Czy jest jeszcze prawda dla której warto
umierać?
Anna Bikont
Leszek Kołakowski: - Co to znaczy warto? Że każdemu warto? Czy to znaczy, że każdy byłby
gotów dla takiej prawdy umrzeć? Takich prawd chyba nie ma.
Anna Bikont: To znaczy: cenilibyśmy osobę, która byłaby gotowa za taką prawdę umrzeć.
- Ludzie umierali z imieniem Stalina na ustach, a więc umierali z wiarą, że Stalin jest wielkim
wodzem, który prowadzi świat do lepszego jutra. Ale jednak byłoby dość dziwne powiedzieć, że
wiara w wierność Stalina jest prawdą, za którą warto umierać.
Choć radzieccy żołnierze, którzy ginęli z tą wiarą, przyśpieszyli koniec II wojny światowej.
- W jakimś sensie ta ich niemądra wiara przyczyniała się do tego, że wygrali tę wojnę. Ale nie
można powiedzieć, że to jest prawda obowiązująca wszystkich. Są tacy, którzy są gotowi umrzeć za
swoją wiarę religijną i są tacy, których to nic nie obchodzi. Więc teraz jak mamy ocenić jednych i
drugich? Być może, że prawdą za którą na pewno warto umierać jest ta oto prawda, że istnieje
prawda. Bez żadnego określania gdzie ta prawda leży.
Umierali męczennicy chrześcijaństwa i umierali ludzie na stosach, którzy chcieli dochować swojej
wiary. Nie można ani jednych ani drugich potępić. Głęboka wiara w jakąś ważną sprawę wzbogaca
nas. Mogą być wiary zbrodnicze i okropne do których ludzie są przywiązani, widzimy to
codziennie, a mimo to niezłomnie wierzę, że to wzbogaca życie. Oczywiście, ale nie wiadomo czy
tym samym wzbogaca życie innych, ponieważ właśnie ta wiara może być czymś nieludzkim. A
więc pytanie czy warto no musiało być inaczej sformułowane, za jaką prawda warto, a za jaką nie
warto. No a tu już jesteśmy w gąszczu niepewności.
A warto umierać dla ojczyzny?
- Tak. Jeżeli ojczyzna jest w niebezpieczeństwie, warto umierać za to, żeby nie została zniszczona.
To jest normalne i naturalne i wielu ludzi przyświadczyło swoim życiem i śmiercią, że tak jest. W
naturalny sposób jesteśmy gotowi za ojczyznę płacić własnymi poświęceniami czy uczynkami.
A sam Pan marzył, będąc chłopcem w czasie wojny, by walczyć i ginąć za ojczyznę?
- Nie, nie miałem takich marzeń. W ogóle nie miałem marzeń o tym, żeby być dzielnym
wojownikiem. Bolałem nad losem naszej ojczyzny, pamiętam rozpacz w jaką wpadłem jako
niespełna 12-letni chłopak, gdy dowiedziałem się, że Warszawa została zdobyta przez Niemców.
I uważa Pan że warto było w Powstaniu Warszawskim te dzieci rzucać jak kamienie na
szaniec?
Ja sam nie brałem udziału w Powstaniu i nie widziałem Powstania bo musiałem wyjechać z
Warszawy wcześniej. Jeszcze wojna trwała, to były jej ostatnie tygodnie, kiedy pojechałem do
Warszawy, byłem wtedy 16-letnim chłopakiem, zobaczyć jak miasto wygląda po tym nieszczęściu.
Wielu ludzi miało taki argument przeciwko Powstaniu, że to jest szaleństwo, które doprowadzi do
wyniszczenia najlepszej części naszej młodzieży.. I tak się stało. Ale czy można było powiedzieć z
całą pewnością, że nic z tego nie wyjdzie? Może nie jednak? Jan Nowak twierdził, że Powstanie
Warszawie było tym czynnikiem, który spowodowało, że Stalin w końcu nie zdecydował się Polski
włączyć do Związku Radzieckiego. Nie mam w tej sprawie zdania. Powtarzam zdanie mądrego, i w
tych sprawach bardo wykształconego człowieka. A choćby nic z tego nie wyszło prócz nieszczęść,
to jednak w tym że tysiące ludzi gotowych było na cierpienie i śmierć w obronie kraju i w obronie
stolicy było coś niezaprzeczalnie wielkiego. Nie wolno potępiać ludzi za to, że podjęli walkę, która
ostatecznie okazała się przegrana. Trzeba to powstanie traktować jako wielką, ważną część naszej
historii, dzięki której mimo klęski, mimo ruiny stolicy, coś bardzo istotnego zostało zdobyte w
wymiarze duchowym.
Amerykanie wymyślili, że istnieje oś zła i że muszą prowadzić wojnę w Iraku. Czy to jest
prawda, za którą warto żeby umierali Amerykanie, Anglicy, też Polacy?
W tej chwili już chyba mało kto wątpi w to, że to była wojna okropnie źle wszczęta. Ale nie
twierdzę, że można było przewidzieć te wszystkie nieszczęścia ani że można się w ciągu jednego
dnia wycofać.
Ale czy to zostało źle rozegrane militarnie czy prawda o osi zła była propagandowym
kłamstwem?
To nie było propagandowe kłamstwo w tym sensie, że tam panował okropny reżim, nieludzki,
bestialski. Ale są inne takie reżimy, dlaczego wlaśnie ten? Nie zaatakwano Korei Północnej choć
można sądzić że jest jeszcze gorsza jest był Irak za czasów Husejna. Pierwsza wojna w Iraku była
nie tylko udana, ale w oczywisty sposób słuszna. No, ale z drugą wojną to już nie jest oczywiste.
Jak by się okazało, że Amerykanom udało się szybko i sprawnie obalić zbrodniczy system i
wprowadzić demokrację, to wtedy mówienie o osi zła byłoby prawdą? Czyli coś może być lub
nie być prawdą w zależności od skuteczności?
Nie, skuteczność nie może być kryterium wedle którego osądzamy słuszność jakiejś ogólniejszej
prawdy. Ale w istocie rzeczy są ustroje lepsze i gorsze. I temu nikt nie zaprzeczy. Wszystkie ustroje
ideologiczne są na pewno gorsze, tam gdzie się nad ludźmi znęcają, są tortury, nie ma żadnych
swobód obywatelskich, ludzie żyją w nędzy. Z tego jednak nie wynika, że wiemy jak sobie z tym
poradzić i próby poradzenia sobie z tym mogą powodować konsekwencje jeszcze gorsze.
Czy dobry świat to jest taki świat, w którym nie trzeba umierać za jakąś prawdę?
Chyba można tak powiedzieć. Są miejsca na świecie, gdzie nie umiera się na ogół za prawdę. I to
może jest ważne kryterium, żeby uznać, że to jest dobre miejsce.