Błędy protestantyzmu (Św Józef Sebastian Pelczar)

background image

Suma błędów. Protestantyzm w ocenie bp. J. S. Pelczara



- Ryszard Mozgol,

Rodzina Katolicka, 2-01-2009





Jedność chrześcijaństwa istnieje wyłącznie w Kościele katolickim, a protestanci mogą ją
osiągnąć wyłącznie poprzez wyparcie się zgubnych błędów i powrót do odrzuconego niegdyś
katolicyzmu.


Stosunek katolików do protestantyzmu jest papierkiem lakmusowym ich wierności
Chrystusowi i Tradycji Kościoła. Trudno znaleźć dwie bardziej przeciwstawne koncepcje
religijne, które pozornie wyrastają ze wspólnego pnia. Ci spośród katolików, którzy
wierzą w bajkę o wspólnym pniu chrześcijańskiego drzewa, z którego wyrastają gałęzie
kolejnych konfesji – katolickiej, luterańskiej, zwinglańskiej, kalwińskiej, anglikańskiej itd.
– zapominają, że różne odłamy protestantyzmu powstały w wyniku rebelii wymierzonej w
jedność Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Są to więc gałęzie uschłe... Zazwyczaj
ci sami ludzie starają się sprowadzić zasadnicze różnice w pojmowaniu rzeczywistości
nadprzyrodzonej do poziomu sporu religijnego powstałego na gruncie politycznym,
charakterystycznego dla specyficznego okresu historycznego. Dziś, ich zdaniem, spór ten
jest nieistotny, należy szukać tego, co łączy, a nie tego, co dzieli... Ale co może łączyć
katolika z protestantem? Gdzie istnieje płaszczyzna realnego porozumienia dogmatycznego?
Jaką wybrać przestrzeń dialogu, aby działania ekumeniczne były rzeczywiste, a nie stały
się czczym propagandowym działaniem, mającym na celu osiągnięcie doraźnych celów
politycznych? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie w oparciu o analizę protestantyzmu,
dokonaną przez jednego z najbardziej znamienitych hierarchów polskiego Kościoła,
wybitnego teologa, historyka, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, bp. Józefa Sebastiana
Pelczara. Będzie to jeszcze bardziej interesujące w kontekście trwających przygotowań
– również w obrębie Kościoła katolickiego – do ekumenicznych obchodów 490. rocznicy
wystąpienia Marcina Lutra przeciw papieżowi.


Autorytet bp. Józefa Sebastiana Pelczara

Bogaty dorobek pisarski Józefa Pelczara i jego znajomość tematu, przedstawiana zwłaszcza
na kartach prac apologetycznych, predestynuje jego osobę do autorytatywnego spojrzenia
na protestantyzm. O ile wśród dzisiejszych hierarchów polskiego Kościoła dominuje
ekumeniczne spojrzenie na relacje katolicko-protestanckie, niejednokrotnie zacierające
istotne różnice dogmatyczne czy wręcz przyznające rację stronie protestanckiej w sporach
dogmatycznych, to tradycyjny punkt widzenia bp. Józefa Pelczara za punkt odniesienia
względem protestantyzmu przyjmował wyłącznie troskę o zbawienie dusz.

Na czoło dzisiejszych przyjaciół Lutra wysuwa się osoba ordynariusza opolskiego Alfonsa
Nossola, znanego miłośnika wittemberskiego kacerza i propagatora pisarstwa dolnośląskiego
apostaty, eksksiędza Józefa Wittiga. Biskup opolski twierdzi, że nie istnieją już zasadnicze
przeszkody na drodze do pełnej jedności katolików i protestantów. Przeszkody pomniejsze,
takie jak ordynacja kobiet, zostaną niebawem przezwyciężone. „Dzisiaj uznajemy, że
te luterańskie «sola-pryncypia» nie są już przeszkodą. Usprawiedliwienie następuje
rzeczywiście mocą Bożej łaski, mocą wiary” – stwierdza bp Nossol

1

.

background image


Swoje rozważania dotyczące protestantyzmu Józef Pelczar rozpoczynał od rozpatrzenia
myśli i intencji samych założycieli protestantyzmu. Jest to działanie konieczne, a jego
istotą jest nie tyle wyciągnięcie na wierzch – jak by się mogło wydawać – wszystkich
błędów, grzechów i nieczystości ich założycieli, co zestawienie twórców wyznań
reformowanych z założycielem Kościoła katolickiego: Jezusem Chrystusem. Ten argument,
szczególnie znienawidzony przez protestantów, starano się zbijać na różne sposoby:
legitymistyczny – poszukując korzeni reformacji wśród antycznych chrześcijan, szczególnie
heretyków „prześladowanych” przez Kościół, lub sceptyczny – zmieniając samą koncepcję
Kościoła, jako instytucji wyłącznie ludzkiej, która nie musi posiadać fundamentu w postaci
słów Zbawiciela. W tym drugim przypadku utrzymywano, że Chrystus nie powołał do życia
żadnego z widzialnych „Kościołów”, to jest różnych konfesji chrześcijańskich.

Kościół katolicki jest instytucją łączącą sferę nadprzyrodzoną z przyrodzoną, jest instytucją
doskonałą, pomimo grzechów i niedoskonałości wynikających ze skaleczonej natury ludzkiej
swoich poszczególnych członków. Dla protestantów taki punkt widzenia jest zupełnie obcy.
Nie jest zgodny z ich koncepcją całkowicie zniszczonej przez grzech natury ludzkiej. Ludzie –
ich zdaniem – nie mogą uczestniczyć i współtworzyć instytucji doskonałej, jaką jest Kościół.


„Ojcowie założyciele” protestantyzmu

Biskup Pelczar nie miał dobrego zdania o ojcach założycielach poszczególnych
protestanckich konfesji. Motorem działania „reformatorów” była zapiekła nienawiść do
Kościoła, która wypaczała charakter podejmowanych przez nich działań i sprowadzała
wszystkie przedsięwzięcia na drogę destrukcji i grzechu. Inicjator reformacji, Marcin Luter,
powodowany swą niepohamowaną pychą i niezwykle gwałtownym charakterem, szybko
przemienił zaistniały między zakonem augustiańskim a dominikańskim spór o prawo
do zbierania opłat za odpusty w najstraszliwszy konflikt w dziejach Kościoła. Sprzeczka
mnichów, powstała na gruncie urażonej dumy augustianów, do których należał Luter, o
przekazanie prawa do zbierania opłat odpustowych zarządzonych przez papieża Leona X,
została wykorzystana do zaprezentowania swoich koncepcji na temat odpustów i wolnej
woli człowieka. Kiedy tezy zostały potępione jako sprzeczne z nauczaniem Kościoła, Lutrowi
pozostało albo ich pokorne odwołanie, albo dalsze podważanie dogmatów i rozpoczęcie
otwartej wojny z Kościołem, na czele zbuntowanych przeciw cesarzowi książąt.

Według bp. Józefa Pelczara koncepcje Lutra powstawały jako usprawiedliwienie dla jego
niestabilnego umysłu oraz cholerycznego charakteru, żądnego rozkoszy i poklasku. „Chcąc
zagłuszyć w sobie wyrzuty sumienia, bo sam został zakonnikiem i kapłanem bez powołania
– pisze bp Pelczar – przyjął on wygodną teorię o całkowitym skażeniu natury ludzkiej, tak
że człowiek, ulegając pożądliwości, może chcieć i czynić tylko źle”

2

. Luter w istocie miał

świadomość pogrążania się w grzechu i stopniowego odchodzenia od Chrystusa, zdając
sobie sprawę, że pycha osłabia działanie jego woli. W jednym z listów pisał o zerwaniu z
celibatem: „Stałem się przez to małżeństwo tak nędznym i nikczemnym, iż myślę, że anieli
w niebie ze mnie się śmieją, a diabli w piekle wyją z radości” (list z 16 VI 1525 r.).

Inni, szukający okazji do rozprawy z Kościołem, szybko wzięli przykład z Lutra. W
Szwajcarii stały bywalec lupanarów Ulryk Zwingli i rzezimieszek, skazany w końcu na
śmierć Ludwik Heter podjęli myśl i czyny Lutra. Demokratyczne przekonania Zwinglego
i jego pycha spowodowały wojnę kantonów protestanckich przeciw katolickim i krwawe
prześladowania „papistów”. Motorem działania szwajcarskiego „reformatora” były nabyte we
Włoszech przekonania humanistyczne, przejęte od ateisty Giovanniego Pico della Mirandoli,
z którym Zwingli utrzymywał przez pewien czas serdeczne kontakty. Stąd, jak pisze Józef

background image

Pelczar, charakter szwajcarskiej reformacji był bardziej racjonalistyczny niż luterański.

Przyczyną zerwania Anglii z Rzymem był tyleż gwałtowny charakter króla Henryka VIII,
co skomplikowana sytuacja polityczna. Rządy króla szybko przekształciły się w tyranię,
a miłość ludu zastąpił strach. Brak męskiego potomka – następcy tronu – spowodował
fałszywą i nieuczciwą chęć uznania małżeństwa z Katarzyną Aragońską za niebyłe. Papież
nie zezwolił na rozerwanie węzła małżeńskiego i małżeństwo z brzemienną dwórką Anną
Boleyn, co spowodowało zerwanie z Rzymem i wkroczenie na powolną, ale konsekwentną
drogę protestantyzacji Anglii. Gniew Henryka VIII był potężny, dotknął duchownych
wiernych Kościołowi, bliskich przyjaciół króla, starą katolicką arystokrację i przywiązany
do katolicyzmu lud. Henryk VIII umierał w 1547 roku sześciokrotnie żonaty, bez jasnych
widoków na przekazanie tronu swojemu chorowitemu, małoletniemu synowi Edwardowi
VI, zależnemu od woli nowej szlachty, wzbogaconej na reformacyjnej grabieży katolickiego
mienia.

Również pobudki Jana Kalwina nie należały do czystych. Pycha, okrucieństwo i chciwość
tego człowieka została wprzęgnięta w służbę zemsty za – zdaniem Kalwina – niesłuszne
oskarżenie go o głoszenie na Sorbonie heretyckich poglądów na temat wolnej woli. W 1533
r. Kalwin wraz z grupą stronników opuścił Francję i osiadł w Genewie, w której po likwidacji
wewnętrznej opozycji przejął całkowitą władzę, likwidując we władzach miasta wszelkie
rozróżnienie pomiędzy sferą świecką a religijną. Stworzona komuna teokratyczna poddała
kontroli wszystkie przejawy życia mieszkańców Genewy, a wyroki śmierci za przewinienia
w rodzaju wdowiej modlitwy za duszę zmarłego męża stały na porządku dziennym. Józef
Pelczar pisał o Kalwinie:
"Słusznie powiedział historyk Kolb, że „Kalwin chciał zamienić całą ziemię w ponury i zimny
zakład pokutniczy”. Wyznawcy Kalwina tchnęli zawsze religijnym fanatyzmem, czego
objawem były mordy dokonane na katolikach we Francji i Holandii."

3


Antykrólewska polityka hugenotów (francuskich wyznawców kalwinizmu) doprowadziła do
długotrwałej okrutnej wojny domowej, w której – zanim doszło do nocy św. Bartłomieja w
1572 r. – hugenoci szczycili się zburzeniem 20 tys. kościołów, 2009 klasztorów i 9 szpitali,
zamordowaniem ok. 4 tys. zakonników i zgwałceniem prawie 2 tys. zakonnic. Rzeź w trakcie
ślubu księżniczki Małgorzaty z Henrykiem z Nawarry była aktem politycznej zemsty, za który
– jak słusznie pisze Józef Pelczar – „Kościół nie odpowiada”.

Konsekwencją nienawiści „reformatorów” do Kościoła było religijne rozdarcie Europy.
Efektem stał się podział Europy na kilka wzajemnie zwalczających się stron, ponieważ
protestanci nie stworzyli (na szczęście!) jednolitego obozu religijno-politycznego, a
przystąpili do niszczenia siebie nawzajem z nie mniejszym zapałem niż do wieszania,
topienia i ćwiartowania katolików. Luteranie utopili w morzu krwi powstanie anabaptystów
w Rzeszy, Kalwin ścigał z całą surowością zwolenników Zwinglego i Lutra, a spalony
na stosie w Genewie antytrynitarz Michał Servet jest tylko z racji swojej sławy często
przywoływanym przykładem protestanckiej nietolerancji. Nie inaczej było w Anglii,
gdzie na wspólnych szubienicach i stosach ginęli katolicy wraz z angielskimi i szkockimi
zwolennikami kalwinizmu i nawet ultraprotestant Jan Knox przyznawał, że pokój religijny
zapanował w Anglii dopiero za katolickiej królowej Marii Tudor. Zjednoczeni w swojej
herezji „reformatorzy” nigdy wspólnie nie patrzyli na Europę – jeśli nie liczyć wieży
luterańskiej katedry w Magdeburgu ani Ściany Reformatorów w Genewie... Mit „jednego
protestantyzmu” jest wyłącznie

utopijnym życzeniem

protestanckich przywódców

czasów Bismarcka, które nigdy faktycznie nie zostało zrealizowane. Nienawiść, śmierć
i zniszczenie – oto wkład protestantyzmu w historię Europy. Niejednokrotnie władcy
protestanccy byli bardziej nieufni wobec swoich „braci w wierze” z innych konfesji niż
względem „zabobonnych papistów”. Tak było przykładowo w Prusach (zwłaszcza po

background image

zawarciu tzw. unii staropruskiej w 1817 r.), w których kalwińska dynastia Hohenzollernów
(od 1613 r.) darzyła większym zaufaniem (np. za króla Fryderyka Wilhelma IV i cesarza
Wilhelma II) katolików niż poddanych luteran.


Przyczyny protestanckiego sukcesu

Jak mogło dojść do sukcesu protestantyzmu, skoro kierował się tak niskimi pobudkami?
Nie sposób pominąć w tym miejscu teologicznego, „niepostępowego” spojrzenia na historię
ludzkości. Jest ona ze względu na skaleczenie natury ludzkiej tragicznym osuwaniem się
w grzech, z którego może zostać podźwignięta wyłącznie poprzez łaskę Boga. Przyczyny
zwycięstwa protestantyzmu tkwią zatem w ułomności ludzkiej natury.

Nietzche uważał, że Luter zalał całą swoja żółcią Kościół i chrześcijaństwo w momencie,
kiedy było ono najnormalniejsze w swojej historii. Pogląd ten wynika z agnostycznego,
ale i pobieżnego punktu widzenia niemieckiego filozofa. Zeświecczenie Kościoła, będące
efektem blisko stuletniej zależności od królów Francji (niewola awiniońska), jak również
wyniszczająca obie siły wojna pomiędzy władzą świecką a duchowną i osłabiająca
papiestwo walka wewnętrzna pomiędzy koncyliarystycznymi paleomodernistami a
zwolennikami prymatu papieży, uczyniła z Kościoła łakomy kąsek dla umacniających się
monarchii narodowych. Tendencja ta spowodowała przedkładanie zależności państwowych
nad religijne, a narodowych nad cywilizacyjne. W tym wymiarze postrzegać możemy
protestantyzm jako antyuniwersalistyczną rebelię.

Pomijając takie przyczyny jak ówczesny upadek obyczajów, który nie był ani pierwszym w
historii Europy i Kościoła, ani też niestety nie ostatnim, za tendencjami sekularyzacyjnymi
szła nienawiść do wszystkiego, co przychodziło z Rzymu – czy to pod względem
religijnym, czy politycznym. Stąd częsty postulat uniezależnienia od Rzymu poprzez
utworzenie „Kościoła narodowego”, któremu w wielu częściach Europy (także w Polsce)
przyklaskiwała duża cześć duchowieństwa. Stąd przyjęcie takiej optyki narodowej przez
zwolenników reformacji, wzywających do zrzucenia zwierzchności politycznej Rzymu i
Cesarstwa, zaniechania płacenia świętopietrza, odrzucenia języka łacińskiego, utworzenia
parlamentarnych reprezentacji narodowych (stanowych), stojących ponad królem lub
kontrolujących monarchę, czy wynikający z tej tendencji postulat uproszczenia rytuałów
i sakramentów, mających być zrozumiałymi dla ogółu. Aby lepiej przeforsować swoje
pomysły, reformatorzy zastosowali skuteczną taktykę stopniowania żądań, propagandowego
oddziaływania na lud przez szkalowanie przeciwnika. Św. Józef Sebastian Pelczar opisywał
to w następujący sposób:
"Taktyka nowatorów była taka, że w przesadnym, a często nieprawdziwym świetle
przedstawiali zboczenia, jakie do pewnej części świeckiego i zakonnego duchowieństwa
rzeczywiście się zakradły pod wpływem ustroju feudalnego, humanizmu, braku seminariów
i synodów, zachodniego odszczepieństwa w XIV w., dążności rewolucyjnych w XV w.,
nagromadzenia bogactw i innych złych czynników, a stąd wysnuwali fałszywy wniosek,
że duchowieństwo żądne mienia i panowania zepsuło dzieło Jezusa Chrystusa i błędnymi
dodatkami przeinaczyło Jego naukę. Wskutek tego – tak dalej dowodzili – Kościół katolicki
przestał być Kościołem Chrystusowym. Należy zatem wrócić do pierwotnego Kościoła, jaki
był w I w. po Chrystusie, a takim zreformowanym Kościołem jest właśnie protestantyzm.

Jest to argument, którym z lubością posługiwali się wszyscy heretycy, a który i dziś
pada z ust radykalnych modernistów wszelkich odmian. Nie wynika z niego chęć
autentycznego reformowania Kościoła poprzez odnowienie religijności czy obudowanie
życia sakramentalnego, uświęcenie wiernych, czyli poprzez „przylgnięcie do starożytności”
(św. Wincenty z Lerynu), ale ukryty duch rebelii skrywanej pod płaszczem troski. Za

background image

każdym razem chodzi o zmianę, o stworzenie nowego „Kościoła pierwszych wieków
chrześcijaństwa”, na miarę wyobrażeń każdoczesnych reformatorów.


Błędy protestantyzmu

Protestantyzm, pomimo posługiwania się pojęciami drogimi dla każdego katolika, jest
całkowitym zerwaniem z dogmatami Kościoła, stanowi również opozycję wobec katolickiego
postrzegania świata i praw rządzących nim w sferze społecznej. Konsekwencje tego są
widoczne w mentalności dzisiejszego świata, ufundowanego na „osiągnięciach” reformacji.

1. Usprawiedliwienie


Św. Józef Sebastian Pelczar zaliczał do najgroźniejszych tworów protestantyzmu luterańską
koncepcję usprawiedliwienia. Zdaniem Lutra zbawienie następuje wyłącznie przez wiarę,
z pominięciem dobrych uczynków. Tak jednoznaczne postawienie tej kwestii eliminowało
podstawę chrześcijańskiej etyki, jaką – prócz wiary w Boga – jest miłość bliźniego,
objawiająca się poprzez uczynki. Dla luteran dobre uczynki nie posiadały praktycznie
żadnego znaczenia religijnego, traktowane były co najwyżej jako przejaw spoistości
więzi pomiędzy ludźmi wierzącymi w tego samego Boga. Nie obowiązywały wobec nie
przynależących do tej samej wspólnoty wierzących. Tak było do XIX wieku, kiedy to,
naśladując katolików, protestanci rozpoczęli działalność charytatywną tzw. zakładów
dobroczynnych, z taką bezwzględnością i realizmem opisywanych przez Dickensa.
Protestancka dobroczynność, tak jak i stworzona w tym samym wieku instytucja diakonisek,
miały za zadanie wyłącznie realizację utylitarnych celów: pozyskiwanie zwolenników i
łagodzenie napięć społecznych. Z obserwacji społeczeństwa radykalnych protestantów doby
angielskiej wojny domowej narodziła się skrajnie pesymistyczna wizja Tomasza Hobbesa,
w której więzi społeczne są wyłącznie efektem zbiorowego egoizmu przezwyciężającego
egoizm jednostek. Kiedyś protestanci mówili: nie ma ludzi świętych, dzisiaj mówią: nie ma
ludzi rzeczywiście dobrych.

2. Sekularyzacja etyki


Z protestanckiej koncepcji usprawiedliwienia wyrasta wprost kantowska idea etyki
autonomicznej, stanowiąca podwalinę liberalnej etyki sytuacyjnej. Jak stwierdził biskup
przemyski, protestanckie usprawiedliwienie doprowadziło w konsekwencji do uwolnienia
etyki od dogmatów religijnych. Zdaniem Kanta etyka i obyczajność wynikają z
powszechnego uznania ludzi, a nie Bożego prawa danego ludziom. Prawo moralne w
koncepcji nudziarza z Królewca powstaje z czystego rozumu, a dobre jest to, co jest
jednostkowo zgodne z powszechnym prawem moralnym, akceptowanym przez wszystkie
istoty rozumne. Konsekwentnie przyjmując sposób myślenia protestanckiego filozofa, dobre
jest to, co jest ponadkonfesyjną zasadą etyczną wynikającą z przymusu, a nie z
poszukiwania rozkoszy czy zadowolenia – nie zabijaj, nie kradnij itd. Kant ujął ją w postaci
nowoczesnego przykazania: „Czyń tak, aby zawsze maksyma twej woli mogła być zarazem
zasadą powszechnego prawodawstwa”

4

. I w tym miejscu myśli etycznej Kanta nastąpiło

zerwanie z dotychczasowym chrześcijańskim systemem etycznym. Już nie bojaźń Boża,
strach przed potępieniem i pragnienie zbawienia, ale poczucie obowiązku względem innych
ludzi i szacunek dla prawa stanowią podstawę moralności. Dla Kanta czyn staje się
moralnym dopiero wtedy, gdy wynika z powinności (imperatyw kategoryczny). Prawo
powinniśmy pełnić dla samego prawa. – Należy podkreślić, że Kant nie negował wprost w
swoim agnostycznym systemie zasad religijnych i istnienia Boga, traktując je jako

background image

niezbędne elementy utrzymywania ludzi w karbach, jednak nie wolno nie zauważyć, że
stworzony przez niego system etyczny, wyrastający z luterańskiego źródła, poszedł o krok
dalej, traktując zasady moralne jako twory czysto ludzkie. Skoro zaś zasady moralne są
tworami ludzkiego rozumu, to istnienie Boga należy przyjąć wyłącznie ze względów
moralnych. Ludzie nie będą słuchać siebie nawzajem, potrzebują zatem Boga. Skoro rozum
praktyczny potrzebuje wyłącznie Boga jako składnika powodzenia utylitarnego prawa
moralnego, jaki zatem jest cel moralności i czym jest dobro najwyższe? Dla Kanta nie było
nim ani zbawienie, ani Bóg. Dobrem najwyższym jest wyłącznie cnota i szczęśliwość. Ta
degradacja moralności, poprzez odarcie jej z elementów nadprzyrodzonych, musiała także
zmienić jej cel. Celem zasad moralnych jest człowiek, któremu moralność nadaje
odpowiednio wysoką godność. Brzmi to bardzo nowocześnie, a echa kantowskiej etyki
znajdziemy dziś w niejednym dokumencie pseudokatolickich modernistów.

3. Sola scriptura: podwaliny indywidualizmu


Św. Józef Sebastian Pelczar określił wiarę w Biblię jako jedyne źródło wiary, „drugą główną
zasadą protestantyzmu”. Luter, a za nim inni reformatorzy, odrzucając Świętą Tradycję jako
drugi obok Biblii fundament wiary, de facto zanegowali szacunek, jakim otaczano Pismo
święte w Kościele katolickim. Całość interpretacji tekstów Biblii opierała się w Kościele na
zasadzie autorytetu Ojców Kościoła, zajmujących się od zarania Kościoła tłumaczeniem
zawiłości zawartych w wersetach biblijnych. Luter odrzucił ten autorytet, dokonując nie tyle
pierwszego przekładu Biblii na język narodowy, co odpowiedniej – dostosowanej do swoich
poglądów – cenzury fragmentów Pisma św.

Biskup przemyski w następujący sposób charakteryzuje ten błąd protestantyzmu i jego
opłakane skutki:

"Jedynym źródłem wiary jest Biblia, którą każdy, według wyroków „Kościoła”, może
tłumaczyć, doprowadziła nie tylko do zupełnego rozbicia się w jedności w wierze i do
powstania nowych sekt, tak że w samej Ameryce Północnej naliczono ich przeszło 70, ale
również do fałszywego mistycyzmu, znajdującego ostateczny wyraz w spirytyzmie, to znowu
do skrajnego racjonalizmu, rugującego z religii wszelki pierwiastek nadprzyrodzony, za
którym poszedł monizm w różnej postaci, a więc niszczący wszelką religię ateizm."


Błąd reformacji nie polegał na przekazaniu ludziom Biblii do czytania, ale na pozostawieniu
ich z Pismem św. „sam na sam” i wmówieniu im, że każda interpretacja wersów biblijnych
jest prawdziwa, o ile jest w zgodzie z ogólnymi zasadami protestantyzmu. Za interpretację
inną można było zostać wykluczonym ze wspólnoty. Jednak uzbrojenie ludzi w Biblię
z prawem samodzielnego komentowania nie tyle uwolniło od tyranii Kościoła – jak
przedstawiali to protestanci – ale wydało chrześcijan na łup małych biblijnych satrapów,
założycieli kolejnych sekt, nowych „mojżeszów” wiodących zagubione plemię Izraela do
Nowego Jeruzalem. Odrzucenie autorytetu zawsze kończy się tyranią opinii. Jak się modlisz,
tak wierzysz. Jak wierzysz, tak żyjesz.

Zasada samodzielnego interpretowania Pisma św., przeniesiona ze sfery religii na
grunt społeczny, dała początek indywidualizmowi i subiektywizmowi, w którym nie ma
obiektywnej prawdy, ponieważ wymagałaby ona istnienia obiektywnego autorytetu,
a ten został odrzucony przez reformację. Istnieją wyłącznie subiektywne prawdy
indywidualne, które kiedyś w przyszłości, w toku rozwoju, dadzą początek „prawdzie”. W
tej koncepcji „prawda” jest efektem ewolucji błędów i prawd. Nie na tym jednak koniec,
ponieważ ta koncepcja istnieje w obrębie protestantyzmu w wersji religijnej.

background image

4. Fałszywa idea Kościoła


Dla Lutra i innych reformatorów Kościół jest wyłącznie instytucją ziemską i materialną.
Jest to konsekwencja przyjęcia idei o skrajnie złej naturze ludzkiej, przeniesionej na
grunt eklezjologii. Instytucja tworzona przez ludzi nie może być – jak przyjmował Luter
– ani nieomylna, ani idealna. Obserwacja pogrążonych w grzechach ludzi skłoniła go do
odrzucenia prawdy o Kościele jako Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa. Skoro więc Kościół
jest jedynie instytucją materialną, nie różni się niczym od takich instytucji jak państwo, a
jego funkcjonowanie jest ściśle utylitarne. Józef Sebastian Pelczar, powołując się w tym
miejscu na wrogiego protestanckiemu chrześcijaństwu Fryderyka Nietzschego, stwierdzał
wprost, że „protestantyzm zniszczył ideę Kościoła”. Na potwierdzenie tych słów biskup
przemyski odwoływał się do szokujących wspomnień apostaty, eksjezuity, hrabiego
Hoensbroecka, który odchodząc stopniowo od religii, ostatecznie został luteraninem. W
swojej autobiografii Vierzehn Jahre Jesuit tak pisał o protestantyzmie:

"To dzieło ludzkie bardzo niedoskonałe, osłabione w swoim charakterze religijnym i
chrześcijańskim przez urzędowy biurokratyzm i dworactwo. Summus episcopus i presbyteri
tego kościoła nie mają stanowczo nic wspólnego z Pismem świętym i z chrześcijaństwem.
Zależny jest od państwa, a jego dostojnicy uganiają się przede wszystkim za zadowoleniem
swej próżności i pychy. Kościół protestancki nie może natchnąć żadną miłością, nawet
żadnym poszanowaniem. Jego obrachunek religijny zamyka się deficytem."

5


5. Ekumenizm


Konsekwencją przyjęcia fałszywej koncepcji Kościoła i odrzucenia obiektywnego
autorytetu religijnego musiało być poszukiwanie stałości religijnej w koncepcji ewolucji
prawdy. Na gruncie religijnym zaowocowało to ideą tzw. wolnej religii, stworzonej
przez racjonalistycznie nastawionych pastorów niemieckich jeszcze pod koniec XIX
w. Nowa „wolna religia” miała być pierwszą nowoczesną religią niedogmatyczną,
łączącą z jednej strony wszystkie najlepsze elementy wszystkich systemów religijnych
świata, z drugiej – religią humanistyczną, wyrastającą z indywidualistycznych podstaw
światopoglądowych

6

. Pomysł protestantów dał początek międzyreligijnym spotkaniom

ekumenicznym, które zwłaszcza spodobały się protestantom amerykańskim i masonerii.
Józef Sebastian Pelczar przy okazji charakteryzowania tych koncepcji wspominał
organizowane „kongresy postępu religii” przez łączącego w sobie wszystkie możliwe
pierwiastki ideowe (żydowski, masoński, niemiecki i amerykański) Teodora Reinacha,
na których pracowano nad połączeniem elementów kilku religii w jeden „postępowy”
system. Najbardziej zastanawiającym faktem, na który zwrócił uwagę biskup przemyski,
jest okoliczność zaproszenia na kongres buddystów, protestantów różnych konfesji,
przedstawicieli lóż masońskich, monistów oraz wyznawców judaizmu – przy jednoczesnym
pominięciu katolików, okraszonym stwierdzeniem, że takie zaproszenie zostanie
wystosowane tylko w sytuacji rezygnacji Kościoła z dogmatów. Ekumenizm drogą do
chrześcijaństwa bezdogmatycznego?

6. Sceptycyzm


Przykład idei ekumenicznej jest klinicznym objawem sceptycyzmu, do jakiego prowadzi
protestantyzm. W sferze społeczno-politycznej protestantyzm jest tworem bezbronnym,
wydanym na pastwę systemu państwowego. Nie inaczej jest w wymiarze religijnym, w
którym uległość względem świata współczesnego, jego szaleństw i pomysłów spowodowała
przyjęcie najbardziej kuriozalnych koncepcji i idei.

background image

Do głośniejszych (...) należy pastor Jatho, który na zebraniu publicznym w Berlinie tak
sformował swoje credo: „Jezus Chrystus nie jest Synem Bożym ani naszym Mistrzem,
ani Zbawicielem”, pastor Heydorn, który chciał pogodzić protestantyzm z monizmem,
predykant berneński Albert Kalthof, który trzy teorie o utrzymaniu siły, o prawie ewolucji
i o nieskończoności świata nazwał nowszą nauką o Trójcy Świętej, pastor Steudel, który
proponował „nowszą etykę” nie uznającą dekalogu, superintendent Lahusen, który radził nie
trzymać się przy „ordynacji” dosłownego tekstu Składu Apostolskiego, teolog protestancki
Artur Drews, który w 1910 roku miewał w Berlinie wykłady na temat, że “Chrystus jest
postacią mityczną.”

7


Nadworny pruski kaznodzieja pastor Stocker jeszcze w 1909 roku ubolewał, że
protestantyzm trapią najcięższe choroby duchowe, których niepodobna przezwyciężyć
żadnymi materialnymi środkami, a także stwierdził wprost, że protestantyzm wystąpił
przeciwko Bóstwu Jezusa Chrystusa. Pastor Wolt dodawał, że protestanccy wierni są
forpocztą pogaństwa i rewolucji w cesarstwie niemieckim.

Józef Sebastian Pelczar, opisując występujące wśród protestanckich teologów przypadki
negowania dogmatu Trójcy Świętej, Bóstwa Jezusa Chrystusa, odrzucenia Składu
Apostolskiego i innych przykładów stwierdził, że całość historii i budowy religii protestanckiej
predestynuje ją do niedowiarstwa. Skoro przyjmiemy tę myśl świętego biskupa za
prawdziwą, musimy uznać dzisiejszy modernizm za pokłosie protestanckiego sceptycyzmu w
Kościele katolickim.

Pod koniec swego burzliwego życia zgorzkniały Luter podsumował swoje wytężone wysiłki
wprowadzenia „religii czystej Ewangelii” słowami: „Teraz ludzie opętani są przez siedem
diabłów, podczas gdy najpierw byli opętani przez jednego”. Efekty rebelii protestanckiej dla
Europy były opłakane: potępienie dusz, rozbicie religijne i polityczne, wojny i rewolucje.
Jeden z najznamienitszych protestanckich historyków epoki zjednoczenia Niemiec, Jan
Gustaw Droysen, charakteryzował skutki reformacji następująco:

"Nie było rewolucji, która by głębiej wstrząsnęła społeczeństwem, która by straszliwiej
burzyła i niemiłosierniej wyrokowała. Od razu wszystko się rozpadło i zostało
zakwestionowane, najpierw w umysłach ludzi, potem z niesłychaną szybkością w stosunkach
społecznych, we wszelkiej karności i wszelakim porządku."



Uwaga Droysena pozostaje aktualna również dziś. Co prawda sam protestantyzm w swoich
tradycyjnych formach pozostaje od dłuższego czasu religijnym trupem, poddawanym
kolejnym reformacjom, jednak błędy protestantyzmu, tak celnie zdiagnozowane przez bp.
Józefa Sebastiana Pelczara, funkcjonują w obiegu społecznym. Przedostały się również do
wnętrza Kościoła katolickiego, wywołując najgroźniejszy kryzys wiary, jakiego doświadczył
katolicyzm na przestrzeni wieków. Nie przez przypadek biskup przemyski upatrywał korzeni
niebezpiecznego modernizmu w wyrastającej z protestantyzmu etycznej koncepcji Emanuela
Kanta.

Antidotum na morderczy kryzys może być wyłącznie odrzucenie modernistycznych błędów,
przeniesionych do Kościoła z protestantyzmu, i odrodzenie misyjnej postawy katolików.
Od fatalnego roku 1517 była ona najlepszą bronią przeciwko kłamstwom Lutra, głupocie
Karlstadta i fanatyzmowi Kalwina, a świadczą o tym rzesze wybitnych konwertytów,
wracających z protestanckiego wygnania na łono Kościoła katolickiego. Ponieważ, jak
wielokrotnie powtarzał za papieżem św. Piusem X i Leonem XIII święty biskup Józef
Sebastian Pelczar, jedność chrześcijaństwa istnieje wyłącznie w Kościele katolickim, a
protestanci mogą ją osiągnąć wyłącznie poprzez wyparcie się swoich zgubnych błędów i
powrót do odrzuconego niegdyś katolicyzmu. Płaszczyzna dialogu i porozumienia zawiera

background image

się w niezmiennym depozycie wiary Kościoła katolickiego, o czym protestanci zawsze winni
pamiętać.



- Ryszard Mozgol, Rodzina Katolicka, 2-01-2009.




Przypisy:

1

Kościół XX wieku. Rozmowy Ewy K. Czaczkowskiej, Katowice 1999, s. 93.

2

J. S. Pelczar, Obrona religii katolickiej, tom I: Jak wielkim skarbem jest religia katolicka i

dlaczego ta religia ma dzisiaj tylu przeciwników, Przemyśl 1920, s. 99.

3

Ibid., s. 101.

4

A. Stöckl, J. Weingärtner, Historia filozofii, Kraków 1927, s. 343–346.

5

J. S. Pelczar, op. cit., s. 105.

6

Zob. J. S. Pelczar, Masoneria, jej istota, zasady, dążności, początki, rozwój, organizacja,

ceremoniał i działanie. Poznań 1997, s. 322.

7

J. S. Pelczar, op. cit., s. 107.







Benedykt XVI z wizytą apostolską w Niemczech

(22-25 września 2011)



Z

przemówienia

pożegnalnego na lotnisku w Lahr, 25-09-2011:


"W kraju Reformacji ekumenizm stanowił oczywiście jeden z centralnych punktów podróży.
Chciałbym tu podkreślić spotkanie z przedstawicielami Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego
w byłym klasztorze augustianów w Erfurcie. Jestem głęboko wdzięczny za braterską
wymianę opinii i wspólną modlitwę."


Z

przemówienia

wygłoszonego podczas ekumenicznej Liturgi Słowa, w byłym klasztorze

augustianów w Erfurcie, 23-09-2011:

"(...) Historia chrześcijaństwa jest, by tak rzec, widzialną stroną tego dramatu, w
którym Chrystus zmaga się i cierpi wraz z nami, ludźmi. Ciągle na nowo musi On znosić
przeciwieństwo jedności, a mimo to dokonuje się nieustannie na nowo jedność z Nim,

background image

a tym samym z Trójjedynym Bogiem. Musimy widzieć zarówno grzech człowieka, który
odmawia posłuszeństwa Bogu i wycofuje się w samego siebie, ale również zwycięstwo Boga,
który wspiera Kościół pomimo jego słabości i nieustannie przyciąga za sobą nowych ludzi
i w ten sposób prowadzi jednych ku drugim. Dlatego podczas spotkania ekumenicznego
powinniśmy nie tylko narzekać na podziały i rozłamy, ale dziękować Bogu za wszystkie
zachowane elementy jedności, które nieustannie daje nam na nowo. Ta wdzięczność musi
być jednocześnie gotowością, by nie tracić w okresie pokus i zagrożeń tak danej jedności.

Podstawowa jedność polega na fakcie, że wierzymy w Boga Wszechmogącego, Ojca,
Stworzyciela nieba i ziemi. Że wyznajemy Go jako Trójjedynego - Ojca, Syna i Ducha
Świętego. Najwyższa jedność nie jest samotnością monady, ale jednością przez miłość.
Wierzymy w Boga - konkretnego Boga. Wierzymy, że Bóg przemówił do nas i stał się
jednym z nas. Naszym wspólnym zadaniem w obecnej chwili jest zaświadczenie o tym Bogu
żyjącym. (...)

Przed wizytą papieża kilkakrotnie mówiono o ekumenicznym darze gościa, jakiego
spodziewano się po tej wizycie. W związku z tym pragnę powiedzieć, że jest to polityczne
niezrozumienie wiary i ekumenizmu. Jeśli głowa państwa składa wizytę w zaprzyjaźnionym
kraju, poprzedzają ją zazwyczaj kontakty między instancjami, które przygotowują zawarcie
jednej lub więcej umów między dwoma państwami: rozważając korzyści i straty dochodzi
się do kompromisu, który w końcu wydaje się być korzystny dla obu stron tak, że traktat
może być podpisany.

Jednak wiara chrześcijan nie opiera się na analizie naszych korzyści

i strat. Wiara tworzona przez samych siebie jest bezwartościowa. Wiara nie jest czymś co
wymyślamy i co negocjujemy. Jest ona fundamentem, którym żyjemy. Jedność nie wzrasta
przez rozważanie plusów i minusów, lecz przez coraz głębsze przemyślenia i przeżywanie
wiary.

W ten sposób w ciągu ostatnich 50 lat, zwłaszcza od czasu wizyty papieża Jana

Pawła II przed 30 laty wzrosło wiele elementów wspólnych, za które możemy być jedynie
wdzięczni. Chętnie wspominam spotkanie z komisją pod przewodnictwem biskupa
[luterańskiego] Lohse, w której doświadczaliśmy wspólnie tych głębszych przemyśleń i
przeżywanie wiary. Pragnę wyrazić serdeczne podziękowanie wszystkim, którzy w niej
współdziałali, a ze strony katolickiej szczególnie kardynałowi Lehmannowi. Nie wymieniam
więcej nazwisk - Pan zna je wszystkie. Wspólnie możemy jedynie dziękować Bogu za drogi
jedności, którymi nas prowadził i z pokorną ufnością włączać się w modlitwę: "Pozwól
abyśmy byli jedno, tak jak Ty jesteś jedno z Ojcem, aby świat uwierzył, że On Ciebie posłał
(por. J 17,21)."


Pretensje synodu Kościołów Ewangelickich w Niemczech po papieskiej

pielgrzymce Benedykta XVI


[

Radio Vaticana

, Niemcy, 11-11-2011]


Niemieccy biskupi skrytykowali bilans najnowszego synodu Kościołów Ewangelickich w
Niemczech.

Podsumowując spotkanie Benedykta XVI w Erfurcie protestanci stwierdzili, że

„Papież zawiódł ekumeniczne oczekiwania wielu ludzi”.

Kierujący komisją ekumeniczną

katolickiego episkopatu bp Gerhard Ludwig Müller odniósł się do zarzutów ze strony
protestantów.

Przewodniczący komisji stwierdził, że niektóre ich wypowiedzi „były beznadziejne i
polemiczne”
.

Widocznie niektórzy oczekiwali, że Benedykt XVI w Erfurcie poprowadzi Kościół

katolicki w protestanckim kierunku

– stwierdził na łamach dziennika Passauer Neue Presse

bp Müller. Według niego nie do zaakceptowania są twierdzenia ewangelików, że Papież

background image

nie docenił wystarczająco Marcina Lutra. „Papież podkreślił jego radykalną wiarę w Boga”,
istotny czynnik dla dialogu ekumenicznego. Ale, jak stwierdził bp Müller, nawet Lutrowi
nie chodziło przecież o docenianie jego osoby. Przewodniczący komisji ekumenicznej ostro
skrytykował twierdzenia niektórych protestantów, jakoby większość niemieckich katolików
była przeciwna biskupom i Papieżowi. „Kto w ten sposób chce przyciągnąć do siebie
wiernych, działa według projektu kulturkampfu z czasów Bismarcka”
– powiedział bp Müller.

Inny członek komisji ekumenicznej episkopatu, bp Hans-Jochen Jaschke stwierdził, że
nieuczciwym jest przedkładanie Papieżowi listy postulatów i ocenianie według tej listy
owoców jego pielgrzymki do Niemiec.

W ubiegłą niedzielę w Magdeburgu synod Kościołów Ewangelickich w Niemczech
podsumował wrześniowe ekumeniczne spotkanie z Benedyktem XVI. Przewodniczący Rady
Nikolaus Schneider stwierdził wtedy, że „Papież za mało lub w ogóle nie poruszył kwestii
dotyczących dialogu ekumenicznego”
i „zawiódł wielu ludzi, którym na takim dialogu
zależy”
. W sumie ewangelickie podsumowanie papieskiej wizyty w Niemczech wypadło
krytycznie.

[T. Kycia, Berlin,

"Katolicy krytykują protestanckich krytyków Papieża"

, Niemcy, 11-11-

2011]




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Św Józef Sebastian Pelczar Nauczanie o katolickim miłosierdziu
Duch Święty działa w Kościele (św Józef Sebastian Pelczar)
Św bp Józef Sebastian Pelczar Szkoła bezwyznaniowa
O Sercu Bożym sw bp Józef Sebastian Pelczar
Święty Józef Sebastian Pelczar (1842 1924)
Ryszard Mozgol Suma błędów Protestantyzm w ocenie bp Józefa Sebastiana Pelczara
Św Józef z Kupertynu
ŚW JÓZEF OSAAMOTNIONY WOBEC TAJEMNICY
św Jozef z Kupertynu
sw Jozef
100 ŚW JÓZEF JEZUS I MARYJA POMOGLI MI WYPEŁNIĆ POSŁANNICTWO
Nowa rzeźba Franciszka św Józef i Najświętsza Maryja Panna jako chasydzi
ŚW JÓZEF
św Józef z K
brazylijscy katoliccy kapłani zrobili listę powodów dlaczego nowa posoborowa msza św jest wprost pr
Litania do Św Sebastiana
Ks Józef Frank ŚW WINCENTY PALLOTTI
Józef Porayski Pomsta Błędy językowe i ich rodzaje notatka
ŚW SEBASTIAN

więcej podobnych podstron