Myślenie - Hannah Arendt
Hannah Arendt
MYŚLENIE.
NOWY SYMPOZJON
Ostatnio w tej serii:
UmbertoEco
Semiologia życia codziennego
Gershom Scholem
Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki
BenedettoCroce
Historia Europy w XIX wieku
Rudiger Safranski
Zło. Dramat wolności
Maurice Merleau-Ponty
Proza świata
Fernand Braudel
Historia i trwanie
Lew Szestow
Dostojewski i Nietzsche.
Filozofia tragedii
Michel Foucault
Historia seksualności
Erich Fromm
Ucieczka od wolności
Arnold Gehlen
W kręgu antropologii i psychologii społecznej
Hannah Arendt
MYŚLENIE
PRZEŁOŻYŁA
HANNA BUCZYŃSKA-GAREW1CZ
PRZEDMOWĄ OPATRZYŁ MARCIN KRÓL
CZYTELNIK- WARSZAWA 2002.
Tytuł oryginału angielskiegoTHE LIFE OF THE MINO: l THINKING
Copyngflt 1971 by liannah ArendtCopyrighl 1977, 1978 by Harcnwt, [nc.
Pltblished by arrangementwith Harcourl, Inc.
THINKING appfared origmally "The New Yorker"01 somewhat dlfferentfnrm
RedaktorseriiIrmina Pawelska-Jagniątkowska
Opracowanie graficzneJAN S.
MIKLASZEWSKI
RedaktorAleksandra Ambros
Redaktor technicznyHanna Oriowyka
KorektaAnna Piątkowska
Copyright for f hę Poiish translanonbv Hanna Bwzynskci-Gurewicz,
Warszawa 2002
Copyrighsfor sile Putif,heditiailhy Spółdzielnia Wydawnicza .
Czytelnik", Warszawa 2002
ISBN 83-07-02871-X
HANNAH ARENDT
HannahArendt umarła 4 grudnia 1975 roku u siebie w domu, na fotelu,
paląc papierosa i rozmawiającz kilkorgiem przyjaciół.
Był czwartek.
W minioną sobotę skończyła pisać Willing, drugitom swego wielkiegodziełaThe Life
of the Mind.
Wmaszyniedopisania pozostała wkręcona kartka z tytułem trzeciego tomu Judging i
wpisanym już mottem.
Nie do końca mamy władzę nadtym, kiedy i jakprzyjdzie namumrzeć,jednak
śmierćArendt byław takiej harmoniiz jej życiem, że w jakąś władzę trzeba
uwierzyć.
Wspominając przyjaciela i wielkiego poetę W.
H. Audenapisała: "Przyjaciele Audena znajdą pewną pociechęw ładnym żarcie
Stephena Spendera: Jego mądre, nieświadome ja wybrało piękny dzień naśmierć.
Śmiertelnym nie jest dane wiedzieć, kiedy należy żyć, a kiedy umrzeć, jednak
Auden, tak myślę, otrzymał tę wiedzę jako najwyższą nagrodę od okrutnych bogów
poezji, których był najposłuszniejszym sługą"1.
Jeśli tak,to Hannah Arendt uzyskałaanalogiczną wiedzęodrównieokrutnych
bogówmyślenia.
Strona 1
Myślenie - Hannah Arendt
Urodziła się w 1906 roku w Królewcu w zasiedziałej, zamożnej rodzinie
żydowskich kupców2.
Jej dziadekchodziłjeszczedo synagogii był przewodniczącym miejskiegooddziału
Zentralverein deutscherStaatsbiirgerjiidischen Glaubens.
Rodzice asymilacjęposunęli dalej, byli zagorzałymi socjaldemokratamii
zwolennikami polityki Bemsteina.
Po wybuchu pierwszej wojnyświatowej Hannah Arendt wraz z matkąprzeniosła się do
Berlina.
W latach 1924-1929 Arendt.
Hannah Arend!
Studiowała Filozofię w Marburgu, Fryburgu i Heidelbergu.
Jej profesorami byli Edmund Husserl, MartinHeidegger i Kart Jaspers.
Trudno przecenić wpływ,jakimusiało mieć obcowanie przez kilka lat (a w przypadku
Jaspersa znacznie dłużej) z ostatnimi naprawdęwielkimi filozofami nowożytnej
Europy.
Obcowaniewłaśnie, bowiem jeżeli w ogólerozważaniana temattego, coktow filozofii
wziął od kogo, są mato ciekawe, to w przypadku poglądówHanny Arendt są
onecałkowicie nonsensowne.
Nawet wpływ jedynego mistrza Jaspersa nie daje się w jej dziele odróżnić
odwpływu wywieranego przez Arystotelesa, Machiavellego czy ojców Rewolucji
Amerykańskiej.
HannahArendt uważałanowożytność za epokę już zakończoną, awobec tego ciągłość
tradycji nie byładla niejani postulatem, ani wartością.
Do wątku tego jeszcze
wrócę.
Studia zakończyła opublikowaną w1929 rokupracą o pojęciu miłościu św.
Augustyna.
Następne lata spędziła w Berlinie wkręgach radykalnie lewicowych, współpracowała
z organizacjami żydowskimi,lecz sama politycznie się nie angażowała.
Wkrótce po1933 roku została na kilka dni aresztowana przez gestapo, a po
zwolnieniu wyjechała z matką przez Pragęi Genewę do Paryża.
Po zajęciu Francji przez Hitleraspędziłakilka miesięcy w obozie w Gurs, a
potemudało jej się razem z matką i mężem, Heinrichem Blucherem,wyjechać do
Stanów Zjednoczonych, gdziew Nowym Jorku mieszkała do końca życia.
Lata tułaczki i pierwszelata w Stanach Zjednoczonych byłystraconedla pisania,
lecz jak można sądzićdotkliwedoświadczenie wpływu polityki na los
jednostkisprawiło, że Hannah Arendt odtąd interesowałasięmyślą polityczną i
filozofią nierozdzielnie i równie
zasadniczo.
We Francji i wtrakcie pierwszych lat pobytu w StanachZjednoczonych
zajmowała się sprawą żydowską.
Swojej żydowskości była świadomajakofaktu, któreHaimah Arendl
go właśnie dlatego, że był faktem, ominąć się nie da.
Asymilacjęuważała za postawę naturalną, kiedysiężyje wdanym społeczeństwie, ale
nie za rozwiązanie"kwestii żydowskiej".
Drażniła ją bezmyślność ludzi,którzy sądzili, że można po prostu zmienić skórę.
Równocześnieusiłowała skłonić Żydów do zrozumienia nowożytnej historii Europy i
ichmiejsca w tej historii.
Syjonizm i pragnienie stworzenia mimowszystko żydowskiego państwa w
Palestynieuważała za niebezpieczny i anachroniczny relikt dziewiętnastowiecznych
nacjonalizmów.
Z lak częstą u niej przenikliwością polityczną ostrzegałaprzed powołaniem
państwa,które wypędzi na wygnanie nową grupęludzi palestyńskich Arabów.
Wszystkie jej usiłowania były nieskuteczne, a kiedy w 1963 roku opublikowała
sławnąksiążkę Eichmann in Jeruzalem.
A Report on the Banalityof Evil (polski przekład Kraków 1987,
"Znak"),doprowadziła wielu żydowskichpublicystów do furiiprzekonaniem, że
Eichmann niebył demonicznymzbrodniarzem ani wcieleniem zła, ani też niewyrósł
napokładach historii europejskiego antysemityzmu, leczbył banalnie bezmyślny.
Myśleniei bezmyślnośćmiałydla niej określony sens, który jasno wynikaz
poniższego cytatu, pochodzącego z artykułuOdpowiedzialność osobista w czasach
dyktatury.
" Tylko ludzie, którzy nie uczestniczyli, uważaniprzez większość za
nieodpowiedzialnych, potrafili samiocenić.
Było tak nie dlatego,że mieli lepszy systemwartości, lub też, że dawne normy
dobra i zła były silniej zakorzenione w ich umyśle iświadomości, ale jak sądzę
dlatego, że ich świadomość nie działaław sposób automatyczny, tak jakbyśmy
Strona 2
Myślenie - Hannah Arendt
dysponowalizespołem wyuczonych lub wrodzonych reguł, które poprostu stosujemy do
danego przypadku.
Posługiwalisię oni odmiennym kryterium: pytali samych siebie,czyi w jakim
stopniu będą mogli w pokojużyć z samymi sobą po dokonaniu określonych czynów.
Dotego zaś niepotrzebna byłanadzwyczajna inteligencja.
Hiinnah Arend!
bądź otrzaskanie w problematyce moralnej, lecz nawyk jawnego życia z
samym sobą, to znaczy nawykprowadzenia z samym sobą tego milczącego
dialogu,który to nawyk od czasu Sokratesa i Platona nazywamy myśleniem.
Całkowity moralnyupadek przyzwoitego społeczeństwa w czasach hitlerowskich
wskazuje,że godni zaufania w takich czasach są nie ci, którzycenią wartości
itrzymają się mocno norm moralnych.
Znacznie bardziej godni zaufania są wątpiący i sceptycy, nie dlatego iżby
sceptycyzm był dobry, a wątpienie zdrowe, lecz dlatego że tacy ludzie
nawyklidobadania wszystkiego i samodzielnegopodejmowaniadecyzji.
Najbardziej zaś godni zaufania są ci, którzywiedzą, że bez względu na bieg
wypadków, dopóki żyjemy, jesteśmy skazani nażycie z samymi sobą.
"3
Myślenie i działanie były więc dlaHanny Arendtprzedmiotem
nieustannychbadań, które zresztą szływ takrozmaitych kierunkach, żetrudno jest
określićściśle dziedzinę jej powojennych zainteresowań.
Najtrafniejsze zapewne byłobymiano: filozofia polityki,filozofia polityki
rozumiana bardzo szeroko- Stąd teżzapewne, z tej niechęci do zamknięcia się w
akademickichszufladkach,płynęła jej niechęć do stałej pracydydaktycznej.
Wykłada przez pewien czas na uniwersytecie w Chicago, a potem przez lata jest
związana zesławną NewSchool for SocialResearch.
Równie trudnojest określić ideologiczną postawę Arendt.
Lewica,amerykańskaNowa Lewica, a także socjaldemokraci
zachodnioeuropejscy lubili powoływać sięna jej teksty.
Wszelako kiedy w 1951roku ukazała sięjej pierwsza po latach przerwy książka,
TheOrigins ofTotalitarianism, w której analizie poddany został między innymi
system stalinowski, argumentyczerpali zniej zwolennicy tzw.
zimnej wojny, a rówocześnie ludziez obozu McCarthy'ego uznali ją zaatak na
politykęsławnego, skrajnie prawicowego senatora.
WprawdzieNew School for Social Research miała opinię instyHannahArend!
tucji raczej lewicowej, Arendt nigdy niechciała przyjąć żadnej
ideologicznej etykiety.
Odmowa jednoznacznego ideologicznegozaangażowania znajduje uzasadnienie
będzie o tym jeszczemowa w poglądach Hanny Arendt na stan współczesnego świata.
Nie była więc ani lewicowa, ani prawicowa, na pewno nie była też zwolenniczką
liberalizmu w tradycyjnym rozumieniu tej postawy politycznej.
Była natomiast w swoich poglądach radykalna,czy lepiej rewolucyjna.
Działanie, w którym obokmyśleniaupatrywała najwyższy rodzaj
spełnieniaczłowieczeństwa, miało służyć zawsze tworzeniu nowej rzeczywistości.
Nie miała żadnego respektu dlaistniejących instytucjii utrwalonych struktur
społecznych, sądziła przecież, że kończy się lub wręcz zakończyła epoka
nowożytna i nadchodzą czasy wielkiej rewolucji.
Nieobawiała się tej rewolucji, spodziewałasiępo niej dużo, zapewneo wiele za
dużo, lecz przez całeżycie pracowała nad tym, żeby nadchodząca rewolucja nie
zakończyła się,jak większość poprzednich, terrorem i nową formą dyktatury, lecz
ustanowieniemwolności, constitutio Ubertatis.
Łatwo jest wjej poglądach dopatrzyć się utopijnościlub też nadmiaru
złudzeń.
Kto tyle tylkodostrzeże,tensam sobie będzie winien, bowiem
śledzącprzyziemnośćpolityki codziennej, nie potrafi dostrzec wielkości polityki
jako jednej z podstawowych form realizacji człowieczeństwa, jak jakby śledząc
życie prywatne icodzienne wielkiego artysty, nie potrafił dostrzec duchowego
wymiaru jego dzieł.
Jedni, stosując rozmaite systemy podejrzeń,szukają w człowieku tego, co niskie;
znajdują oczywiście i tym karmiąswój niby głębokisceptycyzm i
malkontenctwo, drudzy oileż mniejliczniszukają tego, co wielkie, oraz sposobów,
jaktemu, co wielkie, dopomóc, jak w konkretnych warunkach społecznych to obronić
i wydobywać na jaw.
Dotak myślących należała Hannah Arendt.
Hannah Arend!
Myślenie i działanie są elementarnymi formami realizacji
Strona 3
Myślenie - Hannah Arendt
człowieczeństwa.
Wobec tego szczególniedoniosłe jest myślenieo działaniu, czyli myślenie o
polityce.
"Nasza tradycja myśli politycznej rozpoczęła się,kiedy Platon odkrył, że
doświadczenie filozoficznemusi wiązać się z odwróceniem się od zwykłego
świataludzkich spraw.
Zakończyła się,kiedy z platońskiegodoświadczenia pozostała tylko opozycja
myśleniai działania, która pozbawiając myśl rzeczywistości,a działaniesensu,
czyni oba nieznaczącymi"4'.
Kryzysfilozofii politycznej, a zarazem kryzys polityki, rozpoczął się przed
kilkomastuleciami,ale jego spełnienienastąpiło dopiero w XX wieku, w systemach
totalitarnych.
Władza totalitarna nie mogłazdaniem Hanny Arendt zostać opisana w tradycyjnych
kategoriach myślipolitycznej.
Miała charakter bezprecedensowy i dlategonie można było jej ocenićw
ramachtradycyjnych normmoralnych ani osądzić w ramachsystemu tradycyjnych zasad
prawnych.
Władza ta"zerwała ciągłość zachodniej historii.
Zerwanie ciągłości tradycji jest teraz faktem.
Fakt tennie powstałwskutek czyjegokolwiek wyboru ani nie podlega odwołaniu"5.
W takim świecie myśl polityczna utraciła sensowność, ponieważ jedność
myślenia i działania zostałaostatecznie rozerwana.
Postplatoński filozof odwracałsię od zwykłego życiapo to, żeby myśleć, lecz
myślałpo to, żeby jaśniej widzącsprawy wrócić do codziennego życia.
Kiedy jednośćmyśleniai działania zostałarozerwana, jednostkom pozostały
dwauczciwe wyjścia poświęcićsię tylko myśleniu lub tylko działaniu.
W XX wieku dostrzegamyobie tendencje: ucieczkę w klerkizm, w myślenie, które
myślio samym sobie,samo sobie stawia granice, samo zdaje sobie sprawęze swojej
niezdolności do przekroczenia tych granic,z niezdolności do racjonalnego
uzasadnienia jakichkolwiek wyborów.
Między takim myśleniem a działaniem me ma już żadnego związku.
To znaczy; potra.
Hannah Arendt
firny bardzo precyzyjnie przedstawićargumenty zatym, że warto pójść do
kina, i za tym, że warto zostaćw domu, jednak odmawiamy odpowiedzi napytanie,czy
lepiej iść do kina, czy zostać w domu.
Podjęcie wyboru, decyzja, opcja nie mogą być, według współczesnej filozofii,
racjonalnieuzasadnione.
Myśleniewięcdziałaniu, które polegana nieustannym przecież dokonywaniu wyborów,
podejmowaniu nieodwracalnychdecyzji, przestało służyć.
Druga tendencja polega na ,,ucieczce od powikłańwspółczesnej filozofii w
oczywistość zobowiązań powstających na skutek działania"6.
Świat działania,podejmowanie wyborów (m.
in. moralnych), przyjmowanie zobowiązań stwarzają poczucie jasności,uczciwości w
czasach, kiedy pytania i odpowiedzi filozofii nie odnoszą się do rzeczywistości.
Działanie, czyste działanie, dawało poczucie sensu życia bohateromMalraux,
Camusa czy Sartre'a.
Być aktywnym, protestować czynnie, coś robić, być wiernym podjętym decyzjom i
przyjętym na siebie zobowiązaniom takzasadniczobrzmi program.
Aktywizm ten w różnymstopniu wrogibył myśleniu, jednak bez względuna jego
kierunek i dobudowywaneuzasadnienia myśleniebyło dla niego co najmniej obojętne,
a nieuchronnieidąceza współczesną filozofią sceptycyzm i relatywizm
niebezpieczne.
Przerwanie tradycji myśli politycznej polega nietylko na powstaniu
opozycji myślenia i działania.
Niemożliwe stało się widzenie świataw kategoriach przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości.
"Bez tradycji, którawybiera iokreśla,która przechowuje, która wskazuje, gdzie
sąskarby i na czym polega ich wartość, wydaje się nie istnieć świadoma ciągłość
w czasie, a zatemnie ma ani przeszłości,ani przyszłości, tylko wiecznazmiana i
biologiczny cykl życia"7.
W życiu politycznym najdobitniej to widać na
przykładziewładzytotalitarnej.
Władzata nie wdajemysię tutaj w rozważaniaHanny Arendt nad jej genezą .
Hannah Arendt .
polegamiędzy innymi na upermanentnieniu tymczasowości.
Powstała, aby spełnićodległy, utopijnycel,a przemoc i terror zostały przez ten
Strona 4
Myślenie - Hannah Arendt
cel uświęcone.
Ważny jest tylko cel, a nie droga do niego.
Czy władzatotalitarnabyła nieuniknionym etapem wszelkich nowożytnychrewolucji?
Nieodpowiada Hannah Arendt,i jest to problem dla niej szczególnie ważny,
bowiemwiek XX nazywa wiekiem rewolucji i po rewolucji, czyraczej rewolucjach,
oczekuje ponownego zjednoczeniamyślenia i działania.
Żadna ze znanych namnowożytnych rewolucji niezmierzałado totalitaryzmu.
Władza totalitarna rodziła sięzawsze w sposób niezamierzony, wskutek
niepowodzenia zamysłu constitutio Ubertatis.
Jakie były przyczyny tego powtarzającego się błędu?
"Chociaż doświadczenie wszystkich minionych rewolucji pokazuje ponadwszelką
wątpliwość, żeza każdym razempróba rozwiązania kwestii społecznej za pomocą
środkówpolitycznych prowadzi do terroru,a terror skazuje rewolucję na przegraną,
to trzeba przyznać, że uniknięcie tego błędu staje się właściwie niemożliwe,
kiedyrewolucja wybucha w sytuacji powszechnej biedy".
Rewolucjedziewiętnaste-i dwudziestowieczne wtakzadziwiającym stopniu naśladowały
Rewolucję Francuskądlatego, żeich przywódcy dostrzegli, "iż powstanie biednych
przeciwko bogatym jest zawsze nieporównanie silniejsze i bardziej gwałtowne od
rebelii prześladowanych przeciwkoprześladowcom"8.
Dalsze dowody Hanny Arendt (zarówno z pracyOn Revolution, jak i z innych
książek) przedstawiamw olbrzymim skrócie.
Rewolucję rozpoczynają zazwyczaj liberałowie, którzy walczą o wolność,
wszelakomuszą jakoś rozwiązać kwestię społeczną.
Zamiast budować wolność, oni sami, bądź ich następcy, postanawiają ulec
oczekiwaniomi żądaniom mas biednychiosiągnąć od razu cel, któryosiągnąć
możnatylkostopniowo.
Muszą więc sięgnąć po terror.
Rząd konstytucyjnyzostaje zastąpiony przez rząd rewolucyjny,
Hannah Arend!
który jednak ma istnieć tylko prowizorycznie, domomentu, kiedy kwestia
społeczna zostanie rozwiązana,a wrogowie rewolucji rozbici; cele zaś rewolucji:
np.
pełnawolność, równość idobrobyt osiągnięte.
Wszelako podrządami terroru niema wolności, gospodarka zaś w
systemieprowizorycznej administracji działasłabo.
Rząd rewolucyjny nie może więc przekształcićsię z powrotemw rząd konstytucyjny,
a proces constitutio Ubertatis jest ciągle odkładany napóźniej.
Takwłaśnie powstaje porządek totalitarny, a jego cechywynikają ze sprzecznego
współistnienia tendencji rewolucyjneji nastawienia na wieczność;
skierowaniawyłącznie ku przyszłości i skupienia się wyłącznie
nabieżącymprzetrwaniu; nieustannych zmianach i braku zmiany zasadniczej;
wiecznego trwania irewolucyjności.
Na wielu przykładachzaczerpniętych z systemuhitlerowskiego można
pokazać, że życie w takim porządku prowadzi do utraty poczucia ciągłości, to zaś
wpływa nie tylko na pozbawienie sensu ogólnych pojęć społecznych, ale także
sensu życia jednostek.
Nie możnaniczego planować, nawet własnej przyszłości.
Wszystko może się zdarzyć w każdej chwili, lub też nie zdarza się nic.
W takim porządku,w skrajnejjego wersji,dochodzi docałkowitegoodejścia odmyślenia
w kategoriach ciągłości, istnieje tylko doraźność oraz w nieokreślonej
przyszłościostateczne spełnienie.
Pojęciaprzeszłości, teraźniejszości i przyszłości tracą wszelkisens.
Hannah Arendt jest jednak jak wspomniałem zainteresowana nie tyle
potępieniem porządku totalitarnego, ileznalezieniem tego punktu w rozwoju
rewolucji, wktórym pojawia się groźba totalitaryzmu, orazznalezieniem sposobów
na uniknięcietej groźby.
Zanimprzedstawię dalszy ciąg rozumowania Arendt,chcę sięzatrzymaćnad samą ideą
rewolucji i znaczeniemprzez Arendt rewolucji przypisywanym.
Rewolucja zdaniem HannyArendt tym różni.
Hannah Arendt
się odwszelkiej zmiany, że wzywa do zaczynania odnowa i zaczyna od nowa.
"Podstawowe dla zrozumienia nowożytnych rewolucji jestto, że ideawolnościi
doświadczenie zaczynania od nowa towarzyszą sobie"9.
Nowożytne rewolucje rozpoczęty się od Rewolucji Amerykańskiej i Rewolucji
Francuskiej i to rewolucje raczejniż wojny będą udziałem XX wieku.
Stopniowozatem będzie się zmniejszałoznaczenie politykiw dawnymstylu: zasady
równowagi sil, negocjacjii kompromisów.
Strona 5
Myślenie - Hannah Arendt
Należy też pamiętać, że istnieją formy pośrednie, rewolucje nie dopełnione.
"Utrata potęgi i autorytetu przez wszystkie wielkie mocarstwa jestpowszechnie
widoczna.
I chociaż towarzyszy jej nieprawdopodobny wzrost środków represji, jakimi
dysponują rządy, to powiększenie arsenałów broni niemożezastąpić utraty
autorytetu.
Sytuacja ta nie musijednak doprowadzić dorewolucji.
Może doprowadzićdo kontrrewolucji, do powstania dyktatur, a z drugiejstrony może
nie doprowadzić do niczego"10.
Dlaczego więc rewolucje mają stanowić w przeciwieństwie dowojen
najczęstsząformęrozwiązywania konfliktów w naszych czasach?
Wynika to dlaHanny Arendt z dwóch całkowicie odmiennychprzesłanek.
Po pierwsze, rewolucje (podobnie jak wojny) posługują się gwałtem.
Popierwszej wojnie światowej rewolucje wybuchłyby nawet bez
ideologicznegoprzygotowania, z samego nagromadzenia i utrwaleniagwałtu.
Gwałt natomiast nie może byćanalizowanyw ramach tradycyjnejfilozofii i teorii
polityki.
Analizy rewolucji musimysię dopiero uczyć.
Po drugie, skoro nasze czasysą czasami, w którychnastąpiło
,,zerwanienici tradycji", to działania polityczne będą na tyle, na ile to okaże
się możliwe w sposób naturalny i spontaniczny działaniami zmierzającymi do
zaczynania od nowa.
Hannah Arendtpowiada,że myśleć w naszychczasach trzeba odnowa.
,,Zawsze mówiłam, że trzeba myśleć tak, jakbynikt nigdy nie myślał przednami, i
dopiero potem zaHanntth Arendt
cząć się uczyć od innych"".
Zaśzaczynanieod nowazawsze równa się rewolucji.
W samej więc idei, w samej zasadzie rewolucji, zawarta jest podstawowa
dwoistość, czy raczej dwuwartościowość.
Spontaniczne, naturalne, rozpoczynająceod nowa rewolucje nie potrafiąwyzbyć się
terroru,gwałtu, który je poniża i skazujena przegraną (przegrana oznacza tu
odejście od celów i wartości, dla których rewolucje byływywoływane).
Jak wydobyć sięz tego podstawowego dylematu?
Jeżeli rewolucjemająstanowić formępolityki naszych czasów, to rozwiązanie tego
dylematu powinnobyć podstawowym problemem filozofii polityki.
Najogólniejszy postulat brzmi: należy korzystać zdoświadczeniaminionych
rewolucji, należy uczyć sięrewolucji, zamiast powtarzać nieustannie, w
niecotylkozmienionej postaci i z poczuciem fatalizmu, schemat Rewolucji
Francuskiej.
Schemat rewolucji, zdaniem Hanny Arendt (we wspomnianym rozumieniu),przegranej.
Ale od razu pojawia się bardzo poważnyzarzut.
Jeżelijednąz zasadniczych cechrewolucji jestwłaśnie spontaniczność intencji
zaczynania od nowa,to wszelkie doświadczenie i ewentualnie płynące z niego nauki
musząpozbawićrewolucję jej spontaniczności, a tym samym sprowadzić ją do poziomu
tradycyjnej polityki, której kres zdaniem Hanny Arendt nadchodzi, i dobrze, że
nadchodzi.
Kiedyś, w czasach antycznych Hannah Arendtbardzo lubiła przywoływać
antyczne wzory myśleniai działania jednostka w AtenachPeryklesa i w
Rzymierepublikańskimuczestniczyła na mocy prawa, alei na mocy tradycji, w życiu
publicznym.
Zachowaniapubliczne były najwyższą formą realizacji jednostki,a respublica
stanowiła prawdziwą domenę wolności.
Z rozmaitych historycznych względów, w które tu niebędziemy wnikali, ani greckie
polis, ani rzymska respublica nie mogą, nawet w niecozmienionej wersji,
byćodtworzone we współczesności.
A jednak w dalszym.
Hannah Arend!
ciągu w przekonaniu Hanny Arendt uczestnictwo jednostki w życiu
publicznym jest najwyższą formątego, co nazywa ona vita activa.
Zaś uczestnictwo jednostki w życiu publicznymto uczestnictwo w polityce.
Wszelako politykazostała w naszych czasach zdeprawowana i taka polityka, jaka
istnieje, w zależności odkraju i formy jego ustroju, uniemożliwia lub w poważnym
stopniu ogranicza szansę jednostki na realizacjęsamej siebie w życiu publicznym.
Jak to się stało?
Znowupowracamy do nowożytnychrewolucji.
Bowiem polityka dziewiętnaste- i dwudziestowieczna to polityka postrewolucyjna.
WprawdzieRewolucja Francuska swoje cele przegrała,aleświatporewolucyjny był już
Strona 6
Myślenie - Hannah Arendt
innym światem.
Po raz pierwszyw dziejach żądano nie tylko wolności indywidualnejdla
wszystkichczłonków społeczeństwa, ale także wolności politycznej: prawa do
swobodnego działaniawsferze publicznejczy jak to się dzisiaj mówi prawa do
współdecydowania o losach społeczeństwai państwa.
Podczas Rewolucji Francuskiej, KomunyParyskiej itd.
początkowo takie właśnie cele były stawiane napierwszym miejscu.
Potem jednak pojawiałsięcel równoległy, a zczasem zasadniczy,
mianowiciezniesienie nierówności majątkowych.
To zaś nie mogło się obyć bez terroru.
Wszelako rewolucje nie tylkoztego względunie dochodziły do zamierzonych
rezultatów.
Sama rewolucja, sambuntstanowił tylko pierwszyetap, drugim musiało być
ugruntowanie zdobyczy, toco Hannah Arendt nazywa constilutio libertatis,
ukonstytuowanie wolności, wprowadzenie prawnychi administracyjnych
gwarancjiswobód uzyskanychw sferze publicznej.
I tu właśnie rewolucje z reguły zawodziły.
Dlaczego taksię działo?
,,Skoro ostatecznym celemrewolucji była wolnośći ukonstytuowanie
publicznej przestrzeni, w którejwolność może się manifestować, to podstawowe
republiki rad (wards, councils}, jedyne konkretne miejsce,
Hannah Arendt
gdzie wszyscy moglibyć wolni, byłynajwyższą formąrealizacji państwa,
którego głównym celemw politycewewnętrznej powinno być dostarczanie ludziom
takichsferwolnościi chronienie ich.
Podstawowym założeniem systemu rad było to, że nikt nie może byćszczęśliwy bez
swojego udziału w szczęśliwościpublicznej, że nikt nie może być wolny bez
swojego doświadczeniawolności publicznej, że nikt nie może byćani wolny,ani
szczęśliwy bez uczestniczenia idysponowania częścią władzy publicznej"12.
1 drugi obszerny cytat ze znacznie późniejszej wypowiedzi: "Od czasu rewolucji
XVIII wieku podczas każdej kolejnej rewolucji powstawały elementy całkowicie
nowejformyrządu.
Pojawiały się one niezależnie od teorii rewolucyjnych poprzedzających same
rewolucje, powstawałyzsamego przebiegurewolucji,to znaczy rodziły sięw wyniku
działania i w rezultacie woliuczestniczeniawdalszym rozwoju sprawpublicznych.
Tą nową formąrządu jest system rad, który, jak wiemy,ulegałzniszczeniu za każdym
razem, zmiatany albo przezbiurokrację państwnarodowych, albo przez
machinypartyjne.
Czy jest to systemutopijny?
w każdymrazie byłaby to utopia stworzona przez zwykłych ludzi, a nie przez
teoretyków i ideologów nie wiem.
Wydaje mi się jednak, że od pewnego czasu jest to jedyna alternatywa.
W trakcie wszystkichrewolucji:
francuskiej, amerykańskiej.
Komuny Paryskiej, w trakcie rewolucji rosyjskich, w rewolucjach w Niemczechi
Austrii podkoniec pierwszej wojny światowej, wreszcie w trakcie rewolucji
węgierskiej dochodziło do spontanicznych narodzin systemu rad.
Co więcej, rady nigdy nie powstawały jako skutek świadomego stosowania
rewolucyjnej tradycji lub teorii,lecz całkowiciespontaniczniei za każdym razem
niezależnie od poprzednichprzypadków.
Dlatego też, jak sądzę, systemrad wynika z samego doświadczenia działania.
W tymkierunku, myślę, trzeba prowadzić poszukiwania.
Poszukiwania całkowicie nowej zasady organizacji, któ.
Hannah Arendt
ra zaczyna się od dołu, prowadzi do góry i wreszcie doinstytucji
parlamentu [.
] Nie każdy obywatel krajumusi być członkiem jednejz rad.
Nie każdy chce zajmować się sprawami publicznymi.
Takwięc odbywasię proces autoselekcji, a w jego rezultacie powstająprawdziwe
elity polityczne.
Kto niejest zainteresowany sprawami publicznymi, musi uznać, że decyzje
sąpodejmowane bez niego.
Lecz każdy ma szansę.
Sądzę, że w tym kierunku należy tworzyć nowe pojęciepaństwa [.
] Jeżeli jednak zapyta mnie pan,jakie szansę widzę na powstanie takiego państwa,
to będę musiała odpowiedzieć: bardzo niewielkie, jeżeli w ogóle jakiekolwiek.
A jednak, możew rezultacienastępnej rewolucji"13.
Strona 7
Myślenie - Hannah Arendt
Wewszystkich rewolucjach występują zawsze dwiew swej istocie
antagonistyczne siły: społeczeństwo(lud),które w pewnym momencie, w momencie nie
dającymsię zresztą racjonalnie przewidzieć, ma dość, które reaguje
spontanicznie, tworzy rewolucyjne rady, powołujecałą sieć nowych instytucji w
błyskawicznym tempieogarniających olbrzymią większość obywateli, orazzawodowcy:
politycy i ideologowie rewolucyjni, którzy wprawdzie nie doprowadzają do wybuchu
rewolucji, ale później, jako jedyni potrafiący w języku politycznym sformułować
jej cele, niejako automatyczniestają się jej przywódcami.
Rewolucjoniści zawodowisą także zawodowymi politykami, a wobec tego ich celem
podstawowym jest zdobycie i ugruntowanie władzy, nie zaś constitutio libertatis.
Posługują się zatemśrodkami do zdobycia i ugruntowaniawładzy odpowiednimi.
Takim środkiem są partie polityczne.
Hannah Arendt dostrzega zasadnicze przeciwstawieniemiędzy partiami politycznymi
a radami powstałymiw trakcie rewolucji.
Partieopierają się na zasadachreprezentowania swoich członków i ogółu
obywatelijepopierających, natomiast rady to działanie i współuczestniczenie.
Jest to nie tylko przeciwstawienie, leczkonflikt.
Hannah Arend!
HannahArendt nie uważa jednak partiipolitycznych za wyłącznie
niszczycielskie siły.
Rozumie nieuchronnośćich powstania, rozumie, żerady musiałyzawsze z nimi
przegrywać, ponieważ popełniały z regułyten sam błąd.
,,Fatalnym błędem rad była zawszenieumiejętność jasnego rozróżnieniamiędzy
uczestniczeniem w życiu publicznym a administrowaniem czykierowaniem sprawami w
publicznym interesie"14.
Błąd rad to, innymi słowy,niedocenianie niezbędnościadministrowania we
współczesnym świecie.
Niedocenianie siły, jaką stanowi administracja, która niemalzawszewygrywa
konfrontację z "wolą ludu", nawetwyrażaną przez realnie istniejące
iswobodniedziałające rady.
Arendt zdaje sobie sprawęz tego, że jej propozycjesą nierealne w tym
sensie, że nikt nie rozpocznie polekturze jej prac przebudowypaństwa w kierunku
państwa rad, że rozmaite przeszkody psychologiczne,społeczne i polityczne,a
takżewzględy ekonomiczne wydają się wykluczać obranie tego kierunku.
Jednak równocześnie Hannah Arendt już przed ponad dwudziestu laty wiedziałato,co
dzisiaj cały demokratycznyświat corazlepiej dostrzega: machina partyjna,
systembiurokratycznej administracji wciąż działają sprawnie,ale w coraz
mniejszym stopniu państwo jest uważaneprzezobywateli za własne, za postępujące
zgodniez ich zaleceniamii poglądami, a coraz wyrażniejszastaje się ,,alienacja"
istniejących struktur politycznych,ich swoisty autyzm.
Jak zawsze, wobec istniejącej rzeczywistości ocenianej negatywniemożna zająć
dwiepostawy: można uznać, że wszystko zmierza ku najgorszemu i w katastroficznym
nastroju patrzeć,jaksię wciąż coś nowego wali,ale można teżposzukiwaćrozwiązań,
któremało realne dzisiaj, mogą stać siębardziej realnymi, jeżeli ludzie
stopniowo będą w ichkierunku zmierzali.
Utopijne całkowicie są tylko rozwiązania ostateczne, takie, które sugerują, że
możnastworzyć społeczeństwo doskonałe.
Od tego głupstwa.
Hannah Arendt
HannahArendt jest daleka.
Można powiedzieć, że jejmyśl pełni funkcję taką, jaką w przemianach społecznych
w XIX wieku pełniła myśl lewicowa.
Jest w jejpropozycjach rozmach wielkiego projektu, rozmachi wielkość, których
wnaszych czasach życiu politycznemu tak bardzo brak.
Równocześnie można powiedzieć,że jej myśl pełni też funkcjępodobną
dofunkcjidziewiętnastowiecznej myśli konserwatywnej, a mianowicie nawołuje do
powrotu do tych jedynych formżycia publicznego, w których człowiek może się w
pełni realizować, do bezpośrednich więzi, "organicznego" tworzenia instytucji
społecznych i administracji,do polityki jako przestrzeni, gdzie cnotą jest
wielkość,wzniosłość, a nie tylko interes i zawiść.
Pamiętajmy jednak, że Arendt nie przewiduje powolnego procesu
przekształcania się systemu partyjno-administracyjnego w system rad.
System rad możepowstać w jej przekonaniu tylko i wyłącznie jakoprodukt
rewolucji, rewolucji jednej lub wielu, o których nieuchronności była
przekonana,których przebieg chciała uczynić bardziej niż to miało miejscew
dotychczasowych rewolucjachkontrolowanymitwórczym.
Powracamy tu do problemu, który w tym szkicuuznaliśmy za podstawowy w
Strona 8
Myślenie - Hannah Arendt
myśli Hanny Arendt, doproblemurelacji między myśleniem i działaniem.
Jeżeli radysą właśnie naturalnymi bezpośrednim rezultatem
działania,jeżelipowstają one właśnie w sposób jakby ,,bezmyślny",skoro
spontaniczność jest"bezmyślna", to wysiłki zmierzające do
opanowaniaprzebiegurewolucji, skierowania jej ku constitutiolibertatis, a nie ku
terrorowi iwładzy partyjno-administracyjnej,sąmyśleniem, stanowią próbę
powołania do życiatworu dotychczas nie znanego, a nawet uważanego zaniemożliwy,
mianowicie rewolucjimyślącej.
Na pozór trzymam się cały czas kategorii Hanny
Hannah Arendl
Arendtmamy tu do czynieniaz typowym contradictio in adiecto.
Rewolucjamyśląca nie tyle przestanie byćrewolucją,ile natychmiast straci te
cechy,które stanowiąpozytywne cechy wszelkiej rewolucji; a więc właśnie
powszechnośćzaangażowania w sprawy publiczne, wyrażającą się między innymi w
tworzeniu rad;
uczestniczenie zamiast reprezentowania; wyrażaniebezpośrednio
woliolbrzymiejwiększości obywateli;
ich poczucie współdecydowania o tym, cosię dzieje.
Hannah Arendt wspomina, że talenty polityczne (rady) są całkowicie odmienne od
talentów menadżerskich (administracja), i jest to jeszcze jeden
powódniepowodzenia rewolucji.
Jednakże owa elementarna sprzeczność samego pojęcia rewolucji myślącej
jestsprzecznością charakterystyczną dla relacjimiędzy myśleniem idziałaniem w
naszych czasach.
Nie jest tosprzeczność logiczna, chociaż wobrębie nowożytnejkultury europejskiej
utrwaliła się ona tak mocno,jakby posiadała siłę wynikającą z nie
kwestionowanych praw rozumu.
Problem rewolucji i problem możliwości odbudowania sfery polityki jako sfery
najpełniejszej realizacjijednostki zaprowadziłynas do problemu malaise naszych
czasów,do problemu banalnie nazywanego kryzysem kultury,czyraczej myśli
europejskiej, a u Hanny Arendtokreślanego mianem "zerwania nici tradycji".
Jest tomiano dlatego lepsze, że kryzyswydaje się stanem stałymkultury
europejskiej, a możnanawet sądzić, że jejzdolność do nieustannego kwestionowania
swoich własnych osiągnięć jest jej jedyną cechą wyróżniającą.
Bojak niedawno pisano: "Ta umiejętność samokwestionowania, umiejętność wyzbycia
sięnaprzekór silnemu oporowi, rzecz jasna pewności siebie, samozadowolenia, leży
u źródeł Europyjako siłyduchowej;
zrodził się z niej wysiłek łamania własnego etnocentrycznego zamknięcia.
Ta zdolność określiła nasząkulturę, zdefiniowała jej niepowtarzalną wartość.
Hmnah Arendt
Ostatecznie można powiedzieć, że europejska identyczność kulturalna
utwierdza się w odmowie przyjęciajakiejkolwiek identyfikacji zakończonej, więc w
niepewności i niepokoju"15.
Jeżeli nić tradycji została zerwana, to albo możnapróbować ją wiązać i
sztukować,albo uznać, że nić tajuż nie nadaje się do użytku, i poszukiwać nowych
sposobównaumieszczenie naszych prac w czasie i w kulturze.
Hannah Arendt, zawsze zwolenniczka radykalnych rozwiązań,niemiała oczywiście
zamiaruniczegozwiązywać i sztukować.
Spróbujmy najpierw powiedzieć, na czym to zerwanie nici tradycji,czyli z
interesującego nas punktu widzenia, trwalei pełneoddzielenie myślenia od
działania, polega.
W naszych czasach sytuacja ta stała siędramatyczna,"kiedy pokazano, że
dawne pytania metafizycznestraciły wszelkie znaczenie, a więc kiedy
współczesnyczłowiek zdał sobie sprawę z tego, żeprzyszło mużyćw świecie, w
którym jego umysł i jego tradycyjne myślenie nie potrafią nawet postawić
znaczących, odpowiednich pytań, a co dopiero mówić o odpowiedziach".
Idalej: ,,Przez wieki naszej historii, przez tysiącleciaod stworzenia
Rzymu,tysiąclecia określone przezrzymskie pojęcia, przepaść między przeszłością
a przyszłością byłapokonywana dzięki temu, cood rzymskich czasów nazywamy
tradycją.
Nie jest tajemnicą,że w miarę postępów nowoczesności tradycja ta stawała się
coraz słabsza.
Kiedy nić tradycji uległa ostatecznemuzerwaniu, przepaść między przeszłościąa
przyszłością przestała być charakterystyczna jedynie dlamyślenia i przestała być
postrzegana jedynieprzeztych, którychnaczelnym zajęciem jest myślenie.
Stałasię konkretnąi trudną rzeczywistością nas wszystkich,to znaczy stała
sięfaktem o politycznym znaczeniu"".
Strona 9
Myślenie - Hannah Arendt
Uwagi te pisała Hannah Arendt w połowie latpięćdziesiątych.
Potem zajmowała się rozmaitymifragmenHanna/l Arrfldl
tami filozofii politycznej, by w swojej ostatniej książcepowrócić
dopodstawowego zagadnienia, do kwestiimyślenia, powrócić w przekonaniu, że tylko
w myśleniu można znaleźćsposoby na pokonanie owej przepaści.
Jakjeszcze inaczej możemy opisać ową przepaść?
Jakie są konsekwencje zerwania nici tradycji?
Od Hume'aczy Kanta jest niewątpliwe,że nie mażadnej logicznej, poprawnej
drogi prowadzącej odstwierdzenia faktów do sądów o wartościach.
Innymisłowy: z naszychrozumowań prowadzących do wiedzy na temat tego, jak jest,
żadną miarą nic nie wynika(logicznie) dla odpowiedzi na pytanie, jak być powinno
lub jak by było najlepiej, lub co jest dobre, a co złe.
Hume i inni tylko w sposób jasnypowiedzieli to, cobyło słuszne zawsze.
Wiedza zatem nieuzasadnia, alei nie obala wiary, a kodeksy moralne,
ocenyestetycznei regułydziałania nie znajdują żadnegouzasadnieniaw danych
rozumui doświadczenia.
Dlaczego jednaktak niewątpliwy rozdział między wiedzą (myśleniem)a wiarą,
moralnością, sądzeniem (a więci działaniem)ujawnił się dopiero w nowożytnych
czasach?
Czy raczej, dlaczego konsekwencje tego rozdziału okazały siętak dramatycznie
ważne dopiero w naszych czasach?
Ponieważ dawniej przepaść między myśleniem i działaniem, między faktami
a wartościami, byłapokonywanaprzez tradycję.
Dopóki tradycjamówiła ludziom,jakich powinni dokonywać wyborów, jakie decyzje
są"dobre", a jakie "złe", co jest prawdziwe, aco nie jest,człowiek myślący nie
był osamotniony.
Inaczej mówiąc, rozumwprawdzie nie mógł uzasadnić podejmowanychwyborów, ale obok
rozumu istniał niesprzeczny z nim i co najmniej równie potężnyautorytettradycji.
Z tego punktu widzenia "zerwanie nici tradycji" jest równoznaczne z kresem
myślenia konserwatywnego.
Kiedy Edmund Burkę uznał za stosowne pisać o"przed-sądach" i
"przed-czuciach" społecznych jakoo sposobach postrzeganiawyprzedzających
operacje.
Hunnah Arendt
rozumu, może nie irracjonalnych, ale przedracjonalnych, to nić tradycji
została po raz pierwszy poważnienadszarpnięta.
Pojawienie się w natychmiastowej reakcji na Rewolucję Francuską konserwatyzmu
jakoideologii oznaczało, że tradycja zaczęła gwałtownietracić swój nie
kwestionowany autorytet.
Od tego momentu,bez względu na racje, inteligencję i pasję myślicieli
konserwatywnych, nic już nie mogło zahamowaćpędu ludzkiej myśli ku przepaści, ku
niedoli rozumu bez serca, wiedzy bez wiary, działania bez dostatecznego
uzasadnienia.
Historięmyśli XIX wieku można ująć jako historięposzukiwania sposobów na
zastąpienie naturalnegoautorytetu tradycji, zastąpieniealbo tradycją
wyrozumowąną, albo rozmaitymi innymi kładkami przerzucanymi nadnowoodkrytą
czeluścią.
Więc HannahArendt pisze o Heglu: "Nić historycznej ciągłości byłapierwszym
substytutem tradycji.
Dzięki niej olbrzymiamasanajbardziej rozbieżnych wartości, sprzeczne poglądy i
moce, które wszystkie razem jakoś funkcjonowały, zostały sprowadzone do
liniowego, dialektycznie spójnego rozwoju, a wskutek tego odrzuconazostała nie
tradycja jako taka, lecz autorytet wszystkich tradycji"17.
Potem przyszły trzy najważniejsze zdaniem Arendtbunty przeciwko tradycji:
filozofiaKierkegaarda, Marksa i Nietzschego.
Wszystkie trzyw jejprzekonaniu były podejmowane jeszcze w pojęciowych ramach
stworzonych przez tradycjęi wszystkie trzy w związku z tymnapotykały analogiczne
trudności.
Podważając tradycję Filozofie te musiały podważać same siebie, skoro należały
wciąż do świata pozostającego w słabnącej, ale istniejącej władzy tradycji.
Najlepiej to widać na przykładzie Kierkegaarda:
"Kierkegaard dokonującskoku od zwątpienia do wiarywniósł zwątpienie do
wiary, przekształcił atak nowoczesnejnauki na religię w
wewnątrzreligijnąbatalię.
Od jego czasów poważne religijne doświadczeniewydaje się możliwe tylko w
napięciu między zwątpieHannah Arendt
niem i wiarą, wzadręczaniu wiary za pomocą wątpliwości i uwalnianiu
Strona 10
Myślenie - Hannah Arendt
sięodtej udręki jedynie dzięki gwałtownemu uznaniu absurdalności zarówno
ludzkiegolosu, jak człowieczej wiary"18.
Wiara Kierkegaarda czy w innej wersji wiara Pascala nie są z
konserwatywnegopunktu widzeniawiarąKościoła.
Jestto wiara bez tradycji, wiara jako wybór,wiara więcwłaśnie absurdalna.
Dlatego wielki konserwatysta Joseph de Maistre słusznie pisał: "Kościół nicnie
jest winien Pascalowi za jego dzieła, bez którychłatwo by się obył.
Żadna potęga nie potrzebuje buntowników.
" Wiara bez tradycji staje się absurdalna(to znaczy nie uzasadniona niczym
innym, jak tylkodowolnym aktem wyboru między wiarą i niewiarą).
Rozum (wiedza) bez tradycji staje się absurdalny, bodo niczego nie potrzebny,
skoro zjego wysiłków niclogicznie dla sądzenia i dla działania nie wynika.
MyślKierkegaarda podważałatradycję wzakresie wiary,myśl Marksa w zakresie
polityki, a myśl Nietzschegow zakresie wartości.
Dzięki nim, a także dzięki jeżeliwolno tak powiedzieć straszliwym
doświadczeniomXXwieku, my znajdujemysię w lepszej sytuacji.
Mamy bowiem"wielką szansę spojrzenia na przeszłośćoczami, których nie przesłania
żadna tradycja, z bezpośredniością,która zniknęla z zachodniego
czytaniaisłuchania od czasu, kiedy rzymska cywilizacja podporządkowała się
autorytetowi greckiej myśli'"9.
Zjawisko, które Hannah Arendt nazywa "zerwaniemnici tradycji",
dostrzegli naturalnie także inni dwudziestowieczni myśliciele.
Stanowisko Hanny Arendtjest jednak wyjątkowe z dwuwzględów: po pierwsze,mało kto
odważył się owo zerwanie tak jednoznacznienazwać,oraz po drugie, niemal nikt nie
odważył siępowiedzieć, żenie jest to kres kultury europejskiej, leczraczej jej
szansa.
Jak wspominałem, dziewiętnastowieczni myślicielekonserwatywni bronili
autorytetu tradycji, rozumiejącjego niezbędność, ale (w każdym raziebystrzejsi
spo.
Hannah Arendl
śród nich) zdawali sobie sprawę, że racjonalna obrona"organicznego"
charakteru życia społecznego, "naturalnego" sposobu wyłaniania elit i prostej,
automatycznie niemal sprawowanej władzy tradycji jest niemożliwa.
Dlatego też w myśli konserwatywnejwładza tradycji musiała zostać zastąpiona
jakąś władzą bardziejpewną, gwarantem dysponującym realnymi środkamiprzymusu.
Najczęściejbywał toalbo Kościół, albowładza polityczna.
Następowało więcalbo poddaniesfery publicznej władzy sakralnej, albo ubóstwienie
samej władzy politycznej.
Z pojęciowej pary: "autorytettradycji" ratowany więcbył raczej "autorytet" niż
"tradycja".
Taki konserwatyzm nie mógł odeprzeć postępów demokratyzacji życia społecznego i
stąd w wieku XX nastąpił jego całkowity i ostateczny zmierzch.
Na przeciwnym bieguniepojawił się nihilizm jakopostawa wobeckultury
europejskiej.
Dobre przykładyznajdujemy w myśli faszystowskiej (chociaż nie w samym
hitleryzmie).
Trzeba zresztą przyznać, żeniepokój, z którego wynikały skrajnefaszystowskie
rozwiązania, nie był bezpodstawny.
Jakże to bowiem tak?
Wartości,prądy umysłowe, style w sztuce, ba, nawettonalizm w muzyce i logika
dwuwartościowa przestaływynikać z porządku naturalnego, przestały obowiązywać,
miećwalor poznawczy, a stały się jednymz możliwych, nigdy niczym ostatecznie nie
uzasadnialnychwyborów.
Kto w pełni zdał sobie sprawęz tego, tenmusiał odczuwać pokusę uczynienia zowej
dowolnościzasady, czyli musiał odczuwać pokusę nihilizmu.
Życie społeczne, wielkie społecznościobroniły sięprzed konserwatyzmem i
nihilizmem (niektórzy sądzą,że stanowiska te sprowadzają się do jednego,
wspólnego), wprowadzając ,,miękkie" i utylitarne zasady:
równowagi sił, współżycia, wolności ograniczonej prawami i dobrem
drugiego człowieka.
W liberalnej Europie zasady te funkcjonowały praktycznie i funkcjonują w dalszym
ciągu ze znaczną skutecznością.
Zpraktycznego punktuwidzenia są one zadowalające, jedHannah Arendt
nak z filozoficznego żadne, bezwartościowe.
Myślenie nie znajduje tu ani pożywki, ani zastosowania.
To zresztą nie byłoby specjalnie ważne, dlaczegóż bowiem filozofia nie miałaby
poprostusięskończyć?
Strona 11
Myślenie - Hannah Arendt
Jejmiejsce coraz wyraźniej zajmuje krytyka życiaumysłowego, któranie mówi
anisłowa na temat tego, co jestważne- pożądane, co jest dobre, jaki jest sens
życiai sens historii, lecz tylko i wyłącznie ostrzega nas przedzłudzeniami, a
wszlachetniejszych wydaniach przyznaje, że złudzenia bywają potrzebne, więc
zachęcajakby do "łudzenia się racjonalnego".
Mówi więc tak:
wieszprzecież, żewojna i zabijanie drugich nie ma sensu, jednak
wojnybywają, więc jeżeli jużmusiszzabijać, to lepiej czyń to w imię wartości,
ale pamiętaj, żewartości te także niesą niczym innym jak twoim wyborem, lecz
lepiej jesttak wybrać, by wierzyć w to, cowybrałeś,chociaż mam nadzieję, że
pamiętasz, że każdy wybór jest równienieuzasadniony.
Czyż można siędziwić tak oświeconemu człowiekowi, że albo odmówipójścia na
wojnę, albo będzie walił, siepał i strzelał naoślep.
Współczesna krytyka kultury, krytyka, którawskutek "zerwania nici tradycji"
zastąpiła filozofię,powoduje bowiem rezultat, do którego zresztącelowozmierza,a
mianowicie całkowitą dezorientację człowieka, dosłownie dezorientację.
Krytycy odpowiedząna to, że ich jedynym zadaniem jest, jak służbygórskiej na
skrzyżowaniu szlaków, ustawić tablicę z napisami: na tęhalę 5 godzin, do tej
przełęczy 3 godziny,naten szczyt 6 godzin, a natamten 10 godzin.
Mogąpowiedzieć nawetwięcej:stądjest piękny widok, tujest trudne wejście,
alepiękny las, tam zaś jest łatwoi można sobie poleżeć- Tylko, żeja chcę
wiedzieć, gdziemam iść i na co, ipo co?
A to już twojasprawa odpowiadają my radzić ani też odradzać niczego niemożemy.
Filozofiajest jednak potrzebna.
Ale czy jestmożliwa?
Ostatnia książka Hanny Arendt, czyraczej zamierzone trzytomowe dzieło, miała
pokazać, że jest moż.
Hannah Arendt
liwa ijak jest możliwa.
Filozofia, czyli refleksja nad"życiem umysłu", a nie filozofia jako nauka
nauk,wiedza wiedz, mądrość mądrości.
Tej filozofii także zdaniem Hanny Arendt nastąpił nieodwołalnykres,
tejfilozofii, czyli pytaniom wramach niej zadawanym, a nie wszelkim pytaniom,
wszelkiemu myśleniu.
Wręcz przeciwnie, myślenie wdalszym ciągujestzajęciem nielicznych,
wyspecjalizowanych, ale nie tylko ich, bowiem wraz z "zerwaniem nici tradycji"
myślenie uległo demokratyzacji.
Wszyscy muszą myśleć,skoronie ma autorytetu, który bypodsuwał im gotowe reguły.
Bezmyślność Eichmanna, która jakHannah Arendt powiada dala jej impuls do
napisaniatego dzieła, byłamożliwa dopiero wtedy, kiedy zdjętazostała zasłona
tradycji, czyli dopiero w naszych czasach.
Nie będę streszczał aniporównywał książki Arendtz innymi
pracamizmierzającymi w podobnymkierunku.
Byłoby to niepotrzebne (praca Arendt napisanajest jasnoi zrozumiale dla każdego)
i niewłaściwe, bowiem podobnie jakfilozofia jednego z jej mistrzówmłodości,
Martina Heideggera,myśl Arendt w tej pracy jest ważna, kiedy ją obserwować w jej
rozwoju; tuidzie o myślenie właśnie, a nie o ten lub ów jego wynikdający się
opowiedzieć innymi słowami.
Warto natomiast zastanowić sięjeszczenad sensemjejpostawyw dobie
kryzysukultury czyco najmniejw czasachkońca filozofii.
SkądHannah Arendt wzięła podstawy do nadziei i jak ta nadzieja się wyraża
zarówno w zakresie myślenia, jak i w zakresie działania?
Warto wreszcie zwrócić uwagę na to, że wynikirefleksjipolitycznej Arendt oraz
rezultaty jej refleksji filozoficznej prowadzą w tym samym kierunku.
Że ta dośćzaskakującapraca niejestw dorobku Hanny Arendt,przede wszystkim
autorki wielkichrozważań nad polityką, ani zaskakująca,ani nie na miejscu.
Jeżelikonserwatyzm i nihilizm, we wspomnianymsensie, nie zadowalają nas,
to jak możemy myśleć i jak
Hanłldh Arend!
możemy działać?
Wykorzystać szansę,powiada Arendt.
Wykorzystać szansę polegającą na tym, że ani nie istnieje już obowiązujący
autorytet tradycji, ani też,dzięki wielkimmyślicielom XIX wieku, nie musimy
jużzajmować się uzmysławianiemsobie tego, że ,,nić tradycji zostałazerwana".
Dajemy sobie spokój z krytyką, nie zajmujemy się też krytykąkrytyki, pogódźmysię
z tym, że kres filozofii już nastąpił, lecz zauważmy,że mimo to ludzie nadal
myślą inadal działają.
Strona 12
Myślenie - Hannah Arendt
Skierujmy się zatemkumyśleniu,temuzajęciu uprawianemu samo dla siebie, bez
względuna jego skutki, płynącez niego korzyści lub dyrektywy,ku myśleniu
jakotakiemu.
Edmund Husserl sformułował sławne hasłoZudem Sachen selbst, hasło Arendt mogłoby
brzmiećZu dem Denken selbst.
Ludziemyślą, więc należy odrefleksji nad myśleniem rozpocząć filozofię
wpostfilozoficznej erze.
Nie znaczy tojednak, że należy odrzucić lub pominąćdorobek filozofii
europejskiej wyniki dwu tysięcy lat myślenia.
Hannah Arendt jest najdalsza takżeod tego sposobu wyjściaz kryzysu,jaki
wskazująwielbiciele prostaczkowatości, ci wszyscy, którzy powiadają: wobec
niemożliwego pokomplikowania wszystkiego machnijmy ręką na wszystko i wróćmy do
dzikusa w najrozmaitszych jego wcieleniach.
CzytajmytylkoEwangelię, tak jakby nie było Kościoła, jego historii i dziejów
teologii, walczmy o prawa człowieka,te najbardziej elementarne,tak jakby, nie
byłowiedzyo zawiłychmechanizmachspołeczeństwa nowoczesnego,społeczeństwa
demokratycznego.
Z tego, że za Platonem, Kartezjuszem, Kantem i Heglemnie stoi już
autorytet tradycji, że nie możemy (wsensie: nie powinniśmy) sytuować naszych
przemyśleńw rozpoczętym i kontynuowanym przez nich ciągu,nie wynika, że ich
myślenie stało się bezwartościowe,że należy zacząć myśleć od nowa.
Upraszczającniecopoglądy Arendt można powiedzieć, że dla nasmałowartościowe
stały się ich pytania i odpowiedzi, nato.
Hannah Arendt
miast w pełni zachował swoją wartość sam proces myślowy, proces
przeprowadzony przecież przez najwybitniejszych w dziejach specjalistów.
Myślenie, jakbyła mowa, jest i musibyć bezinteresowne.
Innymisłowy do tego odróżnienia Hannah Arendt przywiązuje wielką wagę myślenie
należy przeciwstawićpoznawaniu (zdobywaniu wiedzy).
Myślenie zmierzado znaczenia, natomiastpoznawanie zmierza do prawdy.
,,Oczekiwać, że rezultatem myślenia będzie prawda, oznacza mylić potrzebę
myślenia z pragnieniempoznawania (wiedzy)".
Prawdziwe lub nieprawdziwemogą być tylko fakty, prawda odnosi się
jedyniedorzeczy zmysłowo poznawalnych, do rzeczywistości.
Kiedy się natomiast myśli, kiedy się filozofuje,zdroworozsądkowe poglądy
odnoszącesię do rzeczywistościulegają zawieszeniu.
Znaczenie, do którego zmierzamy,kiedy myślimy,nie ma nic wspólnego ze
strukturalistyczno-semiotycznym pojęciem"tego, co znaczące".
Znaczenieto inaczej rozumienie bądź sens.
Nie warto pytać się, czy rozumienie, jakie uzyskujemy dzięki myśleniu, jest
prawdziwe, czy nie.
Ważne jest tylko to,że chcemy rozumieć.
Hannah Arendt nie mówi, czy jakaś pozaludzkaobiektywizacja rozumienia może
istnieć lubistnieje.
Dla jejcelów wystarczy powiedzieć tyle: bezinteresowny proces myśleniabył
podejmowany przez ludzi napewno od tego momentu, kiedy pojawiła się filozofia(i
poezja), władza tradycji utrudniała przez tysiącleciamyślenie ludziom, którzy
się w nim nie specjalizowali,którzy po to, aby myśleć, nie odwracali się od
świata;
władza tradycji jakby zwalniała ich z myślenia.
Terazjest inaczej, wszyscy stali sięlub powinni się stać filozofami.
Myślenie, a obok niego działanie są najważniejszymi formami realizacji
człowieczeństwa.
W interpretacjiHanny Arendt zarówno myślenie, jak i działaniemają charakter
bezinteresowny.
Celem myślenia jestznaczenie, sens,zaś celem działania jest wielkość.
WielHunnah Arendt
kość tę należy rozumieć w duchu tradycji greckiej, zatem niejako
wybitność, a zwłaszcza nie jako wyższośćnadinnymi, lecz właśniejako
bezinteresowną demonstrację człowieczej wielkości, zdolności budowaniaświata
społecznego, zdolności współżycia zdrugimiw wolnej republice.
Wielkość jestmożliwa do osiągnięcia zapewne w każdych warunkach, lecz
warunkiszczególnie jej sprzyjające to życie publiczne w wolnym społeczeństwie, w
takim ponadto, w którym obywatele rzeczywiście stanowią oswoim losie io
losiecałej zbiorowości.
Wielkośćbyła więc, iw przyszłościbędzie, najpełniej możliwa w systemie rad.
Państwo rad (komun,samorządów) nie jest wgruncie rzecz}' u Hanny
Strona 13
Myślenie - Hannah Arendt
Arendtprojektem politycznym,lecz filozoficznym.
Można uznać, że zafascynowanagrecką polis Arendt zdając sobie sprawę z
kryzysuwspółczesnej filozofii i współczesnej politykichcepowrócić do stanu
wyjścia, do tego państwa rad, jakiegonajpełniejszym wcieleniem były Ateny
Peryklesa.
Ale byłaby to interpretacja jej poglądów wyjątkowo nieciekawa i małostkowa.
Jejpoglądyukażą sięnam w innym świetle, jeżeli powiemy sobie tyle: człowiek jest
istotą myślącą, co więcej, człowiek, którymyśli świadomie, myśli,bo chce myśleć.
Jedyną przeszkodą możebyć brakumiejętności myślenia, ale myślenia można
sięuczyć.
Podobnie człowiek, który działa, działa świadomie, jego działaniema zmierzać
doconstitutio libertatis.
Przeszkodą jest przede wszystkimnieumiejętność działania, ale działania także
można się uczyć.
Nauką myślenia jest myślenie, a naukądziałaniadziałanie.
Dodatkowej lekcji myśleniaudzielić może wspaniały świat europejskiej
filozofii,działaniu zaś świat historii, a przedewszystkim doświadczenie
minionych rewolucji.
Wezwanie Hanny Arendt brzmi zatem: pozwólmyludziommyśleći działać.
Myślenie jestprzecież ściślezwiązane z chceniem (Witlingto drugi tomjej
Życiaumysłu) oraz w konsekwencji z sądzeniem {Judging to.
Hannah Arend!
ledwierozpoczęty przed śmiercią tom trzeci), od sądzenia zaś, a więc i
wybierania, już tylko krok do działania.
Prawda (odnosząca siędo faktów) istotnie niemazwiązku logicznego z wyborem, a
więc z działaniem,lecz między zmierzaniem do znaczenia (myśleniem) filozofią, a
zmierzaniem do wielkości (działaniem) polityką, związek jest ścisły.
Pozwólmy ludziom myśleć i działać to naturalniewezwanie nie liczące się
z faktami naszego świata, naszych czasów, naszej kultury i cywilizacji, to
wezwanienieco anarchiczne,bo skierowane przeciwkobiurokracjiadministracyjnej i
politycznej, przeciwko zbiurokratyzowanemu myśleniu akademickiemu, przeciwko
kulturze, w której ważne są przedmiotowe rezultaty myślenia i działania, a nie
sam proces, a nie rozumienie i wielkość.
Więc zarzut utopijności,niepraktyczności itp.
, postawionypoglądom Hanny Arendt,można potwierdzić nadzwyczaj łatwo.
Ale co z tego?
Sprawiwszy w ten sposób przyjemność naszemu sceptycyzmowi pozostaniemy nadal
bezbronni w świecie,wktórym niewątpliwie doszło do ,,zerwania nici tradycji", do
kresu filozofii.
Pozostaniemy niezdolnidowyjścia poza tradycję, której już nie ma, zmuszeni
douprawianiakrytyki tej tradycji, do imania się sposobów i sposobików w celu
zamydleniaoczu sobie i innym, w celu sięgania po wciąż nowe i szybko z
odraząodrzucanezłudzenia,że nic się nie stało, że da się myśleć i działać po
staremu.
Hannah Arendt, nie zważając na tak zwaną praktykę, pokazuje, jak z
nieszczęściakryzysu uczynićszansę.
Wskazuje tylkowarunki i sposoby, bo pamiętajmy nigdy nie
mówi,dojakiegokonkretnego znaczenia ma zmierzać myślenie i jakiekonkretne
rezultaty ma osiągnąć działanie.
Nie jestwięc myślicielem politycznym, który oferuje propozycje i programy,
wartości i ideologie, jest filozofem,pierwszym lub jednymz pierwszych,którzy
zajęli sięfilozofią polityki w nowych czasach, wjakichjuż żyjemy, chociaż
nieczęsto zdajemy sobie z tego sprawę.
Hannah Arendt
Inny jednak zarzut postawiony poglądomHannyArendt wydaje się bardziej
uzasadniony.
Propozycjejej mają służyć powstaniu państwa rad,mają z każdego uczynić człowieka
myślącego i działającego.
Niejest łatwopogodzić sięz tym niemal oświeceniowymoptymizmem co do natury
ludzkiej.
I jeżeli nawet gotowijesteśmy uznać przekonanie Arendt, że zło Eichmanna to zło
wynikającez braku myślenia, z bezmyślności, to nie wynika z tego bynajmniej, że
zło czynnewogóle nieistnieje,a ludzka natura możesię uwolnićod przyrodzonego jej
skażenia.
Myślenie, które zaniedbuje kwestię diabła, nie jest myśleniem do końca.
Marcin Król
1 Remembering Wystan H.
Strona 14
Myślenie - Hannah Arendt
Auden, w: W.
H. Auden,Attribule,wyd.
przez Stephena Spendera, New York 19752 Szczegóły biograficzne podaję
zapracamiElisabelh Young-Bruehi, jedynej biografki HannyArendt.
3 H. Arendt, Persowi Responsibilily Under Dictatorship, "TheListener",6
sierpnia 1964, s.
187.
4 H. Arendt.
Between Past and Fulure.
New York 1961, s.
25.
' Tamże, s, 26.
6Tamże, s.
8.
" Tamże, s.
5.
' H. Arendt.
On Rmlulion.
New York 1965, s.
108.
' Tamże, 8.
21-22.
10 H, Arendt, Crisis of the Republk, New York 1969, s.
205.
" H. Arendt.
TheRecoyery oi the Public Wońd, wyd.
przezMelyyna A.
Hilla, New York 1979, s.
337.
12 Arendt, On Revolulion, s.
258,
13 Arendt,Crisis of [hę Republice s.
233.
14 Arendt, On Revo{u[ion, s.
278.
15 L.
Kolakowski, Czy diahel może hyc zbawiony i 27 innychkazań, Londyn 1982, s.
14-15.
16 Arendt, Between Pastand Fulure, s.
8-9.
11 Tamże, s.
17.18 Tamże, s.
29." Tamże, s.
28-29,.
WSTĘP
Myślenie nie daje poznania, jak czynią tonauki.
Myślenie nie jest źródłem praktycznych umiejętności.
Myślenienie rozwiązuje zagadek świata.
Myślenie nie wyposażanas bezpośrednio w zdolność działania.
Marcin Heidegger
Tytuł Życie umysłu brzmi tak pretensjonalnie, że muszę zacząć raczej od
uzasadnienia niż od usprawiedliwień.
Sam temat nie wymaga oczywiście uzasadnień.
Niepokoi mnie jedyniefakt, że toja próbuję o nimmówić,choć nie mam ambicji ani
nie pretenduję do tego,by być "filozofem" lub zaliczać się do tych, którychKant,
nie bez ironii, nazywał "zawodowymi myślicielami".
Albowiem okaże się dopiero, czy nie powinnamlego tematu pozostawić w
spokoju,oddając go specjalistom, iograniczyć się do względnie
bezpiecznejdziedziny teoriii nauki o polityce.
Moje zainteresowanie aktywnościąumysłową madwa odmienne źródła.
Bezpośrednim bodźcem byłouczestnictwo wprocesie Eichmanna w Jerozolimie.
W sprawozdaniu z niego pisałam o "banalności zła".
Za tym sformułowaniem nie kryła się żadna koncepcjaczy doktryna zła, choć
niejasno wiedziałam, że jestono sprzeczne z całą naszą tradycją myślową,
literacką, teologiczną, filozoficzną.
Byliśmy nauczeni, żezłojest czymś demonicznym.
Jego wcieleniem jest Szatan,"jakoby błyskawicą z nieba spadający" (Łukasz,
Strona 15
Myślenie - Hannah Arendt
10:18),.
36Wstęp
lub Lucyfer, upadły anioł (Unamuno: "Diabeł jestrównież aniołem"),
grzeszący pychą (,, dumny jak Lucyfer").
Jest to wyniosłośćnajlepszych: to,do czegodążą, to niesłużba Bogu, lecz
upodobnienie się doNiego.
Mówiononam, że zły człowiek działa powodowany zawiścią; przyczyną zła może być
resentymentz powodu niezawinionego niepowodzenia (Szekspirowski Ryszard III) lub
zawiść Kaina zabijającego Abla,ponieważ "Bóg przyjmował z uznaniem ofiarę Abla,a
na Kaina nie zwracał uwagi".
Przyczyną zła możebyć też słabość (Makbet).
Albo przemożna nienawiść,jaką źliczują do dobra (Jago: ,,Nienawidzę Maura";
nienawiść Claggarta do "barbarzyńskiej"niewinnościBilly'ego Budda,
określoną przez Melville'ajako ,,naturalna nieprawość"), albowreszcie
pożądliwość, "źródło wszelkiego zła".
Jednakżeto, z czymzetknęłam sięna procesie Eichmanna, byłozasadniczo od tego
odmienne, a zarazembyło niewątpliwym faktem: uderzyła mniewyraźna płaskość
zła,która uniemożliwiaładoszukiwanie się jakichkolwiek głębszych korzeni
lubmotywów jegojawnie złych czynów.
Czyny były potworne, natomiast ich sprawcaprzynajmniej taki,jakim się
okazałpodczas procesu był zupełniezwykły ibanalny,ani straszny, ani demoniczny.
Trudno było doszukaćsię u niego śladu przekonań ideologicznych czy szczególnie
złych pobudek, a jedynąwyraźną cechą dającą się odnaleźć w jego
działaniuminionym,a także w zachowaniu podczas przesłuchania i procesu, było coś
całkowicie negatywnegoniebyła to głupota, lecz brak myślenia.
W izraelskim sądzie i więzieniuEichmann funkcjonował tak samo jakwsystemie
nazistowskim, gdy jednak napotykałsytuacje, w których rutynaproceduralną nie
istniała, byłzupełnie bezradny i jegoprzepojony frazesami sposóbmówienia
stwarzał wrażenie makabrycznej komedii.
Wstfp3T
Frazesy, banalne określenia, wierność konwencjonalnym, standardowym
kodeksom działania i wyrażaniapełnią społecznie znanąfunkcję ochrony przed
rzeczywistością, czyli bronią nas przed stale narzucaną namprzez fakty i
zdarzeniapotrzebą myślowej uwagi.
Nieustanne zadośćuczynianietej potrzebie wyczerpałobynas kompletnie.
Eichmann natomiast różnił się od naswszystkich tym, że wszelka świadomość
istnienia takiej potrzeby była mu całkowicie obca.
To właśnie nieobecność myślenia która jest zwykłym doświadczeniem
codziennego życia, gdzieniewielemamy czasu i chęci, by zatrzymać się i pomyśleć
wzbudziła moje zainteresowanie.
Czy czynienie zła grzechzaniedbania,jak igrzech dokonania jest możliweprzy braku
nie tylko "niskich pobudek"(jak prawojenazywa),leczprzy braku wszelkich pobudek
w ogóle,wszelkich sprężyn zainteresowania iwoli?
Czynikczemność ludzka ta "skłonność do bycia łajdakiem",jakkolwiek ją
zdefiniujemy nie jest koniecznym warunkiempopełniania złych czynów?
Czy kwestia dobra i zła, nasza zdolnośćrozróżniania tego, co słusznei
niesłuszne, może być związana z naszą zdolnościąmyślenia?
Oczywiście,nie w tym sensie, by myśleniemogło spowodować dobry czyn lub by cnoty
możnabyłonauczać lubnauczyć się.
Jedynie obyczajów można nauczaći zbyt dobrze znamy alarmująco szybkietempo, w
jakim mogą być one zapomniane i poniechane, gdy nowe warunki wymagają
zmianysposobówi wzorów zachowania.
(Fakt, że zawsze rozważamysprawydobrai zła wwykładach dotyczących "etyki"lub
"obyczajów", wskazuje, jak mało o nich w istociewiemy, gdyż słowo "moralność"
pochodziod mores,a "etyka" od ethos, czyli od łacińskich i greckich określeń
zwyczajów, przy czym określenie łacińskie jest związane z regułami postępowania,
a greckie z nawykami,.
38Wstęp
utrwalonymi sposobami zachowania).
Brak myśli,który napotykałam, nie wypływa ani z zapomnieniapoprzednich,
prawdopodobnie dobrych obyczajów,ani z głupoty w sensie niemożności zrozumienia
czynawet w sensie braku zmysłu moralnego, gdyż nieobecność myślenia była również
zauważalna w przypadkach, które nie miały nic wspólnego z dokonywaniemtak
zwanych decyzji moralnych ani ze sprawami sumienia.
Pytanie, które się narzucało, dotyczyło tego, czyaktywność myślowa jako
taka, czyli nawyk rozważania wszystkiego, co się zdarza i co zwraca uwagę
Strona 16
Myślenie - Hannah Arendt
niezależnie od wyników ikonkretnej treści, czy ta aktywność należy do
czynnikówmogącychpowstrzymaćludzi od czynienia zła, czy może ich
"uwarunkować"przeciw złu?
(Słowo "sumienie"conscientiazdaje się na to wskazywać o tyle, o ile znaczy ono
"wiedziećcoś samemu", o ile oznacza rodzaj wiedzy, któraaktualizuje się w
każdymprocesiemyślowym).
Czytaka hipoteza nie narzuca się na podstawie wszystkiego, cowiemy o sumieniu,a
mianowicie że "czystymsumieniem" cieszą się z reguły tylko naprawdę źli ludzie,
kryminaliści i im podobni, podczasgdy "dobrzyludzie" mogą mieć jedynie
"nieczyste sumienie"?
Abywyrazić to jeszcze inaczej, użyjmy języka Kanta: gdychcąc nie chcąc znalazłam
się w "posiadaniu pojęcia"(banalności zła), nie mogłam pominąć pytania,
którejest guaestio juris, i nie rozważyć: "Jaka jest zasadnośćstosowania
tegopojęcia?
"
Istnieje też drugie źródło moich zainteresowań myśleniem.
Gdy tylko raz podniosłam owe moralne kwestie,wynikające z
praktycznegodoświadczenia,a przemawiające przeciw mądrości wieków nie
tylkosprzeczne z tradycyjnymi odpowiedziami, które"etyka" jako gałąź filozofii
daje w kwestii zła, lecz również
Wstęp39
z odpowiedziami, które filozofia dajena pytanie o to,czym jest myślenie
to odżyły we mnie dawne wątpliwości, jakie dręczyłymnieod momentu
ukończeniaksiążki, której wydawca dał tytuł TheHumanCondilioti, mimoże
traktowałam ją znacznie skromniej, tylko jako badanie vita activa.
Interesował mnie problemdziałania, najstarsza kwestia teorii polityki,aw
szczególności to, że termin, którego użyłam, vita activa, zostałukuty przez
ludzi prowadzących życie kontemplacyjne i upatrujących w kontemplacji
najważniejszymoment życia.
Życie aktywne jest "mozolne", kontemplacyjne jestspokojne, aktywne
przebiega publicznie, kontemplacyjne "na pustyni"; aktywne jest poświęcone
"potrzebom sąsiedzkim", a kontemplacyjne zmierza ku "oglądaniuBoga".
("Dwie są drogi: aktywna i kontemplacyjna.
Aktywna polega na pracy,kontemplacyjna naspoczynku.
Aktywnana życiu publicznym, kontemplacyjna na życiu na pustkowiu.
Aktywna na konieczności bezpośredniej, kontemplacyjna na oglądaniuBoga").
Cytuję autora średniowiecznego', z wiekuXII, prawie na chybił trafił, gdyż myśl
o tym, że kontemplacjajestnajwyższymstanem umysłu, jest takstara, jak dawna jest
filozofia Zachodu.
Aktywnośćmyślowa którą Platon nazywał bezdźwięcznym dialogiem, jaki
każdyprowadzi z samym sobą służy jedynie otwarciu oczu umysłu i nawet
Arystotelesowskinousjest organem widzeniai oglądaniaprawdy.
Innymisłowy, myślenie ma na celu kontemplację i na niej siękończy, akontemplacja
jest nie aktywnością,lecz pasywnością.
Kontemplacjajest punktem, wktórymmyślowa aktywnośćosiąga spokój.
W tradycji chrześcijańskiej, kiedy filozofia stała się służebnicą
teologii,myślenie stałosię medytacją, a medytacja też kończyłasiękontemplacją,
tym rodzajem błogosławionego sta.
40Wstęp
nu duszy, gdy umysł już nie wybiega ku prawdzie, ale,w oczekiwaniu
przyszłego stanu, osiąga ją chwilowow intuicji.
(Kartezjusz,pozostający pod wpływem tejtradycji, nazwał Medytacjami rozprawę, w
której dowodził istnienia Boga).
W czasach nowożytnych myślenie stało się przede wszystkim służebnicą nauki,
zorganizowanego poznania.
Myślenie rozwijało się niezwykle aktywnie, zgodnie ze współczesnym przekonaniem,
że wiedza możliwa jest jedynie o tym, co sięsamemu stworzyło, a nauką nauk stała
się matematyka, wiedza par excellence nieempiryczna, w którejumysł zdaje się
tylko bawić sam z sobą.
Jeśli dla Platona byłoaksjomatem, że niewidzialne okoduszy jestorganem
oglądanianiewidzialnej prawdy w sposóbpewny, todlaKartezjusza stało
sięaksjomatem podczas słynnej nocy "objawienia" że istniejezasadnicza zgodność
pomiędzy prawami natury aprawami matematyki, czyli pomiędzy prawami znajdującymi
się poza sferą pozoru a prawami dyskursywnego myślenia najwyższego, najbardziej
abstrakcyjnegoszczebla.
I naprawdę wierzył on, że ten rodzajmyślenia który Hobbesnazwał "badaniem
konsekwencji" może dostarczyć wiedzy o istnieniu Boga, istocieduszy i tym
Strona 17
Myślenie - Hannah Arendt
podobnych kwestiach.
W związku zvita activa interesował mnie fakt,żeidea całkowitego spokoju
życia kontemplacyjnego matak podstawowy sens, że w jej świetle znikają
wszystkieróżnice działań właściwych życiu aktywnemu.
W porównaniu ztym spokojem bez znaczenia jest to, czyktoś pracuje
uprawiającziemię, czy też produkujeprzedmioty użytkowe lub współdziała z innymi
w jakimś przedsiębiorstwie.
Nawet Marks,u którego problem działania gra zasadniczą rolę, używa
wyrażeniapraxis po prostu w znaczeniu "tego,co człowiek czyni",
przeciwstawiającje "temu, co człowiek myśli".
Wstęp-
Można jednak na tę sprawę spojrzeć z innego punktuwidzenia.
Wyjaśnię toza pomocą dziwnego zdania,któreCyceron przypisujeKatonowi: "Nigdy
człowieknie jest bardziej aktywny niż wtedy, gdy nic nierobi, nigdy nie jest
mniejsamotny niż wtedy,gdy jestsam"2.
A jeśli Katonmiał rację, to powstaje następujące pytanie: co "robimy", gdy nie
robimy nic pozamyśleniem?
Gdzie znajdujemy się, gdy żyjąc normalnie wśród ludzi, jesteśmy sami ze sobą bez
kogokolwiek innego?
W związku z takimi pytaniami powstaje wiele trudności.
Przede wszystkim wydaje się, że należą onedofilozofii lub metafizyki.
Są to dwie dziedziny, które niecieszą się dziś dobrą opinią.
Gdybychodziło tylko oataki nowożytnego pozytywizmu ineopozytywizmu,nie
musielibyśmy na nie zwracać wielkiej uwagi.
Oczywiście, stwierdzenie Carnapa, że metafizyka powinna być traktowanajako
rodzaj poezji, sprzeczne jestz roszczeniami samychmetafizyków, można jednaki
metafizykom, iCarnapowi zarzucić niedocenianiepoezji.
Heidegger, na którego Carnap skierował swójatak, odpowiadał, że Filozofia i
poezja zawszebyty sobiebliskie; wprawdzie nigdy nie były one tożsame,
leczpowstawały zawsze z tego samego źródła, jakim jestmyślenie.
Arystoteles, którego nikt dotąd nie oskarżyło pisanie , jedynie" poezji, był
tego samego zdania poezja i filozofia przynależą do siebie.
Słynny aforyzmWittgensteina: "Oczymnie można mówić, otym trzeba milczeć", który
wyraża przeciwne stanowisko, możnaby odnieść nietylko do tego, coleży poza
doświadczeniemzmysłowym, lecz z większą jeszcze trafnościądo samych przedmiotów
wrażeń.
Nic, co widzimy, sły Cytaty podaję często w przekładzie wiasnym, aby
zachowaćzgodność terminologiczną z wywodem Hanny Arendt(przyp.
tłum.
)..
42 Wstęp
szymy lub czego dotykamy, nie może być wyrażonew słowach odpowiadających
temu, co dane nam wewrażeniach.
Hegel miał rację, gdy pisał,że "ta oto zmysłowarzecz [.
] jestnieosiągalnadla języka"3.
Czyżto właśnie nie odkrycie przepaści pomiędzy słowami,w których świecie
myślimy, a rzeczywistością zjawisk,w których świecie żyjemy, doprowadziło do
filozofiii metafizyki?
Tylko że na początku było myślenie, wformie bądź logosu,bądź noesis, które
osiągałoprawdę bądź prawdziwy byt,podczas gdy w końcowymokresie ery
metafizycznej uwaga została skierowanana to, co dane w percepcjach, i na
możliwości rozszerzenia i wyostrzenia naszych zmysłowych spostrzeżeń.
Wydajesięoczywiste, że pierwsze stanowisko kierujesię przeciwzjawiskom, a drugie
przeciw myśli.
Jednakże nasze kłopotyz pytaniami metafizycznymi spowodowane są nie
tylkoprzez tych, którzy odmawiają im sensu poznawczego,ile przez samą
metafizykę.
Albowiem, takjak kryzys teologiiosiągnął swójszczyt w momencie, gdy sami
teologowie, wyróżniający się ztłumu niewierzących, zaczęlimówić, że "Bógumarł",
takkryzysfilozofii i metafizyki stał się jawnyw momencie,gdy filozofowie sami
zaczęli ogłaszać koniec filozofii i metafizyki.
Dziś to już stara historia.
(Atrakcyjność Husserlowskiej fenomenologii wzięłasięz antyhistoryeznych
iantymetafizycznych implikacjihasła Zu den Sachen selbsl, powrotu do rzeczy
samych, a Heidegger, który, wydawało się, "pozostawałna metafizycznym szlaku",w
gruncie rzeczy takżechciał "przezwyciężyć metafizykę", co stale powtarzałod 1930
roku).
Strona 18
Myślenie - Hannah Arendt
To nie Nietzsche, lecz Hegelpierwszy ogłosił, żeuczucie leżące u podstaw
współczesnej religii to uczucie, że Bóg umarł.
Sześćdziesiąt lat temu EncyclopaediaBritannica czuta się pewnietraktując
"metafizykę"
Wstęp43
jako najbardziej zdyskredytowaną nazwę filozofii.
Jeśli zaś chcemy cofnąć się głębiej wprzeszłość, by śledzić złą sławę
metafizyki, to natrafimy na Kanta jakona jednego zjej krytyków.
I to nie na Kanta-autoraKrytyki czystego rozumu,którego Moses Mendelssohnnazwał
"wszystkoburcą", lecz na Kantaz epoki przedkrytycznej, gdy stwierdził, że "było
moim losem zakochać sięw metafizyce", która jest "przepaścią bez dna","utopijną
krainą mlekiem i miodem płynącą" (Schlaraffenland), "gdzie krążą marzyciele i
gdzie nie ma szaleństwa, które nie mogłoby być pogodzone z bezpodstawną
mądrością".
Wszystko, co dziś można powiedzieć o metafizyce, wyraził świetnie Richard
McKeon:
w długiej i skomplikowanej historiimyśli nigdy niepowstało powszechne
przeświadczenie co do jej funkcji ani zgodna opinia co do przedmiotu jej
rozważań.
Wświetle historii ciągłegojej niszczenianależysię raczej dziwić, że słowo
"metafizyka" wogóle przetrwało.
Można podejrzewać, że Kant miał rację, gdy jako stary człowiek,po zadaniu
śmiertelnego ciosu"tej okropnej"nauce, przepowiadał,że ludzie będąwracali do
metafizyki, "jak wraca się po kłótni dokochanki".
Nie sądzę, by było to wielce prawdopodobne albopożądane.
Jednakże,zanim zaczniemy rozważać korzyści naszej obecnej sytuacji, wartosię
zastanowić, corzeczywiście znaczy, gdy mówimy, że filozofia i teologiaosiągnęły
swój kres.
W przypadku teologii na pewno niepolega tona tym,że Bóg umarł bardzo małomożemy
wiedzieć o egzystencjiBoga lecz natym, żesposób, w jaki myślano o Bogu przez
tysiącelat, dziś nie jest już przekonujący; jeślicoś jest martwe,to tylko m y ś
l o Bogu.
Podobnie wygląda sprawazfilozofią i metafizyką: to nie stare pytania
dotycząceistnienia człowieka na ziemi stały się ,,bezsensowne",.
44Wstąp
lecz sposób ich formułowania i rozstrzygania przestałbudzić zaufanie.
Tym,co osiągnęło swój kres, jest podstawowe rozróżnienie pomiędzy
zmysłowym i ponadzmysłowymoraz przeświadczenie, sięgające co najmniej
Parmenidesa, że to, co niedostępne zmysłom Bóg czy Byt,czy Pierwsze Zasady i
Przyczyny, czy Idee jest bardziej realne, bardziej godne wiary, pełniejsze sensu
niżto, co się pojawia; że jest ono nie po prostu pozazmysłową percepcją, lecz
ponad światem zmysłów.
Tym, co "martwe", jest nie tylkosposób lokalizacji,,wiecznych prawd", lecz samo
rozróżnienie dwóchwarstw bytu.
Obrońcy metafizyki podnoszą głos iostrzegają przed grożącym
niebezpieczeństwemnihilizmu.
Niewątpliwe jest jedno, gdytylkoponadzmysłowa sfera zostanie odrzucona, to jej
przeciwieństwo,świat zjawisk, taki jak go rozumiano przez wiele
wieków,równieżzaniknie.
Zmysłowe, wsensie nadawanym przez pozytywistów, niemoże przeżyć
śmierciponadzmysłowego.
Nikt tegolepiej nie wiedział niżNietzsche, który przez swój poetycki i
metaforycznyopis zamordowania Boga wprowadził tyle zamieszania w te sprawy.
W znamiennym fragmencie Zmierzchubożyszcz wyjaśnił, cosłowo"Bóg" znaczyło w
zamierzchłej histońi.
Było jedyniesymbolem pozazmysłowejrzeczywistości, takiej, o jakiej mówi
metafizyka.
Używa więc on zamiast słowa "Bóg" wyrażenia "prawdziwy świat" i powiada:
"Zniszczyliśmy prawdziwyświat.
Co pozostało?
Świat pozorny może?
Nie.
Wrazze światem prawdziwym zniszczyliśmy także świat pozorny".
Odkrycie Nietzschego, że "eliminacja ponadzmysłowegolikwiduje również
to,co jedynie zmysłowe,a tym samym iwszelką między nimi różnicę"(Heidegger),
jest tak oczywiste, że nie wymaga żadnych analiz
Wstęp45
Strona 19
Myślenie - Hannah Arendt
historycznych.
Każde myślenie w kategoriach dwóchświatów zakłada, że oba sąw sposóbkonieczny ze
sobą powiązane.
Wszystkie argumenty przeciw pozytywizmowiznajdują swąantycypację w prostym
Demokrytejskim dekalogu pomiędzy umysłem (organ pozazmysłowy) a zmysłami.
Spostrzeżenia zmysłowe sąiluzjami, powiada umysł;zmieniają się zgodnie ze stanem
ciała; smaki, kolory i im podobne istnieją tylkonomo, dzięki konwencji przyjętej
przez ludzi, a nie physei, czyli zgodnie z prawdziwą naturą poza zjawiskami.
Na to zmysły odpowiadają: ,,Nieszczęsny umyśle!
Czemu odrzucasz nas, skoroz nas bierzeszswą własnąpewność?
Odrzucenie nasbędzie twoimupadkiem".
Innymi słowy, gdy razrównowaga pomiędzy dwomaświatami, zawsze niepewna,zostanie
utracona, to nieważne,czy "prawdziwy świat" zniszczy ,,pozorny",czy też stanie
sięodwrotnie, ponieważtak czy owakcały system odniesienia, w jakim nasze
myślenie przywykło funkcjonować,upada.
Żadnez pojęćnie zachowuje swego sensu.
Te współczesne "umierania"Boga, metafizyki,filozofii i, w rezultacie,
pozytywizmu są zdarzeniami o poważnych historycznychkonsekwencjach, gdyżna
początku naszego wieku kwestie te przestały zajmować jedynie intelektualną
elitę, a stały się tematempowszechnego zainteresowania.
Politycznym aspektemtej sprawynie będziemy się tutaj zajmować.
Z punktuwidzenia naszego problemunawet lepiej go pominąć,trzeba natomiast
podkreślić, że niezależnie od tego,jak dalece ów kryzys wpływa na naszsposób
myślenia,nasza zdolność myślenia pozostaje nienaruszona.
Jesteśmy tym, czym ludziezawsze byli istotamimyślącymi.
Chodzi mi o to, że ludzie majątendencję, amoże i potrzebę myślenia wychodzącego
poza granicewiedzy, czyli czynienia czegoświęcej z tą zdolnością.
t6n-jig,
niż tylko używania jej jako narzędzi wiedzy i działania.
Mówienie w tym kontekście onihilizmie wynika z niechęci do rozstania się z
koncepcjami, które w gruncierzeczy zniknęły już dawno, choć przyznano to
dopieroostatnio.
Gdyby takmożna było zrobić to, co nowożytnośćrobiła dawniej, czyli traktować
każdy temat odpoczątku, jak gdyby nie był onjeszczeprzeznikogoporuszony
wcześniej (co Kartezjusz proponuje w Namiętnościach duszy), to byłoby świetnie.
Lecz to jestniemożliwe na skutek rozwoju naszej historycznejświadomości.
A takżedlatego, że jedynądaną odnośnie do tego,czym myślenie jako aktywność byto
dlatych, którzy je wybrali jako sposób życia, jest to, cobyśmy dziśnazwali
"błędami metafizyki".
Żaden z systemów, żadna z doktryn przekazanych nam przezwielkich myślicielinie
mogą dziś przekonywać ani budzić zaufania, ale też żadnez nich nie było nigdy
niczym dowolnym i żadne nie może być po prostu odrzucone jakononsens.
Przeciwnie, błędymetafizycznestanowią jedyny kluczdo tego, czym jest myślenie
dlatych, którzy się w nie zaangażowali coś, cojestdziśsprawą wielkiej wagi,
azarazemsprawą, na temat której istnieje niewiele bezpośrednich wypowiedzi.
A więc ewentualna korzyść z abdykacji metafizykii filozofiimoże być
podwójna.
Będziemy mogli spojrzeć naprzeszłośćw nowy sposób, nie zakłócony aninie
określony przez żadnątradycję, czyli dostaniemybogaty materiał doświadczalny, z
którego będziemymoglikorzystać w sposób nieograniczony żadnymi zgóry przyjętymi
zasadami.
Jak pisał RenęChar: "Naszego dziedzictwa nie poprzedzażaden testament".
Korzyść z tego byłaby jeszczewiększa, gdyby porzucićpogardę dotyczącą
wszystkiego,co niejest widzialneani dotykalne, pogardę, która grozi nam utratą
przeszłościi tradycji.
Chociażbowiem nigdy nie było zgody w sprawieprzedmiotu metafizyki,
toprzynajmniej jeden punktprzyjmowano za pewny: że ma ona do
czynieniazesprawami,które nie są dane w spostrzeżeniu zmysłowym i których
rozumienie przekracza granice zdroworozsądkowego rozumowania, wyrastającego z
doświadczenia i potwierdzanego przez doświadczenie.
Od Parmenidesa aż po kres filozofiiwszyscy myślicielegodzili się co do tego, że
człowiek musi oderwać swójumysł od zmysłów,odrywając go zarazem od świataprzez
nie danego i od doznań lub namiętności wywołanych przez obiektyzmysłowe.
Filozof, w tymstopniu,w jakim jest filozofem, a nie (czym oczywiście też
jest,jak twierdził Platon) "człowiekiem jak ja i ty", wycofujesię ze świata
zjawisk irejon, w jakim się porusza od zarania filozofii, jest opisywany jako
świat niewielu.
Strona 20
Myślenie - Hannah Arendt
To starerozróżnienie pomiędzy"większością"a "zawodowymi myślicielami",
specjalizującymi sięw tym, co jest wyższąaktywnością ludzką (u
Platonafilozofpowinienbyć nazywany przyjacielem Bogaijeśli w ogóle człowiekowi
może byćdana nieśmiertelność, to powinna być danajemu), straciło dziś
swojąoczywistość, co może być traktowane jako następnazaleta obecnej sytuacji.
Jeśli, jak sugerowałam poprzednio, zdolnośćodróżnienia dobra od zła może mieć
cokolwiekwspólnego ze zdolnością myślenia, tomusimy"żądać" jej uprawiania od
każdego człowieka, niezależnie od tego,czy jest on erudytą czyignorantem,
czyjest inteligentny, czy głupi.
Kant jedyny wśród filozofów niepokoił się powszechnąopinią, że filozofia jest
tylko dla niewielu wybranych, ze względunamoralne jej konsekwencje, i zauważył
kiedyś, że "powodem głupoty jest złe serce".
Nie jest to prawdą.
Brakmyśli nie jest głupotą.
Można sięz nim zetknąć u wielce inteligentnych ludzi, a złe serce nie jesttego
przy.
48Wstęp
czyną.
Natomiast prawdopodobnie jest na odwrót: złomoże być spowodowane przez brak
myśli.
W każdymrazie sprawa niemoże byćpozostawiona "specjalistom", mimo że myślenie,
podobnie jak wyższa matematyka, jest monopolem wyspecjalizowanych dyscyplin.
Zasadnicze znaczenie ma wprowadzone przez Kantarozróżnienie pomiędzy
intelektema rozumem, Kantprzeprowadził swerozróżnienie pomiędzy dwomaumysłowymi
zdolnościami, gdy odkrył "skandal rozumu", czyli fakt, że nasz umysł nie jest
zdolny do osiągnięcia wiedzy pewnej o sprawach, o których nie możezaniechać
myślenia; były to kwestie dziś nazywane"ostatecznymi", czyli kwestia Boga,
wolności i nieśmiertelności.
Lecz niezależnie odludzkiego egzystencjalnego zainteresowania tymi sprawami,
niezależnieod wiary, że "żadna uczciwa dusza nie może myśleć,iż wszystko kończy
się wrazze śmiercią", Kant byłprzeświadczony,że zasadniczą potrzebą rozumu
jestcoś więcej niż poszukiwaniewiedzy.
Tak więc rozróżnienie dwóch zdolności: rozumui intelektu, zgodnejest z
rozróżnieniem dwóchumysłowychaktywności:
myślenia i poznawania,oraz dwóch spraw,jakich dotyczą znaczenia i
poznania.
Kant, mimo że tak wyraźnie akcentował tę różnicę, byłjednak ciągle jeszczepod
silnymwpływem tradycji metafizycznej i trzymałsię tradycyjnychkwestii, co do
których można byłowykazać, że są niepoznawalne.
Mimo że usprawiedliwiał potrzebę rozumu,by wychodzić myślowo pozagranice tego,
co poznawalne, to zachował nieświadomość faktu, że ludzka potrzeba refleksji
ogarnia prawie wszystko, co zdarza się człowiekowi, czyli zarówno rzeczy znane,
jaki te, którenie mogą być nigdy poznane.
Kantnigdy sobie w pełninie uświadomi!
, w jakwielkiej mierze uwolnił rozum, czylizdolność myślenia,usprawiedliwiając
go przez wskazaniepytań ostaWslęp49
tecznych.
Bronił się twierdząc,że "musiał zawiesić wiedzę, ażeby uzyskać miejsce dla
wiary"4.
Lecz wistocierzeczy zrobił miejsce nie dla wiary, leczdla myślenia.
A ponadto, nie zanegował wiedzy, tylko oddzielił poznanie od myślenia.
W notatkach do wykładówo metafizyce pisał: "Celem metafizyki [.
] jest rozciągnięcie, choć tylko negatywne,naszegoużycia rozumu poza granice
zmysłowo dostępnego świata, czyli eliminacja przeszkód, którymi rozumogranicza
sam siebie"5.
Wielkatrudność, jaką rozumsam stwarza, pochodzi ze strony intelektu i
ustanawianych przezeń kryteriów służących zaspokojeniu naszegopragnienia i
potrzeby poznania i wiedzy.
Powodem, dla którego następcy Kanta zwracali tak mało uwagi na myślenie jako
aktywność, a jeszcze mniej jej poświęcali przeżyciom myślącej jaźni, było to, że
żądali tu takich samych wyników oraztakich samychkryteriów pewności i
oczywistości, jakie obowiązująw poznaniu.
Leczjeśli myślenie irozum mają prawo do przekraczaniagranicpoznania i intelektu
co Kant wykazał twierdząc,że sprawy, którymi sięzajmują, choć niepoznawalne,mają
wielkie egzystencjalne znaczenie dla człowieka to trzeba przyjąć, że myślenie i
rozum nie dotyczą tego samego, czego dotyczyintelekt.
Antycypująci ujmując to zwięźle: rozum inspirowany jest nie przezposzukiwanie
Strona 21
Myślenie - Hannah Arendt
prawdy, lecz przezposzukiwanie znaczenia.
A prawda i znaczenieniesą tym samym.
Podstawowym błędem, poprzedzającym inne błędy metafizyki, jest ujmowanie
znaczenia jako kwestii prawdy.
Ostatni, dość uderzający tego przykład znaleźćmożnau Heideggera, który Bycie i
czasrozpoczyna od"poruszenia na nowo kwestii znaczenia bytu".
Heideggerw dalszych swych interpretacjach mówił o "znaczeniubytu" oraz
twierdził, że "znaczenie bytu i prawdabytu wyrażająto samo".
Wstęp
Pokusy dla dokonania takiego zrównania któremuszą prowadzić do negacji
Kaniowskiego rozróżnienia między rozumem a "pożądaniem wiedzy" sąbardzo poważne
i w żadnym wypadku nie płyną tylko z tradycji.
W filozofii niemieckiej odkrycia Kantabyły w skutkach niezwykle wyzwalające,
jako początekrozwoju niemieckiego idealizmu.
Nie ma wątpliwości,powstało miejsce dla myśli spekulatywnej, ale z koleimyślta
otworzyła pole dlaspecjalistów nowego typu,wyznającychpogląd, żewłaściwym
tematem filozofiijest"rzeczywistawiedza o tym, co naprawdę jest".
Wyzwoleni przez Kanta od dogmatyzmu na dawnąmodlę, stworzyli oni nie tylko
nowesystemy, lecz także nową "naukę" pierwotny tytuł największegoz ich dzieł.
Heglowskiej Fenomenologii ducha, brzmiał,,Nauka odoświadczeniach świadomości"6
gorliwie zacierając Kaniowskierozróżnienie pomiędzy rozumem, który zajmuje się
tym, co niepoznawalne, a intelektem, zajmującym się poznaniem.
Poszukując Kartezjańskiego ideału pewności, takjakby Kant nigdynie istniał,
wierzyli z całą powagą,że wyniki ich spekulacji obowiązują w tensam sposób,
cowyniki procesów poznawczych.
1 Hugona odśw.
Wiktora.
2 Cyceron, O państwie.
I, 17.
3 G. W.
F. Hegel,Fenomenologia ducha, t.
I,Warszawa 1963,s.
128.
4 I. Kant, Krytyka czystego rozumu.
Warszawa 1957, t.
I, s.
43.
5 I. Kant, Handschriftlicher NachlaKS, t.
V, Akademie Ausgabe,t.
XVIII, 4849.
' Hegel, dz.
cyt.
, t. l, s.
110.
I. ZJAWISKO
Czy Bóg czasem sądzi nas wedle pozorów?
Podejrzewam, że tak.
W. H, Auden
/.Fenomenalna natura świata
Ludzie żyjącyw świecie są przyzwyczajeni do wielunaturalnych i
sztucznych rzeczy, żywych i martwych,przemijających i wiecznych, którychwspólną
cechąjestto, że się pojawiają i dlatego są traktowanejakowidziane, słyszane,
dotykane, smakowane, czyli postrzegane przez stworzenia wyposażone w
odpowiednieorgany zmysłowe.
Nic nie mogłoby pojawić się, słowo"zjawisko" nie miałoby sensu, gdyby nie
istniał odbiorca: żywe stworzenia są zdolne do zauważenia, rozpoznania i
reagowaniana to, co nie tylko istnieje, lecztakże pojawia sięim i jest
uchwytywane w ich percepcjach.
W tym świecie, w który wkraczamy pojawiającsię nie wiadomo skądi z którego nie
wiadomo dokądznikamy, byt i zjawisko są ze sobą zbieżne.
Materiamartwa,naturalna i sztucznie stworzona,zmiennai niezmienna,zależy wswoim
byciu,czyli także w swymzjawianiu się,od obecności żywych stworzeń.
Nic i niktnie istnieje natej planecie, czyje istnienienie zakładałoby
obserwatora.
Innymi słowy,nic, to jest, oile siępojawia, nie istnieje pojedynczo, wszystko,
co jest, pojęte jestjako postrzegane przez kogoś.
Nie człowiek,leczludzie zamieszkują ziemię.
Strona 22
Myślenie - Hannah Arendt
Wielość jest prawemtegoświata.
/. Zjawisko
Skoro zaś istoty obdarzone wrażliwością ludziei zwierzęta, którym rzeczy
zjawiają się i którzy są odbiorcami gwarantującymi ich realność same są również
zjawiskami, postrzeganymi przez kogoś, zdolnymi zarówno do widzenia, jak i bycia
widzianym, słyszenia i bycia słyszanym, dotykania i bycia dotykanym, to nie są
nigdy jedynie podmiotami i nie mogąbyć nigdy tak rozumiane; są one nie mniej
obiektywneniż kamienie i mosty.
Światowość żywych rzeczy znaczy, ze nicnie jestpodmiotem, jeśli zarazem nie
jestprzedmiotem i niepojawia siękomuś innemu, kto gwarantujejego
"obiektywną"realność.
To, co zazwyczajnazywamy"świadomością" czyli fakt, że doznajęsiebie samegoi
dzięki temu pojawiam się samemu sobie nigdyby nie wystarczało do
zagwarantowaniarealności.
(Kartezjańskie cogito me cogitare ergosumjestzwykłym non sequitur dla tego
prostegopowodu,że ta res cogitansnigdy nie pojawia się w ogóle, jeśli
jejcogitationes nie przejawią się w brzmiącej lub napisanej mowie, która zakłada
audytorium rozumiejąceznaczenia).
Widziane z perspektywy świata każdestworzenie jest dobrze wyposażone od
urodzenia w to,co niezbędne, by przebywaćw świecie, wktórymbyti zjawiskosą
zbieżne; każde stworzenie jest zdolne doświatowej egzystencji.
Istoty obdarzone wrażliwością,ludzie i zwierzęta, nie są po prostu światem, lecz
sąze ś wi a t a, sąbowiem zarazempodmiotami i przedmiotami, postrzegającymi i
postrzeganymi.
Nic niejest bardziej zaskakujące w naszym świecieniż niemal nieskończona
różnorodność zjawisk, wielość wyglądów, dźwięków, zapachów coś, co filozofowie i
myśliciele rzadko wspominają nawet.
(TylkoArystoteles mimochodem zaliczył pasywne doznawanie przyjemności
dostarczanych nam przezorganycielesne do jednego z trzech rodzajówżycia, jakie
mo].
Fenomenalna natura świata
gą wybrać ci, którzy, nie podlegając konieczności, mogą poświęcić się
katon czyli temu,co piękne, w przeciwieństwie dotego, co konieczne i użyteczne).
Tej różnorodności odpowiada różnorodność organów zmysłowych występujących
uróżnych gatunków zwierząt,tak że to, co faktycznie pojawia się żywym
stworzeniom,odznaczasię ogromną wielością form i kształtów.
Każdy gatunek zwierzęcy żyje w swym własnym świecie.
Jednakże pewnezjawiska są wspólne wszystkim zmysłowo wyposażonym stworzeniom: l.
pojawiający sięświat,2.
co jest może najważniejsze fakt, że onesame są pojawiającymi się i znikającymi
stworzeniami, że zawszeprzed nimibył świat iże zawsze będzieświat po ich
odejściu.
Żyć znaczy żyćw świecie, który poprzedza naszeprzybycie i któryprzetrwa
nasze odejście.
Natymszczeblu pojawienie się i zniknięcie, tak jak po sobienastępują, są
elementarnymi zdarzeniami, które odmierzają nasz czas,czas upływający pomiędzy
narodzinami a śmiercią.
Skończoność życia każdego stworzenia nie tylkookreślajego oczekiwania, lecz
równieżjego doświadczenie czasu; dostarcza tajemnego prototypu dlawszystkich
pomiarów czasu niezależnie odtego, jak dalece rozciągać się on może na
przeszłośći przyszłość.
Tak więc bezpośrednie przeżycie długościroku zmienia się zasadniczo w
miaręupływu naszegożycia.
Dlapięciolatka rok stanowi jedną piątą częśćjego życia iwydaje się z
koniecznościdłuższy niż wtedy, gdy stanowi dwudziestą czy trzydziestąjego część.
Wszyscy wiemy, jak lata sięprzesuwają coraz szybcieji szybciej w miarę starzenia
się, aż do momentu gdywstarościznów zwalniają swój bieg, ponieważ zaczynamy je
mierzyć oczekiwaniemodejścia.
Obok tegowewnętrznego zegara każdegożywegostworzeniajestczas "obiektywny",
zgodnie zktórymkażdy rok jest.
/. Zjawisko
jednakowo długi.
Jest to czas świata i jego cichym założeniem jest niezależnie od religijnego czy
naukowego poglądu brak początku i końca świata; założenie, które wydaje się
naturalne jedynie stworzeniomwchodzącym w świat już istniejący, który również
jeprzetrwa.
Strona 23
Myślenie - Hannah Arendt
W przeciwieństwie domateriinieożywionej istotyżywesą czymś więcej niż
tylko zjawiskami.
Życie odznacza się potrzebą samopokazania, która odpowiadafaktowi naszej
zjawiskowości.
Żywe istoty pojawiająsię jak aktorzy na scenie.
Scena jest czymś wspólnymdlawszystkiego, co żyje, choć wydaje sięinna dla
każdego gatunku idla każdego indywiduum.
Wydawaniesię owo " wydaje mi się", dokei moijestzapewnejedynym sposobem,w jaki
pojawiający się świat jestrozpoznawany i postrzegany.
Pojawiać sięzawsze znaczy wydawać się innym, a to wydawanie sięzmienia
sięzgodnie z położeniem i perspektywą obserwatorów.
Innymi słowy, każdapojawiająca sięrzecz wymagawzwiązku ze swą zjawiskową naturą
pewnego rodzajuudawania, które może, choć nie musi, coś ukrywać
lubzniekształcać.
Wydawanie się odpowiada faktowi, żekażde zjawisko, mimo swejidentyczności, jest
spostrzegane przez wielu obserwatorów.
Potrzeba samopokazania jest, jak się wydaje, czymśwspólnym zarówno
ludziom,jak izwierzętom.
I takjak aktor zależyod sceny, innych aktorów i widzów,tak samo żywa istota
zależy od świata pojawiającegosię jako miejsce jej zjawienia się,od
współtowarzyszygrających razem z nią i od obserwatorów,aby zostaćuznaną i
rozpoznaną w swejegzystencji.
Zperspektywy obserwatorów, którym siępojawia iz których polawidzenia w
końcuznika, każde życie indywidualne,jego rozwój i schyłek, jest postępującym
procesem,w którym całość ujawniakolejno wszystkie swoje ce
chy; po tej fazie następujeokres spokoju kwiat,epifaniaktóry
następnieprzechodzi wdezintegrację,zakończoną całkowitym zniknięciem.
Jest wieleperspektyw, z którychten proces może być obserwowany, badany i
rozumiany, łecz kryterium tego, czym jestżycie, nie zmienia się.
Zarówno dla życia codziennego,jak i dla badań naukowych jest ono określone
przezkrótki stosunkowo czas jego pełnego pojawienia się,jego epifanii.
Wybór wedlepełności lub doskonałościzjawiska byłby całkowicie arbitralny, gdyby
rzeczywistość niemiałafenomenalnej natury.
Prymatzjawiska dla wszystkich żywych stworzeń,którym świat pojawia się w
sposób ,,wydaje mi się",ma szczególne znaczenie dla naszego problemu, czylidla
kwestii umysłowej aktywności, która ludzi odróżnia odzwierząt.
Choć bowiem istnieje wielka różnorodność umysłowej aktywności ludzkiej,to
jednakstałą jej cechą jest wycofanie się ze świata zjawisk izwrócenie się
kujaźni.
Nie stwarzałoby to większegoproblemu, gdybyśmy byli jedynie obserwatorami.
Bogu podobnymi stworzeniami, rzuconymi w świat, bymu się przyglądać lub cieszyć
się nim ibyć przezeńbawionym, posiadającymi wszak zawsze jeszcze pewien inny
obszar jakowłasne naturalne miejscepobytu.
Jednakże należymy do świata,a nie tylko tkwimywnim; my także jesteśmy
zjawiskami, pojawiamy sięi znikamy, przebywamy i odchodzimy, a
przychodzącznikąd,przybywamy dobrze wyposażeni, by mieć doczynienia z tym, co
się nampojawia, i bybrać udziałw grze świata.
Te naszecechy nieznikają, gdyzdarzanam się podjąć aktywność umysłową,czyli gdy
zamykamy oczy naszego ciała (używającmetafory Platona),aby otworzyć oczy duszy.
Teoria dwóch światów należy do błędów metafizycznych, lecz nie przetrwałabynigdy
przez tyle wieków, gdyby nie odpowiadała czei.
56
/. Zjawisko
mus w naszym doświadczeniu.
Merleau-Ponty powiedział: "Mogę uciec od bytu tylko w byt".
Skoro byti zjawisko są dla ludzi zbieżne, to mogę uciec od zjawiska tylko do
zjawiska.
Lecz to nie rozwiązujeproblemu, problem bowiem dotyczy zdolności myśli
dopojawienia się w ogóle, chodzi o to, czy myślenie i inneniewidzialne i
bezdźwięczne umysłowe czynności mogą się pojawiać, czy też nie mogą znaleźć
żadnego miejsca na świecie.
2. (Prawdziwy) byt i (samo tylko) zjawisko;
teoria dwóch światów
Pierwszą pocieszającą wskazówkę, jak rozwiązać tenproblem, możemyznaleźć
w starej metafizycznej dychotomii(prawdziwego) bytu i (samego tylko) zjawiska,
ponieważ dychotomia ta odwołuje się faktyczniedo absolutnegolub
przynajmniejwzględnego prymatu zjawiska: aby dowiedzieć się, co naprawdę
Strona 24
Myślenie - Hannah Arendt
istnieje,filozof musi porzucić świat zjawisk, w którym w sposób naturalny i
pierwotny przebywa; czynił tak Parmenides, gdy dążył w górę, poza bramy dnia i
nocy,do boskiej drogi leżącej daleko poza ścieżką ludzką,podobnie też postępował
Platon w przypowieści o jaskini.
Świat zjawisk jest pierwotny względem wszystkiego, co filozof może wybraćjako
swój "prawdziwy"dom, choć nie jest to świat, dojakiego jest onprzyzwyczajony.
To zjawiskowość świata sugerowała zawszefilozofowiczyli umysłowi ludzkiemu że
musiistnieć coś, conie jest zjawiskiem.
"Gdy ujmujemyświat jako zjawisko,to dowodzi ono nam właśnie istnienia czegoś, co
nie jest zjawiskiem"powiadałKant.
Czyli, gdy filozofopuszcza świat dany naszymzmysłomi zwracasię (Platońskie
periagoge) ku życiu
2. {Prawdziwy) byt i (samo tylko)zjawisko
umysłu, to szukając czegoś, co objawiając mu się wyjaśniłoby muprawdę,
czerpie wskazówki ze światazmysłowego.
Ta prawdaa-letheia, "to, co odkryte" może zostać pojęta jedynie jakoinne
jeszczezjawisko,inny fenomen, pierwotnie ukryty,lecz zapewne należący do
wyższego porządku, a zatemtakżeoznaczający dominacjęzjawiska.
Umysł nasz, choć może wycofać się z aktualnie danych zjawisk, pozostajejednak
związany ze światem zjawisk.
Umysł, nie mniejniż zmysły, wswych poszukiwaniach HeglowskieAnstrengung des
Begnffs oczekuje, że coś mu siępojawi.
Podobnie jest z nauką, a szczególnie ze współczesnąnauką, która jak to
wcześniej zauważył Marksopiera sięzarówno na bycie, jaki na zjawisku, tak
żewysiłek filozofa niejest już potrzebny, byzdobyć pewną "prawdę" znajdującą się
poza zjawiskami.
Naukowiec również zależy od zjawisk.
Dzieje się tak, gdy abydowiedzieć się,co leży poza powierzchnią,
przekrawawidzialne ciałoi zagląda dośrodka, jakrównież gdyogląda za pomocą
wyspecjalizowanej aparatury ukryte obiekty i ukazuje jew ten sposób naszym
zmysłom.
Naczelna idea tych filozoficznych i naukowych wysiłków jest zawsze taka sama:
zjawiska, mówiąc słowamiKanta,,,muszą miećswą podstawę,która nie jest
zjawiskiem".
Jest tooczywiste uogólnienie sposobu, w jakinaturalnerzeczy rosnąi "pojawiają"
się w świetlednia, wynurzając się zciemności; różnica jedynie polega na tym, że
filozofia zakłada, że ta podstawamusibyć realnością wyższego rzęduniż to, co się
jedyniepojawia i pochwili znówznika.
A tak jak ,,wysiłki,jakich dokonują pojęcia" filozofów, abyznaleźćcośpoza
zjawiskami, kończą się zawsze gwałtownymi inwektywami skierowanymiprzeciw"samym
tylko zjawiskom", tak praktycznie osiągnięcianaukowców wy.
kraczają zawsze poza zjawiska, pokazując to, czegoone same nigdy nie ujawniają.
Prymat zjawiskajest faktem życia potocznego,którego ani filozof,ani
naukowiec nie mogą uniknąć i doktórego muszą stale powracać ze swych
laboratoriówi gabinetów.
Faktutego nie można zmienić aniod niego uciec.
Merleau-Pontypisze:"Dziwne idee nowejfizyki [.
] zdumiewają zdrowy rozsądek [.
]lecz niezmieniają jego kategorii"1.
Przeciw niewzruszonemuprzeświadczeniu zdrowego rozsądku występuje
starateoretyczna supremacjabytu i prawdy nad samym tylko zjawiskiem; czyli
supremacja podstawy, która niepojawia się, nad pojawiającą się powierzchnią.
Ta podstawa stanowi zapewne odpowiedźna najstarsze pytanie filozofii i nauki,
które brzmi: jak tosię dzieje, żecoś lub ktoś, włączającmnie samego, pojawia się
wogóle?
Copowoduje,że pojawia się to w danej formiei kształcie, a nie w innej?
Pytanie to dotyczy przyczynyraczej niż podstawy, lecz nasza tradycja
filozoficznaprzekształciła podstawę, z którejcoś powstaje, w przyczynę, którato
coś produkuje, i wten sposób przypisała czynnikowiwytwarzającemu realność wyższą
od tej.
którą napotykają nasze oczy.
Przekonanie, żeprzyczyna musi należeć do wyższego szczebla niż skutek,jest
zapewne jednym z najstarszych i najbardziej trwałychbłędów metafizycznych.
Lecz ten błąd również niejestczymś dowolnym: zjawiska bowiem nie tytko
nieukazują z własnejwoli, co leżypoza nimi, lecz również,mówiąc ogólnie, nigdy
nie ograniczająsię do ukazywania, a także zawsze ukrywają.
Żebyużyćstów Merleau-Ponty'ego, "żadna rzecz, żadna strona rzeczy nieukazuje się
Strona 25
Myślenie - Hannah Arendt
inaczej, niż kryjąc inne"2.
Rzeczy się odsłaniają, lecz również chronią się przed odsłonięciemi jeśli
chodzio to, co leżyponiżej, ta ochrona jest chyba ich najważniejszą funkcją.
W każdym razie jest to
3.Odwrócenie metafizycznej hierarchii
prawdziwe w stosunku do rzeczy ożywionych, gdziepowierzchnia kryje
ichroniwewnętrzne organy będące źródłem życia.
Elementarnybłąd logiczny wszystkich teoriiopierających się na dychotomii
bytu i zjawiska jest oczywistyi został bardzowcześnie odkryty.
Jest on opisany przezsofistę Gorgiasza we fragmencie z jego zaginionegotraktatu
O niebycie albo o naturze, będącego refutacjąfilozofii eleackiej; "Byt nie jest
widoczny, jeśli się niezjawia; zjawisko jest słabe, jeśli nie opiera sięna
bycie"3.
Prowadzone przeznowożytną naukę poszukiwaniagłębszej podstawy tego, co
jest samym tylko zjawiskiem, dostarczają nowego potwierdzenia tego poglądu.
Niewątpliwie nauka wydobyła nawierzch podstawę zjawisk, tak że człowiek,
egzystencja stworzona dlazjawisk i odzjawiskzależna, może ją uchwycić.
Leczskutki tego sąraczej kłopotliwe.
Żaden człowiek niemoże bowiem żyć wśród ,,przyczyn" aniuchwycićw normalnym
ludzkim języku bytu, którego prawdajest demonstrowana wlaboratorium i
sprawdzonapraktycznie w realnym świecie technologicznym.
Wydaje się, żebyt, razujawniony, zapanował nad zjawiskami, tylkoże jak dotąd
nikomu nie udało się żyćw świecie, który nie zjawiasię zgodnie zeswą naturą.
3. Odwrócenie metafizycznej hierarchii:
wartość powierzchni
Codzienny, zdroworozsądkowyświat, którego anifilozof, ani naukowiecnigdy
nie wykluczyli,zna zarówno błędy, jak izłudzenia.
Jednakże żadna eliminacja błędówani rozpraszanie złudzeńnie może wykroczyćpoza
zjawiska.
,,Albowiem gdyzłudzenie się rozwieje,
l.
gdy zjawisko nagle się załamie, zawsze powstaje następne złudzenie, które
przyjmuje ontologiczną funkcję pierwszego [.
] Rozwianie złudzenia jest utratąpewnej oczywistości tylko dlatego,że zdobyto
innąoczywistość [.
]Nie ma Schein [pozoru] bez Erscheinung[złudzenia], każde Schein ma swój
odpowiednikw Erscheinung".
Jest wysoce wątpliwe, czy współczesna nauka w swymposzukiwaniu konkretnej prawdy
leżącej poza zjawiskiem będzie kiedykolwiek mogła rozwiązać tę trudność, choćby
tylko dlatego że naukowiecsam należy do świata zjawisk, mimo że jego perspektywa
różni się od perspektywy zdrowego rozsądku.
Ujmując rzecz historycznie, wydaje się, że nieusuwalna wątpliwość tkwi w
całym przedsięwzięciuodpoczątku rozwojunowoczesnej wiedzy.
Pierwsza całkowicie nowa idea zrodzonaw nowożytności,czylisiedemnastowieczna
idea nieograniczonego postępu,która po kilku wiekach stała się najbardziej
ulubionym dogmatem wszystkich ludzi żyjących w naukowozorientowanym świecie,
wydaje się uwzględniaćtętrudność choć oczekuje się stale dalszego postępu,to
nikt nie wierzy w osiągnięcie na końcu prawdy ostatecznej.
Jest oczywiste, że świadomośćtrudności musibyć wyraźniejsza w naukach
dotyczącychbezpośrednio człowieka, a zadaniemróżnych gałęzibiologii, socjologii,
psychologii jest interpretacjawszystkich zjawisk jako funkcji procesu życia.
Zaletą funkcjonalizmu jest to, że dostarcza onnam jednolitegopogląduna świat;
stara metafizyczna dychotomia (prawdziwego) bytu i (samego tylko) zjawiska, wraz
ze starymprzesądem o dominacji bytu nad zjawiskiem, pozostajenienaruszona, choć
w inny sposób.
Argumentacja
Por.
I. Kant, Krytyka czystego rozumu,t.
II, s.
3. przyp.
l(przyp.
Tłum.
).
3. Odwrócenie metafizycznej hierarchii
zostaje zmieniona: zjawiskanie są już dłużejdeprecjonowane jako "jakości
wtórne", lecz są uważaneza konieczne warunki podstawowych procesów zachodzących
wżywych organizmach.
Strona 26
Myślenie - Hannah Arendt
Ta hierarchia została współcześnie zakwestionowana w istotny sposób.
Czy nie możebyć tak,że zjawiskanie są dla procesużycia, lecz, przeciwnie, że
proces życiowy jest dla zjawisk?
Skoro żyjemy w pojawiającymsię świecie, to czy nie jestbardziej prawdopodobne,
żeważne i pełne znaczenia w naszym świecie jest to, coznajduje się na
powierzchni?
W wielu publikacjach dotyczących różnychformi kształtów występujących w
świeciezwierzęcymzoologszwajcarski Adolf Portmann wykazał, że faktymówią coś
zupełnie innego niż uproszczonehipotezyfunkcjonalne, według których zjawiska
służą jedyniepodwójnemu celowi zachowania organizmui gatunku.
Wygląda raczej, że jest odwrotnie.
Wewnętrzne,nie pojawiające się organy mogą istnieć jedynie po to,by wywołać i
utrzymać zjawiska.
Portmann pisze:
"Wcześniej niż na zadanie zachowania indywiduumi gatunku [.
] natrafiamy na prosty fakt pojawianiasię, będący samopokazywaniem się, które
nadaje funkcjom sens"5.
Ponadto Portmann ukazuje nawielu przykładach,że ani ogromna różnorodność
życia zwierzęcego i roślinnego, ani bogactwo form samopokazywania sięi
jegofunkcjonalny nadmiarnie mogą być wyjaśnioneprzez teorie interpretujące życie
w kategoriach funkcjonalizmu.
Na przykład upierzenie ptaków, "którepoczątkowo było traktowane jako ochrona
cieplna,jestdodatkowo jeszcze tak uformowane, że jego widzialne części i tylko
one są kolorowo zabarwione i że istotna tegowartość polega właśnie na pojawianiu
się wizualnym"6.
Mówiąc generalnie, "czys.
ta i prosta forma funkcjonalna jest czymś rzadkimi jest przypadkiem
szczególnym"7.
Awięc jestbłędemuwzględnianietylkoprocesu funkcjonalnego zachodzącego wewnątrz
żywego organizmu i traktowaniewszystkiego, co jest na zewnątrz i co "objawia
sięzmysłom, jako w mniejszym lub większym stopniukonsekwencji bardziej
centralnego i realnego procesu".
Według panującej błędnej interpretacji "zewnętrzny kształt zwierzęciasłuży
zachowaniutego, coistotne, wewnętrznego aparatu, za pomocą ruchu,przyjmowania
pożywienia, unikania wrogów i znajdowania partnerów seksualnych"8.
Przeciw takiemu poglądowi Portmann proponuje swą "morfologię", nową naukę,która
odwraca stosunki ważności: "Problemem badawczym nie jest to, czym coś jest, lecz
jaksięono pojawia"9.
Wynika stąd, że kształt zwierzęcia "musi być traktowany w powiązaniuz
oglądającym okiem", że "okoi to, co oglądane, tworzą funkcjonalną jedność
powiązaną prawamitak surowymi jak te, które dotycząrelacji pomiędzy pożywieniem
a organami trawiennymi"10.
Następnie Portmann rozróżnia "zjawiska autentyczne", które pojawiająsię ze swej
własnej woli,i "nieautentyczne", jak korzenie roślin lub wewnętrzne organy,
które stają się widocznejedynie na skutekingerencji i pogwałcenia
"autentycznego" zjawiska.
Dwa fakty nadają prawdopodobieństwo temu odwróceniu.
Popierwsze, ważna fenomenalna różnicapomiędzy "autentycznym" i "nieautentycznym"
zjawiskiem, pomiędzy zewnętrznymi kształtamii wewnętrznym aparatem.
Zewnętrzne kształty są nieskończenie zróżnicowane; wśród wyższych zwierząt
możemyzazwyczaj odróżnić jednego osobnika od drugiego.
Zewnętrzne cechy żywychistot podlegają ponadtoprawom symetrii i pojawiają się
jako coś miłego dla
3. Odwrócenie metafizycznej hierarchii
oka. Wewnętrzne organy, przeciwnie, nie są nigdyprzyjemne.
Razudostępnione wzrokowi, wyglądająpodobnie.
Gdy Portmann określą życie jako "pojawienie się wewnętrznegow zewnętrznym", to
wydajesię, żepada ofiarą poglądu krytykowanego, gdyż to,co pojawia się na
zewnątrz, jesttak różne od wewnętrznego, że z trudem tylko można powiedzieć, że
wewnętrzne w ogóle się pojawia.
To,co wewnętrzne, funkcjonalny aparat procesu życia, jest przykryte przez to,co
zewnętrzne i co z punktu widzenia procesu życia matylko jedną funkcję,
amianowicieukryć i ochronić to,co wewnętrzne,przed wydobyciem na jaw w
świeciezjawisk.
Gdybywewnętrzne się pojawiło, to wyglądalibyśmy wszyscy podobnie.
Istnieje inny, równie ważny dowódistnienia wewnętrznego impulsu niemniej
silnego niż czysto funkcjonalnyinstynkt samozachowawczy Portmannnazywa go
Strona 27
Myślenie - Hannah Arendt
,,potrzebą samopokazania {Selbstdarstellung).
Ten instynkt jest całkowicie zbędny z punktuwidzenia przetrwania życia;
wykraczaon poza wszystko, co może być ważne z punktu widzenia
oddziaływaniaseksualnego.
Sugeruje to,że dominacja zewnętrznegozjawiska implikuje spontaniczną
aktywnośćnaszych zmysłów na dodatek do ich receptywności:
cokolwiekmoże widzieć, chce być widziane, cokolwiek możesłyszeć, chcebyć
słyszane, cokolwiek możedotykać,poddajesię dotykowi.
Prawie się wydaje, żewszystko,co jest żywe poza tym, że jego powierzchnia jest
zjawiskiem,że posiada zdolność bycia widzianym i pojawiania się innym ma
potrzebę pojawiania się, dostosowania się do świata zjawisk przezpokazanie i
odsłanianie nie "swego wewnętrznego ja",lecz siebie jako indywiduum.
(Słowo"samopokazanie"jest dwuznaczne'może ono znaczyć, ze
aktywniepowodujęodczuwanie, widzenie, słyszenie mojej obec.
/. Zjawisko
ności lub że pokazuję moją jaźń, coś z mojego wnętrza,co inaczej nie
pojawiłoby się w ogóle, czyli to, co Portmann nazywa "nieautentycznym"
zjawiskiem.
Będziemydalej używaćtego słowa w pierwszym jego sensie).
To właśnie samopokazanie,występujące wyraźnie jużw wyższych formach życia
zwierzęcego, jest tym, cow gatunku ludzkim osiąga swoje apogeum.
Odwróceniezazwyczaj przyjętych zależności dokonaneprzez Portmanna ma
daleko idące konsekwencje,których on sam jednakdo końca nie rozwinął.
Chodzio to, co nazwał,,wartością powierzchni", czyli ofakt,że zjawisko posiada
maksymalną siłę ekspresjiw porównaniu z tym,co jest wewnątrz i czego funkcjesą
znacznie bardziej prymitywne.
Słowo "ekspresja"ujawnia terminologiczne trudności, na jakie natrafićmusi
rozwinięcie wspomnianych konsekwencji.
Gdyż"ekspresja" może byćtylko ekspresją czegoś innegoina nieuniknione pytanie:
"Co wyraża ekspresja?
",odpowiedź zawsze musi być: "coś wewnętrznego", czyli ideę, myśl, uczucia.
Ekspresyjność zjawiskajest jednak czymś innym; nie wyraża ono nicinnego poza
samymsobą, awięc ukazuje czy przedstawia siebie.
Z koncepcji Portmanna wynika, że nasze potoczneprzeświadczenia, zakorzenione tak
głębokow metafizycznych założeniach iprzesądach wedle którychistota leży poza
powierzchnią, a powierzchnia jest"powierzchowna" są błędne; iluzją jest nasze
powszechne przeświadczenie, że to, co wewnątrz nas,nasze ,,wewnętrzne życie",
jest ważniejsze z punktuwidzenia tego, czym jesteśmy, niż to, co się pojawia
nazewnątrz.
Jednakże, gdy chcemynaprawiać te błędy,okazuje się, że nasz język, czy
przynajmniej terminologia naszego dyskursu, na to nie pozwala.
4. Ciało idusza: dusza i umysł
4.Ciało i dusza,dusza i umysł
Ponadtotrudności nie sąbynajmniejterminologiczne.
Są one bezpośredniozwiązane z budzącymi zastrzeżenia przeświadczeniami, jakie
żywimy na temat naszego życia psychicznegoi związku duszy i ciała.
Niewątpliwie jesteśmy skłonnizgodzić się, że żadne cielesne wnętrze nigdy
niezjawia sięw swejpełnej autentyczności, samo przez się, natomiast gdy mówimy
owewnętrznym życiu,które się wyraża w zewnętrznychzjawiskach, mamyna myśli życie
duszy, a relacja wewnętrzny-zewnętrzny, prawdziwa w stosunkudo naszych ciał, nie
jest prawdziwa wodniesieniu do naszychdusz; nawet jeśli mówimyo naszym życiu
psychicznymi jego umieszczeniu "wewnątrz" nas, to metaforycznyten zwrot jest
wyraźnie zaczerpnięty ze sfery danychdotyczących ciała i jego doświadczeń.
Ten sam typmetafory jest charakterystyczny dla wyrażeń dotyczących życia umysłu
słowa, jakich używamy w ściślefilozoficznym dyskursie, zawsze pochodzą z
wrażeń,które pierwotniedotyczyły świata takiego, jaki jestnam dany przez pięć
naszych zmysłów.
Następnie "zostają przeniesione [.
] na idee bardziej ciemne i zawiłe[.
]jakpowiada Locke i reprezentują idee niedostępne naszemu zmysłowemu
postrzeganiu".
Jedynie dzięki takiemu przekształceniu mogą ludzie pojąćprzeżycia, .
Jakich oni samidoznawali w sobie i jakienie objawiały się zmysłowo na
zewnątrz"".
Lockeodwołuje się tutajdostarego milczącego założeniamówiącego o identyczności
duszy i umysłu oraz o ichzasadniczej odmienności wobec ciała zewzględu naich
niewidzialność.
Strona 28
Myślenie - Hannah Arendt
Po dokładniejszym rozważeniu okazuje się jednak,że to, co słusznew
odniesieniu do umysłu, a mianowicie że język metaforyczny jest jedynym
sposobem,.
/. Zjawisko
w jakim umysł dokonuje swego zewnętrznego pojawienia się, nie jest
prawdziwe w odniesieniu do całościżycia duchowego.
Pojęciowa mowa metaforycznajestodpowiednia dla aktywności myślowej, dla
operacjiumysłu, leczżycie duszy zcałą swoją intensywnościąznacznie lepiej wyraża
się w spojrzeniu, westchnieniui geście niż w mowie.
To, co się ujawnia, gdy mówimyo przeżyciu psychicznym, nie jest nigdy samym
tymprzeżyciem, lecz tym, comyślimy o nim, gdy dokonujemy nad nim refleksji.
Odwrotnie niż myślii idee, doznania, namiętności i uczuciaw niewiększym
stopniumogą stać się częściąświata zjawisk, niż są nią wewnętrzne organy.
W świeciezewnętrznympoza znakami fizycznymi pojawia się jedynie to, co zrobimy z
nichza pomocą naszych operacji myślowych.
Każde p okazanie gniewu,odmienneod doznaniagniewu,zawiera już pewnąrefleksję
nadnim i to właśnie ta refleksja nadaje uczuciu bardziej
zindywidualizowanąformę,która ma znaczenie dla całej powierzchni zjawiska.
Pokazanie gniewujest formą mojej autoprezentacji decyduję, co stosowne
jestujawnić.
Innymi słowy, odczuwane emocje wich nie zafałszowanej formiezamierzam pokazywać
nie bardziej niżorgany wewnętrzne, dzięki którym żyję.
Nie mogę ich przekształcićw zjawiska, jeśli one nie podpowiadają mi tego,
jeślinie czuję ich, tak jak czuję moje procesy życiowe.
Leczsposób, w jaki ujawniają się one bez interwencji refleksji lub
przekształceniaich w mowę czyli przezspojrzenie, gestczy nieartykułowany dźwięk
nie jestodmienny od tego, w jakiwyższegatunki zwierząt komunikują podobne
uczucia.
Odwrotnie zaś,naszaaktywność umysłowajestujęta w słowa, nawet
zanimzostanie zakomunikowana,lecz mowa ma być słyszanai słowa mają być rozumiane
przezinnych, którzy takżeposiadają zdolność mó
4. Ciało i dusza; dusza i umysł
wienia, podobnie jak stworzenie wyposażone w zmysłwidzenia mawidzieć i
być widziane.
Myśl bez mowyjest niewyobrażalna.
,,Myśi imowa antycypują się nawzajem.
Stale zamieniają się miejscami"12.
Jednozakłada drugie.
I chociaż zdolność mowy da się fizyczniełatwiej umiejscowić niż emocje miłość i
nienawiść,wstyd i zazdrość to jednak jejmiejscem nie jest żaden organ i
brakujejej ściśle funkcjonalnych własności, charakterystycznych dlacałego
procesu życia organicznego.
Aktywnośćumysłowa jest wycofaniem sięze świata zjawisk, lecz nie jest to
wycofanie się do czegośczysto wewnętrznego, jak dusza czyjaźń.
Myślwraz z towarzyszącym jej językiem pojęciowym, ponieważ pojawia się wświecie
zjawisk, wymaga metafor, by przekroczyć przepaść pomiędzy światemdanym w
doświadczeniu zmysłowym a rzeczywistością,która nie jest bezpośrednio uchwytna w
sposób oczywisty.
Jednakżeprzeżycia duszy są tak bardzozwiązane z ciałem, żeokreślanie życia duszy
jako "życia wewnętrznego" ma sens niemetaforyczny, podobnie jakmówimyo zmyśle
wewnętrznym, dziękiktóremu odczuwamy funkcjonowanie lub niefunkejonowanie
wewnętrznych organów.
Jest oczywiste, że stworzeniepozbawione umysłu nie możemieć niczego w
rodzajuprzeżycia własnej tożsamości;przeżycie to jest w pełnizależne od
wewnętrznego procesu życiowego, od nastrojów i doznań, których stałazmiana nie
różni sięniczym od zmianzachodzących w naszych cielesnychorganach.
Każde doznanie emocjonalne ma charaktersomatyczny;wyrażamy to mówiąc,że serce
nas boli,gdy jesteśmy smutni, lub że rozgrzewa się sympatią,czywreszcie, że
otwiera się w rzadkichchwilach miłości i radości; podobne fizycznedoznania
towarzyszągniewowi, złości, zawiści czy innym afektom.
Językduszy w swym jedynie ekspresyjnym stadium, pierwot
ni..
jednakowo długi.
Jest to czas świata i jego cichym założeniem jest niezależnie od religijnego czy
naukowego poglądu brak początku i końca świata; założenie, które wydaje się
naturalne jedynie stworzeniomwchodzącym w świat już istniejący, który również
Strona 29
Myślenie - Hannah Arendt
jeprzetrwa.
W przeciwieństwie domateriinieożywionej istotyżywesą czymś więcej niż
tylko zjawiskami.
Życie odznacza się potrzebą samopokazania, która odpowiadafaktowi naszej
zjawiskowości.
Żywe istoty pojawiająsię jak aktorzy na scenie.
Scena jest czymś wspólnymdlawszystkiego, co żyje, choć wydaje sięinna dla
każdego gatunku idla każdego indywiduum.
Wydawaniesię owo"wydaje mi się", dokeimoijest zapewnejedynym sposobem, w jaki
pojawiającysię świat jestrozpoznawany i postrzegany.
Pojawiać sięzawsze znaczy wydawać się innym, a to wydawanie się zmienia
sięzgodnie z położeniem i perspektywą obserwatorów.
Innymi słowy, każdapojawiająca sięrzecz wymagawzwiązku ze swą zjawiskowąnaturą
pewnego rodzajuudawania, które może, choć nie musi, coś ukrywaćlubzniekształcać.
Wydawanie się odpowiada faktowi, żekażde zjawisko, mimo swejidentyczności, jest
spostrzegane przez wielu obserwatorów.
Potrzeba samopokazania jest, jak się wydaje, czymśwspólnym zarówno
ludziom,jak izwierzętom.
I takjak aktor zależyod sceny, innych aktorów i widzów,tak samo żywa istota
zależy od świata pojawiającegosię jako miejscejej zjawienia się, od
współtowarzyszygrających razem z nią i od obserwatorów,aby zostaćuznaną i
rozpoznaną w swejegzystencji.
Zperspektywy obserwatorów, którym siępojawia iz których polawidzenia w
końcuznika, każde życie indywidualne,jego rozwój i schyłek, jest postępującym
procesem,w którym całość ujawniakolejno wszystkie swoje ce/.
Fenomenalna natura świata
chy; po tej fazie następuje okres spokoju kwiat, epifania który
następnie przechodzi w dezintegrację,zakończonącałkowitym zniknięciem.
Jest wieleperspektyw, z których ten proces może być obserwowany,badany i
rozumiany, lecz kryterium tego, czym jestżycie, nie zmienia się.
Zarówno dla życia codziennego,jak idla badań naukowych jest ono określone
przezkrótki stosunkowo czas jego pełnego pojawienia się,jego epifanii.
Wybór wedlepełności lub doskonałościzjawiskabyłby całkowicie arbitralny, gdyby
rzeczywistość niemiałafenomenalnej natury.
Prymatzjawiska dla wszystkich żywych stworzeń,którym świat pojawia się w
sposób"wydaje mi się",ma szczególne znaczenie dla naszego problemu,
czylidlakwestii umysłowej aktywności, która ludzi odróżniaod zwierząt.
Choć bowiem istnieje wielka różnorodność umysłowej aktywności ludzkiej,to
jednakstałąjejcechą jest wycofanie się ze świata zjawisk izwrócenie się ku
jaźni.
Nie stwarzałoby to większegoproblemu, gdybyśmy byli jedynie obserwatorami, Bogu
podobnymi stworzeniami, rzuconymi wświat, bymu sięprzyglądać lub cieszyć się nim
i być przezeńbawionym,posiadającymi wszak zawsze jeszcze pewien innyobszar jako
własne naturalne miejsce pobytu.
Jednakże należymy do świata, a nie tylko tkwimyw nim; my także jesteśmy
zjawiskami, pojawiamy sięi znikamy, przebywamy i odchodzimy, a
przychodzącznikąd, przybywamy dobrze wyposażeni, by mieć doczynienia z tym, co
sięnam pojawia, i by brać udziałwgrze świata.
Te naszecechy nieznikają, gdy zdarzanam się podjąć aktywność umysłową, czyli gdy
zamykamy oczy naszego ciała (używającmetafory Platona).
abyotworzyć oczy duszy.
Teoria dwóch światów należy do błędów metafizycznych, lecz nie
przetrwałabynigdyprzez tyle wieków, gdyby nieodpowiadała cze.
/. Zjawisko
mus w naszym doświadczeniu.
Merleau-Ponty powiedział: "Mogę uciec od bytu tylko w byt".
Skoro byti zjawisko są dla ludzi zbieżne, to mogę uciec od zjawiska tylko do
zjawiska.
Lecz to nie rozwiązujeproblemu, problem bowiem dotyczy zdolności myśli
dopojawienia się w ogóle, chodzi o to, czy myślenie i inneniewidzialne i
bezdźwięczne umysłowe czynności mogą się pojawiać, czy też nie mogą znaleźć
żadnego miejsca na świecie.
2. (Prawdziwy) byt i (samo tylko) zjawisko;
teoria dwóch światów
Pierwszą pocieszającą wskazówkę, jak rozwiązać tenproblem, możemyznaleźć
w starej metafizycznej dychotomii(prawdziwego) bytu i (samego tylko) zjawiska,
ponieważ dychotomia ta odwołuje się faktyczniedo absolutnegolub
Strona 30
Myślenie - Hannah Arendt
przynajmniejwzględnego prymatu zjawiska: aby dowiedzieć się, co naprawdę
istnieje,filozof musi porzucić świat zjawisk, w którym w sposób naturalny i
pierwotny przebywa; czynił tak Parmenides, gdy dążył w górę, poza bramy dnia i
nocy,do boskiej drogi leżącej daleko poza ścieżką ludzką,podobnie też postępował
Platon w przypowieści o jaskini.
Świat zjawisk jest pierwotny względem wszystkiego, co filozof może wybraćjako
swój "prawdziwy"dom, choć nie jest to świat, dojakiego jest onprzyzwyczajony.
To zjawiskowość świata sugerowała zawszefilozofowiczyli umysłowi ludzkiemu że
musiistnieć coś, conie jest zjawiskiem.
"Gdy ujmujemyświat jako zjawisko,to dowodzi ono nam właśnie istnienia czegoś, co
nie jest zjawiskiem"powiadałKant.
Czyli, gdy filozofopuszcza świat dany naszymzmysłomi zwracasię (Platońskie
periagoge) ku życiu
umysłu,to szukając czegoś, co objawiając mu się wyjaśniłoby mu prawdę,
czerpie wskazówki ze światazmysłowego.
Ta prawda a-letheia, "to, co odkryte" może zostać pojęta jedynie jako inne
jeszczezjawisko, inny fenomen, pierwotnie ukryty, lecz zapewne należący do
wyższegoporządku, azatem takżeoznaczający dominację zjawiska.
Umysł nasz, choć możewycofać się z aktualnie danych zjawisk, pozostajejednak
związany ze światem zjawisk.
Umysł, nie mniejniż zmysły, w swych poszukiwaniach HeglowskieAnstrengung
desBegriffs oczekuje, że coś mu siępojawi.
Podobnie jest z nauką, a szczególnieze współczesnąnauką, która jak to
wcześniej zauważył Marksopiera sięzarówno na bycie, jaki na zjawisku, tak
żewysiłek filozofa nie jest jużpotrzebny, by zdobyć pewną "prawdę" znajdującą
się poza zjawiskami.
Naukowiec również zależy od zjawisk.
Dzieje się tak, gdy abydowiedzieć się, co leży poza powierzchnią,
przekrawawidzialne ciało i zaglądado środka, jakrównieżgdyogląda za pomocą
wyspecjalizowanej aparatury ukryte obiekty iukazuje jew ten sposób naszym
zmysłom.
Naczelna idea tych filozoficznych i naukowych wysiłków jest zawszetaka sama:
zjawiska, mówiącsłowamiKanta, "muszą mieć swą podstawę, która nie jest
zjawiskiem".
Jest tooczywiste uogólnienie sposobu, w jakinaturalnerzeczy rosną i "pojawiają"
się wświetlednia, wynurzając sięz ciemności; różnica jedynie polega na tym, że
filozofiazakłada, że ta podstawa musibyć realnością wyższego rzęduniż to, co się
jedyniepojawia i pochwili znówznika.
A tak jak "wysiłki,jakich dokonują pojęcia" filozofów, aby znaleźć cośpoza
zjawiskami, kończą sięzawsze gwałtownymi inwektywami skierowanymiprzeciw"samym
tylko zjawiskom", tak praktycznie osiągnięcianaukowców wy.
kraczają zawsze poza zjawiska, pokazując to, czegoone same nigdy nie ujawniają.
Prymat zjawiskajest faktem życia potocznego,którego ani filozof,ani
naukowiec nie mogą uniknąć i doktórego muszą stale powracać ze swych
laboratoriówi gabinetów.
Faktutego nie można zmienić aniod niego uciec.
Merleau-Pontypisze:,,Dziwneidee nowejfizyki (.
) zdumiewają zdrowy rozsądek [.
]lecz niezmieniają jego kategorii"1.
Przeciw niewzruszonemuprzeświadczeniu zdrowego rozsądku występuje
starateoretyczna supremacjabytu i prawdy nad samym tylko zjawiskiem; czyli
supremacja podstawy, która niepojawia się, nad pojawiającą się powierzchnią.
Ta podstawa stanowi zapewne odpowiedźna najstarsze pytanie filozofii i nauki,
które brzmi: jak tosię dzieje, żecoś lub ktoś, wtaczającmnie samego, pojawia się
wogóle?
Copowoduje,że pojawia się to w danej formiei kształcie, a nie w innej?
Pytanie to dotyczy przyczynyraczej niż podstawy, lecz nasza tradycja
filozoficznaprzekształciła podstawę, z którejcoś powstaje, w przyczynę, którato
coś produkuje, i wten sposób przypisała czynnikowiwytwarzającemu realność wyższą
od tej,którą napotykają nasze oczy.
Przekonanie, że przyczyna musi należećdo wyższego szczebla niż skutek,jest
zapewne jednym z najstarszych i najbardziej trwałychbłędów metafizycznych.
Lecz ten błąd również niejest czymś dowolnym: zjawiska bowiem nie tylko
nieukazująz własnejwoli, co leżypoza nimi, lecz również,mówiąc ogólnie, nigdy
nie ograniczająsię do ukazywania, a także zawsze ukrywają.
Żebyużyćsłów Merleau-Ponty'ego, ,,żadna rzecz, żadna strona rzeczy nieukazuje
się inaczej, niż kryjąc inne112.
Strona 31
Myślenie - Hannah Arendt
Rzeczy się odsłaniają, lecz również chronią się przed odsłonięciemi jeśli chodzi
o to, co leżyponiżej, ta ochrona jest chyba ich najważniejszą funkcją.
W każdym razie jest to
3.Odwrócenie metafizycznej hierarchii
prawdziwe w stosunku do rzeczy ożywionych, gdziepowierzchnia kryje
ichroniwewnętrzne organy będące źródłemżycia.
Elementarnybłąd logiczny wszystkich teoriiopierających się na dychotomii
bytu i zjawiska jest oczywistyi został bardzo wcześnie odkryty.
Jest on opisany przezsofistę Gorgiasza we fragmencie z jego zaginionegotraktatu
O niebycie albo o naturze, będącego refutacjąfilozofii eleackiej: "Byt nie jest
widoczny, jeśli się niezjawia; zjawisko jest słabe, jeśli nie opiera sięna
bycie"3.
Prowadzone przeznowożytną naukę poszukiwaniagłębszej podstawy tego, co
jest samym tylko zjawiskiem, dostarczają nowego potwierdzenia tego poglądu.
Niewątpliwie nauka wydobyła nawierzch podstawę zjawisk, tak że człowiek,
egzystencja stworzona dlazjawisk i odzjawiskzależna, może ją uchwycić.
Leczskutki tego sąraczej kłopotliwe.
Żaden człowiek niemoże bowiem żyć wśród ,,przyczyn" aniuchwycićw normalnym
ludzkim języku bytu, którego prawdajest demonstrowana wlaboratorium i
sprawdzonapraktycznie w realnym świecie technologicznym.
Wydaje się, żebyt, razujawniony, zapanował nad zjawiskami, tylkoże jak dotąd
nikomu nie udało się żyćw świecie, który nie zjawiasię zgodnie zeswą naturą.
3. Odwrócenie metafizycznej hierarchii,wartość powierzchni
Codzienny, zdroworozsądkowyświat, którego anifilozof, ani naukowiecnigdy
nie wykluczyli,zna zarówno błędy, jak izłudzenia.
Jednakże żadna eliminacja błędówani rozpraszanie złudzeńnie może wykroczyćpoza
zjawiska.
.,Albowiem gdyzłudzenie się rozwieje,
/. Zjawisko
gdy zjawisko nagle się załamie, zawsze powstaje następne złudzenie,
które przyjmuje ontologiczną funkcję pierwszego [.
] Rozwianie złudzenia jest utratąpewnej oczywistości tylko dlatego,że zdobyto
innąoczywistość [.
]Nie ma Schein [pozoru] bez Erscheinung[złudzenia], każde Schein ma swój
odpowiednikw Erscheinung'"1.
Jest wysoce wątpliwe, czy współczesna nauka w swymposzukiwaniu konkretnej prawdy
leżącej poza zjawiskiem będzie kiedykolwiek mogła rozwiązać tę trudność, choćby
tylko dlatego że naukowiecsam należy do świata zjawisk, mimo że jego perspektywa
różni się od perspektywy zdrowego rozsądku.
Ujmując rzecz historycznie, wydaje się, że nieusuwalna wątpliwość tkwi w
całym przedsięwzięciuodpoczątku rozwojunowoczesnej wiedzy.
Pierwsza całkowicie nowa idea zrodzonaw nowożytności,czylisiedemnastowieczna
idea nieograniczonego postępu,która po kilku wiekach stała się najbardziej
ulubionym dogmatem wszystkich ludzi żyjących w naukowozorientowanym świecie,
wydaje się uwzględniaćtętrudność choć oczekuje się stale dalszego postępu,to
nikt nie wierzy w osiągnięcie na końcu prawdy ostatecznej.
Jest oczywiste, że świadomośćtrudności musibyć wyraźniejsza w naukach
dotyczącychbezpośrednio człowieka, a zadaniemróżnych gałęzibiologii, socjologii,
psychologii jest interpretacjawszystkich zjawisk jako funkcji procesu życia.
Zaletą funkcjonalizmujest to, że dostarcza on nam jednolitegopogląduna świat;
stara metafizyczna dychotomia (prawdziwego) bytu i (samego tylko) zjawiska, wraz
ze starymprzesądem o dominacji bytu nad zjawiskiem, pozostajenienaruszona, choć
w inny sposób.
Argumentacja
Por.
I. Kant, Krytyka czystegorozumu(przyp.
ttum.
ł.
II, s.
3. przyp.
3. Odwrócenie metafizycznej hierarchii
l.
zostaje zmieniona: zjawiskanie są już dłużej deprecjonowane jako
"jakości wtórne", lecz są uważane za konieczne warunki podstawowych procesów
zachodzącychw żywychorganizmach.
Ta hierarchia została współcześnie zakwestionowana w istotny sposób.
Czy nie możebyć tak,że zjawiskanie są dla procesużycia, lecz, przeciwnie, że
Strona 32
Myślenie - Hannah Arendt
proces życiowy jest dlazjawisk?
Skoro żyjemy w pojawiającymsię świecie, to czy nie jestbardziej prawdopodobne,
żeważne i pełne znaczenia w naszym świecie jest to, coznajduje się na
powierzchni?
W wielu publikacjach dotyczących różnychformi kształtów występujących w
świeciezwierzęcymzoologszwajcarski Adolf Portmann wykazał, że faktymówią coś
zupełnie innego niż uproszczonehipotezyfunkcjonalne, według których zjawiska
służą jedyniepodwójnemu celowi zachowania organizmui gatunku.
Wygląda raczej, że jest odwrotnie.
Wewnętrzne,nie pojawiające się organy mogą istnieć jedynie po to,by wywołać i
utrzymać zjawiska.
Portmann pisze:
,,Wcześniej niż na zadanie zachowania indywiduumi gatunku [.
] natrafiamy naprosty faktpojawianiasię, będący samopokazywaniem się, które
nadaje funkcjom sens"5.
Ponadto Portmann ukazuje na wielu przykładach,że ani ogromna
różnorodność życia zwierzęcegoi roślinnego, ani bogactwo form samopokazywania
sięi jegofunkcjonalny nadmiarnie mogą być wyjaśnioneprzez teorie interpretujące
życie w kategoriach funkcjonalizmu.
Na przykład upierzenie ptaków, ,,którepoczątkowo było traktowane jako ochrona
cieplna,jest dodatkowo jeszcze tak uformowane, że jego widzialneczęści i tylko
one są kolorowo zabarwione i że istotna tego wartość polega właśnie na
pojawianiu się wizualnym"6.
Mówiąc generalnie, "czys.
I. Zjawisko
tai prosta forma funkcjonalna jest czymś rzadkimi jest przypadkiem
szczególnym"7.
A więc jest błędemuwzględnianie tylko procesu funkcjonalnego zachodzącego
wewnątrz żywego organizmu i traktowaniewszystkiego, co jest na zewnątrz i co
"objawia sięzmysłom, jako w mniejszym lub większym stopniukonsekwencji bardziej
centralnego i realnego procesu".
Wedługpanującej błędnej interpretacji"zewnętrzny kształt zwierzęcia
służyzachowaniu tego,coistotne,wewnętrznego aparatu, za pomocą
ruchu,przyjmowania pożywienia, unikania wrogów i znajdowania
partnerówseksualnych"8.
Przeciw takiemupoglądowi Portmann proponuje swą "morfologię", nową naukę, która
odwraca stosunki ważności: "Problemem badawczym nie jest to, czym cośjest, lecz
jak sięonopojawia"9.
Wynika stąd, że kształt zwierzęcia"musi być traktowany w powiązaniuz
oglądającymokiem", że "okoi to, co oglądane, tworzą funkcjonalną
jednośćpowiązaną prawami tak surowymi jak te, które dotyczą relacji pomiędzy
pożywieniema organami trawiennymi"10.
Następnie Portmann rozróżnia "zjawiskaautentyczne", które pojawiająsię ze swej
własnejwoli,i "nieautentyczne", jak korzenie roślin lub wewnętrzne organy, które
stają się widocznejedynie na skutekingerencji i pogwałcenia ,,autentycznego"
zjawiska.
Dwa fakty nadają prawdopodobieństwo temu odwróceniu.
Popierwsze, ważna fenomenalna różnicapomiędzy "autentycznym" i "nieautentycznym"
zjawiskiem,pomiędzy zewnętrznymi kształtami i wewnętrznym aparatem.
Zewnętrzne kształty są nieskończenie zróżnicowane; wśród wyższych zwierząt
możemyzazwyczaj odróżnić jednego osobnika od drugiego.
Zewnętrzne cechy żywychistot podlegają ponadtoprawom symetrii i pojawiają się
jako coś miłego dla
3. Odwrócenie metafizycznej hwrarchii
oka. Wewnętrzne organy, przeciwnie, nie są nigdyprzyjemne.
Razudostępnione wzrokowi, wyglądająpodobnie.
Gdy Portmann określa życie jako "pojawienie się wewnętrznegow zewnętrznym", to
wydajesię, żepada ofiarą poglądu krytykowanego, gdyż to,co pojawia się na
zewnątrz, jest tak różne od wewnętrznego, że z trudem tylko można powiedzieć, że
wewnętrzne w ogóle się pojawia.
To,co wewnętrzne, funkcjonalny aparat procesu życia, jest przykryte przez to,co
zewnętrzne i co z punktu widzenia procesu życia matylko jedną funkcję,
amianowicieukryći ochronićto,co wewnętrzne,przedwydobyciem najaw w
świeciezjawisk.
Gdybywewnętrzne się pojawiło, to wyglądalibyśmy wszyscy podobnie.
Istnieje inny, równie ważny dowódistnienia wewnętrznego impulsu niemniej
silnego niż czysto funkcjonalnyinstynkt samozachowawczy Portmannnazywa go
Strona 33
Myślenie - Hannah Arendt
,,potrzebą samopokazania {Selbstdwstellung).
Ten instynkt jest całkowicie zbędny z punktuwidzenia przetrwania życia;
wykraczaon poza wszystko, co może być ważne z punktu widzenia
oddziaływaniaseksualnego.
Sugeruje to,że dominacja zewnętrznegozjawiska implikuje spontaniczną
aktywnośćnaszych zmysłów na dodatek do ich receptywności:
cokolwiekmoże widzieć, chce być widziane, cokolwiek możesłyszeć, chcebyć
słyszane, cokolwiek możedotykać,poddajesię dotykowi.
Prawie się wydaje, żewszystko,co jest żywe poza tym, że jego powierzchnia jest
zjawiskiem,że posiada zdolność bycia widzianym i pojawiania się innym ma
potrzebę pojawiania się, dostosowania się do świata zjawisk przezpokazanie i
odsłanianie nie.
swego wewnętrznego ja".
lecz siebie jako indywiduum.
(Słowo "samopokazanie" jest dwuznaczne: może onoznaczyć,że aktywniepowoduję
odczuwanie, widzenie, słyszenie mojej obec.
/. Zjawisko
naści lub że pokazuję moją jaźń, coś z mojego wnętrza,co inaczej nie
pojawiłoby się w ogóle, czyli to, co Portmann nazywa "nieautentycznym"
zjawiskiem.
Będziemydalej używaćtego stówa w pierwszym jego sensie).
To wtaśnie samopokazanie,występujące wyraźnie jużw wyższych formach życia
zwierzęcego, jest tym, cow gatunku ludzkim osiąga swoje apogeum.
Odwróceniezazwyczaj przyjętych zależności dokonaneprzez Portmanna ma
daleko idące konsekwencje,których on sam jednakdo końca nie rozwinął.
Chodzio to, co nazwał "wartością powierzchni", czyli ofakt,że zjawisko posiada
maksymalną siłę ekspresjiw porównaniu z tym,co jest wewnątrz i czego funkcjesą
znacznie bardziej prymitywne.
Słowo ,,ekspresja"ujawnia terminologiczne trudności,na jakie natrafićmusi
rozwinięcie wspomnianych konsekwencji.
Gdyż"ekspresja" może być tylko ekspresją czegoś innegoi na nieuniknione pytanie:
"Co wyraża ekspresja?
",odpowiedź zawsze musi być: "coś wewnętrznego",czyli ideę,myśl, uczucia.
Ekspresyjność zjawiskajest jednak czymś innym; nie wyraża ono nic innego poza
samym sobą, awięc ukazuje czy przedstawia siebie.
Z koncepcji Portmanna wynika, że nasze potoczneprzeświadczenia, zakorzenione tak
głęboko wmetafizycznychzałożeniach i przesądach wedle którychistota leży poza
powierzchnią, a powierzchnia jest"powierzchowna" są błędne; iluzją jest nasze
powszechne przeświadczenie, że to, co wewnątrz nas,nasze "wewnętrzne życie",
jest ważniejsze z punktuwidzenia tego, czym jesteśmy, niż to, co się pojawia
nazewnątrz.
Jednakże, gdy chcemynaprawiać te błędy,okazuje się, że nasz język, czy
przynajmniej terminologia naszego dyskursu,nato nie pozwala.
4. Cialo idusza; dusza i umysł
4.Cialo i dusza;dusza i umyśl
Ponadtotrudności nie sąbynajmniejterminologiczne.
Są one bezpośredniozwiązane z budzącymi zastrzeżenia przeświadczeniami, jakie
żywimy na temat naszego życia psychicznego izwiązku duszy i ciała.
Niewątpliwie jesteśmy skłonnizgodzić się, że żadne cielesne wnętrze nigdy
niezjawia sięw swejpełnej autentyczności, samoprzez się, natomiast gdy mówimy
owewnętrznym życiu, które się wyraża w zewnętrznychzjawiskach, mamyna myśli
życie duszy, a relacja wewnętrzny-zewnętrzny, prawdziwa w stosunkudo naszych
ciał, niejest prawdziwa wodniesieniu do naszychdusz; nawet jeśli mówimyo naszym
życiu psychicznymi jego umieszczeniu "wewnątrz" nas, to metaforycznyten zwrot
jest wyraźnie zaczerpnięty ze sfery danychdotyczących ciała i jego doświadczeń.
Ten sam typmetafory jest charakterystyczny dla wyrażeń dotyczących życia umysłu
słowa, jakich używamy w ściślefilozoficznym dyskursie, zawsze pochodząz
wrażeń,które pierwotnie dotyczyły świata takiego, jaki jestnam dany przez pięć
naszych zmysłów.
Następnie "zostają przeniesione [.
] na idee bardziej ciemne i zawiłe[.
]jakpowiada Locke i reprezentują idee niedostępne naszemu zmysłowemu
postrzeganiu".
Jedynie dzięki takiemu przekształceniu mogą ludzie pojąćprzeżycia, , jakich oni
sami doznawaliw sobie i jakienie objawiały się zmysłowona zewnątrz"".
Lockeodwołuje się tutaj do starego milczącego założeniamówiącego
oidentycznościduszyi umysłu oraz o ichzasadniczej odmiennościwobec ciałaze
Strona 34
Myślenie - Hannah Arendt
względu naich niewidzialność.
Po dokładniejszym rozważeniu okazuje się jednak,że to, co słusznew
odniesieniu do umysłu, a mianowicie że język metaforyczny jest jedynym
sposobem,.
/. Zjawisku
vijakim umysł dokonuje swego zewnętrznego pojawienia się, nie jest
prawdziwe w odniesieniu do całościżycia duchowego.
Pojęciowa mowa metaforycznajestodpowiednia dla aktywności myślowej, dla
operacjiumysłu, leczżycie duszy zcałą swoją intensywnościąznacznie lepiej wyraża
się w spojrzeniu, westchnieniui geście niż w mowie.
To, co się ujawnia, gdy mówimyo przeżyciu psychicznym, nie jest nigdy samym
tymprzeżyciem, lecz tym, comyślimy o nim, gdy dokonujemy nad nim refleksji.
Odwrotnie niż myślii idee, doznania, namiętności i uczuciaw niewiększym
stopniumogą stać się częściąświata zjawisk, niż są nią wewnętrzne organy.
W świeciezewnętrznympoza znakami fizycznymi pojawia się jedynie to, co zrobimy z
nichza pomocą naszych operacji myślowych.
Każde p okazanie gniewu,odmienneod doznaniagniewu,zawiera już pewnąrefleksję
nadnim i to właśnie ta refleksja nadaje uczuciu bardziej
zindywidualizowanąformę,która ma znaczenie dla całej powierzchni zjawiska.
Pokazanie gniewujest formą mojej autoprezentacji decyduję, co stosowne
jestujawnić.
Innymi słowy, odczuwane emocje wich nie zafałszowanej formiezamierzam pokazywać
nie bardziej niżorgany wewnętrzne, dzięki którym żyję.
Nie mogę ich przekształcićw zjawiska, jeśli one nie podpowiadają mi tego,
jeślinie czuję ich, tak jak czuję moje procesy życiowe.
Leczsposób, w jaki ujawniają się one bez interwencji refleksji lub
przekształceniaich w mowę czyli przezspojrzenie, gestczy nieartykułowany dźwięk
nie jestodmienny od tego, w jakiwyższegatunki zwierząt komunikują podobne
uczucia.
Odwrotnie zaś,naszaaktywność umysłowajestujęta w słowa, nawet
zanimzostanie zakomunikowana,lecz mowa ma być słyszanai słowa mają być rozumiane
przezinnych, którzy takżeposiadają zdolność mó4.
Ciało l dusza; dusza i umyfl
wienia, podobnie jak stworzenie wyposażone w zmysłwidzenia mawidzieć i
być widziane.
Myśl bez mowyjest niewyobrażalna.
"Myśl i mowa antycypują się nawzajem.
Stalezamieniają się miejscami"12.
Jedno zakłada drugie.
I chociaż zdolność mowy da się fizyczniełatwiej umiejscowić niż emocje miłość i
nienawiść,wstyd i zazdrość to jednak jejmiejscem nie jest żaden organ i
brakujejej ściśle funkcjonalnych własności, charakterystycznych dlacałego
procesu życia organicznego.
Aktywnośćumysłowa jest wycofaniem sięze świata zjawisk, lecz nie jest to
wycofanie się do czegośczysto wewnętrznego, jak dusza czyjaźń.
Myślwraz z towarzyszącym jej językiem pojęciowym, ponieważ pojawia się wświecie
zjawisk, wymaga metafor, by przekroczyć przepaść pomiędzy światemdanym w
doświadczeniu zmysłowym a rzeczywistością,która nie jest bezpośrednio uchwytna w
sposób oczywisty.
Jednakżeprzeżycia duszy są tak bardzozwiązane z ciałem, żeokreślanie życia duszy
jako ,,życia wewnętrznego"ma sens niemetaforyczny, podobnie jakmówimyo zmyśle
wewnętrznym, dziękiktóremu odczuwamy funkcjonowanie lub niefunkcjonowanie
wewnętrznych organów.
Jest oczywiste, że stworzeniepozbawione umysłu nie możemieć niczego w
rodzajuprzeżycia własnej tożsamości; przeżycie to jest w pełnizależne od
wewnętrznego procesu życiowego, od nastrojów i doznań, których stała zmiana nie
różni sięniczym od zmian zachodzących w naszych cielesnychorganach.
Każde doznanie emocjonalne ma charaktersomatyczny;wyrażamy to mówiąc,że serce
nas boli,gdy jesteśmy smutni, lub że rozgrzewasię sympatią,czy wreszcie, że
otwiera się w rzadkich chwilach miłości i radości; podobne fizyczne doznania
towarzyszągniewowi, złości, zawiści czyinnym afektom, językduszy w swym jedynie
ekspresyjnym stadium, pierwot.
nym wobec transformacji i transfiguracji przez myśl,nie jest metaforyczny, nie
oddala się od zmysłów aninie używa analogii, gdy operuje kategoriami
doznańfizycznych.
Merleau-Ponty o ile mi wiadomo, jedynyfilozof, który próbował nie tylko uchwycić
Strona 35
Myślenie - Hannah Arendt
organiczną strukturę ludzkiej egzystencji, lecz także stworzyć ,,filozofię
ciała" mylił się utożsamiając tradycyjnie duszę i umysł, gdy definiował "umysł
jako odwrotną stronę ciała" na tej podstawie, że "istnieje ciało umysłu i umysł
ciała oraz ich skrzyżowanie"13.
Towłaśnie braktakiego skrzyżowania jest zasadniczymmomentem zjawiska umysłowego
isam Merleau-Ponty w innym miejscu to przyznawał.
Pisał, żemyśl jest"fundamentalna, ponieważ nie jest zrodzona z niczego, lecz
zarazemniefundamentalna, ponieważ niestanowi podstawy niczego.
Fundamentalnamyśl jest bezdenna.
Jest przepaścią"14.
Jednakże to, co jest słusznew stosunku do umysłu, nie jest prawdziwe wobec
duszy, i na odwrót.
Dusza, choć może znacznie ciemniejsza,niżpozwala sobie byćkiedykolwiek umysł,
niejestbezdenna; ona ,,przepełnia" ciało, "wdziera się do niego, jest w nim
ukryta, azarazempotrzebuje go, kończy się wraz z nim,jest w nim zakorzeniona"15.
Próby rozwiązaniakłopotliwego problemu duszyi ciała są bardzo stare.
Rozprawa Arystotelesa O duszy jest pełna ważkich uwago zjawiskach psychicznychi
ich ścisłym związku z ciałem w przeciwieństwie dorelacji pomiędzy ciałem i
umysłem.
Arystoteles pisze:
"W przeważającej ilości [przeżyć] jasno widać, żedusza [nie może] bez
wspólnoty z ciałem anipodlegaćim,ani ich wywoływać; takimi są np.
gniew, odwaga, pożądliwość i w ogóle wrażeniazmysłowe.
Co najbardziejwygląda na wyłączną właściwość duszy, to myślenie,ale jeśli i ono
jest szczególnym rodzajemwyobraźnilub [przynajmniej] niemoże zaistnieć bezniej,
w takim
4. Cialo i dufiza; dusza i umyśl
razie i ono jest niemożliwe bez ciała'"6.
A następniedodaje: "Nie manic oczywistego odnośnie do umysłui zdolności
teoretycznej, lecz wydaje się on innym rodzajem duszy i tylko ten rodzaj może
być odłączony[od ciała] jako to, co wieczne, od tego, co zniszczalne"17.
Natomiast w jednymze swoich traktatów biologicznych pisze, że"dusza zaczyna
istnieć wzarodku,nie istniejąc poprzednio nigdzienazewnątrz, natomiastnous
wkracza do duszy z zewnątrz, obdarzając człowieka takimrodzajem aktywności, jaki
nie ma nic wspólnego z działalnością ciała"18.
Innymi słowy, nie istnieją wrażenia odpowiadające aktywności umysłu, natomiast
wrażenia naszej psyche, duszy, są rzeczywistymiuczuciami,jakich doznajemy za
pomocą organów cielesnych.
Obok potrzeby samopokazaniasię, dzięki którejżywe stworzenia pojawiają
się w świecie zjawisk, ludzierównież prezentują się w czynach i słowach i w ten
sposób ukazują, jak chcą się pojawić, co, ich zdaniem, powinno być widziane,a co
nie.
Tenmoment świadomegowyboru, copokazać, a co ukryć, wydaje się czymś specyficznie
ludzkim.
Możemy dopewnego stopnia wybierać, jakpojawić się wobec innych, i to zjawianie
sięnie jest wżadnej mierze zewnętrzną manifestacją wewnętrznejdyspozycji; gdyby
nią było, to prawdopodobnie wszyscy mówilibyśmy i działali tak samo.
Tu również zawdzięczamy Arystotelesowi zasadniczerozróżnienie: "Słowa są
symbolicznymi znakami wrażeńdoznawanych w duszy, a dźwięki pisane są
znakamidźwięków mówionych.
Jako pisane, a także i mówione nie są dla wszystkich ludzi te same.
Ale to, czegoprzede wszystkim są znakami,wrażeń doznawanychw duszy, jesttakie
samo dlawszystkich".
Te wrażenia są "naturalnie" wyrażane przez ,,nieartykułowanedźwięki, na przykład
zwierzęce, które coś wyrażają"19.
/. Zjawisko
Rozróżnienie i zindywidualizowanie dokonują siędzięki mowie, przez
użycie rzeczowników i czasowników, które są produktami lub ,,symbolami" nie
duszy,lecz umysłu: "Rzeczowniki i czasowniki przypominająmyśli".
Gdyby wewnętrzna psychiczna podstawa naszegoindywidualnego zjawiania się
nie była zawszetakasama u nas wszystkich, to niemogłaby istnieć
wiedzapsychologiczna, która jako wiedzaodnosi się do psychiki, czyli do tego, co
we wszystkich nas jednakie, takjak fizjologia i medycyna dotyczą tego, co
powtarzalne w naszych organach.
Psychologia psychologiagłębi i psychoanaliza nie odkrywają niczego więcejniż
stałą zmienność nastrojów, stałe upadki i wzlotynaszego życia psychicznego, a
ich odkrycia i wynikiniesą ani szczególnie zachęcające, anipełne sensusame w
Strona 36
Myślenie - Hannah Arendt
sobie.
Z drugiej jednak strony "indywidualnapsychologia" nie mogłaby być nauką;
"indywidualnanauka" jest czymś wewnętrznie sprzecznym.
Gdywspółczesna nauka zaczęła wyjaśniać biblijną ,,ciemność ludzkiego serca", o
której Augustyn powiadał:
"Ukryte jest dobre serce, ukryte jest złe serce,przepaśćjest w
dobrymsercu i w złym sercu", okazało się ono"składem i skarbcem zła", jak
podejrzewał to jużDemokryt.
Lub, jak ujmował to w bardziej pozytywnysposób Schelling; "Uczucia są wspaniałe,
póki pozostają w głębokim ukryciu, natomiastnie wtedy,gdywychodzą na światło
dzienne, gdy chcą stanowić istotę i rządzić".
Monotonnapowtarzalnośći przeraźliwa brzydota,charakteryzujące
odkryciawspółczesnej psychologii,wyraźnie kontrastują z ogromną różnorodnością i
bogactwem ludzkich działań, a różnica ta odpowiadawyraźnej różnicy pomiędzy
wewnętrzną i zewnętrznąstroną ludzkiego ciała.
Namiętności i emocje naszej
4. Ciało i dusza: dus:(i i umysł
duszy nie tylko są związane z ciałem, lecz zdają się miećtę samą życiową
wytrzymałość i funkcje utrwalające,co nasze organy wewnętrzne, z którymi wspólne
jestim to, że tylko zakłócenia i nienormalność mogą je zindywidualizować.
Bez potrzeby seksualnej, wytworzonejprzeznasze organy rozrodcze, miłośćnie
byłabymożliwa, leczchoć potrzeba jest zawsze tasama, występuje
wielkaróżnorodność przejawiania się miłości.
Jedynie pamiętając o tym,że nie możemy pojąć seksubez miłości, można traktować
miłość jakosublimacjęseksu; bez interwencji umysłu, czyli bez zamierzonegowyboru
między tym, comiłe i nieprzyjemne, nie byłbymożliwy wybór partnera seksualnego.
Podobnie teżlęk jest uczuciem niezbędnym dla przetrwania: wskazuje
niebezpieczeństwo, a bez tego ostrzegającegoznaku żadne stworzenie nie mogłoby
trwać.
Odważnyczłowiekto nie ten, kto nie odczuwa lęku, ani ten,ktoumie go
przezwyciężyć raznazawsze, lecz ten, ktozdecydował, żelęk nie jest tym, co chce
on pokazać.
Odwaga może zatem staćsię drugąnaturą lub nawykiem, lecz nie w tym sensie, że
nieustraszoność zastępuje strach, choć onarównież może stać się uczuciem.
Taki wybór może być różnorodnie zdeterminowany.
Wiele czynnikówokreślających gojest z góry danychprzez kulturę, w której się
rodzimy; nasz wybór jestspowodowany chęcią sprawienia przyjemności innym.
Są jednak też możliwe wyborynie zdeterminowaneprzez nasze otoczenie dokonujemy
ich, ponieważchcemy sami mieć przyjemność lub pragniemy byćprzykładem dla
innych, czyli narzucić innym, by imsprawiałoprzyjemność to, co nam ją sprawia.
Jakiekolwiekbyłyby motywy, to sukces lub niepowodzenienaszej autoprezentacji
zależyod zgodności i trwałościobrazu, jaki przekazujemy światu.
Skoro zjawiska zawsze ukazują się jako coś, co się.
72 /, Zjawisko
wydaje, to udawanie i zamierzone zwodzenie ze stronywykonawcy, jak też
złudzenie i błąd ze strony obserwatora stanowią nieuchronne elementy całej
sytuacji.
Autoprezentacja różnisię od samopokazania sięaktywnym i świadomym wyborem
pokazywanego obrazu.
Samopokazanie się pozbawione jest wyboru,po prostu ujawnia cechy posiadane przez
żywe stworzenie.
Natomiast autoprezentacja byłaby niemożliwabezpewnego stopnia autoświadomości,
czyli bez wrodzonej zdolności do refleksji cechującej nasz umyśl, którawyraźnie
przekracza granice świadomości wyższychzwierząt.
Tylko autoprezentacja może zawierać hipokryzję i udawanie, jedynym zaś elementem
pozwalającym odróżnić pozór od rzeczywistości i prawdy jestniepowodzenie w
uzyskaniu trwałości i zwartościprzedstawianego obrazu.
Podobno hipokryzja jestkomplementemprawionym cnocie przez przywarę,niejest to
jednak w pełni prawdziwe.
Wszelkacnotazaczyna się od obdarzenia cnoty pochwałą, przez którą wyrażam moje
zadowolenie.
Pochwała zawieraobietnicę wobec świata, wobec tych, którym się pojawiam, że moje
działanie będzie mi sprawiało przyjemność, a łamanie tej obietnicy jest właśnie
tym,co czynihipokryta.
Innymi słowy, hipokryta nie jest łajdakiem,który znajduje przyjemność w
przywarze i ukrywaswąprzyjemność przedświatem.
Wobec hipokryty trzebastosować zasadę Sokratejską: "Bądź takim, jakimchcesz się
Strona 37
Myślenie - Hannah Arendt
pokazać", co znaczy: ,,Pojawiaj się zawszetakim, jakim chcesz się pojawiać
wobecinnych", nawet jeśli jesteś sam i nikt cięnie widzi poza tobą samym.
Gdy podejmuję taką decyzję, tonie tylko reaguję napewne dane mijakości, lecz
dokonuję aktu zamierzonego wyboru pomiędzy różnymi możliwymidziałaniami.
Z takich działań kształtujesię wreszcieto, co nazywamy charakterem lub
osobowością, kon
glomerat dającychsię zidentyfikować jakości, zebranych razem w
zrozumiałą i względnie tożsamą całość,stanowiącyniezmienny substrat braków i
zalet właściwych dla naszej jednostkowej duszy inaszego ciała.
W związku z niewątpliwą wagą tych wybranych cechdla naszego zjawienia sięi
naszej roli w świecie współczesna filozofia, począwszy od Hegla,uległadziwnemu
złudzeniu, żeczłowiek, w odróżnieniu od rzeczy,tworzy sam siebie.
Jest jednak oczywiste,że autoprezentacja iczysta konkretność istnienia nie są
tym samym.
5. Zjawisko i pozór
Skoro wybórjako decydujący czynnik autoprezentacji wpływa na zjawisko
iskoro zjawisko ma podwójną funkcję równoczesnegoukrywania czegoś wewnętrznego i
objawiania pewnej,,powierzchni" (np.
ukrywania strachu i pokazywania odwagi, czyli ukrywaniastrachu przezpokazywanie
odwagi), to zawsze jestmożliwość, że to, co siępojawia, może dziękiukrywaniu
czegoś innego zmienić się w pozór.
Ze względu naprzepaść między zewnętrznym i wewnętrznym, międzypodstawą a
zjawiskiem lub, wyrażając to inaczej,niezależnie od tego, w jak różny i
zindywidualizowanysposóbpojawiamy się czy jak dalece determinujemynaszą
indywidualność zawsze jest prawdą, że ,,wewnątrz pozostajemy wszyscy podobni do
siebie", niezmienni, z wyjątkiem sytuacji, za które płacimy funkcjonowaniem
wewnętrznych psychicznych czy cielesnych organów, lub z wyjątkiem interwencji
podejmowanych, by usunąć określoną dysfunkcyjność.
A więczawsze istniejepewien element pozoruw zjawiskach:
podstawa nigdy się nie pojawia.
Z tego jednaknie wy.
nika, że zjawiska są jedynie pozorem.
Pozór jest możliwy tylko wśród zjawisk, zakłada on zjawisko, jakbłąd zakłada
prawdę.
Błąd jest ceną, jaką płacimy zaprawdę, a pozór jest ceną, jaką płacimy za cud
zjawiska.
Błądi pozór są ze sobą ściśle związane, korespondują wzajemnie.
Pozór jest właściwy światu rządzonemu przez prawo zjawiania się przed
wieloma wrażliwymi stworzeniami wyposażonymi w zdolność percepcji.
Nic się niezjawia w ten sposób, by było postrzegane ze wszystkich możliwych
punktów widzenia.
Świat zjawia sięwsposób,,wydajemi się" i zależy od szczególnychperspektyw
określonych przez położenie i przez konkretne organy percypujące.
Powoduje to nie tylkobłędy, któremożnapoprawić prze/ zmianę położenia.
zbliżeniedo zjawiska, przez ulepszenie naszych receptorów zapomocą
różnychinstrumentówalbo wreszciedzięki wyobraźni ukazującej inne perspektywy
widzenia; powoduje to również powstanie rzeczywistegopozoru, czyli mylących
zjawisk, których nie możnapoprawić tak, jak poprawia się błąd, ponieważ są
oneuwarunkowane przez stałe umiejscowienie w świeciei są związane trwale z naszą
egzystencją jako jednymze zjawisk świata.
,,Pozór (dokos, od dokei mol) dotyczywszystkich rzeczy",powiedział Ksenofanes,
tak że"niema człowieka ani nie będzie nikogo takiego, ktomiałbyjasne rozeznanie
wszystkich bogów i wszystkiego, o czym mówię; bo nawet gdyby ktoś przypadkiem
powiedział pełnąprawdę, to sam by o tym niewiedział"20.
Kontynuując rozróżnienie Portmanna pomiędzyautentycznym i
nieautentycznym zjawiskiem, możnaby mówić o autentycznym i nieautentycznym
pozorze;
ten drugi, złudzenie podobne fatamorganie, rozwiejesię lub zostanie
odrzucony po bliższym rozważeniu,
przeciwnieniż ten pierwszy, który jest jakwschódi zachód słońca; ten
pozór nie ustąpi przed żadną wiedzą, ponieważwłaśnie taki jest sposób pojawiania
sięsłońcaoraz ukazywania sięziemi istotomziemskim,któreniemogą
zmienićswegomiejsca pobytu.
Mamytu do czynienia z ,,naturalną i nieuniknionąiluzją"naszego aparatu
zmysłowego, októrejKant mówił wewstępie do transcendentalnej dialektyki rozumu.
Iluzjęzawartą w sądzie nazywał on"naturalną i nieuniknioną", ponieważ niepodobna
jej zapobiec,ona bowiem "nie zaprzestanie rozumu mamić i wtrącać gonieustannie w
Strona 38
Myślenie - Hannah Arendt
chwilowe błędy, które trzeba za każdymrazem usuwać"21.
Fakt, że naturalny i nieunikniony pozór tkwiw świecie zjawisk, z którego
nigdy nie możemy uciec, jest zapewne najsilniejszym argumentem a w każdymrazie
najbardziej przekonującym przeciwko naiwnemu pozytywizmowi, który wierzy, że
znalazł trwałąpodstawę pewności dzięki wykluczeniu wszystkichumysłowych zjawisk
iograniczeniusię jedynie do obserwowanych faktów, czyli docodziennej
rzeczywistościdanej przez naszezmysły.
Wszystkie istoty obdarzone zmysłami, zdolne zarówno do odbierania zjawisk, jak i
do ukazywania się jako zjawiska, są podmiotem autentycznych złudzeń, które choć
różne dlaróżnych gatunków, zawsze związane są ze specyfikąprocesu życiowego.
Zwierzętatakże podlegają złudzeniom wiele znich nawet potrafi symulować
fizycznezjawienie się podobnie też zwierzęta, jak ludzie, posiadają wrodzoną
zdolność manipulowania zjawiskiemw celu wywoływania pomyłki.
Odkrywanie "prawdziwej" tożsamości zwierzęcia poza jego chwilowym adaptacyjnym
kolorem nie odbiega daleko od demaskowaniahipokryty.
Lecz poza mylącą powierzchnią nietkwi wewnętrzna jaźń ani nie ukazuje się
autentyczne.
/. Zjawisko
zjawisko, niezmienne i właściwe danej istotności.
Odkrycieniszczy pomyłkę i nie znajduje niczego autentycznie pojawiającego się.
Owo "wewnętrzneja", jeśliw ogóle istnieje, nigdy nie pojawia się ani
wewnętrznemu, ani zewnętrznemu zmysłowi, gdyż żadna z wewnętrznych danych nie
posiada stałych, relatywnietrwałych cech, które, dając się rozpoznać i
zidentyfikować, charakteryzują indywidualne zjawisko.
"W tymstrumieniu zjawisk wewnętrznych nie może ona dać[nam] stałego lub trwałego
ja"22powiadał Kanto świadomości.
Istotnie, jest rzeczą mylącą mówienieo "wewnętrznym zjawisku"; jedyne, co mamy,
to wewnętrzne wrażenia, których nieunikniony przepływzapobiegaukształtowaniu się
ich w trwalszy, identyczny kształt.
(Merleau-Ponty: "Gdzie, kiedy i jak istniejeobraz niewidzialnego?
[...
] psychizm jest niejasnysam dla siebie")23.
Emocje i ,,wewnętrzne wrażenia"są "nieświatowe", gdyż brak im głównej cechy
świata,czyli "pozostawania w spokoju i bezruchu"przynajmniej tak długo, by
mogłyzostać spostrzeżone,a nietylko doznane, by były obejrzane, zidentyfikowanei
rozpoznane.
Znów, według Kanta, "czas, będącyjedyną formą naszej wewnętrznej naoczności, nie
maw sobie nic trwałego'124.
(Innymi słowy, gdy Kant mówi o czasie jako o "formiewewnętrznej naoczności",to
mówi on, choć bez świadomości tego,metaforycznie i wyprowadzaswą metaforę z
naszegodoświadczenia przestrzennego, które dotyczy zewnętrznych zjawisk.
Nasze doświadczenie wrażeń zewnętrznych charakteryzuje brak formy, a zatem i
wszelkiej naoczności).
W przeżyciu wewnętrznym jedyną rzeczą, jakiejsię możemy uchwycić celem
odróżnienia czegoś przynajmniej przypominającego rzeczywistość od nieustannie
przepływających nastrojów naszej psychiki,jestuparta powtarzalność.
Wskrajnych przypadkach po6.
Myślące ego i jaźń; Kani
wtarzanie możestać się tak uporczywe, że jego efektem jest trwałość
nastroju, wrażenia, lecz taka niezmienność wskazuje na poważne zaburzenia
psychiki euforię maniakalną lub melancholijną depresję.
6. Myślące ego i jaźń:Kant
V żadnego innegofilozofa pojęcie zjawiska i pozoru(.
Erscheinung i Schein) nie gra tak zasadniczej roli jaku Kanta.
Jego idea "rzeczy samej w sobie", czegoś, cojest,lecz nie zjawia się, mimo że
powodujezjawiska,może zostać wyjaśniona i, była wyjaśniana, nagruncietradycji
teologicznej w sposób następujący: Bóg jest"czymś", jest On negacją Nicości.
Bogamożnapomyśleć, lecztylko jakocoś, co się nie pojawia,co nie jestdane naszemu
doświadczeniu, gdyż jest "w sobie",wtymteż sensie On sięnie zjawia, nie jest dla
nas.
Taka interpretacjarodzi pewne trudności.
Dla KantaBóg jest ideą rozumui w tym sensie jestdla nas.
Myślenie o Bogu jest wedle Kanta czymś typowym dlamyśli ludzkiej, gdy tylko
rozum, czyli ludzka zdolnośćspekulatywna, przekroczy granice poznawania
intelektualnego.
Poznanemoże być tylko to,co dane w doświadczeniu, co pojawia się, cowystępuje w
trybie"wydaje mi się", lecz myśli również "są" i pewne myśli, które Kant nazywa
Strona 39
Myślenie - Hannah Arendt
ideami, jak Bóg, wolność i nieśmiertelność, choć nigdy nie mogąbyć dane w
doświadczeniu i tym samym są niepoznawalne, są dla nastak wyraźne, że rozum nie
może powstrzymać się przedich pomyśleniem i że stają się one zasadniczym
obiektem zainteresowania ludzi i ich życia umysłowego.
Warto więc rozważyć, do jakiego stopnia myśl o niezjawiającejsię "rzeczy samejw
sobie" jest już zawartaw rozumieniu światajako świata zjawisk,zupełnie nie.
zależnie od potrzeb i przypuszczeń myślącej istoty i odżycia umysłu.
Po pierwsze, jest faktem potocznego doświadczenia.
żekażda zjawiająca się żywa istota posiada "podstawę, która nie pojawia się",
lecz która może być wydobyta na światło dzienne, stając się tym, co
Portmannnazwał nieautentycznym zjawiskiem.
Wedle Kantarzeczy, które nie pojawiają się same przez się,leczktórych istnienie
może być ukazanewewnętrzne organy, korzenie roślin są również zjawiskami.
Jegowniosek, że zjawiska"muszą mieć jeszcze podstawy,które nie są zjawiskami", i
że zatem ,,u podłoża zjawiska [.
] musi znajdowaćsię przedmiot transcendentalny, który określa sametylko
przedstawienia"25 czyli że opierają sięone na czymś,co należy do innegoporządku
bytowegowydaje się wyraźnie analogiczny do wniosku wyprowadzonego z koncepcji
światazawierającego autentyczne i nieautentyczne zjawiska,gdzie nieautentyczne
zjawiska wydają się przyczynamiautentycznych, o ile są związane z procesem
życiowym.
Nastawienie teologiczne (w przypadku Kanta potrzeba argumentowania na rzecz
istnienia intelligibilnegoświata) ujawniasię w słowach "sametylko
przedstawienia", tak jakgdyby zapomniał on o swejcentralnejtezie, że
"warunkimożliwościdoświadczenia w ogólesą zarazem warunkami możliwości
przedmiotówdoświadczenia imają dlatego przedmiotową ważnośćw syntetycznym sądzie
a priori'^.
Wiarygodność Kaniowskiegoargumentu,że to,co powoduje pojawieniesię czegoś,musi
należeć do innego porządku niż samezjawiska, opiera się na naszym doświadczeniu
zjawiskżycia, lecz nie znajduje oparcia w tym doświadczeniuteza o hierarchicznym
porządku "transcendentnychprzedmiotów" (rzeczy samych w sobie) i "ich
samychtylko przedstawień".
Ten Kaniowski porządek został
6. Myślące egoi jaźń, Kcml
przez Portmannaodwrócony.
Kantposzedł za dalekow swoim wielkim pragnieniu znalezienia
wszystkichargumentów, które mogłyby uprawdopodobnić lezę,że "niewątpliwie
istnieje coś od świata różnego, cozawiera podstawę porządku światowego"27, a
tymsamym należy do wyższego porządku.
Jeśli zaufamynaszemu doświadczeniu pojawiających się i znikających rzeczy i
zaczniemy spekulować, to możemy dojśćdo wniosku, że skoromoże faktycznie
istniećostateczna podstawazjawiającego się świata, to główne i jedyne znaczenie
tej podstawy polega na jej skutkach (czylina tym,co ona powoduje),a nie na jej
twórczej aktywności.
Jeśliboskie jest to,co wywołuje zjawiska samosięnie zjawiając, to ludzkieorgany
wewnętrzne mogąokazać się czymś prawdziwie boskim.
Innymi słowy, powszechne w filozofii ujmowaniebytu jako podstawy
zjawiska jest wstosunku dożyciaprawdziwe.
Nie można jednak tego samego powiedziećo wartościującym przeciwstawianiubytu
zjawisku,które prowadzi do teorii dwóch światów.
Tradycyjnahierarchia,która stawia byt przed zjawiskiem,wyrastanie z naszego
potocznego doświadczenia, lecz ze swoistego doświadczenia myślącej jaźni.
Jak zobaczymypóźniej, doświadczenie to przekracza nie tylko zjawisko, lecz
również i byt.
Kant doszedł do tego wnioskui oparłna nim przeświadczenie o,,rzeczy samej w
sobie", tkwiącej poza samym tylkozjawiskiem.
Jestfaktem, że "w świadomościsiebie samego jestem w samymtylko myśleniu istotą
samą[czyli rzeczą samą wsobie dopisek H.
A.], z której jednakże, co prawda, dziękitemu nicnie jest mi jeszcze dane do
myślenia"28.
Jeślizastanowić się nadrelacją pomiędzy "ja" i "mi",którapowstaje w trakcie
procesu myślenia, tomoże sięistotnie wydać, że myśli są "samymi tylko
przedstawieniami" lub przejawami jaźni, którasama pozostaje.
/. Zjawisko
zawsze ukryta, ponieważ myśli oczywiście nigdy nieprzypominają
własności, które mogą być orzekaneo jaźni czy osobie.
Strona 40
Myślenie - Hannah Arendt
Myślące ego jest Kaniowską "rzeczą samąw sobie": nie pojawia się ono wobec
innych,atakże, odmiennie niżjaźńsamoświadomości, niepojawia się sobie samemu,
mimo to jednak nie jestnicością.
Myślące ego jest czystą aktywnością, jesttym samym pozbawionewieku, płci
oraz jakichkolwiek cech,a także historii życia.
Etienne Gilson,poproszony o napisanie autobiografii, odpowiedział:"Człowiek w
wieku siedemdziesięciu pięciu lat powinien mieć wiele rzeczydo powiedzeniao swej
przeszłości,lecz jeśli żył onjedynie jako filozof, to okazuje się, że nie miał
przeszłości"29.
Gdyż myślące ego to nie jaźń.
U Tomaszaz Akwinu znajduje się drobnauwagą, która brzminiezrozumiale,
jeślizapomnimy o tym rozróżnieniupomiędzyego i jaźnią; "Moja dusza to nie ja i
jeśli tylko dusze są zbawione, to nie jestem zbawiony ani ja,ani nikt inny".
Zmysł wewnętrzny, który mógłby pozwolić namuchwycić aktywność myśleniaw
naoczności, wedługKanta nie ma nic do uchwycenia, ponieważ jego manifestacje są
zasadniczo niepodobne do zjawiska przedstawionego przezzmysł zewnętrzny, który
znajduje"coś stałego lub pozostającego [.
] natomiast czas,będącyjedyną formą naszej wewnętrznej naoczności, nieposiada
niczego, co by pozostawało"30.
Tak więc, "wsyntetycznej pierwotnej jedności apercepcji, jestemświadom samego
siebie nietak, jakim się sobieprzejawiam, ani tak, jakimjestem sam w sobie, lecz
jedynie[świadomyjestem] tego, że jestem.
To przedstawieniejest myśleniem, a nie oglądaniem"31.
Natomiast w przypisiedodaje: "Myślą wyrażam akt określania megobytu.
Byt jest więc już przez to dany, lecz nie jest przez
6. Myślące egoi jaźń; Kani
tojeszcze dany sposób, w jaki mamgo określić, tzn.
w jaki mam uznać w sobieistnienie różnorodności doniego przynależnej"32.
Kant stale podkreśla w Krytyceczystego rozumu,ze "potrzeba mi czegoś trwałego,
co,o ile myślę o sobie,nie jest mi wcaledanew wewnętrznej naoczności"33.
Lepiej jednak powrócićdo okresuprzedkrytycznego,by tam znaleźć opis czystego
doświadczenia myślącego ego.
W Trdume einesGeistersehers, erlduten dwch Traume der Metaphysik (1766)
Kant podkreśla "niematerialność" mundusintelligibiUs,świata, w którym porusza
się myślące ego, w przeciwieństwie do "inercjii trwałości" martwej materii,
która otacza żyweistoty wświecie zjawisk.
W związku z tym rozróżnia on"ideę, jaką dusza ludzkama o sobie jako o
umyśledzięki niematerialnej naoczności, i świadomość, przezktórą prezentuje się
ona jako człowiekza pomocą obrazumającego swe źródło we wrażeniu organów
fizycznych i pozostającego w związku z materialnymi rzeczami".
Idalej: "Jest to zawsze ten sam przedmiot,który jest zarówno elementem
widzialnegoi niewidzialnego świata, lecznie ta sama osoba [.
] to, comyślęjakoumysł, tegonie pamiętam jako człowiek, a takżeodwrotnie, mój
rzeczywisty stan bycia człowiekiem niepojawiasię w moim myśleniu o sobiejakoo
umyśle".
Aw dziwnym przypisie dodaje: "Podwójna osobowość, któraprzynależy do duszy nawet
w tym życiu";
porównuje więc stan myślącego ego ze stanem głębokiego snu, "gdy zmysły
zewnętrznepozostają w staniezupełnego spokoju".
Przypuszcza on, żeidee podczassnu "mogą być jaśniejsze i bardziej rozwinięte niż
najjaśniejsze idee na jawie" właśnie dlatego, że "człowiekjestw takich chwilach
niewrażliwy na swe ciało".
Z tychidei zaś po przebudzeniu nie pamiętamy nic.
Sny sączymś innymzupełnie, "nie należą tu.
Wówczas bo.
wiem człowiek nie śpi w pełni [.
] i wplata czynnościswego umystu we wrażenia zmysłów zewnętrznych"34.
Jeśli rozumieć te uwagi Kanta jako teorię snu, tostanowią one jawny
absurd.
Są jednak interesującejako próba oceny doświadczenia umysłowego związanego z
wycofaniem się ze świata.
Jest to bowiem ocenaaktywności, która,odmiennie od innych działań, nienatrafia
na opór materii.
Nie jest ona nawet powstrzymywana ani opóźnianaprzez brzmienie słów,
formułowanych przez organy zmysłowe.
Doświadczenieaktywności myśli jest zapewne pierwotnym źródłemnaszej idei
duchowości, niezależnie od form, jakie taprzybiera.
Strona 41
Myślenie - Hannah Arendt
Mówiąc językiem psychologicznym, jednąz podstawowych cech myśli jest
jejszybkość, ,,bystryjak myśl"powiadał Homer, a Kant w swych wczesnych pismach
powtarzał uwagę o .
szybkości myśli".
Myśl jestszybka, ponieważ jest niematerialna; możeto wyjaśniać niechęć wielu
wybitnych metafizykówwobec ciała.
Z punktu widzenia myślącego ego ciałojest jedynie przeszkodą.
Wyciąganie stąd wniosku, że są "rzeczy same w sobie", które w swej
własnej intelligibilnej sferze istnieją tak samo, jak my "jesteśmy" w sferze
zjawisk, należy do błędów metafizyki, czy raczej do pozorów rozumu których
istnienie Kant pierwszy odkrył, które wyjaśnił i rozwiał.
Wydaje się, żeten błąd,podobnie jak wiele innych błędów filozofii, musi mieć
swojeźródło w doświadczeniu myślącego ego.
Akurattenbłąd przypomina prostyi powszechny błądwspomniany przez P.
F. Strawsona w jego eseju o Kancie: ,,Istnieje stare przeświadczenie, że rozum
jest z istoty swejczymś poza czasem, a jednak jest w nas.
Maono swąniewątpliwą podstawę w fakcie pojmowania prawdmatematycznychi
logicznych.
Lecz [nie wynika z tego], że ten kto ujmuje prawdy wieczne, sam musi być
Rzeczywiiosc t myślące ego
wieczny"'".
Typowe dla szkoły oksfordzkiej jest traktowanie takich błędów jako logicznego
non sequitur,tak jak gdyby filozofowie przez całe wieki z niewiadomych bliżej
powodów bylizbyt głupi, aby odkryć elementarneluki w swych rozumowaniach.
Prawdawygląda tak, że elementarne błędy logiczne były rzecząbardzorzadką w
historii filozofii;to, co wydaje siębłędami logicznymi umysłom uwolnionymod
pytańokreślonych jako,,bezsensowne", mazwykle swojąprzyczynę w pozorach,
nieuniknionych u istot, których całe istnienie zamyka się wśród zjawisk.
Tak więcz naszego punktu widzeniajedynąistotną kwestią jestpytanie, czy pozory
są nieautentyczne czyautentyczne, czy wynikają onez dogmatycznego
przeświadczenia i arbitralnego założenia, ze zwykłych urojeń, znikających
przybliższym sprawdzeniu, czy też sączymśpłynącym zparadoksalności warunków
istnienia istoty, która, mimo że sama jest częścią świata zjawisk,jest zarazem w
posiadaniu zdolności i umiejętnościmyślenia, pozwalającej umysłowi na wycofanie
się zeświata bez możności opuszczenia go lub transcendowania.
7. Rzeczywistość imyśląceego;
wątpienie Kartezjanskie i sensus communis
Rzeczywistość świata zjawisk polega przede wszystkim na"znajdowaniu się
w spokoju i trwaniu", trwaniu wystarczająco długim, bystać się obiektem
spostrzeżonym i rozpoznanym przez podmiot.
Podstawowe inajwiększe odkrycie Husserla dotyczy intencjonalności świadomości,
czyli faktu, że nie ma subiektywnych aktów bez przedmiotu.
Chociaż widziane drzewo może być złudzeniem, jest ono jednak obiektem.
/- Zjawisko
nie zna ni radości, ni smutku, jest czymś najbardziejboskim i nous, myśl
sama, jest,,królem niebios i ziemi".
Kartezjusz, wierny radykalnemusubiektywizmowi,będącemu pierwszą reakcją
filozofa na sukcesynauki,nie wiązał zalet tego sposobu życia z obiektem
myślenia, czyli z wiecznym kosmosem, dającym nieśmiertelność tym kilku, którzy
zdecydowali się spędzić życiejako obserwatorzy.
Jego bardzo nowoczesna nieufność wobec ludzkiego aparatu poznawczego
umożliwiłamu określenie pewnych cech res cogitans z jasnością większą, niż to
kiedykolwiek przed nimuczyniono.
Były one wprawdzie znane starożytnym, uzyskały jednak dopiero teraz odpowiednią
wagę.
Podstawowącechą res cogitans jest samodzielność, polegająca natym,że ego "me
potrzebuje żadnego miejsca ani niezależy odżadnej materialnej rzeczy".
Następną jestpozaświatowość,polegająca na tym, żeby, badającsiebie samego,
"przypuścić,że nie miałem wcale ciałai że nie było wcale świataani żadnego
miejsca, gdziebym się znajdował"38.
Niewątpliwie żadne z odkryć, czy raczejodkryć nanowo czegoś znanego, nie
miało dla Kartezjuszawiększego znaczenia.
Główną jegotroskąbyło znalezienieczegoś myślącego "ja" lub,
mówiącjegosłowami,lachose pensante, którąutożsamiał 2 duszączegorealność byłaby
poza podejrzeniem, poza granicamizłudzeń.
Nawet potęga wszechmocnego Dieu trompeurnie mogłaby zaćmić pewności świadomości,
którawycofała się z rejonu doświadczenia zmysłowego.
Strona 42
Myślenie - Hannah Arendt
Choć wszystko, co dane.
może być iluzją lub snem, tojednak śniący, nawet jeśli niebędzie domagał
sięrealności od snu, sam musi być realny.
Stąd, jepense,donc je suis.
Tak silne było doświadczenie samegomyślenia i tak pasjonujące
pragnienieznalezienia pewności i trwałości po odkryciu przez naukę ,,ruchomej
ziemi", żenigdymu nie przyszło do głowy, że żadnecogitatio i cogito me
cogilare, żadna świadomość aktywnej jaźni, która zawiesiławszelką wiarę w
realnośćintencjonalnych przedmiotów, nie mogłyby przekonaćgo o realności siebie
samego, gdybyrzeczywiście urodził się na pustyni, bez ciała i zmysłów
zdolnychspostrzegać ,,materialne" rzeczy i bez współtowarzyszy zdolnych upewnić
go, że to.
co on postrzega,jesttakże postrzegane przez innych.
Kartezjańska res cogitans, fikcyjny twór, pozbawiony ciała,zmysłówi porzucony,
nigdy by nie wiedział, że jest coś takiego, jakrealność,i że możliwe jest
odróżnienie pomiędzy realnym i nierealnym, pomiędzypowszechnym światemjawy a
prywatnym nie-światem snów.
To. co Merleau-Ponty miał do powiedzenia przeciwko Kartezjuszowi,było bardzo
słuszne: ,,Redukować percepcję do myślenia o spostrzeganiu to ubezpieczać się
przeciw wątpieniu w ten sposób, że kosztpolisy jest wielekroćwyższy niż możliwa
strata, jest to bowiem taki typpewności, który nigdy nie przywróci nam
istnieniaświata"39.
Co więcej, to właśnieaktywność myślenia doświadczenie myślącego "ja"
jest tym.
co stwarzazwątpienie odnośniedo realności świata i mego istnienia.
Myślenie może ogarnąć i uchwycić wszystkorzeczywiste zdarzenie, przedmiot i
własne myśli.
Ichrealność jednak pozostaje poza zasięgiem myślenia.
Cogito ergo sum jest błędem nie w tym sensie, jak topisał Nietzsche, że z cogito
wyprowadzona możebyćjedynieegzystencja cogitationes, lecz w tym sensie,
żecogilofest tematemtakiego samegowątpienia jak sum.
W "ja myślę" jest założone "ja jestem"; myśl możeprzyjąć takie założenie,lecz
nie może go nigdy dowieśćani obalić.
(Kant miał racjęzarzucając Kartezjuszowi,że"myśl nie mamnie nie może istnieć,
ponieważ.
nie jest wrażeniem; realność Jest, nawet jeśli nie możemy być pewni, że ją
znamy" (Peiree), ponieważ "wrażenie" realności, czystego "tu i teraz", odnosi
się dokontekstu, w jakim pojedyncze obiekty pojawiają się.
i do kontekstu, w jakim my sami jako zjawiska istniejemy wśród pojawiających się
innych stworzeń.
Kontekst jako kontekstnigdy nie pojawia się w całości; jestonnieuchwytny, prawie
jak byt, który jako byt nigdynie pojawiasię w świeciewypełnionym
pojedynczymiistnościami.
Lecz byt, który od czasów Parmenidesajest najwyższym pojęciem filozofii
Zachodu,jestideą,co do której nie oczekujemy, że będzie spostrzeganaprzezzmysły
czy że będzie przyczyną wrażenia, natomiastrealność jest spokrewniona z
wrażeniem; uczucierealności (lub nierealności) towarzyszy wszystkim doznaniom
moich zmysłów, które inaczej nie miałyby"sensu".
Dlatego też Tomaszz Akwinu definiowałzdrowy rozsądek, sensus communis.
jako "zmysłwewnętrzny", który funkcjonuje jako "wspólny korzeńi wspólnazasada
zmysłów zewnętrznych".
Kuszące wydaje się zrównanie ,,zmysłu wewnętrznego" ze zdolnością
myślenia, gdyż wśródgłównychcech myślenia, pojawiającego się wświecie zjawisk
idokonywanego przez zjawiające się istoty,występujeniewidzialność.
W związku z niewidzialnością, wspólną dla zdrowegorozsądku i myśli, Peircepisał,
że,,realność zachowuje związek z ludzką myślą", zapominając, że myślenie jest
nietylko samo niewidzialne.
lecz ma także do czynienia z niewidzialnym, z rzeczami, którenie są dane
zmysłom,mimo że mogą być, i naogół są zapamiętanymi przedmiotami zmysłów,
przechowywanymi w pamięci,by stać się elementem dalszejrefleksji.
T. L.
Thorson rozwijając ideę Peirce'a dochodzi downiosku, że ,,realnośćpozostaje w
takiej
7. Rzeczvwi.
^loKC i myślące ego
relacjido procesu myślowego, w jakiej środowisko pozostaje do ewolucji
biologicznej"41.
Strona 43
Myślenie - Hannah Arendt
Wszystko to oparte jest na milczącym przypuszczeniu, że procesy myślowe
nie różnią się wistotny sposób od rozumowania zdroworozsądkowego:jest to stare
Kartezjańskiezłudzenie wnowejszacie.
Cokolwiekmyśleniemoże osiągnąć i czegokolwiek dokonać,właśnie
realnośćdanazdrowemu rozsądkowi,realność wswej konkretności, pozostaje dla niego
nieuchwytna,nieroztapialna w procesach myślowych przeszkoda, która je pobudzai o
którą potykają się w afirmacjilub negacji.
Procesy myślowe, odmiennie od zdrowegorozsądku, mogą być fizycznie umiejscowione
wmózgu, lecz wykraczają poza wszystkie biologiczne dane,mające charakter
funkcjonalny czy morfologiczny wsensie, o jakim mówił Portmann.
Natomiast zdrowyrozsądek ipoczucie realności wchodząw zakres naszego
biologicznego aparatu i rozumowaniezdroworozsądkowe (które przez filozofówz
Oxfordu mylnie jestutożsamiane z myśleniem) możepozostawać z realnością w
takimzwiązku, w jakim jestbiologiczna ewolucja ze środowiskiem.
Thorson ma rację co do rozumowaniazdroworozsądkowego pisząc:"Istotnie można tu
mówić o czymświęcej niż o analogii, są todwaaspekty tego samego procesu".
A gdybyjęzyk niedostarczał nam obok słów nazywających rzeczy dostępnezmysłom
jeszczesłów określającychmyśli, zwanych"pojęciami", jak sprawiedliwość, prawda,
odwaga iboskość, które są niezbędne nawet w mowie potocznej, zabrakłoby
namdowodu istnienia aktywności myśloweji uzasadniona byłaby dawna konkluzja
Wittgensteina.
że "język jest częścią naszegoorganizmu".
Jednakże myślenie, które dotyczy wszystkiego, cosię ostaje wątpieniu,
nie ma takiego naturalnego, fak.
/. Zjawisko
tycznego związku z realnością.
To myślK.
artezjańska refleksja nad znaczeniem odkryć naukowych zniszczyła
zdroworozsądkowe zaufanie do realności.
A błędem Kartezjusza byłanadzieja, że będzie mógłprzezwyciężyć wątpienie przez
wycofanie się ze świata,przez wyeliminowanie ze swej myśli wszelkiej światowej
realności i skoncentrowanie się wyłącznie na myślowej aktywności.
Lecz myślenie nie może ani dowieść,ani zniszczyć poczucia realności
wyrastającego z szóstego zmysłu, który Francuzi nazywają fe bon sens.
Gdymyślenie wycofuje się ze świata zjawisk, to wycofujesię z poczucia realności
danego przezzdrowy rozsądek.
Husserl żądał, by zawieszenie (epoche) tego poczuciabyło metodologiczną
podstawąfenomenologii.
Dla myślącego"ja" takie zawieszenie jest sprawą oczywistą inie wymaga specjalnej
metody uczenia; znamy je jakozwykły fenomenroztargnienia, dający się
zaobserwować u każdego, kto zajętyjestjakąkolwiek myślą.
Innymi słowy, utrata zdrowego rozsądku nie jestani cnotą,ani
przywarąKaniowskich,,zawodowych myślicieli",lecz zdarzasię każdemu, kto się nad
czymś zastanawia; zawodowym myślicielom po prostu przydarza tosię częściej.
Nazywamy ich wtedy filozofami, a ich sposób życia jest zawsze ,,życiem obcych"
{bios xemkos),jak pisał Arystoteles w Polityce.
A powodem, że obcośći roztargnienie są niebezpieczne, że "myśliciele" mogąłatwo
przeżyć utratę poczucia realności,jest to, że myślące "ja" narzucaswoje prawa
tylko chwilowo: każdymyśliciel pozostaje poza tym ,,człowiekiem jak ja i ty"
zjawiskiem wśród zjawisk wyposażonym w zdrowy rozsądek i posiadającym
dostateczną umiejętnośćrozumowania zdroworozsądkowego, by przetrwać.
8.Nauka i zdrowy rozsądek:
Kaniowskie rozróżnienie rozumu i intelektu;
prawda i znaczenie
Wydajesię, że coś podobnego zachodzi w przypadku współczesnego naukowca,
który stale burzy autentyczne pozory, nie niszczącjednak swego doznania
realności, które mówi mu, takjak i nam, że słońce wstajerano.
a zachodzi wieczorem.
To myślenie umożliwiłoludziom przeniknięcie zjawisk i zdemaskowanie ichjako
pozorów, choćautentycznych.
Zdrowy rozsądeknigdy nie zakłócił w sposób radykalny wszystkiego, cowiarygodne
zmysłowo.
Słynnyspór "starożytników znowożytnikami" wpłynął w sposób istotny na
pytanieoto.
jaki jest cel poznania.
Czy chodzi o uchwyceniezjawisk, czy o ukazanie ukrytego funkcjonowania aparatu,
dzięki któremu się one pokazują?
Strona 44
Myślenie - Hannah Arendt
Wątpliwościmyśli na temat pewności doświadczenia zmysłowego,myślowe podejrzenie,
że rzeczy mogą być zupełnie inne,niż się pojawiają zmysłom, nie było
obcestarożytności.
Demokrytejskie atomy byłynie tylkoniepodzielne, lecz także niewidzialne,
poruszające się wpróżni,ilościowo nieskończone iwywołującewrażenia
dziękinieskończonym konfiguracjom i kombinacjom.
Arystarch w III wieku przed Chrystusem zaproponowałhipotezę heliocentryczną.
Konsekwencje tych śmiałych pomysłów były raczej niemile: Demokryt był podejrzany
o szaleństwo, a Arystarchoskarżony o bezbożność.
Istotne jestjednak to, że nie próbowano dowieśćtych hipotez i że żadna nauka z
nich się nie narodziła.
Niewątpliwie myślenie gra zasadniczą rolę we wszelkich naukowych
przedsięwzięciach, leczjestono środkiem do celu, cel natomiast jest określony
przez postanowienie, co warte jest poznania, a ta decyzja nie mo.
/. Zjawiska
żemieć charakteru naukowego.
Co więcej, celemjestpoznanie lub wiedza, która raz osiągnięta, w sposóbwyraźny
należy do świata zjawisk; raz ustanowionaprawda staje się częścią świata.
Poznanie ipragnieniewiedzy nigdynie opuszczająświata zjawisk całkowicie;
jeślinaukowiec wycofuje się z niego, aby "myśleć",to tylko po to, żeby znaleźć
lepsze, bardziej obiecujące podejście do świata, zwane metodą.
Nauka jest więcpo prostu wyrafinowanym przedłużeniemzdroworozsądkowego
rozumowania: złudzenia sąrozwiewane,a błędy korygowane.
Kryterium w obu wypadkachjest ewidencja, która przynależy do świata zjawisk.
A skoro donaturyzjawisk należyodsłanianiei ukrywanie, to każda korektura jest
dyziluzją, "jestutratąjednej ewidencji, a zdobyciem innej" mówiącsłowami
Merleau-Ponty'ego.
Nic, nawet w rozumieniunauki przez samą naukę, nie gwarantuje, że nowa ewidencja
będziepewniejsza niż poprzednia.
Pojęcie nieograniczonego postępu, które towarzyszy rozwojowi
nowożytnejwiedzy i jest ciągle jejinspirującą zasadą, najlepiej ukazuje, żenauka
staleporusza się w świecie zdroworozsądkowego doświadczeniai podlega stałym
błędom i pomyłkom dającymsię naprawić.
Uogólnienie doświadczenia stałych korektur prowadzi do postawy "coraz
lepiej",,,corazprawdziwiej", czyli do nieograniczonego postępuwrazz uznaniem, że
dobre i prawdziwe nie jest osiągalne.
Gdyby zostało osiągnięte, to głód wiedzy zniknąłbyi poszukiwanie poznania
osiągnęłoby swój kres.
Jestto oczywiście nieprawdopodobne, zważywszy, jakwiele
jeszczepozostałonieznanego, możliwe jest wszak,że poszczególne gałęzie wiedzy
osiągną granice ludzkiejpoznawalności.
Jednakże nowożytna idea postępu zaprzecza takiemu ograniczeniu.
Nie ulega wątpliwości, że idea postępu została zrodzona przez niezwyk8.
Nauka l zttrowy rozsądek
ly rozwój nauki,przez prawdziwąlawinę odkryć wieku XVI iXVII.
Rozwój ten był głęboko zakorzenionywsamym myśleniu, które niemogło doznać
ukojeniaistymulowało nauki i uczonych do nowych odkryć,rodząc nowe teorie istale
je korygując w nie kończącym się procesie procesie postępu.
Nie powinniśmyzapominać, że idea nieograniczonej doskonałości gatunku ludzkiego,
tak popularnaw epoce Oświecenia,była obca wiekom XVI iXVII,które
posługiwałysięraczej pesymistycznym obrazem naturyludzkiej.
Szczególnie ważna i oczywista wydaje się pewna konsekwencja tego
rozwoju.
Poważnej przemianie uległa idea prawdy,Została ona przekształcona czy raczej
zdezintegrowana w ideęłańcucha cząstkowychprawd, zktórych każda w swym czasie
rości sobie pretensje doogólnej ważności, mimo żeciągłość badańwskazuje na jej
prowizoryczność.
Jest to dziwna sytuacja.
Możeonanawet sugerować, żegdybyjakaś naukaprzypadkowo osiągnęła swój cel, to nie
zatrzyma towtejdziedzinie badań, które są stymulowane przeziluzję
nieograniczonego postępu, czyliprzez pozór wyrastający zsamej aktywności.
Przekształcenie prawdy wprawdziwe rezultaty wynika głównie z faktu, że
naukowcy są przywiązani dozdrowego rozsądku, który tworzy nasze związki
zeświatem zjawisk.
Myślenie wycofuje sięradykalnieiw imię własnego dobra z tego świata ijego
oczywistości; natomiast nauka korzysta zmożliwości wycofaniasię w imię pewnych
określonych wyników.
Strona 45
Myślenie - Hannah Arendt
Innymi słowy, rozumowaniu zdroworozsądkowemu w teoriachnaukowców zawsze grozi
popadniecie w czystą spekulację i główną słabością zdrowegorozsądku jest
zawszebrak zabezpieczenia właściwego czystemu myśleniu,a polegającego na
krytycznej zdolności myślenia, wktórej zresztą, jak to zobaczymy, też tai się
autode.
/. Zjawisko
struktywna tendencja.
Lecz wracając do tezy o nieograniczonym postępie, to główny jej błąd został
szybko odkryty.
Dobrze wiadomo, że tonie sam postęp,lecz myśl o jegonieograniczoności uczyniłaby
naukęnowożytną nie do przyjęcia dla starożytnych.
Nie pamięta się, że Grecy mieli istotne powody,by żywić niechęć
wobecnieskończoności.
(Platon odkrył, że wszystko, codaje sięporównać, jest zistoty swej
nieograniczone, a nieograniczoność była dla niego, jak dla wszystkich Greków,
źródłem zła.
Stąd jego wielka wiara wliczbę i miarę, które stanowią granicę tego, co
samoprzez się np.
przyjemność "nie zawiera ani początku,ani środka, anikońca").
To, że współczesnanauka, czyhająca stale naprzejawyniewidzialnego atomy,
molekuły, cząstki, komórki, geny dodaje tym samym doświata wiele
nowychpostrzegalnych rzeczy, wydaje się paradoksem.
Abydowieść lub obalić swe hipotezy, swe "paradygmaty", i aby odkryć, na czym
polegafunkcjonowanierzeczy, zaczyna ona naśladować procesy natury.
W tymceluwytwarza nieskończoną ilość niezwykle skomplikowanych instrumentów, za
pomocą których zmuszadopojawienia się to, co nie-pojawiające się, gdyż jestto
jedyny sposób, w jaki naukowiec może przekonaćsię o realności czegoś.
Współczesna technika narodziłasię w laboratorium, lecz nie dlatego, że
naukowcychcieliprodukować narzędzia lub zmieniać świat.
Niezależnieod tego, jak dalece ich teorie odbiegły od zdroworozsądkowego
rozumowania, muszą oni wrócić dopewnej jego formy, gdyż inaczej grozi imutrata
wszelkiego poczucia realności badanego przedmiotu.
A takipowrót jest możliwy jedynie przez wytworzonyprzezczłowieka sztuczny świat
laboratorium, gdzie to, conie pojawia się samo, zostaje do tego pojawienia
sięzmuszone i tym samym odkryte.
Technika, będąca
8. Nauka izdrowy rozsądek
w pogardzie u naukowców, którzy traktująpraktyczną stosowalność jedynie
jako produkt uboczny swychwysiłków, wprowadza wynalazki naukowe do
światacodziennych zjawisk i dostosowuje je do doświadczenia zdroworozsądkowego.
Dzieje siętak, ponieważsami naukowcy są zależni od tego typu doświadczenia.
Widziane z perspektywy świata "realnego"laboratorium jest antycypacją przemiany
środowiska, a proceskognitywnego stosowania myślenia i fabrykowanianarzędzi
stanowi najbardziej wyrafinowany rodzajrozumowania zdroworozsądkowego.
Aktywnośćpoznawcza związana jest z poczuciem realności ijest działalnością
budowania w niemniejszym stopniu, niż jestnią budowanie domów.
Zdolność myślenia jednakże którąKant nazywałrozumem, odróżniając go od
intelektu, czyli zdolnościpoznania ma zupełnie inną naturę.
Rozróżnienie towswym najelementarniejszym sensie i wedle własnychstów Kanta
polega na fakcie, że "pojęciarozumowesłużądo pojmowania, tak jak pojęcia
intelektualnedorozumienia(spostrzeżeń)"42.
Innymi słowy, intelektujmuje to, co jest dane w zmysłach, natomiast rozumpragnie
zrozumieć sens.
Poznanie, którego najwyższymkryterium jest prawda, wyprowadza to kryterium
zeświata zjawisk, z którym nasz kontakt dokonuje siępoprzez percepcje zmysłowe,
a ich świadectwo jestoczywiste, czyli nie zachwiane przez żadne rozumowanie ani
nie dające się zmienić przez inną oczywistość.
Wprowadzony przez Kanta niemiecki przekład łacińskiego słowa perceptio
jakoWahmehmung, zawierającysugestię,że to, co dane w percepcji, powinno być
prawdziwe,wskazuje wyraźnie, że prawda tkwi w oczywistości zmysłów.
Lecz nie dzieje się tak ani w wypadkuznaczenia, ani wwypadku myśli szukającej
znaczenia;
myślenie nigdy nie pyta,czy coś jest lub czy cośistnieje.
/. Zjawisko
istnienie jest zawsze złożone lecz co to znaczy, żecoś istnieje.
Rozróżnienie pomiędzyprawdą aznaczeniem wydaje się nie tylko podstawowe dla
Strona 46
Myślenie - Hannah Arendt
rozważańnad naturą ludzkiego myślenia, lecz także jest nieuchronną konsekwencją
Kaniowskiego rozróżnieniapomiędzy rozumem a intelektem.
Jest jednak rzecząjasną, żesam Kant nieprześledziłnigdy do końca tejszczególnej
konsekwencji swej myśli,podobnie zresztąjak whistorii filozofii trudno byłoby
znaleźć wyraźnerozdzielenie tych dwóch zjawisk.
Rzadkie, przypadkowe tylko uwagi Arystotelesa w Hermeneutyce pozostają bez
szczególnego znaczeniadla całej filozofii Arystotelesowskiej.
W tym traktacie dotyczącymjęzykapisze on, że każdy logos (w tym
kontekściezdanie) jest,,pełnym znaczenia dźwiękiem" (phone semantike),.
jest znakiem czegoś, wskazuje na coś".
"Nie każdajednak wypowiedź jestzdaniem stwierdzającym coś,lecz tylko taka,
którejprzysługuje prawdziwośćlubfałszywość.
Ale nie wszystkim wypowiedziom przysługuje prawdziwość, bo na przykład prośba
jest wypowiedzią, lecz nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa"43.
Pytania zrodzone przez naszą chęć poznania wynikają z naszej
ciekawościświata,z naszego pragnieniabadaniatego,co dane przez nasz aparat
zmysłowy.
Słynne pierwsze zdanieMetafizyki:.
Wszyscy ludziedzięki swej naturze łakną wiedzy", tłumaczone bardziej dosłownie
brzmi: ,,Wszyscy ludzie pragną patrzeći widzieć".
I zaraz Arystotelesdodaje: .
Wskazujena to nasza miłość percepcji zmysłowych,gdyżkieruiesię ona na nie dla
nich samych, w sposób całkowicie niezależny od wszelkich potrzeb".
W zasadziewszystkie pytania zrodzone przez nasze pragnienie wiedzy mogą zostać
rozwiązanenagrunciedoświadczeniapotocznego rozumowania; są one tak
samonarażonena dający się poprawić błądi iluzję, jak zmysłowa per8.
Paliku i rrfrtfl
cepcja i doświadczenie.
Nawetnieugięty postęp współczesnej nauki, która stale koryguje siebie,
odrzucającodpowiedzi i formułując na nowo pytania,nie zaprzeczagłównemu celowi
nauki, polegającemu na tym, bywidzieć i znaćświat takim, jaki jest dany we
wrażeniach zmysłowych.
A naukowe pojęcie prawdy jestwyprowadzonez potocznegodoświadczenia
niepodważalnej oczywistości, która rozprasza błąd i iluzję.
Lecz pytania zrodzone przez myślenie, których stawianie płynie z samej istoty
rozumu, są pytaniami o znaczenie isą nierozwiązywalne na gruncie zdrowego
rozsądku i jego wyrafinowanej formy,którą nazywamynauką.
Pytanie o znaczenie jest "pozbawioneznaczenia" dla zdrowego rozsądku i
rozumowania zdroworozsądkowego, ponieważ jest funkcją szóstegozmysłudostosowanie
nas do świata zjawisk i wprowadzenienas w świat dany przez naszych pięć zmysłów;
jesteśmy w tym świecie i żadne pytania nie muszą być stawiane.
Nauka szuka niepodważalnej prawdy, zdań, których żaden człowiek nie może
swobodnie odrzucić,które są obowiązujące.
Od czasów Leibniza wiemy,żesą dwarodzaje prawd:prawdyo faktachi prawdy rozumu.
Główna między nimiróżnica polega na stopniusiły, z jaką się narzucają:prawdy
rozumu są "konieczne iich przeciwieństwo jest niemożliwe", podczas gdyprawdy
dotyczące faktów są"przypadkowe i ichprzeciwieństwo jestmożliwe".
Rozróżnienie to ma wielkąwagę, choćmoże raczej ze względu na inny jego sensniż
ten,jaki widział Leibniz.
Prawdy faktyczne, mimoswojej przypadkowości, narzucają się wsposób równie
nieodparty każdemu, kto widzi je własnymi oczami, jak zdanie,że dwa idwa jest
cztery, narzuca siękażdemu, kto umie rozumować.
Chodzijedynie o to.
że zdarzenie nigdy nie może być odbierane naocznie.
/. Zjawiska
przez każdego, kto mógłby chcieć wiedzieć o nim, podczas gdy prawdy
rozumowe i matematyczne ukazująsię jako oczywiste każdemu, kto posiada zdolność
rozumowania.
Ich narzucająca się natura jestuniwersalna, podczas gdysiląnarzucania się prawd
faktycznychjest ograniczona, gdyż oddziaływanie tych prawd ogranicza się tylko
do tych, którzy naocznie je odebrali, atym samym musi odwoływać się do
świadectwa innych,którym nie zawsze chce się wierzyć.
Rzeczywistym przeciwieństwem prawdy faktycznej, i na tym polega jejpodstawowa
odmienność od prawd rozumu, jest niebłąd czy złudzenie, leczświadome kłamstwo.
Dokonane przez Leibniza rozróżnieniepomiędzyprawdami faktycznymii
prawdami rozumu, którychnajwyższą formą jest matematyka, mająca do czynienia
jedynie z rzeczami myślowymi i nie wymagającatym samymświadectwa danych
Strona 47
Myślenie - Hannah Arendt
zmysłowych, jest oparte nastarym rozróżnieniu pomiędzy koniecznościąi
przypadkowością, zgodnie z którym wszystko, cokonieczne i czego przeciwieństwo
jest niemożliwe, posiada wyższą rangę onlologiczną od tego, co wprawdzie jest,
lecz mogłoby nie być.
Przeświadczenie, że rozumowanie matematyczne powinno służyć za
wzorzecdlawszelkiej myśli, pochodzizapewne od Pitagorasa;
w każdym razie znajdujemy je u Platona w jegoniezgodzie na to, by ktoś
nie znający matematyki mógł sięzajmować filozofią.
Jest ono jednym ze źródeł średniowiecznego "dyktatu rozumu".
Przeświadczenie, żeprawdanarzuca się z siłą większąniż przemoc, jest starym
toposem filozofii greckiej, którazawsze uważała,że prawdzie towarzyszy zdolność
narzucania sięludziom jako konieczność, której niemogą się oprzeć.
Mercier de la Riyiere napisał, że"Euklides jest prawdziwym despotą; prawa, które
namprzekazuje, są prawami prawdziwie despotycznymi".
Ta sama ideado
prowadziła Grotiusa do przeświadczenia, że"nawetBóg nie mógłby
spowodować,by dwarazy dwa dawałoinny wynik niż cztery".
Jest to stwierdzenie bardzowątpliwe, nie tylko dlatego, że stawia Boga pod
dyktatemkonieczności, lecz również dlatego, że zrównujeewidencję ze zmysłową
percepcją.
Z tego też powoduDuns Szkot zakwestionował je.
Źródłemprawd matematycznych jest mózg ludzki,a silą mózgu jest czymś nie
mniej naturalnym, nie mniejstworzonymdo prowadzenia nas poprzez świat zjawiskniż
nasze zmysły wraz ze zdrowym rozsądkiem orazz jego rozszerzeniem, które Kant
nazwał intelektem.
Najlepszym tego dowodem jest fakt, który inaczej wydawałby sięczymś tajemniczym,
że rozumowanie matematyczne, będące najczęstsząaktywnością mózgui pozornie
całkowicieodległe od rozumowania zdroworozsądkowego, mogło odegrać tak wielką
rolę wnaukowym badaniu świata.
Intelekt,organwiedzyi poznania, ciągle należy do świata, lub, mówiąc słowami
DunsaSzkota, "znajduje się pod rządaminatury"; jest on poddany tym wszystkim
koniecznościom,które określają istotę żywą, posiadającą zmysły i mózg.
Przeciwieństwem konieczności niejest przypadkowość,lecz wolność.
Wszystko, co pojawia się ludzkim oczom,co zdarza się ludzkiemu umysłowi,
wszystko, lepszeczy gorsze, codotyczy śmiertelnych, łącznie z ich własną
egzystencją, jest "przypadkowe".
Znamy to.
Audenpisał: "Niespodziewanie, dziesiątki lat temu, przybyłeśwśród tej nie
kończącej się kaskady stworzeń wyrzucanych przez paszczę natury.
Nauka mówi:przypadkowezdarzenie".
Lecz to nie przeszkadza nam, by wraz z poetąpowiadać: "Przypadkowe rzeczywiście!
Prawdziwycud, ja to mówię, bo kto nie jest pewien, żemiał istnieć"44.
Lecz to "miał istnieć" nie jest prawdą; jest to założenieogłębokim znaczeniu.
102/.
Zjawiskil
Innymi słowy, nie ma prawd poza i ponad prawdami faktycznymi: wszystkie
prawdy nauki są prawdamifaktycznymi, nie wyłączając tych zrodzonych przezmózg i
wyrażonych w specjalnym języku znaków, aponadto tylko faktyczne stwierdzenia są
naukowosprawdzalne.
Tak więc zdanie "trójkąt śmieje się" niejest nieprawdziwe, lecz pozbawione
sensu, podczasgdy stary ontologicznydowód istnienia Boga wyrażony przez Anzelma
z Canterbury nie maważności dowodowej i w tym sensie nie jest prawdziwy,lecz
jestpełen znaczenia.
Celem wiedzy jest prawda, nawę l jeśli, jak w naukach, nieliczymy na prawdę,
leczjedyniena prowizoryczną prawdziwość, co do której oczekujemy, że
zostaniezastąpiona wraz zpostępem wiedzyprzez innebardziej adekwatne
prawdziwości.
Oczekiwanie,że prawda wynikniez myślenia, jest myleniempotrzeby myślenia z
potrzebą poznania.
Myślenie jestimusi być zaangażowane we wszystkich próbach poznania, lecznie jest
ono wtedy nigdy sobą samym, jestjedyniesłużebne wobec innej sprawy.
(Wydaje się, żeHegel był pierwszy, który protestował przeciw nowożytnej
tendencji donarzucania filozofii roli podobnejdo tej, jaką miała onaw wiekach
średnich: "Wtedyfilozofia miała być jedynie służebnicąteologii, pokornie
akceptującą jej osiągnięcia, wprowadzającą do nichporządek logiczny i
prezentującą je wjasnym kontekście.
Obecnieod filozofii wymaga się, bybyła służebnicą innych nauk [.
Strona 48
Myślenie - Hannah Arendt
] Jej zadaniem jest demonstrowanie metod nauk"4'.
Hegel określał to jako łapanie cienia cieni).
Prawdajest tym,co zmuszeni jesteśmy uznać namocy naszych zmysłów lub
naszego mózgu.
Zdanie,żekażdy, kto jest,"miał istnieć",może łatwo zostaćobalone, jednakże
pewność, że "ja miałem istnieć",pozostanie niezachwiana, ona jest bowiem
istotnym
momentem wszelkiej myślowej refleksji na temat ,jajestem".
Zarysowując linię dzielącą prawdę i znaczenie,poznanie i myślenie oraz
podkreślając ważnośćtego rozróżnienia, nie chcętym samym negować,że
istniejąpewne związkipomiędzy myślowym poszukiwaniemznaczenia i poznawczym
poszukiwaniem prawdy-Stawiając nierozstrzygalne pytanieo znaczenie,
ludziekonstytuują się jako istoty pytające.
Wśród poznawczych pytań, na które ludzie znajdują odpowiedzi, zawsze mogą
przemycić się kwestie nierozslrzygalne.
które wydają się całkowicie zbędnei były zawsze jakotakie określane.
Jestwięcej niż prawdopodobne, żegdyby ludzie utracili pragnienie sensu, które
nazywamy myśleniem, i gdyby zaprzestali zadawania pytańnie mających odpowiedzi,
to utraciliby nie tylko zdolność wytwarzania tych rzeczy myślowych, które
nazywamy dziełami sztuki, lecz również utraciliby zdolność zadawania pytań
rozstrzygalnych, na którychopiera się wszelka cywilizacja.
W tym też sensie rozumjest apriorycznym warunkiem intelektu i poznania.
Todlatego, że rozum i intelekt są wzajemnie tak ściśle powiązane.
mimo dzielących ichróżnic nastroju i celu,filozofowie zawsze ulegali pokusie,by
kryterium prawdy ważne dla nauki i życia codziennego zastosować do swojej
dziedziny.
Nasze pragnienie wiedzy, czyrodzi się z praktycznych,czy czysto teoretycznych
kłopotów, może byćzaspokojone, gdyosiągnieswój z góry określony cel.
Pozostaje jednaknie ugaszone zewzględu na niezmierzonośćnieznanego.
Aktywnośćpoznawcza zostawia za sobą rosnący skarb wiedzy,który jest gromadzony
przez każdą cywilizację jakoczęść jej świata.
Utrata tych zasobów oraz zdolnościkonserwowania ich i rozwijania nieuchronnie
oznaczakoniec danego świata.
Aktywność myślowa, przeciw.
/. Zjawisko
nie, nie pozostawia po sobie nic tak namacalnego i potrzeba myślenia nie
może być nigdy uciszona przezintuicje "mądrych ludzi".
Jeśli idzie o pozytywne wyniki,możemy oczekiwaćodmyślenia tylko tego, coKantna
koniec osiągnął,czyli "rozciągnięcia, choćtylko negatywnie, naszego używania
rozumu poza granice zmysłowe danego świata, to jest wyeliminowaniaprzeszkód,
którymi rozum ogranicza sam siebie"46.
Słynnerozróżnienie dokonane przez Kanta międzyrozumem i intelektem,
między zdolnością spekulatywnej myśli i zdolnością poznaniaopartą na
doświadczeniu zmysłowym gdzie "cala myśl jest środkiemosiągnięciaoglądu" ("bez
względu na to, jak i przypomocy jakich środków poznanie odnosiłoby się
doprzedmiotów, to przecież sposób, w jaki odnosi sięono do przedmiotów
bezpośrednio i do którego jakośrodek do celu zmierza wszelkie myślenie to
naoczność"4') ma konsekwencje, które prowadzą znacznie dalej, niż Kant był tego
świadom, i które są możeod tego bardzo różne.
(Wspominając Platona pisał:
,,Nie jest niczym niezwykłym [.
] dzięki porównaniumyśli, które pewien autor wypowiada o swym
przedmiocie,rozumieć gonawet lepiej, niż onsam siebierozumiał, nie określiwszy
dostatecznie swego pojęciai wskutek tego czasami mówiąc, a także myśląc cośwbrew
własnej intencji"48.
Uwaga ta daje się oczywiście zastosować do samego Kanta).
Chociaż podkreślaon niezdolność rozumu do osiągnięcia poznania szczególnie w
odniesieniu do Boga,wolności inieśmiertelności, czyli wedle niego najwyższych
idei, to jednak niemoże rozstać się z przeświadczeniem, że ostatecznymcelem
myślenia i poznania jest prawdai wiedza.
W Krytykach używa pojęcia Vernunfterkenntnis (wiedza powstająca z
czystegorozumu), którepowinno być dlaniego wewnętrznie sprzeczne.
Nigdy nie miał pełnej
Naukai zdrowy rozsądek
świadomości uwolnienia rozumu i myślenia, usprawiedliwienia tej
zdolności i aktywności, nawet jeśli nieprowadzi ona do żadnych "pozytywnych"
rezultatów.
Strona 49
Myślenie - Hannah Arendt
Jak wiemy, stwierdził,że musiał"zawiesić wiedzę, ażeby uzyskać miejsce dla
wiary".
Jednakże tym, co naprawdę "zawiesił", było poznanie rzeczy niepoznawalnych i tym
samymotworzył drogę nie dla wiary, leczdla myślenia.
Wierzył,że stworzył podstawy przyszłej"systematycznej metafizyki", i jest
prawdą, że bez Kaniowskiego wstrząsu nie powstałby niemiecki idealizm.
Lecz filozofowie ci Fichte, Schelling i Hegel nieucieszyliby Kanta.
Uwolnieni przezKanta od staregoscholastycznego dogmatyzmu, zachęceniprzezniegodo
wyżywania się w myśleniu spekulatywnym i biorącza wzór Kartezjusza, zaczęli
szukaćpewności, zamazując znów linię dzielącą myślenie od poznania i wierząc, że
wyniki ich spekulacji posiadają taki sam rodzaj ważności, jak wyniki procesu
poznawczego.
Największeodkrycie Kanta, czyli rozróżnienie pomiędzy poznaniem, które
używa myślenia jako środkado celu, a myśleniem samym, powstającymna
mocy"prawdziwej natury rozumu" i istniejącymsamo dlasiebie, zostało podważone
przez samego Kantanaskutek porównywania ichze sobą.
Tylko wtedy, jeśliprawda(u Kanta naoczność), a nie znaczenie jest ostatecznym
kryterium ludzkiej aktywności umysłowej,ma sens mówienie o zwodniczości i
iluzji.
Kant mówio rozumie, że "niemożliwe, by ten najwyższy trybunał wszelkich praw i
uroszczeń naszej spekulacji zawierał sam pierwotne złudzenia i mamidła"49.
Ma rację, lecz tylko dlatego, że rozumjakozdolność spekulatywnego myślenia
niedziała w świecie zjawisk i wzwiązku ztym może wytwarzać nonsensi bezsens,
lecznigdy złudzenia ani pozoru, które z istoty swej należądo dziedziny percepcji
zmysłowych i rozumowania.
/. Zjawisko
zdroworozsądkowego.
Kant sam to przyznaje, gdynazywa idee czystego rozumu "heurystycznymi'', a
nie"ostensywnymi" pojęciami mają one charakterpróbny, niczego natomiast nie
demonstrują ani niepokazują.
"Onesamew sobie nie powinny więcbyćprzyjęte, lecz ważna winna być jedynie ich
realnośćjako schematu regulatywnejzasady systematycznejjedności wszelkiego
poznania przyrody.
Tym samympowinno się je założyć jedynie jakoanaloga rzeczyrzeczywistych, ale nie
jako rzeczy same wsobie"52.
Innymi słowy, niesą one zdolne przedstawiać ani reprezentować rzeczywistości.
Nie tylko nie mogąsięgnąć do rzeczy z innego świata, do rzeczy
transcendentnych,lecz i rzeczywistość rzeczywistość, która jestdana dzięki
wielkości zmysłów i chwytana przez zdrowy rozsądek i która jest zagwarantowana
przez faktpluralizmu jest poza ich zasięgiem.
Lecz Kantnieakcentuje tego aspektu sprawy, gdyż obawia się, żejego idee mogą
zostać przekształcone w"puste obiekty myślowe", jak się niezmiennie dzieje,
gdypozwalająsię one pokazywać nagie,czyli nie przetransformowanei nie
zafalsyfikowaneprzez język, w naszym świeciecodziennej komunikacji.
Zapewne dla tego samego powodu Kantzrównujeto, co tu nazwaliśmy
znaczeniem, zcelem czy nawetintencją.
"Formalna najwyższa jedność, która polegawyłącznie na pojęciach rozumowych, jest
celową jednością rzeczy, a spekulatywny interesrozumu sprawia,iż staje się
koniecznym, żebywszelkie urządzenie wświecie traktować tak, jakby powstało z
zamiaru najwyższegorozumu"51.
Rozum kierujący sięszczególnymi celami ma szczególne intencje.
Jest potrzebą rozumu ludzkiego,by myśleć o Bogu, wolności i nieśmiertelności,
nawet jeśli kilka stron dalejKant przyzna,że"spekulatywny interes rozumu"w
odniesieniu do
trzech głównych obiektów myśli ,,wolności woli,nieśmiertelności duszy i
istnienia Boga" "jest jedynie bardzo nieznaczny i dla niego nie podjęliśmy
siępracy dociekania transcendentalnego [.
] Ze wszystkichbowiem odkryć, jakie można by przy tym zrobić,niemożna przecież
uczynić żadnego użytku, który swejpożyteczności dowodziłbyin concreto, tj.
w naukachprzyrodniczych"52.
Lecz nie zależy nam na polowaniunamałe sprzeczności w dziele tego wielkiego
myśliciela.
W samym środku cytowanego powyżej fragmentupojawia się zdanie, które znajduje
się w sprzecznościz jego zrównaniem rozumu i celu: "Czysty rozumzajmuje się
rzeczywiście tylko samym sobą i nie możeteż mieć innego zajęcia"53.
M.Merieau-Ponty, The yisibie and Ihe Invssib!
e, Evanslon
Strona 50
Myślenie - Hannah Arendt
8.s. 17.
M. Mericau-Ponty.
Si^ns.
Evanston 1964.
wstęp, s.
20H.
Diels i W- Kranz, Die Fragmenteder Yorsokratiker.
Berlin
9. t.
11. B26.
' Merieau-Ponty.
The Yisible.
s- 64.
A. Portmann, Das Tier als sociales Wcsen.
Ziirich 1953, s.
252.
A, Portmann, Ammal Forms and PaUerns, New York 1967,9.
Tamże, s.
34.
' Portmann, Das Tier.
,s- 232.
' Tamże.
'Portmann, Animal Forms.
, s. 113J.
Locke, Rozważania dotyczącerozumu ludzkiego.
Warszawa5.
t. II, s.
10-11.
' Merieau-Ponty.
Si^ns.
s. 17.
' Merieau-Ponty.
The Visib!
e..., s.
259^Merieau-Ponty.
Signs.
s- 21.
Merieau-Ponty.
The Yisihle.
, s.259.
'Arystoteles, O duszy.
403a5-10.
' Tamże, 413t24.
łArystoteles.
De fewratione anmuiitum.
II, 3.
736b5-29.
' Arystoteles,Hermeneulyka.
16a3-13.
/- Zjawisko
20Ksenofanes z Kolofonu, fr.
34, w: Dicls i Kranz, dz.
cyt.
21 K-ant, Krytyka czystego rozumu, t.
II. s.
8.
22 Tamże,s.
211.
23 Merleau-Ponty,The Yisible.
, s. 18-19.
2Kant, dz.
cyt.
, t. U, s.
91." Tamże, s- 280-281 i 282.
" Tamże, t.
I, s.
312.
Strona 51
Myślenie - Hannah Arendt
27 Tamże, t.
II, s.
437.
28 Tamże,s, 140.
s E. Gilson, The Philosopher and Theology, New York 1962, s.
7.
30 Kant, dz.
cyt.
, t. II,s.
91.
31 Tamże, t.
I, s.
266.
32 Tamże,s.
267.
" Tamże, t.
II, s.
131.
34 l.
Kant, Warki:, t.
I, s,946-951.
35 P.
F. Strawson, The Bounds of Sense, London 1966, s.
249.
36 R.
Descartes, Rozprawa o metodzie.
Warszawa 1970, s.
34.
37 Tamże,s.
36.
38 Tamże, s.
38.
Merleau-Ponty,The Yisibte.
, s. 3637.
40 L.
Wittgenstein, Tracttitus Logico-Phiiosophicus,5.
62; 6.
431;
6.4311.
41 Th.
L. Thorson, Biopotitks, New York 1970, s.
91.
42 Kant, Krytyka czystego rozumu,t.
TI, s.
21.
43 Arystoteles, dz.
cyt.
, 17al4.
44 W.
H. Auden, Talking to Myself, w: Selected Poems, NewYork 1976, s.
653.
45 G.
W. F.
Hegel, PhilomphiederWeltgeschichte, Leipzig 1920,t.
I, s.
612.
46 I.
Kant, Sandschiftlicher Nachtass, t.
V, Akademie Ausgabe, t.
XVIII, 4849.
47 Kant, Krytyka czystego rozumu,t.
I, s.
93." Tamże, t.
II, s.
23.
49 Tamże, s,411.
50Tamże, s.
417.
Strona 52
Myślenie - Hannah Arendt
sl Tamże, s.
428.
52 Tamże,s.
542.
53 Tamże, s.
422.
II. AKTYWNOŚĆ UMYSŁOWA W ŚWIECIE ZJAWISK9.
Niewidzialnosć i wycofanie się
Myślenie, wola i sądzenie stanowią trzy podstawowe rodzaje aktów umysłu;
nie mogą one być nawzajemz siebie wyprowadzone ani też, mimo że posiadają pewne
wspólne cechy, nie mogą zostać zredukowane dojednego wspólnego mianownika.
Na pytanie: "Copowoduje,że myślimy?
", nie ma innej definitywnej odpowiedziniż ta, jaką dawał Kant mówiąc o
"potrzebierozumu", czyli o wewnętrznym dążeniu tej zdolnoścido
urzeczywistnieniasię w spekulacji.
Podobniewygląda sprawa z wolą, której nieporusza ani rozum, anipożądanie.
"Nic innego oprócz samejwoli nie jestprzyczyną woli", jak głosi Duns Szkot, lub
votuntas vult sew//e,jak przyznawał Tomasz z Akwinu, najmniej woluntarystycznie
nastawionyspośród wszystkich, którzy interesowali się wolą.
Wreszcie sądzenie,tajemniczazdolność umysłu, dzięki której ogólność,będącazawsze
konstrukcją myślową, oraz szczególność, danazawsze w doświadczeniu zmysłowym,
zostają ze sobąpołączone.
Jest ono"swoistą władzą", której odmienność od intelektu widoczna jest nawet w
"sądach determinujących", gdzie jednostkowe przypadki są podporządkowywane
prawidłom ogólnym w formie sylogizmu, żadna reguła bowiem nie wskazuje
właściwegozastosowania reguły.
Umiejętność stosowania ogólnego do szczególnego jest jeszcze jednym
,,naturalnym.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
uzdolnieniem", któregobrak jest zazwyczaj nazywanygłupotą jak pisał Kant
dodając również, że "tejułomności nie można zaradzić".
Autonomiczna natura władzy wydawania sądów jest jednak jeszcze wyraź -niejsza w
przypadku"sądów refleksyjnych"', które niezstępują od ogólnego do jednostkowego,
lecz wznosząsię "od jednostkowego [.
] do ogólnego" tylkona mocydecyzji i bez żadnychnadrzędnych reguł.
"Tojestpiękne", "to jest brzydkie","to jest słuszne",,,to jestbłędne" w
takichprzypadkach kierująca zasadawypływa z samego sądzenia,którą onomoże dać
tylkojakoprawopłynące z niegoi stosujące się do niego2.
Określiłam powyższe typy aktów umysłu jako podstawowe, ponieważ są
oneautonomiczne; każdy znichpodlega swym własnymprawom, choć wszystkie zależą
oduspokojenia namiętności duszy, od owego "beznamiętnego spokoju", który Hegel
określił jako "czysto myślowe poznanie".
Skoro jest to zawsze jedna i tasama osoba, której umysł myśli,pragnie i sądzi,
toautonomiczna natura każdego z tych aktówstwarzawiele trudności.
Niezdolność umysłu do poruszaniawoli, wrazz faktem, że myślenie może tylko
"zrozumieć" przeszłość, anie możeniczegoporuszyć ani "odnowić" ("sowa Minerwy
wylatuje o zmierzchu"),doprowadziła do różnorodnych doktryn głoszących
bezsiłęumysłu oraz potęgę tego, co irracjonalne.
Krótkomówiąc, doprowadziła do Hume'owskiej tezy, że"rozum jest i powinien być
jedynie niewolnikiemnamiętności", co jest przecież tylko uproszczonym
odwróceniem Platońskiej koncepcji rozumubędącego niepodzielnym władcą duszy.
Znamienną cechą wszystkichtych teorii jestich ukryty monizm,
przeświadczenie,żepoza oczywistą różnorodnością świata zjawisk orazpoza
oczywistą wielością ludzkich władz i zdolnościmusi istnieć jakaś jedność, stare
hen pan (wszystko jest
9. ^iewidziatnosć i wycofanie się
jednym), albo przynajmniej jakieś jedno ich źródłoi jeden prawodawca.
Autonomia czynności umysłowych implikuje brakich uwarunkowania; żadne
okoliczności życia czy świata nie wpływają na nie
bezpośrednio,"beznamiętnyspokój" duszy niejest bowiem warunkiem we właściwym
sensie tego słowa.
Nie tylko spokój nie powodujeaktywnościumysłowej, lecz
ponadtokoniecznośćmyślenia, "potrzeba rozumu", często właśnie uciszanamiętności.
Oczywiście, przedmioty mego myślenia,woli czy sądzenia, czyli to, czego te
czynności dotyczą, są danew świecie lub powstają w toku mego życiaw świecie,lecz
myślenie,chceniei sądzeniejako aktynie są przez te przedmioty warunkowane ani
teżw sposób koniecznywywoływane.
Strona 53
Myślenie - Hannah Arendt
Ludzie mimoswego całkowitego egzystencjalnegouwarunkowania czylimimo
ograniczenia do krótkiego odcinka czasu między narodzinami iśmiercią, przymusu
pracy dla przeżycia, potrzeby działania dla zapewnienia sobie miejsca w świecie
i wśród innych są zdolni do umysłowego przekroczenia tych wszystkich
uwarunkowań,lecz tylko myślowo, a nigdy realnie, czy choćby tylkopoznawczo, i
dzięki temu myślowemu przekroczeniumogą zbadać realność świata i siebie samych.
Mogąosądzać pozytywnie lub negatywnie rzeczywistość, wktórej się urodzili i
przez którą są uwarunkowani, mogąchcieć niemożliwego(np.
życia wiecznego) i mogąmyśleć (czyli spekulować w sposób pełen znaczenia)o
nieznanym i niepoznawalnym.
A chociaż to nigdynie zmieni rzeczywistości istotnie, wnaszymświecienie ma
wyraźniejszej opozycji niż opozycja pomiędzymyśleniem a działaniem to
zasady,wedle którychdziałamy, ikryteria, wedle których sądzimy i żyjemy,zależą w
ostateczności odżycia umysłu.
Krótko mówiąc, zależąone od wykonania tych na pozór bezuży.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
tecznych, myślowych przedsięwzięć, które nie prowadzą do wyraźnych
wyników ani "nie wyposażają nasbezpośrednio w zdolność działania" (Heidegger).
Brakmyśli jest naprawdę ważnym czynnikiem wświecieludzkim statystycznie biorąc,
najważniejszym i bynajmniej nie dotyczyon tylko działania większości,lecz
działania wszystkich.
Nagłość spraw ludzkich domaga się prowizorycznych sądów, opierania się
nazwyczajach i nawykach,czyli na przesądach.
Jeśli idzieo świat zjawisk, któryoddziałuje na nasze zmysły, jakrównież o naszą
duszęi zdrowy rozsądek,to słuszniemówił Heraklit, słowami wolnymi jeszcze od
zagmatwań terminologicznych: "Umysł jest oddzielony odwszystkich rzeczy".
To właśnie ze względu na owozupełne oderwanie umysłuod rzeczy Kant wierzyłw
istnienie gdzieś indziej innych istot rozumnych, które są zdolne do tego samego
rodzaju rozumnej myślico my, choć sąpozbawione aparatu sensorycznegoi zdolności
intelektualnej naszego mózgu, czyli nieposiadają naszych kryteriów prawdy i
błędu ani naszejmożności doświadczenia i poznania naukowego.
Z punktu widzenia świata zjawisk oraz uwarunkowanych przez niego
zachowań właściwościąaktywności umysłowej jest jej niewidzialność.
Akty umysłu niepojawiają się nigdy, choć objawiają się myślącemu,pragnącemu i
sądzącemu ego.
Ego ma świadomośćswych aktówmimo ich niepojawianiasię.
Epikurejskie"żyj w ukryciu" możebyć traktowane jako zalecenieostrożności, lecz
jest także dokładnym, przynajmniejnegatywnym opisem toposu, położeniaczłowieka,
który myśli.
Jest to zaprzeczenie tezy Johna Adamsa, który mówił:,,Niech nas widzą w
działaniu".
Innymi słowy, niewidzialnemu objawiającemu się w myśleniuodpowiada ludzka
zdolność, którajest nie tylko, jakinne zdolności,niewidzialna, póki ukryta i
jedynie
9. Niewidzialność i wycofaniesię
możliwa, lecz któranawet w pełnej swej realizacjipozostaje nadal
niewidzialna.
Jeśli rozważymy ludzkiedziałaniaz punktu widzenia ich zjawiskowości, to
odnajdziemywiele różnych jej szczebli.
Ani praca fizyczna, ani produkowanie niewymagają ukazywania samej aktywności;
jedynie działanie i mówienie dla swegourzeczywistnienia wymagają zjawiskowości.
Lecz żadna z tych aktywności nie jest niewidoczna.
Gdybyśmynaśladowali grecki zwyczaj nazywania "bohaterów",czyli ludzi aktywnych w
najwyższym sensie, ludźmi,którzy się w pełni objawili (andresepiphaneis),
ludźmirzucającymisię w oczy, to wtedy powinniśmy myślicieli nazwać ludźmi
pozostającymi w ukryciu.
Z tego, jak i z innych względów umysł jest zasadniczo różny od
duszy,która jestgłówną jego konkurentką do rządów nad naszym wewnętrznym,
niewidocznym życiem.
Dusza,czyli miejsce, gdzie powstająnasze namiętnościuczucia czy emocje jest
bardziejlub mniej chaotycznym falowaniem zdarzeń, które nietyle powodujemy, co
raczej je cierpimy, i którewprzypadkuwielkiej intensywnościmogą nas całkowicie
ogarnąć,jak to się dzieje z bólem czyprzyjemnością.
Swoją niewidzialnością przypomina nasze wewnętrzne organy, których
funkcjonowania jesteśmytakże świadomi,mimo braku zdolnościkontroli nadnimi.
Natomiast życie umysłujest czystąaktywnościąi jak wszelka aktywność może być
rozpoczęta lub zatrzymana zgodnie z naszą wolą.
Strona 54
Myślenie - Hannah Arendt
Poza tym namiętności, choćich miejsce jest niewidoczne, posiadają swąwłasną
formę ekspresji: rumienimysię ze wstydu, bledniemy lękając się, promieniejemy
radością; potrzebaszczególnych ćwiczeń samokontroli, byśmy umieli nieokazywać
namiętności.
Jedynym zaś zewnętrznymprzejawem myślenia jest roztargnienie, jawne niezwracanie
uwagi na otaczający świat, czyli coś całkowicie.
negatywnego, co w żadnej mierze nie pokazuje tego,co w nas naprawdę się dzieje.
Czysty fakt niewidzialności, czyli fakt, że coś możeistnieć bez
ukazywania się oczom, jest zawsze czymśuderzającym.
Jak wiele można by wywnioskowaćz dziwnej niechęci naszej tradycji do wyraźnego
rozróżniania duszy, umysłu i świadomości, często międzysobą zrównywanych jako
przedmioty naszego zmysłuwewnętrznego tylko na tej podstawie, że nie
pojawiająsię zmysłowi zewnętrznemu.
Platon twierdził, że duszajest niewidzialna, ponieważ jej celem
jestpoznawanietego, co niewidzialne, w świecie rzeczy widzialnych.
I nawetKant, filozof najbardziej krytyczny wobecprzesądów tradycyjnej
metafizyki, wymienia dwa rodzaje przedmiotów: "ja" myślące, czyli duszę
będącąprzedmiotem zmysłu wewnętrznego, oraz przedmiotzmysłuzewnętrznego, czyli
,,ciało".
Jest to, oczywiście, po prostu pewna wersja starej metafizycznej teoriidwóch
światów.
Opiera się ona na analogii z zewnętrznościądoświadczenia zmysłowego; zakładasię,
że wewnętrzna przestrzeń zamyka to, cowewnątrz nas, wten sam sposób, w jaki
zewnętrzna przestrzeń stanowi miejsce dla naszego ciała,a zmysł wewnętrzny,
czyliintrospekcja, potrafi odkrywać to, co zachodzi wewnątrz, równie niezawodnie
jak zmysły zewnętrzneodbierają świat zewnętrzny.
Jeśli chodzi oduszę, toanalogia taka nie jest błędem.
Skorouczuciai emocjenie są samodzielne, lecz są "doznaniami" spowodowanymi
przezzdarzenia zewnętrzne, które dotykająduszy i wywołująreakcję, czyli stany
duszy, to wewnętrzne doświadczenie może być istotnie dostępnezmysłowi
wewnętrznemu właśnie dlatego, że jest ono możliwe, jak zauważył Kant, przez
domniemanie doświadczeniazewnętrznego.
Co więcej, jego pasywność,fakt,że nie może ono być zmienioneprzez zamierzoną
in9, Niewtdzialnosc i wycofanie się
terwencję, stwarza pozór stabilności.
To wrażenie stabilności, spostrzeganie introspekcyjne, wywołuje pewne iluzje,
które z kolei prowadzą do teorii mówiącej, żeumysł nie tylko jest panem swej
własnejaktywności,lecz że może także kierować namiętnościami duszy,tak jak
gdybyumysł był po prostu najwyższym organemduszy.
Teoria ta jest bardzo stara i osiągnęła swójszczytowy punkt w koncepcji
stoickiej, głoszącej panowanie umysłu nad przyjemnością i bólem.
Jej błąd(że można byćszczęśliwym będąc przypiekanym wbyku Falarysa) polega na
utożsamianiu duszy i umysłu,na przypisaniu duszy i jej nieodłącznej pasywości
suwerennej władzy posiadanej przez umysł.
Żaden akt umysłu, a już najmniej akt myślenia, niezadowalasię swym
przedmiotemtakim, jaki jest mudany.
Przekracza on zawsze proste danie czegokolwiek,co wzbudziło jego uwagę, i
przekształca to, codane,w experimentum suitatis (doświadczenie własnej
swoistości), jak powiadał Petrus Johannis Olivi, trzynastowieczny
franciszkańskifilozof woli.
Tak jak wielośćjest jednym z podstawowych warunków egzystencjalnych ludzkiego
życia naziemi dla Rzymian interhomines esse (być wśród ludzi) było znakiem bycia
żywym, bycia świadomym realności świata i siebie, a interhomines esse desinere
(przestać być wśród ludzi)byłosynonimem umierania tak bycie samemu i
pozostawanie w komunikacji z samym sobą jest cechą charakterystyczną życia
umysłu.
O umyśle można powiedzieć,żeżyje on tylkow tej mierze, w jakiej realizuje
komunikację, w której,mówiąc egzystencjalnie, wielośćzostaje zredukowana do
dwoistości; tkwito w samympojęciu świadomości: conscientia czy
syneidenai,coznaczy znać siebie samego.
Stan egzystencjalny, w którym sam sobie dotrzymuję towarzystwa,nazywam
samotnością i odróżniam go od osamotnienia, w którym.
116II.
Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
również jestem sam,lecz brak w nim oprócz towarzystwa innych także mego
własnego towarzystwa.
Strona 55
Myślenie - Hannah Arendt
Totylko w osamotnieniuczujęsię pozbawiony ludzi i tylko ostra świadomość takiego
pozbawienia i istnienianaprawdę w pojedynkę, jak to się zdarza może tylko w
szaleństwie i we śnie, jest okropnością nie dowytrzymania.
Sama aktywność umysłowa przez sweskierowanie kusobie potwierdza podwójność
tkwiącą w świadomości; podmiot aktu niemoże być inaczej aktywny, jaktylkobędąc
aktywny wobec samegosiebie.
Świadomość (Kaniowskie "ja sądzę") towarzyszy nie tylko "wszystkim innym
przedstawieniom",lecz także wszystkimformom mojejaktywności, wktórych mogę być
całkowicie skierowany na samegosiebie.
Świadomośćjako taka, zanimurzeczywistni sięw samotności, nie osiąga nic więcej,
jak tylko poczucietożsamości; ,ja jestem"; "jestem świadom samego siebie, nie
taki, jakim sięsobie przejawiam, ani jakimjestem sam w sobie, lecz po prostu, że
jestem"3.
Poczucie to gwarantuje tożsamą ciągłośćjaźnipoprzez całąróżnorodność
przedstawień, doświadczeń i pamięci.
Świadomość sama przez się "wyraża akt determinacjimojego istnienia".
Aktywnośćumysłowa, aw szczególności,jak widzieliśmy, myślenie, czylibezdźwięczny
dialog ,Ja" zsamym sobą, może być rozumianajako realizacja podstawowego dualizmu
lub jako pęknięcie pomiędzy "ja"a "mnie", które jest istotą wszelkiej
świadomości.
Lecz prosta samoświadomość, której nieświadomie jesteśmy świadomi, nie jest
żadnąaktywnością; towarzyszącwszystkimformom aktywności jest jedynie gwarancją
milczącegoJa jestem ja".
Życieumysłowe, w którym dotrzymuję towarzystwasam sobie, może być
bezdźwięczne; nie jest ono natomiast nigdy milczące, tak jak nie jest nigdy
nieświadome siebie ze względu na swe skierowanieku sobie.
9. Niewidziainość t wycofanie się
Każde cogitare, niezależnie od swego przedmiotu, jestzawsze zarazem
cogito me cogitare, każda wola jestwio me velle, akażdy sąd jest możliwy,jak
zauważyłtoMonteskiusz, tylko jakoretour secret sur moi-meme.
Wydaje się, że to skierowanie ku sobie wskazuje naistnieniewewnętrznego miejsca
aktów umysłowych,podobnegodo wewnętrznej przestrzeni, w której dokonują się akty
nie-umyslowe.
Jednak przypuszczenie,że wewnętrznośćnależy rozumieć jako miejsce aktów,jest
błędem.
Jego historycznym źródłem jest odkryciewolii doświadczeń chcącej jaźni, dokonane
we wczesnych wiekach chrześcijaństwa.
Jestem tak długo świadom zdolności umysłu i ich skierowania ku sobie, jakdługo
trwasama aktywność.
Jest to tak, jakby organymyśli, woli czy sądzenia istniały tylko wtedy, gdy
myślę, chcęlub sądzę; w stanie uśpienia zakładając, żetakie uśpienie poprzedza
aktualizację nie są one dostępne introspekcji.
Myśląceego, którego pełną świadomośćmam tak długo, jak długo trwa
aktywnośćmyślowa, zniknie jak miraż, gdytylko realny świat znówo sobieprzypomni.
Skoro akty umysłu, nie mające z istoty rzeczy formyzjawiskowej,
pojawiają się w świecie zjawisk dziękiorganom receptywnym i dzięki własnej
zdolności i potrzebie pojawienia się, to nie mogą zaistnieć inaczej
niżprzezzdecydowane wycofanie się ze świata zjawisk.
Jest to wycofanie nie tyle zeświata jedynie myśl zewzględu na swą tendencję
dogeneralizowania (czyli zewzględu na swe skupienie się na ogólnym, a
nieindywidualnym) dąży do całkowitego wycofania sięze świata ile z uobecnionego
zmysłamibytuświata.
Każdyakt umysłowy opiera się na zdolności umysłudo przedstawianiasobie tego, co
jest nieobecne w zmysłach.
Przedstawianie uobecniające to, co nieobecne, jestszczególnym darem umysłu,
askoro cała nasza ter.
//- Aktywność umyslowa w świecie zjawisk
minologia dotycząca umysłu operuje metaforami pochodzącymi z
doświadczenia wizualnego, dar ten nazywany jest wyobraźnią, definiowaną przez
Kantajako "zdolność oglądania nawet bez obecności przedmiotu".
Zdolnośćdo uobecniania tego, co nieobecne,nie jest oczywiście w żadnej mierze
ograniczonadowyobrażeń nieobecnych przedmiotów; pamięć przechowuje i
udostępniaprzypomnieniu to, czego już niema, wola natomiast antycypuje to, co
przyszłość możeprzynieść, a czego jeszcze nie ma.
Jedynie dziękizdolności umysłu do uobecnianianieobecnego możemypowiedzieć,
żeczegoś "już nie ma" lubże czegoś"jeszcze nie ma".
Lecz jest to dla umysłumożliwejedynie po wycofaniu się zaktualności i z
Strona 56
Myślenie - Hannah Arendt
koniecznościżycia codziennego.
Tak więc,abychcieć, umysł musiporzucić doraźność pożądań, które
bezzastanowieniai samoświadomości dążą do uchwycenia przedmiotupożądanego,
natomiast wola ma do czynienia niezprzedmiotami, lecz z projektami,np.
dotyczy przyszłej osiągalności przedmiotu, któryw danej chwilimoże być lub nie
być upragniony.
Wola przekształcapożądanie w intencję.
A sąd, estetyczny, prawny czymoralny, zakłada wyraźnie "nienaturalne" i
zdecydowane wycofanie sięz zaangażowania w doraźne sprawy wynikające z
mojejsytuacjiw świecie, któregoczęścią jestem.
Sądzę, że byłoby błędem dążenie do ustanowieniajakiejś hierarchii aktów
umysłu, leczrównież trudnobyłoby zaprzeczyćistnieniu tutajpewnego
chronologicznego porządku.
Jest niepojęte,że moglibyśmychcieć lub sądzić czyli mieć do czynieniaz rzeczami.
których jeszcze nie ma czy już nie ma gdybyzdolność przedstawiania i wysiłek
niezbędny, aby skierować uwagę na to, co umykazmysłowej percepcji,
niepoprzedzały tego i nie przygotowywały umysłu do
dalszejrefleksji, jak również do chcenia i sądzenia.
Innymi słowy to, co ogólnie nazywamy ,,myśleniem",choć nie potrafi poruszyć woli
ani dostarczyć ogólnych reguł sądzenia, musi preparować konkretnośćdaną zmysłom
w tensposób, aby umysł mógł operować nią pod ich nieobecność;krótko mówiąc,musi
ją"odzmysłowić".
Najlepszy opis tegoprocesu dał Augustyn.
Po percepcji zmysłowej, powiada, ,,wizji, która była na zewnątrz,kiedy zmysł był
formowany przez wrażliweciało, pojawiasię podobna wizja wewnątrz",
obraz,któryjąreprezentuje.
Ten obraz jest przechowywanyw pamięci, gotów, by sięstać "widzeniem w myśli",w
momencie gdy umysł zatrzyma go; jest on tym, "copozostajew pamięci".
Augustyn pisze: "To, co tkwiwpamięci [.
] to jedna rzecz[.
]czym innym zaś jestto, co powstaje, gdy sobieprzypominamy", bo "to,coukryte w
pamięci, jestjedną rzeczą, aodciśnięte wmyślipamiętającego czymś innym".
Tak więc przedmiotmyśli jest odmienny od obrazu, tak jak obrazjestróżny od
widocznego przedmiotuzmysłów,któregojest jedynie przedstawieniem.
Właśnie ze względu na tępodwójną transformację myślenie "w rzeczywistościidzie
nawet dalej", poza zakres wszelkiegomożliwegowyobrażenia, "gdy nasz umysł
proklamuje nieskończoność, nieuchwytną w żadnymmyślowymwyobrażeniu rzeczy
cielesnych",lub gdy "uczy nas, żenawet najmniejsze ciało może jeszcze być
nieskończenie podzielne".
Tak więc wyobraźnia, przekształcająca widzialne przedmiotyw niewidzialne
obrazynadające się do przechowywania w umyśle, jest warunkiem sine qua non
wyposażenia umysłu w odpowiednie przedmiotymyślowe, lecz te przedmioty stająsię
czymś istniejącym jedynie w momencie,gdy materiałtkwiący w pamięci umysłaktywnie
i świadomie.
pamięta, przypomina go sobie i selekcjonuje zgodniez aktualnym zainteresowaniem.
W ten sposób umysłuczy się operować rzeczami nieobecnymi i w tensposób
przygotowuje się do pójścia "jeszcze dalej", dozrozumienia rzeczy, które są
zawsze nieobecne, o których nie możemy pamiętać, nie były one bowiem nigdyobecne
w doświadczeniu zmysłowym.
Chociaż ta ostatnia klasa przedmiotów myślowych pojęć, idei, kategorii i
tym podobnych stałasię szczególnymtematem "profesjonalnej" filozofii(Kant), to
nawet w życiu codziennym wszystkomożesię stać pożywieniem dla myśli, czyli może
być poddanepodwójnej transformacji, czyniącej z przedmiotów zmysłowych
przedmioty myślowe.
Wszystkiepytania metafizyczne powstają na gruncie doświadczeniapotocznego;
"potrzeba rozumu", czyli poszukiwaniesensu rodzące pytanie metafizyczne, niczym
się nieróżni od ludzkiej potrzeby opowiedzenia o zdarzeniu,które się widziało,
czy napisania o nim wiersza.
Wewszystkich takich formach refleksyjnej aktywnościludzie wykraczają poza świat
zjawisk i używają językapełnego słów abstrakcyjnych, które oczywiście
dużowcześniej, zanimzdobędą specjalny obieg filozoficzny,są w użyciu potocznym.
Dla myśleniachoć nie dlafilozofii, w technicznym sensie tego słowa wycofanie się
ze świata zjawisk jest jedynie podstawowymwarunkiem wstępnym.
Abyśmy mogli pomyślećo kimś, musi onbyć nieobecny.
Tak długo, jak długojest z nami, nie możemy myśleć o nim anigo sobiewyobrażać,
gdyż myślenie zawszezawiera przypominanie; każda myśl jest, mówiąc ściśle, myślą
o czymśwcześniejszym.
Strona 57
Myślenie - Hannah Arendt
Może się oczywiście zdarzyć, że zaczynamy myśleć oosobielub rzeczy jeszcze
obecnej,wtedy jednak usuwamy się z otoczenia ipostępujemy,jakbyśmy byli już
nieobecni.
9. Niewidzialnosć i wycofaniesię
Uwagi te wyjaśniają, czemu myślenie, poszukiwaniesensu, tak odmienne od
głodu wiedzy, a nawet odgłodu wiedzyczystej, było często traktowane jako
cośniezgodnego z naturą, jak gdyby ludzie, którzyrozmyślają bez celu,
wykraczając poza naturalną ciekawość pobudzoną przez różnorodnedziwy świata
konkretnego i ich własnej w nim egzystencji, angażowalisię w działalność
sprzeczną z kondycją ludzką.
Myślenie jako takie, a nie tylko poruszanie nierozstrzygalnych
kwestii"ostatecznych", czyli po prostu wszelkarefleksja, która nie służy
poznaniu i która nie kierujesię potrzebamiani celami praktycznymi, jest, jak
tozauważył Heidegger, czymś"nie w porządku".
Przeszkadza wkażdej zwyczajnej działalności.
Wszelkiemyślenie wymaga zatrzymania się i pomyślenia.
Niezależnie od swej błędności koncepcjepodwójnegoświata wyrastały z
rzeczywistego doświadczenia myślowego ego.
Skoro wszystko, co przeszkadza myśleniu, należy do świata zjawiski świata
doświadczeniapotocznego, gdzie przebywam wrazz innymi ludźmi co automatycznie
gwarantuje poczucie mojej własnej realności to istotniewydaje się, że
myślenieparaliżuje mniew tym stopniu,w jakim nadmiarświadomości może
paraliżowaćautomatyzm funkcjonowania mego ciała.
L'accomplissement d'un acte doitetre reflexe onne pem etre, jak powiadał Paul
Valćry.
Utożsamiając stan świadomości ze stanem myśleniadodawał: On en ponrrait tirer
toute une philosophiequeje resumeraisainsi:Tanio!
je pense etlantotje suis4.
Tainteresująca obserwacja- oparta na równie interesującym doświadczeniu
mianowicie żezwykła świadomośćnaszych organów cielesnych możezakłócić
ichwłaściwe funkcjonowanie, podkreśla antagonizm istniejący pomiędzy bytem
amyśleniem, o którym wspominał już Platon mówiąc,że jedynie ciało filozofa.
//. Aktywność umyslowci w świecie zjawisk
(czyli to, coczyni z niego zjawisko wśród zjawisk)zamieszkuje nadal w
państwie ludzi, tak jakby ludzieprzez samo myślenie usuwali się ze świata
żyjących.
Przez całąhistorięfilozofii przewija się myśl o pokrewieństwie łączącym
filozofię ze śmiercią.
Przezwiele wieków oczekiwano od filozofii nauczenia ludziumierania; z tego też
powodu Rzymianie sądzili, żestudia filozoficzne są odpowiednie dla ludzi
starych.
Grecy zaś utrzymywali, że filozofia jest dla młodych.
Jednak Platon pierwszyzauważył, że filozof innymludziom wydaje się poszukiwaczem
śmierci.
A Zenonz K.
ition, twórcastoicyzmu, na pytanie, jak osiągnąćnajlepsze życie, otrzymał od
wyroczni delfickiejodpowiedź: "Przybrać kolor śmierci".
W czasach nowożytnych znaleźć można tezę głosi ją na przykładSchopenhauer że
nasza śmiertelność jest trwałymźródłem filozofii, że ,,śmierć jest rzeczywistym
natchnieniem filozofii" i że "bez śmierci właściwie niemożna by było
filozofować".
Nawet młody Heideggerw Byciu i czasie ciągle jeszcze traktował
antycypacjęśmierci jako decydujące doświadczenie, dzięki któremuczłowiek może
osiągnąć swą autentyczność i wyzwolićsięodnieautentyczności innych; nie był on
świadom, dojakiego stopnia jego doktryna w istocie rzeczy wypływaz doświadczenia
wielu, mówiąc językiem Platona.
10. Wojna domowa myśli ze zdrowym rozsądkiem
"Przybraćkolor śmierci" tak istotnie musi byćodbierane przez zdrowy
rozsądek zwykłych ludzi oderwanie filozofa istyl bycia profesjonalisty,który
poświęcił całe swe życiemyśleniu, monopolizując i absolutyzującjedną z wielu
umiejętności ludzkich,skoro normalnie poruszamy się w świecie, wktórym
10. Wojna domowa mvsli zv zdrowym rozsądkiem 123
najradykalniejszym doświadczeniemznikania jestśmierć i w którym
wycofanie sięz obszaruzjawisk jestumieraniem.
Fakt, że zawsze lub przynajmniej odczasów Parmenidesa byli ludzie, którzy
wybieraliten sposób życia świadomie, a zarazem bez
zamiarupopełnieniasamobójstwa, wskazuje, że odczuciepokrewieństwa ześmiercią nie
Strona 58
Myślenie - Hannah Arendt
pochodzijednakz samejaktywności myślowej ani z doświadczenia myślącegoego.
To raczej zdrowyrozsądek filozofa, jego istnieniejako ,,człowieka jak ja ity",
jest tym, co muuświadamia, że jeston "nie w porządku", gdy oddaje się myśleniu.
Nie jest immunizowany napotoczną opinię,należy mimo wszystko do "powszechności"
ludzkieji to jego własne poczucie realności czyni go podejrzliwym wobec
czynności myślenia.
A skoro myśleniesamo przez się jest nieużyteczne wobec argumentówopinii
potocznej i jej domaganiasię "sensowności" poszukiwania sensu, to filozofjest
skłonny do dawaniaodpowiedzi w terminach zdroworozsądkowych, którew tym celu po
prostu odwraca.
Jeśli zdrowy rozsądeki powszechna opinia utrzymują, że"śmierć jest największym
złem", to filozof odczuwa pokusę (od czasów Platona, gdy śmierć była
rozumianajako oddzielenie duszy od ciała),by powiedzieć odwrotnie:
"Śmierćjestboska, jest dobrodziejstwemdla filozofa, gdyż rozrywa jedność duszy i
ciała", a więc uwalnia od bólucielesnego i od przyjemności, czyli od obu rzeczy,
które utrudniają aktywność myślową, tak jak świadomośćorganów utrudnia ich
prawidłowe funkcjonowanie.
Cała historiafilozofii,opowiadająca nam tak wieleo przedmiotach myśli, a tak
mało o procesach myślenia i o doświadczeniu myślącego ego, jest migawkowym
obrazem wewnętrznej walki pomiędzy ludzkimzdrowym rozsądkiem, czyli szóstym
zmysłem, którydopasowuje nasze pięć zmysłów do zwykłego świata,.
//. Aktywność umysłowa
a ludzką zdolnością myślenia i potrzebą rozumu, które skłaniają
człowieka do wycofania się ze świata.
Filozofowie interpretowali tę wewnętrzną walkę jako naturalną wrogość
"wielu" i ich opiniiwobec "nielicznych", i ich prawdy.
Lecz mało jest faktów, któremogłyby potwierdzić taką opinię.
Oczywiście, jest proces Sokratesa, który prawdopodobnie był dla
Platonainspiracją do końcowej uwagi zawartej w metaforzejaskini (gdy filozof
wraca ze swego samotnego lotuw niebie idei do ciemności jaskini i towarzystwa
ludzi),że "wielu", gdyby tylko mogło, złapałoby w swe ręcetych ,,nielicznych" i
zabiło ich.
Takie rozumienieprocesuSokratesa przewija się przez historię filozofii i
występuje też u Hegla.
Jednakże, pomijając nawet kwestię paru wątpliwości,jakie może budzić Platońska
wersja owego wydarzenia, jestfaktem, że trudno znaleźćdużo przykładów,gdy
"wielu" z własnej inicjatywywypowiadało wojnę filozofom.
Jeśli idzie o ,,nielicznych" i "wielu", to było raczej odwrotnie.
To filozofzwłasnej woli opuszcza świat ludzi i powiadatym,których pozostawił, że
powinni przestać ufać swymzmysłom,które ich mamią, oraz poetom, którym wierzą,
natomiast powinni używać własnego umysłu, gdyżnajgorzej jest zadowalać się
przyjemnością zmysłowąi żyć w stadzie.
Wydaje się raczej oczywiste, że masanie możenigdy przypominać filozofa, lecz to
nie znaczy, jak mówił Platon, że ci, którzy zajmująsię filozofią, koniecznie
muszą być oskarżeni i prześladowaniprzez "wielu", "jak człowiek, który dostaje
się międzydzikie zwierzęta".
Życie filozofa jest samotne, lecz jest to samotnośćwybrana z własnej
woli.
Platon opisując warunki sprzyjające rozwojowi daru filozofowania w
"najszlachetniejszych naturach" nie wymieniałwśród nich wrogości wobec "wielu".
Mówił raczej o "wygnaniu", o "wiel10.
Wojnadomowa myśli ze zdrowymrozsądkiem
kim umyśle urodzonym w małym państwie, któregodrobne sprawy są niewarte
uwagi", oraz o innych okolicznościach, jak np.
złe zdrowie, odcinających szlachetne natury od spraw publicznych.
Jednakże odwrócenie sytuacji, polegające natraktowaniu wojny pomiędzy myślą i
zdrowymrozsądkiem jako wynikuzwrócenia się ,,nielicznych" przeciw "wielu",
teżjestdalekie od prawdy,choć może wydawać się prawdopodobniejsze i
lepiejudokumentowane niż tradycyjnamania prześladowcza filozofa, szczególnie ze
względuna domaganie się przez filozofa rządów.
Najtrafniejszym wyjaśnieniem walki pomiędzy zdrowym rozsądkiem i
"profesjonalnym" myśleniem jest sprawa jużpoprzednio poruszona (czyli fakt,
żemamy tu do czynienia z wojną domową), niewątpliwie bowiem pierwszą osobą
świadomą wszystkich zastrzeżeń, jakie zdrowy rozsądek ma przeciw filozofii, jest
samfilozof.
A Platon tam, gdzie nie zajmuje sięzaletami filozofa,odrzuca ześmiechem pytanie,
czy człowiek zajęty sprawami boskimi w równej mierze nadaje się do
Strona 59
Myślenie - Hannah Arendt
sprawludzkich.
Śmiech raczejniż wrogość jest reakcją "wielu" nazajęcia filozofa i jawną
nieużyteczność jego spraw.
Jestto śmiech niewinny i niemający wsobie nic z ośmieszania przeciwników w
poważnych walkach, gdy rzeczywiście stajesię on skutecznąbronią.
Jednakże Platon, któryw Prawach występował przeciw wszelkimpróbom ośmieszania
obywateli, w każdymśmiechulękał się ośmieszenia.
Najistotniejsze w tej sprawiesąnie fragmenty dialogów politycznych Państwoi
Prawa zwrócone przeciw poezji ikomediantom,lecz powaga, z jaką opowiada on
historię trackiej wieśniaczki wybuchającej śmiechem na widok Talesa wpadającego
dostudni, w chwili gdy był zaprzątniętyoglądaniem ciał niebieskich, i mówiącej,
że jeston dość mąd.
IJ. Aktywność itmyshwa w świecie zjawisk
ry,by znać niebo, lecznie zauważa tego, co ma podnogami.
I Platon dodaje:"Na takąsamą kpinę wystawia się każdy, kto się filozofii
oddaje"5.
Osobliwe,że w całejhistorii filozofii tylkoKant, którybył takwolny od wszystkich
przywar filozofów, wpadł na to,że dar myśli spekulatywnej przypomina dar,
"którymJunona uhonorowalaTejrezjasza, oślepiając go, abydać mu zdolność
proroctwa".
Kant wiedział, że znajomośćz innym światem może "zostać osiągniętatylkoprzez
utratę poczucia pewnych potrzebobecnegoświata".
W każdym razieKant wydaje się jedynymfilozofem dostatecznie wolnym, aby
przyłączyć się dośmiechu zwykłego człowieka.
Zapewne nieświadomPlatońskiejhistoryjki o trackiej dziewczynie opowiadał on
wesołoidentyczną historyjkę oTycho de Brahei woźnicy: astronomzaproponował,
żeznajdą najkrótszą drogę nocą patrząc na gwiazdy, na co woźnicaodpowiedział:
"Mój drogi panie, może pan wie wieleo ciałach niebieskich, ale na ziemi jest pan
zwykłymgłupcem".
Zakładając, że filozof nie potrzebuje "tłumu", abywiedzieć o swej
"głupocie", ponieważ zdrowyrozsądek, który posiada jak wszyscy ludzie, daje
muczujnośćpozwalającą wyprzedzić ichśmiech, jednymsłowem, zakładając, że to, z
czym mamydo czynienia.
jest wojną domową, która toczy się w umyśle samego filozofa,pomiędzy zdrowym
rozsądkiem i spekulatywnym myśleniem, rozważmy nieco bliżejpokrewieństwo
pomiędzy filozofią a śmiercią.
Jeśli spojrzymynato z perspektywyświata zjawisk, świata, w którympojawiamy się z
chwilą narodzenia i znikamy z niegoz chwilą śmierci, to pragnienie wiedzy o tym
wspólnymśrodowisku i gromadzenie jej jest czymś naturalnym.
Ze względu zaś na potrzebę naszego myślenia dotranscendowania tego świata,
odwracamy sięod nie10.
Wojna domowa myśli ze zdrowym rozsądkiem 127
go. Mówiąc metaforycznie, znikamy z tego świata i tomoże być rozumiane z
perspektywy naturalnegoi zdroworozsądkowgo rozumowania jakoantycypacja naszego
ostatecznego odejścia, czylinaszejśmierci.
Platon takto opisał w Fedonie: widziany z perspektywy wielu filozof
nierobi nic innego, jak tylko dążyku śmierci, a więc może sięim także wydawać,
że dlafilozofa najlepiej jestumrzeć.
I samPlatonnie mapewności, czy ta potoczna opinia jest błędna.
"Prawdziwy filozof, czyli ktoś, kto spędzacałe swoje życiena myśleniu, ma dwa
pragnienia: być wolnym odwszystkich zajęći obowiązków, a wszczególności odtrosk
cielesnych, gdyż ciało i jego potrzeby zawsze mustoją na zawadzie,oraz móc żyć
tam, gdziesprawyważne dla myślenia, jak prawda, sprawiedliwość ipiękno, byłyby
równie łatwo dostępne i równie realne, corzeczy spostrzegane zmysłowo.
Nawet Arystotelesprzypominał czytelnikom o "wyspach błogosławionych", które są
błogosławione,ponieważ ludzie tam"nie będą potrzebowaliniczego i żadnarzecz
niebędzie miała żadnego pożytku,a pozostanie tylkomyślenie i kontemplacja, czyli
to, co nawet teraz nazywamy wolnym życiem".
Jednym słowem, ten obrót,jaki dokonuje sięw myśleniu, nie jest w żadnym wypadku
bezbolesnym przedsięwzięciem.
W Fedonie następuje całkowiteprzewartościowanie: ludzie, którzywsposób naturalny
starają się zapomnieć o śmiercijakoo najgorszym złu, tu zwracają się ku niej
jako kunajwyższemu dobru.
Wszystko to oczywiście jest wyrażone w językumetaforycznym.
Filozofowie nie słynąz samobójstw,nawet jeśli utrzymują, jak Arystoteles, że
ten, kto chceznaleźć przyjemność, powinien albo filozofować, alboporzucić
życie,ponieważ wszystko inne jest głupim.
Strona 60
Myślenie - Hannah Arendt
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
gadaniem i nonsensem.
Lecz metafora śmiercilub raczejmetaforyczne odwrócenie życia i śmierci to
bowiem, co zazwyczaj nazywamy życiem, tu jest śmiercią, a co nazywamy śmiercią,
jest życiem nie jestarbitralne, choć można je uznać za dramatyczne.
Jeślimyślenieustanawia swe własne warunki, domagając sięniewidzenia tego, co
zmysłowodane, czyni to po to, bydalekie mogło się ukazać.
Mówiąc zwięźle, w przysłowiowym roztargnieniu filozofa nieobecne jest wszystko,
co faktycznie obecne, ponieważ coś faktycznienieobecnego pojawiasię w
jegoumyśle, a wśród rzeczynieobecnychznajduje się rówież ciało filozofa.
Zarówno filozoficzna niechęć dopolityki mówiąc stówamiPlatona, "do drobnych
sprawludzkich" jak i wrogość filozofa wobec ciała niewielemają wspólnegoz
indywidualnym nastawieniem czy przekonaniem;
stanowiąone istotę doświadczenia.
Kiedy myślisz, niejesteś świadom swego ciała właśnie ze względu
natodoświadczenie Platon przypisywał duszy nieśmiertelność, gdy tylko odłączy
się ona od ciała, a Kartezjuszkonkludował, że "dusza może myśleć bez ciała,
natomiast tak długo, jak dusza jest związana z ciałem, jejfunkcjonowanie może
być zakłócone przez zły stanorganów cielesnych".
Mnemozyna, Pamięć, jest matką Muz, a przypominanie, najczęstsze izarazem
najbardziej podstawowedoświadczeniemyślowe, ma do czynienia z
rzeczaminieobecnymi, którezniknęły z zasięgu zmysłów.
Jednakże nieobecność, która zostałaprzywołana i jestobecna w moim umyśle osoba,
zdarzenie, pomnik nie może pojawićsięmoim zmysłom,gdyż pamięćnie ma zdolności
czarnoksięskich.
Bez zdolności wyobraźni, która uobecnia w niezmysłowy sposóbto, conieobecne,
która przekształca przedmioty zmysłowew obrazy, żaden proces ani żaden ciąg
myślowy nie
10. Wojna domowa myśli zezdrowym rozsądkiem
byłyby w ogóle możliwe.
Tak więc myślenie jest "niew porządku" nie tylko dlatego, że zatrzymuje
wszystkie inne rodzaje aktywności niezbędne dla życia i przeżycia, lecz
ponieważodwraca zwykłą relację: to, co jestblisko ipojawia się bezpośrednio
naszym zmysłom,staje się dalekie, natomiastto, co odległe, jest
rzeczywiścieobecne.
Myśląc, nie znajduję się tu,gdzie sięrzeczywiście znajduję: jestem otoczony nie
przez obiekty zmysłowe, lecz przez obrazy, które są dla innychniewidoczne.
Jest totak,jakbym się wycofał w jakiśnie istniejący kraj, wkraj
niewidzialnego,którego bymnieznał, gdybym nie miałzdolności przypominaniai
wyobrażania.
Myślenie unicestwia czasowe iprzestrzenne odległości.
Mogę antycypować przyszłość,myśleć o niej, jakby była jużobecna, i mogę
pamiętaćprzeszłość, jakby jeszczenie zniknęła.
Skoroczas i przestrzeń w zwykłym doświadczeniunawet nie mogą być
pomyślane bez continuum, którerozciąga się od tego, co bliskie, do tego, co
dalekie, odteraz doprzyszłości i przeszłości, od t u do dowolnego punktu, na
lewo, na prawo, w przód, w tył, powyżeji poniżej,to można z pewną słusznością
powiedzieć, żenie tylko odległość i oddalenie, lecz także same czasi przestrzeń
znikają w procesie myślowym.
O ile chodzio przestrzeń, to nie znam Filozoficznej czy metafizycznej koncepcji,
którą dałoby się odnieść do tego doświadczenia; mam jednakpewność, że w
filozofii średniowiecznej nunc stans stajesię symbolem wieczności,symbolem
nuncaeternitatis (Duns Szkot), gdyż był tonajbardziej przekonującyopis
doświadczeniawystępującego w medytacji i kontemplacji, czyli w dwóchrodzajach
myślenia znanychchrześcijaństwu.
Chcę teraz mówić o "odzmysłowionych" obiektachzmysłowych, czyli o
niewidzialnym, należącym do świata zjawisk,którechwilowo zniknęły zpola
percepcji.
//. Aktywność limyf.
lowa w świecie zjawisk
zjawisk; z perspektywy myślącego ego jest to tak,jakby niewidzialne
posuwało się naprzód.
Niezliczonebyty tworzą świ.
at zjawisk, który przezswoją obecnośćrozprasza umys;ł i przeszkadzajego
aktywności i któryukrywa niewidzialny byt, objawiający się jedynie umysłowi.
Innymi st:owy, to, co dla zdrowego rozsądku jestoczywistym wycofaniem się umysłu
Strona 61
Myślenie - Hannah Arendt
zeświata, pojawiasię w perspektywie własnej umysłu jako "wycofaniebytu", czyli
"zapomnienie bytu" (Heidegger).
A życiecodzienne, życi.
e ,,innych", dokonuje się w świecie,gdzie wszystko, co "widoczne", jest dla
umysłu całkowicie nieobecne.
Lecz szukanie sensu jest nieobecne i do niczego nienadające się w
zwykłym biegu spraw ludzkich nietylko ze względni na niepewność i
nieweryfikowalnośćjegowyników, ale również dlatego, że myślenie jestczymś
samodestrukcyjnym.
W swych prywatnychnotatkach (pośmiertnie opublikowanych) Kant pisał:
"Nie akceptuję jako zasady tezy, że jeśliużycie czystego rozumu czegoś
dowiodło, to wynik powinien byćwolny od wątpliwości, tak jakgdyby był on
solidnymaksjomatem", oraz "niepodzielamopinii, że nie powinnosię wątpić, skoro
raz uzyskało się przeświadczenie w odniesieniu do czegoś.
W czystej filozofii jest toniemożliwe.
Na sz umysł ma do tego naturalną awersję"6.
Wynika stąd, że sprawamyślenia jest jak tkanina Penelopy: pnije się każdego
ranka to, coutkało siępoprzedniejnocy.
Gdyż potrzeba myślenia nie możebyć nigdy uciszona przez rzekomoostateczne
intuicje"mądrych ludzi'"; może ona być zaspokojona jedynieprzez samomyślenie, a
myśli, jakie miałem wczoraj,zaspokoją tę potrzebę dziś tylko w tym stopniu,w
jakim chcę i w jakim posiadam zdolność przemyślenia ich na nowo.
Rozpatrywaliśmy podstawowe cechy aktywności
10. Wojna domów
myślowej:jej wycofanie sięze zdroworozsądkowegoświata zjawisk, jej
samodestrukcyjne nastawienie wobec własnych wyników, jej skierowanie kusobie
orazświadomość czystej aktywności, która jej towarzyszy,wreszcie fakt, żewiemo
zdolnościach mego umysłutylkotak długo, jak długo trwa aktywnośćmyślowa,z czego
wynika, że samo myślenie nie może być nigdyustanowione jako jedna, nawet
najwyższa, właściwośćgatunku ludzkiego.
(Człowieka można zdefiniowaćjako "mówiące zwierzę" wArystotelesowskim
sensielogon ekhon, w sensie posiadania mowy, natomiast niejako myślące zwierzę,
nie jako animalrationale).
Żadna z powyższych cech myśli nie umknęłauwagi filozofów.
Jednakże jest rzeczą ciekawą,że im bardziej"profesjonalni" są myśliciele i im
więcej znaczą w tradycji filozoficznej, tym większą mają skłonność
doznajdowaniasposobów reinterpretow^nia tych fundamentalnych cech w taki sposób,
by uzbroić sięprzeciw zdroworozsądkowymobiekcjom wobec nieużyteczności i
nierealności całego przedsięwzięcia myślenia.
Rozwlekłość, do jakiej doszli filozofowie w tychreinterpretacjach, ani teżjakość
ichargumentów niedałyby się wyjaśnić, gdyby chodziło tylko o sprzeciwwobec owych
słynnych "wielu" którzy zresztąszczęśliwienie znali wywodów filozoficznych.
Filozofowie kierowali się raczej własnym zdrowym rozsądkiem oraz
samozwątpieniem, które nieuchronnie towarzyszy jego porzuceniu.
Kant, którypowierzał sweprawdziwe doświadczenie myślowe prywatnemu notatnikowi,
publicznie oświadczał, że potożył podstawywszelkiej przyszłejmetafizyki.
A Hegefl, ostatni i najbardziej szczery spośródtwórców systemów, uczyniłz
myślowego unieważnienia swych w/łasnychrezultatów potężnąsiłę negacji, bez
którejżaden ruch anirozwój niemoże się dokonać.
Według niego zasada.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
rządząca przyrodą od nasienia doowocu, w myślktórej każda faza "przeczy"
poprzedniej i unicestwiają, określa także samounicestwianie się procesu
myślowego, z tym że skoro proces myślowy jest "zmediatyzowany przez świadomość i
wolę", czyli przez aktywość umysłową, to może być ujmowany także jako"tworzący
siebie".
"Tylko duch jesttym, co tworzysiebie i czyni się wrzeczywistości tym, czym jest
samw sobie (potencjalnie)".
Nawiasem mówiąc, pozostawia to otwartąkwestię, kto tworzy potencjalność ducha,
od której się wszystko zaczyna.
Wspomniałam Hegla, ponieważ większa część jegodzielą może być odczytana
jako polemika ze zdrowymrozsądkiem, w szczególności zaś dotyczy to przedmowy do
Fenomenologuducha.
Bardzo jużwcześnie(1801) twierdziłHegel,któremu widocznie nie
dawałaspokojuPlatońskahistoria o trackiej dziewczynie i jejniewinnym śmiechu, że
świat filozofii jest dla zdrowegorozsądkuświatem przeinaczonym.
Tak jak Kantrozpoczął odszukania sposobu na "skandal rozumu"(czyli na to, że
Strona 62
Myślenie - Hannah Arendt
rozum, gdy chcepoznawać, to wpadaw swewłasne antynomie), tak Hegel chciał
znaleźćremedium na bezsilność Kaniowskiego rozumu (czylina to, że nie może on
osiągnąćwięcejniż Ideałi Powinność) i ogłosił, że rozum właśnie dzięki Idei
jestpotęgą.
Znaczenie Hegla w interesujących nas kwestiachpolega na tym, że może
bardziejniż ktoinnypotwierdza on wewnętrznycharakter walki pomiędzy filozofią a
zdrowym rozsądkiem, głównie dzięki temu, że byłrównie utalentowanym
historykiem,jak myślicielem.
Wiedział,że intensywność doświadczeńmyślącego egojest zależna po prostu od jego
aktywności.
Istotąumysłu jest akcjatak twierdził.
Duch tworzy siebie,jest onswym produktem, swym własnym dziełem.
He
gel wiedziałteż o jego skierowaniu ku sobie duchw swejżądzy aktywnościma
do czynienia z samymsobą.
Przyznawał również, że duch ma skłonnośćniszczyć swe własnerezultaty: "Tak więc
duch jestw wojnie z samym sobą.
Musi przezwyciężyć siebiejako swego własnego wroga istraszną przeszkodę".
Lecz te obserwacje dotyczące rozumu spekuiatywnegoitego, co on naprawdę czyni,
gdy nie robinic w świeciezjawisk, Hegel przekształcił w dogmatycznąwiedzę,którą
uznał za rodzaj poznania, tak jakby mogła onastanowić wszechogarniający system,
którego wynikimają ważnośćwyników naukowych, choć skądinądwyniki naukowe uznawał
za bezsensowne efekty zdroworozsądkowego rozumowania, za ,,wiedzę ułomną".
Niewątpliwie system wraz z jego architektonicznąstrukturą możenadać
przelotnymobserwacjom dotyczącym rozumu spekuiatywnego przynajmniej
pozórrealności.
Jeśli prawda jest traktowana jako ostateczny przedmiot myśli, to "prawda jest
realna tylko jakosystem".
Tylkowtedy artefakt ma szansę pojawieniasię i uzyskania minimum trwałości, jaka
jestwymagana od czegoś realnego; jako zwykłe zdanie z trudemmoże przetrwać
odmienność opinii.
Aby mieć pewność wyeliminowania zdroworozsądkowej idei,głoszącej, że myślenie ma
do czynienia zabstrakcjamii sprawamimało ważnymi, z którymi w istocie rzeczynie
ma do czynienia, Hegel, zawsze wten sam polemicznysposób twierdził, że byt jest
myśleniem, że "jedynie duchowejest realne" oraz że jedynie teogólnebyty, z
którymi mamy do czynienia w myśleniu, rzeczywiście istnieją.
Niktnie walczył zwiększym zdecydowaniem przeciwko temu, co partykularne,
którejest wieczną przeszkodą myślenia, przeciw niepodważalnej konkretności
przedmiotów, którejżadna myśl nie może dosięg.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
naćani wyjaśnić.
WedleHegla najwyższą funkcjąfilozofii jest eliminacją przypadkowości, a
wszystko,co partykularne wszystko, co istnieje jest przypadkowe ex definitione.
Filozofia zajmuje się tym, copartykularne,jedynie jako częścią całości,ą całość
jestsystemem, wynikiem myśli spekulątywnej.
Ta całość,mówiąc naukowo, nie może być niczym więcej niżprawdopodobną
hipotezą,która integrując wszystko,co partykularne, we wszechogarniającą myśl
przekształca je zarazem w przedmioty myśli i tym samymeliminuje ich najbardziej
skandaliczną właściwość,jaką jest ich realność łącznie z ich przypadkowością.
To Hegel ogłosił,że "nadszedł czas,by podnieśćfilozofię do rangi nauki", i
chciał przekształcić filozofię, czyli miłość mądrości, w mądrość samą, w sophia.
Odniósł sukces przekonując siebie, że"myśleć todziałać".
Jest to jednak coś, czym to najbardziejsamotne zajęcie nigdy nie może sięstać,
gdyż działaćmożemy tylko wporozumieniu,w kompaniii w zgodzie z innymi, a więc w
sytuacji egzystencjalnej,którawłaśnieskutecznie zapobiega myśleniu.
W ostrymkontraście ztymi wszystkimi teoriamiznajduje się słynna,
zarysowana jako rodzaj apologiimyśli spekulątywnej, dziwnie oderwana i
zawszebłędnie tłumaczona uwaga zprzedmowy do Fenomenologiiducha, która wyraża
pośrednio i w sposób niesystematyczny oryginalnedoświadczenieHegla w dziedzinie
myślenia spekulątywnego.
"Prawda jest nibydionizyjskie upojenie, w którym żaden uczestnik niejest
niepijany; ponieważ w tym upojeniu rozpływa siębezpośrednioi od razu wszystko,
co miało tendencjędo oddzielenia się od całościjest ono równieżstanem spoczynku,
przejrzystym i prostym"7.
DlaHegla jest to obraz rzeczywistego "życia prawdy" prawdy, która żyje wprocesie
myślenia obraz
11. Myślenie idziałanie; obserwator
Strona 63
Myślenie - Hannah Arendt
tego, jak prawda ukazujesię myślącemuego.
Egomoże nie wiedzieć, czy człowiek i świat są realne, czysątylko urojeniem; zna
tylko "życie" w stanie podniecenia, które zawsze graniczy z rauszem pijackim
jak to kiedyś określił Nietzsche.
Jakgłęboko touczucie leży u podłoża całego"systemu", widzimy nakońcu
Fenomenologii.
Jest ono tam przeciwstawionebrakowiżycia nacisk jest zawszepołożonyna życie
i wyrażone słowami wiersza Schillera: "Zpucharutego królestwa duchów
pieni mu się jego nieskończoność".
11. Myślenie i działanie; obserwator
Mowa była dotąd o szczególności myślenia, polegającej na radykalnym
wycofaniu się ze świata.
Rzecz sięma jednak inaczej z wolą i sądzeniem, które, choćzależne od wstępnej
myślowej refleksji dotyczącej ichprzedmiotów, nie dają się jednak do niej
ograniczyć.
Ich obiektami są byty indywidualnezamieszkująceświat zjawisk, z którego umysł
pragnący czy sądzącywycofuje się jedynie chwilowo i z wyraźnym zamiarempowrotu.
Jest to szczególnie typowe dla woli, którejwycofaniu towarzyszy najsilniejsza
refleksyjność, oddziaływanie z powrotemna samą siebie; volo me vellejest
znacznie bardziej charakterystyczne dla woli aniżelicogito me cogitaredla
myślenia.
Wszystkie te czynności charakteryzują się pewnym szczególnym spokojem, brakiem
aktywności i rozterki, porzuceniemwszelkiego zaangażowaniaoraz doraźnych
zainteresowań, które zawsze określają mnie w pewien sposóbjako element świata
realnego.
Spokój, nieobecność,wycofanie wszystko to są wstępne warunki wszelkiego
sądzenia.
Biorąc rzecz historycznie, ten rodzaj wycofania sięz działania jest najdawniej
znanym warunkiem życiaumysłowego.
W swej wczesnej, pierwotnej postaci opierało się tona odkryciu, żejedynie
obserwator, nigdy zaśaktor, może rozumieć i wiedzieć, co dokonuje się w
widowisku.
Odkrycie to odegrało ważną rolę w ukształtowaniuwystępującego wfilozofii
greckiej przekonania owyższości życia kontemplacyjnego, którego podstawowym
warunkiem wedle Arystotelesa, który pierwszytę kwestię opracował jest schole.
Schole byłoczymśinnym niż dzisiejsze pojęcie czasu wolnego, czyli
czasupozostałego po wykonaniu dziennejpracy "niezbędnejdla zaspokojenia
podstawowych potrzeb".
Scholebyłozamierzonymaktem abstynencji, powstrzymania się odzwykłej działalności
determinowanejprzez nasze codzienne pragnienia, po to bydziałać w wyniku
czasuwolnego (scholen agein), który jest prawdziwym celemwszystkich innych
działań, tak jak, dla Arystotelesa,pokój jest celem wojny.
Rekreacja i zabawa, które wnaszym rozumieniu są naturalnymi czynnościami czasu
wolnego, wedle Grekównależały do czegoś innego,były a-scholia, byłystanem braku
czasu wolnego, gdyżpo prostu były niezbędne dla podtrzymywaniasiły fizycznej,
pozwalającej zaspokajać potrzebyżycia.
Akt zamierzonego, aktywnego nieuczestniczeniawsprawach życiacodziennego
odnajdujemy najwcześniej w najprostszej formie u Pitagorasa, tak jak to
relacjonuje Diogenes Laertios:"Mówił,że życie jest podobne do święta ludowego;
jedni idą na nie, żeby wziąćudział w igrzyskach, inni żeby handlować, a
jeszczeinni, i to najlepsi, jako widzowie: podobnie w życiu,jedni są
niewolnikami sławy, inni władzy, inni natomiast są filozofami i szukają
prawdy"8,
Tym, co zostało tu ukazane jako lepsze od zabiega//.
Myślenie i działanie: obserwator
nią o sławęi władzę, nie jest w żadnymwypadkuprawda niewidzialna czy
nieosiągalna dla zwykłychludzi, ani też miejsce, doktórego wycofująsię
obserwatorzy, nie stanowi żadnego ,,wyższego" rejonu, jakto było potem uPlatona
i Parmenidesa.
Miejscemobserwatorów jest świat, a ich "szlachectwo" polegapo prostu na tym, że
nie uczestniczą w tym, co się dziejewokół, lecz spoglądająna to jak na swoisty
spektakl.
Z greckiego słowa "obserwatorzy" theatai powstał późniejszy termin ,,teoria",
a"teoretyczny" znaczyło aż do ostatnich wieków tyle, co ,,kontemplacyjny",
patrzący na coś z zewnątrz, przyjmujący, że istnieje taki punkt widzenia, który
jest niedostępny dlawszystkich biorących udział w spektaklui realizującychgo.
Z tego wczesnegorozróżnienia pomiędzy czynieniema rozumieniem wynika, co
Strona 64
Myślenie - Hannah Arendt
następuje: możnapojąć ,,prawdę"spektaklu, lecz ceną, jakątrzeba za tozapłacić,
jest wycofanie sięx tego, cosię dzieje.
Podstawowe jest tu przekonanie, że wyłącznie obserwator posiada miejsce,
które umożliwia oglądaniecałości sztuki podobnie jakfilozof potrafi
widziećkosmos jako harmonijnieuporządkowaną całość.
Aktor, będąc elementem całości, musi odegrać swoją rolę;
jest więc częścią na mocy definicji ijest przywiązanydo tego, co
partykularne,a co znajduje swój ostateczny sensiuzasadnienie swej egzystencji
jedynie jakokonstytutywny fragment całości.
Takwięc wycofaniesię z bezpośredniego udziału na pozycję znajdującą siępoza grą
(,,życie jako festyn") jest nie tylko warunkiem wydawania sądów, orzekania o
dokonującychsię zawodach, lecz jest także warunkiem rozumienia sensu gry.
Po drugie zaś aktorainteresuje wyłącznie doxasłowo, które znaczy zarówno
sławę,jak i opinię, ponieważ to poprzez opinię audytorium.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
i sędziego urzeczywistnia się sława.
Sposób, wjakiaktor pojawia się wobec innych, jest dla niego decydujący, jest on
jednak nieistotny dla obserwatora; aktorjest uzależniony od "wydaje mi się"
obserwatora (dokei moi obserwatora daje aktorowi jego doxd).
Nie jestswym własnym panem, nie jest, wedle późniejszegookreślenia Kanta,
autonomiczny, lecz musizachowywać się zgodnie z oczekiwaniami obserwatorów,
gdyżostateczny werdykt osukcesie czy klęsce do nich należy.
Wycofanie siętego, kto sądzi, jest oczywiście zasadniczo odmienne od
wycofania się filozofa.
Sądzenienie jest opuszczaniem świata zjawisk, lecz wycofaniemsięz aktywnego
udziału w nim, aby z uprzywilejowanej pozycjioglądać całość.
Co więcej, i jest to chybanajbardziej znamienne, obserwatorzy Pitagorasa
sączłonkami audytorium,a więc są zupełnie niepodobnido filozofa, który
rozpoczyna swój biostheoretikos odporzucenia kompanii bliźnich wraz z ich
wątpliwymiopiniami ich doxai, które wyrażają jedynie ich"wydaje nam się".
Tak więc werdykt obserwatora,choć bezstronny i wolny od zainteresowania
sukcesem, nie jest niezależny od opinii innych; przeciwnie,wedługKanta "myślenie
rozszerzone" musi ją braćpod uwagę.
Obserwatorzy, choć uwolnieni od szczególnychwłaściwościautora, nie są samotni.
Ani teżnie sąsamowystarczalni, na podobieństwo ,,najwyższego boga", którego
filozof wmyślistara się naśladować i który wedle Platona "zawsze jest
samotny,gdyż posiada umiejętność bycia z samym sobą, niepotrzebuje nikogo
innego, ani znajomych, ani przyjaciół, gdyżwystarcza sam sobie"9.
Rozróżnienie pomiędzy myśleniema sądzeniem stało się szczególnie istotne
w związku zpolitycznąfilozofią Kanta, conie jest wcale dziwne, gdyż Kantbył
pierwszym i pozostał ostatnim z wielkich filozo
11. Myśleniei działanie: obserwator
fów, którzy zajmowali się sądzeniem jako jedną ipodstawowych ludzkich
czynności.
Rzecz polega na tym,że wrozprawachi esejach politycznych, napisanychbez wyjątku
wpóźniejszym okresie życia Kanta, punktwidzenia obserwatoranie jestokreślany
przez imperatyw kategoryczny praktyczego rozumu.
To rozumma odpowiedzieć na pytanie:"Co powinienem zrobić?
" Odpowiedźjest czysto indywidualna, jest aktemw pełni autonomicznego rozumu.
Jednostka jakopodmiotmoralny jest związana prawem moralnym rozumu i pozbawiona
prawa do buntu.
Lecz ta samajednostka, jeślisię zdarzy, żenie jest aktorem, a tylkoobserwatorem,
będziemiała prawo sądzenia i wydaniawerdyktu dotyczącego Rewolucji Francuskiej
wyłącznie napodstawie "pragnienia udziału graniczącegoz entuzjazmem" i
podzielania"podniecenia niezaangażowanej publiczności" czyli, innymi słowy,
opierając się po prostu na sądzie pozostałych obserwatorów, którzy również "nie
mieli najmniejszego zamiaru" uczestniczyć w wydarzeniach.
I w ostateczności tonaich opinii opierał się Kant,gdy Rewolucję Francuską
określał jako "wydarzenie, które przejdzie do historii".
Nieulega wątpliwości, że w tym konflikciepomiędzy aktywnym uczestnictwem a
obserwacyjnymwydawaniem sądu ostateczną rację przyznaje Kant sądowi.
Kant powiada, że dla kogoś, kto przyjmuje, iżhistoria jestżałosnym
ciągiemludzkich wzlotów i upadków, spektakl wściekłości i wrzasku "może
toczyćsię przez chwilę, lecz kurtyna musi w końcu opaść".
"Ponieważ na dalszą metę wszystko staje sięfarsą.
I nawet jeśli aktorzy nie znużą się niąbo sągłupcami to obserwatorbędzie miał
tegojuż dość,gdyż jedenczyn jestdla niego wystarczający, jeśli potrafipoprawnie
Strona 65
Myślenie - Hannah Arendt
z niego wywnioskować, żenigdy niekończąca się gra jest stale tym samym"10.
K.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
Jest to istotnie wielemówiący fragment.
A jeśli dodamy do tego przeświadczenie Kanta, że za plecamidziałających ludzi
ukrywa się określający cały biegdziejów "fortel natury", podobnie jak u Hegla
"podstęp rozumu" czyni z ludzi narzędzie Ducha Absolutnego, to uzasadnione jest
pytanie, czy wszyscy aktorzy nie są głupcami lub czy spektakl prezentujący
sięoczom obserwatora nie może być równie dobrze wykonywany przez głupców.
Takie zawsze byłozałożenie wszystkich filozofów dziejów, czyli tych
myślicielinowożytnych, którzy zdecydowali się, bydziedzinęspraw ludzkich
Platońskie taton anthropon pragmata potraktować poważnie i zająć się nią.
Czymieli rację?
Czyż niejest tak, że "w dziejach powszechnych powstaje wwynikudziałalności
ludzkiej jeszczecoś innego niż to,co ludzie zamierzają ico osiągają;
co innego niżto, oczym bezpośrednio wiedzą i czegochcą.
Działająoni dlaswych interesów, ale przeztodochodzi do skutku jeszcze coś
więcej, co wewnętrznietkwi wprawdzie w ich działaniu, ale pozostawało poza
ichświadomością i zamiarami.
Jako przykład analogiczny przytoczymy człowieka, któryz zemsty, może nawet
usprawiedliwionej, np.
z powodu niezasłużonej obrazy, podpala komuś dom[.
] Czynem jakotakim jesttu samo przytknięcie małego płomienia dojednego miejsca
belki.
To, czego nie dokonano jeszcze tym czynem,dokonuje się już dalej samoprzez się;
płonące miejsce belki łączy sięz jej dalszymi częściami, belka sama z
belkowaniem całego domu,dom zaśz innymi domami i tak powstaje rozległy pożar,
któryniszczy własność i dobytek wielu ludzi, nie tylko tych,przeciwko którym
zemstabyła wymierzona, aniejedentraci nawet przy tym życie.
To jednak nie wchodziło w zakres ani czynu wogóle, ani zamierzeniatego, kto
zapoczątkował to wszystko"".
(Tak pisał He11.
Myślenie idziałanie: ohserwawr
gel, choćmogłyby to być słowa Kanta).
W każdymjednak razie to poprzez kontemplację, nigdy zaś poprzez bezpośrednie
działanie, owo "jeszcze coś więcej", amianowicie senscałości, zostajeodkryte.
Obserwator, a nie aktor, trzymaw ręku klucz do sensuspraw ludzkich.
Kaniowscy obserwatorzy występująw liczbie mnogiej i właśnie dzięki temu doszedł
on dofilozofii politycznej.
Obserwator Heglowski istniejewyłącznie jako jedenfilozof staje
sięnarzędziemDucha Absolutnego,a filozofem tym jest sam Hegel.
Lecz nawet Kant, bardziej niż inni filozofowie świadom ludzkiejwielości, w
sposób wygodny zapomniał, że nawet jeślispektakl jest stale ten sam, to
audytorium zmienia sięwraz ze zmianą pokoleń.
A żadne nowe audytorium nie będzie skłonne doprzejmowania wniosków
przekazywanych przez tradycję.
Jeśli mówimy o wycofaniuumysłu jakoo koniecznym warunku wszelkiej
aktywności umysłowej, to niemożemyuniknąć pytania w sprawie miejsca,w
stronęktórego następuje to wycofywanie się.
Dotąd ujmowałam z góry niejako sądzenie jako wycofaniesię na pozycję
obserwatora, ponieważ chciałam postawić problemw jego najprostszej,
najbardziejoczywistejpostaci, ukazując przypadki, gdy polewycofania znajduje się
wyraźnie w naszym zwykłym świecie, pomimo skierowania się zdolności kusobie.
Obserwatorzy znajdowali się w Olimpii na wznoszących się rzędami miejscach,
ściśle oddzieleni od gier toczących sięnaarenie.
A Kanta "niezaangażowana publiczność",śledząca wydarzenia w Paryżu z ,,wolną od
zainteresowania przyjemnością" i z sympatią ,,graniczącąz entuzjazmem", obecna
była w każdym intelektualnymkręgu Europy we wczesnych latach dziewięćdziesiątych
XVIII wieku,choć Kant zapewne myślał raczejo tłumach na ulicach Paryża.
H. Aktywność umyslowa w świecie zjawisk
Kłopot jednak polega natym, że nie można określić żadnego takiego
niewątpliwego miejsca, kiedy zastanawiamy się, gdzie jesteśmy, gdy myślimy lub
gdypragniemy czegoś, otoczeni przez rzeczy, których jeszcze nie ma lub których
już nie ma, czyli przez takie elementarne rzeczy myślowe, jak sprawiedliwość,
wolność, odwaga, będące czymś całkowicie obcym doświadczeniu zmysłowemu.
Jest prawdą,że pragnąceegodość szybko znalazło miejsce swego zamieszkania, swój
Strona 66
Myślenie - Hannah Arendt
własny obszar; gdy tylko zdolność ta została odkryta we wczesnych wiekach
chrześcijaństwa,zostało ono umieszczone wewnątrz nas i gdybyktośpisał historię
wewnętrznośeiujętą w kategoriach ż yc i a wewnętrznego, szybko zauważyłby, że ta
historia pokrywasię z historią Woli.
Leczwewnętrzność,jak już o tymbyła mowa, stwarza odrębne problemy,nawet jeśli
przyjmiemy, że duszai umysł nie są tymsamym.
Co więcej, szczególna natura woli,czasemidentyfikowanej z sercem i prawie zawsze
uważanejza organ naszej najwewnętrzniejszejjaźni, jej skierowanie ku sobie samej
powodują, że bardzotrudno jestwyodrębnićjej obszar.
Jeśli chodzi o myślenie, to pytanie o to, gdzie jesteśmy,gdy myślimy, było
podjętechyba tylko przez Platona w Sofiście: tam po opisaniumiejsca sofisty
obiecywał on określić właściwe miejscefilozofa o topos noetos wspomina we
wcześniejszychdialogach lecz nie dotrzymał swejobietnicy.
Możliwe, że nie zakończył po prostutrylogii "Sofista politykfilozof" lub też
mógł sądzić, że odpowiedźjest implicite dana wSofiście, gdzie
charakteryzujesofistęjako kogoś, kto "jestu siebie w mrokach Niebytu", które
,,powodują, że trudno go dostrzec",podczas gdy filozof jest trudny do
zauważenia, ponieważ "koło niego znowu jest takjasno, że wżaden sposób dojrzeć
go niełatwo"12.
Takiej odpowiedzi moż32.
Język i metafora
na było oczekiwać od autora Państwa i metafory jaskini.
12. Język i metafora
Aktywnośćumysłowa, sama przez się niewidzialnai mająca do czynienia
zrzeczaminiewidzialnymi, przejawia się jedynie poprzezmowę.
Tak jak zjawieniesięistot żyjących w świecie zjawisk jest ich
nieodpartąpotrzebą, tak samo istoty myślące, które nadal należą do świata
zjawisk, nawet jeśli się z niego myślowowycofały, mają potrzebęmówienia, by w
ten sposób ukazać to, co inaczej nigdy by się nie stało częściąpojawiającego się
świata.
Gdyjednak zjawianie się zistoty swejwymaga obecnościobserwatora i zakładają, to
myślenie, potrzebując mowy, nie wymagaaninie zakłada konieczności
audytoriumkomunikacjamiędzyludzka nie wymaganaszego języka z jegozłożoną
gramatyką i składnią.
Język zwierząt dźwięki, znaki,gesty wystarczyłyby nie tylko do zaspokojenia
wszystkich bezpośrednich potrzeb związanych z przetrwaniem gatunku,lecz także do
wyrażenia nastrojów i uczuć duszy.
To nienasza dusza, lecz nasz umysł potrzebuje języka.
Rozróżniając duszę i umysł myśli rozumu inamiętności duszy odwoływałam się do
Arystotelesa, do jego De anima i De interpretatione.
Wrócę dotychtraktatów, by wykazać, że kryterium koherentnejmowy logosunie jest
prawda i fałsz,lecz znaczenie.
Słowajako takie nie sąaniprawdziwe, ani fałszywe.
Np. słowo"centaur" (Arystoteles mówi o koźle-jeleniu) znaczy coś, choć niejest
prawdziweanifałszywe, dopóki niedodamy do niego "bytu" lub"niebytu".
Logos to mowa, w której słowa są polą.
czone razem tak, że tworzą zdania posiadające znaczenie dzięki syntezie.
Słowa, mające znaczenie sameprzez się, oraz myśli (noematd) są do siebie
podobne.
Tak więc mowa,choć zawsze jest "znaczącym dźwiękiem" {phone semantike), nie jest
koniecznie apophantikos, czyli zdaniem, w którym alelheuein i pseudesthai,prawda
i fałsz, byt i niebyt, wchodzą w grę; tak więcmodlitwa jest logosem, choć nie
jest ani prawdziwa,ani fałszywa.
A zatemw potrzebie mówienia tkwikwestia znaczenia, nie zaśkoniecznie kwestia
prawdziwości.
Warte zauważenia jest także, że nigdziewrozważaniach dotyczących relacji języka
i myśli nieporusza Arystoteleskwestii pierwszeństwa; nie rozstrzyga, czy
myślenie jest źródłem mówienia, tak jakby mowa była tylko narzędziem komunikacji
naszychmyśli,ani też czy myśl jest konsekwencją faktu, żeczłowiek jest mówiącym
zwierzęciem.
W każdym razie skoro słowa nosiciele znaczenia i myśli przypominają siebie
nawzajem, to istoty myślącemają potrzebęmówienia, a istoty mówiące mająpotrzebę
myślenia.
Zewszystkich ludzkichpotrzebjedynie ,,potrzebarozumu" niemoże zostać
zaspokojona bez myślidyskursywnej; a dyskursywna myśl jestnie do pojęciabezsłów
mającychjuż znaczenie, zanim umysł zacznie wśród nich swą podróż.
Niewątpliwie język służy także komunikacji pomiędzy ludźmi, lecz jest
Strona 67
Myślenie - Hannah Arendt
onpotrzebny tylko dlatego, że ludzie są istotami myślącymi i dzięki temu
mająpotrzebę komunikowaniaswych myśli.
Na to, by się zdarzyć, myśli nie wymagają komunikacji, nie mogą się jednak
zdarzyć bez wypowiedzenia ich milczącego lub brzmiącego wdialogu.
Myślenie,choćzawsze dokonujesię w słowach, nie wymaga słuchaczy, dlatego też
Hegelzgodnie ze świadectwem,jakiego dostarcza życie wszyst12.
Jfzyk i metafora
kich niemal filozofów, powiadał,że,,filozofia jestsprawą samotności".
A jest taknie dlatego, że człowiek jest istotą myślącą,lecz ponieważ jego
istnieniedokonuje się tylko wśród innych, więc irozum pragnie komunikacji i może
zejść na manowce, gdy jest jejpozbawiony,gdyż rozum, jak powiadał Kant, "nadaje
się nie do izolacji, lecz dokomunikacji".
Funkcjąmowy bezdźwięcznejtacite secum rationare.
mówiąc słowami Anzelma z Canterbury jest dojściedo ładu z danymi codziennego
doświadczenia; rozummusi informować otym, co możliwe i comoże się zdarzyć.
Nie płynie to z głodu wiedzy potrzeba tamożebowiempowstaćw związku z dobrze
znanymi i bliskimi zjawiskami lecz z poszukiwania sensu.
Zwykłe nazywanie rzeczy, tworzenie słów, jest ludzkim sposobem przyswajania
sobie obcego świata, w którym każdy z nas zjawia się jako nowy przybysz i
cudzoziemiec.
Uwagi dotyczące wewnętrznych powiązań językai myśli, zktórych rodzi się
przeświadczenie, że myślpozbawionamowy istniećnie może, nie odnosząsięoczywiście
do tych cywilizacji,w którychznak pisanyjest ważniejszyniż wypowiedziane słowo.
Tam myślenie nie jest bezdźwięczną mową, lecz umysłowymoperowaniemobrazami.
Jest to niewątpliwie trafnew stosunku dokultury chińskiej, której filozofia może
śmiałokonkurować z filozofiąZachodu.
W kulturze chińskiej"siła słów jest wsparta siłą znaku pisanego, obrazu", awięc
inaczej niż w językach alfabetycznych, gdzie pismojest czymś wtórnym, pewną
konwencją symboliczną.
Dla Chińczyków każdy znakuwidaczniato, co my nazywamy pojęciem lub
istotąKonfucjusz powiedział, że chiński znak "pies"jestdoskonałym obrazempsa
jako takiego, podczasgdynasz sposób rozumienia pojęcia powoduje, że ,,żaden.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
obraz podobnydo pojęcia psa w ogóle powstać niemoże".
Żaden obraz nie osiągnie nigdy uniwersalności pojęcia, korę dotyczy wszystkich
psów.
"Pojęciepsaznaczy tyle, co prawidło, wedle którego moja wyobraźnia może w sposób
ogólny szkicować postaćpewnego czworonoga, nie będąc ograniczona do żadnej
szczegółowej postaci, której dostarcza mi doświadczenie, ani do żadnego
możliwego obrazu, który mogę m concreto przedstawić.
Ten schematyzm naszegointelektu [.
] jest sztuką ukrytą w głębiach duszyludzkiej, której prawdziwych chwytów nigdy
chyba nieodgadniemy w przyrodziei nie postawimy ich [sobie]niezakrytych przed
oczy"13 tak pisał Kant w Krytyce czystego rozumu.
Znaszego punktu widzenia fragment ten jest istotny, pokazuje bowiem, że
zdolność umysłu do obcowania z tym, co niewidzialne, jest potrzebna nawetprzy
zwykłymzmysłowymdoświadczeniu, potrzebnanawet do tego, aby rozpoznać psa jako
psa, niezależnie od tego, w jakiej postaci konkretnego czworonoga on się zjawi.
Powinniśmy byćzdolni do"oglądu",w Kaniowskim sensie, ogólnego charakteru
przedmiotu, który nigdy nie przedstawia się naszymzmysłom.
Dla określenia tych schematów czystych abstrakcji Kant użyłokreślenia "monogram"
ipismo chińskie można by prawdopodobnie określić jakomonogramiczne.
Innymi słowy, to, co dla nas jest "abstrakcyjne" iniewidzialne, dla Chińczyków
jest symbolicznie konkretne i widoczne w ich piśmie,w sposób podobny do tego,
jak obraz dwóch splecionychdłoni jestpojęciem przyjaźni.
Myślą oni obrazami, aniestówami.
To myślenie obrazami jest zawsze "konkretne" i nie może być dyskursywne,
podróżująceprzez uporządkowany łańcuch myśli, ani też nie może zdać sprawyz
siebie samego (logon didonai).
Od
12. Język i metafora
powiedź na typowe Sokratejskie pytanie: Czym jestprzyjaźń?
jest widocznie obecna i ewidentna w symbolusplecionych dłoni i symbol ten
"wyzwala cały potok obrazowych przedstawień"powiązanych przezskojarzenia.
Najlepiej to można dostrzec na przykładzie wielości znaków, które kojarząsię np.
ze znakiem"zimno",mogą to być wszystkie pojęcia związane zesprawami dotyczącymi
zimnej pogodyi działań chroniących ludzi przed nią.
Strona 68
Myślenie - Hannah Arendt
Tak więc poezja, nawetjeślijest głośno czytana,oddziałuje na wizualną wyobraźnię
słuchacza; nie będzieon przywiązywał uwagi dosłyszalnych słów, leczdo znaków i
związanych z nimi
obrazów.
Ta różnica pomiędzy myśleniem konkretnym zapomocą obrazów i naszym
abstrakcyjnym operowaniempojęciami werbalnymi jest ogromnie interesująca brak mi
jednak kompetencji, byjąbliżej rozważać.
Szczególnie interesujące jest tu coś, co łączynas z Chińczykami, a mianowicie
niekwestionowalnepierwszeństwo oglądania wśród różnych form ludzkiej aktywności.
To pierwszeństwo dominuje w sposób absolutny w historii zachodniejmetafizyki
orazteorii prawdy.
Tym, co różni nas od Chińczyków, jestnie nous,lecz logos, nasza potrzeba dania
świadectwai uzasadnienia w słowach.
Wszelkiściślelogiczny proces, jak dedukcja konkretnych wnioskówz
ogólnychzasadczy indukcyjne wnioskowanieogólnych regułna podstawie szczegółowych
danych, jest takim uzasadnieniemi może dokonać się tylkow słowach.
O ilewiem, jeden Wittgensteinbył zawsze świadom tego,że hieroglify odpowiadały
idei prawdy rozumianej jako metafora widzenia.
Pisał on: "By zrozumieć istotęzdania, pomyślmy o hieroglifach, które odwzorowują
opisywaneprzez siebie fakty.
Z nich zaś powstałopismo literowe, nie zatracając przy tym istotnychry.
//. Aktywność imiyiiowa w świecie zjawisk
sówodwzorowywania".
Ta ostatnia uwaga jestwysoce wątpliwa.
Mniej natomiast wątpliwe jest, że filozofia, jak to wiemy, nie bardzo mogłaby
powstać bezwcześniejszego przejęcia przez Greków alfabetu odFenicjan.
Jednakże język, to jedynemedium, za pomocą którego czynnośćmyślenia może
ujawnić się nie tylkoświatu zewnętrznemu,lecz także samej jaźnidokonującej tej
czynności, nie jest w żadnym wypadku takodpowiedni do myślenia, jak wzrok do
patrzenia.
Żaden język niema gotowego słownikadla potrzebaktywności myślowej; musi ona
sięgać po słowa pierwotnie związane z doświadczeniem zmysłowym lubinnymi formami
doświadczenia potocznego.
To zapożyczenie nie jest jednak nigdyprzypadkowe ani arbitralnie symboliczne
(jakznaki matematyczne);filozoficzny i najbardziejpoetycki język jest
metaforyczny,choć nie w sensie definicjisłownika oksfordzkiego,mówiącej, że
metafora jest "sposobem mówienia, wktórym nazwa lub termin opisowy zostają
przeniesione na pewien przedmiot różny od, lecz analogiczny dotego, do którego
odnoszą się właściwie".
Nie ma analogiimiędzy, powiedzmy, zachodem słońca a wiekiempodeszłym i gdy poeta
mówi o starości jako o ,,zachodzieżycia", to ma na myśli, żezachód słońca
znajduje się w takim stosunku do minionego dnia jak starość do całego życia.
Jeśli jednak, jak mawiał Shelley,język poety jest"zistoty swej metaforyczny",
tojeston taki w tej mierze, w jakiej ,,wskazujerelacje poprzednio niezauważone i
przyspiesza ich pojmowanie".
Każdametaforaujawnia ,,intuicyjną percepcjępodobieństwa wróżnorodności" i,
zgodnie ze słowamiArystotelesa, jest wobec tego "znakiem geniuszu",,,największym
osiągnięciem".
Lecz również dla Arystotelesa to podobieństwo nie jest podobieństwem rze12.
Język i melafara
czy skądinąd różnych, lecz podobieństwem takim, jakie występuje w
analogii, czyli wymagającym czterechelementów dających się ująć w formułę B:A =
D:C.
"Czara ma się tak do Dionizosa jak tarcza do Aresa.
Można więc czarę nazwać tarcząDionizosa, a tarczęczarą Aresa".
Wedle Kanta mówienie za pomocą analogii, czyli w języku metaforycznym, jest
jedynym sposobem, w jaki może przejawiać się umysł spekulatywny, czyli
czynnośćmyślenia.
Metafora wyposaża myślabstrakcyjną, pozbawionądanych naocznych, w intuicje
pochodzące ze światazjawisk, których funkcją jest"zapewnienie realnościnaszych
pojęciom", a więc tymsamym jakby niweczy owo wycofanie się ze światazjawisk,
którejest wstępnym warunkiem aktywnościumysłowej.
Jest to względniełatwe tak długo, jak długo nasza myśl odpowiada jedynie na
naszą potrzebęwiedzy i rozumienia danych zjawiającego się świata,czyli jak długo
pozostajeona wgranicachzdroworozsądkowegorozumowania: czego wymagamy w
zdroworozsądkowym rozumowaniu, to przykładówilustrujących nasze pojęcia i
przykłady te są adekwatne, ponieważ nasze pojęcia pochodzą ze zjawisk, sąone
Strona 69
Myślenie - Hannah Arendt
jedynie ich abstrakcjami.
Zupełnie jednak inaczejjest, jeśli rozum musi transcendować granice danegoświata
i prowadzić nasw niepewne rejony spekulacji,gdzie "nie ma żadnychdanych
naocznych odpowiadających pojęciom rozumu".
W tym momencie pojawiasię metafora.
Metafora dokonuje "przeniesienia" metaphereinprawdziwego i,zdawałoby się,
niemożliwego metabasis eis allo genos, przejścia od
jednegostanuegzystencjalnego, jakim jest myślenie, do innego,jakim jest bycie
zjawiskiem wśród zjawisk, a tomoże być dokonane jedynie przez analogie.
(Kant jako przykład trafnej metafory podaje opis despotycznego państwa jako
"jedynie maszyny [jak młynek.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
ręczny]", ponieważ "rządzone jest przez jedną wolęabsolutną [.
,] Międzypaństwem despotycznym bowiem imłynkiem ręcznym niema wprawdzie
żadnegopodobieństwa, ale zachodzi ono między prawidłamirefleksji nad jednym i
drugim oraz nad ich przyczynowością".
Idalej dodaje: "Nasz język pełen jest tego rodzaju pośrednich przedstawień
unaoczniającychopartych na analogii, wskutek czego wyraz niezawiera właściwego
schematu dla pojęcia, lecz jedyniesymbol dla refleksji"").
Poznanie metafizyczne "jestpoznaniem według analogii, która nie jest, jak się
zazwyczaj wyraz ten pojmuje, jakimś niezupełnympodobieństwem dwóch rzeczy, lecz
oznacza zupełne podobieństwo dwóch stosunków zachodzących międzydwiema
całkowicie do siebie niepodobnymi rzeczami"15.
W znacznie mniej dokładnym języku Krytyki czystego rozumu Kant
nazywasymbolicznymi teprzedstawienia, któresą "zgodne z analogią".
Wszystkie pojęciafilozoficzne są metaforami, spetryfikowanymi
analogiami, a ich rzeczywisty sensujawnia się, gdy sięgamy do ich oryginalnego
kontekstu, który ożywiał umysł filozofa używającego po razpierwszy tych pojęć.
Gdy Platon wprowadzał słowapotoczne, jak ,,dusza" czy ,,ideał", do języka
filozoficznego łącząc niewidzialne organy człowieka,duszę, z czymś niewidzialnym
i obecnym w świecie,z ideą to musiał jeszcze słyszeć te słowa tak, jakbyły one
używane w zwykłym prefilozoficznym języku.
Psyche jest "oddechemżycia" wydychanym przyśmierci, aidea, czy eidos, jest formą
lub wzorem, jakirzemieślnik ma przed oczyma, gdy zaczyna swąpracę, jest obrazem,
któryprzetrwa zarównoproces wytwarzania, jak też wytworzony przedmioti może
stalesłużyć za model, jest więc czymś trwałym i nadającym się do wiecznego
istnienia w niebie idei.
Analogia
12. Język i metafora
stanowiąca podstawę Platońskiej teorii dusz jest następująca: tak jak
oddech życia odnosi siędo ciała,które opuszcza, tak dusza związana jest z żywym
ciałem.
Natomiastanalogia leżąca u podstaw jego doktryny idei może zostać
zrekonstruowanaw następującysposób: tak jak rzemieślnik podczas pracykierujesię
obrazem przedmiotu, który ma w głowie i któryjest miarą jegosukcesu czy
niepowodzenia,tak samomaterialne izmysłowe dane świata zjawisk sąodnoszone
doniewidzialnych wzorów istniejących wniebie idei i według nich oceniane.
Wiemy, że pojęcie noeomaibyło początkowoużywane wsensie percepcji
wizualnej, a potem dopieronabrało sensu percepcji umysłowej, czyli
rozumienia,ażwreszciestało się nazwą najwyższej formymyślenia.
Nikt,jakmożna przypuszczać, nie sądził, że oko,organ wzroku, i nous, organ
myślenia, są jednym i tymsamym, lecz samo słowo wskazuje, że relacja pomiędzy
okiema przedmiotem widzialnym jest bardzo podobna do relacjipomiędzy umysłem a
pomyślanymprzedmiotem, gdyż osiąga ten sam rodzaj oczywistości.
Wiemy, że przed Platonem nikt nie zastosował wjęzykufilozoficznym słowa
nazywającegoformę rzemieślnika, tak jaknikt przed Arystotelesemnie użyłsłowa
energos, przymiotnika wskazującego kogoś aktywnego, zajętego pracą, by stworzyć
pojęcie energeia,oznaczające rzeczywistość, wprzeciwieństwie do dynamis, czyli
tylko możliwości.
To samo dotyczytakichpojęć, jak "substancja"i "przypadłości", pochodzącez
łacińskich odpowiedników słówgreckich hypokeimenon i kata symbebekos.
Nikt przed Arystotelesem nieużywał w innym sensie niż oskarżenie słowa
kategoria,oznaczającego to,co w procesiesądowym twierdzonoo oskarżonym.
W użyciu Arystotelesowskim słowo tostało się czymś w rodzaju "predykatu" dzięki
nastę.
pującej analogii: tak jak oskarżenie przekazuje oskarżonemu coś, czym jest
Strona 70
Myślenie - Hannah Arendt
obciążony, a więc co należy doniego, tak samo predykat przekazuje
odpowiedniącechę podmiotowi.
Są to znane przykłady i można byje mnożyć.
Dodamdo nich jednak tylko jeden, którywydaje mi się szczególnieistotny dla
terminologii filozoficznej.
Słowem odpowiadającym greckiemu nousjest dziś albo umysł od łacińskiego mens,
wskazujący na coś w rodzaju niemieckiegoGemut alborozum.
Zajmę się tylko tym drugim.
Rozumpochodziodłac.
ratio, wyprowadzonego z reor, ratus sum,coznaczy rachować, atakże rozumować.
Łacińskie słowo ma metaforyczną treść, która jest znaczniebliższagreckiemu logos
niż nous.
Tym, którzy wobec racjietymologicznychżywią zrozumiałe uprzedzenia,
chcęprzypomnieć zwrot Cyceronaratio etoratio, który dlaGreków nie miałby w ogóle
sensu.
Metafora, stwarzając pomost nad przepaścią pomiędzy wewnętrznymi i
niewidocznymi czynnościami umysłowymia światem zjawisk, jest
niewątpliwienajwiększym darem, jaki język może ofiarować myśleniu, a zatem i
filozofii.
Lecz metafora sama ma sweźródło raczej w poezji niż w filozofii.
Nic dziwnego,że poecii pisarze,by uchwycić jej istotną funkcję, odwołują się
raczej do poezji niż do filozofii.
Ernest Fenollosa w mało znanym eseju pisał: ,,Metaforajestpodstawowym
składnikiem poezji, bezniejniebyłoby przejścia od malej prawdy tego, co
widzialne, dowielkiej prawdy niewidzialnego"16.
Odkrywcą tego pierwotniepoetyckiego narzędziabył Homer, którego poematy
pełne są wszelkiego rodzaju wyrażeńmetaforycznych.
Wybioręz tego emharras de richessefragment Iliady, gdzie poetawKsiędzeIX
porównuje lęk i smutek w sercach mężczyzn z wiatrem i falami wzburzonego morza.
Poeta
12. Języki metafora
zdaje się mówić: pomyślo sztormach, które znasz dobrze, apoznasz gniew i
smutek.
Znamienne, że nie naodwrót.
Niezależnie od tego, jak długo ktoś by myślał o smutkui lęku, nigdy niczego się
nie dowie o wiatrach i morzu; porównanie to mapokazać, czym jeststrach i smutek
dlaserca ludzkiego, czyli ma oświetlićdoświadczenie, które się nie zjawia.
Nieodwracalnośćanalogii odróżnia jąwyraźnie od matematycznej symbolizacji,
jakiej Arystoteles użył do opisania mechanizmu metafory.
Albowiem niezależnie odtego, jakskutecznie metafora może wskazywać na .
doskonałepodobieństwo" relacji pomiędzy ,,całkowicieniepodobnymi rzeczami" i jak
dalece, skoroA niejest identyczne z C aniB z D, formuła B: A = D: C
możetowyrażać, równanie Arystotelesowskie zakłada odwracalność: jeśli B:A = D:C,
to C:D = A:B.
Ujęcie matematyczne gubi rzeczywistą funkcję metafory, jakąjestkierowanieumysłuz
powrotem ku światu zmysłowemu poto, by oświetlić niezmysłowe doświadczenie
umysłu, dla którego nie ma słów wżadnym języku.
Formuła Arystotelesa jest funkcjonalna, gdy mado czynienia jedynie z rzeczami
widzialnymii wgruncierzeczy nie była zastosowana dometafory anidoistotnego dla
niej przenoszenia z jednej dziedziny doinnej, lecz do symboli, asymbolesą już
istniejącymiwidocznymi ilustracjami czegoś niewidzialnego: czara Dionizosa,
czyli obraz uroczystego nastroju wywoływanego przez wino.
i tarcza Aresa, czyli obraz gniewu wojny; waga wrękach bogini z zawiązanymi
oczami, jako obraz Sprawiedliwości, która waży czyny niezwracając uwagi na
osoby, które je popełniają.
To samo dotyczyanalogii, które weszły jużna trwałe do języka,jak w przypadku
drugiego przykładu Arystotelesa: .
Starość (D) jest dla życia (C) tym samym, czymwieczór (B) dla dnia (A)".
156//.
Aktywność umysłowa w świecie zjawhk
W mowie potocznej istnieje oczywiście wiele figurretorycznych, które
przypominają metafory, choć nimi nie są.
Są to takie zwroty, jak "biały jak kość słoniowa" by zostać przy Homerze
któreteż polegają naprzeniesieniu, skoro jeden termin należy dojednej klasy
słów, a drugi do innej.
Tak więc mówimyo ,,nodze" stołu, jakby należała ona do człowieka lubzwierzęcia.
Tu przeniesieniedokonuje się w tym samym obszarze bytu, w tym samym genus rzeczy
Strona 71
Myślenie - Hannah Arendt
widzialnychi w tym wypadku analogia jestistotnie odwracalna.
Lecz w żadnym razie nie dziejesię tak zmetaforami, które pośrednio wskazują na
coś niewidzialnego.
U Homera istnieje inny,bardziej rozbudowany rodzajmetafory, która choć obraca
się wśródrzeczy widzialnych, dotyczy spraw bardziejukrytych.
Naprzykład wielki dialog pomiędzy OdyseuszemaPenelopą, poprzedzający scenę, w
której Odyseusz,przebrany za żebraka i mówiący "wiele fałszywychrzeczy",
opowiadaPenelopie, jak na Krecie podejmował jej męża, a ona słuchając
w łzach topniała wszystka.
Jak na górach Zefirem związane zasypiskaśniegu zwykle roztapia rankiem Eur
ciepławy,tak roztapiał jej śliczne licapotok tzawy17.
W tym wypadkumetaforałączy jedynie to, co widzialne; łzy na policzach są
nie mniej widzialne niż topniejący śnieg.
Niewidzialnym, które staje się widzialnedzięki metaforze, jest długazima
nieobecności Odyseusza, lodowatość tych lat pozbawionych życia i trudnych, która
teraz, na pierwszyznak nadziei na odnowę, zaczynatopnieć.
Łzy same wyrażają jedynie smutek; ich znaczenie czyli myśli je wywołujące staje
sięwyraźne dzięki metaforze mówiącej o topniejącym śniegu i ziemimięknącej
wiosną.
12. Języki metafora
Kurt Riezler, który pierwszy skojarzył"Homeryckieporównanie zpoczątkiem
filozofii", kładł naciskna tertium comparationis,niezbędne dla
każdegoporównania, które pozwala "poecie postrzegać ipoznawaćduszę jako świat i
świat jako duszę".
Poza przeciwieństwem światai duszy musi istnieć jedność, umożliwiającaich
powiązanie, ,,nieznane prawo", jak nazywa je Riezler cytując Goethego, jednakowo
obecnew świecie zmysłów i w rzeczywistości duszy.
Jestto tasama jedność, którałączy wszystkie przeciwieństwa
dzień i noc, światło iciemność, zimno i gorąco;
żadne nie da się pojąć w oderwaniu, żadne nie jest dopomyślenia bez
tajemniczego odniesienia do swej antytezy.
Ta ukryta jedność stajesię zatem, wedle Riezlera,tematem dla filozofów,
Heraklitejskim koinoslogos lub hen pan Parmenidesa; spostrzeganie tej jedności
różni prawdy filozofów od opinii zwykłych ludzi.
Napoparcie tej tezy Riezler cytuje Heraklita:
"Bóg to dzień-noc, zima-lato, wojna-pokój, sytość-głód [wszystkie
przeciwieństwa, on jest noiis]; zmienia się on jak ogień, który zmieszany z
ziołami, przybiera nazwy zależnie od zapachu każdego z nich".
Trzeba się z tym zgodzić, że filozofia uczyła się uHomera i wiernie go
naśladowała.
Potwierdzają todwie najsłynniejsze w dziejach myśli parabole: Parmenidesa podróż
dobram dnia i nocy orazPlatońska jaskiniapierwsza jest poematem, a druga
jestogromnie poetycka wswej istocie które posługująsię wpełni językiem
homeryckim.
Przypomina to, jakwiele racji miałHeidegger pisząc,że poezja i filozofiablisko
ze sobą sąsiadują.
Jeśli rozważymydokładniej różne sposoby, w jakie językprzerzucapomost
nad przepaścią pomiędzysferą niewidzialnego a światem zjawisk, to możemywstępnie
zaproponować następującą koncepcję.
Z su.
//. Aktywność umysłowa w kwiecie zjawisk
gestywnej definicji Arystotelesa, mówiącej, że językjest "znaczącym
brzmieniem" słów, które same w sobie są już "znaczącymi dźwiękami",
"przypominającymi" myśli, wynika, że myślenie jest czynnością umysłową
realizującą te wytwory umysłu, które inherentnie tkwią w mowie i dla których
język bez żadnegospecjalnego wysiłku znalazł już właściwe, choć prowizoryczne
pomieszanie w świecie dźwięków.
Jeśli mówienie i myślenie wypływają z tegosamego źródła, towtedy rzeczywisty dar
języka może stanowić rodzajdowodu, lub może raczej rodzaj znaku, że
człowiekwyposażony jest w zdolność przekształcenia niewidzialnego w "zjawisko".
Kaniowska "kraina myślenia" może nigdy nie pojawić się naszym cielesnymoczom;
jest ona dostępna, niezależnie od różnychzniekształceń, nie po prostu naszemu
umysłowi, lecznaszym cielesnym uszom, l tutaj język umysłudziękimetaforze
powraca do świata widzialnego,aby oświetlić i wypracować dalejto, co może być
powiedziane,choć nie może być zobaczone.
Analogie, metaforyi symbole są nićmi, za pomocąktórych umysł trzyma się
światanawetwtedy, gdy wroztargnieniu traci z nim bezpośredni kontakt,i
Strona 72
Myślenie - Hannah Arendt
którezapewniają jednośćludzkiemu doświadczeniu.
Ponadto w samym procesie myślenia sąmodelami zachowania pozwalającymi uniknąć
ślepego błądzenia tam,gdzie wiedza empiryczna, jedynie relatywnie pewna,nie może
być naszym przewodnikiem.
Prosty fakt, żenasz umysł potrafiznajdować analogie, żeświat zjawisk przypomina
nam orzeczach, które samesię niezjawiają, może służyć jako rodzaj "dowodu",
żeumysłi ciało, myślenie i doświadczenie zmysłowe, niewidzialne i widzialne,
przynależą do siebie i są jak gdyby dlasiebie "stworzone".
Innymisłowy,jeśli skała wmorzu, "która trwa mimo wiatru i fal rozbijających się
o nią", może być metaforą wytrwałości wbitwie, to"nie należy mówić, że
skalaujmowanajest antropomorficznie, bez dodania, że nasze rozumienie skałyjest
antropomorficzne z tego samegopowodu, z jakiego możemy patrzeć na siebie
petromorficznie".
Jesttow końcu fakt nieodwracalności relacji wyrażonej wmetaforze; wskazuje on
dodatkowona prymat świata zjawisk i ujawnia jeszcze raz w sposób oczywistycałą
niezwykłośćmyślenia, to, do jakiego stopnia jestono "nie wporządku".
Ta ostatnia sprawa jest szczególnie ważna.
Jeśli język myślenia jest z istotyswej metaforyczny, to wynika stąd.
że świat zjawisk wpisuje się w myśl w sposóbcałkowicie niezależny wobec potrzeb
ciała i żądań innych ludzi, któresame przez się też nasdo
tegoświatadoprowadzają.
Niezależnie od tego, jakbardzozbliżymy się w myśleniu do tego, cojest daleko,
ani jakbardzo nieobecni jesteśmy wśród tego, co nas otacza,myślące "ja" nigdy
nie porzuca całkowicie świata zjawisk.
Jak już była otym mowa, teoria dwóch światówjest złudzeniem metafizycznym, choć
nie jest ani arbitralna, ani przypadkowa: jest ona najbardziej prawdopodobnym
złudzeniem, które jak plagadotyka doświadczenia myślenia.
Język, dzięki swemu metaforycznemu użyciu, umożliwia nam myślenie, czyli kontakt
z kwestiaminiezmysłowymi.
ponieważ pozwalana przenoszenie, metapherein, naszego doświadczeniazmysłowego.
Nie ma dwóch światów, ponieważ metafora łączyje w jedność.
13. Metafora i niewyrażalne
Czynności umysłowe, dla którychjęzyk jest jedynąformą przejawiania się,
sięgają po metaforę do dzie.
//. Aktywność umyslowa w świece zjawisk
dzin różnych zmysłów, a jej silą przekonując,] zależyod wewnętrznego
pokrewieństwa pomiędzy danymiumysłu i danymi zmysłowymi.
Takwięc o myśleniuodpoczątku filozofii myślano w kategoriach v i d z en i a, a
ponieważ myślenie jest najbardziej furdamentalną i najbardziej radykalną
czynnością spośród aktywności umysłu, toteż widzenie "stawało si( modelem
wszelkiej percepcji i miarą innych zmysłów".
Dominacjawzroku jest tak głęboko zakorzeniona w języku Greków,a także wnaszym
pojęciowym języku,żerzadko ktoś sięnad tym zastanawia, gdyż jest to rzeczzbyt
oczywista, by mogła być zauważona.
Krótkauwaga Heraklita, że "oczy są lepszymi świadkaminiż uszy",stanowi wyjątek,
lecz mało pomocny.
Przeciwnie,jeśli rozważyć, jak łatwo dla wzroku, w przeciwieństwie do innych
zmysłów, zamknąć świat zewnętrzny i jeśli wziąć pod uwagę wczesnąideę
ślepegobarda, którego opowieści słuchają wszyscy, to dziwnym się
wyda,dlaczegosłuch nie stał się główną metaforą myślenia.
Jednakże nie jest prawdą, że używając słów HansaJonasa "umysł poszedł a
wzrokiem".
Metaforystosowaneprzez teoretyków wolirzadko wywodzą się ze sfery wizualnej ick
modelem jestalbo pragnienie, uznawaneza istotę zmysłowości, albo też są one
wyprowadzane ze słyszenia, np.
w tradycji żydowskiej Bóg jest słyszany, lecznie jestwidziany.
(Metaforynawiązującedo dziedziny słyszenia są bardzo rzadkie w historii
filozofii; najbardziejgodnym uwagi wyjątkiem są tu w myśli współczesnejpóźne
pisma Heideggera, gdziemyślące ja "słyszy"wezwaniebytu.
Wysiłki średniowiecznezmierzającedo pogodzenia Biblii z filozofią grecką
potwierdzająpełne zwycięstwo naoczności czykontemplacji nadwszystkimi formami
słyszenia, a zwycięstwo to byłojuż zapowiadane przez wczesnepróby Filonaz
Alek13.
Metafora i niewyrażalne
sandrii, który chciał pogodzić wiarężydowską z filozofiąplatońską.
Był on nadal świadomróżnicy pomiędzy hebrajską prawdą, która jest słyszana, a
greckimwidzeniem prawdyi przekształcił to pierwszewewstęp jedynie do tego
Strona 73
Myślenie - Hannah Arendt
drugiego,które jest osiągalnedzięki boskiej interwencji przekształcającej
ludzkieuszy woczydla większej doskonałości poznania)18.
Wreszcie władza sądzenia, stanowiąca ostatnią znaszych zdolności
umysłowych,wywodzi swój język metaforyczny, jak dobrze wiedział o tym Kant, ze
zmysłu smaku (Krytyka władzysadzenia miała być pierwotnie "Krytyką smaku"),
czyli z najbardziej intymnego, prywatnego i swoistego ze wszystkich
zmysłów,będącego w jakimś sensie przeciwieństwem wzroku zewzględu na swój
"arystokratyzm".
Głównymproblemem Krytykiwładzy sądzenia jestwięc pytanie o to,wjaki sposób sądy
mogą, tak jakto jest istotnie, uzyskaćzgodę ogólną.
Jonas wymienia wszystkie zaletywzroku jako podstawowej metafory i modelu
dla myślącegoumysłu.
Jest to przedewszystkim niezaprzeczalny fakt, że żadeninny zmysł nie ustanawia
takiego bezpiecznegodystansu pomiędzy podmiotem a przedmiotem; odległość
jestpodstawowym warunkiem funkcjonowaniawzroku.
"Zyskuje się przez to pojęcie obiektywności,rzeczy takiej, jakąjestona sama
przez się, odmiennaniż jej oddziaływanie na mnie,z tej zaś odmiennościpowstaje
idea prawdyteoretycznej, idea theoria".
Cowięcej, wzrok dostarcza nam"równoczesnej różnorodności",podczas gdy inne
zmysły, a szczególniesłuch,"tworzą swoje postrzegalne jednostki różnorodnością z
czasowej sekwencji wrażeń".
Wzrok dopuszcza"wolność wyboru [.
] polegającą na tym, żewidząc nie jestem jeszcze wciągnięty przez
widzianyprzedmiot[.
]który pozostawia mnie samemusobie",.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
podczas gdy inne wrażenia zmysłowe atakują mniebezpośrednio.
Jest to szczególnie istotne dla słuchu,jedynego zmysłu mogącego współzawodniczyć
ze wzrokiem, który jednak zostaje zdyskwalifikowany, ponieważ "niepokoi bierny
podmiot".
Słuchając, odbiorcajest na łasce czegoś lub kogoś innego.
(To może właśnie dlatego język niemiecki wyprowadza ze słowa słyszeć, horen,
całą grupę słów oznaczającychsytuacjębraku wolności, jaknp.
gehorchen, horig, gehóren,czyli: być posłusznym, być wniewoli, przynależeć).
Z naszego punktu widzenia najistotniejszy jest przytaczany przez Jonasa fakt, że
widzenie w sposób konieczny "wprowadza obserwatora", który w przeciwieństwie
dosłuchacza nie traktuje teraźniejszościjako przemijającej jedynie chwili
doświadczenia, leczprzekształca ją w "wymiar, gdzie rzeczy mogą byćoglądane jako
trwające".
"Jedyniezatem wzrok dostarcza zmysłowej podstawy, dzięki którejumysł może
pojąćideę wieczności, ideę tego, co nigdy się niezmienia ijest zawsze obecne".
Wspomniałam poprzednio, że język, jedynyśrodek,dzięki któremu
niewidzialnemoże pojawić się w świecie zjawisk, pełni swą funkcję znacznie
gorzej niż zmysły, które mają odtwarzać doświadczalny świat, oraztwierdziłam, że
jedynym sposobem naprawieniategobraku jest metafora.
Wprowadza to jednak pewneniebezpieczeństwa i nigdy nie jest rozwiązaniem
absolutnym.
Niebezpieczeństwo leży w nieprzepartejoczywistości, jaką stwarza metafora,
odwołując się doniekwestionowalnej ewidencji doświadczenia zmysłowego.
Metafory mogą więc byćużywane przez umysłspekulatywny, który w istocie niemoże
się bez nichobejść, lecz kiedywdzierają się do rozumowania naukowego, co często
się zdarza, są stosowane i nadużywanedo nadawania oczywistości teoriom, które w
13. Metafora imewyrażulnf
rzeczywistości są jedynie hipotezamii muszą dopiero byćpotwierdzone
lubobalone przez fakty.
HansBlumenberg wswej książce Paradigmen zueiner Metaphorologie śledził pewne
powszechne w myśli zachodniej figury retoryczne,takie jak metafora górylodowej
lub różne morskiemetafory, i odkrył, w jakisposób współczesne pseudonauki
zawdzięczają swoją wiarygodność pozornej ewidencji metafory, którazastępuje brak
oczywistych danych.
Koronnym jegoprzykładem jestpsychoanalityczna teoria świadomości, gdzie
świadomość jestprzedstawiana jako szczytgóry lodowej, po to byzasugerować masę
podświadomościznajdującą się poniżej.
Teoria ta nie.
tylko niezostała nigdy dowiedziona, lecz zakłada swąniedowodliwość: w momencie
gdyfragment podświadomościosiąga szczyt góry, to staje się on świadomościąi
traci wszystkie właściwości rzekomej podstawy- Jednakże oczywistość metafory
Strona 74
Myślenie - Hannah Arendt
góry lodowej jest tak przytłaczająca, że teoria ta nie wymaga ani argumentów,ani
empirycznego potwierdzenia.
Możnaby uznać tęmetaforę za niepodważalną, gdybychodziło o spekulacjew
odniesieniu do czegoś nieznanego w tymsensie, w jakim wieki wcześniejsze używały
analogiiw spekulacjach o Bogu.
Kłopot polegajednak na tym,że każda taka spekulacja niesieze sobą
konstrukcjęmyślową,której systematyczny porządek pozwalaustalić
hermeneutycznemiejsce dla każdejdanej wsposóbdoskonalszy niż teoria naukowa,
gdyż będącwyłącznie konstrukcją myślową nie wymagającą empirii, nie ma nigdy
doczynienia zwyjątkami od reguły.
Jednakże dobrze by było, gdybyza jedyne niebezpieczeństwo, jakie grozi
metaforycznej myśli, możnabyło uznać pojawienie się metafory w pseudonaukach.
natomiast potraktować używanie metaforyw filozo.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
{lijako zupełnie bezpieczne, podwarunkiem, że niezastępuje ona prawd
dowodliwych.
Niestety, tak niejest.
Systemy myślowe wielkich filozofów i metafizyków przeszłości przypominają często
konstrukcjepseudonauk, z tą jedynie różnicą, że wielcy filozofowie, w
przeciwieństwie do zadufkowatości swychmniejszych braci, prawie zawsze
podkreślali, że pozanapisanymi słowami pozostaje jeszcze coś "niewyrażalnego",
coś, czego są świadomi, gdy myślą, a nie piszą, co jednak nie daje się uchwycić
i przekazać innym;
jednym słowem, podkreślali, że jestcoś, co nie poddajesię transformacji
pozwalającej na pojawienie się izajęcie miejsca wśród zjawisk świata.
Patrząc wstecztrzeba ostrzec czytelnika przedfatalnym błędem: oferowane są mu
myśli, nie zaś poznania, nie solidne elementy wiedzy, które, raz przyswojone,
rozproszyłybyignorancję; filozofowie mają doczynienia przedewszystkim ze
sprawami, które umykająludzkiemupoznaniu,lecz nieumykają ludzkiemu
rozumowi,ale,przeciwnie, są przez niegoposzukiwane.
A ponieważw pogoni za takimikwestiami filozofowie nieuchronnie odkrywają również
ogromnąilość rzeczy, które sąpoznawalne, jak prawai aksjomatypoprawnego myślenia
i różne teorie poznania, to sami także tracą zdolność rozróżnianiapomiędzy
myśleniem a poznawaniem.
Podczas gdy Platon utrzymywał, że arche, czyliprawdziwy początek
filozofii, tkwi w zdziwieniu,toArystoteles w Metafizyce pierwszy interpretował
tozdziwienie jako jedynie doraźnezaskoczenie; dziękizaskoczeniuludzie
uświadamiają sobie swoją ignorancjęw stosunku do rzeczy, które mogą zostać
poznane, zaczynając od tych, które są ,,blisko pod ręką",i postępując "od nich
do spraw większych, jak słońce i księżyc, i gwiazdy, i geneza wszystkich
rzeczy".
13. Metafora i niewyrażalne
Arystoteles powiada, że ludziefilozofują, żeby uniknąć ignorancji, a
Platońskie zdziwienie nie jest już rozumiane jako ogólna zasada, lecz jakozwykły
początek; "Wszyscy zaczynają od zdziwienia [.
] lecz koniec musi być czymś innym i lepszym [od zdziwienia],co następuje wraz z
nauką".
Tak więc, choć Arystoteles również,w innym kontekście, mówił oprawdzieaneu
logou, o prawdzie nie dającej się wyrazić dyskursywnie, to niepowiedziałby wraz
z Platonem: ze spraw,które mnie interesują, nic nie jest znane, ponieważ nicnie
jest o nich napisane ani nic nie będzie napisane wprzyszłości.
Ludzie piszącyo takich rzeczach nic niewiedzą; oni nawet nieznają siebie samych.
Gdyż niema sposobu wyrażenia tych rzeczy w słowach, tak jakwyrażasię to,czego
możnasię nauczyć.
A więc nikt,kto posiada prawdziwązdolność myślenia (nous) i
znazatemniedoskonałość słów, nie będzie nawet ryzykował ujęcia myśli wformę
dyskursu ani utrwalał ich wtaksztywnej formie, jakpisane litery.
Prawie identyczną ideę wypowiedzianą podobnymi słowami znajdujemy u
Nietzschego.
Nietzsche, napewno nie zwolennik Platona, pisał do swego przyjaciela Overbecka:
"Moja filozofia nienadajesię jużdo przekazywania, przynajmniej wdruku", a w Poza
dobrem i ziemdodawał:"Nie ceni własnej intuicji,kto ją przekazuje innym".
Heidegger zaś pisał, nie oNietzschem wprawdzie,lecz o sobie:
"Wewnętrznągranicąwszelkiej myśli jest niemożność powiedzeniao tym, co
najbardziej własne,gdyżsłowowypowiedziane jest stymulowane przez to, co
niewyrażalne".
Możemy to uzupełnić jeszcze uwagami Wittgensteina,którego rozważania
Strona 75
Myślenie - Hannah Arendt
filozoficzne koncentrują się nakwestii prób wyrażenia niewyrażalnego.
"Wynikamifilozofiisą odkrycia zwykłych niedorzeczności orazguzy, jakich nabawia
się rozum atakując granicęję.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
zyka.
One właśnie,owe guzy,pozwalają ocenić wartość tych odkryć".
Guzy te to ,,błędy metafizyki".
A "filozoficzne problemy powstają wtedy, gdy językświętuje".
W oryginale niemieckim Wittgensteina mówi się: wenn die Sprachefeiert.
Tkwi w tym pewna ambiwalencją, gdyż może to znaczyćrównie dobrze zaprzestanie
pracy, jak też uroczyste obchodzenie czegoś, czyli coś całkiem przeciwnego.
,,Filozofia jestwalką przeciw opętaniu umysłu przez język"'9.
Całyjednak kłopot polega na tym, że walka la może się dokonać jedynie za pomocą
samego języka.
Wróćmy jednak do Platona,on tylkobowiem spośród filozofów pewnej
klasyzostawił coś więcej niż jedynie fragmentaryczne uwagina temat
interesującejnas kwestii.
W Liście siódmym nie wypowiada się przeciw mówieniu, lecz przeciw pisaniu.
Jest to skróconepowtórzenie obiekcji przeciw pisaniuzawartych w Fajdrosie.
Po pierwsze więc, "pisanie niszczy pamięć"; ludzie polegającynasłowie pisanymnie
są skorzy dopamiętania, po drugie, słowo pisane przebywa w ,,majestacie
milczenia", nie może ani samo za siebie mówić, ani też odpowiadać na pytania, po
trzecie, niemoże ono wybierać tego, do kogo się zwraca wpada w złe ręce, jest
używane źle lub nadużywane, pozostaje niezdolne do samoobrony.
Najlepiej nadajesię do budowania "kaplicy osobistych pamiątek, abydo niej
chodzić, kiedy starość niepamięć przyniesie".
oraz daje "rozkosz [.
] jakiej inni w zabawach i ucztach szukają"20.
Natomiast w Liście siódmym idziePlaton dalej: nie wspomina o agraphadogmatu, o
których wiemy z uwagi Arystotelesa w Fizyce, lecztwierdzi,że"te rzeczy nie mogą
być wyrażone wsłowach,tak jak inne rzeczy, których się uczymy".
Jest to zaiste odmienne od tego, co czytamy w dialogach, nie stanowi to
jednak podstawy, by List siódmy
3. Metajora iniewyraiulne
167
uznać za fałszywy.
W Polityku czytamy o "podobieństwie" pomiędzy widzialnym i niewidzialnym:
"Alemam wrażenie, że ludzie po większejczęści niewiedzą.
żeniektóre przedmiotymają z natury łatwo dostrzegalne cechywspólne, które poznać
łatwo i nietrudnoje pokazać, kiedy ktośsię pyta o określenie czegoś,
azapytanyzechce to bezwysiłku pokazać, ale bez dokładnego określenia.
A rzeczy największe i najczcigodniejszenie mają wizerunków żadnychręką ludzką
wykonanych wyraźnie, które by człowiek pytającemumógł pokazać [.
] Dlategotrzeba staraćsię dawaći przyjmowaćokreślenie każdej rzeczy.
Bo rzeczy bezcielesne, które sąnajpiękniejsze i największe,pokazaćjasno
możnatylko za pomocą określeń i w żaden innysposób"21.
W Fajdrosie Platon przeciwstawia słowopisane słowu mówionemu, które znajduje swe
zastosowanie w "sztucemówieniao rzeczach" (techne dialeklike), "żywej mowie,
będącej archetypem, któregokopią tylko jest słowo pisane".
Chwali sztukę żywejmowy ze względu na jej zdolnośćwyboru słuchaczy;
jest ona zaprzeczeniem jalowości, zawiera nasiona słowa iwywody,
różnorodnie kiełkujące u różnychsłuchaczy, tak że nasieniestaje się
nieśmiertelne.
Leczjeśli w myśleniu prowadzimy ten dialog sami z sobą,to jest to tak, jakbyśmy
"pisali słowa w duszy", a wtedy nasza dusza jest "jakby księgą", lecz
księgą,którajużnie zawiera słów.
W grę wtedywchodzi inny rzemieślnik, będący ,,malarzem", którymaluje
wnaszejduszy obrazy odpowiadające słowom.
Dzieje się tak,"kiedy ktoś od wzrokualbo odktórego innego zmysłu wziął to, co
kiedyś sądził albo mówił, i terazjakośwsamym sobieogląda obrazy pochodne tych
rzeczy,o których wtedy sądził alboo nichmówił"22.
W Liście siódmym Platon opowiada krótko, w jakisposób takapodwójna
transformacja jestmożliwa,.
H. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
jak to się dzieje, żenasza percepcja zmysłowa możebyć czymś, o czym się
mówi, oraz w jaki sposób tomówienie jest następnie przekształcone w obraz
Strona 76
Myślenie - Hannah Arendt
widoczny jedynie dla duszy.
Posiadamynazwy dla tego,co widzimy,np.
siowo "koło" dla czegoś okrągłego;
nazwa może być wyjaśniona w mowie (logos) w zdaniach "złożonych z
rzeczowników i czasowników".
O kole możemy powiedzieć,żejest to ,, rzeczcharakteryzująca sięjednakowymi
odległościami pomiędzyśrodkiem askrajnymi jej punktami".
To zdanie możeprowadzić do tworzeniakół, do obrazów, któremogąbyć rysowane i
wycierane,wyrzucane i niszczone, leczwszystkie te czynnościnie mająwpływu nasamo
koło,które jest czymś innym niż wszystkie te koła.
Poznanieiumysł (nous) ujmują istotę kota, czyli to, co wspólnewszystkim kołom,
coś, co "nie leżyani w dźwiękumowy, ani w kształtach ciał, lecz w
samejduszy";jest onaodmiennaod realnego kołapostrzeganegooczamiciała, a także od
kół narysowanych zgodnie ze słownym wyjaśnieniem.
To koło w duszy jest spostrzeganeprzez umysł (nous), który jest jej "pokrewny i
podobny".
Jedynieteż ten oglądwewnętrzny może być nazywany prawdą.
Prawdy ewidentne, których podstawą jestzmysłowe spostrzeganie rzeczy, mogą być
udostępnioneza pomocą stów w dyskursywnymciągumyśli,który może być milczący lub
też może dokonywać się pomiędzy uczniem a nauczycielem,"zgóry dodołu",badając,
"co jest prawdą, a co fałszem".
Wynik,choć traktuje się go jako intuicyjny ogląd, nie zaśwniosek, pojawi się
nagle po długim ciągu pytań i odpowiedzi, gdy "błysk mądrości (phronesis)
zaświecii umysł zostanie napełniony światłem".
Sama prawdajest poza słowami; nazwy, od których rozpoczyna sięproces myślenia,
niesą niezawodne "nic nie stoi naprzeszkodzie, byto, co jest nazywane okrągłym,
zo13.
Metafora i niewyrażalne
stało przezwane prostym i na odwrót" a słowa, racjonalny dyskurs
szukający wyjaśnień,są "słabe";dają zaledwie trochę informacji,
"abyrozpalićświatłow duszy z drobnej iskierki, które raz zapalone, stajesię
samowystarczalne".
Zacytowałam kilka fragmentówz Listu siódmego,gdyż pokazują one możliwość
niezgodności pomiędzynaocznością podstawową metaforą prawdy filozoficznej a
mową, czyli środkiem przekazu,dziękiktóremu myślenie może się pojawić: pierwsze
dostarcza nam równoczesnejróżnorodności, natomiast drugie ujawnia się w ciągu
słów i zdań.
To, że drugie jestjedynie narzędziem pierwszego,było aksjomatem nawet dla
Platona i pozostało aksjomatemwcałej historii flozofii.
Jeszcze Kant powiadał: wszelkie myślenie jest sposobem osiągania naoczności.
A Heidegger w swych wczesnych wykładach dotyczących Sofisty mówił: "Dialegesthai
samo przez się dąży do noein,do widzenia [.
] Brakuje muwłaściwych środkówtheorein [.
]Taki jest podstawowy sens dialektyki Platona, dąży ona do oglądania, do
odkrywania, przygotowuje ogląd źródłowy poprzez dyskurs [.
] Logospozostaje związany z widzeniem; jeśli mowa odrywasię od oczywistości
danej w naoczności, to degenerujesięw puste gadanie przeszkadzające widzeniu.
Legeinzakorzenione jest w widzeniu, whoran".
Interpretacja Heideggerowska wzięła się z FilebaPlatona, gdziedialog
wewnętrzny "ja" z samym sobąjest jeszcze razwspomniany, tym jednak razem chodzi
o najniższy jego poziom: człowiek widzi z dalekaprzedmiot ijeśli tak sięzdarzy,
że jest sam, tozadajesobie pytanie: co to jest, co się tu pojawia?
Odpowiadana swe pytanie: toczłowiek.
"A gdyby ktoś przy nimbył, to on by tesłowa do siebie samego powiedzianeubrał w
głos,zwrócony do towarzystwa, i powiedział.
//. Aktywność umysłowa ir świecie zjawisk
by to, co myśli [.
] A gdybybyt sam i to samo by sobiepomyślał, to nieraz by tak dłuższy czas szedł
i to by wsobie obnosił"23.
Prawda jesttu oczywistością naoczności, a mówienie i myślenie jest autentyczne o
tyle,oile towarzyszy widzeniu i ujmuje je przekładając nasłowa.
W momencie gdy mówienie odrywa się od naoczności, naprzykład gdy powtarzane
sąopinie lubmyśli innych ludzi, tostaje siętaksamo nieautentyczne, jak wedle
Platona nieautentyczny jest obraz w stosunku do oryginału.
Jedną z istotnych cech naszych wrażeń zmysłowychjest to, że nie są one
wzajemnie przekładalne żadendźwięk nie może być widzianyani obraz słyszany mimo
żewszystkie związane są razem przez zdrowyrozsądek, który już z tego tylko
Strona 77
Myślenie - Hannah Arendt
powodu jest wśródnich najważniejszy.
Cytowałam uwagę Tomasza z Akwinu, żejest to jedna zdolność, którarozciąga się
naprzedmioty wszystkich pięciuzmysłów.
Język, odpowiadający lub towarzyszący zdrowemu rozsądkowi,daje przedmiotowi
nazwę; w ten sposób osiągana jestpowszechność, która jest podstawą
intersubiektywnejkomunikacji ten sam przedmiot jest postrzeganyprzez różnych
ludzi i wspólnydla nich lecz takżesłuży ona identyfikacji danej zmysłowej, która
pojawia się całkowicie odmiennie każdemu z pięciu zmysłów: coś jest twarde lub
miękkie w dotyku, słodkie lubkwaśne w smaku, jasne lub ciemne dla wzroku,
brzmijako różnorodne tony dla ucha.
Żadne z tych doznańnie może zostać adekwatnie opisane w języku.
Naszepoznawcze zmysły,widzenie i słyszenie, niewiele bliższe są słów niż zmysły
niższe, jak węch, smak czy dotyk.
Coś pachnie jak róża, smakuje jak zupa pomidorowa, przypomina wdotyku aksamit.
Tyle tylko możemy powiedzieć.
"Róża jestróżą".
Wszystko to oczywiście jest jedynie innym sposo13.
Metafora inie
bem powiedzenia, że prawda,w tradycji metafizykirozumiana za pomocą
metafory wizualnej, jestz istoty swej niewyrażalna.
Wiemy na podstawietradycjihebrajskiej, co się dzieje, gdy podstawowa
metaforaoparta jest niena widzeniu,lecz na słyszeniu (którepod wieloma względami
jest bliższe myśleniuniż wzrok,gdyż zdolne jest występować w sekwencjach).
Bóg żydowski może być słyszany, lecz nie możebyć widziany.
"Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnegoobrazu tego, co jest na niebie
wysoko, anitego, cojest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach głęboko".
Niewidzialność prawdy jest w religii żydowskiejrównie aksjomatyczna jak w
filozofii greckiej jej niewyrażalność.
Cała późniejsza filozofia opiera sięnatym greckim przeświadczeniu.
I podczas gdy prawdarozumiana w kategoriach słyszenia wymaga posłuchu,to prawda
rozumiana w kategoriach widzenia znajduje swe podstawyw tej samej
potężnejoczywistości,która zmusza nas do uznania identycznościprzedmiotu w
momencie, gdy znajduje się onprzed naszymioczami.
Metafizyka, ta ,,okropna nauka", która ,,obserwuje to, co jest takim, jakim
jest", mogła odkryćprawdę narzucającą się ludziomw sposób konieczny,nie dającą
się odrzucić, podobnie jak nie do odrzucenia jest doświadczeniewzrokowe.
Żaden dyskurs,anidialektyczny w sokratejsko-platońskimsensie, anilogiczny,
opierający się na regułachwnioskowania,aniretoryczno-perswazyjny, nie może nigdy
osiągnąćprostej, niezakwestionowanej i niekwestionowalnejpewności
naocznejoczywistości.
"Co to jest, co się tupojawia?
To człowiek".
Jest to doskonała adequatiorei et inlellectns, zgodność poznania z
przedmiotem,która nawet dla Kanta była jeszcze ostateczną definicją prawdy.
Jednakże Kant zdawał sobie sprawęz tego, że dla tej prawdy nie można znaleźć
żadnegoogól.
nego kryterium, ponieważ byłoby ono wewnętrzniesprzeczne.
Prawda jako oczywistośćnie wymaga żadnego kryterium ona jest kryterium,
ostatecznymarbitrem wszystkiego, co z niej może wynikać.
Heidegger rozważając w Byciu i czasie tradycyjne pojęcieprawdy pisał:
"Przypuśćmy, że ktoś odwrócony plecamidościany wygłasza prawdziwą wypowiedź:
Tenobraz na ścianie wisi krzywo.
Wypowiedźta wykazujesię w ten sposób,że jej autor odwracając się spostrzega
obraz wiszący na ścianie1124.
Trudności, jakie ta "okropna nauka", metafizyka,zrodziła, dają się ująć
jakonaturalne napięcie pomiędzy theoria a logos, pomiędzy widzeniem a
rozumowaniem używającym słów.
Rozumowanie może byćw formie "dialektyki" (dia-legesthai) lub, przeciwnie,w
formie "sylogizmu" (syl-logizesthai), czylimoże ujmować rzeczyi opinie za pomocą
oddzielnych słówlub może łączyć je w dyskursie, a jego prawdziwośćzależna jest
od pierwotnych przesłanek spostrzeganych intuicyjnie, przez nous, które nie mogą
być błędne, ponieważ nie są meta logou, nie są następstwemsłów.
Jeśli filozofia jest matką nauk, to sama jest nauką o źródłachi o zasadach
nauki, archai; owych archai, które stały się tematem
Arystotelesowskiejmetafizyki, już z niczego nie da się wyprowadzić; są
onedaneumysłowi w oczywistej naoczności.
Wzrok stał się podstawową metaforą filozoficzną a wrazze wzrokiem
Strona 78
Myślenie - Hannah Arendt
naocznośćstała się ideałemprawdziwościnie zewzględu najakieś
szczególneuprzywilejowanie wzroku wśród zmysłów, lecz dlatego, że bardzowcześnie
narodziłasię idea tożsamościfilozoficznego poszukiwania znaczenia z
naukowymposzukiwaniem poznania.
Warto tu przypomnieć tędziwną zmianę, jaką w pierwszym rozdzialeMetafizyki
wprowadził Arystoteles w stosunku do Platońskiej
13. Metafora i niewyrażalne
tezy, że zdziwienie jest początkiem wszelkiejfilozofii.
Lecz utożsamienie prawdyze znaczeniem dokonałosię oczywiście wcześniej.
Wiedzę zdobywa się przezposzukiwanietego, co przywykliśmy nazywać prawdą, a
najwyższą, ostatecznąformą prawdziwego poznania jest istotnie naoczność.
Wszelka wiedzazaczyna się od badania zjawiskdanych naszymzmysłomijeśli badacz
chce sięposuwać naprzód i znajdowaćprzyczyny widzialnych skutków, to jego
ostatecznymcelem jest ujawnienie tego, co może być ukryte pod powierzchnią.
Temu służą też nawet najbardziej skomplikowane przyrządy mają uchwycić to, co
ukryteprzed gołym okiem.
Potwierdzenie jakiejkolwiek teorii naukowej dokonuje sięwostateczności
poprzezświadectwo zmysłów, tak jak w uproszczonym przykładzie Heideggera.
Napięcie pomiędzy widzeniemamową, o którym już wspomniałam, tutaj nie występuje.
Na tym poziomie mowa jest dokładnymprzekładem widzenia (byłoby inaczej, gdyby w
grę wchodziła treść obrazu,a nie po prostu jego położenie naścianie).
Fakt, że symbole matematyczne mogą zastępowaćrzeczywiste słowai nawet lepiej
wyrażać zjawiskawydobyte z ukrycia przez aparaturępoznawczą,ukazuje najwyższą
skuteczność metafor wzrokowychdla ukazania tego, co nie wymaga mowy jako
przekaźnika.
Myślenie jednakże, w przeciwieństwie do aktywności poznawczej,
używającej myślenia jako jednego zeswoichnarzędzi, potrzebuje mowy nie tylko po
to,by zabrzmieć i ujawnić się; bez mowy nie mogłoby sięono w ogóle dokonać.
A skoromowa dokonuje siępoprzez sekwencje zdań, to końcem myślenia nie może być
nigdy naoczność ani też nie możebyć ono potwierdzoneprzez jakieś oczywiste
daneniewyrażalnejkontemplacji.
Jeśli myślenie, kierując się starą meta.
II. Aktywność umysłowa w .
wiecie zjawisk
fora widzenia i błędnie rozumiejąc siebie i swoją funkcję, oczekuje od
siebie samego "prawdy", to prawdata nie tylko w definicji jest niewyrażalna.
"Jak dzieciom dym umyka z rąk, gdy próbujągo złapać, tak teżfilozofomwymyka się
przedmiot, którypragnęlibyująć", tak opisywał tę sytuację Bergson, ostatni
filozof, który wierzył w intuicję.
A powodem tej"klęski"jestpo prostuto, że słowa nie mogą osiągnąć nieruchomości
właściwej przedmiotom czystej kontemplacji.
Znaczenie, które jest mówione, w porównaniu zprzedmiotem kontemplacji jest
śliskie; jeśli filozofchce je zobaczyć i uchwycić,onosię "wyślizguje".
Użycie metafory wzrokuzanika w filozofii po Bergsonie, zainteresowaniei
uwaga całkowicie przesuwają się zkontemplacji na mowę, z nous na logos.
Wrazztym przesunięciem także przesuwa się kryteriumprawdy ze zgodnościpoznania z
przedmiotem acieyuatio rei et intellectns, rozumiane jako zgodność widzenia z
widzianymobrazem nasamą formę myślenia, której podstawowym prawem jest zasada
niesprzeczności, zasada zgodności z samym sobą, czylito, co Kant rozumiał ciągle
jako "negatywne kryterium prawdy".
"Lecz dalej nie sięga jej [zasady sprzeczności] znaczeniei użyteczność jako
wystarczającegokryterium prawdziwości"25.
U tych nielicznych współczesnych filozofów, którzy, choć nie bez
wątpliwości,hołdują jeszcze tradycyjnemu rozumieniu metafizyki,a więcu
Heideggera iWaltera Benjamina, stara metafora wzroku nie zniknęła całkowicie,
leczskurczyłasię.
UBenjamina prawda "przelatuje przed oczyma",u Heideggeramoment zrozumienia
pojmowanyjestjako"błyskawica",a później wprowadzona zostajecałkowicie inna
metafora: das Gelaut der S lilie, "dźwięczące milczenie".
Mówiąc w kategoriach tradycyjnych,ta ostatniametafora zbliża się do iluminacji
osiąganej
przez niewyrażalną kontemplację.
Chociaż bowiemmetafora mówiąca o końcu i kulminacji procesu myślowego
odwołujesię tu do zmysłu słuchu, to jednaknie mówi ona osłuchaniu sekwencji
dźwięków, jaksiędzieje, gdy słuchamy melodii, lecz o immobilnym stanie umysłu
będącym czystą receptywnością.
A skoromyślenie, ten milczący dialog "ja" z samym sobą, jestczystą aktywnością
Strona 79
Myślenie - Hannah Arendt
umysłu połączoną z czystą biernościąciała"nigdy człowieknie jest bardziej
aktywny niż wtedy, gdy nic nie robi" (Katon) trudności stworzone
przezmetaforęodwołującą się do słyszenia sąrównie wielkie, jak w przypadku
metaforywzroku.
(Bergson, przywiązany do metafory naoczności w związku z ideałem prawdy, mówi o
"aktywnymz istoty, możnarzec, gwałtownym charakterze intuicjimetafizycznej",
niezdając sobie sprawyze sprzeczności istniejącej pomiędzy spokojem kontemplacji
a aktywnością, szczególnie zaś gwałtowną).
Arystotelesmówi o "aktywności filozoficznej"jako o ,,doskonałej i
niezakłóconejaktywności,która mieści w sobienajsłodsząz przyjemności".
Innymi słowy, główna trudność zdaje się polegaćnatym, że dla samego
myślenia którego język jestcałkowicie metaforyczny i którego pojęciowy
aspektjest całkowicie zależny od metafory łączącej przepaśćpomiędzywidzialnym a
niewidzialnym, pomiędzy zjawiskami a myślącymego nie istnieje metafora zdolna w
sposób przekonującyoświetlić specyfikę tej aktywności umysłowej, w której coś
niewidzialnego wewnątrz nas ma do czynienia z niewidzialnym światem.
Wszystkie metafory odwołującesię dozmysłów nastręczają kłopoty z tego prostego
powodu, że wszystkie nasze zmysły są z istoty swejpoznawcze,a więc jakoformy
aktywności posiadają zawsze cel leżący pozanimi samymi: nie są one energeia, nie
są celem samym.
//. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk
w sobie, leczsą instrumentalne wobec poznania i obcowania ze światem.
Myśleniejest czymś "nie w porządku",ponieważszukanie znaczenia nie
tworzy żadnego takiego efektu, który przetrwałby samą aktywność, który
miałbysens, gdy aktywność ustanie.
Innymi słowy, przyjemność, o której mówi Arystoteles, chociażobjawia
sięmyślącemu ego, nie daje się jednak wyrazićsłowami.
Jedyna metafora zdolna oddać,czym jest życie umysłu, musi się odwoływać do
doznania życia.
Bez oddechu życia ludzkie ciało jest trupem, bez myślenia umysłludzki jest
martwy.
Taką metaforą posługuje się Arystoteles w słynnym rozdziale siódmym
księgiLambdaw Metafizyce: "Aktywność myślenia [energeia, którajest sama swym
celem] to życie".
Jej wewnętrzne prawo, jedynie bogu dostępne zawsze, człowiekowi zaśtylko w
nielicznych momentach, gdy jest podobny bogu, to "nieprzerwany ruch, który
jestruchem po kole".
Jest to jedynyruch, który nigdy nie osiąga końcaaninie daje ostatecznegoefektu.
Ten osobliwy pomysł,że autentyczny proces myślenia, czyli noesis
noeseos,dokonuje się po kole najwspanialsze uzasadnieniewfilozofii argumentu
kota dziwnie nieniepokoiłnigdy filozofów ani komentatorów Arystotelesa, comogło
być spowodowane częstym błędnym przekładem nous i theoria jako "wiedza", która
zawsze osiąga swój cel i daje ostateczny wynik.
Gdyby myśleniebyło działalnością poznawczą, to przebiegałoby polinii prostej,
zaczynającod pytania dotyczącego przedmiotu, a kończącna poznaniu go.
Arystotelesowskaidea ruchu kołowego wraz z jego metaforą życia sugeruje, że
poszukiwanie sensu, tak jak myślenie, towarzyszyczłowiekowi przez całe życie aż
do śmierci.
Ruchkołowy jest metaforą wyprowadzoną z życia, ponieważ przebiega ono między
narodzinamia śmiercią,a
13. Metafora i niewyrażalne
więc ma charakter cykliczny, póki tylko istnieje człowiek.
To proste doświadczenie myślącego ego wystarcza, by przypuścić, że inni ludzie
dokonują tego samego cyklu, nawet jeśli pozostaje to w jawnej sprzeczności
ztradycyjnym przeświadczeniem,że prawda jestwynikiem myśleniai że istnieje taka
rzeczjak Heglowskie "poznanie spekulatywne".
Lecz Hegel powiada,nie powołując się zresztą na Arystotelesa:
"Filozofiatworzykoło [.
] niebierzesię ona znikąd, nie jest czymśpozbawionym początku,lecz zawraca do
samejsiebie".
Taką samą myślznajdujemy uHeideggera w Czym jestmetafizyka?
, gdzie omawia on podstawowe pytaniemetafizyki: "Dlaczego w ogóle jest byt, nie
zaś raczejnic"?
,analizując równocześnie samo pytanie, jak imyśl o nim.
Jednak metafory te, chociaż odpowiadają spekulatywnemu,
niepoznawezemusposobowimyślenia i pozostają w zgodzie z podstawowym
doświadczeniemmyślącego ego, są szczególniepuste, gdyż nie uwzględniają
Strona 80
Myślenie - Hannah Arendt
zdolności poznawczej i sam Arystotelesnie używał ich inaczej, jak tylko
twierdząc, że bycieżywymjest energein, czyli byciem aktywnymdla samej
aktywności.
Ponadto zaś metafora ta nie odpowiada oczywiście na podstawowe pytanie: dlaczego
myślimy?
gdyżniema odpowiedzina pytanie: dlaczego żyjemy?
W Dociekaniach filozoficznych Wittgensteina (napisanych, kiedy
przekonałsię o niemożliwości utrzymania swych wcześniejszychtez z Traktatu,
wedlektórych język, a zatem i myśljest obrazem rzeczywistości: "Zdanie jest
obrazemrzeczywistości,zdanie jestmodelem rzeczywistości, tak jak je sobie
myślimy"26)znajduje sięinteresująca idea ilustrująca tę trudność.
"Po co człowiek myśli?
[...
] Czy dlatego, że myśli, iżmyślenie jest funkcjonalne?
[...
] Czy ponieważmyśli,że myślenie jest korzystne?
"Takie pytanie przypomiA.
na inne pytanie: "Czy człowiek wychowuje dzieci, bouważa to za funkcjonalne?
" Trzeba jednak przyznać,że "czasami myślimy, ponieważ jestto funkcjonalne",
lecz jest to coś wyjątkowego, skoro jest to czasami.
A więc;"Skąd możemy wiedzieć, dlaczegoczłowiek myśli?
" Wittgenstein odpowiada: "Zdarzasię, że już samo postawieniepytania dlaczego?
uświadamia nam istotne fakty, a wtedy wtokudociekań te fakty prowadzą nas do
odpowiedzi"27.
Takwięc, aby znaleźć odpowiedź na pytanie: "Dlaczegomyślimy?
", rozważę kwestię: "Co skłanianasdo myślenia?
"
1 Kani, Krytyka czystego rozumu, t.
I, s.
283.
2 Por.
I. Kant, Krytyka wladzysądzenia.
Warszawa1964.
Wstęp.
3 Kant, Krytyka czystego rozumu, t.
I, s.
266.
4 P. Valery, Discours aux Chirurgiens, w: Yariete, Paris 1957,t.
I, s.
916.
5 Platon, Teajlef, 174b.
6Kant, Werke, l.
XVIII, 5019;5036.
7 Hegel, Fenomenologia ducha, t.
I, s.
60.s Diogenes Laertios.
Żywoty i poglądy słynnych filozofów.
Warszawa1968, s.
474.
Platon, Tlmajos, 34b.
10 I.
Kant, Vber den Gemeinspruch, w: Werke, t.
VI. s.
357362.
" G. W.
F. Hegel, Wykłady z filozofii dziejów.
Warszawa 1958,t.
I, s.
42.
" Platon,Sofista, 254a-b.
13 Kant, Krytyka czystego rozumu, t.
T. s.
291-292.
14 Kant, Krytykawładzy sadzenia, s.
30113 I.
Kant,Prolegomena do wszelkiej przyszlej metafizyki.
Warszawa 1960, s.
Strona 81
Myślenie - Hannah Arendt
164.
16 E.
Fenollosa, TheChinese WrittenCharacler as a Medium forPoelry, w.
Insfigations, pod red.
Ezry Pounda, Freeport 1967.
17 Homer, Odyseja, Wrocław 1953, s.
283.
18 H.
Jonas, Von der Mythotogieżur mystischen Phiiosophie,Gotlingen1954, s.
94-97.
13. Metafora i niewyrażalne 179
19 L.
Wittgenstein,Dociekania filozoficzne.
Warszawa 1972, frag.
119, 19.
109.
" Platon,FajdriM; 276d.
21 Platon.
Polityk, 286a.
22 Platon, Fileb,39c.
23Tamże, 38e.
M M. Heidegger, Bycie i czas.
Warszawal994, s.
306.
25 Kant, Krytyka czystego rozumu, t.
I, s.
304.
26 Wittgenstein.
Tractalus Logico-Philosophicits.
frag.
401.
27 Wittgenstein.
Dociekania filozoficzne, frag.
466-471.
m.
III. CO POWODUJE, ŻE MYŚLIMY?
14. Prefilozoficzne domniemania Greków
Kiedy pytamy o to, co powoduje,że myślimy, niechodzi nam o cele ani
zamiary.
Pytanie to,zakładającludzką potrzebę myślenia, opiera sięna domniemaniu,że
aktywność myślenia należy do tych energeiai, które, jak gra na flecie, same
zawierają swe cele i nie pozostawiają po sobie żadnych ostatecznych efektów
wzamieszkanym przez nas świecie.
Nie potrafimy określić momentu, w którym potrzeba ta zaczęła być odczuwana, lecz
samo istnienie języka,a także wszystkoto, co wiemy o czasach prehistorycznych,
orazto, cowiemyo mitach, których autorów nawet nie potrafimy nazwać, daje nam
prawo mniemać, że potrzeba tapojawiła się wraz z pojawieniem się człowieka na
ziemi.
Natomiast możemy określić moment powstaniametafizykii filozofii,jak
równieżmożemy przytoczyćróżne odpowiedzi dawane na nasze pytanie w
różnychczasach.
Grecka odpowiedź, przynajmniej częściowo,polega na powszechnym przekonaniu
myślicieli greckich, że filozofiaumożliwia śmiertelnym ludziom przebywanie w
sąsiedztwie rzeczy nieśmiertelnych, a tymsamym pozwalaim osiągnąć czy rozwinąć w
sobie nieśmiertelność,"o ile natura ludzkamożemieć w sobienieśmiertelność"1.
Na krótki czas nieśmiertelnośćstaje się im dostępna, filozofowanie przekształca
śmiertelnych w twory bogom podobne, czyni z nich,jak ma14.
Prefilozoficzne domniemania Greków
wiał Cyceron, ,,śmiertelnychbogów".
(Starożytna etymologia stale wyprowadzakluczowe słowo theorein,a nawet theatronz
theos).
Jednakże kłopot z tą greckąodpowiedzią polega na tym,że jest onaniezgodna
zistotą pojęcia ,,filozofii", czyli miłości i pragnieniamądrości, które niemoże
być przypisane bogom, gdyż,używającsłów Platona: "Z bogów żadennie filozofuje
ani nie pragnie mądrości on ją ma"2.
Rozważmy najpierw dziwną ideę unieśmiertelnienia athanatizeinktórej
wpływ na właściwy temattradycyjnej metafizyki trudnoprzecenić.
Strona 82
Myślenie - Hannah Arendt
W jednymz wcześniejszych rozdziałów interpretowałam parabolę Pitagorejską jako
sprawę sądzenia, którejako odrębna zdolność zostało odkryte dopiero w
czasachnowożytnych,gdyż Kant pod wpływem osiemnastowiecznego zainteresowania
smakiem ijegorolą w estetyce napisałswą Krytykę władzy sądzenia.
Historycznie rzecz biorąc, nie byłoto poprawne.
Pitagorejskąidea obserwacji mainne jeszcze, znacznie rozleglejszeznaczenie
dlapowstania filozofii Zachodu.
Greckakoncepcja boskości ściśle jest związana z głównymwątkiem paraboli, zideą
przewagikontemplacji theorein naddziałaniem.
Według religii Homeryckiej bogowie nie są transcendentni, ich domem nie
jestnieskończoność, lecz ,,niebo [.
] bezpieczna ich forteca".
Ludzie i bogowie są do siebie podobni,należą dojednego rodzaju (henandron, hen
theon genos), przyjmując tchnienie od tej samej matki; greccy bogowie,jak
powiada Herodot, mają taką samą physis jak ludzie, lecz mimo tej samej
anthropophysis, mimo jedności rodzaju, posiadają także pewne szczególne
przywileje: w przeciwieństwie do ludzi, są wolni od śmiercii cieszą się ,,łatwym
życiem".
Wolni odkoniecznościżyciowych, jakie są udziałem śmiertelnych,mogą poświęcić się
obserwacji,patrząc z Olimpu w dół na spra.
///. Co powoduje, że
wy ludzi, które nie są dla nich niczym więcej niż widowiskiem i
rozrywką.
Zainteresowanie olimpijskichbogów spektąkulamością świata takodmienne odinnych
koncepcji zajęć boskich, takich jak tworzenielub nadawanie praw, zakładanie
społeczności i rządzenie nimi jest tym, co ich łączy z ich mniej szczęśliwymi
braćmi na ziemi.
To, że pasja oglądania, poprzedzająca (jak jużwspomniano) głód wiedzy,
stanowiładominującyrysgreckiego stosunku do świata, nie wymaga uzasadniania.
Jakiekolwiek zjawisko natura i harmonijnyporządek kosmosu, rzeczy, które
pojawiły się samoistnie, i rzeczy stworzone ludzkimirękoma,jak również ludzka
doskonałość (arele)rozwijana we wszystkich ludzkich sprawachbyłoprzedewszystkim
poto, by je obserwować i podziwiać.
Tym, co ludzi kusiło,by oddawać się kontemplacji,było czyste pięknozjawiska
{kalon}, tak że "najwyższa idea dobra" tkwiła w tym, co świeciło najsilniej (tou
ontosphanotaton}.
A ludzkacnota (kulon k'agathon) byłaoceniana niena podstawie wrodzonych cechczy
intencji podmiotuani nie ze względuna konsekwencje jego czynów,
leczwyłącznieprzez samo wykonanie, na podstawie tego,jak przejawiała się w
czynach; była ona tym, co nazwalibyśmy wirtuozerią.
Jak w sztuce, czynyludzkiemiały "świecić swą wewnętrzną zasługą", że
posłużymysię słowami Machiavellego.
Cokolwiek istniało,było przede wszystkimtraktowane jakospektakl dlabogów, w
którym oczywiście ludzie, ci ubodzy krewni Olimpijczyków, pragnęlimieć swój
udział.
Tak więc Arystoteles zdolność logosu, czyli rozumnej mowy, przypisał
Grekom w odróżnieniu od barbarzyńców, lecz pragnienie widzenia przyznawał
wszystkimludziom.
A mieszkańcy Platońskiej jaskini zadowalają się patrzeniem na eidola na ścianie
przed nimi,
14. Prefihzoficzne domniemania Greków
niemówiąc ani jednego słowa, niezdolni nawetdozwrócenia siędo innych i
komunikowania znimi, przykuci do swych miejsc za nogi i szyje.
Wielu uczestniczyw boskiej pasji oglądania.
Pitagoras, mówiąc o obserwacji dokonywanej z pozycji zewnętrznej wobec
sprawludzkich, miałna myśli cośboskiego.
A im mniejczasu człowiek potrzebuje, by dbaćo swe ciało, i więcejgo może
poświęcić temu boskiemu zajęciu, tym bliższystaje się sposobowi życia bogów.
Co więcej, skoro ludzie i bogowie należą do tego samego gatunku, tonawetboska
nieśmiertelność wydaje się czymś niezupełnieobcym śmiertelnikom;wielkie imię,
cennanagroda za "wielkieczyny i wielkie słowa" (Homer),pozatym, że jest
źródłemzawiści,daje potencjalną nieśmiertelność słaba niewątpliwie namiastka.
Toobserwator miał władzę nagradzania działającego.
Gdyż zanim filozofowie mieli do czynienia z tym, co niewidzialnei co nie tylko
nieśmiertelne,lecz prawdziwiewieczne, agenelon, czyli nie tylko bez końca, ale
takżebez początku, bez narodzin bogowie greccy byli,jak wiemy zTeogonii Hezjoda,
nieśmiertelni, leczniebez początku poeci ihistorycy zajmowali się tym,co
Strona 83
Myślenie - Hannah Arendt
istnieje w czasie i co znika ze świata widzialnego.
Dlatego teżanaliza greckiego pojmowania rolipoezjii funkcji barda najlepiej może
wyjaśnić, jakie wyobrażenie tego, cojest poza dziedziną spraw ludzkich,
poprzedzało filozofię.
Istnieje wieść o zaginionym poemacie Pindara.
Przedstawia onuroczystość ślubu Zeusa, na którejZeus pyta zgromadzonych bogów,
czy ich błogiemuszczęściu czegoś jeszcze brak.
Bogowie proszą go ostworzenie jeszczenowych istot boskich, które potrafiłyby
upiększyć wszystkie jego wspaniałe dzieła"muzykąi słowami".
Nowe boskie istoty, o jakich tu mówiPindar,to poeci i bardowie, którzy
wspomagają ludzL.
///. Co powoduje, ze myślimy?
ką nieśmiertelność, gdyż "opowieść o rzeczach pomaga przetrwać czynowi",
a "rzecz opowiedziana przechodzi do nieśmiertelności, jeśli jest opowiedziana
dobrze".
Bardowie również, jak Homer, rozwijają historię "w magicznychsłowach, by
zachwycać słuchaczy".
Oni nie tylko opisują,lecz także oceniają (orthosas) Ajas zabił się zewstydu,
lecz Homer wiedział lepiej i "miał dla niego respekt, i sławił go nad innych".
Istnieje różnica pomiędzy rzecząuczynionąa rzecząpomyślaną i tąpomyślana
jestdostępna tylko obserwatorowi,nigdy zaś dokonującemu czynu.
To pojęcie bardapochodzi od Homera.
Istotne sątu wiersze mówiące o tym, jak Odyseusz zjawia sięnadworze Feaków i na
rozkaz króla jest zabawiany przezbarda, który śpiewa o życiu samego Odyseusza i
o jego sporze z Achillesem; Odyseusz słucha, kryje twarzi płacze, choć nigdy
wcześniej nie płakał, a już na pewno nie wtedy, gdy działo się to, o czym teraz
słucha.
Dopiero słuchając tejhistorii, zdobywa pełną świadomość jej sensu.
I Homer powiada:bard śpiewa dla ludzii bogów to, co muza Mnemozyna,która czuwa
nadpamięcią, kładzie mu do głowy.
Muza obdarza go dobrem i złem pozbawia go wzroku, lecz obdarzasłodką pieśnią.
Pindar w zaginionym poemacie oZeusie musiałjasno przedstawić subiektywną
i obiektywną stronętegowczesnego doświadczenia myślenia: aniczłowiek, aniświat
nie chcą, by piękno minęło nie rozpoznane.
Skoroludzie pojawiają się wświecie zjawisk, to potrzebują obserwatorów,a ci,
którzy przychodzą jako widzowie na festynżycia, pełni są admiracji,
którąwypowiadają wsłowach.
Bez widzów świat byłby niedoskonały; uczestnikzaabsorbowany konkretnymi
rzeczamii przynaglany określonymi sprawami nie jest w staniedostrzec, jak
poszczególne rzeczy w świecie ipojedyn14.
Preftlozoficzne domniemania Greku
cze czyny ludzkie łączą się razem i tworzą harmonię,która nie jest
jednak dana w zmysłowej percepcji, także to niewidzialne w widzialnym
pozostałoby na zawsze nie znane, gdyby nie obserwator,
którypodziwianiewidzialne,rozwija o nimopowieść i wypowiadajew słowach.
To samo można w języku pojęciowymująć następująco; sens tego,co się
dzieje i pojawia, objawia się,gdyrzecz przemija; pamięć, dzięki której umysł
uobecnia sobie to, co nieobecne i minione, ujawnia sens wformie opowieści.
Człowiek, który ujawnia sens, niebierze udziału wzjawisku; jest ślepy, chroniony
przedwidzialnym, aby móc"dostrzec"niewidzialne.
A to,co widzi swymi ślepymi oczyma i coprzekłada na słowa,to jest opowieść, nie
zaś sam czyn czy sam bohater,choć sława bohatera sięga niebios.
Ta sytuacja nasuwa następujące pytanie: kto staje się nieśmiertelny.
bohater opowieści czy opowiadający?
Lub kto od kogo jestbardziej zależny?
Bohaterod poety, który dajemu sławę, czy poeta odbohatera, bez którego czynównie
byłobyo czym pamiętać?
Wystarczypogrzebowamowa Peryklesa przytoczona przez Tukidydesa, byprzekonać
się,jak bardzo tokontrowersyjna kwestia;
odpowiedź zależy od tego, kto jej udziela człowiekdziałający czy widz.
W każdymrazie Perykles, politykiprzyjaciel filozofów, utrzymywał, że wielkość
Aten,miasta,które stało się "szkołą Hellady" (jak Homerbył nauczycielem
wszystkich Greków), nie potrzebowałaHomera ani jego talentów, by ją
unieśmiertelnił;
Ateńczyey mocąwłasnych talentów pozostawiliposobie ,,niezniszczalny
pomnik" naziemi i morzu.
Cechą szczególną filozofii greckiej jest to, że zrywaona całkowiciez tą
Strona 84
Myślenie - Hannah Arendt
Peryklesowąoceną najwyższegoi prawie boskiego sposobu życia śmiertelnych.
Wystarczy zacytować jego współczesnego,a zarazem przyja.
///. Co powoduje, ze myślimy?
Ta nowai wiecznotrwała boskość, którą Heraklit wcytowanym fragmencie
nazywa kosmosem (nie światem, lecz jego porządkiem i harmonią), uzyskuje
odParmenidesa imię "Bytu", którego konotacją od początku jest, jak sugeruje
Charles Kahn, trwanie.
Jest prawdą, ale nie oczywistością, że "aspekttrwania, nieodłączny od tematu
wyrazu,zabarwia wszelkie użycieczasownika być, w tym i filozoficzne jego
użycie"7.
Jak byt zastąpiłbogów Olimpu, tak filozofia zastąpiła religię.
Filozofowanie stało się jedynym możliwym sposobem pobożności, najnowszą zaścechą
nowego boga było to, że był jeden.
To, że ten Jeden byłnaprawdę bogiem i żebył on czymś zasadniczo różnym od tego,
co dziśrozumiemy przez "byt", staje sięjasne, jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że
Arystoteles swąPierwszą filozofię nazwał Teologią, rozumiejąc przezto nie naukę
o bogach, lecz to, co znacznie później,w wieku XVIII, nazwano ontologią.
Wielką zaletą nowej dyscypliny było to, że człowiek,aby zdobyć swój
udziałw nieśmiertelności, niebyłjużskazanyna niepewną ocenę przyszłych pokoleń.
Mógł osiągnąćnieśmiertelność za swego życia bezżadnej pomocy ze strony swych
towarzyszy czy poetów, którzy za dawnych czasów, głosząc jegosławę,mogli
utrwalić jego imię nawieki.
Nową drogą do nieśmiertelnościbyło zamieszkanie wśród rzeczy, któresąwieczne, a
ta nowa zdolność, która uczyniła to możliwym, nazywała się nous, czyli umysł.
Termin zostałzapożyczony od Homera, gdzie nous obejmuje wszystkie czynności
psychiczne,a także jest nazwą indywidualnej psychiki.
Nous jest tym, co koresponduje zbytem, i gdy Parmenidesmówi: "byći myśleć jest
tymsamym", to jest wtym zawarte implicite to, co Platoni Arystoteles powiedzą
explicite:w człowieku jest coś,
14. Preftlozoficzne domniemaniaGreków
co odpowiada dokładnie temu, co boskie,gdyż umożliwia mu ono życie w
sąsiedztwie boskim.
To boskośćpowoduje, że myślenie i byt są tym samym.
Używającswego umysłu {nous) i wycofując się myślowo ze świata rzeczy
zniszczalnych, człowiekupodabnia się do tego, co boskie.
A to upodobnianie trzeba rozumieć dosłownie.
Gdyżtak jak byt jest bogiem, nous, wedleArystotelesa (który cytuje Ermotimosa
lub Anaksagorasa), jest"bogiemw nas", a"każde śmiertelne życieposiadacoś
boskiego".
Nous, "jak wszyscy mądrzyludzie wiedzą powiada Platon jest królem niebai ziemi",
gdyż jest on ponad całym światem, podobniejak byt jest wyższy od wszystkiego
innego.
Filozofwięc, któryzdecydował się na ryzyko podróży poza"bramy dnia i
nocy"(Parmenides),poza świat śmiertelnych, "będzie nazwany przyjacielem bogów i
jeślinieśmiertelność może byćdla człowieka osiągalna, tojemubędzie dana"8.
Jednym słowem, zaangażowaniew to, co Arystoteles nazywa theoretikeenergeia, a
cojest identyczne zaktywnością boską (hę tou theou energeia), oznacza
,,unieśmiertelnienie (alhanatizein), zaangażowanie w aktywność, która sama
przezsię robiz nas nieśmiertelnych"w tej mierze, w jakiej to możliwe,i która
nadaje naszemu życiu zgodność z tym, cow nas najwyższe".
Nie pozbawione znaczenia jest to, że nieśmiertelnyi boski moment w
człowiekunie istnieje bez realizacjii bez koncentracji na zewnętrznej boskości;
innymisłowy, przedmiotmyśli obdarza nieśmiertelnością samo myślenie.
Przedmiot jest niezmiennie wiecznotrwały; jest tym, co było, jesti będzie, a
zatem i tym,conie może byćinne, niż jest, ico nie może n ie być.
Ten wieczny przedmiot to pierwotnie ,,harmonie i obrotyświata", które możemy
myślowo śledzić, co dowodzi, że "wyrastamyz boskiego, anie zziemskiego",.
///. Co powoduje, że myślimy?
że jesteśmy tworami "spokrewnionymi" nie z ziemią,lecz z niebem.
Za tym przekonaniem możemy bez trudu odczytać pierwotnezdziwienie, z istoty swej
filozoficzne.
Jest to zdziwienie,które skłania naukowca do"rozproszenia ignorancji" i które
powoduje, że Einstein powiada: ,,Wieczną tajemnicą świata jest
jegopoznawalność".
Tak więc wszelki dalszy rozwój teoriirealizujących poznawalność świata "w pewnym
sensiew sposób ciągły płynie z owego zdziwienia".
Strona 85
Myślenie - Hannah Arendt
Ażkusi, by powiedzieć, że Bóg naukowców stworzył człowieka na swoje
podobieństwoi umieścił go wświeciewypowiadając jedno przykazanie: teraz spróbuj
zrozumieć, jak to wszystko zostało zrobione i jak działa.
W każdymrazie dla Greków filozofia była osiąganiem nieśmiertelności i w
związku z tym posiadaładwa stadia.
Była to przede wszystkim aktywność nouspolegającana kontemplacji wieczności,
która samaprzez się była aneu logou, niewyrażalna; po niej następowałapróba
przekładuwidzenia na słowa.
Arystoteles nazywał to aletheuein,co znaczy nie tylko mówić,jakie naprawdę są
rzeczy, lecz takżeopowiadać o tym,co w rzeczach koniecznei niezmienne.
Człowiek jakoczłowiek,w odróżnieniu od innych zwierząt, jest kombinacją nous i
logos:"Jegoistota polega na pozostawaniu w zgodzie z nousi logos^.
Z nich dwóch jedynie nous pozwala na udział wwiecznotrwałym i boskim, natomiast
logos, mający zacel "powiedzieć to,co jest", legeinta eonta (Herodot), jest
specyficznie,wyłącznie ludzką zdolnością,która obejmuje również.
śmiertelną myśl", czyli opinie czydogmatu, to, cozdarza się w zakresieludzkich
spraw i co jedynie .
wydaje się", lecznie istnieje.
Logos w odróżnieniu od nous nie jest boskii przekład widzeniafilozofów
na język aletheuein.
w ścisłym filozoficznym sensiepowoduje wiele trudno
14. Prefilozoficzne domniemania Greków
ści; kryterium mowyfilozoficznej jest homoiosis (wprzeciwieństwie do
doxaczy opinii), upodobnienieczy przybliżenie słów możliwie wiernie do
widzeniadostarczonego przez nous, którejednak samo jest poza dyskursem, które
"widzi bezpośrednio, bez procesu dyskursywnego rozumowania"9.
Kryterium widzenia nie jest prawda, jak mogłoby sugerować słowoaletheuein,
wyprowadzone z Homeryckiego alethes(prawdziwy), używanego jedynie dla verba
uicendi wsensie: powiedz mi bez ukrywania (lanthanai), czylinie wprowadzaj mnie
w błąd, jak gdyby powszechnąfunkcją mowy, tu występującej jako atpha
privativum,było właśnie wprowadzanie w błąd.
Prawda jest kryterium mowy,choć teraz wmiarę przystosowywaniasię do wizji nous
zmieniłaswój charakter.
Kryteriumwidzenia jest jedynie jakośćwieczności w oglądanymprzedmiocie; umysł
może w niej uczestniczyć bezpośrednio, lecz "kto jest cały oddany żądzomi
sporomi wiele sil i trudu w tokładzie, wtym muszą tkwić same tylko mniemania
śmiertelne i w ogóle, o ile tylkomożliwe, żebybyć śmiertelnym,
takiemuczłowiekowina niczym do tego celu niezbywa, bo on się starał, żeby urosła
jego cząstka śmiertelna".
Natomiast "ktowiedzę ukochał żarliwie i poważnie się trudził szukając prawdy,i
najwięcej to w sobie ćwiczył, ten myślima nieśmiertelne iboskie"10.
Przyjmuje się powszechnie, żefilozofia, która odczasów Arystotelesa jest
dziedziną badającą to, cotranscenduje rzeczy fizyczne, jest pochodzenia
greckiego.
A będąc grecką z pochodzenia zawiera wsobietakże oryginalny greckicel:
nieśmiertelność nawetjęzykowo najbardziej, jak się wydaje, naturalny celludzi,
którzy traktują siebie jako śmiertelnych,thenoloi lub brotoi,dla których, według
Arystotelesa,śmierć "jest największym złem" i którzy mają za krewA.
III. Co powoduje, że mysim
nych, "ssących pierśtej samej matki", nieśmiertelnychbogów.
Filozofia niezmieniła w niczym tego naturalnego celu, podsunęła jedynie inny
sposób jego realizacji.
Reasumując, cel przeminął wrazze schyłkiemi upadkiem kultury greckiej izniknął z
filozofii wrazz pojawieniem się chrześcijaństwa, niosącego ludziom,,dobrą
nowinę", że nie są śmiertelni, że, inaczej niżw wierzeniach pogańskich, to świat
ma swój kres, natomiast oni zmartwychwstaną po śmierci.
Ostatnimśladem greckiego poszukiwania wieczności może byćnunc stans,
występującew średniowiecznej mistycekontemplacyjnej.
Jest to formuła osobliwa, ale, jakzobaczymy później, odpowiada doskonale
doświadczeniu myślenia.
Jednakże, gdy ten potężny bodziec filozofowaniazniknął, temat metafizyki
pozostał niezmieniony iprzez wieki przesądzał o tym, jakie rzeczy są warte,by o
nich myśleć, ajakie nie.
Co dla Platona było oczywistością że czysta wiedza dotyczy tego, "co mocne i
pewne, i czyste, i prawdziwe, i, jak mówimy, nieskalane; tam, w świecierzeczy
wiecznietakich samychi wolnych odśladów jakichkolwiek domieszek"11 pozostało w
różnych wersjach głównymzałożeniemfilozofii aż do ostatnich stadiów
Strona 86
Myślenie - Hannah Arendt
nowożytności.
Namocydefinicji wyłączone są wszystkie kwestie dotyczące ludzkichspraw, ponieważ
te sąprzypadkowe;
mogą zawsze być inne, niż są.
Takwięc nawet gdy Hegel pod wpływem Rewolucji Francuskiej w którejzostała,
według niego, zrealizowana wiecznazasadawolności i sprawiedliwości obrał
sobiehistorię zapoleswych rozważań, to mógł to uczynić tylko dziękizałożeniu, że
dzieje ludzi na ziemi podlegają prawomtak żelaznymi koniecznym jak obroty w
niebiosachczy relacje liczb, czyli prawom, które są wcieleniemAbsolutnego Ducha.
Od tegomomentu celem filozo14.
Prefilozoftczne domniemania Greków
fowania stalą się nie nieśmiertelność, lecz konieczność: "Kontemplacja
filozoficznanie ma innego celuniż eliminacja tego, co przypadkowe".
Metafizyczne tematy, pierwotnie boskie, jakwiecznotrwałość i
konieczność, przetrwały potrzebę "unieśmiertelnienia" poprzez wysiłek umysłu, by
"stać"i trwać wobec obecności boskiej, wysiłek,któryprzestał być potrzebny, gdy
wraz zrozwojem chrześcijaństwa wiara w miejsce myśli stała się źródłem
nieśmiertelności.
W inny sposób utrzymała się też ocena obserwacji jako prawdziwie filozoficznej
postawy i najlepszego sposobu życia.
W czasach przedchrześcijańskich myśl ta była ciągle jeszcze żywa w
szkołach filozoficznych późnego antyku, gdy życie w świecie niebyło jużuważane
za błogosławieństwo, a zaangażowanie w sprawy ludzkiebyło już nie
tylkoprzeszkodą wobec bardziej boskiejdziałalności, leczpo prostu czymś
niebezpiecznym ipozbawionym radości.
Nie angażować się w politykęznaczyło znajdować siępoza chaosem i nędzą
sprawludzkich z ich nieuchronną zmiennością.
Rzymscyobserwatorzynie tkwili już wewznoszących się rzędach amfiteatru, skąd
mogli, bogom podobni, oglądać grę świata; ich miejscem stało się bezpieczne
wybrzeże lubport, skąd moglioglądać, nie zagrożeni,dzikiei nieobliczalne
zdarzenia burzliwego morza.
W ten oto sposób Lukrecjusz zachował postawę obserwatora:
Miło w czas burzy morskiej,gdy życiasam nie narażasz,Palrzećz brzegu na
trudywichremgnanego żeglarza.
Nie stąd.
żecudza męka radość ci może przynieść,Lecz, że przykrości widzisz, które, gdy
zechcesz, ominiesz12.
Filozoficzna ważnośćobserwacji zostaje tu całkowicie zatracona jestto
strata, jakich wiele poniosła.
///. Co powoduje, :e myślimy?
myślgrecka, gdy przeszła w ręce Rzymian.
Zatarły sięw ten sposóbnie tylko przywilej sądzenia dany obserwatorowi, który
znajdujemy potem u Kanta, i zasadnicza opozycja pomiędzy myśleniem a działaniem,
leczrównież jeszcze bardziej podstawowa intuicja, że to,co się pojawia, ma być
widzialne, że pojęcie zjawiskawymaga obserwatora oraz że widzenie i oglądanie
sączynnościami wyższej rangi.
Wolter wyciągnął ostatecznewnioski z Lllkrecjusza.
Wedługniego pragnienie widzenia jestjedynie taniąciekawością; przyciąga ludzi do
oglądania rozbitegostatku, każe im się wdrapywać na drzewa lub oglądaćmasakry
bitew czy uczestniczyć w publicznych egzekucjach.
Namiętnośćtę ludzie dzielą, zdaniem Woltera.
z małpami i młodymipsami.
Innymi słowy, jeśliLukrecjusz ma rację i ludzka pasja oglądania widowisk wypływa
jedynie z poczucia bezpieczeństwa, towtedy czyste pragnienie widzenia może
zostać przypisane jedynie niedojrzałemu dążeniu, które narażananiebezpieczeństwo
naszą egzystencję.
Filozof, w którego imieniu przemawia Lukrecjusz, nie potrzebujeoglądaniawraku
statku, byzdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakimi grozi dzikie morze.
Niestety,dobroczynny i "szlachetny" dystans dzielący obserwatora od jego
obiektu został w naszej tradycji ujęty dość powierzchownie, z wyjątkiem wysokiej
rangi, jaką kontemplacji przypisywała filozofiaśredniowieczna, co jednak miało
nieco odmienny sens.
Znamienne, jak często Lukrecjusz jest bezpośrednimźródłem.
Tak więc Herder pisał o Rewolucji Francuskiej: ,,Możemy spoglądać na
rewolucję,jakbyśmyzbezpiecznego portu patrzylina rozbity okrętnapełnym morzu,
dopóki zły los nie rzuci nas przeciw naszejwoli".
A Goethepo bitwie podJena powiadał podobnie: "Nie mogę narzekać.
Strona 87
Myślenie - Hannah Arendt
Byłem jak człowiek, który
195
patrzyz solidnej skały w dół na szalejące morze i którychoć nie może
pomóc rozbitkom, nie może też zostać dotknięty przez fale, co zgodnie zopinią
pewnychstarożytnychautorów jest wysoce przyjemnym uczuciem"13.
Jednakże współcześnie,a szczególnie w ostatnichczasach, coraz mniej
pozostaje z tych prefilozoficznych koncepcji nie w podręcznikach, lecz w
żywymdoświadczeniu które przecież były rzeczywistymiakuszerkami tej "okropnej"
nauki zwanej metafizyką.
15. Odpowiedź Platona tjej echa
Istnieje jednakże w Filozofii greckiej także odpowiedź n a nasze
pytanie: co powoduje, że myślimy?
,która nie ma nicwspólnego z tymi prefilozoficznymidomniemaniami, stanowiącymi
tak istotne źródło metafizyki, które zresztą wcześniej zapewnestraciły
swąważność,Stanowi ją cytowane już zdanie Platona, żeźródłemfilozofii jest
zdziwienie.
Odpowiedźta niestraciła nicze swej ważności.
Zdziwienie to nie ma jużnic wspólnego z kwestią nieśmiertelności: nawet
wArystotelesowskiej słynnej interpretacji zdziwienia jako uporem (zaskoczenie
wynikające z ignorancji, które zanika wraz z poznaniem) nie ma wzmianki
oalhanatizein, unieśmiertelniającej aktywności, którą znamy z Etyki
nikomachejskieji która jest wyraźnie zaczerpnięta z Platona.
Platońska uwaga ozdziwieniupojawia się nagle (io ile mi wiadomo, nie jest
nigdziepowtórzona) podczas dyskusji dotyczącej relatywności percepcji zmysłowej.
Mówiąc o czymś,że ,jest niew porządku", fragmentten samw pewnym sensie jest"nie
w porządku",co często zdarza się u Platona,gdzie najbardziej znaczące zdania
mogą być wydzie
li.
///. Co powoduje, że myślimy?
lonez kontekstu, szczególnie gdy rozważając logiczne i inne dylematy,
ważne dziś jedynie z historycznego punktu widzenia, nagle porzuca on ich
analizę.
Teajtet powiedział, że jest zdziwiony" w zwykłymsensie tego słowa oznaczającym
zakłopotanie nieznajomością czegoś gdy nagle Sokrates dodaje:"Jestto prawdziwy
znak filozofa", by nigdy nie powrócićdo tej sprawy.
Krótkifragment mówi; "To stan bardzo znamienny dla filozofa; dziwić się.
Nie ma innego początku filozofii, jak to właśnie".
"Zdajesię, żeten, kto Irydę [uosobienie tęczy, posłankę bogów] nazwał córką
Podziwu [Thaumas], niezłą wywiódł genealogię"111.
Na pierwszy rzut oka wydajesię, że twierdzisiętu tylko tyle, że filozofia
wrozumieniu szkoły jońskiejto dziecko astronomii; powstaje z podziwu dlacudów
nieba.
Tak jak tęcza łączy niebo z ziemiąi przynosi jego przesłanieczłowiekowi, tak
myślenielub filozofia, odpowiadając zdziwieniem na córkę Podziwu,łączy ziemię z
niebem.
Dokładniejsza analiza ujawnia znacznie więcej.
Słowo "Iris"tęcza, występujetakże w Kralylosie, gdziePlaton wyprowadza je z
"czasownika opowiadać (eirein), ponieważ była ona posłanką", natomiast
słowo"zdziwienie" (thaumazein), którego tutaj, podając jego genealogię, pozbawia
zwykłego znaczenia, w jakimgo użył Teajtet, występuje regularnie u Homera i
jestwyprowadzone z jednego z licznych greckich stów oznaczających widzenie w
sensie oglądania: theasthai ten sam korzeń znajdujemy wcześniej w Pitagorejskim
theatai, obserwatorzy.
U Homera ta pełna zdziwienia obserwacja jest naogól zarezerwowana dla pojawienia
się bogów; przymiotnikowa forma tego słowa jest także używana w stosunku do
ludzi wsensie:
O wspaniały!
czyli godny podziwu, jakim zazwyczajdarzy się bogów, a więc bogu podobny.
Ponadto bo15.
Odpowiedz Platona t jej echa197
gowie pojawiający się ludziom mieli pewną specyfikę:
pojawiali się w zwykłym ludzkim przebraniu i tylkoci, do których się
zbliżyli, mogli rozpoznać w nich bogów.
Towarzyszącetemu zdziwienie nie jest czymś,co ludziesami przez się mogą
osiągnąć; zdziwienie topathos, coś, co można znosić, lecz co nie jest
działaniem.
U Homera bóg, pojawiając się, działa, a ludziemuszą to wytrzymać, nie uciekając.
Strona 88
Myślenie - Hannah Arendt
Innymi słowy, ludzi wprawia w zdziwieniecoś, cojest znane, a zarazem
normalnie niewidzialne, coś, coniektórych zmuszado podziwu.
Zdziwienie będące punktem wyjścia myślenia nie jest ani zagadką,
aniniespodzianką, ani oszołomieniem; jest zdziwieniempełnym podziwu.
To, czym się zachwycamy, znajdujepotwierdzeniew podziwie wybuchających słów,jest
to tęcza, Iris, posłanka niebios.
Mowa więc przybiera formę pochwały, gloryfikacji nie konkretnegozachwycającego
zjawiska ani sumyrzeczy w świecie,lecz harmonii i porządku tkwiącego za
nimi,którysam jest niewidzialny, ale zjawiające się rzeczy są jego świadectwem.
"Zjawiskasą błyskiem niewidzialnego", jak powiadał Anaksagoras.
Filozofia zaczynasięwraz ze świadomością niewidzialnego harmonijnego porządku
świata, któryprzejawia sięw rzeczachwidzialnych,jak gdyby były one
przezroczyste.
Filozof podziwia "niewidzialną harmonię", która, wedługHeraklita, jest ,,lepsza
niż to, co widzialne".
Innymdawnym słowem na to, co niewidzialnew zjawisku,jest physis, natura, która
wedle Greków była całościąwszystkich rzeczy nie będącychwytworamiludzkimii nie
stworzonychsiłą boską, lecz istniejącychsameprzez się;o tejto physis Heraklit
powiadał, że "lubiukrywać się", właśnie poza zjawiskami.
Użyłam wyjaśnień Heraklita, ponieważ Platonsamnie wskazałdokładnie, na
cojest skierowane to peł.
198
Ui. Co powuciujf, ze myślimy?
ne podziwu zdziwienie.
Ani też nie powiedział, w jakisposób ten pierwotny podziw przemienia się w
dialogmyślenia.
U Heraklitaznaczenie logosu jest wyjaśnione w następującym kontekście: Apollo,
"pan wyroczni delfickiej" my możemy dodać, i bóg poetów "ani nie mówi, ani nie
ukrywa, lecz napomyka", czylisugeruje coś niejednoznacznie, aby było
zrozumiałetylko dla tych, którzy chwytają aluzje.
Jeszcze bardziejsugestywny jest następującyfragment: "Oczyi uszy sązłymi
świadkami dla ludzi, jeśli mająbarbarzyńskiedusze" czyli jeśliobcy jestim logos
który u Greków znaczy nie poprostu mowę, lecz dar rozumnegoargumentowania, i
który odróżnia ich od barbarzyńców.
Jednym słowem, zdziwienie ma prowadzić domyślenia używającego stów; zdziwienie
wobec niewidzialnego, które przejawia się w zjawisku, zostaje zawładnięteprzez
mowę, mającą dośćsiły, by rozproszyćbłędyi iluzje, jakim podlegają
naszeorganysłyszeniai widzenia, skierowane na to, co widzialne, jeślinie znajdą
pomocy w myśleniu.
Wynika stąd, żezdziwienie,jakiemu podlega filozof,nie może nigdy
dotyczyć niczego szczególnego,lecz zawsze jest związane z jakąś całością, która
w przeciwieństwie do zwykłej sumy rzeczy nigdy się nie objawia.
Heraklitejska harmonia realizujesię przez współbrzmienie przeciwieństw efekt
nieosiągalny dla pojedynczego dźwięku.
Harmonia ta wpewien sposóbjest oddzielona{kechorismenon}od
poszczególnychdźwięków, które ją stwarzają, podobnie jak sophon,który może "być
nazywany lub nie imieniemZeusa"i "znajduje się pozawszystkimi rzeczami".
W kategoriach paraboli Pitagorejskiej jest to piękno gry światowej, znaczenie i
pełnia sensu wszystkich elementówdziałających wspólnie.
Lecz świat w ten sposób jestdostępny tylkotakiemu obserwatorowi, który potra
fi w swym umyśle powiązać poszczególne przykładyw niewidzialną całość.
Odczasów Parmenidesa kluczowym słowem dlanazywania tej niewidzialnej
całości manifestującej sięwe wszystkich zjawiskach był "byt" zapewne najbardziej
pustei ogólne słowo, najmniej znaczące słowo naszego słownika.
Co dzieje się z człowiekiem, który nagle staje się świadomy istnienia
wszechogarniającego bytu wświecie zjawisk, zostało opisanedokładniew tysiące lat
po pierwszymodkryciu go przez grecką filozofię.
Poniższy fragment jest relatywnie nowyi dlatego bardziej akcentujący osobiste i
subiektywne emocje, niżczynił tojakikolwiek grecki tekst, aledlatego też jest
zapewne bardziejprzekonujący.
Coleridge pisze: "Czyśwzniósł kiedykolwiek swójumysł dorozważania istnienia
samego przez się, jako czystegoaktu?
Czyś powiedział kiedykolwiek do siebie w pełnizamyślenia: To jest!
Nie zważając w tym momenciena to, czy był przed tobą jakiś człowiek czy kwiat,
czyziarnko piasku jednym słowem, bez odniesienia dojakiegoś konkretnego sposobu
czy formy istnienia?
Jeśli istotnie to osiągnąłeś, to odczułeś obecność tajemnicy, która musiała
Strona 89
Myślenie - Hannah Arendt
wywołać u ciebie lęk i zdumienie.
Słowa takie, jak: istnieje nicość, lub: był czas,kiedy nie było nic, są
sprzecznością.
Jest w nas coś, coodrzuca z pełną jasnościątakie zdania jako ewidentnieniezgodne
z faktem wjegoistocie i wieczności.
Nie-bycie zatem jest niemożliwe, bycie niepojęte.
Jeśli opanujesz tę intuicję absolutnego istnienia, torównieżnauczysz się, że to
właśnie to, a nie co innego,było w minionych wiekach podstawą wyboru dla
szlachetniejszych umysłów, któremu towarzyszyło coś wrodzaju świętej zgrozy.
To właśnie to pozwalało imczuć się w jakiś niewyrażalny sposób wyższymi niż
ichwłasna indywidualna natura"15.
III. Co powoduje, że myślimy?
Do platońskiego zdziwienia, pierwotnego wstrząsu, który popchnąt
Filozofa na jego drogę, współcześnie nawiązał Heidegger w wykładzie Czym jest
metafizyka?
z1929 roku, słowami, którejuż były cytowane: ,,Dlaczego w ogólejest byt,niezaś
raczej nic?
", iokreślone jako "podstawowepytanie metafizyki".
Topytanie, wyrażające wstrząs filozofa w czasachnowożytnych,
zostałozadane wcześniej.
Pojawiło sięono u Leibniza wjego Zasadach natury i laski i brzmiało: "Dlaczego
istnieje raczej coś niż nic?
" Gdyż skoro"nicjest przecież prostsze i łatwiejszeniż coś"16, tomusiistnieć
wystarczająca przyczyna istnieniaczegoś, a taprzyczyna musi z kolei być też
czymś zdeterminowana.
Kontynuując ten ciąg myślowy, dochodzisię w końcu do causa sui, czyli czegoś, co
jest własnąprzyczyną, i Leibniz w końcu doszedł do przyczynyostatecznej, którą
nazwał Bogiem, czyli do odpowiedzi, jaką mamy już u Arystotelesa w postaci
"nieruchomego źródła ruchu" a więc boga filozofów.
ToKant, oczywiście, zadał śmierć temu bogu,a w jegosłowachna ten temat bez
truduodnajdujemy to, oczym Platon wspominał: nie zdeterminowana i
"nieuwarunkowana konieczność", która myśleniu przyczynowemu"jest[.
] tak niezbędnie potrzebnajakoostateczne podłoże wszelkich rzeczy, stanowi
prawdziwą przepaść dla rozumu [.
]Nie można się obronićprzed myślą, lecz nie można też jej znieść, by
istota,którą sobie wyobrażamy jako najwyższą z wszystkichmożliwych, miała
niejako do siebie samej powiedzieć;
Jestem od wieczności po wieczność,poza mną nie manic prócz tego, co
jedynie przezmoją wolę jest czymś;
lecz skądjestem ja sam?
Tu zapada się wszystko podnami i najwyższa doskonałość, jak i najniższa,
unosisię bez oparcia tylko przed rozumem spekulatywnym,któregoto nicnie
kosztuje, by całkiembez przeszkód
15.Odpowiedź Platona i jej echa
kazać zniknąć jednejlub drugiej"17.
Uderzająco nowożytną cechą wydaje się tutaj to, że przypowtórzeniu starej
intuicji Parmenidesa, iż nicośćjest niepojęta, nie dająca się pomyśleć, akcent
został przesuniętyz nicości na byt: Kant nigdzie nie mówi,że przepastnejnicości
nie ma, gdyż byt niepojęty nieistnieje, achociaż mógł powiedzieć, że antynomie
rozumu, które wyrwały go z dogmatycznej drzemki, skłoniły go domyślenia, to
nigdzie nie powiada, że doświadczenie tejprzepaści druga strona Platońskiego
zdziwienia to spowodowało.
Schelling cytował słowa Kanta i tozapewne z tegowłaśnie fragmentu, a nie
zbardzo luźnych uwag Leibniza, wziął impuls do swegosformułowania "ostatecznej
kwestii"wszelkiego myślenia: dlaczegoistnieje wogóle coś, dlaczego nie nic?
Nazywał to pytanie "najbardziej desperackim".
Ta uwaga odesperacji wynikającej z samego myślenia pojawia się w późnych pismach
Schelhnga, a jest bardzo znamienna, bo ta samamyśl dręczyła go wcześniej, w
młodości, gdy jeszczewierzył, że nic więcej nie potrzeba, bywygnać
nicość,prócz"absolutnej afirmacji",którą nazywał,,istotąduszy".
Dzięki niej rozpoznajemy, że nie-byt jestwogóle niemożliwy, żenie może być ani
poznany, anizrozumiany.
I dla młodego Schelhnga to ostatecznepytanie: dlaczego coś w ogóle jest,
dlaczego nie ma nicości?
postawione przez umysłdoznający zawrotugłowyna skrajuprzepaści jest
podporządkowaneintuicji, że "byt jest konieczny dzięki absolutnej afirmacji bytu
w poznaniu".
Strona 90
Myślenie - Hannah Arendt
Wszystko to sugerowałoby prosty powrót do Parmenidesa, gdyby nieto,
żeSchelling twierdził, iż tylkoabsolutneustanowienie ideiBoga może
gwarantowaćową afirmację, która jest"absolutną negacją nicości";
jest "tak pewne, że rozum na zawsze neguje nicość i że
A.
nicość jest niczym, jak pewne jest, że rozum afirmujewszystko i że Bóg jest
wieczny".
Tak więc jedyną ważną odpowiedzią na pytanie: dlaczego nie ma nicości,dlaczego w
ogóle istnieje cokolwiek?
, jest nie po prostucoś, lecz wszystko i Bóg.
Rozum, nie wspierany ideąBoga, zgodnie z "własną jedynie naturą" może
"postulować wieczny byt",lecz sam rozum wobec tej myśli, którą musi wysunąć,
pozostaje "porażony (quasiattonita), sparaliżowany i niezdolny do ruchu".
Takwięc żaden posłaniec podobny Iris, przynoszący darmowy, a z tym darem
rozumowyargumenti rozumowąodpowiedź,nie towarzyszy szokowi filozoficznemu, lecz
afirmacja bytu, wyraźnie korespondująca zpodziwem w Platońskim zdziwieniu,
wymaga wiaryw Boga-Twórcę, aby wybawić rozum od zawrotu głowy nad przepaścią
nicości.
Co dzieje się z ,,ostatecznym pytaniem" myśli, gdytylko wiarazostanie
odrzucona i rozum ludzki jestcałkowicie pozostawiony sobie samemu, możemy
śledzić wMdłościachSartre'a, niewątpliwie najważniejszej z jego prac
filozoficznych.
Bohater powieści, patrząc nakorzeń kasztanowca, zostaje nagle porażony
pytaniem:"Co toznaczy istnieć?
[...
] normalnieistnienie ukrywa się.
Jest tutaj, wokół nas, w nas, jestnami, nie można powiedzieć dwu słów nie
mówiąco nim, a przecież nie dotykamy go".
Leczteraz "nagleistnienie odsłoniło się.
Straciło obojętny wygląd abstrakcyjnej kategorii:to była właśniemiazga
rzeczy,tenkorzeń był ugnieciony z istnienia.
Lub raczej korzeń, prętyogrodzenia, ławka, rzadki trawnik, wszystko tozniknęło;
różnorodność rzeczy, ichindywidualność, była tylko pozorem, lakierem".
Reakcją bohatera Sartre'a nie jest podziw ani nawet zdziwienie, leczmdłości
wywołane tą ciemnością istnienia i nagą konkretnością tego, co faktycznie dane,
czego żadna myśl
15. Odpowiedz Platona i jej echa
nigdy nie pojęła.
"Niemożna było nawetpostawić pytania, skąd się to wszystko brało ani dlaczego
byłotak, że raczej istnieje świat niżnic".
Teraz, gdy wszystko, co zachwycające,zostało wyeliminowane, pozostałten skandal
bytu, że nicość jest nie do pomyślenia.
Przedtem nic nie było.
Nic.
"Właśnie tomniedrażniło: nie było oczywiścieżadnego uzasadnienia,ta cieknąca
larwa.
Ale nie było możliwe, abynieistniała.
To byłonie do pomyślenia: aby wyobrazić sobie nicość, należało znaleźć się
tutaj, wpośródświata, z szeroko otwartymi oczami i w pełni życia [.
]Odczuwałemz przykrością, że wżaden sposób niemogę tego zrozumieć.
W żaden sposób.
Ajednaktoistniało, w oczekiwaniu, upodabniało siędo spojrzenia".
Jest tu zupełny bezsens faktyczności, który sprawia, że bohater wykrzykuje: "oto
brudy, to brudy!
[...]ale[brud] nie ustępował i było gotyle, cale tonyistnienia,
nieskończenie"18.
W tym przejściu odbytu do nicości, spowodowanym nie przez utratę
zdziwienia i zakłopotania,leczprzez utratępodziwu i woli afirmacji w
myśli,możnaby dostrzeckoniecfilozofii, przynajmniejtej filozofii,którą
zapoczątkował Platon.
Niewątpliwie, ten zwrotod podziwudo negacji można dość łatwo
zrozumieć,niezewzględu na jakieś zdarzenia czy myśli, lecz dlatego że, jak
zauważył to już Kant, rozum spekulatywny sam przez się nie "doznajeżadnej
straty"ani nicnie zyskuje zwracając się w jedną lub w drugą stronę.
Tak więc idea,że myślenie oznacza powiedzenie "tak"i potwierdzenie faktyczności
czystejegzystencji, pojawia się również w wielu wersjachw historii nowożytnej
filozofii.
Strona 91
Myślenie - Hannah Arendt
Istnieje wyraźnie u Spinozy w jego koncepcji"poddania się" procesowi, gdzie
wszystko pulsuje i gdzie "dużaryba" zawszepożera małą rybę.
Pojawia się takżeu Kanta w pismachprekrytycznych,.
///. Co powoduje, że myślimy?
gdy radzi on metafizykowi, by najpierw- zapytał: "Czynicość może w ogóle
istnieć?
", co doprowadzi go dokonkluzji, że "jeśli żadenbyt nie byłby dany, to niebyłoby
o czym myśleć", czyli jest to teza prowadzącado pojęcia "absolutnie koniecznego
bytu", pojęcia,do którego w okresie krytycznym Kant z trudem bysię przyznał.
Jeszcze bardziej interesująca jestuwaga,którą robion nieco wcześniej na temat
życia "wnajlepszym ze wszystkich światów": powtarza starąpocieszającąmyśl, że
"całość jest najlepsza i że wszystkojest dobre ze względuna całość", lecz wydaje
się, żenie jest w pełni przekonany do tego starożytnego toposu metafizyki, nagle
bowiem dodaje: "Wołam dokażdego stworzenia [.
] Chwaląnam, jesteśmy!
"
Ta afirmacja, lub raczej potrzeba pogodzenia myśliz rzeczywistością,
jest jednym z lejtmotywów rozważań Hegla.
Występuje ona w Nietzscheańskim amorfati i w jego idei "wiecznego powrotu"
"najwyższej formyafirmacji, jaka jest możliwa", ponieważ jest"najcięższej wagi".
"A gdyby tak pewnego dnia lubnocy jakiś demon wpełznąłza tobą w twą
najsamotniejszą samotność i rzekł ci: Życie to, tak jakje terazprzeżywasz i
przeżywałeś, będziesz musiał przeżywaćraz jeszcze i niezliczone jeszczerazy; i
nie będzie nicw nim nowego, tylko każdy ból i każdarozkosz, i każda myśl, i
westchnienie, i wszystko niewymownie małei wielkietwego życiawrócić ci musi, i
wszystko w tymsamym porządku i następstwie tak samo ten pająki ten blask
miesiąca pośród drzew i tak samo ta chwilai ja sam.
Wieczna klepsydra istnienia odwraca sięjeno aty z nią, pyłku z pylu!
Czy niepadłbyś naziemięi nie zgrzytał zębami i nie przeklął demona, który bytak
mówił?
Lubczy przeżyłeś kiedy ogromną chwilę,w którejbyś był mu rzekł: Bogiem jesteś
inigdy niesłyszałem nicbardziej boskiego!
[...
] Lub jakże mu75.
Odpowiedz Platona i jej echa
siałbyś kochać samego siebie i życie, byniczego więcejniepragnąćnad to
ostateczne wieczne poświadczeniei pieczętowanie?
""
Z powyższego wynika, że Nietzscheańska idea wiecznego powrotu nie
jest"ideą" w sensie Kaniowskiej regulacji naszych spekulacjiani też nie
jestniczym w rodzaju "teorii", czyli nie jest powtórzeniemstarożytnychidei
cyklicznego ruchu.
Jest ona jedynie myślą,lub raczej myślowymeksperymentem, a jej przenikliwość
polega na bezpośrednim powiązaniu myśli o bycie z myśląo nicości.
Potrzebapotwierdzenia bierzesię tu nie z greckiego podziwudla niewidzialnej
harmonii ipiękna łączących razem nieskończoną różnorodność poszczególnychbytów,
lecz z prostego faktu,że nie można myśleć o bycie, nie myśląc równocześnieo
nicości, ani myśleć o sensie, nie myśląc o próżności,bezwartościowości,
bezsensie.
Wyjściem z tej trudności jest zapewne stary argument, że bez pierwotnego
potwierdzenia bytu nie byłoby o czymmyśleć ani nie byłoby nikogo myślącego;
innymi słowy, aktywność myślenia, niezależnie od rodzajumyśli, sama już
zakłada egzystencję.
Lecz takieczysto logiczne rozwiązanie sprawyjest zawsze pewnym szachrajstwem;
nikt, kto skłonny jest uznać, że"niema prawdy", niebędzie przekonany, jeśli mu
siępowie, że zdanie uzasadnia sięsamo.
Egzystencjalne,metalogiczne rozwiązanie trudności znajdujemy uHeideggera, który,
jak widzieliśmy, wskazuje na coś przypominającego Platońskie zdziwienie
powracając dopytania: dlaczego cokolwiek raczej istnieje,niż nieistnieje?
Wedle Heideggera myśleć i dziękować jest zasadniczo tym samym; słowa te mają
wspólnąetymologię [niemieckiedenken i danken przyp.
tłum.
]. Jest to oczywiście bliższe Platońskiemu pełnemu podziwu
zdziwieniuniżktórakolwiek z omówio.
III. Cv powoduje, je myślimy?
nychpoprzednio odpowiedzi.
Strona 92
Myślenie - Hannah Arendt
Trudność nie polega tuna etymologii ani na braku wywodu argumentującego.
Jest to ciągle ta sama trudność, która była u Platona, której był on świadom i
którą rozważał w Parmenidesie.
Zdziwienie pełne podziwu, będące punktem wyjściafilozofii, niezostawia
miejsca dla faktycznegoistnienia dysharmonii, brzydoty i zła.
Żaden z dialogów Platonanie porusza kwestii zła i jedyniew
Parmenidesieinteresujesię on konsekwencjami, jakie dla doktrynyideiniesie fakt
istnienia odpychających rzeczy i złychczynów.
Jeśliwszelkie zjawisko ma swój udział w Ideiwidocznej jedynie dla oka umysłu i
otrzymuje od niejFormę niezależnieod swej realności wjaskini sprawludzkich czyli
w świeciezwykłej zmysłowej percepcji zatem wszystko, co zjawia się w ogóle, a
nie tylko rzeczy godne podziwu, zawdzięcza swą zjawiskowość temu ponadzmysłowemu
bytowi, który wyjaśnia istnienie w świecie.
A więc, pyta Parmenides, coz "rzeczami trywialnymi i niegodnymi",takimi
jak"włosy, błoto, brud", które nigdy nie wzbudziły niczyjego podziwu?
Platon,mówiąc ustami Sokratesa,nie stosuje późniejszego usprawiedliwienia zła i
brzydoty jako koniecznych częścicałości, która wydaje sięzła jedynie z
ludzkiej,ograniczonej perspektywy.
Natomiast Sokrates powiada, że byłoby po prostu absurdem przypisywanie idei
ludzkim rzeczom: "w takichwypadkach rzeczy są tylko rzeczami, które widzimy" i
sugeruje, że lepiej porzucić tę sprawę, "lękając siępopadnięcia w bezdenny
nonsens".
(Parmenides jednak, w dialogu człowiek starszy,odpowiada; "Jest tak,ponieważ
jesteśmłody, Sokratesie, i filozofii nie opanowałeś jeszcze dobrze, co
jednakkiedyś nastąpi.
Wprzyszłości nie będziesz pogardzał tymi rzeczami, leczdziś ciągle jeszcze
zwracasz uwagęna to, co świat po16.
Odpowiedz Rzymian
myśli"20.
Lecz trudność nie zostałarozwiązanai Platon nigdy już nie porusza tej kwestii).
Doktryna ideiinteresuje nas tutaj tylko o tyle, oile można na jejpodstawie
pokazać,że koncepcjaidei pojawiła się u Platona ze względu narzeczy piękne i że
nie stworzyłby jej,gdyby bytotoczony jedynie przez "rzeczy trywialnei niegodne".
Istnieje oczywiście zasadnicza różnica pomiędzypytaniem Platona i
Parmenidesa o sprawyboskie ipróbami Solona i Sokratesa, by określić
"niewidzialną miarę",która wiąże i określa sprawy ludzkie,ą znaczenie tej
różnicy dla historii filozofii, oddzielonej odhistorii myśli, jest wielkie.
W naszym kontekście ważne jest to, żew obu przypadkachmyśl ma doczynienia z
rzeczami niewidzialnymi,które są jedynie wskazywane przez zjawiska; to, co
niewidzialne, jest obecne w widzialnym świecie w sposóbpodobny do tego,jak
Homeryccy bogowie stawali się widoczni jedyniedla tych, do których się zbliżyli.
16. Odpowiedź Rzymian
W dotychczasowych próbach wyodrębnieniai rozważenia jednegoz głównych
źródełniepoznawczegomyślenia podkreślałam momenty podziwu,potwierdzenia i
afirmacji, które tak istotne byływ greckiejmyśli filozoficznej i
prefilozoficznej i które pojawiająsię stalena przestrzeni dziejów, lecz nie jako
wpływ,ale jako powtarzające sięelementarne doświadczenie.
Nie jestem pewna,czy to, co opisałam, sprzeczne jestz dzisiejszym doświadczeniem
myślenia, nie ulega natomiast wątpliwości, że jest sprzecznez dzisiejszą
opiniądotyczącą tej kwestii.
Powszechnaopinia o filozofii została ukształtowa.
///. Co powoduje, że myślimy?
na przez Rzymian,którzy stali się dziedzicami Grecji,lecz nie nosi ona
śladów oryginalnego rzymskiego doświadczenia, które było wyłącznie polityczne (i
którew najczystszej formie znajdujemy u Wergiliusza), atylko cechy ostatniego
wieku republiki, gdy res publica chyliła się już do upadku, aby ostatecznie, po
próbach jej restauracji przez Augusta, stać się prywatnymgospodarstwem
cesarskim.
Filozofia, podobnie jaksztuka i literatura, jak poezja, historiografia,
byłazawsze greckim importem.
W Rzymie kultura była traktowana z pewną podejrzliwością, jak długo
państwotrzymało się mocno, jednakże była tolerowana, i nawet podziwiana jako
szlachetna rozrywka ludziwykształconych i sposób upiększania Wiecznego Miasta.
Jedynie wlatach schyłku i upadku,najpierwrepubliki, a później cesarstwa, sztuka
i literatura stały się zajęciem ,,poważnym", a filozofia, mimo wpływu Grecji,
stała się "nauką", Cycerońskąanimi mediana,czyliczymś zupełnie odmiennym niż w
Grecji.
Strona 93
Myślenie - Hannah Arendt
Jej użyteczność polegałana nauczaniu ludzi, jak leczyć zdesperowane umysły
przezucieczkę odświataw myślenie.
Jejsłynnym hasłem które brzmi, jakby zostałospecjalnie sformułowane przeciw
Platońskiejidei zdziwienia pełnego podziwu byłonil admirari: nie bądźniczym
zaskoczony, nic nie podziwiaj.
Lecz zawdzięczamy Rzymianom nie tylko popularne wyobrażenie
filozofa,mądrego człowieka, któryniczego sięnie tyka.
Heglowskie dobrze znane powiedzenie o relacji filozofii dorzeczywistości ("sowa
Minerwy wylatuje o zmierzchu") nosi ślady raczejrzymskiegoniż greckiego
doświadczenia.
Dla Hegla sowa Minerwy obrazuje fakt zrodzenia myśli Platona i Arystotelesa z
klęsk wojny peloponeskiej.
Lecz to nie filozofia,tylko filozofia polityczna narodziła sięz upadku
polis,kiedy "pewneukształtowanie życia już się
16. Odpowiedź Rzymian
zestarzało"21.
W związku z polityczną filozofią wartozwrócić uwagę na następujący fragment
Myśli Pascala: "Ludzie nie wyobrażająsobie Platona i Arystotelesainaczej niż w
sukniach bakałarzy.
Byli to grzeczni ludzie i nie gorzej od innych zażywający wczasu zprzyjaciółmi.
Kiedy im się spodobało ułożyćswojePrawai Politykę, uczynili to ot, wśród zabawy:
byłato najmniej poważna i najmniej filozoficznaczęść ichżycia; najbardziej
filozoficzną było żyć po prostu ispokojnie.
Jeślipisali o polityce, to tak jakby mieliurządzaćszpital obłąkanych; a jeśli
udawali, że mówią o tym jakoo wielkiej rzeczy, to dlatego, iż wiedzieli, że
szaleńcy, do których mówią, mają się za królów i cesarzów.
Wchodzili wich poglądy,abysprowadzićich szaleństwo możliwie do najmniejszego
stopniazła"22.
W każdym razie zasadniczy wpływ Rzymu nawetna tak metafizycznego
filozofa, jakim był Hegel, jestbardzowyraźny w jego pierwszej
opublikowanejksiążce (Differenz des Fichteschen und Schellingschen Systemsder
Philosophie, 1801); ,,Potrzeba filozofii powstaje, gdy jednoczącasiłaznika
zżycia ludzkiego,gdy zanika napięcie we wzajemnej relacji iwe współzależnościach
przeciwieństw i gdysię one usamodzielniają.
Myśl wyrasta z braku jedności,z rozdarcia",czyliz potrzeby pojednania.
Rzymskiego pochodzenia jest w Heglowskiej koncepcji przeświadczenie,
żemyślenienie powstaje z potrzeby rozumu,lecz że maswe źródło egzystencjalne w
niedoli typowo rzymski charakter takiego poglądu Hegel, mający wielkiepoczucie
historii, przedstawił jasno w swym traktacieŚwiat rzymski, stanowiącym część
wykładów opublikowanychjako Filozofia dziejów.
"Ówczesne [.
] systemy filozoficzne,stoieyzm, sceptycyzm i epikureizm,chociaż wzajemnie sobie
zaprzeczające, zmierzały do.
///. Co powoduje, że myślimy?
jednakowego celu,mianowicie do tego, aby duchauczynić w sobie obojętnym
na wszystko, co przynosize sobą rzeczywistość"23.
Nie uświadamiał sobie jednak Hegel,do jakiego stopnia sam uogólniał
doświadczenie Rzymu: "Dzieje powszechne nie są krainą szczęścia.
Okresy szczęścia w dziejach to puste karty historii,ponieważ są to okresy zgody,
okresy wolne odprzeciwieństw"24.
Myślenie zatem powstaje z dezintegracji rzeczywistości i z braku
jednościpomiędzy człowiekiema światem, co stwarzapotrzebę innego świata,bardziej
harmonijnego i pełnego sensu.
Brzmi to wielceprzekonująco.
Istotnie, bardzo często pierwszy impulsmyśli współwystępowal z impulsem ucieczki
od świata, który stal sięnie do zniesienia.
Wydaje sięwielce prawdopodobne, że impuls ucieczkijest równiedawny jak impuls
pełnego podziwu zdziwienia.
Lecz na próżno szukalibyśmy językowego jego wyrażeniaprzed wiekami schyłkowymi,
gdy Lukrecjusz i Cyceron przekształcili grecką filozofię w cośspecyficznie
rzymskiego czyli, poza wszystkim innym, w coś z istoty swej praktycznego, l
trzeba byłoponad stu lat od czasu owych prekursorów, którzymieli jedynie
przeczucie klęski "wszystko stopniowo upada i chyli się ku końcowi", mówiąc
słowamiLukrecjusza aby idee te rozwinęły się w zwarty filozoficzny system.
Dokonało się to zapewne wśródpóźnych stoików wraz z Epiktetem,
niewolnikiemgreckim i świetnym umysłem.
Wedle Epikteta,by uczynić życie znośnym, potrzebanie tyle myślenia,
Strona 94
Myślenie - Hannah Arendt
co,,właściwegoużycia wyobraźni"; jest to jedyna rzecz,która w pełni odnas
zależy.
Używaon nadal złudnejgreckiej terminologii obiegowej, lecz to, co
nazywa"zdolnością rozumowania" {dynamislogikę), małoma wspólnego z greckim logos
czy nous, tak jak to, conazywa "wolą", mało ma wspólnegoz proairesisAry
16. Odpowiedź Rzymian
stotelesa.
Nazywa on zdolność myślenia czymś "jałowym" (ukarpa);tematem filozoficznym jest
życie każdego człowieka, a filozofia uczy człowieka ,,sztukiżycia",
umiejętnościpostępowania z życiem, w taki sposób, w jakicieśla uczy czeladnika
postępowania z drzewem.
Liczy sięnie abstrakcyjna teoria,lecz jej użyteki zastosowanie {chresis ton
theofematon}; myślenie irozumienie jest jedynie przygotowaniem do działania;
podziwianie "jedynie zdolności przedstawienia" logos, wyciąganie
wniosków isam tok myśli możeuczynić z człowieka "gramatykazamiast filozofa".
Innymi słowy, myślenie stało się techne, szczególnym rodzajem rzemiosła,
może najwyższym,a już napewno najbardziej potrzebnym, ponieważ jego ostatecznym
produktem jest własne życie.
Nie chodziłoo życie wsensiebiostheoretikos czy politikos, o życie
poświęconejakiejś szczególnej aktywności; to, coEpiktet nazywał "działaniem", to
działanie, w którymnie współdziała się z nikim, które nie zmierza dozmiany
czegokolwiek pozasamym sobą i które możesięprzejawiać jedynie jako apatheia i
ataraxia mądrego człowieka, czyliktóre nie jest reagowaniem wobeczdarzeń.
"Muszę umrzeć.
Czy mam przy tym narzekać i płakać?
Muszę tkwić w dybach.
Mam przy tymrozwodzić żale?
[...
] W takimrazie zamknę cię w dyby.
Człowiecze, co wygadujesz.
Mnie w dyby?
Zamkniesz w dyby, lecz moje piszczele [.
] Głowę ciodrąbię.
A kiedym to ja powiedział, że jedyniemojejgłowy nie ima siętopór?
"25 Oczywiście,nie są to poprostu ćwiczenia myślowe,leczsą to ćwiczenia woli.
"Nie żądaj, by zdarzeniazachodziły, jak ty chcesz,lecz pogódźsię z tym,co się
dzieje, a uzyskaszspokój".
Oto istota owej "mądrości", gdyż "nie jestmożliwe,by było inaczej,niż jest".
Jest to szczególnie istotnedla późniejszych naszych
212///.
Co powoduje, że myślimy?
rozważań dotyczących woli, czyli całkiem innej zdolności duchowej,
której główną cechą w porównaniuze zdolnością myślenia jest to, że nie mówi
nigdy głosem refleksji ani nie używa argumentów, ale tylko rozkazuje, nawet gdy
dotyczy jedynie myślenia czy raczej wyobraźni.
Aby bowiem osiągnąćcałkowite wycofanie się z rzeczywistości, jakiego domaga
sięEpiktet,myślową zdolność uobecniania tego, co nieobecne, przesuwa się raczej
od refleksjiku imaginacji, leczniew sensie utopijnego wyobrażeniainnego,
lepszegoświata; jej celem jest raczej wzmocnienie roztargnienia myśli do takich
granic, że rzeczywistość znika całkowicie.
Jeśli normalnie myślenie polega na uobecnianiu nieobecnego, to Epiktetowa
zdolność "właściwegooperowania wyobraźnią" polega na odpychaniui
czynieniunieobecnymtego, co rzeczywiście obecne.
Wszystko to egzystencjalnie dotyczyczłowieka, gdyżżycie w świecie zjawisk polega
na"doznaniach" przeznie wywoływanych.
Tylko od decyzji zależy to, czyrzeczy oddziałujące istnieją realnie, czysą tylko
iluzją.
Gdy tylkofilozofia jest pojmowana jako"nauka"mającado czynienia z
umysłem rozumianym jakoświadomość czyli gdy kwestia rzeczywistości może być
poddana zawieszeniu wtedy w gruncie rzeczynapotykamy postawę stoicką.
Jedynie utrata jest oryginalnym motywem przekształcenia myśli w instrument,
który spełnia swe zadanie, gdy poddaje siępanowaniu woli.
W naszym kontekściechodzi o to,żeto zawieszenie rzeczywistości jest możliweze
względuna istotę myślenia, anie ze względu na siłę woli.
Jeślimożna zaliczyć Epikteta do filozofów, to dlatego żeodkrył, iż
świadomośćumożliwia aktywności umysłowej skierowanie sięna siebie samą.
Jeśli spostrzegając przedmiotna zewnątrz mnie,decydujęsię koncentrować
Strona 95
Myślenie - Hannah Arendt
na mojej percepcji, na ak16.
Odpowiedź Rzymian
cię widzenia zamiast na przedmiocie oglądanym, tojakbym tracił pierwotny
przedmiot, ponieważ on traci swój wpływ na mnie.
Jest to zmiana tematu zamiast drzewa mam do czynienia jedynieze spostrzeżeniem
drzewa, czyli ztym, co Epiktet nazywa "doznaniami".
Ma to ogromną zaletę,gdyż jużsię niezajmujęprzedmiotem, czyli czymś na zewnątrz
mnie;
widziane drzewo jest wewnątrz mnie, niewidoczne dlaświata
zewnętrznego,jakby nigdy nie było obiektemzmysłowym.
"Widziane drzewo" nie jest rzeczą myślową, lecz doznaniem.
Nie jest czymś nieobecnym,co wymagałoby pamięci, by je przechowała dla procesu
"odzmysławiania", który przygotowuje rzeczy myślowe ijest zawsze poprzedzony
doświadczeniemw świecie zjawisk.
Widzianedrzewojest "wewnątrz" mnie w swej pełnejzmysłowej obecności, jestto
drzewo pozbawione jedynie swej realności; jesttoobraz,a nie późniejsza myśl o
drzewie.
Trik wynaleziony przez filozofię stoików polega na użyciuumysłu w taki sposób,
że rzeczywistość nie ma dostępu dopodmiotu myślącego, nawet jeśli psychicznie
nie wycofał się on z niej; zamiast świadomościowego wycofania się ze
wszystkiego, co obecnei pod ręką,wciąga on wszystkiezjawiska do wewnątrzsiebie i
jego"świadomość" staje siępełnymsubstytutem świata zewnętrznego przedstawionego
jako doznanie czyobraz.
Świadomość przechodzi tu istotną zmianę; już niejest milczącą
samoświadomością towarzyszącą wszystkim moim aktom i myślom oraz
gwarantującąmojątożsamość, prostym"ja jestem ja" (nie chodzi tu także o osobliwe
zróżnicowanie, które występuje w tejtożsamości, a o którymbędzie mowa później).
Skoronie zajmuję sięjużdłużej przedmiotem danym moimzmysłom (nawet jeśli
przedmiot ten, niezmienny w.
///. Co powoduje, że myslir'
swejistotnej strukturze, pozostaje obecny jako przedmiot świadomości co
Husserl nazywa "przedmiotem intencjonalnym"), to ja jako czysta
świadomośćpojawiam się jako całkowicie nowy byt.
Ten nowy bytmoże egzystować w świecie niezależnie i suwerenniei ponadtowydaje
się być w posiadaniu tego świata,a mianowiciejego czystejistoty, uwolnionej od
"egzystencjalnego" charakteru, od realności, która mogłaby dotykać mnie lub mi
zagrażać.
Staję się "ja dlasiebie", znajdując wsobie wszystko, co było pierwotnie dane
jako"obca"rzeczywistość.
To nie tyle umysł,co raczej tak monstrualnie powiększona świadomośćoferuje
bezpieczny azyl przed rzeczywistością.
Zawieszenie rzeczywistości uwolnienie się odniejdzięki uznaniu jej
wyłącznie za "doznanie"było jedną z największych pokus "profesjonalnych
myślicieli",ażHegel, jeden z największych z nich, poszedł jeszczedalej i
zbudował nadoświadczeniu myślącego ego swąfilozofię Ducha Świata;
reinterpretując ego jako model świadomości, przekształcił cały świat w
świadomość, jak gdyby nie istniało nic poza zjawiskami psychicznymi.
Dla filozofa przydatność takiego zwróceniasię odświata ku sobiesamemu
jest niewątpliwa.
Mówiąc egzystencjalnie,Parmenides mylił się,gdy twierdził, żejedyniebyt
manifestuje się w myśleniu ijest tym samym co myślenie.
Nie-byt jest również do pomyślenia,jeśli wola zleci to umysłowi.
Siła umysłowego wycofania się przekształca się zatem wsiłę niszczącą,
anicośćstaje się pełnym substytutem rzeczywistości, ponieważnicość przynosi
ulgę.
Komfort jest oczywiście nierealny; jest onjedynie uciszeniem niepokoju i
strachu.
Ciągle wydajemi się wątpliwe, by ktoś mógł pozostaćpanem swych "doznań"podczas
przypiekania w ,,byku Falarysa".
/6. Odpowiedź Rzymian
Epiktet, podobnie jak Seneka,żyłza panowaniaNerona, czyli w warunkach
raczej rozpaczliwych,choć sam,w przeciwieństwie do Seneki, nie był
prześladowany.
Lecz już ponad sto lat wcześniej,w ostatnim wieku republiki, Cyceron, dobrze
znający filozofięgrecką, odkrył rozumowanie pozwalające nawycofanie się ze
świata.
Odkrył, choć nie wtak skrajnyi starannie wypracowany sposób jak Epiktet, że
Strona 96
Myślenie - Hannah Arendt
myśleniemoże przynieść pociechę i pomoc w świecie.
Ludzie umiejący nauczyć takiego sposobu myślenia cieszyli się wysoką estymąw
kręgach literackich Rzymu;
Lukrecjusz nazywa Epikura któryponad dwieścielatpo śmierci
nareszcieznalazł ucznia godnego siebie ,,bogiem", ponieważon ,,pierwszy podał
wszystkie sposoby żywota dziś nazywane mądrością.
On sita swą wymotał; wydobył z głębimroków, stawiłnaświatła szczycie obdarzone
nareszcie spokojemludzkie życie"26.
Lukrecjusz jednak nie jest dobrym przykładem dla naszych celów; kładzie on
nacisk nie namyślenie, lecz na poznanie, Wiedza zdobywana przezrozum
rozproszyćma ignorancję i tym samym zlikwidować największe zło.
czyli lęk,któregopodstawą jestprzesąd.
Odpowiedniejszym znacznieprzykładem jestSen Scypiona Cycerona.
Aby zrozumieć, jak niezwykły jest ten końcowyrozdziałrozprawy Cycerona
Opaństwie ijak dziwniejego słowamusiały brzmieć dla uszu Rzymian, trzebakrótko
przypomnieć jego ogólne tło.
Filozofia znalazła w Rzymiew ostatnich wiekach przed Chrystusemcoś w rodzaju
przytułku i w tym na wskroś politycznym społeczeństwie udowodniła, że do czegoś
sięprzydaje.
W Rozmowach tuskulanskich znajdujemy pierwszą odpowiedź Cycerona: dotyczyła ona
kwestii nadania Rzymowi charakteru bardziej kulturalnego
ibardziejcywilizowanego.
Filozofia była właściwym.
III. Co powoduje, ze myślimy?
zajęciem ludzi wykształconych, gdy porzucali życiepubliczne i nie mieli
nic innego do roboty.
Filozofowanienie było ważne.
Nie dotyczyło też spraw boskich;
to aktywność publiczna ipolityczna była dla Rzymianczymś przypominającym
działaniabogów.
Ani też niemiało nic wspólnego z nieśmiertelnością.
Nieśmiertelność by!
a rzeczą boską iludzką, lecz nie była właściwością indywidualnych ludzi,dla
których "śmierć jestnie tylko konieczna, lecz bardzo często nawet pożądana".
Była ona natomiast potencjalną właściwościąspołeczności ludzkich: ,,Kiedy
niszczeje, upadai zamiera państwo, wygląda to do pewnego stopnia podobnie, jeśli
można porównywać małe rzeczy z wielkimi, jak gdyby ginął i ulegał zagładzie cały
świat".
Dlaspołeczności śmierć nie jest ani konieczna, ani pożądana; przychodzi jedynie
jakokarą,,,albowiempaństwopowinno [.
] trwać wiecznie"27.
Wszystko to twierdziCyceron w końcowej części traktatu mówiącej o śnieScypiona,a
więc, choć zawiedziony, nie zmienił onpoglądów.
W gruncie rzeczy nic w jegorozprawie Opaństwie nie przygotowujedokońcowego snu
Scypiona,z wyjątkiem możelamentacji zKsięgi V: "Bo przecieżto nie jakiś
przypadek, ale właśnie nasze wady sprawiły, że mamy wprawdzie państwow
słowach,lecz wrzeczywistości dawnośmy już je utracili"28.
A potem przychodzi sen.
Scypion Afrykańczyk,zwycięzca Kartaginy, opowiada sen, jaki miał
przedzniszczeniem miasta.
Podczassnu ukazał mu się jegoprzodek, który przepowiedział mu zniszczenie
Kartaginy oraz zapowiedział, że po zniszczeniu miasta będzie musiał odbudować w
Rzymie republikę przejmując najwyższą władzę dyktatora, jeśli uniknie
zamordowania co jednak się nie udało.
(Cyceron chcepowiedzieć,że Seypion mógł byłzbawić republikę).
l aby wykonać to zadanie, aby zdobyć sięna potrzeb16.
Odpowiedź Rzymian
na odwagę,ma on pamiętać o następującej prawdzie:
ludzie, którzy ratowali ojczyznę, mogą być pewni swego miejsca w niebie
i będą wiecznie błogosławieni.
"Ale żebyś.
Afrykańczyku,miał tym więcej zapału doobrony Rzeczypospolitej, uważaj;dla
wszystkich, którzy ochraniali, wspierali i umacniali ojczyznę, jestwyznaczonew
niebie określone miejsce, gdzie będą doznawali wiecznej szczęśliwości.
Zaprawdę bowiem nicz tych rzeczy, co dzieją się na ziemi, nie jest owemuBogu [.
] tak przyjemne,jak zbiorowiska i gromadyludzkiezłączone wspólnością prawą i
zwane państwami"29.
Strona 97
Myślenie - Hannah Arendt
Nie implikuje to oczywiście chrześcijańskiejobietnicy zmartwychwstania; achoć
powoływanie sięna wolę bogów było zgodne z tradycją rzymską, brzmito
złowieszczo;jak gdyby ludzie bez obietnicynagrody nie chcielijuż wykonywać tego,
czego republika odnich żąda.
Gdyżi to jest ważne nagrodytego świata niesą wystarczające dla
zrównoważenia wysiłków i prac,jak informujeScypiona jego przodek.
Są one nieistotne inierealne, jeśli spojrzećna nie z właściwejperspektywy:
zwysokościniebios Scypion spogląda na ziemię,a ziemia wydaje się tak mała, że
"nasze państwo [.
]tworzyło na niej jakby jeden punkcik"30.
Zostaje muwięc przekazane, że jeśli ziemia stąd wydaje się małą,to trzeba zawsze
patrzeć na niebo, by móc pogardzaćsprawami ludzkimi.
"A jeślizechcesz wtedy spojrzeć w górę i popatrzećna tęsiedzibę,
namiejscenaszegowiekuistegopobytu,niebędziesz ani kierował się pochwałami
gminu,ani upatrywał celu swoich poczynań w ludzkich nagrodach.
Niechże więc sama cnota powabamiswymipociągnie ciebie do prawdziwej chwały!
A inni niechsami pomyślą o tym, co mają mówić o tobie, bo jednak mówić będą.
Zresztą wszelki tego rodzaju rozgłos.
218///.
Co powoduje, że myślimy'.
'
zamyka się w ciasnych granicach tych okolic, na którespoglądasz.
Nigdyi dla nikogo nie trwał onpo wszeczasy:zanika wraz ze śmiercią ludzi i ginie
w niepamięci potomności"31.
Zacytowałamten duży fragment, by pokazać, jakwielez tego rozumowania
stoiw sprzeczności z tym,co Cyceron, jak każdy wykształcony Rzymianin, sądził i
co nawet wyrażał w tej samej książce.
Chciałamdać przykład tego, jak pewien typ rozumowania, mający na celu
postawienie się poza światem, dokonujesię zapomocą relatywizacji.
W relacji do wszechświata ziemia jesttylko małym punktem, jakie zatemmaznaczenie
to, co dzieje się na niej.
Wstosunkudo niezmierzoności czasu wieki sątylko momentami, a zapomnienie
wszystko w końcu pokryje;jakie więc maznaczenieto, co ludzie robią.
Wobec śmierci, tej samejdlawszystkich, wszystko, co szczególne i odrębne, traci
swąwagę; jeśli nie ma żadnego potem a życie pośmierci nie jest dlaCycerona
sprawą wiary, lecz moralnej hipotezy to cokolwiek się czyni, czy czegokolwiek
się doznaje, nie ma żadnego znaczenia.
Myślenie jest tutaj pójściem w ślad zarozumowaniem,które prowadzi do spoglądania
na świat i własneżycie zzewnątrz.
Filozofia jest powołana do rekompensowania frustracji politycznych iw ogóle
życiowych.
Jest to jedyniepoczątek tradycji, której filozoficznienajważniejszym
momentem jest koncepcjaEpikura, a szczytem rozważania Boecjusza napisane
pięćsetlat później u schyłkucesarstwa rzymskiego.
O pocieszeniu, jakie daje filozofia Boecjusza, jedna z najpopularniejszych
książek średniowiecza, którą jednakżedziś małokto czyta,powstała w
warunkachskrajnych,których Cyceron nie przeczuwał.
Boecjusz, patrycjuszrzymski, spadł ze szczytówfortuny,znalazł się w więzieniu i
czekał na egzekucję.
Ze względu na tę sytuację
16.Odpowiedz Rzymian
książkę porównywano z Fedonem; jestto raczej dziwna analogia: Sokrates
po procesie w otoczeniu przyjaciół, wobec których mógłprzemówić w swej
obronie,czeka na łatwą, bezbolesną śmierć.
Boecjusz aresztowanybez przesłuchania, absolutnie sam po wyrokuśmierci
ogłoszonymnaprocesie będącym urąganiemprawu, na którym nie byłobecny,znacznie
mniejsząma okazję do obrony i oczekuje na śmierć wśród powolnych i ohydnych
tortur.
Chociaż jest chrześcijaninem, ani Bóg,ani Chrystus nie stanowią dla niego
pocieszenia; chociaż, będąc jeszcze na urzędzie w chwilach wolnych studiował i
przekładał Platona i Arystotelesa,to pociechę znajduje w rozumowaniu typowymdla
Cycerona i stoików.
Z tą różnicą, że to, co było jedynie relatywizacjąw śnie Scypiona, zamienia się
tuw gwałtowne niszczenie.
,,Niezmierzona wieczność",kuktórej trzeba kierować umysł, unicestwia
rzeczywistość istniejącądla śmiertelnych; kapryśna naturaFortuny niszczy
wszystkie przyjemności, bo nawet gdycieszysz się tym.
Strona 98
Myślenie - Hannah Arendt
co los dał, todrżysz zarazem przedjego utratą.
Lęk niszczywszelkie szczęście.
Wszystko,w co bezmyślnie wierzysz, że istnieje, znika, gdy zaczynaszo tym myśleć
tego naucza filozofia, bogini pocieszenia.
Tu pojawiasiękwestia zła, prawie nieporuszona przez Cycerona.
Rozumowanie na tematzła, ciągle jeszcze dość prymitywne u Boecjusza, zawiera
jednak już pewneelementy, które zostaną rozwinięte w myśli średniowiecznej.
Tok myśli jestnastępujący: Bóg jest ostateczną przyczyną wszystkiego,co jest;
Bóg, jako"najwyższe dobro", nie może byćprzyczynązła, wszystko, co istnieje,
musi mieć przyczynę; skoro są tylkowidome przyczyny zła, a nie maprzyczyny
ostatecznej, to zło nie istnieje.
Filozofiapowiada, że źli nie tylko nie są silni, lecz ich w ogólenie ma.
To, co bezmyślnienazywasz złem, maswoje.
///. Co powoduje, ze myślimy?
miejscew porządkuwszechświata i o tyle, o ile istnieje, jest z
konieczności dobre.
Jego złe strony są tylkoiluzjązmysłów,którą można pokonać przez myślenie.
Jest to stara stoicka rada: to, co zanegujesz w myśli a myśl jest w twojej mocy
nie może mieć na ciebiewpływu.
Myślenie przekształca to wnierealność.
Przypomina to gloryfikowanie przez Epikteta tego, codziśnazwalibyśmy
siłąwoli;niewątpliwie występuje element woli w tym rodzaju myślenia.
Myśleć w ten sposób znaczy oddziaływać na siebie jedyna działalność,jaka
pozostaje, gdy wszelkie działanie wświecieokazało się próżne.
Najbardziej uderzającą cechą tego myśleniapóźnejstarożytności jest jego
koncentracjana jaźni.
JohnAdams na to odpowiadał:"Łożeśmierci pokazuje,jak puste są tytuły.
Możliwe.
Jednakże,czypowinnybyć lekceważone prawa i rządy dlatego, że okazująsię czymś
pozornym na łożu śmierci?
"
Omówiłam dwa źródła, z których myślenie wzięłoswój początek greckie i
rzymskie; są onetakodmienne, że prawie stanowią przeciwieństwo, Z jednejstrony
pełne podziwu zdziwienie wobec widowiska,dla którego się człowiek urodził i do
oceny któregojest doskonale wyposażony cieleśnie i duchowo.
Z drugiej strony zagubienie wświecie, który z istoty swejjest wrogi, w którym
lęk dominuje i od którego człowiek próbuje uciec.
Są pewne dane, że to drugiedoświadczenie nie było obce i Grekom.
Zdanie Sofoklesa:"Nie urodzić się przekraczawszelki logos; drugimdobrym sposobem
jest przejść szybko", wydaje siępoetycką wersją przysłowiowego powiedzenia.
Znamienne, że ten nastrój niejestnigdy traktowany jakoźródło greckiej myśli.
Co więcej,nigdy nie zrodził onwielkiejfilozofii chyba że zechce się uznać
Schopenhauera za wielkiego filozofa.
Lecz mentalnośćgrec16.
Odpowiedź Rzymian
ka i rzymska stanowi dwa odrębne światy, a błędemwszystkich podręczników
historii filozofii jest zacieranie ostrych międzynimi różnic jest jednak również
prawdą, że te dwa rodzajementalności mają wieleelementów wspólnych.
W obu wypadkach myślenieporzuca świat zjawisk.
Jedynie dlatego, że myślenie implikuje wycofanie się,może być ono stosowane jako
środek ucieczki.
Cowięcej, jak już wskazywano, myślenie implikuje nieświadomość ciała i jaźni i
na ich miejsce wysuwa czystą aktywność, dającąwedług Arystotelesa znaczniewięcej
niż zaspokojenie wszystkich zmysłów, gdyż wkażdej innej przyjemności jesteśmy
zależniod czegośpoza nami.
Myślenie jestjedyną formą aktywności,która nie potrzebuje niczego pozasamą sobą,
by byćwykonywana.
"Szczodremu trzeba będziepieniędzy,aby dokonywał aktów szczodrości [.
] a umiarkowanemu odpowiedniej sposobności"32.
Każda formaaktywności musi pokonać coś na zewnątrz siebie.
Dotyczy to nawet aktywności artystycznej,takiej jak grana flecie, której
jedynymcelem jest ona sama,aby niemówić już opracy produkcyjnej, która jest
podejmowana dla swoich wyników, gdy sama czynność ustanie.
Skromność filozofów zawsze była znana, Arystoteles ją podkreślał:"Kto zaś oddaje
się teoretycznejkontemplacji, temu nic z tego wszystkiego nie jest potrzebne
dowykonywaniajego czynności, a nawet, rzecmożna, jest mu to przeszkodąw tej
kontemplacji"33.
Strona 99
Myślenie - Hannah Arendt
Tylko dlatego, że jest człowiekiem, będzie potrzebowałpewnych rzeczy niezbędnych
dla życia ludzkiegow związku zposiadaniemciała, życiem wśród innychitd.
Podobnie Demokryt zaleca abstynencję od myślenia: uczy, jak logos jest sam
źródłem przyjemności.
Nieświadomość ciała w doświadczeniu myśleniapołączona z czystą
przyjemnością działania wyjaśnia.
lepiej niż cokolwiek innego nie tylko fakt, że pewientyp myślenia niósł pociechę
ludziom późnego antyku, lecz również ich osobliwie skrajne teorie o władzyumysłu
nad ciałem teorie sprzeczne z potocznymdoświadczeniem.
Gibbon pisze w swymkomentarzudo Boecjusza:"Topocieszenie, tak oczywiste, tak
niejasne lub tak niepojęte, jest nieskuteczne wobec uczućludzkich".
Ostateczne zwycięstwo chrześcijaństwa,które zaoferowało rzeczywiste fakty i
niewątpliweobietnice, dowodzi, ile racji miał Gibbon.
Dodawałon:"Jednak poczucie nieszczęścia może być odmienione przez pracę myśli",
i wreszcie trafiał w sedno,mówiąc, że lęko ciało znika na czas, gdy"praca
myśli"trwa, nie dlatego że treści myślenia mogą przezwyciężyć strach, lecz
dlatego że aktywność myślowa dajezapomnienie o ciele i może przezwyciężyć
doznaniemniejszych dolegliwości.
Niezwykła siła tego doświadczenia może być wyjaśnieniem inaczej
niezrozumiałegofaktu historycznego, że dawna dychotomia ciałai duszy wrazz
zawartą w niejostrą niechęcią wobecciała zostałasztuczniewłączona do
chrześcijaństwa,będącego, zeswym dogmateminkarnacji (słowo stałosięciałem) i ze
swą wiarą w zmartwychwstanie ciał,koncepcją, która powinna była raczej głosić
koniecdychotomii ciała i duszy wraz z jej nierozwiązywalnązagadką.
Zanim przejdziemy doSokratesa, chcę krótko przypomnieć dziwny kontekst,
w jakim słowo,,filozofować",jako czasownik, nie zaś rzeczownik, pojawia sięporaz
pierwszy.
Herodot opowiadao Solenie, którymając ułożyć prawa Aten, udał się na dziesięć
lat wpodróż, częściowo zewzględów politycznych, częściowo zaś dla zwiedzania
theorein.
Przybyłdo Sardis,gdzie Krezus miał najwyższąwładzę.
Krezus popokazaniu Solonowi wszystkich swych bogactw takmu po
16. Odpowiedz Rzymian
wiedział: ,,Cudzoziemcze, wielkie słowoprzyszło donaso tobie, a
mianowicie że udałeś się nazwiedzaniewielu krajów na ziemi, filozofując na
lematwidowiska, które oglądasz.
Dlatego chcę cię zapytać, czy widziałeś kogoś,kogo byś uznałzaszczęśliwszegood
innych".
(Resztajest znana: Krezus, oczekując, że będzie nazwany najszczęśliwszym
człowiekiem na ziemi,dowiaduje się, że żaden człowiek, niezależnie od tego,jak
wiele mu się udaje, nie może być nazwany szczęśliwymprzed śmiercią).
Krezus zwracał siędo Solonanie dlatego, że ten widział tyle krajów, leczdlatego,
żesłynął z filozofowania, czyli z rozmyślania o tym, cowidział.
Odpowiedź Solona, choć wspartadoświadczeniem, wykraczapoza doświadczenie.
Gdyż pytanie: ktojest najszczęśliwszy?
zamienia on wpytanie:
czym jestszczęście śmiertelnych?
I jego odpowiedź nato pytanie jest philosophoumenon, czylijest refleksjąnad
ludzkimi sprawami i długością życia ludzkiego,w którym żaden dzień nie
jestdrugiemu podobny, także "człowiekjest cały możliwością".
Wtakiej sytuacjijest mądrze "czekać i uważać na koniec", gdyż życie ludzkiejest
historią i tylko jej koniec, gdy wszystko jest dokonane,może powiedzieć, czym
ono było.
Ludzkie życie, ponieważ jestoznaczone końcem i początkiem, staje sięcałością,
jednostką samą w sobie,która może być poddana sądzeniu jedynie,gdy
osiągnieśmierć; śmierć jest nie tylko końcemżycia, lecz onatakże mu nadaje
milczącą pełnię, wyzwala od przypadkowych zmian, którym wszystkiesprawy ludzkie
sąpoddane.
Stąd przysłowie będącetoposem greckieji rzymskiej starożytności: nemo ante
mortem beatusdici potest.
Solonmiał świadomość kłopotliwości takich prostychzdań.
Przypisuje mu się powiedzenie: "Trudnojest dostrzec ukrytą {aphanes} miaręsądu,
który jedX.
///. Co powoduje, że myślimy?
nak stanowi granice wszystkich rzeczy".
TuSolonprzemawia jako poprzednik Sokratesa, który równieżchciał filozofię
Strona 100
Myślenie - Hannah Arendt
sprowadzić z nieba na ziemię i dlategozaczął rozważać niewidzialne miary,
którymi się ocenia sprawy ludzkie.
Gdy Solon, pytany, kto jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, odpowiada
stawiającpytanie: a czym jest szczęście, jaka jestjegomiara?
toprzypomina Sokratesa, który stawia pytanie: czym jestodwaga, pobożność,
przyjaźń, sophrosyne,wiedza, sprawiedliwość i tak dalej?
Lecz Solon daje odpowiedźi ta odpowiedź rozumiana trafnie wraz ze swymi
implikacjami zawiera to, codziś nazywa się filozofią w sensie Weltanschauung:
niepewnośćprzyszłości czyni ludzi nieszczęśliwymi,,,niebezpieczeństwo
tkwi we wszelkich pracach i czynach, nikt nie wie, jaksię rzeczy rozpoczęte
rozwiną;
ten, komu się dobrze wiedzie, niepotrafi przewidziećzłego losu, gdyż bóg
sprawia, że szczęści sięźle czyniącym".
Takwięc ,,żaden człowiek niemoże byćnazwany szczęśliwym,póki żyje" w
rzeczywistościznaczy: "żaden człowiek nie jest szczęśliwy; wszyscyśmiertelnicy,
na którychsłońce spogląda, są nieszczęśnikami".
Jest tocoś więcej niż refleksja;jest to jużdoktryna, i to nie-Sokratejska.
GdyżSokrates wobectakiego pytania powiada: "Nie udało mi się odkryć,co to jest".
Ten aporetyczny charakterSokratejskiego myślenia znaczy:pełne podziwu zdziwienie
wobecczynów sprawiedliwych i dzielnych widzianych oczyma duszy rodzi takie
pytania, jak: czym jest odwaga?
,czym jest sprawiedliwość?
Istnienieodwagi czy sprawiedliwości jest wskazywane moim zmysłom przez to,co
widzę, choć aniodwaga, ani sprawiedliwość nie sąobecne w percepcjizmysłowej,
azatem niesą danejako oczywista rzeczywistość.
Podstawowe Sokratejskie pytanie corozumiemy, gdy używamy tej klasy
17. Odpowiedź Sokratesa
słów, zwanychpóźniej "pojęciami"?
wyrasta z doświadczenia.
Lecz podobne pytania, pozostając bezodpowiedzi, nie tylkonie wyjaśniają
pierwotnegozdziwienia, ale je jeszcze potęgują.
Co zaczyna się jakozdziwienie, kończy się jako dylemat i prowadzi znówdo
zdziwienia: to wspaniałe,że ludzie mogą dokonywaćodważnychczynów, nawet jeśli
nie wiedzą, co tojest sprawiedliwość i odwaga.
17.Odpowiedz Sokratesa
Przytoczyłamhistorycznie reprezentatywne odpowiedzi zawodowych filozofów
(z wyjątkiemSolona)na pytanie, co powoduje, że myślimy?
Odpowiedzi tesą jednak wątpliwe właśnieprzez to, że pochodzą odprofesjonalistów.
Pytanie stawiane przezprofesjonalistę nie wynikaz jego własnego doświadczenia
myślowego.
Jest ono zadawane z zewnątrz, niezależnieodtego, czy ta zewnętrznośćjest
określona przez zawodowe zainteresowania, czyteż narzucona przez zdrowyrozsądek
myśliciela, zastanawiającego się naddziałalnością, która jest nie w porządku z
punktu widzenianormalnego życia.
Otrzymujemy wtedyodpowiedzizawsze zbyt ogólne i wieloznaczne, aby miały sens
dlacodziennego życia, w którym w końcu myślenie stalezdarza się i stale narusza
normalny proces życia, podobnie jak normalny proces życiastale narusza myślenie.
Jeśli uwolnimy te odpowiedzi od ich doktrynalnych treści, to zostaną nam
wyznania dotyczącepotrzeb: potrzeby konkretyzacji wniosków
płynącychzPlatońskiego zdziwienia, potrzeby (u Kanta) rozumuzdolnego przekraczać
granice tego, co poznawalne, potrzeby pogodzenia z rzeczywistością (występującej
u Hegla jako "potrzeba filozofii", mogącej prze.
///. Co powoduje, ze l
kształcić zdarzenia zewnętrzne we własne myśli) lubpotrzeby poszukiwania
sensu zdarzeń; wszystko, cotu mówię, jest zresztą równie ogólne i niejasne.
Tym, co powoduje, że filozofowie,profesjonalnimyśliciele, podejmują tak
niewdzięczny trud, jest niezdolność myślącej jaźnido dania świadectwa o sobie.
Kłopot polega bowiemna tym, że nic nie zmusza myślącej jaźni w odróżnieniu
oczywiście od osobowości istniejącej w każdym myślicielu aby pojawiła sięw
świecie zjawisk.
Jest to niepewny towarzysz, nie tylkoniewidzialny dlainnych,lecz też dla siebie,
niedotykalny, nie dający się uchwycić.
Częściowo jest tak,ponieważjestto czysta aktywność, a częściowo dlatego jak
Hegel kiedyś powiedział że ,,abstrakcyjne ego jest wolne odwszystkich
szczegółowychwłasności, dyspozycji eto.
i jest aktywnetylko w swymaspekcie ogólnym, który jest niezmienny dla wszystkich
jednostek".
Strona 101
Myślenie - Hannah Arendt
Wkażdym razie z perspektywy światazjawisk, z perspektywy rynku, ego zawsze żyje
wukryciu, lathe biosas.
A naszepytanie;co powoduje,że myślimy?
stara się wydobyćje z ukrycia, jest poszukiwaniem sposobów, by je skłonić do
zamanifestowania się.
Najlepszymi jedynym sposobem rozważenia tegopytania jest przyjęcieza
modelmyśliciela nieprofesjonalnego, łączącego w sobie dwie odmienne namiętności:
myślenia i działania lecz nie w sensie gotowościstosowania swych myśli czy
tworzenia teoretycznychstandardów działania, natomiast w znacznie istotniejszym
sensie znajdowania się w jednakiej mierze u siebie w obu tych obszarach i
swobodnego przechodzenia z jednego do drugiego, podobnie jak my wszyscystale
przechodzimy od doświadczenia w świecie zjawisk do konieczności refleksji nad
nim.
Najlepszy dotego celu byłbyczłowiek, który nie zalicza się ani do
17. Odpowiedz Sokratesa
nielicznych, ani do wielu, który nie dąży do rządzeniainnymi ani
nieuważa, że dziękiswej mądrości możesłużyć radą rządzącym, ale też nieczłowiek
potulniepoddający się rządom innych:jednym słowem, myśliciel, który zawsze
pozostaje człowiekiem wśród ludzi,nie unika rynku, jest obywatelem wśród
obywateli, nicnie robi i niczego nieżąda, z wyjątkiemtego, co jestakceptowane
przezopinię.
Niełatwo takiego człowieka znaleźć:jeśliby dobrze reprezentowałsamą aktywność
myślową, to nie mógłby zostawić posobie systemu poglądów; nie dbał o to, by
spisywać swoje myśli,nawet jeślipo ich przemyśleniupozostawały jakieś residua
dość uchwytne,by je umieścić czarno na białym.
Nietrudnosię domyślić, że idzie mi o Sokratesa.
Niewiedzielibyśmy o nim wiele,a przynajmniej nie dość,by wywierał na nas poważny
wpływ, gdybynie wywarłogromnego wpływu na Platona, i nie wiedzielibyśmynic o
nim,może nawet nic od Platona,gdyby nie zdecydował się poświęcić swego życia nie
dla jakiejś określonej doktrynyczy koncepcji nie miał takiej leczpo prostu dla
prawa chodzeniai badania opinii innychludzi, myślenia o nich i zachęcania swych
interlokutorów do lego samego.
Mam nadzieję, że czytelnik nie będzie sądził,że wybrałam
Sokratesaprzypadkowo.
Muszę go jednakostrzec istnieją poważne kontrowersje wsprawiehistoryczności
Sokratesa i choć jest to pasjonujący temat, pominę go tui wspomnę jedynie o
tym,co głównie stanowićmoże kość niezgody mianowicie omoimprzekonaniu o
istnieniu zasadniczej różnicy pomiędzy tym, co autentycznie Sokratejskie,
afilozofią Platona.
Trudnośćpolega na tym,że Platon posługiwałsię Sokratesem jako filozofem nie
tylko we wczesnychi wyraźnie "sokratejskich"dialogach,leczrównieżpóźniej, gdy
kazałmu wypowiadać koncepcje jawnie.
III. Co powoduje, że myślimy?
anty-Sokratejskie.
W wielu wypadkach Platon wyraźnie sam zaznacza różnice, np.
wUczcie, gdy powiadaw słynnej mowie Diotymy, że Sokrates nie wiedziałnic o
"wielkich misteriach" i nie mógł ich zrozumieć.
W innych miejscach jednak granica jest mniej wyraźna, główniedlatego, że Platon
liczył, iż pewne sprzeczności nie zostaną zauważone, jak np.
gdy każe mówićSokratesowi w Teajtecie, ze "wielcy filozofowie [.
]od młodości nie znają drogina rynek" jedno z najbardziej anty-Sokratejskich
stwierdzeń.
Ażeby sytuacja była jeszcze trudniejsza, nieznaczy to wcale, że wtym samym
dialogu nie można znaleźć autentycznychinformacji o rzeczywistym Sokratesie.
Nikt, jak sądzę, niebędzie wątpił, że mójwybór jesthistorycznie
uzasadniony.
Znacznietrudniej jest uzasadnić przekształcenie historycznej osoby w model,nie
ma bowiem wątpliwości, że pewna przemiana jestniezbędna, jeśli wybrana postać ma
pełnić przypisanąjej rolę.
Etienne Gilson wswej wielkiej książce o Daniem pisze, że w BoskiejKomedii
"postaćzachowuje tyle ze swej historycznej realności, ile wymaga
funkcjareprezentacji, którąDante na nią nakłada".
Dość łatwo przyznać ten rodzaj swobody poetom i nazwać toich licencją, gorzej
jednak, gdy nie zpoetami sprawa.
Jednakże, czy jest to uzasadnione, czy nie, towłaśnieto, a nic innego
czynimy,gdy tworzymy"typy idealne" nie w formie alegorii i abstrakcyjnych
personifikacji tak bliskichsercu złych poetów i niektórychuczonych, ale z tłumu
Strona 102
Myślenie - Hannah Arendt
żywych wydobywając ludziprzeszłości czy teraźniejszości, którzy wydają się
obdarzeni reprezentatywnymi cechami.
A Gilsonodnajdujeprzynajmniej prawdziwe uzasadnienie tej metody (czytechniki),
gdy rozważa reprezentatywne cechyprzypisane przezDantego Tomaszowi z Akwinu.
Gilson pisze, że rzeczywisty Tomasz niesławiłby Sigera
17. Odpowiedz Sokratesa
z Brabantu, jak to mu Dante przypisuje, lecz jedynypowód,dla którego
tego by nie uczynił, płynąłby zezwykłej ludzkiej słabości, z braku charakteru;
możnarzec, że była to "część makijażu, którąmusiał utraciću bramRajuprzed
wejściem".
W Sokratesie Ksenofonta jest wiele cech, których historycznej wiarygodnościnie
ma co podważać, a które Sokrates być może musiałby porzucić u bram Raju.
Pierwszą rzeczą, która uderzaw Sokratejskich dialogach Platona, jest ich
aporetyczność.
Rozumowaniealboprowadzi donikąd, albo też zatacza kręgi.
Abydowiedzieć się, czymjest sprawiedliwość, trzeba dowiedzieć się, czymjest
poznanie, a aby towiedzieć,trzeba mieć wcześniejszą, nie sprawdzoną ideę wiedzy.
A więc: "Nie może człowiek szukać ani tego, co zna,ani tego, czego nie zna.
Bo jakzna, to przecież nie będzie szukał.
Już to zna[.
] Ani tego, czego nie zna.
Bowtedy nie wie nawet, czego szukać"34.
Lub w Eutyfronie: aby być pobożnym, trzebanajpierw wiedzieć,czym jestpobożność.
Rzeczy sprawiające przyjemnośćbogomsą pobożne, czyjednak są one pobożne,
ponieważ sprawiająprzyjemność bogom,czy też sprawiają przyjemność bogom, bosą
pobożne?
Żaden zargumentów, logoi, nie jest trwały, zataczają one kręgi.
A ponieważ Sokrates zadając pytania,na które nie zna odpowiedzi, wprawiaje w
ruch, więckiedy twierdzenia wykonują pełny obrót,powracajądo punktu wyjścia.
Sokrates jest tym, który zaczynaod początku i pyta, czym jest sprawiedliwość,
wiedzaczy szczęście.
Tematamitych wczesnych dialogów sąbardzo proste, elementarne pojęcia, które
pojawiająsię, gdy tylko ludzie zaczynają mówić.
Wprowadzeniejest zazwyczaj następujące: na pewnosą szczęśliwi
ludzie,sprawiedliwe czyny, odważni mężowie, pięknerzeczy do oglądania i
podziwiania, każdy o nich wie;.
///. Co powoduje, że myślimy?
kłopot zaczyna się zrzeczownikami wyprowadzonymiz przymiotników, które
stosujemy wobec indywidualnych spraw, jakie przed nami się zjawiają (widzimy
szczęśliwego człowieka, spostrzegamyodważny czyn lub sprawiedliwą decyzję).
Jednymsłowem,kłopot zaczyna się ze słowami szczęście,odwaga, sprawiedliwość i
tak dalej, czyli ztym,co dziśnazywamy pojęciami.
U Solona była to"nie-zjawiającasięmiara (aphanes metron), najtrudniejsza dla
umysłu do pojęcia, a ograniczająca wszystkie rzeczy".
Platon zaś później nazwał to ideami, dostrzegalnymi tylkodla oka umysłu.
Stówa te są częścią składowąkażdego języka potocznego, ciągle jednak nie
potrafimy ichobjaśnić;gdy próbujemy jezdefiniować, wyślizgują się, a gdy mówimy
o ich znaczeniu, nic już nie jest trwałe, a wszystko w ruchu.
Zamiast więc powtarzać opinię Arystotelesa, że Sokrates odkrył ,,pojęcie",
rozważmy raczej, co Sokrateszrobił po tym odkryciu.
Gdyż niewątpliwie słowa testanowiły część greckiego języka, zanim podjął onpróbę
zdania sprawyAteńczykom i sobie, codla nichi dla niego znaczą oczywiście,
wierząc niezbicie, żeżaden język nie byłby bez tychsłów możliwy.
Dzisiaj to nie jest zresztą pewne.
Nasza wiedza otzw.
prymitywnychjęzykach poucza, że nazywaniewspólną nazwą wielu indywiduów wcale
nie jest sprawą oczywistą.
Języki, których słownictwo jestczęstouderzająco bogate, nie posiadają
abstrakcyjnych rzeczowników nawet w stosunku do wyraźnie widzialnych
przedmiotów.
Aby sprawę uprościć, weźmyzaprzykład rzeczownik, który nie wydaje namsię
jużabstrakcyjny.
Słowa "dom" możemy używać w stosunkudo wielu przedmiotów glinianej lepianki,
pałacu królewskiego, wiejskiego domumieszkańca miasta, letniego domku, kamienicy
mieszkalnej w mieście.
lecz nie bardzo możemy je zastosować doruchomegonamiotu nomadów.
Domsam w sobiei dla siebie, auto kath'auto, czyli to, co pozwala nam na
Strona 103
Myślenie - Hannah Arendt
nazwaniewszystkich tych budynków domem, nie jest nigdy widzialny ani oczami
ciała, aniduszy; każdywyobrażalny dom, choćby najbardziej abstrakcyjny,
posiadając pewne minimum pozwalające go rozpoznać, jestod razu konkretnym domem.
Ten inny, niewidzialnydom, którego ideę musimy posiadać,aby uznać poszczególne
budynki za domy,byt różnie interpretowanyi nazywany w dziejach filozofii; tym
nie będziemysię tutaj zajmować, choćmoże łatwiejbyłoby go zdefiniować
niższczęście czy sprawiedliwość.
Chodzi tuo to, że implikuje on cośznacznie mniej widocznegoniż struktura
postrzegalna wzrokowo.
Implikuje on,,czyjeś zamieszkiwanie", ,,rezydowanie", nie jak wnamiocie zwijanym
co dnia, lecz trwale, jako w miejscu pobytu.
Słowo "dom" jest ,,niewidzialną miarą","utrzymuje granicerzeczy" w odniesieniu
do zamieszkiwania; jestto słowo, którenie mogłoby istnieć bezmyśli, że jest
zamieszkały, że stale się w nim przebywa,że jest ogniskiem domowym.
Jako słowo,"dom"jestskrótem tego wszystkiego, rodzajem skrótu, bezjakiego
myślenie z jego charakterystyczną szybkością niebyłobymożliwe.
Słowo "dom" jest czymś w rodzajuzamrożonej myśli, którą myślenie musi rozmrozić,
jeśli chce poznać jego pierwotne znaczenie.
W filozofiiśredniowiecznej ten rodzaj myślenia zwany był "medytacją" i słowo to
należytraktować jako odmienneod kontemplacji, a nawet jej przeciwstawne.
Wkażdym razie ten rodzaj zagłębiającej się refleksjinie dajedefinicji i w tym
sensie jest jałowy, choć ktoś, kto pojąłznaczenie"domu", może swój własny
udoskonalić.
Sokrates, jak powszechniesię mniema, wierzył, żecnoty można nauczyć,
izapewne był przeświadczony,.
232///.
Co powoduje, że myślimy?
że mówienie imyślenie o pobożności, sprawiedliwości,odwadze i tym
podobnych może uczynić ludzi bardziej pobożnymi, sprawiedliwymi, odważnymi,
mimoże żadna definicja ani,,wartość" nie jest im dana dlaprzyszłego ich
działania.
Co Sokrates naprawdęsądziłw takichsprawach, można sprawdzić na przykładach,które
stosował do siebie.
Nazywał siebie gzem i akuszerką; wedle Platona nazywano go drętwą, czyli rybą,
która paraliżuje, kiedysię z nią zetknąć.
Sokratesakceptował topodobieństwo pod warunkiem, że jegosłuchacze zrozumieją,
iż: "jeżeli ta [.
] drętwa samazdrętwiała, przez to i drugich w odrętwienie wprawia,to ja jestemdo
niej podobny[.
]Bo to nie tak, żebymja sam miał dużo, a tylko drugich w biedę wprowadzał,tylko
całkiem na pewno ja sam nic nie mam i przez todrugich też w biedę wciągam"35.
Cookazujesię jedynym sposobem, w jakimożna nauczać myślenia, nawet jeśli
Sokrates, jakstale podkreślał, nie nauczał niczego z tego prostego powodu, że
nie miał czego nauczać.
Był "bezpłodny", jakakuszerki w Grecji, któreprzekroczyły wiek rozrodczy.
(Ponieważ nie nauczałniczego,żadnej prawdy nie przekazywał, był oskarżony o to,
żenigdy nieujawniał swego poglądu, gnomęjakwiemy zKsenofonta, którybronił go
przed tymzarzutem).
Wydaje się, że, odmiennie od zawodowychfilozofów, czuł potrzebęsprawdzania
wspólnie z bliźnimi, czyjego kłopoty sąi ich kłopotami, co jestzasadniczo
odmienne od znajdowania rozwiązań zagadek i demonstrowania tegoinnym.
Przypatrzmy się trzem porównaniom.
Przede wszystkim Sokrates jest gzem; wie, jak kąsać obywateli, którzy bez niego
"spaliby nie niepokojeni do końca życia", póki by ichktoś nie obudził.
A do czego on ichbudzi?
Do myślenia irozważania, do aktywności, bezktórej życie, jego zdaniem, było
nietylko niewiele
warte, lecz nie było w pełniprzeżyte.
(Na ten tematwObronieSokratesa, jak i winnych miejscach.
Sokrates mówi coś bardzo odmiennegoodtego, coPlatonkaże mu powiedzieć w Fedome.
W Obronie Sokratespowiada bliźnim, dlaczego będzie żył,a także dlaczego, choć
życie jest mu ,,drogie", nie boi się śmierci; wFedonie zaś wyjaśnia, jak
kłopotliwe jest życiei dlaczegomiło będzie umrzeć).
Podrugie, Sokrates jest akuszerką: w Teajtecie powiada, że ponieważ sam
jest bezpłodny, wie,jak wydobywać zinnych ich myśli;co więcej, dzięki swej
bezpłodności posiadafachowąwiedzę akuszerki i potrafiocenić, czy to naprawdę
dziecko, czy tylko bezpłodnejajo, od którego trzeba nosiciela uwolnić.
Strona 104
Myślenie - Hannah Arendt
Lecz w dialogach mato kto z rozmówców Sokratesa występujez myślą, która byłaby
czymś więcej niż bezpłodnymjajem i którą Sokrates uznałby za wartązachowaniaprzy
życiu.
Raczejpostępowałtak, jak toPlaton opisywał w Sofiście, mając na pewno na
myśliSokratesa: pozbawiał ludzi .
,opinii", czyli nie sprawdzonychprzed-sądów, które zwalniały ichod myślenia w
tensposób pomagał imwyzwolić się odzła, od błędów,nieczyniąc ich jednak dobrymi,
nie dając im prawdy.
Po trzecie, Sokrates wiedząc, że my nie wiemy, alenie chcąc tak sprawy
zostawić, tkwi niezmiennie wswych dylematach i jakdrętwa paraliżuje siebie i
paraliżuje każdego, kto się do niej zbliża.
Drętwa na pierwszy rzut oka wydajesię przeciwieństwem gza:paraliżuje,gdy giez
pobudza.
Jednakże to, co musi wyglądaćjak paraliż z zewnątrz z punktu widzenia
zwykłychspraw ludzkich jest odczuwane jakonajwyższy stan aktywności i ożywienia
od wewnątrz.
Istnieje, mimo nielicznej dokumentacji, wiele wypowiedziustnych o tym
mówiącychTak więc Sokrates, giez, akuszerką, drętwa, nie jest.
234III.
Co powoduje, że mydlimy'.
'
filozofem (nie naucza niczego i nie ma czego nauczać),nie jest sofistą,
gdyż nie pretenduje do czynienia ludzimądrymi.
On tylkoim ukazuje, że nie są mądrzy,żeniktnie jest mądry ,,pogoń" ichtak
zajmuje, że niemajączasu ani na sprawy prywatne, ani na publiczne.
A chociaż broni się zdecydowanie przeciw oskarżeniuodemoralizowaniemłodych, to
jednak też nie twierdzi,że ich doskonali moralnie.
Jednakżeutrzymuje,że pojawieniesię w Atenach myślenia i refleksji,
reprezentowanych przez niego, było największym dobrodziejstwemdla miasta.
Interesowało go więc, czemumyślenie służy, chociaż tu, jak i w innych
kwestiachnie dał zdecydowanej odpowiedzi.
Możemy być pewni, że dialog dotyczący tego, do czego myślenie sięprzydaje,
skończyłby się tak samo niejasno jak wszystkie inne.
Jeśli istniałaby wmyśli zachodniej tradycja sokratejska, jeśli, używając
słów Whiteheada.
historia filozofii byłaby zbioremprzypisównie do Platona, aledo Sokratesa (co
oczywiście nie byłoby możliwe), napewno niemielibyśmy odpowiedzi na nasze
pytanie,lecz mielibyśmy przynajmniej warianty odpowiedzi.
Sokrates sam, zdając sobiesprawę, że obraca się wsferze niewidzialnego,
używałmetafory dla wyjaśnienia, czym jest aktywność myślenia.
Jest tometaforawiatru: "Wiatry samesą niewidzialne, lecz to, co czynią, jest dla
nas widzialne i mamy uczucie, że się donich zbliżamy"36.
Tę samą metaforę znajdujemy uSofoklesa w Antygenie,gdy zalicza "myśl szybką
jakwiatr" do rzeczy dziwnych, "przejmujących grozą",(deina), któresą
błogosławieństwem lub karą dlaczłowieka.
W naszych czasach Heideggerwspominało "wichrze myśli" i użył tej metafory
wjednym miejscu.
gdzie mówi o Sokratesie: "Sokrates całe życie,nawet za cenę śmierci, nie czynił
nic innego, jaktylko
f
l
17. OdpowiedzSokratesa
stawał w tym przeciągu i w nim trwał.
Dlategojestnajczystszymmyślicielem Zachodu, Dlategonicnienapisał.
Kto bowiem przechodzi od myślenia do pisania, ten musi nieuchronnie równać się
ludziom, którzy uciekają przed zbyt silnym przeciągiem w osłonięte od wiatru
miejsce.
Pozostaje tajemnicą historiiwciążjeszcze zakrytej, że wszyscy myśliciele
zachodnipo Sokratesiemimo swejwielkości byli takimi uciekinierami.
Myślenie przeszło wliteraturę"37.
W późniejszej nocie wyjaśniającej dodaje, że być "najczystszymmyślicielem nie
znaczy być największym".
W kontekście, w jakim Ksenofont, zawsze gotówbronić mistrza swymi
wulgarnymi argumentami przeciw wulgarnym napaściom, wspomina tę metaforę,nie ma
onawiększego sensu.
Jednak nawetonwskazuje.
że niewidzialny wiatr myśli staje się widzialny wpojęciach, cnotach i
Strona 105
Myślenie - Hannah Arendt
"wartościach", które Sokratesanalizuje.
Kłopot polega na tym,że tensam wiatr,kiedykolwiek się zrywa, odznaczasię tą
szczególnąwłaściwością, że niszczy swojepoprzednie przejawy;
dlategoten samczłowiek może byćtraktowany i traktować siebie zarazem
jakogzai drętwe.
W naturzetego niewidzialnego żywiołu jest wyzwolić, niejakoodmrozićto, co
zostało zamrożone przez język, narzędzie myślenia, wmyśl, w słowa (pojęcia,
zdania,definicje, doktryny), których ,,słabość"i nieelastycznośćtak świetnie
Platon pokazał w Liście siódmym.
Wkonsekwencjimyślenie nieuchronnie wywiera destrukcyjny wpływ na wszystkie
ustalone kryteria, wartości,miary dobrai zła, jednym słowem, na wszystkie
zwyczaje i reguły działania wmoralności i etyce.
Te zamrożone myśli przychodzą tak łatwo, że można sięnimi posługiwać we śnie:
lecz jeśli wiatr myślenia wyrwie cię ze snu, obudzi cię iprzywoła do życia,
okażesię, żenie ma nicdo uchwycenia poza niepewnością
Ift.
///. Co powoduje, że myślimy?
i jedyne, co można uczynić, to podzielić się nią z innymi.
Tak więc paraliż powodowanyprzez myślenie jestpodwójny: jest to
zatrzymanie się i pomyślenie, przerwanie wszelkiej innej aktywności
psychologicznie można zdefiniować ,,problem" jako ,,sytuację, która trzyma
organizm w napięciu dla osiągnięcia celu" a także może ono mieć dalszy efekt,
możepowodować uczucie niepewności w stosunku do rzeczy, które wydawały się
niewątpliwe, wtedy gdy w sposób bezrefleksyjny angażowaliśmy się w działanie.
Jeśli działaniepolega na stosowaniu ogólnych reguł doposzczególnych
przypadkówwystępujących w życiucodziennym, toczujemy się sparaliżowani,
ponieważżadnaz tych regułnie może się ostać wobec wichrumyślenia.
Wracając raz jeszcze do przykładu myślizamrożonej i tkwiącej w słowie "dom",
jeśli raz pomyślało się o zawartym w nim znaczeniu: rezydowanie, posiadanie
gospodarstwa domowego, zamieszkiwanie, nie jest się skłonnym akceptować dla
swegodomu tego, co przynosi zmienna moda, jednak nie jestto gwarancją
umiejętności przekształcenia sytuacjiproblematycznej w akceptowalną.
To prowadzi do ostatniego i może największegoniebezpieczeństwa tej
niebezpiecznej inie przynoszącej korzyści działalności.
Wkręgu Sokratesa byli ludzie jak Alcybiades czy Krytiasz nienajgorsi z jego
uczniów którzy stali się rzeczywistym zagrożeniem państwa, i to nie dlategoże
zostali sparaliżowani przez drętwe, przeciwnie, ponieważ zostali pobudzeni przez
gza.
Efektem tego pobudzenia był cynizm.
Nie zadowalając się naukami,jak myśleć bez nadzieina otrzymanie doktryny,
przemienilibrak rezultatówmyślenia Sokratejskiego w rezultaty negatywnejeśli nie
można określić, czym jest pobożność,to bądż17.
Odpowiedź Sokratesa
my niepobożni a to stanowi akurat dokładne przeciwieństwo tego, co
Sokrates chciał osiągnąć mówiąco pobożności.
Pytanie o znaczenie, które jest nieustającąanalizązaakceptowanych
doktryn i zasad, może obrócić sięprzeciwko nim i ogłosić ich przeciwieństwa
"nowymiwartościami".
W pewnejmierze jestto to,czegodokonał Nietzsche, gdy odwrócił
platonizm,zapominając, że odwrócony Platon jest nadal Platonem,lubczego dokonał
Marks, gdy postawił Hegla do górynogami tworząc przy tym ściśle heglowski system
historii.
Takie negatywne efekty myślenia będą następnie stosowane z taką samą bezmyślną
rutyną jak przedtem; w momencie gdy zostają zastosowane do sprawludzkich,jest
tak,jak gdybynigdy nie przeszły przezproces myślenia.
To, co potocznie nazywamy nihilizmemmimo pokus, by określać jego daty
historyczne, dezaprobować go polityczniei przypisać jego głosicielom
"niebezpieczne myśli" w istocie jest niebezpieczeństwem tkwiącym w samej
aktywności myślenia.
Niema niebezpiecznych myśli, to samo myśleniejest niebezpieczne,nie prowadzi ono
jednak do nihilizmu.
Nihilizm jest odwrotną stroną konwencjonalizmu; jego credo to negacja
obiegowychpozytywnychwartości, z którymi pozostaje związany.
Wszelka krytyczna analiza musi przejść przez stadiumprzynajmniej hipotetycznej
negacji uznanych opiniii wartości, musi szukać ich implikacji i ukrytych
założeń,wtym też sensie nihilizm może zostać uznany zastaleobecne
niebezpieczeństwomyślenia.
Strona 106
Myślenie - Hannah Arendt
Lecz to niebezpieczeństwo nie powstaje z Sokratejskiego przeświadczenia,
że bezrefleksyjne życieniewartejest przeżycia,lecz, przeciwnie, z pragnienia,
byosiągnąć wyniki,które uczynią dalsze myślenie zbędnym.
Myślenie jest niebezpieczne dla wszelkiej wiary.
///. Co powoduje, ze myślimy?
i samo nie przynosi nowej wiary.
Jego najbardziej niebezpieczny aspekt z punktu widzenia zdrowego rozsądku polega
na tym, że to, co sensowne, kiedy pozostawało w myśli, traci sens przy
zastosowaniu do życia codziennego.
Gdy powszechna opinia otrzymujejakieś"pojęcia", czyli przejawy myślenia
wjęzykupotocznymi zaczyna operować nimi, jak gdyby byływynikamipoznania, to
rezultatem może byćjedynieukazanie, że żaden człowiek nie jest mądry.
Praktycznie myślenie znaczy tyle, że ilekroć napotykasz w życiu jakieś
trudności, to za każdym razem musisz zastanowić sięnad nimi na nowo.
Jednakże niemyślenie,które wydaje sięstanem zalecanym w
sprawachpolitycznych i moralnych, posiada również swoje niebezpieczeństwa.
Chroniąc ludziprzed niebezpieczeństwami, refleksja uczy ich sztywnego trzymania
się zasad działania przypisanych wdanym czasie do danego społeczeństwa.
Ludzie więcprzyzwyczajają się nie tyle do treści
zasad,którychanalizaprowadziłaby ich w sytuacje problemowe, leczraczejdo
posiadania zasad, którym podporządkowują to, co indywidualne.
Jeśli pojawia się ktoś, ktodla jakichkolwiek celów chce obalić stare "wartości"i
cnoty,okaże się, że dość łatwo może to zrobić, podwarunkiem, że zaoferuje nowy
kodeks; nie będzie musiał uciekać się do perswazji, czyli dostarczać dowodu,że
nowe wartości są lepsze od starych, by je narzucić.
Im mocniej trzymają się ludzie starego kodeksu, tymgorliwiej przystosowują się
donowego, co wpraktyceoznacza, żenajbardziej gotowi do posłuszeństwabędą
ci,którzy byli najbardziej szacownymi filaramispołeczeństwa,najmniej skłonnymi
do myślenia, niebezpiecznego czyinnego, natomiast ci, dla którychwarstwa
zjawiskowa była najbardziej nieistotnym ele17.
OdpowiedźSokratesa
mentem starego społeczeństwa, okażą się mniej dyspozycyjni.
Jeśli kwestie etyczne i moralne istotnie są tym, naco wskazywałaby
etymologia tych słów,to zmianaobyczajów i norm zachowania powinna nie być
trudniejsza od zmiany manier obowiązujących przystole.
Łatwość, z jaką możnatego dokonać w pewnychwarunkach,świadczy, że gdy to się
dokonywało, wszyscy spali.
Mam na myśli to, co się stało w Niemczechfaszystowskich i w pewnej mierze wRosji
Stalinowskiej,gdy nagle podstawowe przykazania zachodniejmoralności zostały
odwrócone: w pierwszym wypadku dotyczy to "nie zabijaj", a w drugim
"niedawajfałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu".
Następny etapto odwrócenie odwrócenia; fakt, żełatwo udałosię reedukować Niemców
po upadku TrzeciejRzeszy, tak łatwo, jakby reedukacja była czymśautomatycznym,
nie powinien nas wcale pocieszać.
W gruncie rzeczy to było to samo zjawisko.
Wracając do Sokratesa, Ateńczycypowiedzieli mu,że myślenie jest
wywrotowe, że wiatrmyśli jest huraganem zmiatającym ustalone znaki, dzięki
którymludzie zdobyliorientację, zakłócającym porządek wmiastach iwprowadzającymw
błąd obywateli.
I choćSokrates zaprzeczał temu, że myślenie demoralizuje,to jednak nie
twierdził, że kogokolwiek doskonali.
Budziło ze snui dlatego wydawało się dobrodziejstwem dla miasta.
Nie twierdził jednak, że podjął swerozważania, aby stać się dobroczyńcą.
Jeśli o niegosamego chodzi, niema nic więcej do powiedzeniaponad to, że życie
pozbawione myśli byłoby bezsensowne,nawet jeśli myślnigdy nie czyni człowieka
mądrym ani nie daje mu odpowiedzi na pytania samej myśli.
Znaczenie tego, co robił Sokrates, polegało na sa.
///. Co powoduje, że myślimy?
mej aktywności myślenia.
Lub mówiąc inaczej: myśleć i żyć w pełni było jednym i tym samym i stąd
wynikało, że myślenie musi stale zaczynać od nowa: jestto aktywność, która
towarzyszy życiu i dotyczy takichpojęć, jak sprawiedliwość, szczęście,
dostarczanychnam przez sam język, który wyraża znaczenie tegowszystkiego, co
dzieje się w życiu i co zdarza się nam,gdy żyjemy.
To, co nazwalam ,,poszukiwaniem" znaczenia,występuje w języku Sokratesa
jako miłość, miłość wowym greckimznaczeniuerosa, nie zaś jako chrześcijańska
Strona 107
Myślenie - Hannah Arendt
agape.
Miłość jako eros jest przede wszystkimpotrzebą; pożąda tego,czego nie posiada.
Ludziekochają mądrość, a więc zaczynają filozofować, bo niesą mądrzy,i kochają
piękno, i czynią piękno philokalounwn, jak powiada Perykles w swej mowie
pogrzebowejponieważ nie są piękni.
Miłość jest jedynąsprawą, w jakiej Sokrates czuje się ekspertem, a umiejętnośćta
pomaga mu wybrać towarzyszy i przyjaciół:
"Choć mogę być bezwartościowy we wszystkich sprawach, to jednak posiadam
talent, by łatwo rozpoznawać kochających i kochanych".
Pragnąc tego,czegonie ma, miłość stwarza relację z tym,co nieobecne.
Aby tę relację ujawnić, wciągnąć ją w świat zjawisk,ludziepragną mówić oniej
właśnie tak, jak zakochany chce mówićo kochanym.
Gdyż myślowe poszukiwanie jest czymśw rodzaju pożądającej miłości,przedmiotami
myślimogą być jedynie rzeczy godnemiłości piękno,mądrość, sprawiedliwość.
Brzydota i zło prawie na mocy definicji nie interesują myślenia.
Mogą oneprzekształcićsięw zwykłe braki brzydota w brakpiękna, zło, kakia, w brak
dobra.
Jakotakie nie posiadają własnychkorzeni ani istoty,która możebyć uchwycona.
Jeśli myślenie sprowadzapozytywne pojęcia do ich pierwotnych znaczeń, to ten
18. Dwa-w-jednym
samproces musi sprowadzać te ,,negatywne" pojęciado ich pierwotnej
bezsensowności, czyli do ich nicościz punktu widzenia myślącego ego.
Dlatego też Sokrates sądził, że nikt nieczyni zła z własnej woli,czyli
żezamierzone czynienie zła jest wykluczone ze względuna jakbyśmy dziś
powiedzieli jego status ontologiczny:polega ono na nieobecności, na tym, że
czegośnie ma.
Dlategoteż Demokryt,który myślał o logosie,o mowie towarzyszącej czynności,
podobnie jak cieńtowarzyszy rzeczom realnym, tym samym odróżniającje od pozoru,
radził, by nie myśleć o złych czynach:
ignorując zło, pozbawiającje jegouzewnętrznieniaw mowie, przemieniamy je
w pozór, w coś, co nie macienia.
To samo wykluczenie zła znajdujemy u Platona w jego koncepcji zdziwienia
tkwiącegow myśleniu; występuje ono w prawie całej filozofii Zachodu.
Wydaje się, że Sokrates nie ma nic więcej do powiedzenia o związku pomiędzy z!
em a brakiem myśli niżto, że ludzie, którzy nie kochają miłości, sprawiedliwości
i mądrości, są niezdolni domyślenia,i odwrotnie, ci którzy kochają mądrość i
filozofują, nie są zdolni czynić zła.
18. Dwa-w-jednym
Jakw tej perspektywie wygląda nasz główny problem wzajemnego związku
pomiędzy brakiem myśli azłem?
Zatrzymaliśmy się nakonkluzji, żeludzie inspirowani przez Sokratejski eros,
miłość mądrości, piękna i sprawiedliwości, są zdolnido myślenia i godnizaufania.
Innymi słowy,zatrzymaliśmy sięna Platońskich ,,szlachetnych istotach", czyli na
tych nielicznych, co do których może być prawdą, że "nie czyniązła z własnej
woli".
Taki pogląd jednak implikuje nie.
///. Co powoduje, te mydlmy?
bezpieczną konkluzję.
"Każdy chce dobra" jest napewno twierdzeniem nieprawdziwym nawet w ich
przypadku.
(Smutna prawda polega na tym, że w większości zło czynią ludzie,którzynigdy nie
uświadomili sobie różnicy pomiędzy dobrem a ziem).
Sokrates, który, inaczejniż Platon, myślał o wszystkich ludziachi rozmawiałze
wszystkimi, nie mógł wierzyć, że tylkonieliczni są zdolni do myślenia i że tylko
pewne przedmioty myśli, widoczne dla oczu dobrze wyszkolonegoumysłu, a
niewyrażalne w dyskursie, nadają myśleniugodność i szlachetność.
Jeśli jest w myśleniu coś takiego, co zapobiega czynieniu przez ludzi zła, musi
tobyć istotnawłaściwość samej aktywności, niezależnaod jejobiektywów.
Sokrates, miłośnik komplikacji, formułuje małopozytywnych twierdzeń.
Istniejąjednak dwa jego zdania, ściśle związane, dotyczące tej kwestii.
Oba pochodzą zGorgiasza, dialogu na temat retoryki, sztukiprzemawiania i
przekonywania.
Gorgiusz nienależydo wczesnych Sokratejskich dialogów; został napisanynakrótko
przedtem, zanim Platon stanął na czeleAkademii.
Ponadto,jego głównymtematem jest sztuka i forma dyskursu, co traciłoby sens,
gdyby dialogbył aporetyczny.
A jednak dialog jest aporetyczny,a Platonkończygo jednym ze swych mitów o
Strona 108
Myślenie - Hannah Arendt
nagrodach i karach, co o ironio!
rozwiązuje wszystkietrudności.
Powaga tychjego mitów jest czysto polityczna; polega na zwróceniusię dotłumu.
Jednaktemity z Gorgiasza, oczywiście nie-Sokratejskie, są ważne, gdyż zawierają
w niefilozoficznej formie przyznanie przez Platona, żeludzie popełniają złe
czyny z własnej woli i że on nie lepiejod Sokratesawie, co począćz tym
kłopotliwym faktem.
Możemy nie wiedzieć, czySokrates sądził, że ignorancjapowoduje zło i że cnoty
18. Dwa-w-jednym
można nauczyć; wiemy jednak, że Platon uważał zarzecz roztropnąodwołać
się do gróźb.
Dwa pozytywne twierdzenia Sokratesa sąnastępujące.
Pierwsze: "Wyrządzać krzywdy to rzecz gorsza,niż je znosić, a unikać karyrzecz
gorsza, niż ją ponieść"38.
Na co Kalikles, interlokutorw dialogu, odpowiada, jak cała Grecja
byodpowiedziała: "Zresztątonawet nie jest stan godny człowieka;
doznawaniekrzywd, tylko niewolnika jakiegoś, któremu by lepiejumrzeć, niż żyć,
którego krzywdzą i poniewierają, aon nawet niepotrafidać sobie rady"39.
Drugie: "Wolałbym, niechby miraczej lira była niestrojna ifałszywie brzmiała,
niechby tam raczej chór,któremu bymprzodował, niechby się ze mną większość ludzi
nie zgadzała, atwierdziła przeciwnie niżja, aniżelibym j asą m, jedną jednostką
będąc,miał nosić wsobie rozdźwięk wewnętrzny i sprzeczne myśli wygłaszać".
Co powoduje, że Kalikles powiada Sokratesowi:"Ty sobie na figle pozwalasz
jakmłodzik"40, i żebyłoby lepiej dla niego i dla wszystkich, gdyby filozofię
pozostawił w spokoju.
O to właśnie chodzi.
To filozofia, czy raczejdoświadczenie myślenia doprowadziło Sokratesa do obu
tychtwierdzeńchoć oczywiście nie dla ich uzyskaniazaczął swą analizę, jakinni
myśliciele nie czynią tegodlaosiągnięcia"szczęścia".
(Byłoby poważnym błędem traktowanie tych tez jako wyniku poznawczegowzakresie
moralności: są one intuicyjnym oglądem,lecz oglądem empirycznym i z punktu
widzenia procesumyślenia są jedynie produktem ubocznym).
Trudno pojąć, jakparadoksalne były te tezy w chwili ich wygłaszania;
dziś po tysiącach latużywania i nadużywania wydają się tanią moralistyką.
Natomiast to,jak trudna do zrozumienia dla nowożytnychczytelni.
III. Co powoduje, że myślimy?
kówjestdruga teza, ukazuje najlepiej fakt, że kluczowy zwrot "ja sam,
jedną jednostką będąc" jest na ogółpomijany w tłumaczeniach.
A jeśli idzie o pierwszą tezę, jestto czystosubiektywne stwierdzenie; znaczy
ono:
lepiej dla mnie jest cierpieć zło, niżczynić zło.
Wdialogu,gdziesię pojawia, jest po prostu przeciwwagą innego równie
subiektywnego stwierdzenia, którebrzmi oczywiście bardziej przekonująco.
Jasne jest, żeK-alikles i Sokratesmówią odwóch różnych "ja" to, co jest złe dla
jednego, jest dobre dla drugiego.
Jeśli jednakpatrzymy na tezdania z punktu widzenia świata, któryjest
czymś innymniż ci dwaj rozmówcy, tomożemy powiedzieć: ważne jest to, że zło
zostało uczynione, i z tej perspektywy jest obojętne, kto natym bardziej
ucierpiał: podmiot czynu czy jego obiekt.
Jako obywatele musimy zapobiegaćczynom złym, ponieważ chodzi tu o świat, wktórym
żyjemy, czy to jako czyniący zło, czy jako jemupodlegający,czy wreszciejak
obserwatorzy; to Państwo podlegazłu.
Naszekodeksy biorą to pod uwagę wprowadzając rozróżnienie pomiędzy zbrodniami,
których ściganie jestobowiązkowe, a przestępstwami dotyczącymi
jedyniesprawprywatnych, którejednostki mogą zaskarżyćlub nie.
Możemy nawetokreślić zbrodnię jako przekroczenie prawa, które domaga się kary
niezależnieod tego, czy ktoś został skrzywdzony; skrzywdzonymoże darować i
przebaczyć, i może nie istnieć zagrożenie dlainnych, jeśli jestmało
prawdopodobne,byprzestępca powtórzył swój czyn.
Jednakprawo niepozwala na zaniechanie sprawy, ponieważ to społeczność jako
całość została zagrożona.
Innymi słowy, Sokrates niemówi tu jakoobywatel,który mabardziej
interesowaćsię światem niżsobą;
mówi jako człowiek oddany przede wszystkim myśleniu.
To tak, jakby powiedziałKaliklesowi: gdybyś był
18.Dwa-w-jednym245
podobny do mnie w umiłowaniu mądrościi potrzebiemyślenia o wszystkim i
Strona 109
Myślenie - Hannah Arendt
analizowania wszystkiego, towiedziałbyś, żejeśli świat jest taki, jak
powiedziałeś,podzielony nasilnych isłabych,gdzie "silni robią, comogą, a słabi
cierpią, jak muszą" (Tukidydes), i niema innej alternatywy, jak tylko albo
czynić zło, alboje znosić, to lepiej jest cierpieć zło, niż je czynić.
Leczzałożeniemtego jest oczywiście: jeśli kochaszmądrość i filozofowanie; jeśli
wiesz, czymjestanalizowanie rzeczy.
O ile mi wiadomo, istnieje tylko jeden jeszcze fragment wliteraturze
greckiej, gdzie słowami prawie identycznymi mówi się to,co powiedział Sokrates.
"Bardziej nieszczęsnym (kakodaimonesteros) odskrzywdzonego jest krzywdzący"
czytamy w jednym zfragmentów Demokryta,wielkiego adwersarza Parmenidesa, który
prawdopodobnie dlatego nigdy niebył wspomnianyprzez Platona.
Wydaje się, że wartozwrócić uwagę na tę zbieżność, gdyż Demokryt, przeciwnieniż
Sokrates, nieinteresował się sprawami ludzkimi, natomiast interesowało go
doświadczenie myślowe.
Wygląda na to,że to, co skłonni jesteśmy uznaćza twierdzenie czysto moralne,
wyrosło z doświadczenia myślowego jako takiego.
To kieruje nas kudrugiemu zdaniu, które wgruncie rzeczy jest niezbędne
dla pierwszego.
Ono równieżjest wysoce paradoksalne.
Sokrates mówi obyciu jedną jednostką, a zatem oniemożności ryzykowaniautracenia
harmonii z samym sobą.
Lecz przecieżnic,co jest identyczne zsamym sobą, prawdziwei absolutne Jedno, jak
A jest A,nie może pozostawać ani wharmonii, ani w dysharmonii ze sobą; potrzebą
zawszeprzynajmniej dwóch tonów, by stworzyć harmonicznydźwięk.
Na pewno, gdy zjawiam się i jestem widzianyprzezinnych, jestem jednością,
inaczej byłbym nieroz.
246///.
Co powoduje, źc myślimy?
poznawalny.
I tak dtugo,jakdługo jestem z innymi,zaledwie mając świadomość siebie, jestem
tym, czymsię pojawiam innym.
Nazywamy świadomością tendziwny fakt, że w pewnym sensie jestem również
dlasiebie,choć z trudem tylko pojawiam się sobie, cowskazuje, że Sokratejskie
,,bycie jednostką" nie jesttak niewątpliwe, jak by się zdawać mogło; jestem
nietylko dla innych, lecz także dla siebie i w tym ostatnim sensie najwyraźniej
nie jestem jednym.
Zróżnicowanie tkwi w Jedności.
Znamy też innestrony tego zróżnicowania.
Wszystko, co istnieje wśród wielości rzeczy, nie jest poprostu tym, czym jest,
swoją identycznością, lecz jestrównież czymś innym wobec innych; to bycie innym
należydo jegonatury.
Gdy próbujemy to zatrzymać w myślii znaleźć dla niegodefinicję, to musimy tę
inność (altereitas) brać poduwagę.
Gdymówimy, czym coś jest,musimy teżpowiedzieć, czym nie jest, inaczej będziemy
wypowiadali tylkotautologie; wszelkie określeniejest negacją, jak powiadał
Spinoza.
Odnośnie do kwestiitożsamości iróżnorodności znajdujemyinteresujący fragment
wSofiście, naktóry wskazywał Heidegger.
Cudzoziemiec w tym dialogu stwierdza, że z dwóchrzeczy na przykład, spokojui
ruchu "każda jestróżna [oddrugiej], lecz sama dla siebie jesttakąsama"(hekaston
heauto tauton).
Interpretując to zdanie Heidegger zwracał uwagę na celownik, heauto,bo Platonnie
powiada, jak można by oczekiwać, hekaston autotauton: "każdy sam przez się [poza
zbiorem] jest tensam", w sensietautologii.
A jest A, gdzie różnicabierze sięz wielości rzeczy.
WedługHeideggera ten celownikznaczy, że ,,każda rzecz wraca do siebie
samej,każda jest tąsamądla siebie [ponieważjest] ze sobą.
Tożsamość implikuje relację z, czyli mediację, związek, syntezę: unifikację w
jedności".
8. Dwci-w-jednym
Fragment, który Heidegger rozważa, pochodzi zostatniej części Sofisty i
dotyczy komorna, "wspólnoty", zdolności dopasowywania i mieszania idei, a
szczególnie możliwej jedności różnicy iidentyczności, które wydająsię sobie
przeciwstawne.
"To, co różne,jestzawszetak nazywane ze względu na inne rzeczy" (prosaHa).
leczprzeciwieństwa, rzeczy,,,które są tym, czymsą same w sobie"(kath hauta),
uczestniczą "w ideiróżnicy o tyle, o ile odnoszą się same do siebie" sąone te
Strona 110
Myślenie - Hannah Arendt
same ze sobą lub dla siebie, tak że każda eidosjest różna od reszty "nie dzięki
swej własnej naturze,leczdlatego, żeuczestniczy wróżnicy, czyli nie dlatego, że
posiada odniesienie do czegoś innego poza sobą,od czego jest różna, lecz
ponieważ istnieje w wielościIdei i "każdy byt posiada możliwość bycia
oglądanymjako inny od czegoś".
Innymi słowy, tam gdzie jestwielość żywych istot.
Idei czy rzeczy tam jestróżnica i różnica ta nie powstaje z zewnątrz, łecz
tkwiimmanentniew każdym byciew formiedualizmu, zktórego powstaje jedność jako
ujednolicenie.
Konstrukcja ta zarówno w koncepcjiPlatona,jaki w interpretacji
Heideggera wydaje mi się błędna.
Wyjęcie rzeczyz kontekstu innych rzeczy i przyglądanie się jejjedynie w jej
,,relacji" do niej samej(kath hauto), czyli jej identyczności, nie ujawnia
różnicy, inności; rzecz sama w swej relacji dosiebie jestniczym, traci swą
realność.
Ten sposób pojawiania sięobserwujemy nieraz we wczesnych fragmentach Kątki lub w
niektórych obrazach van Gogha, gdzie reprezentowany jest pojedynczy
przedmiot,krzesło, parabutów.
Lecz te dzieła sztukisą obiektami myśli i znaczenie swe
zawdzięczająprzekształceniu, jakiemu podlegają wprocesie myślenia.
Innymi słowy, następuje tu przejście od doświadczenia myślenia do rzeczy
samych.
Gdyż nie może być so.
III. Co powoduje, że myślimy?
ba izarazem dla siebie coś, co nie jest dwoma-w-jednym, co Sokrates
odkrył jako istotę myśli, a co Platonprzetłumaczył na jeżyk pojęć mówiąc o
bezdźwięcznym dialogu eme emauto pomiędzy ,ja" i "mną".
Lecz znów, to nie aktywnośćmyślenia tworzy tę jedność, jednoczy dwa-w-jednym;
przeciwnie, dwa-w-jednym stają się znów jednym, gdy świat zewnętrzny
interweniuje wobecmyślącego iprzerywa procesmyślenia.
Zatem gdyczłowiek zostaje wezwany z powrotemdo światazjawisk, gdzie zawsze jest
jednym, tojakby tych dwóch,na których procesmyślenia go rozdzielił, łączyło się
w jedność.
Myślenie, biorąc rzeczegzystencjalnie, jest samotnością, lecznie
osamotnieniem;samotność jest ludzkąsytuacją,w którejczłowiek sam sobiedotrzymuje
towarzystwa.
Osamotnienie przychodzi, gdy tracimy zdolność rozdzielenia nadwa-w-jednym, gdy
nie potrafimy dotrzymać sobietowarzystwa, gdy,jak powiada Jaspers,"brakuje
misiebie" lub, mówiąc jeszczeinaczej, kiedy jestem jedeni bez towarzystwa.
Nic nie wskazuje wyraźniej nato, że człowiek znatury swej istnieje wśród
innych, niż to, że jego samotność przekształca uniego zwykłą świadomość
siebie,którą zapewne dzielimy zwyższymi zwierzętami, wdwoistość, jaka występuje
w procesie myślenia.
Tawłaśnie dwoistość mnie ze mnączyni z myślenia prawdziwą aktywność, w której ja
jestemtym, ktopyta,i tym, kto odpowiada.
Myślenie może być dialektyczne i krytyczne, ponieważ przechodzi przez ten
ciągpytań i odpowiedzi, przez dialogdialegesthai, któryw rzeczywistości jest
"podróżą przez słowa",poreuesthai dia ton logon, gdzie stale powstaje podstawowe
pytanie Sokratesa: co masz na myśli, gdy mówisz.
z tątylko różnicą, że to legein,mówienie, jest bezdźwięcz18.
Dwa-w-jednym
ne i zatem tak szybkie, że jego dialogowa strukturajest trudna do
wykrycia.
Kryterium myślowego dialogu niejest już prawda,to bowiem wymagałoby, aby
odpowiedzi dawane przeze mnie na moje pytania były albo rodzajem naoczności
mającej siłę zmysłowej ewidencji, albo też koniecznymi konkluzjami,
przypominającymi swą konsekwencją matematyczne czy logiczne rozumowanie,
odpowiadające strukturze naszego umysłu i narzucającesię jakby siłą naturalną.
Jedynym kryterium Sokratejskiego myślenia jest zgodność, niesprzecznośćz
samymsobą, homologein autos heauto; jego przeciwieństwemjest sprzeczność
wewnętrzna, enantia legein autos heauto,czyli bycie własnym przeciwnikiem.
Arystotelesw najwcześniejszym sformułowaniu słynnej zasadyniesprzecznośei
powiedział, że jest ona ściśle aksjomatyczna:,,Musimy koniecznie w nią wierzyć,
ponieważadresowanajest nie do zewnętrznego słowa [exo logos, czyli do słowa
wypowiedzianego do kogoś innego,interlokutoramogącego być przyjacielem lub
przeciwnikiem], lecz dodyskursu wewnątrzduszy,i choć zawsze możemy podnieść
jakieś obiekcje wobeczewnętrznego słowa, to wewnętrzny dyskurs nie może być
Strona 111
Myślenie - Hannah Arendt
kwestionowany", ponieważ partnerem jestemja sam i nie mogę chcieć być własnym
przeciwnikiem.
(W tym przypadku możemy obserwować, w jaki sposób intuicja, będąca faktycznym
doświadczeniem myślącego ego, zatraca się, gdy zostaje uogólniona jakodoktryna
filozoficzna "A niemożebyćzarazem Bi A w tej samejsytuacji i w tymsamym czasie"
ponieważ taka przemiana dokonała się u samegoArystotelesa, gdypisał o tych
samych sprawach w Metafizyce).
Dokładne studia Organom, "Narzędzia",jak po.
cząwszy od VI wieku nazywany jest zbiór wczesnychlogicznych traktatów
Arystotelesa, jasno pokazują,że to, co dziś nazywamy logiką, w żadnym wypadkunie
miało być pierwotnie "instrumentem myśli", instrumentem wewnętrznego dyskursu
toczącego się ,,wduszy", lecz było pomyślane jako nauka poprawnegomówienia i
prowadzenia dyskusji, kiedy to staramy sięprzekonać innych lub wyłożyć, co
twierdzimy, zaczynając zawsze, jak czynił Sokrates, od przesłanek,
którenajłatwiej mogą być zaakceptowane przez większośćludzi czy przez większość
tych, którzy uważają się zamądrych.
We wczesnychtraktatach zasada niesprzeczności, obowiązująca jedynie w
wewnętrznym dialogumyślenia, nie byłajeszcze trwałą, podstawową regułą dyskursuw
ogóle.
Dopiero wtedy, gdy ta szczególna wskazówka stalą się ogólnąregułą wszelkiego
myślenia, mógł Kant, który w swej Antropologii określałmyśleniejako ,,mówienie
ze sobą, a więc również wewnętrzne słuchanie", zaliczyć nakaz:"Myśl zawszew
harmonijnej zgodzie z sobą", do maksym, którenależało uznać za "niezmienne
przykazania dla myślicieli".
Jednym słowem, specyfika ludzkiejrealizacjiświadomości w myślowym
dialogu pomiędzy ,ja"a mnąsugeruje, żeróżnicai inność, które są tak
istotnymicechami świata zjawisk, jak cechą człowieka jestzamieszkiwanie wśród
wielości rzeczy, stanowią równieżwarunkiegzystencji myślącego "ja" człowieka,
gdyżto "ja" rzeczywiście istniejetylko w podwójności.
I toeSO J3 Jestem ja przeżywa różnicę w tożsamościwtedy, gdy kieruje się nie ku
rzeczom zjawiającymsię,lecz kusobie samemu.
(Nawiasem mówiąc,ta pierwotna podwójnośćwyjaśnia bezużyteczność modnego
poszukiwania tożsamości.
Nasz współczesny kryzys iden18.
Dwa-w-jednym
tyczności mógłby być rozwiązany jedynie przez całkowitą likwidację
przebywania samemui wszelkichprób myślenia).
Bez tegopierwotnegorozdarcia Sokratejskie stwierdzenieo harmonii u istoty, która
pozornie przecież jest jednym, byłoby bezsensowne.
Świadomość nie jest tym samymco myślenie; aktyświadomości, podobniejak
aktydoświadczenia zmysłowego, są aktami intencjonalnymi, a zatem poznawczymi,
natomiast myśląceego nie myśli czegoś, lecz myśli o czymś, a ten akt jest
dialektyczny,czyli przebiega w formie milczącego dialogu.
Bez świadomości w sensie samoświadomościmyślenie byłobyniemożliwe.
Myślenie w swymnieskończonym procesie realizuje różnicę, która świadomości dana
jest jedynie jako nagifakt (factum brutum); jedynie w swejzhumanizowanej formie
świadomość staje się więc cechąszczególną kogoś,kto jestczłowiekiem, a nie
bogiem czy zwierzęciem.
Tak jak metafora łączy przepaść pomiędzy światem zjawiska czynnościami duchowymi
w nim zachodzącymi, tak Sokratejskie dwa-w-jednym leczy samotność myśli;
wewnętrzna podwójność wskazuje wielość, która jest prawemziemi.
Dla Sokratesa podwójność owego dwa-w-jednymznaczynie więcej niż to, że
jeśli chceszmyśleć, to musisz dopilnować, by dwaj prowadzącydialogbyli wdobrych
stosunkach, żeby partnerzy byli przyjaciółmi.
Partner, który pojawia się, gdy jesteś sam i niespokojny, jesttym jedynym, od
którego niema ucieczki,chyba że przez zaniechanie myślenia.
Lepiej jest cierpieć zło, niż czynić zło, ponieważ
możeszpozostaćprzyjacielemcierpiącego; kto natomiast chciałby byćprzyjacielem
mordercy i stale z nim przebywać?
Nawet nie sam morderca.
Na koniecto do tej potrzebyzgody pomiędzy"ja" i mną odwołuje się Kant w swym.
III. Co powoduje, że myślimy?
imperatywie kategorycznym.
"Postępuj tylko wedługtakiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć,żeby
stała się powszechnym prawem"41.
Jest to poprostu przykazanie: "nie przecz sobie".
Strona 112
Myślenie - Hannah Arendt
Morderca anizabójca nie mogą chcieć, by "zabijaj", "kradnij" było prawem
ogólnym, skoro sami boją się w sposób naturalny o swoje życie i mienie.
Jeśli robisz z siebie wyjątek, to przeczysz sobie.
W Hippiaszu Większym, który nawet jeśli nie jestPlatona, to daje
autentyczne świadectwo o Sokratesie, Sokrates prosto i trafnie
opisujetęsytuację.
Jestto koniec dialogu, moment powrotu do domu.
Sokrates powiada Hippiaszowi,który okazał się szczególnie tępympartnerem, jak
wspaniale szczęśliwy jest onw porównaniuz nim: na Sokratesa w domu
oczekujeniemiły towarzysz, który zawsze go przesłuchuje.
"Jeston bliskim krewnym i mieszka w tym samymdomu".
Będzie chciał, by Sokratespowtórzył mu opinie Hippiasza, izapyta, "czy
niewstydzi się mówić o pięknieświata,gdy rozmowa wykazała, że nie znanawetsensu
słowa piękno".
Hippiasz po powrocie do domujest sam,gdyż choć mieszka sam, to nie próbuje
dotrzymywać sobietowarzystwa.
Nie traci on, oczywiście, świadomości, poprostu nie mazwyczajukorzystać z niej.
GdySokrates wraca do domu, to nie jestsam, bo jest sam ze sobą.
Wyraźnie więc, z tymtowarzyszem, który na niego czeka,Sokrates musi dojśćdo
zgody, ponieważ żyje z nim pod jednym dachem.
Lepiej być w niezgodzie z całym światemniżz tymjednym, z którymjest się
zmuszonym żyć razem,gdyzostawiło się inne towarzystwo za sobą.
Sokrates odkrył, że żyjemy samiz sobą, tak samojak z innymi, oraz że
tedwa typy stosunków pozostająwe wzajemnym związku.
Arystoteles, mówiąc o przyjaźni, zauważa:"Przyjaciel jest jego drugim ja"42
18. Dwa-w-jedny,
co znaczy: możesz prowadzić dialog myślenia z nimrównie dobrze,jak z
sobą.
Jest to ciągle Sokratejskatradycja, z tym żeSokrates powiedziałby: własne
"ja"również jest rodzajem przyjaciela.
Podstawowym doświadczeniem jest, oczywiście, przyjaźń, nie samotność.
Najpierw mówię z innymi, zanim zacznę mówićzsobą, sprawdzając, czy rozmowa jest
możliwa, iwtedy odkrywam, że mogę prowadzić dialog ze sobą, a nietylko z innymi.
Wspólne jednakjest to, że dialog jestmożliwy jedynie pomiędzy przyjaciółmi, a
jego naczelnym prawem i podstawowymkryterium jest zasada:
nie przecz sobie.
Charakterystyczne dla .
ludzi nikczemnych" jestskłócenie ze sobą (diapherontai heautois), a dla
złychunikanie własnego towarzystwa; ich dusza jest zbuntowana przeciw sobie
samej(stasiazei).
Jakirodzajdialogumożna prowadzić ze sobą, gdy dusza nie jestw stanie harmonii ze
sobą?
Dokładnie o tym opowiada Szekspir wRyszardzieIł]'.
Czyżbym się lękał siebie?
Nikogo tu nie ma poza mną!
A Ryszard
kocha Ryszarda!
Ja jestem sobą!
Czy jest tu morderca?
Nie.
Tak. Ja jestem.
A więc uciekaj'
Co?
Ja? Sam od siebie?
Czemu?
Bo będęmścił się.
Mścić się?
Sam na sobie?
Przecież ja kocham siebie!
Za co?
Zadobro,które wyświadczyłem
sam sobie.
///. Co powoduj'
Nie.Nie!
Niestety nienawidzę siebie
za wszystkie zbrodnie, jakie popełniłem.
Tak, jestem łotrem.
Strona 113
Myślenie - Hannah Arendt
Nie.Cóż znowu?
Kłamię!
Głupcze,
o sobie mów z większymszacunkiem.
Nie schiebiaj, głupcze.
Cóż, moje sumienie
ma tysiącjęzyków w gębie43.
Wszystko jednak wygląda inaczej, gdy noc mijal Ryszard, uciekłszy od
własnego towarzystwa, otoczony jest przez swych parów.
Wtedy okazuje się, że
Sumienie
to tylko słowona użytek tchórzów.
Wymyślono je po to, abyspętać silnych.
Nawet Sokrates,tak bardzo zakochany w rynku,musi wrócićdo domu, gdzie
będzie sam, w samotności, po to, by spotkać się z innym.
Zwróciłam uwagę nafragment z Hippiasza Większego, ponieważ w swej
prostocie dostarcza on metafory,pozwalającej naprostemoże nawet zbyt proste
ujęcie spraw, które są trudne i którym przetozawsze grozi nadmierna komplikacja.
Później nazwano towarzysza,który czekał na Sokratesa w domu,"sumieniem".
Przed jego trybunałem, by użyć językaKanta, musimy siępojawić i zdać sprawę.
A we fragmencie z Ryszarda III, choć pada słowo "sumienie",tojednak w sensie, do
jakiego nie jesteśmy przyzwyczajeni.
Wiele czasu zabrało językowi oddzielenie słowa "świadomość" od słowa
"sumienie",a w niektórych językach, jak francuski, takie rozdzielenie nigdynie
nastąpiło.
Sumienie, tak jak rozumiemy je w spraIS.
Dwa-w-jednyn
wach moralnych i prawnych, jestzawsze w nas obecne,
podobniejakświadomość.
I to sumienietakże mówi nam, co robić,a czego nie robić; zanim stało
sięKaniowskim lumen naturale, było przedtem głosemBoga.
Przeciwnie niż stale obecne sumienie, towarzysz,o którym mówi Sokrates,
pozostał w domu; Sokratesboi sięgo, podobnie jak mordercy w Ryszardzie bojąsię
sumienia jako czegoś nieobecnego.
Tutaj sumieniepojawia się jako refleksja, wywołana alboprzezzbrodnię, jak w
przypadku Ryszarda, albo przeznie przeanalizowaną opinię, jak w
przypadkuSokratesa.
Lubteż może być to poprostu antycypowany strach przedrefleksją, jak wwypadku
morderców wynajętych przezRyszarda.
Takie sumienie,w przeciwieństwie do głosuBoga wnas czy do lumefl naturale, nie
daje pozytywnych wskazówek (nawet daimonion Sokratejski jedynie mówi, czego nie
robić); by użyć słów Szekspira,onotylko ,,wymyśla przeszkody".
Tym, co powoduje,że człowiek sięboi, jest antycypacja obecności świadka,
któryczekana człowiekatylko, jeśli i gdy przyjdzie do domu.
Szekspirowski morderca mówi;"Każdy, kto chce żyć wygodnie, stara się wierzyć w
siebie.
A bez sumieniamożna sięobejść"44; udaje się to łatwo, gdyż wystarczy nie
zacząćnigdy samotnego dialoguze sobą.
zwanego myśleniem,nigdy nie wrócić dodomu i nie zastanowić się nad sprawami.
Nie jest tokwestia złejczy dobrej natury człowieka, tak jak niejest to kwestia
inteligencji czy głupoty.
Osoba, któranie zna milczącego dyskursu (kiedy zastanawiamysięnad tym,co mówimy
i myślimy),nie będzie miała nicprzeciw zaprzeczeniu sobie, a to znaczy, żenie
będzienigdyani zdolna, ani chętna do zdania sobie sprawyz tego, co mówi i czyni;
ani też nie będzie miała nic.
///. Co powoduje, że myślimy?
przeciwpopełnieniu zbrodni, gdyż zaraz o niej zapomni.
Źli ludzie jak powiada Arystoteles n i e sąprzepełnieni żalem.
Myślenie w swym niekognitywnym, niespecjalistycznym sensiejako naturalna
potrzeba ludzka, realizacja różnicy danej w świadomości, nie jest
przywilejemnielicznych, lecz zdolnością stale obecną u każdego;
tym samym niezdolność do myślenia nie jest wadąwiększości, która nie
posiada wystarczającej sprawności mózgu, leczjest możliwością stale obecną u
każdego uczeni i specjaliści różnych dyscyplinnie sąz tego wyłączeni.
Każdy może uciec od tego wewnętrznego stosunku z samym sobą, którego możliwość
iważność odkrył Sokrates.
Myślenie towarzyszyżyciui samo jest niematerialną kwintesencją życia; a
Strona 114
Myślenie - Hannah Arendt
skorożycie jestprocesem, to jego istota może tkwić tylko wrzeczywistymprocesie
myślenia,nie zaś w trwałychwynikach lub określonych myślach.
Życie bez myślenia jest możliwe; traci jednak wtedy swą własnąistotę jest nie
tylko bez znaczenia, jest nie w pełni żywe.
Niemyślącyludzie sąjak lunatycy.
Dla myślącego ego i dla jego doświadczenia sumienie,które
człowiekowi"wymyśla przeszkody", jestefektem ubocznym.
Niezależnie od tego, jakie drogiprzebywa myślenie, to osoba, jaką każdy z nas
jest,musi uważać, by nie uczynić nic takiego, co przekreśliłoby przyjaźńw ramach
dwa-w-jednym i uniemożliwiłoby życie w harmonii.
To miał na myśli Spinozawprowadzając pojęcie "zadowolenia z siebie samego",
które może powstać z rozumu i dzięki temu byćźródłem największej radości.
Kryterium będą tu niezwykłe reguły, uznane przez wielu i
zaakceptowaneprzezspołeczeństwo, leczto, czy będę mógł żyć wpokoju z samym sobą,
gdy trzeba będzie pomyśleć o swo18.
Dwa-w-jednym
ich czynach i słowach.
Sumienie jest antycypacją tego, który czeka w domu, gdy się tam przyjdzie.
Dla myślącego podmiotu tenmoralny efekt uboczny jestsprawą marginesową.
A myślenie jako takieniewyświadcza społeczności wiele dobra, w każdym
razieznacznie mniejniż głódpoznania,którywykorzystujemyśleniejako narzędzie
doinnych celów.
Myślenie nietworzy wartości, nie informuje raz i na zawsze, cojest"dobre"; nie
wzmacnia, lecz raczej osłabia przyjętereguły działania.
I nie mażadnego politycznegoodniesienia, zwyjątkiemstanu skrajnej potrzeby.
Moje życie w zgodzie ze sobą ma znaczenie polityczne tylkow "sytuacjach
granicznych".
Termin ten,wprowadzony przez Jaspersa dla scharakteryzowaniaogólnej
ludzkiej kondycji "nie mogę żyć bez walki i bez cierpienia; nie mogę uniknąć
winy; muszę umrzeć"mawskazywać na doświadczenie "czegoś immanentnego, przez co
ujawnia się transcendencja"; nasza odpowiedź na sytuacje granicznejest
realizacją naszej egzystencji.
U Jaspersa terminten posiada specjalną sugestywność nie tyle ze względu na
szczególność doświadczenia, co raczej nażyciesamo, ograniczone narodzinami i
śmiercią i przez tegranicemojej światowej egzystencji zmuszające dobrania pod
uwagęprzeszłości, gdy mnie jeszcze niebyło, i przyszłości, gdy mnie nie będzie.
Chodzi o to,że gdy przekraczam graniceczasowe mego życia, gdymyślę o
przeszłości, sądząc ją, oraz o przyszłości,robiąc plany,to myślenie przestaje
być sprawą tylkomarginesową z punktuwidzenia polityki.
A takie refleksje nieuchronniepowstają w szczególnie doniosłychsytuacjach
politycznych.
Gdy każdy podąża bezmyślnie za tym, co robią i wco wierzą wszyscy, to
ci, którzy myślą, są wyciągani.
///. Co powoduje, ze myślimy?
ze swoich kryjówek, gdyż ich odmowa uczestnictwaw powszechności staje
się wtedy rodzajem działania.
W takich szczególnych sytuacjach okazuje się, że oczyszczający komponent
myślenia (Sokratejskie akuszerstwo, które wyciąga wnioski z nie
przeanalizowanychopinii i tym samym niszczy je wartości, doktryny,teorie, a
nawet przeświadczenia) jest pełen politycznych implikacji.
Albowiem to niszczenie wyzwala inną zdolność, amianowicie zdolność sądzenia,
którąnie bez racji można nazwać najbardziej politycznązludzkich zdolności.
Jest to zdolność osądzania zjawiskindywidualnych bez podporządkowywania ich
ogólnym zasadom, które mogą być nauczane i przyswajane, aż przekształcą się w
nawyki i mogą zostać zastąpione przez inne zasady i nawyki.
Zdolnośćsądzenia (odkryta przez Kanta), zdolnośćpowiedzenia: "to jest
dobre", "to jest piękne" itd.
, jestczymś innym niż zdolność myślenia.
Myślenie ma doczynienia z tym, co niewidzialne, z przedstawieniamirzeczy
nieobecnych;sądzeniezawsze ma do czynieniaztym, co jednostkowe, i z rzeczami
znajdującymisiępod ręką.
Lecz obie te zdolności sąblisko ze sobą związane,podobnie jak świadomośći
sumienie.
Jeśli myślenie dwa-w-jednym bezdźwięcznego dialogu urzeczywistnia różnicę w
ramach naszej tożsamościdanej nam w świadomości i tym samymdajenam sumienie jako
swój produkt uboczny, to sądzenie, produkt uboczny wyzwalającego oddziaływania
myślenia,urzeczywistnia myślenie, uobecnia je w świeciezjawisk, gdzie nigdy nie
Strona 115
Myślenie - Hannah Arendt
jestem sam i gdzie zawsze jestem zbyt zajęty, by myśleć.
Pojawienie sięwiatru myślenia nie jest poznaniem; jest to
zdolnośćoddzieleniadobra od zła,piękna od brzydoty.
A to w rzadkichmomentach, w chwilach krytycznych,może ustrzecprzed katastrofą
przynajmniej własne ,ja".
18. Dwil-w-jnlnyn
1 Platon.
Timajos, 90c.
2 Platon,Uczta, 204a.
3Heraklit, B 29, w: Diels i Kranz, Die pragnienie der Vorwkraliker,t.
II.
4 Platon, dz.
cyt.
, 208d.
5Ch. H.
Katm, The GreekVerb ,,tohę"and ihe Concepl o/ Being,w pracy zbiorowej Foundation
of Language, t.
11, 1966,s.
255.
6 Cyt.
wg: A.
Krokiewicz, Zarys filozofii greckiej, Warszawa197!
, s. 134.
7Kalin, dz.
cyt.
s. 260.
8 Platon, Uczta, 212a.
'F, M.
Cornford, Platli's Theory of Knowledge, s.
189.
10 Platon,Timajii!
,,90c," Platon, Filch, 59c.
12 Lukrecjusz, O naturze wszechrzeczy, Warszawa 1957.
s. 4213 GoethesGeschprache.
Ziirich1949, t.
XXII.
s. 454 (nr 725).
14 Platon.
Tcajtet.
\ 55d.
15The f ruina, III, 192, cyt.
wg: H.
Read, Coleridge asCritic, London 1949, s.
30," G.
W. Leibniz, Wyznanie wiary filozofa.
Warszawa 1969,
s. 288.
17Kant, Krytyka czystego rozumu, t.
II, s.
353-354.
" J. P.
Sartre, Mdłości, Warszawa 1974,s.
180, 189.
190.
" F. Nietzsche, Wiedza radosna.
Warszawa 1906-7, s.
282-283.
20 Platon, Parmenides,130dc.
21G. W.
F. Hegel.
Zasady filozofii prawa.
Warszawa 1969, s.
22.
22 B.
Pascal, Myśli,m 294.
23 Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, t.
II, s.
156.
Strona 116
Myślenie - Hannah Arendt
24 Tamże,t.
I. s.
41.
25 Epiktct, Diatryby: Encheiridion.
Warszawa 1961.
s. 7-8.
26 Lukrecjusz, dz- cyt.
, s- 165.
27 Cyceron, O państwie, III.
23.
28 Tamże.
V, l.
19 Tamże.
VI, 13.
30 Tamże, VII, 16.
31Tamże, VI, 23.
32 Arystoteles, Etyka nikomachejska, 1178a29-30.
33Tamże.
" Platon.
Menoij.
We.
35 Tamże, 80c36Ksenofont.
Memorabiiia.
IV, iii.
14.
37 M.
Heidegger, Was heissl Denken?
, Tiibingen1954, s.
52..
III. Co powoduje, że myślimy?
8 Platon, Gorgsasz.
474b.
" Tamże, 483b.
Tamże, 482c.
1 I. Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1971,;0.
2Arystoteles, dz.
cyt.
3 Szekspir, Ryszard III, Warszawa 1971, s.
230.
ł Tamże, s.
72.
IV. GDZIE PRZEBYWAMY, GDY MYŚLIMY?
19."Tantót je pense et tantót je suis" (Yalery):
nigdzie
Zbliżając siędo końca tych rozważań mam nadzieję, że nikt z czytelników
nie oczekuje rozstrzygającejkonkluzji.
Próba sformułowania takiej konkluzji stałaby w jawnej sprzeczności z całością
niniejszych analiz.
Skoromyślenie jest czynnością, którastanowi celsam w sobie, i skoro jedyną
adekwatną metaforą obrazującą jego istotę, a wyprowadzoną z potocznego
doświadczenia zmysłowego, jest doznanie życia, to wszelkie pytania o cel czy
zamiar myślenia pozostają taksamo bez odpowiedzi, jak pytania o cel życia.
Pytanie: gdzie przebywamy, gdymyślimy?
stawiam więcnakońcu tych rozważań nie dlatego, by mogło onoprzybliżyć jakąś
konkluzję, lecz ponieważ pytanie toi szukanie na nie odpowiedzi mają sens tylko
na tlecałości dotychczasowychanaliz.
Skoro więc to, co nastąpi, jest tak bardzo zależne od tego, co już było
powiedziane, to krótko podsumuję dotychczasowe wyniki w formie kilku twierdzeń:
Po pierwsze, myślenie jest zawsze czymś niew porządku,przeszkadza
wzwykłej działalności,tak jaki ta przeszkadza w myśleniu.
Najlepszą tego ilustracjąciągle jeszcze może być stara opowieść o tym, jak
Sokrates nagle ,,kierował swą myśl kusobie", porzucałtowarzystwo,stawał się
,,głuchy na wszelkie prośby",.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
by rozmawiać dalej.
K-senofonl powiada, że raz wobozie wojskowym pozostawał on zupełnie bez ruchu
Strona 117
Myślenie - Hannah Arendt
przez dwadzieścia cztery godziny jakbyśmydziś powiedzieli, głęboko pogrążony w
myślach.
Po drugie, różnorodne są przejawy myślowego doświadczenia.
Należą donich także błędy metafizyczne, jak teoria dwóch światów, czy, co
bardziej interesujące, nieteoretycznyopis myśleniajako formy umierania,czy też
koncepcja przeciwna, mówiąca, że dzięki myśleniu przynależymy do innego,
noumenalnegoświata, który jest dla nas obecny nawet w ciemnościrzeczywistego "tu
i teraz", czy też Arystotelesowskadefinicja bios theoretikos jako bios xenikos,
czyli jakożycie cudzoziemca.
To samo doświadczenie myśleniaznajduje swójwyraz wK.
artezjańskim wątpieniuwrealność świata,w powiedzeniu Paulą Valery:"Razmyślę, raz
jestem" (tak jakby rzeczywistość i myśleniebyły sobie nawzajem przeciwstawne),
czyteż u Merleau-Ponty'ego, gdy mówi: ,,Jesteśmy samotni naprawdę tylko w
wypadku niewiedzy,że jesteśmy, w tejwłaśnie ignorancji tkwi nasza [filozofów]
samotność"1.
Jest też prawdą, że, niezależnie od różnych możliwości, myślące ego nigdy nie
będzie w staniesięgnąć rzeczywistościjako rzeczywistościani przekonać
siebiesamego, że realne istnienie, podobniejak życie, ludzkie życie,jest czymś
więcejniż tylko snem.
(Podejrzenie, że życie jest tylko snem, jest jedną z cech filozofiiAzji;liczne
są tego przykłady w filozofii indyjskiej.
Tutaj dam przykład chiński ze względu najego zwięzłość.
Mówisię w nim o taoistowskim, czyli antykonfucjańskim filozofie Czuang-Cy.
"Śnił on raz,żejestmotylem trzepoczącym skrzydłami i fruwającymwkoło,
zadowolonymz siebie i żyjącym przyjemnością.
Nie wiedział, że jest Czuang-Cy.
Nagle obudził się iodnalazł siebie, niewątpliwego i solidnego Czuang-Cy.
19. .
Tantótje penseet tantót je siiis"
Lecz niewiedział, czy jestCzuang-Cy,który śnił, żejest motylem, czy też
motylem śniącym, że jest Czuang-Cy.
Pomiędzy Czuang-Cy amotylem musi byćjakaś różnica!
"2).
Z drugiejzaś strony, intensywnośćdoświadczeniamyślowego przejawia się
włatwości, z jaką opozycjamyśli i rzeczywistości może zostać odwrócona, tak
żejedynie myśl wydaje sięczymś realnym, podczas gdywszystko inne jest tylko
przejściowe, tak jakby go wogólenie było: "To, co jest pomyślane, jest,a to,
cojest, jesttylko o tyle, o ile jest pomyślane"3.
Zasadniczą sprawą jest tu jednak to, że wszystkie te wątpliwościznikają, gdy
tylko przełamana zostaniesamotnośćmyśliciela,a wezwanie ze świata ize strony
bliźnichprzekształci stan wewnętrznegorozdarcia dwa-w-jednymna powrót w jedność.
Tak więc idea, żewszystko,co istnieje, może być tylko snem, jest albo
koszmaremzrodzonym z myślowego doświadczenia, albo pocieszającą myślą,
którąprzywołujemy nie wtedy, gdy sięwycofujemy ze świata, lecz gdy świat
wycofuje się znas i staje sięczymś nierealnym.
Po trzecie, wszystkie te osobliwości myślenia powstająna skutek
wycofania, nieodłącznego odaktywnościmyślowej; myślenie ma zawsze do czynienia
ztym.
co nieobecne i odległe w stosunku do teraźniejszości istniejącej pod ręką.
Wszystko to oczywiścieniedowodzi istnienia świata innego niż ten, w którym
żyjemy na codzień, lecz znaczy, żerzeczywistość i istnienie, którepostrzegać
możemyjedynie czaso-przestrzennie, mogą zostaćchwilowo zawieszone, mogą
utracićswą wagę, a wraz z wagą i znaczenie dlamyślącegoego.
Natomiast znaczące dla myślenia są destylaty,wytwory odzmyslowienia; są tonie
tylko abstrakcyjne pojęcia kiedyś nazywano je"istotami".
Istoty niemogą zostać zlokalizowane.
Myśl ludzka,.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
która ma z nimi do czynienia, porzuca świat szczegółu i wychodzi na
poszukiwanie sensu ogólnego, któryniekoniecznie jednak jest powszechnie ważny.
Myślenie zawsze "generalizuje", wyciska z wielości szczegółów, dzięki
procesowiodzmysłowienia umożliwiającemu tę manipulację, jakieś wewnętrzne
znaczenie rzeczy.
Generalizacja jest nieodłączna od myśli, nawetjeśli myśl podkreśla prymat
konkretu.
Innymi stówy,"istotne" jest to, co daje się zastosować wszędzie, ato"wszędzie",
nabierające dzięki myśleniu specjalnejwagi, przestrzennie jest "nigdzie".
Strona 118
Myślenie - Hannah Arendt
Myślące ego, przebywające wśróduniwersaliów, wśród niewidzialnychistot, jest,
mówiąc dokładnie, nigdzie.
Jest onobezdomne w pełnymsensie tego słowa stąd takwczesne powstanie ducha
kosmopolityzmu wśród filozofów.
Jedynym znanym miwielkim myślicielem,którymiał wyraźną świadomość, że
bezdomność jest czymśnaturalnym dla wszelkiego myślenia, był Arystoteles.
Znał ondobrze różnicę pomiędzy myśleniem a działaniem i precyzyjnie ją określał
(różnica pomiędzy filozoficznym a politycznym sposobem życia); dzięki temu też
zapewne odrzucił los Sokratesa i nie pozwolił, by Ateńczycy "po raz drugi
popełnili grzech przeciw filozofii".
Gdywystąpiono wobec niego z oskarżeniemo brak pobożności, porzuciłAteny i
"wycofałsię do Chalkis, zależnego odMacedonii".
Zaliczyłbezdomność do wielkich zalet filozoficznego sposobużycia już wewczesnej
swej pracy Protreptikos, znanejdobrze w starożytności, która do nas dotarła
jednaktylko we fragmentach.
Zachwala tam bios theoretikos,ponieważ "nie wymaga on żadnego
szczególnegomiejsca dla [swego] uprawiania; gdziekolwiek na ziemiktoś
poświęcasięmyśleniu, towszędzie osiągaprawdę, jak gdyby była ona obecna".
Filozofowie kochają
/9. "Tantót je pense et tantót je suis"
owo..
nigdzie", jak gdyby to był kraj (philochorein),i pragną poświęcić wszelkie
działania dla scholazein(czyli dla nicnierobienia, jak już o tym była mowa)
zewzględu na słodycz, jaka kryje się w samym myśleniuczy filozofowaniu.
Powodem tej błogosławionej niezależności jest to, że filozofia (poznanie kata
logofi) niezajmuje się rzeczami jednostkowymi,rzeczamidanymizmysłom, lecz
uniwciaaliami (kath' holou}, rzeczami, które nie są zlokalizowane.
Byłoby wielkim błędem doszukiwanie się uniwersaliów w
praktyczno-politycznychsprawach, które zawsze są partykularne;
w tej dziedzinie ,,ogólne" stwierdzenia, jednakowowszędzie dające się
zastosować, natychmiastzmieniają się w puste ogólniki.
Działanie ma doczynienia zkonkretnościąi tylko jednostkowe stwierdzenia mogą
byćważne w zakresie etyki czy polityki.
Innymi słowy,pytanie o to, gdzie znajdujesię myślące ego, wydaje się
bezsensowne.
Rozważane z perspektywy codziennego świata zjawisk wszędziemyślącego ego okazuje
się poprostu nigdzie.
Aponieważtonigdzie nie jest w żadensposób identyczne z owym podwójnym nigdzie,
zktórego się naglepojawiamyrodząc się i w którym równie nagle znikamy umierając,
to może ono być jedynie pojętejakopustka.
A absolutna pustkamożebyć tylko pojęciemgranicznym; choć nie jest niepojęta,
jest jednak nie dopomyślenia.
Oczywiście,skoro absolutnie nicnie ma,to nie ma o czym myśleć.
Fakt, że posiadamy takie pojęcia graniczne, zamykającenaszą myśl w murach niedo
pokonania aidea absolutnego początku i absolutnego końca donich należy świadczy
tylkoo tym,żejesteśmyistotami skończonymi.
Supozycja, że teograniczenia myśli mogłyby pomóc określić miejsce,gdzie znajduje
się myślące ego, byłaby jeszcze jednąwersją teoriidwóch światów.
Ludzka ograniczoność,.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
nieodwołalnie narzucona przez krótki czas wyznaczony w nieskończoności
każdemu, określa infrastrukturę wszelkiej aktywności umysłowej: przejawia się
jakojedyna rzeczywistość, której myślenie jako myśleniejest świadome wtedy, gdy
myślące ego wycofa się zeświata zjawisk i utraci poczucie rzeczywistości tkwiące
w sensus commums.
dzięki któremu orientujemy sięw świecie.
Innymi słowy, uwaga Valery'ego, że kiedy myślimy,to nie istniejemy,
byłaby słuszna, gdyby nasze poczucie rzeczywistości było całkowicie określone
przez nasze istnienie przestrzenne.
"Wszędzie" myśli jest naprawdęobszarem "nigdzie".
Istniejemyjednaknietylko w przestrzeni, ale także w czasie; zapamiętujemy,
gromadzimy i wydobywamy to, co już nie jestobecne, z "brzucha pamięci"
(Augustyn), antycypujemy i planujemy pragnąc tego, czego jeszcze nie ma.
Zapewne pytanie gdzie przebywamy, gdy myślimy?
jest niewłaściwe, pytając bowiem o topos czynności jesteśmyzorientowani jedynie
przestrzennie,jakbyśmyzapomnieli o słynnej intuicji Kanta, że "czasnie jest
niczym innym, jak tylko formą zmysłu wewnętrznego, tj.
Strona 119
Myślenie - Hannah Arendt
oglądania nas samych i naszego stanuwewnętrznego".
Kant rozumiałprzez to,że czas niema nic wspólnego z "kształtem ani położeniem"
samych zjawisk danych naszym zmysłom, a dotyczy jedynie zjawisk oddziałujących
na nasz "zmysł wewnętrzny",gdzie czas określa "relację przedstawień"4.
A teprzedstawieniadziękiktórym uobecniamy to, cojest fenomenalnie nieobecne są
oczywiście rzeczami myślowymi, czyliprzeżyciami lub ideami po przejściu
przezoperacjędematerializacji, za pomocą którejumysł przygotowuje swoje
przedmioty,pozbawiającje przez "generalizację" ich własności przestrzennych.
Czas określa sposób, w jaki przedstawieniasą od
noszone jedno do drugiego iukładane w porządeksekwencji zwany ciągiem
myślowym.
Wszelkie myślenie jest dyskursywnei o ile postępuje ono pewnymciągiem, to może
być określone jako "linia ciągnącąsię w nieskończoność", zgodnie z tym, jak
zazwyczajprzedstawiamy sobie ciągłą naturę czasu.
Lecz abystworzyć taką linię myśli, musimyprzekształcić równoległe istnienie
doświadczeń w następstwo bezdźwięcznych słów, czyli w jedyne mediumumożliwiające
nam myślenie, co jest jednak nie tylko odzmysłowieniem, lecztakże
odprzestrzenieniem pierwotnegodoświadczenia.
20. Przepaść pomiędzy przeszłością a przyszloscią,' nunc stans
Chcąc ustalić czas, wjakim znajduje się myśląceego,i czyjego
nieustępliwa aktywność możebyć czasowo określona, odwołuję się do jednej z
paraboliKafki, która według mnie właśnie o tym mówi.
Pochodzi onaze zbioru aforyzmów noszącego tytuł On.
"Ma on dwóch przeciwników.
Pierwszy nęka go odtyłu, od źródeł (vom Ursprung her).
Drugi zagradzamudrogę z przodu.
Walczy z obydwoma.
Właściwiepierwszy wspomaga go w walce zdrugim, bo chce gopchnąć w przód,a drugi,
podobnie,wspomagago wwalce zpierwszym, bospycha go wstecz.
Ale tak wygląda sprawa tylko w teorii.
Albowiem istnieją przecież nietylko obaj przeciwnicy, ale równieżon sam,któż
zaśzna właściwie jego zamiary?
Marzeniem jegojest jednakże, by korzystając z chwili bez nadzoru wymagałaby ona
zresztą nocy tak ciemnej, jaka nigdysięjeszcze nie zdarzyła znaleźć się poza
linią walkii wznieść się dziękidoświadczeniu w walce zdobytemu.
268IV.
Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
do roli sędziego swychzwalczających się nawzajemprzeciwników"5.
Uważam,że parabola ta opisuje doznanie czasuprzez myślące ego.
Analizuje ona poetycko nasz "stanwewnętrzny" w odniesieniu do czasu, którego
istnienia jesteśmy świadomi, gdy wycofamy się ze światazjawisk, by odczuć własną
aktywność umysłową cogito me cogitare, volo me relle itd.
Wewnętrzne doznanie czasu powstaje wtedy, gdy nie
jesteśmycałkowiciezaabsorbowani przez nieobecne niewidzialne rzeczy.
W takiej sytuacji przeszłość i przyszłość są jednakowo obecne, gdyż są jednakowo
nieobecne dla naszychzmysłów; tak więc "już nie" przeszłościzostaje
przekształcone dzięki metaforze wizualnej w coś leżącegoza nami, a ,,jeszcze
nie" przyszłości w coś, coprzybliża się do nas od przodu (niemieckie Zukunfti
francuskie avenir znaczy dosłownie: to, co idzie kutemu, co przyjdzie).
U Kafkijest to pole bitwy, gdziesiły przeszłości i przyszłości ścierają się.
Pomiędzynimi znajduje się człowiek określony przezKafkę jako On.
Jeśli chce wytrwać, to musi wydać walkę obusiłom naraz.
Siły te są"jego" antagonistami, nie sąone po prostu przeciwieństwami i nie
walczyłyby między sobą, gdyby "on"nie stał pośrodku inie występował przeciw nim,
a nawet jeśliby taki jakiś antagonizmw nich istniał i walczyłyby bez"niego", to
dawnojużby się zneutralizowały,są bowiem sobie równe.
Innymi słowy, continuum czasowe,wieczna zmiana,zostaje teraz rozłamane
na przeszłość, teraźniejszośći przyszłość,zostaje zantagonizowane przez
wprowadzenie relacji pomiędzy"już nie" i"jeszcze nie" tylkoze względu na
obecność człowieka, który posiada swój"początek", swe narodziny i swój
koniec,swą śmierć,i tym samym znajduje się w określonym momenciepomiędzy nimi;
to "pomiędzy" jest właśnie teraźniej20.
Przepaść pomiędzy przeszłością a przyszłością 269
szością.
To włączenie człowieka z jego ograniczonymżyciem jesttym, co przekształca ciągły
strumień zmian które możemy pojmować bądź cyklicznie, bądź jako ruch po prostej
bez możności pojęcia absolutnegopoczątku ikońca wczas taki, jakim go znamy.
Strona 120
Myślenie - Hannah Arendt
Ta parabola, w której dwaróżneczasy, przeszły iprzyszły, są ujmowane
jako antagonistyczne siły, zderzające się w "teraz", brzmi dość dziwniedla
naszychuszu, niezależnie od tego, jakąmamy koncepcję czasu.
Skrajna oszczędność języka Kafki, gdzie dla realizmuopowiadania wyeliminowana
jest wszelka faktycznarealność, naruszającaciąg myśli,może powodować,że idea ta
wyda się dziwniejsza, niż jest.
Dlatego teżposłużęsię jeszcze dodatkowo fragmentem alegorycznej wypowiedzi
Nietzschego z Tako rzecze Zaratustra.
Jest onłatwiejszy, bojak głosi tytuł, mówi tylkoo widmie i zagadce.
Alegoria zaczyna się od przybycia Zaratustry pod bramę.
Brama, jak każdabrama,jest wyjściem i wejściem, jest więc miejscem, gdzie
spotykają się dwie drogi.
"Dwie drogi zbiegają się tutaj,niktjeszcze drógtych do końca nie zeszedł.
Ta długadroga wstecz, powieczność ciągnie się ona.
Owa zaśdroga przed się to druga jest wieczność.
Przecząsobiete drogi, zderzają się one ze sobą głowamiioto przy tej bramie
zbiegająsię ze sobą.
Imię podbramiastoi oto wypisane: chwila [.
] Spojrzyj na tęchwilę.
Od tego podbramia chwili bieży długa wieczna droga wstecz:poza namileży
wieczność"6.
Heidegger, który komentował tenfragment w swejksiążce o Nietzschem,
zauważył, że nie jest to poglądobserwatora, lecz jedynie człowieka stojącego w
bramie;dlawidzaczasmija w sposób, dojakiego przywykliśmy o nimmyśleć,w
następstwie momentów,gdzie jedna rzecz postępuje zadrugą.
Nie ma zbiegudróg, nie ma dwóch dróg, jest tylko jednalinia.
"Zde.
IV. Gilzie przvbvwafny, gdy t
rżenie następuje tylko dla kogoś, kto sam jest teraźniejszością [.
] Ktokolwiek znajduje się w teraz,może spoglądać w obie strony:dla niego
przeszłość iprzyszłość biegną w przeciwne strony".
Podsumowując Nietzscheańską doktrynę o wiecznympowrocie,Heideggerpisze:"Treścią
koncepcji wiecznego powrotu jest to, że wieczność tkwi w teraz, że moment
niejest błahym teraz, jakim jest dla widza, lecz jest zderzeniem przeszłości i
przyszłości".
(Ta sama idea występuje u Blake'a: "Trzymaj nieskończoność w dłoni,a wieczność w
jednej godzinie").
Wracając do Kątki, powinniśmy pamiętać, że mowa tu nie o doktrynach czy
teoriach,lecz o doświadczeniu myślącego ego.
Z perspektywy ciągłego przepływu wiecznego strumieniawkroczenie
człowieka,walczącegonadwie strony, stwarza przerwę rozciągającą się w przepaść
na skutek dwukierunkowej obrony.
Teraźniejszość ukazujesię jako pole walki.
DlaKafki to pole walki jest metaforą ludzkiego przebywania na ziemi.
Z punktuwidzeniaczłowieka każdypojedynczy moment umieszczony i złapany
pomiędzyjego przeszłością aprzyszłością, z których obie są ważne dla kogoś, kto
chce tworzyć swąteraźniejszość, jestpolem bitwy znajdującym się pomiędzy, jest
rozciągniętym "teraz", w którym człowiek żyje.
Teraźniejszość, w codziennym życiu czas najbardziej błahy iśliski gdymówię
"teraz", w tym samymmomencieto już minęło nie jest niczym więcej,
jakzderzeniemprzeszłości, której już nie ma, z przyszłością, którazbliża się i
jeszczejej nie ma.
Człowiek żyje wtym ,,pomiędzy", a to, co nazywa teraźniejszością,jest prowadzoną
przezcałeżycie walką z brzemieniem przeszłości, ożywioną nadzieją i wiodącą
naprzód, oraz walką z lękiem przed przyszłością (gdzie pewna jest tylko śmierć),
kierującym go z powrotem ku "spokojnej
20. Przepal pomiędzy przesztoscią ci przyszłością
271
przeszłości", gdzie nostalgia mieszasię ze wspomnieniem jedynej
realności, jakiejmoże być pewien.
Nie powinniśmy się przerażać,że ta konstrukcjaczasu odbiega całkowicie
od przepływu czasunaszego życiacodziennego, gdzie trzy podstawowe
czasypłynnieprzechodzą jeden w drugi, a sam czas możebyć rozumiany analogicznie
do numerycznego następstwa, jakocośuporządkowanego kalendarzem, wedlektórego
teraźniejszość jest dzisiaj, przeszłość zaczęłasię wczoraj, a przyszłość będzie
jutro.
Tutaj takżeteraźniejszość jestotoczona przez przeszłość i przyszłość,o ile
Strona 121
Myślenie - Hannah Arendt
pozostaje trwałym punktem, z któregowychodząc patrzymy w tyłlub w przód.
Nasząmożność ujmowania wiecznego strumienia czystych zmianw conlinuufnczasowym
zawdzięczamy nie tyle samemu czasowi, co ciągłościnaszych spraw i działań
wświecie, gdzie kontynuujemy to, co zaczęliśmy wczoraj, a mamynadzieję ukończyć
jutro.
Innymi słowy,continuumczasowe uwarunkowane jest ciągłością naszego życia i spraw
codziennych, które,w przeciwieństwie do aktywności myślowej ego, niezależnej od
otaczających warunków przestrzennych, są zawszeprzestrzennie określone i
zdeterminowane.
To właśnie zewzględu na przenikającą wszystko przestrzenność codziennegożycia
możemy mówić w sposób przekonujący o czasie w kategoriach przestrzennych, o tym,
żeprzeszłość leży za nami, a przyszłośćprzed nami.
Stworzona przez Kafkęparabola czasu nie odnosisię do człowieka w jego
codziennych zajęciach, lecz domyślącego egow tej mierze właśnie, wjakiej
wycofujesięono ze spraw codziennego życia.
Przepaśćpomiędzy przeszłością i przyszłością otwiera się jedynie wrefleksji
dotyczącej tego, co nieobecne co jużzniknęło lub co jeszcze się nie pojawiło-
Refleksja uobecnia umysłowi tenieobecne regiony.
Z lej perspektywy.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
czynność myślenia może być rozumiana jako walkaz samym czasem.
Tylko dlatego, że "on" myśli, a tymsamymnie jest znoszony przez ciągłość
codziennegożycia w świat zjawisk, przeszłość i przyszłość manifestują się jako
czyste byty, tak że może "on" uświadamiać sobie "już nie" jako to, co pcha "go"
w przód,a .
jeszcze nie" jako to, co ciągnie"go" w tył.
Opowieść Kafki, wyrażonaw języku metaforycznym, używa obrazów wziętych z
życia codziennego,bez których, jakbyła o tym mowa, zjawiska umysłowe nie
dałybysię w ogóle opisać.
A to zawsze stwarzatrudności interpretacyjne.
Szczególna trudność polega tutaj na tym, że myślące ego nie jest jaźnią,
którapojawia się i porusza w świecie i która pamięta swąbiograficzną przeszłość,
jak gdyby "on" był podmiotem de la recherche du temps perdu lub jakby
planowałprzyszłość.
Myślące ego pozbawione jest wieku, jestono nigdzie,przeszłość i przyszłość mogą
mu sięukazać w swejistocie, jakby puste, pozbawione konkretnej treści i wolneod
kategorii przestrzennych.
Tym, co myślące ego odczuwa jako swych podwójnychantagonistów,jest sam czasoraz
stała zmiana,jaką onimplikuje, nieubłagany ruch, który transformuje
bytwstawaniesię, zamiast pozwolić mu na bycie, a tymsamym nieustannie niszczy
jego obecne istnienie.
Jakotaki czas jestnajwiększym wrogiemmyślącego ego,gdyż dzięki inkarnacji umysłu
w ciele, którego wewnętrznyruch nie może być zatrzymany czas nieubłaganie i
regularnie przerywa nieruchomy spokój,w którym umysł jestaktywny bez
robieniaczegokolwiek.
Ten ostatecznysens paraboli ujawnia się w ostatnim zdaniu, gdy "on",
umieszczony wprzepaściczasu, która jest nieruchomą teraźniejszością, czyli
nuncstans, marzy o chwili nieuwagi,gdy czas wyczerpie swą
silę, a "on" będzie mógł spokojnie spocząć w świecie;
wprawdzie nie będzie to wieczny spokój, lecztrwającydość długo, by "mu"
dać szansę wyskoczenia poza linię walki i zdobycia pozycji
obserwatora,sędziegoznajdującego się poza grą życia, dlaktórego znaczenie
rozciągłości czasu pomiędzy narodzinami i śmiercią jest nieważne, ponieważ "on"
jest poza tym.
Czym jestten sen i ten obszar, o którymśniła metafizyka Zachoduod
Parmenidesa po Hegla, obszarpozaczasowy, wiecznego trwania w zupełnym spokoju,
znajdujący się poza ludzkimi zegarami i kalendarzami, czyli, mówiąc ściśle,
obszar myśli?
I czym jestta pozycjaarbitra,pragnienie podpowiadane przezten sen, jeśli
niemiejscem Pitagorejskiego obserwatora, który jest "najlepszy", ponieważ nie
uczestniczywwalce o sławę i zwycięstwo, jest niezainteresowany,niezaangażowany,
nie niepokojony, mającyna uwadze tylkosamo widowisko?
To on odnajduje jego sensi osądza wykonanie.
Niezadając zbytniego gwałtuwspaniałemu tekstowi Kafki, można pójść o
krokdalej.
Kłopot z metaforą Kafki polega na tym, że wyskakując z linii walki"on" wyskakuje
zarazem ze świata wogóle i osądzaświatwprawdzie z zewnątrz, lecz niekoniecznie z
Strona 122
Myślenie - Hannah Arendt
góry.
Co więcej, skoro to właśnie wkroczenieczłowiekałamieniezróżnicowany przepływ
wiecznej zmiany dającjej cel, a mianowicie samego człowieka, czyli byt,który
walczy z czasem,i skoro to obecność człowiekaartykułuje czas na to, co za nim,
czyli przeszłość; nato,co przed nim, czyli przyszłość, i na zdobytą przezniego
teraźniejszość, wynika stąd, że ludzka obecnośćpowoduje odchylenie strumienia
czasu od jego pierwotnego kierunku lub (zakładając cykliczny ruch)
odostatecznego nieukierunkowania.
Takie odchyleniewydaje się nieuchronne, gdyż w strumień wprowadzo.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
ny zostaje nie biernyprzedmiot, który może być opływany przez fale, ale
bojownik, który broni swej własnej obecności i tym samym określa to, co inaczej
mogłoby być wobec niego indyferentne, jako "swoich"antagonistów: przeszłość,
którą zwalcza za pomocąprzyszłości, i przyszłość, którą zwalcza przeszłością.
Bez ,,niego" nie byłoby różnicypomiędzy przeszłością a przyszłością,
lecz jedyniewieczna zmiana.
Lubsiły te zderzyłyby się frontalnie iunicestwiły wzajemnie.
Dzięki jednak wprowadzeniu elementu walczącego spotykają się one pod kątem i
właściwy obraz będzie tym, co fizycy nazywają paralelogramem sił.
Zaletątakiegoprzedstawienia jest to, że obszarmyśli niebędzie już dłużej
sytuowany poza i ponad światemludzkiego czasu; bojownik nie będzie
wyskakiwałzlinii, by znaleźćspokóji ciszę niezbędną dla myślenia.
"On" zorientuje się, że jego" walka nie jest daremna,skoro samo pole bitwy
dostarcza mu obszaru,gdziemoże odpocząć, gdy jest wyczerpany.
Innymi słowy,miejsce myślącego egow czasie jest pomiędzy przeszłością i
przyszłością, jest to teraźniejszość, owo tajemnicze i śliskie "teraz", przerwa
w czasie, na którą jednak bardziej solidne czasy, przeszły i przyszły, są
skierowane, gdyż mówią o tym, co już było, i o tym,cojeszcze nie jest.
To, żeone s ą w ogóle, zawdzięcza sięczłowiekowi, który wkroczył pomiędzy nie i
ustanowił tamswą obecność.
Otoco implikujetaki diagramczasu.
Działanie dwóch sił tworzących nasz paralelogrampowinno dawać trzecią
siłę, przekątną, której początkiem jest punkt spotkaniatych sił.
Przekątna pozostaje na tej samej płaszczyźnie, co siłyczasu,lecz różni sięod
nich podjednym ważnym względem.
Antagonistyczne siły przeszłościi przyszłości są nieokreślone w swym źródle z
punktu widzenia teraźniejsze
go. Przepuść pomiędzyprzeszłością a przyszłością
ścibędącej środkiem jedna przychodzi z nieskończonej przeszłości, a
druga z nieskończonej przyszłości.
Lecz choć posiadająnieznany początek, to mają wyraźny punkt
końcowyteraźniejszość, czyli punkt,w którym się spotykają.
Natomiast siła przekątna maokreślonypoczątek, jej punktem wyjścia jest zderzenie
dwóch sił, nieposiadajednak wyraźnego końca,jest nieskończona.
Przekątnasilą,której początek jestznany, której kierunek jest określony przez
przeszłośći przyszłość, lecz która rozwija się ku nieokreślonemucelowi, jakby
mogłago osiągnąć w nieskończoności,wydaje mi się najlepszą metaforą czynności
myślenia.
NieskończonośćNieskończoność
Teraźniejszość
Przeszłość
Nieskończoność.
IV, Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
Gdyby Kafkowski "on" mógłpodążać po przekątnej, zachowując jednakowy
dystans wobec napierających sil przeszłości i przyszłości, to nie
wyskoczyłby,jak w opowieści, z linii walki, by znaleźć się ponad ipoza nią.
Albowiem liniata, choć skierowana ku nieskończoności, jest ograniczona,
zamkniętaprzez siłyprzeszłości i przyszłości i tym samym chroniona
przedpustką;pozostaje onazwiązana i zakorzeniona w teraźniejszości w
teraźniejszości ludzkiej, a realizujesię w procesie myślenia i trwa nie dłużej
niż sam tenproces.
Jest to spokojne "teraz" w napiętej i pędzącejegzystencji człowieka; stosując
inną metaforę, możnapowiedzieć, że jest to coś, cojest spokojnym okiemcyklonu,
które, choć niepodobne do cyklonu, należyjednak do niego.
W tej przepaści pomiędzyprzeszłością a przyszłością jest nasze miejsce w czasie,
gdy myślimy, czyli gdy posiadamy wystarczający dystans doprzeszłości i
Strona 123
Myślenie - Hannah Arendt
przyszłości, by uchwycić ich sens, by zdobyć pozycjęarbitra i sędziego wobec
różnorodnychi nigdy nie kończących się spraw ludzkiej egzystencji arbitra nigdy
nie osiągającego ostatecznych rozwiązań, lecz zawsze gotowego dawać wciąż nowe
odpowiedzi na narzucane pytania.
Dla uniknięcia nieporozumień chcę podkreślić, żezaproponowany tu
diagram,metaforycznie i wstępnie określający pozycję myśli, może być ważny
jedynie w odniesieniu do zjawisk umysłowych.
W stosunku doczasu historycznegoczy biograficznego metafora ta nie ma sensu,
ponieważnie pojawiasię tam przepaść, o której była tu mowa.
Jedynie tylko o tyle, o ilemyśli, czyli o tyle, o ile nie jest,
wedleValery'ego,znajdujesię człowiek "on", jak Kafka trafnie powiadał, a nie
"ktoś"w pełnej rzeczywistościswegokonkretnego bytu, żyje w tej przerwiepomiędzy
prze20.
Przepaść pomiędzy przeszloscią a przyszhscią
szłością a przyszłością, w teraźniejszości, która jestpozaczasowa.
Przepaśćta, choć słyszymy o niej po raz pierwszyjako o nunc stans w
filozofii średniowiecznej, gdziewformie nuncaeternitatis służy za model i
metaforęboskiejwieczności, nie jest daną historyczną; raczejwydaje się czymś
ściśle związanym z egzystencjąludzką na ziemi.
Stosując inną metaforę, nazywamy ją także obszarem ducha, lecz jest to raczej
ścieżka wytyczona przez myślenie, mały niepozorny trakt pozaczasowości wytyczony
przez aktywność myślową w rzeczywistości czaso-przestrzennej danej narodzonymi
śmiertelnym ludziom.
Podążając tymtraktem, ciągi myślowe, przypomnieniai antycypacje ratująto,
czegodotkną, przed zniszczeniem przezczas historycznyi biograficzny.
Ta mała pozaczasowa przestrzeń w samym sercu czasu,tak niepodobna do świata i
kultury,gdzie się urodziliśmy, nie może być ani odziedziczona, ani przekazana
przez tradycję, choć każdawielkaksiążka o myśleniu wskazuje na nią w pewien
ukrytysposób w sposób przypominający to,co Heraklitmówił o wyroczni
delfickiej:ani nie mówi,ani nieukrywa, lecz napomyka.
Każde nowe pokolenie, każdy nowy człowiek, gdystaje sięświadom
wtłoczenia pomiędzy nieskończoną przeszłość i nieskończoną przyszłość, musi
odkryći wytyczyć na nowo ścieżkę myśli.
Wydaje się, że dziwna trwałość wielkich dziel, ichwzględna niezmiennośćpoprzez
tysiące lat, spowodowana jest tym, że owedzieła zrodziły się na tym małym,
niepozornym trakcie pozaczasowości, któryich autorzywykuli pomiędzy nieskończoną
przeszłościąa nieskończoną przyszłością,uznając, że przeszłość i przyszłość
nakierowane są jak gdyby na nich jako to, co jest przed nimi.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
i po n i c h, ich przeszłość i i c h przyszłość ustanawiając w ten
sposób dla siebie teraźniejszość, rodzajpozaczasowego czasu, gdzie ludzie są
zdolni tworzyćponadczasowe dzieła, w których przekraczają własnąskończoność.
Ta pozaczasowość nie jest niewątpliwie wiecznością; powstaje ona
zezderzenia przeszłości i przyszłości, podczas gdy wieczność jest pojęciem
granicznym,czyli jest nie do pomyślenia, oznacza bowiem załamanie się wszystkich
wymiarów czasowych.
Wymiar czasowy nuncsiansdoświadczany w myśleniu łączy w sobie czasy nieobecne,
czyli "jużnie" i ,,jeszcze nie"'.
Ten Kaniowski kraj czystego intelektu(Land des reinen Yerstandes) jest "wyspą, i
to przez samąprzyrodę zamkniętą w niezmiennych granicach i,,otoczonąszerokim i
burzliwym oceanem", morzem życia codziennego7.
I choć nie sądzę,by był to"kraj prawdy",jest to niewątpliwie jedyny obszar,
gdzie całośćczyjegoś życia i jego sens nieuchwytny dla śmiertelnychludzi,
którychegzystencja w odróżnieniu od rzeczy,zaczynających istnieć, gdy są
zakończone, kończy sięz chwilą dokonania czyli nieuchwytna całość możestale się
objawiać jako "ja jestem" w trwającej obecności pośrodku nieustających przemian
świata.
Toz powodutego doświadczenia myślącego ego prymatteraźniejszości, najbardziej
przejściowego czasu wświecie zjawisk,stal się niemal dogmatyczną
zasadąspekulacji filozoficznej.
Na zakończenie chcę zwrócić uwagę nie na moją"metodę" ani nie na moje
"kryteria", ani nawet niena "wartości" wszystko to jest szczęśliwie ukryteprzed
autorem, choć dla czytelnika możebyćalbo raczej może mu się wydawać niesłychanie
przejrzystelecz na główne założenia tychrozważań.
Byłamowa o metafizycznych ,,błędach", które, jak sięoka20.
Przepaśćpomiędzy przeszłością a przyszłością279
zało, zawierają wiele wskazówek odnośnie do tego,czego ta dziwna, będąca
Strona 124
Myślenie - Hannah Arendt
zawsze "nie w porządku"czynność zwana myśleniem może dotyczyć.
Innymisłowy, wyraźnie wstąpiłam w szeregi tych, którzy odjakiegoś
czasupróbująobnażyćmetafizykę i filozofię wraz z jej wszystkimi kategoriami,
jakie znamy odczasówstarożytności greckiej po dziś dzień.
Takie obnażanie jest możliwe jedynie po przyjęciu założenia,że nić tradycji
została zerwana i że nie jesteśmy w staniejej związać.
Inaczej mówiąc-złamana została obowiązująca przeztysiące lat rzymska
triadałącząca religię,władzę i tradycję.
Utrata tej trójcy nie niszczyprzeszłości, asam proces obnażania nie jest
niszczący; jest on jedyniewyciąganiem wniosków zutraty,która jest faktem i
należynie tyle do "historii idei",co raczej do politycznej historii naszych
czasów, dohistorii naszego świata.
Utracono ciągłość przeszłości, która była przekazywanaz pokolenia
napokolenie i rozwijałasięw sposób harmonijny.
Proces obnażaniama swą technikę,o którejwspomnę tu tylko marginesowo.
To, conamzostało, jestciągle przeszłością, leczjest to
przeszłośćfragmentaryczna, która utraciła pewność oceniania.
Dlazwięzłości wystarczy tu zacytować fragment Szekspira, posiadający celność,
jakiej janie potrafię osiągnąć.
Ojciec twój w morzu głęboko.
Kości jego tokorale,
Lśniącą perłą jego oko
I nic nie sczeźniew nim wcale
Wśródkryształowych przezroczyMorze gow nich przeistoczy8.
Z takimi fragmentami przeszłości miałam do czynienia tutaj.
To, że w ogółe nadają się one do użycia,.
IV. Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
zawdzięczamy owemu pozaczasowemu traktowi wykutemu w świecie przestrzeni
i czasu.
Jeśli moi czytelnicy ulegną pokusie obnażania, toniech uważają, bynie niszczyć
owych ,,korali" i "pereł", które uratowane mogą być zapewne tylko jako
fragmenty.
O. zanurz dłonie w wodzie,Zanurz Je aż po kiść,Wpatruj się, wpatruj w
miednicęIpomyśl, co straciłeś.
Lodowiec stuka wkredensie.
Pustyniawzdycha w łóżku,A pęknięciew filiżance otwieraŚcieżkę do kraju
umarłych9.
Lub mówiąc to samo prozą;,, Niektóreksiążki sąniezashiżenie zapomniane,
żadna nie jestniezasłużenie pamiętana"10.
1 Merleau-Ponty, Signs, s.
174.
2 Cytowane wg: Sebastian deGrazia, Aboul Chuang T:u, "Dalhousie Review",
lato1974.
3G. W.
F.Hegel, Enzykiopadie der philosophischen Wissenschaften, Leipzig 1923,s.
465.
4 Kant, Krytyka czystego rozumu, t.
I, s.
III i 112.
5 Er.
A ufze ichnungen ans dem Jahre 1920, w: Franz Kalka, Beschreibungeines Kampfes,
New York 1946, s- 300.
6 F. Nietzsche, Tako rzecze ZarafusSra, Warszawa 1905-6,s.
2197Kant, dz.
cyt.
, t. I, s.
420^ł2i.
8 W. Szekspir, Burza, Warszawa 1956.
s. 40-4\.
9 W. H, Auden,As I Walked Ou!
OneEvening, w: CoilecSedPoems, s.
115,
10 W.
H. Auden, Rękafarbiarza i inneeseje.
Warszawa 1988, s.
24.
SPIS TREŚCI
Strona 125
Myślenie - Hannah Arendt
Hannah Arend!
napisał Marcin Król .
Wstęp .
-...--,.
I. Zjawisko .
1.Fenomenalna natura świata .
2. (Prawdziwy) byt i(samo tylko) zjawisko; teoria dwóchświatów .
3.Odwrócenie metafizycznej hierarchii; wartość powierzchni .
4. Ciało i dusza; dusza i umysł .
5.Zjawiskoi pozór.
6. Myślące ego i jaźń; Kant .
,,...
7. Rzeczywistośći myślące ego, wątpienie Kanezjańskiei sensus commimis .
8.Nauka i zdrowy rozsądek; Kaniowskie rozróżnienie
rozumu i intelektu; prawdai znaczenie.
II. Aktywność umysłowa w świecie zjawisk .
9. Niewidzialność i wycofanie się .
10. Wojna domowa myśli ze zdrowymrozsądkiem .
11. Myślenie i działanie;obserwator .
12.Język i metafora .
13. Metafora i niewyrażalne .
III. Co powoduje, że myślimy?
....
14- Prefilozoficzne domniemania Greków .
15.Odpowiedź Platona i jej echa.
16. Odpowiedź Rzymian .
17-Odpowiedź Sokratesa .
18. Dwa-w-jednym .
IV.Gdzie przebywamy, gdy myślimy?
....
19. ,, Tanio l je pense e!
łanio!
je suis" (Valery): nigdzie20- Przepaść pomiędzy przeszłościąa przyszłością;
numstans .
Czytelnik", Warszawa 2002.
Wyr/unie IIe-maii: sekrelariatczylelnik.
pi hnp://w\vw.
czytelnik, piArt.
md. 13: arii.
druk.
17,75Sklad: B.
Cholewińskii L.
Żuktwski.
WarszawaDruki oprawa: Łifdzkie Taklady GraficzneTam.
wyd.
626; wm.
druk.
124/12/2002Pmteil iiiPolana.
Strona 126