Jan Andrzej Morsztyn
Do trupa
Leysz zabity i jam te zabity,
Ty — strza mierci, ja — strza mioci,
Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianoci,
Ty jawne wiece, ja mam pomie skryty,
Ty na twarz suknem aobnym nakryty,
Jam zawar zmysy w okropnej ciemnoci,
Ty masz zwizane rce, ja wolnoci
Zbywszy mam rozum acuchem powity.
Ty jednak milczysz, a mój jzyk kwili,
Ty nic nie czujesz, ja cierpi ból srodze,
Ty jak lód, a jam w piekielnej reodze.
Ty si rozsypiesz prochem w maej chwili,
Ja si nie mog, stawszy si ywioem
Wiecznym mych ogniów, rozsypa popioem.