Michał Janik
Światopogląd historyków, a ich postawa w sprawie św.
Stanisława
Jednym z podstawowych postulatów badań historycznych, jest obiektywizm.
Jest to warunek podstawowy, i jednocześnie bardzo trudny do dotrzymania.
Historia jest materią, w której osobiste poglądy autora mogą wpływać na jego
sposób postrzegania źródeł. Mogą warunkować ich dobór, ocenę
wiarygodności, oraz interpretację. Dzieje się tak szczególnie w odniesieniu do
historii najnowszej, gdzie najłatwiej o identyfikację z badaną postacią, o
zbliżonych do badacza poglądach (bądź odwrotnie, oczywiście). Bywa jednak,
że sprawa, wokół której emocje, wydawać by się mogło dawno ostygły,
wywołuje gwałtowne polemiki, a postawa badacza zdaje się wypływać bardziej
z jego światopoglądu, niż z obiektywnej analizy źródeł.
Problemem takim była właśnie sprawa św. Stanisława.
Dramat rozegrał się (o ile wiemy) w roku 1079 w Krakowie. Uznany później za
świętego, biskup Stanisław został zabity przez (lub z rozkazu) króla Bolesława
Śmiałego. Zabójstwo to miało być jednym z powodów obalenia króla i
wypędzenia go na Węgry.
Do historii tego konfliktu mamy dwie relacje. Początkowo była znana tylko
relacja Kadłubka
. Według niej cała wina w konflikcie leży po stronie
Bolesława. Stanisław próbował powstrzymać jego okrucieństwo i dlatego padł
na niego gniew króla. Król zaś miał własnoręcznie zabić biskupa przy ołtarzu: „
sam podnosi świętokradcze ręce, sam odrywa oblubieńca od oblubienicy,
pasterza od owczarni Sam zabija ojca w objęciach córki i syna w matki
wnętrznościach”
Drugim źródłem jest „Kronika polska” Galla Anonima
. Tekst nieskażony
kroniki Galla, został wydany w roku 1824 przez Jana Wincentego Bandtkego.
We wcześniejszych wydaniach, fragment dotyczący konfliktu króla i biskupa
był przepisany z kroniki Kadłubka. Relacja Galla różniła się znacznie od
opowiadania Kadłubka. Gall wyraźnie nie chce napisać wprost, co wydarzyło
się w Krakowie. Czytamy w kronice: „ Jak doszło do wypędzenia króla
Bolesława z Polski, długo byłoby o tym mówić; tyle wszakże można
powiedzieć, że sam będąc pomazańcem [Bożym] nie powinien był [drugiego]
pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie. Wiele mu to bowiem
1
Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek) „Kronika polska” Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wrocław 1996
2
Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek) „Kronika polska” ks. II rozdz 20
3
Anonim tzw. Gall „Kronika polska” Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wrocław 1989
Strona 1
22.5.2013
zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydał
biskupa na obcięcie członków. My zaś ani nie usprawiedliwiamy biskupa –
zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodzi swych praw – lecz
pozostawmy te sprawy, a opowiedzmy, jak przyjęto go na Węgrzech”
Od tej pory historycy wiedli spór, co do powodu zatargu między
Bolesławem Szczodrym, a biskupem Stanisławem. Przedstawienie poglądów
w sprawie i światopoglądów wszystkich historyków, jacy brali w niej udział,
znacznie przekracza rozmiary pracy, jakie sobie wyznaczyłem. Postanowiłem
sie skupić na postaciach czterech historyków, którzy brali udział w dyskusji,
jaką wywołały „Szkice historyczne XI wieku” Tadeusza Wojciechowskiego
Będą to: sam Wojciechowski, Ludwik Gumplowicz, Stanisław Smolka i
Kazimierz Krotoski. Postaram się przybliżyć ich postawę światopoglądową i
polityczną, i zbadać, czy mogła mieć ona wpływ na ich ocenę konfliktu.
Podstawowym źródłem dla tej pracy były wypowiedzi powyższych
historyków w sprawie św. Stanisława, a mianowicie: „Szkice”
Wojciechowskiego, „Ankieta w sprawie św. Stanisława” Przeglądu
Powszechnego, artykuły w „Przeglądzie historycznym”, a także broszurki
autorów na różne tematy, wydawane własnym sumptem.
Życiorysy.
Trudno zrozumieć postawę człowieka, nie znając jego wcześniejszych losów.
Wydaje mi się koniecznym zarysować dzieje kariery naukowej i życiowej
postaci, którymi się zająłem.
Tadeusz Wojciechowski pochodził z krakowskiej rodziny inteligenckiej, o
świeżych jeszcze tradycjach mieszczańsko – szlacheckich
. Urodził się w roku
1838. Jego ojciec, nauczyciel, zmarł, gdy Wojciechowski miał 10 lat
. Jego
wychowaniem kierowała matka. Mając lat 16, rozpoczął studia na Wydziale
Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego
. Warto dodać, że w ostatnim roku
gimnazjum zaprzyjaźnił sie mocno z Józefem Szujskim, przyszłym ideologiem
partii Stańczyków
. Dopiero po dwóch latach Wojciechowski przeniósł się na
Wydział Filozoficzny, na którym wówczas uprawiano historię
W 1861 roku Wojciechowski podjął pierwsze starania o doktorat, które
zakończyły się niepowodzeniem
. Jego praca doktorska została odrzucona z
bardzo złą recenzją, a jemu samemu zasugerowano, żeby zajął się czymś
innym, a nie historią. Niezrażony Wojciechowski dalej kontynuował
samodzielne studia.
4
Anonim tzw. Gall „Kronika polska” ks. I rozdz 27 Tekst łaciński brzmi. Jego tłumaczenie wywoływało wiele
kontrowersji. Przede wszystkim słowo ‘traditor’ próbowano interpretować inaczej niż zdrajca.
5
Tadeusz Wojciechowski „Szkice historyczne z wieku XI” ...
6
Henryk Barycz „Dwa trudne żywoty. Na drogach rozwoju naukowego Tadeusza Wojciechowskiego i
Ludwika Kubali”, „Życie i myśl”, t.26 s.370
7
H. Barycz „Dwa trudne żywoty...” Op. cit. s. 371
8
Tamże s. 271
9
Tamże s. 372
10
Tamże. s. 373
11
Tamże s. 379 - 381
Strona 2
22.5.2013
Wobec powstania styczniowego, przyjął postawę krytyczną.. Mimo to,
prawdopodobnie brał udział w konspiracji przedpowstaniowej
. Został
uwięziony przez władze w końcu roku 1863, i uwolniony w 1864. Zaraz potem
przystąpił do pisania nowej pracy doktorskiej. Tym razem praca została
oceniona na dostateczny. Potem, jako pracownik biblioteki, mógł przystąpić do
pracy naukowej.
Lata po powstaniu styczniowym stanowiły dla Wojciechowskiego lata
przeobrażenia ideowego
. Dla całego pokolenia, powstanie było przeżyciem,
które kazało zrewidować dotychczasowe postawy. Dla Wojciechowskiego
oznaczało to przejście z pozycji romantyzmu i mesjanizmu, do pozytywizmu i
liberalizmu politycznego
Wojciechowskiemu nie udało się zrobić kariery naukowej w Krakowie.
Niewątpliwie wpłynęła na to zła opinia, jaką miał w konserwatywnym Krakowie.
Oto jak mówił o nim jego przełożony z biblioteki, Karol Estreicher:
„Wojciechowski to pozytywista szkoły Bucklego... Religia, związki rodzinne,
szacunek powagi, tradycja, to u niego przesądy”
. Poza tym Wojciechowski
miał problemy z pewną damą, która usiłowała wymusić na nim alimenty
Profesorem został dopiero we Lwowie, na nowo utworzonej katedrze historii
polskiej
. We Lwowie pracował (na ile pozwalała mu choroba oczu) do
śmierci, w roku 1919.
Ludwik Gumplowicz był przyjacielem Wojciechowskiego z uniwersytetu.
Chodź równy wiekiem, był od Wojciechowskiego młodszy studiami
Pochodził z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Na Uniwersytecie
Jagiellońskim studiował prawo
. W 1862, po pobycie w Wiedniu, doktoryzował
się w Krakowie z zakresu prawa cywilnego
Gumplowicz prowadził działalność publicystyczną. Współpracował z
lwowskim „Dziennikiem literackim”
. Było to pismo pisarzy o poglądach
liberalnych. Współpracował też z „Jutrzenką”, organem warszawskich
asymilatorów
Do powstania Gumplowicz odniósł się niechętnie. Nie można jednak
wykluczyć jego udziału, choć wiemy, że był przeciwny walce zbrojnej
Po powstaniu, pracując jednocześnie jako adwokat, starał się o
habilitację z powszechnej historii prawa
. Jego podanie zostało odrzucone.
12
Tamże s. 382
13
Tamże s. 385
14
Tamże s. 385
15
Tamże s.88 z K.Estreicher Pamietniki s. 337-342
16
H. Barycz „Dwa trudne żywoty...” Op. cit s. 388
17
Tamże s. 393
18
Tamże s. 386
19
Polski Słownik Biograficzny, t. któryśtam s.150
20
Tamże s, 150
21
Tamże s. 150
22
Tamże
23
Tamże.
24
Tamże s.151
Strona 3
22.5.2013
Zaważyły na tym prawdopodobnie akcenty antyklerykalne, jakie zawierała jego
praca: „ Prawodawstwo polskie względem Żydów”
Po tym niepowodzeniu, Gumplowicz zwrócił się ku pracy dziennikarskiej
w piśmie „Kraj”(1869). Pod wpływem Gumplowicza stało się to pismo organem
liberalnym i wolnomyślicielskim, a zarazem amtyklerykalnym
. Gumplowicz
brał jednocześnie udział w życiu miasta. W latach 1873- 75 był radnym
miejskim
Po bankructwie „Kraju”, Gumplowicz, nie widząc możliwości pracy
naukowej w Krakowie, wyjechał wraz z rodziną do Grazu
. Tu poświęcił się
pracy naukowej. Został profesorem i zyskał światowy rozgłos
. W kwestii św.
Stanisława i króla Bolesława wypowiadał się już jako utytułowany profesor
socjologii.
Zmarł w roku 1909. Nieuleczalnie chory popełnił wraz z żoną (również chorą)
samobójstwo
Stanisław Smolka urodził się we Lwowie, w roku 1854, w więc ponad
piętnaście lat po Gumplowiczu i Wojciechowskim
. Był człowiekiem
nieprzeciętnie uzdolnionym i pracowitym. W 1870 roku wstąpił na Uniwersytet
Lwowski jako wolny słuchacz. W 1873, w wieku 19 lat, doktoryzował się z
historii na Uniwersytecie w Getyndze
. Był jednym z najwybitniejszych
polskich historyków średniowiecza. Zajmował się też poszukiwaniem i
wydawaniem źródeł.
Oprócz intensywnej pracy na Uniwersytecie Lwowskim, a potem Jagiellońskim
( habilitował się tam w roku 1875), Smolka udzielał się w krakowskim
„Czasie”
. W 1881 został kierownikiem działu literackiego, a później stanął na
czele pisma i redagował je do 1887. „Czas” był pismem konserwatywnym,
organem partii „Stańczyków”.
Smolka intensywnie pracował, aż do roku 1901, gdy zapadł na ciężka chorobę
nerwową
. Po 1904 wraca do działalności w środowisku krakowskim. W
czasie pierwszej wojny działał na rzecz niepodległości Polski odczytami i
publikacjami za granicą
. Umiera w roku 1924.
Kazimierz Krotoski pochodził a Wielkopolski. Urodził się w roku 1860 w
Zbąszyniu
. Był synem nauczyciela ludowego
. Pierwotnie nazywał się
25
Tamże.
26
Tamże,
27
Tamże.
28
Tamże.
29
Tamze.
30
Tamże s. 152
31
PSB tom takiataki, s. 320.
32
Tamże
33
Tamże, s. 322
34
Tamże s. 323
35
Tamże s. 323 - 324
36
PSB t. Jakimśtam s. 346
37
Tamże.
Strona 4
22.5.2013
Szkaradek i w 1887 zmienił nazwisko
. W 1881//82 rozpoczął studia na UJ.
Uczęszczał na seminarium prof Smolki
. Był współzałożycielem uczelnianego
Koła Filaretów
Po pobycie w Lipsku złożył w roku akademickim 1886/87 rygory doktorskie.
Krotoski pracował jako nauczyciel w gimnazjach
. Był nawet autorem
podręcznika do historii
. Po 1904 był dyrektorem gimnazjum w Nowym
Targu
. Ponadto działał politycznie. Związał się ze stronnictwem Katolicko –
Narodowym
. Bez powodzenia startował dwukrotnie w wyborach
. Jako
publicysta dał się poznać artykułami w „Dzienniku Poznańskim” i „ Przeglądzie
Wielkopolskim”, w których atakował galicyjskie partie „postępowe”, tj.
ludowców i socjalistów
. Pisywał też w „Przeglądzie powszechnym” i w
„Ateneum kapłańskim”. Po 1918 powrócił do Wielkopolski i przeszedł do
Stronnictwa Chrześcijańsko – Narodowego.
Zmarł w roku 1937.
Nie pisałem jeszcze o poglądach powyższych historyków na sprawę św.
Stanisława. Niemniej, uprzedzając nieco wywód, można wysnuć wniosek, że
zwolennicy św. Stanisława (Krotoski i Smolka), byli o pokolenie młodsi od
Gumplowicza i Wojciechowskiego – zwolenników zdrady biskupa. Poglądy
Wojciechowskiego i Gumplowicza kształtowały się w czasie po Powstaniu
Styczniowym, kiedy docierały do Polski nowe prądy umysłowe z zachodu.
Smolka i Krotoski nie ulegają im już bezkrytycznie.
Poglądy autorów w sprawie św. Stanisława
Powodem nasilenia się dyskusji o św. Stanisławie było wydanie przez
Wojciechowskiego w 1898 roku „Szkiców historycznych XI” wieku. Szkice
zostały przyjęte przez koła naukowe bardzo dobrze. Wojciechowski otrzymał
za nie nagrodę im. Barczewskiego za najleprzą pracę historyczną w roku
1905. Szybko tez wywołały polemiki ze strony historyków o poglądach
klerykalnych.
Wojciechowski stwierdził więc, że relacja Kadłubka jest niewiarygodna
Jedynym źródłem do dziejów konfliktu, jaki można brać pod uwagę jest relacja
Galla. Z niej wyciągnął wniosek, że król został wypędzony na skutek spisku
38
Tamże.
39
Tamże.
40
Tamże.
41
Tamże.
42
Tamże, s .346 - 347
43
Tamże s. 347
44
Tamże,
45
Tamże . 347
46
Tamże s. 347
47
Tamże s. 346
48
Tamże. s. 347
49
Tadeusz Wojciechowski „Szkice historyczne Xi wieku”, Przygotował do druku i wstępem poprzedził
Aleksander Giejsztor , wydanie 3, PIW 1952, s. 221
Strona 5
22.5.2013
młodszego księcia - Hermana, i możnowładców
. Spisek popierał biskup
Stanisław, i za to został zabity, być może z wyroku sądu.
Historycy liberalni odnieśli się do tez Wojciechowskiego z entuzjazmem.
Jednym z nich był przyjaciel Wojciechowskiego, Ludwik Gumplowicz.
Gumplowicz pisał z Gratzu: „Pytasz mi się, czy znam Tadeusza ‘Szkice’...
‘Szkice’ są znakomite, ale kochany Tadeusz wiele rzeczy przemilcza! Kilka
ważnych kwestii obchodzi z daleka. Będę ja o tym pisał w nowym Przeglądzie
Historycznym”
Kwestie, jakie miał obchodzić z daleka Wojciechowski, to przede
wszystkim sprawa reform Grzegorza VII. Według Gumplowicza
prawdopodobnym jest, że spór mógł dotyczyć właśnie reform gregoriańskich,
których zwolennikiem mógł być Bolesław – sojusznik papieża. Ich
przeciwnikiem mógł być zaś biskup, być może z pobudek osobistych, tzn mógł
być żonaty
. Gumplowicz zgadza się ponadto z Wojciechowskim, że relacja
Kadłubka jest bezwartościowa
. Niemniej jednak, uważa „Szkice” za „tryumf
krytyki historycznej, rezultat stuletnich badań i trudów nad zbyt szczupłym
niestety zasobem źródeł do dziejów polski średniowiecznej”
W kilka lat po wydaniu „Szkiców historycznych”, Kazimierz Krotoski
zorganizował ankietę
wśród uczonych, dotyczącą sprawy św. Stanisława.
Sam Krotoski w artykule wstępnym bardzo ostro zaatakował
Wojciechowskiego. Napisał o „Szkicach”: „ Na historię nie ma materjału w tych
słowach, tylko na historyczną powieść. (...) Wojciechowski padł ofiarą
złudzenia, które mu odjęło trzeźwość sądu”
.Z wyraźną irytacja pisał o dobrym
przyjęciu „Szkiców” przez publiczność: „ I rzecz ciekawa, choć smutna – mimo,
że Wojciechowski narodową świętość, głównego Patrona Polski obrzucił
najhaniebniejszymi zarzutami antygregorjanizmu, politycznej zdrady na rzecz
Czechów i juniora Hermana Władysława, a błog. Kadłubkowi insynuował
pobożne oszustwo (...), mimo tak straszliwych zarzutów , publicystyka polska
w znacznej części przyjęła ten werdykt i >>Szkice historyczne<< p.
Wojciechowskiego z uwielbieniem”
Zaatakował też Maksymiliana Gumplowicz – syna Ludwika, który w
pracy „Zur geschichte Polens im Mittelalter” wyraził poglądy zbliżone do
Wojciechowskiego, choć znacznie słabiej udokumentowane i pełne fantazji
autora. Krotoski nazwał tę prace „pamfletem historycznym”
. Przytacza też
50
Tamże s. 225
51
Henryk Barycz dwa trudne Żywoty” op.cit.s. 387 z listu Gumplowicza do Stanisława Szczepanowskiego.
52
Ludwik Gumplowicz „Z okazji szkiców historycznych Tadweusza Wojciechowskiego”, odbitka z Przeglądu
Hisotrycznego, Warszawa Druk Wł. Łazarskiego, Marszałkowska 114 r. 1906 s. 25
53
Tamże s. 8
54
Tamże, s. 1
55
„W wprawie św. Stanisława Biskupa”, Ankieta zainicjowana przez redakcję „Przeglądu Powszechnego” ,
wydanie II, Kraków 1926 Nakładem Wydawnictwa księży Jezuitów.
56
„W sprawie św. Stanisława ...” op. cit. s. 18
57
„W sprawie św. Stanisława Biskupa...” op. cit s. 10
58
Tamże s. 1
Strona 6
22.5.2013
wypowiedź z listu prof. Semkowicza: „Czytałem uważnie – pisze ś. p.
Semkowicz – książkę Gumplowicza, i przyszedłem także do wniosku, że jest
to praca dowodząca wielkich zdolności blagierskich autora – żyda, a przytem
nieuczciwa, bo krzywdząca ludzi, spaczająca wypadki”
Krotoski próbuje też umniejszyć znaczenie nagrody Akademii
Umiejętności, jaką otrzymał Wojciechowski za szkice: „Entuzjastyczny
panegiryk na cześć >>Szkiców<< z r.1905 był zatem zdaje się więcej
wybuchem osobistych uczuć jego autora, tj. prof. Ulanowskiego niż zbiorowym
osądem członków Akademii Umiejętności. Działalność zaś tego właśnie
sekretarza generalnego Akademii semickiego pochodzenia nie zależała do
jasnych kart w dziejach Akademii”
. Jak widzimy, czyjeś „pochodzenie
semickie” miało spore znaczenie dla Krotoskiego i nie bez podstaw zarzucano
mu antysemityzm.
Sam Krotoski uważał, że spór między biskupem a królem dotyczył
właśnie reform gregorjańskich w czym zgadzał się z Gumplowiczem, tylko rolę
króla i biskupa pojmował odwrotnie
. Tu widział też główny błąd
Wojciechowskiego, niedocenienie przez niego wątku kościelnego konfliktu.
Uważa kronikę Kadłubka za źródło wiarygodne. Co do Galla, to Krotoski
uważa, że pisał on pod dyktando dworu królewskiego. I to jest , jego zdaniem,
powód, dla którego św. Stanisław jest przedstawiony w kronice Galla w
niekorzystnym świetle.
Swoją wypowiedź kończy kategorycznie: „Biskup Stanisław był i jest
grzesznym zdrajcą w oczach regalistów i wrogów kościoła; albo był, jest i
pozostanie męczennikiem i ofiarą w obronie zasad chrześcijańskich w oczach
gregorjan i zwolenników kościoła. Tetium non datur”
. Należy jednak
pamiętać, że przytoczone cytaty pochodzą z drugiego wydania ankiety z 1926
roku, w której Krotoski rozszerzył swoją wypowiedź. Podejrzewam, że
pierwotnie nie była ona tak ostra w tonie (do pierwszego wydania niestety nie
dotarłem). Poglądy Krotoskiego wyraźnie radykalizowały się z wiekiem.
W ankiecie „Przeglądu” wziął udział Stanisław Smolka. Prof. Giejsztor ocenił
jego wypowiedź najwyżej, spośród artykułów w „Ankiecie”. Smolka zarzuca
Wojciechowskiemu, że dał się ponieść emocjom, których nie powinien
dopuszczać do siebie badacz. Jednak broni bezstronności Wojciechowskiego.
Napisał: „ Tendencji - >>sympatycznej<< czy >>niesympatycznej<< - nie ma
bezwarunkowo w badaniach Wojciechowskiego. (...) Brak tendencji nie broni
jednak badacza od innych niebezpieczeństw, niemniej szkodliwie
oddziałujących na niezależność sądu. Mistrz w tworzeniu hipotez, olśniony
blaskiem złudnych spostrzeżeń i wniosków, które mu wiążą się w harmonijną
pozornie całość i w subjektywnem jego rozumieniu nabierają znaczenia
naukowej prawdy, musi niekiedy walczyć z niesłychanymi trudnościami, żeby
zachować równowagę autokrytycznego, trzeźwego sądu”
59
Tamże s.1
60
Tamże s. 12
61
Tamże s.14
62
Tamże s. 31
63
„W sprawie św. Stanisława Biskupa... ” op. cit s. 74
Strona 7
22.5.2013
Sam Smolka cofa się przed rozstrzyganiem sporu. Jego zdaniem niedostatek
źródeł niedopuszcza do rozstrzygnięcia sprawy, „Patrona Polski (...)
historyczna postać uchyla się niestety od krytycznych dociekań, w tym czy
innym kierunku – dla braku źródeł”
. Poza tym, uzasadnia swoje stanowisko
zbytnim upolitycznieniem sprawy, w której dowolność interpretacji źródeł
pozwala snuć autorom fantazje, z reguły zależne od ich osobistych przekonań.
„Impuls do tych dociekań wychodził niemal zawsze z motywów obcych nauce i
nic wspólnego z nią nie mających. Man markt die Absicht... Te wrażenie,
którego zwykle doznawałem, odczytując obfitą już literaturę przedmiotu.
Dlatego też milczałem”
Smolka uważa więc, że sprawy nie da się rozstrzygnąć z powodu
niedostatecznych źródeł, zaś ustalenia Wojciechowskiego są wielce wątpliwe.
Światopoglądy historyków.
Aby dociec, na ile wypowiedzi w sprawie św. Stanisława były
uwarunkowane osobistymi przekonaniami autorów, musimy się zapoznać z ich
formacją intelektualna. Mam na myśli przede wszystkim ich światopogląd, a
także ich poglądy polityczne, o ile dadzą się ustalić. Nie wszyscy wypowiadali
się na tematy polityczne bezpośrednio. Ich poglądy muszą więc być wyławiane
z wypowiedzi na tematy pozornie od polityki niezależne.
Tadeusz Wojciechowski stronił, po powstaniu styczniowym, od
bezpośredniego zaangażowania w politykę. W czasie powstania był, jak już
wspomniałem, przeciwnikiem kontynuowania walki bez szans na zwycięstwo
Przed powstaniem, jak pisze Barycz, miał ulegać romantyzmowi i ideologii
mesjanistycznej
. Później zaś miały przyjść lata przeobrażeń, pod wpływem
rozczarowania powstaniem i nowych prądów filozoficznych nadchodzących z
zachodu. Wojciechowski czytał zapewne Spencera i Buckle’a i innych
pozytywistów i socjologów
Sam napisał w wykładzie „Co to jest historia i poco się jej uczymy”, jacy
myśliciele są, jego zdaniem, pożyteczni dla historii. Są to Voltaire, Kant,
Herder. Przeciwstawia ich Schellingowi, Heglowi i Fichtemu, którzy, jego
zdaniem brnęli w metafizykę, która nie poddaje się badaniu
. Znamienne, że
Wojciechowski nie wymienił żadnego filozofa chrześcijańskiego - religijnego.
Za postęp Wojciechowski uważa rozwijanie się zdolności ludzkich, przez
budowanie coraz większej społeczności. To zaś prowadzić ma do budowy
64
Tamże s.145
65
Tamże s.74
66
Henryk Barycz „Dwa trudne żywoty ...” op. cit. s. 382
67
Tamże s. 385
68
Tamże.
69
Tadeusz Wojciechowski „Co to jest historia i poco się jej uczymy?” Wykłady wstepne historyi polskiej na
wszechnicy lwowskiej – w kwietniu i maju 1883. Wydane we Lwowie nakładem autora, w drukarni
Władysława Łozińskiego 1883. s.26
Strona 8
22.5.2013
coraz większych państw, aż powstanie państwo obejmujące wszystkie narody
świata
. Dzieje zaś, jako takie nie mają, jego zdaniem celu, bo wymagało by
to woli nimi kierującej, a wolę posiada tylko człowiek
Społeczeństwo ma tylko cel, jaki jest sumą celów ludzi, którzy się na nie
składają. Cele te sumują się w chęci utrzymania bytu
. Ostatecznie celem
społeczeństwa jest oświata: „Bo społeczeństwa nie mają innego zadania,
oprócz oświaty. Mówimy też w historii, że dzieje oświaty to główna część
dziejów, część normalna i prawidłowa. W tej części widać zjawisko jedyne –
ciągły i nieustanny postęp ku czemuś lepszemu i doskonalszemu”
Widzimy więc, że Wojciechowski wierzył w rozwój ludzkości, następujący
przez oświatę, którego końcem miałoby być powszechne państwo wszystkich
narodów świata. Ta optymistyczna filozofia powstała niewątpliwie pod
wpływem myślicieli szkoły pozytywistycznej. Takie podejście do dziejów i
świata zwykle łączyło się z ateizmem, bądź z odrzuceniem oficjalnego
kościoła.
Co do religii, to sam Wojciechowski wyraża się o niej oględnie i z
szacunkiem
. Trudno powiedzieć na ile były to wypowiedzi szczere, a na ile
asekuracja, służąca oddaleniu ewentualnych oskarżeń autora o stronniczość.
Wypowiadał się wszak w kwestiach kontrowersyjnych. Stanisław Smolka pisał,
że żadnej tendencji w pisaniu Wojciechowskiego nie było, i że z pewnością nie
było mu łatwo napisać o patronie Polski to, co napisał
. Inną metrykę wystawił
mu Karol Estreicher. Przytoczę jeszcze raz cytat: „ Wojciechowski (...) to
pozytywista szkoły Bucklego... Religia, związki rodzinne, szacunek powagi,
tradycja, to u niego przesądy”
. Wojciechowski nie napisał nigdzie nic takiego.
Niemniej w wykładzie o historii czytamy: „Wszakżeż tak wielka rzecz jak
chrześcijaństwo jest niczem dla Araba lub Chińczyka, i była niczem dla
naszych przodków, zanim je przejęli; a dla nas samych jest tylko tem, czem
jest w naszych własnych dziejach”
. Postawa ta jest niezbyt daleka od
relatywizmu. Na tej podstawie można przypuszczać, że Wojciechowski
szanował chrześcijaństwo jako dziedzictwo kultury, nie zaś jako własną wiarę.
Postawa Ludwika Gumplowicza była znacznie bardziej zdecydowana. Jak już
wspomniałem, jego pierwsza praca doktorska na UJ została odrzucona
prawdopodobnie z powodu akcentów antyklerykalnych
. W Gratzu
zdecydował się jednak ochrzcić w wierze ewangelickiej
. Na ile był to ruch
koniunkturalny, który miał pomóc w zaadoptowaniu się w nowym środowisku,
a na ile szczery – trudno ocenić.
70
Tadeusz Wojciechowski „Co to jest historia...” op. cit. s.26
71
Tamże s.26-27
72
Tamże s.7
73
Tamże s.14
74
Tadeusz Wojciechowski „Szkice historyczne...” op.cit., s. jakaśtam „Plemie kadłubkowe” s. jakaśtam
75
„W sprawie św. Stanisława Biskupa...” op. cit s. jakaśtam
76
Henryk Barycz „Dwa trudne żywoty...” op. cit s. 388
77
Tadeusz Wojciechowski „Czym jest historia...” op. cit s.
78
PSB tom. któryśtam op. cit s. 151
79
PSB tom któryś tam, s. 151
Strona 9
22.5.2013
Gumplowicz był więc wolnomyślicielem, hołdującym, podobnie jak
Wojciechowski, nowym prądom w nauce. Byli zresztą przyjaciółmi z czasów,
gdy obaj pracowali w Krakowie.
Gumplowicz wyznawał poglądy materialistyczne
człowieka w świecie. Uważa on, że do wyjaśnienia ludzkiego życia wystarczy
socjologia, tj. poznanie reguł, jakim człowiek podlega żyjąc w społeczeństwie.
Regułą główną była, jego zdaniem, walka klas społecznych
. Powody tej walki
bywają różne, ale walka miałaby być faktem.
Gumplowicz wyraźnie dystansuje się od partii politycznych Galicji. Nieco
żartobliwie daje ich przykład, jako klas społecznych, które biorą udział w
walce, choć ich bytowi nic nie zagraża: „Gdyby głód był jedyną sprężyną walki
społecznej, toby np. magnaci galicyjscy siedzieli spokojnie na swoich zamkach
i nie potrzebowaliby całej organizacji partyjnej stańczykowskiej, wysileń
organizacyjnych, zabiegów i intryg politycznych: boć im przecie nie tylko na
chlebie nie zbywa, ale nawet na truflach i strasburskich pasztetach i starym
węgrzynie. Albo weźmy np. partję klerykalną, takich, dajmy na to,
wojowniczych biskupów, walczących w „obronie kościoła”. Tych głód nie pędzi
– a walczą namiętnie”
. Przykład ten miał pokazać, że samo pojęcie walki o
byt nie wystarczy do zrozumienia walki społecznej.
Ponadto, zdaniem Gumplowicza uwaga badaczy przesuwa się (i powinna się
przesuwać) z pojedyńczego człowieka na zbiorowości. „Dziś socjologia
wypiera z naczelnego stanowiska psychologię i filozofię, a wchłania w siebie
antropologię. Działanie i dzieła jednostek, choćby i najwybitniejszych, są dziś
uznane za wytwory społeczne, zależne od środowiska i przez nie
uwarunkowane. to też uwaga myślicieli skierowana jest teraz nie ku
działaniom ani dziełom jednostek, lecz ku życiu, ku rozwojowi społeczeństw i
ich wytworów”
. Dalej Gumplowicz wymienia tematy godne współczesności,
wraz z dziełami, które uważa za cenne:„‘Historya cywilizacyi’ (Buckle) ,’Rozwój
cywilizacyi’ (Droper), ‘Prawa cywilizacyi’ (Brooks Adams) czy też ‘Historya
kultury’ (Hellwald i inni) oto są tematy nowożytne, zajmujące miejsce dawnych
‘Krytyk rozumu’ i przeróżnych psychologii”
Tak więc Gumplowicz wierzył w walkę społeczną, ale nie zgadzał się z
marksistami we wszystkich założeniach, jak i we wnioskach. Gumplowicz
uważał za bezsens twierdzenie o tym, że proletariat powinien przejąć władzę.
Jego zdaniem władzę sprawuje zawsze mniejszość nad większością
Widzimy więc, że Gumplowicz jeszcze bardziej niż Wojciechowski poddawał
się nowym, pozytywistycznym i materialistycznym (na czele z darwinizmem )
prądom w nauce, niemniej potrafił być oryginalny i myśleć niezależnie. W
Gratzu sam stał się cenionym na świecie myślicielem.
80
W znaczeniu potocznym. Sam Gumplowicz nie zgadza się z materializmem w znaczeniu ścisłym– systemem
stworzonym przez Marksa.
81
Ludwik Gumplowicz „Socjologiczne pojmowanie historii”, odbitka z „Przeglądu filozoficznego”, Warszawa,
Druk Józefa Sikorskiego, 1899
82
Ludwik Gumplowicz „Socjologiczne pojmowanie historii” op. cit s. 5
83
Ludwik Gumplowicz „Cywilizacja”, Przegląd historyczny T. VII z.1 s.1
84
Tamże.
85
Polski Słownik Biograficzny Tom jakiśtam s.152
Strona 10
22.5.2013
Zupełnie inaczej do nowych prądów w nauce ustosunkowywał się Smolka. Nie
negował on ich osiągnięć, ale z dystansem odnosił się do prób stworzenia
społecznej „ogólnej teorii wszystkiego”, dla której historia była by tylko nauką
pomocniczą. W artykule polemicznym wobec broszury Bobrzyńskiego „W imię
dziejowej prawdy. Rzecz o zadaniu historii i dziesiejszym jej stanowisku”
napisał: „Tylko to zaznaczyć muszę stanowczo, że jeszcze bynajmniej nie
stwierdzono, jakoby takie prawa niezłomne i niewzruszone istotnie rządziły
życiem i rozwojem ludzkości, nie podniesiono tego zapatrywania do wysokości
pewnika naukowego, i wskutek tego mamy zupełną swobodę zgadzać się z
niem lub nie zgadzać, nie opuszczając przez to gruntu naukowej dyskusyi”
Co do poglądów politycznych, to Smolka należał do partii Stańczyków. Był
współpracownikiem i redaktorem pisma „Czas”, uważanego za organ tej
partii
. Był też następcą Szujskiego na katedrze historii Polski na
Uniwersytetu Jagiellońskiego
. Na ile podzielał poglądy głównego ideologa
Stańczyków, możemy przeczytać w jego artykule, drukowanym w odcinkach w
„Czasie”, wkrótce po śmierci Szujskiego
Przyjrzyjmy się jego recenzji głównych tez Szujskiego: „ ‘Dawna
rzeczypospolita i jej pogrobowce’ to analiza patologiczna głównych chorób,
jakie pchnęły Polskę do upadku politycznego: ostatnim słowem tej analizy, że
nam brak było zawsze ducha krytycyzmu, który zastępowaliśmy wszędzie siłą
zapału, poświęcenia i bohaterstwa, nawet tam, gdzie nie ma pola dla tych
wzniosłych i szlachetnych czynników, ale jest ale jest wyłączna krytycyzmu
dziedzina”
. I dalej: „Wbrew fałszywej teoryi, która w idei wolności dopatrywała
się zasadniczej myśli dziejów polskich, rozwija Szujski nową zupełnie, a tak
prawdziwą tezę, którą sam charakteryzuje jako niespodziankę. Oto dowodzi,
że idea wolności w początkowych dziejach narodu polskiego obca mu była
zupełnie., że ją dopiero Kościół wniósł w historyę polską, jak również w dzieje
zachodu, że przez to rozbił surową bryłę pierwiastkowego organizmu państwa
i pchnął Polskę na drogę dalszego społecznego rozwoju. Musiała Polska
wstąpić na tę drogę, aby nie zginąć w zaraniu swego bytu wśród bardziej
rozwiniętych narodów: postępując zaś na niej dalej, miała chwile pełne blasku
w wieku XIV, XV i XVI, nie zdołała jednak w dalszym jej biegu rozwikłać
skomplikowanych zagadnień społecznych i politycznych XVI i XVII stólecia, a
to wskutek owych olbrzymich trudności wewnętrznych i zewnętrznych (...) Na
takie to prawdy miotała się tak często rzekoma krytyka, rzeczywiście nie –
historyczna, z czarną potwarzą, że to Stańczykowiskie wymysły, ukute dla
zohydzenia przeszłości, dla odzierania jej z ideałów. A przecież nic tak jak one
nie naprawiedliwia błędów tej przeszłości, której znów nikt nie zdoła z historyi
86
„W imie prawdy dziejowej. Rzecz o zadaniu historyi i dzisiejszem jej stanowisku, z powodu głosów
dziennikarskich o swojej książce ‘Dzieje polski w zarysie,’ skreślił Michał Bobrzyński” Warszawa Nakład
Gebethnera i Wolffa. 1879
87
Stanisław Smolka „O pojęciu , zadaniu i stanowisku historyi”, Ateneum. Pismo naukowe i literackie. T. 15
1879, Warszawa
88
Polski Słownik Biograficzny t. jakiśtam s. 322
89
Tamże.
90
Stanisław Smolka „Józef Szujski”. Pierwszy z serii odcinków w „Czas” nr. 31 z dnia 8 lutego (piątek), 1883
roku.
91
„Czas” nr. 41, 21 lutego 1883 rok.
Strona 11
22.5.2013
wymazać. W tem tkwi właśnie potęga owych prawd, że nie poprzestają na
krytyce,że nie stwierdzają zimno choroby moralnej, która Polskę zgubiła: ale
właśnie tłumaczą istotną przyczynę objawów patologicznych nie dla samego
usoprawiedliwienia błędów, lecz dlatego, że tłumaczenie takie jest rzeczą
nauki, która na patologii oprze terapię, z trzeźwego rozpoznania przyczyn
choroby zdobędzie się na zbawczych środków wyszukanie”
Widzimy więc, że Smolka podziela zdanie Szujskiego na temat przyczyn
upadku Rzeczypospolitej. Co więcej, zgadza się z nim co do dziejowej roli
Polski:” (...) nasz cały, przecież tak świetny cywilizacyjny dorobek, bohaterska
obrona naszego bytu przed zdradzieckiemi zamachami Zachodu, a dalej
męczeńska obrona cywilizacyi przed Wschodem i jej rozszerzanie na
Wschód”
. Ta rola naszego narodu jest, jego zdaniem tak ważna, że nie
zawahał się napisać (i powiedzieć w wykładzie wstępnym przy obejmowaniu
katedry historii Polski): „nie zginiemy nie dlatego, że nam żyć miło, ale że nam
zginąć nie wolno”
Smolka podzielał więc zdanie Szujskiego co do roli Polski w historii i co do
przyczyn jej upadku. Nie bez powodu objął opróżnioną po nim katedrę historii
Polski. Jego światopogląd można więc określić jako stańczykowski:
konserwatywny, lecz nie bezkrytyczny wobec tego, co dawne.
Tu dochodzimy do najzajadlejszego polemisty Wojciechowskiego, do
Kazimierza Krotoskiego. Jego poglądy można by określić jako chrześcijańsko
– narodowe. Odmienny w tym jest od takich ruchów narodowych, jak Endecja,
którą oskarżał o pogaństwo: „Ruch ten był nam zdrową reakcją przeciw
pokutującemu w początkach XX wieku trójlojalizmowi, a zwłaszcza przeciw
rozpanoszonemu wtedy socjalizmowi, popieranemu przez radykałów bez
miary, żydów i masonerję. (...) Pod względem katolicki jednak, aczkolwiek
pretenduje do miana obrończycielki kościoła, jako wiary narodowej, popełniła
fatalne błędy przez zwalczanie etyki katolickiej zarówno w programach, jak i
swej działalności praktycznej. W Endecji więc, w jej doktrynie i taktyce
skrystalizował się nacjonalizm polski najjaskrawiej i jako herezja wroga
Kościołowi, zdemaskował"
Krotoski surowo oceniał swoją epokę. Mamy okazje się o tym przekonać,
czytając jego autorstwa opis stosunków w starożytnej Grecji okresu
klasycznego: „ Obok własności ziemskiej, przemysł i handel przychodzą do
znaczenia, ba wiek IV możnaby nazwać wiekiem industryi. Wielki kapitał
zyskuje czy w przemysle, czy w handlu, czy w rolnictwie coraz większą
przewagę, praca zaś staje się coraz więcej własnością kapitalisty i częścią
kapitału, o ile w przemyśle coraz częściej używani niewolnicy. Wprawdzie
produkcya społeczna się wzmaga, lecz nie na korzyść całego społeczeństwa,
lecz nieznacznej ilości kapitalistów. I chłop i rzemieślnik , nie mogąc
wytrzymać konkurencyi z wielkim kapitalistą wyzyskującym rolnictwo i
92
Tamże
93
Tamże.
94
Stanisław Smolka „Wstępny wykład przy objęciu kaetdry historii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim”,
„Czas” , nr. 242-4 , Kraków 1883
95
Kazimierz Krotoski „Nacjonalizm a kościół katolicki” 1930 r.
Strona 12
22.5.2013
przemysł za pomocą niewolników, podupadają materyalnie i moralnie,
albowiem tracąc własne gospodarstwa, stają się robotnikami , których los i
egzystencjya niewiele się różniła od niewolniczej. Nie dziw , że strejki są tak
samo znane w Grecyi jak i u nas”
. Poglądy Krotoskiego są więc nieco
dezorientującą miksturą poglądów kościelnych i .. socjalistycznych,
przynajmniej jeśli chodzi o krytykę kapitalizmu. Dalej czytamy: „Kapitalistyczna
gospodarka objawia się nadto w szeregu innych, ujemnych symptomów, w
niezdrowej konkurencyi, chciwości zysku, gorączce złota, piętnowanej przez
starożytnych tak samo, jak za naszych czasów”
Oczywiście, Krotoski nie jest socjalistą. Socjalizm potępia, gdyż podobnie jak
kapitalizm, jest w sprzeczności z Ewangelią. „W przeciwieństwie do liberalnej
filozofii ekonomiczno – socyalnej powstaje z głębin społecznych żądanie
sprawiedliwego podziału dóbr, a z niem kwestya socyalna staje się, jak dziś,
piekącą, a w późniejszej historyi grekiej występuje coraz groźniej na pierwszy
plan. I rzecz ciekawa; te same środki zaradcze, jakie dzisiejszy socyalizm
głosi, głoszą reformatorzy socyalni w Grecyi, nie wyjmując Platona i
Arystotelesa nawet. Są nimi kolektywizm, są nimi socyalizm państwowy”
Kolektywizm, a więc nie wypływający z Biblii personalizm. Na takie środki
zaradcze Krotoski nie mógłby się zgodzić. Kościół stał wszak na stanowisku
świętości własności prywatnej, co znalazło wyraz w encyklice „Rerum
nowarum”.
Co do nowych prądów w nauce o człowieku, Krotoski odnosi się do nich wielce
nieufnie: „ Socyolodzy zbyt wiele pisali i piszą o stanie pierwotnym ludzkości, o
początkach kultury, aby ich przedstawienie prastosunków nie nosiło piętna
bujnej, ba , czasami nieokiełznanej fantazyi. Spekulacje socyologiczne,
wysnute często z fałszywych zupełnie premis i jednostronnych obserwacyj, nie
bez tendencyjności, stworzyły obrazy prastosunków, będące antytezą owej
aurea prima sata est aetas, nie mniej przeto fantastyczne od Owidyuszowych
sielanek. Dziś specyalne badania muszą co chwila kłam zadawać naukowym
legendom, stworzonym przez pozytywistyczno-materialistyczną szkołę
socyologów, a powtarzanym przez cały legion literatów, dyletantów i
niedouczonych specyalistów, postarzanych nawet niekiedy w poważnych
pismach naszych”
. Widzimy tu ogromny kontrast z postawą
Wojciechowskiego, nie mówiąc już o entuzjaźmie Gumplowicza.
Krotoski uważa się więc za patriotę i katolika, i stara się te dwie postawy
łączyć. Co więcej uważa, że tylko taka postawa jest prawdziwym
patriotyzmem. Napisał: „Patriotyzm atoli, nie ogrzany miłościa Boga, jako ojca
wszystkich narodów i całej ludzkości, nie opromieniony miłoscią bliźniego i
ludzkością wobec innych narodów, wyradza się w nacjonalizm, w
najstraszniejszą żagiew wojenną, źródło niepokojów i krwawych wojen
międzynarodowych, oraz bratobójczych walk domowych, wszelkich waśni
96
Kazimierz Krotoski „Sprawozdanie z ruchu religijnego, naukowego i społecznego” „Przegląd Powszechny”,
R. 16 T. 61 Kraków 1899, s. 148
97
Tamże s.149
98
Tamże s. 152
99
Tamże s.146
Strona 13
22.5.2013
polityczno – społecznych”
. Warto dodać, że był aktywnym publicystą.
Drukował w „Dzienniku Poznańskim” i „Przeglądzie Wielkopolskim”
Kandydował tez do Rady Państwa w 1897 roku, a potem do Sejmu Krajowego
w 1900. W pierwszym przypadku przegrał. Za drugim razem, za namową M.
Bobrzyńskiego wycofał się z listy, by dać szansę na zwycięstwo księdzu
Poglądy historyków na historię, Rola historyka w
społeczeństwie. Obiektywizm historyka.
Pozostaje jeszcze zbadać, jak wymienieni historycy pojmowali swoje
rzemiosło. Pozwoli to rzucić światło na ich pojmowanie obiektywności
historyka. Łatwo dostrzec, że ich pojmowanie historii wynika z całokształtu ich
przekonań.
I tak wg. Gumplowicza, historia bez socjologii nie zasługuje na miano nauki.
Jego zdaniem historia nie może skupiać się na opisywaniu wybitnych
jednostek. Napisał: „Oczywiście z powyższego nie wynika, jakoby o
osobnikach w historii być nie miało. Odgrywają one pewną rolę w dziejach, ale
tylko jako przywódcy, w których ogniskują się dążności odnośnych grup”
Powinna natomiast dostrzegać procesy społeczne: „Zadaniem dziejopisarstwa
nie może być nic innego, jak przedstawienie tego procesu naturalnego,
prowadzącego do ustrojów państwowych, nie będących niczym innym, jak
urządzeniami, dążącymi do zrównoważenia nierówności, tj. do takiego układu
społecznego, w którym różne co do sił grupy ludzkie w miarę sił swych
znajdują możność zaistnienia się i dostatecznego wyżycia”
. Uważa tylko
takie wyjaśnienie za naukowe: „ Dziejopisarstwo naukowe nie zadowoli się
formułką panegiryczną ‘ten zrobił, chwała jemu’, ale wykaże nam prący
społeczne , walczące o przeprowadzenie tego dzieła i czynniki ekonomiczne,
które wywołały te prądy. To będzie przedstawienie tego faktu ze stanowiska
socjologicznego, z którego pojmując dzieje, jedynie można dojść do
naukowego ich wyjaśnienia”
. Widzimy więc, że dla Gumplowicza, historia
nie może obejść się bez socjologii, bez socjologicznego wyjasnienia wszelkich
zjawisk.
Dziwić może przy tym, że Gumplowicz tak stanowczo występuje w sprawie św.
Stanisława, która wszak z punktu widzenia „pojmowania socjologicznego”, jest
tylko mało znaczącym epizodem. Wszystkie następstwa wypędzenia króla
Bolesława nastąpiły by i tak, bo to byłaby socjologiczna konieczność. Tu
,między innymi, różni się Gumplowicz od Smolki, dla którego (jak zobaczymy
100
Kazimierz Krotoski „Nacjonalizm a kościół katolicki. Uwagi na czasie.” op. cit. s.1
101
Polski Słownik Biograficzny Tom którystam s. 347
102
Michał Bobrzyński „Z moich pamiętników” Wrocław – Kraków 1957 s. jakastam. Poświęcenie Krotoskiego
nie pomogło. Ksiądz przegrał przeciw I. Daszyńskiemu.
103
Ludwik Gumplowicz „Socjologiczne pojmowanie...” op. cit. s.11
104
Tamże s. 6
105
Tamże s.10
Strona 14
22.5.2013
dalej) wypędzenie króla pociągnęło za sobą lawinę wypadków, a w
konsekwencji rozbicie dzielnicowe.
Również Wojciechowski nie wszędzie zgadzał się ze swym przyjacielem z
Gratzu. W liście do Gumplowicza, Wojciechowski wyjaśnia tę różnicę: „ Tam
gdzie piszesz o społeczeństwie, kolektywie, socjalności, jednym słowem o
masach, tam prawie wszędzie zgadzam się z tobą; gdzie zaś piszesz o
jednostce, indywidualiźmie itp. tam najczęściej nie zgadzam się. Pochodzi to
zapewne z różnicy naszych specjalności i warsztatu: prawnego i
historycznego”
Co do podobieństw, to również Wojciechowski, jako najważniejsze zadanie
historyka stawia poznanie dawnego społeczeństwa: „... poznanie społeczności
to najważniejsze i najtrudniejsza część pracy historyka. W dziejach każdego
narodu, kto je chce poznać dokładnie, musi przede wszystkim badać
społeczeństwo, jakiem było w każdej epoce”
Ponad to, Wojciechowski stawia historii zadania praktyczne. „ W starożytności
nie było i nie pojmowano innego życia, oprócz politycznego, t.j. państwowego.
To była owa vita, której mistrzynią uważano historyę. Dziś uznajemy również,
że historya jest mistrzynią życia, ale samo życie zmieniło się o tyle, że
rozumiemy je teraz jako życie społeczne. Tę przemianę życia, a razem i pojęć
o zadaniach życia, rozpoczęło chrześcijaństwo, a dokonały idee tak zwane
demokratyczne. (...) A po tej przemianie zrozumieliśmy, że historia magistra
vitae musi być mistrzynią życia społecznego”
Dalej napisał:” A teraz łatwo ocenić, jak pożyteczną, powiem więcej,
niezbędną jest ta nauka [tj historia.przyp. MJ]. Dzieje społeczne i wyniki tych
dziejów są wszędzie koło nas, we wszystkim, i w nas samych. (...) Ale też nie
możemy żyć społecznie, jeżeli nie poznamy społeczeństwa. Aby je poznać i
zrozumieć, trzeba je znać genetycznie, a więc historycznie. To jest ta
niezbędna potrzeba naszej wiedzy, której nie zaspokoi żadna inna nauka,
oprócz historyi”
. Co więcej: „Poznać dzieje, to osobisty interes każdego z
nas; tem bliższy, im pełniej żyjemy w społeczeństwie”
. Widzimy więc, że
według Wojciechowskiego, na historyku spoczywa niemała odpowiedzialność.
Ma być nauczycielem życia społecznego, przez to życia w ogóle, bo innego
niż społeczne – nie ma. W takim razie jasnym się staje, dlaczego historyk nie
może wahać się atakować utarte poglądy, narodowe mity i świętości, o ile wie,
że prawda jest gdzie indziej. Inne postępowanie byłoby nieodpowiedzialne
wobec roli, jaka historyk ma pełnić w społeczeństwie.
Spróbujmy odpowiedzieć jeszcze na pytanie, czy Wojciechowski był
obiektywny w badaniu sprawy św. Stanisława, czy podchodził do przedmiotu
„sine ira et studio”. Stanisław Smolka uważał, że Wojciechowski nie ustrzegł
się stronniczości. Jego zdaniem Wojciechowski zbyt zaangażował się
uczuciowo w temat. „ Trzeba wmyślić się w psychologię zacnego erudyty,
106
Henryk Barycz „Dwa trudne żywoty...” op. cit s. 387
107
Tadeusz Wojciechowski „Co to jest historia i poco się jej uczymy” op. cit. s. 10
108
Tamże s. 30
109
Tamże s. 31
110
Tamże.
Strona 15
22.5.2013
oddanego badaniom dalekich czasów, gdzie skąpe błyski stwierdzonych
faktów migocą w ciemni długich okresów. (...) A przecież Polak, świadom
przeszłości, odczuwa żywiej od innych wszystkie bóle narodu, dzisiejsze,
szarpiące duszę, i dawnych wieków bóle, zagojone(...) Im większy dar intuicji,
tem wyraźniejsze rysy czasów i ludzi odtwarzają się w wyobraźni, a blady tylko
ich blask wychodzi na jaw, bo pióro w ręku, bądź co bądź, trzyma na wodzy
polot fantazji. Ale w wewnętrznem życiu badacza drga żywość uczuć, o której
nie sądzić drugim z oschłych dociekań, obciążonych balastem źródłowych
cytat. Nie trzeba na to takich postaci jak ks. Józef albo Kościuszko, czy też
Poniński lub Radziejowski – nawet Bolesław Śmiały przemówi żywo do
wyobraźni, poruszy do głębi duszę, jeśli ktoś z nim obcuje całemi miesiącami,
z myślą ku niemu wyłącznie skierowaną, przetrząsając bez końca stosy
foliałów, z daremnem często oczekiwaniem, że znajdzie w nich coś nowego.
Bolesław Śmiały!... Błysnął ten meteor w mroku XI wieku blaskiem niby
Chrobrego, prawego ojca Piastowskiej Polski, i zgasł, a przepaść do której
runął, pochłonęła na zawsze potęgę Bolesławów, odporność młodego
państwa, chwałę, królewską godność. Przy koronacji Bolesława Śmiałego, pod
rokiem 1077, trudno powstrzymać lot wyobraźni, dokąd szła Polska, gdzie
mogła dotrzeć, gdyby nie ten kataklizm, zagadkowy kataklizm roku 1079, i
jego skutki, dwuwiekowe rozbicie. Nie bezpośrednie to w prawdzie, w całej
swej rozciągłości, ale widoczne, nieuchronne następstwo upadku mężnego
króla. Niech przy tem zamajaczy błędny ognik >>odkrycia<<: kto winien, kto
sprawcą tej katastrofy – a oburzenie na rzekomego winowajcę czy
winowajców weźmie niepowstrzymany rozpęd, wraz z domysłami,
wyczytanemi z błędnej interpretacji tekstów, pod wpływem podnieconej
imaginacji, której ubóstwo źródeł nie może pohamować. (...) Ten brak realnej
podstawy do naukowych badań i żywość uczuć w piersiach badacza, pod
pozorem zimnego krytycyzmu – to dwa składniki w Wojciechowskiego
>>Faktum biskupa Stanisława<<”
Z twierdzeniami Smolki należy się przynajmniej częściowo zgodzić.
Wydaje się, że Wojciechowski rzeczywiście najpierw buduje konstrukcję idąc
za intuicją, a potem ją dokumentuje źródłowo. Co do „żywości uczuć w
piersiach badacza”, to sam Wojciechowski daje poszlaki ku temu, aby go o
takową podejrzewać. Sam napisał: „Dzieje nasze, to dzieje blisko tysiąca lat.
Kto je pozna do głębi, to prawie tak, jak żeby sam przeżył te dziesięć wieków, i
jak żeby sam na sobie doświadczył, najprzód – chwały i potęgi, a potem –
upadku i rozbicia. Oto nasza przeszłość, którą każdy z nas nosi w sobie, i oto
przedmiot naszej nauki”
Tak więc, mimo całej przemiany światopoglądowej, mimo zaczytywania się
literaturą socjologiczną, mimo Buckle’a i Darwina, w Wojciechowskim wciąż
pozostało coś z romantyka - wizjonera.
Rolę historyka jako nauczyciela społeczeństwa pojmował również
Smolka. Brał w tym przykład z przyjaciela Wojciechowskiego z młodości, z
111
„W sprawie św. Stanisława biskupa...” op. cit. s. 145
112
Tadeusz Wojciechowski „Co to jest historia i poco sie jej uczymy” op. cit s. 1
Strona 16
22.5.2013
Szujskiego. Oni także wierzyli, że na historyku ciąży odpowiedzialność wobec
społeczeństwa, że powinien pokazywać narodowi jego błędy z przeszłości i
wskazywać drogę na przyszłość
. Co do obiektywności, to Smolka rozróżnia
obiektywność w badaniu, i obiektywność w ocenie. Tak więc, historyk
badający i uczący innych metody badawczej powinien zachować jak najdalej
idącą bezstronność. Smolka napisał o tym w załączniku do podania o
habilitacje na Uniwersytecie Jagiellońskim pod tytułem „O obowiązkach i
zadaniach docenta historii”: „...uważam jednak za największą niestosowność,
jakiej się docent dopuścić może, jeżeli nadużywa katedry do apostołowania
swych osobistych przekonań politycznych, społecznych i religijnych, do czego
zbytnie upodobanie w wywodach historiozoficznych tak łatwo doprowadzić
może. Aby się ustrzec tego, potrzeba zdaniem moim trzymać się tylko
konsekwentnie zasady, której każdy historyk hołdować powinien: w ocenieniu
stosunków jakiejś epoki nie wypada kierować się wyłącznie osobistymi
przekonaniami, ale uwzględniać należy ducha czasu, prądy polityczne,
społeczne i religijne, właściwe owej epoce”
Jednak Smolka uważa, że stronniczość jest nie do uniknięcia w ocenie
wydarzeń: „Niedorzecznością jest wymagać bezwzględnej bezstronności w
sądzie historycznym, który z istoty swej nie jest niczem innem, jak wykwitem
indywidualnych, na fachowem wykształceniu i wynikach historycznego
badania opartych przekonań”
. Taka postawa wydaje się zrozumiała.
Przykładowo, inaczej bitwę pod Grumwaldem oceniają Polacy, inaczej
Niemcy.
Jednak Smolka także w subiektywnej ocenie wydarzeń stawia ograniczenia.
Stanowisko musi wypływać z przekonań opartych na badaniach, a nie ze
ślepej, wynikającej z osobistych uprzedzeń, stronniczości. Dodatkowo uważa,
że „Nieodłączną właściwością takiej stronniczości bywa zresztą zawsze
anachronistyczny koloryt obrazu dziejowego, szkodliwe prawdzie dziejowej
modernizowanie stosunków przeszłych”
Jak się już przekonaliśmy na przykładzie artykułu z opisem stosunków w
starożytnej Grecji, ostatnia uwaga mogłaby się odnosić z powodzeniem do
Krotoskiego. On zresztą także uważa, że historia uczy potomnych
postępowania w życiu politycznym i społecznym. Przytoczony anachroniczny
obraz Grecji miał za zadanie pokazać, że nasza cywilizacja zmierza do
upadku. Krotoski nie waha się używać argumentów historycznych w
polemikach politycznych. Przykładem może być przytaczana już broszurka
przeciwko Endecji (wydana w roku 1930): „Nikt też katolicyzmu i Kościoła nie
wyzyskuje dla swego nacjonalizmu tak brutalnie, tak wszechstronnie, jak
Niemcy. Proszę sobie tylko uprzytomnić 25–letniego Henryka IV, który w
odpowiedzi na słuszne upomnienie Grzegorza VII zwołuje 26 biskupów
niemieckich do Wormacji (Worms) i każe im papieża pozbawić władzy. (...)
Episkopat czy kler niemiecki był głównym narzędziem nacjonalizmu
113
Stanisław Smolka „Józef Szujski”, cytowany na stronie 10 fragment artykułu w „Czasie”.
114
Henryk Barycz „Do charakterystyki Stanisława Smolki”, Życie i myśl.R. 2: 1951 s. 405
115
Stanisław Smolka „O pojęciu, zadaniu i stanowisku historyi”, op. cit. s. 513
116
Stanisław Smolka „O pojęczie, zadaniu, i przedmiocie historii”, op. cit. s. 513
Strona 17
22.5.2013
niemieckiego w jego najjaskrawszej działalności, tj. germanizacji.
Franciszkanie niemieccy odrywają Śląsk od prowincji polskiej, a niemiecki
biskup z Kamienia, Henryk, zapośredniczył buntowniczy układ między
zdradzieckim rodem Święców, a margrabiami brandenburskimi celem zaboru
Pomorza Gdańskiego. - Jaką rolę w dziejach nacjonalizmu niemieckiego
odegrał katolicki zakon krzyżacki, nie trzeba wyjaśniać”
. Krotoski daje tu
przykład Niemiec, wskazując na niebezpieczeństwa wynikające z endeckiego
„egoizmu narodowego”.
Co do obiektywności, Krotoski bynajmniej nie twierdzi, że jest
obiektywny. Przyznaje, że do obrony św. Stanisława staje z przekonania, ale i
z obowiązku, jako katolik. „Sąd ten W. Kętrzyńskiego [ który brał udział w
ankiecie „Przeglądu Powszechnego” – przyp. MJ] tem bardziej waży na szali,
iż to nie jest sąd wierzącego katolika, który z obowiązku winien bronić zarówno
prawdy, jak i świętości Kościoła”
Podsumowanie.
Przytoczyłem opinie czterech historyków o zróżnicowanych światopoglądach,
na sprawę św. Stanisława, a także na historię i jej zadania. Pierwszorzędnym
zadaniem historyka jest, zdaniem każdego z nich, rzetelne i naukowe
odsłanianie prawdy. Każdy z nich na swój sposób rozumie jednak słowo
„rzetelnie”, jak i „naukowo”.
Ich własne poglądy odbijają się zarówno na ich metodach pracy
(Gumplowicz), jak i na interpretacji wydarzeń. Widzimy, że ich postawa
naukowa wynika z ich innych przekonań. Jakże łatwo byłoby przewidzieć jakie
zajmą stanowisko, znając ich opcję polityczną. Wojciechowski i Gumplowicz,
ze starszego pokolenia, które pamiętało fiasko i bezsens powstania
styczniowego, o światopoglądzie pozytywistycznym, byli przekonani o
zdradzie biskupa. Konserwatywny Smolka wolał ominąć cała sprawę i
pozostawić ją nierozstrzygniętą, zaś polsko – katolicki Krotoski był zaciekłym
obrońcą niewinności biskupa i odbierał całą sprawę jako atak na kościół.
Powody nieobiektywnej postawy mogą być różne. Historia, badając
przeszłość. może dotykać fundamentów czyjejś postawy religijnej bądź
światopoglądowej. Dla wierzącego katolika trudnym do zaakceptowania jest
fakt, że święty wcale takim świętym nie był, i został wyniesiony na ołtarze z
przyczyn politycznych. Trudno w takiej sytuacji o obiektywność.
Postawa nie całkiem obiektywna, która nawet nie kłamie, ale akcentuje
to, co wygodne autorowi, może też wynikać z zaangażowania w temat, jak
było w przypadku Wojciechowskiego.
Trudno byłoby mi wydać werdykt, który z historyków wydał najbardziej
obiektywny osąd. Wydaje mi się, że najmniej obiektywni byli Gumplowicz –
odszedł w ogniu polemiki od własnej, socjologicznej metody, oraz Krotoski,
który popełnia ewidentne anachronizmy (Gumplowicz w zasadzie też).
117
Kazimierz Krotoski „Nacjonalizm a kościół katoliski...” op. cit. s.6
118
„W sprawie św. Stanisława Biskupa...” op. cit s. 17
Strona 18
22.5.2013
Smolka wydał sąd, wydawać by się mogło, najbardziej wyważony, ale
nie docenił tłumaczenia tekstu Galla Wojciechowskiego, które utrzymało się w
do dziś.
W żadnym z przypadków nie chodzi jednak o świadome
przekłamanie
. Historycy ci, w swoim przekonaniu, mówią prawdę, a to ich
adwersarze są uprzedzeni z powodu swych materialistycznych,
pozytywistycznych, bądź klerykalnych przekonań. Napawa to pesymizmem, co
do możliwości i w ogóle istnienia czegoś takiego , jak bezstronność badacza.
Jest to też ostrzeżenie dla nas. Być może ktoś za sto lat, czytając nasze
prace, z równą łatwością będzie odgadywał, jaka postawa światopoglądowa
kazała nam wygłosić taki, lub inny sąd na dany temat.
Bibliografia:
Henryk Barycz „Do charakterystyki Stanisława Smolki”, „Życie i myśl”, t. 27 s.
400-418
Henryk Barycz „Dwa trudne żywoty. Na drogach rozwoju naukowego
Tadeusza Wojciechowskiego i Ludwika Kubali”, „Życie i myśl”, t.26, s. 366-
397
Ludwik Gumplowicz „Z okazji szkiców historycznych Tadeusza
Wojciechowskiego”,
odbitka z Przeglądu Hisotrycznego, Warszawa 1906
Ludwik Gumplowicz „Socjologiczne pojmowanie historii”, odbitka z „Przeglądu
filozoficznego”, Warszawa 1899
Ludwik Gumplowicz „Cywilizacya”, Przegląd historyczny T. VII z.1 s. 1 -
Kazimierz Krotoski „Nacjonalizm a kościół katolicki. Uwagi na czasie”, Kraków
1930,
Kazimierz Krotoski „Sprawozdanie z ruchu religijnego, naukowego i
społecznego”
„Przegląd Powszechny”, R. 16 T. 61 Kraków 1899 s. 147-
156
Sawicki Witold „’Plemię Kadłubka’ i ‘Szczep Anonima’” (Na marginesie
zatajonego źródła), „Zeszyty naukowe KUL”, R. 13, Lublin 1970, nr.1
Stanisław Smolka „O pojęciu , zadaniu i stanowisku historyi”, „Ateneum.
Pismo
naukowe i literackie”, T.15 1879, Warszawa, s.201–230, 494-514
Stanisław Smolka „Józef Szujski”. „Czas” nr. 31 – 45,1883 roku.
„W wprawie św. Stanisława Biskupa”, Ankieta zainicjowana przez redakcję
„Przeglądu Powszechnego” , wydanie II, Kraków 1926
119
W pracy „’Plemię Kadłubka’ i ‘Szczep Anonima’ (na marginesie zatajonego żródła)” Zeszyty naukowe KUL,
R.13, Lublin 1970, nr. 1 Witold Sawicki zarzuca Wojciechowskiemu świadome zatajenie źródła
ikonograficznego (z Dolnego Śląska) , które mogło stanowić dowód na trwanie kultu św. Stanisława w XII
wieku - na długo przed jego oficjalną kanonizacją. Upadałaby więc teza o „pobożnych zmyśleniach” Kadłubka.
Z drugiej jednak strony, Wojciechowski widząc te szkice (bo zabytek nie dotrwał do naszych czasów), mógł
mieć wątpliwości co do ich autentyczności we wszystkich szczegółach, a także co do autentyczności podpisu
(nie całkiem zrozumiałego), który mógł zostać dodany później. Istotnie jednak, Sawicki ma rację, że
Wojciechowski mógł wspomnieć o tym źródle, a tego nie uczynił.
Strona 19
22.5.2013
Tadeusz Wojciechowski „Szkice historyczne Xi wieku”, opracował do wydania
Aleksander Giejsztor, wydanie 3 , Warszawa 1952
Tadeusz Wojciechowski „Co to jest historia i poco się jej uczymy?” Wykłady
wstepne
historyi polskiej na wszechnicy lwowskiej – w kwietniu i maju
1883. Lwów
1883.
a także:
Anonim tzw. Gall „Kronika polska”, przełożył Roman Grodecki, przekład
opracował Marian Plezia , wydanie szóste, Wrocław 1989
Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek) „Kronika polska”, wydanie drugie, przejrzane,
przełożyła i opracowała Brygida Kubris, Wrocław 1996
Strona 20
22.5.2013