Blokada Uniwersytetu Warszawskiego (23 - 25 XI 1936)
Publikacja: 10-02-2007
Blokada była spektakularnym wystąpieniem studentów Uniwersytetu Warszawskiego przeciwko
autorytarnym rządom obozu sanacyjnego w II Rzeczypospolitej. Od połowy lat 20. wśród
młodzieży akademickiej narastały nastroje opozycyjne. Przyczyniła się do tego zwłaszcza reforma
szkolnictwa wyższego autorstwa ministra Janusza Jędrzejewicza z 1932-33, która doprowadziła
do ograniczenia samorządności uczelni wyższych. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego (WRiOP) zyskał prawo nominacji i przenoszenia profesorów, a także władzę
dyscyplinarną nad studentami. Zlikwidowano ogólnopolskie centrale organizacji młodzieżowych
i wprowadzono zasadę proporcjonalności w wyborach do stowarzyszeń samopomocy studenckiej.
Uderzało to przede wszystkim w akademickie organizacje obozu narodowego, skupiające
w swoich szeregach większość polskich studentów. Represje władz dotykały jednak nie tylko
studentów pracę utraciło także wielu znanych wykładowców o poglądach narodowych.
Młodzież akademicka, stanowiąca najbardziej aktywną część działaczy narodowych stała się
ofiarą bezpośrednich represji. Wielu młodych członków Stronnictwa Narodowego i Obozu
Narodowo-Radykalnego przetrzymywano w aresztach policyjnych i osadzono w obozie
odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Jednym z rekordzistów i ofiar tej niechlubnej praktyki był Jan
Barański: 27 razy aresztowany, w więzieniach i aresztach przebywał łącznie 2 lata i 7 miesięcy,
przy czym nigdy nie został skazany wyrokiem sądu. Cenzura rekwirowała całe nakłady gazet
i tygodników podejrzanych o poglądy opozycyjne. Dla posiadających niewielkie dochody
studentów poważnym problemem było opłacenie czesnego za naukę. Nastroje uległy radykalizacji
po podwyżce opłat za studia wprowadzonej na początku roku akademickiego 1935/36. Odtąd
walka o obniżenie czesnego stała się jednym z głównych postulatów ruchu studenckiego.
Podkreślano, że ma ona także na celu ułatwienie dostępu do wyższych uczelni młodzieży
wywodzącej się z biednych rodzin wiejskich i robotniczych.
Dodatkowych miejsc na wyższych uczelniach miała także przysporzyć realizacja postulatu
numerus clausus, zmierzającego do ograniczenia liczby studentów żydowskich na każdym
wydziale do procentu odpowiadającego procentowi ludności żyd. w całej Polsce; na niektórych
wydziałach (np. prawo czy medycyna) liczba studentów pochodzenia żyd. przekraczała połowę
wszystkich studiujących; przed wprowadzeniem tego postulatu w życie narodowcy proponowali
ustanowienie tzw. getta ławkowego, które pozwoliłoby unaocznić ilość studentów żydowskich na
każdym wydziale. Tego rodzaju mobilizowanie nastrojów antysemickich przez narodowców było
traktowane jako środek do walki politycznej z obozem sanacyjnym i nie miało żadnych
podtekstów szowinistycznych czy tym bardziej rasistowskich. Plany oddzielenia studentów
żydowskich od reszty młodzieży spotkały się również z aprobatą części ortodoksyjnych działaczy
żydowskich, uważających, że młodzież ta powinna mieć jak najmniej kontaktów z Polakami
(gojami).
Bezpośrednią przyczyną wypadków na Uniwersytecie Warszawskim (wówczas pod nazwą
Uniwersytet Józefa Piłsudskiego - UJP) była obecność przedstawicieli studenckich Bratnich
Pomocy (organizacji samopomocowych, tworzonych przez polskich studentów, w większości
Strona 1 z 4
endecja.pl
2012-11-26
http://www.endecja.pl/historia/artykul/4
narodowców) na uroczystości nadania E. Śmigłemu-Rydzowi buławy Marszałka Polski 11 XI
1936. Fakt ten oburzył studentów UJP, którzy uznali, że to publ. wystąpienie miało charakter
polit. poparcia dla obozu sanacyjnego i kompromitowało obóz narodowy. Na burzliwym
posiedzeniu uniwersyteckiego „Bratniaka” zdecydowano o podjęciu blokady, którą rozpoczęto 23
XI 1936. Na czele protestu stanęli: Jan Barański, Witold Borowski (działacze Sekcji Młodych SN)
i Zygmunt Przetakiewicz (Ruch Narodowo-Radykany - Falanga").
Akcja blokowania uczelni miała formę strajku okupacyjnego i uczestniczyło w niej ok. 1000 osób.
od pocz. miała ona charakter protestu zarówno politycznego jak też ekonomicznego. Studenci
wysuwali żądania obniżki opłat za studia, bezpłatnych studiów dla dzieci chłopów i robotników
i wprowadzenia numerus clausus; występowano jednocześnie przeciwko komunistom i sanacji,
domagano się także ograniczenia cenzury. Brama główna uniwersytetu przy Krakowskim
Przedmieściu obwieszona została transparentami z emblematami obozu narodowego (Mieczem
Chrobrego) i hasłami: Żądamy getta dla Żydów i obniżki opłat!", Niech żyje Wielka Polska!",
Śmierć żydokomunie!", Blokada aż do zwycięstwa!". O popularności akcji studenckiej wśród
warszawiaków świadczyły ogromne ilości żywności i napojów znoszono spontanicznie na
uniwersytet. Pod jego murami odbywały się demonstracje poparcia organizowane przez młodzież
szkolną i robotników, rozpraszane brutalnie przez policję. Na Politechnice Warszawskiej,
w Szkole Głównej Handlowej, Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego oraz w Szkole im.
Wawelberga zawieszono zajęcia i doszło do wystąpień studentów solidaryzujących się z kolegami
z UJP.
Reakcja rządu była szybka i zdecydowana. Decyzją ministra WRiOP zamknięto Uniwersytet
Warszawski. Premier rządu Felicjan Sławoj-Składkowski na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmu
wygłosił przemówienie, w którym oskarżył SN o anarchizację życia w kraju", a blokadę nazwał
próbą endeckiego zamachu stanu". Stało się jasne, że władze zamierzają użyć siły przeciwko
narodowcom. Wokół uniwersytetu skoncentrowano duże siły policyjne. Decydujący szturm
nastąpił w nocy 24/25 XI. Na teren uczelni weszły specjalne odziały policji uzbrojone w karabiny,
granaty gazowe i długie pałki. Władze pogwałciły w ten sposób zasadę eksterytorialności
uniwersytetu. Studenci wycofali się do gmachu Auditorium Maximum, gdzie zabarykadowali się;
Policjanci przy pomocy strażaków z toporami wyrąbali główne drzwi budynku, nie udało się im
jednak sforsować ustawionej tam barykady z ławek i szaf, bronionej przez studentów. Wobec
silnego oporu na parterze policja przypuściła szturm na pierwsze piętro. Strumieniami wody
wybito szyby w oknach, do których następnie podstawiono drabiny. Jednak także i ten atak udało
się obrońcom odeprzeć gradem cegieł i kamieni. Ostatecznie do szturmu przystąpiła rezerwowa
kompania policji z Golędzinowa. Wrzucając do wnętrza świece dymne i granaty z gazem
łzawiącym.
Zygmunt Przetakiewicz następująco wspominał te chwile:
"Wzywano nas do poddania się, grożąc w przeciwnym razie użyciem siły. Z naszej strony
odpowiedzią było milczenie. Po paru minutach dowódca oddziału policji wydał rozkaz szturmu.
Zapalono reflektor, a wóz straży pożarnej zaczął oblewać budynek Audytorium strumieniem wody.
Strona 2 z 4
endecja.pl
2012-11-26
http://www.endecja.pl/historia/artykul/4
Zwarty oddział policji zbliżył się do wyjścia i właśnie w tym momencie na głowy atakujących
posypał się grad kamieni, zbiliśmy reflektor i ugodziliśmy kilku policjantów. Oni zaczęli wybijać
szyby i wrzucać do wnętrza granaty łzawiące i gazowe. Po pewnym czasie nie było czym
oddychać. Studentki biorące udział w blokadzie wpadły w panikę. Za wszelką cenę chciały wyjść
na zewnątrz. Powstało ogromne zamieszanie. Policjanci nie dopuszczali, by ktokolwiek wychodził
z budynku. Przy pomocy drabin zaczęli wdzierać się do wnętrza. Po kilkunastu minutach nasz
opór był złamany."
Policja przy pomocy strażaków z toporami wyrąbała główne drzwi i po usunięciu barykady
w holu głównym wkroczyła do głównej auli, gdzie zebrali się wszyscy uczestnicy blokady.
Obezwładnionych studentów wyprowadzono na dziedziniec, gdzie opornych przepuszczano przez
tzw. ścieżkę zdrowia", bijąc pałkami i kolbami broni. Aresztowano wówczas ponad 250
uczestników blokady, których umieszczono w więzieniu przy ul. Daniłłowiczowskiej (kobiety po
wylegitymowaniu zwolniono do domu). Aktami oskarżenia objęto prawie 300 osób w tym 70
kobiet). Członkowie komitetu organizacyjnego blokady, mimo iż nie ciążył na nich żaden wyrok
sądu, byli przetrzymywani w areszcie przez kilka miesięcy.
Przeciwnicy polityczni obozu narodowego i historycy o proweniencji lewicowej włożyli wiele
wysiłku, aby oczernić uczestników blokady, przedstawiając ich jako brutali, chuliganów
i bojówkarzy. We wspomnieniach Ludwika Krzywickiego, noszącego przydomek papieża
polskiego socjalizmu", można znaleźć informację, że w dniu ogłoszenia Blokady na uniwersytet
wdarła się 30 osobowa bojówka, składająca się z bezrobotnych i mętów społecznych". Autor
sugerował, że byli to bojówkarze nacjonalistyczni, ale nie było to prawdą. Jedynymi znanymi
ofiarami napaści w tym czasie byli narodowcy Jan Barański i Julian Nowakowski, pobici przez 80
osobową lewicową bojówkę, która 24 XI wieczorem wdarła się na dziedzinie Uniwersytetu
i napadła na strajkujących. Grupa napastników składająca się z socjalistów, komunistów
i bundowców, była uzbrojona m.in. w siekiery. W wyniku bijatyki kilkunastu studentów odniosło
obrażenia, w tym dwóch wymienionych na tyle ciężkie, że odwieziono ich do szpitala Św. Rocha.
Lewicowi bojówkarze uciekli przez główną bramę uniwersytetu, tam jednak policja aresztowała
jednego z nich - działacza żydowskiego Bundu - Abrama Erlicha. Wśród lewicowych bojówkarzy
był też późniejszy „bohater” komunistyczny Janek Krasicki. Prawdopodobnie to o tej grupie
myślał prof. Krzywicki pisząc o wszczynających w czasie blokady burdy mętach społecznych".
Niechętni narodowcom publicyści lewicowi przez lata tworzyli legendę o endeckim
bojówkarstwie,
tendencyjnie
wyolbrzymiali
także
antysemityzm
narodowców.
Opisy
terrorystycznych napadów dokonywanych rzekomo przez uzbrojonych w kastety, kije, noże
i żyletki narodowców były w większości zwykłą propagandą na użytek polityczny. Tymczasem
studenci - narodowcy sami często stawali się ofiarami napadów bojówek socjalistycznych
komunistycznych lub żydowskich. Były nawet ofiary śmiertelne takich napadów: w 1931 r.
w Wilnie ugodzony w głowę kamieniem poniósł śmierć student Stanisław Wacławski, a w 1932 r.
we Lwowie Jerzy Grotkowski. Broniących się narodowców lewicowa i liberalna prasa oskarżała
o wszczynanie burd i zamieszek na wyższych uczelniach. Jedną z popularnych wówczas metod
obrony było wszycie żyletki w klapę marynarki przy Mieczyku Chrobrego. Miało to chronić
ubranie przed zniszczeniem w czasie ataku lewicowych chuliganów, zdzierających klapę razem
z odznaką. Za taką zdobycz w redakcji Robotnika” (organu Polskiej Partii Socjalistycznej)
płacono bojówkarzom 10 zł, premiując w ten sposób stosowanie przemocy w polityce.
Strona 3 z 4
endecja.pl
2012-11-26
http://www.endecja.pl/historia/artykul/4
Świadkowie tych wydarzeń nie mieli wątpliwości, że polska młodzież akademicka, przyszli
lekarze, adwokaci czy nauczyciele, ludzie stawiający honor na pierwszym miejscu, nie stosują
w swej działalności z metod przestępczych ani chuligańskich. Przykładem tego może być
fragment wspomnień ówczesnego profesora UW, światowej sławy prawnika i autorytetu
moralnego - Eugeniusza Jarry:
"W ostatnich latach przed wojną anormalne stosunki polityczne w Kraju znajdowały echo
w licznych zaburzeniach wśród młodzieży akademickiej, utrudniających, a nawet przerywających
bieg pracy naukowej. Jedną z większych demonstracyj było zabarykadowanie się studentów
i studentek w nowym gmachu audytorium, brutalnie po trzech dniach zlikwidowane przez oddziały
policji golędzinowskiej. Zwiedzając bezpośrednio po tym wnętrze gmachu, podziwiałem zarówno
obfitość pozostałego prowiantu, zwłaszcza chleba i kiełbasy, w które zacna Warszawa
zaopatrywała swych ulubieńców, jak liczne dowcipne utwory aktualne, wypisywane na tablicach.
Humor nie zawodził studentów w żadnych okolicznościach."
Blokada U.W. w listopadzie 1936 r. była protestem patriotycznej młodzieży, która próbowała na
miarę swoich sił i możliwości walczyć o lepszą i bardziej sprawiedliwą Polskę, podobnie jak
miało to miejsce w czasie wypadków marcowych w 1968 r. czy strajków studenckich w latach
osiemdziesiątych.
Wojciech Jerzy Muszyński
Strona 4 z 4
endecja.pl
2012-11-26
http://www.endecja.pl/historia/artykul/4