Kocha, nie kocha 4 Ja i Christian Line Kyed Knudsen

background image

background image

Line Kyed Knudsen

Kocha, nie kocha 4 - Ja i Christian

Saga

background image

Kocha, nie kocha 4 - Ja i Christian

Przełożył

Tomasz Archutowski

Tytuł originału

Elsker, elsker ikke 4 - Mig og Christian

Copyright © 2013, 2019 Line Kyed Knudsen i SAGA Egmont

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788711867815

1. Wydanie w formie e-booka, 2019

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku

własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autora.

SAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont

background image

Rozdział 1

Przez całe lato nie mogłam się doczekać, kiedy rozpocznę naukę w szkole
Lyngmoseskolen. Dzisiaj jest pierwszy dzień roku szkolnego, a ja
zaczynam chodzić do klasy 8 b. Jest mi zimno w ramiona, mimo że na
dworze całkiem jest ciepło. Stoję z mamą przed głównym wejściem do
budynku.

– W końcu przyszedł ten dzień, Johanne – szepcze mama podniosłym

tonem. – Czekałyśmy na to!

Mama się poci. Posklejały się jej już włosy, a na plecach na jej tunice

widać ślady potu.

Oddycham tak spokojnie, jak tylko jestem w stanie, bo przygotowuję się

na spotkanie z nowymi koleżankami i kolegami z klasy. Myślałam, że będę
się denerwować, ale wcale tak nie jest. Czuję się tylko trochę spięta, bo
próbuję się skupić na swoim postanowieniu. Dzisiaj zaczynam nowe życie i
za nic w świecie nie chcę tego zepsuć.

– Ciekawe, jak będzie – mówi mama zdenerwowanym głosem.

Nie odpowiadam. Otwieram ciężkie drzwi, całkowicie ją ignorując i

wyobrażając sobie, że ona nie jest moją mamą, tylko jakąś przypadkową,
lekko otyłą panią z biura. Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak bardzo jej
zależało, żeby odprowadzić mnie do szkoły. Przez cały poranek kłóciłyśmy
się z tego powodu. Ostatecznie uzgodniłyśmy, że mama wróci domu zaraz
po tym, jak przywita się z moim wychowawcą. Nie chcę od razu
pierwszego dnia sprawiać wrażenia, że jestem małą dziewczynką, która nie
daje sobie rady bez mamusi. To byłaby oznaka słabości. A ja nie jestem
słaba. Już nie. Chcę być teraz nową Johanne.

– Obyśmy tylko się nie zgubiły – mówi mama i próbuje wziąć mnie za

rękę.

– Pokój nauczycielski jest tutaj – mówię przez zęby i zabieram rękę.

Wskazuję na tabliczkę i otwieram drzwi. Kątem oka zerkam do tyłu i

widzę, że już zaczęli się zbierać uczniowie w moim wieku. Pośpiesznie
wciągam moją powolną mamę do pokoju nauczycielskiego. Nie chcę, żeby
mnie z nią widziano.

W pokoju nauczycielskim jestem już spokojniejsza. Czuć zapach kawy i

background image

tostów. Grupa nauczycieli właśnie wstaje od stołu, przy którym
najwidoczniej razem jedli śniadanie. Wzdycham. Chciałabym kiedyś być
nauczycielką. Albo piosenkarką. A może jednym i drugim. Być taką młodą
nauczycielką z własnym mieszkaniem, która dostaje się do programu typu
talent show, a wszyscy jej uczniowie kibicują jej gorąco i proszą o
autografy. Zamyślam się. W głowie cały czas mam piosenkę, którą
napisałam wczoraj wieczorem. Piosenka jest prosta. Tylko trzy akordy na
pianinie.

Mama staje na środku z rękoma na biodrach.

– Gdzie jest wychowawca klasy 8b? – krzyczy na cały pokój

nauczycielski.

W pokoju zalega cisza, a ja z zażenowania kurczę palce u nóg. Do

mamy podchodzi niskiego wzrostu pani z ciemnymi, kręconymi włosami.
Uśmiecha się szeroko i podaje mamie rękę.

– Mam na imię Paula – mówi z lekkim akcentem. Zgaduję, że pochodzi

z zagranicy. – Jestem wychowawcą 8a.

– Ale Johanne będzie w 8b – wyjaśnia mama. Nie wygląda na

zadowoloną.

Ja też jestem ostrożna. Tutaj, w szkole Lyngmoseskolen, nie będą nas

źle traktować. W szkole Højmarkskolen miałam tego aż nadto.

– Wiem – mówi nauczycielka, uśmiechając się do mnie miło. – Witaj,

Johanne!

Podaje mi rękę, jednocześnie patrząc na mnie uważnie. Już ją trochę

polubiłam, mimo że jestem od niej wyższa prawie o głowę. Uśmiecham
się, marząc tylko o tym, by mama szybko się ulotniła. Pani Paula znowu
patrzy na moją mamę.

– Przez pierwsze dwa tygodnie 8b będzie miała zastępstwo. –

Nauczycielka kiwa przepraszająco głową. – Rozumie pani, zwolnienie
lekarskie – mówi cicho, przewracając oczami. – Jeżeli będą jakieś
problemy, to ja jestem osobą kontaktową Johanne.

Mama zmienia ton. Nie może sobie pozwolić na narzekanie. Ona sama

była przez jakiś czas na zwolnieniu lekarskim. Wie, jak to jest. Zamiast
tego energicznie potakuje, tak że trzęsie się jej podwójny podbródek, i
zaczyna szybko i nerwowo paplać, jakby chciała zdążyć opowiedzieć o

background image

mnie możliwie jak najwięcej szczegółów.

– Johanne była ofiarą prześladowania i agresji w Højmarkskolen –

mówi mama i sprawia wrażenie zdenerwowanej.

Mam ochotę ją wypchnąć za drzwi i zaciągnąć ją do naszego małego

mieszkania. Nie chciałam, żeby ludzie wiedzieli o mojej przeszłości. Ale
teraz jest już za późno. Paula przechyla głowę i patrzy na mnie ze
współczuciem.

– Będziesz chodziła do naprawdę dobrej klasy z wyjątkowo miłymi

dziewczynami – mówi życzliwym tonem, mrużąc oczy. – W tej samej
klasie jest też moja córka Ella.

Kiwam głową z zadowoleniem. To dobry początek. Dużo o tym

myślałam. Jak mam się zachowywać wobec innych dziewczyn i tak dalej.
Wiem, jak zachowują się popularne dziewczyny, więc postanowiłam, że
będę się zachowywać w podobny sposób. Chcę być lubianą dziewczyną, z
którą wszyscy będą chcieli się zaprzyjaźnić.

– Prześladowanie zaczęło się już w piątej klasie – wzdycha mama i

nachyla się w stronę Pauli. Stojąc obok tej drobnej kobiety, mama sprawia
wrażenie ogromnej. – A zeszły rok był wyjątkowo trudny, prawda,
Johanne?

Chcąc nie chcąc, potakuję. Mam nadzieję, że mama już przestanie.

Niech już wreszcie sobie idzie. Zaczynam wszystko od początku. Nie ma
powodu, żeby tutaj stać i roztrząsać stare sprawy.

– Mamo – mówię cicho i próbuję dać jej znak, żeby już poszła. Ale ona

nie przestaje.

– Naprawdę walczyłyśmy, ja i Johanne. Próbowałyśmy doprowadzić do

usunięcia ich ze szkoły. Nie wiem już, ile razy spotykałam się z
poprzednim wychowawcą i dyrektorem, ale to nic dało! – Mama wciąga
powietrze, jakby próbowała się opanować. – Højmarkskolen NIC w tej
sprawie nie zrobiła!

– Mamo! – przerywam, uśmiechając się przepraszająco do pani Pauli.

Słyszałam już to wszystko nie raz. Moja mama uwielbia opowiadać

historię o mnie i Højmarkskolen. Ale teraz przyszedł czas na zmianę.

Podczas gdy mama kontynuuje rozmowę z nauczycielką, ja zerkam w

kierunku lustra, które wisi na drzwiach. Wciąż nie przyzwyczaiłam się do

background image

tego. Wciąż unikam luster. Muszę się przemóc, żeby się w nich przeglądać.
W każdym razie na początku, bo kiedy już zauważam swoje odbicie w
lustrze, to stoję i po prostu się w nie wpatruję. Nie rozpoznaję siebie.

– Højmarkskolen broniła prześladowców! – ciągnie mama

dramatycznym tonem. – Niech pani sobie wyobrazi, że wychowawca klasy
próbował mi wmówić, że im też powinno się współczuć! Na miłość boską!
Tego było za wiele. Po prostu nie dało się już dłużej tego tolerować!

Jednym ruchem przeczesuję moje długie, brązowe włosy, na których

latem pojawiło się kilka jaśniejszych pasemek, ponieważ po raz pierwszy w
życiu się opalałam. W bikini. Dzisiaj rano, pomimo sprzeciwu mamy, po
raz pierwszy w życiu nałożyłam makijaż. Użyłam tuszu do rzęs. Mama jest
przeciwna chodzeniu do szkoły w makijażu. Jest mi wszystko jedno. Nie
chcę być taka ona. Nie chcę być gruba. Już nigdy więcej. W pół roku
straciłam dwadzieścia kilogramów. Wciąż siebie nie poznaję.

Mama nadal opowiada o mojej dawnej szkole, kiedy nagle w lustrze

nawiązuję kontakt wzrokowy z jakimś chłopakiem. Stoi za mną i przez
krótką chwilę jestem okropnie zdezorientowana, bo dam głowę, że już go
gdzieś widziałam. Skądś znam te jasne, stojące włosy i brązowe oczy.

– Paulo, masz może czas po południu? – pyta, patrząc na nauczycielkę.

Odwracam się. To Christian, myślę zszokowana i zakrywam sobie usta

ręką. To Christian z Fucking Frisk! Lider lokalnego zespołu, którego
piosenka stała się tego lata prawdziwym hitem i przyniosła im popularność
w całym kraju. Nie wiem, ile razy oglądałam ich teledysk, i po cichu
marzę, że kiedyś będę tak samo dobra jak oni. Czytałam w jakimś
kolorowym magazynie, że Christian ma dwadzieścia jeden lat i że kiedyś
też chodził do tej szkoły. Nie mogę uwierzyć, że właśnie stoi przede mną!

Pani Paula kładzie rękę na ramieniu Christiana.

– Christian będzie miał zastępstwo w 8b.

Mama kiwa głową. Nie wygląda na specjalnie zadowoloną z tego faktu.

W przeciwieństwie do mnie. Nie mogę przestać się uśmiechać. Christian
potakuje i odpowiada uśmiechem na mój uśmiech. Jego oczy są w
rzeczywistości jeszcze bardziej brązowe. Robię się czerwona i szybko
odwracam wzrok. Nie mogę uwierzyć, że właśnie on będzie miał ze mną
zastępstwo! Czy mogło mnie spotkać większe szczęście?

– To potrwa maksymalnie dwa tygodnie dni. Potem powinien wrócić ze

background image

zwolnienia pan Henning, wychowawca 8b – ciągnie pani Paula
uspokajająco, jakby zauważyła niezadowolenie ze strony mojej mamy. –
Ale Christian będzie też pracował nad realizacją musicalu z ósmymi i
dziewiątymi klasami. On gra w zespole.

Nagle coś mnie tknęło. Musical! Koniecznie muszę się zgłosić.

– Johanne też sporo gra – mówi na to mama. – Ona jest bardzo zdolna i

moim zdaniem po szkole powinna spróbować zdawać do konserwatorium.

– Na czym grasz? – pyta Christian.

– Na pianinie i trochę na gitarze – mówię, wyprostowując się.

– Do tego śpiewa i komponuje – dodaje z dumą mama.

Wydaje mi się, że Christian przygląda mi się z coraz większą uwagą.

Mam ochotę trzasnąć moją mamę. Przesadza. Może rzeczywiście ułożyłam
kilka melodii, ale nigdy nie powiedziałabym o sobie, że komponuję. Tym
bardziej w obecności Christiana z Fucking Frisk. W porównaniu z nim to,
co robię, to żenada.

– Serio? – pyta Christian, przekrzywiając głowę, jakby patrzył na małą

dziewczynkę. I tak właściwie jest w rzeczywistości. Być może mamy tyle
samo wzrostu, ale ja mam dopiero czternaście lat. Jestem o siedem lat od
niego młodsza.

– To tylko tak dla zabawy – mówię.

Nie jestem przyzwyczajona bycia w centrum uwagi. Przez całe życie

byłam klasową grubaską, która starała się być niewidoczną, żeby uniknąć
hejtu.

– Jesteś pewna? – pyta Christian, pocierając swoje brązowe oczy, aż

stają się dwiemma, ciemnymi szparkami.

Przez chwilę zapominam całkowicie o tym, żeby oddychać. Tak samo

robi na swoich teledyskach. Jego oczy robią się małe, kiedy śpiewa.
Wygląda super i jest niesamowicie seksowny. Nie rozumiem, jak on może
pracować na zastępstwie w szkole, skoro jest członkiem znanego zespołu.
Albo w każdym razie zespołu, który zdobywa popularność.

Kręcę głową. Nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć na pytanie Christiana.

Oczywiście nie zajmuję się muzyką wyłącznie dla zabawy. To dla mnie
bardzo poważne. To dla mnie całe życie. Muzyka była dla mnie ratunkiem,
kiedy z powodu mojej otyłości byłam w dołku i nie miałam żadnych

background image

koleżanek. Bez przerwy myślałam o tych wszystkich okropnych rzeczach,
które wydarzyły się w altance na placu zabaw w Højmarkskolen.

– Koniecznie musisz wziąć udział w musicalu – mówi do mnie

Christian, idąc za panią Paulą, która otwiera nam drzwi na korytarz i macha
na pożegnanie.

Kiwam głową i tuż przed wyjściem z pokoju nauczycielskiego jeszcze

raz przeglądam się pośpiesznie w lustrze. Zerkam z przerażeniem na moje
odbicie i zdaję sobie sprawę, że Christian nigdy mnie nie widział, kiedy
byłam gruba. Christian widział tylko tę odmienioną, nową Johanne.
Macham do mamy, uśmiechając się. Nareszcie sobie poszła.

background image

Rozdział 2

Jestem wykończona, ale szczęśliwa, kiedy po południu wracam do domu.
Byłam właśnie na plaży z dwiema dziewczynami z mojej nowej klasy.
Nazywają się Ida i Ella i są dla mnie tak miłe, że aż trudno mi w to
uwierzyć. Naprawdę chcą się ze mną zaprzyjaźnić? A Christian, nasz nowy
nauczyciel w zastępstwie, na lekcji duńskiego wyjął gitarę i zaśpiewał
jeden kawałek. Piosenka tak świetna, że aż przeszył mnie dreszcz i prawie
zaczęłam śpiewać razem z nim refren. Stoję w przedpokoju i wpatruję się
w białą plamę na ścianie, gdzie kiedyś wisiało lustro. Zdjęła je mama.
Według niej człowiek nie powinien się ciągle na siebie gapić.
Najważniejsze jest to, co w środku. Ja też tak uważam, ale nie wydaje mi
się, że reszta świata się z tym zgadza.

Mama siedzi przy komputerze w dużym pokoju i rozmawia przez

telefon. Zabawki moich braci są posprzątane i schowane, tak jakby w ogóle
tu nie mieszkali. Choć oni czasem strasznie mnie denerwują i potrafią być
bardzo roszczeniowi, to tęsknię za nimi, kiedy ich nie ma. Odstawiam torbę
i zamykam drzwi do ich pokoju. Nigdy nie przyzwyczaję się do ciszy, która
panuje w domu, kiedy są u ojca. Mój tata mieszka na wsi razem z trójką
mojego przybranego rodzeństwa. Odwiedzam ich tylko kilka razy w roku,
bo tata ma dostatecznie dużo na głowie. Nie wydaje mi się zresztą, żeby za
mną jakoś specjalnie tęsknił. Tym bardziej nie tęskni za mną moja
macocha. Po prostu wiem, że ona mnie nie lubi. Zawsze sztucznie się
uśmiecha, kiedy ich odwiedzam.

– Nie ma mowy! – krzyczy mama z telefonem przy uchu, podczas gdy

jej druga ręka skacze po klawiaturze. – W takim razie nie mamy o czym ze
sobą rozmawiać! – Rozłącza się i odkłada ze złością komórkę.

– Wszystko w porządku? – pyta spokojniejszym tonem. – Byli dla

ciebie mili?

Potakuję, przytulam ją i wzdycham. Mama pachnie wanilią, więc wiem,

że była w cukierni. Siedem miesięcy temu zaczęłyśmy dietę. Mama i ja.
Ważyłam wtedy siedemdziesiąt pięć kilogramów, a mama ponad sto. Dietę
pomógł nam ułożyć lekarz dietetyk. Zaczęłyśmy jeść chleb razowy,
warzywa i chude mięso i na początku obie traciłyśmy na wadze. Za
każdym razem, kiedy wchodziłyśmy na wagę i kiedy okazywało się, że
ubyło nam kilogram lub dwa, głośno się cieszyłyśmy. Niestety, w pewnym

background image

momencie mama przestała chudnąć i z tego powodu wpadła w zły nastrój.
Po jakimś czasie przestała się ważyć, przestała nawet stosować dietę i
znowu zaczęła kupować słodycze, ciastka i chipsy, które trzyma ukryte
głęboko w szafce kuchennej, w dużym białym plastikowym pojemniku.
Ona nie wie, że ja o tym wiem.

– Z kim rozmawiałaś? – pytam mimochodem.

– Z beznadziejnym redaktorem! – prycha mama i wyjaśnia, że znowu

dostała odmowę.

Nie chcą wydać jej książki. Od wielu lat mama pisze powieść

historyczną. O czarownicach, heretykach i złych księżach. Moja mama
przez wiele lat studiowała na uniwersytecie. Jest mądra i zdolna. Wie
wszystko o dawnych czasach. To niesprawiedliwe, że nie chcą wydać jej
książki.

– Jak było na plaży? – pyta. – Czy dziewczyny były dla ciebie miłe?

– Nawet bardzo – mówię, ale nie mam ochoty opowiadać jej o

wszystkim, co się działo.

Wymyślam wymówkę, że mam do odrobienia lekcje, i wracam szybko

do mojego pokoju.

– Obejrzymy sobie wieczorem film historyczny! – krzyczy za mną

mama. – Jest dokładnie o tym, czym się zajmuję!

Wchodzę do pokoju i siadam przy keyboardzie. Wolę grać, niż oglądać

z mamą film, ale nie mam sumienia jej tego powiedzieć. Wiem, że może
się czuć samotna, kiedy w domu nie ma moich braci. Martwi się też, czy
jest im dobrze u ojca i jego nowej żony. Martwi się, czy będą pamiętali,
żeby potem zabrać ze sobą wszystkie rzeczy, bo nie jest zbyt fajnie, kiedy
w poniedziałek rano okazuje się, że czegoś brakuje. Na szczęście mama nie
kłóci się już tak bardzo z moim tatą.

Powoli wygrywam kilka akordów. Próbuję zagrać kawałek, który dzisiaj

w klasie grał Christian. Znajduję odpowiednią tonację i cichutko nucę. To
prosta melodia. Pamiętam każdy dźwięk. Pamiętam też skupienie
Christiana, kiedy śpiewał. Sprawiał wrażenie, jakby był w innym świecie.
Znam to doskonale. Ja zachowuję się podobnie, kiedy gram i śpiewam.
Chwilę potem staję przed wielkim lustrem, którego na szczęście nie zdjęła
mama. Udaję, że trzymam mikrofon, i patrzę na siebie, jak śpiewam.
Ramiona mam czerwone od słońca, a bluzka wisi na mnie, bo jest za luźna.

background image

Po tym jak schudłam, kupiłyśmy dla mnie trochę nowych ubrań. Wciąż

mam w pamięci to uczucie, kiedy wchodzę do przymierzalni. Ekspedientka
znalazła dla mnie parę jeansów i koszulkę z krótkim rękawem. Stałam i po
prostu patrzyłam na siebie. W lustrze widziałam całkiem nową dziewczynę.

– To jest bardzo obcisłe – wymamrotała mama w przymierzalni.

– Leży idealnie – powiedziała ekspedientka z uśmiechem.

Mama tylko westchnęła i pokiwała głową. Tamtego dnia niczego dla

siebie nie kupiła. Tylko książki i kilka rzeczy do kuchni.

Kończę śpiewać, kłaniam się, śmieję się i udaję, że macham do

publiczności z ogromnej sceny. Następnie staję bokiem i wciągam brzuch.
Do pełnego zadowolenia brakuje mi jeszcze kilku kilogramów. Teraz ważę
pięćdziesiąt pięć, a chciałabym zejść do pięćdziesięciu dwóch. Byłoby
idealnie. Mama uważa, że to głupi pomysł. Nie chce, żebym była jeszcze
szczuplejsza. Nie wie o tym, że wciąż się ważę. Odchudzanie nie bardzo jej
wyszło, więc teraz się złości, kiedy narzekam, że robi sos. Jakby
zapomniała, że miałyśmy go nie jeść. Zwłaszcza takich z torebki, które
przygotowuje się, mieszając proszek z masłem i tłustym mlekiem.

Ja niezmiennie trwam przy moich nowych nawykach. Tylko warzywa i

chude mięso. Już nigdy więcej nie chcę być gruba. Tym bardziej, że
właśnie rozpoczęłam naukę w nowej szkole Lyngmoseskolen. Chodzę teraz
do klasy z przemiłymi dziewczynami. Wszystkie trzy chcemy wziąć udział
w musicalu, który przygotowuje Christian. Nie mogę się doczekać.
Dopiero kiedy leżę w łóżku, wracają okropne wspomnienia. Zapach ziemi,
moczu i urywki zdjęć ociężałego ciała, śmiejących się dziewczyn.
Najpierw sztywnieję ze strachu. Następnie wstrzymuję oddech, zaciskam
oczy i zatykam uszy. Nie chcę o tym myśleć, mówię do siebie. Nie chcę
znowu oglądać tych obrazów. Tamten drewniany domek na placu zabaw
już nie istnieje.

Rano znowu jestem w dobrym nastroju. Łatwo jest zapomnieć o cieniu,
kiedy świeci słońce i kiedy mam dwie nowe koleżanki. Wkładam krótkie
spodenki i koszulkę, maluję rzęsy mascarą i szczotkuję moje długie włosy.
Robię to wszystko, nucąc piosenkę Christiana. Gdy jadę rowerem do
szkoły, w mojej głowie pojawia się jednak przelotna myśl. Jak czarna
plamka w kąciku oka. Mrugam, mówiąc do siebie, że oczywiście, że Ella i
Ida będą chciały również dzisiaj spędzać ze mną czas. Oczywiście, że nie

background image

będą się nade mną pastwić. Na pewno niczego nie knują.

Czuję, jak zaciska mi się gardło, kiedy przejeżdżam obok cukierni.

Ssanie w żołądku sprawia, że się zatrzymuję. Wpatruję się we wspaniałe
ciasta. Odczuwam odrobinę działanie dawnego, złego nawyku. Przez
chwilę mam wrażenie, jakby niebo nagle zrobiło się szare, a wszystko
zmieniło się w taki czarny smutek, na który może pomóc tylko coś
słodkiego i tłustego. Zasługuję na ciastko, myślę, ale w tym samym
momencie mój wzrok pada na moje nowe odbicie w oknie. I nagle znowu
wracają wszystkie kolory, a ja zaciskam moje dłonie na kierownicy. Robię
to tak mocno, że zaczynam drżeć. Nawet jeżeli znowu będą mi dokuczali,
nie zacznę żreć tego świństwa, myślę ze złością i pędem pokonuję ostatni
odcinek drogi do szkoły.

Oddycham z ulgą, kiedy w klasie spotykam Ellę. Przytula mnie i pyta

zmartwiona o moje czerwone ramiona. Ona sama jest brązowa jak
Mulatka, ale ona przecież pochodzi z Hiszpanii, a poza tym całe lato
spędziła na Majorce. Jestem pewna, że się ze sobą zaprzyjaźnimy. A kiedy
w klasie zjawia się spóźniona o godzinę Ida, całuje mnie w policzek i
macha przepraszająco do naszego nauczyciela matematyki, jestem już
zupełnie spokojna. Akceptują mnie. Wydaje mi się nawet, że mnie lubią.
Czuję, że polubiły nową Johanne. Lubią tę Johanne, która nie jest gruba i
smutna, tę, która robi wszystko to, co mówią inni.

Weekend też jest super. Jestem razem z Ellą i Idą. Czuję się taka lekka i

pełna pozytywnej energii. Dziewczyny opowiadają mi o ich przyjaciółce,
Sofie, która w przyszłą środę wraca do domu z Lanzarote.

W poniedziałek wraca pan Henning, nasz wychowawca klasy, więc

Christian już nie będzie miał z nami lekcji. Ale to nie szkodzi, bo i tak
często spotykamy się w szkole, ponieważ Christian ma zastępstwa w
innych klasach. Na tablicy informacyjnej wisi ogłoszenie:

„Musical z Christianem z Fucking Frisk. Zaczynamy w przyszły

wtorek. Wpisujcie się na poniższą listę.”

Już się zapisałyśmy. Johanne, Ida i Ella są pierwsze na liście.

Następnego dnia na listę wpisał się Sebastian z naszej klasy. Ida i Ella
chichoczą, kiedy zauważają jego imię.

– Sebastian śpiewał kiedyś w chórze chłopięcym – mówi Ida.

– Podobno grał też na wiolonczeli – dodaje Ella – ale zrezygnował z

background image

tego, bo wolał grać w piłkę z Alexandrem.

Zwróciłam uwagę na Sebastiana. Siedzi tuż za nami. Za każdym razem,

kiedy się odwracam, patrzy na mnie. Jest blondynem, tak jak Christian, ale
ma niebieskie oczy. Nie brązowe i wąskie, takie, w które patrząc, można
się całkowicie zadurzyć. Sebastian miło się do mnie uśmiecha. W ogóle nie
jestem do czegoś takiego przyzwyczajona. Nie jestem też przyzwyczajona
do chłopców, którzy śpiewają. Chciałabym go kiedyś posłuchać, ale
szczerze mówiąc, nie wierzę, że może być tak dobry jak Christian.

Stoję na korytarzu, rozmyślając o Christianie i ich teledysku. Kiedy

wrócę do domu, obejrzę go sobie jeszcze raz. Wtem zbliża się Christian.
Przez chwilę wyobrażam sobie, że ja, Ida i Ella występujemy w nowym
wideoklipie, a wszystko rozgrywa się w zwolnionym tempie. Christian
porusza się wolno. Patrzy tylko na mnie. Gra muzyka, a mocne bicie
mojego serca jest głośniejsze od rytmu piosenki.

– Super, że się zapisałyście – mówi, kiedy do nas podchodzi. Kładzie

dłoń na ramieniu Idy.

– Jest też jeden chłopak! – Ida z radości lekko podskakuje. – Sebastian,

wielki tenor! – woła, śmiejąc się głośno.

– Razem z trzema histerycznymi sopranami! – śmieje się Christian i

chrząka teatralnie.

– Ej! – śmieje się Ida i lekko go trąca.

– Ale ty jesteś surowy, Christian – śmieje się Ella, wymachując swoimi

lokami.

Ja też powinnam chyba powiedzieć coś zabawnego, bo Christian

przecież sobie żartuje. Ale z moich ust nie wychodzi nic śmiesznego.
Chwilę później Christian ze swoją gitarą na plecach znika w klasie.

– Czy tylko ja tak uważam, czy wy też sądzicie, że z niego jest niezłe

ciacho? – chichocze Ida, kładąc rękę na moim ramieniu.

– No, jest całkiem słodki – przyznaje Ella.

Potakuję tylko. Oczywiście, że się zgadzam. Ale Christian to nie tylko

ładna buźka. To zdolny muzyk i dobry autor tekstów. Jest super
utalentowany! No i ma najpiękniejsze brązowe oczy na świecie.

Podczas lekcji co chwila zerkam przez ramię na Sebastiana. Najpierw

uśmiecha się do mnie, po czym natychmiast wpatruje się w swoje dłonie, a

background image

na jego policzkach pojawiają się dwa duże rumieńce. Widzę, jak poruszają
się wtedy mięśnie jego żuchwy, jakby zaciskał zęby. Ciężko sobie
wyobrazić, że kiedyś śpiewał w chórze. Uśmiecham się na myśl o tym, że
siedział z wielką wiolonczelą między nogami. Znowu na mnie patrzy.
Odgarnia sobie włosy z oczu.

– Z czego się śmiejesz? – szepcze i nachyla się w moim kierunku.

– Zgłosiłeś się do musicalu – mówię.

Pozostałe osoby właśnie dobierają się w grupy, które utworzył Henning.

Na tablicy napisane są nasze imiona. Na szczęście jestem w grupie razem z
Idą i Ellą. No i z Sebastianem, Marco i Alexandrem. Sebastian potakuje.
Widzę, jak chodzi mu szczęka. Ma ładny podbródek. Mogłabym
powiedzieć coś zabawnego o musicalu. Mogłabym się z nim drażnić w ten
sposób. Ale nie zrobię tego. Nie jestem taka. Wiem, jak to jest. Zamiast
tego wstaję, bo muszę wyjść do toalety.

– Johanne idzie na wagary – śmieje się Alexander.

Śmieję się i kręcę głową. Wszyscy na mnie patrzą. Pierwszy raz w

moim życiu jest mi obojętne, że jestem trochę za wysoka.

– Spokojnie, za moment wracam – odpowiadam zadowolona. – Wiem,

że beze mnie sobie nie poradzicie.

Wyprostowana wychodzę z klasy. Zazwyczaj nie mówię takich rzeczy,

myślę sobie. Tak odpowiadają najpopularniejsze w klasie dziewczyny. Na
korytarzu panuje cisza. Zatrzymuję się. Kiwam głową sama do siebie.
Udało się! Zaczęłam chodzić do Lyngmoseskolen i zdobyłam przyjaciół.
Już nigdy nie będę prześladowana. Już nigdy więcej nikt mnie nie dotknie.
Tym razem powiem NIE. Czuję, jak jedna z piosenek Christiana
wybrzmiewa w mojej głowie. Dzisiaj już prawie nie tamtego ma cienia.
Smród starego domku na placu zabaw zniknął. „Nigdy się nie poddawaj,
powiedz głośno STOP, zanim wszystko naprawdę się schrzani.”

Sala muzyczna leży na końcu korytarza. Drzwi są otwarte. Mam

ogromną ochotę śpiewać i jak lunatyk zmierzam w jej kierunku. Sala jest
duża, na środku stoi pianino. Już dawno nie grałam na prawdziwym
pianinie i już nie mogę się wprost doczekać, kiedy będę mogła na nim
zagrać. To coś całkiem innego niż mój kiepski keyboard w domu.
Podejmuję szybką decyzję. Zamykam za sobą drzwi, żeby nikt mi nie
przeszkadzał. Wiem, że sala jest dźwiękoszczelna. Nikt mnie nie usłyszy.

background image

Siadam i głęboko oddycham. Zaczynam grać piosenkę Fucking Frisk o
mówieniu stop. To spokojna ballada, którą Christian śpiewał w radiu. Znam
ją na pamięć. Staram się, żeby mój głos brzmiał lekko i ulotnie. Myślę o
cukierni i tych wszystkich ciastkach. Kiedy dochodzę do refrenu to tak,
jakby te wszystkie ciastka nagle wyleciały w powietrze i rozpłynęły się na
bezchmurnym, jesiennym niebie. Nie wiem, jak długo siedzę i śpiewam.
Ale improwizuję nad akordami, zmieniam trochę refren i frazuję inaczej
niż to robi Christian. Kiedy kończę, siedzę jeszcze trochę przy pianinie i
dochodzę do siebie. Czuję się w dziwny sposób zmęczona.

Nagle podskakuję na dźwięk oklasków. Dwie dłonie wybijają

rytmicznie brawo. Odwracam się gwałtownie i czuję, jak robi mi się słabo
z zaskoczenia, kiedy w drzwiach widzę stojącego Christiana. Christian
zamknął za sobą drzwi. Nie mam pojęcia, jak długo tam stoi.

– Wow – mówi i przestaje klaskać. – Johanne! To było świetne!

Podchodzi do mnie i siada na taborecie obok mnie. Moja twarz robi się

czerwona jak cegła. Palą mnie policzki i czuję, jak krew pulsuje mi w
ramionach.

– Przepraszam – mówię i kręcę zdezorientowana głową, bo nie bardzo

wiem, z jakiego powodu go przepraszam. Być może dlatego, że nie można
tak sobie samemu wchodzić do sali muzycznej.

– Twoja wersja tej piosenki jest lepsza od mojej.

Christian patrzy na mnie przymkniętymi oczami. Pośpieszenie

przesuwam wzrok na klawisze.

– Nieprawda – mówię zawstydzona. – Oczywiście, że nie jest.

– Świetnie śpiewasz. – Christian zaczyna grać przygrywkę. – Spróbuj

zaśpiewać to jeszcze raz – mówi uśmiechając się szeroko. – Daj z siebie
wszystko!

Ponownie ogarnia mnie nieodparta potrzeba śpiewania, więc wstaję i

zaczynam śpiewać. Christian akompaniuje mi na pianinie. Mam wrażenie,
że on dokładnie czuje mój głos, wie, kiedy jest mocniejszy. Dźwięk pianina
i mój głos stają się jednością, a refren śpiewam mocniej niż wcześniej. Nie
mogę w to uwierzyć. To tak fantastyczne przeżycie, że za moment się
rozpłaczę.

W ogóle nie zauważamy, kiedy otwierają się drzwi, ale nagle na środku

background image

lokalu pojawia się mama Elli. Przygląda nam się z otwartymi ustami, a ja
pośpieszenie przestaję śpiewać. Christian wstaje.

– Hej, Paula! – mówi zadowolony. – Chyba właśnie znaleźliśmy

odtwórczynię głównej roli do naszego musicalu!

Ja też się uśmiecham i czuję, że powinnam przed nią dygnąć. Mama Elli

może czasami sprawiać wrażenie surowej. Szczerze mówiąc, cieszę się, że
naszym wychowawcą jest stary Henning, a nie ona.

– Tak, to brzmiało wspaniale, Johann – mówi Paula odrobinę zamyślona

i patrzy wyłącznie na Christiana. – Mamy teraz spotkanie. Idziesz?

Wymykam się i z powrotem idę do klasy. Pozostałe osoby w klasie

dziwią się, że mnie tak długo nie było.

– Bez ciebie nie damy sobie rady, Johanne – mówi Alexander udając, co

pociąga nosem.

Wzruszam na to tylko ramionami uśmiechając się do Sebastiana, który

siedzi ze swoim laptopem w gotowości, żeby zacząć pisać. W brzuchu
gwałtowne szaleją mi motyle. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam.
Christian uważa, że dobrze śpiewam.

background image

Rozdział 3

Po szkole mam odebrać z przedszkola moich braci. Mama ma czasami tak
silne bóle kręgosłupa, że sama nie może tego robić. Zauważają mnie, gdy
tylko wchodzę do środka.

– Johanne – krzyczy Jens, podskakując w moim kierunku.

Jacob też do mnie podbiega. Kopie mnie w nogi i chce mi pokazać, że

sam jest w stanie zapiąć kurtkę i założyć buty. Ale on niedługo skończy
sześć lat i już się nie może doczekać, kiedy w przyszłym roku zacznie
chodzić do szkoły.

– Chodźcie, chłopcy – mówię, biorąc ich za ręce.

Wyprostowuję się i pośpiesznie żegnam się z wychowawczynią.

Zawsze, kiedy przychodzę do przedszkola, mam wrażenie, że dziwnie na
mnie patrzą. Szczerze mówiąc, czuję się trochę dziwnie, że to nie mama
odbiera braci z przedszkola. Przedszkolanki zawsze grzecznie pytają o
kręgosłup mamy, ale wiem, co tak naprawdę myślą. Wiem, że uważają, że
mama jest słaba. Ja zresztą też tak uważam.

W drodze do domu zazwyczaj zatrzymujemy się na placu zabaw

Åparken. Robię to po to, aby mama mogła dłużej odpocząć. Podczas gdy
Jens i Jacob huśtają się i zjeżdżają ze zjeżdżalni, ja siedzę na ławce. W ten
sposób nie muszę patrzeć na altanę. To miejsce za bardzo przypomina mi
plac zabaw przy Højmarkskolen. Dotykam palcami chropowatej
powierzchni ławki i nucę sobie piosenkę. Dzisiaj niebo jest błękitne.
Zwykle czytam, ale dzisiaj moje całe ciało wypełnia muzyka, więc nie
mogę spokojnie wysiedzieć. Wiercę się niespokojnie na ławce i patrzę na
domy, które stoją wokół Åparken. Fasady budynków pomalowane są na
jaskrawe kolory, na balkonach stoją stoliki kawowe i krzesła. Wiem, że
większość mieszkańców to młodzi ludzie. Na dole leży kawiarnia
Cathrines Cafe, gdzie często grane są koncerty na żywo. Pewnego dnia,
kiedy wyprowadzę się z domu, zamieszkam tutaj. Wtedy będę miała na
balkonie stolik kawowy i skrzynkę z ziołami. Będę mogła gotować zdrowe
posiłki w mojej własnej kuchni. Zawsze marzyłam o tym, żeby się
wyprowadzić z domu. I żyć na własną rękę.

– Johaaanneee! Popchnij mnie! – krzyczy Jens.

Idę więc w stronę huśtawek, i popychając go od tyłu, marzę o życiu,

background image

kiedy będę dorosła.

Sprawdziłam już w sieci, jakie mieszkania są dostępne w Åparken. Są

tam zarówno mieszkania jedno-, jak i dwupokojowe. Dla mnie wystarczy
najmniejsze. Kupię sobie czerwoną sofę, którą będę co wieczór rozkładać.
Stoję tak kompletnie zatopiona we własnych myślach, kiedy nagle
dostrzegam Christiana jadącego na rowerze. Uśmiecham się bezwiednie.
To tak, jakby nagle wpasował się w obraz nieba nade mną. To jak obraz, na
który mogłabym patrzeć bez przerwy. Stawia rower przed kawiarnią i
wchodzi do środka. Zapominam całkowicie o tym, żeby bujać mojego
brata, bo zaczynam się zastanawiać, co on tutaj robi. Może mieszka w tym
budynku? Stoję i wpatruję się w okna, jakby Christian za moment miał
wyjść z kawiarni i odpowiedzieć mi na to pytanie.

– Bujaj! – krzyczy Jens, a ja nagle budzę się z letargu i przypominam

sobie o moich braciach, ale równocześnie bez przerwy obserwuję ciemne
okna kawiarni.

– Muszę do ubikacji – mówi Jacob, następnie podchodzi do mnie i

kopie mnie w nogę.

– Sikaj po prostu gdzieś tu, pod krzaczkiem – odpowiadam i popycham

Jensa tak wysoko, że zaczyna piszczeć z radości.

– Chcę kupę – informuje Jacob, patrząc na mnie swoimi niebieskimi

oczami.

Wzdycham ciężko i zatrzymuję huśtawkę. Patrzę na mojego brata.

– Idziemy do kawiarni – mówię i biorę obu chłopców za ręce. –

Zapytamy, czy możemy skorzystać z toalety. – Kiedy wchodzimy do
środka, w półmroku rozglądam się za Christianem. Siedzi na wysokim
krześle przy barze i czyta gazetę. Za ladą stoi ciemnowłosa dziewczyna z
kolczykiem w nosie.

– Przepraszam, czy moglibyśmy skorzystać z toalety? – pytam

dziewczynę.

– Oczywiście – mówi, uśmiechając się przyjaźnie i wskazuje na drzwi.

Christian nie podnosi wzroku znad gazety. Trochę się waham. Właśnie

mam się z nim przywitać, ale Jacob ciągnie mnie w kierunku toalety.
Idziemy tam w pośpiechu. Po chwili Jacob siedzi już na desce klozetowej,
machając nogami, podczas gdy ja cierpliwie odpowiadam na jego

background image

wszystkie pytania o rury doprowadzające wodę i dozowniki mydła. Mam
wrażenie, że jesteśmy tu strasznie długo. Zaczynam się pocić i przez cały
czas myślę tylko o tym, czy Christian wciąż siedzi za drzwiami. Mam
nadzieję, że tak. Chciałabym go zapytać, czy tutaj mieszka. W końcu
poganiam Jacoba, szybko myję mu ręce, tak że woda kapie na podłogę.
Kiedy otwieram drzwi, oddycham z ulgą. Christian wciąż tam jest. Popija
kawę z filiżanki.

– Cześć, Christian! – mówię głośno.

Christian podnosi wzrok.

– Tak mi się wydawało, że to byłaś ty. – Uśmiecha się, podchodząc do

nas. – Czy to twoje rodzeństwo?

Kiwam głową, patrząc na głowy Jensa i Jacoba.

– Przyrodnie rodzeństwo – mówię, jakbym się ich trochę wstydziła.

Christian kuca i zapina kurtkę Jacoba.

– Byliście już na placu zabaw? – pyta, a Jens w tym samym momencie

zaczyna opowiadać szczegóły o wieży do wspinania, która jest wyższa niż
ta, którą mają w przedszkolu.

– Tak wysoko się huśtam! – mówi, pokazując ręką.

W tym czasie rozglądam się po kawiarni. Kiedy zacznę zarabiać

pieniądze, będę siedziała tutaj w rogu i piła kawę z moimi przyjaciółkami.
Będę też czytała gazetę z Christianem. Targam włosy Jensa i uśmiecham
się. A Christian będzie moim chłopakiem i będzie mnie całował w usta,
kiedy będzie wracał z prób. Rumienię się, gdy w końcu Christian wstaje.
Ściskam mocno ręce moich braci.

– Ja mam sześcioletnią siostrę, mówi Christian. Właśnie zaczęła

chodzić do szkoły.

– Jacob idzie do szkoły w przyszłym roku – kiwam głową i nagle czuję

się, jakbyśmy byli w tym samym wieku, stali sobie i zwyczajnie
rozmawiali, a Christian w ogóle nie był moim nauczycielem.

Miło, że z nami rozmawia. Widzę, że Jens i Jacob też go polubili. Lgną

do niego i gapią się swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Nie mam ochoty
opuszczać kawiarni i stoimy tam do momentu, kiedy Christian otwiera nam
drzwi.

background image

– Naprawdę świetnie poradziłaś sobie z naszym kawałkiem – uśmiecha

się, a ja znowu czuję, że oblewam się rumieńcem.

– Czułam się strasznie niezręcznie – mamroczę, wychodząc na

zewnątrz.

Christian wychodzi z nami. Odpinam czarny rower mamy, który od niej

pożyczyłam, bo jest wyposażony w krzesełko dla Jensa. Jacob jedzie sam.

– Będziemy grać na imprezie szkolnej – mówi Christian, sadzając Jensa

na krzesełku.

Trzymam mocno kierownicę, żeby rower się nie przewrócił.

Oczywiście, że wiem, że Fucking Frisk będą grali w piątek. Za trzy dni. W
szkole wiszą przecież plakaty. Mówiła też o tym Ida i wszyscy inni z klasy.
Christian przytrzymuje mi rower, jakby nie wierzył, że potrafię jeździć z
czterolatkiem. Szkoda, że nie widział, ile toreb z zakupami przewiozłam i
ile pieluch zmieniłam, bo mama nie była w stanie.

– A może miałabyś ochotę zaśpiewać w piątek? – Christian patrzy na

mnie. Jego brązowe oczy błyszczą w słońcu.

– To znaczy… chodzi o tylko jeden kawałek?

Przyglądam mu się jak nieprzytomna. Nie mogę przełknąć śliny. Mija

kilka sekund, zanim dociera do mnie to, o co mnie zapytał.

– Chodzi o ten kawałek, który śpiewałaś w sali muzycznej.

– Hmm, nie wiem – mówię i próbuję złapać powietrze, a moje serce

ciężko dudni.

– W każdym razie zastanów się na tym – mówi Christian, przechylając

głowę. Macha do Jensa i Jacoba i oddala się. – Muszę mieć twoją
odpowiedź do piątku, żeby powiedzieć o tym chłopakom. – Po chwili
wraca do kawiarni.

Przez całą drogę śpiewam tak głośno, że moi bracia się nie odzywają.

Po powrocie do domu zaczynam ćwiczyć. Siadam przy keyboardzie i gram
tamten kawałek. Znam go na pamięć, odtworzyłabym go bezbłędnie nawet
przez sen. Oczywiście, że chciałabym zaśpiewać z Fucking Frisk na
imprezie. Wciąż jednak nie mogę w to uwierzyć. W nocy budzę się zlana
potem. Śni mi się, że znowu jestem gruba i że nago stoję przed altaną na
placu zabaw w Højmarkskolen. Widzę też, jak na szczycie wieży stoją Ida,
Ella i Christian i dotykają lubieżnie swoich ciał, jednocześnie pokazując

background image

mnie palcami. Wstaję roztrzęsiona i przeglądam się w lustrze. Na szczęście
w lustrze wciąż stoi nowa Johanne. Ta, która zaczęła wszystko na nowo i
która wystąpi na imprezie szkolnej ze słynnym zespołem. W moim życiu
nie będzie już żadnych „cieni”.

W piątek czuję, że jestem w najwyższym stopniu gotowości. Jedząc

śniadanie, mam wrażenie, że chleb razowy rośnie w moich ustach. Mama
leży na kanapie i narzeka.

– Uważaj, żebyś nie nabawiła się zaburzeń żywieniowych – mówi

nieprzyjemnym tonem, podczas gdy Jens i Jacob z hałasem tarzają się po
podłodze. Potrząsam głową. – Odchudzanie może się skończyć jakimś
zaburzeniem – ciągnie mama.

– Tak, wiem – syczę, łapiąc równocześnie Jensa i próbując przeciągnąć

mu przez głowę górę od piżamy.

– Myślę, że powinnaś się nad tym zastanowić – mówi mama, wpatrując

się we mnie. Jej głos przenika mi głowę. Ale czuję się też, jakbym
znajdowała się w jakimś bąblu powietrza. Jakby nic do mnie nie
dochodziło. Myślę tyko o wieczorze i piosence. Przez cały czas mam ją w
głowie. Wyobrażam sobie swój występ. Nieustannie mam ten obraz przed
oczami. Mama patrzy nieobecnym wzrokiem. Mogę się odwrócić i go
wymazać. Wciąż nie podjęłam ostatecznej decyzji, czy się odważę.

Szybko ubieram moich braci. Zawsze dokładnie planuję poranki, żeby

się nie spóźniać. Wychodzimy o w pół do ósmej, żeby być na czas.
Kwadrans po siódmej chłopcy muszą być ubrani. Śniadanie na szczęście
mogą zjeść w przedszkolu. Mimo tego, że wszystko idzie zgodnie z
planem, jestem cała mokra, kiedy docieram do szkoły. Wchodzę szybko do
toalety. Mam ze sobą dezodorant i czystą bluzkę. Wiem, jaki wiele znaczy
ładny zapach. W zeszłym roku, w Højmarkskolen zawsze śmierdziałam. To
się już nie zdarza.

Na pierwszej przerwie spotykam go. Christian wchodzi do klasy. Patrzy

na mnie i daje mi znak głową. Jak posłuszny pies wstaję i wychodzę za nim
na korytarz.

– No i co? – pyta. – Zdecydowałaś się?

– Nie wiem – szepczę i odwracam głowę. Z klasy nie wydobywa się

żaden dźwięk. Pewnie zastanawiają się, o czym rozmawiamy.

– Będzie super – mówi Christian. – Przecież genialnie śpiewasz. Cała

background image

szkoła powinna to usłyszeć!

Kiwam głową. Patrzę na niego, jakbym wierzyła w to, że on może mnie

przekonać. Chcę tego przecież. Chciałabym pokazać, kim jestem.

– Okej – mówię i czuję, ze znowu zaczynam się pocić. Czuję, jak spod

pachy spływa mi kropla potu, a ja staram się stać nieruchomo, bo boję się,
że zaczęłam śmierdzieć.

– Świetnie! – mówi Christian, klepiąc mnie po ramieniu, po czym

szybko rusza dalej korytarzem.

Kładę dłoń w miejscu, w które mnie dotknął. Wciąż czuję jego palce.

Mam wrażenie, jakby zostały na mojej bluzce.

Na szczęście Jens i Jacob jadą na weekend do ojca, więc nie musze dziś

odbierać ich z przedszkola. Zamiast tego jadę do Idy, żeby przygotować się
do imprezy. Jestem taka zdenerwowana, że za moment się rozpłaczę. Z
jednej strony żałuję, że się zgodziłam, a z drugiej cieszę się strasznie, że
pierwszy raz będę występować na scenie. Ale nie mam odwagi, żeby
opowiedzieć o tym Idzie i Elli. Bo jeżeli w ostatnim momencie się
wycofam, jeśli będę chciała uciec i zaszyć się pod kołdrą w domu, to one
nie będą o tym wiedziały. To byłaby oznaka słabości, a ja nie jestem już
przecież słaba.

– Ale super, że zagrają Fucking Frisk! – mówi Ida, zakładając parę

czerwonych butów na wysokim obcasie. – Już nie mogę doczekać, kiedy
usłyszę ich na żywo! Oni są świetni!

Zastanawiam się, czy dziewczyny są w stanie zauważyć, jak bardzo się

wewnątrz trzęsę. Ella siada i zaczyna robić mi makijaż. Przyjemnie jest
czuć jej palce na twarzy. To takie uspokajające. Przez chwilę wyobrażam
sobie, że to Christian mnie dotyka. W teledysku, w którym pozwolono mi
wziąć udział.

– Fucking Friiiiisk! – piszczy Ida, chodząc po pokoju w butach na

wysokich obcasach, i udając, że właśnie jest modelką na wybiegu.

– Pasuje ci brązowy cień, bo masz zielone oczy – mówi Ella, malując

mi rzęsy mascarą. Uśmiecham się z zadowolenia. Chciałabym
podziękować za komplement. Chciałabym też opowiedzieć o tym, że
dzisiaj wieczorem Christian zaprosi mnie na scenę, żeby zaśpiewać ich
nowy kawałek. Ale nie mogę z siebie wydusić ani słowa. Wciąż nie mogę
uwierzyć, że on uważa, że dobrze śpiewam.

background image

– Jeżeli któraś z dziewczyn będzie próbowała podrywać Marca –

przerywa moje myśli Ida – to nie wiem, co zrobię!

– Jesteś przecież najfajniejszą dziewczyną z nas wszystkich –

wyrzucam z siebie i już po chwili żałuję, że to powiedziałam, bo dociera do
mnie, że mogłam sprawić przykrość Elli. – To znaczy ty też, Ella, obie
jesteście super! – dodaję głośno, próbując się przekonująco uśmiechać.

– Jesteś bardzo miła – mówi Ida i przytula mnie.

Za moment się rozpłaczę. One są takie kochane.

– Nawet sobie nie wyobrażacie, jak wiele dla mnie znaczy to, że tak

miło mnie przyjęłyście – mówię przełykając ślinę.

Ida znowu mnie obejmuje. Myślę o Sofie, której jeszcze nie poznałam.

Mam nadzieję, że kiedy wróci do domu, będziemy wszystkie cztery
tworzyły fajną paczkę i że Ida i Ella nagle nie zostawią mnie dla Sofie.

– Hej, to przecież całkiem normalna rzecz, że ludzie się ze sobą

zaprzyjaźniają – mówi Ida, jakby czytała w moich myślach. – Sofie
niedługo wraca. Zobaczysz, jaka ona jest fajna – Ida podnosi palec,
przeglądając się w lustrze. – Sądzicie, że powinnam robić pierwszy krok
wobec Marca czy raczej poczekać na ruch z jego strony?

– Poczekać – mówi Ella.

– Zrobić pierwszy krok! – mówię niemal równocześnie, ale jestem

pewna, że Ida podoba się Marcowi tak samo, jak on jej.

– Widzę, że się nie zgadzacie – śmieje się Ida.

– Bądź po prostu szczera i podążaj za głosem swojego serca – mówię.

Ella skończyła nakładać mi makijaż i jestem gotowa do wyjścia. Nie

poznaję siebie samej. Nie przestaję się sobie przyglądać. Nie bardzo wiem,
czy czuję się sobą, czy też jak ktoś zupełnie inny. Czy jestem brzydkim
kaczątkiem, które w końcu zmienia się w łabędzia? A może to wszystko to
tylko złudzenie i grube warstwy makijażu?

background image

Rozdział 4

Ojczym Idy podwozi nas do szkoły. Natychmiast spostrzegam Christiana, a
w moim brzuchu znów pojawiają motyle. Scena wydaje się ogromna.
Znowu mam wątpliwości, czy słusznie zdecydowałam się na występ. Czy
w ogóle będę w stanie wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk? Zaczynam
żałować. Z drugiej strony się cieszę. Kiedy siedzimy i jemy pizzę, nie
mogę oderwać oczu od mikrofonu, który jest umieszczony na statywie i
pobłyskuje na samym środku sceny. To ten mikrofon, do którego będę
śpiewała, myślę z dudniącym sercem. Wtem odkrywam, że stoi za mną
Christian. Kładzie mi rękę na ramieniu, a moje serce wali jeszcze szybciej.
Mam wrażenie, jakby jego palce przepalały moją cienką bluzkę.

– Johanne zaśpiewa dzisiaj wieczorem. Wiedziałyście o tym? –

uśmiecha się.

Moja twarz oblewa się rumieńcem.

– Wow, Johanne! – klaszcze Ida, śmiejąc się.

– Nie, nie wiedziałyśmy – mówi zaskoczona Ella, patrząc na mnie

przenikliwie.

Nagle ogarniają mnie wyrzuty sumienia. Ella sprawia wrażenie

niezadowolonej. Szkoda, że im o niczym nie opowiedziałam. To przecież
moje przyjaciółki. Powinny wiedzieć o czymś takim.

– O rany – mówię, patrząc na Ellę przepraszającym wzrokiem. – Nie

miałam odwagi wam o tym powiedzieć, bo byłam tak zdenerwowana!

– W porządku – mówi Ida, obejmując mnie. Długo ją przytulam i

postanawiam, że od teraz będę im o wszystkim mówiła.

Wtem Ella rozlewa swój napój, a ja zaczynam się histerycznie śmiać.

Ida też się śmieje, a ja całkowicie zapominam o tym, że za chwilę będę
śpiewała. Nagle na moim karku ląduje skrawek niedojedzonej pizzy.
Odwracam się. To oczywiście Sebastian.

– Sorry, Johanne! – krzyczy, śmiejąc się. – Źle trafiłem!

Nie jestem przekonana, czy to prawda, więc rzucam tym skrawkiem w

jego kierunku. Pizza trafia go w czoło. Ida zwija się ze śmiechu. Chwilę
potem wkraczają nauczyciele, żeby zwrócić nam uwagę. Szczerze mówiąc,

background image

ja też uważam, że zabawa jedzeniem jest dziecinna. Tak zachowują się moi
bracia.

W pewnym momencie Christian i reszta zespołu wskakują na scenę i

zaczynają grać. Staję w kącie, bo prawdę mówiąc, nie wiem, co mam ze
sobą zrobić. Jedyne, o czym myślę, to to, kiedy Christian wywoła mnie na
scenę. Wtem podchodzi Ida i wyciąga mnie na parkiet. Widzę, że Christian,
śpiewając, patrzy na mnie. Kołyszę się trochę bardziej intensywnie do
muzyki i śpiewam razem z nim, ale nie mam odwagi na niego spojrzeć. Aż
nagle Christian mówi:

– Johanne chciałaby zaśpiewać jeden kawałek!

Czuję, jakby cały świat się zatrzymał. Wchodzę na scenę. Zalega

całkowita cisza. Wszyscy na mnie patrzą. Stoję w świetle reflektora.
Światło mnie ogrzewa. Nagle wyobrażam sobie, jak wyglądam. To tak
jakbym siedziała wysoko i patrzyła na siebie. I nagle, zupełnie
niespodziewanie się uspokajam. Uśmiecham się do zespołu i lekko kiwam
głową. Przyjmuję mikrofon, który podaje mi Christian. Następnie zespół
zaczyna grać wstęp do utworu, który przygotowałam. „Nigdy się nie
poddawaj, nigdy rezygnuj, zanim naprawdę wszystko się schrzani…” –
śpiewam. To dziwne uczucie, kiedy słuchasz siebie samej. Mój głos brzmi
całkiem inaczej przez mikrofon. Jest głębszy i bardziej donośny. Bardzo
dorosły.

Christian kiwa głową i uśmiechając się, razem się mną śpiewa refren,

po czym nagle kończymy.

– Byłaś niesamowita – szepcze w pośpiechu do mojego ucha, a ja czuję

dreszcze.

Następnie schodzę lekkim krokiem ze sceny przy akompaniamencie

oklasków i uścisków. Jestem w euforii. Chyba nie można być już bardziej
szczęśliwym. Jedyne, co mnie denerwuje, to to, że już do końca koncertu
nie mogę nawiązać z Christianem kontaktu wzrokowego. Może on mnie po
prostu nie widzi tutaj na dole, w tłumie na ciemnym parkiecie. Natomiast
Sebastian chciałby zatańczyć. Prawdę mówiąc, nie mam ochoty, ale nie
widzę ani Idy, ani Elli, więc ostatecznie pozwalam mu na to, żeby mną
wywijał na parkiecie.

– Jak długo śpiewasz? – pyta Sebastian, kiedy tańczymy.

– Od zawsze – śmieję się, robiąc obrót i jednocześnie zerkając w

background image

kierunku Christiana.

– Ja też – mówi Sebastian. – To znaczy, ostatnio mniej, bo dużo czasu

zajmują mi mecze i tak dalej.

– No to świetnie, że zgłosiłeś się do musicalu! – krzyczę mu do ucha.

Na scenie Christian popija wodę i dalej śpiewa o tym, że trzeba słuchać

głosu swojego serca i robić to, na co ma się ochotę. Odchylam głowę do
tyłu i śmieję się.

Sebastian pyta, czy chciałabym z nim wyjść, żeby zaczerpnąć świeżego

powietrza. Zgadzam się. Jest mi gorąco, a na zewnątrz, gdzie zapadł już
zmrok, jest chłodno i wieje lekki wiatr. Kiedy wychodzimy na dziedziniec,
natychmiast robi mi się zimno, bo mam na sobie tylko krótką sukienkę i
bluzkę bez rękawów. Przed budynkiem stoi też Alexander. Podbiega do nas
i z wewnętrznej kieszeni wyciąga butelkę napoju.

– Chcecie? – pyta, biorąc łyk, po czym podaje nam butelkę.

Sebastian mnie obejmuje. Nie protestuję, bo jest mi zimno. Podaje mi

butelkę.

– Co to jest? – pytam.

– Wódka z colą pół na pół – mówi z dumą Alexander i beka.

Biorę łyk. Piłam już wcześniej wódkę z colą. Ostatnio kiedy byłam w

siódmej klasie, kiedy próbowałam udowodnić dziewczynom z dawnej
szkoły, że jestem tak samo fajna jak one. Potem przez całą noc
wymiotowałam, więc wiem, że tym razem muszę uważać, ile piję. Mimo
tego wypijam całkiem sporo. Słodki płyn przypomina mi ciastka z piekarni,
które kiedyś jadłam. Pijemy we trójkę i po paru minutach butelka jest
pusta.

– No, nieźle, Johanne – mówi z podziwem Alexander i wyrzuca butelkę

za płot, po czym pędzi z powrotem na imprezę.

Sebastian obejmuje mnie swoim drugim ramieniem. To bardzo

przyjemne. Wódka rozgrzewa mi żołądek, a dziedziniec szkoły zaczyna
lekko wirować.

– Upiłaś się? – pyta Sebastian.

– Może trochę – chichoczę, przytulając go.

Przyjemnie pachnie. Patrzę na niego. Ma ładny podbródek. Zamykam

background image

oczy i wyobrażam sobie, jak by to było stać tak blisko z Christianem.
Wzdycham głęboko i czuję na plecach dłonie Sebastiana. Nigdy się tego
nie dowiem. Oczywiście, że Christian nie jest mną zainteresowany w ten
sposób. To bez znaczenia, że niedługo skończę piętnaście lat i że uważa, że
świetnie śpiewam.

– Jesteś naprawdę piękna – mówi Sebastian, nachylają się w moim

kierunku.

Dopiero, kiedy czuję jego usta, zdaję sobie sprawę z tego, że chce mnie

pocałować. Odpycham go. Chichoczę. To miłe, że mu się podobam. Ma
całkiem ładne oczy i przez chwilę mam ochotę, żeby dotknąć jego
policzka, ale nie robię tego. Nie jestem w nim zakochana. Nie mam ochoty
się z nim całować.

– Hej, chyba się trochę zagalopowałeś – mówię z uśmiechem. Nie mam

serca go zranić. Wiem, jak to jest, kiedy zostajesz odrzuconym. – Jesteś
naprawdę bardzo fajny – dodaję cicho.

Sebastian stoi sztywno, jakby połknął kij, równocześnie delikatnie się

kiwając. Milczy. W zakłopotaniu pociera oczy i wzdycha. Ciągnę go za
sobą w stronę sali. Przez resztę wieczoru czuję na sobie jego oczy. Sprawia
wrażenie bardziej pijanego ode mnie, a jego zainteresowanie moją osobą
jednocześnie schlebia mi, jak i denerwuje. Szczególnie wtedy, kiedy
zapalono światło i skończyła się impreza. Sebastian klei się do mnie,
podczas gdy ja rozglądam się za Christianem. Chciałabym się z nim
pożegnać, ale wygląda na to, że jest bardzo zajęty pakowaniem sprzętu.
Wypatruję go, podtrzymując za ramię pijanego Sebastiana. Boli mnie
głowa i chce mi się pić. Podchodzi do mnie Ida. Trzyma za rękę Marca.

– Spadamy? – pyta zadowolona.

Wsiadamy na rowery i jedziemy razem całą czwórką do momentu,

kiedy Ida i Marco skręcają w swoim kierunku. Mieszkają na sąsiednich
ulicach noszących nazwy ptaków. Sebastian mieszka na drugim końcu
miasta, ale chce mnie odprowadzić do domu. Kiedy przejeżdżamy obok
centrum handlowego, widzimy, jak stoją przed nim trzy samochody
policyjne na włączonych światłach.

Zatrzymujemy się, żeby się bliżej przyjrzeć temu, co się dzieje. Tuż

przed wejściem do centrum jest jakieś zamieszanie. Policja wyprowadza
dwóch młodych chłopaków. W pobliżu stoi jakaś grupa i krzyczy na nich.

background image

– Hej, Jonas – woła Sebastian na widok chłopaka z klasy, który

niepewnym krokiem zaczyna zbliżać się w naszym kierunku.

– Cholera, próbowaliśmy ich powstrzymać do czasu, kiedy zjawiły się

gliny! – mówi poddenerwowany. – Chcieli rozwalić centrum!

– Kto? – pyta Sebastian.

– Ci z Løgstrupskolen! – Jonas kręci głową.

– Idioci! – krzyczy i zaczyna biec. – Nara! – woła jeszcze, nie

odwracając się, po czym znika za kontenerem.

Jedziemy dalej. Jesteśmy już daleko od deptaku i wszystkich świateł.

Przed moją klatką jest ciemno. Jedna z lamp nie świeci. Druga mruga.
Patrzę w górę na okna. Na trzecim piętrze, gdzie mieszkamy, pali się
światło. Oczywiście czeka na mnie mama. Jest w pół do jedenastej. Siąpi
deszcz. Chcę wejść do środka.

– Dziękuję za fajny wieczór – mówię, opierając rower o ścianę.

Sebastian podchodzi do mnie. Długo mnie obejmuje. Na całym ciele czuję
krople deszczu i ręce Sebastiana. Czuję, jak jego podbródek wżyna się w
skórę mojej głowy.

– Spokojnie – mówię, próbując się nie roześmiać.

– Tylko buziak na pożegnanie – uśmiecha się Sebastian i robi dziubek.

Uśmiecham się, mimo że nie czuję się zbyt komfortowo, stojąc w

deszczu z chłopakiem, do którego nic nie czuję.

– Okej – wzdycham i całuję go.

Sebastian obejmuje mnie za kark i naciska swoje usta na moje, tak że

całujemy się dłużej. Już mam go odepchnąć, ale przychodzi mi na myśl, że
w zasadzie to jest to całkiem niezły pocałunek. Mam wrażenie, jakby coś
nas do siebie przyciągało. Delikatnie otwieram usta i pozwalam, aby jego
język dotknął mojego. To nie jest mój pierwszy pocałunek. Czuję
gilgotanie między nogami i nagle znów czuję się nieatrakcyjna. Tak jak
wtedy, kiedy byłam gruba i obleśna i kiedy codziennie obżerałam się
ciastkami. Zdyszana odpycham od siebie Sebastiana. Moje ubranie jest
całkiem przemoknięte. Mam mokre ramiona, czuję, jak trzęsą mi się nogi.

– Nie mogę, Sebastian – mówię przepraszającym tonem i wbiegam do

klatki.

background image

Przez większą część weekendu leżę na łóżku i słucham Fucking Frisk.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że to Christian stoi ze mną w deszczu i
próbuje mnie pocałować, a kiedy spotykają się nasze usta, zmieniam się w
pięknego motyla, który wznosi się do błękitnego nieba. Nie mogę się
doczekać szkoły, chociaż spotkanie z Sebastianem w poniedziałek rano nie
będzie pewnie zbyt przyjemne.

We wtorek czuję, że znowu mogę spojrzeć mu w oczy. Mamy pracę

grupową. Nie mogę się już doczekać końca lekcji, bo będziemy mieli próby
do musicalu z Christianem. Sebastian ma na sobie koszulkę sportową, która
fajnie obciska się na jego umięśnionym torsie. Biorę się w garść i
uśmiecham się do niego, ale on odwraca głowę, jakby się wstydził, że się
całowaliśmy. Ja zresztą też się wstydzę. To nie było mądre z naszej strony,
że piliśmy wódkę.

Siedzę razem z Ellą i Idą. Mamy znaleźć w tekście symbole. Zapisałam

już dwie strony, podczas gdy Ella i Ida nic nie zrobiły. Ale to nie szkodzi.
Mogę pisać za nie, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Byle tylko były moimi
przyjaciółkami. Powinnam im powiedzieć, że całowałam się z
Sebastianem, ale nie wiem jak. Pomimo tego, że obiecałam sobie, że będę
im o wszystkim mówiła. Tak przecież robią przyjaciółki. Ella martwi się o
Jonasa. Nie rozumie, dlaczego go nie ma w szkole. Mnie osobiście nie
dziwi, że Jonas wagaruje. Przecież widać, że ma jakieś problemy.

– Widziałam, jak pędził gdzieś na rowerze – mówi Ida, machając do

Marca. – A słyszałyście, że w piątek ktoś zdemolował centrum handlowe?

– To na pewno ci z Højmarksskolen – rzucam i wracam do pisania. Nie

mam ochoty opowiadać o tym, co zdarzyło się w piątek, ale w każdym
razie to nie Jonas zdemolował centrum. – Tutaj mamy przesłanie – mówię
zamiast tego, pokazując dziewczynom miejsce w tekście.

– Przyszedł dziś nocy do mojego pokoju i spał u mnie – szepcze Ella,

która jakby w ogóle nie zwracała uwagi, że ja próbuję coś zrobić z naszym
zadaniem.

W pierwszej chwili nie mam pojęcia, o czym ona mówi, ale zaraz zdaję

sobie sprawę, że chodzi o Jonasa. Przecież on teraz mieszka u niej w domu.

– To znaczy tylko spaliśmy obok siebie, no wiecie, do niczego nie

doszło – ciągnie Ella.

background image

Patrzę na nią. Nagle przez głowę przemyka mi myśl, że ona być może

tylko dlatego chce się ze mną przyjaźnić, że wszystko za nie robię? Może
one mnie po prostu wykorzystują?

– Wszedł i zapytał, czy może spać w moim łóżku – mówi Ella.

– Że co? – chichocze Ida.

– Lepiej uważaj – mówię, ukrywając zdenerwowanie.

Przez chwilę wyobrażam sobie, że to Christian zapukał do MOICH

drzwi. Na samą myśl o tym, czuję gwałtowny skurcz w żołądku. Czy
zerwałabym kołdrę i powiedziałabym „chodź”, czy byłabym raczej na
niego wściekła? Wciskam ołówek w kartę papieru. On jest nauczycielem,
Johanne, mówię do siebie w myślach.

– Dlaczego ma uważać? – pyta z zaciekawieniem Ida.

– Jonas to typ, który nie może usiedzieć w miejscu i wdaje się w bójki.

– Kłamię teraz. Zdaję sobie z tego sprawę. Prawdę mówiąc, to nic o tym
nie wiem. – Słyszałyście przecież, co się w weekend stało w centrum? –
ciągnę, choć wiem, że powinnam przestać. Ale mam wrażenie, że Ida i Ella
i tak nie słuchają tego, co mówię. – Jonas należy do bandy z
Højmarkskolen.

Ida uśmiecha się do Elli.

– Zakochałaś się w nim, Ella – mówi, biorąc ją za rękę.

– Ani słowa o tym Sofie! – prosi Ella.

Myślę o Sofie. Jutro wraca do domu z Lanzarote, więc w czwartek

spotkam się z nią w szkole po raz pierwszy. Zależy mi na tym, żeby mnie
polubiła, bo mam wrażenie, że Ida i Ella mają bardzo liczą się z jej
zdaniem. Na myśl o tym, zaczyna mnie boleć żołądek.

– Oczywiście, że nie powiemy Sofie! – mówię cicho.

background image

Rozdział 5

Po ostatniej lekcji czuję motyle w brzuchu. Jako pierwsza ostrożnie
wchodzę do sali koncertowej, która wcześniej była wielką katedrą, a ja
jestem głęboko wierząca. Uciszam Idę, kiedy siadamy w kole, żeby
rozdzielić role w musicalu.

– Ale gdzie jest Ella? – szepcze Ida.

– Nie mam pojęcia – szepczę podenerwowana i niecierpliwie

spoglądam na Christiana, który stoi przy tablicy. Christian opowiada nam o
swoich planach.

– Muzykę i scenariusz będziemy pisać razem – mówi, patrząc na mnie.

Kiwam głową, myśląc o moich własnych piosenkach, które piszę w

domu, przy keyboardzie. Oczywiście nie można ich wykorzystać. Nie
nadaję się do pisania muzyki. W każdym razie w porównaniu z Fucking
Frisk.

– Wiem, Joanne, że potrafisz pisać muzykę.

Podskakuję na krześle, kiedy zauważam, że oczy Christiana i

wszystkich pozostałych są skierowane na mnie.

– Nie – mamroczę zawstydzona i przeczesuję sobie palcami włosy.

– Tak w każdym razie mówi twoja mama – śmieje się Christian,

odchylając się do tyłu na krześle stojącym przy tablicy.

– Ona mówi wiele różnych rzeczy – uśmiecham się.

Pozostali się śmieją. Uwielbiam być w centrum zainteresowania.

Strasznie podoba mi się to, że Christian przez cały czas na mnie patrzy,

a kiedy chwilę później wszyscy zostajemy zaproszeni na próbę głosu,
przydziela mi przy pianinie dodatkowy czas. Teraz robi poważną minę.

– Głos Johanne obejmuje ponad trzy oktawy – wyjaśnia pozostałej

części grupy.

Kiedy Christian wypowiada te słowa, stoję tuż obok niego. Mogę

obserwować jego kark. Jego włosy na karku są odrobinę posklejane, bo jest
spocony, a mnie ogarnia nieodparta chęć pogłaskania go po włosach.
Przychodzi kolej Sebastiana. Siadam. Wciąż czuję się lekko zażenowana

background image

tym, że się całowaliśmy po szkolnej imprezie. To nie powinno się było
wydarzyć. Mam nadzieję, że on to rozumie. Odwracam się w kierunku Idy
i uśmiecham się. Ida wpatruje się w śpiewającego Sebastiana.

– O rany, ale on świetnie śpiewa – mówi zaskoczona i klaszcząc razem

z innymi. – Nie miałam o tym pojęcia!

Ja też klaszczę i z uznaniem kiwam głową w kierunku Sebastiana.

Sebastian zerka na mnie kątem oka, wkładając obie dłonie w tylne
kieszenie spodni. Jego głos jest taki czysty i pełen wdzięku. Patrzę na jego
poruszające się usta. To nie jest tak, że nie podobało mi się, kiedy się z nim
całowałam. Chodzi po prostu o to, że to nie o nim wtedy myślałam.
Wzdycham. Brzmienie głosu Sebastiana coś mi przypomina, ale nie jestem
w stanie powiedzieć, co to jest. Wsłuchuję się w niego z zamkniętymi
oczami. Sebastian jest wysoki i szczupły. Wyższy niż Christian. Ma bladą
skórę, i zauważam, że w świetle lampy jego włosy są lekko rudawe. On jest
bez wątpienia tenorem, myślę. Krótko potem zapada decyzja, że ja i
Sebastian będziemy grali główne role.

Pędzę na moim rowerze jak na skrzydłach. Sprzyja mi wiatr, czuję się

wolna jak ptak. Czuję muzykę w całym ciele. Słowa Christiana krążą mi
we krwi jak powtarzający się rytm. Siadam przy keyboardzie. W głowie
mam gotową melodię. Tracę poczucie czasu i miejsca. Zapominam o
lekcjach i przyjaciółkach. Jedyne, na czym mogę się teraz skupić, to
musical. Powinnam chyba zacząć ćwiczyć razem z Sebastianem.

Rano układam sobie w głowie plan mojego pierwszego spotkania z Sofie.
Muszę być wobec niej bardzo miła, cokolwiek by się nie wydarzyło. Muszę
zrobić wszystko, żeby Ida i Ella nagle mnie nie zostawiły, kiedy wróci ich
stara, dobra przyjaciółka. Dlatego muszę się z nią zaprzyjaźnić. Początek
nie jest łatwy. Sofie chodzi przecież do innej klasy i nie jest z tego
specjalnie zadowolona. Spotykamy ją w stołówce podczas długiej przerwy.
Stoi niepewnie przy jednym ze stołów, z rozbieganym wzrokiem. Ida i Ella
natychmiast do niej podchodzą, a ja nie mam nawet okazji, żeby się z nią
przywitać. Na szczęście po jakimś czasie Ella przedstawia nas sobie.

– To jest Johanne. Ona jest nowa – mówi.

Sofie sprawia jednak wrażenie trochę nieobecnej. Przez cały czas

rozgląda się po stołówce, jakby kogoś szukała.

background image

– Cześć – mówi Sofie i podaje mi rękę, nie patrząc na mnie.

Nabieram powietrza. Uśmiecham się tak miło, jak tylko mogę, kiedy jak

grom z jasnego nieba przed oczami staje mi obraz mojej dawnej szkoły.
Nigdy więcej, myślę, wpatrując się w Sofie. Nigdy więcej nie pozwolę na
to, aby ktokolwiek mnie prześladował.

– Wiele o tobie słyszałam – mówię i w końcu udaje mi się nawiązać z

nią kontakt wzrokowy. – Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu cię
poznam.

Sofie kiwa głową. Patrzy niepewnie na Idę, która już usiadła przy stole i

zaczyna jeść. Sofie opowiada o Lanzarote, a ja cały czas pytam ją o różne
rzeczy. Wiem, jak ważne jest okazywanie ludziom zainteresowania. Dzięki
temu bardziej nas lubią. Sofie sprawia wrażenie pozytywnie do mnie
nastawionej i odpowiada na wszystkie moje pytania.

– Na pewno następnym razem zostaniesz wybrana do reprezentacji

olimpijskiej – mówię, chociaż nie mam pojęcia o pływaniu sportowym.

Sofie sprawia wrażenie, jakby przez cały czas była w pogotowiu.

Obserwuje mnie z lekkim dystansem i wywołuje we mnie lekki strach. W
każdym razie czuję wobec niej jakiś respekt. Wracamy do klasy. Jest lekcja
matematyki, ale ja w ogóle nie mam teraz do tego głowy. Gapię się przez
okno, okropnie dłuży mi się czas. Postanawiam wyjść z klasy. Mówię
nauczycielowi, że muszę pójść do toalety. Tak naprawdę wymykam się do
sali muzycznej. Słychać śpiewające dzieci. W środku jest Christian. Słyszę
jego gitarę i głos. Siadam na krześle w korytarzu i odchylam głowę do tyłu,
opierając ją o ścianę. Przez moment czuję się, jakbym była w mojej dawnej
szkole. Czuję się obco.

W głowie słyszę głosy. Nagle przed oczami zaczynają migać obrazy,

różne twarze i altanka na placu zabaw, aż zaczyna brakować mi powietrza.
Pośpiesznie wstaję. Znowu siadam. Zaciskam zęby, bo czuję, że jestem
głodna. Próbuję dojść do siebie, oddycham więc powoli i delektuję się
głosem Christiana. Siedzę do momentu, kiedy rozlega się dzwonek.
Następnie wstaję i czekam, aż wyjdzie Christian. Opuszcza salę jako
ostatni. Kiedy wychodzi na korytarz, zaczynam iść, żeby wyglądało,
jakbyśmy przypadkiem na siebie wpadli. Chyba trochę przesadzam, bo tak
naprawdę to ja na niego wpadam.

– Oj, przepraszam – mówię, uśmiechając się, bo nie mogę się

powstrzymać.

background image

– Cześć, Johanne – mówi Christian i lekko dotyka moich pleców.

Robię się sztywna. Czuję, jak przeszywa mnie ciepło aż do samych

palców u stóp.

– Jak twój numer solowy? Ten, który masz skomponować? – pyta,

patrząc na mnie z zainteresowaniem.

– No, świetnie – mówię zdyszana, jednocześnie nie mogąc pozbyć się z

twarzy uśmiechu. Po chwili głośno się śmieję. – Pomyślałam, że może
znalazłbyś chwilę, żeby go posłuchać… – Patrzę na moje sandały, jedyne,
które na mnie pasują z zeszłego lata. – Według mnie jedna zwrotka trochę
szwankuje. Może ty miałbyś na to jakiś pomysł?

Christian drapie się w brodę. Rozgląda się. Po chwili otwiera drzwi sali

i wpuszcza mnie do środka.

– Spokojnie, zdążymy coś z tym zrobić przed następną lekcją.

Christian podchodzi do pianina i otwiera je.

– To znaczy, mam teraz wolne – mówię z dudniącym sercem i siadam

na taborecie przy pianinie.

– Ja też – śmieje się Christian.

Siedzę dłuższą chwilę, patrząc na klawisze. Pierwszy raz mam zagrać

dla kogoś coś, co sama skomponowałam. Dziwnie się czuję. Tak, jakby
właśnie ktoś miał za chwilę poznać o mnie całą prawdę. Teraz Christian
dowie się, jaka jestem beznadziejna i jaka byłam gruba, brzydka i
nieatrakcyjna. Na początku mój głos jest trochę zachrypnięty. Nie
rozgrzałam się. Przecież jeszcze dzisiaj nie śpiewałam. Zaczynam od
refrenu, ale kiedy dochodzę do zwrotki, nagle przestaję. Palą mnie policzki
i nie mam odwagi na niego spojrzeć. Chwytam się za bluzę pod szują i
naciągam ją sobie do połowy twarzy, jakbym chciała się schować.

– Daj spokój – mówi Christian z uśmiechem.

Siada obok mnie i ściąga mi bluzę z twarzy. Kiedy to robi, jego dłoń

niepostrzeżenie muska przez bluzkę moją pierś. Wstrzymuję oddech. Kręci
mi się w głowie i mam wrażenie, że cała płonę.

– Pięknie wyglądasz, kiedy śpiewasz – mówi Christian, kładąc ramię na

pianinie i podpierając ręką głowę, jakby odpoczywał.

– Słucham? – pytam się głupio.

background image

Nikt nigdy nie powiedział mi, że wyglądam pięknie. Nie wiem, co on

ma na myśli. Drapię się w czoło, patrząc na czarny klawisz, jakbym nie
miała do końca pewności, czy to ja, czy to pianino się chwieje. Christian
wstaje.

– Jesteś piękna! – mówi trochę głośniej i patrzy na mnie swoimi

wąskimi, uśmiechniętymi, brązowymi oczami.

Kiwam głową zamyślona i przytrzymuję się pianina, żeby nie spaść z

krzesła. Oczywiście, że nie chodzi mu o mój wygląd, myślę gorączkowo i
wciągam brzuch. Zapewne ma na myśli piękno symboliczne. Takie, o
którym rozmawiamy na języku duńskim. Można przecież wyrazić coś na
wiele różnych sposobów.

– Masz na myśli piękno wewnętrzne i tak dalej – mamroczę, wstając.

– Również zewnętrzne – odpowiada Christian i podchodzi w moim

kierunku.

Stoimy blisko siebie. Jesteśmy identycznego wzrostu. Nie mogę

przestać patrzeć mu w oczy. Znikam w jego brązowym, ciepłym
spojrzeniu. Sprawia wrażenie, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, więc po
prostu kiwam głową. Proszę bardzo. Może powiedzieć, co tylko chce.

– Znasz to – szepcze mi do ucha – że czasami chciałoby się znaleźć w

innej sytuacji?

Kręcę głową. Nie mam pojęcia, co ma na myśli, ale to tak wspaniale

być tak blisko niego. Następnie Christian kładzie swoją dłoń na moim
brzuchu tuż pod żebrami.

– Chciałbym, żebyś śpiewała stąd – mówi cicho tak blisko mojego ucha,

że jego oddech delikatnie łaskocze mi szyję.

Kiwam głową i też kładę dłoń na moim brzuchu. Na jego dłoni. Za

chwilę nasze palce się połączą, a ja uśmiecham się, szczęśliwa, że nie
jestem już gruba.

– Czujesz, jak jestem spięta? – pytam, napinając mięśnie brzucha.

Nagle Christian poważnieje. Jego usta są delikatnie otwarte, a na czole

pojawia mu się zmarszczka. Puszcza mnie i cofa się.

– No, kończymy na dzisiaj – mówi i zatrzaskuje pokrywę pianina.

Wychodzi. Podążam za nim. Christian musi najpierw zabrać z pokoju
nauczycielskiego swoją torbę, zanim pójdzie po rower. Wiem, gdzie go

background image

parkuje, więc czekam na niego na zewnątrz.

– Jedziemy razem? – pytam.

Czuję się odważna. Christian uważa, że jestem piękna. Zarówno

wewnętrznie, jak i na zewnątrz. Christian rozgląda się niepewnie, jakby się
wstydził, że stoi tutaj razem ze mną.

– Pewnie – mówi, wskakując na rower.

Słońce rzuca na drodze długie cienie i nie ma odrobiny wiatru. O wiele

za szybko dojeżdżamy do parku Åparken. Zatrzymuję się razem z
Christianem. Nie mam wątpliwości, że nigdy nie zaprosi mnie do swojego
mieszkania, choć taka myśl przez chwilę pojawia się w mojej głowie.

– To do jutra – mówi Christian.

Nachylam się w jego kierunku, żeby objąć go na pożegnanie. Cała

sytuacja jest dosyć niezręczna, ale on robi krok w moim kierunku, więc jest
mi łatwiej go objąć. Choć oboje mamy na sobie kurtki, czuję się, jakbym
była naga. Czuję jego policzek na moim. Następnie Christian patrzy na
mnie i kręci głową.

– Johanne, proszę cię – mówi poważnie.

– Do jutra! – macham do niego, uśmiechając się.

W ogóle nie jestem poważna. Jestem szczęśliwa. Przez całą drogę do

domu głośno śpiewam. Zarówno zwrotki, jak i refren. Milknę dopiero,
kiedy wchodzę do mieszkania. Mama leży na kanapie przed telewizorem i
skacze pilotem po kanałach.

– Byłoby mi miło, gdybyś dotrzymała mi towarzystwa – mówi.

Okłamuję ją, mówiąc, że muszę odrobić lekcje. Zamykam drzwi i

siadam przy keyboardzie.

background image

Rozdział 6

Nie mogę się już doczekać następnej próby musicalu. Weekend strasznie
się wlecze. W końcu jest wtorek. Christian sprawia wrażenie
zestresowanego. Jego włosy są jeszcze bardziej zmierzwione niż
zazwyczaj, ale ja to uwielbiam. Postanowiłam, że kiedy będę dorosła,
zostanę nauczycielką muzyki. Uwielbiam siedzieć przy pianinie i ćwiczyć.
Christian poprosił mnie, żebym poprowadziła rozgrzewkę, podczas gdy on
sam pracuje nad pierwszym fragmentem. Czuję się jak nauczycielka.

– Słuchajcie tego, co mówi Johanne! – krzyczy Christian znad stołu w

kącie sali.

Cały stół pokrywają kartki papieru. Ida i Ella przez cały czas się

wygłupiają. Również w schowku, gdzie znajdują się instrumenty, których
nie używamy. Słyszę, jak Ida gra na perkusji, a Ella chichocze.
Zdenerwowana otwieram drzwi.

– Wasza kolej, dziewczyny – mówię, próbując być cierpliwa.

Sebastian jest razem z nimi. Muszę przyznać, że lubię z nim śpiewać.

Perfekcyjnie trafia w tony, a Ida pokazuje mi, że ma na rękach gęsią
skórkę, kiedy śpiewamy w duecie. Ella i pozostałe osoby biją brawo.
Uwielbiam być gwiazdą, ale uśmiecham się, kiedy widzę, jak inne
dziewczyny ustawiają się w kolejce do Christiana, żeby sprawdził, czy
dobrze napinają przeponę. Potem chichoczą, żartują sobie śmiało i flirtują z
nim, a tego już nie mogę znieść.

– Proszę mnie nie dotykać w zakazane miejsca – piszczy Ida, a wszyscy

się śmieją.

– Nie, nie spotka cię to szczęście – uśmiecha się Christian i poklepuje ją

po ramieniu.

Na zewnątrz zaczyna padać. Niebo pokrywają czarne chmury, a w

środku robi się niemal ciemno. Podoba mi się to. Mam wrażenie, że całe
wnętrze nagle się zmienia. Instrumenty zaczynają błyszczeć w świetle
reflektorów, a wszystko dookoła nabiera powagi i sprawia wrażenie
dorosłego świata. Jakbyśmy byli profesjonalnymi muzykami na próbie. W
zasadzie powinniśmy skończyć o piątej, ale już kwadrans po czwartej
Christian kończy próbę, dziękując wszystkim.

background image

– Widzimy się w czwartek, pełni energii i gotowi do pracy! – krzyczy,

śmiejąc się, i puszcza oczko do Idy, która przesadnie wyprostowuje plecy,
tak żeby można było w pełni podziwiać jej bujny biust. Mnie to nie
śmieszy. Mam wrażenie, że on mnie w ogóle nie zauważa. Podchodzę więc
do niego i ciągnę go za rękaw.

– Chyba trochę za mało przećwiczyliśmy moje solo – mówię cicho,

żeby inni nie usłyszeli.

Patrzę błagalnym wzrokiem na Christiana. On z powagą kiwa głową,

spogląda na zegarek i drapie się po głowie.

– W porządku. Przećwiczmy to w takim razie jeszcze.

Podchodzę do Elli i Idy.

– Słyszałyście? Muszę jeszcze przećwiczyć moje solo – mówię,

przewracając oczami i starając się sprawiać wrażenie, jakbym w ogóle nie
miała na to ochoty.

Dziewczyny obejmują mnie na pożegnanie, po czym żartując, znikają

za drzwiami. Czekamy do momentu, aż wszyscy wyjdą. Zostaje tylko
Sebastian. Stoi w drzwiach i patrzy na mnie smutnym wzrokiem.

– Idziemy razem? – pyta.

– Nie, nie mogę – odpowiadam z niecierpliwością.

– Moim zdaniem powinniśmy któregoś dnia przećwiczyć nasz duet –

kontynuuje.

– Jasne – odpowiadam pośpiesznie i zamykam za nim drzwi.

W końcu zostajemy z Christianem sami w sali muzycznej. Czuję, jak

już wali mi serce. Christian siada przy pianinie. Pośpiesznie zerkam na
swoje odbicie w oknie. Najpierw odruchowo odwracam wzrok, obawiając
się, że zobaczę swoje otyłe ciało. Ale moja sylwetka jest szczupła.
Ustawiam się bokiem i spoglądam na siebie kątem oka. Oddycham z ulgą.
Wciąż jestem szczupła. Christian nigdy nie widział grubej Johanne. Siadam
obok niego. Christian zaczyna grać kawałek, którego nigdy wcześniej nie
słyszałam. Piosenka jest trochę smutna, ale równocześnie piękna. Patrzę na
niego, kiedy gra. Znam prawie każdy szczegół jego wyglądu. Jego włosy,
które odstają na karku, jego puls, który delikatnie bije na jego szyi. Jego
grzywkę, która robi się odrobinę wilgotna, kiedy gra. Wiem, że jest
nieosiągalny, ale na myśl o tym, że mogłabym go pocałować, czuję dziwne

background image

mrowienie w brzuchu. Nie przestaję się uśmiechać. Nagle Christian
odwraca głowę i zaczyna mi się bacznie przyglądać. Przez chwilę mam
wrażenie, że jest w stanie przejrzeć mnie na wskroś. Że widzi, jak w środku
we mnie dudni serce. Jestem pąsowa na twarzy i dotykam policzka, żeby
sprawdzić, jak bardzo mnie pali. Christian przestaje grać.

– No, to teraz twoja kolej – mówi niewyraźnie, przysuwając się

jednocześnie tak blisko mnie, że czuję, jak stykamy się ramionami.

– Co to była za piosenka, którą właśnie grałeś? – pytam rozpalona, a

jednocześnie szczęśliwa, że jestem tuż obok niego.

Christian jest o wiele za blisko mnie. Jego udo dotyka mojego. To

zabronione. Chyba, że podobam się Christianowi. Trzęsą mi się ręce. Nie
mam odwagi dotknąć klawiszy.

– Tylko kawałek – mówi i nagle na jego twarzy pojawia się uśmiech. –

Jesteś pierwszą osobą, która miała okazję go usłyszeć.

– Szczęściara ze mnie – mówię i zaczynam grać wstęp, patrząc swoje

palce, które ostrożnie naciskają klawisze. – Napisałam nową zwrotkę –
mówię, po czym zaczynam śpiewać, ale już przy pierwszym wersie łamie
mi się głos.

– Denerwujesz się? – pyta Christian, kiedy przestaję grać.

– Tak – odpowiadam ze szczerością. Moje serce bije o wiele za szybko.

Parzy mnie udo.

– Znam to doskonale – mówi Christian. – To całkiem normalna rzecz.

Spróbuj głęboko oddychać, aż do samej przepony.

Podczas gdy ja cicho wdycham powietrze, Christian opowiada mi o

przesłuchaniach na wokalistę do Fucking Frisk. Tak bardzo się
denerwował, że pot płynął po nim strumieniami i dwa razy się pomylił.

– To była kompletna żenada – mówi, przyjmując poważny ton.

Christian kontynuuje swoją opowieść, a ja staram się zrelaksować. Po

chwili znowu zaczynam śpiewać. Tym razem idzie mi lepiej. Christian
milczy. Kiedy dochodzę do refrenu, dołącza do mnie. Mam wrażenie, że to
piosenka o nas. Przez moment czuję, że jesteśmy jednością. Łączymy się w
melodii i rytmie. Kiedy kończymy, jestem wniebowzięta.

– To było coś niezwykłego – mówi Christian, nie patrząc na mnie.

background image

Kiwam głową. W moich uszach wciąż rozbrzmiewa dźwięk pianina i

oddechu Christiana. Christian przez chwilę mocno wali w klawisze, aż ze
starego pianina wydobywają się głośne, nierówne tony.

– To było SUPEEER, Johanne! – woła, uśmiechając się. – Jesteś po

prostu świetna!

Uśmiecham się, a w brzuchu czuję przyjemne łaskotanie.

– Zagraj to jeszcze raz – prosi Christian i kiwa głową podekscytowany.

Zaczynam. Tym razem czuję się odważniejsza. Akcentuję słowa inaczej

i odważnie frazuję. Jestem jak balon, który za chwilę eksploduje. Christian
znowu zaczyna ze mną śpiewać, nasze głosy się łączą, aż mam ciarki na
plecach.

– Posłuchaj – mówi po chwili. Brzmi prawie podniośle. – Pamiętaj,

żeby być w stu procentach sobą, kiedy śpiewasz. Musisz mieć odwagę być
szczerą. Publiczność natychmiast słyszy, kiedy nie jesteś szczera.

Milknie i patrzy na mnie długo, zanim znowu zaczyna mówić. Kiwam

głową i jestem tak szczęśliwa, że za moment się rozpłaczę.

– W zasadzie można ćwiczyć bycie szczerym wobec siebie, ćwicząc

bycie szczerym wobec innych.

Christian nie przestaje na mnie patrzeć. Potakuję w oczekiwaniu na to,

co się jeszcze wydarzy. Nie mam odwagi niczego powiedzieć.

– Na przykład ja teraz jestem w stu procentach szczery wobec ciebie –

kontynuuje Christian, obejmując mnie ramieniem.

Przysuwam się delikatnie w jego kierunku, choć wiem, że powinnam się

od niego odsunąć.

– Nie będę owijał w bawełnę. Jesteś zajebiście ładna i masz talent. Na

pewno daleko w życiu zajdziesz. – Christian przyciska mnie do siebie. –
Rozumiesz, Johanne?

Kiwam wolno głową, zupełnie oszołomiona. Rozumiem go w stu

procentach. To strasznie ważne, żeby być wobec siebie szczerym. To
dlatego, że byłam szczera wobec siebie, udało mi się schudnąć i stać się
nową Johanne. Muszę być szczera, kiedy tworzę muzykę. W ten sposób
mogę być lepsza. W ten sposób mam szansę na to, aby pewnego dnia
zostać prawdziwą artystką.

background image

– Życie jest o wiele prostsze, tak, po prostu jest łatwe, jeżeli się niczego

nie udaje. – Christian uśmiecha się szeroko, odsłaniając białe zęby.

W moich oczach pojawiają się łzy. To wszystko ma naprawdę sens.

Oczy Christiana się świecą. Kocham go. Nie mam co go tego wątpliwości.

– Nie można ukrywać prawdziwych uczuć – ciągnie dalej Christian,

kładąc dłoń sobie na piersi. – Gdy jesteś szczera w mówieniu o uczuciach,
muzyka płynie prosto z serca.

– Tak! – mówię głośno, a jego słowa brzmią dla mnie jak lekkie fale, po

których żegluję. To tak, jakbym stała u steru łodzi z wiatrem we włosach i
wykrzykiwała to w kierunku morza. – Zakochałam się w tobie! –
wykrzykuję i natychmiast zasłaniam sobie dłonią usta.

Christian patrzy na mnie przerażony. Zaczynam już żałować, że to

powiedziałam. Odsuwa krzesło od pianina i odwraca lekko głowę.
Następnie gwałtownie wstaje, robiąc krok w tył i przewracając przy tym
statyw i gitarę basową. Milczy. Następnie zaczyna chodzić dookoła, jakby
czegoś szukał.

– Wiesz, chyba kończymy na dzisiaj – mamrocze niewyraźnie

zmienionym głosem.

– Przepraszam! – mówię pośpiesznie i też wstaję.

Jestem zdezorientowana. Chcę iść po prostu domu. Zachowałam się jak

idiotka i już wiem, że popełniłam błąd. Już wiem, że nie powinnam była
powiedzieć czegoś takiego do swojego nauczyciela. Ze wstydu czuję
nieprzyjemne mrowienie. Podnoszę torbę i przyciskam ją do siebie.
Christian milczy, a ja czuję, że za chwilę się rozpłaczę.

– Przepraszam – powtarzam, idąc szybkim krokiem w stronę drzwi. W

przeciągu sekundy zniszczyłam wszystko, co było między nami. Christian
nic nie mówi. To do niego niepodobne. Zwykle gada jak najęty. Tuż przy
drzwiach odwracam się na chwilę. Gdyby chociaż powiedział, że to się nie
uda, że jestem dla niego za młoda czy coś takiego. Gdyby chociaż
powiedział, że jestem za wysoka, za brzydka lub że mogłabym zrzucić
kilka kilogramów, ale on po prostu chodzi w milczeniu dookoła i pakuje
swoje rzeczy. Sprawia wrażenie zirytowanego i ze złością wyłącza
wzmacniacze i mikrofony. To jasne, że nigdy nie powinnam była
wypowiedzieć tamtych słów.

– Przepraszam – mówię po raz trzeci. Mam olbrzymią kluchę w gardle.

background image

Biorę kurtkę i otwieram drzwi na korytarz. – Idę do domu.

Mam właśnie zamknąć za sobą drzwi, kiedy kątem oka zauważam, jak

Christian unosi rękę. Tak jak wtedy, gdy daje mi znak, kiedy śpiewam.

– Zaczekaj, Johanne! – mówi, nie patrząc na mnie.

Wypowiedział moje imię, myślę z dudniącym sercem. Cofam się do

sali, zamykam drzwi i pozwalam, żeby moja torba opadła na podłogę.
Czekam na przemówienie. Doskonale wiem, co powie. Jestem
przygotowana. Wzdycham parę razy. Olbrzymia klucha w gardle nie
zniknęła. W końcu Christian podchodzi do mnie szybkim krokiem. Jego
oczy są duże i brązowe. Chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie mnie w
kierunku schowka na instrumenty. W środku nie ma zbyt wiele miejsca.
Stoję z plecami przysuniętymi do ściany, Christian stoi przede mną. Kręci
głową, obejmując obiema rękami moją twarz. To dzieje się tak szybko, że
nie mam czasu się na tym wszystkim zastanowić. Wpatruje się prosto w
moje oczy.

– Czego ty właściwie chcesz, Johanne? – pyta i znów kręci głową.

– Nie wiem – mówię piskliwym szeptem i potrząsam głową tak

gwałtownie, tak że włosy spadają mi na twarz.

– Czy chcesz właśnie tego? – pyta Christian i całuje mnie. Robi to

mocno i niespodziewanie. Z zamkniętymi ustami. Jego pocałunek
przypomina pocałunek cioci na pożegnanie. Po chwili puszcza mnie i cofa
się o krok.

– Przepraszam – mówi, chwytając się za czoło.

– Jestem po prostu szczera – mówię.

Trzęsą mi się nogi. Wciąż czuję jego usta. Jestem całkowicie

zdezorientowana. Oszołomiona, z sercem walącym jak tłok w maszynie
parowej osuwam się na podłogę, siadając plecami oparta o ścianę.

– Przecież sam mówisz, że należy być szczerym, jeżeli chce się tworzyć

dobrą muzykę.

Christian wzdycha ciężko i siada obok mnie. To przyjemne uczucie.

Jestem równocześnie zadowolona i przytłoczona. Siedzimy przez dłuższą
chwilę w milczeniu. Jego ramię przy moim ramieniu. Moje podwinięte
kolana opierają się o jego uda. Słyszę szum klimatyzacji i moje własne
serce. I oddech Christiana. A może po prostu czuję, że oddycha. Skupiam

background image

się całkowicie na jego ciele. Siedzę spięta i czekam na to, co powie. Lub
zrobi. Ale on nic nie robi. Zamiast tego bierze w rękę moją dłoń i
obserwuje ją w taki sposób, jakby nigdy czegoś takiego wcześniej nie
widział. Studiuje uważnie moje palce i obraca moje srebrne pierścionki.
Następnie gładzi wierzch mojej dłoni. Czuję, jak przez moje ciało
przepływają fale ciepła.

– Johanne… – szepcze cicho.

– Dokładnie tego chcę – mówię po chwili. – To znaczy być z tobą. –

Czuję się odważna, bo Christian pieści moją dłoń. – Wybacz, jestem po
prostu z tobą szczera.

– Dobrze jest być szczerym – odpowiada Christian niewyraźnym

głosem.

– Zdaję sobie sprawę, że to niewłaściwe – mówię.

Ale w mojej głowie jednocześnie pojawia się myśl, że według mnie to

wcale nie jest niewłaściwe. To jak najbardziej właściwe. Wiek nie odgrywa
żadnej roli. To tylko liczby. Opieram głowę o jego ramię. Chciałabym
opowiedzieć Christianowi o moich myślach. Może on też tak sądzi?
Zerkam na niego, ale jedyne co widzę, to jego szczęka. W schowku na
instrumenty jest ciepło. Wydaje się, jakbyśmy się przed czymś chowali.
Siadam prosto i obracam głowę. Moje usta za moment dotkną jego brody.

– Nie, Johanne – szepcze Christian, ale wciąż siedzi nieruchomo. Nie

broni się.

Nachylam się bardziej. On wciąż siedzi nieruchomo. Znajduję jego usta.

Czuję się niezręcznie i niepoważnie. Przez moment mam ochotę się
roześmiać. Uśmiecham się tylko jednak i całuję go. Jego usta są miękkie.
Napieram na nie mocno. To ja go całuję. A nie odwrotnie. Podoba mi się
to. Otwieram usta, jednym ruchem siadam na nim i przywieram do niego
klatką piersiową.

background image

Rozdział 7

Siedzę tak na jego kolanach przez jakąś sekundę, kiedy Christian nagle
odpycha mnie od siebie. Ląduję na podłodze.

– Ktoś idzie – szepcze i zrywa się gwałtownie.

W pośpiechu wychodzimy ze schowka, kiedy nagle otwierają się drzwi.

To woźny. Stoi z kluczami w dłoni i patrzy zdumiony na Christiana, jakby
nie mógł go rozpoznać.

– Właśnie się zbieramy – mówi Christian i macha przyjaźnie ręką w

kierunku woźnego. – Za moment wychodzimy.

Woźny mruczy coś do siebie, ale ja go nie słyszę. Czeka na nas, aż

zbierzemy nasze rzeczy. Przytrzymuje nam drzwi i gasi za nami światło.
Idziemy po rowery i odjeżdżamy razem. Jedziemy przecież w tym samym
kierunku.

Uśmiecham się. Tak bardzo chciałabym go znowu pocałować. W mojej

głowie przez cały czas wirują obrazy tego, co się stało w schowku na
instrumenty. Zatrzymujemy się przy Åparken. Z kawiarni wydobywa się
głośna muzyka. Wdycham głęboko chłodne, jesienne powietrze. Christian
patrzy na mnie i bierze mnie za rękę. Czuję, jakby w środku wszystko we
mnie wirowało. Ledwo to do mnie dociera. Całowałam się z Christianem.
Niezdarnie pochylam się w jego kierunku, wtulając się w niego. Próbuję
znaleźć jego usta, ale on odsuwa mnie od siebie, tak że przewraca się mój
rower.

– Uspokój się, Johanne – mówi z uśmiechem, rozglądając się dookoła.

Wyprostowuję się. Podnoszę rower i ustawiam go na nóżce.

– Czy mieszkasz tam na górze? – pytam, wskazując balkon.

Christian mruży oczy.

– Chciałabyś wiedzieć – śmieje się i kiwa głową.

– Tak – mówię.

Serce wali mi jak szalone, ale już się nie boję. Wiem, że podobało mu

się, kiedy się całowaliśmy. Musiało mu się podobać, bo inaczej by tego nie
zrobił, prawda? Nagle przerywa nam dziewczyna pracująca w kawiarni za
barem. Idzie w naszą stronę, machając do Christiana.

background image

– Tutaj jesteś! – woła wesoło. – Czekaliśmy na ciebie!

– Mam za chwilę grać – mówi Christian usprawiedliwiającym tonem,

po czym poklepuje mnie niezgrabnie po ramieniu. – Do zobaczenia.

Christian znika w kawiarni, a ja zostaję sama. Znajdujący się tuż za mną

plac zabaw jest całkowicie pusty. Huśtawki tkwią w bezruchu. Nagle mam
wrażenie, jakby to wszystko było jakimś snem. Jakby to wszystko w
rzeczywistości ogóle się nigdy nie wydarzyło, jakbym to wszystko sobie
wymyśliła, siedząc przy pianinie. Drapię się po głowie. Nie, przecież to
prawda. Całowałam się z Christianem. Z przejęciem wyjmuję z torby
komórkę i dzwonię do Idy.

– Coś się stało – mówię, przyjmując poważny ton, ale mój głos emanuje

radością. – To czyste szaleństwo!

Pięć minut później parkuję przez domem Idy. Ella i Sofie też są u niej.

Wszystkie trzy patrzą na mnie wyczekująco. Stoję na środku pokoju,
wymachując rękami.

– Nie mogę w to uwierzyć! – zaczynam.

– W co? – Ida uśmiecha się i wstaje z łóżka. Przytula mnie przez

moment.

– Co się stało? – pyta Ella i podnosi się na kolanach, tak że słychać

sprężyny w materacu. Sofie siedzi na krześle stojącym przy biurku. Nie
odzywa się.

– Byłam z Christianem! – połykam słowa, próbując złapać powietrze.

Opowiadam, co się stało. To przyjemne uczucie, że mogę o tym

opowiedzieć. Mam wrażenie, że kiedy widzę zaskoczenie w ich oczach, to
wszystko to, co się zdarzyło pomiędzy mną a Christianem, nagle stało
czymś rzeczywistym.

– What? – śmieje się Ella, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Serio? To

się stało teraz?

– Tak, w sali muzycznej! – piszczę i śmieję się do Idy, która wpatruje

się we mnie, przygryzając zaciśnięte pięści. – Siedzieliśmy w schowku i
całowaliśmy się…

Nagle ogarnia mnie lekkie uczucie wstydu. Dziwnie się czuję, widząc

ich zszokowane miny.

background image

– Aaaa! – wykrzykuje Ida i zeskakuje z łóżka. – Jesteś niemożliwa,

Johanne!

Ella jest zaciekawiona. Wypytuje o szczegóły, a ja któryś raz z rzędu

powtarzam całą historię.

– Ale on nic ci nie odpowiedział, kiedy powiedziałaś, że jesteś w nim

zakochana? – pyta Ella zdziwiona.

– Nie, po prostu mnie pocałował!

Podchodzę do Idy, obejmuje jej twarz i daję jej całusa.

– Aaa! – wykrzykuje Ida i uwalnia się z mojego uścisku. Teraz upada

teatralnie na łóżko w taki sposób, że Ella o mało co z niego nie spada.

– Jak całuje? – pyta Ella.

– Cudownie! – odpowiadam.

Choć prawdę mówiąc, to ja go całowałam, a poza tym wszystko tak

szybo się potoczyło. Przecież przyszedł woźny. A później przeszkodziła
nam dziewczyna z kawiarni.

– A co z Sebastianem? – pyta Ella, gryząc paznokieć.

Wzruszam lekko ramionami. Jestem trochę zirytowana. Dlaczego one

mówią teraz o Sebastianie, skoro mogę mieć Christiana?

Sofie nagle zaczyna stukać paznokciami o blat biurka.

– Tak, podobasz się Sebastianowi – mówi i od razu zauważam, że coś

jest nie tak. Oczy Sofie błyszczą, ma zaciśnięte usta. – Alexander
powiedział mi o tym wczoraj!

– Okej – odpowiadam zdawkowo, bo szczerze mówiąc jest mi obojętne,

o czym Alexander rozmawiał z Sebastianem.

– No tak, ale Johanne jest zakochana w Christianie – wtrąca Ida i patrzy

na mnie. – Przecież to na nim ci zależy, prawda?

Odpowiadam jej kiwnięciem głowy, wysyłając jednocześnie miłe

spojrzenie w kierunku Sofie.

– Tak – mówię przepraszającym tonem. – Wiem, że to całkowicie

niedorzeczne, ale jestem na zabój zakochana w Christianie.

Sofie gwałtownie wstaje. Robi to tak szybko, że krzesło przy biurku

wydaje dźwięk podobny do śpiewu.

background image

– To nie tylko niedorzeczne – stwierdza Sofie drżącym głosem – ale

OBLEŚNE!

– Ej, Sofie! – wykrzykuje Ida, przestając się uśmiechać. – On jest

cholernie przystojny! Jest wokalistą Fucking Frisk!

– Może – mówi Sofie rozdrażniona, patrząc jednocześnie na Idę i Ellę. –

Ale jest też nauczycielem w szkole! On ma dwadzieścia jeden lat! To po
prostu niewłaściwe! – Sofie prycha. – A w dodatku to jest zakazane.
Przecież on może za to nawet trafić do więzienia!

– Oczywiście, że nie może! – mówię, chociaż nie mam pojęcia, czy

Sofie ma rację, czy nie. Ale to przecież nie jest możliwe, żeby Christian
trafił do więzienia. Przecież nie zrobił nic złego.

– To nie jest tak, że Johanne się z nim przespała – mówi Ida

uspokajająco.

–Tylko się całowaliście z języczkiem, prawda? – pyta Ella, patrząc na

przemian to na mnie, to na Sofie.

Kiwam głową. Przeszywa mnie chłód, aż do wnętrzności. W spojrzeniu

Sofie jest coś niepokojącego. Patrzy na mnie przeciągle.

– Co mam powiedzieć Alexandrowi? – pyta Sofie, wymachując rękami.

– Że Johanne woli nauczyciela niż jego najlepszego kumpla, który jest w
niej zakochany po uszy?

– Ale przecież Johanne nie jest zakochana w Sebastianie… – zaczyna

Ella, ale ja jej przerywam.

– Nikomu o tym ani słowa, rozumiesz? – syczę do Sofie.

Moje słowa nie miały zabrzmieć tak ostro, ale jestem po prostu

potwornie przerażona, tym, co powiedziała. Zraniłam Sofie. Zauważam to
w jednej chwili. Mimo że sprawia wrażenie wściekłej, łzy cisną się jej do
oczu.

– W takim razie chyba będzie lepiej, jak sobie pójdę – mówi i odwraca

się.

– Ej, Sofie – mówią jednocześnie Ida i Ella, ale Sofie gwałtowanie

otwiera drzwi i wybiega, a po chwili już jej nie ma.

– Oby tylko nie opowiedziała o tym wszystkim swojemu ojcu – mówi

Ella przestraszonym głosem, zakrywając usta dłonią. – Ona jest do tego

background image

zdolna.

– To dlatego, że tęskni za bratem – wyjaśnia Ida, próbując uspokoić

atmosferę. – Jonas został przyjęty do szkoły z internatem.

– Tak, ich ojciec to idiota – wzdycha Ella siadając. – Ale ja też tęsknię

za Jonasem.

Nie słyszę tego, o czym mówią. Jestem zimna od potu. Muszę

zatrzymać Sofie, więc wybiegam z pokoju, pędzę korytarzem i przebiegam
przez otwarte drzwi wejściowe. Widzę, jak Sofie odblokowuje swój rower.

– Zaczekaj, Sofie! – krzyczę.

Wracam po sandały. Zakładam je w pośpiechu. Kiedy po chwili znowu

wybiegam na zewnątrz, Sofie już nie ma. Wskakuję na rower i ruszam, ale
ponieważ nigdzie jej nie widzę, rezygnuję.

Od razu po powrocie do domu piszę do niej długiego SMS–a. Leżę w

kurtce na łóżku, wystukując w komórce wiadomość, kiedy w drzwiach
pojawia się mama. Zaparzyła herbatę i upiekła ciasto bananowe. Nie
rozumiem, dlaczego nie zrobiła kolacji.

– Mamo, nie będę niczego jadła – mówię, machając ręką, żeby sobie

poszła.

– Nikomu nie zaszkodzi kawałeczek ciasta – odpowiada ze złością.

– No tak, ale ja nie mam ochoty – mówię, wpatrując się w wyświetlacz

telefonu w nadziei na to, że dostanę odpowiedź od Sofie.

– Ale byłoby miło, gdybyś chociaż raz przyszła do dużego pokoju, żeby

spędzić ze mną trochę czasu – kontynuuje mama.

– Muszę odrobić lekcje – mówię, wstając.

Zdejmuję kurtkę. Chciałabym, żeby już wyszła, żebym mogła w

spokoju przemyśleć wszystko, co dzisiaj się wydarzyło.

– Zwykle udaje ci się je odrobić w szkole – mówi mama podejrzliwym

tonem.

– Ale nie dzisiaj – ucinam, siadając przy biurku. – Mieliśmy próbę do

musicalu.

– Z Christianem?

Czuję lekki skurcz żołądka, kiedy mama wypowiada jego imię. W jej

background image

ustach imię Christiana źle brzmi.

– Tak – mówię, wpatrując się z blat biurka.

Palą mnie policzki. Nagle zaczynam się okropnie denerwować, że ona

to po mnie widzi, jakby dostrzegała na moich ustach ślad ust Christiana.

– Koniecznie musisz mu zagrać jakieś swoje kawałki – mówi mama

weselszym tonem. – On może ci pomóc. Jest przecież profesjonalistą.

– Tak, to możliwe – odpowiadam pośpiesznie i udaję, że w skupieniu

studiuję jedną ze stron mojego podręcznika do matematyki.

Powinna chyba wiedzieć, że już dla niego zagrałam, zaśpiewałam, a

potem całowałam się z nim w schowku. Nareszcie mama wychodzi i
zostawia mnie samą. Rzucam się na łóżko i ściskam moją poduszkę.
Jeszcze raz sprawdzam telefon. Przyszedł SMS od Elli: „Rozmawiałaś z
Sofie? Według niej to, co się stało między tobą i Christianem, nigdy nie
powinno się wydarzyć…”

Czuję ukłucie w żołądku. Wygląda na to, że Ella rozmawiała z Sofie.

Nie mam odwagi myśleć o tym, co Sofie jej powiedziała. Szybko
sprawdzam, czy Sofie napisała coś o tym w sieci. Nerwowo przeglądam jej
profil, ale nie widzę nic innego, jak zdjęcia z Lanzarote. Odpisuję Elli: „A
co Ty o tym sądzisz?”

Chwilę po tym, jak wysyłam wiadomość, zaczynam żałować, że to

zrobiłam. To brzmiało zbyt wyniośle i zgorzkniale. Za nic w świecie nie
chciałabym się pokłócić z Ellą. To wszystko, to jakieś jedno wielkie
nieporozumienie. Zaczynam się wstydzić tego, że tak bardzo tęsknię za
Christianem. Nie mija nawet minuta, jak dostaję odpowiedź od Elli:
„Podążasz po prostu za głosem swojego serca, Johanne, i to jest według
mnie piękne. Nigdy nie przyszłoby mi nawet na myśl, żeby wygadać się
mamie.”

Znowu czuję ukłucie. Dlaczego w ogóle Ella pomyślała, że mogłaby

opowiedzieć o tym swojej mamie? Nagle ogarnia mnie wściekłość. To
przecież byłaby jakaś kompletna porażka. Odkładam telefon z dziwnym
uczuciem w piersi. Ale kiedy zaczynam myśleć o Christianie, od stóp do
głów ogarnia mnie przyjemnie ciepło.

Następnego dnia boję się pójść do szkoły. Z jednej strony cieszę się, że

znowu zobaczę Christiana, z drugiej zaś jestem zdenerwowana. Sofie nie
odpowiedziała na mojego SMS–a. Przez całą drogę do szkoły zastanawiam

background image

się nad tym, co powinnam zrobić, żeby się z nią pogodzić. Zrobiło się
chłodniej. Chociaż jest dopiero wrzesień, z każdym naciśnięciem na pedały
z moich ust wydobywa się para.

Ubrałam się za cienko, ale moja kurtka zimowa z zeszłego roku

wygląda jak wielki namiot. Nie mogę już w niej chodzić. Przez cały czas
nerwowo rozglądam się za Christianem. Być może spotkam go po drodze.
Może na dziedzińcu szkoły? Stoję długo przy stojakach na rowery i
czekam. Przyjechałam za wcześnie. Przed szkołą jest pusto. W pewnym
momencie pojawia się w mojej głowie myśl, że jeżeli nie pogodzę się z
Sofie, to ona może spróbować odwrócić ode mnie Ellę i Idę. Jest mi zimno.
A jeżeli Ella i Ida będą musiały wybierać między mną a Sofie,
prawdopodobnie wybiorą Sofie. Zostanę całkiem sama w klasie.

Zaczynam się trząść. Myślę o mojej dawnej klasie w szkole

Højmarkskolen. Cień, altana na placu zabaw. Robi mi się niedobrze.
Cukiernia z tymi wszystkimi ciastkami na wystawie. Pamiętam to
pragnienie, ślinotok, kiedy kładłam na ladzie monety, i to błogie uczucie
zadowolenia, kiedy dwoma gryzami pochłaniałam całego pączka. Przez
moment znikało uczucie samotności i to napięcie w klatce piersiowej.
Pociągam lekko nosem, ściskając dłonie. Nie chcę znowu do tego wracać.
Nie chcę stać znowu w cukierni i znowu wszystko stracić. Nie chcę myśleć
o altanie!

Jest za dziesięć ósma. Wchodzę do klasy. Jestem pierwsza. Myślę o

słowach Christiana o szczerości i zbiera mi się na płacz, ale w ostatniej
chwili przypominam sobie, że na rzęsach mam grubą warstwę tuszu.
Otwierają się drzwi i do środka wchodzi Christian. Czuję, że robię się
pąsowa na policzkach, i siedzę cała sztywna jak posąg. Nie wiem, co
powiedzieć. Jesteśmy całkiem sami.

– Cześć, Johanne – mówi cicho Christian, nie patrząc na mnie, i rzuca

swój plecak na stół.

Kiwam głową, otwieram usta, ale nie mogę wydobyć z siebie głosu.

Mam wrażenie, że to co się wczoraj stało, było jakimś snem. Po chwili
pytam:

– Czy pan Henning nadal jest chory?

– Uhm – mówi Christian i zaczyna pisać na tablicy.

W klasie pojawia się Sebastian i Alexander. Po chwili cała klasa jest

background image

pełna. Wpatruję się w Christiana, który siedzi z książką i glanami na
biurku. Mamy pracować w grupach. Czy to moja wina, że Christian jest w
złym nastroju? Dzisiaj to ja nie mogę się skupić. Mamy kończyć nasze
wypracowanie o symbolach. Przez cały czas Ida mnie szturcha, wysyłając
w kierunku Christiana przeciągłe spojrzenia. Według mnie to naprawdę
żenujące i dziecinne.

Na szczęście Ella zachowuje się bardziej dojrzale. Dzisiaj to ona pisze,

podczas gdy ja dyktuję. Szczerze mówiąc, to jestem zadowolona, że Sofie
chodzi do innej klasy.

– Może poprosimy o pomoc? – chichocze Ida w pewnej chwili i podnosi

rękę. Błagam ją, żeby przestała. – Hej, Christian – Ida przywołuje go ręką
do naszego stolika. Mam szczerą ochotę kopnąć ją pod stołem.

Christian niechętnie wstaje.

– Tak zdolne dziewczyny jak wy nie potrzebują chyba pomocy – mówi,

stając za nami.

– Jak to nie! – mówi Ida sztucznym tonem i odrzuca teatralnym gestem

swoje blond włosy. – Przeczytaj, proszę, co napisałyśmy!

Christian nachyla się nad nami, aby móc lepiej widzieć ekran

komputera. Stoi tuż za mną. Położył mi dłoń na ramieniu. Jego klatka
piersiowa znajduje się tuż za moimi plecami. Zauważam, że Ida za moment
wybuchnie śmiechem. Ella przez cały czas zerka na mnie z uśmieszkiem.
Obie bez wątpienia zauważyły jego dłoń na moim ramieniu. Dotyk jego
dłoni mnie pali. Ledwo mogę oddychać.

– To całkiem niezłe – mówi po chwili Christian i wychodzi z klasy na

przerwę.

Idę pośpiesznym krokiem do klasy Sofie.

– Może byśmy porozmawiały? – pytam.

Sofie kiwa głową, robiąc poważną minę. Wychodzimy na dziedziniec

szkoły. Niebo jest zachmurzone i wieje silny wiatr. Chronimy się pod
daszkiem przy stojakach na rowery. Częstuję Sofie gumą do żucia.

– Jest mi naprawdę przykro, że wczoraj po prostu wyszłaś – zaczynam,

patrząc na moje buty. – Tęsknisz za Jonasem?

Sofie nie odpowiada. Ciężko i nerwowo żuje gumę.

background image

– Ja po prostu uważam, że to nie w porządku, że spotykasz się z

nauczycielem – rzuca po chwili i staje przede mną wyzywająco.

– Okej – mówię cicho. – Ale ja tak go nie postrzegam.

– Ale on JEST nauczycielem – ciągnie Sofie. – On się tobą bawi. Moim

zdaniem to obrzydliwe.

Oddycham głęboko.

– Jestem pewna, że on się mną nie bawi.

Szuram nogą po brązowych liściach. Myślę o schowku. Przecież nie

siedział tam i nie trzymał mnie za rękę dla zabawy. Robił to na poważnie.
Sofie nic nie rozumie.

– Czy komuś o tym powiedziałaś? – pytam ostrożnie, myśląc o jej ojcu.

– Nie – mówi Sofie. – Ale według mnie powinnaś z nim zerwać! –

Patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. – Nie podejrzewałam cię,
Johanne, że jesteś taka. Myślałam, że jesteś mądrzejsza.

– Co masz na myśli? – mamroczę.

Słowa Sofie mnie ranią. Kłuje mnie w gardle. Palą mnie uszy. Sofie

uważa, że jestem idiotką, myślę, zaciskając zęby, żeby się nie rozpłakać.
Ale to nieprawda. Jestem o tym przekonana. Ale nie mam odwagi jej się
sprzeciwić.

– Wieczorem organizujemy imprezę u Alexandra – mówi Sofie, kiedy

rozlega się dzwonek na następną lekcję. – Będzie też Sebastian – dodaje,
przytrzymując mi drzwi wejściowe. – Mam nadzieję, że przyjdziesz.

background image

Rozdział 8

Aleksander ma dziś wolną chatę. Salon jest wypełniony ludźmi. Gra głośno
muzyka. Pożyczyłam od Idy obcisłą czerwoną sukienkę i parę złotych
szpilek. Przez cały czas czuję na karku wzrok Sebastiana, a kiedy
Alexander podaje mi piwo, wypijam je dwoma łykami. Doczłapuję do
toalety i nakładam więcej błyszczyku na usta. Wolałabym być teraz z
Christianem. Weekend zdaje się nie mieć końca. Ella puka do drzwi
łazienki, a ja wpuszczam ją do środka.

– Myślisz o Christianie? – pyta Ella, sikając. Siadam na brzegu wanny i

wzdycham.

– Tak – odpowiadam.

– Wydaje mi się niestety, że Sofie może mieć rację – mówi Ella cicho. –

On się bawi twoim kosztem.

Czuję, jakby ktoś włożył mi nóż w serce.

– Nie wydaje mi się – odpowiadam cicho.

– Rozumiem, że on ci się podoba – mówi Ella, podcierając się. – On

JEST niesamowicie przystojny! – Ella myje ręce, spoglądając na mnie w
lustrze. – Ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że jeżeli Sofie
wygada się ojcu, to w przyszłym tygodniu z musicalu nici.

Wstaję, patrząc na Ellę.

– Co masz na myśli? – pytam i czuję, jak ściska mi się żołądek.

– Christian zostanie natychmiast wyrzucony ze szkoły – tłumaczy Ella.

– To byłaby kompletna porażka.

Nie bardzo rozumiem. Przecież Christian niczego nie zrobił. To ja

jestem w nim zakochana. To ja go pocałowałam. To znaczy chodzi o
prawdziwy pocałunek. Ten pocałunek w schowku na instrumenty. Czuję,
jak tracę grunt pod nogami, i na samą myśl zaczyna mnie kłuć w żołądku.

– Ale przecież Sebastian jest naprawdę słodki – mówi Ella i otwiera

drzwi. Obejmuje mnie. – Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – mówi
pocieszającym tonem.

Nie jestem tego pewna. Czuję, że jestem w coraz gorszym nastroju.

Wypijam kilka dodatkowych piw. Siadam na kanapie z założonymi rękoma

background image

i macham moimi szpilkami.

Sebastian przez cały czas stoi gdzieś w pobliżu i obserwuje mnie

niewyraźnym wzrokiem. Pewnie nie ma odwagi podejść. Ale to nawet
lepiej, bo chciałabym być sama. Nagle Alexander puszcza kawałek
Fucking Frisk. Jestem bliska płaczu. Z głośnika wydobywa się piękny głos
Christiana. Nie mam siły go słuchać.

– Nigdy się nie poddawaj, nigdy rezygnuj, zanim naprawdę wszystko

się schrzani… To twoja piosenka, Johanne! – krzyczy Alexander,
obejmując ramieniem Sofie.

Sofie podśmiewuje się, wymachując butelką wódki. Sprawia wrażenie

dosyć pijanej. Wstaję i chwiejnym krokiem podchodzę do niej.

– Nie sądziłam, że tyle pijesz – mówię. Moje słowa brzmią bardziej

sarkastycznie, niż sądziłam. – Myślałam, że jesteś mądrzejsza – mówię
drwiącym tonem.

Sofie milczy. Po chwili puszcza inny utwór i zaczyna tańczyć z

Alexandrem. Marco i Ida siedzą na kanapie i całują się bez skrępowania.
Ella rozmawia przez telefon w ogrodzie. Na pewno gada z Jonasem. Z
tęsknoty za Christianem rozrywa mi pierś. Ale ja nawet nie mam jego
numeru. Ani on mojego. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Może Sofie i
Ella mają rację. Może on po prostu tylko bawi się moim kosztem?

Wybiegam z pokoju, zabieram kurtkę i wychodzę z imprezy. Gwiazdy

wyglądają jak perły, które ktoś niedbale lekką ręką rozrzucił po
granatowym niebie. To niesamowicie piękne. Dostrzegam znacznie więcej
gwiazd niż zazwyczaj. Ale kiedy prowadząc rower, powłóczystym krokiem
zmierzam w stronę Åparken, widzę, jak nad dachami budynków pojawiają
się czarne chmury. Wygląda to jak gęsty dym, który zasłania nisko wiszący
księżyc. W kawiarni Cafe Cathrine jest impreza. Wyjmuję błyszczyk i
poprawiam włosy. Jeżeli nie będzie tam Christiana, idę do domu. Ostrożnie
popycham drzwi kawiarni. Uderza mnie wilgotne, ciepłe powietrze bijące
od tłumu. Rozglądam się. Zauważam Christiana. Stoi przy barze i popija
piwo. W moich szpilkach przedzieram się przez tłum w jego kierunku. Po
drodze kilka razy tracę równowagę. Ludzie patrzą na mnie, jakby się
zastanawiali, kim jestem. W końcu udaje mi się do niego dotrzeć. Ciągnę
go za rękaw.

– Hej! – krzyczę.

background image

Christian odwraca się. Patrzy na mnie ze zdumieniem.

– Johanne? – mówi po chwili.

Przewracam oczami. A któż inny do cholery?

– Co ty tutaj robisz? – Christian wygląda na naprawdę zaskoczonego i

to mnie boli.

– Chcę z tobą porozmawiać! – krzyczę.

Christian kręci głową i uśmiecha się przepraszająco do swoich

przyjaciół. Nachyla się w moim kierunku.

– O czym? – pyta i w ogóle nie wygląda, jak ten, który się ze mną

całował.

– Czy ty się mną bawisz?

Chwytam go za nadgarstek i przyciskam go zdecydowanie. Chcę

usłyszeć odpowiedź. Moje serce wali, bolą mnie stopy. Christian uśmiecha
się głupkowato. Może jest pijany, tak jak ja. W każdym razie śmierdzi
piwem, kiedy mnie obejmuje.

– Oczywiście, że nie, Johanne – mamrocze mi do ucha.

Przytulam się mocno do niego. Nie chcę go puścić. Głośna muzyka i

tłum sprawiają, że mam wrażenie, że znikam. Stajemy się częścią falującej
masy imprezowiczów. Nikt nie zwraca na nas uwagi. Przyjaciele Christiana
znowu rozmawiają ze sobą i wznoszą toasty. Ale po chwili Christian mnie
puszcza.

– Idź do domu, Johanne – mówi. – Zobaczymy się we wtorek na

musicalu.

Ogarnia mnie rozczarowanie. Przecież nie mogę teraz pójść. Przecież

jeszcze przed chwilą staliśmy, obejmując się.

– Czy ja ci się w ogóle nie podobam? – krzyczę prosto do jego ucha.

– Wręcz przeciwnie! – mówi Christian, uśmiechając się. – Jesteś

fantastyczna, zmykaj już!

Christian odpycha mnie prawie od baru. Zaczynam iść chwiejnym

krokiem w stronę wyjścia. Na zewnątrz pada deszcz. Mocno zacina, kiedy
biegnę w stronę budynku, w którym mieszka Christian. Popycham drzwi i
siadam na najniższym schodku. Pociągam lekko nosem ścierając

background image

błyszczyk. Wyjmuję telefon komórkowy i dzwonię do Idy, ale ona nie
odbiera. Teraz dzwoni moja mama, ale ja nie odbieram. Siedzę na zimnych
płytkach, kiedy na zewnątrz leje deszcz. „Nie mogę rozmawiać. Będę spała
u Idy. Do zobaczenia jutro”, piszę do mamy.

Chwilę potem dostaję SMS–a od Sebastiana. To dziwne, że jest we

mnie zakochany. Przecież sam niczego takiego jeszcze mi nie powiedział.
Jeżeli to prawda, że mnie kocha, to szczerze mówiąc jest wobec mnie
bardzo zachowawczy. Mógłby przynajmniej chociaż trochę to pokazać,
żebym w to uwierzyła. Kilkakrotnie czytam jego wiadomość:
„Rozmawialiśmy o tym, że moglibyśmy przećwiczyć nasz duet. Pasuje ci
jutro?”.

Siedzę dłuższą chwilę i patrzę się na telefon. Deszcz uspokoił się

trochę. Co chwila muszę wstawać, żaby zapalić światło, które wyłącza się
automatycznie. Piszę do niego długą wiadomość. Pytam go między innymi
o to, co właściwie sądzi o otyłych dziewczynach. Po chwili jednak
wszystko kasuję i wkładam telefon do kieszeni. Wyjmuję mój błyszczyk i
nakładam nową warstwę. Zrzucam buty i przebieram palcami stóp. Jestem
już cała obolała od siedzenia na schodach. Mam już wstać, żeby pójść do
domu, kiedy nagle do klatki wtacza się Christian. Sprawia wrażenie
pijanego. Podchodzi do mnie chwiejącym się krokiem.

– Johanne, do diabła! – grzmi i siada ciężko tuż obok mnie.

– Już mnie tu nie ma – pociągam nosem i próbuję wstać.

Ale Christian chwyta mnie za rękę i nie pozwala mi wstać. Przez

dłuższą chwilę siedzimy milcząc. Tak jak wtedy w schowku. Zamykam
oczy i myślę wyłącznie o tym, że trzyma mnie za rękę. Nigdy nie
przypuszczałam, że dotyk drugiego człowieka może być tak przyjemny.

– Dobra, chodźmy do mnie – syczy nagle Christian. – Jeżeli tego

chcesz.

Patrzy na mnie bez emocji. W kąciku ust zalega mu odrobina śliny. Tak,

chcę pójść do jego mieszkania.

– Do cholery, Johanne – co chwilę mamrocze za mną Christian, gdy

wchodzimy po schodach na trzecie piętro. Jakby był na mnie zły.

Jego mieszkanie jest niewielkie. Panuje w nim bałagan. Na stoliku przy

kanapie piętrzą się kubki, szklanki, opakowania po pizzy i czasopisma.
Łóżko jest niepościelone. Pokój oświetla zbyt mocna żarówka. Mrużę oczy.

background image

Moje serce bije ciężko. Mimo że jesteśmy razem, czuję się, jakbym była
całkiem sama.

– Witaj w moich skromnych progach – mówi Christian przez nos,

wymachuje ręką i zatacza się na łóżko. – Dlaczego wszystko się kręci? –
śmieje się, chwytając się za głowę.

Stoję sztywna jak słup soli i rozglądam się dookoła. W pokoju czuć

zapach podobny to tego, który znam z domku na placu zabaw. Przypomina
zapach wilgotnego ręcznika, którego zapomniało się wyjąć z worka na wf.

– Muszę skorzystać z toalety – mówię cicho i znikam w przedpokoju.

Wchodzę do łazienki. Na podłodze leżą rozrzucone rzeczy, a na

umywalce stoi mnóstwo tubek i opakowań produktów do pielęgnacji
włosów. Przeglądam się w lustrze i nagle mam ochotę się rozpłakać.
Resztki czerwonego błyszczyka zbryliły się na moich wysuszonych ustach.
Oddycham ciężko i idę z powrotem do pokoju.

Christian leży spokojnie na plecach z otwartymi ustami i jedną ręką na

głowie, jakby zasłaniał sobie oczy. Kiedy słyszę długi dźwięk chrapania,
zdaję sobie sprawę, że on śpi. Zrzucam kurtkę i buty i kładę się obok niego.
Wtulam się w niego. Kładę głowę na jego piersi, rękę na jego brzuchu i
przytulam się mocno do niego. Znowu zaczynam głęboko oddychać, ale
łzy same napływają mi do oczu. Płyną po moich policzkach, a następnie
spadają na koszulkę Christiana. Mogłabym pójść z nim do łóżka. Nie
jestem już dziewicą. Nie odczuwałabym żadnego bólu. Robiłam to już. W
drewnianej altance na placu zabaw za Højmarkskolen, podczas gdy kilka
dziewczyn przypatrywało się temu. Rozłożyli matę. Znaleźli też chętnego
chłopaka z dziesiątej klasy. Nie chcę o tym myśleć. To po prostu
prześladuje mnie jak czarny cień. To stale pojawia się w mojej głowie jak
film w 3D. Czuję, jak pali mnie żołądek. Moje gardło się zaciska.
Chciałabym wyrzucić cały ten drewniany domek ze wszystkim, co się w
nim stało, tak daleko, jak to możliwe, i zagłuszyć tamte głosy moją własną
piosenką. Ale to wszystko mnie przytłacza. Tak jak ten chłopak z dziesiątej
klasy. Był chudy i tyczkowaty, ale jednocześnie twardy i ciężki.

– Pewnie, że chcesz, gruba świnio – rechotali głośno, nagrywając to.

Byłyśmy na imprezie. Zaprosiły mnie na nią dziewczyny, które zwykle

mnie prześladowały. Tak bardzo się na początku cieszyłam. Myślałam, że
one chcą się ze mną zaprzyjaźnić. Więc piłyśmy alkohol. Rozmawiałyśmy
o chłopakach i o tym, jak to jest, kiedy uprawia się seks z chłopakiem. To

background image

ja zaczęłam. Sądziłam, że jeżeli to zrobię, one będą mnie zaakceptują. Ale
kiedy leżałam na plecach tam w altance, dziewczyny zaczęły nagle się ze
mnie naśmiewać i wszystko filmować, a ja zaczęłam żałować. Zdałam
sobie sprawę, że im w ogóle na mnie nie zależało, że to był obrzydliwy
spisek. Próbowałam stawiać opór, ale ten chłopak z dziesiątej klasy tego w
ogóle mnie nie słuchał. On też był bardzo pijany i siłą ściągnął mi spodnie.
W końcu poddałam się. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie, że mnie
tam nie ma. Właśnie wtedy postanowiłam, że stanę się kimś innym, nową
Johanne. Również tego dnia w mojej głowie pojawiła się muzyka.
Uciekłam wtedy do domu i zaczęłam grać na moim keyboardzie.

Zanoszę się od płaczu tak głośno, że boję się, że obudzę Christiana.

Wstaję, człapię z powrotem w kierunku łazienki i wymiotuję. Długi, żółty
strumień wpada z pluskiem do toalety. Płaczę i próbuję złapać oddech.
Potem płuczę usta. Przyglądam się sobie w lustrze i spotykam swoje
własne, czarne spojrzenie. Przez nieznośnie długą chwilę czuję się tak
pusta w środku, że zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle żyję. Ale nie
mogę więcej płakać. Zamiast tego wracam do Christiana. Jest mi tak
zimno, że trzęsą mi się nogi. Znowu kładę się obok niego. Musiałam
zasnąć, bo kiedy znowu otwieram oczy i sprawdzam komórkę, okazuje się,
że minęła godzina. Jest prawie północ. Na zewnątrz pada deszcz. Christian
wciąż leży i chrapie. Wstaję. Zakładam buty i kurtkę i zbiegam po
schodach. Wciąż czuję nieprzyjemny zapach tamtego drewnianego domku.
Wciągam do płuc świeże powietrze. Sądziłam, że kiedy stanę się nową
Johanne, to o wszystkim zapomnę. Myślałam, że będę silna i nietykalna.
Ale wcale tak się nie czuję. Nic się nie zmieniło. Stoję przed Åparken.
Wciąż leje. Huśtawki stoją nieruchomo w ciemnościach na placu zabaw.

W pewnym momencie słyszę śmiech. Chwilę później je widzę. Jadą

ścieżką rowerową. Ida głośno rozmawia. Pociągam lekko nosem i
wycieram go wierzchem dłoni. W pierwszej chwili nie bardzo rozumiem.
Na rowerach jadą Ida, Ella i Sofie. Zatrzymują się, kiedy do mnie
dojeżdżają.

– Tu jesteś! – mówi radośnie Ida i przytula mnie. – Szukałyśmy cię!

– Wyszłaś tak po prostu z imprezy. Martwiłyśmy się o ciebie! – Ella

zsiada z roweru i stawia go na nóżce. – Nie możesz tak po prostu zostawić
swoich przyjaciółek! – kontynuuje tonem surowego belfra. Obejmuje mnie,
a krople deszczu przeciekają mi przez ubranie. – Muszę być w domu
najpóźniej o dwunastej – dodaje.

background image

Nie wiem, co powiedzieć. Jestem zaskoczona, że szukały mnie na

rowerach po nocy. Tak robią prawdziwe przyjaciółki. Kątem oka
spoglądam na Sofie, która stoi trochę z tyłu i pokazuje na dom.

– Christian?

– Tak – mówię, pociągając nosem. – Ale to nie ma już znaczenia. To

koniec.

Kładę dłoń na sercu, bo czuję jak bije.

– Oczywiście, że nigdy bym na ciebie nie naskarżyła – mówi Sofie i

podchodzi do mnie. Kładzie rękę na moim ramieniu. – Ja po prostu tego nie
rozumiałam.

Zaczyna jeszcze bardziej padać. Jest mi zimno, ale to bez znaczenia, bo

Sofie jest dla mnie miła.

– Przepraszam za moje beznadziejne zachowanie – mówię do niej.

Ida wbiega na plac, by schronić się przed deszczem w drewnianej

altance.

– Chodźcie! – krzyczy do nas. – Schowajmy się domku, żeby pogadać!

Ella też biegnie w tamtym kierunku, ale ja stoję nieruchomo, patrząc

tylko na altankę. Mrużę oczy, bo nagle zauważam nad nią czarny cień.
Sztywnieję ze strachu.

– Co się stało? – szepcze Sofie, odgarniając z czoła swoją mokrą

grzywkę.

Kręcę tylko głową. Zaschło mi w ustach.

– W takim domku stało mi się kiedyś coś złego – mówię ściszonym

głosem.

– W tym domku? – pyta Sofie.

– Nie, w podobnej altance przy mojej starej szkole – szepczę.

– W takim razie możesz przecież śmiało wejść do tego domku – mówi

Sofie i ciągnie mnie w kierunku placu zabaw. – Możesz nam też o tym
opowiedzieć. To zostanie między nami.

Dudni mi serce, kiedy stoję przed altanką. Najpierw nie mam odwagi

tam wejść, ale w pewnym momencie czuję, że wszystko będzie dobrze.
Ostrożnie zaglądam do środka. Nie ma tam żadnego cienia. Są tylko Ida i

background image

Ella, które dostały głupawki z jakiegoś powodu. Wciąż pada, ale w
pewnym miejscu na niebie przez czarne chmury przebija się księżyc, więc
krople deszczu wyglądają w jego świetle jak migoczący brokat.
Przygryzam lekko paznokieć. Patrzę na Sofie, która przyjaźnie popycha
mnie, żebym weszła do środka. Jestem wewnątrz. Sofie chwyta mnie za
rękę i mocno ją ściska. Cień zniknął.

Chwilę później dzwoni moja komórka. To Sebastian.

background image

Om Kocha, nie kocha 4 - Ja i Christian

Johanne była ofiarą prześladowania, ale teraz zaczyna wszystko od nowa –
w nowej szkole, w klasie, w której poznaje Ellę i Idę. Tutaj też spotyka
Christiana, młodego nauczyciela, który jest wokalistą znanego zespołu.
Johanne sama uwielbia śpiewać, dlatego zgłasza się udziału w musicalu
organizowanym przez Christiana. Problem jednak w tym, że szaleńczo się
w nim zakochuje…


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kocha, nie kocha 1 Ja i Aleksander Line Kyed Knudsen
Kocha, nie kocha 2 Ja i Marco Line Kyed Knudsen
Kocha, nie kocha 3 Ja i Jonas Line Kyed Knudsen
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus
70 KTO NIE KOCHA, NIE ŻYJE
Kocha nie kocha
Kocha, lubi, nie szanuje Jak nawiązać współpracę z psem i zyskać jego szacunek
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus
Taylor Janelle Nie potrafie przestac cie kocha
KochaŠ ciŕ nie przestanŕ
nikt na świecie nie kocha
Człowiek kocha albo nie kocha
DOBRA NOWINA DLA ŚWIADKÓW JEHOWY, KTÓRYCH KOCHA BÓG
jezus kocha ciebie dzis
KOCHA JAK, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY RAZEM
Kocha się raz(1)
Kocha, lubi, szanuje 02 Rice Darcy Miłość na Hawajach

więcej podobnych podstron