Świat
PAP, POg/06.05.2009 11:22
Obama sugeruje twardszy kurs wobec Izraela
Amerykański wiceprezydent Joe Biden powiedział, że Izrael "musi działać" na rzecz takiego
rozwiązania konfliktu bliskowschodniego, w wyniku którego powstanie państwo palestyńskie.
Jak zauważają komentatorzy, jest to kolejna z serii wypowiedzi przedstawicieli kierownictwa nowej
administracji USA sugerujących, że będzie ona prowadzić nieco twardszą politykę wobec Izraela,
niż administracja byłego prezydenta Busha.
Biden przemawiał na dorocznej konferencji AIPAC (American Israeli Political Action Committee),
głównej organizacji lobbującej w USA na rzecz interesów Izraela.
Nowy rząd izraelski pod kierownictwem premiera Benjamina Netanjahu odmawia poparcia dla
powstania państwa palestyńskiego. Biden jednak powiedział, że "Izrael musi działać na rzecz
rozwiązania przewidującego dwa państwa", czyli Izraela i niepodległej Palestyny.
Oświadczył także, że Izrael powinien zaprzestać budowy osiedli żydowskich na palestyńskich
ziemiach okupowanych oraz "rozebrać istniejące posterunki i pozwolić Palestyńczykom swobodnie
przenosić się z miejsca na miejsce".
Podkreślił jednak zarazem, że USA zawsze będą gwarantować bezpieczeństwo Izraela i zaznaczył,
że "niczego się nie wyklucza" w postępowaniu wobec Iranu.
To ostatnie sformułowanie jest eufemizmem na pozostawienie sobie jako ostateczności opcji
siłowej w konflikcie z Iranem na tle jego programu nuklearnego.
Poprzednio sekretarz stanu Hillary Clinton ostrzegła Izrael, że jeśli będzie odmawiać pokojowych
negocjacji z Palestyńczykami, straci poparcie krajów arabskich w swym konflikcie z Iranem.
Natomiast doradca Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego, generał James Jones, powiedział
ministrowi spraw zagranicznych jednego z krajów europejskich, że USA będą teraz prowadzić
"silniejszą politykę wobec Izraela, niż administracja Busha" - jak podał we wtorek londyński
"Times".
- Nowa administracja przekona Izrael do kompromisu w kwestii palestyńskiej - cytuje gazeta słowa
Jonesa nie ujawniając bliżej rozmówcy.
W Waszyngtonie przebywa z wizytą prezydent Izraela, Szimon Peres, który we wtorek rozmawiał o
konflikcie bliskowschodnim z prezydentem Obamą.
Prezydent pełni w Izraelu funkcję ceremonialną - prawdziwa władza należy do szefa rządu. Premier
Netanjahu przybywa do USA za niecałe dwa tygodnie i 18 maja spotka się z Obamą.
http://wiadomosci.onet.pl/1965131,12,1,1,,item.html
dostęp: 7.05.2009 / 10:40:53