Drogo umiłowani w Panu naszym Jezusie Chrystusie Bracia i Siostry! Pokój Wam!
Tematem naszych dzisiejszych rozważań w tej chwili będzie tytuł wykładu:
Bóg Nasz poddaje nas próbie
Temat ten będzie składać się z trzech części.
Do każdej części jest jeden tekst Pisma Świętego
i tak Ew. Łukasza jako pierwszy 12:48, który
mówi: "Od wszystkich, którym wiele dano,
wiele się będzie wymagać". Drugi tekst
Objawienie 3:19: "Wszystkich, których miłuję,
wychowuję z całą surowością" oraz trzeci tekst
5 księga Moj. 13:3: "Bóg wasz wystawia was na
próbę, aby się okazało czy miłujecie Pana Boga
swego."
Drodzy Braterstwo! Bóg z nami tak
postępuje, jak i postępują rodzice, w taki sam
podobny sposób, w tej chwili będziemy chcieli o
tym mówić, ale Bóg bardziej poważniej
podchodzi do naszego wychowania jak najlepsi
nasi nawet rodzice. Byliśmy dziećmi, może i
mamy dzieci, w jakiś sposób chcemy to
realizować, aby idee, które my posiadamy,
przenieść na dzieci. A więc Bóg przez swoje
środki opatrznościowe sprawił, że mamy to co
jest nam potrzebne, niezbędne w danej chwili,
obecnej, a więc mamy zebrania, mamy
społeczność w zborach, mamy konwencje. Bóg
dostarczył nam wiele przez ostatni okres. A więc
mamy 8 tomów epifanicznych, które dostaliśmy
w tym XXI wieku, mamy 6 tomów parouzyjnych
w nowym tłumaczeniu, artykuły Brata Russella,
Straż – kwartalnik, mamy aż dostępne przez
Internet 5 rodzajów Biblii w tłumaczeniach, 5
Nowego Testamentów dodatkowo, a więc z
wielu rzeczy możemy korzystać. Wiele nam
dano, jak na to wszystko popatrzymy. A więc
taka ilość w tak krótkim czasie, nikt nie był tego
w stanie zatrzymać, nie był w stanie
przeszkodzić, szatan oczywiście próbował
wielokrotnie ośmieszyć literaturę tak
epifaniczną, parouzyjną, publikacje w Internecie,
a więc Bóg dał nam, Bóg nad tym czuwał, by
kontrolować różne decyzje ludzkie, posunięcia w
jakimś stopniu te posunięcia, decyzje były
zależne od ludzi i wiele jest na to dowodów.
Jest w tym również zawarta ogromna ilość
wiedzy, obyśmy chcieli tylko z tych nauk
korzystać, a więc w ten sposób byśmy mogli
umieć rozwiązywać problemy w pracy, w
zborze, w rodzinie. Im dłużej przebywamy ze
Słowem Bożym, to nasze usposobienie powinno
być bardziej zbliżone do usposobienia Mistrza.
Tak teoretycznie powinno być. Od dziecka, od
pracownika oczekuje się efektów w miarę
nakładanych kosztów, poniesionego czasu.
Również postępuje podobnie Bóg z nami. Bóg
przez proroka Mich. 6:8 powiedział: "Pouczono
cię człowiecze, co jest dobre i wiesz czego Pan
oczekuje od ciebie". My zostaliśmy pouczeni,
jeśli nie wszyscy i niecałkowicie, to wiemy
gdzie można tej lekcji szukać. A więc daliśmy
się pouczyć, sami to potwierdzamy. Powtarzamy
setki, tysiące razy, że mamy Prawdę, Prawdę na
czasie, dużo tej Prawdy mamy.
Jezus przed Piłatem kiedyś powiedział tak:
"Ja przyszedłem po to na świat. Aby dać
świadectwo Prawdzie. Piłat zapytał: a co jest
Prawda?" A więc Prawda jest po Panu
najdroższą rzeczą na świecie. Czy zgadzamy się
z tym określeniem, że Prawda po Panu jest
najdroższą rzeczą na świecie? Jezus w swojej
modlitwie do Boga mówi: Poświęć ich w
Prawdzie swojej, a co jest tą Prawdą? Mówi
dalej w tym tekście: Słowo Twoje jest Prawdą. A
więc nie należy igrać tą Prawdą, nie należy się
nią bawić. Jeśli kto zlekceważy tą zasadę, ten
poniesie szkodę. Zasadniczą rzeczą jest, aby
mieć poważny stosunek do tej Prawdy. Te
informacje oczywiście poszerzymy sobie w
tomie 6, str. 264, że Prawda po Panu jest
najdroższą rzeczą na świecie. Jezus dał
świadectwo Prawdzie. Ile go to kosztowało? Ile
nas kosztowało zbliżenie się do Prawdy,
poznanie Prawdy? Jaką wartość Prawda
przedstawia dla nas? Jaka jest nasz
odpowiedzialność za posiadanie Prawdy? Czy
potrafimy z niej korzystać zgodnie z
przeznaczeniem?
Kiedy dajemy dzieciom jakąś zabawkę, to
chcemy, żeby to rozwinęło ich umysł, żeby się
dziecko tym zainteresowało, chcemy, żeby
uszanowało to, co otrzymało. A który rodzic
byłby zadowolonym z tego, gdy to dziecko
otrzymaną zabawkę odkłada na półkę, od czasu
do czasu ją odkurzy albo i nie, podziękuje
rodzicom za to albo i nie, a więc my przed
Bogiem jesteśmy podobnie takimi samymi
dziećmi, podobnie postępujemy.
Pierwszy tekst, któryśmy odczytaliśmy
mówi: od wszystkich którym wiele dano, wiele
się będzie wymagać. Czy od nas Bóg będzie
wymagać mało za tak wiele z Jego strony? A
więc pytanie: czy od nas Bóg będzie wymagać
mało za tak wiele z Jego strony? A więc czego
będzie od nas Bóg wymagał? Czy tej wiedzy i
znajomości w literaturze, w tomach, w
czasopismach czy może coś innego?
Otóż w Sztandarze Biblijnym 2010 rok str.
89 czytamy: "Pan przez Swoją laskę usunął z
naszych umysłów wiele zaślepiających błędów,
dał nam wyraźniejszy wgląd w Swój wspaniały
Plan, w łączności z tym planem objawił nam
swój charakter. I tu może tkwić
niebezpieczeństwo, bo w takim studiowaniu
teologii, można stracić z pola widzenia
rzeczywisty cel całej tej wiedzy, czyli cel
Ewangelii. Boskim celem nie jest jedynie
znalezienie intelektualnie rozwiniętych ludzi ani
pouczenie ludzi odnośnie Jego Planu. Jego
celem jest uświęcenie ludzi przez Prawdę.
Jesteśmy zdania, że próby, które Pan zamierza
dla Swego ludu nie są jedynie doktrynalnymi
sprawdzianami i w związku z tym coraz bardziej
spodziewamy się, że przesiewania i podziały
wśród tych, którzy doszli do znajomości Prawdy
będą na punkcie rozwoju charakteru oraz
owoców Ducha. Znajomość Prawdy nie daje
zbawienia, może być pomocną w uzyskaniu
zbawienia. W liście do Rzym. 8:9 czytamy:
"jeśli ktoś ducha Chrystusowego nie ma, ten nie
jest Jego", a więc to jest ten główny cel: posiąść
tego ducha, o którym była mowa na pierwszej
lekcji ("Bądźcie napełnieni Duchem" – manna z
16 lipca). Brat Russell zwykle mówił: Jesteście
w Prawdzie, ale czy Prawda jest w Was?
A więc wiele jest lat za nami, w których
mieliśmy możliwość realizować ten główny cel:
przystosować nasze charaktery do tego
Królestwa. Deklarowaliśmy publicznie, w
różnych sytuacjach o naszym poświęceniu, o
braterskiej miłości, o wierze, o życzliwości do
bliźniego, wielkiej ocenie dla Boga za tą
Prawdę, deklaracje wspaniale brzmią. Królestwo
w słowach. Ale po latach te deklaracje znajdują
swoje odzwierciedlenie w naszych charakterach.
I teraz z jednej strony deklaracja, z drugiej
strony czyny – czy możemy postawić znak
równości pomiędzy deklaracją a czynem? Jeśli
nie potrafimy tego zrobić, to Bóg nam pomoże,
ale musimy z Bogiem współpracować.
Drugi tekst Obj. 3:19 czytaliśmy, że
wszystkich, których miłuje, wychowuje z całą
surowością. Tak, Bóg tak postępuje. Bóg
przygląda się każdemu z nas od wielu lat,
wielokrotnie zwracał nam uwagę, czasami nas
napominał przez radykalne sposoby, ale czy nie
byliśmy zbyt uparci i nie chcieliśmy realizować
swoją wolę oszukując samych siebie i
wmawiając innym, że to jest wola Pana?
Rezultat jest taki, że ta wiedza, te napomnienia
od Pana i te uwagi nie przynoszą znaczącej
poprawy. Mając Biblię, objaśnienia w literaturze,
nie wytrwaliśmy na tym samym poziomie
wrażliwości wobec tego, co jest na świecie, to co
się dzieje na świecie: niemoralność, światowość,
samolubstwo, grzech. A więc po latach
względnego spokoju przyszedł czas dla nas na
poważny egzamin, egzamin dojrzałości. I na to
wygląda, że to jest egzamin. Znamy takie
określenie w literaturze, że Epifania to jest okres
objawiania zasad i rzeczy. A więc można
powiedzieć, że ta zasada, ta Epifania wstąpiła do
"Epifanii".
Przygotowania do tego egzaminu Bóg
rozpoczął wiele lat wcześniej, wiele osób zostało
odsuniętych przez chorobę, przez śmierć, w inny
sposób. Dlaczego? Trudno by się było
zastanawiać dlaczego? Na próżno byśmy się
trudzili, nie poznamy pewnych zamierzeń Boga.
Bo mówi Bóg: "Myśli moje to nie myśli wasze a
drogi moje to nie drogi wasze". Izaj. 55:8. Bóg
nie wtajemnicza nas w szczegóły swojego
postępowania z ludźmi, bo to by było zbyt
wielkim obciążeniem dla nas, nie unieślibyśmy
tego ciężaru, tych brzemion innych osób. Bóg
ujawni tylko takie czyny, których innych nie
zgorszą te czyny innych osób, a objawią tylko
niechrześcijańskie postawy. I to powinno nam
wystarczyć.
Większość z nas nie potrafi tak źle myśleć,
jak niektórzy potrafią źle postępować.
Powtarzam: że większość z nas nie potrafi tak
źle myśleć, jak niektórzy potrafią źle
postępować. Nasz Pan powiedział: zgorszenia
muszą przyjść, ale biada temu człowiekowi,
przez którego przychodzi zgorszenie. Bóg stawia
nas przed faktami dokonanymi. Od nas żąda
niewiele. Jak mówi Micheasz ta druga część tego
wiersza: "masz żyć uczciwie, być pobożnym i
czuć się pokornym przed Bogiem". Czy to tak
wiele?
A więc gdy miały zacząć się problemy Pan
w swojej opatrzności podał nam na koniec 2007
roku tekst godła na 2008 rok: "Oczyśćcie się wy,
którzy nosicie naczynia Pańskie". Dzisiaj wiemy,
że było to wyraźnym ostrzeżeniem, dla
wszystkich, szczególnie dla nauczycieli. Bo czy
można podawać Prawdę, czystą Prawdę
brudnymi rękami? Pytam się czy można
podawać czystą Prawdę brudnymi rękami? Bo
wszystko co brudne ręce dotkną, będzie brudne.
Przychodzi czas, że Bóg przypomina przez
Psalmistę w 50:21: "Gdyś to wszystko czynił ja
milczałem, myślałeś że jestem do ciebie
podobny".
A więc pod szyldem Prawdy przez lata
czyniliśmy różne rzeczy. Klocki były
poukładane w pewien usystematyzowany
sposób. Wyglądało na to, że tak musi być. Ale
niestety tak nie musi być – jak widać. I Psalmista
dalej mówi: "Aleć ja ukażę i postawię przed
oczy wszystkie twoje winy".
Ogarniając pamięcią okres ostatnich
czterech lat, widoczny jest fakt nie budzący
wątpliwości, że Bóg poddał nas, naszą
społeczność jakiemuś egzaminowi. I rozpoczął
Bóg wdrażać to co zapowiedział. Wskutek tego
wiele spraw wychodzi na jaw, skomplikowało
się życie w rodzinach, w zborze, w zborach, w
Ruchu. Podawałem już kiedyś ten przykład, że
jest płot, który rozdziela Prawdę od imitacji
Prawdy, mamy przyjaciół po obydwu stronach,
aby ich nie utracić wolimy usiąść i przebywać na
tym płocie, bo zejście z płotu na jedną stronę
powoduje, że część tych przyjaciół tracimy.
Wychylamy się trochę na jedną stronę, trochę na
drugą stronę, ale stale przebywamy na płocie.
Bóg zdecydował, że dość tego balansowania na
granicy Prawdy i rozkazał Aniołom:
potrząśnijcie płotem. I Aniołowie zaczęli ruszać
tym płotem. Warunki i okoliczności w jakich
Bóg nas stawia zmuszają do podjęcia
konkretnych czynów. Płot dalej rozdziela
Prawdę od imitacji Prawdy, od błędu, grzechu,
samolubstwa, światowości. Ludzie zmieniają się,
odchodzą, Bóg cały czas ten sam.
Usiedliśmy teraz w tej godzinie aby
zastanawiać się nad Słowem Bożym, ale jaka
jest pewność, że po tej godzinie podniesiemy się
sami, o własnych siłach? Kładziemy się
wieczorem na spoczynek, ale jaka jest pewność,
że się obudzimy? Nikt nie ma 100-procentowej
pewności. A więc dzięki komu żyjemy? Komu to
wszystko zawdzięczamy? Bogu czy ludziom? A
więc kogo trzeba słuchać Boga czy ludzi?
Trudne to są chwile kiedy trzeba decydować:
kogo poprzeć? Komu się sprzeciwić? I czy
warto? Czy uczynić wbrew własnemu sumieniu?
Był czas aby opowiedzieć się po którejś
stronie. Zawsze było tak i obecnie, że podział się
kształtuje mniej więcej w taki sposób, że
niektórzy wybierają Pana Jezusa jako swoją
Głowę, Jego ideały, nauki, cele. Stawiają Jezusa
jako wzór do naśladowania. Tych osób jest
zawsze niewiele. Są w mniejszości, w każdym
czasie, w każdej społeczności tak było, ale
najczęściej są spychani na margines.
Drudzy stają po stronie własnych celów,
własnych ambicji, ideałów, broniąc swojego ja,
swoich decyzji, swoich planów. Tych osób jest
bardzo dużo. Oni tworzą podstawy do powstania
klerykalizmu, by przekształcić później to w
system sekciarski. Inni z kolei myślą, że się
schowają wspierając się na opinii innych osób,
tak jak uczeń w szkole chowa się za plecami
kolegi aby nie został wywołany do odpowiedzi.
Te osoby najczęściej są podatne na manipulacje
przez innych, ale do pewnego momentu, bo są
niedoinformowane, mają mało czasu, wykazują
w pewnym sensie obojętność. Powodem może
być nadmiar obowiązków. Jedni świadomie
podejmują decyzje robią krok w prawo, inni w
lewo, inni zostali zwiedzieni przez osoby
wpływowe, przez Brata, Siostrę, zniewoleni
przez członków rodziny, albo jeszcze inni wpadli
w zależności finansowe.
Stało się. Czasu nie cofniemy. Oczekujemy
na wyniki, jakich Bóg dostarczy jako nasz
nauczyciel i nasz wychowawca. Jeśli ktoś będzie
usiłował bronić swoich błędów, to utraci jedną
Prawdę po drugiej, aż pogrąży się całkowicie w
błędzie. Ter. Prawda nr 2. A więc te negatywne
postawy ujawnią się w swojej całej krasie za
pewien czas. Spadając z płotu, wielu się
potłukło, ciężko się będzie podnieść o własnych
siłach. W czasie takiego potrząsania płotem inni
powiedzą: przesiewania. Niektórym wali się cały
świat, mówią: to niemożliwe, to nieprawda,
dokąd doszliśmy, co dalej?
Rzeczywiście, następuje zniechęcenie, brak
motywacji do dalszej aktywności, to co my
przeżywamy, podobnie przeżywali Apostołowie.
Kiedy nasz Pan zmartwychwstał, na początku
kilka razy ukazał się, a potem była dłuższa
przerwa przez dwa tygodnie, zapał duchowy
uczniów osłabł na tyle, że ta troska o rzeczy
ziemskie zaczęła się wkradać do ich umysłów.
Piotr powiedział: pójdę ryby łowić, wrócę się do
swego starego zajęcia, pozostali uczniowie
powiedzieli: pójdziemy z Tobą i poszli, ale tej
nocy nic nie złowili. Czytamy w Ew. Jana 21:3.
Jezus powołał ich, aby uczynić ich rybitwami
ludzi a nie ryb, jak mówi Mar. 1:7. Oni poszli
ryby łowić. Nad ranem Jezus przyszedł do nich,
chociaż oni nie postąpili w myśl Jego
oczekiwań, ale Jezus miał na uwadze ich dobro.
Byli tym bardziej zniechęceni przez to, że nic
nie złowili, tak jak mówi list do Rzym 8:28: że
Bóg "Z tymi, którzy miłują go, współdziała we
wszystkim dla ich dobra tak w powodzeniach jak
i w niepowodzeniach".
Podobnie i my się zachowujemy. Gdy
przechodzimy doświadczenia różnego rodzaju,
na które Pan zezwolił, próbujemy skierować
swoją uwagę gdzie indziej, uważamy, że tam
będzie lepiej, że lepsze wyniki tam otrzymamy. I
jak się okazuje po pewnym czasie, nie tą drogą
mieliśmy iść, co sobie wybrali, że tam też
ponosimy fiasko. Poszerzymy sobie te
informacje w artykule R-5588: "Obecne
doświadczenia dają nam możliwość poczuć
smak niepowodzenia, smak porażki, smak
przegranych nadziei. Powie ktoś zawiodłem się,
zawiodłam się." Pytam się: w kim pokładaliśmy
nadzieję: w Bogu czy w ludziach? A więc czy
kiedykolwiek ktoś zawiódł się na Bogu? Bóg
każdego traktuje indywidualnie, nie ma
odpowiedzialności zbiorowej, jednych
doświadcza, aby wyciągnęli wnioski, natomiast
innych objawia, bo wyczerpały się wszystkie
możliwości naprawy, a więc dlatego, że
pogardzili radą Najwyższego, jak mówi Psalm
107:11.
Jeśli Bóg robi jakąś sytuację, czyni wobec
nas, czyni to w sposób zdecydowany i
przemyślany. Otóż Br. Russell powiada, że Bóg
ma sposoby by nas sprawdzić, by nas objawić,
ma bardzo skuteczne te sposoby.
Trzeci, któryśmy podali to jest 5 Ks. Moj.
13:3, który mówi: "Bóg Wasz wystawia Was na
próbę, aby się okazało, czy miłujecie Pana Boga
swego." Artykuł Br. Russella R-2510 mówi tak,
tj. tytuł "Kim mogą być współpracownicy" i ten
fragment z tego artykułu jest w mannie z 3-go
sierpnia: "Kiedy skończyła się 70-letnia niewola
Izraelitów w Babilonie, Ezdrasz z grupą byłych
więźniów powrócił w okolice Jerozolimy.
Bardzo szybko publicznie zaczęli czcić Boga i
początkiem ich pracy związanej z odbudową
Świątyni było zbudowanie ołtarza. (Ezdr. 3:2,3)
Zabrali się do pracy (jak mówi) i zbudowali
ołtarz i ustawili go na dawnym jego
fundamencie." To jest bardzo ważne, że ustawili
ołtarz na dawnym jego fundamencie. I mówi Br.
Russell tak: "Podobnie jest z chrześcijanami,
przychodzenie do Boga w celu pojednania się z
Nim musi być poprzedzone przez tą wielką
ofiarę za grzech, jaki jest Okup, tak mówi Tym.
2:6: »Okup za wszystkich«». Próżne jest
przystępowanie do Boga, kto nie uznaje
podstawy tej ofiary." I mówi dalej Br. Russell:
"Ci, co opuszczają Babilon i którzy pragną
budować swoją wiarę ponownie na starych
fundamentach przygotowanych przez Chrystusa
oraz Apostołów, powinni zwracać się myślami
do Błogosławieństw i przywilejów pierwotnego
Kościoła, oceniając prostotę czczenia Boga,
czystość wiary, apostolskie przywileje w takim
zamiarze, aby one stały przed naszymi umysłami
jako ideały w pracy odbudowania naszej wiary,
nadziei, miłości na starych fundamentach.
Kiedy Izraelici powrócili na te tereny po tej
niewoli babilońskiej, spotkali mieszkańców tej
ziemi, tzw. później nazywanych Samarytanów;
oni byli usposobieni przyjaźnie do
powracających Żydów i zaproponowali Żydom
pomoc w odbudowie Świątyni. Ezdr. 4:2-4
mówi: »Pozwólcie nam budować razem z
wami.« Naturalną rzeczą byłoby zaakceptowanie
takiej pomocy, ale ich współpraca została
odrzucona, ponieważ Izraelici zrozumieli, że
jeśli tym obcym byłoby pozwolone uczestniczyć
w pracy budowania Świątyni, to mogliby oni
żądać wpływu na charakter czczenia Boga oraz
otworzyłoby to drzwi do swobody w sprawach
religijnych. I wiersz 3 mówi: "Nie godzi się,
żebyśmy razem budowali Świątynię Boga
naszego".
A więc kiedy mieszkańcy tej ziemi
dowiedzieli się, że ich współpraca nie została
przyjęta, obrazili się stając się ich wrogami i
zaczęli im utrudniać pracę. 4-ty wiersz mówi:
"Zaczęli zniechęcać Judejczyków odwracając im
chęć do pracy." Br. Russell to co jest w mannie,
mówi tak: "Ktoś dobrze powiedział:
»Chrześcijanin na świecie jest jak okręt na
oceanie. Okręt jest tak długo na nim bezpieczny,
jak długo ocean nie znajdzie się wewnątrz
okrętu«. Jedną z największych trudności
obecnego chrześcijaństwa jest to, że wpuściło
ono obcych, »mieszkańców tej ziemi«, i uznało
ich za chrześcijan." Powtarzam: "Jedną z
największych
trudności
obecnego
chrześcijaństwa jest to, że wpuściło ono obcych,
»mieszkańców tej ziemi«, i uznało ich za
chrześcijan." "To przynosi szkodę nie tylko
chrześcijanom przez obniżenie ich standardów,
ponieważ przeciętna staje się normą."
Powtarzam: "przeciętna staje się normą", "lecz
także szkodzi obcym sprawiając, że wielu z nich
wierzy, że są całkowicie bezpieczni, nie
potrzebują żadnego nawrócenia, gdyż
zewnętrznie zasługują na szacunek i być może
często uczestniczą w nabożeństwach. … Wielka
krzywda została uczyniona Pańskiej sprawie –
mówi Br. Russell dalej – przez wybieranie
pracowników, których główną rekomendacją
było to, że mieli oni pewną umiejętność jako
publiczni mówcy, umiejętność przemawiania.
Światowe osoby, światowe metody oraz
światowa pomoc i mądrość mają być odrzucone
w chrześcijańskiej społeczności." Tak powiada
Br. Russell. (R-2510 – artykuł).
Jak oceniamy Drodzy Braterstwo naszą
sytuację w świetle tego tłumaczenia Brata
Russella? Nie stawiam pytania: czy wpuściliśmy
narody tej ziemi, osoby światowe, światowe
metody w naszą społeczność, bo to jest
oczywiste, że wpuściliśmy. Tylko teraz jak
dużo? Jak wiele? A więc patrząc na poziom
naszej wrażliwości na tle obyczajowym,
moralnym, etycznym widać, że daleko
odeszliśmy od reguł Pańskich. Wywierany
wpływ przez mieszańców tej ziemi, osoby
światowe i światowe metody na sprawy religijne
był tak duży, że zagrażało to zagłuszeniu
Prawdy. Pan zainterweniował, bo zagrażało to
utrzymaniu Prawdy w czystości.
Widocznym celem obecnych doświadczeń
jest aby się okazało, kto jest obcym
mieszkańcem tej ziemi, a kto nie. Bóg używa
różnych sposobów, by sprawdzić nasze
deklaracje słowne, te, które kiedyś
deklarowaliśmy. Częściowo wyjaśnia to Br.
Russell w artykule "Czemu Bóg dozwolił na
szatańskie kłamliwe zwodzenia", art. R-5799
oraz Brat Jolly podaje artykuł, to już mamy w
Teraźniejszej Prawdzie 2006 rok, 54 strona:
"Bóg Wasz poddaje Was próbie". Obydwa te
artykuły są oparte na tej 5 Moj.13:3,4 i mówi:
Jeśli pojawi się wśród was prorok, zapowie wam
znak albo cud, a on rzeczywiście dokona się, i
powie wam; chodźmy do innych bogów, do
bogów, których jeszcze nie znasz, zacznijmy im
służyć, to pamiętaj, (tak mówi tutaj w Biblii) to
pamiętaj, żebyś go nie słuchał, bo Bóg Wasz
wystawia na próbę, aby się okazało, czy
miłujecie Pana Boga swego." I Brat Russell w
tym artykule mówi tak: "Charakter tych
doświadczeń pokazany jest w tym, że Bóg
pozwolił, żeby między Izraelitami byli fałszywi
prorocy, nauczyciele. Tylko przez dozwolenie na
fałszywych nauczycieli Bóg może
zademonstrować do jakiego stopnia ci, którzy
mienią się być Jego poświęconym ludem, są
Jemu wierni. Czy pójdą za fałszywymi
nauczycielami i ich naukami."
Apostoł Paweł mówi tak: "Ponieważ nie
przyjęli Prawdy z miłości, dlatego Bóg zezwala
aby ulegli oszustwom, by uwierzyli kłamstwu."
2 Tes. 2:10-12. "Bóg nie pozwoli, aby ci, którzy
przyjęli Prawdy z miłości byli zwiedzieni. (tak
pisze Brat Russell) Bóg nie pozwoli, aby ci,
którzy przyjęli Prawdy z miłości byli zwiedzieni.
On pośle silne złudzenia tym, którzy przyjęli
prawdy z jakiejś innej pobudki lub z jakiegoś
innego powodu. Bóg wykorzysta złość szatana i
pozwoli na te silne złudzenia wobec tych,
których wiara nie jest ugruntowana na
Chrystusie Jezusie. Te silne złudzenia mają dość
mocy do zwiedzenia znacznej części
dzisiejszych chrześcijan, którzy nigdy nie stali
się uczniami Chrystusowymi, lecz byli tylko
kąkolem, naśladownictwem prawdziwych
Chrześcijan" – art. Br. Russella R-5799.
Podobne ostrzeżenia czytamy w Ew. Mat.
7:15: i mówi: "Strzeżcie się fałszywych
proroków, którzy przychodzą do was w owczej
skórze, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami."
Dz. Ap. 20:29: "Wnijdą między was wilki
drapieżne, którzy nie będą oszczędzać stada".
Jak i również Mat. 13:25: "W nocy zjawił się
nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę."
Brat Russell mówi tak: "Wilki nigdy nie
były częścią trzody. Oni nie przedstawiają siebie
jako wilki. Ostrzeżenia Apostoła wykazuje, że są
na świecie ludzie o wilczej naturze, którzy będą
się starać przyłączyć do Kościoła, oni będą
chodzić jak owce, przystawać z owcami,
przedstawiać się za owce, przywdziewać
odzienie owcy, lecz istotnymi owcami oni nigdy
nie byli i nie są. Cel ich przyłączenia się do
owiec jest samolubny." Artykuł R-5388.
Brat Johnson z kolei w mannie z 14
listopada mówi tak: "„Wilki” nie są sługami
Boga, lecz sługami szatana, którzy wchodzą
między lud Boży ze złymi i niszczycielskimi
zamiarami. Nie starają się o pomyślność
owczarni Bożej, ale o odebranie jej życia.
„Wilki” tropią i przerażają, zagryzają i pożerają
owce Pana. Nie oszczędzają nikogo spomiędzy
stada – ani starych, ani młodych." – manna z 14
listopada.
W TP z 2007 roku, str. 55 czytamy, że
niektórzy ze sług szatana są uznani za sług
Bożych i tam poszerzymy sobie te informacje.
Drodzy Braterstwo, kąkol nigdy nie był
pszenicą, jak widzimy, ani wilk nigdy nie był
owcą, tacy ludzie celowo zostali wprowadzeni w
środowisko chrześcijan i zawsze było tak i
zawsze będzie, by wykorzystać dobroć
chrześcijan oraz im szkodzić. Czy możliwe to,
aby ludzie o charakterze wilka, o charakterze
kąkolu byli wierzącymi w Boga? Powtarzam
pytanie: Czy możliwe to, aby ludzie o
charakterze wilka i charakterze kąkolu byli
wierzącymi w Boga? Odpowiedzmy sobie sami
na to pytanie.
Natomiast Pan w Ew. Mat. (w dalszym
ciągu) 7:16 powiada: "Poznacie ich po tym, jakie
przynoszą owoce." A więc w ten sposób można
rozpoznać właśnie te osoby tak, jakie przynoszą
owoce. Biblia uczynki ludzi (jak wiemy) dzieli
na dwie części, te dobre i te złe, kolor biały i
kolor czarny. Chrześcijanin w zborze czy poza
Zborem nie ma być sędzia ani katem, nie ma
innych naprawiać, ma umieć nazwać rzecz po
imieniu, ma tylko zająć odpowiednią postawę
wobec tego z czym się spotyka, co widzi, co
obserwuje. I to jest wystarczające. Trzeba mieć
tylko troszeczkę odwagi, by nazwać uczynki
ciała tak, jak ich określa Biblia. Gal 5:19-21
mówi Apostoł: "Wiadomo powszechnie, –
czemu używa tu słowa powszechnie? Wiadomo
powszechnie, to znaczy wszyscy, inni
chrześcijanie wiedzą o tym – wiadomo
powszechnie, jakie to uczynki wywodzą się z
pożądliwości ciała: nieczystość, nienawiść,
zazdrość, pijaństwo, władza, honory itd.
poszerzymy sobie właśnie w tych dwu tekstach
Gal. 5:19-21. A więc każda nasza próba
koloryzowania będzie śmiesznie wyglądać w
oczach ludzi, bo ludzie nie będący w Prawdzie
potrafią nazwać uczynki ciała, tak jak je Biblia
nazywa. A więc jeżeli zdarzy się jakiś wypadek
w naszej społeczności, że ktoś postąpi nie po
chrześcijańsku, powinniśmy umieć nazwać rzecz
po imieniu i zająć odpowiednią postawę.
Milcząc utwierdzamy tylko taką osobę w
grzechu. I to jest nasza współwina w tej sprawie.
Kiedy przyprowadzili do naszego Pana
niewiastę, chcieli ją oskarżyć, że różne rzeczy
czyni złe, po pewnej dyskusji ci oskarżyciele
odeszli i pozostała tylko niewiasta. Jezus zwraca
się do tej niewiasty w Ew. Jana 8:11 i mówi: "Ja
nie potępiam Cię, idź i od tej chwili nie grzesz."
A więc Jezus nie powiedział: Ja nie potępiam
Cię, idź, i jesteś wolna, nie ma tych oskarżycieli
Twoich, Jezus jej powiedział, ja Cię nie
potępiam, ale idź ale od tej chwili nie grzesz
więcej, czyli wyraźnie czyny niewiasty nazwał
grzechem. Jezus nie przemilczał sprawy, a więc
to jest wystarczając postawa, nie trzeba więcej. I
czytamy w Ter. Prawdzie 2006 rok, str. 46:
"Posiadanie Prawdy niesie ze sobą wielką
odpowiedzialność. Czy okażemy się jej wierni?
Jeżeli z powodu strachu, prześladowań, utraty
uznania w oczach ludzi lub z jakiegokolwiek
powodu nie opowiemy poselstwa Bożego,
zostanie nam ono odebrane. Pan szuka takich,
którzy są dla Niego odważni dla
sprawiedliwości, dla Prawdy. Ter. Prawda 2006,
46 strona.
Drodzy Braterstwo, po śmierci Brata
Russella nastąpiła walka pomiędzy
pielgrzymami o przejęcie kontroli nad
Towarzystwem. Brat Johnson, jak pamiętamy z
historii, z opisów, mamy powiedziane miał do
wyboru: albo sprzeciwić się uzurpacji
Rutherforda i innym jego pomocnikom, albo
spokojnie poddać się i w nagrodę stać się
wielkim w Towarzystwie, uzyskać jakieś
stanowisko, tytuł jakiegoś Dyrektora, bo tacy
byli, a także pozyskać zwolenników przez
milczenie. Ale co Brat Johnson pisze? W
artykule "Dwa domy zbudowane i próbowane"
w Teraźniejszej Prawdzie '68, str. 14, trzy
ostatnie akapity, jeśli nie chcemy całości czytać,
mówi tak: "Starali się mnie namawiać, a
następnie zmusić, abym milczał. Postanowiłem
głosić Prawdę i poniosłem szkodę, lecz
zwyciężyłem pokuszenie." Powtarzam: "Starali
się mnie namawiać, a następnie zmusić, abym
milczał. Postanowiłem głosić Prawdę i
poniosłem szkodę, lecz zwyciężyłem
pokuszenie." Ter. Prawda '68, str.14.
A więc widzimy, jaka jest wielka
odpowiedzialność za posiadanie Prawdy. To nie
są żarty, Prawdą nie można się bawić. Tak jak
czytaliśmy w tomie 6-tym: jeśli się widzi i wie a
nic nie mówi – sami oceńmy, jak Bóg nas wtedy
potraktuje. Brat Johnson nie musiał nic robić,
mógł tylko milczeć a do wykładów mógł tylko
wybrać tematy różne, biblijne, a tematów
biblijnych jest bardzo dużo – prawda? Wszystko
by było dobrze – przed ludźmi, ale nie przed
Bogiem. A Brat Johnson postanowił mówić i
takie rzeczy, które były niewygodne
Ruthefordowi jak i były niewygodne tym, którzy
Rutherforda nie popierali. A więc sami oceńmy
swoją sytuację, jeśli się bierzemy za głoszenie
Słowa Bożego.
Ważną kwestią, jaka również porusza Brat
Russell, jest w artykule R-3135. Brat Russell
mówi tak: "Nasz Pan był kaznodzieją,
kaznodziejami byli Apostołowie i od tamtego
czasu aż do dziś Pan powołuje wśród swego ludu
instruktorów, kaznodziejów, nie należy zatem
lekceważyć tego rodzaju służby", a więc
kaznodziejów, czyli osób, którzy są zdolni do
przedstawiania wykładów, tematów jakichś.
"Żyjemy w czasach, w których spotkać nas może
niebezpieczeństwo skrajnie przeciwne, niektórzy
przykładają zbyt wielką wagę do kazań, a nie
dość uwagi zwracają na inne metody wpajania
Prawdy." I Brat Russell mówi dalej: "Za bardzo
polega się obecnie na wodzach i ich kazaniach."
Powtórzę jeszcze raz: "niektórzy przykładają
zbyt wielką wagę do kazań, a nie dość uwagi
zwracają na inne metody wpajania Prawdy. Za
bardzo polega się obecnie na wodzach i ich
kazaniach." Takich, jak na przykład to o w tej
chwili.
Brat Russell cytuje tekst 1 Tes. 1:21:
"Wszystko dokładnie sprawdzajcie zatrzymując
to, co dobre, – i mówi dalej Brat Russell – mając
w poważaniu publiczne kazania wierni Pańscy
powinni się nauczyć, nie przyjmować niczego
bez wcześniejszego krytycznego rozważenia."
Powtarzam: "mając w poważaniu publiczne
kazania wierni Pańscy powinni się nauczyć, nie
przyjmować niczego bez wcześniejszego
krytycznego rozważenia." "Należy sprawdzać
wszystko co się słyszy, rozpoznawać, które
kazania mają logiczne, biblijne poparcie, a które
są tylko domysłami czy wykrętnym
rozumowaniem. Należy przyjąć i trzymać się
tylko tych nauk, które wytrzymują próbę Słowa
Bożego i odrzucić wszystko to, co takiej próby
nie wytrzymuje. (i dalej Brat Russell powiada:)
Lud Pański musi zwracać szczególną uwagę na
to napomnienie Apostoła, ponieważ bardzo
wielu mówi w imieniu Pańskim i rzekomo z
Jego Słowa." mówi: "bardzo wielu mówi w
imieniu Pańskim i rzekomo z Jego Słowa."
"Lecz po dokładniejszym przyjrzeniu się nie jest
to ani logiczne, ani biblijne, nie zgadza się ani z
literą ani z Duchem Słowa Bożego i powinno
być odrzucone. Artykuł R-3135.
Drodzy Braterstwo! Jeżeli ktoś się bierze do
głoszenia Słowa Bożego, to do końca nie wiemy
z jakich pobudek to czyni. Kto wie, dlaczego
wziąłem ten temat dzisiaj do lekcji? Co chciałem
osiągnąć przez to? Jaki cel? A więc po wyglądzie
nie poznamy, serca nie potrafimy czytać. A więc
co mamy robić? Dokładnie sprawdzać. To jest
jedyna rada zalecona przez Pismo Święte. Brat
Russell w innym artykule R-5916 mówi tak:
"Nie ma znaczenia, czy naucza nas Apostoł
Paweł, Apollos lub nawet Anioł z nieba. Nauki te
muszą być zgodne z podstawowymi doktrynami
podanymi przez Pana. Ważne jest nie kto mówi,
a co mówi! I podaje list do Gal. 1:8. "Choćbym
ja sam, a nawet Anioł z nieba głosił inną
ewangelie od tej, którą ja wam przekazałem,
niech będzie przeklęty." Mówi wyraźnie:
"Choćbym ja sam, a nawet Anioł z nieba mówił
cos innego, niech będzie przeklęty", czyli
nieważne kto mówi, tylko ważne co mówi.
Poszerzymy sobie tą informację w artykule R-
5916.
Nie chciałbym, aby ktoś uwierzył w to, co
ja mówię bez sprawdzenia, bo wtedy ja staję się
autorytetem a nie Biblia, a tak nie powinno być.
Powód szczególny, dlaczego mamy wszystko
sprawdzać jest również ten, o którym kiedyś
mówiliśmy, w 2007 roku, że każdy przekaz
informacji taki jak i ten składa się z trzech
części. Pierwsze, to to, co widzimy, czyli
mównicę, mówiącego, światło, oświetlenie,
kwiaty, to wszystko wpływa na ten pewien
obraz. To, co nam wpływa przez to, co widzimy,
jest aż 55% z godziny. To, co widzą oczy. 38%,
to jest prawie 40%, to to, co dociera do uszów,
czyli dźwięk, intonacja, barwa, natężenie głosu,
natomiast tylko 7%, to jest to, co wpływa do
umysłu. Może wpłynąć przy dobrej sytuacji, gdy
nas głowa nie boli, jest dobre powietrze,
jesteśmy wyspani, to jest tylko tyle.
A więc ci, co zechcą zwrócić na siebie
uwagę, będą wykorzystywać wszystkie sposoby,
by nadać swoim słowom większe znaczenie, by
wywrzeć większy wpływ na swych słuchacza,
ale to jest wbrew zaleceniom Pisma Świętego,
ponieważ Jezus nie wykorzystywał Ewangelii
dla własnych celów. Niczego nie robił, by
zwrócić na siebie uwagę. W Ew. Mat. 12:19
mamy powiedziane: "Nikt na ulicach nie usłyszy
głosu Jego". Dlaczego Jezus nie głosił Ewangelii
na ulicach? Zastanówmy się. Jaki miał cel? Do
czego służy ulica?
Biblia podaje nam informacje w różny
sposób. W taki sposób, jak Bóg przewidział.
Tak, jak podaje Izaj. 28:10-12: "Podawał im
przykazanie za przykazaniem, przepis za
przepisem, trochę tu, trochę ówdzie, ale oni nie
chcieli słuchać. I będzie im słowo Pańskie
podawane przepis za przepisem, trochę tu, trochę
ówdzie, na to aby szli a padłszy żeby zaplątali
się w sidła i nie mogli dalej ruszyć." Pomimo, że
nie chcieli słuchać, to mówi wyraźnie: aby szli, a
padłszy żeby zaplątali się w sidła i nie mogli
dalej ruszyć.
Bóg nie zrezygnuje z próbowania nas, to my
musimy się podporządkować i przyjąć sposób
taki jaki On chce nas poinformować. Kończąc
ten wykład pragnę jeszcze raz przypomnieć te
teksty w Ewangelii Łukasza 12:48: "Od
wszystkich którym wiele dano wiele się będzie
wymagać". Nam dano, dużo. Obj. 3:19 mówi:
"Wszystkich których miłuję wychowuję z całą
surowością". Więc doświadczenia te o tym
wskazują, że nas Bóg miłuje. I 5 Moj. 13:3:
"Bóg wasz wystawia was na próbę aby się
okazało czy miłujecie Pana Boga swego".
Dlaczego Bóg nas doświadcza? Szukajmy
przyczyn, zastanówmy się. Gdy odwrócimy się
plecami od problemów na pewno nie poznamy
przyczyn. Mamy wielki powód, by Bogu
dziękować za te doświadczenia, że nam pomógł
otworzyć oczy na wiele spraw. Obudźmy się bo
możemy wiele stracić. I życzę braterstwu
błogosławieństwa Bożego jak i sobie i
zwycięstwa w tych wszystkich próbach abyśmy
mogli znaleźć się w Królestwie. Dziękuję za
uwagę.