Art Krótka religijna i polityczna historia spowiedzi


Art - Krótka religijna i polityczna historia spowiedzi
madroscpiekla.blogspot.com /2016/01/art-krotka-religijna-i-polityczna.html
Od "posługi jednania" do samokrytyki.
Krótka religijna i polityczna historia spowiedzi
Chrześcijańskie pragnienie wybaczenia win dotknęła w końcu patologia. To, co w swym
najgłębszym rdzeniu miało być szczerym wyznaniem wzmocnionym chęcią rzeczywistej zmiany
własnego życia, zamieniło się w przemysł odpustów. Przebaczenie grzechów - a w konsekwencji
zbawienie - można było sobie kupić. Oczywiście za stosowną kwotę {1} - pisze Robert Jurszo w
artykule dla WP.
Spowiedz powstała w czasach, gdy po ziemi chodzili jeszcze ci, którzy spotkali się z Jezusem z Nazaretu
twarzą w twarz - w czasach kościoła apostolskiego. Owszem, w ciągu dwóch tysięcy lat pewnym zmianom
ulegały jej formy, ale zasadniczy cel pozostał ten sam - pojednanie z Bogiem. Przez cały ten czas ludzie
żyli w przekonaniu, że mogą być wiecznie potępieni {2} - wierni ze wstydem i napięciem udawali się do
spowiednika, po czym wracali od niego z lekkim sercem i przekonaniem, że niebiańskie wrota nie są
jeszcze przed nimi zamknięte.
Ale w XX wieku stała się rzecz niesamowita. Spowiedz - choć już pod inną nazwą - stała się narzędziem
formowania nowego człowieka w totalitarnym komunizmie. I nie można się temu dziwić. Komunizm, przy
wszystkich swoich pretensjach do naukowości, był zaledwie kiepską podróbką chrześcijaństwa{3}, a z
czasem stał się jego przerażającym pastiszem.
Nadzorować i wybaczać
W przypisywanym apostołowi Pawłowi z Tarsu Drugim Liście do Koryntian pojawia się sformułowanie
"posługa jednania". "Właśnie w owej 'posłudze jednania' - pisze ks. Jacek Szymański - znajduje się
zaczątek tego, co nazywamy sakramentem pokuty i pojednania, którego Paweł jest jednocześnie
głosicielem i szafarzem na tyle, na ile pozwala mu posłannictwo, spełniane w 'imieniu Chrystusa'".
Choć nie wydaje się, żeby w tym okresie istniały jakieś ściśle zinstytucjonalizowane formy spowiedzi, to
była ona dla młodego jeszcze Kościoła bardzo ważna. Służyła nie tylko ponownemu sprowadzaniu
zbłąkanych dusz na "ścieżkę Pana", ale również pełniła ważną funkcję społeczną - wzmacniała
integralność wspólnoty. Nie zapominajmy, że Kościół Pawła - i w ogóle do IV w. n.e. - to Kościół
prześladowany{4}. Rozluznienie rygoryzmu moralnego w warunkach zagrożenia zewnętrznego szybko
doprowadziłoby do jego rozpadu.
Wbrew temu, co gdzieniegdzie można przeczytać, spowiedz we wczesnym Kościele nie zawsze miała
formę publiczną. To znaczy, że nie praktykowano jej tylko i wyłącznie jako wyznania grzechów przed
kościelną wspólnotą wiernych. Jest raczej pewne, że większość aktów ekspiacji miała raczej prywatny
charakter i rozgrywała się między spowiednikiem a grzesznikiem. Natomiast publiczna bywała pokuta,
która wiązała się np. z noszeniem ustalonego stroju. Miało to pokazać wspólnocie wiernych, że grzesznik
naprawdę żałuje za swoje przewiny, traktuje poważnie swoje wyznanie i chce powrócić na łono kościelnej
wspólnoty. Pozwalało więc - jakby tego nie ująć - na jego kontrolę{5}.
Sekretne wyznanie
Istotną zmianę w tym zakresie przyniosło średniowiecze. Wyszła ona - jak wiele innych innowacji w
chrześcijaństwie - zza klasztornych murów. Pokuta przestała być publiczna, ale została ściśle zamknięta
w przestrzeni prywatności. Zanikła również forma spowiedzi publicznej. Stała się ona tym, co papież Leon
I nazwał "confessio secreta" - "sekretnym wyznaniem".
Wzmocnieniu - przynajmniej w klasztornej rzeczywistości - uległa również więz między spowiadającym się
a spowiednikiem. Życie monastyczne sprzyjało wzmacnianiu tej relacji , gdyż było całkowicie
podporządkowane dążeniu do zbawienia. A przynajmniej było tak tam, gdzie podchodzono do niego
poważnie, ponieważ stan moralny klasztorów w średniowieczu prezentował się, oględnie mówiąc, różnie.
W tym układzie spowiednik stawał się nie tylko tym, komu powierza się w zaufaniu własne grzechy, ale
również przewodnikiem duchowym adepta na drodze do świętości. "Mnich, zatroskany o własny rozwój
duchowy, przychodził codziennie do swojego mistrza, prowadząc z nim głęboki dialog. Mistrz udzielał mu
wskazówek, kierował jego rozwojem duchowym, zaś mnich dążąc każdego dnia do świętości, sam
dostrzegał swoje słabości i niedomagania" - pisze ks. Jacek Szymański.
Tylko wierz, a będzie ci przebaczone
Chrześcijańskie pragnienie wybaczenia win dotknęła w końcu patologia. To, co w swym najgłębszym
rdzeniu miało być szczerym wyznaniem wzmocnionym chęcią rzeczywistej zmiany własnego życia,
zamieniło się w przemysł odpustów. Przebaczenie grzechów - a w konsekwencji zbawienie - można było
sobie kupić. Oczywiście za stosowną kwotę{1}.
Nie mógł na to patrzeć młody augustiański mnich, który w przyszłości miał na nowo rozpalić Europę
podmuchem religijnego żaru. Marcin Luter, bo o nim mowa, jeden z ojców Reformacji, nie tylko
kontestował bluznierczy jego zdaniem zwyczaj odpustów, ale kwestionował również traktowanie
odpuszczenia grzechów jako sakrament. Upierał się, że jest ono w gruncie rzeczy jedynie oznajmieniem
petentowi, że jego grzechy zostały odpuszczone. Więcej - co już było dla wielu kościelnych teologów
absolutną herezją - twierdził, że nie jest do tego potrzebny kapłan, bo wyspowiadać można się każdemu
"bratu w Chrystusie", i to bez wyliczania grzechów! Tym, co rzeczywiście miało decydować o
autentyczności i skuteczności spowiedzi była tylko i wyłącznie sama wiara skruszonego grzesznika.
"Uwierz mocno, żeś jest rozgrzeszony - pisał Luter - a będziesz rozgrzeszony, bez względu na to, jaką
skruchę odczuwasz". {6}
Deska ratunku
Na odpowiedz Kościoła katolickiego nie trzeba było długo czekać. Fala katolickiej kontrreformacji
przyniosła ze sobą powódz literatury poświęconej spowiedzi i przebaczeniu. Sobór Trydencki wzmocnił
katolickie stanowisko w tych sprawach, a nawet zobowiązał w istotny sposób swoich wiernych. "Wszyscy
wierni obojga płci - głosiła jedna z synodalnych konstytucji - po dojściu do wieku rozeznania, powinni
osobiście przynajmniej raz w roku wiernie wyznać wszystkie swoje grzechy własnemu kapłanowi".
Co interesujące, to właśnie w tym czasie Kościół położył tak silny akcent na spowiedz. Po Soborze
Trydenckim wprowadzono nawet specjalny mebel, który miał służyć tylko jej - konfesjonał. Jak pisał
francuski historyk Jean Delumeau, "kler katolicki od XVI do XIX wieku nie ustaje w pochwałach spowiedzi".
W rozlicznych teologicznych dziełach nazywano ją "pewnym sposobem" na zbawienie i "deską ratunku
rzuconą na fale", zaś teologowie moralni grzęzli w drobiazgowych analizach ludzkiej grzeszności. I chyba
niewiele zmieniło się w tej sprawie do dziś.
Komunistyczna spowiedz
Gdzieś jeszcze w czasach nowożytnych pojawili się ludzie, którzy również myśleli o zbawieniu. Ale -
wbrew ubogiemu cieśli z Nazaretu - nie pojmowali go na sposób religijny. Nie oczekiwali grzmotu
niebiańskich trąb i nie wypatrywali szarżujących na piekielną armię zastępów anielskich. Tak, chcieli
Królestwa Bożego, ale z jedną, choć istotną, różnicą. Pragnęli go tu, na Ziemi. Świadomie bądz nie - to
ostatecznie dla historii bez znaczenia - replikowali soteriologiczny mit, choć nadali mu świecką i - co tutaj
najważniejsze - polityczną postać. Jedni z ich rozlicznych kontynuatorów przejęli władzę w 1918 roku w
stetryczałej carskiej Rosji. Myślę rzecz jasna o bolszewikach, którzy rozpoczęli marsz komunizmu przez
kulę ziemską.
Komunizm nie był tylko doktryną polityczną. Każdy, kto ogranicza go tylko do pewnej określonej koncepcji
życia społecznego, politycznego i ekonomicznego traci wiele z jego istoty. Był całościową wizją świata,
która dostarczała jego wyznawcom pełnej interpretacji rzeczywistości. Mniejsza o to, czy prawdziwej, bo
nie to jest tu ważne. Krótko mówiąc - był religią, nawet jeśli jego sacrum było wątpliwej proweniencji.
"Wszystkie cechy ludowej religijności - pisał w 'Głównych nurtach marksizmu' Leszek Kołakowski o
komunistycznej celebrze - wróciły w zniekształconej postaci: ikony, procesje, modły zbiorowe, spowiedz
(zwana samokrytyką), kult relikwii".
Spowiedz przeobraziła się - jak zauważył filozof - w samokrytykę. Nazwa była inna, ale sens - w pewnym
strukturalnym sensie - ten sam. Nie chodzi rzecz jasna o to, że komuniści chcieli stanąć bliżej Boga, bo
przecież marksizm-leninizm był zapiekłym ateizmem{7}. Rzecz w tym, że posłużyli się oni tą techniką po
to, by stać się doskonałymi komunistami. Właśnie w tym leżał sens ponurych sesji samokrytyki, które -
podobnie jak w wielu wczesnochrześcijańskich wspólnotach - były publiczne. Ludzie spowiadali się na
nich przed "kolektywem" - członkami komórki partyjnej, kolegami i koleżankami z pracy itd. - z różnych
"uchybień", które zaświadczają o tym, że nie są jeszcze dobrymi komunistami. Tak naprawdę, wyznawali
grzechy. A po wszystkim - jeśli tylko nie rozdeptał ich obcas partii - obiecywali poprawę.
Spowiedz wraca jako farsa
W różnych komunistycznych krajach partyjna "góra" bardzo doceniała moc samokrytyki. Więcej -
przyznawała jej kluczowe znaczenie w lepieniu nowej komunistycznej ludzkości. Mao Zedong pisał w
"Czerwonej książeczce": "Jeszcze jedną istotną cechą różniącą nas od innych partii politycznych jest
sumienna samokrytyka. Mówiliśmy już, że izbę należy stale zamiatać, bo inaczej nagromadzą się w niej
śmieci; należy regularnie myć się, inaczej twarz pokryje się także brudem. W umysłach naszych
towarzyszy i w pracy naszej partii również może gromadzić się brud, i dlatego trzeba je czyścić i myć". Ale
świadomy doniosłości samokrytyki był też Bolesław Bierut, który na kartach broszury "O właściwy rozwój i
wzrost kadr partyjnych" przekonywał, że samokrytyka to "niezastąpiony oręż zarówno w działalności partii
jak i w postępowaniu każdego jej członka" i w ogóle w "naszej walce codziennej o przeobrażenie życia, o
wykarczowanie starych nałogów i stosunków, w walce z oportunizmem i sekciarstwem, z przeżytkami
starej ideologii w psychice ludzkiej".
Nie chciałbym, by Czytelnik odniósł wrażenie, że zrównuję tu komunistyczną samokrytykę z
chrześcijańską spowiedzią{8}. Nie zapominam, że komunistyczne seanse publicznych samooskarżeń nie
zawsze kończyły się "wybaczeniem" kolektywu, partii czy wodza. Skruszony chrześcijanin mógł zawsze
liczyć na odpuszczenie grzechów, jeśli tylko jego skrucha była w oczach spowiednika autentyczna.
Komunista nie mógł mieć stuprocentowej pewności, że absolucja zostanie mu udzielona. Ponadto,
samokrytyki często też upadlały, bo ludzie składali je nie dlatego, że byli przekonani o swojej winie, ale -
po prostu - zdawali sobie sprawę z tego, że muszą mówić o sobie w określony sposób, by zachować
swoją pozycję, a niekiedy i wiele więcej.
Niemniej, tak chrześcijańska spowiedz, jak i komunistyczna samokrytyka, pozostają interesującym
przykładem mechanizmu władzy - w pierwszym przypadku duchownej, w drugim politycznej - którą
utrzymuje się również dzięki temu, że jej przedmiot poddaje się autokontroli.
Robert Jurszo dla Wirtualnej Polski
Podczas pisania korzystałem m.in. z książki "Główne nurty marksizmu" Leszka Kołakowskiego i
"Wyznanie i przebaczenie. Historia spowiedzi" Jeana Delumeau oraz artykułu "Szafarz sakramentu pokuty
i pojednania. Rys historyczny" ks. Jacka Szymańskiego.
yródło:
http://historia.wp.pl/title,Od-poslugi-jednania-do-samokrytyki-Krotka-religijna-i-polityczna-historia-
spowiedzi,wid,17944525,wiadomosc.html?ticaid=115ddc
-----------------------
Żadną tajemnicą jest fakt, że chrześcijaństwo, podobnie jak islam, to fronty żydowskie, których JEDYNYM
oraz OSTATECZNYM celem jest całkowite unicestwienie Ludzkiego gatunku. Od strony liberalizmu zioną
wielokulturowością (zniszczenie odrębności rasowej Ludzkiego gatunku  Wielokulturowość nie dla
Izraela), a z Watykanu papież domaga się martwych Europejczyków jeśli nie przyjmą uchodzców
(imigrantów, wtyk Państwa Islamskiego).
{1} zatem tutaj mamy powiedziane, że chrześcijaństwo to coś stricte materialnego.  Zamordowałem
przypadkowo kogoś, zgwałciłem dziecko, ukradłem& ale zapłacę i już będę rozgrzeszony  czy ktoś
poważnie myśli, że takie  zapłacenie może kogoś uwolnić od poczucia winy? Inna kwestia to
wzbogacanie oprawcy, (braku) etyki zbrodniarza, i wielu innych aspektów&
{2} to może zobaczmy jak to w rzeczywistości wygląda, to dostanie się do nieba& Ben Klassen  Jak to
jest możliwe
{3} komunizm jest OSTATECZN FORM chrześcijaństwa, gdyż biblia jest jego podstawą, a  Manifest
Komunistyczny Mojżesza Lewiego (vel Marksa) to czysta biblia. Porównanie
{4} taaaaa, prześladowanie żydów, chrześcijan  czy ktoś poważnie wierzy w ten stek bzdur? Plaga
fałszuje historię, gdyż chce się pokazać jako ci biedni, poszkodowani, wiecznie nienawidzeni NIE
WIADOMO ZA CO żydzi. Jak się nad kimś litujemy, to raczej nie zrobimy mu krzywdy, więc możemy się
spokojnie odwrócić do nich plecami  i dostajemy w nie nożem.
{5} i tym w istocie spowiedz jest  formą kontroli. Aatwo kogoś zaszantażować gdy ZNA się jego / jej
zbrodnie, a że mentalność jest jaka jest to Watykan był rzeczywistą władzą.
{6} & bo wszelka mądrość tego świata jest gówno warta. 1Kor 1:20  Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony?
Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? , Prz 3:5  z całego
serca Bogu zaufaj, nie polegaj na własnym rozsądku . A może to chrześcijaństwo jest gówno warte?
Biorąc pod uwagę wysiłki jakie podejmowało by niszczyć naukę i postęp&
{7} ciężko tutaj NIE dostrzec tego samego schematu jak w programie chrześcijaństwa. Żydostwo chciało
być noszone na rękach za swoją plugawą i destrukcyjną istotę. Wszelkie  wielkie postacie  Stalin, Lenin,
Marks, Mao Zedong, papież, itp. były hołubione jako coś świętego  a wszak byli to rzeznicy. Duchowość i
chrześcijaństwo? Pff& posłuchajcie na czym polega ta duchowość (w tym nagraniu kontrastuję ją z
LaVeyanizmem, acz wymieniam fragmenty biblijne świadczące o "duchowości")
{8} ale skrzętnie i dokładnie to robi, za co jestem Autorowi wdzięczny.
I na zakończenie  gdyby ktoś jeszcze nie czytał  Demaskowanie Chrześcijaństwa


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stirner art and religion
Ludwig von Mises NARÓD PAŃSTWO I GOSPODARKA (FRAGMENTY) Uwagi o polityce i historii naszych czasów
notatek pl relacje polityki i historii opracowanie
Choresterol nie jest groźny margaryna art Polityki
KRÓTKA I WYBIÓRCZA HISTORIA MUZEÓW ORAZ KSZTAŁTOWANIA SIĘ NOWEGO STOSUNKU DO SZTUKI PRZESZŁOŚCI
kataryzm historia i system religijny wam
Filipowicz Historia myśli polityczno prawnej t 2
Krótka, szczęśliwa historia Żwirka

więcej podobnych podstron