JAM JEST PRAWDĄ
Panie, obym w Twojej światłości oglądał światłość (Ps 36, 10)
Jezus przyszedł, aby dać ludziom życie i wskazać im drogę, która wiedzie do żywota. On sam jest
źródłem życia, ale jest też i Nauczycielem życia.
Takim przedstawił Go światu Ojciec niebieski na początku Jego apostolstwa. Duch Święty zaraz po
chrzcie zstąpił na Jezusa pod postacią gołębicy, a z nieba dał się słyszeć glos: „Ten jest mój Syn
umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3, 17); oto jakby listy uwierzytelniające, które dają
rękojmię i głęboko uzasadniają naukę Jezusa. Któż nie uwierzy w Jego słowa, skoro On jest Synem
Bożym i skoro Duch Święty jest z Nim? Dwa lata później, na Taborze, powtarza się to samo: ten sam
glos, te same słowa: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Co więcej, zostaje
dodane wyraźne polecenie: „Jego słuchajcie” (Mt 17, 5), jasno ukazujące Jego zadanie Nauczyciela.
Następnie sam Jezus objawił się jako Nauczyciel, i to jedyny Nauczyciel: „Wy „Mnie nazywacie
Nauczycielem... i dobrze mówicie, bo nim jestem (J 13, 13). „Lecz wy nie chciejcie, żeby was nazywano
mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz” (Mt 23, 10). Kiedy Jezus powiedział, że jest życiem,
oświadczył równocześnie, że jest „prawdą”. Owszem, wobec Piłata, który Go pytał o pochodzenie i Jego
misję, wyznaje: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J
18, 37). Kto słucha i wypełnia Jego słowa, słucha i poznaje prawdę: „Jeżeli będziecie trwać w nauce
mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę” (J 8, 31–32).
Ty Boże, Ojcze najwyższy, pokazujesz i uczysz duszę sposobu i drogi, którą może dojść do
poznania Ciebie oraz zjednoczenia z Tobą przez miłość. Tej drogi i sposobu nauczyłeś nas przez
swojego umiłowanego Syna... Dlatego dusza pragnąca, aby ją oświeciło Boże światło, uczy się,
rozważa i czyta nieustannie księgę żywota. A księgą tą jest całe życie Chrystusa spędzone tu na
ziemi (bł. Aniela z Foligno).
Uwielbiam Cię, Boże mój, prawdziwa i jedyna światłości. Od wieków, zanim stworzenie się stało,
kiedy byłeś sam — sam lecz nie samotny, zawsze bowiem byłeś w trzech Osobach — byłeś
Światłością nieskończoną. Nikt Cię nie oglądał, jedynie Ty sam. Ojciec oglądał światłość w Synu,
a Syn w Ojcu.
Jaki byłeś na początku, taki jesteś teraz... w tej światłości nie stworzonej, nieskończenie
chwalebny, nieskończenie piękny... Boże łaskawy, któż może zbliżyć się do Twego
nieskończonego Majestatu? Ale również, któż może pozostać z dala od Ciebie?
Czyż można pozostać z dala od Ciebie? Ty jesteś światłością aniołów, Tyś również jedynym
światłem duszy mojej. Ty „oświecasz każdego człowieka, gdy na ten świat przychodzi” (J 1, 9).
Bez Ciebie czuję się pogrążony w największych ciemnościach, które można by przyrównać do
ciemności piekła. Gdy Ty jesteś daleko, serce moje upada i wysycha, odżywa zaś, w miarę jak
jawisz się w swojej światłości.
Ty zbliżasz się lub oddalasz, według swego upodobania, Boże mój, ja nie mogę Cię zatrzymać!
Mogę tylko prosić Cię, abyś pozostał: „Zostań z nami, Panie, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień
się nachylił” (Łk 24, 29). Pozostań aż do rana i nie odchodź, dopóki mi nie pobłogosławisz.
Pozostań ze mną na tej ciemnej łez dolinie, dopóki nie rozproszą się ciemności.
Pozostań, światłości mojej duszy, bo już wieczór się zbliża. Gęste cienie, nie pochodzące od
Ciebie, zaczynają mnie ogarniać... w moim strapieniu i smutku odczuwam potrzebę czegoś, czego
sam nazwać po imieniu nie umiem. Potrzebuję tylko Ciebie (J. H. Newman).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 34
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.