Sara Segal
W starym lesie na polanie
W starym lesie na polanie
zebrał się owadów rój.
Znowu zaczną wałkowanie
materiałów ten sam zwój.
Moskitierę rozstawiły
by im nie przeszkadzał nikt.
Tak na apel się stawiły
całą chmarą. W jeden mig!
By tradycji obrad sprostać
i nie stracić myśli wątku,
nie wysilać się a dostać...
zaczynają od początku.
Jak przed ptactwem się uchronić,
żywiołowych, różnych klęsk.
Jak już więcej łez nie ronić,
jak spokojne życie wieść.
Pełną garścią i z godnością
z życia brać, co życie da.
W ciągłym strachu, to z pewnością,
już nie mogą dłużej trwać.
I co wcześniej uchwalili...
By chcieć całym lasem trząść,
muszą wszyscy, w jednej chwili,
przede wszystkim w garść się wziąć.
Nie drżeć jak osiki listek,
chować głowę jak struś w piach
co jest jasne, oczywiste.
Pierwszy wniosek... zwalczać strach!
Trzeba tylko sposób znaleźć,
nie być tchórzem tak jak ssak.
W swojej grupie się odnaleźć,
wypowiadać słówko... tak!
Przy czym, żeby twarz zachować,
nie być pysznym tak jak paw,
trzeba się zorganizować
i pilnować własnych spraw.
Tego było już za wiele
na owadzi mały łeb.
Zrozumiały, lecz niewiele.
Chcą czasami mówić... nie!
Przyglądały się im ptaki
i jak niesie lotna wieść
podzieliły ich na takich
kto szkodnikiem jest, kto nie.
Jak poruszać się w przestrzeni
to nie sztuka byle jaka.
Złe nawyki jak wyplenić