16 16 Sylwia Rzedzicka Roślinny świat Brunona Schulza

background image

SYLWIA RZEDZICKA

Uniwersytet Gdañski

Roœlinny œwiat Brunona Schulza

1. Wprowadzenie

W niniejszej pracy, poœwiêconej roœlinnemu œwiatu w opowiadaniach Bruno-

na Schulza

1

, zanalizowano cztery grupy leksemów: nazwy roœlin i ich czêœci oraz

nazwy skupisk czynnoœci roœlinnych.

Sformu³owanie „roœlinny œwiat” s³u¿y mi do ujêcia dwóch zagadnieñ –

z jednej strony odnosi siê ono do roœlin przedstawionych w opowiadaniach, z dru-

giej – do metaforyki roœlinnej, widzenia rzeczywistoœci w kategoriach w³aœci-

wych roœlinom. Widzenie takie ma miejsce równie¿ w porównaniach, dlatego

omawiam je wspólnie z metaforami, dla uproszczenia stosuj¹c wspóln¹ nazwê

u¿yæ metaforycznych.

2. Œwiat roœlin

2.1. Zdecydowana wiêkszoœæ leksemów pojawia siê w opowiadaniach rzad-

ko (od jednego do trzech u¿yæ). Najwy¿sz¹ frekwencjê – ponad trzydzieœci u¿yæ

– maj¹ trzy leksemy: ogród, drzewo

2

, park. Wysok¹ frekwencjê ma równie¿ le-

ksem las (w po³¹czeniu z leksemami pochodnymi liczba u¿yæ tak¿e przekracza-

³aby trzydzieœci).

Wyró¿niaj¹ siê zatem nazwy skupisk roœlinnych oraz, spoœród nazw roœlin,

nazwa ogólna, przy czym wystêpuje ona (oprócz dwóch wyj¹tków) w liczbie

mnogiej, czyli odnosi siê do pewnych zbiorowisk. Mo¿na wiêc mówiæ o przewa-

dze ogó³u nad szczegó³em widocznej w preferowaniu nie tylko nazw skupisk, ale

równie¿ ogólnych nazw roœlin.

Acta Universitatis Wratislaviensis No 2282

JJêêzzyykk aa K

Kuullttuurraa

• tom 16 • Wroc³aw 2001

1

Zob. Wykaz Ÿróde³.

2

Pomijaj¹c piêtnaœcie u¿yæ wyrazu drzewo w znaczeniu ‘drewno’.

background image

Leksemowi drzewo nie zostaje przypisany sta³y, sprecyzowany obraz. Doœæ

czêsto odnotowywany jest kolor – czerñ. Wi¹¿e siê on z ukazywaniem drzew

w skupiskach, jako elementów krajobrazu: wœród czerni drzew (San: 251);

w czarnej oprawie drzew (San: 2). W niektórych wypadkach drzewa trac¹ swój

roœlinny charakter, zrównane s¹ z przedmiotami – jest to spojrzenie udziwniaj¹-

ce, „odœwie¿aj¹ce” postrzeganie

3

: nagie rózgi drzew (Ul: 68); ga³êzista sieæ

drzew (Wios: 150); ga³êziste kosze drzew (Wios: 151); odwrócone korkoci¹gi

drzew (Wios: 193).

Nazwy poszczególnych gatunków drzew wystêpuj¹ siê sporadycznie, kilka-

krotnie pojawia siê tylko leksem akacja. Oznacza on drzewo delikatne, z jasnym

listowiem, chwiej¹ce siê; przy czym w dwóch wypadkach na cztery akacja uka-

zana jest ze wzglêdu na rzucany przez ni¹ cieñ: Oczekiwa³o siê, ¿e przed tê sieñ

sklepion¹ z beczkami winiarza podjedzie w cieniu chwiej¹cych siê akacyj osio³ek

Samarytanina [...] (Sier: 5).

Stosowanie nazw ogólnych krzak, krzew, zaroœle pozostaje w zwi¹zku ze

sk³onnoœci¹ do ukazywania skupisk roœlinnych. Leksemy te wystêpuj¹ zawsze

w liczbie mnogiej, odpowiadaj¹cym im obrazem s¹ gêstwiny utworzone przez

krzaki.

Wœród szczegó³owych nazw krzewów najwy¿sz¹ frekwencjê ma czeremcha.

Najwa¿niejsz¹ cech¹ tej roœliny jest jej zapach (dok³adniej – zapach jej kwiatów),

okreœlany jako gorzki. Z zapachem czeremchy wi¹¿e siê nieograniczonoœæ: [...]

zapach czeremchy [...] roz³adowuje siê bezbronnie w niewymownych rozprzestrze-

nieniach (Wios: 150); [...] bezdenna woñ czeremchy, p³yn¹ca jednym, wiecznym,

nieskoñczonym tokiem, w którym jest wszystko (Wios: 161); [...] gorzka czerem-

cha rozszerza tak noc bezdenn¹ (Wios: 163). Z kolei bez jest tylko raz ukazany

jako roœlina pachn¹ca

4

.

W grupie nazw roœlin zielnych, tak jak w wypadku grup poprzednich, najpo-

pularniejsze s¹ nazwy ogólne: chwast, trawa, zielsko. Chwasty nacechowane s¹

negatywnie: g³upota zidiocia³ych chwastów (Sier: 7); [...] chwasty œlini¹ siê b³y-

szcz¹cym jadem [...] (Sier: 8); [...] [ogród] parszywia³ chwastem wszelkim [...] (P:

52); podkreœlane jest ich szybkie, obfite rozrastanie siê: [...] pleni³y siê bujnie i ci-

cho wszelkie ziela, kwiaty i chwasty [...] (Sier: 6); [...] podwórza ton¹ w pokrzy-

wach i chwastach [...] (Rep: 326). Trawa tworzy gêste skupiska, ko¿uch (Sier: 7),

jest bujna, zmieszana, nie koszona (P: 51). Równie¿ w wypadku zielska podkre-

œlana jest negatywnie oceniana ekspansywnoœæ jego rozrostu: Latem zarasta³ sklep

dziko i niechlujnie zielskiem (Mar: 237); Miasto stoi pod znakiem zielska, dzikiej,

¿arliwej, fanatycznej wegetacji, wystrzelaj¹cej tani¹ i lich¹ zielenin¹, truj¹c¹, zja-

dliw¹ i paso¿ytnicz¹ (Rep: 326). Zielsko jest nieprzyjazne, truj¹ce, to zjadliwa sub-

180

Sylwia Rzedzicka

3

O metaforze w funkcji ostranienija (czyli udziwnienia) zob. K. Stala, Na marginesach rzeczy-

wistoœci. O paradoksach przedstawiania w twórczoœci Brunona Schulza, Warszawa 1995, s. 161-165.

4

W pozosta³ych wypadkach mowa jest o dzikim bzie – najprawdopodobniej ukazane s¹ tu

dwie roœliny: lilak (o pachn¹cych, bia³ych lub fioletowych kwiatach), pospolicie zwany bzem, oraz

dziki bez – zapewne popularny w Polsce bez czarny (o kremowych, md³o pachn¹cych kwiatach).

background image

stancja [...] swarliwy odwar, jadowity derywat chlorofilu (Mar: 238). Zaskakuj¹-

ce jest, jak niewiele potrzebuje, aby zaistnieæ – zaczynia siê z zetkniêcia s³oñca

i odrobiny wody gruntowej (Mar: 238); pali siê za¿egniête s³oñcem (Rep: 326);

wystrzela. Przera¿aj¹ce zatem jest nie tylko tempo roœniêcia, ale brak wymagañ,

spontaniczna i niepowstrzymana moc rozrodcza. Wydawa³oby siê, ¿e wystarczy

siê odwróciæ, a za naszymi plecami eksploduje ³apczywa i obfita zieleñ.

Wœród nazw szczegó³owych najwy¿sz¹ czêstoœci¹ u¿yæ odznaczaj¹ siê ³o-

puch, pokrzywa, bodiak. Mo¿na pokusiæ siê o stwierdzenie, ¿e Schulz wybiera

kilka roœlin najsilniej naznaczonych potrzebnymi mu cechami (szybko rosn¹ce

chwasty o niezachêcaj¹cym wygl¹dzie, tworz¹ce nastrój zdziczenia

5

) i za ich po-

moc¹ buduje obraz zapuszczonego, zdzicza³ego ogrodu. W przera¿eniu ich samo-

wystarczalnoœci¹ wyolbrzymia je – ³opuchy czy pokrzywy s¹ przede wszystkim

ogromne, wybuja³e, puchn¹ce, po¿eraj¹ s³absze roœliny, rozpleniaj¹ siê. Bodiaki

dzikie, zje¿one, pal¹ siê w s³oñcu. Jaskrawe s³oñce jest zreszt¹ nieodstêpnym ele-

mentem ekspresywnych opisów, to ono przecie¿ jest przyczyn¹ tej potwornej ob-

fitoœci, za¿ewiem dzia³ania. Im mocniej pali, tym wiêkszy ruch panuje w ogro-

dzie, roœliny pogr¹¿aj¹ siê w ob³¹kanym i ekstatycznym pêdzie, przekraczaj¹ w³a-

sne mo¿liwoœci, wynaturzaj¹ siê.

Pozosta³e roœliny zielne wystêpuj¹ pojedynczo, zdzicza³e i przeroœniête (na-

wet marchew i pietruszka s¹ dzikie). Sw¹ naturaln¹ drobn¹ formê zachowuj¹ je-

dynie ma³e kwiatuszki, sprawiaj¹ce wra¿enie rosn¹cych w danym miejscu przez

pomy³kê, co jest zreszt¹ podkreœlone przez skontrastowanie ich ze s³onecznikiem:

Ogromny s³onecznik, wydŸwigniêty na potê¿nej ³odydze i chory na elephantiasis

czeka³ w ¿ó³tej ¿a³obie ostatnich, smutnych dni ¿ywota, uginaj¹c siê pod przero-

stem potwornej korpulencji. Ale naiwne przedmiejskie dzwonki i perkalikowe,

niewybredne kwiatuszki sta³y bezradne w swych nakrochmalonych, ró¿owych

i bia³ych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii s³onecznika (Sier: 6).

Kwiatów u Schulza jest niewiele. S¹ one w³¹czone w proces bujnego, spl¹-

tanego przerastania

6

: [...] pleni³y siê bujnie i cicho wszelkie ziela, kwiaty i chwa-

sty [...] (Sier: 6); W przyœpieszonym procesie kwitnienia kie³kowa³y w tym listo-

wiu ogromne bia³e i ró¿owe kwiaty [...] (Trak: 42-43); lub ca³kowicie odizolowa-

ne od innych roœlin: Spod we³nianego jak bia³e karaku³y œniegu wychyla³y siê

anemony dr¿¹ce, z iskr¹ œwiat³a ksiê¿ycowego w delikatnym kielichu (Sklep: 68);

Powietrze, zaprawione dopiero co jeszcze zwyk³¹ cierpkoœci¹ tej pory, sta³o siê

nagle s³odkie i md³e, pe³ne zapachu deszczówki, wilgotnego i³u i pierwszych œnie-

¿yczek zakwitaj¹cych lunatycznie w bia³ym œwietle magicznym (Wios: 138-139).

Jak widaæ, oba te bia³e kwiaty – anemon i œnie¿yczka – zwi¹zane s¹ w opisach

ze œwiat³em, za którego kolor moglibyœmy uznaæ w³aœnie biel.

Roœlinny œwiat B. Schulza

181

5

Dziwiæ mo¿e nieobecnoœæ ostu, ale da³aby siê ona, w odniesieniu do póŸniejszych rozwa-

¿añ o zieleni, wyt³umaczyæ wzglêdami kolorystycznymi – barwy ostu s¹ przyæmione, zszarza³e.

6

Ewentualnie jako jego nieaktywne elementy, jak dzwonki i kwiatuszki w przytoczonym przy-

k³adzie.

background image

Kwiatom przypisane s¹ tylko dwa kolory: bia³y (jak w wypadku anemonu

i œnie¿yczki) i ró¿owy – ciekawe jest powtórzenie tego zestawu w kontrastowych

opisach: [...] naiwne [...] dzwonki i perkalikowe, niewybredne kwiatuszki sta³y

bezradne w swych nakrochmalonych, ró¿owych i bia³ych koszulkach [...] (Sier: 6)

oraz: W przyœpieszonym procesie kwitnienia kie³kowa³y w tym listowiu ogrom-

ne bia³e i ró¿owe kwiaty, p¹czkowa³y w oczach, buja³y od œrodka ró¿owym mi¹¿-

szem i przelewa³y siê przez brzegi, gubi¹c p³atki i rozpadaj¹c siê w prêdkim prze-

kwitaniu

7

(Trak: 42-43). Zestawienie to pojawia siê te¿ w metaforycznym opisie

sukienek przyrównanych do kwiatów: ró¿owe i bia³e napuszenia – dzwony pe³-

ne kwitn¹cego muœlinu (Wios: 154). Owo ograniczenie kolorystyczne wydaje siê

odnosiæ nie tylko do roœlin zielnych. Ukazywane w czasie kwitnienia drzewa

i krzewy s¹ roœlinami kwitn¹cymi na bia³o. Tak jest z grusz¹ i jab³oni¹ (kwiaty

jab³oni s¹ nawet z regu³y bia³oró¿owe), z czeremch¹ oraz z dzikim bzem

8

. Z ko-

lorów oleandra Schulz przywo³uje bia³y i ró¿owy (oleander mo¿e te¿ kwitn¹æ na

czerwono).

Wystêpowanie w prozie Schulza niewielu kwiatów mo¿na t³umaczyæ tym, ¿e

najistotniejsz¹ cech¹ roœlinnoœci jest jej zielonoœæ – do takiego wniosku bowiem

mo¿na dojœæ na podstawie analizy czêstoœci wystêpowania nazw czêœci roœlin.

Zieleñ jest wyznacznikiem roœlinnoœci, okreœla jednoczeœnie wygl¹d i istotê – po-

chodzi przecie¿ z chlorofilu, sk³adnika wy³¹cznie roœlinnego. Jako kolor uto¿sa-

miana jest z liœæmi. Bezsprzecznie przewa¿aj¹c¹ liczbê u¿yæ maj¹ w³aœnie lekse-

my: zieleñ

9

, liœæ, listny, listowie. Do grupy tej mo¿na do³¹czyæ tak¿e chlorofil. Nie

bez znaczenia na pewno pozostaje fakt, ¿e leksemy zieleñ, listowie oznaczaj¹

pewn¹ masê, skupisko (na poziomie czêœci roœlin). Do tego samego obrazu od-

nosz¹ siê u¿ycia leksemu liœæ w znaczeniu liœci rosn¹cych, „¿ywych” (po³owa

u¿yæ odnosi siê do liœci zwiêd³ych, opad³ych b¹dŸ opadaj¹cych). Leksem ten wy-

stêpuje w liczbie mnogiej i znaczenie mnogoœci ma nawet jedyny wyj¹tek od tej

regu³y – wyra¿enie liœæ na liœciu. Przymiotnik listny jest dodatkowo wykorzysty-

wany do budowania peryfraz: blachy listne (trzy razy), wachlarze listne, forma-

cje listne, substancja listna.

182

Sylwia Rzedzicka

7

Poszczególne etapy tego procesu: kwitnienie, przelewanie siê i rozpadanie, podkreœlone s¹ przez

powtórzenie opisu: Widzia³em, jak z drgania powietrza, z fermentacji zbyt bogatej aury wydziela siê i

materializuje to poœpieszne kwitnienie, przelewanie siê i rozpadanie fantastycznych oleandrów, które

nape³nia³y pokój rzadk¹, leniw¹ œnie¿yc¹ wielkich ró¿owych kiœci kwietnych (Trak: 43).

8

Sformu³owanie krupy dzikiego bzu (Sier: 7) przywo³uje obraz przejrza³ych kiœci bia³ych

kwiatów i potwierdza tezê o nazywaniu bzem dwóch roœlin, w porównaniu bowiem pojawia siê

z kolei kolor fioletowy (a dok³adnie liliowy, który mo¿e te¿ znaczyæ ‘bia³y jak lilia’, ale decyduje

tu kontekst – zachód s³oñca): pierwsze gwiazdy roni¹ swe ³zy, jak kwiatki bzu uszczkniête z tej no-

cy bladej i liliowej (Wios: 155) – jest w nim wiêc mowa o lilaku.

9

Trudno jest jednoznacznie stwierdziæ, kiedy leksem zieleñ odnosi siê do liœci (czêœci roœlin),

a kiedy do ca³ych roœlin lub ich skupisk (dochodzi tu te¿ podstawowe znaczenie: ‘kolor’); rozpa-

trujê wszystkie jego u¿ycia w grupie nazw czêœci roœlin, to znaczenie bowiem wydawa³o siê naj-

odpowiedniejsze.

background image

Leksem korzeñ ma doœæ wysok¹ frekwencjê, ale wystêpuje tylko w jednym

opowiadaniu (Wiosna). Jest on roœlinnym odpowiednikiem analizowanego przez

K. Stalê motywu dr¹¿enia w g³¹b, siêgania do istoty rzeczy

10

. Mo¿na powiedzieæ,

¿e korzenie drzew w tym opowiadaniu zaistnia³y, uzyska³y sw¹ funkcjê dziêki

zdeleksykalizowaniu przenoœnego znaczenia wyrazu (S³owo rozk³ada siê tu na

elementy i rozwi¹zuje, wraca w sw¹ etymologiê, wchodzi z powrotem w g³¹b,

w ciemny swój korzeñ. Jak to w g³¹b? Rozumiemy to dos³ownie – Wios: 157). Wi-

doczne jest to w samym tekœcie, w którym przeplataj¹ siê, wspó³brzmi¹ oba zna-

czenia – dos³owne i przenoœne, przy czym znaczenie dos³owne metaforyzuje siê

(pozostaj¹c ci¹gle silnie zwi¹zane z konkretem), wzbogaca o treœci przynale¿ne

znaczeniu przenoœnemu: [...] krok jeszcze i jesteœmy u korzeni [...] Pachnie dar-

ni¹ i próchnem, korzenie wêdruj¹ w ciemnoœci, pl¹cz¹ siê, wstaj¹, soki wstêpuj¹

w nich [!] w natchnieniu, jak w pij¹cych pompach. Jesteœmy po drugiej stronie,

jesteœmy u podszewki rzeczy [...] Tu s¹ te wielkie wylêgarnie historii, te fabryki

fabulistyczne, mgliste fajczarnie fabu³ i bajek. Teraz wreszcie rozumie siê ten

wielki i smutny mechanizm wiosny. Ach, ona roœnie na historiach [...] Jak zazie-

lenia siê wiosna zapomnieniem, jak odzyskuj¹ te stare drzewa s³odk¹ i naiwn¹

niewiedzê, jak budz¹ siê ga³¹zkami nie obci¹¿one pamiêci¹, maj¹c korzenie po-

gr¹¿one w starych dziejach! (Wios: 159-161).

W obrêbie nazw skupisk roœlinnych najwy¿sz¹ frekwencj¹ wykazuj¹ siê

wspomniane ju¿ ogród i park, a zatem nazwy skupisk sztucznych. W opisach

ogrodów uwydatniona jest sytuacja przekraczania przez roœliny narzuconych im

granic. Rosn¹ w nich g³ównie roœliny zielne, niewiele krzewów, wszystko jest in-

tensywnie zielone i pogr¹¿one w bezustannym ruchu, skrajnie zdynamizowane,

p³odne do granic bezwstydu. Procesy ¿ywotne wydaj¹ siê nie do opanowania, za-

nika ró¿nica miêdzy ogrodami a podwórzami, chwasty prowadz¹ bezlitosny pod-

bój: [...] armie pokrzyw, wybuja³e i ¿ar³oczne, po¿eraj¹ kultury kwiatowe [...]

(Rep: 326). Najwiêcej uwagi poœwiêca Schulz w³aœnie pospolitym roœlinom ziel-

nym, obserwuj¹c je z fascynacj¹ granicz¹c¹ z odraz¹. Z kolei na parki sk³adaj¹

siê g³ównie drzewa i krzewy, na równi z zieleni¹ pojawia siê czerñ. S¹ to obsza-

ry stosunkowo statyczne i zamkniête, niemal tajemnicze.

Spomiêdzy nazw skupisk naturalnych wyró¿niaj¹ siê: wspomniany ju¿ las

(i leksemy pochodne) oraz gêstwina i g¹szcz. Las nie uzyskuje okreœlonego cha-

rakteru, bywa ciemny, szumi¹cy, zajmuje du¿e obszary. Gêstwina, g¹szcz wi¹¿¹

siê najczêœciej z obrazem parku.

A zatem cech¹ podkreœlan¹ praktycznie w ka¿dej grupie leksemów jest mno-

goœæ, obfitoœæ roœlin, ich skupienie na jednym terenie, w jednej gromadzie, w³a-

œciwie wiêc – tworzenie przez nie odrêbnego, zamkniêtego œwiata rz¹dz¹cego siê

w³asnymi prawami rozbuchanego biologizmu. Nie mo¿na powiedzieæ, ¿e jest to

œwiat, który odizolowuje siê od cz³owieka, ale ¿yje on „pomimo” niego, jest skon-

centrowany na sobie, skupiony na w³asnych procesach. Prowadzi osobne ¿ycie

Roœlinny œwiat B. Schulza

183

10

Zob. K. Stala, op. cit., s. 54-68.

background image

„za marginesem czasu, na rubie¿ach nieskoñczonego dnia”, co równoznaczne jest

z marginesami naszego postrzegania. To nie tylko œwiat roœlin ignoruje cz³owie-

ka, to równie¿ cz³owiek nie zwraca na roœliny wiêkszej uwagi. Patrz¹c zaœ z per-

spektywy Schulzowskiej prozy dostrzegamy niesamowitoœæ roœlinnej egzystencji,

jej za¿artoœæ, zapamiêta³oœæ, jej ca³kowite poœwiêcenie siê idei (bycia roœlin¹).

Obserwujemy samo ¿ycie, bo nie jest ono nastawione na rezultaty, wyniki, ale na

samo dzia³anie, wy-¿ycie.

Logiczn¹ konsekwencj¹ tego jest fakt, ¿e najwy¿sz¹ frekwencjê wœród nazw

czynnoœci wykazuje leksem rosn¹æ, przy czym niemal równorzêdn¹ pozycjê zaj-

muje leksem zarastaæ. Œwiadczy to o tym, ¿e roœniêcie roœlin nie jest stabilnym,

zamkniêtym we w³asnej formie procesem, ale dzia³aniem ekspansywnym, go-

r¹czkowym, zagarniaj¹cym przestrzeñ. W grupie nazw czynnoœci wyró¿niaj¹ siê

równie¿ leksemy pochodne od czasownika kwitn¹æ. Ich u¿ycia wi¹¿¹ siê z obfi-

toœci¹ rozrastania – leksem rozkwit trudno nawet odnieœæ do kwiatów, jest on sy-

nonimem rozrostu, np.: Tak prawda wypierana jest zewsz¹d przez tê bujn¹ wio-

snê, która ka¿d¹ piêdŸ woln¹, ka¿d¹ szczelinê zarasta natychmiast swym listnym

rozkwitem (Wios: 188-189).

2.2. W opisach roœlin stosowane s¹ ró¿norodne typy obrazowañ, wykorzysty-

wane ró¿ne skojarzenia.

2.2.1. Woda
W jednym z tych domków [...] ton¹cym w bujnej zieleni ogródka [...] (Sier: 9).

Dooko³a ³ó¿ka [...] chwia³y siê kêpy delikatnych drzew, rozpryskiwa³y

w górze w œwietliste korony, w fontanny koronkowego listowia, bij¹ce a¿ pod ma-

lowane niebo sufitu rozpylonym chlorofilem (Trak: 42).

[...] wiosny [...] pogr¹¿one w zdyszany szelest kwitn¹cych parków, w ich wez-

brania i przyp³ywy [...] (Wios: 134).

P³ynne pasy i szlaki lasów zdawa³y siê szumieæ i rosn¹æ na tym szumie jak

przyp³yw morza wzbieraj¹cy niedostrzegalnie ku l¹dowi (San: 251).

2.2.2. Choroba
Ogromny s³onecznik [...] chory na elephantiasis czeka³ w ¿ó³tej ¿a³obie ostat-

nich, smutnych dni ¿ywota, uginaj¹c siê pod przerostem potwornej korpulencji

(Sier: 6).

[...] ludzie szli [...] i nie czuli, ¿e bokami mijaj¹ drzewa parku, czarno rozga-

³êzione, pêkaj¹ce w rozlicznych miejscach w s³odkie j¹trz¹ce siê rany

(Wios: 150).

Pryszcze p¹ków by³y lepkie, jak wyprysk œwierzbi¹cy, bolesne i j¹trz¹ce siê

– teraz goj¹ siê ch³odn¹ zieleni¹, zabliŸniaj¹ wielokrotnie liœæ na liœciu,

184

Sylwia Rzedzicka

background image

kompensuj¹ stokrotnym zdrowiem, na zapas, ponad miarê i bez rachuby

11

(Wios: 191).

Tam warzy³ siê ten febryczny ferment w s³oñcu i buja³ w lekkie formacje list-

ne [...] (Mar: 238).

2.2.3. Muzyka
[...] park staje siê jak ogromna, milcz¹ca orkiestra uroczysta i skupiona, cze-

kaj¹ca pod podniesion¹ pa³eczk¹ dyrygenta, a¿ muzyka w niej dojrzeje i wzbie-

rze, i nagle nad t¹ ogromn¹, potencjaln¹ i ¿arliw¹ symfoni¹ zapada szybki i ko-

lorowy zmierzch teatralny, jak gdyby pod wp³ywem tonów nabrzmiewaj¹cych

gwa³townie w wszystkich instrumentach [...] (Wios: 155).

[...] las [...] zamkn¹³ nas, jak w suchym pudle wiolonczeli, któr¹ wiatr g³u-

cho stroi³ (Mój: 220).

Znowu ten powracaj¹cy sam w siebie szum czarnych lasów, g³uche akordy,

wzburzaj¹ce przestworza ju¿ poza skal¹ s³yszalnoœci! (Sklep: 258).

2.2.4. Sztuki plastyczne
Cierniste akacje [...] kipia³y nad nim jasnym listowiem, bukietami szlachet-

nie ucz³onkowanych filigranów zielonych, jak drzewa na starych gobelinach

(Sier: 3).

Rozprószona biel tego œwiat³a [...] by³a jak szary papier sztychu, na którym

g³êbok¹ czerni¹ pl¹ta³y siê kreski i szrafirunki gêstych zaroœli

12

(Sklep: 64).

Szybko nape³nia siê park ró¿owym werniksem, lœni¹cym lakierem [...] (Wios:

154) (zapadanie zmierzchu).

2.2.5. Roœliny i ich skupiska bywaj¹ animizowane (g³ównie antropomorfi-

zowane):

Zdawa³o siê, ¿e te drzewa afektuj¹ wicher, wzburzaj¹c teatralnie swe koro-

ny, a¿eby w patetycznych przegiêciach ukazaæ wytwornoœæ wachlarzy listnych

o srebrzystym podbrzuszu, jak futra szlachetnych lisic (Sier: 4-5).

Ogromne buki ko³o koœcio³a sta³y ze wzniesionymi rêkami, jak œwiadkowie

wstrz¹saj¹cych objawieñ, i krzycza³y, krzycza³y (Wich: 87).

Roœlinny œwiat B. Schulza

185

11

Opis ten wi¹¿e siê z wczeœniejsz¹ (s. 152) metafor¹: Ach, ca³y ten park jest bezczelnie pry-

szczaty i wszystkie drzewa wysypuj¹ siê p¹czkami pryszczy, które pêkaj¹ æwierkaniem; która z ko-

lei jest kontynuacj¹ poprzedzaj¹cego j¹ zdania: Ach te m³ode, rytmiczne, zgrzane od ruchu nogi

w nowych, skrzypi¹cych jedwabiem poñczoszkach, pod którymi kryj¹ siê czerwone plamy i pryszcze

– zdrowe, wiosenne wypryski krwi gor¹cej.

12

Obraz ten jest poprzedzony opisem lekcji rysunków i pokazywanych na nich litografii

przedstawiaj¹cych pejza¿e.

background image

[...] tu¿ za ³ó¿kiem przesuwa siê œciana zaroœli ruchliwa i pe³na spl¹tania

(Wios: 199).

Bodiaki, spalone s³oñcem, krzycz¹, ³opuchy puchn¹ i pyszni¹ siê bezwstyd-

nym miêsem, chwasty œlini¹ siê b³yszcz¹cym jadem [...] (Sier: 8).

Tylko ogrody rosn¹ bez tchu, sypi¹ siê listowiem nieprzytomne i pijane i za-

rastaj¹ ka¿d¹ woln¹ szczelinê ch³odn¹ substancj¹ listn¹ (Wios: 191).

Ogródki przedmiejskie stoj¹ jakby na krawêdzi œwiata i patrz¹ poprzez par-

kany w nieskoñczonoœæ anonimowej równiny (Rep: 325).

[...] tchawki liœci dysz¹ p³on¹cym chlorofilem [...] (Rep: 326).

Œwiat roœlin jest u Schulza œwiatem ruchu, dzia³ania. Efekt ten uzyskany jest

przez nagromadzenie form czasownikowych. Ruch, jego ci¹g³oœæ uwydatnia

zw³aszcza stosowanie czasowników niedokonanych i imies³owów wspó³cze-

snych – czytaj¹c zdania: wychyla³y siê anemony dr¿¹ce; kie³kowa³y kwiaty, ma-

my wra¿enie obserwowania roœlin w ruchu, w trakcie zmian.

3. Metaforyka roœlinna

3.1. Wœród u¿yæ metaforycznych pojawia siê spora liczba leksemów nieno-

towanych w zakresie u¿yæ dos³ownych, choæby nazwy roœlin wodnych (koralo-

wiec, roœlina podwodna, wodorost) czy egzotycznych (asfodel, bawe³na, kaktus,

palma). W wiêkszoœci s¹ to jednak u¿ycia okazjonalne, pojedyncze.

Roœliny zielne, tak charakterystyczne wœród u¿yæ dos³ownych, tu pojawiaj¹

siê rzadko, zszarza³e, odbarwione. Akcent po³o¿ony jest na ich bezwartoœciowoœæ

i pustkê: W atmosferze nadmiernej ³atwoœci kie³kuje tutaj ka¿da najl¿ejsza za-

chcianka, przelotne napiêcie puchnie i roœnie w pust¹ wydêt¹ naroœl, wystrzela

szara i lekka wegetacja puszystych chwastów, bezbarwnych w³ochatych maków,

zrobiona z niewa¿kiej tkanki majaku i haszyszu (Ul: 79-80); Bywa czasem, ¿e sier-

pieñ minie, a stary gruby pieñ lata rodzi z przyzwyczajenia jeszcze dalej, pêdzi ze

swego próchna te dni-dziczki, dni-chwasty, ja³owe i idiotyczne, dorzuca na do-

k³adkê, za darmo, dni-kaczany, puste i niejadalne – dni bia³e, zdziwione i niepo-

trzebne (NocW: 92).

S¹ natomiast wœród u¿yæ metaforycznych nazwy kwiatów, których nie by³o

w u¿yciach dos³ownych. Najbardziej rozbudowany obraz wi¹¿e siê z leksemem

ró¿a, który pojawia siê przede wszystkim w porównaniach: w odniesieniu do

Ksiêgi (dwa razy), nieba i nocy. WyraŸnie widaæ powtarzanie tego samego ujê-

cia. Ró¿a jest ogromna, stulistna, stokrotna. Pod tysi¹cem aksamitnych p³atków

skrywa swe sedno – oko: lazurowa Ÿrenica, pawi rdzeñ, krzycz¹ce gniazdo koli-

brów

13

(Ks: 106); oko Twoje pawiookie, urzêsione i przeraŸliwe

14

(Wios: 146).

186

Sylwia Rzedzicka

13

Ten fragment pochodzi z opisu Ksiêgi, ale w pewien sposób, poprzez lazurowoœæ, jest to

równie¿ odniesienie do nieba (co stanowi³oby o dodatkowej – zwi¹zanej z okiem – ³¹cznoœci miê-

dzy porównaniami ró¿y z Ksiêg¹ i z niebem).

14

Prawdopodobnie jest to odniesienie do oka Boga w przedstawieniach ikonicznych, wzbo-

gacone jednak przywo³aniem rysunku piór na ogonie pawia („zwielokrotnienie” oka).

background image

P³atki porównuje siê do powiek: [Ksiêga] Czasami spa³a i wiatr rozdmuchiwa³ j¹

cicho jak ró¿ê stulistn¹ i otwiera³a listki, p³atek za p³atkiem, powieka pod powie-

k¹, wszystkie œlepe, aksamitne i uœpione, kryj¹c w sednie swym na dnie lazurow¹

Ÿrenicê [...] (Ks: 106). W opisie nocy, w przeciwieñstwie do pozosta³ych,

w których mowa jest o otwieraniu siê ró¿y, ods³anianiu oka, budzeniu siê, uka-

zane jest zasypianie, czyli zamykanie siê ró¿y: Noc lipcowa! Z czym by j¹ porów-

naæ, jak opisaæ? Czy porównam j¹ do wnêtrza ogromnej czarnej ró¿y nakrywa-

j¹cej nas snem stokrotnym tysi¹ca aksamitnych p³atków? (Noc: 214). W obrazie

ró¿y odnajdujemy figurê docierania do g³êbi, rdzenia.

Brak w opisie ró¿y czerwieni, podstawowego jej koloru. Zamiast tego poja-

wia siê barwa lazurowa, szafirowa (niebo), czarna (noc). Ró¿a oddzia³uje zatem

g³ównie swoim kszta³tem, form¹ – wielokrotnoœci¹, nagromadzeniem kolejnych

warstw p³atków. Jest symbolem czegoœ z³o¿onego, obfitego, mnogiego, wszech-

ogarniaj¹cego, ale pod jej kolejnymi warstwami kryje siê ostatecznoœæ, pe³nia

15

.

Leksem ró¿a pojawia siê te¿ przy opisie sukienek: [...] [dziewczêta] osiadaj¹ ca-

³¹ t¹ wielk¹ ró¿¹ gazy i batystu, która pêka, przelewaj¹c siê p³atkami (Wios: 154).

Analogiczny obraz to: Jej bia³a sukienka [...] le¿y jak rozchylony kwiat na ³awce

(Wios: 168).

Czerwieni brakuje nie tylko w opisie ró¿y, ale tak¿e w opisie kwiatu maku,

który jest bezbarwny albo szary – prawdopodobnie dlatego, ¿e przypisane s¹ mu

w³aœciwoœci narkotyczne: wegetacja [...] bezbarwnych w³ochatych maków, zro-

biona z niewa¿kiej tkanki majaku i haszyszu (Ul: 79-80); oszala³e, szare maki eks-

cytacji (Ul: 80); sztuczne raje Poego pe³ne szaleju, maku i opiatycznych powoi

(Wios: 173-174). Leksem mak w znaczeniu ‘nasiona maku’ wyra¿a – jak w jêzy-

ku ogólnym – mnogoœæ drobinek

16

: bia³y mak gwiazd (Noc: 214). Dwukrotnie,

w ró¿nych kontekstach, makówka przyrównana jest do grzechotki: Zdawa³o siê,

¿e to ruszy³y t³umami jesienne, suche makówki, sypi¹ce makiem – g³owy-grze-

chotki, ludzie-ko³atki (NocW: 97); Mo¿e og³usza³y ich te gêste grzechotki æwier-

kania, te niestrudzone makówki sypi¹ce szary œrut, którym æmi³o siê powietrze

(Wios: 151).

Leksem fio³ek odnosi siê wy³¹cznie do zapachu i wi¹¿e ze œniegiem, czystoœci¹,

œwie¿oœci¹, przestrzeni¹, w takich bowiem zestawieniach wystêpuje w Sklepach cy-

namonowych: Œnieg skurczy³ siê w baranki bia³e, w niewinne i s³odkie runo, które

pachnia³o fio³kami (Sklep: 60); Powietrze dysza³o jak¹œ tajn¹ wiosn¹, niewypowie-

dzian¹ czystoœci¹ œniegu i fio³ków (Sklep: 68). Do tego naddanego znaczenia odwo-

³uj¹ siê u¿ycia leksemu fio³kowy w Wioœnie: fio³kowe powiewy dali (Wios: 151-152)

i bardziej z³o¿one, niejednoznaczne fio³kowy ksiê¿yc (Wios: 138).

Roœlinny œwiat B. Schulza

187

15

Nie ma tego w wypadku cebuli, która z³uszcza warstwy i nie dociera do ¿adnego j¹dra –

nigdy nie wiemy, czy któraœ warstwa jest prawdziwa i ostateczna, pozostajemy w ci¹g³ej niepew-

noœci: Jesieñ ta jest wielkim, wêdrownym teatrem k³ami¹cym poezj¹, ogromn¹ kolorow¹ cebul¹ ³u-

szcz¹c¹ siê p³atek po p³atku coraz now¹ panoram¹. Nigdy nie dotrzeæ do ¿adnego sedna (Drug:

229).

16

Jedno porównanie odwo³uje siê do usypiaj¹cego dzia³ania nasion maku: [œpi¹cy] le¿¹ w po-

kojach tego domu bezw³adni jak mak w przegrodach wielkiej g³uchej makówki (Ed: 292-293).

background image

U¿yta w porównaniu purchawka wi¹¿e siê z obrazem rozprzestrzeniania siê:

Ta noc za drzwiami prószy³a jak purchawka, wysiewa³ siê w cieniu umbry ten

czarny mikrokosmos ciemnoœci, zaraŸliwa wysypka nocy letnich (Mar: 243).

Ciekawe jest u¿ycie leksemów: czereœnia, czereœniowy, malinowy. Nie mo¿-

na tu mówiæ o u¿yciu metaforycznym, leksemy te s³u¿¹ przede wszystkim do na-

zwania kolorów, ale wprowadzaj¹ do opisów w³aœciwe owocom czereœni i mali-

ny konotacje, wspó³tworz¹c tym samym nastrój pogody, s³onecznoœci, s³odyczy,

ciep³a, a nawet pewnej „cukierkowoœci”: Defilady stra¿aków miejskich w mali-

nowych uniformach paradowa³y na jasnych szczêœliwych drogach, i panowie k³a-

niali siê melonikami koloru czereœni. Czereœniowa s³odycz, czereœniowy œwiegot

szczyg³ów nape³nia³ powietrze pe³ne lawendy i ³agodnych blasków (Gen: 127);

Z San Domingo, z San Salvador, z Florydy nadchodzi³y delegacje zdyszane i go-

r¹ce, ca³e w garniturach malinowych, i k³ania³y siê melonikami koloru czereœni,

spod których ulatywa³y rozkrzyczane szczyg³y, po dwa, po trzy (Wios: 149); [...]

wybiega z t³umu niespodzianie ten, na którego czekano bezwiednie, goniec zdy-

szany, ca³y ró¿owy w piêknych malinowych trykotach, obwieszony dzwonkami,

medalami i orderami [...] (Wios: 179: 180). Leksem czereœniowo u¿yty jest wy-

³¹cznie w celu przywo³ania konotacji: [...] w przerwie b³êkitu, w wysokiej zieleni

drzew papuga powtarza wci¹¿: „Guatemala” uparcie, w równych odstêpach, z t¹

sam¹ intonacj¹, i od tego zielonego s³owa staje siê powoli czereœniowo, œwie¿o

i liœciasto (Wios: 164-165).

Wœród nazw skupisk wyró¿niaj¹ siê gêstwina i las. Leksem gêstwina (tak¿e gê-

stwieæ, zgêstnieæ) ³¹czony jest zazwyczaj z obrazem tapet – poza dwoma u¿yciami:

gêstwina bram (Sklep: 65) i gêstwina cynowych ga³êzi (Pta: 23) i jednoczeœnie –

z sytuacj¹ mówienia, myœlenia, natê¿enia umys³owego (sploty arabesek na tapetach

s¹ jak krzy¿uj¹ce siê myœli) – gêstwina tapet jest zamyœlona, pe³na szeptów, syków

i seplenieñ (Naw: 15); ciemnej spekulacji (Wios: 194), pl¹cze siê w monotonii gorz-

kich monologów (Man: 27), lec¹ w niej szepty jadowitych jêzyków, gzygzaki myœli

(Trak: 37), biegn¹ wymowne spojrzenia (Trak: 37). Jednym s³owem, trwa wytê¿o-

ne, „zgêszczone” ¿ycie. Wzory tapet mog¹ przekszta³ciæ siê w ¿ywe roœliny: [...]

z odp³ywem nocy tapety wiêd³y, zwija³y siê, gubi³y liœcie i kwiaty i przerzedza³y siê

jesiennie, przepuszczaj¹c dalekie œwitanie (Naw: 16); ale i roœliny przez sw¹ powta-

rzalnoœæ mog¹ upodobniæ siê do tapet: Dorwawszy siê swojej chwili, ta zaraŸliwa

koncepcja, ta p³omienna i dzika idea szerzy³a siê jak ogieñ – za¿egniêta s³oñcem,

ros³a pod oknem pust¹ bibulast¹ paplanin¹ zielonych pleonazmów, lichota zielna

rozmno¿ona stokrotnie w niewybredne wierutne brednie – papierowa tandetna ³a-

tanina tapetuj¹ca œcianê magazynu coraz wiêkszymi szelestnymi p³atami, puchn¹-

cymi w³ochato, tapeta na tapecie (Mar: 238-239).

Las w porównaniach s³u¿y z regu³y budowaniu konkretnego nastroju i jest wte-

dy dookreœlany: uroczyœcie, samotnie i póŸno, jak w wieczornym lesie (Wios: 155);

ga³êzisto, mrocznie i korzennie jak w g³êbokim lesie (Wios: 159); zielone refleksy

rozchodzi³y siê w nim [magazynie] falisto przez ca³¹ g³êbokoœæ sklepienia, jak w szu-

mi¹cym lesie (Rep: 327). Ma wiêc, niczym ogród w Panie, „ró¿ne strefy i klimaty”.

188

Sylwia Rzedzicka

background image

W grupie ujêtych metaforycznie nazw czynnoœci pojawia siê czasownik wiêd-

n¹æ i jego formy imies³owowe. Wiele u¿yæ przenoœnych maj¹ tak¿e leksemy po-

chodne od czasownika kwitn¹æ oznaczaj¹ce tutaj, zgodnie z podstawowym znacze-

niem, jedn¹ z faz rozwoju powi¹zan¹ czêsto z wra¿eniami kolorystycznymi.

3.2. Cykl wegetacji roœlinnej s³u¿y do ukazywania etapów rozwoju ludzi

i zwierz¹t:

Wesz³a £ucja, œrednia, z g³ow¹ nazbyt rozkwit³¹ i dojrza³¹ na dzieciêcym

i pulchnym ciele o miêsie bia³ym i delikatnym. Poda³a mi r¹czkê lalkowat¹, jak-

by dopiero p¹czkuj¹c¹, i zakwit³a od razu ca³¹ twarz¹, jak piwonia przelewaj¹-

ca siê pe³ni¹ ró¿ow¹ (Sier: 11).

Mój ojciec powoli zanika³, wi¹d³ w oczach [...] ojciec zacz¹³ z dnia na dzieñ

maleæ, jak orzech, który zsycha siê wewn¹trz ³upiny (Naw: 18).

Ptaki – to na pocz¹tku naroœle ¿ycia, pn¹ce siê omackiem ku œwiat³u. W pa-

rê tygodni póŸniej [...] te œlepe p¹czki ¿ycia pêk³y do œwiat³a [...] Podczas karmie-

nia tworzy³y one na pod³odze barwn¹, faluj¹c¹ grz¹dkê, dywan ¿ywy, który za

czyimœ niebacznym wejœciem [...] rozlatywa³ siê w ruchome kwiaty (Pta: 23).

PóŸniej, zwyrodnia³e i przeroœniête, ugodzone pociskiem [...] wiêd³y ju¿ w powie-

trzu (NocW: 103).

Równie¿ przedmioty odwzorowuj¹ ten cykl:

Lampy poczernia³y i zwiêd³y jak stare osty i bodiaki [...] Na pró¿no wetknê-

³a Adela we wszystkie ramiona tych lamp kolorowe œwiece, nieudolny surogat,

blade wspomnienie œwietnych iluminacyj, którymi kwit³y niedawno wisz¹ce ich

ogrody. Ach! Gdzie by³o to œwiegotliwe p¹czkowanie, to owocowanie poœpieszne

i fantastyczne, w bukietach tych lamp, z których [...] ulatywa³y skrzydlate fanta-

zmaty [...]

17

(Man: 27).

Tapety, najpierw rosn¹ce, wypuszczaj¹ce pêdy – z odp³ywem nocy [...] wiê-

d³y, zwija³y siê, gubi³y liœcie i kwiaty i przerzedza³y siê jesiennie [...] (Naw: 16).

Na Ulicy Krokodyli emocje, odczucia rozwijaj¹ siê jak roœliny:

W atmosferze nadmiernej ³atwoœci kie³kuje tutaj ka¿da najl¿ejsza zachcian-

ka, przelotne napiêcie puchnie i roœnie w pust¹ wydêt¹ naroœl, wystrzela szara

i lekka wegetacja puszystych chwastów, bezbarwnych w³ochatych maków, zrobio-

na z niewa¿kiej tkanki majaku i haszyszu [...] Przekroczywszy pewien punkt na-

piêcia, przyp³yw zatrzymuje siê i cofa, atmosfera gaœnie i przekwita, mo¿liwoœci

wiêdn¹ i rozpadaj¹ siê w nicoœæ, oszala³e, szare maki ekscytacji rozsypuj¹ siê

w popió³ (Ul: 79-80).

Cykl wegetacyjny s³u¿y równie¿ do opisu dnia:

[...] przez wielkie spêcznia³e cia³o chmur wyk³u³o siê s³oñce bladym kie³-

kiem

18

(Wios: 151), ku wieczorowi zaœ [...] wypieki miasta ciemnia³y i zakwita³y

Roœlinny œwiat B. Schulza

189

17

Opis lamp ³¹czy siê z opisem ptaków.

18

S¹ jeszcze dwa inne powi¹zania œwiat³a z kie³kowaniem: W ten czarny skafander domu,

wynurzony nad dachem w noc gwiaŸdzist¹, wpada³ nik³y promyk gwiazdy i z³amany jakby

w szk³ach lunety, kie³kowa³ œwiat³em w ognisku, zaczynia³ siê zal¹¿kiem w ciemnej retorcie komi-

background image

purpur¹, nagle œwiat ca³y zaczyna³ wiêdn¹æ i czernieæ, i szybko wydziela³ siê zeñ

ten majaczliwy zmierzch, którym zara¿a³y siê wszystkie rzeczy [...] Potem zaczy-

na³o wszystko zarastaæ czarn¹, próchniej¹c¹ kor¹, ³uszcz¹c¹ siê wielkimi p³ata-

mi, chorymi strupami ciemnoœci (NocW: 95-96). Obraz kory odsy³a do figury do-

cierania do g³êbi, zarastaj¹c zakrywa ona j¹dro – dzieñ.

4. Uwagi koñcowe

Cech¹ wyró¿niaj¹c¹ Schulzowskie opisy, poza innowacyjnoœci¹ metaforyki,

jest ich sensualizm. Rzeczywistoœæ jest prze¿ywana kompleksowo – widziana,

s³yszana, wdychana, dotykana, smakowana. Oto przyk³ady odwo³añ do konkret-

nych wra¿eñ:

1) s³uchowych: szelest olszyn (Mój: 218); ciche igliwie (San: 251, 258); sze-

lestny kobierzec zwiêd³ych liœci (Ojcz: 361); ciemne szumi¹ce lasy (San: 276); ci-

che kwitnienie i dojrzewanie ogrodu pe³nego listnych szelestów (Noc: 212); wie-

czorne gêstwiny [parku], coraz gêstsze i szumniejsze (Wios: 155-156); nieprzy-

tomny szum parku (Wios: 198); szelestne wiêdnienie (Ojcz: 360);

2) wêchowych: upojny zapach bzów (Wios: 191); gorzka czeremcha (Wios:

163); pasma jaœminowej woni (Noc: 215); zapach ostry, chwastowy i polny (Rep:

326); powiew fio³ków (Sklep: 69); pachn¹ce igliwie (Mój: 220); wyziewy ogro-

dów (Wios: 140);

3) dotykowych: czarna, sucha gêstwina krzaków (Sklep: 64); puszysta pleœñ

(Naw: 13); ch³odna substancja listna (Wios: 191); co najmiêksza, najdelikatniej-

sza, najpuszystsza zieleñ (P: 52); ch³ód tych mroczniejszych ogrodów (Wios: 156);

czarny plusz tych parków (San: 156);

4) smakowych: smak bardziej gorzki od pio³unu (Mar: 236); karty [...] mia-

³y na dnie s³odki do omdlenia mi¹¿sz z³otych gruszek (Sier: 3).

Doznania te czêsto s¹ po³¹czone z wra¿eniami wzrokowymi, ³¹cz¹ siê tak¿e

ze sob¹, uzupe³niaj¹: pomarszczone i szorstkie listki bluszczyków i œlepych po-

krzyw, pachn¹ce miêt¹ (P: 51) (dotyk i wêch); plusz parków szumi¹cych (NocW:

94) (dotyk, s³uch). W opisach pojawia siê równie¿ synestezja: ciemniejszy szum

drzew (Wios: 156); ciemny zapach grzybów (NocW: 94); suchy szum lasu (Mój:

220); szum lasu wezbrany ch³odnym jaœminem (Wios: 199-200). Niezwykle roz-

winiêta wra¿liwoœæ zmys³owa Schulza osi¹ga apogeum w marzeniu o owocach

eterycznych, które by siê spo¿ywa³o samym powonieniem (J: 321).

Wbrew stwierdzeniu o odrêbnoœci œwiata ludzi i œwiata roœlin, ludzie i roœli-

ny ¿yj¹ w dziwnej symbiozie, skupiska roœlin towarzysz¹ cz³owiekowi, wchodz¹

w jego œwiat ka¿d¹ szczelin¹, rozkrzewiaj¹ siê w nieodwiedzanych pokojach

(Trak: 41-43), wynurzaj¹ z tapet (Naw: 15-16; Wios: 194), przetwarzaj¹ wnêtrza:

190

Sylwia Rzedzicka

na (Kom: 352); Z godziny na godzinê noc za oknem stawa³a siê jaœniejsza, lukrowana ca³a i lœni¹-

ca, pe³na kie³kuj¹cych bez koñca migda³ów i cukrów (Kom: 334).

background image

[...] iluzja pokoju rozprzêga siê coraz bardziej, jesteœmy w³aœciwie w lesie, kêpy

paproci zarastaj¹ wszystkie k¹ty, tu¿ za ³ó¿kiem przesuwa siê œciana zaroœli ru-

chliwa i pe³na spl¹tania. [...] szum lasu wezbrany ch³odnym jaœminem wêdruje

przez pokój ca³ymi milami krajobrazów. Coraz nowe odcinki lasu przesuwaj¹ siê

i wêdruj¹, korowody drzew i krzewów, ca³e scenerie leœne p³yn¹, rozprzestrzenia-

j¹c siê, przez pokój. Wtedy staje siê jasne, ¿e jesteœmy w³aœciwie od pocz¹tku

w pewnego rodzaju poci¹gu, w leœnym poci¹gu nocnym [...] (Wios: 199-200).

Skupiska roœlin wnikaj¹ nawet w g³¹b cz³owieka – w oczach dziewcz¹t otwiera-

j¹ siê i rozga³êziaj¹ ogrody, parki (Wios: 155-156). Roœliny nie wchodz¹ w œwiat

cz³owieka pojedynczo, pojawiaj¹ siê w nim gromadnie, byæ mo¿e wzajemnie siê

oœmielaj¹c w tych próbach kontaktu. Sposób przedstawiania roœlin przez Schul-

za nie pozostawia nam jednak w¹tpliwoœci, ¿e nie jest to próba porozumienia,

a walka o przestrzeñ, w której taktyk¹ roœlinn¹ jest szybkoœæ, obfitoœæ i nieustê-

pliwoϾ.

Wykaz Ÿróde³

Wszystkie cytaty pochodz¹ z tomu: Bruno Schulz, Opowiadania. Wybór esejów i listów,

oprac. J. Jarzêbski, Wroc³aw 1989, BN I 264.

Roœlinny œwiat B. Schulza

191

Drug – Druga jesieñ

Ed

– Edzio

Gen

– Genialna epoka

J

– Jesieñ

Kom – Kometa

Ks

– Ksiêga

Mar

– Martwy sezon

Mój

– Mój ojciec wstêpuje do stra¿aków

Naw – Nawiedzenie

Noc

– Noc lipcowa

NocW – Noc wielkiego sezonu

Ojcz – Ojczyzna

P

– Pan

Pta – Ptaki

Rep – Republika marzeñ

San – Sanatorium pod Klepsydr¹

Sier – Sierpieñ

Sklep – Sklepy cynymonowe

Trak – Traktat o manekinach

Ul

– Ulica Krokodyli

Wich – Wichura

Wios – Wiosna


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
genetyka 16.10.2013, ⇒ SPECJALNOŚCI, ♦ Wczesne wspomaganie rozwoju dziecka, Genetyczne uwarunkowania
Motyw księgi u Brunona Schulza
Awangardowość prozy Brunona Schulza w
Mityzacja rzeczywistości Brunona Schulza jako esej programowy, Dwudziestolecie Międzywojenne, Opraco
Rzeczywistość zdegradowana. Rzecz o Brunonie Schulzu [1964], Kulturoznawstwo
Czas i przestrzeń w Sklepach Cynamonowych i Sanatorium Pod Klepsydrą Brunona Schulza
Świat przedstawiony w prozie Brunona Schulza, Psychoanaliza Freuda i psychologia Jungowska w prozie
Nowy sposób mówienia o świecie i człowieku w opowiadaniach Brunona Schulza
Schulzowska summa Jerzego Ficowskiego, Psychoanaliza Freuda i psychologia Jungowska w prozie Brunona
Codzienność przeobrażona w niecodzienność czyli poszukiwanie czasu utraconego w Sklepach cynamonow
Proza Brunona Schulza i jej?chy
Codzienność przeobrażona w niecodzienność czyli poszukiwanie czasu utraconego w Sklepach cynamonowyc
michal pawel markowski republika marzen o tworczosci brunona schulza
21 Tworczosc Brunona Schulza
Helbig Mischewski Między omnipotencją a niemocą, gloryfikacją a denuncjacją O rozpadzie porządku Ojc
Dominik Antonik Twórczość Brunona Schulza jako krytyczne przewartościowanie rzeczywistości

więcej podobnych podstron