Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukrai
ń
skich na
ludno
ś
ci polskiej Wołynia 1939-1945 ; tom 1 i 2
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko
Tytuł Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukrai
ń
skich na
ludno
ś
ci polskiej Wołynia 1939-1945 ; tom 1 i 2
AutorWładysław Siemaszko, Ewa Siemaszko
Miejsce wydania Warszawa
Wydano w roku2000
ISBN83-87689-34-3
Wydawnictwo Wydawnictwo von borowiecky
Adres wydawnictwa01-231 Warszawa
ul. Płocka 8/132
Tel: (+48 22) 6314393
Fax: (+48 22) 6314393
Adres wydawnictwa w interneciehttp://www.vb.com.pl/
Emailksiegarnia@vb.com.pl
Elektroniczna wersja ksiazki
Fragmenty z przedmowy prof. dra Ryszarda Szawłowskiego
PRZEDMOWA
I. Monumentalna praca Władysława i Ewy Siemaszków (ojca i córki) o
ludobójstwie ukrai
ń
skim na Wołyniu w okresie II wojny
ś
wiatowej jest jakby
woluminem w nieistniej
ą
cym wielotomowym dziele o całokształcie ludobójstwa
na Polakach w tamtych latach. Polacy byli wówczas obiektem ludobójstwa - w
ró
ż
nych postaciach i rozmiarach - niemieckiego, sowieckiego oraz
ukrai
ń
skiego. Dwa pierwsze s
ą
nie
ź
le znane i udokumentowane. Natomiast
ludobójstwo ukrai
ń
skie, jak dot
ą
d - znacznie gorzej. To ostatnie,
terytorialnie, nie ograniczało si
ę
zreszt
ą
, jak wiadomo, do obszaru
Wołynia (i cz
ęś
ci południowego Polesia), lecz obj
ę
to równie
ż
cał
ą
Małopolsk
ę
Wschodni
ą
, a nawet cz
ęść
powiatów południowowschodniej Polski w
jej obecnych pojałta
ń
skich granicach. Ale trzeba pami
ę
ta
ć
, i
ż
teren byłego
województwa woły
ń
skiego był pierwszym obszarem ukrai
ń
skiego ludobójstwa na
Polakach, z ilo
ś
ci
ą
zamordowanych znacznie wy
ż
sz
ą
ni
ż
na terenach
poszczególnych byłych województw Małopolski Wschodniej (województwa:
tarnopolskie, stanisławowskie i wschodnia cz
ęść
lwowskiego). Zatem
słusznie Autorzy wzi
ę
li to wła
ś
nie województwo w pierwszym rz
ę
dzie na
warsztat.
(...)
Trzeba tu wyra
ź
nie powiedzie
ć
,
ż
e ludobójstwo ukrai
ń
skie na Polakach ma w
stosunku do ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego szereg fatalnych
wyró
ż
ników (okoliczno
ś
ci obci
ąż
aj
ą
cych):
Po pierwsze, w swoim zało
ż
eniu obejmowało ono jak najszybsz
ą
eksterminacj
ę
fizyczn
ą
(wymordowanie) - "tam i wtedy" - wszystkich Polaków, których
udało si
ę
dosi
ę
gn
ąć
, od niemowl
ą
t po starców, bez jakiejkolwiek ró
ż
nicy
płci lub wieku. Pod tym wzgl
ę
dem porównywalne jest ono jedynie do
niemieckiego totalnego ludobójstwa na
ś
ydach - lecz nie na Polakach .
Zreszt
ą
, dodajmy, je
ś
li chodzi o eksterminacj
ę
ś
ydów - obywateli polskich
- na Kresach południowowschodnich RP, Ukrai
ń
cy mieli nie tylko olbrzymi
udział we wszystkich masowych aktach ludobójstwa wspólnie z Niemcami lub
samodzielnie pod niemieckim nadzorem , ale dokonywali równie
ż
podobnych
aktów na własn
ą
r
ę
k
ę
, ju
ż
latem 1941 r. w momencie wkraczania wojsk
niemieckich . Pó
ź
niej, ju
ż
po wspólnej z Niemcami likwidacji gett, a wi
ę
c
głównie od drugiej połowy 1942 r., Ukrai
ń
cy wyłapywali i mordowali jeszcze
pojedynczych ukrywaj
ą
cych si
ę
ś
ydów. Wszystkie te "akcje" poł
ą
czone były,
przypomnijmy, z olbrzymim rabunkiem mienia.
Po drugie, ludobójstwo ukrai
ń
skie poł
ą
czone było z reguły ze stosowaniem
najbardziej barbarzy
ń
skich tortur. Chodzi tu o si
ę
gaj
ą
ce XVII i XVIII w.
tradycje hajdamackie (powstania Chmielnickiego i "koliszczyzny" ,
stosowane ju
ż
wtedy r
ą
banie ofiar siekierami, wrzucanie rannych do
studzien, przerzynanie pit
ą
, wleczenie koniem, wydłubywanie oczu,
wyrywanie j
ę
zyków itp. Takich barbarzy
ń
skich czynów Niemcy, a nawet
Sowieci (z reguły) nie dokonywali. Oczywi
ś
cie było bicie i cz
ę
sto
bestialskie zn
ę
canie si
ę
w czasie
ś
ledztw oraz w obozach koncentracyjnych
(gdzie dochodziło jeszcze wielkie głodowanie i praca ponad siły,
zbrodnicze eksperymenty medyczne u Niemców etc.), ale nie miało miejsca
mordowanie poł
ą
czone z obcinaniem czy wyrywaniem cz
ęś
ci ciała,
przepiłowywaniem, rozpruwaniem brzuchów i wywlekaniem wn
ę
trzno
ś
ci itp. W
ogóle, dodajmy, w skali europejskiej - rozpatrywane pod k
ą
tem stosowanych
straszliwych tortur - ukrai
ń
skie ludobójstwo na Polakach porównywalne jest
jedynie cz
ęś
ciowo z ludobójstwem chorwackim (ustasze Ante Pavelicia) na
Serbach w okresie II wojny
ś
wiatowej od wiosny 1941 r. Jednak tam
praktykowano szeroko masowe wyp
ę
dzanie oraz "nawracanie" na katolicyzm, co
oznaczało pozostanie przy
ż
yciu du
ż
ej wi
ę
kszo
ś
ci Serbów, którzy znale
ź
li
si
ę
w granicach stworzonego w kwietniu 1941 r. - z łaski Niemiec i Włoch -
pa
ń
stwa chorwackiego. Natomiast w przypadku ludobójstwa ukrai
ń
skiego
praktycznie wszystkich Polaków, którzy wpadli w r
ę
ce siepaczy - mordowano.
Bowiem, wbrew kłamstwom strony ukrai
ń
skiej, całkowicie obalonym w pracy
Siemaszków, nie było
ż
adnych "wezwa
ń
do opuszczenia" Wołynia przez Polaków
czy wprost ich "wysiedlania". Odwrotnie, bardzo cz
ę
sto Polaków chc
ą
cych
ucieka
ć
przed ludobójstwem maj
ą
cym ju
ż
miejsce w s
ą
siednim powiecie czy
gminach zach
ę
cano do pozostania, "gwarantuj
ą
c" im bezpiecze
ń
stwo
(sporadycznie nawet na pi
ś
mie!) lub wr
ę
cz gro
ż
ono,
ż
e ucieczka traktowana
b
ę
dzie jak "zdrada" wobec Ukrai
ń
ców - wszystko po to, by ich wszystkich na
miejscu wymordowa
ć
! (o czym jeszcze dalej).
Po trzecie, o ile ludobójstwo niemieckie i sowieckie dokonywane było
wył
ą
cznie przez "wyspecjalizowane" zbrodnicze formacje mundurowe: po
stronie niemieckiej w szczególno
ś
ci tzw. Einsatzgruppen der
Sicherheitspolizei oraz SD (Sicherheitsdienst); po stronie sowieckiej
wojska NKWD - to inaczej było je
ś
li chodzi o ludobójstwo ukrai
ń
skie. W tym
przypadku obok dominuj
ą
cej scen
ę
banderowskiej Ukrai
ń
skiej Powsta
ń
czej
Armii i (na Wołyniu) konkurencyjnych formacji bulbowców i melnykowców oraz
stworzonej przez Niemców w drugiej połowie 1941 r. policji ukrai
ń
skiej
(która w pocz
ą
tkach 1943 r. zdezerterowała), zwłaszcza przy wi
ę
kszych
ludobójczych akcjach, uczestniczyły w nich równie
ż
w sumie dziesi
ą
tki
tysi
ę
cy lokalnych ukrai
ń
skich chłopów, w tym tzw. Samooboronni Kuszczowi
Widdity (formalnie wiejskie oddziały "samoobrony", które jednak w praktyce
stanowiły siły pomocnicze UPA w ludobójstwie na Polakach), s
ą
siedzi, bandy
uzbrojone w siekiery, widły itp. - rodzaj ukrai
ń
skiego pospolitego
ruszenia. Mało tego, towarzyszyły im czasem kobiety, wyrostki, a nawet
dzieci ukrai
ń
skie, zajmuj
ą
cy si
ę
masowym rabunkiem mienia, podpaleniami i
dobijaniem rannych Polaków. Działo si
ę
tak mimo nieraz wzajemnej
wieloletniej rzekomej przyja
ź
ni, czy wr
ę
cz istniej
ą
cych w stosunku do
pewnych Polaków długów wdzi
ę
czno
ś
ci. Dlatego ludobójstwo na Wołyniu w
okresie II wojny
ś
wiatowej okre
ś
lam jednoznacznie jako ludobójstwo
ukrai
ń
skie (a nie, na przykład, jako dokonane przez UPA, banderowców,
nacjonalistów ukrai
ń
skich, czy podobnie). Wbrew bowiem temu, co
niejednokrotnie zaznacza w swych publikacjach Wiktor Poliszczuk
(pochwalnie cytowany dalej w tej Przedmowie), genocyd na Wołyniu -jak to
dokumentuje praca Siemaszków - dokonany został przez szerokie rzesze
tamtejszych Ukrai
ń
ców, nie tylko bojowników" UPA, ale równie
ż
w sumie
tysi
ą
ce zwykłych chłopów (cz
ę
sto zreszt
ą
do tego przez UPA przymuszanych),
oraz nieraz niestety wspomagaj
ą
cych ich w dobijaniu, podpalaniu, a
zwłaszcza rabunku masy kobiet, wyrostków, a czasem nawet dzieci. Dla
całkowitej jasno
ś
ci: 1) Nikt nie twierdzi,
ż
e w ludobójstwie i zjawiskach
temu towarzysz
ą
cych uczestniczyła wi
ę
kszo
ść
Ukrai
ń
ców woły
ń
skich, tym
bardziej i
ż
, jak ju
ż
o tym była mowa (por. przypis 6), ludobójstwo na
Polakach ograniczy
ć
si
ę
musiało w zasadzie do terenów wiejskich; niemniej
chodziło tu o powa
ż
ny segment ludno
ś
ci ukrai
ń
skiej Wołynia. A wi
ę
c fakty
oraz pewna uczciwo
ść
nakazuj
ą
, a co najmniej pozwalaj
ą
mówi
ć
w tym
przypadku o Ukrai
ń
cach tout court, podobnie jak cytowany dalej prezydent
RFN Roman Herzog mówi nie o zbrodniach popełnionych przez nazistów czy
podobnie, ale o zbrodniach popełnionych przez Niemców. 2) Jednocze
ś
nie
trzeba wyrazi
ć
wysokie uznanie dla tych Ukrai
ń
ców, którzy - do
ść
liczne
takie przykłady znajdujemy w pracy Siemaszków - pomagali Polakom przez
ostrze
ż
enie, krótkie ukrywanie, czy przetransportowywanie do najbli
ż
szego
miasta. Za tak
ą
pomoc fanatycy z OUN i UPA (zwłaszcza tzw. Słu
ż
ba Bezpeky)
cz
ę
sto karali swoich rodaków
ś
mierci
ą
(por. np. Rozdział V, wie
ś
Lisznia,
gm. Uhorsk). Ale cala ta pomoc była, niestety, tylko kropl
ą
w morzu wobec
dziesi
ą
tków tysi
ę
cy wymordowanych wówczas Polaków.
Po czwarte, osobnej wzmianki wymaga zjawisko szczególnie zbrodniczego
podej
ś
cia do mał
ż
e
ń
stw mieszanych polsko-ukrai
ń
skich. W takich mianowicie
przypadkach ukrai
ń
scy ludobójcy nierzadko mordowali - gdzie si
ę
dato -
całe takie rodziny, ł
ą
cznie z dzie
ć
mi (!), lub dochodziło co najmniej do
mordu na polskim współmał
ż
onku. Mało tego, niekiedy pod gro
ź
b
ą
kary
ś
mierci zmuszali ukrai
ń
skiego m
ęż
a czy nawet ukrai
ń
sk
ą
ż
on
ę
do
własnor
ę
cznego zamordowania polskiego współmał
ż
onka (!!). Takie
barbarzy
ń
stwo nie miało, w podobnych sytuacjach mał
ż
e
ń
stw mieszanych (na
przykład polsko-rosyjskich), nigdy miejsca u Sowietów , lub w przypadku
mał
ż
e
ń
stw niemiecko-
ż
ydowskich u Niemców. U tych ostatnich w przypadkach
mał
ż
e
ń
stw mieszanych niemiecko-
ż
ydowskich (mimo quasi totalnej Ausrottung
niemieckich
ś
ydów) wydaje si
ę
,
ż
e wi
ę
kszo
ść
owych mał
ż
e
ń
stw, cho
ć
mocno
szykanowanych i doprowadzanych do stanu głodowego, jednak przetrwała do
ko
ń
ca wojny. Jako charakterystyczny mo
ż
na tu przytoczy
ć
znany casus prof.
Karla Jaspersa, który o
ż
eniony był z
ś
ydówk
ą
; jednak mał
ż
e
ń
stwo to
ż
yło
przez lata w tragicznej Suizidbereitschaft (gotowo
ś
ci do popełnienia
samobójstwa) . Za
ś
żą
danie zabicia przez Niemca czy Niemk
ę
swego
ż
ydowskiego współmał
ż
onka - było nie do pomy
ś
lenia.
Po pi
ą
te, w przypadkach ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego na Polakach
chodziło o zbrodnie dokonane przez okupantów. Tymczasem ludobójstwo
ukrai
ń
skie dokonane zostało przez Ukrai
ń
ców-obywateli polskich,
mieszka
ń
ców tamtych terenów w okresie II RP którzy nie wykazali cho
ć
by
minimalnej lojalno
ś
ci. Ale, dodajmy, gdy było to dla nich korzystne,
Ukrai
ń
cy nadal skwapliwie na polskie obywatelstwo si
ę
powoływali, albo
wr
ę
cz, posługuj
ą
c si
ę
zrabowanymi dokumentami osobistymi zamordowanych
Polaków, "repatriowali si
ę
" pod ich nazwiskami do Polski lub
przemieszczali na Zachód.
Po szóste (tu w
ą
tek poboczny) z ludobójstwem ukrai
ń
skim zwi
ą
zana była
przewa
ż
nie barbarzy
ń
ska "taktyka spalonej ziemi". Po zrabowaniu ruchomo
ś
ci
i inwentarza zamordowanych Polaków, ich budynki były przewa
ż
nie palone
(wycinano nawet sady!), cz
ę
sto niszczono tak
ż
e budynki publiczne, np.
szkolne. W tych ramach zniszczono te
ż
całkowicie du
żą
liczb
ę
zabytkowych
polskich dworów z zabudowaniami gospodarczymi oraz ko
ś
ciołów i kaplic
katolickich. Takiego dodatkowego barbarzy
ń
stwa nie demonstrowali na ogół
ani Niemcy, ani Sowieci.
Wreszcie po siódme, Niemcy od dawna przyznaj
ą
si
ę
do swoich zbrodni i
publicznie za nie przeprosili. Tak np. prezydent RFN Roman Herzog
przemawiaj
ą
c w Warszawie na uroczysto
ś
ciach zwi
ą
zanych z 50-leciem
Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1994 r. powiedział wyra
ź
nie: "Pochylam
głow
ę
przed bojownikami Powstania Warszawskiego jak te
ż
przed wszystkimi
polskimi ofiarami wojny. Prosz
ę
o przebaczenie za to, co wyrz
ą
dzili Niemcy
(podkre
ś
lenie R. S.). Na par
ę
gestów zdobył si
ę
równie
ż
prezydent Rosji
Borys Jelcyn, m. in. kiedy składaj
ą
c 25 sierpnia 1993 r. hołd ofiarom
Katynia na Pow
ą
zkach w Warszawie, pocałował w r
ę
k
ę
prałata Zdzisława
Peszkowskiego i wyszeptał słowo "przepraszam". Wieczorem pokazała to całej
Polsce nasza Telewizja. Tak
ż
e w literaturze niemieckiej i od 10 lat -
rosyjskiej, omawia si
ę
otwarcie ludobójstwo na Polakach. Natomiast
zachowanie Ukrai
ń
ców w tym wzgl
ę
dzie jest na ogół kompletnie inne:
demonstrowane jest milczenie, wielkie kr
ę
tactwo lub wr
ę
cz grube kłamstwo.
Ten aspekt b
ę
dzie jeszcze rozwini
ę
ty dalej. Podsumowuj
ą
c punkt I:
ludobójstwo ukrai
ń
skie na Polakach w okresie II wojny
ś
wiatowej pod
wzgl
ę
dem swojej bezwzgl
ę
dno
ś
ci i barbarzy
ń
stwa, a po jego dokonaniu - po
dzi
ś
dzie
ń
! - ze wzgl
ę
du na zaprzeczenia lub co najmniej grubymi ni
ć
mi
szyte relatywizowanie i wykr
ę
ty - znacznie "przewy
ż
sza" ludobójstwo
niemieckie i sowieckie.
II. Byłe województwo woły
ń
skie, które Autorzy wzi
ę
li na warsztat pod k
ą
tem
ukrai
ń
skiego ludobójstwa, było terenem, gdzie przed 1940 r. mieszkało
około 350 tys. Polaków, którzy stanowili zaledwie niecałe 17% ludno
ś
ci.
Masowe wywózki sowieckie w okresie 1940-1941 zredukowały jeszcze ten
procent. Globalne straty Polaków z r
ą
k ukrai
ń
skich Autorzy oceniaj
ą
na 50
do 60 tysi
ę
cy. Ale trzeba jeszcze raz podkre
ś
li
ć
,
ż
e niezale
ż
nie od
ludobójstwa na Polakach, Ukrai
ń
cy uczestniczyli wsz
ę
dzie, wspólnie z
Niemcami lub samodzielnie, dosłownie wsz
ę
dzie, w ludobójstwie dokonanym na
około 200 tys. woły
ń
skich
ś
ydów - obywatelach polskich - sprawa, do której
w pracy równie
ż
si
ę
nawi
ą
zuje, cho
ć
nie stanowi ona jej wła
ś
ciwego tematu.
W pracy metodycznie przebadane s
ą
tereny wszystkich 11 powiatów byłego
województwa woły
ń
skiego - od Bugu po granic
ę
polsko-sowieck
ą
z 1939 r. W
ramach powiatów uwzgl
ę
dnione s
ą
wszystkie gminy wiejskie (ł
ą
cznie 103) i
miejskie, wreszcie - "baza podstawowa" - pojedyncze wsie, osady, kolonie,
futory etc., ł
ą
cznie około 1720 jednostek!, w których zdołano ustali
ć
(cz
ę
sto, je
ś
li nie przewa
ż
nie - w sposób niepełny) ludobójstwo na
Polakach. Niezale
ż
nie od tego przy ka
ż
dej z gmin odnotowane s
ą
te
jednostki administracyjne (wsie, kolonie, osady itp.), w których równie
ż
mieszkali Polacy, ale co do których nie udało si
ę
uzyska
ć
jakichkolwiek
wiadomo
ś
ci - w sumie jest ich nieco wi
ę
cej (około 1790), ni
ż
owych, o
których jakie
ś
wiadomo
ś
ci zostały zebrane. Poniewa
ż
jednak ukrai
ń
skie
ludobójstwo na Polakach, wyra
ź
nie "centralnie sterowane", przebiegało w
1943 r. metodycznie i globalnie przez wszystkie tereny Wołynia od wschodu
na zachód - nie ma najmniejszych powodów do złudze
ń
,
ż
e owe "ciemne plamy"
były jakimi
ś
wyspami spokoju. Odwrotnie, jako pewnik przyj
ąć
trzeba
ż
e w
znakomitej ich wi
ę
kszo
ś
ci Polacy, którzy nie zdołali uciec lub stawi
ć
skutecznego oporu, poddani zostali ludobójstwu tak, jak ich rodacy w
miejscowo
ś
ciach, w których owo ludobójstwo udało si
ę
udokumentowa
ć
. A wi
ę
c
trafnie, a jednocze
ś
nie z ostro
ż
no
ś
ci
ą
, Autorzy przedstawiaj
ą
dla tych
miejscowo
ś
ci ogólne dane szacunkowe. Dodajmy, nie pomijaj
ą
oni równie
ż
"delikatnej" sprawy nielicznych polskich odwetów na ukrai
ń
skich
ludobójcach, gdy zrozpaczeni bliscy okrutnie torturowanych i zamordowanych
Polaków atakowali wsie ukrai
ń
skie. Na ten temat sprawiedliwie pisze prof.
Tadeusz Piotrowski: "zaiste byłoby zdumiewaj
ą
ce, gdyby nie było takich
akcji odwetowych". Za
ś
Wiktor Poliszczuk stwierdza: "(...) Chocia
ż
były
akcje odwetowe ze strony Polaków (...), to one, je
ś
li chodzi o zasi
ę
g,
były kropl
ą
w morzu masowych mordów jakich dopu
ś
ciła si
ę
OUN-UPA na
Polakach" . Imponuj
ą
cy jest zakres wykorzystanych przez Autorów
ź
ródeł
(por. szczegóły w Bibliografii). Wielk
ą
wag
ę
maj
ą
równie
ż
umieszczone w
Dokumentach liczne relacje
ś
wiadków ukrai
ń
skiego ludobójstwa oraz inne
dokumenty. W sumie jest to praca wzorcowa, stanowi
ą
ca przykład dla
podobnej pracy czy prac o ukrai
ń
skim ludobójstwie na Polakach w Małopolsce
Wschodniej, równie
ż
pilnie potrzebnych.
III. Warto rzuci
ć
okiem na to, jak owo szczególnie barbarzy
ń
skie
ludobójstwo ukrai
ń
skie na Polakach potraktowane jest w o
ś
wiadczeniach
ukrai
ń
skich i polsko-ukrai
ń
skich oraz w literaturze ukrai
ń
skiej i
polskiej.
A). Wspomnieli
ś
my ju
ż
wy
ż
ej o wypowiedziach w sprawie ludobójstwa,
ci
ążą
cego na
naszych rodakach, prezydentów Niemiec i Rosji. Nic podobnego dot
ą
d nie
miało miejsca ze strony ukrai
ń
skiej. Mocno reklamowane "wspólne
o
ś
wiadczenie prezydentów Polski i Ukrainy o porozumieniu i pojednaniu" z
21 maja 1997 r., deklaruj
ą
ce w preambule,
ż
e "przyszło
ść
stosunków
polsko-ukrai
ń
skich nale
ż
y budowa
ć
na prawdzie i sprawiedliwo
ś
ci", wspomina
jedynie w pół zdania - "nie mo
ż
na zapomina
ć
o krwi Polaków przelanej na
Wołyniu, zwłaszcza w latach 1942-1943 (...) ", przemilcza jednak dalej
całkowicie tak
ąż
krew polsk
ą
przelan
ą
w Małopolsce Wschodniej, za
ś
"przypominaj
ą
c "akcj
ę
Wisła" jakby zestawia rzeczy całkowicie
nieporównywalne, bo w tej akcji, podyktowanej zreszt
ą
stanem wy
ż
szej
konieczno
ś
ci pa
ń
stwowej (konieczno
ść
pozbawienia UPA bazy logistycznej,
która funkcjonowała wył
ą
cznie w oparciu o miejscow
ą
ludno
ść
ukrai
ń
sk
ą
i
mogła zapewnia
ć
upowcom kwatery, wy
ż
ywienia oraz materiał ludzki jeszcze
przez dalsze lata), nie było
ś
ladu ludobójstwa. W sumie: o
ś
wiadczenie z
1997 r. nie rozwi
ą
zuje zasadniczej sprawy przyznania si
ę
strony
ukrai
ń
skiej do ludobójstwa na Polakach i publicznego przeproszenia za to
Polaków. Co do stanowiska - w interesuj
ą
cej nas dziedzinie - co najmniej
du
ż
ego odłamu wysokiego szczebla kleru ko
ś
cioła greckokatolickiego
(obecnie okre
ś
laj
ą
cego si
ę
równie
ż
nazw
ą
ko
ś
cioła
bizantyjsko-ukrai
ń
skiego) wystarczy zacytowa
ć
wypowied
ź
ks. mitrata
Stefana Dziubiny z Przemy
ś
la w "homilii" na uroczysto
ś
ciach 11 maja 1997 r
w Jaworznie, gdzie m. in. przedstawił "Ukrai
ń
sk
ą
Powsta
ń
cz
ą
Armi
ę
jako
ukrai
ń
sk
ą
samoobron
ę
przed Polakami", którzy "ulegaj
ą
c hitlerowskiej
prowokacji mordowali i palili wsie ukrai
ń
skie na Wołyniu, wobec czego
Ukrai
ń
cy uzbroili si
ę
i zacz
ę
li bi
ć
Niemców, i Polaków" . Takie
twierdzenie, które nie mogło by
ć
wypowiedziane bez akceptacji głowy
ko
ś
cioła greckokatolickiego w Polsce, padło wobec obecnych tam m.in.
prezydentów Polski i Ukrainy, Ten
ż
e mitrat 7 lipca 2000 r. wygłosił
arcykłamliwe, prowokacyjne i wprost bulwersuj
ą
ce polsk
ą
opini
ę
publiczn
ą
kazanie z okazji pochówku członków UPA w Pikulicach na obrze
ż
ach
Przemy
ś
la. Jak pisali
ś
my ju
ż
w zwi
ą
zku z tym par
ę
lat temu: "uwa
ż
amy,
ż
e
za tak
ą
publiczn
ą
perwersj
ę
podstawowej i silnie moralnie zabarwionej
prawdy historycznej powinno si
ę
u nas kara
ć
, podobnie jak w RFN karze si
ę
tzw. Auschwitzluge... ".
Natomiast w
ś
ród polskich Ukrai
ń
ców
ś
wieckich w ostatnich latach na czoło
wysun
ą
ł si
ę
niejaki R.Drozd z publikacj
ą
o UPA, zło
ż
on
ą
głównie ze
"starannie dobranych" dokumentów i krótkich wprowadze
ń
. Uderza kłamliwo
ść
owej publikacji, gdzie na przykład na s. 117-118 czytamy: "Konflikt
polsko-ukrai
ń
ski na przełomie 1942/43 r. przekształcił si
ę
w swoist
ą
polsko-ukrai
ń
sk
ą
wojn
ę
partyzanck
ą
[!], trwaj
ą
c
ą
do 1947 r., która
pochłon
ę
ła po obu stronach kilkadziesi
ą
t tysi
ę
cy ofiar. (...) Moim zdaniem
liczby poniesionych ofiar po obu stronach b
ę
d
ą
bardzo przybli
ż
one" (po
polsku powinno by
ć
"zbli
ż
one"). Takiego megakłamstwa nikt z Ukrai
ń
ców
bodaj dot
ą
d nie wysun
ą
ł! Oceni
ć
to trzeba jako wielk
ą
UPA-Luge. Dalej (s.
118) Drozd nast
ę
puj
ą
co próbuje "maskowa
ć
rzeczywisto
ść
": "Oczywi
ś
cie
trudno tutaj wskaza
ć
, kto był stron
ą
atakuj
ą
c
ą
, a kto broni
ą
c
ą
si
ę
, gdy
ż
na napad odpowiadano napadem, mordem na mord, grabie
żą
na grabie
ż
,
podpaleniem na podpalenie, a wszystko to usprawiedliwiano przeprowadzaniem
akcji odwetowej. Mo
ż
na jedynie przyj
ąć
,
ż
e stron
ą
atakuj
ą
c
ą
była ta, która
stanowiła wi
ę
ksz
ą
sił
ę
na danym terenie. (...) ". Otó
ż
pomijaj
ą
c ju
ż
fakt,
i
ż
-jak Drozd doskonale wie - na Wołyniu na terenach wiejskich mniejszo
ść
polska prawie wsz
ę
dzie stanowiła mniejsz
ą
sił
ę
(a wi
ę
c nawet według niego
musieli atakowa
ć
Ukrai
ń
cy!), praca Siemaszków doskonale dokumentuje, jak
to UPA w 1943 r. rozpocz
ę
ła ludobójstwo całkowicie nieprzygotowanych
Polaków. Ci ostatni byli w stanie zorganizowa
ć
jedynie ograniczone
samoobrony, za
ś
do odwetów doszło w niewielu przypadkach.
B). Je
ś
li chodzi o ukrai
ń
sk
ą
literatur
ę
historyczn
ą
, w przeciwie
ń
stwie do
niemieckiej i rosyjskiej , w swej znakomitej wi
ę
kszo
ś
ci "twardo" stoi ona
na stanowisku nie przyznawania si
ę
do popełnionego przez swych rodaków
ludobójstwa na Polakach w okresie II wojny
ś
wiatowej.
(...)
Cennym wyj
ą
tkiem jest mało znana w Polsce, wydana w Moskwie 270-stronicowa
praca ukrai
ń
skiego profesora Witalija Masłow
ś
kiego, zatytułowana: Z kim i
przeciw komu walczyli ukrai
ń
scy nacjonali
ś
ci w latach II wojny
ś
wiatowej.
Autor opiera si
ę
cz
ęś
ciowo na
ź
ródłach archiwalnych oraz na literaturze,
głównie ukrai
ń
skiej i polskiej. W ostatnim rozdziale swej pracy z du
ż
ym
uznaniem wielokrotnie cytuje Poliszczuka (o którym dalej), zreszt
ą
cały ów
rozdział zatytułował "OUN-UPA oczyma Ukrai
ń
ca Wiktora Poliszczuka".
Ujawnia i pi
ę
tnuje ludobójstwo popełnione na ludno
ś
ci polskiej na Wołyniu
i w Małopolsce Wschodniej. Jednocze
ś
nie pi
ę
tnuje niebezpieczn
ą
działalno
ść
postupowskich nacjonalistów na obecnej Ukrainie, nie tylko we Lwowie, ale
nawet w Kijowie, "galicyjski fundamentalizm" itp. , propagowanie
"doncowszczyzny", "stawianie pomników SS-owcom 14. Dywizji Strzelców
SS-Halyczyna, kierownikom OUN-UPA E. Konowalcowi, A. Melnykowi, S.
Banderze, R. Szuchewiczowi i innym, sławienie morderców Polaków,
ś
ydów,
Rosjan, Ukrai
ń
ców jako "narodowych bohaterów Ukrainy", ich nazwiskami
nazywa si
ę
ulice i place, wydobywa si
ę
nienawistny ludziom duch
doncowszczyzny i banderowszczyzny". Dodajmy,
ż
e prof. Masłow
ś
kyj został
zamordowany w pa
ź
dzierniku 1999 r. we Lwowie przez tzw. "nieznanych
sprawców", w rzeczywisto
ś
ci wyra
ź
nie ludzi z kr
ę
gów zbrodniczych fanatyków
postupowskich, co kojarzy si
ę
z podobnymi mordami OUN w latach
mi
ę
dzywojennych oraz UPA w latach pó
ź
niejszych .Prawdomówne i warto
ś
ciowe
za równie
ż
pewne artykuły ogłoszone w dwóch czasopismach ukrai
ń
skich na
Wołyniu w latach dziewi
ęć
dziesi
ą
tych - "Diałoh" (Równe) i "Sprawedływist"
(Łuck). Na przykład w pierwszym z nich (nr 49, grudzie
ń
1993) ukazał si
ę
artykuł pod wszystko mówi
ą
cym tytułem (tłumaczymy z ukrai
ń
skiego):
Tragedia Wołynia: ludobójstwo na ludno
ś
ci polskiej.
Ś
wiadcz
ą
dokumenty.
Podobnie do Hrycaka i innych autorów z Ukrainy, z drobnymi wyj
ą
tkami,
przedstawia si
ę
literatura ukrai
ń
ska ukazuj
ą
ca si
ę
na Zachodzie, głównie w
Ameryce Północnej. Takim duchem przepojony jest np. wydawany od wielu lat
w Toronto "Litopys UPA". Cytowany ju
ż
O. Subtelny pisze o ludobójstwie na
Wołyniu m. in.: "Według
ź
ródeł polskich, w latach 1943-44 około
60.000-80.000 polskich m
ęż
czyzn, kobiet i dzieci zostało zmasakrowanych na
Wołyniu przez Ukrai
ń
ców. (...) Ukrai
ń
cy twierdz
ą
,
ż
e masakry ich rodaków
rozpocz
ę
ły si
ę
wcze
ś
niej, w 1942 r., kiedy Polacy zlikwidowali tysi
ą
ce
ukrai
ń
skich wie
ś
niaków w przewa
ż
nie zamieszkałych przez Polaków rejonach
Chełmszczyzny [! ] i
ż
e kontynuowali to oni w latach 1944-45 w stosunku do
bezbronnej ukrai
ń
skiej mniejszo
ś
ci na zachód od Sanu [! ]. W ka
ż
dym razie
jest rzecz
ą
jasn
ą
,
ż
e zarówno ukrai
ń
skie, jak i polskie jednostki zbrojne,
zaanga
ż
owały si
ę
w totaln
ą
rze
ź
doprowadzaj
ą
c do krwawego apogeum
nienawi
ść
, która wzrastała mi
ę
dzy oboma narodami przez pokolenia". A wi
ę
c
rzekomo Polacy zacz
ę
li masowo mordowa
ć
Ukrai
ń
ców , a potem doszło do
rodzaju wojny domowej mi
ę
dzy jednostkami zbrojnymi obu stron. Wyj
ą
tkiem
godnym najwy
ż
szego uznania s
ą
liczne publikacje znanego w Polsce Wiktora
Poliszczuka, Ukrai
ń
ca z Wołynia, doktora nauk politycznych Uniwersytetu we
Wrocławiu, od dwudziestu lat zamieszkałego w Kanadzie, ale cz
ę
sto
odwiedzaj
ą
cego Polsk
ę
. Z jego prac nas tu szczególnie interesuj
ą
cych
wymieni
ć
nale
ż
y cytowane ju
ż
: Gorzk
ą
prawd
ę
. Zbrodniczo
ść
OUN-UPA, oraz
Manowce polskich historyków, dalej trójj
ę
zyczn
ą
Ocen
ę
polityczn
ą
i prawn
ą
OUN-UPA, Ideologi
ę
nacjonalizmu ukrai
ń
skiego według Dmytra Doncowa oraz
Integralny nacjonalizm ukrai
ń
ski jako odmiana faszyzmu (dwa tomy: 1998 i
2000) . Wymie
ń
my równie
ż
cytowane ju
ż
wspomnienia Danyły Szumuka, który
słu
ż
ył jako "politruk" w UPA, nast
ę
pnie wiele lat sp
ę
dził w łagrach
sowieckich, a który wspomina krytycznie o mordach na Polakach . Je
ś
li
chodzi o literatur
ę
polsk
ą
z lat dziewi
ęć
dziesi
ą
tych, ukazało si
ę
par
ę
mniejszych prac, raczej przyczynkowych, odnosz
ą
cych si
ę
do ludobójstwa na
Polakach na Wołyniu. S
ą
to przewa
ż
nie zbiory dokumentów (zwłaszcza relacji
ś
wiadków, maj
ą
cych walor dokumentarny) ; inne z owych prac traktuj
ą
o
ludobójstwie ukrai
ń
skim w poszczególnych powiatach czy wr
ę
cz gminach
Wołynia. Jednak
ż
adna z nich, nawet w przybli
ż
eniu nie dorównuje pracy
Siemaszków - nie ma charakteru kompleksowego, nie zawiera takiej ilo
ś
ci
przeprowadzonych bada
ń
i bogactwa
ź
ródeł,
ż
adna z nich nie posiada równie
ż
walorów definitive work, o czym jest mowa przy ko
ń
cu tej Przedmowy. Wa
ż
n
ą
rol
ę
dokumentacyjn
ą
spełnia wydawane we Wrocławiu czasopismo "Na Rubie
ż
y".
Z drugiej strony co najmniej paru zawodowych historyków wypisuje rzeczy,
które nieraz s
ą
jedynie jakimi
ś
półprawdami lub wr
ę
cz kłamstwem, d
ąż
y do
przemilczania spraw jednoznacznie obci
ąż
aj
ą
cych stron
ę
ukrai
ń
sk
ą
, usiłuje
tworzy
ć
im jakie
ś
alibi. Prace te s
ą
inspirowane, jak si
ę
wydaje, m. in.
duchem "Kultury" Giedroycia oraz jego w tym zakresie eksperta
wzmiankowanego ju
ż
Osadczuka oraz importowan
ą
z USA, w tym wypadku wprost
absurdaln
ą
political correctness, "polityczn
ą
poprawno
ś
ci
ą
", fałszuj
ą
c
ą
w
tym zakresie prawd
ę
. Mo
ż
na tu wymieni
ć
m. in. publikacje W. Serczyka i T.
Olsza
ń
skiego, za
ś
z publikacji ostatnich: H. Dyl
ą
gow
ą
oraz wr
ę
cz gł
ę
boko
kłamliwy w interesuj
ą
cym nas zakresie artykulik R. Torzeckiego.
(...)
Praca Siemaszków, produkt ponad dziesi
ę
cioletniego trudu, stanowi
obszerne i podstawowe dzieło w zakresie podj
ę
tej tematyki, zrealizowane
na skal
ę
u nas w tej dziedzinie dot
ą
d nie spotykan
ą
, zapełniaj
ą
c
ą
poka
ź
n
ą
luk
ę
w historii Polski okresu II wojny
ś
wiatowej w ogóle, a
historii ludobójstwa na Polakach w tamtym okresie w szczególno
ś
ci.
(...)
Ju
ż
nikt - z wyj
ą
tkiem notorycznych falsyfikatorów - nie b
ę
dzie mógł mie
ć
cienia w
ą
tpliwo
ś
ci co do tego, kto interesuj
ą
ce nas ludobójstwo "zacz
ą
ł".
Nikt nie b
ę
dzie mógł nadal fabrykowa
ć
legendy na temat tego, jak to
rzekomo na Wołyniu - pomijaj
ą
c zreszt
ą
krzycz
ą
ce bezprawie, które taka
akcja musiałaby oznacza
ć
- Ukrai
ń
cy najpierw "tylko"
żą
dali, aby Polacy
"dobrowolnie" opu
ś
cili t
ę
ziemi
ę
. Nikt nie b
ę
dzie mógł kwestionowa
ć
faktów
planowego i szczególnie barbarzy
ń
skiego ukrai
ń
skiego ludobójstwa na
woły
ń
skich Polakach, stanowi
ą
cych tam zaledwie kilkana
ś
cie procent
ludno
ś
ci, a w dodatku niemal zupełnie bezbronnych. Nikt uczciwy wreszcie
nie b
ę
dzie mógł cho
ć
by tylko bezmy
ś
lnie okre
ś
la
ć
interesuj
ą
cych nas tu
wydarze
ń
na Wołyniu po prostu jako "wojn
ę
domow
ą
", "bratobójczy konflikt",
"zderzenie dwu nacjonalizmów", "wojn
ę
polsko-ukrainsk
ą
" itp.
(...)
...prawda w ko
ń
cu musi si
ę
przebi
ć
, równie
ż
po stronie ukrai
ń
skiej: DUCUNT
FACTA VOLENTEM, NOLENTEM TRAHUNT. Tego ludobójstwa ju
ż
po prostu zakłama
ć
si
ę
nie da.
Listopad 2000
Prof. dr Ryszard Szawłowski
Strona główna "ksi
ąż
ek skazanych na przemilczenie"