że wcale nie wyglądał na upokorzonego. W
jego oczach paliły się znajome, złośliwe ogniki.
– Czy zaproponujesz mi zabawę w stylu tych, do których zachęcałaś
mnie w swoich listach? – zapytał, patrząc jej głęboko w oczy. – Tamte
bardzo mi się podobały...
Amanda poczuła gwałtowny przypływ pożądania. Chciała mocno
przytulić głowę Kyle’a, spoczywającą na jej kolanach. W tej chwili w
ogóle nie mogła pozbierać swoich myśli.
– Aa...
– Czy może chcesz zerwać naszą umowę, zanim przegrasz? – Kyle na
szczęście zmienił temat.
Spojrzała na niego. Był wyraźnie rozbawiony. Przez chwilę
zastanawiała się poważnie nad jego propozycją, ale w końcu machnęła
ręką. Zwyciężyły w niej wrodzony upór i przekora.
– Nie, zawsze dotrzymuję słowa – zawiesiła głos. – Poza tym, to ja
wygram.
Kyle wstał.
– Ale tym razem możesz przegrać.
– Zaryzykuję.
Roześmiał się, widząc jej determinację.
– Czy nie zaproponujesz mi tego samego? – Czy właśnie o to ci chodzi?
Ś
miech Kyle’a przeszedł w stłumiony chichot. Jego dłoń dotknęła
rozpalonego policzka dziewczyny.
– Doskonale wiesz, o co mi chodzi...
Amanda zagryzła wargi, ale pozostawiła bez komentarza tę ostatnią
uwagę. Właśnie skończyły się reklamy. Na ekranie pojawiły się
fragmenty tych filmów, które otrzymały nominacje.
Oboje patrzyli w napięciu na gwiazdę jednego z nagrodzonych filmów
muzycznych, która udawała, że nie może – a może rzeczywiście nie
mogła otworzyć koperty.
W końcu udało jej się. Kyle i Amanda wstrzymali oddech.
Gwiazda wyjęła z koperty kartkę i odczytała tytuł filmu.
Amanda patrzyła na nią nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Wbrew
wszelkim oczekiwaniom, Oskara dostał film wybrany przez Kyle’a!
W pokoju zapanowała pełna napięcia cisza. Umilkły oklaski i w
telewizji pokazywano właśnie fragment filmu bez żadnych dialogów.
Gdzieś z oddali dobiegało tylko ciche, lecz ekscytujące solo na
saksofonie.
– Hm... – odezwał się Kyle. Odwróciła się w jego stronę.
Ich oczy spotkały się na chwilę. Amanda dostrzegła na twarzy Kyle’a
wyraz nieskrępowanego pożądania. Spuściła wzrok.
– Cóż – mruknął – nadeszła chyba chwila, w której powinienem
powiedzieć: proszę, oto moja koperta.
Sięgnął do kieszeni smokinga.
Rozdział 9
– Amanda spojrzała na grubą kopertę, którą Kyle położył aa kozetce.
– Mam nadzieję, że to, o czym napisałeś, nie jest karalne – powiedziała,
szukając gorączkowo drogi odwrotu.
Kyle roześmiał się. – Czy ja wiem?... Może w niektórych stanach. Ale
mogę cię zapewnić, że nie będziemy musieli nigdzie wyjeżdżać, jeśli
się tego obawiasz.
Spojrzał jej bezczelnie w oczy i ponownie wybuchnął śmiechem.
– Lepiej będzie, jeśli to najpierw przeczytam – zdecydowała, sięgając
po pękatą kopertę.
Kyle był szybszy.
– Dobrze. Ale musisz mnie najpierw pocałować.
– Skąd mogę mieć pewność, że w twoim scenariuszu przewidziałeś
pocałunki?
– Zapewniam cię, że tak – odparł, patrząc jej w oczy. – Są tam też
gorsze rzeczy – dodał zniżając głos.
– Gorsze rzeczy? – powtórzyła niepewnie. Nieznaczny uśmiech
zagościł na wargach Kyle’a.
– Powiedzmy, że lepsze!
Ich wargi otarły się o siebie. Amanda cofnęła się, ale powstrzymało ją
oparcie kozetki. Czuła na twarzy gorączkowy oddech Kyle’a. Koperta
wyślizgnęła się z jego ręki i upadła na podłogę. Przez chwilę trwali
przytuleni do siebie.
Amanda nie potrafiła się już dłużej opierać. Rozchyliła usta. Kyle natarł
na nią z siłą huraganu. Dziewczyna czuła, że ta dziwna siła wchłaniają
bez reszty. Pragnęła Kyle’a coraz bardziej.
Oderwali się od siebie, żeby złapać oddech. Dyszeli ciężko. Amanda
rozchyliła wargi w oczekiwaniu na kolejny pocałunek.
– Nie tak szybko – wyszeptał Kyle, próbując zapanować nad sobą.
Kiedy jego oddech uspokoił się już trochę, spojrzał na zegarek.
– Już prawie pomoc – mruknął. – Proponuję, żebyśmy przełożyli
wszystko na jutrzejszy wieczór. Możemy się spotkać o siódmej.
Krew zawrzała w żyłach Amandy. Miała ochotę go udusić. Jak mógł
przerwać w takim momencie?! Niczego nie chciała przekładać. Jej
napięcie sięgało niemal zenitu. Mogła je zlikwidować tylko w jeden
sposób. Oczami duszy ujrzała, jak kocha się z Kylem, i jęknęła głucho.
Kyle udawał, że niczego nie dostrzega. – Obiecaj, że przeczytasz to –
wskazał na leżącą na dywanie kopertę – dopiero jutro w wannie tuż
przed moim przybyciem.
Amanda skinęła głową. W tej chwili pragnęła, żeby Kyle wyszedł jak
najszybciej.
Pocałował ją leciutko w czubek nosa i szepnął prowokacyjnie:
– Pamiętaj, że muszę jeszcze zrobić zakupy.
Nie ulegało wątpliwości, że dla niego jest to tylko zabawa. Kyle
pragnął jedynie jak najlepiej uczcić swoje zwycięstwo.
Zebrała puste puszki po coca coli i miskę z resztkami kukurydzy.
Następnie wyłączyła telewizor i zaniosła wszystko do kuchni.
Przy zmywaniu gniew i napięcie zupełnie ją opuściły. Zaczęła
zastanawiać się nad propozycją z Nowego Jorku. Pomyślała, że
powinna jednak powiedzieć o tym Kyle’owi. Dopiero teraz zdała sobie
sprawę z przewagi, jaką w ten sposób zyska. Nawet jeśli nie zdecyduje
się na tę pracę, będzie się mogła odegrać za dzisiejszy wieczór. Tak,
powie mu... tuż przed spełnieniem warunków zakładu.
W zasadzie nie wiedziała, czy chce pracować w Westec. Czas uciekał.
Pod koniec tygodnia będzie musiała podjąć jakąś decyzję.
Na chwilę powróciła myślami do Kyle’a. Ciekawe, jak zareaguje, kiedy
powie mu o tej propozycji? Czy będzie chciał, żeby odeszła, czy też
poprosi ją, żeby została? Czy zdecydowałby się na pracę w Nowym
Jorku, gdyby to on otrzymał tę propozycję?
Amanda znała odpowiedź na ostatnie pytanie. Wiedziała, że Kyle nie
odmawia w podobnych wypadkach. Zwłaszcza że jego uczucia
względem niej były tak różne od jej uczuć...
Ale co by zrobił, gdyby był w niej naprawdę zakochany? Czy ukochana
kobieta mogłaby dla niego znaczyć więcej niż kariera?
Amanda gubiła się w domysłach. Wydawało jej się, że Kyle nie jest
skłonny do miłosnych uniesień, chociaż z drugiej strony nie
wykluczała, że ocenia go niewłaściwie. Zgasiła światło i poszła do
sypialni.
Po bezsennej nocy Amanda doszła do wniosku, że nienawidzi Kyle’a.
Ten łajdak igra z nią jak kot z myszą. Leżąc w łóżku zastanawiała się,
co też takiego ma zamiar z nią zrobić.
Poza tym – te przeklęte zakupy. Amanda gorączkowo próbowała
przypomnieć sobie, o jakich przedmiotach mówił i domyślić się, do
czego mogłyby one służyć. Okazało się jednak, że w tym wypadku
wyobraźnia zawiodła ją całkowicie.
Przez cały dzień chodziła jak struta. W końcu wieczorem znalazła się w
łazience. Odkręciła kurki, wsypała sole do wanny i nie czekając na nic
rozdarła kopertę trzęsącą się ręką. Woda lała się miarowo z kranu.
Amanda położyła na chwilę kartki na szafce z kosmetykami. Jedwabny
szlafrok zsunął się na chłodną terakotę. Poczuła, że ma gęsią skórkę.
Nie wiedziała – z zimna, czy też z podniecenia.
Weszła do wanny i zanurzyła się w pachnącej wodzie. Starała się
przypomnieć sobie twarz Kyle’a jego uśmiech, kiedy wręczał jej
kopertę.
Dotrzymała słowa. Nie przeczytała nawet linijki. Ale była to
najtrudniejsza próba, jakiej przyszło jej sprostać. Koperta przez całą noc
i połowę dnia leżała na podłodze. Amanda krążyła wokół niej jak ćma
wokół światła. Usiłowała siebie przekonać, że to lepiej, iż nic nie wie o
planach Kyle’a.
Zerknęła na zegarek leżący tuż obok tajemniczych kartek. Dochodziła
szósta. Miała godzinę na zapoznanie się z zawartością fantazji i...
ewentualną ucieczkę.
Spojrzała w stronę szafki. O ile zaklejona koperta wzbudzała jej
niepohamowaną ciekawość, o tyle zapisane kartki przede wszystkim ją
przerażały. Sięgnęła po nie.
Nigdy nie przypuszczała, że przegra ten zakład. Dopiero kiedy to
nastąpiło, w jej głowie zaczęły się pojawiać przedziwne erotyczne
sceny. Jedne ją zawstydzały, inne podniecały jeszcze inne zawstydzały i
podniecały jednocześnie. Nie mogła myśleć o nich bez rumieńców na
twarzy i drżenia łydek.
Amanda zaczęła przyglądać się kartkom, które trzymała w dłoni. Po raz
pierwszy zastanowiło ją to, że są przewiązane tasiemką. Rozwiązała
kokardkę i zajrzała do środka.
Aż krzyknęła z radości. Wewnątrz znajdowała się niewielka celofanowa
torebka, w której pobłyskiwała złota bransoletka wysadzana malutkimi
brylancikami.
Po namyśle postanowiła, że zwróci ją Kyle’owi. Nie byłaby jednak
kobietą, gdyby jej nie przymierzyła. Uniosła nogę i zgięła ją w kolanie.
Z jej piersi ponownie wyrwał się okrzyk zachwytu. Bransoletka
pasowała jak ulał.
Oparła stopę na przeciwległej ściance wanny i podziwiała lśniące
cacko. Dopiero po chwili przypomniała sobie o kartkach leżących na
brzegu. Zerknęła na nie, chcąc sprawdzić, czy się nie zamoczyły. Na
szczęście wszystko było w porządku. Zaczęła czytać.
Amando, kochanie!
Wyobrażam sobie teraz, jak leżysz w pachnącej wodzie i nacierasz
ś
liskie ciało miękką gąbką. W łazience jest ciepło i cicho. Sennie, słodko
i zmysłowo. Spod półprzymkniętych powiek obserwujesz złotą
bransoletkę, która lśni tuż nad twoją śliczną stopą. Przyznaj się,
przymierzyłaś ją. Czy nie mam racji?
Chcę, żebyś miała ją na sobie, kiedy przyjdę. Tylko ją...
No, żeby otworzyć mi drzwi możesz ewentualnie włożyć szlafrok.
Połóż się teraz wygodnie i pozwól, że ci wszystko opowiem...
Jest zima. Posłuchaj, jak wiatr hula wśród drzew. Śnieg prószy. Właśnie
przed chwilą zobaczyłem cię na leśnej drodze.
Z pewnością jest ci bardzo ciepło w tym futrze. Konie ciągnące sanie
wyglądają tak pięknie.
Co się stało? Dlaczego ściągnęłaś lejce ?Aha, dostrzegłaś mojego
czarnego ogiera na wzgórzu. Dostrzegłaś też mnie. Mam na sobie
czarną kurtkę i wojskowy kapelusz.
Popatrz – mój koń przebiera niecierpliwie nogami. Tak, już za chwilę
ruszymy... w przeciwnym kierunku.
Czy pojedziesz ze mną? O, na pewno. Jeśli tylko jesteś kobietą...
Czy bardzo się zmartwiłaś nie widząc mnie na polanie? Nie przejmuj
się, jestem za tym drzewem. W olbrzymim futrzanym śpiworze. Patrzysz
zafascynowana. Tak jestem nagi. Przez górny otwór możesz zobaczyć
moją pokrytą włosami pierś i ciemną linię prowadzącą do...
Czy nie przyłączysz się do mnie, Amando? A może wolałabyś nieco inną
scenerię ?...
Dobrze, jest więc lato. Rozgrzane, ciężkie powietrze unosi się nad
ziemią, W twoim pokoju, tuż pod sufitem, obracają się skrzydła
wentylatora. Mimo to jest gorąco.
Przewracasz się z boku na bok pod moskitierą. Cienka bawełniana
piżamka przylgnęła do twoich ud i pleców.
Nie możesz spać. Biegniesz do kuchni, żeby się czegoś napić. Zanurzasz
w zimnym soku spragnione wargi, a następnie chłodzisz policzki
dotykając nimi szklanki.
Nagle słyszysz hałas za oknem. Wyglądasz za okno. Nic się nie dzieje...
Czy widzisz moją sylwetkę na werandzie? Właśnie zapalam cygaro. Ja
też nie mogę spać. Ale nie z powodu gorąca.
o nie...
Mam na sobie tylko spodnie. Kropla potu spływa po mojej piersi.
Jeszcze nie gaszę zapałki. Patrzysz na moje spodnie? To jasne, że
jestem podniecony. Tak, mam rozpięty górny guzik. Zmieszana
podnosisz głową. Wyczułaś, że cię obserwuję.
Czy odpowiesz na wezwanie, które możesz wyczytać Z moich oczu?
Amanda podniosła głowę. Powoli zaczęła wyobrażać sobie to, o czym
pisał Kyle. Woda już prawie wylewała się z wanny. Rzuciła się do
kurków.
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Nerwowo spojrzała na zegarek.
Była szósta trzydzieści. Kyle miał się pojawić dopiero o siódmej...
A to łajdak! Specjalnie tak to sobie zaplanował, żeby zastać ją jeszcze
w wannie. Dlatego poprosił o zwłokę. Mogła się tego domyślić.
Teraz nie miała już wyboru. Musiała otworzyć drzwi w szlafroku i
złotej bransoletce na nodze.
Szybko wytarła się miękkim ręcznikiem i zbiegła na dół.
– Amando, kochanie. – Usłyszała głos Kyle’a. – Wpuść mnie, bo
inaczej będę musiał wyważyć drzwi.
– Wejdź, są otwarte – powiedziała, naciskając klamkę. Najpierw
uderzył ją widok góry pudełek, za którymi ukrywał się Kyle.
– Co to ma znaczyć? – spytała, wskazując na pakunki, z którymi Kyle
nie mógł sobie poradzić.
Dobiegły ją jakieś stłumione dźwięki.
Wzięła parę paczek z wierzchołka wniesionej przez Kyle’a piramidy i
postawiła je na podłodze.
– Przecież mówiłem, że będę musiał zrobić zakupy – odparł i puścił do
niej oko.
– Ale...
Kyle obrzucił ją pożądliwym wzrokiem. Szlafrok miała związany tylko
paskiem. Wilgotne włosy spadały jej na kark i ramiona.
Amanda cofnęła się, a Kyle skorzystał z okazji i zerknął na jej bose
stopy. Uśmiechnął się. Złota bransoletka z brylancikami była na swoim
miejscu.
– Świetnie – powiedział. – Widzę, ze zastosowałaś się do moich
instrukcji.
Amanda zaczęła zapinać guziki szlafroka.
– Mówisz tak, jakbym miała jakiś wybór. Przecież perfidnie to
wszystko zaplanowałeś.
Kyle wyglądał na bardzo z siebie zadowolonego, – Umiejętność
planowania odróżnia mężczyzn od chłopców...
– Czy aby na pewno? – mruknęła, patrząc na wszystkie pakunki i
pudełeczka, które przyniósł. – Mam wrażenie, że to nie wystarczy.
– Pewnie interesuje cię, co przyniosłem. – Kyle nie podjął wątku. –
Chodź na górę, to zobaczysz.
Ruszył w stronę sypialni. – Czekam! – krzyknął widząc, że Amanda
wcale nie ma ochoty pójść za nim.
Wciąż stała u podnóża schodów.
– Amando, chyba już nigdy się o nic nie założysz, nieprawdaż? –
Stłumiony głos dobiegał z jej sypialni.
Z rezygnacją pokiwała głową. Miał rację. Już nigdy się o nic nie założy.
– A-man-do!
– Dobrze, już idę, idę – mruknęła pod nosem, stawiając nogę na
pierwszym stopniu.
Westchnęła ciężko i zaczęła się wspinać po schodach. Drzwi do
sypialni zastała otwarte. Kyle siedział na jej łóżku jak gdyby nigdy nic.
Pakunki, które przyniósł, walały się po podłodze.
Amanda przystanęła na chwilę w progu. Kyle zmarszczył brwi i
przywołał ją skinieniem ręki.
Weszła do środka i stanęła przed nim. Jej serce biło jak oszalałe.
– Zdejmij szlafrok – powiedział cicho.
– Co jest w tych paczkach? – spytała, chcąc zyskać na czasie.
Schyliła się, aby podnieść jeden z pakunków.
– Zdejmij szlafrok – powtórzył z naciskiem.
– To zamknij oczy – poprosiła, odruchowo cofając się w kierunku
drzwi.
Kyle siedział na łóżku i obserwował ją uważnie.
– Nic z tego – pokręcił głową. – Przyszedłem tu po to, żeby patrzeć.
– Czy nie stać cię na coś bardziej interesującego?
– Stać. – Kyle uśmiechnął się mimowolnie. – Potem ubierzesz się w to,
co kupiłem, i udamy się w pewne miejsce.
– To wszystko? Czy chcesz patrzeć, jak się będę ubierać?
Potwierdził skinieniem głowy.
Amanda zagryzła wargi i rozwiązała pasek. Po chwili zaczęła rozpinać
guziki, które tak niedawno zapinała.
– Podejdź tam – powiedział, wskazując olbrzymie lustro na jej toaletce.
Stanęła tyłem do lustra, czekając na dalsze instrukcje.
– Zdejmij szlafrok.
Cieniutki jedwab z szelestem opadł na podłogę.
– Jesteś piękna – szepnął i głośno przełknął ślinę.
Nie ruszył się jednak z łóżka. Jego wzrok wędrował od jej ciała do
lustra, w którym widział dokładnie jej plecy, biodra i uda.
Wskazał na pudełka porozrzucane po podłodze. Ich oczy spotkały się na
chwilę.
– A teraz ubierz się. Nie musisz się specjalnie spieszyć. Wyobraź sobie,
ż
e mnie tutaj w ogóle nie ma.
Amanda skinęła głową.
Kyle czekał. W sypialni zapanowała cisza.
Dziewczyna podniosła pierwszy pakunek i podeszła do łóżka. Zaczęła
go otwierać.
Ku jej zdziwieniu okazało się, że wewnątrz znajduje się biały jedwabny
szal. Sięgnęła po następne pudełka. Ani śladu czarnej bielizny, czy
ubrań ze skóry. Wręcz przeciwnie – wszystko było białe lub utrzymane
w pastelowej tonacji. Nie miała wątpliwości, że wszystkie rzeczy
znakomicie do siebie pasują. Znała Kyle’a. Wiedziała, że nie
pozwoliłby sobie na najmniejsze uchybienie.
Po raz pierwszy od jego przyjścia uśmiechnęła się lekko. W
mężczyźnie, który lubił robić takie prezenty było coś rozczulającego i
niezwykle ciepłego.
Otworzyła kolejną torebkę i wyjęła z niej delikatne jedwabne
pończochy oraz podwiązki.
To, czego od niej wymagał, nie zdziwiło jej wcale. Chciał pozostać
widzem i obserwować ją z daleka. Być może udawał, że ogląda tylko
postać na ekranie... Dzięki temu mógł zachować potrzebny mu dystans.
Amanda cały czas starała się udawać, że jest sama w pokoju. Było to
jednak niemożliwe. Stopniowo zaczęła grać przednim. Chciała go
podniecić. Kontrast między nagością i ubraniem ekscytował ją samą.
Parokrotnie zdejmowała i wkładała te same rzeczy.
Miała ochotę na coś niedozwolonego, coś szalonego... Zerknęła
niepewnie w stronę Kyle’a.
Siedział sztywno na łóżku. Z ociąganiem sięgnęła po jedwabną
pończochę i zaczęła oglądać ją pod światło. Koniuszek języka, który
przy tym wychyliła, miał świadczyć o tym, że ta czynność pochłaniają
bez reszty. Następnie upuściła pończochę udając, że wyśliznęła jej się z
rąk...
Kyle uczynił gest, jakby chciał jej pomóc. Uśmiechnęła się z
satysfakcją. Powtórzyła tę sztuczkę z drugą pończochą, ale już bez
widocznego rezultatu.
Gest Kyle’a podniecił ją w nieprawdopodobnym stopniu. Policzki jej
płonęły, cała drżała. Bała się, że nie wytrzyma i zacznie prosić, by
wziął ją w ramiona.
Opanowała się jednak. Miała już na sobie majtki i pończochy. Sięgnęła
po koronkowy biustonosz. Przez chwilę zastanawiała się, czy go
założyć, ale w końcu zdecydowała, że tak. Miękka tkanina bardziej
odkrywała niż zakrywała jej piersi. Kątem oka dostrzegła, że Kyle
niespokojnie poruszył się na łóżku.
Postanowiła zrobić mu niespodziankę. Podeszła do toaletki i z szuflady
wyjęła flakonik perfum”Ekstaza”. Słodki, zmysłowy zapach zaczął
unosić się w powietrzu. Nawet nie musiała patrzeć w stronę łóżka.
Usłyszała głęboki gardłowy pomruk. Odrobiną perfum natarła najpierw
szyję i koniuszki uszu, a następnie intymne miejsce między piersiami.
Odeszła od lustra i uniosła ramiona. Cieniutka koszulka spłynęła
zakrywając jej ciało. Amanda bawiła się nią przez chwilę, jakby
zastanawiając się, czyją zdjąć, czy też zostawić.
W tym stroju podeszła do toaletki i pochyliła się, opierając górną część
brzucha o oparcie krzesła. Wyobraziła sobie, jakie wrażenie musiała
zrobić na Kyle’u jej ledwie przysłonięta, wypięta pupa.
Powoli zaczęła robić sobie makijaż. Wybrała jasnoróżowe cienie do
powiek. Pochyliła się jeszcze bardziej, chcąc sprawdzić, czy dobrzeje
nałożyła.
Kyle poruszył się niespokojnie na łóżku.
Amanda uśmiechnęła się do siebie. Wcale nie miała zamiana się
spieszyć.
Ubrania, które wybrał, były w stylu lat trzydziestych. Dlatego
postanowiła, że nie będzie związywać włosów. Musi je tylko porządnie
rozczesać.
Za każdym razem, gdy ręka z grzebieniem wędrowała w górę, koszulka
odsłaniała wąski pasek skóry. Natomiast kiedy ją opuszczała, spadało
ramiączko, odsłaniając fragment piersi. Amanda poprawiała je
nerwowo udając, że się wstydzi.
Kyle chrząknął, nic jednak nie powiedział. Amanda była tak
podekscytowana, że z trudem mogła oddychać.
Dlaczego nic nie mówił?
Wiedziała, że jej nie kocha, ale mimo to pragnęła go teraz jak nikogo w
swoim życiu.
Włożyła bluzkę i zaczęła ją szybko zapinać. Miała już dość tej zabawy.
Przestała drażnić się z Kyle’em. Pragnęła zakończyć wszystko jak
najszybciej.
Po raz pierwszy pożałowała, że nie ma na sobie czarnej bielizny i
skórzanych butów. Może to skusiłoby Kyle’a...
Rozejrzała się uważnie dokoła. Nie wiedziała, co zrobić. Miała na sobie
biustonosz, sięgającą do pasa koszulkę, bluzkę i... skąpe majteczki. Jej
wzrok powędrował w stronę lustra. Dostrzegła Kyle’a. Siedział na
łóżku i wpatrywał się w nią jak urzeczony. Wiedziała, czego jej trzeba.
Pochyliła się jeszcze bardziej do przodu i zaczęła powoli zsuwać
majteczki.
Poruszył się.
Poczęła gładzić dłonią wewnętrzną stronę ud i zastygła w
prowokacyjnej pozie.
Poderwał się z łóżka jak oparzony i chwycił ją za biodra.
– Myślisz, że jesteś sprytna, co? – syknął.
– Co robisz?! – krzyknęła Amanda.
– Dostaniesz to, na co zasługujesz – rzekł, zdejmując jej majtki.
Położył ją na krześle i dał kilka klapsów.
– A teraz bądź grzeczną dziewczynką i ubierz się – powiedział.
Zakręcił się napięcie i podszedł do drzwi.
– Zaczekam na dole – rzucił na odchodnym.
– Chwileczkę… – jęknęła Amanda.
– Przyjdź, kiedy będziesz gotowa. – Usłyszała jeszcze jego głos.
Amanda, kompletnie zaskoczona, długo patrzyła na uchylone drzwi.
Następnie chwyciła pierwszy lepszy przedmiot, który nawinął jej się
pod rękę, i rzuciła nim o ścianę.
Tak, Kyle bez wątpienia okazał się najbardziej aroganckim i
odrażającym typem, jakiego znała. Gdyby tylko nie był przy tym tak
przystojny i czarujący!
Skończyła toaletę w ciągu kwadransa. Przez cały czas zastanawiała się,
jak uwieść Kyle’a. Przecież musiał być jakiś sposób.
Kyle, jak wielu przystojnych mężczyzn, nie mógł znieść sytuacji, w
których kobiety przejmowały inicjatywę. Czuł się wówczas zagrożony.
Amanda wiedziała o tym. Miała już wcześniej podobne doświadczenia.
Wiedziała, że mogłaby wiele osiągnąć strojąc niewinne minki i udając
cnotliwą dziewicę.
Z kimś takim jak Kyle najlepiej było zacząć rozmowę od słodkiego:
„Nie pójdę z panem na spacer. Mama by się na to nie zgodziła”.
Taka odpowiedź pozwoliłaby mu się poczuć prawdziwym mężczyzną.
Ale Amanda nie chciała oszukiwać Kyle’a. Była dorosłą w pełni
dojrzałą kobietą i nie zamierzała tego ukrywać.
Niechętnie włożyła długą, białą suknię. Doskonale wiedziała, dlaczego
Kyle ją dla niej kupił. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, myślała, jak
zemścić się na tym łajdaku. Zaczęła zawiązywać suknię na plecach.
Nagle jej twarz rozjaśniła się. Dzięki sukni wpadła na świetny pomysł.
Jeszcze raz przejrzała siew lustrze. Wyglądała wspaniale. Śmiało mogła
wybrać się do najbardziej eleganckiej restauracji w mieście.
Przez chwilę zastanawiała się, dokąd pójdą. Kyle oczywiście będzie się
musiał przebrać. Przyszedł do niej w wytartych dżinsach, kowbojskich
butach i płaszczu, w którym widziała go po raz pierwszy.
Może teraz nastąpi zamiana ról. To ona będzie musiała patrzeć, jak on
się ubiera... Cóż, ten pomysł podobał jej się coraz bardziej.
Wychodząc rzuciła okiem na porozrzucane dookoła papiery i
uśmiechnęła się do siebie. Kyle pewnie raczył się drinkiem w pokoju
gościnnym. Zanim stąd wyjdzie, będzie jeszcze musiał wypić sporo
alkoholu... Kiedy zaczęła schodzić, nagle zgasły światła. Cały dom
pogrążył się w mroku.
– Kyle! – krzyknęła.
Wokół panowała głucha cisza.
Rozdział 10
Amanda zrobiła niepewny krok i szepnęła: – Kyle.
ś
adnej odpowiedzi.
Serce zaczęło jej bić coraz mocniej. Uchwyciła się śliskiej poręczy i
powoli zaczęła schodzić w dół. Kiedy była na ostatnich stopniach,
usłyszała jakiś hałas. Zamarła.
Jej oczy powoli zaczęły przyzwyczajać się do ciemności.
Rozpoznawała meble i sprzęty stojące w przedpokoju.
Nagle usłyszała trzask zapałki.
Krzyknęła i cofnęła się odruchowo.
W świetle zapałki ujrzała twarz mężczyzny, który zapalał długie
cygaro. Płomyczek zgasł, ale mężczyzna zapalił świecę, stojącą na
stoliku.
Dopiero teraz rozpoznała Kyle’a. Stał w rozkroku i miał na sobie to
samo ubranie co wcześniej.
Amanda wytężyła wzrok, by mu się lepiej przyjrzeć. Trwał w bezruchu,
najwyraźniej na coś czekając.
Jej źrenice rozszerzyły się, kiedy dostrzegła srebrny błysk przy jego
pasie. Tak, Kyle miał na sobie kowbojski pas i rewolwer zwisający u
prawej nogi! Wyjął go z olstra i wycelował prosto w jej pierś. Skinął
ręką, żeby do niego podeszła.
Zrobiła, jak kazał. Z bliska dostrzegła, że jego oczy lśnią jak gwiazdy.
– Niech pani zdejmie te szmatki – rzucił przez zaciśnięte zęby.
Amanda nie poruszyła się.
– Szybko! – ponaglił ją.
Sięgnęła do tyłu, żeby rozwiązać kokardę. Zaschło jej w gardle.
Trzęsącymi się dłońmi zaczęła rozpinać rząd miniaturowych
guziczków.
Kyle poruszył niecierpliwie bronią.
Biała suknia spłynęła na podłogę. Amanda stała teraz przed nim w
samej bieliźnie.
Kyle nie poruszył się.
– Dalej!
Ramiączko koszulki zsunęło się zalotnie. Amanda poprawiła je, a
następnie zdjęła koszulkę przez głowę. Jej piersi osłaniał już tylko
koronkowy biustonosz.
– Zdejmij to.
Amanda zrobiła niepewną minę. Spojrzała na swoje pończochy i buty.
Udawała, że nie wie, o co chodzi.
– Biustonosz – wyjaśnił.
Z wahaniem sięgnęła do zapięcia z tyłu. Cały czas nie spuszczała
wzroku z lufy lśniącego rewolweru. Biustonosz upadł tuż obok sukni.
– Jakie śliczne maleństwo – mruknął Kyle, wpatrując się w jej sterczące
sutki.
Amanda odruchowo zakryła piersi. Pokręcił głową.
– Nie radzę.
Opuściła ręce.
– Tak jest zdecydowanie lepiej. Teraz włosy. Spojrzała na niego
pytająco.
– Całkiem je rozpuść – wyjaśnił.
Wyjęła spinki tkwiące po bokach i potrząsnęła głową, Kyle patrzył na
nią z niedowierzaniem. Z chmurą rozwianych włosów i płonącym
spojrzeniem wyglądała jak ucieleśnienie marzeń każdego mężczyzny.
Zdjął palec ze spustu, a następnie położył broń na stoliku.
– Chodź do mnie.
Amanda podbiegła do niego i zarzuciła mu ramiona na szyję.
– Myślisz, że jesteś twardy, co? – spytała, patrząc mu głęboko w oczy.
Nawet nie zadał sobie trudu, żeby odpowiedzieć. Wziął ją na ręce i
zaczął wnosić po schodach na górę.
– Mam nadzieję, że jest pan dżentelmenem. – Amanda powróciła do
swojej roli, kiedy rzucił ją bezceremonialnie na łóżko.
Kyle zapalił świecę stojącą na toaletce.
– Nie, proszę pani, jestem mężczyzną z krwi i kości. Mam wrażenie, że
takiego kogoś pani najbardziej potrzebuje...
– Czy to znaczy, że będę musiała zrobić wszystko, czego pan zażąda? –
spytała, robiąc niewinną minkę.
Kyle spojrzał z dezaprobatą na rękę, którą ponownie zakryła piersi.
– Nie. Zrobimy coś, czego oboje pragniemy. Dotknął jej nagiego
brzucha.
– Ojejku – pisnęła dziewczyna.
– Co za ojejku?
– Tak krzyczą zwykle zniewalane dziewice. Cofnął się nieco i
ponownie zmierzył ją wzrokiem.
– Chyba nie chcesz powiedzieć...
– Nie, nie chcę.
Kyle odetchnął z ulgą i zaczął się rozbierać. Amanda przytuliła się do
niego i zaczęła pieścić językiem jego twardy brzuch.
– Posłuchaj, Kyle...
– Tak.
– Kiedy?
– Co, kiedy?
Jęknął, ponieważ zwinny język dotarł aż do jego małej brązowej sutki.
– Kiedy zrobisz ze mną to, o czym myślę? Cofnął się, czując na ciele jej
ostre zęby.
– Jak najszybciej – mruknął. – Inaczej chyba zwariuję. Amanda
sięgnęła do jego rozporka.
– O Boże! Myślałam, że zostawiłeś broń na dole, Sundance.
– My, rewolwerowcy, zawsze mamy coś w zanadrzu – powiedział,
odpychając ją.
Chciał zdjąć spodnie. Niestety zamek zaciął się w połowie drogi.
Amanda mogła się teraz odegrać za jego wcześniejsze sztuczki.
– Szkoda tylko, że nie udaje ci się wyjąć tego w odpowiednim
momencie.
– Pilnuj swojego nosa!
Kyle przez chwilę mocował się z zamkiem.
– Mogłabyś mi pomóc – dodał z westchnieniem.
– Ależ proszę pana! Ja się boję! Przecież bron jest odbezpieczona.
– Racja – zachichotał.
Przyciągnął Amandę do siebie i przywarł do jej spragnionych warg.
Jego dłoń błądziła po rozpalonym ciele dziewczyny.
Oboje oddychali głęboko i patrzyli sobie w oczy. Jej dłoń odnalazła
zamek. Pociągnęła go nieco w górę, a następnie silnie w dół. Krzyknęła
cicho, kiedy poczuła, że się udało..
– Czy mogę cię o coś prosić?
Czuła gwałtowny przypływ pożądania. Nie mogła się już opanować.
– O wszystko, o wszystko, proszę pana – wydyszała wprost w jego
ucho. – Napoję konie, opatrzę rany, zabiję złego szeryfa, tylko...
później!
– Nie, Amando, teraz.
– Odmawiam!
– Chyba nie chcesz, żebym kochał się z tobą w butach?!
– Buty? – nie mogła zrozumieć, o co mu chodzi. Pokiwał głową.
– Musisz mi pomóc je zdjąć.
Amanda wydała z siebie głuchy jęk. Zwlekła się z łóżka i spojrzała na
Kyle’a, który w tym czasie ułożył się wygodnie na plecach i zamknął
oczy. Wyglądał bardzo pociągająco. Miała w tej chwili ochotę na wiele
rzeczy, ale ściąganie butów było ostatnią z nich.
Patrząc na niego pomyślała, że pewnie robi błąd. Postanowiła jednak,
ż
e podobnie jak Scarlett, będzie się tym przejmować dopiero jutro.
– Buty, proszę pani!
Kyle otworzył oczy, by sprawdzić, co się dzieje.
Amanda chwyciła go za lewą nogę i usiłowała ściągnąć z niej but. Nie
schodził. Wzięła głęboki oddech i spróbowała jeszcze raz. Niestety z
podobnym skutkiem.
Kyle z wyraźnym niesmakiem potrząsnął głową.
– Proszę pani, nic pani nie wie o kowbojach. Wszystko pani robi nie
tak, jak należy.
– To jak mam to zrobić? – wzruszyła ramionami.
– Musi pani stanąć okrakiem nad moją nogą i pociągnąć.
Amanda odwróciła się do niego tyłem. Kyle zaczął poruszać nogą
między jej udami.
– Kyle!
– Słucham?
– Uspokój się!
– Tak, proszę pani.
Wciąż jednak nie dawał za wygraną. Amanda czuła, że za chwilę spali
się w ogniu pożądania. Pociągnęła za but, tak mocno, że Kyle aż jęknął
z bólu, a następnie zajęła się butem z prawej nogi. Cała operacja zajęła
jej najwyżej parę sekund.
– Co to miało być? – spytała, odwracając się w jego stronę.
– Małe preludium – szepnął.
Rzuciła się na niego z pięściami. Kyle zaczął okrywać pocałunkami
całe jej ciało.
– Teraz już wiesz, dlaczego kobiety kochają kowbojów – powiedział,
odrywając się od niej na chwilę.
– Jesteś niepoprawny – mruknęła, gładząc jego policzki. Pociągnął ją
ku sobie. Chcąc dowieść, jak bardzo jest niepoprawny, zdarł z niej
resztę bielizny. Zawahał się tylko przy majteczkach.
Pochylił się i zaczął całować jej łono przez cienki materiał. Amanda
jęknęła. Jej palce nerwowo gładziły płową czuprynę. W końcu Kyle
wyprostował się i jednym ruchem zsunął z niej majteczki.
Spletli się w namiętnym uścisku. Całowali swoje policzki, szyje,
ramiona... Kyle wziął ją pod siebie i zaczął pieścić jej nabrzmiałe
pożądaniem piersi. Amanda krzyczała, czując napór męskiego ciała.
Kyle wycofał się. Jej biodra podążyły za nim w oszalałym tańcu.
– Przepraszam na chwilę – powiedział, głaszcząc ją uspokajająco po
głowie.
Amanda westchnęła.
Kyle podszedł do spodni leżących na podłodze, pochylił się i wyjął coś
z kieszeni. Przez chwilę stał odwrócony do niej tyłem. Potem rzucił się
na łóżko.
Amanda przeciągnęła dłonią po jego ciele. Dotknęła jego męskości.
– Więc jednak jesteś dżentelmenem – powiedziała, wyczuwając śliską
powierzchnię prezerwatywy.
Kyle poczuł nagły przypływ pożądania.
– W każdym calu – szepnął, biorąc ją w ramiona. Amanda wciąż czuła
jego męskość w swojej dłoni.
– Myślę, że jesteś wielkim dżentelmenem...
– Amando! – Tak?
– Nie mogę już dłużej czekać! Całował jej piersi.
Dziewczyna rozchyliła dla niego swe uda.
– Teraz zabiorę cię w daleką podróż – szepnął jej do ucha.
Po chwili połączyli się. Czuli, że porwał ich wir silniejszy niż wszystko,
co znali do tej pory.
Kyle obejmował ją mocno. Amanda oplotła go swymi udami. Nie
interesowało ich nic, poza zgodnym rytmem spragnionych siebie ciał.
Przemierzali razem olbrzymie połacie lądu i morza. Odwiedzali
wilgotne doliny i suche amerykańskie prerie. Wraz z pierwszymi
osadnikami zakładali nowe osiedla. Kochali się na workach z ziarnem i
na sianie, bojąc się, żeby nie przyłapał ich surowy ojciec Amandy,
Kochali się na wozie jadącym do Kalifornii. Razem zrywali
pomarańcze i podawali je sobie ze śmiechem. Słodki sok spływał im po
brodach. Po raz pierwszy pływali nago w wodach zatoki. Byli delfinami
baraszkującymi niewinnie w Pacyfiku.
Amanda krzyczała z radości.
Po tej niezwykłej podróży brakowało jej tchu. Dyszała ciężko, tuląc do
siebie Kyle’a.
W końcu oderwali się od siebie. Trwali w bezruchu przez parę minut
Amanda czuła, że Kyle całuje jej ucho, nie miała jednak siły, by się do
niego przytulić.
– Przez ciebie musiałem zmienić scenariusz – oznajmił.
– Mam nadzieję, że tego nie żałujesz.
– No cóż... – mruknął. – Było całkiem nieźle. Jeszcze jedna taka sesja i
nie mógłbym bez ciebie wytrzymać...
– Czy chcesz powiedzieć, że to już koniec? – spytała figlarnie Amanda.
Jej dłoń przesuwała się wolno po płaskim brzuchu Kyle’a.
– Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Ty możesz się nie krępować... –
powiedział, uśmiechając się tajemniczo. – Z przyjemnością popatrzę.
Amanda położyła się na brzuchu.
– Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
– Warunkiem?
Kyle skrzywił się. Takie słowa nie istniały w jego słowniku.
– Właśnie.
– Słucham.
– Cóż – zaczęła Amanda – każdy z nas ma ciemne sekrety...
– Czy chcesz, żebym ci zdradził moje? – Kyle aż uniósł się na łokciach,
chcąc jej się lepiej przyjrzeć.
Pokiwała głową. Zamyślił się głęboko.
– Czekam...
Rozłożył ręce w bezradnym geście.
– Obawiam się, że nie mam żadnych...
– Niewierze.
Kyle uderzył otwartą dłonią w czoło. Sprawiał wrażenie, jakby nagle
przypomniał sobie coś z przeszłości.
– Zaraz, zaraz. Pamiętam dwie stewardesy... kiedyś... w samolocie...
– Dwie? W samolocie? – dziewczyna nie wiedziała, czemu się bardziej
dziwić.
– Tak. Ale to była sprawka mojego złego brata bliźniaka.
Zaczęła bawić się jego jasnymi włosami.
– Opowiedz mi o nim.
– Nie mogę. Jest bardzo nieśmiały. Musiałem mu obiecać, że nie będę o
nim nikomu opowiadał.
– Czy jesteś pewny, że twój zły brat bliźniak naprawdę istnieje?
Pociągnęła go lekko za włosy.
– Jasne. To mój najwierniejszy towarzysz.
– Rozumiem.
Korzystając z chwili jej nieuwagi, przewrócił się na bok i przytulił
gwałtownie do Amandy.
– Co robisz?! – krzyknęła, bardziej podniecona niż przestraszona.
– Zdecydowałem, że jednak nie będę patrzył – wyjaśnił.
A potem szepnął do jej ucha coś, od czego Amanda zarumieniła się aż
po cebulki włosów.
Amanda obudziła się wczesnym rankiem. Patrzyła na śpiącego Kyle’a.
Wyglądał tak, jakby zawsze tu był. Jego obecność to najlepszy lek na
samotność, której tak się obawiała. Gdyby tylko Kyle ją kochał,
wszystko byłoby takie proste.
Jasne poranne światło sączyło się przez szczeliny w zasłonach. Jeden z
promieni kładł się na głowie i ramionach śpiącego mężczyzny. Kyle
wyglądał tak niewinnie. Prawie jak dziecko... Dziecko, które
przeistacza się w mężczyznę i doskonałego kochanka. Amanda
uśmiechnęła się, przypominając sobie szczegóły wczorajszej nocy.
Raz jeszcze spojrzała na niego. Nie mogła się powstrzymać. Musiała go
dotknąć. Z wahaniem wyciągnęła dłoń. Kiedy się nie poruszył, zaczęła
gładzić jego ramiona.
Roześmiał się głośno i chwycił ją za rękę.
– Czy już umarłem? – spytał, otwierając jedno oko. Dziewczyna
spojrzała na niego z niepokojem.
– Umarłeś? – powtórzyła.
– Bo mam wrażenie, że już jestem w niebie... Ucałował delikatnie jej
palce.
Amanda poczuła nagłe ukłucie w sercu. Takie słowa wzruszyłyby ją do
łez, gdyby wypowiedział je zakochany w niej mężczyzna.
– To zabawne – odparła z przekąsem – bo ja odniosłam wrażenie, że
obcuję z diabłem.
Kyle roześmiał się jeszcze głośniej.
– Kochanie, co ja mam z tobą zrobić?
– Hm, jeśli rzeczywiście oczekujesz jakiejś rady, to mogę ci jej
udzielić....
Później, kiedy Kyle znajdował się w łazience, Amanda zasiadła przed
lustrem i zaczęła szczotkować włosy. Przez cały czas zastanawiała się,
czy powiedzieć mu o propozycji z Nowego Jorku.
Po chwili szum wody ustał i w drzwiach pojawił się zupełnie mokry
Kyle z ręcznikiem na głowie. Zaczął się wycierać i jednocześnie
rozglądać po pokoju w poszukiwaniu porozrzucanych części garderoby.
– Posłuchaj, Kyle – zaczęła niepewnie.
Spojrzał na nią. W lewej ręce trzymał odnalezione dżinsy.
– Tak?
– Musimy porozmawiaj.
– Tak, rozumiem. Ja...
– Chodzi o pracę. – Amanda zdecydowała się mu przerwać, zanim Kyle
powie jakieś głupstwo. – Chciałabym, żebyś wiedział, że dostałam
ciekawą propozycję. To dla mnie życiowa szansa.
– Skąd? – rzucił krótko.
Amanda wymieniła nazwę stacji z Nowego Jorku.
– Rozumiem – szepnął.
Zaczął wkładać dżinsy, unikając jej wzroku.
– Oczywiście przyjmiesz tę propozycję?
– Jeszcze nie wiem. Został mi tydzień do namysłu. Kyle rozejrzał się po
pokoju. Jego koszula leżała tuż przy toaletce. Schylił się po nią i zaczął
wkładać ją bez słowa.
– Co, twoim zdaniem, powinnam zrobić? – spytała i niemal do bólu
zagryzła wargi.
Miała nadzieję, że tym razem usłyszy słowa, które tak bardzo pragnęła
usłyszeć.
– Mówiłem już. Nie powinnaś się wahać.
W końcu spojrzał na nią. W jego błękitnych oczach nie było nawet
cienia emocji.
Amanda westchnęła cicho. Więc jednak nie poprosił jej, by została. Co
prawda nie miała zamiana poświęcać kariery dla mężczyzny, ale...
zyskałaby przynajmniej pewność, że Kyle’owi choć trochę na niej
zależy.
Podszedł do niej i podniósł z podłogi swój kowbojski płaszcz. Przez
chwilę wahał się, lecz w końcu przerzucił go sobie przez ramię.
– Muszę już iść – powiedział i z uśmiechem ucałował czubek jej nosa.
Amanda zrobiła gest, jakby chciała go zatrzymać.
– Naprawdę myślisz, że powinnam przyjąć tę propozycję? – spytała
nieśmiało raz jeszcze.
Skinął głową.
– Przecież sama mówiłaś, że to twoja życiowa szansa... Amanda
spojrzała na niego ze łzami w oczach.
– Ale co... – urwała.
– Z nami? – dokończył. Przytaknęła.
Kyle uśmiechnął się smutno.
– Cóż, załóżmy, że kochaliśmy się tylko w wyobraźni. Odwrócił się
powoli i wyszedł.
Przez pozostałą część tygodnia Kyle zajmował się głównie
wspominaniem nocy spędzonej z Amanda. Miał wrażenie, że
dziewczyna jest wprost stworzona dla niego. Nigdy jeszcze nie przeżył
z nikim tak cudownych chwil.
Długo skrywane tęsknoty ujawniły się z nową siłą. Dopiero teraz
uświadomił sobie, że już dawno odciął się od zewnętrznego świata.
Wystawił na sprzedaż swój publiczny wizerunek, natomiast jego
prawdziwe, skrywane głęboko „ja” żywiło się wyłącznie produktami
jego wyobraźni. Dopiero Amanda potrafiła do niego dotrzeć i obudzić
je na nowo.
Wiadomość o jej wyjeździe do Nowego Jorku była jak cios w plecy.
Właśnie chciał jej zaproponować, żeby byli razem, kiedy powiedziała
mu, że musi odejść.
Kyle pragnął, by została, nie chciał jej jednak do tego nakłaniać.
Amanda musi sama zadecydować o własnej przyszłości.
Spojrzał na kopertę, którą trzymał w dłoni. Kiedy zobaczył jej torebkę
na stoliku w przedpokoju, nie mógł się oprzeć i... ukradł bezczelnie
kopertę Amandy.
Przysiadł na biurku i wziął nóż do papieru. Cichy szelest otwieranej
koperty był jak wyrzut sumienia.
Sięgnął do środka i wyjął różową kartkę. Widniało na niej zaledwie
jedno zdanie:
Kyle!
Chciałabym kochać się jednocześnie z tobą i twoim najlepszym
przyjacielem.
Kyle roześmiał się tubalnie. Czuł, że zły nastrój opuści! go na dobre. A
to lisica!
Kyle oczywiście wiedział, że Amanda będzie starała się wymyślić taki
scenariusz, którego nie będzie mógł zrealizować. Nie przypuszczał
jednak, że wpadnie na tak przewrotny pomysł.
Uśmiechnął się do siebie.
Dziewczyna igrała z ogniem.
Dobrze, może sobie jechać do Nowego Jorku. Ale najpierw musi
dowiedzieć się, czym jest prawdziwa perwersja. Tak, aby miała co
wspominać.
Kyle postanowił, że Amanda spotka się z jego złym bratem
bliźniakiem.
Rozdział 11
W sobotę po południu Amanda usiadła przy biurku z zamiarem
opracowania recenzji nowego filmu. Wzburzony umysł odmawiał
jednak posłuszeństwa. Nie widziała Kyle od pamiętnego ranka. Była
pewna, że jej unika, ale nic na to nie mogła poradzić. Cóż, dostał to,
czego chciał, i jest teraz pewnie bardzo zadowolony. Być może nawet
cieszy się na myśl, że Amanda już niedługo wyjedzie do Nowego
Jorku. Znała takich mężczyzn, którzy jak ognia bali się dłuższego
związku z kobietą.
Amanda miała nadzieję, że zachowa miłe wspomnienia z nocy
spędzonej z Kyle’em. Okazało się jednak, że nie potrafi. Za bardzo
zaangażowała się, by teraz myśleć o tym jak o pierwszej lepszej
przygodzie.
Kiedy odezwał się dzwonek u drzwi, myślała o Kyle’u. Piórem
bezmyślnie rysowała na czystym papierze różne esy-floresy.
Drgnęła.
– Amando! To był on.
– Idź sobie! – krzyknęła, chociaż z całego serca pragnęła, by został.
– Amando, kochanie, wpuść nas do środka. – Mówiłam, żebyś sobie
poszedł.
– Niech pani lepiej otworzy – odezwał się obcy głos z teksaskim
akcentem.
Zaintrygowana podeszła do drzwi i przekręciła klucz w zamku. Kiedy
je otworzyła, zobaczyła Kyle’a. Był sam.
– Wydawało mi się, że słyszałam też jakiś inny głos – powiedziała z
wahaniem.
– To był mój brat bliźniak, o którym ci mówiłem – wyjaśnił. – Sądzę,
ż
e powinnaś go poznać.
– Brat bliźniak? – Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
– Nie widzę tu nikogo.
– Wróci, wróci. Po prostu po coś go wysłałem. Amanda zmarszczyła
brwi.
– Tak? Po co?
Kyle uśmiechnął się szelmowsko.
– Przypomniałem sobie, że nie masz bitej śmietany – wyjaśnił.
Teraz już wiedziała, że ją oszukuje. śeby się upewnić, rozejrzała się
wokoło. O dziwo, parking przed jej domem był pusty.
Kyle wykorzystał sytuację i wszedł do przedpokoju.
– Kiedy wróci, to on przejmie pałeczkę – mruknął nonszalancko.
– O czym ty, do diabła, mówisz?! Amanda z trzaskiem zamknęła drzwi.
Diabelskie ogniki zamigotały w oczach Kyle’a. Powoli sięgnął do
kieszeni marynarki i wyjął z niej Ust Amandy.
– Ależ o tym, o tym. – Machnął jej przed nosem różową kopertą.
– Skąd to masz?!
Dziewczyna rzuciła się jak tygrysica, próbując mu ją wyrwać.
– Ukradłem ją. Była w twojej torebce. – W jego głosie nie było słychać
skruchy.
Amanda spojrzała na kopertę. Zauważyła, że wystaje z niej kawałek
różowej kartki.
– Tak, przeczytałem to, co napisałaś – powiedział, widząc ślady
przerażenia w jej oczach. – Teraz obaj ją znamy.
– Obaj?
Kyle wzruszył ramionami.
– Tak, brat jest moim najlepszym przyjacielem. Początkowo się
wzbraniał, ale w końcu zgodził się zaspokoić twoje... hm... dziwne
żą
danie.
– Ale przecież... – wyjąkała Amanda, patrząc na niego z mieszaniną
strachu i zdziwienia.
– Nie masz się czym przejmować – zapewnił ją. – Brat nic nikomu nie
powie. Zawsze dotrzymuje słowa. Znam go od lat.
– Kyle, przecież nie możemy...
– Ależ możemy... Brat powiedział nawet, że to niezły pomysł.
Oczywiście jest znacznie bardziej zepsuty... Pamiętasz te stewardesy...
– Kyle!
– Słucham? – spytał niewinnie.
– Myślałam... to nagłe... wiesz... – plątała się dziewczyna.
– Nic nie wiem.
Kyle rozłożył dłonie w bezradnym geście. Amanda wyjąkała kolejne,
nieskładne zdanie.
– Czy chcesz powiedzieć, że to ~ wskazał kopertę – nie jest twój
scenariusz? śe byłaś nieuczciwa? Czy to właśnie chcesz wyjaśnić?
Amanda westchnęła. Wszystko wskazywało na to, że wpadła z deszczu
pod rynnę.
– Nie, to jest moja fantazja Nigdy jednak nie odważyłabym się...
– Nawet ze mną? – przerwał.
Amanda przymknęła oczy. Pomyślała, że nawet Kyle’a nie stać by było
na coś takiego. Cały czas blefował. Jego zły brat bliźniak z całą
pewnością w ogóle nie istnieje...
Uśmiechnęła się.
Dobrze, przyjmie wezwanie. To jedno – ostatnie. A potem przez całe
ż
ycie będzie wystrzegać się mężczyzn podobnych do Kyle’a.
Kyle uśmiechnął się złowieszczo, widząc jej reakcję.
– Jest jeszcze jedna sprawa – mruknął. – Nie wiem, czy ci mówiłem, ale
brat jest bardzo nieśmiały. Zgodził się, ale pod warunkiem, że będziesz
miała zawiązane oczy...
Wyciągnął jedwabny szalik z wewnętrznej kieszeni marynarki.
Więc tak to sobie zaplanował. Chciał dalej ciągnąć grę. Nie miał
zamiaru się poddać.
– Dobrze – szepnęła, siadając na kozetce. – Ale powiedz przynajmniej,
jak ma na imię.
– Lyle – Lyle?
– Mama pochodziła z Anglii – powiedział Kyle takim tonem, jakby to
wszystko wyjaśniało.
Amanda zachichotała. Nigdy nie znała kogoś, kto nosiłby bardziej
idiotyczne imię. Po chwili opanowała się jednak.
– Dobrze, więc postaraj się z... Lyle’em, żeby ta zabawa wypadła
naprawdę dobrze. Jeśli nie wypali, nigdy wam tego nie daruję.
– Spokojna głowa. – Kyle mrugnął do niej szelmowsko. – Mama
zawsze mówiła, że jeśli coś nie uda się jednemu z nas, zawsze dokona
tego dragi. Podszedł do niej z szalikiem w dłoni.
– Zdaje się, że Lyle wraca – dodał po chwili. Amandzie chciało się
ś
miać. Kyle naprawdę świetnie odgrywał swoją rolę. Zastanawiała się,
jak daleko może się posunąć.
Usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi.
– Przywitaj się Lyle – usłyszała głos Kyle’a.
– Dzień dobry pani. Czy jest pani pewna, że ma na to wszystko ochotę?
Brat ma czasami zwariowane pomysły. Czy opowiadał pani o
stewardesach? Zaraz... – usłyszała stłumiony chichot – Zdaje się, że to
jednak byłem ja. Jak to się człowiekowi czasem myli...
– Jest pewna – oznajmił Kyle, nie czekając na jej odpowiedź.
Amanda poczuła delikatną, lecz dojmującą pieszczotę. Ktoś gładził jej
szyję, ramiona i fragment ciała tuż nad piersiami.
– Jest wspaniała, Kyle. Ma taką delikatną skórę.
To, co nastąpiło później, przekraczało najśmielsze wyobrażenia
Amandy. Nagle okazało się, że siedzi naga na kozetce. Wokół rozlegały
się szmery i szepty, jakby otaczał ją tłum nieznanych mężczyzn. Bała
się, a jednocześnie płonęła z pożądania.
Siedziała z rozchylonymi udami. Nie mogła ich zacisnąć. Była zbyt
podniecona.
Kyle i... Lyle dokonywali cudów. Byli wszędzie. Pieścili jej wargi i
stopy, bez wahania anektowali piersi i uda. Wydawało jej się, że
otaczają setka ramion, że nieznana siła wdziera się do wnętrza jej ciała.
Nagle usłyszała trzaśniecie drzwi wejściowych. – Kyle! – krzyknęła.
– Przykro mi, kochanie, ale Kyle już wyszedł. Musi obejrzeć jakiś film.
Nie przejmuj się, ja jestem wolny...
Poczuła, że ktoś zerwał jej szalik z głowy. Zamrugała oczami. Niemal
się zdziwiła, kiedy okazało się, że przed nią stoi Kyle.
– Nie mogłem już dłużej wytrzymać – powiedział. – Nie jestem jednak
tak perwersyjny jak Lyle.
Amanda uśmiechnęła się.
– Przekaż mu ode mnie ten pocałunek.
Kyle porwał ją w ramiona i zaniósł po schodach do sypialni. Gdy
położył ją na łóżku, Amanda zachichotała.
– O co chodzi?
– Ja jestem naga, a ty ubrany. To niesprawiedliwe – poskarżyła się.
– Tak jest lepiej – zapewnił ją.
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że jesteś nieśmiały... ?
– Tylko w ubraniu. Kiedy się rozbiorę, wstępuje we mnie zwierzę.
– Wcale się nie boję – szepnęła. – Rozbieraj się szybko. Kyle wstał z
łóżka i stanął tyłem do lustra, przed którym Amanda rozbierała się
wczoraj.
– Skoro nalegasz...
Bez mrugnięcia okiem rozpiął zamek i zdjął dżinsy.
Amanda nie wytrzymała. Rzuciła się na niego z krzykiem. Upadli na
podłogę. W starych filmach, które oboje tak lubili, w tym momencie
następowało wyciemnienie.
I tak dzień po dniu odkrywali w sobie wciąż nowe pokłady inwencji.
Byli niezmordowani. Ale czas biegł nieubłaganie. Amanda musiała w
końcu podjąć decyzję dotyczącą jej przyszłej pracy.
Oczywiście wiedziała, że Trent będzie chciał odnowić umowę. Ich
programy cieszyły się przecież ogromną popularnością. Zresztą
polubiła Noaha za jego spokój i fachowość. Trudno by jej było go
porzucić.
Jeszcze trudniej byłoby opuścić Kyle’a. Kilka razy próbowała z nim
rozmawiać o nowej posadzie. Bez rezultatu. Kyle zawsze potrafił
skierować rozmowę na jakiś inny temat.
Niejednokrotnie zastanawiała się, jaki wpływ miałoby jej nowe zajęcie
na ich związek. Czy Kyle byłby w stanie pogodzić się z tym, że pracuje
w większej stacji i lepiej zarabia? Nie miałby wyboru. Amanda nie
chciała żyć tak jak jej matka.
Ale nie chciała również rozstawać się z mężczyzną, którego kocha.
Zaczęła zbierać się, żeby zdążyć na kolację, na którą umówiła się z
Kyle’em. Wyszła w pośpiechu i natychmiast ruszyła w stronę
samochodu. Na przednim siedzeniu znalazła dużą białą kopertę z jej
imieniem wypisanym znajomym charakterem pisma. Zrozumiała, że nie
musi się spieszyć.
Amando, ukochana!
To naprawdę wstyd, że mój brat, Kyle, kazał mi wyjść akurat w
momencie, kiedy zaczynało się robić interesująco.
Zapewne brat mówił ci, że jestem zły – To tylko połowa prawdy, W
rzeczywistości jestem bardzo zły.
Posłuchaj.
Jedziemy pociągiem przez równinę. Kelner przyniósł ci właśnie kawę. Z
rozkoszą wdychasz jej aromat. Nagłe widzisz, że wagon restauracyjny
jest prawie pusty. Siedzi tam tytko dwóch mężczyzn przy stoliku
przykrytym białą serwetą.
Siedzimy jeden obok drugiego. To dziwne. Mamy przecież tyle miejsca...
Nagle przestajesz się dziwić. Jesteśmy przecież skuci kajdankami. Jeden
z nas to przestępca. Tak, właśnie ten, na którego patrzysz.
Wzdychasz lekko, kiedy nasze oczy spotykają się. Dopiero teraz
zaczynasz rozumieć, że obserwuję cię od paru minut.
Nie, nie spuszczę wzroku.
Ty też nie możesz ode mnie oderwać oczu. Patrzysz jak urzeczona.
Serce bije ci coraz szybciej. Na twarzy masz ceglaste rumieńce.
No, udało ci się. Spojrzałaś w bok. Ukradkiem dopijasz kawę, podnosisz
się z miejsca... Gdziekolwiek pójdziesz, nie zapomnisz już nigdy
błękitnych oczu i bezczelnego uśmiechu.
Ktoś puka do drzwi twojego przedziału. Okazuje się, że przypadkiem
mamy wykupione miejsca tuż obok twego.
W przedziale jest pusto. Siadamy naprzeciwko. Mój prześladowca
pogrąża się w drzemce. Patrzysz na mnie. Czerwienisz się. Boisz się, że
zgadnę, o czym myślisz. Wiem, o czym myślisz, Amando.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że stać mnie na wszystko. Jestem taki
męski. Bezwiednie rozchylasz usta i zwilżasz wargi językiem.
Wiesz, że jestem niebezpieczny, ale nie boisz się. Nawet najlżejszy ruch
może obudzić śpiącego mężczyznę. Dlatego pozwalasz sobie na te
prowokacyjne myśli i gesty.
Chcesz się mną bawić jak kot myszą. Odwrócić role. Wydają ci się
równie nierealny jak wytwory twojej fantazji.
Dotykam cię dłonią w czarnej rękawiczce. Nie wieszczy to sen, czy
rzeczywistość. Zaczynasz rozpinać guziki mojej koszuli. Czuję twój język
na moim ciele. Ostrożnie, Amando.
Och, nie chcesz być ostrożna. Zaczynasz namiętnie pieścić całe moje
ciało. Siedzę nieporuszony i patrzę na twoje włosy tuż przy mojej piersi
Zdaje się, że bardzo ci się spodobała blizna na moim brzuchu.
Powoli rozpinasz guziki przy moich spodniach i sięgasz w głąb, aby
poczuć moją męskość.
Pociąg zwalnia. Więc to był tylko sen. Patrzysz na mnie. Jesteś pewna,
ż
e nie wiem, o czym marzyłaś.
Skąd ta pewność, Amando? Spójrz mi głęboko w oczy. Wiem o tobie
wszystko. Mogę wszystko.
Nie wierzysz? Popatrz. Wysuwam teraz dłoń z kajdanek, żeby rozetrzeć
nadgarstki. To takie niewygodne.
Mrugam do ciebie porozumiewawczo i znowu umieszczam dłoń w
dawnym miejscu.
Teraz wiesz, że gdzieś na trasie na pewno ucieknę. Wiesz również że
wrócę, żeby skończyć to, co zaczęliśmy. Lyle.
Amanda złożyła list i wciągnęła głęboko powietrze. To nie było
uczciwe. Jak można go teraz zostawić i wyjechać do Nowego Jorku.
Zdecydowała, że zrobi zakupy. Miała nadzieję, że to ją trochę uspokoi.
Uwielbiała zakupy, zwłaszcza w dużych sklepach samoobsługowych.
Kiedy wjechała z wózkiem między półki, z trudem zdołała sobie
przypomnieć, czego jej brakuje. Wciąż myślała o liście, o historii w
pociągu.
Kupiła trochę warzyw, a następnie przesada do stoiska z pieczywem.
Miała ochotę na francuskie bagietki. Nagle wydało jej się, że widzi
sylwetkę Kyle’a. Przetarta oczy. Zaczęła się obawiać, że ma już
przywidzenia.
Nie myliła się jednak. Tuż obok pojawił się Kyle w wytartych, kusych
dżinsach. Bez słowa pchnął do przodu swój wózek. Oboje podeszli do
kasy.
– Gdybyś był dżentelmenem, nie zabrałbyś ostatniej paczki tych ciastek
– powiedziała, wskazując markizy. Kyle uśmiechnął się do niej.
– To zabawne, ale nie mogę bez nich zasnąć – ciągnęła Amanda.
Zawahał się na moment, ale po chwili schował ciastka do swojej torby.
– Przyniosę ci je później – powiedział.
Amanda ze ściśniętym sercem patrzyła, jak Kyle oddala się bez
pożegnania. Miała nadzieję, że dotrzyma słowa. Tej nocy rzeczywiście
nie zasnęłaby bez tych ciasteczek.
– Kyle! – krzyknęła.
Jakby czekał na te słowa. Natychmiast odwrócił się i zaczął iść w jej
kierunku.
– Timmy, uważaj! – usłyszała ostry kobiecy głos. Cofnęła się
odruchowo.
Za późno. Poczuła, jak rozpędzony wózek wjeżdża na nią z tyłu. Siła
uderzenia pchnęła ją do przodu. Wyleciała jak z procy. Zanim upadła na
podłogę, chwyciła się kurczowo czegoś miękkiego, co znajdowało się
przed nią.
Leżała bez ruchu, bojąc się otworzyć oczy. Nagle poczuła, jak silne
męskie ramiona podnoszą ją w górę..
– Nic ci się nie stało? – Kyle był wyraźnie zaniepokojony.
Otworzyła oczy. W jednej ręce trzymała olbrzymi kawał jego dżinsów.
Zgnieciona torba z ciastkami leżała na podłodze.
Dopiero po chwili zrozumiała, co się stało. Amanda zaczerwieniła się.
Kyle stracił niemal połowę spodni. Najwyraźniej nosił je przez kilka
ładnych sezonów.
– N... nie, nic takiego – wyjąkała Spojrzała na Kyle’a. Wcale nie był
zawstydzony. Patrzył na nią tak, jakby specjalnie chciała zedrzeć z
niego te stare dżinsy.
– Teraz będziesz musiała wyjść za mnie – powiedział, patrząc na
zgnieciona ciasteczka. – Jest taki stary przesąd.
Niestety, tematu małżeństwa nie poruszali już tego wieczoru. Kiedy
dotarli do domu, Amanda kazała mu włożyć swój szlafrok, a sama
zabrała się do zszywania dżinsów. Nie wiedziała, czy ma to jeszcze
sens, ale wydawało się jej, że powinna to zrobić.
Kiedy skończyła szycie, wyszła do kuchni, żeby przygotować sałatkę.
Kyle nie przebrał się do kolacji. Zdaje się, że czuł się dobrze w byle
czym.
Zjedli sałatkę. Kyle pomógł jej pozmywać, a następnie rozsiadł się na
kozetce, żeby obejrzeć wybrany przez nią film.
– Znakomicie – mruknął, widząc czołówkę. – Aktorka, która grała żonę
syna Vernera, była naprawdę dobra.
Amanda lubiła „Długie gorące lato” z nieco innych względów.
– Wolę głównego bohatera – powiedziała, mrużąc oczy.
– Chyba żartujesz?!
– Nie, mówię poważnie.
– Ten aktor jest wprawdzie bardzo seksowny... – zaczął.
– Właśnie.
– Amando, zadziwiasz mnie! Myślałem, że jesteś prawdziwą
intelektualistką i nie dasz się oczarować nędznemu aktorzynie w
przykusych dżinsach...
Amanda roześmiała się.
– Niewierze, żeby jakakolwiek kobieta pozostała na to obojętna.
Oczywiście żartowała, ale w to nie jej głosu było coś, co go
zaniepokoiło. Kyle pomyślał o swoich dżinsach. Ciekawe, jak
rozwinąłby się ich związek, gdyby nie musiała wyjechać?
Amanda prawie nie oglądała filmu. Bez przerwy zastanawiała się nad
propozycją z Nowego Jorku. Wiedziała, że nie chce pozostawać w
cieniu Kyle’a... Ale jednocześnie miała wrażenie, że wcale nie jest w
cieniu. Dzięki uporowi i pracy stała siej ego równorzędną partnerką.
Mniej więcej po godzinie miała gotową odpowiedź. Uznała, że związek
z Kylem zbyt wiele dla niej znaczy, by przerywać go tak nagle.
Stwierdziła, że ma jeszcze dużo czasu, żeby rozwinąć skrzydła i zacząć
pracować dla firmy tak poważnej jak Westec.
Wprost nie mogła doczekać się chwili, kiedy będzie mogła powiedzieć
o tym Kyle’owi. Połaskotała go delikatnie w ucho.
– Przestań. Nie mogę skupić się na filmie. Amanda nie dawała za
wygraną.
Po chwili świat wokół niej zawirował. Nie wiedziała, co się dzieje.
Leżała na podłodze. Kyle siedział na niej okrakiem z łobuzerskim
uśmiechem na ustach.
– Więc chcesz się ze mną bawić, tak?
Kyle lewą ręką trzymał jej dłonie, a prawą zaczął ją łaskotać pod
pachami.
– Nie, nie! Proszę! – pisnęła.
– Dobrze, ale co z tego będę miał?
– Mogę obiecać, że nie przyjmę pracy w Nowym Jorku. Kyle nagle
spoważniał.
– Co?! – krzyknął, puszczając jej dłonie.
– Jeśli przestaniesz mnie łaskotać, nie podejmę pracy w Westec.
– Chyba żartujesz. Pokręciła głową.
Kyle spojrzał na nią z zainteresowaniem.
– Dlaczego podjęłaś tak niemądrą decyzję? – spytał.
– Nie wiem. Może uznałam, że będzie mi brakowało twoich światłych
rad...
– Nie bądź niemądra. Powiedz poważnie. Wzruszyła ramionami.
– Czułabym się głupio porzucając Trenta po paru miesiącach.
Kyle wyglądał na zadowolonego z jej decyzji, ale nie rozmawiali już o
tym później. Do końca tygodnia mieli jeszcze sporo pracy. Musieli
nagrać kolejny odcinek „Ekranu i sceny”.
Oglądali więc razem filmy, chodzili na imprezy organizowane przez
KCNX i kochali się do utraty sił.
Pod koniec tygodnia Kyle obwieścił, że chciałby mieć trochę spokoju w
czasie weekendu. Przepraszał ją, ale jak twierdził, musiał się
zastanowić nad pewnymi rzeczami.
Amanda obawiała się, że źle go oceniła. Być może miał jej już dosyć.
Minęło prawie półtora tygodnia! Miała nadzieję, że Kyle wytrzyma z
nią dłużej. Znacznie dłużej.
Czyżby się myliła?
Rozdział 12
Wstał piękny; wiosenny poranek. Amanda pootwierała wszystkie okna i
zabrała się do prasowania koszul Kyle’a. Przełączyła telewizor na MTV
i podśpiewywała wraz z występującymi w programie gwiazdami.
W zasadzie nie lubiła prasowania. Postanowiła nawet, że po Ślubie
będą oboje zamawiać prasowanie w pralni. Jednak ranek był tak ładny,
ż
e praca szła jej wyjątkowo sprawnie.
W końcu mogła odstawić żelazko i powiesić świeże i pachnące koszule
w szafie w przedpokoju. Kyle zabierze je przy okazji najbliższej
wizyty.
Wyłączyła telewizor i wyszła do kuchni. Po chwili wróciła ze szklanką
mleka i chrupiącą bułeczką. Tak wyposażona zabrała się do
przeglądania porannej prasy.
Przeczytała nagłówki na pierwszej stronie, a następnie przerzuciła parę
kartek i zagłębiła się w lekturze programu teatralno-filmowego na
przyszły tydzień. Chciała znaleźć: filmy, które będą musieli obejrzeć z
Kylem. Dopiero po chwili zauważyła, że obok programu telewizyjnego
umieszczono niewielkie: zdjęcie Kyle’a, anonsujące „Ekran i scenę’’.
Pod zdjęciem, znajdowała. się krótka notatka:
Z najnowszych plotek, jakie dotarty do nas z KCNX, wiemy, że
zabójczoprzystojny Kyle Fox (na zdjęciu) otrzymał propozycję nie do
odrzucenia z nowojorskiej stacji Westec.. Czy Kyle da się porwać do
Nowego Jorku? I co na to jego partnerka z „Ekranu i sceny”, Amanda
Butterworth ?
Amanda cisnęła gazetę. Wstała i przez chwilę zastanawiała się, co ma
zrobić.
Weszła do przedpokoju i Otworzyła szafę.. Koszule: Kyle’a, jedna za
drugą, wędrowały na podłogę. Związała je w jeden tłumok, a następnie
kopniakiem wyrzuciła przed drzwi wejściowe.
Była wściekła. Rozpięła złotą bransoletkę z diamentami, którą
otrzymała od Kyle’a, Przez chwilę wahała się, co z nią zrobić. W końcu
rozwiązała tłumok i włożyła ją do środka Związała go i jeszcze raz
kopnęła w bezsilnej złości.
Ocierając łzy weszła do domu. Trzasnęła drzwiami. Jaka była głupia,
jaka beznadziejnie naiwna... Trzęsącą się dłonią wykręciła zastrzeżony
numer KCNX.. Odebrał Toby.
– Czy jest tam gdzieś szef? – spytała bez dłuższych wstępów..
– Tak – powiedział chłopak. – Niedawno go widziałem. Zaczekaj
chwilę.
– Nie, To nie ma sensu. Po prostu powiedz mu, że zaraz przyjeżdżam.
Toby o nic nie pytał. On również czytał poranne gazety.
– Pewnie się przeniesie do Nowego Jorku... – powiedziała z rezygnacją
do Trenta siedzącego za biurkiem.
– Wcale bym się nie zdziwił. Noah był uosobieniem stoicyzmu.
– Nie jesteś na niego wściekły?
– Niby dlaczego? Amanda potrząsnęła głową.
– No, że zostawia nas... ciebie? I to w takiej chwili. Czy nie masz z nim
jakiejś umowy, której musiałby dotrzymać?
Noah pokręcił głową i sięgnął po kolejną miętówkę. Było mu przykro
widzieć Amandę w takim stanie.
– Zdaje się, że jego ostatnia umowa wygasła jakieś trzy miesiące temu.
– Co takiego?! Wzruszył ramionami.
– Kyle był ostatnio bardzo niespokojny. Nie chciał się z nikim wiązać.
Ponieważ popularność „Ekranu i sceny” spadała, nie przejmowałem się
zbytnio tą umową.
Amanda poczuła ukłucie w sercu, słysząc te uwagi na temat Kyle’a.
Podeszła do okna i zaczęła obserwować rzekę.
– Ale teraz program jest bardzo popularny – szepnęła. Noah musiał
mieć znakomity słuch.
– Wiem o tym i chciałbym go zatrzymać. Nic jednak nie mogę zrobić.
Lubię tego chłopaka. Kiedy powiedział mi o tej ofercie,
pogratulowałem mu ze szczerego serca.
Dziewczyna odwróciła się i w paru susach dopadła biurka. – Więc
mówił o tym wcześniej?! – krzyknęła. – Dlaczego nic o tym nie
wiedziałam?!
Trent spojrzał na nią badawczym wzrokiem.
– A czy ty poinformowałaś mnie o swojej ofercie? – spytał.
Amanda westchnęła głęboko.
– Wiedziałeś... – wyrwało jej się.
– Gdybyś pracowała w tym zawodzie tyle lat co ja, wiedziałabyś, że w
naszym światku nie ma żadnych sekretów.
Dziewczyna opadła bezsilnie na najbliższe krzesło.
– Powiedziałabym ci, gdybym zdecydowała się przyjąć tę pracę. Ale
nie chcę pracować w Westec. Między innymi ze względu na ciebie...
Noah wstał i podszedł do okna.
– To jakaś komedia nieporozumień. Odchodzę z KCNX za dwa
miesiące. Mówiłem o tym Kyle’owi.
– Na zawsze?
– Nie, biorę roczny urlop. To pomysł mojej żony. Wie, jak bardzo lubię
ż
eglować i dlatego namówiła mnie na kupno jachtu. Popływamy sobie
to tu, to tam. Nigdzie nie będziemy się spieszyć.
Noah westchnął i potarł dłonią pokryte zmarszczkami czoło.
– Cudowna kobieta – dodał zupełnie bez związku. Jego rozmarzony
wzrok świadczył o tym, że mówi o żonie. Amanda nie miała w tej
chwili do niego żadnych pretensji.
– Wspaniale – oznajmiła. – śyczę ci wszystkiego najlepszego. Zaraz,
jak to się mówi, kila wody pod stopą... !
Roześmiała się czując, że popełniła błąd. Trent jednak zachował
powagę.
– Dlaczego nie przyjęłaś propozycji z Westec? Śmiech zamarł jej na
wargach.
– Popełniłam błąd. Tak naprawdę, to nie wiedziałam, co robię –
powiedziała, zastanawiając się, czy Trent dostrzeże ukrytą w tych
słowach aluzję.
– Co zrobisz, jeśli Kyle przyjmie ich propozycję?
– Chyba umrę... – szepnęła.
Brzegiem rękawa wytarła łzę, która pojawiła się na jej policzku.
– Cóż – Noah westchnął, patrząc na jej nieszczęśliwą minę –
ostrzegałem cię przed nim.
– Pamiętam. – Amanda pociągnęła nosem.
– Tak, Kyle ma sposoby, żeby radzić sobie z ludźmi, Jest coś w tym
chłopaku.
Czerwony telefon stojący na biurku rozdzwoni! się jak oszalały. Noah
podniósł słuchawkę.
– Tak, odbiorę – potwierdził i przełączył się na drugą linię. Amanda
wstała, nie chcąc przeszkadzać. Trent powstrzymał ją gestem.
– Zgodziłeś się, co? – mruknął do słuchawki. – Dobrze. Dobrze.
Spotkamy się po twoim powrocie.
Odłożył słuchawkę, nie patrząc na Amandę.
– I co?
Bez trudu odgadła, kto dzwonił – Powiedział, że chce z tobą
porozmawiać.
– A praca?
– Waśnie dzwonił z Nowego Jorku.
Tej nocy suche chusteczki skończyły jej się bardzo szybko. Amanda
musiała używać papieru toaletowego, żeby osuszyć łzy. Siedziała na
kozetce, otulona starym kocem i cichutko płakała.
Jeszcze raz wytarła czerwony nos i poszła do łazienki, żeby przynieść
sobie nową rolkę. Kiedy zerknęła do lustra, stwierdziła, że wygląda
okropnie. Włosy miała w nieładzie, usta wykrzywione, a paznokcie
poobgryzane. Co prawda myślała, że skończyła już z tym nałogiem, ale
okazało się, że nie jest to takie proste.
Wróciła na kozetkę. Nawet nie poruszyła się, słysząc dzwonek do
drzwi. Nie miała ochoty na żadne spotkania.
Po chwili wyszła do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Na podłodze w
przedpokoju leżała duża, biała koperta. Schyliła się, a wtedy dzwonek
odezwał się ponownie.
Odruchowa przekręciła klucz w zamku i nacisnęła klamkę.
– To ty?! – krzyknęła.
Kyle’a było ledwie widać zza wielkiego naręcza białych róż.
– Czyżbyś spodziewała się kogoś innego? – spytał i spojrzał na nią
przenikliwie.
– Przede wszystkim nie spodziewałam się ciebie! – wypaliła.
Kyle włożył stopę między drzwi, dzięki czemu mogli sobie jeszcze raz
spojrzeć w oczy.
– Chcę, żebyś sobie poszedł.
– Nie, nieprawda. Chcesz przecież, żebym został. Amanda wybuchnęła
płaczem. Najgorsze było to, że Kyle miał rację.
– O co chodzi? – spytał.
Dziewczyna opuściła ręce. Wszedł do środka i wziął ją w ramiona,
scałowując łzy z jej policzków.
– Specjalnie nie przyjęłam tej pracy, a ty... ty... – zacięła się.
– W porządku, kochanie – powiedział, głaszcząc ją po policzku. –
Popatrz, przyniosłem ci róże.
Amanda nawet na nie nie spojrzała. Dłoń Kyle’a zawisła w powietrzu i
kwiaty posypały się na podłogę.
– Nie chcę róż. Nie chcę od ciebie niczego! Przyjąłeś tę pracę, chociaż
ja odrzuciłam ich propozycję. Jesteś wstrętny.
Kyle spojrzał na nią z litością.
– Więc dlatego tak się zachowujesz? Myślałem, że masz do mnie
więcej zaufania. Oczywiście, przyjąłem tę pracę, ale pod warunkiem, że
to ty będziesz moją partnerką.
Amanda nie mogła wydusić z siebie ani słowa.
– Pod... ty... pa... – bełkotała bez związku.
– Czy nie rozumiesz, że chcę, żebyś była moją partnerką na całe życie.
Już nie możemy się rozstać. Kocham cię, Amando.
Dziewczyna zawahała się, nie wierząc własnym uszom. Kyle wskazał
kopertę, którą wciąż trzymała w dłoni. Spojrzała na nią. Kyle pokiwał
głową.
Otworzyła ją, tak jak jej kazał. Wewnątrz była niewielka kartka:
Amando, kochanie!
Czy wyjdziesz za mnie za mai? Obiecuję, że będę cię kochał aż do
ś
mierci. Zawsze twój, Kyle.
Tym razem w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. Kyle podał jej
chusteczkę.
– Czy to znaczy, że się zgadzasz?
Kiwnęła głową i wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem.
Kyle wziął jej rękę i wsunął na serdeczny palec zaręczynowy
pierścionek z szafirem.
– Kupiłem go w Nowym Jorku – wyjaśnił.
Wzięli się za ręce. Amanda odrzuciła koc i zdecydowała, że spacer
będzie znakomitym początkiem ich narzeczeństwa.
Kiedy wychodzili, Kyle potknął się o leżący nieco z boku tłumok.
– Co to takiego? – spytał.
– Nic ważnego. Nie zwracaj na to uwagi. Oczy Amandy lśniły jak
gwiazdy.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też, Amando.
Uśmiechnęli się do siebie. Był to jej pierwszy uśmiech tego dnia.
EPILOG
Amanda weszła do pokoju, żeby się przebrać, tej nocy mieli zamiar
ś
więtować z Kyle’em pierwszą rocznicę ślubu. Z pobliskiej łazienki
dobiegał szum wody. Uśmiechnęła się i już chciała zrzucić z siebie
szlafrok, aby nago wślizgnąć się do pełnego pary pomieszczenia, kiedy
jej wzrok padł na kopertę leżącą na ich szerokim małżeńskim łożu.
Sięgnęła po nią z uśmiechem. Oparta głowę o poduszkę, zastanawiając
się, co znowu mógł wymyślić Kyle.
Amando!
Myślałem, że rozumiesz, iż jako bardzo poważny i wpływowy człowiek,
nie znoszę sytuacji, w których nie wykonuje się moich poleceń. Spójrz
przed siebie, Amando, Na komódce leżą moje koszule.
Więc tak, nie chcesz prasować! Czy na pewno wiesz, na co się
decydujesz?
Dobrze, chodźmy do mojego biura. Będę musiał z tobą porozmawiać.
Wejdź, proszę. Usiadł. Zaraz wrócę, powiem tylko sekretarce, żeby nie
łączyła żadnych rozmów.
Tak, o czym to mówiliśmy ?Aha, o twoim zachowaniu. Za – stanów się,
Amando. Dokładnie sobie wszystko przemyśl.
Co? Twierdzisz, śe nie masz zamiaru prasować moich koszul?!
Czy widzisz ten krawat? Podejdź bliżej i wyciągnij przed siebie ręce.
Czy nie za mocno cię skrępowałem ?Milczysz ?Ależ uwolnię cię, kiedy
tylko obiecasz, śe nie będziesz już krnąbrna. Och, jaka jesteś uparta.
Bardzo tutaj gorąco. Chyba zdejmę marynarkę... Czy nie sadzisz, śe to
przez słońce? Tak, zaraz opuszczę rolety.
Zrobiło się bardzo ciemno. Zaraz znajdę lampkę. Mam nadzieję, że się
nie boisz ciemności. Możesz przyjść do mnie i usiąść mi na kolanach.
Tonie prośba. To rozkaz.
Ś
wietnie. Czy widzisz moją koszulę? Tak bardzo lubię, kiedy jest miękka
i wyprasowana. Zaraz dotknę nią twojego policzka, żebyś mogła
zrozumieć, o co mi chodzi.
Dlaczego tak patrzysz? Czyżbyś nigdy nie widziała nagiej, męskiej
piersi? Ach, rozumiem... nie widziałaś takiego torsu. Dużo trenuję, to
prawda. Kobiety lubią mężczyzn wysportowanych. Ty też, czyż nie?
Gdybyś obiecała, że będziesz mi prasować koszule, pozwoliłbym ci
dotknąć mojego torsu...
Nie?
Oczywiście wszystko zależy od ciebie. Chcę, żebyś zgodziła się na to
dobrowolnie.
Popatrz, mam niezłe bicepsy. Nie spodziewałaś się tego, śe są aż tak
twarde?
Zaczekaj, zaraz przeniosę cię na biurko. Mógłbym to zrobić nawet
jedną ręką.
Czy jest ci wygodnie ? Nie, nie mogę rozwiązać ci rąk.
Musisz obiecać, że wyprasujesz koszule. Może potrzebna ci mała
zachęta, co ?
Może zrobię ci masaż? Połóż nogę na moich kolanach. Najpierw stopa,
potem łydka, potem...
Dobrze, dam ci jeszcze jedną szansę. Rozwiążę ci ręce. Spróbuj
przekonać mnie, żebym zamawiał prasowanie w pralni. Jak? Och, to już
twoja prywatna sprawa.
Zaczekaj. Co robisz? Przecież teraz trzeba będzie prasować również
twoją bluzkę. Nie zależy ci? Dobrze.
Uważaj, tutaj nie było sprzątane od wczoraj/Pobrudzisz swoją
bieliznę/Co, chcesz, żebyśmy zrobili to na biurku ?
No, nie wiem. Nie mam pojęcia... Och, Amando! Już idę. pozwól mi
tylko zdjąć skarpetki i slipy.
Amando! Jesteś szalona!
Amanda drżącymi dłońmi schowała list pod poduszkę. Później będzie
czas, by dołączyć go do kolekcji związanej różową wstążką.
Kiedy podniosła głowę, zobaczyła, ze stoi przed nią przepasany
ręcznikiem Kyle.
– Jesteś niepoprawny, wiesz? – szepnęła, sięgając po ręcznik.
– Ta nie ja, to Lyle – odrzekł z figlarnym uśmiechem.
– Ach, wobec tego przekaż mu, że wpadnę do niego do biura.
Powiedzmy, jutro o trzeciej.
– Czy to znaczy, że nie wyprasujesz jutro moich koszul? Skinęła głową.
Kyle westchnął z rezygnacją.
– Czy chcesz się rozwieść? – spytała.
– Przecież nawet się nie skarżę – powiedział i pocałował ją namiętnie.