Starożytne górnictwo i hutnictwo świętokrzyskie - nowy kierunek badań.
Abstrakt
Artykuł pokrótce omawia historię badań nad świętokrzyskim centrum metalurgicznym
kultury przeworskiej, oraz związane z nim problemy badawcze. Przedstawiona zostaje nowa
teoria dotycząca budowy pieca dymarskiego oraz sposobu jego funkcjonowania. Koncepcja
pieców budowanych w oparciu o drewniany pień oblepiony polepą i użycie śmietany
hematytowej w procesie dymarskim, skonfrontowane zostają ze źródłami archeologicznymi.
W wielu miejscach wykazują z nimi dużą zbieżność
Słowa kluczowe
Metalurgia, Góry Świętokrzyskie, kultura przeworska, piec dymarski, żelazo, śmietana
hematytowa.
Wstęp
Starożytne hutnictwo rejonu Gór Świętokrzyskich już od ponad pół wieku jest obiektem
zainteresowania archeologów i metalurgów. Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie
czytelnikowi tego jakże ciekawego tematu. Przedstawiona zostanie pokrótce historia badań
oraz ich stan na dzień dzisiejszy. W stopniu szczególnym omówione zostaną próby
odtworzenia procesu wytopu żelaza jako, że kwestia ta, do tej pory nie rozwiązana, jest
jednym z najciekawszych problemów związanych ze starożytnym hutnictwem.
I. Historia badań
Zainteresowanie starożytnym świętokrzyskim zagłębiem metalurgicznym sięga korzeniami
początku XIX w., kiedy to o żelaznych żużlach znajdowanych w tym regionie pisali
S. Staszic
1
, J. P. Carosi i G. G. Pusch
2
. Nikt jednak nie zdecydował się wówczas pogłębić
tego tematu.
Trzeba było czekać aż do czasów dwudziestolecia międzywojennego aby polska nauka
zajęła się ponownie hutnictwem świętokrzyskim. Stało się to za sprawą geologa
J. Samsonowicza, który w 1929 r. napisał artykuł, w którym przedstawił Góry Świętokrzyskie
1
S. Staszic, O ziemiorództwie Karpat i innych gór i równin Polski, Warszawa 1815, wyd. wznowione 1950,
s. 23
2
za K. Bieleninem, Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w górach świętokrzyskich, Warszawa, Kraków,
1974, s.15
jako ważny ośrodek metalurgiczny działający już od „najdawniejszych” czasów
3
. Niewielkie
wzmianki na ten temat publikował z resztą już od 1923 r.
4
.
W latach 30-tych temat żużli świętokrzyskich rozwinięty zostaje przez metalurga
M. Radwana, który jako pierwszy stworzy ich typologię
5
. Podzielił je na: pierwotne –
występujące na zboczach i szczytach gór; dymarskie – znajdowane nad strumieniami i będące
pozostałością po średniowiecznych zakładach metalurgicznych; oraz nowożytne –
pozostałości hutnictwa wielkopiecowego. Podał on także wyniki pierwszych analiz
chemicznych żużli i stwierdził, że średnia zawartość żelaza w żużlach „pierwotnych” wynosi
ok. 50%. Jako pierwszy wysnuł on także przypuszczenie, że surowcem używanym do wytopu
żelaza był hematyt z Rudek pod Górą Chełmową. Radwan nie precyzuje z jakiego okresu
pochodzą żużle „pierwotne”, pisze jedynie że przemysł metalurgiczny musiał istnieć na tych
ziemiach jeszcze w czasach przedpiastowskich.
Odkrycie dawnych wyrobisk górniczych na terenie kopalni odkrywkowej w Rudkach
skłoniło do zainteresowania się tym tematem wielu znanych archeologów. Prowadzone przy
okazji badania stanowisk żużla na terenach wsi Rudki, Cząstków, Słupia Stara i Chybice
przeprowadził w 1933 roku S. Krukowski przy współudziale J. Bartysa i Z. Durczewskiego.
Niestety wyniki tych badań nie doczekały się publikacji.
Żużlem świętokrzyskim interesował się także rozwijający się szybko polski przemysł
metalurgiczny. Wysoka zawartość żelaza (na poziomie ok. 50%) sprawiała, że żużel stał się
poszukiwanym przez huty surowcem, którego wartość w okresie międzywojennym wynosiła
do 10 zł za tonę
6
. Przetop żużlu świętokrzyskiego trwał nieprzerwanie od 1930 do 1939 r.
Doprowadziło to zapewne do bezpowrotnego zniszczenia wielu dobrze zachowanych
stanowisk archeologicznych. Ilość przetopionego wówczas żużlu można szacować na setki
tysięcy ton
7
.
Świętokrzyski
okręg metalurgiczny został objęty systematycznymi badaniami
archeologicznymi dopiero po II wojnie światowej. Badania powierzchniowe zostały
przeprowadzone przez Sekcję Historii Techniki i Nauk Technicznych Komitetu Historii
Nauki PAN i Muzeum Archeologiczne w Krakowie. Na podstawie tych wstępnych
weryfikacji oraz informacji zaczerpniętych od rolników, w 1955 r. rozpoczęto pierwsze
3
J. Samsonowicz, Historia górnictwa żelaznego na zboczu Gór Świętokrzyskich, „Pamiętnik Kielczan”, 1929,
s. 85-99
4
za K. Bieleninem, Starożytne górnictwo… , s. 15
5
M. Radwan, Pierwotne hutnictwo żelaza na północnym zboczu Łysogór
„Ziemia” 1933, z. 6, s. 73-77
6
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s.18
7
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s.19
badania wykopaliskowe. Przed badaczami stanęło spore wyzwanie, jako że ani w Polsce ani
na świecie nie prowadzono dotąd badań na stanowiskach dymarskich podobnej wielkości.
Kopane do tej pory stanowiska zwierały co najwyżej kilka pieców dymarskich, teraz trzeba
było się zmierzyć z liczbami wielkości kilkudziesięciu lub kilkuset pieców dymarskich.
Wymagało to wypracowania własnej metodyki badań. Przede wszystkim starano się aby
stanowiska były obejmowane wykopami szeroko płaszczyznowymi, mającymi objąć jak
największą część, a najlepiej całość danego piecowiska. Z początku eksplorowano wszystkie
kotlinki piecowe, z czasem gdy okazało się, że prawie wszystkie są identyczne, ograniczono
się do badania wybranych kotlinek, a podstawą wykonywanej dokumentacji stał się plan
stanowiska.
Z czasem, oprócz badań powierzchniowych, do weryfikowania nowych stanowisk zaczęto
używać ankiet, które rozdawane były właścicielom pól i uczniom w lokalnych szkołach.
W 1960 r. zapoczątkowano także prowadzenie obserwacji z powietrza, oraz wykonywanie
zdjęć lotniczych. Do dokładnej lokalizacji piecowisk od 1961 r. zaczęto używać geofizycznej
metody magnetycznej. Zaś od 1965 r. używano także magnetometru protonowego
8
.
W 1974 r. jeden z prekursorów badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim prof.
K.Bielenin wydał pracę będącą najpoważniejszą do dziś dnia monografią świętokrzyskiego
ośrodka metalurgicznego:
„Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w górach świętokrzyskich”.
Według zakończonej w 1989 r. inwentaryzacji stanowisk dymarskich pomiędzy rzeką
Kamienną, a Łysogórami, ich liczba na tym terenie wyniosła ok. 6 tysięcy.
Od lat 80-tych zaczęto się także zajmować szczegółowo problematyką osadnictwa rejonu
Gór Świętokrzyskich oraz uwarunkowaniami przyrodniczymi
9
. Przebadano pierwsze
w regionie cmentarzysko z okresu rzymskiego, znajdujące się w Sarniej Zwoli. Na wzmiankę
zasługują także owocne badania na osadach w Mirocicach, Skałach i Pokrzywnicy
10
.
II. Stan badań
Datowanie świętokrzyskiego ośrodka hutniczego
Od początku badań nad świętokrzyskim ośrodkiem ważną kwestią było jego datowanie.
Z powodu braku dobrze datujących zabytków na stanowiskach dymarskich, nie można było
8
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 33-37
9
S. Orzechowski, Próba rekonstrukcji stanu zalesienia północno-wschodnich obrzeży Łysogór w okresie
wpływów rzymskich – przyczynek do poznania środowiskowych warunków rozwoju świętokrzyskiego okręgu
hutniczego, „Acta Archeologica Carpathica”, t. 30, 1991, s. 167-186
10
S. Orzechowski, Zespół cmentarzysk i bogatych depozytów monetarnych z doliny rzeki Kamiennej a
zagadnienie chronologii starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego [w:] Między Wisłą a Pilicą. Studia i materiały
historyczne, t. 1, Kielce, 2000, s. 36-61
przypisać ich do żadnego okresu chronologii względnej. Wobec tego, podstawą do datowania
tychże stanowisk stały się żużle i węgle drzewne, dla których przeprowadzono serię analiz
radiowęglowych na zawartość izotopu węgla C
14
. Pierwsze takie badania wykonano w 1962 r.
w Zakładzie Geochronologii Bezwzględnej w Gdańsku
11
. Wyniki tych datowań obarczone są
jednak dużym błędem wynikającym zarówno z niedoskonałej techniki pomiarowej jak
i zanieczyszczenia próbek. Średni wiek żużli ze stanowiska w Boleszynie wyniósł 2050 ± 235
lat B.P. Wykonane w latach 70-tych badania węgli drzewnych przeprowadzone
w Laboratorium C-14 Politechniki Śląskiej w Gliwicach przyniosły bardziej wiarygodne
rezultaty. Dla stanowiska w Łazach otrzymano następujące daty w latach konwencjonalnych:
35 n.e. (±150), 125 n.e. (±160), 230 n.e. (±150) i 260 n.e. (±140). Dla Łysej Góry: 100 n.e.
(±150). Dla Nowej Słupi: 85 n.e. (±105), 215 n.e. (±95), 460 n.e. (±80) i 980 n.e. (±80). A dla
kopalni w Rudkach: 240 n.e. (±55) i 245 n.e. (±70)
12
.
Dzięki rozwojowi metod kalibracji część uzyskanych wówczas dat została później
nieznacznie skorygowana. Dzięki kolejnym badaniom węgli drzewnych i żużli prowadzonym
przez Laboratorium C-14 Politechniki Śląskiej w Gliwicach w latach 80-tych, otrzymano
dużą serię datowań, które przedstawia tabela 1.
13
.
Tabela 1.
Łysa Góra
75 n.e. (50 p.n.e – 200 n.e)
Grzegorzewice
25 n.e. (90 p.n.e – 140 n.e)
200 n.e. (150 n.e – 250 n.e)
Nowa Słupia
65 n.e. (20 p.n.e – 150 n.e)
220 n.e. (140 n.e – 300 n.e)
1020 n.e. (970 n.e – 1100 n.e)
540 n.e. (470 n.e – 590 n.e)
Łazy
230 n.e. (110 n.e – 340 n.e),
15 n.e. (110 p.n.e – 140 n.e),
100 n.e. (30 p.n.e – 230 n.e)
300 n.e. (180 n.e – 400 n.e)
Rudki
280 n.e. (220 n.e – 330 n.e)
280 n.e. (230 n.e – 320 n.e)
Jeleniów
1 n.e. (30 p.n.e – 30 n.e)
45 p.n.e. (85 p.n.e – 5 p.n.e)
Częstocice
210 p.n.e. (300 p.n.e – 160 p.n.e)
11
W. Mościcki, A. Bujko, J. Dutkiewicz, A. Zastawny, Gdańsk C14 laboratory measurements, „Acta Physica
Polonica”, t. 32, 1967, s. 39-43
12
A. Pazdur, F. Zastawny, M. F. Pazdur, Starożytne hutnictwo żelaza na ziemiach Polski w świetle badań
radiowęglowych (pierwsza seria analiz), „Materiały Archeologiczne”, t. 21, 1981, s. 87-94
13
M. F. Pazdur, Chronologia bezwzględna starożytnego hutnictwa żelaza na ziemiach polskich w świetle
kalibracji radiowęglowej skali czasu, „Materiały Archeologiczne”, t. 25, 1990, s. 95-103
Nie ulega obecnie wątpliwości, że hutnictwo świętokrzyskie wiązać należy z kulturą
przeworską, właściwie przez wszystkie fazy jej funkcjonowania. Najwięcej otrzymanych dat
mieści się jednak w przedziale 15 n.e. - 300 n.e. ze środkiem skupienia ok. 150 r. n.e.
Rodzaje piecowisk
Dzięki wieloletnim badaniom nad stanowiskami dymarskimi możliwe było podzielenie
samych piecowisk na dwa podstawowe typy: uporządkowane i nieuporządkowane.
Piecowiska nieuporządkowane to takie na których układ pieców jest prawdopodobnie
zupełnie przypadkowy. Znajdowały się one często w pobliżu osad.
Na piecowiskach uporządkowanych układ pieców podporządkowany jest pewnej regule,
którą możemy jedynie opisać, ponieważ nie znamy jej uwarunkowań technologicznych. Piece
ustawione są w następujących po sobie szeregach (od 2 do 5 pieców w szeregu), przy czym
występują dwa, a nawet sporadycznie trzy ciągi takich szeregów, pomiędzy którymi znajduje
się ścieżka. Piecowiska te lokowane były zwykle z dala od osad, na stokach wzniesień.
Badania nad technologią procesu wytopu żelaza
Chyba najbardziej newralgiczną kwestią jest obecnie odtworzenie dawnej techniki wytopu
żelaza. Należy bowiem pamiętać, że wraz z wprowadzeniem techniki wielkopiecowej, proces
wytopu żelaza przy użyciu pieców kotlinkowych i dymarek ulegał stopniowemu zanikowi, aż
w końcu został zupełnie wyparty. Dawna technika metalurgiczna uległa całkowitemu
zapomnieniu, a nasze dzisiejsze próby jej rekonstrukcji na podstawie danych
archeologicznych są obarczone sporym ryzykiem błędu.
Pierwsze eksperymenty mające na celu odtworzenie zapomnianych technik metalurgicznych
możliwe były dzięki M. Radwanowi, który jako pierwszy zdecydował się przebadać
znajdowane podczas wykopalisk żużle dymarskie. Tematem zajmował się już od lat 30-
tych
14
, a od 1955 r. prowadził systematyczne badania na terenie Gór Świętokrzyskich
działając z ramienia Zespołu Historii Polskiej Techniki Hutniczej PAN
15
. Na początku lat 60-
tych na bazie współpracy naukowców z Muzeum Archeologicznego w Krakowie (pod
kierownictwem K. Bielenina) oraz techników z Akademii Górniczo-Hutniczej i Instytutu
Odlewnictwa starano się zrekonstruować budowę pieca dymarskiego jak i odtworzyć sam
proces wytopu żelaza. Według ówczesnych ustaleń wyglądał on następująco. Do wnętrza
14
M. Radwan, Pierwotne hutnictwo…, „Ziemia” 1933, z. 6,
15
M. Radwan. Dotychczasowe próby odtworzenia procesu metalurgicznego w dymarkach typu świętokrzyskiego
„Archeologia Polski”, 1963, t. 7, s. 243 – 282
glinianego pieca o kształcie zwężającego się ku górze cylindra o wysokości 1,2 – 1,5 m,
wkładano na przemian warstwy rudy oraz węgla drzewnego, który służył za paliwo. Podczas
spalania się węgla, ruda przesuwała się w dół szybu, w strefę coraz wyższych temperatur.
Następnie postępowała stopniowa redukcja tlenków żelaza aż do uzyskania metalicznego
żelaza: Fe
2
O
3
Fe
3
O
4
FeO Fe. Czynnikiem redukującym był węgiel i tlenek węgla
wydzielający się podczas spalania węgla drzewnego oraz powstały w wyniku rozpadu
dwutlenku węgla w reakcji Boudarda
16
. Żelazo powstałe w wyniku redukcji tlenków żelaza
nie ulegało upłynnieniu. Takiemu procesowi ulegała jedynie skała płonna czyli
zanieczyszczenia zawarte w rudzie żelaza, które topiąc się spływały do kotlinki. W ten sposób
w części szybowej pieca powstawała łupka żelazna czyli bryła zanieczyszczonego,
gąbczastego żelaza.
Żaden jednak z przeprowadzanych dotychczas eksperymentów nie doprowadził do
uzyskania efektów znanych nam z wykopalisk archeologicznych tzn. otrzymania bryły żużlu
całkowicie wypełniającej kotlinkę, nie zmieszanej z wytopioną łupką żelazną znajdującą się
nad tą bryłą. W rezultacie tych eksperymentów, fragmenty rudy dostawały się na dno pieca
podczas gdy sytuacja taka nigdy nie została zarejestrowana na wykopaliskach. W próbach
tych używano dmuchu sztucznego, jako że początkowe eksperymenty z dmuchem naturalnym
zakończyły się niepowodzeniem.
Wypracowany wówczas obraz przebiegu procesu dymarskiego został jednak przyjęty
w środowisku archeologicznym i w podobnej formie funkcjonuje do dzisiaj.
Przedstawioną budowę pieca oraz metodę wytopu przedstawił jako obowiązującą profesor
Kazimierz Bielenin w swojej pracy z 1974 r. będącej największą jak do tej pory monografią
hutnictwa świętokrzyskiego
17
.
Piec taki składać miał się z zagłębionej w ziemi kotlinki, o której kształcie i wielkości
informują nas znajdywane kloce żużla, będące niejako negatywami części podziemnej pieca.
Kloce te nie są w swojej budowie jednolite, w części górnej oraz po bokach mają one
strukturę litą. Ta część żużlowego kloca ma największy ciężar objętościowy. W części
środkowej mamy do czynienia z żużlem jednolicie porowatym, posiadającym odciski węgla
drzewnego. Natomiast dolna część żużla ma strukturę soplową tzn. widoczne są nieregularne
sople i nacieki. Osobną kategorią są tak zwane żużle spienione czyli lekkie, przypominające
swoją strukturą pumeks, fragmenty żużla o dużej zawartości SiO
2
. Miały one powstawać pod
16
M. Radwan. Rudy, kuźnice i huty żelaza w Polsce, Warszawa, 1963, s. 62-63
17
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974
wpływem wysokiej temperatury w strefie przyściennej szybu, jako efekt styku żużla
z glinianą wyprawą pieca.
Budowa pieca rekonstruowana była także na podstawie fragmentów glinianej polepy, które
podzielić możemy na:
- wyprawę ścianek kotlinki – jest to zwykle glina lub materiał ilasty, rzadko z domieszką
krótko ciętej słomy czy plew, nie widać na niej śladów ożużlenia ani zeszkliwienia.
Widoczne są natomiast czasami odciski płaskich drewienek którymi wygładzano
i formowano tą warstwę wyprawy
18
. Grubość wyprawy kotlinki wynosiła zwykle od 2 do 4
cm.
- „cegły” obudowy szybowej – fragmenty polepy o kształcie prostokątnych płyt, lub płaskich
cegieł, posiadające ślady zeszkliwienia. Spotykane są zarówno "cegły" duże o szerokości ok.
17 cm i długości powyżej 18 cm, jak i mniejsze o przeciętnych wymiarach 11 na 18 cm. Do
gliny, a raczej zaprawy na bazie lessu z której są zrobione, dodawana była obficie domieszka
organiczna: plewy, krótko cięta słoma oraz trawa. Zwykle posiadają one także pustą
przestrzeń, ślad po wypalonym podłużnym, płaskim drewienku. Miało ono usztywniać
konstrukcję szybu na etapie jego formowania. "Cegły" takie łączone ze sobą za pomocą
lessowej zaprawy stanowić miały wg Bielenina podstawowy budulec nadziemnej części
pieca
19
.
- wyprawa ściany szybu – fragmenty lessowej polepy użytej do uformowania wewnętrznych
ścian szybu. Podobnie jak "cegły", posiadały one obfitą domieszkę organiczną w postaci
plew, krótko ciętej słomy oraz trawy
20
.
W niektórych miejscach piece posiadały otwory którymi do środka miało dostawać się
powietrze. Otwory te widoczne są na znajdowanych fragmentach polepy. Innymi otworami
prawdopodobnie dostarczającymi powietrze do wnętrza pieca są kanały dokotlinkowe. O ich
istnieniu świadczą m.in. fragmenty żużli wypełniających te kanały. Otwory dmuchowe
znajdujące się w ścianach pieca, którymi powietrze dostawało się do środka, czy to przy
użyciu dmuchu naturalnego czy sztucznego, miały od 4 do 12 centymetrów średnicy.
21
Otwory dokotlinkowe (nie zawsze występujące) przez które powietrze dostawało się
do kotlinki miały od kilku do kilkunastu cm średnicy. Piece posiadały również kanały
poziome których istnienie potwierdza szereg zabytków w postaci odlewów żużlowych
18
K. Bielenin i M. Radwan, Badania nad starożytnym hutnictwem żelaza w rejonie Gór Świętokrzyskich w
latach 1956 i 1957, „Materiały Archeologiczne”, I, 1959, Muzeum Archeologiczne w Krakowie, s.
286, 291, 296,
304
19
K. Bielenin, Starożytne górnictwo..., Warszawa, Kraków, 1974, s. 72
20
K. Bielenin, Starożytne górnictwo..., Warszawa, Kraków, 1974, s. 72
21
K. Bielenin, Starożytne górnictwo..., Warszawa, Kraków, 1974, s. 72
wypełniających te kanały. K. Bielenin nie uwzględnił ich jednak w modelu rekonstrukcyjnym
pieca i nie uzasadnia w swoich pracach jaką mogły funkcje pełnić w budowie pieca
i prowadzonym w nim procesie.
22
Na podstawie wielkości i kształtu żużli wyróżniono kilka typów pieców
23
, generalnie jednak
zasada działania we wszystkich miała być taka sama.
Paliwem świętokrzyskich pieców dymarskich miał być głównie węgiel drzewny.
Świadectwem tego, oprócz obecności węgla drzewnego w kotlinkach i żużlach kotlinkowych,
są pozostałości mielerzy – obiektów do zwęglania drewna, znajdowane na stanowiskach
archeologicznych. Występowały one zarówno pojedynczo jak i większej liczbie. Znajdowały
się zwykle na stokach wzniesień w bezpośrednim sąsiedztwie piecowisk, w odległości od
kilkunastu do kilkudziesięciu metrów. Mielerze nie występowały jednak przy wszystkich
piecowiskach. Fragmenty węgli drzewnych pobranych zarówno z mielerzy jak i z kotlinek
zostały poddane badaniom, dzięki którym udało się zidentyfikować takie gatunki drzew
z których pochodziły. Przede wszystkim były to drzewa iglaste: sosna, jodła, modrzew,
świerk, a w mniejszym stopniu liściaste: topola, buk, dąb, wierzba i lipa. Jako uzupełnienie
węgla drzewnego stosowane było także drewno świeże
24
,czego potwierdzeniem są jego
fragmenty znajdowane w żużlach.
Wsadem takiego pieca miała być również prażona ruda żelaza układana w dymarce
naprzemiennie z warstwami węgla drzewnego. Miała ona mieć frakcję ok. 1cm co zapewniać
miało dużą powierzchnię reaktywną podczas redukcji. Rudą miałyby być dostępne lokalne
surowce: syderyty, hematyty i limonity
25
.
Koncepcja ta przyjmowana za obowiązującą w środowisku archeologicznym ma jednak
jedną podstawową wadę. Otóż na jej podstawie nie udało się do dnia dzisiejszego osiągnąć
rezultatów wytopu znanych nam z wykopalisk. Uzyskanie żelaza tą metodą jest oczywiście
możliwe, ale uzyskiwana żużlowo-żelazista bryła nie przypomina kloców żużla
wypełniających kotlinki pieców świętokrzyskich. U podstaw naszych niepowodzeń w tej
kwestii mogą stać dwie wykluczające się przyczyny:
1. rekonstruowana budowa pieca jest dobra, natomiast błąd tkwi w samym odtwarzaniu
procesie wytopu (przygotowanie rudy, sposób jej ułożenia, paliwo, dmuch)
22
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 73-74
23
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 80-85
24
M. Karbowniczek, Teoretyczne podstawy procesu metalurgicznego w starożytnych piecach dymarskich [w:]
50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim, Kielce, 2006
25
I. Suliga, Dotychczasowe próby rekonstrukcji starożytnego procesu metalurgicznego, [w:] 50 lat badań nad
starożytnym hutnictwem świętokrzyskim, Kielce, 2006
2. budowa starożytnego pieca i przygotowanie wsadu były zasadniczo inne, co z góry
skazuje wszystkie próby odtwarzania wytopu na przyjmowanym dziś modelu na
niepowodzenie.
Teorią bazującą na założeniu numer 2. jest koncepcja Marcina Marciniewskiego. Zmienia
zarówno budowę szybu pieca, preparację wsadu jak i sposób w jaki prowadzony był proces.
Podstawą budowy nadziemnej części pieca wg Marciniewskiego jest drewniany pień
oblepiony polepą, który w procesie ulega całkowitemu spaleniu. Jego obecność w procesie
stawiania pieca umożliwia budowę wysokiego szybu ( nawet 2,5 metrowego), o ściankach
polepy w górnej partii szybu o grubości 3-6cm - licznie znajdowanej w badaniach
archeologicznych
26
. Budowa podobnej wolnostojącej konstrukcji w oparciu o plastyczne
i cienkie "cegły" jest niemożliwa. Wysoki szyb umożliwia co najważniejsze uzyskanie efektu
kominowego, który zapewnia duży przepływ gazów przez palenisko pieca bez użycia
miechów. W takim piecu proces metalurgiczny jest możliwy przy tzw. dmuchu naturalnym do
którego aktualnie skłaniają się badacze starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego
27
. Budowa
szybu oparta na koncepcji pnia pokrytego polepą jest w pełni zgodna z warsztatem
technologicznym kultury przeworskiej
28
. Należy podkreślić, że kształt szybu powstałego na
bazie wypalonego pnia różni się od dotychczasowego modelu obecnością zwężki szybowej
nad którą zachodzą główne procesy metalurgiczne w piecu. Jej obecność i działanie
umożliwia kilka kluczowych dla procesu funkcji:
precyzyjne wyznaczenie i utrzymanie przez cały czas trwania procesu strefy
najwyższych temperatur w bezpośrednim kontakcie z rudą żelaza;
uzyskanie fizycznej granicy osuwania się wsadu w dół pieca w miejscu do tego
najkorzystniejszym z punktu widzenia upłynnienia skały płonnej i redukcji tlenków
żelaza;
uzyskanie odpowiednio dużej kinematyki dmuchu w centralnej części pieca
zapobiegającej zatykaniu szybu w strefie najwyższych temperatur w końcowej fazie
procesu;
kontrolę temperatury wsadu przez odpowiednie otwieranie kanałów powietrznych,
dającą możliwość podziału procesu na etap długotrwałej redukcji i końcowego
szybkiego upłynnienia skały płonnej;
26
K. Bielenin i M. Radwan, Badania nad starożytnym hutnictwem żelaza w rejonie Gór Świętokrzyskich w
latach 1956 i 1957, „Materiały Archeologiczne”, I, 1959, Muzeum Archeologiczne w Krakowie, s. 280
27
S.Orzechowski, Zaplecze osadnicze i podstawy surowcowe..., s. 202
28
A.Michałowski, Budownictwo kultury przeworskiej, Poznań, 2011, s. 13-14
fizyczną separację powstałej łupy żelaznej od kloca żużla i stworzenie realnych
warunków dla powstania tzw. strefy swobodnego krzepnięcia.
Preparacja rudy żelaza będącej podstawą rekonstruowanego procesu dymarskiego również
oparta jest na zupełnie nowym założeniu jakim jest wsad na bazie uzdatnionej śmietany
hematytowej ze złoża w Rudkach lub rudy wstępnie sproszkowanej, z których lepiono
kawałki/kształtki/bryły, których wielkość uniemożliwiała przedostanie się ich do kotlinki bez
wcześniejszego upłynnienia skały płonnej w nich zawartej. W badaniach archeologicznych,
w bezpośrednim sąsiedztwie warsztatów dymarskich odkrywano rudę
29
o składzie
chemicznym i pylastej frakcji najbardziej zbliżonym właśnie do śmietany hematytowej
30
.
Taka koncepcja zapewnia również dwa bardzo ważne warunki procesu: niemożność
przedostania się niestopionej rudy do kotlinki (odnaleziono w badaniach archeologicznych
jedynie plamy po niej na powierzchni zastygłego kloca żużlowego
31
) i zgromadzenie się rudy
w jednym miejscu w szybie, co w finalnym etapie procesu po odpowiednim jej podgrzaniu
jako całość jednorazowo zostaje upłynniona i odprowadzona do kotlinki wypełniając tym
samym postulaty metalurgów, którzy wnioskują o odrzucenie dotychczasowego procesu
rekonstrukcyjnego.
32
Przyjęcie przez M.Marciniewskiego pierwotnej tezy uznania złoża
śmietany hematytowej w Rudkach jako głównego zaplecza materiałowego dla starożytnego
okręgu hutnictwa świętokrzyskiego - do której skłaniali się M.Radwan
33
i J.Piaskowski,
odrzucanej później przez K.Bielenina
34
i aktualnie przez S.Orzechowskiego
35
- w świetle
nowej koncepcji budowy i rekonstrukcji szybu znajduje nowe uzasadnienie. Znajduje również
logiczne odniesienie do wniosków K.Bielenina, że pylaste hematyty, limonity i syderyty były
głównym celem urobku starożytnych górników kopalni w Rudkach w okresie wpływów
rzymskich
36
co jawnie kolidowało z jego własną teorią o znikomym zastosowaniu śmietany
hematytowej do procesów dymarskich
37
.
Połączenie zaś dwu lub więcej pieców w kaskadę i wykorzystywanie przepływu gazu
z jednego do drugiego wyznacza zupełnie nowy kierunek badań rekonstrukcyjnych
29
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 186-188, 216, 233, 237
30
S.Jaskólski, C.Poborski, E.Goerlich Złoże pirytu i rud żelaznych kopalni „Staszic” w Górach
Świętokrzyskich,Wydawnictwa Geologiczne Warszawa 1953r., s. 55 i 56
31
K. Bielenin i M. Radwan, Badania nad…, „Materiały Archeologiczne”, I, 1959, Muzeum Archeologiczne w
Krakowie, s. 297
32
I.Suliga, Dotychczasowe próby…[w:] 50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim, Kielce, 2006,
s.173
33
M. Radwan. Rudy, kuźnice i huty żelaza w Polsce, Warszawa, 1963, s. 22
34
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 98
35
S.Orzechowski, Zaplecze osadnicze i podstawy surowcowe..., s. 174
36
K .Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 103, 122
37
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 98
zmierzający do wytłumaczenia bliskiego i zorganizowanego posadowienia wielu pieców obok
siebie. Być może śladami po takich połączeniach są właśnie odnajdywane w badaniach
archeologicznych odlewy kanałów poziomych, które jak wspomnieliśmy wcześniej nie
doczekały się interpretacji ze strony archeologów.
38
Należy sobie jednak zadać pytanie jak teoria ta współgra ze źródłami archeologicznymi i czy
tłumaczy interesujące nas zjawiska lepiej, czy gorzej, niż obowiązująca obecnie koncepcja
starożytnego procesu metalurgicznego.
Pierwsza wątpliwość, która może się nasuwać jest związana z tym, że piece typu
zagłębionego nie są czymś charakterystycznym tylko dla metalurgii świętokrzyskiej. Ślady
takich pieców odnajdujemy m.in. w Czechach, Danii czy w Niemczech
39
. Również tamte
piece rekonstruowane są w sposób podobny do koncepcji K. Bielenina. Czy możliwe jest aby
piece z Gór Świętokrzyskich były znacząco różne? A może wszystkie te rekonstrukcje są
błędne? Nieudane próby rekonstrukcji procesów dymarskich są przecież bolączką wszystkich
europejskich ośrodków badawczych
40
. Wydaje się, że różnice w budowie pieców mogły być
jednak obecne. Świadczyć mogą o tym chociażby piece dymarskie z Igołomii zbudowane
na konstrukcji drewnianej
41
. Nie są one bynajmniej potwierdzeniem koncepcji pieców
na gaz, ponieważ w tym przypadku drewno będące głównym paliwem dla pieca, ulega
całkowitemu wypaleniu i nie ma prawa zachować się jako znalezisko archeologiczne (brak
drewna na świętokrzyskich stanowiskach dymarskich jak najbardziej pasuje więc
do koncepcji M. Marciniewskiego). Stosowanie drewna jako materiału konstrukcyjnego
w budowie pieców dymarskich odnotowano również w Tarchalicach, Bogatynii nad Nysą
Łużycką, Chróścicach i Krzanowicach k/Opola, Czeladzi Wielkiej i Kietlowie (pow. Góra)
oraz w Mioniowie (pow. Prudnik)
42
. Badania archeologiczne pokazują, że w tamtym okresie
historycznym, na terenach dzisiejszej Polski istniały różne konstrukcje pieców, między
innymi takie łączące konstrukcję glinianą i drewnianą.
Przeanalizujmy jednak po kolei pozostałości procesu metalurgicznego znajdowane
na stanowiskach dymarskich w świetle różniących się teorii rekonstrukcji pieca i procesu
dymarskiego.
38
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 74
39
R. Pleiner, Piece typu zagłębionego na terenie Europy w okresie wpływów rzymskich [w:] 50 lat badań nad
starożytnym hutnictwem świętokrzyskim, Kielce, 2006
40
K.Bielenin, S.Orzechowski, 50 lat badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim, Kielce, 2006, s. 10
41
T. Reyman, Na śladach Rudnic. Igołomska „fabrica ferri” z okresu rzymskiego, „Z otchłani wieków” t. 21,
z. 4, 1952
42
K.Bielenin,,Dymarski piec szybowy (typu kotlinkowego) w Europie Starożytnej, "Materiały Archeologiczne",
XIV, 1973, Muzeum Archeologiczne w Krakowie, s. 28-40
1. Bryła żużlu. W tym miejscu koncepcja rekonstrukcji procesu wg M.Marciniewskiego
pokrywałaby się z obserwowanymi podczas wykopalisk znaleziskami. Mamy bowiem
pustą kotlinkę pieca, na dnie której mogą znajdować się jedynie kawałki węgla
drzewnego lub drewna do której nagle wpływa roztopiony na skutek gwałtownego
i wyraźnie zaakcentowanego etapu procesu, płynny żużel. Z powodu wysokiej
temperatury panującej w kotlince, żużel nie zastygał od razu ale pozostawał jeszcze jakiś
czas w postaci płynnej co umożliwiało połączenie się z zalegającymi na dnie kotlinki
kawałkami węgla drzewnego i drewna
43
.
2. Węgiel drzewny i drewno. Według koncepcji pieców gazowych, głównym paliwem
miałoby być nie tylko drewno i gaz drzewny ale także węgiel drzewny, nie dziwi więc
obecność mielerzy na stanowiskach dymarskich jak i obecność odcisków węgla
drzewnego, jego fragmentów, oraz kawałków i śladów drewna w bryłach stopionego
żużla
44
,
45
.
3. Wyprawa ścian kotlinki. Jest to jedno ze znalezisk również potwierdzających omawianą
koncepcję. Po co bowiem wylepiać ścianę kotlinki w konwencjonalnym piecu
dymarskim? Nie wydaje się aby cienka warstwa polepy mogła znacząco podwyższyć
temperaturę we wnętrzu kotlinki albo jedynie wzmocnić jej konstrukcję. Pasuje
to natomiast do sytuacji w której obawiano się niekontrolowanego dopływu powietrza
do kotlinki. W tym wypadku praca włożona przez budowniczych w uszczelnienie ścianek
kotlinki ma sens.
4. „Cegły”- kształtki. W przypadku tej kategorii znalezisk należy pamiętać,
że w budownictwie mieszkalnym kultury przeworskiej nie spotykamy typowych cegieł,
a glina służyła tylko do uszczelniania ścian drewnianych
46
. Czy to możliwe aby używano
wysuszonych wcześniej cegieł tylko do budowy pieców? Niewykluczone - w końcu były
to zupełnie różne dziedziny budownictwa. Przy budowie dużych obiektów używanie tego
typu budulca mogło być nieco kłopotliwe. Z resztą w naszej strefie klimatycznej, przy
prawie nieograniczonym dostępie do drewna, nie było potrzeby używania cegieł
do budowy domów. Jeśli jednak naprawdę używano wysuszonych wcześniej glinianych
kształtek, to jaka była rola drewnianych patyczków, których negatywy odnajdujemy
43
K. Bielenin i M. Radwan, Badania nad…, „Materiały Archeologiczne”, I, 1959, Muzeum Archeologiczne w
Krakowie, s. 286, 287, 298
44
K. Bielenin i M. Radwan, Badania nad…, „Materiały Archeologiczne”, I, 1959, Muzeum Archeologiczne w
Krakowie, s.
284, 286, 287, 292, 296, 308
45
K. Bielenin, Badania nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim w 1959 r., „Materiały Archeologiczne”, II,
1961, s. 156
46
A. Michałowski, Budownicto kultury przeworskiej, Poznań, 2011, s. 22
w „cegłach”? Czy rzeczywiście miały służyć do usztywnienia całości? Wydaje się to dość
wątpliwe, zważywszy, że negatywy pokazują, że patyczki te wystawały poza obręb
samej „cegły”. Pasowałoby to natomiast do sytuacji w której „surową” gliną oblepiano
drewniany szalunek/kołnierz, a patyczki służyły do doraźnego łączenia ze sobą i/lub
wzmacniania plastycznych, glinianych bloków.
5. Polepa, wyprawa ścian szybu. Fragmenty polepy z odciskami „belek drewnianych”
wystąpiły np. na stanowisku Kunów, w wykopie 5-tym
47
. Wydaje się jednak,
że znaleziska tego typu powinny być dużo częstsze, gdy tymczasem znajdowanych jest
wiele fragmentów polepy ze śladami zeszkliwienia i ożużlenia lecz bez odcisków
drewnianej kłody. Wysoka temperatura panująca we wnętrzu pieca mogła jednak zatrzeć
ślady drewna gdy polepa ulegała zeszkliwieniu i nadtopieniu.
6. Wielkość otworów szybowych, a także obecność poziomych kanałów pokrywa się
z rekonstrukcją pieca wg. M.Marciniewskiego. Proponowany przez K.Bielenina model
pieca, oprócz otworów dmuchowych nie posiada kanałów poziomych i nie przewiduje
obecności otworów szybowych o średnicy kilkunastu centymetrów mimo, że ślady
obecności obu z nich są obecne w odkryciach archeologicznych
48
.
7. Ruda żelaza. A właściwie jej brak. W końcu w klocach żużla znajdowane są zarówno
węgle drzewne jak i kawałki drewna, nie ma w nich nigdy fragmentów rudy. Występują
one natomiast w żużlach otrzymywanych podczas eksperymentów opartych o tradycyjną
budowę pieca. Brak rudy pasuje z kolei do koncepcji M.Marciniewskiego, jako, że ciężko
oczekiwać w kotlince pozostałości sproszkowanej rudy lub śmietany hematytowej
preparowanej jako większe bryły/placki, których wielkość fizycznie uniemożliwia
przejście przez zwężkę szybu do kotlinki.
Jak widać znaleziska archeologiczne nie tylko nie wykluczają, ale w wielu miejscach
potwierdzają omawianą teorię.
Podsumowanie
Mimo długoletnich badań nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim nadal skrywa ono
przed nami wiele tajemnic. Jedną z najważniejszych jest sama technika "wytopu" żelaza.
Dotychczasowe próby odtworzenia procesu metalurgicznego, na postawie obowiązującego
modelu budowy pieca, nie przyniosły rezultatów znanych nam z wykopalisk
47
K. Bielenin, Badania nad starożytnym hutnictwem świętokrzyskim w 1959 r., „Materiały Archeologiczne”, II,
1961, s. 157
48
K. Bielenin, Starożytne górnictwo…, Warszawa, Kraków, 1974, s. 73-75
archeologicznych. Warto więc zwrócić uwagę na koncepcję M.Marciniewskiego dotyczącą
pieców budowanych na bazie drewnianego pnia oblepionego polepą. Źródła archeologiczne
nie wykluczają jej, a "wytop" żelaza przeprowadzany przez M.Marciniewskiego tą metodą
daje rezultaty podobne do tych obserwowanych na wykopaliskach. Nie przesądzając o
prawdziwości tej teorii, trzeba przyznać, że odpowiada ona na wiele pytań i jest na pewno
ważnym krokiem w badaniach nad starożytną metalurgią żelaza. Przebieg prac badawczych
M.Marciniewskiego można na bieżąco śledzić na stronie internetowej www.hutnia.pl .
Agata Migdalska,
Kamil Niemczak