Kocha, nie kocha 3 Ja i Jonas Line Kyed Knudsen

background image

background image

Line Kyed Knudsen

Kocha, nie kocha 3 - Ja i Jonas

Saga

background image

Kocha, nie kocha 3 - Ja i Jonas

Przełożył

Tomasz Archutowski

Tytuł originału

Elsker, elsker ikke 3 - Mig og Jonas

Copyright © 2013, 2019 Line Kyed Knudsen i SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788711867822

1. Wydanie w formie e-booka, 2019

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku

własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autora.

SAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont

background image

Rozdział 1

Nie mogę uwierzyć, że dzisiaj jest ostatni dzień wakacji. Stoję trochę
zmarznięta na lotnisku przy odbiorze bagażu i czekam na moją walizkę. To
nie jest mój pierwszy raz, ale jest inaczej niż zawsze. Zawsze wracam z
dziką tęsknotą za mamą i tatą, ale nie w tym roku. To już nie jest dla mnie
problem, że nie widziałam ich przez całe wakacje, kiedy mieszkałam u
wujka i cioci na Majorce.

Walczę trochę z moją walizką i udaję się w stronę wyjścia. Natychmiast

zauważam moich rodziców. Stoją w pierwszym rzędzie w tłumie ludzi i
wymachują czerwono-białymi chorągiewkami. Czuję, jak ściska mi się
żołądek. Próbuję zaczerpnąć powietrza. Wstydzę się trochę za nich.
Szczególnie irytująca jest moja mama, która skacze i głośno piszczy, kiedy
się do nich zbliżam.

– Hej, Ella, mój skarbie! – Mama ściska mnie o wiele za mocno. Jej

głos jest piskliwy, kiedy się cieszy.

Zazwyczaj nie zamyka mi się buzia, kiedy po powrocie opowiadam im

o moich wrażeniach, ale nie tym razem. Dzisiaj milczę. Zdaję sobie sprawę
z tego, że właściwie w ogóle się za nimi nie stęskniłam. Sama nie wiem
dlaczego. Czuję jakieś dziwne kłucie w klatce piersiowej.

Stęskniłam się oczywiście za Idą i Sofie. Jutro jest czwartek i

zaczynamy naukę w ósmej klasie. Utworzono całkiem nowe klasy, więc
nawet nie wiem, czy będziemy chodziły do jednej. W dodatku z Sofie
zobaczę się dopiero za czternaście dni, bo dzisiaj wyjeżdża na Lanzarote.

– Sporo się wydarzyło, kiedy ciebie nie było – mówi tata, otwierając

samochód i wkładając moją walizkę do bagażnika.

– Tak? – pytam zaciekawiona.

Na moich opalonych policzkach czuję chłodny podmuch wiatru. Wieje,

a niebo jest zachmurzone. Typowa duńska pogoda latem, myślę i wsiadam
do auta. Tata odpala silnik.

– Przez najbliższa dwa tygodnie będzie u nas mieszkał Jonas – mówi,

wyjeżdżając z miejsca parkingowego.

– Masz na myśli brata Sofie? – pytam ze zdziwieniem. – Dlaczego?

background image

Dobrze wiem dlaczego. Moja mama jest nauczycielką, a tata

pedagogiem i dlatego od czasu do czasu mieszkają u nas dzieciaki z
problemami. Wygląda na to, że Jonas ma problemy. Myślę o Sofie.
Dostałam od niej SMS–a, tuż przed tym, jak wyłączyłam telefon na
lotnisku w Palmie: „Ella, kochana moja, będę za wami strasznie tęskniła.
Nie zapominajcie o mnie. Pozdrawiam was serdecznie, Sofie.”

Kiedy to przeczytałam, zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno

napisała Sofie. To przecież nie jest jej styl. Wyczuwałam w tej wiadomości
jakąś desperację. Sofie rzadko okazuje emocje. Nie pamiętam, kiedy na
przykład widziałam ją płaczącą. Przez moment zastanawiałam się nawet,
czy ktoś nie ukradł jej komórki i czy jakiś złodziej właśnie się pod nią nie
podszywał.

– Jonas będzie mieszkał w gabinecie. Jestem pewien, że będzie miło –

kontynuuje tata.

Nie widziałam Jonasa przez całe wakacje, a od jutra będziemy chodzili

do ósmej klasy. Mimo tego, że Jonas jest bratem bliźniakiem mojej
przyjaciółki, jakoś nie miałam okazji zbyt często z nim rozmawiać, ale
wiem, że ma problemy. Moja mama jest wychowawczynią klasy. Albo
raczej nią była, bo teraz będziemy przecież chodzić do nowych klas.

– Masz wątpliwości, czy będzie miło? – Mama patrzy na mnie pytająco,

ale nie odpowiadam.

– Ale czy on nie miał przypadkiem lecieć razem z Sofie na Lanzarote? –

pytam zamiast tego.

– Jonas nie leci – mówi mama i robi się poważna. – To dlatego Jonas

będzie mieszkał u nas, podczas ich nieobecności.

Jonas jest już w naszym mieszkaniu, kiedy wchodzimy do przedpokoju.

Czuję to. Dezodorant, który może być tylko jego, bo mój tata takiego nie
używa. Mama puka do drzwi gabinetu, który leży tuż obok mojego pokoju.
Sypialnia moich rodziców jest w drugiej części mieszkania.

– Jonas, wróciliśmy już – mówi mama i otwiera drzwi.

Nie mogę się powstrzymać przed zajrzeniem do środka. Na półkach

stoją książki mamy i jej teczki z materiałami szkolnymi, ale na biurku jest
pusto. Jonas siedzi na granatowej leżance z niebieską sportową kurtką
zwiniętą między nogami i komórką w ręce. Ledwo go poznaję. Ma bardzo
krótkie, ostrzyżone prawie na zero włosy.

background image

– Hej – mówi Jonas i wstaje.

Bardzo urósł. Jest teraz wyższy ode mnie.

– Część, Jonas – mówię, wchodząc do środka. Automatycznie się

uśmiecham. Prawie tak jak moja mama. – Co u ciebie? – pytam łamiącym
głosem, wymachując rękoma i nie wiedząc, jak mam się ustawić w
pomieszczeniu. Mam wrażenie, że zajmuję dużo miejsca.

– Spoko – odpowiada, po czym wskazuje na moje nagie ramiona. – Ale

się opaliłaś!

– Mhm – mówię, gapiąc się na jedno z ramion. – Majorka, no wiesz.

– Będzie ci się dobrze spało na tej kanapie, Jonas – trajkocze mama,

wyciągając pościel dla gości z szafy. – Jeżeli będziesz czegoś potrzebował,
to po prostu powiedz, dobrze?

Jonas znowu siada na kanapie. Pociera oczy, spoglądając przez okno.

Jest stąd wspaniały widok.

– Nie macie zawrotów głowy, mieszkając tutaj? – pyta.

Znowu na mnie patrzy. Ma niebieskie oczy, tak jak jego siostra. Zawsze

uważałam, że są tacy fajni. Jonas i Sofie. Takie typy, którzy nie dają sobie
w kaszę dmuchać. Oboje wiele lat uprawiali pływanie i naprawdę mają do
tego talent. Często zazdrościłam Sofie, bo jest świetna w sporcie. Kiedyś
grałam w piłkę ręczną i w nożną, ale musiałam przestać, bo miałam
problemy z kolanami. W zamian za to zaczęłam chodzić na grę na gitarze,
ale to było dla mnie trochę za trudne, więc teraz śpiewam tylko w chórze
razem z Idą.

Mama, śmiejąc się, głaszcze Jonasa po plecach.

– No tak, to dość nietypowe, kiedy się ma okrągłe ściany, ale nie

cierpimy na zawroty głowy.

Wprowadziliśmy się tu ostatniej zimy. To wyjątkowy dom, ale mnie i

moim rodzicom zawsze podobało się wszystko, co jest inne. Do tego cały
jeden koniec mieszkania mam dla siebie. To znaczy tak było do dzisiaj.
Teraz tużza ścianą będzie mieszkał Jonas.

– Naprawdę, czuj się jak u siebie w domu, Jonas – ciągnie mama. – To

znaczy mamy w naszej rodzinie pewne zasady…

– Tak, całe mnóstwo – mówię ironicznie i przewracam oczami.

background image

Prawda jest taka, że nie mamy zbyt wielu zasad. Nienawidzimy zasad.

Zamiast tego moi rodzice mają do mnie zaufanie. Oczywiście mam pewne
obowiązki. Na przykład raz w tygodniu przygotowuję posiłek i codziennie
po południu opróżniam zmywarkę. Rodzice uważają, że gdy się jest
rodziną, trzeba tworzyć zgraną drużynę.

– Wiem wszystko na temat zasad – mówi Jonas. Brzmi to dość gorzko.

Wiem, że jego ojciec potrafi być bardzo surowy. Doświadczyłam tego,

będąc u Sofie w domu. To samo mówi moja mama. Prawdę mówiąc, to
często opowiada o rodzicach moich koleżanek i kolegów, podczas gdy ja z
przerażeniem słucham tych historii i dziękuję za to, że mam taką mamę,
jaką mam.

– Może powinnyśmy dać teraz Jonasowi trochę spokoju – proponuje

mama i wyciąga mnie na korytarz.

Podoba mi się ten pomysł, bo nie bardzo wiem, co mam powiedzieć.

Bardzo się różnimy z Jonasem. Kiedy odwiedzałam Sofie, nasz kontakt
ograniczał się głównie do przelotnego „cześć”, a poza tym nie zdarzało się
to zbyt często, bo Sofie woli przebywać u mnie lub u Idy.

Wchodzę do siebie i zamykam drzwi, ale od razu staję na środku

własnego pokoju i nie mam odwagi się ruszyć. Zwykle chodzę po pokoju w
bieliźnie i swobodnie wychodzę do łazienki. Czasami śpiewam do muzyki,
którą puszczam z wieży lub telewizora, ale teraz boję się, że Jonas mnie
słyszy.

Siadam ostrożnie do biurka i wstrzymuję powietrze. Słyszę Jonasa w

gabinecie. Dźwięk zapinanego zamka przy jego kurtce sportowej przebija
się przez ścianę. Wyjmuję piórnik i w możliwie bezdźwięczny sposób
zaczynam temperować ołówki. Nagle w drzwiach staje Jonas. Podskakuję,
zaskoczona, i upuszczam ołówek.

– Twoja mama mówi, że jedzenie jest gotowe – mówi Jonas i śmieje się,

jakby uważał, że jestem zabawna. – Chyba powinienem był zapukać –
dodaje, schylając się, by podnieść mój ołówek.

– Uhm, nie szkodzi – odpowiadam pośpiesznie i wstaję. – U nas

wszystkie drzwi są otwarte.

Teraz brzmię jak mój tata. I oczywiście wolałabym, żeby zapukał. Pieką

mnie policzki. Pomyśleć, że mogłam akurat tańczyć po pokoju w bieliźnie,
tak jak to zazwyczaj robię.

background image

Jonas przytrzymuje drzwi, kiedy wychodzę, i już mam zachichotać, ale

zamiast tego gryzę się w rękę, schodząc do kuchni, która leży na drugim
końcu mieszkania.

Mama siedzi przy okrągłym stole i wymachuje jakąś kartką papieru.

– Oto twoja lista klasowa – mówi, uśmiechając się tajemniczo. Podaje

też kartkę Jonasowi. – A ta jest dla ciebie, Jonas.

Wyrywam jej kartkę z ręki i od razu oddycham z ulgą, kiedy widzę imię

Idy.

– Yes! Będę w tej samej klasie co Ida!

Siadam i czytam dalej. Nie mogę znaleźć na liście Sofii, ale widzę, że

Jonas będzie chodził do tej samej klasy.

Jonas nie zwraca uwagi na kartkę, tylko spogląda na zegar na ścianie.

– Za chwilę wylatują – mówi bez emocji.

Mama potakuje wyrozumiale.

– Żałujesz? – pyta.

Jonas kręci głową.

– W ogóle – mówi ze wzrokiem utkwionym w stół.

Mój tata podaje mu garnek z makaronem.

– Jeżeli chcesz, możemy o tym pogadać – proponuje. – I oczywiście,

jeżeli nie chcesz, to też w porządku.

Jonas milczy. Jego uszy są czerwone. Ostrożnie nakłada sobie dwie

łyżki świderków.

– Nie mam nic do powiedzenia – mamrocze.

– Nie ma sprawy – mówi tata.

Przy stole zapada cisza. Zwykle jest całkiem inaczej. Wciąż wpatruję

się w listę. Znajduję na niej dwie osoby, których nie kojarzę. Jedna to
dziewczyna o imieniu Johanne, druga to jakiś Marco. Muszą być nowi w
szkole.

– Jutro może być całkiem ciekawie – mówię po to, aby przerwać ciszę.

– No tak, będziecie chodzić do jednej klasy – mówi mama, odkładając

sztućce.

background image

– Alexander i Sebastian też będą w naszej klasie – mówię. Odkładam

kartkę i nakładam sobie jedzenie.

Jonas patrzy na mnie. Prostuję się i poprawiam moje kręcone włosy.

– A co z Sofie? – pytam, zerkając na mamę.

– Sofie będzie chodziła do innej klasy – odpowiada.

Zszokowana kręcę głową.

– Raczej nie będzie z tego zadowolona – mówię.

Od chwili, kiedy dowiedzieliśmy się, że nasze klasy zostaną podzielone

i utworzone na nowo i kiedy się okazało, że Sofie nie będzie chodziła do tej
samej klasy co ja i Ida, Sofie jest przerażona. Ale co się stało, to się nie
odstanie. Teraz będzie całkiem sama w innej klasie.

– Przed Sofie spore wyzwanie – mówi tata, jedząc z otwartymi ustami,

bo jedzenie jest gorące.

Jonas wygląda, jakby w ogóle nie słuchał, mimo że rozmawiamy o jego

siostrze bliźniaczce. Krótko potem dziękuje za posiłek i pomaga mojemu
tacie powkładać naczynia do zmywarki.

Wymykam się z powrotem do mojego pokoju, żeby zadzwonić do Idy.

Chcę ją zapytać, czy jutro po szkole wybrałaby się ze mną na plażę. Już
tęsknię za tymi bajecznymi plażami, które widziałam na Majorce.
Wzdycham i siadam na łóżku. Drzwi są zamknięte, ale boję się, że Jonas
może znowu wparować do mojego pokoju.

– Dlaczego szepczesz? – pyta Ida, po chwili rozmowy.

Kręcę głową i wzdycham. Nie mogę jej teraz tego wytłumaczyć.

background image

Rozdział 2

Następnego dnia rano Jonas jest w łazience, kiedy ja wymykam się z
pokoju. Mama pojechała już do szkoły, a tata zaczyna dzisiaj później. Na
korytarzu czuć zapach szamponu Jonasa. Jadąc rowerem, myślę o nim.
Nigdy jakoś specjalnie mi się nie podobał, ale teraz wydaje mi się całkiem
atrakcyjny. Mam wrażenie, że wciąż słyszę pluskanie wody w naszej
łazience. Wyobrażam sobie, jak Jonas wygląda bez ubrania, z wodą
spływającą po jego opalonym ciele. Potrząsam głową i próbuję nabrać
powietrze, aż o mało co nie wjeżdżam w grupkę chłopaków stojących na
chodniku przed centrum handlowym.

– Ej! – krzyczy za mną jeden z nich. Przyśpieszam.

Przed szkołą czekam na Idę, ale ona nie przychodzi. Stoję na placu

przed wejściem do za dwie ósma. W tym momencie widzę, jak Jonas
przejeżdża obok stojaków na rowery. Ostro hamuje i rozmawia z kilkoma z
chłopakami z innych klas. Kiedy chwilę później zbliżają się do wejścia,
patrzy na mnie w dziwny sposób. Z uśmieszkiem na ustach zmierza prosto
w moim kierunku, a kiedy mnie mija, lekko trąca mnie ramieniem.

– Oj, przepraszam, Ella – mówi sztucznie uprzejmym tonem i wbiega

przez drzwi do budynku.

Stoję i gapię się za nim. Nie jestem pewna, czy to było zabawne, że

mnie popchnął.

W końcu rezygnuję z czekania na Idę. Na pewno jak zwykle za późno

wstała, więc wchodzę do szkoły sama.

Kiedy mijam pokój nauczycielski, wychodzi z niego moja mama razem

z jakąś grubą kobietą, wysoką dziewczyną z długimi, ciemnymi włosami i
chłopakiem z postawioną blond fryzurą i gitarą na plecach. Ciemnowłosa
dziewczyna macha do grubej kobiety, która znika na końcu korytarza, idąc
drobnymi krokami i równocześnie lekko podskakując.

– Cześć, Ella – mówi mama i uśmiecha się zdyszana. Widzę, że jest

zestresowana, więc sama próbuję być tak spokojna, jak to możliwe.

Mama odwraca się do chłopaka.

– To moja córka Ella, którą będziesz uczył na zastępstwie.

background image

– Na zastępstwie? – pytam.

– Tak, Christian będzie przez dwa tygodnie zastępował waszego

nauczyciela języka duńskiego – mówi mama. – Pan Henning jest na
zwolnieniu z powodu problemów w kręgosłupem.

– Już możecie się zacząć bać – uśmiecha się Christian i puszcza oczko.

Jest całkiem młody. Jestem pewna, że spodoba się Idzie, mimo że jest
nauczycielem.

– Dzień dobry – witam się grzecznie. Widziałam go wcześniej na jakimś

filmiku na YouTube. Wydaje mi się, że gra w jakimś zespole.

– A to jest Johanne. Ona też będzie chodziła z wami do ósmej b – mówi

mama, przedstawiając dziewczynę z ciemnymi włosami.

– Czy ty przypadkiem nie grasz w zespole? – Johanne zwraca się do

Christiana. Przez cały czas patrzy tylko na niego.

Christian potakuje. Ja też kiwam głową, bo przypomniało mi się już, jak

ten zespół się nazywa. Fucking Frisk. Zaraz zacznę się śmiać. Jednocześnie
obserwuję z zaciekawieniem tę nową dziewczynę. Musi być nieźle
zdenerwowana. Na pewno nikogo nie zna.

– Chodźmy, pokieruję cię – mówię, uśmiechając się do niej, i odciągam

ją w stronę klasy.

Johanne też się uśmiecha.

– Ale jesteś opalona – mówi z podziwem. – Chyba gdzieś wyjeżdżałaś?

Kiwam głową i opowiadam jej o Majorce, kiedy idziemy korytarzem.

Nasz nauczyciel jest tuż za nami. Kiedy wchodzi do klasy, sporo osób go
rozpoznaje.

– Pan Henning jest w szpitalu z powodu problemów w kręgosłupem –

mówi Christian i zapisuje swoje imię na tablicy razem z uśmieszkiem. – Od
tej pory będziecie mieć ze mną do czynienia, biedna ósma b.

Śmiejemy się. Do klasy wchodzi Ida. Wygląda na zmieszaną i zaspaną.

– O rany! – wykrzykuje zdumiona, kiedy jej wzrok pada na Christiana.

– Ty jesteś przecież z Fucking Frisk!

Cała klasa śmieje się jeszcze głośniej, podczas gdy Ida siada obok mnie

i Johanne. Jedyną osobą, która się nie śmieje, jest Jonas. Siedzi rozparty z
założonymi rękoma i gapi się przez okno.

background image

Przerwę spędzamy razem z Johanne, która przez cały czas zasypuje nas

pytaniami o najróżniejsze rzeczy i podziwia nasze ubrania. Szczególnie
podobają jej się moje włosy.

– Oddałabym wszystko za takie loki! – mówi z zachwytem, ostrożnie

dotykając moich włosów.

– Zamienimy się? – pytam i głaszczę ją po włosach. – Ja wolałabym

mieć proste.

– Chcesz iść z nami na plażę? – pyta ją Ida, po czym zerka na mnie.

Johanne przytakuje i tuż po szkole jedziemy do niej do domu, żeby

mogła zabrać swój strój kąpielowy. Jej mieszkanie jest na osiedlu
wieżowców, gdzie mieszka dużo starszych ludzi. Razem z Idą zostajemy na
klatce, podczas gdy Jonanne idzie do mieszkania. Od ścian odchodzi farba i
śmierdzi dymem papierosowym.

– Johanne jest bardzo fajna – mówię ostrożnie do Idy. W ogóle nie

przeszkadza mi, że przez cały dzień jest z nami. To chyba normalne.
Przecież nie zna nikogo innego.

– Mhm – pośpiesznie odpowiada Ida i otwiera drzwi, żebyśmy mogły

zaczerpnąć świeżego powietrza.

Johanne wraca z torbą. Głośno się śmieje i wymachuje włosami, ale jej

głos dziwnie drży.

– Jesteście takie miłe – mówi cienkim głosem.

Po drodze na plażę mijamy Marca, nowego chłopaka z klasy. Prowadzi

na smyczy psa. Mówił mi, że jego rodzice pochodzą z Włoch, ale że
urodził się w Danii.

– Cześć, Ida – woła Marco i puszcza do niej oczko, kiedy ona przemyka

obok niego na rowerze.

Ida milknie, a na jej twarzy pojawia się pąsowy rumieniec. Nigdy

przedtem nie widziałam jej takiej.

– O co tu chodzi? – pytam, zerkając na nią, ale ja już dobrze wiem, co

jest grane. On jej się podoba. To po niej widać.

Ida kręci głową, chichocząc, i zmusza nas, żebyśmy jechały dalej.

Dopiero, kiedy leżymy na plaży, zaczyna opowiadać. Woda jest błękitna i
spokojna. Wygląda, jakby Johanne trochę się uspokoiła. Małe fale odbijają

background image

się od gładkich kamieni.

– Znam już Marca – mówi Ida, zdejmując sukienkę. – I całowałam się z

nim!

– What?! – pytam, zszokowana. Z drugiej strony to takie typowe dla

Idy, że nagle wyskakuje z czymś takim. Zawsze była pełna niespodzianek.

– Ale czy on właśnie nie zaczął chodzić do tej szkoły dopiero dzisiaj,

tak jak ja? – Johanne stoi niepewnie tuż obok różowego koca Idy, jakby nie
bardzo miała ochotę się rozebrać.

– Poza tym Ida chodzi z Alexandrem z naszej klasy – wyjaśniam,

wygładzając koc, i uśmiecham się uspakajająco do Johanne.

– Nie, już nie chodzę – pośpiesznie odpowiada Ida i wyjmuje z torby

plażowej parę wielkich okularów słonecznych.

– What?! – powtarzam.

– To długa historia – mówi Ida i odgania osę. – Wiesz, właściwie to

przez większość lata nie miałyśmy ze sobą kontaktu.

– No co ty powiesz – mówię z wyrzutem i udaję trochę obrażoną, ale

szczerze mówiąc, to nie dziwię się jej, że o niczym mi nie opowiedziała, bo
na Majorce nie byłam zbyt często online na komputerze mojej kuzynki.
Wciąż mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Uważam, że to bardzo
ważne, żeby zawsze być dla swoich przyjaciółek, kiedy cię potrzebują.

– I w międzyczasie całowałaś się z Marco – pyta ostrożnie Johanne.

Ida głęboko nabiera powietrza i zaczyna opowiadać o swoich

wakacjach.

Uśmiecham się z przekąsem i nie bardzo wiem, czy jej wierzyć. Ida ma

niestety tendencję do zmyślania i koloryzowania. Jej opowieści brzmią
trochę za dobrze. Tak jak wtedy, kiedy wszyscy jej uwierzyli, że ma
superbogatego ojca w Dubaju.

– Ten Marco jest naprawdę przystojny – stwierdzam, żeby cokolwiek

powiedzieć.

– On był mój, ale zrobiłam z siebie idiotkę! – mówi Ida, wymachując

dramatycznie rękoma. – Ale wiem, że to było z mojej strony świństwo, że
zdradziłam Alexandra!

– Ale przecież ty tylko podążałaś za głosem serca – pociesza ją szybko

background image

Johanne, wyciągając swój strój do opalania.

– Ale Sofie o niczym nie wie – mówi bezradnie Ida. – I chyba to nie jest

dobry pomysł, żeby jej opowiedzieć o tym, że całowałam się z Marco w
tym samym czasie, kiedy chodziłam z Alexandrem. Ida patrzy na mnie z
ukosa. – Sofie jest trochę… Jakby to powiedzieć…?

– Zasadnicza – wtrącam, poprawiając bikini. – Sofie byłaby na pewno

zła za Alexandra.

– No pewnie, rozumiem to doskonale – mówi Johanne, kiwając głową.

– Oczywiście, że szczerość jest ważna.

– Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że Sofie podkochuje się w

Alexanadrze, ale nie chce się do tego przyznać – mówi Ida.

Kiwam głową. Wspominam siódmą klasę. Pamiętam te wszystkie

sytuacje, kiedy Sofie siedziała i wpatrywała się w Alexandra, ale
oczywiście ani Ida, ani ja nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. To byłoby podłe
wobec Sofie.

Kładę się na piasku i patrzę w niebo. Niebieski kolor sprawia, że

zaczynam myśleć o oczach Jonasa. Nie wiem dlaczego.

– Myślę, że powinnyśmy pozwolić Sofie, by opowiedziała nam o

swoich uczuciach wtedy, kiedy będzie gotowa – mówię, lekko wzdychając.
– Wydaje mi się, że nie jest łatwo być Sofie.

Opowiadam o tym, że Jonas nie chciał pojechać na Lanzarote z powodu

swojego surowego ojca. Słyszę sama siebie, kiedy to mówię. Brzmię
dokładnie jak moja mama.

Potem odwracam się na bok i patrzę na Johanne. Rozmowa o kimś,

kogo się nigdy nie spotkało, musi na pewno być nudna.

– A ty, Johanne? – pytam. – Podoba ci się ktoś?

Mam wrażenie, że Johanne nagle trochę się wystraszyła. Patrzy na mnie

jakby podejrzliwie.

– Nie – odpowiada sztywno.

– I nie było też nikogo takiego w twojej poprzedniej klasie? – pyta Ida.

– W ogóle! – Johanne zrywa się z koca i ściąga z siebie bluzkę i szorty.

– Idę się wykąpać – mówi cienkim głosem i biegnie do wody, zasłaniając
się rękoma.

background image

Kiedy dobiega do brzegu i odwraca się na naszym kierunku, zauważam,

że wciąga brzuch. Tak jakby sądziła, że jest gruba, ale wcale nie jest, więc
wygląda to dosyć zabawnie, zupełnie jakby w połowie pękała pod
wpływem długiego wdechu. Sprawia wrażenie, jakby czuła się bardzo
niekomfortowo przez to, że ma na sobie bikini.

Ida również zauważa dziwny sposób, w jaki porusza się Johanne, i

zaczyna chichotać. Uciszam ją. Nie powinniśmy się śmiać z Johanne.
Trzeba być wobec innych takim, jakim chcielibyśmy, aby inni byli wobec
nas. A Ida sama często narzeka na swoje ciało. Albo uważa, że jest za
gruba, albo że za wysoka. Ewentualnie, że wiszą jej piersi.

Nagle w niedalekiej odległości od nas słychać jakiś gwar. Grupa głośno

zachowujących się chłopaków pędem wpada do wody, w której rzucają się
na siebie i krzyczą. Natychmiast rozpoznaję Jonasa, ale pozostałych nie
znam. Kilku z nich to imigranci, pozostali są Duńczykami, ale wszyscy
mają tak samo krótko ostrzyżone włosy jak Jonas. Wygląda to tak, jakby
się umówili, że będą wyglądali podobnie.

– To przecież Jonas! – krzyczę zaskoczona.

Ida wstaje, bierze się pod boki i patrzy na nich.

– Nie czujesz się dziwnie, że mieszka u ciebie brat Sofie? – pyta.

Johanne z pluskiem wychodzi pośpiesznie z wody i zarzuca na siebie

ręcznik. Potem gorączkowo szuka innego ręcznika, którym owija włosy.

– Bardzo dziwnie – odpowiadam, kiwając głową.

– Jonas chyba jest z ludźmi ze szkoły Højmarkssolen – zauważa Ida,

pokazując w stronę chłopaków.

– Tak! – mówi zdyszana Johanne. – Lepiej trzymać się od nich z daleka.

Często robią zadymy w centrum. – Johanne wspominała wcześniej, że w
zeszłym roku chodziła do Højmarksskolen. – Nie chciałabym ich spotkać
wieczorem na ulicy – dodaje i kręci głową.

– Ale Jonas jest przecież bardzo miły – mówię.

Patrzę na niego. Krzyczy i z całej siły przewraca jakiegoś chłopaka do

wody. Potem śmieją się i oblewają się nawzajem wodą.

Zastanawiam się, czy Jonas był u nas w domu po ręcznik i żeby założyć

kąpielówki. Wpatruję się w wodę. Nie patrzę na chłopaków. Może zakładał
kąpielówki na środku gabinetu? Gdybym była w domu, mogłabym akurat

background image

wejść do jego pokoju. To by dopiero było!

background image

Rozdział 3

Przez resztę dnia nie rozmawiam zbyt wiele z Jonasem. Mam wrażenie, że
w szkole całkowicie mnie ignoruje, a do domu wraca tylko po to, żeby się
wyspać. Zdarzały się wieczory, kiedy się nawet nie widzieliśmy. Leżę w
łóżku i gapię się w sufit, kiedy słyszę, że właśnie wszedł do przedpokoju.
Słyszę dźwięk drzwi wejściowych, które ktoś ostrożnie zamyka, i moją
mamę albo tatę, jak przez chwilę rozmawia z nim ściszonym głosem.
Chwilę potem słychać, jak Jonas z trzaskiem zamyka drzwi do łazienki, i
myślę o tym, jak myje zęby i sika. Zasłaniam usta dłonią i chichoczę.

W piątki jest impreza szkolna dla wszystkich nowych klas ósmych. Do

powrotu Sofie zostało pięć dni. Szkoda, że nie będzie jej na imprezie. Nasz
nauczyciel na zastępstwie będzie występował ze swoim zespołem. Sofie na
pewno by się podobało.

Johanne również nie może ukryć swojego podekscytowania. Jesteśmy w

domu u Idy, gdzie przygotowujemy się do imprezy.

– Ale fajnie, że zagra Fucking Frisk! – cieszy się Ida, zakładając

czerwone buty na obcasie. – Już nie mogę się doczekać, kiedy usłyszę ich
na żywo! Oni są świetni! – popiskuje i zaczyna dreptać dookoła na swoich
wysokich obcasach.

Robię Johanne makijaż.

– Pasuje ci brązowy cień, bo masz zielone oczy – mówię, nakładając

gęsty tusz na jej rzęsy.

Prawdę mówiąc, to Johanne odrobinę mnie drażni, ale nie mogę dać jej

tego odczuć, bo ważne, żeby czuła się akceptowana w nowej klasie.

– Wyglądasz najlepiej ze wszystkich dziewczyn – wykrzykuje Johanne,

patrząc na Idę. – To znaczy ty też, Ella, obie wyglądacie super!

Potakuję, wstając. I tak jest przez cały czas z Johanne. Bez przerwy

prawi nam komplementy. Zaczynam się z tym czuć trochę dziwnie. Mam
wrażenie, że nie jest to całkiem szczere.

– Jesteś bardzo miła – mówi głośno Ida i przytula ją.

Chwilę potem Johanne głośno wzdycha. Nagle robi się poważna.

– Nie macie pojęcia, jak bardzo doceniam to, że tak pozytywnie mnie

background image

przyjęłyście – wypowiada te słowa niemal uroczyście i naprawdę muszę się
pilnować, żebym nie zrobiła jakiejś miny do Idy.

Wygląda jednak na to, że Ida nie myśli teraz o niczym innym, jak tylko

o Marcu i imprezie, bo znowu zaczyna się ściskać z Sofie.

– Hej, to przecież zupełnie naturalna rzecz, że ludzie się ze sobą

zaprzyjaźniają. Przed tobą jeszcze spotkanie z Sofie, na pewno się
polubicie. Niedługo wraca do domu.

Po chwili Ida podnosi palec do góry i jeszcze raz przegląda się w

lustrze.

– Sądzicie, że powinnam robić pierwszy krok wobec Marca czy raczej

powinnam zaczekać na ruch z jego strony?

Razem z Johanne odpowiadamy prawie równocześnie.

– Zaczekać – mówię.

– Zrobić pierwszy krok! – mówi Johanne.

– Najwyraźniej się nie zgadzacie – śmieje się Ida.

– Powinnaś po prostu być szczera i podążać za głosem serca – mówi

Johanne.

Właśnie skończyłam robić jej makijaż. Stoi na środku pokoju i wygląda

jak Bambi na lodzie. Nie chce założyć butów na wysokim obcasie, bo i tak
jest już bardzo wysoka. Przy niej czuję się niska. Gdyby tu była Sofie, to
ona byłaby najniższa.

Szkolną aulę wypełniły już ósme klasy. Siedzimy przy długich stołach i
zaczynamy jeść pizzę. W międzyczasie Fucking Frisk wnosi na scenę swój
sprzęt. Johanne powiedziała, że uwielbia śpiewać i że sama napisała kilka
kawałków. Potrafi grać na gitarze i na pianinie, a jej wielkim marzeniem
jest, żeby kiedyś zostać wokalistką. Nic więc dziwnego, że cały czas
odwraca głowę w kierunku sceny. Christian, nasz nauczyciel na
zastępstwie, macha do niej. Jest gitarzystą w zespole. W pewnym
momencie podchodzi do Johanne i kładzie jej rękę na ramieniu.

– Wiedziałyście o tym, że Johanne zaśpiewa dzisiaj wieczorem? –

uśmiecha się. Johanne oblewa się rumieńcem.

– Wow, Johanne! – klaszcze Ida z entuzjazmem.

background image

– Nie, nie wiedziałyśmy – mówię dobitnie, obserwując Johanne.

Tak niewiele o niej wiemy, myślę. Nie jestem pewna, czy Sofie się z nią

zaprzyjaźni, kiedy wróci do domu z Lanzarote.

– O rany – mówi Johanne, patrząc na nas zawstydzona. – Nie miałam

odwagi wam o tym powiedzieć, byłam tak zdenerwowana!

– W porządku – mówi Ida i obejmuje ją.

Jonas siedzi w drugim końcu auli. Z jakiegoś powodu nawiązujemy ze

sobą kontakt wzrokowy za każdym razem, kiedy tylko spojrzę w tamtą
stronę. To trochę dziwne.

Choć za wiele ze sobą nie rozmawiamy, to i tak mam wrażenie, jakby

coś nas łączyło, bo razem mieszkamy. Za pięć dni wraca z Lanzarote jego
rodzina.

Kręcę z politowaniem głową i odwracam wzrok, kiedy Jonas pokazuje

mi środkowy palec. Chyba tylko dla wygłupu, bo przecież nie ma powodu,
żeby być na mnie złym. Znowu na niego zerkam i nagle odnoszę wrażenie,
że jest na mnie wściekły. Jego szczęki są napięte, a kości palców białe.

Piję łyk napoju i wylewam sobie trochę na brodę, więc Ida pokazuje na

mnie i zaczyna się śmiać. Jonas też to zauważa i kręci pobłażliwie głową.
Teraz moja kolej, żeby pokazać mu środkowy palec. Chwilę potem
wpatruję się w blat stołu i postanawiam, że już więcej NIE będę patrzyła w
tamtą stronę. Mimo tego trudno nie zauważyć, że Jonas zaczyna rzucać
resztkami pizzy. Śmieje się i krzyczy, a po chwili wszyscy chłopcy biorą
udział w obrzydliwej walce na jedzenie, aż muszą interweniować
nauczyciele.

– Ale oni są obleśni! – piszczy Ida, chowając się przed kawałkiem

peperoni.

Wstaję. Skończyliśmy jeść. Mamy przesunąć stoły na bok, aby zrobić

miejsce do tańca.

Kiedy zespół zaczyna grać, widzę, że na placu przed szkołą w półmroku

stoi grupa chłopaków i obserwuje okna auli. Rozpoznaję niektórych z nich.
To oni ostatnio kąpali się z Jonasem. Muszą być z Højmarksskolen. Wiem,
że nauczyciele nie chcą, żeby uczniowie z innych szkół wałęsali się po
naszej szkole, zwłaszcza kiedy jest impreza, ponieważ wcześniej
dochodziło do różnych nieprzyjemnych sytuacji. Szybkim krokiem idę do

background image

mojej mamy, która stoi przy barze z napojami.

– Mamy gości z Højmarksskolen! – mówię zdyszana i wskazuję na

okna.

Reakcja mamy jest natychmiastowa. Znajduje pozostałych nauczycieli.

Krótko potem w oknach automatycznie pojawiają się zaciemniające
zasłony, a grupa nauczycieli udaje się na plac szkolny. Mimo że nie lubię
awantur, to jednak ta sytuacja bardzo mnie zainteresowała. Szukam Jonasa.
Stoi w kącie i pisze SMS–a.

Zaczęła grać muzyka. Z głośników ryczy Fucking Frisk. Wszyscy

zebrali się przed sceną. Ida i Johanne już tańczą. W pewnym momencie
Jonas podniósł wzrok znad telefonu. O cholera, myślę. Nasze oczy znowu
się spotykają. Ta sytuacja zaczyna się robić niezręczna. Próbuję odwrócić
wzrok, ale zamiast tego zaczynam iść w jego kierunku. Nie potrafię
wyjaśnić, skąd to się bierze, ale odczuwam dziwny ścisk w żołądku. Muszę
zadać mu pytanie.

– Czy to ty zaprosiłeś tych z Højmarksskolen? – krzyczę, bo muzyka

jest bardzo głośna. Mimo to Jonas mnie nie słyszy. Muszę się zbliżyć do
jego ucha.

– Na zewnątrz stoi kilku chłopaków z Højmarksskolen – krzyczę

głośniej i przez przypadek dotykam górną wargą koniuszka jego ucha.
Wystraszona, pośpiesznie cofam głowę, jakbym się oparzyła.

– Byłeś z nimi na plaży! – krzyczę po chwili, ponieważ Jonas się nie

odzywa.

Uśmiecha się. Opiera się o ścianę i wskazuje na swoje ucho. Znowu

muszę się przysunąć bliżej.

– Højmarksskolen! – wrzeszczę. – Stoją przed szkołą!

Jonas kiwa głową, wciąż się uśmiechając, i udaje, jakby nie był

zainteresowany tym, co mówię.

Trącam go zmieszana, ale nie mogę przestać się uśmiechać. Po chwili

znowu nachylam się w jego stronę. Moje usta znajdują się bardzo blisko
jego ucha. Tym razem mnie nie palą, ale mocno wali mi serce.

– Johanne mówi, że jedyne na czym im zależy, to robienie awantur,

więc nie rozumiem, dlaczego się z nimi trzymasz.

Nagle spojrzenie Jonasa robi się pochmurne. Nerwowo zaciska szczękę.

background image

– Nic nie rozumiesz – mówi ostro.

– Czego nie rozumiem? – pytam, przechylając głowę.

Jonas patrzy na moje włosy i delikatnie pociąga za jeden z moich

loków.

– Zajmij się swoimi sprawami.

– Okej… – mówię zaskoczona, cofając się o krok.

Nie rozumiem, dlaczego nagle jest taki zły. Przecież jeszcze przed

chwilą się uśmiechał. Próbuję się do niego miło uśmiechnąć. Nie chcę,
żeby się na mnie złościł.

Jonas odchodzi w stronę baru. Zostawia mnie samą. Chciałabym z nim

porozmawiać, ale nie mam odwagi. Przestępuję z nogi na nogę. Jonas
dostaje od mojej mamy napój gazowany. Rozmawiają ze sobą. Oczywiście
nie słyszę treści ich rozmowy, ale on pochyla się w jej kierunku, a mama
stoi z przechyloną głową, tak jak to zazwyczaj robi, kiedy kogoś pociesza
albo udziela dobrej rady. Odwracam się w kierunku sceny, bo przestała
grać muzyka.

– Johanne chciałaby zaśpiewać jeden kawałek! – Christian mówi do

mikrofonu spokojnym głosem i wszyscy milkną.

Podbiega do mnie Ida.

– Johanne została zaproszona na scenę! – szepcze podekscytowana i

bierze mnie za rękę. – Niesamowite, co?

Chwilę potem słychać wstęp do jednej z ballad Fucking Frisk. Przez

całe lato ten kawałek leciał w radiu. Ida i ja znamy jego tekst na pamięć.
Johanne, jak słychać, też. Mam gęsią skórkę, kiedy zaczyna śpiewać.

– O rany, ale ona jest świetna! – szepcze Ida, ściskając mi rękę.

Podchodzi do nas nowy chłopak z klasy, Marco. Czarne włosy ma

ciasno zaczesane w kok, a jego biała koszula jest zapięta do połowy torsu.
Ida milknie. Puszcza moją rękę i sięga po rękę Marca. Wygląda to
wszystko bardzo romantycznie. Zaczynam chichotać, kiedy trzymając się
za ręce, idą pod scenę i zaczynają tańczyć.

Rozglądam się za Jonasem, nie mogę go namierzyć. Johanne kończy

śpiewać i wszyscy klaszczą. Po zejściu ze sceny, Johanne zostaje otoczona
przez ludzi z klasy, które chcą jej coś powiedzieć lub ją uścisnąć.

background image

Wychodzę na korytarz. Idę do toalety. Słychać dudnienie muzyki, kiedy

zespół znów zaczyna grać. Mama stoi przed głównym wejściem razem z
kilkoma nauczycielami. Kiedy mnie zauważa, podchodzi do mnie i mnie
obejmuje.

– Rozmawiamy właśnie, że Johanne świetnie się zintegrowała z nową

klasą.

– Tak, ona jest naprawdę bardzo miła – odpowiadam i nagle zdaję sobie

sprawę, że moje słowa brzmią za grzecznie. I nudno.

– Szczególnie, kiedy się pomyśli o tym, przez co przeszła – ciągnie

mama, kiwając poważnie głową w stronę pozostałych nauczycieli.

Patrzę na nich z zaskoczeniem.

– O co chodzi? – pytam głupio. – Przez co przeszła Johanne?

– Nie mówiła wam o niczym? – mama zamrugała lekko powiekami.

– Czy chodzi o Højmarksskolen? – pytam, starając się stworzyć

wrażenie, jakby Johanne oczywiście wszystko nam o sobie opowiedziała.

– Tak, w poprzedniej szkole padła ofiarą naprawdę agresywnego

prześladowania.

Potakuję sztywno, udając, że wiem o wszystkim. Mimo tego, że znam

Johanne dopiero od niedawna, to jednak poczułam ukłucie w sercu.
Dlaczego nic nam nie powiedziała? Przecież tak bardzo się starałyśmy,
żeby poczuła się wśród nas dobrze…

Stojąc w łazience, patrzę na siebie w lustrze. Przez ścianę słychać

dudniący bas. Na czole pojawiają mi się kropelki potu, a moje włosy kręcą
się jeszcze mocniej, jak zawsze, kiedy jest mi gorąco. Wyglądam, jakbym
miała na głowie afro. Zgarniam wszystko w kok i wyciągam kosmyk, który
okręcam wokół, tak aby włosy się trzymały. Myślę o Johanne. Powinno
być mi przykro, że znęcano się nad nią w poprzedniej szkole, ale zamiast
tego czuję podenerwowanie. Chciałabym porozmawiać o tym z Idą, ale ona
w tej chwili ma tylko jedno w głowie – Marca.

Wzdycham i wracam do sali. Johanne zabawia się z Sebastianem.

Alexander stoi przy barze. Uderzam go delikatnie w plecy, kiedy
przechodzę obok niego. Odwraca się. Ma czerwone oczy i czuć od niego
lekki zapach piwa, ale udaję, że nie zwróciłam na to uwagi. Jest mi
obojętne, że niektórzy z chłopaków piją piwo. Nigdy nie przyszłoby mi do

background image

głowy, żeby powiedzieć o tym mojej mamie, a tata również uważa, że to
całkowicie naturalne, że w naszym wieku robimy rzeczy, których się nam
zakazuje. Osobiście nie znoszę piwa. Raz wypiłam też u Idy trochę wina,
ale dla mnie smakowało ono po prostu jak kwaśny sikacz.

– Cholera, jak ja za nią tęsknię! – krzyczy mi do ucha Alexander, a

kropelki jego śliny lądują na moim policzku.

– Za kim? – odkrzykuję. – Za Idą?

Alexander kręci głową.

– Nie! – prawie wrzeszczy. Następnie rozgląda się dookoła, żeby

upewnić się, że nikt nas nie słyszy.

– Obiecaj, że nikomu nie powiesz – prosi.

– Obiecuję – uśmiecham się uspokajająco.

– Sofie – mówi Alexander i wzdycha ciężko.

– What?! – odpowiadam zaskoczona, ciesząc się w duchu ze szczęścia

przyjaciółki.

– Ukrywamy to, że chodzimy ze sobą, żeby nie zranić Idy – mówi

Aleksander dumnym i zarazem poważnym tonem.

– What? – powtarzam, otwierając szeroko oczy.

Szkoda, że Sofie nie mi o tym nie wspomniała. Czuję w żołądku

ukłucie. Dlaczego nic nie powiedziała? Pewnie, że byłam na Majorce przez
całe wakacje, ale mogła przecież mi wysłać SMS–a albo zadzwonić.

Zauważam w kącie sali Idę i Marca. Siedzą na stole i się całują.

Wskazuję na nich.

– Chyba już nie musicie się ukrywać – mówię. – Ida kocha się w Marcu.

Alexander z uśmiechem kiwa głową, po czym podskakując, znika na

parkiecie.

Opieram się o bar. Johanne wciąż tańczy z Sebastianem. Sebastian nią

wywija, podczas gdy ona śmieje się, odchylając głowę do tyłu.

Czuję się strasznie sama. Nagle ktoś pociąga mnie lekko za kok. To

Jonas. Uśmiecha się w dziwny sposób. Mam wrażenie, że wciąż jest na
mnie zły.

– Nic nie rozumiesz – mówi, idąc w stronę drzwi.

background image

Ruszam za nim. Jonas działa mi na nerwy, ale jednocześnie jest taki

przystojny. Ma szeroki kark. Koszulka opina jego ramiona. Dochodzimy do
korytarza.

– Czego nie rozumiem, Jonas? – pytam, próbując brzmieć, jakbym

miała mnóstwo cierpliwości.

Próbuję też nie patrzeć na jego ramiona, kiedy składa ręce na piersi.

Kręci głową na moje słowa, jakbym powiedziała coś niedorzecznego.

– Spadam – mówi, odwraca się na pięcie i znika w ciemnościach. Mam

ochotę za nim pobiec, ale nie robię tego.

Mam wrócić z mamą do domu. Nalegała na to, więc siedzę grzecznie na

krześle, podczas gdy nauczyciele i zespół kończą się pakować. Ida, Marco,
Johanne i Sebastian wyszli. Razem, pod rękę. Nie mogę się już doczekać
jutra, kiedy będę mogła posłuchać o tym, co się działo. Może jedni i drudzy
zaczęli ze sobą chodzić.

Wzdycham, ściskając kurtkę. A więc Sofie chodzi już z Alexandrem…

Nie miałam o tym pojęcia. W dziwny sposób cała się usztywniam. Czy
będę jedyną dziewczyną w ósmej klasie, która nie ma chłopaka?

Kiedy wracam do domu, Jonasa jeszcze nie ma.

– No i co? – pytam rodziców, wymachując ręką w kierunku otwartych

drzwi pustego gabinetu. – Co zamierzacie w związku z tym zrobić?

Tata zagląda przez drzwi do pokoju.

– Dajmy chłopakowi szansę. Na pewno przyjdzie.

Mam ochotę powiedzieć, że na pewno spędza czas z bandą z

Højmarksskolen, ale nie chcę go wydać. To sprawa Jonasa. Niech sam z
sobie z tym radzi. Nie mój problem.

Nie mogę zasnąć. Leżę w łóżku i nasłuchuję za nim. Już prawie

zasypiam, kiedy nagle słyszę pukanie do drzwi. Zrywam się na nogi i
otwieram.

– To ty, Jonas? – pytam zaspana. Muszę okropnie wyglądać z włosami

sterczącymi na wszystkie strony i w starych, rozciągniętych spodniach od
piżamy.

Jonas patrzy na mnie przerażony. Kładzie mi na ustach palec i wskazuje

w kierunku drugiego końca mieszkania, gdzie śpią moi rodzice.

background image

– Gdzie byłeś? – szepczę.

Jonas pachnie świeżym powietrzem. Wdycham je. To tak, jakby za

moment miała się zacząć wiosna. Nagle przychodzi mi na myśl, że cieszę
się z zimowych ciemności, blasku świeczek i oddechu na mrozie.

Jonas wciąga mnie do gabinetu, w którym śpi. Czuję, jak przewraca mi

się żołądek, kiedy zamyka za nami drzwi. Stoimy w ciemności. W świetle
latarni ulicznej wiedzę tylko jego sylwetkę.

– Jak myślisz, czy twoi rodzice będą wściekli? – szepcze.

– Ja bym była, gdybyś wrócił do domu o… – patrzę niepewnie na

radiobudzik stojący na nocnym stoliku obok kanapy – …o wpół do drugiej!

Jonas ściąga koszulkę i buty, a następnie siada na kanapie. Próbuje

wyciągnąć telefon.

– Z kim byłeś? – pytam.

– Maniakalnie kontrolująca Ella – mówi Jonas. Choć nie widzę jego

twarzy, jestem pewna, że się uśmiecha. – Jesteś moją matką czy co?

Chichoczę cicho, siadając na krawędzi kanapy. Dzieli nas jakiś metr

odległości.

– Nie, pewnie, że nie – mówię, starając się być miła. – Chciałabym po

prostu wiedzieć!

– W takim razie w porządku – mówi Jonas, naśladując mój głos. – Ale

obiecaj mi, że nic nie powiesz swoim rodzicom.

– Jasne – mówię.

Jest coś przyjemnego w tym, że siedzimy w ciemności i rozmawiamy ze

sobą. Nagle mam wrażenie, jakbyśmy lepiej się znali. Jakbyśmy mieli się
ze sobą zaprzyjaźnić.

– Gdzie, w takim razie byłeś? – pytam z niecierpliwością.

– Broniłem centrum – mówi Jonas, jakby to było całkowicie naturalne.

Jakby właśnie skończył odrabiać lekcje u kolegi.

– What? – mówię chyba już dzisiaj setny raz.

– Chodzi o to, że paru chłopaków z Løgstrupskolen myśli, że po prostu

mogą sobie tak przyjść i nas prowokować – tłumaczy, przesuwając dłońmi
po swoich krótko ostrzyżonych włosach. – Więc po prostu kilku chłopaków

background image

z miasta postanowiło im dać nauczkę.

Kiwam głową, próbując zrozumieć. Park Løgstruparken leży tuż przy

granicy z sąsiadującą miejscowością, w pobliżu Højmarksskolen, gdzie
pracował mój tata. Miejsce to nie cieszy się dobrą opinią. Wielu rodziców
przeniosło stamtąd swoje dzieci do innych szkół.

– Próbujemy tę sytuację rozwiązać w pokojowo – ciągnie Jonas – ale te

ciołki chcą się bić. Aż się o to proszą.

– Ciołki – chichoczę.

– Tak, tak ich nazywamy. To pieprzone dupki – Jonas wypowiada te

słowa z całkowitym spokojem, ale moje serca mimo wszystko zaczyna
niespokojnie bić.

– Ale centrum nie należy przecież tylko do was – mówię po chwili.

– Należy. Mają się po prostu trzymać z daleka.

Kręcę głową.

– Nic nie rozumiem – mówię z rezygnacją.

– No właśnie, to przecież sam ci to mówiłem – Jonas przysuwa się do

mnie i bierze mnie lekko pod brodę, jakbym była małą dziewczynką, a on
dorosłym mężczyzną. – Nic nie rozumiesz!

Właśnie mam zaprotestować, kiedy nagle rozlega się pukanie do drzwi.

Podskakuję i otwieram.

– Jonas właśnie wrócił – mówię szybko cienkim głosem.

Czuję jak krew pulsuje mi w szyi, kiedy zauważam na twarzy mamy

pionową zmarszczkę między brwiami. Akurat TA zmarszczka pojawia się
bardzo rzadko.

– Siedzicie tutaj po ciemku? – mówi mama zdziwiona i zapala światło.

Nic więcej nie mówię. Czuję się zawstydzona, mimo że nie mam

powodu.

– Ella? – pyta mama.

– Ella chciała mnie tylko ostrzec, że czeka mnie z waszej strony

awantura – Jonas wstaje. – Jest mi naprawdę przykro, że tak późno
wracam. – Spuszcza głowę. – Naprawdę! Po prostu naprawdę musiałem
porozmawiać z jednym z moich znajomych… – Jonas robi prawie oczy

background image

szczeniaczka.

– No, ale co się stało? – pyta mama z przekrzywioną głową.

Jonas wyciąga z kieszeni swoją komórkę. Przyciska kilka razy i podaje

jej mojej mamie.

– Proszę – mówi cicho. – To dostałem wczoraj od ojca.

– Z Lanzarote? – pyta mama, czytając. Kilka razy wzdycha. Wygląda

jakby miała się za chwilę rozpłakać. – Jonas… – mówi i obejmuje go
mocno. – Rozumiem, że może być ci przykro.

Łapię wzrok Jonasa ponad ramieniem mojej mamy. Uśmiecha się do

mnie ciemnymi oczami.

– Chcesz to przeczytać? – pyta, kiedy nie ma już w pokoju mojej mamy,

po czym wciska mi do ręki swój telefon.

– Hmm, nie, niekoniecznie – mamroczę, ale i tak czytam wiadomość od

jego taty.

„Drogi Jonasie, żałuj, że cię tu nie ma. Tracisz naprawdę wiele

wspaniałych chwil, które mógłbyś spędzić razem z rodziną. Nadal
twierdzimy, że podjąłeś złą decyzję, nie jadąc z nami. Rozczarowałeś nas.
Twoja mama jest bardzo nieszczęśliwa z twojego powodu, ale wierzymy,
że przemyślałeś swoje postępowanie i że po naszym powrocie do domu
będziemy mogli wszystko sobie wyjaśnić. Wciąż jestem gotowy ci
przebaczyć. Ściskam cię. Tata.”

– Mój ojciec to pieprzony dupek – szepcze Jonas. – Nienawidzę mojej

rodziny!

Kiwam głową. Jestem zszokowana. Czuję kłucie w żołądku.

Kiedy leżę w łóżku, nagle mam ochotę krzyknąć do Jonasa przez

ścianę, że cieszymy się, że jest w naszej rodzinie i że w ogóle nie jesteśmy
nim rozczarowani.

background image

Rozdział 4

Następnego dnia tata jest bardzo zdenerwowany. Siedzi przy komputerze z
filiżanką kawy i kręci głową.

– Centrum zostało zdewastowane! – mówi, siorbiąc kawę w taki sposób,

że przy okazji ją rozlewa. – Policja mówi, że to były jakieś porachunki
między bandami!

Patrzę wystraszona na Jonasa. Przecież on był wczoraj w centrum, żeby

przegonić chłopaków ze szkoły Løgstrup.

Jonas sprawia wrażenie, jakby go to nie dotyczyło. Wpatruje się po

prostu w swoje płatki kukurydziane.

Ciężko mi w to uwierzyć. Czy Jonas też demolował centrum? Patrzę na

niego przenikliwie. W końcu spojrzał na mnie. Tym samym błagalnym
wzrokiem, którym wczoraj patrzył w nocy na moją mamę. Kręci lekko
głową, jakby dawał mi znak, że mam nic nie mówić. Wstrzymuję oddech.
Nie jestem skarżypytą.

Następnie tata zaczyna mówić coś o kolacji, a ja biorę głęboki oddech,

bawiąc się cukierniczką.

– Ella – mówi mama. – Może Jonas pomógłby ci w poniedziałek?

Patrzę na nią zmieszana. Nie myślę o niczym innym, jak o Jonasie,

zdemolowanym centrum i o ciołkach, z którymi walczyli. To wszystko jest
chore.

Mama podchodzi do Jonasa i kładzie rękę na jego ramieniu.

– Poniedziałek to dzień, kiedy Ella przygotowuje jedzenie – wyjaśnia. –

Uważam, że powinieneś jej pomóc.

– Jasne – mówi Jonas i wstaje. Żegna się grzecznie, po czym znika za

drzwiami.

Nie widzę go przez resztę dnia. Leżę już w łóżku, kiedy wraca do domu.

W niedzielę bez słowa zjada śniadanie i znowu wraca późno do domu, a w
poniedziałek rano wychodzę z domu przed nim. Spóźnia się do szkoły pół
godziny i siada na swoim krześle w ostatniej ławce.

Ida i Johanne ekscytują się piątkową imprezą.

background image

– Chodzimy ze sobą, ja i Marco – mówi Ida bardzo poważnie. –

Spędziliśmy ze sobą cały weekend.

– Ja całowałam się z Sebastianem – mówi cicho przejęta Johanne,

wachlując się rękoma, jakby był upał. – Ale nie jestem pewna, czy on mi
się podoba!

Uśmiecham się, z zainteresowaniem wypytując o szczegóły, tak jak to

robią dobre przyjaciółki, ale czuję się, jakby ktoś opakował mi głowę watą.
Wszystkie dźwięki dochodzą do mnie, jakby były dziwnie przytłumione.
Dopiero kiedy odwracam głowę w stronę Jonasa, nagle wszystko brzmi
doskonale wyraźnie. Próbuję się do niego uśmiechnąć. Przez cały czas. Ale
on nie reaguje. Tylko siedzi i nieobecnym wzrokiem gapi się przez okno.
Mam ochotę podejść do niego i nim potrząsnąć. Mam ochotę zapytać go,
czy naprawdę uważa, że zdemolowanie centrum tylko po to, żeby nie
przychodziły tam ciołki, jest w porządku.

Po południu jestem w kuchni. Przez duże okna wpadają ciepłe

promienie słońca. Dzisiaj to ja robię obiad. Mama kupiła produkty na
burgery, które mam przygotować razem z Jonasem. Pewnie zapomniał o
naszej umowie.

W domu jest tata. Wchodzi do kuchni.

– Mmm, cóż za wspaniałe burgery! – żartuje i nastawia wodę na kawę.

– Jonas miał mi przecież pomóc – stwierdzam, wypakowując mięso.

– Na pewno przyjdzie – mówi tata.

– Nie sądzę – mamroczę pod nosem. W tonie mojego głosu słychać

rozczarowanie.

Bo chyba jestem rozczarowana. Byłoby miło, gdyby tu był.

– Wydaje mi się, że zapomniał, że dzisiaj gotujemy – mówię, stawiając

tackę z wołowiną na stole kuchennym.

– Być może – mówi tata i nalewa sobie kawy. – Ale nie stawiajmy mu

zbyt wysokich wymagań, dobrze?

– Dlaczego? – pytam.

Tata wzdycha.

– Od Jonasa zawsze bardzo dużo wymagano – mówi, trzymając

filiżankę kawy w ręku. – Wydaje mi się, że on potrzebuje odpoczynku.

background image

Dlatego mógłby pomóc w przygotowaniu jedzenia, myślę, podczas gdy

tata znika w pokoju, w którym stoi jego komputer.

Stoję i lekko wzdycham. W końcu zabieram się do pracy. Może to

lepiej, że go tutaj nie ma. Chyba łatwiej jest gotować samej. Nastawiam w
salonie muzykę, tak jak zazwyczaj to robię, i myślę o Sofie. Niedługo
wraca do domu. Zastanawiam się, czy powinnam jej powiedzieć coś o
Jonasie. Na przykład to, że to taki typ, który rozbija szyby w oknach i
bierze udział w bójkach z bandami z innymi szkół. Nagle uświadamiam
sobie, że kiedy wrócą z Lanzarote, Jonas przeprowadzi się z powrotem do
domu. Na myśl o tym przeszywa mnie dziwny chłód. Szczerze mówiąc,
zaczynam się przyzwyczajać do tego, że śpi tuż obok, za ścianą.

Wtem słyszę, że otwierają się drzwi w przedpokoju, i odczuwam

dziwną radość, kiedy po chwili Jonas zjawia się w kuchni. Wygląda na
zgrzanego, jakby właśnie bardzo szybko jechał na rowerze.

– Jednak przyszedłeś! – wykrzykuję.

– Tak, przepraszam za spóźnienie – mówi, odkręcając kran.

– Nie ma sprawy – uśmiecham się, wciskając rękę w kawałek mielonej

wołowiny.

Jonas szoruje ręce mydłem. Robi to długo i dokładnie.

– Co mam robić? – pyta.

– Uhm, surówkę – odpowiadam, wskazując warzywa.

– Wolałbym zająć się kotletami.

– Okej – mówię.

Mam wrażenie, że na mnie patrzy, ale nie widzę tego, bo mój wzrok

utkwiony jest w stół kuchenny. Naprawdę się cieszę, że przyszedł. To
uczucie mnie zaskakuje. Jestem trochę skrępowana tym ciepłem, które
przepływa przez moje ciało.

Myję ręce i staję obok niego. Próbuję sobie dać radę z sałatą.

Jonas rzuca kawałek mięsa na stół i ugniata je dłonią.

– Ja mu dam! – mówi groźnie i śmieje się.

Ja też się śmieję. Po prostu nie mogę przestać.

– Cholera, ale ode mnie dostanie! – Jonas uderza kilka razy mięso

background image

pięścią.

Zaśmiewam się, odchylając głowę w tył. Bo wygląda to naprawdę

zabawnie. Jonas naparza mięso, a ja zanoszę się od śmiechu. Nie mogę
przestać. Chyba jeszcze nigdy nie miałam takiej głupawki. Zanosząc się od
śmiechu, ściągam folię z sałaty. W końcu Jonas przestaje okładać mięso i
zaczyna je formować w płaskie kotlety. Pomału przestajemy się śmiać. W
zasadzie całkiem się uspokajamy. Rwę sałatę na drobne kawałki. Jonas
modeluje burgery.

Chwilę potem przysuwa się do mnie.

– Mogłabyś mi pomóc? – pyta, wyciągając w moją stronę ramiona. –

Podwiniesz mi rękawy?

Patrzę na ramiona Jonasa. Nieudolnie zaczynam wywijać rękaw jego

bluzy. Niezdarnymi ruchami udaje mi się odrobinę go podciągnąć.

– Jeszcze trochę, aż nad łokieć – mówi Jonas.

Stoi bardzo blisko mnie. Czuję jego oddech. Sama przestaję oddychać.

Czuję też ciepło jego ciała. To ciepło ogarnia mnie niczym para
wydobywająca się z piekarnika. Zaczynają mnie parzyć w policzki. Nie
potrafię na niego spojrzeć.

– Czy to takie trudne? – pyta i się śmieje.

– Trochę – chichoczę i mam wrażenie, że znowu dostanę ataku śmiechu.

Wciąż mocuję się z jego rękawami. Jonas ma czarne włosy na

przedramieniu i wyczuwam jego mięsień pod opaloną skórą. W końcu się
udaje, więc podnoszę głowę i patrzę na niego. Stoimy blisko siebie. Jego
niebieskie oczy błyszczą w moim kierunku. Stoimy tak tylko przez ułamek
sekundy, ale mam wrażenie, że zatrzymał się czas. Nie pojmuję tego, że
jego oczy mogą tak błyszczeć. Zazwyczaj tak nie jest. Nigdy tego
wcześniej nie widziałam. To pewnie słońce.

– Dzięki – mówi Jonas i wraca do mięsa.

Dłonie lekko mi się trzęsą, kiedy zajmuje się pomidorami. Robię to

ostrożnie, więc udaje mi się nie zaciąć nożem. Znowu milczymy. Słychać
piosenkę o miłości w salonie. Gra Fucking Frisk. Myślę o Johanne.
Właśnie ten kawałek śpiewała na imprezie.

– Ta Johanne całkiem nieźle śpiewa – mówi Jonas.

background image

– Ej, ja też właśnie o niej pomyślałam! – wołam zaskoczona.

Johanne jest coraz bardziej popularna w klasie. Nie bardzo wiem, co o

tym myśleć. Mam tylko nadzieję, że ona nie wykorzystuje mnie ani Idy do
tego, żeby się promować.

– Czy ona ci się podoba? – wyrywa mi się.

– Wcale – śmieje się Jonas. – Ale Sebastianowi raczej na pewno.

Kiwam głową. Przecież się całowali. Wzdycham. Dawno już się z kimś

nie całowałam. Ostatnio zeszłej zimy. Całowałam się z chłopakiem z
dziewiątej klasy, który mi się nawet podobał, ale on nie był zainteresowany.
Niestety.

Kończymy przygotowywać jedzenie, które za chwilę mój tata

przesadnie wychwala.

– Najlepszy burger w mieście – żartuje, kiedy siedzimy przy posiłku.

W tym samym momencie odzywa się komórka Jonasa. Jonas

przeprasza, patrzy na wyświetlacz i chowa telefon z powrotem do kieszeni.
Po chwili znowu słychać jego komórkę, a on oblewa się rumieńcem.

Mama stara się nie zwracać na to uwagi. Uśmiecha się, jedząc burgera,

którego trzyma obiema rękami.

– No już odbierz, Jonas – mówi.

Jonas kręci głową.

– To mój ojciec – mówi ze złością. – Dzwoni od rana.

– Może to coś ważnego.

– Nie mam mu nic do powiedzenia – Jonas syczy przez zęby i robi się

czerwony na twarzy.

– Może jednak warto byłoby porozmawiać – ciągnie mama.

Znowu słychać dźwięk telefonu. Jonas wstaje z krzesła tak szybko, że je

za sobą przewraca.

– Fuck! – krzyczy i dużymi krokami wychodzi z kuchni. Po chwili

zatrzaskuje drzwi od gabinetu.

Moi rodzice posyłają sobie znaczące spojrzenia. Chwilę potem mama

wstaje, bierze do ręki dzwoniącą komórkę Jonasa i odbiera, wychodząc do
pokoju.

background image

– Halo? – mówi ostrym tonem.

Tata wyciera usta i idzie do Jonasa. Zostaję sama w kuchni z

półmiskiem pełnym burgerów. Moje serce wali z emocji. Jest mi żal
Jonasa.

Później, kiedy leżę w łóżku, słyszę za ścianą, jak pociąga nosem. Słyszę

też uspokajający głos mojego taty. Powinnam spać. Za chwilę północ, ale
ja jestem zupełnie rozbudzona. Nie mogę pojąć tego, że Jonas może płakać.
Nie bardzo wiem, co o tym myśleć.

Słyszę, jak tata mówi dobranoc, po czym wchodzi do salonu. Jonas

idzie do toalety, a ja zaczynam mierzyć czas. Nie wiem, dlaczego. To
niedorzeczne, wiem. Jonas wychodzi z toalety czterdzieści trzy sekundy
później. Zapada cisza. Leżę nieruchomo w łóżku i nasłuchuję. Chwilę
później przychodzi mama. Puka, żeby powiedzieć dobranoc.

– Jonas nie jest w zbyt dobrej formie – szepcze.

– Tak, wiem – szepczę, lekko podenerwowana. Przecież nie jestem

ślepa.

Wszyscy już poszli spać. Jest już po północy, ale ja wciąż nie mogę

zasnąć. Pocę się, wstaję i zdejmuję piżamę. Wracam do łóżka i
przykrywam się ponownie kołdrą. Nasłuchuję, co robi Jonas. Kręci się po
pokoju, a ja zastanawiam się, co on może robić. Nagle zapada cisza. Wciąż
jest mi gorąco. Zbieram włosy z karku.

Nagle lekko otwierają się drzwi. Stoi w nich Jonas. Nie widzę jego

twarzy, bo jest ciemno.

– Śpisz, Ella? – pyta szeptem.

Siadam przestraszona. Naciągam na siebie kołdrę. Mam na sobie tylko

majtki.

– Uhm… nie – mamroczę. Boję się, że Jonas może usłyszeć moje serce.

– Nie mogę spać… – Jonas początkowo się waha, ale po chwili jest już

w moim pokoju. Zamyka za sobą drzwi. – Więc zastanawiałem się, czy…
nie mógłbym trochę poleżeć u ciebie? – Nagle zaczyna chichotać, jakby
wiedział, że przesadził.

Milczę. Mam sparaliżowane usta. Moje wargi otwierają się i zamykają,

ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk.

background image

– No, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł – mówi Jonas, ponieważ ja

nadal się nie odzywam. Otwiera drzwi, żeby wyjść.

– Hej! – szepczę pośpiesznie, żeby go zatrzymać.

Moje policzki są rozpalone. Moje serce bije jak oszalałe. Jonas może się

położyć w moim łóżku. Na samą myśl kręci mi się w głowie.

– W porządku, po prostu chodź.

Mam wrażenie, że ktoś inny wypowiada moje słowa. Mój głos drży, tak

jak reszta mojego ciała. Boje się, że Jonas to zauważy, kiedy wejdzie pod
moją kołdrę.

Moje łóżko jest tak szerokie, jakby było podwójne, więc możemy leżeć

obok siebie, w zasadzie w ogóle się nie dotykając. Ale czuję ciepło jego
ciała. Cała prawa strona mojego ciała jest rozpalona. Jonas pachnie pastą
do zębów i dezodorantem. I sobą. Jego całkowicie wyjątkowy zapach unosi
się w mieszkaniu od momentu, kiedy się wprowadził.

Jonas oddycha tak samo ciężko jak ja. Nie wiem, czy powinniśmy coś

do siebie powiedzieć.

Pierwszy raz leżę w taki sposób z chłopakiem. Sofie opowiadała, że

kiedy byli mali, spali ze sobą, bo Jonas miał koszmary nocne, a Sofie go
pocieszała.

Czy to jest to, co Jonas czuje? Czy jestem teraz dla niego po prostu

siostrą?

Jestem całkowicie zdezorientowana.

Czy ja zakochałam się w Jonasie?

Ta myśl sprawia, że moje serce bije jeszcze szybciej i jak najszybciej

odwracam się do niego plecami.

– W takim razie dobranoc – mówię, wstrzymując oddech.

– Dobranoc – mówi Jonas, kładąc się na boku. Chwilę potem obejmuje

mnie ręką wpół. – Nie przeszkadza ci, że tak leżę?

Robię się cała sztywna. Czuję, jak jego oddech delikatnie muska mój

kark.

– Nie, w porządku – odpowiadam pośpiesznie i wciągam brzuch.

Za chwilę zacznę się śmiać, tak jak wtedy, kiedy po południu razem

background image

robiliśmy jedzenie. Jego ramię jest ciężkie, ale to mi nie przeszkadza, bo
jest mi przyjemnie, kiedy tak właśnie leżymy. Czuję jak jego klatka
piersiowa dotyka moich pleców, a jego dolna część ciała dotyka mojej
pupy. Czuję, jak w moim ciele krąży krew. To, że Jonas leży tak blisko
mnie, jest zarówno strasznie niezręczne, jak i cudowne. Lekko drży, a ja
mam ochotę się zaśmiać. Próbuję powiedzieć coś zabawnego, ale zdaję
sobie sprawę, że Jonas zasnął, bo nagle do moich uszu dochodzi jego
miarowy, spokojny oddech.

Wzdycham głęboko i przesuwam się do tyłu, żeby być jeszcze bliżej

niego. Biorę jego rękę i delikatnie ją ściskam.

Nie wiem, czy jutro opowiem Idzie i Johanne o tym wszystkim, co się

stało. Albo Sofie. Nie wiem też, ile mija czasu, zanim udaje mi się zasnąć.

background image

Rozdział 5

Kiedy się budzę, dokładnie kwadrans przed godziną, na którą jest
nastawiony budzik, świeci na nas słońce. W pierwszej chwili doznaję
szoku. W moim łóżku leży chłopak. Jonas dmucha mi w kark. Wciąż śpi.
Przypominam sobie wszystko to, co się wydarzyło wczoraj. Leżymy w taki
sam sposób, jak wtedy, kiedy zasypialiśmy. Mam wrażenie, że czas
strasznie szybko minął. Ostrożnie się odwracam i patrzę na niego. Jego usta
są delikatnie otwarte. Jego powieki lekko drgają, jakby właśnie śnił.
Przystawiam nos pod same jego usta i czuję jego oddech. Wiem, że to
niedorzeczne. Moje ciało promienieje i mam ochotę go pocałować.

Powoli nachylam się nad nim. Wstrzymuję oddech. Kiedy właśnie

dotykam moją dolną wargą jego dolnej wargi, jego ciało delikatnie drży i
Jonas się budzi. Nasze przednie zęby delikatnie się ze sobą zderzają. Jonas
otwiera oczy i dotyka swoich ust. Kiedy pierwszy raz patrzy na mnie, na
jego czole pojawia się zmarszczka.

– Przepraszam – szepczę i klękam na łóżku owinięta kołdrą.

To wszystko jest takie krępujące i abstrakcyjne. To tak, jakby się poszło

do kina na film romantyczny, a potem trzeba nagle wyjść z kina na słońce.
W takich sytuacjach człowiek ma wrażenie, jakby wciąż jeszcze był w
innej rzeczywistości.

Jonas zaczyna się uśmiechać, tak jakby właśnie dopiero teraz się

obudził. Ziewa, drapie się po brzuchu i macha nogami wystającymi za
brzeg łóżka.

– Muszę chyba spadać do siebie – mówi, wstając.

Jonas głaszcze moje loki, jakby nie bardzo wiedział, co się właściwie

robi w takiej sytuacji. Ja też nie wiem, co powiedzieć, więc po prostu
macham do niego, kiedy cicho wymyka się za drzwi.

Gdy tylko drzwi się zamykają, padam plecami na łóżko i ściskam

kołdrę.

– Aaaa! – mówię w poszewkę.

Mam w brzuchu motyle. Uśmiecham się do sufitu.

Krótko potem słyszę krzątających się w kuchni rodziców. Czuję zapach

background image

kawy i tostów oraz słyszę kroki mojej mamy. Najpierw puka do drzwi
Jonasa.

– Dzień dobry, Jonas! – krzyczy.

Następnie puka do moich drzwi.

– Ella, wstajemy!

Kiedy siedzimy i jemy śniadanie, mam wrażenie, że nic nie jest już takie
samo. Zupełnie, jakby słońce mocniej świeciło, nasze okna się
powiększyły, a kiedy zaglądam do salonu, odnoszę wrażenie, jakby był
jeszcze bardziej okrągły. Nie mogę nic zjeść. Siedzę tylko i obserwuję
Jonasa, który pałaszuje płatki. Jego lewe ramie spoczywa na brzegu stołu.
Kark ma pochylony nad talerzem.

– Dobrze wam się spało? – pyta mama.

Sztywnieję. Jonas przestaje gryźć. Spoglądamy pośpiesznie na siebie.

Jonas delikatnie się uśmiecha. Jestem pewna, że mama to po nas widzi.
Musi to widzieć.

Nie wiem, czy mamy razem iść do szkoły. Zwykle tego nie robimy, ale

kiedy wstaję i sięgam po torbę, Jonas robi dokładnie to samo.

– No tak, możecie przecież iść razem – mówi mama, otwierając nam

drzwi wejściowe.

– Ale masz babciowy rower – stwierdza Jonas z błyskiem w oku, kiedy

stoimy przed domem.

– A ty masz za to totalnie beznadziejny rower szosowy – odgryzam się i

oddycham z ulgą.

Czuję się tak jak wczoraj, kiedy w kuchni, razem robiliśmy jedzenie.

Jedyna różnica to to, że przez resztę dnia nie mogę przestać o nim myśleć.
Przez cały czas o nim myślę. Co chwila odwracam głowę w stronę, gdzie
siedzi. Rozpiera mnie radość. Chichoczę, kiedy Jonas rzuca we mnie
gumką do ścierania. Dziwię się, kiedy nie pojawia się w klasie po długiej
przerwie.

– Gdzie jest Jonas? – pytam w połowie lekcji. Pracujemy w grupach.

Siedzę razem z Johanne i Idą i rozmawiamy o tekście w podręczniku do
duńskiego. Johanne zapisała już ze dwie strony notatek. Za to Ida siedzi,

background image

wzdycha i wierci się, bo duński to nie jest jej ulubiony przedmiot.

– Widziałam, jak pędził na rowerze – mówi Ida i macha do Marca. – A

słyszałyście, że w zeszły piątek zdemolowano centrum?

– To na pewno ci z Højmarksskolen – stwierdza ze strachem Johanne i

pokazuje na linijkę w tekście. – Tutaj mamy przesłanie – mówi, robiąc
mądrą minę.

– On wszedł do mojego pokoju i spał u mnie w nocy – szepczę nagle.

Po prostu nie mogę utrzymać tego w tajemnicy. Musze się tym z kimś
podzielić. Musze się dowiedzieć, co Ida i Johanne o tym wszystkim sądzą.
– To znaczy, tylko spaliśmy obok siebie, nic nie wydarzyło.

Patrzą się na mnie wielkimi oczami.

– Wszedł i zapytał, czy może spać w moim łóżku – dodaję.

– Uhmm że co, proszę? – chichocze Ida.

– Lepiej uważaj – mówi Johanne i wciąż brzmi irytująco mądrze.

– Dlaczego ma uważać? – pyta Ida zaciekawiona.

– Jonas to typ, który nie może usiedzieć w jednym miejscu i wdaje się

w bójki – mówi Johanne, kręcąc głową, i sprawia wrażenie, jakby dobrze
wiedziała, o czym mówi. – Słyszałyście przecież, co się stało w centrum w
weekend, prawda? – Johanne patrzy na mnie zmartwiona, jakby była moją
mamą. – Jonas należy do bandy Højmarksskolen.

Ida przygląda mi się i chichocze.

– Zakochałaś się w nim – stwierdza, biorąc mnie za rękę.

– Ani słowa o tym Sofie! – mówię błagalnym tonem, bo czuję, że to

wszystko jest trochę krępujące.

Johanne siada prosto i wymachuje swoim ołówkiem.

– Oczywiście, że nie powiemy Sofie! – mówi, mimo że przecież nawet

jej jeszcze nie spotkała. Sofie wraca jednak jutro i nie wiem, czy Jonas nie
wyprowadzi się od nas. Moi rodzice na razie o tym milczą.

Setny raz rozglądam się za Jonasem, ale jego wciąż nie ma.

Tuż po lekcjach zaczynają się przygotowania do szkolnego musicalu.

Johanne mówi o tym prawie codziennie, odkąd zaczęła chodzić do naszej
klasy. To jest bardzo poważna sprawa.

background image

Zajęcia w klasie muzycznej ma prowadzić Christian, ten nauczyciel,

który jest na zastępstwie. Choć nawet w połowie nie śpiewam tak dobrze
jak Johanne, to też całkiem lubię śpiewać. Jednak Ida i ja nie mamy
wątpliwości, że to Johanne dostanie główną rolę.

Może właśnie dlatego nie ma dla mnie zbyt dużego znaczenia, czy

pojawię się na pierwszych zajęciach. Nie mówiąc nic dziewczynom, po
kryjomu idę w kierunku stojaków na rowery i ruszam w stronę centrum. W
zasadzie jadę tam, żeby kupić sobie dezodorant i kilka gumek do włosów.
Nie robię tego w nadziei na to, że spotkam tam Jonasa.

Wchodzę pośpiesznie do drogerii, nie rozglądając się na boki. Wpatruję

się w regał z perfumami, ignorując komórkę, która dzwoni w mojej
kieszeni. To na pewno Ida, która chce się dowiedzieć, dlaczego nie
poszłam na próbę. Pocę się, chce mi się pić. Nie odbieram telefonu,
podchodzę do kasy i płacę. Potem pośpiesznym krokiem idę w stronę baru,
żeby kupić colę. W momencie, kiedy kładę pieniądze na ladzie, zauważam
sporą grupę chłopaków. Idą ulicą, większość ma czapeczki z daszkiem i w
bluzy dresowe. Jonas idzie z boku grupy, a ja wbijam wzrok w ladę.
Kierują się w stronę baru, w którym właśnie jestem. Odwracam się lekko i
nie wiem, co mam robić. Jonas mnie zauważył. Uśmiecha się do mnie i
podnosi rękę na powitanie. Otaczają mnie chłopcy. Kilku z nich znam ze
szkoły, ale pozostałych nigdy wcześniej nie widziałam. To oni muszą być z
Højmarksskolen.

– Hej, Ella! – mówi Jonas. Chwyta mój plastikowy kubek z colą i

zaczyna pić. Opiera się o ladę i patrzy na innych ze swoim krzywym
uśmieszkiem. – To Ella z mojej klasy – mówi.

Jonas stoi bardzo blisko mnie. Mam wrażeniem, jakby osłaniał mnie

ramieniem. Pozostali kiwają głowami z uznaniem i robią głupie miny.
Czerwienię się, bo uwaga ich wszystkich jest skupiona na mnie.

– Cześć, piękna – mówi jeden z nich z rękoma skrzyżowanymi na

piersiach.

Inny ostrożnie dotyka moich włosów.

– Czy to prawdziwe loki? – pyta, śmiejąc się.

Jonas odsuwa jego rękę, podczas gdy ja tylko kiwam głową i chcę się

zapaść pod ziemię.

– Pewnie, że prawdziwe – odpowiada Jonas ostrym tonem, ale

background image

równocześnie z jego ust nie schodzi uśmiech. – I zabraniam ci ją dotykać.

Pozostali parskają śmiechem. Jeden z nich gwiżdże. Jonas oddaje mi

colę.

– Dobra, leć do domu – mówi do mnie, jakbym była jego młodszą

siostrą.

– Tak, tak – odpowiadam speszona, ale też odrobię dotknięta. Już

zdążyłam się trochę przyzwyczaić do tego, że jestem w centrum
zainteresowania i że jestem kimś, kogo zna Jonas.

– Okej, do zobaczenia wieczorem w domu! – mówię i odchodzę trochę

do tyłu, machając reklamówką, która wisi na przegubie mojej ręki. Serce
niewiarygodnie mi dudni.

Wszyscy chłopcy na mnie patrzą. Następnie patrzą oczekująco na

Jonasa. Nagle widzę, jak tuż za nimi pojawiają się inni chłopcy. Prawie
bezgłośnie wchodzą do środka drugim wejściem. Rozpraszają się po barze,
jakby nie chcieli zwracać na siebie uwagi, ale ja nie mam wątpliwości. Oni
muszą być z Løgstrupskolen. Zasycha mi w gardle, a chciałabym coś
powiedzieć. Chciałabym jakoś ostrzec Jonasa i pozostałych, bo oni
wszyscy stoją odwróceni w moim kierunku i nie wiedzą tamtych. Podnoszę
rękę, żeby pokazać, dać mu jakiś znak, podczas gdy Jonas lekko się śmieje.

– Mieszkam teraz u Elli – mówi, jakby odczuwał z tego powodu lekką

dumę. – To znaczy u jej rodziców.

– I co, pieprzysz się nią? – brzmi nagle donośny głos zza nich. To ci

drudzy, którzy doszli do baru.

Jonas gwałtowanie się odwraca. To samo robią inni.

– Co tutaj robicie, do cholery?! – krzyczy ten, który dotykał moich

włosów.

– Znaleźliście sobie zasraną dziwkę, czy co? – krzyczy jeden z nich.

Moje serce wali jak szalone. Jestem tak przerażona, że za chwilę się

rozpłaczę. Też ze złości. Jednak nogi prowadzą mnie z dala od baru.

Jonas ma zaciśnięte pięści. Idzie w kierunku chłopaków z

Løgstrupskolen.

– Jak ją nazwałeś? – syczy i na kilka długich sekund wszystko dookoła

zamiera. Jak cisza przed sztormem. To tak, jakby wszyscy, którzy właśnie

background image

są w centrum handlowym, nagle się zatrzymali, odwrócili głowy i
wstrzymali oddech.

Jeden z tamtych rusza gwałtownie na Jonasa. Udaje mi się zauważyć, że

Jonasowi udaje się powstrzymać atak. Widzę, jak inny skacze i kopie
jednego z chłopaków w klatkę piersiową, tak że on przewraca się z
dziwnym wyciem.

Wybiegam z galerii. Nie mam nic do roboty w środku bójki. Kiedy chcę

otworzyć szklane drzwi, widzę jak w stronę baru biegnie już dwóch
ochroniarzy. To mnie trochę uspokaja. Może będą mogli to zatrzymać. Boli
mnie żołądek na myśl o tym, że Jonas może być właśnie przez kogoś bity.
Albo bić innych. Jadąc w kierunku domu, czuję się okropnie i strasznie mi
smutno. Mam ochotę opowiedzieć mamie o tym, co się stało. O tym, że
Jonas opuszcza lekcje, włóczy się po centrum i wdaje w bójki z jakąś
bandą chłopaków.

Po powrocie do domu biegnę od razu do łazienki, żeby zrobić siku.

Kiedy sięgam po papier toaletowy, trzęsie mi się ręka.

– Ellu? Czy ty przypadkiem nie miałaś być na przesłuchaniach do

musicalu? – pyta mama przez drzwi.

– Uhm, tak – odpowiadam, nie przestając myśleć o tamtym chłopaku z

Løgstrupskolen. Nazwał mnie zasraną dziwką. Trzęsą mi się nogi, kiedy
wstaję.

Przeglądam się w lustrze. Mam spięte ust, a moje oczy prawie czarne.

Palą mnie policzki. Martwię się o Jonasa, ale jestem też wściekła. Nikt nie
ma prawa nazywać mnie zasraną dziwką. Przez chwilę chciałabym, żeby
Jonas dał nauczkę temu, który to powiedział. Wyobrażam to sobie, myjąc
ręce. Robi mi się niedobrze.

Nie mówię o niczym mamie. Zamiast tego, wysyłam Jonasowi SMS–a.

Nigdy wcześniej nie tego nie robiłam, ale mam zapisany jego numer.
„Wszystko okej?” pytam, po czym rzucam się wycieńczona na łóżko.

Odpowiada dopiero dwie godziny później. Siedzę przy biurku i

odrabiam lekcje. Wkrótce będzie kolacja. „Rozgnietliśmy tych idiotów na
miazgę”, pisze.

Wzdycham. Mam ochotę powiedzieć Jonasowi, że przemoc nigdy do

niczego dobrego nie doprowadziła. Wydaje mi się, że on jest o wiele
bardziej inteligentny, niż z pozoru mogłoby się wydawać.

background image

„Za chwilę jemy pyszną pizzę mojego taty, mniam”, piszę zamiast tego

i kończę wiadomość uśmieszkiem.

Chwilę potem żałuję, że wysłałam takiego beznadziejnego SMS–a, i ze

wstydu chcę się zapaść pod ziemię. Spoglądam na moje łóżko. Nie
pościeliłam go dzisiaj, tak jak to zwykle robię, i nie mogę pojąć tego, że
ostatniej nocy leżał w nim Jonas.

Dlaczego on niczego nie próbował? Dlaczego mnie nie pocałował?

Albo przynajmniej nie powiedział czegoś miłego? Przecież nie jest
nieśmiały. Tam, w barze, razem ze swoimi przyjaciółmi sprawiał wrażenie
bardzo pewnego siebie.

Wstaję i otwieram okno. Wychylam się, żeby sprawdzić, czy

przypadkiem na ulicy nie ma Jonasa. Pewnie nie lubi mnie w TAKI sposób,
myślę i wzdycham.

Jonas nie przychodzi. Nie ma też dla niego nakrycia na stole. Próbuję

sprawiać wrażenie, jakbym całkiem przypadkiem o to pytała.

– Jonas jest u jednego ze swoich przyjaciół – mówi tata, nakładając mi

kawałek gorącej pizzy. – Właśnie dostaliśmy od niego smsa. Będzie tam
też spał.

Spoglądam z najwidoczniej z wyrzutem na moich rodziców, bo mama

dodaje:

– Nie ma sprawy, Ella, mamy zaufanie do Jonasa.

– Tak, a jutro wracają z Lanzarote – mówi tata i przewraca lekko

oczami.

Czuję ukłucie.

– Jutro? – pytam głupio, ale przecież dobrze o tym wiem. On mieszkał u

nas przez trzynaście dni. Czas tak strasznie szybko minął. – No i co dalej?
– pytam, przeżuwając pizzę. Czuję, jak jedzenie pęcznieje mi w ustach. W
ogóle nie jestem głodna. – Czy to oznacza, że on już nie będzie u nas
mieszkał?

Rodzice patrzą na siebie.

– Prawdę mówiąc, to nie wiemy – mówi w końcu tata.

– Jedno jest pewne: Jonas NIE wróci do swoich rodziców – dodaje

mama.

background image

Tata wysyła mamie tajemnicze spojrzenie i już nie wracamy do tego

tematu.

background image

Rozdział 6

Jestem ciekawa, czy Jonas następnego dnia przyjdzie do szkoły. Nawet nie
mam pojęcia, gdzie spał.

Ruszam rano rowerem odpowiednio wcześnie, więc nie muszę się

śpieszyć. Kiedy wchodzę do klasy, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu
Jonas siedzi już na swoim miejscu. Czyta książkę. Mam ochotę go zapytać,
gdzie był, ale ostatecznie się nie odzywam.

– Dzień dobry – mówię tylko cienkim głosem, podając mu kanapki,

które przygotowała dla niego mama.

Jonas bierze je ode mnie i uśmiecha się.

– Dzięki – mówi i wraca do książki.

Stoję i kwitnę przy jego ławce. Jonas nie ma w zwyczaju czytać.

Czy w ogóle nie pamięta, że razem spaliśmy? Blisko siebie leżeliśmy?

Z jednej strony jestem na niego zła, że nic więcej nie mówi, a z drugiej
rozsadza mnie szczęście, że się do mnie uśmiechnął.

Uwielbiam, kiedy się do mnie uśmiecha.

Zdezorientowana idę w kierunku mojego miejsca. Kiedy siadam,

uderzam się udem o kant ławki. Nie mogę przestać się odwracać w stronę
Jonasa. Pada na niego słońce. Spogląda znad książki, jakby wiedział, że go
obserwuję. Teraz on uśmiecha się do mnie i lekko kręci głową, jakby chciał
mi powiedzieć, że jestem szalona. Może to prawda, bo najprawdopodobniej
się w nim zakochałam. Na zewnątrz słońce schowało się na chwilę za
chmurą, a dzwonek wydaje swój irytujący dźwięk.

Przez cały dzień Jonas jest w szkole, ale pomimo tego, że przez cały

czas na niego zerkam, nie rozmawiamy ze sobą. Pewnie sądzi, że mi
odbiło. Być może tak właśnie jest. To naprawdę głupio zakochać się w
kimś, kto najchętniej spędzałby swoje życie w galerii handlowej, jest
członkiem bandy i się bije.

Po szkole zbieram się na odwagę i podchodzę do niego. Przy stojakach

na rowery nieźle wieje. Po niebie przemykają białe, kłębiaste chmury.

– Przeprowadzasz się dzisiaj do domu? – pytam go, zbierając włosy z

tyłu tak, żeby nie wchodziły mi na twarz.

background image

– Najchętniej nie – mówi Jonas, wskakując na siodełko.

– Zawsze możesz zostać – mówię, kiedy odjeżdża. Nie odwraca się,

macha tylko ręką nad głową. – Dokąd jedziesz? – krzyczę, ale on mnie nie
słyszy.

Uderza we mnie podmuch wiatru, kiedy wracam na rowerze do domu.

Rodzice oboje siedzą w kuchni. Moja mama poprawia wypracowania, a

tata czyta. Piją kawę i rozmawiają, ale ja nie mam ochoty spędzać z nimi
czasu, więc idę do mojego pokoju i zamykam drzwi. Kiedy wyjmuję
komórkę z torby, przychodzi SMS od Sofie. Właśnie wrócili z lotniska do
domu. Od razu do niej dzwonię.

– Hej, jak leci?! – piszczę nienaturalnym, radosnym głosem.

– Świetnie – odpowiada cicho Sofie. Brzmi, jakby nie była zbytnio

zadowolona.

– Dużo ćwiczyłaś? – pytam.

– Tak – mówi i milknie.

– To porażka, że nie jesteś w tej samej klasie, co ja i Ida – mówię,

próbując brzmieć naturalnie.

– Tak, tata postanowił złożyć w tej sprawie skargę do szkoły – mówi

Sofie beznamiętnie.

– Okej – mówię zaskoczona i już wiem, że za moment opowiem o tym

mamie. Czuję, że mama ma już dość ojca Sofie i Jonasa.

– Czy Jonas wciąż jest u was? – pyta po chwili Sofie.

– Tak… – mówię niepewnie.

– Dobrze się miewa? – Sofie brzmi dziwnie sarkastycznie.

– Świetnie – odpowiadam szybko i wciągam powietrze. – Słyszałam o

tobie i Alexandrze – chichoczę.

Sofie w końcu brzmi na zadowoloną. Opowiada o tym, co się działo

latem, ale co chwila robi przerwy, więc muszę jej pomagać, zadając
pytania.

– Ida i Marco zaczęli ze sobą chodzić, więc nie musicie się stresować –

mówię na koniec.

background image

Jonas znowu nie pojawia się na kolacji. Mama próbuje do niego
zadzwonić, ale on nie odbiera. Oby tylko nie wrócił do domu, do rodziców,
myślę. I do Sofie. Nie chcę do niej dzwonić i wypytywać, czy Jonas jest w
domu. Zacznie się tylko martwić, jeżeli okaże się, że tam też nie wrócił.

Stoję w kuchni opłukując naczynia, kiedy słyszę dzwonek do drzwi.

Otwiera mama. Zaglądam do przedpokoju. W progu stoi tata Jonasa. Na
głowie ma czapeczkę, ubrany jest w bluzę dresową i jest bardzo opalony.
Ściskam ścierkę i zaskoczona patrzę na mojego tatę.

Ojciec Jonasa sprawia wrażenie bardzo zdenerwowanego. Nie przestaje

mówić. Mama zaczyna z nim dyskutować. Nie słyszę wszystkiego, ale
rozumiem, że chce zabrać Jonasa do domu. Mamie nie podobna się ten
pomysł.

Dobrze, że nie ma tutaj Jonasa, myślę z dudniącym sercem. Jego tata

nie robi dobrego wrażenia.

Na koniec mama podnosi głos.

– Jonas ma czternaście lat! – mówi zdecydowanym tonem. – Nie

możesz go zmusić!

Po chwili do przedpokoju wychodzi mój tata. Tłumaczy coś długo i

spokojnie. Znowu zaglądam do przedpokoju. Tata potrafi być strasznie
miły i przyjemny, dzięki czemu ojciec Jonasa też się uspokaja. Słyszę, że
umawiają się na spotkanie z Jonasem, kiedy wróci do domu.

– Pójdę go poszukać – mówi ojciec Jonasa i znika.

– Na pewno wróci! – krzyczy za nim mój tata.

– No i co? – pytam zaciekawiona, kiedy zamykają się drzwi.

– Jonas nie chce wracać do domu – mówi tata, głaszcząc mnie po

włosach.

– Przecież nie musi wracać – odpowiadam pośpiesznie.

– Nie, jeszcze trochę u nas zostanie – mówi mama i zamyka drzwi do

swojego dawnego gabinetu, w którym na regale na książki leżą rzeczy
Jonasa w dokładnie poskładanych kupkach.

– Tak, do momentu, kiedy znajdziemy rozwiązanie – dodaje tata z

uśmiechem.

Mama odwraca się zmartwiona w stronę taty.

background image

– Oby tylko go nie znalazł – mówi.

Stoję i przestępuję z nogi na nogę. Jestem pewna, że Jonas jest w

centrum. Tak bardzo chciałabym go ostrzec. Pomyśleć, co się może stać,
jeżeli spotka teraz swojego ojca.

– Muszę lecieć – mówię, chwytając komórkę i kluczyk od roweru.

– Dokąd jedziesz? – pyta ze strachem mama.

– Do Idy – kłamię i pędem zbiegam po schodach.

Jadę rowerem w stronę centrum ze ściśniętym żołądkiem. Sklepy są już

zamknięte. Na ulicach pustki. Wciąż otwarty jest tylko bar z jedzeniem i
kiosk. Próbuję zadzwonić do Jonasa, ale od razu włącza się poczta
głosowa. Przy barze stoi chłopak, którego gdzieś wcześniej widziałam.
Jestem prawie pewna, że to jeden z kolegów Jonasa. Podchodzę do niego,
bo chcę się dowiedzieć, czy go widział.

Moje baleriny skrzypią, kiedy idę po linoleum. Pachnie fryturą, a przez

olbrzymie okna dachowe widać niebo pokryte ciemnoszarymi chmurami,
które szybko płyną jedna za drugą.

Wtem zauważam ojca Jonasa i nagle się zatrzymuję. Idzie z drugiego

końca centrum, rozglądając się dookoła. Pośpiesznie chowam się w
korytarzu obok toalet. Nie chcę go spotkać. Patrzę przed siebie, widząc, jak
się zbliża. Idzie prosto w moim kierunku. Wycofuję się. Idę w stronę
schodów prowadzących na parking podziemny. Zbiegam z sercem w
gardle. Na parkingu jest ciepło, cicho i śmierdzi benzyną. Biegnę lekko po
asfalcie. Chcę się dostać do schodów znajdujących się na drugim końcu.
Kiedy wrócę na górę, ojca Jonasa pewnie tam już nie będzie.

Jestem w połowie drogi, kiedy ich słyszę. Zatrzymuję się. Sztywnieję na

dźwięk głosów. Słyszałam ich wcześniej. Moje serce zaczyna łomotać. Zza
rogu wychodzi grupa chłopaków. To ci z Løgstrupskolen. Wrogowie
Jonasa. Zatrzymują się na mój widok. Zliczam ich pośpiesznie. Jest ich
ośmiu.

– O proszę, a ty co za jedna? – krzyczy do mnie jeden z nich.

– To do cholery ta mała dziwka! – krzyczy inny.

Nie odzywam się. Chcę ich po prostu minąć. Dotrzeć do schodów i w

nogi. To był naprawdę głupi pomysł, żeby uciec na parking podziemny.

– Co ty tutaj robisz, dziwko?!

background image

Nie mam pojęcia, kto wypowiada te słowa. Mam wrażenie, że

chłopaków jest więcej niż w rzeczywistości. Osaczają mnie, jest ich coraz
więcej, są czarni i groźni jak chmury burzowe na niebieskim niebie.

– Nie słyszałaś? Pytamy grzecznie o coś! – krzyczy jeden z nich.

Wychodzi na przód i zastępuje mi drogę.

Wpatruję się w asfalt i próbuję go obejść, ale pozostali wyskakują i stają

na mojej drodze za każdym razem, kiedy robię krok w innym kierunku.

W końcu całkiem mnie otaczają, a ja się zatrzymuję. Na parkingu

podziemnym panuje całkowita cisza, a ja czuję, jak pulsuje mi skroń. Za
chwilę się rozpłaczę.

– Chciałabym przejść – mówię prawie szeptem, bo nie mogę wydobyć z

siebie głosu.

– O proszę! Dziwka potrafi mówić! – krzyczy ten, który stoi najbliżej

mnie, i śmieje się do swoich kolegów.

Pozostali też się śmieją. Po chwili jeden z nich pluje na mnie. Na

szczęście nie trafia. Wpatruję się w białą ślinę, które leży tuż przed moimi
czerwonymi butami. Czuję się tak, jakbym to nie ja tutaj stała.

Powinnam zacząć z nimi rozmawiać. Spokojnie i miło. Tak zrobiłby

mój tata, ale nie mogę z siebie wydobyć ani słowa. Mam ściśnięte gardło i
choć czuję się całkowicie bezradna i zagubiona, zaczynam się
automatycznie wycofywać. Wpadam pod czyjeś ramię, obracam się,
przepycham się przed nich. Wahają się, podczas gdy ja zaczynam biec.
Czuję się, jakbym się budziła. Moje serce galopuje, a ja pędzę co tchu w
kierunku schodów. Są tuż za mną. Oczywiście są w stanie biec szybciej niż
ja. Czuję porowaty asfalt pod podeszwami moich balerinek. Czuję też rękę,
która chwyta mnie za bluzkę. Przewracam się do tyłu i próbuję krzyczeć,
ale z moich ust nie wydobywa się nawet jeden dźwięk. Tylko serce
hałasuje.

– Mam ją! – krzyczy ten, który mnie złapał.

Leżę na plecach pomiędzy dwoma, zaparkowanymi samochodami.

Zgubiłam buty, uderzyłam się w łokieć, przez moment jestem pewna, że
zginę. Mimo tego z całej siły wierzgam nogami, kiedy czuję, że próbują
mnie złapać. Mam wrażenie, że to trwa wieczność, ale być może tak
naprawdę trwa to tylko sekundę. Straciłam poczucie czasu i wciąż nie
jestem w stanie wydobyć z siebie głosu. Chciałabym krzyczeć, ale czuję,

background image

jakby spuchło mi gardło. Moje ciało zaczyna tracić czucie. Wszystkie
dźwięki wokół mnie stają się stłumione i głuche, jakbym była pod wodą,
więc kiedy nagle słyszę dobrze mi znany głos, najpierw wydaje mi się, że
śnię.

– Puść ją, do cholery!

To Jonas. Nie mam wątpliwości. Próbuję złapać oddech i otwieram usta.

– Jonas! – krzyczę, wymachując rękoma. Trafiam w szczękę.

Chłopak, który stoi nade mną puszcza bluzkę. Zrywam się na równe

nogi i rozglądam się zdezorientowana. Widzę Jonasa. Pędzi w moim
kierunku, robi rozbieg i wskakuje na plecy jednego z chłopaków.
Przewracają się i tarzają dookoła po ziemi. Pozostali im asystują. Słyszę
dźwięki bójki i okrzyki. Jonas jest na nogach.

– Pieprzeni idioci, rozwalę was wszystkich! – krzyczy i próbuje

chwycić następnego. Jest jak dzikie zwierzę. Szybko i agresywnie naparza
po kolei każdego, który się do niego zbliża. Jakby był w trakcie walki
bokserskiej, totalnie zdesperowany, żeby wygrać.

– Aaaaa! – wydaje w ich stronę dziki ryk. Jest wściekły i czerwony na

twarzy.

Tamci cofają się trochę. Wydają się odrobinę zszokowani.

Chwilę potem Jonas spogląda na mnie, waha się przez sekundę, a

następnie chwyta mnie za ramię.

– Idziemy, Ella – mówi zdyszany.

Biegniemy slalomem między samochodami przez halę parkingu. Jestem

boso, więc czuję w stopach ból przy każdym kroku. Biegniemy tak szybko,
że o mało co nie upadam. Jonas wciąga mnie za róg, gdzie otwarte są drzwi
do windy. Wali w przycisk. Mam wrażenie, że czekamy wieki, aż drzwi
zamkną się powoli.

– Wszystko w porządku? – pyta, kiedy jedziemy do góry.

Potakuję w milczeniu. Za moment się chyba rozbeczę. Przygryzam usta.

– Co ty tutaj do cholery robisz?!

– Szukałam cię – mówię przez łzy i odwracam głowę. – Twój ojciec jest

tutaj.

background image

– Wiem – mówi Jonas beznamiętnie i bierze mnie za rękę.

Dojeżdżamy do górnego poziomu centrum. Słońce wychyla się zza

ciemnych chmur. Wieje zimny wiatr, mimo że wciąż jest sierpień.

– Chodź, tędy się wydostaniemy – Jonas ciągnie mnie w kierunku

zjazdu.

Idziemy nim ostrożnie, podczas gdy Jonas wygląda przez ogrodzenie.

Wciąż się boję. Nie wiem, dlaczego są tutaj chłopcy z Løgstrupskolen, i nie
mam ochoty znowu ich spotkać. Nigdy więcej. Ocieram spływającą łzę,
kiedy wychodzimy z centrum. Rozglądamy się, ale nie patrzymy na siebie.
Następnie pośpieszenie idziemy ulicą w kierunku bloku, w którym
mieszkam. Jonas wciąż trzyma mnie za rękę. W którym MY mieszkamy,
poprawiam się w myślach, kiedy wchodzimy do klatki.

Pierwszy raz patrzę na Jonasa. Jest blady, ciężko oddycha i trzyma się

za jedno ramię.

– Dziękuję – mówię cicho. – Patrzę na moje stopy. Moje palce są

czarne. Jonas puszcza moją rękę. Lekko się uśmiecha. – Nie wiem, co by
się stało, gdyby nie ty – ciągnę i naprawdę tak uważam.

Jonas w milczeniu kiwa głową.

– Uhm – mówi po chwili.

– Ale czy koniecznie musimy opowiedzieć o tym moim rodzicom? –

Kładę dłoń na jego ramieniu. Czuję, że drży. – Wpadną w szał, jeżeli się
dowiedzą, że sama chodziłam po parkingu podziemnym.

Na twarzy Jonasa pojawia się grymas.

– Jasne – mówi i wbiega na górę po schodach.

Kiedy wchodzimy do przedpokoju, mama przygląda się nam z

zaciekawieniem.

– Nie byłaś u Idy? – pyta się mierząc mnie od stóp do głów. – I gdzie są

twoje buty?

– Pożyczyłam je Idzie – mówię udając, że nic się nie stało. – To było dla

niej bardzo ważne.

Mama kręci głową i wysyła Jonasowi przepraszające spojrzenie.

– Ach, te dziewczyny – kwituje Jonas żartobliwym tonem, a mama za

background image

chwilę zaczyna się śmiać.

Nagle robi mi się niedobrze, więc szybkim krokiem idę do toalety. Chce

mi się płakać. Głównie z ulgi. Siadam na muszlę klozetową i sikam w
możliwie bezgłośny sposób. Potem piję wodę z kranu i nie czuję już
mdłości. Zamiast tego czuję dreszcze, kiedy myślę o parkingu
podziemnym. Dudni mi w głowie. Obrazy chłopaków migają mi przed
oczami. Nagle nie mogę sobie przypomnieć, jak znalazłam się na asfalcie.
Upadłam? Czy ktoś mnie popchnął? Piję jeszcze trochę wody. Patrzę na
siebie w lustrze, kiedy woda kapie mi z brody. Powinnam jednak
opowiedzieć o wszystkim rodzicom, ale nie mogę. Wiem, że zrobiliby
absolutnie wszystko. Znaleźliby chłopaków z Løgstrupskolen i pociągnęli
do odpowiedzialności. Chciałabym zapomnieć o wszystkim. Wycieram
brodę i głęboko oddycham.

Kiedy wychodzę z łazienki, Jonas siedzi w salonie. Czuję, że mama

zrobiła herbatę miętową.

– Zaczęliśmy oglądać film – mówi.

Jonas siedzi już na kanapie, na moim miejscu. Mama i tata mają swoje

fotele. Siadam obok Jonasa. Między nami jest niecałe pół metra odległości,
ale ja i tak go czuję. Czuję, że jest zdenerwowany, bo też myśli o zajściu na
parkingu. Nagle przypominam sobie o tym, co się stało przedwczoraj, o
jego ramieniu wokół mojego biodra. Mam wrażenie, że od tej chwili
minęło milion lat. Nie mogę pojąć, że on leżał w moim łóżku i że właśnie z
takim poświęceniem mnie obronił. I że jestem w nim zakochana.

Film jest całkiem ciekawy. To kryminał, ale ja nie mogę się skupić na

śledzeniu akcji. Mogę myśleć wyłącznie o Jonasie. Czuję każdy jego ruch,
kiedy tak siedzi obok mnie. Jego ramię, które sięga po kubek z herbatą.
Jego szczęki, którymi przeżuwa herbatnika. Jego ruchy, kiedy śmieje się z
czegoś podczas oglądania filmu. Jednocześnie mam przed oczami obrazy z
parkingu podziemnego. Znowu robi mi się niedobrze. Jest mi też zimno,
więc narzucam na siebie szary, wełniany koc. Naciągam go sobie aż po
samą szyję, bo chcę być cała schowana. Gdy się otulam, kawałkiem koca
przykrywam też przypadkowo nogi Jonasa, a on go nie zrzuca. Podciąga go
trochę, wchodzi pod niego i przysuwa się bliżej mnie.

Siedzimy w ciszy pod kocem, podczas gdy moi rodzice siedzą w

swoich, szerokich fotelach po obu naszych stronach. Mama przysypia z
przechyloną do tyłu głową, a tata z kolei wpatruje się w film i podjada

background image

jednego herbatnika za drugim.

Jonas przysuwa się całkiem do mnie i bierze mnie pod kocem za rękę.

background image

Rozdział 7

Zapominam o oddechu i czuję ściskanie w żołądku, które stopniowo,
ciepłymi falami ogarnia całe moje ciało. Jonas wplata swoje palce
pomiędzy moje. Kręci mi się w głowie. Czuję się prawie tak jak wtedy na
parkingu podziemnym, jednak tym razem to przyjemne uczucie. Nie mam
odwagi na niego spojrzeć. Wpatruję się po prostu nieobecnym wzrokiem w
telewizor wiszący na ścianie, podczas gdy krew buzuje w moim
zszokowanym ciele. Jonas ogląda w skupieniu film. Wydaje mi się, że się
podśmiewuje w niektórych momentach.

Koniec filmu. Moje serce bije prawie w takim samym tempie, w jakim

na ekranie przewijają się napisy końcowe.

– No to chyba czas spać. – Tata wstaje i przeciąga się.

Zdezorientowani wyplątujemy się z grubego koca. Jonas pomaga tacie

posprzątać ze stolika i wstawić naczynia do zmywarki. Idę szybko do
łazienki, żeby umyć zęby.

– Dobranoc – mówię i zamykam drzwi.

Siadam na łóżku. Nie do końca wiem, co znaczy to, że wziął mnie za

rękę. Być może chciał mnie tylko pocieszyć. Może czuje się wobec mnie
jak starszy brat. Może ja mu się wcale nie podobam, tak jak on mnie.

Słyszę, jak Jonas krząta się za ścianą. To równocześnie ekscytujące, jak

i frustrujące. W pośpiechu wyjmuję czystą koszulkę i parę czystych majtek.
Czy Jonas przyjdzie do mnie dzisiaj w nocy? Robi mi się gorąco na tę myśl
i nie mogę zasnąć. Chodzę po pokoju, sprawdzam komórkę, czy nie
dostałam jakichś wiadomości. Chciałabym porozmawiać z Idą i
opowiedzieć jej o Jonasie. Już mam do niej dzwonić, kiedy nagle
rezygnuję. W mojej głowie kłębi się tysiąc myśli.

Leżę w łóżku na plecach i gaszę lampkę. Teraz będę spała,

postanawiam. Ale oczywiście nie mogę. Za każdym razem, kiedy
zamykam oczy, widzę jak w moim kierunku idą chłopcy z Løgstrupskolen.
Po co ja tam w ogóle szłam? To było naprawdę głupie! Za moment będę się
czuła winna, że oni za mną pobiegli… Odwracam się na bok, bo czuję, że
znów robi mi się niedobrze.

W mieszkaniu zalega cisza, ale na zewnątrz wieje wiatr. W świetle

background image

księżyca widzę klamkę i mam nadzieję na to, że za chwilę otworzą się
drzwi i przyjdzie do mnie Jonas. Czekam, ale nic się nie dzieje. Wstaję.
Przykładam ucho do ściany, żeby sprawdzić, co się dzieje po drugiej
stronie. Słyszę, jak Jonas odkasłuje, a kanapa, na której śpi, skrzypi od
czasu do czasu, kiedy on się przekręca.

Rozbudzona stoję na środku pokoju. Poszedł spać, myślę z

rozczarowaniem. Ale ja w żaden sposób nie mogę zasnąć. Chyłkiem
wychodzę na korytarz. Idę do łazienki, żeby napić się trochę wody, a kiedy
wychodzę z łazienki, stoję przez chwilę i wpatruję się w drzwi Jonasa. Nie
mam oczywiście odwagi wejść. To byłoby zbyt krępujące. Mam właśnie
wrócić do swojego pokoju, kiedy nagle Jonas otwiera drzwi. Moje policzki
robią się ciepłe. Pewnie jestem czerwona na twarzy, ale ponieważ tutaj w
korytarzu jest całkiem ciemno, to on chyba tego nie widzi.

– To ty, Ella? – pyta szeptem.

Kiwam głową i przełykam ślinę. Prawie go nie widzę. Nie widzę, czy

się uśmiecha, czy nie.

– Chciałaś wejść? – szepcze krótko potem, ponieważ nie jestem w

stanie zrobić kroku. Zupełnie jakbym była sparaliżowana.

Wciąż nie mogę wydusić z siebie słowa. Czuję, że lekko trzęsą mi się

kolana.

– Może – szepczę i czuję się jak kompletna idiotka.

– Okej – mówi Jonas, otwierając szeroko drzwi.

Wchodzę do gabinetu. Jonas stoi naprzeciwko mnie. Ma na sobie tylko

spodnie od piżamy.

– Przecież mam u ciebie dług za ocalenie życia – mówi ironicznie i

słyszę po tonie jego głosu oraz widzę po jego białych zębach, że się
uśmiecha.

Bierze mnie za rękę, a już za moment nasze palce są splecione razem,

jakby żyły własnym życiem. Moje serce też wydaje się mieć własne życie.
Mam wrażenie, że za chwilę wyskoczy.

– Chodź – mówi Jonas i ciągnie mnie w kierunku niskiej kanapy.

Chyba nie powinniśmy tu być. Leżymy blisko siebie. Nasze twarze

zwrócone są do siebie. Jonas odgarnia kilka loków z mojej twarzy. Słyszę,
że przełyka ślinę. Czuję jego oddech na moim policzku. Czuję mrowienie

background image

w brzuchu. Nie bardzo widzę jego oczy. Jest za ciemno, ale nie mam
wątpliwości, gdzie są jego usta. Powoli przysuwam się do jego twarzy i
całuję go. Jego usta są miękkie, a ja chwytam go za kark i przysuwam się
jeszcze bliżej do niego. Jonas otwiera usta i nasze języki się spotykają.
Mam wrażenie, że moje ciało przeszywają ładunki elektryczne, wywołując
wstrząsy w moim brzuchu i dalej w dół. Całowałam się już wcześniej z
chłopakami, ale nigdy wcześniej tak się nie czułam. Zupełnie jakbym
zjeżdżała po najbardziej szalonej ślizgawce. Jonas mnie obejmuje. Chwilę
potem czuję jak jego ręka schodzi w dół moich pleców, a następnie, jak
chwyta mnie za pośladek. Druga dłoń wchodzi pod moją koszulkę i
przesuwa się w kierunku mojej piersi. Ostrożnie ją ściska, a ja czuję, jak
robię się ciepła między nogami. Czuję, jak coś twardego dotyka mojego
biodra. Wiem, co to jest, a moje ciało drży na samą myśl. Jestem tak
oszołomiona, jakby ktoś mnie usypiał gazem rozweselającym.

– Jesteś dziewicą? – szepcze Jonas.

– Uhm, tak – chichoczę i chowam głowę w jego ramię. Serce podchodzi

mi do gardła i ogarniają mnie przyjemne dreszcze, kiedy dłoń Jonasa
schodzi w dół, w kierunki mojego brzucha i dochodzi do brzegu moich
majtek. Wstrzymuję oddech i kładę rękę na jego dłoni. Nie wiem, czy
pozwolę mu zrobić to, co właśnie zamierza zrobić. Strasznie chciałabym,
żeby mnie tam dotknął, ale też trochę się boję. Nie mam na tyle odwagi.
Napinam całe ciało i próbuję złapać jego wzrok w ciemności, ale jego
twarz jest za blisko mojej.

– A ty? – szepczę. – Robiłeś to już z kimś?

Jonas kiwa głową. Czuję na moim policzku, że się uśmiecha.

– No pewnie – mówi, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.

– Z kim? – pytam i czuję ukłucie zazdrości. – Miałeś dziewczynę?

– Nie, ale przed wakacjami byłem z Miriam.

– Miriam? – mówię głośno i lekko się od niego odsuwam.

Miram to dziewczyna, która w poprzednim roku szkolnym chodziła do

dziewiątej klasy i która spała z naprawdę wieloma chłopakami. Trącam go
lekko w ramię. Kręcę głową i uważam, że to przegięcie, że chłopak z
siódmej klasy idzie do łóżka z dziewczyną z dziewiątej.

– Sporo mnie nauczyła – śmieje się Jonas i przyciąga mnie do siebie.

background image

– Nie wątpię – mówię i mimo tego nie mogę się nie uśmiechnąć. –

Byłeś w niej zakochany?

– Nie – uśmiecha się Jonas i znowu mnie całuje.

„Jesteś we mnie zakochany, Jonas?”, mam ochotę go zapytać, ale nie

robię tego, bo nie wiem, czy chcę usłyszeć odpowiedź. Chwilę potem
całkiem zapominam o Miriam, bo Jonas znowu ma rękę w moich majtkach.

– Obiecuję, że będę uważał – mamrocze, kładąc się na mnie do połowy.

Tym razem nie opieram się. Leżę spokojnie i czuję, jak ręce i palce

Jonasa znajdują odpowiednią drogę. Zamykam oczy i rozkładam lekko
nogi, żeby było mu łatwiej. Jest tak przyjemnie, że nie mogę się zmusić,
żeby przestał, a już za moment moja ręka przeciska się przez gumkę jego
spodni od piżamy. Cało moje ciało płonie. Pierwszy raz w życiu dotykam
chłopaka w taki sposób i nagle nachodzi mnie chęć, żeby zrobić to
naprawdę. Ogarnia mnie nieopisane pragnienie, żeby poczuć, jak na mnie
leży… żeby przestać być dziewicą.

Mam wrażenie, że Jonas myśli o tym samym, bo zaczyna zsuwać mi z

bioder majtki. Jestem bardzo podniecona, gorąca i szczęśliwa. Jestem
pewna, że kocham Jonasa. Na zawsze. To uczucie prawie wwierca się w
moje serce.

– Masz ochotę zrobić to naprawdę? – szepczę, gładząc go po plecach.

Jonas unosi się trochę na ramieniu, żeby na mnie spojrzeć. Uśmiecha się

w świetle księżyca. Nagle odwraca się jednym ruchem w kierunku drzwi.
Milknie. Kładzie swój palec na moich ustach, żeby mnie uciszyć.

– Ktoś idzie! – szepcze.

Ja też nasłuchuję. Sztywnieję, kiedy słyszę, jak skrzypi podłoga w

kuchni. To mama albo tata.

Błyskawicznie zakładam majtki i chowam głowę pod kołdrę. Gryzę się

w usta. Co oni tam robią w środku nocy, myślę wściekła. Chyba zasługuję
na trochę prywatności, przynajmniej od czasu do czasu.

Nasłuchujemy. Znowu robi się cicho i mogę odetchnąć. Ale

przypominam sobie o drzwiach do mojego pokoju. Są otwarte. Nie
zamknęłam ich za sobą, gdy wychodziłam do łazienki. Wstrzymuję
oddech, kiedy słychać pukanie.

– Jonas! Wiesz może, gdzie jest Ella?

background image

To głos mamy. Natychmiast siadam. Nie mam pojęcia, co robić. Jonas

wydaje się być cały sztywny ze strachu. Trącam go, żeby coś powiedział.

– Uhm, nie – mamrocze. On też usiadł.

Modlę się, żeby mama sobie poszła. Ale ona tego oczywiście nie robi.

Oczywiście chce wiedzieć, gdzie jestem. Nie ma mnie przecież w łóżku, a
jest środek nocy.

Kiedy otwierają się drzwi, wpadam w panikę. Kompletnie nie wiem, co

mam powiedzieć ani co mam robić. Jestem zupełnie niezdolna do podjęcia
jakiejkolwiek czynności. To jest tak beznadziejna sytuacja, że za moment
się rozpłaczę.

– Ella? – mamrocze moja mama, szukając po omacku światła.

No więc siedzimy oboje skuleni na kanapie w gabinecie mojej mamy,

podczas gdy zapalone nagle ostre światło z sufitu tak nas oślepia, że muszę
zasłonić sobie oczy. Mama stoi nieruchomo przez kilka sekund i patrzy na
nas, mrużąc oczy, jakby nie bardzo rozumiała, co widzi.

– Co wy do diabła wyprawiacie? – krzyczy wysoko cienkim głosem.

Zdaję sobie sprawę, że moja mama nie tylko uważa, że to, że leżę w

łóżku z Jonasem, jest niestosowne. Ona uważa to po prostu za skrajnie
obrzydliwe. Znowu robi mi się niedobrze. Nigdy wcześniej nie słyszałam,
jak przeklina. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby tak głośno krzyczała.

– Tego już za wiele! – krzyczy mama i łapiąc się za głowę.

– Przepraszam – mówi Jonas, wygrzebując się z łóżka i obracając się.

– Zostajesz tutaj! – krzyczy stanowczo mama i wskazuje fotel biurowy,

na którym Jonas posłusznie siada.

– A ty, Ella, pójdziesz ze mną!

W oczach mam łzy, kiedy idę za nią do pokoju. Jednocześnie jestem też

zdezorientowana. Nie bardzo wiem, co w tym aż TAKIEGO strasznego.

– Co wy wyrabiacie?! – krzyczy mama, zamknąwszy drzwi do pokoju

Jonasa. Stoi na środku pokoju z rękoma na biodrach. – Całkowicie
nadużyłaś mojego zaufania do ciebie!

Próbuję coś powiedzieć, ale zasycha mi w gardle. Czuję się jak mała

dziewczynka, która zrobiła coś niewybaczalnego w przedszkolu. Ale
jednocześnie jestem dziwnie wściekła. Jej krzyk pogarsza sytuację. Co

background image

Jonas może pomyśleć? Przecież to nie jest nic złego.

– Czy on cię dotknął? – pyta mama ciszej, tak żeby Jonas niczego nie

słyszał za ścianą. – Co on ci zrobił?

– Nic! – mówię, uderzając ręką w materac.

– Spaliście ze sobą?

– Mamo! – krzyczę zdenerwowana.

– Chcę o tym wiedzieć, Ella. Możesz być w ciąży!

– Nie jestem w ciąży, mamo!

– Będziemy musieli cię przebadać na choroby weneryczne – jęczy

mama, która w ogólnie mnie nie słucha.

Siedzę na brzegu łóżka. Znowu jest mi niedobrze.

Próbuję złapać powietrze i mam ochotę wymiotować. Najchętniej na

moją mamę. Chciałabym ją opluć zielonkawą żółcią, skoro nie jestem w
stanie nic powiedzieć.

– Nie spodziewałam się, że jesteś taka. – Mama patrzy się na mnie

przeciągle, jakby była wielką muchą, która siedzi na kawałku świeżego
jedzenia.

– Wynoś się! – krzyczę nagle, cała się trzęsąc. – Wynoś się z mojego

pokoju!

Przychodzi tata.

– Co tu się dzieje? – pyta, a ja z zażenowania zaciskam palce u nóg,

kiedy mama szybko i zdecydowanie zbyt szczegółowo opowiada mu o tym,
co się stało.

– Leżeli razem w gabinecie prawie nadzy!

– Zamknij się, mamo! – krzyczę, zasłaniając uszy. Nie mogę jej znieść.

Chciałabym, żeby zniknęła.

Na szczęście tata jest bardziej wyrozumiały. A może jest po prostu

zmęczony. W każdym razie udaje mu się uspokoić mamę, która po chwili
wychodzi z pokoju.

– Porozmawiamy o tym jutro – wzdycha tata i wychodzi.

Jestem wściekła. Rzucam się na łóżko. Jestem pewna, że Jonas nie

background image

będzie mógł już u nas mieszkać. Jutro mama na pewno odeśle go z
powrotem do domu, do jego surowego ojca.

To wszystko jest jak koszmarny sen. Nie mogę spać. Za każdy razem,

kiedy udaje mi się przysnąć, budzę się i nasłuchuję, co u Jonasa. Tak
bardzo bym chciała, żeby do mnie przyszedł. Ale oczywiście tego nie
zrobi. Nie jest na tyle odważny.

Następnego dnia padam ze zmęczenia, ale mimo tego wstaję pierwsza.

Czuję się zdezorientowana, smutna i szczęśliwa równocześnie. Drżą mi
ręce, kiedy zakładam na siebie ubranie, i trzęsę się na myśl o mamie. W
ogóle nie mam ochoty z nią dzisiaj rozmawiać. Zamiast tego myślę o
Jonasie i jego pocałunku… Oraz o tym, jak właściwie niewiele zabrakło,
byśmy to zrobili. Czuję motyle w brzuchu, ale również delikatne łaskotanie
między nogami. Jakby Jonas wciąż trzymał tam na dole swoją dłoń. Po
chwili jednak ściska mi się żołądek. Na myśl o parkingu podziemnym i
chłopakach z Løgstrupskolen odczuwam mrowienie pod skórą i mam gęsią
skórkę. Nerwowo pakuję torbę. Jeżeli wcześniej miałam jakiekolwiek
wątpliwości, czy powinnam opowiedzieć rodzicom, o tym, co się stało, to
teraz te wątpliwości zniknęły. Nigdy im o tym nie opowiem o tym, co się
wydarzyło w centrum. Jonas też przecież raczej nie zdobędzie
dodatkowych punktów u mojej mamy. Przecież ona nawet nie wie, że on
należy do bandy. I nigdy się o tym, nie dowie.

Wychodzę z domu bez śniadania. W mojej głowie jest kompletny chaos,

więc szczerze mówiąc, właściwie wolę nie spotkać Jonasa. W każdym razie
nie teraz. Jestem zbyt zawstydzona i zdenerwowana. Było tak blisko
zeszłej nocy, żebyśmy to zrobili.

W drodze do szkoły wysyłam Idzie SMS–a. Muszę z nią jak najszybciej

porozmawiać, ale ona nie odpowiada. A kiedy jestem już w klasie i dzwoni
dzwonek, nie ma jeszcze ani jej, ani Jonasa. Jest oczywiście Johanne, ale
ona jest w tej chwili strasznie zajęta rozmową z Christianem.

– Po południu mamy próbę musicalu – mówi Johanne, kiedy po chwili

zjawia się przy naszym stole. – Przyjdziesz dzisiaj, prawda?

Kiwam głową, wpatrując się w drzwi, które właśnie zamyka Christian.

Nie rozumiem, dlaczego nie przychodzi Jonas.

Kilka minut przed dziewiątą wpada do klasy Ida, przepraszając za

spóźnienie.

background image

– Czyżby kołdra nie chciała cię wypuścić? – śmieje się Christian i rzuca

za Idą kawałek kredy.

Johanne wymachuje swoimi długimi włosami i zanosi się od śmiechu

razem z resztą klasy. Mnie to jakoś specjalnie nie śmieszy. Podczas
przerwy zostaję na moim miejscu, bo nie chcę na korytarzu spotkać mamy.
Ida i Johanne wychodzą, a razem z nimi Marco i Sebastian, jak również
pozostali chłopcy, nie zauważając, że zostaję sama w klasie.

Po chwili w drzwiach klasy pojawia się Sofie. Jest opalona, na głowie

ma wysoko upięty koński ogon.

– O Boże, Sofie! – wykrzykuję i śpieszę się w jej kierunku, bo cieszę się

na jej widok. Obejmuję ją, całkowicie zapominając, że Sofie nie jest typem,
który lubi się obściskiwać. Ale nie odpycha mnie od siebie, jak to ma w
zwyczaju, więc stoimy i dosyć długo się obejmujemy.

– Jak twoja nowa klasa? – pytam miłym tonem.

Sofie wzrusza ramionami.

– Widziałaś Jonasa? – pyta.

Kręcę przecząco głową.

– To znaczy Jonas spał u mnie dzisiaj w nocy – mówię. – To znaczy nie

u mnie w pokoju, tylko w innym, w którym moja mama ma gabinet.

Czuję, że kręci mi się w głowie, bo nagle zdaję sobie sprawę, że nie

wiem, czy to wypada, żebym całowała się z jej bratem. Wydaje mi się, że
Sofie raczej nie byłaby z tego zadowolona.

– Po prostu za nim tęsknię – mówi Sofie w zamyśleniu.

– Wszystko u niego w porządku – odpowiadam pośpiesznie i oblewam

się rumieńcem.

Słychać dzwonek, więc musimy kończyć naszą rozmowę, a po szkole

Sofie idzie na trening. Stoję na korytarzu i wiem, że powinnam iść do sali
muzycznej razem z Idą i Johanne. Jest musical i powinnam się cieszyć, ale
jedyne, o czym mogę teraz myśleć, to Jonas. Ja też za nim tęsknię – tak jak
Sofie. Kiedy widzę mamę wychodzącą z pokoju nauczycielskiego, pędzę w
kierunku drzwi i stojaków na rowery. Naprawdę nie mam ochoty z nią
rozmawiać.

Kiedy dojeżdżam do centrum, nagle odczuwam przeraźliwy chłód.

background image

Mam wrażenie, jakby moje nogi nie chciały już naciskać na pedały.
Wiadomo, że żeby dojechać do domu, muszę przejechać obok centrum. Nie
myślałam o tym rano. Ale teraz przy tym dużym skrzyżowaniu, tuż przed
przystankiem stoi grupa chłopaków. Oni nie są z Løgstrupskolen, nie są
nawet w wieku tamtych, ale mimo to zawracam i z sercem w gardle jadę z
powrotem do szkoły. Siadam na schodach przed głównym wejściem, bo nie
mam siły iść do sali muzycznej i śpiewać. Wali mi serce, moje ciało jest
całe sztywne. Nie mam ochoty wracać do domu, co chwila w mojej głowie,
jak ciemny obraz, pojawia się parking podziemny. Próbuję myśleć o
Jonasie.

background image

Rozdział 8

Siedzę tam jeszcze kilka minut, kiedy pojawia się Ida.

– Co się dzieje, Ella? – pyta zaniepokojona i siada obok mnie na

schodach. – Płaczesz? – Odgarnia moje loki na bok i patrzy na mnie z
przerażeniem.

– To Jonas… – mówię, pociągając nosem, i czuję, jak z rozwiązuje mi

się gardło, a z po moich policzkach zaczynają płynąć ciepłe łzy.
Opowiadam Idzie o wszystkim. O Jonasie i chłopakach z Løgstrupskolen, o
tym, że jestem w nim zakochana, oraz o tym, że wczoraj nakryła nas moja
mama.

– Musisz to zgłosić na policję! – mówi Ida, jakby w ogóle nie była

zainteresowana pozytywną informacją: że całowałam się z chłopakiem. –
Nie możesz pozwolić na to, żeby im się upiekło, za to co zrobili!

Właśnie mam jej powiedzieć, że ja nie jestem tak całkiem niewinna, ale

ona rezolutnie wstaje i ciągnie mnie.

– Chodź, idziemy do mnie – mówi.

– A gdzie Johanne? – pytam, kiedy właśnie idziemy w kierunku

rowerów.

– Cały czas ćwiczy z Christianem – Ida przewraca oczami. – Przecież

gra główną rolę!

W domu u Idy pachnie drożdżówkami z cynamonem. Jej mama trzyma

na rękach małą siostrę Idy, a na policzkach ma trochę mąki.

– Piekłam! – mówi zadowolona.

Ojczym Idy stoi z pełnymi ustami i przeżuwa. Ida kręci tylko głową i

prowadzi mnie do pokoju. Siadamy na jej łóżku.

– No więc, jak było? – pyta Ida, uśmiechając się z pochyloną głową.

– Kiedy cię gonią po parkingu podziemnym? – pytam, pociągając

nosem.

– Nie, z Jonasem.

Nabieram głęboko powietrza i czuję, jak w moim brzuchu zaczynają

latać motyle. Na myśl o Jonasie ogarnia mnie przyjemny dreszcz.

background image

– Bosko – mówię niewyraźnie. – Po prostu cudownie. Ale moja matka

jest pokręcona!

Ida kiwa głową.

– Jonas nie jest najlepszym materiałem na zięcia.

– Ale on u nas MIESZKA – wtrącam. – Moja mama go lubi i chce mu

przecież pomóc!

– No, ale tu chodzi o coś innego – mówi Ida i kiwa głową w

zamyśleniu. – Jesteś jej córką. Ona po prostu chce cię chronić.

– Nie, ona po prostu chce mi wszystko zepsuć!

Wzdycham, spoglądając na zegarek. Chciałabym tu jeszcze chwilę

zostać, ale muszę iść do domu. Wiem, jak ważne jest przychodzenie do
domu na czas. Chodzi o zaufanie, mówią moi rodzice. Tęsknię też za
Jonasem i nie mogę się doczekać, kiedy go znowu zobaczę. Tak bardzo być
chciała, żeby mamie przeszło i oczywiście żeby pozwoliła Jonasowi zostać.
Trzeba mu przecież pomóc.

Kiedy o zmroku wracam do domu, zauważam, że coś jest nie tak. Drzwi

do gabinetu są otwarte. Z kanapy zniknęła kołdra. Nie ma też rzeczy
Jonasa. Z sercem w gardle wbiegam do środka i otwieram szafę. Półki są
puste. Jonas już tutaj nie mieszka.

– Mamo! – krzyczę i w tym samym momencie zaczynam się trząść ze

złości. – Czy w ten sposób pomagasz Jonasowi, że wyrzucasz go do domu,
tylko dlatego, że mnie pocałował.

Wściekła wbiegam do kuchni.

– Mamo! Gdzie jest Jonas?

Mama sprawia wrażenie zimnej jak lód, jakby było jej obojętne, że

jestem wściekła.

– Usiądź, Ella – mówi spokojnym głosem.

– Nie, nie usiądę! – krzyczę. – Chcę tylko wiedzieć, gdzie jest Jonas!

Mama wstaje od stołu, przy którym siedzi ze swoimi papierami. Nagle

zdaję sobie sprawę, że jej nienawidzę. Nienawidzę tego, że pracuje w
MOJEJ szkole. Nienawidzę tego, że przez cały czas miesza się we
wszystko. Dlaczego ona nie może być taka, jak mama Idy, która opiekuje
się dzieckiem, więc Ida może robić, to na co ma ochotę?

background image

– Gdzie on jest? – łamie mi się głos i walczę ze łzami.

Mama wzdycha głęboko. Jakby w ogóle nie była na mnie zła. Sprawia

wrażenie jakby szczęśliwej. W każdym razie zadowolonej. Pewnie dlatego,
że zniszczyła wszystko między mną a Jonasem. Wyrzuciła go. Zdrajczyni.
Wyciąga do mnie ręce, ale ja cofam się o krok. Nie chcę, żeby mnie
dotykała.

– Ella… – mówi z wahaniem w głosie, jakby zastanawiała się, kiedy

mówi.

– Maaamo… – przedrzeźniam jej ton głosu.

– Jonas będzie chodził do szkoły z internatem.

– Co? – przerywam i zaczynam cała dygotać.

– Od jutra będzie chodził do szkoły z internatem. To dobrze, że

wyjedzie stąd na jakiś czas.

– Jasne! – krzyczę gwałtownie. – Wyjedzie ode mnie, prawda?!

– Ella, to nie tak…

Więcej nie dochodzi już do mnie, bo z tupotem wybiegam z pokoju i

zatrzaskuje za sobą drzwi. Kiedy wsiadam na rower, jest już całkiem
ciemno. Nie mam na sobie kurtki, nie wzięłam ze sobą komórki ani kluczy.
Czuję we włosach wiatr, pedałuję tak szybko, jak to możliwe. Kiedy
docieram do centrum, w środku się we mnie gotuje i zdaje sobie sprawę, że
w ogóle się nie boję. Chcę po prostu znaleźć Jonasa. Chcę się dowiedzieć,
co się dzieje. Przecież nie możemy teraz się rozstać.

Wbiegam do centrum. Nie zwracam uwagi na włosy, które pewnie

odstają we wszelkich możliwych kierunkach. Ale nie nigdzie nie mogę
znaleźć Jonasa. Chodzę ciężko tam i z powrotem, zaglądam do baru i
kiosku, ale go tam nie ma. Zamiast niego widzę chłopaków z
Løgstrupskolen. Ogarnia mnie jeszcze większa złość. Idę bezpośrednio w
ich kierunku. Nie mam czasu, żeby się zastanawiać. To tak, jakby mój
mózg nagle przestał prawidłowo funkcjonować. Jedyne, co czuję to
płomienie w klatce piersiowej. Chłopaki stoją przy szklanych drzwiach w
drugim końcu. Już mnie zauważyli.

Zdyszana zatrzymuję się tuż przed nimi, trzymając ręce na biodrach.

Czuję, jak buzuje we mnie krew. Teraz nic nie może mi sprawić bólu.
Nawet ogień, jaki czuję w ciele.

background image

– Nie pozwolę wam już nigdy więcej mnie dotknąć! – krzyczę

całkowicie bez powodu.

Chłopaki patrzą na mnie zaskoczeni. Kilku z nich chichocze.

– I już nigdy nie nazwiecie mnie dziwką! – Patrzę na tego, który stoi z

przodu. Ma już właśnie coś powiedzieć. Patrzy na mnie z zaciekawieniem.
– Zrozumiano?! – mówię dobitnie, stojąc z rękoma na biodrach. Brzmię jak
moja mama, kiedy krzyczy na swoich uczniów. Ale jest mi teraz wszystko
jedno.

– Przecież, kurczę, nie chcieliśmy ci nic zrobić – wtrąca jeden z nich. –

To znaczy nic poważnego.

– To było tylko dla żartów! – krzyczy inny.

– To nie było śmieszne! – mówię i nagle mam wrażenie, że jestem

wyższa niż zwykle, choć mam płaskie buty. W każdym razie, nie czuję się
teraz niska.

Chłopacy sprawiają wrażenie zdezorientowanych. Jakby nie do końca

wiedzieli, co mają ze mną począć. Mijam ich.

Prostuję plecy i mocnym pchnięciem otwieram ciężkie szklane drzwi.

– I skończcie wreszcie z tym tutaj – mówię, machając ręką, i znikam w

ciemnej wichurze.

Nie idą za mną, kiedy wskakuję na rower. Znowu czuję się lekka i mała,

jakbym potrafiła latać, jeżeli tylko się rozpędzę. Delektuję się chłodnym
wiatrem, który szarpie moją bluzę. Znowu jadę do Idy. Nagle myślę o
Jonasie. On w ogóle nie ma domu. Hamuję z piskiem tuż przed furtką Idy.
Ale jednocześnie czuję się też wolna.

Dobrze mi w domu Idy, mimo że jej mama domaga się, abym

poinformowała moich rodziców o tym, że jestem u nich.

– Jeśli chcesz, mogę sama do nich zadzwonić – szepcze i ostrożnie

otwiera drzwi do pokoju dziecięcego.

Siedzę razem z Idą w kuchni. Ida parzy herbatę i smaruje chrupkie

pieczywo. Jest późny, piątkowy wieczór. Mama Idy jest w salonie i
rozmawia przez telefon, ale ja bez problemu słyszę jej rozmowę i w pewien
sposób czuję satysfakcję. Głupia matka, myślę nadgryzając przednimi
zębami pieczywo.

background image

– Ella ma czternaście lat – mówi mama Idy. – Nie możecie jej zmusić.

Uśmiecham się do Idy, sięgając po jej komórkę. Muszę zadzwonić do

Jonasa.

– Wydaje mi się, że Ella potrzebuje trochę spokoju – kontynuuje mamy

Idy. – Może u nas zostać na parę dni.

Z telefonem przyciśniętym do ucha, dzwonię. Ale Jonas nie odbiera.

Dzwonię kilka razy i zostawiam wiadomość. Ida mnie przytula, kiedy
zauważa w moich oczach łzy.

Mama Idy wchodzi do kuchni.

– Od początku chodziło o to, żeby Jonas zaczął chodzić do szkoły z

internatem – mówi do mnie. –

Twój tata starał się o to już od jakiegoś czasu. Nie chcieli jednak o tym

mówić, zanim nie byli pewni, że dostał miejsce.

Ogarnia mnie zmęczenie. Przecieram oczy.

– Czy Jonas wiedział, że będzie chodził do szkoły z internatem? – Mój

głos jest zachrypnięty. Ida kładzie rękę na moim ramieniu, żeby mnie
pocieszyć.

– Tak – mówi cicho mama Idy.

– Nie rozumiem, dlaczego nic nie powiedział? – Przełykam ślinę, a

tęsknota za nim rozrywa mi serce.

W pokoju Ida siada przed komputerem. Dwie minuty później już wie,

gdzie jest Jonas.

– Sofie jest razem z nim – mówi, odwracając się w moim kierunku.

– Nie zależy mu na mnie – stwierdzam, patrząc bezmyślnie w

powietrze.

– Ej, przestań – mówi Ida. – Musi przecież pożegnać się z siostrą.

Po chwili wraca do rozmowy online. Teraz rozmawia ze swoim Marco.

Potem Ida opowiada, jak bardzo za sobą tęsknią, kiedy nie są razem.

Lekko kiwam głową. Nawet nie wie, jak jej dobrze.

– Ale wy chodzicie ze sobą – mówię, chowając się pod kołdrą Idy. –

Wiesz, że on cię kocha.

background image

Ziewam i patrzę w sufit. Ze zmęczenia wszystko mnie boli. Chwilę

później zasypiam.

Rano budzi mnie Ida.

– Ella, wstawaj! – mówi potrząsając mną. – Twój tata jest tutaj!

Natychmiast siadam. Udaje mi się wygramolić z łóżka.

– Co? – pytam, mrugając moimi sklejonymi powiekami. Wczoraj nie

zdążyłam zmyć mascary.

– Czeka w kuchni i chce z tobą porozmawiać!

Patrzę na zegarek. Jest dziewiąta. Piątek.

Zaczynamy lekcje o dziesiątej. Przez okno wpadają ostre promienie

słońca. Niebo jest prawie granatowe. Z wahaniem idę do kuchni. Staję z
założonymi rękoma i czuję nawracającą złość, mimo tego, że tata
przyjaźnie się uśmiecha. Czuję się prawie tak, jak wczoraj, kiedy stałam
przed chłopakami z Løgstrupskolen. Wewnątrz coś we mnie płonie.

– Jedziemy do szkoły z internatem. Chcesz się z nami zabrać? – pyta.

– Uhm – mówię zaskoczona. – A co ze szkołą?

– Zrobisz sobie wolny dzień – odpowiada tata i odwraca głowę w stronę

okna. – Jedziemy tylko ty, ja i Jonas.

Na drodze stoi nasz samochód. Dostrzegam krótkie włosy Jonasa i czuję

tak silne ssanie w żołądku, że za moment złożę się w pół.

– To był pomysł Jonasa – mówi mój tata. – Zdaje mi się, że to dla niego

ważne, żeby się z tobą pożegnać.

Otwieram szeroko oczy. Czuję, jak powoli schodzi ze mnie złość i

zaczynam się uśmiechać. Moje serce bije jak szalone.

– Okej – mówię i w pośpiechu drepczę w kółko.

– Daj mi pięć minut.

Udaje mi się szybko umyć, ubieram się i przyczesuję włosy. Cała drżę,
kiedy stoję przed lustrem Idy i nakładam na rzęsy tusz i błyszczyk na usta.
Żegnam się z Idą i biegnę do samochodu. Otwieram drzwi i siadam na
tylnym siedzeniu. Obok Jonasa. On uśmiecha się, jakby trochę

background image

zakłopotany. Rumieni się. Może mnie lubi?

– Cześć, Ella – mówi, bierze mnie za rękę i ściska ją.

– Część, Jonas – uśmiecham się szczęśliwa i odchylam się do tyłu.

Odjeżdżamy w promieniach słońca.

background image

OmKocha, nie kocha 3 - Ja i Jonas

Jonas ma w domu problemy, dlatego przez jakiś czas będzie mieszkał w
domu Elli i jej rodziców. Ella uważa, że to ekscytujące i całkiem miłe, ale
Jonas należy do niebezpiecznej bandy, która lubi wdawać się w bójki. Aż
pewnej nocy Jonas nagle stoi w pokoju Elli i pyta, czy mógłby spać w jej
łóżku…


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kocha, nie kocha 4 Ja i Christian Line Kyed Knudsen
Kocha, nie kocha 1 Ja i Aleksander Line Kyed Knudsen
Kocha, nie kocha 2 Ja i Marco Line Kyed Knudsen
Eden Maguire (Nie) Umarli Księga 1 Jonas
Maguire Eden (Nie)Umarli 01 Jonas
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus
70 KTO NIE KOCHA, NIE ŻYJE
Kocha nie kocha
Kocha, lubi, nie szanuje Jak nawiązać współpracę z psem i zyskać jego szacunek
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus
Taylor Janelle Nie potrafie przestac cie kocha
KochaŠ ciŕ nie przestanŕ
nikt na świecie nie kocha
Człowiek kocha albo nie kocha
DOBRA NOWINA DLA ŚWIADKÓW JEHOWY, KTÓRYCH KOCHA BÓG
jezus kocha ciebie dzis

więcej podobnych podstron