MARIA LIBURA
Uniwersytet Warszawski
Jak obraz wiata odbija siê w gramatyce?
Analiza jêzyka fizyki klasycznej
Badania nad jêzykowym obrazem wiata koncentruj¹ siê zwykle na leksyce.
Tymczasem, co zauwa¿y³ ju¿ Benjamin L. Whorf, sposób postrzegania rzeczywi-
stoci charakteryzuj¹cy dan¹ spo³ecznoæ ujawnia siê nie tylko w systemie leksy-
kalnym jêzyka, jakim siê ona pos³uguje, lecz tak¿e (a mo¿e przede wszystkim)
przez gramatykê tego¿ jêzyka. Co wiêcej, gramatyka, stanowi¹c zwarty system,
dostarczyæ mo¿e znacznie bardziej systematycznej wiedzy o spojrzeniu na wiat
dzielonym przez jej u¿ytkowników, a przy tym znacznie mniejsze jest prawdopo-
dobieñstwo tego, ¿e badamy co, co tylko przypadkiem utrwali³o siê w jêzyku.
Przez pojêcie gramatyki rozumiem tutaj konstrukcyjny potencja³ jêzyka,
okrelaj¹cy sposoby, na jakie zorganizowana mo¿e zostaæ wypowied. Za jêzy-
koznawcami, takimi jak Benjamin L. Whorf, George Miller i Philip Johnson-
-Laird czy Michael K. Halliday, uznajê, ¿e organizacja ta nie jest obojêtna dla
znaczenia wypowiedzi. Obecnie coraz czêciej nawi¹zuje siê do tych teorii, we-
d³ug których formy gramatyczne s¹ nonikami znaczenia, aktywnie wspó³tworz¹-
cymi zawarte w nich treci.
Stanowiska utrzymuj¹cego, ¿e opis gramatyczny sprowadza siê do wyjania-
nia znaczenia nie da siê utrzymaæ w mocnej wersji. Mimo to przyjêcie jego wer-
sji s³abej otwiera niezwykle ciekawe mo¿liwoci interpretacyjne. W artykule ni-
niejszym zamierzam pokazaæ, jak zak³adany przez fizykê klasyczn¹ obraz wia-
ta odzwierciedla siê w gramatyce w³aciwej jej dyskursowi.
Halliday okreli³ gramatykê mianem teorii dowiadczenia. W jego ujêciu nie
tylko stanowi ona czêæ rzeczywistoci (pozajêzykowej!), nie tylko wp³ywa na
nasz jej odbiór, kszta³tuj¹c nasz¹ percepcjê, ale tak¿e s³u¿y jako metaforyczny
model poznawanego wiata. Gramatyka ewoluuje wiêc wraz z dan¹ spo³eczno-
ci¹, przeobra¿aj¹c siê w miarê, jak zmienia siê sposób postrzegania wiata dzie-
lony przez cz³onków tej spo³ecznoci. W artykule zatytu³owanym New Ways of
Acta Universitatis Wratislaviensis No 2218
JJêêzzyykk aa K
Kuullttuurraa
tom 13 Wroc³aw 2000
Analyzing Meaning Halliday (1992) przedstawi³ wyniki swych badañ nad przeo-
bra¿eniami, jakim podlega³y jêzyki indoeuropejskie, w szczególnoci za jêzyk
angielski, ukazuj¹c przejcie od gramatyki, która ukazywa³a relacje pomiêdzy
elementami zdania pojmowanymi na wzór uczestników zdarzenia do gramatyki,
w której g³ówn¹ rolê odgrywa struktura informacji
1
.
Jedno z zanalizowanych przez Hallidaya przeobra¿eñ bêdzie szczególnie
wa¿ne w niniejszych rozwa¿aniach, a mianowicie proces postêpuj¹cej nominali-
zacji, bêd¹cy, wed³ug Hallidaya, wyrazem wzrastaj¹cego przekonania, ¿e naturê
mo¿na okie³znaæ, a zdarzenia kontrolowaæ. Towarzyszy³o mu uproszczenie syste-
mu czasowników i zmiana odgrywanej przez nie roli w jêzyku. Procesy ust¹pi³y
miejsca rzeczom.
Mo¿na przypuszczaæ, ¿e bez takiej zmiany modelu nie powsta³aby nigdy na-
uka w znanej nam formie. Deterministyczna wizja rzeczywistoci, na której opie-
ra siê fizyka klasyczna, zak³ada bowiem zreifikowan¹ wizjê wiata.
Przyjrzyjmy siê dwóm fragmentom opisuj¹cym zjawisko rozchodzenia siê
fal; pierwszy relacjonuje przeprowadzony eksperyment, drugi przek³ada obser-
wacje na jêzyk mechaniki klasycznej.
(1) Puszczamy kamieniem kaczkê na wodzie. Mo¿emy zauwa¿yæ, jak
z miejsca, w którym kamieñ zetkn¹³ siê z powierzchni¹ wody rozchodz¹
siê fale w postaci okrêgów o coraz wiêkszym promieniu. (Lek)
2
(2) Odbywaj¹cy siê ze skoñczon¹ prêdkoci¹ a, w orodku izotopowym,
proces rozchodzenia siê zaburzeñ wywo³any przez chwilowe ród³o
punktowe dzia³aj¹ce w pocz¹tku uk³adu wspó³rzêdnych kartezjañskich
w chwili t = 0, opisuje rozwi¹zanie elementarne równania falowego, wy-
ra¿aj¹ce siê wzorem postaci u = d(t-r/a)/r; mówi¹c obrazowo, fala ele-
mentarna jest nieskoñczenie d³ugim impulsem, zlokalizowanym na okrê-
gu r = at, oddalaj¹cym siê od pocz¹tku uk³adu wspó³rzêdnych z prêdko-
ci¹ a i o stopniowo malej¹cym natê¿eniu. (Enc)
Oba przytoczone fragmenty opisywaæ mog¹ to samo zjawisko (drugi, bar-
dziej ogólny, stosuje siê do wszelkich fal elementarnych rozchodz¹cych siê
w orodku jednorodnym). A jednak podczas gdy z pierwszego wy³ania siê wiat
swojski, bliski codziennym dowiadczeniom, drugi wionie obcoci¹ i niewpraw-
nemu czytelnikowi z pewnoci¹ nie³atwo go zrozumieæ opis ten przedstawia
wiat niepodobny do tego, jaki rysuje siê w naszym codziennym dowiadczeniu.
Niew¹tpliwie pewnych trudnoci nastrêczaæ mo¿e laikowi nieznane mu s³ownic-
two, ale nie ono stanowi w tym przypadku podstawowe i pierwotne ród³o pro-
blemów.
126
Maria Libura
1
Wed³ug Hallidaya istotn¹ rolê w tym procesie odgrywaj¹ zmiany trybu ¿ycia i form spo-
³ecznych.
2
Zob. Wykaz róde³.
Uderza statycznoæ, kompletny bezruch drugiego opisu, silnie kontrastuj¹cy
z dynamicznoci¹ pierwszego. Budowa zdañ fragmentu pierwszego przedstawia
siê naturalnie, mo¿na by rzec, prototypowo. Zauwa¿my, ¿e niezbyt rozbudowane
frazy nominalne pe³ni¹ce funkcje podmiotów oznaczaj¹ wykonawców czynnoci
lub g³ównych uczestników zdarzeñ. Co bardzo wa¿ne, rzeczowniki desygnuj¹ ma-
terialne, zmys³owo uchwytne zjawiska, procesy za opisane s¹ przez czasowniki,
i to przewa¿nie w stronie czynnej. Przedstawione zdarzenia zachodz¹ w czasie
i maj¹, co jest wyranie w tekcie zaznaczone, materialne przyczyny.
Przypatrzmy siê teraz drugiemu fragmentowi. Zdecydowanie przewa¿aj¹
w nim frazy nominalne, i to rozbudowane do icie monstrualnych rozmiarów,
naje¿one wrêcz modyfikuj¹cymi okreleniami. Sama fraza nominalna, któr¹ wy-
ra¿ony jest podmiot pierwszego zdania, stanowi jedn¹ trzeci¹ zacytowanego
tekstu. W zasadzie wszystko, zarówno procesy, jak i cechy oraz w³aciwoci, opi-
sane s¹ za pomoc¹ fraz nominalnych. Mamy, co prawda, dwie osobowe formy
czasownika (nie mo¿na ca³kowicie pozbyæ siê orzeczeñ!), jednak wcale nie opi-
suj¹ one badanych zjawisk, ale raczej okrelaj¹ relacje pomiêdzy poszczególny-
mi elementami teorii (opisuje i jest). Czasowniki w opisie fizycznym pe³ni¹ wiêc
funkcjê spójników; ich zadaniem jest scaliæ pociêty na kawa³ki nominalizuj¹cy-
mi no¿ycami wiat, Whorfowsk¹ sztuczn¹ siekaninê.
Nominalizacja oznacza symboliczne unieruchomienie wiata; dziêki niej pro-
cesy mog¹ byæ konceptualizowane jak przedmioty, które mo¿na poddaæ bada-
niom, porz¹dkowaæ i mierzyæ albo te¿ oznaczyæ literk¹ i u¿yæ jako zmiennej
w równaniu. wiat wy³aniaj¹cy siê z opisów fizyki klasycznej przypomina uk³a-
dankê. Nic siê w tym wiecie nie dzieje; s¹ tylko si³y, pola i ³adunki, powi¹zane
rozmaitymi relacjami. Nawet czêsto spotykane wyra¿enia w rodzaju: zdarzenie
x powoduje zdarzenie y, tylko pozornie opisuj¹ ³añcuch przyczynowo-skutkowy;
w rzeczywistoci w konstrukcji tej mamy do czynienia z dwoma znominalizowa-
nymi procesami po³¹czonymi w ramach modelu relacj¹ logiczn¹ (zob. Halliday
1992).
W wietle tego, co dot¹d zosta³o powiedziane, interesuj¹co przedstawia siê
jêzyk ksi¹¿ek o fizyce przeznaczonych dla laików, które, jak twierdz¹ ich auto-
rzy, przedstawiaj¹ teoriê w przystêpnej formie. Przyjrzyjmy siê przyk³adowo
fragmentowi takiej w³anie ksi¹¿ki zatytu³owanej Centaur, czyli jak matematyka
pomaga fizyce:
(3) Poszukuj¹c równania ruchu struny, korzystamy z drugiego prawa New-
tona stosowanego do punktów materialnych lub ich uk³adów. Traktuje-
my strunê jako ci¹g³y zbiór takich punktów. Rozwa¿my ruch niewielkie-
go fragmentu struny, który traktowaæ mo¿na jako punkt materialny.
Iloczyn masy takiego fragmentu przez przyspieszenie bêdzie równy we-
ktorowej sumie wszystkich si³ do niego przy³o¿onych. Bêdziemy rozpa-
trywaæ jedynie drgania poprzeczne, jak zwykle ograniczymy siê do ana-
lizy ma³ych drgañ. (Takie ograniczenie wprowadzamy tylko dlatego, aby
Gramatyka w jêzyku fizyki klasycznej
127
mieæ do czynienia z równaniem liniowym.) Za³o¿ymy, ¿e si³a napiêcia
struny nie zmienia siê z powodu wychylenia struny z po³o¿enia równo-
wagi.
Okrelimy si³ê dzia³aj¹c¹ na niewielki fragment struny w przypad-
ku, w którym struna wyprowadzona jest z po³o¿enia równowagi.
Fragment AA´ spoczywaj¹cej struny przechodzi w po³o¿enie BB´.
Na fragment BB´ dzia³aj¹ dwie si³y ze strony pozosta³ej czêci struny.
Istotne jest to, ¿e si³y te, oznaczone T
0
i T
0
´, nie s¹ jednakowe. Wektory
T
0
i T
0
´ maj¹ ró¿ne kierunki [...] i s¹ skierowane stycznie do struny
w punktach odpowiednio B i B
1
. Reakcja na rozci¹ganie struny jest re-
akcja sprê¿ysta, o kierunku stycznym do struny.
Poniewa¿ chcemy rozwa¿aæ jedynie drgania poprzeczne, interesuje
nas tylko sk³adowa poprzeczna si³y T
0
+ T
0
´ jest ona po prostu rzutem
si³y wypadkowej na o Y. (Sok Cen)
Autor zdaje siê wyczuwaæ, ¿e trudnoæ w odbiorze tekstu le¿y w statyczno-
ci modelu wiata ujêtego jako zespó³ ponadczasowych relacji. Tym bardziej ¿e
elementy, pomiêdzy którymi owe relacje zachodz¹, dowiadczane s¹ na co dzieñ
jako procesy. U³atwia wiêc czytelnikowi zadanie, wprowadzaj¹c nieco opisów
eksperymentów, z których wy³ania siê swojski wiat zdarzeñ. Nie mo¿e jednak
w ten sposób przedstawiæ modelu. Kiedy wiêc przystêpuje do jego opisania za-
stêpuje dzianie siê wiata dynamik¹ procesów mylowych badacza: zak³adamy,
¿e..., przyjmijmy, ¿e..., interesuje nas..., szukamy... Tylko tutaj ma miejsce rzeczy-
wista aktywnoæ; wiat relacji opisanych modelem po prostu j e s t.
Jak widaæ, w opisie teorii fizycznej stany czy procesy rzadko kiedy wyra¿a-
ne s¹ czasownikami. wiat modelu bowiem sk³ada siê z elementów pozostaj¹-
cych wzglêdem siebie w ponadczasowych relacjach. Nie mog¹ w nim zachodziæ
procesy w potocznym tego s³owa rozumieniu, wydarzenia maj¹ bowiem miejsce
w czasie, w fizyce klasycznej za czas, czyli przestrzeñ, w jakiej w znanym nam
z dowiadczenia wiecie zachodz¹ procesy, traktowany jest nie jako arena zda-
rzeñ
3
, lecz jako kolejny wymiar, jeden z nieuprzywilejowanych w niczym sk³ad-
ników systemu, ani lepszy, ani gorszy ni¿ np. droga czy si³a. Warto zauwa¿yæ,
¿e w mechanice Newtonowskiej wszystkie równania s¹ symetryczne wzglêdem
czasu równie dobrze mo¿e wiêc on przyj¹æ wartoæ ujemn¹! Z tego ju¿ choæby
widaæ, jak zasadniczo ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹ czas dowiadczany i czas jako
pojêcie fizyczne (zob. Penrose 1995).
Fizyka klasyczna, d¹¿¹c do uchwycenia prawd uniwersalnych, oczyszcza
swój opis z wra¿enia zmiennoci, jakie powoduje stosowanie czasowników ozna-
czaj¹cych procesy, i czyni to, uciekaj¹c siê do nominalizacji jêzyka. Opisywaæ ma
ona relacje, które w okrelonych warunkach zachodz¹ zawsze ze stuprocentow¹
pewnoci¹. F = ma, dV = ds/dt, a = dV/dt (gdzie F si³a, m masa, a przy-
128
Maria Libura
3
Jak widaæ, jêzyki europejskie bardzo wczenie czas uprzedmiotowi³y.
spieszenie, s droga, t czas, d przyrost) etc. Choæ wiêc model opisuje zmia-
ny, sam jest niezmienny. Zmiany te zreszt¹ tak¿e maj¹ charakter bardzo specy-
ficzny; poniewa¿ opisane s¹ algorytmem, rezultat jest zawsze z góry okrelony.
wiat wedle tego modelu jest ca³kowicie przewidywalny, panuje w nim dosko-
na³y determinizm, którego jêzykowym odbiciem jest silne znominalizowanie jê-
zyka. Mo¿na by rzec, nominalizacja s³u¿y tutaj za kaftan bezpieczeñstwa: unie-
ruchamia wiat, pozwala wyraziæ wieczn¹ teraniejszoæ za pomoc¹ absolutnych
praw fizyki. Absolutnych, bo ponadczasowych. Na tak skonstruowanym modelu
wiata mo¿na dokonywaæ rozmaitych operacji, a nawet sprawowaæ nad nim kon-
trolê (takie jest w³anie nasze podstawowe dowiadczenie kontrolowaæ mo¿na
rzeczy, a nie wydarzenia
4
).
Taki w zamierzeniach jest wiat fizyki klasycznej: jest to wiat prawd abso-
lutnych i wiedzy pewnej. Jednak od czasu sformu³owania s³ynnej zasady nieozna-
czonoci i pojawienia siê fizyki kwantowej silny determinizm zosta³ zakwestio-
nowany, a w ka¿dym razie ca³kowicie zmieni³a siê koncepcja tego, co w³aciwie
mia³by on oznaczaæ. Coraz czêciej s³yszy siê te¿ g³osy fizyków narzekaj¹cych
na determinizm jêzyka (narzeka³ nañ i sam Werner C. Heisenberg, któremu ma-
rzy³a siê fizyka czysto matematyczna, zupe³nie pozbawiona konceptualnej zawar-
toci). Na ile usprawiedliwione s¹ takie narzekania?
Jêzyk potoczny obfituje przecie¿ w konstrukcje s³u¿¹ce do wyra¿ania stop-
nia prawdopodobieñstwa i niepewnoci (choæby czasowniki modalne). To jêzyk
fizyki jest deterministyczny, to naukowcy, d¹¿¹c do pewnoci bezwzglêdnej,
przemodelowali jêzyk teorii w ten sposób, by na pytania mo¿na by³o odpowie-
dzieæ: tak lub nie, nigdy byæ mo¿e. Zauwa¿my, ¿e przy formu³owaniu prawa fi-
zycznego dozwolone jest u¿ycie zwrotu nie jest mo¿liwe, podczas gdy zwrot jest
mo¿liwe mo¿e pojawiæ siê tylko w hipotezie. Jednym s³owem, jêzyk fizyki kla-
sycznej zosta³ tak przekonstruowany, aby sprostaæ deterministycznym za³o¿e-
niom modelu. Temu w³anie celowi s³u¿y znominalizowanie jêzyka, oczyszcze-
nie go z czasowników o bardziej konkretnym znaczeniu oraz wyra¿eñ okrelaj¹-
cych stopieñ pewnoci.
Dzisiaj fizyka odkrywa na nowo wa¿koæ pojêcia prawdopodobieñstwa. Jest
te¿ niema³ym paradoksem, ¿e owa nauka, która wszystkie wystêpuj¹ce w makro-
skali procesy przedstawi³a jako abstrakcyjne wprawdzie, ale jednak rzeczy,
stwierdza teraz, ¿e w mikroskali nawet materia jest procesem. Elektronu nie mo¿-
na opisaæ poszczególnym symbolem nazw¹; do tego potrzebne jest równanie
stanu, a wiêc potraktowanie go jako wydarzenia. Role siê wiêc odwróci³y;
w wiecie modelu, w którym procesy maj¹ status abstrakcyjnych przedmiotów,
sama materia siê dzieje. A to ju¿ rzeczywicie trudno prze³o¿yæ na gramatykê jê-
zyka potocznego.
Gramatyka w jêzyku fizyki klasycznej
129
4
Nie bez przyczyny jêzyk biurokracji urzêdniczej jest tak silnie znominalizowany; taki spo-
sób mówienia i pisania zapewnia poczucie, ¿e posiada siê w³adzê i panuje nad sytuacj¹.
Wykaz róde³
Enc
Encyklopedia fizyki, t. I, pod red. B. Pierzchalskiej, Warszawa, 1972.
Lek
wypowied nauczyciela na lekcji fizyki w szkole podstawowej, Warszawa 1994.
Sok Cen E. T. Sokolov, Centaur, czyli jak matematyka pomaga fizyce, prze³. W. Zuzga, Warsza-
wa 1987.
Bibliografia
Halliday Michael K. (1992), New Ways of Analyzing Meaning, [w:] Thirty Years of Linguistic Evo-
lution, ed. by M. Putz, Philadelphia Amsterdam.
(1994), An Introduction to Functional Grammar, London.
Miller George, Johnson-Laird Philip (1976), Language and Perception, Cambridge.
Penrose R. (1995), Nowy umys³ cesarza, prze³. P. Amsterdamski, Warszawa.
Whorf Benjamin L. (1982), Jêzyk, myl, rzeczywistoæ, prze³. Teresa Ho³ówka, Warszawa.
130
Maria Libura