Kocha, nie kocha 1 Ja i Aleksander Line Kyed Knudsen

background image

background image

Line Kyed Knudsen

Kocha, nie kocha 1 - Ja i Aleksander

Saga

background image

Kocha, nie kocha 1 - Ja i Aleksander

Przełożyła

Beata Brammer

Tytuł originału

Elsker, elsker ikke 1 - Mig og Alexander

Copyright © 2012, 2019 Line Kyed Knudsen i SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788711867808

1. Wydanie w formie e-booka, 2019

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku

własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autora.

SAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont

background image

Rozdział 1

Przypinam właśnie mój rower i kątem oka widzę Alexandra. Stoję przed
halą sportową. Ptaki w pobliskich krzakach ćwierkają. Szybkim ruchem
zdejmuję kask, żeby nie wyglądać jak idiotka. Jestem jedyną osobą z klasy,
która nadal używa kasku. Wiem, że wyglądam w nim potwornie.
Zwłaszcza latem.

Alexander wyhamowuje swój rower z piskiem tuż przede mną. Zwraca

się do mnie.

– Cześć, Sofie!

Czuję, że mam zawroty głowy z radości.

– Cześć – mówię, chowając się za swój rower. Stoję tak w różowych

szortach i czarnym podkoszulku na ramiączkach, i z torbą sportową na
plecach. Od pierwszej klasy jestem zakochana w Alexandrze, ale on na
mnie nigdy nie zwracał uwagi. Jestem przecież małą, szarą myszką. Nigdy
wcześniej nie patrzył na mnie, nie rozmawiał ze mną, nie gonił mnie, kiedy
bawiliśmy się w berka. To zawsze ja gapiłam się na niego. Nigdy na
odwrót.

Alexander mi się przygląda. Nogi się pode mną uginają. Wiem, że idzie

na trening. Gra w piłkę nożną. Trenuje w każdy wtorek i czwartek. Tak jak
ja. Ja idę na pływalnię. Pływam w grupie przygotowującej się do zawodów.
Kończę zawsze godzinę wcześniej niż on i widzę go na boisku, kiedy
wracam do domu. Jest napastnikiem i błyskawicznie atakuje. Ma opalone
nogi i ręce przez niemal cały rok.

– Będziesz jutro na imprezie u Elli? – pyta Alexander i parkuje swój

rower obok mojego. – To znaczy ty i Ida?

Ściskam kurczowo paski od torby, tak że moje kostki stają się

całkowicie białe. Ida jest moją najlepszą przyjaciółką z klasy.

Wyduszam z siebie:

– Jasne, oczywiście. – I nieudolnie przestępuję z nogi na nogę.

Moja przyjaciółka Ella urządza jutro imprezę klasową. To również

przyjaciółka Idy. Właściwie to wszystkie trzy jesteśmy przyjaciółkami, ale
to Ida jest najważniejsza. Rzadko zdarza się, że ja i Ella zostajemy same.

background image

– To ostatnia impreza w siódmej klasie – podkreśla Alexander i kiwa

głową.

Ja też kiwam głową. Po wakacjach zostaniemy podzieleni na nowe

klasy i będziemy mieć nowych nauczycieli. Zaczyna mnie boleć brzuch,
jak o tym myślę. Mam nadzieję, że nadal będę w klasie z Idą i Ellą.
Zwłaszcza z Idą. Nie wiem, jak sobie poradzę, jeżeli będę chodzić do
równoległej klasy. Ida zawsze się mną opiekowała. Jest taka fajna, mówi,
co myśli. W przeciwieństwie do mnie. Nigdy nie potrafię powiedzieć
czegoś sensownego. Zwłaszcza na zajęciach, kiedy prosi mnie o to
nauczyciel. Nienawidzę, kiedy wszyscy się na mnie patrzą.

– Sofie powinna aktywniej uczestniczyć w zajęciach –

scharakteryzowała mnie moja nauczycielka, Karen, mojemu ojcu na
ostatniej wywiadówce. – Musi wykazać więcej inicjatywy. Niech częściej
podnosi rękę!

Tata był wtedy bardzo rozczarowany.

– Samo odrabianie lekcji nie wystarcza, Sofie – stwierdził, kiedy

wieczorem wszedł do mojego pokoju i usiadł na łóżku. – Powinnaś być
bardziej przebojowa. To jest tak jak z pływaniem. Trzeba mieć cel i skupić
się na nim. Powiedzieć coś więcej niż inni!

Skinęłam głową i od tego czasu naprawdę starałam się czynniej brać

udział w zajęciach. Często podnoszę rękę, ale jak przychodzi moja kolej, to
albo nagle robi mi się czarno przed oczami i nie pamiętam, co chciałam
powiedzieć, albo też mamroczę pod nosem i robię się czerwona jak burak.

– To będzie świetna impreza – spodziewa się Alexander.

Ponownie kiwam głową. Czuję się niemal tak samo jak podczas lekcji,

kiedy muszę coś zreferować. Mam pustkę w głowie. Rozpaczliwie szukam
słów. Wreszcie dukam:

– My też już nie możemy się doczekać. – To brzmi głupio „też już”.

Dziwnie.

Ale prawdą jest, że Ida i ja nie możemy się doczekać tej imprezy.

Zostanę u niej na noc. Dlatego rodzice nie mają żadnych obiekcji, żebym
poszła. Pożyczę od Idy zarówno kosmetyki, jak i ubranie. Włożę sukienkę,
którą kupiła w Grecji w ubiegłym roku w lecie. Jest jasnoniebieska i bardzo
obcisła. Nigdy wcześniej nie miałam na sobie takiej sukienki.

background image

– Sebastian przyniesie piwo – informuje Alexander, kiedy idziemy do

sali. Otwiera drzwi i przepuszcza mnie.

– Cool – mówię. Nigdy nie próbowałam piwa. I nie mam na to zupełnie

ochoty. Ojciec dostałby szału, gdyby usłyszał, że chłopcy będą pić.
Szczerze mówiąc, nie pozwoliłby mi pójść na imprezę, gdyby wiedział, że
będę miała na sobie sukienkę Idy.

Alexander znika w przebieralni chłopców.

– Na razie, Sofie! – krzyczy na pożegnanie.

Włączone natryski i niski ton głosów chłopców sprawia, że dźwięki

odbijają się od ścian, a ja pospiesznie odwracam wzrok. Spaliłabym się ze
wstydu, gdybym zobaczyła jakiegoś chłopca bez ubrania.

Przebieralnie dziewczyn po drugiej stronie są puste. Jestem pierwsza.

Zwykle przychodzę kwadrans przed innymi. Wtedy mogę się spokojnie
wykąpać, siedzieć owinięta ręcznikiem i koncentrować się na treningu.
Tata mnie tego nauczył. Siedzę wtedy zupełnie nieruchomo, spokojnie
oddycham i kontroluję umysł. Koncentruję się i wyobrażam sobie, jak
pobijam swój rekord. Ojciec sam był pływakiem wyczynowym i zdobywał
medale na olimpiadzie. Teraz moja kolej. Też dobrze pływam. Jeśli się
sprężę, to jest szansa, że wezmę udział w zawodach za cztery lata.

Zamykam oczy i opieram się o ścianę. W przebieralni jest gorąco, ale

marznę. Woda z mokrych włosów spływa mi po szyi. Nie włożyłam
jeszcze czepka. Zawsze czekam do ostatniej chwili, bo wyglądam
beznadziejnie z białą, ciasną gumą na głowie. Wyglądam jak zwiędnięty,
mokry szparag. Chciałabym opalać się w zimie w solarium, ale wtedy
zachoruję na raka, tak mówi ojciec.

Staram się intensywnie myśleć o dzisiejszym treningu, ale nie mogę się

pozbyć z pamięci widoku Alexandra. Dwa razy wypowiedział moje imię.
Zapytał, czy przyjdę na imprezę. Dlaczego to zrobił? Otwieram oczy i
witam się skinieniem głowy z innymi zawodniczkami, które powoli się
schodzą. Oczywiście to wszystko nic nie znaczy. Nie zależy mu na mnie.
Jeszcze żaden chłopiec nie był we mnie zakochany. Idę do toalety, żeby się
wysikać. To zawsze w Idzie lub w Elli zakochują się chłopcy. Ida nosi
sukienki i ma długie, jasne włosy. A w zeszłym roku urosły jej duże piersi.
Ma rozmiar miseczki C. Ja mam miseczkę A, po prostu wkładam topy,
ponieważ nie mam zbyt wiele do zakrycia. Ella natomiast jest taka słodka i
zabawna. I ma piękne ciemne, kręcone włosy, ponieważ jej matka pochodzi

background image

z Hiszpanii. A moje są takie mysie.

Lustro zaparowało. Wycieram je ręcznikiem. Moje włosy są całkiem

ciemne, gdy są wilgotne, a moje oczy nie są ani duże, ani brązowe jak oczy
Elli, ani jasne i niebieskie jak oczy Idy. Chciałabym być podobna do nich.
Odważniejsza i zabawniejsza. Ale cieszę się, że to moje przyjaciółki. Nie
wiem, jakim cudem zasłużyłam sobie na ich przyjaźń. Nie wiem, jak moje
życie wyglądałoby bez nich.

Marznę w basenie. Pewnie dlatego, że zapomniałam zjeść drugie

śniadanie. Plastikowy pojemnik z chlebem razowym, kurczakiem i
warzywami leży zamknięty w torbie. Wiem, że głupio jest pominąć
posiłek. Tata mówi, że to ważne, aby dobrze zjeść, aby uzyskać optymalną
energię do treningu. I pewnie dlatego dzisiaj nie poruszam się zbyt dobrze
w wodzie. Już po stu metrach czuję, że mam zakwasy w ramionach. Trener
obserwuje mnie z krawędzi. Wiem, że pod zakrywającym czoło daszkiem
od czapki widać zmarszczkę. Próbuję skoncentrować się na ruchach.
Odgarniam na bok wodę, żeby poruszać się do przodu, i poruszam
intensywnie nogami, ale nie panuję nad oddechem. Połykam
niezamierzenie trochę wody, więc odpoczywam przy krawędzi basenu.

– Co się dzieje, Sofie?! – pyta podniesionym głosem trener i staje

natychmiast przy słupku.

Przesuwam okulary do pływania na czoło i odchylam się do tyłu, aby

moje uszy znalazły się pod wodą. Zwykle uwielbiam jednostajne, bzyczące
dźwięki dochodzące z głębi, ale dzisiaj moje ciało jest sztywne, a ramiona
obolałe.

– Pięćset metrów na czas, dawaj! – woła trener i daje znak, klaszcząc

dwa razy.

Ponownie wkładam okulary i odpycham się nogami. Pozwalam ciału

katapultować się przez wodę jak strzała, zmuszając ramiona do ruchu. Ale
nie poruszam się dziś zbyt szybko. Myślę wyłącznie o Alexandrze i
imprezie. Chodził kiedyś z Ellą. Leżałam wtedy często na łóżku, marząc,
że jestem Ellą, którą Alexander trzyma za rękę na szkolnym boisku. Byli
pierwszą parą w szóstej klasie. Ella i Alexander. Spotykali się przez
miesiąc. Potem Ella z nim zerwała. Szkoda mi było Alexandra i w domu, w
swoim pokoju, fantazjowałam, że jestem nową uczennicą w klasie i chodzę
z Alexandrem już od drugiego dnia w szkole. Jestem zabawną dziewczyną
z wydatymi piersiami. Odrabiamy razem pracę domową, trzymając się za

background image

ręce, i się całujemy.

Po treningu jestem całkowicie padnięta. Boli mnie brzuch i chce mi się

pić. Ale nie mogę się doczekać, aby wyjść i minąć boisko do piłki nożnej.
Nie związuję mokrych włosów w koński ogon i żałuję, że nie mam takiej
kosmetyczki jak Ida, która codziennie maluje oczy kredką i tuszem do rzęs.
Ja nie mam odwagi. Nie maluję się. To zresztą niepraktyczne, gdy się
pływa.

Na boisku, gdzie Alexander biega, kopie i krzyczy coś do bramkarza,

mnóstwo cieni rzucanych przez zawodników w popołudniowym słońcu.
Jasne włosy Alexandra są mokre od potu i zastanawiam się, jak on pachnie.
Na pewno nie jest to zapach potu, ale dezodorantu. Nie chcę wkładać
kasku, ale nie mam odwagi jechać na rowerze bez niego, bo jazda bez
kasku jest strasznie niebezpieczna. Dlatego prowadzę rower. Powoli
przechodzę obok boiska z kaskiem w koszyku i chociaż nie patrzę
bezpośrednio na Alexandra, widzę dokładnie, gdzie jest.

Właśnie mam wsiąść na rower, kiedy podbiega do mnie.

– Sofie! – zwraca się do mnie po raz trzeci tego dnia.

– Och, tak? – mówię, poprawiając trochę wilgotne i oklapnięte włosy.

Alexander stoi tuż przy mnie. Tak blisko mojego roweru, że jego brzuch

prawie dotyka mojej kierownicy. Wzrok mam wbity w ziemię. Policzki
gorące. On ma zielone kolana. Czuję jego dezodorant.

– Myślałem… – Szybko oddycha. – Może zabrzmi to niezręcznie… –

Alexander przesuwa dłonią po spoconych włosach. – Po prostu chcę cię o
coś zapytać… – Alexander uśmiecha się i spogląda na błękitne niebo.

– A zatem pytaj – pozwalam. Ogarnia mnie bardzo dziwne wrażenie.

Odczuwam je najpierw w palcach stóp, potem ciepło przemieszcza się
przez całe ciało. Jestem prawie tak zdenerwowana jak podczas zajęć. Ale to
znacznie przyjemniejsze uczucie.

Alexander patrzy na mnie. Jego oczy są jeszcze bardziej niebieskie niż

niebo nad nami. Przez chwilę myślę, że Alexander jest mną
zainteresowany. Że może chciałby, bym została jego dziewczyną.
Wyprostowuję się, odrzucam włosy. Uśmiecham się. Nie wiem, co się ze
mną dzieje.

– A więc, Alexandrze? – Przechylam na bok głowę.

background image

– W porządku – odpowiada Alexander, oddychając głęboko. – Tylko nie

mów nikomu ze swoich znajomych, dobrze, Sofie?

Gotuje się we mnie. Uśmiecham się nieśmiało i przygryzam wargę.

– Obiecuję.

Wymówił moje imię cztery razy.

– Chciałem tylko zapytać, czy myślisz, że mam szansę u Idy? – wyrzuca

szybko Alexander, tak szybko, że w pierwszej chwili nie rozumiem, o co
pyta. Słyszę te słowa, ale nie dociera do mnie ich sens. A on spogląda z
powrotem w niebo, jakby był szalenie zawstydzony, co jest o tyle dobre, że
nie widzi, jak moje ciało zapada się jak namiot bez stelażu.

Wreszcie dochodzę do siebie. Czuję, jak głód drąży mój żołądek, a

zmęczenie przygniata ramiona.

– Bo jeśli myślisz, że mam szansę, to zapytałbym ją jutro na imprezie u

Elli, czy chciałaby być moją dziewczyną. – Odsuwa się nieznacznie, jakby
sądził, że może domyśli się, dzięki temu, co powiem.

Oczywiście. Właśnie o to chodziło. Jasne, że nie chciał mieć ze mną nic

do czynienia. Skąd mi to przyszło do głowy?

– Oczywiście, że masz szansę – odpowiadam, nie mając tak naprawdę

zielonego pojęcia, czy to prawda. Nie wiem, czy Ida jest nim
zainteresowana. Przynajmniej nigdy mi się na ten temat nie zwierzała.
Właściwie nie mówi zbyt wiele o chłopcach. To głównie Ella. Ale to
zrozumiałe, bo jest przecież bardzo popularna wśród chłopaków. Ella
często bywa zakochana. Ale Ida twierdzi, że nigdy nie była zakochana. Ani
też nie miała chłopaka. I uświadomiłam sobie, że jej się to należy. Kocham
ją. Bardzo dużo dla mnie znaczy. A jednocześnie to takie nierealne, że
Alexander coś do niej czuje.

Uśmiecham się do Alexandra.

– Oczywiście, musisz ją jutro spytać – potwierdzam, gapiąc się na swój

kask. – Ida z pewnością będzie wniebowzięta.

background image

Rozdział 2

Po powrocie do domu marzę, że jestem Idą. Siedzę przy biurku i odrabiam
pracę domową, ale ciągle wyglądam przez okno. Na naszym równo
przyciętym żywopłocie siedzi ptak. Ma nastroszone piórka, jakby był chory
albo zmarznięty. Wcale też nie śpiewa.

Zamykam oczy. Jestem Idą. W pięknej sukience z pawich piór, a

Alexander spogląda z podziwem na moje ciało. Moje jasne włosy lśnią w
słońcu. Mam śnieżnobiałe zęby i czerwone wargi. Wargi Alexandra
przywierają do moich.

– Sofie! – Ojciec staje w drzwiach. Podskakuję ze strachu. – Czy

skończyłaś już pracę domową?

– Prawie – odpowiadam, pochylając kark nad książkami i wstydząc się

sama przed sobą, że marnuję czas.

– Nakryj do stołu – poleca beznamiętnie tata.

Szalenie rzadko podnosi głos. Mówi bez ogródek.

W pośpiechu idę do kuchni. Ojciec ma na sobie fartuch i odlewa wodę z

garnka, w którym gotowały się warzywa. Wyjmuję trzy talerze i sztućce i
stawiam na stole szklanki. Potem idę po Jonasa. To mój brat. Siedzi przy
komputerze ze słuchawkami na uszach, więc dotykam jego ramienia.
Wzdryga się tak jak ja przed chwilą i uśmiecha się z ulgą, widząc, że to ja.

– Jedzenie – informuję i idę usiąść przy stole. Mamy nie ma w domu.

Ma dyżur w szpitalu.

– Jonas zaraz przyjdzie – oznajmiam, spoglądając na swój talerz. Tata

już nałożył jedzenie. Trzy równe porcje. Jakieś mięso, trochę warzyw i
trochę makaronu. Mama zwykle bierze dwie porcje warzyw i trochę mięsa,
ponieważ zawsze jest na diecie. Jonas sam sobie nakłada jedzenie, podczas
gdy tata obserwuje i komentuje.

Myślę o jutrzejszej imprezie. Alexander ma bzika na punkcie Idy. Tylko

ja o tym wiem. Alexander mi to powiedział. Żuję powoli gotowaną
marchewkę. A zatem mi ufa…?

– Jak poszło na pływalni? – pyta tata.

– Dobrze – odpowiadam i podaję mu dzisiejsze wyniki. Oczywiście, nie

background image

wspominam o zmęczeniu i o tym, jak się czułam. Nie ma takiej potrzeby.
Ojciec uważa, że należy skupiać się wyłącznie na pozytywach. Na
szczęście zmienia temat i zaczyna mówić o Lanzarote zamiast o pływaniu.
Wyjazd zarezerwowaliśmy już w ubiegłym roku. Co roku w sierpniu
spędzamy czternaście dni w ośrodku szkoleniowym. Zawsze zaraz po
rozpoczęciu roku szkolnego, bo wtedy jest taniej niż podczas wakacji. Ale
tata trzyma rękę na pulsie i przerabiamy program nauczania zgodnie z
planem, więc odrabiamy lekcje trzy godziny dziennie po zakończonym
treningu.

– Ella robi jutro imprezę.

Jonas przerywa ojcu.

– Jesteś w domu o dziesiątej – szybko zastrzega ojciec.

Jonas pochyla się nad talerzem. Patrzy na mnie.

– Będę spać u Idy – mówię niepewnie do Jonasa. Jesteśmy w

równoległych klasach, więc on oczywiście też idzie na imprezę. Jonas jest
pięć minut młodszy ode mnie. Jesteśmy bliźniakami, ale bardzo różnymi.
Ja byłam dużym i zadowolonym niemowlakiem, podczas gdy on był
niewielkim szkrabem, który cały czas płakał. To już teraz nie ma znaczenia.
Myślę, że Jonas lubi Ellę, ale nigdy by się nie przyznał, gdybym zapytała
go o to wprost.

Po obiedzie dzwonię do Elli. Nie mogę przestać myśleć o Idzie i

Alexandrze.

– Cześć, Sofie! – w słuchawce rozbrzmiewa radosny głos Elli.

– Alexander ma bzika na punkcie Idy! – rzucam bez zastanowienia. –

Wyznał mi to. Powiemy Idzie?

Ella nie odzywa się przez chwilę. Odnoszę wrażenie, że uważa, że to

dobra wiadomość. Nigdy nie wpadłoby mi do głowy, żeby przyznać się
Elli, że jestem zakochana w Alexandrze. To nie brzmiałoby najlepiej.

– Myślisz, że powinnyśmy jej to powiedzieć? – powtarzam ciszej.

– Nie, chyba nie – waha się Ella.

– Alexander i Ida dobrze do siebie pasują – słyszę samą siebie. Siedzę

na skraju krzesła. W salonie znajduje się tata. Jest cicho.

– Ida z pewnością będzie szczęśliwa – mówi Ella.

background image

Zaciskam rękę na telefonie. Nagle dociera do mnie, że Alexander i Ida

będą ze sobą chodzić. Świetnie do siebie pasują. I oboje są piękni. Mam
szczęście, że chcą się przyjaźnić z kimś takim jak ja. Ida musi
odpowiedzieć „tak”, kiedy Alexander zapyta ją, czy chce być jego
dziewczyną. Nie ma znaczenia, czy ona jest w nim zakochana. Alexander
chce być jej chłopakiem, więc nie może mu odmówić.

– Powinien jej sam to powiedzieć – poucza Ella. – Myślę, że tak będzie

najlepiej.

Nie jestem o tym do końca przekonana i następnego dnia mam

niesamowitą ochotę przekazać to Idzie. Wieczorem, przed imprezą, jadę do
niej do domu. Mieszka dwie ulice ode mnie. W takim samym szeregowcu
jak nasz. Ale wszystko jest tam jakieś inne. W ogrodzie Idy są stare
jabłonie, a trawę kosi się tylko wtedy, kiedy jest już bardzo wysoka.

Matka Idy otwiera drzwi. Stoi z dzieckiem na ręku.

– Cześć, Sofie – uśmiecha się. – Gotowa na imprezę?

W domu Idy pachnie inaczej niż u nas. Czuć mocne perfumy i

spaleniznę z kuchni.

– Tata kazał pozdrowić i podziękować, że nas odbierzecie – mówię i w

tym samym momencie dygam.

– Ależ to nic takiego… – Matka Idy spogląda w głąb

nieuporządkowanego korytarza. Pokój Idy znajduje się na samym końcu.
To największy pokój i u nas w domu śpią tam rodzice. Ja i Jonas mamy
dwa mniejsze obok. – Rasmus odbierze was o północy.

Wzdrygam się. Północ to trochę późno, ale Ella zapowiedziała, że

wtedy kończymy imprezę. Ustaliła to z rodzicami, którzy będą oczywiście
w domu. Znam ich. Matka Elli jest nauczycielką w równoległej klasie, do
której chodzi Jonas. Ojciec pokłócił się z nią kiedyś podczas rozmowy
telefonicznej. Jonas ma kłopoty z koncentracją. Przestał chodzić na
pływalnię.

– Cześć, piękna – wita mnie Ida, ściskając, kiedy wchodzę do jej

pokoju. Słucha głośnej muzyki i ma takie duże lustro na ścianie. Zawsze
staram się nie patrzeć na siebie, ale to trudne, kiedy lustro zajmuje połowę
ściany. To tak, jakby zaglądać w jakiś inny wszechświat, i zawsze czuję się
niezręcznie, kiedy nawiązuję kontakt wzrokowy z dziewczyną w lustrze.
Wydaje się taka mała. Ida przegląda się, odwraca i przekręca, tak aby

background image

mogła zobaczyć własną pupę.

– W porządku – kwituję, kiedy jesteśmy już umalowane. –

Rozmawiałam wczoraj z Alexandrem. Pytał, czy przyjdziesz na imprezę.

Ida przytakuje. Nie jest jej obojętne to, co mówię.

– Myślę, że zwariował na twoim punkcie – wyznaję. Spoglądam na nią.

Unikam natomiast patrzenia na siebie. Oczy mam pomalowane czarnym
eyelinerem, co powoduje, że kolor moich oczu wydaje się bardzo
intensywnie niebieski. Nie mogę się zdecydować, czy to dobrze czy źle.

– Dlaczego tak myślisz? – docieka Ida.

– Po prostu tak myślę – odpowiadam, wpatrując się w dziewczynę w

lustrze. Wciągam sukienkę. Jest bardzo krótka. Na szczęście mam pod
spodem czarne legginsy.

Chcę jej zdradzić wszystko, co wiem od Alexandra, ale Ella i ja

postanowiłyśmy, że jej nic nie przekażemy. Poza tym obiecałam
Alexandrowi, że nie powiem nikomu o tym, że chce chodzić z Idą.
Pomyślałby sobie, że jestem pleciuchą. A nie jestem. Zawsze potrafiłam
dochować tajemnicy.

Patrzę na Idę. Nie zdaje sobie jeszcze sprawy, jak wiele dobrego

przyniesie jej ta impreza. Sam Alexander będzie ją podrywał. A ja
chciałabym przynajmniej się z nim zaprzyjaźnić. A to oznacza, że powinien
móc mi zaufać.

– Cóż, a zatem wypadałoby, żebym się w nim zakochała – oświadcza

Ida.

Potakuję i o mało co nie informuję jej o wszystkim, ale w ostatniej

chwili gryzę się w język.

Ojczym Idy zawozi nas samochodem. Ella mieszka w jednym z dwóch

nowych wieżowców. Przeprowadzili się w zeszłym roku. Salon jest
ogromny, a ściany są zaokrąglone, więc trudno tam ustawić meble. Nie za
bardzo mi się to podoba. Łóżko Elli stoi na środku pokoju. Jest tam
również duże lustro umieszczone na ruchomym stojaku, który można
przechylać w górę i w dół. Przeglądam się w lustrze, kiedy rzucam kurtkę
na łóżko.

Wyglądam na większą niż zwykle, ponieważ lustro jest przechylone.

Moje piersi dziwnie się wybrzuszają, a ja przemykam się do salonu,

background image

próbując ukryć biust, kładąc ręce na piersiach.

– Cześć, dziewczyny – wykrzykuje Ella i wita się z nami, przytulając

najpierw Idę, a potem mnie.

Zza ramienia Elli dostrzegam Alexandra. Stoi tuż przy dużych

szklanych drzwiach na balkon. Włosy sterczą mu bardziej niż zwykle.
Wyglądają też znacznie ciemniej; to pewnie wosk. Patrzy na mnie i macha
w moim kierunku. Serce zaczyna mi walić. Odwracam się. Alexander
mruga do mnie, wskazując dyskretnie na Idę, która stoi i wygłupia się z
Ellą. Kiwam głową tak, jakbym chciała mu dać do zrozumienia, że
wszystko w porządku. Może zapytać Idę, a ona na pewno się zgodzi.

Salon jest pełny. Przyszli prawie wszyscy z naszej klasy i z dwóch

pozostałych klas równoległych. Chłopcy trzymają się razem przy oknie.
Siadam na narożniku obok innych dziewczyn. Jemy chipsy i pijemy wodę
sodową. Tańczę tylko wtedy, kiedy wszyscy tańczą. Śledzę wzrokiem
każdy ruch Alexandra. Patrzy cały czas na Idę, ale ona go nie widzi.

Nagle Alexander znika z salonu, a kiedy wraca, wygląda bardzo

tajemniczo.

Ukrywa coś za plecami. Podchodzi do Sebastiana, szepcze coś do niego

i szybko wsuwa zieloną puszkę pod bluzę. Obaj znikają za zasłoną. Nie
widać ich, ponieważ zasłona jest bardzo długa. Nie mam jednak
wątpliwości, że piją piwo.

Nie bardzo wiem, co o tym myśleć. Chcę być na niego zła. Właściwie

uważam, że jest nie fair w stosunku do innych. Picie alkoholu może się źle
skończyć. Można się upić i zrobić sobie krzywdę. Alexander jest jednym z
bardziej popularnych chłopców, więc być może inni pójdą w jego ślady, jak
odkryją, co dzieje się za zasłoną. Zerkam w stronę Elli. Nic nie widzi. Cały
czas tańczy. Przygryzam słomkę, przez którą piję. Przecież woda sodowa
jest smaczna. Jeśli imprezy w ósmej klasie mają wyglądać tak, że będziemy
pić piwo i jakieś inne alkohole, to chyba nie będę na nie przychodzić. Tata
bardzo szybko by się zorientował. Na ostatnim zebraniu rodzicielskim
głosował wspólnie z innymi rodzicami za wprowadzeniem polityki zero
alkoholu.

– Jeśli usłyszysz, że ktoś pije, Sofie – pouczył mnie ojciec, siadając na

moim łóżku, zanim położyłam się spać – natychmiast mi o tym powiedz, to
od razu wyciągniemy konsekwencje!

background image

Oczywiście obiecałam, że tak zrobię. Nie chcę, żeby klasa zeszła na psy

z powodu pijaństwa. W zimie w zeszłym roku zawieziono dziewczynę z
dziesiątej klasy na płukanie żołądka. Za dużo wypiła. To było naprawdę
niebezpieczne.

Spoglądam na zasłonę. Alexander i Sebastian wciąż za nią stoją. Nie

rozumiem, że nikt ich nie widzi. Wiem, że rodzice Elli siedzą w kuchni.
Ale to jest w drugim końcu mieszkania. W ogóle nie wchodzili do salonu.

W końcu nie mogę się powstrzymać i zwracam się do Idy:

– Alexander i Sebastian piją piwo!

Wskazuję na zasłonę, a Ida natychmiast wstaje. Wchodzi za zasłonę.

Jestem całkowicie zdezorientowana. Teraz dwie osoby, na których mi
zależy, piją w ukryciu. Zaraz się rozpłaczę. Nie podoba mi się tu. Chcę do
domu, ale mam przecież spać u Idy.

Jonas pojawia się obok mnie.

– Co, mała? – Szturcha mnie. – Dobrze się bawisz?

Przytakuję, ale wiem, że widzi, że kłamię. Często tak jest. Mówimy coś,

wiedząc, że to nieprawda. To prawie tak, kiedy Ida kłamie, rozmawiając ze
mną. Wyczuwam to od razu, ale nic nie mówię.

– Nie wracam do domu o dziesiątej, skoro impreza kończy się o

północy – decyduje Jonas i wyciera dłonie w dżinsy.

Patrzę na niego. Niedługo będzie wyższy ode mnie. Jego włosy są

ciemniejsze niż moje.

– Tata się wścieknie – ostrzegam i nagle widzę, że Ida i Alexander

znikają razem na balkonie.

– Nie obchodzi mnie to – odburkuje Jonas, odchylając się do tyłu.

– Nic cię nigdy nie obchodzi – wyrzucam mu szybko, a teraz widzę

Sebastiana, który również wychodzi zza zasłony. Zaczyna tańczyć z Ellą.
Patrzę na niego, żeby sprawdzić, czy jest pijany.

– W tym roku nie chcę jechać na Lanzarote – stwierdza Jonas.

– Ale zrobisz to – odpowiadam, gapiąc się na drzwi balkonowe. Myślę

o tym, co tam się teraz dzieje. Alexander właśnie pyta Idę, czy chce być
jego dziewczyną. Mimo że jestem w nim zakochana, życzę mu, żeby Ida
odpowiedziała „tak”. To by było najlepsze rozwiązanie. Pasują do siebie. Ja

background image

i tak nie mam szans.

– Nie zatańczysz z Ellą? – pytam Jonasa. Wiem, że to głupie pytanie, bo

Jonas nie lubi tańczyć. Robi się czerwony na twarzy i wstaje.

Nagle widzę Alexandra przebiegającego przez salon. Jakoś dziwnie

wygląda. Patrzy na mnie i ma poważną minę. Ella też go widzi. Wstaję i
idę za nim. Alexander znika w toalecie.

Wracam do salonu. Ida jest również w salonie.

– Co się stało? – dopytuję. – Co mu powiedziałaś?

Ella też do nas podchodzi. Z ciekawością spogląda na Idę.

– Nic, zaczął mnie obmacywać – odburkuje Ida.

Ella chichocze. Jej policzki są czerwone z gorąca, a czoło lśni od potu.

Ja natomiast zmarzłam. Jestem pewnie blada jak śnieg. Jestem też zła na
Idę. To przecież oczywiste, że Alexander chciał ją tam dotknąć. Piersi Idy
są duże i okrągłe i nie można od nich odwrócić wzroku.

Właściwie to nie chcę z nią wcale rozmawiać.

Nie rozumiem, dlaczego nie będą ze sobą chodzić.

Wychodzę ponownie na korytarz, podczas gdy Ida i Ella rozmawiają o

Alexandrze. Między drzwiami do toalety a drzwiami do łazienki wisi na
ścianie lustro, na które pada światło niewielkich lampek. Mam dość
patrzenia na siebie. Sukienka mi się podwinęła. Mam potargane włosy.
Wygładzam je trochę i układam. Pukam do drzwi.

– Kto tam? – krzyczy Alexander.

– To ja, Sofie.

Drzwi natychmiast się otwierają. Alexander wciąga mnie do środka i

zamyka ponownie.

– Myślałem, że Ida mnie lubi – mówi i patrzy na mnie z wyrzutem.

– Jesteś pijany? – upewniam się.

Alexander potrząsa głową.

– Nie, trzeba by było stanąć na głowie i kręcić się dziesięć razy dookoła

własnej osi, żeby być pijanym. Mieliśmy tylko jedno piwo.

– Yhy – mamroczę, patrząc na swoje stopy. Czuję się bardzo mała,

background image

stojąc tak w toalecie przed Alexandrem. Jest wyższy ode mnie prawie o
głowę. Kładę rękę na zlewie. Drżę nieznacznie.

– Wiem, że Ida cię lubi – wykrztuszam wreszcie. – Jest trochę

nieśmiała.

– Twierdziłaś, że mam szansę – odpowiada i kładzie rękę na lśniącej

porcelanie. Widzę zadrapanie na kostce jego ręki. Jestem pewna, że rodzice
Elli mają plastry, ale nie mam odwagi grzebać im w szafkach.

– Porozmawiam z nią – obiecuję i otwieram drzwi.

Wchodzę do salonu. Mam wyrzuty sumienia w stosunku do Alexandra.

Był smutny. Ida źle się zachowała.

Ida siedzi na kanapie. Przyglądam się jej. Ciekawe, czy ona również

piła piwo. Byłabym zła na nią, gdyby tak było.

Podchodzę do niej.

– Zasypiasz? – brzmię, jak bym była o wiele bardziej zła, niż jestem w

rzeczywistości. – Piłaś piwo?

Ida kręci głową.

– Jasne, że nie, wariatko – odpowiada i wkłada do ust dużą garść

chipsów. Czuję, że się pocę. Nienawidzę patrzeć na Idę, jak je chipsy. Po
prostu wrzuca je sobie do ust i mlaszcze. W ogóle nad sobą nie panuje.

– Alexander zamknął się w toalecie – oznajmiam, potrząsając nią.

Chciałabym jej powiedzieć, jakie ma szczęście. Najpopularniejszy chłopak
w klasie lubi ją, a ona tu po prostu siedzi i je chipsy.

– To twoja wina! – Czuję, jak krew mi buzuje. Szukam Elli. Powinna tu

być i mi pomóc, ale widzę ją na parkiecie otoczoną przez chłopców.

Ida patrzy na mnie. Już mam powiedzieć „przepraszam”, ale ona wstaje

i znika. Kiedy wraca, jest już dziewczyną Alexandra.

background image

Rozdział 3

W poniedziałek siedzę w szkole w świetle rażącego mnie słońca. Ida siedzi
ze mną w ławce, a Alexander i Sebastian kiwają się na krzesłach przed
nami. Mamy duński i pracujemy we czwórkę. Ella dołączyła do innej
grupy. Słyszę jej śmiech na drugim końcu klasy.

Fajnie być w grupie. Mam wrażenie, że mamy ze sobą coś wspólnego,

ponieważ Ida i Alexander są teraz parą. To, że jestem w nim zakochana, nie
ma większego znaczenia. Alexander rozmawia ze mną. Patrzy na mnie i
dyktuje, co mam pisać na komputerze. Dobrze sobie radzę z pisaniem na
klawiaturze. Moje palce poruszają się w takim samym tempie co słowa
padające z ust Alexandra.

– Długo to jeszcze potrwa? – ziewa Ida. Ignoruję ją. Nie możemy

przecież przestać. Jesteśmy w trakcie pracy. Musimy opisać dwie różne
formy buntu. Jak na razie znaleźliśmy tylko jedną formę. Uważam, że to
trudne, ale oczywiście nie poddaję się.

– W Afryce jest dużo buntów – podrzuca Sebastian.

– Pisaliśmy już o tym – syczy Ida.

– Nie, to był Bliski Wschód – precyzuję.

– To jest to samo – podkreśla Ida, wkładając do ust gumę do żucia.

Patrzy na mnie. – Halo! – mówi, pukając się w skroń, podczas gdy my
milczymy. – To się nazywa bunt polityczny, sieroty!

Kiwam głową. Ida ma rację. Znaleźliśmy tylko jedną formę buntu. Boli

mnie głowa i patrzę na Alexandra. Czekam, gotowa napisać to, co
podyktuje.

– Nie sądzę, abyśmy mogli dziś coś więcej wymyślić – twierdzi Ida,

patrząc przez okno.

Zerkam na zegar. Zostało jeszcze dwanaście minut.

– Możemy znaleźć jeszcze jeden rodzaj buntu – przekonuję cicho.

– Chcę, żeby już były wakacje! – krzyczy Ida, rozkładając ramiona.

Alexander spogląda na Karen. Nasza wychowawczyni jest dość

wymagająca. Siedzi przed tablicą, przegląda książki i robi notatki.

background image

– Musimy to oddać w piątek, a nie jesteśmy nawet w połowie –

podsumowuje Alexander.

Kiwam głową. Alexander tak jak i ja zawsze odrabia lekcje.

– Nie mam pomysłów – wzdycha i przeciąga się tak, że widać jego

brzuch.

Spoglądam pospiesznie na ekran komputera. Kursor miga na pustej

stronie. „Druga forma buntu” – to wszystko, co napisałam.

– Czy nie możemy o tym pomyśleć w domu? – pyta Sebastian i zaczyna

pakować swoje rzeczy.

– Świetny pomysł – uśmiecha się Ida.

Wyłączam komputer, dopiero gdy dzwoni dzwonek. Zazwyczaj idę do

domu z Ellą i Idą. Trenuję po szkole we wtorki i czwartki. Ale dzisiaj
siedzę i czekam. Być może Ida będzie wracać z Alexandrem teraz, kiedy są
już parą, więc nie chcę im przeszkadzać. Alexander wychodzi za Idą. Są
już za drzwiami. Kiedy schodzę po rower, widzę, że ich rowerów już nie
ma.

Ella podbiega do mnie.

– Na pewno poszli do domu się całować – mówi zdyszana, jakby

wiedziała, o czym myślę. – Dobrze do siebie pasują, nie sądzisz? – Ella
wzdycha i zamyka swój różowy rower.

– Tak, Ida naprawdę na niego zasłużyła – stwierdzam, zapinając kask.

Jedziemy do Elli. Rzadko się zdarza, że Ella i ja jesteśmy same. Ida

zawsze była z nami. I to na ogół Ida pozostawała w centrum uwagi. A teraz
jest tak, jakby jej nie było. Jakby Alexander ją nam zabrał.

Mama Elli jest w domu. Witam się z nią, kiedy wchodzimy do kuchni,

żeby zrobić sobie kanapki.

– Jak się miewa Jonas? – pyta mama Elli.

– W porządku, dziękuję – odpowiadam pospiesznie.

– Czy jest chory? – docieka, otwiera szafkę i podaje Elli opakowanie

chipsów.

– Och, dziękuję, jesteś kochana, mamo – świergocze Ella i wsypuje je

do miski. – Zostało dużo z imprezy – wyjaśnia.

background image

– Jonasa nie było dzisiaj w szkole, więc myślałam, że jest chory. –

Mama Elli wpatruje się tak intensywnie, że spuszczam wzrok. Jonas nie
jest chory. Pojechał gdzieś dziś rano na rowerze wcześniej niż ja. Bez
śniadania i bez pożegnania.

– Był wczoraj trochę przeziębiony – tłumaczę go niezdarnie, bawiąc się

okruchem leżącym na stole kuchennym. Wiem, że poszedł na wagary, ale
jest moim bratem, więc nie będę o tym informować jego wychowawczyni.
Czuję na sobie spojrzenie mamy Elli, gdy idziemy do pokoju Elli z
jedzeniem, sodą i chipsami. Siedzę na łóżku na środku pokoju. Jestem zła
na Jonasa, że poszedł na wagary, i nie wiem, co robić. Nie mogę
okłamywać ojca, ale też nie chcę być skarżypytą. Spoglądam na miskę z
chipsami i postanawiam, że zjem tylko dziesięć. To będzie zaledwie jakieś
sto kalorii. Wiem, ile co ma kalorii, bo mama zawsze o tym mówi, gdy je.
Trochę martwię się o Jonasa. Nie wiem, gdzie był przez cały dzień.

– Zapytam, co robią. – Ella wysyła SMS-a.

Chociaż tego nie powiedziała, to wiem, że ma na myśli Idę i Alexandra.

Czekamy na odpowiedź Idy, nic nie mówiąc. Trudno jest jeść chipsy,

nie hałasując.

Wreszcie pojawia się odpowiedź. Ella patrzy zawiedziona na ekran.

– Oni wcale nie są razem – informuje. – Ida pojechała do domu. Brzuch

ją boli.

Kiwam przytakująco głową. Też jestem trochę rozczarowana.

Wyobrażałam sobie, że są w pokoju Idy i się całują, i może pozwoliła
Alexandrowi dotknąć piersi.

– Skończyliście zadanie w waszej grupie? – pytam Ellę.

– Tak, na szczęście – wzdycha Ella, jedząc chipsy. Brzmi to prawie tak

irytująco, jak kiedy Ida je chipsy.

Kiedy wracam do domu o wpół do szóstej, myślę o naszej grupie.

Zawsze mam odrobioną pracę domową i zawsze odrabiam wszystko
wcześniej. Dlatego denerwuje mnie to zadanie z duńskiego. Wolę pracować
sama. Nigdy tak naprawdę nie lubiłam pracy w grupach. Zwłaszcza gdy nie
mogę sobie poradzić z zadaniem. Zastanawiam się intensywnie. Nie wiem
zbyt wiele o buntach.

W domu panuje cisza. Myję ręce i nakrywam do stołu. Mama ciągle

background image

wypatruje przez okno Jonasa.

O szóstej nadal nie ma go w domu. Tata jest zły. Nic nie mówi, ale

widzę to po jego twarzy. Ma zaciśniętą szczękę.

Mama szybko się uwija. Połyka jedzenie. Talerz Jonasa błyszczy w

świetle popołudniowego słońca. Chciałabym otworzyć okno, ale nie mam
odwagi. Tata nie znosi przeciągów. U Idy w domu je się na tarasie od maja
do września. Również w te dni, kiedy pada.

– Jak poszło w szkole? – pyta mama, przerywając ciszę.

– Fajnie – rzucam, odkładając sztućce. Zostawiam trochę. Zjadłam

chipsy.

Patrzę na tatę. Wygląda, jakby nie słuchał. Wiem, że czeka na Jonasa.

Mam nadzieję, że brat wkrótce przyjdzie. Rodzice nie wiedzą, że nie był w
szkole. Czekam na dźwięk roweru Jonasa. Zawsze słyszę jego hamulec
ręczny na podjeździe i dźwięk przemieszczającego się żwiru ku
niezadowoleniu ojca. Potem trzeba grabić żwir, bo nie może leżeć w
kupkach.

– Robimy prezentację dotyczącą buntu – opowiadam.

– Interesujące – ocenia mama i milknie.

Ona również wygląda przez okno.

– Bunt – mówi ojciec. – To dziwny temat. Nie piszecie już żadnych

recenzji?

– Piszemy, ale to jest po prostu inny rodzaj zadania – wyjaśniam

ostrożnie.

Wtedy ojciec odkłada nóż i wstaje. Bierze telefon z komody i wciska

numer. Wiem, że dzwoni do Jonasa. Nikt nie odbiera. Tata odkłada telefon.

– Cholera – chrypi i pociera brodę. – Nie odbiera.

– Żeby tylko nic mu się nie stało – denerwuje się mama i bierze łyk

wody. Trzęsą jej się trochę ręce.

Czuję, jak coś mnie skręca w żołądku. Czuję, że to moja wina.

Powinnam była im powiedzieć prawdę. Powinnam była od razu
powiedzieć, że Jonas nie był w szkole.

Nic jednak nie mówię i idę do swojego pokoju. Zdejmuję zdjęcie

background image

klasowe z tablicy na ścianie. Kładę się na plecach na łóżku, trzymając
zdjęcie nad głową i wpatruję się w nie. Alexandra widać w ostatnim
rzędzie. Jest najwyższy. Stoi bokiem i się uśmiecha. Kiedy przysuwam
zdjęcie do twarzy, mam wrażenie, że on na mnie patrzy.

– Cześć, Alexander – mówię miłym głosem.

W tym samym momencie kiedy moje usta dotykają papieru, słyszę, że

Jonas wrócił do domu. Zrzuca swoje adidasy w korytarzu. Tata podnosi
głos. Krzyczy. Jonas odkrzykuje. Drzwi do pokoju Jonasa zatrzaskują się z
hukiem. Tata znów krzyczy. Drzwi znowu się zatrzaskują. Kładę fotografię
na czole i zamykam oczy. Mam wrażenie, że Alexander na mnie leży. Robi
mi się gorąco. Wzdycham i słyszę, jak Jonas robi coś u siebie w pokoju. W
domu jest zupełnie cicho.

background image

Rozdział 4

Lubię wcześnie wstawać. Idę do łazienki, zanim obudzą się rodzice, bo nie
muszę się wtedy spieszyć. Ubieram się i nakrywam do stołu. Kroję chleb
razowy i podpiekam go. Nastawiam wodę na herbatę i kawę. Siedzę przy
stole i jem kanapkę z serem, kiedy przychodzi tata. Tata lubi, jak rano jest
cicho. Lepiej do niego nic nie mówić, zanim nie usiądzie z kawą, płatkami
kukurydzianymi i owocami. Jemy w milczeniu. Mama jest w łazience.
Rury w łazience wydają śpiewne dźwięki. Kiedy wychodzę do szkoły,
Jonas jeszcze nie wstał.

I nie ma go w domu, kiedy przychodzę ze szkoły. Wraca, dopiero kiedy

leżę w łóżku. Ojciec krzyczy i trzaskają drzwi. Myślę o pracy z duńskiego.
Idzie nie chciało się dziś nad tym pracować. Zostały nam tylko dwa dni.
Musimy to oddać w piątek.

W środę mówię do Idy, że będziemy musieli się spotkać.

– Brakuje nam więcej niż połowy zadania! – stwierdzam na przerwie,

kiedy siedzimy w stołówce.

Idzie nie zależy. Ściska ścianki pojemnika z sokiem i sok wylewa się

przez słomkę, i pryska jej na brodę.

– Ups – chichocze.

Nie bawi mnie to. Nie rozumiem, dlaczego Ida wcale się nie przejmuje.

Jeśli nie oddamy zadania i tata się dowie, to dopiero będzie problem.
Wystarczy, że Jonas ostatnio zachowuje się jakoś dziwnie. Tęsknię za nim.
Nie rozmawiamy już ze sobą jak dawniej. Patrzę na Idę, która przysuwa się
do mnie, i jednocześnie widzę zbliżającego się do nas Alexandra, który
niesie niepewnie tacę z jedzeniem. Tęsknię też za Idą. Stała się zupełnie
inna, odkąd została dziewczyną Alexandra.

– Dzisiaj nie dam rady – mówi Ida i wywraca oczami. – Umówiłam się

z Alexandrem, że będziemy dziś razem.

Kiwam głową. No, tak. Dopiero zaczęli ze sobą chodzić, więc nie chcą

poświęcać czasu na pracę grupową.

– No, to w czwartek – sugeruję i odnoszę wrażenie, że Alexander jest

przyklejony do Idy. Jego przedramię dotyka jej przedramienia. To musi być
miłe, ale Ida, wydaje się, że tego nie zauważa. Pociąga go za ucho, a on się

background image

schyla.

– Łatwo cię nabrać, Alexandrze – śmieje się. Siedzę po przeciwnej

stronie stołu. Nawet gdybym pochyliła się do przodu, nie mogłabym ich
dosięgnąć.

Alexander spogląda na mnie. Trzyma w ręku kanapkę, którą wskazuje

na mnie.

– W czwartek skończymy tę pracę na sto procent – zapewnia,

uśmiechając się do mnie.

Ja też się do niego uśmiecham. Ida odwraca się do Elli. Alexander

wciąż na mnie patrzy. Czuję się niemal, jakbym patrzyła na zdjęcie
klasowe.

W czwartek Ida nie przychodzi do szkoły. Dzwonię do niej na pierwszej

przerwie.

– Musimy skończyć tę pracę – mówię nerwowo.

– Nie przyjdę dziś, boli mnie brzuch – zawiadamia szybko Ida.

– No, nie! – rzucam od niechcenia. Ale jestem poirytowana. Sebastiana

także nie ma w szkole i nie wyobrażam sobie, że mam pracować sama z
Alexandrem. To nie będzie praca w grupie, tylko w parze.

– Jeśli nie skończymy tego dziś, to zrobię to sama – oświadczam, kiedy

tak siedzimy przy biurku, na którym stoi mój laptop.

– Tak, tak – zbywa mnie Alexander, zajęty rozmową z Danielem.

Sprzeczają się o wyniki jakichś meczów piłki nożnej.

W klasie panuje chaos. Wszyscy rozmawiają i się przekrzykują.

Papierowe kulki latają w powietrzu. Można by pomyśleć, że to piątkowe
popołudnie. Do wakacji zostało półtora tygodnia. Parę osób skarży się do
naszej wychowawczyni. Ella twierdzi, że nie może się skupić.

– Halo, 7B! – krzyczy Karen, ale nikt jej nie słucha. Alexander też

hałasuje. Kompletnie nic nie zrobiliśmy. Gdy lekcja dobiega końca,
napisałam tylko początek: „Inną formą buntu może być”…

Na szczęście na pływalni jest święty spokój. Przyszła tylko połowa

zespołu. Skaczę na główkę do chłodnej wody i przepływam dwadzieścia
pięć metrów pod powierzchnią wody. Mam dzisiaj dużo energii. Płynę
kraulem jak szaleniec, który ucieka przed niebezpiecznym rekinem.

background image

Później kładę się na plecach i unoszę na wodzie, pocę się, podczas gdy
serce pracuje na najwyższych obrotach.

– Dobry czas, Sofie! – woła trener.

Pokazuję mu uniesiony kciuk. Myślę o Alexandrze. Ciekawe, czy tak

samo angażuje się podczas ataku. Czy jest pełen energii, kiedy wbija piłkę
do bramki?

Stoję długo i suszę włosy. Nie spieszę się. Podmuch suszarki powoduje,

że moje jasne włosy stają się coraz bardziej puszyste. Kilka pasm zdążyło
już wyblaknąć od słońca. Może to za sprawą sztucznego oświetlenia, ale
moje kosmyki wyglądają, jakby lśniły złotem.

Na zewnątrz zaczyna padać. Układałam fryzurę przez kwadrans, a teraz

wszystko na nic. Wyciągam gumkę i robię kucyk. Pal licho włosy. Nie
mam chłopaka i nie znam żadnych chłopców, którym mogłabym
zaimponować.

Boisko jest puste. Alexander pewnie się ubiera. W tej samej chwili

kiedy przemyka mi przez głowę ta myśl, Alexander wybiega z sali.

– Cześć, Sofie! – woła, kiedy mnie zauważa. – Jutro skończymy tę

pracę!

Odwracam się i przytakuję. Jest mi miło, że Alexander też o tym

pomyślał.

– Skończę to dziś wieczorem – deklaruję szybko.

Alexander stoi tuż przy mnie. Jego włosy są mokre po kąpieli. W

krzakach tuż obok mnie słowik śpiewa mi prosto do ucha.

Alexander patrzy na mnie, ponieważ nie dosłyszał, co właśnie

powiedziałam.

– Sebastian i Ida są chorzy – mówię. Powinien to wiedzieć. Ida jest jego

dziewczyną.

– Ale nie możesz robić wszystkiego sama – zauważa na poważnie

Alexander.

– Nie ma sprawy – zapewniam. – To nie problem.

Alexander patrzy na zegarek.

– Jest za kwadrans szósta. Mogę do ciebie przyjść o siódmej?

background image

– Tak – odpowiadam, nie namyślając się i jednocześnie czuję, jak

przechodzą mnie dreszcze. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Ojciec będzie
w domu. Nigdy wcześniej nie odwiedzali mnie chłopcy. Tata może sobie
wyobrazić Bóg wie co.

Jestem zestresowana i zdezorientowana po powrocie do domu.

Zapominam wyjąć kostium i powiesić go, żeby wysechł. Tata mi o tym na
pewno przypomni. Nie chce mi się jeść. Jonasa nie ma w domu, ale nie
mam czasu zastanawiać się, gdzie jest.

Dopiero po obiedzie, kiedy tata wstaje, żeby posprzątać ze stołu,

zdobywam się na to, żeby mu powiedzieć. Burczy mi w brzuchu i
wykręcam palce pod stołem.

– Pamiętasz to zadanie z duńskiego, o którym mówiłam? – zaczynam

się jąkać. – Musimy je oddać jutro, a jeszcze nie skończyliśmy.

Tata zatrzymuje się w lekkim rozkroku na środku kuchni. Chrząka i

krzyżuje ręce na piersiach. Nie wygląda na rozgniewanego. Czeka.

– Tak się złożyło, że nie skończyliśmy – kontynuuję, wyduszając

pojedyńczo słowa, wyjaśniając, że Ida i Sebastian zachorowali.

– Alexander niedługo przyjdzie i skończymy. To nie zajmie dużo czasu!

– Prawie nie patrzę na tatę. Jeśli się nie zgodzi, będę musiała zadzwonić do
Alexandra i coś wymyślić. Pod stołem czuję rękę mamy.

– Oczywiście, Sofie – mówi, patrząc na ojca. – Najważniejsze, żebyście

odrobili to zadanie.

Tata przytakuje, a ja wydycham powietrze nosem.

– Alexander to ten z pierwszej drużyny, prawda? – upewnia się.

Przytakuję.

– To ten, którego wytropił łowca talentów – dopowiada mama, wstając,

żeby odstawić garnki stojące na stole.

– Tak, jest bardzo zdolnym piłkarzem – dodaję.

Bo to prawda. W ubiegłym roku w lecie w klubie piłkarskim był łowca

talentów i wybrał Alexandra jako przyszłą nadzieję duńskiej piłki nożnej.

– Czy nie powinien być w takim razie w szkole piłkarskiej? –

zastanawia się tata, podając mi ściereczkę.

background image

– Myślę, że poczeka jeszcze parę lat – mówię, nie mając pojęcia, czy to

prawda. Uświadamiam sobie, że jestem zadowolona. Alexander przychodzi
do mnie, a rodzice nie mają nic przeciwko temu.

Rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Zegar wskazuje, że nie ma

jeszcze siódmej, więc kręcę się wokół własnej osi i o mało co nie
wywracam się o szmatkę, którą właśnie upuściłam z wrażenia.

– Wytrę resztę, Sofie – uśmiecha się mama i popycha mnie w stronę

przedpokoju.

Otwieram. Alexander wchodzi do środka. Ma pod pachą torbę i podaje

rękę mojemu ojcu.

– Wejdź, Alexandrze – wita go ojciec i ściska jego dłoń.

Alexander zdejmuje kurtkę, a ja wieszam ją na wieszaku. Tata zaczyna

rozmawiać z Alexandrem o piłce nożnej, a ja zastanawiam się, czy Ida wie,
że on tu jest. Oczywiście powiem jej jutro w szkole. Prawda jest taka, że
musimy skończyć zadanie. Ida nie powinna mieć nic przeciwko temu,
skoro sama jest chora.

Wchodzimy do mojego pokoju. Biorę laptop i siadam na łóżku.

Alexander siada koło mnie i wpatruje się w ekran.

– Co napiszemy? – pytam i wstrzymuję oddech. Mam wrażenie, że on

jest taki duży, a ja taka mała.

– Myślałem, że możemy napisać coś o hipisach – mówi z entuzjazmem

Alexander. – Spróbuj wyszukać w internecie.

Chichoczę.

– O hipisach? – dziwię się.

Widzę ojca w ogrodzie. Przechadza się i patrzy na żywopłot. Jestem

pewna, że zagląda też w moje okno. Mam ochotę je zasłonić, ale
oczywiście tego nie robię.

– Tak, hipisi również buntowali się w przeszłości – tłumaczy Alexander.

– A, o to ci chodzi.

Cieszę się, że Alexander ma pomysł, dzięki czemu będziemy mogli

skończyć zadanie. Znajduję różne rzeczy w internecie i śmiejemy się ze
zdjęć przedstawiających nagich ludzi z długimi włosami i z opaskami na

background image

głowie. Siedzą przy ognisku na jakiejś wyspie.

– Zobacz, jakie ona ma krzaki pod pachą – parska Alexander, wskazując

na kobietę z włosami pod pachami niosącą na plecach niemowlę.

– Wszyscy mają włosy pod pachami – stwierdzam zdecydowanie i

przypominam sobie ten okres, kiedy mi też zaczęły wyrastać takie długie,
czarne włoski pod pachami. Myślałam, że to rak, i pokazałam je mamie.
Wyjaśniła, że to zupełnie normalne i że można je po prostu ogolić podczas
kąpieli.

– Dlaczego oni się właściwie buntowali? – pytam, ponieważ nigdy tak

naprawdę tego nie zrozumiałam.

– Buntowali się przeciw społeczeństwu – mówi rozsądnie Alexander, a

ja zabieram się do pisania.

Godzinę później kończymy pracę. Spociłam się i chce mi się pić.

Alexander klepie mnie w ramię.

– Fajnie, że mamy to za sobą.

Potakuję, podłączam komputer do drukarki i drukuję. W ogóle nie

myślę o Sebastianie ani o Idzie.

Po wyjściu Alexandra rzucam się na łóżko. Uśmiecham się, leżąc z

twarzą w poduszce. Cały pokój pachnie nim i nie chcę wietrzyć pokoju
przed snem, jak to mam w zwyczaju. Uśmiecham się, patrząc w sufit.

Drzwi wejściowe trzaskają. To Jonas wrócił do domu.

Tata mówi coś do niego w holu.

– Pierdol się, tato! – krzyczy Jonas i nagle robi się cicho.

background image

Rozdział 5

Tydzień później mamy zaprezentować naszą pracę. Stoimy we czwórkę
przy tablicy. Ida i Sebastian. Ja i Alexander. Przez cały ranek grzmi.
Grzmoty przetaczają się, a pioruny migają na tle czarnych chmur.

Na zewnątrz jest tak ciemno, że musieliśmy włączyć światło w klasie.

Karen upiekła dla nas ciasteczka, które leżą przed nami na dużym
półmisku. Gdyby nie to, że jestem bardzo zdenerwowana, to
pomyślałabym, że to całkiem udany szkolny dzień. Lubię burze. Podoba mi
się odgłos grzmotów, który powoduje, że niebo drga. Sprawia to, że czuję,
że mam prawo być niewielka. I że to fajnie, że jesteśmy tylko częścią
ogromnego wszechświata i nie na wszystko mamy wpływ.

Mimo że to ja i Alexander napisaliśmy większość pracy, to Ida

rozpoczyna prezentację.

Sebastian zrobił fajną prezentację na komputerze. Za każdym razem,

gdy Ida naciska klawisz strzałki na moim laptopie, na tablicy pojawiają się
ilustracje i wyjaśnienia. Wreszcie moja kolej, aby coś powiedzieć. Ida,
Sebastian i Alexander patrzą na mnie. Cała klasa patrzy na mnie. Ssie mnie
w żołądku chwilę przed tym, jak wypowiadam pierwsze słowa.

– Można się również buntować w zupełnie inny sposób – chrypiąc,

zerkam w stronę Alexandra.

Ręce tak bardzo mi się trzęsą, że muszę odłożyć notatki. Biorę głęboki

wdech. Karen wpatruje się we mnie. Nie uśmiecha się. Za to Alexander
uśmiecha się zachęcająco i kiwa głową. Opowiedział właśnie o różnych
buntach politycznych w ciągu lat. Dobrze mu poszło. Tak jakby przez całe
życie nie robił nic poza wygłaszaniem przemów w dużych
zgromadzeniach.

– Była też rewolta młodzieży… – spoglądam na tablicę i wyjaśniam

dalej. Czuję się, jak bym była w bańce mydlanej. Nie wiem, jak wyglądam,
jak się czuję i jak sobie radzę. Po prostu mówię i zająkuję się, szukając
słów, lecz kontynuuję, cała spocona. Czuję pot płynący spod pach i cieszę
się, że mam luźną koszulkę.

– Możesz podać konkretny przykład, Sofie? – przerywa mi Karen.

To mnie zupełnie dekoncentruje. Nic już nie mówię. Patrzę na nią ze

background image

złością. Nagle uświadamiam sobie, że nie pamiętam, co miałam
powiedzieć. I nie wiem, co odpowiedzieć. Nie byłam przygotowana na
takie pytanie.

– Jak możesz buntować się przeciwko rodzicom? – Nauczycielka jest

już teraz naprawdę denerwująca. Dlaczego nie pozwoli mi po prostu
przedstawić tego, co przygotowałam?

– Och – zająkuję się i czuję, że wszystkie oczy są zwrócone na mnie. Na

zewnątrz nadal błyskają bezdźwięcznie pioruny. Dźwięk grzmotu dochodzi
kilka sekund później.

– Co możesz powiedzieć lub zrobić? – Karen próbuje mi pomóc. Widzę,

że się stara. Pewnie też sądzi, że to krępujące, że tak stoję i trzęsę się jak
osika.

Myślę o Jonasie. Myślę o tacie. Dobrze, że mnie teraz nie widzi. Nie

byłby zadowolony.

– Można powiedzieć: „Pierdol się, tato” – mówię na głos.

Cała klasa się śmieje. Ella klaszcze. Alexander klepie mnie w plecy.

Wygłosiłam coś śmiesznego. Uśmiecham się i kontynuuję. Nagle
przypomniałam sobie, co miałam zreferować.

Po szkole nie idę na pływalnię. Sezon się skończył. Teraz biegam we

wtorki i czwartki. Biegnąc, mijam szereg żółtych willi, biegnę wzdłuż
ścieżki prowadzącej do zbiornika wodnego i dalej wokół hali sportowej.
Myślę o naszej prezentacji. Ostatecznie jednak wszystko dobrze się
skończyło. Nauczycielka nas pochwaliła.

Drużyna piłkarska Alexandra nadal trenuje. Grają do wakacji. Widzę

zawodników na boisku. Wstaję, kiedy kilku chłopców mnie zauważa. Mają
przerwę. Alexander siedzi z kolegami z drużyny przed bramką i słucha
trenera.

Wygląda na to, że Alexander też mnie dostrzega. Śledzi mnie

wzrokiem, a ja biegnę szybciej. Skręcam w kierunku sali i biegnę dalej do
lasu. Nie mogę się powstrzymać i się odwracam. Zdziwiona zwalniam, bo
widzę, że Alexander biegnie za mną.

– Cześć, Sofie! – krzyczy.

Zatrzymuję się i dyszę:

– Cześć.

background image

– Gdzie jest Ida? – pyta z uśmiechem.

– Sądzę, że w domu.

Przebieram nogami w miejscu. Niecierpliwię się. Nie chcę zmarznąć.

Trzeba się ciągle ruszać. To ważne ze względu na mięśnie.

– Myślałem, że biegacie razem – wyznaje Alexander i zaczyna truchtać

w tym samym kierunku co ja.

– Ida nie przepada za sportem – zdradzam. Biegniemy obok siebie.

– Okej.

Wygląda na to, że jest zaskoczony, że Ida nie trenuje. Gdyby tylko

wiedział, jaka jest leniwa. Musiał ją chyba widzieć na wuefie. Ida wzdycha,
jęczy i stęka, kiedy musimy przebiec dziesięć razy w koło sali.

– Dobrze nam dziś poszło z tą prezentacją – mówi Alexander.

– Też tak uważam – odpowiadam.

– Było zabawnie, kiedy powiedziałaś: „Pierdol się, tato” – roztrząsa

Alexander.

Chichoczę.

– Biegniesz przez cały las? – upewnia się Alexander.

– Tak – informuję i trochę przyspieszam.

Wiem, że Alexander z łatwością może biec w tym samym tempie co ja.

Jest napastnikiem, więc szybko biega.

– Do drogi są jeszcze dwa kilometry. Przebiegłam już trzy.

– Ile ci to zajęło? – docieka Alexander. On również przyspiesza.

Patrzę na zegarek.

– Mój czas, jak na razie, wynosi szesnaście minut – chwalę się,

koncentrując na tym, żeby nie dyszeć. – Zwykle zajmuje mi to dwadzieścia
osiem minut.

Alexander przyspiesza jeszcze bardziej, ale się nie poddaję. Nie jest w

stanie mnie wyprzedzić. Słyszę jego oddech. Widzę jego koszulkę, która
powiewa na wietrze, i zaczerwieniony koniec nosa, kiedy podnoszę wzrok i
szybko na niego zerkam.

Na prostej wzdłuż lasu sosnowego biegniemy w tym samym tempie. To

background image

znaczy ja biegnę, stawiając bardzo długie kroki. Prawie przelatuję nad
drogą wysypaną żwirem, wykonując długie skoki, ale ostatecznie muszę się
poddać. Zatrzymuję się zmachana i roześmiana. Kładę rękę na boku i
udaję, że mam kolkę.

– Nie nadążasz? – krzyczy Alexander, który jest przede mną.

Przyspieszam. Głośno się śmieję, bo nie mam już kompletnie siły. Gdy

docieramy do drogi, gdzie kończy się las, zatrzymujemy się zmęczeni.
Patrzę na zegarek.

– Dwadzieścia siedem – stwierdzam, siadając na przewróconym pniu.

– Przebiegam pięć kilometrów w mniej niż dwadzieścia – deklaruje

Alexander, opadając obok mnie.

– Nie wierzę – uśmiecham się. Moje czoło jest mokre od potu i

wycieram je wierzchem dłoni.

– Pokażę ci któregoś dnia – obiecuje Alexander.

Siedzimy chwilę i dyszymy, nic nie mówiąc. Chmury deszczowe wiszą

na horyzoncie, ale poza tym niebo znów jest całkiem błękitne.

– Co zrobić, żeby dziewczyna chciała cię pocałować? – pyta Alexander.

– Nie wiem – odpowiadam, spoglądając w ziemię. – Masz na myśli Idę?

– Tak, w ogóle się nie całujemy. Czy to normalne?

– Nie wiem – powtarzam. – Nigdy się jeszcze nie całowałam.

– Co? – Alexander jest zaskoczony. – Nigdy się nie całowałaś?

Potrząsam przecząco głową. Śmieję się. Fajnie jest to komuś

powiedzieć. Trochę jednak mi wstyd.

– A jak grałaś w prawdę, procenty i konsekwencję?

– Też nie, zawsze wybierałam prawdę lub procenty, nigdy

konsekwencję – wyznaję.

– Nawet w policzek? – nie dowierza Alexander.

– No, mama mnie całowała – odpowiadam.

– Ale ja mam na myśli chłopca.

Potrząsam przecząco głową. Alexander patrzy na mnie przymrużonymi

oczami.

background image

– Więc nie wiesz, jak to robić?

– Nie – szepczę i odwracam głowę.

– Ja się całowałem z wieloma dziewczynami – opowiada Alexander i

prostuje się. Kładzie nogę na nodze. – Ida i Ella, i Emilie, i Alberte z
równoległej klasy, i z jedną dziewczyną z Norwegii, kiedy byłem na
nartach.

– Nieźle, było ich całkiem sporo. – Naprawdę jestem pod wrażeniem.

– Jak tak dalej pójdzie, to stracę rachubę – chełpi się Alexander.

– Czy to jest trudne? – pytam nieśmiało, przydeptując liście leżące na

ziemi czubkiem buta.

– Nieee – ochoczo zapewnia Alexander. – Ale oczywiście trzeba się

tego nauczyć.

– Chciałabym się nauczyć – wzdycham. Trudno mi sobie wyobrazić, że

Ida nie chce się całować z Alexandrem.

– Dobrze jest się nauczyć, zanim zaczniesz z kimś chodzić – poucza

Alexander i kiwa głową. – Pokażę ci, jak to się robi.

Żołądek podchodzi mi do gardła.

– Teraz? – pytam przestraszona.

Alexander wstaje i rozprostowuje nogi.

– Nie, kiedy indziej. Teraz muszę iść do domu – oznajmia i odchodzi.

Kiedy wracam do domu, trzęsę się jak osika. Tata widzi, co się ze mną

dzieje, więc wyjaśniam, że to był wyczerpujący bieg. Kiwa głową z
zadowoleniem.

W nocy nie mogę spać. „Pokażę ci, jak to się robi” – słyszę w głowie

głos Alexandra i przewracam się z boku na bok przez całą noc, aż do
pierwszych odgłosów ptaków. Rano jestem śmiertelnie zmęczona.

To ostatni dzień w szkole i mamy zjeść śniadanie w klasie. Później

idziemy do pokoju nauczycielskiego się pożegnać. Po wakacjach
zaczniemy naukę w nowych klasach.

– Jak ja bez was wytrzymam przez sześć tygodni! – utyskuje Ella,

mocno mnie przytulając. Jedzie na całe lato do rodziny na Majorce. Z
reguły jest czarna po powrocie. W pierwszych klasach mówiła zawsze coś

background image

po hiszpańsku przez pierwsze dni w szkole po tak długim pobycie poza
Danią. Nie mam nic przeciwko przytulaniu się do Elli, ale czasami trwa to
trochę za długo. Robi mi się niedobrze i wydostaję się z jej uścisku.

– Nie wiem, co zrobię, jeżeli nie będziemy po wakacjach w tej samej

klasie – wzdycham.

Ella przytakuje. Siadamy na wygodnych sofach, a nauczyciele rozdają

torebki z cukierkami.

Alexander siedzi obok Idy i je jej cukierki. Trzyma dłoń w jej torbie z

cukierkami, podczas gdy ona cały czas nadaje mu coś na ucho.

Bez przerwy myślę o naszym wspólnym biegu. Nie rozumiem, jak to

możliwe, że Alexander, chłopak Idy, chce mnie nauczyć się całować.
Patrzę na niego nieustannie i niechcący gryzę się w język. Nagle on też na
mnie spogląda. Ale nic nie mówi, a ja pośpiesznie zwijam torebkę z
cukierkami i wkładam ją do torby. Zjadłam tylko jednego cukierka. Resztę
dostanie Jonas, kiedy wrócimy do domu.

Nie mogę się doczekać wakacji. Nie musimy nic robić. Rodzice nie

mają urlopu. Na szczęście Ida zostaje w domu, więc nie będę całkiem
sama. Alexander wybiera się do Francji na ostatni tydzień wakacji. On
również będzie w domu przez większość czasu.

Nie chcę żegnać się z moją nauczycielką. Mam nadzieję, że w

przyszłym roku szkolnym nie będzie zbyt dużo zmian. Jeszcze raz
przytulam Karen i Ellę. Ella płacze. Też się trochę rozklejam. Potem
wracam z Jonasem.

Kiedy wchodzimy do domu, mama odkurza. Ojciec jest na zebraniu i

wróci dziś znacznie później. Lubię wieczory bez taty.

Siedzę z mamą na kanapie z podwiniętymi nogami. Kiedy taty nie ma w

domu, można kłaść nogi na kanapie. Jonas opiera swoje długie nogi na
stoliku stojącym przy kanapie. Podskakuję, kiedy dostaję SMS-a. Wstaję i
odchodzę na bezpieczną odległość od mamy, bo widzę, że to wiadomość od
Alexandra.

Cześć, co robisz?

Nigdy wcześniej nie wysyłał mi takich pytań. Tylko takie głupie

wiadomości do wszystkich z klasy. Wbiegam do mojego pokoju.

Nic.

background image

Siadam i czekam, aż odpisze. Długo to trwa. Ale wreszcie pojawia się

nowa wiadomość. Ale nie od Alexandra, tylko od Elli.

Widzimy się w ósmej klasie, ślicznotki! Udanego lata. Buziaki od Elli,

która wkrótce będzie w basenie!

Wzdycham i przesyłam jej pozdrowienia. I dalej czekam, patrząc

niecierpliwie na ekran telefonu. Potrząsam aparatem, jakby to miało
pomóc. Tracę nadzieję, że Alexander odpisze, ale nagle przychodzi
wiadomość.

Możesz przyjść do mnie. Jestem sam w domu.

background image

Rozdział 6

Patrzę na telefon przez długą chwilę. Nie pojmuję, czy Alexander pyta, czy
chcę przyjść do niego do domu? Jest przecież chłopakiem Idy. Dlaczego
nie jest z nią?

Wstaję i sprawdzam jego numer na liście telefonów na komputerze.

Może to wcale nie Alexander, ale ktoś inny? Ale to jego numer. Jestem
stuprocentowo pewna i robi mi się ciepło w żołądku. Może to błąd, że
przysłał mi tę wiadomość? Może coś źle wcisnął. Być może przez pomyłkę
otrzymałam SMS-a, który był przeznaczony dla Sebastiana. Ściskam
telefon. Albo to była wiadomość dla Idy?

Podejmuję szybką decyzję i piszę:

A co z Idą? Pozdrowienia od Sofie.

Odpowiada natychmiast.

Nie może przyjść. Przyjdziesz?

Patrzę na zegarek. Jest wpół do ósmej. Zwykle nie wychodzę

wieczorem, chyba że mam spać u Idy lub u Elli, więc trochę się waham.
Zrzucam spodnie od dresu i wkładam spódnicę dżinsową. Zdejmuję gumkę
z włosów. Serce bije mi szybciej niż przed chwilą. Potem idę do mamy.
Zasnęła na kanapie. Śpi wyciągnięta, a jej nogi przykryte są kocem.
Telewizor jest włączony, chrząkam.

– Mamo! – odzywam się głośno.

Mama podskakuje i się budzi. Przez krótką chwilę wygląda na

przerażoną, jakby zobaczyła mojego ojca.

– Idę do Idy – mówię.

– Wróć najpóźniej o dziesiątej – nakazuje mama, sięgając po filiżankę

kawy stojącą na stoliku. – I zabierz telefon komórkowy. I pamiętaj o kasku!

Prowadzę rower przez ostatni kawałek drogi przed domem Alexandra.

Wkładam kask do koszyka i opieram rower o płot. Większość rodzin ma
żywopłoty wokół domów, ale dom Alexandra jest otoczony wysokim
płotem. Dzwonię do drzwi i czuję, jak coś mi drży w klatce piersiowej.

Nie mam makijażu. Nie mam żadnych kolorowych kosmetyków.

Kosmetyczka mamy leży głęboko w szufladzie w sypialni rodziców i tata

background image

na pewno by zauważył, gdybym tam grzebała. Tylko u Idy mogę
pomalować oczy.

– Cześć! – Alexander otwiera drzwi. Znika szybko w salonie, a ja stoję

dalej i kwitnę w przedpokoju, i nie wiem, czy mam zdjąć tenisówki.

Alexander słucha muzyki. Znam ten numer. Najnowszy hit duńskiej

grupy, której członkowie mieszkają w naszym mieście. Nazywają się
Fucking Frisk, a piosenkarz chodził wiele lat temu do naszej szkoły.
Widziałam ich teledysk. Stoją na szczycie wieżowca i rapują. Tata nie znosi
tego rodzaju muzyki. Uważa, że jest niebezpieczna i może zachęcać ludzi
do robienia złych rzeczy. A mnie się nawet podoba.

Nie zdejmuję butów i ostrożnie wchodzę do pokoju. Na podłodze leżą

sterty ubrań i gazet. Przeskakuję przez nie. Wychodzimy oboje do ogrodu.
Stoją tam dwa stare krzesła ogrodowe. Siadam na jednym z nich.

– Możemy się napić piwa, jeżeli masz ochotę – proponuje Alexander.

Ma na sobie tylko szorty i nic poza tym. Nie jest zimno. Lekka mgiełka

sprawia, że wieczorne niebo wydaje się czerwone. Powietrze stoi
nieruchomo.

Kręcę przecząco głową. Nie mam ochoty na piwo.

– Tata ma całą szopę piwa. Nie zorientuje się – kusi Alexander,

wracając z zieloną puszką, taką samą jak ta na imprezie u Elli. – Na
zdrowie! – mówi, otwierając puszkę.

– Gdzie są twoi rodzice? – pytam.

Na tarasie leżą dwa worki na śmieci. Zardzewiałe narzędzia ogrodowe

porozrzucano na trawie. Nowo zagospodarowany kwietnik wygląda, jak by
był tylko tylko częściowo skończony. Zawsze gapię się na bałagan. Nigdy
nie zrozumiem, dlaczego ludzie nie sprzątają. U nas w domu wciąż jest
porządek. Ja i Jonas mamy stałe obowiązki i nie zasnę, jeżeli mój pokój nie
zostanie uporządkowany. Wszystkie rzeczy muszą być na swoich
miejscach.

– Są na imprezie. Nie wrócą tak prędko. – Alexander podaje mi puszkę.

– Musisz spróbować – nalega, uśmiechając się.

Moje palce dotykają jego dłoni, kiedy podaje mi piwo. Upijam mały

łyk. Nie smakuje mi i pokazuję język. – Ble!

– Musisz to zrobić w ten sposób. – Alexander przykłada usta do puszki.

background image

Wypija połowę i oddaje mi puszkę. Potem zaczyna się kręcić wokół
własnej osi. Szybciej i szybciej. Nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
Alexander wygląda jak pies goniący własny ogon. Zatrzymuje się,
czerwony na twarzy i uśmiechnięty. Mruga do mnie i zaczyna biegać po
ogrodzie z rękami nad głową. Kopie piłkę leżącą na środku trawnika i
wbija ją do szopy tak, że rozlega się huk.

– I on wygrywa! – wrzeszczy Alexander. – FC Barcelona prowadzi

dzięki wspaniałej bramce Alexandra Jensena!

Stawiam piwo na stole w ogrodzie, klaszczę i się śmieję. Alexander

zwala się na krzesło obok mnie.

– Tak właśnie trzeba postępować, jeżeli chce się być pijanym.

Kiwam głową i próbuję przestać się śmiać.

– Czy jesteś teraz pijany? – pytam z zaciekawieniem.

Alexander szybko potrząsa głową z boku na bok.

– Trochę – przyznaje.

Siedzę na rękach. Przypominam sobie o Idzie. Nie wiem, czy powinnam

jej wyznać, że byłam w odwiedzinach u Alexandra. Może się zdenerwuje.
On jest jej chłopakiem, nie moim. Z drugiej strony ja i Alexander jesteśmy
tylko przyjaciółmi. Od czasu, kiedy chodzą ze sobą, jesteśmy dobrymi
przyjaciółmi. Mogę za to podziękować Idzie.

Szybko patrzę na zegarek. Jest już wpół do dziewiątej. Czas leci. Nie

mogę wrócić zbyt późno do domu. Postanawiam, że powiem Idzie, że tu
byłam. Mam tylko niewielkie wyrzuty sumienia, kiedy Alexander mówi
mi, że pocałował Idę tylko raz na tym przyjęciu, podczas którego stali się
parą.

– To na pewno nie ostatni raz – zapewniam. – W razie czego mogę

spróbować z nią porozmawiać.

Widzę siebie sięgającą po piwo stojące na stole. W puszce jest jeszcze

połowa zawartości. Potem przykładam puszkę do ust i opróżniam ją.
Trochę mnie gryzie w nosie i mam łzy w oczach.

– No, proszę, Sofie! – wykrzykuje Alexander z aprobatą.

Śmieję się i biegam po trawie, żeby to zadziałało. Czuję na sobie wzrok

Alexandra. Robię kilka fikołków na trawie. Jestem w tym całkiem niezła.

background image

Wiem, że ładnie się wtedy prezentuję. Potem siadam na krześle. Nic nie
czuję. Tylko bicie serca i pulsowanie w jednej skroni.

– Którego z chłopców z klasy chciałabyś pocałować? – pyta Alexander,

buja się na krześle, odpychając stopami.

– Nikogo – odpowiadam szybko, zakładając nogę na nogę. Nie mogę

przecież mu się zwierzyć, że jedynym chłopakiem, którego chciałabym
pocałować, jest on sam. Zacząłby się śmiać. I doniósł Idzie.

– A Sebastian?

– Też nie! – uśmiecham się, zakładając włosy za ucho.

– Szkoda – wzdycha Alexander, patrząc w niebo. Ja też patrzę.

Odchylam głowę do tyłu. Tam, gdzie nie ma chmur, niebo jest granatowe.
Można poczuć wszechświat. Niebo jest tak głębokie, że aż ssie mnie w
brzuchu.

– Poza tym nie chcę się z nikim całować, bo nie wiem, jak to się robi –

mówię to tak, jakbym rozmawiała z Idą lub z Ellą. Uśmiecham się.
Wszystko wydaje się takie naturalne. Naprawdę myślę, że Alexander staje
się moim przyjacielem. Nieważne, że jestem w nim zakochana.

– No, tak! – Alexander ustawia krzesło w normalnej pozycji. –

Obiecałem ci pokazać, jak się całować!

– No, tak… – Przygryzam wargę. Mam takie fajne uczucie w nogach.

Nie wiem, czy to nie przez piwo.

Alexander kieruje się do swojego pokoju. Idę za nim. Ma

pomarańczowe zasłony, przez co jest tam dziwna czerwona poświata.
Pokój nie jest tak zabałaganiony jak pozostała część domu. Obracam się
kilka razy wokół własnej osi. Mam zawroty głowy i trudno mi oddychać.

Alexander siada na łóżku z komputerem na kolanach. Wskazuje miejsce

obok siebie. Siadam na rękach. Klika w film z YouTube. Para stoi na
moście i się całuje. Widać ich z bliska. Kamera obraca się wokół nich i
widać przybliżenie. Ich języki stykają się ze sobą. Widziałam już wcześniej
ten film. Sebastian pokazywał go na przerwie w zeszłym miesiącu.

– Tak się całuje! – kwituje Alexander i wymachuje ręką.

– Okej. – Kiwam głową, udając, że nigdy wcześniej nie widziałam tego

filmu. Jestem trochę rozczarowana. Byłam przekonana, że mi pokaże, jak
to zrobić. Jak mogłam pomyśleć, że chce mnie pocałować?

background image

– Masz jeszcze piwo? – pytam i się odchylam. Chyba zwariowałam. Nie

smakuje mi piwo. Jestem także przeciwna piciu alkoholu.

– Oczywiście – oświadcza Alexander i jego twarz się rozjaśnia.

Wraca z dwiema puszkami. Pijemy, siedząc na łóżku.

Wypijam pierwsza. Czuję bąbelki w nosie i muszę się wysikać. Kiedy

wracam, Alexander nadal siedzi w tym samym miejscu.

– Musisz zobaczyć coś jeszcze – przekonuje.

– Co takiego? – zaciekawiam się. Siadam. Mam nadzieję, że nie będzie

mi pokazywał nic poza pocałunkiem. Tak właśnie robili inni chłopcy z
klasy, kiedy biegali z telefonami komórkowymi i raczyli dziewczyny
porno. To było ohydne i poszłyśmy wtedy do nauczycieli.

– Czy to coś o pocałunku? – dopytuję, kiedy Alexander szuka czegoś w

sieci.

– Wręcz przeciwnie – mówi Alexander, znajdując filmik, który został

umieszczony dzień wcześniej. – To ktoś, kogo znasz.

Nie musi mówić nic więcej. Widzę, że przed kamerą stoi Jonas. Film

został nakręcony w centrum handlowym. Pewnie za pomocą telefonu
komórkowego. Jest tłok. Wielu chłopców się przepycha. Nie znam ich
wszystkich. To jakaś bijatyka. Nie wiem, kto nagrywa, ale Jonas pozostaje
w centrum uwagi. To także on najbardziej się udziela. Jest strasznie
wściekły. Nie mogę na to patrzeć. Serce podskakuje mi do gardła. Siedzę
sztywna i patrzę, jak mój brat skacze po plecach jakiegoś chłopca i wbija
go w ziemię. W ogóle nie poznaję Jonasa, który okłada pięściami twarz
tego chłopca. Chłopiec krzyczy i płacze.

– Co to ma być? – pytam trzęsącym się głosem. Kręci mi się w głowie.

Nie wiem, czy jestem pijana, ale jestem oszołomiona i czuję, że zaraz się
rozpłaczę. Jonas dalej bije chłopca. Wreszcie odsuwam rękę Alexandra od
klawiatury i zatrzymuję film.

– Nie wiem, co to jest – odpowiada szybko Alexander. – Sebastian

wysłał mi ten link. To pięciu chłopaków z równoległej klasy, którzy
wczoraj narozrabiali w centrum handlowym.

Alexander przysuwa się do mnie. Gapię się w ekran nieruchomego

obrazu pięści Jonasa, kołyszącej się w powietrzu. Alexander obejmuje
mnie ramieniem. Nic nie robię. Pociągam nosem. Nie chcę płakać przy

background image

nim. Jest mi wstyd.

– To tylko bójka – pociesza mnie Alexander. – Jonas nieźle się bije.

Potrząsam przecząco głową. Alexander nic nie rozumie. Jeśli tata się

dowie, to nie wiem, co się stanie. W każdym razie będzie potwornie zły.
Zawsze nam klarował, jak ważne jest właściwe zachowanie. I że nie można
nikogo bić.

Alexander pochyla nagle głowę nad moją twarzą. Powoli zbliża się do

moich ust. Jestem przerażona, kiedy jego usta dotykają moich.

Są miękkie. Wstrzymuję oddech. Moje usta nieruchomieją. Zapominam

o Jonasie i o filmie. Alexander mnie całuje.

– No i już wiesz, jak to jest – mówi krótko i prostuje się. – Jak to jest się

całować – dodaje zadowolony.

Muzyka w salonie ucichła. Nie myślę. Mój mózg przestał działać i

zatrzymuje się, podczas gdy moje ciało jest bardziej aktywne niż
kiedykolwiek. Czuję, jakby tysiące mrówek maszerowało przez moje
naczynia krwionośne. Mam zawroty głowy i serce mi wali. Chcę coś
powiedzieć, ale nie mogę. Gapię się tylko na jego usta, które mnie właśnie
pocałowały.

– Chcesz spróbować jeszcze raz? – uśmiecha się Alexander.

Potakuję skinieniem głowy, jakimś cudem nadal mogę kiwać głową.

Pokój jest cały czerwony, jakbyśmy siedzieli w rozżarzonej, gorącej bańce.
Jego usta znów mnie dotykają. Tym razem jestem spokojna. Moje usta są
miękkie. Uchylam je, żeby mógł wsunąć do środka język. Popycha mnie i
kładę się. To tak, jakby jego łóżko było czarną, wsysającą nas dziurą, do
której oboje spadamy. Alexander leży częściowo na mnie. Jego naga klatka
piersiowa jest twarda, ale nie jest ciężki. Nie jestem w tej chwili Sofie.
Przynajmniej nie teraz, kiedy się całujemy. Jestem piórkiem, które wiruje w
powietrzu. Za każdym razem, kiedy zaczynam opadać ku ziemi, wznoszę
się dzięki pocałunkowi Alexandra. Jego oddech jest ciężki i parskający.

Przerywamy. Zamykam oczy, bo nie mogę na niego patrzeć. A teraz

łóżko zamienia się w karuzelę, która kręci się w kółko. Chwytam go za
kark. Jego broda wciska się w mój obojczyk. Jego dłoń skrada się pod moją
bluzkę. Wciągam brzuch. Wstrzymuję oddech. Jego palce wślizgują się
pod fiszbiny stanika. Najpierw dotyka jednej piersi, a potem drugiej. Całuję
go ponownie. Zasysam jego usta moimi. Serce wali mi tak mocno w

background image

głowie, że nie słyszę niczego innego. Potem on przesuwa rękę po moim
brzuchu, ale kiedy dociera do krawędzi dżinsu, odsuwam ją na bok. Nie
jestem pewna, czy mogę mu pozwolić włożyć rękę w majtki. Siadam
zdyszana. Moje policzki płoną.

– Będę ostrożny – zapewnia Alexander. Przewraca mnie na plecy i łapie

mnie za rękę. Uśmiecham się nieśmiało. Może znowu dotknąć moich
piersi. To było przyjemne. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, że są za małe.
Już się pochylam nad nim, kiedy zauważam radio z budzikiem na
komodzie obok łóżka. Czerwone cyfry świecą wyraźnie w ciemnym
pokoju.

Jest dwudziesta druga piętnaście.

Podskakuję i kręcę się wokół własnej osi.

– Cholera! – krzyczę i wybiegam na korytarz. Wkładam buty,

przeskakując z nogi na nogę. – Muszę iść do domu!

Alexander wyskakuje, kiedy otwieram drzwi wejściowe. Jego włosy są

potargane.

– Halo – mówi głupio, ale uprzejmie i łapie mnie za ramię. Potem

znowu się całujemy. Stoję i muszę się o niego oprzeć, żeby nie upaść.

– No więc nauczyłaś się całować – uśmiecha się, ściskając mnie

ponownie.

Nie mam czasu na zastanowienie. Muszę jak najszybciej wrócić do

domu. Tata oszaleje. Dlaczego się tak zagapiłam? Naciskam na pedały i
myślę o Idzie. Właśnie całowałam się z jej chłopakiem. Zjeżdżam z
ostatniej górki i dostrzegam mój kask nadal leżący w koszu. Zapomniałam
go włożyć. Moja głowa jest lekka i odnoszę wrażenie, że lepiej widzę.
Zapadł zmrok i jeżeli teraz uderzę głową o asfalt, to dlatego, że na to
zasłużyłam. Zawiodłam moją najlepszą przyjaciółkę. Piłam piwo.
Spóźniłam się.

background image

Rozdział 7

Napinam całe ciało, otwierając drzwi wejściowe. Przygotowuję się do
litanii, którą zaserwuje mi ojciec, a na którą sobie zasłużyłam. Ale nic się
nie dzieje. Stoję dłuższą chwilę w ciemnym przedpokoju i ściskam kask.
Rodzice są w salonie. Razem z Jonasem. Ojciec krzyczy, a mama płacze.
Idę pośpiesznie do łazienki umyć zęby. Nie mogę śmierdzieć piwem, więc
zjadam też pół tubki pasty do zębów i płuczę intensywnie usta.

Kiedy zakradam się do mojego pokoju, słyszę krzyczącego Jonasa.

Wchodzę pod kołdrę i zatykam uszy. Nie mogę znieść dochodzących
dźwięków. Wolałabym być z Alexandrem. Czuć jego rękę na moich
majtkach.

Po chwili zasypiam, a zaraz potem widzę ojca siedzącego na krawędzi

mojego łóżka. Odwracam się do niego i okrywam się szczelnie kołdrą. Nie
włączył światła, ale lampa uliczna okropnie oświela jego twarz. Przez
chwilę myślę, że jest wampirem, który przyszedł mnie zabić. Nadsłuchuję
głosów mamy i Jonasa, ale w domu jest cicho.

– Kiedy wróciłaś do domu? – pyta tata.

– O dziesiątej – odpiskuję. Przygryzam wargę.

Czuję dochodzący skądś zapach piwa i zastanawiam się, czy nie

oblałam się u Alexandra i tata zaraz też to poczuje.

Ojciec przesuwa rękę po moim czole. Jego palce są suche i twarde.

– Dobrze, że przynajmniej ktoś w tym domu potrafi się właściwie

zachowywać – mówi, wstając. Zamyka ostrożnie drzwi, a ja opadam na
poduszkę, słysząc, jak wali mi serce.

Nastepnego dnia długo śpię. Jest sobota, mama ma dyżur, a tata poszedł

pobiegać. Zazwyczaj zajmuje mu to niemal całe przedpołudnie. Trenuje do
maratonu i w każdy weekend pokonuje wiele kilometrów. Szukam komórki
i powoli przypominam sobie wczorajszy wieczór. To, że pocałowałam
Alexandra, wydaje się być snem. Takim, który zaczyna się cudownie, ale
powoli rozwija w koszmar. Jest wiadomość. To od Alexandra. Przekręcam
się w łóżku.

Ja też cię lubię.

background image

Uśmiecham się. Alexander myśli o mnie! Lubi mnie, cokolwiek to

oznacza. Ale zdradziłam Idę. To, co zrobiłam, jest niewybaczalne.
Prawdziwe przyjaciółki tak nie postępują. JA tak nie postępuję!

Ida się NIE dowie, prawda? – odpowiadam w pośpiechu.

Oczywiście, skarbie.

Uśmiecham się sama do siebie, leżąc niespokojnie w łóżku. Czytam w

nieskończoność obie wiadomości od Alexandra. Myślę o wczorajszych
pocałunkach.

Później dzwoni Ida. Jestem z ojcem w kuchni i jemy lunch. Jonasa nie

ma, a mama jest nadal w pracy. Siedzę skulona na krześle. Wyłączam
dźwięk w telefonie. Nie odbieram. Mam w tej chwili wrażenie, że Ida o
wszystkim już wie. Alexander pewnie jej jednak wszystko powiedział i
teraz ona dzwoni do mnie, żeby mi robić wyrzuty. Może jest jej tak bardzo
przykro, że płacze?

Ściskam telefon. Czytam ponownie wiadomości od Alexandra.

Oczywiście, skarbie.

Lubi mnie. Nie jesteśmy już tylko przyjaciółmi. Całowaliśmy się.

Siedzę skulona i nie wiem, czy śmiać się czy płakać. On mnie lubi!

– Czy zamierzasz dziś biegać? – pyta tata, smarując z pietyzmem chleb

pasztetem.

– Tak – odzywam się, nieobecna duchem. – Muszę zadzwonić do Idy.

Wchodzę do mojego pokoju. Muszę porozmawiać z Idą.

Ida nie odbiera od razu. Wygląda na to, że wie.

– Przepraszam, że wcześniej nie odebrałam – zaczynam.

Po drugiej stronie milczenie.

– Chciałam tylko zapytać, czy robisz coś dziś wieczorem – zagaja w

końcu Ida.

Jestem całkowicie zdezorientowana. Dlaczego ona chce się ze mną

spotkać, jeżeli wie, że całowałam się z jej chłopakiem?

– Coś się stało? – pytam i wstrzymuję oddech.

– Jestem po prostu wściekła – mamrocze Ida. Brzmi, jakby była bardzo

zdenerwowana. Na pewno wie!

background image

– Czy rozmawiałaś z Alexandrem? – dopytuję szeptem. – Przepraszam,

przepraszam…

– O czym ty mówisz? – dziwi się Ida.

Jej głos brzmi zupełnie obojętnie.

– Co powiedział Alexander? – Jestem bliska płaczu. Jeśli stracę Idę,

stracę także Ellę. Jestem tego pewna. Nigdy mi nie wybaczą.

– Nic – rzuca Ida. – Jeszcze z nim nie rozmawiałam, ale pomyślałam, że

moglibyśmy się we troje umówić na wieczór.

Na wieczór. Czyli nic nie wie.

– Oczywiście! – odpowiadam z ulgą. Alexander nic jej nie powiedział.

Wysyłam SMS-a do Alexandra.

Nigdy nie możesz powiedzieć Idzie. To był duży błąd z mojej strony. Jest

moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że to ją kochasz…

Odpowiada po półgodzinie:

Okej, chciałem cię tylko nauczyć się całować. Do zobaczenia dziś

wieczorem.

Spotykam Alexandra na drodze przed domem Idy. Jest w dobrym

nastroju. Puka w mój kask, tak że huczy mi w głowie. Potem dzwonimy do
drzwi Idy. Słyszę szczekającego psa. Otwiera nam mama Idy. Trzyma na
rękach małego czarnego psa.

– Opiekujemy się psem – uśmiecha się i zaprasza nas do środka. –

Nazywa się Lady.

Witam się uprzejmie również z psem i zdejmuję buty.

– Wzięłam ze sobą dwa filmy – mówię, kiedy dostrzegam Idę. Wygląda

świetnie w letniej sukience. Czuję się brzydka i mała w porównaniu z nią i
poprawiam włosy, które oklapły pod kaskiem.

– Może być – kwituje Ida, ściskając Alexandra.

W pokoju Idy jest bardzo gorąco. Zasłony są zasunięte. Jest przytulnie.

Siadam na krawędzi łóżka. Alexander z drugiej strony. Ida rzuca się
między nas, aż całe łóżko się kołysze. Patrzę na nią. To dziwne, że ja i
Alexander mamy przed nią tajemnicę. Wzdycham i opieram się na
poduszkach. Czuję zapach Alexandra i wciąż pamiętam smak jego ust

background image

podczas pocałunku. Myśl o zapachu piwa i gorącym oddechu Alexandra
powoduje u mnie dreszcze.

Ida bierze pilota i włącza film. Film zaczyna się, a Ida wkłada do ust

popcorn i od czasu do czasu też mnie częstuje. Nie mam ochoty na
popcorn. Kompletnie bym się przesoliła, gdybym jadła tyle przekąsek, co
Ida.

– Masz ochotę jutro pobiegać? – Alexander pyta Idę.

Powstrzymuję się, żeby nie zacząć chichotać. Szkoda mi Idy. Nie sądzę,

że zdaje sobie sprawę, jak głośno mlaszcze. Muszę jej o tym kiedyś
powiedzieć, kiedy będziemy same. Chłopcom może się to nie podobać.

Zerkam na Alexandra. Widzę, jak jego białe tenisówki kołyszą się w

górę i w dół.

– Oczywiście, że nie – odpowiada Ida, popychając go.

– Sofie chętnie pobiega – powiadamia Alexander, nabierając garść

popcornu. – Umówiliśmy się, że przebiegniemy pięć kilometrów na czas.

– Świetnie. Powodzenia – rzuca Ida, nie odrywając oczu od ekranu.

Potem wstaje. Przestrzeń między mną a Alexandrem robi się pusta. To tak,
jakby ciężar Idy, który nagle znikł, sprawił, że siedzimy nieco wyżej.
Patrzymy na siebie. Chce mi się śmiać, ponieważ trochę burczy mi w
żołądku. Uśmiecham się, wiedząc, że nie mam resztek popcornu między
zębami, bo nic nie zjadłam. Alexander sięga po miskę i zagląda do niej.
Miska jest pusta, a on robi zabawną zawiedzioną minę i teraz już nie mogę
powstrzymać się od śmiechu. Jednak szybko się opanowuję, gdy Ida wraca
z psem Lady.

– Bieganie dobrze by ci zrobiło – sugeruję, powstrzymując chichot.

Nie bardzo wiem, co wydaje mi się tak zabawne. Nie ma potrzeby

dokuczać jej bardziej, niż to już zrobiłam. Ale nie mogę się powstrzymać.

Nagle mam wrażenie, że ja i Alexander mamy coś wspólnego, coś

wyjątkowego. Pomijając fakt, że się całowaliśmy, nabijamy się również za
plecami Idy.

– Spokojnie, mam wakacje – syczy Ida i przesuwa się na kolanach w kąt

łóżka.

Alexander musi się przesunąć bliżej środka. I bliżej mnie. Gdzieś w

głębi cieszę się, że pokraczna Ida o niczym nie wie. Serce wali mi mocno i

background image

coraz szybciej. Teraz cieszę się, że nie całowali się od czasu imprezy u Elli.

– Nie wierzę, że Alexander przebiegnie ten dystans poniżej dwudziestu

minut – podpuszczam.

– Jasne, że przebiegnę – daje się wciągnąć Alexander i popycha mnie.

Ja też go popycham. Alexander wytrzeszcza oczy i nagle czuję, jak jego

palce wbijają mi się w talię. To boli i łaskocze jednocześnie. Nie mogę
powstrzymać się od wrzaśnięcia. Naciska na mnie niemal całym ciałem
tak, że nie mogę złapać powietrza.

– Przestań! – szepczę i wiję się pod nim. Siedzimy teraz przy ścianie i

oddychamy ciężko.

Ida siedzi w kącie i przytula psa. Mam straszne wyrzuty sumienia. Nie

rozumiem, że ona nie widzi po mnie, że całowałam się wczoraj z jej
chłopakiem.

Po powrocie do domu postanawiam o tym wszystkim zapomnieć.

Alexander i Ida są parą. Tak jest i tak właśnie być powinno. Możliwe, że on
mnie lubi, ale to nie to samo, co zakochanie.

Przez następne dni będę go unikać. Pójdę pobiegać z ojcem i będę

trenować na basenie.

– Naprawdę widać rezultaty – chwali mnie ojciec we wtorkowe

popołudnie, kiedy siedzę wyczerpana, z mokrymi włosami i jem jabłko w
pobliskiej stołówce. – Dobrze będzie przejść szkolenie na Lanzarote.

– Czy Jonas też pojedzie? – wyrzucam to z siebie razem z kawałkiem

jabłka, które właśnie jem. Kaszlę, pochylam się i spoglądam na tatę. Jonasa
nie było w domu przez ostatnie kilka dni. Mama powiedziała, że jest u
kolegi. Wiem, że rodzice dowiedzieli się, że bił się w centrum handlowym.

– To niemądre pytanie – stwierdza ojciec, sięgając po butelkę wody. –

Oczywiście, że pojedzie.

W niedzielę wieczorem dostaję wiadomość od Alexandra. Pyta, czy

mam ochotę pójść jutro na plażę. Kiedy zwlekam z odpowiedzią, po chwili
pisze:

Daj się namówić, kochanie.

Ale Ida idzie z nami.

Odpisałam drżącymi palcami. Tak naprawdę nie chcę, żeby poszła.

background image

Wolałbym pójść na plażę sama z Alexandrem. Dzwonię do Idy, ale nie
odbiera. Zastanawiam się, czy nie wysłać wiadomości, ale przecież może
po prostu oddzwonić. Gdyby zechciała uprzejmie zerknąć na swój telefon,
to zobaczyłaby, że dzwoniłam.

Umawiamy się o jedenastej przy mostku nad morzem. Jest gorąco.

Świeci słońce. Wkładam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach, a pod
spodem mam czarne bikini. Jadę na rowerze. Wzięłam ze sobą parasol,
który spoczywa teraz na kierownicy, gruby, waciany koc i torbę z
owocami. Alexander spóźnia się pół godziny. Już myślę, że może nie
przyjdzie. Siedzę na niewygodnym kamieniu i wpatruję się w wodę. Mam
obolałe ciało po ciężkich treningach.

– Hej! – krzyczy zadowolony Alexander, ściąga koszulkę i pędzi po

wielkich kamieniach w stronę wody.

– Chodź! – zaprasza i ochlapuje się wodą. – Będziemy się kąpać!

Powoli zdejmuję ubranie i wciągam brzuch. I próbuję dotrzeć do

Alexandra. Przy brzegu leży wiele kamieni, ale mniej więcej pięćdziesiąt
metrów dalej dno jest piaszczyste. Woda sięga mi do klatki piersiowej i
zanurzam się w wodzie po ramiona. Alexander opryskuje mnie, a ja
nurkuję do dna. Mimo że nie mam okularów do pływania, wyraźnie widzę
pod wodą nogi Alexandra. Podpływam do niego i przesuwam się ku niemu
po miękkim dnie. Dotykam jego łydki, a on usiłuje mnie kopnąć. Wszystko
dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Jest teraz również pod wodą. Jasne
włosy wiją się wokół jego twarzy. Nie jestem Sofie, ale syreną całującą
marynarza, który utonął. Wyciągam go na powierzchnię i nabieramy
powietrza nad lśniącą powierzchnią wody.

– Lubię cię – mówi Alexander i kładzie mi rękę na plecach tak, że moja

klatka piersiowa dotyka jego.

Chichoczę i całuję go. Zapominam o Idzie, o tacie, o Jonasie i o

Lanzarote. Zapominam, że powinnam być dobrą przyjaciółką, i wciskam
mój język między jego zęby. Nasze nogi są splecione pod wodą i czuję się,
jakbym była całkiem naga, ale to nie ma znaczenia. Dobrze się czuję.
Całuję się z Alexandrem. Kocham Alexandra. Jestem w nim zakochana od
dawna.

– Dziś wieczorem zerwę z Idą – zapowiada Alexander i uwalnia mnie z

uścisku.

background image

– Nie możesz tego zrobić! – Sztywnieję. To wszystko jest zarówno

strasznie tragiczne, jak i strasznie miłe.

Szczękam zębami i płynę w kierunku kamieni. Może to lepiej, by Ida

dowiedziała się o tym ode mnie, a nie od Alexandra. Pociągam nosem w
chłodnej, słonej wodzie. Zresztą nieważne, kto to powie. Byliśmy już ze
sobą dwa razy. W domu u niego w ubiegły piątek i teraz tu, w wodzie.

Patrzę na plażę. Ktoś nas mógł zobaczyć. Są tam też inni ludzie.

Kilkoro dzieci kąpie się przy brzegu i jest także kilka opalających się
rodzin. Tylko jedna osoba siedzi i patrzy na nas. Ciemnowłosy chłopiec.
Jego włosy dziwnie wyglądają i nie jestem pewna, czy nie jest to
przypadkiem dziewczynka. Jest ładny. Patrzy na mnie z zaciekawieniem,
kiedy wychodzę z wody. Wygląda, jakby pochodził gdzieś z południa.
Pewnie turysta z kempingu. Nie znam go. Nie powie nic Idzie.

Kładę się na kocu na brzuchu i wygrzewam na słońcu. Alexander

kładzie się na plecach i uśmiecha się, leżąc z zamkniętymi oczami.

– Przeżyje to – mówi, i wiem, że oboje nadal myślimy o Idzie. – I tak

nie chciała się całować.

– Pieprz się, Alexander – śmieję się i szczypię go, patrząc na

nieznajomego chłopca. Nagle drętwieję. I ściskając koc, zauważam, jak
pojawia się nagle Ida z kocami i ręcznikami. Ma na twarzy ogromne
okulary przeciwsłoneczne.

W pierwszej chwili jestem przekonana, że idzie w naszym kierunku.

Wstrzymuję oddech i pochylam głowę tak, żeby mnie nie zobaczyła.
Spoglądam na Alexandra i już mam go zapytać, czy rozmawiał z Idą. Może
zaprosił ją, nic mi o tym nie mówiąc? Nic z tego nie rozumiem. Właśnie
całowaliśmy się w wodzie.

Ale Alexander nadal leży z zamkniętymi oczami, a kiedy ponownie

patrzę w kierunku Idy, widzę, że idzie bezpośrednio do tego
ciemnowłosego chłopca. Są jakieś pięćdziesiąt metrów od nas. Przytulają
się i rozmawiają. Ida wymachuje ramionami, jak to ma w zwyczaju, kiedy
jest w dobrym humorze. Wygląda na to, że się znają. Leżę dłuższą chwilę,
opierając głowę na dłoniach i przyglądam się im. W pewnym momencie
chyba złapali się za ręce. Alexander ich nie widzi. Nie powiem mu, że Ida
też jest na plaży.

To bardzo dziwne, że Ida zadaje się z tym nieznajomym chłopcem.

background image

Powinnam być na nią zła, ale jakoś nie potrafię. Jeśli ona może flirtować z
turystą z kempingu, to ja chyba też mogę być na plaży z Alexandrem…

Zupełnie nic nie rozumiem. Ida jest moją najlepszą przyjaciółką, a ja nie

mam pojęcia, z kim jest na plaży. Być może nie jest dużo lepsza ode mnie.
Bardzo mnie ciekawi, o co tu chodzi, więc dzwonię do niej. Podnosi od
razu słuchawkę.

– Tu Sofie. Gdzie jesteś? – pytam i patrzę na błyszczący kamień.

– Och – mówi. – A ty gdzie jesteś?

– Jesteśmy na plaży – odpowiadam. Zamierzam wstać i pomachać do

niej, i wybadać, co, do cholery, robi z tym ciemnowłosym chłopakiem. –
Nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić, Alexander i ja.

Potem słyszę kliknięcie. Zerwała połączenie. Spoglądam w ich

kierunku. Ida pakuje się w pośpiechu. Zaraz potem znika. Potrząsam głową
i zastanawiam się, co się właśnie wydarzyło. Szalona ta Ida, myślę, i patrzę
ponownie na morze.

Mam ochotę popływać i spoglądam na Alexandra.

Wygląda na to, że Alexander śpi. Podnoszę się i wchodzę do wody. Jest

zimna. Zanurzam się w zimnej wodzie. Moje ciało jest gorące, a mięśnie są
bardzo naprężone. Nurkuję.

background image

OmKocha, nie kocha 1 - Ja i Aleksander

Sofie jest potajemnie zakochana w chłopcu z klasy Alexandrze, ale to jej
przyjaciółka, Ida, zaczyna z nim chodzić. Pewnego dnia Alexander
dowiaduje się, że Sofie jeszcze nigdy nie całowała się z żadnym chłopcem,
i nagle bardzo chce jej pokazać, jak to się robi…


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kocha, nie kocha 4 Ja i Christian Line Kyed Knudsen
Kocha, nie kocha 2 Ja i Marco Line Kyed Knudsen
Kocha, nie kocha 3 Ja i Jonas Line Kyed Knudsen
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus
70 KTO NIE KOCHA, NIE ŻYJE
Kocha nie kocha
Kocha, lubi, nie szanuje Jak nawiązać współpracę z psem i zyskać jego szacunek
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus
Taylor Janelle Nie potrafie przestac cie kocha
KochaŠ ciŕ nie przestanŕ
nikt na świecie nie kocha
Człowiek kocha albo nie kocha
DOBRA NOWINA DLA ŚWIADKÓW JEHOWY, KTÓRYCH KOCHA BÓG
jezus kocha ciebie dzis
KOCHA JAK, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY RAZEM
Kocha się raz(1)

więcej podobnych podstron