Stanislaw Ignacy Witkiewicz Nienasycenie

background image

1

Stanisław Ignacy Witkiewicz – Nienasycenie

Poświęcone pamięci Tadeusza Micińskiego

Przedmowa

„Ja, wybierając los mój,

wybrałem szaleństwo.”

Tadeusz Miciński

W przedmowie Witkacy pisze, że powieść to nie jest dzieło sztuki, bowiem w niej bardziej liczy

się treść niż forma. Powieść ma być skonstruowana tak, aby to, o czym opowiada, było realne, nawet
mimo najbardziej fantazyjnych bohaterów i wydarzeń. Chodzi o to, aby czytelnik myślał, że inaczej
wydarzyć by się nie mogło. A forma ma tutaj drugie znaczenie.

Autor chce się też ustosunkować do sprawy stosunku życia pisarza do jego twórczości. Otóż w

naszym kraju źle się dzieje z krytyką literacką (tutaj najbardziej zbeształ Irzykowskiego), która zarzuca
mu, że Pożegnanie jesieni powstało na kanwie jego doświadczeń, co przecież buduje obraz
Witkacego-tyrana! (gdyby tak było, to Witkacy musiałby być w młodości zgwałcony przez hrabiego,
ciągle być na kokainie, zkokainować niedźwiedzia w Tatrach i inne niewiarygodne historie) A tak wcale
nie jest, autor a jego powieść to dwie różne rzeczy i krytyka musi to zrozumieć, bo czego się spodziewać
po literaturze, kiedy krytyka jest na tak marnym poziomie…

Część pierwsza: Przebudzenie

Przebudzenie

W pierwszym rozdziale poznajemy głównego bohatera – Genezypa Kapena, który ma 8 lat i

mieszka na wsi beskidzko tatrzańskiej – Ludzimierzu. Ojciec stosuje wobec niego surową dyscyplinę, w
wieku 4 lat poszedł z nim do ZOO, a Genezyp, chcąc uwolnić w nim małpy, rzucił się na strażnika. W
efekcie ojciec dokręcił mu śrubę, a Zypcio zobojętniał na zło świata. Skumplował się z kuzynem –
Toldziem. Spotykali się ze sobą i robili razem grzeszne rzeczy (tak, właśnie o TO mi chodzi), ale
wreszcie przyszedł czas obowiązku szkolnego. Genezyp został wysłany do szkoły, gdzie mu się nie
podobało, na stancji też miał terror, ale przetrwał aż do matury, po której właśnie wrócił do domu na
wieś.

Właśnie obudził się z popołudniowej drzemki i myślał o księżnej Ticonderoga, która go

oczarowała swoimi wdziękami. Opisuje kolejno swój sen: spacerował po włoskim mieście z Toldziem i
spotkał jakiegoś nieznajomego, którego udusił. Boi się, że pójdzie siedzieć. Następnie myśli o Bogu –
nie wierzy w niego, Bóg jest dla niego czarodziejem, chociaż wiarę próbowała zaszczepić w nim matka.
On jednak chce żyć pełnią życia, czuje, że księżna pomoże mu w tym, zapozna go z tajnikami życia.
Czuje, że przebudził się właśnie ze snu, w którym tkwił cały czas. Decyduje się studiować literaturę
zachodnią, o czym zawiadamia ojca, z którym właściwie nie ma już żadnych relacji. Ten dostaje
lekkiego ataku apopleksji. Genezyp się tym nie przejmuje, rozważa na temat świata sztuczności, do
którego nie chce należeć.

Wieczór u księżnej Ticonderoga.

Genezyp znajduje się u księżnej na ogólnym spotkaniu towarzyskim. Jest tam też 27-letni

powieściopisarz Sturfan Abnol, który wyraża swoją pogardę dla ówczesnej kultury. Mówi, że nie będzie
pisał dla rozrywki prostytutów i skurwysynów (czyli panów). Deklaruje pisanie powieści
metafizycznych. Odrzuca tradycje klasycznej Grecji. Podszedł do nich Tengier i zaproponował księżnej

background image

2

małe co nieco. Ta odmówiła, mówiąc, że Tengier jest artystą (muzykiem), więc niech cierpi, bo to lepiej
dla jego muzyki. Tengier ogólnie był obrzydliwy. Genezyp też się czuł trochę zeszmacony, co
przyprawiało go o rozkosz. W tym czasie Abnol wciąż jęczał, że nie będzie już więcej niczyim błaznem
– on pisze niewypowiedziane intencje, coś od zewnątrz go do tego zmusza, tym samym też się rozwija.
Tengier wtedy tłumaczy, że artyści zawsze byli błaznami wielkich tego świata. Abnol się buntuje.
Tengier wyjawia swoją fascynacje homoseksualizmem. Mówi, że jest w absolutnej konieczności w
dowolności
. Genezyp nic nie wiedział z tego, alkohol go zamroczył, bo pił pierwszy raz. Księżna
wysyłała mu erotyczne podteksty, a on się nie opierał. Genezyp stwierdził, że jego kochana matka
(jedyna kochana przez niego osoba) też mogłaby być taką puszczalską. I że też jest grzeszna, bo robi to z
ojcem. A potem Zypcio się urżnął i rzygał. Wstał więc i poszedł do domu, gdzie okazało się nad ranem,
ż

e ojciec umiera. Przywołał do siebie syna i powiedział mu, że i on także był kilkanaście lat wcześniej

kochankiem księżnej. Genezyp był już świadomy prawdy i odechciało mu się literatury. Poszedł spać, a
ojciec przed śmiercią też jakby się przebudził – stwierdził, że zamiast wykorzystywać swoich
robotników (miał browar), to mógłby scosjalizować fabrykę. W tym czasie Genezypowi przypomniało
mu się, że po pijaku umówił się z księżną, ale zdecydował się jednak iść do Tengiera, aby ten wszystko
mu wyjaśnił.

Wizyta u Tengiera

Kiedy Genezyp szedł do Tengiera, myślał nad metafizyką w przestrzeni gwiazd. Wreszcie doszedł do
domu artysty. Genezyp wyjawił muzykowi, że jest prawiczkiem, ale wie wszystko. Tengier chciał mu
siebie obrzydzić i pocałował go w usta. Zypcio uczuł wstręt, ale dla poznania może cierpieć. Prosi go o
rozwiązanie wszystkich zagadek. Mówi, że muzyka Tengiera jest wszechwiedząca, więc i on musi
wiedzieć wszystko. Tengier nazywa moment objawienia początkiem bzika. Stwierdza, że sztuka musi
się wiązać z religią i metafizyką, bo wszystkie one są koniecznością istot myślących. Zypcio mówi, że
lubi literaturę, bo jest w niej dużo życia. Ale on chce wiedzieć, jak żyć pełnią życia. Chce odkryć
prawdę, a nie sztuczności. Nie chce przybierać maski i prosi o pomoc artystę. W informacji natomiast
dowiadujemy się o Tengierze, że i on miał takie metafizyczne nienasycenie, ale przekładał je na
muzykę, dźwięki. Tyle że nie pozwolono mu zrobić kariery, więc pisał muzykę pośmiertną. Ona służyła
mu do podrywania dziewczyn, które perwersyjnie za to mu się oddawały. Ale każda uciekała, bo
Tengier miał garb, suchą nogę i śmierdział grzybem podczas podniecenia. Jedna się tylko tego nie
przelękła – bogata dziwka z sąsiedniego Murzasichle. Potem następuje opis ówczesnej sytuacji
społecznej, gdzie Rosja była zagrożona przez Chiny.
Tengier pomyślał, że zdobędzie Zypcia, dzięki niemu przejmie browar po starym Kapenie i wreszcie się
nasyci
. Mówi, że sztuka jest prawdą bytu. Zwłaszcza muzyka. A malarstwo i rzeźba jest statyczna, więc
martwa. Zaczyna grać metafizycznie nieprzyzwoicie swój własny utwór – Rozwolnienie bogów. Zypcio
jest pod ogromnym wrażeniem. Tengier urywa muzykę i wyjaśnia, że wielkość jest w perwersji, a celem
jego muzyki jest to, aby babom się mokro robiło. Mówi, że dzisiaj straci dziewictwo z księżną i lepiej z
nią starą niż z jakąś po bajzlach. Zauważa, że nie ma miłości, ma się jej wyrzec, bo zostanie artystą i
będzie nieszczęśliwy Cytuje Micińskiego. Genezyp broni literatury – jest to forma wyrażająca
Tajemnicę Bytu. Forma deformująca. Mówi, że artyści już nie są potrzebni, tylko sztuka. Tengier
ostrzega go przed obłędem. Jest zadowolony z takiej sytuacji, bo może wykorzystać młodego
materialnie i może na nim wypróbować wszystkie swoje idee. Wchodzi Maryna (jego żona). Zypcio ma
ochotę rzygnąć na myśl o ich stosunku płciowym – musi być obrzydliwy. Chce już wracać do domu, bo
na 2 ustawił się z księżną. Tengier wie, że musi go od siebie uzależnić, więc proponuje spotkanie u

background image

3

pustelnika Bazylego. Mówi młodemu, że nie może mieć za dużo energii podczas pierwszego razu, bo się
skompromituje, czym ostatecznie przekonuje Zypcia. Idą przez las do pustelnika, spotykają wilki.
Tengier strzela na oślep, żadnego nie trafia. W tym momencie Zypcio uświadamia sobie, że mógłby
zginąć, nie wiedząc nie tylko kim chce być, ale także kim jest w ogóle. Dochodzą do Bazylego. Jest
jedenasta.

Wizyta w pustelni kniazia Bazylego

U Bazylego spotykają jeszcze Żyda, Afanasola Benza. Jest on matematykiem, logistykiem, którego w
poglądy nikt nie wierzy. Obaj są Rosjanami, ale ze względu na przesuwający się stale mur Chiński
(ekspansja Chin i walki z Rosją), wolą zostać w Polsce. Bazyli, Benz i Tengier są takimi samymi
malkontentami. Prowadzą dialog o religii i wynikającego z niej dobra. Tylko Bazyli wierzy, pozostała
dwójka jest niewierząca. Genezyp się nudzi, przysłuchując się temu. Rozmowa toczy się o
neokatolicyzmie i w pewnym momencie już nawet Bazyli wątpi. Żyd wierzy tylko w swoje cyferki,
znaczki (jest logikiem). Genezyp otwierał się naprawdę. Zerwał się i uciekł. Dopiero wtedy pozostała
trójka zorientowała się, że młody ma coś, czego im już dawno zabrakło – on wciąż szuka, pędzi ku
czemuś, a oni jak jeden mąż nie potrafią przekroczyć granic swojego „ja”.

Rozdławdziewiczenie

Zypcio i Tengier wyszli z chaty i szli przez las. Tengier wyobraził sobie siebie myjącego się –

widział swoje obrzydliwe ciało i zapragnął powiąż Genezypa nim „jeszcze uwiedzie je stara kurwa,
Irina – podwójna rozkosz”. Więc z zemsty, że księżna go nie chciała, zaczął namawiać Zypcia do aktu
homoseksualizmu. Nawet sobie łyknął jakiś afrodyzjak w tablecie, który dostał od księżnej. Tengier
zdradził się, że nie jest pewny, czy to, czego doznaje teraz jest prawdą, czy tylko omamieniem. Zypcio
się wkurzył – jak może nie wiedzieć na pewno?!Woli umrzeć, niż nie być pewnym. Wyciąga spluwę,
obrzydliwiec próbuje go powstrzymać. Potem tłumaczy się, mówiąc, że prawda „to tylko wygodna
trampolina do skoku w wygodne łóżeczko”. Tak zakręcił rozmową, że przyrównał prawdę do seksu i
zapytał się o to swojego „bubka”. Wszyscy wiedzieli, że był on prawiczkiem, ale Genezyp rżnął idiotę
w tym zakresie, dlatego też zgodził się na seks z obrzydliwym Tengierem. Po wszystkim stwierdził, że
nie ma ciągotek homo, ale to był ważny eksperyment. Tengier też nie był zbyt zadowolony, bo to było w
nocy i w lesie. Gdyby było jasno, mógłby widzieć kontrast pomiędzy swoim obrzydliwym ciałem a
idealną masą 19-latka. Obaj byli „wstrętnie zadowoleni”. Zypcio już nie bał się księżnej, nie bał się
niczego. Wyzbył się całej metafizyki (nie miał już ochoty się nią zajmować). Ale chciałby stworzyć coś,
co uczyni zeń zapamiętanym. Zastanawiał się, jak to będzie przy końcu świata – oto dobry temat na
powieść. Ale nie można pisać programowo, tylko trzeba zrozumieć psychologię ludzi końca świata.
Conrad pisał programowo. Genezyp poszedł do księżnej. Po drodze rozwalił sobie łapę – pierwsza
ofiara miłości. Księżna miała kolor ciemnoczerwony, jak krwawe światło z sypialni, gdzie młody miał
się „rozdławdziewiczyć”.

W informacji dowiadujemy się o postępującym zalewie chińskiego komunizmu, o izolacji

krajów przed tymi wpływami, a także o postępującej indoktrynacji, gdzie nie liczy się już prawdziwa
sztuka, ale jakieś nowowymyślone pseudoartystyczne rozrywki.

Genezyp trafił do domu księżnej. Akurat przyszedł jej młodszy syn – Maciej z wieściami o

zalewie chińszczyzny. Zaczął rozprawiać ze swoim ojcem o polityce. Chłopak mówił, że on nie chce
umierać za żadną ideę – życie samo w sobie jest celem. W ogóle nastąpiło przewartościowanie

background image

4

społeczeństwa. Ojciec był na drugim biegunie poglądów. Tymczasem Genezyp przysłuchując się
rozmowie, był przerażony swoją niewiedzą. Księżna zaś patrzyła na niego z pożądaniem, jako że miała
lat 38 czuła się staro i sądziła, że Zypcio jest jej ostatnim kochankiem – zażyła nawet cudowną
tableteczkę, bo orgazm ostatnio nawet już nie taki. Maciej z ojcem dalej rozprawiali, aż syn zwrócił
uwagę na Genezypa. Nazwał go młodym mężczyznom, przez co Zypcio się nań wkurzył. W sumie to
ogromna była różnica między nimi mentalna. Maciek nazwał młodego kochankiem matki – ona ma
samych oficjalnych kochanków, dzięki czemu rodzina się nie okłamuje i jest idealna. Genezypowi
odechciało się nagle wszystkiego. Sam właściwie nie wiedział, czego chce. Wzięła go księżna i
zaprowadziła do sypialni. Rozebrała się, a potem jego, bo chłopak nie był w stanie. Denerwował się, bał,
rozmyślał – ale nie umiał. Nie dał rady z księżną, za co go wywaliła ze złością. Poszedł do łazienki, a
tam zaczął nagle myśleć o niej z podnieceniem. Dopiero teraz widział przed oczami swojego
umierającego ojca, matkę też. Nagle się napiął i wrócił z powrotem do księżnej. Ta w tym czasie
zrozumiała, że kocha tego młodziana. Mimo jego klęski, nie ma mu tego za złe. Była to jej pierwsza, a
zarazem ostatnia miłość. Kiedy Genezyp wrócił do sypialni, już wszystko stało jak należy i zatopili się
w sobie. Po wszystkim do sypialni wleciał Maciej z ojcem i rozprawiali na tematy polityki – w ogóle oni
to taki typ burżuazji, która tylko udaje bratanie się z pospólstwem. Genezyp nie chciał tego słuchać –
woli już w tej sytuacji literaturę. Wstał i wybiegł nago do łazienki. Już nie wrócił do kochanki. A ta
zaczęła płakać nad porażką, nad swoją starością.


Powrót, czyli śmierć i życie

Zypek biegł szybko do domu, mijał zabudowanie browaru (symbol potęgi ojca). Gdy dotarł do domu,
usłyszał, że ojciec „odwalił kitę” (umarł) o szóstej – czyli wtedy, kiedy jemu księżna pokazywała
wnętrze swoich ud. Poczuł się okropnie z tym, ale zaraz spotkał zapłakaną matkę i wtedy poczuł jakieś
wyzwolenie, ulgę, potęgę – teraz on jest panem domu. Za chwilę spotkał siostrę, która jako jedyna
kochała ojca. Poszli wszyscy do ciała i nagle każde z nich było wdzięczne starzykowi – Zypcio, bo
znów doznał obudzenia, matka – bo się uwolniła od niego, siostra (Lilian) – bo dzięki tej śmierci
zobaczyła w bracie innego człowieka. No i każdy z nich dziedziczył po tatusiu.

W informacji dowiadujemy się, że po pospolitym pogrzebie otwarto testament Kapena. Okazało

się, że fabrykę przekształcił w robotniczą kooperatywę i zapisał ją PPS. Rodzinie zapisał regularną
pensję, która starczała na to, aby nie umrzeć z głodu. Wszyscy znienawidzili ojca, zwłaszcza Liana. A
Zypek wręcz przeciwnie.

Młody wciąż chodził do księżnej, wkraczał w świat erotyki. Tengier odsunął się od niego

zupełnie. Księżna zrozumiała, że musi z kochanka zrobić „człowieka” – kanalię, pasożyta społecznego.
Genezyp chwilami nienawidził już księżnej ze względu na wiek, podobała mu się Zuzia, pokojówka.
Wreszcie przyszedł moment wyjazdu do miasta. Wkurzał się na ojca, że zostawił go samego z tym
wszystkim, ale stary Kapen pozbawił go majątku z rozsądku – nie chciał, żeby synowi odebrano dobra
podczas rewolucji. Tak wyraził swoją miłość ojcowską. Polecił nawet syna Kocmołuchowiczowi –
ważnemu kwatermistrzowi (Kapen stale o nim mówił, wierzył w niego). Generał sam nie wiedział czy
faszyzm, czy bolszewizm – które z nich lepsze. A może on sam jest wariatem? Marzył o bitwie, jakiej
ś

wiat nie znał jeszcze. Wysłał więc do Zypcia wezwanie do szkoły oficerskiej – miał się stawić za 3 dni.

Wezwanie odebrała pani Kapenowa, była bardzo dumna z syna. W ogóle była już szczęśliwa, bo 5 dni
po pogrzebie nawiązała romans z Michalskim – 43-letnim wdowcem i czuła, że teraz dopiero żyje pełnią
ż

ycia.

background image

5

Demonizm

Genezyp wybierał się do księżnej na obiad, bo dostał od niej zaproszenie. Po drodze dostał nagle

jakiegoś Weltszmercu. Rozmyślał nad tym, że jedynie mądre rozumy mogą posiąść tajemnicę sensu
istnienia. A tak poza tym to nawet w sztuce wszyscy są automatami, maszynami. U księżnej zaś był też
Tengier z rodziną, Benz oraz kuzyn Toldzio, który to robił tam z siebie gwiazdę. Księżna była
przepiękna, ku rozpaczy Zypcia, który jakoś starał się uwolnić od niej mentalnie. Ta zaś zaczęła
dyskutować gorąco z Benzem na temat właśnie sensu istnienia - że teraz ludzie nie mają odwagi, by
prawdziwie żyć, że należy wychować dopiero sobie takich chłopców i że czują to tylko kobiety.
Prowadziła tak rozmowę, aby prowokować słowem zebranych. Przez to też wzbudziła pożądanie u
innych. Podniecała ich jej odwaga i jasność umysłu. Tylko Zypcio się wkurzał, że uważał ją za
najwspanialszą, a tu w niej taki demon siedzi. Tengier też nie wytrzymał, przyłączył się do dyskusji na
temat obecnej sytuacji politycznej i tak się kłócili, że aż "muzyk" zaczął grać (a właściwie walić) na
fortepianie. To było takie apogeum. Potem wszyscy jakoś się rozeszli, został tylko Zypcio i Toldzio.
Razem z księżną poszli do jej sypialni. Księżna pobawiła się z pieskiem, a Zypcio po piesku musiał
umyć rączki. Księżna z premedytacją zamknęła go w łazience, w której było okno wychodzące na
sypialnię. Potem kochała się z Toldziem, wiedząc, że młody podgląda. A on tymczasem zrozumiał, że ją
kocha, a nie tylko pożąda. Dlatego ten widok nim wstrząsnął. Wyszedł drugimi drzwiami i służbę
wypytał o Zuzię, bo chciał ją szybko uwieść, żeby sobie straty odrobić, ale dziewczę wyszło. Nagle
Genezyp zrozumiał, że już nigdy nie przeżyje prawdziwej miłości, a księżna to demon.

Sprawy domowe i przeznaczenie

Po powrocie do domu Genezyp zastał śpiącą w swoim pokoju siostrę. Poczuł do niej chyba

pożądanie, ale zaraz zrozumiał, że jest to jedyna dobra osoba na świecie. Następnie oświeciło go, że
pragnie bliskości matki, zwierzenia się jej ze swoich problemów. Tę zaś zastał śpiącą nago w
towarzystwie Józefa Michalskiego. Abba fatima, cały obraz matki poszedł się paść. Rozczarował się po
raz drugi tego wieczora. Matka się przebudziła i powiedziała, że ma iść do swojego pokoju, bo tam
czeka na niego wezwanie do woja. Genezyp uważał, że matka poszła do łóżka z Michalskim, bo musiała
jakoś odreagować lata mordęgi z ojcem. Należy jej się, niech więc się puszcza - ale z Michalskim? To
pewnie tylko "maszynka do samozadowolenia". Zypcio poszedł do pokoju, gdzie zastał wezwanie
podpisane nazwiskiem samego Kocmołuchowicza! Wiedział, że to sprawka ojca. To było coś, co było
mu potrzebne w tej chwili. Wiedział, że teraz musi zadbać o swoją rodzinę na poważnie. Matce podczas
rozmowy powiedział, że ma prawo do szczęścia, choćby z Michalskim. Wszyscy pojechali po południu
do regionalnej stolicy K. Jechał z nimi też Michalski i przypadkiem też Sturfan Abnol, który dostał
posadę "naczelnika literackiego" w teatrzyku Kwintofrona Wieczorowicza. Od razu Abnol zabrał się do
Liliany, a dla Zypcia ta podróż miała być jedną z najlepszych chwil w jego życiu. Zaprzyjaźnił się nawet
z Michalskim.

Część druga: Obłęd

Szkółka

Nadszedł nowy czas dla wszystkich. Matka Zypcia szalała z Michalskim, który to też jej się

nawet oświadczył (jeszcze się namyśla). Liliana zaczęła grać w teatrzyku Kwintofrona, w ogóle zaczęła

background image

6

być w związku z Abnolem. No a Zypcio dostał się do tej szkółki...

Informacja: Moskwa padła. W kraju nastąpił ogólny chaos, nic nie było zorganizowane.

Kocmołuchowicz organizował pobory wśród inteligencji, a największa część zajęć dotyczyła ćwiczeniu
parad i kompanii reprezentacyjnej. Nawet Tengier w tym czasie przestał myśleć o literaturze -
Katastrofa.

Zypcio poddany był w owej szkółce surowej dyscyplinie. Za złe pościelenie łóżka trafił do

izolatki. Miał czas na refleksje. Nagle świat okazał się zupełnie inny - właściwie dopiero teraz zaczął
poznawać świat. Już nie było miejsca na literaturę, bo ona nie nascycała do końca, nie odpowiadała na
pytania. Ludzie też okazali się inni niż zmarły ojciec i demoniczna księżna. W ogóle to zachciało mu się
kobiet, ale dało rady, bo jak dowiadujemy się z kolejnej informacji - szkółka trwała 6 miesięcy, a przez
pierwsze 3 młodzi oficerowie mogli opuszczać budynek tylko w niedziele i na noc musieli wracać!

Spotkanie i jego skutki

Młody Kapen został wezwany pewnego razu - to znak, że ktoś przyszedł go odwiedzić. Myślał,

ż

e to matka z siostrą, a tu bach - księżna. Przyszła, bo się za nim stęskniła. Zaczęła go przepraszać za

tamtą akcję, a Zypcio poczuł do niej ogromną miłość w najczystszej postaci. Jednak jej powiedział "no
way", bo jej nienawidzi i już nie chce jej widywać. Z dziką rozkoszą walczyli ze sobą wzrokiem, aż
przerwał im oficer, który poinformował ich o końcu spotkania. Genezyp wrócił pod kocyk. Księżna zaś,
wracając, myślała, że chce z Zypciem jeszcze tylko jeden raz, bo to ostatni chłopak, którego nie uwiodła
i chyba dlatego tak ją podniecał.

Informacja: Tengier przyjął posadę kompozytora u Kwintofrona, którą to załatwił mu Abnol.

Razem z rodziną również przenieśli się do miasta, aby zerwać z wizerunkiem wieśniaka i żeby dzieci
miały lepsze warunki.

Repetycja

Nadszedł wreszcie dzień, kiedy Genezyp mógł opuścić na jeden dzień szkołę. Zaplanował, że

uda się do domu, a potem do księżnej, bo musi się z nią ostatecznie rozprawić. Po drodze mijał kobiety,
z którymi dawno nie miał do czynienia. Urzekły go, ale jednocześnie poczuł pogardę dla matki, która
nie oparła się swoim żądzom z Michalskim. W domu zastał informację, że baby są u księżnej (jeszcze
lepiej), dokąd Zypcio się udał. Szedł tam z zamiarem przywitania się z nimi jako głowa rodzinu, a tu
nagle wszystko zupełnie odwrotnie - matka potraktowała go jak dziecko i zajęła się Michalskim, a
Lilianą zajął się Sturfan Abnol. No i już wkurw. Okazało się, że matka chce go zrobić przyjacielem
księżnej. Genezyp wściekły wdał się w dyskusję, podczas której wyszło na jaw, że Zypcio wierzy w
lietaraturę, a konkretnie w prozę, bo proza stwarza nową rzeczywistość (teorie Abnola). Nie w jakąś
czystą formę, ale właśnie w prozę. Księżna całkiem go wyśmiała, mówiła, że poeci są niczego warci, że
w ogóle wszystko to jest jedno wielkie nieporozumienie. Razem z matką chciały go zrobić szpiegiem
Syndykatu Zbawienia u Kocmołuchowicza. Okazało się, że matka też się z tym zgadza - Zypcio
pokłócił się z matką, wyjawił jej, że był kochankiem księżnej i nie chce dalej tego. Wołał, aby
oszczędzić Liliany, która jeszcze jest nieskażona prawdą o świecie (nie chce, żeby siostra była
ś

wiadkiem tej akcji). Liliana na to, że ona o wszystkim wie, że wyjdzie za Abnola, bo już kończy lat 16.

Wszystkie trzy baby stanęły przeciwko młodego Kapena, przez co był z mety przegranym.

Informacja - Liliana rzeczywiście była najbardziej nieskazitelna ze wszystkich. W zasadzie nie

wiedziała, o co chodzi w tej kłótni - wypowiedziała się dlatego zimnym tonem. Mówiła to, co jej

background image

7

zdaniem mówić powinna, ale nie miała sama zdania na ten temat.

Po wyjściu siostry i matki Genezyp został sam z księżną i nastąpiła druga część kłótni. Księżna

mówiła, że on im zarzuca bezideowość, że postępują wobec zasad egoistycznych - tymczasem on też nie
kieruje się rzadnym dobrem. A dla niej najważniejsza jest odea narodowa - w nią powinniśmy wierzyć!
Tym samym chciała przekonać Genezypa, aby wstąpił w szeregi Syndykatu Zbawienia i został
szpiegiem, pomógł Polsce obronić się przed Chińczykami. Jednak Zypcio w taką możliwość w ogóle nie
wierzy (chociaż wierzy w Kocmołuchowicza, który niby powinien mieć za cel wiarę w przewagę nad
Chinolami). Przychodzi Cylindrion Piętalski i też zaczyna o tym nawijać, aż Zypcio nie wytrzymuje i
daje mu po mordzie. Kiedy Cylindrion odchodzi, księżna Irina i Zypek kochają się, odczuwając dziką
namiętność w bólu istnienia.

Informacja: po wszystkim Cylindrion złożył doniesienie o pobiciu, a w dodatku i tak zaczął

szykować razem z Syndykatem zamach stanu.

Myśli wodza a teatrzyk Kwintofrona Wieczorowicza

Po tychże wydarzeniach Genezyp przeniósł się do matki, w dzień uczył się, a w nocy oddawał

się rozkoszom z księżną (oni wszyscy już teraz mieszkali w mieście). Tego dnia Sturfan wyciągnął go
do teatru Kwintofrona, gdzie miała mieć debiut Liliana. Ale do południa szkole odwiedził
Kocmołuchowicz. Podczas tego spotkania Zypcio przyżył istny orgazm, inni musieli zdrowo wypić,
niektórzy wciągali kokainę z radości. Potem wszyscy chłopcy pili na umór, a później mieli dać popis
swoich umiejętności – Genezyp po pijaku jechał na koniu i z niego spadł, ale zaraz zobaczył
Kocmołuchowicza i już go nic nie bolało. W ogóle Wódz wywołał chłopaka i kazał stawić mu się u
siebie za trzy miesiące. Zypcio dosłownie „srał w portki” przed Wodzem i długo potem jeszcze myślał o
tej wizycie.

Tymczasem Wódz siedział w pociągu i myślał o tym, że wszystko ma w dupie swego konia

Siwka. Tylko interesuje go rodzina i ONA (kochanica). Uważał, że życie trzeba brać pełnymi garściami,
aż do upadku sił – nic innego się nie liczy. W ogóle myślał, że ta całą wojna z Chinami jest z góry
skazana na klęskę, ale nie mówił nikomu o tym. Bał się też tej klęski. Okazał się małym i
zakompleksionym uczestnikiem ogółu, a nie indywiduum. Gdyby o tym wiedział Genezyp, dla którego
Wódz był celem w życiu…

Po południu Genezyp pojechał do tego teatru. I podczas podróży czuł zupełne nasycenie życiem

– było mu błogo. Ale zaraz uczucie to minęło, bo wchodząc do teatru, zauważył, że aktorki to kurwy. I
ż

al mu się zrobiło, że Liliana jest jedną z nich. Zaczęło się przedstawienie, weszła na scenę Persy –

reżyserka i aktorka. Genezyp z miejsca się zakochał. Oczarowała go maksymalnie. Sztuka sama w sobie
była dnem – daleko było jej do Czystej Formy, której właściwie w teatrze już nie było. Kwintyfron w
ogóle robił swoje sztuki po kokainie, a całość to jeden wielki bezsens. Po pierwszym akcie Genezyp
poszedł do Liliany, aby zapytać ją o piękną Persy.

Informacja: Liliana już od dawna gadała Persy o Genezypie, bo chciała, żeby się spiknęli. Abnol

Pursy nie lubił.

Genezyp w przebieralni Liliany spotkał JĄ. Chciał się z nią umówić na dwunastą, ale ona

zaczęła go do siebie zniechęcać (dla jego dobra). On stwierdził tym bardziej, że pasują do siebie, bo
oboje są plugawi. Wspomniał też, że on będzie adiunktem kwatermistrza (czyli Kocmołuchowicza). Oj
gdyby wiedział, że właśnie ONA to ONA…

Informacja: rzeczywiście, to Persy była kochanką Kocmołuchowicza. Nie chciała zbytnio tego,

ale wszyscy ją namawiali, a potem jej się zaczęło to nawet podobać. Wiedziała, że jest tylko kochanką,

background image

8

bo Wódz rodziny nie zostawi – kochał swoją żonę, choć Pursy podobno też.

Genezyp czekał na Persy, ale nie przyszła – Tengier powiedział, że ma migrenę. W

rzeczywistości oddawała się w tym czasie Kocmołuchowiczowi. Potem wszyscy – księżna, Tengier,
Genezyp, Abnol z Lilianą i matka Zypcia z Michalskim poszli na kolację. Księżna brała kokainę,
zaczęła się kłócić z Tengierem, że jego muzyka jest badziewna w tym teatrze. Potem tańczyła z
Genezypem, który w sumie już na nią nie miał ochoty, bo zakochał się w Persy, ale w tym tańcu jakoś
zachciało mu się mieć tę księżną (a to dlatego, że ona dodała mu kokainy do wina). Nie wiedział nawet,
ż

e w tym samym budynku czalała Persy z Kocmołuchowiczem po pysznej kolacji, za którą zapłaciła

dziewczyna (!). Młody i nieświadomy niczego Zypcio spędził zatem noc w objęciach księżnej.

Turtiury i pierwszy występ „gościa z dna”

Genezyp poszedł do Persy nazajutrz szóstej, bo nie umiał wytrzymać. I ona od razu wyłożyła mu

kawę na ławę – kocha go, ale nie ich miłość nie może być spełniona, bo spełnienie rodzi kłamstwa.
Więc on może na nią patrzeć, ale nie może jej dotykać. On szalał wtedy, bo ona specjalnie lubieżnie się
zachowywała. Pokazała mu pokój obok, ascetycznie urządzony, w którym miał niby spać jej wuj, kiedyś
się urżnął i nie miał siły iść do siebie.

Genezyp więc rano chodził do księżnej, wieczorem do teatru, a o dwunastej do Persy. Zrozumiał,

ż

e sensem jego życia jest cierpienie, ale nie to z Schopppenhauera, bo takie byłoby zbyt banalne.

Księżna stała się dla niego tylko „kubłem na spermę”, ale dobrze, że była. Raz Persy wyjechała do
stolicy (czytelnik wie, że do Kocmołuchowicza, bo ten przed podjęciem ważnych decyzji chciał się
wyluzować) na parę dni, a po jej powrocie Zypelek nie wytrzymał. Poszedł do niej i powiedział, że
dłużej nie wytrzyma, ale zgwałcić też jej nie może, bo ją kocha. Ona właściwie też go kochała (te hasła
o spełnieniu i kłamstwach to bzdura – wcale tak nie myślała), ale wiedziała, że w tym drugim pokoju
siedzi człowiek kwatermistrza, który jej pilnuje. Więc wstała i wyszła. Jak się okazało, był to znak, bo z
tego drugiego pokoju wypadł Michał Węborek, szpieg Kocmołuchowicza i powiedział Genezypowi, że
ma nie ruszać Persy. Swoją drogą, Genezyp był ładnym chłopcem i Węborek postanowił to
wykorzystać. Coś mówił do Zypcia, ale z niego nagle wyszedł jakiś drab ze środka i doszedł do władzy
w jego umyśle, co sprawiało mu niezwykłą rozkosz. Chwycił leżący obok pięknie wykonany młotek i
wbił mu w łeb. W tym momencie poczuł się Zypcio przecudowanie, nasycił się wreszcie! Pojawił się
„postpsychiczny Zypen”. Wyszedł pospiesznie z mieszkania Persy i postanowił iść do Liliany po alibi,
bo tylko jej mógł ufać. Po drodze stwierdził, że zabił bez konkretnej przyczyny, ale było to piękne
zwieńczenie tego dnia.

Liliana też odczuła nieprawdopodobną ekstazę na wieść o morderstwie. Poczuła, jakby straciła

dziewictwo, kiedy brat wyjawił jej tę tajemnicę. Dla niej ten obłęd był czymś fascynującym. Obiecała
bratu dać alibi i kazała mu iść spać, bo sama musi się wyspać przed próbą. Genezyp więc poszedł znów
ulicami miasta, kiedy podleciał do niego Hindus i wręczył mu pudełeczko z narkotykami i liścik, na
którym po angielsku kobieca ręka pisała, że „ich” rzeczą jest zużytkować jego obłęd i niech on chce
wiedzieć. Genezyp się wystraszył, że ktokolwiek wie o zbrodni. W tym czasie dał się słyszeć huk
kulomiotów, więc chłopak pobiegł do swojej szkoły.

Bitwa i jej konsekwencje

Kiedy Genezyp dotarł do szkoły, już wszyscy tam byli i rozpoczęła się bitwa z Sydykatem

Zbawienia. Z Zypcia znów wyszedł drab i to dzięki niemu chłopak chciał walczyć, choć właściwie nikt
nie wiedział po co to wszystko, w imię czego? Na pewno nie w imię idei, bo te nie istniały, one w ogóle

background image

9

są bez sensu. Genezyp chciał posiąść nową religię Marti Binga, którą przyjmowano najpierw biorąc
pigułki (on takie dostał od Hindusa). On najpierw chciał się o niej czegoś dowiedział. W tym czasie
zginął major Węborek (krewny tamtego denata), który był zastępcą dowódcy Zypcia. Zginął, bo dostał
w czachę, która pękła. W tym czasie Komcołuchowicz był w łóżku z Persy i od czasu do czasu
zadzwonił, aby zapytać co się dzieje w bitwie – dla niego była to rozgrzewka przed bitwą z Chinami.
Genezyp dostał kulką w nogę. Ból okropny, postanowił wziąć więc pigułki. Wreszcie, na ostatniej
kondygnacji poznania, stracił świadomość.

Ostatnia przemiana

Genezyp obudził się w szkolnym szpitalu, gdzie opiekowała się nim pielęgniarka Eliza, którą to

poznał na pierwszym balu u księżnej. Okazało się, że ona też jest wtajemniczona w Murti Binga.
Wiedziała o Persy, że jest kochanką Kocmołuchowicza. Przyznała się, że kocha Genezypa od samego
początku, a on zrozumiał, że też ją kocha i tylko ona mogłaby zostać jego żoną. Poprosił o gazety, gdzie
wyczytał o zbrodni, której sam dokonał. Opowiedział o niej Elizie.

Potem przyszła księżna i przepraszała pośrednio chłopaka za podtruwanie go kokainą (on nie

wiedział o co chodzi). Zrzekła się pretensji do Zypcia. Okazało się, że też była wtajemniczona i już po
widzeniu, po pigułkach. Potem przyszła do chłopaka matka, Michalski, Lilian i Abnol. A kiedy poszli,
Eliza dała mu pigułki (zwykła kokaina), po której miał zrozumieć – miał mieć objawienie prawdy. I
rzeczywiście miał jakieś wizje, które to potem Eliza miała zinterpretować. (Na marginesie – to była
zwykła sekta!).

Noc poślubna

Młodzi zakochani prowadzili ze sobą różne pseudonaukowe dialogi, przy czym rozprawiali

oczywiście o sekciarskich bzdurach. Jeśli Genezyp nie był do czegoś przekonany, siup mu tableteczki
do gardła Eliza zapodała i już on się ze wszystkim zgadzał. Przyszedł dzień ślubu. A ślub był potrójny:
cywilno-wojskowy, katolicki (dla mamy) i murtibingowy. Nazajutrz młodzi mieli jechać do stolicy,
gdzie na Genezypa czekała praca u Kocmołuchowicza (nota bene: Kocmołuchowicz spotkał się z
Dżewanim – wysłannikiem Murti Binga, którego Kocmołuch nie tyle bał się, ale czuł przed nim respekt,
bo Dżewani znał jego tajemne rozkazy – najzwyczajniej w świecie je podsłuchiwał za pomocą jakiegoś
chińskiego wynalazku!).

Ale najpierw noc poślubna … młodzi poszli do hotelu i tam pierwszy raz się kochali ze sobą (bo

przed ślubem Eliza nie chciała). To był pierwszy raz młodej żony, więc dopiero poznawała co to znaczy
smak miłości fizycznej i była tym zachwycona! Doszła do wniosku, że to lepsze, niż wszystkie nauki
Murti Binga. Była w takiej ekstazie, że Genezyp ją za to w jednej chwili znienawidził i… udusił. Po
wszystkim rano wyjechał do Kocmołuchowicza, który wiedział o całym wypadku, ale nie dziwił się
Zypciowi wcale. Nie zadawał też żadnych pytań. Zapowiedział, że nazajutrz wyjeżdżają na krwawy
front. Powiedział o wszystkim Persy, a ta przekonała go, żeby ona też mogła jechać z nimi.

Ostatni podryg

Rano pociąg z Kocmołuchowiczem odjeżdżał na front. Na bitwę, której plan istniał jedynie w

głowie generała. W ogóle to bitwa była z góry przegrana – Chińczyków było więcej. Kwatermistrz
zdawał sobie z tego sprawę, więc na śmierć szedł z Persy jako swoją oficjalną kochanką. Odjechali. W

background image

10

ogóle Kocmołuchowicz nagle stał się wariatem. Oszalał, ale o tym wiedział tylko on. Chciał żyć,
panicznie bał się umrzeć. Wygłosił po drodze jakieś przemówienie, ale Zypcio był już na nie zupełnie
obojętny. Nadszedł czas bitwy. Wszyscy czekali na rozkaz wodza, kiedy ten … odwołał wszystko.
Stwierdził bowiem, że lepiej się poddać i uchronić ludzkość przed śmiercią (i przy okazji siebie!). Na to
przyjechał wysłannik wodza chińskiego i zaprosił Kocmołuchowicza na śniadanie. Wódz poszedł z
Persy i Zypciem, dalej obojętnym na wszystko. Po drodze widzieli, jak Chińczycy ścinają głowy swoim
oficerom.

Na śniadaniu okazało się, że Kocmołuchowicz i tak stanowi zagrożenie dla Chińczyków, więc

został skazany na śmierć też przez ścięcie. Ale to dopiero później, teraz niech się bawią. Przywódca
Chińczyków określił też ich dalszą politykę – pokażą Polakom jak mają się rządzić. Oni ich
zmechanizują. Wprowadzą nową rasę – biało-żółtą. W wyniku tego obowiązkowe są małżeństwa
mieszane, tylko artyści mogą sobie wybrać żonę. Dlatego Wang (ten chiński wódz) bierze żonę
Kocmołuchowicza (oni myśleli, że Persy jest jego żoną), a jego syn – córkę Polaka. Potem
Kocmołuchowicz pożegnał się z Persy na osobności (wiadomo jak) i szedł na ścięcie. Ostatnie słowa
jakie wypowiedział to cytat z Micińskiego: „Ja, wybierając los mój, wybrałem szaleństwo”. Do końca
zachował zimną twarz, niczym maskę. Jeszcze tej nocy Persy została kochanką Genezypa, ale on nie
czerpał z tego żadnej przyjemności – był obojętny tak na nią, jak na wszystko inne.

Przyszła śnieżyca z Zachodu i zablokowała marsz Chińczyków na Zachód – odwlekli to do

wiosny. Ale ogólna mobilizacja była, skutkiem czego Zypciowi upiekło się zabójstwo, bo o to już nikt
nie dbał. Dla artystów były ulgi, więc Sturfanowi i Tengierowi powodziło się świetnie. Sturfan pisał
powieści, gdzie bohaterem była całą grupa. Okropne. Krytykę literacką i artystyczną zniesiono
całkowicie. Zypcia ożenili z piękną Chinką, więc zaniedbywał Persy. Ta wreszcie wyszła za jakiegoś
Chińczyka. Księżna zginęła w czasie antychińskich rozruchów, a Michalskim powodziło się świetnie.

16 XII 1927r.





POSŁOWIE

Mottem umieszczonym przed przedmową są słowa Tadeusza Micińskiego: „Ja, wybierając los mój,
wybrałem szaleństwo”. Chciałoby się dodać: szaleństwo. W Polsce pewnych rzeczy nie można mówić
serio, bo nikt ich nie chce słuchać. W Nienasyceniu obłędem kończy się droga Genezypa Kapena. Ale
cała powieść też jest szaleństwem, i jest w tym sensie grą i maską, umożliwiającą powiedzenie w
błazeńskiej formie pewnych rzeczy serio wśród okoliczności niesprzyjających – po zamachu majowym
Piłsudskiego, w obliczu rodzącego się sanacyjnego obłędu wodzowskiego i mocarstwowowego.

W przedmowie autora programowi rodacy kurczą się do rozmiaru garstki krytyków literackich,

hamujących rozwój polskiej literatury przez to, iż mają fałszywe pojęcie jej społecznego obowiązku i
nie chcą widzieć groźnych zagadnień. Nie chodziło Witkacemu w pierwszym rzędzie ani o krytykę, ani
o literaturę, lecz o to, żeby chcieli dojrzeć te zagrożenia wszyscy. „Groźne zagrożenia” widoczne w
Nienasyceniu:

Historia – jako budzący lęk mechanizm.

Podszyta grozą myśl o przyszłości.

Cywilizacja jako stan sypiący coraz to dziwniejszymi niespodziankami.

Zagadka ruchów masowych.

background image

11

W powieści pojawia się wizja kresu znieprawionej Europy. Kres ten sprowadzony został przez

wyzwanie idące ze Wschodu (chociaż w nierosyjskiej postaci). Tutaj Witkacy motyw upadku, starzenia
się i degeneracji kultury zaczerpnął z prac Rosjanina Nikołaja Danilewskiego i Oswalda Spenglera.
Spengler w powieści Zmierz Zachodu wprowadził wątek wodzowski, postaci nadludzkiej, kumulującej
oczekiwaną przez zagrożoną cywilizację wolę mocy i trwania. Wariantem tego typu postaci, choć
jednocześnie jej karykaturą, jest Kocmołuchowicz. Manifestacja katastrofizmu jako prądu myślowego

Nawała

chińska

mogła

być

symbolicznym

wyrazem

ruchu

mas

lub

metaforą

społeczeństwa-mrowiska, ku któremu wiodły drogi rozwojowe zmechanizowanej cywilizacji.
Czytelnik odnajduje w powieści bez trudu wszystkie istotne elementy i motywy historiozofii
przyszłościowej pierwszych dziesięcioleci XX wieku, nazywanych w uproszczeniu katastrofizmem.
Eksponuje się bardzo wyraziście wątek osobowości cezarystycznej, czyli wodza. W tym sensie powieść
istotnie roztrząsała zagadnienia przypuszczalnej przyszłości kultury i Europy. Chociaż to stanowi tylko
tło. Na pierwszym planie uwagę przyciąga sam autor, ukryty za maską: dokuczliwy szyderca, pragnący
zderzyć istotną problematykę czasu z rzeczywistością znajomego środowiska ludzkiego swoich
współczesnych, pewny, że wynik tego spotkania będzie katastrofą i demaskacją.

Nienasycenie jest kosmiczną, wielką drwiną z rodzimego filtra rzeczywistych nastrojów czasu,

czyli tego wszystkiego, co w Europie w przeddzień Wielkiego Kryzysu „wisiało w powietrzu” i było
zapowiedzią realnych zagrożeń. Jednocześnie jest też serio-smutnym, nawet tragicznym w swej
niewidocznej, bo najgłębszej warstwie pożegnaniem starej kultury.

Michał Misiorny


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
10 Stanislaw Ignacy Witkiewicz Nienasycenie
Stanislaw Ignacy Witkiewicz Nienasycenie3
witkacy dramaty, STANISŁAW IGNACY WITKIEWICZ--- DRAMATY
Witkacy, Dramaty, Stanisław Ignacy Witkiewicz
Stanisław Ignacy Witkiewicz życie i Teoria Czystej Formy
Stanislaw Ignacy Witkiewicz Szewcy
Stanisław Ignacy witkiewicz Szewcy
2 Stanisław Ignacy Witkiewicz biografia
Stanisław Ignacy Witkiewicz O zaniku uczuć metafizycznych w związku z rozwojem społecznym(1)
Stanisław Ignacy Witkiewicz Maciej Korbowa i  Bellatrix
Stanisław Ignacy Witkiewicz
Stanisław Ignacy Witkiewicz Szewcy
Stanisław Ignacy Witkiewicz Sonata Belzebuba
STANISŁAW IGNACY WITKIEWICZ
Stanisław Ignacy Witkiewicz Szewcy
Stanislaw Ignacy Witkiewicz Szewcy opracowanie
Stanisław Ignacy Witkiewicz Do rodziców

więcej podobnych podstron