Niepełnosprawni narzeczeni wezmą ślub.
Jest zgoda sądu
Wojciech Karpieszuk 2012-01-21, ostatnia aktualizacja 2012-01-20 18:34:04.0
10 miesięcy czekali na decyzję, czy mogą się pobrać. W USC na warszawskiej Pradze-Południe im odmówiono.
Poszli do sądu
Niepełnosprawni narzeczeni Katarzyna Barszczewska i Andrzej Duda, kiedy usłyszeli werdykt, odetchnęli. Bo to ze
względu na ich niepełnosprawność urzędnik stanu cywilnego nie chciał dać im ślubu.
- Upokorzono nas, ale cieszymy się, że to już koniec. Czuję ogromną satysfakcję i ulgę - powiedziała po rozprawie
Katarzyna Barszczewska.
Cierpi na dziecięce porażanie mózgowe. Porusza się na wózku, mówi niewyraźnie. W marcu 2011 r. z narzeczonym,
który się nią opiekuje i razem z nią mieszka, zgłosili się do warszawskiego USC, by wyznaczyć termin ślubu. Usłyszeli,
że o tym, czy mogą go wziąć, zadecyduje sąd.
- Uparłam się i powiedziałam sobie, że doprowadzimy tę sprawę do końca - wspomina pani Katarzyna.
- Trzeba mieć siłę, wytrzymałość i chęć do walki o swoje prawa. Choć ciężko jest walczyć z urzędami - dodał
narzeczony Andrzej Duda.
Kilka minut wcześniej, jeszcze na sali sądowej, sędzia Ewa Jaszewska oznajmiła: - Zobowiązuję urząd stanu cywilnego
do przyjęcia od Katarzyny Barszczewskiej oraz Andrzeja Dudy oświadczeń o wstąpieniu w związek małżeński.
Kiedy w kwietniu ub.r. pierwszy raz opisaliśmy w "Gazecie" historię narzeczonych, kierownik USC tłumaczył, że nabrał
wątpliwości, czy Katarzyna Barszczewska jest zdolna świadomie podjąć decyzję o ślubie. Mówił, że ciężko ją zrozumieć,
jest niespokojna, podenerwowana, a kodeks rodzinny i opiekuńczy stanowi, że jeśli urzędnik ma takie wątpliwości,
rozstrzyga je sąd.
- Oprócz tego, że mam kłopoty z mową i poruszaniem się, nic mi nie dolega, jestem sprawna psychicznie, normalnie
funkcjonuję, skończyłam studium ekonomiczne - opowiadała nam wtedy pani Katarzyna.
Psychiatrzy nie pozostawili suchej nitki na tłumaczeniu urzędnika. Prof. Jacek Wciórka, wojewódzki konsultant ds.
psychiatrii, mówił wprost, że to, co spotkało niepełnosprawną kobietę, to dyskryminacja. Sprawą zainteresowały się
Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Rzecznik Praw Obywatelskich i Elżbieta Radziszewska, ówczesna pełnomocnik
rządu ds. równego traktowania. Psychiatrzy podkreślali, że przepisy, na które powołał się urzędnik stanu cywilnego, są
archaiczne i pochodzą sprzed II wojny. - Dziś takie podejście jest sprzeczne z konstytucją - mówił prof. Wciórka.
Tłumaczenia fachowców nie pomogły. Urzędnicza machina ruszyła. Narzeczeni musieli iść do sądu.
W czerwcu 2011 r. odbyła się pierwsza rozprawa. Trwała chwilę. Sędzia Ewa Jaszewska odroczyła ją do czasu wydania
opinii w sprawie Katarzyny Barszczewskiej. Zapytała też jej narzeczonego - mimo że urzędnik stanu cywilnego o to nie
wnioskował - czy leczy się psychiatrycznie.
Andrzej Duda potwierdził, że korzysta z poradni zdrowia psychicznego, ponieważ jest osobą z lekkim upośledzeniem
umysłowym. Ale oboje nie są ubezwłasnowolnieni. A przepis stanowi, że "nie może zawrzeć małżeństwa osoba
dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym. Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie
zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie,
sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa" (art.12 par. 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego).
Październik 2011 r. Druga rozprawa. Narzeczeni są przekonani, że to tylko formalność, bo mają pozytywną opinię
biegłych, że nie ma żadnych przeszkód, by Katarzyna Barszczewska wzięła ślub. Ale sędzia stwierdziła, że skoro
Andrzej Duda korzysta z poradni psychiatrycznej, to i jego biegli powinni zbadać. To kolejne miesiące. Biegli również
orzekli, że nie ma przeszkód, by mężczyzna wstąpił w związek małżeński.
Piątek, 20 stycznia 2012 r. Sędzia zapewnia, że ani ona, ani kierownik USC nie mieli wyboru, bo takie jest prawo. - I nie
ma w tym nic uwłaczającego. To normalne, że ludzie leczą się u wenerologa, dermatologa, psychiatry. To była normalna
sprawa - przekonywała.
Krzysztof Koman, prezes Fundacji Pomocy Ludziom Niepełnosprawnym, zauważył jednak, że tylko w jego fundacji było
kilka podobnych historii. - Inni nie mają tyle siły, co Kasia i Andrzej. Nie chcą ciągać się po sądach, bo to upokarzające, i
odpuszczają.
Katarzyna i Andrzej zastanawiają się, czy nie zażądać od skarbu państwa odszkodowania za to, co przeszli.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 1 z 1
Niepełnosprawni narzeczeni wezmą ślub. Jest zgoda sądu
2012-01-22
http://wyborcza.pl/2029020,75248,11007470.html?sms_code=