Wydruk z portalu wiara.pl
2008-06-25
Nie będziesz miał bogów cudzych...
Katarzyna Woynarowska
Okultyzm, magia, horoskopy, wróżby… Czy rzeczywiście są tak groźne, jak powiadają
niektórzy? Czy z tym Harrym Potterem to nie lekka przesada? I czy chodzenie do wróżki
może skończyć się kłopotami, którym zaradzić może tylko egzorcysta?
Niedziela, 22 czerwca 2008 r.
Demonolog, badacz prądów duchowych i sekt – o. dr Aleksander Posacki SJ, mówi, że
problem jest śmiertelnie poważny, a powszechnie lekceważony, bagatelizowany, nawet
ośmieszany. Szeroko pojęty okultyzm wielu, niestety, także duchownych, traktuje na równi z
przesądami, z lekkim przymrużeniem oka. Nic bardziej błędnego i niebezpiecznego w
skutkach.
– Rzeczywistość, która jest źródłem uzależnień duchowych, towarzyszy człowiekowi od
zawsze. Nieustannie chodziło o zwiedzenie człowieka, o udawanie dobra, o udawanie boga... –
mówi Robert Tekieli, dziennikarz, założyciel słynnego „Brulionu”, publicysta, autor
popularnych audycji w Radiu Józef i „Jarmarku cudów” w TVP3. – Istnieje ogromna rzesza
ludzi, u których została naruszona duchowa bariera ochronna. Wychodzenie z tego stanu trwa
czasami latami.
A jednak wielu ulega „magii” magii, nie widząc w tym nic groźnego. Często pojawia się też
argument, że wiara np. w tzw. softokultyzm: we wróżby, horoskopy, kabałę, nie wyklucza
wiary w Pana Boga. Nic bardziej mylnego. Ks. Łukasz Laskowski, biblista, twierdzi, że
konfrontacja magii z Ewangelią zmusza do opowiedzenia się po jednej ze stron. Bo magia
chce mieć wpływ na człowieka, zmieniać świat wbrew Bogu, ma ambicje dosięgać boskiej
miary.
Czy Pismo Święte otwarcie zakazuje uprawiania szeroko pojętej magii? – I to wielokrotnie! –
przekonuje ks. Laskowski. W Piśmie Świętym zakazywane są: wróżbiarstwo, czary, magia,
wieszczenie. To wszystko wiąże się bowiem z grzechem bałwochwalstwa (cześć oddawana
innym bogom), które jest zerwaniem przymierza z Bogiem, przez co człowiek taki staje się
duchowym bękartem wyrzuconym, według Pisma, poza nawias ludu Bożego. Biblia nazywa
magię „obrzydliwością” dla Boga, a wśród dwóch „grzechów wielkich” wymienia
bałwochwalstwo.
Co na to nauka?
W spisie chorób psychicznych istnieje jednostka chorobowa nazwana: trans i opętanie. Dr
Joanna Dziasek, lekarz psychiatra ze sporym doświadczeniem psychoterapeutycznym, członek
Wspólnoty Mamre, przyznaje, że przez wiele lat była przekonana, iż nie ma czegoś takiego,
jak opętanie przez demony, są natomiast histerie. Objawowo podobne. A jako że psychiatrzy
wszystko usiłują naukowo wytłumaczyć, dr Dziasek przyznaje: – Długo trwało, nim
przekonałam się, że to, co dzieje się z człowiekiem, nie zawsze jest chorobą psychiczną.
Bywa, że konieczna jest współpraca kapłana egzorcysty i psychiatry. W wielu diecezjach
działają kościelne przychodnie, w których psychiatrzy decydują, czy mamy do czynienia z
chorobą, czy z opętaniem. Mogę zbadać, czy ktoś jest chory, ale spotykam takie fenomeny,
które mogą być chorobą psychiczną, ale nie muszą, oraz takie fenomeny, które mogą być
zarówno działaniem Ducha Świętego, jak i demonów.
Strefy niebezpieczne
Tych zagrożeń duchowych wokół nas jest wiele. Czasem wyglądają niewinnie. Wiele lat temu
Leszek Dokowicz, operator, autor filmów dokumentalnych, uczestniczył w spotkaniu ze
słynnym bioenergoterapeutą Harrisem. Niewiele z tego spotkania pamięta, ale od tamtej chwili
bywał w kościele coraz rzadziej, wreszcie odszedł zupełnie. Przez ponad 20 lat nie łączył tych
dwóch faktów. Dopiero potężny życiowy kryzys uświadomił mu początek złej drogi. Jego
najbliżsi przyjaciele, człowiek, którego uważał za geniusza, okazali się satanistami. Ledwie
uszedł z życiem.
Hanna leczyła ludzi za pomocą wahadełka. Nie przekonywały ją argumenty, że różdżkarz
przekracza pewną barierę duchową, nie zawsze wiedząc, co za nią jest. Dzisiaj Hanna jest
przekonana, że na skutek jej działalności 7 osób odebrało sobie życie. – Mówimy o sprawach
śmiertelnie poważnych – przypomina o. Posacki.
– Magia ma być oddziaływaniem na rzeczywistość, a tak naprawdę niszczy duszę tego, który
jej używa – tłumaczy Robert Tekieli, który na własnej skórze doświadczył „innych stanów
świadomości”. I gdy dzisiaj mówi o duchowych zniewoleniach, wie, o czym mówi, dlatego
siła jego argumentów jest ogromna. Przekonuje, że panorama współczesnych zagrożeń
duchowych jest spora. – Pamiętajcie, że gdy relaksujecie się, czyli za namową kolorowych
pisemek staracie się odprężyć, myśleć o miłych rzeczach, „odpływać”, wprowadzacie się w
stan głębokiego relaksu, możecie wejść w stan transowy. Te techniki mogą być
wykorzystywane w okultyzmie. Jeśli chcecie swojemu dzieciakowi zafundować kurs
szybkiego czytania, supernauczania, wszelkie kursy, które poszerzają zdolności umysłu,
pamiętajcie, że narażacie dziecko na kontakt z odmienną rzeczywistością duchową. Nie róbcie
tego! – przekonuje Tekieli. – To jest po pierwsze sprzeczne z przykazaniami Bożymi, a po
drugie, żeby było skuteczne, może wmieszać się w to demon.
Nieproszeni goście
Osoby zajmujące się szeroko pojętym okultyzmem jako niebezpieczne wymieniają stawianie
horoskopów, bo wymaga to medytowania kosmogramów, które mają formę zbliżoną do
mandali. Niebezpieczne jest wszelakie wróżenie, nawet niewinne z pozoru „czytanie z ręki”.
Chiromanta bowiem, próbując wyczytać coś z ludzkiej ręki, musi wprowadzić się w stan
transu. A każdy stan transowy jest niebezpieczny, jesteśmy wtedy otwarci na nieznaną i
groźną rzeczywistość. Pani Jadwiga, niegdyś częsta bywalczyni salonów wróżbiarskich,
przyznaje, że zawsze raziła ją spora liczba świętych obrazów, które zazwyczaj wiszą w takich
miejscach.
Obawy budzą modne kursy poszerzania możliwości umysłu. Robert Tekieli daje przykład
takich popularnych w Polsce kursów doskonalenia umysłu: – Kurs trwa zazwyczaj dwa-trzy
dni. Na początek trzeba więc szybko przebudować świadomość człowieka. Natychmiast –
czyli radykalnie, np. umożliwić uczestnikowi kursu przejście po rozpalonych węglach.
Prowadzący wprowadza więc delikwenta w stan transu. Opowiadano mi o kobiecie, której
podczas takiego seansu wybuchowo spalił się lakier z paznokci u nóg. Człowiekowi, który
potrafi nami zawładnąć do tego stopnia, że chodzimy po ogniu bez jednego pęcherza,
zazwyczaj ufamy bezgranicznie. Czyli nasz „mistrz” może potem zrobić z nami wszystko…
Małgosia wywoływała duchy. Taka szczeniacka zgrywa – myślała. Potem zaczęły się
koszmarne sny, zwłaszcza jeden – o tym, jak coś ją dusi. Któregoś ranka zobaczyła w lusterku
sine paluchy odbite na szyi... Piotrek bawił się w okultyzm, lubił różne inne stany
świadomości. Eksperymentował. Pewnego razu doznał granicznego przeżycia, które
przestraszyło go nie na żarty. Doznał wniknięcia w jego umysł i ciało obcego bytu. Tomka
fascynowały wschodnie style walki, m.in. tai-chi. Chińczycy, którzy wykonują dziwne
powolne ruchy, aby uspokoić umysł. Monotonia powtarzanych gestów ma go wyłączyć.
Tomek należał do oazy i nie widział w tym sprzeczności. Otrzeźwienie przyszło, gdy nie
umiał poradzić sobie z napadami agresji wobec najbliższych. „Tai-chi to taniec na cześć
demona” – wymsknęło się kiedyś jego trenerowi.
– Są walki Wschodu, które są jedynie sportem, to jest w porządku, ale jeśli dodajemy do tego
ideologię, pewną filozofię – może być niebezpiecznie. Kolejne stopnie to jak kolejne etapy
wtajemniczenia – tłumaczył Robert Tekieli.
Leszek Dokowicz z kolei jest przerażony popularnością muzyki techno w Polsce. Czym jest
scena techno, poznał na własnej skórze, jako że przez lata był jej gorącym zwolennikiem i
współpracował z niemieckimi ideologami tej muzyki, będącej jednocześnie pewną filozofią
życia. Dziś jego opowieść o muzyce techno nierozłącznie wiąże się z doświadczeniami
satanizmu. Obawia się, że muzyka ta przejdzie przez Polskę „jak walec”.
Nie wyśmiewajcie…
Nie należy też lekceważyć rozmaitych metod leczenia – od wspomnianego już wahadełka,
przez seanse bioenergoterapeutyczne, metody reiki, nakładania rąk, po homeopatię, która u
dzieci wywołuje depresje, itd. Na temat szkodliwości bioenergoterapii wypowiadają się coraz
częściej ludzie, którzy sami zajmowali się nią przez lata. Nie zagwarantują oni, że podczas
seansu nie dojdzie do kontaktu z inną rzeczywistością duchową, z demonem. Nie przez
przypadek hinduscy jogowie biją na alarm, mówiąc, że to, co wyprawia się z jogą w Europie,
jest zatrważające.
Robert Tekieli zwraca uwagę na amulety, talizmany i fetysze – naiwni wierzą, że przedmioty
te zapewnią im pomyślność. – Są one często wytwarzane w trakcie rozmaitych rytuałów lub
zawierają symbole przynależności do świata demonów – często zupełnie nieświadomi, nie
wiemy, co nosimy na szyi – tłumaczy.
O. Posacki przekonuje, że lepiej dmuchać na zimne. Dlatego ten kapłan demonolog
zdecydowanie ostrzega przed lekceważącym podchodzeniem do literatury typu „Harry Potter”.
Książka ta, zdaniem osób zajmujących się tematyką okultystyczną, jest dla młodych
czytelników zdecydowanie niebezpieczną lekturą, bo promuje szeroko pojętą magię, uczy
pewnych technik, a przez swoją popularność – także postaw przyzwalających na kontakt z
odmiennymi rzeczywistościami duchowymi. Tego zdania jest też Małgorzata Nawrocka –
autorka coraz bardziej znanych powieści antymagicznych dla młodzieży: „Anhar” i „Alhar,
syn Anhara”.
Nie czcij obcych
Wracamy do grzechu bałwochwalstwa, w którym jest początek wszelkiego zła. Grzechu
cokolwiek dzisiaj zapomnianego. A to, że bałwochwalstwo bywa często początkiem opętania,
przyznają egzorcyści nie tylko katoliccy, ale także protestanccy i prawosławni.
Bałwochwalstwo nie jest grzechem antycznym i martwym jak łacina. Bałwochwalstwo to
obecnie, oprócz klasycznego oddawania czci obcym bogom, także fanatyczny stosunek do
pieniędzy, uzależnienie od seksu, szukanie ekstremalnych doświadczeń duchowych,
eksperymentowanie z własnym umysłem i ciałem, poszukiwanie przeróżnych polepszaczy
życia. Ostrzeżenie adresowane jest także do internetowych maniaków, którzy w wirtualnej
rzeczywistości nie potrafią już odróżnić tego, co Boże, od tego, co pochodzi od złego.
– Demony najszybciej trafiają do człowieka, który bałwochwalstwo uprawia – ostrzega o.
Posacki. – Ilu ludzi dzisiaj umniejsza Boga, odrzuca Go, ignoruje, eksperymentuje ze stanami
świadomości? Ten zwrot ku innym bożkom najpierw i niedostrzegalnie dla świata
zewnętrznego dokonuje się w sercu i umyśle człowieka. Tak powstaje błąd intelektualny
postrzegający Boga jako kosmiczną energię, wyśmiewający istnienie magii i innych
rzeczywistości. A wiadomo, że kto toleruje błąd, będzie tolerował grzech...
Nie wolno nam jednak pozostać w przekonaniu, że świat wokół nas pełen jest demonów, złych
duchów, które czyhają na najmniejszą nawet okazję, by nas dopaść i zniszczyć. Silniejszy od
wszelkiego zła jest Bóg i dla ludzi wierzących, pozostających w stanie łaski uświęcającej, nie
ma lepszej ochrony. Nie zwalnia nas to jednak z myślenia i odrobiny zdrowego rozsądku w
kwestiach, które już na pierwszy rzut oka wydają się podejrzane.
Leszek Dokowicz wspomina, że gdy ścigany przez satanistów uciekał przez Europę do Polski,
w pewnym dramatycznym momencie powiedział sobie z mocą: – Nic mi nie zrobicie, bo
wierzę w Boga!
***
Świadectwa osób uwolnionych i wykłady egzorcystów i teologów cytowane w materiale
prezentowano podczas konferencji „Magia – cała prawda”, która odbywała się 31 maja na
Jasnej Górze. Najbliższa konferencja na ten temat odbędzie się w Gdyni-Żabiance w dniach
21-23 lipca br. w kościele Matki Bożej Fatimskiej. Więcej informacji: www.newage.info.pl,
www.duchowapomoc.pl, www.jarmarkcudow.pl.