"Gazeta Wyborcza" impregnowana na fakty
sobota, 26 lutego 2011 11:37
Choć prokuratura i władze uczelni uznały oskarżenie profesor UMCS o rzekome nazwanie
wykładowcy hebraistyki z tej samej uczelni "żydówą" za gołosłowne i nie wszczęły jakichkolwiek
procedur karnych wobec pomówionej pani profesor, zaś prorektor uczelni upomniał studentki
hebraistyki, które złożyły fałszywy donos w tej sprawie, "Gazeta Wyborcza" jak pijany płotu
trzyma się swojej wersji. Do dziś pisze, że profesor użyła słów "ty żydówo", a wyjaśnienie całej
sprawy jest "odwracaniem kota ogonem".
Sprawa dotyczy incydentu z jesieni ubiegłego roku. Profesor Barbara Jedynak, pracownik
naukowy Instytutu Filologii Polskiej, przedłużyła nieco zajęcia ze studentami, co wywołało
reprymendę ze strony dr Marzeny Zawanowskiej z Zakładu Historii i Kultury Żydów, która
musiała poczekać na salę. Między dwoma paniami doszło do wymiany zdań, po której studentki
hebraistyki złożyły doniesienie do władz uczelni, jakoby dr Zawanowska została obrażona przez
prof. Jedynak słowami "ty żydówo".
To wystarczyło, aby w lubelskiej prasie rozpętała się prawdziwa histeria na temat rzekomo
rasistowskich słów i poglądów prof. Jedynak. Choć pani profesor stanowczo zaprzeczała użyciu
wmawianych jej słów, miejscowe media w medialnej nagonce odsądziły ją od czci i wiary i z
góry uznały za winną. Rozpętała się spirala pomówień i insynuacji, której przewodził lokalny
dodatek "Gazety Wyborczej". Zastosowano cały arsenał sprawdzonych środków medialnej
nagonki. Pisano, jak to protestują "przedstawiciele środowisk żydowskich z całej Europy",
cytowano anonimowych "pracowników Wydziału Humanistycznego UMCS" oskarżających prof.
Jedynak o antysemityzm. Zarzuty wspierano opiniami lokalnych "autorytetów" w rodzaju
Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Ośrodka Brama Grodzka Teatr "NN", zajmującego się
promocją kultury żydowskiej na terenie Lublina.
Pod wpływem medialnej presji władze UMCS, które początkowo chciały doprowadzić do
polubownego zakończenia sprawy, skierowały ją do rzecznika dyscyplinarnego uczelni, a rektor
UMCS zawiesił prof. Jedynak w czynnościach nauczyciela akademickiego. Rozdmuchana
"afera" trafiła nawet do lubelskiej prokuratury, która wszczęła postępowanie sprawdzające w
kierunku art. 257 kk, grożącego za publiczne znieważanie grupy ludności albo poszczególnej
osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej i innej trzema latami pozbawienia
wolności.
Prawie pół roku trwało zniesławianie prof. Jedynak, po czym sterowana kampania medialnego i
administracyjnego szczucia pękła jak bańka mydlana. Prokuratura po przesłuchaniach
świadków odstąpiła od wszczęcia śledztwa, a i rzecznik dyscyplinarny uczelni nie znalazł
żadnych podstaw do rozpoczęcia postępowania dyscyplinarnego. Okazało się, że studentki,
które złożyły donos na prof. Jedynak, wcale nie słyszały słów, o które ją oskarżyły, a sama
główna "poszkodowana" dr Zawanowska nie pamięta, co konkretnie powiedziała jej w cztery
oczy prof. Jedynak.
Z takim obrotem sprawy do dziś nie może pogodzić się "Gazeta Wyborcza", która jak gdyby
nigdy nic w najnowszym numerze pisze: "Jesienią ubiegłego roku prof. Barbara Jedynak z
Instytutu Kulturoznawstwa podczas sprzeczki z młodszą koleżanką dr Marzeną Zawanowską,
prowadzącą lektorat z języka hebrajskiego, użyła zwrotu 'ty żydówo'. Siedem studentek opisało
incydent w skardze do dziekana". "Gazeta Wyborcza" wie swoje.
Adam Kruczek, Lublin
1 / 2
"Gazeta Wyborcza" impregnowana na fakty
sobota, 26 lutego 2011 11:37
za: NDz Środa, 23 lutego 2011, Nr 44 (3975) (kn)
2 / 2