McGarry Katie Crossing The Line t 1,5

background image

1

Przekraczając granicę – McGarry Katie

Katie McGarry podbiła serca czytelników swoim "przykuwającym uwagę i
emocjonalnym" debiutem - Pushing The Limits. W tej zachwycającej noweli
przedstawia historię Lili i Lincolna, którzy odkrywają, że czasem warto
przekroczyć granicę dla miłości...

Lila McCormick najlepsza przyjaciółka Echo z „Pushing The Limits”, po raz
pierwszy spotkała Lincolna Turnera kiedy tragedia spotkała ich obojga. Ale
nigdy nie spodziewała się, że to spotkanie doprowadzi do dwuletniej wymiany
listów - albo do tego, że zakocha się w chłopaku, którego spotkała tylko raz.
Ich związek jest tajemnicą, ale Lila czuje że Lincoln jest jej bliższy niż
ktokolwiek inny. Do dnia w którym dowiaduje się, że skłamał jej w rzeczy w
której najbardziej na nim polegała.

Zranienie Lili jest ostatnią rzeczą, której Lincoln pragnie. Przez ostatnie dwa
lata, jej listy były jedyną rzeczą utrzymującą go w ciągu dnia. Wyznanie jej
swoich uczuć byłoby przekroczeniem granic, której nigdy wcześniej nie
odważył się naruszyć. Ale Lincoln zrobi wszystko by tylko naprawić swoje
błędy i uzyskać wybaczenie Lili - i ostatecznie wygrać szansę by być z
dziewczyną którą kocha.

background image

2

Listy

Drogi Lincolnie,

Zobaczyłam tą kartę dzisiaj i pomyślałam o Tobie. Wiem, że nie byłam tą, która
przyszła na spotkanie, ale cieszę się, że mieliśmy okazję porozmawiać. Mimo że
jestem tylko najlepszą przyjaciółką jego siostry, nadal czuję jakby Aires był też
moim bratem. Tak między nami, nadal się uśmiecham, jak myślę o wyrazie
twojej twarzy, kiedy zdecydowaliśmy się wymknąć tak, by nikt nas nie złapał. To
była dziwna, pokręcona noc i cieszę się że tam byłeś, by pomóc mi ją przetrwać.
Wiem, jak bardzo tęsknię za Aires’em i mogę sobie tylko wyobrazić, jak ty
tęsknisz za Josh’em. Po prostu pamiętaj, że myślę o Tobie. Mogę napisać do
ciebie ponownie? Odpiszesz mi? Mam nadzieję, że tak. Czuję się, jakby nasze
spotkanie było przeznaczeniem.

~ Lila

Droga Lilu,

Dziękuję za kartkę. Przyznaję, że nie jestem facetem przepadającym za
kociakami, ale doceniam, że o mnie pomyślałaś. Poważnie, doceniam Twój list.
Tak, zgadzam się, że noc pogrzebu Aires’a, była nieźle pokręcona. Mama z tatą
myśleli, że jeśli spotkamy się z rodziną Aires’a, to pomoże nam to pogodzić się
ze stratą Josh’a. Myślę, że mama i tata w pewien sposób to znieśli. Ale to nie
spotkanie z rodziną Aires’a mi pomogło, a rozmowa z Tobą, więc dzięki. I nie,
nie mam nic przeciwko, abyś do mnie ponownie napisała. Nawet jeśli to zrobisz
na jednej z tych kartek przedstawiających kociaki.

~Lincoln

background image

3

Lincoln

Czy to dziwne,

ż

e czuj

ę

,

ż

e jeste

ś

blisko, nawet je

ś

li znajdujesz si

ę

setki

kilometrów ode mnie i spotkali

ś

my si

ę

tylko raz? Mam nadziej

ę

,

ż

e nie. Ciesz

ę

si

ę że

jeste

ś

w moim

ż

yciu.

~Lila

Na ekranie komputera pytanie „Dlaczego” wpatrywało się we mnie
praktycznie oskarżycielsko. Ta rozmowa między mną, a Lilą złamała właściwie
wszystkie niewypowiedziane reguły o naszym związku. Nigdy nie połączyliśmy
się w ten sposób. Nigdy. Nie żeby część mnie nie pragnęła szybszego
połączenia z nią. Połączenie poza listami było dobre, ale było coś takiego w
słowie pisanym, co sprawiało, że nasz związek był bezpieczny. A teraz
przekraczaliśmy granicę. Jedyny związek, którego potrzebowałem, jedyny
związek, od którego zależałem… ja zniszczyłem go. Posiadałem naturalna
zdolność do niszczenia wszystkiego dobrego. Moja siostra powtarzała mi, że to
było genetyczne. Każdy kto dzielił z nami więzy krwi był na to z natury
skazany.

-Powinnaś ze mną porozmawiać, zanim to kupiłaś! –Krzyknął mój tata na
mamę w kuchni.– Stworzyłem budżet.

Mój dom był wulkanem, stałym bulgotaniem lawy na krawędzi wybuchu.
Staram się ignorować moich rodziców, ale to trudne. Mamy w domu jeden
komputer i na dodatek znajduje się w pokoju rodzinnym. Kątem oka
widziałem, jak ręka taty trzęsie się ze złości i jak policzki mamy zabarwiają się
na szkarłat z frustracji.

background image

4

-Dlaczego miałabym cię prosić o pozwolenia na cokolwiek! –Krzesło uderzyło
w drewniany stół, a wysokie obcasy mamy zastukały od podłogę.– To są też
moje pieniądze. A co do budżetu, to nigdy mnie nie pytałeś, co ja bym chciała.

Zapyta

ł

am ci

ę

, dlaczego

. Słowa Lili pojawiły się w wiadomości na naszej

bezpośredniej rozmowie. Potarłem linie na czole, a napięcie sparaliżowało
moje palce nad klawiaturą. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobiłem. To kłamstwo.
Wiem dlaczego, ale nie wiedziałem, jak miałem jej to powiedzieć. Nie
wiedziałem, jak to uratować.

Przepraszam.

Odpowiedziałem.

Nie prosi

ł

am o przeprosiny

. Ponownie szybko napisała.

Pyta

ł

am DLACZEGO!

Ponieważ cię kocham. To tak, jakby ktoś położył obie ręce na moim sercu i
zaczął je dusić. Kochałem ją. Zakochałem się w dziewczynie, którą spotkałem
tylko raz, w dziewczynie, z którą wymieniałem listy przez dwa lata. Nie było
mowy, żeby czuła do mnie to samo. Te słowa mogłyby pchnąć ją na krawędź.
Chciałem ją zatrzymać, ale co miałem powiedzieć? Co mogłem zrobić?

Podobnie jak drżenie ostrzegające przed erupcją, kłótnia moich rodziców stała
się bardziej gwałtowna. Mama włączyła mikser, żeby zagłuszyć tatę. W
odpowiedzi tata zaczął krzyczeć głośniej i walił ręką w stół, sprawiając, że
porcelana zaczęła uderzać o szklankę wody. Dziecko, które jeszcze przed
chwilą spało, mój siostrzeniec, zaczęło płakać. Nie, to nie był płacz, to był
wrzask, który sprawił, że moja skóra odwinęła się z moich kości. Te hałasy
naciskały na moją czaszkę, rozpraszały mój i tak popieprzony tok myśli w
większy bałagan.

Mog

ę

wyja

ś

ni

ć

.

Wpisałem. Chociaż nie byłem pewny, czy potrafiłem.

background image

5

Wi

ę

c WYJA

Ś

NIJ

. Była szybkim pisarzem. Zbyt szybkim. Moje serce waliło w

moich uszach. Psychicznie zatrzymałem chaos wokół mnie i modliłem się, by
Lila… co? Czego się po niej spodziewałem, że zrobi?

-Gdzie do diabła jest Meg! –ryknął mój ojciec.– To dziecko jest jej
odpowiedzialnością. Nigdy nie godziłem się na bycie niańką. –Nigdy również
nie zgodził się na zostanie dziadkiem w wieku czterdziestu czterech lat. Moje
oczy błyskawicznie przesunęły się od ojca ubranego w koszulkę polo i spodnie
przygotowane na moje ukończenie szkoły, do dziecka ubranego w niebieskie
ś

pioszki, wyciągającego się w górę kojca umieszczonego pośrodku

przestronnego salonu. Cała jego twarz była czerwona. Ślina kapała z jego
małych, rozchylonych ust. Zajęczał ponownie, a dźwięk, który wydał podobny
był do syreny ostrzegającej o tornadzie.

-Meg wyszła –krzyknęła mama ponad mikserem, nadal się nim tucząc. Meg
właśnie skończyła siedemnaście lat i zniknęła – o ósmej rano, co oznacza, że w
ogóle nie wróciła do domu na noc. Zostawiła Juniora z nami. Ze mną. Ja
również nigdy nie godziłem się na zostanie niańką. Jak na zawołanie przednie
drzwi kliknęły otwarte. Imponujące. Moja siostra wróciła przed południem.
Może dzisiaj potrzyma swojego syna.

Nie osądzałem Meg. Nie spojrzałem nawet na nią. Zamiast tego skupiłem się na
kursorze migającym na ekranie. Miałem sekundę zanim całkowicie stracę Lilę.

Pope

ł

ni

ł

em b

łą

d.

Wpisałem.

Ja...

Ekran zamigotał na czarno.

-Co do diabła!

background image

6

-Potrzebuję tego –powiedziała Meg, prostując się, gdy zresetowała komputer.
Wcisnęła swoje świeżo ufarbowane na niebiesko włosy sięgające podbródka za
ucho.– Wynoś się stąd.

Jej nowy facet, ten który nie był ojcem dziecka i ten który nienawidził dzieci,
stał w drzwiach z rękami schowanymi w kieszeniach jeansów.

-Meg! –Mama wypadła z kuchni. Czy wiedziała, że zostawiła chodzący
mikser? Czy ktokolwiek zauważył, że dziecko wciąż wyje?– Gdzie byłaś!
Ceremonia rozdania świadectw Lincolna jest za godzinę…

-Co zrobiłaś?! –wyszeptałem, gdy przyciskałem palce do mojej głowy. Lila.
Straciłem Lilę. Jedyną rozsądną osobę w moim życiu.

-Dlaczego miałabym iść? –Meg opuściła ręce po swoich bokach, ledwo mijając
głowę swojego własnego dziecka.– To nie moje rozdanie świadectw.

-Co zrobiłaś?! –powiedziałem głośniej. Złość wydrążyła tunel w moim
krwiobiegu. Tata przewrócił krzesło w salonie.

-Podnieś swoje dziecko! Podnieś je! Ono jest twoją odpowiedzialnością.

Głos mamy został stłamszony przez Meg krzyczącą w kółko, że nie weźmie
udziału w moim zakończeniu roku.

-Co ty zrobiłaś?! –Krzyknąłem ponad nimi i uderzyłem rękami w biuro, na
którym stał komputer.

Zamilkli.

Mama. Tata. Meg. Wszyscy oprócz dziecka.

-Niech ktoś je podniesie!

background image

7

Nikt tego nie zrobił. Wszyscy kontynuowali wpatrywanie się we mnie z
szeroko otwartymi oczami, ponieważ wiedzieli, że pękłem. Ja nigdy nie
krzyczałem. Ani razu od osiemnastu lat nie byli świadkami, jak traciłem swoje
opanowanie. Byłem tym dziwnym, tym stabilnym. Tym niewrażliwym. Tym,
który nie płakał na pogrzebie brata. Tym, który nigdy nie żądał nikogo ani
niczego – nawet od siebie.

Płacz osiągnął wyższy poziom. W szybkim ruchu wysunąłem dzieciaka z jego
więzienia, a on szybko ułożył głowę na moim ramieniu i wsadził bezpieczny
kciuk w usta. Słodki zapach mleka dla niemowląt i pudru dla dzieci
podryfował do mnie z jego malutkiego ciałka. Musieliśmy wyglądać ironicznie:
piętnastofuntowy wcześniak owinięty wokół wysokiego na sześć stóp i ważącej
siedemdziesiąt – pięć funtów skały pokrytej mięśniami. Część mnie
nienawidziła tego, że się dla mnie uspokoił, ponieważ to sprawiało, że był
ciężarem. Druga część… czuła się lepiej, ponieważ mogłem komuś pomóc.

Spojrzałem na wyłączony komputer. Lila. Moja ręka objęła plecy dziecka, jakby
szukała pocieszenia. Straciłem Lilę. Nie było teraz mowy, by znów połączyła się
ze mną online. Nie było wystarczająco czasu, żebym czekał, aż odpisze na mój
list. Aby zobaczyć, czy da mi jeszcze jedna szansę.

-Weź swoje dziecko –powiedziałem do mojej siostry. Jej oczy rozszerzyły się,
gdy jej głowa wstrząsnęła się w malutkim ruchu oznaczającym nie.

-WEŹ. SWOJE. DZIECKO. –Myliłem się. Mój dom nie był wulkanem. Ja i
ostatnie dwa lata stworzyły olbrzyma, który już dłużej nie mógł tolerować
bycia ignorowanym. Byłem tym zmęczony. Byłem zmęczony tym, jak wszyscy
obsesyjnie dbali tylko o siebie, szaleni w chwili tak, że przestaliśmy się
troszczyć, co się dalej stanie. Byłem tak samo winny i ten upadek doprowadził

background image

8

do zranienia Lili. Wkrótce ta sama błędna decyzja doprowadzi też do
zniszczenia tej rodziny. Boże, jestem kretynem.

Pracowałem ciężko, aby utrzymać delikatny głos, bo to nie była wina dziecka,
ż

e przyszło na świat, ani że jego matka była tak popieprzona, że nigdy nie

trzymała go w ramionach, ani że jego dziadkowie byli tak skoncentrowani na
wygraniu kłótni, że nie byli w stanie zrozumieć, co się dzieje z ich przyszłością.

-Mamo –poruszyłem na nią oczami tak, by wzięła ode mnie teraz już śpiące
niemowlę. Krzątała się jak ruchliwy ptak, którym była i wyjęła go z mojego
uścisku. Jak do diabła miałem naprawić błędy, które popełniłem w ciągu
ostatnich dwóch lat. Moja rodzina nadal patrzyła na mnie jak na jelenia
czekającego na śmiertelny strzał. Powinienem zacząć od powiedzenia im
prawdy, ale słowa mi uciekły. Nie, nie uciekły. Po prostu nie mogłem przestać
myśleć o Lili.

Jeśli ona znajdzie sposób, żeby mi wybaczyć, wtedy ja będę mógł znaleźć
sposób, by to wszystko naprawić.

background image

9

Lila

Nie, to nie dziwne,

ż

e czujesz, jakbym by

ł

ci bliski. Szczerze? Czasami wiedza,

ż

e dostan

ę

list od Ciebie jest jedyn

ą

rzecz

ą

, która pozwala mi przetrwa

ć

kolejny dzie

ń

.

~Lincoln

W chwili, gdy otworzyłam drzwi od razu pożałowałam, że nie posłuchałam
rady na żółtej karteczce samoprzylepnej wiszącej w pobliżu okrągłej dziurki:

Lila. Zanim otworzysz drzwi spójrz przez wizjer.

Nigdy nie wiesz, kto mo

ż

e

by

ć

po drugiej stronie

.” W tłumaczeniu: seryjni zabójcy zawsze pukają przed

atakiem. Oglądam CSI. To się naprawdę dzieje. Stojący przede mną nie jest
seryjnym zabójcą, ale innym rodzajem koszmaru.

Stephan, chłopak z którym się umawiałam od pierwszego roku, przechylał
głowę w sposób zbyt dumny z tego, że jestem zainteresowana jego wyrazem
twarzy.

-Wszystko w porządku? –zapytał.

Pociągnęłam nosem i użyłam zmiętej chusteczki do nosa, by wytrzeć katar.
Zobaczmy: obrzęk, czerwone napuchnięte oczy z ciemnymi kręgami? Nie, nie
jest dobrze. I teraz jest jeszcze gorzej, bo myśli, że płaczę przez niego.

-W porządku. Co ty tutaj robisz?

-Sprawdzam, co z tobą – zielone oczy przeszukały salon za mną.– Wiem, że
twoi rodzice i brat pojechali wczoraj na wakacje. Chciałem się upewnić, czy
poradziłaś sobie ze swoją pierwszą samotną nocą.

background image

10

Pierwsza samotna noc – w życiu. Epicko ściemniał. Miałam sześć dni
samotności przed sobą, a potem nadejdzie reszta mojego życia.

-Przetrwałam.

Stephan zbadał mnie wzrokiem z wysoko uniesionymi brwiami, co mówiło mi,
ż

e wie, iż nie spałam. Czego nie zrobiłam bo byłam zbyt zajęta byciem

przerażoną. Moja wyobraźnia wsiadła do pociągu na południe do Crazyville i
przekonała mnie, że ktoś drapał w okna. Gorący czerwcowy wiatr
przydryfował do domu, przynosząc ze sobą zapach słodkiego żelu, którego
używał, by jego w brązowe włosy pozostawały w stylowym bałaganie.

-Mogę wejść? –Zapytał, gdy stało się oczywiste, że mu tego nie zaoferuję. Nie.

Westchnęłam.

-Jasne.

Stephan wszedł i palcem dotknął fioletowej karteczki samoprzylepnej na
telefonie, przypominającej mi, bym zawsze sprawdzała, kto dzwoni. Kiedy
wczorajszego ranka obudziłam się, znalazłam notatkę przy wizjerze i około stu
różnych notatek przylepionych w różnych miejscach w całym domu.
Wszystkie z nich były desperackimi próbami mojej matki, nauczenia mnie jak
ż

yć samodzielnie, więc byłam przygotowana, kiedy znajdę się czternaście

godzin od domu na Uniwersytecie Floryda.

-Możesz do mnie zadzwonić, jeśli boisz się być sama w nocy –powiedział.–
Przyjdę.

Parsknęłam.

-Jestem pewna, że przyjedziesz.

background image

11

Stephan był moim pierwszym… i ostatnim. Kiedy oddałam mu moje
dziewictwo, myślałam, że go kocham i może w pewien sposób go kochałam, ale
wtedy wszystko się skomplikowało. Nie wszystko – ja. Ja stałam się
skomplikowana i już więcej nie chciałam uprawiać seksu. Stephanowi
brakowało współczucia.

A potem pojawił się Lincoln…

Moje usta zadrżały, a nowy basen ciepłych łez napłynął mi do oczu. Stephan
odwrócił się w moim kierunku z otwartymi ustami, żeby wygłosić kolejną
dowcipną propozycję. Zniknęła zaraz, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy.

-Wow. Lila, w porządku?

Nie było. Moje kości nagle ważyły zbyt wiele dla mojego ciała i opadłam na
kanapę. Tkanka w moich pięściach zmieniła się nagle w kamień.

-W porządku. Jestem tylko zmęczona.

To tylko złamane serce. Lincoln tego ranka mnie okłamał, a potem się
rozłączył. Tak jakby ostatnie dwa lata listów nic dla niego nie znaczyły. Listy –
nie e-maile, nie teksty – listy. To było to, co sobie obiecaliśmy, gdy się
spotkaliśmy. Ponieważ listy w jakiś sposób sprawiały, że nasz związek był
prywatny… inny… prawdziwy. Wpatrzyłam się w czerwone i czarne wzorki
ameb na orientalnym dywanie leżącym na twardej, drewnianej podłodze. Mój
brzuch zabolał, kiedy zobaczyłam projekt, który zaczęłam i który zakończył
wszystko; w zależności od tego, jak na niego patrzyłam, zerkał na mnie spod
wiśniowego stołu. Wytrzymały papier ścierny reprezentował godziny
wycinania, klejenia i pielęgnacji, oznaczającej świętowanie.

background image

12

Rozdanie świadectw w szkole Lincolna. Płatki z suszonych liliowych róż.
Lincoln wysłał mi je na moje rozdanie świadectw w zeszłym tygodniu, tworząc
granicę.

Jestem tak niewiarygodnie głupia, że zakochałam się w chłopaku, którego
spotkałam tylko raz. Głupia, ponieważ miłe chłopaki znajdują się tylko w kraju
Na Niby.

Ramię kanapy ugięło się, gdy Stephan na nim przysiadł. Jak wiele razy moja
mama prosiła go, by tego nie robił? Stephan polizał kciuk i starł bród ze
swojego nowego skarbu: butów atletycznych za dwieście pięćdziesiąt dolarów,
po które stał w kolejce całą noc.

-Poważnie Lila –jeszcze raz polizał palec. Jeszcze raz je potarł.– Zostanę z tobą
w tym tygodniu. Bez żadnych zobowiązań.

Wydmuchałam wystarczająco dużo powietrza, by moje włosy się poruszyły.
Nie byłam fair. Stephan był dobrym facetem. To była moja wina, że
zakochałam się w kimś innym. W kimś, kto tak naprawdę nie istniał.

-Wiem i dziękuję. Ale muszę sobie z tym sama poradzić. Jak w ogóle mogę
myśleć o samodzielnej przeprowadzce na Florydę, skoro nie mogę spędzić nocy
sama we własnym domu?

Stephan podrapał się w brodę, wskazując na to, że znienawidzę to, co zaraz
wypadnie z jego ust.

-Spójrz, znam cię lepiej niż ktokolwiek inny i jest jedna rzecz… nie jesteś tak
silna, jak chcesz, by wszyscy myśleli.

-O. Mój. Boże. –Połączenie gniewu i bólu pękło w moim brzuchu, gdy
wycofałam ramiona.– Czy ty naprawdę powiedziałeś to do mnie?

background image

13

-Posłuchaj –rzekł w pośpiechu.– Twoja mama powiedziała mojej mamie, że
odrzuciłaś całkowicie oferty z Uniwersytetu Louisville. Musiałaś o tym jeszcze
raz pomyśleć, więc nie mówię niczego, o czym byś wcześniej już nie myślała.

Moje gardło zacisnęło się i uniknęłam kontaktu wzrokowego, wstydząc się, że
jestem tak blisko zaprzepaszczenia swoich marzeń przez strach.

-Zostań w domu –powiedział łagodząc ton.– I nie będziesz musiała się już bać.
Echo zostaje. Grace i Nathalie zostają –przerwał i spojrzał na podłogę.– Ja tu
będę.

Przygryzłam moją dolną wargę – pół szalona, w połowie emocjonalny kłębek
nerwów. Uniwersytet na Florydzie zawsze był moim celem, ale byłam
przerażona zostawieniem domu. Przerażona zostawieniem wszystkiego i
wszystkich, których znałam. Ale byłam też zmęczona tym, że każdy
przedstawiał mi swoje 1001 powodów, dlaczego nie powinnam tam iść. Kiedy
nie odpowiedziałam, Stephan kontynuował.

-Wiem, że to dlatego zerwałaś ze mną w zeszłym miesiącu. Myślisz, że nie
jesteśmy w stanie przetrwać związku na odległość. Więc zostań.

Nie, to nie dlatego z nim zerwałam, ale to był powód, który mu podałam. Dwa
miesiące temu Lincoln przesłał mi niesamowity list i wstrząsnął mną do głębi.
Właściwie, każdy list, który mi przysyłał był niesamowity, ale to w końcu
uderzyło mnie, dlaczego ja i Stephan nie możemy być razem. To dlatego, że
oddałam swoje serce Lincolnowi.

Nie chciałam ranić Stephana wtedy i nie chciałam ranić go teraz. Zwłaszcza, że
zdałam sobie sprawę jak głupia byłam. Zamknęłam oczy, nie wiedząc jak
strawić to, co prawdopodobnie odrzuciłam razem ze Stephanem.

-Nie wiem.

background image

14

Porażka miażdżyła mnie w taki sposób, że kanapa już dłużej nie mogła
poradzić sobie z moim ciężarem. Może wszyscy mieli rację. Może moje
wszystkie marzenia o wyprowadzce były głupie i szalone. Może tylko mi się
wydawało, że jestem w stanie być ponad to, kim teraz byłam: nie silną osobą, a
domatorką.

Cała moja siła i energia uleciały ze mnie prosto do Stephana. Zeskoczył z
ramienia kanapy.

-Idź do collegu tu, do Louisville, Lila. Będzie jak w szkole średniej. Chad
zostaje, więc Luke też. Wszyscy znów będziemy razem, chodząc do tej samej
szkoły, a ty i ja będziemy mogli zacząć od nowa.

Moja głowa podskoczyła.

Ale ja nie jestem w tobie zakochana

. Te słowa chciały

wyskoczyć z moich ust. Jego zielone oczy zabłyszczały, a jego twarz zupełnie
zapłonęła. Tak szczerze, to co ja wiedziałam o miłości?

Oczywiście nic poza tym, co się stało z Lincolnem.

-Nie wiem.

Dlaczego było tak, jakbym była w stanie wypowiedzieć tylko to jedno zdanie?

Rozszerzył palce, gdy uniósł dłonie do góry.

-To mi wystarczy. Na razie. Spójrz, muszę iść do pracy, ale poważnie, jeśli
będziesz przerażona siedząc sama, zadzwoń. Mamę i tatę nie będzie
obchodziło, że zostaje z tobą.

Zassałam powietrze, próbując mu wytłumaczyć to, że muszę to zrobić sama,
ale zanim mogłam sformułować pierwsze słowo, Stephan dał mi całusa w
policzek i skierował się wprost do drzwi.

Mrugnęłam kilka razy, próbując przetworzyć całe zdarzenie.

background image

15

-Cholera.

W odstępie minuty, Stephanowi udało się sprowadzić mnie z powrotem do
szkoły średniej. Czy ten dramat się nie skończył, gdy odebrałam dyplom?

Trzy szybkie stuknięcia do drzwi i fala adrenaliny przetoczyła się w moich
ż

yłach. Dobrze. Wrócił. Teraz naprawdę mogę mu powiedzieć, co myślę o nim

zostającym na noc i jego sugestii, że nie jestem silna. Zapominając o fakcie, że
prawdopodobnie ma rację. Żaden facet nie powinien nazywać mnie tchórzem.
Z mocnym szarpnięciem otworzyłam drzwi i krzyknęłam:

-Ty naprawdę jesteś kretynem, wiesz?!

Całe powietrze wypadło z moich płuc z głośnym sykiem. To nie był Stephan.
Nie. W ogóle. Ten chłopak miał włosy koloru północy. Był wysoki i zbudowany
jak facet, z jakim nigdy dotąd się nie umawiałam, posiadał miękkie niebieskie
oczy, które już mnie zachęcały, abym go złapała. I trzymał bukiet. Róż. Tych
fioletowych.

Coś kliknęły z tyłu mojego mózgu. Potem przypomniałam sobie, że jestem
zobowiązana, by coś powiedzieć.

-W czym mogę pomóc?

Przestąpił z nogi na nogę, wpychając dłoń do kieszeni wyblakłych jeansów.

-To ja, Lila.

Ja?

-Słucham?

-Lincoln.

Naprawdę powinnam przyjąć radę mojej mamy i spoglądać przez wizjer.

background image

16

Lincoln

Wiem,

ż

e powinnam przesta

ć

mówi

ć

o kartce, któr

ą

przes

ł

a

ł

e

ś

mi na urodziny,

ale nie mog

ę

. Widzisz, Stephan zapomnia

ł

o moich urodzinach. Jest w

porz

ą

dku. Naprawd

ę

. Ostatecznie sobie przypomnia

ł

i kupi

ł

mi ró

ż

e, ale musz

ę

sobie ponarzeka

ć

. Wiem,

ż

e b

ę

d

ę

brzmie

ć

jak smarkacz, ale on mi da

ł

czerwone ró

ż

e. Czerwone. Kiedy tylko widz

ę

czerwone ró

ż

e, my

ś

l

ę

o pogrzebie

mojej babci i wtedy chce mi si

ę

p

ł

aka

ć

. Powiedzia

ł

am mu to – dwa razy.

Podpowiedzia

ł

am mu,

ż

e fioletowe s

ą

moimi ulubionymi. Oczywi

ś

cie,

powiedzia

ł

am mu,

ż

e kocham jego prezent i zachwala

ł

am je, ale co innego

mia

ł

am zrobi

ć

? Wytatuowa

ć

to na moim czole? Fioletowe!!! Albo przynajmniej

nie czerwone. A tu jest powód, przez który nie dbam o to,

ż

e Stephan

zapomnia

ł

: to ty sprawi

ł

e

ś

,

ż

e moje urodziny by

ł

y specjalne. Nikt nigdy

wcze

ś

niej nie zrobi

ł

mi kartki. Wi

ę

c, dzi

ę

ki Lincoln. Czasami my

ś

l

ę

,

ż

e jeste

ś

moim najlepszym przyjacielem.

~Lila

Ona jest oszałamiająca. Tak, była śmiertelnie wspaniała dwa lata temu, ale
teraz… Gapiłem się na nią i musiałem przestać, ale jej widok hamował
funkcjonowanie mojego mózgu. Dziewczyny tego nie wiedzą, ale stanie przed
taka pięknością upośledza facetów. A przynajmniej mnie to osłabiało. Pieprzyć
to. To była Lila. Lila mnie osłabiała.

Końce jej złotych włosów zwiały się przy jej ramionach. Obcięła je i podobał mi
się jej nowy styl. Bardzo.

Kiedy poznałem Lilę, była między – dość dziewczyną, ale nie do końca kobietą.
Z tymi krzywiznami zostawiała pomiędzy daleko za sobą. Wtedy byłem wyższy

background image

17

od niej tylko o kilka cali. Ja urosłem. Ona pozostała taka sama. Lila perfekcyjnie
weszłaby pod moje ramię, chowając się blisko mojego ciała. W nocy, kiedy się
poznaliśmy pozwoliła mi potrzymać się za rękę, a ja nigdy nie zapomniałem,
ż

e jej skóra była w dotyku jak satyna. Miałem nadzieję, że znów pozwoli mi się

dotknąć.

To znaczy, jeśli będzie potrafiła mi wybaczyć. Jej oszołomione niebieskie oczy
wędrowały wzdłuż mojej twarzy, ramion i klatki piersiowej. Purpurowe plamy
pojawiły się na jej policzkach, kiedy powstrzymała się od sprawdzenia, co jest
poniżej. Odchrząknąłem, aby ukryć chichot. Chciało mi się śmiać, bo
wyglądała tak cholernie słodko, ale ona nie zrozumiałaby tego w ten sposób.
Pomyślałaby, że próbuję ją poniżyć. Lila nie tolerowała facetów, którzy
traktowali kobiety z góry. Dom Lili znajdował się pośrodku pustkowia. Jego
kod pocztowy istniał w mieście Louisville, ale z trzech stron graniczył z
parkiem narodowym. Jedynym świadkiem mojego błagania jej o przebaczenie
byłyby świerszcze znajdujące się na werandzie i Bóg. W ten sposób było lepiej.
Nie byłem zbyt towarzyską osobą. Jej błogosławione różowe usta zmarszczyły
się tworząc W, a następnie się spłaszczyły. Powtórzyła to trzy razy, zanim w
końcu zdecydowała się na słowo na J.

-Jak mnie znalazłeś?

-Przez Google.

Znowu posłała mi to szalone spojrzenie.

-Mapy –bardzo niezręczne milczenie.– Znam twój adres na pamięć.

Zmarszczki zmartwienia na jej czole zniknęły, gdy włączyła się żarówka.

-Ale ty żyjesz…

-Dziesięć godzin stąd. Tak, wiem.

background image

18

-Właściwie dwanaście – dodała.

Mój świat na sekundę zniknął. Czy to znaczyło, że ona też obliczała odległość
między nami?

-Niespecjalnie stosowałem się do przepisów zalecanych dla pojazdów
silnikowych.

Jej usta drgnęły: była świadoma, że nigdy nie byłem fanem przestrzegania
zasad.

-Pędziłeś.

-Przekroczyłem sugerowane granice.

Rumieniec zniknął, zostawiając jej policzki blade.

-Czy to tak, chciałeś zobaczyć, co mi zrobiłeś?

Ręka w której trzymałem róże, zaczęła się pocić.

-To dla Ciebie.

Cisza.

-To róże. Fioletowe –mów dalej stary.– Twoje ulubione.

Lila założyła ręce na piersi i wysunęła biodro do przodu. Głupi, skretyniały
idiota. Dziewczyna miała oczy i wysokie IQ. Czy nie osiągnęła na swoim teście
ACT dwudziestu siedmiu punktów? Myśli wystarczająco szybko, by
zorientować się, co trzymam w ręce.

-W każdym razie masz rację.

-Co? –jej oczy się zwęziły.

-Kiedy otworzyłaś drzwi, nazwałaś mnie idiotą.

background image

19

-Nie ciebie. Stephan był. Jest –zamknęła oczy, a gdy ponownie je otworzyła:-
Cofam to. Jesteś idiotą.

Moja głowa zabolała. Stephan? Jej były chłopak? Ten dzieciak się nie poddawał
i jeśli chodziło o Lilę, miał już na swoim koncie zwycięstwa. To już był trzeci
raz, gdy zerwali. Poprzednie dwa razy płaszczył się przed nią, a ona przyjęła go
z powrotem. Kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy pisać, nie przeszkadzało mi to.
Lila i ja byliśmy przyjaciółmi. Ale wtedy zakochałem się w niej i Stephan stał
się ciężarem uwierającym mnie. Wyrzuciłem z głowy wszystkie pytania, które
miałem na temat Stephana i wyglądu jej domu i skupiłem się na tym, co
najważniejsze: Lili.

-Przepraszam.

-Ty. Skłamałeś.

-Wiem –przesunąłem rękę wzdłuż moich wilgotnych włosów. Na zewnątrz
było trzydzieści stopni, chociaż to mogło być też jej uważne spojrzenie, które
sprawiało, że się pociłem. – Mogę to wyjaśnić.

Jej głowa opadła.

-Boże, Lincoln. Gdybyś przyjechał tu dwa dni temu lub w zeszłym tygodniu,
albo miesiącu, byłabym zachwycona. Ale teraz? Myślałam, że cię znam.

Zrobiłem krok do przodu, gdy moje serce chciało się wyrwać z klatki
piersiowej.

-Znasz mnie. –I znała. Lepiej niż ktokolwiek inny.– Tak, skłamałem. Ale
wszystko inne jest prawdą.

Sposób, w jaki zassała dolna wargę, gdy potrząsała głową, jakby mówiła mi, że
wszystko jest przeciw mnie.

background image

20

-Nie wierzę ci –powiedziała. – Dla wszystkich jesteś seryjnym zabójcą, przed
którym ostrzegała mnie karteczka samoprzylepna.

-Co? –Nieważne. To nie ma znaczenia.– Lila, jesteś jedyną osobą, która mnie
zna. Przysięgam ci. Skłamałem ci o jednej rzeczy. W jednym drobiazgu.

-Drobiazgu! –Jej oczy przedefiniowały pojęcie chłodne.

Cofnąłem się o krok. Zły dobór słów.

-Drobiazg to niedopowiedzenie.

-Niedopowiedzenie! –krzyknęła.– Nie ukończyłeś szkoły średniej, Lincoln! I nie
miałeś jaj, by mnie okłamać w tej sprawie! -Lila wysunęła się do przodu i
wbiła w moją pierś mały różowy paznokieć. Każde uderzenie przypominało mi
o błędzie, który popełniłem.

-Ja… liczyłam… na… ciebie.

-Nadal możesz. Naprawię to.

-Idź do diabła.

Podmuch powietrza uderzył w moje policzki, gdy zamknęła drzwi przed moją
twarzą. Moja ręka opadła i wydała mały szelest, gdy róże uderzyły w bok
mojego uda. Kilka płatków opadło na drewniany parkiet werandy. Z ciężkim
westchnieniem usiadłem na schodkach. Nie żebym kiedykolwiek chciał to
wiedzieć, ale to tak musiałem czuć się płonąc – wszystko owiane było agonią.

Jeśli ja czułem się w ten sposób, to jak musiała się czuć Lila?

Spojrzałem w lewo, potem w prawo. Zdezorientowany. Zagubiony. Nie
wiedzący, w którą stronę jest dom. Ale to już było problemem od początku.
Korzeniem całego mojego zła.

background image

21

Lila

Wi

ę

c, szkolny doradca zawodowy zapyta

ł

mnie co chc

ę

robi

ć

w

ż

yciu.

Odpowiedzia

ł

em – wspina

ć

si

ę

. On powiedzia

ł

,

ż

e to nie zawód i

ż

ebym by

ł

powa

ż

ny.

Ż

e je

ś

li chc

ę

si

ę

dosta

ć

do przyzwoitej uczelni ju

ż

teraz musz

ę

rozes

ł

a

ć

podania. Powiedzia

ł

em mu,

ż

e jestem powa

ż

ny.

Ż

e kocham

wspinaczki. On powiedzia

ł

,

ż

e to tylko hobby i

ż

e musz

ę

sta

ć

si

ę

powa

ż

ny co do

moich „celów”. Powiedzia

ł

em mu,

ż

e to nie moja cholerna wina,

ż

e spieprzy

ł

swoje

ż

ycie, by zarabia

ć

trzydzie

ś

ci kawa

ł

ków rocznie i pi

ć

tani

ą

kaw

ę

. I wtedy

poprosi

ł

em go, aby

ł

askawie przesta

ł

hamowa

ć

moje marzenia. Da

ł

mi dwa dni

aresztu. Czy wspomina

ł

em,

ż

e facet jest dupkiem? Wiesz kiedy ostatnio mia

ł

em

areszt? Nigdy. Nie jestem

ś

wi

ę

ty, ale trzymam j

ę

zyk za z

ę

bami i g

ł

ow

ę

w dó

ł

.

Zasady s

ą

do bani. Spo

ł

ecze

ń

stwo jest do bani. Josh pod

ąż

a

ł

za zasadami i teraz

jest martwy. Lubi

ł

jazd

ę

konn

ą

. Mo

ż

e gdyby spojrza

ł

temu cholernemu

doradcy w oczu i powiedzia

ł

: „Chc

ę

je

ź

dzi

ć

konno przez reszt

ę

mojego

ż

ycia”,

mo

ż

e wtedy mój brat wci

ąż

by

ż

y

ł

.

~Lincoln

Siedząc po turecku na swoim łóżku, odwróciłam w dłoniach list od Lincolna.
Moje palce ślizgały się po głębokich wcięciach jego słów napisanych w
oczywistym wzburzeniu. Słowa napisane tak szybko, że nie byłam w stanie
rozszyfrować większości z nich, jeśli nie byłabym już wcześniej zaznajomiona
z jego charakterem pisma.

Wysłał mi ten jeden list, tydzień po tym jak rozpoczął swój ostatni rok. Lincoln
nienawidził swojego doradcy zawodowego. To on był tym, który przekonał

background image

22

brata Lincolna, żeby dołączył do Marines zaraz po szkole średniej. To z
powodu tej fatalnej decyzji spotkałam Lincolna.

-Lila –powiedziała Echo, jej głos brzmiał nieco chaotycznie z głośnika.– Jesteś
tam?

-Tak –odpowiedziałam i spojrzałam na telefon leżący obok mnie na łóżku.
Moja najlepsza przyjaciółka była w cholernym Iowa z cholerną miłością
swojego życia w swojej drodze do cholernego stanu Colorado. Właśnie teraz
gardziłam szczęśliwymi ludźmi.

-Jak tam w Iowa?

-Kansas –poprawiła mnie.

-Cokolwiek, jest tam płasko i mają tornada –wybrałam jeden z leżących listów
od Lincolna zaśmiecających moje łóżko i z łatwością znalazłam ten, którego
szukałam. Ten, w którym mi obiecał, że pójdzie razem ze mną na Florydę.
Zaśmiecanie nie było właściwym słowem. Nic u mnie nie jest bałaganem.
Każdy stos reprezentował miesiąc, w którym list został wysłany, a każdy list był
ułożony względem daty na znaczku pocztowym. Moje ulubiony listy były
oznaczone różowym znaczkiem na boku. Całe moje życie było
usystematyzowane w ten sposób. Moje listy były ułożone alfabetycznie wobec
autora na mojej wiśniowej półce. W ramach dopasowania do szkła, małe
cenne figurki było ułożone wobec daty, kiedy je otrzymałam. Moje materiały
były zapakowane w pudełka Tupperware. Lubiłam wszystko planować i
organizować, a nie chłopców, którzy obiecywali pójść ze mną na Uniwersytet
Florydy, a potem spieprzali to nie kończąc szkoły średniej.

-Lila –rzekła Echo. Przerwała na bardzo długą chwilę.– Czy dałaś mu szansę,
ż

eby wszystko wytłumaczył?

background image

23

-Koperta w mojej dłoni zmięła się.

-Nie ukończył szkoły średniej Echo i nie powiedział mi o tym. Wiesz, jak się
czułam, kiedy sama dowiedziałam się, że mnie okłamał?

Dowiedziałam się tego przez przypadek, kiedy szukałam online w jego lokalnej
gazecie wykazu osób kończących szkołę w tym roku, by skompletować stronę
albumu, który zrobiłam dla Lincolna jako prezent. Jego nazwisko nie zostało
podane wśród stu pięćdziesięciu absolwentów. Powinnam wiedzieć.
Sprawdzałam trzy razy. Westchnęła przez telefon.

-Może powinnaś z nim porozmawiać.

-Jesteś stronnicza –warknęłam.– Jesteś po stronie Lincolna przez Aires’a.

Starszy brat Lincolna, Josh i starszy brat Echo, Aires, byli częścią tej samej
wojskowej jednostki. Nikt nie znał całej historii, ale dwa i pół roku temu obaj
umarli w Afganistanie podczas przydrożnego bombardowania. Spotkałam
Lincolna na pogrzebie Aires’a.

-Jeśli dobrze pamiętam –Echo mówiła z postawą, która wychylała się bardzo
rzadko w czasie ostatnich dwóch lat.– To ja jestem tą, która mówiła ci, że nie
powinnaś pisać do nieznajomego i to ja jestem tą, która kazała przestać ci z
nim pisać, ponieważ się w nim zakochiwałaś.

Byłam przytłoczona chęcią uderzenia w coś – mocno, ponieważ…

-Wiem. Przepraszam. To nie było fair.

-Nie, nie było.

Byłyśmy cicho przez kilka chwil. Przekroczyłam linię, włączając do kłótni
Aires’a. Przygryzłam mój paznokieć. Od urodzenia byłyśmy najlepszymi

background image

24

przyjaciółkami i nigdy nie byłyśmy na siebie złe zbyt długo, ale nie chciałam
się rozłączać z nią złą na mnie. A przynajmniej nie dzisiaj.

-Hotel, motel czy namiot? –wypowiedziałam ostatnie słowo jak przekleństwo.
Więcej ciszy, a potem szelest pościeli. Proszę, proszę, proszę graj dalej Echo.
Potrzebuje mojej najlepszej przyjaciółki.

-Motel. Spaliśmy w namiocie przez kilka ostatnich nocy –odparła w lekkim
tonie, który wywołał u mnie uśmiech. Tak, nienawidziłam szczęśliwych ludzi,
ale Echo zasługiwała na to, by być szczęśliwa.– Noah jest pod prysznicem.

-Więc… -przeciągnęłam słowo.– Uprawialiście seks?

-Nie –zadławiła się. Na Boga, ona się dusiła. Zachichotałam, gdy ona kaszlała.

-Cóż, więc jeśli będziesz –powiedziałam, kiedy wyszła już ze swojego ataku.–
Nie pozwól, żeby twój pierwszy raz odbył się w namiocie. To byłoby okropne.

-Myślę, że namiot byłby romantyczny.

-Zdrajca –rzuciłam. Echo kiedyś była w obozie jedynie-jeśli-jest-pokój jak ja,
ale potem pozwoliła gorącemu i tajemniczemu Noah, by przeciągnął ją na
ciemną stronę.– Bród, robaki i węże Echo. Tylko tyle mam do powiedzenia.

W tle usłyszałam głęboki głos Gorącego i Tajemniczego. Echo poszperała przy
telefonie, gdy mu odpowiedziała. Sprawdziłam zegarek na mojej szafce nocnej.
Północ. Moje usta wyschły, gdy przygładziłam moje włosy. Kolejna samotna
noc. Nie było żadnego księżyca, więc świat za moim oknem był czarny jak
smoła. Gdy Echo się rozłączy, znowu będę sama w tym wielkim, pustym domu.
Część mnie nienawidziła Noah. Gdyby nie on, nie byłoby jej w Iowa lub Kansas
lub gdziekolwiek indziej i zamiast tego byłaby tutaj ze mną. Nie spędzałaby z
nim i jego przyjaciółmi całego wolnego czasu: z tym Wytatuowanym
Chłopakiem i Motocyklistką Beth. Wytatuowany Chłopak i Motocyklistka Beth

background image

25

również żyli z rodzicami zastępczymi Noah i byli rok młodsi ode mnie i Echo.
Echo mówiła, że nie są parą, ale założę się o nową parę obcasów, które
dostałam na zakończenie roku, że nią są. Gdyby nie było Noah, bardziej by
mnie potrzebowała… nadal byłaby niepewna, nadal wariowałaby na punkcie
swoich blizn na ramionach. I prawdopodobnie nie odzyskałaby pamięci o
nocy, w której je dostała. Gdyby nie on, ona nie ruszyłaby dalej ze swoim
ż

yciem. Cholera go, że był takim świetnym facetem.

-Zgaduję, że powinnam się rozłączyć. –Tak, powiedziałam to w sposób w jaki
nie chciałam tego robić.

-Zostanę –rzekła.– Możemy zostać w kontakcie przez całą noc. Tak jak
robiłyśmy, gdy byłyśmy w szkole podstawowej. – tylko, że wtedy to były
telefony stacjonarne. Mogła to zrobić, ponieważ to była rzecz, którą robiły
najlepsze przyjaciółki. Przysięgam, że usłyszałam jak Noah jęczy w agonii.
Zgaduję, że nie lubił gdy BFF jego dziewczyny zabierała mu czas z nią.

-Nie, dam sobie radę. –To było kłamstwo. Spojrzałam na stronę albumu, który
przyniosłam z powrotem do pokoju i zastanowiłam się, gdzie dzisiejszej nocy
ś

pi Lincoln. Przypuszczam, że dzisiejszej nocy mogłabym zasnąć, ale zmęczenie

tylko pogłębiało moje przerażenie… i pogłębiało mój smutek z powodu
Lincolna. Powinnam go wysłuchać. Dlaczego nie słuchałam?

-Myślę, że powinnaś porozmawiać z Lincolnem –oznajmiła Echo, jak zawsze
czytając mi w myślach.– Może poczekaj, aż wróci do domu, na przykład do
jutrzejszego wieczora i odezwij się ponownie.

Mój paznokieć pstryknął, kiedy go przygryzałam.

-Myślałam, że chcesz, żebym trzymała się od niego z daleka.

-Tak, więc ty już się w nim zakochałaś. Teraz tylko nie chcę, abyś żałowała.

background image

26

Ż

al. W chwili, gdy usłyszałam trzask drzwi, które przed nim zamknęłam,

pożałowałam tego, a potem w pełni pożałowałam, kiedy uruchomił silnik i
ruszył w drogę. Nienawidziłam myśli, że nie będzie go na Florydzie tej jesieni.
Nienawidziłam tego, że będę sama w dziwnym collegu w dziwnym stanie, nie
znając nikogo. Będę kompletnym outsiderem. Ale to, czego najbardziej
nienawidziłam to to, że już nigdy nie dowiem się, czy ja i Lincoln moglibyśmy
być czymś więcej niż tylko przyjaciółmi.

Nawet z kłamstwem, że nienawidzę Lincolna. Echo została ze mną przy
telefonie dopóki nie zamknęłam każdego okna w domu i każdych drzwi. To
wtedy, gdy sięgnęłam, by zamknąć frontowe drzwi i spojrzałam na ganek,
pozwoliłam jej rozłączyć się. Moje serce śmiesznie się wywróciło. Lincoln
upuścił róże i kopertę. Powinnam zatrzymać Echo na linii i prawie nacisnęłam
POŁĄCZ ponownie, ale przeklęłam siebie. Jeśli nie mogę otworzyć drzwi i
chwycić kwiatków i koperty, równie dobrze mogę pożegnać się z Florydą.
Cofnęłam blokadę ze słyszalnym kliknięciem. Myśli o każdej miejskiej
legendzie i horrorach, które znałam zalały mój umysł. Moja ręka zawahała się
nad klamką, a adrenalina wpompowała się w moją krew. O mój Boże, byłam
takim mięczakiem. Z obrzydzeniem otworzyłam drzwi i wyszłam w wilgotną
noc. To nie była koperta, ale kawałek kartki z napisem: „Przepraszam. Nie
poddałem się co do Florydy. Przysięgam. Lincoln”. Pod swoim imieniem zapisał
mi numer telefonu. Zrobiłam kolejny krok i podniosłam róże. Nawet w upale,
płatki były jedwabiste i chłodne. Lincoln jest jedynym chłopakiem, który kupił
mi fioletowe róże. Pewnie, chłopaki kupowali mi mnóstwo czerwonych, ale nie
fioletowych. Nie moich ulubionych. Czy to możliwe, żeby znał mnie tak
dobrze?

Szarpnęłam głową w kierunku szelestu w grubym ogrodzeniu przy podjeździe.
Całe moje ciało zapulsowało. Część mnie spanikowała i błagała bym wbiegła

background image

27

do środka, ale ta sfrustrowana część uparcie trwała na drewnianych
schodkach. Siedziałam tu niezliczona ilość razy w środku nocy. To prawda, w
tym czasie moi rodzice spali w środku, ale dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Przełknęłam i odkopałam głęboko ukrytą odwagę: ukrytą w mojej żałosności. Z
westchnieniem, wbiłam numer Lincolna w telefon. Tak, była północ, ale
pewnie prowadził samochód, albo gdzieś spał. Gdyby było inaczej
zostawiłabym wiadomość. Telefon zadzwonił raz, ale wtedy usłyszałam kroki:
tarcie gumy o podjazd. Moja ręka obniżyła się do uchu, gdy próbowałam
dojrzeć coś na ciemnej drodze. Dźwięk stał się głośniejszy, wskazując na to, że
się zbliża. Stałam, moje ręce trzęsły się po moich bokach. Moje serce waliło jak
bęben w mojej klatce piersiowej. I wtedy to zobaczyłam: sylwetkę,
cień…uformowaną ciemność. I wtedy usłyszałam oddech.

Zaczęłam krzyczeć.

background image

28

Lincoln

…i b

ę

dziemy godzin

ę

drogi od pla

ż

y, dlatego my

ś

l

ę

,

ż

e powinni

ś

my je

ź

dzi

ć

tam

w ka

ż

dy weekend. Oh, Lincoln!!! Te

ż

idziesz na Uniwersytet Florydy!!! To

sprawia,

ż

e wszystko jest lepsze. Powiem ci co

ś

, co wie bardzo niewiele osób.

W

ł

a

ś

ciwie, co wiedz

ą

tylko dwie osoby: My

ś

la

ł

am o wycofaniu si

ę

z Florydy.

My

ś

l,

ż

e b

ę

d

ę

poza domem nie znaj

ą

c nikogo, przerazi

ł

a mnie. Ale teraz ju

ż

nie

musz

ę

si

ę

ba

ć

. Mam CIEBIE !!!!

~Lila

Każde słowo z listu, który przesłała mi ostatniej jesieni wbijało mi się w mózg.
Od chwili, gdy zostawiłem całą moje rodzinę w salonie z ustami otwartymi w
szoku, starałem się stworzyć plan, który naprawiłby wszystkie błędy, które
doprowadziły do tego, że nie ukończyłem szkoły. Gdybym posprzątał ten
bałagan i w jakiś sposób dostał się na Florydę, wtedy może Lila wybaczyłaby
mi. Przednia szyba samochodu posłużyła mi za fotel, gdy rozciągnąłem nogi na
masce samochodu. Moje złożone ręce służyły jako poduszka. Powietrze nie
poruszało się. Pozostawało w stagnacji i owijało mnie niczym koc. Pot spływał
wzdłuż moich pleców, gdy cykady celebrowały ciepło w lasach. Wśród kilku
kampingów, dzieci chichotały przy trzaskającym ognisku. Josh, Meg i ja
ś

mialiśmy się, gdy smażyliśmy na ognisku pianki. To było zanim mama i tata

zaczęli kłócić się o pieniądze, zanim Josh poszedł do wojska, zanim Meg zaszła
w ciążę, zanim ja zacząłem unikać szkoły. Dzisiejszy dzień był popieprzony.
Zostawiłem rodzinę i przyjechałem do Lili, by ona zatrzasnęła mi drzwi przed
nosem. Zdobyłem lekcję: następnym razem muszę mówić szybciej. Albo pisać
szybciej. Albo ogólnie: po prostu być szybszym.

background image

29

Moi rodzice pozostawali nieświadomi, że nie ukończyłem dzisiaj szkoły i gdzie
w ogóle teraz jestem. Ale nie byłem aż takim złym synem. Zadzwoniłem, więc
przynajmniej wiedzieli, że żyję. Na masce obok mnie, mój telefon zadzwonił i
zawibrował. Spojrzałem na niego i praktycznie się zsunąłem, gdy rozpoznałem
numer kierunkowy. Lila! Maska zatrzeszczała gdy chwyciłem telefon. Ten
wymknął się z mojego uścisku i upadł na ziemię z głuchym łoskotem.

-Cholera!

Nadal brzęczał. Opadłem na kolana i zacząłem go szukać wśród brudu i trawy.
Znalazłem go za oponą i szybko wcisnąłem guzik AKCEPTUJ.

-Lila, przepraszam.

Gdy wziąłem oddech, żeby powiedzieć jej, co się stało i wyjaśnić plan naprawy
tego, usłyszałem piskliwy krzyk. Dreszcze rozeszły się wzdłuż mojej skóry, gdy
lód opanował cały mój krwioobieg.

-LILA!

Szlochała błagając Boga o pomoc. Moje ręce zakopały się w kieszeni spodni
wyszarpując kluczyki.

-Mów do mnie!

Mój silnik zawarczał, a ludzie na sąsiednim kampingu zasłonili oczy przed
moimi reflektorami. Kamień uderzył w spód samochodu, gdy wyjeżdżałem z
kampingu.

-Lila!

Uderzenie na drugim końcu linii z powrotem zwróciło moja uwagę. Nadal
płakała. Zalała mnie panika. Lila była sama. Jej list z zeszłego tygodnia mówił,

background image

30

ż

e jej rodzice wyjeżdżają, a ona jest przerażona, bo ma zostać w pustym domu.

A ja ją opuściłem.

Wtedy już nie było hałasu. Brak stukania. Brak płaczu. Cisza. Rzuciłem okiem
na moją komórkę, a moje wnętrzności zostały rozdarte. Połączenie rozłączone.
Samochód zatrząsnął się gwałtownie, gdy skręciłem w leśną drogę. Szarpnąłem
kierownicą do prawej strony. Moje oczy kurowały między żwirem na drodze a
telefonem, gdy próbowałem połączyć się z nią ponownie. Jej telefon ciągle
dzwonił. Wesoły głos Lili wypełnił linię. Ale to było tylko nagranie. Cholerne
nagranie.

-Cholera! –Uderzyłem ręką o kierownicę. Co do diabła było ze mną nie tak?
Zostawiłem ją tam – bezbronną. W pobliżu zjazdu do campingów, strażnik
parku zamachał na mnie, żebym się zatrzymał. Kiedy otworzył usta, by
wyjaśnić mi zasady campingu, wyplułem:

-Dzwoń po policję! Teraz!

* * *

Czerwone i niebieskie światła stały się boją naprowadzającą mnie do celu.
Moje palce bębniły o kierownicę, gdy wjeżdżałem na jej podjazd. Strach
wstąpił we mnie gdy zobaczyłem karetkę, ale wtedy moje postrzępione nerwy
eksplodowały ze strachu. A co jeśli karetka już ją zabrała? Co jeśli ona nie żyje?

Nudności rozprzestrzeniły się we mnie wywołując zawroty głowy. Nie mogłem
stracić kolejnej osoby, którą kocham. Nie mogłem. Proszę, Boże, niech z Lilą
będzie wszystko w porządku. Wypadłem z samochodu, wspomnienie moich
rodziców przekazujących mi wieści o śmierci Josha odtwarzały się w moim
umyśle niczym chory film. Gdy tylko przestąpiłem frontowe drzwi. Po prostu
zobaczyłem ich tam, zwiniętych w kłębek na podłodze w salonie. Mój ojciec

background image

31

trzymał moją mamę. Moja mama trzymała ojca. Twarze ich obojga były zalane
ł

zami. W tamtym momencie wiedziałem już że mój brat umarł.

Moja klatka piersiowa zacisnęła się, a szalona panika spowodowała, że moje
ręce zaczęły się trząść, a nogi przyśpieszyły kroki. Nie Lila. Nie Lila. Policjant
zauważył mnie i odwrócił głowę jakby chciał coś powiedzieć, ale
przyśpieszyłem jeszcze bardziej – moje nogi uderzały w drewniane schody,
moje dłonie przekręciły nagrzaną słońcem klamkę, moje ramiona zmusiły się,
by otworzyć drzwi. Moje nogi zachwiały się, gdy zobaczyłem stojącą ją w
salonie i gdyby nie było tam dwóch policjantów, opadłbym na kolana.
Przesunęła ręką wzdłuż potarganych włosów, a drugie ramię owinęła wokół
swojego brzucha. Nawet mimo ciepłego powietrze dochodzącego z
klimatyzatora, na ramionach miała gęsią skórkę. Miała na sobie tylko
podkoszulek i szorty.

-Lila –powiedziałem, starając się pozbyć myśli, że tylko śnię.

Zarówno ona jak i oficerowie policji, którzy rozmawiali z nią cichym kojącym
głosem spojrzeli na mnie. Ulga wygładziła linie na jej czole, a jej ramiona
opadły po jej bokach.

-Lincoln –moje imię opuściło jej usta z ulgą, pośpiechem, jakby się cieszyła, że
mnie widzi. Jakby chciała mnie zobaczyć. A te wspaniałe niebieskie oczy
wpatrywały się we mnie jakbym był jej mężczyzną. Moje serce się zacisnęło.

-Wszystko w porządku? –Zapytałem. Przygryzła dolną wargę, gdy skinęła
głową. Nie mając pojęcia co powiedzieć, podrapałem się w tył głowy.

-Ja… -I nie skończyłem. Lila potykając się, wpadła na moje ciało. Fakt, że
dotykała mnie, trzymała mnie, powodował, że traciłem równowagę. Szybko
doszedłem do siebie, gdy jej ramiona owinęły się niczym stalowe obręcze

background image

32

wokół mojej talii. Westchnąłem próbując dowiedzieć się, co robić. Do diabła
pachniała jak swoje listy: jak lawenda. Przycisnąłem policzek do jej
jedwabistych włosów i ułożyłem dłoń na jej plecach, podczas gdy druga
obejmowała jej ramiona. Lila sprowadziła na mnie spokój, jakbym wylądował
na łóżku z piór. Była ciepła i miękka, wszystkie krzywizny i łagodności – żyły,
wpasowując się idealnie w moje ciało.

-Najlepiej byłoby, gdyby panna McCormick nie była dzisiejszej nocy sama. Czy
zostanie pan z nią dzisiaj? –Zapytała oficer policji, ale sposób, w jaki
przechyliła głowę i spojrzała na swojego partnera powiedziało mi, że wie, co
odpowiem.

-Tak –odpowiedziała Lila za mnie, gdy wynurzyła czoło z mojej piersi. Jej
uścisk zacieśnił się.– Znam go. On zostanie.

Wszystko zamarło. Nigdy nie słyszałem słodszych słów. Znała mnie i chciała,
ż

ebym został. Nie byłem dla niej nieznajomym. Nie jakimś facetem, którego

ledwie rozpoznawała. Ona mnie znała.

-Proszę pana? –Zapytał oficer policji.

-Tak –odpowiedziałem.– Zostanę. –Przesunąłem ręką wzdłuż krzywizny
kręgosłupa Lili.– Jesteś pewna, że wszystko w porządku?

Jej nos poruszył się po mojej klatce piersiowej, gdy skinęła głową.

-Tak. Po prostu jestem przerażona –przerwała.– Przepraszam, że cię odesłałam.

Lila spojrzała na mnie, a ja posłałem jej półuśmiech.

-Zasłużyłem na to.

Przez ułamek sekundy światło zaświeciło w jej oczach.

background image

33

-Tak trochę.

Oficer policji odchrząknęła, a Lila się ode mnie odsunęła. Moje ramiona były
puste bez niej. To jest szalone. Umawiałem się z więcej niż kilkoma
dziewczynami i nigdy tak nie reagowałem.

-Czy teraz wszystko już w porządku, panno McCormick? –Spytał oficer.

-Tak –odpowiedziała.– Dziękuję za przybycie.

Oficerowie przesunęli się w stronę drzwi, ale zablokowałem im drogę.

-Wow. Czekajcie. Wychodzicie?

-Lincoln –Lila potarła swoje ramiona. Jej usta wykrzywiły się w prawo,
zwracając moją uwagę na nie.– Uhh… ja zadzwoniłam do ciebie… bo…
myślałam, że kogoś zobaczyłam, a ty odpowiedziałeś akurat gdy krzyczałam…
i ja upuściłam telefon… wtedy się wyłączył… i przyjechała policja i
powiedziała, że to ty ich wezwałeś… i tak.

I tak? Nie kupowałem tego.

-Mrożący. Krew. Krzyk.

Jej oczy powędrowały do policjantów, a potem odwróciła wzrok.

-Cóż. Myślałam, że coś zobaczyłam, ale najprawdopodobniej się myliłam –
potem spojrzała na mnie proszącymi, błagającymi oczami, żebym porzucił
temat.

Mięśnie na moim karku zesztywniały.

-Przeszukaliśmy nieruchomość –rzekł oficer, spoglądając na Lilę z
politowaniem.– I nikogo nie znaleźliśmy. Panna McCormick wie, że może do
nas zadzwonić jeśli będzie miała problem.

background image

34

Oni myśleli, że to była jej wyobraźnia, ale ja słyszałem jej krzyk. Ten typ
krzyku nie może być stworzony przez wyimaginowany strach. To śmierć
unosząca się przed tobą i dzierżąca zakrwawione ostrze.

Lila podziękowała oficerom i odprowadziła ich. Z kliknięciem zamknęła drzwi
i po raz pierwszy w życiu byłem zupełnie sam w pokoju z dziewczyną, w której
byłem zakochany. Co do diabła miałem teraz zrobić? Powinienem powiedzieć
jej natychmiast, co się stało ze szkołą. Powinienem powiedzieć jej mój plan jak
wszystko naprawić, to, że jak wrócę do domu zapiszę się do wakacyjnej szkoły.
Powinienem jej powiedzieć, że myśl o jej utracie paraliżuje mnie. Zamiast tego
podążyłem za moim instynktem.

-Widziałaś kogoś, prawda?

Lila opadła zdziwiona, a jej twarz stała się mieszaniną wszystkich kolorów.

-Ta. Nie. Nie wiem. -Jej głowa pochyliła się do przodu.– Nie mogę tego
udowodnić. Policja myśli, że jestem szalona. A dziewięćdziesiąt procent mnie
myśli, że wszystko jest w porządku, bo jeśli na zewnątrz ktoś był, mógł mnie
zranić. Ale dziesięć procent mnie myśli, że ten ktoś próbuje ze mną pogrywać.

Złożyłem ręce na klatce piersiowej, nie lubiąc myśli, że ktoś wkręcał Lilę.

-Co masz na myśli?

Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się w tym samym czasie, dając mi do
zrozumienia, że nie wierzy w to, co mówi.

-Może mam prześladowcę.

Może? Wiedząc co zrobić, aby uspokoić jej nerwy, wyciągnąłem rękę.

-Zacznij mówić, ponieważ nie wyjadę dopóki nie będę wiedział, że jesteś
bezpieczna.

background image

35

Lila

Na pocz

ą

tku, kiedy Josh umar

ł

, moi rodzice zamkn

ę

li si

ę

w sobie, ale kiedy

mija

ł

czas, po prostu rozdzielili si

ę

. Najgorsze chwile s

ą

wtedy, gdy ca

ł

a moja

rodzina jest w jednym pokoju. Z lud

ź

mi, których powinienem kocha

ć

najbardziej, z lud

ź

mi, którzy mnie otaczaj

ą

, czuj

ę

si

ę

najbardziej samotny.

~Lincoln

Lincoln przyglądał się pomarańczowej karteczce samoprzylepnej
przypominającej mi jak przegotować mleko nad kuchenką. Od sekundy, gdy
splótł swoje palce z moimi w salonie i przyprowadził mnie do kuchni,
zorientowałam się, że to dla mnie niemożliwe oderwać od niego oczy. Urósł –
oszałamiająco dużo. Stał się wyższy. Grubszy. Jego oczy mówiły, że jest starszy,
niż w rzeczywistości był, ale kiedy się do mnie uśmiechał, stawał się beztroski i
wyglądał na swój wiek.

-To wszystko? –zapytał.

-Tak –odpowiedziałam.– Pobrałam wszystko z wyjątkiem tego, że nie posyłał
mi upokarzającego protekcjonalnego spojrzenia, albo nie dawał wykładu o
nadczynności wyobraźni. Opowiedziałam mu o wczorajszej zarysowanej
szybie, o dzisiejszym dźwięku kroków na chodniku, cieniu podchodzącym do
mnie i o dźwięku jego oddechu.

Policja nie potraktowała mnie serio, ale po napiętych ramionach Lincolna
mogłam powiedzieć, że mi wierzy.

-Dlaczego? –zapytałam.

-Co dlaczego? –opróżnił parujący płyn z kubka.

background image

36

-Dlaczego mi wierzysz?

Lincoln wsunął kubek w moje ręce. Jego palce przypadkowo dotknęły moich.
Uczucie podekscytowania. Niepowtarzalny dreszcz przebiegł wzdłuż mnie, aż
osiągnął końce moich palców.

-Nie lubisz kłamców i nie jesteś wielkim hipokrytą –odparł. To były słowa,
które do niego napisałam, gdy kilka miesięcy temu jedna z moich jakby
przyjaciółek – Grace, dręczyła Echo. Lincoln i ja dzieliliśmy uśmiech
spoglądając sobie w oczy. Świat zniknął oddalony, byłam tylko ja, on i kubek
parującej czekolady w moich dłoniach. Lincoln przerwał połączenie zabierając
swoje palce. Oddałabym wszystko, by dotknął mnie jeszcze raz. Ale najpierw…

-Musisz mi coś wyjaśnić –oznajmiłam.– Na przykład to, dlaczego nie
ukończyłeś szkoły.

Odwrócił się i zaczął myć garnek w zlewie.

-Dowiedzmy się czegoś najpierw o twoim problemie. Potem przejdziemy do
mojego –woda uderzyła w garnek.– Nadal jesteś na mnie zła?

Mój palec okrążył brzeg kubka. Zraniona byłam nadal. Zła?

-Nie -jak mogłam być zła na faceta, który jechał dziesięć godzin, żeby się ze
mną zobaczyć i wrócił po tym, jak go odrzuciłam?-Więc wierzysz mi? Że ktoś
był na zewnątrz.

-Słyszałem twój krzyk. Niczyja wyobraźnia nie działa tak dobrze.

Chwycił ścierkę do naczyń i wysuszył garnek, zanim powiesił go z powrotem
na haku na ścianie. Lincoln był bardzo wydajny, jak na faceta który omijał
zasady. Skrzypiąc podłogą, odsunął krzesło, które było ustawione naprzeciwko
mojego.

background image

37

-Żeby było jasne, prześladowca sugeruje wielokrotne włamanie w krótkim
okresie czasu. Myślę, że to bardziej żart.

Skóra między moimi oczami złączyła się, gdy się zmarszczyłam.

-Żart? Naprawdę?

Lincoln odprężył się na krześle, wyciągnął długie nogi, jego ramiona
spoczywały na stole. Czułam się przy nim jak karzeł. Stukał palcami o stół,
powodując, że skupiłam się na jego dłoniach. Skóra na nich była twarda,
bardziej szorstka niż na dłoniach facetów, z którymi się umawiałam. Nie była
to niedoskonałość, ale przypomnienie na jak wiele wspiął się skalnych ścian.
Zastanowiłam się, czy kiedykolwiek pozwoliłby mi obserwować jak się wspina,
albo czy nauczyłby mnie tego. W moim brzuchu coś załaskotało, jakby skakały
tam tuziny króliczków. Czy złapałby mnie tymi silnymi dłońmi, gdybym
upadła?

-Jesteś słownikiem CSI- odpowiedział.– Czy któryś odcinek nie mówił, że
każdy prześladowca ma swój wzór postępowania, albo coś w tym stylu?

-Zacząłeś oglądać CSI? –uśmiechnęłam się od ucha do ucha, a jego policzki
poczerwieniały w odpowiedzi. Duży, silny facet, który uwielbia wspinaczki,
złożył ręce na piersi i wbił wzrok w podłogę. To był mój ulubiony serial i
napisałam do niego kilka listów szczegółowo opisujących poszczególne
odcinki.

Niechlujnie wzruszył jednym ramieniem.

-Obejrzałem kilka odcinków tu i tam.

Nie wiem dlaczego, ale to, że okazał zainteresowanie tym co lubię, wprawiło
mnie w zawroty głowy. Pomieszałam gorącą czekoladę w kubku i
podmuchałam w nią, aby ukryć radość.

background image

38

-Co sprawia, że myślisz, że to żart?

-Sama to powiedziałaś. Gdyby ktoś chciał cię skrzywdzić już by to zrobił.
Twoich rodziców nie ma i założę się, że ktoś myśli, że straszenie cię jest
zabawne.

Zmarszczyłam się na myśl, że ktoś celowo chciałby mnie przerazić.

-Dlaczego? –zapytałam ponownie.

-Ponieważ ludzie są głupi.

Prawda. Zmęczona myśleniem o tej sprawie, zmieniłam temat.

-Gorącej czekolady?

-Robiłem ją co noc dla Meg, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Pomagało jej
się to uspokoić, kiedy przychodziła zmęczona.

W tłumaczeniu? Myślał, że zaraz się załamię. Moje serce biło trochę szybciej,
gdy odtwarzałam w myślach obraz cienia podchodzącego do mnie. Może się
nie mylił.

-Jeszcze nie trzymała dziecka na rękach?

Lincoln delikatnie potrząsnął głową.

-Zastanawiam się jak bardzo dziecko będzie popieprzone, skoro matka
przenosi na nie swoje wszystkie problemy.

Sposób, w jaki jego niebieskie oczy pociemniały z bólu, spowodowało ból w
mojej klatce piersiowej. Wyciągnęłam rękę i oparłam ją o jego ręce założone na
klatce piersiowej. Lincoln splótł nasze dłonie razem. Oboje wpatrywaliśmy się
w nasze złączone palce. Boże, jego dłonie były ciepłe – silne – i przełknęłam,
gdy wyobraziłam sobie jakby pieściły moją twarz.

background image

39

-Jak tam Echo? –spytał.

-Dobrze. Jest w Kansas, Iowa, albo jeszcze gdzieś indziej. –A nie tuta, ze mną i
to było do bani. Już dłużej mnie nie potrzebowała tak jak ja jej.– Jest z Noah.

-Więc ruszyła dalej –powiedział prawie szeptem.

Ode mnie? Tak. Ale nie ruszyła w sposób, jaki Lincoln sugerował. Smutek
ogarnął mnie jak chmura. Byłam świadkiem, jak Echo rozpaczała po swoim
bracie. Do diabła, ja nadal rozpaczałam po Aires’ie. Dla mnie też był jak brat.

-Ona żyje. A nie zapomina.

Lincoln cofnął rękę, żeby potrzeć twarz. Zostawiłam rękę na stole na sekundę,
mając nadzieję, że ponownie owinie ją wokół mojej. Kiedy zamiast tego opuścił
ją na swoje kolana, owinęłam ramię wokół mojego ciała – nienawidząc
odrzucenia, braku jego ciepła. Ale nie byłam zła na niego. Widziałam, że
straciłam go przez wspomnienia. Echo sama wykonywała to mentalne
wycofywanie się kilkakrotnie. Oboje milczeliśmy, przetwarzając ostatnie kilka
godzin. Cisza była wygodna jak stara kołdra, a ja się nią upajałam. Ale wtedy
moje oczy rzuciły się na niego. A co jeśli jemu nie było wygodnie? Co jeśli
połączenie, jakie mieliśmy tyczyło się tylko listów? Co jeśli nie zapalimy
prawdziwej dożywotniej iskry? Co to oznaczało od chwili, gdy mnie okłamał?
Musieliśmy o tym porozmawiać, ale nie teraz. Nie kiedy ledwo spałam od
prawie dwóch dni, a mój umysł był zdezorientowanym bałaganem. Mógł mi
podać zwykłe wyjaśnienie, a ja śliniłabym się jak idiotka.

Sen – pragnęłam go, ale czy mogłam go mieć? Może myśli znów powędrowały
do idei kogoś żartującego sobie ze mnie.

-Kto chciałby mnie przestraszyć?

background image

40

-Ty mi powiedz –przetarł oczy, a ja po raz pierwszy zauważyłam pod nimi
czarne kręgi. On też jest zmęczony. Gdy wzięłam łyk ciepłego napoju,
uświadomiłam sobie, że moje zmęczenie jest zaraźliwe.

-Nie mam pojęcia.

I to ta niewiedza tak mnie przerażała.

background image

41

Lincoln

To szalone jak przedstawiasz uczucie samotno

ś

ci. A ja bardzo czuj

ę

si

ę

samotna. Wystarczaj

ą

ce dziwne jest to,

ż

e najbardziej samotna czuj

ę

si

ę

w

pokoju pe

ł

nym ludzi. Wszyscy, których znam, zmieniaj

ą

si

ę

. Echo jest odleg

ł

a.

Grace chce nowych przyjació

ł

. Nawet Natalie rozwija skrzyd

ł

a. B

ę

d

ą

c szczer

ą

,

ja te

ż

si

ę

zmieniam. Czasami czuj

ę

, jakby moja skóra by

ł

a dla mnie za ciasna.

Ca

ł

y czas walcz

ę

z pragnieniem, by obci

ąć

w

ł

osy i kupi

ć

nowe ubrania. Mam

na my

ś

li, w kogo dok

ł

adnie si

ę

zmieniam?

Nadal jestem mn

ą

, ale nie do ko

ń

ca.

~Lila

Paznokcie Lili szybko stukały o blat stołu, jak karabin maszynowy szybko
wypuszczający nowe serie.

-Jestem zbyt zmęczona, aby radzić sobie z tym teraz –uderzyła ręką w stół,
uciszając jakąkolwiek dyskusję na temat potencjalnego żartownisia. Wstała, a
ja podążyłem za nią zastanawiając się, czy strażnik parku pozwoli mi wrócić
na kamping. W przeciwnym razie byłem skończony.

-Mogę wrócić jutro rano? -Wtedy przypomniałem sobie, która jest godzina.–
Późnym rankiem? Popołudniem?

Lila zamarła tak jak Meg, gdy tylko znajdowała się w pobliżu dziecka. Do
diabła, Lila mnie nienawidziła.

-Zostaniesz? Powiedziałam policji, że tak. Ty tez powiedziałeś policji, że
zostaniesz. Jeśli odejdziesz, to byłoby jak złamanie prawa czy coś, więc musisz
zostać.

background image

42

Uniosłem brew, słysząc jej logikę – lub brak logiki – ale nie było mowy, żebym
przegapił okazję.

-Zostanę.

-Dobrze. Ponieważ musisz.

Lila zaprowadziła mnie z powrotem do salonu i wymruczała, abym się nie
ruszał. Jej kroki odbiły się wzdłuż korytarza. Jednopiętrowy dom miał rozmiar
rezydencji i urządzony był jak jeden z lepszych domów z magazynu mamy
Domy i Ogrody. Wszędzie było miłe i łamliwe gówno. Po kilku nagłych
odgłosach, które wskazywały na to, że Lila siłuje się z aligatorem, pojawiła się z
kocami i poduszką.

-Nie masz nic przeciwko spaniu na kanapie? –zapytała.

Spałbym na paznokciach, byle tylko być bliżej niej.

-Nie.

Wręczyła mi części mojego tymczasowego łóżka.

-Dzięki –powiedziałem.

-Proszę bardzo. –Palce Lili przesuwały się wzdłuż rąbka jej bezrękawnika i
przypomniałem sobie, żeby odetchnąć, gdy spostrzegłem opaloną skórę jej
płaskiego brzucha. W sekundzie, gdy pociągnęła rąbek materiału, jej brzuch
zniknął zakryty.

-W takim razie, dobranoc –rzekła chowając złociste włosy za ucho.

-Dobranoc –odpowiedziałem. Powinienem ją przytulić? Pocałować? Potrząsnąć
jej dłoń? Upaść na kolana i zacząć błagać o przebaczenie?

Przestąpiła z nogi na nogę.

background image

43

-Łazienka jest w dół korytarza.

-W porządku.

-Możesz wziąć prysznic jeśli chcesz.

-Dzięki –odparłem.

-Nie ma za co. –Już mieliśmy tą rozmowę. Lila pociągała nosem, jakby
przeszkadzała jej alergia i zniżyła głowę. Chciałem ją pocieszyć, ale nie miałem
pojęcia jak wkroczyć na jej terytorium.

-Wszystko w porządku?

-Nie chcę być sama –wyszeptała.– Nawet sama w pokoju. Czy to nie żałosne?

-Ty nigdy nie będziesz żałosna –stwierdziłem. Nie dziewczyna, którą
pokochałem z listów. Dziewczyna, która obroniła swoją najlepszą przyjaciółkę
nawet kosztem innej przyjaźni. Dziewczyna, która powiedziała mi, co
naprawdę o mnie myśli, nawet jeśli prawda bolała. Dziewczyna, która marzy o
byciu kimś więcej – dziewczyna, która marzy o Florydzie. Jej dolna warga
zaczęła drżeć.

-Jeśli tak myślisz, to nie znasz mnie za dobrze. –Znałem ją lepiej niż była tego
ś

wiadoma. Wiedziałem, że listy, które pisała do mnie nocą były bardziej

emocjonalne niż te pisane w ciągu dnia, jakby brak snu hamował
rozumowanie. Zarzuciłem koce i poduszkę na ramę kanapy i opadłem na
poduszki.

-Chodź tutaj.

Jej spojrzenie przesunęło się między kanapą a mną.

-Nie rozumiem.

background image

44

Chwyciłem poduszkę i położyłem ją na moich kolanach.

-Śpij tutaj.

Lila obciągnęła rąbek koszuli na swoich biodrach, gdy ruszyła w moim
kierunku. Kiedy usiadła, jej uda stopiły się z moimi. Jej ciepło promieniowało
przez moje jeansy do mojej skóry. Każda komórka w moim ciele zaczęła
skwierczeć przywołana do życia. Rozegraj to dobrze, Lincoln.

Zas

ł

uguje na

m

ęż

czyzn

ę

, nie na ch

ł

opca.

Bez słów Lila oparła głowę na poduszce i rozciągnęła nogi na kanapie.
Zasłoniłem jej ciało kocem i pokochałem sposób, w jaki odwraca ciało kuląc się
w pozycji embrionalnej. Jej powieki zatrzepotały, gdy powiedziała:

-Przepraszam, że zatrzasnęłam ci drzwi przed twarzą.

Odgarnąłem jej włosy z policzka. Nie powinienem, ale i tak to zrobiłem. Z tą
samą troską jakiej używałem, gdy opiekowałem się siostrzeńcem, wsunąłem jej
jedwabiste kosmyki za ucho. Oddałbym moje lewe ramię, by tylko móc
przesuwać palcami przez jej włosy aż nie zaśnie.

-Zasłużyłem na to.

Jej klatka piersiowa powiększyła się, gdy ziewnęła.

-Dlaczego nie ukończyłeś szkoły?

-Ponieważ byłem głupi –w moich wnętrznościach pojawiły się mdłości. Głupi
– to tak Lila musiała o mnie myśleć. Kretyn, który nie może złożyć dwóch słów
razem, by stworzyć zdanie, kretyn, który nie umie dodawać, kretyn, który nie
ukończył szkoły. Ale to nie to się stało. Nie ukończyłem szkoły, bo przestała
mnie obchodzić.

Lila zamknęła oczy i leniwie wymruczała.

background image

45

-Nie jesteś głupi. Przeczytałam wszystkie twoje listy – kilka razy. Jesteś dobrym
pisarzem. I uzyskałeś dwadzieścia dziewięć punktów na teście ACT. Nie jesteś
głupi –przerwała.– Nie, chyba że to też było kłamstwo.

-Nie było –odpowiedziałem.– Skłamałem tylko o rozdaniu dyplomów.

-A co z dostaniem się na uniwersytet Floryda? –zapytała.– Powiedziałeś mi, że
zaakceptowali cię na wstępne przesłuchanie.

-Tak było –odpowiedziałem.– Ale wstęp był zależny od rozdania dyplomów. –
Walczyłem, aby odnaleźć właściwe słowa. Jak mam jej udowodnić, że nie
kłamię?– Wyślę ci moje oficjalne wyniki testu ACT. Wyślę ci mój list z
akceptacją. Wszystko, czego potrzebujesz, aby mi uwierzyć.

-Wierzę ci –pozostała nieruchomo na tyle długo, że zacząłem myśleć, iż
usnęła. Potem klepnęła mnie w kolano szepcząc.– Powiedz mi co się stało.

Lila cofnęła rękę, ale moje ciało wciąż płonęło od jej dotyku. Wierzyła mi.
Może któregoś dnia, zaufa mi. Wsparłem łokieć na poręczy kanapy i oparłem
głowę na pięści. Drugie ramię powinienem oprzeć na oparciu kanapy. Zamiast
tego poddałem się pokucie i owinąłem je wokół jej ciała. W odpowiedzi
przysunęła się bliżej mnie. Jak na dziewczynę, która była tylko moją
przyjaciółką – tylko kumplem – czułem się nieprawdopodobnie dobrze.

-Lincoln? –nalegała.

-Powinniśmy poczekać do rana –odpowiedziałem.

-Jest już rano, a ja jestem niecierpliwa.

Zaśmiałem się. Tak, była niecierpliwa. Lila informowała mnie o tym swoim
nieszczęściu jak tylko mój list do niej dotarł. Wziąłem głęboki oddech i
podskoczyłem.

background image

46

-Zacząłem wagarować jesienią i przegapiłem więcej dni niż powinienem.
Zanim to sobie uświadomiłem, nie miałem wystarczającej ilości zajęć, by
ukończyć szkołę i wszystko spieprzyłem.

Jej oczy zamigotały otwarte.

-Wagarowałeś, bo tęskniłeś z Joshem?

Słysząc jego imię w jej ustach coś wewnątrz mnie się szarpnęło. Znajomy,
niechciany ból rozciągnął się od mojego serca do mózgu. Nigdy go nie pozna.
Nigdy go nie spotka.

-Tak, Josh. I wszystko inne.

W kilku listach powiedziałem jej, że wagarowałem. Kiedy budziłem się rano po
ś

mierci Josha i czułem pustkę, ciężar karmienia dziecka, złość z powodu

słuchania kłótni rodziców. Wtedy czułem, że jeśli się nie uwolnię, eksploduję.
Więc jeździłem do stanowego parku i wspinałem się do momentu, aż moje
palce krwawiły. Jej głowa uderzyła w moje kolana.

-Powinnam wiedzieć, że to nadchodzi.

-Wiedzieć, ze co nadchodzi?

-To, że kiedy nie możesz utrzymać ciężaru rzeczy, uciekasz. –Tak samo mnie
skrytykowała w listach, gdy powiedziałem jej, że zrywałem się ze szkoły.

-Nie uciekam –odpowiedziałem.

Jej jedna odpowiedzą było powietrze wypuszczane przez usta.

-Nie uciekam –powtórzyłem z uporem psa przeżuwającego but. Lila bawiła się
postrzępionym rogiem koca.

background image

47

-Dzisiaj był dzień twojego zakończenia szkoły i przyjechałeś tutaj, by się ze
mną zobaczyć.

-I co z tego?

Wzruszyła ramionami.

-Tylko podaję dowody.

-Przyjechałem tu dla ciebie.

Napięcie w moich mięśniach nalegało na zmianę pozycji, ale jeślibym się
poruszył, dałbym Lili wymówkę do przesunięcia się.

-Byłaś na mnie zła.

Dręczące wyrzuty sumienia spowodowały, że wyprostowałem kręgosłup. To co
powiedziałem nie było kłamstwem. Przyjechałem tutaj dla Lili. Ale wtedy
przypomniałem sobie kłótnię mamy i taty, spanikowaną Meg, gdy poprosiłem
ją, by wzięła dziecko i nudności, kiedy rozważałem opowiedzenie moim
rodzicom o mojej porażce. Wtedy mój mózg przekierował się na to, że
wakacyjna szkoła zaczyna się za 48 godzin – od poniedziałku. Jechałem tutaj z
zamiarem powiedzenia Lili, że wszystko naprawię, ale tak naprawdę chciałem
naprawić wszystko między nami. Potarłem dłonią głowę. Czy Lila miała rację?
Czy naprawdę uciekałem od problemów z moim życiem?

-Nie uciekam –powiedziałem jeszcze raz. Nawet jeśli zauważyłem wątpliwości
w moim głosie.

-Jak tam chcesz –wymruczała, jej głos nadal był wyczerpany.– Dlaczego mi nie
powiedziałeś?

background image

48

-Ponieważ … -ponieważ byłaby mną zawiedziona. Ponieważ sam sobą byłem
zawiedziony. Ponieważ jej marzenia stały się moimi marzeniami, a ja
zawiodłem nas oboje. Ponieważ byłem tchórzem.

Dwa lata temu, Lila zaczęła pisać o Uniwersytecie Floryda. Mówiła o nim
wystarczająco dużo, bym sam sprawdził. Zanim zakochałem się w Lili,
zakochałem się w pomyśle pojechania do szkoły w innym stanie. Aby
ewentualnie zdobyć dyplom z zasobów leśnych i ich ochrony: by żyć ze
wspinania się po skałach. Jak do diabła mogłem stracić z oczu moja
przyszłość?

Moja prawa noga zaczynała swędzieć i wszystko, o czym mogłem myśleć, to
wstanie i udanie się z powrotem do kampingu, badanie śladów – nawet w
ciemności – i znalezienie skalnej ściany. Potem spojrzałem w dół na piękność
przytuloną do mnie. Jej oddech stał się lżejszy, a ona wzdrygała się we śnie.
Dziecko robiło tą sama rzecz, gdy wchodziło w sen REM. Owinąłem koc wokół
niej jeszcze raz i pozwoliłem sobie na dotknięcie jej włosów. Nie, nie
uciekałem. Nie tym razem. Będzie miała więcej trudniejszych pytań, a ja
miałem zamiar odpowiedzieć na nie wszystkie – patrząc wprost na nią.
Nadszedł czas, by zmierzyć się z problemami w moim życiu zamiast ich
unikać. Nadszedł czas, by stworzyć plan i podążać nim. I miejmy nadzieję, Lila
wybaczy mi i będzie stać u mojego boku, jak będę parł do przodu.

-Nie chciałem, żebyś mnie nienawidziła –wyszeptałem jako odpowiedź na jej
ostatnie pytanie. – Ponieważ się w tobie zakochałem.

background image

49

Lila

My

ś

la

ł

em dzisiaj o Tobie, gdy si

ę

wspina

ł

em. Powinna

ś

kiedy

ś

tego spróbowa

ć

.

My

ś

l

ę

,

ż

e spodoba

ł

by ci si

ę

ten dreszczyk emocji.

~Lincoln

Całe moje ciało zacisnęło się na dźwięk walenia w drzwi. Podskoczyłam,
młócąc rękami i wtedy wreszcie uderzyłam o podłogę, niczym rozczochrany
bałagan. To pęknięcie musiało być moją kością ogonową.

-Au.

Zamrugałam kilka razy, gdy masowałam dolną część pleców. Co ja robiłam w
salonie?

-Wszystko w porządku? –zgrzytliwy, senny głos spowodował, że moje serce
podskoczyło jeszcze raz. Moje oczy zatrzymały się na kanapie. Lincoln
rozciągał ręce za głową. Absolutnie niesamowity. Spał siedząc i trzymając
mnie, całą noc.– Dzień dobry.

Jego wspaniałe oczy opadły na mnie, a moje policzki zaczerwieniły się, gdy
kąciki jego ust uniosły się. Echo wyśmiałaby mnie za głupi uśmiech, który
formował się na mojej buzi. Czując się nagle nieśmiała i zakłopotana,
przeczesałam włosy ręką. O do diabła, kołtuny. Dlaczego, dlaczego, dlaczego
zawsze musiałam budzić się z włosami jak u trolla?

-Hej.

background image

50

Dzwonek do drzwi zadzwonił kilka razy i ponownie rozległo się walenie.
Promienie słońca przedostawały się przez żaluzje. Blask z pewnością
napomykał bardziej popołudnie niż ranek.

-To prawdopodobnie Stephan –powiedziałam.

Lincoln szarpnął głową.

-Twój ex?

Potwierdziłam. Patrzył na mnie jak wkurzony samiec alfa. Zebrałam się z
podłogi i pognałam do drzwi, po raz pierwszy słuchając rady mamy z karteczki
samoprzylepnej i sprawdzając przez wizjer, kto jest po drugiej stronie. I nie, to
nie był mój były. Co było dobre, odkąd Lincoln wyglądał, jakby miał zamiar go
posiekać na kawałki.

-Lila? –Grace krzyknęła.– Jesteś tam?

-Tak –zawołałam do mojej byłej najlepszej przyjaciółki.– Daj mi chwilę, Grace.

Odwróciłam się do Lincolna, żeby wyjaśnić mu, że to Grace, ale uderzyłam w
jego klatkę piersiową. Złapał mnie za ramiona, by pomóc mi utrzymać
stabilność.

-Myślałem, że wy dwie nie rozmawiałyście ze sobą po tym co się stało z Echo?

-Nie rozmawiałyśmy. I dlatego muszę odpowiedzieć. Na świat musiała spaść
apokalipsa zombie skoro ona tu jest.

Jego uścisk na moich ramionach zmienił się w masaż, który spowodował, że
zamknęłam oczy. Mógł mnie tak dotykać przez resztę życia, a ja nigdy bym się
nie poruszyła.

-W takim razie odpowiedz –rzekł.

background image

51

Mój żołądek związał się w wielką kulę przerażenia. Wyraz twarzy Lincolna
krzyczał, że właśnie stoczył się z łóżka, a ja byłam w mojej piżamie, moi
rodzice byli za miastem, a Grace jest wielką plotkarą.

-Cholera!

-Mogę się ukryć –powiedział, jakby czytał mi w myślach. Jego ręce zsunęły się
z moich ramion, a ja musiałam walczyć z pragnieniem obrażenia się na niego.–
Ale będziesz musiała wytłumaczyć mój samochód.

Rozjaśniłam się na dwie sekundy, a potem wypuściłam powietrze.

-Nie jestem aż tak kreatywna.

-Dam ci kilka minut sam na sam z nią. Może nie zauważy samochodu. –
Lincoln ruszył w dół korytarza, potem zatrzymał się i spojrzał na mnie w
sposób, jakby moje ubrania podjeżdżały do góry.

-Wyglądasz teraz dobrze. Cała zmierzwiona i senna.

Mój kark eksplodował ciepłem i szybko skupiłam się na muskułach na jego
bicepsie. Na ustach Lincolna błysnął zalotny uśmiech, gdy chwytał dodatkową
parę jeansów ze swojego plecaka, który leżał oparty o drzwi do mojego pokoju
i zniknął w łazience.

Dobry Boże, był gorący.

Niegrzeczne myśli o naszej dwójce splątanej w uścisku nawiedziły mój
oszołomiony mózg. Dotykał mnie i rozmawiał ze mną, jakbyśmy znali się od
zawsze. Czy to możliwe, że on tez był we mnie zakochany? Tak, jakbyśmy byli
czymś więcej niż tylko przyjaciółmi?

Grace wznowiła swoje walenie. Przygładziłam włosy sterczące mi na czubku
głowy i otworzyłam frontowe drzwi.

background image

52

-Hej –w wojskowej spódnicy, która sięgała jej do kolan i białą koronkową
bluzką, Grace wskazała kciukiem na samochód.

-Masz gościa? –rzuciła okiem na moje ubranie.– Który tu nocował?

Niezainteresowana graniem w jej gierki, odpowiedziałam:

-Tak.–szok i roztrzepanie wybuchły na jej twarzy.

-Naprawdę! Kogo?

Dawno, dawno temu, powiedziałabym jej. Znała wszystkie moje sekrety –
włączając mój pisemny związek z Lincolnem. To znaczy, dopóki nie wybrała
swoich nowych przyjaciół ponad Echo. Echo i ja zawsze byłyśmy w pakiecie.
Do bani było to, że tęskniłam za Grace.

-Zgaduję, że chcesz wejść.

Ona praktycznie posikała się w majtki, gdy zobaczyła poduszkę i koc na
kanapie.

-Facet spędził tu noc! –zapiszczała.

Machnęłam rękami, by ją uciszyć. Zakłopotanie skradało się po mojej skórze.
Lincoln musiał się ze mnie teraz naśmiewać.

-Skąd wiesz? To mogła być dziewczyna.

-Twoje koleżanki śpią w twoim pokoju. Więc kto to jest?

-To jest… -nie mogłam wymyślić niczego wiarygodnego, ponieważ sama
prawda była niewiarygodna.– Lincoln. I lepiej zatrzymaj to dla siebie. To jest
prywatna sprawa, Grace i mam to na myśli.

Chwyciła moją dłoń tak, jakby nasza przyjaźń nie rozpadła się w deszczu
płomieni miesiąc temu.

background image

53

-Lincoln? Kolega Lincoln? O. Mój. Boże. To jest takie… takie… jest gorący?

To za tym tęskniłam u Grace: za jej pasją, entuzjazmem. A kiedy chciała, mogła
być wspaniałą przyjaciółką. Uścisnęłam jej dłoń.

-Cholernie.

Miałam ochotę zadzwonić do Echo i Natalie i zmusić naszą czwórkę do bycia
tym, kim byłyśmy wcześniej – nierozłącznymi.

-Jak długo zostaje? –zapytała Grace.

Moja energia wyblakła, a ja ją uwolniłam.

-Nie wiem.

Czy Lincoln wkrótce wyjedzie? Czy roztrwoniłam czas, który dostaliśmy
razem? Pamiętając rozmowę z ostatniej nocy, przypomniałam sobie, że wyjazd
Lincolna będzie sposobem ucieczki.

Telefon Grace zapiszczał, wskazując, że przyszła jej wiadomość. Przeczytała ją,
a potem schowała telefon do torebki.

-Muszę wracać, ale jest coś co muszę ci powiedzieć. To dlatego przyszłam.

Zachęciłam ja dłonią, by kontynuowała.

-Podsłuchałam jak Stephan, Chad i Luke zamierzają pojawiać się tu nocą, chcą
cię przestraszyć, skoro twoi rodzice wyjechali na wakacje.

Otworzyłam usta i całkowicie zdrętwiałam, dopóki gniew nie zapłonął w moim
krwiobiegu.

-Słucham?

background image

54

-Wiem. Głupie prawda? Stephan myśli, że jeśli się przestraszysz, zadzwonisz
do niego i może wtedy wszystko się ułoży –wzrok Grace skierował się do koca
na kanapie.– Zgaduję, że nie wziął pod uwagę czarnego konia startującego
późno w wyścigu.

Zdezorientowana oparłam się o kanapę. Cholera jasna, nie byłam szalona. Ktoś
ze mnie żartował. Ale ulga była krótkotrwała. Straciłam ze Stephanem swoje
dziewictwo. Był pierwszym chłopakiem, któremu powiedziałam, że go kocham.
I on w taki sposób mnie zdradzał? Próbował mnie przestraszyć? Czym on się
stał? Moje oczy błyskawicznie się poruszały, nawet jeśli nie szukałam w pokoju
niczego konkretnego. Mój umysł próbował podporządkować sobie gniew,
zmieszanie i dziwną pustkę. Byłam zła na Stephana – dobra, to było
nieporozumienie stulecia. Następnym razem, gdy go zobaczę, spróbuję go
usmażyć jak suma, którego mój brat złapał w jeziorze, ale było nic w
porównaniu z epickim poczuciem zdrady, ogromnym ukłuciem bólu,
emocjami, które doświadczyłam zeszłej nocy, ponieważ Lincoln mnie okłamał.
To znaczy, ja i Stephan byliśmy razem przez dwa lata. To powinno coś znaczyć,
prawda?

-Lila? –Grace przeniosła moja uwagę na siebie.– Wszystko w porządku?

-Ten drań będzie wisiał na swoich paznokciach, ale tak, wszystko w porządku.
Zadziwiająco tak.

Grace obracała swój pierścionek na palcu.

-Nie pozwól mu dowiedzieć się, że to ja ci powiedziałam, dobrze?

-Tak. Dobrze. Pewnie. –Grace i Chad byli razem. Pracowała ciężko przez
ponad rok, żeby zatwierdzić go jako swojego faceta.

-Tak poza tym, dlaczego mi to powiedziałaś?

background image

55

Ogień, który zawsze pochłaniał Grace, rozpuścił się.

-Ponieważ chcę, żebyśmy znowu były przyjaciółkami. Popełniłam kilka złych
wyborów i przepraszam za to. Ty wyjeżdżasz na Florydę i jeśli nie naprawimy
tego teraz, to już nigdy nie zostanie to naprawione.

Tak jak pewne rzeczy już nigdy nie zostaną naprawione między nią a Echo. Nie
powiedziała tego, ale to tam było, wisząc w powietrzu jak smród zatęchłych
ryb.

Dużo złej krwi zostało przelanej, ale może ludzie mogą się zmieniać. Tak
bardzo, jak cieszyła mnie ta myśl, tak również mnie zasmucała. Nieważne co,
moja przyjaźń z Grace nie będzie już taka sama.

-Dzięki, że dałaś mi znać.

Grace stała tam, patrząc na mnie jak cholerny szczeniaczek zamknięty w
klatce. Niestety ja miałam słabość do uwięzionych zwierząt.

-Może kiedyś mogłybyśmy iść razem na zakupy.

Na jej ustach pojawił się uśmiech.

-Tak, byłoby świetnie.

Zamknęłam drzwi za Grace i poszłam do pokoju. Po drugiej stronie korytarza
woda uderzała o wannę, gdy Lincoln brał prysznic. Czarna koszulka
wystawała z plecaka Lincolna, który nadal leżał oparty o drzwi do mojego
pokoju. Ostatniej nocy powiedziałam mu, żeby zostawił plecak w moim
pokoju, gdy przygotowywałam gorącą czekoladę, ale nie pomyślałam sobie, co
może zobaczyć, gdy do niego wejdzie: stos listów leżących na łóżku i stronę do
albumu, którą zrobiłam na jego rozdanie dyplomów. Opadłam na róg łóżka i
rozejrzałam się po pokoju, jakbym nigdy go nie widziała. Wszystko się zmienia.

background image

56

Moje związki się zmieniają, moja przyszłość się zmienia, moje uczucia się
zmieniają. Moje życie jest jedną wielką, ciągłą zmianą. Dorastałam, bojąc się
pająków, pszczół i ciemnych kątów w słabo oświetlonych piwnicach. Ale ten
nieprzyjaciel… zmienił się… terroryzował mnie jak nigdy wcześniej.

Po raz pierwszy w życiu pragnęłam nie dorastać.

background image

57

Lincoln

Dreszczyk emocji? Wysoko

ść i skały brzmią jak ogromne ryzyko. Ale jeśli byś

tam był, myślę, że rozważyłabym wspinaczkę.

~Lila

Kiedy wyszedłem z łazienki powitało mnie piskliwe skrzypienie odsuwanych
szuflad. Po drugiej stronie korytarza Lila wyszarpywała szary papier z biurka,
a potem rzucała go na podłogę. Papiery rozsypały się z teczki, jakby zostały
potraktowane wiatrakiem.

-Lila? –zapytałem wchodząc do jej pokoju.– Co się dzieje?

-Nie mogę go znaleźć –trzaskając zamknęła szufladę, otworzyła dolną z taką
siłą, że ta wypadła z biurka.– Nie mogę znaleźć tego cholerstwa!

Moje listy do niej nadal leżały na łóżku ułożone. Moja klatka piersiowa
ponownie ścisnęła się na ich widok. Nie mogłem w to uwierzyć. Trzymała
wszystkie moje listy – tak jak ja trzymałem jej.

Pokój reprezentował Lilę idealnie – kolejność i dyscyplina. Tak, wszystko
idealnie pasowało, oprócz złotowłosego chochlika robiącego dookoła bałagan.

-Nie możesz znaleźć czego?

-Listu przyjmującego mnie na Uniwersytet Louisville. Ten, który miałam
zwrócić. Włożyłam go do teczki. Oznaczyłam go. Położyłam go wśród innych
listów z uniwersytetów ułożonych alfabetycznie, ale go tu nie ma.

Gorączkowo szukała wśród papierów. Raz. Dwa. Za trzecim razem. Lila
uderzyła dłońmi o podłogę.

background image

58

-Gdzie to jest!

Zbliżyłem się do niej powoli. W sposób, jaki zbliżyłem się do Meg, kiedy
dowiedziała się, że jest w ciąży. Zgiąłem kolana i przykucnąłem przy niej.

-Po co ci ten list?

Lila przechyliła głowę, jakby po raz pierwszy mnie zauważyła. Jej oczy były
zbyt rozszerzone jak dla jej delikatnej twarzy.

-Zamierzam go zaakceptować.

Zamrugałem.

-Zaakceptować? –zassałem powietrze, żeby się uspokoić. To było tak, jakby ta
dziewczyna walnęła mnie kijem w żołądek.– A co z Florydą?

-To Stephan robił sobie ze mnie żarty –te słowa uderzyły we mnie, gdy
przycisnęła dłoń do swojej piersi.– Chciał mnie przestraszyć i to zadziałało.
Byłam przerażona. Przerażona! Nie mogę tego zrobić.

Zakrztusiła się szlochem

-Nie mogę iść na Florydę. Nie sama.

Wyprostowałem się. Gniew wybuchł we mnie – erupcja wulkanu w pełnej
okazałości. Drań nie żyje. Bez wątpienia.

-Powiedz mi, gdzie on jest.

Złączyła brwi.

-Kto?

-Dupek, który sprawił, że zaczęłaś w siebie wątpić. Dupek, który cię
przestraszył. Stephan.

background image

59

Lila zerwała się na równe nogi.

-Wszystko, co zrobił to jedynie wskazał mi to, co już wiedziałam. To, że nie
poradzę sobie będąc samą.

-To skurczybyk –w przeciwieństwie do wczorajszego ranka, nie krzyczałem.
Przez emocje zagnieżdżone we mnie byłem niesamowicie, śmiertelnie
spokojny. Od śmierci Josha byłem przyzwyczajony do znieczulenia, ale listy
Lily było wystarczająco silne, by przebić się przez moje ściany. Odkąd sobie
uświadomiłem że mogę stracić z nią kontakt, czułem gniew, rozpacz, poczucie
winy, miłość i teraz czystą, bez żadnych domieszek wściekłość.

-Przed żartem byłaś gotowa udać się na południe –powiedziałem.– Cały twój
ostatni list był wypełniony tym, że nie możesz się doczekać przekroczenia
granicy stanu.

-Ale to było wcześniej! –Opuściła ramiona.– To było wtedy kiedy myślałam, że
będę kogoś mieć.

Gniew się rozproszył – zniknął w mgnieniu oka – pozostawiając po sobie tylko
pustkę.

-Masz mnie.

-Nie. Nie mam –jej rzęsy stały się mokre, gdy nimi zatrzepotała.– Miałeś być
tam razem ze mną, a teraz cię nie będzie. Myślałam, że będę w stanie
przekonać Echo, by poszła razem ze mną, ale wtedy ona znalazła Noah. Jestem
teraz sama. Nie mogę tego zrobić. Nie jestem w stanie iść sama na Florydę.

Potarłem zarost formujący się na mojej szczęce, gdy ona ocierała łzy
spływające strumieniem z kątów jej oczu. Lila odwróciła wzrok, a ja poczułem
się chory. Polegała na mnie, a ja wszystko spieprzyłem dla niej. Dla mojej
rodziny. Dla mnie.

background image

60

Ogarnęło mnie przytłaczające pragnienie skierowania się do domu – do
porozmawiania z rodziną, doradcą w szkole, do wypełnienia formalności
rekrutacyjnych na Florydę, które dał mi doradca, by zmotywować mnie w
uczęszczaniu do szkoły letniej. Odkąd umarł Josh, wszystko, co robiłem
polegało na ignorowaniu życia, mojej przyszłość – tak jak Meg ignorowała
swoje dziecko. Tak, powrót do domu byłby jak ucieczka, ale nie w sposób, jaki
to robiłem przez ostatnie dwa lata. To byłaby ucieczka do przodu.

Kiedy opuściłem dom, by znaleźć Lilę, poczułem pierwsza iskrę świadomości,
ż

e niektóre rzeczy muszą się zmienić, ale widząc jak Lila w siebie wątpi,

wycofuje się, oczyściło moją wizję tego, co muszę zrobić.

Mój dziadek powiedział mi kiedyś, żeby nie prowokować rannego
niedźwiedzia, zwłaszcza gdy ten pielęgnuje swoje rany, ale czasami
niedźwiedź potrzebuje, aby ktoś go szturchnął.

-Kto teraz ucieka?

Dreszcz strachu przesunął się wzdłuż mojego kręgosłupa, gdy jej lodowato
zimne oczy przeszyły mnie.

-Słucham?

Miałem nadzieję, że wiem co robię.

-Przyjechałem tu dla ciebie, Lila. Dla dziewczyny, która nigdy nie pozwala
wejść sobie w drogę. Dla dziewczyny, której nie przeszkadzałoby to, że ktoś
sobie z niej żartuje. Może ja nie byłem jedynym, który skłamał. Może
wymyśliłaś dziewczynę z listów.

Otworzyła usta, jej policzki poczerwieniały jakbym rzeczywiście ją uderzył.

-Jesteś kretynem!

background image

61

-Jesteś na mnie zła?

-Tak!

-Dobrze. Teraz przestań się skupiać na tym, czego nie możesz kontrolować, a
skup się na tym co możesz. –Jak szkoła letnia, praca na rzecz uczelni,
ubieganie się o przyjęcia w czasie wiosny, a nie na rodzicach, siostrze,
siostrzeńcu… śmierci brata.

Lila potrząsnęła głową, jakby budziła się ze snu. Wsparła się na biurku i
przesunęła dłońmi przez włosy.

-Masz rację.

To była dziewczyna, którą znałem: sto procent lub w ogóle. Żadnego gadania.
Dziewczyna, która traktował życie jakby była pociskiem zmierzającym do celu.

Jej oczy powędrowały na mnie i zdezorientowałem się ustawieniem jej ust.

-Lincoln? –spytała, gdy jej głupi uśmiech rósł.

-Tak?

-Nie masz na sobie koszulki.

Zawstydzenie ogarnęło całe moje ciało, rękoma sięgnąłem do piersi i poczułem
jedynie naga skórę.

-Przykro mi.

Coś w jej niebieskich oczach się zatliło.

-A mi nie. Ale teraz możesz się ubrać.

background image

62

Lila

…a co do wspinaczki, to my

ślę, że nie doceniasz siebie.

~Lincoln

Lincoln idzie ze mną przez otwarte pole w stronę linii trzech drzew. Stawia
szerokie kroki, a ja staram się dopasować mój chód do jego kroków. Znowu ma
na sobie koszulkę, co jest grzechem. Z pewnością mógł wygrać z facetem Echo
pod względem wielkości mięśni. Przy drewnianej szopie, gdy przekręciłam
odpowiednią kombinację cyfr w prawo i lewo i z powrotem w prawo. Z
kliknięciem odblokowałam zamek i otworzyłam drzwi. Promienie słońca
spowodowały, że kurz zatańczył na drewnianych belkach.

-Zechcesz mi powiedzieć, co my tutaj robimy? –pyta.

-Odzyskujemy moją dumę. –Głupi Stephan i głupia ja. Ostatnie sześć miesięcy
naszego związku przeleciało mi przez głowę jak pokaz źle zmontowanych
slajdów: to jak mówiłam mu, że idę na Florydę, to jak się wzdrygnął i zaczął
mówić o tym jak przestraszona będę, gdy się przeprowadzę. Pogrywał sobie ze
mną. Pogrywał ze mną tak dobrze, że prawie porzuciłam moje marzenia. Jeśli
mam być cholernie szczera to dowcip Stephana był tylko wymówką, której
szukałam, by porzucić myśl o pójściu na Florydę. Do tego mogłam włączyć mój
niepokój o wyjeździe Echo i myśl, że Lincoln nie idzie na Florydę tej jesieni do
ż

ałosnej kategorii. Prawda jest tak, że wątpiłam w to, że pójdę tam do szkoły, bo

wątpiłam w samą siebie. Bałam się bycia samą. Nie wiedziałam, jak naprawić
mój strach, ale wiedziałam, co zrobić ze Stephanem.

Kiedy moje oczy dostosowały się do ciemności szopy, weszłam tam i chwyciłam
pistolety do paintballa mojego brata. Lincoln miał całkowitą rację. Nadszedł

background image

63

czas, aby przestać się bać i przyjąć aktywną postawę. Nadszedł czas, by
odwrócić role i nauczyć czegoś tego śliskiego drania. Rzuciłam Lincolnowi
jeden z pistoletów. Uniósł brew, gdy uświadomił sobie, co trzyma w ręku.

-Strzelaj w ich nogi. –Mówię.– Ich buty kosztowały prawie dwieście-
pięćdziesiąt dolarów i byliby wkurzeni, gdyby zostały poplamione.

Odpowiedział mi złośliwym uśmieszkiem, gdy zrozumiał plan i się do niego
przyłączył.

-Czy kiedykolwiek korzystałaś z takiego?

-Tak. –Ale to było nic w porównaniu z tym, co transmitowali na całym
ś

wiecie.– A ty?

-Minęło trochę czasu.

Dobra.

-Mamy trochę czasu do zachodu słońca, a potem ruszamy.

Spojrzenie Lincolna wędrowało po moim ciele, zatrzymując się na moich
krzywiznach.

-Myślę, ze się zakochuję.

Na słowo miłość, moje wnętrzności zatrzepotały. Wsunęłam włosy za ucho,
próbując sobie wyobrazić jak seksowna mogłam być w parze znoszonych
jeansów, koszulce i tuląc do siebie broń. A potem wyobraziłam sobie jakby to
było, gdyby naprawdę się we mnie zakochał, ponieważ rzeczywisty Lincoln był
o wiele bardziej intensywny, niż ten Lincoln z listów… a ja poważnie
zakochiwałam się w nim.

background image

64

Lincoln

Wyjdziesz na zewnątrz 28 i będziesz obserwować deszcz meteorów? Wiem co

myślisz o trzeciej nad ranem? Myślę, że będzie pięknie. Poza tym będzie fajnie

wiedzieć, że obserwujesz niebo w tej samej chwili co ja.

~Lila

Przez szparę w drzwiach do pokoju Lili patrzyłem, jak ta suszy włosy
ręcznikiem. Wcześniej byłem świadkiem jak Lila trafiła dziesięć na dziesięć
strzałów z pistoletu do paintballu. Ta dziewczyna się nie bawiła.
Doświadczenie jej strony Rambo wzbudziło we mnie pewien strach.
Zachichotałem do siebie. Ja też wzbudziłem w sobie tą stronę.

Późnym popołudniem słońce świeciło wprost do jej sypialni. Mieliśmy jeszcze
kilka godzin zanim zapadnie zmrok. Będąc naturalnym wspinaczem, zająłem
pozycję wysoko na drzewie. Lila planowała pozostać na ziemi. Wrzuciła
ręcznik do kosza na pranie i przeczesała włosy grzebieniem.

-Kiedy będziesz musiał wyjechać? –zapytała.

-Dzwoniłem do rodziców, kiedy byłaś pod prysznicem. Powiedziałem im, że
będę w domu w poniedziałek rano. –Powiedziałem im też, że mają się
spodziewać zasadniczych zmian, kiedy w końcu wrócę do domu – teraz
miałem zamiar skupić się na mojej przyszłości, a nie przeszłości. Nie byli
zadowoleni, że wyjechałem i że nie ukończyłem szkoły, ale nie byli
rozgniewani. Przygryzła dolną wargę i zatonęła w łóżku.

-Więc jutro wyjeżdżasz.

-Tak.

-Ciszę się, że przyjechałeś –powiedziała.

background image

65

-Ja też. –Nasze spojrzenia się spotkały i to był najwygodniejszy moment ze
wszystkich, gdy wpatrywałem się w kogoś oczy.– Dasz sobie radę sama?

Skinęła głową.

-Prawdopodobnie będę budziła się na każdy najmniejszy dźwięk, ale dam sobie
radę.

-To moja dziewczyna –moje oczy się rozszerzyły, kiedy uświadomiłem sobie,
co powiedziałem. Lila nie była moją dziewczyną. Chciałem, żeby nią była,
ale…- To znaczy…

-Nie. Podoba mi się to, co powiedziałeś. –Lila odwróciła wzrok, jej włosy
zakołysały się przy twarzy.

Czy to było możliwe, by czuła to samo co ja? Lila i ja kiedyś byliśmy tylko
nieznajomymi, którzy spotkali się na pogrzebie. Przez listy staliśmy się
przyjaciółmi związanymi wspólnym marzeniem o studiach w innym stanie i
wtedy się w niej zakochałem. Czy ona też mogła się we mnie zakochać? Za
kilka godzin miałem wrócić do domu i jedyną lekcją jaką dostałem po śmierci
Josha było to, że przyszłość nie jest gwarantowana. Miałem z nią tylko jedną
szansę i zamierzałem ją wykorzystać.

-Ostatniej jesieni powiedziałaś mi, że jestem ci bliski, mimo że dzielą nas setki
kilometrów. -Oczy Lili podskoczyły do moich, zaszokowane tym, że pamiętam
te słowa.– Więc… -kontynuowałem.- …ja czuję to samo względem ciebie.
Nigdy nie dzieliłem moich prywatnych myśli z kimś innym niż ty i nie mogę
sobie wyobrazić dzielenia ich z kimś jeszcze.

Przerwałem zbyt przerażony, by kontynuować. Jeśli się myliłem, mogłem
zniszczyć przyjaźń, którą dzieliliśmy. Lila bawiła się kosmykiem swoich

background image

66

mokrych włosów i trzymała swoje niewinne oczy umieszczone na mnie. Nie,
zakochałem się w niej i będę żałował, jeśli zaprzepaszczę ten moment.

-Lubię cię Lila. Bardziej niż tylko przyjaciółkę. Budzę się rano i myślę o tobie.
Idę nocą do łóżka, a myśl o tobie jest moją ostatnią. Śnię o tobie. Najlepszymi
dniami w tygodniu są te, kiedy dostaje twoje listy. -Zamrugała i zamarła. Coś w
moim brzuchu strasznie mi zaciążyło.– Ale jeśli nie czujesz tego samego do
mnie to w porządku. Przysięgam…

-Lincoln –rzekła zanim skończyłem.– Czuję to samo do… ciebie.

Wciągnęłam powietrze, jakby to był pierwszy oddech, jaki kiedykolwiek
wziąłem. Lila troszczyła się o mnie. Wszedłem do jej pokoju i zatrzymałem się
przy niej.

-Mogę usiąść? –Ponieważ to było jej łóżko i nie było mowy, żebym pozwolił
sobie na zajęcie tak świętego miejsca. Przesunęła się, tworząc dla mnie miejsce.
Zniżyłem się, by usiąść, a moje serce przyśpieszyło. Potarłem ręką jeansy i
powoli wypuściłem wstrzymywane powietrze.

-W poniedziałek zaczynam szkołę letnią.

Lila odgięła ciało w moją stronę i to był pewny znak, że zwróciłem jej uwagę.

-Mój doradca powiedział, że mam dużą szansę na zostanie przyjętym na
Uniwersytet Florydy w wiosennej rekrutacji, bo moje wyniki z testów SAT i
ACT były wysokie, tak samo jak moje oceny. Myśli, że jeśli skupię się na szkole
letniej i napiszę zajebisty esej o tym, czego się nauczyłem na moim błędzie,
komisja rekrutacyjna wybaczy mi moje błędy. Przyznaję, że zanim tu
przyjechałem, wciąż ignorowałem to, co muszę zrobić. Wiedziałem, że muszę
naprawić to, co jest między nami, ale patrzenie jak ty pokonujesz swój strach,

background image

67

pomogło mi uświadomić sobie, że muszę zająć się swoim. Popełniłem kilka
błędów i mam zamiar je naprawić.

Jej delikatne, cienkie palce spoczęły na jej kolanie. Dwa i pół roku temu Lila i ja
siedzieliśmy przed domem pogrzebowym, a ona miała odwagę, by do mnie
dotrzeć, kiedy jej opisywałem mój związek ze starszym bratem. Nie, nie
płakałem na pogrzebie Josha, ale to, czego nigdy nikomu nie powiedziałem to
to, że płakałem jak dziecko przy dziewczynie, której nigdy wcześniej nie
widziałem… przy Lili.

Wymuszając tą samą siłę co ostatniej nocy, położyłem rękę na jej. Lila
natychmiast splotła swoje palce z moimi. Kontynuowałem.

-Powinienem wcześniej powiedzieć ci prawdę o tym, że nie ukończyłem
szkoły, ale nie chciałem, żebyś była mną zawiedziona. Nie chciałem się
przyznać, że zawiodłem. Wiem, że będę semestr później, ale pójdę na Florydę
Lila i przysięgam, że już nigdy cię nie zawiodę.

Na jej ustach pojawił się czuły uśmiech.

-A ja tam będę, czekając na ciebie.

Moja klatka rozszerzyła się, gdy pochyliłem się w jej stronę. Ogarnął mnie jej
lawendowy zapach, a te błękitne oczy wciągały mnie do środka.

-Lubię cię –wyszeptałem, gdy przesunąłem nosem po jej policzku. Bardziej niż
lubię, ale nie chciałem się śpieszyć. Lila przechyliła głowę i wyszeptała tuż przy
moich ustach.

-Też cię lubię.

Jej pocałunek był ciepły, miękki i zapraszający. Oboje się badaliśmy w
niepewnym tańcu, gdy prześlizgnęliśmy się przez granicę, której żadne z nas

background image

68

nie spodziewało się, że kiedykolwiek ją przekroczymy. Puściłem jej ręce i
odepchnąłem włosy z jej twarzy. Moje palce prześledziły jej kości policzkowe,
a następnie podryfowały do karku.

Moja skóra zawibrowała, gdy z jej ust wydostało się kobiece westchnienie –
dźwięk akceptacji, dźwięk tęsknoty. Lila przesunęła się, a ja skorzystałem z
okazji i owinąłem ramiona wokół jej ciała. Ona wplotła palce w moje włosy i
przysunęła mnie bliżej. Moja krew podgrzała się tak, jak nasz pocałunek.
Zassałem jej dolną wargę, a gdy otworzyła usta nasze języki spotkały się.

Dłonie – moje dłonie, jej dłonie – wędrowały. Na ramionach, plecach
zapamiętując krzywizny, zbliżając się do krawędzi koszulek.

Całowaliśmy się, dotykaliśmy się i znów całowaliśmy. Z mocno bijącym sercem
i oddechem trudnym do złapania, przycisnęliśmy usta razem po raz ostatni, a
potem oderwaliśmy się od siebie. Tak, przekroczyliśmy dzisiaj linię, ale były
pewne granicę, których żadne z nas nie chciało dzisiaj naruszyć. Oczy Lili
błyszczały, zatwierdzając wybór naszej nowej drogi, a na tej drodze mieliśmy
czas na pocałunki i mieliśmy czas do końca świata, by się w sobie zakochać.

background image

69

Lila

Całe niebo wybuchło w setkach smug światła. Nigdy nie czułem się tak żywy.

Chciałbym, żebyś była tam ze mną albo ja z Tobą. Choć myślę, że byłaś ze mną.

Nazwij mnie szaleńcem, ale była taki moment Lila i cieszę się, że dzieliłem go z

Tobą. Nawet jeśli byliśmy kilka setek mil od siebie.

~Lincoln

-Potrzebuję kryptonimu –powiedział Lincoln przez walkie-talkie, które
skonfiskowałam mojemu młodszemu bratu z pokoju. Było po północy i nasza
dwójka była ukryta na naszych pozycjach od dziewiątej. Jeśli zrobiłabym zeza i
wpatrywała się tak dość długo, mogłam rozszyfrować cień Lincolna piętnaście
metrów w powietrzu, na dużym dębie w pobliżu domu. Wyglądało to tak,
jakby drzewo miało nowotwory wyrastające z siebie. Przez pierwszą godzinę
martwiłam się, gdy zwisał tam, ale potem odkryłam, że Lincolnowi jest tam tak
dobrze jak mi na wyprzedaży u Macy’ego.

-Co masz na myśli? –zapytałam. Za rządkiem krzaków i pniem wierzby
płaczącej, zlustrowałam nocny horyzont. Niebo było czyste. Piękne białe
gwiazdy migotały nad nami, ale nie było dzisiaj księżyca. Plusem było to, że
Stephan i jego podróżująca banda hien nie miała szans, by nas zobaczyć. Złą,
ż

e my nie mogliśmy dostrzec ich.

-Coś niebezpiecznego, jak Brzytwa lub Ostrze.

Słysząc złośliwość w jego głosie, zaakceptowałam przynętę.

-Co myślisz o kryptonimie Abe

1

? Albo Uczciwy? Brzmią jak idealne

kryptonimy.

1

Chodzi o Uczciwego Abe’a – Tak nazywano Abrahama Lincolna.

background image

70

-Bardzo śmieszne. Co ty na to, żebyś opowiedziała kawał o prezydencie,
którego nigdy wcześniej nie słyszałem?

Tak nam mijały ostatnie trzy godziny – na komfortowej stałej rozmowie.
Wcześniej Lincoln całował mnie… a ja całowałam jego. Przed zajęciem
naszych pozycji, spędziliśmy kilka godzin w swoich ramionach na łóżku, na
przemian rozmawiając i całując się.

Moje serce bolało, gdy myślałam o tym, że rano wyjeżdża, ale mieliśmy plan i
oboje skłanialiśmy się do tego, by nim podążać.

-Kiedy wiedziałeś? –zapytałam.– Że coś do mnie czujesz?

Zamarł po drugiej stronie. Cholera. Może poszłam za daleko.

-Nie wiem –odparł. –To dorastało cały czas. Myślę, że po raz pierwszy
wiedziałem, że coś jest na rzeczy, kiedy chciałem wymazać imię Stephana z
twoich listów.

Zachichotałam, całkowicie niezawstydzona tym, że podoba mi się to, że był o
mnie zazdrosny.

-Chociaż szczerze… Odpisałaś mi zanim zaczęła się szkoła, a ja wziąłem ten
list na jedną z moich wycieczek. Na szczycie skały przeczytałem go i
uświadomiłem sobie, że chciałbym, abyś dzieliła ze mną ten widok.

Moje usta uniosły się na jego słowa.

-O czym był ten list?

Zaśmiał się.

-O niczym. To jest właśnie dziwne. Wysyłałaś mi listy o Echo i Stephanie,
Grace, o swojej rodzinie, o Florydzie, a ja pokochałem te listy. Wiedziałem, że

background image

71

dzielisz ze mną duszę. Ale w tym jednym liście mówiłaś, że leżysz na podwórku
i patrzysz jak spadają liście. Kiedy skończyłem go czytać, znalazłem w kopercie
czterolistną koniczynę. Wiedziałem wtedy, że chciałbym dzielić z tobą
najlepsze chwile i co ważniejsze, te mniejsze również. Chciałem się z tobą
wspinać na skały, Lila, a potem spędzić kilka spokojnych chwil dzieląc się z
tobą widokiem.

Ciepło owinęło się wokół mojego serca. Chciałam dokładnie tych samych
rzeczy.

-Wysłałam ci koniczynę, żeby powiodło ci się na rekrutacji.

-Więc zadziałała –powiedział. – I zadziała znowu.

-Więc muszę znaleźć kolejną koniczynę? –podrażniłam się.

-Nie. Nadal mam tą pierwszą w moim portfelu. Lubię mieć coś od ciebie blisko
siebie.

Przytłoczona, poczułam jak moje gardło się zaciska. Zatrzymał prezent, który
mu dałam. W portfelu. To było niewiarygodnie słodkie.

-A co z tobą? –zapytał niepewnie.– Kiedy ty wiedziałaś?

-W noc deszczu meteorów –odpowiedziałam automatycznie.– I po liście, który
mi potem przysłałeś. –Myślałam o setkach gwiazd tańczących na niebie.–
Wiedziałam, że patrzysz. Wiem, że to brzmi głupio, ale czułam, jakbyś był tam
ze mną, a kiedy przysłałeś mi list opisujący tą noc… -przerwałam, niezdolna
do znalezienia odpowiednich słów opisujących tą noc.

Lincoln wyratował mnie.

-Wiem, ja też.

background image

72

Siedzieliśmy w ciszy przez kilka sekund, oboje ciesząc się chwilą. W końcu
odchrząknęłam i zapytałam:

-Jak wiele godzin jest od ciebie na Florydę?

Mieliśmy zamiar na zmianę się odwiedzać w weekendy i rozmawiać przez
telefon, Skype i oczywiście pisać listy.

-Około czterech, jeśli będę przestrzegał sugerowanej prędkości.

-Takie jest prawo –przypomniałam mu.– Jak weź-bilet-jeśli-zamierzasz-
złamać- typ-prawa.

-Sugestia? – odpowiedział.

Moja klatka piersiowa się zacisnęła. Byli tutaj. Moje oczy omiotły podwórko
dookoła domu, a mój puls zaczął bić w moich uszach. Wytarłam ręce w moje
jeansy, by osuszyć je z potu i położyłam się płasko na ziemi. Kątem oka
zauważyłam ruch. Trzy cienie czaiły się przy ścianie domu. Jedna z nich
podniosła rękę, machając na pozostałą dwójkę, aby szli w stronę ganku.
Pojedynczy cień skradł się tuż przy moim oknie. Dupek. To musiał być Stephan.

Przygotowałam pistolet do paintballu, zbiornik ukryty był pod moim
ramieniem. Wyrównałam mój wzrok i wycelowałam w buty, uspokajając serce.
Zobaczymy jak się poczuję, gdy zatopię w nich kilka strzałów.

Lincoln dostał ścisłe instrukcje – będzie strzelał, jedynie po tym jak ja to zrobię
i Stephan był mój. Po kilku sekundach Stephan uniósł dłoń i przejechał ręką po
moim oknie. Stary, dzisiaj nie jest twoja noc. Ostatniej nocy byłam przerażona.
Teraz czułam się pełna mocy.

Pociągnęłam za spust. Pop. Pop. Pop. Pop.

background image

73

Figura zaczęła krzyczeć i pochyliła się do przodu, gdy pociski uderzały w jego
ciało. Krzyki z przodu domu, powiedziały mi, że Lincoln znalazł swoje ofiary.

-Są w ruchu. W ruchu –głos Lincolna zaszeleścił w radiu.

Jego sylwetka zakołysała się, gdy zeskoczył z drzewa z wrodzoną gracją i gdy
tylko był na ziemi ruszył na przód domu. Ja skupiłam się na Stephanie. Jego
głowa poruszała się w przód i tył, szukając napastnika w krzakach.

-Kto tam jest?

Podniosłam się z ziemi. Wciąż ukryta w deszczu pnączy wierzby płaczącej,
strzeliłam dwoma pociskami w ziemię, tuż obok jego stóp.

-Hej! – krzyknął, gdy odskoczył od farby. W mgnieniu oka potrząsnęłam moją
latarką i skierowałam ją na jego twarz. Położył ręce nad oczami w wysiłku, by
zobaczyć, kto do niego podchodzi. Farba zamazywała jego ulubioną koszulkę i
jeansy.

Dobrze. Celowałam zbyt nisko, choć ledwie zaplamiłam jego dwustu-
pięćdziesięcio dolarowe buty sportowe. Rzuciłam latarkę na ziemię w jego
pobliżu. Zamrugał dwa razy, kiedy mnie poznał.

-Lila? –Szok rozprzestrzenił się w jego oczach.– Mogę wszystko wyjaśnić.

Tym razem wycelowałam bezpośrednio w jego buty. Pop. Pop. Niebieskie
pociski poplamiły jego wcześniej białe buty.

-Idę na Florydę, Stephan. Masz z tym problem?

Na podjeździe zamigotały światła.

-Stephan! –krzyknął Luke z siedzenia kierowcy.– Chodźmy.

background image

74

Kiedy Stephan się zawahał, Luke zatrąbił i uderzył dłońmi w drzwi swojego
samochodu. Stephan spojrzał na mnie jeszcze jeden raz.

-Lila…

-Na twoich butach są jeszcze czyste miejsca –ponownie spojrzałam na jego
obsesję.

-Zadzwonię do ciebie kiedy już odzyskasz zdrowie psychiczne. –Obraził się i
skierował do swoich debilnych przyjaciół.

-Strzelałam do ciebie o północy z pistoletu do paintballu! –Krzyknęłam za
nim.– Myślę, że zdrowie psychiczne zastawiliśmy za sobą już kilka dni temu.

Kiedy czerwone tylne światła samochodu Luke’a zniknęły, rzuciłam broń do
paintballu na ziemię, opadła obok niego i objęłam ramionami kolana.

Z przodu domu wyłonił się cień. Wczoraj bym zatraciła się , gdybym zobaczyła
czarną figurę wyłaniającą się z ciemności. W rzeczywistości, wczoraj to
zrobiłam. Zabawne, jak dużo może się zmienić w ciągu dwudziestu czterech
godzin.

-W porządku? –zapytał Lincoln.

Zobaczmy, moja najlepsza przyjaciółka wyprowadza się, właśnie zmierzyłam
się ze strachem wyprowadzki, postrzeliłam mojego byłego chłopaka
ż

artującego sobie ze mnie i jestem sama z chłopakiem, który sprawia, że moje

serce się trzepocze.

-Tak, jest świetnie.

I to miałam na myśli. Właśnie to sobie uświadomiłam: zawsze będzie coś,
czego będę się bała – pająki, ciemność, samotność – ale nie muszę pozwalać,
aby ten strach mnie kontrolował.

background image

75

*

-…a kiedy wyszedłem zza rogu, pobiegł do drzwi samochodu i zatrzasnął je za
sobą. –Ramiona Lincolna trzęsły się ze śmiechu, gdy robił podsumowanie
dzisiejszych wydarzeń, a ja chichotałam wraz z nim. Leżeliśmy obok siebie na
ł

óżku: ja w piżamie składającej się z podkoszulka i spodenek, a Lincoln w

ś

wieżej parze jeansów i koszulce. Nasz śmiech wyblakł, gdy oboje

wpatrzyliśmy się w ciemność. Cykanie świerszczy po drugiej stronie okna
wypełniało ciszę. Moje mięśnie miały się dobrze, mimo tego, że przez
zmęczenie były galaretowate. Jest druga nad ranem i chociaż jestem tak
zmęczona, że chcę iść spać, to nie jestem gotowa zrezygnować z cennego
czasu, który mi pozostał z Lincolnem. Jak gdyby czytał mi w myślach, odwrócił
w moją stronę głowę.

-Jesteś zmęczona?

-Nie. –Odwróciłam się do niego i wtedy zdradziecko ziewnęłam. Lincoln
zaśmiał się i odzwierciedlił moją pozycję. Przebiegł palcami po moim ramieniu,
począwszy od początku mojego topu, aż do końca łokcia. Zamknęłam oczy na
wyśmienite łaskotanie. Zbliżyłam się do niego o cal i westchnęłam szczęśliwie,,
gdy chwycił krzywiznę mojej talii. Ta ciężka, ciepła masa sprawiała, że czułam
się chroniona.

-Powinnaś iść spać, Lila. –Dobry Boże, jego głos był piękny – głęboki i gładki.
Potrząsnęłam głową.

-Mogę spać jutro i pojutrze. Mam cię jeszcze tylko na kilka godzin. –Mój
brzuch zatonął i otworzyłam oczy.– Ale ty powinieneś spać. Masz przed sobą
długie godziny jazdy.

background image

76

-Powinienem –Lincoln przesunął swoją głowę tak, że jego usta były
niegodziwie blisko moich. Oblizałam usta i westchnęłam, by ustabilizować mój
oddech. Od tego popołudnia całowaliśmy się już trzy razy. Za każdym razem
hipnotyzował mnie tak, że byłam chciwa, by zostać tak zauroczoną jeszcze raz.
Kiwnęłam głową.

-Powinieneś –ale nie chciałam by szedł spać – jeszcze.– Śpij.

Jego ręka zsunęła się w dół moich pleców i przycisnął mnie tak, że teraz nasze
ciała się dotykały. Powietrze uciekło z moich płuc. Jasna cholera, był twardy
jak skała. Pozwoliłam jego ręce przesunąć się wzdłuż moich pleców, a Lincoln
uśmiechnął się, gdy mnie pieścił.

-Będę –powiedział. Moja skóra zaświerzbiła, gdy jego usta wyszeptały przy
moich.– Spać. Ale nie teraz.

-Nie? – spróbowałam zapytać niewinnie.

-Nie –przesunął nosem wzdłuż linii mojego karku, a ja niemal jęknęłam z
frustracji. Chciałam pocałunków, mnóstwa pocałunków, ale uwielbiałam też
powolne spalanie. Lincoln miał talent, a moje serce przyśpieszało, gdy
myślałam o sposobach, w jakie moglibyśmy spędzać nasze wieczory. Powoli
skierował się w dół mojego policzka, a kiedy byłam na skraju żebractwa jego
usta, w końcu zbliżyły się do moich, abym poczuła motylki budzące się do
ż

ycia w moim brzuchu. To jest jedna z moich ulubionych chwil: sekunda przed

pocałunkiem. To było jak zwisanie na półce skalnej z grawitacją sciągającą cię
w dół i wiatrem prowokującym do tego, by się puścić i polecieć. Lincoln zrobił
wdech a ja wydech. Zsynchronizowany ruch spowodował, że się odłączyłam, a
moje myśli odpłynęły. Posunął się naprzód, ja przechyliłam głowę i
zatonęliśmy. Jego gorące usta są na moich, a moje dłonie w odpowiedzi są

background image

77

zaplątane w jego włosy. Nasze wargi i nasze języki zsunęły się razem w
pysznym powolnym ruchu, który sprawił, że chciałam mruczeć jak kot.

Wcześniej pozwoliliśmy, by nasze pocałunki były tylko tym, czego
potrzebowaliśmy: prostym znakiem zaufania, znakiem tego, co nadchodzi, ale
to było coś więcej. Po słowach, które każde z nas wypowiedziało dzisiejszej
nocy, miałam ochotę na więcej, ale nie chciałam stracić tego powolnego
spalania się. Lincoln chwycił moją dolną wargę między swoje, uwalniając ją, a
potem przechylając głowę. Ciepło i szczerość w jego oczach powiedziały mi, że
też nie jest gotowy na zostawienie powolnego spalania za nami. To dlatego
byłam z nim, ponieważ Lincoln mnie posiadał, rozumiał, prawdopodobnie
bardziej niż ja sama się rozumiałam.

-Co myślisz o jeszcze jednym pocałunku? –zapytałam.– Albo kilku.

-Kilka –zgodził się. Wtopił się we mnie, gdy nasze usta spotkały się ponownie –
w ciepłym, budującym pocałunku, który spowodował, że wygięłam się w łuk.
Pod jego masywnym ciałem czułam się mała, krucha i chroniona. Nigdy nie
czułam się tak kobieco, tak w porządku. Nasze ruchy są miękkie i celowe. Palce
badają skórę, usta poruszają się o czasie, nogi ocierają się o siebie. Dopóki nie
stanie się to nasz ostatni pocałunek. Dopóki to nie był nasz ostatni pocałunek.
Ten, który zapisze się w mojej pamięci i będzie mnie ciągle przenosił w jego
ramiona. Lincoln przyłożył swoje czoło do mojego, głaszcząc mój policzek.
Moje palce prześledziły zagłębienie w jego szyi, a ja cieszyłam się słyszalnym
biciem jego serca w klatce piersiowej.

-Powinniśmy spać –powiedział.

Niezdolna, by coś powiedzieć, skinęłam głową. Lincoln przetoczył się na plecy i
przyciągnął mnie tak, że tuliłam się do niego. Pocałował czubek mojej głowy i
przeczesał palcami moje włosy.

background image

78

-Dziękuję ci, Lila.

Słowa nadal były trudne, ale znalazłam energię i zapytałam:

-Za co?

-Za to, że pomogłaś mi odnaleźć się ponownie.

Owinęłam się wokół niego i zastanowiłam, jak będzie wyglądać nasza
przyszłość. Pewnego dnia odległość nie będzie już dłużej problemem i
będziemy mieli więcej niż tylko listy – będziemy razem. Kto wie… może na
zawsze.

-Zawsze tu byłeś. Po prostu nie szukałeś w dobrym miejscu –przerwałam. On
nie był jedynym, który w ten weekend odkrył się na nowo. – Żadne z nas nie
szukało.

-Prawda –zgodził się i przysunął bliżej.– Ale już o tym wiemy.

Zamknęłam oczy i przytuliłam moje ciało do jego. Dwa lata listów, dwa lata
ponownej redefinicji i dwa lata zakochiwania się w przyjacielu. Gdy
przytuliłam się do Lincolna wiedziałam, że byłam gotowa przeżyć to wszystko
jeszcze raz.

background image

79

Lincoln

Czasami myślę, że rzeczy, których nie lubimy dzieją się, abyśmy mogli je

docenić. Jak na przykład, czy mogłabym docenić wchód słońca bez

doświadczenia mroku nocy? Bez swojej przeszłości, Echo nigdy nie spotkałaby

Noah, a bez utraty Aires’a, ja nigdy nie spotkałbym Ciebie. Więc tak, mam na

myśli to, co napisałem w ostatnim liście. Jesteś jak wschód słońca w moim życiu.

~Lila

Wyciągnięta na brzuchu z twarzą zwróconą w moją stronę, spała Lila. Jej
potargane włosy opadały jej na ramię, na jej policzek. Nie spałem już od
godziny, obserwując ją. Uśmiechała się, kiedy śniła. Dwa razy między jej
brwiami pojawiła się cienka linia i musiałem się powstrzymywać, by jej nie
wygładzić. Była zbyt piękna, żeby nosić smutek. Zrobiłbym wszystko, by
zapewnić jej szczęście.

Za oknem Lili ptaki zaczęły ćwierkać – ostrzegając o zbliżającej się chwili.
Wkrótce będę musiał się pożegnać. Mam przed sobą długą drogę do domu i
dużo pracy, by dogonić Lilę. Po spędzeniu czasu z nią, powrót do listów będzie
trudny, ale zgodziliśmy się też na dzwonienie do siebie, Skype’a i weekendowe
odwiedziny. Przejechałem palcem po miękkiej skórze jej policzka, a jej głowa
wygięła się pod moim dotykiem. Jej oczy zatrzepotały, a usta wygięły się, gdy
mnie zobaczyła.

-Hej.

-Hej –odparłem.

Kiedyś nauczę ją jak wspinać się na skalną ścianę, przedstawię ją moim
rodzicom, dam jej potrzymać mojego siostrzeńca i wyznam jej moją miłość.

Lila podniosła się i wygładziła włosy w pobliżu mojego ucha.

background image

80

-Czuję się, jakbym znała cię od zawsze.

-Ja tak samo.

-Naprawdę cię lubię –powiedziała niskim, seksownym głosem. A ja go
rozpoznałem, tak jak iskrę w jej oczach. To było coś więcej niż tylko
przyciąganie.

-Ja też.

Jej dłoń sunęła w dół mojej piersi i zatrzymała się na moim sercu. Kiedy nasze
oczy się spotkały, wiem, że zauważyła w nich iskrę. Przykryłem jej rękę i
przytrzymałem ją przy mojej klatce piersiowej, gdy pochyliłem się do
pocałunku.

-Nadal spodziewam się dwóch listów tygodniowo.

Nasze usta poruszyły się przy sobie, a ja między oddechami zdążyłem
wyszeptać:

-Będę wysyłał ci trzy.

KONIEC

background image

81


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stephanie Vaughan Crossing the Line
A Taboo Love 3 Crossing The Line M D Saperstein
Crossing the border
Cormac McCarthy The Crossing The Border Trilogy 2
The End of the Line James H Schmitz
Katie Melua The Closest Thing To Crazy Sheetzbox
Crossing the River doc
america no peace beyond the line
McGarry Katie Red at Night
Denise A Agnew Special Investigations Agency Over The Line (Ellora s Cave)
Robert Silverberg Up the Line
McGarry Katie Dare You To 02 rozdziały 35 40
Silverberg, Robert Up the Line(1)
On the Line (Out of Line Book 7 Jen McLaughlin
Katie Macalister The Trouble With Harry
Stormy Glenn Lady Blue 1 End of the Line
Cathar or Catholic Treading the line between popular piety and heresy in Occitania 1022 1271 Maste
Crossing the Chasm Geoffrey A Moore
Warhammer Fantasy Roleplay WFRP Crossing the Border

więcej podobnych podstron