Stanisław Brzozowski
Stanisław Brzozowski to nie tylko krytyk literacki, ale również filozof, socjolog i eseista, a także powie-
ściopisarz i publicysta. Reprezentował typ krytyka, dla którego dzieło było pretekstem i punktem wyj-
ścia do zaprezentowania własnych poglądów. Podniósł rangę krytyki literackiej do literatury. Od
krytyka wymagał jasnego światopoglądu i celów. Uważał, że lektura jest aktem miłości lub nienawiści.
Znany był z ataków na Sienkiewicza (krytykował tradycje szlacheckie, konserwatywne i narodowe, rewi-
dował polskie mity, krytykował tworzenie karykatury historii) oraz Micińskiego (zarzucał mu “rezygnację z
rzeczywistości”), w pewnym okresie był także gorącym zwolennikiem socjalizmu, a następnie uniwersali-
zmu katolickiego. Od 1906 roku do
czasów dzisiejszych toczy się spór o możliwość współpracy Brzozow-
skiego z carska Ochraną. W 1909 roku opublikował “Legendę Młodej Polski”, w której surowo ocenił
współczesne myślenie o sztuce, dowodził, że kultura nie istnieje poza historią. Wróżył koniec moderni-
stycznej epoki, a za główny powód tego zjawiska uważał romantyczny bunt młodych przeciwko
starym
– oderwanie się jednostki od społeczeństwa. Stwierdził, że epoka ta nie pobudziła świadomo-
ści narodu.
Jako krytyk, recenzent i publicysta Brzozowski
współpracował z “Głosem”, “Przeglądem Tygodniowym”,
“Krytyką” i “Prawdą”. Opublikował m. in. “Współczesną powieść polską” i “Krytykę literacką w Polsce”.
Doceniał w swych książkach dorobek pozytywistów, chwalił Prusa i Orzeszkową.
Legenda Młodej Polski. Sudya o strukturze duszy kulturalnej.
Książka została wydana w 1910 roku. Jest zbiorem refleksji Brzozowskiego dotyczących epoki Młodej
Polski (kultura, religia, postawa człowieka itd.). Autor patrzy z dystansem na to, co działo się w Polsce na
przełomie wieków i co dzieje się obecnie. Nie szczędzi krytyki i bardzo subiektywnych sądów. Ujmując
w skrócie -- pisze tak:
Kulturą określa się wykorzystywanie wielkich doświadczeń i dorobków dziejowych dla celów indywidual-
nych, przetwarzanie pracy dziejowej ludzkości i jej dorobku na sny o życiu umysłów indywidualnych.
Ucieczkę od treści życia. A przecież człowiek tworzył kulturę walcząc o swe istnienie - jest to dorobek
społecznej walki o byt, a nie - jak się teraz uważa - przygoda indywidualna. Warstwy kulturalne uważają
swoje perypetie w nabywaniu kultury, swoje przejścia ideologiczne, stany dusz - za właściwy rdzeń dzie-
jów.
Twórcą młodopolskiego ruchu była osamotniona jednostka, nieznajdująca dla siebie w ramach
istniejącego społeczeństwa zadania ani stanowiska, pochodząca z warstw posiadających lub psy-
chicznie od nich zależna.
Twórczość Młodej Polski jest wyrazem:
-odrywania się tej jednostki od społecznego podłoża,
-jej dojrzewanie do samotności,
-stworzenia wokół siebie nowej rzeczywistości,
-próby uzasadnienia wokół siebie nowej rzeczywistości,
-próby uzasadnienia swego stosunku do świata,
-oparcia na tym stosunku jakiejś akcji/planu.
ROMANTYZM A MŁODA POLSKA:
Romantyzm to bunt psychiki przeciwko społeczeństwu, które ją wytworzyło. To bunt kwiatu prze-
ciwko swoim korzeniom. Romantyk chce, by jego piękne “ja” mogło dzięki swoim właściwościom psy-
chicznym istnieć w społeczeństwie jak w stanie natury, tj. żyć na tle potężnego organizmu cudzej pracy,
nie biorąc w niej udziału, przyjmując życie jako rozwijanie i wyrażanie swych psychicznych właściwości.
“Kwiatowi wydaje się, że żyć to znaczy pachnąć”. Romantyk zapomina, że we współczesnym świecie
za głosem swojej psychiki może iść człowiek, niezależny od konieczności pracy (czyli żyjący z czyjejś
pracy). Świadomość romantyczna jest tylko pewną szczególną postacią bardziej ogólnego faktu, jest jed-
nym z wyników oddzielenia procesu powstawania świadomości od procesu życia.
Wyjście z romantyzmu prowadzi przez krytykę świadomości, przez zrozumienie, że jedynym grun-
tem jest udział w zbiorowej walce człowieka z żywiołami, które tkwią w nim samym. O tyle tylko
posiadamy pewny grunt, o ile nasze życie jest momentem w zbiorowej walce człowieka z żywiołami.
Jesteśmy czymś rzeczywistym, gdy wzmagamy chęć życia. W przeciwnym razie nasze życie jest
fałszem.
Jednostka zaczyna się wyodrębniać spod władzy ustalonych wartości i pojęć, gdy rozpada się dotychcza-
sowy obraz świata. Ważne jest, by zrozumieć, jakiego rodzaju proces doprowadził do wyodrębnienia się
jednostki spod władzy ustalonych wartości i pojęć. Pierwszym punktem w przypadku Młodej Polski była
obłudna nicość, później:
-beztroskie życie w ciele nowoczesnego świata
-jak najmniejsze ustępowanie od nałogów,
-nie zadawanie sobie ani jednego głęboko przemyślanego zagadnienia,
-pęd w stronę kariery,
-traktowanie nauki jako przywileju uwalniającego od wysiłku;
Oprócz Świętochowskiego nie było pisarza, na którym atmosfera młodopolska nie odcisnęłaby swojego
zaściankowego piętna. Panowało przekonanie, że co się z kultury podoba - to się przyjmie, resztę odrzuca
się jako niepotrzebną naleciałość. Czuje się w atmosferze intelektualnej Młodej Polski nieoswojenie z
wymaganiami intensywnego, samowiednego życia umysłowego. Podobnie nie można twierdzić, by pol-
ska neoromantyka była reakcją indywidualistycznej psychologii jednostek przeciwko klasowej myśli
proletariackiej. Młoda Polska powinna być buntem, a tak, bez niego - ojczyzna została “włączona w
noc” przez władzę kapitalizmu. Polska powinna być organizmem polskiej klasy walczącej o swoje
trwanie wobec przemocy ludzi oporu rzeczy. Polacy mówią na Żeromskiego, Kasprowicza, Wyspiańskie-
go “to nasze”. Niech przypomną sobie, jak ich szkalowali! Polakom przynależy się tylko ta wzgarda,
którą oddychają dzieła mistrzów .
Młoda Polska warstwom posiadającym zawdzięcza tylko osamotnienie, odcięcie od przeszłości,
przyszłości. Nie było chyba podobnie bezradnej samotności, w jakiej znalazła się młodopolska dusza. W
Polsce znaleziono sposób tracenia wiar nawet niepozyskanych. Polska nauczyła się przezywać wszelkie
załamania myśli nowoczesnej nie przeżywając jej wzlotów.
Nie cenzura, nie wróg “przecinał wszystkie tętnice, poprzez które dopływała gorąca krew z zachodu, nie
on stworzył nastrój miałkiego rozsądku, idyllę słodkiego dobrobytu, cnoty domowe wiodące do mordowa-
nej pracy. Nie on wytworzył ten patriotyzm przychodzący po przepiciu jak czkawka, patriotyzm toastów i
rozrzewnień, buńczucznych wspomnień i roztropnego pełzania”. Usłanie zacisznego gniazdka - to był
dominujący cel. Posiadanie, wygodna wegetacja. Nawet Nietzsche nie zdobył się na tyle sceptycyzmu, ile
ma go (wobec idei, nauki, literatury, sztuki i całego świata) przeciętna matka-Polka, ani nie miał tyle obo-
jętności wobec świata molarnego, ile jest w polskim ojcu rodziny.
Ci, co żyją z tłumienia myśli polskiej - protestują, gdy idzie ona naprzód w żywej samokrytyce. Tacy nie
mogą być przewodnikami społeczeństwa. Wobec nieszczęścia narodu nie należy grzebać Wyspiańskiego,
Przybyszewskiego, Żeromskiego, a na kształt relikwii pielęgnować każdy rupieć. Żadna moc nie sprawi,
by zdolnym do życia było to, co żyć nie jest w stanie. Absurdem jest naród, który upierałby się czy-
nić tradycję swą z tego, co jest chorobą myśli i woli, co się rozpada i woła o zapomnienie, Śmiecie,
nawet przechowywane w muzeum, nie stają się rzeczą cenną. Co nie ma duszy - nie nabierze jej
nigdy. Naród polski nie chce zmiłowania i pociechy, lecz zwycięstwa. Należy słuchać nie wrzawy, bo
wszystko dojrzewa w milczeniu. Zmienia się psychologii polskiej wsi, narodził się potężny, świadomy
działacz historii w polskim robotniku. Niech polska myśl klasy robotniczej zawładnie włościaństwem!
Młoda Polska stwarza się nie z druku i papieru, a z krwi i ciała. To nie ta Polska, o której mówi
kawiarnia. To ta, którą miała w myślach Wyspiański, twórca świadomości narodowej. Świadomość kla-
sy robotniczej to ruch żywych ludzi.
Przeciętny Polak - katolik nie wie, jak głębokim może być katolicyzm. Kościół posiada swoje kaplice
dla samotników: to, co orle i podziemne w ludzkiej duszy - znajduje tu schronienie. Nigdzie chyba sto-
sunki między katolicyzmem jako religią ludową a jako głęboką dyscypliną moralną, pomiędzy katolicy-
zmem maluczkich a katolicyzmem doktorów, nie ułożyły się w sposób tak demoralizujący, jak u nas.
Polscy postępowcy posługują się niezmiernie uproszczoną metodą. Kiedy napotykają katolicyzm wśród
wybitnego człowieka - wietrzą obłudę, udanie, zaćmienie umysłowe. W literaturze polskiej istnieją głę-
bokie próby pogłębienia lub ugruntowania katolickiego światopoglądu. Rzekomy panteizm Norwida wy-
daje się wielkim nieporozumieniem. To jeden z najbardziej katolickich umysłów stulecia. Religijność
Mickiewicza zostanie może odkryta wtedy, gdy zajmie się nią jakiś francuski albo włoski modernista.
Krytyka katolicyzmu nie ma u Brzozowskiego charakteru wyznaniowego (jak sam twierdzi). Jest on kato-
likiem i ze wszystkich teologii katolicka wydaje mu się najszczersza i najgłębsza.
Współczesny katolicyzm jest wg niego traktowany jako religia niewymagająca myślenia i zastanawiania
się nad czymkolwiek. A tak naprawdę jest najtrwalszym z dzieł stworzonych przez nowoczesnego czło-
wieka. Jednak dzisiejszy, oficjalny katolicyzm (tworzony przez duchownych, którzy nie mają udziału w
pracy) łączy nas z zachodem. Martwy ciężar katolicyzmu zagłusza całe obrazy psychiczne i społeczne,
jest w naszym życiu czynnikiem izolacji kulturalnej, dziejowej, społecznej. Katolicyzm zakreślił plan
wielkiej, zbiorowej kultury ludzkiego gatunku. Pojął, że indywidualne życie jest zawsze związane z ży-
ciem ludzkiego gatunku, że nie może być oderwane od zbiorowego, powszedniego procesu.
Kościół potępia modernistów. Mimo to - są oni jego przednią strażą. Rozszerzają jego posiadłości i
wpływy w dziedzinie intelektualnego i kulturalnego życia. Prawdziwe chrześcijaństwo jest rozwinięte w
fakt społeczny.
Kapitulacją moralną katolicyzmu jest jezuityzm, bo znieprawia prawdę, zachowuje owoc, efekt, a odrzuca
trud pracy. Jezuityzm to nie zakon, a formacja umysłowa i “taktyka dziejowego wyzysku”. Przyjmuje nie
prawdę, lecz jej przyjemne konsekwencje, nie sztukę, lecz jej pozory, nie pracę, lecz dochody, nie kulturę,
lecz komfort.
Jest ważną rzeczą, przy określaniu jakiegoś systemu wartości, zrozumieć, z jakim faktem, z jakim proce-
sem życiowym pozostają one w związku (typ ideogenetyczny). Typem ideogenetyczym Polski zdziecin-
niałej stał się Polak usiłujący założyć swą rodzinę w świecie rozpatrywanym jedynie jako środowisko, w
którym rodzina powinna być założona. W pracy nie miał mety dalszej niż rodzina. “Gruchał w swoim
gołębniku”. :) Potrzeba świadomych robotników, czyli takich, którzy spełniają rolę w technicznym i
biologicznym procesie walki człowieka z przyrodą i przekazują potomstwu dorobek biologiczny i
moralny.
Młoda Polska była buntem tych, którzy przeciwstawili się Polsce zdziecinniałej. Każdy z nich zna-
lazł się sam ze sobą i poczuli się zbiorowością tylko w imieniu swej samotności.
MITY I LEGENDY
Teologia odbywa się doskonale bez pojęcia bóstwa. Teologią autor nazywa stan duszy ludzkiej, teolo-
giem -- człowieka, który usiłuje wydobyć prawdę przez systematyzowanie i analizowanie zamarłego
ludzkiego życia.
Stosunek psychiki do świata fizycznego ma się tak, jak stosunek doświadczenia osobistego do doświad-
czenia społecznie zorganizowanego. Życie społeczne jest pierwszą bezpośrednio nam daną rzeczywi-
stością. Dana myśl ujawnia swą praktyczną sprawność jedynie wtedy, gdy jest częścią historycznego
doświadczenia zbiorowości ludzkiej.
Wokół Polaków dzieją się rzeczy, które mogłyby stanowić zawiązek zwycięstwa, ale koncentrują się oni
niestety na czczeniu widm przeszłości. Gdy znikają myślowe złudy i pozostaje prawda, żywi ludzie --
pojawia się u nich poczucie pustki.
Za podstawę prawa może być uznany tylko człowiek, którego życie pozostaje w bezpośrednim związku z
wielkim procesem zbiorowej walki gatunku (postęp, praca, technika). Tylko ta strona socjalizmu jest
trwała i głęboka: człowiek musi sam siebie stworzyć, wychować, stworzyć w sobie społeczne i kulturalne
życie.
Dzięki Bergsonowi i Sorelowi zmieniły się całkowicie poglądy na zagadnienie swobody. Swoboda nie
jest zagadnieniem teoretycznym, lecz zadaniem praktycznym: można je rozwiązać tylko czynem. Deter-
minizm to bujda, bo oznacza zawsze jakiś poziom ustalonego zwycięstwa. Tymczasem życie jest to
twórczość i walka w opornym środowisku. Życie jest przegrane, gdy nie towarzyszy mu irracjonalny i
twórczy pęd. “Ja głębokie” Bergsona wyrzuca w przestrzeń duchowy obraz swojego zwycięstwa i obra-
zem tym samo siebie utrzymuje i stwarza.
Sorelowi zawdzięczamy cenne pojęcie “społecznego mitu” dla oznaczenia obrazu myślowego, zdolnego
stać się ośrodkiem przyciągającym dla twórczości. Obraz taki ukazuje nam plan akcji jako epopeję walki i
zwycięstwa. Taką postać działania, w której twórcze, wynalazcze dążenia posiadałyby moc istnienia wo-
bec świata. Sorel przypisuje takie znaczenie mitu idei strajku powszechnego (dzięki niemu klasa robotni-
cza uświadamia sobie, czym ma się stać, aby zapewnić zwycięstwo swoim dążeniom; ruska socjaldemo-
kracja potępiła Sorela za teorię mitów, nazywając ją reakcyjną). Mit wprowadza Pierwiastek czynny,
heroiczny do naszej myśli. Swoboda, aby być swobodą, musi wchłonąć w siebie cały determinizm, za-
panować nad nim. Młoda Polska - To jest właśnie mit ojczyzny swobodnej pracy.
---
Hegel uważał swą fenomenologię za całkowitą i wyczerpującą historię zasadniczych postaw ludzkiego
poznania. Fenomenologia przywracała swobodę życiu myśli. Ale fenomenologia nasza nie może być
zupełna, bo zawsze znajdzie się seria masek trudna do przewidzenia. Człowiek żyje na podstawie świata,
bez którego obejść się nie może, lecz którego nie rozumie, nie ceni, tj. żyje wśród wytwórczości, która w
zasadzie pozostaje mu obcą. Twórca literatury żyje zawsze mniej lub więcej z dóbr już wytworzonych.
Gdy odrzuca on (jako nierzeczywiste) swoje życie, nie zdaje sobie sprawy, jaką sferę życia zamknął w
swej negatywnej ocenie. Tworzy sobie zasadę: ponieważ bezwartościowymi są te sposoby życia i działa-
nia, które zapewniają nam posiadanie i spożywanie dóbr wytworzonych przez innych, to bezwartościowy
jest sam proces spożywania dóbr. Artysta odrzuca go jako nudny przymus, zmorę. Wytwórczość traktuje
tylko jako drogę do spożycia, odrzuca ją więc, jako nieistotną. Robotnik wydaje mu się opętańcem i fana-
tykiem empirii. Tym sposobem powstaje przepaść między psychologią spożywcy a psychologią wytwór-
cy. Oto nie ma już czegoś takiego, jak ”zasługa”. Jest “prawo”. Trzeba zerwać ze wszystkimi dotychcza-
sowymi formami myślenia o rzetelnej życiowej treści. Nie stracić odwagi i iść naprzód, pracować, aż się
odsłoni jedyna rzeczywistość. Zbiorowe ludzkie życie, stwarzające swą pracą świat. Tu jest potrzebny
heroizm myśli. Świat, który nas otacza, jest rezultatem życia i pracy. Pisarze są twórcami myśli polskiej,
są oraczami gleby ducha i od nich zależy nowoczesna, swobodna, jasna samowiedza.
--
Polski romantyzm pozostaje nam nieznajomym, posiadamy o nim pojęcie fragmentaryczne, brak nam
szczegółów, brak nam ogniw wiążących w jedno oddzielne dzieła i indywidualności. Niedokładnie znane
są prądy i antagonizmy społeczne, wpływy na pisarzy. Wszystkie te zagadnienia pojmowane są powierz-
chownie, przystępuje się do nich na ogół z uprzedzeniem i bez dobrej wiary. Romantyków pojmujemy
szablonowo. Nikt nie fatyguje się, by porównać ówczesną romantyczną myśl polską z pokrewnymi jej,
zachodnimi prądami.
Na ogół Młoda Polska poczuła się spadkobierczynią romantyzmu, wskrzesicielką jego tradycji.
Ciągnęło Młodą Polskę do romantyzmu to, co było jego fatalizmem, odosobnienie, odejście od życia.
Romantycy usiłowali je przemóc, wyrównać wysiłkiem ducha oddzielającą ich od życia przepaść. Cały
romantyzm polski zawarty jest w symbolicznym rzucie Kordiana z wierzchołka Alp na ziemię ojczystą.
Wszyscy dążyli ku złączeniu z realnym , krwistym życiem, walczyli pustką. Tworzyli duchowe gmachy i
Młodą Polskę olśniewały właśnie te duchowe konstrukcje. Romantycy usiłowali przemóc w sobie upiora.
Młodej Polsce upiór był wyraźnie głębią i prawdą. Romantyzm służył Młodej Polsce jako uzasadnie-
nie. Tam widmo było losem-wrogiem, tu: celem. Niegdysiejsza samotność, męka i klęska stały się dziś
duszą i szczytem.
Z Norwida wzięliśmy maskę pośmiertną i do dziś ukazujemy ją jako żywą twarz poety. Tragizm losu
narzucił Norwidowi formę śmierci i stała się ona treścią dzieł. Treścią jednak Norwida jest to, że nie mógł
żyć tym życiem, jakie miał w sobie, ale starał się nie uronić nic ze świata, który miał w sobie. Ideą Nor-
wida jest naród stwarzający swego ducha. Grzebiemy Norwida ponownie. W naszej opinii literackiej
grasuje dziś o nim i o innych pisarzach mnóstwo przesądów.
Stanisław Brzozowski (ur. 1878 – zm. 1911)
pseud. Adam Czepiel – polski filozof, pisarz, publicysta i krytyk teatralny i literacki epoki Młodej
Polski. Zwolennik materializmu dziejowego, który wprowadził marksizm do myśli polskiej. Twór-
ca "filozofii pracy". Znany głównie jako autor Legendy Młodej Polski oraz "pierwszej polskiej
powieści intelektualnej", Płomieni.
Brzozowski „Legenda Młodej Polski” tu: „NASZE JA I HISTORIA”
• kulturą nazywa się dzisiaj przetwarzanie pracy dziejowej i dorobku ludzkości na
czyniące zadość indywidualnym aspiracjom subiektywne sny o życiu umysłów gięt-
kich i wyrafinowanych
• procesy psychologiczne oznaczone przez nas jako nabywanie kult, mają na ogół charakter
ucieczki intelektualnej, oddalenia się od tego, co stanowi treść naszego nowoczesnego życia
• paradoksalne ukształtowanie nowoczesnej psychiki kult: opanowujemy wyniki pracy dziejowej,
stając się niezdolnymi do brania w niej udziału, przyswajamy sobie wartości kult, zatracając te
właściwości życia i psychiki, które są konieczne do ich wytwarzania
• nowoczesny kulturalny umysł to rezultat dziejowej pracy, zamieniony w bezwyjściową przygo-
dę indywidualną.
• swój intelekt i wrażliwość zdobył człowiek, walcząc o swoje istnienie: jest to dorobek społecz-
nej walki o byt; dziś nabywamy je, oddalając się od zasadniczego stanowiska życiowego, które
je wytworzyło
• świat historyczny, w którym żyjemy, świat pracy i walki stworzył wszystko, co ist-
nieje dzisiaj jako kultura; my chcemy brać udział w rezultatach i wyzbywamy się warunków,
z którymi ściśle rezultaty te są złączone
• przyswajanie wyników działalności, pracy, walki dziejowej to nie zdolności i dążenia czynne
• nowoczesny człowiek kultury = jednostka przystosowująca do swoich intelektual-
nych i emocjonalnych potrzeb dziejowej pracy społ.
• każda kult: powstała jako metoda przeobrażenia ducha jednostek, by były zdolne do wykorzy-
stywania pewnych danych przez naturę społ. czynności; jest systemem narzędzi samozachowa-
nia, którego wynik to takie czy inne uzdolnienie czynne
• życie czynne – punkt wyjścia – podporządkowując się jego wymaganiom i biorąc w nich udział
jednostki i pokolenia wytwarzały pewne systemy wartości; oderwane od tego procesu wartości
zmieniają charakter – stają się czynnikiem rozkładającym nasze zdolności czynne
• proces prowadzący nowoczesnych ludzi do nabycia kult (przyswojenia) związany jest z proce-
sem psycholog, rozkładającym w nich wszystkie zdolności do czynnego udziału w tej pracy
• warstwy kulturalne uważają swoje perypetie w nabywaniu kult, swoje przejścia
ideologiczne, stany dusz, za właściwy rdzeń dziejów (złudzenie kulturalnej świado-
mości)
• nasze „ja” jest wynikiem, produktem, wytwarza się poza nami, w większej części
przed naszym przyjściem na świat (ludzie myślą, że ono samo powstało, że jest to opano-
wane przez nich – tak wpadają w dłuższy szereg powikłań)
• odwołanie do Vico i jego koncepcji wszechobecności historii
• historia nas stworzyła: marzenia o uniezależnieniu się od niej to marzenia o samounice-
stwieniu; istniejemy w tym a nie innym momencie, jesteśmy historią, nie możemy się od niej
uwolnić; każda myśl, każda wartość jest wytworem historii, historia nie jest czymś, co stoi na
zewnątrz nas, względem czego możemy zajmować dowolne stanowisko
• kult europejska zmierza do utożsamienia pojęcia jaźni i człowieka, to podniesienie człowieka
do rangi swobodnego, rzeczywistego sprawcy swoich losów
• człowiek musi tak zawładnąć życiem aby nie było w jego duszy nic poza tym, co sam zamie-
rzył i stworzył
• praca to jedyny fundament myśli; myśl żyje w świecie o ile utrzymywana jest na jego
powierzchni przez wysiłek życia; sama przez się nie ma żadnej władzy; samo „ja” jako forma
psych jest bezsilne, istnieje, o ile jest utrzymywane na gruncie pracy
• kultura to schemat wymagań, przez których spełnienie nadajemy trwałość naszym właściwo-
ściom psychicznym, utrwalamy je poza sobą
• każdy świat kulturalny powstał nie z logicznej analizy poprzedniego, ale z całkiem
nowego wątku, z zaprzeczenia tego, czym był poprzedni
• tworzyć nową kult to tworzyć nowy styl życia
• każda kult wynikała z takiego przetworzenia subiektywnych właściwości, że stawały się one
momentami trwałej historycznie formy życia
• kult dzisiejsza = w znacznej mierze system złudzeń i iluzji, to system ucieczek przed historią
Brzozowski „Legenda Młodej Polski”
-kultura = przetwarzanie pracy dziejowej i dorobku ludzkości na czyniące zadość indywidualnym
aspiracjom subiektywne sny o życiu umysłów giętkich i wyrafinowanych
-procesy psychologiczne oznaczone przez nas jako nabywanie kult, mają na ogół charakter
ucieczki intelektualnej, oddalenia się od tego, co stanowi treść naszego nowoczesnego życia
-paradoksalne ukształtowanie nowoczesnej psychiki kult: opanowujemy wyniki pracy dziejowej,
stając się niezdolnymi do brania w niej udziału, przyswajamy sobie wartości kult, zatracając te
właściwości życia i psychiki, które są konieczne do ich wytwarzania
-swój intelekt i wrażliwość zdobył czł, walcząc o swoje istnienie: jest to dorobek społ walki o
byt; dziś nabywamy je, oddalając się od zasadniczego stanowiska życiowego, które je wytwo-
rzyło
-przyswajanie wyników działalności, pracy, walki dziejowej to nie zdolności i dążenia czynne
-nowoczesny czł kultury = jednostka przystosowująca do swoich intelektualnych i emocjonal-
nych potrzeb dziejowej pracy społ
-każda kult: powstała jako metoda przeobrażenia ducha jednostek, by były zdolne do wykorzy-
stywania pewnych danych przez naturę społ czynności; jest systemem narzędzi samozachowa-
nia, którego wynik to takie czy inne uzdolnienie czynne
-życie czynne – pkt wyjścia – podporządkowując się jego wymaganiom i biorąc w nich udział
jednostki i pokolenia wytwarzały pewne systemy wartości; oderwane od tego procesu wartości
zmieniają charakter – stają się czynnikiem rozkładającym nasze zdolności czynne
-proces prowadzący nowoczesnych ludzi do nabycia kult (przyswojenia) związany jest z proce-
sem psycholog, rozkładającym w nich wszystkie zdolności do czynnego udziału w tej pracy
-warstwy kulturalne uważają swoje perypetie w nabywaniu kult, swoje przejścia ideologiczne,
stany dusz, za właściwy rdzeń dziejów (złudzenie kulturalnej świadomości)
-nasze „ja” jest wynikiem, produktem, wytwarza się poza nami, w większej części przed naszym
przyjściem na świat (ludzie myślą, że ono samo powstało, że jest to opanowane przez nich – tak
wpadają w dłuższy szereg powikłań)
-historia nas stworzyła: marzenia o uniezależnieniu się od niej = marzenia o samounicestwieniu;
istniejemy w tym a nie innym momencie, jesteśmy historią, nie możemy się od niej uwolnić;
każda myśl, każda wartość jest wytworem historii, historia nie jest czymś, co stoi za zew nas,
wzg czego możemy zajmować dowolne stanowisko
-kult europejska zmierza do utożsamienia pojęcia jaźni i człowieka, to podniesienie czł do rangi
swobodnego, rzeczywistego sprawcy swoich losów
-czł musi tak zawładnąć życiem aby nie było w jego duszy nic poza tym, co sam zamierzył i
stworzył
-praca= jedyny fundament myśli; myśl żyje w świecie o ile utrzymywana jest na jego po-
wierzchni przez wysiłek życia; sama przez się nie ma żadnej władzy; samo „ja” jako forma
psych jest bezsilne, istnieje, o ile jest utrzymywane na gruncie pracy
-kultura = schemat wymagań, przez których spełnienie nadajemy trwałość naszym właściwo-
ściom psychicznym, utrwalamy je poza sobą
-każdy świat kulturalny powstał nie z logicznej analizy poprzedniego, ale z całkiem nowego wąt-
ku, z zaprzeczenia tego, czym był poprzedni
-tworzyć nową kult = tworzyć nowy styl życia
-każda kult wynikała z takiego przetworzenia subiektywnych właściwości, że stawały się one
momentami trwałej historycznie formy życia
-kult dzisiejsza = w znacznej mierze system złudzeń i iluzji, to system ucieczek przed historią
S. Brzozowskiego analiza historii w świetle kondycji człowieka
współczesnego
Autor tekstu:
"
Rzeczywistość nasza określona jest całkowicie przez historyę, jest tą historyą.
Łudząc się, że tak nie jest, tracimy własne życie, bo kto myśli, że od historyi uciekł,
ten już padł jej ofiarą, tego ona wlecze już, urabia i kształtuje
"
Diagnoza kondycji człowieka współczesnego
Człowiek to — zdaniem Stanisława Leopolda Brzozowskiego — istota na wskroś historyczna. Błędny
to pogląd, który przypisuje całej nawałnicy życiowych wygód, płynących z dzisiejszego rozwoju cywiliza-
cyjnego, autonomię historyczną współczesnej jednostce. Nasze „ja" nie jest czymś samoistnym
i samowystarczalnym, tkwi ono w wielkiej rzece historii, która "przenika przez nasze wnętrze
— pisał
Brzozowski
— Nie uda się nam zrozumieć samych siebie, wyzwolić samych siebie, jeżeli nie sięgniemy aż
do dna tego procesu. Kto chce istotnie być panem swoich losów, świadomie przeżyć i tworzyć swoje ży-
cie, musi sięgnąć aż do tych głębin, w których rodzą się siły, określające bieg i kierunek wielkiej dziejowej
rzeki"
Dzieje są dla — polskiego filozofa — areną, na której ma miejsce zmaganie się człowieka z samym
sobą i ze światem przyrody. W wyniku tej walki kształtuje się jego sfera emocjonalna, intelektualna — ale
co najważniejsze — świadomość historyczna. Właściwości te są warunkiem
sine qua non zaistnienia jakiej-
kolwiek erupcji twórczej w obrębie kultury. Wszystko co stanowi wartość naszej kultury pochodzi z tej
walki i z tychże właściwości przez nią ukonstytuowanych
. Problem człowieka współczesnego polega na
tym, że jego możliwości zaktualizowania doświadczenia dziejowego, potencji twórczej, uległy przewarto-
ściowaniu na rzecz samego zaakceptowania i przystosowania. Ogarniamy wprawdzie cały proces dziejo-
wy, przyswajając zdobycze i wartości historyczne, ale nie jesteśmy w stanie aktywnie wziąć w nim udzia-
łu. Totalna interioryzacja wartości kulturowych sprawia, że tracimy te właściwości i zdolności, które są
niezbędne do ich stwarzania. To — zdaniem Brzozowskiego — wielki proces wyczerpywania się stenicz-
nych instynktów człowieka, który ma swą przyczynę w ignorowaniu i nie rozumieniu przez niego fenome-
nu kultury i dziejowych praw. „Każda kultura — charakteryzował to pojęcie Brzozowski — powstała jako
metoda przeobrażenia duszy jednostek w ten sposób, by stały się one zdolne do wykonywania pewnych
danych przez naturę procesu społecznego czynności. Każda kultura to system narzędzi samozachowania,
którego wynikiem miało być takie albo inne uzdolnienie czynne. Życie czynne, rzeczywisty proces spo-
łeczny to punkt wyjścia: podporządkowując się jego wymaganiom, przygotowując się do nich, biorąc
w nich udział, jednostki i pokolenia wytwarzały pewne systematy wartości"
Oderwanie historyczne jakie przeżywa dzisiejszy człowiek powoduje przemianę owych wartości
w skamieliny ciążące na jego predyspozycjach twórczych. Jesteśmy niczym kwiaty, które buntują się
przeciwko swym korzeniom. Uważamy, że wystarczy tylko istnieć i jeszcze przy tym pachnieć. Tak na-
prawdę jesteśmy niczym pasożyty żyjące kosztem korzeni, kosztem tego, co nas urodziło, uformowało
i zapewniło egzystencję. Należy wiedzieć, że to „Historya nas wytworzyła — podkreślał autor Idei — ma-
rzyć o uniezależnieniu się od historyi jest to marzyć o samounicestwieniu, o rozpłynięciu się w eterze
feeryi i baśni"
Problematyczność obiektywizmu historycznego
Po postawieniu diagnozy Brzozowski stara się znaleźć przyczyny postępującej ciągle niemocy twór-
czej współczesnego człowieka, jego nie rozumienia istoty kultur, praw ich powstawania i zaniku, chce
znaleźć główną
fons et origo stopniowego odrywania się dzisiejszej jednostki od wielkiego łańcucha dzie-
jów.
Jedną z takich przyczyn jest nadmierna obiektywizacja historii uprawiana przez dzisiejszych history-
ków. Brzozowski wytyka uczonym zbytnią apoteozę faktu historycznego, czynienie z niego bezspornego
fundamentu, z którego można wywodzić kolejne niezaprzeczalne aksjomaty. W artykule „Epigenetyczna
teoria historii" przedstawia on szereg problemów, na jakie trafić musi w końcu badacz chcący obiektywnie
uchwycić przeszłość. Brzozowski stawia sobie następujące pytanie: czy historyk może w pełni wyzbyć się
swych psychologicznych nastawień i oczekiwań względem przeszłości, by obiektywnie do niej dotrzeć?
Filozof polski dochodzi do negatywnej konstatacji, uważa, że subiektywne właściwości osoby poznającej
muszą z konieczności tkwić w tym, co ona sama poznaje. „Należy bowiem pamiętać, — zaznaczał Brzo-
zowski — że to, co przedstawia się oddzielnemu historykowi jako fakt, jest zawsze już w pewnej mierze
wytworem jego umysłowości, jego specjalnych zainteresowań."
Autor „Legend Młodej Polski" uważał, że nie istnieje dostęp do obiektywnej rzeczywistości histo-
rycznej, co oczywiście nie oznacza, że istnieniu jej przeczył. Historyk wie wprawdzie, że istniały niegdyś
specyficzne kultury, że żyli w nich ludzie, którzy myśleli, czuli, kochali, tworzyli, byli sprawcami wydarzeń
historycznych, ale gdy tylko próbuje poznać tych ludzi, ich sposób odczuwania siebie i świata, to zauwa-
ża, że bariera dzieląca jego świadomość od mentalności przodków jest nie do przekroczenia. Spostrzega
on, że przyczyny, które motywowały tamtych ludzi do myślenia i działania są dziś w dużej mierze niejasne
i dziwne. „Dlatego z historii niewiele dowiadujemy się o przeszłości — pisał o poglądach Brzozowskiego
Witold Mackiewicz — natomiast bardzo dużo o samym historyku. Nigdy więc nie można powiedzieć: tak
było, a jedynie: wydaje nam się, że tak było"
. Poza tym — jak uważał Brzozowski - każdy badacz pró-
bujący poznać przeszłość musiałby posiadać totalną pamięć, znać wszystkie symbole — jakimi posługiwa-
ła i posługuje się ludzkość — oraz władać wszystkimi możliwymi językami.
Ale czym kult obiektywizmu historycznego zawinił mierności i niemocy twórczej współczesnej jed-
nostce? Odpowiedz jest bardzo prosta. Tym, że traktuje on historię jako cos danego, jako coś istniejące-
go samo przez się. Takie rozumienie chce tylko przyswajania, samego chłonięcia wiedzy, nie ma w tym
iskierki, która pobudzała by nie tylko do uczestniczenia, ale do działania, do tworzenia. Dzisiejszy człowiek
jest schematyczny i nudny, a jego główne zajęcie to poznawanie i porządkowanie faktów. Brzozowski
pisał — parafrazując przy tym nietzcheańską konstatację „Fakty nie istnieją, tylko interpretacje"
„Mówimy z wielką swobodą o rekonstrukcji faktów przeszłości i zapominamy, że mamy do czynienia
z czymś zgoła nie odpowiadającym tak szumnemu tytułowi. Fakt każdy, gdy zbliżamy się do niego, rozra-
sta się, komplikuje, rozkłada na niezliczone mnóstwo innych faktów; z każdym z tych niezliczonych dzieje
się następnie to samo i tak bez końca"
Tezy obiektywizmu historycznego są ulubioną podporą i argumentem dla tych, którzy określają się
mianem prowidencjonalistów, kreacjonistów, teleologistów, teologistów czy fatalistów historiozoficznych.
Brzozowski niezwykle krytycznie odnosi się do przekonań tych osób. Wszelkie upatrywanie ingerencji istot
czy sił nadprzyrodzonych w bieg dziejów jest dla polskiego myśliciela usprawiedliwianiem lenistwa, zrzu-
caniem odpowiedzialności historycznej na wyimaginowane twory. Tacy ludzie mają szkodliwy wpływ na
losy ojczyzny, pogrążając ją w społecznej inercji i infantylności. To człowiek tworzy rzeczywistość
i pojęcia, to on jest głównym podmiotem dziejów, w których uczestniczy i które stwarza. Czyniąc krytycz-
na aluzję wobec niektórych tez Georga Friedricha Wilhelma Hegla Brzozowski stwierdzał: „Gdy w imię
jakiegoś pojęcia określać mamy bieg przyszłej historii i w pojęciu uznajemy uświęcający sprawdzian,
zmieniamy właściwy stosunek. Nie pojęcia bowiem są miarą dziejów, lecz dzieje miarą pojęć"
. Sfor-
mułowania typu: „historia dokonuje się", „dzieje biegną swoim torem" czy „będzie jak ma być" nic tak
naprawdę nie znaczą, to zwykła „metafizyczna wata słowna". To ulubione określenia tych, którzy nie do-
ceniają ciężkiej pracy, jaką wykonują inne, twórcze jednostki dbające o postęp cywilizacyjny. „Nic para-
doksalniejszego nad złudzenie metafizyków, mistyków — podkreślał autor Idei — którzy z lekceważeniem
mówią o historii, zagadnieniach dziejowych i usiłują ponad nią, niezależnie od niej zrozumieć byt, wieczną
tajemnicę itp.: nie są oni w stanie znaleźć nigdzie ani okrucha gruntu pozahistorycznego: każda myśl,
każda wartość jest wytworem historyi"
. Rzekomy automatyzm dziejowy to działalność ludzka, to sto-
sunek grup społecznych do przyrody i całokształtu życia, to przetwarzanie i porządkowanie obcej człowie-
kowi rzeczywistości, które zapewnia rozwój ekonomiczny, gospodarczy, cywilizacyjny etc.
Postulat przeżywania historii
Alternatywą wobec przesadnie postępującej racjonalizacji metod i narzędzi w zdobywaniu wiedzy
historycznej ma być - zdaniem Brzozowskiego — intuicja poznawcza. Jest ona możliwa i uprawomocniona
ponieważ każda, nawet najmniejsza, część naszej psychiki została wytworzona przez historię. Musi więc
z konieczności w niej tkwić i w jej wnętrzu egzystować. „Ja nasze — pisał Brzozowski — jest zawsze wy-
nikiem, produktem: wytwarza się ono poza naszemi plecami, wytworzone zostało w przeważnej części
przed naszem na świat przyjściem"
. Kiedy współczesny człowiek chce myśleć i tworzyć
ex nihilo, to
zaprzecza tym samym swemu chceniu, swemu „ja", ponieważ tworzenie nie jest zupełną nieokreślono-
ścią, nowością, lecz przeciwnie, to zawsze wrastanie indywidualnych i nowatorskich predyspozycji czło-
wieka w uprzednio już wytworzone. Jesteśmy dziejowymi łącznikami przeszłości ze współczesnością,
a jednocześnie przyczyną i wyznacznikiem przyszłych pokoleń. Nic w nas nie stoi poza historią, „niema
możności wyzwolenia się od niej, gdyż niema w nas włókna, któreby do niej nie należało"
W swoich analizach historii autor „Płomieni" bardzo często formułuje poglądy, które włączają go do
. Brzozowski uważał życie za podstawową kategorię filozoficzną, za pierwotny
żywioł organizujący całą rzeczywistość
. „Duszę epoki minionej — pisał on w duchu filozofii życia —
jesteśmy w stanie stworzyć czy odtworzyć o tyle tylko, o ile mamy w sobie te pierwiastki, których taka
konstrukcja czy rekonstrukcja nieodzownie wymaga (...) wszelka przeszłość dziejowa może być poznana
o tyle tylko, o ile odnajdujemy ją w sobie jako treść własną"
. Życie, ten budulec bytu i to, czym my
sami jesteśmy, jest dla Brzozowskiego kolejnym argumentem na rzecz istnienia spoiwa dziejowego. W tej
perspektywie historia okazuje się być areną, na której ma miejsce wędrówka i realizacja tego żywiołu.
Tak jak życie, tak i historia nie są nam po prostu dane. Trzeba nieustannie je stwarzać, kształtować
i wykorzystywać dla własnych potrzeb i celów. Stąd miedzy innymi krytyka Brzozowskiego współczesnego
człowieka, który z historii czyni tylko zbiór faktów do przyswojenia, nie widzi tkwiącej w niej potencji do-
świadczeń ludzkości, którą można przyswoić, uporządkować i wykorzystać dla rozwoju swej egzystencji.
Postulat „odnalezienia historii w sobie jako treści własnej" zwraca uwagę na jeszcze jeden bardzo
ważny aspekt analiz historii Brzozowskiego, a mianowicie: na umiejętność i konieczność jej przeżywania.
Polski myśliciel postrzega przeszłość jako coś, co wciąż trwa w świadomości współczesnych pokoleń, jako
coś, co nieustannie ujawnia się w teraźniejszości. Nikt z nas zatem „nie może poznawać, ujmować cze-
goś, co nie jest treścią niczyjej świadomości, coś co nie jest elementem żadnego ludzkiego poznania —
podkreślał autor Legend — Wszystko, co stanowi treść, zawartość świadomości, może być tylko doświad-
czeniem, przeżyciem, zdobytym w ciągu historycznego życia ludzkości"
. Nie tylko historyk, ale każdy
rozumiejący przeszłość w ten właśnie sposób może stać się twórcą, może przeżywać to, co go wytworzy-
ło, co w nim dalej trwa. Historia ma mu służyć jako bodziec, ma być motorem w celu kształtowania świa-
domości, wiedzy i charakteru.
W tym miejscu należy wspomnieć o Fryderyku Wilhelmie Nietzsche, który przed Brzozowskim —
w rozprawie
O pożytkach i szkodliwości historii dla życia — rozpoczyna namysł nad koniecznością przeży-
wania „tego, co było", formułując także tezę o zgubnym dla świadomości współczesnego człowieka nad-
miarze historyzmu
. Nietzsche eksplikujepostulat podporządkowania historii najważniejszemu — jego
zdaniem — celowi, afirmacji życia
. Autor
Zmierzchu bożyszcz uważa życie za fundament bytu i jego
źródło, z którego dopiero „wypływają" historia, religia, kultura czy moralność. Stąd oczywisty wniosek, że
zjawiska te, winny być podporządkowane rozwojowi egzystencji
Nietzsche wyróżnia trzy przypadki w których można skutecznie przeżywać historię. Pierwszym ro-
dzajem jest historia monumentalna, która „służy przede wszystkim działaczowi i mocarzowi, temu, który
toczy wielki bój, który potrzebuje wzorów, nauczycieli, pocieszycieli i nie może ich znaleźć wśród swych
towarzyszy i w teraźniejszości"
. Historia monumentalna dostarcza wzorów, ukazuje wielkie postawy,
przypomina o wybitnych postaciach historycznych, które mają być stymulatorem dla aktywności przy-
szłych jednostek. Badacz przeszłości jest pobudzony do twórczości widząc siłę i doniosłość przełomowych
czynów historycznych spełnianych niegdyś przez wybitne jednostki. Korzyść, jaką zapewnia odmiana mo-
numentalna teraźniejszemu człowiekowi, polega na nieustannym przypominaniu o tym, „że wielkość,
która istniała niegdyś, w każdym razie możliwa niegdyś była i dlatego też znów kiedyś możliwa będzie"
. Słówko „jesteśmy" zdradza nam to, że historia antykwaryczna służy przede wszystkim konserwatywnym
masom. Przeszłość jest dla nich raz na zawsze ustalona, określona, jest tradycją, której próba naruszenia
graniczy ze świętokradztwem. Jeżeli wśród tłumu pojawi się wybitna jednostka, „gdy po nocy w łożach,
na długo przed wschodem słońca czyjeś zasłyszą kroki, pytają wówczas: dokąd zmierza ten złodziej?"
. Historia antykwaryczna traktuje przeszłość jako nienaruszalny zbiór faktów, których nie można podwa-
żać ani zmieniać. Należy je pielęgnować, dbać o nie, by następnie móc przekazać ich zachowaną od wie-
ków postać przyszłym pokoleniom. Odmiana antykwaryczna potrafi „tylko zachowywać życie, nie zaś je
tworzyć: dlatego nie docenia zawsze tego, co się staje, bo nie ma żadnego zgadującego instynktu — jaki
ma na przykład historia monumentalna"
. Nietzsche uważa, że czciciel przeszłości tkwi w zamkniętym
kręgu niezmiennych faktów, które mają jedną, jedynie słuszną wykładnię interpretacyjną.
Obok historii monumentalnej i antykwarycznej Nietzsche wyróżnia jeszcze jedną jej postać, którą
nazywa krytyczną. Człowiek oceniający historię musi „mieć moc i kiedy niekiedy używać jej, by robić
i rozłożyć przeszłość, aby mógł żyć: osiąga to tym, że pozywa ją przed sąd, inkwiruje skrupulatnie i w
końcu skazuje"
. W przeszłości aż roi się od ludzkich słabości, niedoskonałości, tchórzostwa czy nie-
sprawiedliwości. Podejście krytyczne ma więc za zadanie postawić „przed sąd" dawne ludzkie błędy, ma
wyciągnąć z nich wnioski. Nietzsche zauważa jednocześnie, że i my ludzie współcześni jesteśmy rezulta-
tami owych przeszłych pobłądzeń i pomyłek, że i w nas bardzo wiele niedoskonałości i mierności roi się
jeszcze.
Wszystkie trzy postawy względem historii odnoszą się do niej pozytywnie, ale mogą też działać ze
szkodą dla niej. Na przykład wtedy, kiedy jedna z nich uzyska bezwzględną przewagę nad pozostałymi,
lub wtedy, gdy w imię przeszłości zapomniana zostanie teraźniejszość. „Tylko w swego rodzaju równowa-
dze — pisał Michał Paweł Markowski — tylko z wnętrza teraźniejszości i z celem wymierzonym
w przyszłość — monumentalna, antykwaryczna i krytyczna historia mogą spełniać swe zadanie <w służ-
bie życia>"
Perspektywizm historyczny
Brzozowski sceptycznie odnosi się do trzech postaw wyróżnionych przez Nietzschego. Zgadza się
z nim w tym, że nadmiar pierwiastka historycznego ma szkodliwy wpływ na predyspozycje twórcze czło-
wieka, ale proponuje zabieg gruntowniejszy aniżeli autor
Wiedzy radosnej. Brzozowskiemu nie chodzi „o
postawę zajmowaną przez nas wobec przeszłości dziejowej, uznanej już za przedmiot poznania, lecz
o ustanowienie samego tego przedmiotu"
Polski filozof zauważa, że kiedy Nietzsche pisze o historii monumentalnej, antykwarskiej
i krytycznej, to wychodzi tym samym od tego „co było" i na tym opiera punkt ciężkości swych analiz.
Tymczasem — jak zauważa Brzozowski — „to co było" nie istnieje bez podmiotu. Dlatego najpierw należy
ów podmiot ustanowić, by mógł on dopiero tę przeszłość odsłonić i określić. Nietzsche zapytuje więc o to:
jak należy obcować z dziejami? Jak je spożytkować? Brzozowski poprzedza te pytania innym: dlaczego
w ogóle dzieje zostają ustanowione? Autor
Płomienitwierdzi, że w momencie postawienia tego pytania
dziejów jeszcze nie ma. Kiedy więc możemy mówić o dziejach jako o czymś istniejącym? Otóż dopiero
czyn — zdaniem Brzozowskiego — który polega na zajęciu wobec rzeczywistości pewnego punktu widze-
nia ustanawia przeszłość. Brzozowski uważa tym samym, że jakakolwiek próba uchwycenia przeszłości
musi z konieczności być subiektywna, gdyż opiera się na jednostkowych punktach widzenia. „Niewątpliwie
historia jest tylko poznawaniem faktów — pisał polski filozof — poza czyste 'tak było' nie wychodzi, nie
przeszkadza to jednak temu, że te fakty, aby być poznanymi, muszą być przez nas określonymi. Określać
zaś można tylko z jakiegoś punktu widzenia — i gdy łudzimy się, że obcujemy z czystymi faktami prze-
szłości, czynimy to zawsze przez pryzmat naszych zainteresowań"
Perspektywizm autora
Pod ciężarem Boga neguje możliwość istnienia ostatecznej prawdy o historii.
Nie ma jednej uprzywilejowanej drogi ku poznaniu przeszłości, a jest ich tyle, ile punktów widzenia odno-
szących się do tej rzeczywistości. Przeszłość i teraźniejszość okazują się być zależną od podmiotu pozna-
jącego areną, na której ma miejsce ścieranie się różnorakich interpretacji. Fakt historyczny, traci swą
obiektywną ważność ginąc w wielości jednostkowych interpretacji. Brzozowski sprzeciwia się samemu
kompilowaniu i porządkowaniu faktów, tych, którzy uważają, że w ten właśnie sposób poznaje się historię
nazywa teologami: „Komu stwardniałe, za hypostazowane wytwory współżycia ludzkiego przesłaniają
współczesne, aktualne, oczywiste współżycie, kto szuka <prawdy>, <poznania> w skamieniałościach
życia minionego, w dziedzinie gotowego już bytu, ten jest teologiem (...) teologiem zaś nazywam czło-
wieka, który usiłuje wydobyć <prawdę> przez systematyzowanie i analizowanie hypostaz zmarłego ludz-
kiego życia i tworzenia"
Poznawanie historii polega na porządkowaniu interpretacji, punktów widzenia, na przeżywaniu te-
go, co w nas tkwi, nie jest to tylko beznamiętne rekonstruowanie faktów. Przeszłość nieustannie trzeba
interpretować, oceniając ją z coraz to innych, nowych perspektyw. Historia musi być pewnego rodzaju
pokarmem dla życia, argumentem siły i świadomości, musi stać się ona fundamentem, na którym czło-
wiek będzie mógł tak zawładnąć swoim życiem „aby nie było w nim, w jego własnej duszy, nic prócz te-
go, co on sam świadomie zamierzył i stworzył"
. Brzozowski — tak jak wspominany Nietzsche — jest
jednym z pierwszych filozofów, który postuluje indywidualistyczną koncepcję uprawiania historii.
Bardzo podobne rozumienie historii prezentował polski filozof Henryk Michał Kamieński. Przeszłość
— jak uważał — nie jest trwałą mozaiką faktów, którą można badać zawsze z tej samej perspektywy.
Kamieński — podobnie jak Brzozowski - postulował nieustanną potrzebę obierania nowego punktu widze-
nia w badaniu historii. Taka zmienność perspektywy jest nie tylko pożądana, ale wręcz konieczna. Ka-
mieński uważał, że jakikolwiek dostęp do przeszłości, który nie byłby pojmowany z żadnego stanowiska,
okazałby się tylko nic nie wnoszącym do teraźniejszości incydentem, którego w żaden sposób nie można
by było wykorzystać. Zatem każdy ogląd przeszłości — zdaniem Kamieńskiego — który nic nie wnosi do
teraźniejszości jest bezwartościowy. Stąd polski filozof pojmuje historyka jako twórcę, nie zaś jako bez-
namiętnego badacza. Historyk rozumie, tłumaczy i wykorzystuje przeszłość w celu tworzenia teraźniejszo-
ści. Kamieński pisał blisko 65 lat przed Brzozowskim: „Wejrzenie postępowe rzucić na przeszłość, jest to
wlać życie w historię, jest to, przedstawić postać czasów miniętych oświecone światłem nowych wyobra-
żeń (...) A zatem historię pisać nie jest to szukać, odgrzebywać i klecić, ale jest to światło własne przele-
wać na przeszłość, jest to tworzyć widok. Historyk jest twórcą"
Trudności interpretacyjne
Kłopoty ze spójnością analizy historii w filozofii Stanisława Brzozowskiego pojawiają się wtedy, gdy
prześledzimy jego rozumienie fenomenu kultury w świetle dziejowości. Jak już wcześniej podkreśliliśmy,
Brzozowski pojmuje dzieje jako ciągły proces, w którym przeszłość ujawnia się w teraźniejszości, ta
z kolei w jakiś sposób warunkuje przyszłość. W tym łańcuchu dziejowym istnieją kultury, które przecho-
dzą jedna w drugą, giną i powstają, rodzą się i umierają, zapewniając tym samym plastyczność dziejom.
Niektóre wypowiedzi Brzozowskiego wydają się jednak temu przeczyć: „Każdy świat kulturalny
w momencie swego powstania był czemś nowem, niebywałem, bezzasadnem, chaotycznem, grzesznem:
powstał wraz z narodzeniem jakiegoś nowego typu istnienia, typu, który był zaprzeczeniem poprzednich,
buntem wobec nich, zerwaniem ciągłości"
. I dalej: „Każdy świat kulturalny powstawał nie z logicznej
analizy poprzedniego, lecz z zupełnie nowego wątka, z zaprzeczenia tego, czem żył poprzedni. Każdy był
przed powstaniem swem nagim barbarzyńcą, każda nowa kultura ukazywała się zrazu jako zaprzeczenie
poprzedniej"
. Jak więc kultury, które pojęte są tutaj na wzór monad bez okien, mogłyby zapewniać
ciągłość dziejową? Na jakiej zasadzie ukonstytuować przechodniość, kiedy elementy tejże powstają
ex
nihilo, a potem nic z nich nie zostaje? Problem ten nie zniknie jeżeli potraktujemy Brzozowskiego jako
deterministę historiozoficznego w wykładni metafizycznej. Naszym zdaniem zabieg ten jest nieuzasadnio-
ny. Determinizm Brzozowskiego jest specyficzny, odbiega on od metafizycznych założeń i interpretacji.
Porządek dziejowy w jego filozofii zapewniony jest nie poprzez ontologiczne przechodzenie jednej kultury
w drugą, a raczej dzięki istnieniu podobnego pierwiastka w psychice kolejnych pokoleń. Zostaliśmy
ukształtowani przez historię. Cała nasza psychika, nasza świadomość formowała się poza nami (pod na-
mi) w długim ciągu następstw dziejowych. Jeżeli chcemy poznawać naszą świadomość, to musimy rozpa-
trywać ją jako zależną od wszystkich elementów składających się na długą wędrówkę jaką przebyło życie
w całej historii. Tworzenie w obrębie kultury to powoływanie do istnienia wartości nowych (indeterminizm
historiozoficzny) na bazie poprzednio już ukonstytuowanych (determinizm historiozoficzny). Dynamiczny
i twórczy charakter życia zapewnia realizację biologicznej istoty całej ludzkości. Determinizm jest zatem
wyższym poziomem, „oznacza stopień — pisał Brzozowski — na który wspiąć się musi każdy nowy, twór-
czy akt życia"
Przy okazji omawiania problematyki istnienia kultur i wartości w nich wyznawanych Brzozowski
kładł nacisk na konieczność ich zgodności z potrzebami i instynktami erotycznymi jednostek. Przy ocenia-
niu każdego systemu wartości należy zwracać uwagę na jego większą lub mniejszą koherentność
z seksualnym życiem grup społecznych. Jeśli najintymniejsza sfera egzystencji człowieka przebiega
w sposób sprzeczny z jego sposobem rozumienia świata, „jeżeli świat jego pracy nie jest światem jego
miłości — pisał Brzozowski — rozterka ta prędzej czy później zburzy harmonię danej kultury"
Kategoria egzystencji w rozumieniu Brzozowskiego nie jest bezrozumnym i chaotycznym żywiołem
— co odróżnia go od filozofów życia — lecz racjonalnym składnikiem kultury, potrafiącym tenże żywioł
okiełznać i uporządkować. Mimo to, polski filozof przeczy w możliwość obiektywnego poznania historii.
Dlaczego człowiek, istota racjonalna, poznająca i przetwarzająca rzeczywistość jest pozbawiona obiek-
tywnego wejrzenia w historię? Dlaczego siła rozumu, w którą Brzozowski niewątpliwie wierzy, ma być tak
dalece nie korespondencyjna z czystymi faktami?
Wilhelm Dilthey rozczłonkował kategorię życia na dwa przejawy, które jak się nam wydaje, bliskie
są również Brzozowskiemu. 1. Życie jako podmiot, gdzie stanowi ono naturę naszego istnienia, którym
my sami jesteśmy i któremu podlegamy pod każdym względem. 2. Życie jako poznawany przedmiot,
gdzie jest ono czymś, do czego wychodzimy w akcie poznawczym, czymś, co daje się ujmować, kształto-
wać, opanowywać. Zdaniem Diltheya poznawanie przeszłości możliwe jest tylko wtedy, gdy życie jako
podmiot poznaje życie w wariancie drugim. Mogę wtedy ujmować „innych ludzi i rzeczy nie tylko jako
realności, które pozostają w związku przyczynowym ze mną i ze sobą nawzajem — pisał Dilthey — powią-
zania życiowe prowadzą ode mnie we wszystkich kierunkach, odnoszę się do ludzi i rzeczy, zajmuję wo-
bec nich stanowisko, spełniam ich wymagania wobec mnie i oczekuje czegoś od nich"
. Poznanie to
jest możliwe ponieważ dzieje przedstawiają nam drogę jaką przechodzi życie, gdzie ukazuje nam całą swą
różnorodność i specyfikę. Mimo tego, że istnienie nasze jest wynikiem historii, że do trzewi doświadczamy
oddziaływania w nas pradawnego życia dziejów, to jesteśmy także czymś różnym, jesteśmy nowym by-
tem narosłym na wielkiej korze historii. Stąd wszelkie poznanie będzie z konieczności zakorzenione w nas
samych, nie wolne od: ułomności, oczekiwań, nastawień, namiętności etc. Nietzsche uważał, że za pomo-
cą mitów starożytni Grecy organizowali chaos rzeczywistości. Brzozowski twierdził, że kiedy zaglądamy do
samych siebie, kiedy dokonujemy psychologicznych analiz introspekcyjnych, to nie robimy nic innego, jak
tylko organizujemy w sobie historię.