2011 07 15 Debata o aborcji

background image

Rozrachunek

Wojciech Jędrzejewski OP* 2011-07-15, ostatnia aktualizacja 2011-07-14 17:36:51.0

Debata o aborcji może zamienić się w wielki rozrachunek z katolicyzmem. Wiele zranień, pretensji, wściekłości
może nagle popłynąć jak wezbrana rzeka. Nikogo to nie uzdrowi. Taki rozrachunek zatruje jeszcze bardziej
nasze myślenie i dyskurs społeczny

Bodaj w 1998 r. brałem udział - jako duszpasterz licealistów - w dyskusji poświęconej problemom przemocy wśród
młodzieży. Rozmowa odbywała się w regionalnej telewizji warszawskiej. Prowadzącą była Monika Olejnik, a moim
adwersarzem pani profesor Magdalena Środa. Jej nazwisko wówczas niewiele mi mówiło, ale świadomość, że jest
etykiem, dawała mi nadzieję na rzetelną i kompetentną rozmowę. Jako młody ksiądz byłem zestresowany samą
sytuacją medialną, pełen jednak pozytywnego nastawienia: świetnie, kiedy dorośli chcą poważnie porozmawiać w
kluczu odpowiedzialności za młode pokolenie. Mój nastrój ulotnił się wszakże po pierwszym zdaniu Pani Profesor:
"Młodzież dopuszcza się przemocy dlatego, że Kościół, zamiast ją wychowywać, nie robi nic innego poza mówieniem o
aborcji!". Byłem w szoku. W zasadzie szansa na merytoryczną rozmowę została pogrzebana. Poczułem również w tych
słowach sporą dawkę agresji, która jak sądziłem, nijak mi się należy. W odpowiedzi na takie dictum zaprosiłem moją
rozmówczynię do kościoła, gdzie głoszę kazania, aby sama mogła się przekonać, jakie w nich poruszam tematy. Nie
mam pojęcia, czy kiedykolwiek skorzystała z zaproszenia.

W "Gazecie" (9-10 lipca) ukazał się tekst prof. Magdaleny Środy otwierający debatę dotyczącą aborcji. Odnalazłem w
nim podobnego ducha, co w rozmowie sprzed lat. Mam wrażenie, że temat aborcji pełni tu w istocie funkcję
mechanizmu spustowego ogromnych emocji. Dotyczą one Kościoła katolickiego jako całości. Pod wpływem jak silnej
niechęci do owej instytucji musi być ktoś piszący następujące słowa:

„Obrońcy życia" nie wspierają bowiem samotnych matek (a to jedna z najbardziej biednych grup społecznych), nie
zajmują się losem dzieci niepełnosprawnych, nie widać ich w domach opieki paliatywnej dla dzieci, gdzie umierające
niewinne życie potrzebuje wsparcia. Nie ma też ich w domach dziecka, w pogotowiach dla dzieci bitych i
molestowanych, gdzie życie, nie tylko poczęte, ale narodzone, jest porzucone, cierpi i potrzebuje pomocy. Nie chodzą
po domach rodzin wielodzietnych, nie pomagają im przetrwać, nie walczą o fundusz alimentacyjny ani o dodatki socjalne
na opiekę nad dziećmi niepełnosprawnymi.

O kondycji polskiego Kościoła (nie lubię tego rozmywającego rzeczywistość ogólnika) można powiedzieć wiele gorzkich
słów. Ale na litość boską w kwestiach wrażliwości na potrzebujących, opieki nad dziećmi - w tym upośledzonymi,
samotnymi matkami, całą rzeszą wykluczonych - tu akurat dzieje się niesłychanie wiele dobrych rzeczy. Informacje,
które można znaleźć w kilka minut w internecie: W Polsce przez kościelne podmioty jest prowadzonych koło 60
dziennych ośrodków wychowawczych, świetlic, oratoriów i ośrodków pomocy dzieciom. 16 katolickich ośrodków
adopcyjno-opiekuńczych, 21 domów samotnej matki, ponad 40 domów dziecka. 108 placówek opiekuńczych dla dzieci i
młodzieży opóźnionych w rozwoju i upośledzonych umysłowo.

Wiele bardzo wyrazistych postaci typu siostra Chmielewska, s. Jolanta Glapka, ks. Isakowicz-Zaleski, o. Edward Konkol,
ks. Wacław Grądalski oraz mnóstwo innych. Za tymi ludźmi stoją całe zastępy świeckich i duchownych wolontariuszy
głęboko oddanych temu, co robią. Co w takim kontekście może usprawiedliwiać słowa napisane przez Panią Profesor?
Niewiedza, niedostępność informacji? U osoby z takim statusem intelektualnym? Otóż taki poziom rozmijania się z
rzeczywistością jest podyktowany potężnym uprzedzeniem. I dlatego właśnie temat aborcji staje się tu okazją do
całościowego rozrachunku z katolicyzmem.

Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi nosi w sobie potężne pokłady złości na Kościół. Wiele jest powodów takiego stanu
rzeczy, naprawdę szerokie spektrum: począwszy od doznanej krzywdy od osoby jednoznacznie identyfikowanej z
chrześcijaństwem aż po nasiąknięcie wrogą atmosferą w jakimś środowisku. Niekiedy jest to złość za przeżywane
poczucie winy i bycia oskarżanym o to, że się żyje, jak się żyje. I faktycznie niejednokrotnie, zamiast głosić Dobrą
Nowinę o zbawieniu, z ambon padają słowa agresywnie wypowiadanych oskarżeń. Irytujący również bywa wciąż mocny
klerykalizm. Skądkolwiek biorą się owe niechęci, nie dość jasne nazwanie ich przed samym sobą może stać się
przyczyną tego, co psychologia nazywa "przeniesieniem negatywnym". W podobny sposób jak skrzywdzona przez ojca
dziewczynka zaczyna nienawidzić wszystkich mężczyzn. Mało tego - potrafi podtrzymywać i uzasadniać intelektualnie
tezę, że wszyscy faceci są chorymi świniami.

Tekst pani Środy w bardzo przykry sposób rozpoczyna debatę o aborcji. Ze skrajną niechęcią ustawia chłopca do bicia,
sugerując np., że chrześcijaństwo jest religią zbudowaną w większości na dokonywanych morderstwach: „zasięg i siła
chrześcijaństwa opiera się w dużej mierze na zabijaniu (innowierców, wrogów, przeciwników), które stanowiło nie tylko
przedmiot przyzwolenia, ale i religijnej czy patriotycznej dumy”. Owa teza służy wykazaniu obłudy sprzeciwiających się
zabijaniu życia poczętego. Ta organizacja jest w oczach Pani Profesor przesiąknięta pogardą wobec kobiet i w związku
z tym: „nikt nie chce zostawiać niechcianych, urodzonych dzieci w »oknach życia «, no bo jak zawierzyć religijnym
instytucjom, które otwierając »okna «, zarazem potępiają kobiety, które wyrzekają się tradycyjnej roli i sprzeniewierzają
boskiemu powołaniu, jakim jest macierzyństwo?”.

Obawiam się tego, żeby podobna postawa innych zwolenników liberalizacji ustawy nie zanieczyściła wyrazistości sporu.
Apeluję, żeby polemiści, wchodząc w debatę ze stroną pro-live, strzegli własnych intencji. Debata o aborcji może
zamienić się w wielki rozrachunek z katolicyzmem. Wiele zranień, pretensji, wściekłości może nagle popłynąć jak
wezbrana rzeka. Nikogo to nie uzdrowi. Taki rozrachunek zatruje jeszcze bardziej nasze myślenie i dyskurs społeczny.
Z kolei stanowisko obrońców życia potrzebuje chronić własne emocje przed duchem ogólnego rozrachunku z kulturą
laicką. Można zachować wyrazistość sądów, nie sięgając po epitety i nie pragnąc wylewać swej frustracji na całą
porewolucyjną seksualnie, a tak przecież złożoną współczesność.

* O. Wojciech Jędrzejewski - ur. 1968 r., dominikanin, rekolekcjonista, był duszpasterzem akademickim w Łodzi,
wcześniej przez sześć lat - duszpasterzem młodzieży w Warszawie. Autor artykułów dotyczących młodzieży, katechezy
oraz styku duchowości i psychologii. Współautor witryny internetowej www.mateusz.pl. Prowadzi program
"Rozmównica" w stacji religia.tv. Wydał m.in. książki "Fascynujące zaproszenie. Msza Święta krok po kroku" (Więź), "10
sposobów na głupotę własną" (Fides).

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -

http://wyborcza.pl/0,0.html

© Agora SA

Strona 1 z 2

Rozrachunek

2011-07-18

http://wyborcza.pl/2029020,75515,9949916.html?sms_code=

background image

Strona 2 z 2

Rozrachunek

2011-07-18

http://wyborcza.pl/2029020,75515,9949916.html?sms_code=


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2011 07 15 Dzieci mogą uprawiac seks z dorosłymi
2011 07 15 Szaleństwa radzieckich naukowców
2011 07 31 klasa A B próbny
AK Instrukcja nr 3 PS 7 2011 11 15
2011 12 15 XIV Międzynarodowe Sympozjum z cyklu „Zadania współczesnej metafizyki”, Program
2011.07.31, klasa A B próbny
mechanika egzamin MT-2011-07-05-termin2
EGZAMIN Z FIZJOLOGII 2011 id 15 Nieznany
AK Instrukcja nr 4 PS 8 9 2011 11 15
07 i 15, Pytania do licencjata kolegium nauczycielskie w Bytomiu
Pomoc spoleczna Dz U 2009 175 1362 wersja 2010 08 01 2011 07 31 1
07 (15)
mechanika egzamin, MT 2011 07 05 termin2
2011 07 21 Dogovor M n transport
2011.07.31 - KSWMZPN - obserwatorzy., Testy, testy sędziowskie
2002 07 15
E 07 X 15 01

więcej podobnych podstron