"Upili mnie, dali mi prochy, uprawiali
ze mną seks"
Wielką Brytanią wstrząsnęła sprawa seksualnego wykorzystywania dziewcząt – nawet
jedenastoletnich – z domów dziecka przez zorganizowane grupy mężczyzn.
Piętnastoletnia dziewczyna usiadła przy stole w swojej sypialni w domu dziecka i szlochając napisała
krótki list: trzy zdania, w których wyjaśniała dlaczego w ciągu trzech miesięcy 19 razy uciekała z
placówki. Potem złożyła kartkę, stanęła na szczycie schodów, zawołała jedną z opiekunek i rzuciła jej
list. Kawałek papieru wylądował piętro niżej z siłą bomby atomowej: "Przyjeżdżają po mnie Azjaci.
Upijają mnie, dają mi prochy, uprawiają ze mną seks i zakazali komukolwiek o tym mówić. Chcę się
stąd wynieść".
Te słowa, napisane w marcu 2010 r., dały początek jednemu z największych dochodzeń policyjnych w
sprawie seksualnego wykorzystywania dzieci, jakie kiedykolwiek miały miejsce w Wielkiej Brytanii.
Zidentyfikowano 47 ofiar – dziewcząt w wieku od 12 do 16 lat – aresztowano 26 osób, a 11 z nich
postawiono zarzuty w związku z przestępstwami seksualnymi wobec dzieci, których dopuścili się w
latach 2008–10.
Okazało się, że w bocznych uliczkach w Heywood, miasteczku pod Rochdale w hrabstwie Greater
Manchester, w zrujnowanych mieszkaniach, opuszczonych domach i brudnych barach z kebabem
funkcjonowało coś, co można by uznać za modelowy przykład zjawiska rozkładu społeczeństwa.
Sprawcami większości przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci w Wielkiej Brytanii są
samotnie działający biali mężczyźni, ale w Heywood, podobnie zresztą jak w wielu innych miastach
północnej i środkowej Anglii, w ciągu ostatnich 20 lat narodził się zupełnie nowy typ tego zjawiska.
Model zrodzony ze zderzenia dwóch kultur, który doprowadził do powstania groteskowej, okrutnej gry
zespołowej: młode, bezbronne dziewczęta były w sposób zorganizowany namierzane, "oswajane", a
potem zmuszone do sprzedawania usług seksualnych mężczyznom.
Dziewczęta były w większości białe, często (ale nie zawsze) pochodziły z rozbitych lub dysfunkcyjnych
rodzin, wiele z nich było już dobrze znanych pracownikom opieki społecznej. Wagarowały, stały
całymi grupkami na chodnikach, chcąc by traktowano je jak dorosłe. Dorastająca młodzież często
przekracza granice, ale dla tych dziewcząt granice po prostu nie istniały. Prędzej czy później
wkraczały do świata, który jak im się wydawało, mógł im zaoferować zabawę i dreszcz emocji.
Jedzenie za darmo, alkohol za darmo, wiele miejsc, w których można się "wyluzować". Dorośli faceci,
którzy okazywali im względy. - Miałam piętnaście lat – mówiła jedna z ofiar przed sądem w
Liverpoolu. - Imponowało mi to. Czułam się wspaniale.
Do czasu.
Hojni mężczyźni należeli do społeczności Brytyjczyków pochodzenia pakistańskiego, a konkretnie do
tej jej części, która nie widzi nic złego w fakcie, że 30- czy 40-letni mężczyzna poi trzynastolatkę
wódką, aby potem uprawiać z nią seks.
Z 11 mężczyzn, którzy trafili na ławę oskarżonych, dziewięciu uznano za winnych. Tylko jeden z nich
miał wcześniej do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Mężczyźni ci przekazywali nazwiska i
numery telefonów komórkowych dziewcząt swoim znajomym, krewnym i kolegom z pracy. Była to
forma zaproszenia – propozycji dołączenia do zabawy.
11 maja, 08:59
Źródło: The Times
Fot. Getty Images/FPM
wiadomości
Strona 1 z 3
Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości
2012-05-14
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/5128041,wiadomosc-drukuj.html
"Zaprosiliśmy parę dziewczyn na seks. Dołącz do nas" – tak mniej więcej brzmiała propozycja, którą
Abdul Rauf usłyszał w słuchawce telefonu. Przyjął zaproszenie. Odwiedził mieszkanie, w którym zastał
piętnastoletnią dziewczynę, zresztą wyglądającą młodziej niż na swój wiek, która sypiała nawet z
pięcioma mężczyznami dziennie.
Rauf ma 43 lata. Zanim został taksówkarzem, pracował jako nauczyciel w meczecie. Choć mieszka w
Wielkiej Brytanii od 19 lat, twierdzi, że nie wiedział, jaki jest obowiązujący tu wiek przyzwolenia.
Czterdziestopięcioletni Mohammed Amin, także taksówkarz, również zasłaniał się niewiedzą, ale
jednocześnie powiedział policjantom, że w Pakistanie "dziewczęta wychodzą za mąż wieku 14,
czasem nawet 13 lat".
Inny oskarżony, 59-letni mężczyzna, którego nazwiska nie wolno na razie ujawnić, powiedział jednej z
dziewcząt, że w jego kraju "wolno uprawiać seks z dziewczętami, które skończyły 11 lat".
Policja przesłuchała 47 dziewcząt, ale tylko siedem z nich zeznawało przed sądem. Jedna z nich była
wykorzystywana od 12. roku życia, a w wieku 13 lat przeszła aborcję. Ojcem był czterdziestodwuletni
Adil Khan. Dziewczyna opisywała także, że jeden z jej "przyjaciół" trzymał przypiętą na drzwiach
swojego mieszkania listę mężczyzn, którzy byli mu winni pieniądze za "możliwość przyprowadzania do
jego mieszkania białych dziewcząt".
Cały proces "oswajania" prowadzony był tak skutecznie, że choć dziewczyna uprawiała później seks z
wieloma mężczyznami, i choć wiedziała, że jej koleżanki traktowane są tak samo, nie pozwalała
powiedzieć złego słowa o swoich prześladowcach. Nazywała ich przyjaciółmi. "Przyjaciele" płacili jej za
wspólnie spędzany czas. Czasami musiała także spotykać się z nieznajomymi mężczyznami w różnych
mieszkaniach w mieście lub okolicy, ale nadal uważała, że wszystko jest w porządku.
Ława przysięgłych słuchała z autentycznym przerażeniem, kiedy nastolatka opisywała reguły rządzące
całym procederem. Pakistańczycy, jak mówiła, "przekazywali ją sobie jak piłkę na boisku". Tworzyli
zamknięty krąg – z nią w środku.
– Większości nawet nie znałam, ale i tak musiałam się z nimi spotykać – opowiadała. – Kiedy dałam
mój numer telefonu taksówkarzowi, po dwóch tygodniach dzwoniło już do mnie dziesięciu
Pakistańczyków, a jeszcze tydzień później miałam ich pełną książkę telefoniczną.
Inna historię opowiedziała pewna 15-latka, która uciekła z domu po kłótni z rodzicami. Zamieszkała w
domu, w którym przebywała już inna, starsza od niej dziewczyna. Nastolatka szybko znalazła się pod
jej wpływem, co znacznie ułatwiło wykorzystanie jej przez Pakistańczyków. Z płaczem opowiadała o
wydarzeniach, które miały miejsce w 2008 r., o wstydzie i poniżeniu, wreszcie o tym, jak dopiero
cztery lata później zrozumiała, że to nie była jej wina. Wina leżała po stronie tych, którzy zamienili ja
w seksualną zabawkę.
Wszystko zaczęło się na materacu w brudnym pokoju nad barem z kebabem w Heywood, jednym z
dwóch fast-foodów używanych przez Pakistańczyków jako miejsca schadzek (obecnie oba mają już
nowych właścicieli). Dziewczęta zwabiano do środka proponując im darmową pizzę i frytki. Kiedy już
weszły, szybko pojawiały się butelki z wódką. Ale nic za darmo. "Ja przyniosłem wódkę, więc i ty
musisz mi coś dać" – usłyszała piętnastolatka, po czym została zabrana do pokoju na górze i
zgwałcona.
To był początek długiej drogi. Już wkrótce dziewczyna była wożona po całym Rochdale i okolicznych
miastach, gdzie spotykała się z coraz większa grupą mężczyzn, z którymi uprawiała seks w
samochodach, mieszkaniach i domach.
59-letni mężczyzna "…przyprowadzał kolejnych facetów, kazał mi z nimi spać, a potem dawał mi
pieniądze, żebym siedziała cicho" – zeznawała. Mówi, że czuła się "brudna i obrzydliwa". Na początku
płakała w czasie uprawiania seksu, później coraz częściej ogłuszała zmysły alkoholem, żeby nic nie
czuć. Za bardzo się bała, żeby cokolwiek powiedzieć rodzicom. - Oni pewnie pomyśleliby, że to moja
wina – tłumaczyła.
Czasami chodziła do szkoły, podwoził ja wtedy 41-letni Abdul Aziz, taksówkarz, który "sprzedał ją"
innemu facetowi. W szkole była brudna, często czuć było od niej alkohol. Wykorzystywanie skończyło
się po sześciu miesiącach, kiedy dziewczyna zaszła w ciążę i wróciła do matki. Ale nawet wtedy
zdarzało się, że przed jej domem stawały taksówki, a jacyś mężczyźni dzwonili na jej komórkę.
Po jakimś czasie przestali, ale przecież w Rochdale zawsze można było znaleźć nową dziewczynę
czekającą za rogiem.
Latem 2009 r. do domu dziecka w Rochdale trafiła kolejna ofiara tego procederu, tym razem
czternastoletnia. Także w tym przypadku Pakistańczykom "przedstawiła ją" starsza koleżanka.
Niektórzy mężczyźni byli zachwyceni, bo jak zeznał Abdul Rauf, znudzili się już poprzednimi
"przyjaciółkami" i szukali nowych wrażeń.
Wszystko działało bardzo prosto: wystarczyło wyjść z domu dziecka, złapać autobus, wziąć taksówkę
albo poczekać na umówionego mężczyznę w samochodzie. Celem zawsze był dom lub mieszkanie, w
którym czekało już kilku innych panów z wódką, z marihuaną, czasami z kokainą.
Dziewczyna dopiero rok później zdobyła się na odwagę zerwania z takim życiem. Na przesłuchaniu
powiedziała policjantom, że gdyby miała im opisywać każdą sytuację, w której mężczyźni z Azji
wykorzystywali ją seksualnie, "musiałaby siedzieć tu do Bożego Narodzenia".
Rauf opisywał, że pewnej nocy 25 mężczyzn czekało w kolejce do dziewczyny, którą kilka godzin
wcześniej wraz z koleżanką zabrano z ulicy w Manchesterze i przewieziono do domu w Oldham. Jedna
z nastolatek była pijana. Umieszczono ją w pokoju na górze, a potem było kilka telefonów i pod dom
zaczęły zjeżdżać taksówki. - Przyszło mnóstwo facetów – opowiadał Rauf. – Zrobiło się jak w domu
publicznym. Wchodzili do niej kolejno, każdy spędzał w pokoju dwie minuty. Wiadomo, co robili.
Kiedy wykorzystywane dziewczęta poprosiły wreszcie o pomoc i opowiedziały swoje historie
policjantom, ci stopniowo dotarli do kolejnych, a przez nie do następnych. Okazało się, że ofiary,
które zeznawały w procesie, to wierzchołek góry lodowej. Policja przesłuchała 56 podejrzanych, ale
większości opisywanych przez dziewczęta mężczyzn nie udało się zidentyfikować. Wszyscy używali
fałszywych nazwisk, przynajmniej o jednym wiadomo, że uciekł do Pakistanu.
Zeznania oskarżonych były bardzo charakterystyczne. Nie wstydzili się, nie okazywali skruchy czy
poczucia winy. Wydawało się, że wręcz nie rozumieją, że zrobili coś złego. Niektórzy byli wściekli, że
mają kłopoty przez bezwartościowe dziewczyny, które przecież "wiedziały, co robią". Ośmiu z
dziewięciu skazanych pochodziło z wiejskich terenów Pakistanu i przyjechało do Wielkiej Brytanii jako
dorośli ludzie.
Jak mówił przed sądem ekspert znający kulturę Pakistanu, mężczyźni tacy jak oni żyją w swoistej
moralnej schizofrenii. Zachowania, których nie dopuściliby się wobec muzułmanek, uznają za
"akceptowalne" wobec "zepsutych" białych dziewcząt. – Ci ludzie nie nauczyli się szanować takich
dziewcząt tak, jak szanowaliby własne córki – mówił. – Usprawiedliwiają swoją przestępczą
działalność i winią społeczeństwo za to, że nie potrafiło obronić nastolatek.
Strona 2 z 3
Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości
2012-05-14
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/5128041,wiadomosc-drukuj.html
W tym roku w Bolton, mieście oddalonym o kilkanaście kilometrów od Heywood, zakończył się
niezwiązany z wyżej opisywanymi wydarzeniami proces 25-letniego Abdula Mehriego, imigranta z
Afganistanu, oskarżonego o seksualne wykorzystywanie szesnastolatki. Sędzia Steven Everett
wydając wyrok powiedział oskarżonemu, że jego poglądy na seks były czystą hipokryzją. - Ona nie
pochodziła z pańskiego kręgu etnicznego – mówił. - Jestem przekonany, że nie odważyłby się pan
wykorzystać dziewczyny ze swojego kręgu, ale nie widział pan nic złego w wykorzystywaniu tej
nastolatki. Postrzegał ją pan wyłącznie jako sposób na zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych bez
przekraczania zasad swojej wiary.
W Heywood było bardzo podobnie. Wśród oskarżonych byli ciężko pracujący, żonaci mężczyźni,
niektórzy z nich cieszyli się dużym szacunkiem w lokalnej społeczności pakistańskiej. Jeden słynął z
umiejętności cytowania Koranu, inny był niegdyś nauczycielem, jeszcze inny otrzymał pozytywne,
wręcz pochlebne opinie od kilku radnych pochodzenia pakistańskiego z Rochdale. I wszyscy oni, jak
się okazuje, prowadzili podwójne życie.
Jeden z nich – ten 59-latek, który na razie pozostaje anonimowy – postanowił bronić się przez atak.
Twierdził, że dziewczyny były bardzo inteligentne, wiedziały co robią i chciały w ten sposób zarabiać
pieniądze. - To nie one były naszymi ofiarami – mówił przed sądem. - To my byliśmy ich ofiarami!
Jedna z piętnastolatek, opowiadał, znała więcej Pakistańczyków niż on sam. Gdyby mogła, to "…
przespałaby się z wszystkimi muzułmanami z Rochdale i Oldham, gdyby tylko dobrze jej zapłacili",
mówił. Winił wszystkich, tylko nie siebie. To on był ofiarą spisku, w którym uczestniczyły dziewczyny,
policja, prokuratura, sędzia, a nawet Rupert Murdoch, przewodniczący News Corporation.
Trzeba jednak przyznać, że niektóre pytania stawiane w jego emocjonalnej przemowie brzmiały
niepokojąco. "Gdzie są biali ludzie? Patrzycie tylko na naszą społeczność. A gdzie była szkoła? Gdzie
byli pracownicy socjalni? Dlaczego nikt się o te dziewczyny nie troszczył?"
Fakt, to niewygodne pytania. Niektóre instytucje odpowiedzialne za zapewnianie bezpieczeństwa
dzieciom dopiero teraz, poniewczasie, zaczynają zdawać sobie sprawę z problemu, który istnieje już
od co najmniej 20 lat. Bardzo długo – za długo! – nikt nie chciał uświadomić sobie, o co chodzi.
Wszyscy bali się wchodzić na pole minowe różnic etnicznych i kulturowych. Łatwiej i bezpieczniej było
udawać, że się pewnych rzeczy po prostu nie widzi.
Zapobiegać, chronić, a jeśli trzeba – oskarżać. To mantra, którą powinni powtarzać sobie pracownicy
wielu instytucji. Grupa mężczyzn została oskarżona i skazana za wspólne seksualne wykorzystywanie
dzieci. Ale na ulicach czekają już nowe dziewczęta.
Copyright 1996-2012 Grupa Onet.pl SA
Strona 3 z 3
Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości
2012-05-14
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/5128041,wiadomosc-drukuj.html