'.1111.,11,.11".,11,.""."11.,11'.'",."".,11,.",,.,"'.1111.111I.,III.IIII.llllmllll.III1.II!
BIBLJOTEKA
NOWOSCI
W W ARSZA WIE
!
Redakcia
i Administracja:
Senatorska
Nr.
29
!
Redaktor
i
wydawca: Stanislaw
Cukrowski.
!
Konto
w P.
K.
O.
13.355.
:.:
Telefon
275-03.
I,
I
!
Ostatnio
wyszlo
z druku:
I
Breszko-Breszkowski.
"Gdy wal~ si~ trony".
I
"
"
"Krwawa
burza".
I~
§
"
"
"Tajemnica
baronowej".
~
I
Ad .
."
..
I
"
"
••
rJan zwyc)(~zca .
J
-g
:=
Kornel
Makuszynski •.. Radosne
i Smutne".
~!
Blasco Ibanez.
"Mare
Nostrum".
!
"
••
..Tancerka
szpieg".
!
Junosza-Gzowski.
..Pod slmlcem
Azji".
!
J.
Maciejowski.
,.Demon
zmysI6w".
i
Maurycy
Jokay
"Synowie
czlowieka
0
kami€n-
nero
sercu""
Ii
"
.,
"Za
w~lnosc".
i
"
""Glos
z za grobu".
i
Adolf NOVlaczynski
"Wigilja
Duszenki"
!
Gustaw
Olechowski
"Przodownicy".
~
\V
przygotowaniu:
i
i
Jozef
Relidzynski.
"Czarna
Dama".
~
f
.Mieczyslaw
Jaroslawzki.
"Klub
wtajemniczonych"
i
l
Prenurnerata
z przesylk~
pocztow~
wynosi:
i
,
Kwartalnie
(6
tomow) .
zt
5,50
!
i
Polroc:mie
(12
••
) .
zt.
11
Ii
~
Rocznie
(24
"
) .
zt
20
!
A
i
:
1IIIII1I1l!1III1mllllllllllll_IIIIIIBIIII.,IIIIEIIIIII.IIII.llllmIIIlDIII,.1111.,111.11'1
•• 111,.,111.,111.1,,1.11=
ZaH. Gre£. A. Szlachowicz
i
S-ka, Nowolipie II, tel. 321·71.
flOOLF
NOW
f\CZYNSKI
WIGILJf\
,
DUSZENKI
BIBLIOTEKI\
NOWO$CI
W WflRSZRWIE
Dlugi, bardzo dlugi czas
w.
Wierthniedurnow-
sku byla tylko jedna jedyna jadlodajnia
dla ludzi
stafecznych,
maj~tnych i pragnqcych
si~ dobrze
najesc i napic.
Domysli si~ kazdy czytelnik, ze
m6wi~ tu
0
"restaurancie"
przy browarze Michala
Maxymowicza Borussowa
przy Malej Petersbur-
skiej; tam gdzie juz niedaleko plant kolejowy na-
przeciwko starych
t.azni.
Niebardzo
to
pi~kna
jadlodajnia byla z zewnqtrz dla oka ludzkiego, ale
tam, gdzie -si~ pasie zolqdek, oko mozesz bracie
przymknqc i nie patrzec.
Z przodu pi~trowy dom
z ogromnq sieci~ wjazdowq dla furgon6w z becz-
kami, w gl~bi za podw6rzem pi~Ciopi~trowy browar
z czerwonej cegly niby jaki kastel g6rowal nad ca-
·tym cyrkulem
kolejowym, ba nawet
nad calym
Wierchniedurnowskiem.
Jak wszyscy inni tak
i
Ilja Jegorowicz Tielega
szcz~sliwy wlasciciel wielkiego skladu mctki, krup,
jagiel i grochu przy koncu Slowianskiego Prospek-
tu ucz~szczal wieczorami i co to zatajac
cz~sto
i
VI
poludnie na kieliszek lub na kufeleczek do oazy
wypoczynku przy Malej- Petersburskiej.
Ucz~szczal
chronicznie mimo cifiglych protest6w Duszenki, to
jest ni
mniej
ni
¥.rj~cej
tylko
"lasnej
maltonki,
kt6ra
miala
ostatecznie
pewne
prawa
do niego
jako-ze wniosla mu spore
wiano w interel,
ana-
st~pnie obdarzyla parkq zclrowych i rumianych co~
prawda tylko potomkiil.
Cillgn~lo jedmik nieprze.
percie
do Nichela
Maxymowicza. to co cieUln~o
innych. mianowicie
mocne
zdrowe
piwo. obficie,
a z prosta zastawiony
bufet i swobodny nad wyraz
obyczaj,
jaki panowal.
w
mieszczanskim
lokalu.
Ostatecznie
etoH stery Tielega mial jeszce mocniej~
sze argumenty swe) obrony
w
dyskusjach
z zon4,
gdyz cieszyl
sj~
jak to wiadomem bylo w calem
miescie specialnll przyjazni<t
i
zaufaniem potentata
z Ma.fej Petersburskiej.
Wieczorami
przy stoliku
naprzeciwko
bufetu, gdzie
rezydowal stale Michal
Maxymowicz wolno bylo przysiadec
si~ tylko bar-
dzo niewielu wybrancomz
posr6d obywateli Wierch-
niedurnowska.
Do takich zaliczal si~ i Lew Abramowicz, ge-
neralny dostawca chmielu, pozatem osobistosc nie-
tutejsza,
ale bardzo ciekawa
j
nieprzeci~tna.
Sk4d
osobistosc
pochodzila,
niewiadomo.
Jedni
go
'uw6zali
za Ormiaszk~,
inni za Gruzina,
jeszcze
inni
za Karait~.'
Dose,
ze tylko Tielega
i Lew
Abramowicz mieli pr'zywilej siadywania
naprzeciw~
ko
kasy,
IHmtrolowania
wptyw6w
co si~ walily
oknami i drzwiami. przekomarzania
si~z bufetowe~
mi dziewczynkami i protekcyjnego zaczepiania wcho-
dzqcych gosci.
W roku niewiadomo
iuz dzis kt6rym zdecy-
dowala
si~, zwierzchnosc
przeprowadzic
w tych
okolicach
now<t odnog~ koJejowq, 'ClczqC<tWierch-
niedurnowsk
z bliskiemi kopalniami.
Wplyn~lo to
oczywiscie
nadspodziewanie
wszystkich·
na
gwal-
towny rozw6j skromnego
i malo znanego dotych-
czas grodu. A ze to przy wzmozonym ruchu kole ..
jowym
zt\rt\z wi~cej wykrocze)~
i
omijaii pra~~,
wi~c przyszedl
zaraz
1
wyzszy
sqd, potem fllJa
Banku Paflstwa, potem szpital
oddzielny
dIe cho·
r6b sk6rnych, dwie wi~ksze fabryki,. now}' poste~u.
nek zandarmerji, towarzystwo ubezpleczen od .ognlCl.!
filja jednego ze stolecznych towarzystw ubezpI~czen
na zycie
i ot masz calkiem nowy cyrkul. Wler~h~
niedurnowsk
cywilizowal
si~ i
r6sk w
oczac~ y~k
na drozdzach
n8 drozdz8ch
kupionych OCZYWISCle
u starego Tieiegi, kt6ry mial je na skladzie
w
naj"
lepszym gatunku.
,
Skutkiem tych olmJicznosd
(przyznajmy
z go~
ry, ze szcz~sliwych) okazala si~ atoIi wnet 'potr~e~
ba nowej jadlodajni
w
Wierchniedurnowsku.
A \Vla-
domo, ze gdzie si~ okazuje. jakas potrzeba! ta~
musi byc wnet i jej zadoscuczynienie.
I tak Sl~ tez
stalo. Nie uplyn~lo 5 lat, doslownie pi~c lat ?d po~
stanowienia
nowego dworca, jak na Prospekcle 510·
wiaflskim otwarto z wieJkll pompCli szykiem odrazu
Maison Doree".
Ma Kij6w sw6j "Jardin d'hiver",
;;'a
Moskwa
sw6j "Chateau
de £leurs", ~l~czego
Wierchniedurnowsk
nie
mogt
sobie pozwohc odra~
zu na "Maison Doree
ll
?
.
.
Bywalcy
jadlodajni
Michala
Maxym0'-Ylcza
przyj~li fakt otwarcia noyvego
~estlH~ra~tu. Z
zlmnll
krwiq, ale i z wyrainq
mech~cJil.
Nle
Lrzeba .zata~
jac, ze weranda
"Maison Doree" z ~azonaml
pel:
nymi kwiat6w,
biale obrusy
na stOh~6Ch, garsom
we frakach i 1. p. blazenstwa
staly
Sl~
z. c~asem
ulubionym
przedmiotern
nielitosciwych
~pm
1
szy~
derstw przy stohku uprzywiJejowanym Mlc~ala }\'Ia-
xymowicza na Malej Petersburskiej.
lnacze} atol~ za~
patrywafo si~ na t~ nowaljt; miasto s?mo. "Mals.on
- Doree" wst~pnym bojem zdobyl
soble ~awory m-
zynier6w, wyzszych wojskowych, prof.esorow, urz~~~
nikow i dw6ch redaldor6w liberalizu)qcego tygodm ..
ka "Wierchniedurnowskiej
Pszczoly".
Protegowaly
go przytem z wlasciwq namiE(tnosciq i niepohamo-
waniem wszystkie damy miasta.
Wsr6d nich takze
pant Duszenka, malzonka
znanego
nam mClczarza
Tielegi.
Ta ostatnia
atoH calkowicie platonicznie,
niestety tylko platonicznie.
Ilja Jegorowicz
wiernie
bowiem trzymal
siE(
stolu
Michala Maxymowicza.
Zzyl siE(juz z tern
wszystkiem
od tylu lat.
Nie mierzily go ani za"
duch, ani bardzo wzglE(dna czystosc,
ani fetor ka..
pusty, ani gryzClce oczy obloki taniego
dymu, ani
cZE(ste k16tnie, awantury,
a nawet· czynne obraza-
nia siE( po twarzach
niektorych
co nerwowszych
gosci.
Kiedy Duszeiika od czasu do czasu
napo·
mykala coskolwiek
0
tern, ze wartaloby
aby
Ilja
Jegorowicz ehoc raz dia ciekawosci
ot zaglqdnqf,
zwiedzil, przypatrzyl
siE(od srodka jak tez to wy-
glClda i co siE( dzieje w "Maison
Doree",
stary
wierny swemu browarowi puszezal te kuszenia mi..
mo uszu
i
wzruszal
tylko
ramionami.
PolowicE(
swojCl uwazal zawsze za cos nie cos pomylonCl na
m6zgu: grywala na fortepjanie,
czysdla
sobie paz-
. nogcie, dzieciska uczyla gimnastyki, czytywala gru-
be ksiClzki,ezasem po trzy
tomy
powiesci
wciClZ
o tern samem, wog6Ie zajmowala siE(wieloma spra"
wami, nic z mClkq i krupami nie majqcemi
wsp61-
nego.
Poniewaz zas roznioslo siE( po Wierchniedur ..
nowsku, ze w "Maison Doree" bywajCl z zonatymi
i ich zony i corki i ciotki i narzeczone,
wiE(coczy"
wiscie sfiksowana
Duszenka
whila
sobie
cwieka
w g~OWE(,
ze to i ona niby musi isc z mE(zem na
salE( pomaranczowCl przy Slowianskim
Prospekc:ie,
gdzie siE(zbiera porzqdne towarzystwo.
Ot pr6ina
baba i tyle.
Tymczasem
zas urodna jeszcze Tieleiyna mia-
la i swoje w tem racje, nic nie maj~ce wspolnego
z damskq pr6znosciq. Chciala, przyznajmy to wresz-
de wyrwac raz malZonka poprostu
z fatalnej kom ...
panji.
Nie tak bowiem zupelnie
niewinnie
przed:
stawialy
si~ wieczory
nji Jegorowicza
przy
Male)
Petersburskiej.
W manjerach
i obyezajaeh
podu-
padal tam stary co siE(wlezie.
Nauezyl.
si~ kIq~
po macierzystemu
az
uszy
bolaly.
DZlewczynkl
delikatne za by Ie co wali.t, pozal siE( Boze cal~iem
za przyktadem
Michata
Maxymowicza, kt6ry chlo-
pakow restauracyjnych,
przy kazdej sposobnosci ot
tak dla konkokcji zolqdka bit pi~sciCl mi~dzy oczy
lub dwoma piE(sciami w kark, az
i
krew
si~ lala
raz po raz.
Conajmniej dwa lub i trzy
dni w ty"
godniu wracal Ilja Jegorowicz na rodzinne pielesze
zalany
jak
niehoskie
stworzenie,
z
p05Zarpanq
odziezCl. sumitujC}cy si~ i przysif(gaiClcy na
klftcz-
kach, ze "jut z tit kanaljq zrywa na zawsze"; trze ..
ba to jednakzewyjawic,
ze tylko wtedy gdy
w
pija"
nym
stanie
tego wieczora
podpisal
jakis nieko~
rzystny kontrakt
z mtynarzami
(zazwyczaj
podsu ..
niE(ty mu nie w por~ przez Lwa Abramowicza)
lub·
gdy zn6w przegral wiE(k5Z~
sumE( ~ ~~rcio~h¥, a su~
mienie go gryzlo z pOWQdu wyprozmone) l\leszem.
Grywalo si~ tam bowiem przy stole
Michala
Maxymowicza
grywato
hazardownie,
ze az milo.
Tylko karty trzaskaly
po brudnym blacie.
W lane ...
knechta,
we ferbla,
w
gerylasza,
w ulubione
gry
gospodarza
Iokalu grywano czasem do si~ego ran-
ka.
I zeby juz bye. z prawdq
w calkowltym
po-
rZCldku;to wyzrtac trzeba, ze znowuMichal
Maxy-
mowicz Iubil pasjami ni stqd ni ZOWCld
taljE(i z fal ..
szowanemi kartami wydClgnClcz kieszeni i oszuki-
wac bezecnie partner6w.
jak
si~ patrzy.
Taka to
juz byta
slaba
strona
tego
mocnego
czlowieka.
Energiczny,
zabiegliwy,
~'i
pracowity
jak
w6t
wlas ..
nym mozolem
i
pi~sciami oraz rozmaitemi
sztucz'-
kami solidnej firmy si~ dOl'obil
t
czeladi
w karno~-
ci i posluchu trzymal, wzorem dla wszystkich bro~
warmkow
w
gubernji inogt bye chocby tylko w zbi-
taniu pieni~dzy, ale coz, w karty oszukiwae
lubial.
Takie juz zboczenie dziwaczne mial i wyperswado-
wae mu tego nie bylo mozna za nic w swiecie.
Mowili coprawda zazdroszczllCY mu dorobku,.
ze t~k sarno falszuje w rachunkach,
w
kontraktach,
ba nawet ze
sluzbtt
okrada
w!:
wyplatach,
no, ale
to byla stanowczo
zla potwarz
ludzka,
a w kat-
dym razie duza przesada.
. Na "gorqcym uczynku
tego rodzaju jeszcze .. nikt go zlapac si~ nie osmie-
lit
Ze atoIi
w
kartki przy lancknechcie oszukiwal,
to czul Ilja Jegorowicz namacalnie,
bo fia wlasnej
kies~eni.
.
Jeszcze wi~kszll zgryzot~
miala atoH biedna
pani Duszefika z powodu drugiego
kompana
swe~
go malzonka, to jest Lwa Abramowicza,
0 ktorej
to zgryzocie
mawialy
tez niby
to pofglosem ale
tak, zeby i ona slyszec mogls, mi~dzy SObCl,a z prze-
.ktlsem wszystkie znajome i przyjaciolki.
Nietylko bowiem
chmiel.
to jest
martwy to-
war dostarczat
Lew Abramowicz dla browaru przy
Malej Petersburs!\iej,
ale mial jakqs ..osobliwCl, ma-
nj~ w prowadzeniu do piwiarni to zablqkanychkur-
sistek, to jakichs slomianych
wdowek, to emancy-
powanych
corek czynowniczych,
ba nawet
wprost
dziewczqtek
niedobrego
prowadzenia
si~,
kt6re
wprowadzone
wieczorem,.
juz
potem
zostawaty
przy stole g03podarza, nawet
gdy drzwi frontowe
i okna zaryglowano, swiatla
w
bramie pogaszono,
a sluzha pokladla si~ w sieni na sienniltach
spac.
Bywalo, ze i
I1ja
Jegorowicz
zostawal
wtedy i nikt
nawet nie ~wspomnial wtedy
0
kartach.
CQ
innego 8zl.
wtecly
z
r~k d.
r'lk.
Nieat •..
ty, co innego.
Pomimo to., pomimo to, co sic:; wyzeJ nadmie-
nilo, pewnego dnia, a bylo to w lecie. zdaje
si~
- w lipcu i zdaje si~ nad wieczorem,
Olga Nikifo-
.r6wna
(bo
takie bylo wlasciwie
imi~ Duszefiki)
zdecydowala
si~ wziqwszy na hok
nj~
Jegorowicza
zdaleka od dzieci,
nachylic
ku sobie jedno
jego
wielkie wlochate
ucho
i
cos mu tajemniczego
ze
zgola panienskim
rumiencem cichym
szeptem
za-
komunikowac.
Tieiega choc ci~zki
w
ruchach
odskoczyl
na
bok z radosciq niepohamowanCl obie
r~ce podno-
szqc
w
g6r~.
-
Nie moze to bye?
Prawdaz to? ..
-
Prawda -
jako Bog na niebie.
-
No, to moze wreszcie b~dzie syn? Dusze'-
ka, malczyk? spadkobierca?
h~?
-
Nie moze, ale na pewno b~dzie syn, Iljusz-
ka.
Na pewno, ale pod jednym warunkiem.
-
Mianowicie?
:-
Mllmowicie, ze zmienisz co nieco tryb zy-
cia. Ze przedewszystkiem
zerwiesz z' bandq z bro-
waru (tak zawsze nazywala Michala Maxymowicza
et consortes),
przestaniesz ich calkiem wogole znae,
kupisz mi nowy kapelusz i pojdziesz ze mnq kilka
razy
do Maison Doree.
Rozumiesz teraz?
Spro-
bujesz ty raz sp61zycia w uczciwem towarzystwie,
to w nagrod~
dostaniesz
synka.
To ci Zdr~czam
i przysi~gam.
Nie jest wiadomem, na czem si~ opierala zno-
wuz, przysi~gajClc z t8k!:! smialosci!:! Olga Nikifo-
rowna, ale jest wiadomem w calem Wierchniedur-
nowsku, ze
w
pewien
pi~kny wieczor lipcowy na
werandzie
przy
Slowianskim
Prospekcie
bardzo
blisko balustrady
zasiedli
przy snietno
bialym na·
krytym stole znani
w
miesde wlasciciele najwi~kszej
moze w gubernji, swiatowej firmy mflcznej: Tielega
i Sp61ka.
•.
Tak wielkll bowiem
okazata si~ w IIji Jego ..
l'owiczu ch~e posiadania
m~skiego potomka, kt6ry ..
by nie znal juz nawet
ze sfychu ordynarnej
kom ..
panji z Mafej Petersburskiej,
a obracal
si~
w
to-
warzystwie honorowych
ludzi.
I od tego dnia lip ..
cowego
poczClwszy, dose
juz cz~sto moina bylo
widziee
pana kupca
z
rogu Slowiaiiskiego
Pro ..
spektu,
siadaj(lcego to na werandzie to w sali po-
maranczowej,
to z zonCl,to bez Duszenki, to w to ..
warzystwie
inzynier6w,
to
z kupcami
pierwszej
klasy
Fom'l
Matwiejewiczem
(jedwabie)
z Jurim
Porfirowiczem (ksi€tgarnia i przybory pismienne), to
nawet
z dwoma redaktorami
liberalizuj&cego tygo ..
dnika: .•Wierchniedurnowska
Pszczola". Chadzat tam
w czarnym
nowym garniturze
z angielska skrojo-
nym, a obuwie miat szykowne z6lte, znowuz ame"
rykaiiskie.
Na poczCltku oczywiscie co zazdrosniej .. ·
si obywatele
cokolwiek
sili( dziwili, ze taki sobie
Tielega, m(}czarz tak latwo wszedt w lepsze towa-
rzystwo.
Widocznie tedy nie razit
SWq rubaszno-
scicl kupieckq
?
Z czasem
oswojono si~ z Tielegq w "Maison
Doree".
Zacz~to juz nawet mawiac z catkiem natural-
nym akcentem: m6wit to Ilja Jegorowicz w "Maison
Doree",
spytaj
sili( pana
llji Jegorowicza
dzisiaj
w
"Maison Doree"...
Wierchniedurnowsk
przecho-
dzil nad tern do porzqdku dziennego.
VI
restauracji
przy Malej Petersburskiej
atoli
odejscie 11jiJegorowicza
przyi€tto z zimnq krwiq ale
Hie bez abominacji. Michal Maxymowicz nie przej-
rnujllc ~i~ rozlqkCl z przyjacielem
swoje nadal ro-
hil) wstawal
jat.. zawsze
0
swicie, pracowal
co
wlezie, chlopc6w
grzmocU,
'Ii
rachunkach
co, nie
cos
nadal
oszukiwal,
a nagabywa.ny raz po raz
o IIj~ Jegorowicza
odburkiwal lakonicznie nie wy~
ciqdajClc fajki z olbrzymich, wspaniatych
zdrowych
k16~: der Ilja "Muromec" komrnt wieder ...
Tymczasem
atoli Ilja Jegorowicz nie wracal.
MiesiClc, drugi miesi(}c, trzeci, prawie czwarty
nie wracat
Trzymal si~ dzielnie.
Alez 19a1by ten
i to 19at wierutnie,
ktoby
twierdzU, ze sam Ilja Jegorowicz
oswoU si~ tak
gladko
z nowil sytuacjCl i z nOwq kornpanjq, tak
calkiern innego
stylu, innej edukacji jak tyloletnie
jego bractwo z Malej Petersburskiej.
CiC}gn~lowiI-
ka do Iasu i do lasow, ciClgn~lo.
W "Maison Doree"
wszyscy goscie juz niby
tez otrzaskali
si~ z jego niebardzo ksztaUnq sylwe-
tCl. ale czasami jednak cos tam pomruczeli
do sie-
hie,
wskazujqc
go
sobie za plecyma.
Poprostu
uznawali
w nim jakgdyby
tylko pierwszCl w gu ..
bernji firm~ milcznq i tyle, specjalist~
mflcznego.
Z manjerami Tielegowymi oswajali si~ atoH z pew-
nym trudem.
Kiedy, zaporninajClc si~ na ten przyklad, spIu·
nfll raz i drugi na srodek czerwoneg?
s~kna, za-
scieIaj'lcego
pomaranczowq
sal~, powledzlano
mu
z usmiechem, ale nie bez szczypty sarkazrnu:
-
Ilja Jegorowicz, ot u was i mocno amery ..
kaiiskie gesty.
Uslyszawszy
to, spluwal odtqd jeszcze swo-
bodniej,
dop6ki nie zauwazyf, ze ten gest t1arnery~
kaiiski"
w
"Maison Doree"
si~ nie
przyjC}t i ze
szczeg6lnie
bezczelne
fagasy
rniaty mu to sta-
nowczo za de, za -
shoking.
I wiele zresztq jeszcze przykrych rzeczy przy·
szlo zaobserwowae Tieledze
w "Maison Doree". ze
i
djabelby si~ chy be:z tern wielkopaiistwem
szczerze
poprzyjatnil
J
nie
iatotni@
ruskd
dusza,
fa.kq
hyl
bezsprzecznie
potentat
rn4czny z rogu "Slowia:r\..
skiego Prospektu".
Przedewszystkiem
w
tych
salach
bywalo
omal cicho,
czasem
ledwie gwarno,
Ilnremuzykal-
nie".
A
tam, tam
na
Malej Petersburskiej
grala
duza tajemniczs
kunsztowna
szafa
'iN
rogu to "Pra
Diavolo
lC
to Lohengrina,
to Kamarinsk~
i to Ka-
marinslt~ z cymbalkami
i
dzwonkami. Tam na Pc-
tersburskiej
mogles brecie,
gdy w humor popad-
les, gwizdnl'lc
W
scian~
szpikulcem
ze szaszlyku,
a naokolo smiech
at
dudni.
Sprobuj
teraz
cos
podobnego
tutaj,
a pi~knie hys na tern wyszedl.
Tam prze!atywal
kolo ciebie chlopczyk
z piwem,
a ty jego z fantazji ot buch
w
czaszk~, a wszysCy
brawo,
rwetes,
halas, krzyk
i wesolosc.
Obrusy
tam byly czerwone w kratk~, a tu biale jak
prze-
scieradla,
a malownc na nich muzyckim
o16wkiem
podobizny bufetowych
anisi~
waz. I bufetowek tu
wogole
ani na
Iekarstwo,
a za to, tfy, potal si~
Boze ... sandwieze.
Tam
w
restaurancie,
przy bro-
warze
co tydzieii. ktos l'ozhijaJ swobodnie lustro,
ale je potem
slono
tez
placito Tu -nikt nie placi
za zbite lustra bo je nawet nild zbic si~ nie wazy,
bo i nie umie.
Tu wysoko na siupach jakies cudaczne
wazy
przez koslawych japonc6w
wyrzeibione,
a na scia-
naeh
jakies
niby
sztyehy
podobno
angiil~anskie,
ani to do placzu, ani do smiechu,
nawet nie
po-
znasz
co takiego, chyba,
ze ci powiedz'l. Kielhasy
na widelcu nikt
ci tunie
poda,
zebys
nie wiem
jakie sumy placU.
A co najgorsze,
ze na jadlospisach
wszystko
przekl~cie nie po staremu.
nie po swojsku.
Maszli
wilczy apetyt na baranin€t
i
paleem
delikatnie po-
kazesz
fagasowi
na
takim
••menuecie"
francuski
. ~ to z pewnoscill dostaniesz
w
dohr~ pol go-
napts.
t
tf
sk6rk~ i koscl. A spro-
dziny, ale ... kuropa
w~ ....
y... . ,
1
i
otem
bu' teraz kuropatw~ tWO)ll WZI~e .w pa <:e. p
_
J
k .. . -k na ciebie popatrzy
na)ostatme)szy
gar
zer m), Ja .
b'
'l~
Sl
·P.
dowiesz
co
0
to Ie mys
1...
-
son, zaraz
'(,
,
II'
J
I im wi~cej chodzil do Maison Doree
)d
e-
rowiez Tielega,
tern
ci~zej mu bylo !,a. uszy·
go
Choc tam potrawy hyly drogle
1
sma-
i
na sercu.
d')'
adl jako
k
·t
nic mu nie szto na z rOWle. co z
,
.
• OW~
etowarzystwie
nieszczerem,
w k!o~em p~z~
k~ficu
zacnego
obzarstwCl
nietylko
JUt
rO:
k
1
!te
.
ch guzik6w
u spodni,
ale nawe
gUZI o~
w)~s:,xzelki
jakos nie wypadalo,
nie wolno .bY,I~.
~~~~~j~j
u~~~~~db~llii
i
ta"':P:d:~~~",,lr~~r~~~l~
. w
Petersburgu
raz po raz kazdy
z
!'\lC
y
~ szlaehetne
pryneypja r6:ine wyglaszah.
.
.
Obyczaj atoli wszystkieh tych
gosel byl ~le
szeroki
a
wllski.
kr~puj~cy,
sztuczny,._pretens)o-
nalny.
l'
.
Kfaniali si~ sobie za duzo~ s~as~a
1
nog~ml ~a
cz sto
itak
jakos
szanowah
Slehle
wz~em:n~
i
iwiadczyli
sobie, ie a:i nudno bylo Pitrzhc: A
)U~
co
go
doprowadzalo
do
wscieklej,
g.ue e)
P~S)1
wewn~trznej, z trudem jeno ~amo~ane},;~t? p.ew~e
"
0
s"o'wko . iedno
ale meznosne
1
giuple.
0
StOW,
i
,
-
•
•
•
d "leze' Co
k
t
do dna glupie,
mlanOWlele: sa~
w
:
z~%~v
sandwicze?
Male poz?l ~i~ I?oze wyemecz:
k' bulki z sledzionkiem czy Jaklems tam paskudz
t~em
n~ wiel'zchu! male.
stobys tego
polknfil po
. d
.
oia'ce
A
to podawane
z takq
ceremonJ~,
)e ne)
w
.
PI '
tu'
tak uroczyscie,
na srebrnej
taey.
. uc p.op~os ;
Sandwieze
Mialbys
ochot~, jak sume takl n.1Cl~on
z temi
sa~dwiczami,
kopn~c
w ta.c~ z cal~J slly,
zeby si~ cata sala zasandwlczyla
1
naur~gae
CZ8-
55
sem cafemu
porzlidnemu
towarzystwu,
azby· ..scia-
ny trzeszczaly.
"
Nj~,
po tysiqc
razy
nie przyzwyczai
[si~ Ilja
J~g?I'OWJCZ do tego nowego
towarzystwa.
\Vysilal
SI~.1 prz~m.uszal,
b::>
wie~zy.t
w
t~ obietnic~,
kt6rq
mu
zroblla
Duszenka.
Za zerwanie
z
kompanj-
browarskq
Opatrznosc
go wynagrodzi
malymTie:
!egq.
Ale
w .duszy,
na
dnie czaila
si~ skulona
I sko,:,lala
clcho
.szczera
~przyrodzona
t{(sknota
za
starym
?byczaJe'!',
za
szczerymi
Iudirni,
za
~aszynCl
graJ~cCl, za flluternym
i
wyzbytym
z wszeI~
klCh
przesqdow
Lwem
Abramowiczem.
I smutek
go "bral
za
tym
samowarem-samsonem
na
250
szkl~nek,
C? to
stal
w
kqcie
i
buchai
parq
i za
ty.ml kufIarnl ,
Z
p.or~ela.;ty
udajC!cymi glowy znako-
mltych
wodzow
)aklChs tam,
no a najwiecej
co tu
dlugo
Ob~'ijac
w haweln~
za
samyrn
tMi~halem
Maxymo~lCZem
~orussowym,
Mial
on
tam swoje
i
ady . plwowar
1
Bwoje male
i wielkie
l.ujdactwa
a e mla~ znowuz
wlasnie
Szczerze
ludzkq
ciepl~
toler~nCJ~
dla wad bHinich.
Ludziska
nie
mowili
o
mm.
z
.sza~unkiem.
to prawda
ale
i on
do
w~zYStkl~h zywli srogc!/ pogard~.
A juz co· naiwi~-
cel
n
W
.mm bylo
cenne
to to,
ze
roia! swobadny
oby(;z~J. ~z~ch~owal.
w. kartach
i
w rachunkach,
~le. Bog sWladklem,
z~ I innym
szachrowac
pozwo~
h.l J .zamy~a!
olbrzymle
swe bielmowate
oko,
gdy
U~
flglarme
wysuwaly
z r~kawa.
znaczone
ka~ty
znawal
szczery
czlowiek,
ze zabawa
to zabawa'
~
bywalo.
znowuz,
ze jak
w gniew popadnie,
jak
Sl~ ~asrozy.
zacznie
perorowae
i
pj~sciq
walie
w
~tol,. albo
~ g~bf( parobka,
to
widowisko
si~
robl
I
pI~r~SZe)
kl~sy,
az
ci~
ciarki
przechodzq,
a ~ac. SJ~ )ednak
me potrzebujesz,
bo
on
panem
ku.s.Jeble w h~owarze.
a tys pan em
w
swojej
wieI~
Ie) mC!czal'nJ. Ot i co.
Nadchodzna
wreszcie
zima,
a z nill snieg
i mrozy.
Jak
i
inne
miasta
t8k
i Wierchniedur-
nowsl~ nie byl przez zwierzchnosc
od
zimy zwol ..
niony. \Vi~c
i
na Sfowisflskim
Prospekcie
pojawUy
si~ pieI'wsze
sanki
i pierwsze
kupy brudnego
snie ..
gu.
W "Maison
Doree"
werand~
oczywiscie
ska-
sowano,
a stoliki
wniesiono
do srodka,
ale ruch
w interesie
jeszcze
si~ wzmogl.
Pani
Duszenka
coraz
biedaczl~a
bledsza,
tym
razem
jakos
gorzej
i z trudnosciCl znosila
dolegli-
wosci
odmiennego
sposobu
zyGia.
Raz
po
raz
pokladala
si~ do 16ika na kilka dni.
Zawsze
etoH
zapytywala
Ilj~ Jegorowicza
z
nieslabnClc~
cieka-
wosdf.l:
a co tam
najmilejszy
·slychae
w
"Maison
Doree/
l
?
Ilja Jegorowicz
odpowiadal
szeroko
i dlugo,
ale p6tg~bklem,
kt.o tam by~ i co m6wil i co jadt
Nie zapominel
przytem
zaW$ze
wspomniec
cos
i
0
przekl~tych
sandwiczach.
Opowiadal
niby
to
z usmiechem
i z zadowoleniern,
ale
w
duszy
sza-
motala
mu
si~
juz
wezbrana
nienawisc
do tych
wszystkkh
poprawnych
panow
i tych
obrUBOW
bialych
i tych
ukJon6w
ustawicznych
i
tych
gar-
son6w
sztywnych
i tych rozm6w
0
calym
swiecie
Bozym,
a
najrnniej
0
ukochanym
Wierchniedur-
nowsku
0
oraz" matych
i mia.lkich
lajdactwach
jego
sympatycznych
mieszl;,:anc6w.
".
I zelarzylo
si~ pewnego
razu
a raczej
pewne-
. go
wieczora,
kiedy
wlasrde
szedl
.do
"Maison
Doree /', gdzie miel
um6wione
niepotrzebnie
spo-
tkanie
z jakims
przemCldrzalyr.ct profesorem
(ktore ..
go nazwiska
nawet
nie mogl zapami~tac)
postano'-
wil dla wyprobowania
swej
mocnej
woli
ot tak
troszeczkf(
zboczyc;
przejsc
przez
calC! Malq Pe-
tersbursk(}
i to wlasnie
kolo browaru,
kolo
jadlo-
dajni. Dotychczas
bowiem
w ten spos6b
radzil so-
moie
calej
gubernji,
. ba, moze nawet
calej imperji,
to
przyszlo
na
swiat,
ale
nie
w por~ i niezywef
Biednq,
omdlalq
Duszenk~
polozono
do
16ika.
Male
dziewczynki
wyl~kle,
przerazone,
z niczego
sobie
sprawy
nie zdaj~ce
zamkni~to
w
stolowni
na
klucz
przy upstrzonej
swiecidelkami
jodelce.
Dzio-
batego
parobka
Aljosz~
poslano
zaraz
do Maison
Doree
po pane
adorn
caly napelnil
placz,
lament
i zawodzenie
slug, Immoszek;
sqsiadek.
Tymczasem
pan
domu
przepadl
gdzies
jak
kamien
w wod~. Wleczor
jut
zapadal
ns
Wierch-
~!edurnows~,
.wieczor.
uroczysty,
mroiny.
wigi-
hJny; ale dZlwme bezgwlezdny.
W gorze
tak by
to
jak?s,
Clemno,
ja~by
i nieba
nie
bylo
i Bog si~
gdzles
ukryl
w clemnosciach
a trzy
gwiazdki
be-
tlejemskie
ze slutby
nawet
odwolal.
W oknach
co
bogatszych
rodzin
widqc
bylo
zapalone
jut swie-
czuchny
u jodelek.
Ostatni
zapotnieni
obywatele
wracali
pospiesznie
do
domowych
ognisk,
ob.lado-
wani
prezentami
i fruktami.
Tylko u jednych
Tie-
leg6w
W
oknach
bylo ciemno i nieprzyjemnie.
Pola
i
Gruzia
skuczaly
W
stolowni
skulone
pod drzew-
kiem: Pap~szy zas
;ak
nie widac,
taknie widac. Stary
doktor
od)echal
na klekoc'lcym
w6zeczku,
zaleciw-
szy
jeno
spokej,
spok6j
i jeszcze
spok6j
i
jeszcze
spok6j:
Za
porobkiem
Aljoszq wyslano
slugi: jednit,
drugq
I
trzeciit.
aby 8zukaly
zguby
drogocennej
po
znajomych
kupcach
u przewielebnego
popa,
w zajei-
dzie napl'zeciw
foksalu,
na samymfoksalu
kolejo-
wym, wsz~dzie.
Nikomu
jednak
nie przyszlo
nawet
na
mys},
zeby
go
szukac
gdzieindziej,
zeby flo
szukac ... gdz~e. da~niej..
.
,.
.)
Olga Nlklforowna
le!ala
cJchutenko
w swojem
16zku
biala,
jak
najlepsza,
najdroi:sz~
mflka, ale
spokojna
i
pewna siebie mimo wszystko.
Nieszcz~s-
cie si~ stalo, ale winy niczyjej
nie maaz. A Ilja Jeeo-
rowtcz, jeteli si~ tam zawiorus7yf pot~tnje, to
btldi
co
bttdi·
przebywa
w porzqdnem
jut
towarzystwie.
Maze
si~ tam
i uchIal,
jak· to
m6wiq
do bialego
kolana,
ale
w
kazdym
razie
w Maison
Doree. Je~
zeli tlucze
cos, to ostatecznie
moze nawet
japon-
skie wazy. Jezeli
rzuca
widelcem
to trafi, ale w te
ladne
sztychy.
Ale
w
kazdym
razie
nle zjnda ja-
kiejs
tam
kulebiaki,
ale
pi~knie nazwane
francu-
ekie smalmlyki.
A jeieIi
nawet
zaczl!l tam jak cz~~
sto
po
pijanemu
tanczyc
kozaczka,
to
bqdi
co
blJdz tanczy
w amerykanskich
batach
a nle
w
tych
ci~zkich
ordynarnych
buciskach
z
cholewami.
I biedna
Duszenka'
tlumi~c
niegodziwe
bole w ca-
lem
ciele
i jakqs
nadchodzt}cq
dziwnq
mroinosc
usmiechala
si~ delikatnie
W
swem omroczeniu,
ma-
rZ4c
0
IIji Jegorowiczu,
odwalajqcvm
dzikie prisiu~
dy
ale
w
pomaranczowej
sali,
VI
Maison
Dort~e!
Zegar
wydzwonil
bezlito§nie
godzln~
dzie-
wiqt4.
Kumoszki
i s~siadki
odeszly
jui
wszystkie
do
swoich
ognisk
domowych,
smutne
ale i nieco
pocieszone
tern,
ze to
szcz~sIiwym
trafem
nie im
si~ przytrafilo.
U Tielegow
bylo juz elcho, jak przed
czems
nowem ... nieznanem ... nadchodzqcem
...
I nagle
z konca
pustej
juz
uliey
Malej
Pe-
tersburskiej
przedostal
si~
j5kis
krzykliwy,
chrap·
liwy
spiew~
Olg~
Nikifor6wn~j
raptownie
oblal
zimny
pot
zlowieszczego
przeczucia
Zerwala
si~
na poscieli.przysiadla,
nasluchiwala
. .Juz juz slychac
bylo
wyfoinie,
nienawistne
Duszence,
nienawistne
do gl~bi serea
zwrotki:
,Jprzepadaj
moja
tielega!"
IIez
to
razy
spiewano
tak
z
szyderstwa
a niby
wesolo
jej m~zowi,
gdy przebral
miarc;:, zaczynal·
si~ awanturowac,
due szklo
i
co pod r~ke
popad.to,
niszczyc
wszystko
i wszystkich
a
potem
opadac
na koJana
z placzem
i skomlec
i przepraszac
i ca~
lowac ..,podlog~,
ziemi~,
bloto, bloto.,.
nawet.
Nadludzkim ale kohiecym
wysilkiem zerwaJa
sit:; Olga NikifOi'owna i poscieH i stan~fa na ziemi.
Nadludzkim wysilkiem zroblla pierwszy krok, drugi,
trzed.
Do okna, do okna, do okna na swiat... co
si~ na
Boga dzieje?
I sfl;miaj!lc si~ i chwytajetc
kurczowo powietrza dowlekfa si~ wreszcie do okna.
Wesoly, pot~pieficzy
spiew stawaf
si~ juz bardzo,
bardzo bliski.
Wyrainie
slychac
byto trzy glosy:
jeden moeny bas, jeden alt, jego aIt i jeden falset
ohydny, chrypliwy, fafszywy,
ale najbardziej g6ru-
jqty
nad
tamtemi.
Rozpoznawafa
juz dokfadnie:
Michal
Maxymowicz.
Ilja Jegorowicz i... teR .. pa-
dlec
dostawca
ehmielu...
str~ezyciel
kursistek. ..
obronca
swobody
W
obyczaju...
Lew Abramowicz.
DygocClc, spotniaf'l r~kil schwycila sift futryny
okna
i
obfftdny
przeszywajqcy,
w ciemnosciaeh
widz~cy wzrok wysila w noc wigilijnq. Jedna tylko
latarnia
naftowa palila si~. ale
i ta juz konajqca
gdzies na rogu ulicy.
Gwiazd nie byto ani sladu.
Srodkiem
ciemnej ulicy
zataezaly
sj~
trzy jakies
bryly
ludzkie
po
brudnym,
topniej!lcym
sniegu,
wywijajilce lasl~ami,
w
rozpi~tych futrech,
z czap-
karni na hakier, zawodzetce ohydn!l ri1elodj~ w nie-
bogfosy ... Dwaj obey podpierali srodkowego,
kt6ry
co chwila opadal
i
chciaf kl~kac na oha kolana
w blode-byle
VI
blode. Juz bowiern
byl
ze "swoimi
d
.«
II'
M
II
J'
awnyml
J8"
uromec.
uz...
W tej chwiJi wlasnie
w
cerkwiach
zahuczaly
wszystkie
dzwony.
Najpierw ten
U
swifttego Mi"
kotaja
Cudotw6rcy
j~knCl,t przeci~gle.
Potem ko-
lejno inne ...
I j~knela
fez
cicho padajilc z loskotem na zie-
mi~ Olga NiMfor6wna.
Serca dzwon6w bowiem
Sll
wytrzymale, ale ser-
ea llIdzkie, jak si~ zdarzy kt6re szlachetne, to slabe.
Biedna Duszenkal
METAMORFOZY
GRACJANA PytKA