Wejd na stronê
i zobacz, jak wiele mo¿liwoci daje interaktywna wersja szkolnej biblioteki
internetowej Wolne Lektury.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje siê w domenie publicznej, co oznacza, ¿e mo¿esz go
swobodnie wykorzystywaæ, publikowaæ i rozpowszechniaæ.
William Shakespeare
Hamlet
Królewicz duñski
OSOBY
KLAUDIUSZ król duñski
HAMLET syn poprzedniego, a synowiec teraniejszego króla
POLONIUSZ szambelan
HORACY przyjaciel Hamleta
LAERTES syn Poloniusza
WOLTYMAND, KORNELIUSZ, ROZENKRANC, GILDENSTERN, OZRYK dworzanie
KSI¥DZ
MARCELLUS, BERNARDO oficerowie
FRANCISKO ¿o³nierz
RAJNOLD s³uga Poloniusza
ROTMISTRZ
POSE£
DUCH ojca Hamleta
FORTYNBRAS ksi¹¿ê norweski
GERTRUDA królowa duñska, matka Hamleta
OFELIA córka Poloniusza
Panowie, damy, oficerowie, ¿o³nierze, aktorowie, grabarze, majtkowie, pos³owie i inne osoby.
MIEJSCE I CZAS:
Rzecz siê odbywa w Elzynorze
1
.
AKT PIERWSZY
1. (przyp. red.) Elzynor stary, duñski port i miasto Helsingör na wyspie Zealand. We wschodniej czêci miasta
wznosi siê zamek Kronborg z koñca XVI w. Tutaj w³anie rozgrywa siê akcja Hamleta.
Szkolna biblioteka internetowa Wolne Lektury tworzona jest dziêki pracy Wolontariuszy oraz wsparciu Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Fundacji Rozwoju Spo³eczeñstwa Informacyjnego i Fundacji Kronenberga przy Citi
Handlowy. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekê Narodow¹ z egzemplarza pochodz¹cego ze zbiorów BN.
Sk³ad automatyczny tekstu zrealizowa³ Marek Ryæko przy u¿yciu systemu X E TEX i fontu Antykwa Pó³tawskiego.
William Shakespeare, Hamlet
1
SCENA PIERWSZA
Taras przed zamkiem.
Francisko na warcie. Bernardo zbli¿a siê ku niemu.
BERNARDO
Kto tu?
FRANCISKO
Nie, pierwej ty sam mi odpowiedz;
Stój, wymieñ has³o!
BERNARDO
Niech Bóg chroni króla.
FRANCISKO
Bernardo?
BERNARDO
Ten sam.
FRANCISKO
Bardzo akuratnie
Stawiacie siê na czas, panie Bernardo.
BERNARDO
Tylko co bi³a dwunasta. Id, spocznij,
Francisko.
FRANCISKO
Wdziêcznym wam za zluzowanie
2
,
Bom zzi¹b³ i g³upio mi na sercu.
BERNARDO
Mia³¿e
Spokojn¹ wartê?
FRANCISKO
Ani mysz nie przesz³a.
BERNARDO
Dobranoc. Jeli napotkasz Marcella
I Horacego, z którymi tej nocy
Stra¿ mam odbywaæ, powiedz, niech siê piesz¹.
Horacy i Marcellus wchodz¹.
2. (przyp. edyt.) zluzowanie tu: zwolnienie z warty.
William Shakespeare, Hamlet
2
FRANCISKO
Zda mi siê, ¿e ich s³yszê. Stój! kto idzie?
MARCELLUS
Lennicy
3
króla.
HORACY
Przyjaciele kraju.
FRANCISKO
A zatem dobrej nocy.
MARCELLUS
B¹d zdrów, stary.
Kto ciê zluzowa³?
FRANCISKO
Bernardo. Dobranoc.
odchodzi
MARCELLUS
Hola! Bernardo!
BERNARDO
Ho! czy to Horacy
Z tob¹, Marcellu?
HORACY
Niby on.
BERNARDO
Witajcie.
HORACY
I có¿? Czy owa postaæ i tej nocy
Da³a siê widzieæ?
BERNARDO
Ja nic nie widzia³em.
MARCELLUS
Horacy mówi, ¿e to przywidzenie.
I nie chce wierzyæ wieci o tym strasznym,
Dwa razy przez nas widzianym zjawisku;
Uprosi³em go przeto, aby z nami
3. (przyp. edyt.) Lennicy w³aciciele ziemi nadanej na prawie lennym, obejmuj¹cym pewne zobowi¹zania (np.
finansowe) lennika wobec seniora.
William Shakespeare, Hamlet
3
Przepêdzi³ czêæ tej nocy dla sprawdzenia
wiadectwa naszych oczu i zbadania
Tego widziad³a, je¿eli znów przyjdzie.
HORACY
Nic z tego; rêczê, ¿e nie przyjdzie.
BERNARDO
Usi¹d
I cierp, ¿e jeszcze raz zaszturmujemy
4
Do twego ucha, które tak jest mocno
Obwarowane przeciw opisowi
Tego, czegomy przez dwie noce
5
byli
wiadkami.
HORACY
Dobrze, usi¹dmy; Bernardo!
Opowiedz, jak to by³o.
BERNARDO
Przesz³ej nocy,
Gdy owa jasna gwiazda na zachodzie
Tê sam¹ stronê nieba owieca³a,
Gdzie teraz b³yszczy, i zamkowy zegar
Bi³ pierwsz¹, Marcel i ja ujrzelimy
MARCELLUS
Przestañ; spojrzyjcie tam: nadchodzi znowu.
Duch siê ukazuje.
BERNARDO
Zupe³nie postaæ nieboszczyka króla
6
.
MARCELLUS
Horacy, przemów doñ, uczony jeste.
BERNARDO
Mo¿e¿ byæ wiêksze podobieñstwo? powiedz.
HORACY
Prawda; s³upiejê
7
z trwogi i zdumienia.
4. (przyp. edyt.) zaszturmowaæ wedrzeæ siê si³¹; tu: opowiedzieæ to, czego kto nie chce s³uchaæ.
5. (przyp. red.) przez dwie noce akcja Hamleta rozpoczyna siê w wigiliê koronacji i lubu króla Klaudiusza.
Duch zacz¹³ siê zjawiaæ noc¹ na trzy dni przed uroczystociami.
6. (przyp. red.) postaæ nieboszczyka króla tj. ojca Hamleta.
7. (przyp. edyt.) s³upiejê zamieniam siê w s³up (por. os³upieæ).
William Shakespeare, Hamlet
4
BERNARDO
Zdawa³oby siê, ¿e chce, aby który
Z nas doñ przemówi³.
MARCELLUS
Przemów doñ, Horacy.
HORACY
Kto ty, co nocnej pory nadu¿ywasz
I miesz przyw³aszczaæ sobie tê wspania³¹
Wojenn¹ postaæ, któr¹ pogrzebiony
8
Duñski monarcha za ¿ycia przybiera³?
Zaklinam ciê na Boga: odpowiadaj.
MARCELLUS
To mu siê nie podoba.
BERNARDO
Patrz, odchodzi.
HORACY
Stój! mów; zaklinam ciê: mów.
Duch znika.
MARCELLUS
Ju¿ go nie ma.
BERNARDO
I có¿, Horacy? Poblad³e, dr¿ysz ca³y.
Powiesz¿e jeszcze, ¿e to urojenie?
Co mylisz o tym?
HORACY
Bóg wiadkiem, ¿e nigdy
Nie by³bym temu wierzy³, gdyby nie to
Tak jawne, dotykalne przewiadczenie
W³asnych mych oczu.
MARCELLUS
Nie jest¿e to widmo
Podobne, powiedz, do zmar³ego króla?
HORACY
Jak ty do siebie. Tak¹ w³anie zbrojê
Mia³ wtedy, kiedy Norwe¿czyka pobi³:
Tak samo, pomnê, marszczy³ czo³o wtedy,
Kiedy po bitwie zaciêtej na lodach
8. (przyp. edyt.) pogrzebiony pogrzebany.
William Shakespeare, Hamlet
5
Rozbi³ tabory Polaków.
9
Rzecz dziwna!
MARCELLUS
Tak to dwa razy punkt o tej¿e samej
Godzinie przesz³o marsowymi kroki
To widmo mimo naszych posterunków.
HORACY
Co by to w gruncie mog³o znaczyæ, nie wiem;
Atoli wedle kalibru i skali
Mojego s¹du, jest to prognostykiem
10
Jakich szczególnych wstrz¹nieñ w naszym kraju.
MARCELLUS
Si¹dcie i niech mi powie, kto wiadomy,
Na co te ci¹g³e i tak cis³e warty
Poddanych w kraju noc w noc niepokoj¹?
Na co to lanie dzia³ i skupywanie
11
Po obcych targach narzêdzi wojennych?
Ten ruch w warsztatach okrêtowych, kêdy
12
Trud robotnika nie zna odró¿nienia
Miêdzy niedziel¹ a reszt¹ tygodnia?
Co powoduje ten gwa³towny popiech,
Daj¹cy dniowi noc za towarzyszkê?
Objani¿
13
mi to kto?
HORACY
Ja ci objaniê.
Przynajmniej wieci chodz¹ w taki sposób:
Ostatni duñski monarcha, którego
Obraz dopiero co nam siê ukaza³,
By³, jak wiadomo, zmuszony do boju
Przez norweskiego króla, Fortynbrasa
14
,
Zazdroszcz¹cego mu jego potêgi.
Mê¿ny nasz Hamlet
15
(jako taki bowiem
S³ynie w tej stronie znajomego wiata)
Po³o¿y³ trupem tego Fortynbrasa,
Który na mocy aktu, pieczêciami
Zatwierdzonego i uwiêconego
Wojennym prawem, by³ obowi¹zany
Czêci swych krajów ust¹piæ zwyciêzcy,
9. (przyp. red.) Wspó³czeni Shakespeare'owi kronikarze angielscy i francuscy opisywali Polskê jako kraj wiecznej
zimy. St¹d mo¿e wzmianka o bitwie na lodach. S³ynny zwrot orygina³u: the sledded Pollax Polacy walcz¹cy
na saniach lub nartach jest do dzi przedmiotem sporu niektórych komentatorów. S¹ i tacy, którzy t³umacz¹
go: okute siekiery (poleaxe).
10. (przyp. edyt.) prognostykiem prognoz¹, znakiem.
11. (przyp. edyt.) skupywanie dzi popr. skupowanie.
12. (przyp. edyt.) kêdy gdzie.
13. (przyp. edyt.) Objani¿ objani¿e, znaczy tyle co: czy objani mi kto; wymowa zwrotu wzmocniona jest
partyku³¹ (¿e), skrócon¹ tu dla zachowania rytmu wiersza (do formy: ¿).
14. (przyp. red.) Fortynbras historia Norwegii nie notuje króla o tym imieniu.
15. (przyp. red.) Mowa o ojcu królewicza Hamleta.
William Shakespeare, Hamlet
6
Tak jak nawzajem nasz król, na zasadzie
Klauzuli
16
tego¿ samego uk³adu,
By³by by³ musia³ odpowiedni¹ porcjê
Swych dzier¿aw oddaæ na wieczne dziedzictwo
Fortynbrasowi, gdyby ten by³ przemóg³
17
.
Owó¿ syn tego, panie, Fortynbrasa,
Awanturniczym pobudzony sza³em,
Zgromadzi³ teraz zebran¹ po ró¿nych
K¹tach Norwegii, za strawê i jurgielt
18
,
T³uszczê
19
bezdomnych wagabundów
20
w celu,
Który bynajmniej nie tr¹ci tchórzostwem,
A który, jak to nasz rz¹d odgaduje,
Nie na czym innym siê zasadza, jeno
Na odebraniu nam si³¹ orê¿a
W drodze przemocy wy¿ rzeczonych
21
krain,
Które utraci³ by³ jego poprzednik;
I to, jak mi siê zdaje, jest przyczyn¹
Owych uzbrojeñ, powodem czat
22
naszych
I ród³em tego wrzenia w ca³ym kraju.
BERNARDO
I ja tak samo s¹dzê; tym ci bardziej,
¯e to zjawisko w wojennym przyborze
23
Odwiedza nasze czaty i przybiera
Na siebie postaæ nieboszczyka króla,
Który tych wojen by³ i jest sprê¿yn¹.
HORACY
Znak to dla oczu ducha p³odny w grobê.
Gdy Rzym na szczycie sta³ swojej potêgi,
Krótko przed mierci¹ wielkiego Juliusza
24
Otworzy³y siê groby i umarli
B³¹dzili jêcz¹c po ulicach Rzymu;
Widziane by³y ró¿ne dziwowiska:
Jako to gwiazdy z ogonem, deszcz krwawy,
Plamy na s³oñcu i owa wilgotna
Gwiazda
25
, rz¹dz¹ca pañstwami Neptuna,
Zmierzch³a, jak gdyby na s¹d ostateczny.
I otó¿ takie same poprzedniki
16. (przyp. edyt.) Klauzuli warunku zawartego w umowie.
17. (przyp. edyt.) przemóg³ tu: zwyciê¿y³.
18. (przyp. edyt.) jurgielt niem. Jahrgeld; rodzaj jednorazowej wyp³aty dawanej w zamian za pomoc, forma
korupcji; wyraz o zabarwieniu pejoratywnym.
19. (przyp. edyt.) T³uszcza t³um, ho³ota, pospólstwo.
20. (przyp. edyt.) wagabundów w³óczêgów.
21. (przyp. edyt.) wy¿ rzeczonych wspomnianych wczeniej.
22. (przyp. edyt.) czat czatów, wart (od: warta).
23. (przyp. edyt.) przyborze stroju, tu: w zbroi, zapewne z broni¹.
24. (przyp. red.) wielkiego Juliusza mowa o wodzu i historyku rzymskim Juliuszu Cezarze (10040 r. p.n.e.),
który doprowadzi³ Rzym do szczytu potêgi i zgin¹³ w senacie zamordowany przez arystokratówspiskowców,
zwolenników republiki.
25. (przyp. red.) wilgotna Gwiazda mowa tu o Ksiê¿ycu, który kieruje przyp³ywami i odp³ywami morza,
królestwa boga Neptuna.
William Shakespeare, Hamlet
7
Smutnych wypadków, które jako goñce
Biegn¹ przed losem albo s¹ prologiem
Wró¿b przyjæ maj¹cych, nieba i podziemia
Zsy³aj¹ teraz i naszemu pañstwu.
Duch powraca.
Patrzcie! znów idzie. Zast¹piê mu drogê,
Choæbym mia³ zdrowiem przyp³aciæ. Stój, maro!
Mo¿eszli wydaæ g³os albo przynajmniej
Dwiêk jakikolwiek przystêpny dla ucha:
To mów!
Jestli czyn jaki do spe³nienia, zdolny
Dopomóc tobie, a mnie przynieæ zaszczyt:
To mów!
Maszli wiadomoæ losów tego kraju,
Które, wprzód znaj¹c, mo¿na by odwróciæ:
To mów!
Alboli mo¿e za ¿ycia pogrzeb³e
26
W nieprawy sposób zgromadzone skarby,
Za co wy, duchy, bywacie, jak mówi¹,
Skazane nieraz tu³aæ siê po mierci.
Kur pieje.
Mów! Stój! Mów! zabie¿
27
mu drogê, Marcellu!
MARCELLUS
Mam¿e nañ natrzeæ halabard¹
28
?
HORACY
Natrzyj.
Jeli nie stanie.
BERNARDO
Tu jest!
HORACY
Tu jest!
Duch znika.
MARCELLUS
Znikn¹³.
Krzywdzim tê postaæ tak majestatyczn¹,
Chc¹c j¹ przemoc¹ zatrzymaæ; powietrze
Tylko chwytamy i czcza nasza groba
26. (przyp. edyt.) pogrzeb³e dzi popr.: pogrzeba³e.
27. (przyp. edyt.) zabie¿ zajd mu drogê, nie pozwól przejæ. S³owo pochodzi od biegaæ, nie od zabieraæ
(dlatego wystêpuje ¿ a nie rz).
28. (przyp. edyt.) halabarda dwurêczna broñ na d³ugim drzewcu, zakoñczonym trzema rodzajami broni: siekier¹,
szpikulcem i hakiem.
William Shakespeare, Hamlet
8
Z³oliwym tylko jest ur¹gowiskiem
29
.
BERNARDO
Chcia³ co podobno mówiæ, gdy kur zapia³.
HORACY
Wtem nagle wzdrygn¹³ siê jak winowajca
Na g³os strasznego apelu. S³ysza³em,
¯e kur, ten trêbacz zwiastuj¹cy ranek,
Swoim dononym, przeraliwym g³osem
Przebudza bóstwo dnia, i na to has³o
Wszelki duch, czy to b³¹dz¹cy na ziemi,
Czy w wodzie, w ogniu czy w powietrzu, piesznie
Wraca, sk¹d wyszed³; a ¿e to jest prawd¹,
Dowodem w³anie to, comy widzieli.
MARCELLUS
Zadr¿a³ i rozwia³ siê, skoro kur zapia³,
Mówi¹, ¿e ranny ten ptak w owej porze,
Kiedy wiêcimy narodzenie Pana,
Po ca³ych nocach zwyk³ piewaæ i wtedy
¯aden duch nie mie wyjæ z swego siedliska:
Noce s¹ zdrowe, gwiazdy nieszkodliwe,
Z³e pi, ustaj¹ czarodziejskie wp³ywy,
Tak wiêty jest ten czas i dobroczynny.
HORACY
S³ysza³em i ja o tym i po czêci
Sam dajê temu wiarê. Ale patrzcie,
Ju¿ dzieñ w ró¿anym p³aszczu strz¹sa rosê
Na owym wzgórku wschodnim. Zejdmy z warty.
Moja za rada, abymy niezw³ocznie
O tym, czegomy tu wiadkami byli,
Uwiadomili m³odego Hamleta;
Bo prawie pewien jestem, ¿e to widmo,
Milcz¹ce dla nas, przemówi do niego.
Czy siê zgadzacie na to, co nam zrobiæ
Zarówno serce, jak powinnoæ ka¿e?
MARCELLUS
Jak najzupe³niej, i wiem nawet, gdzie go
Na osobnoci zdybiemy dzi z rana.
Wychodz¹.
SCENA DRUGA
Sala audiencjonalna
30
w zamku.
Król, Królowa, Hamlet, Poloniusz, Laertes, Woltymand, Korneliusz, panowie i orszak.
29. (przyp. edyt.) ur¹gowiskiem obraz¹.
30. (przyp. edyt.) audiencjonalna do przyjmowania umówionych goci.
William Shakespeare, Hamlet
9
KRÓL
Jakkolwiek wie¿o tkwi w naszej pamiêci
Zgon kochanego, drogiego naszego
Brata Hamleta, jakkolwiek by przeto
Sercu naszemu godzi³o siê w ciê¿kim
¯alu pogr¹¿yæ, a ca³emu pañstwu
Zawrzeæ siê
31
w jeden fa³d kiru
32
, o tyle
Jednak rozwaga czyni gwa³t naturze,
¯e pomn¹c o nim nie zapominamy
O sobie samych. Dlatego z zatrut¹,
¯e tak powiemy, od smutku radoci¹,
Z pogod¹ w jednym, a ³z¹ w drugim oku,
Z bukietem w rêku, a jêkiem na ustach,
Na równi wa¿¹c wesele i boleæ
Po³¹czylimy siê ma³¿eñskim wêz³em
Z t¹ niegdy siostr¹ nasz¹, a nastêpnie
Dziedziczk¹ tego wojennego pañstwa.
Co wszak¿e czyni¹c, nie post¹pilimy
Wbrew wiatlejszemu waszemu uznaniu,
Które swobodnie objawione da³o
Temu krokowi sankcje
33
. Dziêki za to.
A teraz wiedzcie, ¿e m³ody Fortynbras,
Czyli
34
to nasz¹ lekcewa¿¹c wartoæ,
Czyli to s¹dz¹c, ¿e z mierci¹ drogiego
Brata naszego w królestwie tym znajdzie
Nie³ad i bezrz¹d, i na tym jedynie
Buduj¹c p³onn¹ nadziejê korzyci,
Nie zaniedbuje nagliæ nas przez pos³ów
O zwrot tych krain, które prawomocnie,
Za spraw¹ wiêtej pamiêci Hamleta,
Brata naszego, z r¹k jego rodzica
Przesz³y na w³asnoæ Danii. Tyle o nim.
Teraz¿e o nas i o celu, w jakim
Tu siê zeszlimy. Wzywamy tym pismem
Stryja m³odego Fortynbrasa, dzisiaj
Króla Norwegii, który, z si³ opad³y,
Ob³o¿nie chory, mo¿e i nie s³ysza³
O tych zabiegach swojego synowca,
Aby powstrzyma³ go od dalszych kroków
W tej sprawie, aby mu wzbroni³ zbierania
Wojsk i zaci¹gów
35
z³o¿onych wszak z jego
Wiernych poddanych. Wam za, Korneliuszu
I Woltymandzie, poruczamy
36
zanieæ
To pismo, ³¹cznie z pozdrowieniem naszym,
W³adcy Norwegii, nie upowa¿niaj¹c
Was do wchodzenia z nim w nic wiêcej nad to,
Co treæ powy¿szych s³ów naszych zakrela.
31. (przyp. edyt.) Zawrzeæ siê tu: owin¹æ siê.
32. (przyp. edyt.) kir czarny materia³ oznaczaj¹cy ¿a³obê.
33. (przyp. edyt.) sankcje tu: prawo stania siê, zezwolenie, aprobata.
34. (przyp. edyt.) Czyli nie jako spójnik przy³¹czaj¹cy zdanie t³umacz¹ce, tylko po³¹czenie spójnika pytaj¹cego
czy i starodawnej koñcówki li (wczeniejsza pisownia: czyli).
35. (przyp. edyt.) zaci¹gów grup ludzi werbowanych do wojska (od: zaci¹gaæ do wojska).
36. (przyp. edyt.) poruczamy nakazujemy, zlecamy, powierzamy.
William Shakespeare, Hamlet
10
Bywajcie nam wiêc zdrowi i niech popiech
Chwali gorliwoæ wasz¹.
KORNELIUSZ I WOLTYMAND
Jak we wszystkim,
Tak i w tym staraæ siê bêdziem jej dowieæ.
KRÓL
Nie w¹tpiê o tym. Bywajcie¿ nam zdrowi.
Korneliusz i Woltymand wychodz¹.
Mia³e nas o co prosiæ, Laertesie;
Jaki¿ jest przedmiot tej proby? Mów mia³o.
Nie traci pró¿no s³ów, kto siê udaje
Ze s³usznym ¿¹daniem do monarchy Danii.
Czegó¿ by pragn¹³, czego bym nie gotów
Spe³niæ wprzód jeszcze, ni¿eli zapragn¹³?
G³owa nie bli¿ej jest pokrewna sercu,
Rêka nie skorsza ku przys³udze ustom
Jak tron nasz ojcu twemu, Laertesie,
Czegó¿ wiêc ¿¹dasz?
LAERTES
Pozwolenia waszej
Królewskiej moci na powrót do Francji,
Sk¹d chêtnie wprawdzie tu przyby³em, aby
Z³o¿yæ powinny ho³d przy koronacji
Waszej królewskiej moci, ale teraz,
Gdym ju¿ dope³ni³ tego obowi¹zku,
¯yczenia moje i myli, wyznajê,
Ci¹gn¹ miê znowu do Francji; ku czemu
O przychylenie siê i przebaczenie
Kornie miem wasz¹ królewsk¹ moæ b³agaæ.
KRÓL
Có¿ na to ojciec waszmoci? Przystaje¿
37
Na to, Poloniuszu?
POLONIUSZ
Usilnymi proby
Póty ko³ata³ do mojego serca,
A¿em do ¿yczeñ jego mimochêtnie
38
Przy³o¿y³ pieczêæ zezwolenia. Racz mu
Wasza królewska moæ nie broniæ jechaæ.
KRÓL
Jed wiêc, rozrz¹dzaj wed³ug woli czasem
I ³ask¹ nasz¹. Do ciebie siê teraz
37. (przyp. edyt.) Przystaje¿ czy przystajesz? Od: przystajesz¿e, dlatego pisane przez ¿, nie przez sz.
38. (przyp. edyt.) mimochêtnie wbrew chêci.
William Shakespeare, Hamlet
11
Zwracam, kochany synowcze
39
Hamlecie,
Synu mój.
HAMLET
na stronie
Trochê wiêcej ni¿ synowcze,
A mniej ni¿ synu.
KRÓL
Jaki¿ tego powód,
¯e czarne chmury wci¹¿ ciê otaczaj¹?
HAMLET
I owszem, panie, jestem wystawiony
Bardzo na s³oñce.
KRÓLOWA
Kochany Hamlecie,
Zrzuæ tê ponur¹ barwê i przyjanie
Wypogodzonym okiem spójrz na Daniê;
Przestañ powieki ustawicznie spuszczaæ
W ziemiê, o drogim ojcu rozmylaj¹c.
Co ¿yje, musi umrzeæ; dzi tu goci,
A jutro w progi przechodzi wiecznoci;
To pospolita rzecz.
HAMLET
W istocie, pani,
Zbyt pospolita.
KRÓLOWA
Gdy wszystkim jest wspólna,
Czemu¿ siê tobie zdaje tak szczególna?
HAMLET
Zdaje siê, pani! bynajmniej, jest raczej;
U mnie nic ¿adne zdaje siê nie znaczy,
Niczym sam przez siê ten oczom widzialny
Czarnej ¿a³oby strój konwencjonalny;
Wietrzne z trudnoci¹ wydawane tchnienie,
Obficie z oczu ciek¹ce strumienie,
¯a³oæ na widok stawiana obliczem,
Min¹, gestami to wszystko jest niczem.
To tylko zdaje siê, bo potajemnie
Mo¿na byæ obcym temu; ale we mnie
Jest co, co w ramê oznak siê nie mieci,
W tê larwê ¿alu, liberiê
40
boleci.
39. (przyp. edyt.) synowiec syn rodzonego brata.
40. (przyp. edyt.) liberiê ubiór, uniform.
William Shakespeare, Hamlet
12
KRÓL
Godzien pochwa³y, Hamlecie, ten smutek,
Którym oddajesz czeæ pamiêci ojca;
Lecz wiedz, ¿e ojciec twój mia³ tak¿e ojca
I ¿e go tak¿e utraci³ tak samo
Jak tamten swego. Dobry syn powinien
Jaki czas boleæ po mierci rodzica;
Lecz uporczywie trwaæ w utyskiwaniach
Jest to bezbo¿ny okazywaæ upór,
Sprzeciwiaj¹cy siê wyrokom niebios;
Jest to niemêskie okazywaæ serce,
Niesforny umys³ i p³och¹ rozwagê.
Bo skoro wiemy, ¿e co jest zwyczajnym,
Jak ka¿da inna rzecz najpowszedniejsza,
Na có¿, stawiaj¹c opór koniecznoci,
Braæ to do serca? Wstyd siê, jest to grzechem
Przeciw naturze, przeciw niebu, przeciw
Zmar³emu nawet; jest to na ostatek
Wbrew rozumowi, który od skonania
Pierwszego z ludzi a¿ do mierci tego,
Którego wie¿¹ op³akujem stratê,
Ci¹gle i ci¹gle wo³a: Tak byæ musi!
Rzuæ wiêc, prosimy ciê, te p³onne ¿ale
I pomnij, ¿e masz w nas drugiego ojca,
Niechaj siê dowie wiat, ¿e ty najbli¿szym
Naszego tronu i naszego serca;
Co siê za tyczy twojego zamiaru
Wrócenia nazad do szkó³ wittenberskich
41
Jest on ¿yczeniom naszym wrêcz przeciwny;
Przeto wzywamy ciê, aby siê zgodzi³
Na pozostanie tu pod czu³¹ piecz¹
Naszego oka, jako nasz najmilszy
Dworzanin, krewny i syn.
KRÓLOWA
O, Hamlecie,
Nie daj siê matce prosiæ nadaremnie;
Pozostañ z nami, porzuæ myl jechania
Do Wittenbergi.
HAMLET
Ze wszystkich si³ moich
Bêdêæ
42
pos³usznym, pani.
KRÓL
To mi piêkna,
Co siê nazywa, synowska odpowied!
Pójd, ukochana ¿ono, ta uprzejma,
41. (przyp. red.) szkó³ wittenberskich mowa o s³ynnym w epoce Odrodzenia uniwersytecie w Wittenberdze
(Saksonia) za³o¿onym w 1502 roku. Warto zwróciæ uwagê, ¿e akcja Hamleta dzieje siê chronologicznie w XI
wieku, tj. w okresie, gdy Dania pobiera³a od Anglii haracz.
42. (przyp. edyt.) Bêdêæ skrócona forma wyra¿enia bêdê ci.
William Shakespeare, Hamlet
13
Nieprzymuszona powolnoæ Hamleta
Rozpromieni³a mi serce; dlatego
Ka¿dy wzniesiony dzi na zamku toast
Modzierze wzbij¹ w ob³oki i niebo,
Wtórz¹c radosnym królewskim wiwatom,
Odpowie ziemi równym grzmotem. Idmy.
Król, Królowa i wszyscy prócz Hamleta wychodz¹.
HAMLET
Bogdaj to trwa³e, zbyt wytrwa³e cia³o
Stopnia³o, w lotn¹ parê siê rozwia³o!
Lub bogdaj Ten, tam w niebie, nie by³ kar¹
Zagrozi³ samobójcy! Bo¿e! Bo¿e!
Jak nudnym, nêdznym, lichym i ja³owym
Zda mi siê ca³y obrót tego wiata!
To nie pielony ogród, samym tylko
Bujnie krzewi¹cym siê chwastem poros³y.
O wstydzie! ¿e te¿ mog³o przyjæ do tego!
Parê miesiêcy dopiero, jak umar³!
Nie, nie, i tego nie ma taki dobry,
Taki anielski król, naprzeciw tego
Istny Hyperion
43
naprzeciw satyra;
A tak do matki mojej przywi¹zany,
¯e nie móg³ cierpieæ nawet, aby lada
Przyostry powiew dotkn¹³ siê jej twarzy.
Ona za trzeba¿, abym to pamiêta³!
Wiesza³a mu siê u szyi tak chciwie,
Jakby w niej ros³a ¿¹dza pieszczot w miarê
Zaspokajania jej. I w miesi¹c potem
O, precz z t¹ myl¹!
S³aboci, nazwisko
Twoje: kobieta. W jeden marny miesi¹c,
Nim jeszcze zdar³a te trzewiki, w których
Sz³a za biednego mego ojca cia³em,
Zalana ³zami jako Niobe
44
patrzcie!
Bo¿e mój! zwierzê, bezrozumne zwierzê
D³u¿ej by czu³o ¿al zostaje ¿on¹
Mojego stryja, brata mego ojca,
Lecz który tak jest do brata podobny
Jak ja do Herkulesa. W jeden miesi¹c,
Nim jeszcze s³ony osad ³ez nieszczerych
Z zaczerwienionych powiek jej ust¹pi³,
Zosta³a ¿on¹ innego! Tak prêdko,
Tak lekko skoczyæ w kazirodne ³o¿e!
Nie jest to dobrym ani wyjæ nie mo¿e
Na dobre. Ale pêkaj, serce moje,
Bo usta milczeæ musz¹.
Horacy, Bernardo i Marcellus wchodz¹.
43. (przyp. red.) Hyperion w mitologii greckiej ojciec Heliosa (S³oñca), Selene (Ksiê¿yca) i Eos (Jutrzenki): jeden
z najpiêkniejszych bogów. U Shakespeare'a, który ówczesnym zwyczajem uto¿samia go z Apollinem, Hyperion
jest wcieleniem piêknoci, przeciwstawionym wcieleniu brzydoty satyrowi.
44. (przyp. red.) Niobe w mit. greckiej ¿ona króla Teb Amfiona, któr¹ Artemida, bogini Ksiê¿yca, zmieni³a
w kamieñ, p³¹cz¹cy nad strat¹ dzieci zabitych przez Apollina.
William Shakespeare, Hamlet
14
HORACY
Przyjm pozdrowienie nasze, drogi ksi¹¿ê.
HAMLET
Mi³o mi widzieæ panów w dobrym zdrowiu.
Wszak to Horacy! albo zapomnia³em,
Jak siê sam zowiê.
HORACY
Ten sam i jak zawsze
Królewiczowskiej moci biedny s³uga.
HAMLET
Dobry przyjaciel raczej; we to miano,
A mnie daj tamto. Có¿ ciê z Wittenbergi
Sprowadza? Wszak to Marcellus?
MARCELLUS
Tak, panie.
HAMLET
Bardzom rad widzieæ pana. Dobry wieczór.
Ale na serio, powiedz mi, Horacy,
Co ciê przywiod³o z Wittenbergi?
HORACY
Sk³onnoæ
Do pró¿niackiego ¿ycia, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Tego by nie mia³ mi powiedzieæ nawet
Twój nieprzyjaciel i sam te¿ le czynisz,
Chc¹c ucho moje przymusiæ do wiary
W w³asne zeznanie twoje przeciw tobie.
Wiem, ¿e nie pró¿niak; jaki¿ wiêc byæ mo¿e
Cel przebywania twego w Elzynorze?
Nauczysz siê tu piæ têgo.
HORACY
Przyby³em
Na pogrzeb ojca twego, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Nie ¿artuj ze mnie, szkolny towarzyszu;
Przyby³e raczej na lub matki mojej.
HORACY
W istocie, prêdko nast¹pi³ po tamtym.
William Shakespeare, Hamlet
15
HAMLET
Oszczêdnoæ, bracie, oszczêdnoæ! Przygrzane
Resztki przysmaków z pogrzebowej stypy
Da³y traktament
45
na ucztê weseln¹.
O mój Horacy, wola³bym by³ ujrzeæ
Najzawziêtszego mego wroga w niebie
Ni¿ do¿yæ tego dnia. Mój biedny ojciec!
Zda mi siê, ¿e go widzê.
HORACY
Gdzie?!
HAMLET
Przed duszy
Mojej oczyma.
46
HORACY
Widzia³em go niegdy;
By³ to król, jakich ma³o.
HAMLET
Cz³owiek, powiedz;
Chocia¿by wszystko w tym fa³szywym wiecie
By³o tym, czym siê na pozór wydaje,
Jeszcze by drugi taki siê nie znalaz³.
HORACY
Zda mi siê, ¿e go widzia³em tej nocy.
HAMLET
Widzia³e? kogo?
HORACY
Króla, ojca waszej
Ksi¹¿êcej moci.
HAMLET
Króla? mego ojca?!
HORACY
Zawie na chwilê zdumienie, o panie,
I bacznym uchem racz wys³uchaæ tego
Nadzwyczajnego doniesienia, które,
Zgodnie z wiadectwem tych dwóch zacnych ludzi,
Mam ci uczyniæ.
45. (przyp. edyt.) traktament poczêstunek.
46. (przyp. edyt.) Trzy powy¿sze wersy, fragment dialogu Horacego i Hamleta, s¹ mottem do ballady Adama
Mickiewicza Romantycznoæ.
William Shakespeare, Hamlet
16
HAMLET
Mów, na mi³oæ bosk¹!
HORACY
Przez dwie ju¿ noce po sobie id¹ce,
Wród g³uchej ciszy pó³nocnej, ci¿ sami
Oficerowie, Marcel i Bernardo,
Stra¿ odbywaj¹c przy zamku, miewaj¹
Nastêpuj¹ce widzenie:
Postaæ podobna do wiêtej pamiêci
Ojca twojego, panie, uzbrojona
Jak najkompletniej od stóp a¿ do g³owy,
Staje przed nimi, uroczystym krokiem
Przechodzi mimo, z wolna i powa¿nie;
Trzykroæ przeci¹ga przed ich zdumia³ymi
I struchla³ymi oczyma tak blisko,
¯e ich nieledwie bu³aw¹ dotyka;
Oni za stoj¹ jak wryci i, jakby
Zgalareceni przera¿eniem, nie mi¹
Przemówiæ do niej ani s³owa. Maj¹c
Wieæ o tym sobie przez nich udzielon¹
Jak najtajemniej, uda³em siê z nimi
Nastêpnej nocy samotrzeæ
47
na wartê;
I rzeczywicie o tym samym czasie,
W taki sam sposób, co do joty zgodnie
Z przywiedzionymi szczegó³ami, przysz³o
Widziad³o. Zna³em ojca twego, panie:
Te rêce mniej s¹ do siebie podobne.
HAMLET
Gdzie siê to dzia³o?
HORACY
Na tarasie, panie.
HAMLET
Nie przemówi³¿e do tego zjawiska?
HORACY
I owszem, ale ¿adnej odpowiedzi
Nie otrzyma³em. Raz tylko podnios³o
G³owê i zda³o siê chcieæ co powiedzieæ;
Ale w tej chwili zapia³ kur poranny,
Na g³os którego zerwa³o siê nagle
I znik³o nam sprzed oczu.
HAMLET
Osobliwe!
47. (przyp. edyt.) samotrzeæ forma starop.: sam z nimi dwoma, a wiêc razem we trzech.
William Shakespeare, Hamlet
17
HORACY
Jak ¿yw tu stojê, moci ksi¹¿ê, jest to
Rzetelna prawda i mielimy sobie
Za obowi¹zek donieæ o tym waszej
Ksi¹¿êcej moci.
HAMLET
Zaprawdê, to widmo
Niespokojnoci miê nabawia. Macie¿
Tej nocy wartê?
WSZYSCY TRZEJ
Mamy, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
By³o wiêc uzbrojone?
WSZYSCY TRZEJ
Tak jest, panie.
HAMLET
Od stóp do g³owy?
WSZYSCY TRZEJ
Od czaszki do kostek.
HAMLET
Nie widzielicie wiêc jego oblicza?
HORACY
I owszem: mia³o przy³bicê wzniesion¹.
HAMLET
Gronie¿ na twarzy wygl¹da³o?
HORACY
Smutno
Bardziej ni¿ gniewnie.
HAMLET
Blado czy rumiano?
HORACY
O, bardzo blado.
HAMLET
I wzrok w was wlepia³o?
William Shakespeare, Hamlet
18
HORACY
Nieporuszenie.
HAMLET
Szkoda, ¿em tam nie by³.
HORACY
By³by by³, panie, os³upia³.
HAMLET
Byæ mo¿e,
Byæ mo¿e. D³ugo¿ bawi³o?
HORACY
Tak d³ugo,
Jak d³ugo by kto przy rednim popiechu
Sto musia³ liczyæ.
MARCELLUS I BERNARDO
O, d³u¿ej.
HORACY
Nie wtedy,
Kiedy ja by³em.
HAMLET
Siw¹¿ mia³o brodê?
HORACY
Zupe³nie tak¹, jak¹ u zmar³ego
Króla widzia³em: czarn¹, posrebrzon¹.
HAMLET
Bêdê dzi z wami na warcie: byæ mo¿e,
I¿ przyjdzie znowu.
HORACY
Przyjdzie niezawodnie.
HAMLET
Skoro przybiera postaæ mego ojca,
Muszê z nim mówiæ, choæby ca³e piek³o,
Rozwar³szy paszczê, milczeæ mi kaza³o.
Co do was, moi panowie, jelicie
Tê okolicznoæ dot¹d zataili,
Trzymajcie¿ j¹ i nadal pod zamkniêciem,
I co b¹d zdarzy siê tej nocy, bierzcie
Wszystko na rozum, ale nie na jêzyk;
Nagrodzê wam tê dobroæ. B¹dcie zdrowi.
William Shakespeare, Hamlet
19
Pomiêdzy jedenast¹ a dwunast¹
Zejdziem siê na tarasie.
WSZYSCY TRZEJ
S³udzy waszej
Ksi¹¿êcej moci.
HAMLET
B¹dcie przyjació³mi,
Tak jak ja jestem waszym. Do widzenia.
Horacy, Marcellus, Bernardo wychodz¹.
Duch mego ojca! uzbrojony! Co tu
Z³ego siê wiêci, co tu krzywo idzie,
Oby ju¿ by³a noc! tymczasem jednak
Milcz, serce moje! Zbrodnie i spod ziemi
Wychodz¹, aby staæ siê widomemi.
wychodzi
SCENA TRZECIA
Pokój w domu Poloniusza.
Laertes i Ofelia.
LAERTES
Ju¿ rzeczy moje zniesione na pok³ad;
B¹d zdrowa, siostro; a gdy wiatr przyjanie
Zadmie od brzegu i który z okrêtów
Zdejmie kotwicê, nie zasypiaj wtedy,
Lecz dono mi o sobie.
OFELIA
W¹tpisz o tym?
LAERTES
Co siê za tyczy Hamleta i pustych
Jego zalotów, uwa¿aj je jako
Mami¹cy pozór, kaprys krwi gor¹cej;
Jako fio³ek m³odocianej wiosny,
Wczesny, lecz w¹t³y, luby, lecz nietrwa³y,
Woñ, kilka tylko chwil upajaj¹c¹,
Nic wiêcej.
OFELIA
Wiêcej nic?
LAERTES
Nie myl inaczej.
Natura ludzka, kiedy siê rozwija,
Nie tylko ronie co do form zewnêtrznych;
Jak w buduj¹cej siê wi¹tyni s³u¿ba
William Shakespeare, Hamlet
20
Duszy i ducha zwiêksza siê w niej tak¿e.
Byæ mo¿e, i¿ on ciebie teraz kocha,
¯e czystoæ jego chêci jest bez plamy;
Ale zwa¿ywszy jego stopieñ, pomnij,
¯e jego wola nie jest jego w³asn¹.
On sam jest rodu swego niewolnikiem;
Nie mo¿e, jako podrzêdni, wybieraæ
Dla siebie tylko, od jego wyboru
Zale¿y bowiem bezpieczeñstwo, dobro
Ca³ego pañstwa; przeto te¿ i jego
Wybór koniecznie musi byæ zale¿ny
Od ¿yczeñ i od przyzwolenia tego
Wielkiego cia³a, którego jest g³ow¹.
Je¿eli zatem mówi, ¿e ciê kocha,
Rozwadze twojej przystoi mu wierzyæ
O tyle tylko, o ile on zgodnie
Ze stanowiskiem przez siê zajmowanym
Bêdzie móg³ s³owa swojego dotrzymaæ,
To jest, o ile powszechny g³os Danii
Przystanie na to. Uwa¿, jaka hañba
Grozi twej s³awie, jeli ³atwowiernie
Poszeptom jego podasz ucho, serce
Sobie uwiêzisz i skarb niewinnoci
Otworzysz jego zapêdom bez wodzy.
Strze¿ siê, Ofelio, strze¿ siê, luba siostro;
I stój w odwodzie twej sk³onnoci, z dala
Od niebezpieczestw
48
i napaci pokus.
Wstydliwe dziewczê za wiele ju¿ wa¿y,
Gdy przed ksiê¿ycem wdziêki swe ods³ania;
Na sam¹ cnotê pada rdza obmowy;
Robak zbyt czêsto toczy dzieci wiosny,
Nim jeszcze p¹czki zd¹¿y³y otworzyæ;
I kiedy rosa wil¿y m³odoæ ho¿¹,
Wp³ywy z³oliwych miazm
49
najbardziej gro¿¹.
Strze¿ siê wiêc; tarcz¹ najlepsz¹ w tej próbie
Niedowierzanie, nawet samej sobie.
OFELIA
Treæ tej nauki postawiê na stra¿y
Mojego serca. Nie id jednak, bracie,
Za ladem owych fa³szywych doradców,
Którzy nam strom¹ i ciernist¹ cie¿kê
Cnoty wskazuj¹, a sami tymczasem
Krocz¹ kwiecistym szlakiem b³êdów, w³asnych
Rad niepamiêtni.
LAERTES
B¹d o mnie spokojna
I b¹d mi zdrowa. Lecz oto nasz ojciec.
48. (przyp. edyt.) niebezpieczestw niebezpieczeñstw.
49. (przyp. edyt.) miazma a. miazmat (z gr. miasma: splamienie, brud, zbrodnia) wyziewy, niezdrowe powietrze;
szkodliwe wp³ywy.
William Shakespeare, Hamlet
21
Polonius wchodzi.
Podwójne b³ogos³awieñstwo, podwójne
Szczêcie przynosi: szczêliwe spotkanie,
Które mi zdarza sposobnoæ ku temu.
POLONIUSZ
Laertes jeszcze tu? Dalej na okrêt!
Wiatr wzdyma ¿agle, czekaj¹ na ciebie,
Raz jeszcze dajê ci b³ogos³awieñstwo
Na drogê.
k³adzie rêkê na g³owê synowi
We je i wra sobie w pamiêæ
Tych kilka przestróg: Nie b¹d skorym myli
Wprowadzaæ w s³owa, a zamiarów w czyny.
B¹d popularnym, ale nigdy gminnym.
Przyjació³, których dowiadczysz, a których
Wybór oka¿e siê byæ ciebie godnym,
Przykuj do siebie ¿elaznymi klamry,
Ale nie plugaw sobie r¹k uciskiem
D³oni pierwszego lepszego socjusza.
Strze¿ siê zatargów, jeli za w nie zajdziesz,
Tak siê w nich znajduj, aby twój przeciwnik
Nadal siê ciebie strzec musia³. Miej zaw¿dy
Ucho otworem, ale rzadko kiedy
Otwieraj usta. Chwytaj zdania drugich,
Ale s¹d w³asny zatrzymuj przy sobie.
No siê kosztownie, o ile ci na to
Mieszek pozwoli, ale bez przesady;
Wytwornie, ale nie wybrednie; czêsto
Bowiem ubranie zdradza grunt cz³owieka
I pod tym wzglêdem Francuzi szczególniej
S¹ pe³ni taktu. Nie po¿yczaj drugim
Ani od drugich; bo po¿yczkê dan¹
Tracim najczêciej razem z przyjacielem,
A bran¹ psujem rz¹d
50
potrzebny w domu.
S³owem, rzetelnym b¹d sam wzglêdem siebie,
A jako po dniu noc z porz¹dku idzie,
Tak za tym pójdzie, ¿e i wzglêdem drugich
Bêdziesz rzetelnym
51
. B¹d zdrów, niech ciê moje
B³ogos³awieñstwo utwierdzi w tej mierze.
LAERTES
Z pokor¹ ¿egnam ciê, ojcze i panie.
POLONIUSZ
Id ju¿; czas nagli, wszystko w pogotowiu.
50. (przyp. edyt.) rz¹d tu: porz¹dek, ³ad (zwi¹zany z umiarkowaniem).
51. (przyp. red.) Podobne wskazówki znajdujemy we wspó³czesnych Shakespeare'owi dzie³ach Lyly'ego, Bacona czy
ministra królowej El¿biety, lorda Cecila, którego niektórzy szekspirolodzy uwa¿aj¹ za prototyp Poloniusza.
William Shakespeare, Hamlet
22
LAERTES
B¹d zdrowa, siostro, i pamiêtaj na to,
Com ci powiedzia³.
OFELIA
Zamknê³am to w sercu,
A ty masz klucz do niego.
LAERTES
B¹d mi zdrowa.
wychodzi
POLONIUSZ
Có¿ to on tobie powiedzia³, Ofelio?
OFELIA
Co, co tyczy³o siê ksiêcia Hamleta.
POLONIUSZ
W porê mi o tym wspominasz. S³ysza³em,
¯e on ciê czêsto nawiedza³ w tych czasach
I ¿e znajdowa³ z twojej strony przystêp
£atwy i chêtny. Je¿eli tak by³o
(A udzielono mi o tym wiadomoæ
Jako przestrogê), muszê ci powiedzieæ,
¯e siê nie cenisz tak, jakby przysta³o
Dba³ej o s³awê córce Poloniusza.
Jakie¿ wy macie stosunki? Mów prawdê.
OFELIA
Owiadczy³ mi siê, ojcze, z sw¹ sk³onnoci¹.
POLONIUSZ
Z sk³onnoci¹? Hm, hm! Mówisz jak dzierlatka
Niedowiadczona w rzeczach niebezpiecznych.
Wierzyszli tym tak zwanym owiadczeniom?
OFELIA
Nie wiem, co myleæ mam, mój ojcze.
POLONIUSZ
Nie wiesz?
To ja ci powiem: Masz myleæ, ¿e dziecko,
Gdy owiadczenia te bez powiadczenia
Rozs¹dku bierzesz za dobr¹ monetê.
Nie radzê ci siê z nim wiadczyæ, inaczej
(¯e tej igraszki s³ów jeszcze u¿yjê)
Dowiadczysz nastêpstw niedobrych.
William Shakespeare, Hamlet
23
OFELIA
Wynurza³
Mi swoj¹ mi³oæ bardzo obyczajnie
52
.
POLONIUSZ
Tak, tak, bo czyniæ to jest obyczajem.
OFELIA
I s³owa swoje stwierdzi³ najwiêtszymi,
Jakie byæ mog¹, przysiêgami.
POLONIUSZ
Plewy
Na m³ode wróble! Wiem ja, gdy krew kipi,
Jak wtedy dusza hojn¹ jest w k³adzeniu
Przysi¹g na usta. Nie bierz tych wybuchów
Za ogieñ, wiêcej z nich wiat³a ni¿ ciep³a,
A i to wiat³o ganie w oka mgnieniu.
B¹d odt¹d trochê sk¹psza w przystêpnoci
I wiêcej sobie wa¿ rozmowê swoj¹
Ni¿ wyzywanie drugich do rozmowy.
Co siê za ksiêcia Hamleta dotyczy,
Bacz na to, ¿e on jeszcze m³odzieniaszek
I ¿e mu wiêcej jest wolno, ni¿ tobie
Mo¿e byæ wolno kiedykolwiek. S³owem,
Nie ufaj jego przysiêgom, bo one
S¹ jak kuglarze, czym innym, ni¿ szaty
Ich pokazuj¹: orêdownicami
Bezbo¿nych chuci, bior¹cymi pozór
wiêtoci, aby tym ³acniej usidliæ
Naiwne serca. Krótko mówi¹c, nie chcê,
Aby od dzi dnia czas swój marnowa³a
Na zadawanie siê z ksiêciem Hamletem.
Pamiêtaj, nie chcê tego. Mo¿esz odejæ.
OFELIA
Bêdêæ pos³uszn¹, panie.
Wychodz¹.
SCENA CZWARTA
Taras zamkowy.
Wchodz¹ Hamlet, Horacy i Marcellus.
HAMLET
Ostry wiatr wieje; przejmuj¹ce zimno.
HORACY
W istocie: bardzo szczypi¹ce powietrze.
52. (przyp. edyt.) obyczajnie zgodnie z powszechnie przyjêtymi normami obyczajowymi.
William Shakespeare, Hamlet
24
HAMLET
Która godzina?
HORACY
Dwunasta dochodzi.
MARCELLUS
Dwunasta bi³a ju¿.
HORACY
Ju¿? Nie s³ysza³em.
Zbli¿a siê zatem czas, o którym widmo
Zwyk³o siê jawiæ.
Odg³os tr¹b i wystrza³ów za scen¹.
Co to znaczy, panie?
HAMLET
To znaczy, ¿e król czuwa z czar¹ w rêku,
Zgrajê opilców dworskich przepijaj¹c;
Ka¿dy za taki sygna³ tr¹b i kot³ów
Jest triumfalnym has³em nowej miary
Przezeñ spe³nionej.
HORACY
Czy to taki zwyczaj?
HAMLET
Zwyczaj zaiste; moim jednak zdaniem,
Lubom tu zrodzon i z tym oswojony,
Chlubniej by³oby taki zwyczaj ³amaæ
Ni¿ zachowywaæ. Te biby na zabój
W pomiech i wzgardê tylko nas podaj¹
U innych ludów: beczkami nas mieni¹
I trzodzie chlewnej w³aciwy przydomek
Hañbi nazwisko nasze. W rzeczy samej,
Choæbymy zreszt¹ byli bez zarzutu,
To jedno ju¿ by star³o z naszych czynów
Zaszczytn¹ cechê ich wnêtrznej wartoci.
I pojedynczym ludziom siê to zdarza:
Niejeden skutkiem naturalnych przywar
Czyli to rodu (czemu nic nie winien,
Bo któ¿ obiera sobie pochodzenie),
Czy to jakiego krwi usposobienia,
Które czêstokroæ rwie tamy rozumu,
Czy to na³ogu przeciwnego formom
Przyzwoitoci niejeden, powiadam,
Upoledzony w taki sposób jak¹
Szczególn¹ wad¹, b¹d to organicznie,
B¹d przypadkowo choæby jego cnoty
By³y sk¹din¹d jako kryszta³ czyste
William Shakespeare, Hamlet
25
I mnogie, jako byæ mog¹ w cz³owieku
T¹ jedn¹ skaz¹ zara¿ony bêdzie
W opinii ludzi. Jedna drachma z³ego
Niweczy wszelkie szlachetne pierwiastki.
53
Duch wchodzi.
HORACY
Widzisz go, panie.
HAMLET
Anio³owie Pana
Zastêpów, miejcie miê w swojej opiece!
B³ogos³awiony ty czy potêpiony,
Tchnieszli tchem niebios czy wyziewem piekie³.
Maszli zamiary zgubne czy przyjazne,
Przychodzisz w takiej postaci, ¿e muszê
Wydobyæ z ciebie g³os. Hamlecie, królu,
Ojcze mój, w³adco Danii, odpowiadaj!
Nie pozostawiaj miê w niewiadomoci;
Powiedz, dlaczego wiête koci twoje,
Na wieki w trumnie z³o¿one, przebi³y
miertelny ca³un; dlaczego grobowiec,
W który widzielim
54
ciê zstêpuj¹cego,
Podniós³ swe ciê¿kie marmurowe wieko,
¯eby ciê zwróciæ ziemi? Co to znaczy?
¯e ty, trup, znowu w kompletnym rynsztunku
Podksiê¿ycowy ten padó³ odwiedzasz,
Czyni¹c noc straszn¹ i nas, niedo³ê¿nych
Synów tej ziemi, wstrz¹saj¹c mylami,
Przechodz¹cymi metê naszych pojêæ?
O, powiedz, co to jest! Co za cel tego?
Czego chcesz od nas?
HORACY
Daje ci znak, panie,
Aby z nim poszed³, jakby chcia³ sam na sam
Pomówiæ z tob¹.
MARCELLUS
Jak uprzejmym gestem
Wzywa ciê, panie, w ustronniejsze miejsce.
Nie id z nim jednak.
HORACY
Nie chod, moci ksi¹¿ê.
53. (przyp. red.) Ca³y ten ustêp o opilstwie Duñczyków od s³ów Te biby na zabój do szlachetne pierwiastki (w
sumie 24 wiersze) opuszczono w wyd. zbiorowym z r. 1623, prawdopodobnie ze wzglêdu na królow¹ Annê, ¿onê
Jakuba I, z domu królewnê duñsk¹.
54. (przyp. edyt.) widzielim widzielimy.
William Shakespeare, Hamlet
26
HAMLET
Chce ze mn¹ mówiæ: pójdê.
HORACY
Nie czyñ tego,
£askawy panie.
HAMLET
Czegó¿ bym siê lêka³?
To ¿ycie szpilki z³amanej niewarte,
A dusza moja, jak on, niemiertelna.
Patrz, znowu na mnie kiwa
Pójdê za nim.
HORACY
A gdyby on ciê zaprowadzi³, panie,
Nad przepaæ, na brzeg owej gronej ska³y,
Która siê stromo spuszcza w morsk¹ otch³añ,
I tam przedzierzgn¹³ siê w inne postacie,
Jeszcze straszniejsze, które by ci mog³y
Odj¹æ, o panie, przytomnoæ umys³u
I w ob³¹kanie ciê wprawiæ? Zwa¿ tylko!
Ju¿ samo tamto miejsce bez ¿adnego
Innego wp³ywu budzi rozpaczliwe
Usposobienie w ka¿dym, kto spostrze¿e
Morze na tyle s¹¿ni tu¿ pod sob¹
I s³yszy jego huk.
HAMLET
Wci¹¿ na mnie kiwa.
Id ju¿, id; pójdê z tob¹.
MARCELLUS
Zostañ, panie.
HAMLET
Puæcie mnie!
HORACY
Wstrzymaj siê, panie, pozostañ!
HAMLET
Los mój mnie wo³a i najmniejsz¹ ¿y³kê
Mojego cia³a czyni tak potê¿n¹
Jak najsilniejszy nerw lwa nemejskiego
55
.
Duch nie przestaje kiwaæ.
Ci¹gle mnie wzywa! Puæcie mnie!
55. (przyp. red.) Lew Nemejski niezwyciê¿ony lew, którego na polach Nemei (Grecja) pokona³ dopiero Herakles.
William Shakespeare, Hamlet
27
wyrywaj¹c siê
Na Boga!
W upiora zmieniê tego, co mnie d³u¿ej
Wstrzymywaæ bêdzie. Id, pieszê za tob¹.
Duch i Hamlet wychodz¹.
HORACY
Imaginacja w sza³ go wprawia.
MARCELLUS
Idmy
W trop za nim; tu nie w porê pos³uszeñstwo.
HORACY
Idmy. Na czym¿e siê to skoñczy?
MARCELLUS
Widno
56
Jest co chorobliwego w pañstwie duñskim.
HORACY
Niebo zaradzi temu.
MARCELLUS
Spieszmy za nim.
Wychodz¹.
SCENA PI¥TA
Oddalona czêæ tarasu.
Wchodz¹ Duch i Hamlet.
HAMLET
Gdzie mnie prowadzisz? Mów; nie pójdê dalej.
DUCH
S³uchaj mnie.
HAMLET
S³ucham.
DUCH
Zbli¿a siê godzina,
O której w srogie, siarczyste p³omienie
Muszê powróciæ znowu.
56. (przyp. edyt.) Widno widaæ, widocznie.
William Shakespeare, Hamlet
28
HAMLET
Biedny duchu!
DUCH
Nie lituj siê nade mn¹, ale bacznym
Uchem ogarnij to, co ci mam odkryæ.
HAMLET
Mów, powinnoci¹ moj¹ s³uchaæ ciebie.
DUCH
Jak niemniej zemciæ siê, gdy mnie wys³uchasz.
HAMLET
Zemciæ siê?
DUCH
Jestem duchem twego ojca,
Skazanym tu³aæ siê noc¹ po wiecie,
A przez dzieñ jêczeæ w ogniu, póki wszystek
Ka³ pope³nionych za ¿ywota grzechów
Nie wypali siê we mnie. Gdybym miejsca
Mojej pokuty sekret móg³ wyjawiæ,
Takie bym rzeczy ci opisa³, których
Najmniejszy szczegó³ rozdar³by ci duszê,
M³od¹ krew twoj¹ zmrozi³, oczy twoje
Jak gwiazdy z posad wydoby³, zwiniête,
G³adkie kêdziory twoje wyprostowa³
Tak, ¿e ich ka¿dy w³os stan¹³by dêbem
Jako na je¿u kolce; ale takich
Podañ nie znosi ludzkie ucho. S³uchaj,
O, s³uchaj, s³uchaj, jeli choæ cokolwiek
Kocha³e twego ojca.
HAMLET
Przebóg!
DUCH
Pomcij
mieræ jego, dzie³o ohydnego mordu!
HAMLET
Mordu?
DUCH
Tak, mordu; wszelki mord ohydny,
Lecz ten by³ nadzwyczajny, nies³ychany.
William Shakespeare, Hamlet
29
HAMLET
Dlaboga, wymieñ go, wymieñ czym prêdzej,
Abym na skrzyd³ach chy¿ych jak modlitwa
Lub myl kochanka pod¹¿y³ ku zemcie.
DUCH
Zdajesz siê pe³en dobrych chêci, by³by
Te¿ nikczemniejszy ni¿ najlichsze ziele,
Wegetuj¹ce nad brzegami Lety
57
,
Gdyby pozosta³ na to obojêtny.
S³uchaj wiêc, s³uchaj, Hamlecie. Puszczono
Rozg³os, ¿e podczas mego snu w ogrodzie
W¹¿ mnie uk¹si³; takim to sk³amanym
Powodem mierci mej zwiedziono Daniê;
Dowiedz siê bowiem, szlachetny m³odzieñcze,
¯e ów w¹¿, który zabi³ twego ojca,
Nosi dzi jego koronê.
HAMLET
O nieba!
Stryj! Nie zawiod³y mnie przeczucia moje.
DUCH
Ten to bezwstydny, cudzo³o¿ny potwór
Zdradnymi dary, czarami wymowy
(Przeklête dary, przeklêta wymowa,
Która tak mo¿e z³udziæ!) ku sromocie
Potrafi³ sk³oniæ wolê mojej niby
Cnotliwej ¿ony. O Hamlecie! có¿ to
By³ za upadek! Ode mnie, którego
Mi³oæ statecznie chodzi³a d³oñ w d³oni
Z lubn¹ przysiêg¹, w objêcia nêdznika,
Którego dary przyrodzone by³y
Naprzeciw moich tak liche!
Lecz jako cnota pozostaje czyst¹,
Choæby j¹ spronoæ w postaci niebianki
Usi³owa³a skusiæ, tak z³a ¿¹dza,
Choæby j¹ ³¹czy³ lub z anio³em nawet,
Prêdko uprzykrzy sobie wiête ³o¿e
I rzuci siê na bar³óg.
Ale doæ tego! Ju¿ powietrze ranne
Czuæ mi siê daje; muszê koñczyæ: kiedym
Raz po po³udniu jak zwykle w ogrodzie
Bezpiecznie zasn¹³, wkrad³ siê stryj twój z flaszk¹
Zawieraj¹c¹ blekotowe krople
58
I wla³ mi w ucho ten zabójczy rozczyn,
Którego si³a tak jest nieprzyjazna
Ludzkiej naturze, ¿e jak ¿ywe srebro
Przebiega nagle wszystkie drogi, wszystkie
57. (przyp. red.) Lete w mitologii greckiej rzeka zapomnienia przep³ywaj¹ca przez królestwo umar³ych.
58. (przyp. red.) blekotowe krople w oryg.: hebenon, prawdopodobnie lulek czarny. Staro¿ytni podaj¹, ¿e odwar
tego truj¹cego ziela, wpuszczony w ucho powoduje mieræ.
William Shakespeare, Hamlet
30
Kana³y cia³a i jako sok kwany
Wlany do mleka cina wnet i zgêszcza
Wszystk¹ krew zdrow¹. Tak by³o i z moj¹;
I wraz plugawy tr¹d, jak u £azarza,
Wyst¹pi³ na mnie i brzydk¹ skorup¹
Pokry³ mi ca³e cia³o.
Tak to pi¹c, rêk¹ brata pozbawiony
Zosta³em ¿ycia, ber³a i ma³¿onki,
Skoszony w samym kwiecie moich grzechów:
Bez namaszczenia, bez przygotowania,
Bez porachunku z sob¹ wyprawiony
Zdaæ porachunek z win jeszcze nie zmytych.
O, to okropne! okropne! okropne!
Maszli iskierkê czucia, nie cierp tego;
Nie pozwól, aby ³o¿e w³adców Danii
By³o ohydnym gniazdem wszeteczeñstwa.
Jakkolwiek jednak czyn ten pomciæ zechcesz,
Nie kalaj swojej duszy, nie czyñ przeciw
Matce zamachów; pozostaw j¹ niebu
I owym cierniom, które w g³êbi ³ona
Wystêpnych siedz¹; zrobi¹ one swoje.
B¹d zdrów, wiec¹cy robaczek oznajmia,
¯e ranek ju¿ jest bliski; w¹t³e bowiem
wiate³ko jego znacznie ju¿ poblad³o;
¯egnam ciê, ¿egnam ciê; pamiêtaj o mnie.
znika
HAMLET
O wy niebieskie potêgi! O ziemio!
Có¿ wiêcej? Mam¿e piek³o jeszcze wezwaæ?
Nie, o nie! Krzep siê, krzep siê, serce moje!
Prê¿cie siê nerwy! Pamiêtaæ o tobie?
O biedny duchu, stanie ci siê zadoæ.
Dopóki tylko w tej znêkanej g³owie
Pamiêæ ¿yæ bêdzie. Pamiêtaæ o tobie?
Wraz pamiêæ moja z tablic swych wykreli
Wszelkie powszednie, tuzinkowe myli;
Ksi¹¿kow¹ m¹droæ, obrazy, wra¿enia,
P³ody m³odoci lub zastanowienia,
Wszystko, co zwi¹zek ma z przysz³ym mym bytem;
To, co mi zleci³, to tylko wyrytem
W ksiêdze mojego mózgu pozostanie;
Tak mi dopomó¿, wiekuisty Panie!
O wiaro³omna niewiasto! O ³otrze,
Umiechaj¹cy siê, bezczelny ³otrze!
Muszê to sobie zapisaæ, ¿e mo¿na
Nosiæ na ustach umiech i byæ ³otrem
W Danii przynajmniej
wyjmuje pugilares i zapisuje
Tak; sied tu, stryjaszku,
Teraz¿e, duszo moja, pilnuj has³a,
A tym jest: ¯egnam ciê, pamiêtaj o mnie!
William Shakespeare, Hamlet
31
Przysi¹g³em mu byæ wiernym.
HORACY
za scen¹
Królewiczu!
MARCELLUS
podobnie¿
Ksi¹¿ê Hamlecie!
HORACY
Chroñ go, Panie!
HAMLET
Amen!
MARCELLUS
Hop, hop, hop, moci ksi¹¿ê!
HAMLET
Hop, hop, ch³opcze!
Tu, tu, mój ptaszku!
Horacy i Marcellus wchodz¹.
HORACY
I có¿?
MARCELLUS
I có¿, panie?
HAMLET
Dziwy!
HORACY
Opowiedz nam to, panie.
HAMLET
W³anie!
¯ebycie potem roztr¹bili.
HORACY
Ja¿ bym
Móg³ to uczyniæ?
MARCELLUS
O, ani ja pewnie!
William Shakespeare, Hamlet
32
HAMLET
Có¿ wy powiecie na to? Któ¿ by s¹dzi³?
Ale bêdziecie milczeæ?
HORACY I MARCELLUS
Jak Bóg w niebie!
HAMLET
Nie ma na ca³¹ Daniê nikczemnika,
Który by nie by³ kompletnym ladaco.
HORACY
Do objawienia nam tego nie trzeba,
¯eby a¿ duchy wychodzi³y z grobów.
HAMLET
W istocie, macie s³usznoæ. Owó¿ tedy
Nie pozostaje nam teraz nic wiêcej,
Jeno bez ¿adnych dalszych korowodów
Ucisn¹æ sobie d³onie i pójæ z Bogiem.
Wy idcie, gdzie wam ka¿e iæ interes
Lub sk³onnoæ ka¿dy bowiem na tym wiecie
Ma jak¹ sk³onnoæ lub interes; ja za
W prostocie mojej pójdê siê pomodliæ.
HORACY
To s¹ czcze tylko s³owa, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Przykro mi, ¿ecie obra¿eni; z serca
W istocie, z serca przykro.
HORACY
Moci ksi¹¿ê,
Nie ma tu ¿adnej obrazy.
HAMLET
I owszem.
Zaprawdê mówiê wam, jest tu obraza,
I wielka. Co siê tyczy tego ducha,
Jest to duch dobry; poprzestañcie na tym;
Co za pomiêdzy nim a mn¹ tu zasz³o,
Ciekawoæ swoj¹ w tej mierze przyt³umcie
Ca³¹ mo¿liw¹ doz¹ rezygnacji.
A teraz, moi mili przyjaciele,
W imiê przyjani, w imiê kole¿eñstwa,
Zróbcie mi jedn¹ grzecznoæ.
HORACY
Jak¹, panie?
William Shakespeare, Hamlet
33
HAMLET
Nie mówcie, cocie widzieli tej nocy.
HORACY I MARCELLUS
Nie powiem, panie.
HAMLET
Przysi¹¿cie mi na to.
HORACY
Na honor, nic nie powiem.
MARCELLUS
I ja tak¿e,
Na honor.
HAMLET
Na ten miecz raczej przysi¹¿cie.
MARCELLUS
Ju¿emy
59
, panie, przysiêgli.
HAMLET
Przysi¹¿cie
Na ten miecz, na ten miecz, mówiê.
DUCH
spod ziemi
Przysi¹¿cie!
HAMLET
Ha, to ty! Stamt¹d odzywasz siê, stary?
S³yszycie tego kipra
60
tam w piwnicy?
Przysi¹¿cie¿!
HORACY
Na có¿ mamy przysi¹c, panie?
HAMLET
¯e o tym, cocie widzieli, nikomu
Nigdy a nigdy nie powiecie s³owa.
Przysi¹¿cie¿ na ten miecz!
59. (przyp. edyt.) Ju¿emy ju¿ ¿emy.
60. (przyp. red.) kiper piwniczy. Wed³ug dociekañ niektórych szekspirologów ca³y ten epizod z aluzjami do
ducha podziemia (Skarbnika) pochodziæ ma z PraHamleta (przypuszczalnie autorstwa T. Kyda). St¹d m.in.
nazywanie ducha kretem czy minierem. Hamlet pos³uguje siê t¹ terminologi¹ celem skierowania uwagi Marcella
na fa³szywy trop i sk³onienia go do zachowania tajemnicy.
William Shakespeare, Hamlet
34
DUCH
spod ziemi
Przysi¹¿cie!
HAMLET
Znowu?
Hic et ubique?
61
Odmieñmy wiêc miejsce.
Pójdcie tu, moi panowie, po³ó¿cie
Na moim mieczu palce i przysi¹¿cie,
¯e o tym, cocie s³yszeli, nikomu
Nic nie powiecie.
DUCH
spod ziemi
Przysi¹¿cie!
HAMLET
Ha, krecie!
Tak prêdko umiesz szybowaæ pod ziemi¹?
Wyborny z ciebie minier! No, panowie.
HORACY
Na Boga, to s¹ rzeczy niepojête!
HAMLET
Chcia³¿e by wszystko poj¹æ? O Horacy,
Wiêcej jest rzeczy na ziemi i w niebie,
Ni¿ siê ich ni³o waszym filozofom.
Pójdcie tu, i jak pierwej w imiê Boga,
Przysi¹¿cie, ¿e jakkolwiek bym siê kiedy
Wydawa³ dzikim, dziwacznym w obejciu
Byæ bowiem mo¿e, ¿e mi siê na przysz³oæ
Wyda stosownym przybraæ tak¹ postaæ
¯e, mówiê, widz¹c mnie takim,
¯aden z was ani potrz¹saniem g³owy,
Ani wzruszeniem ramion, ani wreszcie
Jakimikolwiek w¹tpliwymi s³owy,
Jako to: Hm, hm, wiem ja; albo: Móg³bym,
Gdybym chcia³; albo: Gdybym by³ gadu³¹;
Albo: S¹ tacy, co by mogli zgo³a,
Niczym dwuznacznym nie da siê domyliæ,
¯e wie co o mnie. Poprzysi¹¿cie¿ na to,
Jeli pragniecie, aby siê nad wami
W nieszczêciu Pan Bóg zmi³owa³.
DUCH
spod ziemi
Przysi¹¿cie!
61. (przyp. red.) Hic et ubique? Tu i wszêdzie? (³ac.)
William Shakespeare, Hamlet
35
HAMLET
Ukój siê, ukój, rozdra¿niony duchu!
Pomnijcie¿ na wasz lub, mili panowie,
A przez co tylko taki biedny cz³owiek
Jak Hamlet, bêdzie wam zdolny okazaæ
Swoj¹ ¿yczliwoæ, to was nie ominie.
Teraz rozejdmy siê. wiat wyszed³ z formy
I mnie¿ to trzeba wracaæ go do normy!
Wychodz¹.
AKT DRUGI
SCENA PIERWSZA
62
Pokój w domu Poloniusza.
Poloniusz i Rajnold.
POLONIUSZ
Rajnoldzie, oddasz mu waszmoæ to pismo
I te pieni¹dze.
RAJNOLD
Nie omieszkam, panie.
POLONIUSZ
Zanim siê jednak doñ udasz, Rajnoldzie,
M¹drze by zrobi³, a¿eby poprzednio
O jego sprawowaniu siê wywiedzia³.
RAJNOLD
Tak te¿ myla³em, panie.
POLONIUSZ
Dobrze myla³,
Bardzo roztropnie myla³. Przede wszystkim
Wypytasz mi siê najdok³adniej, jacy
S¹ Duñczykowie w Pary¿u; jak który
I z czego ¿yje: gdzie bywa i jakie
Z kim ma stosunki; gdy za skutkiem takich
Krêtobadawczych, manowcowych pytañ
Dojdziesz, ¿e oni znaj¹ mego syna,
Wtedy przyst¹pisz do materii o nim
Bli¿ej ni¿eli w poprzednich pytaniach.
Powiesz na przyk³ad, udaj¹c, jakoby
Zna³ go z daleka: Znam jego familiê,
Jego przyjació³, a w czêci i jego;
Rozumiesz mnie, Rajnoldzie?
62. (przyp. red.) Miêdzy aktem I a II up³ywa oko³o dwu miesiêcy. Akcja od I sceny drugiego aktu do wyjazdu
Hamleta do Anglii (akt IV, sc. 3) zamyka siê w ramach dwu dni i nocy.
William Shakespeare, Hamlet
36
RAJNOLD
Najzupe³niej.
POLONIUSZ
I jego w czêci, wprawdzie dodaæ mo¿esz
Niewiele, jestli on wszak¿e tym samym,
O którym mylê, wietrznik to, rozpustnik,
Sk³onny do tego i tego. Zwal wtedy,
Co ci siê ¿ywnie podoba, na niego;
Jednak¿e nic takiego, co by mog³o
Szwank przynieæ jego s³awie; tego strze¿ siê.
Takie jedynie przypisz mu wybryki,
Jakie z m³odoci¹ i krewkoci¹ w parze
Zazwyczaj chodz¹.
RAJNOLD
Wiêc, na przyk³ad, hazard?
POLONIUSZ
Tak, albo pochop
63
do zwad, kl¹tw, pijatyk,
Gachostwa wreszcie: tak daleko mo¿esz
Posun¹æ swoje k³amstwa.
RAJNOLD
Ale¿, panie,
To by ju¿ jego s³awie szwank przynios³o.
POLONIUSZ
Bynajmniej, jeli tylko bêdziesz umia³
Wzi¹æ siê do rzeczy. Nie trzeba ci dawaæ
Do zrozumienia, ¿e on w ¿¹dzach swoich
Jest rozpasany, tego nie chcê; wytknij
Jego usterki tak subtelnie, ¿eby
One siê zda³y tylko nadu¿yciem
Wolnoci, duszy ognistej wybuchem,
Ob³êdem wrz¹cej krwi, s³owem, pustot¹
W³aciw¹ wszystkim m³odym.
RAJNOLD
Rad bym wiedzieæ,
£askawy panie
POLONIUSZ
Do czego to wszystko?
RAJNOLD
Tak, panie.
63. (przyp. edyt.) pochop pochopnoæ; sk³onnoæ do natychmiastowego podejmowania nieprzemylanych dzia³añ.
William Shakespeare, Hamlet
37
POLONIUSZ
Zaraz ci powiem: mój zamiar
Uzasadniony i, jak siê spodziewam,
Niep³onn¹ skutku daj¹cy rêkojmiê.
Skoro na mego syna z³o¿ysz waszmoæ
Te drobne chyby
64
, niby skazy, którym
Ulega ka¿da rzecz, gdy siê wyrabia,
Wtedy, je¿eli tylko ten, którego
Za jêzyk ci¹gn¹æ bêdziesz, kiedykolwiek
M³odzieñca w mowie bêd¹cego
65
widzia³
Jednej z powy¿szych praktyk oddanego,
Ten kto, b¹d pewien, przywtórzy ci zaraz
W ten sposób: Moci dobrodzieju, albo:
Mój mi³y panie, albo: Widzisz, waæpan
Stosownie do zwyczaju miejscowego
Lub w miarê swojej atencji.
RAJNOLD
Rozumiem.
POLONIUSZ
Skoro za to ci powie, powie potem
Có¿em to dalej mia³ mówiæ? Do licha,
Mia³em powiedzieæ co, na czym¿em stan¹³?
RAJNOLD
Na tym podobno, ¿e kto mi przywtórzy
66
.
POLONIUSZ
¯e ci przywtórzy, aha! tak wiêc tedy
Ten kto przywtórzy ci pewnie w ten sposób:
Znam tego pana, widzia³em go wczoraj,
Albo: Owego dnia, wtedy a wtedy,
Z tym a z tym, i w istocie gra³ wysoko;
Albo: Pok³óci³ siê, albo: Mia³ w czubku,
Albo: Widzia³em, jak wchodzi³ do domu
Podejrzanego, i tak dalej. Tak to
Na wêdê fa³szu z³owisz karpia prawdy.
Tak to rozumni, zrêczni ludzie, boczkiem,
Rzemiennym dyszlem zachodz¹c, umiej¹
Trafiæ do celu: i tak samo waszmoæ,
Wed³ug wskazówki i instrukcji, jak¹
Ci udzieli³em, powemiesz jêzyka
O moim synu. Wiesz ju¿, o co idzie?
RAJNOLD
Wiem, panie.
64. (przyp. edyt.) chyby uchybienia, zachowania nietrafione.
65. (przyp. edyt.) w mowie bêd¹cego o którym mowa.
66. (przyp. edyt.) przywtórzy bêdzie wtórowa³, potwierdza³ to, co zosta³o powiedziane.
William Shakespeare, Hamlet
38
POLONIUSZ
Jed wiêc, niech ciê Bóg prowadzi!
RAJNOLD
Dziêkujê
POLONIUSZ
Zreszt¹ sam led jego kroki.
RAJNOLD
Dope³niê tego.
POLONIUSZ
A niech mi siê æwiczy
W muzyce.
RAJNOLD
Dobrze, panie.
wychodzi
Wchodzi Ofelia.
POLONIUSZ
B¹d zdrów, waszmoæ.
Co ci to jest, Ofelio? Co siê sta³o?
OFELIA
Ach, panie, takem strasznie siê przelêk³a
67
.
POLONIUSZ
Czego? dlaboga?
OFELIA
Siedzia³am przy krosnach
W moim pokoju, gdy wtem ksi¹¿ê Hamlet,
Z odkryt¹ g³ow¹, rozpiêty, w obwis³ych
Brudnych poñczochach, blady jak koszula,
Chwiej¹cy siê na nogach, z tak okropnym
Wyrazem twarzy, jakby siê wydosta³
Z piek³a i jego zgrozê chcia³ obwieciæ,
Stan¹³ przede mn¹.
POLONIUSZ
Czyli¿by z mi³oci
Oszala³?
68
67. (przyp. edyt.) takem siê przelêk³a tak ¿em siê przelêk³a; tak bardzo siê przelêk³am (partyku³a ¿e, do której
do³¹czona jest koñcówka czasownika pe³ni rolê wzmacniaj¹c¹ wyra¿enie).
68. (przyp. edyt.) Oszala³? szaleñstwo Hamleta jest jednym z najciekawszych problemów dramatu. Ojciec Ofelii
i ona sama tak¿e twierdz¹, ¿e Hamlet oszala³ z mi³oci do niej, poniewa¿ zosta³ odtr¹cony przez kochankê. Król
William Shakespeare, Hamlet
39
OFELIA
Nie wiem, ale siê obawiam.
POLONIUSZ
Có¿ ci powiedzia³?
OFELIA
Uj¹³ mnie za rêkê,
Nie mówi¹c s³owa, i silnie j¹ trzyma³;
Cofn¹³ siê potem na d³ugoæ ramienia
I, drug¹ rêkê przytkn¹wszy do czo³a,
W twarz moj¹ wlepi³ oczy tak badawczo,
Jak gdyby j¹ chcia³ narysowaæ. D³ugo
Tak sta³, nareszcie, lekko potrz¹saj¹c
Moim ramieniem i kiwaj¹c g³ow¹,
Wyda³ tak ciê¿kie, ¿a³osne westchnienie,
¯e siê zdawa³o, i¿ mu piersi pêkn¹
I ¿ycie z niego uleci. Odst¹pi³
Wtedy ode mnie i powolnym krokiem
Szed³ z odwrócon¹ g³ow¹ poza siebie,
Kieruj¹c siê ku drzwiom. Przeszed³ w ten sposób
Przez ca³y pokój, bez pomocy oczu,
I wyszed³, ci¹gle wpatruj¹c siê we mnie.
POLONIUSZ
Muszê natychmiast udaæ siê do króla;
S¹ to objawy gwa³towne mi³oci,
Która siê trawi w sobie i prowadzi
Do rozpaczliwych kroków, tak jak ka¿da
Inna namiêtnoæ trapi¹ca ród ludzki;
Bolejê nad tym. Mo¿e tymi czasy
Przykre mu jakie s³owo powiedzia³a?
OFELIA
Nie, panie; tylko, tak jak rozkaza³e,
Odes³a³am mu listy i wzbroni³am
Dalszych odwiedzin.
POLONIUSZ
To go w sza³ wprawi³o.
Bolejê nad tym, ¿em jego sk³onnoci
Dok³adniej, pilniej nie zbada³. Myla³em,
¯e on ciê durzy, przywieæ chce o zgubê.
Przeklinam teraz moj¹ podejrzliwoæ.
Zdaje siê, ¿e nam, starym, jest w³aciwe
Przebieraæ miarê w przezornoci, tak jak
domyla siê, ¿e przyczyn¹ ob³êdu Hamleta mo¿e byæ co innego, dlatego chce go wys³aæ w dalek¹ podró¿ do
Aglii, z której spodziewa siê, ¿e ju¿ nie powróci. By odkryæ prawdziw¹ przyczynê szaleñstwa duñskiego ksiêcia,
król zaprasza do zamku szkolnych przyjació³ Hamleta, Rozenkranca i Gildensterna. Sam Hamlet udaje swoje
szaleñstwo. Ale przecie¿ tylko szaleniec móg³by siê zdobyæ na to, ¿eby ob³¹kanie udawaæ
William Shakespeare, Hamlet
40
Nawzajem m³odym ma³o jej posiadaæ.
Biegnê do króla; zatajenie tego
Wiêcej ni¿ rozg³os zrz¹dziæ mo¿e z³ego.
Pójd.
Wychodz¹.
SCENA DRUGA
Sala w zamku.
Król, Królowa, Rozenkranc, Gildenstern i orszak.
KRÓL
Witaj, Rozenkranc, witaj, Gildensternie!
69
Popiechu, z jakim was tu wezwalimy,
Nie sama tylko chêæ widzenia panów
By³a przyczyn¹, ale i potrzeba
Waszej pomocy. Wiecie ju¿ o dziwnym
Przeistoczeniu siê Hamleta, mówiê
Przeistoczeniu, bo nic w nim tak wewn¹trz,
Jak i na zewn¹trz nie jest tym, czym by³o.
Co by innego jak mieræ ojca mog³o
Do tego stopnia wywieæ go za obrêb
Jego natury, nie pojmujê wcale.
Proszê was przeto, was, cocie z nim wzroli
I z bliska z jego wiekiem i mylami
S¹siadujecie, abycie czas jaki
Raczyli u nas zostaæ, by Hamleta
Trochê rozerwaæ, a przy tej okazji
Zbadaæ powody obcego nam smutku,
Na który, gdyby sta³ siê nam wiadomym,
Znalelibymy mo¿e jaki rodek.
KRÓLOWA
Czêsto on o was wspomina³, panowie,
I wiem, ¿e nie ma na wiecie dwóch ludzi
Bardziej mu ni¿ wy mi³ych. Jeli w dowód
¯yczliwych chêci i uczuæ uprzejmych
Zechcecie trochê czasu tu przepêdziæ
I wesprzeæ nasze nadzieje, mo¿ecie
Liczyæ na tak¹ wdziêcznoæ z naszej strony,
Jaka przystoi monarchom.
ROZENKRANC
Obojgu
Waszym królewskim mociom s³u¿y prawo,
Z mocy najwy¿szej ich w³adzy nad nami,
Wolê sw¹ w rozkaz przyoblekaæ raczej
69. (przyp. edyt.) Witaj, Rozenkranc król Klaudiusz wraz ze swoj¹ ma³¿onk¹ królow¹ Gertrud¹ zaprosili do
zamku przyjació³ szkolnych Hamleta, Rozenkranca i Gildensterna. Para królewska wierzy³a, ¿e ich towarzystwo
sprawi, ¿e m³ody ksi¹¿ê wyzbêdzie siê szaleñczego usposobienia. Maj¹ oni tak¿e odkryæ przyczynê zmiany
w zachowaniu Hamleta. Te dwie postaci, choæ tylko drugoplanowe, inspirowa³y twórców literatury wspó³czesnej.
Warto zwróciæ uwagê na utwór Toma Stopparda Rosencrantz & Guildenstern Are Dead (Rozenkranc
i Gildenstern nie ¿yj¹), którego tytu³ jest cytatem z samego Hamleta.
William Shakespeare, Hamlet
41
Ni¿ w probê.
GILDENSTERN
Bêdziem jednak¿e pos³uszni
I dobrowolnie na rozkazy waszych
Królewskich moci u stóp ich sk³adamy
Nasze us³ugi.
KRÓL
Dziêki ci za to, Rozenkranc, i tobie,
Kochany Gildensternie.
KRÓLOWA
Dziêki ci za to, Gildenstern, i tobie,
Kochany Rozenkranc. Idcie natychmiast
Do mego syna.
do dworzan
Niech tam który wska¿e
Tym panom, gdzie jest Hamlet.
GILDENSTERN
Oby nieba
Nie uczyni³y naszych usi³owañ
Bezowocnymi!
KRÓLOWA
Daj to, dobry Bo¿e!
Rozenkranc, Gildenstern i jeden z dworzan wychodz¹.
Wchodzi Poloniusz.
POLONIUSZ
Panie! Wys³ane do Norwegii pos³y
Szczêliwie s¹ ju¿ w tej chwili z powrotem.
KRÓL
Zawsze by³ waæpan ojcem dobrych nowin.
POLONIUSZ
B¹d przekonany, mi³ociwy panie,
¯e obowi¹zki moje wzglêdem Boga
I mego w³adcy, tak samo jak duszê,
Trzymam w porz¹dku. Jako, zdaje mi siê
(Je¿eli tylko ten mózg nie zszed³ na bok
Z drogi trafnoci, któr¹ zwyk³ by³ kroczyæ),
¯e ostatecznie nie jest mi ju¿ obcym,
Sk¹d bierze ród³o szaleñstwa Hamleta.
William Shakespeare, Hamlet
42
KRÓL
Mów; o tym chcemy wiedzieæ przede wszystkim.
POLONIUSZ
Daj, panie, pierwej pos³uchanie pos³om;
Wieæ moja bêdzie na wety po uczcie.
KRÓL
Zrób¿e im zaszczyt i sam ich tu wprowad.
Wychodzi Poloniusz.
On utrzymuje, kochana Gertrudo,
¯e odkry³ powód tej zmiany Hamleta.
KRÓLOWA
Nie jest nim, moim zdaniem, nic innego,
Tylko mieræ ojca i nasz rych³y zwi¹zek.
Poloniusz wraca, a wraz z nim wchodz¹ Korneliusz i Woltymand.
KRÓL
Dojdziemy tego. Witajcie, panowie.
Có¿ nam le przez was nasz brat, król norweski?
WOLTYMAND
Najuprzejmiejszych pozdrowieñ zamianê.
Na prze³o¿enie nasze kaza³ zaraz
Wstrzymaæ zaci¹gi swojego synowca,
Które mu zda³y siê byæ wymierzone
Przeciw Polakom
70
, które jednak, bli¿ej
Poznawszy, znalaz³ zwróconymi przeciw
Waszej królewskiej moci. Rozj¹trzony
Takim niegodnym korzystaniem z jego
Pónego wieku i niemocy, kaza³
Zatrzymaæ goñcom Fortynbrasa, który
Z pokor¹ stawi³ siê i, wys³uchawszy
Napomnieñ stryja, przysi¹g³ wobec niego,
¯e póki ¿ycia nigdy przeciw waszej
Królewskiej moci nie wzniesie orê¿a:
Czym ucieszony starzec trzy tysi¹ce
Koron intraty
71
rocznej mu przeznaczy³
I owe wojska, przezeñ zwerbowane,
U¿yæ pozwoli³ mu przeciw Polakom.
Nam za dorêczy³ ten list, którym prosi
podaje papier
Wasz¹ królewsk¹ moæ o pozwolenie
70. (przyp. red.) Shakespeare prawdopodobnie uwa¿a³, ¿e Gdañsk, który mo¿e myli³ z Dani¹, stanowi³ w czasach
Hamleta terytorium duñskie granicz¹ce z Polsk¹.
71. (przyp. edyt.) intrata dochód, zysk.
William Shakespeare, Hamlet
43
Przejcia tym wojskom przez duñskie dzier¿awy,
Przy zapewnieniu im bezpieczeñstw, w licie
Tym wymienionych.
KRÓL
Poprzestajem na tym.
W wolniejszym czasie przejrzymy to pismo,
Pomylim nad nim, odpowiemy na nie.
Tymczasem waszmoæ panom dziêkujemy
Za ich skuteczne trudy. Idcie spocz¹æ.
Bêdziemy dzisiaj wieczerzali razem;
Mi³o nam widzieæ was z powrotem.
Woltymand i Korneliusz wychodz¹.
POLONIUSZ
To siê
Dobrze powiod³o. Mi³ociwy panie
I mi³ociwa pani, chcieæ okreliæ,
Czym jest majestat, czym powinnoæ s³ugi,
Dlaczego dzieñ jest dniem, a noc jest noc¹,
A czas jest czasem, by³oby to jedno,
Co chcieæ zmarnowaæ dzieñ, noc i czas drogi.
Z tego powodu, ile ¿e treciwoæ
Jest dusz¹ mowy, a rozwlek³oæ cia³em
I powierzchownym tylko bawide³kiem,
Chcê byæ treciwym. Cny wasz syn oszala³,
Oszala³, mówiê; cile bowiem bior¹c,
Szaleñstwo czym¿e jest, jeli nie stanem
Cz³owieka szalonego?
KRÓLOWA
Wiêcej treci
W mniej sztucznych frazach.
POLONIUSZ
Przysiêgam, o pani,
¯e siê bynajmniej o sztukê nie silê.
Syn wasz oszala³, jest to prawda; prawda,
¯e to nieszczêcie, i nieszczêcie wzajem,
¯e to jest prawda. Otó¿ siê sklei³a
Dziwna figura jaka retoryczna.
Bodaj to! Licho zabierz sztuczne frazy!
Stan¹³em tedy na tym, ¿e dostojny
Syn wasz sfiksowa³; dobrze; idzie teraz
O wyledzenie przyczyn tej fiksacji,
Która, nie bêd¹c fikcj¹, ju¿ tym samym
Nie mo¿e nie mieæ przyczyn; to rzecz pewna;
W jaki za sposób pewna i o ile,
Rozwa¿cie pañstwo sami.
Mam córkê; mam j¹, poniewa¿ jest moja.
Ta tedy dziewka, pomna obowi¹zku
I rozkazowi mojemu powolna,
William Shakespeare, Hamlet
44
Odda³a mi ten wistek. Pos³uchajcie
I konkludujcie pañstwo.
czyta
Do niebiañskiego bóstwa mojej duszy, tysi¹cem wdziêków okraszonej Ofelii. To niestosowne
wyra¿enie, trywialne wyra¿enie. Okraszonej nie jest¿e wyra¿eniem trywialnym? Ale idmy
dalej. (czyta) Twojemu cudnie bia³emu ³onu powierzam tych kilka wyrazów.
KRÓLOWA
Czy to Hamlet do niej pisa³?
POLONIUSZ
Cierpliwoci, mi³ociwa pani; niczego nie zatajê.
czyta
W¹tp, czy gwiazdy lni¹ na niebie;
W¹tp o tym, czy s³oñce wschodzi;
W¹tp, czy prawdy blask nie zwodzi;
Lecz nie w¹tp, ¿e kocham ciebie.
O najmilsza Ofelio, nie bieg³ym w rymowaniu; nie umiem skandowaæ westchnieñ moich, ale ¿e
ciê bardzo, a bardzo kocham, temu wierz. B¹d zdrow¹. Twój na zawsze, dopóki ta machina
pozostanie jego w³asnoci¹,Hamlet
To mi pos³uszna pokaza³a córka
I uszom moim odkry³a zarazem,
Tak co do czasu, miejsca, jak sposobu,
Wszystkie zaloty jego.
KRÓL
Ale jak¿e
Ona przyjê³a te jego zaloty?
POLONIUSZ
Có¿ o mnie mylisz, moci królu?
KRÓL
Mylê,
¯e waæpan prawy, honorowy cz³owiek.
POLONIUSZ
Takim stara³em siê zawsze okazaæ.
Có¿ by móg³ sobie o mnie myleæ, panie,
Gdybym tê mi³oæ tak namiêtn¹ widzia³
By³ w jej zarodzie (a mówi¹c nawiasem,
Dostrzeg³em j¹ by³ pierwej, nim mi o niej
Donios³a moja córka); có¿ by sobie
Królowa pani mog³a o mnie myleæ,
Gdybym by³ wtedy spokojnie odegra³
Rolê koperty lub pugilaresu
Lub serce moje zrobi³ g³uchoniemym
I gnunym okiem patrza³ na tê mi³oæ?
Có¿ bycie pañstwo mogli byli sobie
William Shakespeare, Hamlet
45
O mnie pomyleæ? Jam sprawy nie zaspa³
I wnet dziewczynie mojej powiedzia³em:
Hamlet jest ksiêciem nad wacin¹ sferê;
Nie bêdzie z tego nic. Da³em jej przy tym
Surowe upomnienia, aby odt¹d
Nie przyjmowa³a ani jego wizyt,
Ani biletów, ani podarunków.
Takem uczyni³; ona us³ucha³a,
A on, on, krótko mówi¹c, zawiedziony
W swoich nadziejach, popad³ najprzód w smutek,
Potem w bezsennoæ, potem w wstrêt do jad³a,
Nastêpnie w niemoc, nastêpnie w gor¹czkê,
I tak stopniami a¿ w szaleñstwo, które
Trawi go teraz z wielkim naszym ¿alem.
KRÓL
Có¿ mówisz na to?
KRÓLOWA
Hm! to by byæ mog³o.
POLONIUSZ
Czy¿ siê zdarzy³o kiedy, rad bym wiedzieæ,
Aby tam, gdzie ja powiedzia³em: tak jest,
W istocie by³o inaczej?
KRÓL
Nie pomnê.
POLONIUSZ
wskazuje na kark i g³owê
Zdejmcie to z tego, je¿eli tak nie jest.
Skoro sposobnoæ pos³u¿y, wykryjê.
Gdzie siedzi prawda, chocia¿by siê skry³a
W wnêtrznociach ziemi.
KRÓL
Jak¿e bymy mogli
Sprawdziæ to?
POLONIUSZ
Wiecie pañstwo, ¿e on czasem
Przez kilka godzin zwyk³ siê w tej galerii
Przechadzaæ.
KRÓLOWA
W rzeczy samej zwyk³ to czyniæ.
POLONIUSZ
Tak¹ wiêc porê upatrzywszy kiedy,
William Shakespeare, Hamlet
46
Wprowadzê tutaj moj¹ córkê: wasze
Królewskie mocie bêd¹ mog³y wtedy
Ukryæ siê ze mn¹ owdzie za obiciem
I byæ wiadkami ich spotkania. Jeli
On jej nie kocha i nie skutkiem tego
Utraci³ zmys³y, to niech z szambelana
Zostanê prostym ch³opem albo klech¹.
Wchodzi Hamlet czytaj¹c.
KRÓLOWA
Patrzcie, jak smutno biedny ch³opiec z ksi¹¿k¹
Zbli¿a siê tutaj.
POLONIUSZ
Oddalcie siê, pañstwo,
B³agam was; ja z nim pomówiê, pozwólcie.
Król i Królowa wychodz¹ ze swym orszakiem.
Jak¿e siê miewa mój ³askawy ksi¹¿ê Hamlet?
HAMLET
Dobrze, dziêki Bogu.
POLONIUSZ
Wieszli, kto jestem, panie?
HAMLET
Wiem doskonale: jeste rybak
72
.
POLONIUSZ
Zaprawdê, nie jestem nim.
HAMLET
Tym ci gorzej, rad bym, ¿eby by³ tak uczciwym cz³owiekiem.
POLONIUSZ
Uczciwym, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Tak jest, moci panie. Byæ uczciwym w dziejach tego wiata na jedno wychodzi, co byæ
wybranym miêdzy tysi¹cami.
POLONIUSZ
Masz wielk¹ s³usznoæ, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Je¿eli bowiem s³oñce p³odzi w zdech³ym psie robaki, promienie bóstwa cierwo ca³uj¹. Czy
masz waæpan córkê?
72. (przyp. red.) W oryginale: fishmonger (ang.) handlarz ryb, a tak¿e w drugim znaczeniu: strêczyciel.
William Shakespeare, Hamlet
47
POLONIUSZ
Mam, panie.
HAMLET
Nie pozwalaj jej chodziæ po s³oñcu. Wprawdzie poczêcie jest b³ogos³awieñstwem, ale gdyby
twoja córka poczê³a, na pewno by jej nie b³ogos³awi³. Miej to na wzglêdzie, mój przyjacielu.
POLONIUSZ
Co przez to rozumiesz, moci ksi¹¿ê?
do siebie
Zawsze mu siê marzy moja córka. A jednak nie pozna³ mnie zrazu, wzi¹³ mnie za rybaka. Daleko
z nim ju¿ zasz³o, daleko zasz³o. I mnie, prawdê mówi¹c, za m³odu mi³oæ przyprowadzi³a do
ostatecznoci podobnych prawie. Muszê go jeszcze raz zagabn¹æ.
g³ono
Có¿ to czytasz, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
S³owa, s³owa, s³owa.
POLONIUSZ
A o treæ czy mogê spytaæ?
HAMLET
Czyj¹?
POLONIUSZ
Tej ksi¹¿ki, któr¹ ksi¹¿ê czytasz.
HAMLET
Potwarze, mój panie, same potwarze. Ten ³otr satyryk
73
utrzymuje, ¿e starzy ludzie maj¹ siwe
brody i zmarszczki na twarzy; ¿e im ambra i kalafonia ciecze z oczu; ¿e maj¹ zupe³ny brak
dowcipu obok wielkiego wycieñczenia ³ydek. Lubo ja temu wszystkiemu najsilniej i najpotê¿niej
dajê wiarê, przecie¿ nie s¹dzê, aby o tym pisaæ przysta³o; bo waszmoæ sam sta³by siê pewnie
jak ja starym, gdyby móg³ jak rak w ty³ kroczyæ.
POLONIUSZ
Chocia¿ to wariacja, nie jest jednak¿e bez metody. Mo¿e by chcia³ zejæ, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Z tego wiata?
POLONIUSZ
W rzeczy samej, by³oby to zejciem.
do siebie
Jak trafne ma czasem odpowiedzi! Dar ten czêsto bywa udzia³em szalonych, gdy tymczasem
przytomni i rozumni nie zawsze s¹ zarówno szczêliwi. Muszê go ju¿ opuciæ i niezw³ocznie
pomyleæ o sposobach, jakby siê on i moja córka zejæ mogli.
g³ono
Mi³ociwy ksi¹¿ê, zmuszony jestem pozbawiæ wasz¹ moæ d³u¿szej mojej obecnoci.
73. (przyp. red.) Niektórzy z komentatorów przypuszczaj¹, ¿e Hamlet czyta Próby Montaigne'a. Shakespeare
niew¹tpliwie zna³ to dzie³o z angielskiego przek³adu Floria (drukiem ukaza³o siê w r. 1603), nauczyciela hr.
Southamptona.
William Shakespeare, Hamlet
48
HAMLET
Nie mo¿esz mnie, mój panie, pozbawiæ niczego, czego chêtniej siê nie wyrzek³: wyj¹wszy ¿ycia,
wyj¹wszy, wyj¹wszy ¿ycia.
POLONIUSZ
¯egnam ciê, mój ³askawy ksi¹¿ê.
HAMLET
Nudni starzy g³upcy.
Rozenkranc i Gildenstern wchodz¹.
POLONIUSZ
Szukacie, panowie, ksiêcia Hamleta? Oto jest.
wychodzi
ROZENKRANC
do Poloniusza
Bogu ciê polecamy.
GILDENSTERN
Mi³ociwy ksi¹¿ê!
ROZENKRANC
Drogi nasz ksi¹¿ê!
HAMLET
Kochani, dobrzy przyjaciele! Jak siê masz, Gildensternie? A, Rozenkranc! Jak siê macie, moi
ch³opcy?
ROZENKRANC
Zwyczajnie, jak nic nie znacz¹cy ludzie.
GILDENSTERN
Szczêliwi przez to, ¿e niezbyt szczêliwi.
Czepca Fortuny nie jestemy guzem.
HAMLET
Ale i nie podeszw¹ jej trzewików?
ROZENKRANC
Nie, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
A wiêc mieszkacie u jej pasa albo raczej w centrum jej ³ask?
GILDENSTERN
Niby tak, w jej prywatnych apartamentach.
HAMLET
Czyli w apartamentach wstydliwych. S³usznie, Fortuna to nie lada dziewka. I có¿ tam nowego?
ROZENKRANC
Nic, panie, wyj¹wszy, ¿e wiat spoczciwia³.
William Shakespeare, Hamlet
49
HAMLET
Wiêc bliski jest dzieñ s¹du. Ale wiadomoæ wasza nieprawdziwa. A teraz pytanie bardziej
szczegó³owe. Powiedzciemi, w czymecie
74
tak przeskrobali Fortunie,¿e was tu do wiêzienia
wtr¹ci³a?
GILDENSTERN
Do wiêzienia?
HAMLET
Dania jest wiêzieniem.
ROZENKRANC
Wiêc nim i wiat jest tak¿e.
HAMLET
O, i wielkim! pe³nym turm, lochów i ciemnic. Dania jest jednym z najgorszych.
ROZENKRANC
Nie mylimy tak, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Wiêc dla was nie jest tak¹. W rzeczy samej, nic nie jest z³em ani dobrem samo przez siê, tylko
myl nasza czyni to i owo takim. Dla mnie Dania jest wiêzieniem.
ROZENKRANC
Skutek to chyba, panie, twojej ambicji. Dania jest dla niej za ciasna.
HAMLET
O Bo¿e! ja bym móg³ byæ zamkniêty w ³upinie orzecha i jeszcze bym siê s¹dzi³ panem
niezmierzonej przestrzeni, gdybym tylko z³ych snów nie miewa³.
GILDENSTERN
A te sny s¹ w³anie wytworem ambicji; istota bowiem ambicji nie jest czym innym, tylko snów
cieniem.
HAMLET
Same ju¿ sny nie s¹ czym innym, tylko cieniem.
ROZENKRANC
Zapewne, ambicja za w moich oczach jest tak powietrznej i znikomej natury, ¿e mo¿na j¹
nazwaæ cieniem cienia.
HAMLET
Takim sposobem ¿ebracy s¹ cia³ami, a nasi monarchowie i nadêci bohaterowie cieniami
¿ebraków. Nie poszlibymy¿ do dworu? bo doprawdy nie umiem rozumowaæ.
ROZENKRANC I GILDENSTERN
S³u¿ymy waszej ksi¹¿êcej moci.
HAMLET
Dajmy pokój temu; nie chcê was liczyæ do rzêdu s³ug moich, bo, zaprawdê, przys³uguj¹ mi siê
okropnie. Ale powiedzcie mi, tak po przyjacielsku, co porabiacie w Elzynorze?
74. (przyp. edyt.) czymecie czym ¿ecie.
William Shakespeare, Hamlet
50
ROZENKRANC
Chcielimy ciê odwiedziæ, moci ksi¹¿ê; innego celu nie mamy.
HAMLET
Taki ze mnie nêdzarz, ¿em nawet w podziêki ubogi; dziêkujê wam jednak, chocia¿ to
podziêkowanie, wierzcie mi, kochani przyjaciele, niewarte i pó³ szel¹ga. Czy nie posy³ano
po was? Przybylicie¿ mnie odwiedziæ z w³asnego popêdu, z dobrej woli? Powiedzcie mi,
powiedzcie; b¹dcie szczerzy. I có¿?
GILDENSTERN
Có¿ mamy powiedzieæ, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Co b¹d, byle siê stosowa³o do rzeczy. Posy³ano po was: widzê w waszych oczach pewien
rodzaj wyznania, które skromnoæ wasza na pró¿no usi³uje pokryæ. Wiem, ¿e mi³ociwy król
i mi³ociwa królowa posy³ali po was.
ROZENKRANC
W jakim¿e by celu, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Tegoæ siê od was chcê dowiedzieæ. Ale zaklinam was na prawa naszego kole¿eñstwa, na
wspó³dwiêk m³odych lat naszych, na obowi¹zki naszej statecznej przyjani, na wszystko, co
jest najwiêtsze i na co lepszy mówca lepiej by was ni¿ ja móg³ zakl¹æ, powiedzcie mi rzetelnie,
otwarcie: posy³ano¿ po was czy nie posy³ano?
ROZENKRANC
do Gildensterna
Có¿ ty na to?
HAMLET
na stronie
Aha, przyszlicie mnie wiêc wymacaæ.
g³ono
Je¿eli mi dobrze ¿yczycie, powiedzcie prawdê.
GILDENSTERN
W istocie, posy³ano po nas.
HAMLET
Powiem wam, w jakim celu; tym sposobem domylnoæ moja uprzedzi wasz¹ gadatliwoæ
i dyskretnoæ wasza nie bêdzie dyskredytowana. Od niejakiego czasu, nie wiem sk¹d, ze szczêtem
humor straci³em; zarzuci³em dawne przywyknienia i w tak ponure popad³em usposobienie, ¿e
ten piêkny obszar ziemski pustyni¹ mi siê wydaje; to wspania³e sklepienie tam w górze, ten
cudnie wisz¹cy firmament, ta majestatyczna przestrzeñ z³otymi obsypana iskrami niczym innym
nie jest w moich oczach, jak tylko marnym, zaraliwym zbiorem wyziewów. Jak doskona³ym
tworem jest cz³owiek! Jak wielkim przez rozum! Jak niewyczerpanym w swych zdolnociach! Jak
szlachetnym postaw¹ i w poruszeniach! Czynami podobnym do anio³a, pojêtnoci¹ zbli¿onym
do bóstwa! Ozdob¹ on i zaszczytem wiata. Arcytypem wszech jestestw! A przecie¿ czym¿e jest
dla mnie ta kwintesencja prochu? Synowie ziemi nie poci¹gaj¹ mnie ani jej córki, jakkolwiek,
s¹dz¹c po waszym umiechu, zdajecie siê to przypuszczaæ.
ROZENKRANC
Myl taka, panie, nie przesz³a mi przez g³owê.
William Shakespeare, Hamlet
51
HAMLET
Dlaczegó¿ siê waæpan rozemia³e, kiedym powiedzia³, ¿e mnie synowie ziemi nie poci¹gaj¹?
ROZENKRANC
Bom sobie pomyla³, jakie w takim razie przyjêcie znajd¹ aktorowie, którychemy w drodze
spotkali, a którzy tu d¹¿¹ celem ofiarowania waszej ksi¹¿êcej moci us³ug swoich.
HAMLET
Ten, co gra króla, godnie bêdzie przyjêty: jego królewska moæ otrzyma ode mnie pami¹tkê;
awanturniczy rycerz bêdzie móg³ do woli u¿yæ tarczy i miecza; kochanek nie bêdzie darmo
wzdycha³; melancholik spokojnie odegra swoj¹ rolê; b³azen pobudzi do miechu tych, co maj¹
³echczywe p³uca; a piêkna dama swobodnie wywnêtrzy swe uczucia, jeli nie bêdzie mia³a
wstrêtu do wiersza bez rymu. Có¿ to za aktorowie?
ROZENKRANC
Ci¿ sami, którzy ciê zwykli byli zadowalaæ, moci ksi¹¿ê; aktorowie tragiczni ze stolicy
75
.
HAMLET
Sk¹d¿e im przysz³o teraz po wiecie wêdrowaæ? Na miejscu siedz¹c lepiej by wyszli tak pod
wzglêdem s³awy, jak korzyci.
ROZENKRANC
Przyczyn¹ ich wêdrowania by³y, jak siê zdaje, wie¿o zasz³e innowacje
76
.
HAMLET
S¹¿ oni jeszcze tak samo lubiani jak wtedy, kiedym by³ w stolicy? Zawsze¿ liczne maj¹
publicum?
ROZENKRANC
Zaiste, teraz nie bardzo.
HAMLET
Sk¹d¿e to pochodzi? Czy siê opucili w sztuce?
ROZENKRANC
Bynajmniej: usi³owania ich postêpuj¹ zawsze równym krokiem; ale wylêg³o siê tam stado dzieci,
ma³ych indycz¹t, które piszcz¹ jak opêtane i gwa³towne za to odbieraj¹ oklaski. Te s¹ teraz
w modzie i tak dalece oczerniaj¹ teatr ni¿szej klasy (tak nazywaj¹ tamten), ¿e niejeden z rapierem
przy boku, boj¹c siê piór gêsich, nie mie siê ju¿ tam pokazaæ.
HAMLET
S¹li to dzieci naprawdê? Któ¿ ich utrzymuje? Jak s¹ p³atni? Myl¹¿ oni tylko dopóty sztukê
uprawiaæ, dopóki nie strac¹ dyszkantu? Nie powiedz¹¿ wtedy, gdy sami spadn¹ miêdzy ni¿sz¹
klasê (co jest bardzo prawdopodobne, jeli ich sytuacja siê nie poprawi), ¿e pisz¹cy dla nich
krzywdê im wyrz¹dzili, ka¿¹c im wykrzykiwaæ na ich w³asn¹ przysz³oæ?
ROZENKRANC
B¹d co b¹d, z obu stron niema³o by³o ha³asu i publicznoæ nie mia³a sobie za grzech pod¿egaæ
ich nawzajem do k³ótni. Przez czas jaki nie mo¿na by³o grosza na ¿adnej sztuce zarobiæ, je¿eli
75. (przyp. red.) Przypuszcza siê, ¿e Shakespeare ma tu na myli rywalizuj¹c¹ z Globem trupê Lorda Admira³a,
z tragikiem Edwardem Alleynem na czele.
76. (przyp. red.) innowacje rozruchy. Zakaz gry dotkn¹³ teatry londyñskie po nieudanym spisku Essexa w dn. 8
lutego 1601 r., w który porednio by³a równie¿ zamieszana trupa Shakespeare'a (wystawienie Ryszarda II na
¿¹danie ludzi Essexa w przeddzieñ wybuchu spisku).
William Shakespeare, Hamlet
52
autorzy i aktorzy za ³by siê w niej nie powiedli.
HAMLET
Czy byæ mo¿e?
GILDENSTERN
Niema³o te¿ ³bów porozbijano.
HAMLET
I smarkacze wziêli górê?
ROZENKRANC
Nie inaczej. Herkules zmuszony by³ kapitulowaæ
77
przed Pigmejczykami.
HAMLET
Nie ma w tym nic dziwnego, boæ mój stryj jest królem duñskim; i ci¿ sami, którzy mu za ¿ycia
mego ojca wykrzywiali gêby, daj¹ teraz dwadziecia, czterdzieci, piêædziesi¹t i sto dukatów za
jego portret w miniaturze. Do licha! musi w tym byæ co nadnaturalnego. Gdyby to filozofia
mog³a wyt³umaczyæ?
Odg³os tr¹b za scen¹.
GILDENSTERN
Zapewne to aktorowie.
HAMLET
Koledzy, mi³ymicie goæmi w Elzynorze
78
. Podajcie mi d³onie. Do orszaku gocinnoci
nale¿y etykieta i ceremonie; winienem was przeto podj¹æ tym trybem: inaczej, moje obejcie
siê z aktorami, które, uprzedzam was, bêdzie siê musia³o okazaæ uprzejme, wyda³oby siê
gocinniejsze ni¿ z wami. Zostalicie przyjêci z otwartymi rêkoma, ale mój stryjojciec i moja
matkastryjenka zostali oszukani.
GILDENSTERN
Jakim sposobem, drogi ksi¹¿ê?
HAMLET
Szalony jestem tylko przy wietrze pó³nocnozachodnim; kiedy z po³udnia wieje, umiem odró¿niæ
jastrzêbie od czapli.
Wchodzi Poloniusz.
POLONIUSZ
Dobre nowiny, panowie, weso³e nowiny!
HAMLET
S³uchaj go, Gildensternie, i ty tak¿e. S³uchajcie z ca³¹ uwag¹. Ten wielki dzieciuch nie wyszed³
jeszcze z pieluch.
ROZENKRANC
Chyba wszed³ w nie powtórnie, bo mówi¹, ¿e starzy ludzie na nowo staj¹ siê dzieæmi.
77. (przyp. red.) Na frontonie teatru The Globe widnia³ jako znak wizerunek Herkulesa dwigaj¹cego kulê ziemsk¹.
Shakespeare robi tutaj aluzjê do modnych podówczas dzieciêcych zespo³ów teatralnych, które z powodzeniem
konkurowa³y z kompaniami zawodowych aktorów.
78. (przyp. red.) Ta ca³a kwestia odnosi siê oczywicie do Rozenkranca i Gildensterna.
William Shakespeare, Hamlet
53
HAMLET
Prorokujê wam, ¿e przychodzi nam zwiastowaæ aktorów; uwa¿cie tylko. Masz waæpan
s³usznoæ: by³o to w poniedzia³ek z rana, w rzeczy samej.
POLONIUSZ
Moci ksi¹¿ê, mam ci oznajmiæ co nowego.
HAMLET
Moci panie, mam ci oznajmiæ co nowego. Gdy Roscjusz
79
w Rzymie by³ aktorem
POLONIUSZ
Aktorowie przybyli, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Ej¿e? Ej¿e?
POLONIUSZ
Na honor, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
piewaj¹c
Ka¿dy wiêc aktor przyjecha³ na ole.
POLONIUSZ
S¹ to aktorowie najlepsi w wiecie, zdatni do wszelkiego rodzaju przedstawieñ: tragicznych,
komicznych, historycznosielankowych, tragicznohistorycznych, tragicznokomicznohistorycznosielankowych:
czy to w scenach ci¹g³ych, czy to w lunym poemacie. Seneka
80
nie jest dla nich za ciê¿ki ani
Plaut
81
za lekki. Tak w recytowaniu, jak w improwizowaniu nie maj¹ sobie równych.
HAMLET
O Jefte
82
, sêdzio Izraela, jaki¿ to skarb posiad³e!
POLONIUSZ
Jaki¿ on skarb posiada³, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Ba!
Córkê g³adk¹, nic wiêcej,
Któr¹ wielce mi³owa³.
POLONIUSZ
na stronie
Zawsze mu siê marzy moja córka.
79. (przyp. red.) Roscjusz s³ynny aktor rzymski z I w. p.n.e.
80. (przyp. red.) Seneka (465 r.) rzymski filozof i dramaturg, autor s³ynnych tragedii, które wywarty ogromny
wp³yw na angielski teatr epoki el¿bietañskiej.
81. (przyp. red.) Plautus (254184 r. p.n.e.) rzymski komediopisarz. Jego komedia Bliniacy, ród³o
Shakespeare'owskiej Komedii omy³ek, grywana by³a przez zespo³y uniwersyteckie ju¿ od r. 1545.
82. (przyp. red.) Wed³ug legendy biblijnej sêdzia izraelski Jefte przygotowuj¹c siê na obczynie do walki
z Annamitami, którzy zajêli jego kraj rodzinny, lubowa³, ¿e jeli zwyciê¿y, z³o¿y Bogu w ofierze pierwsz¹
osobê lub rzecz, któr¹ spotka na ojczystej ziemi. Los zrz¹dzi³, ¿e t¹ pierwsz¹ osob¹ by³a jego córka, któr¹,
wype³niaj¹c lub, z³o¿y³ w ofierze Jehowie.
William Shakespeare, Hamlet
54
HAMLET
Nieprawda¿, stary Jefte?
POLONIUSZ
Je¿eli mnie nazywasz Jeftem, moci ksi¹¿ê, to nie przeczê, i¿ posiadam córkê, któr¹ wielce
mi³ujê.
HAMLET
Ale¿ nie to idzie za tym.
POLONIUSZ
Có¿ za tym idzie, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Ba!
To, co rzekomo
Bogu wiadomo.
A potem, jak wiesz waæpan,
Staæ siê musia³o,
Co snad siê sta³o.
Pierwszy dwuwiersz tej pobo¿nej pieni wiêcej objani waæpana, ni¿ ja mogê; bo oto nadchodzi
moja rozrywka.
Wchodzi czterech lub piêciu aktorów.
Witam was, moci panowie, witam. Cieszê siê, ¿e ciê ogl¹dam w dobrym zdrowiu. Witajcie,
przyjaciele. O stary, jak¹ ¿e sobie brodê wyhodowa³, odk¹d ciê ostatni raz widzia³em!
Przyszed³e miê tu ni¹ straszyæ? A, to ty, piêkna damo
83
! Szlachetna dziewico, dalipan, od czasu
jak ciê ostatni raz widzia³em, zbli¿y³a siê ku niebu na ca³¹ wysokoæ korka. Nie daj Bo¿e,
aby g³os twój, jak dukat ober¿niêty, wyszed³ z obiegu! Witajcie nam, wszyscy bez wyj¹tku!
Bêdziemy jak francuscy ³owcy rzucaæ siê na wszystko, co ujrzymy. Nie moglibymy¿ us³yszeæ
czego zaraz? Dajcie nam próbkê swego talentu: przedeklamujcie co patetycznego.
PIERWSZY AKTOR
Co na przyk³ad, panie?
HAMLET
S³ysza³em ciê raz deklamuj¹cego jeden ustêp, ustêp sztuki, która nigdy gran¹ nie by³a, albo
co najwiêcej raz tylko, bo, ile pamiêtam, nie podoba³a siê publicznoci; by³ to kawior dla jej
podniebieñ: moim jednak zdaniem i tych, których s¹d o takich rzeczach równego z moim by³
wzrostu, by³a to sztuka wyborna, dobrze podzielona na sceny, u³o¿ona z równ¹ zrêcznoci¹, jak
naturalnoci¹. Przypominam sobie kogo, co mówi³, ¿e braknie tym wierszom sosu dla dodania
smaku osnowie, i osnowy, która by pozwala³a pos¹dziæ autora o uczucie; przyznawa³ jej wszak¿e
dobr¹ manierê, jêdrnoæ w obrobieniu i piêknoæ, lubo bez wdziêku. W sztuce tej szczególnie
lubi³em jeden ustêp, to jest opowiadanie Eneasza
84
: mianowicie owo miejsce, w którym ten
bohater opisuje Dydonie mieræ Priama. Je¿eli je pamiêtasz, to zacznij od tego wiersza: Zaraz,
zaraz
83. (przyp. red.) Za czasów Shakespeare'a role kobiece grali m³odzi ch³opcy, którzy jeszcze nie przeszli mutacji
g³osu. Pierwsza kobieta wyst¹pi³a na scenie angielskiej (za wzorem Francuzów) dopiero po r. 1660.
84. (przyp. red.) Eneasz legendarny bohater Eneidy, epopei rzymskiego poety Wergiliusza (7019 r. p.n.e.),
przebywa³ d³ugi czas w gocinie u Dydony, Królowej Kartaginy. W tyradzie napisanej na wzór Seneki mowa
o zabójstwie Priama, króla Troi, przez Pirrusa, syna Achillesa, który dosta³ siê do Troi w machinie zbudowanej
na kszta³t konia.
William Shakespeare, Hamlet
55
Okrutny Pirrus, jak ów zwierz hirkañski
85
Nie, nie tak siê zaczyna, ale zawsze od Pirrusa.
Okrutny Pirrus, którego zbroica,
Czarna jak jego myl, podobna by³a
Do owej nocy, gdy w z³owrogim koniu
Chytrze ukryty le¿a³, powlók³ teraz
Straszn¹ sw¹ postaæ dziksz¹ jeszcze barw¹:
Od stóp do g³owy czerwieni¹ siê odzia³,
Zbroczon krwi¹ ojców, matek, córek, synów,
Spiek³y od ¿aru p³on¹cego miasta,
Które przeklêtym blaskiem przewieca³o
Mordercy swego pana; rozpalony
Gniewem i ogniem i skrzep³y zarazem
Od stêg³ej na nim posoki, oczyma
Jak karbunku³y p³omieniej¹cymi
Szuka piekielny Pirrus sêdziwego
Starca Priama.
Mów dalej.
POLONIUSZ
Jako ¿ywo, licznie deklamujesz, moci ksi¹¿ê, z doskona³ym akcentem i spadkiem g³osu.
PIERWSZY AKTOR
Znajduje go wreszcie
S³abo na Greków nacieraj¹cego.
Rdzawy miecz jego, zbuntowany przeciw
Jego ramieniu, niepos³uszny woli,
P³azem uderza, kêdy spadnie. Z ca³¹
Przewag¹ si³y rzuca siê na niego
Pirrus; z wciek³oci¹ pró¿ny cios wymierza:
Lecz sam ju¿ zamach, sam wist jego stali
Obala starca: wtedy oto Ilium
86
,
Jak gdyby chcia³o nowy cios odwróciæ,
Koronowan¹ p³omieniami g³owê
Chyli ku ziemi i trzaskiem okropnym
W niewolê ima Pirrusowe ucho;
Bo patrzcie! oto zabójczy miecz jego
Nad mleczn¹ g³ow¹ czcigodnego starca
Ju¿, ju¿ wzniesiony, zda siê, jakby nagle
Ugrz¹z³ w powietrzu. Jak kamienny pos¹g
Bóstwa zag³ady, wa¿¹c siê pomiêdzy
Czynem i wol¹, stal czas jaki Pirrus
I nie przedsiêbra³ niczego.
Lecz jako nieraz widzimy przed burz¹
Ciszê na niebie, spokojnoæ w ob³okach,
Wichry upione, a na dole ziemiê
Jak grób milcz¹c¹, wtem przera¿aj¹cy
Piorun rozdziera chmurê: tak po chwili
Zbudzona zemsta pod¿ega na nowo
Zasta³e ramiê Pirrusa i nigdy
Niemi³osierniej ciê¿ki m³ot cyklopów
85. (przyp. red.) zwierz hirkañski tygrys z Hirkanii nad Morzem Kaspijskim, znany ze swej dzikoci.
86. (przyp. red.) Ilium tu: pa³ac Priama w Troi.
William Shakespeare, Hamlet
56
Nie spad³ na Marsa wiecznotrwa³¹ zbrojê
87
,
Jak teraz krwawy miecz Pirrusa spada
Na sêdziwego Priama.
Hañba ci, zmienna Fortuno! Bogowie.
Wy wszyscy, którzy zasiadacie owdzie,
W radzie Olimpu, odejmcie jej w³adzê!
Po³amcie szprychy i dzwona jej ko³a
I stoczcie kr¹g³¹ piastê z szczytu niebios
W bezdenn¹ otch³añ piekie³!
POLONIUSZ
To za d³ugie.
HAMLET
Wiêc razem z twoj¹ brod¹ pójdzie do balwierza. Mów dalej, bracie. Jemu by trzeba jase³ek lub
fars plugawych, inaczej zanie. Dalej, przejd teraz do Hekuby
88
.
PIERWSZY AKTOR
Ale kto widzia³ nieszczêsn¹ królowê,
Jak rozczochrana
HAMLET
Jak to, rozczochrana?
POLONIUSZ
To dobre wyra¿enie; rozczochrana królowa jest dobrym wyra¿eniem.
PIERWSZY AKTOR
Jak rozczochrana, gro¿¹ca p³omieniom
£ez potokami, bieg³a tu i owdzie,
Boso, z ³achmanem na tej samej g³owie,
Któr¹ niedawno jeszcze diadem stroi³;
Odziana, miasto sukni, przecierad³em,
W chwili pop³ochu schwyconym naprêdce;
O, kto by to by³ widzia³, ten zmaczanym
W ¿ó³ci jêzykiem by³by by³ wyzion¹³
Przeciw Fortunie ostatnie blunierstwa;
A gdyby by³y j¹ widzia³y nieba
W tej chwili, kiedy ujrza³a Pirrusa
Z dzik¹ radoci¹ siek¹cego mieczem
Cia³o jej mê¿a, wybuch jej boleci
By³by by³ z oczu ich promieniej¹cych
(Je¿eli tylko rzeczy tego wiata
Mog¹ je wzruszyæ) zdrój rosy wycisn¹³
i wspó³jêk z piersi bogów.
POLONIUSZ
Patrzcie, jak mu siê twarz zmieni³a i ³zy mu w oczach stanê³y. Skoñcz ju¿, waæpan.
87. (przyp. red.) Wg mit. rz. zbrojê Marsa, boga wojny, kuli m³otami cyklopi, pomocnicy bogakowala, Wulkana.
88. (przyp. red.) Hekuba ¿ona Priama, królowa Troi.
William Shakespeare, Hamlet
57
HAMLET
Dosyæ tego, dopowiesz mi resztê niebawem. Moci panie, zechciej dojrzeæ, aby ci ichmocie
dobrze byli ugoszczeni. S³yszysz, waæpan? Niech znajd¹ dobre przyjêcie; bo oni s¹ streszczon¹,
¿yw¹ kronik¹ czasu. By³oby lepiej dla waæpana zyskaæ po mierci niepochlebny napis na
nagrobku ni¿ za ¿ycia niekorzystne ich wiadectwo na scenie.
POLONIUSZ
Moci ksi¹¿ê, obejdê siê z nimi stosownie do ich zas³ugi.
HAMLET
Do paralusza! znacznie lepiej. Gdybymy siê obchodzili z ka¿dym wedle jego zas³ug, któ¿ by
unikn¹³ ch³osty! Obchod siê z nimi waæpan odpowiednio do w³asnej; twej zacnoci i godnoci.
Im mniej kto zas³uguje na wzglêdy, tym wiêcej ma zas³ugi nasza wzglêdem niego uprzejmoæ.
Odprowad ich.
POLONIUSZ
Pójdcie, panowie.
wychodzi z kilkoma aktorami
HAMLET
Idcie z nim, moi przyjaciele; dacie nam jutro jakie przedstawienie. S³uchaj no, stary, mo¿ecie
graæ Zabójstwo Gonzagi
89
?
PIERWSZY AKTOR
Mo¿emy, panie.
HAMLET
To grajcie je jutro. Nie móg³¿e by w potrzebie nauczyæ siê dwunastu do piêtnastu wierszy,
które bym napisa³ i wtr¹ci³ do twojej roli?
PIERWSZY AKTOR
Czemu nie, ³askawy panie.
HAMLET
To dobrze. Udaj siê za tamtym jegomociem, tylko nie drwij z niego, proszê ciê.
Wychodzi Aktor.
Kochani przyjaciele,
do Rozenkranca i Gildensterna
pozwólcie was po¿egnaæ. Do zobaczenia wieczorem.
ROZENKRANC I GILDENSTERN
¯egnamy ciê, drogi ksi¹¿ê.
wychodz¹
HAMLET
Bóg z wami! Otó¿ nareszcie sam jestem.
O, jaki¿ ze mnie g³¹b, jaki ciemiêga!
Czyli¿ to nie jest zgroz¹, ¿e ten aktor,
Niby w wzruszeniu, w parodii uczucia,
Do tego stopnia móg³ nagi¹æ sw¹ duszê
Do swoich pojêæ, ¿e za jej zrz¹dzeniem
Twarz mu poblad³a, z oczu ³zy pociek³y,
89. (przyp. red.) Nie uda³o siê odnaleæ ladów takiej sztuki. Natomiast widoczn¹ jest rzecz¹, ¿e z podobnym
morderstwem spotykamy siê w dziejach mantuañskiego rodu Gonzagów w XVI w.
William Shakespeare, Hamlet
58
Oblicze jego, g³os, ruch, ca³a postaæ
Zastosowa³a siê do jego myli?
I gwoli komu¿ to? gwoli Hekubie!
Có¿ z nim Hekuba, on z ni¹ ma wspólnego,
¯eby a¿ p³aka³ nad jej losem? Có¿ by
Ten cz³owiek czyni³, gdyby mia³ podobny
Mojemu powód i bodziec do wrzenia?
Zala³by ³zami ca³¹ scenê, rozdar³
Uszy s³uchaczy ra¿¹cymi s³owy,
W wystêpnych rozpacz wzbudzi³, dreszcz w niewinnych.
Zmiesza³ prostaczków i sparali¿owa³
Ich wzrok pospo³u ze s³uchem.
A ja, ospa³y niedo³êga, drzemiê
Jak Maciek, wiêtej niepamiêtny sprawy,
I ani usty uj¹æ siê nie umiem
Za tego króla, na którego w³oci
I drogim ¿yciu dokonany zosta³
Najohydniejszy rozbój. Jest¿em tchórzem?
Któ¿ mi zarzuci pod³oæ? Któ¿ mnie mo¿e
Wzi¹æ za kark, za nos powieæ, w twarz mi plun¹æ,
Wyrzuciæ w oczy k³amstwo? Któ¿ to mo¿e?
A jednak
Zas³ugiwa³bym na to, bo w istocie
Muszê mieæ chyba wnêtrznoci go³êbia
I brak zupe³ny ¿ó³ci, nadaj¹cej
Gorycz poczucia krzywdy, kiedym jeszcze
Nie napasa³ dot¹d stada sêpów cierwem
Tego nêdznika. O bezwstydny ³otrze!
Zakamienia³y, krwawy, sprony ³otrze!
Bodaj¿em! Mnie¿ to przystoi, synowi,
Jedynakowi zamordowanego
Drogiego ojca, od nieba i piek³a
Powo³anemu do zemsty, jak baba
Marnymi s³owy dawaæ folgê sercu
I na przekleñstwach czas trawiæ jak prosta,
Karczemna dziewka?!
Fuj! fuj! Gdzie¿ moja g³owa? Powiadaj¹,
¯e zatwardziali z³oczyñcy, obecni
Na przedstawieniu okropnych widowisk,
Tak silnym zdjêci bywali wra¿eniem,
¯e sami swoje wyznawali zbrodnie:
Mord bowiem, choæby ust nie mia³, cudowny
Ma organ mowy. Ka¿ê tym aktorom
Co podobnego do sceny zabójstwa
Ojca mojego odegraæ przed stryjem;
Patrzeæ mu bêdê w oczy, ledziæ bêdê
Najmniejszy jego ruch: je¿eli zadrgnie,
Wiem, co mam czyniæ. Ten duch, com go widzia³,
Móg³ byæ szatanem (bo szatan przybiera,
Jak¹ chce postaæ) i nadu¿ywaj¹c
Mojej s³aboci i smêtnoci (taki
Bowiem stan duszy bardzo mu dogodny),
Ci¹gnie mnie mo¿e w przepaæ? Chcê pewniejszej
Ni¿ ta rêkojmi. Zamierzona sztuka
Bêdzie probierzem, którym, jak na wêdê,
William Shakespeare, Hamlet
59
Sumienie króla na wierzch wydobêdê.
wychodzi
AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Pokój w zamku.
Król, Królowa, Poloniusz, Ofelia, Rozenkranc i Gildenstern
KRÓL
I nie moglicie wyrozumieæ ¿adnym
Zwrotem rozmowy, sk¹d to rozprzê¿enie,
Które mu pokój zak³óca tak dzikim
I niebezpiecznym rodzajem maniactwa?
ROZENKRANC
Przyznaje, ¿e siê czuje rozstrojony;
Lecz przez co, w ¿aden sposób wyznaæ nie chce.
GILDENSTERN
Nie znalelimy go bynajmniej sk³onnym
Do wywnêtrzania siê; zrêcznym dziwactwem
Trzyma³ nas, owszem, z daleka od siebie,
Kiedymy chcieli z niego co wyci¹gn¹æ.
KRÓLOWA
Jak¿e was przyj¹³?
ROZENKRANC
Bardzo grzecznie.
GILDENSTERN
Ale
Nie bez przymusu.
ROZENKRANC
Sk¹py by³ w pytaniach,
A w odpowiedziach odbiega³ od rzeczy.
KRÓLOWA
Nasunêlicie¿ mu jak¹ rozrywkê?
ROZENKRANC
Traf zrz¹dzi³, ¿emy spotkali na drodze
Trupê aktorów: wspomnielimy o tym
Ksiêciu i to go trochê ucieszy³o.
Ci aktorowie ju¿ siê tu znajduj¹
I, jak s³ysza³em, otrzymali rozkaz
Grania mu dzisiaj.
William Shakespeare, Hamlet
60
POLONIUSZ
Tak jest w rzeczy samej
I mnie on zleci³ prosiæ najpokorniej
Wasze królewskie mocie, by raczy³y
Byæ obecnymi na tym widowisku.
KRÓL
Z najwiêksz¹ chêci¹. Serdeczniem rad, ¿e siê
Do tego sk³ania. Wci¹¿ go utrzymujcie,
Moi panowie, w tym usposobieniu
I podniecajcie w nim gust do takiego
Rodzaju zabaw.
ROZENKRANC I GILDENSTERN
Uczynim to, panie.
wychodz¹
KRÓL
Oddal siê tak¿e, kochana Gertrudo.
U³o¿ylimy rzecz tak, aby Hamlet,
Niby przypadkiem, zszed³ siê tu z Ofeli¹.
Ja i jej ojciec (bêdzie to szpiegostwo
Godziwe) tak siê tu ulokujemy,
Abymy widz¹c, niewidzialni sami,
O tym spotkaniu z bliska mogli s¹dziæ
I z zachowania siê jego wnioskowaæ,
Czy to mi³oci wp³yw, czy nie mi³oci
Tak go udrêcza.
KRÓLOWA
Jestem ci pos³uszna,
Mój mê¿u. Da³by Bóg, luba Ofelio,
Aby potêga twoich wdziêków by³a
B³ogim powodem tej zmiany Hamleta:
Wtedy szlachetnoæ twoja, mam nadziejê,
Na dawn¹ by go sprowadzi³a drogê,
Ku zaszczytowi was obojga.
OFELIA
Pragnê,
Aby tak by³o, mi³ociwa pani.
Królowa wychodzi.
POLONIUSZ
Ofelio, chod tu sobie. Najjaniejszy,
My siê umiecim tam.
do Ofelii
William Shakespeare, Hamlet
61
Czytaj tê ksi¹¿kê,
Aby ten pozór zajêcia ubarwi³
Twoj¹ samotnoæ. Tak to my, grzesznicy,
Rzekomo wiêt¹ min¹, uczynkami
Buduj¹cymi pocukrzamy nieraz
Samego diab³a.
KRÓL
na stronie
Prawda! Jak¿e srodze
Bicz tych wyrazów ch³oszcze mi sumienie!
Twarz nierz¹dnicy, ró¿em upiêkszona,
Nie tak jest szpetna obok tej pow³oki
Jak czyn mój obok pokostu s³ów moich.
O, ciê¿kie¿ moje brzemiê!
POLONIUSZ
Ju¿ nadchodzi.
pieszmy na miejsce, mi³ociwy panie.
Król i Poloniusz wychodz¹. Hamlet wchodzi.
HAMLET
Byæ albo nie byæ to wielkie pytanie
90
.
Jestli w istocie szlachetniejsz¹ rzecz¹
Znosiæ pociski zawistnego losu
Czy te¿ stawiwszy czo³o morzu nêdzy,
Przez opór wybrn¹æ z niego? Umrzeæ zasn¹æ
I na tym koniec
91
. Gdybymy wiedzieli,
¯e raz zasn¹wszy, zakoñczym na zawsze
Boleci serca i owe tysi¹czne
W³aciwe naszej naturze wstrz¹nienia,
Kres taki by³by celem na tej ziemi
Najpo¿¹dañszym. Umrzeæ zasn¹æ. Zasn¹æ!
Mo¿e niæ? w tym sêk ca³y, jakie bowiem
W tym nie miertelnym marzenia przyjæ mog¹,
Kiedy zrzucimy z siebie wiêzy cia³a,
To zastanawia nas: i toæ to czyni
Tak d³ugowieczn¹ niedolê; bo któ¿ by
cierpia³ pogardê i zniewagi wiata,
Krzywdy ciemiê¿cy, obelgi dumnego,
Lekcewa¿onej mi³oci mêczarnie,
Odw³okê prawa, butê w³adz i owe
Upokorzenia, które nieustannie
Cichej zas³ugi staj¹ siê udzia³em,
90. (przyp. edyt.) Byæ albo nie byæ to wielkie pytanie wyra¿enie to jest bodaj najlepiej znan¹ fraz¹ z utworu
Hamlet Williama Shakespeare'a. Rozpoczyna wa¿ny monolog tytu³owego bohatera, który musi wybraæ
pomiêdzy postaw¹ czynn¹ odkrywaj¹c¹ prawdê o mierci jego ojca, a postaw¹ biern¹. Wyra¿enie to odnalaz³o
swoje miejsce w kulturze i potocznej wiadomoci. Jest tak¿e inspiracj¹ dla autorów kultury i wysokiej (Wis³awa
Szymborska), i popularnej.
91. (przyp. edyt.) Umrzeæ zasn¹æ s³ynne zdanie, które opisuje mieræ jako sen, zasypianie. Motyw ten
odnajdujemy w ca³ej literaturze europejskiej. Warto zwróciæ uwagê na fraszkê Jana Kochanowskiego Do snu,
w której autor pisze: nie, który uczysz umieraæ cz³owieka.
William Shakespeare, Hamlet
62
Gdyby od tego kawa³kiem ¿elaza
Móg³ siê uwolniæ? Któ¿ by dwiga³ ciê¿ar
Nudnego ¿ycia i poci³ siê pod nim,
Gdyby obawa czego poza grobem,
Obawa tego obcego nam kraju,
Sk¹d nikt nie wraca, nie w¹tli³a woli
I nie kaza³a nam pêdziæ dni raczej
W z³em ju¿ wiadomym ni¿ uchodz¹c przed nim
Popadaæ w inne, którego nie znamy.
Tak to rozwaga czyni nas tchórzami;
Przedsiêbiorczoci ho¿a cera blednie
Pod wp³ywem wahañ i zamiary pe³ne
Jêdrnoci, zbite z wytkniêtej kolei,
Trac¹ nazwisko czynu. Ha! co widzê?
Piêkna Ofelia! Nimfo, w mod³ach swoich
Pomnij o moich grzechach.
OFELIA
Jak¿e zdrowie
Waszej ksi¹¿êcej moci od dni tylu?
HAMLET
Dobre; pokornie dziêkujê waæpannie.
OFELIA
Mam jeszcze od was, panie, kilka drobnych
Pami¹tek, dawno zwróciæ je pragnê³am:
Odbierzcie je dzi, proszê.
HAMLET
Jako ¿ywo!
Jam nigdy w ¿yciu nic nie da³ waæpannie.
OFELIA
Wiesz dobrze, moci ksi¹¿ê, ¿e to czyni³,
I upominki swoje ubarwia³e
Takimi s³owy, które wszelkiej rzeczy
Wartoæ podnosz¹. Woñ ich ulecia³a:
We je na powrót, panie, w oczach bowiem
Ka¿dej szlachetnie myl¹cej osoby
Najdro¿sze dary lichymi siê staj¹,
Gdy dawca martwi. Oto s¹.
HAMLET
Chachacha! Jest¿e uczciwa?
OFELIA
Moci ksi¹¿ê!
HAMLET
Jest¿e piêkna?
William Shakespeare, Hamlet
63
OFELIA
Co znacz¹ te pytania?
HAMLET
To, ¿e je¿eli jeste uczciwa i piêkna, uczciwoæ twoja nie powinna mieæ nic do czynienia
z piêknoci¹.
OFELIA
Jak to, panie? Mo¿e¿ piêknoæ z czym lepszym chodziæ w parze ni¿ z uczciwoci¹?
HAMLET
Zapewne, tylko ¿e potêga piêknoci prêdzej obróci uczciwoæ w rajfurkê, ni¿ wp³yw uczciwoci
potrafi piêknoæ na swoje kopyto przerobiæ. By³o to niegdy paradoksem, ale w nowszych
czasach okazuje siê pewnikiem. Kocha³em dawniej waæpannê.
OFELIA
W rzeczy samej, dawa³e mi to ksi¹¿ê do zrozumienia.
HAMLET
Nie trzeba ci by³o tak rozumieæ; bo cnota nie daje siê w stary nasz pieñ wszczepiæ tak, ¿ebymy
tr¹ciæ nim przestali. Nie kocha³em ciê wcale.
OFELIA
Tym bardziej wiêc zosta³am zawiedziona.
HAMLET
Id waæpanna do klasztoru; na co ci mno¿yæ grzeszników? Ja sam jako tako jestem uczciwy,
a przecie¿ móg³bym sobie zarzuciæ takie rzeczy, ¿e lepiej by by³o, gdyby mnie by³a matka na
wiat nie wyda³a. Jestem nadzwyczajnie dumny, mciwy, chciwy w³adzy; wiêcej mam przywar
ni¿ w³adz umys³owych do ich poznania, ni¿ wyobrani do dania o nich wyobra¿enia i czasu
do okazania ich w postêpkach. Czego siê takie figury t³uc maj¹ pomiêdzy ziemi¹ i niebem?
Jestemy arcyhultaje, wszyscy bez wyj¹tku; ¿adnemu z nas nie ufaj. Id prosto do klasztoru.
Gdzie¿ waæpanny ojciec?
OFELIA
W domu, moci ksi¹¿ê
92
.
HAMLET
Zamknij¿e go na klucz, aby nigdzie indziej nie gra³ roli b³azna, tylko we w³asnym domu. B¹d
zdrowa.
OFELIA
na stronie
Panie, zmi³uj siê nad nim!
HAMLET
Je¿eli za m¹¿ pójæ chcesz, dam ci w posagu tê przestrogê: Chocia¿by jak nieg by³a czysta, jak
lód nieskalana, przecie¿ nie ujdziesz obmowy. Wst¹p do klasztoru. Adieu. Albo je¿eli koniecznie
potrzebowaæ bêdziesz wyjæ za m¹¿, to wyjd za g³upca, bo rozs¹dni ludzie wiedz¹ bardzo
dobrze, jakie z nich czynicie potwory. Id czym prêdzej do klasztoru. Adieu.
92. (przyp. red.) Ofelia k³amie, wie bowiem doskonale, ¿e i ojciec, i król pods³uchuj¹ ich za kotar¹. Hamlet dlatego
pyta: gdzie ojciec bo prawdopodobnie zauwa¿y³ poruszenie kotary albo us³ysza³ szelest.
William Shakespeare, Hamlet
64
OFELIA
na stronie
O nieba, wesprzyjcie go sw¹ ³ask¹!
HAMLET
S³ysza³em te¿ o malowaniu siê waszym: nie doæ wam jednej twarzy otrzymanej od Boga,
dorabiacie sobie drug¹; sztafirujecie siê, krygujecie, cedzicie s³owa, przedrzeniacie boskie
stworzenia i swawolê pokrywacie p³aszczykiem naiwnoci. Precz, precz! nie chcê ju¿ patrzeæ na
to: to mnie we wciek³oæ wprawia. Wara odt¹d mê¿czyznom ¿eniæ siê; ci, co siê ju¿ po¿enili,
jednego wyj¹wszy, niech ¿yj¹ zdrowi, reszta pozostaæ winna tak, jak jest. Do klasztoru! Do
klasztoru!
wychodzi
OFELIA
O, jak szlachetny duch zwichniêty zosta³!
Dworaka, wodza, mêdrca ton, miecz, umys³;
Kwiat oczekiwañ potê¿nego pañstwa,
Wzór ukszta³cenia, zwierciad³o poloru,
Cel zwracaj¹cej siê uwagi wiata:
Wszystko to, wszystko wniwecz obrócone!
I ja, ze wszystkich kobiet najnêdzniejsza,
Com ssa³a nektar s³odkich jego lubów,
Skazanam teraz widzieæ tê wspania³¹,
Wybran¹ duszê, jak spêkany dzwonek,
Chrapliwe tylko wydaj¹c¹ dwiêki;
To czyste ród³o bogatej m³odoci
Zm¹cone sza³em. O, czemu¿ musia³am
Ujrzeæ, co widzê, widzieæ, co widzia³am!
Wchodz¹ Król i Poloniusz.
KRÓL
Mi³oæ! Nie takie s¹ jej symptomata.
To, co on mówi³, choæ trochê bez zwi¹zku,
Cechy szaleñstwa nie nosi³o wcale.
Ponura jego smêtnoæ wysiaduje
Co z³owrogiego, co wylêg³e z jajka
Mog³oby staæ siê zgubne. Pragn¹c przeto
Zapobiec z³emu, po wie¿ym namyle,
Postanowi³em wys³aæ go niezw³ocznie
Do Anglii celem niby za¿¹dania
Przynale¿nego mu haraczu. Mo¿e
Ta podró¿, widok ró¿nych miejsc i rzeczy,
Potrafi z jego serca wyrugowaæ
To co, woko³o czego jego myli,
Bij¹c siê ci¹gle i skrycie nurtuj¹c,
Tak go z w³aciwych wyrywaj¹ karbów.
93
Có¿ waæpan na to?
POLONIUSZ
Mo¿e to byæ dobre;
93. (przyp. red.) Król, jak widaæ, domyla siê przyczyny sza³u Hamleta i przera¿ony postanawia go wys³aæ do
Anglii.
William Shakespeare, Hamlet
65
Rozumiem jednak zawsze, ¿e prawdziwym
J¹drem i ród³em tej jego choroby
Jest bezwzajemna mi³oæ. No, Ofelio,
Nie potrzebujesz nam objawiaæ tego,
Coæ mówi³ ksi¹¿ê Hamlet, bomy sami
Wszystko s³yszeli. Uczyñ, co chcesz, panie;
Je¿eli jednak uznasz to stosownym,
Niech po skoñczonym dzisiaj widowisku
Królowa matka w poufnej rozmowie
Prosi go, aby jej zwierzy³ swój smutek.
Niechaj z nim mówi bez ogródki; ja za,
Jeli siê na to zgodzi wasza wielkoæ,
Przy³o¿ê ucho do tego sam na sam.
Nie wydobêdzieli nic z niego, wtedy
lij go do Anglii, panie, albo zamknij,
Gdzie m¹droæ twoja wska¿e.
KRÓL
Dobra rada:
Szalonych mo¿nych pilnie strzec wypada.
wychodz¹
SCENA DRUGA
Wielka sala tam¿e.
Wchodzi Hamlet z kilkoma aktorami.
HAMLET
Proszê ciê, wyrecytuj ten kawa³ek tak, jak ja ci go przepowiedzia³em, g³adko, bez wysilenia. Ale
je¿eli masz wrzeszczeæ, tak jak to czyni¹ niektórzy nasi aktorowie, to niech lepiej moje wiersze
deklamuje miejski pacho³ek. Nie siecz te¿ za bardzo rêk¹ powietrza w taki sposób: b¹d raczej
ruchów swoich panem; wród najwiêkszego bowiem potoku i, ¿e tak powiem, wiru namiêtnoci,
trzeba ci zachowaæ umiarkowanie, zdolne nadaæ wewnêtrznej twojej burzy pozór spokoju. Nie
posiadam siê z oburzenia s³ysz¹c, jak siaki taki barczysty gbur w peruce w ga³gany obraca
uczucie, prawdziwy z niego ³ach robi, by zadowoliæ uszy narodku, który po najwiêkszej czêci
kocha siê tylko w niezrozumia³ych gestach i wrzawie. Oæwiczyæ bym rad kaza³ takiego chama,
by siê bardziej hamowa³, gdy gra Heroda albo Termaganta
94
. Proszê ciê, chroñ siê tego.
PIERWSZY AKTOR
Zapewniam wasz¹ wysokoæ.
HAMLET
Nie b¹d te¿ z drugiej strony za miêkki; niech w³asna twoja rozwaga przewodnikiem ci bêdzie.
Zastosuj akcjê do s³ów, a s³owa do akcji, maj¹c przede wszystkim to na wzglêdzie, aby nie
przekroczy³ granic natury; wszystko bowiem, co przesadzone, przeciwne jest intencjom teatru,
którego przeznaczeniem, jak dawniej tak i teraz, by³o i jest s³u¿yæ niejako za zwierciad³o naturze,
pokazywaæ cnocie w³asne jej rysy, z³oci ¿ywy jej obraz, a wiatu i duchowi wieku postaæ
ich i piêtno. Owó¿ przeholowanie tego celu lub niedosiêgniêcie mo¿e wprawdzie rozmieszyæ
prostaczków, ale znaj¹cym siê na rzeczy musi pójæ w niesmak, nagana za jednego z tych
ostatnich, na szali waszych zas³ug przewa¿yæ musi poklask ca³ego t³umu pierwszych. Widzia³em
ja aktorów i znaleli siê tacy, co ich chwalili, g³ono nawet aktorów, którzy (bogobojnie mówi¹c)
ani z mowy, ani z ruchów nie byli podobni do chrzecijan ani do pogan, ani do ludzi, a rzucali
94. (przyp. red.) Termagant bajeczny olbrzym, czczony przez Saracenów; Herod i Termagant byli najczêciej
przedstawiani w widowiskach redniowiecznych.
William Shakespeare, Hamlet
66
siê i ryczeli tak, i¿ pomyla³em sobie, ¿e chyba jaki najemnik natury sfabrykowa³ ludzkoæ; tak
bezecnie j¹ naladowali.
PIERWSZY AKTOR
Pochlebiamy sobie, ¿emy siê tego pozbyli cokolwiek.
HAMLET
O, pozb¹dcie siê tego ze szczêtem. Tym za, co u was graj¹ b³aznów, zaka¿cie jak najsurowiej
prawiæ co b¹d wiêcej nad to, co stoi w ich roli; s¹ bowiem miedzy nimi tacy, co siê
namawiaj¹ do miechu, aby w pewnej liczbie ja³owych spektatorów
95
tak¿e miech wzbudziæ,
i to w³anie w chwili, kiedy przypada jaki szczegó³ sztuki zas³uguj¹cy na uwagê. To
niegodziwoæ, dowodz¹ca politowania godnej pró¿noci w b³anie, który tak czyni. Idcie
i b¹dcie w pogotowiu.
Aktorowie wychodz¹.
Wchodz¹ Poloniusz, Rozenkranc i Gildenstern.
No i có¿, moci panie? Czy król chce spo¿yæ ten kês widowiska?
POLONIUSZ
Jego królewska moæ przybêdzie, królowa jejmoæ tak¿e, i to zaraz.
HAMLET
Powiedz¿e, waæpan, aktorom, niech siê piesz¹.
Poloniusz wychodzi.
A panowie¿ to nie dopomo¿ecie ich znagliæ do popiechu?
ROZENKRANC I GILDENSTERN
I owszem, moci ksi¹¿ê.
wychodz¹
HAMLET
Hola, Horacy!
Horacy wchodzi.
HORACY
Co rozka¿esz, panie?
HAMLET
Horacy, ty najsprawiedliwszy z ludzi,
Z którymi kiedykolwiek przestawa³em.
HORACY
O panie!
HAMLET
Nie myl, ¿e ci chcê pochlebiæ.
Czegó¿ bym móg³ siê spodziewaæ od ciebie,
Który nic nie masz, krom
96
rzekoci ducha,
Ku wy¿ywieniu siê i ku okryciu?
Któ¿ by pochlebia³ biednym! Niechaj w cukrze
95. (przyp. edyt.) spektatorów widzów, obserwatorów.
96. (przyp. edyt.) krom oprócz.
William Shakespeare, Hamlet
67
Sma¿ony jêzyk li¿e g³upi¹ pychê, Niech siê zawiasy kolan uginaj¹
Tam, gdzie ³aszenie siê zdobywa korzyæ.
S³uchaj: od chwili kiedy dusza moja
Mog³a byæ pani¹ swojego wyboru
I ludzi jednych przenosiæ nad drugich,
Od owej chwili ju¿ ciê ona sobie
Upodoba³a; bo ty, wiele cierpi¹c,
Takim by³ zawsze, jakby nic nie cierpia³;
Bo ty Fortunie zarówno by³ wdziêczny
Za jej umizgi i przeladowania;
A b³ogos³awion, w kim krew z przekonaniem
Tak s¹ zmieszane, i¿ on palcom losu
Nie s³u¿y za flet do wydania dwiêków
Wedle kaprysu. O, daj mi cz³owieka,
Nie bêd¹cego ¿¹dz swych niewolnikiem,
A w g³êbi mego serca go umieszczê,
W sercu samego¿ serca, tak jak ciebie.
Za wiele tego ju¿ podobno. W sztuce,
Która niebawem ma byæ przedstawiona,
Jest jedna scena zbli¿ona do tego,
Com ci o mierci mego ojca zwierzy³.
Gdy siê ta scena pertraktowaæ bêdzie,
Zwróæ, proszê, ca³¹ potêgê uwagi
Na mego stryja. Jeli jego wina
Podczas tej sceny sama siê nie zdradzi,
Ów niby zacny duch by³ potêpieñcem,
A moje myli tak czarne jak sadza
W kuni Wulkana
97
. Nie spuszczaj go z oczu,
Ja mój wzrok tak¿e pilnie w twarz mu wryjê,
A potem zlejem nasze spostrze¿enia
W stanowcz¹ formê wniosku.
HORACY
Dobrze, panie;
Je¿eli skradnie co mojej bacznoci
I ujdzie ca³y, zap³acê tê kradzie¿.
HAMLET
Ju¿ id¹; muszê znowu zostaæ g³upcem.
Dalej na miejsce!
Marsz. Odg³os tr¹b.
Król, Królowa, Poloniusz, Ofelia, Rozenkranc, Gildenstern i inne osoby wchodz¹.
KRÓL
Jak¿e siê miewa nasz syn, Hamlet?
HAMLET
Wybornie, ¿yjê jak kameleon powietrzem nadzianym obietnicami; kap³onów
98
nie moglibycie
lepiej tuczyæ.
97. (przyp. red.) Kunia boga Wulkana mieci³a siê, wg mitologii rzymskiej, w kraterze Etny, na Sycylii.
98. (przyp. edyt.) kap³on wykastrowany kogut, który by³ specjalnie tuczony. Dania z kap³onów by³y wówczas
uwa¿ane za bardzo wykwintne. By³y tak¿e popularne, obecnie s¹ w³aciwie nieznane.
William Shakespeare, Hamlet
68
KRÓL
Nie mam co zrobiæ z t¹ odpowiedzi¹. Te s³owa nie do mnie nale¿¹.
HAMLET
Ani do mnie ju¿ teraz.
do Poloniusza
Waæpan grywa³e kiedy na uniwersytecie, je¿eli siê nie mylê?
POLONIUSZ
Tak jest, moci ksi¹¿ê, i mia³em s³awê dobrego aktora.
HAMLET
A có¿e pan przedstawia³?
POLONIUSZ
Przedstawia³em Juliusza Cezara
99
i zosta³em zabity na Kapitolu. Brutus mnie zabi³.
HAMLET
Có¿ to za brutalstwo by³o z jego strony, ¿eby tak kapitalne cielê tam zabijaæ! Czy aktorowie
ju¿ w pogotowiu?
ROZENKRANC
Czekaj¹, panie, na twe rozkazy.
KRÓLOWA
Pójd tu, kochany Hamlecie, si¹d przy mnie.
HAMLET
Wybacz, kochana matko, tu jest metal silniej poci¹gaj¹cy.
POLONIUSZ
do Króla
S³ysza³e, panie?
HAMLET
do Ofelii
Mogê¿, o pani, lec
100
na twoim ³onie?
OFELIA
Nie, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
To jest na twoim ³onie g³owê wspar³szy?
OFELIA
Mo¿esz, ksi¹¿ê.
HAMLET
k³ad¹c siê u jej nóg
S¹dziszli, ¿em mia³ w myli co innego?
99. (przyp. red.) mieræ Cezara by³a czêstym tematem sztuk grywanych podówczas na europejskich uniwersytetach.
100. (przyp. edyt.) lec legn¹æ, po³o¿yæ siê.
William Shakespeare, Hamlet
69
OFELIA
Ja nic nie s¹dzê.
HAMLET
To by by³ pomys³ nie lada po³o¿yæ siê miêdzy nogami dziewczyny.
OFELIA
Co takiego?
HAMLET
Nic.
OFELIA
Ksi¹¿ê dzi jeste wesó³.
HAMLET
Kto? ja?
OFELIA
Nie inaczej.
HAMLET
O, jestem tylko twoim weso³kiem. Có¿ zreszt¹ cz³owiek ma czyniæ, je¿eli nie weseliæ siê? Oto na
przyk³ad moja matka, patrz, pani, jak promieniej¹co wygl¹da, chocia¿ mój ojciec zmar³ przed
dwiema godzinami.
OFELIA
Przed dwa razy dwoma miesi¹cami, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Tak to ju¿ dawno? Niech¿e siê diabe³ czarno nosi, ja przywdziejê sobole. Dlaboga? Od dwóch
miesiêcy zmar³y i jeszcze nie zapomniany? Jest wiêc nadzieja, ¿e pamiêæ wielkich ludzi zdo³a
przetrwaæ ich ¿ywot przez pó³ roku; notabene, je¿eli ufunduj¹ kocio³y; w przeciwnym razie
niech siê nie skar¿¹, je¿eli ich spotka los tego konika
101
, któremu na nagrobku napisano: Konik
zdech³, wiêc go w miech.
Odg³os tr¹b. Po czym nastêpuje pantomima
102
. Para królewskich ma³¿onków w czu³ej
komitywie
103
wchodzi na scenê. Królowa ciska króla i on j¹ nawzajem, klêka przed
nim z wyrazem najtkliwszego przywi¹zania; on j¹ podnosi i g³owê na jej piersi sk³ania;
k³adzie siê potem na kwiecistej darni i zasypia. Ona, widz¹c go upionego, odchodzi. Po
niejakiej chwili ukazuje siê jaki cz³owiek, zbli¿a siê do pi¹cego, zdejmuje mu z g³owy
koronê, ca³uje j¹, wlewa potem w ucho królowi truciznê i wychodzi. Królowa powraca,
znajduje króla nie¿ywego i bardzo rozpacza. Zabójca w towarzystwie dwóch czy trzech
niemych osób wchodzi znowu i niby tak¿e lamentuje. Wynosz¹ trupa. Zabójca sk³ada
przed królow¹ dary i owiadcza jej swoj¹ mi³oæ. Ona okazuje zrazu wstrêt i niechêæ,
w koñcu jednak podaje mu rêkê. Wychodz¹.
OFELIA
Co to by³o, moci ksi¹¿ê?
101. (przyp. red.) konika mowa o rodzaju lajkonika w majowych zabawach ludowych.
102. (przyp. edyt.) pantomima widowisko teatralne, w którym treæ sztuki przekazywana jest tylko poprzez gest,
mimikê, taniec.
103. (przyp. edyt.) komitywa bliskie, poufa³e stosunki.
William Shakespeare, Hamlet
70
HAMLET
To by³ hultajski bigos, a oznacza zbrodniê.
OFELIA
Zapewne ta pantomima zawiera³a w sobie treæ sztuki?
Wchodzi Prolog.
HAMLET
Dowiemy siê od tego jegomocia. Aktorowie nie umiej¹ trzymaæ jêzyka za zêbami; musz¹
wszystko wypaplaæ.
OFELIA
Czy on nam odkryje znaczenie tego?
HAMLET
Niezawodnie, tak jak wszystko, co by mu pani odkry³a. Nie wstyd siê tylko pokazaæ mu, co
masz do pokazania, a on siê nie powstydzi powiedzieæ ci, co to znaczy.
OFELIA
Ladaco z waci, ladaco. Bêdê patrzeæ na sztukê.
PROLOG
Cni panowie i cne damy,
Dla was i dla naszej dramy
Kornie was o wzgl¹d b³agamy.
HAMLET
Prologli to czy dewiza na sygnet?
OFELIA
To by³o krótkie.
HAMLET
Jak mi³oæ kobiety.
Wchodz¹ Król aktor i Królowa aktorka.
KRÓL AKTOR
Trzydzieci razy Feba
104
rumaki obieg³y
Kr¹g Tellury i przestwór Neptuna rozleg³y
I trzydzieci kroæ razy dwanacie na przemian
Zap³on¹³ i zblad³ miesi¹c nad g³owami ziemian,
Odk¹d nam Amor serca, Hymen
105
z³¹czy³ d³onie
Wêz³em, który siê chyba rozwi¹¿e po zgonie.
KRÓLOWA AKTORKA
Obymy drugie tyle zmian luny i s³oñca
Zliczyli, nim mi³oci do¿yjemy koñca!
104. (przyp. red.) Febus w mit. rz. bóg s³oñca; wedle wierzeñ staro¿ytnych, obje¿d¿a³ na swym wozie ognistym
ziemiê, której uosobieniem jest tutaj rzymska bogini Tellus (dop. Telluris).
105. (przyp. red.) Hymen w mit. Gr. bóg lubów ma³¿eñskich.
William Shakespeare, Hamlet
71
Lecz ach! ju¿ od pewnego czasu niezbadana
W zdrowiu, w humorze twoim, panie, zasz³a zmiana.
Lêkam siê
niechaj jednak te niewiecie trwogi
Nie przyczyniaj¹æ
106
cierpieñ, o mê¿u mój drogi.
Obawy u p³ci naszej z mi³oci siê rodz¹
Jak ta lub nie istniej¹, lub miarê przechodz¹.
Czym moja mi³oæ, tego liczne mia³ objawy;
W jakim za stopniu mi³oæ, w takim i obawy.
Gdzie wielka mi³oæ, lada w¹tpliwoæ przera¿a,
I z zwiêkszeniem siê obaw mi³oæ siê pomna¿a.
KRÓL AKTOR
Tak, najmilsza, opuszczê ciê, i to nied³ugo,
Coraz ju¿ si³y sk¹psz¹ darz¹ miê pos³ug¹;
Ty zostaniesz; ¿yæ bêdziesz na tym piêknym wiecie
Szanowana, kochana, i mo¿e ci splecie
Wieniec drugi ma³¿onek.
KRÓLOWA AKTORKA
O, wstrzymaj te s³owa!
Zbrodni¹ by w moim ³onie by³a myl takowa.
Obym przy drugim mê¿u by³a potêpion¹!
Taka tylko drugiego mo¿e zostaæ ¿on¹,
Co zabi³a pierwszego.
HAMLET
To pio³un.
KRÓLOWA AKTORKA
Pod³e tylko chucie
Klej¹ powtórne zwi¹zki, lecz nigdy uczucie.
Zabójczyni pierwszego powtórnie go zg³adza,
Gdy nowego ma³¿onka w ³o¿e swe wprowadza.
KRÓL AKTOR
¯e mylisz tak, jak mówisz, najzupe³niej wierzê;
Nieraz jednak cz³ek ³amie to, co przedsiêbierze.
Zamiar jest niewolnikiem wy³¹cznym pamiêci.
Nagle zrodzony, ale s³abej konsystencji;
Krzepko wisi, jak owoc nierza³y u drzewa.
Lecz gdy zmiêknie, przed czasem lada wiatr go zwiewa
Nie dziw, ¿e nie pomnimy wyp³acaæ na dobie
107
D³ugu, którymy winni tylko samym sobie.
To, co postanawiamy w chwili uniesienia,
Z uniesieniem minionym w parê siê zamienia;
Zbytnia gwa³townoæ, czy to radoci, czy smutku,
Sama w³asne swe chêci wydziedzicza z skutku,
Gdzie radoæ pusta, smutek przechodzi w rozpacze,
Tam po chwili cieszy siê smutek, radoæ p³acze.
wiat ten nie wiekuisty ni siê kto zdumiewa,
106. (przyp. edyt.) przyczyniaj¹æ (trwogi) przyczyniaj¹ ci (cierpieñ).
107. (przyp. red.) na dobie we w³aciwym czasie.
William Shakespeare, Hamlet
72
¯e z przesileniem szczêcia i mi³oæ omdlewa;
Kwestia to bowiem jeszcze mieszcz¹ca zawi³oæ,
Czy mi³oæ jedna
108
szczêcie, czy te¿ szczêcie mi³oæ?
Mo¿ny run¹³, pierzchaj¹ wraz czcicieli zgraje;
Biedny wzniós³ siê, alici wróg d³oñ mu podaje.
Zdaje siê wiêc, ¿e mi³oæ szczêciu jest s³u¿ebna,
Ma przyjació³, komu ich mi³oæ niepotrzebna,
A kto w potrzebie niby przyjaciela wzywa,
Gotowego w nim sobie wroga wychowywa.
S³owem, skoñczy³bym na tym, od czego zacz¹³em,
Chêæ i moc nasza tak s¹ odrêbnym ¿ywio³em,
¯e najczêciej upada to, co cz³ek zamierzy,
Myl nasza do nas, cel jej nie do nas nale¿y.
Tak i ta myl, ¿e z drugim nie bêdziesz z³¹czona,
Skona w tobie, gdy pierwszy twój ma³¿onek skona.
KRÓLOWA AKTORKA
Niech mi niebo odmówi wiat³a, ziemia wody,
Noc nie da odpoczynku, dzieñ nie da swobody!
W rozpacz niech wszelka moja zmieni siê pociecha,
Los tylko wiênia w lochu niech mi siê umiecha:
Wszystko to, co rumieniec przeistacza w bladoæ,
Niech bêdzie mym udzia³em, gdy uczujê radoæ.
Tu i tam niech ponoszê kañ co chwila now¹,
Jeli ¿on¹ zostanê, raz zostawszy wdow¹!
HAMLET
do Ofelii
Gdyby tê przysiêgê mia³a z³amaæ
KRÓL AKTOR
lub to straszliwy. Luba, opuæ miê na chwilê:
Myli mi siê mieszaj¹; mo¿e snem zasilê
Znêkane cia³o.
zasypia
KRÓLOWA AKTORKA
Niech ciê ko³ysze sen b³ogi
I wszelkie z³o omija z dala nasze progi!
wychodzi
HAMLET
do Królowej
Jak ci siê, pani, podoba ta sztuka?
KRÓLOWA
Zdaje mi siê, ¿e ta dama przyrzeka za wiele.
108. (przyp. edyt.) jedna zjednuje, przyci¹ga.
William Shakespeare, Hamlet
73
HAMLET
O, ale dotrzyma s³owa.
KRÓL
Czy znasz waæpan treæ tej sztuki? Nie mieci¿ ona w sobie nic zdro¿nego?
HAMLET
Nic zgo³a; oni tylko ¿artuj¹, truj¹ ¿artem; nic zdro¿nego w wiecie.
KRÓL
Jaki¿ ta sztuka ma tytu³?
HAMLET
£apka na myszy. Sk¹d za taki? Przez przenoniê. Przedstawia ona morderstwo dokonane
w Wiedniu. Zamordowany ksi¹¿ê nazywa³ siê Gonzago, a jego ¿ona Baptysta. Arcyszelmowska
to sprawka, jak zaraz obaczymy. Ale co nam do tego? Wasza królewska moæ i my wszyscy
mamy spokojne sumienie, nie mo¿e nas to dotkn¹æ. Niech siê drapie, kto ma liszaj; nasza skóra
zdrowa.
Wchodzi Lucjan.
To jest niejaki Lucjan, synowiec króla.
OFELIA
Objaniasz, moci ksi¹¿ê, tak dobrze jak chór staro¿ytny.
HAMLET
Móg³bym byæ porednikiem miêdzy pani¹ a jej kochankiem, gdybym tylko by³ wiadkiem
waszych igraszek.
OFELIA
Kol¹cy masz dowcip, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Odpokutowa³aby, pani, niejednym jêkiem stêpienie mi kolca.
OFELIA
Coraz to lepiej i zarazem gorzej.
HAMLET
Tak w³anie traktujecie swych mê¿ów. Dalej, morderco;
Zrzuæ tw¹ przeklêt¹ larwê i zaczynaj:
Ju¿ kruk krakaniem
Do zemsty daje has³o
109
.
LUCJAN
Myl czarna, rêka pewna, p³yn dzielny, czas sprzyja.
Nie tamuje zamiaru obecnoæ niczyja.
Szary wyskoku, w pó³noc z zbójczych zió³ zebrany,
Po trzykroæ pod Hekaty
110
kl¹tw¹ gotowany,
W³adzê tw¹ czarodziejsk¹, straszn¹ w swym rozwiciu
109. (przyp. red.) Cytat (zmieniony) z tragedii Anonima Prawdziwa tragedia o Ryszardzie III .
110. (przyp. red.) Hekate w mitologii greckiej bogini ksiê¿yca, czarów i zbrodni; tu: patronka czarów.
William Shakespeare, Hamlet
74
Oka¿ niezw³ocznie na tym zdrowym jeszcze ¿yciu.
111
wlewa truciznê w ucho pi¹cemu
HAMLET
Truje go w jego w³asnym ogrodzie dla zagrabienia jego pañstwa. Nazwisko tamtego jest Gonzago;
rzecz autentyczna i we w³oskim tekcie wybornie opisana. Teraz zobaczymy, jakim sposobem
morderca pozyskuje mi³oæ ¿ony Gonzagi.
OFELIA
Król powstaje.
HAMLET
Jak to? Strwo¿ony fa³szywym alarmem?
KRÓLOWA
Co ci jest, panie?
POLONIUSZ
Niech skoñcz¹ widowisko!
KRÓL
wiat³a! Wychodmy.
POLONIUSZ
wiat³a! wiat³a! wiat³a!
Wszyscy wychodz¹ prócz Hamleta i Horacego.
HAMLET
Niech ryczy z bólu ranny ³o,
Zwierz zdrów przebiega knieje,
Kto nie pi, aby spaæ móg³ kto.
To s¹ zwyczajne dzieje.
Powiedz mi, waæpan, czy ta komedia, z dodatkiem lasu piór na g³owie i pary prowansalskich
ró¿ u dziurawych trzewików, nie powinna by (jeli resztka mojego szczêcia mnie zawiedzie)
zapewniæ mi udzia³u w jakiej trupie aktorów? Hê?
HORACY
Po³owê udzia³u.
HAMLET
Ale¿ ca³y.
Wiedz bowiem, mi³y mój Damonie,
¯e z raju dzi tu step;
Gdzie wczora Jowisz by³ na tronie,
Tam dzi panuje pustka
112
.
111. (przyp. red.) Ca³a kwestia Lucjana (szeæ wierszy) jest w³anie owym dodatkiem napisanym specjalnie przez
Hamleta dla aktorów i maj¹cym s³u¿yæ zdemaskowaniu króla.
112. (przyp. red.) pustka rym brzmia³by oczywicie: kiep, czyli cz³owiek g³upi.
William Shakespeare, Hamlet
75
HORACY
Mog³e dorymowaæ, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
O Horacy! S³owa tego ducha z³ota warte. Czy widzia³e?
HORACY
Najwyraniej.
HAMLET
Kiedy by³a mowa o otruciu?
HORACY
Uwa¿a³em dobrze.
HAMLET
Cha! cha! Nie ma tam gdzie jakiego grajka? Hej!
Bo skoro król komedii nie lubi, pewnikiem
Król jegomoæ komedii nie jest lubownikiem.
A co, s¹ grajkowie?
Wchodz¹ Rozenkranc i Gildenstern.
GILDENSTERN
Moci ksi¹¿ê, niech nam wolno bêdzie powiedzieæ jedno s³owo.
HAMLET
Ile ich jest w s³owniku.
GILDENSTERN
Moci ksi¹¿ê, król
HAMLET
Có¿ król porabia, moci panie?
GILDENSTERN
Od wyjcia st¹d bardzo zaniemóg³.
HAMLET
Z przepicia?
GILDENSTERN
Z wzburzenia ¿ó³ci.
HAMLET
Troskliwoæ pañska by³aby siê by³a okaza³a trafniejsza udaj¹c siê w takim razie do doktora. Bo
gdybym ja mu zapisa³ na przeczyszczenie, mog³oby mu to jeszcze bardziej ¿ó³æ wzburzyæ.
GILDENSTERN
Racz, ³askawy panie, zamkn¹æ sw¹ mowê w pewne szranki i nie odskakiwaæ tak dziko od celu,
w jakim przychodzim.
William Shakespeare, Hamlet
76
HAMLET
Jestem ju¿ potulny: mów, waæpan.
GILDENSTERN
Królowa, matka waszej ksi¹¿êcej moci, w najg³êbszym roz¿aleniu przysy³a nas do ciebie, panie.
HAMLET
Mi³o mi panów powitaæ.
GILDENSTERN
Nie, moci ksi¹¿ê, te grzecznoci nie w porê. Jeli siê waszej ksi¹¿êcej moci podoba daæ nam
zdrow¹ odpowied, wype³nimy polecenie jego matki; w przeciwnym razie, przebaczenie waszej
ksi¹¿êcej moci i oddalenie siê nasze bêdzie jedynym owocem naszego tu przybycia.
HAMLET
Nie mogê, doprawdy.
GILDENSTERN
Czego, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Daæ panom zdrowej odpowiedzi, bom chory na g³owê: na jak¹ wszak¿e bêdê siê móg³ zdobyæ,
tak¹ im s³u¿yæ bêdê albo raczej matce mojej. Dlatego przyst¹pmy wprost do rzeczy, bez
korowodów. Mówicie wiêc, panowie, ¿e moja matka
ROZENKRANC
Nie tai tego, ¿e postêpowanie waszej ksi¹¿êcej moci w podziw j¹ i zdumienie wprawia.
HAMLET
O dziwny synu, który tak mo¿esz zdumiewaæ matkê twoj¹! A czy nie ma tam czasem jakiego
postscriptum pod tym macierzyñskim podziwem? Powiedzcie no, panowie.
ROZENKRANC
¯yczeniem jej jest, aby siê ksi¹¿ê z ni¹ widzia³ w jej gabinecie, nim siê udasz na spoczynek.
HAMLET
Bêdê jej pos³uszny, choæby by³a dziesiêæ razy moj¹ matk¹. Czy macie, panowie, co wiêcej do
powiedzenia?
ROZENKRANC
Moci ksi¹¿ê, by³ czas, ¿e miê lubi³.
HAMLET
Na Bakcha i Merkurego! i teraz jeszcze.
ROZENKRANC
£askawy ksi¹¿ê, co ciê udrêcza? Dobrowolnie zamykasz drzwi swobodzie, ukrywaj¹c troski
swoje przed przyjacielem.
HAMLET
Nie mam widoków, mój panie.
ROZENKRANC
Jak to? kiedy sam król zapewnia waszej ksi¹¿êcej moci nastêpstwo duñskiego tronu!
William Shakespeare, Hamlet
77
HAMLET
Tak, ale znasz pan przys³owie: dosta³ koñ owsa
113
koniec trochê niesmaczny
Muzykanci wchodz¹.
Otó¿ i gêdba. Pozwól no mi, bracie, swego fletu.
bior¹c Gildensterna na stronê
Dlaczego tak tropisz woko³o mnie, jak gdyby miê chcia³ w lisi¹ jamê zapêdziæ?
GILDENSTERN
O panie! Jeli miê ¿arliwoæ uczyni³a za mia³ym, przywi¹zanie moje s³usznie mo¿esz nazwaæ
nieokrzesanym.
HAMLET
Nie rozumiem tego dobrze. Zagraj no, proszê, na tym flecie.
GILDENSTERN
Nie umiem, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Proszê ciê.
GILDENSTERN
Nie umiem doprawdy.
HAMLET
Jak mnie kochasz.
GILDENSTERN
Nie potrafiê z niego wydobyæ g³osu, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
To tak ³atwo przecie jak k³amaæ. Przebieraj po tych dziurkach palcami, w³ó¿ ten koniec w usta
i zadmij, a wydobêdziesz ton najdwiêczniejszy. Patrz, tu s¹ klapy.
GILDENSTERN
Ale ja ich u¿yæ nie umiem do wydania jakiej b¹d melodii, nie znam siê na tym.
HAMLET
Patrz¿e teraz, za jakiego mnie masz bajbardzo
114
. Chcia³by graæ na mnie, wmawiasz w siebie,
¿e znasz mój mechanizm? Chcia³by wyrwaæ ze mnie rdzeñ mej tajemnicy, wycisn¹æ ze mnie
ca³¹ skalê tonów, od najni¿szej nuty a¿ do dyszkantu; a w tym tu marnym instrumencie tyle jest
g³osu, tyle harmonii, jednak¿e nie mo¿esz go sk³oniæ do przemówienia. Có¿ u kata! I czy s¹dzisz,
¿e na mnie ³atwiej zagraæ ni¿ na flecie? Miej miê, za jaki chcesz, instrument: przed¹æ, rozstroiæ
miê potrafisz, ale zagraæ na mnie nigdy.
Wchodzi Poloniusz.
Witam waæpana dobrodzieja.
POLONIUSZ
Moci ksi¹¿ê, królowa jejmoæ ¿yczy sobie z wasz¹ ksi¹¿êc¹ moci¹ pomówiæ,i to zaraz.
HAMLET
Czy widzisz tam waæpan tê chmurê z kszta³tu podobn¹ do wielb³¹da?
113. (przyp. red.) dosta³ koñ owsa angielskie przys³owie odpowiadaj¹ce naszemu: Nim s³oñce wzejdzie, rosa oczy
wyje.
114. (przyp. red.) bajbardzo byle co, ladaco.
William Shakespeare, Hamlet
78
POLONIUSZ
W rzeczy samej, istny wielb³¹d.
HAMLET
Zdaje mi siê, ¿e jest podobniejsza do ³asicy.
POLONIUSZ
Prawda, z boku podobniejsza do ³asicy.
HAMLET
Albo raczej do wieloryba.
POLONIUSZ
Bardzo podobna do wieloryba.
HAMLET
No, to dobrze; zaraz pójdê do matki. Z tymi g³upcami trzeba by zg³upieæ naprawdê. Zaraz idê.
POLONIUSZ
pieszê to powiedzieæ.
HAMLET
Zaraz, ³atwo da siê powiedzieæ. Zostawcie mnie, przyjaciele.
Wychodz¹ Rozenkranc, Gildenstern i Horacy.
Teraz jest w³anie czarodziejska, straszna
Godzina nocy, w której siê podnosz¹
Groby i same piek³a wyziewaj¹
Na wiat zarazê. O, teraz bym gotów
Piæ krew i takie rzeczy wykonywaæ,
Na których widok dzieñ by zblad³; lecz teraz
Mam iæ do matki. O serce, nie zaprzecz
Naturze mojej! Niech nigdy w to ³ono
Nie znajdzie wstêpu neronowa dusza
115
!
Niech bêdê srogim, ale nie wyrodnym!
Sztylety w ustach mam, ale nie w d³oni!
Niechaj mój jêzyk bêdzie w tym spotkaniu
Ob³udny wzglêdem serca i jakkolwiek
S³owa nie bêd¹ miotaæ siê i sro¿yæ,
Pieczêci, duszo, nie daj doñ przy³o¿yæ!
wychodzi
SCENA TRZECIA
Pokój tam¿e.
Król, Rozenkranc i Gildenstern.
KRÓL
Nie mo¿na mu dowierzaæ, nie by³oby
Nawet roztropnie, gdybymy mu d³u¿ej
Wodze szaleñstwa puszczaæ dali. B¹dcie
115. (przyp. red.) neronowa dusza rzymski cesarz Neron (I w.) kaza³ zamordowaæ sw¹ matkê Agrypinê, która
mia³a na sumieniu otrucie swego mê¿a, Klaudiusza.
William Shakespeare, Hamlet
79
Wiêc w pogotowiu, skoro odbierzecie
Zlecenia ju¿ siê przygotowuj¹ce,
Natychmiast jedcie z nim do Anglii. Dobro
Naszego pañstwa nie pozwala cierpieæ
Takiej bliskoci hazardu
116
, na który
Jego wybryki z ka¿d¹ chwil¹ bardziej
Nas wystawiaj¹.
GILDENSTERN
Bêdziem w pogotowiu.
wiêta i bogobojna to troskliwoæ
Waszej królewskiej moci, bo tu idzie
O zachowanie bezpieczeñstwa tylu
Tysiêcy ludzi, które pod jej ber³em
¯yj¹ szczêliwie.
ROZENKRANC
Ka¿dy pojedynczy,
Prywatny ¿ywot ju¿ jest w obowi¹zku
Wszelkimi si³y i z ca³¹ dzielnoci¹
Chroniæ i broniæ siebie od uszczerbku:
O ile¿ wiêcej taki byt, na którym
Polega ¿ycie milionów! Nie koñczy
Nigdy majestat sam jeden dni swoich;
Jak spadaj¹cy potok ch³onie z sob¹
Wszystko, co by³o w pobliskoci. Jest on
Niby potê¿nym ko³em przytwierdzonym
Do szczytu góry, przy którego dzwonach
Olbrzymich wisz¹ krocie przyczepionych
Drobiazgów; jeli to ko³o siê stoczy,
Wraz ka¿da z owych podrzêdnych jednostek
Chy¿o mknie w przepaæ. Nigdy bez wspó³dwiêku
Jêków ogólnych król nie wyda³ jêku.
KRÓL
piesznie gotujcie siê do tej podró¿y.
Trzeba nam spêtaæ ten postrach, co teraz
Za bardzo hula.
GILDENSTERN I ROZENKRANC
Bêdziem siê pieszyli.
wychodz¹
Wchodzi Poloniusz.
POLONIUSZ
Ma przyjæ niebawem do pokoju matki;
Ja za obiciem stanê i wys³ucham,
Co siê tam bêdzie dzia³o. Pewny jestem,
¯e mu królowa jejmoæ zmyje g³owê;
Trzeba atoli, jak to bardzo m¹drze
116. (przyp. edyt.) hazardu przypadku.
William Shakespeare, Hamlet
80
Wasza królewska moæ zauwa¿y³a,
Aby krom matki, bo matki z natury
S¹ stronne
117
, jeszcze drugi jaki wiadek
By³ tam obecny. Idê wiêc i zanim
Wasza królewska moæ pójdzie do ³ó¿ka,
Bêdê z powrotem, by zdaæ sprawê z tego,
Czego siê dowiem.
KRÓL
Dziêkujêæ, mój drogi.
Wychodzi Poloniusz.
O, ka³ mej zbrodni cuchnie a¿ w niebiosa!
Najstarsza kl¹twa na niej ciê¿y, stygmat
Bratniego mordu! Nie mogê siê modliæ,
Chocia¿ pragnienie dorównywa chêci;
Moc winy mojej kruszy moc mej woli,
I jako cz³owiek rozdwojon w dzia³aniu,
Stojê wahaj¹c siê, co mam wprzódy zacz¹æ,
I nic nie czyniê. Jak to? choæby nawet
Ta d³oñ przeklêta by³a od krwi bratniej
Dwakroæ tak brudna, czyli¿ mi³osierne
Nieba nie maj¹ d¿d¿u do jej obmycia,
Aby zbiela³a jak nieg? Na có¿ ³aska,
Jeli nie na to, by przebaczaæ winnym?
Czym¿e s¹ mod³y, je¿eli nie ow¹
Podwójn¹ si³¹, zdoln¹ nas podeprzeæ,
Gdy mamy upaæ lub podnieæ na nowo,
Kiedy upadniem? Wzniosê przeto oczy;
B³¹d mój ju¿ min¹³. Lecz, ach! jaki rodzaj
Modlitwy mo¿e byæ dla mnie pomocny?
Przebacz mi moje ohydne morderstwo!
To byæ nie mo¿e; boæ jeszcze posiadam
To wszystko, co miê wiod³o do morderstwa:
Koronê, w³adzê, ¿onê brata. Mo¿e¿
Byæ rozgrzeszonym, kto dzier¿y plon grzechu?
W praktykach tego zepsutego wiata
Zdarza siê zbrodni poz³ocon¹ rêk¹
Usuwaæ na bok sprawiedliwoæ; nieraz
Widziano nawet prawo przekupione
Owocem gwa³tu; ale tam tak nie jest:
Tam nie pop³aca szalbierstwo; tam czyny
Nago siê jawi¹ i cz³owiek, stawiony
Naprzeciw swoich przestêpstw oko w oko,
Musi je wyznaæ. Có¿ mi wiêc zostaje?
Spróbowaæ, czego ¿al doka¿e? Czegó¿
On nie doka¿e? Lecz czegó¿ doka¿e,
Gdy winowajca nie mo¿e ¿a³owaæ?
O straszna dolo! serce jak mieræ czarne!
Spêtana duszo, która, usi³uj¹c
Byæ wolna, coraz okropniej siê wik³asz!
Przyjdcie mi w pomoc, o wy anio³owie!
117. (przyp. edyt.) stronne stronnicze.
William Shakespeare, Hamlet
81
Zegnijcie siê, kolana! i ty, stal¹
Okute serce, zmiêknij jako nerwy
Nowo narodzonego niemowlêcia!
Jeszcze siê wszystko da naprawiæ.
klêka
Wchodzi Hamlet.
HAMLET
Modli siê; teraz móg³bym to uczyniæ;
Teraz uczyniê. Ale tym sposobem
Pójdzie do nieba; i to¿ bêdzie zemst¹?
Trzeba siê nad tym zastanowiæ. Nêdznik
Zabija mego ojca i ja za to,
Ja, syn jedyny zamordowanego,
Posy³am tego¿ nêdznika do nieba.
To by nagrod¹ by³o, a nie zemst¹.
On go tyrañsko zg³adzi³, w sennej dobie,
W stanie sytoci, w maju jego grzechów;
Jak tam rachunek jego stoi, Bogu
Wiadomo; s¹dz¹c atoli po ludzku,
le z nim byæ musi. I ja¿ bym siê zemci³,
Gdybym go zabi³ teraz, kiedy skruch¹
Oczyszcza duszê, przygotowanego,
Opatrzonego w podró¿ z tego wiata?
Nie. Czekaj, mieczu, sposobniejszej pory.
Kiedy pijany bêdzie, we nie, w gniewie
Albo wród uciech kazirodnych: kiedy
Graæ lub kl¹æ bêdzie, lub co b¹d innego
Czyniæ, co wcale nie pachnie zbawieniem;
Wtedy go ugod tak, ¿eby a¿ nogi
Zadar³ ku niebu, aby jego dusza
Tak wtedy by³a przeklêta i czarna
Jak piek³o, w które pójdzie. Matka czeka,
Ten tylko kordia³
118
mieræ twoj¹ odwleka.
wychodzi
KRÓL
powstaj¹c
S³owa wzlatuj¹, myl w prochu siê grzebie;
Ach! s³ów bez myli nie przyjmuj¹ w niebie.
wychodzi
SCENA CZWARTA
Inny pokój tam¿e.
Królowa i Poloniusz.
POLONIUSZ
Przyjdzie wnet. Mów z nim, pani, bez ogródki,
Powiedz mu, ¿e siê ju¿ przebra³a miarka
118. (przyp. red.) kordia³ lek.
William Shakespeare, Hamlet
82
Jego wybryków, ¿e wasza dostojnoæ
Za d³ugo stoisz ju¿ jako parawan
Pomiêdzy nim a ogniem. Tu siê skryjê;
Tylko z nim ostro.
HAMLET
za scen¹
Matko, o Matko!
KRÓLOWA
Nie turbuj siê, waæpan;
Zgromiê go nale¿ycie. Wyjd, ju¿ idzie.
Poloniusz kryje siê. Hamlet wchodzi.
HAMLET
Jestem wiêc, matko, czego ¿¹dasz?
KRÓLOWA
Hamlecie, bardzo zmartwi³ twego ojca.
HAMLET
Matko, zmartwi³a bardzo mego ojca.
KRÓLOWA
Przestañ, odpowied twoja bezrozumna.
HAMLET
Przestañ; pytanie twe bezbo¿ne.
KRÓLOWA
Có¿ to
Znaczy, Hamlecie?
HAMLET
Czego ¿¹dasz, matko?
KRÓLOWA
Czy mnie ju¿ nie znasz?
HAMLET
O, znam, na krucyfiks!
Jeste królow¹, ¿on¹ twego szwagra,
Oby nie by³a ni¹. Jeste m¹ matk¹.
KRÓLOWA
Muszê wiêc kogo innego przywo³aæ,
Co siê rozmówi z tob¹.
William Shakespeare, Hamlet
83
HAMLET
Siadaj, pani;
Nie wyjdziesz st¹d, na krok siê st¹d nie ruszysz,
Póki nie stawiê przed tob¹ zwierciad³a,
W którym siê przejrzysz z gruntu.
KRÓLOWA
Co chcesz czyniæ?
Nie chcesz miê zabiæ przecie. Hej! ratunku!
POLONIUSZ
za obiciem
Ratunku!
HAMLET
dobywaj¹c szpady
Có¿ to? szczur? Bij, zabij szczura!
Ten sztych dukata wart.
zadaje pchniêcie przez obicie
POLONIUSZ
za obiciem
Zabity jestem!
pada i umiera
KRÓLOWA
Nieszczêsny, có¿e uczyni³?
HAMLET
Sam nie wiem.
Czy to król?
podnosi obicie i wyci¹ga Poloniusza
KRÓLOWA
Co za czyn zapamiêta³y!
HAMLET
Zapamiêta³y czyn! W istocie, matko;
Tak samo prawie, jak zg³adzaæ ze wiata
Króla, a potem iæ za jego brata.
KRÓLOWA
Jak zg³adzaæ króla?
HAMLET
Takem wyrzek³, pani.
William Shakespeare, Hamlet
84
do Poloniusza
B¹d zdrów, us³u¿nowcibski, biedny g³upcze!
Wzi¹³em ciê za lepszego; znie tw¹ dolê;
Widzisz, ¿e czasem le byæ zbyt gorliwym.
Nie ³am r¹k, pani; si¹d i cierp, ¿e raczej
Ja serce twoje teraz ³amaæ bêdê;
I skruszê je, na Boga, jeli nie jest
Z nieprze³omnego metalu i jeli
Przeklêty na³óg nie zrobi³ go wa³em
Przeciw wszelkiemu wp³ywowi uczucia.
KRÓLOWA
Có¿em ja pope³ni³a, ¿e siê wa¿ysz
Tak obel¿yw¹ mow¹ na mnie targaæ?
HAMLET
Czyn, który kazi wdziêk i kwiat skromnoci,
Cnotê w ob³udê zmienia; zdziera ró¿ê
Z ho¿ego czo³a niewinnej mi³oci
I sadza na nim wrzody; który wiête
Ma³¿eñskie luby czyni fa³szywymi,
Jako zaklêcia gracza, a religiê
Czcz¹ gr¹ wyrazów. P³oni siê twarz nieba
I wiecznie trwa³y ten gmach chorobliw¹
Przybiera postaæ wobec tego czynu
Jak gdyby w wiliê dnia s¹dnego.
KRÓLOWA
Przebóg!
Jaki¿ to czyn tak grzmi¹cy zarzut ci¹ga?
HAMLET
Spójrz, pani, na ten portret i na tamten,
Na ten konterfekt dwóch rodzonych braci.
Patrz, ile wdziêku mieci to oblicze:
Czo³o Jowisza, Hyperiona w³osy;
Wzrok Marsa grony i rozkazuj¹cy;
Postawa godna Merkurego
119
, kiedy
Na niebotyczny szczyt góry zstêpuje.
Wszystko tu tak jest pe³ne, tak skoñczone,
Jakby dla dania pierwowzoru mê¿a
Ka¿dy bóg swoj¹ pieczêæ by³ przy³o¿y³
Na tym cz³owieku: to by³ twój ma³¿onek.
Patrz teraz owdzie, to twój m¹¿ dzisiejszy;
Jak zaniedzia³y k³os, zara¿aj¹cy
Zdrowego brata. Maszli, pani, oczy,
¯e mog³a rzuciæ to górne pastwisko
Dla paszy na tym bagnie? Gdzie masz oczy?
Nie mo¿esz tego t³umaczyæ mi³oci¹,
Bo w twoim wieku krew nie war, pokornie
119. (przyp. red.) Merkury w mit. rz. pos³aniec bogów; przedstawiano go pod postaci¹ piêknego m³odzieñca.
William Shakespeare, Hamlet
85
S³ucha rozwagi, a jaka¿ rozwaga
Mog³aby kazaæ przenieæ to nad tamto?
Masz, pani, zmys³y, to pewna, boæ przecie
Nie jeste martwa; ale i to pewna,
¯e zmys³y te s¹ zwichniête; bo tu by
Nawet szalony nie zb³¹dzi³ w wyborze;
Bo nigdy jeszcze ¿adne ob³¹kanie
Do tego stopnia nie stêpi³o zmys³ów,
Aby im jaki organ nie pozosta³
Do namacania tak wielkiej ró¿nicy.
Jaki¿, u licha, bies przy ciuciubabce
Tak ciê zalepi³? Wzrok bez dotykania,
Czucie bez wzroku, s³uch bez r¹k i oczu,
Wêch bez wszystkiego innego, ba, nawet
Naju³omniejsza czêæ zdrowego zmys³u
Tak by nie mog³a siê zmyliæ. O wstydzie!
Gdzie twój rumieniec? Piekielny rokoszu,
Jeli ty mo¿esz p³omieñ twój rozniecaæ
W ³onie matrony, to zaiste cnocie
Wrz¹cej m³odoci staæ siê trzeba woskiem
I stopnieæ w w³asnym ogniu. Niech siê przeciw
Atakom pokus odt¹d srom nie zbroi,
Skoro l¹d p³onie tak ¿ywo i rozum
¯¹dz jest faktorem
120
.
KRÓLOWA
O, przestañ, Hamlecie!
Ty oczy moje zwracasz w g³¹b mej duszy;
Widzê w niej czarne, szpetne plamy, których
Zmyæ nie potrafiê.
HAMLET
Ha! tak ¿yæ w bar³ogu
Kazirodnego ³o¿a, gniæ w spronoci,
Z mietnika rozkosz ch³eptaæ!
KRÓLOWA
Przestañ, przestañ!
Ka¿de twe s³owo razi mnie jak sztylet
Przestañ, Hamlecie luby!
HAMLET
Zbój i podlec;
Nikczemnik niewart setnej czêci setki
Twego pierwszego mê¿a; rzezimieszek,
Który z wystawy ci¹gn¹³ drogi diadem
I w kieszeñ schowa³
KRÓLOWA
Przestañ.
120. (przyp. edyt.) faktor porednik, strêczyciel.
William Shakespeare, Hamlet
86
Duch wchodzi.
HAMLET
Król z postawy,
Z szmat i okrawek
Os³oñcie miê opiekuñczymi skrzyd³y,
wiête zastêpy niebios! Czego ¿¹dasz,
Szanowna maro?
KRÓLOWA
Niestety! Oszala³.
HAMLET
Co ciê sprowadza? Przychodziszli zgromiæ
Opiesza³ego syna, ¿e tak gnunie
Czas marnotrawi, w odw³okê puszczaj¹c
Spe³nienie twego strasznego rozkazu?
O, mów!
DUCH
Pamiêtaj na twe przyrzeczenie,
Przychodzê po to tylko, ¿ebym wzmocni³
Zw¹tlone nieco przedsiêwziêcie twoje,
Ale patrz, w jakim stanie twoja matka!
O, stañ pomiêdzy ni¹ a jej sumieniem
Odbywaj¹cym walkê; wyobrania
Najsilniej dzia³a w s³abym ciele. Przemów
Do niej, Hamlecie.
HAMLET
Co ci jest, o pani?
KRÓLOWA
Niestety, raczej ty powiedz, co tobie,
¯e tak upornie oczy w pró¿niê wlepiasz
I z bezcielesnym rozmawiasz powietrzem?
Dziko z twych oczu strzela wnêtrzny p³omieñ;
I g³adkie w³osy twoje, jak ¿o³nierze
Zbudzeni ze snu alarmem, powstaj¹
I wyprê¿one stoj¹. O mój synu,
Skrop tê trawi¹c¹ ciê gor¹czkê ch³odem
Zastanowienia. W co siê tak wpatrujesz?
HAMLET
W niego! tam! w niego! Patrz, jaki on blady!
Ach! jego postaæ, jego sprawa zdolna
By³aby wzruszyæ g³azy. Nie patrz na mnie!
Bo od ¿a³osnych tych spojrzeñ rozmiêknie
Têgoæ mej woli i wbrew zamiarowi
Nie krew pocieknie, ale ³zy.
William Shakespeare, Hamlet
87
KRÓLOWA
Do kogo
Zwracasz te s³owa?
HAMLET
Czy nic tam nie widzisz?
KRÓLOWA
Nic zgo³a, chocia¿ wszystko, co jest, widzê.
HAMLET
I nic nie s³yszysz?
KRÓLOWA
Nic oprócz nas dwojga.
HAMLET
Patrz! tam! Nie widzisz go? Ju¿ siê oddala!
Mój ojciec! On to, w tej¿e samej szacie,
W któr¹ za ¿ycia lubi³ siê przybieraæ.
Patrz, ju¿ jest blisko drzwi; ju¿ jest za progiem.
Duch wychodzi.
KRÓLOWA
P³ód to chorobliwego mózgu twego.
W tworzeniu tego rodzaju widziade³
Gor¹czka bardzo jest bieg³a.
HAMLET
Gor¹czka!
Puls mój spokojnie bije i do taktu,
Tak jak twój, pani. W tym, co powiedzia³em,
Nie by³o nic od rzeczy. Chcesz dowodu,
To ci powtórzê ka¿de moje s³owo,
A tego przecie wariat nie potrafi.
O matko, matko! przez mi³oæ zbawienia,
Nie k³ad pochlebnej maci na tw¹ duszê
T¹ myl¹, ¿e to nie sumienie twoje,
Ale szaleñstwo moje przemawia³o.
Ona by tylko zaci¹gnê³a b³on¹
I zablini³a miejsca owrzodzone,
Ale zepsuta materia dlatego
Nie przestawa³aby wewn¹trz nurtowaæ.
Wyspowiadaj siê niebu, ¿a³uj tego,
Co przesz³o, chroñ siê tego, co przyjæ mo¿e,
I nie pokrywaj chwastu mierzw¹, aby
Rós³ bujniej. Przebacz mi tê moj¹ cnotê:
Bo w dychawicznym biegu tego wiata
Przychodzi cnocie przepraszaæ wystêpek,
Korzyæ siê przed nim i nieledwie ¿ebraæ
William Shakespeare, Hamlet
88
O pozwolenie zrobienia mu dobrze.
KRÓLOWA
Hamlecie, na pó³ rozdar³e mi serce.
HAMLET
O, rzuæ precz, pani, czêæ jego poledni¹
I zacznij z drug¹ tym czyciejsze ¿ycie.
Dobranoc
tylko nie wespó³ z mym stryjem,
Po¿ycz choæ cnoty, je¿eli jej nie masz.
Na³óg, ten potwór, imaj¹cy zmys³y
W szatañskie pêta, jest jednak anio³em
Przez to, ¿e prawym, szlachetnym popêdom
U¿ycza tak¿e szat, które wci¹gn¹wszy
Nietrudno nosiæ. Wstrzymaj siê dzi, pani,
A umartwienie to uczyniæ ³atwym
Jutrzejsze, dalsze jeszcze ³atwiejszymi!
Bo przywyknienie zdolne jest nieledwie
Odmieniæ stempel natury i albo
Wciela szatana, albo go cudown¹
Si³¹ wypêdza. Jeszcze raz dobranoc.
A gdy zapragniesz byæ b³ogos³awiona,
I ja poproszêæ o b³ogos³awieñstwo.
Co siê dotyczy tego jegomocia,
wskazuj¹c na Poloniusza
W istocie, ¿al mi go; lecz widno nieba
Dla ukarania nas zobopólnego
Ch³osty miê swojej zrobi³y narzêdziem.
Pogrzeb mu sprawiê i odp³acê godnie
mieræ mu zadan¹. Dobranoc tymczasem.
Mi³oæ to moj¹ tak zatwardza duszê;
Chc¹c byæ ³agodnym, okrutnym byæ muszê.
A! jeszcze parê s³ów.
KRÓLOWA
Có¿ mam uczyniæ?
HAMLET
Nic, pani, wcale; owszem, nie masz czyniæ
Tego, coæ powiem, aby uczyni³a;
Gdy ciê pijany król wezwie do ³o¿a,
Nazwie sw¹ kotk¹, z pieszczot w twarz uszczypnie,
Wtedy za parê ckliwych poca³unków
Albo ³askotek niecnych jego palców
Odkryj mu wszystko, co tu us³ysza³a;
Powiedz mu, ¿em ja w gruncie nie szalony,
Tylko szalony przez podstêp. To by³by
Czyn buduj¹cy; bo która¿ królowa,
Piêkna, roztropna, dobrych obyczajów,
Co podobnego mog³aby zataiæ
Przed nietoperzem, wyg¹, koczkodanem?
William Shakespeare, Hamlet
89
Pytam siê, która? Nie, wbrew rozumowi
I wbrew dyskrecji otwórz kosz na dachu,
Wypuæ zeñ ptaki, jako ma³pa w bajce
121
,
A potem sama w kosz wlaz³szy, dla próby,
Ruñ na z³amanie karku.
KRÓLOWA
B¹d przekonany, ¿e je¿eli s³owa
S¹ tchnieñ, a tchnienia ¿ycia wynik³oci¹,
Nie mam doæ ¿ycia do wydania w s³owach
Tego wszystkiego, co mi powiedzia³e.
HAMLET
Muszê do Anglii jechaæ, czy wiesz, pani?
KRÓLOWA
Niestety! zapomnia³am; tak, podobno.
HAMLET
Ju¿ s¹ gotowe listy i dwóch moich
Kole¿ków którym ufam tak jak ¿mijom
Ma je wzi¹æ. Misja ich polega na tym,
¯eby mi wskazaæ, gdzie raki zimuj¹
122
.
¯yczê im szczêcia; idzie tu albowiem
O to, a¿eby in¿yniera w³asn¹
Jego petard¹ wysadziæ w powietrze;
A to sêk bêdzie w³anie, bo ja g³êbiej
O parê s¹¿ni podkopiê ich minê
I puszczê ich a¿ pod ksiê¿yc.
Bodaj to, kiedy siê przy jednym dziele
Z dwóch stron przeciwnych zejd¹ dwa fortele.
Dobranoc, matko. Trzeba mi st¹d sprz¹tn¹æ
Tê bry³ê miêsa. Co teraz pan radca
Cichy, powa¿ny, on, co by³ przed chwil¹
Uosobion¹, g³on¹ krotofil¹.
Pójd, waszmoæ, musim skoñczyæ z sob¹ sprawê.
Dobranoc, matko.
wychodzi wlok¹c cia³o Poloniusza
AKT CZWARTY
SCENA PIERWSZA
Ten sam pokój, co w koñcu aktu poprzedniego.
Królowa, Rozenkranc i Gildenstern, po chwili wchodzi Król.
KRÓL
Tych g³uchych jêków, tych przeci¹g³ych westchnieñ
121. (przyp. red.) jako ma³pa w bajce Hamlet czyni tutaj aluzjê do nieznanej dzi bajki o ma³pie, która s¹dzi³a, ¿e
je¿eli wyskoczy z klatki na dachu, bêdzie mog³a lataæ tak jak ptaki.
122. (przyp. red.) Hamlet, jak widaæ, domyla siê, z jakim to poselstwem Rozenkranc i Gildenstern maj¹ towarzyszyæ
mu do Anglii.
William Shakespeare, Hamlet
90
Musi byæ powód; winnimy go dociec.
Gdzie syn twój, pani?
KRÓLOWA
do Rozenkranca i Gildensterna
Odst¹pcie na chwilê.
Tamci odchodz¹.
Ach, panie, có¿em widzia³a tej nocy!
KRÓL
Có¿e widzia³a, Gertrudo? Mów: co siê
Dzieje z Hamletem?
KRÓLOWA
Szaleje jak morze
I wicher, kiedy w zawody spór wiod¹,
Kto z nich silniejszy. Us³yszawszy szelest
Poza obiciem, w niepohamowanym
Zapêdzie doby³ szpady i wo³aj¹c:
Szczur!, przebi³ szpad¹ owdzie ukrytego
Nieszczêliwego starca.
KRÓL
Co za wciek³oæ!
Tak samo by siê by³o sta³o ze mn¹,
Gdybym by³ tam siê znalaz³. Wolnoæ jego
Zagra¿a wszystkim, mnie i tobie samej.
Niestety! jakie¿ zadoæuczynienie
Wymazaæ zdo³a ten krwawy postêpek?
Moja to, moja wina, bo przezornoæ
Nakazywa³a mi wczenie wzi¹æ w kluby,
Poskromiæ tego m³odego szaleñca;
Ale kocha³em go, tak go kocha³em,
¯em nie chcia³ wejrzeæ w tê smutn¹ koniecznoæ;
I jak kto brzydk¹ dotkniêty chorob¹,
Chc¹c j¹ zataiæ, pozwoli³em z³emu
Dojæ a¿ do rdzenia ¿ycia. Gdzie¿ on poszed³?
KRÓLOWA
Z³o¿yæ w ustroniu cia³o zabitego,
Przy czym szaleñstwo jego, jako ruda
Drogiego kruszcu zmieszanego z pod³ym,
Szlachetn¹ stronê ukaza³o: p³aka³
Nad tym, co zrobi³.
KRÓL
Wyjdmy st¹d, Gertrudo,
Prêdzej ni¿ s³oñce szczyty gór oz³oci,
Musi on wsi¹æ na okrêt: nam za trzeba
Ca³ej powagi i zrêcznoci u¿yæ
William Shakespeare, Hamlet
91
Na ubarwienie i uniewinnienie
Tego niecnego czynu. Gildensternie!
Wchodz¹ Rozenkranc i Gildenstern.
Idcie i wecie z sob¹ jeszcze kogo.
Hamlet w szaleñstwie zabi³ Poloniusza
I gdzie go powlók³ z tego tu pokoju.
Idcie, wynajdcie go, przemówcie grzecznie
I ka¿cie cia³o zanieæ do kaplicy.
Spieszcie siê, proszê was.
Wychodz¹ Rozenkranc i Gildenstern.
Pójdmy, Gertrudo,
Zgromadzim naszych najlepszych przyjació³
I odkryjemy im tak to, co zasz³o,
Jak to, co czyniæ zamierzamy. Mo¿e
Takim sposobem potwarz, której poszept
Z jednego krañca wiata do drugiego
Szparko jak dzia³o do tarczy przenosi
Zatruty pocisk, minie nas i tylko
Nieczu³e zrani powietrze. Pójd, luba!
Trapi i trwo¿y mnie ta ciê¿ka próba.
SCENA DRUGA
Inny pokój tam¿e.
Wchodzi Hamlet.
HAMLET
Bezpiecznie schowany.
ROZENKRANC
za scen¹
Hamlecie! Ksi¹¿ê Hamlecie!
HAMLET
Ale cicho; có¿ to za ha³as? kto wo³a³ Hamleta; a! oni.
Wchodz¹ Rozenkranc i Gildenstern.
ROZENKRANC
Przychodzim ciê zapytaæ, moci ksi¹¿ê,
Gdzie podzia³ trupa?
HAMLET
Z³¹czy³em go z prochem,
Z którym najbli¿sze mia³ powinowactwo.
ROZENKRANC
Racz nam powiedzieæ, panie, gdzie on le¿y,
Bymy go mogli przenieæ do kaplicy.
William Shakespeare, Hamlet
92
HAMLET
Nie s¹dcie tego.
ROZENKRANC
Czego, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
A¿ebym umia³ byæ panem waszej tajemnicy, a swojej w³asnej nie umia³. Poza tym kiedy pytanie
czyni g¹bka, jak¹¿ odpowied ma daæ syn królewski?
ROZENKRANC
Maszli mnie, ksi¹¿ê, za g¹bkê?
HAMLET
Nie inaczej; za g¹bkê, która wci¹ga w siebie królewskie fawory, nagrody i ³aski. Ale takie istoty
wywiadczaj¹ ostatecznie samemu¿ królowi przys³ugê. Trzyma on je w gêbie jak ma³pa i cmoka,
aby je po³kn¹³ potem. Skoro zapotrzebuje tego, co waæ zbierzesz, doæ mu ciê bêdzie cisn¹æ,
a wnet nasi¹k³a g¹bka znowu bêdzie sucha.
ROZENKRANC
Nie rozumiem tego, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Tym lepiej. Gdy o ³ajdactwie mowa, na dobie
123
têpa g³owa.
ROZENKRANC
Moci ksi¹¿ê, trzeba, ¿eby nam powiedzia³ koniecznie, gdzie jest cia³o, i poszed³ z nami do
króla.
HAMLET
Cia³o jest w posiadaniu króla, ale król nie jest w posiadaniu cia³a; król jest czym.
GILDENSTERN
Jak to czym?
HAMLET
Niczym. Prowadcie mnie do niego. Lis do nory wszyscy za nim.
Wychodz¹.
SCENA TRZECIA
Inny pokój tam¿e.
Król w towarzystwie kilku panów.
KRÓL
Kaza³em szukaæ go i znaleæ cia³o.
Jak niebezpieczne jest pozostawienie
Tego m³odzieñca na wolnoci, sami
Widzimy teraz, niestety, zbyt jasno.
Nie nam tu jednak wypada surowe
Stosowaæ rodki. On ma zachowanie
U ludu, który nie bierze na rozum,
Ale na oko; gdzie za to ma miejsce,
123. (przyp. red.) na dobie tu: to wtedy.
William Shakespeare, Hamlet
93
Tam zwykle bywa wa¿ona na szali
Nie wina, ale kara winowajcy.
Trzeba dlatego, a¿eby to nag³e
Jego wys³anie wyda³o siê krokiem
Od dawna u³o¿onym! Z³e gwa³towne
Gwa³townym tylko leczy siê lekarstwem
Lub ¿adnym.
Wchodzi Rozenkranc.
I có¿?
ROZENKRANC
Gdzie z³o¿one cia³o,
Wydobyæ z niego nie moglimy, panie.
KRÓL
Gdzie¿ on jest?
ROZENKRANC
Czeka na rozkazy waszej
Królewskiej moci w przyleg³ym pokoju.
Pod stra¿¹.
KRÓL
Niechaj wejdzie.
ROZENKRANC
Gildensternie,
Wprowad tu ksiêcia.
Wchodz¹ Hamlet i Gildenstern.
KRÓL
Hamlecie, gdzie Poloniusz?
HAMLET
Na kolacji.
KRÓL
Na kolacji? gdzie?
HAMLET
Nie tam, gdzie on je, ale tam, gdzie jego jedz¹. Zebra³ siê w³anie ko³o niego kongres politycznych
robaków. W gastronomii nie ma, panie, wiêkszego potentata jak robak. Tuczymy wszelkie istoty
dla karmienia siebie, siebie za tuczymy dla robaków. T³usty król i chudy pacho³ek s¹ to tylko
ró¿ne potrawy, dwa dania na jeden stó³, i basta.
KRÓL
Niestety!
William Shakespeare, Hamlet
94
HAMLET
Rybak mo¿e wsadziæ na wêdê robaka, który jego królewsk¹ moæ po¿ywa³, i spo¿yæ rybê, która
tego robaka zjad³a.
KRÓL
Co przez to rozumiesz?
HAMLET
Nic; to tylko pokazuje, jakim sposobem król mo¿e odbyæ podró¿ przez wnêtrznoci char³aka.
KRÓL
Gdzie Poloniusz?
HAMLET
W niebie. Ka¿ go tam szukaæ; a je¿eli go pos³owie twoi tam nie znajd¹, poszukaj go sam
w innym miejscu. To pewna jednak, ¿e je¿eli go nie znajdziecie w tym miesi¹cu, poczujecie
go w nastêpnym na schodach prowadz¹cych do galerii.
KRÓL
do kilku osób z orszaku
Idcie go tam poszukaæ.
HAMLET
Bêdzie czeka³, a¿ przyjdziecie.
Wychodzi kilka osób z orszaku.
KRÓL
Hamlecie, w³asne twoje bezpieczeñstwo,
Którego pragniem, tak jak op³akujem
To, co uczyni³, wymaga, a¿eby
Czyn ten niezw³ocznym op³aci³ wyjazdem.
Gotuj siê przeto; okrêt ju¿ pod ¿aglem,
Wiatr sprzyja; orszak twój czeka i wszystko
Wskazujeæ drogê do Anglii.
HAMLET
Do Anglii?
KRÓL
Tak jest, Hamlecie.
HAMLET
Dobrze.
KRÓL
Bêdzie dobrze,
Hamlecie; gdyby widzia³ moje chêci!
HAMLET
Widzê cherubina, który je widzi. Do Anglii zatem! Idmy, panowie. B¹d zdrowa, kochana matko.
William Shakespeare, Hamlet
95
KRÓL
Jam przywi¹zany twój ojciec, Hamlecie.
HAMLET
Matko! Ojciec i matka tyle znacz¹ co m¹¿ i ¿ona, a m¹¿ i ¿ona s¹ jednym cia³em; a wiêc, matko!
Dalej, do Anglii!
wychodzi
KRÓL
Idcie w trop za nim. Zwabcie go czym prêdzej
Na okrêt; niechaj odp³ynie dzi jeszcze,
Przygotowane ju¿ i przewidziane
Wszystko, co bêdzie wam potrzebne. Spieszcie,
Spieszcie, nie trac¹c czasu.
Wychodz¹ Rozenkranc i Gildenstern.
A ty, Anglio,
Jeli ci przyjañ moja po¿¹dana
(O czym nie w¹tpiê, bo wie¿o uczu³a
Moj¹ potêgê, i goj¹c dotychczas
Blizny zadane duñskim mieczem, trwo¿ne
Niesiesz nam ho³dy), Anglio, nie wa¿ lekce
Wszechw³adnej woli mojej, która w listach,
Zaklinaj¹cych ciê o tê przys³ugê,
Wyranie ¿¹da od ciebie niezw³ocznej
mierci Hamleta. Wype³nij to, Anglio,
Bo on mi trawi krew jak zaród suchot,
Z którego ty mnie masz uleczyæ. Póki
To siê nie stanie, póty w ¿adnej doli
Nic mnie nie znêci i nie zadowoli.
wychodzi
SCENA CZWARTA
Równina w Danii.
Wchodzi Fortynbras z wojskiem.
FORTYNBRAS
Moci rotmistrzu, id, pozdrów ode mnie
Duñskiego króla; powiedz mu, ¿e wskutek
Przyrzeczeñ, jakie od niego otrzyma³,
Fortynbras prosi go o glejt
124
do przejcia
Przez duñskie kraje. Wiesz, gdzie siê zejæ mamy.
Je¿eli jego królewska moæ bêdzie
Mia³a co do nas, to mu przyjdziem oddaæ
Nale¿n¹ czo³obitnoæ. Tak mu powiedz.
ROTMISTRZ
Oznajmiê mu to, panie.
124. (przyp. edyt.) glejt dokument wystawiony przez jak¹ w³adzê zezwalaj¹cy osobie, która go posiada na przejazd
przez dane terytorium i zapewniaj¹cy jej bezpieczeñstwo.
William Shakespeare, Hamlet
96
FORTYNBRAS
Naprzód! z wolna!
wychodzi z wojskiem
Wchodz¹ Hamlet, Rozenkranc i Gildenstern
125
.
HAMLET
Czyje to wojska, rotmistrzu?
ROTMISTRZ
Norweskie.
HAMLET
Gdzie one id¹?
ROTMISTRZ
Ku granicom Polski.
HAMLET
Kto ma nad nimi dowództwo?
ROTMISTRZ
Synowiec
Starego króla, Fortynbras.
HAMLET
Czy pochód
Ich ma na celu podbój ca³ej Polski
Lub pewnej czêci tylko?
ROTMISTRZ
Prawdê mówi¹c
I bez dodatków, idziemy zagarn¹æ
Marny kês ziemi, z którego krom s³awy
¯aden nam inny nie przyjdzie po¿ytek.
Za parê mendli dukatów nie chcia³bym
Wzi¹æ go w dzier¿awê, i pewnie by wiêcej
Nie przyniós³ ani nam, ani Polakom,
Gdyby by³ w czynsz puszczony.
HAMLET
W takim razie
Polacy pewnie broniæ go nie bêd¹.
125. (przyp. red.) Tej czêci sceny 41 (tj od wejcia Hamleta do sc. 5) nie ma w wyd. zbiorowym z r. 1623. Krytycy
przypuszczaj¹, ¿e pisz¹c o zamierzonej wyprawie Fortynbrasa na marny kês ziemi polskiej Shakespeare mia³
na myli obronê Ostendy przez wojska angielskoholenderskie przeciw Hiszpanom w r. 1601. Obrona ta, która
poch³onê³a tysi¹ce ofiar, by³a raczej spraw¹ honoru ni¿ rzeczywist¹ potrzeb¹.
William Shakespeare, Hamlet
97
ROTMISTRZ
Ju¿ tam s¹ ze swym wojskiem.
HAMLET
Warto¿ traciæ
Parê tysiêcy dusz i dziesiêæ razy
Tyle dukatów za taki psi ogon?
Jest to, zaprawdê, lepy wrzód pokoju
I pomylnoci, który wewn¹trz pêka
I ani znaku nie daje na zewn¹trz,
Dlaczego cz³owiek umiera. Dziêkujêæ,
Moci rotmistrzu.
ROTMISTRZ
Bóg z wami, panowie.
wychodzi
ROZENKRANC
Pójdziemy¿ dalej, moci ksi¹¿ê?
HAMLET
Zaraz
S³u¿yæ wam bêdê. Idcie trochê naprzód.
Wychodz¹ Rozenkranc i Gildenstern.
Jak¿e mnie wszystko oskar¿a i wszystko
Leniwej zemcie mej bodca dodaje!
Czym¿e jest cz³owiek, je¿eli najwy¿szym
Jego zadaniem i dobrem na ziemi
Jest tylko spanie i jad³o? Bydlêciem,
Szczerym bydlêciem. Ten, co nas obdarzy³
Tak dzieln¹ w³adz¹ mylenia, ¿e mo¿e
I wstecz, i naprzód pogl¹daæ, nie na to
Da³ nam tê zdolnoæ, ten udzia³ boskoci
Rozumem zwany, aby w nas ja³owo
Le¿a³ i butwia³. Jestli to wiêc skutkiem
Zwierzêcej, byd³a godnej niepamiêci,
Czy trwo¿liwego i drobiazgowego
Przewidywania, które cile bior¹c,
Zawsze ma w sobie trzy czêci tchórzostwa,
A tylko jedn¹ m¹droci. Doprawdy,
Nie mogê tego poj¹æ, ¿e a¿ dot¹d
Mówiê do siebie: trzeba to uczyniæ,
I koñczê na tym, kiedy mi do czynu
Nie brak powodów, woli, si³ i rodków.
Przyk³ady, wielkie jak wiat, stoj¹ przecie
Przede mn¹; choæby to wojsko tak liczne
I tak zasobne, pod wodz¹ takiego
M³odego ksiêcia, który, zapalony
Szlachetn¹ ¿¹dz¹ s³awy, lekcewa¿y
Ukryt¹ szalê wypadków i chêtnie,
William Shakespeare, Hamlet
98
Co jest doczesne i przemijaj¹ce,
Na sztych wystawia hazardom, zag³adzie,
Za co? za marn¹ ³upinê orzecha.
Prawdziwie wielkim byæ to nie wojowaæ
O byle g³upstwo bez wielkiej przyczyny,
Lecz wielkomylnie o db³o nawet walczyæ,
Gdzie honor ka¿e. I có¿ ja wart jestem,
Ja, który ojca zgon, zhañbienie matki
pi¹co przepuszczam? gdy oto ze wstydem
Widzê przed sob¹ blisk¹ mieræ dwudziestu
Tysiêcy ludzi, którzy dla chimery,
Dla widma s³awy, w grób id¹ jak w ³ó¿ko,
Aby wywalczyæ nikczemn¹ piêd ziemi,
Na której nie ma doæ miejsca do walki
Ani doæ darni, by skry³a mogi³y
Tych, co polegn¹. B¹d odt¹d za¿art¹,
O wolo moja, albo wzgardy wart¹!
wychodzi
126
SCENA PI¥TA
Elzynor. Pokój w zamku.
Wchodz¹ Królowa i Horacy.
KRÓLOWA
Nie chcê jej widzieæ.
HORACY
Natarczywie prosi
O mo¿noæ wnijcia; stan jej budzi litoæ.
KRÓLOWA
Có¿ jej jest?
HORACY
Ci¹gle wspomina o ojcu;
S³ysza³a, mówi, ¿e wiat krzywo idzie;
Wzdycha i chwyta siê za serce; lada
Fraszka j¹ dra¿ni; s³owa jej bez zwi¹zku
Nie okrelaj¹ niczego, jednak¿e
Zastanawiaj¹; podnosi je s³uchacz
I zszywa pod³ug kroju w³asnych myli;
Ka¿dy za wyraz jej, obok wyrazu
Jej twarzy, ruchów i postawy, takie
Czyni wra¿enie, ¿e mo¿na by myleæ,
I¿ jest w nim jaka myl, tylko zawi³a
I bardzo smutna.
126. (przyp. red.) Logicznie bior¹c, koniec aktu powinien przypaæ po wyjedzie Hamleta do Anglii, poniewa¿ akcja
tragedii rozwija siê w trzech stadiach: 1) (Akt 1) Hamlet dowiaduje siê o zamordowaniu Ojca, 2)(Akt II do 4 sceny
Aktu IV) Hamlet udowadnia winê swego stryja, lecz po zabiciu Poloniusza musi opuciæ Daniê i 3) (Akt sc. 4
do koñca tragedii) Laertes nastaje na ¿ycie Hamleta i zemsta dochodzi do skutku obu m³odzieñców.
William Shakespeare, Hamlet
99
KRÓLOWA
Muszê z ni¹ pomówiæ;
Mog³aby bowiem z³ym ludziom daæ powód
Do niebezpiecznych przypuszczeñ. Niech wnijdzie.
Horacy wychodzi.
Chora ma dusza ka¿d¹ rzecz powszedni¹
Z³owrogich nastêpstw s¹dzi przepowiedni¹,
Jak g³upio w trwodze wystêpek przesadza,
¯e dr¿¹c przed zdrad¹ sam siê prawie zdradza.
Horacy wprowadza Ofeliê.
OFELIA
Gdzie jest ozdoba majestatu Danii?
KRÓLOWA
Czego chcesz, luba Ofelio?
OFELIA
piewa
Po czym ja ciê poznam teraz,
O kochanku mój?
P³aszcz pielgrzymi, kij, sanda³y,
Twój¿e to jest strój?
KRÓLOWA
Niestety, kochane dziewczê, co znaczy ten piew?
OFELIA
Czy tak? nie, pani; pos³uchaj tylko:
piewa
On zmar³, znik³ z naszego grona;
Zmar³, opuci³ nas;
U nóg jego darñ zielona,
W g³owach zimny g³az.
Och! Och!
KRÓLOWA
Ale¿, Ofelio.
OFELIA
Proszê ciê, pani, s³uchaj,
piewa
Ca³un jego, jak nieg bia³y.
Król wchodzi.
William Shakespeare, Hamlet
100
KRÓLOWA
Ach, patrz, mój mê¿u.
OFELIA
piewa
Na ca³unie kwiat;
Choæ go ³zy nie op³aka³y,
Na mogi³ê pad³.
KRÓL
Jak siê masz, liczna panienko?
OFELIA
Dobrze; Bóg wam zap³aæ. Mówi¹, ¿e sowa by³a córk¹ piekarza
127
. Ach, panie! Wiemy, czym
jestemy, ale nie wiemy, co siê z nami stanie. Niech wam Bóg pomaga przy wieczerzy!
KRÓL
Marzy jej siê o ojcu.
OFELIA
Nie mówmy ju¿ o tym, proszê; ale jak siê was pytaæ bêd¹, co to znaczy, to powiedzcie:
Dzieñ dobry, dzi wiêty Walenty
128
.
Dopiero co witaæ poczyna;
M³odzieniec snem le¿y ujêty,
A ho¿a doñ puka dziewczyna.
Podskoczy³ kochanek, wdzia³ szaty,
Drzwi rozwar³ przed swoj¹ jedyn¹
I wesz³a dziewczyna do chaty,
Lecz z chaty nie wysz³a dziewczyn¹.
KRÓL
Nadobna Ofelio!
OFELIA
Dajmy pokój przysiêgom; zaraz skoñczê:
Bezbo¿noæ to wielka; Bóg widzi,
Jak wielka w mê¿czyznach bezbo¿noæ!
Cny m³odzian siê tego nie wstydzi,
Gdy tylko nastrêczy siê mo¿noæ.
Wszak nime cel ¿yczeñ otrzyma³,
Przysi¹g³e siê ze mn¹ o¿eniæ!
To ona mu tak mówi, a on jej odpowiada:
I by³bym by³ s³owa dotrzyma³,
Lecz trzeba ci by³o siê ceniæ.
KRÓL
Jak dawno ona w tym stanie?
127. (przyp. red.) Aluzja do redniowiecznej opowieci o Chrystusie i piekarce, która odmówi³a mu chleba i której
córka za karê zosta³a zamieniona w sowê.
128. (przyp. red.) Stara piosenka angielska. W Anglii do tradycji dnia w. Walentego (14 lutego), podobnie jak u nas
do tradycji wigilii w. Andrzeja, nale¿a³y wró¿by dla zakochanych.
William Shakespeare, Hamlet
101
OFELIA
Jeszcze siê wszystko naprawi, mam nadziejê. Tylko cierpliwoci! Ale nie mogê nie zap³akaæ,
pomylawszy, ¿e go maj¹ z³o¿yæ w zimn¹ ziemiê. Mój brat dowie siê o tym, a zatem dziêkujê
pañstwu za dobr¹ radê. Niech powóz zaje¿d¿a! Dobranoc, panie; dobranoc, liczne panie,
dobranoc, dobranoc.
wychodzi
KRÓL
Id waæpan za ni¹, niech jej pilnie strzeg¹.
Horacy wychodzi.
Jest to trucizna g³êbokiej boleci,
Której mieræ ojca ród³em. O Gertrudo!
Gertrudo! ziszcza siê na nas ta prawda,
¯e kiedy kogo nawiedzaj¹ smutki,
To nigdy luzem, a zaw¿dy gromadnie.
Naprzód zabójstwo jej ojca, nastêpnie
Wyjazd twojego syna, nieszczêsnego
Sprawcy w³asnego swojego wygnania;
G³uche szemranie ludu, uprzedzone
I z³em brzemienne ¿ywi¹cego myli
Z powodu mierci cnego Poloniusza,
Którego skore pochowanie by³o
Niedorzecznoci¹ z naszej strony; teraz
To biedne dziewczê, wyzute z szlachetnej
W³adzy rozumu, bez której jestemy
Lalkami tylko albo zwierzêtami;
Nareszcie, i to jedno tyle wa¿y
Co tamto wszystko, brat jej potajemnie
Powraca z Francji, karmi siê zdumieniem,
Kryje siê w chmurach i nadstawia ucho
Donosicielom, którzy jadowite
O mierci ojca wdmuchuj¹ mu wieci
Wieci z uszczerbkiem naszym, przeciw którym
Zastanowienie, ubogie w dowody,
Nic nie podo³a. O Gertrudo, zbieg ten
Wypadków, na kszta³t kilkuramiennego
Narzêdzia mierci, z wielu stron od razu
Zabójcz¹ ranê mi zadaje.
Zgie³k zewn¹trz.
KRÓLOWA
Przebóg!
Có¿ to za ha³as?
Wchodzi jeden z Dworzan.
KRÓL
Hola! Szwajcarowie!
Gdzie oni? Niechaj drzwi pilnie obsadz¹.
Sk¹d ten zgie³k?
William Shakespeare, Hamlet
102
DWORZANIN
Chroñ siê, mi³ociwy królu,
Ocean, z ³o¿a swojego wybieg³y,
Nie ch³onie z wiêksz¹ gwa³townoci¹ nizin,
Jako Laertes na czele powstañców
Stra¿ tw¹ powala. Lud go g³osi panem;
I jakby wiat by³ dopiero w zawi¹zku,
Przesz³oæ zatarta, zapomniany zwyczaj,
Te s³ów hamulce i wszelkiej swawoli,
S³ychaæ wo³anie: Wybierajmy króla!
Laertes królem! Czapki, d³onie, usta
Ze wszech stron wtórz¹ temu okrzykowi:
Laertes królem! Wiwat król Laertes!
129
KRÓLOWA
Jak ujadaj¹ za fa³szywym wiatrem!
O, pod trop gonisz, pod³a duñska psiarnio!
KRÓL
Drzwi wy³amano.
Laertes wchodzi uzbrojony, za nim Duñczycy.
LAERTES
Gdzie ten król? Stañcie ówdzie, przyjaciele.
DUÑCZYCY
Pozwól nam tak¿e wejæ.
LAERTES
Nie wchodcie, proszê.
DUÑCZYCY
Bêdziem pos³uszni.
cofaj¹ siê za drzwi
LAERTES
Dziêkujê wam; stójcie
Przy drzwiach na stra¿y. Nienawistny królu.
Oddaj mi ojca!
KRÓLOWA
Z wolna, Laertesie,
Zbierz trochê zimnej krwi.
129. (przyp. red.) Wybierajmy króla! niektórzy krytycy polscy uwa¿aj¹, ¿e obranie Laertesa królem jest wzorowane
na polskiej elekcji. (Ucieczka z Polski Henryka Walezego r. 1573 odbi³a siê g³onym echem w Europie Zachodniej.)
William Shakespeare, Hamlet
103
LAERTES
Kropla krwi zimnej
By³aby we mnie wiadectwem bêkarctwa,
Ur¹gowiskiem przeciw memu ojcu,
Zaka³em, który by piêtno bezwstydu
Wyry³ na czystym czole matki mojej.
KRÓL
Jaki¿ ciê powód sk³ania, Laertesie,
Tak buntowniczo przeciw nam powstawaæ?
Odst¹p, Gertrudo, nie lêkaj siê o nas;
Taka jest bowiem boskoæ majestatu,
¯e zdrada, choæby nie wiedzieæ co chcia³a,
Têpi o niego swój pocisk
130
.
Powiedz mi, Laertesie, co to znaczy?
Gertrudo, daj mu pokój. Mów m³odzieñcze.
LAERTES
Ty sam mów raczej: gdzie mój ojciec?
KRÓL
Umar³.
KRÓLOWA
Ale nie z jego winy.
KRÓL
Daj mu pokój.
Niech siê wypyta do sytoci.
LAERTES
Jakim
Sposobem umar³? Nie dam siê omamiæ.
Do czarta z uleg³oci¹! Niechaj w piek³o
Pójd¹ przysiêgi! Sumienie, powinnoæ
Niech w najczarniejszej przepadn¹ otch³ani!
Ur¹gam potêpieniu. Na to przysz³o,
¯e oba wiaty niczym s¹ w mych oczach:
Wszystko mi obojêtne, bylem tylko
Sowicie pomci³ ojca.
KRÓL
Któ¿ ci broni?
LAERTES
Nikt w wiecie, jeno w³asna moja wola;
130. (przyp. red.) Dla ówczesnych widzów teatru Pod Kul¹ Ziemsk¹ sytuacja ta mog³a wywo³aæ przed oczy obraz
niedawnego buntu Essexa. Opowiadaj¹, ¿e królowa El¿bieta na wieæ o wdarciu siê oddzia³ów Essexa do
Whitehallu (pa³ac królewski) podobno zawo³a³a: Pójdê naprzeciw nim, by zobaczyæ, czy który z nich omieli
siê przeciw mnie wyst¹piæ.
William Shakespeare, Hamlet
104
Mo¿noæ za moj¹ k'temu tak urz¹dzê,
¯e z ma³¹ garci¹ rodków wiele wskóra.
KRÓL
Chceszli siê czego pewnego dowiedzieæ
O mierci ojca twego, Laertesie?
Jest¿e w twej zemcie zapisana zguba
Zarówno jego przyjació³ i wrogów?
Tych, co zyskali, i tych, co stracili?
LAERTES
Niczyja, tylko jego nieprzyjació³.
KRÓL
Chcesz¿e ich poznaæ?
LAERTES
Przyjacio³om jego
Szeroko moje otworzê ramiona
I, jak pelikan dziel¹cy siê ¿yciem
131
,
Obdzielê ich krwi¹ moj¹.
KRÓL
Teraz mówisz
Jak nieodrodny syn i prawy szlachcic.
¯em ja nie winien mierci twego ojca,
Owszem, najmocniej ni¹ jestem dotkniêty,
To siê oka¿e wnet rozwadze twojej
Tak jasne jak dzieñ oczom.
DUÑCZYCY
za scen¹
Puæcie j¹!
LAERTES
Co to jest? Sk¹d ten ha³as?
Ofelia wchodzi, fantastycznie ubrana w k³osy i kwiaty.
O wciek³oci!
Spal mi mózg! Soli ³ez, straw mi zmys³ wzroku!
Na Boga! Za to twoje ob³¹kanie
Ciê¿k¹ zap³atê ci¹gnê z jego sprawców,
Tak, ¿e a¿ szala od jej wagi ca³kiem
Na dó³ opadnie. O majowa ró¿o!
Kochane dziewczê, luba siostro, wdziêczna
Moja Ofelio! Bo¿e! czy podobna,
Aby dziewczêcy umys³ by³ tak w¹t³y
Jak ¿ycie starca? Mi³oæ uszlachetnia
131. (przyp. red.) pelikan dziel¹cy siê ¿yciem wg redniowiecznych wierzeñ, samica pelikana mia³a w czasie
g³odu rozrywaæ dziobem w³asn¹ pier i krwi¹ karmiæ pisklêta.
William Shakespeare, Hamlet
105
Naturê ludzk¹, gdy za ta szlachetna,
Wtedy zamyka najlepsz¹ sw¹ cz¹stkê
W grobie tych, których kocha³a.
OFELIA
piewa
Poch³onê³a go zimna mogi³a,
Pieszczoty moje, nie ma was ju¿!
I na grób jego ciek³o ³ez si³a.
B¹d zdrów, mój go³¹bku!
LAERTES
Gdyby przy zdrowych zmys³ach chcia³a kogo
Zagrzaæ do zemsty, wymowniej by tego
Dopi¹æ nie mog³a.
OFELIA
Trzeba wam mówiæ pacierz po nim, skoro mówicie, ¿e ju¿ po nim. Nieprawda¿, jak siê to ³adnie
sk³ada? Fa³szywy to s³uga, który uwiód³ córkê swego pana.
LAERTES
Ten nonsens wiêcej wart ni¿ sensownoæ.
OFELIA
do Laertesa
Oto rozmaryn
132
na pami¹tkê; proszê ciê, luby, pamiêtaj; a to bratki, ¿eby o mnie myla³.
LAERTES
Przezorny ob³êdzie! Niezapomnienie ³¹czysz do pamiêci.
OFELIA
do Króla
Oto koper dla was i orliki.
do Królowej
Oto ruta; czêæ jej wam dajê, a czêæ sobie zachowam; w niedzielê mo¿emy j¹ nazywaæ zielem
³aski, ale ty swoj¹ rutkê musisz nosiæ trochê inaczej ni¿ ja. Oto stokrotki. Rada bym wam daæ
i fio³ków, ale mi wszystkie ze mierci¹ ojca powiêd³y. Mówi¹, ¿e szczêliwie skoñczy³.
piewa
Bo luby mój Jasio to skarb mój jedyny.
LAERTES
Têsknotê, smutek, boleæ, piek³o samo
Zamienia ona w wdziêk i luboæ.
OFELIA
piewa
Czyli¿ on ju¿ nie powróci?
132. (przyp. red.) Kwiatom przypisywano dawniej symboliczne znaczenia. Tak wiêc rozmaryn, u¿ywany przy lubach
i pogrzebach, mia³ byæ symbolem pamiêci; bratki symbolizuj¹ troskê o kogo, myl o kim; koper i orliki to
emblematy pochlebstwa i niewdziêcznoci; ruta symbol ¿alu (Ofelia) i pokuty (Królowa); stokrotka symbol
zwodniczoci i niewiernoci, wreszcie fio³ki wiernoci.
William Shakespeare, Hamlet
106
Czyli¿ on ju¿ nie powróci?
Nie, nie, on pi w grobie:
Zanij i ty sobie.
Ju¿ on nigdy nie powróci.
nie¿n¹ by³a jego broda,
W³os na g³owie ca³y mleczny;
Ju¿ po nim, ju¿ po nim
Na pró¿no ³zy ronim.
Bo¿e, daj mu pokój wieczny!
i wszystkim dobrym chrzecijanom! Bêdê siê za was modli³a. Bóg z wami!
wychodzi
LAERTES
Bo¿e! Ty patrzysz na to?
KRÓL
Laertesie,
Muszê podzieliæ z tob¹ to cierpienie,
Chyba mi prawa do tego zaprzeczysz,
Ust¹p tymczasem. Wybierz, kogo zechcesz,
Sporód przyjació³ swych najzaufañszych,
Niech ten rozs¹dzi nas, jeli miê uzna
Winnym w tej sprawie b¹d wprost, b¹d porednio,
Natychmiast oddam ci na satysfakcjê
Tron, pañstwo, ¿ycie, wszystko, co posiadam;
W przeciwnym razie ty twoj¹ zranion¹
Duszê cierpliwie porucz naszej pieczy,
A wtedy razem pomylimy nad tym,
Jakby j¹ spe³na zaspokoiæ.
LAERTES
Zgoda,
Ta jego nag³a mieræ, ten cichy pogrzeb,
Bez ¿adnych oznak, szpady ani herbów,
Bez ceremonii, bez pompy pogrzebu.
Wszystko to wo³a na mnie wniebog³osy
O cis³e ledztwo.
KRÓL
Sprostasz temu snadnie;
Gdzie za jest wina, tam niech kara spadnie.
Chod ze mn¹.
Wychodz¹.
SCENA SZÓSTA
Inny pokój w zamku.
Horacy i jego S³uga.
HORACY
Co to za ludzie, co chc¹ mówiæ ze mn¹?
William Shakespeare, Hamlet
107
S£UGA
S¹ to majtkowie, panie; maj¹, mówi¹,
Listy do pana.
HORACY
Wpuæ ich.
S³uga wychodzi.
Nie wiem, kto by
Spomiêdzy ca³ej rzeszy tego wiata,
Móg³ pisaæ do mnie, je¿eli nie Hamlet.
Majtkowie wchodz¹.
PIERWSZY MAJTEK
Bóg wam pomagaj, panie.
HORACY
I wam wzajem.
PIERWSZY MAJTEK
Pomo¿e, je¿eli mu siê podoba. Oto list do was, je¿eli tylko miano wasze Horacy, jak nas o tym
zapewniono. Odda³ nam go jaki pose³ wyprawiony do Anglii.
HORACY
czyta
Horacy, jak tylko ten list przeczytasz, dopomó¿ oddawcom jego dostaæ siê do króla, maj¹ oni
pismo i do niego. Zaledwiemy przebyli dwa dni na morzu, gdy silnie uzbrojony statek korsarski
wyprawi³ na nas ³owy. Poniewa¿ mia³ nad nami w ¿aglach przewagê, zmuszeni bylimy stawiæ
mu czo³o i przyj¹æ bitwê, wród której wrzenia wskoczy³em na ów statek. W tej¿e chwili piraci
oddalili siê od naszego okrêtu i tym sposobem sam jeden zosta³em ich jeñcem. Obeszli siê ze
mn¹, jak poczciwym ³otrom przystoi; ale wiedzieli, co czyni¹
133
; muszê siê im za to dobrze
wywdziêczyæ. Postaraj siê, aby król odebra³ to, co doñ piszê, i piesz do mnie tak chy¿o, jak
gdyby ucieka³ przed mierci¹. Mam ci co do powiedzenia na ucho, co ciê w oniemienie
wprawi, a przecie¿ s³owa bêd¹ tu tylko cieniem rzeczy samej. Ci dobrzy ludziska doprowadz¹
ciê do miejsca, gdzie siê znajdujê. Rozenkranc i Gildenstern peregrynuj¹
134
do Anglii; o nich
tak¿e mam ci wiele do powiedzenia. B¹d zdrów.
Twój, jak go znasz,
Hamlet
Chodcie, u³atwiê drogê tamtym listom,
O ile tylko bêdê móg³ najprêdzej,
Bycie tym prêdzej mnie zaprowadzili
Do tego, co je wam odda³.
Wychodz¹.
SCENA SIÓDMA
Inny pokój tam¿e.
133. (przyp. red.) Istnieje du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e Hamlet by³ w zmowie z korsarzami.
134. (przyp. edyt.) peregrynowaæ podró¿owaæ lub wêdrowaæ przez d³u¿szy czas.
William Shakespeare, Hamlet
108
Król i Laertes.
KRÓL
Teraz miê musisz w s¹dzie swym rozgrzeszyæ
I w sercu swoim umieciæ przyjanie,
Skoro jawnego nabra³ przekonania,
¯e ten, co zabi³ twego ojca, godzi³
Na w³asne moje ¿ycie.
LAERTES
Rzecz widoczna;
Nie mogê sobie tylko wyt³umaczyæ,
Dlaczego przeciw tym jego knowaniom,
Tak karygodnym i wyrodnym razem,
Nie przedsiêwzi¹³e, panie, ¿adnych rodków,
Jak ci to w³asne twoje bezpieczeñstwo,
Monarsza godnoæ, m¹droæ, wszystko zgo³a
Powinno by³o radziæ?
KRÓL
O, z dwóch przyczyn,
Które ci mo¿e wydadz¹ siê b³ahe,
Dla mnie s¹ jednak bardzo wa¿ne. Najprzód
Królowa, matka jego, ¿yje prawie
Jego widokiem, a ja, niech to bêdzie
S³aboæ lub cnota, tak dalece jestem
Cia³em i dusz¹ do niej przywi¹zany,
¯e jako gwiazda w jednej tylko sferze
Kr¹¿¹ca, przez ni¹ siê tylko poruszam.
Drug¹ przyczyn¹, dla której go jawnie
Skarciæ nie mog³em, by³a mi³oæ ludu,
Która usterki jego topi w sobie.
I, jako owo ród³o drzewo w kamieñ,
Zmienia naganê w chwalbê. Strza³y moje
Za têpe przeciw takiemu wiatrowi,
By³yby w ³uk mój powróci³y nazad,
Zamiast dosiêgn¹æ, gdzie bym je by³ pos³a³.
LAERTES
Tak wiêc straci³em najlepszego ojca;
Siostrê znajdujê pchniêt¹ w g³¹b rozpaczy.
Siostrê, ach! której szanowne przymioty
(Je¿eli mo¿na chwaliæ, co minione)
Wyzywaj¹co jania³y na szczycie
Widowni wieku. Ale¿ przyjdzie chwila
Mej zemsty.
KRÓL
Mo¿esz byæ o to spokojny,
Nie s¹d, a¿ebym by³ z tak miêkkiej gliny,
I¿bym pozwoli³ siê niebezpieczeñstwu
Targaæ za brodê i mia³ to za fraszkê.
William Shakespeare, Hamlet
109
Wkrótce ci powiem co wiêcej. Kocha³em
Twojego ojca, kocham te¿ i ciebie:
To ci powinno daæ do zrozumienia!
Wchodzi Pokojowiec.
Co tam masz?
POKOJOWIEC
Listy od ksiêcia Hamleta:
Ten do was, panie, a ten do królowej.
KRÓL
Od kogo? Od Hamleta? Któ¿ je przyniós³?
POKOJOWIEC
Jacy majtkowie, panie; tak przynajmniej
Mówi³ mi Klaudio, który je odebra³
I mnie dorêczy³. Ja ich nie widzia³em.
KRÓL
Zostaw nas; s³uchaj listu, Laertesie.
Wychodzi Pokojowiec, Król czyta.
Popieszam wasz¹ królewsk¹ wielkoæ uwiadomiæ, ¿em nago na jej ziemiê wysadzony zosta³.
Jutro prosiæ bêdê o pozwolenie ujrzenia jego królewskiego oblicza i wtedy, wyb³agawszy sobie
najprzód waszej wielkoci przebaczenie, bêdê mia³ honor zdaæ jej sprawê z wypadku, który
spowodowa³ mój nag³y i osobliwszy powrót.
Hamlet
KRÓL
Co siê to znaczy? Wrócili¿ i tamci?
Czyli te¿ to jest tylko jaki podstêp?
LAERTES
Nie poznajeszli, panie, kto to pisa³?
KRÓL
Rêka Hamleta. Nago i w przypisku
Stoi: Sam jeden. Rozumiesz to waæpan?
LAERTES
Bynajmniej. Ale niech wraca! Ranieje
Chore me serce na myl, ¿e niebawem
Bêdê mu w ucho móg³ wt³oczyæ te s³owa:
Ty to jest tego sprawc¹.
KRÓL
Skoro tak jest
A czy¿by mog³o byæ inaczej? chcesz¿e
Pos³uchaæ mojej rady, Laertesie?
William Shakespeare, Hamlet
110
LAERTES
I owszem, panie; pod warunkiem jednak,
Aby tej rady celem nie by³ pokój.
KRÓL
Twój w³asny tylko. Jeli on, wstrêt czuj¹c
Do tej podró¿y i nie³atwo sk³onny
Znów j¹ przedsiêbraæ, istotnie powróci³,
Mam ja nañ inny rodek w pogotowiu,
Który nie mo¿e chybiæ; mieræ za jego
Nie ci¹gnie ani cienia podejrzenia,
I sama nawet matka jego nazwie
To dzie³o skutkiem trafu.
LAERTES
Rad wiêc, panie.
Chêtnieæ pos³usznym bêdê, i tym chêtniej,
Je¿eli bêdê móg³ byæ wykonawc¹
Tego pomys³u.
KRÓL
O toæ w³anie idzie.
Od czasu twego wyjazdu szeroko
Wobec Hamleta mówiono o pewnym
Talencie, w którym masz byæ celuj¹cy.
Wszystkie zdolnoci twoje razem wziête
Nie obudza³y w nim tyle zazdroci
Ile ta jedna, najmniej w moich oczach
Ceny maj¹ca.
LAERTES
Jaka¿ to jest zdolnoæ?
KRÓL
B³aha jak wst¹¿ka, któr¹ sobie m³odzie¿
Zdobi kapelusz, jednak¿e potrzebna;
Lekki, swobodny strój przystoi bowiem
Rzekiej m³odzie¿y, tak jak ciep³e futro
I d³uga suknia pónemu wiekowi,
Bo mu przyczynia zdrowia i powagi.
By³ tu przed paru miesi¹cami pewien
Normandzki rycerz; widzia³em Francuzów,
S³u¿y³em nawet kiedy miêdzy nimi;
Mistrze to w konnej jedzie; ale ten by³
Diab³em wcielonym; przyrasta³ do siod³a
I tak cudownie za¿ywa³ rumaka,
¯e koñ i jedziec zdawali siê w jednej
Formie ulani. Co b¹d o tym kunszcie
Pomyleæ mog³em, wszystko ni¿szym by³o
Od tego, czego ów zuch dokazywa³.
William Shakespeare, Hamlet
111
LAERTES
Normandczyk, mówisz, panie?
KRÓL
Tak. Normandczyk.
LAERTES
Lamond! jak ¿yw tu stojê!
KRÓL
Ten sam.
LAERTES
Lamond.
Od razu go pozna³em. On jest chlub¹,
Istnym klejnotem swojego narodu.
KRÓL
Ten tedy Lamond szeroko i d³ugo
Rozwodzi³ siê nad tob¹, Laertesie.
I tak wynosi³ tw¹ bieg³oæ i zrêcznoæ
W robieniu broni¹, zw³aszcza te¿ rapierem,
¯e, wnosz¹c z jego opisu, ciekawy
By³by to widok, gdyby ci kto sprosta³.
Spomiêdzy jego wspó³ziomków najpierwsi,
Mówi³, fechmistrze stracili przytomnoæ,
Oko i zwinnoæ w spotkaniu siê z tob¹.
Opowiadanie to wzbudzi³o tak¹
Zawiæ w Hamlecie, ¿e niczego odt¹d
Nie pragn¹³, jeno twojego powrotu
I spróbowania siê z tob¹ na ostrze.
Otó¿ wiêc
LAERTES
Có¿ wiêc, panie?
KRÓL
Laertesie,
Kocha³ ¿e ojca? albo jest ¿e tylko
Pokrowcem ¿alu, postaci¹ bez serca?
LAERTES
Dlaczego siê mnie, panie, o to pytasz?
KRÓL
Nie przeto, abym w w¹tpliwoæ podawa³
Twoj¹ ku niemu mi³oæ, lecz dlatego,
I¿ wiem, ¿e mi³oæ jest dzieciêciem czasu;
A dowiadczenie uczy mnie codziennie,
¯e czas miarkuje jej si³ê i zapa³.
William Shakespeare, Hamlet
112
P³omieñ mi³oci zaw¿dy mieci w sobie
Co na kszta³t knota, co moc jego t³umi,
I w jednostajnym nic nie trwa wigorze;
Bo wigor, z zbytku krwi dostaj¹c pleury
135
,
W³asnym nadmiarem zabity zostaje.
Kto chce, powinien wraz to, co chce, spe³niæ;
Bo to chce zmienne tyle napotyka
Tam i szkopu³ów, ile jest na wiecie
Ramion, jêzyków i przygód, a póniej
Owo powinien staje siê niewczesnym
Westchnieniem, które, nios¹c ulgê, szkodzi
136
.
Lecz wróæmy w sam rdzeñ wrzodu: Hamlet wraca,
Có¿ chcesz przedsiêwzi¹æ, aby siê okazaæ
Nie w s³owach, ale w czynie dobrym synem?
LAERTES
Podci¹æ mu gard³o na rodku kocio³a.
KRÓL
Zemsta, zaiste, nie mo¿e znaæ granic
I ¿adne miejsce uwiêcaæ mordercy;
Chceszli siê jednak zemciæ, Laertesie,
Zamknij siê na czas jaki w swym pokoju.
Hamlet przybywszy dowie siê, ¿e wróci³.
G³osiæ bêdziemy przed nim twoj¹ zrêcznoæ
I s³awê, któr¹ ci zrobi³ ów Francuz,
W dubelt powleczem werniksem. Wyjd wtedy
I przyjm spotkanie siê z nim, do którego
Znajdziesz sposobnoæ. Jego lekkomylnoæ,
Niepodejrzliwoæ i szlachetnoæ sprawi¹,
¯e nie obejrzy kling, z ³atwoci¹ zatem,
Chocia¿by trochê u¿ywszy podstêpu,
Bêdziesz móg³ wybraæ rapier nie stêpiony
I umiejêtnym pchniêciem odwetowaæ
mieræ ojca.
LAERTES
Zrobiê tak i dla pewnoci
Nabalsamujê ostrze mego miecza.
Naby³em od pewnego szarlatana
Tak¹ maæ, ¿e gdy nó¿ w niej umaczany
Najmniej zadranie ¿yj¹c¹ istotê,
Nie ma pomiêdzy najzbawienniejszymi
Zio³ami rodka, który by potrafi³
Uchroniæ j¹ od mierci. Tym to jadem
Miecz mój omaszczê; niech go drasnê tylko,
I Ju¿ bêdzie po nim.
135. (przyp. red.) pleura tu: zapalenie.
136. (przyp. red.) W redniowieczu i póniej uwa¿ano powszechnie, ze ka¿de westchnienie, choæ przynosi ulgê,
powoduje utratê kropli krwi a wiêc szkodzi.
William Shakespeare, Hamlet
113
KRÓL
Rozwa¿my to g³êbiej
baczmy, jakie nam okolicznoci
I czas w tej mierze mog¹ daæ poparcie;
Bo gdyby to nas mia³o zawieæ, gdyby
Plan nasz chybiony mia³ wyp³yn¹æ na wierzch,
Lepiej by go zaniechaæ. Trzeba zatem,
Aby ten projekt mia³ w odwodzie drugi,
Który w potrzebie przyszed³by mu w pomoc.
Czekaj pomylmy trochê. Uroczysty
Postawiê zak³ad na kartê twej sztuki;
A potem potem
Ha! wiem ju¿, co robiæ.
Gdy was bój znu¿y, tak ¿e siê a¿ obu
Czuæ da pragnienie (ostro ¿gaj dlatego),
I gdy on zechce czego do och³ody,
Wtedy podadz¹ mu puchar, z którego
Jeden ³yk, w razie gdyby jakim trafem
Uszed³ twojego zatrutego ciosu,
Da nam skuteczny sukurs
137
! Sk¹d ta wrzawa?
Wchodzi Królowa.
Co to jest, droga ma³¿onko?
KRÓLOWA
Nieszczêcia
Nawa³em biegn¹ jedne za drugimi.
Laertes, siostra twoja utonê³a.
LAERTES
Przebóg! Gdzie?
KRÓLOWA
Owdzie nad potokiem stoi
Pochy³a wierzba
138
, której siwe licie
W lustrze siê czystej przegl¹daj¹ wody.
Tam ona wi³a fantastyczne wieñce
Z pokrzyw, stokrotek, jaskrów i pod³u¿nych
Karmazynowych kwiatów, którym nasi
Sproni pasterze szpetn¹ daj¹ nazwê,
A za dziewice w skromnoci je zowi¹
Palcami zmar³ych. Otó¿ chc¹c zawiesiæ
Jeden z tych wianków na zwis³ej ga³êzi,
Nie doæ ostro¿nie wspiê³a siê na drzewo.
Z³oliwa ga³¹ z³ama³a siê pod ni¹.
I z kwiecistymi trofeami swymi
Wpad³o w toñ biedne dziewczê. Przez czas jaki
Wzdêta sukienka nios³a j¹ po wierzchu
137. (przyp. edyt.) sukurs pomoc.
138. (przyp. red.) W dramacie niemieckim Bratobójstwo ukarane Ofelia rzuca siê ze ska³y. Opowiadaj¹, ¿e gdy
Shakespeare mia³ lat piêtnacie, dziewczyna ze wsi Tiddington (w pobli¿u Stratfordu) wpad³a do rzeki Avon
i utonê³a w miejscu, gdzie nad wod¹ schylaj¹ siê wierzby. Wydarzenie to upamiêtni³o siê Shakespeare'owi tak¿e
i dlatego, ¿e dziewczyna ta nazywa³a siê Katarzyna Hamlet.
William Shakespeare, Hamlet
114
Jak nimfê wodn¹ i wtedy, nieboga,
Jakby nie znaj¹c swego po³o¿enia
Lub jakby czu³a siê w swoim ¿ywiole,
piewa³a starych piosenek urywki,
Ale nied³ugo to trwa³o, bo wkrótce
Nasi¹k³e szaty poci¹gnê³y z sob¹
Biedn¹ ofiarê ze sfer melodyjnych
W zimny mu³ mierci.
LAERTES
A wiêc utonê³a?
KRÓLOWA
Niestety!
LAERTES
Biedna Ofelio, za wiele
Masz ju¿ wilgoci, wstrzymam wiêc ³zy moje,
A jednak jest to rzecz ludzka, natura
¯¹da praw swoich na przekór wstydowi;
Gdy te strumienie ciekn¹, zniewiecia³oæ
Wyjdzie wraz z nimi z serca,
¯egnam ciê, panie, mam w ustach wyrazy,
Które p³omieniem rade by wybuchn¹æ;
Ale je gasi to dzieciñstwo.
wychodzi
KRÓL
Idmy
Za nim, Gertrudo. Ten wypadek mo¿e
Na nowo za¿ec
139
jego wciek³oæ, któr¹
Z takim mozo³em ledwie umierzy³em.
Idmy wiêc za nim.
Wychodz¹.
AKT PI¥TY
SCENA PIERWSZA
Cmentarz.
Dwóch Grabarzy z rydlami itd. wchodzi na scenê.
PIERWSZY GRABARZ
Godzi¿ siê po chrzecijañsku grzebaæ kogo, co samowolnie szuka zbawienia?
DRUGI GRABARZ
Co siê tam o to pytasz; bierz siê lepiej ¿ywo do kopania. Fizyk by³ przy niej i zakwalifikowa³ j¹
do chrzecijañskiego pogrzebu.
139. (przyp. edyt.) za¿ec roz¿arzyæ, rozpaliæ.
William Shakespeare, Hamlet
115
PIERWSZY GRABARZ
Jak to byæ mo¿e? Nie utopi³a siê przecie bez przyczynienia siê w³asnego.
DRUGI GRABARZ
Powiadam ci, ¿e tak zeznano.
PIERWSZY GRABARZ
Musia³o byæ przyczynienie siê, a to punkt w³anie stanowi. Kiedy siê topiê, w takim razie
pope³niam czyn, a czyn siê pope³nia trojako: dzia³aj¹c, wykonywaj¹c i uskuteczniaj¹c. Tak wiêc
widzisz, ¿e siê ona utopi³a z umys³u.
DRUGI GRABARZ
Ale¿, pozwól
PIERWSZY GRABARZ
Gadaj zdrów. Tu p³ynie woda, dajmy na to, a tu stoi cz³owiek, dajmy na to: je¿eli cz³owiek
pójdzie do wody i utopi siê, rad nierad, to ju¿ ci nie zaprzeczy temu, ¿e poszed³; ale je¿eli woda
przyjdzie do niego i zatopi go, to co innego; wtedy nie mo¿na powiedzieæ, ¿e on siê utopi³.
Wierzaj mi, kumie, ¿e kto sam nie jest winien swojej mierci, ten sam sobie ¿ycia nie skraca.
DRUGI GRABARZ
Czy prawo tak mówi?
PIERWSZY GRABARZ
Ma siê rozumieæ prawo fizyczne
140
.
DRUGI GRABARZ
Chcesz wiedzieæ prawdê? Gdyby to nie by³a dygnitarska córka, nie by³aby po chrzecijañsku
chowana.
PIERWSZY GRABARZ
Trafi³e w sedno. Czy to sprawiedliwie, ¿e panowie dygnitarze wiêksz¹ na tym wiecie maj¹
zachêtê do topienia siê i wieszania ni¿ ich wspó³bracia w Chrystusie? Podaj mi rydel. Nie ma
dawniejszych dygnitarzy ni¿ ogrodnicy, górnicy i grabarze, bo oni id¹ w prostej linii od ojca
Adama.
DRUGI GRABARZ
Czy Adam by³ dygnitarzem?
PIERWSZY GRABARZ
A jak¿e? on pierwszy przecie krzy¿ nosi³.
DRUGI GRABARZ
Ej¿e, ej¿e! nie nosi³ ¿adnego.
PIERWSZY GRABARZ
Czy waæ poganin? Tak¿e Pismo rozumiesz? Pismo powiada, ¿e Adam ziemiê kopa³: kopi¹c,
musia³ ci siê schylaæ, a jak¿e by siê móg³ schyliæ nie maj¹c krzy¿a? Zadam ci jeszcze jedno
pytanie, a je¿eli mi sprytnie nie odpowiesz, to ciê nazwê
140. (przyp. red.) Dialog ten jest parodi¹ s³ynnego orzeczenia s¹dowego z r. 1561 w sprawie samobójstwa Jamesa
Halla. Sam akt samobójstwa rozdzielono niejako na trzy czêci, argumentuj¹c, jak nastêpuje: skoro James Hall
jako osoba ¿ywa, spowodowa³ mieræ Jamesa Halla, zatem aktem ¿ywego cz³owieka by³a mieræ cz³owieka
zmar³ego, za któr¹ musi byæ ukarany cz³owiek ¿ywy, a nie umar³y. Zmar³y James Hall nie jest wiêc winien
samobójstwa.
William Shakespeare, Hamlet
116
DRUGI GRABARZ
No, no.
PIERWSZY GRABARZ
Co to za rzemielnik, co trwalej buduje ni¿ murarz, ciela i majster okrêtowy?
DRUGI GRABARZ
Szubienicznik, bo jego budowla przetrzyma tysi¹c lokatorów.
PIERWSZY GRABARZ
Podoba mi siê twój dowcip. W istocie, szubienica wywiadcza przys³ugi, ale komu? oto tym, co
siê le zas³uguj¹; a poniewa¿ ty siê le zas³ugujesz Bogu, twierdz¹c, ¿e szubienica jest trwalsza
ni¿ koció³, powinna ci wiêc szubienica wywiadczyæ swoj¹ przys³ugê. Ale wróæmy do rzeczy.
DRUGI GRABARZ
Któ¿ buduje trwalej ni¿ murarz, ciela i majster okrêtowy?
PIERWSZY GRABARZ
O to w³anie idzie.
DRUGI GRABARZ
Zaraz ci powiem.
PIERWSZY GRABARZ
S³ucham.
DRUGI GRABARZ
Do licha, nie mogê jako.
Hamlet i Horacy ukazuj¹ siê w pewnej odleg³oci.
PIERWSZY GRABARZ
Nie ³am sobie ju¿ nad tym mózgownicy; os³a batem nie popêdzisz; a kiedy ciê kto o to jeszcze
raz zapyta, to mu powiedz: grabarz. Domy jego roboty przetrwaj¹ do dnia s¹du. Id do szynku
i przynie mi pó³kwaterek gorza³ki.
Drugi grabarz wychodzi.
Pierwszy grabarz kopie i piewa.
Za m³odu o, gdyby ten wiek móg³ powróciæ!
Mi³ostki mym by³y ¿ywio³em;
Pokochaæ, odkochaæ, ucisn¹æ, porzuciæ
To u mnie zwyczajnym sz³o ko³em.
141
HAMLET
Czy ten cz³owiek nie zna natury swego rzemios³a? piewa przy kopaniu grobu.
HORACY
Przyzwyczajenie wyrobi³o w nim ten rodzaj swobody.
HAMLET
Tak to bywa we wszystkim; im mniej siê do czego rêkê przyk³ada, tym delikatniejsze jej czucie.
141. (przyp. red.) Piosenkê grabarza, której autorem jest lord Vaux, znajdujemy w wydanej w r. 1557 antologii Tottels
Miscellany.
William Shakespeare, Hamlet
117
PIERWSZY GRABARZ
piewa
Lecz staroæ nie radoæ napad³szy znienacka
Zwali³a miê swoim obuchem;
Znik³ kura¿
142
i rezon
143
, i mina junacka:
Ni ladu, ¿em kiedy by³ zuchem.
wyrzuca czaszkê
HAMLET
Ta czaszka mia³a tak¿e jêzyk i mog³a piewaæ. Patrz, jak ni¹ poniewiera ten hultaj; pomiata ni¹,
jak gdyby by³a szczêk¹ Kaina, pierwszego mordercy. Mo¿e to czaszka jakiego dyplomaty, co to
chcia³ podejæ Pana Boga, a teraz j¹ podszed³ ten osio³. No nie?
HORACY
Byæ mo¿e.
HAMLET
Albo jakiego dworaka, który móg³ mówiæ: dzieñ dobry, janie wielmo¿ny panie; jak¿e zdrowie
waszej ekscelencji? Albo jakiego zausznika
144
, który chwali³ konia swego mecenasa, aby go od
niego wy³udziæ? Jak mylisz?
HORACY
Mog³oby to byæ, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Taka to kolej rzeczy. A teraz, gdy straci³ szczêkê, musi s³u¿yæ pani Glicie i cierpieæ szturchañce
zakrystiañskiej ³opaty. Co za radykalna przemiana! Szkoda, ¿e jej nie mo¿emy ogl¹daæ. Czyli¿
utrzymanie tych koci na to tylko tyle kosztowa³o, aby z czasem grano w nie jak w krêgle? Ból
czujê w moich na tê myl.
PIERWSZY GRABARZ
piewa
£o¿e w ziemi i wór zgrzebny
Na pokrycie koci;
Oto ca³y sprzêt potrzebny
Dla tutejszych goci.
wyrzuca czaszkê
HAMLET
Masz i drug¹. Nie jest¿e to czasem czerep adwokata? Gdzie¿ siê podzia³y jego kruczki i wykrêty,
jego ewentualnoci, jego kazualnoci i matactwa? Jak mo¿e znieæ, aby go ten grubianin bi³
w ciemiê swoj¹ plugaw¹ motyk¹, i nie wyst¹piæ przeciw niemu z akcj¹ o czynn¹ obelgê? Hm!
hm! A mo¿e te¿ to by³ swojego czasu jaki wielki posesjonat
145
, który skupowa³ dobra drog¹
licytacji, subhastacji
146
, komplanacji
147
, transakcji i cesji
148
? Na to¿ mu siê zda³a czysta masa
142. (przyp. edyt.) kura¿ (z fr. courage) odwaga.
143. (przyp. edyt.) rezon (z fr. raison) pewnoæ siebie, mia³oæ, rezolutnoæ.
144. (przyp. edyt.) zausznik doradca.
145. (przyp. edyt.) posesjonat w³aciciel du¿ej posiad³oci miejskiej lub wiejskiej.
146. (przyp. red.) subhastacja (z ³ac.) przymusowe wyw³aszczenie na mocy wyroku.
147. (przyp. red.) komplanacja (z ³ac.) uk³ad pojednawczy za³atwiaj¹cy spór miêdzy dwiema stronami.
148. (przyp. red.) cesja (z ³ac.) odst¹pienie komu praw do czego.
William Shakespeare, Hamlet
118
nieruchomoci, aby sam, stawszy siê nieruchomoci¹, obróci siê w masê b³ota? Nie zdo³ali¿ ci,
co mu pisali ewicje
149
, ewinkowaæ
150
mu wiêkszej przestrzeni, tylko tak¹ jak¹ wzd³u¿ i wszerz
pokryje para fascyku³ów
151
? Kontrakty kupna jego maj¹tków zaledwie by siê w takim obrêbie
zmieci³y; a sam¿e ich dziedzic nie ma mieæ wiêcej miejsca? Hê?
HORACY
Ani o w³os wiêcej, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Nie jest¿e pergamin ze skór baranich!
HORACY
Nie inaczej, i z cielêcych tak¿e.
HAMLET
Barany i cielêta z tych, co w nim bezpieczeñstwa szukaj¹! Muszê pomówiæ z tym cz³owiekiem.
Czyj to grób, przyjacielu?
PIERWSZY GRABARZ
Mój.
piewa
Oto ca³y sprzêt potrzebny
Dla tutejszych goci.
HAMLET
Twój, nie przeczê, bo w nim siedzisz.
PIERWSZY GRABARZ
Waspan w nim nie siedzisz, tote¿ on nie waspana; co do mnie, nie siedzê w nim, a jednak jest
moim.
HAMLET
Twoim wiêc jest, bo w nim stoisz.
PIERWSZY GRABARZ
Nie stojê w nim; stojê tam pod kocio³em
152
.
HAMLET
Có¿ to za jegomoæ ma le¿eæ w tym grobie?
PIERWSZY GRABARZ
¯aden jegomoæ.
HAMLET
A wiêc kobieta.
PIERWSZY GRABARZ
Kobieta te¿ nie.
149. (przyp. red.) ewicja (z ³ac.) wyzucie z dóbr, pozbawienie posiadanego mienia.
150. (przyp. edyt.) ewinkowaæ tu: przyw³aszczyæ.
151. (przyp. red.) fascyku³ (z ³ac.) zwój dokumentów.
152. (przyp. red.) W oryginale gra s³ów polegaj¹ca na podwójnym znaczeniu to lie le¿eæ i k³amaæ, czego przek³ad
nie oddaje.
William Shakespeare, Hamlet
119
HAMLET
Wiêc któ¿ tu bêdzie pochowany?
PIERWSZY GRABARZ
Kto, kto by³ kobiet¹, ale wieczne jej odpoczywanie, bo umar³a.
HAMLET
Ciêty hultaj! Trzeba nam wa¿yæ s³owa, inaczej igraszka ich wystrychnie nas na dudków.
Zaprawdê, mój Horacy, wiat siê sta³ tak dowcipny, od trzech lat to uwa¿am, ¿e ch³op swoim
wielkim palcem u nogi nagniotków nabawia dworaka nastêpuj¹c mu na piêty
153
. O jak dawna
jeste grabarzem?
PIERWSZY GRABARZ
Dniem, w którym zacz¹³em tê profesjê, by³ w³anie ten dzieñ roku spomiêdzy wszystkich innych,
w którym nieboszczyk nasz król Hamlet pobi³ Fortynbrasa.
HAMLET
Jak¿e to dawno?
PIERWSZY GRABARZ
Nie wiesz, waspan? Ka¿dy smyk u nas wie o tym. By³o to tego dnia, kiedy m³ody Hamlet
przyszed³ na wiat; ten sam, co to zwariowa³ i zosta³ wys³any do Anglii.
HAMLET
Czy tak? A dlaczegó¿ on zosta³ wys³any do Anglii?
PIERWSZY GRABARZ
Dlatego w³anie, ¿e zwariowa³. Ma on tam rozum odzyskaæ; ale chocia¿by go nie odzyska³, nie
bêdzie tam o to k³opotu.
HAMLET
Dlaczego?
PIERWSZY GRABARZ
Bo tam tego nie dostrzeg¹ nawet; tam wszyscy wariaci, tak jak on.
HAMLET
Skutkiem czego on zwariowa³?
PIERWSZY GRABARZ
Skutkiem pewnej przyczyny.
HAMLET
Jakiej przyczyny?
PIERWSZY GRABARZ
Skutkiem utraty rozumu.
HAMLET
Gdzie¿by to byæ mog³o?
153. (przyp. red.) Prawdopodobnie aluzja do wprowadzonego w r. 1601 Prawa ubogich i wysokich podatków na
klasy posiadaj¹ce. Drugie wydanie Hamleta ukaza³o siê w r. 1604 st¹d wiêc mowa o trzech latach.
William Shakespeare, Hamlet
120
PIERWSZY GRABARZ
Gdzie? Tu w Danii, której ziemiê kopiê od lat trzydziestu
154
.
HAMLET
Jak d³ugo mo¿e kto le¿eæ w ziemi, nim zgnije?
PIERWSZY GRABARZ
Je¿eli nie zgni³ przed mierci¹ (co siê w tych czasach zdarza, mamy bowiem cia³a, które pod tym
wzglêdem nie czekaj¹, a¿ siê je w ziemiê w³o¿y), to mo¿e przele¿eæ jakie osiem albo dziewiêæ
lat. Grabarz przele¿y lat dziesiêæ.
HAMLET
Dlaczego ten jeden wiêcej ni¿ drudzy?
PIERWSZY GRABARZ
Bo mu jego rzemios³o tak wygarbowa³o skórê, ¿e kawa³ czasu mo¿e wodê wstrzymaæ: a woda,
panie, jest straszliw¹ naszych grzesznych cia³ niszczycielk¹. Oto czaszka, która od dwudziestu
trzech lat le¿y w ziemi.
HAMLET
Czyj¹¿ ona by³a?
PIERWSZY GRABARZ
S³awnego wartog³owa. Czyj¹, na przyk³ad, jak mylicie?
HAMLET
Nie domylam siê wcale.
PIERWSZY GRABARZ
Zaraza na niego! Przypominam sobie, jak mi wyla³ na g³owê ca³¹ butlê reñskiego
155
. Ta czaszka,
proszê pana, by³a w³asnoci¹ Yoryka, królewskiego b³azna.
HAMLET
podnosz¹c czaszkê
Jego?
PIERWSZY GRABARZ
Jego samego.
HAMLET
Pozwól, niech siê jej przyjrzê. Biedny Yoryku! Zna³em go, mój Horacy; by³ to cz³owiek
niewyczerpany w ¿artach, niezrównanej fantazji, ma³o tysi¹c razy piastowa³ miê na rêku,
a teraz jak¿e miê jego widok odra¿a i a¿ w gardle ciska! Tu wisia³y owe wargi, które nie
wiem jak czêsto ca³owa³em. Gdzie¿ s¹ teraz twoje drwinki, twoje wyskoki, twoje piewki,
twoje koncepty, przy których ca³y stó³ trz¹s³ siê od miechu? Nic¿e z nich nie pozosta³o na
wyszydzenie swych w³asnych, tak teraz wyszczerzonych zêbów? Id¿e teraz do gotowalni
modnej damy i powiedz jej, ¿e chocia¿by siê na cal grubo malowa³a, przecie¿ siê takiej
fizjognomii doczeka. Pobud j¹ przez to do miechu. Proszê ciê, mój Horacy, powiedz mi jedn¹
rzecz.
154. (przyp. red.) Sprawa wieku Hamleta do dzi jest przedmiotem dociekañ szekspirologów. Z danych zawartych
w tekcie nale¿a³oby mu przys¹dziæ trzydzieci lat. Wed³ug wydania z r. 1603 mia³by mieæ raczej oko³o
dwudziestu piêciu i taki¿ wiek przyznaje mu na ogó³ tradycja teatralna.
155. (przyp. edyt.) reñskiego wina.
William Shakespeare, Hamlet
121
HORACY
Co, mój ksi¹¿ê?
HAMLET
Czy mylisz, ¿e Aleksander Wielki tak samo w ziemi wygl¹da?
HORACY
Zupe³nie tak.
HAMLET
I tak samo pachnia³? Brr!
odrzuca czaszkê
HORACY
Zupe³nie tak, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Jak nikczemna dola mo¿e siê staæ naszym udzia³em! Nie mog³a¿ by wyobrania, id¹c w trop
za szlachetnym prochem Aleksandra, znaleæ go na ostatku zatykaj¹cego dziurê w beczce?
HORACY
Tak braæ rzeczy, by³oby to braæ je za cile.
HAMLET
Bynajmniej; mo¿na by go tam przeprowadziæ, rozumuj¹c z umiarem i z wszelkim prawdopodobieñstwem,
przyk³ad w taki sposób: Aleksander umar³, Aleksander zosta³ pogrzebiony, Aleksander w proch
siê obróci³, proch jest ziemi¹, z ziemi robimy kit i dlaczegó¿ bymy tym kitem, w który on siê
zamieni³, nie mogli zalepiæ beczki piwa?
Potê¿ny Cezar przedzierzgn¹³ siê w glinê,
Któr¹ przed wiatrem ch³op zatka³ szczelinê.
Zatrz¹s³szy wiatem pójæ na polep chaty,
To¿ kres wielkoci, to¿ los potentaty?!
Lecz cicho patrz: król tu nadchodzi.
Ksiê¿a procesjonalnie wchodz¹, za nimi nios¹ zw³oki Ofelii, tu¿ za zw³okami postêpuje
Laertes i ¿a³obnicy, nastêpnie Król, Królowa i orszak.
Królowa, ca³y dwór. Czyj¿e to pogrzeb?
I ceremonia skrócona! To znaczy,
¯e ten, którego zw³oki tak prowadz¹,
Sam sobie musia³ rozpaczliw¹ d³oni¹
Odebraæ ¿ycie. Kto to z wy¿szej klasy.
Odst¹pmy na bok i patrzmy.
usuwa siê z Horacym na stronê
LAERTES
Jaki¿ obrz¹dek pozostaje?
HAMLET
Jest to
Laertes, zacny m³odzian. Uwa¿ajmy.
William Shakespeare, Hamlet
122
LAERTES
Jaki¿ obrz¹dek jeszcze pozostaje?
KSI¥DZ
Posunêlimy ten akt tak daleko,
Jak tylko mandat nam pozwala. mieræ jej
By³a w¹tpliwa i gdyby by³ wy¿szy
Nakaz nie przemóg³ rygoru przepisów,
W niepowiêconej musia³aby ziemi
Przele¿eæ do dnia s¹du. Miasto mod³ów
156
Spad³yby na ni¹ gruzy i kamienie;
Tak za zachowa swój dziewiczy wieniec
I towarzyszyæ jej bêdzie do grobu
Kwiat i dwiêk dzwonów.
LAERTES
Wiêcej nic?
KSI¥DZ
Nic wiêcej.
Skazilibymy obrz¹dek za zmar³ych,
Gdybymy nad ni¹ requiem
157
piewali,
Tak jak to czynim tym, co bogobojnie
Oddali ducha.
LAERTES
Spuæcie j¹ do grobu,
Niechaj z tych piêknych, nieskalanych szcz¹tków
Fio³ki wykwitn¹! A ty, twardy ksiê¿e,
Wiedz, ¿e pomiêdzy chórami anio³ów
Wznosiæ siê bêdzie moja siostra wtedy,
Gdy ty siê w prochu wiæ bêdziesz.
HAMLET
Ofelia!
KRÓLOWA
sypi¹c kwiaty
Najmilsza z dziewic, b¹d zdrowa! Myla³am
Widzieæ ciê ¿on¹ mojego Hamleta;
Prêdzej siê w kwiaty spodziewa³am stroiæ
Twoje ma³¿eñskie ³o¿e ni¿ mogi³ê.
LAERTES
Trzykroæ trzydzieci razy ciê¿kie biada
Niech na przeklêt¹ g³owê tego spada,
Kto pod³ym czynem zm¹ci³ twoje zmys³y!
Nie sypcie jeszcze ziemi, niech siê jeszcze
156. (przyp. edyt.) Miasto mod³ów zamiast mod³ów.
157. (przyp. red.) requiem (³ac.) pocz¹tek modlitwy za umar³ych (Wieczne odpoczywanie).
William Shakespeare, Hamlet
123
Raz jej kochanym widokiem napieszczê!
wskakuj¹c w grób
Walcie proch teraz na dwojakie zw³oki,
A¿ usypiecie kurhan tak wysoki
Jak Pelion
158
albo pruj¹cy ob³oki
Podniebny Olimp
159
.
HAMLET
ukazuj¹c siê
Co to jest za cz³owiek,
Którego boleæ brzmi z tak¹ przesad¹?
Którego objaw ¿alu zatrzymuje
Gwiazdy w ich biegu i obraca one
W s³uchaczy os³upia³ych? To ja jestem
Hamlet, syn Danii.
wskakuje w grób
LAERTES
Poleæ duszê czartu!
HAMLET
le siê waæ modlisz. Puæ mi gard³o, proszê;
Bo choæ nie jestem prêdki i dra¿liwy,
Ale mam w sobie co niebezpiecznego,
Czego ci radzê strzec siê. Odejm rêkê.
KRÓL
Hola! Rozdzielcie ich.
KRÓLOWA
Hamlecie, synu!
DWORZANIE
Panowie!
HORACY
Hamuj siê, ³askawy ksi¹¿ê.
Dworzanie rozdzielaj¹ ich i obydwaj wychodz¹ z grobu
HAMLET
Walczyæ z nim bêdê o lepsz¹ dopóty,
Dopóki powiek na wieki nie zawrê.
158. (przyp. red.) Pelion jeden ze szczytów górskich na pograniczu Tesalii i Macedonii.
159. (przyp. red.) Olimp najwy¿sza góra w Grecji w mitologii siedziba bogów.
William Shakespeare, Hamlet
124
KRÓLOWA
O co, mój synu?
HAMLET
Kocha³em Ofeliê
Tysi¹c by braci z ca³¹ sw¹ mi³oci¹
Nie mog³o memu wyrównaæ uczuciu.
Có¿ by ty dla niej uczyni³?
KRÓL
do Laertesa
To nowy
Wyskok szaleñstwa.
KRÓLOWA
podobnie¿
O, miej wzgl¹d na niego!
HAMLET
Mów, do pioruna! Mów, co by uczyni³?
Jesteli gotów p³akaæ, biæ siê, pociæ?
Daæ siê rozedrzeæ? rzekê
160
wypiæ do dna?
Jeæ krokodyle? I jam tak¿e gotów.
Przyszed³e tutaj jêczeæ, w grób jej skakaæ
Dla ur¹gania mi? Daj siê z ni¹ razem
¯ywcem pogrzebaæ, i ja to uczyniê;
A jeli prawisz o górach, niech na nas
Run¹ miliony w³ók ziemi, a¿ kopiec,
Co z niej powstanie, stercz¹c w g³¹b eteru
Ossê
161
w brodawkê zmieni. Jeli umiesz
szermowaæ gêb¹, i ja to potrafiê.
KRÓLOWA
Sza³ to, któremu chwilowo ulega;
Gdy go ominie, wraz jak go³êbica,
Po wylê¿eniu swoich z³otych piskl¹t,
Potulnie zwiesi g³owê i zamilknie.
HAMLET
Powiedz mi, waæpan, co siê to ma znaczyæ,
¯e siê obchodzisz ze mn¹ tak niegodnie?
Jam ci tak sprzyja³! Ale mniejsza o to;
Choæby Herkules da³ siê i posiekaæ,
Zawsze kot miauczeæ bêdzie, a pies szczekaæ.
wychodzi
160. (przyp. red.) W oryg.: eisel, co niektórzy odczytywali jako rzekê Yssel w Belgii, a nawet Weissel Wis³ê.
Powszechnie interpretuje siê ten wyraz jako ocet.
161. (przyp. red.) Ossa góra w Grecji s¹siaduj¹ca z Pelionem i Olimpem.
William Shakespeare, Hamlet
125
KRÓL
Horacy, proszê ciê, miej go na oku.
Horacy wychodzi. Król do Laertesa.
Uzbrój cierpliwoæ tym, co u³o¿one
Pomiêdzy nami; rzecz siê sama sk³ada.
Gertrudo, ka¿ tam komu nad nim czuwaæ.
Grób ten mieæ bêdzie wkrótce ¿ywy pomnik,
A my spokojnoæ; lecz nim to siê stanie,
Cierpliwie nasze prowadmy zadanie.
Wszyscy wychodz¹.
SCENA DRUGA
Sala w zamku.
Hamlet i Horacy.
HAMLET
Dosyæ ju¿ o tym; s³uchaj teraz dalej.
Pamiêtasz dobrze ca³¹ okolicznoæ?
HORACY
Pamiêtam, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
W duszy mojej
Wrza³ jaki rodzaj walki, skutkiem której
Ani na chwilê nie zmru¿y³em oka.
Zdawa³o mi siê, ¿em by³ w po³o¿eniu
Gorszym ni¿ wiêzieñ przykuty do galer.
Nagle, i niech siê wiêci owa nag³oæ!
Trzeba ci bowiem wiedzieæ, ¿e nie wszystko
Bywa po diable, co czynimy nagle.
¯e, owszem, czasem niezastanowienie
Lepiej nam s³u¿y ni¿ najumiejêtniej
Skombinowane plany; co dowodzi,
¯e jakie dobre bóstwo kszta³t nadaje
Naszym dzia³aniom z gruba obciosanym.
HORACY
To pewna.
HAMLET
Nagle przywdzia³em kapotê
I wyskoczywszy z kajuty, po macku
Szuka³em miejsca, gdzie spali; znalaz³em
Wreszcie mych piochów, wyj¹³em im pakiet
I powróci³em z nim do mego k¹ta.
Strach tak dalece zrobi³ miê niepomnym
Na delikatnoæ, ¿em rozpieczêtowa³
Dokument, w którym odkry³em, có¿ na to
William Shakespeare, Hamlet
126
Powiesz, Horacy! królewskie szelmostwo:
Jawne wezwanie, mnóstwem ró¿nych racji
Naszpikowane, w imiê dobra Danii
Anglii dobra, z którym siê istnienie
Takiego jak ja upiora nie zgadza,
Aby za odebraniem niniejszego,
Bez ceremonii i bez zw³oki, nawet
Na wyostrzenie miecza nie czekaj¹c,
G³owa mi by³a zdjêta.
HORACY
Czy podobna?
HAMLET
Oto dokument; przejrz go
162
w wolnej chwili.
A teraz, chceszli wiedzieæ, com ja zrobi³?
HORACY
B³agam ciê, panie, powiedz.
HAMLET
Tak wpl¹tany
W hultajskie sid³a, nie zdo³a³em jeszcze
Do mego mózgu z prologiem wyst¹piæ,
Gdy on ju¿ zacz¹³ swoj¹ rolê. Siad³em
I napisa³em inny list, jak tylko
Mog³em najpiêkniej. Dawniej, naladuj¹c
Przyk³ad uczonych naszych i statystów,
Za ujmê mia³em sobie piêknie pisaæ
I zadawa³em sobie wielk¹ pracê
Nad zapomnieniem tego kunsztu; teraz
Wywiadczy³ mi on kapitalnie wa¿n¹
Przys³ugê. Chceszli us³yszeæ, co w sobie
Mój list zawiera³?
HORACY
Pragnê, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Oto zaklêcia jak najuroczystsze
Ze strony króla: jeli Anglia szczerze
Chce mu daæ dowód ho³downiczej wiary;
Jeli stosunki miêdzy nami maj¹
Kwitn¹æ jak palma; jeli pokój stale
Ma nam zaplataæ sw¹ girlandê z k³osów
I staæ jak koma
163
miêdzy okresami
Naszej przyjani (takich szumnych jeli
By³o tam wiêcej), aby w takim razie
Angielski w³adca wraz po odczytaniu
162. (przyp. edyt.) przejrz dzi popr.: przejrzyj.
163. (przyp. edyt.) koma przecinek; chodzi dalej o okresy zdania, jego logiczne czêci.
William Shakespeare, Hamlet
127
I rozpoznaniu treci tego pisma,
Nie namylaj¹c siê i æwieræ sekundy,
Oddawców jego, bez spowiedzi nawet,
Ze wiata sprz¹tn¹æ kaza³.
HORACY
Jak ¿e, panie,
Zapieczêtowa³ to pismo?
HAMLET
Tu w³anie
Najwidoczniejszy by³ wp³yw Opatrznoci;
Mia³em przy sobie sygnet mego ojca,
R¿niêty zupe³nie tak jak pieczêæ Danii.
Z³o¿ywszy tedy list na wzór tamtego
I opatrzywszy stemplem i adresem,
Niepostrze¿enie wsadzi³em podrzutka
W miejsce prawego pomiotu. Nazajutrz
Mielimy bitwê morsk¹; wiesz ju¿ resztê.
HORACY
Tak wiêc Rozenkranc i Gildenstern poszli
Na mieræ niechybn¹.
HAMLET
Samiæ jej szukali;
Sumienie moje spokojne w tej mierze:
W³asne to wcibstwo wtr¹ci³o ich w przepaæ.
Biada podrzêdnym istotom, gdy wchodz¹
Pomiêdzy ostrza potê¿nych szermierzy.
HORACY
Có¿ to za cz³owiek z tego króla!
HAMLET
Mam¿e
Jeszcze siê wahaæ? On mi zabi³ ojca,
Zhañbi³ mi matkê i niecnie siê wcisn¹³
Miêdzy elekcjê a moje nadzieje.
Na ¿ycie moje tak podstêpnie godzi³.
Nie bêdzie¿ to czyn najzupe³niej zgodny
Z s³usznoci¹ daæ mu odwet tym ramieniem?
I nie by³o¿by to krzycz¹c¹ rzecz¹
Pozwoliæ, aby siê taki rak d³u¿ej
Wporód nas szerzy³?
HORACY
Wkrótce mu zapewne
Donios¹ z Anglii o skutku poselstwa.
William Shakespeare, Hamlet
128
HAMLET
Zapewne, trzeba mi przeto siê pieszyæ.
¯ycie cz³owieka zdmuchn¹æ jest to tyle
Co zliczyæ jeden. Przykro mi jednak¿e,
¯em siê zapomnia³ wzglêdem Laertesa;
W obrazie bowiem jego losu widzê
Wierne odbicie mojej w³asnej doli.
Ceniê go bardzo; s³ysz¹c wszak¿e owe
Przechwa³ki jego boleci, nie mog³em
Byæ panem siebie.
HORACY
Cicho, kto nadchodzi.
Wchodzi Ozryk.
OZRYK
Stokroæ szczêliwa chwila, która nam pozwoli³a wasz¹ ksi¹¿êc¹ moæ ujrzeæ znowu.
HAMLET
Pokornie dziêkujê waæpanu.
na stronie do Horacego
Czy znasz tê muchê wodn¹?
HORACY
Nie, moci ksi¹¿ê.
HAMLET
Tym lepiej dla zbawienia duszy twojej, bo znaæ go jest wystêpkiem. Ma on pod dostatkiem
ziemi, i ¿yznej. Niech bydlê bêdzie panem miêdzy bydlêtami, wraz bêdzie mia³o swój ¿³ób przy
królewskim stole. To istny gawron, ale, jak powiadam, hojnie uposa¿ony b³otem.
OZRYK
£askawy ksi¹¿ê, je¿eli wasza ksi¹¿êca moæ masz czas wolny, mia³bym szczêcie zakomunikowaæ
mu co z polecenia jego królewskiej moci.
HAMLET
Z ca³ym natê¿eniem ducha gotów jestem to co odebraæ. Zrób pan w³aciwy u¿ytek ze swojej
czapki: czapka stworzona na g³owê.
OZRYK
Dziêkujê waszej ksi¹¿êcej moci; bardzo dzi gor¹co.
HAMLET
Gdzie¿ tam! raczej bardzo zimno; wiatr z pó³nocy.
OZRYK
W istocie, moci ksi¹¿ê, zimno jako.
HAMLET
Podobno jednak masz waæpan s³usznoæ; parno jest i gor¹co jak na moje usposobienie.
William Shakespeare, Hamlet
129
OZRYK
Nadzwyczajnie, moci ksi¹¿ê; tak jest parno, ¿e wypowiedzieæ tego nie umiem. £askawy ksi¹¿ê,
król jegomoæ kaza³ mi waszej ksi¹¿êcej moci oznajmiæ, ¿e wielki na wasz¹ ksi¹¿êc¹ moæ
zak³ad stawi³. Rzecz siê tak ma
HAMLET
Nie zapominaj¿e, waæpan, bardzo proszê.
pokazuje mu, aby w³o¿y³ kapelusz
OZRYK
Nie, moci ksi¹¿ê; doprawdy, dla w³asnej mojej wygody. Od niejakiego czasu jest tu na dworze
Laertes, nieporównany m³odzian, pe³en najwytworniejszych przymiotów, nadzwyczaj mi³y
w towarzystwie i dystyngowany w obejciu. Na honor, jest to, ¿e u¿yjê poetycznego wyra¿enia,
istny inwentarz albo kalendarz ukszta³cenia, bo znajdziesz w nim, moci ksi¹¿ê, kwintesencjê
tego wszystkiego, co prawdziwie ukszta³cony cz³owiek znaleæ pragnie.
HAMLET
Moci panie, zalety jego nie cierpi¹ upoledzenia w ustach waæpana; jakkolwiek wyliczenie ich
inwentarzowe nabawi³oby arytmetykê pamiêciow¹ zawrotu g³owy i jeszcze by mog³o rzecz
oddaæ tylko in crudo
164
ze wzglêdu na wysoki stopieñ jego og³ady. Co do mnie, sprowadzaj¹c
pochwa³y do najprostszych wyrazów mam go za m³odego cz³owieka wielkich nadziei; za zlewek
cnót tak rzadkich i szacownych, ¿e bez przesady mówi¹c, podobne do niego jest zwierciad³o,
w którym siê przegl¹da; kto za idzie w jego lady, jest jego cieniem, niczym wiêcej.
OZRYK
Opis waszej ksi¹¿êcej moci ze wszech miar trafny.
HAMLET
Do czegó¿ to zmierza, mój panie? W jakim¿e celu chuchamy na tê doskona³oæ naszym u³omnym
oddechem?
OZRYK
Jak to, moci ksi¹¿ê?
HORACY
Czy¿ mo¿na nie rozumieæ ojczystego jêzyka? Ale mylê, ¿e siê porozumiecie.
HAMLET
Co znaczy wyjechanie na harc z tym panem?
OZRYK
Wasza ksi¹¿êca moæ mówi o Laertesie?
HORACY
Worek jego ju¿ pró¿ny; wyszypli³
165
ca³¹ gotówkê dowcipu.
HAMLET
Nie inaczej, o Laertesie.
OZRYK
Widzê, ¿e ksi¹¿ê pan nie jeste nieumiejêtny.
164. (przyp. red.) in crudo (³ac.) z grubsza.
165. (przyp. edyt.) wyszypli³ wysup³a³.
William Shakespeare, Hamlet
130
HAMLET
Cieszê siê, ¿e pan to widzisz, lubo zaprawdê, niewiele mogê na tym zyskaæ. Có¿ dalej?
OZRYK
Widzê, ¿e ksi¹¿ê pan nie jeste nieumiejêtny w ocenianiu znakomitej wy¿szoci Laertesa.
HAMLET
Nie mogê tego przyznaæ, nie porównawszy siê z nim poprzednio; znaæ bowiem drugich
dok³adnie jest to znaæ samego siebie.
OZRYK
Mówiê o jego wy¿szoci w w³adaniu broni¹, powszechna bowiem opinia uwa¿a go za
nieporównanego w tym kunszcie.
HAMLET
W jakim¿e on rodzaju broni tak jest mocny?
OZRYK
Na rapiery i florety.
HAMLET
W dwóch a¿ rodzajach broni tak odrêbnych! Có¿ dalej?
OZRYK
Król jegomoæ stawi³ w zak³ad szeæ berberyjskich koni
166
; on za, ile wiem, szeæ francuskich
szpad i pugina³ów, z nale¿¹cymi do nich przyborami, jako to: pendentami
167
, pasami i tak dalej.
Spomiêdzy tych rynsztunków trzy s¹ w istocie bardzo ozdobne, pasuj¹ce do rêkojeci, nader
misternie wyrobione i wie¿ego pomys³u.
HAMLET
Co pan nazywasz rynsztunkami?
HORACY
Wiedzia³em, ksi¹¿ê, ¿e bêd¹ ci potrzebne komentarze, zanim dowiesz siê koñca.
OZRYK
Rynsztunki, moci ksi¹¿ê, to pendenty.
HAMLET
Wyra¿enie to by³oby bardziej z rzecz¹ spokrewnione, gdybymy armaty mogli nosiæ u boku;
tymczasem jednak przyjmijmy je za pendenty. Tak wiêc szeæ berberyjskich koni z jednej strony,
a z drugiej szeæ francuskich ro¿nów z ich przyborami i trzy wie¿ego pomys³u rynsztunki. To
prawdziwie francuski zak³ad przeciw duñskiemu. O có¿ on stawiony?
OZRYK
Król jegomoæ za³o¿y³ siê, ¿e w spotkaniu z wasz¹ ksi¹¿êc¹ moci¹ w dwunastu pchniêciach
z obojej strony Laertes nie osi¹gnie przewagi trzech trafieñ. Szansa wiêc jego do szansy Laertesa
ma siê jak dwanacie do dziewiêciu; i zaraz by siê to rozstrzygnê³o, gdyby ksi¹¿ê pan raczy³
przychylnie odpowiedzieæ.
HAMLET
A gdybym odpowiedzia³: nie?
166. (przyp. red.) berberyjskie konie nazwa od Berberów, pó³nocnoafrykañskiego szczepu Arabów.
167. (przyp. red.) pendenty (z fr.) pasy, na których zawiesza szable.
William Shakespeare, Hamlet
131
OZRYK
Chcia³em powiedzieæ, gdyby ksi¹¿ê pan raczy³ osob¹ swoj¹ odpowiedzieæ temu zadaniu.
HAMLET
Bêdê siê tu przechadza³ w tej sali; jest to czas, w którym u¿ywam wytchnienia. Jeli ten pan ma
ochotê, królowi jegomoci to dogadza, mogê im s³u¿yæ zaraz. Niech przynios¹ florety. Rozegram
ten zak³ad na rzecz króla; je¿eli za mi siê nie powiedzie, zyskam tylko na w³asny mój rachunek
trochê konfuzji i kontuzji
168
.
OZRYK
Mam¿e to odnieæ w tym sposobie?
HAMLET
W tym duchu; z przyozdobieniami, jakie siê panu stosowne wydadz¹.
OZRYK
Polecam waszej ksi¹¿êcej moci moje us³ugi.
wychodzi
HAMLET
Uni¿ony, uni¿ony. Dobrze czyni, ¿e siê sam poleca, ¿aden ludzki jêzyk nie czyni³by tego.
HORACY
Ta czajka lata z skorup¹ od jaja na g³owie.
HAMLET
On komplementy stroi³ ju¿ do cycka, nim go ssaæ go zacz¹³. Jest to jedna z baniek tego wietrznego
wiata, wydêta tchnieniem mody i przybrana w konwencyjn¹ szatê; rodzaj szumowiny
ró¿norodnych pierwiastków, ³udz¹cej oczy zarówno najciemniejszej, jak najwiatlejszej opinii;
ale dmuchnij tylko, natychmiast prynie b¹bel.
Wchodzi Dworzanin.
DWORZANIN
Moci ksi¹¿ê, jego królewska moæ przes³a³ waszej ksi¹¿êcej wysokoci pozdrowienie przez
Ozryka, który wróciwszy oznajmi³ mu, ¿e ksi¹¿ê czekasz na niego w tej sali. Przysy³a on mnie
teraz z zapytaniem, czy wasza ksi¹¿êca moæ trwasz w chêci fechtowania siê z Laertesem, czyli
te¿ ¿¹dasz zw³oki.
HAMLET
Sta³y jestem w mych postanowieniach, a te s¹ zgodne z ¿yczeniami króla. Jeli on gotów, moja
gotowoæ nie zostanie w tyle, tak teraz, jak kiedykolwiek, pod warunkiem, ¿e zawsze bêdê do
tego równie sposobny jak teraz.
DWORZANIN
Król i królowa, i wszyscy inni nadejd¹ tu niebawem.
HAMLET
W stosown¹ porê.
DWORZANIN
Królowa ¿yczy sobie, aby, ksi¹¿ê, przemówi³ kilka uprzejmych s³ów do Laertesa, nim siê z nim
spotkasz.
168. (przyp. red.) konfuzja i kontuzja (z ³ac.) wstyd i rana.
William Shakespeare, Hamlet
132
HAMLET
Dobrze mi radzi.
Dworzanin wychodzi.
HORACY
Przegrasz ten zak³ad, ksi¹¿ê.
HAMLET
Nie s¹dzê; od czasu jego wyjazdu do Francji nie przestawa³em siê æwiczyæ; wygram przy
korzystnych warunkach. Nie uwierzysz jednak, jak mi co ciê¿ko na sercu; ale to nic.
HORACY
Drogi ksi¹¿ê.
HAMLET
To dzieciñstwo; jaki rodzaj przeczucia, które by mog³o zastraszyæ kobietê.
HORACY
Je¿eli dusza twoja, panie, czuje wstrêt jakowy, b¹d jej pos³uszny. Pójdê ich wstrzymaæ od
przybycia tu; powiem, ¿e siê, ksi¹¿ê, nie czujesz usposobiony.
HAMLET
Daj pokój; drwiê z wró¿b. Lichy nawet wróbel nie padnie bez szczególnego dopuszczenia
Opatrznoci. Je¿eli siê to stanie teraz, nie stanie siê póniej, je¿eli siê póniej nie stanie, stanie siê
teraz; je¿eli nie teraz, to musi siê staæ póniej; wszystko polega na tym, ¿eby byæ w pogotowiu,
poniewa¿ nikt nie wie, co ma utraciæ, có¿ szkodzi, ¿e co wczeniej utraci?
Król, Królowa, Laertes, dworzanie i s³udzy z floretami i inne osoby wchodz¹ na scenê.
KRÓL
Synu Hamlecie, we tê d³oñ z r¹k moich.
³¹czy rêkê Laertesa z rêk¹ Hamleta
HAMLET
Przebacz mi, waæpan, krzywdêm ci wyrz¹dzi³;
Lecz przebacz jako honorowy cz³owiek.
Wszyscy tu wiedz¹ i pan sam wiesz pewnie,
Jak ciê¿ka trapi miê niemoc umys³u,
Owiadczam przeto, i¿ to, com uczyni³
W grubiañski sposób ubli¿aj¹cego
Twojemu sercu, czci twej lub stopniowi,
Nie by³o niczym innym jak szaleñstwem.
Czyli¿ to Hamlet skrzywdzi³ Laertesa?
Nie; Hamlet bowiem nie by³ samym sob¹.
Skoro wiêc Hamlet nie sam by³ krzywdz¹cym,
Wiêc Hamlet temu nic nie winien; Hamlet
Zaprzecza temu. Któ¿ wiêc temu winien?
Jego szaleñstwo. W takim razie Hamlet
Sam raczej tak¿e zosta³ pokrzywdzony;
Szaleñstwo jego by³o jego wrogiem.
Oby to moje wyparcie siê jawne
Wszelkiej z³ej wzglêdem waæpana intencji
Mog³o miê w jego szlachetnym uznaniu
Tak uniewinniæ, jak gdybym by³ na wiatr
William Shakespeare, Hamlet
133
Wypuci³ strza³ê, która poza domem
Trafi³a brata mojego.
LAERTES
Doæ na tym
Mojemu sercu, które by miê by³o
W tym razie g³ównie sk³ania³o do zemsty;
Wszak¿e stosuj¹c siê do praw honoru,
Muszê siê z dala mieæ od pojednania,
Dopóki starsi mê¿owie, uznanej
W rzeczach honoru powagi,
Nie upowa¿ni¹ miê do tego kroku
I nie wyrzekn¹, ¿e s³awy mej ¿adna
Nie kazi plama. Tymczasem atoli
Przyjmujê, panie, ofiarê twych uczuæ
Jako prawdziw¹ i uw³aczaæ onej
Nie mylê.
HAMLET
Z serca dziêkujê waæpanu.
Swobodnie mogê teraz ten braterski
Zak³ad rozegraæ. Podajcie mi floret.
LAERTES
Podajcie i mnie tak¿e.
HAMLET
Laertesie,
Bieg³oæ twa wobec mojego fuszerstwa
Jak gwiazda b³yszczeæ bêdzie wporód nocy.
LAERTES
¯artujesz ze mnie, ksi¹¿ê.
HAMLET
Nie, na honor.
KRÓL
Podaj im, Ozryk, florety. Hamlecie,
Znasz ju¿ warunki zak³adu?
HAMLET
Znam, panie.
Wasza królewska moæ zawarowa³e
For
169
s³abszej stronie.
KRÓL
Nie skutkiem obawy:
169. (przyp. edyt.) fory rzeczownik wystêpuj¹cy w jêzyku polskim raczej w liczbie mnogiej (fory); oznacza:
uprzywilejowane warunki stworzone dla s³abszego przeciwnika w celu wyrównania jego szansy na zwyciêstwo.
William Shakespeare, Hamlet
134
Widzia³em dawniej was obu. Laertes
Post¹pi³ odt¹d, dlatego for dajê.
LAERTES
Ten jest za ciê¿ki dla mnie, dajcie inny.
HAMLET
Ten mi do rêki. S¹li to florety
Równej d³ugoci?
OZRYK
Równej, moci ksi¹¿ê.
KRÓL
Postawcie kubki z winem tu na stole.
Gdy Hamlet zada pierwszy cios lub drugi,
Lub gdy zwyciêsko odparuje trzeci,
Niech wtedy dzia³a zagrzmi¹ z wszystkich wa³ów;
Król spe³ni toast za zdrowie Hamleta
I w puchar jego wrzuci per³ê, dro¿sz¹
Ni¿ te, co czterech z rzêdu duñskich królów
Diadem zdobi³y. Przyniecie puchary.
Niech tr¹by kot³om, a kot³y armatom,
Armaty niebu, a niebiosa ziemi
Oznajmi¹ grzmi¹cym echem, ¿e król pije
Na czeæ Hamleta. Zaczynajcie teraz;
A wy, sêdziowie, baczcie pilnym okiem.
HAMLET
Dalej wiêc!
LAERTES
Jestem w pogotowiu, panie.
Sk³adaj¹ siê.
HAMLET
To raz.
LAERTES
Nie.
HAMLET
Niechaj sêdziowie rozstrzygn¹.
OZRYK
Dotkniêcie by³o jawne.
William Shakespeare, Hamlet
135
LAERTES
Dobrze; dalej!
KRÓL
Stójcie! Hej! wina! Ta per³a do ciebie
Nale¿y, synu; pijê za twe zdrowie.
Oddajcie puchar ksiêciu.
Odg³os tr¹b i huk dzia³.
HAMLET
Poczekajcie:
Niech siê za³atwiê pierwej z drugim pchniêciem.
Dalej!
Sk³adaj¹ siê.
To drugi raz; có¿ waæpan na to?
LAERTES
Dotkn¹³e, moci ksi¹¿ê; nie zaprzeczam.
KRÓL
Nasz syn wygrywa.
KRÓLOWA
On t³ustej kompleksji
170
I tchu krótkiego. Hamlecie, masz chustkê.
Obetrzyj sobie czo³o; matka pije
Za powodzenie twoje.
HAMLET
Dobra matko.
KRÓL
Gertrudo, nie pij.
KRÓLOWA
Chcê piæ. Wybacz, panie.
KRÓL
na stronie
Zatruty by³ ten kielich; ju¿ za póno.
HAMLET
Nie mogê teraz piæ, pani, za chwilê.
170. (przyp. red.) Wed³ug tradycji Hamleta w Globie gra³ Ryszard Burbage, który by³ raczej oty³y.
William Shakespeare, Hamlet
136
KRÓLOWA
Czekaj, obetrê ci twarz.
LAERTES
do Króla
Teraz, panie,
Ja go ugodzê.
KRÓL
Pow¹tpiewam o tym.
LAERTES
na stronie
Lecz jest to niemal wbrew memu sumieniu.
HAMLET
No, Laertesie; ¿arty ze mnie stroisz.
Proszê ciê, natrzyj z ca³¹ gwa³townoci¹.
Bo móg³bym myleæ, ¿e miê masz za fryca.
LAERTES
Sam tego ¿¹dasz, ksi¹¿ê; dobrze zatem.
Sk³adaj¹ siê.
OZRYK
Chybione z obu stron.
LAERTES
Pilnuj siê teraz.
Laertes rani Hamleta; po czym w zapale przemieniaj¹ florety i Hamlet rani Laertesa.
KRÓL
Hola, rozdzielcie ich, zbyt siê zaparli.
HAMLET
Nie; jeszcze, jeszcze.
Królowa pada.
OZRYK
Patrzcie, co siê dzieje
Z królow¹.
HORACY
Z obu krew ciecze. O! panie,
Ty ranny.
William Shakespeare, Hamlet
137
OZRYK
Jest¿e ranny, Laertesie?
LAERTES
Jak bekas w w³asne z³owi³em siê sid³o;
S³usznie ofiar¹ padam w³asnej zdrady.
HAMLET
Có¿ to królowej?
KRÓL
Omdla³a z przestrachu,
Widz¹c ciê rannym.
KRÓLOWA
Nie, nie, ten to napój.
Ten napój, drogi Hamlecie! ten napój
Jestem otruta.
umiera
HAMLET
O pod³oci! Hola!
Pozamykajcie drzwi! Szukajcie zdrajcy!
Laertes pada.
LAERTES
Oto tu le¿y. Zgubiony, Hamlecie.
Nie uratuj¹æ ¿adne leki wiata;
I pó³ godziny ¿ycia nie ma w tobie.
Narzêdzie zdrajcy sam trzymasz w swym rêku.
Nie przytêpione i zatrute. Wpad³em
W ten sam dó³, którym wykopa³ pod tob¹.
Ju¿ nie powstanê, królowa otruta;
Nie mogê wiêcej mówiæ, król, król winien.
HAMLET
Wiêc i to ostrze zatrute? Trucizno,
Dokoñcz swojego dzie³a.
przebija Króla
OZRYK I INNI
Zdrada! Zdrada!
KRÓL
Ratujcie! to nic, nic, draniêtym tylko.
William Shakespeare, Hamlet
138
HAMLET
Wszeteczny, zbójczy, przeklêty Duñczyku,
Wys¹cz ten kielich. A co? jest w nim per³a?
Id w lad za moj¹ matk¹.
Król umiera.
LAERTES
Sprawiedliw¹
mieræ poniós³; on to sam jad ten przyrz¹dza³.
Przebaczmy sobie wzajem, cny Hamlecie,
Niech duszy twojej nie ciê¿y mieræ moja
I mego ojca ani twoja mojej!
umiera
HAMLET
Niechaj ci nieba jej nie pamiêtaj¹!
Zaraz za tob¹ pójdê. O Horacy!
Umieram. ¯egnam ciê, matko nieszczêsna!
Wam, co stoicie tu bladzi i dr¿¹cy,
Tylko jak niemi widzowie tragedii,
Móg³bym ja, gdybym mia³ czas, wiele rzeczy
Powiedzieæ, ale mieræ, ten srogi kapral,
Stoi nade mn¹. Umieram, Horacy.
Ty pozostajesz. Wyt³umacz m¹ sprawê
Tym, co jej z bliska nie znaj¹.
HORACY
Nic z tego,
Wiêcej mam w sobie krwi rzymskiej
171
ni¿ duñskiej.
Jeszcze tam trochê jest wina!
HAMLET
Cz³owieku,
Jeli masz serce, oddaj mi ten kielich!
Oddaj, na Boga! Jak upoledzone
Imiê by po mnie pozosta³o, gdyby
Ta tajemnica nie mia³a wyjæ na jaw!
O, mój Horacy! Jeli kiedykolwiek
W poczciwym sercu twoim mia³em miejsce,
Wyrzecz siê jeszcze na chwilê zbawienia
I ponie trudy oddychania d³u¿ej
W zepsutej atmosferze tego wiata
Dla objanienia moich dziejów.
Marsz w odleg³oci i wystrza³y.
Có¿ to
Za zgie³k wojenny?
171. (przyp. red.) krwi rzymskiej Horacy ma tu na myli przyk³ad samobójczej mierci Brutusa i Kasjusza.
William Shakespeare, Hamlet
139
OZRYK
To m³ody Fortynbras,
Wracaj¹c z polskiej wojny, daje salwy
Angielskim pos³om.
HAMLET
¯egnam ciê, Horacy;
Potêga jadu mroczy zmys³y moje.
Ju¿ siê angielskich pos³ów nie doczekam!
Lecz przepowiadam ci, ¿e wybór padnie
Na Fortynbrasa. Za nim, konaj¹cy,
G³os dajê; powiedz mu to i opowiedz,
Co poprzedzi³o. Reszta jest milczeniem.
umiera
HORACY
Pêk³o cne serce. Dobranoc, mój ksi¹¿ê;
Niechaj ci do snu nuc¹ chóry niebian!
Marsz za scen¹.
Po co ten odg³os a¿ tu?
Fortynbras i pos³owie angielscy z orszakiem swoim wchodz¹.
FORTYNBRAS
Niech zobaczê
Na w³asne oczy!
HORACY
Có¿ to chcecie widzieæ?
Chcecieli ujrzeæ co nadzwyczajnego
Lub ¿a³osnego nad wszelkie wyrazy,
Przestañcie szukaæ dalej.
FORTYNBRAS
Czy zniszczenie
Tron tu obra³o sobie? Dumna mierci,
Jakie¿ dzi wiêto w twym ciemnym królestwie.
¯e tak morderczo za jednym zamachem,
Tyle ksi¹¿êcych g³ów ciê³a!
PIERWSZY POSE£
Ten widok
Zbyt jest okropny. Spóniony nasz przyjazd.
G³uche s¹ uszy tego, który mia³ nam
Daæ pos³uchanie, aby siê dowiedzieæ,
¯e zadoæ sta³o siê jego ¿¹daniu
I ¿e Rozenkranc wespó³ z Gildensternem
Straceni; któ¿ nam podziêkuje za to?
William Shakespeare, Hamlet
140
HORACY
Nie on zapewne, chocia¿by ku temu
Mia³ odpowiednie warunki ¿ywota;
Nigdy on bowiem ich mierci nie pragn¹³.
Lecz skoro po tych fatalnych wypadkach
Wy z polskiej wojny, a wy z granic Anglii
Tak bezporednio przybywacie, ka¿cie¿,
Aby te zw³oki wysoko na marach
Na widok by³y wystawione; mnie za
Pozwólcie i wszem wobec, i ka¿demu
Niewiadomemu prawdy opowiedzieæ,
Jak siê to sta³o. Przyjdzie wam us³yszeæ
O czynach krwawych, wszetecznych, wyrodnych,
O ch³ostach trafu, przypadkowych mordach,
O mierciach skutkiem zdrady lub przemocy,
O mê¿obójczych
172
planach, które spad³y
Na wynalazcy g³owê. O tym wszystkim
Ja wam daæ mogê wieæ dok³adn¹.
FORTYNBRAS
Pilno
Nam to us³yszeæ. Niechaj siê w tym celu
Niezw³ocznie zbierze czo³o waszych mê¿ów.
Co siê mnie tyczy, z boleci¹ przyjmujê,
Co mi przyjazny los zdarza; mam bowiem
Do tego kraju z dawien dawna prawa,
Które obecnie muszê poprzeæ.
HORACY
O tym
Bêdê mia³ tak¿e co do powiedzenia,
Zgodnie z ¿yczeniem tego, co ju¿ nigdy
Nie wyda g³osu, ale pierwej muszê
Wype³niæ tamto, aby ob³êd ludzki
Wiêcej tymczasem klêsk i niefortunnych
Przygód nie zrz¹dzi³.
FORTYNBRAS
Niech czterech dowódców
Z³o¿y Hamleta, jako bohatera,
Na wywy¿szeniu, niew¹tpliwie bowiem
By³by by³ wzorem królów siê okaza³
Do¿ywszy ber³a; a gdy orszak cia³o
Jego nios¹cy postêpowaæ bêdzie,
Niechaj muzyka i salwy rozg³onie,
Czym by³, zawiadcz¹. Podniecie te zw³oki.
Bo nie to miejsce, lecz pobojowisko
Godne ogl¹daæ takie widowisko.
Ka¿cie daæ ognia z dzia³.
172. (przyp. edyt.) mê¿obójczych morderczych, zabójczych (wystêpuje tu jako czêæ sk³adowa wyrazu z³o¿onego
s³owo m¹¿ w znaczeniu: cz³owiek, na wzór ³ac. vir).
William Shakespeare, Hamlet
141
Marsz pogrzebowy. Wychodz¹ unosz¹c zw³oki, po czym huk dzia³ s³yszeæ siê daje.
William Shakespeare, Hamlet
142