Terlikowski wyrzucony z uczelni za poglądy? "Czy mój
doktorat i moje publikacje przestają się liczyć, bo jestem
przeciwko zabijaniu dzieci?"
Dodano dzisiaj 19:25
2091
Tomasz Terlikowski
/ Źródło: PAP / Paweł Supernak
14
27
W Polsce, także za rządów Prawa i Sprawiedliwości na uniwersytetach
medycznych, jeśli zajmujesz się bioetyką możesz mieć każde poglądy,
pod warunkiem, że jesteś za zabijaniem nienarodzonych. Bycie przeciwko sprawia,
że jesteś na wylocie. A najlepszym tego przykładem jest to, co mnie spotkało –
pisze Tomasz Terlikowski.
Publicysta opisuje na Facebooku historię nawiązania współpracy z jedną z uczelni wyższych
oraz okoliczności jej zerwania przez władzę tejże. "Kilka miesięcy temu śp. prof. Marek Wichrowski
zaproponował mi pisanie habilitacji z bioetyki na WUM. Spotkałem się z kierownikiem katedry etyki
lekarskiej, porozmawialiśmy, od lutego miałem zacząć wykłady na stomatologii. Z bioetyki i etyki
lekarskiej, i pisać pracę habilitacyjną" – pisze Terlikowski. Jak dodaje, ani jego wykształcenie, ani też
dorobek naukowy nie budziły wówczas zastrzeżeń. "Pozwolono mi nawet (ustnie, ale jednak)
przedstawiać się, na konferencjach, jako WUM" – pisze dalej.
Terlikowski podkreśla, że po śmierci prof. Wichrowskiego w Wigilię ubiegłego roku, otrzymał
propozycję kolejnych wykładów na wydziale lekarskim, na które się zgodził. Wszystko zmieniło się
jednak wczoraj.
"Dowiedziałem się, że wszystkie ustalenia są nieaktualne"
"Wczoraj na Twitterze, z zaadresowaniem sprawy do Onet.pl, „Gazety Wyborczej”, Gazety.pl i Tok
FM, Polityki Wanda Nowicka zapytała, czy to prawda, że Terlikowski będzie miał wykłady. Zadzwonił
do mnie w tej sprawie Onet. Nie chciałem nakręcać sprawy, więc odmówiłem komentarza.
Ale najwyraźniej pani Wanda i media liberalne, nie odpuściły, bo wczoraj kierownika instytutu wezwał
do siebie rektor i nakazał zatrudnienie na moje miejsce (a dokładnie na zlecone mi wykłady) kogoś
na etat. Dziś dowiedziałem się, że wszystkie ustalenia są nieaktualne" – pisze publicysta.
A co z Hartmanem?
Terlikowski wskazuje, że być może jest to przypadek, jednak trudno mu nie wiązać informacji
uniwersytetu z aktywnością Nowickiej. Swój wpis publicysta kończy szeregiem pytań: "Tyle, że jeśli
silne proaborcyjne poglądy (a takie ma niemała część wykładowców bioetyki na wydziałach
medycznych, by przypomnieć tylko prof. Jana Hartmana) nie są przeszkodą, to dlaczego są nią
poglądy antyaborcyjne? Jeśli nie jest przeszkodą zaangażowanie polityczne tegoż profesora,
to dlaczego jest nim moja zaangażowanie w debatę publiczną? Czy mój doktorat z filozofii, moje
publikacje w tej dziedzinie przestają się liczyć, bo jestem przeciwko zabijaniu dzieci? I czy
aborcjoniści, spod znaku Wandy Nowickiej i dziennikarze liberalno-lewicowych mediów są teraz
kadrowymi na polskich uniwersytetach? Czy studenci medycyny nie mogą poznać innej,
niż utylitarystyczna opcja?".
"Warto wiedzieć, jak wygląda wolność sumienia i debaty na polskich uniwersytetach" – kwituje.
/ Źródło: Facebook
/ api