, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
.
Utwór opracowany został w ramach projektu
przez
STANISŁAW WYSPIAŃSKI
Noc listopadowa
c
i
si w
a s awi
o listopada o
o ta
w
ol
odc o
c
p
ca sc
s
¹ s
o i
do p d
i o pla
w
l w
si
ca i l
wpada
p
o a cia
s la
po od
a a ad t
a
c o
wi c wo o w p
o o o
iw
² w
d w dwa pod cia
Noc
wi c
p sto
s
od pola
a i
ows i o pa
a ta
i st pa
s c a
o i
Na o ac
dwa o
i
i opc
l i s pada
o i
p s
w a ³ o ci
w t
o ta
wsta
i wa
it
a
a
p awic w c ia ta c ⁴
l wa
pi ws
os i ola
spi
c
wo
as
lica
a oc
o
w p
ic
s ata si
s a w od las
si
ca
ta c wi l a a ot p tlic
ida⁵
sta p
a i
co a
w a i s l ci
w
i
a i ci
c pod wi a a io a
i spis ⁶ w a do i
i
os
awo a a
o
d
i s
dlat c c
i w
ad i
a a da a s
d ac
i sio a
Do mnie! Do mnie! Do mnie‼
Zwycięskie duchy w orli lot
powietrznym szlakiem
¹s
— dziś popr.: szerokość.
² iw a — karabin.
³w a (daw.) — zaraz.
⁴ta c — dziś popr.: tarcza.
⁵ ida (mit. gr.) — tarcza Ateny.
⁶spisa — włócznia.
⁷ allas (mit. gr.) — przydomek Ateny, bogini mądrości i sprawiedliwej wojny.
biegajcie we wichrowym szumie;
potrząsam władnym znakiem!
Wy wszystkie razem,
mężobójczym sprzysięgłe żelazem,
co byt poświęcacie dumie;
na szczytach Hymetu⁸, Ossy⁹
Słońcu ślubujecie niezłomnie!
Ze szczytów Pelionu¹⁰
biegajcie, biegajcie tłumnie,
śmiertelnych żądne zgonu.
Oto stawiłam grot!
Hej ku mnie, ku mnie, ku mnie‼
o
Ty, co zwyciężyłaś pod Maratonem¹¹,
że Ateny radośne nowiną;
ty, co zwyciężyłaś pod Salaminą¹²,
że Pers smagał morze rózgami,
że w złości nurzał się w pył;
ty co byłaś pod Termopilami¹³;
ty coś wiodła Aleksandra pod Tyr,
przydając mu Achillesowych¹⁴ sił;
ty, którą wieść wędrownych lir
pod Troją wsławiła Hektorem¹⁵;
ty, co wiodłaś Cezarów Romy¹⁶,
że świat zeszli taborem
wszerz i wzdłuż.
Gdy gasły gwiazdy Północy,
ty, coś Sławie przydała mocy;
ty, coś zwyciężała Teutony¹⁷,
gdy Witołd¹⁸, jako Ares¹⁹, szalony,
odbywał kąpiel krwi;
coś wiodła Boży-Bicz²⁰ w łunach
we chwałę przekleństw ognistą,
że zachwiał się krzyż
śród miasta siedmiu wzgórz,
gdyś we światło rzuciła miot lwi!
Do mnie sam! Do mnie w piorunach!
pio
Przyzywam was władnym znakiem,
na Egidy złoto, kość i spiż;
⁸
t — pasmo górskie na płd.-wsch. od Aten.
⁹ ssa — góra w Tesalii, przylegająca do Olimpu.
¹⁰ lio — miejsce bitwy, w której Aleksander Wielki pokonał Ilirów w p.n.e.; z uwagi na rytm słowo
czytamy tu czterosylabowo (Pe-li-jo-nu).
¹¹ a ato — miejsce bitwy stoczonej w roku p.n.e., w której wojska ateńskie pod dowództwem Mil-
tiadesa pokonały armie perską.
¹² ala i a — miejsce bitwy morskiej stoczonej w p.n.e., w której mniejsza liczebnie flota grecka roz-
gromiła Persów, wykorzystując warunki naturalne (wąską zatokę).
¹³
opil — miejsce bitwy stoczonej w p.n.e., w której wojska spartańskie pod dowództwem Leoni-
dasa uległy przeważającym siłom perskim.
¹⁴ c ill s — bohater liad Homera, syn Peleusa, króla Ftyi, i Tetydy, boginki morskiej.
¹⁵
to — bohater liad Homera, syn Priama i Hekaby, króla Troi, brat Parysa i Helena.
¹⁶ o a — Rzym.
¹⁷
to owi — jedno z plemion niemieckich, przen.: Niemcy.
¹⁸ itold i st towic
wa
i l i (ok. –) — wielki książę litewski, brat stryjeczny Władysława
Jagiełły. W latach – oraz przejściowo sprzymierzony z Krzyżakami przeciw Jagielle.
¹⁹
s (mit. gr.) — bóg wojny i szału bitewnego; jego rzymskim odpowiednikiem jest Mars.
²⁰ o
ic — właśc. Atylla (–), wódz Hunów, twórca imperium, walczący z Cesarstwem Rzymskim.
Noc listopadowa
zaklinam przez Noc wieczystą,
kędy was siłą pchnąć mogę,
na Słońce zaklinam palące,
na Zewsa²¹ kędziory straszliwe,
na moc wężową Gorgony²²,
w drogę‼!
Wy, którym nieśmiertelność dam,
stawajcie żywe, przytomnie²³!
Powietrznym okrążajcie szlakiem!
Do mnie sam! Do mnie! Do mnie!
ot
l c
i
l c
w ci stwa
iw
a i
s
dlat wi l i s
d lot
i l i
o
wp
d aw ot
i w ol
t a sta i
Ten, co z zawrotnych szczytów
Olbrzymów pchnął w głąb Tartaru²⁴
i włada w państwie chmurnem błękitów,
skąd gromem i błyskiem spada,
przeze mnie każe!
Niechaj błysk piorunowy
zapala ognie-ołtarze!
Szał być ma Aresowy²⁵‼‼
Pobierajcie z bożego daru:
Zews nawołuje sług!
Ares‼ Mój pan i bóg‼
Oto Ares, zwalony z pętów,
uleciał z Olimpu bram,
jako burza
i opadł nad miastem sam
a teraz przelatuje konny
i krzyczy i podjudza i podburza.
Powalim męże i poranim!
Lećcie za nim‼!
Hej! Skrzydła porozwijane
nad miastem szeroko rozprężem,
aż one uzbrojone dosiężem,
dopadniem, pochwycim siłą;
²¹ ws — dziś popr. Zeus, najważniejszy z bogów, władca Olimpu, brat Posejdona i Hadesa, syn Kronosa,
patronujący zjawiskom na niebie, zwłaszcza piorunom.
²² o o a (mit. gr.) — potwór, którego spojrzenie zmieniało przeciwników w kamień.
²³p
to
(daw.) — obecny.
²⁴ a ta (mit. gr.) — najciemniejsza i najstraszniejsza część krainy zmarłych.
²⁵
s (mit. gr.) — bóg wojny i szału bitewnego; jego rzymskim odpowiednikiem jest Mars.
Noc listopadowa
rola się stanie mogiłą
narodom; przez krew zwyciężem‼
Nad ludami uderzą gromy,
chmury się zapalą pożarem,
w gruzy zapadną domy,
ogień z niebios wyleci widomy,
zaciąży Gniew!
Kto walczy — ?
Polska z Carem! — —
Powołane są i wysłane
Kery²⁶, sine dajmony,
z przeklętych nor Tartaru —
Harpije, co ssają krew
konających…
aci t Ni ²⁷ idias ow
a sa da wi
s
a
Strój
a
w co
w
ow
t
a
d
i o st a
t
wst
a a w loci
i a
sa da c c spl ta o pl ta
a st
ta
i wi a
polot c a d w to s od
wa
i pi
a ci l wp p
i t
t
to o a si o
wa
a o
Pod Moskwę, na gniazdo Carów,
wiodłam Cezara Franków.
W orłowej leciałam chmurze,
nad lasem sztandarów,
w górze! w górze!
Szczęście unosiło skrzydła:
Rycerzy wiodłam kochanków…
Odzyszczesz rycerzy kochanków:
leć…
Nad duszami zaciążę.
Zwycięzców ramiony²⁹ uniosę
na bój.
Leć!
²⁶
(mit. gr.) — boginie zemsty i gwałtownej śmierci, przedstawiane w postaci drapieżnych ptaków.
²⁷Ni
(mit. gr.) — bogini zwycięstwa (Wyspiański odchodzi nieco od mitologii, mówiąc o wielu Nike,
a w dodatku wiążąc niektóre z bitwami przegranymi).
²⁸Napol o i i — byli żołnierze walczący po stronie Napoleona.
²⁹ a io
— dziś popr. forma N.lm: ramionami.
Noc listopadowa
Sandały zwiążę;
biegłam z Olimpu chyża,
na twoje zaklęcia zlękła;
o olimpijskie dźwirza³⁰
uwadziłam; — ażem uklękła —
awi
sa da
Kto będzie im wrogiem?
Walka, Zdrada, Bunt
Książę.
Oni jego pochwycą⁈
Zdradą‼
Nie!
Oni tam wlecą gromadą
i pochwycą książęcia w pół-śnie.
Pójdziesz za nimi!
Nie‼ — –
Niech walczą twarzą w twarz,
niech pierś o pierś ubroczą,
niech działa na się zatoczą,
tej nocy walce wydolę,
niech wyjdą w pole!
Uderzą miecz o miecz!
Przeznaczeniu ty nieposłuszna;
Rzecz ma się dopełnić już.
Ty wielka, a ty małoduszna!
Niechaj podejmą oręże
i idą walczyć, jak Bogi!
Olimpu zeszłam progi!
Spalę cię w ogniach rumieńca:
poznajesz Gorgony³¹ węże⁈
Nie zwolę wieńca!
Więc nie! — i bez ciebie poradzą.
³⁰d wi a (reg.) — drzwi, wrota.
³¹ o o a (mit. gr.) — potwór, którego spojrzenie zmieniało przeciwników w kamień.
Noc listopadowa
Nie poradzą! — Zwycięża ten, kto z nami:
patrzaj, my ze skrzydłami.
Trojej³² dobyłam tą władzą,
wsławiłam Odysa³³ nad męże;
Księcia pochwycę jeńca.
Dobywcom Trojej biada,
nie zwyciężysz.
Zwyciężę‼
Losów dopełnić muszę.
Kajdany zejmę i pokruszę!
Orlico, nie zwyciężysz.
Orlico!
Gdy rzucę tarcz strasznolicą,
drży tron Zeusa skrzydlaty orłami;
gdy widmem zatrwożę duszę
i najmocniejszy pada.
Byłam pod Termopilami:
krocie bohaterów we krwi
zdradzieckimi zabiłam mieczami,
zdrada nie plami‼!
Gdy legną pobici zdradą,
te ręce wawrzyn pokładą.
Zamęczyłam je w zwycięskiej dumie;
padli, przykryci chmurą strzał,
w grotów zabójczych szumie,
w jarach niedostępnych skał.
Do czynu siostry, do czynu!
Jedli podstęp przyspieszy wawrzynu —
podstępem! —
Narodom stanę się sępem;
byłam pod Salaminą!
Których losy dopełnione, niech giną.
Jeśli-że za zaborem szli,
niechże je ziemia pochłonie;
Jeśli-że ognie ma w łonie;
na cudzym-że chcą orać zagonie
i cudze piony kraść — ?
Lepiejże trupem paść,
³² o
— dziś popr. forma D.lp: Troi.
³³ d s — ulubieniec bogów, awanturnik, mężny, a przede wszystkim sprytny wojownik, król Itaki, mąż
Penelopy. Bohater d s i Homera, która opisuje jego dziesięcioletnią podróż powrotną spod Troi. Wyspiański
napisał o nim dramat ow t d sa.
Noc listopadowa
niżal³⁴ dopuścić tę właść! —
Czego-że to pragniemy⁈
Krwi!
Jak sięgniem po wawrzyny — ?
Przez krew‼
W krwi nie masz winy!
Kto ludy powiedzie⁈
Gniew.
Kto weźmie wieniec róż — ?
Wódz!
Kto on?
Chmurny, jak Noc.
Czyli będzie rówien, jak mój,
któren³⁵ wzeszedł w gaju Maratonu,
we szczęku krwią płynących zbrój,
nim Helios³⁶ z nieśmiertelnych dróg
przebieżał połowę skłonu.
Jego imię?
Wołane w skrach i dymie,
w mgławicy Napoleonidów.
On pierwszy i on jedyny.
Jakie jego imię — ?
Czyny‼
Mnie jego daj i zwól;
pożądaniem jemu krew rozpalę.
Jak poznać?
³⁴ i al — dziś popr.: niż.
³⁵ t
— dziś popr.: który.
³⁶
lios (mit. gr.) — bóg i personifikacja słońca.
Noc listopadowa
Chodzi w chwale;
wszyscy ku niemu drżą.
Gdzie jest⁈
Satyry
bawią go śpiewem i grą
na teatrze.
Satyrom skruszę liry,
przy nim stanę i w oczy popatrzę
i krzyknę: w mieście bój‼
Leć, skrzydła nad nim sprząż,
unieś go i skryj w arsenale.
Jest mój.
Chwytaj i wiąż!
os p a w s a i c
ta a
i wi w p
osi o w lada
i wi c
i si c oi ow
i cis a
c s ada
to w osi
t a ic i
ad ow
i a
wi s c a o powiada
st
w
ca d o s owo iada
a
w lo
c a
c st
aci i t
i i i
st ³⁸
ca a o c
o i
o ada
p
sta
a p
cic a i ada
Oto wieńce wam niosę wiązane
z choin; przystanęłam w ogrodzie
i rwałam —
Chcę wieńców z róż.
Róż nie ma, róże pomarły;
badyle kwiatów suche
wichry przegonne w puch starły;
z liści złotych kobierzec na wodzie.
³⁷
o a — miejsce bitwy stoczonej sierpnia r. p.n.e., w której wojska Filipa II Macedońskiego
zwyciężyły nad siłami ateńsko-tebańskimi, co spowodowało utratę niezależności przez państwa-miasta greckie.
³⁸ st — dziś popr. forma N.lm: ustami.
Noc listopadowa
Chcę wawrzynu wieńców i dębu.
Jakoż zwycięstwo się ziści — ?
Dęby odarte z liści.
Wichr przegnał zimną zawieruchę
nad ogrodem; — i liście opadły;
ogrody puste i głuche
a gałązki zmartwiałe i kruche;
ni ptaków świergoty letnie,
ni Marsjasowe³⁹ fletnie;
zbłąkane dzieci Eola⁴⁰
dmą mierzwę⁴¹ przegniłą z pola,
słomę dziergają na drzewa,
że drzewo, jak arfa śpiewa
we wichrze miotem gałęzi;
a krzewy, co najdroższe,
w zimowej słomianej uwięzi;
a krzewy, co najuboższe,
w łachmanach sczerniałych liści.
Jakoż zwycięstwo się ziści — — ?
Uprzołek suchy jaśminu
i perły owocu, jako łzy
duże —
krwawe po jarzębinach korale —
Gdy zwycięskie proporce zawarczą,
po kierz⁴² bohatery nie sięgną.
Nędzą zmartwiałe badyle;
oto je stopą podepcę —
i w pierwszym ogniu spalę.
Wstanąli to pieśniarze i ślepce
lirni — czy męże, jako spiż⁈
Onym te wieńce wystarczą
za róże —
Pieśniarze⁉
Drwisz!
Będą jaśnieć przez chwilę.
³⁹ a s as (mit. gr.) — satyr z Frygii, specjalista w grze na aulosie, wyzwał na pojedynek muzyczny Apollina,
a po przegranej został obdarty przez niego ze skóry.
⁴⁰ ol (mit. gr.) — władca wiatrów.
⁴¹ i
wa — słoma stanowiąca podściółkę dla bydła.
⁴² i
(reg.) — krzak.
Noc listopadowa
Jacyż ludzie?
Wzrośli w mękach i trudzie.
Jacyż ludzie⁈
Męże się lęgną?
Na urwiskach jałowiec i sosna,
przygięta wichrem, drży…
Drzewa żałoby!
Omen
Siostry!
Krzew zwarzył wicher ostry
i szron bieluchny mży.
Laurów nie ma, a róże pomarły.
Jakoż zwycięstwo się ziści — ?
Niech giną, synowie moi —
kres hańbie, wstrętom, zawiści;
łza już się w oczach nie ląże⁴³,
do lotu się skrzydła rozwarły…
Gdzie dążysz? —
Oto po Śmierć dążę.
Obaczę ich znowu we krwi.
Pozwalasz mi znowu wstać,
poległym łoże słać.
O Pallas, Zewsowa dziewo,
jakożem dzisiaj szczęśliwą.
O Sławo, przecz⁴⁴ znowu mogę
dziełami znaczyć drogę.
Widziałam Maciejowice⁴⁵
i ległą zakłutą brać.
Na bój, na bój!
Podajcie ręce siostrzyce:
otośmy przymierze zawarły.
⁴³l
— dziś popr.: lęgnie.
⁴⁴p
c (daw.) — dlaczego.
⁴⁵ aci owic — miejsce bitwy stoczonej października , w której wojska Tadeusza Kościuszki przegrały
z wojskami rosyjskimi, a sam Kościuszko ranny dostał się do niewoli.
Noc listopadowa
poda so i
c
Cyt! — — — Stój.
Krzew zwarzył wicher ostry;
wylękłe, wyschłe drzewa,
w nich Eol, jak w arfach śpiewa;
laurów nie ma a róże pomarły — —
Siostry!
Otośmy przymierze zawarły:
oto po Śmierć, po Śmierć dążę:
niech giną we chwale zbroi,
łza już się w oczach nie ląże.
a c
Ujrzycie bohatery i karły
i wojenniki i gachy⁴⁶
i dumne, pychą pojęte
i podłe, jako gad liche
i wyniosłe i groźne i ciche
i zbrodnicze i jako cud: święte. —
Leć! leć! w puste, w ciemne ulice!
Wołajcie, tam Ares goni,
uderzcie o dzwon błyskawice,
niech trwogą przez miasto dzwoni!
Krzyczcie: do broni‼…
Do broni‼!
odlat
a
allada
s
i wi tl
w ci
wst p
i
s⁴⁷ p
sta
c at
ca
t
c wili sa
wpada
soc i iot ⁴⁸ do o ta a
od p aw
i
c st o
d wio
od ow
p osto i
p as c wi l i
o po oc
i
i
d wi pc
do sali
do
s pad
i t
o o atoc
p as c a od
o i
o po ali
do d wi si cis
c
o i
s c a
a o
awo
Hej bracia, dzieci, żołnierze
za broń, za broń, za broń!
Powstanie
Niech każdy za giwer⁴⁹ bierze
i ustawia się w szeregu, w podwórze.
Hej bracia, oto budzą się burze:
⁴⁶ ac (daw.) — kochanek.
⁴⁷ s — odrobinę, chwilkę.
⁴⁸
soc i
iot (–) — pułkownik Wojska Polskiego, przywódca sprzysiężenia podchorążych, które
doprowadziło do wybuchu Powstania Listopadowego.
⁴⁹ iw
w (daw.) — karabin.
Noc listopadowa
za broń, za broń, za broń;
przyszedł czas, gdy zrywamy obroże,
co gardła i ręce porze⁵⁰
i święcim noże‼!
Śmierć przywłaszczycielom,
Rewolucja, Bóg
tyranom,
co nasze kalają trony,
co brudem ołtarze ścielą!
Bóg wziął nasze obrony:
Śle wolność ludom i stanom!
Czas pomsty za bezprawie,
czas pomsty, lećcie żurawie,
roznieście po polach skry
z płonących chat!
Za łzy, za urąganie męce,
hej bracia, rycerze, dzieci,
młodzieńcze sprzęgajcie ręce.
Oto godzina wybija,
gnana tęsknotą lat:
do broni, Jezus, Maryja!
Do broni za Polskę, za krew,
za lata niewoli i nędz,
za widma, upiory jędz,
co nasz obsiadły dom,
niosąc srom⁵¹;
niech krzyż upiory wyżenie⁵²,
spełniajcie przeznaczenie:
Czas przyszedł, zwyciężym dziś.
Hej dzieci, rycerskie łupy
dla was, czas iść!
Drogę zaścielą wam trupy;
to wam ratować się z toni,
wasz los od waszych dłoni,
wam serca! — Mężowie dzieła!
a i
i wa
w si
awia
i s ow
o i
o ap awia
i s ow
o i
o po wa
p o ca wi d
a
st as liwa
Niech płoną grody i miasta‼
Do broni, do broni, do broni!
Tyżeś to koło mnie stanęła,
we wieńcu błyskawic niewiasta:
łuną palisz się jasną…
Oto jestem przy tobie siostrzyca;
błyskawice w mym ręku się palą
i gwiazdy w mym ręku gasną.
⁵⁰po
— dziś popr.: pruje, przecina.
⁵¹s o — wstyd.
⁵²w
(daw.) — wygnać.
Noc listopadowa
Patrzajcie, gorą mu lica.
Hej, naszym krzywdom granica!
Opętańcze mieczowy, do dzieła‼
Poprzysięgam się tobie: miecz;
zgaduję cię, radosne widziadło;
tyżeś mnie za włosy ujęła,
Córo Zewsa, dziewo nieśmiertelna;
tysiące mężów pobladło,
przed tobą upadło w pył…
Dla nas Sława, Sława niepodzielna!
Wyżeniem księcia precz!
Patrz, jak się prężą do sił;
patrz, lecą, ja z nimi orlica;
zapalę ich duchy, jak pochodnie;
niech lecą spełnić zbrodnię;
wężami osmagam twarze.
Zaklinam je w wojennym gniewie;
zapalę, jako zarzewie;
duchy młodzieńcze obnażę,
rozedmę piersi okrzykiem,
każden wstanie skrzydlatym orlikiem
i wzleci w śmiertelnym śpiewie.
Przez krew, przez krew, wy w gniewie:
rycerze krwawego przymierza,
słuchajcie, piorun uderza
przez pierś, przez polskie serca.
Oto wszystko wam odebrał wydzierca!
Pallado! tyżeś z piorunów urosła,
potrząśnij tarcz gromowładą,
niechaj patrzą w płomień uniesieni,
niech się łuna nad nimi rumieni!
Rozedrzej piorunem mrok!
o
Łuna się na niebie uniosła — !
Zapamiętajcie rok
trzydziesty,
dzień dwudziesty dziewiąty
listopada:
dzień wzeszedł dla was, ta noc!
Noc listopadowa
a
Wam dana potęga i moc!
Wskrześnijcie mściwce!
Krzepcie się, orężna gromada!
Zdobywce;
Tratujcie, depczcie Centaury!
Na moim stawajcie Słowie:
Do broni!
Jutro laury‼
Każesz iść, o ty oczekiwany,
mówiono, że przyjdziesz k'nam.
Na Słowo pękają kurhany.
Wam duch, latami wołany,
poima serca łańcuchem;
kto się oprze tej wolej⁵³ serdecznej,
tego tarczy uderzę obuchem
i męce przekażę wiecznej.
Oto głos, co wam woła: Sława!
Hej, stado orłów szeleści,
powietrze skrzydłami porą⁵⁴,
łuna tęczą ogniową je pieści.
Niechaj duchy płomieniem zagorą!
Miecz świętość, miecz twoja Sprawa,
Los w wasze ręce dan.
Rozkazuj!
Bierzcie za giwery —
oto stoją rzędami u ścian;
chwyć w lot;
czas ucieka, trza nam chyżo do wrot,
nim was ubiegą.
Jest tu cała hurma Moskali,
co wrót strzegą.
Trza, by was nie poznali;
trza nam wpaść na koszary na Solcu;
to tam się pali szopa
opodal przedmiejskich kopców
i to jest umówiony znak.
⁵³wol — dziś popr. forma C.lp: woli.
⁵⁴po
— dziś popr.: prują, przecinają.
Noc listopadowa
Iluż was tu jest chłopców?
Stu sześćdziesięciu?
Tak!
Są wszyscy?
Wszyscy są.
Patrz, pełnią się korytarze…
Dostajecie do działania część lwią:
trza rozbroić trzy pułki ułanów,
most zająć, omylić straże.
Dam naboje, sam sprawię waćpanów.
Potem zejdziem na miejski szlak.
do ow c
t
ad i li
Imać za broń!
Za broń‼
Czas mija, nie trza dzieła odwlekać.
Przelecimy koło Belwederu ku miastu,
by przedostać się do Arsenału.
Zaliwski Arsenału dobędzie.
s pt
a
o c
Nie zazdrosnyś-że jego udziału,
że i on sławę równą posiądzie — ?
W ogrodzie, koło mostu-posągu,
jest młodych, umówionych szesnastu;
wszystko z uniwersytetu studenty
i literaci,
Tym trza dać broń
i drogę do pałacu pokazać;
dwóch przydzielę i sam ich wyznaczę;
oni mają pochwycić książęcia,
gdyby zechciał ogrodem uciekać.
Więc to dziś — to nie do pojęcia…
Dziś dzień wyzwolin braci!
Leć z nami, jako orzeł z orlęty!
Noc listopadowa
i
i
ic ic
i wst
a
o i
a w
do i o do wo a p
ci oc
a
d wa
ot
d s c
t w a at a
t a at ⁵⁵
ia spod i i ia
a as
Na iw ac pi t
a o t
p
pas
do o w pa as
to ist p
t oc
a
i t
a
pas p
pi
ol t ⁵⁶
si stawi w c w
i wad at
w
d d
i w ci li si s
a w so
ad
si c
To dziś — do broni! za giwery!
Bajonety nasadzić!
W podwórzu się gromadzić,
przeć do wrot!
Żeby wrot wam nie zamkli — w lot!
Dostaniecie ładunki u bram.
Ja z wami — ja powiodę was sam!
Do broni, godzina wybiła,
przy nas Potęga, Siła.
Za wstyd, za lata niewoli,
za lata, lata łez
przywłaszczycielom kres!
Miecz wyoralim z roli,
Będziemy tym, co naszą łamali cześć,
grób grześć⁵⁷,
na piersi kolanem sieść⁵⁸
i łamać kości.
Będziesz nieśmiertelność mieć!
Wnijdziecie⁵⁹ do nieśmiertelności!
Hej dzieci, męże, rycerze!
Niech każdy płomieniem płonie,
lećcie gorejące pochodnie,
ozwarte świątyni ościeże.
We światło przez mieczów zbrodnie!
Hej bracia, żołnierze, dzieci!
Gwiazda wam wzeszła i świeci!
⁵⁵ a at — barwne wyłogi wojskowego munduru.
⁵⁶ ol t — rodzaj kaana wojskowego.
⁵⁷
— grzebać, kopać.
⁵⁸si
— dziś popr. forma bezokolicznika: siąść.
⁵⁹w
i ci — dziś popr.: wejdziecie.
Noc listopadowa
Bóstwo przed nami goni!
Do broni‼
Do broni‼
Do broni‼!
wo d wi p aw
wo d wi l w
i pot
o o a do posa
i
a o a i o
d pa
a i
ows i
oddal ia ad staw
pos
o
ia
wc o
c
Patrzajcie, łuna pożaru!
.
wc o
c
Gdzie pożar?
wc o
c
Miasto się pali.
wc o
c
Nie miasto.
.
Gdzie?
Tam, w oddali.
W dziedzińce lecą sygnały.
Dwa się szwadrony zerwały
i pędzą…
w c o i
Konia dla księcia!
⁶⁰ i l i si
— Konstanty Pawłowicz Romanow (–), wódz naczelny Wojska Polskiego i faktyczny
wielkorządca Królestwa Polskiego, za sprawą ślubu z Polką, Joanną Grudzińską, zrzekł się prawa do dziedziczenia
tronu rosyjskiego.
⁶¹
ta
i it i i it i wic (–) — zastępca Wlk. Ks. Konstantego na stanowisku dowódcy Woj-
ska Polskiego, Grek z pochodzenia.
⁶²
i s a oa a (–) — morganatyczna małżonka Wielkiego Księcia Konstantego Pawłowicza
Romanowa.
Noc listopadowa
Już wiodą.
.
Nie — pozostanę. —
Tam — po co? — Niech ogień płonie.
A co by książę powiedział,
gdy płomień drugi uderzy
i trzeci i czwarty wstanie,
i tak te czarne otchłanie
zaczną grać — ?
.
Że to powstanie.
A tak — tak — ogień — bunt, ogień pożarny;
tak, jak rozpali się ten lud cmentarny;
tak świeże groby wystrzelą piorunem;
będziemy tańczyć trupy.
.
Z złotym Runem⁶³
na piersi; — jak kto nasze odkryje opończe,
pozna stróże Carskiego słowa — wsio⁶⁴ rycerni,
my nie będziemy umierać, lecz ginąć
albo zwyciężać; —
jak zechce Car, będziemy słynąć.
A jeśli Car nie zechce — ?
Będziem wierni.
w c o i
.
Postój sam!
Słuszajus⁶⁵.
.
Ot, ty durny.
Ja ludzki.
⁶³
d
ot o
a — odznaczenie nadawane przez dunastię Habsburgów, jeden z najważniejszych orde-
rów na świecie.
⁶⁴wsio (ros.) — wszystko.
⁶⁵s s a s (ros.) — słucham.
Noc listopadowa
.
A potrafiłby ty, jak jaki kniaź⁶⁶ Zarudzki⁶⁷,
porwać dziewkę? — i chcieć być Moskwie Carem sam?
Wy gospodyn⁶⁸ — ja sługa.
.
No ja znam⁶⁹.
Wierny.
.
Głupi zadość⁷⁰.
Mudry po rozkazu⁷¹.
.
Przebiegły Grek; na tonie pozna się do razu.
No — lubię gaworzyć…
Paplać swobodno⁷².
.
Małczaj⁷³ — — — no ruszaj won — — a służyć!
Niezawodno.
.
A potrafiłby ty w ogień za Carem skoczyć?
Choćby i carski brat —
.
Nóż jemu w pierś — ubroczyć
i chresty⁷⁴ wziąć — ty zbladł?
Car skazałby powiesić wprzód,
potem by chresty kładł. —
Paszoł! — — di ⁷⁵ — — masz dłoń — po kamracku.
Wasza miłość…
⁶⁶ ia — książę.
⁶⁷ a
i wa
a t owic (zm. ) — ataman kozacki, poją za żonę Marynę Mniszchówną, zonę
Dymitra Samozwańca, przeciwnik dynastii Romanowów.
⁶⁸ ospod
(z ros.) — pan.
⁶⁹ a (ros.) — wiem.
⁷⁰ ado (daw.) — dosyć.
⁷¹
d po o a
(ros.) — mądry według rozkazu.
⁷²swo od o (ros.) — wolno.
⁷³ a c a (ros.) — milcz.
⁷⁴c
st (daw.) — krzyż.
⁷⁵adi
(.) — do widzenia.
Noc listopadowa
.
Flozof ja — tak po omacku
szukam ludzi; człowieka zwącham w grubej skórze.
Dar boski wasz.
.
Tak ja wam się wynurzę, Kamràt — — powiem słowo — li nie
zlękniesz się kar?
Diabeł bierz — cóże jest to — — ?
.
…Że książę będzie Car.
a ia si
Cha, cha cha,
.
pc
o
Precz! — czego ty się zaśmiał, jak czart?
ilc
.
Precz — no nie trza służby mnie.
po osta
.
Precz. Ruszaj do kart.
w p c a
t
a d wi
osta sa
p a do d wi a l wo
t c
d wi w c o i
pod s a
od owi salo
.
a
a ws st i d wi
i i do i
a
Od samego rana
zwlekałem — i wczoraj, cały dzień i pozawczora,
aże do chwili tej — gdy na zegarze
dziejowym, taka znaczyła się pora
dla mnie i ich godzina ta.
d
a
o i
o
Tu — list Cesarza —
Cara⁉
Noc listopadowa
.
Cara brata.
I nominacja.
Na zbawcę!
.
Na kata!
Co to jest — ⁈
.
Car oszalał.
Co znaczy…?
.
— Milczenie,
tajemnica — wsiowładztwo⁷⁶ — komedia — skażenie!
Otom jest….
W ogniu cały…
.
I we krwi się zjawię
i albo los podejmę i Polskę wybawię
i będę czymś — nie błaznem, nie kpem, nie dworakiem,
ale Carem Polski — przez krew.
Ty‼!
.
Polakiem.
Łżesz.
.
Małczaj⁷⁷!
Ty łasisz się i klniesz — —
.
Słuchaj — ty milcz — ja mówię świętą rzecz;
ja się zbudził od dziś — ja będę lew,
ja chcę krwi, walczyć chcę — ja poczuł krew
w powietrzu. — Będę Bóg przez ciebie.
Łżesz.
⁷⁶wsiow a two (ros.) — wszechwładza.
⁷⁷ a c a (ros.) — milcz.
Noc listopadowa
.
Ty piękna — ciszej ty, bo ty mnie słowem gniesz.
Słuchaj mnie ty. — Jak była wielka wojna,
tak będzie teraz znów — a ty dostojna
Carowa; — — ja każę kuć koronę
dla ciebie — jako wziąłem cię za żonę.
Wojna, wojna — Polaki to są lwy.
Oni zdobędą wsio — jak lodowcowe kry,
przebojem wzdłuż i wszerz! Co? Napoleonidzi
przeszli⁈ A co, Polkà⁉
A serce moje widzi.
Ty śnisz — ty — co, ty knujesz — —
.
Zblednie Car.
Przeciw bratu — ty brat — —
.
Wot⁷⁸ rzucił na cię czar.
Wiesz ty? — Jedyne słowo takie, jakom tu rzekł
a Car by żywcem pasy darł i żywcem piekł,
zazdrosny Car — a ja będę nad Cara;
ja będę Polski król — i ze mną twoja wiara.
Wot co? ty zrozumiała — ?
Zamach.
.
Wsiej⁷⁹ czas — mój los.
A co — ja poszedł gdzie mnie wiódł twój głos.
Polkà.
W obłędzie ty — chcesz mnie udaniem zwieść.
Daj list — czytać mi daj…
.
otwi a i
o
poda list
Czytaj. — Co wiesz?
l i po oi ⁸⁰. — Co? — Znasz! Ha mów, ze słowem spiesz.
Wyrzec ty — krzycz — bo w tobie gore krew.
Ty w oczach moich, ty przede mną stoisz
zbrojna nożem — ty uderz — — co…?
Precz.
⁷⁸wot (ros.) — o, oto.
⁷⁹wsi (ros.) — cały.
⁸⁰pl i po oi (.) — cała władza.
Noc listopadowa
.
Ty się boisz. —
A czego ty się lękasz? W blaskach ty polska dusza,
ty we świetle, w twych oczach skry i żar i zorza.
A chciałabyś ty — co — od morza, hej do morza?
No, skrzydła rozwiń twe — roztaczaj ty twój lot,
nie skrywaj się — ja znam — — a to katusza —
tam ogień święty wre — ty westalka⁸¹.
Cha, zgadnij moją myśl — cha — ?
Ty bankrot⁸².
Chcesz naigrawać się — pójdź precz.
Ze serca, z duszy drwisz.
.
Ty lalka —
ty cud — ty świętość polska ukradziona,
ty z twoim rysem dumy i bladością lica,
ty u mnie niewolnica — no — ty u mnie żona —
kochaj — ot we mnie geniusz się obudził;
ty nie zapomnij mnie — patrz, ja się zbudził;
duchem ja był ugrzęzły w nędzy i rozpuście,
padlèc⁸³ — ale mi świecisz ty sławo, urodo,
ty moja — ja cię miał, przygarnął świeżo, młodo;
moja ty służebnica — daj ust — pić, ja głodny
pić duszy czystość — w uścisku rozpalić
białą lilijkę do żaru płomieni —
daj ust —
Puszczaj —
.
Krew, lice się rumieni.
Puszczaj.
.
Czuj moc.
Precz.
.
— Ty będziesz chwalić
za uściski — kobieta ty — legniesz…
Ty cham.
⁸¹w stal a — kapłanka rzymskiej bogini Westy, zobowiązana do pilnowania świętego ognia i do zachowania
dziewictwa w trakcie pełnienia tej funkcji.
⁸² a
ot — dziś popr.: bankrut.
⁸³padl c (ros.) — człowiek podły.
Noc listopadowa
.
Ha — ty słaba — ty kwiat, bierz rozkosz, lubość dam. —
— Dziewka! — Ruszaj!
oddala si
.
Postój!
sta
c wila ilc
ia
.
op s c a w o
i
i
stoi o
w ad io
w aca ow
o
Czy nie wydaje się, że ot tam jacyś ludzie
stoją — ?
.
i po s
si
Może to być — to i cóż? Myśl moja w trudzie.
Trzeba gwałtownie działać, rządzić, rozkazywać.
Tyle potrzeba umieć, wiedzieć, znać, przemóc na sobie,
przełamać podejrzenia — precz rozgonić cienie. —
Któż to jest moim wrogiem — ?
Spójrz no tam.
.
Sumienie.
ost o
Czego chcesz?
c l
Pójdź no ku mnie. — Nie pragniesz się tulić?
miłość — sen — za marami gonisz po ogrodzie.
Spójrz no — patrz — jakieś smugi odbite na wodzie
i cień koło posągu.
.
Ty marząca — luba —
ty patrzysz za cieniami — ot, mnie czeka zguba,
jeśli się duch nie wzmoże, w moc się nie rozpręży.
Dzisiaj przeczułem moc — nade mną cięży.
Innym dziś, niźli indziej — nie rozumiem siebie.
Widzę wielkość i drżę…
Krocie iskrzących gwiazd…
Noc listopadowa
.
Ty myślą w niebie,
za światem —
Chłód.
.
Po oknach cienie gonią.
Tam jacyś ludzie są. —
.
Przystępu straże bronią.
Czytujesz Lamartina⁸⁴ —
Zaczęłam dziś rano.
Harmonijne harmonie w muzyce przestworów
i ten Bóg, objawiony w kształcie wszelkich stworów.
Religijne romanse duszy nad jeziorem;
jego myśli nad ranem, myśli nad wieczorem.
.
Tak więc masz ideami duszę zadumaną
i ludzi tam dostrzegasz, gdzie ich cale⁸⁵ nie ma;
gdzie są żywi, nie widzisz.
Tak duszy oczyma
patrzę i wdzięczna jestem…
.
Francuskiemu hrabi,
który ma sowi mózg i ma sentyment babi. —
Otoczony jest ogród sotniami żołnierzy.
Nie przejdzie nikt — no a ty myślisz, kto — ?
— Nikt — — Może drzewa tam gałęźmi trzęsą — ?
Tak wszystko kryje mrok. — —
.
Łzy masz pod rzęsą.
To nic.
.
Pokorny ja — bez gniewu — jużem rozczulony —
już całuję, przepraszam. —
⁸⁴ a a ti
lp o s d (–) — ancuski poeta romantyczny, polityk, zwolennik pacyfizmu.
⁸⁵cal (daw.) — całkiem, tu: wcale.
Noc listopadowa
Ten tam oddalony
posąg — coraz się bardziej uporczywie wbija
w oczy — i ciągnie ku sobie urokiem.
.
Dosyć.
Na ogród pójdę. — —
.
t pi
o
Nigdzie krokiem.
Nie pójdziesz nigdzie.
To nie. — Już zostaję. —
O czym ty myślisz — ?
.
To idź.
Tam. — A po co?
.
Urok, czarodziej biały — świecący bohater.
Słyszysz — — ?
Szept.
.
W gałązkach szemrze wiater.
Wszystkie się cienie na ogrodzie razem
zakołysały.
Cicho znów.
.
Tym głazem
ty rozkochana… — ?
Może.
.
Ja go każę zrzucić z konia!
Już nie patrzę. — — —
.
Wysadzić go każę.
Ech. —
Noc listopadowa
.
Każę ozłocić — blachą okuć złotą.
Zmierzym się oko w oko — bohater…
Z hołotą.
.
Małczaj!
c w ta
a
Ot żeś co jest — ?
.
Ty dumą i pychą
karmiona duszo — patrz — ty bańką lichą,
skrzysz się w kolorach twych żądz niedościgłych,
jak tęcza rzucasz farby przez obłoki,
a lada wicher je zdmuchnie — pogrzebie;
roślino wiotka — polskiej oderwana glebie —
czar ciebie polski owiał — pojęły uroki — —
tak ja złamię. —
Ty wstrętny.
.
Ot, ty kochanica.
A już krwią, już purpurą rozgorzały lica.
Pójdź.
Puszczaj.
.
Pójdź.
Precz.
.
Suko! Ruszaj!
Najświętsza Panno! — Nie — ty nie wymuszaj.
.
Zapomnisz. — Czego chciałaś? Tam — już ciebie widzę,
pół omdlałą w mym ręku — z wstrętów, doniu⁸⁶, szydzę;
będziesz pieścić i tulić, hołubić i wołać,
cha, cha — co będziesz wołać…
Najświętsza Panienko. —
⁸⁶do ia — panna.
Noc listopadowa
.
Precz ręce!
Łamiesz. O wstydzie, o męko.
.
Znaj rozkosz. — Ty kobieta — jak panna wstydliwa —
godna tronu. Carowa będziesz ty…
pada
Ja nieszczęśliwa.
.
Nie klnij — nie płacz — milcz! — cicho — cicho!
Precz.
.
Gniewna, żałosna.
Odejdź; — ja szalona.
.
Ty głupia. — Ty obłędna. — Obłęd moja siła.
Ja dziś w obłędzie lew. — Gdyby ty się paliła.
Gdyby żar — gdyby ogień, płomienie i skry
ogarnęły twą twarz — twą postać w ogniów mgły,
gdyby ty twoje ręce zarzuciła na szyję
mnie — gdyby ty…
Ja się w męczeństwie wiję,
mój rozum mi się mąci — krzyczysz — ty jak burza.
.
Jak wichr — ja byłbym wichr, huragan…
Jak z podwórza
słychać — ? czy jęk? — czy drzew to łoskot — ?
.
Czar.
Ty śnij — w objęciach moich śnij — oczarowana wróżka.
Spokojność duszy daj — — daj ust…
Ty…
.
Chodź do łóżka.
Daj ust — ty mój — — — o bierz tę twoję moc —
podtrzymaj mnie — na oczach, w duszy noc;
Noc listopadowa
w obłędzie myśli moje — splątane myśli, chmura,
nie widzę nic. — łyskanie — szum —
.
To miłość — ura!
Pocałuj —
Ha —
.
Pocałuj.
Cyt…
.
To nic. — —
Co to? — po oknach śwista — zgrzyt —
zgrzyt szyb — brzęk — szept — ktoś jęczy — czy kto łka — ?
.
To wiatr północny dmie. —
Wichr wyje.
.
W oczach łza —
ty płaczesz, łza miłośna — lubość, ty poddana,
ty kochanka — miłośna ty. —
Ja obłąkana —
ty mój. — — ty mój. — — Kto jęczy tam na dworze?
Kto z wichrem goni tam? Kto klnie? — Przeklina — może —
ciebie i mnie. —
.
Daj ust —
Pocałuj — skon.
.
Daj ust — pocałuj —
Tyś dla mnie rzucił tron.
.
Dla ciebie tron zdobędę, koronę dam na skroń.
Ty mój — kochanku — panie —
Noc listopadowa
.
Dam tobie królowanie.
W kościele Świętego Jana.
.
Carstwo.
Korona zmartwychwstana.
Nie od dziś to czuję i wiem
i pragnę, chcę i drżę — ty mój —
ty zadmiesz w róg — powołasz — ty na bój!
A oni z tobą rycerze; —
zwyciężą! — Szał mnie bierze. —
Kochanku — powstań ty, zdruzgotaj Cara, zgnieć!
Zapalaj burze, ognie nieć.
Kochaj — daj ust — tam pożar się rozpali:
Tam są gotowi wszyscy już! — — Powstali‼
.
Co⁉ — wiesz‼
Wiem. Tam w sercach ogień wre.
Tam czekają i rwą się już. — —
.
Tam⁈ — gdzie⁈
Obłędna ty — co wołasz — ? Jaki bunt — ? Ty znasz?
Mów. — — Ty zdradziłaś się.
Ty patrzaj w twarz.
Cesarski szpieg. — — Mój sen — ty podły — kłam. —
Ty lękasz się — za tobą nikt — —
.
odst p
od i
Ja sam…
To ja się zdradził — a z czym — czym ja to był?
Ty rzekła: carski szpieg: — ty żona,
ty miłość moja, mnie zabiła i zatruła,
ty z nóg mnie powaliła. —
A ja się rwał. —
Ja tam, tam, z orłami w loty chciał —
a ty — ty z duszy głębin wydobyła
podłość. — — — To ty mój wróg.
A ty zemdlała mnie u nóg
miłośna — nie — co ja wiem —
ty moja kaźń — ty boska —
wo i
o dla a
.
otwi a
l c w ws st i d wi
Noc listopadowa
p
osi
do i
c po o w
w i a
otac a
dla
oddala si
.
w i a
i i
d
po o w
o
awia
i
w d wiac
po c wili wc o i a salo
o
si cia wc o i
poc lo
ow
.
Ot, co ty mówisz? Na śmierć? — Generàł?
Ot, czemu by ja nie umieràł? —
Ja tchórz — a Wasza Miłość taki —
tak każdyj czełowièk⁸⁷ tchórz — — a my łajdaki.
A niech bierze, kto chce — kto chciwy — choćby Bóg —
takoj ja rozrzutnik — niech każdy będzie syt,
czort, anioł, Boh⁸⁸ i Car — — — a serce — cyt, cyt, cyt.
Ja serce miał — — cha, cha — dziś mundury i gwiazdy —
a książę gwiazdę masz — czoło mnie pali. —
opi a c o o o pi
si cia
Daj ochłodzić kamykiem czoło. — — — — Carski dar —
piękny. —
.
Biedny ty — duràk⁸⁹ — —
Tak Carstwo czar. —
.
Rzewny ty — czy pijany — ?
Wasza miłość? —
.
Obraza — ?
No — no — rzewny — już ja widzę, że rzewny,
że ty się stał przede mną sercem śpiewny.
A dla kogo ty nucisz ten serdeczny żal — ?
No, generàł — tak masz tu przy boku stal,
szpada — co? — —
Tak kto mnie wydarł serce — ?
Ja serce miał — — czy naszli mnie morderce,
gdy ja się duchem chwiał…?
Wszystko wziął Car — niech wziął; — tak, gdy już u grobu,
⁸⁷c owi
(ros.) — człowiek.
⁸⁸ o (ros.) — Bóg.
⁸⁹d
(ros.) — dureń.
Noc listopadowa
kto dziś uwolni mnie wlec się do tego żłobu,
gdzie duszom dają pić — ? gdy pragnie dusza?
.
Ty chcesz na tamten świat — ty brat — ? a co cię zmusza?
Duch. — Tak ja tu widzę wstyd — bezczelny wstyd;
a tak ja widzę tam za grobem jasny świt;
tak ja tu widzę podłość, brud i męt
a za grobem ja widzę czyste łzy a smęt…
.
Tak ty urlop weź — poczekaj. —
Urlop duszy.
Daj ty zwoleństwo duszy, niech poleci
tam. — —
.
Tak ty duràk — weź ty teorban⁹⁰, dzwoń; —
ty się nudzisz. — A gdyby ciebie ja, jak Mazepę⁹¹, na koń,
w step? — uczyniłbym Centaura —
przez gąszcz leciałby ty, jak wichr — i jaka Laura
rozkochana by biegła z rozpuszczonym włosem
za kochankiem — — ?
Tak książę dziewkę rai…
ws d cic o i s pc
a st — nadbiegł właśnie ów człowiek z donosem.
.
Niech-że wejdzie. —
do
d a
di
—
do
t
A przycienić światło,
niech ślepiami nie rzuca.
Wiem, kto jest.
.
Co mnie to?
Niczym nie jest.
ddio⁹²
⁹⁰t o a (daw.) — instrument muz. podobny do lutni, lecz grający w niższej tonacji.
⁹¹ a pa wa (–) — hetman Ukrainy Lewobrzeżnej od .
⁹² ddio (wł.) — żegnam.
Noc listopadowa
odc o i
.
Włóczęga, hołota,
człowiek podły — potrzebna nam jest jego cnota.
wc o i
A ty masz dla mnie co — ?
Dla księcia słowo.
A czemu dla mnie nie — ?
Dla majestatu.
No tak, ja ci pozycję dał.
Więc za umową
działam — sekret.
Daj go katu — —
s pc
si ci
do
a ota
No tak, co ty wynalazł — ?
Słowa — gesta — cienie.
Któż co z tego odgadnie — he — kto?
Złe sumienie.
Kto się boi, dla tego gest jeden wystarczy
znaczący; — kto zgaduje — odgadnie z pół-ruchu,
z pół-słowa — co kto chowa utajone w duchu
i z tym straszydłem pójdzie w noc milczenia
a będzie tam ten potwór gospodarczy —
ten zatruje mu krew, przeźre rdzenia
i wejdzie, wpełznie jad w krwi uderzenia —
zatruje, zgnębi duszę — usiądzie na piersi,
aż przytłoczy i zaprze w noc. —
Tak my najszczersi —
daj rękę — no i gęby daj — a wypleć bajkę
cożeś wynalazł, zmyślił, odgadł….
Noc listopadowa
Szajkę.
Może się co powiedzie? — Trzeba pójść posłuchać.
Można pójść — ?
Można.
.
Jawno?
Niewygodnie.
.
I cóż tam knują — ?
Oni — ? — Knują zbrodnie.
Trzeba, żeby sam książę podszedł, jak w romansie;
by mi zaufał, poległ…
.
Jak na Sanszo-pansie⁹³.
I dużo ich się schodzi?
Garść, partie — gromada.
To zależy. —
I gdzież to?
Kto przyjdzie, to gada
i można stan umysłu w dialogu czytać,
by tylko umiejętnie podsłuchać, pochwytać.
Słowa są urywane — lecz myśl jednolita.
.
Tak gdybym ja tam poszedł sam…?
To nie wypada.
Mój ubiór wyszarzany, brudny, pfuj, jak szuja;
za dnia przyjść tu nie mogę, psami lokaj szczuje.
A żyć muszę dla dzieci — mam serce i czuję.
.
I gdzież to — ?
Rzecz doniosła — niejawna, nietajna.
⁹³ a c o a sa — giermek don Kichota, bohatera powieści Cervantesa.
Noc listopadowa
.
Byłeś tam?
Wracam.
A, sprytna sobaka⁹⁴!
.
Gdzie to?
Na Świętojańskiej uliczna kloaka.
a ia si
Cha, cha.
Spisek odkryłem — wyjawię dowody.
.
Łajdaku, coś ty chciał — ja mam pójść w łajna?
Szpieg, Pieniądz
Tam mówiono o księciu słowy szkaradnymi.
.
I ty, podły, przychodzisz obrzucać mnie nimi?
Ja tam stałem na zimnie, o głodzie — z rozkoszą
chwytałem każde słowo; — powtarzałem duchu:
stój, postój — czekaj jeszcze, zapłaci dukatem,
dukatem płacą tym, co donos noszą.
.
Co? I cóż? — Co przyniosłeś — co?
Ja cały w słuchu,
przy tym brudzie i wstydzie; — no ja z tego żyję,
Książę płacisz.
.
ca pi i
Masz. Gadaj.
»Pojednał się z bratem
i że to jest udane — że jest list od Cara —
i że trzeba dziś jeszcze« — ot, patrz, krople z czoła…
.
Gadaj.
⁹⁴so a a (ros.) — suka, pies.
Noc listopadowa
»Dziś jeszcze trzeba w pysk tego Mogoła«.
.
Mnie⁉
Ja tak myślę.
.
Precz! — Mnie⁉
To wyraźne —
bo oto tu są inne donosy ukaźne,
które wskazują — że się dziś — coś ma pojawić.
No i wiadomo co — gdzie — to trza zdławić.
.
Ale co⁉ — Co⁈ — Precz-ty! — albo zostań jeszcze chwilę;
potem wydam rozkazy, ukaz⁹⁵; — ja tu mile
przepędzam czas — tak wy mnie napędzacie strachu.
Tak ja spokoju nie mam — ciągle w szachu. —
A kto mnie trzyma? — wy — tak to błazeństwo. —
Cmentarz, Szpieg
Oni się modlić przychodzą na groby
w dnie narodowej, tak zwanej, żałoby.
Wtedy ja idę i śpiew intonuję
razem wspólnie z innymi, nawet popłakuję.
A w notesie kryjomie imiona spisuję
osób, które tam klęczą. — I tak na trop spisku
wpadam z lekka, powoli — na ich cmentarzysku,
gdy na ich głowy liście spadają zżółkniałe.
Oto tu mam notaty.
do wa papi
w
Co — ? — Foliały całe?
Jeśli książę przypomnieć raczy w listopadzie…
.
Listopad to dla Polski niebezpieczna pora — ?
Znacząca. — —
.
A ty, widzę, jesteś zmora.
Tak teraz jest listopad — więc baczne mam słuchy.
Jest to pora, gdy idą między żywych duchy —
i razem się bratają.
w
c a
i c
Cha, cha, cha,
⁹⁵ a (ros.) — zarządzenie.
Noc listopadowa
.
i
si
Poeta.
Nowy Lamartine może? — Patrzaj — szpieg esteta.
Spisek — codziennie spisek…
Bo jest.
.
Co dzień nowy.
Co dzień nowy.
Jest wszędzie.
W zawiązku.
Gotowy.
.
A wszystko pierzchnie z rankiem — ze dniem — nocne mary.
Tak wy, strachy — puszczyki dwa — ja nie dam wiary.
Wasza Książęca Mość nie drży — człowiek wojenny,
no to dość; — trzeba, książę, wydać rozkaz dzienny,
że wsio⁹⁶ ma być spokojno — spokojnie tam w duszy:
jak usłyszę w rozkazie — tak strach się rozprószy.
.
Ty żartowny.
Tak ja się na wszystko zgotuję.
A kto to jutro będzie pan — ?
.
Tu ja panuję.
A ty mnie przy mnie milcz — o innym panu.
Ja miał na myśli Cara.
.
Milcz.
I zamach stanu.
Słyszałem pode drzwiami — rozumiem, miarkuję⁹⁷.
Myśl genialna —
⁹⁶wsio (ros.) — wszystko.
⁹⁷ ia owa (daw.) — rozumieć, orientować się, wnioskować.
Noc listopadowa
.
Słyszałeś — ty — ja cię zakuję
w kajdany.
Tak się dowie Car.
.
Car się nie dowie.
Ja się owinę szarfą — szpieg — wszyscy szpiegowie,
precz wy ode mnie, precz — krew mi wyssali,
krew moją carską żłopać przyszli tu i tu chłeptali,
duszę wy moją brali w szpon; — piekła szatani
i wlekli w noc. — — —
w p
a o dw c
Ja sam — — skąd czekać mnie zwiastuna?
i kto wyzwoli z mąk — — ? —
wida
Co to? — — Pożarna łuna —
— gaśnie — zapada — — — znów snop iskier bucha.
Cisza. — — i coraz noc; — — i pustość głucha.
wo i
A co?
wc o i
sal t
Raport złożony — pożar ugaszony.
Na Solcu płonie szopa pusta — trochę słomy.
.
Słomiany ogień — zgasł —
Cztery szwadrony
powróciły.
.
Pożaru powód — ?
Niewiadomy.
.
Jak to — ? — Ha — nic — tak — nic nie wiadomo;
tak — że to wszystko nic — — kto ma łakomą
duszę — — — czego? — — co?
do o c a
Rozpędzić straże.
Niech idzie wszystko spać.
sal t
w c o i
Noc listopadowa
.
las a
wc o
.
Gasić lichtarze.
Wiatr dmie, że ogród cicho łka
za każdym liści szelestem…
Idą.
O, teraz słychać gwar…
W pałacu gasną sale.
Zapada mgła. — — Ty jesteś, bracie?
Jestem.
Policz nas.
Szesnastu ludzi.
Po drzewach jakaś arfa gra
i ogród jęczy tłumem mar.
Jeśli się książę obudzi‥?
A jeśli nie przyjdą cale⁹⁹ — ?
Niepokój, ogień piersi żre
jak Harpia; złość ssie krew.
Przysięgi, jako słowa czcze;
na marne poszedł siew.
Już idą…
Słyszę.
⁹⁸ os c
s i
w
(–) — polski poeta romantyczny, rewolucjonista, żołnierz Powstania Listo-
padowego.
⁹⁹cal (daw.) — całkiem, tu: wcale.
Noc listopadowa
To szum drzew.
Nie przyjdą.
W ogród wstąpił czar.
Będziem wszystko bić w łeb,
w łeb i na odlew z obu stron.
Gałązki obsiadł lśniący szron
i coraz gęstsze smugi mgły.
Już idą — —
Czy to ty?
Tak ciemno.
Ulituj się ty Boże nade mną; —
Sądzisz, że już koszar dopadli?
Tak sądzę.
Ta cichość mnie zabija. —
Nie wraca nikt.
Wicher szumi.
Czas mija.
Na zimnie stoję godzin dwie.
Milcz. — Ogień piersi pali,
ręka się niecierpliwa rwie.
Byleśmy się tam w pałac dostali,
tego łotra z pościeli zwlec.
Co powiesz, jakbyśmy go porwali — ?
Co powiesz, jeśliby zdążył zbiec — ?
Noc listopadowa
Mgieł gęstwa na ogród spada.
Stoimy jako orłowie w chmurze.
Drzewa szepcą — miotem gałęzi
a krzewy w słomianej uwięzi
przystanęły, równie jako my,
w oczekiwaniu i lęku.
Idą mgły.
Wicher powiał szumem…
Ogród gada.:
Przystanęli tak bohaterowie młodzi
na ogrodzie w bolesnej zadumie.
A oto przy drzew śpiewnym szumie
posąg staje we świateł powodzi.
Wszakże on wskazuje — — tam.
W stronę Belwederu wskazuje.
Jak gdyby rozkaz daje nam.
On wie i czuje
to, co czujemy my.
Widzisz — ręka mu drży.
To księżyc cień rzucił liści
i cień liści przemknął po ramieniu.
Jak śnieg on biały w tym odzieniu…
Wskazuje tam a patrzy żywem okiem.
Przykuł mnie wzrokiem.
On wie i czuje.
¹⁰⁰Na i la
dwi (–) — poeta, krytyk literacki i dziennikarz, organizator nieudanego ataku na
Pałac Łazienkowski w pierwszym dniu Powstania Listopadowego.
Noc listopadowa
Patrz — drgnął — to koń się wspina — !
To cienie drzew.
Bije godzina.
sta li ta
o at owi
o i
a o o i w ol s
ad
i
a oto p
d
w pi w
s
i
i wiast dwi po od i
p
c o i
d
od i
d
od c s
id wol o
t
cis i
Ni powst
a ta
ic w ic
i
Noc ta
iw
p
awia awis i
Powiedzie mnie Orkus¹⁰³ w noc,
w świat ciemny wichrów burz;
nie zaznam słońca już,
nie zaznam twoich ust, twych ócz;
o matko, żegnaj dziecię.
Żegnaj mi dziecię, żegnaj córo;
Orkus cię czeka, Orkus wzywa,
musisz zejść k'niemu nieodbycie¹⁰⁴;
zejdziesz w kraj śmierci, poślubiona,
kędy¹⁰⁵ cię żenie¹⁰⁶ Moc straszliwa,
Moc niezbłagana, bezlitośna.
Pomnisz, pamiętasz wielą laty,
jakom płakała lubej straty
i skargi wodziłam żałośna.
Orkus mnie wzywa, idę żona,
przez letni jeno¹⁰⁷ czas szczęśliwa,
gdy z tobą matko, bliska tobie; —
a oto dzisiaj znów w żałobie,
drogą, co wiedzie do podziemu,
idziem i płaczem obie.
Pocałuj usta, całuj oczy;
tak-że się smutkiem lice mroczy
¹⁰¹
t — bogini zbóż, pól uprawnych i rolnictwa, siostra Zeusa.
¹⁰² o a a.
s o a (mit. gr.) — córka bogini Demeter, podstępem poślubiona przez Hadesa.
¹⁰³
s (mit. rzym.) — bóg władający podziemnym światem zmarłych, odpowiednik gr. Hadesa.
¹⁰⁴ i od ci (daw.) — koniecznie.
¹⁰⁵ d (daw.) — gdzie.
¹⁰⁶
(daw.) — gnać.
¹⁰⁷
o (daw.) — tylko.
Noc listopadowa
i całun biały cię otula
a przedsię¹⁰⁸ róż z twych lic nie płoszy — ?
Miłość, Ślub
O matko, przykrać ta koszula,
którą przywdzieję, ślubna jemu,
przemieszkująca tam w pustoszy.
O matko, przykręć to wezgłowie,
które podadzą służebnice,
gdy legnę w jego łożnice.
Jakoż uchylę moich losów?
Orkusa miłość jak oddalę?
Ja Orkusowi ślubowana,
czarem miłości zniewolona;
oto się już tajemnie palę
i oto już tajemnie płonę,
bym jego uznała pana
a on przytulił mnie żonę.
O córo, żegnaj ukochana;
matczyne serce pogardzone;
już mnie nie trefić¹⁰⁹ twoich włosów,
ostatni raz twe plotłam kosy;
już mnie nie stroić tobie szatki,
już idziesz precz od matki;
jeno mi dziwno, że twarz płonie,
że twoja twarz w rumieńcach;
tyżeś się stała rozkochana,
żeś w ślubnych wyszła wieńcach?
O matko, wstydem przed cię płonę
a żar me piersi pali —
żeście mi poznać miłość dali;
wszakżeż wiedziecie mnie dziś żonę,
więc się ten płomień w licach trwali;
przetom spłoniona i rumiana,
żem matko, mocno zakochana
i tobie wyznać muszę.
Matka, Ślub
Jakoż te więzy twoje skruszę?
O, nie sąć one nieznośliwe.
Teć więzy ciebie mi odbiorą.
O matko — letnią wrócę porą.
Do lata, wiosny czekać długo.
¹⁰⁸p
dsi (daw.) — jednak.
¹⁰⁹t
(daw.) — układać w loki.
Noc listopadowa
Muszę do czasu tam być sługą
i muszę jemu żoną.
Pierwej-że z matką twą rodzoną
być tobie wolną i dziewiczą,
niż tam w podziemiu niewolniczą.
O matko, przedsięś przepomniała¹¹⁰:
w ogniach miłości stoję cała —
czas, bym odeszła już.
Żegnaj mi — żegnaj matko dziecię;
z wiosną mnie drugą znów ujrzycie.
Odchodzę precz w kraj snów.
Odchodzisz w ciemnie wichrów, burz;
nie zaznasz słońca już…
Za drugą wiosną wrócę znów.
p
sta
a ap o io a
o
si
at i c li
p
sta
as o a
a w ad
a
postawi
wida
a i
wi p awi
a
c i c o a to
ad wa
a
ta
ic sili
t
a a o
wa
t co
do c si cis
iw
w s l
las i
s
Na stac pal c po o
a
i ta do at i sw
wi a
Pamiętasz, matko, jako lecie
ustroiłam się w żywe kwiecie
i biegłam do cię w śpiewie, z pola…?
Spominasz darmo dzień wesoły
na dniu, gdy obie płaczem społy,
że nieodmienna tobie dola,
że giniesz dla mnie, twej macierze,
gdy cię za żonę Orkus bierze
i za Styg¹¹¹ wiedzie, ku otchłani,
gdzie będziesz włada i pani.
O matko, Hymen¹¹² mnie powiedzie
w orszaku sług na przedzie;
pochodnię smolną spali jasną.
Sługom na czoła wieńce włoży
¹¹⁰p
po
i (daw.) — zapomnieć.
¹¹¹ t
— właśc. Styks, rzeka opływająca podziemna krainę umarłych.
¹¹²
(mit. gr.) — bóg małżeństwa i zaślubin.
Noc listopadowa
i śpiew zanuci pochodowy,
jako mam zacząć żywot inny,
zasiadłszy tron królowy.
O córko, rzucasz matkę własną;
w pochodniach, które dla cię płoną,
żywoty onych gasną.
Z wiosną, gdy pierwsze lody spłyną,
gdy pierwsze wichry powioną,
wrócę i żywot zacznę nowy.
Rzucasz mnie — to ostatnie chwile,
jako na ciebie patrzą żywą — ⁈
Ja, matko,będę tam szczęśliwą.
A przedsię¹¹³ droga to cmentarna.
Śmierć, Odrodzenie
Tajemnic tobie część uchylę:
Nie jestem ci ja matko ubogą;
bogate podziemu śpichlerze:
z każdego owocu się bierze
nasienie i skrzętnie kryje;
tam przechowują się ziarna
a jak je przyniosę na świat,
to każde kwiatem odmyje
i owoców urodzi mnogo.
Patrz! Wszystkie pędy pomarnieją,
gdy nocą wichry powieją;
patrz, oto martwy konar drzew.
Pamiętaj, matko, wczesny siew.
Spieszno mi odejść, spieszno tam,
gdzie stróżką ziarn być mam
i zgarnąć wszystek płód.
Rzeczy tajemne tam się dzieją;
nie mogą się beze mnie stać.
Opuszczasz mnie, mnie twoją mać —
do serca podszedł chłód;
już idziesz, biegniesz, spieszysz…
Marnieją moje letnie chudoby¹¹⁴;
o bezlitośna, ty się cieszysz,
a mnie ostawiasz groby.
¹¹³p
dsi (daw.) — jednak.
¹¹⁴c do a — dobytek, zwł. ruchomy; tu: plony.
Noc listopadowa
Odrodzenie
Z tajemnic moich, matko, znaj:
Jest inny tamten kraj,
kędy są wiecznotrwałe siły;
z tych coraz nowy rośnie pęd
i wzejdą i będą rodziły.
Tam wszelki żywot ma swój byt
i czeka, aż dlań błyśnie świt
i czeka, aż dlań przyjdzie czas:
zajaśnieć pełnią kras.
A te zwarzone, kędyż legną;
im-że w barłogu zimnym gnić…?
Umierać musi, co ma żyć…
Odrodzenie
Ty na śmierć wiedziesz twe służebne!
Poznaję miłość twą przeklętą
i moc i słowa twe wróżebne.
My oto, matko, zmartwychwstaniem
na wielkie siewu święto.
Już palą dla cię pochodnie‼
c o i
i
o o s a
poc od ia i i
i otac a
o
Z tajemnic moich, matko wiedz:
Gdy wszystko żywe musi lec
pod ręką, która znaczy kres;
śmierć tych użyźnia nowe pędy
i życie nowe sieje wszędy.
Więc smutna, matko, tym rozstaniem,
ale weselna tajemnicą,
szaty przyoblekłam godnie. —
Poniechaj żalu, niechaj łez.
Obłędna, stamtąd nikt nie wraca;
Przysięgą zguby więzisz duszę.
Gdy więzy śmierci skruszę
i zieleń pędów nowych rzucę
na niwy, łęgi¹¹⁵, na zagony —
o matko, Bogów godna praca! —
sposobić każ lemiesze, brony…
Śmierć biorąc żywa, spełniasz zbrodnię!
¹¹⁵
— podmokła łąka.
Noc listopadowa
sta a si powa a
Zaś w nieśmiertelnych wieńcu wrócę.
w s l a ac
a a
Noc cię uwodzi w wieczność ciemną!
sta a si o a
ca
Pochodnie święte nieść przede mną‼
Przede mną weselne pochodnie‼‼
s a
w s l
otac a o i p owa a
do po i
p
pada a o o i
w i a a l
Piotr nas Wysocki śle.
Sam idzie.
Gdzie?
We mgle.
Ku koszarom kawalerii na bój.
Chce ich dopaść uśpionych co tchu.
Gdzie twoi?
Czekają tu.
To wszyscy?
Tylu wystarczy.
A reszta?
Czekać daremno.
Ja drogę wam wskażę do domu.
ad i a
Wysocki przydzielił nas dwóch.
My znamy przejścia pałacu.
Strzec bacznie wszystkich wyjść,
by książę sam po kryjomu
nie uciekł.
Noc listopadowa
Patrzaj, drga we wichrze liść
i drzewa grają szumem.
A przyniosłeś naboje, ładunki?
W tej puszce — rozdzielcie, bierz.
Więc Wysocki dobędzie koszary?
By ino¹¹⁶ wpadł znienacka do leż.
Gotowi?
Gotowi.
Za mną!
pada st a w po li
Słychać strzał!
To Wysocki już wyszedł z ogrodu.
Wystrzałem sygnał wam dał.
A pokłońmy się białemu królowi…
Gotowi⁈
Gotowi!
Gotowi!
w i a
wc o i
Gdzieżeś córo, co byłaś mi ptakiem,
radosnym letnim śpiewakiem — ?
Zda mi się jeszcze płacz twój słyszę
i słuchem gonię w głuchą ciszę
i zapłakana żalem dzwonię
i w skardze słucham własnych jęków,
jakoby twoich córko lęków.
A tyżeś może tam wesoła — ?
Płoniesz Hymenu płomieniami — ?
Cóż będzie córo z mymi dniami?
Cóż będzie z długą ciemną nocą
¹¹⁶i o (daw.) — tylko.
Noc listopadowa
dla mnie, gdy cale światłem ninie¹¹⁷
oczy twe dla mnie nie migocą
i jeden dzień za drugim spłynie
i noc za nocą spadnie
a ciebie przy mnie nie będzie — ?
Tyżeś już zaszła w te otchłanie,
gdzie Orkus straszny władnie,
skąd moc cię moja nie dobędzie — ?
awo
co
Hekate¹¹⁸, córko Tytana Taurydy; światłonośna niewiasto, dzierżąca pochodni dwoje
— zjaw się ty, czujna wszelkim skargom i żalom; ty, co obecna jesteś, gdy matki rodzą;
ty, co samotnych strzeżesz pustkowi i drogom rozstajnym stróżujesz. Zjaw się!
spod i
i w c o i
poc od i dwo
i
w
Oto stoję!
Córkę mi wydarto, porwano i uwięziono; straciłam ją sprzed oczu, pięknolicą i mło-
dzieńczą. Gdzie jest, gdzie zanikła, zatraciłam pamięć i nie wiem i przeto ciebie wzywam,
leć, goń, szukaj; o ty, która odgadujesz tajemnice bogów i ludzi przywodzisz do utraty
rozumu i do szału, leć ty i świeć dwojgiem świateł głowni płonących i odnaleź córką moją
najmilszą.
oddala si w o
d
Do mnie, Eumenidy¹¹⁹ lotne; wy, które zamieszkujecie Tartaru¹²⁰ rozległe pustkowia
skalne. Dalej! Wy, kroczące w mroku i chmurą otoczone ciemną.
Przybądźcie! Krzywda się stała!
w c o
spod i
i
Wy, wylęgłe z kropel krwi, padłych na ziemią czarną; ze krwi mordowanego zrodzone
a przeto krwawymi łzami płaczące.
Porwano oto pełne życie
w pełni świeżości kras
Zemsta
i uwiedziono w noc i grób
i uwiedziono na rozdroża i łęgi zapadłe.
Patrzajcie, krzywda się stała:
Oto wszystko widzicie umarłe,
powiędłe i zgasłe i zbladłe;
ziemia się stała jako trup,
drzewa obnażone z szat,
zdeptany owoc i kwiat.
Hej, wy Eumenidy lotne,
do zemsty! do zemsty mściwe!
Krzywdy się stały straszliwe.
Zburzona spokojność chat
i cichość małżeńskiego łoża.
Szałem obejmujcie dusze,
niechaj w obłędzie krwią poją się ciała
i duch się świetli zbrodniami,
pognany w męczarń katownie.
¹¹⁷ i i (daw.) — teraz.
¹¹⁸
at (mit. gr.) — sprzyjająca ludziom bogini czarów i rozdroży.
¹¹⁹
id (mit. gr.) — Erynie, uosobienie wyrzutów sumienia i pragnienia zemsty, przedstawiane jako
stare kobiety z wężami zamiast włosów.
¹²⁰ a ta (mit. gr.) — najciemniejsza i najstraszniejsza część krainy zmarłych.
Noc listopadowa
Do zemsty! Krzywda się stała!
Zapalcie czerwone głownie‼
apala swo
a wi
i a l w las
c
wo
oc
ic wi c
wi oci
Na owac w
w splot wi a
c o a i
ol
p
a o
ol
a
w ci
ws c a
w s owa t wo a
Nie spoczniem, aż trzykroć razy
księżyc się odmieni złoty.
Poprzysięgnijcie loty,
nie spocząć, wy niestrudzone,
aż krzywdy będą pomszczone.
Wojna, wojna, wam żer i wasza obiata¹²¹!
Na świat, na świat, wy mściwe!
Upadajcie ludziom na pierś i kark
i ssajcie ze serca krew,
niech znają Boży gniew.
Wężami przegońcie park
i dalej, dalej i dalej,
lotami sięgnijcie świata!
Rózga niech mściwa obali!
Ziemia oto we skardze zadrżała:
Krzywda, krzywda się stała‼‼
o i a si po o o i
apada si
i
o Na o o i
oc si
cowa
p a
l
a a api
c o i po salo i
Przynosisz wiadomości — ? — Masz relacje czyje?
Gdy pora się nadarzy — wszystko mu odkryję.
Patrz — by nie było późno. — I cóż wiesz nowego?
Wiem dla samego księcia. Cóż tobie do tego?
¹²¹o iata — pogańska ofiara ze zwierząt lub płodów rolnych.
¹²²
owi
i
at s (–) — wiceprezydent Warszawy, znienawidzony przez mieszkańców jako szef
policji.
Noc listopadowa
Nie wiesz nic.
Wiem dla siebie.
To i schowaj sobie.
Dla książęcia pracuję. — Zysku zazdrość tobie — ?
A może by partyjkę?
Nie mam dzisiaj głowy.
To szkoda, że bez głowy wychodzisz na łowy.
Książę, choćby cię nawet przyjął najłaskawiej,
rogi, jak rogi — głowy nie przyprawi.
Gadaj zdrów — chcesz wyłudzić ode mnie pieniędzy.
Masz dukata, łajdaku — tuczysz się na nędzy.
o i a d at
Dukat zawsze dukatem, piechotą nie chodzi.
Najlepiej go ocenisz ty, książęcy złodziej.
od
ca d at w i
d a
Przestań pijaku, bo to mnie już nudzi.
Pyskuj ciszej — bo książę jeszcze się obudzi…
c
os ot
Cóż to? Biją do bramy⁈ Rozwalają wrota⁈
A cóż mnie to obchodzi? — To twoja robota.
Trzeba obudzić księcia!
wpada do s pial i
wpada
d wi w
i
Trzeba księcia budzić!
wpada do s pial i
Noc listopadowa
Niech książę śpi spokojnie — na co ma się trudzić?
Co być ma, niechaj będzie. —
s pial i
w wl a
si cia p
a
o
wl c
o po i
i p
salo
do d wi w
i
i
i a
w s pial i
Ha! na pomoc! Zbóje‼
w s pial i
Masz łajdaku! — Już uciekł‼
w il
ast wpada
s pial i a salo
p
i a do i
c po oi w
i
Któż to tu wartuje?
asta
a
a a
d a
powalo
Ja nie winowat¹²³ — — —
Milcz, ty synu wraży.
Śmierć
A czy wy wiecie, wy — czyja śmierć znaczy?
Może ta moja śmierć szalę zaważy
i napiętnuje was piętnem siepaczy — ?
Jeśliś niewinny, winujesz się słowem.
Wot słowo u was — dym. Zabij gotowem.
Chcesz, by rozważać twą śmierć — rozważyłem.
d
a a
t
Nieszczęście!
Sława!
Przeklnij Bóg —
¹²³ a i wi owat (ros.) — ja niewinny.
Noc listopadowa
Łajdaki.
Ty kartowniku, złodzieju…
Rycerzu.
Ty mordujesz; czy myślisz, że z Bogiem w przymierzu?
Znajdzie się na was sąd.
Sądu nie będzie.
Od dzisiaj my jesteśmy sądem i my sędzie
a wam się znaczy kres. — Ty wziąłeś swoje.
Pójdź — dalej — musim przebiegnąć pokoje.
Tamci tam już pobiegli — my w te drzwi — bacz pilnie,
byśmy jak w labiryncie błędnym nie zbłądzili.
p
d wiac
p od
l w
Drzwi zaparte.
Poszarpnij.
Ktoś trzyma.
Ciąg silnie.
Czekaj. Księżnej pokoje — może — ?
Pchnijmy razem.
Słyszysz — tamci wracają — ? Czasu nie ma chwili.
Jeśli tam zdołał umknąć — ?
w i a
d wi w
i l w
p
i a
s pial i
Patrzaj, ktoś mnie sili.
Kolbą we drzwi — uderzaj!
Już klucz przekręcony
i zasuwka zapadła — osób kilka słyszę — —
odbiegają — —
Uderzaj!
Ha!
Noc listopadowa
Któż jest na progu — ?
d wi si o twi a
pada p
i wiat o wi c
Jestem książęcia żoną.
Polka.
Wy morderce.
A jeśli łotra żoną ty — ranionaś w serce.
Ustąpcie — tam po moim trupie!
Egzaltowana lalko — lwico sentymentu,
bierz uczucie pogardy.
Bierz uczucie wstrętu.
Ukryłaś tchórza — dosięgniem — dzierz siłą.
Precz stąd — to podłość.
Milcz — odejdziem sami.
Niechże dla cię ostanie — twój mąż; — ty kobieta,
jeśli nie wiesz, że miłość podła ciebie plami,
żebyś piękniejsza była ty: Judyta¹²⁴.
Ja Polka — i jeżeli Bóg miłość rozpali,
to ja kocham i bronię, choć dwór mój się pali.
Tu jest człowiek raniony.
pod i a
i l
d
Boże.
Był omdlały.
A to ten — był pijany —
¹²⁴ d ta (bibl.) — bohaterka
si i
d t , zabójczyni wodza asyryjskiego Holofernesa, uchroniła w ten
sposób swoje rodzinne miasto Betulię.
Noc listopadowa
s c a st a
Co to?
Padły strzały.
Jakiś tętent…?
To jadą księcia kirasjerzy.
My jesteśmy tu sami — już nasi uciekli.
i
i
d wio
p aw
w
i
i
i
a i
Nie tamtędy —
Chcesz szydzić — ⁈
Ha, bądźcie wy wściekli,
rycerze czynu — — — ocalę rycerzy.
Przez te drzwi!
ws a
d wi s pial i
Więc tam nie ma⁉
Spiesznie!
Już w podwórzu!
w i a
Ha, trup we drzwiach sypialni.
.
w i a
i
l w
p
pada
do
Polkà — Polkà!
Tchórzu!
.
Wolałabyś ty mnie zagrać notturno¹²⁵
sentymentalne nad popiołów urną,
gdyby ja padł — ?
¹²⁵ ott
o (wł., muz.) — nokturn, nastrojowy utwór muzyczny.
Noc listopadowa
Jak padł twój wierny.
.
Mój wierny pies — — zsiniały, tak już — czerny.
Ha — a! — Wywlec go precz!
w os
cia a
d a i
owi
i o
Zawiążcie mu rany.
.
Pomarł już — takoj sczezł¹²⁶ — wot posiekany.
Tak-bym ja był… Wyrzucić — trup — trup — zimny, siny.
Poszedł. A diabeł tam spisuje jego winy.
Przegrał! — Ja jeszcze gram — stawka ostatnia.
wc o i
sal t
Wasza Wysokość. Wsio buntowszczyki¹²⁷ uciekli.
.
Uciekli‼ — Cha, cha, cha. — A on — ten z posągu?
Uciekł takoj? — A!
os
si a i
Kto? Wasza Cesarska?
O kim ty mówisz?
.
Wot — koń jego parska
pianą i wyrzuca mnie krew na koszulę.
On na koniu, sam śnieżny król — wskazał buławą
a koń kopytem w pierś — w pierś moją bije —
tratuje mnie — na moje wdarł się łoże!
A rycerz, król z kamienia krzyknął: Heliodorze‼!
p
pada do i
i
Ratunku!
Do stu diabłów.
Jezus Maria! Mdleje!
.
Czujecie wy woń siarki w powietrzu? Wonieje — —
p
os
io
si cia
¹²⁶ta o sc
— tak zginął.
¹²⁷wsio
tows c
i (ros.) — wszyscy buntownicy.
Noc listopadowa
poda c
Wasza Cesarska Mość…
poda c
Wasza Wysokość…
Niech Wasza Miłość wdzieje — rękaw — drugi…
poda c
p ssi l ¹²⁸ Waszej Wysokości…
Wstęgi….
Gwiazda.
Szpada.
.
Kto wy jesteście — ?
Szaleństwo
My pokorni…
Sługi.
.
Myślałem — że koło mnie szatański śmiech gada.
Uspokój się —
.
a i
a ow pi op s
Spokojna ty! — Żmijo — cudowna!
Ty byłaś w zmowie z nimi.
Z kim? — Pleciesz, głupcze.
.
Z nim! — Ty byłaś w zmowie! — Z białym królem.
Ach, drwisz szydersko — gdy pierś moja bólem
się pełni, za ten czyn spełniony —
że to są moi.
.
Bracia‼!
¹²⁸i
p ssi l (.) — nienadające się do nazwania, tu: bielizna.
Noc listopadowa
Ty szalony.
.
Szalony ja. — Wiesz, z kogo ja szaleństwo wziął?
do wa s pad
Ja wyjął dzisiaj miecz — — i będę klął!
wc o i do salo
.
o
d
Stać tam!
Wydaj rozkazy!
.
Zwycięstwo
Polska czarownico,
Któż to piekielnym ogniem ogrzał twoje lico?
Nadzieja! Węże, żmije w oczach twych się prężą.
Ty może myślisz, że oni…
Zwyciężą!
.
Polska… ty polska krwi, przeklęta jędzo!
Ty myślisz może, że oni mnie…
Wypędzą‼
.
Ha! —
i
i
i
d
dl
opada c a c pa i
.
ai
t
c st
da
.
d i s olo ais¹²⁹ — i chcę bić, jak cham.
sal t
c
Generał Potocki¹³⁰ — na czele swego pułku — jest —
otoczył domek — i sprowadził działa.
.
w p
a
i
Otoczył‼ Staś Potocki⁈
¹²⁹ ai
t
c st
da
d i s olo ais (.) — Naprawdę — to jest dama. Staję się Polakiem.
¹³⁰ otoc i ta is aw (–) — uczestnik Powstania Kościuszkowskiego, w momencie wybuchu Powsta-
nia Listopadowego pozostał wierny władzom rosyjskim.
Noc listopadowa
i
si
Nie — idzie z pomocą.
.
Z pomocą? — Podły — ach c a
a t a o ¹³¹.
wc o i
o soi
o a i c
p i c ¹³²
.
dit o
d
oi
a so i a s tai
pa l a d o s a p s d l
p
o
l o d
o
i
a
la olo
t
a c
s
a so i
t assac
to t ¹³³
ilc
pos p
.
o
t
st s
t¹³⁴
d
pat
a oa
p
a o
c
Zbudźcie ją ze snu‼
c a t at
d o ac i
i
t a ap s c o a
at
a c o si od
a
al t
a t p
twi
a i
i
ocow wa i
lis
to
w osti
ac
w olac
apowi
ia
o wod wil ¹³⁵
a sc i po a
t
apowiada
Odegrany będzie wodewil ze śpiewami!
a widow i
po a
t
Ze śpiewami!
Z Kudliczem w roli Mefista!
Brawo Kudlicz!
¹³¹c a
a t a o (.) — czarujący chłopiec.
¹³² o soi
o a i c
p i c (.) — dobry wieczór, mój przyjacielu, drogi książę.
¹³³
dit o
tc (.) — Co mówi się o mnie? Warszawa ma się uciszyć. Będzie się mówić o was przed
cesarzem! Wydajcie rozkaz! Mój kochany: marsz na Warszawę i zmasakrować wszystkich.
¹³⁴ o
t
st s
t (.) — Jak to? Milczysz?
¹³⁵wod wil — komiczne widowisko sceniczne przeplatane piosenkami.
Noc listopadowa
Rzecz będzie urozmaicona kupletami
à propos¹³⁶.
Kudlicz! Kuplety!
Zaczynamy!
sc o i
sc
t a si pod osi
ods o i a si widow ia o wi tlo a
a i scac pa i tow c
a pa t
w lo ac
a ta o
ow w
pac o o t a wo c widowis a
Na sc i
la o ato i
a sta
c
i a l cia
w c o i spod i
i
o a o
awia
i ic i
c
i a l cia
a
si
-
p c a
w d o i
l a p
d awis i
i
p c a
awis a
-
i a
poda
a stowi p c a
p
st
o c a
opada
sta si
od
apada
t a
a
p
s a ia c widow i
a sc i
ia a d o ac i
a a t a towa
a
lis ws a
c p lic o
O czym oni myślą — ?
Co innego.
Nie to, co się na scenie gra.
¹³⁶ p opos (z .) — odnoszący się do tematu, tu: aktualny, na czasie.
¹³⁷ a st — postać literacka, mędrzec który zawarł pakt z diabłem, bohater dramatu a st J.W. Goethego, do
którego fabuły luźno nawiązują wydarzenia z wodewilu.
¹³⁸
sto l s — diabeł, postać literacka m. in. z a sta J.W. Goethego.
Noc listopadowa
Trzeba im zagrać co nowego,
wytrzeszczą ślipie.
Cha, cha, cha.
Ja będę niby Wielki Książę.
Ty będziesz Grek, zausznik mój.
poda
a
Frak!
a i
a
Szarfę niech mi kto zawiąże!
o a
c
Łapy po sobie!
c ic oc
Małczaj! Stój!
p
c aili si
a
lisa i
c as
a sc i
stawio o d o ac
t a w o a a plac p
d o cio
t a si pod osi ods a ia c widow i
w c o i
c t
li a si
i
O piękna pani — czyli¹³⁹ mogę
podać ci ramię — ?
Wcale nie.
Chcę towarzyszyć ci przez drogę.
Jak rycerz, czci chcę waszej bronić.
Przestańcie, panie, za mną gonić.
Przyjmijcie ramię — mówię szczerze.
Odejdźcie, panie — to — uwierzę.
p
c o
t
a i i w ac a
a od
sc
at
p
w a
¹³⁹c li — czy z partykuła pytajną -li.
Noc listopadowa
da
si cia
Cóż o mnie mówią polskie dziewki?
lubieżny w oczach mają błysk.
da adi ta ta
t
Śpiewają sobie różne śpiewki,
że Książę masz kałmucki pysk.
Cóż o mnie mówią te Polaki?
Szczekaj, bo masz przemyślny łeb.
Że Wielki Książę taki, siaki…
Jaki⁈
Że Wielki Książę kiep.
Któż to powiedział?
Nie pamiętam.
Zasługi order złoty dam.
ws a
c w p lic o
Spójrz Wasza Miłość, fotel — ten tam.
Chłopicki!
Właśnie, on to sam.
powsta
i sc aci awio a
apada
t a
a
p
s a ia c widow i
a sc i od wa si
ia a d o ac i
a
a
lis
p
w a a t a towa
i towa
i a po sc i
Kurtyna przecież miała zapaść
natychmiast, skoro odszedł Faust!
Gdzież chłop, co tu przy korbie stał⁈
Widzisz, spostrzegli naszą napaść.
Noc listopadowa
Zdawało mi się — że ktoś grał⁈
Zdawało mu się!
Głupi gap!
Nie poznał moich kozich łap!
do stat st w
Proszę się schodzić do baletu!
Uważać dobrze, jak dam znak!
do i
o at a
A nie zapomnij dać kaszkietu.
Spostrzegnę niby jakiś brak.
To będzie niby legionista
w szeregu będzie sobie stał;
ja będę klął do diabłów trzysta
i szli w złości rwał.
Ty na to wejdź i chrząknij tak:
c
a
Hm, hm.
c as
stawio o a sc i d o ac
t a w o a a plac p lic
t a si pod osi ods a ia c widow i
Na sc i
i s c a i i i s c a i
p
c a a si
c
at
w po a
lisa i p
dosta si do widow i
i po awia si po a
s a i p lic o ci
a
s
opic i o
Pamiętasz na Saskim placu,
przed ontem,
Wielki Książę Cesarzewicz dostojny
skakał i pienił się w złości
i szli komuś zerwał sobaka
i nogami w błocie podeptał.
I stała się cisza taka…
A ty patrzysz opodal spokojny
i tyś chrząknął.
c
a oc o
Tak on się nagle zwrócił, a szpada
w ręku mu niepewno¹⁴⁰ zadrgała,
bo ku tobie oczy publiczności…
¹⁴⁰ i p w o — dziś popr.: niepewnie.
Noc listopadowa
w aca wa
a
opic i o
Poznał cię i spiekł raka¹⁴¹,
jakby go nagle kto lontem
podżegł¹⁴², pod nosem coś bąknął
i pognał precz.
Skończona była parada.
i
si
Cha, cha — cha, cha,
wściekł się bez mała.
Tak on się ciebie boi, sobaka.
Patrzy, a tu Chłopicki stoi.
Na sc
wc o
stat ci w osti
ac
wa
ist w
i stawia si
d
po dw st o ac sc
i
two
c w t
spos
s pal
dla a c o ta c
al t
a a al tow pa ti
t
c wili
da c
si cia
w i a do t s pad
w a c ost
s pad s
sto c c
wa
ist w
d spost
a
d
wa
ist w st w as
pols i o o i
a w
a a ad i
pi cia i
i a
s li
ca
a i
i
d pc
o a i
sta si cis a
po awia si
a sc i w p as c
wi l i i c li d
a
i po owa
la
opic i
i c
a
da c
si cia
a to c
i ci
a
sc
w
c a
i c
a
s
opic i o
Wielki książę Cesarzewicz spiekł raka;
cała Warszawa się śmiała!
Cha, cha — cha, cha —
Cha, cha — cha, cha.
¹⁴¹spi c a a (daw.) — zaczerwienić się.
¹⁴²pod c (daw.) — podpalić.
Noc listopadowa
a
lisa i
Kurtyna‼
a
lisa i
Co to⁈!
Forra! Forra!¹⁴³
apada
t a
a
p
s a ia c widow i
a a t a towa
wpada a sc
Kto się tu rządzi⁈!
a
lisa i
To był zwid‼
a
t
a widow i
Brawo‼‼
wc o i a od
sc
t
c
Publiczność woła‼
Forra‼‼
o pac o
Teatr nam zamkną‼
p
d
ia c
A to wstyd!
do at
w
Przecież wy mieliście tańcować‼?
d
i
Ja nie należę do twych sług!
w
i c
Chcesz, możesz nas zaangażować⁉
Któż wy jesteście‼?
¹⁴³ o a
o a (daw.) — precz!
Noc listopadowa
Jestem Bóg!
Gram tak, jak mi się to spodoba!
Znajdziesz się za to w kozie, kpie!
Ja jestem, widzisz, ta osoba,
co ludźmi bawi się‼
a cic i
spo a a
to a
Lecz oto scena się zaczyna.
spost
a si
W piwnicy Auerbacha! Hej!
Ustawić z boku beczki wina‼
do i
o at a
Pójdź i ty maskę wdziej!
c as
a sc i
stawio o d o ac
t a p
dstawia piw ic
ac a
t a si pod osi ods a ia c widow i
Na sc i st d ci p a i i s c
p c
si
a aw ac w d c
Haj la li la la — Haj la la la.
Haj li la la la — la la, ho!
wc o
wpo d
do a sta
Posłuchać musisz mojej rady,
a zaraz będziesz dziewkę mieć.
Trzeba ją zdobyć.
Słucham rady.
Daj złoto, zaraz wpadnie w sieć.
Lecz nie mam złota.
Nie z parady
moce piekielne w sobie mam.
Gdy zechcesz mej posłuchać rady,
natychmiast złoto dam.
c
i a l cia
Noc listopadowa
a
si
ios ca w
ac
as t
i
as t
awis a
i a
poda
as t
a stowi
otwi a as t i p
pat
si
l oto
W ten oto sposób człowiek wpada
w sieć, którą ja zastawiam sam.
Idź teraz do niej, będzie rada¹⁴⁵.
Gdy zechcesz, więcej dam.
Ileż to dusz chwyciłeś w kleszcz,
uśpionych twoim darem?
w asc w d p c c
Orderów co dzień spada deszcz.
w asc w d p c c
Bóg Cara zrobił Carem.
Dziś resztę nocy się zabawię.
Na dzisiaj wino, jutro krew!
Tyrana szarfą własną zdławię!
Wesoły dzisiaj nucę śpiew!
Láihula — láilala,
húlalila, lilalala!
Przysiążcie chować tajemnicę.
Maska dziś naszą kryje twarz.
Jutro dzień mężów pozna lice.
Przy księciu będziem pełnić straż.
Tyrana mieczem w krwi powalę,
dzień zemsty przyszedł i dzień kar‼
¹⁴⁴ a do a (mit. gr.) — pierwsza kobieta, wysłana na ziemię jako kara dla Prometeusza.
¹⁴⁵ ad (daw.) — zadowolony.
Noc listopadowa
Nie będzie Carem Car.
p a c
Láihulala — láilala!
húlalila — lilalala!
apada
t a
a
p
s a ia c widow i
a a t a towa
Na sc i
i ia d o ac
do at
w
Ja nie pojmuję, co się dzieje⁉
Ja panom każę strącić
Pojmiesz nas jutro, gdy zadnieje!
Pisz na Berdyczów¹⁴⁷ — znajdziesz mnie!
do s
t at al c
Proszę tych panów wziąść na oko,
niechaj mi tu nie kręcą się!
t p
o
w apad i
da c
a a
otwo o o
W tej chwili wpadniesz tam głęboko,
gdzie twój Mefisto skrywa się!
apada si
apad i
a t
i opat
i
ast pi
c as
stawio o a sc i d o ac
t a p
dstawia o
d
p
d do
i
a osi
t a si pod osi ods a ia c widow i
c a si
a
lisa i
wc o
s ada as t
a awi o a
wa si
a
wa i
a
si w o i
spost
a as t
otwi a
w do wa l ot i p
i
a
pi wa
¹⁴⁶
(.) — ogień, tu prawdop.: oświetlenie teatralne.
¹⁴⁷pis
a
d c w (daw. przysł.) — pisz tam, gdzie list i tak nie dojdzie, przen.: nie znajdziesz mnie.
Noc listopadowa
Klejnociki, koraliki,
co ich to tu jest…
Patrzaj na jej gest.
Zbliż się, przemów, rada będzie,
nie odprawi z niczym.
ci
Licz, dziewczyno, koraliki,
później się policzym.
do a sta
Miły panie, wyście dali;
czy to tylko wszystko mnie?
Przychyl twoich ust z korali,
serce do cię lgnie.
Widzi mi się, miły panie,
żeście zawsze mnie kochali.
Czy kochacie ino¹⁴⁸ mnie?
Cóż się lękasz?
Kto to z wami?
Mój lutnista.
Każcie, niech się precz oddali…
Byśmy byli — sami…?
Wasz lutnista? — Niech zostanie.
w cis
sc o
sc
a
lis
a a a doli i
. Przyjdzie starość, młodość mija,
z liczka spadnie wdzięk!
Kiep, kto do dna nie wypija…
t ca st
brzdęk, brzdęk — brzdęk, brzdęk, brzdęk.
po a a
dlic a w oli
sta
Kudlicz! Kuplety!
¹⁴⁸i o (reg.) — tylko.
Noc listopadowa
si
a ia
po awia si
po o
o ac
dlic a
a ia si
w i
d
a a o d a a doli i
pi wa
p ot
la loi l
o t i
o s p
t d i
co aiss
la
c s p
oi t d s
i s¹⁵⁰
a iwio a
d
a a o d a a doli i
p ot
l iol l sc o
i
da s d s o d s
i o t s s i
st o lo al s st
oi t d s
i s
powta a w ai t sowa i
oi t d s
i s
d
a a o d a a doli i
pi wa
a d o
o s
a d l s
ptil s¹⁵²
pi wa
o s s
i it s la co ¹⁵³
pi wa
o s po
a i l s da
s
till s
d s da
s
i tai t
s a o s
da s ais oi
i ¹⁵⁴
pi wa
¹⁴⁹ p ot
la loi l
o t i
o s p
t d i
co aiss
la
c s p
(.) — chronię prawo
i bezczelność, a w końcu pozwalam wam żyć. Znajcie najwyższą łaskę:
¹⁵⁰ oi t d s
i s (.) — żadnych marzeń.
¹⁵¹ p ot
l iol l sc o
i da s d s o d s
i o t s s i
st o lo al s st
— Chronię gwałt
i oszustwo w rozkazach, które będą wykonywane. Oto mój lojalny system:
¹⁵²
a d o
o s
a d l s
ptil s (.) — Kiedy będziecie nam wiernymi, gady.
¹⁵³ o s s
i it s la co
(.) — będziecie zaproszeni na dwór.
¹⁵⁴ o s po
a i l s da
s
till s d s da
s
i tai t
s a o s
da s ais oi
i (.)
— będziecie mogli poślubiać piękne damy, damy które były moimi kochankami, a ja sam, rozkwitając, będę
tańczył.
Noc listopadowa
olo ais poi t d s
i s¹⁵⁵
i la loi l
o t i
c st i
i o s do
la aiso
olo ais poi t d s
i s ¹⁵⁶
a i po o o a
a ia si
sc
d i s
a
podpowiada
dlic owi
Przyzwyczaić się można z czasem do niewoli.
powta a
wi d i
a
sat
Przyzwyczaić się można do rany, co boli;
tańcować,
Gdy Car każe…
Śmiać się, gdy pozwoli.
powsta
i sc
Co to jest? — Co on gada? To nie z jego roli!
Na l
a widow i otwi a si d wi
lic do pa t
w so o w d wiac sta
Do broni! Do broni!
Pókiż będziecie spać w podłej niewoli⁈
Bóg Wojny przez miasto goni
i powołuje braci‼
st p
po stop iac sc od w wiod c c
pa t
a sal
w i a t
po a i
lic sta w d wiac
o wa t c pa t
c
Na mieście naszych mordują!
i
i po od i
w d ot li pa i t
a sta p
d
opic i
t
o d
a po a i i
Wstań‼!
¹⁵⁵ olo ais poi t d s
i s (.) — Polacy, żadnych marzeń.
¹⁵⁶ i la loi l
o t i c st
i
i o s do
la aiso
olo ais poi t d s
i s (.) — niech żyje
prawo, bezczelność, to właśnie Bóg dał wam rozum: Polacy, żadnych marzeń.
Noc listopadowa
wa si
c
ad
opic i
Stawo‼ Wstań!
Zerwij się lotem, na bój — ty jedyny!
Czekają ciebie z mych rąk laur! Wawrzyny‼
Co to jest?
Widowisko!
Patrz! Wiążą Moskali!
wsta a
i sc
Mordują⁈ Wiązać! — Broń się! — Warszawa się pali!
p
opic i
Wstań ty i głosem gromu uderz ponad męże!
W imieniu twoim i głosie zwyciężę!
do i
os
ad a i s a i
Oddalcie się do domów w spokoju!
do t
pa as
w ac a
lic od st o
pa t
a sal
a i
il
o i
iw a i i asa o
i a o ta i
Co zaszło⁈
To generał Chłopicki mówi!
Słuchać! Cicho!
Dziwo weszło wśród was i zawrzasło!
Chcą wam napędzić strachu!
Jakieś licho!
ws a
c il
o c
w
os ali
Aresztuję Waćpanów!
Noc listopadowa
otac a o c
w
os ali
sw o i sca
c
Precz stąd! Rozkazuję!
ws a
c o c
w
os ali
Ja tych panów pod moją opiekę przyjmuję.
do
ows i o
Oddal się pan natychmiast! Wywiedź¹⁵⁷ straż ze sali!
To chyba, panie, nie wiesz, żeśmy już powstali?
Naucz się wprzódy słuchać, gdy ci rozkaz dali!
Bierzesz odpowiedzialność⁈
Milczeć! Rozkaz dany!
Że jesteś generale przez wszystkich słuchany,
niech to będzie dowodem.
o i
o swoi
o
d
Za mną marsz!
i i
d wio
id
a i
w s li
Wyśmiany‼!
do at
w
sc i
Precz stąd! — To w chwili, gdy naród do boju
porwał za broń zwycięską — wy tu na teatrze⁉
w ac a a sc
wiod c a so
opic i o
Gdzie jest Chłopicki⁈
Wyszedł.
Wszak był tutaj z nami!
Nie skłamię, jeśli powiem, że uciekł przed wami!
¹⁵⁷w wi
— wyprowadzić.
Noc listopadowa
Tam mordują się! — Tam⁈ Gdzie⁈
W Belwederze⁉
os o i a
opic i o s
d a i
d la
sc
widow i
»Odejdźcie! — Niech się zamkną tej sali podwoje
i niech dawny porządek zajmie miejsce swoje!«
as
wiat a a sc i
Patrzaj — odejdźmy — już światło pogasło.
w c o
t
i
apada
t a
a
p
s a ia c widow i
s c
o wi tlo
w p
a at
w
Precz wy stąd!
w
i a i li i t c
Uciekajmy, bo wróżkę szał bierze!
ci a w i
widow i a p lic o ci
l a p
d
opic i
Klękam przed tobą, wodzu!
pod osi
Daj dłoń na przymierze!
pat
w oc
Gdy wszyscy ciebie szukają,
ty jeden okryty chmurą.
Dzieci to z ogniem igrają.
Ty jeden okryty chmurą,
gdy wszyscy za tobą patrzą.
Spokojem stałaś się gładszą,
ty piękna wyniosłą dumą.
Tłumy za tobą krzyczą,
ty nie poddałeś się tłumom.
Wielkość w twoim każdym ruchu.
Noc listopadowa
O siostro ty, mistrzyni moja w duchu.
Z tobą przez ognie dział, przez dym, kurzawę,
z tobą na świata skraj!
Po Sławę.
Hej, po Sławę.
Sławę ty ze mną masz, ja żywa tobie Sława.
A gdyby pójść — ?
Gdzie?
Tam —
A to co jest co — ?
To Sprawa.
Nie — to uliczny wrzask — aleć go słuchać lubię
z daleka tak, ramieniem o cię wsparta,
dłońmi przesłonić twarz i słuchać,
jak tam podziemne te wulkany poczną wybuchać
i bić płomieniem w górę. —
Sprawa się zacznie, skoro ty staniesz na czele,
od ciebie rzecz zależy jedynie;
ty jeden najśmielszy w wierze,
ty jeden najśmielszy w czynie;
ciebie naród wodzem wybierze
i miłość całą swą w tym jednym zawrze synie.
Gdy naród się zachwieje — ja mocą go postawię.
Na wyżynach zwycięstwa ja zwycięstwo sprawię.
Już widzę, jak zwyciężasz, wódz!
Z mojej to woli.
Jeśli zechcę,
buławę w dłoń pochwycę sam.
Orły w mój rydwan wprzęgnę
i kędy zechcę — sięgnę.
Noc listopadowa
Po dyjadem — dyjadem tobie dam.
Gdy zechcę — dyjadem twój złoty
zedrę i wezmę sam.
Otoś godzien miłości, ty dumny.
wiat a a widow i powoli as
c a s
A to, co słychać — ?
Skrzydeł przelot szumny.
Siostry to moje lecą przez powietrze.
Po szybach wicher gra — brzęczą na wietrze.
To siostry twoje biegną?
Orlice! — Ja tu z tobą, ty ze mną.
Przebiegły i skrzydłami zatrzęsły nade mną?
Ty jedna ze mną?
Ty wódz jedyny.
Zwyciężę, skoro zechcę.
Rzucęć pod nogi plon tej nocy,
tej nocy miasto ci oddam — chcesz?
Nie chcę.
A chcesz pamięci po tobie?
Tej jednej zyskasz godziny‼
Jako?
To ze mną graj.
O co?
Noc listopadowa
O twoje czyny.
Wymienię ci i wskażę
tryumfu górne szlaki
czyn po czynie — ty dobądź kart
Wszak masz przy sobie karty. — Daj.
Gdy wybierzesz jako krew czerwone
karowe albo kiery,
zwycięstwo masz zapewnione;
zaś czarne karty wyrzucone,
to bitwy i pozycje stracone.
Chcesz — graj. — Usiądźmy. — Rzuć!
ca a t
pat
w a t poc lo a
Trzeciego dnia będziesz pierwszy, wygrana!
Patrzaj, trzy znaki czerwieni.
Trzy będą to twoje dni. — Co dalej?
ca a t
Patrz, znowu czerwień się pali,
wschodzi łuna płomieni
nad Warszawą —
ty się przejmujesz Sprawą!
ca a t
Upadłeś! — Książę ucieka.
ca a t
Upadłeś!
ca a t
Powracasz znowu! — —
ada
a t
A teraz, pomnij: wiktoria
na polach pod Warszawą⁈
Chwila to niedaleka.
Rzucaj kartę i bierz!
ca a t
Przegrałeś!
ada
a t
Noc listopadowa
Zwycięstwo w obozie Księcia
i Książę obezwładniony⁈
ca a t
Przepadłeś!
Daj mi pole otwarte.
p
wala ow
ca a t
Przegrałeś! — Bledniesz!
a a o a i widow i
Tam gore!
Niech będzie na jedną kartę!
ca a t
Przegrałeś!
ca a t
a i
i
ddio a o ¹⁵⁸
od i a
pada a
s o
po
a pi ws
pi t
l w dwa o a
wi w
i wiod c do si i
p aw
d wi do po o o o
cia
t po
t s a a i p
p ost c
a t
c stos
si
i op awio c
t
il a
s
a apa Na stol la pa p
d pisa s i i sow ic
lac
i lc
dal
o t
si
i poc lo
ad stoli i
w
t
a o t i s
o wi s a c
Czyja to może być moneta — ?
Napis już prawie nieczytelny.
,
— Bolesław — ale który?
od ada o t
i
si
Dla porównania weźmy dzieło…
s c a p a i
si i wpada
¹⁵⁸ ddio a o
(wł.) — do widzenia, kochany.
¹⁵⁹ l w l oac i (-) — historyk i polityk.
Noc listopadowa
d s a
Jesteś, kochany? — — biegłem pędem
i ledwom dopadł rogu Freta.
a i p
c lo
d wi wc o i
p
sta
d wi
Wiesz co się dzieje⁈
Ojciec, Śmierć
Ciszej. — Cicho. —
Tam —
ws a
a oc
d wi l w
Tam mój ojciec stary — kona.
Rzecz rozpoczęła się spragniona.
Byt zaczęliśmy nieśmiertelny.
Podchorążowie już powstali
i wzięli Księcia lub zabili.
Rząd trzeba złożyć, i tej chwili.
Co mówisz⁈ — Dawno się gotuję; —
lecz dziś — gdy chwile policzone; —
ty wiesz, co dla tej Sprawy czuję. — —
Gdy każda jego dzisiaj chwila
może ostatnia być — — zmęczenie —
bezsenne noce — wczoraj — dalej —
już od tygodnia — jak nikogo
nie widywałem.
Dzisiaj rano
przysięgę od nich odebrano
w kościele — czynił to Nabielak.
Nabielak stanął na ich czele.
W tej chwili w ruchu miasto całe.
A jutro już…
Dzień nowy — !
Z dawna — tak — byłem już gotowy —
lecz dziś — co mówisz — nic nie słyszę,
bo tam — tam jestem cały słuchem,
bo — lada chwila — — tam jest siostra —
czuwa — więc cicho mówić muszę,
bo zasnął chwilę. — — — W tym, co mówisz,
ciężar ogromny spadł na duszę.
Aleś ty jeden jest, człowieku,
konieczny. — Zebrać trzeba ludzi.
¹⁶⁰ o i ows i
saw
(–) — publicysta i działacz polityczny.
Noc listopadowa
W chwili tej, gdy się naród budzi,
ty nie chcesz wziąć na siebie grzechu
niedbalstwa?
Innych macie.
Tyś przyrzeczenie składał, bracie.
Natychmiast zwołaj — spisz ich listę.
Poniechaj sprawy osobiste,
bo to jest rzecz ogromnej wagi,
to się stać musi.
Bóg
To się stanie,
co Bóg zakreślił w swojej woli,
nie to, co człowiek zaś ma w planie.
Pan nie masz prawa.
Serce boli.
Bóg wprzódy inne skreślił prawo.
Tu moje prawo — dziś, w tej chwili
od łoża ojca pójść nie mogę.
Nie pójdę nigdzie. —
Czyś oszalał⁈
Nie będę mojej duszy kalał,
i tom pamięci ojca winien,
żem przy nim zostać dziś powinien.
Bóg, co ojczyznę z martwych wskrzesza,
snać¹⁶¹ sam mnie skazał dziś w odstawę
i innym w ręce daje Sprawę
a mnie z tej winy dziś rozgrzesza.
Mam odejść z niczem?
Z niczem — z niczem. —
Z jak strasznym mówisz to obliczem — — ?
Ja tu biegłem i wbiegłem zdyszany,
bom sądził, że rozum zastanę,
że Pallas¹⁶², że wróżka Ulissa¹⁶³
u ciebie przebywa z egidą —
¹⁶¹s a (daw.) — widocznie.
¹⁶² allas (mit. gr.) — przydomek Ateny, bogini mądrości i sprawiedliwej wojny.
¹⁶³ liss — Odyseusz, ulubieniec bogów, awanturnik, mężny, a przede wszystkim sprytny wojownik, król Itaki,
mąż Penelopy. Bohater
d s i, która opisuje jego dziesięcioletnią podróż powrotną spod Troi, wspomagany
przez Atenę.
Noc listopadowa
a widzę, że nie słuchasz Pallady,
tylkoś wylękły, tylkoś blady,
nie rączy, jako człowiek czynu.
Nie najdziesz u mnie Pallady,
nie najdziesz u mnie nadziei.
Przez myśli moich ognisko
cień przemknął się z Cheronei;
przetom wylękły, przetom blady.
Nie najdziesz Pallady, nadziei.
Raczej, to widzę, Hermes¹⁶⁴ nagi
wszedł i u wrót tych z wężem czeka,
by duszę wieść człowieka,
gdyby dziś martwe ojca ciało
w mym ręku syna — tam ostało.
Dopokąd¹⁶⁵ Bóg ten wrót mych strzeże,
dostępu nie ma tu Bóg inny.
Sądź przeto, bracie, czym jest winny — ?
Dzisiaj nic nie wiem, nie pamiętam.
Wszystko na dzisiaj we mnie zmarło
i łzy… ściskają…
odc o i
Bądź zdrów. —
s c a pod d wia i po oi
o ca
w aca do stoli a
siada
i
o t i s
o wi s a c
Bolesław — ale który — ?
Napis — i rycerz na koniku —
z mieczem i tarczą — gwiazda z boku.
Wykopalisko. — Przerysuję.
Z rysunku łatwiej wymiarkuję¹⁶⁶. —
s
Cięży głowa.
Niejasno widzę. — Kształt się gubi.
p
sta
sowa
i i w i
po oi
oc
o
a
lo
Któż — ? Czartoryski — ja — Niemcewicz. —
Lubecki może — ? — Rzecz się złoży.
Sejm trzeba zwołać. — Palec Boży. —
Chłopicki! — — Sprawa się zaczyna.
Późno.
pat
a owi
¹⁶⁴
s (mit. gr.) — syn Zeusa i Mai, bóg dróg, kupców i podróżnych, posłaniec bogów, odpowiedzialny
także za odprowadzanie dusz zmarłych.
¹⁶⁵dopo d — dopóki.
¹⁶⁶w
ia owa (daw.) — zorientować się.
Noc listopadowa
Już dziewiąta godzina.
wc o i w d wi p aw
do po oi
o ca
l w la
wsta
c wi
si
i i do o a
stoi c wil p
o i
odc o i od o a
stoli owi
siada
a poc
a i
i wi t
d wi p aw
w c o i
p owa
c sta
o
ca
l w la
id c
a
s
d wio w
i
at
si w p d o i
po a
s
s a
Nie czekaj, stamtąd nikt nie wraca.
Żywemu tobie żywa praca.
Nie czekaj — jestem marny cień
i zgasnę, skoro błyśnie świt.
Padam, jak pada stary pień,
skruszały, zgnębion wielą lat.
Bierz jeno żywą szybką myśl
i gotuj Czyn i sposób Czyn
spólnością, zgodą kurnych chat.
Goń szybką myśl — myśl lotny puch,
przegania wichrem świat.
O spiesz, o spiesz, myśl lotny puch,
gnana w przestrzeniach wichrem burz.
Ockniesz się jutro w klątwie strat
a wtedy pojmiesz głębie win:
czym będzie jutro, czym jest dziś,
gdy błyśnie szary świt….
ad
a
Jak starożytny grecki mit,
nieznany mężom życia bieg
i niezgadniony kresny czas,
gdy Kloto¹⁶⁷ dzierga krosien ścieg.
Dzisiajże starzec ciężko legł,
gdy się obudza żądza mas
i pędem rwie i naprzód rwie
spólnością wszystkich klas.
Trzebaż, abym ja ognia strzegł
a ręce moje załamane
u wrót grobowca, który sypię
ojcu — mnież cieszyć się na stypie?
¹⁶⁷ loto (mit. gr.) — jedna z trzech Mojr, przędąca nić ludzkiego żywota.
Noc listopadowa
Ojciec, Śmierć
O żegnaj, lice zadumane —
żegnaj, w dalekie idą kraje,
na elizejskie ciche gaje
i wzrok się myli, oczy lsną
i ledwie syna cię poznają,
bądź zdrów — o nie plam ty się krwią — !
wsta
Czemuż to ręce załamane?
Mój czyn — tam — znak — ostatni kres,
tam krew — mój ojciec kona tam
i ja w ustawnym żalu łez.
O precz — o precz — wyzwolin mnie,
bo mnie ten ciężar łzawy gnie.
Ja nie chcę łez — chcę krwi, chcę krwi! —
— Ojcze!
O nie plam ty się krwią —
Chcę krwi — ach głos — czyj szept, czyj cień — ?
Po szybach wicher brzękiem gra,
na ulicach się huragan zrywa.
Tłum ludzi pędzi — tam, to tu —.
Zmęczonym tak — o snu — o snu —
bezsennych nocy tyle
a tam się obudzą za chwilę,
tam wstają, gonią, rodzą myśl,
budują państwo — ognia żec! —
O czemuż mnie nie wolno biec — ?
Odchodzę precz, odchodzę precz —
próżno mnie twego serca strzec.
Dzieła poczęli dziś część lwią.
Synu, o nie plam ty się krwią.
Wolność, dziś święto, dzisiaj czyn.
Myśl lotny puch — ulata precz —
tam Polska już poczęta rzecz.
Byłeś mi wdzięczny syn…
Precz łzy, precz smutku, precz, precz żal;
już myśl poczęła wielką rzecz,
myśl lotna, ścigła — precz łzy, precz…
Noc listopadowa
We wieczność idę, w dal.
Potęgę sił mi tęgich daj!
Przemóc obawy, troski, znój,
biec tam, gdzie ma się zacząć bój
a Polska państwem letnich snów!
oddala si
d wio w
i a
s
W spokojów wiecznych idę gaj.
Bądź zdrów, bądź zdrów, bądź zdrów.
p
pada w d wiac
odw aca si
spost
a d wi otwa t
Ha! Co to — ⁉ Czy kto przyszedł znów
mnie wzywać — co to? — Pusta sień.
po oi
l w wc o i
o a
pat
c a i
Mój ojciec‼! —
w i
d wi
Ojca mego cień!
ws a
c d wi po oi
i p w o cic o
Śpi — śpi — —
cic o w
lac
Wiem, wieczny to już sen.
Nie śmiałam dotknąć skroni, czoła. —
c c co
wi
Ciszej. — —
Głos zbudzić go nie zdoła.
Duch jego odszedł już daleko.
wc o
o o do po oi
o ca
s d t
c wili
l w l w aca
w aca i at
si w p o
po oi
Patrz, łzy z przymkniętych powiek cieką…
Noc listopadowa
Ostatnie jego do nas słowa…
Był ktoś u ciebie — wejść nie śmiałam,
lecz uchyliłam drzwi na chwilę.
Odeszłam odeń tylko tyle,
co was u drzwi słuchałam.
Prot właśnie nadejść miał w tej porze,
więc chciałam z nim prześcielić łoże,
bo sama nie byłabym w stanie… —
Skończyła się już nasza trwoga —
gdy odszedł duch od Boga.
otwa t d wi
o ta a wpada
,
p
t ado ci
d
a w
c
poto i
s w
wi ci
iasta
s owa
i
i a twi
a wido
ata i siost
sto c c
c
w i a t
a i
i p
s a ia c o
w wa tow
c
wi a i o
Radość wam wróżę!
Umarli biorą róże‼
Mrą wasi wrogowie
i waszych świętości Stróże
walczą! Idą w honorze!
Więzy zerwane!
Śmierć kosi! Przez ten dom dąży!
Zbudź się ludom chorąży!
Śmierć tobie wzięła trud
i ciężar, co ciąży.
Zbrój się w męczarni ducha!
Tam krew i zawierucha‼ — — —
Czyż wy zdeptać miłości niezdolni⁈ —
Wy dziś już — wolni‼
wo s p
c o
c c dal o w licac
s a lic a wiod ca od
i
p odowi t
do
w
o od w
wi
lic wiod
w o
d a p aw
d
a l w
Na o sta
lic lata ia
i wido si otwi a a
s
o
lic
a ows i o
d i cia
stoi w lic c w s i
pat
ca
i
p
c o i od ia a i w
i p aw
l w
wci
w d
i
s ada si
w lotowi lic i
awo
da c o
d
Noc listopadowa
W lewo zwrot!
id c
w
lic w d od ia w
Naprzód marsz!
w aca w lic w s
od c a si od
w
ol
w ac a w lic
w s
a dow dc
oc
p
d i i
Gdzie wiedziesz?
Do Arsenału!
Za tobą mnogie pójdą roty.
Uderzę ogniami szału.
Na loty, na loty, na loty!
Za tobą, Boża dziewico,
o Pallas!
Ja za przyłbicą
duch nieśmiertelnej siły.
Chodź ty, mój miły.
Jakież twe imię? Niech słyszę:
Czechowski.
Twe imię Sława ukołysze.
Twój dzień jedyny, ta noc jedyna.
Ojczyźnie twej zyskałam syna!
W drogę!
Naprzód marsz! Wiara?
Skończone królestwo Cara!
Do Arsenału!
p
c o
w lic
p aw
w aca si
i
o spost
a
p
c o i
w
w
lic w daw
i
Hej! Stójcie — tam kto są? Gonią?
Hej! — Przesłoniły drogę skrzydłami.
¹⁶⁸
c ows i
o (–) — żołnierz, kawaler orderu Virtuti Militari za bitwę pod Olszynką Gro-
chowską.
Noc listopadowa
Stójcie, ja z wami!
Gdzie dążycie?
Tu idzie o wasze życie.
Prowadzą was na zdradę!
A wy gonicie rade.
w d wo s a w
w
lic
Do Belwederu!
a o i w d wo s a w
w
lic
Do Belwederu!
Trupami zaścielę pole!
Zwycięstwo biorę nad tłumem!
Rozłączasz się z rozumem.
Szaleństwem oszołomiony!
Grajcie trąby!
Hej! Bęben, sygnały!
l c
a s
d ac
po ad owa i o i
w i
p
c o
c o wo s a
Oszalały! oszalały!
co a si
p odowi
w i a
lic i
l w
spost
a allas
Ha, ty moja!
Ha, ty mój!
Jużeś pierwsze zwycięstwo wziął!
O patrz, jako mnie kirasjer ciął;
a tu na licu, patrzaj —
Rana!
Krew świeża, pozwól wyssać, pić.
Ty Sławą będziesz żyć!
w ac a
lic i
l w
at
si
Noc listopadowa
Oto słuchaj, tam oni,
kolumny mnogie rycerzy,
w zaślepieniu idą na Belweder.
Ares, Ares szalony je goni.
A córy moje skrzydlate
we chmurze nad ich głowami,
nad wojska zwartą kolumną.
Jeden tylko głosu słucha mego
z jedynego tego jestem dumną.
Ten głos mój posłyszał tajemny
i z nocy korzysta ciemnej
i w boczną wiedzie ulicę
swój huf.
Gdzie szedł?
Ten poszedł do Arsenału.
Co tchu tam lećcie, a tłumom
rozdajcie bronie! Rwać bramy!
Słyszycie mnie⁉
Słuchamy‼
wc o i
lic i
l w
wc o
a i
A zasię teraz ja sama,
działająca świadomie,
zezwolę, by Ares uwierzył,
że zwyciężył. Tak z wami jedynie
dobędę Arsenału
i zamknę dla Księcia miasto.
Ares będzie mym więźniem w domie¹⁶⁹,
w królewskim pustym pałacu,
gdzie się będzie cieszył niewiastą.
Wtedy pójdę doń i Słowem zbudzę.
w
i
wc o i
lic
w
li a si
Ktoś idzie — ?
Ktoś dostojny.
Stój!
¹⁶⁹w do i — dziś popr. forma Msc.lp: w domu.
Noc listopadowa
dal a
Ty stój‼
p
sta li
li a si
po a
odc o
c
Dokąd to, dzieci⁈
Gwiazda na czołach nam świeci,
gwiazda Bożej dumy.
Pójdź z nami, panie Potocki!
Gdy orzeł wzleciał nad nami!
Milcz‼ Każę!
Generale, nie żartuj z honorem!
Nie ty stróżem mojego honoru!
Nie ujmuję Waszmośoi waloru.
Chcę, byś ty nam był wzorem.
Byś był pierwszy pośród bohaterów.
Awanturnik.
W łeb kulką!
O, panie Potocki.
Na kolanach cię prosimy.
l a
sto
i po s
i
si
i c a
Błagam.
Pójdź z nami. — —
ilc
Milczysz — ?
Noc listopadowa
Pójdź z nami.
l a
odw aca si
Milczysz — ?
powsta
Więc sami!
awo
Dzieci, hej bracia, laury do podziału!
Do Arsenału! Do Arsenału‼
w c o i
w p owa a c od ia
odc o
c
o a
lw d c
w
w lic
a
p aw
po osta
ad
a
sta p
d otoc i
Ktoś ty jest? — że oni ciebie żądają.
Czyliś ty znaczny i możny?
Jakążeś ty znaczony potęgą,
że stajesz wprzek moich dróg?
Z czyich-żeś ty sług?
a s c
w
Czyli¹⁷⁰ ty chcesz, by twoi przelewali krew
marnie?
I ty sądzisz że ciebie nie ogarnie
ten lot orłów,
którychem ja pobudziła.
A wiesz-że ty, jaka jest siła,
co się dzisiaj w nocy przesila?
op s c a ow
as pio
w c i
d
a o po owi
Zapamiętaj się w twoim rozumie.
a c l od ia
o i
wc o i
a
lic i
l w
To noc, niech kule biją.
o
d
¹⁷⁰c li — czy z partykułą pytajną -li.
Noc listopadowa
Formuj ont! — W lewo zwrot!
Marsz‼
Gdzie⁈
Do Arsenału!
ws a
c otoc i o
Patrz!
Kto tu jest⁈ Hasło! Stój!
i po s o
Kto? — — — — — — — Swój.
po a
sal t
o
d
Prezentuj broń!
do wa s pad
o
d
Uchwyć za broń! — Baczność! — W prawo zwrot!
Idziemy do Arsenału!
s c a o
d
otoc i o
i stoi odw co
Naprzód marsz!
poc
a i
w lic
i
sta p
d od ia
swoi
Gdzie⁈!
Milcz‼
Tam droga do Belwederu! — Zdrada‼
ods wa aliws i o s pad
Ot służę — to moja szpada.
Noc listopadowa
Moskale! Patrol żandarmów!
co a si
p odowi
po awia si w
w
lic
do swoic
Formuj ont! — Zejmij broń! W rękę broń!
Stój!
Zmierz się! Cel!
Stój!
Cel! Pal!
st
la w
w ac a w lic
w s
Hurra! Cel! — Hurra! Pal!
do swoic
Na ziemię!
p
pada do i
i
st
la
p odowi
t
stoi i po s o
o o
pada
Podnieść się! — Bajonet!
a ada a o t
Naprzód marsz!
Naprzód leć!
Naprzód!
Wiara! Tnij!
Noc listopadowa
Cel! Pal!
pada st a
wi l
od ia
aliws i o pada
a o ta i wc o i
i w lic
i
i
i
Krwi! krwi!
co a si
w pa t w
i a w lic
w
lic i
l w
wl c
po i
i
a ota
Szpieg! Szpieg! Powiesić, rozedrzeć, mordować!
Zmiłujcie się? Zmiłujcie się!
Szpieg! Szpieg! Powiesić, rozedrzeć, mordować!
Zmiłujcie się! Zmiłujcie się!
w
d
o c a os s i o
w i a
lic i
p aw
Stójcie! Stójcie!
at
si
O ty miłosierny!
c pia si
w awc
wpat
si w poc lo
o ad so
a l
A wiecie, kto to jest⁈ To syn obwiesia,
najpodlejszego łotra syn. Przy Wielkim Księciu
jest jego ojciec przybocznym na służbie;
Zabijcie go!
ca si
a
od o
d a
Ty psie! Ty psie! Ty psie!
do wa pa as a
od i a
pa as i a i
Noc listopadowa
Ojcze! — A‼!
pada
Ojcze — — —
stoi ad t p
o
pia
Teraz kolej na cię!
as c
Stójcie! — Ktoś jedzie? — — —
s c a
oc
Kareta po bruku!
w d a a ta
ca si
a ci
Kto jedzie⁉
Jenerał Nowicki¹⁷¹!
He? Kto, mówisz, jedzie?
otac a a t
Patrzajcie! Chresty¹⁷² na piersiach na przedzie!
Zdrajca! Ty zdrajca Lewicki¹⁷³! Znam ja cię!
Cha, cha, cha, przedajniku! Będziesz wisiał, bracie!
pada il a st a w
Och — trup! — trup!
Wyciągnąć trupa!
w wl a t pa
a t
Zobaczcie kto to⁈
Nowicki generał!
¹⁷¹Nowic i
(–) — generał Wojska Polskiego, omyłkowo zabity w czasie Nocy Listopadowej.
¹⁷²c
st (daw.) — krzyż.
¹⁷³ wic i (–) — generał rosyjski, dowódca Warszawy.
Noc listopadowa
s a
o a
Za Lewickiego zabit! — Nieszczęście! Szlachetny
poległ za zdrajcę!
w p owa a o ia w oc
lic
Kto rzekł, że to zdrajca⁉
Kto nazwiska pomylił?
Wieszać!
ws a
c
a ota
To on‼
Rajca!
We krwi mu wytrzeć pysk!
ca si
a
a ota
p
w aca
a i
i i wl
Niech wisi w górze!
Naści¹⁷⁴ pij! Na latarnię! Krew, krew, krew na murze!
po
ca t pa w lic
oddala c si w lic
w
opod
a i s ada si
p
pada
t po l
c
poc la si
ad t pa i
ssa c ic
w
Ssaj z piersi wszystko złe,
jad wszelki wypij z ran.
poc lo a ad t p
a ota
Ten mój.
poc lo a ad t p
otoc i o
Ten mój.
poc lo a ad t p
od o
d a
Ten mój.
p
pad a ad t p
a ota
ss ca
w
To szpieg.
¹⁷⁴ a ci (reg.) — masz.
¹⁷⁵
(mit. gr.) — boginie zemsty i gwałtownej śmierci, przedstawiane w postaci drapieżnych ptaków.
Noc listopadowa
p
pad a ad t p
otoc i o
To wielki pan.
p
pad a ad t p
od o
d a
To nędzarz.
ad t p
a ota
Wyssaj ból
i tul i pieść i tul.
ad t p
otoc i o
Gdy zejmiesz¹⁷⁶ duszy jarzmo,
gdy wyżresz z duszy grzech,
poniesiem je na ostrów¹⁷⁷,
na śmiech.
ad t p
od o
d a
Na śmiech.
ad t p
a ota
Na śmiech.
lic c w
o odow
s c a
t p
ca i
l c a
ta si otwi a
wc o i
at lo
w wi l i p as c
o l da si
po osta w ci i pod
o od
ad t p
otoc i o
Ktoś idzie….
ad t p
od o
d a
Człowiek żywy.
ad t p
otoc i o
Pod murem wstąpił w cień.
post pi il a
o w
w wiat o
as c
ada
a
lo
¹⁷⁶
— dziś: zdjąć.
¹⁷⁷ost w (daw.) — wyspa.
¹⁷⁸
a to s i
da
(–) — polski polityk, prezes Rządu Narodowego Królestwa Polskiego
w , później znacząca postać Wielkiej Emigracji.
Noc listopadowa
ad t p
otoc i o
Wystąpił.
ad t p
od o
d a
Mówi.
ad t p
otoc i o
Myśl swą waży.
.
Korona — — — —
ad t p
otoc i o
O koronie marzy.
.
ad
a
Gdzie pójść — ?
ad t p
otoc i o
Myśl swoją miej na straży.
.
Trup
o l da si
By w głąb mej duszy się nie wdarli,
uniknę — — —
c c i w i
lic
ad t p
otoc i o
w osi ow
Słyszą. — —
.
at
a si
poc li si
ada
dost
c
Kto⁉
ad t p
otoc i o
pod osi si
st
ci c
w
Umarli!
dsio
pa ac
ol
ad
wi d
w i c p s
p owa
sa a o
ato a
Noc listopadowa
Zwyciężyłeś zwycięstwem Boga.
Przygiąłem opornych do stóp.
O piersi dumy ich uderza twoja ręka,
na karku pychy ich spoczęła twoja noga.
Pobrałeś rycerski łup.
Oto zbroja od upałów pęka.
Pot z liców ocieka kroplami.
Podajcie pić.
Zwyciężyłeś nad mnogimi ludami.
Po tej kąpieli krwawej
odrodzą się i poczną żyć.
Zdejmijcie zbroję, co krwawi.
Zdejmijcie z oczu kask.
Rozpłomienić domostwo ogniami.
Dziękczynne zapalić kadzidła
Zewsowi za wielość łask.
poda
pi
Nie wprzódy pucharu nachylę,
aż ojca obiatą¹⁷⁹ zasilę.
p
p c a
w l wa c
apo
a i
i
apala o i
a t
o ac
pa ac si o wi tla
Czyjaż to ta siedziba pusta?
Polski ostatniego Augusta¹⁸⁰
dom, stawion Hellenów sztuką.
Przecz¹⁸¹ serca nie stało wnukom
tu mieszkać — ?
Puste pokoje.
¹⁷⁹o iata — pogańska ofiara ze zwierząt lub płodów rolnych.
¹⁸⁰ostat i
st — Stanisław August Poniatowski (–), ostatni król Polski.
¹⁸¹p
c (daw.) — dlaczego.
Noc listopadowa
Rozewrzeć na ścież podwoje!
otwi a d wi
w
pa ac
w
i
a
si
sto c w d
i sali o
Jakiż to chłopiec młody?
Rumieńcem kraśne jagody.
Łuk dłonią ujął złoty
i złotą strzałę waży.
On-że stoi na straży
w opustoszałym domie.
Kto jesteś piękny młody?
Czy Cypryda¹⁸² ciebie urodziła,
żeć tyle przydała urody
i lice dziwem okrasiła?
i
a si
i
o
c w pi
sa
wc o
w
pa ac
i pa ac wiod
sowi
a
w wi l i w lo
ia
i s
i ia w wia d
Wiedziem do cię miłośnicę,
bierz miłośny dar.
Patrz, lubieżna Aodite¹⁸³
wstaje ze śmiertelnych mar.
pat
a oa
To blednie, to się płoni.
Eros mnie k'tobie goni.
Eros, Eros mnie ściga.
Cyprys¹⁸⁴ mnie w tobie obdarza,
rumieńców licom przydaje.
Miłość rumieńców przymnaża.
Któż-to mnie z nędzy dźwiga?
¹⁸²
p da (mit. gr.) — przydomek Aodyty, bogini miłości, urodzonej z piany morskiej w pobliżu Cypru.
¹⁸³
odit (mit. gr.) — Aodyta, bogini miłości.
¹⁸⁴
p s (mit. gr.) — przydomek Aodyty, bogini miłości, urodzonej z piany morskiej w pobliżu Cypru.
Noc listopadowa
Cyprys, wszechwładna Aodite,
przydałać godną świtę
i przykazuje kochanka.
Ja słusznej woli poddanka,
Erosa moc poznałam
i uwiedziona wojny znakiem,
na mieczów igrzysko wstałam
i jestem oto tu z orszakiem.
Pójdź, jakoś dla mnie przeznaczona.
Miłością k' tobie pałam.
Cyprys cię zsyła niezwyciężona.
Przez wstyd mój i hańby pożyte
ty pomścisz mej niemocy.
Rycerze mnogie zabite
do twego rydwanu zaprzęgnę
i wszystkie zlękłe dosięgnę.
Patrz, oto wieńce zdobyte.
Pobrałem wszystkie tej nocy.
Złotem te wieńce uwite,
nie mego to kraju listowie.
Zdobyłem potęgą mocy:
teć biorą bohaterowie.
Ciebie ja to pragnęłam,
ciebie kocham.
W nędzy i lęku się gięłam,
że w nocach bezsennych szlocham
a teraz jużem wesoła.
Rozpogódź dziewo czoła.
A teraz jużem dumna.
Dotknęłam twego kolana,
chcę ciebie uznawać pana.
Poza mną, poza mną trumna,
poza mną Śmierć i lęk.
Weselny słyszę zgiełk i szum.
Noc listopadowa
Uderzać mieczmi o tarcze.
Chcę słuchać zwycięskich dum.
w salac pa ac o
wa si
a
Twojej miłości wystarczę,
miłośnym chętna upałom.
Powaliłem rycerzy zastępy,
z pęt wyzwoliłem ducha;
rozkoszy śmierci zaznali,
ty zaznasz rozkoszy ciała.
Twoja je rozkosz ocali
z mąk ducha i ducha bolu.
O ty, któryś je porwał ogniem,
bierz rozkosz…
Powstaniem za jego głosem
i mnogie zapory pogniem.
On włady wojennym losem.
Zwycięstwo zyskałem w polu,
zwycięstwo zdobyłem krwi,
narody zbudziłem do życia.
Miłość zdobyłeś tajemną.
Byłam bolesną i ciemną,
serce pojmałeś z ukrycia.
Jakież cię nędze trapią,
jakież niepokoje cię łamią,
ty piękna, jeśliżem rzekł,
żem pobił i zwyciężył bojem — ?
To serce drży niespokojem.
Pobiłeś rycerze w boju,
lecz ja się troskam w niepokoju,
bo walczył wzajem mąż i brat
a nie wiem, jaki walki bieg
i nie znam jeszcze krwawych strat,
czyli mam płakać męża
a cieszyć się brata zdrowiem,
czy bratowego zgonu
płakać, a męża kląć zabójcę — ?
Zapomnij, zapomnij niewiasto.
W pożarach wzdęło się miasto
krzykiem i wojny wrzaskiem.
Noc listopadowa
Otoczęć łun złotych blaskiem,
nacieszę widokiem plonu.
Zwycięski wchodzisz w te progi,
gdzie latmi zerdzałe wrzeciądze¹⁸⁵
i czas upłynął mnogi,
jak nie wszedł nikt godny.
Wnoszę zwycięską moc.
Pobrałem zastępy tłumne
i podeptałem dumne.
Wzeszedłeś na jedną noc.
Na jedną noc ty moja.
Daj patrzeć — twoja to zbroja — ?
W bojach już razy tyle,
ws a
l
c opodal
o
sa
Szczęsno spominać ta boje,
wspominać zwycięstwa chwile
na smutku dzisiejszej żałobie.
W zwycięstwie myślę o tobie,
o tobie, miłośna pani
i dar twój biorę w ofierze.
Jesteś ten, któremu ja w dani
miłość moją przynoszę,
i ten, w którego wierzę.
wi
i
d wio pa ac
w w otac
at
si
pat
a o i i
st la s
d a
Co one robią?
Skrzydła kładą.
Nie będą walczyć — ?
¹⁸⁵w
ci
— urządzenie do zamykania bramy.
Noc listopadowa
Więcej nie. —
Cóż twarz twą w lęku chylisz bladą?
To źle. — — —
ad si do s
w p
sio
pa ac
Co one czynią?
Sen je ściele.
Spełnione dzieło. — Patrzaj, wieńce
kładą pod czoła, snu spragnione. —
Cóż lice chowasz wylęknione?
Nie zbudzą się do walk?
Już nie.
Cóż drżysz i szlochasz w męce?
To źle. — — —
wi
i
w podwo pa ac
a co a cic i
a o
lowa
po awia si w salo ac pa ac
Kto jest ta, która przechodzi
przez jasność sal, jako pani?
Wszyscy, jak jej poddani — ?
Jakaś cichość za jej każdym gestem —
jeno drzewa z ogrodu szelestem
drżą — — —
wc o i do p
dsio a pa ac
Oto pani jestem.
Powiedz piękna — zdajesz się władnąca,
czyliś nocy królowa tajemna?
Miłość nas wiedzie
a światła przed nami gasną
i droga staje się ciemna — ?
Oto miłośna w pałacu tym błądzę.
Ktoś jest — ?
Ja tutaj rządzę.
Noc listopadowa
Oczy twe płomieniące,
dziw w oczach twych i głębie,
przetom zlękła, jako gołębie
i nogi pode mną drżące.
Zaszłaś w kraje tajemne.
Z Plutusem¹⁸⁶ święcę gody
a oto teraz idę zwiedzać spichrze.
Oto część mej urody
straciłam na jesiennym wichrze
i na jesiennym chłodzie;
fala niesie po wodzie
moje złote kosztowne listowie.
Lecz cyt… — cicho — — tam groby,
tam pod ziemią śpichlerze,
tam idę.
w aca si do o s a
Podajcie złote klucze.
p
l c
Zamykam nimi serca,
zamykam nimi dusze.
Oto wieki ożywię idące.
Wieki i lata, co przyjdą,
żyć będą ziaren tych treścią.
Ziemia rodzić będzie,
kędy siew padnie zdrowy.
Ludzi zbudzę, roześlę orędzie
na żywot — żywot nowy!
Pokoleniom ostawię czyny,
po ojcach wielkich — wielkie wskrzeszę syny —
kiedyś — — będziecie wolni!
Co złego w was i co marne,
to jako plewy i ziele złe zgarnę;
co chwastu na waszej roli
i co szkodzi wam i co was boli,
to ukoję — czasu przebiegiem.
Przejdziecie jeszcze niejedną nędzę
i niejedną przebolicie próbę.
A jeżeli lichego serca ludzie
w was samych gotują wam zgubę —
ja ich powołam — i jak plewo zmiotę!
I w ziarnach tu — na dnie — przechowam cnotę!
Za czas znów wrócę — i jeszcze razy wiele
Odrodzenie
przyjdę — Wiosna, z gwiazdą na czele
i żywot dam — tlejący w zgliszcz popiele! —
A dzisiaj — kres. — Krwi przelanej nie zmarnię.
Krwią pola a role użyźnię
i synów z krwi tej dam — kiedyś — Ojczyźnie.
Dzisiaj kres. — — —
Co ona mówi — !
¹⁸⁶ l t s — właśc. Pluton, rzymski odpowiednik Hadesa, boga podziemnej krainy umarłych.
Noc listopadowa
To wola!
Słyszysz skargi Eola — ? — — —
Rządzę tu gospodarnie.
I zapęd, i siłę skryję,
przechowam lata długie
i kiedyś ich — — — — użyję‼
o
ada c
W sen, w sen, w sen bogowie,
w sen ludzie, strudzone dusze!
Zaklinaniem was muszę¹⁸⁷!
Wolą mam w Słowie‼
st
a
p
sowi i oa i
id do w t a pa ac
wiat a a i i as
sta w d pi c c
o i
Hej wy boginie — w śnie — ⁈
Hej, wy moi goście skrzydlaci.
Kiedyś przyjdzie znowu ten czas,
gdy Pallas wezwie was
i zwycięski dług wam zapłaci.
Zapamiętajcie słowa.
a
a d wi pa ac
l c
w s
i d
w
Królowa — królowa — królowa — — —
apada si
ta is awows i pa
a ost owi
st t at
la
o o ci
o ad wod
a podi
st sc a
p
ciw sc
p
l dla o ci
ciw sc
a a i
otoc
si dli w t o ac wi lc t a i owi
o si
i d
a sc i t
i
pat
o i co
i a two
li
t
oc
d
si
si sili
s d si
c w d
w s c c p
oc
i w t
iw
od las
si
ca
st c
i w
ac wi t i
p
oc o dw ast
o i i
p
s li ci co w wo
c
i
pol li p
s li o ad
i a stop iac
a podi
p
si dli
oc
c
¹⁸⁷
si (daw.) — zmuszać.
Noc listopadowa
Czas mnie, hej Boże, czas
na tamten lepszy świat.
Słowianin ja, wasz brat,
ja był z wami niezgodny,
podłości spętany kajdanem,
tak ja dziś stanął za majdanem,
dziś do mnie złość nie ma przystępu,
ani zawiść, ani małość podła;
Boża mnie to ręka wywiodła.
Bracie w męce, podaj-że ty dłoń.
Precz! — Dusza się moja wzdryga.
Co ty za duch — ty mój wróg;
nie ten ci mój — co tobie Bóg.
Jakoż podam dłoń?
Ja widzę, iż ciebie pali skroń.
Tyś powalony mieczem padł — ?
Własny zabijał mnie brat
i własny syn złorzeczył.
Przekleństwem mnie Bóg strącił, Kat.
Jemużem dziś władztwa przeczył;
jakoż mnie pchnął los w ten bój,
gdym chciał boju powstrzymać i ognie;
czylim wiedział, że zapęd mnie pognie
i połamie, jak zbroję skruszałą
a serce się ozwało
za późno. — O syny, o ojczyzno, o bracia!
Daleko wy ode mnie, daleko.
Już mnie głosy wieczyste wezwały,
już tylko wołań mych echo
jękliwe w parku się błąka;
też mi czekać, bym rychło powiezion
był w miejsce spokoju, gdzie łąka
wiecznie kwitnąca; — —
a dusza jeszcze tęskniąca —
a serce, czego nie przebolało
żywe,
teraz się upomniało tęskliwe.
Wot tobie, duszo, upały
a sercu mojemu mroźno,
czyli mój syn ostał się cały?
Syn jedynak — dziecina miłości —
czy mi jego też Boh¹⁸⁸ pozazdrości?
Czyli on też będzie ojcu towarzyszem
i w uścisk obejmie szyję
i pocałowaniem zmyje
z mych ust słowa trwogi i lęki
¹⁸⁸ o (ros.) — Bóg.
Noc listopadowa
wyżenie precz i wypije — ?
O dziecię, o synu jedyny!
Jakież były moje ciężkie przewiny?
Giną z oczu, zanikają z myśli. —
Otośmy tu duchy przyśli,
rozkazem nieśmiertelnych wołani.
Popłyniem polegli ku otchłani.
Patrzę jeszcze w świat ten, jak zanika
i wraz tracę z myśli, co się stało;
coraz giną moje czyny i błędy,
jeno spokojność dziwna wszędy.
Jakież były moje przewiny?
Za broń wzięły ojce i syny
i na się wzajem godziły
w zapamiętaniu, w obłędzie. —
O jakożem stawał za sędzie
tym, co sprawiedliwie walczyli?
Zali¹⁸⁹ sprawiedliwość i sąd
śmiertelnym nie największy błąd?
w d oc
c c po a s a
p
a ia o
so i
O syn mój, poznaję cię, synu!
Tyżeś to koło mnie, dziecino?
Sięgałeś ręką wawrzynu,
aż Śmierć zadzwoniła godziną
wskazane dla ciebie piętno.
Będzie twa dola pamiętną.
Lecz któż tę pamięć zapłacze,
twoją dumę i wolę junacką?
Zapłakałby i sam Car, kozacze,
że ty wmieszał się w tę bójkę lacką
i padł pierwszy, jako podcięty kłos żyta;
jako jabłoń, gdy w płatkach okwita
i ostrzejsze powieją nań zwieje,
tak ty spadł, jak ten okwit, co mdleje.
I z ojcem, przy ojcowej piersi,
razem na tamten raj idziem najpierwsi.
Cóż nas czeka? Pójdziem ku otchłani,
przez piekielne pustynie gnani?
O gdzieżeś, pokoju wieczysty?
Kraj mamy przegonić ognisty — — — ?
Ach ojcze, łzy cudze palą.
Łzy cudze na twarz mą upadły
i przez to lica syna twojego pobladły,
bo trwogą zjęty i strachem,
¹⁸⁹ ali (daw.) — czy.
Noc listopadowa
że te łzy zaciążą przed Bogiem,
bo ja zabójca był w tej wojnie z Lachem.
Synu, zabijałeś w obronie!
Jakoż nie mieli walczyć,
gdy okręt i łódź ich tonie;
widno ognie i żar wrzał w ich łonie.
A ja byłem pośród nich przeklęty
i miecz mój i moja dola
i szedłem z tą klątwą do pola
i padłem, jako kłos zżęty.
Snać Boża była ta wola.
Pójdziem, ojcze jedyny, w kąt święty,
kędy Cary będą nasi ojce,
gdzie wszyscy równi i bliscy
i ci górni i wyniośli i niscy,
kędy będziem rówieśni mołojce¹⁹⁰,
śród kwiecia, pośród uroków.
Rzucamy ten kraj mętów i mroków
i dusze oczyścim winni
i będziem za łaską Bożą,
jako są czyści i niewinni,
gdy przeminie czas piekieł niewoli.
Ach ojcze — — — !
Coć jest duszo-synu?
Serce boli,
żem nie kochał — skorom był tam żywy
a mogłem być kochaniem szczęśliwy.
Żem był ojcze dla wielu ohydą
i iż nienawidzili mnie.
Więc, jak widzę ich, że teraz idą
razem ze mną i z nami, kędy przeznaczenie,
to mnie ściska ból serce i duszę,
i dumę moją dawną
i dawną pychę marną kruszę
i chciałbym uzyskać przebaczenie.
Śpij, uśnij dziecino-synu.
Śpij w wieńcu złotym wawrzynu;
położyć go dłoń Boska w dań.
Upadłeś, jako pierwsza brań.
Tak tęsknię ojcze do świtu,
do jasnego, czystego błękitu;
bodaj zeszła ta trwóg pełna noc. —
Któż to może? — Kto to jest ten Bóg,
co posiada nieśmiertelną moc,
¹⁹⁰ o o c — młody żołnierz kozacki, przen.: zuch.
Noc listopadowa
przegonić precz ciemnie i mgły
i sprowadzić pogodą kwietne sny
i powieść nas w jasność i światłość dróg?
O synu, przeklął nas Bóg.
O synu, nie pytaj starego,
ileć ręce zdziałały złego,
ilekroć ciebie pchnęły ku czemu,
i duszę skalały młodą.
Teraz nas wichry powiodą
w noc jeszcze większą i groźną.
O czujesz, jak wieją mroźno?
O nic to, ojcze, te mrozy,
jeno łzy te bratnie i siostrzane;
tych straszną, palącą ranę
czuję —
ta rana wskroś duszę dojmuje
i jakby ukaźne¹⁹¹ łozy¹⁹²,
zabija, męczy, katuje.
Te łzy, które oni płaczą —
o patrzaj — na nich — przeklęli. — — —
Odwrócili się ode mnie Anieli.
O kędyż jasne słońce?
Kędyż skrzydeł ich przedsłanne gońce?
Ostała przy nas noc i pustość strachu.
wc o i
Kto tu się skarży?
To my.
Kto wy?
Spętane lwy.
Czyją wy ujęci ręką?
Męką.
Kto was tu zaprzągł?
Śmierć.
¹⁹¹ a
(z ros.) — wykonany według rozkazu.
¹⁹² o a — witka (tu jako narzędzie wykonywania kary chłosty).
Noc listopadowa
Wy padli, pierwszy łup. — —
A ty co za jeden? — Hej?
Trup.
A ty kto?
Marny cień.
Wytniemy wszystkich w pień,
nim zejdzie dzień.
Przybędą towarzysze.
O patrzajcie, tam w oddali, w pałacu,
poprzez wodne spojrzyjcie kryształy:
oto dom z kolumnami.
Tam Ares w okowach miłości.
Za chwilę Ares będzie z nami
i wszystko ponurzy we krwi.
Potrząsaj ty daremno twą żerdź;
przecz nie wiesz, że Zews z ciebie drwi
i zapęd twój lwi
za czas się skończy?
Heu?
Przybył tu poseł gończy
i wężownicą potrząsał
i cały świat, co się dąsał,
ujął w spokój — i skon zapowiedział
a tyś, duchu wspaniały, nie wiedział,
że my spokoju czekamy
i że do łodzi zejść mamy
i płynąć na święte wody,
w wieczystą noc.
A ten młody?
Mój syn — nie budź — niech śpi.
Spokojność jemu oczy zawarła.
Calem bluźnił, że śmierć niezbłagana
żywot jemu w kras pełni wydarła,
aż oto szczęściem niezwodnym
ja ojciec sercem niegodnym
u łona go tulę na skon.
Kto idzie?
Noc listopadowa
Oto zwiastun — to on!
wc o i
Zbłąkane duchy — precz!
Zabieraj swoją właść¹⁹³.
Co mieli pierwsi paść
w ofiarnicy mężów,
tych masz — oto pozbawieni orężów.
Bierz ich, jak swoją brań.
Ty sama masz się oddalić.
Przynoszęć rozkazanie.
A czyjeż to przynosisz wołanie?
Tyś ludy biegła rozpalić.
Oto ogniem spłonęło miasto.
Ares odebrał swą dań.
Wracaj niewiasto!
Jako Ares wziął swoje wiano?
Zwycięstwa mu nie dano.
A oto Ares we chwale
zwycięstwem cieszy się cale.
To złuda — to podstęp mój,
bym go miała dla mnie po niewoli.
Jego już Zews nie zwoli. —
Podstęp‼!
To twoja broń.
Zwołaj twoje duchy i zgoń.
Kres twemu władztwu kładę.
Śmiesz-że ty mnie niweczyć przez zdradę⁈
»Pójdziesz i zniweczysz Palladę«
Twój rodzic wyrzekł sam.
Zwołaj twe duchy i zgoń
¹⁹³w a (daw.) — to, czym się włada.
Noc listopadowa
i pilnuj do olimpijskich bram,
skąd-eś je zwołała.
Cóż pozostanie ludziom?
Próżna chwała.
Będą walczyć, jako wydolą sami
a ty wracaj z Egidą i duchami,
z tarczą twoją, bijącą płomieniami
i dzidą, co wybija hasło.
Władza
Tam duchów tysiąc zawrzasło,
tam gore całe miasto.
Poczęli dzieło krwawe!
Mamże im odebrać Sławę⁈
Wracaj niewiasto! —
Wężowy chylę splot.
ac li las i w ow
sc la ow
Uznajęć, synu Mai.
W lot!
awo
Hej Zewsowe orły, które, pioruny niosą,
niechaj-że się w ciszę oddalą!
Niechaj-że polecą ku szczytom,
ku górnym Hymetu¹⁹⁴ śniegom,
ku sinym nad Hymetem błękitom!
Hej, Zewsowe dziewy, siostry płomienolice,
przybiegajcie powrotne z lotów.
Oto czas się dopełnił obrotów
i Zews groźny wasze wyrzekł granice.
Ku mnie wy z dalekosiężnemi skrzydły.
Ku mnie wy, co dzierżycie Sławę.
Bojową poczynaliśmy wrzawę,
zapalone narodów ołtarze
i oto porzucić Sprawę
Zews nam każe!
Hej do mnie, powrotne siostrzyce!
Hej do mnie, do mnie orlice‼
pat
st o i pa ac
Patrzaj, skrzydlate tam się chwieją,
w przedsionku nagły ruch.
¹⁹⁴
t — pasmo górskie na płd.-wsch. od Aten.
Noc listopadowa
Oneć słyszą i wracać nie śmieją.
Ku wodzie przygiął je słuch.
awo
st o i pa ac
Hej siostry, siostry orlice,
rzucajcie płonący dom!
Hej do mnie, do mnie sam!
Zwycięstwo wasze kłam!
Biegajcie, nim padnie grom.
p
lat
od st o
pa ac
Wzywałaś, wzywasz — ?
Tak. —
Przysłany straszny znak,
wężowy splot.
Musimy siostry w lot
wracać. —
Kto każe nam — ?
Zews sam.
Rzucić wojenny miot — ?
Wracać.
Przecz Aresowa moc
połamie czar⁉
Zwycięstwo wasze kłam!
Z naszej ręki Ares wziął dar
rozkazem twoim i wolą.
Wieńce Aresa niewolą.
Syt Sławy, zwycięstwa syt,
w gnuśności legł.
Zbudzi go straszny świt.
Pokąd go duch wasz strzegł,
Amorów wiązało pęto;
gdy ocknie się ze sennych larw,
gdy pojmie zdradę przeklętą,
gdy posłyszy jęk tych dziwnych harf
i trwogą zadrży niepojętą — — — ?
Noc listopadowa
p
t t wo
Siostry — — — w lot, w noc!
Gaśnie już nasza moc,
już niedaleki świt.
Rozwińcie skrzydła, w drogę!
Widzicie tam szerzogę¹⁹⁵ — ?
Mgły sine idą od pól,
wiatr ustał — drży po fali
kobierzec złotolistych szmat.
oddali a wo i
a
si
p
ca powoli
Kto-że to płynie z dali?
Ha! — Oto płynie łódź.
po a c
Człowiek podeszłych lat;
ogniem mu oko płonie.
Oto zwodzi¹⁹⁶ łódź wielką przez tonie.
Dopełnion śmiertelny ból.
Oto Charon wiedzie im łódź
nieśmiertelną…
O bródź Charonie, starcze bródź
przez fale, przez wody męt.
Wyzwolin nam przybliżasz czas.
O lituj nas, o lituj nas
w ohydzie ziemskich pęt.
Czegom nie zaznał w ziemskiej doli,
pojmany w ognie pychy,
pojmany w ognie gniewu,
za tem stęsknione serce boli,
że wielki a byłem lichy.
Więc płaczę żal,
gdy mam się brać
przez noce płynąć fal
na tamten świat.
¹⁹⁵s
o a (daw.) — mgła.
¹⁹⁶ wo i — tu: prowadzić, sterować.
Noc listopadowa
Słuchajcie, skarży się nasz brat
Wtóruje jemu szept tych drzew
do żałosnego duszy śpiewu.
Snać-że litują jego doli,
za czym stęsknione serce boli.
Był wielki pychą, lichy sercem
a tymże samym jemu spłynąć
wód złotolistym kobiercem.
Dałeś mi Panie wszystkie statki
i mnogie, mnogie włości
i w rzędzie pierwszych przed narodem
stawiłeś;
jednoś¹⁹⁷ nie wszczepił w pierś litości,
żem się nie poczuł syn tej matki,
której pozgonne widzę dziatki,
jak ze mną idą bratnim chodem
w tę samą noc i toń i mrok.
Czemużeś Panie zaćmił wzrok,
żem nie mógł zaznać szczęsnej chwili
i być z tych, którzy mnie zabili
i sławę szczytną wzięli?
Onych-że męka zbrodni pali,
na mnie się winy ciężar wali,
żem szedł ich czynom wprzek.
O Panie, losów pęd tajemny;
przeznaczeń nieodmienny bieg.
Terazże mam w okrutnej skardze
zestąpić w czółno przewoźnika
na drogę do niezwrotnych rzek —
człowiek występny, człowiek ciemny — ?
Coraz-że pamięć już zanika. — —
O Panie, nie szczędź mi promyka,
daj słyszeć jeden śpiew litosny,
daj jeszcze słyszeć szept tych drzew.
Czy szemrzą — ? Jakaż cisza głucha — — ?
Kto-że to płynie mętem wód?
Lud-że tych dusz za wiosłem słucha?
To bracia moi? — dusz ten lud?
We wodny zapatrzeni bród.
po awia si li
p
ca
O bródź Charonie, starcze bródż
przez fale, przez wodny męt
nieśmiertelności cichą łódź.
Wyzwolin nam przybliżasz czas.
O lituj nas, o lituj nas
w ohydzie ziemskich pęt.
o l da si w d
i sc
¹⁹⁷ d o (daw.) — tylko.
Noc listopadowa
Ojczyzna-że to moja w złomie?
Na moim-że to skazy domie?
Pałac się sypie w gruz…
Dla mnie to już przekleństwo wieczne
i miecze bratnie obosieczne
i łódź: śmiertelny mus — ?
Przebaczcie mi, przebaczcie mi,
rozpaczą żywie duch.
Oto się mój obłędny duch
tych czepia drzew,
gdzie szumiał śpiew
niedawny na mój skon.
Gruzy koło mnie, spadły złom;
rozstąpił się ojczysty dom
i krew spłynęła z łon.
podp wa p
d sc
at
O bródź Charonie, starcze bródź,
wyzwolin nam przybliżaj czas,
nieśmiertelności cichą łódź.
O lituj nas, o lituj nas
w ohydzie ziemskich złud.
Skończony wasz i wczas i trud,
pora zejść w Acheronu¹⁹⁸ bród,
zapomnień na was zejdzie moc.
Do łodzi precz, precz w noc!
Powiodę was przez ciemnie dróg,
goniec stygijskich wód.
w osi w ow ic i atac a ad owa i pol
c
Tym oto berłem tnę przestrzenie,
pod berłem drży podziemny świat
i moce zlękłe wszystkiej ziemi.
Spełnioneć wasze przeznaczenie,
żal próżen ziemskich strat.
Rzucajcie świat —
kędy was berła gest pożenie¹⁹⁹
wężami splecionemi!
Powiodę was przez ciemnie dróg,
w Acheronowy wwiodę bród,
jako wam losy znaczył Bóg.
Oto łódź czeka — zstąpcie w próg,
za świat — za świat — za świat‼
st p
do o i
wst p
w d
¹⁹⁸ c
o (mit. gr.) — rzeka w Hadesie, krainie umarłych.
¹⁹⁹po
(daw.) — pognać.
Noc listopadowa
odp wa
Igraszką byłam w ręku Boga
ja gwiazda, którą Bóg zapala.
Oto mnie Jego głos powala,
że odejść muszę.
Cóż będzie z narodem?
Bez pomocy mej ostanie sam.
Zapaliłam w narodzie dusze,
skąpałam męże we krwi.
Ostawisz ich z ich krwawym głodem⁈
Naród będzie walczył z narodem.
Dałam im szczęścia błysk przez chwilę.
Nieszczęść dopełnią sami,
gdy krokiem pójdą wstecz!
Siostry w lot! — Wy ze skrzydłami precz‼
a o wi i t c s
d ac
lat
p
p wa w oddali
wa wi l i sc li si s o
list c sc
ia c
a i
a a d o a li ci
ci lo a
t
wiat o a ia d a c
Noc s c
ida w oddali
a wo s a sta
s wad o
w po otowi
.
sa
w
d
ot lo
w p as c
p
c a a si w d
sc
c li ci
wc o i
li a si powoli
Przybył generał…
.
Małczat!
Właśnie przybył
Noc listopadowa
.
Małczat!
Jazdy pułki cztery
czekają.
.
Niech czekają.
Co Książę rozkaże?
Wasza Cesarska Mość niech rozkaz wyda.
.
Nie wydam.
Wydać trzeba.
.
Na cóż to się przyda?
odc o i
.
Kuruta!
ad i a
Wasza Cesarska Mość każe — — ?
.
da
a
si
li
Słyszysz ty ten szum liści i w liści pogwarze
szepty — ?
Wot znaczy? — — Podal stoją straże
i czekają rozkazów.
.
Niechaj dzień nie wschodzi.
Kto to przybył — ?
Krasiński generał.
.
Niech czeka.
I czemuż Książę rozkazy odwleka?
.
To ty rozkazuj.
Nie wiem. — Ja nie umiem.
Noc listopadowa
.
Wyjdź przed ont i klnij głośno.
Książę — nie rozumiem?
.
Nie rozumiesz — ? Czy słyszysz, co te liście gwarzą?
opi
o
li ci
Szit, szit — szit, szit… szit, te liście marzą.
O czym? — O Wielkim Księciu… ? Hej…
w
s a a io a i
Wszak ci tu Wasza Miłość na czele wojsk stoi. —
Tak gotowi powiedzieć — że Książę się — boi.
.
Boi się Wielki Książę nie ludzi, lecz Boga.
Jak dla mnie znajdzie drogę Bóg — tak minie trwoga.
odc o i
.
sa
w aca
li a si do
si cia
.
w a a i
Tak te drzewa na wiosnę — pędy puszczą nowe.
Tak teraz jest listopad, niebezpieczna pora.
Zaczęto się to wczoraj — tak wczoraj z wieczora
Od czego się zaczęto — i co to się stało?
Liście spadły, tak drogę zaścieliły całą.
Liście suche, szit, szit…
w
s a a io a i
odc o i
.
sa
po c wili w aca
li a si do
si cia
Przebudziła się właśnie.
.
Cóż?
Plecie od rzeczy.
.
Cóż plecie — ?
Noc listopadowa
w
s a a io a i
.
A niech plecie.
w
s a a io a i
.
Niech lekarz ją leczy.
ilc
.
Nieprzytomna?
To właśnie — choć patrzy na oczy,
ręce ku czemuś wznosi i jak we śnie kroczy.
.
Wynoś się!
Książę panie?
.
Do drogi się zbierać!
Lecz właśnie Księżna pani nie da się ubierać
i zrzuca z siebie stroje.
.
pat
wi l i i oc
a
A! A! A! Wenera!
Wasza Miłość — ?
.
spost
oa
Ot moja pani.
w
t
p
a a
wc o i
i
a i
.
st
at
o s a
ci
»Mówił ojciec do swej Basi:
biją w tarabany…‥«
Nie, to nie tak — — tak. — Mars mnie zabiera
na swoje łoże — w miłość.
Noc listopadowa
.
ot la
O czemuś ty się przebudził⁈ Uciekasz⁈ —
Stój! — Stój kochanku! — —
ws a
o s a pa i
sto c opodal
Patrzaj — to są moje
boginie uskrzydlone. — One swoje stroje
zwinęły; — czyli skrzydła rozchylą nad głowy?
Czyli znowu ulecą? —
a
powta a a a i
Bądź zdrowa. —
a
wi a do o o
Bądź zdrowy. —
Gdzie ty biegniesz? — Tyś w twoje zwycięstwo uwierzył!
Patrzaj — tyś oszukany‼! — Pożar się rozszerzył‼
Ratuj mnie‼ — Miłość moja wiąże cię w niemocy⁈
Pusty pałac — ? Jak czarne okropne otchłanie. —
Noc i straszliwa głuchość. — Ulituj się panie!
On odpycha mnie! Pęta miłości mej zrywa!
Ja byłam z tobą — w śnie moim szczęśliwa — —
p
to
i
s pt
To sen był — — taki był mój sen — tej nocy.
.
p owa i
i
sa i
a d a w
i
siada w sa iac
o o
i
siada d a pa i
.
ods d od o
p
s a
dal a ca sa
di
— adi
Żaneto.
c
Konia!
o i
wp owa a w
i o ia
wc o i
a i
si
od d a
.
apat o
a od d a c
si
a l
w aca si
spost
a
asi s i o
si
so i p
po
i
Prawdali to? — Jest prawda? — Tak. — a do .
st
ai²⁰⁰.
Lecz mnie uwierzyć trudno. — Tak już widzę. Chcę.
Ja was każę powiązać!
²⁰⁰ a do
st
ai (.) — Przepraszam. To prawda.
Noc listopadowa
wpat
si w
asi s i o
Nie — to jest udanie.
Ja was każę powiązać!
o o t i
Wiąż.
.
O polski panie!
Wiązać Was? — —
wpat
si w
asi s i o
Nie. Ja tak was ostawić nie mogę.
Wy buntowni. — Wy, jakoż nie? Tak wy Polacy.
I jakoż wy, wy polscy, wy byliby tacy,
żeby rzucić swą Sprawę — swoją Polskę rzucić
i stać po stronie Cara? — Wy potężni.
Jak ja patrzę się na was tak — że wy orężni,
tak ja blednę. — Wybaczcie przyjacielu, bracie,
ale wy moje wrogi mnie — wy się nie znacie.
Tak wy zdrajce!
w
i wi
Zamilcz! — —
oc o
os
st
io
Wybacz książę.
Wasza Cesarska Mość w obłędzie gada
i nie zważa na cios, gdy ostre słowo pada,
słowo błędu.
.
Polska, Rosja
Ja jasno widzę. Ja upadłem.
Upadłem już. — Już w ogniach, hej, pobladłem.
Ja już skończyłem się. A teraz wy gwiazdami.
Tak na was czas — wy nie będziecie z nami.
Nie łudzę się. Nie, nie chcę. Zostaniem wrogowie.
Tak ja was upokorzyć chcę — wy, wy panowie!
Dlaczego jeszcze tu? — Tam miasto się gotuje.
Tam pożar wre. Powstanie? Szał. Wszyscy orężni.
Błyskawice wstrzymali w pędzie — i potężni!
A wy — czemu wy tu? — Tak ja się o was boję.
Wy trupy — — — jeśli ze mną związani w przymierze.
Wy nie wierzycie w Polskę — ? Co? — A ja w nią wierzę!
wpat
si w
asi s i o
Nie widzi Car, co polską wziął koronę,
że my tam trupów naszych ścielem mosty.
Nie widzi Wielki Książę brat, żeśmy wbrew woli
narodu, co nas woła tam — u jego boku
stanęli, jako mur, co brata chroni
i dzisiaj, gdy nam Bóg na Wolność dzwoni,
my nie o sobie myślim w takiej chwili,
lecz by tej szczędzić krwi, co tam się leje,
Noc listopadowa
gdyście jej tyle w kaźniach roztrwonili,
krwi naszej spodleni złodzieje.
Zginął Potocki, Blumer, Nowicki generał
a przy Potockim byłem ja, kiedy umierał,
gdy śród poległych trupa wyszukano.
Zginął Trębicki, Siemiątkowski zginął.
Ja, Wielki Książę, jeżelim ocalał,
to nie na to, bym honor mój w podłości kalał,
by mnie pod pręgierz bezwstydu stawiano.
Nie macie prawa pytać, Książę, w co ja wierzę.
Pewna, że mnie z podłością nie wiąże przymierze.
odda s pad
.
Zostaw ty to! — I waruj tu, jak pies, u moich nóg;
Cha, cha! — Gdy polskie ozwało się serce,
tak ja pokażę wam, kto wasi zdzierce.
Sumienia obrachunek zrobię. Spłacę dług.
Tam, pod pokojami Belwederu, tam w lochu
człowiek jest, od lat kilku zamkniony.
Tak to perła. — Tak ty nie czujesz się zarumieniony
przede mną⁈
Tak ty mówisz, że masz serce i czujesz⁈
Ty spojrzyj jemu w twarz —
awo
Hej! Straż!
w i a
.
s pc
do c a
sta
d
ia
.
p
a la st
odc o i
.
Skończył się Wielki Książę —
wa pi si wia d i o d
d pc
o a i
Precz, precz — depcę, gardzę.
To nic — to wszystko dał mi Car. — Nie chcę — nie.
as c
Słyszycie — tam — ? Ta noc, jak wicher hula — dmie
W noc taką skonał ojciec mój. — —
Ojciec, Morderstwo
a l t wo
si
Ja nie był jego kat!
c
as a ia c oc
to brat — to brat, to brat, to brat, to brat‼
Noc listopadowa
stoi i po s o
w
i a
at p
ci a
p
d a
p aw st o i
.
i i
a owi
asi s i
c w ta o a
d
a pi si
i
si
ws a
w
pat
w ws a a
i
.
Tak ja tu klejnot mam! — Ja ci pokażę.
Prometeusz²⁰¹ wasz polski.
ws a
Ot, wiodą go straże.
l p
w ac
a ac w a da ac
a o ac i
ac
wc o i
p owa o
p
st a
wi
asi s i o do a
at
d
a da
c a
wo
a s aw
.
i i
i
dosiada o ia
oddala si od
asi s i o
poc
st a
si od
oddali a
poc
c wila wol o ci ad s a
ta c wila w t
o wiod
c o s t w a da
do
ia a wi a
to d a ci
o w o owi
a tc
t c wili
ad
li w tpili
powi t
c
swo od
poc
acia
w l ci li o owi
w l ci li ta w
a s awi
wo
co
wi
ios
lo
wstali o at owi
t wa ia
t wa ia
o da
i
o
i c si ic si
i
a i
d s o i wi i i
²⁰¹ o
t s (mit gr.) — bohater, który stworzył człowieka, lepiąc go z gliny zmieszanej ze łzami, a następnie,
wbrew woli bogów, obawiających się buntu ludzi podobnego do wcześniejszego buntu Tytanów, podarował
ludziom ogień. Za karę został przykuty do skał Kaukazu, gdzie sęp wyjadał mu codziennie odrastającą wątrobę.
Noc listopadowa
wi c st
o
i
wot d
c a i
Ni c wlo
i c wlo
i c w loc
a
i c s p
cia o
i o t
acio
co
wo i w
a s awi
w ci stwo si wal i dosta o
d o i p
d si i w ci a i s c a
wi w a d powi t a c
i twa
si
i i
w ac w ci
st d c a
sp
io
i o
ad
l a
ci
pi
a i
si wst
sa
ado ci p o i o lic
i s pc a t d o
s owa si wl
odlitw
a ta
ic
p
i s t
i d
d c
a od
a a
tw
wota o c
t c
wo ac
a s aw
do ci i to o c
Witaj — Jutrzenko — swo—bo—dy — — ,
za to—bą — zba—wie—nia — Słoń—ce.
powsta
p
s a ia twa
d o
i
.
s a
i sca
o poc
a si poc d
Noc listopadowa
Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że
możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi
materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały
udostępnione są na licencji
Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach . PL
Źródło:
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/noc-listopadowa
Tekst opracowany na podstawie: Stanisław Wyspiański, Noc listopadowa. Sceny dramatyczne, Odbito w dru-
karnii Uniw. Jag., nakł. autora, skład. Księgarnia Gebethnera, Kraków .
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyowa
wykonana przez Bibliotekę Narodową. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodo-
wego.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Paweł Kozioł, Wojciech Kotwica.
Okładka na podstawie:
sp
ol
t
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz
wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy
je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
a
o s po
c
Przekaż % podatku na rozwój Wolnych Lektur: Fundacja Nowoczesna Polska, KRS .
Pomóż uwolnić konkretną książkę, wspierając
zbiórkę na stronie wolnelektury.pl
Przekaż darowiznę na konto:
Noc listopadowa