A za oknem...
22 Stycznia 2007
Zbiór wierszy napisanych przez autorów
zamieszczających swoje utwory w serwisie
Wiersze.bej.pl
e-book bezpłatny
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BEZSZELESTNIE
chwilę pod księżycem stali
czas jak rumak galopował
szepty ciepłe z ust spijali
pod powieką dzień się schował
mały smutek się wychylił,
już w oddali brzmi rozmowa
rączy jeździec grzbiet pochylił
czuję dotyk, twarz zimowa
i kryształki w oku błyszczą
ocierałeś je pospiesznie
kiedyś nasze sny się ziszczą
kroczmy dalej bezszelestnie.
~~ 3 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Samotność niczym ziarno gorczycy
W szczerym polu,
gdzie złotą chustą faluje wiatr,
samotnie, na jednej nodze
stoi STRACH.
Ręce szeroko rozpościera,
wiatr targa za połę płasza,
chcąc wyrwać mu serce,
którego nie miał.
/a może nie chciał?/
Ktoś w dziurkę od guzika,
wepchnął mu
zwiędłego storczyka.
W deszczu
bezimiennością ocieka,
smutna kreatura
samotnego człowieka,
ściśnięta w pasie
chyli sie ku ziemi.
I słucha....
o czym brzęczy
trzmiel, mucha.
On wie o czym trawa szeleści,
słucha ptaszyn pieśni
i nie odpowiada.
Samotnie stoi
nieopodal wypalonego ogniska,
z którego juz nie zapłonie iskra.
~~ 4 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słońce wypaliło oczodoły,
to nie boli
i dziurę w kieszeni,
nic już jego losu nie zmieni.
Rozsypały się
wszystkie zgiełki świata,
szkoda lata...
Wiatr jeszcze trąci
kapelusz na głowie,
zakryje twarz,
lecz on nic nie powie,
zna tylko smak
ziarenek gorczycy,
co uwiesiły się powiek.
~~ 5 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rzeźbiony wiatrem
Idę po klifie wiatrem rzeźbiony
rozdarty między dwoma lądami
jak z cierpliwością wiernej żony
stoi tęsknota pod źrenicami
Woła Cię w morza westchnieniu
błękitną wstęgą moich pragnień
jest każdym na wodzie kręgiem
który wypłynie z moich marzeń
Lśni w spienionej grzywie trwań
gdy sztorm po zwątpieniu miota
kiedy w moich oczach zalśni łza
tuli mnie wciąż wierna tęsknota
Maluje na zielonym liściu klonu
świt wyśniony w Twoich oczach
moją miłość układa po kryjomu
by odnaleźć ją w Twoich nocach
Wiatr ziarenkami piasku niesie
sny między słońcem i księżycem
główki portu mruczą codziennie
że Twa miłość jest moim życiem
Do oczu zajrzał już słońca blask
tęsknota żalem objęła mój dzień
falom już grzywy zaczesał wiatr
w moje rzęsy zaplótł kolejną łzę
~~ 6 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Aborcja
Oczy MATKI zamyślone,
twarz zwrócona w ziemi stronę.
Nieprzytomny umysł błogi,
miękkie ręce, miękkie nogi...
Obolałe ciało, dusza,
do upadku wciąż ja zmusza.
Nawet walczyć nie próbuje
-sama życie swe rujnuje.
LEKARZOWI banknot wciska,
z bólu zęby swe zaciska.
Błaga BOGA o odwagę,
aby przerwać tę zniewagę.
Wciąż modlitwy słowa znane
szepczą łzami usta zlane.
Pomoc nadejść nie zdążyła,
choć tak bardzo się śpieszyła...
Już za późno jest na cud,
choć swą CÓRKĘ kocha BÓG.
Jedno słowo wystarczyło
-by już dziecko nie wróciło.
Zdanie raz wypowiedziane
-nałożyło wyrok na nie.
W dłoni zdjęcie pogniecione
-na nim DZIECKO uwiecznione.
Nie potrafi spojrzeć na nie
-czuje ból w swej serca ranie.
Wciąż nie wierzy co się stało
-koszmar przestał być już tylko marą.
~~ 7 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Usta szepczą słowa znane,
łzy wciąż żłobią w sercu ranę.
Jeszcze wczoraj DZIECKO miała
-dziś je sama pogrzebała.
Jeszcze wczoraj MATKA była
-dziś w MORDERCE się zmieniła.
~~ 8 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na przekór wszystkiemu
Idziesz na przeciw szaremu miastu
Zgarbiony... utkwiłeś wzrok w ziemię
Czujesz się jak zwierzyna w potrzasku
Przestałeś już wierzyć w siebie
Kim byłeś?... kim jesteś teraz?...
Pytania wracają do Ciebie
Ja odpowiedzi udzielić nie mogę
Znajdziesz ją zaglądając w głąb siebie
Ja wiem...
Myślałeś, że trzymasz byka za rogi
Lecz była to tylko jałówka
Otrząśnij się z szoku i stań równo na nogi
Bo życie to trudna wędrówka
Pamiętaj!...
Kłopoty zmieniają człowieka
Tak samo jak czas leczy rany
Przebudź się jednak bo życie ucieka
Czas wdrożyć w życie swe plany
~~ 9 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A MOŻE PÓJDZIEMY NA SZKOLNE BOISKO
A może pójdziemy na szkolne boisko
Kupimy po drodze czereśnie
Ty pewnie zanucisz tę naszą melodie
Od której zakręci się w głowach
Celowo nie wezmę ze sobą zegarka
By mówić, że jest jeszcze wcześnie
Jak zwykle ucieknie ostatni autobus
I noc nas przygarnie czerwcowa
A może zwyczajnie zgubimy się w lesie
Tak, aby nas nikt nie wyśledził
Ukryją nas drzewa soczystą zielenią
Wyniosłe stuletnie olbrzymy
Zupełnie jak dzieci bawiące się w Indian
Ruszymy tropami niedźwiedzi
I w pięknie przyrody na leśnych bezdrożach
Skazani na siebie zbłądzimy
~~ 10 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Świąteczny klimat
Gdy mrok rozświetla choinki poświata
i pokój wypełnia się ciszą
najpiękniejsze kolędy świata
świąteczne uszka słyszą
~~ 11 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Statystycznie
Pół człowieka umiera gdzieś z głodu,
jedna czwarta bezpowrotnie ginie,
jakiś procent kona z woli bogów,
a trzy setne zatoną w głębinie...
Sto tysięcy wyrównać w rachunku,
choć tam jeszcze stu trzech przecież było,
wielki pogrom ludzkiego gatunku
znowu zgrabnie się zaokrągliło...
W statystycznych bilansach przeżycia
gdzieś się gubią procenty, końcówki,
trochę danych wymaga ukrycia,
wartość człeka na końcu stalówki...
Statystykom za jedno wszak stanie
czy w rubryce wpiszą sztukę więcej,
tylko gdzieś ktoś samotny zostanie,
a grzesznicy umyją znów ręce...
~~ 12 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
kapryśna zima
Zima o nas zapomniała
sama nie przyszła
wiosnę nam przysłała...
Trawka się zieleni
krzewy pączki puszczają
słoneczko przyświeca
zamiast grudniem pachnie...majem:)
~~ 13 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OSTATNIA DROGA ŁUKASZKA
Krwawią maki przydrożne
a z błękitu dzwoneczków
płynie requiem pobożne
w ostatniej drodze dziecku,
zanim mu ziemię otworzą..
Jęk w czerwcowych sadach..
Trawy wiatrem się płożą..
Róża bezsilnie opada...
Powoli tłumu szloch
zatrzymuje się w pasie
znieruchomiałych nagle olch..
Zamarły gardła ptasie.
Łu.. kasz.. Łu.. kasz.. Łu.. kasz..
pośród tej strasznej ciszy..
Łukasz.. Łukasz..
.. ale Łukasz nie słyszy..
To matka nad trumny wiekiem,
a rozpacz bije z niej taka,
że gdyby Bóg był człowiekiem
- też by nad nią zapłakał..
~~ 14 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie czekajmy wieczora
Pustki w godzinach nie szukaj
Kiedy śnieg spadnie, czy wiśnia zakwitnie
Zapomnij w tej chwili o smutkach
Łap je radością, bo i ona zaraz minie
Ja tą chwilą Ciebie witam
Bielą śniegu włosy prószę
Tyś zdziwiona, lecz nie pytaj
Wiosną włosy Twe osuszę
A wiosennym kwiatem wiśni
Twój warkocz już dziś ozdobię
Tylko Ty, uśmiechem tryśnij
Jak za mało, to koronę też Ci nałożę
Zapachem bzu ją namaluję
Nadziejami jutra poprzetykam
A potem, potem wiosennie ucałuję
Powieki, które teraz zamykasz
By tę piękną wiosnę wymarzyć
Wyrwać parę kartek z kalendarza
Przypomnieć, jak wiosna może prażyć
I że, to nie tylko, w snach się zdarza
Pójdźmy więc naszą alejką jesieni
Bo wszak dziś, to dla nas pora
Z nadzieją wielu, wiosennych zieleni
Pójdźmy, nie czekajmy wieczora
Bo czekać, to nasze życie marnować
Zamykać oczy na piękne nasze jutra
Zaszłe wspomnienia też trzeba zakopać
Bo przeszłość od przyszłości, bardziej okrutna
~~ 15 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przeszłość wspomnieniem tylko umiera
Przyszłość nadzieją wciąż jeszcze żyje
Ona znów będzie w róży czerwieniach
Lecz podnieś się z kolan i łap jutra chwile
Bym mógł przyjść do Ciebie o świcie
W nadzieje jutra Twój uśmiech ubiorę
Zabiorę, gdzie szczęsne chwile wszystkie
I gdzie łzy, od tęsknot już nie mokre
~~ 16 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A JAK BĘDZIESZ ODCHODZIĆ
A jak będziesz odchodzić, to z Tobą świat cały,
Kadry wspomnień, garść żalu i nocne koszmary,
Sprawy ważne, życiowe, dramatyczne gesty,
Gdy płaciłaś za szczęście, nie żądając reszty.
Stosy listów, pamiętnik pisany do kosza,
Wszystko z Tobą wędruje po niebiańskich szosach.
Łóżko, w którym leżałaś w ostatniej malignie,
Jeszcze czuje Twe ciepło – już powoli stygnie.
Twoje dzieci wyrzucą kochane Twe rzeczy:
Talerz dziadka, kubeczek, co usta kaleczył,
Trochę ciuchów niemodnych na pożarcie moli –
Lepiej wszystko usunąć, bo wtedy mniej boli.
Przyjaciel pożałuje, łzę obetrze skrycie,
Wróg pomyśli z radością o Twoim niebycie,
Inni nawet nie wspomną, bo tak jest najzdrowiej,
Świat płacze tylko wtedy, kiedy mrą królowie.
Na cóż teraz się zdały Twe walki, cierpienia
Ksiądz odmówi modlitwę, westchnie od niechcenia,
Przykryją kołdrą z piachu, ucichną lamenty
I będziesz miała wreszcie ... wieczny spokój święty.
~~ 17 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odległe kołysanie ...
1,2,3 …
to nie wyliczanka,
4,5,6 …
ani kołysanka,
7 i 8
nie wiesz co to?
Czytaj dalej proszę.
Te cyfry to zwykłe tykanie
Zegara co wisi na ścianie.
1,2,3 …
kolejne sekundy właśnie przeminęły,
zabrały pewnie kogoś,
znów nas ominęły
1,2,3 …
i znowu i znowu okrutnie mijają
i ciągle z tego świata kogoś zabierają
piszę tak teraz słysząc to tykanie
i przez to tykanie życia przemijanie
1,2,3 …
co było przed chwilą już się nie powtórzy
- można się zagubić, lecz prawda jest straszna,
bo nowego zegara nie można już kupić
każdy z nas ma jeden lecz tykania różne,
krótkie i długie, spełnione i próżne,
pamiętać zostało, że ten prędki czas,
zatrzyma Nasz Zegar – dopadając nas.
~~ 18 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1,2,3 …
jednak wyliczanka,
4,5,6 …
życia kołysanka,
7 i 8
wiesz już co to?
Nie czytaj już proszę.
Te cyfry to zwykłe tykanie,
Zegara, co bez nas będzie tykał dalej.
Tyk – w sercach przyjaciół,
Tyk – we wspólnych wspomnieniach,
Tyk – w niezapomnianych spełnionych marzeniach,
Tyk – w cudownych chwilach przeżytych,
Tyk – w rozkoszach rumieńcem przykrytych,
Tyk – w pocieszeniach, w pomocy,
Tyk – w pożegnaniach zaraz po północy,
Tyk – w ich zmierzchu i świcie,
Tyk – w napisie na nagrobnej płycie,
Jeśli jednak nie wspomni Cię nikt –
Zostało Ci głuche tylko – tyk, tyk, tyk …
~~ 19 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A jeśli
A jeśli mogło być inaczej?
A jeśli nasze drogi nie musiały
rozjeść się
A jeśli mogłam wypowiedzieć
słowa,które na nowo by
je skrzyżowały
A jeśli mogłam uczynić
gesty,które by Ciebie
wtedy zatrzymały
A gdybym wtedy posłuchała
serca a nie rozumu
może to by coś zmieniło
A co gdybym wtedy
nie poddała się
czy bylibyśmy
jeszcze razem?
~~ 20 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* A NA TWARZY ZIMNA MASKA ... *
Okrutny mechanizm myślenia
z maską zdziwienia
na twarzy
ukryć się za murem milczenia
czekać
co się wydarzy
to tak prosto
i łatwo
odwrócić się plecami
. . . . .
nie wolno
w Teatrze Życia
bawić się lalkami
~~ 21 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiatr
Ucichł ten Wiatr, co mi w żagle wiał
Pomagał mi morza i oceany przemierzać
Straszny mi nie był żaden sztorm ni szkwał
Jak teraz dopłynąć mam do tego wybrzeża?
Razem świat ogromny opływaliśmy
Chmury ponure przed łodzią rozwiewał
Słońca blaskiem się cieszyliśmy
Leciutkim powiewem fale rozsiewał
Tylko na chwilę, na chwilkę krótką
Obiecał opuścić mnie
Przyjaźnie zabujał moją łódką
I odszedł… nie powiedział gdzie
Teraz samotność pyta szepcząc mi do ucha:
Gdzie jest upragniony Ciepły Front
Pogody Twojego Ducha?
Smutek odpowiada: daleko, daleko stąd…
~~ 22 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
gdybym mogła
... gdybym mogła
cofnąć czas
do naszych chwil
żeby powróciły
na nowo
żeby znów była
miłość i żar
żeby było
słowo "MY"
i dwa ciała w jedności
... gdybym mogła
nie odważyłabym się
znów śmiać się Tobą
ronić z Tobą łzę
cierpieć przez Ciebie
... gdybym mogła
odeszłabym wcześniej
bez sporów
kłamstw
i złości
... gdybym mogła
nigdy bym
Cię nie pokochała!
~~ 23 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem brzydka niczym noc
Jestem brzydka niczym noc
Jestem blada niczym gwiazda
Mój uśmiech to kometa
Śmiech to szum wiatru
Ma woń to kwiaty polne
Me łzy to rwąca rzeka
A uczucia inny wymiar
Jestem brzydka niczym dzień
Jestem blada niczym słońca promień
Mój uśmiech to tęcza
Śmiech to dzieci przy zabawie
Ma woń to brzoskwiniowy sad
Me łzy to łagodny strumień
A uczucia istny chaos
Jestem brzydka gdyż nocy i dnia
Jestem blada bo w czyimś blasku
Mój uśmiech przelotny
Śmiech kojący
Ma woń delikatna
Me łzy prawdziwe
A uczucia niestałe
~~ 24 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Polsko - Matko walcząca! - INWOKACJA
Polsko!Matko walcząca, wciąż wygrywająca!
Ziemię zbrukaną krwią naszych praojców
Na wieki ukochałaś sobie i w końcu
wolna jesteś, cudowna nasza Ojczyzno
Z raną w swojej historii jak z żołnierską blizną!
Nie na darmo od zawsze Cię wrodzy napadali,
Miałaś tu cel swój, a myśmy czekali
Aż przyjdzie sprawiedliwość z mocy Bożej ręki
Który w Twojej ziemi zasiał ziarno swej męki
I Cię wybrał, Najdroższa, między narodami
Abyś dała świadectwo historii śladami
O zwycięstwie swoim i sprawiedliwości
Co ją Bóg dał Tobie jako dar swej miłości.
Któż nie słyszał o Tobie, Ojczyzno wytrwała,
Jakżeś tak pokornie cierpiąc czekała
Od samego początku na świecie istnienia
Aż przyjdzie ta chwila Twojego wybawienia?
A pod przykryciem ziemi śpią obrońcy Twoi,
Co walczyli rękami, bez srebrzystych zbroi.
Nic po nich nie zostało, tylko ślad w pamięci.
Nie płaczcie nad nimi - to z pewnością już Święci!
Ustawiajcie im krzyże w szczerozłotych polach
Że byli Polsce wierni w dolach i niedolach.
Zapalcie im znicze jako podziękowanie
Że z nas dzisiaj nie Niemce, ni na wschód Rosjanie!
~~ 25 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zazdrość. Twoja zazdrość...
Kiedy odszedłeś...
...odganiałam wspomnienia...
...pragnęłam przestać kochać...
...usiłowałam zatrzymać łzy...
...próbowałam zapomnieć...
Jednak, gdy zamykałam oczy,
wciąż Cię widziałam.
Twój przenikliwy zapach
nadal za mną chodził...
Wtedy pojawił się On.
Wydawało się, że zacznę swe życie
na nowo...
Że Twoja osoba odejdzie
w zapomnienie...
Teraz wróciłeś...
Tak nagle...
Jak gdyby nigdy nic...
Znów chcesz być przy mnie...
Zazdrosny?
Tak...
Teraz wiesz, że On
może zająć Twoje miejsce...
Ja jedna - was dwóch.
Nie chcę ranić...
Lecz wiem, że to Ty jesteś
Tym Jedynym...
Wiem, że właśnie na Ciebie czekam...
~~ 26 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zrób coś...
Jeśli nadal mnie kochasz...
Zrób ten jeden krok...
Już teraz.
Bo potem...
...potem może być już
za późno...
~~ 27 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wspólna chwila.
Kiść winogron,
lampka wina,
moja dłoń
jeszcze pamięta Twoją dłoń.
Róża od Ciebie
pocałunku smak
i pieszczot dotyk miły...
- To nasza chwila...
Pachnę smutkiem
jesienną nostalgią..
Jak nocą po deszczu,
cicha , pogodna...
Jedną gwiazdką
Oświecona, smutna ,samotna...
Czas bez litości
Sekundy wybijał,
A ja...
- Zostałam niczyja...
~~ 28 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nowe
79 metrów ponad
poziomem marzeń
druhny poetów
tracą złudzenia.
Wypełniając nakaz
milczenia
siedzą samotne
czekając
aż pociąg
odjedzie.
Śniadanie do łóżka
niszczy ich
tajemne pojednanie
rozpoczynając podróż
ku stu brzegom
strachu.
Popioły posypane
w pośpiechu
na znamiona
czarujących drani
łamią
tabu
rodząc
Nowe.
~~ 29 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kłótnia
Uciekaj stąd czym prędzej!
Uciekaj z serca mego!
Nie chcę Cię widzieć więcej!
Nie zniosę dłużej tego!
Dlaczego się tłumaczysz?
Ja nie chcę tego słuchać!
Poczekaj, jeszcze zobaczysz!
Wolę na zimne dmuchać...
I cóż tu robisz jeszcze?
Czyś ogłuchł? Czyś z kamienia?
Przechodzą mnie już dreszcze...
Mam wyrzuty sumienia.
Bezczelnie się uśmiechasz
i całujesz me słone łzy...
Znów mówisz, że mnie kochasz,
bo to właśnie cały Ty!...
Ja już się poddaję...
Ach, ranię samą siebie!
I cichutko przyznaję:
"Nie mogę żyć bez Ciebie..."
~~ 30 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Klataka
A gdybym do twych drzwi zapukał…
tak cicho – lakonicznym ruchem…
dłoni, co roztrzęsiona myślą
zbłądziła w ciemności serca,
które już nie pamięta ciepła…
co wygasło już dawno temu…
Czy ten zimny wiatr błądził by
dalej w pustych komnatach?
Czy dalej grzałabyś się ogniem
opłakując stracone dni?
A gdyby ta ręka zabłądziła…
tak dalece, że do powrotu…
nie skłoniła by żadna chwila
spędzona w samotności myśli,
co by się wykpiła po latach…
niszcząc nam jedyną radość…
~~ 31 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
witaj żona
lubię jak przydarzy mi się czasami
w karty pograć polnymi kwiatami,
z armią mrówek co mieszka na łące
zdobywać krainę gdzie rządzą zające
i moim rowerem co ma cztery słonie
wyruszyć w obłędne, kosmiczne pogonie
i umiem postawić piramidę z wody
i gwiazdy wyczesać z ogolonej brody
a z ognia potrafię wybudować mosty
i zakręt nieszczęścia zrobić by był prosty
a z tymi dziwami co mieszkają w szafie
posnuć opowiastkę co za duszę drapie
i wówczas zwyciężam, panuję nad losem
staje się gigantem, olbrzymem, herosem
wtedy nawet czas jest mym pokornym sługą
i trwa nieskończenie, jedną chwilę długą
czar nagle pryska jak mydlana bańka
staję na baczność niczym Wańka Wstańka
podwoje realizmu wchodząc otwiera ONA
cóż, grzecznie się uśmiecham – witaj żona.
~~ 32 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Polska Wigilia
Pamiętasz?....
Pierwszej gwiazdki migotanie,
Biały obrus z sianem,
Matki pośpieszne krzątanie,
Z niecierpliwym kolędy czekaniem.
Pamiętasz?....
Ojca z białym opłatkiem,
Ciepło matczynych dłoni,
Łez szczęścia ścieranych ukradkiem,
I daleki dzwonek kuligowych koni.
Pamiętasz?....
Puste miejsce przy skromnym stole,
Temu, co los dał, dole i niedole,
Aż serce Twoje znów usłyszy,
Kolędę „ Wśród nocnej ciszy.....”
A potem zaraz znajome nutki,
„Oj, maluśki, maluśki, maluśki....”
Zapach choinki w wacianym puchu,
Świat zastygły w szczęśliwym bezruchu.
I znowu tak bliskie Ci dźwięki,
„Jezus malusieńki, ...”
Szczęśliwych chwil, zamazane znaki,
Jak serc naszych poplątane szlaki.
Pamiętasz?....
Wujka, co z łagrów Syberii,
Do Polski przez błota Lenino,
Dziadka, z kazamatów Berii,
I czerwonych maków Cassino
~~ 33 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
„Cicha noc, święta noc..”,
Ktoś znane podaje słowa,
Jak wielka ich moc?
Cichnie rozmowa.
Dziś nam tylko pamięć pozostała,
Dzieciństwa obrazów perełki,
Zima mogiły puchem przysypała,
I tylko słyszę tych kolęd dźwięki
„Pójdźmy wszyscy do stajenki,
Do Jezusa, do Panienki…”
.....
Jak ciepło matczynej ręki.
Pamiętasz...?
~~ 34 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odrodzenie
Usiądź strudzony wędrowcze
na przydrożnym kamieniu,
oprzyj głowę na dłoni
w dzikiej jabłoni cieniu.
Odpocznij przed dalszą drogą
zatoń w swych rozważaniach,
gdy nogi iść dalej nie mogą
i noc już dzień dogania.
Zamknij powieki strudzone,
to kres dnia i kres drogi,
choć ciało nadto zmęczone
to serce rwie się do drogi.
A kiedy sen cię ogarnie
ostatni sen na tej ziemi,
złożysz ciało bezwładnie
na stercie przydrożnych kamieni.
Uśmiech zastygnie na twarzy
Wiecznym wędrowcem się staniesz
wśród gwiazd, aniołów, miraży
nikt zbudzić Cię nie jest w stanie.
Promienie słońca o brzasku dnia
a nocą blask księżyca
szept tego, co duszę ma
z jego ust wciąż zachwyca.
Słowa, które jej niosłeś
po życia swoich bezdrożach,
już ich nie złożysz u stóp
los z ciebie zażartował.
~~ 35 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Teraz z uśmiechem na ustach
z nadzieją w martwych źrenicach,
szepnij jej - ja Cię kocham
a ona znów się zachwyca.
Zgarbiona, płacząca skrycie
jakby gołąbek biała,
przez całe swoje życie
na ciebie tylko czekała.
Wróć wędrowcze na ziemię
w postaci białego anioła,
podaj jej swoje ramię
niech próżno ciebie nie woła.
Poprowadź ją na ten most
co łączy życie ze śmiercią,
po drugiej stronie staniecie
złączeni miłością wieczną.
~~ 36 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Próżność i pycha
Próżność i pycha
raz się spotkały
chociaż nie chciały.
Pycha na próżność
patrzy z pogardą
czy to przystoi
potrząsnąć gardą.
Próżność zaś pychę
mierzy z ukosa,
a może dobrze
utrzeć jej nosa.
Tak sie mierzyły
z góry do dołu
by potem razem
zasiąść do stołu.
Bo tak się w naszym
życiu składa,
że pycha i próżność
zawsze się dogada.
~~ 37 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Te dwa słońca...
pamiętam jak dziś, to pierwsze spotkanie…
wyszedłem ze środka na zewnątrz
i ze zmęczenia oparłem o ścianę
wtedy otworzyła do mnie swoje usta
i pokazała na szmaragdowym niebie
oriona
i kasjopeję
i niedźwiedzicę
a gdy światło rozbłysło
spojrzałem w jej oczy…
i zobaczyłem w nich najpierw zorzę polarną,
błyskającą pastelowymi kolorami
później ocean turkusowy,
błyszczący w południowym słońcu
później dziki las równikowy,
szumiący od drzew tysiącletnich
później wodospad górski,
z łoskotem wpadający do błękitnego jeziora…
wszystko to razem,
zamknięte szczelnie
w jej ślicznych, głębokich oczach
i jej wzroku przenikającym
aż do szpiku kości!
pędzącym w moją stronę…
pędzącym ze światła prędkością…
... sam siebie nagle złapałem,
z lekkim zmieszaniem,
że przestałem słuchać jej słów…
na moment przestałem
nawet oddychać…
nie chciałem robić nic,
tylko stać przed tymi
dwoma żywiołami
i czekać, aż mnie zabiją…
~~ 38 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
miałem ochotę, aby
natychmiast mnie zniszczyły,
żeby te piękne, potężne oczęta
zabrały mnie z tego życia
i zaniosły do siebie, daleko…
w ten wielki, dumny świat,
gdzie do końca czasu
i bytu wszelkiego
oplatałyby mnie aureolą spokoju
i nieziemskiego piękna…
... a każde jej mrugnięcie powieką
budziło mnie z tego snu
wspaniałego i błogiego,
bo przesłaniało mi ułamek życia
zasłaniając na moment
te dwa słońca patrzące na mnie…
jak chciałbym by ich już nie zamknęła,
jak chciałbym, by nigdy nie zapłakała,
ażeby czasem jej słodkie łzy
nie wypłukały całego tego piękna
i uroku nieskończonego…
żeby nie wymyły
tych niezwykłych turkusowych barw
i nie zostawiły w ich miejscu
martwej pustki…
bo pustka ta…
…znajdzie swoje miejsce w moim umyśle…
w mojej duszy…
i w sercu…
~~ 39 ~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Modlitwa
Modliłam się do Pana,
by zabrał jesień z kalendarza
(wraz z okropnymi kasztanami).
By zanikł zapach liści w parku,
ich suchy szelest pod stopami...
Mnie nie jest szkoda lata. Nie...
Ja nienawidzę wprost jesieni.
To wtedy opadały pośród cieni
ostatnie liście z mego drzewa
wiary, miłości i nadziei ...
Dopiero śnieżna zawierucha
przykryje resztki wspomnień.
W zamieci zagubią się marzenia,
(zbyt kolorowe, by dać im prawo do istnienia),
i biała, zimna kołdra utuli serca drżenie...
...........................................................
Tylko zabierz Panie jesień z kalendarza....
~~ 40 ~~