JAK OSIĄGNĄĆ
OZNANIE WYŻSZYCH
ŚWIATÓW
WYDAWNICTWO GENESIS
Rudolf Steiner
JAK OSIĄGNĄĆ
POZNANIE
WYŻSZYCH ŚWIATÓW
WYDAWNICTWO GENESIS
Gdynia 2000
Rudolf Steiner:
„Jak osiągnąć poznanie wyższych światów"
(tom GA 10 w katalogu Dzieł Zebranych Rudolfa Steinera)
Tytuł oryginału:
„Wie erlangt man Erkenntnisse der hôheren Welten?"
Tłumaczenie:
Michał Waśniewski
Redakcja:
Ewa Waśniewska
Projekt okładki:
Zdzisław Krause
Ilustracja na okładce:
Ninetta Sombart
Copyright© 1961 by
Rudolf Steiner-NachlaBverwaltung, Dornach/Schweiz
Copyright © for the Polish édition by
Wydawnictwo GENESIS, Gdynia 2000
ISBN-83-86132-27-2
Wydawnictwo GENESIS
81-401 Gdynia, ul. Świętojańska 130/9
tel./fax: (058)620-16-50
Druk: Prasowe Zakłady Graficzne, Bydgoszcz
SPIS TREŚCI
Przedmowa do trzeciego wydania 7
Przedmowa do piątego wydania 10
Przedmowa do wydania 8-11 tysiąca 12
Jak osiągnąć poznanie wyższych światów? 13
Warunki 13
Spokój wewnętrzny 22
Stopnie wtajemniczenia 32
1. Przygotowanie 33
2. Oświecenie 39
3. Kontrola myśli i uczuć 43
Wtajemniczenie 55
Uwagi praktyczne 66
Warunki tajemnego szkolenia 75
O niektórych oddziaływaniach wtajemniczenia 85
Przemiany zachodzące w sferze snu u ucznia wiedzy duchowej 115
Osiąganie stanu ciągłej świadomości 123
Rozkojarzenie osobowości w czasie szkolenia duchowego . . 130
Strażnik progu 139
Życie i śmierć. Wielki strażnik progu 146
Posłowie 154
Przypisy 161
Rudolf Steiner (1861 - 1925)
PRZEDMOWA DO TRZECIEGO WYDANIA
Ukazują się tutaj w formie książki moje rozprawy, które były
drukowane pierwotnie jako pojedyncze artykuły pt. ,Jak osiągnąć
poznanie wyższych światów".
Niniejszy tom przynosi na razie część
pierwszą następny tom będzie zawierał ciąg dalszy. Ta praca o ro
zwoju człowieka w kierunku ujęcia poznania wyższych światów
nie powinna wystąpić przed światem w nowej postaci bez kilku
słów towarzyszących, którymi ją tutaj poprzedzam. Zawarte w niej
wiadomości o rozwoju duszy człowieka pragnęłyby służyć różnym
potrzebom. Po pierwsze mają one coś dać tym osobom, które od
czuwają zainteresowanie wynikami wiedzy duchowej, a które są
zmuszone postawić pytanie: ale skąd czerpią swoją wiedzę ci, któ
rzy utrzymują, że mogą coś powiedzieć o wielkich zagadnieniach
życia? Wiedza duchowa ma coś do powiedzenia o tego rodzaju za
gadnieniach. Kto pragnie obserwować fakty prowadzące do tych
wypowiedzi, musi wznieść się do nadzmysłowego poznania. Musi
pójść drogą którą próbowano tu opisać. Jednak błędem byłoby są
dzić, że wiedza duchowa jest bez wartości dla człowieka, który nie
ma skłonności lub możliwości do wkroczenia samemu na nią. Dla
badania
tych faktów trzeba posiadać zdolność wkraczania w świa
ty nadzmysłowe. Kiedy jednak są one już zbadane i podane do
wiadomości, wtedy również i ten, kto sam ich nie spostrzega, może
wyrobić sobie wystarczające przekonanie o prawdziwości tych da
nych. Znaczną ich część można bez wątpienia sprawdzić stosując
wobec nich zdrowy osąd, nie kierowany żadnymi uprzedzeniami.
Nie należy tylko pozwolić sobie w tym przeszkodzić przeróżnym
uprzedzeniom, które tak licznie tkwią przecież w człowieku. Ła
two może się na przykład wydawać, że to lub tamto nie zgadza się
z pewnymi współczesnymi wynikami naukowymi. W rzeczywis
tości nie ma w nauce takich wyników, które byłyby sprzeczne z ba
daniem duchowym. O ile nie sięga się do tych naukowych wyni
ków wszechstronnie i bez uprzedzeń, to może się komuś wydawać,
że to czy inne twierdzenie naukowe nie zgadza się z danymi o
światach duchowych. Dochodzi się jednak do przekonania, że im
bardziej bezstronnie porównuje się wiedzę duchową właśnie z
7
pozytywnymi zdobyczami nauki, tym lepiej może być poznana ich
całkowita zgodność. Jednak pewna część danych wiedzy duchowej
w mniejszym lub większym stopniu nie daje się ująć zwykłemu
osądowi rozumu. Lecz również i wobec tej ich części bez trudu
zdoła wyrobić w sobie prawidłowe ustosunkowanie się ten, kto zda
sobie sprawę, że nie tylko rozsądek, lecz również zdrowe uczucie
może być sędzią prawdy. A gdy uczucie to nie da się ponosić sym
patiom, lecz naprawdę bezstronnie podda się działaniu treści wie
dzy o wyższych światach, zrodzi się wówczas także właściwy sąd
uczuciowy. Dla osób, które nie mogą albo nie chcą wstąpić na
ścieżkę prowadzącą do świata nadzmysłowego, istnieją jeszcze
inne drogi do utwierdzenia się w przekonaniu o prawdziwości tych
danych. Osoby te mogą jednak odczuć, jaką wartość mają te wia
domości dla życia także wtedy, gdy dowiadują się o nich tylko od
badacza światów duchowych. Nie każdy może stać się od razu
człowiekiem widzącym nadzmysłowo, natomiast poznanie zdobyte
przez widzącego stanowi dla każdego prawdziwy, zdrowy pokarm.
Gdyż stosować może je w życiu każdy. A kto je stosuje, przekona
się wkrótce, czym może się stać życie we wszystkich dziedzinach z
lymi wiadomościami, a czego będzie ono pozbawione, jeśli się je z
życia wykluczy. Poznanie światów nadzmysłowych stosowane w
życiu w sposób prawidłowy nie tylko nie okaże się nieżyciowe,
lecz w najwyższym stopniu praktyczne. Jednak człowiek, który
sam nie chce wstąpić na ścieżkę wyższego poznania, a ma skłon
ność do zajmowania się faktami tam obserwowanymi, może zapy
tać, w jaki sposób człowiek widzący dochodzi do tych rezultatów?
Książka ta pragnie osobom interesującym się tym pytaniem dać
obraz tego, co należy przedsięwziąć, ażeby rzeczywiście poznać
świat nadzmysłowy. Pragnęłaby ona drogę do niego przedstawić w
taki sposób, aby również człowiek, który sam tą ścieżką nie kro
czy, mógł zdobyć zaufanie do tego, kto ją przeszedł. Jest przecież
możliwe, że jeżeli czytelnik dowie się, jak pracuje badacz ducho
wy, uzna to za słuszne i powie sobie: opis drogi wiodącej w wyż
sze światy zrobił na mnie takie wrażenie, że teraz mogę zrozumieć,
dlaczego wyniki badań duchowych są dla mnie przekonywujące.
Książka ta ma więc służyć tym, którzy pragną umocnienia i upe-
wnienia się w swoim zmyśle i poczuciu prawdy. Nie mniej jednak
pragnie ona dać coś także tym, którzy sami szukają drogi wiodącej
ku poznaniu nadzmysłowemu. Prawdziwość podanych tutaj opisów
najlepiej wypróbują osoby, które same je w sobie urzeczywistnią.
Kto żywi takie zamiary, uczyni dobrze, jeśli będzie sobie ciągle
powtarzał, że przy opisie rozwoju duszy niezbędne jest coś więcej,
niż takie zapoznanie się z treścią do jakiego się często zmierza w
innych wywodach. Konieczne jest głębokie wżycie się w przed
stawione sprawy. Należy z góry przyjąć założenie, że dana rzecz
powinna być ujmowana nie tylko na podstawie tego, co się mówi o
niej samej, lecz również w oparciu o niejedną wiadomość doty
czącą zupełnie innych spraw. Nabiera się wówczas przeświadcze
nia, że istota sprawy nie polega na jakiejś jednej prawdzie, lecz na
zgodności wszystkich prawd. Kto chce przeprowadzać ćwiczenia,
powinien się nad tym bardzo poważnie zastanowić. Jakieś ćwicze
nie może być właściwie zrozumiane i właściwie przeprowadzone,
a pomimo to może niewłaściwie oddziaływać, jeżeli nie dołączy się
do niego jeszcze innego ćwiczenia, które dopełni jednostronność
pierwszego i doprowadzi duszę do harmonii. Kto będzie czytał tę
książkę z głębokim przejęciem, tak że czytanie stanie się dla niego
niejako przeżyciem wewnętrznym, ten nie tylko zapozna się z jej
treścią lecz dozna również uczucia - w jednym miejscu takiego, w
innym innego - i pozna przez to, jaką wagą dla rozwoju duszy ma
to czy inne ćwiczenie. Znajdzie też odpowiedź na to, w jakiej for
mie powinien to czy inne ćwiczenie próbować podjąć uwzględnia
jąc swoją odrębną indywidualność. Gdy w grę wchodzą opisy - tak
jak tutaj - przejawów, które mają być przeżywane, nasuwa się od
razu konieczność ustawicznego sięgania do wskazówek; dochodzi
się bowiem do przekonania, że niektóre rzeczy dopiero wtedy można
w pewnej mierze zrozumieć, gdy wprowadza się je w życie, bo
wtedy zauważy się pewne subtelności, które przedtem musiały ujść
uwadze.
Także ci czytelnicy, którzy nie zamierzają pójść nakreśloną tu
drogą, znajdą w tej książce niejedno, co przyda im się w życiu we
wnętrznym: zasady życiowe, wskazania, w jaki sposób wyjaśnić
sobie takie czy inne zjawisko, na pozór zagadkowe, itp.
8
9
Może się też zdarzyć, że ktoś, kogo życie tak prowadziło, że ma
za sobą niejedno doświadczenie i został w jakiejś mierze przez sa
mo życic wtajemniczony, znajdzie tutaj ku swojemu zadowoleniu
to - ujęte w przejrzystą całość - czego się częściowo domyślał, co
już wiedział, ale sam sobie może nie dosyć jasno uświadamiał.
PRZEDMOWA DO WYDANIA PIĄTEGO
Treść tego nowego wydania książki ,Jak osiągnąć poznanie
wyższych światów",
napisanej przed przeszło dziesięciu laty,
została na nowo przepracowana we wszystkich szczegółach. Po
trzeba takiego ponownego opracowania rodzi się w sposób natural
ny przy podawaniu opisów dotyczących przeżyć wewnętrznych
oraz dróg duszy, jakie są w tej książce podane. Podawana treść nie
może zawierać żadnego ustępu, który nie pozostawałby w najgłęb
szym związku z duszą autora podającego tę treść, a nawet nie jest
też możliwe inne ustosunkowanie się do tej pracy, niż połączone z
dążeniem do jeszcze większej wyrazistości i jasności treści opisa
nych przed laty. Z tego dążenia wyrosło to, co usiłowałem uczynić
w nowym wydania tej książki. Wprawdzie wszystkie istotne części
wywodów, wszystkie zasadnicze rzeczy pozostały w postaci, w
jakiej były poprzednio, a jednak zostały dokonane ważne zmiany.
W wielu miejscach mogłem uczynić niejedno dla dokładniejszej
charakterystyki szczegółów.
A wydało mi się to ważne. Gdyby ktoś
zechciał skorzystać z zawartych w tej książce danych dla swojego
własnego życia duchowego, duże znaczenie będzie miało to, by był
w stanie możliwie najdokładniej mieć przed oczami charaktery
stykę dróg duszy, o których jest tu mowa. Przy opisach wewnętrz
nych procesów duchowych o wiele łatwiej o nieporozumienie, niż
przy opisach faktów ze świata fizycznego. Możliwość powstania
takich nieporozumień wynika z ruchliwości wewnętrznego życia i
obok wielu innych rzeczy - z konieczności zachowania stale w
świadomości, jak bardzo różni się to życie duszy od wszelkiego
życia w świecie fizycznym. Przy tym nowym wydaniu zwróciłem
10
uwagę na odnalezienie w książce tych ustępów, gdzie takie nie
porozumienia mogłyby powstać i usiłowałem przy redagowaniu za
pobiec ich powstaniu.
Gdy pisałem artykuły, z których powstała ta książka, zmuszony
byłem o niejednej rzeczy mówić inaczej przede wszytkim z tego
powodu, że wówczas wypadło mi w inny sposób wskazywać na pe
wne treści o faktach z zakresu poznania wyższych światów - które
w ciągu ostatnich dziesięciu lat ogłosiłem drukiem - niż obecnie,
po ich opublikowaniu. W mojej „Wiedzy tajemnej", w ,J)uchowych
przewodnikach człowieka",
w „Drodze do samopoznania", a
zwłaszcza w książce „Na progu świata duchowego", jak również w
różnych innych moich pismach opisane są takie przejawy ducho
we, o których istnieniu książka sprzed przeszło dziesięciu lat mogła
wprawdzie wzmiankować, lecz w innych słowach, niż mi się to
wydaje słuszne dzisiaj. O wielu sprawach, które nie zostały jeszcze
w książce opisane, musiałem wówczas powiedzieć, że można się o
nich dowiedzieć „ustnie". Obecnie zostało już opublikowane wiele
rzeczy, które miałem przy tym na myśli. Były to jednakże wskaza
nia, które nie wykluczały może w pełni błędnych mniemań u czy
telnika. Tak np. czytelnik mógłby sądzić, że osobisty stosunek do
tego czy innego nauczyciela ma dużo większe znaczenie, niż mu
należy przypisywać. Mam nadzieję, że przez sposób przedstawie
nia niektórych szczegółów w tym nowym wydaniu udało mi się
wyraźniej zaznaczyć, że w obecnych warunkach duchowych czło
wiekowi poszukującemu duchowego szkolenia o wiele bardziej po
winno chodzić o całkowicie bezpośredni stosunek do świata du
chowego, niż o stosunek do osobowości nauczyciela. Ten zaś coraz
bardziej będzie w szkoleniu duchowym przyjmował postawę pomo
cnika, jaką zgodnie z nowoczesnymi zapatrywaniami zajmuje na
uczający w jakiejkolwiek innej gałęzi wiedzy. Sądzę, że dostatecz
nie zaznaczyłem, iż autorytet nauczyciela oraz wiara w niego nie
powinny odgrywać w duchowym szkoleniu innej roli, niż to ma
miejsce w jakiejkolwiek innej dziedzinie nauki oraz życia. Wydaje
mi się rzeczą bardzo ważną by coraz lepiej oceniano ten właśnie
stosunek badacza duchowego do ludzi, w których budzi się zainte
resowanie dla wyników jego badań. Sądzę, że w ten sposób popra-
11
wiłem książkę tam, gdzie po dziesięciu latach byłem w stanie zna
leźć miejsce wymagające poprawek.
Do tej części pierwszej ma być jeszcze dodana część druga. Ma
ona przynieść dalsze wywody dotyczące postawy wewnętrznej, ja
ka prowadzi człowieka do poznania wyższych światów.
Nowe wydanie tej książki było już wydrukowane, gdy rozpo
częła się wielka wojna, którą ludzkość obecnie przeżywa. Piszę ni
niejsze uwagi do głębi duszy poruszony tym brzemiennym w na
stępstwa wydarzeniem.
Berlin, 7 września 1914 roku
Rudolf Steiner
PRZEDMOWA DO NAKŁADU OD 8 DO 11 TYSIĄCA
W nowym wydaniu tej książki wydało mi się niezbędne, aby w
najnowszym opracowaniu poczynić nieznaczne tylko poprawki.
Dodałem natomiast do tego wydania „Posłowie", w którym sta
rałem się powiedzieć wyraźniej pewne rzeczy, które dotyczą pod
łoży duszy, na których powinno opierać się wiadomości zawarte
w tej książce, aby mogły być przyjęte bez powstania nieporozu
mień. Sądzę że treść tego „Posłowia" spełni swoje zadanie, wyjaś
niając niejednemu z przeciwników antropozoficznej wiedzy du
chowej, że może on trwać przy swoim sądzie tylko dlatego, że pod
pojęciem wiedzy duchowej przedstawia sobie coś zupełnie innego,
niż to, czym jest ona w rzeczywistości, podczas gdy tego, czym
jest, wcale nie bierze pod uwagę.
Maj 1918 r.
Rudolf Steiner
12
JAK OSIĄGNĄĆ POZNANIE WYŻSZYCH ŚWIATÓW?
Warunki
W każdym człowieku drzemią zdolności, dzięki którym może
osiągnąć poznanie dotyczące wyższych światów. Mistyk, gnostyk,
antropozof mówili stale o świecie dusznym
1
i świecie duchowym,
które istnieją dla nich tak samo, jak świat, który można widzieć
fizycznymi oczami i dotykać fizycznymi dłońmi. Słuchacz może w
każdej chwili powiedzieć sobie: tego, o czym on mówi, mogę i ja
również doświadczyć, jeżeli rozwinę w sobie odpowiednie siły,
które dzisiaj są we mnie jeszcze uśpione. Chodzi jedynie o to, jak
zabrać się do rozwinięcia w sobie takich zdolności. Wskazówek w
tym kierunku mogą udzielać jedynie ci, którzy sami posiadają już
w sobie takie siły. Od czasu istnienia rodu ludzkiego zawsze istnia
ło pewne szkolenie, w którym posiadający wyższe zdolności dawali
wskazówki tym, którzy takich zdolności poszukiwali. Szkolenie te
go rodzaju nosi nazwę szkolenia tajemnego, zaś otrzymywana w
ten sposób nauka zwana jest nauką wiedzy tajemnej lub naucza
niem okultystycznym. Tego rodzaju określenie budzi naturalnie
nieporozumienia. Kto je usłyszy, łatwo może uwierzyć, że ci, któ
rzy zajmują się takim nauczaniem, pragną tworzyć pewną szcze
gólnie uprzywilejowaną klasę ludzi, którzy w sposób zupełnie do
wolny ukrywają swoją wiedzę przed innymi. Inni sądzą nawet, że
za taką wiedzą nie kryje się w ogóle nic wartościowego, gdyby bo
wiem była prawdziwą wiedzą - skłonni są tak myśleć - nie trzeba
byłoby otaczać jej żadną tajemnicą: można by ją głosić publicznie i
korzyści płynące z niej udostępnić ogółowi.
Wtajemniczeni w naturę wiedzy duchowej nie dziwią się jed
nak, że osoby nie wtajemniczone myślą w ten sposób. Na czym
polega tajemnica inicjacji, może pojąć tylko ten, kto sam do pew
nego stopnia doświadczył wtajemniczenia w wyższe tajemnice
bytu. Można by jednak zadać pytanie: jakże więc w takich warun
kach ktoś nie wtajemniczony może obudzić w sobie jakiekolwiek
ludzkie zainteresowanie tak zwaną wiedzą tajemną? Gdzie i dla
czego powinien szukać czegoś, o czym nie może przecież wyrobić
13
sobie żadnego wyobrażenia? Lecz już u samych podstaw takiego
pytania leży zupełnie błędne pojęcie o istocie wiedzy tajemnej. W
rzeczywistości z wiedzą tajemną jest tak samo jak z wszelką inną
wiedzą i umiejętnościami ludzi. Dla przeciętnego człowieka jest
ona taką samą tajemnicą co sztuka pisania dla kogoś, kto nie uczył
się pisać. I tak jak każdy może nauczyć się pisać, jeżeli tylko obie
rze właściwą ku temu drogę, tak też każdy, kto szuka odpowied
nich ku temu dróg, może się stać uczniem, a nawet nauczycielem
wiedzy tajemnej. Pod jednym tylko względem sprawa ma się tu ina
czej niż z zewnętrzną wiedzą i umiejętnościami. Na skutek niedo
statku, ze względu na stosunki kulturalne, w których się urodził,
może komuś zabraknąć możliwości przyswojenia sobie sztuki pisa
nia; natomiast Ula zdobycia wiedzy i umiejętności w światach wyż
szych nie ma żadnych przeszkód dla tych, którzy tego szczerze
poszukują.
Wielu ludzi uważa, że należy poszukiwać tu czy ówdzie mistrzów
wyższej wiedzy w celu otrzymania od nich pouczeń. Istnieją tu je
dnak dwie prawdy. Po pierwsze, ten kto poważnie stara się o zdo
bycie wyższej wiedzy, nie ulęknie się żadnych trudów ani przesz
kód, by znaleźć wtajemniczonego, który może go wprowadzić w
wyższe tajemnice świata. Z drugiej zaś strony każdy może mieć
pewność, że jeśli istnieje w nim poważne i godne sprawy dążenie
do poznania, to wtajemniczenie odnajdzie bez względu na okolicz
ności. Dla wszystkich wtajemniczonych istnieje bowiem naturalne
prawo, które nakazuje im nie ukrywać należnej wiedzy przed żad
nym szukującym jej człowiekiem. Lecz istnieje również inne natu
ralne prawo, które orzeka, że nie można wyjawić niczego z wiedzy
tajemnej nikomu, kto nie jest do tego powołany. I tym pełniej jest
się wtajemniczonym, im ściślej przestrzega się obydwu tych praw.
Duchowa więź, obejmująca wszystkich wtajemniczonych, nie sta
nowi żadnej zewnętrznej więzi, jednak obydwa wymienione prawa
tworzą mocne klamry, dzięki którym ogniwa tej więzi trzymają się
razem. Choćbyś żył w najserdeczniejszej przyjaźni z wtajemniczo
nym, pozostaniesz jednak oddzielony od jego istoty, zanim sam nie
staniesz się wtajemniczonym. Możesz zdobyć serce oraz miłość
wtajemniczonego w pełnym znaczeniu tego słowa: swoją tajemni-
14
cę powierzy ci dopiero wtedy, gdy do tego dojrzejesz. Możesz mu
schlebiać, możesz go dręczyć, nic go nie zmusi, aby zdradzić ci co
kolwiek z tego, o czym wie, że nie może ci być zdradzone, ponie
waż na twoim stopniu rozwoju nie potrafisz jeszcze przygotować
w duszy odpowiedniego przyjęcia tej tajemnicy.
Drogi czyniące człowieka dojrzałym do przyjęcia tajemnicy, są
ściśle określone. Ich kierunek jest zapisany niezatartymi, wieczny
mi zgłoskami w światach duchowych, w których wtajemniczeni
strzegą wyższych tajemnic. W dawniejszych, poprzedzających na
szą historię czasach, świątynie ducha były widzialne również i ze
wnętrznie; dzisiaj, gdy nasze życie stało się tak bardzo pozbawione
ducha, nie ma ich w świecie dostępnym dla zewnętrznych oczu.
Ale duchowo istnieją one wszędzie i każdy, kto ich szuka, może je
znaleźć.
Jedynie w swojej własnej duszy człowiek może znaleźć środki,
które otworzą przed nim usta wtajemniczonego. Musi on rozwinąć
w sobie w wysokim stopniu pewne cechy, a wtedy najwyższe skar
by ducha mogą stać się jego udziałem.
Początek musi stanowić pewien zasadniczy nastrój duszy. Ba
dacz nauk tajemnych nazywa go ścieżką czci, dewocji wobec pra
wdy i poznania. Tylko ten, kto taki nastrój posiada, może stać się
uczniem wiedzy tajemnej. Kto posiada przeżycia w tej dziedzinie,
ten wie, jakie zadatki można zauważyć już w dzieciństwie u ludzi,
którzy później stają się uczniami wiedzy tajemnej. Są dzieci, które
ze zbożną nieśmiałością podnoszą wzrok ku czczonym przez siebie
osobom. Odczuwają one wobec nich taką cześć, że nie pozwala im
ona powziąć w głębi serca jakiejkolwiek krytycznej myśli czy opo
zycji wobec nich. Dzieci takie wyrastają na młodzieńców i dziew
częta, którym sprawia radość, jeżeli mogą zwracać się spojrzeniem
ku temu, co jest godnym czci. Z szeregów tej młodzieży wyrasta
wielu uczniów wtajemniczenia. Jeżeli stałeś kiedyś przed drzwiami
człowieka, dla którego żywiłeś cześć i odczuwałeś przy swoich pier
wszych odwiedzinach zbożny lęk przed naciśnięciem klamki, aże
by wejść do pokoju, który był dla ciebie „świętością"- to ujawniło
się w tobie uczucie, które może się stać zalążkiem twojego później
szego tajemnego szkolenia. Dla każdego dorastającego człowieka
15
jest ogromnym szczęściem niesienie w sobie podobnego uczucia
jako zadatku. Niech nikt nie sądzi jednak, że tego rodzaju skłonnoś
ci stanowią zaczątki uległości albo niewolnictwa. Dziecięca cześć,
okazywana najpierw ludziom, stanie się później czcią dla prawdy i
poznania. Doświadczenie poucza, że z podniesionym czołem naj
lepiej potrafią chodzić ci ludzie, którzy nauczyli się okazywać cześć
tam, gdzie jest ona na swoim miejscu. A jest ona na swoim miejscu
wszędzie tam, gdzie wyrasta z głębi serca.
Jeżeli nie rozwijamy w sobie przenikającego nas do głębi uczu
cia, że istnieje coś wyższego ponad nas samych, to nie znajdziemy
w sobie sił, by rozwinąć się ku czemuś wyższemu. Wtajemniczony
jedynie przez to zdobył siłę do wzniesienia głowy na wyżyny poz
nania, że swoje serce wprowadził w głębię czci i uwielbienia. Na
wyżyny ducha można się wspiąć tylko wtedy, gdy kroczy się przez
wrota pokory. Prawdziwą wiedzę możesz osiągnąć tylko wtedy, gdy
nauczyłeś się ją szanować. Człowiek ma prawo zwracać swoje oczy
ku światłu; lecz powinien to prawo sobie zdobyć. W życiu ducho
wym istnieją prawa podobnie jak w życiu materialnym. Potrzyj
szklaną pałeczkę odpowiednim materiałem, a zostanie naelektry-
zowana, tzn. - nabierze siły przyciągania drobnych przedmiotów.
Odpowiada to pewnemu prawu przyrody. Wie o tym każdy, kto choć
trochę uczył się fizyki. Podobnie, gdy zna się podstawowe zasady
wiedzy tajemnej, wie się, że każde uczucie prawdziwego uwielbie
nia rozwija siłę, która wcześniej czy później może poprowadzić czło
wieka dalej w poznaniu.
Kto w swoich założeniach posiada takie uczucie czci albo też
miał szczęście mieć je zaszczepione przez odpowiednie wychowanie,
ten wiele niesie w sobie, kiedy w późniejszym okresie życia szuka
dostępu do wyższego poznania. Kto nie niesie w sobie takiego przy
gotowania, temu już na pierwszym stopniu ścieżki poznania wyras
tają trudności, o ile przez samowychowanie nie podejmie w sobie
energicznego rozbudzania nastroju czci. W naszych czasach jest
szczególnie ważne, aby cała uwaga była zwrócona właśnie na ten
punkt. Nasza cywilizacja skłania się bardziej ku krytyce, ku wyda
waniu sądów negatywnych, a w mniejszym stopniu ku uwielbie
niu, ku pełnej oddania czci. Nasze dzieci o wiele więcej krytykują,
16
niż w pełni oddają cześć. Ale każda krytyka, każdy negatywny
osąd wygania z duszy tyle sił potrzebnych dla wyższego poznania,
ile ich rozwija każde uczucie oddania. Nie oznacza to jednak opo
wiedzenia się przeciwko naszej cywilizacji. Nie chodzi tu wcale o
to, ażeby ją krytykować. To właśnie krytyce, samoświadomemu lu
dzkiemu sądowi, tej zasadzie: „wszystko sprawdzaj i wybieraj to,
co najlepsze" zawdzięczamy wielkość naszej kultury. Człowiek nie
doszedłby do nauki, przemysłu, komunikacji, stosunków prawnych
naszej doby, gdyby nie uprawiał wszędzie krytyki, nie przykładał
wszędzie miary swojego sądu. Lecz to, co dzięki temu zdobyliśmy
dla kultury zewnętrznej, musieliśmy opłacić pewnym uszczerb
kiem w wyższym poznaniu, w życiu duchowym. Należy podkreślić
z naciskiem, że w wiedzy wyższej nie chodzi o czczenie ludzi, lecz
o cześć dla prawdy i poznania.
Jednakże z jednej rzeczy powinien sobie każdy jasno zdawać
sprawę: że człowiekowi, który tkwi po uszy w dzisiejszej czysto
zewnętrznej cywilizacji, bardzo trudno jest dojść do poznania wyż
szych światów. Zdoła to uczynić jedynie podejmując energiczną
pracę nad sobą. W czasach, gdy stosunki w życiu materialnym by
ły proste, duchowe wzniesienie się również było łatwiejsze do osią
gnięcia. To, co było godne czci, co miało być uważane za uświęco
ne, wznosiło się bardziej ponad pozostałe stosunki w świecie. W
epoce krytycyzmu ideały zostają ściągnięte w dół, a inne uczucia
wstępują na miejsce głębokiej czci, szacunku, uwielbienia oraz po
dziwu. Nasza epoka coraz bardziej odrzuca na bok te uczucia, tak
że codzienne życie pozwala człowiekowi przeżywać je tylko w bar
dzo ograniczonym stopniu. Poszukujący wyższego poznania musi
je sam w sobie wytworzyć. Sam musi natchnąć nimi swoją duszę.
Nie osiągnie tego poprzez studia. Można to zdobyć jedynie przez
życie. Kto pragnie zostać uczniem wtajemniczenia, ten musi ener
gicznie wychować siebie w nastroju uwielbienia, czci. Musi wy
szukiwać wszędzie - w swoim otoczeniu, w przeżyciach - tego, co
zdoła mu narzucić podziw i głębszą cześć. Gdy spotykam jakiegoś
człowieka i ganię jego słabości, to okradam siebie z wyższej siły
poznania; jeśli staram się z miłością wniknąć w jego zalety, zbieram
w sobie takie siły. Uczeń wiedzy tajemnej powinien nieustannie
17
pamiętać o kierowaniu się tą wskazówką. Doświadczeni badacze
wiedzy tajemnej doskonale wiedzą ile swoich sił zawdzięczają te
mu, że wciąż na nowo we wszystkich sprawach patrzą na to, co do
bre i powstrzymują się od osądzania. Nie może to jednak pozostać
jedynie zewnętrzną regułą życiową lecz musi to osiągnąć najgłęb
sze pokłady naszej duszy. W ręku samego człowieka leży własne
udoskonalenie, a z czasem całkowite przemienienie siebie. Prze
miana ta powinna dokonywać się jednak w tym, co w człowieku
jest najgłębsze - w jego życiu myślowym. Nie wystarczy, ażebym
swoim zachowaniem okazywał zewnętrznie szacunek innej istocie.
Muszę żywić taki szacunek w swoich myślach. Uczeń wiedzy taje
mnej musi zacząć od tego, by cześć wniknęła w jego życie myślo
we. Musi uważać w swojej świadomości na myśli nacechowane
nieposzanowaniem, ujemną krytyką. Musi zatroszczyć się wprost o
pielęgnowanie w sobie myśli pełnych czci i uwielbienia.
Każda chwila, gdy ktoś zasiądzie, ażeby zdać sobie sprawę, ile
nieprzyjaznych, osądzających oraz krytykujących sądów o życiu i
świecie tkwi w jego świadomości, każda taka chwila doprowadza
nas bliżej do wyższego poznania. A wznosimy się ku niemu szyb
ko, gdy w takich chwilach napełniamy naszą świadomość tylko ta
kimi myślami, które natchną nas podziwem, czcią i uwielbieniem
wobec świata i życia. Kto posiada w tych sprawach doświadczenie,
ten wie, że w każdej z takich chwil budzą się w człowieku siły,
które inaczej pozostają w uśpieniu. Dzięki temu otwierają się czło
wiekowi duchowe oczy. Zaczyna on przez to widzieć wokół siebie
rzeczy, których wcześniej nie mógł dostrzec. Zaczyna rozumieć, że
poprzednio widział zaledwie część otaczającego świata. Człowiek,
który staje przed nim, ukazuje mu obecnie zupełnie inną postać.
Nie będzie on wprawdzie w stanie na podstawie tej reguły widzieć
już tego, co np. opisane jest jako ludzka aura. Do tego jest bowiem
potrzebne jeszcze wyższe szkolenie. Lecz na ten wyższy stopień
szkolenia może się wznieść właśnie wtedy, kiedy odbył przed tym
energiczną pracę nad wyćwiczeniem w sobie czci i uwielbienia.
Cicho i niepostrzeżenie dla świata zewnętrznego dokonuje się
wkroczenie ucznia wiedzy tajemnej na „ścieżkę poznania". Nie ma
potrzeby, by ktokolwiek spostrzegł w nim jakąś zmianę. Spełnia on
18
swoje obowiązki tak jak przedtem, troszczy się o swoje sprawy po
dobnie jak przedtem. Przemiana następuje jedynie w wewnętrznej
stronie jego duszy, niedostrzegalnie dla oczu zewnętrznych. Naj
pierw całe życie uczuciowe człowieka zostaje opromienione zasad
niczym nastrojem głębokiej czci wobec wszystkiego, co jest rze
czywiście godne tej czci. Całe jego życie duszy skupia się w tym
jednym zasadniczym uczuciu. Podobnie jak słońce ożywia swoimi
promieniami wszystko, co żyje, tak wzniosła cześć ożywia wszyst
kie doznania duszy ucznia wiedzy tajemnej.
Początkowo niełatwo będzie człowiekowi uwierzyć, że takie
uczucia jak cześć, poszanowanie itp. mają coś wspólnego z jego
poznaniem. Wynika to stąd, że jest się skłonnym do traktowania
poznania jako zdolności samej w sobie, która nie ma żadnego zwią
zku z tym, co poza nią zachodzi w duszy. Kto tak sądzi, nie zasta
nawia się jednak przy tym, że to przecież dusza poznaje. A dla du
szy uczucia są tym, czym dla ciała substancje, które składają się na
jego pożywienie. Gdyby dawać ciału kamienie zamiast chleba, jego
działalność by zamarła. Podobnie jest z duszą. Dla niej cześć, po
szanowanie, wzniosłe uwielbienie są odżywiającymi ją substancja
mi, które czynią ją zdrową silną przede wszystkim dla działalności
poznawczej. Pogarda, antypatia, niedocenianie tego, co zasługuje
na uznanie, powodują obezwładnienie i obumieranie działalności
poznawczej. Dla badacza duchowego fakt ten jest widoczny w au
rze. Przez przyswojenie sobie uczuć czci, wzniosłego uwielbienia,
dusza powoduje zmianę swojej aury. Pewne duchowe odcienie barw,
dające się określić jako żółtoczerwone, brunatnoczerwone znikają i
zostają zastąpione przez błękitnoczerwone. Lecz dzięki temu ot
wierają się zdolności poznawcze; odbierają one wieści o faktach w
swoim otoczeniu, których poprzednio zupełnie nie wyczuwały.
Wzniosła cześć budzi w duszy siłę sympatii, a dzięki niej zostają
przez nas przyciągnięte właściwości otaczających nas istot, które
bez tego pozostałyby ukryte.
Jeszcze bardziej skuteczne będzie to, co daje się osiągnąć dzięki
czci, gdy dołączy się do niej jeszcze inny rodzaj uczuć. Polega on
na tym, że człowiek uczy się, ażeby w coraz mniejszym stopniu
oddawać się wrażeniom świata zewnętrznego i przez to rozwija w
19
sobie bogate życie wewnętrzne. Człowiek, który pędzi od jednego
wrażenia świata zewnętrznego do drugiego, goni wciąż za „rozry
wką", nie znajdzie drogi do wiedzy tajemnej. Uczeń wiedzy tajem
nej nie powinien zobojętnieć na świat zewnętrzny, lecz jego bogate
życie wewnętrzne powinno mu nadawać kierunek, w jakim oddaje
się wrażeniom. Co innego przeżyje człowiek obdarzony bogac
twem i głębią uczuć, gdy idzie przez piękny krajobraz, niż człowiek
ubogi w uczucia. Dopiero to, co przeżywamy w głębi duszy, daje
nam klucz do piękna świata zewnętrznego. Ktoś płynie przez mo
rze i tylko niewiele wewnętrznych przeżyć przechodzi przez jego
duszę; inny odczuje przy tym wieczną mowę ducha wszechświata;
odsłonią mu się tajemnice zagadek stworzenia. Należy nauczyć się
obchodzić z własnymi uczuciami i wyobrażeniami, jeśli chcemy
rozwinąć w sobie pełen treści stosunek do świata zewnętrznego.
Świat zewnętrzny jest we wszystkich swoich przejawach wypeł
niony boskimi wspaniałościami, lecz najpierw trzeba boskość prze
żyć samemu we własnej duszy, jeżeli chce się ją odnaleźć w oto
czeniu. Uczniowi wiedzy tajemnej zaleca się stwarzanie w swoim
życiu takich chwil, w których w spokoju i samotności zagłębiałby
się w sobie. Jednak w chwilach takich nie ma się on oddawać wła
snym sprawom swojej jaźni. Wywołałoby to skutek odwrotny od
zamierzonego. W takich chwilach powinien raczej w zupełnej ci
szy pozwolić dźwięczeć temu, co przeżył, co powiedział mu świat
zewnętrzny. Każdy kwiat, każde zwierzę, każda czynność odsłoni
mu w takich chwilach ciszy nie przeczuwane tajemnice. I stanie się
przez to przygotowany do patrzenia zupełnie innymi oczami na
nowe wrażenia świata zewnętrznego niż przed tym. Kto pragnie
tylko napawać się wrażeniem, przytępia swoje zdolności poznaw
cze. Kto po jakimś doznaniu pozwala temu przeżyciu coś sobie ob
jawić,
ten pielęgnuje i wychowuje swoje zdolności poznawcze.
Musi on jedynie przyzwyczaić się do tego, by nie tylko jakby poz
wolić dźwięczeć wrażeniu, lecz rezygnując z dalszego napawania
się nim, przepracować je wewnętrznie. Można się tu natknąć na
szkopuł, kryjący w sobie niebezpieczeństwo. Zamiast przepraco
wywać w sobie wrażenia, łatwo można popaść w przeciwieństwo i
pragnąć jedynie wyczerpać jeszcze w pełni przeżycie, którym się
napawaliśmy. Trzeba się strzec niedoceniania faktu, że tu otwierają
się przed uczniem niewidoczne źródła pomyłek. Musi on przejść
pomiędzy zastępem uwodzicieli swojej duszy. Wszyscy oni pragną
zaskorupienia, zamknięcia jego jaźni. On jednak powinien otwo
rzyć się dla świata. Musi szukać napawania się wrażeniami świata,
gdyż tylko przez nie świat zewnętrzny zbliża się do niego. Jeśli
przytępi w sobie zdolność oddawania się przeżyciom świata, stanie
się jak roślina, która nie może już więcej wydobyć ze swojego oto
czenia żadnych substancji odżywczych. Jeśli jednak zatrzyma się
na samym tylko napawaniu się przeżyciami, zasklepi się w samym
sobie. Będzie wtedy czymś tylko dla siebie, dla świata nie będzie
nic znaczył. Bez względu na to, jak dalece będzie chciał żyć w so
bie i jak usilnie będzie pielęgnował w sobie swoją jaźń, świat go
od siebie odrzuci. Dla świata jest martwy. Uczeń wiedzy tajemnej
napawanie się
wrażeniem uważa jedynie za środek do uszlachet
nienia siebie dla świata. Doznanie jest dla niego wysłannikiem,
uczącym go o świecie; lecz po tym pouczeniu przez doznanie przy
stępuje on do pracy. Nie uczy się po to, aby dla siebie gromadzić ja
ko skarby wiedzy to, czego się nauczył, lecz by oddawać to w służ
bie światu.
We wszelkiej wiedzy tajemnej istnieje pewna zasada, której nie
wolno przekroczyć, jeśli jakiś cel ma być osiągnięty. Każda szkoła
wiedzy tajemnej musi wpoić ją uczniowi. Brzmi ona: Wszelkie po
znanie, którego poszukujesz tylko po to, by wzbogacić swoją wie
dzą, aby nagromadzić w sobie tylko skarby, sprowadza cię z twojej
drogi; ale wszelkie poznanie, którego szukasz, aby stawać się coraz
bardziej dojrzałym na drodze uszlachetnienia ludzkości i rozwoju
świata, posuwa cię o krok naprzód.
Prawo to nieubłaganie wymaga
przestrzegania. I nie można stać się uczniem wiedzy tajemnej, za
nim nie uczyni się z tego prawa przewodniej linii życia. Można tę
prawdę szkół duchowych streścić w krótkim zdaniu: Każda idea,
która nie stanie się dla ciebie ideałem, zabija pewną siłę w twojej
duszy; każda idea, która jednak staje się ideałem, stwarza w tobie
siły życiowe.
rf
21
20
Spokój wewnętrzny
Na początku swojej drogi uczeń wiedzy tajemnej powinien wkro
czyć na ścieżkę czci i rozwinięcia w sobie życia wewnętrznego. Wie
dza tajemna daje do ręki również praktyczne reguły, przez których
obserwację można wstąpić na ścieżkę prowadzącą do rozwoju życia
wewnętrznego. Te praktyczne reguły nie powstały w sposób dowol
ny. Opierają się one na pradawnych doświadczeniach i pradawnej
wiedzy. Wszędzie tam, gdzie wskazywane są drogi do wyższego po
znania, podawane są jednakowo. Wszyscy prawdziwi nauczyciele
duchowego życia są ze sobą zgodni co do treści tych reguł, jeśli na
wet nie zawsze ubierająje w te same słowa. Pozorna różnica o dru
gorzędnym znaczeniu wynika z przyczyn, których nie będziemy tu
omawiać.
Żaden nauczyciel życia duchowego nie pragnie przy pomocy
tych reguł sprawować władzy nad innymi ludźmi. Nie pragnie on
ograniczać niczyjej samodzielności. Nikt lepiej nie ceni i nie och
rania ludzkiej samodzielności niż badacz duchowy. Powiedziano
(w pierwszej części tej książki), że więź, która obejmuje wszystkich
wtajemniczonych, jest więzią duchową i dwa prawa zgodne z jej
naturą tworzą klamry, spajające ogniwa tej więzi. Gdy jednak wta
jemniczony wyjdzie ze swojej zamkniętej dziedziny duchowej na
teren publiczny, pojawia się natychmiast dla niego trzecie prawo.
Oto ono: kieruj każdym swoim czynem, każdym swoim słowem w
ten sposób, aby nie był przez ciebie wywierany wpływ na postano
wienia żadnego z ludzi.
Kto zdał sobie sprawę z tego, że prawdziwy nauczyciel życia du
chowego jest całkowicie przeniknięty taką postawą, może też wie
dzieć, że nie utraci nic ze swojej samodzielności, postępując zgodnie
z zaleconymi mu praktycznymi regułami.
Jedną z pierwszych reguł da się ująć mniej więcej w następują
cych słowach: „Stwarzaj w sobie chwile spokoju wewnętrznego i
ucz się w tych chwilach odróżniać to, co istotne, od tego, co nieis
totne".
Powiedziano tu, że ta praktyczna reguła brzmi w taki spo
sób, gdy zostaje „ujęta w słowa". Początkowo bowiem wszystkie
reguły i nauki wiedzy duchowej są podawane w obrazowej mowie
22
znaków. A kto pragnie poznać całe ich znaczenie oraz doniosłość,
ten musi najpierw zrozumieć tę obrazową mowę. To zrozumienie
zależy od tego, czy ma on już za sobą pierwsze kroki w poznaniu
wiedzy tajemnej. Te pierwsze kroki może uczynić poprzez dokład
ne obserwowanie podanych tutaj reguł. Dla każdego, kto ma praw
dziwą wolę poznania, droga jest otwarta.
Prosta jest powyższa reguła dotycząca chwil ciszy wewnętrznej.
I proste też jest jej wykonywanie. Jednak prowadzi ona do celu
tylko wtedy, gdy będzie przestrzegana równie poważnie i surowo,
jak jest prosta. Stąd też powinno tu być pokrótce powiedziane, jak
należy się trzymać tej reguły.
Uczeń wiedzy tajemnej powinien na pewien krótki okres czasu
wyłączyć się ze swojego życia codziennego, aby zająć się w tym
czasie czymś zupełnie innym niż przedmioty jego powszednich za
jęć. Także i rodzaj jego zajęcia powinien być całkowicie inny niż
to, czym zapełnia on resztę dnia. Nie należy jednak rozumieć tego
w ten sposób, że to, czym zajmuje się w tym wyodrębnionym cza
sie, nie powinno mieć nic wspólnego z treścią jego codziennych
zajęć. Przeciwnie, człowiek szukający w sposób prawidłowy takich
wyodrębnionych chwil zauważy wkrótce, że dopiero dzięki nim
nabywa pełnię sił dla swoich codziennych zadań. Nie należy także
sądzić, że przestrzeganie tych reguł miałoby rzeczywiście zabierać
komuś czas przeznaczony na wypełnianie jego innych obowiąz
ków. Gdyby ktoś naprawdę nie rozporządzał większą ilością czasu,
wystarczy na to pięć minut codziennie. Chodzi o to, jak te pięć mi
nut zostanie użyte.
W tym czasie człowiek powinien oderwać się całkowicie od
swojego życia powszedniego. Życie jego myśli, jego uczuć powin
no wtedy nabrać innego zabarwienia. Powinien pozwolić prze
sunąć się przed oczami duszy wszystkim swoim radościom, cier
pieniom, troskom, doświadczeniom i czynom. Powinien przy tym
zająć taką postawę, aby na wszystko, co normalnie przeżywa, spoj
rzeć z wyższego punktu widzenia. Wystarczy chociaż raz pomy
śleć, jak zupełnie inaczej wygląda w życiu codziennym coś, co
przeżywał lub uczynił jakiś inny człowiek, niż to, co przeżyło się lub
uczyniło samemu. I nie może być inaczej. Bowiem z tym, co sami
23
przeżywamy lub czynimy, jesteśmy związani; przeżycie lub czyn
innego człowieka jedynie rozważamy. W tych wyodrębnionych
chwilach powinniśmy dążyć do tego, by tak patrzeć na własne
przeżycia i czyny, tak je osądzać, jak gdybyśmy to nie my sami,
lecz ktoś inny przeżywał je lub czynił. Wyobraźmy sobie, że oto
spotkał kogoś ciężki cios. Jakże inaczej ustosunkuje się on do tego,
niż gdyby zupełnie taki sam cios spotkał innego człowieka? Nikt
nie może uważać tego za nieusprawiedliwione. Leży to w naturze
ludzkiej. I podobnie jak w takich wyjątkowych wypadkach, bywa
też i w powszednich sytuacjach życiowych. Uczeń wiedzy tajem
nej musi szukać takich sił, by w pewnych chwilach zająć wobec
siebie takie stanowisko, jakie zajmuje wobec kogoś zupełnie ob
cego. Musi spojrzeć na siebie z wewnętrznym spokojem sędziego.
Jeśli to osiągnie, to własne przeżycia ukażą mu się wtedy w no
wym świetle. Dopóki jest się w nie uwikłanym, dopóki się w nich
tkwi, jest się związanym w tym samym stopniu z tym, co nie is
totne, jak i z tym, co istotne. Kiedy dojdzie się do wewnętrznego
spokoju
tego przeglądu, to wtedy rzeczy istotne oddzielą się od
nieistotnych. Zmartwienie i radość, każda myśl, każda decyzja
przedstawi się nam inaczej, gdy przyjmiemy wobec siebie takie
stanowisko. To tak, jakbyśmy przez cały dzień przebywali w jakiejś
miejscowości i oglądali z bliska zarówno rzeczy najdrobniejsze, jak
i największe, a następnie weszli wieczorem na pobliskie wzgórze i
ogarnęli wzrokiem całą okolicę naraz. Wówczas różne części tej
miejscowości ukażą się nam w innych wzajemnych powiązaniach
niż wtedy, gdy przebywało się pośród nich. Wobec bieżących zrzą
dzeń losu nie da się tego osiągnąć i wcale nie musi się to udać; uczeń
wiedzy tajemnej powinien się o to starać w stosunku do przeżytych
już dawniej wydarzeń. Wartość takiego spokojnego wewnętrznego
przeglądu znacznie mniej zależy od tego, co się wtedy ogląda, a ra
czej od tego, czy znajdzie się w sobie siłę do rozwinięcia takiego we
wnętrznego spokoju.
Bowiem każdy człowiek nosi w sobie obok człowieka powszed
niego - jeśli go tak nazwiemy - również człowieka wyższego. Ten
wyższy człowiek pozostaje w ukryciu tak długo, aż zostanie prze
budzony. A każdy może obudzić w sobie tego wyższego człowieka
24
tylko sam. Dopóki jednak ten wyższy człowiek nie zostanie przebu
dzony, tak długo pozostają w każdym człowieku również w utaje
niu uśpione wyższe zdolności, prowadzące do wyższego poznania.
Dopóki ktoś nie odczuwa owoców wewnętrznego spokoju, po
winien sobie powiedzieć, że należy trwać dalej w poważnym i skru
pulatnym przestrzeganiu przytoczonych reguł. Dla każdego, kto
tak postępuje, nadejdzie dzień, w którym rozświetli się wokół nie
go duchowość, gdy przed jego wzrokiem, którego nie znał dotąd w
sobie, otworzy się zupełnie nowy świat.
I nic nie musi się zmienić w życiu zewnętrznym ucznia wiedzy
tajemnej przez to, że zaczyna on stosować się do powyższych re
guł. Wypełnia on swoje obowiązki tak jak i przedtem; znosi te same
cierpienia i przeżywa te same radości co wcześniej. Pod żadnym
względem nie powinien stać się obcy „życiu". A nawet tym pełniej
może podążać za tym „życiem", ponieważ w swoich wydzielonych
chwilach przyswaja sobie „życie wyższe". Stopniowo to „życie wyż
sze" wywiera swój wpływ również na życie codzienne. Cały czło
wiek stanie się spokojniejszy, nabędzie pewności siebie we wszyst
kich swoich czynnościach, żadne uboczne przypadki nie zdołają go
już wytrącić z równowagi. Taki początkujący uczeń wiedzy tajem
nej zaczyna stopniowo - by się tak wyrazić - coraz bardziej sam
sobą kierować, coraz mniej dawać sobą kierować wpływom zew
nętrznym i okolicznościom. Człowiek taki zauważy wkrótce, jakim
źródłem siły są dla niego takie wydzielone chwile. Przestanie już
irytować się rzeczami, które go przedtem gniewały, a niezliczone
rzeczy, których się uprzednio obawiał, przestaną napawać go oba
wą. Przyswaja sobie zupełnie nową postawę wobec życia. Przed
tem podchodził być może z lękiem, nieśmiało, do wykonania takie
go czy innego zadania. Mówił sobie: ach, nie wystarczy mi sił do
zrobienia tego tak, jak chciałbym to uczynić. Teraz nasuwa mu się
zupełnie inna myśl. Teraz mianowicie mówi sobie: chcę zebrać wszy
stkie siły, aby tę rzecz wykonać tak dobrze, jak tylko potrafię. Zwal
cza myśl, która mogłaby uczynić go nieśmiałym. Wie bowiem, że
obawa mogłaby spowodować gorsze działanie, że w każdym bądź
razie w niczym nie może się przyczynić do polepszenia tego, co
ma on do wykonania. I w taki to sposób w pojmowanie życia przez
25
ucznia wiedzy tajemnej włączają się jedna po drugiej myśli, które
są owocne i wzmacniają jego życie. Zajmują one miejsce tych my
śli, które go osłabiały i stwarzały mu przeszkody. Zaczyna on pro
wadzić okręt swojego życia pewnym, niezawodnym szlakiem po
śród życiowych fal, podczas gdy wcześniej był on miotany przez te
fale to tu, to tam.
Taki spokój i pewność odbijają się również na całej istocie czło
wieka. Rośnie dzięki temu człowiek wewnętrzny. A wraz z nim ro
sną wewnętrzne zdolności, które prowadzą do wyższego poznania.
Bowiem przez poczynione w tym kierunku postępy uczeń wiedzy
tajemnej dochodzi stopniowo do tego, że sam decyduje o tym, jak
mogą oddziaływać na niego wrażenia świata zewnętrznego. Słyszy
np. słowo, którym ktoś inny chciałby go zranić lub rozgniewać.
Przed rozpoczęciem swojego szkolenia w wiedzy tajemnej został
by nim zraniony lub rozgniewany. Ponieważ jednak wkroczył na
ścieżkę poznania, jest w stanie odjąć temu słowu jego ostrze ranią
ce lub budzące gniew, zanim jeszcze znalazło ono drogę w głąb je
go duszy. Lub inny przykład. Jakiś człowiek łatwo się niecierpliwi,
kiedy musi czekać. Wstępuje on na ścieżkę ucznia wiedzy tajemnej.
W swoich chwilach spokoju przenika się do tego stopnia uczuciem
bezcelowości jakiejkolwiek niecierpliwości, że odtąd uczucie to wy
stępuje w nim natychmiast przy każdym przeżywanym zniecierpli
wieniu. Mające pojawić się zniecierpliwienie znika, zaś czas, który
dawniej straciłby na wyobrażenia podsunięte przez zniecierpliwie
nie, wypełni być może jakąś pożyteczną obserwacją którą można
poczynić podczas oczekiwania.
A teraz należy zdać sobie sprawę z całej wagi tego wszystkiego.
Trzeba zastanowić się nad tym, że ten „człowiek wyższy" znajduje
się w człowieku w ciągłym rozwoju. Jego prawidłowy rozwój mo
żliwy jest jedynie poprzez opisany spokój i pewność. Jeśli czło
wiek nie panuje nad życiem zewnętrznym, lecz pozwala mu pano
wać nad sobą, to fale zewnętrznego życia ciskają go na wszystkie
strony. Człowiek taki jest jak roślina, która ma się rozwijać w skal
nej szczelinie. Marnieje tak długo, dopóki nie dostarczymy jej prze
strzeni. Człowiekowi wewnętrznemu żadne siły zewnętrzne nie
mogą stworzyć przestrzeni. Może mu ją dać jedynie spokój wewnę-
26
trzny,
który stworzy dla swojej duszy. Warunki zewnętrzne mogą
zmienić tylko jego stosunki życiowe; wzbudzić w nim człowieka
duchowego
nie mogą one nigdy w żaden sposób. Uczeń wiedzy
tajemnej musi sam w sobie zrodzić człowieka wyższego.
Ten „człowiek wyższy" stanie się wówczas „wewnętrznym pa
nem", który pewną dłonią poprowadzi sprawy zewnętrznego czło
wieka. Dopóki człowiek zewnętrzny sprawuje nad nim władzę i
kierownictwo, ten „wewnętrzny" jest jego niewolnikiem, dlatego
też nie może rozwinąć swoich sił. Jeśli to, czy się gniewam czy nie,
zależy od czegoś innego, a nie ode mnie, to nie jestem panem sie
bie - lub mówiąc jeszcze lepiej - nie odnalazłem jeszcze „władcy
w sobie". Muszę rozwinąć w sobie zdolność dopuszczania do sie
bie wrażeń świata zewnętrznego w sposób określany tylko przeze
mnie samego; dopiero wtedy mogę stać się uczniem wiedzy tajem
nej. I tylko wtedy, gdy uczeń wiedzy tajemnej szuka w sobie tej si
ły szczerze i poważnie, może dojść do celu. Nie o to chodzi, jak
daleko ktoś dojdzie w pewnym określonym czasie, lecz jedynie o
to, by rzetelnie i wytrwale szukał. Byli już tacy, co całe lata wysila
li się nie zauważając w sobie widocznych postępów; jednak wielu
spośród tych, którzy się nie zniechęcili, lecz pozostali niezachwiani,
osiągało naraz zupełnie niespodziewanie to „wewnętrzne zwycięs
two".
To pewne, że w niejednej sytuacji życiowej trzeba wielkiej siły,
by stworzyć w sobie chwile ciszy wewnętrznej. Lecz im większa
jest ta niezbędna siła, tym donioślejszym jest to, co zostaje osiąg
nięte. W szkoleniu się w wiedzy tajemnej wszystko zależy od tego,
by energicznie, z wewnętrzną prawdą i z bezwzględną wobec sie
bie szczerością móc stanąć przed sobą wraz ze wszystkimi swoimi
czynami i działalnościąjak wobec kogoś całkowicie obcego.
Jednak tylko jedna strona wewnętrznej pracy ucznia wtajemni
czenia została scharakteryzowana przez to zrodzenie w sobie włas
nego wyższego człowieka. Musi się do tego dołączyć jeszcze coś
innego. Nawet jeśli człowiek stanie wobec siebie samego jak obcy,
to jednak rozpatruje on wyłącznie siebie samego; spogląda na te
przeżycia i okoliczności, z którymi zrósł się poprzez swoją odręb
ną sytuację życiową. Musi on wyjść poza to. Musi się wznieść ku
27
temu, co jest czysto ludzkie, co nie ma już nic wspólnego z jego
szczególną sytuacją. Powinien przejść do zastanowienia się nad ta
kimi sprawami, które obchodziłyby go w jakiś sposób jako czło
wieka również i wtedy, gdyby żył w zupełnie innych warunkach i
znajdował się w innej sytuacji. Dzięki temu ożywa w nim coś, co
wyrasta ponad jego osobowość. Pozwala mu to sięgnąć wzrokiem
w wyższe światy niż te, z którymi styka się w dniu powszednim. I
wraz z tym zaczyna człowiek odczuwać, zaczyna przeżywać, że
przynależy do tych wyższych światów. Są to światy, o których jego
zmysły, jego codzienne zajęcia nie mogą mu nic powiedzieć. Tak
więc dopiero teraz przenosi on centralny punkt swojej istoty w głąb
siebie. Wsłuchuje się w głosy w swoim wnętrzu, które przemawiają
do niego w chwilach wyciszenia; pielęgnuje w głębi swojej istoty
obcowanie ze światem duchowym. Oderwał się on od dnia powsze
dniego. Umilkł dla niego zgiełk tego dnia. Zapanowała wokół niego
cisza. Odsuwa od siebie wszystko, co przypomina mu o wrażeniach
pochodzących z zewnątrz. Całą jego duszę wypełnia spokojne roz
myślanie
we wnętrzu, rozmowa ze światem czysto duchowym. Ta
kie ciche rozmyślania powinny stać się dla ucznia wiedzy tajemnej
jego naturalną potrzebą życiową. Z początku jest on całkowicie po
grążony w świecie myśli. Musi rozwinąć w sobie żywe uczucie dla
takiej cichej czynności myślowej. Musi nauczyć się kochać to, co
zsyła mu w tych chwilach duch. Wkrótce też przestanie odczuwać
ten świat myśli jako mniej rzeczywisty niż otaczające go przed
mioty dnia powszedniego. Zaczyna obchodzić się ze swoimi myś
lami jak z przedmiotami w przestrzeni. A wtedy zbliża się do niego
również chwila, gdy to, co mu się objawi w cichej, wewnętrznej
pracy myślowej, zacznie odczuwać jako coś o wiele wyższego, bar
dziej rzeczywistego niż przedmioty w przestrzeni. Przeżywa, że w
tym świecie myślowym wypowiada się życie. Nabiera przekonania,
że w myślach nie żyją same tylko cienie, lecz przemawiają przez nie
do niego ukryte jestestwa. Z ciszy zaczyna do niego coś przema
wiać. Przedtem odbierał dźwięki tylko za pomocą uszu; teraz roz
brzmiewają mu dźwięki w duszy. Otworzyła się dla niego wewnę
trzna mowa, wewnętrzne słowo. Gdy uczeń wiedzy tajemnej po
raz pierwszy przeżywa ten moment, czuje się w najwyższym stop-
28
niu uszczęśliwiony. Na cały jego świat zewnętrzny rozlewa się we
wnętrzne światło. Zaczyna się dla niego drugie życie. Rozprzestrze
nia się w nim prąd boskiego, uszczęśliwiającego świata.
Gnoza, wiedza duchowa nazywa takie życie duszy w myślach,
rozrastające się coraz bardziej na życie w duchu, medytacją. Taka
medytacja jest środkiem do osiągnięcia wyższego poznania. Jed
nak w takich chwilach uczeń wiedzy tajemnej nie powinien pławić
się w uczuciach. Nie powinien mieć w swojej duszy jakichś nieo
kreślonych odczuć. Przeszkadzałoby mu to tylko w dojściu do pra
wdziwego poznania duchowego. Jego myśli powinny kształtować
się jasno, ostro i pewnie. Podporę znajdzie w tym, że nie będzie się
trzymał ślepo wyłaniających się w nim myśli. Powinien on wtedy
przepoić się wzniosłymi myślami, które w takich chwilach myśleli
ludzie, którzy dalej zaszli, ludzie już ogarnięci duchem. Powinien
on wziąć za punkt wyjścia pisma, które same zrodziły się z takiego
objawienia w medytacji. Uczeń wiedzy tajemnej znajdzie takie pis
ma w literaturze gnostycznej, mistycznej, w literaturze wiedzy du
chowej doby obecnej. Stamtąd nasuną mu się materiały do jego me
dytacji. Ci, którzy szukali ducha, złożyli sami w tych pismach myśli
boskiej wiedzy. Duch przez swoich wysłańców objawiał je światu.
Dzięki tego rodzaju medytacji zachodzi w uczniu wiedzy tajem
nej całkowite przeobrażenie. Zaczyna on wytwarzać sobie zupełnie
nowe wyobrażenia o rzeczywistości. Wszystkie rzeczy nabierają
teraz dla niego nowej wartości. Należy ustawicznie powtarzać, że
przemiana ta nie powoduje wyobcowania ucznia wiedzy tajemnej
ze świata. W żadnym wypadku nie zostanie on odsunięty z kręgu
swoich powszednich obowiązków. Uczy się on bowiem pojmować,
że najdrobniejsza czynność, którą ma do wykonania, najbłahsze
przeżycie, które mu się nadarza, stoi w związku z wielkimi kosmi
cznymi jestestwami oraz światowymi wydarzeniami. Dopiero, gdy
ten związek wyjaśni mu się przez takie chwile rozmyślań, wtedy
przystąpi z nowymi, pełniejszymi siłami do kręgu swoich codzien
nych działań. Wie teraz bowiem, że to, co wypracowuje i wycierpi,
wypracowuje i znosi w imię wielkich związków duchowych świa
ta. Z jego medytacji wypływa siła do życia, a nie opieszałość wobec
niego.
29
Uczeń wiedzy tajemnej idzie pewnym krokiem przez życie. Co
kolwiek by mu ono przyniosło, pozwala mu kroczyć z podniesioną
głową. Przedtem nie wiedział, dlaczego pracuje i po co cierpi, teraz
to wie. Trzeba wiedzieć, że takie czynności medytacyjne lepiej pro
wadzą do celu, kiedy są wykonywane przy korzystaniu ze wska
zówek doświadczonych ludzi. Takich, którzy z własnego doświad
czenia wiedzą jak najlepiej wszystko to wykonywać. Niech więc
uczeń zasięga rady, pouczeń takich ludzi. Naprawdę, nie traci się
przez to swojej wolności. To, co mogłoby być zaledwie niepewnym
posuwaniem się po omacku, przy takim naprowadzeniu umożliwia
pracę zdążającą niezawodnie do celu. Kto się troszczy o to, by zna
leźć kogoś posiadającego wiedzę i doświadczenie w tym kierunku,
nie będzie nigdy kołatał nadaremnie. Niech tylko uświadomi sobie,
że nie szuka niczego innego, jak rady przyjaciela, a nie przemocy
kogoś, kto pragnie nad nim panować. Zawsze będzie mógł przeko
nać się, że ci, co naprawdę posiadają wiedzę, są najskromniejszymi
ludźmi i nic nie jest im bardziej obce niż to, co ludzie nazywają żądzą
władzy.
Kto dzięki takiej medytacji wzniesie się ku temu, co łączy czło
wieka z Duchem, ten zaczyna ożywiać w sobie to, co jest w nim
wieczne, co nie jest ograniczone narodzinami i śmiercią. W istnie
nie tego, co wieczne, wątpić mogą tylko ci, którzy sami tego nie
przeżywali. Tak więc medytacja jest drogą prowadzącą człowieka
również do poznania, do oglądania jądra swojej wiecznej i nieznisz
czalnej istoty. I tylko przez nią człowiek może dojść do takiego wi
dzenia swojej wiecznej istoty. O tym wiecznym jądrze, o jego po
nownych wcieleniach mówi gnoza, mówi wiedza duchowa. Często
zadaje się pytanie, czemu człowiek niczego nie wie o swoich prze
życiach poza narodzinami i śmiercią? Lecz nie w ten sposób należy
stawiać pytanie, a raczej, jak dojść do takiej wiedzy? Droga otwie
ra się w prawidłowej medytacji. Dzięki niej odżywa wspomnienie
przeżyć leżących poza granicami narodzin i śmierci. Każdy może
dopracować się tej wiedzy; w każdym tkwią zdolności do pozna
nia, do widzenia tego, o czym naucza prawdziwa mistyka, wiedza
duchowa, antropozofia i gnoza. Powinien tylko obrać właściwe ku
temu środki. Dźwięki i barwy może spostrzegać tylko taka istota,
30
która posiada oczy i uszy. Ale również i oko nie może niczego zo
baczyć, gdy brak światła, które czyni przedmioty widzialnymi. W
wiedzy tajemnej podane są sposoby rozwinięcia duchowych oczu i
uszu oraz rozniecenia światła duchowego. Metody prowadzące do
wyszkolenia duchowego można ująć w trzy stopnie:
1. Przygotowanie. Rozwija duchowe zmysły.
2. Oświecenie.
Roznieca światło duchowe.
3. Wtajemniczenie. Otwiera obcowanie z wyższymi jestestwami
Ducha.
31
STOPNIE WTAJEMNICZENIA
Podane poniżej wiadomości stanowią człony szkolenia ducho
wego, których nazwy i istota wyjaśnią się każdemu, kto będzie je
stosował w sposób właściwy. Odnoszą się one do trzech stopni,
przez które szkoła życia duchowego prowadzi do pewnego pozio
mu wtajemniczenia. Jednak znajdzie się tu tylko tyle wyjaśnień, ile
wolno podać do wiadomości publicznej. Są to wskazania zaczerp
nięte z jeszcze o wiele bardziej intymnej i głębokiej nauki. W sa
mym szkoleniu tajemnym zachowany jest pewien dokładnie okre
ślony przebieg nauki. Niektóre zalecenia służą do tego, aby duszę
człowieka doprowadzić do świadomego obcowania ze światem du
chowym. Zalecenia te mają się do podawanych dalej treści mniej
więcej tak, jak nauki podawane komuś w jakiejś wyższej szkole o
surowych regułach do pouczeń udzielanych mu okolicznościowo w
szkole przygotowawczej. Jednakże poważne i wytrwałe wypełnia
nie tego, o czym znajdzie się tu pewne wiadomości, może prowa
dzić do rzeczywistego tajemnego szkolenia. Jednak niecierpliwe
próby, podejmowane bez powagi i wytrwałości, nie mogą do nicze
go doprowadzić. Studium wtajemniczenia może dać wyniki jedy
nie wtedy, gdy najpierw człowiek zatrzymuje się na tym, co było
właśnie powiedziane i na tej podstawie postępuje dalej.
Istnieją trzy stopnie, podawane przez przekazy, o których była
tu mowa: 1. Przygotowanie, 2. Oświecenie, 3. Wtajemniczenie. Nie
jest warunkiem koniecznym, by następowały one w tej kolejności,
ażeby pierwszy z nich miał być w całości przepracowany, zanim
przystąpi się do drugiego, ten zaś, zanim przyjdzie kolej na trzeci.
W stosunku do pewnych spraw można dostąpić oświecenia, a na
wet częściowego wtajemniczenia, podczas gdy pod innymi wzglę
dami znajdować się można jeszcze na stopniu przygotowania. Jed
nak zanim w ogóle będzie mogło rozpocząć się oświecenie, trzeba
spędzić pewien czas na przygotowaniu. I trzeba być przynajmniej
pod pewnym względem oświeconym, aby można było zacząć wta
jemniczenie. Jednak w opisie te trzy stopnie muszą dla uproszcze
nia następować kolejno po sobie.
32
1. Przygotowanie
Przygotowanie polega na określonym pielęgnowaniu życia swo
ich myśli oraz uczuć. Ciało ducha i ciało duszy zostaną obdarzone
dzięki tej pielęgnacji wyższymi narządami zmysłów i czynów, po
dobnie jak siły przyrody z nieokreślonej żywej materii wyposażyły
nasze ciało fizyczne w organy.
Początek musi stanowić skierowanie uwagi duszy na pewne
procesy w otaczającym nas świecie. Procesami tymi są z jednej
strony rosnące, krzewiące się i rozkwitające życie, a z drugiej -
wszystkie zjawiska związane z przekwitaniem, więdnięciem, obu
mieraniem. Wszędzie, gdzie tylko człowiek skieruje swój wzrok,
obecne są równocześnie takie procesy. I wszędzie też - zależnie od
swojej natury - wywołują one w człowieku myśli i uczucia. Jednak
w zwykłych warunkach człowiek nie oddaje się takim myślom i
uczuciom w wystarczającym stopniu. Zbyt szybko spieszy się od
jednego wrażenia do innego. Chodzi o to, aby całkowicie świado
mie zwracał intensywną uwagę na te fakty. Tam, gdzie spostrzega
kwitnienie oraz bujne krzewienie się zupełnie określonego rodzaju,
musi usunąć ze swojej duszy wszystkie inne treści i przez krótki
czas oddać się całkowicie tylko temu jednemu wrażeniu. Przekona
się wkrótce, że uczucie, które w innym przypadku jedynie przem
knęło przez duszę, wzbiera i przyjmuje silną, energiczną formę.
Następnie trzeba pozwolić, by forma tego uczucia spokojnie trwała
dalej. Trzeba przy tym zachować w swoim wnętrzu zupełną ciszę.
Trzeba się odciąć od pozostałego świata zewnętrznego i podążać
wyłącznie za tym, co dusza będzie mówiła na przejaw rozkwitania
i rośnięcia.
Nie należy tylko przy tym sądzić, że zajdzie się daleko, przytę
piając swoje zmysły na zjawiska świata. Najpierw należy przyjrzeć
się rzeczom tak żywo, tak dokładnie, jak tylko to możliwe, a do
piero wtedy oddać się ożywającemu w duszy uczuciu, rodzącej się
myśli. Chodzi o to, by na jedno i drugie skierować swoją uwagę w
pełnej wewnętrznej równowadze. Kto znajdzie w sobie niezbędny
ku temu spokój i odda się temu, co ożyje w duszy, po upływie od
powiedniego czasu przeżyje, jak z głębi duszy wznosi się w nim
33
nowy rodzaj uczuć i myśli, których przedtem nie znał. Im częściej
będzie w ten sposób kierował swoją uwagę na to, co rośnie, rozkwi
ta i bujnie się krzewi, po czym na przemian na to, co więdnie, obu
miera, tym żywsze będą te uczucia. Z tak powstających uczuć oraz
myśli tworzą się tak samo organy jasnowidzenia, jak dzięki siłom
przyrody z substancji organicznej tworzą się oczy oraz uszy ciała fi
zycznego. Z powstawaniem i rośnięciem wiąże się pewien określo
ny rodzaj uczuć; inny rodzaj określonych uczuć wiąże się z więd
nięciem i obumieraniem. Jednak tylko wtedy, gdy istnieje dążenie
do pielęgnowania w sobie tych uczuć w opisany sposób. Można opi
sać w przybliżeniu, jakie są te uczucia. Pełne wyobrażenia może
sam sobie o nich wyrobić każdy, kto dozna takich wewnętrznych
przeżyć. Kto często kierował swoją uwagę na procesy powstawa
nia, wzrostu, rozkwitania, odczuje coś zbliżonego do uczucia doz
nawanego przy wschodzie słońca. Zaś z procesów więdnięcia, obu
mierania zrodzi się w nim przeżycie dające się w podobny sposób
porównać z powolnym wznoszeniem się księżyca na widnokręgu.
Obydwa te uczucia stanowią dwie siły, które przy należytym ich
pielęgnowaniu, przy coraz żywszym ich rozbudowywaniu, prowa
dzą do najdonioślejszych duchowych oddziaływań. Kto wciąż na
nowo w sposób zaplanowany, z mocnym postanowieniem oddaje
się tym uczuciom, przed tym otwiera się nowy świat. Zaczyna przed
nim świtać świat dusz, tzw. plan astralny. Rośniecie i przemijanie
nie są już dla niego zjawiskami, które wywierają na nim tak nie
określone wrażenia jak przedtem. Układają się one raczej w ducho
we linie i kształty, o których nie miał przedtem pojęcia. A te linie i
kształty dla różnych zjawisk posiadają również różną postać. Kwi
tnący kwiat wyczarowuje przed jego duszą zupełnie określoną li
nię, tak samo jak zwierzę znajdujące się w okresie wzrostu lub
drzewo ogarnięte obumieraniem. Powoli roztacza się przed nim
świat dusz (plan astralny). W tych liniach i kształtach nie ma nic
dowolnego. Dwaj uczniowie wiedzy tajemnej, którzy znajdują się
na odpowiednim stopniu rozwoju, przy tym samym zjawisku będą
stale widzieli te same linie i kształty. Tak jak dwoje ludzi posiada
jących prawidłowy wzrok widzi stół okrągły jako okrągły, a nie je
den z nich jako okrągły, a drugi jako czworokątny, tak samo pewne
34
jest to, że przy oglądaniu rozkwitłego kwiatu przed dwoma dusza
mi pojawia się ten sam duchowy kształt. Podobnie jak w zwykłej
nauce przyrodniczej opisuje się kształty roślin i zwierząt, tak też
znawca wiedzy tajemnej opisuje lub rysuje duchowe kształty pro
cesów wzrostu i zamierania zgodnie z ich rodzajem i gatunkiem.
Gdy uczeń znajduje się już na tyle daleko, że może widzieć ta
kie duchowe kształty zjawisk, które ukazują się w sposób fizyczny
również jego oczom zewnętrznym, znajduje się już niedaleko od
stopnia, na którym będzie mógł widzieć rzeczy, nie posiadające ża
dnego bytu fizycznego, które muszą zatem pozostawać całkowicie
ukryte (tajemne) dla tego, kto nie otrzymał żadnego wprowadzenia
w naukę tajemną.
Należy podkreślić, że badacz wiedzy tajemnej nie powinien gu
bić się w dociekaniach, co taka czy inna rzecz oznacza. Przez tego
rodzaju pracę rozumu sprowadza siebie tylko z prawidłowej drogi.
Powinien patrzeć na świat zewnętrzny trzeźwym, zdrowym zmy
słem i bystrym darem obserwacji, a następnie pozwolić przema
wiać do siebie swoim uczuciom. Powinien pozwolić mówić samym
rzeczom, co one oznaczają a nie chcieć dochodzić tego przy pomo
cy spekulacji rozumowej.
Następną rzeczą o którą będzie chodziło, jest to, co wiedza du
chowa nazywa orientowaniem się w światach wyższych. Dochodzi
się do tego poprzez całkowite przeniknięcie się świadomością że
myśli i uczucia są realnymi faktami, podobnie jak stoły i krzesła w
fizycznym świecie zmysłów. W świecie duszy i świecie myśli uczu
cia i myśli wzajemnie na siebie oddziałują, podobnie jak rzeczy
zmysłowe w świecie fizycznym. Dopóki ktoś nie przeniknie się tą
świadomością nie uwierzy, że żywiona przez niego niewłaściwa
myśl może działać na inne myśli ożywiające przestrzeń myślową
równie niszcząco, jak wystrzelona na oślep kula karabinowa na tra
fione przez siebie przedmioty fizyczne. Człowiek taki nie pozwo
liłby sobie może nigdy na popełnienie jakiegoś czynu fizycznie
widzialnego, który uważałby za bezsensowny. Nie lęka się jednak
żywienia w sobie opacznych myśli i uczuć, gdyż wydają mu się one
nieszkodliwe dla reszty świata. Jednak w wiedzy tajemnej tylko
wtedy można dążyć naprzód, gdy zważa się na swoje myśli i uczu-
35
cia tak samo, jak na swoje kroki w świecie fizycznym. Kiedy ktoś
widzi ścianę, nie próbuje przebijać się przez nią; kieruje swoje kro
ki na bok. Liczy się zatem z prawami świata fizycznego. Otóż pra
wa takie istnieją również dla świata uczuć oraz myśli. Tylko nie
mogą narzucać się człowiekowi od zewnątrz. Same muszą wypły
nąć z życia jego własnej duszy. Dochodzi się do tego nie pozwala
jąc sobie nigdy na żywienie opacznych uczuć i myśli. Należy za
bronić sobie w tym czasie wszelkiego dowolnego pławienia się w
rozproszonych w różnych kierunkach myślach, wszelkiej gry wyo
braźni, każdego przypadkowego przepływu oraz odpływu uczuć.
Człowiek nie stanie się przez to zubożały uczuciowo. Spostrzeże
bowiem wkrótce, że gdy w podany sposób uporządkuje swoje ży
cie wewnętrzne, wtedy dopiero zdobywa bogactwo uczuć, praw
dziwie twórczą wyobraźnię. W miejsce małostkowego pławienia
się w uczuciach oraz igrania myślowymi skojarzeniami, występują
uczucia posiadające znaczenie i owocne myśli. Takie myśli i uczu
cia prowadzą człowieka do orientowania się w świecie duchowym.
Wchodzi on we właściwe stosunki z rzeczami świata duchowego.
Zaczyna na niego działać pewien określony wpływ. Podobnie jak
odnajduje - jako fizyczny człowiek - swoją drogę pomiędzy przed
miotami fizycznymi, tak teraz jego ścieżka prowadzi go pomiędzy
rośnięciem,
a obumieraniem, które poznał na opisanej wyżej dro
dze. Podąża wtedy za wszystkim, co rośnie i rozwija się, a z drugiej
strony również za tym, co więdnie i zamiera - tak, jak to jest po
trzebne dla rozwoju jego oraz świata.
Dalsze starania uczeń wiedzy tajemnej powinien poświęcić
światu dźwięków. Należy odróżnić tu dźwięk wydany przez tzw.
przedmioty martwe (upadający przedmiot, dzwonek lub instrument
muzyczny) od dźwięku wydawanego przez istotę żywą (zwierzę
lub człowieka). Słysząc dzwonek, odbiera się spostrzeżenie dźwię
ku, z którym wiąże się przyjemne uczucie; słysząc głos wydany
przez zwierzę, oprócz pewnego uczucia związanego z dźwiękiem,
odczuwa się jeszcze przejaw pewnego wewnętrznego przeżycia
zwierzęcia, jego radość lub ból. Uczeń wiedzy tajemnej powinien
przystąpić w swojej pracy do tego ostatniego rodzaju dźwięków.
Całą swoją uwagę powinien zwrócić na to, że odgłos ten zwiastuje
36
mu coś, co leży poza jego własną duszą. Powinien zagłębić się w
to obce przeżycie. Powinien głęboko złączyć się swoim uczuciem
z bólem czy radością które zwiastuje mu ten dźwięk. Powinien
przejść ponad tym, czym jest dla niego ten odgłos, niezależnie od
tego, czy jest dla niego przyjemny, czy niemiły, czy sprawia mu za
dowolenie, czy przykrość; jego duszę powinno wypełniać jedynie
to, co dzieje się w istocie wydającej ten odgłos. Kto takie ćwicze
nie przeprowadza planowo i z rozwagą przyswaja sobie przez to
zdolność zespalania się, stapiania się niejako z istotą, która wydaje
z siebie ten dźwięk. Dla człowieka muzykalnego takie pielęgno
wanie życia uczuciowego będzie łatwiejsze niż dla kogoś, kto nie
jest muzykalny. Jednak nie należy uważać, że sama muzykalność
zastąpi te starania. Będąc uczniem wiedzy tajemnej trzeba się nau
czyć odczuwać w podobny sposób całą przyrodę. W życie myślo
we i uczuciowe wstępuje przez to zarodek nowego uzdolnienia.
Cała przyroda zaczyna poprzez swoje odgłosy podszeptywać czło
wiekowi swoje tajemnice. Wszystko, co wcześniej było niezrozu
miałym odgłosem, staje się dzięki temu pełną znaczenia mową
przyrody.
Tam, gdzie przedtem przy odgłosach przedmiotów zwa
nych martwymi uczeń słyszał tylko sam dźwięk, teraz słyszy nową
mowę duszy. Jeżeli dalej pielęgnuje w ten sposób swoje uczucia,
poczuje wkrótce, że może słyszeć rzeczy, o których przedtem nie
miał pojęcia. Zaczyna słyszeć duszą.
Dla osiągnięcia dostępnego w tej dziedzinie szczytu powinno
dojść jednak coś jeszcze innego. W wykształceniu ucznia wiedzy
tajemnej szczególnie ważną rzecz stanowi sposób, w jaki przysłu
chuje się, gdy mówią inni ludzie. Powinien wyrobić w sobie przy
zwyczajenie, aby czynić to tak, by jego własna, wewnętrzna treść
całkowicie zamilkła. Gdy ktokolwiek wypowiada swój pogląd, a
ktoś inny mu się przysłuchuje, w duszy tego ostatniego powstaje
zazwyczaj zgoda lub sprzeciw. I wielu ludzi czuje się pchanym rów
nież do tego, aby natychmiast dawać wyraz swojej zgodzie, a zwła
szcza poglądowi zaprzeczającemu. Uczeń wiedzy tajemnej powinien
uciszyć w sobie wszelkie tego rodzaju potwierdzenia i sprzeciwy.
Nie chodzi o to, aby nagle tak zmienił swój sposób bycia, by ciągle
dążyć do gruntownego, wewnętrznego milczenia. Początkowo
37
będzie musiał podejmować to w poszczególnych sytuacjach, które
będzie sobie z rozmysłem wybierał. Następnie stopniowo i powoli
- jakby samo przez się - ten nowy sposób słuchania stanie się nie
postrzeżenie jego przyzwyczajeniem. W badaniach duchowych
ćwiczy się to w sposób planowy. Uczniowie czują się zobowiązani
w formie ćwiczenia, aby w określonym czasie przysłuchiwać się
skrajnie przeciwstawnym sobie myślom i doprowadzać przy tym
do całkowitego zamilknięcia wszelkiej zgody, a zwłaszcza wszel
kich sądów zaprzeczających. Chodzi o to, aby milczały przy tym
nie tylko wszelkiego rodzaju osądy rozumowe, lecz również wszel
kie uczucia niezadowolenia, odrzucenia, bądź aprobaty. W szcze
gólności uczeń musi stale siebie obserwować, czy takie uczucia nie
kryją się w nim jeśli już nie na powierzchni, to jednak w najbardziej
ukrytych głębinach jego duszy. Musi przysłuchiwać się np. wypo
wiedziom ludzi stojących pod jakimiś względami znacznie niżej od
siebie i tłumić przy tym w sobie wszelkie uczucie wyższości i zaro
zumiałości. Dla każdego jest rzeczą pożyteczną przysłuchiwać się
w ten sposób dzieciom. Nawet najmądrzejszy człowiek może nie
skończenie wiele nauczyć się od dzieci. W ten sposób dochodzi
człowiek do tego, że słucha słów innych ludzi z całkowitym wyz
byciem się samolubstwa,
z całkowitym wyłączeniem swojej wła
snej osoby, swoich poglądów oraz sposobu odczuwania. Gdy ćwi
czy się tak w przysłuchiwaniu się bez wszelkiej krytyki, również i
wtedy, gdy wypowiadane są poglądy najbardziej sprzeczne z jego
poglądami, kiedy rozgrywają się przy nim rzeczy jak najbardziej
„opaczne", uczy się wtedy stopniowo zespalać całkowicie z jestes
twem innego człowieka, jakby całkowicie wnikać w niego. Poprzez
słowa wsłuchuje się wtedy w inną duszę. Dopiero dzięki wytrwa
łym tego rodzaju ćwiczeniom dźwięk stanie się dla niego prawdzi
wym środkiem do spostrzegania duszy i ducha. Jednak potrzebne
jest do tego jak najsurowsze samowychowanie. Ale prowadzi to do
wysokiego celu. Gdy ćwiczenia te są uprawiane łącznie z innymi,
zwłaszcza z podanymi w związku z dźwiękami przyrody, rośnie
wtedy w duszy nowy zmysł słuchu. Jest ona teraz w stanie odbie
rać ze świata duchowego wiadomości, które nie znajdują wyrazu w
dźwiękach zewnętrznych, dostępnych spostrzeżeniom fizycznych
38
uszu. Budzi się postrzeganie „wewnętrznego słowa". Stopniowo za
czynają się uczniowi objawiać prawdy ze świata duchowego. Sły
szy on teraz przemawianie do siebie w sposób duchowy.
2
Dzięki
takiemu „wzbudzeniu" w sobie wewnętrznej mowy osiągnięte zo
stają wszystkie wyższe prawdy. Słowa, które usłyszał z ust praw
dziwego badacza wiedzy duchowej zostały przez niego uzyskane w
doświadczeniu na tej drodze. Nie należy jednakże rozumieć tego w
ten sposób, że zajmowanie się pismami wiedzy duchowej, zanim
samemu nie posiądzie się wzbudzonej w ten sposób „wewnętrznej
mowy", jest zbędne. Przeciwnie: czytanie tego rodzaju pism, słu
chanie nauk badaczy wiedzy tajemnej samo przez się jest również
środkiem do własnego poznania. Każde zdanie wiedzy duchowej,
które człowiek posłyszy, może skierować jego umysł w stronę, do
kąd musi dojść, o ile dusza ma przeżyć dalszy rozwój. Do wszyst
kiego, co zostało tu powiedziane, musi dołączyć się sumienne stu
dium wiedzy udzielanej światu przez badaczy wiedzy tajemnej. W
każdym tajemnym szkoleniu takiemu studium towarzyszy przygo
towanie. I gdyby ktoś chciał użyć wszelkich innych środków, nie
dojdzie do żadnego celu, jeżeli nie przyswoi sobie nauk badaczy
świata duchowego. Bowiem nauki te zostały zaczerpnięte z żywe
go „wewnętrznego słowa", z „żywego przemawiania" i same posia
dają duchowe życie. Nie są jedynie słowami. Są żywymi siłami. A
gdy podążasz za słowami człowieka głoszącego wiedzę tajemną,
gdy czytasz książki oparte na rzeczywistym poznaniu wewnętrz
nym, w twojej duszy działają s/Ty, które czynią cię jasnowidzącym,
tak samo, jak siły przyrody utworzyły z żywej substancji twoje oczy
i uszy.
2. Oświecenie
Punktem wyjścia do oświecenia są bardzo proste procesy. Rów
nież i tu chodzi o rozwijanie w sobie pewnych myśli i uczuć, które
drzemią w każdym człowieku i muszą się obudzić. Mogą one do
prowadzić do postrzegania wewnętrznych przejawów światła tylko
u tego, kto podejmuje te proste zabiegi z cierpliwością, skrupulat
nie i wytrwale. Pierwszy krok w tym kierunku zostaje dokonany
39
przez obserwowanie w określony sposób różnych tworów przyro
dy, np. przezroczystego, pięknie ukształtowanego kamienia (krysz
tału), rośliny albo zwierzęcia. Najpierw należy starać się zwrócić
całą swoją uwagę na porównanie kamienia ze zwierzęciem w nas
tępujący sposób. Myślom, które są tutaj podane, powinny towarzy
szyć przy ich przeżywaniu żywe uczucia. I żadna inna myśl, żadne
inne uczucie nie powinny się wmieszać ani przeszkadzać intymne
mu, uważnemu przypatrywaniu się. Trzeba sobie powiedzieć: ka
mień posiada pewien kształt, zwierzę również posiada kształt. Ka
mień leży spokojnie na swoim miejscu, zwierzę zmienia miejsce.
To popęd, żądza skłania zwierzę do zmiany miejsca. I popędom tym
służy również postać zwierzęcia. Jego organy, jego narządy są wy
kształcone odpowiednio do tych popędów. Kształt kamienia nie zo
stał zbudowany na miarę żądz, lecz powstał dzięki siłom wolnym
od żądz.
3
Gdy człowiek zatopi się intensywnie w te myśli i obser
wuje przy tym z napiętą uwagą kamień i zwierzę, ożyją wtedy w
duszy dwa zupełnie różne rodzaje uczuć. Od kamienia spływa w
duszę jeden rodzaj uczuć, od zwierzęcia inny. Początkowo prawdo
podobnie się to nie uda, lecz powoli, przy prawdziwie cierpliwych
ćwiczeniach, uczucia te zaczną się przejawiać. Trzeba tylko wciąż i
wciąż ćwiczyć. Z początku uczucia te trwają tylko tak długo, jak dłu
go trwa obserwacja, potem jednak działają również dalej. Stają się
wtedy trwałym przeżyciem duszy. Wystarczy wtedy, aby człowiek
się tylko zastanowił, a oba rodzaje uczuć wyłonią się zawsze, także
bez przyglądania się zewnętrznemu przedmiotowi. Z tych uczuć
oraz związanych z nimi myśli tworzą się organy jasnowidzenia.
Gdy dołączy się do rozważań jeszcze i roślinę, można zauważyć,
że wypływające od niej uczucia - zarówno ze względu na ich cha
rakter jak też stopień intensywności - zajmują miejsce pośrednie
między uczuciami płynącymi od kamienia i od zwierzęcia. Powsta
jące w ten sposób organy są oczami ducha. Człowiek uczy się
stopniowo widzieć przy ich pomocy jakby duszne i duchowe bar
wy. Dopóki przyswoił sobie jedynie to, co zostało opisane w „przy
gotowaniu", świat duchowy z jego liniami i postaciami pozostaje
ciemny; dzięki oświeceniu rozjaśnia się. Również i tutaj trzeba za
znaczyć, że słowa „ciemny" i „rozjaśniony", podobnie jak i inne
40
użyte wyrażenia, wyrażają zaledwie w przybliżeniu to, co zamierza
no powiedzieć. Chcąc jednak posługiwać się mową potoczną, nie
ma innego sposobu. Została ona stworzona tylko dla stosunków fi
zycznych. To, co wpływa do organu jasnowidzenia z kamienia, wie
dza tajemna określa jako „błękitne", lub „czerwonobłękitne". To,
co wyczuwa się w zwierzęciu określane jest jako „czerwone" lub
„żółtoczerwone". Widziane tak „barwy" są w istocie barwami „na
tury duchowej". Barwa wysyłana przez roślinę, to barwa „zielona",
która przechodzi stopniowo w jasną eteryczną różowawą czerwień.
Roślina jest bowiem taką istotą przyrody, która pod względem pe
wnych swoich właściwości zachowuje w światach wyższych podo
bieństwo do takiej postaci, jaką ma w świecie fizycznym. Nato
miast z kamieniem i zwierzęciem tak nie jest. Jednak trzeba zdać
sobie jasno sprawę z tego, że wymienione powyżej barwy oznacza
ją zaledwie główne odcienie królestwa kamieni, roślin i zwierząt. W
rzeczywistości istnieją wszystkie możliwe odcienie pośrednie. Ka
żdy kamień, każda roślina oraz każde zwierzę posiada swój własny
określony odcień. Dochodzą do tego jestestwa światów wyższych,
które nigdy nie wcielają się fizycznie, ze swoimi często cudowny
mi, a czasem odrażającymi barwami. Bogactwo barw w światach
wyższych jest w istocie nieskończenie większe niż w świecie fizy
cznym.
Gdy człowiek zdobył już raz zdolność widzenia „oczami du
cha", wcześniej czy później spotka się ze wspomnianymi jestest
wami wyższych światów, stojącymi wyżej, a po części także niżej
od człowieka, które nigdy nie schodzą do rzeczywistości fizycznej.
Gdy człowiek doszedł już tak daleko, jak to zostało tu opisane,
stają przed nim otworem drogi wiodące do wielu rzeczy. Nikomu
jednak nie można doradzać, aby szedł jeszcze dalej, bez skrupulat
nego przestrzegania tego, co badacz duchowy mówi lub podaje w
inny sposób. Również w stosunku do tego, co zostało już powie
dziane, najlepiej podążać pod kierownictwem kogoś doświadczo
nego. Jeśli poza tym posiada człowiek w sobie siłę i wytrwałość w
doprowadzeniu wyszkolenia tak daleko, jak to odpowiada elemen
tarnym stopniom oświecenia, to z całą pewnością poszuka i znaj
dzie właściwe kierownictwo.
41
We wszelkich okolicznościach konieczne jest jednak zachowa
nie pewnej ostrożności, a kto nie chce jej zachować, najlepiej niech
zaniecha wszelkich kroków ku wiedzy duchowej. Jest rzeczą nie
zbędną, by człowiek, który staje się uczniem wiedzy tajemnej, nie
zatracił niczego ze swoich właściwości jako człowiek szlachetny,
dobry i wrażliwy na wszystko, co jest realne fizycznie. Przeciwnie,
w czasie swojego szkolenia powinien nieustannie wzmacniać swo
ją siłę moralną, swoją czystość wewnętrzną swój dar obserwacji.
Aby przytoczyć jeden szczegół: w czasie elementarnych ćwiczeń
oświecenia
uczeń powinien starać się, by jego współczucie dla lu
dzkiego i zwierzęcego świata, jego wrażliwość na piękno przyrody,
nieustannie wzrastały. Jeżeli nie będzie się o to troszczył, to uczu
cie to i ta wrażliwość będą pod wpływem tych ćwiczeń stale ulegać
otępieniu. Serce stwardnieje, zmysł ulegnie przytępieniu. I musia
łoby to doprowadzić do niebezpiecznych następstw.
O tym, w jaki sposób kształtuje się oświecenie, gdy w myśl po
wyższych ćwiczeń uczeń wznosi się poprzez kamień, roślinę i zwie
rzę do człowieka oraz jak po oświeceniu kontakt duszy ze światem
prowadzi do wtajemniczenia, będzie mowa w następnych rozdzia
łach tak dalece, jak tylko to możliwe.
W obecnych czasach wielu ludzi poszukuje dróg ku wiedzy ta
jemnej. Czynią to w rozmaity sposób i próbują przy tym wielu nie
bezpiecznych, a nawet podejrzanych praktyk. Dlatego też ci, któ
rzy uważają że znają prawdę o tych sprawach, powinni dać innym
możność zapoznania się w pewnej mierze z tajemnym szkoleniem.
Zostało tu powiedziane tylko tyle, na ile to możliwe. Część prawdy
musi być znana, aby fałszywa wiedza nie wyrządzała wielkich
szkód. Dzięki opisanym tutaj drogom nikt, kto niczego nie forsuje,
nie poniesie żadnych szkód. Na jedno tylko należy uważać: nikt
nie powinien zużywać na ćwiczenia więcej czasu i sił, niż rozporzą
dza nimi ze względu na swoją sytuację życiową, ze względu na
swoje obowiązki. Z powodu wejścia na ścieżkę tajemną nikt nie
powinien zmieniać nagle czegokolwiek w swoich zewnętrznych
stosunkach życiowych. Kto pragnie rzeczywistych wyników, musi
posiadać cierpliwość: po kilku minutach powinien móc przerwać
ćwiczenie i spokojnie przejść do swoich obowiązków w codziennej
42
pracy. A także żadne myśli związane z ćwiczeniami nie powinny
wtrącać się do prac codziennych. Kto nie nauczył się czegoś w naj
wyższym i najlepszym tego słowa znaczeniu, ten nie nadaje się na
ucznia wiedzy tajemnej i nigdy nie dojdzie do wyników posiadają
cych większą wartość.
3. Kontrola myśli i uczuć
Kto w sposób opisany w poprzednim rozdziale poszukuje dróg
wiodących do wiedzy duchowej, ten nie powinien zaniedbać wzma
cniania się przez cały czas w pracy nad sobdjedną nieustannie dzia
łającą myślą. Powinien stale mieć na uwadze, że w pewnym czasie
mógł poczynić już znaczne postępy, chociaż nie ukazują mu się one
w sposób, jakiego oczekiwał. Kto się nad tym nie zastanawia, ła
two może się zniechęcić i w krótkim czasie zaniechać wszelkich
prób. Siły i zdolności, które mają się w nim rozwinąć, są początko
wo niezmiernie subtelne, a ich charakter jest zupełnie inny od tego,
co sobie człowiek przedtem wyobrażał. Był bowiem przyzwycza
jony do zajmowania się światem fizycznym. Świat duchowy i świat
duszy nie był dostępny dla jego wzroku ani dla jego pojęć. Dlatego
też nie można się wcale dziwić, że gdy teraz rozwijają się w nim
siły ducha i duszy, nie zaraz je zauważa. Na tym polega możliwość
pobłądzenia u kogoś, kto wstępuje na ścieżkę tajemną nie trzyma
jąc się zdobyczy zebranych przez doświadczonych badaczy. Badacz
wiedzy tajemnej zna poczynione przez ucznia postępy" na długo
przedtem, zanim on sam je sobie uświadomi. Wie, jak wykształcają
się delikatne oczy duchowe, zanim uczeń czegokolwiek się o nich
dowie. Większość nauk duchowego badacza polega właśnie na tym,
by dać wyraz temu, co sprawia, że uczeń nie traci zaufania, cierpli
wości ani wytrwania, zanim sam nie dojdzie do poznania swoich
postępów. Nauczyciel wiedzy tajemnej nie może dać swojemu wy
chowankowi niczego, co nie leżałoby już w nim w sposób utajony.
Może go tylko naprowadzić na rozwijanie drzemiących zdolności.
Lecz wszystko, co mu ze swoich doświadczeń udzieli, stanowić
będzie podporę dla kogoś pragnącego przedrzeć się z ciemności ku
światłu.
43
Bardzo wielu porzuca ścieżkę prowadzącą do wiedzy tajemnej
wkrótce po wstąpieniu na nią gdyż nie mogą zauważyć od razu
swoich postępów. A nawet, gdy występują pierwsze dostrzegalne
dla ucznia wyższe doświadczenia, uważa je on często za złudzenia,
ponieważ wytworzył sobie zupełnie inne wyobrażenia o tym, co
powinien przeżywać. Traci on odwagę, ponieważ te pierwsze doś
wiadczenia uważa bądź za bezwartościowe, bądź też wydają mu
się one tak znikome, że nie sądzi, by mogły doprowadzić go w ja
kimś dającym się przewidzieć czasie do wyników godnych uwagi.
Jednak odwaga i zaufanie do siebie to dwa światła, którym nie wol
no przygasnąć na drodze ku wiedzy tajemnej. Kto nie może wymóc
na sobie, by podejmować cierpliwie wciąż na nowo ćwiczenie, któ
re z pozoru wielokrotnie się nie udawało, ten nie może zajść daleko.
O wiele wcześniej niż wyraźne zauważenie postępów występu
je niejasne uczucie, że jest się na właściwej drodze. I uczucie to
należy żywić w sobie i pielęgnować, może ono bowiem stać się
niezawodnym przewodnikiem. Przede wszystkim należy wykorze
nić w sobie wiarę, jakoby do wyższego poznania miało się docho
dzić jakimś osobliwym, tajemniczym sposobem. Należy zdać sobie
jasno sprawę z tego, że za punkt wyjścia trzeba obierać te uczucia i
myśli, wśród których człowiek stale żyje; ma im nadać tylko inny
kierunek niż zazwyczaj. Niech każdy sobie najpierw powie: w mo
ich własnych uczuciach ukryte są najwyższe tajemnice, tylko ich
jeszcze dotychczas nie spostrzegałem. Wszystko polega ostatecz
nie na tym, że człowiek nosi ze sobą bezustannie ciało, duszę i du
cha, a jednak w pełnym znaczeniu słowa świadomy jest jedynie
swojego ciała, a nie swojej duszy i ducha. Natomiast uczeń wiedzy
tajemnej staje się świadomy duszy i ducha, tak jak zwykły czło
wiek świadomy jest swojego ciała.
Dlatego też chodzi o nadanie uczuciom i myślom prawidłowego
kierunku. Wówczas rozwijają się spostrzeżenia niedostrzegalne w
zwykłym życiu. Zostanie tu podana jedna z dróg, jak należy to czy
nić. I znów jest to sprawa prosta, jak niemal wszystko, co było do
tąd powiedziane. Jednakże przy wytrwałym jej podejmowaniu, o ile
człowiek potrafi oddawać się jej w należnym intymnym nastroju,
wywrze najsilniejsze działanie.
44
Kładzie się przed sobą małe ziarenko rośliny. Chodzi o to, by
intensywnie tworzyć właściwe myśli dotyczące tej niepozornej
rzeczy i rozwinąć dzięki nim pewne uczucia. Najpierw trzeba zdać
sobie sprawę z tego, co się rzeczywiście ma przed oczami, co się
widzi oczami. Opisuje się kształt, barwę i pozostałe właściwości
nasionka. Następnie trzeba rozważyć, jak z tego nasienia, gdy się je
zasadzi w ziemi, wyrośnie roślina o rozwiniętych, bogatych kształ
tach; należy sobie uprzytomnić tę roślinę; wytworzyć ją w swojej
wyobraźni. A wtedy pomyśleć, że to, co teraz przedstawiam sobie
w wyobraźni, wydobędą później z ziarna rzeczywiście siły ziemi i
światła. Gdybym miał przed sobą sztucznie wytworzony przed
miot, który do złudzenia naśladowałby nasionko rośliny, tak że nie
mógłbym przy pomocy swoich oczu odróżnić go od prawdziwego,
to żadna siła ziemi i światła nie wyczarowałaby z niego rośliny. Kto
uświadomi sobie w pełni tę myśl, kto głęboko ją przeżyje, będzie
mógł wytworzyć sobie również dalszą myśl z towarzyszącym jej
właściwym uczuciem.
Powie sobie: w nasionku spoczywa już - ja
ko siła całej rośliny - to, co z niej wyrośnie później. W jego sztu
cznym naśladownictwie nie ma tej siły. A jednak dla moich oczu
oba są jednakowe. A zatem w prawdziwym ziarenku zawarte jest
coś niewidzialnego, czego w sztucznym nie ma. Trzeba teraz swoje
uczucia i myśli skierować na to niewidzialne.
4
Trzeba wyobrazić
sobie, że to, co jest niewidzialne, przekształci się potem w widzial
ną roślinę, którą będę miał przed sobą w jej kształcie i barwach.
Trzeba się zatrzymać na tej myśli: to, co niewidzialne, stanie się
widzialne.
Gdybym nie mógł myśleć, nie mogłoby mi już teraz dać
znać o sobie to, co stanie się widzialne dopiero później.
Należy tu szczególnie podkreślić, że to, co się myśli, powinno
być też intensywnie odczuwane. Należy w spokoju, bez żadnych
zakłócających innych myśli, przeżyć w sobie tą jedną Wyżej po
daną myśl. I należy przy tym pozostawić sobie czas na to, by myśl
ta oraz wiążące się z nią uczucie jakby wryły się w duszę. Kiedy
ćwiczenie będzie się przeprowadzało w prawidłowy sposób, to po
pewnym czasie - być może dopiero po wielu próbach - poczuje się
w sobie pewną siłę. Ta siła wytworzy pewien nowy rodzaj widze
nia. Ziarenko ukaże się jakby zawarte w małym świetlistym obło-
45
czku. Odczuje się to w sposób duchowo-zmysłowy jako pewnego
rodzaju płomyk. Środek tego płomyka odczuwa się tak, jak przy
wrażeniu barwy fioletu; w odróżnieniu od brzegów, które odczuwa
się w kolorze niebieskawym. Objawi się tutaj to, czego przedtem
się nie widziało, co wytworzyła siła myśli oraz siła uczuć, które się
w sobie ożywiło. Rzecz zmysłowo niewidzialna, roślina, która do
piero później ma się stać widzialna, objawia się nam w sposób du
chowo widzialny.
Jest rzeczą zrozumiałą że niejednemu człowiekowi wyda się to
wszystko złudzeniem. Wielu powie: „A po co mi takie widzenia,
takie fantasmagorie?" I niejeden odpadnie, nie będzie kontynuował
drogi szkolenia. Lecz właśnie o to chodzi, by w tych trudnych mo
mentach ludzkiego rozwoju nie mieszać duchowej rzeczywistości z
fantazją. A następnie o to, aby mieć odwagę dążyć naprzód i nie
być małodusznym i bojaźliwym. Z drugiej jednak strony należy tak
że podkreślić, że stale powinien być rozwijany zdrowy rozsądek,
który odróżnia prawdę od złudzeń. Podczas wszystkich tych ćwi
czeń człowiek nigdy nie powinien tracić pełnego świadomego pa
nowania nad sobą. Z taką samą pewnością jak myśli on o rzeczach
oraz procesach życia codziennego, powinien myśleć i tutaj. Źle by
się stało, gdyby popadł w marzycielstwo. W każdej chwili powinien
zachowywać zdrowy rozsądek, by nie rzec - trzeźwość umysłu. I
popełniono by największy błąd, gdyby człowiek poprzez te ćwicze
nia stracił swoją równowagę, gdyby powstrzymywało go to od tak
zdrowego i jasnego sądu o sprawach codziennych, jak to miało
miejsce przedtem. Dlatego też uczeń wiedzy tajemnej powinien
nieustannie siebie badać, czy aby nie został wytrącony z równowa
gi, czy pozostał tym samym człowiekiem w obrębie stosunków, w
których żyje. Mocny spokój w sobie, jasny zmysł dla wszystkiego
poza sobą - oto co powinien zachować. Należy jednak surowo zwa
żać na to, ażeby nie oddawać się każdemu dowolnemu marzeniu i
nie pozwalać na wszelkie przeróżne ćwiczenia. Kierunki myślowe,
które zostaną tu podane, są z dawien dawna wypróbowane i upra
wiane w szkołach tajemnych. I tylko takie zostaną tu podane. Kto
pragnąłby uprawiać ćwiczenia innego rodzaju, które sam tworzy,
bądź takie, o których posłyszał albo też gdzieś przeczytał, musi
46
zejść na manowce i szybko znajdzie się na ścieżce bezbrzeżnej
fantastyki.
Dalsze ćwiczenie, które ma się dołączyć do poprzednio opisa
nych, jest następujące. Należy stanąć przed rośliną znajdującą się
w stadium pełnego rozkwitu i przepoić się myślą, że nadejdzie
czas, gdy roślina ta zamrze. Nie pozostanie nic z tego, co widzę te
raz przed sobą. Jednak roślina wyda wtedy z siebie nasiona, które
znów staną się nowymi roślinami. I jestem świadomy, że w tym co
widzę, spoczywa coś utajonego, czego nie dostrzegam. Przepajam
się całkowicie myślą że oto ta roślina z jej barwami w przyszłości
nie będzie istniała. Jednakże wyobrażenie, że wydaje ona z siebie
nasiona, poucza mnie, że nie zaginie ona w nicości. Nie mogę teraz
zobaczyć oczami tego, co zachowuje ją przed zanikiem, podobnie
jak przedtem nie mogłem zobaczyć tej rośliny w nasionku. Jest
więc w niej coś takiego, czego nie widzę oczami.
Jeśli pozwolę, by
ta myśl żyła we mnie i powiążę z nią właściwe uczucie, wówczas -
znów po odpowiednim czasie - rozwinie się w mojej duszy siła
prowadząca do nowego widzenia. Z rośliny ponownie wyrośnie
pewnego rodzaju duchowy, płomienny kształt. Oczywiście, będzie
on odpowiednio większy niż opisany poprzednio. W środkowej
części płomień może dać się odczuć jako zielonkawobłękitny, po
brzegach zaś jako żółtawoczerwony.
Należy wyraźnie zaznaczyć, że tego, co zostało tu określone
jako „barwy", nie widzi się tak, jak postrzegają barwy oczy fizy
czne, lecz w postrzeganiu duchowym powstaje podobne odczucie,
jak przy fizycznym odbieraniu wrażenia barwy. Odebranie ducho
wego wrażenia „błękitu" oznacza odebranie wrażenia lub odczucia
podobnego do tego, jakiego doznaje się, gdy spojrzenie fizycznego
oka spoczywa na barwie „błękitnej". Kto rzeczywiście pragnie się
wznieść stopniowo do spostrzeżenia duchowego, powinien mieć to
na uwadze. W przeciwnym razie będzie się spodziewał znaleźć w
świecie duchowym jedynie powtórzenia przeżyć ze świata fizycz
nego, co doprowadziłoby go do najbardziej gorzkich pomyłek.
Kto doszedł do tego, że widzi duchowo podobne rzeczy, ten
wiele już osiągnął. Odsłaniają mu się one bowiem nie tylko w swo
im obecnym istnieniu, lecz również w powstawaniu oraz przemija-
47
mu. Zaczyna on wszędzie widzieć ducha, o którym oczy fizyczne
niczego wiedzieć nie mogą. Tym samym poczynił pierwsze kroki,
by powoli, dzięki własnemu wejrzeniu, przeniknąć tajemnicę naro
dzin i śmierci.
Dla zewnętrznych zmysłów istota powstaje przy
narodzinach; przemija przy śmierci. Dzieje się tak jednak tylko dla
tego, że zmysły nie spostrzegają utajonego ducha tej istoty. Naro
dziny i śmierć są dla ducha tylko przeobrażeniem, jak rozwinięcie
się kwiatu z pąka jest przemianą dokonującą się przed oczami zmy
słowymi. Jeśli chce się to poznać we własnym oglądzie, trzeba naj
pierw rozwinąć w sobie w opisany sposób zmysł duchowy.
Aby odeprzeć od razu jeszcze jeden zarzut, który mogłyby po
stawić niektóre osoby, posiadające pewne doświadczenie w sferze
duszy (psychiczne), należy powiedzieć, że nie da się zaprzeczyć, iż
istnieją prostsze i krótsze drogi, a niektórzy ludzie na podstawie
nadzmysłowego widzenia mogą poznać zjawiska narodzin i śmier
ci bez uprzedniego przerabiania tego wszystkiego, co zostało tu
opisane. Są bowiem jednostki posiadające wybitne uzdolnienia
psychiczne, którym wystarczy tylko nieznaczny bodziec do ich ro
zwinięcia. Są to jednak wyjątki. Natomiast podana tutaj droga jest
najbardziej powszechna oraz bardziej pewna. Można zdobyć pew
ne wiadomości z chemii na jakiejś wyjątkowej drodze, pragnąc je
dnak zostać chemikiem, należy iść drogą powszechnie przyjętą
oraz pewną.
Kto chciałby sądzić, że po to, by dojść wygodniej do celu, wys
tarczy sobie tylko wyobrazić omówione wyżej nasionko lub roślinę,
że można je mieć przed sobą tylko w wyobraźni, popełniłby błąd
brzemienny w skutki. Kto tak postępuje, może wprawdzie również
dojść do celu, jednak nie z taką pewnością jak w sposób opisany.
Widzenia, do których by się wtedy doszło, byłyby najczęściej jedy
nie omamami fantazji. Należałoby dopiero poczekać na przeobraże
nie się ich w widzenia duchowe. Chodzi bowiem o to, by nie stwa
rzać sobie zupełnie dowolnie jakichś widzeń, lecz o to, by stwarzała
je we mnie rzeczywistość. Prawda powinna wytrysnąć z głębi mo
jej własnej duszy; jednak czarodziejem, który ją pragnie wydobyć,
ma być nie moja własna zwykła jaźń, lecz muszą nim być jestestwa,
których prawdę duchową pragnę oglądać.
48
Gdy dzięki tego rodzaju ćwiczeniom człowiek znalazł już w so
bie pierwsze zadatki duchowego widzenia, może się wznieść do
rozważań nad samym człowiekiem. Najpierw powinny być obrane
proste przejawy życia ludzkiego. Zanim się jednak do tego przy
stąpi, jest rzeczą nieodzowną pracować szczególnie poważnie nad
czystością swojego charakteru moralnego. Trzeba oddalić od siebie
wszelką myśl o tym, że osiągnięte w ten sposób poznanie zostanie
użyte dla korzyści osobistych. Należy osiągnąć w sobie zgodę z sa
mym sobą co do tego, że nigdy nie użyje się w złym celu władzy
nad ludźmi, którą by się kiedyś ewentualnie osiągnęło. Dlatego
każdy, kto poszukuje zgłębienia tajemnic natury ludzkiej we wła
snym widzeniu, powinien kierować się złotą regułą prawdziwej
wiedzy tajemnej. A reguła ta brzmi: gdy usiłujesz postąpić jeden
krok naprzód w poznaniu prawd tajemnych, poczyń jednocześnie
trzy
kroki naprzód w udoskonaleniu własnego charakteru ku dobru.
Kto tę regułę zachowa, może przystąpić do ćwiczeń, z których je
dno zostanie tu opisane.
Należy wyobrazić sobie człowieka, którego się kiedyś zaobser
wowało w sytuacji, gdy pożądał jakiejś rzeczy. Trzeba zwrócić
uwagę na jego pożądanie. Najlepiej uprzytomnić sobie chwilę, gdy
pożądanie było najbardziej żywe i nie było jeszcze przesądzone,
czy człowiek ten osiągnie swój przedmiot pożądania, czy nie. I te
raz należy całkowicie oddać się wyobrażeniu tego, co się zauwa
żyło we wspomnieniu. Trzeba wywołać w sobie jak największy
spokój własnej duszy. Trzeba starać się być głuchym i ślepym na
wszystko inne, co dzieje się wokół. I trzeba szczególnie uważać,
by obudzone w ten sposób wyobrażenie wywołało w duszy pewne
uczucie.
Trzeba pozwolić wznieść się w nas temu uczuciu, tak jak
wznosi się obłok na czystym przedtem horyzoncie. Jest rzeczą na
turalną że obserwacja taka urywa się, jeżeli człowieka, na którego
skierowało się uwagę, nie obserwowało się wystarczająco długo w
opisanym stanie. Prawdopodobnie będą podejmowane setki darem
nych prób. Nie należy jednak tracić cierpliwości. Po wielu usiło
waniach zostanie osiągnięte we własnej duszy przeżycie uczucia,
które odpowiada stanowi psychicznemu osoby obserwowanej. A
wtedy - również po upływie pewnego czasu - zauważy się, że pod
49
wpływem tego uczucia wyrasta w duszy siła, która staje się ducho
wym widzeniem stanu duszy innych ludzi. W polu widzenia wystąpi
obraz, który zostanie odczuty jako coś jaśniejącego. I ten duchowo
jaśniejący obraz jest tak zwanym wcieleniem astralnym zaobserwo
wanego stanu psychicznego żądzy. I znów przeżycie tego obrazu
może być określone jako podobne do płomienia. W środku będzie
on jakby żółtoczerwony, po brzegach czerwonobłękitny lub fiole
towy. Wiele zależy od tego, czy z takim widzeniem duchowym ob
chodzi się delikatnie. Najlepiej z początku nie mówić o tym nikomu
oprócz swojego nauczyciela - o ile się go posiada. Jeśli bowiem
usiłuje się w nieporadnych słowach opisywać podobne zjawisko,
najczęściej oddaje się człowiek srogim złudzeniom. Używa się
zwykłych słów, które nie są przecież przeznaczone do takich spraw
i dlatego są zbyt toporne, zbyt ciężkie. W rezultacie dzięki własne
mu usiłowaniu ubrania przeżycia w słowa, ulega się pokusie po
wiązania prawdziwych widzeń z przeróżnymi złudzeniami wy
obraźni. Znów istnieje pewna doniosła zasada dla ucznia wiedzy
tajemnej: naucz się milczeć o swoich duchowych widzeniach. Co
więcej, zamilknij o nich nawet przed samym sobą. Nie usiłuj ubie
rać w słowa tego, co ujrzysz w duchu i nie dociekaj znaczenia tych
oglądów swoim nieporadnym rozsądkiem. Oddawaj się swobodnie
swojemu widzeniu duchowemu i nie zakłócaj go długimi rozmy-
śleniami na jego temat. Powinieneś zastanowić się bowiem nad
tym, że twoje rozpamiętywania początkowo najzupełniej nie doras
tają do twojego duchowego widzenia. Te rozważania zdobyłeś w
swoim dotychczasowym życiu, ograniczonym wyłącznie do świata
zmysłowo-fizycznego; to zaś, co w sobie obecnie zdobywasz, wy
kracza poza ten świat. Nie usiłuj zatem do rzeczy nowych, wyż
szych przykładać miary odpowiedniej dla rzeczy dawnych. Tylko
ten, kto w obserwacji doświadczeń wewnętrznych zdobył już
trwałe wyniki, może o nich mówić, by słowami pobudzać innych
ludzi.
Opisane ćwiczenie trzeba jeszcze uzupełnić innym. W podobny
sposób należy obserwować, jak jakiemuś człowiekowi przypadło
w udziale zaspokojenie jakiegoś życzenia, spełnienie jakiegoś pra
gnienia. O ile zostaną przy tym zachowane te same reguły i zasady
50
ostrożności, które dopiero zostały podane w poprzednim wypadku,
także i tu dojdzie się do duchowego widzenia. Zauważy się pewien
duchowy kształt płomienia, który ku środkowi jest odczuwany jako
żółty, a na obrzeżu odczuwany jest jakby zielonkawy.
Przez podobne obserwacje może człowiek łatwo popaść w pe
wien błąd moralny. Może stać się nieczuły. Aby się tak nie stało,
trzeba dążyć wszelkimi możliwymi do pomyślenia środkami. Po
dejmując tego rodzaju obserwacje, trzeba stać już na takiej wyży
nie, gdzie człowiek będzie miał zupełną pewność, że myśli są rze
czami realnymi. Nie wolno już wtedy pozwalać sobie na myślenie
o swoich bliźnich w taki sposób, by te myśli nie dały się pogodzić
z najwyższym poszanowaniem godności oraz wolności ludzkiej.
Ani przez chwilę nie może w nas zagościć myśl, że jakiś człowiek
mógłby się stać dla nas wyłącznie przedmiotem obserwacji. Przy
każdej tajemnej obserwacji natury ludzkiej powinno iść ręka w
rękę samowychowanie w tym kierunku, by uszanować w sposób
niczym nie ograniczony godność osobistą człowieka i uważać -
także w myślach i uczuciach - za rzecz świętą i nietykalną to, co w
tym człowieku żyje. Powinno przepełniać nas uczucie zbożnej czci
dla wszystkiego, co ludzkie, nawet wtedy, gdy myślimy o tym tyl
ko we wspomnieniu.
Dwa powyższe przykłady miały na razie tylko pokazać, w jaki
sposób uczeń dochodzi do oświecenia odnośnie natury człowieka.
Mogła być przez to wskazana przynajmniej droga, na którą należy
wstąpić. Jeśli ktoś odnajdzie niezbędną wewnętrzną ciszę i spokój,
jego dusza już przez to dozna wielkiej przemiany. Wkrótce posunie
się to tak daleko, że wewnętrzne wzbogacenie, którego doznało
jego jestestwo, da mu pewność oraz spokój również w jego zewnę
trznym zachowaniu. To przeobrażenie zewnętrznego zachowania
będzie się z kolei odbijało na jego duszy. Tak oto będzie sam sobie
pomagał. Będzie znajdował środki i drogi, by w naturze ludzkiej
odkrywać coraz więcej rzeczy, które są ukryte dla zmysłów zew
nętrznych; a wtedy stanie się już dojrzały do wejrzenia w tajemne
związki między naturą ludzką, a wszystkim, co istnieje jeszcze po
za tym we wszechświecie. Na tej zaś drodze człowiek zbliża się
coraz bardziej do chwili, gdy będzie mógł postawić pierwsze kroki
51
we wtajemniczeniu. Zanim jednak będzie można je postawić, po
trzebne jest jeszcze jedno. Coś, czego konieczność uczeń wiedzy
tajemnej na razie może najmniej odczuwał. Jednak będzie to od
czuwał później.
To mianowicie, co dążący do wtajemniczenia powinien wnieść,
to wyrobiona pod pewnym względem odwaga i nieustraszoność.
Uczeń wiedzy tajemnej powinien wyszukiwać wprost okolicznoś
ci, które mogą rozwinąć w nim obie te cechy. W szkoleniu tajem
nym powinny one być systematycznie wyrabiane. Lecz samo życie
także stanowi w tym kierunku dobrą szkołę wtajemniczenia; być
może nawet najlepszą. Spokojnie patrzeć w twarz niebezpieczeń
stwu, stawić czoło wszelkim trudnościom - oto do czego uczeń
wiedzy tajemnej powinien być zdolny. Np. wobec jakiegoś niebez
pieczeństwa powinien natychmiast zebrać się w sobie i poczuć, że
strach nic mu nie pomoże; nie wolno mu go wcale odczuwać; musi
myśleć tylko o tym, co należy zrobić. I musi dojść tak daleko, by w
okolicznościach, w których przedtem był lękliwy, uczucie „stra
chu" i „braku odwagi" nie miało doń nigdy dostępu, przynajmniej
jeśli chodzi o samo właściwe wewnętrzne uczucie. Bowiem przez
samowychowanie w tym kierunku rozwija człowiek w sobie okre
ślone siły, których potrzebuje, jeśli ma zostać wtajemniczonym w
wyższe tajemnice. Podobnie jak dla posługiwania się swoimi fizy
cznymi zmysłami fizyczny człowiek potrzebuje siły nerwów, tak
też człowiek psychiczny potrzebuje siły, która rozwija się jedynie
w naturach mężnych i nieustraszonych. Kto bowiem przenika w
wyższe tajemnice bytu, ogląda rzeczy, które dla zwykłego czło
wieka pozostają w ukryciu dzięki złudzeniom zmysłów. Jeśli bo
wiem zmysły fizyczne nie pozwalają nam oglądać wyższych prawd,
są przez to właśnie dobroczyńcami człowieka. Dzięki nim ukry
wają się przed nim rzeczy, które musiałyby napełnić go bezmier
nym przerażeniem, których widoku nie przygotowany nie mógłby
znieść. Do tego widoku uczeń wiedzy tajemnej musi dorosnąć.
Traci on pewne oparcie w świecie zewnętrznym, które zawdzięczał
tej właśnie okoliczności, że uwikłany był w złudzeniach. Rzecz ma
się rzeczywiście i dosłownie tak, jak gdyby zwrócono komuś uwa
gę na niebezpieczeństwo, które od dawna nad nim wisiało, lecz o
52
którym wcale nie wiedział. Przedtem nie odczuwał strachu, lecz
teraz, gdy o nim wie, ogarnia go lęk, chociaż przez fakt jego wie
dzy niebezpieczeństwo nie stało się dla niego większe.
Istnieją budujące i niszczące siły świata; losem jestestw zewnę
trznych jest powstawanie i przemijanie. Człowiek posiadający wie
dzę duchową powinien wejrzeć w bieg losu, w działanie tych sił.
Zasłona rozpostarta w zwykłym życiu powinna opaść przed wzro
kiem duchowym. Jednak człowiek sam związany jest z tymi si
łami, z tym losem. Siły twórcze i niszczące znajdują się w jego wła
snej naturze. I tak jak przed wzrokiem jasnowidzącym stają bez
osłon inne rzeczy, tak samo bez osłon ukazuje mu się jego własna
dusza. Wobec takiego samopoznania uczniowi wiedzy tajemnej nie
może zabraknąć sił. A nie zabraknie mu ich jedynie wtedy, gdy
wniesie pewien ich nadmiar. Aby to się stało, musi nauczyć się
zachowywać spokój wewnętrzny oraz pewność siebie w trudnych
okolicznościach życia. Powinien wyrobić w sobie niezachwiane
zaufanie do dobrych Mocy bytu. Musi być przygotowany na to, że
niektóre z kierujących nim dotychczas pobudek nie będą go już
dalej prowadziły. Będzie musiał zdać sobie sprawę, że dotychczas
niejedno czynił czy myślał tylko dlatego, że był pogrążony w nie
wiedzy. Takie podstawy, które dotychczas posiadał, odpadną. Nie
jedno czynił z próżności; stanie się świadomy, jak niewypowie
dzianie bezwartościowa dla wiedzącego jest jakakolwiek próżność.
Niejedno czynił z żądzy posiadania; stanie się świadomy, jak bar
dzo niszcząca jest wszelka chciwość. Będzie musiał rozwinąć w
sobie całkowicie nowe pobudki do działania i myślenia. I do tego
właśnie potrzebna jest odwaga i nieustraszoność.
Przede wszystkim chodzi o to, by pielęgnować tę odwagę i nie
ustraszoność w najgłębszych pokładach samego życia myślowego.
Uczeń wiedzy tajemnej powinien nauczyć się nie zniechęcać nie
powodzeniem. Musi być w stanie myśleć: „Zapomnę, że ta rzecz
znów mi się nie udała i będę próbował na nowo, jakby się nic nie
stało". W taki to sposób, zmagając się, dochodzi do przekonania,
że źródła, z których może czerpać, -śą w świecie niewyczerpane.
Wciąż na nowo zdąża on ku Duchowi, który będzie go podnosił i
podtrzymywał, ilekroć jego ziemska powłoka mogłaby się okazać
53
bezsilna i słaba. Powinien być zdolny iść na spotkanie przyszłości i
w tym dążeniu nie dać sobie przeszkodzić żadnym doświadcze
niom z przeszłości. Gdy człowiek do pewnego stopnia posiadł już
opisane wyżej właściwości, jest wtedy dojrzały do poznania pra
wdziwych imion
rzeczy, które stanowią klucz do wyższego pozna
nia. Wtajemniczanie polega bowiem na tym, że człowiek uczy się
nazywać rzeczy świata tym imieniem, jakie noszą w duchu swoich
boskich Twórców. W ich imionach zawarte są tajemnice rzeczy.
Wtajemniczeni mówią inną mową niż niewtajemniczeni, ponieważ
ci pierwsi nazywają jestestwa określeniami, przez które te rzeczy
zostały stworzone. W następnym rozdziale będzie mowa o samym
wtajemniczeniu (inicjacji) na tyle, na ile można o nim powiedzieć.
54
WTAJEMNICZENIE
Wtajemniczenie
jest najwyższym stopniem szkolenia tajem
nego, co do którego mogą być jeszcze podane pisemnie wskazówki
ogólnie zrozumiałe. Wiadomości dotyczące wszystkiego, co leży
powyżej tego stopnia, są trudne do zrozumienia. Jednak również i
do nich znajdzie drogę każdy, kto przez przygotowanie, oświecenie
i wtajemniczenie dotarł do niższych tajemnic.
Wiedzę oraz zdolności, które dzięki wtajemniczeniu stają się
udziałem człowieka, mógłby on bez tego osiągnąć dopiero w bar
dzo dalekiej przyszłości - po wielu wcieleniach - na zupełnie innej
drodze i również w zupełnie innej formie. Kto dziś staje się wta
jemniczonym, doświadcza tego, czego w innym wypadku doświad
czyłby o wiele później i w zupełnie odmiennych warunkach.
Z tajemnic bytu człowiek może się dowiedzieć w rzeczywistoś
ci tylko tyle, na ile odpowiada to stopniowi jego dojrzałości. Wyłą
cznie z tego powodu istnieją przeszkody na drodze ku wyższym
stopniom wiedzy i uzdolnień. Człowiek nie powinien używać bro
ni palnej, zanim nie zdobędzie dostatecznego doświadczenia, aby
przez jej użycie nie spowodować nieszczęścia. Gdyby dzisiaj ktoś
otrzymał wtajemniczenie tak bez niczego, zabrakłoby mu doświad
czeń, które będzie w przyszłości jeszcze zdobywał poprzez wciele
nia, aż w prawidłowym przebiegu jego rozwoju odpowiednie taje
mnice staną się jego udziałem. Dlatego też na progu wtajemniczenia
doświadczenia te muszą być zastąpione czymś innym. Dlatego pier
wsze pouczenia kandydata do wtajemniczenia zastępują przyszłe
doświadczenia. Są to tzw. „próby", przez które musi on przejść i któ
re pojawiają się jako prawidłowe następstwa jego przeżyć, kiedy
ćwiczenia, o których była mowa w poprzednich rozdziałach, prze
prowadzane są prawidłowo.
O tych „próbach" mówi się często również w książkach. Jest je
dnak rzeczą naturalną, że muszą powstawać zupełnie fałszywe
wyobrażenia co do ich natury. Kto bowiem nie przeszedł przez
przygotowanie i oświecenie, nie doświadczył niczego z tych prób.
Ktoś taki nie może więc również opisać ich rzeczowo.
55
Przechodzącemu wtajemniczenie muszą odsłonić się pewne
rzeczy i fakty, które należą do wyższych światów. Jednak może je
widzieć i słyszeć tylko wtedy, kiedy może odbierać duchowe spo
strzeżenia kształtów, barw, dźwięków itd., o których była mowa w
„Przygotowaniu" i„Oświeceniu".
Pierwsza próba polega na osiągnięciu bardziej prawdziwego
oglądu
cielesnych właściwości ciał nieożywionych, a następnie ro
ślin, zwierząt oraz ludzi, niż posiada przeciętny człowiek. Nie rozu
mie się tu jednak przez to tego, co dziś zwane jest poznaniem nau
kowym. Chodzi bowiem nie o naukę, lecz o ogląd. Z reguły proces
len przebiega tak, że człowiek, który przechodzi wtajemniczenie,
uczy się poznawać, w jaki sposób przedmioty przyrody i żywe is
toty dają o sobie znać duchowym oczom i uszom. Rzeczy te stają
wtedy przed oglądającym je niejako bez osłonek, nagie. Właściwoś
ci, które się wtedy słyszy oraz widzi, zakryte są przed zmysłowym
okiem lub uchem. Dla zmysłowego oglądu są one jakby otulone
zasłoną. Jej odsłonięcie polega u przechodzącego wtajemniczenie
na pewnym procesie, określonym jako „proces duchowego spala
nia się". Stąd też pierwsza próba nosi nazwę „próby ognia".
Dla niektórych ludzi już samo zwykłe życie jest mniej lub bar
dziej nieświadomym procesem wtajemniczenia poprzez próbę ognia.
Są to ludzie, którzy przechodzą przez bogate doświadczenia tego
rodzaju, że ich zaufanie do siebie, ich odwaga i wytrwałość wzras
tają w zdrowy sposób: cierpienie, rozczarowanie oraz zawody w
zamierzeniach uczą się oni znosić wielkodusznie, a mianowicie ze
spokojem i niezłomną siłą. Kto przeżywał doświadczenia życiowe
w taki sposób, ten jest już często wtajemniczonym, nie wiedząc o
tym wyraźnie i niewiele wtedy trzeba, ażeby otworzyły mu się
duchowe oczy i uszy tak, by stał się jasnowidzącym. Należy bo
wiem podkreślić, że przy prawdziwej „próbie ognia" nie chodzi
wcale o zaspokojenie ciekawości kandydata. Z pewnością, poznaje
on rzeczy niezwykłe, o których inni ludzie nie mają żadnego poję
cia. Jednak poznawanie ich nie jest celem, lecz tylko środkiem pro
wadzącym do celu. Natomiast celem jest to, aby kandydat dzięki
poznaniu wyższych światów zdobył większą odwagę, większe i
prawdziwsze zaufanie do siebie, zupełnie inny wymiar duszy oraz
56
wytrwałość, niż zazwyczaj może to być osiągnięte w obrębie niż
szego świata.
Po „próbie ognia" każdy kandydat może jeszcze zawrócić. Bę
dzie podążał przez życie wzmocniony na ciele i duszy, i dopiero w
przyszłej inkarnacji podejmie kontynuację wtajemniczenia. W
obecnym życiu będzie jednak bardziej pożytecznym członkiem spo
łeczeństwa, niż był przedtem. W jakiejkolwiek by się znalazł sytua
cji, jego stałość charakteru, przezorność, jego lepszy wpływ na oto
czenie, jego zdecydowanie ulegną wzmocnieniu.
Jeśli kandydat po przebyciu próby ognia pragnie dalej kontynuo
wać szkolenie tajemne, musi mu zostać odsłonięty pewien określo
ny rodzaj pisma używanego w szkoleniu tajemnym. W tym syste
mie pisma objawia się właściwa nauka tajemna. Wszystko bowiem,
co jest rzeczywiście „ukryte" (tajemne), nie da się wypowiedzieć
ani bezpośrednio w zwykłej mowie, ani w zwykłym piśmie. Ci, co
pobierali nauki od wtajemniczonych, przekładają nauki wiedzy
tajemnej - na tyle, na ile jest to możliwe - na zwykłą mowę. Pismo
tajemne objawia się duszy po osiągnięciu przez nią zdolności du
chowego postrzegania. Pismo to bowiem jest na stałe zapisane w
świecie duchowym. Nie można się go jednak nauczyć tak, jak uczy
my się pisma wytworzonego sztucznie. Raczej dorasta się w od
powiedni sposób do jasnowidzącego poznania i podczas tego dora
stania rozwija się jakby zdolność duszy, która odczuwa potrzebę
rozszyfrowania zdarzeń i jestestw świata duchowego, podobnie jak
odczuwa się pociąg do odczytywania charakteru jakiegoś pisma.
Może się zdarzyć, że siła ta, a wraz z nią i przeżycie odpowiedniej
„próby", budzą się jakby same przez się wraz z postępującym roz
wojem duszy. Jednak pewniej dochodzi się do celu podążając za
wskazaniami doświadczonych badaczy wiedzy tajemnej, biegłych
w odczytywaniu tajemnego pisma.
Znaki pisma tajemnego nie są wymyślone dowolnie, lecz odpo
wiadają działającym we wszechświecie siłom. Za pomocą tych
znaków poznaje się mowę rzeczy. Kandydat ujrzy niebawem, że
znaki, które poznaje, odpowiadają kształtom, barwom, dźwiękom
itp., które nauczył się spostrzegać podczas „przygotowania" i „oś
wiecenia". Okaże się, że wszystko, co było dotychczas, stanowiło
57
tylko jakby sylabizowanie. Dopiero teraz zaczyna czytać w wyż
szym świecie. To, co poprzednio było dla niego zaledwie oddziel
nym kształtem, dźwiękiem lub barwą, obecnie ukazuje mu się w
wielkich wzajemnych związkach. Teraz zdobywa prawdziwą pe
wność w obserwowaniu światów wyższych. Przedtem nigdy nie
mógł mieć pewności, że rzeczy, które widział, były istotnie prawi
dłowo postrzegane. Dopiero teraz może dojść do uporządkowane
go porozumiewania się między kandydatem a wtajemniczonym w
dziedzinach wyższej wiedzy. Jakkolwiek układałoby się współży
cie wtajemniczonego z innymi ludźmi w zwykłym życiu, wiado
mości w bezpośredniej postaci o wyższej wiedzy może on udzielić
jedynie we wspomnianej mowie znaków.
Za pomocą tej mowy uczeń wiedzy tajemnej poznaje również
pewne zasady zachowania się w życiu. Dowiaduje się o pewnych
obowiązkach, o których przedtem niczego nie wiedział. Gdy już
poznał te reguły zachowania się, będzie mógł dokonywać rzeczy o
takim znaczeniu, jakiego nie mogą mieć nigdy czyny niewtajemni
czonego. Działa on z wyższych światów. Pouczenia w sprawach ta
kiego działania mogą być zrozumiane tylko we wspomnianym tu
piśmie.
Należy jednak zauważyć, że istnieją ludzie, którzy są w stanie
dokonywać takich czynów nieświadomie, chociaż nie przechodzili
tajemnego szkolenia. Tacy „pomocnicy świata i człowieka" kroczą
przez życie wpływając dobroczynnie i błogosławiąco. Z przyczyn,
o których nie miejsce tu wyjaśniać, zostały im udzielone dary,
które wydają się nadprzyrodzone. Różni ich od ucznia tajemnego
tylko to, że ten ostatni postępuje ze świadomością związków, z
pełnym wglądem we wszystkie wzajemne związki. Przez szkolenie
zdobywa to, czym tamci zostali obdarowani przez wyższe moce
dla dobra świata. Można szczerze czcić obdarzonych łaską Bożą;
nie należy jednak z tego powodu uważać pracy nad szkoleniem za
zbędną.
Gdy uczeń nauczył się już wspomnianego pisma znaków, roz
poczyna się dla niego następna „próba". Ma ona wykazać, czy mo
że on poruszać się swobodnie i pewnie w wyższych światach. W
zwykłym życiu pobudki zewnętrzne skłaniają człowieka do czy-
58
nów. Pracuje nad czymś, ponieważ stosunki nakładają na niego ta
kie czy inne obowiązki. Nie trzeba chyba wspominać, że uczniowi
wiedzy tajemnej nie wolno zaniedbywać żadnego z obowiązków
zwykłego życia z tego powodu, że żyje w światach wyższych. Ża
den z obowiązków w światach wyższych nie może nikogo zmusić
do zaniedbywania jakiegokolwiek obowiązku w zwykłym świecie.
Ojciec rodziny tak samo pozostaje dobrym ojcem rodziny, matka
pozostaje dobrą matką, urzędnik czy żołnierz, czy ktokolwiek inny
nie będzie niczym wstrzymywany zostając uczniem wiedzy tajem
nej. Przeciwnie, wszystkie cechy, które czynią człowieka pracowi
tym w życiu, potęgują się w uczniu wiedzy tajemnej w stopniu, o
jakim niewtajemniczony nie może mieć najmniejszego pojęcia. A
jeśli niewtajemniczonemu często wydaje się inaczej - wynika to
stąd, że nie zawsze jest on w stanie właściwie ocenić postępowanie
wtajemniczonego. To, co ten ostatni nieraz czyni, nie od razu jest
dla innych zrozumiałe. A i to również, jak wspomniano, daje się
zauważyć tylko w rzadkich wypadkach.
Przed uczniem, który osiągnął opisany tu stopień wtajemnicze
nia, stoją teraz obowiązki, dla których nie istnieje żaden zewnętrz
ny
bodziec. Do tych spraw nie skłaniają go żadne stosunki zewnę
trzne, a jedynie zasady postępowania, które objawią mu się w
„ukrytej mowie". I teraz, w tej drugiej „próbie", powinien wyka
zać, czy pod wpływem tego rodzaju reguły potrafi działać tak samo
pewnie i stanowczo, jak - dajmy na to - urzędnik, który wypełnia
należące do niego obowiązki. W ten sposób dzięki tajemnemu szko
leniu kandydat poczuje się postawiony przed pewnym określonym
zadaniem. Będzie musiał dokonać pewnej czynności na skutek spo
strzeżeń, odebranych na podstawie tego, czego nauczył się na stop
niu przygotowania oraz oświecenia. Natomiast to, czego ma doko
nać, powinien rozpoznać z pisma, które sobie przyswoił. Gdy pozna
swój obowiązek i postąpi właściwie, próbę przeszedł. Rezultat daje
się poznać po przemianach, jakie zaszły w wyniku tego działania w
spostrzeżeniach jego duchowych oczu i uszu, odczuwanych jako
kształty, barwy i dźwięki. W postępach tajemnego szkolenia zazna
czy się w sposób wyraźny, jak wyglądają po dokonaniu tej czyn
ności te kształty itd., jak są odczuwane. Kandydat musi wiedzieć,
59
w jaki sposób może taką zmianę wywołać. Ta próba zwana jest
„próbą wody", ze względu na to, że w działaniu człowieka w wyż
szych dziedzinach brakuje oparcia o stosunki zewnętrzne, podob
nie jak brak oparcia przy poruszaniu się w wodzie, gdy nie dosięga
się dna. Ten proces musi być powtarzany tak często, aż kandydat
osiągnie całkowitą pewność.
Również przy tej próbie chodzi o nabycie pewnej właściwości;
przez doświadczenia w światach wyższych człowiek rozwija w so
bie tę właściwość w krótkim czasie w tak wysokim stopniu, że w
zwykłym biegu rozwoju dla osiągnięcia tego musiałby przejść przez
wiele inkarnacji. Chodzi mianowicie o to, że kandydat, dla wywo
łania wspomnianej przemiany w wyższej dziedzinie bytu, może
kierować się wyłącznie tym, co mu się objawi na podstawie jego
wyższych spostrzeżeń oraz wskutek odczytania tajemnego pisma.
Gdyby podczas swojej czynności dopuścił do wtrącenia się czego
kolwiek ze swoich pragnień, mniemań itd., gdyby chociaż na chwi
lę poszedł nie za głosem praw, które poznał jako słuszne, lecz po
stąpił według swojej samowoli, stałoby się wówczas coś innego,
niż stać się powinno. W takim wypadku kandydat straciłby natych
miast orientację co do celu swojego działania i powstałoby zamie
szanie. Dlatego też dzięki tej próbie człowiek posiada w najwyż
szej mierze sposobność rozwinięcia opanowania samego siebie. I o
to właśnie chodzi. Dlatego próbę tę łatwiej przetrzymają ci, co
przed wtajemniczeniem przeszli przez życie, które wyrobiło w nich
panowanie nad sobą. Kto wyrobił w sobie zdolność kierowania się
w postępowaniu wzniosłymi ideałami i zasadami, odrzucając na
bok osobistą samowolę oraz nastroje, kto potrafi wypełnić obowią
zek również wtedy, gdy jego skłonności i sympatie aż nazbyt chęt
nie chciałyby odciągnąć go od tego obowiązku, ten nieświadomie, \
w zwykłym życiu jest już wtajemniczonym. I niewiele już trzeba, /
by sprostał tej próbie. Co więcej, należy nawet powiedzieć, że osią
gnięty już nieświadomie w życiu pewien stopień wtajemniczenia
będzie z reguły niezbędny do przebycia drugiej próby. Tak samo
bowiem, jak po osiągnięciu pełnej dojrzałości trudno jest uzupełnić
braki ludziom, którzy nie nauczyli się w młodości porządnie pisać,
tak też trudno będzie rozwinąć w sobie niezbędny stopień panowa-
60
nia nad sobą
w oglądzie wyższych światów, jeśli nie przyswoiło
się go do pewnego stopnia już przedtem, w życiu powszednim.
Przedmioty świata zewnętrznego nie zmieniają się pod wpływem
naszych pragnień, pożądań, jakiekolwiek żywilibyśmy skłonności.
Natomiast w światach wyższych nasze życzenia, żądze, skłonności
wywierają wpływ
na rzeczy. Jeżeli chcemy tam oddziaływać na
rzeczy w odpowiedni sposób, musimy mieć całkowitą władzę nad
sobą powinniśmy stosować się wyłącznie do właściwych, obowią
zujących zasad postępowania i nigdy nie ulegać żadnej dowolnoś
ci.
Właściwość człowieka, która ma na tym stopniu wtajemnicze
nia specjalne znaczenie, to bezwzględnie zdrowa i pewna siebie
zdolność sądu.
Na jej rozwój powinno się zwracać uwagę już na
wszystkich wcześniejszych stopniach; na tym zaś stopniu powinno
się wykazać, czy kandydat opanował ją tak, że nadaje się do praw
dziwej ścieżki poznania. Może posuwać się dalej tylko wtedy, gdy
potrafi odróżniać iluzje, nieistotne twory wyobraźni, uprzedzenia i
wszelkiego rodzaju złudzenia od prawdziwej rzeczywistości. A na
wyższych stopniach bym jest to z początku trudniejsze niż na niż
szych. Tutaj wobec rzeczy, które wchodzą w grę, muszą zaniknąć
wszelkie uprzedzenia i wszystkie ulubione poglądy; drogowskaz
powinna tu stanowić wyłącznie i jedynie prawda. Powinna istnieć
pełna gotowość do natychmiastowego odrzucenia jakiejś myśli, ja
kiegoś zapatrywania czy skłonności, gdy będzie tego wymagało lo
giczne myślenie. Pewność w światach wyższych daje się osiągnąć
jedynie wtedy, gdy nigdy nie oszczędza się własnych poglądów.
Ludzie o sposobie myślenia skłonnym do fantazjowania i do
uprzedzeń, nie mogą poczynić żadnych postępów na ścieżce tajem
nej. Uczeń wiedzy tajemnej ma przecież osiągnąć bezcenne dobra.
Opuszczają go wszelkie wątpliwości co do wyższych światów. Te
zaś odsłaniają przed jego wzrokiem swoje prawa. Jednak nie może
osiągnąć tych dóbr tak długo, dopóki pozwala zwodzić się złu
dzeniom i iluzjom. Źle by się dla niego stało, gdyby wraz z jego
rozsądkiem przedostały się tam twory jego wyobraźni oraz uprze
dzenia. Marzyciele i fantaści, podobnie jak osoby przesądne, nie
nadają się do ścieżki tajemnej. Nigdy nie dość podkreślania tego.
61
W marzycielstwie bowiem, w fantazjowaniu oraz przesądach czy
hają najgorsi wrogowie na drodze do poznania wyższych światów.
Niech jednak nikt nie sądzi, że uczeń wiedzy tajemnej zatraca po
ezję życia, zdolność do entuzjazmu z tego powodu, że nad wrotami
wiodącymi do drugiej z prób wtajemniczenia stoją wyryte słowa:
„Wszystkie uprzedzenia powinny być przez ciebie odrzucone" albo
z tego, że na progu pierwszej próby musi wyczytać: „Bez zdrowego
rozsądku daremne są wszystkie twoje kroki".
Gdy kandydat poczynił już w tym kierunku wystarczająco duże
postępy, oczekuje go trzecia „próba". Przy tej próbie nie będzie czuł
żadnego celu. Wszystko złożone jest w jego ręce. Znajduje się w
sytuacji, gdy nic nie skłania go do czynu. Musi samotnie odnaleźć
drogę, opierając się wyłącznie na sobie. Nie ma rzeczy ani osób,
które by go do czegokolwiek skłaniały. Nic ani nikt poza nim sa
mym nie może dać teraz potrzebnej mu siły. Gdyby nie znalazł tej
siły w sobie, bardzo szybko stanąłby ponownie tam, gdzie znajdo
wał się przedtem. Trzeba jednak powiedzieć, że zaledwie nieliczni
spośród tych, co przetrzymali poprzednie próby, nie znajdą tu po
trzebnej siły. Albo utkną już poprzednio, albo wytrwają i tutaj.
Wszystko, co jest tu potrzebne, polega na szybkim poradzeniu so
bie z samym sobą. Trzeba bowiem odnaleźć tu swoją „wyższą sa-
mość" w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa. Trzeba się szy
bko decydować, we wszystkich sprawach słuchać natchnień Ducha.
Nie ma tu już miejsca na namysły, wątpliwości itp. Każda minuta
wahania dowodziłaby tylko, że nie jest się jeszcze dojrzałym. Trze
ba mężnie przezwyciężyć wszystko, co powstrzymuje od posłucha
nia Ducha. Chodzi o wykazanie przytomności ducha w tej sytuacji.
Również i tu nie należy liczyć na doskonałe wyrobienie w sobie tej
cechy dopiero na tym stopniu rozwoju. Ustają wszelkie zachęty do
działania, a nawet do myślenia, do których człowiek przedtem
przywykł. Aby nie pozostać bezczynnym, nie wolno zatracić sa
mego siebie,
bowiem tylko w sobie samym można znaleźć jedyny
punkt stały, którego można się trzymać. Nikt, kto to czyta, a nie jest
obeznany z dalszymi sprawami, nie powinien powziąć antypatii do
myśli o zdaniu się na samego siebie. Bowiem przejście opisanej
próby oznacza dla człowieka najcudowniejsze uszczęśliwienie.
62
Również i w tym wypadku, nie mniej niż w innych, zwykłe ży
cie jest już dla wielu ludzi szkołą wtajemniczenia. Dla osób, które
doszły do tego, że postawione nagle wobec zadań życiowych, które
na nie spadły, zdolne są bez wahań, bez długich namysłów do po
wzięcia szybkich decyzji, samo życie stanowi takie szkolenie. Naj
odpowiedniejsze do tego są sytuacje, kiedy zamierzone działanie
jest natychmiast udaremnione, o ile człowiek nie zareaguje natych
miast. Kto szybko znajduje się pod ręką aby pomóc, gdy pojawia
się niebezpieczeństwo, podczas gdy chwila wahania spowodowała
by już nieszczęście, kto takie szybkie zdecydowanie posiada w so
bie jako cechę stałą ten nieświadomie osiągnął już dojrzałość do
trzeciej „próby". Chodzi bowiem przy niej o bezwzględną przytom
ność ducha.
Jest ona zwana w szkołach wtajemniczenia „próbą po
wietrza", ponieważ kandydat nie może oprzeć się przy niej ani na
mocnym gruncie pobudek zewnętrznych, ani na tym, co się przed
nim zarysowuje w barwach, kształtach, dźwiękach itp., które dały
mu się poznać przez przygotowanie i oświecenie, lecz wyłącznie
na sobie samym.
Gdy uczeń wiedzy tajemnej przetrzyma również i tę próbę, wol
no mu wstąpić do „świątyni wyższego poznania". O tym, co dalej
jest do powiedzenia na ten temat, można podać nadzwyczaj skąpe
wzmianki. To, co należy obecnie uczynić, niejednokrotnie ujmo
wane jest w powiedzeniu, że uczeń ma złożyć przysięgę, iż nie
zdradzi niczego z nauk tajemnych. Lecz wyrażenia „przysięga" i
„zdrada" są tu nie na miejscu, a nawet wprowadzają początkowo w
błąd. Nie chodzi o żadną „przysięgę" w zwykłym znaczeniu tego
słowa. Na tym stopniu zdobywa się raczej pewne doświadczenie.
Uczy się, jak stosować wiedzę tajemną jak ją oddawać w służbę
ludzkości. Dopiero teraz zaczyna się rozumieć świat właściwie.
Nie chodzi o „przemilczanie" wyższych prawd, lecz raczej o właś
ciwy sposób, o odpowiedni takt w ich reprezentowaniu. O czym
uczy się „milczeć", to już zupełnie inna sprawa. Nabywa się tej
wspaniałej właściwości zwłaszcza wobec wielu rzeczy, o których
się przedtem mówiło, a szczególnie wobec sposobu, w jaki się mó
wiło. Zły byłby taki wtajemniczony, który nie oddawałby zdoby
tych w doświadczeniach tajemnic w służbę świata tak dobrze i tak
63
dalece, jak tylko to możliwe. Nie ma żadnej innej przeszkody w
udzielaniu wiadomości z tej dziedziny, jak tylko brak zrozumienia
ze strony tego, kto ma się o nich dowiedzieć. Natomiast do dowol
nego omawiania wyższe tajemnice się nie nadają. Nie ma jednak
„zakazu" powiedzenia czegoś komuś, kto zdobył opisany stopień
rozwoju. Żaden inny człowiek czy jestestwo nie wymaga od niego
jakiejś „przysięgi". Wszystko jest zdane na jego własną odpowie
dzialność. Uczy się, aby w każdej sytuacji całkowicie w sobie znaj
dować to, co ma uczynić. A „przysięga" oznacza nic innego, jak
tylko dojrzałość człowieka do ponoszenia tej odpowiedzialności.
Gdy kandydat dojrzał do tego, co zostało tu opisane, otrzymuje
wówczas to, co określa się symbolicznie jako „napój zapomnienia".
Zostaje on mianowicie wprowadzony w tajemnicę, w jaki sposób
można tak postępować, ażeby niższa pamięć nie stawiała ustawi
cznie przeszkód. Jest to konieczne dla wtajemniczonego, powinien
on bowiem żywić pełne zaufanie do bezpośredniej teraźniejszości.
Musi umieć zniweczyć roztaczającą się wokół człowieka w każdej
chwili życia zasłonę wspomnień. Jeśli to, co spotyka mnie dziś,
oceniam według tego, czego doświadczyłem wczoraj, ulegam róż
nym błędom. Rzecz prosta, nie ma to wcale oznaczać, że wypieram
się zdobytych w życiu doświadczeń. Trzeba je mieć zawsze na pod
orędziu, na ile to tylko możliwe. Ale jako wtajemniczony muszę
posiadać zdolność wydawania sądów o każdym nowym przeżyciu
polegając wyłącznie na sobie, muszę pozwolić, by działały nie zmą
cone żadną przeszłością. Powinienem być nastawiony na to, że
każda rzecz czy jestestwo może mi przynieść zupełnie nowe obja
wienie. Jeśli nową rzecz osądzam według starej, podlegam omył
kom. Wspomnienia doświadczeń są najbardziej pożyteczne przez
to, że czynią mnie zdolnym do widzenia rzeczy nowych. Gdybym
nie posiadał pewnych określonych doświadczeń, być może nje
byłbym w stanie w ogóle widzieć właściwości jakiejś rzeczy, bądź
istoty, która staje przede mną. Doświadczenie powinno służyć do
widzenia
rzeczy nowych, ale nie do oceniania ich według dawnych.
Pod tym względem wtajemniczony uzyskuje zupełnie określoną
zdolność. Dzięki temu odsłania mu się wiele rzeczy, które dla nie
wtajemniczonego pozostają ukryte.
64
Drugim „napojem" podawanym wtajemniczonemu jest „napój
pamięci". Dzięki niemu zdobywa tę zdolność, że wyższe tajemnice
są stale obecne w jego duchu. Zwykła pamięć nie wystarczyłaby
mu do tego. Trzeba zespolić się całkowicie z wyższymi prawdami.
Trzeba nie tylko o nich wiedzieć, lecz operować nimi w żywym
działaniu w sposób tak naturalny, w jaki się jada i pije. Muszą się
one stać ćwiczeniem, nawykiem, skłonnością. Trzeba dojść do te
go, by nie było potrzeby zastanawiania się nad nimi w zwykłym
znaczeniu; człowiek powinien je reprezentować samym sobą po
winny one przepływać przez niego, tak jak funkcje życiowe jego
organizmu. W ten sposób będzie się stawał w znaczeniu ducho
wym coraz bardziej tym, czym w znaczeniu fizycznym uczyniła go
przyroda.
\
65
UWAGI PRAKTYCZNE
Kiedy człowiek tak pracuje nad rozwojem swoich uczuć, myśli
i nastrojów, jak to zostało opisane w rozdziałach o przygotowaniu,
oświeceniu i wtajemniczeniu, to wywołuje w swojej duszy i duchu
zróżnicowanie na poszczególne człony, podobnie jak dokonała te
go przyroda w jego ciele fizycznym. Przed tym przepracowaniem
dusza i duch stanowią nie zróżnicowane masy. Jasnowidz postrzega
je jako przenikające się nawzajem, tlące się matowo-spiralne wiry
mgiełek, odczuwane przeważnie jakby w barwach czerwonawej,
czerwonobrunatnej lub też czerwonawożółtej. Po przepracowaniu
uczuć, myśli oraz nastrojów zaczynają one duchowo rozbłyskiwać
barwami jakby żółtąwozielonymi, zielonobłękitnymi, ponadto wy
kazują pewną prawidłową strukturę. Do takiej prawidłowości, a
wraz z nią i do wyższego poznania człowiek dochodzi wtedy, gdy
do sfery swoich uczuć, myślenia i nastawienia wnosi taki ład, taki
porządek, jaki do jego ciała wniosła przyroda, tak iż może widzieć,
słyszeć, trawić, oddychać, mówić itd. Uczeń uczy się stopniowo
oddychać, patrzeć itd. duszą słuchać, mówić itd. duchem.
Zostaną tu bardziej szczegółowo omówione jeszcze tylko nie
które praktyczne punkty odniesienia, przynależące do wyższego
wychowania duszy i ducha. Są one tego rodzaju, że w gruncie rze
czy każdy człowiek może je stosować nie biorąc pod uwagę innych
reguł i posuwać się dzięki nim naprzód na drodze ku wiedzy tajem
nej.
Szczególne starania powinny być zwrócone na rozwój cierpli
wości. Każdy odruch zniecierpliwienia działa paraliżująco, a nawet
zabójczo na drzemiące w człowieku wyższe zdolności. Nie wolno
się domagać, by niezmierzone wejrzenia w świat duchowy otwie
rały się z dnia na dzień. Wtedy bowiem z reguły się nie pojawiaj w
duszy powinny się coraz bardziej zagnieżdżać zadowolenie z naj
mniejszego osiągnięcia, spokój i równowaga wewnętrzna. Jest rze
czą zrozumiałą, że uczący się oczekuje niecierpliwie wyników. Nie
osiągnie jednak niczego, dopóki nie pokona w sobie tej niecierpli
wości. Nie pomoże mu też wcale zwalczanie niecierpliwości tylko
w zwykłym znaczeniu tego słowa. Będzie ona przez to jeszcze sil-
66
niejsza. Człowiek łudzi się wtedy co do niej, a w głębi duszy tkwi
ona tym mocniej. Jedynie wtedy coś się osiągnie, gdy wciąż na no
wo oddawać się będzie pewnej określonej myśli i całkowicie ją so
bie przyswajać. Tą myślą jest: „Muszę wprawdzie czynić wszystko
dla rozwoju mojej duszy i mojego ducha, będę jednak zupełnie spo
kojnie oczekiwać,
aż zostanę przez wyższe moce uznany za godnego
określonego oświecenia". Gdy myśl ta nabierze w człowieku takiej
siły, że stanie się cechą charakteru, wtedy jest się na dobrej drodze.
Cecha ta wyrazi się już w samym wyglądzie zewnętrznym. Spoj
rzenie stanie się spokojne, ruchy nabiorą pewności, postanowienia
będą zdecydowane, a wszystko, co nazywamy nerwowością, stop
niowo ustąpi w człowieku. W grę wchodzą tu drobne, z pozoru bez
znaczenia, reguły postępowania. Np. ktoś wyrządził nam zniewagę.
Przed podjęciem naszego tajemnego wychowania uczucia nasze
zwracają się przeciwko tej osobie. Wzbiera w nas gniew. Lecz w
uczniu wiedzy tajemnej przy takiej sposobności natychmiast wy
łania się myśl: „Ta zniewaga w niczym nie narusza mojej wartoś
ci" i wówczas bez złości, lecz ze spokojem i opanowaniem podej
mujemy to, co należy podjąć wobec obrazy. Nie chodzi naturalnie
o to, by po prostu godzić się na każdą obrazę, lecz by w odpowie
dzi na obrazę wobec własnej osoby pozostać tak samo spokojnym i
opanowanym, jak przy wyrządzeniu obrazy komuś innemu, za kogo
miałoby się prawo obrazę odeprzeć. Stale należy mieć na uwadze,
że szkolenie tajemne nie dokonuje się w zjawiskach jaskrawo rzu
cających się w oczy, lecz w subtelnych, cichych przemianach życia
uczuciowego i myślowego.
Cierpliwość
przyciąga skarby wyższej wiedzy, niecierpliwość
działa na nie odpychająco. W wyższych dziedzinach bytu niczego
nie da się osiągnąć w pośpiechu i niepokoju. Przede wszystkim mu
szą umilknąć pragnienia i żądze. Są to właściwości duszy, przed
którymi pierzcha płochliwie wszelka wiedza wyższa. Jakkolwiek
cenne jest wszelkie wyższe poznanie, nie wolno go pożądać, o ile
ma ono przyjść do nas. Kto pragnie go dla siebie samego, nigdy go
nie osiągnie. Wymaga to przede wszystkim, by w głębi duszy zdo
być się na prawdę wobec siebie samego. Nie wolno żywić żadnych
złudzeń co do siebie. Trzeba z całkowitą wewnętrzną szczerością
67
spojrzeć w twarz własnym błędom, słabościom i nieudolnościom.
Z chwilą, gdy usprawiedliwiasz się przed sobą samym z jakiejś
swojej słabości, rzucasz sobie kamień na drogę, która ma cię pro
wadzić w górę. Takie kamienie możesz usunąć jedynie przez roz
poznanie samego siebie. Istnieje tylko jedna droga do wyzbycia się
własnych błędów i słabości, a jest nią prawidłowe ich poznanie.
Wszystko drzemie w duszy ludzkiej i może być obudzone. Również
swój rozum i rozsądek może człowiek poprawić, jeśli w spokoju i
z opanowaniem wyjaśni sobie, dlaczego pod tym względem jest
słaby. Takie samopoznanie jest naturalnie trudne, gdyż pokusa do
mylnego zapatrywania się na siebie jest niesłychanie wielka. Kto
posiądzie nawyk szczerości wobec siebie, otwiera sobie wrota do
wyższych wglądów.
Ucznia wiedzy tajemnej powinna opuścić wszelka ciekawość.
Musi odzwyczaić się, na ile to tylko możliwe, od pytania o sprawy,
które pragnie poznać jedynie dla zaspokojenia własnej żądzy wie
dzy. Powinien pytać tylko o to, co może mu służyć do udoskonale
nia jego własnego jestestwa w służbie rozwoju. Jednak w żadnej
mierze nie powinna w nim osłabnąć przy tym radość i oddanie się
wiedzy. Powinien w skupieniu przysłuchiwać się wszystkiemu, co
temu celowi służy i wyszukiwać wszelkich sposobności do takiego
skupienia.
Szczególnie niezbędne dla tajemnego szkolenia jest wychowa
nie swoich pragnień. Jednak nie powinno się być człowiekiem po
zbawionym pragnień. Wszystkiego bowiem, co chcemy osiągnąć,
powinniśmy też pragnąć. A pragnienie spełni się zawsze, gdy stoi
za nim pewna szczególna siła. Siła ta wypływa z prawdziwego po
znania.
„Nie pragnąć w żaden sposób niczego, zanim się nie poz
nało tego, co słuszne w jakiejś dziedzinie", oto jedna ze złotych re
guł dla ucznia wiedzy tajemnej. Mędrzec najpierw poznaje prawa
świata, a wtedy jego pragnienia stają się siłami, które się urzeczy
wistniają Oto pouczający przykład. Z pewnością wielu ludzi prag
nie dowiedzieć się w swoim widzeniu czegokolwiek o swoim ży
ciu przed narodzeniem. Pragnienie takie jest zupełnie bezcelowe i
bezowocne tak długo, dopóki człowiek nie przyswoi sobie przez
studium wiedzy duchowej poznania praw wieczności - i to w naj-
68
subtelniejszym, najbardziej intymnym ich charakterze. Gdy jednak
rzeczywiście zdobył to poznanie i chce wtedy podążać dalej, osią
gnie to dzięki swojemu oczyszczonemu, uszlachetnionemu prag
nieniu..
Nie^omoże też wmawianie sobie: no tak, chcę poznać swoje
poprzednie życie i w tym właśnie celu chcę się uczyć. Trzeba się
raczej zdobyć na całkowite wyrzeczenie się tego pragnienia, wy
łączyć je całkowicie i najpierw studiować zupełnie bez tego zamia
ru. Trzeba rozwijać w sobie radość całkowitego oddania się poz
nawanym treściom bez wspomnianego zamiaru. Bowiem tylko w
ten sposób uczymy się żywić odpowiednie pragnienie, które pocią
ga za sobą swoje spełnienie.
Gdy złoszczą się lub pałam gniewem, wtedy wznoszę wokół
siebie wał w świecie duszy i nie mogą przystąpić do mnie siły,
które powinny rozwijać moje oczy duszy. Gdy np. pewien czło
wiek budzi we mnie gniew, wysyła on pewien prąd duszy w świat
dusz. Nie mogę tego prądu widzieć, dopóki jestem jeszcze zdolny
do złości. Moja złość zasłania go. Lecz nie powinienem również
sądzić, że pojawią się od razu przede mną zjawiska astralne, gdy
już nie będę się złościł. Muszę wyrobić w sobie najpierw oczy
duszy. Jednak zalążek takich oczu tkwi w każdym człowieku. Po
zostaje on bezczynny, jak długo człowiek zdolny jest do ulegania
złości. Lecz nie pojawi też natychmiast, gdy tylko się choć trochę
tę złość w sobie zwalczyło. Trzeba raczej wciąż dalej pracować nad
pokonaniem w sobie gniewu, trzeba cierpliwie postępować dalej; a
wtedy pewnego dnia zauważy się, że rozwinęło się to oko duszy.
Jednak gniew nie jest jedyną rzeczą, którą w tym celu należy w so
bie zwalczyć. Wielu ulega zniecierpliwieniu lub zwątpieniu, gdy
całymi latami zwalczali w sobie pewne właściwości duszy, a jasno
widzenie mimo to nie występowało. Pewne właściwości właśnie w
sobie rozwinęli, lecz pozwolili za to innym rozkrzewić się tym mo
cniej. Dar jasnowidzenia występuje dopiero wtedy, gdy zostaną
stłumione wszystkie właściwości, które nie dopuszczają do ujaw-
69
nienia się drzemiących w człowieku odpowiednich zdolności. Po
czątki jasnowidzenia (lub jasnosłyszenia) zaczynają przejawiać się
już wcześniej; są to jednak delikatne roślinki, które łatwo ulegają
wszelkim możliwym pomyłkom i łatwo zamierają gdy nie napoty
kają dalszych troskliwych starań i pielęgnacji.
Do właściwości, które powinny być zwalczane tak samo jak np.
złość i gniew, należą lękliwość, przesądność i skłonność do uprze
dzeń, próżność i zarozumiałość, ciekawość i niepotrzebna gadatli
wość, czynienie różnic między ludźmi ze względu na zewnętrzne
oznaki stanowiska, rangi społecznej, płci oraz pochodzenia itp. W
naszych czasach ludzie z trudem rozumieją, że zwalczanie takich
cech ma cokolwiek wspólnego z osiąganiem wyższych zdolności
poznawczych. Lecz każdy wtajemniczony wie, że od takich rzeczy
zależy o wiele więcej niż od pogłębienia inteligencji i uprawiania
sztucznych ćwiczeń. Szczególnie łatwo mogłoby powstać nieporo
zumienie, gdyby ktoś wyobraził sobie, że trzeba stać się szaleńczo
odważnym, ponieważ należy wyzbyć się strachu, że trzeba zamy
kać oczy na różnice między ludźmi, ponieważ należy zwalczać w
sobie uprzedzenia stanowe, rasowe itp. Dopiero wtedy, gdy nie jest
się spętanym uprzedzeniami, człowiek uczy się bardziej prawidło
wo poznawać. Już w zwykłym znaczeniu jest prawdą, że strach
przed jakimś zjawiskiem stanowi przeszkodę do powzięcia właści
wej oceny sytuacji, że przesąd rasowy przeszkadza mi wejrzeć w
duszę jakiegoś człowieka. Uczeń wiedzy tajemnej powinien rozwi
jać w sobie ten zwykły zmysł z wielką subtelnością i ostrością.
Kamienie na drodze tajemnego wychowania rzuca też człowie
kowi wszystko, co mówi on bez gruntownego wyjaśnienia sobie
tego dokładnie w myśli. Trzeba tu wziąć pod uwagę coś, co da się
wyjaśnić tylko na przykładzie. Gdy ktoś np. mówi coś do mnie, a ja
mam na to odpowiedzieć, powinienem dążyć do tego, by bardziej
zwracać uwagę na poglądy, uczucie, a nawet jakieś uprzedzenia
mego rozmówcy, niż na to, co sam miałbym do powiedzenia w tej
sprawie. Jest tu zawarta wskazówka dotycząca rozwoju subtelnego
poczucia taktu, któremu uczeń wiedzy tajemnej powinien poświę
cić swoje starania. Powinien on wyrobić sobie sąd, jak dalece mia
łoby to znaczenie dla jego rozmówcy, gdyby przeciwstawił jego
70
poglądom swoje własne. Nie należy z tego powodu powstrzymy
wać się od wypowiadania własnego zdania. O tym nie może być
mowy. Należy jednak jak najdokładniej wsłuchać się w to, co mó
wi inny człowiek i nadać własnej odpowiedzi kształt zależny od te
go, co się usłyszało. W uczniu wiedzy tajemnej będzie się zawsze
rodziła w podobnych wypadkach pewna myśl - i jest on na dobrej
drodze, gdy będzie w nim żyła tak, że wniknie to w jego charakter.
Oto ona: „Nie chodzi o to, że mam inne zdanie niż mój rozmówca,
lecz o to, aby ktoś inny odnalazł w swojej myśli to, co słuszne, gdy
dodam coś do niej". Dzięki takiej i innym podobnym myślom cha
rakter ucznia oraz jego sposób postępowania przepaja cecha łagod
ności,
stanowiąca podstawowy środek wszelkiego tajemnego wy
szkolenia. Surowość rozpędza wokół ciebie duszne twory, które
mają przebudzić oczy twojej duszy; łagodność usuwa przeszkody i
otwiera twoje organy.
Wraz z łagodnością rozwinie się niebawem jeszcze inny rys du
szy: spokojne baczenie na wszelkie subtelne przejawy życia duszy
w otoczeniu, przy pełnym umilknięciu własnych poruszeń duszy.
A gdy człowiek dojdzie już do tego, wtedy wszelkie poruszenia ży
cia duszy w jego otoczeniu działają na niego w ten sposób, że jego
własna dusza rośnie, a rosnąc różnicuje się, podobnie jak rozwija
jąca się w świetle słonecznym roślina. Łagodność i zdolność do
milczenia połączona z prawdziwą cierpliwością otwierają duszę na
świat dusz, natomiast ducha na świat duchowy. „Trwaj w spokoju i
samotności, zamknij zmysły na to, co przekazywały ci przed przy
stąpieniem do tajemnego szkolenia, uspokój wszystkie myśli, które
zgodnie z twoimi wcześniejszymi przyzwyczajeniami przypływały
i odpływały od ciebie, ucisz się całkowicie, umilknij w głębi duszy
i cierpliwie oczekuj, a wtedy wyższe światy zaczną rozwijać oczy
twojej duszy i uszy ducha. Nie powinieneś spodziewać się, że bę
dziesz od razu widział i słyszał w świecie duszy i ducha. Bowiem
to, co czynisz, przyczynia się jedynie do rozwinięcia twoich wyż
szych zmysłów. Widzieć w duszy i słyszeć w duchu będziesz do
piero wtedy, gdy posiądziesz te zmysły. Jeśli trwałeś tak pewien
czas w spokoju i odosobnieniu, przejdź teraz do swoich codzien
nych zajęć, zapisując sobie jeszcze przedtem głęboko w pamięci
71
myśl: kiedyś, gdy do tego dojrzeję, doczekam się tego, co ma się
stać moim udziałem. I zabroń sobie surowo wyciągania czegokol
wiek samowolnie od wyższych potęg". Takie są wskazówki, które
każdy uczeń wiedzy duchowej otrzymuje od nauczyciela na po
czątku swojej drogi. Jeżeli się do nich stosuje, będzie się udosko
nalał. Jeśli nie będzie się do nich stosował, wtedy wszelka praca
będzie daremna. Lecz są one trudne tylko dla kogoś, kto nie posia
da cierpliwości i stałości charakteru. Nie ma żadnych innych prze
szkód, jak tylko te, które każdy sam sobie po drodze gromadzi i
których każdy może uniknąć, gdy będzie tego rzeczywiście pra
gnął. Należy to ustawicznie podkreślać, ponieważ wielu ludzi two
rzy sobie całkowicie fałszywe wyobrażenia o trudnościach ścieżki
tajemnej. W pewnym sensie łatwiej jest przekroczyć pierwsze sto
pnie tej ścieżki niż poradzić sobie bez wyszkolenia tajemnego z
najbardziej powszednimi trudnościami życiowymi. Poza tym moż
na tu mówić tylko o takich rzeczach, którym nie towarzyszą żadne
zagrożenia zdrowia ciała i duszy. Istnieją co prawda również inne
drogi, szybciej prowadzące do celu; jednak to, co mamy tutaj na
myśli, nie ma z nimi nic wspólnego, gdyż mogą one wywrzeć na
człowieka taki wpływ, do którego badacz wiedzy tajemnej nie dą
ży. Ponieważ jednak wciąż do wiadomości publicznej przenikają
pewne szczegóły o tych drogach, należy zdecydowanie przestrzec
przed wstępowaniem na nie. Z przyczyn zrozumiałych jedynie dla
wtajemniczonego drogi takie nigdy nie mogą być podane do publi
cznej wiadomości w ich prawdziwej postaci. Okruchy wiadomości,
które pojawiają się to tu, to tam, nikomu nie mogą wyjść na dobre,
prowadzą natomiast do podkopania zdrowia, szczęścia i spokoju
duszy. Kto nie chce powierzyć siebie zupełnie ciemnym mocom, o
których prawdziwej istocie i pochodzeniu nie może nic wiedzieć,
niech unika wdawania się w te sprawy.
Można jeszcze powiedzieć coś o otoczeniu, w którym ćwicze
nia tajemnego szkolenia powinny być podejmowane. Ma to rów
nież pewien wpływ. Jednak dla prawie każdego człowieka sprawa
ma się inaczej. Kto podejmuje ćwiczenia w otoczeniu przepojo
nym wyłącznie egoistycznymi dążeniami, np. współczesną walką o
byt, powinien sobie uświadomić, że dążenia te nie mogą pozostać
72
bez wpływu na rozwój jego organów duszy. Chociaż prawa wewnę
trzne tych organów są tak silne, że wpływ ten nie może być zbyt
szkodliwy. Podobnie jak lilia, choćby w najbardziej nieodpowied
nim otoczeniu, nie może nigdy stać się ostem, tak samo oko duszy
nie może rozwinąć się w nic innego niż w to, do czego jest przez
naczone, nawet wtedy, gdy egoistyczne dążenia nowoczesnych
aglomeracji miejskich wywierają na nie swój wpływ. Jednak w
każdym wypadku dobrze będzie, jeżeli uczeń wiedzy tajemnej od
czasu do czasu wybierze jako otoczenie cichy spokój, wewnętrzne
dostojeństwo oraz uroki przyrody. Szczególnie pomyślnie przed
stawia się sytuacja dla kogoś, kto może podjąć swoje szkolenie
wśród zieleni świata roślinnego, wśród osłonecznionych gór, miłej
prostoty niewyszukanych warunków. Pozwala to rozwijać się or
ganom wewnętrznym w takiej harmonii, jaka nigdy nie może pow
stać we współczesnym mieście. W nieco lepszych warunkach jest
już ktoś, komu przynajmniej w dzieciństwie dane było oddychać
powietrzem jodeł, oglądać ośnieżone szczyty oraz obserwować ży
cie leśnych zwierząt i owadów. Jednak nikt z ludzi, którym dane jest
mieszkać w mieście, nie powinien zaniedbywać dostarczania jako
pożywienia dla swoich rozwijających się organów duszy i ducha
nauk inspirowanych wiedzą duchową. Gdy czyjeś oczy nie mogą
śledzić każdej wiosny z dnia na dzień zieleni lasu, niech w tę miej
sce da swojemu sercu możliwość przeżywania wzniosłych nauk
Bhagaved-Gity, Ewangelii św. Jana, Tomasza z Kempis i opisów
wiedzy duchowej. Wiele dróg wiedzie na szczyt jasnowidzenia; jed
nak prawidłowy wybór jest nieodzowny. Znawca wiedzy duchowej
potrafi powiedzieć o tych drogach niejedno, co niewtajemniczone
mu wydaje się dziwne. Ktoś może być np. bardzo zaawansowany
na ścieżce wtajemniczenia. Może stać - by się tak wyrazić - bez
pośrednio przed otwarciem się jego oczu duszy i oto ma szczęście
odbyć podróż przez spokojne lub być może dziko wzburzone morze
i opaska z jego oczu opada: staje się nagle jasnowidzącym. Ktoś
inny jest już również tak daleko, że jedynie ma mu spaść opaska z
oczu; sprawi to silny cios losu. Cios ten na innego człowieka wy
warłby może taki wpływ, że obezwładniłby jego siły, podkopał
energię; dla ucznia wiedzy tajemnej staje się okazją do oświecenia.
73
Ktoś trzeci trwał cierpliwie w oczekiwaniu; trwał tak całymi latami
bez widocznych rezultatów. Nagle, w czasie gdy spokojnie przeby
wał w swoim zacisznym pokoju, otacza go duchowe światło, ścia
ny znikają, stają się przejrzyste dla duszy i nowy świat roztacza się
przed jego widzącymi oczami lub rozbrzmiewa dla jego słyszących
duchowych uszu.
74
WARUNKI TAJEMNEGO SZKOLENIA
Warunków przystąpienia do tajemnego szkolenia nikt nie może
ustalać w sposób dowolny. Wynikają one z istoty wiedzy tajemnej.
Jak nie może zostać malarzem człowiek, który nie chce wziąć pędz
la do ręki, podobnie też nie może dostąpić wtajemniczenia nikt, kto
nie zechce wypełniać tego, co nauczyciele wiedzy tajemnej podają
jako konieczne wymagania. W gruncie rzeczy nauczyciel wiedzy
tajemnej może dawać tylko rady. I w tym też znaczeniu należy
przyjmować wszystko, co mówi. Przemierzył on drogi przygotowu
jące do poznania wyższych światów. Wie z doświadczenia, co jest
do tego potrzebne. Wyłącznie od wolnej woli każdego człowieka
zależy, czy zechce pójść tymi drogami, czy nie. Gdyby ktoś żądał
od nauczyciela, aby udostępnił mu szkolenie tajemne bez spełnienia
wymaganych warunków, byłoby to żądanie w rodzaju: naucz mnie
malować, ale zwolnij z brania pędzla do ręki. Nauczyciel wiedzy
tajemnej nie może też dać niczego, co nie odpowiada wolnej woli
przyjmującego. Należy jednak podkreślić, że nie wystarczy samo
ogólne pragnienie wyższej wiedzy. Wielu ludzi będzie, oczywiście,
żywiło to pragnienie. Po kimś, kto posiada jedynie samo pragnienie,
bez chęci wnikania w szczególne warunki tajemnego szkolenia, nie
można się spodziewać, by na razie cokolwiek osiągnął. Powinni to
rozważyć ci, którzy uskarżają się, że szkolenie nie jest dla nich ła
twe. Kto tych surowych reguł wypełniać nie chce lub nie może, po
winien
na razie zrezygnować z tajemnego szkolenia. Warunki te są
wprawdzie surowe, lecz nie twarde, ich spełnienie nie tylko powin
no być czynem wolnym, lecz nawet musi nim być.
Kto tego nie bierze pod uwagę, temu wymagania tajemnego szko
lenia łatwo mogą się wydawać przymusem wywieranym na jego
duszę lub sumienie. Szkolenie polega bowiem na rozwijaniu w sobie
życia wewnętrznego; nauczyciel wiedzy tajemnej musi więc udzie
lać rad dotyczących tego wewnętrznego życia. Nie można jednak
uważać za przymus tego, co wypływało z wolnego postanowienia.
Gdyby ktoś zażądał od nauczyciela: przekaż mi swoje tajemnice,
lecz pozostaw mnie z moim zwykłym sposobem odczuwania, z
moimi uczuciami i wyobrażeniami, byłoby to żądanie niemożliwe
75
do spełnienia. Nie pragnąłby wtedy niczego więcej, jak tylko zaspo
kojenia ciekawości, pędu do wiedzy. Jednak z takim nastawieniem
nie da się nigdy osiągnąć wiedzy tajemnej.
Mają tu być opisane kolejne warunki stawiane uczniowi wtaje
mniczenia. Należy podkreślić, że przy żadnym z tych warunków nie
wymaga się całkowitego ich spełnienia, lecz jedynie dążenia do
takiego spełnienia. Nikt nie może wypełnić ich całkowicie; każdy
jednak może wejść na drogę ku ich spełnieniu. Chodzi o wolę, o na
stawienie do wstąpienia na tę drogę z gotowością
Pierwszym warunkiem jest zwrócenie uwagi na dbałość o zdro
wie
cielesne i duchowe. To, jakie ktoś ma zdrowie, nie zależy na
razie, rzecz jasna, od niego. Ale starać się o to zdrowie może każ
dy. Tylko w zdrowym człowieku może powstać zdrowe poznanie.
Szkolenie tajemne nie odtrąca żadnego człowieka, któremu brak
zdrowia; musi jednak wymagać, aby posiadał wolę do prowadzenia
zdrowego trybu życia. W tej sprawie człowiek powinien zdobyć jak
największą samodzielność. Dobre rady, którymi zasypują go inni,
przeważnie o to nie proszeni, z reguły są całkowicie zbędne. Każdy
powinien dążyć do tego, aby samemu na siebie uważać. Od strony
fizycznej będzie tu chodziło raczej o unikanie szkodliwych wpły
wów. Dla wypełnienia naszych obowiązków niejednokrotnie musi
my robić rzeczy, które nie sprzyjają naszemu zdrowiu. Człowiek
musi rozumieć, że obowiązek trzeba stawiać wyżej niż troskę o
zdrowie. Lecz czegóż to nie da się wyrzec przy pewnej dozie dobrej
woli. W pewnych wypadkach obowiązek musi stanąć wyżej niż
zdrowie, a nieraz nawet wyżej niż życie; nigdy jednak u ucznia
wiedzy tajemnej nie może być używania życia. Używanie życia
może być dla niego jedynie środkiem do podtrzymania życia i zdro
wia. A w związku z tym najważniejsze jest, by zdobyć się wobec
siebie samego na całkowitą szczerość i rzetelność. Nie pomoże
prowadzenie ascetycznego życia, jeżeli będzie to wypływało z po
dobnych pobudek, co inne sposoby szukania zadowolenia. Ktoś
może znajdować w ascetyzmie takie same upodobanie jak inny w
piciu wina. Nie może się on jednak spodziewać, że tego rodzaju
asceza przyda mu się choć trochę do wyższego poznania. Wielu lu
dzi wszystko, co pozornie przeszkadza im pracować nad sobą w
76
tym kierunku, zrzuca od razu na swoje warunki życiowe. Mówią
więc: „Przy moich warunkach nie mogę się rozwijać". Zmiana wa
runków ich życia mogłaby być z wielu innych względów pożąda
na; dla celów tajemnego szkolenia żadnemu człowiekowi nie jest to
potrzebne. Do tego celu wystarczy, aby właśnie akurat w tych wa
runkach, w jakich się ktoś znajduje, czynić dla swojego zdrowia fi
zycznego i psychicznego tyle, ile tylko jest możliwe. Każda praca
może służyć całemu społeczeństwu i o wiele wyższą cechą duszy lu
dzkiej jest jasne zdanie sobie sprawy, jak niezbędna dla całego ogó
łu jest najmniejsza, być może nieprzyjemna praca, niż myśleć: „Ta
praca jest dla mnie zbyt licha, jestem wart czegoś innego". Szczegól
nie ważne dla ucznia jest dążenie do pełnego zdrowia duchowego.
Niezdrowe życie uczuciowe i myślowe w każdym wypadku sprowa
dza z dróg do wyższego poznania. Podstawę stanowią tutaj: spokoj
ne, przejrzyste myślenie oraz pewność w reagowaniu i uczuciach.
Uczeń wiedzy tajemnej niczego bowiem nie powinien wystrzegać
się bardziej niż skłonności do fantazjowania, nerwowości, egzalta
cji, fanatyzmu. Powinien przyswoić sobie zdrowe spojrzenie na
wszystkie okoliczności życiowe; musi pewnie orientować się w
życiu; powinien pozwolić rzeczom spokojnie przemawiać do sie
bie i na siebie oddziaływać. Powinien starać się sprostać życiu za
wsze, gdy zajdzie taka potrzeba. Musi unikać w swoich sądach i
odczuciach wszelkiej przesady oraz jednostronności. Gdyby tego
warunku nie spełnił, zamiast w światy wyższe, popadłby w krainę
własnej wyobraźni; zamiast prawdy wystąpiłyby w nim jego wła
sne ulubione domniemania. Lepiej, aby uczeń wiedzy tajemnej był
człowiekiem „trzeźwym", aniżeli człowiekiem egzaltowanym i fan-
tastą.
Drugim warunkiem jest czuć się ogniwem całego życia. W speł
nieniu tego warunku zawarte jest wiele rzeczy. Każdy jednak może
wypełnić go na swój własny sposób. Jeśli jestem wychowawcą i
mój wychowanek nie odpowiada temu, czego sobie życzę, nie po
winienem zwracać moich uczuć od razu przeciwko niemu, lecz
przeciwko sobie. Powinienem czuć się z nim tak dalece zespolony,
by zadać sobie pytanie: „Czy to, co mnie nie zadawala w moim
wychowanku, nie jest następstwem mojego własnego czynu?" Za-
77
miast zwracać uczucia przeciw niemu, zastanowię się raczej nad
tym, jak mam się zachować, aby mój wychowanek mógł w przy
szłości lepiej sprostać moim wymaganiom. Przez takie nastawienie
zmienia się stopniowo cały sposób myślenia człowieka. Odnosi się
to zarówno do rzeczy najdrobniejszych, jak i największych. Przy
takim nastawieniu inaczej zapatruję się np. na przestępcę. Pow
strzymam się z potępieniem go i powiem sobie: „Jestem przecież
tylko człowiekiem, jak i on. A może to wyłącznie wychowanie,
które dzięki okolicznościom stało się moim udziałem, obroniło
mnie przed jego losem?" I może przyjdzie mi też wtedy na myśl,
że ten mój bliźni stałby się innym człowiekiem, gdyby nauczyciele
poświęcili mu tyle trudu co mnie. Zastanowię się nad tym, że przy
padło mi w udziale coś, czego on został pozbawiony, że dobro,
które jest we mnie, zawdzięczam właśnie tej okoliczności, że on
został tego pozbawiony. A wtedy będę też bliski zrozumienia, że
stanowię tylko cząstkę całej ludzkości, oraz że jestem współodpo
wiedzialny
za wszystko, co się dzieje. Nie znaczy to, że taka myśl
powinna być zaraz obrócona w agitatorskie czyny, lecz powinna
być w ciszy pielęgnowana w duszy. A wtedy stopniowo zacznie
wywierać swój wpływ na zewnętrzne zachowanie się człowieka.
W takich sprawach każdy powinien rozpocząć reformowanie od
siebie. Nie przyniesie owoców stawianie ludzkości ogólnych żą
dań. Łatwo o sąd, jacy ludzie być powinni; lecz uczeń wiedzy taje
mnej pracuje w głębi, nie na powierzchni. Byłoby rzeczą zupełnie
niewłaściwą, gdyby nauczyciel wiedzy tajemnej wiązał poruszone
tu zagadnienia z jakimiś zewnętrznymi, dajmy na to politycznymi
postulatami, z którymi tajemne szkolenie nie ma nic wspólnego.
Polityczni agitatorzy z reguły „wiedzą", czego trzeba się „doma
gać" od innych; o wymaganiach stawianych wobec siebie mówią
znacznie mniej.
Łączy się z tym bezpośrednio trzeci warunek, stawiany w tajem
nym szkoleniu. Uczeń musi wyrobić w sobie pogląd, że jego myśli
i uczucia posiadają takie samo znaczenie dla świata jak jego po
stępowanie. Powinien pojąć, że dla bliźniego jest tak samo zgubne,
gdy go nienawidzę, jak to, że go uderzę. Wtedy zrozumiem, że gdy
pracuję nad własnym udoskonaleniem, czynię coś nie tylko dla sie-
78
bie, lecz również dla świata. Z moich czystych myśli i uczuć świat
odnosi takie same korzyści, co z moich dobrych uczynków. Dopóki
nie potrafię uwierzyć w to doniosłe znaczenie mojego wewnętrz
nego życia dla świata, nie nadaję się na ucznia wiedzy tajemnej.
Dopiero wtedy jestem przepełniony prawdziwą wiarą w doniosłość
mojego wnętrza, życia mojej duszy, gdy pracuję nad nią tak, jakby
była co najmniej tak rzeczywista, jak wszystko, co nas otacza. Mu
szę pojąć, że moje uczucia wywołują takie skutki jak czyny mojej
ręki.
Przez to został już właściwie wypowiedziany warunek czwarty:
przyswojenie sobie poglądu, że właściwa istota człowieka nie tkwi
w tym, co zewnętrzne, lecz kryje się we wnętrzu. Kto uważa siebie
wyłącznie za produkt zewnętrznego świata, wytwór świata fizy
cznego, nie będzie mógł dojść w tajemnym szkoleniu do niczego.
Podstawę tego szkolenia stanowi odczucie, że jest się jestestwem
duszno-duchowym. Kto rozwinie w sobie to uczucie, zdobywa też
zdolność odróżnienia wewnętrznego poczucia obowiązku od zew
nętrznych osiągnięć. Poznaje, że jedno nie może być bezpośrednią
miarą drugiego. Uczeń wiedzy tajemnej powinien znajdować złoty
środek między tym, co wynika z warunków zewnętrznych, a tym,
co uznaje jako słuszne dla swojego postępowania. Nie powinien
narzucać otoczeniu rzeczy, których nie może ono zrozumieć; po
winien jednak wyzwolić się także od chęci czynienia tylko tego, co
może znaleźć uznanie w tym otoczeniu. Uznania dla swoich prawd
powinien szukać jedynie i wyłącznie w wewnętrznym głosie swo
jej rzetelnej, dążącej do poznania duszy. Od otoczenia natomiast
powinien się uczyć, ile tylko może, aby móc wywnioskować, co jest
dla niego właściwe i pożyteczne. Tak oto będzie w sobie rozwijał
to, co w wiedzy duchowej nazywa się „wagą duchową". Na jednej
z jej szal leży „otwarte serce" na potrzeby świata zewnętrznego, na
drugiej „wewnętrzna nieugiętość i niczym nie zachwiana wytrwa
łość".
Tym samym zaznaczony jest warunek piąty: stałość w wykony
waniu raz powziętych postanowień. Nic nie powinno skłonić ucz
nia do odstąpienia od raz powziętego postanowienia poza przekona
niem, że był w błędzie. Każde postanowienie jest siłą a gdy siła ta
79
nie osiąga bezpośredniego wyniku tam, gdzie została skierowana,
działa na swój sposób. Powodzenie tylko wtedy jest miarodajne,
gdy jakieś działanie zostaje podjęte pod wpływem pożądania. Je
dnak wszystkie czyny dokonywane pod wpływem żądzy nie mają
wartości dla świata wyższego. Tutaj rozstrzyga wyłącznie miłość
do czynu. W tej miłości ma się wypowiedzieć wszystko, co skłania
ucznia wiedzy tajemnej do czynu. Wtedy nie osłabnie on w nie
ustannym dążeniu do wprowadzenia w czyn raz powziętego zamia
ru, bez względu na to, ile razy spotka go niepowodzenie. I w ten
sposób dojdzie do tego, że nie będzie czekał na zewnętrzne skutki
swoich czynów, lecz będzie znajdował zadowolenie w samym
działaniu. Nauczy się poświęcać światu swoje czyny, a nawet i ca
łego siebie, nie licząc się z tym, w jaki sposób jego poświęcenie
będzie przez świat przyjęte. Kto pragnie zostać uczniem wiedzy
tajemnej, musi być gotowy do takiej ofiarnej służby.
Warunkiem szóstym jest rozwijanie w sobie uczucia wdzięcz
ności
wobec wszystkiego, co człowieka spotyka. Trzeba zdać sobie
sprawę z tego, że własny byt jest darem całego wszechświata. Cze
góż to nie było potrzeba, by każdy z nas mógł otrzymać swoje ist
nienie i utrzymać się przy nim! I czegóż to nie zawdzięczamy przy
rodzie i innym ludziom! Do takich myśli powinni być skłonni ci,
którzy pragną tajemnego szkolenia. Kto nie jest w stanie oddawać
się takim myślom, nie może rozwinąć w sobie tej wszechogarnia
jącej miłości,
która jest konieczna dla dojścia do wyższego pozna
nia. To, czego nie kocham, nie może mi się objawić. A każde obja
wienie powinno napełnić mnie wdzięcznością gdyż wzbogacam
się dzięki niemu.
Wszystkie wymienione poprzednio warunki powinny złączyć
się w siódmym: ujmować życie nieustannie w duchu wymaganym
przez te warunki. Uczeń stwarza sobie przez to możliwość nadania
swojemu życiu jednolitego piętna. Jego poszczególne przejawy bę
dą ze sobą w zgodzie, a nie we wzajemnej sprzeczności. Uczeń zo
stanie przygotowany do spokoju, który powinien osiągnąć przy sta
wianiu pierwszych kroków w tajemnym szkoleniu.
Jeśli ktoś posiada szczerą i poważną wolę spełnienia podanych
tu warunków, może zdecydować się na szkolenie tajemne. Znaj-
80
dzie wtedy w sobie gotowość stosowania się do przytoczonych tu
rad. Niejednemu wiele rzeczy w tych radach może wydawać się
powierzchownych. Ktoś taki powie może, że spodziewał się prze
biegu szkolenia w mniej surowej formie. Jednak wszystko, co ma
charakter wewnętrzny, powinno znaleźć swój wyraz w przejawach
zewnętrznych. I tak jak niewiele jest z obrazu, gdy jest on jeszcze
tylko w głowie malarza, tak też nie może być tajemnego szkolenia
bez wyrażenia się na zewnątrz. Tylko ci niewiele uwagi przywią
zują do surowych form, którzy nie wiedzą że wszystko, co jest we
wnętrzne, powinno znaleźć swój wyraz w przejawach zewnętrz
nych. To prawda, że chodzi o ducha jakiejś sprawy, a nie o formę.
Jednak podobnie jak forma bez ducha jest niczym, tak i duch byłby
bezczynny, gdyby nie stwarzał sobie formy.
Stawiane warunki są odpowiednie do uczynienia ucznia dosta
tecznie silnym, aby mógł sprostać dalszym wymaganiom, które
musi przed nim postawić tajemne szkolenie. Jeśli brak mu tych
warunków, przy każdym z nowych wymagań będzie ogarniała go
niepewność. Bez nich nie będzie w stanie mieć potrzebnego mu za
ufania do ludzi. Wszelkie dążenie do prawdy powinno być budowa
ne na zaufaniu i prawdziwej miłości do ludzi. Powinno być na tym
budowane, chociaż nie może z niego wyrastać, lecz tylko z wła
snych sił duszy. A miłość do ludzi powinna rozrastać się stopnio
wo na miłość do wszystkich istot, a nawet do wszystkiego, co ist
nieje. Kto nie wypełni wymienionych warunków, nie będzie miał
w sobie pełnej miłości do wszelkiego budowania, tworzenia i za
niedba wyzbycia się jakiejkolwiek skłonności do niszczenia, uni
cestwiania. Uczeń wiedzy tajemnej powinien stać się człowiekiem,
który nigdy niczego nie niszczy dla samego zniszczenia ani w czy
nach, ani też w słowach, uczuciach i myślach. Powinien znajdować
radość w powstawaniu, rozwoju; i tylko wtedy wolno mu przyło
żyć rękę do jakiegoś zniszczenia, o ile przez te zniszczenie będzie
w stanie wesprzeć nowe życie. Nie oznacza to, aby uczeń miał
przyglądać się biernie panoszeniu się zła; lecz nawet wtedy powi
nien wyszukiwać te strony, przez które mógłby przemienić zło na
dobro. Będzie coraz jaśniej zdawał sobie sprawę, że najlepsze zwal
czanie zła i niedoskonałości w świecie, to tworzenie dobra i dosko-
81
nałości. Uczeń wiedzy tajemnej wie, że z niczego nie da się nicze
go stworzyć, jednak to, co niedoskonale, można przemienić w dos
konałe. Kto rozwinął w sobie skłonność do tworzenia, znajdzie też
niebawem zdolność do odpowiedniego zachowania się wobec zła.
Kto wstępuje na drogę tajemnego szkolenia, musi sobie wy
jaśnić, że dzięki niemu ma budować, a nie niszczyć. Dlatego po
winien wnieść wolę do rzetelnej, pełnej poświęcenia pracy, a nie
do krytykowania i niszczenia. Powinien być zdolny do nabożnego
skupienia, trzeba bowiem nauczyć się tego, czego się jeszcze nie
wie. W skupieniu i z czcią trzeba spoglądać ku temu, co się odsła
nia. Praca i nabożne skupienie - to podstawowe uczucia, które po
winny być wymagane od ucznia wiedzy tajemnej. Niejeden będzie
musiał doświadczyć, że nie posuwa się naprzód w tajemnym szko
leniu, mimo że według własnego przekonania jest niestrudzenie
czynny. Wynika to stąd, że pracy i nabożnego skupienia nie ujął w
sposób właściwy. Najmniejszy efekt będzie posiadała taka praca,
która będzie podejmowana ze względu na rezultat, a najmniej po
sunie naprzód nauka, która nie będzie przebiegała w pełnym czci
skupieniu. Miłość do pracy, a nie do jej wyniku - tylko to prowadzi
naprzód. I gdy uczący się dąży do zdrowego myślenia oraz pew
nych sądów, nie potrzebuje osłabiać swojego pełnego czci skupie
nia wątpliwościami i brakiem ufności.
Nie trzeba popadać w niewolniczą zależność w sądach wobec
jakiejś odebranej wiadomości, jeśli nie przeciwstawia się z miejsca
własnego poglądu, lecz zwraca się ku niej w spokojnym skupieniu
i z oddaniem. Ci, co w poznaniu doszli już do pewnych wyników,
wiedzą, że wszystko zawdzięczają nie własnym sądom, lecz spo
kojnemu wsłuchiwaniu się i przepracowywaniu. Należy stale mieć
na uwadze, że nie potrzeba już uczyć się tego, o czym można wy
dać sąd. Gdy ktoś pragnie tylko wydawać sądy, niczego się na ogół
nie będzie mógł nauczyć. Jednak w tajemnym szkoleniu chodzi
właśnie o uczenie się. Trzeba posiadać w sobie w wysokim stopniu
wyrobioną wolę bycia kimś, kto się uczy. Jeżeli czegoś nie można
pojąć, lepiej powstrzymać się wtedy od sądu, aniżeli wydać go po
chopnie. Trzeba wtedy odłożyć zrozumienie na czas późniejszy. Im
dłużej uczeń wznosi się po stopniach poznania, tym bardziej jest
82
mu potrzebne takie spokojne wsłuchiwanie się w daną rzecz w
pełnym skupienia oddaniu się. Wszelkie poznanie prawdy, wszel
kie życie i działanie w świecie ducha staje się w wyższych dziedzi
nach bardziej subtelne, delikatniejsze w porównaniu z działalnoś
cią zwykłego rozumu oraz życiem w świecie fizycznym. Im bardziej
rozszerza się widnokrąg człowieka, tym subtelniejsze stają się pos
tulaty, których wykonania ma się podejmować. Właśnie dlatego
ludzie dochodzą wobec wyższych dziedzin do tak odmiennych
„poglądów" i „stanowisk". Jednak w stosunku do prawd wyższych
w rzeczywistości również istnieje tylko jedno zapatrywanie. Do te
go jednego zapatrywania można dojść wtedy, gdy dzięki pracy w
nabożnym skupieniu można wznieść się aż do rzeczywistego oglą
du prawdy. Tylko ten może dojść do zapatrywań odbiegających od
prawdy, kto nie jest dostatecznie przygotowany i tworzy sądy we
dług swoich myślowych nawyków oraz swoich ulubionych domnie
mań. Podobnie jak istnieje tylko jeden pogląd w sprawie jakiegoś
twierdzenia matematycznego, to samo dotyczy i spraw wyższego
świata. Lecz najpierw należy się dopiero przygotować do tego, by
móc taki pogląd osiągnąć. Gdyby ludzie mieli to na uwadze, wa
runki stawiane przez nauczycieli wiedzy tajemnej dla nikogo nie
miałyby w sobie nic zaskakującego. Jest całkowicie słuszne, że
prawda i życie wyższe zamieszkują w każdej duszy ludzkiej i każ
dy może i musi odnaleźć je sam w sobie. Lecz leżą one głęboko i z
tych głębokich pokładów mogą być wydobyte tylko po usunięciu
przeszkód. W jaki sposób należy to czynić, może doradzać jedynie
ten, kto sam posiada doświadczenie w zakresie wiedzy tajemnej.
Rad takich udziela wiedza duchowa. Nie narzuca nikomu jakiejś
prawdy, ani nie głosi żadnego dogmatu; wskazuje natomiast drogę.
To prawda, że każdy mógłby odnaleźć tę drogę również sam - być
może dopiero po wielu wcieleniach - jednak to, co osiąga się w
tajemnym szkoleniu, jest skróceniem tej drogi; dzięki temu czło
wiek wcześniej dochodzi do punktu, od którego może współdziałać
w światach wyższych, gdzie przez pracę duchową wspomaga się
rozwój i zbawienie ludzi.
Zostały tu podane w zarysie rzeczy, które powinny być podane
na początku w związku z uzyskaniem doświadczeń z wyższych
83
światów. W następnym rozdziale wywody te zostaną poszerzone
przez wykazanie, co podczas tego rozwoju zachodzi w wyższych
członach natury człowieka (w organizmie duszy, czyli w ciele
astralnym oraz w duchu, czyli w ciele myślowym). Udzielone wia
domości zostaną dzięki temu na nowo oświetlone i będzie można
wniknąć w nie znacznie głębiej.
84
O NIEKTÓRYCH ODDZIAŁYWANIACH
WTAJEMNICZENIA
Należy to do podstawowych zasad wiedzy tajemnej, aby ten,
kto się jej poświęca, czynił to z pełną świadomością. Nie powinien
podejmować ani ćwiczyć niczego, o czym by nie wiedział, jakie
pociągnie to za sobą skutki. Udzielając komukolwiek rad lub wska
zań, nauczyciel wiedzy duchowej zawsze równocześnie mówi, co
dzięki zastosowaniu się do nich będzie zachodziło w ciele, duszy
lub duchu tego, kto dąży do wyższego poznania.
Zostaną tu podane tylko niektóre ze skutków działania na duszę
ucznia wiedzy tajemnej. Dopiero ten, kto zna opisane tu sprawy,
może z całą świadomością podjąć ćwiczenia, prowadzące do pozna
nia wyższych światów. I tylko wtedy jest on rzeczywiście uczniem
wiedzy duchowej. Wszelkie posuwanie się po omacku w prawdzi
wej wiedzy duchowej powinno być surowo zakazane. Kto nie chce
swojego szkolenia podejmować z otwartymi oczami, ten może na
dawać się na medium; jasnowidzem w znaczeniu wiedzy duchowej
nie zostanie.
W uczniu, który ćwiczenia opisane w poprzednich rozdziałach
(o uzyskaniu poznania nadzmysłowego) przeprowadza w ten spo
sób, zachodzą najpierw pewne zmiany w tzw. organizmie duszy.
Jest on dostrzegalny tylko dla jasnowidza. Można by go przyrównać
do mniej lub bardziej świetlistego obłoku duszno-duchowego, w
środku którego znajduje się fizyczne ciało człowieka.
5
W organizmie
tym widoczne są w sposób duchowy popędy, pożądania, namiętnoś
ci, wyobrażenia itp. Np. zmysłowe pożądanie odczuwa się w nim ja
ko ciemnoczerwonawe promieniowanie o określonej formie. Czysta,
szlachetna myśl znajduje swój wyraz w promieniowaniu jak gdyby
czerwonawofioletowym. Ostro zarysowane pojęcie, które ogarnia
logiczny myśliciel, da się odczuć jako kształt żółtawy o określonym
zarysie. Myśl zagmatwana mętnej głowy występuje jako figura o za
rysach niesprecyzowanych. Myśli człowieka upierającego się przy
ciasnych, jednostronnych poglądach ukazują się ostre i nieruchome
w swoich konturach, a myśli osobistości otwartych na poglądy in
nych ludzi widzi się w ruchliwych, zmiennych zarysach itd.
6
85
Im dalej człowiek postępuje w rozwoju swojej duszy, tym bar
dziej prawidłowo zróżnicowany staje się jego organizm duszy. U
człowieka o mało rozwiniętym życiu wewnętrznym organizm ten
jest zagmatwany i niezróżnicowany. Lecz nawet i w tak niezróżni-
cowanym organizmie duszy jasnowidz dostrzega kształt, wyraźnie
odcinający się od otoczenia. Biegnie on od wewnętrznej części gło
wy ku środkowi ciała fizycznego. Przedstawia się jako pewnego
rodzaju samodzielne ciało, posiadające pewne organy. Organy, któ
re będą tu najpierw omówione, spostrzega się duchowo w okolicy
następujących fizycznych części ciała: pierwszy z nich pomiędzy
oczami, drugi w pobliżu krtani, trzeci w okolicy serca, czwarty w
pobliżu tzw. jamy brzusznej, piąty i szósty usytuowane są w dolnej
części tułowia. Twory te nazywane są przez znawców wiedzy ta
jemnej „kołami" (czakramami) albo też „kwiatami lotosu". Nazwy
te zawdzięczają podobieństwu do kół lub kwiatów; jednak trzeba
sobie naturalnie zdawać sprawę, że wyrażenie takie nie jest bar
dziej trafne, niż to, że boczne części budynku nazywa się „skrzy
dłami", mówiąc „skrzydło domu". Podobnie jak wszyscy wiedzą,
że nie ma się tu do czynienia ze skrzydłami, tak też i tu należy mieć
na myśli tylko przenośnię. Otóż u człowieka mało rozwiniętego
kwiaty lotosu mają barwy ciemne i spokojne, nieruchome. Nato
miast u jasnowidza znajdują się w ruchu i mają świecące odcienie
barw. Podobnie jest też u mediów, jednak na inny sposób. Teraz je
dnak nie będziemy się tym bliżej zajmowali, Kiedy więc uczeń
wiedzy tajemnej rozpoczyna swoje ćwiczenia, to pierwszą rzeczą
będzie rozjaśnienie się kwiatów lotosu; później zaczynają się one
obracać. Gdy to nastąpi, rozpoczyna się zdolność jasnowidzenia.
„Kwiaty" te są bowiem organami zmysłów duszy.
7
Ich obroty są
wyrazem tego, że rozpoczęło się postrzeganie w świecie nadzmy-
słowym. Nikt nie może ujrzeć nic nadzmysłowego, zanim nie roz
winą się w opisany sposób jego zmysły astralne.
Duchowy organ zmysłowy znajdujący się w pobliżu krtani daje
możliwość wglądu w sposób myślenia innej duszy, pozwala też na
głębsze wniknięcie w rzeczywiste prawa zjawisk przyrody. Organ
w sąsiedztwie serca otwiera poznanie nastawienia uczuciowego in
nych dusz. Kto go w sobie rozwinął, może również poznawać pew-
86
ne głębsze siły u zwierząt i roślin. Za pomocą zmysłu znajdującego
się w okolicy zwanej jamą brzuszną osiąga się poznanie uzdolnień
i talentów
w duszach ludzi; można przejrzeć, jaką rolę w gospodar
ce przyrody pełnią zwierzęta, rośliny, kamienie, metale, zjawiska
atmosferyczne itd.
Organ w pobliżu krtani posiada 16 „płatków" lub „szprych ko
ła", ten znajdujący się w pobliżu serca ma ich dwanaście, w okoli
cy jamy brzusznej - dziesięć.
Otóż pewne czynności duszy związane są z ukształtowaniem
tych organów. A kto pracę tę podejmuje w zupełnie określony spo
sób, przyczynia się do rozwinięcia odpowiednich organów ducho
wych. W „szesnastopłatkowym kwiecie lotosu" osiem płatków zo
stało rozwiniętych w zamierzchłej przeszłości na wcześniejszym
stopniu rozwoju człowieka. Do ich rozwoju człowiek niczym się
sam nie przyczynił. Otrzymał je jako dar natury, kiedy znajdował
się jeszcze w stanie sennej, przyćmionej świadomości. Były one
czynne także na ówczesnym poziomie rozwoju człowieka. Jednak
tego rodzaju działalność daje się pogodzić tylko z tamtym mrocz
nym, przyćmionym stanem świadomości. Kiedy później świadoość
się rozjaśniła, płatki przyćmiły się i przerwały swoją działalność.
Osiem dalszych człowiek może rozwinąć sam przez świadome ćwi
czenia. Dzięki temu cały kwiat lotosu staje się jaśniejący i ruchliwy.
Od rozwoju każdego z szesnastu płatków zależy uzyskanie pew
nych uzdolnień. Jak to już jednak było powiedziane, człowiek może
rozwinąć świadomie tylko osiem z nich, pozostałe pojawią się wte
dy same przez się.
Rozwój następuje w następujący sposób. Człowiek powinien
wiele uwagi i starania poświęcić pewnym procesom duszy, które
przeżywa zwykle beztrosko, nie zwracając na nie uwagi. Istnieje
osiem takich procesów. Pierwszy z nich, to sposób w jaki przyswaja
się wyobrażenia. Pod tym względem człowiek zdaje się zazwyczaj
całkowicie na przypadek. Słyszy to czy owo, widzi takie czy inne
rzeczy i według tego tworzy sobie pojęcia. Dopóki postępuje w taki
sposób, jego szesnastopłatkowy kwiat lotosu pozostaje całkowicie
nieruchomy. Dopiero gdy ujmie w ręce wychowanie siebie w odpo
wiednim kierunku, kwiat ten zaczyna swoją działalność. W tym
87
celu uczeń powinien zważać na swoje wyobrażenia. Każde z wy
obrażeń powinno nabierać dla niego znaczenia. Powinien upatry
wać w nim określonego posłannictwa, wieści o rzeczach świata ze
wnętrznego. Nie powinien zadawalać się wyobrażeniami, które nie
mają takiego znaczenia. Powinien tak kierować całym swoim two
rzeniem pojęć, aby stawały się one wiernym zwierciadłem zewnę
trznego świata. Jego dążenia powinny zmierzać do usuwania z du
szy wszelkich mylnych wyobrażeń. Drugi proces duszy dotyczy w
podobnym kierunku postanowień człowieka. Nawet w sprawach o
najbardziej błahym znaczeniu decyzje powinny być powzięte wy
łącznie po gruntownej i pełnej rozwadze. Uczeń powinien oddalać
od siebie wszelkie bezmyślne działania, wszelkie czynności pozba
wione sensu. Wszystko powinno posiadać dobrze rozważone po
wody. I powinien zaniechać spraw, do których nie skłaniałaby go
żadna ważna przyczyna. Trzeci proces dotyczy mowy. Z ust ucznia
wiedzy tajemnej powinno wychodzić jedynie to, co posiada sens i
znaczenie. Mówienie dla samego mówienia sprowadza go z wy
branej drogi. Powinien unikać prowadzenia pospolitych rozmów,
gdzie mówi się o wszystkim bez wyboru i miesza wszystko ze so
bą. Nie powinien jednak wyłączać się przy tym z kontaktów z lu
dźmi ze swojego otoczenia. Właśnie w tym obcowaniu jego mowa
powinna rozwinąć się tak, aby posiadała pełnię znaczenia. Z każ
dym jest on gotów podjąć rozmowę i każdemu odpowiedzieć, lecz
czyni to z sensem i po wszechstronnej rozwadze. Nie wypowiada
się nigdy bezpodstawnie. Stara się nie używać ani za mało, ani za
wiele słów. Czwartym procesem duszy jest uregulowanie swoich
zewnętrznych czynności. Uczeń wiedzy tajemnej dąży do kierowa
nia swoją działalnością tak, aby była zgodna z działalnością innych
ludzi w jego otoczeniu oraz z tym, co dzieje się w tym otoczeniu.
Nie dokonuje działań, które przeszkadzałyby innym albo stały w
sprzeczności z tym, co dzieje się wokół niego. Stara się kierować
swoimi czynami tak, aby włączały się harmonijnie w otoczenie, w
jego warunki życiowe itd. Gdy do działania skłaniają go jakieś in
ne powody, obserwuje starannie, jak najlepiej może sprostać potrze
bie. Gdy pobudkę do czynu czerpie z siebie samego, rozważa jak
najdokładniej skutki swojego sposobu postępowania. Piąta rzecz,
88
która wchodzi tu w grę, polega na ukierunkowaniu swojego życia.
Uczeń wiedzy tajemnej stara się żyć zgodnie z prawami przyrody
oraz ducha. Nie przesadza nigdy z pośpiechem ani nie jest zbyt po
wolny. Jest mu obce zarówno nadmierne zaaferowanie jak i opiesza
łość. Zapatruje się na życie jako na środek do działania i odpowie
dnio do tego sobą kieruje. Dba o swoje zdrowie, przyzwyczajenia
itd., aby zdobyć harmonię życiową. Szósty proces dotyczy dążeń
człowieka. Uczeń wiedzy tajemnej bada swoje uzdolnienia, swoje
możliwości i postępuje zgodnie z nimi. Nie próbuje podejmować
rzeczy leżących poza zasięgiem jego możliwości, lecz nie zanied
buje też niczego, co leży w ich zasięgu. Z drugiej strony stawia so
bie cele, które wiążą się z ideałami człowieka, z wielkimi obowiąz
kami. Nie włącza się bezmyślnie jak kółko w poruszającym się
mechanizmie ludzkości, lecz stara się sięgnąć poza powszedniość i
rozumieć swoje zadanie. Dąży do tego, by coraz lepiej i doskonalej
wypełniać swoje powinności. Siódma rzecz w jego życiu wewnę
trznym dotyczy uczenia się jak najwięcej od życia. Uczeń wiedzy
tajemnej nie powinien przechodzić obojętnie obok żadnej rzeczy
tak, by nie stała się ona dla niego pobudką do gromadzenia doś
wiadczenia, które przyda mu się w życiu. Jeżeli postąpił kiedyś nie
słusznie lub niedobrze, stanie się to dla niego bodźcem, aby w przy
szłości podobną rzecz uczynić lepiej. Patrząc, jak postępują inni,
obserwuje ich w podobnym celu. Stara się nagromadzić w sobie
bogatą skarbnicę doświadczeń i stale szukać w niej troskliwie rady.
I nie czyni niczego bez zważania na przyszłe doświadczenia, które
mogą mu być pomocne w jego postanowieniach i podejmowanych
czynnościach. Wreszcie ósme: uczeń wiedzy duchowej musi od
czasu do czasu wejrzeć w głąb siebie; musi zagłębić się w sobie sa
mym, troskliwie sam się ze sobą naradzić, wypracować i sprawdzić
swoje zasady życiowe, ogarnąć myślą swoje wiadomości, zważyć
obowiązki, zastanowić się nad treścią i celem życia itd. Wszystkie
te rzeczy były już omówione w poprzednich rozdziałach. Tutaj są
one tylko wyliczone, mając na względzie rozwój szesnastopłatko-
wego kwiatu lotosu. Przez ich ćwiczenie nabiera on coraz większej
doskonałości. Od takich ćwiczeń zależy bowiem rozwój daru jas
nowidzenia. Im bardziej jest zgodne z wydarzeniami w otaczają-
89
cym świecie to, co człowiek np. myśli i mówi, tym prędzej dar ten
się rozwija. Kto myśli i wypowiada rzeczy nieprawdziwe, zabija
coś w zarodku szesnastopłatkowego kwiatu lotosu. Prawdomów
ność, uczciwość są pod tym względem siłami twórczymi; kłamli
wość, nieszczerość, nierzetelność są siłami niszczącymi. Uczeń
wiedzy tajemnej musi też wiedzieć, że nie chodzi przy tym o same
tylko „dobre chęci", lecz o rzeczywiste czyny. Gdy myślę i mówię
to, co nie zgadza się z rzeczywistością niszczę coś w moim or
ganie duchowego spostrzegania, chociażbym wierzył przy tym, że
mam najlepsze intencje. Rzecz ma się tutaj tak, jak z dzieckiem,
które oparzy się dotykając ognia, mimo że stanie się to z nieświa
domości. Nadanie omówionym tu przeżyciom duszy opisanego kie
runku pozwala na rozpromienienie się szesnastopłatkowego kwiatu
lotosu przepięknymi barwami i nadaje mu prawidłowy ruch. Na
leży jednak przy tym zauważyć, że opisany dar jasnowidzenia nie
może wystąpić, dopóki nie zostanie osiągnięty pewien określony
stopień przepracowania duszy. Dopóki prowadzenie życia w tym
duchu sprawia jeszcze trudność, dar ten się nie pojawi. Dopóki na
opisane tu przeżycia trzeba zwracać jeszcze szczególną uwagę, nie
jest się dojrzałym. Dopiero gdy uczeń dojdzie tak daleko, że żyje w
podany sposób tak jak człowiek, który czyni coś zwykle z przyzwy
czajenia, wówczas wystąpią pierwsze ślady jasnowidzenia. Wtedy
te rzeczy nie powinny już przychodzić z wysiłkiem, lecz muszą
stać się naturalnym sposobem życia. Nie trzeba wtedy stale uważać
na siebie, pobudzać się do tego, by żyć w taki sposób. Wszystko
powinno stać się przyzwyczajeniem. Istnieją pewne wskazówki,
które w inny sposób doprowadzają szesnastopłatkowy kwiat lotosu
do rozwinięcia. Prawdziwa wiedza duchowa odrzuca wszelkie tego
rodzaju wskazówki, gdyż prowadzą one do zrujnowania zdrowia
fizycznego oraz moralnej zguby. Są łatwiejsze do przeprowadzenia
niż opisana tu droga, która jest długofalowa i mozolna. Za to pro
wadzi pewnie do celu i może tylko wzmocnić moralnie.
Wypaczony rozwój kwiatu lotosu w razie wystąpienia pewnego
daru jasnowidzenia pociąga za sobą w rezultacie nie tylko iluzje i
fantastyczne wyobrażenia, lecz zejście na manowce oraz brak pa
nowania nad sobą również w codziennym życiu. Przez tego rodza-
90
ju rozwój można stać się lękliwym, zazdrosnym, próżnym, zarozu
miałym, upartym itd., podczas gdy poprzednio było się wolnym od
tych wszystkich przywar. Powiedziano już, że osiem płatków spo
śród szesnastopłatkowego kwiatu lotosu było rozwiniętych już w
pradawnej przeszłości, oraz że płatki te przy tajemnym szkoleniu
występują z powrotem same przez się. Otóż w dążeniach ucznia
wiedzy tajemnej cała jego troska powinna być zwrócona ku ośmiu
pozostałym płatkom. Przy wypaczonym szkoleniu łatwo występują
tylko dawniej rozwinięte płatki, a te nowe, które powinny być na no
wo rozwinięte, zostają skażone. Wypadek taki zdarza się zwłaszcza
wtedy, gdy przy szkoleniu za mało zważało się na logiczne, rozsąd
ne myślenie. Najważniejszą rzeczą jest to, aby uczeń wiedzy tajem
nej był człowiekiem rozsądnym, kierującym się zawsze logicznym
myśleniem. Kolejną sprawą o wielkiej doniosłości jest zwracanie
uwagi na pełną jasność w wypowiedziach. Ludzie, którzy zaczynają
przeczuwać cokolwiek ze świata nadzmysłowego, lubią być na te
tematy rozmowni. Wstrzymują przez to swój prawidłowy rozwój.
Im mniej mówi się o tych rzeczach, tym lepiej. Dopiero, gdy ktoś
doszedł w tych sprawach do pewnego stopnia rozeznania, powi
nien o nich mówić. Na początku nauczania uczniowie wiedzy tajem
nej są zazwyczaj zdumieni, jak mało „zaciekawienia" dla opowiadań
o ich przeżyciach okazują ludzie, którzy są już wyszkoleni w tej wie
dzy. Byłoby dla nich najlepiej, gdyby zachowywali co do swoich
przeżyć całkowite milczenie i nie chcieli omawiać nic więcej, poza
tym, czy dobrze, bądź źle udaje się im przeprowadzanie ćwiczeń
lub stosowanie się do wskazówek, gdyż nauczyciel wyszkolony
duchowo posiada zupełnie inne źródła dla oceny postępów uczniów
niż ich bezpośrednie relacje. Te osiem płatków z szesnastopłatko
wego kwiatu lotosu, o które właśnie chodzi, przez tego rodzaju re
lacje doznają zawsze pewnego usztywnienia, podczas gdy powinny
pozostawać delikatne i plastyczne. Wyjaśni to przykład. Dla więk
szej wyrazistości nie będzie on zaczerpnięty z życia nadzmysłowe
go, lecz z codziennego. Przypuśćmy, że usłyszę jakąś wiadomość i
od razu wytwarzam sobie o niej jakiś sąd. Wkrótce otrzymuję o tej
samej sprawie dalszą wiadomość, która nie zgadza się z pierwszą.
Jestem przez to zmuszony zmienić raz już powzięte przekonanie,
91
skutkiem czego zostaje wywarty niekorzystny wpływ na mój szes-
nastopłatkowy kwiat lotosu. Sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej,
gdybym najpierw był bardziej powściągliwy w moim osądzie, gdy
bym w całej tej sprawie zachował wewnętrzne „milczenie" w my
ślach oraz zewnętrzne w słowach do czasu, aż miałbym zupełnie
pewne punkty oparcia dla swojego poglądu. Oględność w urabianiu
i wypowiadaniu sądów staje się powoli szczególnym znamieniem
ucznia wiedzy tajemnej. W zamian za to rośnie jego wrażliwość na
doznania i doświadczenia, którym pozwala w milczeniu przesuwać
się przed sobą, aby wytworzyć sobie jak najwięcej punktów oparcia
dla powzięcia sądu. Barwy wywołane w płatkach lotosu przez taką
powściągliwość mają odcienie błękitnawoczerwone i różowoczer-
wone, podczas gdy w innym wypadku występują odcienie ciemno
czerwone i pomarańczowe.
W podobny sposób, jak szesnastopłatkowy kwiat lotosu,
8
kształ
tuje się w okolicy serca również dwunastopłatkowy kwiat lotosu.
Również i w nim połowa płatków istniała już i była czynna na da
wnym etapie rozwoju człowieka. Dlatego też i tych sześć płatków
nie musi być w szkoleniu tajemnym specjalnie rozwijanych; pojawią
się same i zaczną się obracać, gdy pracuje się nad pozostałymi sześ
cioma. Aby wspomóc ich rozwój, człowiek znowu powinien świa
domie nadać określony kierunek pewnym działaniom duszy.
Należy teraz zdać sobie sprawę z tego, że spostrzeżenia posz
czególnych zmysłów ducha lub duszy noszą różny charakter. Kwiat
lotosu o dwunastu płatkach daje inne spostrzeżenia niż szesnasto
płatkowy. Ten ostatni spostrzega kształty. Dla szesnastopłatkowego
kwiatu lotosu sposób myślenia właściwy jakiejś duszy lub prawa,
według których przebiega jakieś zjawisko w przyrodzie, przybiera
kształt. Nie są to jednak nieruchome, spokojne kształty, lecz formy
ruchliwe, pełne życia. Jasnowidz, u którego rozwinął się ten zmysł,
może dla każdego sposobu myślenia, dla każdego prawa przyrody
określić formę, w której się one wyrażają. Np. mściwa myśl przy
biera kształt ostry, podobny do strzały, myśl życzliwa ma nieraz
kształt rozchylającego się kwiatu itd. Myśli określone, pełne zna
czenia, mają budowę prawidłową symetryczną, pojęcia niejasne
mają zagmatwane zarysy. Zupełnie innych spostrzeżeń dostarcza
92
dwunastopłatkowy kwiat lotosu. Rodzaj tych spostrzeżeń można w
przybliżeniu scharakteryzować, określając je jako ciepło lub chłód
duszy. Jasnowidz wyposażony w ten zmysł odczuwa, jak z postrze
ganych za pomocą dwunastopłatkowego kwiatu lotosu kształtów
wypływa ciepło lub chłód duszy. Wyobraźmy sobie, że jakiś jasno
widz rozwinął tylko szesnastopłatkowy kwiat lotosu, natomiast nie
posiadałby rozwiniętego dwunastopłatkowego. Wówczas przy ja
kiejś życzliwej myśli widziałby jedynie opisany wyżej kształt. Inny,
który miałby rozwinięte obydwa zmysły, spostrzeże również promie
niowanie tej myśli, które daje się określić tylko jako ciepło duszy.
Mimochodem tylko należy też zauważyć, że w szkoleniu tajemnym
nie rozwija się nigdy jednego ze zmysłów bez drugiego, tak że po
wyższy przypadek należy uważać jedynie za przypuszczenie użyte
dla lepszego zrozumienia. Dzięki rozwinięciu w sobie dwunasto
płatkowego kwiatu lotosu przed jasnowidzącym otwiera się głębo
kie zrozumienie zjawisk przyrody. Wszystko, co posiada w sobie za
łożenie wzrostu, rozwoju, wydaje z siebie ciepło duszy, wszystko, co
jest ogarnięte przemijaniem, zniszczeniem, co skłania się ku upad
kowi, wystąpi z cechą zimna duszy.
Rozwój tego zmysłu wspomaga się w następujący sposób. Pier
wsze, co w związku z tym uczeń powinien podjąć, to uporządkowa
nie toku swoich myśli (tak zwana kontrola myśli). Podobnie jak
szesnastopłatkowy kwiat lotosu osiąga swój rozwój pod wpływem
myśli prawdziwych, o doniosłym znaczeniu, tak też kwiat dwunas
topłatkowy rozwija się dzięki wewnętrznemu opanowaniu toku my
śli. Myśli błąkające się na kształt błędnych ogników, nie powiązane
ze sobą logicznie sensem, a tylko na zasadzie czystego przypadku,
niszczą formę tego kwiatu lotosu. Im bardziej jedna myśl wynika z
drugiej, im bardziej schodzi się z drogi wszelkiej nielogiczności,
tym bardziej organ ten zdobywa właściwą sobie formę. Jeśli uczeń
wiedzy duchowej słyszy nielogiczne myśli, niech pozwoli od razu
przesunąć się przez głowę myśli prawidłowej. Nie powinien od
suwać się - może ozięble - od jakiegoś nielogicznego otoczenia po
to, aby przyspieszyć swój własny rozwój. Nie powinien też żywić w
sobie popędu do natychmiastowego korygowania w swoim otocze
niu wszelkich nielogiczności. Będzie raczej w ciszy i głębi swojego
¡1
93
wewnętrznego życia wyprowadzał na rozsądne, logiczne tory na
cierające na niego z zewnątrz nielogiczne myśli. Natomiast we wła
snych myślach stara się we wszystkim zachowywać ten kierunek.
Druga rzecz, to wprowadzenie takiej samej konsekwencji do włas
nego postępowania, (kontrola postępowania). Wszelka niestałość i
dysharmonia w działaniu niszczą omawiany kwiat lotosu. Cokol
wiek by uczeń wiedzy tajemnej uczynił, swoimi następnymi czyna
mi powinien kierować tak, aby logicznie wynikały z poprzednich.
Kto dzisiaj działa w innym duchu niż wczoraj, nigdy nie rozwinie
opisanego wyżej zmysłu. Trzecią rzeczą jest wyrobienie w sobie
wytrwałości. Uczeń wiedzy tajemnej nie daje się nigdy odwieść ta
kim czy innym wpływom od raz wytkniętego celu, dopóki ten cel
może uważać za słuszny. Przeszkody są dla niego tylko wyzwa
niem do ich przezwyciężenia, a nigdy powodem do zaniechania
sprawy. Czwartą rzeczą jest wyrozumiałość (tolerancja) wobec in
nych ludzi, stworzeń, a także faktów. Uczeń wiedzy tajemnej tłumi
w sobie wszelką zbędną krytykę wobec tego, co niedoskonałe, złe
czy niedobre i stara się raczej pojąć wszystko, z czym się spotyka.
Tak jak słońce nie skąpi swojego światła temu co złe i marne, po
dobnie i on nie będzie niczemu odmawiał swojego wyrozumiałego
współczucia. Gdy spotka go jakieś niepowodzenie, nie będzie się
rozwodził w ujemnych sądach, lecz przyjmie to, co nieuniknione, i
będzie się starał w miarę swoich sił obrócić to na dobre. Cudzych
poglądów nie rozpatruje tylko ze swojego stanowiska, lecz stara
się wniknąć w cudze położenie. Piątą rzeczą jest przyjmowanie
zjawisk życiowych bez jakichkolwiek z góry powziętych uprze
dzeń. Mówi się też w związku z tym o „wierze" lub „ufności".
Uczeń wiedzy duchowej odnosi się z tą ufnością do każdego czło
wieka, do każdej istoty. I w postępowaniu swoim jest przepełniony
taką ufnością. Gdy odbiera jakąś wiadomość, nie mówi nigdy: „Nie
wierzę temu, gdyż przeczy to moim dotychczasowym poglądom".
Jest raczej gotów w każdej chwili porównać swoje opinie i poglądy
z nowymi i sprostować je. Jest zawsze otwarty na wszystko, co go
spotyka oraz pełen ufności w skuteczność tego, co podejmuje. Wy
zwala siebie z niepewności i zwątpienia. Gdy powziął jakiś zamiar,
posiada też i wiarę w siłę tego zamierzenia. Setki niepowodzeń nie
94
potrafią zachwiać w nim tej wiary. Jest to „wiara, która przenosi
góry". Szóstą rzeczą jest wyrobienie w sobie pewnej równowagi
duchowej (stateczności). Uczeń stara się zachowywać zrównowa
żoną postawę bez względu na to, czy spotyka go cierpienie, czy coś
radosnego. Stara się wyzbyć wszelkich przejść od „radosnych unie
sień" do „śmiertelnego przygnębienia". Na niebezpieczeństwo czy
nieszczęście jest tak samo uzbrojony jak na szczęście i powodze
nie.
Czytelnicy pism wiedzy duchowej odnajdą w powyższym opi
sie wyliczenie tak zwanych „sześciu właściwości", które powinien
rozwinąć w sobie ten, kto dąży do wtajemniczenia. Tutaj miał być
przedstawiony ich związek ze zmysłem duszy, zwanym „dwunas-
topłatkowym kwiatem lotosu". Szkolenie tajemne również i tutaj
jest w stanie podać szczegółowe wskazówki, które doprowadzą do
rozwinięcia tego kwiatu lotosu, lecz również i tu osiągnięcie prawi
dłowego kształtu tego organu duszy zależy od wypracowania w
sobie wymienionych cech. W razie zaniedbania ich rozwoju organ
ten ulega zniekształceniu. Wskutek tego, przy rozwinięciu się wte
dy pewnego daru jasnowidzenia, właściwości te zamiast na dobro,
mogą obrócić się na zło. Człowiek może stać się wyjątkowo niecier
pliwy, rozproszony, nastawiony negatywnie wobec otoczenia. Mo
że np. zdobyć pewną wrażliwość na postawy wewnętrzne innych
ludzi i z tego powodu uciekać od nich lub ich nienawidzić. Może
dojść do tego, że z powodu chłodu duszy, wiejącego na niego od po
glądów przeciwstawiających się jego własnym, nie będzie zupełnie
w stanie słuchać ich lub zachowa się w sposób odpychający.
Gdy do wszystkiego, co zostało tu powiedziane, dojdzie ponad
to zastosowanie się do pewnych zaleceń, które uczniowie mogą
otrzymać jedynie ustnie od nauczycieli wiedzy tajemnej, następuje
odpowiednie przyspieszenie rozwoju kwiatów lotosu. Jednak po
dane tutaj wskazania wprowadzają w pełni w rzeczywiste szkole
nie tajemne. Zorganizowanie swojego życia zgodnie ze wskaza
nym tu kierunkiem okaże się pożyteczne również i dla tego, kto
szkolenia tajemnego podjąć nie chce lub nie może. Bowiem wpływ
na organizm duszy zachodzi w każdym wypadku, nawet jeśli po
woli. Dla ucznia wiedzy tajemnej przestrzeganie tych zasad jest
95
wręcz nieodzowne. Gdyby dążył do tajemnego szkolenia nie trzy
mając się ich, mógłby wstąpić w światy wyższe tylko z niekomplet
nym okiem myśli i zamiast poznawać prawdę, ulegałby wtedy je
dynie iluzjom oraz pomyłkom. Stałby się pod pewnym względem
jasnowidzącym, lecz w gruncie rzeczy podlegałby jeszcze większej
ślepocie niż wcześniej. Przedtem bowiem przynajmniej stał pewnie
w świecie fizycznym i znajdował w nim określone oparcie; obec
nie wnika poza świat zmysłów i błąka się tam, zanim nie stanie pe
wnie w świecie wyższym. Wtedy może w ogóle nie odróżniać już
prawdy od błędu i traci wszelką orientację życiową. Z tego właśnie
powodu tak bardzo potrzebna jest cierpliwość w tych sprawach.
Trzeba mieć zawsze na uwadze, że wiedza duchowa nie może po
sunąć się w swoich wskazaniach dalej, niż pozwala na to dojrzała,
pełna gotowość do pracy nad prawidłowym rozwojem „kwiatów
lotosu". Powstałyby istne karykatury tych kwiatów, gdyby dać im
dojrzeć,
zanim nie osiągną w spokoju właściwej im postaci. Spe
cjalne wskazówki wiedzy duchowej powodują bowiem ich dojrze
wanie, lecz kształt zostaje im nadany dzięki opisanemu stylowi ży
cia.
Szczególnie subtelną naturę ma pielęgnowanie wewnętrznego
życia duszy, niezbędne dla rozwoju dziesięciopłatkowego kwiatu
lotosu. Chodzi tutaj bowiem o to, ażeby nauczyć się władać w spo
sób świadomy swoimi wrażeniami zmysłowymi. Jest to szczególnie
ważne dla początkującego jasnowidza. Jedynie w ten sposób może
on uniknąć źródła niezliczonych pomyłek, iluzji i duchowej dowol
ności. Człowiek zazwyczaj zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego,
od jakich rzeczy zależą jego pomysły, jego wspomnienia i co je
wywołuje. Weźmy chociażby następujący przypadek. Ktoś jedzie
koleją. Jest pochłonięty jakąś myślą Nagle ta myśl przyjmuje zupeł
nie inny kierunek. Przypomina on sobie przeżycie, które miał przed
laty i wiąże je ze swoimi obecnymi myślami. W ogóle nie zauwa
żył, że skierował oczy ku oknu i jego spojrzenie padło na osobę,
wykazującą podobieństwo do innej - tej, która została wpleciona w
przypomniane sobie zdarzenie. To, co zobaczył, nie dociera wcale
do jego świadomości, chodzi tylko o sam skutek. I sądzi w ten spo
sób, że ta rzecz „nasunęła mu się sama". Ileż to rzeczy dzieje się w
96
naszym życiu w taki sposób! Jak dalece wywierają wpływ na nasze
życie sprawy, o których dowiedzieliśmy się, czy też przeczytaliś
my o nich, nie zdając sobie zupełnie sprawy z tych powiązań. Ktoś
np. nie znosi jakiejś barwy; nie wie jednak wcale, że jest tak, po
nieważ ubranie tego koloru nosił nauczyciel, który go dręczył przed
laty. Niezliczone iluzje opierają się na podobnych powiązaniach.
Wiele rzeczy wywiera piętno na naszej duszy, nie docierając przy
tym wcale do naszej świadomości. Może zajść następujący wypa
dek: ktoś czyta w gazecie o śmierci znanej osoby i teraz utrzymuje
z całą pewnością że już „wczoraj" przeczuł ten śmiertelny przypa
dek, chociaż nie słyszał ani nie widział niczego, co mogłoby go na
prowadzić na tę myśl. To prawda, że myśl o śmierci danej osoby
przyszła mu już wczoraj jakby „sama przez się" do głowy. Na je
dno tylko nie zwrócił uwagi. Otóż na parę godzin przed tym, zanim
mu się „wczoraj" ta myśl narzuciła, odwiedził znajomego. Na stole
leżał dziennik. Nie czytał go, jednak nieświadomie rzucił okiem na
wzmiankę o ciężkiej chorobie tej osoby. Nie uświadomił sobie tego
wrażenia, chociaż pod jego wpływem powstało to „przeczucie". Za
stanawiając się nad podobnymi sprawami, można pojąć, jakie ol
brzymie źródło złudzeń i fantastycznych tworów wyobraźni kryje
się w podobnych związkach. I ten, kto pragnie rozwinąć swój dzie-
sięciopłatkowy kwiat lotosu, musi powstrzymać to źródło. Za po
mocą tego kwiatu lotosu dają się bowiem spostrzegać właściwości
głęboko ukryte w duszach. Lecz postrzeżeniom tym wolno wierzyć
jedynie wtedy, gdy jest się całkowicie wyswobodzonym z omówio
nych tu złudzeń. W tym celu konieczne jest zdobycie panowania
nad tym, co wywiera na człowieka swój wpływ ze świata zewnę
trznego. Trzeba dojść do tego, by wrażenia, których nie chce się
doznawać, istotnie nie były przez nas przyjmowane. Zdolność ta
może być rozwinięta tylko przez silne życie wewnętrzne. Trzeba
zaszczepić w swojej woli, aby poddawać się oddziaływaniu tylko
tych bodźców, na które zwraca się uwagę, jak również uchylać się
od oddziaływania wrażeń, ku którym nie zwraca się z własnej wo
li. To, co widzimy, powinniśmy chcieć widzieć i nie powinno dla
nas istnieć to, na co z naszej własnej woli nie zwracamy uwagi. Im
żywsza, bardziej energiczna stanie się wewnętrzna praca duszy, tym
97
więcej osiągnie się w tym kierunku. Uczeń wiedzy tajemnej musi
unikać wszelkiego bezmyślnego rozglądania się i nasłuchiwania
wokół siebie. Powinno istnieć dla niego tylko to, na co skieruje
swój wzrok lub słuch. Powinien ćwiczyć się w tym, by wśród naj
większego hałasu niczego nie słyszeć, gdy tego nie chce. Jego oczy
powinny stać się niewrażliwe na rzeczy, na które specjalnie nie
spojrzy. Powinien mieć duszę opancerzoną przed wszelkimi nie
świadomymi wrażeniami. Szczególnie usilne starania uczeń po
winien poświęcić swojemu życiu myślowemu. Obiera sobie jakąś
myśl i stara się myśleć dalej tylko o tym, co świadomie i w całko
witej wolności może powiązać z tą myślą. Odrzuca dowolne po
mysły. Gdy myśl tę pragnie powiązać z jakąś inną myślą, niech ba
cznie uważa, w jakim punkcie ta druga myśl wyłoniła się w nim.
Idzie jeszcze dalej. Jeśli odczuwa wobec czegoś np. jakąś określo
ną antypatię, to zwalcza ją i usiłuje ustanowić świadomy stosunek
do danej rzeczy. W ten sposób coraz mniej nieświadomych elemen
tów miesza się do jego wewnętrznego życia. Jedynie dzięki tak
surowemu samowychowaniu dziesięciopłatkowy kwiat lotosu uzy
skuje kształt, który powinien posiadać. Życie wewnętrzne ucznia
wiedzy tajemnej powinno upływać pod znakiem stałej uwagi i trze
ba umieć nie dopuszczać do siebie tego, czemu nie powinno lub
nie chce się poświęcać swojej uwagi. Gdy do takiej dyscypliny we
wnętrznej doda się medytację odpowiadającą zaleceniom wiedzy
duchowej, to wówczas kwiat lotosu, znajdujący się w okolicy jamy
brzusznej, zaczyna prawidłowo dojrzewać i to, co dzięki opisanym
uprzednio duchowym organom zmysłów posiadało jedynie kształt
oraz ciepło, otrzymuje duchowe światło i barwę. Dzięki temu zaś
odsłaniają się np. talenty i uzdolnienia w duszach, siły oraz utajone
właściwości w przyrodzie. Staje się wtedy widzialna aura istot oży
wionych, a to, co znajduje się w naszym otoczeniu, daje nam przez
to znać o swoich właściwościach duszy. Każdy chyba przyzna, że
szczególnie dla rozwoju w tej dziedzinie niezbędne są jak najwięk
sze starania, gdyż gra nieświadomych wspomnień jest tu niezmier
nie aktywna. Gdyby nie to, wielu ludzi posiadałoby ten omawiany
właśnie zmysł, ponieważ pojawia się on niemal natychmiast, kiedy
człowiek do tego stopnia zdobył naprawdę panowanie nad wraże-
98
niami swoich zmysłów, iż podlegają one wyłącznie jego uwadze
lub odwróceniu tej uwagi. Zmysł ten pozostaje nieczynny tylko tak
długo, jak długo potęga zmysłów zewnętrznych zagłusza i przyćmie
wa go.
Trudniejszym od rozwinięcia w sobie opisanych wyżej kwiatów
lotosu jest rozwój kwiatu sześciopłatkowego, znajdującego się w
środkowej okolicy ciała. Aby go ukształtować, należy dążyć do peł
nego opanowania całego człowieka przez jego samoświadomość,
tak aby ciało, dusza oraz duch były w nim w doskonałej harmonii.
Czynności i procesy ciała, skłonności i namiętności duszy, myśli i
idee ducha powinny być doprowadzone do doskonałego wzajem
nego współbrzmienia. Ciało powinno być tak dalece oczyszczone i
uszlachetnione, by jego organy nie skłaniały do niczego, co nie słu
żyłoby potrzebom duszy czy ducha. Ciało nie powinno narzucać
duszy pożądań i namiętności sprzecznych z czystym i szlachetnym
myśleniem. Natomiast duch nie powinien być zmuszany rządzić
duszą za pomocą nakazów i praw, jak dozorca niewolników; po
winna ona podążać za głosem obowiązków i nakazów z własnej
nieprzymuszonej skłonności. Obowiązek nie powinien ciążyć nad
uczniem jako coś narzucanego jego woli, lecz powinien być wy
pełniany dlatego, że uczeń to kocha. Powinien rozwijać swoją du
szę tak, ażeby swobodnie zachowywała równowagę między zmy
słami a duchowością. Musi dojść do tego, by wolno mu było zaufać
swoim zmysłom, ponieważ zostały one tak oczyszczone, iż utraciły
moc ściągania go za sobą w dół. Nie potrzebuje już poskramiać
swoich namiętności, ponieważ one same zmierzają ku temu, co
prawe. Dopóki człowiek potrzebuje umartwiania się, nie może być
uczniem wiedzy tajemnej na pewnym określonym stopniu. Cnota,
do której trzeba się dopiero przymuszać, dla tajemnego szkolenia
jest jeszcze bez wartości. Dopóki żywi się jeszcze jakąś namięt
ność, stanowi to przeszkodę w szkoleniu, nawet jeśli czyni się wy
siłki, by nie być jej powolnym. I obojętne, czy namiętność ta tkwi
bardziej w ciele, czy w duszy. Gdy ktoś unika np. jakiegoś środka
podniecającego po to, by oczyścić się przez wyrzeczenie się przyje
mności, pomoże mu to tylko o tyle, o ile jego ciało nie dozna przez
wyrzeczenie się żadnego uszczerbku. Gdyby to jednak nastąpiło,
99
okaże się tylko, że ciało pożąda środka podniecającego i powstrzy
mywanie się od niego nie ma znaczenia. W takim wypadku może
się równie dobrze okazać, że człowiek powinien zrezygnować na
razie ze stawianego sobie celu i czekać, aż nastąpią dla niego wa
runki pomyślniej sze pod względem zmysłowym - być może dopiero
w przyszłym życiu. W pewnych sytuacjach rozumne wyrzeczenie
się stanowi o wiele większe osiągnięcie niż dążenie do zdobycia rze
czy w danych właśnie nieosiągalnych warunkach. Co więcej, taka
mądra rezygnacja posuwa rozwój o wiele bardziej naprzód niż jej
przeciwieństwo.
Kto rozwinął w sobie sześciopłatkowy kwiat lotosu, dochodzi do
obcowania z jestestwami należącymi do światów wyższych, lecz
tylko wtedy, gdy wyjawiają swoje istnienie w świecie dusz. Szko
lenie w wiedzy duchowej nie zaleca jednak rozwijania tego kwiatu
lotosu, zanim uczeń nie doszedł na tej drodze tak daleko, by mógł
wznieść swojego ducha w świat jeszcze wyższy. Temu wstępowa
niu we właściwy świat ducha powinien towarzyszyć zawsze roz
wój kwiatów lotosu. Inaczej uczeń popadłby w chaos i niepewność.
Nauczyłby się wprawdzie widzieć, jednak brakowałoby mu zdol
ności do prawidłowej oceny widzianych rzeczy. Otóż już w tym, co
jest wymagane dla rozwoju szesnastopłatkowego kwiatu lotosu, le
ży pewna rękojmia zabezpieczenia przed zagubieniem się oraz bra
kiem miary. Bowiem chaos niełatwo opanuje tego, kto zdobył pełną
równowagę między zmysłowością (ciałem), namiętnością (duszą),
a ideą (duchem). O ile jednak dzięki rozwojowi sześciopłatkowego
kwiatu lotosu mają się stać dla człowieka widzialne jestestwa ob
darzone samodzielnością oraz życiem i należące do świata tak bar
dzo różniącego się od świata zmysłów, to potrzeba jeszcze czegoś
więcej niż takiego zabezpieczenia. Dla zdobycia pewności w tych
światach nie wystarczy mu sam rozwój kwiatów lotosu, lecz musi
mieć do rozporządzenia jeszcze wyższe organy. Powinno się więc
omówić teraz rozwój tych jeszcze wyższych organów; wówczas
będzie można również powiedzieć o innych kwiatach lotosu oraz o
dalszej organizacji ciała duszy.
9
*
100
Rozwój ciała duszy, jak to zostało już opisane, daje człowiekowi
możliwość postrzegania zjawisk nadzmysłowych. Kto jednak na
prawdę chce się w tym świecie orientować, nie może zatrzymać się
na tym stopniu rozwoju. Nie wystarczy sama ruchliwość kwiatów
lotosu. Człowiek powinien być w stanie w pełni świadomości sa
modzielnie regulować ruchy swoich organów duchowych i nimi
władać. Bez tego stałby się igraszką przychodzących z zewnątrz sił
i mocy. Aby to się nie stało, powinien osiągnąć zdolność słyszenia
tak zwanego „wewnętrznego słowa". Aby dojść do tego, powinno
zostać rozwinięte nie tylko ciało duszy, lecz również ciało eterycz
ne. Jest to subtelne ciało, ukazujące się jasnowidzowi jako pewnego
rodzaju sobowtór ciała fizycznego. Stanowi ono niejako stopień
pośredni pomiędzy ciałem fizycznym a ciałem duszy.
10
Gdy jest
się obdarzonym zdolnością jasnowidzenia, można sobie w pełni
świadomie zasugerować brak ciała fizycznego człowieka, którego
ma się przed sobą. Nie jest to na stopniu wyższym nic innego, niż
ćwiczenie uwagi na stopniu niższym. Podobnie jak człowiek może
odwrócić uwagę od czegoś, co się przed nim znajduje, tak że ta
rzecz dla niego nie istnieje, podobnie jasnowidz potrafi wymazać
całkowicie dla swojego postrzegania ciało fizyczne człowieka, tak
iż staje się ono dla niego całkowicie przejrzyste. Jeśli dokona tego
w stosunku do stojącego przed nim człowieka, pozostanie dla jego
wzroku duchowego jeszcze ciało eteryczne oprócz ciała duszy,
które jest większe niż oba pozostałe i obydwa też przenika. Ciało
eteryczne posiada rozmiary i kształt zbliżony do ciała fizycznego,
tak że wypełnia sobą mniej więcej tą samą przestrzeń, którą zajmu
je ciało fizyczne. Jest to twór niezmiernie subtelny i delikatny w
swojej organizacji." Jego podstawowa barwa jest odmienna od
siedmiu barw zawartych w tęczy. Kto potrafi ją obserwować, poz
naje barwę właściwie w ogóle nie istniejącą dla postrzeżeń zmysło
wych. Najlepiej da się ją przyrównać do barwy młodego kwiatu
brzoskwini. Pragnąc rozpatrywać ciało eteryczne samo w sobie,
trzeba za pomocą podobnego ćwiczenia uwagi, jakie było wcześ
niej opisane, wyłączyć dla obserwacji również i zjawisko ciała du
szy. Jeśli się tego nie uczyni, wygląd ciała eterycznego będzie zmie
niony przez przenikające je całkowicie ciało duszy.
101
Otóż cząstki ciała eterycznego znajdują się w człowieku w nie
ustannym ruchu. Niezliczone prądy przenikają je we wszystkie
strony. Prądy te podtrzymują i regulują życie. Każde ciało żyjące
posiada tego rodzaju ciało eteryczne. Posiadają je również rośliny i
zwierzęta. Dla uważnego obserwatora jego ślady dają się zauważyć
również w minerałach. Wymienione tu prądy i ruchy są najpierw
całkowicie niezależne od woli i świadomości człowieka, tak jak
niezależne od własnej woli człowieka są czynności jego serca lub
żołądka w organizmie fizycznym. I dopóki człowiek nie weźmie we
własne ręce swojego rozwoju, zmierzając do wyrobienia nadzmy-
słowych uzdolnień, ta niezależność będzie trwała. Na tym właśnie
polega na pewnym stopniu wyższy rozwój człowieka, że do prą
dów i ruchów ciała eterycznego, niezależnych od jego świadomoś
ci, dołączają się takie, które człowiek sam świadomie wywołuje.
Gdy uczeń wiedzy tajemnej doszedł już na tyle daleko, że opi
sane w poprzednich rozdziałach kwiaty lotosu zaczynają się w nim
poruszać, wtedy dokonał już niektórych rzeczy, prowadzących do
wywołania w swoim ciele eterycznym zupełnie określonych prą
dów i ruchów. Celem tego rozwoju jest wytworzenie się w okolicy
serca pewnego rodzaju ośrodka, z którego wychodzą prądy i ruchy
o naj różnorodniej szych duchowych barwach i kształtach. Ośrodek
ten w rzeczywistości nie jest tylko punktem, lecz ogromnie skomp
likowanym układem, cudownym wprost organem. Świeci i mieni się
duchowo najrozmaitszymi barwami, ukazując formy o wielkiej re
gularności, które mogą się szybko przemieniać. A dalsze formy i
strumienie barw biegną z tego organu do innych części ciała, a także
poza jego obręb, przenikając swoimi prądami i prześwietlając całe
ciało duszy. Lecz najważniejsze z tych prądów podążają do kwia
tów lotosu. Przepływają przez poszczególne ich płatki, regulują ich
obroty, następnie wypływają z ich koniuszków na zewnątrz, by za
tracić się w otaczającej przestrzeni. Im wyższy jest rozwój człowie
ka, tym większy jest zasięg rozchodzenia się tych prądów.
Szczególnie blisko z opisanym ośrodkiem związany jest dwuna-
stopłatkowy kwiat lotosu. Prądy te wpływają do niego bezpośred
nio, a przez niego idą z jednej strony ku szesnastopłatkowemu oraz
dwupłatkowemu kwiatowi, z drugiej zaś strony (dolnej), ku ośmio-
102
płatkowym, sześciopłatkowym i czteroplatkowym kwiatom lotosu.
Taki układ jest przyczyną dla której w tajemnym szkoleniu szcze
gólna staranność powinna być poświęcona rozwojowi dwunasto-
płatkowego kwiatu lotosu. W razie jakiegokolwiek zaniedbania pod
tym względem, cały rozwój układu narządów musiałby być nieu
porządkowany. Z tego, co powiedziano, można wywnioskować, jak
subtelnej i intymnej natury jest wyszkolenie w wiedzy tajemnej i
jak ściśle należy postępować, by wszystko rozwijało się odpowied
nio. I nie trzeba tu niczego więcej, aby jasno zrozumieć, że tylko
ten jest powołany do mówienia o wskazaniach dotyczących rozwoju
uzdolnień nadzmysłowych, kto sam na sobie doświadczył wszyst
kiego, co ma rozwijać w innym człowieku i jest w stanie w pełni
poznać, czyjego wskazania prowadzą do prawidłowego wyniku.
Gdy uczeń wiedzy tajemnej wypełni to, co jest zalecane przez
wskazówki, dodaje wtedy swojemu ciału eterycznemu takich prą
dów i ruchów, które znajdują się w harmonii z prawami oraz ewo
lucją świata, do którego człowiek należy. Dlatego też wskazówki te
są odbiciem wielkich praw rozwoju świata. Polegają one na poda
nych tutaj oraz podobnych ćwiczeniach koncentracji i medytacji,
które przy właściwym stosowaniu wywołują opisane efekty. Uczeń
wiedzy tajemnej po pewnym czasie powinien przeniknąć się w
duszy całkowicie treścią ćwiczeń, równomiernie przepoić się nią
wewnętrznie. Zaczyna się od rzeczy zupełnie prostych, które szcze
gólnie nadają się do pogłębienia rozsądnego i rozumnego myślenia
głowy, do uczynienia tego myślenia czymś bardziej wewnętrznym.
Myślenie staje się dzięki temu wolne i niezależne od wszelkich
zmysłowych wrażeń i doświadczeń. Zostaje ściągnięte niejako w
jeden punkt,
który człowiek posiada całkowicie w swojej władzy.
Przez to tworzy się tymczasowy ośrodek dla prądów i ruchów ciała
eterycznego. Punkt ten nie mieści się jeszcze w okolicy serca, lecz
w głowic. Ukazuje się tam jasnowidzowi jako punkt, z którego ru
chy biorą swój początek. Tylko tego rodzaju tajemne szkolenie, któ
re na pierwszym miejscu stwarza ten ośrodek, może być uwieńczo
ne pełnym powodzenia. Gdyby został on od początku przeniesiony
w okolicę serca, wtedy początkujący jasnowidz mógłby wprawdzie
zdobyć pewne widzenie w światach wyższych, jednak nie byłby w
103
stanie osiągnąć prawidłowego wglądu w związek pomiędzy tymi
wyższymi światami, a naszym światem zmysłowym. A to właśnie
na obecnym stadium ewolucji świata jest dla człowieka absolutną
koniecznością. Jasnowidz nie może stać się marzycielem; musi za
chować mocny grunt pod stopami.
Następnie, gdy ośrodek w głowie umocni się już dostatecznie,
zostaje przesunięty niżej, w okolicę krtani. Zostaje to wywołane
przez dalsze zastosowanie ćwiczeń koncentracji. Wówczas z okoli
cy tej promieniują scharakteryzowane wyżej ruchy ciała eterycz
nego. Rozświetlają one przestrzeń duszy w otoczeniu człowieka.
Dalsze ćwiczenie przynosi uczniowi wiedzy tajemnej zdolność
samodzielnego wyznaczania położenia swojego ciała eterycznego.
Poprzednio położenie to zależało od sił napływających z zewnątrz i
wychodzących z ciała fizycznego. Dzięki dalszemu rozwojowi czło
wiek będzie w stanie obracać swoim ciałem eterycznym na wszyst
kie strony. Zdolność tę wywołują prądy, które przebiegają mniej
więcej wzdłuż obu rąk i posiadają swój ośrodek w dwupłatkowym
kwiecie lotosu w okolicy oczu. To wszystko dzieje się dzięki temu,
że promieniowanie wypływające od krtani przybiera formy zaokrą
glone, z których pewna ilość biegnie ku dwupłatkowemu kwiatowi
lotosu, aby stamtąd w postaci falistych strumieni obrać sobie drogę
wzdłuż rąk. Dalsze działanie polega na tym, że prądy te tworząc
odnogi, rozgałęziając się w najsubtelniejszy sposób i stając się pe
wnego rodzaju plecionką przeobrażają się w pewnego rodzaju sia
teczkę (siatkówkę) ograniczającą całe ciało eteryczne. O ile przed
tem nie było ono niczym od zewnątrz ograniczone, tak że prądy
życiowe z ogólnego oceanu życia bezpośrednio wlewały się w nie i
wypływały z niego, to obecnie te oddziaływania z zewnątrz muszą
przebiegać przez tę osłaniającą powłoczkę. Dlatego też człowiek
staje się wrażliwy na te prądy zewnętrzne. Stają się one dla niego
postrzegalne. A wtedy nadchodzi też czas nadania całemu ukła
dowi prądów i ruchów ich ośrodka w okolicy serca. Dzieje się to
również dzięki kontynuowaniu ćwiczeń medytacji i koncentracji.
Wraz z tym zostaje osiągnięty stopień, na którym człowiek zostaje
obdarzony „wewnętrznym słowem". Odtąd dla człowieka wszystkie
rzeczy otrzymują nowe znaczenie. Stają się dla niego w pewnej
104
mierze słyszalne duchowo w swojej najgłębszej istocie; mówią do
człowieka o swoim prawdziwym jestestwie. Scharakteryzowane
prądy wprowadzają człowieka w łączność z wewnętrzną treścią
świata, do którego on sam też należy. Zaczyna przeżywać życie swo
jego otoczenia i podźwięk tych przeżyć może wyrażać w ruchach
swoich kwiatów lotosu.
Wraz z tym wstępuje człowiek w świat duchowy. Gdy znajduje
się już tak daleko, rodzi się w nim nowe zrozumienie dla wypowie
dzi wielkich nauczycieli ludzkości. Np. kazania Buddy i Ewangelie
wywierają obecnie na niego inny wpływ. Przenikają go strumienia
mi szczęścia, którego przedtem wcale nie przeczuwał. Bowiem ton
ich słów wyjawia zgodność z ruchami i rytmami, które obecnie sam
rozwinął. Może teraz wiedzieć bezpośrednio, że człowiek taki jak
Budda lub autor Ewangelii nie wypowiada swoich objawień, lecz
objawienia, które spłynęły na niego z najgłębszej istoty rzeczy. Trze
ba zwrócić uwagę na pewien fakt, który może stać się zrozumiały
tylko na podstawie poprzednich rozważań. Dla ludzi o współczes
nym wykształceniu liczne powtórzenia spotykane w mowach Buddy
są niezrozumiałe. Uczeń wiedzy tajemnej chętnie zatrzymuje się na
nich swoim wewnętrznym zmysłem, odpowiadają one bowiem pew
nym ruchom o charakterze rytmicznym w ciele eterycznym. Odda
nie się im w doskonałym wewnętrznym spokoju wywołuje również
zgodne współbrzmienie z tymi ruchami. A ponieważ ruchy te są od
biciem określonych rytmów we wszechświecie, które również w pe
wnych punktach przedstawiają powtórzenia i regularne powroty do
poprzednich, więc wsłuchując się w styl przemówień Buddy wzy
wa się człowiek w związki z tajemnicami wszechświata.
W wiedzy tajemnej mówi się o czterech przymiotach duszy, które
człowiek musi zdobyć na tzw. ścieżce prób, aby wznieść się do wyż
szego poznania. Pierwszym jest zdolność odróżniania w myślach
prawdy od wizji. Drugim jest właściwa ocena tego, co jest prawdą i
rzeczywistością w stosunku do wizji. Trzecia zdolność polega na
wymienionym już w poprzednim rozdziale wyrobieniu w sobie
sześciu właściwości: kontroli myśli, kontroli czynów, wytrwałości,
wyrozumiałości (tolerancji), ufności i zrównoważenia. Czwartą jest
zamiłowanie do wewnętrznej wolności.
105
Same tylko pojęciowe zrozumienie tego, co zawierają w sobie
te właściwości, na nic się nie zda. Powinny one być zaszczepione
w duszy tak głęboko, by stanowiły podłoże wewnętrznych nawy
ków.
Weźmy np. pierwszą właściwość: rozróżnianie prawdy od wi
zji. Człowiek powinien wyszkolić siebie tak, aby było dlań rzeczą
samą przez się zrozumiałą odróżnianie w każdej napotykanej rze
czy tego, co w niej nieistotne od tego, co posiada znaczenie. Można
się tak wyszkolić tylko wtedy, gdy z całym spokojem i cierpliwoś
cią wciąż na nowo podejmuje się przy obserwacji świata zewnę
trznego próby zmierzające w tym kierunku. W końcu w sposób na
turalny wzrok będzie się zatrzymywał na tym co prawdziwe, tak jak
przedtem zadawalał się nieistotną stroną zjawisk. „Wszystko, co
przemija, jest tylko podobieństwem" - prawda ta staje się natural
nym przekonaniem duszy. I to samo należy odnieść również do po
zostałych czterech właściwości.
Otóż te subtelne ciało eteryczne człowieka zostaje rzeczywiście
przekształcone pod wpływem tych czterech nawyków duszy. Dzię
ki pierwszemu z nich - odróżnianiu wizji od prawdy - tworzy się
opisany ośrodek w głowie i przygotowuje się ośrodek w okolicy
krtani. Jednak dla rzeczywistego ich rozwinięcia potrzebne są ćwi
czenie koncentracji, o których była wyżej mowa. One to wywołu
ją rozwój organów, natomiast cztery nawyki - ich dojrzałość. Gdy
ośrodek w okolicy krtani jest przygotowany, wówczas przez odpo
wiednią ocenę zawartości prawdy w nieistotnych zjawiskach zosta
je wywołane zaznaczone wyżej swobodne panowanie nad ciałem
eterycznym oraz jego powleczenie i odgraniczenie splotami siatków
ki. Gdy człowiek osiągnie tego rodzaju miarę prawdy, wówczas
powoli staną się dla niego dostrzegalne fakty duchowe. Nie powi
nien jednak sądzić, że ma podejmować tylko takie czynności, które
wydają się doniosłe w ocenie rozumu. Najdrobniejsza czynność,
każdy najmniejszy chwyt dłoni zawiera pełnię znaczenia w wiel
kiej gospodarce wszechświata i chodzi tylko o to, by mieć rozezna
nie tego znaczenia. Nie chodzi o niedocenianie powszednich spraw
życiowych, lecz o ich właściwe docenianie. O sześciu przymiotach
duszy, składających się na trzecią właściwość, była już mowa. Wią
żą się one z rozwojem dwunastopłatkowego kwiatu lotosu w okoli-
106
cy serca. Tam, w samej rzeczy, jak zostało już wykazane, powinien
być skierowany życiowy prąd ciała eterycznego. Właściwość czwar
ta: pragnienie wyzwolenia - służy teraz doprowadzeniu do doj
rzałości organu eterycznego w pobliżu serca. Kiedy właściwość ta
stanie się już nawykiem duszy, wówczas człowiek wyzwala się od
wszystkiego, co ma związek wyłącznie z uzdolnieniami jego wła
snej natury. Przestaje zapatrywać się na rzeczy jedynie z własnego,
odrębnego punktu widzenia. Znikają granice jego ciasnej osobo
wości, wiążące go z tym punktem zapatrywania. Tajemnice świata
duchowego zdobywają dostęp do wnętrza jego duszy. Na tym wła
śnie polega wyzwolenie. Bowiem każde więzy zmuszają człowieka
do zapatrywania się na jestestwa i przedmioty tak, jak to odpowia
da jego własnemu sposobowi ujmowania. Uczeń wiedzy tajemnej
powinien uniezależnić się, uwolnić od tego osobistego sposobu za
patrywania się na rzeczy.
Z tego widać, że przepisy podawane przez wiedzę duchową się
gają swoimi wpływami głęboko do wnętrza natury ludzkiej. A wska
zania dotyczące czterech wymienionych właściwości są właśnie
takimi wskazaniami. Znajdują się one w takiej czy innej formie we
wszystkich liczących się z istnieniem świata duchowego poglądach
na świat. Twórcy podobnych poglądów dając ludziom takie prze
pisy nie kierowali się jakimiś niejasnymi, ciemni uczuciami. Czy
nili to raczej dlatego, że byli wielkimi wtajemniczonymi. Swoje
wskazania moralne czerpali z poznania. Wiedzieli, w jaki sposób
działają one na subtelną naturę człowieka i pragnęli, by ich zwolen
nicy rozwijali w sobie stopniowo tę subtelną naturę. Żyć w duchu
takiego poglądu na świat, znaczy pracować nad swoim własnym
udoskonaleniem. I tylko tak postępując służy człowiek wszech
światu. Doskonalenie się nie jest bynajmniej żadnym samolubstwem,
człowiek niedoskonały jest bowiem zarazem niedoskonałym sługą
ludzkości i świata. Im doskonalszy jest człowiek, tym lepiej służy
ogółowi. Tu daje się zastosować powiedzenie: „Gdy róża zdobi sa
mą siebie, zdobi też i ogród".
Założyciele najbardziej doniosłych poglądów na świat właśnie
dzięki temu są wielkimi wtajemniczonymi. To, co od nich pocho
dzi, spływa w dusze ludzkie, a przez to wraz z ludzkością postępuje
107
naprzód cały świat. Nad tym procesem rozwojowym ludzkości
wtajemniczeni pracowali całkowicie świadomie. Treść ich wska
zań zrozumie się tylko wtedy, gdy zauważy się, że zostały one
zaczerpnięte z poznania najgłębszych stron natury ludzkiej. Wtaje
mniczeni byli wielkimi znawcami i czerpiąc z poznania zaszczepia
li ludzkości jej ideały. A człowiek zbliża się do tych przywódców
ludzkości wtedy, gdy we własnym rozwoju wznosi się na ich wy
żyny.
Gdy w jakimś człowieku rozpoczął się rozwój ciała eterycznego
w sposób, jaki był tu poprzednio opisany, otwiera się przed nim zu
pełnie nowe życie. A wtedy we właściwym czasie musi on w taje
mnym szkoleniu otrzymać wyjaśnienia, które pozwolą mu na orien
towanie się w tym nowym życiu. Za pomocą szesnastopłatkowego
kwiatu lotosu postrzega on duchowo kształty i postaci świata wyż
szego. Musi sobie teraz wyjaśnić, jak różnią się między sobą te po
staci i kształty, w zależności od tego, czy pochodzą od takich czy
innych przedmiotów lub jestestw. Pierwszą rzeczą, na którą może
zwrócić uwagę, jest to, że na jedne z nich może on wywierać silny
wpływ przez własne myśli lub odczucia, na inne natomiast żadnego
lub zaledwie nieznaczny. Pewien rodzaj figur zmienia się natych
miast, gdy w obserwatorze, zaraz po ich pojawieniu się, zrodzi się
myśl: „to piękne", a następnie, gdy w toku przypatrywania się myśl
tę zmieni się na inną: „to pożyteczne". Zwłaszcza kształty pocho
dzące od minerałów lub przedmiotów wytworzonych sztucznie po
siadają tę właściwość, że przemieniają się pod wpływem każdej
myśli czy uczucia powziętego wobec nich przez medytującego. W
mniejszej mierze występuje to przy kształtach odpowiadających
roślinom; w jeszcze mniejszym - przy odpowiadających zwierzę
tom. Również i te kształty są ruchliwe i pełne życia. Lecz ruchli
wość ta pochodzi tylko częściowo od wpływania na nie myśli i
uczuć ludzkich, po części zaś zostaje wywołana przez przyczyny,
na które człowiek nie posiada żadnego wpływu. Jednak wśród ca
łego tego świata kształtów występuje pewien ich rodzaj, wyjęty
początkowo nieomal całkowicie spod oddziaływania człowieka.
Uczeń wiedzy tajemnej może się przekonać, że kształty te nie po
chodzą od minerałów ani przedmiotów sztucznie wytworzonych, ani
108
też od roślin lub zwierząt. Aby móc się co do nich całkowicie zo
rientować, musi obserwować kształty i postaci, o których może
wiedzieć, że zostały wytworzone przez uczucia, popędy, namięt
ności itp. innych ludzi. Lecz również w stosunku do nich może
stwierdzić, że jego własne myśli i uczucia mają na nie jeszcze pe
wien wpływ, chociaż stosunkowo nieznaczny. Wśród kształtów te
go świata pozostanie zawsze jeszcze pewna reszta, na którą wpływ
ten jest bardzo znikomy. Na początku drogi ucznia wiedzy ducho
wej ta reszta stanowi bardzo znaczną część tego, co w ogóle widzi.
Wyjaśnienie co do natury tej części kształtów może on zdobyć tyl
ko obserwując siebie samego. Odkryje wtedy, które z tych postaci
są wytworzone przez niego samego. W postaciach tych znajduje wy
raz to, co sam czyni, czego pragnie, czego sobie życzy itp. Tkwią
cy w nim popęd, żywione pożądanie, powzięty zamiar itp., wszyst
ko to objawia się w tego rodzaju kształtach. Co więcej, cały jego
charakter odbija się w takim świecie form. Człowiek może zatem
swoimi myślami i uczuciami wywierać wpływ na wszystkie uksz
tałtowania nie pochodzące od niego, jednak na kształty, które po
wołał do życia w światach wyższych sam, swoją własną istotą nie
ma on już żadnego wpływu od chwili, gdy zostały przez niego stwo
rzone. Z tego, co zostało powiedziane, wynika zatem również to,
że dla wyższego widzenia wewnętrzne życie człowieka, jego wła
sny świat popędów, żądz i wyobrażeń ukazuje mu się w postaci ze
wnętrznych kształtów, dokładnie tak samo, jak inne jestestwa oraz
przedmioty. Świat wewnętrzny dla wyższego poznania staje się
częścią świata zewnętrznego. Podobnie jak w świecie zewnętrznym
byłoby się otoczonym ze wszystkich stron zwierciadłami i mogłoby
się w ten sposób oglądać swoją postać cielesną, tak w świecie wyż
szym staje przed człowiekiem jestestwo jego duszy jako obraz
zwierciadlany.
Na tym stopniu rozwoju nadchodzi dla ucznia chwila, gdy prze
zwycięża on wszelkie iluzje, pochodzące z ograniczeń swojej wła
snej osobowości. To, co znajduje się w łonie jego własnej osobo
wości, może teraz obserwować jako świat zewnętrzny, podobnie
jak poprzednio obserwował w postaci świata zewnętrznego wszyst
ko, co działało na jego zmysły. Tak więc na podstawie doświadcze-
109
nia uczy się powoli traktować siebie tak, jak przedtem traktował is
toty wokół siebie.
Gdyby wgląd w światy duchowe otworzył się przed człowiekiem,
zanim w dostateczny sposób został on przygotowany co do ich is
toty, stanąłby przed scharakteryzowanym obrazem własnej duszy
jak przed zagadką. Kształty jego własnych popędów i namiętności
stoją tam przed nim w formach, które odczuwa jako zwierzęce, lub
też - chociaż rzadziej - jako ludzkie. Wprawdzie postacie zwierzę
ce tego świata nie są nigdy całkowicie podobne do postaci zwierzę
cych świata zewnętrznego, posiadają jednak dalekie z nimi podo
bieństwo. Dlatego też niewprawny obserwator uważa je za takie
same. Wkraczając w ten świat należy przyswoić sobie zupełnie
nowy sposób oceniania. Prócz tego bowiem, że rzeczy należące wła
ściwie do ludzkiego świata wewnętrznego pojawiają się w postaci
świata zewnętrznego, występują one ponadto jako odwrócone od
bicie zwierciadlane tego, czym są w rzeczywistości. Kiedy np. spo
strzeże się tam jakąś liczbę, to należy ją odczytywać odwrotnie, jak
odbicie w lustrze. Np. 265 oznacza w rzeczywistości 562. Kulę
ogląda się tak, jakby się było w jej środkowym punkcie. Trzeba so
bie ten wewnętrzny widok dopiero odpowiednio przełożyć. Rów
nież i właściwości duszy pojawiają się jako ich lustrzane odbicia.
Pragnienia odnoszące się do jakiejś zewnętrznej rzeczy występują
jako postać poruszająca się w kierunku osoby odczuwającej to pra
gnienie. Namiętności, które mają swoje siedlisko w niższej naturze
człowieka mogą przyjąć postać kształtów zwierzęcych lub też in
nych, rzucających się na człowieka. W rzeczywistości namiętności
te zmierzają na zewnątrz; szukają przedmiotów zaspokojenia w
świecie zewnętrznym. Lecz to szukanie na zewnątrz przedstawia się
w obrazie zwierciadlanym jako atak na osobę żywiącą daną namięt
ność.
Gdy w spokojnej, rzeczowej samoobserwacji uczeń poznał wła
sne właściwości, zanim jeszcze wzniósł się do wyższego widzenia,
to w chwili, gdy w odwróconym obrazie stanie przed nim jego wła
sna treść wewnętrzna, znajdzie w sobie odwagę i siły, by zachować
się we właściwy sposób. Ludzie, którzy w takim samopoznaniu i
samoocenie nie zapoznali się w dostatecznej mierze z własnym ży-
110
ciem wewnętrznym, nie rozpoznają samych siebie w odbiciu lus
trzanym i będą je uważali za jakąś obcą rzeczywistość. Ten widok
napełni ich też lękiem, a ponieważ nie będą mogli wytrzymać, bę
dą wmawiali w siebie, że wszystko to jest tylko wytworem wyobra
źni, który do niczego nie może doprowadzić. W obu wypadkach, do
chodząc do pewnego stopnia bez wymaganej dojrzałości, człowiek
zagrodziłby przez to drogę do własnego wyższego rozwoju.
Aby przeniknąć rzeczy wyższe, uczeń wiedzy tajemnej musi
koniecznie przejść przez przeżycie widoku swojej własnej duszy.
W sobie samym posiada on bowiem ten pierwiastek duszno-ducho-
wy, który najlepiej może osądzić. Gdy wyrobi sobie w świecie fi
zycznym rzetelne poznanie własnej osobowości, a w świecie wyż
szym stanie przed nim najpierw obraz tej osobowości, wtedy bę
dzie mógł dokonać porównania. Będzie w stanie powiązać świat
wyższy ze znanym już sobie i rozpoczynać od mocnego gruntu pod
nogami. I przeciwnie, gdyby stanęły przed nim, chociażby najlicz
niej, inne jestestwa duchowe, nie potrafiłby z początku wcale zdać
sobie sprawy ani z ich istoty, ani z ich właściwości. Odczułby wkrót
ce, jak usuwa mu się grunt pod nogami. Dlatego też nigdy nie dość
jest podkreślać, że pewny dostęp do wyższego świata zapewnia je
dynie droga wiodąca poprzez dogłębne poznanie i osąd swojej wła
snej istoty.
Jako pierwsze na drodze do wyższego świata spotykają go za
tem duchowe obrazy, rzeczywistość bowiem, która tym obrazom od
powiada, znajduje się w nim samym. Uczeń wiedzy tajemnej musi
być na tyle dojrzały, by na tym pierwszym stopniu nie domagać się
jakiejś namacalnej rzeczywistości, lecz zapatrywać się na obrazy jako
na rzecz właściwą. Wkrótce jednak w obrąbie tego świata obrazów
poznaje coś nowego. Jego niższa samość staje przed nim jedynie w
postaci zwierciadlanego obrazu; lecz pośród tego zwierciadlanego
odbicia ukazuje mu się prawdziwa rzeczywistość jego wyższej sa-
mości.
I dopiero od niej snują się nici ku innej wyższej realności.
I oto nadszedł czas na posługiwanie się dwupłatkowym kwiatem
lotosu w okolicy oczu. Gdy zaczyna się on poruszać, człowiek znaj
duje możliwość wprowadzania swojej wyższej jaźni w kontakty z
nadrzędnymi jestestwami duchowymi. Prądy wypływające z tego
111
kwiatu lotosu poruszają się ku wyższej realności w taki sposób, że
człowiek posiada pełną świadomość odpowiednich ruchów. Tak
jak światło czyni widzialnymi dla oczu przedmioty fizyczne, podo
bnie te prądy czynią z duchowymi jestestwami światów wyższych.
Przez zagłębianie się w wyobrażenia pochodzące z wiedzy du
chowej, które zawierają podstawowe prawdy, uczeń zdobywa umie
jętność wprawiania w ruch oraz kierowania prądami kwiatu lotosu
znajdującego się w okolicy oczu.
Na tym stopniu rozwoju w sposób szczególnie wyrazisty ujaw
nia się, czym jest zdrowa siła osądu oraz wyćwiczenie w jasnym,
logicznym myśleniu. Należy tylko zauważyć, że rodzi się tu do świa
domego bytu wyższa samość człowieka, drzemiąca w nim dotąd nie
świadomie w postaci zarodka. Ma się tu do czynienia - nie tylko
w znaczeniu przenośnym, lecz zupełnie realnie - z narodzinami w
świecie duchowym. Zaś nowonarodzona istota, wyższa samość, o
ile ma być zdolna do życia, powinna przyjść na świat wraz ze wszy
stkimi niezbędnymi organami i założeniami. Podobnie jak przyro
da musi troszczyć się o to, by dziecko przyszło na świat z dobrze
zbudowanymi uszami i oczami, tak też prawa własnego rozwoju
danego człowieka muszą troszczyć się o to, by wyższa samość czło
wieka wstępowała w byt wyposażona w konieczne dla niej uzdol
nienia. Te zaś prawa, które same troszczą się o rozwój wyższych
organów, nie są niczym innym, jak zdrowymi prawami moralności
oraz rozumu świata fizycznego. Podobnie jak dziecko dojrzewa w
łonie matki, tak w samości fizycznej dojrzewa człowiek duchowy.
Zdrowie dziecka zależy od normalnego działania praw przyrody w
łonie matki. Zdrowie człowieka duchowego jest w podobny sposób
uwarunkowane prawami zwykłego rozsądku oraz rozumu, czyn
nego w życiu fizycznym. Nie może zrodzić w sobie wyższej samoś
ci nikt, kto nie żyje i nie myśli zdrowo w świecie fizycznym. Życie
zgodne z wymogami natury i rozumu stanowią podwaliny wszel
kiego życia duchowego. I tak samo jak dziecko już w łonie matki
żyje według tych sił przyrody, które spostrzega swoimi organami
zmysłów po urodzeniu, tak też i wyższa samość człowieka żyje
według praw świata duchowego już w czasie swojego bytu fizy
cznego. I podobnie jak dziecko wiedzione instynktem życiowym
112
przyswaja sobie odpowiednie dla siebie siły, to samo może też czy
nić człowiek z siłami świata duchowego, zanim nastąpią narodziny
jego wyższej samości. A nawet musi to czynić, o ile ma ona przyjść
na świat jako istota w pełni rozwinięta. Gdyby ktoś powiedział: nie
mogę przyjmować nauk wiedzy duchowej, zanim sam nie przejrzę,
byłoby to niesłuszne. Bez zagłębienia się bowiem w poznawcze ba
dania ducha nie jest on w stanie w ogóle dojść do prawdziwego
wyższego poznania. Znajdowałby się wtedy w tej samej sytuacji,
co dziecko w łonie matki, wzbraniające się korzystania z sił udziela
nych mu przez matkę i pragnące czekać, aż samo będzie mogło je
sobie dostarczyć. Podobnie jak płód dziecka doświadcza w swoim
usposobieniu prawidłowości tego, czym jest obdarowywane, tak
człowiek, który nie stał się jeszcze widzącym, doświadcza prawdzi
wości nauk wiedzy duchowej. Również wtedy, kiedy samemu nie
ogląda się rzeczy duchowych, istnieje możliwość wglądu w te na
uki, opartego na poczuciu prawdy oraz jasnych, wszechstronnych,
gruntownych sądach rozumu. Trzeba zapoznać się najpierw z mi
styczną wiedzą i przygotować się do widzenia właśnie przez jej
poznanie. Człowiek, który posiadłby zdolność widzenia, zanim po
zna wiedzę mistyczną, upodobniłby się do dziecka, które urodziło
się wprawdzie obdarzone uszami i oczami, lecz bez mózgu. Roz
taczałby się przed nim świat barw i dźwięków, ale nie wiedziałby,
co ma z nim począć.
Zatem sprawy, które uprzednio rozświetliły się człowiekowi dzię
ki jego poczuciu prawdy, rozsądkowi i rozumowi, na opisanym
stopniu szkolenia stają się jego własnym przeżyciem. Posiada on
obecnie bezpośrednią wiedzę o swojej wyższej samości i poznaje,
że ta jego wyższa samość znajduje się w związkach z jestestwami
duchowymi wyższego rzędu i stanowi z nimi jedność. Widzi więc,
że jego niższa samość wywodzi się ze świata wyższego. I wyjawia
mu się, że istnienie jego wyższej natury przekracza trwanie natury
niższej. Obecnie może sam odróżnić w sobie to, co przemijające,
od tego, co trwałe. A oznacza to nic innego, jak to, że na podstawie
własnego widzenia poznaje naukę o wcielaniu się (inkarnacji) wyż
szej samości w niższą. Wyjaśnia mu się teraz, że jest objęty wyż
szymi duchowymi związkami i jego losy, jego właściwości wyni-
113
kają z tych związków. Poznaje prawo swojego życia, poznaje karmę.
Przekonuje się, że jego niższa samość, składająca się na jego obecny
byt, jest tylko jedną z postaci, jaką może przybierać jego wyższe
jestestwo. I spostrzega przed sobą możliwość pracy nad sobą opie
rając się na swojej wyższej jaźni, tak aby stawać się coraz bardziej
doskonałym. Może też odtąd rozpoznawać wielkie różnice między
ludźmi pod względem ich stopnia doskonałości. Uświadamia so
bie, że istnieją ludzie wyżej od niego stojący, którzy osiągnęli już
stopnie, które są jeszcze przed nim. Pojmuje, że nauki i czyny tych
ludzi wypływają z natchnień świata wyższego. Zawdzięcza to swoje
mu pierwszemu wejrzeniu w świat wyższy. To, co nosi nazwę „wiel
kich wtajemniczonych", zacznie być dla niego rzeczywistością.
Są to dary, które uczeń wiedzy tajemnej zawdzięcza temu stop
niowi swojego rozwoju: wgląd w swoją wyższą samość, w naukę o
ponownym wcielaniu się, czyli inkarnowaniu tej wyższej samości
w niższą w prawo, według którego życie w świecie fizycznym re
gulowane jest zgodnie ze związkami duchowymi - prawo karmy - i
wreszcie w istnienie wielkich wtajemniczonych.
Dlatego też o uczniu, który osiągnął ten stopień, mówi się też,
że opuściło go całkowicie wszelkie zwątpienie. O ile przedtem mógł
przyswoić sobie wiarę, zbudowaną na podstawach rozumowych i
zdrowym myśleniu, obecnie miejsce tej wiary zajmuje pełnia wie
dzy i własny, niczym nie zachwiany wgląd.
Religie dały w ceremoniach, sakramentach i rytuałach zewnę
trzne, widzialne odbicia wyższych zjawisk i jestestw duchowych. Nie
uznawać tego może tylko taki człowiek, który nie wniknął jeszcze w
całą głębię wielkich religii. Kto jednak sam wnika spojrzeniem w
duchową rzeczywistość, zrozumie też znaczenie tych widzialnych
zewnętrznie czynności. I wówczas Służba Boża sama będzie dla nie
go odbiciem obcowania ze światem duchowo nadrzędnym.
Widać z tego, w jaki sposób uczeń wiedzy tajemnej rzeczywiś
cie staje się całkowicie nowym człowiekiem dzięki osiągnięciu po
wyższego stopnia. Może teraz stopniowo dojrzewać do kierowania
wyższym, właściwym elementem życiowym za pomocą swojego
ciała eterycznego, a przez to osiągnąć wyższe oswobodzenie od cia
ła fizycznego.
PRZEMIANY ZACHODZĄCE W SFERZE SNU
UCZNIA WIEDZY DUCHOWEJ
Zapowiedzią, że uczeń osiągnął już - lub wkrótce osiągnie -
opisany w poprzednim rozdziale stopień rozwoju, są przemiany
dokonujące się w sferze jego snów. Przedtem jego sny były chaoty
czne i pełne dowolności. Obecnie zaczynają przybierać charakter
regularny. Obrazy snów są ze sobą sensownie powiązane, podob
nie jak wyobrażenia życia codziennego. Można w nich rozpoznać
prawa, przyczyny i skutki. Treść snów również ulega przemianie.
Podczas gdy poprzednio spostrzegało się w nich jedynie echa, od
bicia życia codziennego, przekształcone wrażenia z otoczenia lub
stanów własnego ciała, teraz występują obrazy ze świata, którego
dotąd się nie znało. Jednak na początku ogólny charakter snów zo
staje zachowany na tyle, że marzenie senne różni się od wyobra
żenia na jawie tym, że oddaje symbolicznie to, co chce wyrazić.
Ten ich charakter zmysłowo-obrazowy nie może ujść uwagi uwa
żnego obserwatora. Śni się np. komuś, że schwytał w rękę jakieś
wstrętne zwierzę i ma w niej przykre uczucie. Budzi się i stwier
dza, że trzyma w ręku róg koca. Wrażenie nie występuje więc w
bezpośredniej postaci, lecz za pośrednictwem opisanego symboli
cznego obrazu. Albo też śni się człowiekowi, że ucieka przed prze
śladowcą; odczuwa przy tym strach. Przy przebudzeniu okazuje
się, że w czasie snu nastąpiło gwałtowne bicia serca. Żołądek prze
pełniony ciężkostrawnymi pokarmami wywołuje w snach przeży
cia lękowe. Również wydarzenia z otoczenia śpiącego człowieka
odzwierciedlają się w snach w postaci symbolicznych obrazów. Bi
cie zegara może wywołać obraz oddziału żołnierzy, maszerujących
opodal przy biciu w bębny. Przewrócone krzesło może stać się po
wodem przeżycia we śnie całego dramatu, w którym stuk odbije się
jako wystrzał itp. Taki symboliczny charakter wyrazu posiada rów
nież regularny sen człowieka, którego ciało eteryczne zaczyna się
rozwijać. Przestaje on jednak odzwierciedlać wyłącznie wydarze
nia zachodzące w jego fizycznym otoczeniu lub we własnym ciele
zmysłowym. Podobnie jak regularne stają się sny, które zawdzię
czają tym rzeczom swoje pochodzenie, to włączają się do nich też i
115
obrazy senne, będące wyrazem rzeczy oraz stosunków innego świa
ta. To w tej sferze zostają najpierw zdobyte doświadczenia, niedos
tępne dla zwykłej świadomości. Nie należy w żadnym wypadku
przypuszczać, że którykolwiek z prawdziwych mistyków podobne
rzeczy, przeżyte przez niego na takiej sennej drodze, bierze już za
podstawę do jakichkolwiek miarodajnych wypowiedzi, dotyczą
cych wyższego świata. Tego rodzaju senne przeżycia należy rozpa
trywać jako zaledwie pierwsze oznaki wyższego rozwoju. Wkrótce,
jako dalsze następstwo, zachodzi też fakt, że obrazy senne ucznia
wiedzy tajemnej nie są już wyjęte, jak poprzednio, spod kierowni
ctwa rozumu, nadającego im sens, lecz są przez niego regulowane i
w swoim ładzie, przejrzyste dla rozumu, podobnie jak wrażenia i
odczucia świadomości dziennej. Różnica pomiędzy świadomością
we śnie i w stanie jawy coraz bardziej zanika. Człowiek, który śni,
jest w pełnym znaczeniu tego słowa czuwającym podczas życia we
śnie; znaczy to, że czuje się on panem oraz kierownikiem swoich
obrazowych wyobrażeń.
W przeżywaniu marzeń sennych człowiek znajduje się rzeczy
wiście w świecie niepodobnym do świata swoich fizycznych zmy
słów. Tylko że człowiek o nierozwiniętych organach duchowych nie
jest w stanie wytworzyć sobie o tym świecie innych wyobrażeń niż
scharakteryzowane wyżej chaotyczne wyobrażenia. Świat ten ist
nieje dla niego tylko w taki sposób, w jaki istniałby świat zmysłów
dla istoty, posiadającej co najwyżej pierwsze zaczątki wzroku. Dla
tego też człowiek nie może w tym świecie widzieć niczego więcej,
aniżeli obrazy oraz odzwierciedlenia podobne do zwykłego życia.
Lecz we śnie widzieć może je z tego względu, że jego dusza sama
wtłaczała swoje wrażenia dnia codziennego w postaci obrazów w
substancję, z której ten świat się składa. Należy sobie bowiem ja
sno zdać sprawę z tego, iż obok zwykłego, świadomego życia co
dziennego, człowiek prowadzi jeszcze drugie, nieświadome życie,
we wspomnianym innym świecie. Wszystko, co spostrzega i myśli,
zostaje przez niego wyryte w odbiciach w tamtym świecie. Odbicia
te dają się oglądać jedynie wtedy, gdy rozwiną się kwiaty lotosu.
Jednak w każdym człowieku zawsze istnieją pewne, choć skąpe,
zalążki kwiatów lotosu. Podczas świadomości dziennej nie może on
116
przez nie niczego spostrzegać, gdyż wrażenia wywierane na niego
są zbyt słabe. Dzieje się to z podobnej przyczyny, dla której w dzień
nie widzi się gwiazd. Nie są one postrzegane na skutek działające
go z przemożną siłą światła słonecznego. Podobnie też wobec po
tężnych wrażeń zmysłów fizycznych słabe wrażenia duchowe nie
zostają postrzeżone. Kiedy podczas snu wrota zmysłów fizycznych
są zakryte, wrażenia te rozjaśniają się w sposób chaotyczny, a czło
wiek pogrążony w snach uprzytamnia sobie wrażenia odebrane w
tym drugim świecie. Jednak wrażenia te, jak to już było powiedzia
ne, nie przedstawiają nic innego niż to, co zostało wpisane w świat
duchowy przez wrażenia związane ze zmysłami fizycznymi. Dopie
ro rozwinięte kwiaty lotosu dają możliwość zapisywania się tam tre
ści poznawczych, które nie należą do świata fizycznego. Dzięki roz
winiętemu ciału eterycznemu powstaje wówczas pełnia wiedzy o
tych wpisanych treściach, dotyczących innych światów. Wraz z tym
rozpoczyna się obcowanie człowieka z nowym światem. Obecnie -
przygotowany przez tajemne szkolenie - powinien on na początek
osiągnąć dwie rzeczy. Najpierw musi zdobyć zdolność zachowania
obserwacji poczynionych we śnie, zupełnie tak samo, jak poczynio
nych na jawie. Gdy już to osiągnie, prowadzi się go do dokonywania
takich obserwacji również podczas zwykłego stanu czuwania. Jego
wyczulenie na wrażenia duchowe jest regulowane po prostu w ten
sposób, że wrażenia te nie muszą już znikać wobec wrażeń fizycz
nych, lecz może je odbierać nieustannie obok tych innych i jedno
cześnie z nimi.
Gdy uczeń uzyskał również i tą zdolność, wówczas przed jego
duchowym wzrokiem zaczyna zarysowywać się obraz opisany w
poprzednim rozdziale. Może obecnie spostrzegać przyczyny zja
wisk fizycznych, leżące w świecie duchowym, a przede wszystkim
może w tym świecie poznać swoją wyższą samość. Jego dalszym
zadaniem będzie teraz wrastanie niejako w tę wyższą samość, to
znaczy, uważanie ją rzeczywiście za swoją prawdziwą istotę i od
powiednie do tego zachowywanie się. Coraz silniej będzie się w nim
umacniało przekonanie oraz żywe poczucie, że jego ciało fizyczne
i to, co przedtem nazywał swoją,jaźnią" jest zaledwie narzędziem
wyższej jaźni. Wobec niższej jaźni rodzi się w nim uczucie podobne
117
do tego, jakie człowiek ograniczony tylko do świata zmysłów żywi
w stosunku do jakiegoś narzędzia lub pojazdu, którym się posługuje.
Tak jak tamten nie zalicza do siebie samochodu, którym jedzie, cho
ciaż mówi, ja jadę", podobnie człowiek rozwinięty, gdy mówi „idę
do drzwi", żywi właściwie wyobrażenie, że „niesie swoje ciało ku
drzwiom". Tylko że powinno się to dla niego stać pojęciem tak na
turalnym, żeby nigdy nie wystąpiło w nim z tego powodu poczucie
wyobcowania ze świata zmysłów. Jeśli uczeń wiedzy tajemnej nie
ma się stać fantastą, bądź też marzycielem, to dzięki swojej wyższej
świadomości nie tylko nie powinien zubożyć swojego życia w świe
cie fizycznym, lecz wzbogacać je, podobnie jak wzbogaca je ten, kto
dla przebycia drogi używa pociągu zamiast nóg.
Jeżeli uczeń wiedzy tajemnej doszedł już do takiego życia w
swojej wyższej Jaźni, wtedy - a raczej w czasie przyswajania sobie
wyższej świadomości - staje się dla niego jasne, jak może powołać
do życia siłę duchowego postrzegania w organie, który wytworzył
się w nim w okolicy serca i kierować nią za pomocą prądów, scha
rakteryzowanych w poprzednich rozdziałach. Ta siła postrzegania
stanowi element wyższej substancjalności, który wypływa z wymie
nionego organu i przepływa przez obracające się kwiaty lotosu, a
także przez inne kanały rozwiniętego ciała eterycznego. Stamtąd
promieniuje w otaczający świat duchowy i czyni go duchowo wi
dzialnym, podobnie jak światło słoneczne padając na przedmioty
czyni je widzialnymi fizycznie.
To, w jaki sposób ta siła postrzegania rodzi się w organie serca,
może być stopniowo zrozumiane dopiero w samym procesie roz
woju.
Świat duchowy staje się postrzegalny wyraźnie jako przedmioty
i jestestwa dopiero wtedy, gdy człowiek potrafi w powyższy sposób
wysyłać scharakteryzowany organ postrzegania przez swoje ciało
eteryczne w świat zewnętrzny, aby oświetlić nim przedmioty. Wi
dać zatem, że pełnia świadomości jakiegoś przedmiotu świata du
chowego może być uzyskana tylko pod warunkiem, że człowiek
sam rzuci na niego światło duchowe. Jaźń, która stwarza ten organ
postrzegania, nie zamieszkuje w rzeczywistości wcale w fizycz
nym ciele ludzkim, lecz, jak to było wykazane, poza jego obrębem.
118
Organ serca jest tylko miejscem, gdzie człowiek od zewnątrz roznie
ca duchowy organ światła. Gdyby rozniecił go w innym miescu, to
poczynione za jego pomocą spostrzeżenia duchowe nie miałyby
żadnego związku ze światem fizycznym. Lecz człowiek powinien
z wyżyn duchowych wszystko odnosić właśnie do świata fizycznego
i pozwolić mu za swoim pośrednictwem oddziaływać na świat fizy
czny. Organ serca jest właśnie tym organem, dzięki któremu wyż
sza jaźń czyni niższą samość człowieka swoim narzędziem, przy po
mocy którego tą samością się posługuje.
Odczucie, jakie człowiek zaawansowany w rozwoju posiada wo
bec przedmiotów świata duchowego, jest odmienne od tego, jakie ma
człowiek zmysłów wobec świata zewnętrznego. Człowiek zmy
słów czuje, że znajduje się w jakimś miejscu świata zmysłowego, a
postrzegane przedmioty są w stosunku do niego „na zewnątrz". W
przeciwieństwie do tego człowiek rozwinięty czuje się zespolony z
duchowym przedmiotem swojego postrzegania, czuje się jakby
„wewnątrz" niego. Faktycznie wędruje on w przestrzeni duchowej
z miejsca na miejsce. Dlatego też w mowie wiedzy duchowej na
zywany jest „wędrowcem". Na początku nigdzie nie jest w domu.
Gdyby zatrzymał się na samym zwykłym wędrowaniu, to nie mógł
by naprawdę określić żadnego przedmiotu w przestrzeni duchowej.
Podobnie, jak w przestrzeni fizycznej określa się jakiś przedmiot
lub miejsce przez to, że wychodzi się od jakiegoś punktu, to tak sa
mo powinno być w tym innym, osiągniętym świecie. Trzeba sobie
wyszukać w nim jakieś miejsce, które na początku pozna się zupeł
nie dokładnie i obejmie je duchowo w posiadanie. W miejscu tym
trzeba założyć sobie duchową ojczyznę, a potem odnosić do niej
wszystko inne. Przecież człowiek żyjący w świecie fizycznym rów
nież zapatruje się na wszystko tak, jak pozwalają mu na to wy
obrażenia jego fizycznej ojczyzny. Berlińczyk mimo woli opisuje
Londyn inaczej niż Paryżanin. Tylko że z ojczyzną duchową spra
wa przedstawia się jednak inaczej niż z fizyczną. W tej ostatniej
rodzi się człowiek nie przyczyniając się do tego ze swojej strony,
w swojej młodości przejmuje z niej instynktownie szereg wyobra
żeń, które rzucają światło na wszystko bez jego woli. Duchową
ojczyznę zbudował sobie jednak sam w pełni świadomości. Dlate-
119
go czerpiąc z niej, tworzy się sądy w pełnym świetle wolności. To
budowanie sobie duchowej ojczyzny nazywane jest w wiedzy taje
mnej „budowaniem domu".
Na tym stopniu widzenie duchowe rozciąga się na razie na du
chowe odbicia przeciwne do świata fizycznego o tyle, o ile odbicia
te leżą w tak zwanym „świecie astralnym". W świecie tym znajdu
je się wszystko, co jest jednakowej natury z ludzkimi popędami,
uczuciami, pożądaniami i namiętnościami. Do wszystkich bowiem
rzeczy zmysłowych, otaczających człowieka, należą też siły pokre
wne z ludzkimi. Np. kryształ zostaje odlany w swoją formę przez
siły, które dla wyższego widzenia zachowują się tak, jak działający
w człowieku popęd. Dzięki podobnym siłom pędzone są soki ro
śliny przez jej naczynia, kwiaty doprowadzane są do kwitnienia,
torebki nasion do pękania. Dla rozwiniętego organu duchowego
postrzegania wszystkie te siły nabierają barw i form, podobnie jak
przedmioty świata fizycznego mają barwy i formy dla oka fizycz
nego. Uczeń widzi na opisanym stopniu swojego rozwoju nie tylko
kryształ, czy roślinę, lecz również i opisane siły duchowe. I ogląda
popędy zwierzęce i ludzkie nie tylko poprzez fizyczne przejawy
życiowe żywiących je istot, lecz również i bezpośrednio jako przed
mioty - podobnie jak w świecie fizycznym widzi stoły, krzesła itp.
Cały świat instynktów, popędów, pragnień i namiętności jakiegoś
zwierzęcia czy człowieka przybiera postać naturalnego obłoku, któ
rym istota ta jest osłonięta, staje się jego aurą.
Następnie jasnowidzący postrzega na tym stopniu rozwoju rów
nież i te rzeczy, które usuwają się częściowo lub całkowicie spod uj
mowania ich za pomocą zmysłów. Może np. zauważyć różnicę as
tralną między pomieszczeniem przepełnionym ludźmi o niskich na
strojach, a mieszczących osobistości wzniosie nastrojone. W szpi
talu panuje nie tylko inna atmosfera fizyczna niż na sali balowej,
lecz również duchowa. Miasto handlowe ma inne powietrze astral
ne niż miasto uniwersyteckie. Na początku zdolność postrzegania
człowieka, który osiągnął jasnowidzenie wobec tych rzeczy, będzie
jeszcze słabo rozwinięta. Będzie się miała wobec nich tak, jak świa
domość człowieka zmysłów we śnie do jego świadomości na jawie.
Jednak powoli obudzi się on również na tym stopniu w całej pełni.
120
Najwyższą zdobyczą dla jasnowidza osiągającego scharaktery
zowany tu stopień widzenia, jest ukazywanie się odpowiedników
oddziaływań astralnych, wywoływanych przez zwierzęce i ludzkie
popędy i namiętności. Uczynkowi wypływającemu z miłości to
warzyszą inne zjawiska astralne niż podyktowanemu przez niena
wiść. Bezmyślna żądza przedstawia prócz siebie samej jeszcze ohy
dny odpowiednik astralny, podczas gdy uczucie zwracające się ku
rzeczom wyższym - przeciwnie, daje piękny. Podczas fizycznego
życia człowieka te zwierciadlane odbicia są słabo dostrzegalne. Ich
siła zmniejsza się dzięki życiu w świecie fizycznym. Np. pragnienie
jakiegoś przedmiotu wywołuje - poza obrazem, w jakim samo to ży
czenie pojawia się w astralnym świecie - pewien dodatkowy obraz
zwierciadlany. Gdy jednak pożądanie zostaje zaspokojone przez
zdobycie przedmiotu fizycznego, bądź też istnieje przynajmniej mo
żliwość jego zaspokojenia, odpowiednik ten będzie zaledwie sła
bym odblaskiem. Do pełni znaczenia zjawisko to dochodzi dopiero
po śmierci człowieka, gdy dusza zgodnie ze swoją naturą musi
wciąż jeszcze żywić to pragnienie, lecz nie może go już zaspokoić,
gdyż brak jej do tego zarówno przedmiotu, jak i fizycznego organu.
Człowiek skłonny do zmysłowości będzie nosił w sobie również po
śmierci pragnienie rozkoszy podniebienia. Brak mu jednak teraz
możliwości jego zaspokojenia, gdyż podniebienia obecnie już nie
posiada. Pociąga to za sobą taki skutek, że pragnienie wywołuje
szczególnie wyrazisty odpowiednik zwierciadlany, który staje się
udręką dla duszy. Przeżycia doświadczane po śmierci pod wpływem
obrazowych odpowiedników natury duszy zwane są przeżyciami w
królestwie duszy, a w szczególności - w miejscu żądz. Znikają one
dopiero wtedy, gdy dusza oczyściła się już z wszelkich pożądań
skierowanych ku światu fizycznemu. Dopiero wtedy dusza wznosi
się w wyższe dziedziny (w świat ducha). Mimo że te odpowiedniki
obrazowe u człowieka żyjącego jeszcze fizycznie są słabe, jednak
istnieją i towarzyszą mu jako jego skłonność do żądz, podobnie do
komety ciągnącej za sobą swój ogon. I jasnowidz może je oglądać,
gdy osiągnął odpowiedni stopień rozwoju.
Wśród takich oto i wszystkich innych pokrewnych im doświad
czeń żyje uczeń wiedzy tajemnej w opisanym stadium. Do jeszcze
121
wyższych przeżyć duchowych na tym poziomie rozwoju dojść
jest jeszcze w stanie. Powinien wznieść się jeszcze wyżej.
122
OSIĄGANIE STANU CIĄGŁEJ ŚWIADOMOŚCI
Życie człowieka przebiega na przemian w trzech stanach. Jest
to stan jawy, sen z marzeniami sennymi oraz głęboki sen pozbawio
ny marzeń. Można zrozumieć, w jaki sposób dochodzi się do wyż
szego poznania światów duchowych, jeśli wytworzy się wyobra
żenie, jakie przemiany muszą się dokonywać w sferze tych stanów u
człowieka dążącego do takiego poznania. Zanim człowiek nie prze
szedł szkolenia niezbędnego dla tego poznania, jego świadomość
jest stale przerywana okresami spokoju podczas snu. W czasie tych
przerw dusza ludzka nie wie nic o otaczającym świecie ani o sobie
samej. W pewnych tylko chwilach z ogólnego morza nieświado
mości wyłaniają się sny, nawiązujące do zdarzeń świata zewnętrz
nego lub do stanów własnego ciała. Początkowo w marzeniach sen
nych widzi się jedynie szczególny przejaw życia podczas spania,
dlatego też na ogół mówi się tylko o dwóch stanach: śnie i czuwa
niu. Jednak dla wiedzy tajemnej śnienie z marzeniami posiada sa
modzielne znaczenie obok obydwu innych stanów. W poprzednim
rozdziale zostało przedstawione, jaka przemiana zachodzi w snach
człowieka, który podejmuje wznoszenie się ku wyższemu pozna
niu. Jego widzenia senne zatracają bezładny, pozbawiony sensu i
jakichkolwiek związków charakter i coraz bardziej układają się w
świat pełen prawidłowości i wzajemnych powiązań. Przy dalszym
rozwoju świat ten, nowonarodzony ze świata snów, pod względem
rzeczywistości wewnętrznej nie tylko nie ustępuje w niczym światu
zmysłowemu, lecz objawiają się w nim fakty przedstawiające wyż
szą rzeczywistość w pełnym znaczeniu tego słowa. Świat zmysło
wy kryje bowiem w sobie wszędzie tajemnice i zagadki. Wyjawia
on, oczywiście, skutki pewnych zjawisk wyższych, tylko człowiek
ograniczający się w swoich spostrzeżeniach wyłącznie do swoich
zmysłów nie może dotrzeć do ich przyczyn. Uczniowi wiedzy ta
jemnej przyczyny te częściowo odsłaniają się w tym wyżej opi
sanym stadium, przetworzonym z życia marzeń sennych, lecz w
żadnym razie nie zatrzymującym się tam. Nie może on jednak uwa
żać tych objawień za realne poznanie, dopóki te same rzeczy nie
ukażą mu się w czasie zwykłego życia na jawie. Lecz osiągnie on
123
również i to. Pracuje teraz nad tym, aby stan, który stworzył w so
bie najpierw z przeżyć w sennych marzeniach, przenieść do świa
domości na jawie. Bowiem świat zmysłów wzbogaci się dla niego
w zupełnie nowe treści. Tak jak człowiek ślepy od urodzenia i zope-
rowany, po odzyskaniu wzroku poznaje w otoczeniu przedmioty
wzbogacone o wszystkie wrażenia wzrokowe, podobnie też czło
wiek, który stał się w opisany sposób jasnowidzącym, widzi cały
otaczający go świat bogatszy o nowe właściwości, przedmioty, je
stestwa itd. Nie potrzebuje już czekać na sen, by żyć w innym świe
cie, lecz może przenosić się do wyższych spostrzeżeń zawsze, gdy
zajdzie po temu uzasadniona potrzeba. Stan ten posiada dla niego
takie samo znaczenie, jakie w zwykłym życiu ma spostrzeganie
przedmiotów przy otwartych zmysłach wobec spostrzegania przy
zmysłach zamkniętych na nie. W dosłownym znaczeniu można się
wyrazić, że uczeń wiedzy duchowej otwiera zmysły swojej duszy i
ogląda rzeczy, które muszą pozostawać zakryte dla zmysłów ciele
snych.
Stan ten stanowi zaledwie przejście do jeszcze wyższych stopni
poznania ucznia wiedzy tajemnej. Jeżeli uprawia on w dalszym
ciągu ćwiczenie, pomagające mu w jego tajemnym szkoleniu, po od
powiednim czasie przekona się, że tak samo głęboko sięgająca prze
miana zachodzi nie tylko w jego przeżyciach sennych, lecz roz
ciąga się również na jego głęboki sen pozbawiony dotąd marzeń
sennych. Zauważy, że stan całkowitego braku świadomości, w któ
rym przedtem się znajdował, gdy pogrążony był w śnie bez marzeń,
jest obecnie przerywany sporadycznymi świadomymi przeżycia
mi. Z ogólnych mroków snu wyłaniają mu się spostrzeżenia niezna
nej mu dotychczas natury. Nie łatwo jest, rzecz prosta, opisać te spo
strzeżenia, bowiem nasza mowa stworzona jest jedynie dla świata
zmysłów i dlatego też tylko w przybliżeniu daje się znaleźć słowa,
mające wyrażać to, co do tego świata zmysłów wcale nie należy.
Na razie jednak dla opisów światów wyższych trzeba używać słów.
Można to czynić tylko dzięki temu, że wiele rzeczy zostaje wyrażo
ne za pomocą porównań. Ponieważ wszystko w świecie jest jednak
ze sobą spokrewnione, dlatego i to jest możliwe. Rzeczy i jestestwa
wyższych światów są spokrewnione z rzeczami i jestestwami świa-
124
ta zmysłowego przynajmniej na tyle, że przy dobrej woli pomimo
wszystko da się jednak zawsze wywołać pewne wyobrażenia tych
wyższych światów również za pomocą słów używanych dla świata
zmysłów. Trzeba sobie tylko zawsze zdawać sprawę z tego, że wie
le rzeczy w takich opisach światów nadzmysłowych musi pozostać
porównaniem i symbolem obrazowym. Dlatego też i samo tajemne
szkolenie odbywa się po części tylko w słowach zwykłej mowy. W
pozostałej części uczeń poznaje dla celów swojego wznoszenia się
jeszcze pewien obrazowy sposób wypowiadania się, który pojawia
się jakby sam przez się. Należy przyswoić go samemu podczas szko
lenia tajemnego. Nie stanowi to jednak przeszkody, by dowiady
wać się pewnych rzeczy o naturze światów wyższych ze zwykłych
opisów, jakie są tutaj podawane.
Chcąc dać pewne wyobrażenie o wspomnianych wyżej przeży
ciach wyłaniających się początkowo z morza nieświadomości w
czasie głębokiego snu, można by je najtrafniej porównać z pewne
go rodzaju słyszeniem. Można tu mówić o postrzeganiu dźwięków
oraz słów. Tak jak przeżycia widzeń sennych dają się dość trafnie
określić w porównaniu do spostrzeżeń zmysłów jako widzenie, po
dobnie fakty z głębokiego snu dają się porównać do wrażeń odbie
ranych za pomocą słuchu. (W formie uwagi warto tu powiedzieć,
że widzenie również w światach wyższych jest czymś wyższym. I
w tym świecie
barwy są czymś wyższym niż dźwięki i słowa. Jednak
to, co uczeń spostrzega jako pierwsze w czasie swojego szkolenia
tajemnego, nie są to jeszcze wyższe barwy, lecz niższe dźwięki. I
tylko dlatego, że człowiek dzięki swojemu ogólnemu rozwojowi jest
bardziej przystosowany do świata objawiającego mu się w sennych
marzeniach, od razu spostrzega tu barwy. W mniejszym stopniu przy
stosowany jest do świata wyższego, odsłaniającego się w głębokim
śnie. Dlatego też z początku ten świat odsłania mu się w dźwiękach
oraz słowach; później i tu może się on wznieść do widzenia barw i
form.)
Gdy uczeń zauważy, że pojawiają mu się podobne przeżycia,
kiedy jest pogrążony w głębokim śnie, jego pierwszym zadaniem bę
dzie doprowadzenie ich do jak największej jasności i wyrazistości.
Z początku przychodzi to z wielkim trudem, bowiem spostrzeżenia
125
dotyczące przeżyć doznawanych w tym stanie są na początku nad
zwyczaj blade. Po przebudzeniu człowiek wie wprawdzie, że coś
przeżywał, co to jednak było, pozostaje dla niego zupełną niewia
domą. Najważniejsze, ażeby w czasie tego początkowego stanu za
chować spokój i opanowanie, i ani na chwilę nie popadać w jakiś
niepokój i niecierpliwość. Mogłoby to w każdym wypadku tylko
zaszkodzić, a przede wszystkim nigdy nie mogłoby przyspieszyć
dalszego rozwoju, a tylko go opóźnić. Należy spokojnie zdać się nie
jako na to, co komuś będzie dane, czym zostanie obdarzony; nie po
winno tu istnieć żadne przyspieszanie. Jeśli w pewnym momencie
nie można zdać sobie sprawy ze swoich przeżyć we śnie, trzeba
cierpliwie czekać, aż stanie się to możliwe. Chwila ta bowiem na pe
wno kiedyś nadejdzie. O ile było się przedtem cierpliwym i opano
wanym, zdolność odbierania postrzeżeń staje się wówczas stałym i
pewnym dorobkiem, podczas gdy przy postępowaniu gwałtownie
przyspieszającym może się ona wprawdzie raz pojawić, lecz potem
znów na jakiś dłuższy czas całkowicie zniknąć.
Gdy zdolność postrzegania już raz wystąpiła, a przeżycia we śnie
zupełnie jasno i wyraźnie dochodzą do świadomości, należy skie
rować uwagę na rzecz następującą. Wśród przeżyć tych należy roz
różnić dokładnie dwa rodzaje. Jeden z nich nie będzie miał nic
wspólnego ze wszystkim, co kiedykolwiek się poznało. Z przeżyć
tych można się cieszyć, mogą one podnosić na duchu, trzeba jed
nak na początku pozostawić je w spokoju samym sobie. Są to pier
wsze zwiastuny wyższego świata duchowego, w którym dopiero
później uzyska się orientację. Natomiast drugi rodzaj przeżyć wy
każe uważnemu obserwatorowi pewne pokrewieństwo w stosunku
do zwykłego świata, w którym żyje. Przeżycia we śnie dają mu ro
związanie tego, nad czym w swoim życiu rozmyślał, co pragnął po
jąć w swoim otoczeniu, lecz czego zwykłym rozumem pojąć nie
mógł. W życiu codziennym człowiek zastanawia się nad tym, co
go otacza. Tworzy sobie pewne wyobrażenia, aby uchwycić zwią
zki między rzeczami. Przy pomocy pojęć usiłuje zrozumieć to, co
postrzegają jego zmysły. Przeżycia we śnie odnoszą się właśnie do
takich wyobrażeń i pojęć. To, co było przedtem ciemnym, mglistym
pojęciem, staje się czymś dźwięczącym, czymś żywym, co można
porównać właśnie tylko z dźwiękami oraz słowami świata zmy
słów. Człowiek coraz bardziej będzie odczuwał, jak gdyby ze świa
ta duchowego w dźwiękach i słowach podszeptywane mu były
rozwiązania zagadnień, nad którymi musi się zastanawiać. I może
wtedy powiązać ze zwykłym życiem to, co spływa na niego z in
nego świata. Do czego dawniej mógł sięgać tylko myślami, jest dla
niego obecnie przeżyciem tak żywym i pełnym treści, jak tylko
może nim być jakiekolwiek przeżycie ze świata zmysłów. Rzeczy i
jestestwa świata zmysłów nie są w żadnej mierze tym, czym zdają
się być dla postrzegania zmysłowego. Są one wyrazem świata du
chowego i z niego wypływają. Obecnie ten ukryty dawniej świat du
chowy dźwięczy dla ucznia wiedzy tajemnej ze wszystkiego, co go
otacza.
Nie trudno też pojąć, że te wyższe zdolności mogą nieść w sobie
błogosławieństwo dla człowieka tylko wtedy, gdy w zmysłach du
szy, które mu się otwierają, wszystko jest w porządku, podobnie
jak człowiek może posługiwać się swoimi narządami zmysłowymi
dla rzeczywistego oglądania świata tylko wtedy, gdy są one prawi
dłowo zbudowane. Te wyższe zmysły wyrabia on sobie teraz przez
ćwiczenia, zalecane mu przez duchowe szkolenie. Do ćwiczeń tych
należy koncentracja, tzn. kierowanie swojej uwagi na określone wy
obrażenia oraz pojęcia, mające związek z tajemnicami świata. Da
lej należy do nich medytacja, tzn. życie w takich ideach, całkowite
zagłębianie się w nich w opisany sposób. Przez koncentrację i me
dytację pracuje człowiek nad swoją duszą Rozwija przez to jej or
gany postrzegania. Kiedy podlega działaniu koncentracji i medy
tacji, jego dusza rośnie w łonie jego ciała tak, jak zarodek dziecka
rośnie w łonie matki. A gdy następnie podczas snu wystąpią opisa
ne wyżej poszczególne przeżycia, zbliża się wtedy chwila narodzin
dla wyswobodzonej duszy, która staje się przez to dosłownie inną
istotą którą człowiek doprowadził do kiełkowania i dojrzałości. Dla
tego też wysiłki podejmowane w celu koncentracji i medytowania
powinny być przeprowadzone z wielką starannością i dokładnoś
cią gdyż stanowią one prawa rozwoju i dojrzewania przedstawionej
już wyższej istoty dusznej człowieka. Ta zaś musi przy swoich naro
dzinach być organizmem zharmonizowanym i prawidłowo zróżni-
127
126
cowanym. Przy jakimkolwiek zaniedbaniu zalecanych przepisów,
zamiast prawidłowo ukształtowanego, zdolnego do życia tworu,
powstanie w dziedzinie duchowej płód poroniony, niezdolny do
życia.
To, że narodziny tej wyższej istoty duszy odbywają się najpierw
w głębokim śnie, stanie się zrozumiałe, gdy rozważy się, że deli
katny, jeszcze mało odporny organizm, w razie ewentualnego wy
stąpienia w czasie powszedniego życia zmysłowego, dzięki silnym,
twardym procesom tego życia nie mógłby w ogóle dojść do głosu.
Jego działalność nie mogłaby być zauważana wobec działalności
ciała. We śnie, gdy ciało odpoczywa - o ile chodzi o jego działal
ność zależną od wrażeń zmysłowych - subtelna, z początku niepo
zorna działalność duszy wyższej może się ujawnić. I znowu należy
rozważyć, że uczniowi wiedzy tajemnej nie wolno tych przeżyć we
śnie uważać za pełnowartościową wiedzę, dopóki nie będzie w
stanie swoją wyższą obudzoną duszę przenosić również do świado
mości dziennej. Gdy będzie mógł to uczynić, wtedy potrafi rów
nież wśród przeżyć dziennych i w nich samych postrzegać świat du
chowy w jego własnym charakterze, tzn., że będzie mógł w dźwię
kach i słowach ujmować duszą tajemnice swojego otoczenia.
Na tym stopniu rozwoju należy sobie jasno zdawać sprawę, że z
początku ma się do czynienia z odosobnionymi, w mniejszym lub
większym stopniu nie powiązanymi ze sobą przeżyciami duchowy
mi. Dlatego też należy wystrzegać się chęci wznoszenia z nich ja
kichkolwiek wykończonych, lub choćby tylko powiązanych ze so
bą budowli poznania. Musiałyby wtedy wmieszać się w świat duszy
najrozmaitsze fantastyczne wyobrażenia i idee; aż nazbyt łatwo
dałby się zbudować pewien świat, nie mający nic wspólnego z rze
czywistym światem duchowym. Uczeń wiedzy tajemnej powinien
nieustannie ćwiczyć się w samokontroli. Najlepiej, gdy dąży do co
raz pełniejszego wyjaśnienia sobie poszczególnych doznanych już
realnych przeżyć i czeka, aż przyjdą nowe przeżycia, które jakby
same przez się, w sposób zupełnie niewymuszony, powiążą się z
już istniejącymi. Bowiem dzięki siłom świata duchowego, w który
uczeń teraz już wstąpił oraz przy uprawianiu odpowiednich ćwi
czeń następuje w jego głębokim śnie rozszerzanie się świadomości
128
na coraz większy zasięg. Coraz więcej przeżyć wyłania się ze sfery
objętej nieświadomością i coraz krótsze odcinki życia we śnie po
zostają nieświadome. W taki sposób odosobnione przeżycia, doz
nawane we śnie, wiążą się same przez się coraz bardziej ze sobą
bez zakłócania ich istotnych powiązań przez najrozmaitsze kombi
nacje i wnioskowania, które wypływałyby wyłącznie z rozsądku,
nawykłego do wyobrażeń zmysłowych. Im mniej domieszek pocho
dzących z nawyków myślowych tego świata zmysłów przedosta
nie się w sposób nieuzasadniony do przeżyć wyższych, tym lepiej.
Przy takim postępowaniu uczeń zbliża się coraz bardziej do tego
stopnia na drodze do wyższego poznania, na którym stany, prze
żywane przedtem tylko nieświadomie we śnie, przemieniają się w
całkowicie świadome. I wtedy, podczas gdy ciało spoczywa, żyje
się życiem rzeczywistym, podobnie jak ma to miejsce w stanie ja
wy. Nie ma potrzeby nadmieniać, że w czasie samego snu ma się
początkowo do czynienia z inną rzeczywistością niż otoczenie zmy
słowe, w którym znajduje się ciało. Człowiek uczy się i musi się
uczyć powiązywać swoje wyższe przeżycia ze snu ze zmysłowym
otoczeniem, aby mocno stać dalej na gruncie świata zmysłów i nie
stać się fantastą. Na razie jednak świat przeżywany we śnie jest dla
niego całkowicie nowym objawieniem. Ten doniosły stopień, pole
gający na świadomości życia podczas snu, nosi w wiedzy tajemnej
nazwę ciągłości (nieprzerywalności) świadomości.
12
U człowieka, który osiągnął ten stopień, przeżywanie i doświad
czenie nie ustają w czasie, w którym fizyczne ciało odpoczywa, a or
gany zmysłów nie dostarczają duszy żadnych wrażeń.
129
ROZKOJARZENIE OSOBOWOŚCI
W CZASIE DUCHOWEGO SZKOLENIA
Dusza ludzka w czasie snu nie odbiera żadnych wiadomości ze
strony fizycznych narządów zmysłowych. W tym stanie nie ma do
pływu spostrzeżeń ze zwykłego świata zewnętrznego. W rzeczywis
tości przebywa ona pod pewnym względem poza tak zwanym cia
łem fizycznym, tą częścią ludzkiego jestestwa, która przekazuje w
stanie jawy spostrzeżenia zmysłowe oraz myślenie. Znajduje się ona
wówczas jedynie w łączności z subtelniejszymi ciałami (ciałem ete
rycznym oraz astralnym), niedostępnymi dla postrzegania zmysła
mi fizycznymi. W czasie snu nie ustaje jednak działalność tych sub-
telniejszych ciał. Podobnie jak ciało fizyczne pozostaje w związku z
przedmiotami i istotami świata fizycznego, ulega ich oddziaływaniu
i samo na nie działa, tak też i dusza żyje w świecie wyższym. I życie
to trwa dalej podczas snu. Dusza w czasie snu faktycznie jest w peł
nym ruchu. Tyle tylko, że człowiek nie może nic wiedzieć o tej dzia
łalności, dopóki nie posiądzie wyższych organów, za pomocą któ
rych będzie mógł równie dobrze obserwować to, co się wokół niego
dzieje, jak też to, co sam w tym otoczeniu wywołuje, podobnie jak
czyni to przy pomocy zwykłych zmysłów w stanie czuwania na ja
wie w stosunku do otoczenia fizycznego. Szkolenie duchowe polega
(jak to było wykazane w poprzednich rozdziałach) na wypracowaniu
w sobie takich duchowych narządów zmysłowych.
Gdy życie podczas snu dzięki szkoleniu duchowemu ulega u
człowieka przemianom, o jakich była mowa w poprzednim rozdzia
le, wówczas może on świadomie śledzić wszystko, co podczas sta
nu snu zachodzi wokół niego; może dowolnie orientować się w swo
im otoczeniu, podobnie jak ma to miejsce z jego przeżyciami w po
wszednim życiu na jawie dzięki jego zwykłym zmysłom. Należy
przy tym jednak zauważyć, że postrzeganie zwykłego zmysłowego
otoczenia zakłada z góry posiadanie już pewnego wyższego stop
nia jasnowidzenia. (Było to już zaznaczone w poprzednim rozdzia
le.) Na początku rozwoju uczeń postrzega tylko te rzeczy, które na
leżą do innego świata, nie będąc w stanie zauważyć ich związku z
przedmiotami swojego codziennego otoczenia zmysłowego.
To, co tak wyraziście ujawnia się w charakterystycznych przy
kładach z życia snu oraz marzeń sennych, rozgrywa się w człowie
ku bez przerwy. Dusza bez przerwy żyje w światach wyższych i jest
w nich czynna. Ze światów wyższych czerpie pobudzenia, dzięki
którym nieustannie oddziałuje na ciało fizyczne. Tylko że to wyż
sze życie pozostaje dla człowieka nieuświadomione. Natomiast
uczeń wiedzy tajemnej doprowadza to do świadomości. Dzięki te
mu w ogóle zmienia się jego życie. Dopóki dusza nie staje się wi
dzącą w znaczeniu wyższym, prowadzona jest przez nadrzędne
jestestwa świata. I tak jak życie niewidomego po operacji przywra
cającej mu wzrok staje się zupełnie inne w porównaniu z poprzed
nim, gdy musiał zdawać się na swoich przewodników, podobnie
zmienia się życie człowieka dzięki tajemnemu wyszkoleniu. Wyra
sta on spod kierownictwa i odtąd sam musi przejąć kierowanie sobą.
Gdy to nastąpi, zostaje narażony - jak to łatwo pojąć - na pomyłki,
których jego zwykła świadomość zupełnie nie przeczuwała. Jego
działania wypływają obecnie ze świata, z którego dawniej wpły
wały na niego - dla niego samego nieświadomie - moce wyższe. Te
wyższe moce są objęte powszechną harmonią wszechświata. Uczeń
wiedzy tajemnej wypada z tej harmonii. Odtąd sam ma czynić rze
czy, które dotychczas były dla niego dokonywane bez jego współ
udziału.
Ponieważ tak przedstawia się sprawa, dlatego też w pismach tra
ktujących o takich rzeczach mówi się wiele o niebezpieczeństwach
związanych ze wstępowaniem w wyższe światy. Spotykane nie
kiedy opisy takich niebezpieczeństw istotnie są zdolne sprawić, że
co lękliwsze usposobienia tylko ze zgrozą mogą spoglądać na to
wyższe życie. Trzeba jednak powiedzieć, że niebezpieczeństwa te
występują tylko wtedy, gdy nie zostają poszanowane konieczne
zasady ostrożności. Jeśli uwzględni się naprawdę to, co wiedza du
chowa daje do ręki w postaci rad, wówczas wstępowanie w świat
wyższy odbywa się wprawdzie poprzez przeżycia, które swoją po
tęgą i wielkością przerastają wszystko, co może sobie odmalować
najśmielsza wyobraźnia człowieka zmysłów, lecz o jakimś zakłó
ceniu zdrowia czy życia nie może być mowy. Człowiek poznaje stra
szliwe potęgi, zagrażające życiu ze wszystkich stron. Zdobywa na-
130
131
wet możność posługiwania się samemu siłami oraz jestestwami,
niedostępnymi dla postrzegania zmysłowego. I istnieje wielka po
kusa, aby tymi siłami zawładnąć i zaprząc je w służbę dla niedoz
wolonej korzyści własnej, bądź też dzięki niedostatecznemu pozna
niu światów wyższych użyć tych sił w sposób błędny. Niektóre z
tych doniosłych przeżyć (jak np. spotkanie ze „stróżem progu") bę
dą jeszcze opisane w dalszych rozdziałach. Należy jednak pamię
tać, że moce wrogie życiu istnieją również i wtedy, gdy się o nich
nie wie. Jest niewątpliwą prawdą że w tym wypadku ich stosunek
do człowieka zostaje określony przez siły wyższe i zmienia się, gdy
człowiek wkracza świadomie w świat, przedtem dla niego zakryty.
Lecz za to jego własny byt również ulega spotęgowaniu, a jego ho
ryzonty życiowe wzbogaceniu o nieogarnione obszary. Prawdziwe
niebezpieczeństwo zawisa nad uczniem jedynie wtedy, gdy z nie
cierpliwości lub zarozumiałości zbyt wcześnie uzurpuje sobie wo
bec przeżyć w świecie duchowym pewną samodzielność, gdy nie
może się doczekać, aż przypadający mu w udziale wgląd w nad-
zmysłowe prawa rzeczy rzeczywiście zostanie mu dany. Na tym
właśnie polu pokora i skromność są w o wiele mniejszym stopniu
pustym słowem niż w zwykłym życiu. O ile uczeń posiada obydwie
te cechy w najlepszym ich znaczeniu, może być pewien, że jego
wznoszenie się do życia wyższego będzie się dokonywało bez żad
nego niebezpieczeństwa dla tego, co zwykle zwie się zdrowiem i
życiem. Przede wszystkim nie powinna zaistnieć nigdy żadna dys-
harmonia pomiędzy wyższymi przeżyciami a procesami oraz wyma
ganiami powszedniego, codziennego życia. Zadań człowieka po
winno się szukać przede wszystkim na ziemi, a kto chce uchylić się
od tych ziemskich zadań i szuka ucieczki w innym świecie, ten
może być pewien, że swojego celu nie osiągnie. Lecz to, co postrze
gają zmysły, to tylko jedna strona świata. A jestestwa, które znaj
dują swój wyraz w faktach świata zmysłów, przebywają w świecie
duchowym. Powinno się stać uczestnikiem Ducha, by móc jego ob
jawienia wnosić w świat zmysłów. Człowiek przemienia ziemię za
szczepiając jej to, co mu się odsłania w krainie jestestw duchowych.
Na tym polega jego zadanie. Tylko dlatego powinno się pragnąć
wzniesienia się do wyższych światów, że ziemia podlega światu
132
duchowemu, że rzeczywiście czynnym na ziemi można być jedy
nie wtedy, gdy jest się współuczestnikiem tych światów, w których
kryją się siły stwórcze. Gdy z takim nastawieniem podchodzi się do
szkolenia tajemnego i ani na chwilę nie zbacza się z wytyczonego
kierunku, nie ma najmniejszego powodu do obaw. Przewidywane
niebezpieczeństwa nie powinny nikogo zrażać do tajemnego szko
lenia; dla każdego powinny się one jednak stać surowym wezwa
niem do przyswojenia sobie w najwyższym stopniu tych cech, któ
re prawdziwy uczeń wiedzy duchowej powinien posiadać.
Po tych zastrzeżeniach, które usunęły chyba wszystko, co może
odstraszać, należy przystąpić do opisania jednego z tzw. „niebezpie
czeństw". Należy przyznać, że w wyżej wymienionych subtelniej-
szych ciałach ucznia zachodzą głębokie przemiany. Przemiany ta
kie łączą się z pewnymi procesami rozwoju trzech podstawowych
sił duszy, z wolą, uczuciem oraz myśleniem. Przed tajemnym szko
leniem człowieka te trzy siły znajdują się w zupełnie określonym
wzajemnym powiązaniu, regulowanym przez wyższe prawa świa
ta. Człowiek nie przejawia woli, uczucia lub myśli w sposób dowol
ny. Gdy w świadomości powstanie np. jakieś wyobrażenie, dołącza
się do niego zgodnie z naturalnym prawem pewne uczucie lub na
stępuje po nim jakieś postanowienie woli, powiązane z nim jakimś
prawidłowym związkiem. Wchodzimy do pokoju, stwierdzamy w
nim stęchliznę i otwieramy okno. Słyszymy własne imię i odpowia
damy na zawołanie. Jest się zapytanym i udziela się odpowiedzi.
Widzi się cuchnącą rzecz i doznaje się przykrego uczucia. Są to pro
ste związki między myśleniem, uczuciem i wolą. A gdy przyjrzy
my się ludzkiemu życiu, przekonamy się, że wszystko opiera się w
nim na takich związkach. Co więcej, życie jakiegoś człowieka jest
uważane za „normalne" tylko o tyle, o ile dają się w nim zauważyć
tego rodzaju związki między myśleniem, czuciem i wolą które opie
rają się na prawach natury ludzkiej. Uważałoby się za sprzeczne z
tymi prawami, gdyby ktoś np. na widok jakiegoś cuchnącego przed
miotu doznawał przyjemnego uczucia lub nie odpowiadał na pyta
nie. Wyniki spodziewane od należytego wychowania czy nauczania
opierają się na założeniu, że przez wychowanie można utrwalić
właściwe powiązania między uczuciem, myśleniem i wolą odpo-
1.33
wiadające naturze człowieka. Gdy przekazuje mu się jakieś wyobra
żenia, czyni się to z założeniem, że złączą się one w prawidłowy
związek z jego uczuciami oraz postanowieniami woli. Wszystko to
pochodzi stąd, że w subtelniej szych ciałach człowieka ośrodki trzech
sił, myślenia, uczuć i woli, są ze sobą powiązane w sposób podle
gający pewnym prawom. To powiązanie bardziej subtelnego orga
nizmu duszy posiada też swoje odbicie w mniej subtelnym ciele fi
zycznym. Również i w nim organy woli znajdują się w pewnym
prawidłowym związku z organami myślenia oraz uczucia. Dlatego
też określona myśl z reguły wywołuje uczucie lub działanie woli.
Przy wyższym rozwoju człowieka nici łączące ze sobą te trzy pod
stawowe siły zostają zerwane. Najpierw przerwanie to zachodzi w
scharakteryzowanym subtelnym organizmie duszy; przy jeszcze
wyższym wzniesieniu się rozciąga się to również na ciało fizyczne.
(Przy wyższym duchowym rozwoju człowieka jego mózg rozpada
się rzeczywiście na trzy oddzielone od siebie człony. Rozdzielenie
to jest jednak tego rodzaju, że nie jest dostrzegalne dla zwykłego
wzroku, ani też nie daje się wykazać nawet przy pomocy najczul
szych instrumentów zmysłowych. Następuje jednak i jasnowidz
rozporządza środkami do jego obserwacji. Mózg wyższego jasno
widza rozdziela się na trzy samodzielne części: mózg myślowy,
mózg uczuć i mózg woli).
Organy myślenia, czucia i woli zostają wtedy całkowicie wyswo
bodzone od siebie. Łączność między nimi nie jest już odtąd usta
lana przez żadne prawa, które były im zaszczepione, lecz starać się
o nią musi sam człowiek przez swoją obudzoną wyższą świado
mość. To właśnie stanowi przemianę, którą uczeń wiedzy tajemnej
sam w sobie dostrzega, że pomiędzy jakimś wyobrażeniem a uczu
ciem, bądź też jakimś uczuciem a aktem woli, nie pojawia się żaden
związek, o ile on sam go nie wytworzy. Żaden popęd nie popycha go
od jakiejś myśli do czynu, o ile popędu tego sam w sobie nie wywo
ła. Odtąd może on wobec jakiegoś faktu stanąć najzupełniej pozba
wiony uczuć, podczas gdy przed swoim wyszkoleniem fakt ten na
pełniłby go gorącą miłością lub skrajną nienawiścią; może pozostać
bezczynny przy myśli, która przed wyszkoleniem natchnęłaby go
do czynu jakby sama przez się. Może też dokonywać czynów na
134
podstawie postanowień swojej woli, do których dokonania człowiek,
który nie przeszedł tajemnego szkolenia, nie miałby najmniejszego
powodu. Wielką zdobyczą, która przypada uczniowi w udziale, jest
osiągnięcie całkowitego panowania nad współdziałaniem trzech sił
duszy; jednak współdziałanie to zostaje całkowicie zdane na jego
własną odpowiedzialność.
Dopiero dzięki takiej przemianie swojej istoty może człowiek
wchodzić w świadomą styczność z pewnymi nadzmysłowymi si
łami oraz jestestwami. Jego własne siły duszy są bowiem spokrew
nione z odpowiednimi podstawowymi siłami wszechświata. Siła
zawarta np. w woli może oddziaływać na określone rzeczy i jeste
stwa świata wyższego i również je spostrzegać. Jednak jest do tego
zdolna dopiero wtedy, gdy uwolniła się w głębi duszy od związku
z uczuciami oraz myśleniem. Gdy tylko więź ta zostanie zerwana,
działanie woli przejawia się na zewnątrz. Podobnie ma się sprawa
z siłami myślenia oraz uczucia. Gdy jakiś człowiek zwraca ku mnie
uczucie nienawiści, jest to widoczne dla jasnowidza jako delikatny
obłoczek światła określonej barwy. I taki jasnowidzący może ode
przeć od siebie to uczucie nienawiści, podobnie jak człowiek zmy
słów odpiera wymierzony przeciw niemu cios fizyczny. Nienawiść
jest w świecie nadzmysłowym zjawiskiem widocznym. Jednak jas
nowidz może ją postrzegać jedynie dzięki temu, że jest w stanie
wysyłać na zewnątrz siłę leżącą w jego uczuciach, podobnie jak
człowiek zmysłów kieruje na zewnątrz wrażliwość swoich oczu.
Podobnie jak z nienawiścią jest z o wiele bardziej doniosłymi fak
tami świata fizycznego. Człowiek może wchodzić z nimi w świa
dome kontakty dzięki wzajemnemu uwolnieniu do siebie podstawo
wych sił swojej duszy.
Dzięki opisanemu rozdzieleniu sił myślenia, uczucia oraz woli
w razie nie uwzględnienia zalecanych przepisów wiedzy duchowej
człowiek może w trojaki sposób zbłądzić na drodze duchowego roz
woju. Jeden z nich może wystąpić wtedy, gdy łączące więzi zostaną
przerwane, zanim jeszcze wyższa świadomość doszła w swoim po
znaniu do tego, by władać należycie cuglami, ustanawiającymi swo
bodne, harmonijne współdziałanie oddzielonych od siebie sił. Z re
guły bowiem nie wszystkie trzy podstawowe siły człowieka są w ja-
135
kimś okresie jego życia w równym stopniu rozwinięte. U jednego
człowieka myślenie wyprzedziło uczucie i wolę, u innego inna z sił
bierze górę nad swoimi towarzyszkami. Dopóki zachowany zostaje
związek sił ustanowiony przez wyższe prawa świata, tak długo wy
bicie się na czoło tej czy innej z nich nie może wywołać żadnej wię
kszej zakłócającej nieprawidłowości. W człowieku woli np. mimo
wszystko uczucie i myślenie działają dzięki tym prawom wyrównu-
jąco i stają na przeszkodzie, by wola, mająca w nim przewagę, nie
uległa szczególnym odchyleniom. Gdy jednak człowiek taki wejdzie
na drogę tajemnego szkolenia, ustaje całkowicie wpływ kierowa
nych prawami jego uczuć i myśli na dążącą do niesłychanie silnych
przejawów wolę. Jeśli człowiek nie zaszedł tak daleko w całkowi
tym opanowaniu wyższej świadomości, by sam mógł ustanawiać
harmonię, wówczas jego wola podąża własnymi nieokiełznanymi
torami. Wywiera nieustanną przemoc na człowieku, jej własnym no
sicielu. Uczucia i wola podlegają zupełnemu obezwładnieniu; czło
wiek jest stale niewolniczo uderzany przez panującą nad nim siłę
woli. Powstaje natura gwałtowna, postępująca od jednej niepoha
mowanej czynności do drugiej. Drugi rodzaj zbłądzenia powstaje,
jeśli uczucia o nadmiernej wybujałości wyzwalają się zbyt silnie
spod regulujących je wodzów. Osoba o skłonności do uwielbiania
innych ludzi może popaść wtedy w bezgraniczną zależność, aż do
zatracenia jakiejkolwiek własnej woli lub myśli. Zamiast wyższego
poznania, losem takiej osobowości staje się najbardziej pożałowa
nia godna wewnętrzna pustka i bezsilność. Lub też przy podobnej
przewadze życia uczuciowego natura skłonna do pobożności i reli
gijnej podniosłości może zostać całkowicie ogarniętą pławieniem się
w nastrojach i uniesieniach religijnych. Trzeci rodzaj zbłądzenia po
wstaje wtedy, gdy przeważa myślenie. Występuje wówczas zam
knięte w sobie, niechętne wobec życia zamyślenie, skłonność do
przypatrywania się życiu. Dla takich ludzi świat zdaje się posiadać
wartość jedynie o tyle, o ile dostarcza im przedmiotów do zaspoko
jenia ich spotęgowanej, bezgranicznej żądzy wiedzy. Żadna myśl
nie pobudza ich do czynu czy uczucia. Występują oni wszędzie ja
ko natury zupełnie obojętne, nieczułe, zimne. Uciekają od wszelkie
go zetknięcia się z codzienną rzeczywistością jak od rzeczy, która
136
budzi w nich wstręt lub która conajmniej straciła dla nich wszelkie
znaczenie.
Są to trzy błędne ścieżki, na które może zboczyć uczeń wiedzy
tajemnej: gwałtowność, pławienie się w uczuciach i zimne, pozba
wione uczuć dążenie do wiedzy. Dla zewnętrznej metody obser
wacji - również dla materialistycznej medycyny akademickiej -
obraz takiego człowieka znajdującego się na bezdrożach niewiele
się różni, zwłaszcza co do stopnia, od obrazu osoby obłąkanej lub
przynajmniej poważnie „nerwowo chorej". Naturalnie, uczeń wie
dzy tajemniej nie może być do nich podobny. Chodzi u niego o to,
aby myślenie, uczucie i wola przeszły harmonijny rozwój, zanim
mogą się wyzwolić z zaszczepionego im wzajemnego powiązania i
zostać poddane przebudzonej, wyższej świadomości. Jeśli bowiem
raz popełniony został błąd, gdy jedna z podstawowych sił wyłama
ła się spod hamulców, wtedy wyższa dusza rodzi się jako płód po
roniony. Całą osobowość człowieka przepełnia wówczas nieokieł
znana siła i na dłuższy czas nie ma co myśleć, aby wszystko wró
ciło znów do równowagi. To, co wydaje się nieszkodliwą cechą cha
rakteru, dopóki człowiek nie przechodzi tajemnego szkolenia - czy
jest zatem naturą woli, uczuć lub naturą o przewadze myślenia -
potęguje się w uczniu wiedzy tajemnej tak dalece, że niezbędna w
życiu ogólna cecha człowieczeństwa całkowicie się wobec nich za
traca. Prawdziwie poważnym niebezpieczeństwem zagraża to do
piero od chwili, gdy uczeń osiąga zdolność doznawania przeżyć w
świadomości sennej tak jak na jawie. Dopóki ogranicza się to tylko
do rozjaśnienia się przerw podczas snu, to życie zmysłowe w sta
nie jawy, regulowane przez ogólne prawa wszechświata, wpływa za
wsze wyrównująco na zakłóconą równowagę duszy. Dlatego jest
tak bardzo konieczne, aby życie ucznia na jawie było pod każdym
względem zdrowe, uporządkowane. Im bardziej odpowiada ono wy
mogom stawianym przez świat zdrowej strukturze ciała, duszy i
ducha, tym lepiej dla niego. Źle byłoby z nim natomiast, gdyby
życie codzienne wpływało na niego podniecająco lub wyczerpu
jąco, gdyby zatem do znaczniejszych przemian, zachodzących w
jego życiu wewnętrznym, dołączały się jakiekolwiek niszczące lub
hamujące wpływy życia zewnętrznego. Powinien wynajdować wszy-
137
stko, co odpowiada jego siłom i uzdolnieniom i co prowadzi go do
niczym nie zakłóconego, harmonijnego współżycia z otoczeniem.
Unikać powinien wszystkiego, co by go z tej harmonii wytrącało,
co wnosiłoby w jego życie niepokój i pośpiech. I nie tyle chodzi o
wyzbycie się tego niepokoju w znaczeniu zewnętrznym, co raczej
o staranie, by nastroje, zamierzenia i myśli oraz zdrowie cielesne nie
podlegały pod jego wpływem nieustannym wahaniom. Wszystko
to podczas szkolenia tajemnego nie przychodzi człowiekowi tak
łatwo jak poprzednio. Bowiem wyższe przeżycia, które wstępują
teraz w jego życie, wywierają bez przerwy wpływ na całe jego ist
nienie. Jeśli w tych wyższych przeżyciach coś jest nie w porząd
ku, czyha bezustannie zejście z prawidłowego drogi i przy każdej
sposobności może go to wytrącić z dążenia do wyznaczonego celu.
Dlatego też uczniowi wiedzy tajemnej nie wolno zaniedbywać ni
czego, co może mu zapewnić panowanie nad całą jego istotą. Nigdy
nie powinno mu zbraknąć przytomności umysłu czy spokojnego ro
zeznania wszystkich wchodzących w grę sytuacji życiowych. Jed
nak prawdziwe szkolenie tajemne w gruncie rzeczy samo przez się
wyrabia wszystkie te właściwości. A uczeń zapoznaje się z niebez
pieczeństwami podczas tego szkolenia tylko wtedy, gdy jednocześ
nie zdobywa w odpowiednim momencie pełnię sił do ich przezwyr
ciężenia.
138
STRAŻNIK PROGU
Ważnymi przeżyciami przy wznoszeniu się w wyższe światy są
spotkania ze „stróżem progu". W istocie istnieje nie tylko jeden, lecz
dwóch „stróżów progu" - „mniejszy" i „większy". Z pierwszym
spotyka się człowiek wtedy, gdy w łonie subtelniejszych ciał ucz
nia (ciała eterycznego i astralnego) zaczynają się rozluźniać więzi
łączące jego wolę, myślenie i uczucie, tak jak to było przedstawione
w poprzednim rozdziale. Człowiek staje przed „wielkim stróżem
progu", gdy rozluźnienie powiązań rozciągnie się również na ciało
fizyczne (najpierw na mózg).
„Mniejszy stróż progu" jest samodzielnym jestestwem. Nie ist
nieje ono dla człowieka, zanim nie osiągnie on odpowiedniego sto
pnia rozwoju. Tylko niektóre z jego najistotniejszych cech mogą być
tu opisane.
Najpierw zostanie tu podjęta próba przedstawienia spotkania
ucznia wiedzy tajemnej ze stróżem progu w formie opowiadania.
Dopiero dzięki temu spotkaniu uczeń uświadamia sobie, że jego my
ślenie, uczucia i wola wyzwoliły się w nim z wszczepionego im
powiązania.
Przed uczniem staje rzeczywiście straszliwa, upiorna istota. Mu
si on skupić całą przytomność umysłu i całe zaufanie pokładane w
pewności swojej drogi ku poznaniu, które mógł sobie jednak w
dostatecznej mierze przyswoić podczas dotychczasowego tajemne
go szkolenia.
„Stróż" oznajmia mu swoje znaczenie mniej więcej w takich sło
wach: „Dotychczas władały tobą moce dla ciebie niewidzialne. To
one sprawiały, że w dotychczasowym biegu twojego życia każdy z
twoich dobrych uczynków otrzymywał nagrodę, a każdy zły uczy
nek miał swoje złe skutki. Pod ich wpływem urabiał się twój chara
kter - poprzez twoje doświadczenia życiowe oraz twoje myśli. One
to kształtowały twój los. One też określały miarę radości i bólu przy
padającą ci w jednym z twoich wcieleń odpowiednio do twojego
postępowania w poprzednich wcieleniach. Rządziły tobą w postaci
wszechobejmującego prawa karmy. Moce te rozluźnią odtąd część
swoich więzów i część pracy, którą podejmowały nad tobą będziesz
139
musiał teraz podjąć sam. Spadał na ciebie dotychczas niejeden cięż
ki cios. Nie wiedziałeś, dlaczego? Był to skutek szkodliwego czynu,
który popełniłeś w jednym z twoich poprzednich żywotów. Znajdo
wałeś szczęście oraz radość i przyjmowałeś je. Posiadasz w swoim
charakterze niejedną piękną stronę, niejedną też szkaradną plamę; i
jedno i drugie spowodowałeś sam swoimi dawnymi przeżyciami i
myślami. Nie znałeś ich dotychczas, wyjawiły się tobie jedynie ich
skutki. One jednak, te moce karmiczne, widziały wszystkie czyny
twoich poprzednich żywotów, twoje najtajniejsze myśli i uczucia. I
według nich ustalały, jakim jesteś teraz i jak teraz żyjesz.
Teraz jednak tobie samemu mają się ujawnić wszystkie dobre i
wszystkie złe strony twoich poprzednich żywotów. Dotychczas by
ły one wplecione w twoje własne jestestwo, istniały w tobie, a ty nie
mogłeś ich widzieć, podobnie jak nie możesz widzieć fizycznie wła
snego mózgu. Teraz jednak oddzielają się one od ciebie, występują
z twojej osobowości. Przybierają samodzielną postać, którą możesz
widzieć, tak jak widzisz kamienie i rośliny świata zewnętrznego. I
to ja nim jestem - jestestwem, które utworzyło sobie ciało z twoich
szlachetnych i niskich postępków. Moja upiorna postać została utka
na z księgi kont twojego życia. Nosiłeś mnie dotąd w sobie niewi
dzialnego. Jednak było to dla ciebie dobrodziejstwem, gdyż ukryta
mądrość twojego losu również i dotąd pracowała w tobie nad wy
mazaniem odrażających plam w twojej postaci. Obecnie wraz z mo
im wystąpieniem z ciebie opuściła cię również ta ukryta mądrość.
Nie będzie się już nadal o ciebie troszczyła. Odtąd złoży pracę już
tylko w twoje własne ręce. Ja zaś muszę się stać istotą wspaniałą
doskonałą, o ile nie mam ulec zatraceniu. Gdyby miało się tak stać,
pociągnąłbym za sobą i ciebie w świat ciemny, świat zagłady. O ile
jednak chcesz temu przeszkodzić, twoja własna mądrość powinna
być tak wielka, by mogła przejąć na siebie zadania tej utajonej mą
drości, która cię opuściła. Gdy przekroczysz mój próg, nie odstąpię
już ani na chwilę od twego boku w mojej widzialnej postaci. A gdy
byś odtąd uczynił lub pomyślał rzecz niewłaściwą, spostrzeżesz
natychmiast twoją przewinę jako ohydne, demoniczne zniekształce
nie w mojej postaci. Dopiero, gdy naprawisz wszystkie popełnione
dawniej przewinienia i oczyścisz się tak dalece, że zło nie będzie już
140
miało do ciebie zupełnie dostępu, wtedy moje jestestwo przemieni
się w postać jaśniejącą pięknem. Wtedy będę mógł znowu zespolić
się z tobą w jedno dla dobra twojej przyszłej działalności.
Jednak mój próg składa się z wszelkich uczuć trwogi, jakie tkwią
jeszcze w tobie oraz z każdego lęku przed wzięciem na siebie peł
nej odpowiedzialności za wszystkie czyny i myśli. Dopóki żywisz
jeszcze jakikolwiek lęk przed samodzielnym kierowaniem swoim
losem, dopóty nie wszystko, co powinno się na niego złożyć, zo
stało wbudowane w ten próg. I dopóki zabraknie w nim chociażby
jednej jedynej cegiełki, dopóty musisz stać przy tym progu albo się
o niego potykać, jak zaczarowany. Nie próbuj przekroczyć go wcze
śniej, zanim nie poczujesz się całkowicie wolny od lęku i gotowy do
wszelkiej odpowiedzialności.
Dotychczas opuszczałem twoją osobowość jedynie wtedy, gdy
śmierć odwoływała cię z ziemskiej wędrówki, ale i wtedy moja po
stać pozostawała dla ciebie zasłonięta. Widziały mnie tylko wyższe
moce, panujące nad twoim losem i w przerwach między śmiercią a
nowymi narodzinami odpowiednio do mojego wyglądu rozwijały w
tobie zdolności i siły, byś mógł pracować nad upiększeniem mojej
postaci dla dobra twojego dalszego rozwoju. Ja sam byłem też tym,
czyja niedoskonałość zmuszała stale moce rządzące losem do zsy
łania ciebie z powrotem ku nowym wcieleniom na ziemi. Byłem
przy tobie, gdy umierałeś i według mnie rządzący karmą wyzna
czali twoje ponowne narodziny. Dopiero gdybyś przez ponawiane
w ten sposób żywoty nieświadomie przekształcił mnie w całkowitą
doskonałość, nie podlegałbyś mocom śmierci, lecz cały byłbyś ze
spolony ze mną i w tym zespoleniu przeszedłbyś wraz ze mną w nie
śmiertelność.
Tak więc stoję dzisiaj przed tobą widzialny, tak jak niewidzial
nie stałem obok ciebie w godzinie twojej śmierci. Kiedy przekro
czysz mój próg, wstąpisz w królestwo, w które wstępowałeś dotąd
po śmierci fizycznej. Wkraczasz w nie z pełną świadomością i od
tąd wędrując jako widzialny po ziemi będziesz jednocześnie wę
drował w królestwie śmierci, lecz oznacza to - w królestwie wiecz
nego życia. Jestem również naprawdę Aniołem Śmierci; zarazem
jednak niosę nie gasnące nigdy życie wyższe. Umrzesz przeze mnie
141
w żywym ciele, ażeby przeżyć narodzenie się do bytu niezniszczal
nego.
Królestwo, do którego obecnie wstępujesz, zapozna cię z jestest
wami nadzmysłowej natury. Twoim udziałem w tym królestwie sta
nie się szczęśliwość. Jednak tym, co jako pierwsze poznasz w tym
świecie, muszę być ja sam - ja, który jestem twoim własnym two
rem. Przedtem czerpałem życie z twojego własnego życia; teraz je
dnak zostałem obudzony przez ciebie do własnego życia i staję
przed tobą, jako widzialna miara twoich przyszłych czynów, a mo
że też jako twój nieustający wyrzut. Mogłeś mnie stworzyć; wraz z
tym jednak przyjąłeś na siebie obowiązek przemienienia mnie".
Tego, co zostało tu zaznaczone w formie opowiadania, nie na
leży sobie przedstawiać jako symbolicznego obrazu, lecz jako w naj
wyższym stopniu realne przeżycie ucznia wiedzy tajemnej.
13
„Stróż progu" ma go przestrzec, by nie posuwał się dalej, o ile
nie czuje się na siłach sprostać wymaganiom zawartym w powyż
szej przemowie. Jakkolwiek straszna jest postać tego „stróża", to
jest ona przecież tylko wynikiem minionego życia ucznia, jest tyl
ko jego charakterem, pobudzonym do własnego życia poza nim.
Obudzenie to dokonuje się dzięki wyswobodzeniu się woli, uczuć
oraz myślenia ze wzajemnych powiązań. Już samo doznanie uczu
cia, że po raz pierwszy samemu dało się życie istocie duchowej, jest
przeżyciem o głębokiej doniosłości. Przygotowanie ucznia wiedzy
tajemnej powinno zmierzać zatem do tego, by mógł on znieść ten
straszliwy widok bez żadnego lęku i w chwili spotkania poczuć się
tak dalece wzmocniony na siłach, by móc z pełnią wiedzy obarczyć
się zadaniem uczynienia tej postaci piękną.
Następstwem przebytego szczęśliwie spotkania ze „stróżem pro
gu" jest to, że najbliższa śmierć fizyczna jest już dla ucznia zupełnie
innym zdarzeniem, niż jego śmierci poprzednie. Przeżywa umiera
nie świadomie, odkłada swoje ciało, podobnie jak zdejmujemy z sie
bie suknię, która się zużyła, lub na skutek nagłego rozdarcia stała
się nie do użytku. Jego śmierć fizyczna jest wtedy - jeśli się tak
można wyrazić - faktem wybijającym się ponad inne jedynie dla
innych osób z jego otoczenia, ograniczonych całkowicie do świata
zmysłów. Dla nich uczeń „umiera". Dla niego nie zachodzi żadna
większa zmiana w całym jego otoczeniu. Cały świat nadzmysłowy,
w który wstępuje, już przed śmiercią stał przed nim we właściwy
sposób otwarty i ten sam świat będzie stał przed nim również po
śmieci.
Lecz „stróż progu" ma związek jeszcze z czymś innym. Czło
wiek należy do pewnej rodziny, narodu, rasy; jego działalność w tym
świecie zależy od przynależności do jednej z podobnych wspólnot.
Zarazem jego odrębny charakter jest zależny od podobnych powią
zań, a świadoma działalność jednostek ludzkich to bynajmniej nie
wszystko, z czym się trzeba liczyć w jakiejś rodzinie, narodzie lub
razie. Istnieją bowiem losy rodzin, narodów i ras, tak jak istnieją
charaktery rodzinne, narodowe i rasowe. Dla ludzi ograniczających
się wyłącznie do świadectwa zmysłów rzeczy te pozostają jedynie
ogólnymi pojęciami,
a materialistyczny myśliciel w swoich uprze
dzeniach będzie pogardliwie spoglądał z góry na badacza wiedzy
tajemnej, gdy posłyszy, że dla niego charakter rodziny, narodu czy
rasy związany jest z realnym jestestwem, podobnie jak charakter i
los związany jest z realną ludzką osobowością. Badacz wiedzy ta
jemnej poznaje bowiem te właśnie światy duchowe, których człony
stanowią poszczególne osobowości, tak samo jak ramiona i nogi
stanowią kończyny człowieka. A w życiu rodziny, narodu czy też
rasy oprócz jednostek ludzkich są czynne także zupełnie realne du
sze rodzinne, narodowe, duchy ras itp. A nawet w pewnym znacze
niu jednostki ludzkie stanowią tylko organy wykonawcze tych dusz
rodzinnych czy duchów itd. I zupełnie słusznie można mówić, że
np. dusza narodowa posługuje się przynależną do niej jednostką
ludzką dla przeprowadzenia pewnych prac. Dusza narodu nie scho
dzi aż do fizycznej rzeczywistości. Wędruje ona w światach wyż
szych, zaś po to, by oddziaływać na świat fizycznie zmysłowy,
posługuje się fizycznymi organami poszczególnych ludzi. Jest to w
pewnym wyższym znaczeniu tak samo, jak z mistrzem budowla
nym, który posługuje się robotnikami do wykonania szczegółów
budowli. Każdy człowiek otrzymuje w najprawdziwszym znacze
niu tego słowa przydział pracy do wykonania od duszy swojej ro
dziny, narodu czy rasy. Tyle tylko, że człowiek zmysłów nie jest
bynajmniej wtajemniczonym w wyższy plan swojej pracy. Współ-
143
142
pracuje nieświadomie nad celami dusz narodowych, rasowych itp.
Począwszy od swojego spotkania ze „stróżem progu" uczeń wie
dzy tajemnej musi znać nie tylko swoje zadania jako osobowości,
lecz ma współdziałać świadomie nad zadaniami swojego narodu,
swojej rasy. Każde rozszerzenie jego horyzontów nakłada na niego
bezwarunkowo również i nowe rozszerzone obowiązki. Rzeczy
wisty proces polega na tym, że uczeń do swojego subtelniejszego
ciała duszy dołącza nowe. Przywdziewa jedną szatę więcej. Dotąd
kroczył przez świat z osłonami, które odziewały jego osobowość, a
o to, co miał czynić dla swojej zbiorowości, dla swojego narodu,
swojej rasy itd., troszczyły się duchy wyższe, które też posługiwa
ły się jego osobowością. Dalszą rzeczą którą odsłania „stróż pro
gu" jest poznanie, że odtąd duchy te zdejmą z niego swoją dłoń.
Musi on wystąpić całkowicie z tej wspólnoty. I gdyby nie zdobył się
na wypracowanie w sobie sił przysługujących duchom narodów i
ras, stwardniałby w sobie całkowicie jako jednostka i zdążałby do
zguby. Wprawdzie wielu ludzi będzie mówiło: o, jeśli o mnie cho
dzi, to wyzwoliłem się zupełnie ze wszystkich związków plemien
nych i rasowych; pragnę być tylko „człowiekiem" i „wyłącznie czło
wiekiem". Należy im jednak powiedzieć: kto doprowadził ciebie
do tej wolności? Czy to nie twoja rodzina wprowadziła cię w świat
w taki sposób, w jaki się dziś w nim znajdujesz? Czy to nie twoi
przodkowie, twój naród, twoja rasa uczyniły cię tym, kim jesteś?
To one ciebie wychowały; a jeśli wyniesiony ponad wszelkie uprze
dzenia jesteś jednym z tych, co niosą światło i są dobroczyńcami
twojego rodu czy nawet rasy, zawdzięczasz to ich wychowaniu. I
nawet wtedy, gdy mówisz o sobie, że nie jesteś niczym innym, jak
„tylko człowiekiem", nawet to, że stałeś się właśnie taki, zawdzię
czasz duchom twoich wspólnot. Dopiero uczeń wiedzy tajemnej
poznaje, co znaczy być całkowicie opuszczonym przez duchy naro
du, plemienia, rasy. Dopiero uczeń wiedzy tajemnej doświadcza na
sobie, jak bezwartościowe jest takie wychowanie dla życia, które
obecnie staje przed nim. Wszystko bowiem, co zostało mu wpojo
ne, rozlatuje się doszczętnie na skutek zerwania się nici łączących
wolę, myślenie i uczucie. Spogląda on wstecz na wyniki całego do
tychczasowego wychowania tak, jak byłoby się zmuszonym pa-
144
trzeć na rozpadający się na pojedyncze cegły dom, który ma się te
raz na nowo, w nowej formie odbudować. I znów jest to coś więcej
niż symbol, gdy mówi się, że kiedy „stróż progu" wypowiedział się
już co do swoich pierwszych wymagań, wtedy z miejsca na którym
stoi uczeń, zrywa się wir powietrza, który gasi wszystkie duchowe
światła, oświetlające mu dotąd drogę życia. I rozpościera się przed
nim całkowita ciemność. Jest ona rozproszona tylko przez blask,
którym promieniuje sam „strażnik progu". I z ciemności rozbrzmie
wać będą jego dalsze napomnienia: „Nie przekraczaj mojego pro
gu, dopóki nie jesteś pewien, że rozjaśnisz ciemność samym sobaj
nie czyń żadnego kroku naprzód, gdy nie masz pewności, że w two
jej własnej lampie jest dość paliwa. Lamp przewodników, których
dotychczas miałeś, będzie ci w przyszłości brakować". Po tych sło
wach uczeń obrócił się i skierował swoje spojrzenie do tyłu. „Stra
żnik progu" opuścił swoją zasłonę, która dotychczas zakrywała głę
bokie tajemnice życia. Duchy rodzin, narodów i ras objawiły się w
pełni swojego działania; i uczeń ujrzał dokładnie, że nie będzie miał
już więcej tego przewodnictwa, które go dotąd wiodło. Jest to dru
ga przestroga, którą człowiek otrzymuje na progu od swojego stróża.
Nikt nieprzygotowany nie może znieść wspomnianego spojrze
nia; ale wyższe szkolenie, jakie człowiek w ogóle może przejść, aby
dojść do progu, stawia go jednocześnie w sytuacji, by w odpowied
nim momencie znaleźć potrzebne siły. Tak, takie szkolenie może być
tak harmonijne, że każdemu wkraczającemu w nowe życie może ode
brać pobudliwy i krzykliwy charakter. Przeżycie na progu będzie od
tąd towarzyszyło uczniowi tajemnego szkolenia jako zapowiedź
szczęśliwości, która będzie stanowiła podstawowy ton nowo obu
dzonego życia. Uczucie nowej wolności przewyższy wszystkie inne
uczucia; i nowe obowiązki oraz nowa odpowiedzialność będą wraz
z tym uczuciem wyglądały jako coś, co człowiek na danym stopniu
rozwoju musi podjąć.
4
145
ŻYCIE I ŚMIERĆ
WIELKI STRAŻNIK PROGU
Zostało tu opisane, jak doniosłe jest dla człowieka spotkanie z
tzw. mniejszym „stróżem progu", dlatego, że poznaje on w nim jes
testwo nadzmysłowe, które w pewnej mierze sam stworzył. Na jego
ciało składają się wszystkie niewidzialne przedtem dla niego skutki
jego czynów, uczuć oraz myśli. Jednak te niewidzialne siły stały się
przyczynami jego losu i charakteru. Obecnie wyjaśnia się człowie
kowi, jak w przeszłości sam zbudował sobie podwaliny pod swoją
teraźniejszość. Jego własna istota staje dzięki temu przed nim do pe
wnego stopnia ujawniona. Są w nim np. jakieś określone skłonnoś
ci oraz przyzwyczajenia. Teraz może zdać sobie sprawę, dlaczego je
posiada. Spotykały go jakieś ciężkie ciosy losu; teraz pojmie, skąd
one pochodzą. Spostrzega teraz, dlaczego jedne rzeczy lubi, inne
nienawidzi, czemu jedne dają mu szczęście, inne unieszczęśliwiają.
Życie widzialne staje się dla niego zrozumiałe dzięki niewidzial
nym przyczynom. Przed jego wzrokiem odsłaniają się również tak
istotne zjawiska życiowe jak choroba i zdrowie, śmierć i narodzi
ny. Rozumie, że przed narodzeniem utworzył splot przyczyn, które
musiały go koniecznie sprowadzić z powrotem w życie. Obecnie zna
w sobie jestestwo, które powstało w tym niewidzialnym świecie w
sposób niedoskonały, a które tylko w tym widzialnym świecie mo
że być doprowadzone do doskonałości, w żadnym bowiem innym
świecie nie ma możliwości do pracy nad dalszym rozwojem tego je
stestwa. Następnie pojmuje, że śmierć nie może rozdzielić go z tym
światem na zawsze. Musi bowiem sobie powiedzieć: „Przyszedłem
niegdyś na świat po raz pierwszy, ponieważ byłem wtedy istotą po
trzebującą życia w tym świecie, aby wyrobić w sobie właściwości,
których w żadnym innym świecie nie mógłbym zdobyć. I muszę być
z tym światem związany, aż rozwinę w sobie wszystko, co może być
w nim osiągnięte. Jedynie przez to stanę się przydatny do współ
pracy w innym świecie, że w tym widzialnym świecie zmysłów
zdobędę wszystkie potrzebne do tego uzdolnienia". Należy to bo
wiem do najdonioślejszych przeżyć wtajemniczonego, że lepiej po
znaje i uczy się cenić dostrzegalną zmysłami przyrodę w jej praw-
dziwej wartości, niż był to w stanie czynić przed swoim tajemnym
szkoleniem. Poznanie to zawdzięcza właśnie swojemu wejrzeniu w
świat nadzmysłowy. Kto wglądu takiego nie dokonywał i z tego po
wodu oddaje się może tylko przeczuciu, że dziedziny nadzmysłowe
są nieskończenie bardziej wartościowe, ten może nie doceniać świa
ta zmysłowego. Kto jednak wgląd taki uzyskał, ten wie, że bez prze
żyć doznawanych w rzeczywistości widzialnej byłby bezsilny w
świecie niewidzialnym. Jeśli ma żyć w tym świecie, musi posiadać
uzdolnienia i narzędzia do tego życia. Lecz może je zdobyć tylko w
świecie widzialnym. Będzie musiał widzieć duchowo, o ile świat
niewidzialny ma się stać dla niego światem świadomym. Lecz ta si
ła widzenia, niezbędna dla świata „wyższego", rozwija się stopnio
wo przez przeżycia w świecie „niższym". Nie można narodzić się w
duchowym świecie z oczami duchowymi, jeśli się ich nie rozwi
nęło w świecie zmysłów, tak jak nie może urodzić się dziecko obda
rzone fizycznymi oczami, jeśli nie rozwinęły się one w łonie matki.
Z tego też punktu widzenia będzie zrozumiałe, dlaczego „próg"
do świata nadzmysłowego strzeżony jest przez „stróża". W żad
nym bowiem razie nie może być człowiekowi dozwolony rzeczy
wisty wgląd w te dziedziny, zanim nie zdobędzie koniecznych do
tego uzdolnień. Dlatego też za każdym razem przy zgonie, gdy czło
wiek wstępuje do innego świata, nieprzygotowany jeszcze do pra
cy w nim, zostaje zaciągnięta zasłona przed jego przeżyciami. Ten
świat ma on ujrzeć dopiero wtedy, gdy w pełni do tego dojrzeje.
Kiedy uczeń wtajemniczenia wstępuje w świat nadzmysłowy,
życie nabiera dla niego całkowicie nowego znaczenia; w świecie
zmysłowym widzi glebę dla kiełkowania świata wyższego. I w pe
wnym znaczeniu ten „wyższy" świat wyda mu się bez „niższego"
niepełny. Otwierają się przed nim dwie perspektywy. Jedna zwró
cona w przeszłość, druga w przyszłość. Spogląda w przeszłość, w
której tego świata widzialnego jeszcze nie było. Bowiem przesądu,
że świat nadzmysłowy rozwinął się ze zmysłowego, pozbył się już
dawno. Wie, że świat nadzmysłowy istniał najpierw i wszystko, co
zmysłowe, rozwinęło się z niego. Widzi, że on sam, zanim po raz
pierwszy zszedł na ten świat zmysłowy, należał do świata nadzmy
słowego. Jednak ten istniejący niegdyś świat nadzmysłowy potrze-
146
147
bował przejścia przez świat zmysłowy. Jego dalszy rozwój bez te
go przejścia byłby niemożliwy. Dopiero, gdy w obrębie królestwa
zmysłowego rozwiną się istoty o odpowiednich uzdolnieniach, świat
nadzmysłowy będzie mógł podjąć swój dalszy postęp. A tymi isto
tami są ludzie. Zatem ludzie, tacy jacy żyją obecnie, pochodzą z nie
doskonałego stopnia duchowego bytu i w jego obrębie zostaną do
prowadzeni do takiej doskonałości, dzięki której staną się przydatni
do dalszej pracy nad światem wyższym. I tu perspektywa nawiązu
je do przyszłości. Wskazuje ona na stopień wyższy świata nadzmy-
słowego. To w nim będą się znajdowały owoce wytwarzające się w
świecie zmysłowym. Ten ostatni zostanie w swoim zmysłowym cha
rakterze przezwyciężony, jednak jego owoce będą włączone do świa
ta wyższego.
Daje to podstawę do zrozumienia choroby i śmierci w świecie
zmysłów. Śmierć jest bowiem niczym innym, jak tylko wyrazem
faktu, że świat nadzmysłowy doszedł do takiego punktu, z którego
o własnych siłach nie mógł się dalej posuwać. Gdyby nie otrzymał
nowego impulsu do życia, uległby nieuniknionej ogólnej śmierci. I
tak oto nowe życie stało się walką z powszechną śmiercią. Z resz
tek zamierającego świata, zdążającego do zakrzepnięcia w sobie,
rozwinęły się pąki nowego świata. Dlatego mamy w świecie umie
ranie i życie. I powoli jedne rzeczy przechodzą w drugie. Obumie
rające części starego świata przywierają jeszcze do nowych pąków
życia, które z nich przecież wyrosły. Najbardziej znamienny wyraz
znajduje to zjawisko właśnie w człowieku. To, co utrzymało się z te
go starego świata, nosi on na sobie jako osłony; ale w łonie tych os
łon tworzy się zalążek jestestwa, które będzie żyło w przyszłości.
Jest on w ten sposób istotą dwoistą zarazem śmiertelną i nieśmier
telną. To, co w nim śmiertelne, znajduje się w stadium końcowym,
to, co nieśmiertelne, w stadium początkowym. Jednak dopiero w
obrębie świata znajdującego swój wyraz w sferze fizycznej zmy
słowości przyswaja on sobie zdolności do prowadzenia świata ku
nieśmiertelności. Jego zadanie polega właśnie na wydobyciu owo
ców nieśmiertelności z tego, co śmiertelne. Gdy więc spogląda na
siebie takiego, jakim się w przeszłości zbudował, zmuszony jest po
wiedzieć: „Mam w sobie elementy świata obumierającego. Pracują
148
one we mnie i jedynie stopniowo mogę przełamywać ich władzę
nade mną za pomocą ożywających we mnie na nowo elementów
nieśmiertelnych". W ten sposób droga człowieka prowadzi przez
śmierć do życia. Gdyby człowiek mógł przemówić do siebie w go
dzinie śmierci z całą świadomością musiałby sobie powiedzieć: „To
co śmiertelne, było moim mistrzem. To, że umieram, jest następst
wem całej przeszłości, w którą jestem wrośnięty. Jednak na niwie
rzeczy śmiertelnych dojrzały dla mnie zarodzie nieśmiertelności.
Te zarodzie zabiorę ze sobą w inny świat. Gdyby to zależało wyłą
cznie od przeszłości, nie mógłbym się w ogóle nigdy narodzić. Ży
cie przeszłości kończy się wraz z narodzinami. Życie w sferze zmy
słowej zostało wydarte powszechnej śmierci przez nową zaródź
życia. Czas pomiędzy narodzinami a śmiercią jest tylko wyrazem
tego, ile nowe życie mogło wywalczyć od obumierającej przesz
łości, a choroba jest niczym innym, jak trwającym dalej działaniem
zamierającej części tej przeszłości".
Wszystko to daje odpowiedź na pytanie, dlaczego człowiek do
piero stopniowo przebija się od zbłąkania i niedoskonałości do pra
wdy i dobra. Jego czyny, uczucia i myśli znajdują się z początku we
władzy tego, co przemija i obumiera. To z nich utworzyły się jego
fizyczne organy zmysłów. Dlatego też organy te - i wszystko, co je
pobudza - skazane są na przeminięcie. Instynkty, popędy, namięt
ności itd., jak również związane z nimi organy nie są nieprzemija
jące. Nieprzemijające stanie się natomiast dopiero to, co pojawi się
jako dzieło tych narządów. Dopiero, gdy człowiek swoją pracą wy
dobędzie z rzeczy przemijających to wszystko, co da się z nich wy
pracować, będzie mógł odrzucić podłoże, z którego wyrósł i które
znajduje swój wyraz w fizycznym świecie zmysłów.
Tak pierwszy „stróż progu" przedstawia odbicie człowieka w je
go dwoistej naturze, jako mieszaninę tego, co przemijające, z tym,
co nieprzemijające. I jasno widać po nim, czego mu jeszcze brak
do osiągnięcia wzniosłej, świetlistej postaci, która znów może za
mieszkiwać w czystym, duchowym świecie.
Dzięki „stróżowi progu" staje się widoczny dla człowieka sto
pień jego uwikłania w naturę fizyczno-zmysłową. To uwikłanie wy
raża się najpierw obecnością instynktów, popędów, pożądań, ego-
149
istycznych pragnień, wszelkich form interesowności itp. Następnie
znajduje wyraz w przynależności do jakiejś rasy, narodu itd. Na
rody bowiem i rasy stanowią tylko różne stopnie rozwojowe ku czy
stemu człowieczeństwu. Jakaś rasa czy naród stoją tym wyżej, w
im doskonalszym stopniu należące do nich jednostki wyrażają czy
sty, idealny typ człowieczeństwa, im bardziej przepracowały wzno
szenie się od fizycznej doczesności ku nadzmysłowej nieprzemijal
ności. Dlatego też rozwój człowieka poprzez inkarnacje, w coraz to
wyżej stojące formy rasowe i narodowe, jest procesem wyzwalania
się. W końcu człowiek musi wystąpić w harmonijnej doskonałości.
Podobnie też wędrówka przez coraz czystsze, moralne i etyczne for
my zapatrywań jest udoskonalaniem. Bowiem każdy ze stopni mo
ralności zawiera w sobie, obok idealnych zalążków przyszłości, nie
odparty jeszcze popęd do tego, co przemija.
W opisanym tu „stróżu progu" pojawia się tylko wynik czasów
minionych, a z ziaren przyszłości jest w nim tylko to, co zostało w
niego wplecione w tym minionym czasie. Lecz człowiek musi w ten
przyszły świat nadzmysłowy wnieść wszystko, co może wydobyć
ze świata zmysłów. Gdyby chciał wnieść do niego wyłącznie to, co
zostało wplecione w jego podobieństwo z przeszłości, tylko częś
ciowo wypełniłby swoje ziemskie zadanie. Dlatego do „mniejszego
stróża progu" dołącza się po pewnym czasie „większy". I znowu w
formie opowiadania zostanie tu przedstawione to, co rozgrywa się
jako spotkanie z tym drugim „stróżem progu".
Gdy człowiek poznał już, od czego powinien się wyzwolić, za
stępuje mu drogę wzniosła świetlista postać. Trudno jest opisać jej
piękno słowami naszej mowy. Spotkanie to następuje wtedy, kiedy
organy myślenia, uczucia i woli również w ciele fizycznym tak da
lece wyzwolą się od siebie, że regulowanie ich wzajemnych stosun
ków odbywa się nie przez nie same, lecz przez wyższą świadomość,
która obecnie całkowicie oddzieliła się od warunków fizycznych.
Organy myśli, uczucia i woli są wówczas narządami, które znajdują
się we władaniu ludzkiej duszy, która sprawuje nad nimi swoją wła
dzę z regionów nadzmysłowych. Przed tak wyzwoloną z wszystkich
więzów zmysłowych duszą staje teraz drugi „stróż progu" i przema
wia do niej mniej więcej tak.
150
„Wyzwoliłeś się już od świata zmysłów. Zdobyłeś prawo przeby
wania w świecie nadzmysłowym. Odtąd możesz stąd oddziaływać.
Nie potrzebujesz już cielesności fizycznej w jej obecnej postaci.
Gdybyś chciał zdobyć tylko tę zdolność przebywania w tym nad
zmysłowym świecie, nie potrzebowałbyś już więcej powracać do
świata zmysłowego. Lecz spójrz na mnie. Patrz, jak nieskończenie
wyniesiony jestem ponad wszystko, czym ty dopiero dzisiaj się sta
łeś. Doszedłeś do obecnego stopnia swojego udoskonalenia dzięki
zdolnościom, które mogłeś rozwinąć w świecie zmysłowym, dopó
ki byłeś jeszcze na niego zdany. Teraz jednak powinien nastać dla
ciebie czas, gdy twoje wyzwolone siły będą pracowały dalej nad
- zmysłowym światem. Dotychczas wyzwoliłeś tylko siebie samego,
obecnie jako wyzwolony możesz stanąć do współpracy nad wyzwo
leniem wszystkich istot, towarzyszących ci w świecie zmysłowym.
Do dzisiejszego dnia twoje dążenia ograniczały się do ciebie same
go jako jednostki; włącz się teraz do całej wspólnoty, aby wprowa
dzić w ten świat nadzmysłowy nie tylko siebie, lecz wszystko, co
istnieje w świecie zmysłów. Będziesz mógł kiedyś zespolić się ze
mną lecz nie mogę być szczęśliwy, dopóki nie wszyscy są jeszcze
wybawieni! Jako jednostka wyzwolona mógłbyś choćby nawet dziś
wejść do królestwa nadzmysłowego. Wówczas jednak musiałbyś
spoglądać z góry na istoty świata zmysłowego, które nie są jeszcze
wyzwolone. A swój los oddzieliłbyś od ich losu. Jednak wszyscy
jesteście ze sobą związani. Wszyscy byliście zmuszeni zejść w świat
zmysłów, aby wydobyć z niego siły dla świata wyższego. Gdybyś
się od nich odłączył, nadużyłbyś sił, które mogłeś przecież rozwi
nąć tylko we wspólnocie z nimi. Gdyby oni nie zstąpili, ty również
nie mógłbyś tego uczynić; bez nich zbrakłoby ci sił dla twojego by
tu nadzmysłowego. Siły, które zdobywałeś razem z nimi, winien
jesteś również z nimi dzielić. Zabraniam ci więc wstępu do najwyż
szych dziedzin świata nadzmysłowego, zanim nie zużyjesz wszyst
kich
zdobytych sił do wybawienia całego świata bliźnich ci istot. Z
tym, co dotychczas osiągnąłeś, możesz utrzymać się w niższych ob
szarach świata nadzmysłowego; jednak przed progiem do wyższych
dziedzin staję ja, ,jako Cherub z mieczem ognistym przed wrotami
raju" i zabraniam ci wstępu, dopóki masz jeszcze w sobie siły, któ-
151
re nie zostały wykorzystane w świecie zmysłowym. A jeśli nie
chcesz użyć swoich sił, przyjdą inni, którzy je użyją a wtedy wy
soki świat duchowy przyjmie wszystkie owoce świata zmysłowego;
ty jednak zostaniesz pozbawiony gruntu, z którym byłeś zrośnięty.
Oczyszczony świat będzie się rozwijał dalej ponad tobą. Ty będziesz
z niego wykluczony. Twoja ścieżka jest czarna, ci jednak, od któ
rych się odłączyłeś, podążają ścieżką białą.
Tak oto oznajmia o sobie „wielki strażnik progu" wkrótce po
spotkaniu z pierwszym „strażnikiem". Wtajemniczony wie jednak
dokładnie, co go czeka, jeżeli ulegnie pokusom przedwczesnego
przebywania w świecie nadzmysłowym. Od drugiego „strażnika
progu" bije nieopisany blask; jako daleki cel staje przed duszą jasno
widzącego zespolenie się z nim. Lecz staje przed nim jednocześnie
pewność, że to zespolenie stanie się możliwe dopiero wtedy, gdy wta
jemniczony wyczerpie w służbie wyzwolenia i wybawienia świata
wszystkie siły, które z tego świata na niego spłynęły. Jeżeli zdecy
duje się pójść za wezwaniem świetlistej, wzniosłej postaci, będzie
mógł przyczynić się do wyzwolenia rodu ludzkiego. Swoje dary zło
ży na ofiarnym ołtarzu ludzkości. Jeśli ponad to przedłoży swoje
własne przedwczesne wywyższenie w świat nadzmysłowy, wtedy
prąd ludzkości przepłynie ponad nim. Po wyzwoleniu się ze świata
zmysłów nie może już dla siebie zdobyć żadnych nowych sił. Jeśli
jednak oddaje swoją pracę do dyspozycji, będzie się to działo przy
wyrzeczeniu się czerpania z miejsca swojej działalności jakichkol
wiek korzyści dla siebie. Nie można jednak uważać za rzecz natu
ralną przesądzoną, że gdy uczeń zostanie postawiony przed taką
decyzją obierze ścieżkę białą. Zależy to bowiem całkowicie od te
go, czy przy powzięciu decyzji jest już tak dalece oczyszczony, że
żaden egoizm nie każe mu uznać pokus szczęśliwości za godne po
żądania. Pokusy te są bowiem tak wielkie, jak tylko można sobie
wyobrazić. Za to po drugiej stronic nie ma właściwie żadnych spe
cjalnych pokus. Tu nic nie przemawia do egoizmu. Wśród tego, co
człowiek otrzyma w wyższych regionach świata nadzmysłowego,
nie ma nic takiego, co by szło ku niemu, a jedynie to, co wypływa od
niego: miłość dla współistniejącego z nim świata. Na czarnej ścież
ce nie brak niczego, czego pragnie egoizm. Przeciwnie, owoce tej
152
ścieżki stanowią najpełniejsze zaspokojenie egoizmu. I gdyby ktoś
zapragnął tylko własnej szczęśliwości, to z całą pewnością powę
druje czarną ścieżką gdyż właśnie ona jest dla niego odpowiednia.
Dlatego też nikt nie może się spodziewać po okultystach białej ście
żki, że będą mu dawali wskazania, prowadzące do rozwoju włas
nej, egoistycznej jaźni. Szczęśliwość poszczególnej jednostki nie
budzi w nich najmniejszego zainteresowania. Niech każdy ją sobie
osiąga na własną rękę. Przyspieszenie jej osiągnięcia nie jest zada
niem białego okultysty. Zależy im wyłącznie na rozwoju i wyzwole
niu wszystkich istot ludzkich oraz istot im towarzyszących. Dlate
go też udzielają oni jedynia pouczeń, jak rozwijać w sobie siły do
współpracy w tym dziele. I ponad wszystkie inne przymioty stawia
ją oni wolne od samolubstwa oddanie się i ofiarność. Nikogo wręcz
nie odpychają gdyż i największy egoista może się oczyścić. Kto
jednak szuka czegoś tylko dla siebie, dopóki tak czyni, niczego u
okultysty nie znajdzie. Nawet, gdy nie pozbawią go swojej pomo
cy, to sam poszukujący pozbawi siebie owoców okazanej sobie po
mocy. Kto rzeczywiście stosuje się do wskazań dobrego nauczy
ciela wiedzy tajemnej, po przekroczeniu progu będzie rozumiał
wymagania „wielkiego stróża"; kto jednak ich nie wypełnia, ten
nie może się w ogóle spodziewać, że z ich pomocą dojdzie kiedy
kolwiek do progu. Ich pouczenia prowadzą albo do dobrego, albo
do niczego, ponieważ kierowanie ludźmi dla zdobycia egoistycznej
szczęśliwości leży poza zakresem ich zadań. To ich kierownicze za
danie opiera się z góry na zasadzie, że uczeń będzie trzymany z dala
od świata pozaziemskiego, aż wstąpi w ten świat z wolą do ofiar
nej współpracy.
153
POSŁOWIE
do wydania 8-11 tysiąca
Opisana w tej książce droga do poznania nadzmysłowego prowa
dzi do przeżyć duszy, wobec których jest rzeczą szczególnie ważną
by człowiek, który do nich dąży, nie ulegał co do nich żadnym złu
dzeniom ani nieporozumieniom. A człowiek skory jest do ulegania
złudzeniom w przeżyciach, o które tu chodzi. Jedno z najbardziej
poważnych nieporozumień powstaje wtedy, gdy cała dziedzina prze
żyć duszy, o których mówi prawdziwa wiedza duchowa, zostaje
przesunięta w taki sposób, że stawia się ją w jednym szeregu obok
zabobonów, wizjonerskiego marzycielstwa, mediumizmu i niektó
rych innych jeszcze zwyrodniałych dążeń ludzkich. To błędne zasze
regowanie niejednokrotnie wynika stąd, że nie odróżnia się ludzi pra
gnących podążać drogą zarysowaną w tej książce od takich, którzy
chcieliby znaleźć drogę do duchowej rzeczywistości w sposób so
bie właściwy, daleki od rzetelnych dążeń poznawczych, którzy po
padają przy tym w zdegenerowane przeżycia, traktowane mylnie
jako te, które są doznaniami ludzi chcących podążać opisaną w tej
książce drogą. Przeżycia, jakich doznaje dusza ludzka na drodze, ja
ką tu mamy na myśli, przebiegają całkowicie na polu czysto duszno-
duchowych doświadczeń. Doznawać ich można tylko dzięki temu,
że człowiek potrafi także wobec innych doświadczeń wewnętrz
nych uwolnić się i uniezależnić od życia cielesnego, tak jak jest wol
ny i niezależny w przeżyciach zwykłej świadomości, gdy o tym, co
postrzega poza sobą czego sobie w duszy życzy, co czuje, czego
chce - tworzy sobie myśli nie pochodzące z samych spostrzeżeń, z
tego co czuł, czego pragnął. Są ludzie, którzy wcale nie wierzą w
istnienie myśli tego rodzaju. Sądzą że człowiek nie może pomyś
leć niczego, czego nie wydobył ze swoich spostrzeżeń lub swojego
wewnętrznego życia, uwarunkowanego cieleśnie; sądzą że wszyst
kie myśli mają być niejako tylko słabymi odbiciami spostrzeżeń lub
przeżyć wewnętrznych. Kto tak twierdzi, czyni tak jedynie dlatego,
że nie osiągnął nigdy zdolności przeżycia w sobie czystego myśle
nia, opierającego się na sobie samym. Kto jednak to przeżył, ten wie
z własnego doświadczenia, że wszędzie, gdzie w życiu duszy wła-
154
da myślenie, to człowiek - w tej mierze, w jakiej myślenie to prze
nika inne czynności duszy - ogarnięty jest czynnością w której po
wstaniu ciało nie bierze udziału. W zwykłym życiu duszy myślenie
prawie zawsze występuje razem z innymi czynnościami duszy: ze
spostrzeżeniami, uczuciami, wolą itd. Te inne czynności dochodzą
do skutku przez ciało. Jednak sięga w nie myślenie, i w tej mierze,
w jakiej przenika ono te czynności w człowieku i przez człowieka,
powstaje czynność, w której ciało jego nie bierze udziału. Ludzie
którzy temu przeczą nie mogą przełamać złudzenia powstałego
stąd, że obserwują oni działalność myślową zawsze w połączeniu z
innymi czynnościami. Lecz można się zdobyć w przeżyciach wew
nętrznych na takie wzmożenie wysiłku duszy, by doświadczyć prze
życia strony myślowej swojego życia wewnętrznego także samej w
sobie, oddzielnie od wszystkiego innego. Z zakresu wewnętrznego
życia można wyłączyć to, co składa się tylko z czystych myśli. Z
myśli, które mają swój byt w sobie, z których zostało wykluczone
wszystko, co dają spostrzeżenia czy też życie wewnętrzne, uwa
runkowane cieleśnie. Myśli tego rodzaju objawiają się same przez
się przez to, czym są jako duchowa, nadzmysłowa rzeczywistość.
Natomiast dusza, która łączy się z takimi myślami, wykluczając
przy tym wszystkie spostrzeżenia, wszelkie wspomnienia i wszyst
kie inne przeżycia wewnętrzne, wie o sobie, że przebywa w swoim
myśleniu w sferze nadzmysłowej i przeżywa siebie samą poza
ciałem. Dla kogoś, kto poznał cały ten stan, nie może już wchodzić
w grę pytanie, czy istnieją przeżycia duszy poza ciałem w elemen
cie nadzmysłowym. Dla niego oznaczałoby to zaprzeczenie tego,
co zna z doświadczenia. Dla niego istnieje tylko pytanie: co staje
ludziom na przeszkodzie do uznania faktu tak pewnego? I na to
pytanie znajduje odpowiedź, że fakt ten, którego dotyczy pytanie,
jest tego rodzaju, że nie objawia się człowiekowi, jeżeli przedtem
nie przepracuje tak duszy, że objawienie to będzie mógł przyjąć.
Otóż ludzie stają się nieufni przede wszystkim wtedy, gdy mają
najpierw czysto wewnętrznie przygotować się do tego, by objawiły
się im rzeczy same w sobie, niezależne od nich. Uważają że ponie
waż muszą się do przyjęcia objawienia przygotować, to również
sami wytwarzają treść tych objawień. Pragną doświadczeń, do któ-
155
rych człowiek nic potrzebuje niczym się przyczynić, wobec któ
rych pozostanie zupełnie bierny. Jeżeli jeszcze do tego ludzie tacy
nie są obeznani z najprostszymi wymaganiami co do naukowego
ujmowania jakiegoś stanu rzeczy, to dopatrują się jakichś objawień
obiektywnych, czegoś niezmysłowego w treściach duszy, czy wy
tworach duszy, przy których zostaje ona zepchnięta poniżej stopnia
swojej świadomej działalności, przysługującego wrażeniom zmy
słowym oraz czynnościom podejmowanym w sposób dowolny.
Takimi treściami duszy są właśnie przeżywane wizje, objawy me
dialne. Lecz zjawiska występujące w podobnych objawach nie należą
do świata nadzmysłowego; jest to świat leżący poniżej zmysłów.
Świadome życie człowieka nie przebiega w pełni w ciele; przede
wszystkim świadoma część tego życia przebiega na pograniczu cia
ła i fizycznego świata zewnętrznego; w ten sposób życie wrażeń, jeśli
chodzi o to, co się dzieje w narządach zmysłów, jest równie dobrze
sięganiem procesu pozacielesnego w obręb ciała, jak i przenikaniem
tego procesu od strony ciała; Tak samo ma się sprawa i z życiem
woli, polegającym na włączeniu jestestwa człowieka w istotę świa
ta w taki sposób, że to, co zachodzi w człowieku przez jego wolę,
stanowi zarazem człon procesów świata. W tych przeżyciach we
wnętrznych, przebiegających na pograniczu ciała, człowiek w zna
cznym stopniu zależny jest od swojego cielesnego organizmu; jed
nak do przeżyć tych włącza się również działalność myślowa. I w
tej mierze, w jakiej się to dzieje, człowiek uniezależnia się od ciała
w zmysłowych spostrzeżeniach oraz aktach woli. W przeżyciach
wizjonerskich oraz wytworach mediumizmu człowiek wchodzi w
całkowitą zależność od ciała. Wyłącza on ze swojego życia duszy
to, co czyni go niezależnym od ciała w sferze jego wrażeń oraz woli,
a przez to treści jego duszy oraz jej wytwory stają się wyłącznie
przejawami życia cielesnego. Przeżycia wizjonerskie oraz produ
kcje mediumistyczne powstają dzięki tej okoliczności, że w przeży
ciach tych oraz produkcjach mediumistycznych jest on w swojej du
szy mniej niezależny od ciała niż w zwykłym życiu wrażeń oraz
aktów woli. W przeżywaniu świata nadzmysłowego na drodze, o ja
kiej jest mowa w tej książce, rozwój przeżyć wewnętrznych postę
puje właśnie w kierunku przeciwnym niż wizjonerstwo, czy mediu-
156
mizm. Dusza postępująca w tym rozwoju naprzód staje się bar
dziej od ciała niezależna, niż jest nią w przeżyciach spostrzeżeń i
aktów woli. Niezależność dającą się uchwycić w przeżyciu czyste
go myślenia, zdobywa ona dla działalności o wiele szerszej.
Dla nadzmysłowej działalności duszy, jaką tu mamy na myśli,
jest rzeczą niezwykle ważną, by mieć pełne, jasne rozpoznanie
przeżycia czystego myślenia. W gruncie rzeczy bowiem już samo
to przeżycie jest nadzmysłową czynnością duszy. W czystym my
śleniu żyje się w sferze nadzmysłowej, tyle że jest to czynność,
przez którą nie ogląda się jeszcze żadnych rzeczy nadzmysłowych.
W czystym myśleniu człowiek żyje w sferze nadzmysłowej, lecz tyl
ko to jedno przeżywa on w sposób nadzmysłowy; nie przeżywa je
szcze żadnych innych rzeczy. A przeżycia nadzmysłowe winny być
kontynuacją takiego przeżywania duszy, które może już być osią
gnięte w zespoleniu z czystym myśleniem. Dlatego też tak ważne
jest, aby móc przeżyć to zespolenie się w sposób prawidłowy, po
nieważ ze zrozumienia tego zespolenia się z czystą myślą rodzi się
światło, które może również przynieść ze sobą zdanie sobie sprawy
z istoty poznania nadzmysłowego. Gdyby przeżycie wewnętrzne opa
dło poniżej tej jasnej świadomości, jaka przejawia się w myśleniu,
znalazłoby się na manowcach w stosunku do prawdziwego pozna
nia nadzmysłowego. Zostałoby opanowane przez funkcje cieles
ności; wówczas to, co dawałyby te przeżycia oraz ich wytwory, nie
byłoby objawieniem się przez nie świata nadzmysłowego, lecz prze
jawami cielesności w dziedzinie świata leżącego poniżej świata zmy
słów.
Z chwilą, gdy dusza swoimi przeżyciami wejdzie w dziedzinę
świata nadzmysłowego, przeżycia jej są tego rodzaju, że nie tak
łatwo daje się znaleźć dla nich wyraz w mowie, tak jak dla przeżyć
w obrębie świata zmysłów. Przy opisywaniu przeżyć nadzmysło
wych niejednokrotnie trzeba mieć świadomość, że przedział mię
dzy jego słownym wyrażeniem, a rzeczywistym stanem rzeczy, któ
ry ma ono wyrazić, jest w pewnej mierze większy, niż w przeżyciach
157
fizycznych. Trzeba dopracować się zrozumienia, że niektóre z wy
rażeń są tylko jakby subtelnym wskazaniem w formie obrazowej
na rzecz, do której się ono odnosi. Tak na str. 22 tej książki jest po
wiedziane: „Pierwotnie wszystkie wskazania oraz nauki wiedzy
duchowej zostają mianowicie podane w obrazowej mowie znaków".
A na str. 57 musiało być powiedziane o określonym „systemie
pisma". Łatwo może komuś przyjść na myśl, że można by chcieć
nauczyć się tego pisma w podobny sposób, jak ludzie uczą się gło
sek i ich zestawień dla pisma którejś zwykłej mowy fizycznej. Jed
nak trzeba powiedzieć, że istniały i istnieją szkoły oraz związki dla
pielęgnowania wiedzy tajemnej, które są w posiadaniu znaków sym
bolicznych, za pomocą których dają wyraz nadzmysłowym stanom
rzeczy, a kto jest wtajemniczony w znaczenia tych znaków obra
zowych, posiada dzięki temu środek kierujący jego przeżycia, o
których była tu mowa, ku nadzmysłowym realnościom. Jednakże
dla przeżyć nadzmysłowych o wiele bardziej istotne jest to, że w
toku przeżyć nadzmysłowych, które dusza może osiągnąć przez
urzeczywistnienie treści tej książki, może ona, oglądając nadzmy-
słową rzeczywistość, zdobywać we własnym doświadczeniu ob
jawienie tego pisma. Zjawisko nadzmysłowe mówi duszy rzeczy
tego rodzaju, że musi je ona przełożyć na mowę symbolicznych zna
ków, aby mogła je ogarnąć z całą świadomością. Można powie
dzieć, że to, co jest w tej książce podane, może być zrealizowane
przez duszę każdego, a w toku realizacji, który dusza może sobie
wyznaczyć sama według podanych wskazań, występują opisane tu
wyniki. Niech przedstawiona tu książka będzie uważana za rozmo
wę, którą prowadzi autor z czytelnikiem. Gdy jest w niej powie
dziane, że uczeń wiedzy tajemnej potrzebuje osobistego pouczenia,
należy rozumieć to tak, że sama książka jest pouczeniem. W daw
nych czasach istniały powody ku temu, by pouczenia osobiste były
zastrzeżone dla ustnego nauczania tajemnego; obecnie wstąpiliśmy
na ten stopień rozwoju ludzkości, w którym poznanie duchowe po
winno być o wiele szerzej rozpowszechniane niż dawniej. Powinno
stać się dostępne dla każdego człowieka w zupełnie innym zakresie
niż w czasach minionych. I właśnie książka ma zastąpić dawne nau
czanie ustne. Pogląd, że oprócz tego, co jest powiedziane w książce
158
konieczne są jeszcze pouczenia osobiste, jest tylko względnie słu
szny. Ten, czy ów może wprawdzie potrzebować osobistej pomocy
i może to mieć dla niego duże znaczenie, lecz byłoby błędem
sądzić, że są jakieś zasadnicze rzeczy, których nie znajdzie się w
książce. Jeśli będzie się ją czytało prawidłowo, a zwłaszcza dokła
dnie,
znajdzie się je.
*
Opisy zawarte w tej książce mogą wywrzeć takie wrażenie, ja
koby miały być wskazaniami do przemienienia się w całkowicie
innego człowieka. Kto jednak wczyta się w nie prawidłowo, prze
kona się, że nie mówią one o niczym innym, jak tylko o tym, w ja
kim wewnętrznym nastawieniu duszy powinien*znajdować się czło
wiek w tych chwilach swojego życia, kiedy chce stanąć w obliczu
świata nadzmysłowego. Ten nastrój duszy rozwija on w sobie jako
swoją drugą istotę; zaś tamte zdrowe jestestwo podąża dawnym
trybem dalej. Umie on z całą świadomością oddzielić je od siebie,
umie też wywołać w sposób właściwy wzajemne ich na siebie od
działywanie. Nie uczyni siebie ani nieprzydatnym, ani niezaradnym
życiowo przez to, że straci dla niego zainteresowanie oraz zaradność
i „całymi dniami będzie badał świat duchowy". Jednak trzeba przy
znać, że te przeżycia w świecie nadzmysłowym będą opromieniały
swoim światłem całe jestestwo człowieka; nie może to jednak wy
obcować go z życia, lecz uczynić to życie bardziej dzielnym oraz
owocnym. To, że opis musiał być utrzymany tak, jak to się stało,
wynika stąd, że proces poznawczy skierowany na świat nadzmy-
słowy ogarnia jednak całego człowieka i w chwili, gdy oddaje się
on tego rodzaju działalności poznawczej, powinno się to odbywać
z oddaniem się jej całym jestestwem. O ile w czynności postrzega
nia barwy zaangażowane jest tylko oko z jego przedłużeniem ner
wowym, o tyle nadzmysłowa czynność poznawcza ogarnia go całe
go. Dlatego też „cały" staje się „okiem" lub „uchem". A ponieważ
tak właśnie jest, to gdy podawane są wskazania co do rozwoju
władz poznawczych człowieka, może to wywierać wrażenie, że
mówi się o jakiejś całkowitej przemianie człowieka; jak gdyby się
159
sądziło, że zwykły człowiek nie byłby czymś odpowiednim, że
trzeba, by musiałby stać się zupełnie inny.
*
Chciałbym dodać jeszcze parę uwag do tego, co było powiedzia
ne o „niektórych skutkach wtajemniczenia", które mogą się odno
sić także i do innych wywodów tej książki. Mogłoby komuś przyjść
na myśl: po co tego rodzaju opisy obrazowych kształtów przeżyć
nadzmysłowych? Czy nie można by tych przeżyć przedstawić w
pojęciach bez tego rodzaju uzmysłowień? Odpowiedź na to musi
brzmieć: w przeżywaniu rzeczywistości nadzmysłowej chodzi o to,
aby człowiek w tym nadzmysłowym świecie był świadomy siebie
jako jestestwa nadzmysłowego. Bez oglądania własnego jestestwa,
którego rzeczywistość wyjawia się we właściwy sobie sposób w
całej pełni w podanym tu opisie „kwiatów lotosu" oraz „ciała etery
cznego", człowiek przeżywałby siebie w świecie nadzmysłowym
tak, jakby w świecie zmysłowym objawiły mu się rzeczy i wyda
rzenia z jego otoczenia, a on sam nie wiedziałby nic o swoim wła
snym ciele. To, co ogląda w „ciele dusznym" i „eterycznym" jako
swoją własną nadzmysłową postać, sprawia, że staje on w świecie
nadzmysłowym świadomy siebie, podobnie jak jest świadomy w
świecie zmysłowym dzięki spostrzeganiu swojego ciała zmysło
wego.
160
Przypisy
l)na str. 13
Od czasu zatracenia w kulturze zachodniej rozróżnienia pojęć dusza i
duch,
odbiło się to w języku polskim w zlaniu się przymiotnika duszny,
pochodzącego od dusza z wyrażeniem duchowy, pochodzącym od
duch.
Język staropolski zna wyrażenia takie, jak np. cierpienia duszne,
bezduszność, wielkoduszny itp. Z chwilą odkrycia drogi prowadzącej
do poznania światów wyższych przywrócenie przymiotnika duszny
obok duchowy staje się koniecznością. (Przyp. tł.)
2) na str. 39
Jestestwa wyższe, o których mówi wiedza duchowa mogą przemawiać
tylko do tego, kto rzeczywiście osiąga to, że w głębi duszy może od
bierać od wewnątrz spostrzeżenia w ciszy, bez wzbudzenia swoich
własnych zapatrywań lub osobistych uczuć. Dopóki posłyszanym po
glądom przeciwstawia jeszcze jakieś własne poglądy lub uczucia, mil
kną istoty świata duchowego. (Przyp. autora.)
3) na str. 40
Zjawisko, które mamy tu na myśli, o ile odnosi się do obserwacji krysz
tału, zostało w różny sposób wypaczone przez tych, którzy słyszeli o
nim wyłącznie zewnętrznie (egzoterycznie), skąd powstały czynności
tego rodzaju, jak wpatrywanie się w kryształ itd. Podobne manipulacje
opierają się na nieporozumieniach. Są one opisywane w różnych książ
kach, nigdy jednak nie stanowią przedmiotu prawdziwego (ezoterycz
nego) nauczania tajemnego. (Przyp. autora.)
4) na str. 45
Kto chciałby zwrócić tu uwagę, że przy ścisłym zbadaniu pod mikro
skopem sztuczne ziarno da się jednak odróżnić od prawdziwego, oka
załby tylko, że nie pojął, o co tu chodzi. Chodzi nie o to, co się ma rze
czywiście dokładnie przed oczami, lecz o to, by rozwinąć przy tym siły
duszno-duchowe. (Przyp. autora.)
5) na str. 85
Opis znaleźć można w Teozofii Rudolfa Steinera, wyd. Spektrum,
Warszawa 1993. (Przyp. autora.)
161
6) na str. 85
Przy wszystkich dalszych opisach należy mieć na uwadze, że np. przy
widzeniu
barwy chodzi o widzenie duchowe (ogląd). Gdy poznanie
jasnowidzące mówi o tym: widzę czerwień, znaczy to: w sferze duszno-
duchowej doznaję przeżycia, które daje się przyrównać do przeżycia
fizycznego przy wrażeniu barwy czerwonej.
I tylko dlatego, że dla jas
nowidzącego poznania jest rzeczą zupełnie naturalną mówić w takim
wypadku widzę czerwień, zostaje użyte to wyrażenie. Kto się nad tym
nie zastanawia, łatwo może jakąś barwną wizję wziąć za prawdziwe
przeżycie jasnowidzenia. (Przyp. autora).
7) na str. 86
Również i do spostrzegania tych obrotów, a nawet i samych kwiatów
lotosu
odnosi się uwaga poprzednia, dotycząca widzenia barw. (Przyp.
autora.)
8) na str.92
Znający te sprawy rozpozna w warunkach koniecznych dla rozwoju
szesnastopłatkowego kwiatu lotosu
pouczenie udzielone przez Buddę
swoim uczniom w związku ze ścieżką. Nie chodzi jednak o to, by
nauczać tu buddyzmu, lecz o przedstawienie warunków rozwoju, wy
nikających z samej wiedzy duchowej. To, że są one zgodne z niektóry
mi naukami Buddy, nie może stanowić przeszkody do uznania ich
prawdziwości samych w sobie. (Przyp. autora.)
9) na str. 100
Jest rzeczą zrozumiałą, że w dosłownym znaczeniu wyrażenie ciało
duszy
(podobnie jak niejedno inne podobne wyrażenie wiedzy
duchowej) zawiera w sobie sprzeczność. Jednakże zostaje użyte,
ponieważ poznanie jasnowidzące daje spostrzeżenia, przeżywane w
duchu tak, jak w widzeniu fizycznym spostrzega się ciało. (Przyp.
autora.)
10) na str. 101
Porównaj opis w Teozofii autora; wyd. Spektrum, Warszawa 1993.
(Przyp. aut.)
11) na str. 101
Proszę, by fizycy nie gorszyli się wyrażeniem ciało eteryczne. Przez
słowo eter pragnę zaznaczyć tylko subtelność omawianego tworu.
162
Tego, co zostaje tu podane, nie ma na razie wcale potrzeby zestawiać z
eterem
hipotez fizyki. (Przyp. aut.)
12) na str. 129
To, co zostało tu opisane, stanowi dla pewnego etapu rozwoju rodzaj
ideału,
znajdującego się na końcu długiej drogi. Najpierw uczeń poz
naje dwa stany: świadomość w takim układzie duszy, w którym uprze
dnio mógł przeżywać tylko sny pozbawione związków, oraz w takim,
w którym mógł spać bez żadnych snów ani świadomości. (Przyp. auto-
ra.)
13) na str 142
Widać jasno z powyższego, że opisany stróż progu jest taką (astralną)
postacią, która ukazuje się budzącemu się wyższemu widzeniu ucznia.
I do tego nadzmysłowego spotkania prowadzi wiedza tajemna. Zabie
giem niższej magii jest ukazywanie stróża progu w postaci widzialnej
również zmysłami. Przy tych zabiegach chodziło o wywołanie obłoku
z subtelnej substancji, z dymu kadzidła sporządzonego z określonej
mieszaniny szeregu substancji. Rozwinięta siła magika jest wówczas w
stanie nadawać kształt unoszącemu się obłokowi i ożywiać go sub
stancją niedopełnionej jeszcze karmy człowieka. Kto jest dostatecznie
przygotowany do wyższego widzenia, nie potrzebuje już takiego zmy
słowego widoku; gdyby zaś bez należytego przygotowania stanęła
przed oczami jakiegoś człowieka jego nie wyrównana karma jako żywa,
zmysłowa istota, groziłoby mu niebezpieczeństwo zejścia na groźne
bezdroża. Nie powinno się dążyć do tego. W utworze Bulwera pt.
Zenoni
ten stróż progu został przedstawiony w formie powieściowej.
(Przyp. aut.)
163