Mateusz Werner Rewolucyjny soft

background image

Mateusz WernerRewolucyjny soft

Co straszy rewolucjonistę w koszmarnym snie? Wizja sądu kapturowego? Gilotyny? Klęski
militarnej? Oczywiście, że nie, wszystko to fraszka, a nawet obietnica chwalebnej, bo naznaczonej
szlachetnym piętnem męczeństwa – nieśmiertelnej legendy. A więc? A cóż może być gorszego, dla
trawionego rewolucyjną goraczką buntownika, żarliwie biorącego na siebie odpowiedzialność za
tłumy biedujących i uciskanych istnień, niz świadomość, że jego czyste myśli i współczujące serce,
a także dzielne czyny dokonane dla wzniosłej idei – staną się pożywką sentymentalnej opowiastki,
której nieszkodliwie umoralniajacy ton wzruszać będzie do łez jego najzagorzalszych wrogów,
czerpiących zresztą z jej kolportażu niezgorsze zyski?

Stwierdzenie, że coś takiego przydarzyło się niejakiemu Ernesto „Che” Guevarze, idolowi
kubańskiej rewolucji, a zarazem ikonie globalnej pop-kultury, jest dzis truizmem, a film Waltera
Sallesa, będący ekranizacją jego „kultowych” „Dzienników motocyklowych” jest tego banału
smętnawym potwierdzeniem. Piszę „smętnawym”, choć przecież równie dobrze mógłbym napisać
„kulturalnym”, „zgrabnie ułożonym”, „przyjemnym w odbiorze” – tak, te przymiotniki również
pasują do filmu Sallesa. A jednak smętnawość przeważa, nic bowiem nie ma smętniejszego nad
nieświadomość autora, iż dzieło jego talentu jest igraszką sił daleko potężniejszych, od woli
artystycznej kreacji, którą dysponuje. Ernesto „Che” Guevara jako seksowna i miła w dotyku
maskotka lewicowych nostalgików, wykorzystana przez rozrywkowy przemysł do podniecania
młodzieży, co zawsze było świetnym biznesem – to zjawisko nieprzyjemne w swoim cynizmie,
zarazem jednak jakoś zaostrzające poznawczo nasze postrzeganie świata. Natomiast ten sam „Che”
w rękach „chcącego dobrze” Roberta Redforda („executive producer”) i Sallesa, latynoskiego
moralisty, autora „Dworca nadziei” – to doświadczenie smętne właśnie, zamulające wrażliwość,
osłabiające kontakt z rzeczywistością.

Reżyser, niewątpliwie, pełen był najlepszych intencji i robił co mógł, aby na naszych oczach
chłopiec przekształcił się w mężczyznę, nieuświadomiony klasowo student medycyny – w
przyszłego bojownika o racje skrzywdzonych i poniżonych. Taki jest przecież sens tej „inicjacyjnej
podróży”, z której otrzymujemy relację. Kilkanaście tysięcy kilometrów przebytych z nosem przy
ziemi, blisko ludzi i przyrody – najpierw na motorze, potem autostopem i pieszo – otworzyło oczy
temu nieśmiałemu, chorowitemu maminsynkowi na cały bezmiar nędzy i społecznej nierówności,
rozciągający się na całym olbrzymim terytorium Ameryki Południowej i ignorujący granice państw,
różnice kulturowe zamieszkujących je ludów i przeobfitą różnorodność pejzażu tej ziemi. Czy to
soczysta zieleń argentyńskiej pampy, czy też skaliste przełęcze chilijskich Andów czy znowu parna
i gorąca peruwiańska dżungla – wszędzie te same twarze zniewolonych przez wyzysk i
niesprawiedliwość społeczną. Wtajemniczenia w ten smutny los doznajemy wraz z młodym
Guevarą za sprawą paradokumentalnej maniery, jakiej oddaje się Salles – w polu naszego widzenia
pojawiają się bezrobotni górnicy z chilijskich kopalni, (wsród nich para niezłomnych komunistów,
nie wiadomo jednak czy są trockistami, czy też może stalinistami…), ale też wyzuci z ziemi swych
przodków peruwiańscy Indianie i wykluczeni ze społeczności trędowaci wielu krajów dorzecza
Amazonki. Przyglądamy się im oczami Guevary, a trochę oczami europejskich turystów. Jedyne co
możemy dla tych biedaków zrobic, to obdarzyć sympatią tego pełnego wdzięku Argentynczyka,
który już niedługo będzie walczył w ich imieniu.

Film Sallesa łączy w sobie trzy elementy: młodzieżowego „road-movie” z gwiazdorskim Gaelem
Garcia Bernalem w głównej roli i całym zestawem perypetii, które mogą przydarzyć się dwóm
młodym przyjaciołom podróżujacym „za siódmą górę i za siódmą rzekę”, a także turystycznego
folderu, pełnego smakowitych, kolorowych i kalejdoskopowo zmieniających się widoków,

background image

połączonych w całość poczciwym i niezbyt natrętnym przesłaniem moralnym. Idealna kombinacja
dla lektury szkolnej, jeśli ma być przyjęta z pożytkiem i ochotą. I bardzo dobrze, bo jak mówili sto
lat temu zacni krakowscy mieszczanie, „kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie
świnią”.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Michał Januszkiewicz, Lech Sokół, Mateusz Werner Bez fundamentów Wprowadzenie do problematyki nihil
Mateusz Werner Śmierć na żywo Medialne misterium
Aluminum i miedź Mateusz Bednarski
(rewolucja w kosmologii) NQRD7GMMUKUTO7PVQRVKF7D5KL5QU6HSX5RMCPI
Światowa rewolucja Polaka
2LAB, 1 STUDIA - Informatyka Politechnika Koszalińska, Labki, Fizyka, sprawka od Mateusza, Fizyka -
rewolucja przemyslowa, studia
Początek rewolucji 1905, Egzamin
Rewolucja Genderowa - linki na youtube, IDEOLOGIA GENDER
Rewolucja naukowa, wypracowania szkolne gimnazjum
Mateuszek na zaczarowanej wyspie, Mateuszek na zaczarowanej wyspie(1)
C7, 1 STUDIA - Informatyka Politechnika Koszalińska, Labki, Fizyka, sprawka od Mateusza, Fizyka - la
Stany Zjednoczone, Rewolucja Francuska
Rewolucja Na Talerzu s02e04 Placki 04 11 2010
Rewolucja Na Talerzu s02e02 Pierogi 21 10 2010
Rewolucja przemysłowa i jej konsekwencje
Rewolucja psychopedagogiczna

więcej podobnych podstron