Marcin Rzeczkowski Oswojenie tygrysa Jak żyć z diagnozą trudnej choroby

background image

Jak

żyć z di

agnozą tr

udnej choro

by?

Mar

cin Na

taniel

Rz

eczko

wski

OSWOJENIE TYGRYSA

background image
background image

Copyright by Marcin Nataniel Rzeczkowski (2011)

Tytuł: Oswojenie tygrysa. Jak żyć z diagnozą trudnej choroby?

Autor: Marcin Nataniel Rzeczkowski

Redakcja: Agnieszka „Zoe” Kwiatkowska

Zdjęcie z okładki: Bernard Landgraf

E-book rozpowszechniany odpłatnie poprzez platformę edukacyjną

www.ekademia.pl

background image

Marcin Nataniel Rzeczkowski

OSWOJENIE TYGRYSA

Jak żyć z diagnozą trudnej choroby?

przewodnik dla cierpiących

Niech Moc będzie z Tobą

background image

background image

WSTĘP

PODOBNO W OKOLICACH TWOJEJ WIOSKI ZA-

UWAŻONO ŚLADY WIELKIEGO TYGRYSA…

Kiedy czekasz na diagnozę jakiejś trudnej choroby, możesz się

martwić i denerwować, bić z myślami, czekać na najgorsze albo

całkowicie uciekać od tematu. Możesz też wyjść z założenia, że

póki nie masz 100% pewności, że Ciebie ten problem dotyczy,

nie będziesz się denerwować i w ten sposób oszczędzić sobie

sporo stresu. Prawdopodobnie jednak towarzyszy Ci prawdo-

podobnie wiele emocji, które mogą zmieniać się jak w kalejdo-

skopie.

W końcu jednak dostajesz potwierdzenie: cierpisz na To. Ślad

koło wodopoju naprawdę był zostawiony przez łapę tygrysa, a

nie jakieś inne zwierzę, nie był też psikusem jakiegoś dziecka.

Przychodzi pora, aby zmierzyć się z nowym wyzwa-

niem.

To może być różne. Może być nieodzyskaniem pełnej sprawno-

ści fizycznej po wypadku, utratą jakiegoś zmysłu, zaburzeniem

background image

psychicznym, chorobą prowadzącą do śmierci lub degeneracji

albo taką, która wymusza na Tobie całkowitą zmianę trybu ży-

cia… Łatwiej powiedzieć, że nie jest zdrowiem.

Uświadomienie sobie, że nie jesteś już w pełni zdrową osobą,

może być trudne. Typową reakcją jest zaprzeczanie, uciekanie

od problemu; wszystko, co pozwoli Ci myśleć „mnie to nie do-

tyczy”. Na tym etapie możesz na przykład weryfikować diagno-

zę u kolejnych lekarzy albo odmawiać przyjmowania leków, bo

przecież nic poważnego Ci nie dolega. Zakładam jednak, że

skoro czytasz niniejszą książkę, ten problem masz już za sobą,

przynajmniej do pewnego stopnia. Choć może dopiero szukasz

motywacji, aby zebrać się w sobie i pójść do lekarza i potwier-

dzić swoje przypuszczenia…

Jeszcze trudniejszym procesem, niż przyjęcie do wiadomości

faktu swojej choroby, jest dla wielu uporządkowanie na nowo

własnego życia. Okazuje się, że musisz przystosować się do

1choroby, do nowych ograniczeń. Niekiedy całe otoczenie wy-

maga dostosowania do Twojego stanu. Być może trzeba poszu-

kać rozwiązań, które pomogą Ci wyjść z potencjalnie problema-

tycznych sytuacji. Diagnoza oznacza koniec znanego, bezpiecz-

nego świata, realne zagrożenie lub już zaistniałą katastrofę – i

wynikający z tego szereg nieprzewidzianych komplikacji.

background image

Przytłoczony nawałem nowych informacji do przyswojenia i

wymagań do zrealizowania, możesz popaść w odrętwienie albo

panikę i nie mieć pojęcia, za co się zabrać. Pozornie proste,

oczywiste czynności stają się trudnymi przeszkodami, a każdy

nowy element wzbudza lęk i paraliżuje działanie.

Właśnie przez ten burzliwy proces chcę Ci pomóc przejść.

Opowiem Ci o działaniach, które możesz podjąć, aby poprawić

jakość swojego życia. Z czasem dojdziesz do takiego stanu, kie-

dy przestaniesz postrzegać diagnozę jako wyrok i odkryjesz, że

Twoje życie wcale się nie skończyło. Trwa to pewien czas i wy-

maga od Ciebie pewnego nakładu pracy, jednak możesz odzy-

skać kontrolę nad swoim życiem – całkowicie lub w znacznym

stopniu. Chcę Ci w tym pomóc, dlatego podsunę Ci parę roz-

wiązań do wypróbowania. U mnie się sprawdziły – mogą

sprawdzić się również u Ciebie.

background image

CO SPRAWIŁO, ŻE POWSTAŁA TA KSIĄŻKA?

Myślę, że to jest ten moment, kiedy powinienem Cię powiado-

mić, że ten poradnik piszę w oparciu o własne doświadczenia i

to one zadecydowały zarówno o jego powstaniu, jak i o jego

formie.

Kilka tygodni przed rozpoczęciem pracy nad książką zdiagno-

zowano u mnie pewną ciężką, ograniczającą chorobę, którą za-

cząłem u siebie podejrzewać miesiąc wcześniej i która będzie

mi towarzyszyła przez resztę życia. Nie jest tu ważne, co to za

choroba – istotny jest natomiast proces, jaki przeszedłem.

Pierwszą reakcją po usłyszeniu potwierdzenia moich przypusz-

czeń był szok i całkowite rozbicie. Miałem wrażenie, że moje

życie się skończyło, że już nigdy nie będę szczęśliwy, że nie war-

to się o nic starać i że z takim stanem zdrowia mogę zrezygno-

wać z osiągania własnych celów, bo już nic nie ma sensu. Drę-

czyły mnie poważne myśli samobójcze, które zaniepokoiły mnie

do tego stopnia, że podzieliłem się nimi z otoczeniem – zauwa-

żyłem, że wtedy osłabia się ich natężenie, a w konsekwencji: ry-

zyko realizacji tych planów. Deklarowałem przyjaciołom, że so-

bie z nimi poradzę – i radziłem sobie. Żyję.

background image

Po paru dniach tego całkowitego kryzysu dotarło do mnie, że to

nie jest pierwszy problem tego typu, z którym się zmagam: kil-

ka lat wcześniej również dostałem diagnozę-wyrok. Jednak w

pierwszej chwili stwierdziłem, że gdzie Wcześniejszej Diagnozie

do Późniejszej – z tą sprzed lat da się żyć w zasadzie bez pro-

blemów, a ta druga to przecież absolutna katastrofa!

Potrzebowałem trochę czasu, aby zrozumieć, że myślę tak tylko

dlatego, że już dawno zapomniałem, że Wcześniejsza Diagnoza

również była dla mnie z początku czymś koszmarnym, odbiera-

jącym całą radość życia. Od tamtego momentu przebyłem tak

daleką drogę, że w tym momencie mam problem z pisaniem

„choroba” – w ogóle nie czuję, żebym był chory. W każdym ra-

zie nie na to. Na potrzeby pisania tej książki na powrót przyją-

łem, że to choroba – i obiektywnie rzecz biorąc jest, biorę w

związku z nią leki, tylko że czuję się zdrowy i nie cierpię z

jej powodu.

Zacząłem się zastanawiać, co właściwie zrobiłem dla siebie

przez te lata. Uznałem, że skoro kiedyś włożyłem dużo wysiłku

w dojście do punktu, w którym się obecnie znajduję, teraz nie

ma co wyważać otwartych drzwi. Mogę przecież sięgnąć do

swoich doświadczeń, zobaczyć, które z nich znajdują zastoso-

wanie przy nowej chorobie, a następnie z powodzeniem je za-

stosować.

background image

Spisałem zatem listę tych działań. Samo to sprawiło, że poczu-

łem się lepiej. Zaskoczyła mnie jej długość, a jeszcze bardziej

to, że właściwie wszystkie punkty z listy dało się odnieść do ak-

tualnego problemu, na pozór zupełnie odmiennego. Wtedy

pomyślałem, że mogę podzielić się swoimi doświadczeniami z

Tobą i innymi potrzebującymi wsparcia.

W trakcie pisania odwoływałem się do tego, co sam przeżyłem

oraz do swojej wiedzy zawodowej – jestem psychologiem in

spe, w tym roku kończę studia, interesują mnie psychoterapia,

psychologia sukcesu, coaching i metody niekonwencjonalnie.

Dlatego przyszło mi do głowy jeszcze kilka działań, których nie

wprowadziłem w życie: to medytacja i praca nad czakrami. O

nich również Ci opowiem.

Jak być może przyszło Ci do głowy, ma to dla mnie znaczenie

autoterapeutyczne: pomagając choćby kilku osobom, nadaję

sens swojej chorobie. Dzięki temu, że dotknęło mnie coś, co

mogłoby być nieszczęściem, i że podjąłem walkę o satysfakcjo-

nujące życie, inni mogą żyć lepiej i być szczęśliwsi. Jestem

idealistą i głęboko wierzę w to, że możemy się nawzajem dzielić

swoimi doświadczeniami i polepszać w ten sposób warunki na-

szego istnienia na Ziemi.

Wiele rad zawartych w tym poradniku ma charakter ogólny i

możesz z nich skorzystać bez względu na to, co Ci dolega. Jed-

background image

nakże hierarchia potrzeb dla każdej z chorób jest inna: to, co

najlepsze dla cukrzyka, będzie (na przykład) średnio istotne dla

osoby ze stwardnieniem rozsianym, a (przykładowo) już zupeł-

nie bezużyteczne dla człowieka z zaburzeniem obsesyjno-

kompulsyjnym. Napisałem, co sprawdziło się u mnie – najmoj-

sze rozwiązania z całą pewnością nie będą najtwojszymi, mo-

żesz je jednak do siebie dostosować.

Dlatego zachęcam Cię do czytania książki powoli i z namysłem,

krytycznie – wyciągnij z niej nie tylko to, co o czym pi-

szę i co pasuje w Twojej sytuacji, ale także pomysły na

to, o czym ja nie napisałem, a co również będzie naj-

lepsze dla Ciebie samego.

Jeśli moje słowa zachęcą Cię do polemizowania z nimi (cho-

ciażby w myślach), a ta polemika sprawi, że lepiej poznasz sie-

bie i swoje potrzeby oraz podejmiesz szereg decyzji o wprowa-

dzeniu różnych zmian w swoje życie, będę znacznie bardziej

szczęśliwy niż byłbym, gdybyś po prostu kiwał głową i mówił,

że tak, tak, mam rację, właśnie tak zrobisz… i zapomniał o tym

po dziesięciu minutach.

background image

PARĘ OGÓLNYCH UWAG O ZDROWIU

Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz aż się

zepsujesz, pisał Kochanowski, mówiąc pośrednio, czym jest dla

niego zdrowie. A czym jest dla Ciebie? Czy znasz kogoś, kto jest

całkowicie zdrowy?

Potocznie zdrowie definiowane jest – za Kochanowskim – jako

brak choroby i czucia się chorym. Ze zdrowiem kojarzona jest

też odporność i mniejsza lub większa zdolność do regeneracji

po przebytej chorobie, a także nasza energia życiowa, relacje

społeczne, zdolność do działania (np. do pracowania w okre-

ślonych warunkach).

Dla każdego zdrowie znaczy coś innego, każdy ma też inaczej

uszeregowane pod względem ważności kryteria wskazujące na

to, czy jest się zdrowym człowiekiem.

Zastanów się teraz, co jest dla Ciebie najważniejsze? Czy to

długowieczność? Brak dolegliwości fizycznych? Zdrowe ciało,

włosy, skóra? Sprawność rąk i nóg, a także innych części ciała?

Unikanie używek? Samokontrola? Nieodczuwanie stresu? Po-

czucie szczęścia, dobry nastrój? Harmonia w relacjach z inny-

mi? Satysfakcjonujące życie i praca? Samoakceptacja? Życie

background image

pełnią życia, posiadanie licznych zainteresowań? Rozwój we-

wnętrzny? Rozwiązywanie swoich problemów, odpowiedzial-

ność? Łatwość przystosowywania się do zmian w życiu? Dbanie

o odżywianie, sen? Prawdopodobnie wiele z tych twierdzeń jest

zgodnych z Twoją wewnętrzną definicją zdrowia, ale obecność

innych Cię zaskoczyła lub przynajmniej skłoniła do zastano-

wienia i stwierdzenia, że aha, rzeczywiście. Być może nawet

jakiegoś kryterium zabrakło. Podejrzewam, że jeśli wybrałbyś

najważniejsze dla siebie twierdzenia i uszeregował je od naj-

bardziej istotnego do najmniej, a potem dał to zadanie komuś

innemu, jego lista byłaby inna niż Twoja. Trudno byłoby zna-

leźć dwie identyczne listy. Jak widzisz – zdrowie można rozu-

mieć bardzo szeroko i bardzo indywidualnie. Co więcej, nasz

wpływ na poszczególne aspekty zdrowia jest bardzo zróżnico-

wany: na sprawność naszych kończyn czasami nie możemy nic

poradzić, ale większość z nas z łatwością może podjąć decyzję o

unikaniu narkotyków – z kolei umiejętność przystosowania się

do zmian w życiu można wypracować z czasem i stale ją rozwi-

jać.

Naukowa definicja zdrowia zmieniała się wraz z upływem cza-

su. Nauka wyznaczała określone kryteria, jakie organizm powi-

nien spełniać, by móc go nazwać zdrowym, na podstawie któ-

rych można było ocenić, jak bardzo ktoś jest zdrowy (lub raczej

jak bardzo niezdrowy). Na przestrzeni dziejów funkcjonowały

background image

trzy różne definicje zdrowia: biomedyczna, socjomedyczna i

socjoekologiczna.

Koncepcja biomedyczna wiąże się z rewolucją medyczną,

która miała miejsce na na przełomie XIX i XX wieku: zdrowie

definiowane było jako brak choroby, a celem było przeciwdzia-

łanie pojawianiu się chorób. W 1969 roku Pearson zdefiniował

zdrowie jako stan optymalnej zdolności człowieka do efektyw-

nego wypełniania cenionych przez niego ról i zadań – chorobą

w tym ujęciu było ograniczenie tej zdolności. Była to socjo-

medyczna koncepcja zdrowia. Obie zostały poddane krytyce

jako utożsamiające zdrowie z brakiem choroby; ponadto prze-

ceniały wskaźniki czysto medyczne. W latach 70. XX wieku w

Kanadzie miała miejsce kolejna rewolucja medyczna, która

wiązała się z wzrostem nakładów na zdrowie przez poprzednie

dwie dekady. Okazało się, że nie przyniosły one spodziewanych

efektów, ponieważ nie uwzględniono behawioralnych czynni-

ków ryzyka, które miały wpływ na choroby układu krążenia,

nowotwory, wypadki i udary. Sprawiło to, że uwaga przeniosła

się na kształtowanie prozdrowotnego stylu życia.

Według koncepcji socjoekologicznej, nazywanej również

biopsychospołeczną, zdrowie jest dynamiczną równowagą po-

między różnymi sferami funkcjonowania człowieka – zakłóce-

nie jednej z nich zakłóca funkcjonowanie pozostałych. Współ-

cześnie bowiem medycyna i psychologia coraz bardziej skła-

background image

niają się do przekonania, że człowiek jest istotą psychoso-

matyczną. Słowo to wywodzi się z greki: rdzeń psyche ozna-

cza duszę, psychikę, soma – ciało. Oznacza to, że zdaniem nau-

ki stan, w jakim jest ciało, oddziałuje na nasz umysł, a stan

umysłu oddziałuje na stan ciała. Istotne są również nasze rela-

cje społeczne. Właśnie te trzy czynnki – ciało, psychikę i rela-

cje społeczne – oddaje słowo biopsychospołeczny. Jeśli przy-

kładowo u kogoś choruje psychika (na przykład ma zaburzenia

osobowości), wpływa to na jego ciało (obecnie uważa się, że

większość chorób ma podłoże psychosomatyczne), a także na

relacje międzyludzkie. Jeśli choruje ciało, człowiek zamartwia

się, wchodzi w konflikty z otoczeniem… Jeśli pojawia się pro-

blem w relacjach międzyludzkich, jest on źródłem stresu, któ-

rego objawy mogą być natury zarówno fizycznej, jak również

psychologicznej.

Cała niniejsza publikacja nacechowana jest tymi przekonania-

mi – dlatego też jest uniwersalna. Skorzystasz z niej bez

względu na rodzaj swojego cierpienia – nieważne, czy

niesprawne jest Twoje ciało czy Twój umysł. Pamiętaj, że nawet

niewielkie zmiany, które wprowadzisz w, na pozór, zupełnie

innym aspekcie swojego życia, wpłyną pozytywnie na Twoje

zdrowie rozumiane w sposób holistyczny.

background image

PODSTAWOWA ZASADA: PRZEJMIJ KON-

TROLĘ NAD SWOIM ŻYCIEM

CZY JESTEŚ INTERNALISTĄ?

W latach 60. XX wieku psycholog o nazwisku Julian Rotter za-

uważył, że różni ludzie w odmienny sposób interpretują zda-

rzenia, które ich spotykają.

Niektóre osoby mają tendencję do tłumaczenia wydarzeń czyn-

nikami zewnętrznymi albo zakładają, że ich los został już daw-

no zapisany. Niepomyślne wydarzenia zrzucają na pech: „taki

już jestem, mnie nigdy nic się nie udaje”, „biednemu zawsze

wiatr w oczy wieje”, a pomyślne na szczęście: „miałem farta”,

„los się do mnie uśmiechnął”. Rotter nazwał ich eksternali-

stami – mają oni bowiem zewnętrzne poczucie umiejscowie-

nia kontroli.

Inne osoby można określić jako „kowali własnego losu” – za-

równo sukcesy, jak i porażki przypisują oni samym sobie i swo-

im własnym staraniom. Ich życiem nie rządzi los, przypadek,

background image

Bóg, szczęście, pech czy przeznaczenie, lecz oni sami i wysiłek,

jaki wkładają w to, by dojść do postawionego sobie celu. Tych z

kolei ludzi Rotter nazwał internalistami, ponieważ mają we-

wnętrzne poczucie umiejscowienia kontroli.

Oczywiście ludzie nie dzielą się na dwa „czyste” typy – można

ich raczej umieścić na kontinuum od skrajnie internalistycz-

nych do skrajnie eksternalistycznych.

Od tamtej pory przeprowadzono wiele badań psychologicz-

nych, których wyniki dowodzą, że ludzie mający kontrolę nad

życiem, czują się lepiej i żyją dłużej niż ci, którzy zdają się na

los lub wpływ czynników zewnętrznych. Choćby z tego powodu

warto zadbać o odzyskanie tej kontroli.

Aczkolwiek poczucie umiejscowienia kontroli stanowi względ-

nie trwałą cechę osobowości, kształtującą się prawdopodobnie

we wczesnej młodości, jest po prostu efektem uczenia się, co

oznacza, że można – wskutek ćwiczeń – wypracować sobie

bardziej internalistyczne podejście do świata, zwłaszcza gdy

skoncentruje się na wybranych jego aspektach. Na przykład na

internalistycznym podejściu do własnego zdrowia.

background image

PORA SIĘ ZMOBILIZOWAĆ

W tej części książki chciałbym Cię zachęcić do odzyskania po-

czucia kontroli nad swoim zdrowiem – w tak dużym stopniu,

jak tylko Ci się uda, gdy naprawdę się postarasz. Choroba może

być Twoim przeciwnikiem, może być też towarzyszem, może

też być zarówno jednym, jak i drugim – to zależy od Twojej

osobowości i charakteru samej choroby. Najważniejsze jest

jednak to, byś to Ty miał nad nią kontrolę, a nie ona nad

Tobą.

Zmobilizuj się. Wpadanie w panikę jest bez sensu, podobnie

jak siedzenie biernie przed domem i czekanie, aż tygrys ludo-

żerca przyjdzie i wykorzysta Twoją bezczynność. Przeciwnie:

zorganizuj swoje działania i podejmij walkę.

Z początku możesz myśleć o swojej chorobie jak o złodzieju,

który okradł Cię z Twojego życia i czuć rozpacz oraz bezsilność.

To ważna faza i bardzo prawdopodobne, że jej potrzebujesz,

szczególnie jeśli coś w Twoim życiu jest nieodwołalnie straco-

ne. Być może będzie dla Ciebie ważne, by opłakać tę część ży-

cia. Istotne jest jednak, byś nie pogrążał się w smutku nieu-

stannie aż do śmierci.

background image

W pewnym momencie trzeba wstać, zgromadzić siły i podjąć

walkę z chorobą – czymkolwiek by nie była – tak, aby odzyskać

władzę nad swoim życiem i jak najwięcej z tego, co zabrała. Za-

tem wstań i walcz. Ożyj i zwyciężaj. Bez względu na to, co się

wydarzyło i jaki wyrok usłyszałeś, nadal masz wiele możliwości.

Przemyśl kwestię swojego aktualnego stosunku do choroby-

tygrysa. Na jakim etapie jesteś? Co czujesz, kiedy masz powie-

dzieć, co Ci dolega? Zanotuj swoje refleksje.

background image

SPORZĄDŹ LISTĘ!

Kilka stron wcześniej wspomniałem, że samo sporządzenie listy

możliwych działań pomogło poczuć mi się lepiej. Stało się tak

właśnie dlatego, że lista uświadomiła mi, że mogę coś

zrobić. Okazało się nawet, że mam tyle możliwości, iż wpro-

wadzenie wszystkiego w życie zajmie mi sporo czasu – a zatem,

że przez długi czas mogę korzystać z kolejnych pomysłów, aby

jeszcze bardziej polepszyć jakość swojego życia.

Wystarczy, że pomyślę: „Co jeszcze mogę zrobić, aby poczuć się

lepiej? Ach, prawda, mam to zapisane!”. Mogę wyjąć tę listę

(spisałem ją w swoim dzienniczku samopoczucia, o którym

jeszcze Ci opowiem) i poszukać tam inspiracji. Ba, spisałem ca-

łą książkę na ten temat – właśnie ją czytasz – więc w pewien

sposób będę Ci towarzyszył w realizacji tych założeń.

Po przeczytaniu książki sporządź własną listę rzeczy, które mo-

żesz zrobić, aby poprawić swój stan. Być może będzie to taka

sama lista jak moja. Być może niektóre z pomysłów odrzucisz

jako nieprzydatne w Twojej sytuacji lub niepasujące do Twojej

osobowości. Być może przyjdzie Ci do głowy coś własnego –

background image

wtedy tym bardziej zanotuj pomysł od razu, żeby Ci nie umknę-

ło.

Celem tego działania jest powstanie dokumentu – najlepiej

sporządzonego odręcznie, jeśli masz taką możliwość – do któ-

rego będziesz mógł sięgnąć w chwili kryzysu i który uprzytomni

Ci, jak wiele masz możliwości.

Następnie możesz:

dopisać szczegóły związane z realizacją działań: kiedy, jak,

czego potrzebujesz, aby realizacja była możliwa etc.;

ocenić na skali 1-5, jak bardzo wykonanie tego punktu Ci

pomoże poczuć się lepiej;

ocenić na skali 1-5, jak szybko zamierzasz zrealizować ten

punkt;

ocenić na skali 1-5, jak bardzo prawdopodobne jest, że

zrealizujesz ten punkt;

określić, co będzie świadczyło o tym, że już ten punkt

zrealizowałeś (to bardzo istotne!);

sporządzić w ten sposób swoją listę celów.

background image

Jeżeli z kolei coś z tego już zrobiłeś – tym lepiej. Te czynności

również zapisz, a obok postaw ptaszek albo narysuj uśmiech-

niętą buzię. Zobaczysz, jak wiele już zdziałałeś i w jakim stop-

niu już przejąłeś kontrolę nad chorobą.

background image

OPRACUJ SWÓJ WŁASNY PLAN ZDROWIENIA

Jeśli chcesz w tym momencie zaprotestować, bo Twoja choroba

jest z gatunku nieuleczalnych, mam do Ciebie pytanie: a czy

Twoja sytuacja życiowa jest najlepsza, jaką możesz mieć?

Pisząc o zdrowieniu, niekoniecznie mam na myśli zdrowie w

znaczeniu „braku tej choroby”. Obecnie Światowa Organizacja

Zdrowia (WHO) definiuje zdrowie jako „pełny dobrostan fi-

zyczny, psychiczny i społeczny”. Jest to tak zwana pozytyw-

na definicja zdrowia i jakościowo stanowi coś zupełnie in-

nego niż wszystkie wcześniejsze.

Obecność choroby lub jej brak jest czymś obiektywnym. Lekarz

może Cię zbadać i powiedzieć: „Tak, jest pan zdrowy”, „Tak,

jest pani zdrowa” lub niejako odebrać Ci to zdrowie – a przy-

najmniej poczucie jego obecności – stwierdzeniem o chorobie.

Wydawać by się mogło, że współczesna definicja zdrowia doda-

je po prostu więcej wymagań: że nie tylko masz nie mieć żad-

nych chorób, ale także cieszyć się pełnym dobrostanem (rów-

nież psychicznym i społecznym), by móc uważać się za zdrową

jednostkę. Na podobnym rozumieniu zdrowia bazuje wiele po-

background image

radników psychologicznych, zachęcających Cię do osiągania

pełni Twoich możliwości.

Jednak możesz tę definicję rozumieć nieco inaczej: o ile istnieją

obiektywne listy chorób (ICD-10 dla Europy oraz DSM-IV dla

Stanów Zjednoczonych), o tyle dobrobyt jest czymś trudnym do

zdefiniowania. Przypomina pod tym względem szczęście. Tylko

Ty jesteś w stanie stwierdzić, że tak, odczuwasz pełen dobrobyt

fizyczny, psychiczny i społeczny. Innymi słowy: możesz czuć

się zdrowy niezależnie od tego, czy cierpisz na jakąś

chorobę, czy też nie. I możesz dążyć do osiągania tego do-

brobytu, omijając chorobę w taki sam sposób, w jaki rzeka omi-

ja wystający z niej głaz.

Tak jak sam pisałem – czuję się zdrowy, pomimo że wciąż da

się u mnie zdiagnozować moją chorobę. Traktuję ją jak cechę,

przywykłem do ograniczeń, jakie mi stawia, dostrzegłem furtki,

które otworzyła. Zamierzam dojść do tego samego stanu z tą

drugą, nowszą, bo wiem, że to jest wykonalne. Z ręką na sercu

mogę Cię zapewnić, że Może Być Lepiej.

Dlatego, bez względu na obiektywny stan Twojego zdrowia i to,

jaka diagnoza figuruje w Twojej karcie pacjenta, zachęcam Cię

najpełniejszego zatroszczenia się o siebie, na jakie Cię stać –

oraz do wyznaczenia sobie najbardziej śmiałych, a jednocześnie

wciąż osiągalnych celów.

background image

Podam Ci teraz przykład ze swojego życia. Od dzieciństwa cier-

pię na fobię społeczną. Panicznie boję się wszelkich wystąpień,

przed każdym mam dygot, głos mi skacze lub zamiera w gardle,

ręce się trzęsą… Teoretycznie taka fobia jest nieuleczalna, ale

między „nie da czegoś się wyleczyć” a „da się zrobić

tak, by to coś nie przeszkadzała w codziennym życiu”

jest kolosalna różnica.

Ćwicząc wychodzenie do ludzi osiągnąłem tyle, że teraz rozwa-

żam karierę jako trener szkoleń grupowych i występuję na kon-

ferencjach! Owszem, stresuję się tak samo jak kiedyś, ale nau-

czyłem się to zdenerwowanie zwalczać. Pomocne były informa-

cje, które po drodze zdobyłem: że denerwuje się każdy, nawet

profesjonalista, że aktorzy często decydują się na ten zawód z

powodu swojej nieśmiałości, że tylko połowa ludzi dostrzega u

mnie oznaki zdenerwowania. Ze swoim kolejnym koszmarem –

wykonywaniem telefonów – poradziłem sobie w ten sposób, że

spisywałem kolejne wypowiedzi na karteczce i dzięki temu ra-

dziłem sobie tak profesjonalnie, że zdobyłem uznanie podczas

pracy na infolinii.

Fobia to po prostu lęk, a lęk można zwalczyć odwagą i obejść

takimi metodami jak karteczka przy telefonie lub moment

przerwy na napicie się wody podczas wystąpienia publicznego.

W ten sposób wprawdzie nadal się stresuję, ale nie jestem spo-

łecznie niepełnosprawny. Przeszkadza mi natomiast uświada-

background image

mianie sobie, że mam fobię – wtedy koncentruję się na pro-

blemie i znacznie gorzej sobie radzę.

Dlatego lepiej postrzegać się jako osobę pracującą nad proble-

mem i stale podwyższać sobie poprzeczkę, równocześnie trak-

tując się z wyrozumiałością: cały czas się uczysz, masz prawo

do gorszych dni i błędów albo do nieradzenia sobie z nowymi

wyzwaniami. Z tego powodu dobrze jest odnotowywać

swoje sukcesy – często człowiek nie zdaje sobie sprawy, że

jest w czymś o wiele lepszy niż kilka lat temu i wydaje mu się,

że niczego się nie nauczył, podczas gdy tak naprawdę po prostu

teraz wymaga od siebie więcej.

background image

BARDZO WAŻNE! NIE RÓB WSZYSTKIEGO JED-

NOCZEŚNIE!

Wielu ludzi popada w następującą pułapkę: chcą zrobić jedno-

cześnie wszystko. W efekcie nie wiedzą, w co włożyć ręce i po-

padają w panikę.

W tej publikacji zachęcam Cię do podjęcia wielu działań. Nawet

jeśli spodobają Ci się korzyści z wybrania tylko części z nich,

możesz czuć jednocześnie entuzjazm i zagubienie na myśl o

wprowadzeniu ich wszystkich w życie. Jeśli spróbujesz robić

zbyt wiele rzeczy jednocześnie, może Ci się nie udać, a w kon-

sekwencji zniechęcisz się brakiem widocznych efektów. Nie to

chcielibyśmy uzyskać, prawda?

Dlatego radzę Ci, żebyś zaczął od tego, co w tym momencie po-

trzebne jest Ci najbardziej. Kiedy już osiągniesz zadowalającą

Cię biegłość, wybierz kolejne działanie. Poruszaj się w swoim

własnym tempie, w razie potrzeby dostosowując do okoliczno-

ści. Jeśli będzie trzeba, zmodyfikuj swój plan. Nie wymagaj od

siebie więcej niż możesz i czerp satysfakcję ze swoich sukcesów

– z każdego sukcesu osobno.

background image

Polecam Ci przeczytanie całej książki (możesz robić notatki w

trakcie lektury), a następnie wrócenie do niej, przeczytanie jej

jeszcze raz i sporządzenie w trakcie lektury listę rzeczy, które

możesz zrobić. Później zostanie Ci ustalenie priorytetów i opra-

cowanie planu działania, odpowiednio rozłożonego w czasie – a

do książki będziesz mógł sięgnąć kiedy zechcesz w poszukiwa-

niu dalszej inspiracji. W ten sposób nie przytłoczy Cię ilość za-

dań, jakie przed sobą postawisz, a równocześnie będziesz wi-

dział, jak wiele możesz zrobić dla siebie i swojego zdrowia.

Choć piszę w trybie rozkazującym: czytaj, załóż, notuj, chcę,

żebyś miał świadomość, że nie musisz robić wszystkiego.

Tak samo jak na warsztatach psychologicznych i u profesjonal-

nego terapeuty, jeśli z czymkolwiek czujesz się niekomfortowo,

masz prawo odmówić.

Niech podczas lektury towarzyszy Ci świadomość, że najważ-

niejszy jest Twój komfort. Nie chcę, żebyś czuł się zmuszo-

ny do robienia czegoś niezgodnego z Twoim światopoglądem

lub aktualną postawą. Jeżeli coś Ci nie pasuje, jest Ci obce –

nie rób tego. Chcę, żebyś czuł się w pełni bezpiecznie i miał po-

czucie, że to Ty kontrolujesz sytuację: ja mogę Ci tylko podsu-

wać pomysły, do Ciebie natomiast należy decyzja, czy w Twoim

przypadku znajdą one zastosowanie oraz czy już jesteś gotowy,

aby te pomysły wcielić w życie. Kontaktując się z wieloma oso-

bami zmagającymi się z tym samym problemem, co ja – oraz

background image

obserwując rozwój samego siebie – zauważyłem, że pewne

przekonania na swój temat nabywa się z czasem, wcześniej na-

tomiast mogą się wydawać zupełnie obce. Nie chciałbym, żebyś

miał poczucie, że cokolwiek Ci narzucam.

Pamiętasz, jak pisałem o fazie opłakania swojego życia i swoich

marzeń? Też byłem na tym etapie; dopiero później zaakcepto-

wałem fakt swojej choroby i wynikających z niej ograniczeń.

Minęło jeszcze trochę czasu i zacząłem dostrzegać, że wiele ze

swojego starego życia mogę odzyskać, że jeśli zechcę, wciąż

mogę zrealizować swoje stare marzenia – wtedy jednak byłem

już innym człowiekiem. Inni ludzie, mający za punkt wyjścia tę

samą sytuację, poszli swoją drogą. Nie była ona ani lepsza, ani

gorsza od mojej – była inna. Tu chciałbym Ci pokazać moją –

możesz ją zarówno przyjąć, jak i odrzucić, a także zmodyfiko-

wać na swoje potrzeby. Ja jestem tylko przewodnikiem: poka-

zuję Ci pewne ścieżki, opowiadam o nich, od Ciebie nato-

miast zależy decyzja, czy chcesz nimi pójść i to Ty pla-

nujesz kolejność, w jakiej je zwiedzimy.

Masz prawo długo dojrzewać do pewnych przekonań, które tu

próbuję Ci przekazać. Masz prawo je całkowicie odrzucić. Masz

prawo kłócić się ze mną w myślach lub na piśmie –

mar-

cin.rzeczkowski@gmail.com

; będę wdzięczny za Twoje uwagi –

bo najważniejsze jest to, byś to Ty czuł się dobrze i bezpiecznie.

background image

Teraz możemy już przejść do szczegółów…

PEŁNA WERSJA E-BOOKA

już za chwilę na Twoim dysku

220 stron

jasno i przejrzyście

To, że zdecydowałeś się zakupić tę książkę, oznacza, że już
wkrótce będziesz wiedzieć:

- co jest najważniejsze w walce z chorobą

- jakie są Twoje prawa jako pacjenta i jak ich bronić

- gdzie możesz szukać wsparcia

- jak radzić sobie z trudnymi emocjami: lękiem, złością…

- jak powinna wyglądać współpraca z lekarzem

- jak radzić sobie ze stresem

- jak odmienić swoją postawę na lepsze

- jak funkcjonować w społeczeństwie

- i na koniec: jak zwyciężyć chorobę poprzez jej akceptację!

KLIKNIJ I ZAMÓW

!

background image

Marcin Nataniel Rzeczkowski (ur. 1985) – student psychologii na

Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w
Warszawie, specjalności: psychoterapia i

terapia seksualna oraz psychologia przed-
siębiorczości i zarządzania. Łączy fascyna-
cję psychologią sukcesu i rozwojem osobi-
stym z chęcią niesienia pomocy cierpią-
cym. Idealista, optymista i entuzjasta z
głową pełną planów. Jego guru to dr Bar-
bara de Angelis i Maciej Bennewicz.
Uwielbia poezję Władysława Broniewskie-

go, muzykę szantową, koty i dobrą kawę

.

www.marcinrzeczkowski.com


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pash A Lifehacker Jak żyć i pracować z głową Kolejne wskazówki
Jak pomóc dziecku w trudnej nauce mówienia, Logopedia
jak zyc po ampuacji, Licencjat Kalisz (fizjo), Dysfunkcja narządu ruchu, Amputacje
Jak zyc O sztuce milosci
Jak żyć błogosławieństwami
Jak żyć nie jedząc - Ejma Yasanta, Dietki, ćwiczenia
13 rad jak żyć, S E N T E N C J E
JAK ZYC W PRZYJAZNI SCENARIUSZ Nieznany
Deepak Chopra Prawa Obfitości i Bogactwa Jak żyć godnie i w dostatku
Pash A Lifehacker Jak żyć i pracować z głową Kolejne wskazówki
2013 12 12 Prawicolewica powie ci jak żyć
Marcin Rzeczkowski Płciowość jako choroba, czyli medykalizacja transseksualnego ciała
Czestotliwosc serca Jak zyc w zgodzie z samym soba i ze swiatem czeser(1)

więcej podobnych podstron