Św. Andrzej Bobola (1591-1657)
Kontekst historyczny, w którym dane było żyć św. Andrzejowi
•
u progu życia zakonnego
•
panorama przełożonych
•
środowisko wileńskie
•
sławni rówieśnicy
•
współcześni misjonarze
•
poprzednicy w męczeństwie
u progu życia zakonnego
W
śród karłów nie wyrasta się na giganta. Aby osiągnąć
określony poziom trzeba żyć w środowisku reprezentującym
konkretne walory tak duchowe, jak intelektualne. Święty Ignacy
Loyola chociaż przeżyć mistycznych doznał w samotności, w
grocie nad Cardonerem koło Manresy, do zadań postawionych
mu przez Opatrzność dojrzewał w gronie przyjaciół z paryskiej
Sorbony. Podobnie sprawa wyglądała ze św. Andrzejem Bobolą.
Do rozwoju wewnętrznego Boboli najbardziej przyczynił się
Wawrzyniec Bartiliusz, uważany przez swoje pokolenie za
człowieka świętego i kandydata na ołtarze: bezpretensjonalny,
1
opanowany, o ujmującej powierzchowności, błyszczących
oczach, rozjaśnionych zawsze pogodą ducha; przy tym
pracowity, spostrzegawczy i krytyczny, ale wyrozumiały na błędy
otoczenia. Profesor filozofii Akademii Wileńskiej, w latach pobytu
Andrzeja w nowicjacie, pełnił obowiązki rektora kolegium i
mistrza nowicjatu, następnie, gdy Andrzej studiował już teologię,
był jego ojcem duchownym i spowiednikiem. Wszechstronnie
oczytany w literaturze dotyczącej chrześcijańskiej duchowości,
sam był autorem licznych pism ascetycznych. Jego osoba
budziła zainteresowanie innych jezuitów. Wojciech Kojałowicz
Wijuk wydał w Wilnie jego biografię liczącą ponad dwieście
stronic druku, która w ciągu dziesięciu lat doczekała się
czterech wydań. Obszernie pisał o nim także Stanisław
Rostowski w swej pracy opublikowanej w Wilnie i ponownie w
Paryżu. Pomniejsze biogramy Bartiliusza ukazały się po polsku,
litewsku, angielsku, francusku i włosku. Postać skupiająca tak
wielką uwagę współczesnych nie mogła być jednostką mierną,
musiała reprezentować wysoki stopień dojrzałości
chrześcijańskiej.
W otoczeniu niezwykle idealistycznie nastawionej wspólnoty,
jaką jest nowicjat, ważną rolę odgrywają koledzy. Na pierwszym
roku miał ich Andrzej trzydziestu ośmiu, na drugim -
czterdziestu. Sześciu z nich opuściło nowicjat po roku, dwóch
odeszło w okresie studiów, dwóch po święceniach kapłańskich. Z
braci po ślubach szeregi zakonne opuściło pięciu. Z tych, co do
śmierci pozostali w Zakonie trzech kapłanów oraz jeden brat
oddali życie w samarytańskiej posłudze zakażonym; trzech
zostało profesorami teologii na Akademii Wileńskiej, trzech
kapelanami wojskowymi, jeden - kaznodzieją sejmowym, jeden -
misjonarzem ludowym. Pozostali w największej liczbie pełnili
posługę nauczycieli w szkołach jezuickich rozsianych na terenie
całej prowincji zakonnej. Z braci wybiło się dwóch złotników:
jeden zdobił kościół św. Kazimierza w Wilnie, drugi - kościół
Jezuitów przy ul. Świętojańskiej w Warszawie.
W panoramie nowicjackich kolegów Boboli wyjątkowe miejsce
zajmuje Maciej Kazimierz Sarbiewski, poeta, chluba polskiego
Baroku, zwany "Horatius sarmaticus". Przed laty czytałem esej o
przyjaźni Sarbiewkiego z Bobolą, niestety nie pamiętam już
autora. Ich droga życiowa krzyżowała się jeszcze trzykrotnie:
najpierw spotkali się w Braniewie, następnie studiowali razem
teologię, w końcu, gdy Sarbiewski wykładał retorykę na
Akademii Wileńskiej, Bobola pracował duszpastersko w kościele
św. Kazimierza. Sarbiewski wybił się szybko. Podczas studiów
rzymskich w imieniu grona młodych humanistów wystąpił ze
swoją poezją w ramach uroczystości koronacji papieża Urbana
2
VIII, brał również udział w reformie hymnów brewiarzowych. Po
powrocie do kraju uczył retoryki w Połocku i Wilnie oraz
wykładał filozofię i teologię na Akademii Wileńskiej oraz głosił
słowo Boże w kościele św. Jana. Jesienią 1635 r. został
kaznodzieją i teologiem króla Władysława IV. Utrzymywał
szerokie kontakty z poetami i pisarzami Zachodu. Zbiory jego
poezji wielokrotnie wznawiano w kraju i za granicą. Teoretyk
poetyki pozostawił w rękopisie trzy obszerne dzieła, które
wydano dopiero w drugiej połowie dwudziestego wieku.
Następnym człowiekiem, który po mistrzu nowicjatu ma z
urzędu formować jezuitę w pierwszych latach jego kapłaństwa i
pomagać w pozbyciu się naleciałości z okresu studiów, kiedy
umysł pochłonięty zdobywaniem wiedzy czasami dyspensuje się
od pogłębiania ciągłej przyjaźni z Bogiem, jest instruktor tzw.
"trzeciej próby". Dla Andrzeja był nim Filip Frisius, kapłan wtedy
już niemłody, twardy dla siebie i wymagający od innych, z
dużym doświadczeniem życiowym; wcześniej profesor
matematyki i filozofii w Braniewie, następnie teologii
dogmatycznej w Nieświeżu, regens Seminarium Papieskiego w
Braniewie, rektor jezuickiego kolegium w Rydze. Przez jeden rok,
właśnie w czasie pobytu Andrzeja w Nieświeżu, był instruktorem
odbywających tam ćwiczenia mające nadać ostatni szlif
dojrzałemu już jezuicie.
W roku trzeciej próby w Nieświeżu nie bez znaczenia był dla
młodego Andrzeja również przełożony lokalny, Jan Aland.
Człowiek wykwintnych obyczajów, stał się wychowawcą synów
Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła Sierotki. Poza tym zyskał uznanie
wśród wybitnych stylistów polskich dzięki przekładowi na język
polski pięciu traktatów średniowiecznych, przypisywanych
mylnie św. Augustynowi. Ponadto opublikował też pracę O
cudach SS. Aniołów Bożych.
Ta grupa ludzi, z, którymi spotykał się Andrzej Bobola w okresie
nowicjatu i pierwocin kapłaństwa rozbudziła w nim ambicje
równania w górę, co zaowocowało heroiczną dyspozycyjnością
względem Boga w okresie ostatniej próby, jaką było
męczeństwo.panorama przełożonych
3
O
prócz mistrza nowicjatu oraz instruktora trzeciej próby,
olbrzymi wpływ na życie jezuity mają przełożeni prowincji. Przed
nimi co roku zdaje się sprawę sumienia i oni, mając najlepsze
rozeznanie lokalnych potrzeb apostolskich, poznawszy w czasie
dorocznych wizytacji zdolności poszczególnych współbraci,
ostatecznie ustawiają powierzonych im przez Boga ludzi,
wyznaczając każdemu dyspozycję działania apostolskiego.
Bobola w swoim życiu zakonnym miał ich czternastu. Pragnę
zwrócić uwagę na sześciu szczególnie aktywnych, dzięki którym
nastąpił rozwój Towarzystwa, a z nim wzrost powołań oraz zapał
do wzmożonej pracy na Bożym zagonie.
Pierwszym był Paweł Boksza. Jako przełożony prowincji
przyjmował Andrzeja do Towarzystwa, a później ukierunkowywał
go w czasie nowicjatu i studiów filozoficznych. Poprzednio
wykładowca języka hebrajskiego i rektor Akademii, prowincjałem
był w latach 1608-14. Jego rządy cechował wielki dynamizm:
powołał do życia kilkanaście nowych placówek, doprowadził do
podziału administracyjnego Prowincji Polskiej na Prowincję
Koronną i Litewską. Po złożeniu obowiązków prowincjała zajął
się budową domu oraz kościoła św. Kazimierza w Wilnie.
Gdy Bobola wkraczał w pierwociny życia apostolskiego prowincją
kierował Michał Ortiz. Swoją działalność rozpoczął w powołanej
przez Stefana Batorego misji w Siedmiogrodzie. Był dyrektorem
jezuickiej szkoły w Koloszwarze. Po usunięciu stamtąd jezuitów
podjął wykłady na Akademii Wileńskiej, został jej kanclerzem,
następnie rektorem. W 1622 r. otrzymał nominację na
przełożonego Prowincji Litewskiej. Dalej Akademia Wileńska była
priorytetowym celem jego działalności: doprowadził do otwarcia
w niej Wydziałów Prawa i Medycyny, zbudował osobny gmach
dla biblioteki oraz polecił uporządkowanie archiwum.
Jako znawca chrześcijańskiej duchowości wyróżnił się
prowincjał Mikołaj Łęczycki, syn drukarza kalwińskiego. Gdy
1592 r. wstępował do Towarzystwa był już kapłanem. Sześć lat
pracował w archiwum jezuickim w Rzymie zajmując się dziejami
Zakonu. Nawiązawszy kontakt ze specjalistami od ascezy, swój
pobyt w Wiecznym Mieście wykorzystał dla zgłębienia zagadnień
mistyki. Na Akademii Wileńskiej wykładał biblistykę i język
hebrajski. Z okazji kanonizacji św. Ignacego Loyoli napisał na
jego cześć panegiryk Gloria S. Ignatii Societatis Iesu fundatoris. W
1631 r. został prowincjałem. Andrzej był wtedy przełożonym i
budowniczym kościoła w Bobrujsku. W imię wolności sumienia
nakazał, aby na lekcjach, ani w kazaniach nie atakowano
prawosławnych. Wydał też przepisy zobowiązujące do
4
łagodniejszego traktowania chłopów w jezuickich majątkach.
Ideę reform społecznych Łęczyckiego krzewili wśród szlachty inni
jezuici wykorzystując do tego ambonę, konfesjonał i prywatne
rozmowy. Po prowincjalstwie, na zaproszenie jezuitów z Czech,
od 1637 r. prowadził tam wykłady z zakresu Instytutu
Towarzystwa Jezusowego i ascezy. Powstała tam większość jego
dzieł z teologii duchowości. Część z nich stracił, gdy napadnięto
na niego koło Kotnej Hory. Pozostałą część planował wydać w
Antwerpii, ale około dziesięciu dziełek zginęło w drodze. Ocalały
jednak m.in. ważne prace o Instytucie Towarzystwa Jezusowego:
Dissertatio historica et theologica de praestantia Instituti Societatis
Jesu oraz najcenniejsze jego dziełko ascetyczne: De piis erga
Deum affectibus. Przełożono je na języki: polski, niemiecki,
francuski, angielski i czeski. Na starość osiadł w Kownie. Tam
zmarł. W dwa lata przed męczeństwem Andrzeja Boboli trumna z
ciałem Łęczyckiego została spalona przez Szwedów, a popiół
wrzucony do Niemna.
Kolejny prowincjał Andrzeja Boboli to Jan Grużewski, człowiek
pełen inicjatywy i troski o pomnożenie chwały Bożej. Gdy został
rektorem Akademii, w dni świąteczne wysyłał specjalnie
przygotowanych studentów, aby na ulicach miasta śpiewali
ułożone w tym celu wierszowane teksty polskie oraz litewskie
katechizując ich treścią przypadkowych słuchaczy. W czasie
epidemii otworzył szpital dla zakaźnie chorych. W pewnym
okresie pełnił w Warszawie obowiązki kaznodziei Zygmunta III
Wazy. W 1643 r. został prowincjałem i w rok później doprowadził
do otwarcia na Akademii Wileńskiej Wydziału Prawa. Jest
autorem dzieła teologicznego: Ultima et maxima hominis mutatio.
Trzynasty prowincjał, Jan Rywocki, autor kilku monografii
historycznych, był profesorem teologii oraz języka hebrajskiego
na Akademii Wileńskiej. Brał udział w toruńskim "Colloquium
charitativum". Zostawszy rektorem kolegium Hosianum w
Braniewie, otworzył tam studia teologiczne. W biografii Szymona
Rudnickiego zamieścił cenne uwagi na tematy społeczno-
polityczne. Prowincjałem był dwukrotnie, w latach: 1650-53 oraz
1662-65. Troszczył się o poziom jezuickich szkół, burs
muzycznych oraz teatru szkolnego. Analogocznie jak przedtem
Łęczycki, wykazał duże zainteresowanie warunkami bytowymi
jezuickich pracowników świeckich.
Ostatnim prowincjałem Andrzeja, za którego rządów zdobył
palmę męczeństwa był Wojciech Cieciszewski, profesor filozofii
na Akademii Wileńskiej, kaznodzieja nadworny Jana Kazimierza,
a następnie spowiednik Michała Korybuta Wiśniowieckiego.
5
Podobnie jak jego poprzednicy ostro widział niesprawiedliwość
społeczną, a po wybuchu powstania kozackiego w buncie tym
dopatrywał się kary za krzywdę wyrządzaną chłopom, za
zjadanie "mięsa z krwią, a chleba ze łzami ubogich". Nierówność
społeczna - według Cieciszewskiego - była groźniejsza w
skutkach niż "czterdzieści tysięcy samopałów". W kazaniu
wygłoszonym 22 listopada 1649 r. na rozpoczęcie sejmu,
wypomniał szlachcie brak zmysłu ekonomicznego, wyprzedaż
dobrego polskiego towaru za bezwartościowe obce pieniądze.
Prowincjałem, tak samo, jak przedtem Rywocki, był dwukrotnie:
w latach 1655-58 oraz 1668-70.
Miał więc Andrzej w panoramie swoich wyższych przełożonych
liczne pozytywne wzory osobowości, ludzi nietuzinkowych,
imponujących zarówno współbraciom, jak ludziom spoza
Towarzystwa. Z pewnością dopomogło mu to do wyracowania
własnej wielkości.
środowisko wileńskie
N
ajdłuższy okres życia w Towarzystwie Jezusowym, dwadzieścia
jeden na czterdzieści sześć lat, spędził Bobola w Wilnie, wówczas
najprężniejszym ośrodku życia umysłowego Rzeczypospolitej.
Batorowy Uniwersytet, Alma Mater Vilnensis, był w pełni
rozkwitu. W czasie pobytu Andrzeja Boboli w Wilnie działali tam
sławni jezuici, których drogi krzyżowały się z jego drogami.
Niektórzy z nich zyskali sławę europejską.
Marcin Śmiglecki, najwybitniejszy logik i najlepszy pisarz
filozoficzny dawnej Polski, autor monumentalnego dzieła Logica,
które w Oxfordzie służyło jako podręcznik uniwersytecki.
Śmiglecki napisał również ceniony traktat ekonomiczno-etyczny
O lichwie (kilkanaście wydań) oraz wiele rozpraw teologicznych:
O Bóstwie przedwiecznym Syna Bożego, Absurda synodu
toruńskiego, Dysputacja wileńska, O jednej widomej Głowie
Kościoła i in. Był inicjatorem nurtu metafizyki
neoscholastycznej, którą przejęli Gottfred Leibniz i Christian
Wolff.
6
Zygmunt Lauxmin profesor Akademii, w 1645 r. brał udział w
"Colloquium charitativum" w Toruniu. Opracował nową i
oryginalną, poglądową metodę nauczania retoryki,
uwzględniającą naturę dykcji, w podręczniku: Praxis oratoria,
który został wysoko oceniony przez znawców zarówno
katolickich, jak ewangelickich, nie tylko w Polsce, ale również
poza krajem. Wydawano go wielokrotnie w Monachium,
Frankfurcie, Kolonii, Würzburgu, Pradze i Wiedniu. Tępił
makaronizm, zachęcał do studiowania filozofów, podkreślając, że
zasadniczym znamieniem sztuki oratorskiej jest mądrość.
Nauczał w bursie muzyków czego owocem była ogłoszona
drukiem Ars et praxis musicae. Znał doskonale lud i jego
problemy. Chłopi litewscy oblegali jego konfesjonał i nazywali go:
"tvas limanas" (wesoły ojciec).
Adam Adamandy Kochański, najwybitniejszy umysł polski XVII
stulecia, uczony o szerokim wachlarzu specjalności:
matematyka, fizyka, chemia, mechanika. Przemyśliwał nad
budową maszyny liczącej, łodzi podwodnej i samolotu. Zajmował
się tworzeniem języka uniwersalnego, statyką, zagadnieniami
magnetyzmu Ziemi, ujednoliceniem miar, rektyfikacją okręgu...
Z dużym nakładem pracy i pomysłowości opracował tablice
matematyczne sinusów i tangensów. Interesował się konstrukcją
zegarów i wprowadził w ich mechanizmach szereg istotnych
ulepszeń: wahadło zastąpił sprężyną, co umożliwiło konstrukcję
zegarka kieszonkowego. Zajmował się też zastosowaniem
wahadła do pomiaru długości geograficznej na morzu. Napisał
pierwszą pracę teoretyczną o konstrukcji zegarów. Swoje
nowatorskie zdobycze publikował w lipskim Acta Eruditorum.
Utrzymywał korespondencję naukową z czołowymi
intelektualistami epoki, m.in. z G. Leibnizem, Atanazym
Kircherem i Janem Heweliuszem.
Jan Jachnowicz, kaznodzieja litewski, przełożył Ewangelie
polskie i litewskie, tak niedzielne, jako i wszystkich świąt, które
miały kilkadziesiąt wydań. Napisał kilka książek i broszur oraz z
języka litewskiego na polski przetłumaczył Konstantego Szyrwida
Punkty do kazań na Wielki Post. Rozwinął działalność misyjną na
Żmudzi. Otworzył szpital i wiele czasu poświęcał pracy
charytatywnej, do której okazję dawały częste wojny i
towarzysząca im zaraza.
Mateusz Bembus, profesor teologii, wybitny mówca patriotyczny,
kaznodzieja królewski po ustąpieniu Piotra Skargi, rozwijał
równocześnie działalność pisarską. Wydał podręcznik dla
dowódców wojskowych: Bellator christianus. W 1629 r. brał
7
udział w synodzie unickim we Lwowie i w akcji unijnej Kościoła
ormiańskiego. Trwałym śladem tej pracy są dwie publikacje:
Wzywanie do jedności katolickiej oraz Ormiańskie nabożeństwo.
Konstanty Szyrwid, profesor-biblista oraz kaznodzieja w języku
polskim i litewskim. Opublikował pionierską pracę, słownik
łacińsko-polsko-litewski, gramatykę litewską oraz Punkty kazań
od Adwentu aż do Postu, litewskim językiem z wytłumaczeniem
na polskie, w których poruszał sprawy społeczne. Położył wielkie
zasługi dla rozwoju literackiego i teologicznego języka
litewskiego.
Oswald Krüger, profesor matematyki, specjalista inżynierii
wojskowej skonstruował nowy celownik artyleryjski. Poza tym
opublikował szereg innych rozpraw z zakresu praktycznych
zastosowań matematyki, astronomii i optyki W 1655 r. Jan
Kazimierz, przewidując wojnę z Moskwą, powołał go na
stanowisko inżyniera królewskiego, powierzając odlewanie armat
według opracowanej przez Krügera metody pozwalającej na
zmniejszenie ich masy przy zachowaniu nośności działa i siły
rażenia. Niektórzy historycy stawiają hipotezę, że dzięki
armatom Krügera była możliwa wiktoria wiedeńska. Lekkie
działo mogło przez górzysty teren przenieść kilku żołnierzy.
Natomiast ciężkie działa niemieckie ciągnięte przez woły utkwiły
w czasie przeprawy przez Kalemberg. Turcy nie brali pod uwagę
ostrzału artyleryjskiego od strony wzgórza. Ów niespodziewany
ogień artyleryjski wywołał panikę wojsku Karola Mustafy.
Wojciech Kojałowicz Wijuk, biblista i patrolog, wśród
współczesnych uchodził za najlepszego kaznodzieję Litwy.
Wielostronnie uzdolniony, publikował przeważnie popularne
dziełka religijne i historyczne. Pozostawił po sobie trzydzieści
cztery prace polemiczne.
Jan Chądzyński, uczył retoryki, teologii moralnej, filozofii i
języka hebrajskiego. Autor Discursu kapłana jednego polskiego,
stanął w obronie chłopów. Z własnym wstępem wydał Dissertatio
de praestantia Łęczyckiego oraz kilka drobnych druków.
Do innego rzędu wielkości należeli Jerzy Giedroyć, potomek
starożytnej rodziny książąt litewskich oraz złotnik, br. Jan
Sędkowicz. Pierwszy w czasie praktyki pedagogicznej w Połocku,
swoim darem przekonywania pozyskał dla Kościoła wielu
prawosławnych. Zostawszy kapłanem, z zapałem pracował jako
8
misjonarz ludowy, nie bacząc na trudy wynikające z tego rodzaju
pracy. Od świtu do godzin wieczornych słuchał spowiedzi, bez
przerwy nawet na posiłek. Szczególną troską otaczał ubogich,
niosąc im pociechę duchową i pomoc materialną. W czasie
epidemii, która nawiedziła Wilno, poświęcił się posłudze
zakaźnie chorym i zarażony od nich zmarł 12 lipca 1653 r.
Współcześni nazywali go świętym.
Brat Sędkowicz, mistrz w wykonywanym zawodzie, zdobił wiele
kościołów Towarzystwa Jezusowego w całej Polsce. W kościele
jezuickim w Poznaniu (zabytek klasy zerowej, obecnie fara),
pozostało po nim tabernakulum z miedzi zdobione szlachetnymi
kamieniami. W Wilnie pracował nad wystrojem kościoła św.
Kazimierza.
W naszych kolejnych spotkaniach poznajemy bliskich
Andrzejowi jezuitów, którzy swoimi osiągnięciami mobilizowali
do tego, aby nie poprzestawać na przeciętności lecz dążyć do
ignacjańskiego MAGIS.
9
sławni rówieśnicy
O
toczenie, w którym następował ciągły wzrost duchowy Boboli
to nie tylko intelektualny klimat Wilna. Akademickie środowisko
wileńskie nie było oazą na pustkowiu. Pozostały teren
Rzeczypospolitej zamieszkiwali jezuici, z którymi przypuszczalnie
Andrzej nigdy nie spotkał się, ale byli znani w Polsce i poza jej
granicami. Niewątpliwie wpływali oni wszyscy na intelektualny
rozwój pozostałych placówek Towarzystwa Jezusowego.
Czternaście miesięcy po wstąpieniu Andrzeja Boboli, do
jezuickiego nowicjatu, 27 września 1612 r., umarł w Krakowie
Piotr Skarga. Mowę nad trumną królewskiego kaznodziei
wygłosił dominikanin, Fabian Birkowski. Podsumował w niej
osiągnięcia kapłana zatroskanego o dobro ojczyzny. W tym
samym roku, i w latach następnych, ukazało się drukiem kilka
wydań tego kazania. Nieprawdopodobne, aby magister nowicjatu
zaniechał dogodnej okazji ukazania szukającym ideału ludziom
rozpoczynającym życie zakonne, wzoru osobowości jezuity, który
jest chlubą nie tylko własnego zakonu, ale również Kościoła w
Polsce.
Piotr Skarga, już jako kapłan, w 1568 r. wyjechał do Rzymu,
gdzie w rok później wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. W 1579
r. został pierwszym rektorem Akademii Wileńskiej, następnie z
polecenia Stefana Batorego organizował kolegia jezuickie w
Połocku, Rydze i Dorpacie. Wielki społecznik założył kilka
instytucji dobroczynnych: Bractwo Miłosierdzia, Bractwo św.
Łazarza, Bank Pobożny i Skrzynkę św. Mikołaja. Od 1588 r. był
kaznodzieją nadwornym Zygmunta III. Zwolniony z obowiązków
kaznodziei w 1612 r., zamieszkał w Krakowie. Zmarł w opinii
świętości. Gorący patriota, wywierał olbrzymi wpływ na życie
polityczne i społeczne kraju. Został po nim imponujący dorobek
pisarski, m.in: O jedności Kościoła Bożego, Żywoty świętych,
Siedem filarów, na których stoi katolicka nauka o
Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza, Kazania na niedziele i
święta całego roku, Kazania przygodne Kazania sejmowe, Synod
Brzeski, Kazania o siedmiu sakramentach Kościoła katolickiego,
Wzywanie do pokuty obywatelów Korony Polskiej i W. X.
Litewskiego; przełożył na język polski Cezarego Baroniusza
Roczne dzieje kościelne, opracował modlitewnik dla wojska
Żołnierskie nabożeństwo. Dzięki dziełom pisanym pięknym
językiem polskim miał duży wpływ na rozwój polszczyzny XVI w.
10
Dalej, kierując się kolejnością wstępowania do Zakonu, należy
wymienić Grzegorza Knapa, który wstąpił do jezuitów bez mała
pół wieku przed Bobolą, ale efekt jego mrówczej pracy ukazywał
się w czasie, gdy Andrzej święcił pierwociny swojego kapłaństwa.
Najpierw Knap był nauczycielem w szkołach jezuickich, później
zwolniono go z pracy dydaktycznej, aby miał dostatecznie dużo
czasu na opracowanie słownika polko-łacińsko-greckiego. Owoc
trudu Kapa, Thesaurus polono-latino-graecus (t. 1-3: 1621-32)
jest najlepszym dziełem leksykograficznym Polski
przedrozbiorowej. Poza słownikiem pisał jeszcze dramaty dla
sceny szkolnej.
Karol Malapert przybył do Polski w 1613 r. z Hiszpanii. Profesor
filozofii w Pont-ŕ-Mousson, w Kaliszu wykładał matematykę.
Wespół ze swoimi słuchaczami Aleksandrem Sylviusem i
Szymonem Peroviusem przeprowadzał obserwacje astronomiczne
plam słonecznych za pomocą lunety w Polsce zastosowanej po
raz pierwszy. W 1617 opuścił Polskę i został dziekanem filozofii
w Douai oraz tamże profesorem matematyki. W 1629 r. wyjechał
do Hiszpanii powołany przez Filipa IV na katedrę matematyki w
Madrycie.
Szymon Perovius w czasie studiów filozoficznych w Kaliszu brał
czynny udział w badaniach astronomicznych Malaperta. Po jego
powrocie do Belgii, objął w Kaliszu obserwatorium
astronomiczne i kontynuował badania plam słonecznych, które
Malapert w 1633 r. opublikował w Austriaca sidera. Po
ukończeniu studiów został profesorem matematyki w Kaliszu.
Poza tym wykładał w jezuickich kolegiach w Krakowie, Lwowie i
Sandomierzu. Znaczną część życia spędził na pracy
duszpasterskiej będąc misjonarzem w Brześciu n. Bugiem, w
Perejesławiu.
Kacper Drużbicki jeden z bardziej wybitnych jezuitów polskich
XVII wieku, w pełni urzeczywistnił ignacjański ideał
sharmonizowania życia zjednoczonego z Bogiem z intensywną
działalnością apostolską. Asceza, jaką uprawiał i propagował,
miała charakter wolitywny. Kładł nacisk na wyrobienie
wewnętrzne. Jego pobożność, wybitnie chrystocentryczna,
bazowała na Eucharystii i kulcie Jezusowego Serca. Doznawał
daru modlitwy mistycznej. Przeżycia wewnętrzne miały wpływ na
jego postawę zewnętrzną: m.in. brał w obronę chłopa
pracującego na roli. Chociaż mówcą był świetnym, nie przyjął
zaproponowanej przez Jana Kazimierza funkcji kaznodziei
królewskiego. Zostawił w rękopisie dwadzieścia cztery tomy
kazań. Niestety, nie wydrukował ich. Strzępy, tego co napisał,
11
później wydali jego uczniowie. Z ocalałych fragmentów widać, że
był wybitnie utalentowany. Po śmierci Drużbickiego rozwinął się
jego kult, ale niepokoje polityczne uniemożliwiły wszczęcie
procesu beatyfikacyjnego. Ponowne zainteresowanie Drużbickim
rozbudziło się w okresie przedmilenijnym.
Adrian Pikarski w latach wykładał filozofię i teologię w Akademii
Poznańskiej i kolegium w Kaliszu, następnie został kapelanem
obozowym Stefana Czarnieckiego. Brał udział w wojnach
szwedzkiej, duńskiej i moskiewskiej. Wspomina o nim w
Pamiętnikach Jan Chryzostom Pasek. Od 1661 r. pełnił rolę
kaznodziei królewskiego kolejno trzech monarchów: Michała
Korybuta Wiśniowieckiego, Jana Kazimierza i Jana III
Sobieskiego. Pozostawił w rękopisie diariusz wyprawy przeciw
księciu siedmiogrodzkiemu, Jerzemu II Rakoczemu.
Bartłomiej Nataniel Wąsowski uczył w Toruniu, Bydgoszczy i
Gdańsku. W latach 1550-56 jeździł po Europie Zachodniej, a
doświadczenia z podróży spisał w obszernym diariuszu
zatytułowanym Europea Peregrinatio. W 1673 r., założył w
Jarosławiu studium matematyczne i zabiegał o otwarcie szkoły
rycerskiej; w 1678 r. postarał się u Jana III Sobieskiego o
nadanie kolegium w Poznaniu godności akademii. Był też
wybitnym architektem. Opublikował Callitectonicum seu de
pulchro architecturae. Teolog praktyk, autor książki teologicznej
Apparatus sacerdotum oraz ascetycznej Podniety nabożeństwa
zakonnego.
Wojciech Tylkowski uczył retoryki, matematyki i teologii we
Wrocławiu, Nysie, Braniewie i Warszawie. W latach 1669-73
pełnił w Rzymie obowiązki penitencjarza dla Polaków. Po
powrocie wykładał matematykę w Akademii Wileńskiej, a od
1684 r. teologię w kolegium warszawskim. Władał biegle
językami: łacińskim, greckim, hebrajskim, francuskim,
hiszpańskim, litewskim, niemieckim i włoskim. Napisał ponad
pięćdziesiąt wartościowych książek z różnych dziedzin, ale
najwięcej (złej!) sławy przysporzyły mu Uczone rozmowy. Jest to
rodzaj encyklopedii, w której Tylkowski bezkrytycznie zamieścił
mnóstwo obiegowych wiadomości, sensacyjnych, ale
nieprawdziwych. Wrogim Zakonowi krytykom posłużyło to do
złośliwego ośmieszenia autora, którego doceniła dopiero
historiografia współczesna.
12
Wpływu ogólnego klimatu, w jakim przychodzi człowiekowi
wcielać swoje posłannictwo życiowe, nie da się przecenić
ponieważ do ciągłej drogi wzwyż mobilizują człowieka inni.
13
współcześni misjonarze
O
d zarania Towarzystwa jezuici podjęli Chrystusowe
posłannictwo: "Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie
narody". Już pierwszy z sześciu przyjaciół Ignacego Loyoli, św.
Franciszek Ksawery, w 1541 r. popłynął do Indii, Japonii, i
planował dotarcie do Chin. Chrystusowe polecenie pilnie
wypełniali również jezuici polscy. Jedni szli katechizować
Żmudzinów, Łatgarów lub zaniedbanych religijnie Poleszuków,
inni udawali się do krain zamorskich, wszędzie tam, gdzie tylko
docierały statki kupieckie. Na azjatyckich szlakach wśród
jezuitów współczesnych Boboli najbardziej wsławili się Wojciech
Męciński, Andrzej Rudomina, Piotr Michał Boym, Jan Mikołaj
Smogulecki, Tomasz Młodzianowski i Stanisław Solski.
Pierwszym wybitnym misjonarzem pokolenia Andrzeja Boboli był
Męciński. Zapragnął palmy męczeńskiej, zgłosił się więc na misję
do Japonii, gdzie zazwyczaj prędko uśmiercano chrześcijan.
Wszystko sprzeciwiało się jego staraniom dotarcia do
wymarzonego celu. Najpierw został zawrócony z drogi przez
generała Zakonu Mutiusa Vitelleschiego, aby przed Trybunałem
w Piotrkowie poświadczyć, że swoje dobra usytuowane w widłach
Wisły i Wieprza, dobrowolnie oddał krakowskiemu kolegium
jezuitów. Przy okazji stwierdził marnotrawstwo w zarządzaniu
jego ojcowizną. Z goryczą napisał do generała, prosząc o
interwencję i zmianę rektora kolegium. Następnie, w czasie
dramatycznej żeglugi, wiatr dwakroć spychał ich okręt z
powrotem do Lizbony. Za trzecim razem, w okolicy Makao, które
było etapem jego podróży, statek dostał się w niewolę
Holendrów. Uwięziony Męciński znalazł się w nieludzkich
warunkach. Wśród pojmanych Portugalczyków zaczęły się
szerzyć rozmaite choroby. Potrzebującym opieki lekarskiej służył
swoją wiedzą medyczną, zdobytą na Uniwersytecie Jagiellońskim
przed wstąpieniem Zakonu. W końcu udało się mu uciec i
schronić w najbliższej placówce jezuickiej.
Zginął w Nagasaki, 1646 r. Przywiązany za nogi, powieszony na
drągu głową w dół, spuszczony do lochu ciemnego, tylko lewą
rękę miał wolną dla dania znaku, jeśliby chciał odstąpić od
wiary. Wisiał tak siedem dni. Kilkadziesiąt biografii, niemal we
14
wszystkich językach europejskich, rozsławiło jego męczeńską
śmierć.
W 1618 r., po powrocie z Pułtuska do Wilna, zastał Bobola
odbywającego tam nowicjat Rudominę, który w dzień
planowanego związku małżeńskiego, zmienił decyzję i wstąpił do
jezuitów. Już w czasie studiów w Lowanium okazał zamiłowanie
do pióra i przetłumaczył na język polski książkę Jana Chokiera
de Surlet O odmianie państw. W 1627 r. wyruszył w kierunku
Chin. Pierwszy etap podróży zakończył w Indiach, w Goa. W
czasie postoju poświęcił się posłudze charytatywnej wśród
biednych i niewolników. Dalej popłynął do Makao i Kiatingu,
gdzie Europejczycy uczyli się języka chińskiego. Szybko
przyswoił sobie język i napisał po chińsku dwie popularne
broszury ascetyczne: Theu che pa fou sin tou [Osiemnaście
obrazów serca] oraz Che fou kin tai tou [Dziesięć obrazów
człowieka pracowitego i leniwca]. Następnie apostołował w
Makao, Kiatingu, Fukien i Fuczou. Został wtedy współautorem
dziełka Keu to je tchao [Odpowiedzi na różne pytania],
traktującego o zagadnieniach wiary i nauk przyrodniczych.
Do Fukien skierowano Rudominę W 1628 r. Coraz bardziej
zapadał jednak na zdrowiu i w 1631 r. umarł, mając zaledwie 35
lat. Jeden z misjonarzy napisał, że Chińczycy mają go za
świętego; w trudnych chwilach ucisku lub grożących
niebezpieczeństwach nawiedzają jego grób.
Boym po odbyciu formacji zakonnej w Polsce wyjechał do
Rzymu, stamtąd do Lizbony, aby z końcem 1643 r. popłynąć do
Makao. Z drogi przysłał jezuicie Grzegorzowi Ciślakowi list
będący najstarszym reportażem o Mozambiku. Swoją relację
ozdobił rysunkami miejscowej fauny i flory. Ucząc w kolegium
jezuickim w Makao zapoznawał się z językiem, kulturą i
medycyną chińską. Tutaj prawdopodobnie powstał jego słynny
Atlas Chin ozdobiony miniaturkami przedstawiającymi sylwetki
Chińczyków oraz sceny z ich życia.
W 1651 r. odpłynął do Europy, jako wysłannik nowo nawróconej
cesarzowej Heleny do papieża Innocentego X. Misja ta
przysporzyła Boymowi mnóstwo kłopotów. Papież uznał to
poselstwo za samozwańcze. Czekając cztery lata na audiencję,
Boym owocnie wykorzystał przymusową bezczynność.
Przygotował do druku kilka swoich prac, m.in. dzieło Flora
Sinensis oraz dzieła medyczne: Specimen medicinae Sinicae (o
pulsie i sposobach diagnozy na podstawie badania tętna, co
15
otworzyło nowe drogi europejskiej sztuce lekarskiej) oraz Clavis
medica, bezskutecznie zabiegając o ich wydanie. W 1656 r.
podążył znowu do Państwa Środka. Z prac Boyma za życia
Boyma ukazała się drukiem jedynie Flora sinensis. Inne rękopisy
poginęły rozproszone po archiwach i zbiorach prywatnych.
Niektóre z nich wykorzystali nieuczciwi plagiatorzy, publikując
pod swoimi nazwiskami. Po powrocie z Rzymu równolegle z
pracą misjonarską prowadził dalsze badania, które uczyniły z
niego pierwszego polskiego sinologa. Zmarł w sierpniu 1659 r.
Smogulecki, jako piętnastolatek wydał traktat astronomiczny Sol
illustratus ac impugnatus, ceniony przez współczesnych
astronomów, cytowany nawet przez Heweliusza i Kepplera. W
1638 r. Smogulecki wstąpił do jezuitów. Po święceniach
kapłańskich wyjechał na misje do Chin. Europę opuścił w 1644
r. Gdy dotarł do Chin najechali je Tatarzy. W zawierusze
wojennej nieszczęśliwie stracił przywieziony ze sobą sprzęt
astronomiczny. Ponieważ z powodu utraty przyrządów
astronomicznych, nie miał okazji kontaktu z uczonymi, poświęcił
czas katechizacji prostego ludu. Mimo niesprzyjające sytuacji
ochrzcił wielu pogan. Później, dzięki wiedzy matematycznej, trafił
do elity intelektualnej. Zapoznał Chińczyków z logarytmami.
Cesarz usłyszawszy o uczonym Polaku, zaprosił go na swój dwór.
W trakcie rozmowy z cesarzem Smogulecki przedstawił swój plan
ewangelizacji Mandżurii. Cesarz zgodził się na projekt,
przestrzegł jednak przed trudnościami. Otrzymawszy list
polecający, Smogulecki wyruszył na obszar Chin, na którym nie
stanęły jeszcze stopy misjonarzy. W czasie podróży apostolskich
17 września 1656 r. w Tschao-king-fou zapadł nagle na jakąś
nieznaną chorobę, która pozbawiła go życia.
Młodzianowski, jeden z najwybitniejszych jezuitów XVII w., do
Towarzystwa wstąpił w 1637 r. Wielostronny działacz, misjonarz
w Persji, filozof, teolog, kapelan obozowy, kaznodzieja
trybunalski w Lublinie, zajmował się także reformą pisowni
polskiej. Rozgłos zdobył dzięki rozległej aktywności oraz bogatej,
liczącej tysiące stronic, spuściźnie pisarskiej: ascetycznej,
kaznodziejskiej, filozoficznej i teologicznej. Pod koniec 1653 r,
otrzymał zezwolenie generała Zakonu, Goswina Nickela, na
wyjazd do Persji. W 1654 r. popłynął z Marsylii do Sudanu. Po
wielu trudach i przeszkodach, dotarł do Isfahanu, który miał być
głównym terenem jego działalności. By móc pracować wśród
tubylców najpierw podjął naukę języka perskiego. Z czasem
przekonał się o braku widoków na owocność wysiłków
misjonarskich. W 1657 r. wyruszył w drogę powrotną, która
zajęła mu niemal rok. Wróciwszy do Polski dowiedział się o
straszliwych rzeziach dokonywanych przez Kozaków i o
16
męczeństwie Andrzeja Boboli. Skierowano Młodzianowskiego do
Poznania na profesora teologii. Zostawszy rektorem kolegium, w
1678 r. postarał się o podniesienie jezuickiej szkoły do godności
Akademii. W Poznaniu napisał i przygotował do druku większość
swoich dzieł, m.in. Integer cursus theologicus et philosophicus,
Kazania i homilie na niedziele doroczne, także święta uroczyste,
Rozmyślania albo lekcja duchowna oraz Akty przygotowania się
na śmierć.
W 1654 r., a więc na trzy lata przed męczeństwem św. Andrzeja,
wyruszył do Konstantynopola Solski. Wyuczywszy się języka
tureckiego, pracował jako misjonarz, zyskując równocześnie
sławę matematyka i architekta. Wskutek niesprzyjających
okoliczności musiał powrócić do Polski. Od 1666 r. był
kapelanem obozowym hetmana Jana Sobieskiego, a po jego
objęciu tronu matematykiem królewskim i geometrą.
Opublikował dwa dzieła: Architekt polski, pierwszy polski
podręcznik traktujący o zastosowaniu mechaniki w
budownictwie, oraz Geometra polski - przystępny wykład
geometrii stosowanej. Poza tym był autorem licznych drobnych
publikacji matematycznych.
17
poprzednicy w męczeństwie
W
ostatnim etapie drogi do Pana żył św. Andrzej w klimacie
męczeństwa, słuchając o bestialstwach dokonywanych na
ludziach, tak jak On bezpośrednio zaangażowanych w
działalność apostolską; ludziach którzy umiłowali Chrystusa aż
do szaleństwa Krzyża i byli zdolni zapłacić za to każdą cenę.
Szczególnie krwawym okresem były lata buntu Bohdana
Chmielnickiego oraz najazd Szwedów, zwany "potopem". W
samym tylko 1648 r. Przybyło Zakonowi w Polsce trzydziestu
męczenników. W sumie św. Andrzej Bobola był już
osiemdziesiątym czwartym jezuitą-Polakiem, który poniósł
śmierć męczeńską.
W czasie buntu Chmielnickiego pierwszą ofiarą stał się
siedemdziesięciotrzyletni brat Mateusz Prasnensis. 9 czerwca
1648 r., w kolegium w Perejesławiu Kozacy rzucili się na
obłożnie chorego starca, pobili dotkliwie i zadali trzy ciężkie rany
w głowę. Męczył się przez dziesięć dni, aż wreszcie zmarł 19
czerwca. Po śmierci sprofanowano jego ciało, wyrzucając z
trumny, gdyż była potrzebna na pochówek dla jakiegoś
kozackiego atamana.
Kolejną ofiarą, w trzy tygodnie później, był ks. Piotr Dunin. W
Nowogrodzie Siewierskim został wywleczony na rynek, poddany
rozmaitym torturom, w następstwie których skonał 30 czerwca
1648 r. Równocześnie zamordowano braci Walentego Kossowicza
i Adama Odolanowskiego.
10 albo 22 sierpnia, w Ostrogu, zamordowano kapelana
obozowego, ks. Abrahama Boruchowskiego. Leczył się po
złamaniu nogi i nie mógł uciekać. Ucięto mu głowę i rzucono
psom na pożarcie. Podobny los spotkał br. Piotra Gołębiowicza,
który przybył do pielęgnowania Boruchowskiego. Uchodząc z
kolegium po jego śmierci został schwytany przez Kozaków i
gardłem przypłacił samarytańską posługę.
We wsi Barszcze, na folwarku rezydencji barskiej, prowadzili
gospodarstwo ks. Wojciech Sczepanowicz z br. Jędrzejem
18
Dziussą. 31 stycznia 1649 r. zostali napadnięci i śmiertelnie
pobici. 16 sierpnia pod Zborowem zamordowali Kozacy ks.
Stefana Lisieckiego, a jesienią br. Wojciecha Kukawskiego, który
po ugodzie w Białej Cerkwi, został wysłany do Ostroga, dla
rozeznania sytuacji. Przekonał się, że o istnieniu dawnego
kolegium świadczyły jedynie zgliszcza. Nad miastem dominował
makabryczny widok tysiąca pomordowanych, a niepogrzebanych
ciał. W drodze do Surazia został schwytany przez Kozaków,
przytroczony do konia i pognany z powrotem do Ostroga, gdzie
przywiązany do pala służył Kozakom za tarczę strzelniczą.
Któraś z kul okazała się śmiertelna.
W paździeniku 1651 r. br. Jakuba Żmijewskiego, towarzysza
misjonarzy obozowych, Kozacy zamordowali w Borystenie k.
Kijowa; 20 grudnia Szwedzi utopili w Dniestrze kleryka
Wojciecha Czarnockiego.
W tymże 1655 r., wojska moskiewskie zajęły Wilno. Ksiądz
Kazimierz Gożewski w kościele św. Jana słuchał spowiedzi
tłumów gotujących się na śmierć. Dostał w konfesjonale
dwukrotne cięcie szablą w głowę. Rany te przyprawiły go o
śmierć.
Księdza Wacława Jeleniewicza, który nie zdążył na czas opuścić
miasta, pojmano w domu nowicjatu św. Ignacego i uprowadzono
do Astrachania, gdzie po siedmiu latach dokonał życia.
Podobnie obfity w męczeństwo był rok 1656. Między innymi z
rąk Szwedów zginęli wtedy: w marcu uprowadzony z Reszla ks.
Andrzej Rubach, w Rawie Mazowieckiej 21 czerwca ks. Seweryn
Brański, 13 sierpnia ks. Mateusz Zieliński, a 6 października w
Rościszewie ks. Jan Kopystyński.
Jednemu z nich obcęgami wyrwano język, a w klatkę piersiową
wbijano gwoździe.
W Litobroku, misji należącej do kolegium płockiego, 6
października pochwycono br. Bartłomieja Sitkowicza.
Trzykrotnie brano go na tortury, obcęgami rwano ciało, wreszcie
toporem odcięto głowę.
19
W 1657 r. męczeństwo św. Andrzeja Boboli poprzedzili br.
Stanisław Pobożny, który zginął 11 kwietnia w Sandomierzu z
rąk żołnierzy Rakoczego oraz ks. Szymon Maffon zabity przez
Kozaków 13 maja w Horodku na Pińszczyźnie. Po obdarciu z szat
wywleczono go z kościoła, przybito gwoździami do blatu
olbrzymiego stołu, żagwiami przypiekano boki, zerwano mu
skórę od karku aż do pięt, wypruto żyły, aż wreszcie dobito
ukłuciami szabel.
Z powyższych faktów widać, że męczeństwo dla św. Andrzeja
Boboli nie było zaskoczeniem. Wkalkulował je w swoją
działalność apostolską i był przygotowany na złożenie ofiary z
życia, które zostało mu odebrane w sposób szczególnie okrutny.
Kaźń janowska była konsekwencją ślubu posłuszeństwa, jaki
złożył dobrowolnie, bezpośrednio po nowicjacie w 1613 roku.
O. Felicjan Paluszkiewicz SJ
20