Podniebne wybiegi
Latanie przestało być luksusem. W sierpniu, gdy cała Europa ochoczo udaje się na wakacje, linie lotnicze
przeżywają swoje złote dni. Ceny biletów rosną , samoloty latają jak oszalałe, spóźnienia to normalka . Jedni
czekają pięćdziesiąt minut, inni pięć godzin. Wszyscy na końcu mogą liczyć na miły głos pana kapitana, który
nas lakonicznie przeprosi za zaistniałą sytuację.
(fot. ONS)
Lotniska pękają w szwach. Przewalają się po nich miliony pasażerów, którzy albo szukają swojego samolotu,
albo właśnie z niego wyszli. Wszyscy i tak marzą jedynie o tym, by w końcu uciec z labiryntu korytarzy i
ruchomych schodów.
Kupiłem sobie ostatnio torbę, która przypomina egzemplarz znany z samolotów z lat 60. Biało - niebieski skaj,
kształt prostokątny, od góry zamek błyskawiczny, długi pasek i czerwony napis. Kiedyś podobne torby w
firmowych kolorach produkowały wszystkie najbardziej znane linie lotnicze: Pan-Am, Air France, Alitalia, czy
nawet rodzimy LOT. Taka torba była gadżetem marzeń. Świadczyła o dalekich wypadach i wysokim statusie
społecznym. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu latanie było luksusem. Słynne gwiazdy ekranu, czy opery nie miały
wówczas swoich odrzutowców. Wybierały liniowe samoloty. Maria Callas podróżowała przez ocean w futrze z
norek z pieskiem na kolanach, Sophia Loren w kostiumie od Chanel, a Audrey Hepburn w komplecie Givenchy.
Na pokładzie podawano wykwintny lunch i kandyzowane owoce. Porty lotnicze często wyglądały wówczas jak
dworce kolejowe w dużym mieście. Nikt się wówczas za bardzo nie przejmował wymogami bezpieczeństwa i
porywaczami. Czasy się zmieniły i na podróżowanie samolotem na szczęście może sobie pozwolić większość z
nas. Równocześnie zdemokratyzowała się, a nawet zbiedniała, podniebna moda. Coraz mniej linii wprowadza
„klasę biznes”, tak więc do lamusa odchodzą prezentowane na pokładzie garnitury Bossa i torby Vuittona. Linie
lotnicze nie produkują również swoich własnych kultowych toreb, a za lunch lub kanapkę trzeba słono zapłacić.
Za to inwencja podróżnych nie zna granic. Lotnisko i samolot to - szczególnie w lecie - fascynujący wybieg
mody.
Południowy temperament, czyli Włoszka w podróży.
Włoszki dbają o dobry styl. Starsze panie, nawet jeśli nie mają pieniędzy i muszą się zadowolić podróbką, nie
schodzą poniżej pewnego poziomu. Dominują klasyczne beże, naturalne tkaniny, obowiązkowo bluzki z wielkimi
dekoltami, lekko rozkloszowane spódnice lub spodnie. Do tego farbowana na kasztanowo burza włosów, oraz
tysiące złotych dodatków: wisiorków, pierścionków, kolczyków i paseczków. Nie może się też obejść bez
ogromnej skórzanej torebki dobrej jakości (obowiązkowo z wisiorami), klasycznych mokasynów i futra w zimie,
oraz wyplatanych sandałków i jedwabnego szala w lecie. Włoszka cudnie pachnie, dużo mówi, dzwoni biżuterią
i skupia uwagę całego samolotu.
Podróżujące Hiszpanki to jedynie przerysowane Włoszki. Roznoszą woń klasycznej wody kolońskiej, mają
wszystkiego za dużo i chcą wyglądać na majętne wdowy z południa. Jednak ich wachlarze są zawsze piękne.
Panie trzymają je pod ręką w gustownym, podłużnym etui - na wypadek gdyby nagle zawiodła klimatyzacja.
Dwie kuzynki: Niemka i Amerykanka ze Wschodniego Wybrzeża
W tym wypadku dominuje wygoda i praktyczność. Biżuteria sprowadzona do minimum: drobne kolczyki
(kółeczka lub kuleczki), łańcuszkowa bransoletka i obowiązkowo okulary w złotych, drucianych oprawkach.
Zamiast torebki – skórzany plecaczek. Zamiast spódnicy – wygodne spodnie z kantem. Do tego bluzka z
klasycznym kołnierzykiem i kurtka z kilkoma kieszeniami, najlepiej przeciwdeszczowa w jasnym kolorze. Na
1
głowie zaś siwo-platynowe dzieło fryzjerskiej sztuki, umocnione lakierem do włosów, któremu niestraszna żadna
pogoda. Takie pasażerki są najbardziej cierpliwe. Nigdy nie podnoszą głosu, zajmują spokojnie wyznaczone
miejsce i delikatnie uśmiechają się do końca lotu, choćby maszyną wstrząsały największe turbulencje.
Odświeżają się nasączonymi chusteczkami i popijają wodę mineralną zamiast kawy. Na kawę i ciasto będzie
czas na ziemi.
Polak w podróży, czyli chaos stylistyczny
Polaka słychać i widać z daleka. Rodacy w wakacje uwielbiają podróżować z rodziną i krewnymi. Robią
mnóstwo szumu, gdy rzucają się pierwsi do wejścia, by zająć w samolocie miejsce przy oknie. Przy tym
awanturują się o bagaż i nie przyjmują do wiadomości, że mają za dużą i za ciężką torbę. Nasi turyści wyglądają
na ogół tak, jakby dopiero wyszli z „fitness clubu”. Dominują znane marki sportowe. Krótkie spodenki treningowe
dla panów i mini spódniczki dla pań. Kolorowe koszulki z nadrukami, lub uderzająca po oczach wersja „z
cekinami i w panterkę”. Do tego wystrzałowe szpileczki (np. czerwone), a u panów obowiązkowe skarpetki frotte
z sandałami, lub sportowe obuwie do joggingu. Polski styl to melanż różnych tendencji i kompleksów. Wszystko
u nas musi mieć firmowy napis, wyglądać jak kiecka na dyskotekę w połączeniu z wieczorową suknią. Polacy
stroją się do samolotu niczym na wybieg. W lecie często marzną, bo w maszynie w najlepsze hula klimatyzacja,
a oni nie mają się czym przykryć. A gdy po wylądowaniu cały samolot radośnie klaszcze, to już na sto procent
wiadomo, że lecieliśmy z rodakami.
2009-08-19 (11:19)
(wp.pl)
2