Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Irena Karnauchowa
NAJCUDNIEJSZA PIĘKNOŚĆ
Nasza Księgarnia 1951
Baśń XVIII
Ś WINKA-ZŁOTA SZCZECINKA
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka XVIII – ŚWINKA-ZŁOTA SZCZECINKA
2
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Baśń XVIII – Świnka-złota szczecinka
Było sobie dwoje staruszków, mieli trzech synów: dwóch
mądrych i gospodarnych, a najmłodszego — Jasia-głuptasia.
Kiedy przyszła pora sianożęcia, udali się z rana na łąkę. Wtem
patrzą — trawa wydeptana, ziemia stratowana... Toż dopiero nie-
szczęście! Czymże będą karmili krówkę?!
Gdy się stary dowiedział o tym, rozgniewał się bardzo. Kazał sy-
nom czatować kolejno i złapać szkodnika.
Pierwszej nocy poszedł na czaty starszy syn, ale położył się pod
krzaczkiem, nakrył się świtką i calutką noc przespał.
Drugiej nocy poszedł na czaty drugi syn, położył się na kożuchu,
nakrył się świtką i całą noc przespał. .
Trzeciej zaś nocy poszedł Jaś-głuptaś, siadł pod krzaczkiem,
plecie plecionkę, śpiewa piosenkę.
Wtem o północy słychać głośny tętent: przybiega biała kobyłka,
ma ze sobą dwanaście źrebiąt. Zaczęły deptać trawę, kopytami ziemię
tratować. Jaś-głuptaś zaczaił się, skoczył na kobyłkę, bije ją plecionką
między uszy.
Kobyłka się wzbiła nad lasy, nad góry, omal nie nad chmury: nosi
Jasia po północnym niebie, chce go zrzucić, ale Jaś lewą ręką mocno
trzyma się grzywy, prawą zaś okłada kobyłkę biczyskiem.
Kobyłka się zmęczyła, na łąkę się spuściła, padła na kolana i tak
prosi Jana:
— Jasiu-głuptasiu, puść mnie, dam ci za to najmłodszego swego
źrebaczka, on ci szczęście przyniesie.
— No, dobrze, dawaj!
Kobyłka świsnęła, tupnęła: przybiegł źrebak garbaty, zołzowaty,
kulawy na jedną nogę:
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka XVIII – ŚWINKA-ZŁOTA SZCZECINKA
3
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
— Dlaczego mnie oszukujesz?! Po co mi takie straszydło! Chyba
garbarzom go sprzedam!
— Nie gniewaj się, Jasiu-głuptasiu! To nie zwyczajny konik: wy-
kona każdy twój rozkaz!
— Jeść mi się chce!
Garbusek obrócił się do Jasia lewym uchem — Jaś wyjął z jego
ucha biały obrus. Ledwie rozłożył go na ziemi, już na obrusie miał
pieczone gąski, smaczne przekąski, placki miodowe, ciasta drożdżowe...
Jaś-głuptaś podjadł sobie do woli, zwinął obrus, wsunął konikowi
w prawe ucho.
— Cóż o nim powiesz? — pyta kobyłka.
— Niczego sobie. Ujdzie! — powiada Jaś-głuptaś.
— Jasiu, pozwól mu do czasu biegać po łąkach, zbierać sity. Gdy
ci będzie potrzebny, wyjdź w pole, świśnij trzy razy, a wnet się zjawi.
To rzekłszy kobyłka znikła mu z oczu.
Jaś wrócił do domu i wlazł na piec.
— Nic na łące nie widziałem, nic na łące nie słyszałem — mówi
do braci.
— Dobrze, dobrze.
A właśnie w tym czasie król ogłosił ludowi:
— Kto wjedzie na szklaną górę i z kolan królewny weźmie trzy
jabłka, ten ją poślubi.
Ze wszystkich krajów pozjeżdżali się króle i królewicze, cesarze i
cesarzewicze, próbują wjechać na szklaną górę.
Ale gdzie tam!
Koń zrobi jeden krok — potyka się, zrobi dwa kroki — na dół się
wali.
Bolało Jasia-głuptasia, iż żaden z jego rodaków nie zdołał wjechać
na szklaną górę.
Poszedł na zieloną łąkę, świsnął trzy razy — przybiegł konik-
Garbusek.
— Czego sobie życzysz, miły mój panie?
— Czy potrafisz wbiec na szklaną górę?
— Siadaj, pojedziemy!
Przycwałował Garbusek na królewski dziedziniec.
Co się stało?! Ludzie śmiechem wybuchają, aż za boki się trzy-
mają:
— Widzieliście taką pokrakę?! Garbaty, zołzowaty i kulawy na
jedną nogę.
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka XVIII – ŚWINKA-ZŁOTA SZCZECINKA
4
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Jasiek spiął Garbusa, Garbusek dał susa. Widzicie, widzicie? Już
stoi na szczycie!
Jaś-głuptaś porwał z kolan królewny trzy jabłka...
Ha, słowo się rzekło, klamka zapadła: musiała wyjść królewna za
mąż za Jasia-głuptasia.
Jaś nie chwali sobie u króla. Dwie starsze królewny miały za
mężów zamorskich królewiczów. Starsi zięciowie są mili i królowi i
swym żonom: sypiają w królewskich komnatach, siadują z królem za
stołem, a Jaś sypia w stajni, jada ze świniami z koryta: „boć to chłop od
gnoju, nie wypada mu mieszkać w pałacu".
Tak upływał czas.
Pewnego razu król wzywa mądrych swych zięciów.
— Zięciowie kochani, zięciowie rozumni! Wyświadczcie mi
wielką przysługę. Na dalekim stepie jest kaczuszka-złotonóżka, złapcie
ją i przywieźcie do mego królewskiego pałacu.
Kazał osiodłać dla nich rącze konie, dać im wierne sługi i wypra-
wić w drogę.
Jaś-głuptaś prosi króla:
— Panie ojcze, pozwól, żebym i ja poszukał kaczuszki!
— Co znowu, błaźnie, tylko narobiłbyś mi wstydu!
O północy poszedł Jaś na zieloną łąkę, świsnął trzy razy: przy-
biegł konik-Garbusek.
— Daj mi kaczuszkę-złotonóźkę!
— Poszukaj w lewym uszku!
Jaś wydobył kaczuszkę-złotonóżkę, biały namiot jedwabny
barwiste szaty, palone buty — takim się stał junakiem, że ani bajka tego
nie opowie, ani pióro nie opisze.
Stepem jechali mądrzy zięciowie, zobaczyli biały namiot: koło na-
miotu chodzi kaczuszka-złotonóżka, a z namiotu dolatuje potężne
chrapanie.
— Obudź się wstań, mocarzu! Jeśliś w średnim wieku — będziesz
nam wujaszkiem, jeśliś w naszym wieku — będziesz nam braciszkiem.
Z namiotu wychodzi Jasio.
— Czołem, braciszkowie, czego wam potrzeba?
— Sprzedaj nam kaczuszkę-złotonóżkę! Damy ci za nią, ile sam
zechcesz złota, srebra, pereł.
— Za tę kaczuszkę nie płaci się złotem.
— A czymże?
— Małym palcem u prawej ręki.
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka XVIII – ŚWINKA-ZŁOTA SZCZECINKA
5
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Nic nie pomogły ich prośby, musieli mu dać po jednym małym
palcu. Włożyli ozdobne rękawiczki, wzięli kaczuszkę-złotonóżkę, za-
wieźli królowi.
Król im pięknie dziękuje, hojnie ich obdarza, a Jasia-głuptasia nie
wpuszcza już nawet do stajni.
— Śpij w kurniku, ty błaźnie, ty nicpotem!
Po pewnym czasie król znowu przywołuje swych mądrych
zięciów.
— Zięciowie moi kochani, Zięciowie moi rozumni, opowiadał mi
wędrowny bajarz, że w górach jest świnka — złota szczecinka. Zdo-
byliście dla mnie kaczuszkę, zdobądźcież i tę świnkę.
Zięciowie podrapali się w głowę, ale trudna rada.
Jaś-głuptaś prosi, żeby i jego puszczono z nimi, lecz król nogą
tupnął, ostro go ofuknął:
— Mówię ci wyraźnie: siedź w kurniku, błaźnie.
Jaś poszedł na zieloną łąkę, świsnął na konika-Garbuska, z ucha
jego wyjął świnkę-złotą szczecinkę, wyjął też biały namiot i położył się
spać.
Przyjeżdżają mądrzy zięciowie, chcą kupić świnkę.
— Świnki mojej nie można kupić za pieniądze.
— A za cóż?
— Za mały palec u lewej ręki.
Zięciowie w płacz, zięciowie w szloch, ale nic nie wskórali, mu-
sieli mu dać po drugim małym palcu. Wracają do króla, wręczają mu
świnkę-złotą szczecinkę.
Król ich pięknie wita, o zdrowie pyta, zaprasza do stołu, wielką
ucztę wydaje.
Siedzą goście za stołem, jedzą, śpiewają społem, a Jaś usiadł na
podłodze, wyjął z kieszeni cztery małe palce i nuże się nimi bawić!
— Te dwa paluszki — to kaczuszka-złotonóżka, a te dwa paluszki
— to świnka-złota szczecinka.
— Co ty tam mruczysz, błaźnie? Jaś-głuptaś odpowiada
pytaniem:
— Jaśnie panie królu, dlaczego mądrzy twoi zięciowie siedzą na
uczcie w rękawiczkach?
Król kazał zięciom zdjąć rękawiczki i zobaczył, że nie mają ma-
łych palców.
— Widzicie, jaśnie panie królu: kto cudzymi rękami wybiera
kasztany z ognia, temu palce się palą. Wziąłem od nich po paluszku z
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka XVIII – ŚWINKA-ZŁOTA SZCZECINKA
6
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
prawej ręki za kaczuszkę-złotonóżkę i po paluszku z lewej ręki za
świnkę-złotą szczecinkę.
To rzekłszy przyłożył im do rąk odcięte palce: palce od razu
przyrosły i rany się zagoiły. Król podniósł Jasia-głuptasia z podłogi:
— Siadaj przy nas, Jasieńku.
— Nie, głupiemu nie wypada siedzieć przy królewskim stole.
Podszedł do okna, świsnął trzy razy, przybiegł konik-Garbusek,
Jaś-głuptaś wlazł w prawe ucho, wylazł lewym — takim stał się
junakiem, że język nie wysłowi, pióro nie opisze!
Król jęknął, królewicze stęknęli, królewna — żona Jasia — wy-
biegła na ganek...
On zaś dosiadł konika-Garbuska i mówi:
— Nie lubiliście mnie, gdym był Jasiem-głuptasiem, ja też nie
będę was lubił, gdym stał się dzielnym junakiem.
Machnął biczykiem i tyle go widzieli.
Baśń XVIII – Świnka-złota szczecinka