29 George Catherine Noc z milionerem

background image
background image

Catherine George

Noc z milionerem

Tłumaczyła

Krystyna Kozubal

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Harriet zamknęła za sobą drzwi opustoszałego

domu. Musiała przemyśleć kilka spraw, wzięła
nawet tydzień urlopu. Babcia zapisała jej w tes-
tamencie End House wraz z całą zawartością i trze-
ba było postanowić, co dalej. Nie była to łatwa
decyzja, bo tak naprawdęchciała tylko jednego:
z˙eby babcia z˙yła, z˙eby zaraz – jak zwykle o tej
porze – wróciła z ogrodu z naręczem ziół.

Opróz˙niwszy dzbanek kawy, Harriet zaniosła

bagaz˙e na górę, jednak nie do swojego pokoiku,
który dotąd zajmowała, tylko do sypialni babci.
W końcu mógł to być jej ostatni pobyt w End
House.

Pogłaskała mosięz˙ne wezgłowie łóz˙ka, powie-

siła sukienki w dębowej szafie, a resztę starannie
ułoz˙yła w pięknie rzeźbionej starej komodzie. Bab-
cia nie znosiła, kiedy ubrania poniewierały sięna
krzesłach.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności babcia Oli-

via nie miała okazji zobaczyć sypialni Dido Par-
ker, z którą Harriet dzieliła mieszkanie. Dido by-
ła oddaną przyjaciółką, ale porządku nie umiała
utrzymać nawet przez pięć minut.

Harriet podlała rośliny w szklarni, a potem

background image

usiadła przy oknie, z˙eby trochępoczytać, wyko-
rzystując resztki dziennego światła. Wtem usły-
szała podjez˙dz˙ający pod dom samochód. Skrzywi-
ła się, poznawszy kierowcę. Niestety nie mogła
udać, z˙e nie ma jej w domu. Tim na pewno
uprzedził brata o jej przyjeździe.

Usłyszała pukanie do drzwi, policzyła do pięciu

i dopiero potem poszła otworzyć. W progu stał
James Edward Devereux.

– Cześć – powiedziała Harriet. – Niestety, Ti-

ma nie ma. Przyjechałam sama.

– Tak, wiem. Czy mogęwejść?
Odmówić tez˙ nie mogła. Zirytowana wpuściła

go do domu i zaprowadziła do niewielkiego, lecz
gustownie umeblowanego saloniku.

– Minęło wiele miesięcy od śmierci twojej bab-

ci – stwierdził James, rozejrzawszy siędookoła
– ale właśnie w tym miejscu, w jej domu chciał-
bym ci jeszcze raz złoz˙yć kondolencje.

– Dziękuję. Siadaj, proszę.
– Bardzo ją lubiłem. – Usiadł w ukochanym

fotelu Olivii Verney. – Naprawdęmi przykro, z˙e
nie mogłem być na pogrzebie. Niestety dopadła
mnie grypa...

– Słyszałam. – Harriet przysiadła na brzegu

sofy. Była zdenerwowana. Poznała Jamesa, kiedy
miała trzynaście lat, a ostatnio kilka razy natknęła
sięna niego w Londynie, ale nigdy dotąd nie była
z nim sam na sam. Nie potrafiła zgadnąć, po co się
tu zjawił.

– Wiem, z˙e bardzo przez˙yłaś odejście babci.

4

CATHERINE GEORGE

background image

– O tak. – Harriet skinęła głową. – Chociaz˙ dla

niej to dobrze. Przynajmniej nie cierpiała.

– To prawda. – James Devereux nagle zmienił

ton. – Wobec tego moz˙e przejdędo rzeczy.
Czy babcia ci wspominała, z˙e chciałem od niej
kupić dom?

– Ten dom? – zdumiała sięHarriet.
– Tak. Wszystkie inne na tej ulicy nalez˙ą juz˙ do

Edenhurst...

– To znaczy do ciebie.
– Tak, Harriet, do mnie. Potrzebujęmieszkań

dla personelu. End House doskonale siędo tego
nadaje.

– Przykro mi. Ten dom nie jest na sprzedaz˙.
– Tim mi powiedział, z˙e postanowiłaś spędzić

tutaj tydzień, zanim podejmiesz decyzję. Kiedy
przyjechałaś?

– Kilka godzin temu.
– I juz˙ sięzdecydowałaś? – Uśmiechał się

kpiąco, wstając z fotela. – Powiedz mi, czy gdyby
ktoś inny zaproponował ci kupno End House, to
przyjęłabyś propozycję?

– To nie ma nic wspólnego z tobą – skłamała.

– Po prostu nie chcęjeszcze go sprzedawać.

– Ale Tim mi powiedział, z˙e zrobiłaś wycenę.
– Owszem, za jego namową – odparła niezbyt

uprzejmie. Postanowiła przy najbliz˙szej okazji po-
wiedzieć Timowi paręsłów do słuchu.

– A gdybym zaproponował nieco wyz˙szą kwo-

tę, niz˙ to wynika z wyceny? – James nie spuszczał
oka z Harriet. – Czy wtedy zmieniłabyś zdanie?

5

NOC Z MILIONEREM

background image

– Na pewno nie! – niemal krzyknęła. – Nie

upowaz˙niłam Tima do jakichkolwiek pertraktacji
z tobą.

– W ogóle z nim o tym nie rozmawiałem, tylko

zapytałem pośrednika, który mi sprzedał wszystkie
tutejsze domy.

– Niepotrzebnie siętrudziłeś. End House nie

jest na sprzedaz˙.

– Zanim wyjdę... – podąz˙ył za Harriet, która

zdecydowanie prowadziła go do holu – chciałbym
cięjeszcze zapytać, dlaczego zawsze jesteś tak
wrogo do mnie nastawiona.

– To z˙adna tajemnica. Całkiem wyraźnie dałeś

do zrozumienia, z˙e nie pochwalasz mojego związ-
ku z Timem.

– Przeciez˙ dobrze wiesz, dlaczego.
– Nigdy sięnad tym nie zastanawiałam – kła-

mała jak najęta. Nawet trochę się zdziwiła, z˙e nos
jej sięnie wydłuz˙ył.

– Więc moz˙e teraz sięzastanów. Odkąd Tim

skończył dziesięć lat, byłem dla niego ojcem,
matką i bratem w jednej osobie. Nie chciałbym,
z˙eby cierpiał.

– Uwaz˙asz, z˙e mogłabym go skrzywdzić? – na-

jez˙yła sięHarriet.

– Tak. – Spojrzał jej prosto w oczy. – Tim nie

jest kobieciarzem, za to w twoim z˙yciu jest miejsce
dla innych męz˙czyzn. Dlatego bardzo sięboję, z˙e
Tim będzie cierpiał z tego powodu.

Nie po raz pierwszy w ciągu trwania ich znajo-

mości Harriet miała ochotęrozkwasić kształtny

6

CATHERINE GEORGE

background image

nos Jamesa Edwarda Devereux’go, zwanego przez
Tima Jedem. Zamiast tego otworzyła drzwi na
ościez˙, z˙eby sięgo jak najprędzej pozbyć.

– Moja propozycja jeszcze przez jakiś czas

będzie aktualna – powiedział James, otwierając
drzwiczki ślicznego sportowego auta. – Zadzwoń
do mnie, jeśli zmienisz zdanie.

Harriet bez słowa zatrzasnęła drzwi, zasunęła

zamki i poszła do kuchni zrobić sobie mocną kawę.
Musiała jakoś zneutralizować wraz˙enie, jakie nie-
odmiennie robił na niej James.

Tima, młodszego z braci Devereux, poznała na

poczcie podczas swego pierwszego pobytu u bab-
ci. Dwoje osieroconych trzynastolatków od razu
do siebie przylgnęło. Tim prosto z poczty pobiegł
razem z Harriet do End House, z˙eby spytać Oli-
vię, czy moz˙e zabrać jej wnuczkęna ryby. Zgo-
dziła się, więc poszli nad strumień okalający
posiadłość Edenhurst, a potem Tim zaprowadził
nową przyjaciółkędo domu, gdzie poznała jego
brata. Był o dwanaście lat starszy od Tima i taki
przystojny, z˙e dla Harriet stał sięprawdziwym
bóstwem.

Tim wielbił brata i Harriet przez jakiś czas

robiła to samo. Nigdy nie kochała sięw aktorach
ani piłkarzach, jak jej kolez˙anki z klasy, tylko
ubóstwiała Jamesa Edwarda Devereux’go. Wy-
soki, pewny siebie, o gęstych czarnych włosach
i ciemnych oczach rodu Devereux, był archetypem
Korsarza w oczach nastolatki, która zaczytywała
sięByronem.

7

NOC Z MILIONEREM

background image

Podczas tych pierwszych wakacji spędzonych

u babci, Harriet musiała dojść do siebie po wielkiej
z˙yciowej tragedii. Śmierć obojga rodziców, którzy
podczas rejsu przegrali walkęze sztormem, znisz-
czyła jej bezpieczny świat. Trzeba było wielkiej
miłości i troskliwości babci Olivii, z˙eby ten świat
odbudować. Spotkanie z Timem znacząco przy-
spieszyło proces gojenia ran. Tamtego lata Tim
i Harriet spędzali razem całe dnie. Jadali w kuchni
Olivii albo biegali po bezkresnych przestrzeniach
nalez˙ącej do braci Devereux posiadłości Eden-
hurst, która, niegdyś okazała, teraz chyliła sięku
upadkowi.

Rodzice obu braci nie z˙yli od kilku lat i dziedzi-

cowi posiadłości nie było łatwo ją utrzymać. Wy-
soki podatek spadkowy, do tego jeszcze czesne za
szkołęTima... Te problemy niejednego by przeros-
ły, lecz James, który dopiero co został architektem,
nie poddał się, choć musiał sprzedać część mebli
i co bardziej wartościowe obrazy, z˙eby jakoś zwią-
zać koniec z końcem.

Mniej więcej w tym samym czasie wraz z przy-

jacielem załoz˙ył firmębudowlaną. Kupili stary
na wpół zrujnowany magazyn na nabrzez˙u Tamizy
i w jego murach wybudowali eleganckie, bardzo
drogie apartamenty.

Interes okazał sięstrzałem w dziesiątkę. Miesz-

kania sprzedały sięjak ciepłe bułeczki, dzię

ki

czemu James mógł sięzając rodzinną posiadłością,
którą przekształcił w luksusowy hotel. To takz˙e
była trafna inwestycja. Wkrótce Edenhurst stał się

8

CATHERINE GEORGE

background image

pierwszym z licznych hoteli nalez˙ących do Jamesa
Edwarda Devereux’go.

Jedynym cieniem na dynamicznie rozwijającej

siękarierze okazała sięstanowcza odmowa młod-
szego brata przystąpienia do spółki. Tim Devereux
postanowił studiować sztuki piękne. Zaraz po ma-
turze rozpoczął pracęw znanej londyńskiej galerii,
której właścicielem był Jeremy Blyth, wielce po-
waz˙any w kręgach artystycznych marszand. Był
czarujący, błyskotliwy i nie krył sięze swym
homoseksualizmem. Poza tym wiedział wszystko,
co nalez˙ało wiedzieć o artystycznym światku. Pra-
ca u niego dawała Timowi ogromną satysfakcję
i pozwalała zajmować sięmalowaniem, co uwiel-
biał. Wynajmował dom wspólnie z dwoma innymi
kolegami z akademii, no i miał Harriet. Czego
jeszcze mógłby chcieć od z˙ycia?

– Błogosławieństwa Jego Lordowskiej Mości?

– dogadywała Harriet.

– Nie wiem, dlaczego nie lubisz Jeda. – Tim się

uśmiechnął, objął ją ramieniem. – No, Harry, wy-
rzuć to z siebie. Przeciez˙ nie mamy przed sobą
tajemnic. Zapomniałaś? Co jest między tobą a mo-
im bratem?

Ciągle ją o to wypytywał, az˙ kiedyś, z˙eby

wreszcie dał jej spokój, Harriet opowiedziała, jak
któregoś dnia zatrzymała sięna chwilęprzed ot-
wartymi drzwiami do kuchni, z˙eby pogłaskać psa,
i usłyszała słowa Jamesa, które na zawsze zostały
jej w pamięci.

– Powiedział ci wtedy, z˙e wolałby, abyś więcej

9

NOC Z MILIONEREM

background image

czasu spędzał z kolegami, a nie z dziewczyną,
która wprawdzie wygląda jak chłopak z tymi krót-
kimi, wiecznie potarganymi włosami i grubym
głosem, ale jednak nim nie jest. – Harriet zjez˙yła
sięna wspomnienie tamtej podsłuchanej rozmowy.
– Miałam ochotęudusić go gołymi rękami.

Tim tarzał sięze śmiechu.
– Od tamtej pory trochęsięzmieniłaś. Włosy ci

urosły, nabrałaś kobiecych kształtów, a z tym
swoim niskim głosem mogłabyś zarabiać majątek
w sekstelefonie. Oj! – zawył, dostawszy potęz˙ną
sójkęw bok.

Od tamtej rozmowy z Timem Harriet nigdy nie

wymawiała imienia Jamesa. Nie mówiła o nim
nawet ,,Jed’’, jak nazywali go przyjaciele i człon-
kowie rodziny. Jej nastoletnia pewność siebie zo-
stała wówczas tak mocno wdeptana w ziemię, z˙e
dopiero po kilku latach jako tako doszła do siebie
i nawet zaczęła się uwaz˙ać za atrakcyjną kobietę.

Następnego dnia rano Harriet zadzwoniła do

Dido, by jej powiedzieć, z˙e dostała propozycję
sprzedania End House.

– Brat Tima chce go włączyć do swojej posiadło-

ści, ale ja nie mogęsięjeszcze pogodzić z koniecz-
nością sprzedania domu, więc odrzuciłam propo-
zycję.

– Zwariowałaś? – zdumiała sięDido. – Pamię-

tam, z˙e babcia zostawiła pieniądze na półroczne
utrzymanie domu, ale po sześciu miesiącach bę-
dziesz musiała sama ponosić wszystkie koszta.

10

CATHERINE GEORGE

background image

– Przeciez˙ wiem, ale chyba zapomniałaś, z˙e

przez dziesięć lat to był mój dom. Nie mogę się
z nim rozstać tak od razu. Jeszcze nie teraz. Prawdę
mówiąc, pomyślałam nawet, z˙e mogłabym tu po-
mieszkać przez jakiś czas.

– Masz pracęw Londynie – przypomniała jej

Dido po długiej chwili milczenia.

– Mogłabym sięrozejrzeć za pracą w tej oko-

licy.

– Naprawdęzostawiłabyś mnie samą?
– Ostatnio nieźle zarabiasz – odparła Harriet,

choć sumienie juz˙ zaczęło ją podgryzać. – Nie
dałabyś rady sama płacić rat za mieszkanie?

– Nie chodzi o z˙adne idiotyczne raty! Chcę,

z˙ebyś była ze mną! I pewnie nawet nie pomyślałaś,
co na to Tim.

– Moz˙emy widywać sięw weekendy.
– Obawiam się, z˙e popełniasz wielki błąd. Pro-

szęcię

, nie podejmuj z˙adnych pochopnych de-

cyzji.

Harriet obiecała, z˙e dobrze sięzastanowi, a po-

tem wybrała siędo wioski. Kupiła gazetę

, po-

gawędziła z kilkoma znajomymi, a poniewaz˙ dzień
był piękny, postanowiła wrócić do domu okręz˙ną
drogą, wzdłuz˙ strumienia okalającego posiadłość
Edenhurst. Zatrzymała sięprzed kamieniami two-
rzącymi bród, po których zawsze razem z Timem
przeskakiwali na drugą stronę. Postanowiła spra-
wdzić, jak daleko uda jej sięzajść tym razem.
Zdjęła sandały... W połowie strumienia zrozumia-
ła, z˙e nurt jest szybszy i głębszy niz˙ przed laty.

11

NOC Z MILIONEREM

background image

Odwróciła się, chcąc wrócić tą samą drogą. Chwia-
ła sięniepewnie, mocno trzymając sandały, ale
gazetęutopiła. Wtedy zauwaz˙yła Jamesa Deve-
reux’go, który stał pod wierzbą na brzegu stru-
mienia.

– Pomóc ci? – Uśmiechnął sięszeroko.
– Nie trzeba – syknęła przez zaciśnięte zęby.
Ku jej utrapieniu zdjął buty i pewnym krokiem

przeszedł po kamieniach.

– Podaj mi rękę – polecił.
Harriet sięzawahała, omal nie tracąc przy tym

równowagi. James chwycił ją za dłoń i przeciągnął
na terytorium Edenhurst.

– Uratowałem cięprzed przymusową kąpielą.

Czekam na nagrodę. – Wziął do ręki buty. – Moz˙e
zjadłabyś ze mną lunch?

– Jeśli chcesz mnie namówić na sprzedaz˙ End

House, to niepotrzebnie siętrudzisz – prychnęła,
wsuwając mokre stopy w sandały.

– Nawet o tym nie pomyślałem. Przyszło mi do

głowy, z˙e najwyz˙szy czas, z˙ebyśmy spróbowali się
polubić. Dla dobra Tima. – Uśmiechnął się. – Poza
tym, gdybym chciał cięna coś namówić, zapropo-
nowałbym kawior i szampana.

– Nie lubiękawioru.
– Zapamiętam to sobie. Niestety, dziś mogę ci

zaproponować tylko kanapki. No to jak będzie?

Zastanawiała się chwilę, po czym skinęła gło-

wą. Bez zbytniej euforii.

– Zgoda.
James oczywiście zauwaz˙ył ten brak entuzjaz-

12

CATHERINE GEORGE

background image

mu, ale nic nie powiedział, tylko zadzwonił do
hotelu i kazał przynieść do altany kosz piknikowy.

– Pamiętam czasy, kiedy razem z Timem bie-

galiście po okolicy – mówił, gdy wspinali się
dróz˙ką wiodącą na pagórek. – Bardzo sięzmieniłaś
od tamtej pory. Wprawdzie ubierasz siętak samo
jak wtedy, ale na tym kończy sięcałe podobień-
stwo. Kiedyś trudno było odróz˙nić, które to Tim,
które Harriet, za to teraz...

– Teraz mam długie włosy – wpadła mu w sło-

wo – i nie ma wątpliwości, jakiej jestem płci. Tylko
głos mi sięnie zmienił. Kiedyś przypadkiem usły-
szałam, jak próbujesz przekonać Tima, z˙eby mniej
czasu spędzał ze mną, a więcej z wiejskimi chłopa-
kami. Jeśli zamierzałeś go do mnie zniechęcić, to
ci sięnie udało.

– To nikomu sięnie uda. Tim ma fioła na

twoim punkcie.

Koszyk z lunchem czekał na nich przy altanie,

stylizowanej na grecką świątynię.

– Wygodne to twoje z˙ycie, James – podsumo-

wała go. – Wystarczy, z˙e machniesz róz˙dz˙ką i....
Co ja powiedziałam?!

– Właśnie przeszło ci przez usta moje imię!

– Podniósł kieliszek. – Wypijmy za pokój, Harriet.

Jedli w milczeniu. Harriet przyglądała sięwid-

niejącemu w oddali budynkowi, który był teraz
luksusowym hotelem i w niczym nie przypominał
starego, czarującego domostwa, jakie pamiętała
z dzieciństwa.

– O czym myślisz? – zapytał James.

13

NOC Z MILIONEREM

background image

– Wolałam tamten stary dom z czasów, kiedy

go pierwszy raz zobaczyłam.

– Romantyczny punkt widzenia. – Uśmiechnął

się. – Dla mnie był to tylko wielgachny worek
bez dna.

– Moja babcia podziwiała cięza to, jak sobie ze

wszystkim radzisz.

– Mnie tez˙ o tym wspomniała. To była wyjąt-

kowa kobieta. – Posmutniał. – To wbrew naturze
wyzbywać sięrodzinnych pamiątek, ale nie mia-
łem wyboru. Dopiero potem szczęśliwy traf spra-
wił, z˙e kolega dołoz˙ył kapitał do mojego pomysłu
i z˙e to wszystko razem wypaliło. Alez˙ harowaliś-
my... – Pokręcił głową na wspomnienie tamtych
dni. – Na początku prawie dwadzieścia cztery
godziny na dobę.

– Najwaz˙niejsze, z˙e sięudało. – Uśmiechnęła

się. – Ciągle jeszcze nie mogę w to uwierzyć.

– Ty i ja sam na sam?
– No właśnie.
– I to nie bacząc na to, z˙e jestem wrednym

posiadaczem, który chce ciępozbawić dachu nad
głową? – Ponownie napełnił jej kieliszek.

– Raczej wywabić mnie z domu babci, składa-

jąc znacznie zawyz˙oną ofertę– z miejsca poprawi-
ła go Harriet.

– Wcale nie jest zawyz˙ona. End House ma

bardzo duz˙y ogród, a prócz tego jeszcze szklarnię.

– Moja przyjaciółka twierdzi, z˙e musiałam

zwariować, skoro odrzucam taką propozycję, ale
naprawdętrudno mi sięrozstać z tym domem.

14

CATHERINE GEORGE

background image

Innego nigdy nie miałam – Westchnęła smutno.
– Sprzedaz˙ to dla mnie ostateczne rozstanie z bab-
cią... chociaz˙ była kobietą praktyczną i pewnie by
mnie wyśmiała za taki głupi sentymentalizm.

– Skoro nie chcesz sprzedać domu, to moz˙e byś

go wynajęła – zaproponował James.

– Myślałam o tym, ale jeden z moich znajo-

mych, który jest adwokatem, powiedział, z˙e takie
rozwiązanie to po prostu fabryka wciąz˙ nowych
problemów. – Znów westchnęła. – Gdybym miała
pewność, z˙e znajdęw okolicy jakąś pracę, sama
bym zamieszkała w End House.

– Dobrze sięzastanów, zanim podejmiesz de-

cyzję. Z

˙

ycie w Upcote jest znacznie spokojniejsze

niz˙ w Londynie.

– Właśnie po to tu jestem, choć w zamian będę

musiała skrócić o tydzień wakacje we Włoszech
– stwierdziła z nieukrywanym z˙alem.

– Wiem od Tima, z˙e wreszcie udało mu się

namówić cięna pobyt w La Fattorii. Nie będzie
miał nic przeciwko krótszym wakacjom?

– Tylko moje będą krótsze. – Wzruszyła ramio-

nami. – Tim pojedzie tydzień wcześniej. Zupełnie
mu to nie przeszkadza.

– Tim uwaz˙a, z˙e wszystko, co robisz, jest dobre.
– Ty chyba nie rozumiesz tego, co mnie łączy

z Timem. – Postawiła na tacy pusty kieliszek. – Nie
jesteśmy od siebie uzalez˙nieni. Jeśli Tim chce coś
zrobić sam, to ja nie mam nic przeciwko temu.

– Nie czułbym siędobrze w takim układzie

– mruknął.

15

NOC Z MILIONEREM

background image

– Naprawdę? – Uśmiechnęła się kpiąco. – Sko-

ro taki był twój stosunek do Madeleine, to nic
dziwnego, z˙e cięzostawiła.

Wstał, zaczął porządkować na tacy pozostałości

z pikniku.

– Nie wiesz nic o moim małz˙eństwie, młoda

damo – powiedział tonem zimnym jak lodowiec.

– Rzeczywiście. Przepraszam. – Harriet zro-

zumiała, z˙e strzeliła gafę. – Lepiej juz˙ sobie pójdę.

– Dlaczego? Co ciętak goni do End House, z˙e

nie moz˙esz napić sięze mną kawy? – Jego spo-
jrzenie znowu stało sięciepłe. – Wiesz przeciez˙,
jak łatwo w tej okolicy o usłuz˙ny personel. Wystar-
czy machnąć róz˙dz˙ką.

– Dziękuję. Moz˙e innym razem.
– Wobec tego odprowadzęciędo domu.
– Nie trzeba. – Zdecydowanie pokręciła głową.
– A więc koniec zawieszenia broni?
– Nic takiego nie powiedziałam. Uwaz˙am, z˙e

powinniśmy sięzachowywać jak ludzie cywilizo-
wani. Choćby dla dobra Tima.

– Jeden zero dla ciebie. – Roześmiał się. – Na

pewno będzie zadowolony, kiedy się dowie, z˙e
urządziliśmy sobie piknik.

– Na pewno – zgodziła się Harriet. – Dziękuję.

Jedzenie było wyśmienite.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Zawsze

obchodzęposiadłość, kiedy przyjez˙dz˙am do Eden-
hurst, ale po raz pierwszy miałem szczęście napot-
kać damęw opałach.

– Kiedyś przeskakiwałam po tych kamieniach

16

CATHERINE GEORGE

background image

bez najmniejszego problemu – poskarz˙yła się.
– Gdy miałam trzynaście lat, moje poczucie rów-
nowagi było w znacznie lepszym stanie niz˙ teraz.

– Przepraszam, z˙e wówczas próbowałem od-

ciągnąć od ciebie Tima. – James uśmiechnął sięze
skruchą. – Chciałem tylko, z˙eby miał jakichś kole-
gów w okolicy, kiedy ty wyjez˙dz˙asz do szkoły.
Bez ciebie był tu sam jak palec. – Ciemne oczy, tak
podobne do oczu Tima, a jednak całkiem inne,
wpatrywały sięw nią. – Czy zostanie mi to wyba-
czone?

– Jak najbardziej – rzuciła lekko. – Do wi-

dzenia.

17

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

Kiedy Harriet wróciła do End House, znalazła

kartkęwsuniętą w drzwi.

Czy mam przyjść posprzątać jak w kaz˙dy ponie-

działek? Pozdrawiam, Stacy

Harriet dałaby sobie radęz utrzymaniem po-

rządku w jednym nieduz˙ym domu, ale Stacy Dyer
była samotną matką i bardzo potrzebowała pienię-
dzy, więc zadzwoniła do niej i poprosiła, z˙eby
przyszła w najbliz˙szy poniedziałek.

Popołudnie spędziła w ogrodzie i wcześniej

połoz˙yła sięspać. Rano padał deszcz, więc po-
czytała trochęw łóz˙ku, na co nigdy nie mogła sobie
pozwolić w zabieganym londyńskim z˙yciu, a po-
tem jeszcze wylegiwała sięw wannie. Jednak gdy
wreszcie zasiadła do śniadania, przeraziła się. Co
będzie robić przez cały dzień? Mało tego – przez
cały tydzień... Jeszcze wczoraj powaz˙nie myślała
o tym, z˙eby zamieszkać w Upcote na stałe, tym-
czasem juz˙ po dwóch dniach miała serdecznie
dosyć spokoju, samotności i zwykłej nudy.

Doszła do wniosku, z˙e głupio postąpiła, od-

rzucając propozycjęJamesa. Nikt inny nie zapro-
ponowałby jej tak duz˙ej sumy za stary dom. Aby
zachować twarz, postanowiła zostać na wsi do

background image

końca tygodnia, a potem oznajmić Jamesowi, z˙e po
namyśle zdecydowała sięsprzedać mu End House.

Tymczasem postanowiła zająć sięogrodem.

Był naprawdęduz˙y i dawno nikt nic w nim nie
robił. Wypielenie rabat kwiatowych mogło po-
trwać nawet cały dzień.

Wzięła się do roboty. Nie minęła godzina, a juz˙

była potwornie zmęczona, spocona, brudna i obo-
lała, a tylko niewielki kawałek grządki zdołała
pozbawić chwastów. Postanowiła odpocząć. Wsta-
ła, wyprostowała plecy i wtedy zauwaz˙yła, z˙e od
strony bocznej furtki nadchodzi James.

Jęknęła. Na nic więcej nie miała czasu.
– Witaj, Harriet.
– Cześć. Jeszcze tu jesteś?
– Przyjmujęnowych pracowników. Nie prze-

szkadzam?

– Nie, właśnie miałam zrobić sobie przerwę.

Napijesz sięherbaty? – Odłoz˙yła motykęi za-
prowadziła Jamesa do kuchni. – A moz˙e wolisz
drinka?

– Poproszęo herbatę.
Umyła ręce, nastawiła wodę w czajniku.
– Siadaj – powiedziała, przygotowując filiz˙an-

ki i dzbanek.

Usiadł przy stole, przyglądał się, jak Harriet

parzy herbatę.

– Kiedy miałaś trzynaście lat, byłaś tego same-

go wzrostu – stwierdził po chwili. – Pamiętam te
twoje długie nogi.

Zaskoczył ją tak bardzo, z˙e sięzagapiła i zamiast

19

NOC Z MILIONEREM

background image

do czajniczka, nalała sobie wrzątku na rękę. Krzy-
knęła. James zerwał się na równe nogi.

– Oparzyłaś się. – Wziął ją za dłoń.
– To tylko kilka kropli.
Ale on juz˙ odkręcił kran z zimną wodą i włoz˙ył

jej rękę pod lodowaty strumień.

– Ty drz˙ysz. – Objął ją ramieniem. – To pewnie

szok.

To nie był z˙aden szok. To bliskość Jamesa

przyprawiała ją o drz˙enie! A przeciez˙ był bratem
Tima!

– Siadaj. Ja zrobięherbatę– powiedział tonem

nieznoszącym sprzeciwu, po czym napełnił fili-
z˙anki i usiadł przy stole. – Dlaczego Tim z tobą nie
przyjechał?

– Chciałam zostać sama, z˙eby spokojnie się

zastanowić, co zrobić z domem – mruknęła. Była
zdumiona, z˙e James ją pociąga, a raczej pociąga
jej ciało. Bo umysł nie przyjmował tego do wia-
domości.

– Jeśli zdecydujesz sięsprzedać mi dom, bę-

dziesz mogła sobie kupić mieszkanie w Londynie.
Tim mi powiedział, z˙e masz juz˙ dość swojej współ-
lokatorki.

Tim stanowczo za duz˙o gada, pomyślała zła jak

osa Harriet.

– Chociaz˙ dziwięsię, z˙e nie mieszkasz razem

z Timem – ciągnął James. – Juz˙ dawno powinniś-
cie to zrobić. Czyz˙byś wolała poczekać z tym do
ślubu?

– Jestem w tych sprawach trochęstaroświecka

20

CATHERINE GEORGE

background image

– odparła Harriet po prawie niedostrzegalnej chwi-
li wahania.

– A co na to Tim?
– Zgadza sięze mną.
– Więc nic dziwnego, z˙e ciągle mówi o rych-

łym ślubie.

– Czyz˙byś był takim zwolennikiem małz˙eń-

stwa? – szczerze sięzdziwiła.

– Co w tym dziwnego? – Wzruszył ramionami.

– Ty i Tim jesteście pokrewnymi duszami. Made-
leine i ja nie byliśmy sobie tak bliscy. A przy
okazji, przepraszam, z˙e wczoraj na ciebie napad-
łem. Tim zrobiłby mi piekło, gdyby siędowiedział,
z˙e sprawiłem ci przykrość.

– Nie sprawiłeś – zapewniła go Harriet. – Nale-

jęci jeszcze herbaty.

– Dziękuje, muszę juz˙ iść. – Wstał. – Jak twoja

ręka?

– W porządku.
– To dobrze. Musisz bardziej na siebie uwaz˙ać.
Wyszedł. Harriet wciąz˙ nie wiedziała, po co

w ogóle ją odwiedził. Na pewno nie po to, z˙eby
przeprosić za swoje zachowanie poprzedniego dnia.

Wieczorem zadzwonił Tim. Nie wierzył włas-

nym uszom, kiedy Harriet mu powiedziała, z˙e do
tej pory juz˙ trzy razy spotkała sięz Jamesem.

– A właśnie – powiedziała wojowniczo, bo

czuła sięwinna niepopełnionego przeciez˙ grzechu
– na przyszłość nie omawiaj moich spraw z całym
światem.

21

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nigdy nic takiego nie zrobiłem – obruszył się

Tim. – A jeśli chodzi o End House, to Jed mnie
pytał, więc mu powiedziałem.

– Pytał tez˙, dlaczego do tej pory nie zamiesz-

kaliśmy razem – odgryzła sięHarriet.

Tim az˙ zagwizdał.
– Co mu powiedziałaś?
– Z

˙

e jestem przeciwna wspólnemu mieszkaniu

przed ślubem.

– Bujasz! – Tim wybuchnął gromkim śmie-

chem. – Alez˙ ja ciękocham, Harry!

– Ja ciebie tez˙. Baw siędobrze w Paryz˙u.
Odłoz˙yła słuchawkę. Tim nie miał pojęcia,

w jak kłopotliwej sytuacji ją postawił. Dotąd nie
stanowiło to dla niej problemu, az˙ do dzisiaj.
Nigdy jeszcze nie czuła takiego podniecenia jak to,
które wywołało dotknięcie Jamesa.

Punktualnie o dziewiątej stawiła sięStacy Dyer.

Razem z prześlicznym chłopczykiem, śpiącym
spokojnie w wózeczku.

– Musiałam zabrać z sobą Roberta – tłumaczy-

ła się. – Nie masz nic przeciwko temu?

– Oczywiście, z˙e nie! – Harriet uśmiechnęła się

do śpiącego dziecka. – Jest śliczny. Napij siękawy,
zanim zaczniesz sprzątanie. Skąd masz tego sinia-
ka pod okiem?

– Tatuś Roberta mi to zrobił – przyznała nie-

chętnie Stacy.

– Jak to sięstało? – Harriet zamierzała drąz˙yć

temat. – Moz˙e trzeba zawiadomić policję?

22

CATHERINE GEORGE

background image

– Nie, nie, to nic takiego – zaprotestowała

Stacy. – Greg przyszedł wczoraj wieczorem, kiedy
mamy nie było w domu. Chciał sięzobaczyć
z Robertem. Był po drinku, więc go nie wpuściłam.
Poszarpaliśmy siętrochęi wtedy uderzył mnie
łokciem w policzek. Wywaliłam go na zbity pysk.

– Na pewno nie potrzebujesz pomocy?
– On nie chciał mi zrobić krzywdy. Nie jest taki

jak mój ojciec. – Stacy westchnęła cięz˙ko. – Greg
nie pije duz˙o, bo go na to nie stać, ale ma słabą
głowę. Do tego się przejmuje, bo nie moz˙e dostać
pracy, a ja nie będę z nim mieszkać, dopóki nie
zacznie pracować.

– Ile on ma lat?
– Tyle samo co ja. Zaszłam w ciąz˙ę, kiedy

oboje chodziliśmy jeszcze do szkoły. – Stacy
wzruszyła ramionami. – Na razie umiem tylko
sprzątać, ale dwa razy w tygodniu chodzęna kurs
komputerowy. Jak Robert pójdzie do przedszkola,
zacznęsięrozglądać za jakąś pracą biurową.

– A Greg coś umie? Zdobył jakiś zawód?
– Całkiem nieźle zdał egzaminy, ale lubi praco-

wać na dworze, więc bierze kaz˙dą dorywczą pracę
ogrodniczą, jaką mu zaproponują.

– No, to nie jest wam łatwo... Jez˙eli źle się

czujesz, to nie musisz dziś sprzątać.

– Ale ja chcę! Proszę... – Dziewczyna patrzyła

na nią błagalnie. – Przepraszam, z˙e wzięłam synka,
ale nie mogłam zostawić go z mamą, bo Greg
mógłby wrócić. Mama by mu dała popalić za moje
podbite oko, a Robert boi siękrzyku.

23

NOC Z MILIONEREM

background image

– Moz˙esz przyprowadzać Roberta, kiedy tylko

chcesz. I nie denerwuj siętak, na litość boską.

Mały sięobudził, kiedy Stacy kończyła sprzątać

w salonie. Zmieniła mu pieluchę, ale gdy spróbo-
wała włoz˙yć go z powrotem do wózka, głośno
zaprotestował.

– Zabioręgo do ogrodu – zaproponowała Har-

riet. – Moz˙e posiedzieć ze mną na kocu.

– On to po prostu uwielbia. – Stacy pocałowała

malca i wsadziła mu na główkępłócienny kapelu-
sik. – Dzięki, Harriet. Wzięłam mu parę zabawek,
z˙eby miał sięczym zająć.

Było trochępłaczu, kiedy Stacy zostawiła synka

z nową opiekunką, ale Robert prędko się zorien-
tował, z˙e przyjemnie jest posiedzieć w słonku na
świez˙ym powietrzu. A kiedy Harriet zbudowała
mu wiez˙ęz klocków, łzy natychmiast obeschły.
Podczołgał siędo budowli i zniszczył ją jednym
machnięciem małej łapki. Uszczęśliwiony i roze-
śmiany, głośno domagał siępowtórki. Harriet po-
stawiła mnóstwo wiez˙ i nawet nie zauwaz˙yła, jak
minął czas. Było jej przykro, z˙e Stacy skończyła
sprzątanie i zaczęła zbierać się do wyjścia.

– Świetnie siębawiliśmy. – Harriet niechętnie

oddała jej Roberta. – Wracasz juz˙ do domu?

– Nie, idęjeszcze posprzątać u pastora.
– Moz˙esz tam zabrać Roberta?
– Normalnie tego nie robię, ale tym razem nie

mam wyjścia.

– Zostaw go ze mną.
– Nie mogęcięwykorzystywać!

24

CATHERINE GEORGE

background image

– To z˙adne wykorzystywanie, tylko czysta

przyjemność – zapewniła Harriet.

– Skoro tak, to bardzo chętnie. – Stacy była

naprawdęzadowolona. – Zawsze mam przy sobie
telefon, więc gdyby coś się działo, po prostu za-
dzwoń.

Robert wprawdzie wygiął usteczka w podków-

kę, kiedy Stacy dała mu buziak na poz˙egnanie,
ale jak tylko zobaczył ogród, kocyk i stertękloc-
ków, od razu sięrozchmurzył. Tym razem zaba-
wa w niszczenie klockowych wiez˙ nie trwała
długo, bo dziecku zaczęły się zamykać oczka.
Harriet ułoz˙yła go na kocyku z ulubionym mi-
siem w objęciach, przykryła pieluszką i osłoniła
parasolką.

Mniej więcej po godzinie obudził się, wołając

mamę. Harriet wzięła go na ręce, przytuliła.

– Mamusia zaraz wróci – mówiła, niosąc małe-

go do kuchni, gdzie Stacy zostawiła butelkęz so-
kiem. Na szczęście wystarczyła odrobina ulubio-
nego picia, z˙eby Robert przestał popłakiwać.

– Gdzie jest Stacy? – usłyszała za plecami obcy

głos.

W progu stał zagniewany młodzieniec. Obron-

nym ruchem przytuliła do siebie Roberta, ale chłop-
czyk uśmiechnął sięi radośnie wyciągnął rączki do
przybysza, który wrzasnął:

– Oddaj mi go!
Robert sięrozpłakał i wtulił buzięw ramię

Harriet.

– Kim pan jest? – Mocno przycisnęła do siebie

25

NOC Z MILIONEREM

background image

chłopczyka. – I kto panu pozwolił wejść do mojego
domu?

– Nazywam sięGreg Watts. Jestem ojcem Ro-

berta. Oddawaj go! – Chciał jej zabrać dziecko, ale
mały trzymał siękurczowo Harriet, drąc sięprzy
tym wniebogłosy.

– Nie bądź idiotą, młody człowieku – powie-

działa stanowczo. – Straszysz dziecko. Stacy zo-
stawiła Roberta pod moją opieką i nie dam go
nikomu, póki ona nie wróci.

– Nie masz prawa! To moje dziecko!
Zamierzał jej wyrwać syna, jednak nie zdąz˙ył.

James Devereux wkroczył do kuchni, złapał Grega
za kołnierz i wyprowadził na dwór. Potem wrócił,
z˙eby sprawdzić, czy Harriet nic sięnie stało.

– Nie zrobił ci nic złego?
– Mnie nie, tylko wystraszył Roberta. – Po-

całowała płaczącego malca. – Nie płacz, skarbie.
Mamusia zaraz przyjdzie. Juz˙ po nią dzwonię.
– Nagle sięzaniepokoiła. – James, nie zrobiłeś
Gregowi krzywdy?

– Skądz˙e. Twierdzi, z˙e jest ojcem tego malca,

ale nie mam pojęcia, kto jest matką.

– Stacy Dyer. Sprząta u mnie.
– Daj mi numer, to do niej zadzwonię. Potem

zrobięporządek z tym całym tatuśkiem.

Wykład Jamesa odniósł taki skutek, z˙e nim

przybiegła Stacy, Greg miał łzy w oczach.

– Coś ty narobił – jęknęła Stacy.
– Boz˙e, Stacy, ja to zrobiłem? – Młodzieniec

spoglądał przeraz˙ony na jej podbite oko. – Prze-

26

CATHERINE GEORGE

background image

praszam! Nie chciałem ci zrobić krzywdy. Chcia-
łem tylko zobaczyć sięz Robertem.

Malec tymczasem zasnął spokojnie na ramieniu

Harriet.

– Nic mu nie jest – zapewniła, oddając go

Stacy. – Przestraszył sięi bardzo płakał, ale nic
poza tym.

– Panna Dyer powinna zgłosić policji próbę

porwania dziecka – stwierdził stanowczo James.

– Nie! – zawołał przeraz˙ony Greg. – Chciałem

tylko zabrać Roberta na chwilędo domu, pokazać
go mamie. Wczoraj Stacy nie pozwoliła mi go
nawet zobaczyć...

– Jeśli będziesz się źle zachowywał, nigdy wię-

cej go nie zobaczysz – warknęła Stacy, ale cicho,
z˙eby nie obudzić dziecka.

– Proszęcię, kochanie, nie mieszaj w to policji

– błagał Greg. – Jak mi pozwolisz częściej od-
wiedzać Roberta, to juz˙ nigdy nie tknęalkoholu.
Przysięgam! Nie jestem taki jak twój tata, Stacy.
Słowo. Nigdy nie skrzywdzęani ciebie, ani nasze-
go dziecka.

– Tak, Greg, wiem.
Zapadła cisza. Młodzi ludzie wpatrywali się

w siebie, jakby zapomnieli, z˙e mają widownię.

– Odwiozęciędo domu, Stacy – powiedziała

Harriet.

– Nie trzeba – odparła zdecydowanie. – Robert

pojedzie w wózku, a Greg poniesie moje rzeczy.

– Będę mógł dać mu podwieczorek? – dopyty-

wał sięGreg z nadzieją w głosie.

27

NOC Z MILIONEREM

background image

– Będziesz – zgodziła się łaskawie Stacy.

– Moz˙esz go nawet wykąpać. – Ułoz˙yła śpiące
dziecko w wózeczku. – Czy po tym całym zamie-
szaniu będziesz jeszcze chciała, z˙ebym przyszła
w czwartek? – zwróciła siędo Harriet.

– Oczywiście.
– Dziękuję. – Stacy najwyraźniej ulz˙yło. – Mo-

z˙e jeszcze zrobięci herbaty, zanim pójdę. Strasznie
jesteś zdenerwowana.

– Ja to zrobię– zgłosił sięprędko James.
– Dobrze, panie Devereux. – Stacy uśmiech-

nęła się nieśmiało. – Chodź juz˙, Greg.

– Przepraszam – powiedział ogromnie skruszo-

ny. – Wiem, z˙e Stacy sprząta tu w poniedziałki.
Przyszedłem ją przeprosić za wczorajsze. Nie spo-
dziewałem sięzobaczyć Roberta... Poniosło mnie.
Naprawdębardzo przepraszam.

Kiedy młodzi rodzice wreszcie poszli, James

usadził Harriet przy kuchennym stole.

– Jesteś wykończona – powiedział z troską.

– Czy znajdzie sięw tym domu coś do picia?

– W lodówce jest wino.
– A brandy?
– Moz˙e być w kredensie w salonie. – Chciała

wstać, ale James ją przytrzymał.

– Sam sprawdzę.
Wyszedł, po chwili wrócił z butelką koniaku

i dwoma kieliszkami.

– O, znalazłeś babciny zestaw pierwszej pomo-

cy – ucieszyła sięHarriet.

– Sytuacja jest nadzwyczajna, więc wymaga

28

CATHERINE GEORGE

background image

nadzwyczajnych środków. – James nalał po odro-
binie bursztynowego płynu do kieliszków.

– Dzięki, z˙e przyszedłeś mi z pomocą. – Upiła

łyczek. – Greg okropnie mnie wystraszył.

– Zauwaz˙yłem. Właśnie dlatego tak ostro go

potraktowałem.

– Mam nadzieję, z˙e dostał nauczkę. Kiedy Sta-

cy mi powiedziała, z˙e ją uderzył, wyobraziłam
sobie brutala z łapskami jak łopaty. Nie spodzie-
wałam się, z˙e będzie taki jak Greg.

– Jego ojciec jest naczelnym ogrodnikiem

w mojej posiadłości. Znam Grega od urodzenia.

– Biedny chłopak – westchnęła Harriet. – Cie-

szęsię, z˙e Stacy mu darowała.

– À propos przebaczania. Powiedziałaś Timo-

wi, z˙e urządziliśmy sobie piknik?

– Jasne. Zamurowało go. Pierwszy raz w z˙yciu

nie wiedział, co powiedzieć. Zresztą ja sama tez˙
ciągle siędziwię.

– Z

˙

e przez˙yłaś bliskie spotkanie z potworem?

– Nigdy nie uwaz˙ałam cięza potwora. – Harriet

sięzarumieniła.

– Kłamczucha!
– No dobrze, moz˙e trochę, kiedy byłam mała.

Teraz juz˙ sięciebie nie boję.

– A więc bałaś sięmnie? – zdziwił sięJames.
– No jasne! – Opróz˙niła kieliszek. – Zawsze

mnie obarczałeś winą za wszystko, co narozrabiał
Tim, za kaz˙dą jego samowolęi nieposłuszeństwo.

– Bo wiedziałem, z˙e słucha tylko ciebie.
– Tim zgadza sięze mną wyłącznie wtedy,

29

NOC Z MILIONEREM

background image

kiedy sam ma na coś ochotę. Akurat ty chyba
wiesz najlepiej, z˙e zawsze chadza własnymi dro-
gami.

– Tak, wiem. I wiem jeszcze, z˙e jestem trochę

nadopiekuńczy.

– A do tego przekonany, z˙e na pewno zrobię

mu krzywdę. Jak nie w ten, to w inny sposób.
Naprawdęuwaz˙asz, z˙e w tajemnicy przed Timem
sypiam z innymi męz˙czyznami?

– A robisz to?
Przez chwilępatrzyli sobie prosto w oczy

w kompletnym milczeniu.

– Nie muszęodpowiadać na to pytanie – stwie-

rdziła w końcu Harriet i odwróciła siędo niego
plecami.

Obszedł stół dookoła, stanął na wprost niej.
– Co ja widzę, Harriet? Łzy?
Odwróciła głowę, mrugając powiekami.
– Proszęcię, idź sobie.
– Wybacz mi. Nie mam prawa wtykać nosa

w twoje prywatne sprawy.

– Święta racja.
Wytarła oczy kawałkiem kuchennego ręcznika,

a James objął ją, przytulił i głaskał po głowie jak
małą dziewczynkę.

– Nie płacz, maleńka – powiedział tak czule, z˙e

łzy znów popłynęły, tym razem obficie.

Łkała przez chwilę, zapomniawszy o boz˙ym

świecie, w końcu jednak przypomniała sobie o ist-
nieniu Jamesa. Odsunęła się od niego przeraz˙ona.

– To tylko reakcja na całe to zamieszanie

30

CATHERINE GEORGE

background image

– usprawiedliwiała siępospiesznie, ocierając łzy.
– Idź sobie. Wolępłakać w samotności.

– Ja bym wolał, z˙ebyś wcale nie płakała. Zwła-

szcza z mojego powodu.

Spojrzała na niego.
– Tamten męz˙czyzna, z którym byłam w teat-

rze, to mój szkolny kolega i Tim doskonale go zna.
– Pociągnęła nosem. – Wprawdzie to nie twoja
sprawa, ale dla porządku oświadczam ci, z˙e nie
sypiam z kim popadnie. I zamknijmy wreszcie ten
temat.

– Harriet... – Przynajmniej raz James Devereux

nie bardzo wiedział, jak sięzachować.

– Zrozum – przerwała mu Harriet – jestem

bardzo zmęczona. Idź juz˙, dobrze?

Posłuchał jej, ale w progu jeszcze na chwilęsię

zatrzymał.

– Mam ci coś do powiedzenia, ale w całkiem

innej sprawie. Muszęzatrudnić pomocnika ogrod-
nika. Gdybym zaproponował to stanowisko Gre-
gowi, barman mógłby sięprzeprowadzić do End
House, a Greg ze Stacy i dzieckiem zamieszkaliby
nad garaz˙em.

Wyszedł, zamknął za sobą drzwi, a Harriet

wciąz˙ stała jak słup soli.

Cwany diabeł, pomyślała i roześmiała się.

Chciał ją przekonać, a tymczasem dał jej idealny
pretekst. Będzie mogła sprzedać End House za
bardzo dobrą cenę, nie tracąc przy tym twarzy.

31

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Denerwujący przebieg dnia sprawił, z˙e Harriet

straciła ochotęna wyprawędo Cheltenham, choć
przedtem zamierzała wybrać siędo kina. Próbowa-
ła poczytać, lecz nie mogła sięskupić na lekturze,
a poniewaz˙ wolała nie analizować przyczyn tego
stanu rzeczy, zadzwoniła do Dido.

– Nareszcie – ucieszyła sięprzyjaciółka. – Czy

ty nigdy nie sprawdzasz, co masz nagrane na
sekretarce?

– Miałam sporo na głowie. – Harriet opowie-

działa o całym zajściu.

– No, to pewnie nielicho sięwystraszyłaś

– skomentowała przejęta Dido.

– Nie bardzo. W końcu to jeszcze dzieciak.

Zresztą brat Tima przyszedł mi z pomocą.

– Mówisz o słynnym Jedzie?
– Właśnie o nim. Jest teraz w Edenhurst. Przy-

jmuje ludzi do pracy.

– I znalazł sięw pobliz˙u twojego domu akurat

wtedy, kiedy go potrzebowałaś? Nie rozumiem,
jakim cudem?

– Nie mam pojęcia. Moz˙e tędy przechodził.

Lepiej powiedz, co u ciebie?

Dido dostała podwyz˙kęi z tej okazji urządzała

background image

przyjęcie, dlatego Harriet powinna wrócić do Lon-
dynu najpóźniej w sobotęprzed południem.

Kiedy sięnagadały, Harriet zapatrzyła sięna

ogród. Wcale nie miała ochoty wprost z tej ciszy
i błogiego spokoju wpadać w szaloną imprezę
Dido. Mieszkanie będzie nabite jej kolegami z fir-
my kosmetycznej, którzy rozejdą siędopiero nad
ranem. Potem jeszcze – jak zwykle – kłótnia z Dido
o to, z˙e trzeba najpierw posprzątać, a dopiero
potem iść spać...

Kładła siędo łóz˙ka, kiedy zabrzęczał telefon.

Tylko jeden człowiek na całym świecie mógł do
niej dzwonić o tak późnej porze.

– Nie budzi sięludzi w środku nocy, Tim

– powiedziała ze śmiechem.

– To nie ten brat, Harriet – usłyszała w słuchaw-

ce głos Jamesa.

– Och, przepraszam. – Zaczerwieniła siępo

cebulki włosów. Dobrze, z˙e przez telefon nie było
tego widać.

– Rozmawiałem z ojcem Grega. Powiedziałem

mu, z˙e jeśli jego syn chciałby dostać pracę, ma
przyjść do mnie jutro po południu. Oczywiście nie
wspomniałem nic o mieszkaniu.

– Dasz Gregowi tępracę, nawet jeśli nie sprze-

dam ci End House?

– Oczywiście! – James nieco sięzniecierpliwił.

– Zadzwoniłem jednak o tej porze, bo będzie mi
łatwiej z nim rozmawiać, jeśli mi powiesz, co
zdecydowałaś. Zastanów sięnad tym, Harriet.
Wpadnędo ciebie z samego rana.

33

NOC Z MILIONEREM

background image

Wyłączyła telefon, wychyliła sięprzez otwarte

okno. Słodki zapach róz˙ przywołał wspomnienie
dzieciństwa. Pomyślała, z˙e babcia byłaby orędow-
niczką Jamesa Devereux’go. Bardzo lubiła Tima,
ale Jamesa darzyła wielkim szacunkiem. Podzi-
wiała, jak cięz˙ko pracował, byleby tylko zabez-
pieczyć przyszłość młodszemu bratu.

Rano po kąpieli starannie sięumalowała. Szy-

kowała sięna ostatnie spotkanie z Jamesem. Skoro
postanowiła sprzedać dom... Nie chciała, z˙eby
zapamiętał ją taką jak wczoraj: z czerwonymi
oczami, zapuchniętą od płaczu.

Włoz˙yła spódniczkęz bez˙owego dz˙insu, do niej

bluzeczkębez rękawów i z˙akiet od kompletu. Nie
czekając, az˙ Jego Lordowska Mość raczy sięzja-
wić, poszła, jak co rano, do wioski po gazetę.
Kiedy wróciła, James czekał na nią w ogrodzie.
Właśnie tak, jak sięspodziewała. Jego spojrzenie
mówiło, z˙e opłacało siędołoz˙yć starań podczas
porannej toalety.

– Witaj, Harriet. Widzę, z˙e gdzieś sięwybie-

rasz.

– Zamierzam pojechać do Cheltenham. Juz˙

wczoraj miałam pójść do kina, ale w końcu mi się
odechciało. Wejdziesz do domu? – spytała, jakby
nie znała odpowiedzi. – Moz˙e napijesz sięher-
baty?

– Bardzo chętnie. Jak się dzisiaj czujesz? Z

˙

ad-

nych złych następstw wczorajszej awantury?

– Z

˙

adnych. – Tym razem bardzo uwaz˙ała, nale-

wając wrzątek do czajniczka. – Herbata naciągnie,

34

CATHERINE GEORGE

background image

a my przez ten czas załatwimy sprawy. Postanowi-
łam sprzedać ci End House. Szantaz˙ zadziałał.

– Szantaz˙? – zdziwił sięJames.
– Ty wiesz, jak nakłonić człowieka do podjęcia

wygodnej dla ciebie decyzji. Wiedziałeś, z˙e jak
tylko wspomnisz o Stacy, to poddam siębez walki.

– A co będzie, jeśli Greg nie przyjmie tej

pracy? – Wcale nie próbował udawać niewiniątka.
– A nawet jeśli przyjmie, to Stacy moz˙e nie
chcieć z nim zamieszkać.

– Za to moje konto bankowe będzie wyglądało

znacznie lepiej. – Popatrzyła na niego z namysłem.
– Dlaczego właściwie tak bardzo chcesz kupić End
House?

– Gdybyś sprzedała dom komuś innemu, mógł-

by nie utrzymać go w standardzie, jaki mamy
w Edenhurst. Próbowałem namówić na sprzedaz˙
twoją babcię, ale kazała mi poczekać, az˙ dosta-
niesz dom w spadku.

– Kiedy ci o tym powiedziała? – Harriet korzy-

stała z kaz˙dej okazji, z˙eby porozmawiać o babci.
Czuła sięwtedy trochęmniej samotna.

– Spotkałem ją któregoś dnia, kiedy jechałem

do wioski. Była blada i cięz˙ko oddychała, więc
zawiozłem ją do domu. Chciałem wezwać lekarza,
ale mi zabroniła. Włoz˙yła sobie pod język tabletkę,
a potem mi powiedziała, z˙e ma kłopoty z sercem.
Obiecała, z˙e będzie mnie straszyć po śmierci, jeśli
komukolwiek sięwygadam.

– Chorowała... – Harriet nie spuszczała z niego

oka.

35

NOC Z MILIONEREM

background image

– Tamtego dnia tak bardzo sięprzestraszyła, z˙e

dopuściła mnie do tajemnicy. Dowiedziałem się,
z˙e twoi rodzice nie zdąz˙yli cięnalez˙ycie zabez-
pieczyć, ale przynajmniej dostaniesz End House
z całą zawartością, a do tego pieniądze na półrocz-
ne utrzymanie posiadłości, z˙ebyś mogła sięspo-
kojnie zastanowić.

– A więc od dawna wiedziałeś, z˙e będę dys-

ponować tym domem?

– Wiedziałem. – Skinął głową. – Potem Tim mi

powiedział, kiedy zamierzasz przyjechać do Up-
cote. Dlatego właśnie teraz przeprowadzam roz-
mowy z nowymi pracownikami.

– No dobrze, ale skoro przeprowadzasz te swo-

je rozmowy, to jakim cudem zjawiłeś sięwczoraj
pod moimi drzwiami w samą porę?

– Byłem po sąsiedzku. Sprawdzałem, jak idzie

remont dachu, kiedy usłyszałem krzyki i płacz
dziecka. Przedarłem sięprzez z˙ywopłot, z˙eby spra-
wdzić, co siędzieje.

– A więc stąd ta wyrwa w z˙ywopłocie! Nie

zatrudniasz ludzi do nadzorowania robót w Eden-
hurst? – zapytała nieco zdziwiona.

– Pewnie z˙e zatrudniam. W innych komplek-

sach rekreacyjnych mam nawet po kilku zarząd-
ców, ale w Edenhurst wolęwszystkiego doglądać
osobiście. Czy Tim ci pokazywał, jakie mieszkania
urządziłem w dawnych stajniach?

– Nie. Kiedy przyjez˙dz˙amy tu razem, nawet nie

zbliz˙a siędo waszego domu.

– Jeśli z tobą nigdy tam nie był, to ze mną tym

36

CATHERINE GEORGE

background image

bardziej nie pójdzie. – James uśmiechnął sięsmut-
no. – Za to moje londyńskie mieszkanie bardzo mu
siępodoba.

– To jedyne, co moz˙e znieść w Anglii.
– Nigdy u mnie nie byłaś, choć wiele razy cię

zapraszałem.

– Zawsze jakoś tak sięskłada, z˙e coś mi musi

wypaść. – Harriet zarumieniła się.

– Nie ma co owijać w bawełnę. – Uśmiechnął

sięsmutno. – Tim mi powiedział, z˙e wolisz nie
wchodzić do jamy potwora.

– Naprawdętak ci powiedział?
– Owszem, chociaz˙ innymi słowami. Czy teraz,

kiedy zawarliśmy pokój, odwiedzisz mnie, gdy
następnym razem was zaproszę?

– Odwiedzę. – Zawahała się. – Ale chciałabym

cięjeszcze o coś zapytać.

– Proszę, nie krępuj się.
– Powiedziano mi, z˙e byłeś w Upcote, kiedy

babcia umarła.

– Byłem.
– Czy wiesz moz˙e, co tu naprawdęzaszło?

Byłam wtedy na wakacjach w Szkocji... nie spo-
dziewałam się...

– Wiem, jak umarła pani Olivia – przerwał

jej, widząc, z˙e mówi z coraz większym trudem.
– Akurat byłem w sąsiednim domu. Twoja babcia
wyszła do ogrodu, więc podszedłem do z˙ywopłotu,
z˙eby ją zapytać, jak sobie radzi z kretami. Za-
uwaz˙yła, z˙e kaszlę, więc poradziła, z˙ebym się
połoz˙ył do łóz˙ka i porządnie wygrzał. Nagle

37

NOC Z MILIONEREM

background image

zaczęła dziwnie oddychać. Zdąz˙yła jeszcze powie-
dzieć, z˙e kręci się jej w głowie i zemdlała. W kaz˙-
dym razie pomyślałem, z˙e zemdlała. Przeskoczy-
łem przez z˙ywopłot, z˙eby jej pomóc, a mój pra-
cownik zadzwonił po pogotowie. Juz˙ jej nie ocuci-
li. Odeszła. Umarła w miejscu, które najbardziej
kochała.

– Dziękuję – szepnęła Harriet. – Teraz wiem na

pewno, z˙e nie cierpiała.

Kilka chwil siedzieli w milczeniu, a potem

James zerknął na zegarek.

– Juz˙ późno, muszęlecieć. Przyjdź do mnie

wieczorem. Zjemy kolacjęi omówimy szczegóły
transakcji.

– Nie, nie, dziękuję. – Do takiej eleganckiej

restauracji jak Edenhurst trzeba sięporządnie
ubrać, a Harriet nie zabrała z sobą odpowiedniego
stroju. – Wolałabym, z˙ebyś ty wpadł do mnie na
paręminut.

– Jak sobie z˙yczysz. – Od Jamesa powiało

chłodem. – Ale to moz˙e być dosyć późno.

– Nie szkodzi. Późno chodzęspać.
Chyba go uraziłam, pomyślała, ale nie mogę

przeciez˙ wyglądać jak uboga krewna.

Dopiero po chwili przyszło jej do głowy, z˙e

moz˙e chciał ją zaprosić na obiad do swego mie-
szkania. Miała ochotękopnąć sięw kostkęza
własną głupotę.

Pojechała autobusem do Cheltenham. Pooglą-

dała wystawy, kupiła sobie na wyprzedaz˙y twarzo-

38

CATHERINE GEORGE

background image

wą sukienkęna przyjęcie Dido, pluszowego lwa
dla Roberta i butelkęwina na wieczorne spotkanie
z Jamesem. Mogła sobie pozwolić na tęrozrzut-
ność, bo dzięki sprzedaz˙y End House nie musiała
juz˙ liczyć kaz˙dego grosza.

Kiedy wróciła do domu, zadzwonił Tim.
– Jak ci sięz˙yje w Paryz˙u? – spytała.
– Fantastycznie! Najpierw załatwiłem sprawy

słuz˙bowe, a potem połaziliśmy po galeriach. By-
łem na wiez˙y Eiffla, pływałem statkiem po Sek-
wanie, ciągle coś jadłem i piłem mnóstwo wina,
jak kaz˙dy normalny turysta w tym mieście. No
dobrze, a co u ciebie? Jak wytrzymujesz w tym
spokojnym Upcote?

– Nie takie znowu spokojne. – Harriet zdała mu

sprawęz wczorajszego zajścia. Tim był zdumiony,
kiedy mu powiedziała, jak James sobie poradził
z Gregiem.

– A jak to sięstało, mój aniele, z˙e nasz Jed

znalazł sięakurat w odpowiednim miejscu i we
właściwym czasie, z˙eby przybyć ci na ratunek?

– Był w sąsiednim domu i usłyszał krzyki. Greg

strasznie wrzeszczał, a dziecko płakało...

– Dosyć! Natychmiast wracaj! W Upcote jest

zbyt niebezpiecznie.

– I tak nie mam tu juz˙ nic do roboty. Sprzeda-

łam dom twojemu bratu.

– Jeśli sięna to zdecydowałaś, to znaczy, z˙e

stosunki między wami troszeczkę się ociepliły.
Tylko sięz nim za bardzo nie zaprzyjaźniaj
– ostrzegł ją z˙artobliwie.

39

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nie mam takiego zamiaru.
– Kamień mi spadł z serca. – Westchnął komicz-

nie. – Tęsknię za tobą, Harry.

– Ja za tobą tez˙. Na szczęście niedługo się

zobaczymy. Muszękończyć. Ktoś siędobija do
drzwi. Cześć.

W progu stali Greg i Stacy. Oczy im błyszczały,

kiedy dzielili sięz Harriet radosną nowiną.

– Chcieliśmy ci powiedzieć – zaczęła Stacy

– z˙e Greg dostał pracęw Edenhurst.

– A do tego jeszcze słuz˙bowe mieszkanie nad

garaz˙em – dodał uszczęśliwiony Greg. – Wreszcie
zamieszkamy razem i Robert będzie miał normal-
ną rodzinę.

Harriet im pogratulowała i pomyślała, z˙e sprze-

dając End House, zrobiła nie tylko złoty interes, ale
takz˙e dobry uczynek.

Było dobrze po dziewiątej, kiedy zjawił się

James.

– Przepraszam, z˙e tak późno, ale nie mogłem

wcześniej. – Wręczył jej schłodzoną butelkę.
– Przyniosłem szampana, z˙eby przypieczętować
umowę. Chyba z˙e zmieniłaś zdanie, odkąd ostatni
raz sięwidzieliśmy.

– Nie zmieniłam. Stacy i Greg wpadli do mnie

na chwilę. – Wyjęła z serwantki kieliszki. – Byli
tacy szczęśliwi... Nie tylko pozbyłam się wszel-
kich wątpliwości, ale jestem bardzo zadowolona.

– Bałem się, z˙e Greg zemdleje z radości, kiedy

mu powiedziałem o słuz˙bowym mieszkaniu. – Ja-
mes odkorkował butelkę.

40

CATHERINE GEORGE

background image

– Jesteś dla nich jak Bóg Wszechmogący. – Ro-

ześmiała się.

– Być moz˙e, ale wyłącznie dla Stacy i Grega.

Gdybym naprawdęmiał moc, niektóre sprawy
załatwiłbym trochęinaczej. Chociaz˙by moje mał-
z˙eństwo.

– Kiedy poprzednio zaczęliśmy ten temat, ost-

ro uciąłeś rozmowę.

– Niepotrzebnie.

Tylko

zepsułem

nastrój.

Wszyscy wiedzą, z˙e moja z˙ona odeszła do innego.

– Tim był uszczęśliwiony. Mówił, z˙e to jedyny

dobry uczynek w całym długim z˙yciu Madeleine.

– A mnie jej z˙al. – James uśmiechnął sięsmut-

no. – Uroda była dla niej najwaz˙niejsza, ale ciągłe
diety i codzienne wizyty u kosmetyczki na nic się
nie zdały, bo młode buzie i tak wyparły ją z okła-
dek kolorowych czasopism. Nie chciałem sięzgo-
dzić na operacjęplastyczną, więc mnie zostawiła.
– Wypił do dna swojego szampana, ponownie
napełnił kieliszki. – Czy mogłabyś mi pokazać
dom? Chciałbym wiedzieć, co trzeba ponaprawiać.

– Oczywiście. – Harriet poderwała sięz miej-

sca i ruszyła do saloniku. – Nie wiem, co zrobić
z meblami. Jakoś nie wyobraz˙am ich sobie w swo-
im mieszkaniu.

– No tak, Tim uznaje wyłącznie nowoczesne

sprzęty. Najlepiej zrób listę rzeczy, które chcesz
zatrzymać, a resztęwyślędo domu aukcyjnego.

– Jesteś

dla

mnie

bardzo

miły...

Och...

– Wzdrygnęła się na widok błyskawicy za oknem.

Weszli do małej sypialni, gdzie wszystko wy-

41

NOC Z MILIONEREM

background image

glądało tak samo jak przed laty, kiedy Harriet tu
zamieszkała. Brakowało tylko sfatygowanego plu-
szowego misia, który został w Londynie.

– Sypiam teraz w pokoju babci. – Poprowadziła

Jamesa do duz˙ej sypialni. – Bo wiesz, moz˙e juz˙
nigdy więcej nie będę miała okazji... – Zamrugała
powiekami, z˙eby strzepnąć łzę. – Przepraszam, to
przez tego szampana. Poza tym nie przepadam za
burzą.

Pisnęła, gdy nad domem przetoczył się potęz˙ny

grzmot.

– Nie ma sięczego bać. – Przytulił ją do siebie.
Stała nieruchomo, bojąc sięnawet oddychać.

Kiedy wreszcie odwaz˙yła siępodnieść głowę, oka-
zało się, z˙e James patrzy na nią zafascynowany,
jakby widział ją po raz pierwszy w z˙yciu. A potem
ją pocałował.

Nie była bierna, ale nie wierzgała, nie odpychała

go od siebie, tylko przywarła do niego całym ciałem
i całowała bez opamiętania. Dopiero kolejny grzmot
przywołał ją do porządku. Wyrwała sięJamesowi,
schowała za mosięz˙nym wezgłowiem łóz˙ka.

– Nie bój się – błagał. – Więcej cię nie napadnę.
– To był tylko pocałunek – szepnęła Harriet.
– Na pewno? – Znów wziął ją w ramiona.
Harriet chwilęsięz nim szarpała, ale chęć walki

wkrótce została zastąpiona poz˙ądaniem. To uczu-
cie było jej dotąd obce, dopiero smak ust Jamesa
sprawił, z˙e ogarnęło ją jak płomień suchą trawę.

– Boz˙e, co ja wyprawiam! – jęknął, odsuwając

ją od siebie.

42

CATHERINE GEORGE

background image

– Moz˙e przeprowadzasz doświadczenie – prych-

nęła Harriet.

– Co ty wygadujesz? Jakie doświadczenie?
– Powiedziałam ci, z˙e nie sypiam z kim popad-

nie, więc moz˙e postanowiłeś mnie sprawdzić.

– Nic podobnego! Taki test wymagałby świa-

domego działania, a ja tylko bardzo ciępragnę.

– Ale dlaczego? – Wobec tak szczerego wy-

znania cała złość ją opuściła. – Przeciez˙ nawet nie
bardzo sięlubimy.

– Najwyraźniej nasze hormony o tym nie wie-

dzą. – Uśmiechnął sięblado. – Powiesz o tym
Timowi?

– Na pewno nie. A ty?
– Jasne, z˙e nie! Najlepiej byłoby o tym zapom-

nieć, ale nie jestem pewien, czy potrafię. – James
patrzył jej prosto w oczy.

– W normalnych warunkach coś podobnego

nigdy by sięnie zdarzyło. Tylko ten dom, a do tego
jeszcze burza... – tłumaczyła sięHarriet. Ona rów-
niez˙ wątpiła, czy udałoby jej sięzapomnieć.

– To nie ma z˙adnego znaczenia. – Pokręcił

głową. – Przy tobie zapomniałem o wszystkim
i o wszystkich. Nawet o Timie. Lepiej wyjdźmy juz˙
z tego pokoju. – Otworzył drzwi babcinej sypialni.

Deszcz bił o szyby, grzmoty przewalały się

gdzieś w oddali, ale nie zwracali uwagi na pogodę.
Milczeli i z˙adne z nich nie chciało przerwać ciszy.
Harriet miała nerwy napięte jak postronki. Z jednej
strony chciała, z˙eby James juz˙ sobie poszedł, a jed-
nocześnie marzyła o tym, z˙eby z nią został.

43

NOC Z MILIONEREM

background image

– Powiedz mi, Harriet, ale szczerą prawdę.

– Popatrzył na nią tak, z˙e zakręciło jej się w głowie.
– Gdybyśmy byli sobie całkiem obcy, to czy po-
zwoliłabyś mi zostać na noc?

– Bardzo bym tego chciała – odparła szczerze.
– Nigdy do tego nie dojdzie! – Jego oczy na

moment zalśniły tryumfem, ale zaraz przygasły.
– Ze względu na Tima.

– Nie mam ochoty rozmawiać teraz o Timie.
– Wobec tego porozmawiajmy o nas.
– Nie ma nic takiego jak ,,my’’, James.
– A więc usuniemy to wspomnienie z naszych

myśli. – Okrąz˙ył stół, stanął obok niej. – Zapom-
nimy, z˙e coś takiego w ogóle miało miejsce.

– Tak – mruknęła, cofając się o krok. – Tak

trzeba będzie zrobić.

Popatrzył na nią, po czym przytulił do siebie

i pocałował.

– No to mamy jeszcze jedną rzecz do wymaza-

nia z pamięci – mruknął, gdy przestał ją całować.

Szybko wyszedł na deszcz, mocno trzasnąwszy

drzwiami.

44

CATHERINE GEORGE

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Nazajutrz rano opuściła End House na zawsze.

Rozejrzała sięwokół, z˙eby sprawdzić, czy czegoś
nie zostawiła, zamknęła drzwi na klucz i zaniosła
walizkędo czekającej na nią taksówki.

Do domu dotarła koło południa. W mieszkaniu

było cicho i dziwnie czysto. Wstawiła walizkędo
swego pokoju, rozpakowała ją i poszła do Dido,
z˙eby zostawić tam poduszkę, którą kupiła dla
przyjaciółki w Cheltenham. Otworzyła drzwi i pręd-
ko je zamknęła. Dido była jeszcze w łóz˙ku. Miała
towarzystwo.

Harriet westchnęła. Lubiła Dido, ale mieszkanie

z nią pod jednym dachem miało sporo minusów.
Dość często spotykało się jej aktualnego przyjacie-
la w drodze do łazienki, ale dotąd zdarzało sięto
tylko w weekendy.

Zabrała siędo rozwiązywania krzyz˙ówki w po-

rannej gazecie, którą kupiła na podróz˙. Zdąz˙yła
wpisać prawie wszystkie hasła, kiedy Dido zapu-
kała do drzwi.

– Moz˙esz wyjść – powiedziała. – Juz˙ poszedł.
Przeszły do kuchni, usiadły przy stole.
– Nie spodziewałam się, z˙e tak szybko wrócisz

– tłumaczyła Dido, smarując masłem bułeczkę.

background image

– Co to za jeden? Znam go?
– Nie sądzę. Kolez˙anka z pracy wyprawiała

wczoraj urodziny. Przyprowadziła brata. Po im-
prezie odwiózł mnie do domu, a poniewaz˙ dziś
mam wolne... – Dido wzruszyła ramionami.

– To został u ciebie na noc – dokończyła zrezy-

gnowana Harriet.

– A czemu nie? – Dido sięzaczerwieniła i az˙

podskoczyła, gdy zabrzmiał dzwonek domofonu.

Przyjaciółka poszła pod prysznic, a Harriet pod-

niosła słuchawkę. Zaraz potem do mieszkania
wpadł Tim, jak zwykle rozgadany i roześmiany.

– Fajnie, z˙e wróciłaś. Przywiozłem prezenty.

Dasz mi jeść? A moz˙e masz tu gdzieś schowanego
kochanka?

– Dziś nie mam – roześmiała sięHarriet, pod-

dając sięuściskom Tima. – Widzę, z˙e przyjechałeś
prosto z dworca.

– Zgadza się. I jestem głodny!
– Tez˙ mi niespodzianka! Jak ładnie poprosisz

Dido, to moz˙e czymś ciępoczęstuje.

– A gdzie nasza piękna Dido?
– W łazience.
Tim poszedł do łazienki, zastukał do drzwi.
– Wychodź, Dido. Mam dla ciebie prezent

i umieram z głodu. A jak ty przez˙yłaś pobyt
w Upcote? – zwrócił siędo Harriet.

– Jak widzisz, nie wytrzymałam nawet siedmiu

dni.

– Było az˙ tak źle? Musisz mi wszystko opowie-

dzieć. O, jest i nasza karmicielka! – Przywitał się

46

CATHERINE GEORGE

background image

z Dido, która nareszcie wyszła z łazienki. Była
kompletnie ubrana i starannie umalowana.

– No i co ty tam robiłeś w tym całym Paryz˙u?

– zapytała.

– Opowiem ci, jak mnie nakarmisz. – Z przy-

milnym uśmiechem podał jej niewielką paczusz-
kę. – Przywiozłem ci perfumy. Ostatni krzyk
mody. Nie będziesz się mogła opędzić od fa-
cetów.

Tim, jak zwykle, poprawił Dido humor. Oczy-

wiście dała mu jeść, a potem powiedziała:

– Pewnie chciałbyś teraz nacieszyć sięHarriet,

więc pójdę na zakupy. Do zobaczenia.

– Co sięstało Złotowłosej? – zapytał po jej

wyjściu Tim. – Taka jakaś markotna...

– Jakiś męz˙czyzna został u niej na noc.
– Dla Dido to nie pierwszyzna.
– Poznała go dopiero wczoraj. Znowu. Zaczy-

nam sięo nią martwić. Koniecznie chce sobie
znaleźć takiego faceta jak ty. To znaczy kogoś, na
kim by jej zalez˙ało. No dobrze, teraz mi powiedz,
co porabiałeś w Paryz˙u.

Tim opowiedział jej wszystko ze szczegółami.

Kiedy skończył i zbierał siędo wyjścia, przypo-
mniał sobie, z˙e nie wypytał, jak jej było w Upcote.

– Normalnie – odparła, czując jak jej z˙ołądek

siękurczy od paskudnego kłamstwa. – Przez˙yłam
w End House kilka spokojnych dni, a potem sprze-
dałam dom twojemu bratu.

– Mam nadzieję, z˙e za godziwą cenę.
– Jakbyś zgadł. – Harriet znów westchnęła.

47

NOC Z MILIONEREM

background image

– Teraz z˙ałuję, z˙e straciłam cały tydzień włoskich
wakacji.

– Ale dwa tygodnie masz jak w banku.
– Nie mogęsiędoczekać!
– Jestem pewien, z˙e choć trochępolubiłaś Jeda,

skoro zdecydowałaś sięsprzedać mu swój uko-
chany dom.

– Postanowiliśmy zawrzeć pokój. Pewnie nie

będzie łatwo, bo on się nad tobą trzęsie. Boi się,
z˙ebym cięnie skrzywdziła.

– Jed juz˙ taki jest, kochanie. – Tim wzruszył

ramionami. – Uwaz˙a, z˙e musi nade mną czuwać. Ja
wiem, z˙e ty mi nigdy nie zrobisz krzywdy, a prze-
ciez˙ tylko to sięliczy.

– Spróbuj o tym przekonać swojego brata.
– Dlaczego zawsze mówisz o nim ,,twój brat’’?

Nie mogłabyś sięzmusić do wypowiedzenia jego
imienia?

– Spróbuję, choćby po to, z˙eby cięuszczę

ś-

liwić.

– Uszczęśliwiasz mnie samą swoją obecnością.

O rany! Byłbym zapomniał. – Tim klepnął się
dłonią w czoło, sięgnął do walizki. – Dla ciebie tez˙
mam prezent.

Harriet rozdarła papier. W paczce był komplet

markowej bielizny cieniutkiej jak pajęczyna.

– Cudowne! I w dodatku mój rozmiar! Dzięku-

ję. – Rzuciła się Timowi na szyję. – Włoz˙ęto pod
nową sukienkę, którą sobie kupiłam na przyjęcie
Dido.

Ale gdy kilka dni później Harriet spojrzała

48

CATHERINE GEORGE

background image

w lustro, nie pomyślała o Timie, tylko o Jamesie.
Wyglądała naprawdępięknie i bardzo z˙ałowała, z˙e
James nie zobaczy, jak brzydkie kaczątko zmieniło
sięw łabędzia.

W mieszkaniu roiło sięjuz˙ od gości, tylko Tima

wciąz˙ nie było widać. W końcu jednak sięzjawił,
lecz nie sam.

– Cześć, śliczna. – Pocałował Harriet. – Jed

przyszedł, kiedy miałem wychodzić, więc mnie tu
podrzucił.

– Witaj, James. – Miała ochotęzdzielić Tima

trzymaną w ręku butelką wina. – Co za miła
niespodzianka. Dido sięucieszy.

– Ja jej powiem – zaproponował Tim i natych-

miast zniknął w tłumie, jak przestępca umykający
przed odpowiedzialnością.

Co zresztą nie było dalekie od prawdy, zwłasz-

cza w oczach Harriet.

– Jak chcesz, to zaraz sobie pójdę– stwierdził

James, ale nie zdąz˙ył, bo zjawiła sięDido cała
w skowronkach.

– Ogromnie sięcieszę, z˙e wreszcie mogęcię

poznać! – zawołała uradowana. – Duz˙o o tobie
słyszałam.

– A ja o tobie – powiedział z uśmiechem,

który wywołał taki zachwyt, z˙e tylko dzięki zja-
wieniu sięnowych gości Dido zostawiła go w spo-
koju.

James natychmiast odszukał Harriet.
– Chciałem sięz tobą zobaczyć – mówił pręd-

ko, jakby siębał, z˙e nie zdąz˙y. – Z samego rana

49

NOC Z MILIONEREM

background image

poszedłem do End House, ale cięnie zastałem.
Koniecznie muszęz tobą porozmawiać.

– Jez˙eli w sprawie domu...
– O co sięznów kłócicie? – zapytał Tim, który

właśnie w tej chwili sięodnalazł.

– Rozmawiamy o End House – odparła Harriet.
– Prosiłem Harriet, z˙eby sięze mną spotkała

– dodał James. – Musimy jeszcze omówić kilka
spraw.

– Ekstra! – ucieszył sięTim. – Umówmy sięna

lunch.

– Przyjdźcie do mnie jutro – zaproponował

James. – Przygotujęcoś do jedzenia.

– Zgadzasz się, kochanie? – zapytał Tim.
– Oczywiście – odparła zrezygnowana.
– Wobec tego czekam na was jutro około pierw-

szej. Poz˙egnaj ode mnie gospodynię, Tim. Harriet,
moz˙e mnie odprowadzisz?

Wyszli na klatkęschodową, gdzie przynajmniej

było trochęciszej.

– Pięknie wyglądasz. – Wprost poz˙erał ją wzro-

kiem.

– A więc podobają ci się moje łabędzie pióra?
– Nigdy nie byłaś brzydkim kaczątkiem – za-

protestował. – Musimy porozmawiać na osobno-
ści. Powiedz tylko gdzie i kiedy, a ja siędostosuję.

– Najlepiej jutro. Przyjdędo ciebie paręminut

wcześniej.

– Wobec tego czekam. Dobranoc, Harriet.
Poszedł i zabrał z sobą całą chęć do zabawy.

Harriet czuła sięoklapła jak przekłuty balonik.

50

CATHERINE GEORGE

background image

Odnalazła Tima. Ucieszyła się, kiedy zapropono-
wał, z˙e wezmą butelkęwina, coś na ząb i zamkną
sięw jej pokoju. Niestety nie tylko pokój, ale
nawet łóz˙ko Harriet było juz˙ zajęte.

– Dość tego! – warknęła, trzasnąwszy drzwia-

mi. – Muszęw końcu znaleźć sobie mieszkanie.

Rankiem spadł rzęsisty deszcz, dzięki czemu

Harriet mogła sięubrać w spodnie i sweter, zwy-
czajny codzienny strój, z˙eby James nie pomyślał,
z˙e to spotkanie jest dla niej waz˙ne.

– Naprawdęprzyszłaś – ucieszył się, otwiera-

jąc przed nią drzwi. – Witaj.

Mieszkanie zajmowało dwa piętra w starym

wiktoriańskim magazynie, który James i jego part-
ner przerobili na luksusowy apartamentowiec.
Wnętrze wyglądało jak scenografia do filmu scien-
ce fiction: półokrągłe białe sofy ustawiono wokół
szklanego stolika w taki sposób, z˙eby było widać
ogromny plazmowy ekran telewizora. Biel, stal
i szkło tworzyły takz˙e wystrój kuchni i jadalni,
a okna wszystkich pomieszczeń wychodziły na
Tamizę.

– Tu jest zupełnie inaczej niz˙ w Edenhurst

– stwierdziła Harriet.

– Oj tak. – James sięroześmiał. – Podoba

ci się?

– Nie czujesz siętu jak złota rybka w akwa-

rium? – Podeszła do ogromnego okna bez zasłon
i bez firanek, popatrzyła na rzekę.

– W sypialni mam solidne z˙aluzje, choć tutaj

51

NOC Z MILIONEREM

background image

tylko mewy mogą mi zaglądać do okien. Zrobięci
coś do picia. Szampan sięmrozi...

– Nie, dziękuję – powiedziała tak gwałtownie,

z˙e James wziął ją za rękę i postawił twarzą do
siebie.

– Nie denerwuj się, dziecko.
– Nie jestem dzieckiem.
– Szkoda. Byłoby o wiele łatwiej. – Puścił jej

rękę. – Czego się napijesz?

Wzięła szklankę z sokiem i pozwoliła się opro-

wadzić po mieszkaniu. W skąpo umeblowanej
sypialni stało tylko ogromne, nakryte białą kapą
łoz˙e.

– A gdzie łazienka? – spytała, nie zauwaz˙yw-

szy z˙adnych drzwi.

– Tutaj. – Odsunął znajdujący sięza łóz˙kiem

panel z matowego szkła, odsłaniając łazienkę
z owalną wanną i kabiną prysznicową. Wszystko
białe, szklane i stalowe, jak cała reszta mieszkania.
– Chciałabyś zostać na chwilęsama? – zapytał
taktownie.

– Nie, dziękuję – odparła, czerwieniąc się. Rę-

ce tak jej siętrzęsły, z˙e zalała mu sokiem koszulę.

James wytarł plamęręcznikiem, wznosząc przy

tym oczy ku niebu.

– Na litość boską, Harriet, przestań się zachowy-

wać jak baranek ofiarny. Nie zgwałcę cię, obiecuję.

– Przepraszam. – Uśmiechnęła się z przymu-

sem.

– Pokaz˙ęci teraz resztęmieszkania, a potem

pogadamy. Zdąz˙ymy, zanim zjawi sięTim.

52

CATHERINE GEORGE

background image

Nie zdąz˙yli zobaczyć wszystkiego, kiedy za-

dzwonił telefon.

– Tim? Co z tobą? Masz taki dziwny głos.

– James słuchał z nieprzeniknioną miną. – Wobec
tego – powiedział w końcu – weź jakieś leki i polez˙
w łóz˙ku. Tak, dobrze. Dam ci Harriet.

– Co siędzieje? – spytała, przejmując od Jame-

sa słuchawkę.

– Dzwoniłem do ciebie, ale Dido powiedziała,

z˙e wyszłaś. Na komórkętez˙ dzwoniłem, ale nie
odbierasz. Pewnie zapomniałaś naładować.

– Chyba tak. Przepraszam.
– Waz˙ne, z˙e wreszcie cięzłapałem. Okropnie

sięczuję. Wypiłem parędrinków z kumplami i to
był błąd. Jedowi nakłamałem, z˙e mam migrenę, ale
tobie mogępowiedzieć prawdę. Mam gigantycz-
nego kaca, Harriet. Wybacz, aniołku, nie dam rady
przyjść.

– W porządku. Pij duz˙o wody i dbaj o siebie.

Wieczorem do ciebie zadzwonię.

– Mam zamówić taksówkę, czy mimo wszyst-

ko zjesz ze mną lunch? – zapytał James, gdy
skończyła rozmowę.

– Zostanę– odparła po chwili zastanowienia.

– Ale tylko na lunch – zastrzegła na wszelki
wypadek.

James podał pieczeń na zimno z zieloną sałatą

i świez˙ymi bułeczkami.

– Powiedz prawdę– poprosił, napełniając kielisz-

ki szampanem – ta migrena Tima to zwykły kac.
Mam rację?

53

NOC Z MILIONEREM

background image

– Obawiam się, z˙e tak. – Uśmiechnęła się.

– Pewnie myślał, z˙e jak sięprzyzna, to starszy brat
sięzezłości.

– Kaz˙demu moz˙e sięprzytrafić kac. Dlaczego

miałbym sięwściekać?

– Bo kiedy w końcu do ciebie przyszłam, Tim

nawalił... Dlatego czuje sięwinny.

– Ja tez˙.
– Dlaczego ty?
– Poniewaz˙ cieszęsię, z˙e jesteśmy sami. Nie-

potrzebnie to powiedziałem, bo teraz pewnie ucie-
kniesz – zreflektował sięponiewczasie.

– Mieliśmy porozmawiać – przypomniała mu

Harriet. – Tylko dlatego przyszłam.

– Póki nie otworzyłem ci drzwi, byłem pewien,

z˙e nie przyjdziesz. Jak ci siępodoba moje miesz-
kanie? – zaczął z innej beczki.

– Nie jest zbyt przytulne.
– Nie miało być przytulne. To rodzaj wizytów-

ki. Chodzi o to, z˙eby potencjalny klient zobaczył,
jak moz˙na zaaranz˙ować taką przestrzeń. Ale nie
krępuj się, powiedz, co myślisz.

– Nie jest w moim guście. Projekt i wykonanie

są godne podziwu, ale nie mogłabym w czymś
takim mieszkać. Dla mnie to zbyt kanciaste.

– Tim natychmiast by sięwprowadził.
– To samo wciąz˙ mi powtarza. Do znudzenia.
– Miło wiedzieć, z˙e nie we wszystkich spra-

wach sięzgadzacie – roześmiał sięJames. Zebrał
brudne talerze, podał ser i owoce. – No dobrze,
porozmawiajmy o meblach. Proponuję, z˙ebyś zro-

54

CATHERINE GEORGE

background image

biła spis rzeczy, które chcesz zabrać z End House,
a resztęod ciebie kupię.

– Dla barmana? – zdziwiła sięHarriet.
– Nie, on wstawi swoje meble. Czy juz˙ zdecy-

dowałaś, co chciałabyś sobie zostawić?

– Starą komodę, kredens z jadalni z zawartoś-

cią i mosięz˙ne łóz˙ko – odparła bez namysłu.

– A ja chciałbym zatrzymać tęwielką szafę

i parawan przed kominek. Doskonale pasują do
mojego mieszkania w Edenhurst. Zapłacęci godzi-
wą cenę...

– Najpierw daj to wszystko do wyceny.
– Boisz się, z˙e cięoszukam?
– Skądz˙e – rzuciła niecierpliwie. – Obawiam

się, z˙e przepłacisz, tak jak przepłaciłeś za dom.

– Jestem biznesmenem, a nie filantropem. Za-

proponowałem ci dokładnie tyle, ile wart jest ten
dom – powiedział szorstko. – Jak nie masz do mnie
zaufania, to sama daj te meble do wyceny.

– Obraziłam cię– zreflektowała sięszybko.

– Przepraszam. Chodziło mi o to, z˙ebyś nie zawy-
z˙ył ceny ze względu na...

– Na to, co między nami zaszło w End House?
– Nic podobnego. – Skrzywiła się. – Miałam na

myśli mój związek z Timem!

– Tim nie ma z tym nic wspólnego. Chciałem

dać ci moz˙liwie najlepszą cenę...

– Z

˙

ebyśmy mogli razem zamieszkać? – Nie

pozwoliła mu dokończyć. – Ja i Tim?

– Mówiłaś, z˙e jeszcze sięna to nie zanosi.

– Jakby się zaniepokoił. Wziął ją za rękę, za-

55

NOC Z MILIONEREM

background image

prowadził do białej sofy. – Usiądźmy na chwilę.
Musimy omówić paręspraw, od których nie da się
uciec.

– O czym chcesz ze mną rozmawiać? – Na-

jez˙yła się.

– Oboje kochany Tima – stwierdził James.

– Ale chyba zdajesz sobie sprawęz tego, z˙e on jest
jak Piotruś Pan. Nigdy nie dorośnie.

– Nie martw się. Nie zamierzam zmuszać Ti-

ma, z˙eby sięustatkował. Chcękupić mieszkanie,
bo potrzebujęwłasnego kąta.

– Jasne. – Jamesowi wyraźnie ulz˙yło. Harriet

wciąz˙ nie rozumiała, o co mu chodzi. – Kaz˙ęzrobić
wycenęmebli. Przyślęci kopię, a potem uzgod-
nimy cenę.

– Zgoda. – Wyciągnęła do niego rękę.
Ujął jej dłoń, ale nie uścisnął, tylko pocałował.

Podskoczyła, jakby ją przypiekł.

– Mogłabyś wreszcie przestać – mruknął.
– Przepraszam. – Zarumieniła się. – Jestem

zmęczona. Strasznie długo sprzątałyśmy po przy-
jęciu.

– Jeśli twoja przyjaciółka regularnie urządza

takie imprezki, to rozumiem, dlaczego chcesz mieć
własne mieszkanie. Zaparzękawę.

Pijąc doskonalą kawę, Harriet opowiadała Ja-

mesowi o swojej pracy. Była asystentką zastępcy
dyrektora agencji łowców głów, a jej szef, Giles
Kemble, niechętnie dał jej wolny tydzień na wy-
jazd do Upcote.

– Giles mieszka w samym centrum Londynu.

56

CATHERINE GEORGE

background image

Uwaz˙a, z˙e człowiek, który z własnej woli zagrze-
buje sięna wsi na jeden dzień, jest niespełna
rozumu. O całym tygodniu w ogóle lepiej nie
wspominać.

– Uciekłaś na długo przed końcem tygodnia.
– Wcale nie uciekłam. Skoro postanowiłam

sprzedać End House, to po co miałam tam jeszcze
siedzieć?

– Uciekłaś – upierał sięJames. – Bałaś się, z˙e

wrócęi zaczniemy od tego, na czym skończyliśmy.

– Nie zrobiłbyś tego...
– Chciałbym podzielać twoje przekonanie...

– Westchnął. – Wystarczyło kilka dni w twoim
towarzystwie, bym sięprzekonał, z˙e kolez˙anka
Tima wyrosła na piękną kobietę, która tak bardzo
mnie pociąga, z˙e zupełnie tracęprzy niej głowę.
Ale nie martw się. Tim o niczym się nie dowie.

– Wobec tego nie ma sprawy – powiedziała

pogodnie, choć miała ochotęsięrozpłakać. – Teraz
to juz˙ naprawdęmuszęlecieć.

– Dziękuję, z˙e mimo wszystko przyszłaś – mó-

wił James, odprowadzając ją do drzwi. – Daj
mi znać, jak znajdziesz mieszkanie. Kaz˙ętam
przesłać twoje meble.

– Nie mógłbyś ich przechować w Edenhurst?

Zamierzam szybko wynająć umeblowane miesz-
kanie, a potem spokojnie poszukać czegoś, co
naprawdębędzie mi odpowiadało.

– Przechowam twoje meble tak długo, jak bę-

dziesz chciała, a wycenęprześlę, jak tylko zostanie
zrobiona. Do widzenia, Harriet. Uwaz˙aj na siebie.

57

NOC Z MILIONEREM

background image

– Do widzenia.
Weszła do windy. Kiedy drzwi sięzamknęły,

poczuła siętak, jakby zamknął siętakz˙e rozdział
w jej z˙yciu.

58

CATHERINE GEORGE

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

Harriet sama siędziwiła, z˙e mimo wszystko

jednak udało jej sięwyjechać do Włoch.

Nazajutrz po spotkaniu z Jamesem strasznie

sięrozchorowała. Mimo fatalnego samopoczucia,
musiała chodzić do pracy, bo Giles Kemble nigdy
nie chorował i nie bał sięzarazić od Harriet,
ale natychmiast po powrocie do domu kładła się
do łóz˙ka. Timowi stanowczo zabroniła odwiedzin
i Dido tez˙ chciała trzymać od siebie z daleka,
lecz uparta przyjaciółka nie opuściła jej w po-
trzebie. Karmiła ją, poiła, podawała leki i cieszyła
się, z˙e przeprowadzka Harriet nieco odsunęła się
w czasie.

– Będzie mi ciebie okropnie brakowało – po-

wtarzała w kółko.

– Przeciez˙ nie jadęna drugi koniec świata

– tłumaczyła jej, walcząc z kaszlem. – Moz˙emy się
spotykać, kiedy będziemy chciały.

– Ale nie tak często jak teraz. I Tima tez˙ będę

rzadziej widywała. – Dido nie dawała siępocie-
szyć.

Tim dzwonił kilka razy dziennie. Alan Green

i Paddy Moran, który tak bardzo zaniepokoił Jame-
sa, tez˙ do niej wydzwaniali. Tylko James sięnie

background image

odezwał. Harriet usiłowała przekonać samą siebie,
z˙e tak być powinno, ale gdy tylko zamykała oczy,
znów czuła, jak siędo niego przytula, czuła jego
zapach i dotyk jego dłoni. Wściekała sięna los,
który postawił ją w takiej idiotycznej sytuacji.

– Nie powiedziałaś mi nic o mieszkaniu Jamesa

– przypomniała sobie Dido pod koniec tygodnia,
kiedy Harriet poczuła sięnieco lepiej. – Jak wróci-
łam do domu, juz˙ spałaś, a potem złapałaś tęswoją
infekcję. Jak tam jest? Naprawdę tak fantastycznie,
jak opowiada Tim?

– Tym razem ani trochęnie przesadził – odpar-

ła Harriet. – Dwudziesty pierwszy wiek w kaz˙dym
calu. Wszystko białe, szklane albo z chromowanej
stali. Do tego goła podłoga, nie ma zasłon i tylko
dwie kolorowe plamy na ścianach.

– Ale tobie sięnie podoba? – domyśliła się

Dido.

– Całkiem nie w moim guście. – Skrzywiła się.
– Za to chyba polubiłaś Jamesa.
– Niezupełnie. Tylko poprawiliśmy nasze sto-

sunki. Dla dobra Tima.

– Lepiej uwaz˙aj, z˙eby te wasze stosunki nie

stały sięzbyt dobre – ostrzegła Dido. – James jest
bardzo przystojny, a ty na pewno nie chciałabyś
skrzywdzić Tima...

Szukanie mieszkania dało sięHarriet we znaki.

W końcu jednak znalazła studio na piątym piętrze,
w samym centrum miasta, niedaleko biura, w któ-
rym pracowała.

60

CATHERINE GEORGE

background image

Tim pomógł jej sięprzeprowadzić, a następ-

nego dnia wyleciał do Toskanii. Harriet miała
do niego dojechać za tydzień, a przez ten czas
harowała jak wół, z˙eby biuro nie zawaliło się
podczas jej nieobecności. Jakby tego było mało,
w nagrodęza dobrą pracęGiles Kemble zaprosił
ją na kolację. Nie paliła się do tego, ale nie
miała serca odmawiać Gilesowi. Juz˙ mieli wy-
chodzić po skończonym posiłku, kiedy Harriet
zauwaz˙yła Jamesa w towarzystwie trzech innych
męz˙czyzn. Nawet do niej nie podszedł, tylko tak
na nią popatrzył, z˙e dreszcz przeszedł jej po
plecach.

Całą noc siępakowała, a rano wyruszyła w dro-

gę. Odetchnęła dopiero w samolocie. Postanowiła
nie przejmować siępracą, Jamesem ani w ogóle
niczym. Nie mogła pozwolić, by cokolwiek ze-
psuło jej wakacje, na które od dawna tak bardzo się
cieszyła.

Gdy James Devereux zobaczył La Fattorię,

dom był praktycznie w ruinie, jednak ściany z ka-
mienia i wysoka kwadratowa wiez˙a sprawiły, z˙e
zakochał sięw tej zdewastowanej rezydencji od
pierwszego wejrzenia. Kupił więc ruinę, a potem
rozpoczął kosztowny, długotrwały remont. Kiedy
prace ledwie dobiegały półmetka, James poznał
Madeleine, która jednak wolała spędzać wakacje
w hotelu w Positano, a nie na toskańskiej wsi.
Ilekroć proponował jej wyjazd do La Fattorii,
zawsze akurat w tym terminie odbywał sięjakiś

61

NOC Z MILIONEREM

background image

wyjątkowo waz˙ny pokaz mody albo przyjęcie, na
którym w z˙adnym wypadku nie moz˙na sięnie
pokazać. Potem małz˙eństwo sięrozpadło i James
przyjez˙dz˙ał do La Fattorii z bratem, z przyjaciółmi
albo całkiem sam. Wielokrotnie zapraszał Harriet,
by przyjechała razem z Timem, ale ona dopiero
w tym roku zdecydowała sięna wizytęw Toskanii.

Wysiadła z samolotu w Pizie, przesiadła siędo

pociągu jadącego do Florencji i dotarła do stacji
Santa Maria Novella, gdzie musiał poczekać chwi-
lęna przyjazd innego pociągu, z którego wysiadł
Tim. Roześmiany, opalony, z włosami pojaśniały-
mi od słońca, wycałował ją, wziął walizkęi wy-
prowadził z dworca.

– Musimy przejść kawałek do wypoz˙yczalni

samochodów – mówił Tim – ale to niedaleko.

Miał rację, jednak słońce praz˙yło, wąskie ulicz-

ki wypełniały sznury wolno sunących w korkach
samochodów i kiedy dotarli na miejsce, Harriet
była juz˙ tak zmęczona, z˙e z radością pozwoliła
Timowi usiąść za kierownicą. Wybrał bardzo ma-
lowniczą drogę, wijąca się meandrami pośród
wiejskiego krajobrazu Toskanii.

Znała ten dom z niezliczonych zdjęć, jakie Tim

robił z myślą o niej, jednak kiedy przejechali pod
kamiennym łukiem bramy, na widok La Fattorii
dech jej w piersi zaparło. Niz˙sze części muru były
porośnięte zielonym pnączem, a kamienna wiez˙a
lśniła w promieniach słońca.

– Fajne, nie? – spytał Tim, pomagając Harriet

wysiąść z samochodu.

62

CATHERINE GEORGE

background image

– Fajne? To wygląda jak zamek z bajki.
– Zamieszkasz w wiez˙y, księz˙niczko. Stamtąd

jest wspaniały widok.

Wnętrze La Fattorii w niczym nie przypominało

wystroju londyńskiego mieszkania Jamesa. Pokoje
były wysokie, na kamiennych podłogach lez˙ały
dywany, a drewniane meble były stare, solidne
i bardzo wygodne.

Na wiez˙ęprowadziły kręcone kamienne schody.

W pokoju stało wielkie drewniane łoz˙e z rzeź-
bionym wezgłowiem i trzydrzwiowa szafa, zadzi-
wiająco podobna do tej, która została w End House.
Z okna widać było dziedziniec, znajdujący sięna
tarasie basen, a dalej gaje oliwne i winnice, ciąg-
nące sięaz˙ do porośniętych lasem wzgórz.

Nazajutrz Harriet poddała sięturystycznym za-

pędom Tima. Wspięła się na wszystkich pięćset
pięć stopni prowadzących na szczyt wiez˙y zegaro-
wej Palazzo Publico w Sienie, skąd widać słynny
plac w kształcie wachlarza i właściwie całą Tos-
kanię. Jednak następnego dnia we Florencji, gdzie
musieli czekać w długiej kolejce, z˙eby obejrzeć
obrazy w pałacu Uffizi i Pitti, Harriet sięzbun-
towała.

– Wystarczy. Sto lat temu widziałam Davida

Michała Anioła, kiedy byłam tu ze szkolną wyciecz-
ką, więc jeśli naprawdę musisz go zobaczyć po raz
tysiąc pięćdziesiąty czwarty, to sobie stój. Ja mam
serdecznie dosyć kultury. Z

˙

adnych więcej obra-

zów, z˙adnych pałaców. Od tej chwili będę tylko
wypoczywać.

63

NOC Z MILIONEREM

background image

Ludzie, którzy opiekowali sięLa Fattorią, byli

na wakacjach, ale codziennie przychodziła z wios-
ki ich zamęz˙na córka. Sprzątała, przynosiła zaku-
py i gotowała. Harriet mogła sobie odpoczywać do
woli.

W nocy miała niepokojący sen. Obudziła się,

otworzyła oczy i zobaczyła Jamesa stojącego
w blasku księz˙yca u stóp jej łóz˙ka. Uśmiechnęła się
do niego rozmarzona, ale zaraz, całkiem przytom-
na, usiadła. To nie był sen! James był tu naprawdę!

– Przestraszyłem cię– powiedział. – Przepra-

szam. Nie spodziewałem się, z˙e tu będziesz.

– Przeciez˙ wiedziałeś, z˙e przyjez˙dz˙am do La

Fattorii. – Serce biło jej jak oszalałe.

– Chodziło mi o pokój. To mój pokój.
– Nie wiedziałam. Tim mnie tu zakwaterował.
– Gdzie on jest? – James spojrzał na drzwi

łazienki.

Była zbyt oszołomiona, z˙eby wymyślić jakieś

poręczne kłamstwo, więc powiedziała prawdę.

– We Florencji.
– A co on tam robi? – zapytał James takim

tonem, z˙e Harriet miała ochotęschować sięw my-
siej dziurze.

– Ma spotkanie z jakimś artystą. Uwaz˙a, z˙e

Jeremy mógłby wystawić jego prace w swojej
galerii.

– Czemu nie zabrał cięz sobą?
– Wolałam zostać tutaj.
– Długo go nie ma?
– Kilka dni – przyznała niechętnie.

64

CATHERINE GEORGE

background image

– Kilka dni? – Popatrzył na nią z niedowierza-

niem. – Zostawił cięsamą na tym pustkowiu,
w obcym kraju?

– Mam samochód i telefon komórkowy...
– Dobrze – przerwał jej. – Idź spać. Rano

porozmawiamy.

Wyszedł, trzasnąwszy drzwiami, ale nie minęło

pięć minut, jak znów stanął w progu.

– Tim zostawił rzeczy w swoim pokoju – po-

wiedział takim tonem, jakby miał do niej o to
pretensję. – Pokłóciliście się?

– Nie.
– Więc dlaczego nie śpicie razem?
– Odmawiam odpowiedzi. Musisz sam go o to

spytać.

– Jeśli Tim zrobił coś złego, jeśli cięzdener-

wował, to powinienem o tym wiedzieć – nalegał
James.

– Tim nic złego mi nie zrobił!
– Zaprosił cięna wakacje, a potem zostawił

samą na odludziu, a ty to nazywasz niczym?

– Dobrze mi tutaj – upierała się. – A raczej było,

póki do mojego pokoju nie wtargnął jakiś facet.

– Juz˙ ci mówiłem, dlaczego tu wszedłem.
– Ale nie powiedziałeś, jakim cudem znalazłeś

sięw La Fattorii. Tim mnie nie uprzedził o twoim
przyjeździe.

– Nie wiedział. Spędziłem ten weekend w Um-

brii i przed powrotem do Londynu postanowiłem
tutaj zajrzeć.

– Co za niespodzianka!

65

NOC Z MILIONEREM

background image

– Najwyraźniej niezbyt przyjemna.
– Mę z˙czyźni raczej nie zjawiają sięw moim

pokoju w samym środku nocy.

– Ciągle mi to powtarzasz. – Wziął ją za ręce.

– Chcęznać prawdę, Harriet. Czy Tim sprawił ci
jakąś przykrość?

– Nareszcie jakaś zmiana. – Westchnęła.

– Zwykle to mnie sięoskarz˙a o krzywdzenie Tima.

– Czy zrobił ci coś złego? – powtórzył James,

patrząc jej prosto w oczy.

– Tim nigdy świadomie nie sprawi mi przy-

krości.

– To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Czy

zanim tu przyjechałaś, wiedziałaś, z˙e pojedzie do
Florencji?

– Z

˙

adnych więcej pytań!

– Jeszcze tylko jedno. Kto to był?
– Nie wiem, o kim mówisz.
– Nie udawaj! – Ścisnął jej ręce tak mocno, z˙e

zabolało. – Ten facet, z którym cięwidziałem
w zeszłym tygodniu?

Harriet spojrzała na niego tak, z˙e natychmiast ją

puścił.

– Giles Kemble. Mój szef.
– Często chodzisz na kolacyjki z szefem?
– Wprawdzie to nie twój interes, ale powiem ci,

z˙e ta była pierwsza i pewnie ostatnia. Przez cały
tydzień pracowałam po godzinach i w ten sposób
wyraził mi uznanie.

James sięuspokoił, jego oczy przestały ciskać

błyskawice.

66

CATHERINE GEORGE

background image

– Kiedy sięobudziłaś – powiedział cicho

– miałem wraz˙enie, z˙e ucieszyłaś sięna mój wi-
dok. Naprawdęsięucieszyłaś?

– Tak... Ale myślałam, z˙e to sen.
– To nie sen, Harriet. Jestem tu naprawdęi bar-

dzo ciępragnę.

Jej opór przestał istnieć, jeszcze zanim James ją

do siebie przytulił. Kochali sięgwałtownie, roz-
paczliwie, jakby lada chwila miał nastąpić koniec
świata.

Harriet pierwsza sięocknęła. Wstała z łóz˙ka

i pobiegła do łazienki. Całe wieki stała pod prysz-
nicem. Przynajmniej tak jej sięwydawało. Dopiero
potem odwaz˙yła sięspojrzeć w lustro. Twarz za-
czerwieniona, obrzmiałe usta, kilka czerwonych
śladów na szyi, ale poza tym wyglądała całkiem
zwyczajnie.

Otulona szlafrokiem wróciła do sypialni. James

stał przy otwartym oknie, patrzył na księz˙yc od-
bijający sięw basenie. Stał nieruchomo jak te
wszystkie posągi, które Tim kazał jej oglądać we
Florencji.

– Nie wiem, co między wami zaszło – zaczął,

stając twarzą do Harriet – ale wolałbym zastać
Tima.

No świetnie, pomyślała rozz˙alona Harriet. Na-

wet mi nie podziękuje za wspaniały seks.

Włączyła nocną lampkę, usiadła na łóz˙ku,

zdjęła z głowy ręcznik i zaczęła rozczesywać
włosy.

James usiadł obok niej.

67

NOC Z MILIONEREM

background image

– Widzęz˙e z˙ałujesz tego, co sięstało – stwier-

dziła.

– Zwariowałaś? Dlaczego miałbym z˙ałować?

To było najlepsze ze wszystkiego, co moz˙e osiąg-
nąć razem dwoje ludzi. – Mówił raczej jak za-
wstydzony małolat niz˙ jak pewny siebie męz˙czyz-
na, za jakiego zawsze go uwaz˙ała. – Po tym, jak
zobaczyłem cięz tym twoim szefem... Byłem
zazdrosny, rozumiesz? Wiem, z˙e nie mam do tego
prawa. Tylko dlatego przyjąłem zaproszenie do
Umbrii, z˙eby mieć pretekst do przyjazdu tutaj.
Musiałem cięzobaczyć. Nie miałem pojęcia, z˙e
Tim gdzieś zniknął ani nie planowałem tego, co się
stało, ale kiedy okazało się, z˙e jesteś sama, tak się
pogubiłem, z˙e nawet nie pomyślałem o zabez-
pieczeniu.

– Biorępigułki, wię

c przynajmniej tym nie

musisz sięmartwić. A co do reszty, po prostu
dodamy jeszcze jeden punkt do listy spraw, o któ-
rych nie powiemy Timowi.

Wstała wcześnie, zbiegła do kuchni. W łama-

nym włoskim, za pomocą języka migowego, za-
wiadomiła Annę, z˙e na śniadaniu będą dwie
osoby.

Anna sięucieszyła, sądząc, z˙e Tim nareszcie

wrócił, ale spięła się cała, kiedy się okazało, z˙e
przybył signor Devereux we własnej osobie. Juz˙ po
chwili w kuchni zapachniała kawa, w piekarniku
piekły siębułeczki, na stole zjawił siędzbanek
świez˙o wyciśniętego soku pomarańczowego.

68

CATHERINE GEORGE

background image

James przywitał sięz Anną. Mówił płynnie po

włosku.

– W więc znasz takz˙e języki obce – powie-

działa Harriet, gdy Anna poszła posprzątać po-
koje.

– Kiedy kupiłem ten dom, musiałem sięprędko

nauczyć włoskiego. – Spojrzał na nią zaniepokojo-
ny. – Jak sięczujesz?

– Jestem zmęczona – odparła, nalewając mu

sok. – Źle spałam i...

– Musimy o tym porozmawiać – wpadł jej

w słowo. Skrzywił się, gdy zadzwonił telefon.
– Jez˙eli to Tim, to mu nie mów, z˙e przyjechałem.

Spojrzała na wyświetlacz, skinęła głową. Tak,

to rzeczywiście był Tim.

– Witaj, śliczna. Wszystko w porządku?
– Tak.
– Dzielna dziewczynka. Co porabiasz?
– Pływam, opalam sięi właściwie nic więcej.

– Zaczerwieniła się, dostrzegłszy wpatrzone w nią
oczy Jamesa.

– Wieczorem juz˙ będę z tobą – obiecał Tim.
– No to do zobaczenia.
– Jeśli będziesz się tak czerwienić, jak on wróci

– powiedział James, gdy sięrozłączyła – to zaraz
sięzorientuje, z˙e coś jest nie w porządku.

– Nic ponad to, czego sięspodziewa. Tim dob-

rze wie, z˙e nie chcętu z˙adnych gości.

– A raczej tego konkretnego gościa.
– No właśnie. Ale skoro Tim wraca dopiero

wieczorem, to nawet sięnie zobaczycie.

69

NOC Z MILIONEREM

background image

– Przełoz˙yłem powrót. Chcęodbyć rozmowę

ze swoim bratem. Będziesz musiała się pogodzić
z moją obecnością jeszcze przez jedną noc.

– Przedtem musimy przez˙yć dzień.
– Mogęsobie gdzieś pojechać i wrócić wieczo-

rem. Ale najpierw porozmawiamy. Chodź, usią-
dziemy nad basenem.

Włoz˙yła na nos ciemne okulary i wyciągnęła się

na lez˙aku.

– O czym chcesz ze mną rozmawiać? – za-

pytała.

– Od naszego spotkania w Upcote bardzo duz˙o

myślałem. O Timie – dodał, bo Harriet sięnie
odezwała.

– Czy ty nigdy nie myślisz o nikim innym?

– spytała, z trudem panując nad sobą.

– Jasne, z˙e myślę. Choćby o tobie. I to stanow-

czo za często. Nadłoz˙yłem wiele kilometrów,
z˙eby cięzobaczyć. – Popatrzył na nią. – Byłem
zazdrosny o tamtego faceta, z którym byłaś w re-
stauracji, a teraz sięokazuje, z˙e o Tima tez˙
jestem zazdrosny. Niestety nie mogęnic w tej
sprawie zrobić, bo mój brat świata poza tobą nie
widzi.

– Nie sądzisz, z˙e ja tez˙ mam coś do powiedze-

nia? Nie jestem workiem kartofli!

– Oczywiście, z˙e masz. Dlatego chciałem z to-

bą pogadać. Tylko zdejmij te okulary. Nie będę
rozmawiał z maską.

Niechętnie zdjęła okulary, połoz˙yła je obok

lez˙aka.

70

CATHERINE GEORGE

background image

– Wczoraj sięprzekonałem, z˙e nie śpisz z Ti-

mem w jednym pokoju – mówił James. – A wcześ-
niej sama mi powiedziałaś, z˙e na razie nie będzie-
cie mieszkać razem. Chciałbym, z˙ebyś mi powie-
działa prawdę. Czy ty i Tim nie jesteście juz˙
kochankami? Po ostatniej nocy chyba mam prawo
wiedzieć.

Harriet dość długo milczała. Właściwie mogła

znowu skłamać, ale doszła do wniosku, z˙e co za
duz˙o, to niezdrowo.

– Ja i Tim nigdy nie byliśmy kochankami

– oświadczyła, patrząc Jamesowi prosto w oczy.
– Jesteśmy raczej jak brat i siostra.

– Wobec tego jeszcze o coś cięzapytam.

O ile wiem, jesteś jedyną kobietą, z jaką Tim
był kiedykolwiek związany. Więc skoro nie jes-
teście kochankami, to... – Zawahał się, a potem
jednak zadał to pytanie. – Czy Tim jest gejem,
Harriet?

– A czy to coś zmienia?
– Absolutnie nic – odparł z takim przekona-

niem, z˙e mu uwierzyła. – Tim to Tim. Teraz, kiedy
siędowiedziałem, z˙e nie jest twoim kochankiem,
to juz˙ chyba wszystko przez˙yję. Z jednym wyjąt-
kiem. Jeśli sięzwiązał z Jeremym Blythem, to
wolęo tym nie wiedzieć.

– Nie. – Harriet sięroześmiała. – Jeremy jest

wyłącznie jego pracodawcą. I nie mam ochoty
rozmawiać na temat preferencji seksualnych Tima.
Musisz go sam o to wypytać.

– Nie mogę!

71

NOC Z MILIONEREM

background image

– Więc daj sobie spokój. Kochaj Tima takiego,

jaki jest, z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Moim zdaniem na tym właśnie polega miłość.

– Masz rację. – Tak na nią patrzył, z˙e zrobiło jej

sięgorąco. – Nie masz pojęcia, jak świetnie się
teraz czuję.

– Mimo z˙e nie dostałeś odpowiedzi na swoje

pytanie?

– Dowiedziałem siętego, na czym najbar-

dziej mi zalez˙ało. Skoro nie jesteś kochanką Ti-
ma, to nie istnieje z˙adna przeszkoda, z˙ebyś zo-
stała moją.

– A nie łaska spytać mnie o zdanie? – mruk-

nęła.

– Zdawało mi się, z˙e juz˙ podjęłaś decyzję.

W nocy.

– I zaraz poz˙ałowałam.
– Rozczarowałem cię? – zaniepokoił się.
– Owszem – odparła zadowolona, z˙e sięzaru-

mienił. – Ale nie w trakcie, tylko potem – dodała
miłosiernie. – W łóz˙ku było cudownie, niestety
twoje późniejsze zachowanie pozostawia wiele do
z˙yczenia.

– Czułem sięokropnie... Sądziłem, z˙e uwiod-

łem narzeczoną własnego brata!

– Gdybym naprawdębyła narzeczoną Tima, to

nawet byś mnie nie dotknął – prychnęła Harriet.
– A teraz muszępoprosić Annę, z˙eby jutro przy-
niosła więcej produktów. Skoro na śniadaniu mają
być trzy osoby... Aha, i jeszcze coś – przypomniała
sobie, wstając. – Mąz˙ Anny przywozi ją tu co rano,

72

CATHERINE GEORGE

background image

a wieczorem ja ją odwoz˙ę. Dziś ty mógłbyś to
zrobić.

James pojechał z Anną do wsi, a Harriet zajęła

sięlekturą. Niestety, nijak nie mogła sięskupić.
Zdawało jej się, z˙e minęło wiele godzin, nim James
wrócił do domu.

– Długo cięnie było – powiedziała, gdy stanął

nad lez˙akiem, na którym Harriet udawała zaczyta-
ną. – Lunch zjemy tutaj, czy wolisz w kuchni?

– W kuchni. Tu jest za gorąco.
W mig zrozumiała, czemu wolał zjeść w do-

mu. Stół był nakryty obrusem, porcelaną, sreb-
rami i kieliszkami do wina. W dzbanku stało
róz˙owe geranium, które Anna przyniosła rano.
Na półmisku lez˙ały plastry wilgotnej mozzarelli
i czerwonych soczystych pomidorów, a w wik-
linowym koszyczku – świez˙utkie bułeczki. Har-
riet uśmiechnęła się do Jamesa tak promiennie,
z˙e musiał ją pocałować. Po prostu nie mógł się
opanować.

W ciągu kilku godzin wszystko między nimi

sięzmieniło. Odkąd James poznał prawdęo jej
związku z Timem, zaczął ją traktować jak nor-
malną atrakcyjną kobietę, która mu się bardzo
podoba, a nie jak zakazany owoc, którego trzeba
unikać niczym ognia.

Powiedziała mu o tym.
– Spostrzegawcza jesteś – pochwalił. – Tak

właśnie sobie pomyślałem, kiedy sięzorientowa-
łem, z˙e dziewczynka nagle stała siękobietą.

– Nie stałam siękobietą nagle. Ten proces

73

NOC Z MILIONEREM

background image

trwał dosyć długo, jak to zwykle bywa, tylko ty
niczego nie zauwaz˙yłeś.

– Zbyt rzadko cięwidywałem. Cały rok byłaś

w szkole, a kiedy przyjez˙dz˙ałaś na wakacje, rzadko
sięu nas pojawiałaś. – James wziął z koszyka
bułkę, rozdarł ją na pół z niepotrzebną siłą. – A nie
tak dawno temu poszedłem do teatru i w przerwie
zobaczyłem cięw barze z jakimś facetem.

– Tez˙ cięzauwaz˙yłam. – Uśmiechnęła się. – To

był Paddy Moran. Uwielbia Ibsena. Dla mnie jest
trochęzbyt ponury...

– Nie zmieniaj tematu. – James spojrzał na nią

spode łba. – Chwilępotrwało, zanim skojarzyłem,
kim jesteś, a kiedy juz˙ skojarzyłem, to sięwściek-
łem. W imieniu Tima, oczywiście. Niedługo po
tym widziałem, jak wychodzisz z kina z jeszcze
innym facetem.

– Naprawdę? Wtedy cię nie zauwaz˙yłam.
– Siedziałem w taksówce na skrzyz˙owaniu.
– To musiał być Alan Green. Oboje uwiel-

biamy chodzić do kina. Tim woli oglądać filmy
w domu.

– Ja tez˙. W zeszłym tygodniu znów byłaś z męz˙-

czyzną i znowu sięwściekłem, tym razem w swo-
im imieniu. Niestety byłem z klientami, więc nie
mogłem mu cięodebrać.

– To by zaszkodziło interesom – zgodziła się

Harriet podekscytowana tą moz˙liwością.

James zajadał pomidory z mozzarellą, więc

przez chwilęsięnie odzywał.

– Kiedy juz˙ pogadam sobie z Timem – powie-

74

CATHERINE GEORGE

background image

dział w końcu – moglibyśmy robić to wszystko
razem.

– Co mianowicie?
– Teatr, restauracja, co tylko zechcesz.
– Nie jestem jeszcze gotowa na związek z tobą.

– Odsunęła od siebie talerz.

– A to czemu?
– Jeszcze niedawno bardzo cięnie lubiłam,

choć to sięostatnio zmieniło. Uwielbiałam cię

,

kiedy byłam mała. Byłeś najprzystojniejszym fa-
cetem ze wszystkich, jakich znałam, ale poniewaz˙
zdeptałeś moją młodzieńczą dumę, postanowiłam
cięznienawidzić. Dopiero ostatnio w Upcote prze-
konałam się, z˙e babcia miała racjęco do ciebie i z˙e
to ja sięmyliłam. I to nie była jedyna rzecz, jakiej
sięwówczas dowiedziałam.

– Opowiedz mi o tym.
– Pamiętasz, jak się oparzyłam? Kiedy mnie

objąłeś, moje ciało było zachwycone, choć umysł
kazał sięopamiętać.

– Jak siępóźniej przekonałaś, uczucie było

wzajemne. – Zamyślił się, puścił jej rękę. – Wtedy,
w czasie burzy, czułem sięnaprawdępodle. Tyle
z˙e ja miałem powód. Jeśli nigdy nie byłaś kochan-
ką Tima, to dlaczego mnie wtedy odepchnęłaś?

– Musisz o to zapytać Tima.
– Na pewno go zapytam. I jeszcze o wiele

innych rzeczy... Harriet, wyglądasz, jakbyś była
bardzo zmęczona. Posprzątam, a ty zmykaj do
wiez˙y i prześpij się.

Nie bardzo wiedziała, jak po tym wszystkim uda

75

NOC Z MILIONEREM

background image

jej sięzasnąć, ale gdy znalazła sięw chłodnym
pokoju, poczuła siętak śpiąca, z˙e nim zdąz˙yła
połoz˙yć głowęna poduszce, juz˙ spała.

Kiedy sięobudziła, na brzegu łóz˙ka siedział

James.

– Tak długo spałaś, z˙e przyszedłem spraw-

dzić, czy wszystko w porządku – powiedział.
– Miałem ochotęobudzić śpiącą królewnępoca-
łunkiem.

– To by jej sięspodobało – mruknęła.
James nie mógł dłuz˙ej wytrzymać, więc ją poca-

łował. Ale nie skończyło sięna pocałunku. Kochali
sięjak szaleni, jakby nie robili tego przez całe
wieki. A potem, kiedy Harriet przytuliła siędo
Jamesa, ze zdumieniem odkryła, z˙e znów jest
strasznie śpiąca.

Kiedy sięobudziła, w pokoju zrobiło sięciem-

niej, cienie sięwydłuz˙yły. Spróbowała sięuwolnić
od uścisku Jamesa, ale on nawet we śnie nie chciał
jej wypuścić z rąk. Nagle poczuła na sobie czyjeś
spojrzenie. James spał, więc...

Z trudem, poniewaz˙ ręka Jamesa mocno ją

trzymała, odwróciła głowę. Po raz drugi w ciągu
tej samej doby zobaczyła u stóp swego łóz˙ka
męz˙czyznę.

Tim stał jak wrośnięty w ziemię.
Harriet wyrwała sięz objęć Jamesa. Zaprotes-

tował sennie, otworzył oczy. Na widok młodszego
brata od razu oprzytomniał.

– Ty i Jed? – warknął Tim i spojrzał wrogo na

Harriet. – Jak to sięmogło stać?

76

CATHERINE GEORGE

background image

– Nie powiem ani słowa, póki sięnie ubiorę

– odparła, czerwieniąc sięaz˙ po cebulki włosów.

– Zejdziemy do kuchni za jakieś dziesięć minut

– dodał James.

– Za dwadzieścia – poprawiła go Harriet. – Mu-

szęwejść pod prysznic.

77

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Szczotkowała włosy, kiedy ujrzała w lustrze,

jak James wchodzi do pokoju.

– Gotowa? – zapytał. Podszedł do niej, przytulił

ją do siebie, ale Harriet stała sztywno jak słup soli.

– Bardzo siędenerwuję– wyznała – choć wciąz˙

sobie powtarzam, z˙e to przeciez˙ tylko Tim.

– Jego uczucia wobec ciebie nigdy sięnie

zmienią – pocieszył ją James. – Za to ja mam się
czego obawiać.

– Tim cięuwielbia...
– Pewnie juz˙ przestał. Okazałem siękolosem

na glinianych nogach. No, chodźmy do niego.

Idąc po krętych schodach, Harriet bezskutecz-

nie usiłowała wymyślić coś, co mogłaby powie-
dzieć Timowi. Oniemiała, kiedy James otworzył
drzwi salonu. Tim nie był sam. Obejmował ramie-
niem przepiękną kobietę o gęstych czarnych wło-
sach i czarnych oczach, błagalnie wpatrzonych
w Jamesa.

– Francesca? – zapytał zdumiony.
Come stai, James? – powiedziała kobieta.
– A to właśnie jest Harriet, kochanie – odezwał

sięTim. – Harry, przedstawiam ci moją narzeczo-
ną, FrancescęRossi.

background image

– Narzeczoną? – zawołał James. – Czy to praw-

da, Francesco?

– Prawda – odparła, uśmiechając siędzielnie.

– Nie udzielisz nam błogosławieństwa?

Sądząc po minie Jamesa, taka moz˙liwość nie

istniała.

– Kiedy to sięstało?
– W zeszłym tygodniu – odparł wyzywająco

Tim.

– Wiedziałaś o tym? – James zwrócił siędo

Harriet.

– Nie wiedziała – wyręczył ją Tim.
– Wiedziałaś? – Powtórzył James, nie zwraca-

jąc uwagi na brata.

– Wiedziałam o niej – przyznała niechętnie

– ale nie o zaręczynach.

– Nie rozmawiajcie o mnie, jakby mnie tu nie

było – zaprotestowała Francesca. – Ty, James,
wiesz najlepiej, jak długo znamy sięz Timem. Sam
nas sobie przedstawiłeś.

– Byłaś wtedy męz˙atką – prychnął z irytacją.
– Carlo nie z˙yje – Francesca nie spuszczała

oczu z Jamesa. – Jestem teraz wdową.

– Juz˙ niedługo, kochanie – zapewnił ją Tim.

– Wkrótce zostaniesz moją z˙oną.

– Tak, tresoro. – Pogłaskała go po policzku

dłonią udekorowaną pierścionkiem z ogromnym
szmaragdem.

– Udało mi sięnamówić Jeremy’ego, z˙eby wy-

stawił prace Franceski – oznajmił tryumfalnie Tim
i spojrzał wyzywająco na brata.

79

NOC Z MILIONEREM

background image

James przypominał wulkan na chwilęprzed

wybuchem. Harriet uznała, z˙e w tej sytuacji naj-
mądrzej będzie salwować się ucieczką.

– Z radością obejrzętwoje prace, Francesco

– powiedziała z uśmiechem – ale teraz muszęwas
przeprosić. Ktoś powinien zająć sięobiadem.

Zrejterowała do kuchni, ale nie długo była sa-

ma, bo zaraz pojawił sięTim.

– Pewnie jesteś na mnie zła – zagadnął.
– Dziwisz się? Nie mogłeś mi powiedzieć pra-

wdy o Francesce? Nie tylko nie mówiłeś mi, ile ona
ma lat, ale zapomniałeś dodać, z˙e ona i James się
znają.

– Dlatego właśnie trzymałem to w sekrecie.

– Tim wzruszył ramionami. – Nie przywiózłbym
jej tutaj, gdybym wiedział, z˙e James siępojawił.
Miałem zamiar sięz nią oz˙enić i dopiero potem
zawiadomić o tym Jamesa. Wtedy nie mógłby
juz˙ nic zrobić. Dlaczego mnie nie ostrzegłaś, kiedy
do ciebie dzwoniłem?

– James chciał z tobą pogadać. Zresztą ani

słowem nie wspomniałeś, z˙e chcesz przywieźć
z sobą Francescę.

– To miała być niespodzianka.
– Świetnie ci sięudała.
– Dla Jamesa nie była zbyt przyjemna.

– Uśmiechnął sięgorzko. – On nie akceptuje
naszego związku.

– Świetnie go rozumiem. – Wstawiła wodęna

makaron. – Mam nadzieję, z˙e ta sprawa z Frances-
cą nie poróz˙ni was na zawsze.

80

CATHERINE GEORGE

background image

– Myślisz, z˙e przestanie mi wypłacać kieszon-

kowe? – przeraził sięTim.

– Kieszonkowe?
– A jak ci sięzdaje, skąd biorępieniądze na

opłacenie swojej działki za ten dom w Chelsea?
Moja pensja nie jest astronomiczna.

– Sporo spraw trzymałeś przede mną w tajem-

nicy, przyjacielu. – Spojrzała na niego smutno.

– Nie ma sięco obraz˙ać – prychnął Tim. – Za-

pomniałaś, z˙e nakryłem cięw łóz˙ku z moim bra-
tem? Nie masz prawa mnie potępiać. On zresztą
tez˙ nie. Wiedział, z˙e jesteś moja!

– Nie jestem niczyją własnością! – warknęła

Harriet, ale zaraz sięuspokoiła. – Powiedziałam
mu, jak sięrzeczy mają.

– A on zaraz zaciągnął ciędo łóz˙ka? Zdawało

mi się, z˙e sięnie lubicie. W kaz˙dym razie ty zawsze
zachowywałaś siętak, jakbyś go nie cierpiała.

– W Upcote zmieniłam zdanie. James był dla

mnie bardzo dobry.

Nie mogła powiedzieć Timowi, z˙e jego starszy

brat jest jedynym męz˙czyzną, jaki potrafi wzbu-
dzić w niej poz˙ądanie, nawet jej nie dotykając.

– Chyba nie tylko dobry, skoro udało mu się

zaciągnąć ciędo łóz˙ka! – wrzasnął Tim i zaraz się
zmieszał. – Przeciez˙ ty nie sypiasz z kaz˙dym,
Harry.

– Nie mam prawa. Wszyscy wiedzą, z˙e wkrót-

ce zostanętwoją z˙oną. Teraz, kiedy prawda o Fran-
cesce ujrzała światło dzienne, moje z˙ycie osobiste
wreszcie zacznie mieć jakiś sens. – Spojrzała na

81

NOC Z MILIONEREM

background image

niego zaniepokojona. – Jesteś pewien, z˙e to się
uda, Tim? Francesca jest piękna, ale o wiele starsza
od ciebie. Ja sama czasem czujęsiętak, jakbym
była twoją matką, chociaz˙ mam tyle samo lat co ty.

– Róz˙nica wieku nie powstrzymała cięprzed

pójściem do łóz˙ka z moim bratem, prawda? – Po
raz pierwszy w ciągu wielu lat ich znajomości
Tim rzucił jej spojrzenie tak lodowate, z˙e Harriet
zamarła. – Mój związek z Francescą nie ma nic
wspólnego z kompleksem Edypa. Mówięto na
wypadek, gdyby i to cięmartwiło. Powiem ci
jeszcze, choć to oczywiście nie twoja sprawa,
z˙e zaraz po śmierci jej męz˙a zostaliśmy kochan-
kami. W pełnym znaczeniu tego słowa. Jeśli cię
to zgorszyło, to trudno. W końcu to mój brat
musi zaakceptować ten związek, nie ty.

Harriet odwróciła siębez słowa, wyjęła z kre-

densu makaron i wsypała go do gotującej wody.
Tim nie musiał patrzeć, jak połyka łzy. Spojrzała
na zegarek, zrobiła dobrą minędo złej gry i dopiero
wtedy sięodwróciła.

– Obiad będzie za dziesięć minut...
Ale Tim juz˙ sobie poszedł. Harriet zobaczyła

tylko zatrzaskujące sięza nim drzwi.

Nie zdąz˙yła ochłonąć po wybuchu byłego na-

rzeczonego, gdy do kuchni wszedł James, ponury
jak gradowa chmura.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś, z˙e Tim ma

romans z Francescą Rossi? – raczej warknął, niz˙
spytał.

– Naprawdęsięnie domyślasz? – wściekła się

82

CATHERINE GEORGE

background image

Harriet. – Tim kazał mi przysiąc, z˙e zachowam to
w tajemnicy. Zresztą mnie tez˙ nie powiedział
wszystkiego. Owszem, przyznał, z˙e to kwestia
wieku, ale nie raczył powiedzieć, z˙e narzeczona
mogłaby być jego matką. Nawet dał mi do zro-
zumienia, z˙e jest za młoda na z˙onę. Rozumiem, z˙e
wcześniej była twoją kochanką – dodała, przeno-
sząc tym samym wojnęna teren przeciwnika.

– Skądz˙e. – James skrzywił sięz niesmakiem.

– Od jej męz˙a kupiłem La Fattorięi tylko dlatego ją
poznałem. Carlo Rossi był bardzo bogaty i miał
wielkie wpływy w tej części świata.

– Więc dobrze znasz Francescę – stwierdziła

juz˙ bez poprzedniej agresji.

– Nie tak dobrze, jak znałem jej męz˙a. To był

kulturalny człowiek, erudyta. Miałem szczęście
wielokrotnie korzystać z gościnności Rossich. Na-
wet gdybym czuł pociąg do Franceski, to przeciez˙
była z˙oną człowieka, którego lubiłem i szanowa-
łem, a więc poza moim zasięgiem. W kaz˙dym razie
według uznawanych przeze mnie norm. Tim naj-
wyraźniej nie miał takich skrupułów. Kiedy pięć
lat temu przedstawiłem ich sobie, Francesca była
jeszcze szczęśliwą męz˙atką.

– Przypominam sobie. – Harriet westchnęła.

– Wrócił z Włoch odmieniony. Powiedział mi, z˙e
sięzakochał.

– Był wtedy małolatem z szalejącymi hormo-

nami. To nie miłość, tylko poz˙ądanie.

– Moz˙liwe, ale jest tak samo silne jak pięć lat

temu. Bardzo często się spotykają.

83

NOC Z MILIONEREM

background image

– Ciekawe, jak on to robi! – Oczy Jamesa

ciskały gromy.

– Francesca uczestniczy we wszystkich podró-

z˙ach słuz˙bowych Tima. Ostatnio spotkali sięw Pa-
ryz˙u. Myślę, z˙e naprawdęją kocha, James.

– Skoro to trwa tak długo... – Skrzywił się.

– Tylko nie mam pojęcia, jaką grę prowadzi Fran-
cesca.

– Moz˙e tez˙ go kocha. – Harriet wzruszyła ra-

mionami. Miała serdecznie dosyć obydwu braci
Devereux. – Mógłbyś zawołać Tima i Francescęna
obiad?

Sos był wyśmienity, makaron ugotowany jak

trzeba, a wino łagodne, tylko atmosfera sięnie
udała.

Harriet juz˙ przedtem postanowiła sobie, z˙e jak

tylko poda tort przygotowany przez Annę, natych-
miast opuści towarzystwo.

– Jeśli chcecie do tego kawę– powiedziała,

stawiając na środku stołu apetyczny tort – to
sami sobie zróbcie. Ja muszęsiępołoz˙yć. Głowa
mi pęka.

Nim doszła na szczyt wiez˙y, ból stał sięnie do

wytrzymania. Usiadła przy oknie i gorzko się
rozpłakała. Wymarzone wakacje diabli wzięli!

Rano Anna zajęła się przygotowaniem śniada-

nia dla całej czwórki, więc Harriet mogła się
spokojnie poopalać nad basenem. Miała nadzieję,
z˙e będzie sama, niestety James ją wyprzedził.

– Dzień dobry – powitał ją oficjalnie.

84

CATHERINE GEORGE

background image

Udała, z˙e go nie widzi, nie słyszy, z˙e po prostu

nikogo tu nie ma. Zdjęła koszulę, szorty, nasmaro-
wała siękremem i w ciemnych okularach na nosie
rozłoz˙yła sięna lez˙aku, chcąc wykorzystać łagod-
ne poranne słońce.

– Chyba juz˙ wiem, o co chodzi Francesce

– odezwał sięJames. – Carlo mógłby być jej
ojcem, więc nic dziwnego, z˙e podoba jej sięmłody
ogier. I właśnie tu tkwi problem. Tim nie myśli
głową.

– Mnie to juz˙ nie obchodzi. – Wzruszyła ra-

mionami.

– Nie wierzę! Jesteś przyjaciółką Tima!
– Skoro tak uwaz˙asz, to dam ci dobrą radę.

– Harriet zdjęła okulary, popatrzyła na Jamesa.
– Tim jest prawie pewien, z˙e przestaniesz mu
wypłacać kieszonkowe. Spróbuj, a wówczas Fran-
cesca moz˙e zmienić zdanie.

– To nic nie da. – Pokręcił głową. – Carlo Rossi

był naprawdębogaty, a Francesca odziedziczyła
wszystko. Podobno jej prace tez˙ mają wzięcie...
Ona nie musi liczyć na pieniądze Tima.

– A właściwie dlaczego jesteś tak bardzo prze-

ciwny temu małz˙eństwu? Czy chodzi tylko o róz˙-
nicęwieku, czy moz˙e są jeszcze jakieś inne po-
wody?

– Moja z˙ona tez˙ była starsza ode mnie – przy-

pomniał jej James. – Nasze małz˙eństwo rozpadło
sięmię

dzy innymi dlatego, z˙e Madeleine nie

chciała mieć dzieci. Róz˙nica wieku między Timem
a Francescą jest o wiele większa niz˙ w moim

85

NOC Z MILIONEREM

background image

przypadku i Francesca tez˙ pewnie nie będzie chcia-
ła dzieci, a Tim kiedyś tego poz˙ałuje.

– Jest po uszy zakochany i prędko mu to nie

minie. Jeśli w ogóle. – Westchnęła smutno.
– Wczoraj powiedziałam o jedno słowo za duz˙o
i diabli wzięli dziesięć lat przyjaźni. Prawdę mó-
wiąc, to mam was obu serdecznie dosyć.

– Czy mam rozumieć, z˙e juz˙ nie chcesz mieć ze

mną nic wspólnego?

– Jakbyś zgadł.
– Rozumiem. – James wstał z lez˙aka. – Czeka

mnie długa podróz˙, więc będę się zbierał.

– Szerokiej drogi – mruknęła Harriet.
– Wstań – polecił jej James.
– Po co?
– Nie pytaj, tylko wstań, dobrze?
Jak tylko stanęła na nogach, przytulił ją do

siebie i pocałował tak, z˙e w głowie jej sięza-
kręciło.

– To taki mały drobiazg na pamiątkę– powie-

dział. – Arrivederci!

Harriet długo lez˙ała bez ruchu, przeklinając

w duchu swoją dumę. Co najmniej godzina zeszła
jej na smutnych rozmyślaniach, nim nad basenem
pojawił sięTim.

Na jego powitanie odpowiedziała sztywnym

skinięciem głowy i zaraz wsadziła nos w ksiąz˙kę.

– Gdzie Jed? – zapytał Tim.
– Godzinętemu wyruszył do Pizy.
– Znaczy, z˙e mu nie przeszło.
– Co mu miało przejść?

86

CATHERINE GEORGE

background image

– Nadal jest przeciwny mojemu małz˙eństwu.

– Tim posłał jej pełen nadziei uśmiech. – Mogłabyś
szepnąć za mną słówko, kiedy znów go zobaczysz?

– Po tym, jak mnie wczoraj potraktowałeś? Nie

ma mowy!

– Nie chciałem...
– Timothy Devereux – przerwała mu – ja nie

jestem idiotką! Chciałeś powiedzieć to, co powie-
działeś, co zresztą nie ma w tej chwili z˙adnego
znaczenia. Nie wstawięsięza tobą u Jamesa,
poniewaz˙ juz˙ nigdy go nie zobaczę.

– Mam rozumieć, z˙e wzięłaś go sobie na jedną

noc? – Tim nie posiadał sięze zdumienia.

– To nie jest prawnie zabronione! A skoro juz˙

nie muszęodgrywać tej twojej głupiej komedii,
mogęrobić co zechcęi kiedy zechcę. Gdzie Fran-
cesca? – wolała zmienić temat.

– Przygotowuje sięna spotkanie z Jedem. Myś-

leliśmy, z˙e jeszcze śpi. Muszęją uprzedzić, z˙e
wyjechał. Po śniadaniu wracamy do Florencji.
Moz˙esz tu zostać sama? – Pytanie było tak bardzo
spóźnione, z˙e Harriet miała ochotęwepchnąć Ti-
ma do basenu.

– Mogę– warknęła.
– To dobrze – powiedział, juz˙ zajęty wyłącznie

swoją ukochaną, która właśnie wyszła na taras.

– Dzień dobry – powitała ją Harriet.
Buongiorno. – Francesca zerknęła na Tima.

– Gdzie jest twój brat, caro?

– W drodze na lotnisko.
– Wię c my tez˙ moz˙emy wyjechać. – Odetchnęła

87

NOC Z MILIONEREM

background image

z ulgą, po czym zwróciła siędo Harriet. – Tak się
cieszę, z˙e wreszcie ciępoznałam.

Wszyscy sięrozjechali, nawet Anna wróciła do

domu. Harriet znów została sama. Wieczorem
samotnie jadła obiad na tarasie, kiedy zadzwonił
telefon.

– Juz˙ jestem w domu – rozległ sięw słuchawce

głos Jamesa.

– Świetnie – powiedziała lodowatym tonem.
– Czy jest tam Tim?
– Nie. Pojechał z Francescą do Florencji. Ulz˙y-

ło jej, kiedy sięokazało, z˙e nie będzie musiała się
z tobą spotkać.

– Nie dziwięsię. Wczoraj otwarcie jej powie-

działem, z˙e nie pochwalam tego małz˙eństwa.

– Co absolutnie niczego nie zmieniło. Będziesz

musiał sięz tym pogodzić. To jest z˙ycie Tima, nie
twoje.

– Oczywiście masz rację, tylko z˙e ja nie umiem

przyglądać siębezczynnie, jak je sobie rujnuje.
– Urwał i po chwili zaczął z innej beczki: – Więc
znów jesteś sama, Harriet. Tak jak chciałaś.

– Owszem.
– Samotność ci nie przeszkadza?
– W takim pięknym miejscu jak La Fattoria to

prawdziwa rozkosz.

– I z˙aden intruz nie zjawi sięw twojej sypialni,

z˙eby ci ją zepsuć.

– Ty to powiedziałeś.
– Harriet, posłuchaj...
Rozłączyła się. Miała wielką satysfakcję, z˙e

88

CATHERINE GEORGE

background image

mogła tak po prostu wyłączyć wielkiego Jamesa
Edwarda Devereux’go.

James juz˙ więcej nie zadzwonił, za to wieczo-

rem odezwał sięTim. Powiedział, z˙e wyprosił
u Jeremy’ego Blytha kilka dodatkowych wolnych
dni, więc zobaczą się dopiero po jego powrocie do
Londynu. Poprosił, z˙eby zostawiła Annie klucze
od domu, z˙yczył Harriet szczęśliwej podróz˙y
i obiecał wpaść do niej, jak tylko wróci do domu.

– Nie rób sobie kłopotu.
– Słucham?
– Nie chcęcięwidzieć, Tim. Potrzebujęspo-

koju.

– Az˙ tak sięna mnie wściekasz?
– Nie jestem zła, tylko obolała. Muszęw spo-

koju wylizać rany.

– Jak ładnie poprosisz, to moz˙e Jed ci je wyliz˙e

– prychnął Tim i rzucił słuchawką.

Nie mogła mieć pretensji do Tima za jego

zachowanie. Przez˙ył szok, ujrzawszy ją w łóz˙ku ze
swoim bratem. Ona sama tez˙ jeszcze sięnie otrząs-
nęła, zwłaszcza kiedy o tym myślała, czyli prawie
bez przerwy. Westchnęła. W tej chwili miała ser-
decznie dosyć Tima.

Najwyz˙szy czas zająć sięwłasnym z˙yciem, po-

myślała. Dość sięnaniańczyłam Tima Devereux’go.
No, ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na
dobre. Teraz przynajmniej James wie na pewno, z˙e
jego brat nie jest gejem.

89

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Prosto z lotniska Harriet pojechała do Bays-

water, z˙eby jak najszybciej mieć za sobą rozmowę
z Dido. Zrobiła, co mogła, z˙eby delikatnie przeka-
zać przyjaciółce nowinęo zaręczynach Tima, ale
Dido i tak była załamana.

– Nie mogęw to uwierzyć! Zwodziliście mnie

przez tyle czasu tylko dlatego, z˙e Tim zakochał się
w kobiecie starszej od siebie? – Dido była bliska
płaczu. – Przeciez˙ mogłaś mi zaufać. Dlaczego nic
nie powiedziałaś?

– Naprawdębardzo chciałam, ale Tim kazał mi

przysiąc, z˙e zachowam wszystko w tajemnicy. Bał
się, z˙eby James nie dowiedział sięo jego romansie.

– A czemu James jest przeciwny tej całej Fran-

cesce?

– Jest przekonany, z˙e Tim zdąz˙a do zguby, ale

ja myślę, z˙e Francesca jest tak samo po uszy
zakochana w Timie, jak on w niej. Tim jest sym-
patyczny, przystojny i zakochany na zabój. Pewnie
jest tez˙ dobry w łóz˙ku.

– Pewnie? – Dido wprost osłupiała. – Chcesz

powiedzieć, z˙e nigdy nie próbowałaś?

– Nie próbowałam i nie spróbuję. Kocham Ti-

ma, ale jak brata.

background image

Pod koniec pierwszego, niezwykle pracowitego

dnia, Harriet czuła siętak, jakby nigdzie nie wyjez˙-
dz˙ała. Na domiar złego, kiedy wróciła do nowego
domu, okazało się, z˙e nie zdoła mieszkać w pokoju
o kobaltowych ścianach. Koniecznie musiała je
przemalować.

Kiedy w piątek wieczorem zmęczona dotarła

do siebie, zastała na schodach Tima z bukietem
kwiatów.

– Dałem ci trochęczasu – oznajmił.
– Niezbyt duz˙o. – Była zachwycona, ale nie

chciała, z˙eby za szybko sięo tym dowiedział. – Te
kwiaty to dla mnie?

– Nie. – Tim sięuśmiechnął. – To najnowsza

moda eleganckich młodych męz˙czyzn. Jeremy ciąg-
le taszczy z sobą jakiś bukiet.

– No dobra, wejdź – zgodziła sięłaskawie.

– Kiedy wróciłeś?

– Dziś rano. – Gdy znaleźli sięw mieszkaniu,

Tim odłoz˙ył kwiaty i mocno przytulił Harriet.
– Przepraszam za wszystko, co powiedziałem.
Byłem kompletnie wytrącony z równowagi.

– Ja tez˙ nie miałam prawa ciępouczać – przy-

znała Harriet. – Choć nadal uwaz˙am, z˙e powinie-
neś był mi powiedzieć prawdęo Francesce.

– Tak, wiem – zgodził siępotulnie. – Ale

gdybym ci powiedział, to nie zgodziłabyś sięna
fałszywe zaręczyny.

– Masz świętą rację – rzuciła ze złością.
– A więc znów jesteśmy przyjaciółmi? – zapy-

tał z nadzieją w głosie.

91

NOC Z MILIONEREM

background image

– Jasne. Dzięki Bogu tylko przyjaciółmi. Uda-

wanie twojej narzeczonej miało swoje złe strony.

– Nieudane z˙ycie seksualne? – domyślił się

Tim. – À propos...

– Przestań, proszę.
– Przeciez˙ nie moz˙emy udawać, z˙e Jed nie

istnieje. Zrobił mi straszną awanturęza to, z˙e
zostawiłem cięsamą w La Fattorii.

– O tak, wściekać sięto on potrafi. Mnie tez˙

zrobił awanturę.

– O Francescę?
– O to tez˙. Ale najbardziej go ubodło, z˙eśmy go

nabrali.

– Wcale mu sięnie dziwię

. – Tim ze zro-

zumieniem pokiwał głową. – Jed bardzo cięprag-
nie, moja śliczna. Jest zrozpaczony, bo ty podobno
nie chcesz go juz˙ więcej widzieć. To prawda?

– Prawda. – Siadła na sofie. – Wszystko przez

tęmoją głupią dumę. Musiałam jakoś zareagować
na awanturę, jaką mi zrobił.

– No, ale poszłaś z nim do łóz˙ka. – Usiadł obok

niej.

– To jakoś tak samo wyszło. – Zarumieniła się.

– Coś w rodzaju lawiny. Nikt ich nie planuje, a są.
W normalnych warunkach wymagam twórczych
zalotów, nim pozwolę, z˙eby sprawy zaszły tak
daleko. Jamesa to tez˙ dotyczy.

– Czy mam mu to powtórzyć?
– Jedno słowo i zginiesz!
– Jak sobie z˙yczysz, aniołeczku. – Uśmiechnął

siędo niej. – Pewnie nie masz nic do jedzenia?

92

CATHERINE GEORGE

background image

– Alez˙ ty jesteś przewidywalny! Nie, nie mam

nic do jedzenia. Nie miałam czasu zrobić zakupów.
Czy Francesca wie, ile moz˙esz zjeść?

– Wie. I ma doskonałego kucharza. Jest o cie-

bie zazdrosna – gwałtownie zmienił temat. – Nie
mogła uwierzyć, z˙e wolęją od takiej młodej apetycz-
nej dziewczyny jak ty. Twierdzi, z˙e nasz związek
nie potrwa długo, bo ja sięnią znudzę. Potrwa
– zapewnił z powagą. – Póki śmierć nas nie roz-
łączy.

– Powiedz mi jeszcze, skąd wziąłeś pieniądze

na ten wspaniały pierścionek?

– To jest pierścionek jej mamy. Francesca zwy-

kle nosi go na drugiej ręce, ale skoro zjawił się
James, namówiłem ją, z˙eby go przełoz˙yła.

– Czy James wstrzymał ci kieszonkowe?
– To dziwne, ale nie. Poszedłem do niego zaraz

po powrocie. Spodziewałem się, z˙e nie da mi ani
pensa, ale nic takiego sięnie stało. Był bardzo
spokojny, nawet miły.

– Miły, powiadasz? A więc cała ta maskarada

okazała sięniepotrzebna?

– Z tym bym sięnie zgodził. Był taki szczęś-

liwy, z˙e nie zostaniesz moją z˙oną, z˙e chybaby mi
pozwolił oz˙enić sięz krokodylem.

– Przesadzasz! – Harriet roześmiała się, ale

zaraz znów posmutniała. – Nawet nie spróbował
sięze mną skontaktować.

– Czy ty go kochasz? – zapytał prosto z mostu.
Juz˙ miała zaprzeczyć, ale nagle pojęła, dlaczego

ostatnio z˙ycie jakby straciło sens. Po raz pierwszy

93

NOC Z MILIONEREM

background image

była zakochana! I jak kto głupi osobiście oświad-
czyła ukochanemu, z˙e nie chce go więcej widzieć.
Jęknęła zrozpaczona.

– Oczywiście, z˙e go kocham, choć nic dobrego

mi z tego nie przyjdzie.

– Moz˙e mógłbym ci jakoś pomóc? – zapytał

niepewnie Tim.

– Nie, dziękuję... – Pokręciła głową. – Lepiej

sięw to nie mieszaj.

– Jak sobie z˙yczysz. – Uściskał ją. – No dobrze,

przyjaciółko, skoro zabraniasz mi zabawić się
w Amora, to przynajmniej pozwól sięnakarmić.

Harriet znacznie lepiej siępoczuła po spotkaniu

z Timem i następnego dnia rano wybrała się po
farbę.

Nazajutrz rano, ustrojona w szorty, kamizelkę

i znoszone buty sportowe zabrała siędo malowa-
nia. Otworzyła okna, zsunęła wszystkie meble na
środek pokoju i przykryła je prześcieradłami. Wcis-
nęła na głowę starą czapkę z daszkiem i juz˙ mogła
siębrać do pracy.

Malowanie sufitu zajęło jej znacznie więcej

czasu, niz˙ sięspodziewała, ale uparła sięi zrobiła
sobie przerwędopiero wtedy, kiedy skończyła
tęcześć roboty.

Zrobiła sobie kanapkę, popiła colą i mimo bólu

w krzyz˙u zaczęła nakładać na ściany farbę pod-
kładową. Miała mdłości, pociła się, oczy ją piekły,
a ręka, w której trzymała wałek, bolała jak wszyscy
diabli. Mimo to udało jej siępomalować wszystkie

94

CATHERINE GEORGE

background image

ściany. Nie zdąz˙yła nawet spłukać wałka, kiedy
ktoś zadzwonił do drzwi. Harriet zaklęła szpetnie,
jednak kiedy usłyszała w domofonie znajomy mę-
ski głos, jej serce najpierw zatrzymało sięna
moment, a potem pognało jak szalone.

– Czy mogęwejść? – zapytał James.
Nie! Nie teraz, kiedy tak strasznie wyglądam,

pomyślała.

A jednak mu otworzyła. Stanął w progu wymy-

ty, ogolony, jak spod igły. Stał i patrzył na nią,
z trudem powstrzymując sięod śmiechu.

– Przyszedłem nie w porę...
– Jak widzisz. – Bezradnie rozłoz˙yła ręce.

– Nie mam cięnawet gdzie posadzić.

– Czy mimo to pozwolisz mi wejść? Nie zajmę

ci duz˙o czasu.

– Wchodź. I zaczekaj chwilę, bo muszę umyć

wałek.

Pospiesznie opłukała wałek, umyła ręce, z nie-

smakiem przyjrzała sięw lustrze poplamionej far-
bą buzi. Uznała, z˙e lepiej będzie zostać w czapce,
niz˙ prezentować przepocone włosy.

– Przepraszam za ten bałagan – powiedziała,

wróciwszy do Jamesa. – Co ciędo mnie spro-
wadza?

– Tim był u mnie dziś rano. – Popatrzył na nią

z wahaniem. – Powiedział, z˙e mu odpuściłaś.

– No tak. – Westchnęła. – Na twojego brata nie

moz˙na siędługo gniewać, choć tym razem zajęło
mi to trochęwięcej czasu niz˙ zwykle. Nie lubiębyć
oszukiwana, nawet przez Tima.

95

NOC Z MILIONEREM

background image

– Właśnie za to sięna ciebie wściekłem. Czy

naprawdęzgodziłaś sięna ten idiotyczny plan
Tima tylko po to, z˙ebym mu nie wstrzymał kie-
szonkowego?

– O kieszonkowym dowiedziałam siędopiero

w La Fattorii, a na idiotyczny plan sięzgodzi-
łam, bo Tim mi powiedział, z˙e nie z˙yczysz sobie
jego związku z Francescą. Twierdził, z˙e chodzi
o róz˙nicęwieku, więc uznałam, z˙e jest za mło-
da. Do głowy mi nie przyszło, z˙e moz˙e być za
stara.

– Prawdęmówiąc, jestem juz˙ trochęzmęczony

niańczeniem Tima. Postanowiłem posłuchać two-
jej rady. Od tej chwili Tim moz˙e robić, co chce,
a co, jak mi kiedyś powiedziałaś, i tak zawsze robi.
– Wzruszył ramionami. – Moz˙e sobie choćby jutro
zamieszkać z Francescą.

– Najpierw chce sięz nią oz˙enić.
– Teraz, kiedy juz˙ dostał moje błogosławień-

stwo, pewnie będzie chciał to zrobić jak najprę-
dzej. – Urwał na chwilę. – Tim jeszcze coś mi dziś
powiedział.

– Co takiego?
– Twierdzi, z˙e byłabyś skłonna mi przebaczyć.

Czy to prawda?

Wszystkie słowa, jakie Harriet zamierzała wy-

powiedzieć, uwięzły jej w gardle. Milczała tak
długo, z˙e James zbierał siędo wyjścia.

– Nienawidzęz˙ebrać – mruknął.
– Nie odchodź! – zatrzymała go. – Albo lepiej

idź i wróć innym razem, kiedy będę czysta.

96

CATHERINE GEORGE

background image

– Powinienem był najpierw zadzwonić, jak mi

radził Tim.

– Czyz˙by został twoim doradcą?
– Jest ekspertem, jeśli idzie o Harriet Verney.

W kaz˙dym razie tak twierdzi.

– Dawno się tak nie pomylił – mruknęła szczęś-

liwa, z˙e Jamesowi mimo wszystko wciąz˙ na niej
zalez˙y.

– Zostawięcięteraz samą, z˙ebyś mogła się

spokojnie wykąpać, ale pod jednym warunkiem:
jutro zjesz ze mną kolację.

– Jutro nie mogę. Jestem juz˙ umówiona.
– Wobec tego we wtorek – nie ustępował.
– We wtorek moz˙e być – zgodziła sięzadowo-

lona, z˙e udało jej się uratować swą przeklętą dumę.

We wtorek poszli do tej samej restauracji,

w której Harriet jadła kolacjęz Gilesem Kemb-
le’em.

– Chcęsobie powetować tamten dzień, kiedy

ciętutaj zobaczyłem – powiedział James. – Wtedy
nawet podejść do ciebie nie mogłem, za to teraz
będę cię miał tylko dla siebie.

– Miałeś taką minę, z˙e po powrocie do domu

dostałam niestrawności.

– A ja zadzwoniłem do znajomych w Umbrii

i wprosiłem siędo nich z wizytą, z˙eby móc potem
wpaść do La Fattorii i zobaczyć ciebie. Czy to ci
nic nie mówi, Harriet?

– A co dokładnie masz na myśli?
– Tamta noc w Toskanii to była rewelacja.

97

NOC Z MILIONEREM

background image

– Wziął ją za rękę – I nie tylko dlatego, z˙eśmy się
po raz pierwszy kochali, choć to takz˙e było wspa-
niałe. Kiedy dowiedziałem sięprawdy o tobie
i Timie, wszystko sięzmieniło. Chcęcięmieć przy
sobie, Harriet.

Przyszedł kelner z zamówionymi daniami, dzię-

ki czemu miała trochęczasu, z˙eby przetrawić to, co
usłyszała.

Ale potem James juz˙ nie wrócił do tego tematu.

Wypytywał o pracę, opowiadał o swojej i z˙artował
z malarskich zapędów Harriet.

– Połoz˙yłam wczoraj pierwszą warstwębiałej

farby – pochwaliła sięnatychmiast.

– Wczoraj? – zdziwił sięJames. – Mówiłaś, z˙e

masz spotkanie.

– Miałam. – Uśmiechnęła się. – Z kubłem

farby. Jutro połoz˙ędrugą warstwę. Przy odrobinie
szczęścia to powinno wystarczyć.

– Jaki był poprzedni kolor?
– Bardzo ciemny odcień niebieskiego.
– Całkiem nie w twoim guście. Inaczej niz˙ ta

sukienka. – Jego wzrok przesunął siępo nagich
ramionach Harriet. Jak pieszczota. – Czy juz˙ ci
mówiłem, z˙e wyglądasz dziś tak apetycznie, z˙e
mógłbym cięzjeść?

– Nie mówiłeś. A sukienkęwłoz˙yłam dlate-

go, z˙e przypomina mi kolor kamieni w La Fat-
torii.

– A więc twoje wspomnienia stamtąd nie są

nieprzyjemne.

– Nie. Zapamiętam te wakacje do końca z˙ycia.

98

CATHERINE GEORGE

background image

Normalnie nie mogęsobie pozwolić na wypoczy-
nek w takich luksusowych warunkach.

– Przeciez˙ nie wziąłem od ciebie pieniędzy.
– Wiem i dziękuję.
– Ale chyba jednak nalez˙y mi sięcoś w zamian.
– A co byś chciał?
– Powiem ci, jak wrócimy do domu.
Okazało się, z˙e zamiast wrócić pieszo do jej

mieszkania, pojechali taksówką do Jamesa.

– Nalez˙ało to przedtem ze mną uzgodnić – dą-

sała się, gdy podał kierowcy adres.

– Przeciez˙ u ciebie nie ma nawet gdzie stanąć,

nie mówiąc o siadaniu. – Objął ją ramieniem.
– Pomyślałem sobie, z˙e godzina w moim towarzys-
twie i w moim mieszkaniu to godziwa zapłata za
pobyt w La Fattorii.

– Pewnie tak.
Siedziała tak blisko Jamesa, z˙e ciepło jego ciała

podsuwało

pomysły

wzbudzające

rozkoszny

dreszcz. Niecierpliwie czekała, kiedy wreszcie bę-
dą całkiem sami. Po długiej jak wieczność podróz˙y
(w kaz˙dym razie Harriet sięzdawało, z˙e trwało to
całą wieczność) dojechali na miejsce.

James zapalił światło, ale nie rzucił sięna nią,

jak to sobie wyobraz˙ała. Dawno nie czuła siętak
bardzo rozczarowana.

– Usiądź – poprosił. – Zaparzękawę. Chyba z˙e

wolisz wino.

– A moz˙na prosić herbatę? – spytała markotnie.
Zdjął marynarkęi juz˙ po chwili przyniósł na

tacy dwie filiz˙anki herbaty i herbatniki.

99

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nalać ci mleka do herbaty? – zapytał, stawia-

jąc tacęna stoliku.

– Poproszę– mruknę

ła totalnie stłamszona.

Herbata z mlekiem i herbatniki nie były tym, czego
sięspodziewała.

– Pojedziesz na ślub Tima i Franceski? – zagad-

nął James.

– Raczej nie.
– Dlaczego?
Niełatwo było wytłumaczyć zamoz˙nemu czło-

wiekowi, z˙e nie ma siępienię

dzy na taką eks-

trawagancjęjak podróz˙ do Włoch. Pieniądze, które
dostała od Jamesa za meble, zostały wpłacone jako
depozyt za mieszkanie, a reszta poszła na absolut-
nie niezbędne rzeczy, no i oczywiście na farbę.
W tej chwili konto Harriet było prawie puste.

– Bardzo duz˙o czasu zajmuje ci wymyślenie

odpowiedzi – stwierdził James.

– Nie chciałabym okazać sięniegrzeczna... ale

moz˙e przypadkiem wiesz, kiedy dostanępieniądze
za End House?

– Lada chwila. – Popatrzył na nią zdumiony.

– To znaczy, z˙e bez tych pieniędzy nie moz˙esz
sobie pozwolić na wyjazd do Florencji?

– Zgadłeś – przyznała niechętnie.
– Na litość boską, Harriet, przeciez˙ kupięci

bilet i wszystko co trzeba. Nawet nową sukienkę...

– Dziękuję, nie trzeba – przerwała mu. – Nie

mogęci na to pozwolić.

– Dlaczego?
– Duma – odparła krótko.

100

CATHERINE GEORGE

background image

– A więc sprzedałaś mi End House, bo po-

trzebowałaś pieniędzy? – Wziął ją za rękę.

– Mam tylko to, co sama zarobię. – Wzruszyła

ramionami. – Wszystkie oszczędności babci Olivii
poszły na moje studia.

– Więc czemu odmówiłaś, kiedy pierwszy raz

ci to zaproponowałem?

– Przede wszystkim dlatego, z˙e to ty chciałeś

kupić End House. Moz˙e juz˙ zapomniałeś, ale nie
byłeś wówczas moim ulubieńcem. Poza tym nie
potrafiłam sięrozstać z tym miejscem... Po śmierci
moich rodziców babcia sprzedała nasz dom w Lon-
dynie i przeniosłyśmy siędo Upcote, gdzie ona się
wychowała. End House stał sięmoim światem.
– Oczy jej sięzaszkliły. – Tylko z˙e po śmierci
babci to juz˙ nie jest ten sam dom. Bez niej z˙ycie
w Upcote straciło sens.

– Skoro tak bardzo potrzebujesz pieniędzy

– zaczął James po chwili milczenia – to po co
wyprowadziłaś sięod swojej przyjaciółki?

– Za wynajęcie tego mieszkania płacę mniej,

niz˙ płaciłam u Dido. Poza tym teraz mam blisko do
pracy i mogęchodzić pieszo, wię

c finansowo

dobrze na tym wyszłam. No i Dido będzie rzadziej
widywać Tima, co tylko dobrze jej zrobi. Wiedzia-
łeś, z˙e ona sięw nim kocha?

– Boz˙e, jak on to robi? – westchnął James.

– Ledwie spojrzy na kobietę, a ona zaraz się w nim
zakochuje.

– Dla Jeremy’ego Blytha ta cecha warta jest

majątek. – Harriet sięroześmiała. – Kaz˙da kobieta,

101

NOC Z MILIONEREM

background image

która wejdzie do galerii, nieodmiennie kupuje coś,
co Tim jej proponuje, nawet jeśli nie zamierzała
niczego nabywać, tylko chciała sięrozejrzeć.

– Tim ci to powiedział?
– Nie, Jeremy. Wyobraź sobie, z˙e tylko on

jeden nie dał sięnabrać na tęhistoryjkęo moich
zaręczynach z Timem. Od początku twierdził, z˙e
nie pasujemy do siebie.

– Moz˙e sam chciał sięwydać za Tima – sko-

mentował James.

– Zrobiło siępóźno. – Spojrzała na zegarek,

wstała. – Muszęjuz˙ iść.

– A nie mogłabyś zostać na noc? – Wziął ją za

rękę, przeprowadził przez kuchnię do ściany z ma-
towego szkła. – Nie pokazałem ci tego, kiedy byłaś
tutaj poprzednio. – Nacisnął jakiś guzik i część
ściany się odsunęła, ukazując drugą sypialnię.
– Tim tu sypia, kiedy u mnie nocuje. Za tamtą
szklaną ścianką jest łazienka.

– Bardzo tu ładnie, ale wolępojechać do siebie.
Chętnie by została, ale nie w pokoju gościnnym.

Jednak skoro James nie zamierzał iść z nią do
łóz˙ka, postanowiła wrócić do domu.

Tym razem zjechał razem z nią windą. Led-

wie drzwi sięza nimi zamknęły, przytulił Har-
riet do siebie i całował ją, póki winda nie zje-
chała.

– Gdybym zrobił to na górze, na pewno nie

skończyłoby sięna pocałunku – wyjaśnił, widząc
jej zdumioną minę. – A ty nie jesteś jeszcze na to
gotowa.

102

CATHERINE GEORGE

background image

Nawet nie wie, jak bardzo sięmyli, myślała

wściekła Harriet, wsiadając do taksówki.

Telefon zadzwonił pięć minut po tym, jak we-

szła do mieszkania.

– A więc dotarłaś do domu – usłyszała głos

Jamesa.

– Mówiłeś, z˙e zadzwonisz, ale nie spodziewa-

łam się, z˙e tak szybko.

– Pamiętasz, jak podczas kolacji wspomniałem

o czymś waz˙nym? Podoba ci sięmój pomysł,
Harriet? Chciałbym jeszcze dzisiaj poznać odpo-
wiedź.

– Tak, James, bardzo mi siępodoba. – Z

˙

ałowa-

ła, z˙e nie wspomniał o tym w swoim mieszkaniu,
gdzie mogłaby mu pokazać, jak bardzo.

– Bardzo sięcieszę. Do zobaczenia w piątek.
– Mamy sięspotkać w piątek?
– Oczywiście. Tylko tym razem zostaniesz na

noc. Sobotęi niedzielęspędzimy razem, a przez
ten czas twoje ściany spokojnie sobie wyschną.

103

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY

W piątkowy wieczór Harriet dwa razy sięprze-

bierała i co najmniej trzy razy przepakowała rze-
czy w torbie podróz˙nej. Nie wiedziała, jakie plany
ma James, więc nie miała pojęcia, co ma z sobą
zabrać. Dwukrotnie rozmawiali przez telefon, ale
w czwartek nie było jej w domu, więc James
zostawił wiadomość na sekretarce, a kiedy od-
dzwoniła, takz˙e musiała sięzadowolić kontaktem
z automatyczną sekretarką. W tej chwili niecierp-
liwie czekała na ukochanego.

Nigdy dotąd z˙aden męz˙czyzna nie wzbudzał

w niej takich emocji. Prócz jednego krótkiego
i burzliwego romansu, jej związki z męz˙czyznami
– poza Timem, oczywiście – były luźne, bez zobo-
wiązań, ale i bez wielkich emocji.

Z Jamesem było zupełnie inaczej.
Zadzwonił domofon, James zameldował, z˙e jest

na dole, a po chwili stanął w progu mieszkania
Harriet z białą hortensją w doniczce.

– Proszę, to dla ciebie. – Wręczył jej roślinkę.
– Bardzo dziękuję – powiedziała wzruszona

Harriet. – Jaka miła niespodzianka.

– Teraz wygląda tu znacznie lepiej – pochwalił,

rozejrzawszy siępo mieszkaniu. – Sypialniętez˙
pomalujesz?

background image

– To jest moja sypialnia. Mieszkanie ma tyl-

ko jeden pokój, a kuchnia i łazienka są wciśnięte
w maleńką przestrzeń za tamtymi drzwiami. Za to
mam blisko do pracy, a teraz, kiedy ściany są
jaśniejsze, nawet mi siętu podoba. – Postawiła
kwiatek na małym stoliku między dwoma oknami
i z zadowoleniem podziwiała efekt.

James stanął za plecami Harriet, objął ją w talii.
– Wypada pocałować człowieka, który ci przy-

niósł prezent.

Odwróciła się, zarzuciła mu ręce na szyję.
– Tak ci powiedzieli? – Pocałowała go w usta.

– Nie było cię, kiedy wczoraj do ciebie dzwoniłam.

– Byłem na kolacji. Słuz˙bowej – dodał prędko,

jakby chciał sięusprawiedliwić. – Późno wróciłem
do domu i nie chciałem dzwonić, z˙eby cięnie
obudzić. Jednak wcześniej nie zastałem cię. Po-
szłaś z Dido na zakupy?

– Umówiłam sięna kawęz Paddym Moranem. To

ten miłośnik Ibsena, z którym widziałeś mnie kiedyś
w teatrze. Paddy jest doradcą finansowym. Poprosiłam
go, z˙eby mi poradził, jak najlepiej zainwestować
pieniądze ze sprzedaz˙y End House, a on zapropono-
wał, z˙ebyśmy sięspotkali w knajpce obok jego banku.

– A nie przyszło ci do głowy, z˙eby mnie po-

prosić o radę?

– Jasne, z˙e przyszło, tylko z˙e ty juz˙ i tak duz˙o

dla mnie zrobiłeś. Nie mogęcięwykorzystywać.

– Alez˙ wykorzystuj, ile chcesz. – Przytulił ją,

pocałował, a potem zapytał: – Masz ochotęwy-
rwać sięz miasta?

105

NOC Z MILIONEREM

background image

Harriet było wszystko jedno, dokąd pojedzie,

byleby tylko mieć przy sobie Jamesa.

– Bardzo chętnie. I dziękuję za prezent. – Sta-

nęła na palcach, z˙eby jeszcze raz go pocałować.

– Juz˙ mi dziękowałaś – powiedział, kiedy wresz-

cie ją puścił. – Nie z˙ebym liczył...

– Za taki śliczny kwiatek nalez˙y ci sięwięcej

niz˙ jeden pocałunek.

– Jeśli tak, to następnym razem przyniosę stor-

czyki.

– Nie przepadam za nimi..
– Co za skomplikowana kobieta. Nie lubi ka-

wioru, storczyków...

– Powinieneś sięcieszyć, z˙e nie jestem kosz-

towna – wpadła mu w słowo.

Przed domem nie było eleganckiego lśniącego

auta, którym James jeździł w Upcote. Do podmiej-
skiego domu jego przyjaciół pojechali samocho-
dem terenowym.

– Co sięstało z tamtym włoskim cackiem,

które miałeś w Upcote? – zapytała Harriet.

– To auto lepiej sięnadaje na wiejskie drogi.

Ale najpierw musimy sięwydostać z tego korka
– dodał, bo na razie posuwali sięw ślimaczym
tempie od jednych świateł do drugich. – Mogliśmy
zaczekać, az˙ miną piątkowe godziny szczytu.

– Mnie to nie przeszkadza – powiedziała z prze-

konaniem. Czuła siębezpiecznie w solidnym, wy-
soko zawieszonym aucie i nie przeszkadzał jej ani
ruch uliczny, ani hałas, ani nawet upał. Przede
wszystkim dlatego, z˙e miała u boku Jamesa.

106

CATHERINE GEORGE

background image

Jednak długa podróz˙ w korku i równie długa

jazda po bezdroz˙ach bardzo ją znuz˙yły. Ucieszyła
się, kiedy wreszcie skręcili w wysadzaną drzewa-
mi alejęprowadzącą do wiejskiego domu, który
wyglądał jak pomniejszone Edenhurst.

– Dwa wieki temu była tu plebania – opowiadał

James. – Tamtą ściez˙ką dochodziło siędo furtki,
która prowadzi do kościoła. Przejez˙dz˙aliśmy obok
niego przed chwilą.

Wszystkie pomieszczenia na parterze miały ta-

ką samą podłogęjak kwadratowy hol, ale tylko
jeden duz˙y salon był uz˙ywany. Były tu dwa okna
wychodzące na ogród, który rozpaczliwie potrze-
bował troskliwego opiekuna.

Po raz pierwszy, odkąd rozpoczęła malowanie,

Harriet była naprawdęgłodna. Pomogła Jamesowi
przygotować kolację, a potem jadła, az˙ jej sięuszy
trzęsły.

– No, nareszcie zaczęłaś jeść – ucieszył się

James.

– To wszystko przez tę farbę. Nie miałam poję-

cia, z˙e az˙ tak zareagujęna ten zapach. Babcia
zawsze odnawiała dom, kiedy byłam w szkole.
– Uśmiechnęła się do niego i nagle zamarła.

– Co sięstało?
– Właśnie zdałam sobie sprawę, z˙e po raz pierw-

szy od śmierci babci jestem naprawdęszczęśliwa.

– Dlaczego? – Nie spuszczał z niej wzroku.
– Poniewaz˙ jestem tutaj z tobą.
Podszedł do Harriet, wziął ją w ramiona i pocało-

wał. Puścił dopiero wtedy, kiedy mu tchu zabrakło.

107

NOC Z MILIONEREM

background image

– Ja tez˙ jestem szczęśliwy – przyznał. – Z tego

samego powodu. A teraz bądź grzeczna i dokończ
kolację.

Po jakimś czasie, kiedy siedzieli na sofie, wrę-

czył jej paczuszkę.

– Co to? – spytała Harriet, niecierpliwie rozdzie-

rając papier. W paczce były ksiąz˙ki z samego szczytu
listy bestsellerów. – Och, James! Jesteś boski!

– Czytałaś juz˙ którąś?
– Tylko streszczenia – stwierdziła, przejrzaw-

szy tytuły. – Zawsze czekam, az˙ zostaną wydane
w miękkiej oprawie. – Pocałowała go, oczy jej
błyszczały. – Zabezpieczyłeś nas przed nudą.

– Źle mnie zrozumiałaś. Masz zabrać te ksiąz˙ki

do domu. Kiedy jesteś ze mną, masz poświęcać
uwagęwyłącznie mnie. – Posadził ją sobie na
kolanach. – Najlepiej zacznij od zaraz.

Przez dwa dni i noce lało jak z cebra, więc Harriet

nawet nie wytknęła nosa z domu. James co rano
szedł po gazetę, którą czytali razem podczas śniada-
nia. Rozwiązywali krzyz˙ówki, popijali kawę, a po-
tem wracali do łóz˙ka i znów siękochali. Zasypiali
zmęczeni i budzili się, kiedy poczuli głód. Po bardzo
późnym lunchu pierwszego dnia pobytu Harriet
uznała, z˙e nadszedł czas na powaz˙ną rozmowę.

– Jeśli chodzi o ten nasz związek... – zaczęła.
– Wreszcie przyznałaś, z˙e łączy nas jakiś zwią-

zek! – zawołał uradowany.

– Tylko widzisz – ciągnęła, nie zwracając uwa-

gi na jego wygłupy – ty masz własne z˙ycie i ja tez˙.

108

CATHERINE GEORGE

background image

Mam przyjaciół, których bardzo lubię. Nie tylko
Tima i Dido. Nawet jeśli zaczniemy sięspotykać
regularnie, to będę chciała, wręcz muszę spotykać
siętakz˙e z nimi.

– Nie mam nic przeciwko twoim przyjaciołom.

– oznajmił powaz˙nie James. – Często wyjez˙dz˙am
i broń Boz˙e nie wymagam od ciebie, z˙ebyś siedzia-
ła wieczorami w domu i umierała z tęsknoty.

– Cieszęsię

,

z˙eśmy

sobie

to

wyjaśnili.

– Uśmiechnęła się. – W końcu przyjaciele mogą mi
sięprzydać, kiedy ten nasz związek sięrozpadnie.

– Uwaz˙asz, z˙e nie przetrwa? – Wcale mu sięto

nie spodobało.

– Wszyscy ludzie, których kochałam, zniknęli

z mojego z˙ycia, na dodatek bez uprzedzenia.

– Jestem wprawdzie duz˙o starszy od ciebie, ale

na tamten świat jeszcze sięnie wybieram.

– Wiem, ale w kaz˙dej chwili mogęci sięznu-

dzić. Takie rzeczy sięzdarzają.

– To jest tak nieprawdopodobne, z˙e nie warto

sobie tym głowy zawracać – prychnął. – No to
kiedy siędo mnie przeprowadzasz?

– Na pewno jeszcze nie teraz. Potrzebujęczasu,

z˙eby przywyknąć do nowej sytuacji. Wprawdzie
miałam kilku narzeczonych, póki nie zaczęłam
udawać narzeczonej Tima... – westchnęła – ale
nigdy z nikim nie było mi tak jak z tobą. Mimo to...
nie jestem pewna, czy to właśnie jest miłość.

– Nie jesteś? – zdziwił sięJames. – Dlaczego

tak uwaz˙asz?

– Bo widzisz, Dido bez przerwy sięzakochuje...

109

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nie tylko w moim cudownym braciszku?
– Ciągle szuka kogoś takiego jak Tim.
– Nie znajdzie. On jest jedyny w swoim rodzaju.
– No właśnie. Więc za kaz˙dym razem, kiedy

Dido zakocha sięw niewłaściwym facecie, staje
sięślepa i głucha na jego wady, które ja widzęaz˙ za
dobrze. – Uśmiechnęła się przepraszająco. – A ja
nic takiego do ciebie nie czuję.

– Czy to znaczy, z˙e moje wady są az˙ tak wido-

czne?

– Jesteś dobry, troskliwy i bardzo hojny, ale takz˙e

niecierpliwy i apodyktyczny. Widzęto wszyst-
ko bardzo wyraźnie, niemniej nie zmienia to moje-
go uczucia do ciebie.

– Powiesz mi, jakie to uczucie?
– Jestem szczęśliwa, kiedy mogę być z tobą,

a kiedy cięnie ma, to jakby połowa mnie tez˙
ubyła... – Reszta słów zginęła w namiętnym i tak
długim pocałunku, z˙e gdy sięskończył, chwytali
powietrze jak ryby wyrzucone na piasek.

– Poznałem cię, kiedy miałaś trzynaście lat

– powiedział James. – Od początku byłem prze-
ciwny twojemu małz˙eństwu z Timem, ale dopiero
kiedy ostatnio spotkaliśmy sięw Upcote, zrozu-
miałem dlaczego. Widzisz, Harriet, ja od początku
chciałem cięmieć dla siebie.

– Ale czy ty mnie kochasz, James? – spytała,

patrząc mu prosto w oczy.

– Tak – odparł bez wahania. – Do szaleństwa

i na całe z˙ycie.

110

CATHERINE GEORGE

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Często wyjez˙dz˙ał, czasami bardzo daleko,

i wtedy nie widzieli sięnawet przez dwa tygodnie,
za to czas spędzony razem dawał obojgu wiele
radości. Mimo to Harriet nadal nie chciała się
wprowadzić do Jamesa.

Zdesperowany zaproponował, z˙e kupi dom.
– Skoro nie podoba ci sięmoje mieszkanie, to

nie widzęinnego wyjścia.

– Nie chodzi o mieszkanie – tłumaczyła. – Je-

szcze nie dojrzałam do zamieszkania z tobą

– Zwariowałaś? – obruszył się. – Znamy się

dziesięć lat!

– Ale dopiero niedawno przestałam być dla

ciebie wyłącznie kolez˙anką Tima.

– Przyszłą z˙oną Tima – poprawił ją. – A skoro

juz˙ o tym mowa, to mam wraz˙enie, z˙e prawdziwą
przeszkodą jest moja niechęć do małz˙eństwa.
Spróbuj mnie zrozumieć, kochanie, ale po do-
świadczeniach z Madeleine jestem trochęuprze-
dzony do tej instytucji. Ślub wyleczył z miłości
i mnie, i ją. Przysięgam, z˙e będę cię kochał i szano-
wał do końca swego z˙ycia – oświadczył uroczyś-
cie. – Powtórzenie tych słów w kościele niczego
nie zmieni. Ja ciękocham, Harriet.

background image

– Ja ciebie tez˙ kocham, ale wolałabym poroz-

mawiać o wspólnym domu, kiedy juz˙ będę absolut-
nie pewna.

– Pewna swoich uczuć czy moich?
– Nie o to chodzi. Nie o to, co dzieje sięteraz.

Muszęmieć pewność, z˙e to wszystko nie skończy
sięwielkim płaczem.

– Pewnie czasami będziesz przeze mnie płaka-

ła. – Uśmiechnął siękrzywo. – Kto wie, moz˙e
będzie inaczej i to ty sprawisz, z˙e będę płakał, ale
jednocześnie ze wszystkich sił będę się starał,
z˙ebyś była ze mną szczęśliwa.

– Nie musisz sięstarać. Wystarczy, z˙e ze mną

będziesz, z˙eby uczynić mnie szczęśliwą – zapew-
niła go Harriet. – Ani trochęnie zalez˙y mi na
ślubie, ale zaloty w twoim wykonaniu tak bardzo
mi siępodobają, z˙e chciałabym sięnimi nacieszyć,
zanim zdecydujemy sięzamieszkać razem.

– Kiedy tak siędo mnie uśmiechasz, to nie

umiem ci niczego odmówić – westchnął zrezyg-
nowany i posadził ją sobie na kolanach. – Jak długo
kaz˙esz mi czekać?

– Nie musisz na nic czekać – zaprotestowała.

– Wczoraj zaciągnąłeś mnie do łóz˙ka, jak tylko
przestąpiłam próg tego mieszkania.

– Nie chodzi mi o wspaniały seks. – Pogłaskał

ją po policzku. – Mam taką głupią potrzebę, z˙eby
wracać wieczorem do domu, w którym ty na mnie
czekasz.

– Nie spodziewaj się, z˙e będę ci przynosić

kapcie.

112

CATHERINE GEORGE

background image

– Nie noszękapci. – Uśmiechnął się. – Wystar-

czy, z˙e będziesz.

– Czasami pracujędo późna.
– Wtedy ja będę czekał na ciebie. Niecierp-

liwie. A poza tym – popatrzył jej w oczy – pomyśl
tylko, ile pieniędzy zaoszczędzisz, kiedy zrezyg-
nujesz z tego swojego mieszkania.

– No dobrze, poddaję się. – Roześmiała się,

podniosła ręce. – Czemu od razu tego nie powie-
działeś? Wobec tego jutro zaczynamy szukać domu.

Poszukiwanie domu musiało jednak poczekać,

poniewaz˙ James został nagle wezwany do jednego
ze swych hoteli w Szkocji. Harriet wprosiła sięna
kolacjędo Dido, z˙eby podzielić sięz nią nowiną.
Zabrała takz˙e Tima, o co Dido od dawna ją prosiła,
i w ten sposób upiekła dwie pieczenie przy jednym
ogniu.

– Złamałeś mi serce, potworze – z˙artowała

Dido, uszczęśliwiona, z˙e znów go widzi – ale
chyba jakoś to przez˙yję. Pod warunkiem z˙e od
czasu do czasu będziemy się mogli spotkać wszys-
cy razem.

Harriet takz˙e była zadowolona, z˙e moz˙e wrócić

na stare śmiecie, choć ciągła paplanina Tima
o Francesce i ich zbliz˙ającym sięwielkimi krokami
ślubie zdecydowanie psuła nastrój.

Po posiłku Harriet wstała z kieliszkiem wina

w dłoni.

– Skorzystam z okazji, z˙e Tim wreszcie zamilkł

na chwilę, i zakomunikuję wam coś waz˙nego...

113

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nagle, ku przeraz˙eniu obojga przyjaciół, osunęła
sięna podłogęjak martwa.

Najpierw usłyszała płacz Dido. Kiedy otworzyła

oczy, zobaczyła nad sobą przeraz˙oną twarz Tima.

– Grzeczna dziewczynka – pochwalił, zorien-

towawszy się, z˙e wraca jej świadomość.

Pomógł jej wstać, usadowił na sofie.
– Napij sięwody albo wina – błagała przeraz˙o-

na Dido. – Nie mam ani kropli brandy. Alez˙ nas
przestraszyłaś. Co sięstało? Przeciez˙ prawie nic
nie piłaś.

– W głowie mi sięzakręciło – wyszeptała oszo-

łomiona Harriet.

– Jak sięczujesz? – dopytywał sięTim, wciąz˙

trzymając ją za rękę.

– Nie najlepiej. – Uśmiechnęła się słabo. – Di-

do, zrobisz mi herbaty?

– W tej chwili. – Zerwała sięna równe nogi.
Natychmiast przystąpiła do działania, a kiedy

weszła do kuchni, Tim szepnął Harriet do ucha:

– Marnie wyglądasz.
– I marnie sięczuję. Nigdy w z˙yciu nie ze-

mdlałam.

– Będę wdzięczny, jeśli juz˙ więcej tego nie

zrobisz, zwłaszcza w mojej obecności. Kiedy wra-
ca Jed?

– Jutro albo w sobotę. Nie był pewien.
– Tylko sięnie przemę

czaj w ten weekend.

– Uśmiechnął się. – Zresztą Jed na pewno nie
będzie miał nic przeciwko temu, z˙ebyś przez dwa
dni nie wstawała.

114

CATHERINE GEORGE

background image

– Chciałabym sięteraz znaleźć we własnym

łóz˙ku – westchnęła.

– Dido będzie się upierać, z˙ebyś została u niej

na noc.

Miał rację. Dido głośno protestowała, kiedy

Harriet jej oznajmiła, z˙e wraca do Clerkenwell.

– Czujęsięjuz˙ dobrze – zapewniała przyja-

ciółkę.

– Nie martw się, Dido – wsparł ją Tim. – Osobi-

ście zapakujęnaszą chorą do łóz˙ka i połoz˙ęjej
telefon pod poduszkę.

Tak jak obiecał, odwiózł ją do domu, podał

herbatę, zaczekał, az˙ Harriet siępołoz˙y.

– Miałaś nam coś oznajmić, zanim zemdlałaś

– przypomniał jej przed wyjściem.

– Ach, tak. – Harriet sięoz˙ywiła. – Ja i James

postanowiliśmy zamieszkać razem. Poniewaz˙ nie
lubięjego mieszkania, James chce kupić dom i ja
mam go wybrać.

– Będziesz moją bratową! – ucieszył się Tim

i uściskał ją serdecznie.

– Nie, Tim. Nie wychodzęza mąz˙ za Jamesa,

tylko będę z nim mieszkać.

– A czemu nie? – Mina mu sięwydłuz˙yła.
– Madeleine – wyjaśniła zwięźle.
– Przeciez˙ to juz˙ historia. Dlaczego miałabyś

sięnią przejmować?

– Nie ja sięprzejmuję, tylko James. Małz˙eń-

stwo z Madeleine przekonało go, z˙e ślub to koniec
miłości. Tak twierdzi.

– A ty sięz nim zgadzasz?

115

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nie, ale go rozumiem.
– No dobrze, a co ty o tym sądzisz? Chciałabyś

poślubić Jeda?

– Nie. – Stanowcza odpowiedź zdziwiła Tima,

ale nie dał tego po sobie poznać.

– Skoro oboje myślicie tak samo, to chyba

wszystko w porządku – mruknął i pocałował ją na
dobranoc. – A gdybyś znów dziwnie siępoczuła,
natychmiast do mnie zadzwoń. Rzucęwszystko
i przybiegnęna ratunek.

– Wariat! – Roześmiała się.
– Nie z˙artuję. – Tim był śmiertelnie powaz˙ny.

– Uwaz˙aj na siebie, dobrze?

Udało jej sięwyjść z pracy punktualnie. Chciała

jeszcze zrobić zakupy i przygotować obiad przed
przyjazdem Jamesa.

Wróciwszy do domu, odsłuchała wiadomość

z automatycznej sekretarki.

– Przyjadęwieczorem – mówił James. – Stęsk-

niłem sięza tobą, kochanie. Ty tez˙ sięstęskniłaś?

– Bardzo – powiedziała do siebie, ciesząc się

na myśl, z˙e juz˙ wkrótce będzie mogła mu to
okazać.

Wadą mieszkania w jednym pokoju była ciągła

konieczność utrzymywania porządku. Harriet krę-
ciła sięjak w ukropie, z˙eby doprowadzić miesz-
kanie do ładu, potem nastawiła obiad i wreszcie
mogła wejść pod prysznic.

Kończyła szczotkować włosy, kiedy zadzwonił

James.

116

CATHERINE GEORGE

background image

Ledwie otworzyła mu drzwi, rzucił teczkę, po-

rwał Harriet w ramiona i całował, az˙ tchu mu
zabrakło.

Zemdlała mu na rękach.
Kiedy sięocknę

ła, lez˙ała na sofie, a James

siedział obok niej z przeraz˙oną miną.

– Co sięstało, kochanie? – Delikatnie dotknął

jej policzka.

– Spieszyłam się, z˙eby ze wszystkim zdąz˙yć,

a potem ty mnie okręciłeś... Przytul mnie.

Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać.

Podniósł ją ostroz˙nie, posadził sobie na kolanach
i mocno przytulił.

– Pewnie nic nie jadłaś, kiedy mnie tu nie było.
– Właśnie z˙e jadłam. A wczoraj nawet wcześ-

niej poszłam spać.

Ani słowem nie wspomniała o wieczornym

omdleniu. James i tak był zmartwiony, nie chciała
go jeszcze bardziej niepokoić.

– Lepiej sięczujesz? – Delikatnie pocałował jej

włosy.

– Duz˙o lepiej. Ale teraz muszędopilnować

obiadu.

– Do diabła z obiadem. Kupimy coś po drodze.
– Nie ma mowy – oświadczyła stanowczo Har-

riet i wstała pomimo głośnych protestów Jamesa.
– Jeszcze tylko ugotujęwarzywa.

– Dobrze, ale będę stał przy tobie.
Jak powiedział, tak zrobił i w końcu Harriet

kazała mu usiąść, jeśli nie chciał, by mu wy-
rządziła krzywdę.

117

NOC Z MILIONEREM

background image

– Tu nie ma miejsca dla dwóch osób – tłuma-

czyła jak dziecku.

– Dla jednej tez˙ nie. Na weekend pojedziemy

do mnie. I bez dyskusji, proszę.

– Dobrze – zgodziła siępotulnie.
– Chyba czujesz sięgorzej, niz˙ myślałem – sko-

mentował tęjej uległość.

– Czujęsiędoskonale i bardzo sięcieszęna

dwa dni u ciebie. Tak sięza tobą stęskniłam, z˙e jest
mi wszystko jedno, gdzie będziemy, bylebyśmy
mogli być tam razem.

Natychmiast po wejściu do jego mieszkania

Harriet podeszła do ściany i uruchomiła mecha-
nizm, który otwierał małą sypialnię.

– Chcesz mi dać coś do zrozumienia? – zapytał

James, który ani na krok jej nie odstępował.

– Nic podobnego, tylko wpadł mi do głowy

pewien pomysł. – Zamyślona rozglądała siępo
pokoju.

– Zamierzasz tu spać?
– Zwariowałeś? – rzuciła z irytacją. – Będę

spała z tobą. Oczywiście dopiero potem.

– No dobrze, więc powiedz mi, co to za pomysł.

– Juz˙ udobruchany, przytulił ją do siebie.

– Pomyślałam sobie, ze jeśli szybko nie znaj-

dziemy takiego domu, jaki by nam odpowiadał, to
mogłabym na razie zamieszkać w tym pokoju. Jak
mi tu wstawisz sofęi jakiś telewizor, to zrobi się
z tego całkiem przytulny kącik.

– Jeśli tylko zechcesz sięwyprowadzić z tej

118

CATHERINE GEORGE

background image

nory, którą nazywasz mieszkaniem, to moz˙esz
mieć tutaj wszystko, czego dusza zapragnie. A te-
raz idziemy do łóz˙ka.

Spali do późna i nie spieszyli sięz jedzeniem

śniadania. Dopiero około południa wybrali się
kupować meble.

– Kiedy siękąpałaś, zdzwoniłem do Whitefrias

Estates – poinformował ją. – Powiedziałem, z˙e
musimy mieć duz˙y ogród i w ogóle duz˙o miejsca
na wszystko. Wkrótce przyślą nam ofertę.

– Wolałabym coś co bardziej w stylu End House

niz˙ Edenhurst – westchnęła.

– Potrzebny nam dom, kochanie, i to szybko.

A tymczasem obejrzymy sobie meble.

Jeśli miała jeszcze jakieś wątpliwości, czy dzie-

lić z˙ycie z Jamesem Devereux’m, to stopniały, nim
skończył siędzień. Zakupy w jego towarzystwie
były prawdziwą przyjemnością. Wrócili do domu
obładowani paczkami, wciąz˙ ubawieni zachowa-
niem młodego sprzedawcy, który całkiem niepo-
trzebnie zachwalał im sofę, choć spodobała się
Harriet od pierwszego spojrzenia.

– Wyjątkowo wygodna – przedrzeźniała sprze-

dawcę. – Idealnie pasuje do pani włosów. Poza tym
czarny jest w tym sezonie bardzo modny.

– Muszęprzyznać, z˙e zdumiał mnie twój wy-

bór.

– Widziałam, omal nie dostałeś zawału. Cena

jest astronomiczna. A ty jeszcze kazałeś dołoz˙yć
do tego fotel z podnóz˙kiem.

119

NOC Z MILIONEREM

background image

– Niewygórowana cena za ściągnięcie cię do

mojej jaskini – uśmiechnął sięJames. – Ale spo-
dziewałem się, z˙e wybierzesz coś mniej nowoczes-
nego.

– Z

˙

eby zepsuło surową elegancjęcałego wnę-

trza? Nie ma mowy.

– Zgodziłbym sięnawet na kwieciste obicia

i róz˙owe falbanki, bylebyś tylko ze mną zamiesz-
kała. I z˙ebyś mnie kochała – dodał, tuląc ją do
siebie.

– Tak trudno uwierzyć, z˙e jesteśmy razem.

– Popatrzyła na niego z miłością. – Ty i ja... Kto by
pomyślał?

– Mnie tez˙ czasami trudno w to uwierzyć, ale

tylko wtedy, kiedy nie ma cięprzy mnie. Jak juz˙
jesteśmy razem, czujęsiętak wspaniale, z˙e nie
rozumiem, jak mogłem z˙yć bez ciebie az˙ do teraz.

Przytuliła siędo niego, łzy pociekły jej z oczu.
– Przepraszam. – Pociągnęła nosem. – Napra-

wdę nie mam pojęcia, dlaczego płaczę.

– Więc przestań, proszę. Z tym zupełnie sobie

nie radzę.

– Daj chusteczkę. Zaraz zrobię herbatę.
– Nie ma mowy. – Usadził ją na sofie na-

przeciw wielkiego plazmowego ekranu. – Gołym
okiem widać, z˙e jesteś zmęczona. Odpocznij,
włącz telewizor, a ja zaparzęherbatę.

Harriet poczuła sięjak w niebie.

James miał wyjechać na cały tydzień, więc

Harriet została u niego na noc z soboty na nie-

120

CATHERINE GEORGE

background image

dzielę. W poniedziałek odwiózł ją do pracy, a po-
tem wyruszył w drogę.

Dla niej ten tydzień był koszmarny. Praca od

rana do nocy wyczerpywała ją bardziej niz˙ dotąd.
Jedynym jasnym punktem kaz˙dego dnia była tele-
foniczna rozmowa z Jamesem. W czwartek wpadł
Tim. Chciał siępoz˙egnać przed kolejnym wyjaz-
dem do Florencji, ale bardzo szybko wyszedł, bo
Harriet nie mogła opanować ziewania.

– Zdaje się, z˙e brakuje ci snu, kochana. Mam

nadzieję, z˙e spałaś choć trochęw tamten weekend.

– Jasne. – Zaczerwieniła sięaz˙ po cebulki wło-

sów.

– Kiedy przeprowadzasz siędo Jeda?
– Niedługo. James kupił mi meble i telewizor

do małej sypialni. – Opowiedziała mu o swoim
pomyśle, o tym, jak w sobotęgo zrealizowali i ile
to kosztowało.

– Chyba ma fioła na twoim punkcie! – zawołał

Tim. – Zawsze twierdził, z˙e to mieszkanie jest
idealnie urządzone, a tu takie zmiany... Ale zaraz,
gdzie ja teraz będę spał?

– Tam gdzie zawsze. Twoje łóz˙ko jest wciąz˙

na swoim miejscu. Zapomniałeś, z˙e sypiam z Ja-
mesem?

– Ciągle jeszcze nie mogęw to uwierzyć.

– Uściskał ją serdecznie. – Dobranoc, aniołku.

Umówili się, z˙e Harriet zaczeka na Jamesa

w jego mieszkaniu i z˙e nie będzie robiła obiadu,
tylko sobie odpocznie.

Piątkowy wieczór wydawał sięnie mieć końca.

121

NOC Z MILIONEREM

background image

Harriet stała przy jednym z wielkich okien i wypat-
rywała Jamesa. Było jej na zmianęto zimno, to
znów gorąco i coraz bardziej siędenerwowała.
Kiedy wreszcie przyjechał, zamiast wybiec mu na
spotkanie i rzucić sięna szyję, stała jak słup soli
zapatrzona w przestrzeń.

Chciał ją pocałować, ale była sztywna jakby kij

połknęła.

– Co sięstało, kochanie? – przeraził się. – Ok-

ropnie wyglądasz. Czyz˙byś znowu zemdlała?

– Tylko raz.
– Byłaś u lekarza?
– Byłam. – Popatrzyła na niego martwym spo-

jrzeniem. – Myślałam, z˙e znów złapałam jakiegoś
wirusa, ale wygląda na to, z˙e będę miała dziecko.

James oniemiał. Patrzył na nią i długo nie mógł

wydobyć z siebie głosu.

– Czy to moje dziecko, Harriet? – spytał, gdy

wreszcie odzyskał mowę.

Zabolało. Jakby uderzył ją pięścią.
– Nie. – Z satysfakcją patrzyła, jak cała krew

ucieka z twarzy Jamesa. – Moje.

Wyjęła z torebki telefon, zadzwoniła po tak-

sówkę, a potem rzuciła na stół klucze od jego
mieszkania. Jednak nie zdąz˙yła dojść do drzwi, bo
zagrodził jej drogę.

– Dokąd sięwybierasz? – wrzasnął. – Nie mo-

z˙esz tak po prostu wyjść. I to po tym, co mi
powiedziałaś.

– Owszem, mogę.
– Mam prawo do wyjaśnień!

122

CATHERINE GEORGE

background image

– A co tu wyjaśniać?
– Jak to sięstało?
– Normalnie. – Wzruszyła ramionami.
James odetchnął głęboko. Widać było, z˙e stara

sięodzyskać panowanie nad sobą.

– Mówiłaś, z˙e bierzesz pigułki.
– Bo biorę.
– Zapomniałaś jednej?
– Nie, ale chorowałam, miałam mdłości i bra-

łam antybiotyk. W takich warunkach pigułka cza-
sem zawodzi. W jednym przypadku na sto. Do
głowy mi nie przyszło, z˙e znajdęsięw tej pecho-
wej grupie. – Skrzywiła się. – Radzono mi, z˙ebym
ci przekazała dobrą nowinę, ale teraz nie mogę
odz˙ałować, z˙e sięna to zdecydowałam.

– Kto ci to doradził? – spytał z taką miną, z˙e

miała ochotęzapaść siępod ziemię. – Kto jeszcze
o tym wie?

– Lekarz, który mnie dziś badał. Twierdził, z˙e

ojciec ma prawo wiedzieć. To pewnie prawda, ale
ty wątpisz w swoje ojcostwo, więc bądź łaskaw
mnie wypuścić. Chcęwrócić do domu.

– Do domu? – warknął, ignorując całą resztęjej

przemówienia. – Do tej nory w Clerkenwell?

– Zgadłeś. Proszę, pozwól mi przejść.
– Akurat! – Wziął ją za ramiona, ale próbowała

sięwywinąć z uścisku. – Przestań, Harriet. Musisz
mi pozwolić sobie pomóc.

– Niezalez˙nie od tego, czy jesteś ojcem mojego

dziecka, czy nie? – prychnęła, ale zaraz zamarła
z przeraz˙enia, bo z˙ołądek odmówił jej posłuszeń-

123

NOC Z MILIONEREM

background image

stwa. Odwróciła sięna pię

cie i nie zwracając

uwagi na Jamesa, pobiegła do kuchni. Machała
rękami, z˙eby go od siebie odpędzić, ale on na krok
jej nie odstępował i jeszcze przytrzymywał głowę,
kiedy wymiotowała.

Kaszląc i sapiąc, wytarła twarz kuchennym

ręcznikiem, wypiła podaną przez Jamesa szklankę
wody.

– Gdzie masz rzeczy? – zapytał, wróciwszy

z dołu, gdzie płacił taksówkarzowi.

– Nic nie przyniosłam.
– Przebierzesz sięw coś mojego. Jutro przy-

wiozęci jakieś ubranie.

Wziął ją na ręce. Harriet broniła się zaciekle, ale

trzymał mocno.

– Połoz˙ęciędo łóz˙ka, czy tego chcesz, czy nie.
– Będę wymiotować! – jęknęła, więc pobiegł

z nią do łazienki i znów podtrzymywał jej głowę.

Wolałaby umrzeć i mieć to wszystko za sobą,

ale widać musiała sięjeszcze trochępomęczyć.
Skrzywiła sięz niesmakiem, ujrzawszy w lustrze
swoją poszarzałą twarz. James chciał ją znów
wziąć na ręce, ale go odepchnęła.

– Przestań. Kręci mi się w głowie od tego

noszenia.

Nie zaniósł jej więc, ale mocno objął, prowa-

dząc do sypialni. Posadził Harriet na łóz˙ku i wyjął
z szafy koszulkęoraz bokserki.

– Pomóc ci sięrozebrać?
– Dziękuję, dam sobie radę.
Nawet gdyby miało mnie to zabić, dodała w my-

124

CATHERINE GEORGE

background image

śli, kiedy wychodził z pokoju, którego ściany na-
brały dziwnej ochoty do wirowania. Spróbowała
wstać, ale odniosła wraz˙enie, z˙e równiez˙ podłoga
nie jest zbyt stabilna, więc co prędzej usiadła
z powrotem.

– Jesteś juz˙ w łóz˙ku? – zapytał James przez

zamknięte drzwi.

– Nie.
– Czy mogęwejść?
– To twój pokój.
Drzwi sięuchyliły, w szparze ukazała sięjego

głowa.

– Co siędzieje?
– Jest mi niedobrze, kręci mi się w głowie

i jestem w ciąz˙y. Poza tym wszystko w porządku.

– Co mógłbym zrobić? – Po raz pierwszy w z˙y-

ciu James Devereux był całkiem bezradny.

Pocałować, z˙eby sięszybciej zagoiło, pomyś-

lała Harriet.

– Chyba jednak musisz mi pomóc sięprzebrać

– westchnęła zrezygnowana.

125

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Obudziła siępo dwóch godzinach. Ostroz˙nie u-

siadła na łóz˙ku, a poniewaz˙ nic sięnie działo, wstała.
Głowa wciąz˙ jej ciąz˙yła, ale przynajmniej nogi nie
odmawiały posłuszeństwa. Chwilęposiedziała w ła-
zience, na wypadek gdyby zostało jeszcze coś do
zwymiotowania, a gdy okazało się, z˙e nie, umyła
twarz, rozczesała włosy i wróciła do sypialni.

James juz˙ tam na nią czekał. Nie przebrał się,

nadal był w spodniach od garnituru i w eleganckiej
koszuli.

– Słyszałem, z˙e sięporuszałaś – powiedział.

– Pomyślałem, ze moz˙esz mnie potrzebować.

– Nie potrzebuję– rzuciła mu lodowate spo-

jrzenie. – Ani teraz, ani w ogóle.

– Nigdy mi nie przebaczysz?
– Wiesz, z˙e przyjaźnięsięz wieloma męz˙czyz-

nami, w tym z twoim bratem, więc pewnie miałeś
prawo wątpić. – Wzruszyła ramionami. – Ale ja ci
tego nigdy nie zapomnę.

– Wysłuchaj mnie, Harriet – błagał. – Źle mnie

zrozumiałaś. Dopiero niedawno zostaliśmy ko-
chankami, więc kiedy mi powiedziałaś o dziecku,
przeraziłem się, z˙e jak nie jest moje, to ktoś mi was
zabierze.

background image

Bardzo chciała mu uwierzyć, ale pierwsze sło-

wa, jakie od niego usłyszała, tak głęboko ją zraniły,
z˙e mimo najlepszych chęci nie potrafiła.

Przysiadł na brzegu łóz˙ka, wziął ją za rękę.
– Proszęcię, z˙ebyś została moją z˙oną.
– Cóz˙ za miła niespodzianka – zakpiła i cofnęła

dłoń. – Ogromnie ci dziękuję, ale moja odpowiedź
brzmi: nie.

– Nawet sięnie zastanowiłaś. A przeciez˙ nie

chodzi tylko o ciebie. Najwaz˙niejsze jest dziecko.
Nasze dziecko.

– Jesteś pewien, z˙e nasze?
– Oczywiście, z˙e tak. Nie powiedziałabyś mi

o tym, gdyby nie było nasze.

– Moz˙e chciałam ci wcisnąć cudzego bachora?
– To nie jest temat do z˙artów – burknął.
– Tak, masz rację. Ale mam ochotę się na kimś

odegrać.

– A ja jestem pod ręką. – Ku jej wielkiemu

zdumieniu, uśmiechnął się, choć słabo. – No dob-
rze, polez˙ sobie spokojnie. Przebioręsięi zrobię
coś do jedzenia, a ty przez ten czas zastanów się
nad moją propozycją.

Usłyszawszy, z˙e odkręcił wodę w łazience,

wstała ostroz˙nie, ale kiedy dotknęła stopami pod-
łogi, stało sięjasne, z˙e nie uda jej sięuciec o włas-
nych siłach. Zrezygnowana opadła na poduszki.

– Jak sięczujesz? – zapytał James, wychodząc

z łazienki.

– Jakby mnie poz˙arł pies, a potem wypluł

– mruknęła.

127

NOC Z MILIONEREM

background image

– Musisz coś zjeść.
– Nie ma mowy. Muszęsięwykąpać, a nie jeść.
Pomógł jej wstać, odczekał chwilę, az˙ sięprze-

konał, z˙e jest w stanie utrzymać sięna nogach, po
czym pozwolił jej dojść do łazienki i wyregulował
temperaturęwody pod prysznicem.

– Na razie musi ci wystarczyć prysznic – po-

wiedział. – Dasz sobie radę?

– Tak.
– Zostaw otwarte drzwi i wołaj, gdybyś mnie

potrzebowała – polecił i zostawił ją samą.

Umyła się, a potem stała pod prysznicem, masu-

jąc siępo brzuchu, bo juz˙ jakoś pogodziła się
z faktem, z˙e zaczęło się tam nowe z˙ycie.

– Kończ juz˙, Harriet! – zawołał James.
Zakręciła wodę, włoz˙yła jego frotowy szlafrok.
– Wolisz wrócić do łóz˙ka? – Podał jej ręcznik

do wytarcia włosów.

– Wolałabym – powiedziała niepewnie – ale...
– Mogęspać w drugim pokoju.
– Dziękuję. To by mi ułatwiło sprawę.
– Tego sięspodziewałem... Nie robiłem z˙ad-

nego jedzenia, bo bałem się, z˙e zapach moz˙e cię
znów przyprawić o mdłości. Czy wytrzymasz, jeśli
teraz zrobięsobie omlet?

– Wytrzymam, tylko nie szykuj nic dla mnie.
– Na pewno nic nie chcesz, Harriet?
– Czy jak juz˙ coś zjesz, zrobisz mi herbatę?
– Zaraz ci zrobię.
– Nie, nie. Strasznie sięzmę

czyłam kąpielą,

muszętrochęodpocząć.

128

CATHERINE GEORGE

background image

– Czy w ogóle coś dzisiaj jadłaś?
– Tylko śniadanie. Po wizycie u lekarza straci-

łam apetyt.

– Zaraz wracam – powiedział, wychodząc z sy-

pialni. – Wołaj, gdybyś czegoś potrzebowała.

Została sama. Postanowiła skorzystać z okazji

i spokojnie wszystko sobie przemyśleć. James tyl-
ko dlatego zaproponował jej małz˙eństwo, z˙e miała
urodzić jego dziecko. Nie mogła poślubić człowie-
ka, który nie tylko zwątpił w swoje ojcostwo, ale
w ogóle nie chciał sięponownie z˙enić.

Powiedziała mu o tym, gdy przyniósł jej herbatę

i dwa tosty.

– Teraz moja kolej – stwierdził, kiedy skoń-

czyła jeść. – Pamiętasz Toskanię?

– Tak, oczywiście.
– Jak cięwtedy zobaczyłem, śpiącą w moim

łóz˙ku, całkiem straciłem rozum. Zapomniałem
o ostroz˙ności, zapomniałem, z˙e jesteś związana
z Timem, zapomniałem o boz˙ym świecie. Wie-
działem tylko, z˙e muszęsięz tobą kochać teraz,
zaraz, natychmiast. Tak więc wina lez˙y po mojej
stronie.

Te słowa zrobiły na niej wielkie wraz˙enie, ale

nie pokazała tego po sobie.

– Dziwne, z˙e pigułki nie poskutkowały – mruk-

nęła.

– Pewnie nigdy dotąd cięnie zawiodły – po-

wiedział ostroz˙nie James.

– Nie miały zbyt wielu okazji, z˙eby sięspraw-

dzić. Jedyny raz, kiedy naprawdębyłam zakochana,

129

NOC Z MILIONEREM

background image

skończyło siętak, z˙e mój wybrany rzucił mnie po
kilku miesiącach znajomości. Między innymi dla-
tego tak chętnie przystałam na propozycję Tima,
z˙ebym udawała jego narzeczoną. Dzięki temu moja
duma trochęmniej ucierpiała.

– I uchowałaś siędla mnie. – Roześmiał się.

– Z losem nie wygrasz, Harriet. Najwyraźniej
postanowił, z˙e masz zostać moją z˙oną.

– Przeciez˙ nie chciałeś sięz˙enić.
– Z tobą i tylko z tobą przez˙yjęnawet ślub.
– Nie, James.
– Tak, Harriet. Teraz juz˙ nie wystarczy, z˙e

zamieszkamy razem. – Wziął od niej kubek, po-
stawił go na tacy. – Dziecko wszystko zmienia.
Moz˙e jestem staroświecki, ale chcę, z˙eby moje
dziecko i jego matka nosili moje nazwisko. Dlate-
go pytam ciępo raz drugi: czy zostaniesz moją
z˙oną?

– Chyba muszęsięzgodzić – westchnęła zrezy-

gnowana.

– Jest jeszcze jedno wyjście. Jeśli rzeczywiście

nie moz˙esz znieść myśli o poślubieniu mnie, to
przynajmniej pozwól sobie kupić dom z ogrodem.

– I ty będziesz mieszkał tutaj, a ja w tym

nowym domu?

– Nie chcęcięstawiać w sytuacji bez wyjścia.

Wolałbym zostać twoim męz˙em, ale nie mogę
pozwolić, z˙ebyś czuła sięosaczona. Zastanów się
nad tym, dobrze?

Tak bardzo zastanawiała sięnad jego propozy-

cją, z˙e nie mogła zasnąć. O trzeciej nad ranem

130

CATHERINE GEORGE

background image

przestała walczyć z bezsennością. Zapaliła nocną
lampkę, wstała z łóz˙ka i wyjrzała do salonu, który
wydawał sięjeszcze większy w nocy, kiedy oświet-
lał go tylko blask ulicznych latarni. Boso przeszła
do kuchni. Miała ochotęna kawałek chleba z mas-
łem, ale nie chciała zapalać światła, z˙eby nie
budzić Jamesa. Jednak nie zdąz˙yła dojść, gdzie
zamierzała, gdy odsunęły się drzwi małej sypialni
i wypadł z nich James. W biegu nakładał na siebie
szlafrok.

– Źle sięczujesz? – spytał, zapalając światło.
– Nie. Jestem głodna. Przepraszam, z˙e cięobu-

dziłam.

– Jakoś nie mogłem zasnąć. – Wzruszył ra-

mionami.

– Ja tez˙... Nie będziesz miał nic przeciwko

temu, z˙ebym zrobiła sobie coś do jedzenia?

– Na litość boską, Harriet, czy naprawdęmu-

sisz o to pytać?

– Owszem, muszę.
Oddychał głęboko. Najwyraźniej starał się nie

stracić panowania nad sobą.

– Wracaj do łóz˙ka – polecił w końcu. – Co ci

zrobić? Tosty?

– Bardzo proszę.
– Juz˙ robię. Wracaj do łóz˙ka.
Przygotowanie jedzenia zajęło mu trochę wię-

cej czasu, niz˙ przypuszczała, ale gdy je przyniósł,
zrozumiała, dlaczego tak długo to trwało. Tostów
była cała góra, a do tego świez˙utka jajecznica.

– Musisz jeść. – Podał jej talerz.

131

NOC Z MILIONEREM

background image

– Tak, James – zgodziła siępotulnie, a ledwie

zamknął za sobą drzwi, rzuciła sięna jedzenie.
Nadludzką siłą woli powstrzymała sięprzed po-
chłonięciem wszystkiego. Zostawiła jeden tost
i odrobinęjajecznicy.

– Masz zjeść do końca – powiedział, kiedy

wrócił z herbatą.

Westchnęła cięz˙ko i powoli zjadła ten ostatni

kawałek z taką miną, jakby robiła Jamesowi wiel-
ką łaskę.

– Skończyłam – oznajmiła, oddając mu pusty

talerz. – Jajecznica była całkiem niezła. Dziękuję.

– Kiedy Tim był mały i bardzo nieszczęśliwy,

jadał tylko jajecznicę, dlatego to jest moje popiso-
we danie. – James zamyślił się, westchnął. – Teraz
stał siębardziej wybredny.

– Jest we Florencji.
– Wiem. Wkrótce odbędzie się ślub. Czy teraz

pozwolisz mi zapłacić za swój bilet?

– Dziękuję, James, ale nie trzeba. Sama go

sobie kupię.

– Nie wiem, po co w ogóle pytałem – mruknął.

– Czy potrzebujesz jeszcze czegoś?

– Dziękuję, niczego mi nie trzeba.
– Wobec tego dalszą dyskusjęzostawmy na

jutro. Miejmy nadzieję, z˙e będziesz w lepszej
formie i z˙e uda nam sięznaleźć rozsądne wyjście
z tej sytuacji.

– Jeśli to aluzja do twojej propozycji małz˙eń-

stwa – uśmiechnęła się kpiąco – to postaraj się
znaleźć jakieś lepsze słowo na jego opisanie. Naj-

132

CATHERINE GEORGE

background image

pierw twierdzisz, z˙e ślub to lekarstwo na miłość,
a potem nazywasz go rozsądnym wyjściem.

– Dla ciebie, dla mnie i dla naszego dziecka jest

to jedyne wyjście. Byłbym zapomniał. – Podszedł
do szafy i wyjął sobie czyste ubranie. – Jutro muszę
wyjść wcześniej. Trzeba kupić coś do jedzenia.
Postaram sięciebie nie obudzić, ale gdyby mi się
nie udało, zostań w łóz˙ku, dopóki nie wrócę.
A teraz zaśnij. Dobranoc.

Tym razem Harriet usnęła natychmiast.
Obudziła sięi nasłuchiwała, kiedy James wsta-

nie. Miała wraz˙enie, z˙e minęło wiele godzin, nim
wyszedł z sypialni. Zamknęła oczy na wypadek,
gdyby chciał do niej zajrzeć i lez˙ała bez ruchu,
póki nie usłyszała, jak zamyka za sobą drzwi
wejściowe. Wtedy ostroz˙nie wstała, odczekała
chwilę, a kiedy się okazało, z˙e pokój nie wiruje,
a podłoga jest całkiem stabilna, wyjęła z torebki
telefon i zadzwoniła po taksówkę. Kilka minut
później, nieumyta i tylko lekko przyczesana, była
juz˙ w drodze do Clerkenwell. Zaraz po wejściu do
mieszkania przebrała się, wzięła torbę, którą spa-
kowała jeszcze poprzedniego dnia, w całkiem in-
nym z˙yciu, przed tą nieszczęsną wizytą u lekarza.
Dopiero na koniec zadzwoniła do Jamesa i nagrała
wiadomość na jego automatyczną sekretarkę.

– Potrzebujętrochęczasu. Nie szukaj mnie,

proszę, i broń Boz˙e sięnie martw. Czujęsię
znacznie lepiej. Jutro do ciebie zadzwonię.

Wiedziała, z˙e będzie się martwił, ale w tej

chwili niewiele ją to obchodziło. Musiała spokoj-

133

NOC Z MILIONEREM

background image

nie wszystko przemyśleć i na nowo poukładać
swoje z˙ycie. Być moz˙e postąpiła okrutnie, ale
nadal nie mogła zapomnieć tamtych trzech pros-
tych słów, które wbiły jej sięw serce jak ostry nóz˙.
Nie mogła mu darować, z˙e choć przez chwilę
wątpił, z˙e dziecko jest jego.

Harriet skuliła sięna kanapie, włączyła telewi-

zor i bezmyślnie gapiła sięw ekran. Wtem usłysza-
ła kroki w korytarzu. Chwilępóźniej do pokoju
wszedł James.

– Ja tez˙ mam klucz – warknął, majtając jej

przed oczami zapasowym kluczem do domu Tima.
– Tim mi powiedział, z˙e jego dwaj koledzy wyje-
chali na wakacje, więc od razu pomyślałem o tym
miejscu. Najpierw zadzwoniłem do Dido, potem
do brata... Trzy osoby śmiertelnie wystraszyłaś,
moja droga. Jesteś zadowolona?

– To ty ich wystraszyłeś, a nie ja. Przeciez˙ ci

powiedziałam, z˙ebyś mnie nie szukał i z˙e jutro do
ciebie zadzwonię.

– Naprawdęuwierzyłaś, z˙e zostawięcięsamą?

Po tych wszystkich omdleniach i mdłościach?
Wracamy do domu – oznajmił tonem nieznoszą-
cym sprzeciwu. – Natychmiast.

Harriet nie stawiała oporu. Była słaba, całkowi-

cie bezwolna i obojętna na wszystko. Cieszyła się
tylko, z˙e zdąz˙yła sobie wszystko przemyśleć przed
przybyciem Jamesa i nawet podjęła decyzję.

Mała sypialnia w mieszkaniu Jamesa została

134

CATHERINE GEORGE

background image

przemeblowana w taki sposób, by nowa kanapa
i fotel mogły zająć poczesne miejsce.

– Przywieźli meble – ucieszyła sięHarriet.
– Dziś rano, zgodnie z zamówieniem. Wyszed-

łem wcześnie na zakupy, z˙eby być w domu, kiedy
je przywiozą. Prędko wróciłem, ale ty byłaś szyb-
sza ode mnie. Musiałaś wyjść zaraz po mnie.

– Chciałam spokojnie pomyśleć – naburmu-

szyła się.

– Czy naprawdętylko o to chodziło?
– Oczywiście. – Zdziwiła ją rozpaczliwa nuta

w jego głosie.

– Na pewno nie poszłaś nigdzie indziej, zanim

zaszyłaś sięu Tima?

– Byłam w kilku miejscach. Zabrałam z domu

trochęrzeczy, zaniosłam kostium do pralni i kupi-
łam sobie coś do jedzenia.

– Nie pojechałaś do szpitala?
– Do szpitala? – powtórzyła i dopiero wtedy

zrozumiała, o co mu chodzi. Wściekła się. – Chyba
zwariowałeś! Nawet przez chwilęnie myślałam
o przerwaniu ciąz˙y! Uwaz˙asz, z˙e pozbyłabym się
swojego jedynego krewnego?

Odetchnął z ulgą, przetarł oczy.
– Musiałem cięo to spytać, Harriet. Kiedy się

okazało, z˙e zniknęłaś, zacząłem sobie wyobraz˙ać
najgorsze... – Popatrzył na nią, a potem poszedł do
kuchni i oparł sięo blat, jakby nie mógł stać
o własnych siłach. – I co wymyśliłaś?

– Czy nadal chcesz sięze mną oz˙enić?
– Tak, Harriet – odparł z pełnym przekonaniem.

135

NOC Z MILIONEREM

background image

– Nadal chcęsięz tobą oz˙enić, choć coś mi mówi,
z˙e zgodzisz się, ale na swoich warunkach.

– Będziesz musiał zrobić test DNA. My tez˙.

– Poklepała siępo brzuchu. – Chcę, z˙ebyś miał
pewność, z˙e dziecko jest naprawdętwoje.

– Do diabła z tym! – obruszył się. – Wiem, z˙e

cięuraziłem i bardzo tego z˙ałuję. Popatrz mi
w oczy, Harriet, i powiedz, z˙e jest choćby naj-
mniejsza moz˙liwość, z˙e kto inny jest ojcem twoje-
go dziecka. Wiedziałem! – ucieszył się, kiedy
spuściła wzrok. – Nie moz˙esz tego powiedzieć!

– Mimo to chcę, z˙ebyś zbadał DNA – upierała

się. – Jeśli odmówisz, nie zgodzę się na ślub. Wolę
samotnie wychować swoje maleństwo.

– Po moim trupie!
– Jak sobie z˙yczysz. – Wzruszyła ramionami,

wzięła torbę z podłogi. – Wracam do siebie. Dam
ci czas do zastanowienia. Zadzwoń do mnie, kiedy
coś postanowisz.

– Juz˙ postanowiłem – powiedział prędko. Po-

starzał sięnagle. Po raz pierwszy naprawdęwy-
glądał na swoje lata. – Kiedy obiecywałem twojej
babci, z˙e się tobą zaopiekuję, nie miałem pojęcia,
na co sięporywam. No i oczywiście nie spodzie-
wałem się, z˙e zakocham sięw tobie tak beznadziej-
nie, z˙e zrobięwszystko, co kaz˙esz. – Wyprostował
się, wziął od niej torbę. – Wygrałaś, Harriet. Zrobię
ten cholerny test.

– To nie jest mecz, James, nie ma mowy o wy-

grywaniu – powiedziała lodowatym tonem, z˙eby
ukryć wzbierające łzy.

136

CATHERINE GEORGE

background image

– Jasne. W moim wypadku to przegrana. – Po-

stawił torbęz powrotem na podłodze, wziął Harriet
za ramiona. – Ale pamiętaj, z˙e to ty chciałaś testu,
nie ja.

– Boisz sięo wynik?
– Boz˙e, daj mi cierpliwość! – westchnął, wzno-

sząc oczy ku niebu. – Ja juz˙ znam wynik. Ty
zresztą tez˙. Ale skoro stawiasz taki warunek, to się
zgadzam. Zrobięwszystko, z˙ebyś tylko została
moją z˙oną.

– Dziękuję. I dziękuję za meble – dodała ponie-

wczasie.

– Nie ma za co – odparł sztywno i zaniósł tęjej

nieszczęsną torbę podróz˙ną do nowo umeblowanej
małej sypialni. – Proszę, to wszystko twoje. Czy-
taj, oglądaj telewizję, rób to, co chcesz, tylko nie
odchodź. Moz˙e później zjesz ze mną obiad?

– Dobrze – zgodziła siępotulnie.
– Musisz porządnie odpocząć. A w poniedzia-

łek wymówisz mieszkanie. W następny weekend
przeprowadzisz siędo mnie.

– Dobrze – powtórzyła. – Przepraszam, z˙e się

przeze mnie martwiłeś – powiedziała skruszona.

– Nie przepraszaj, tylko nigdy więcej mi tego

nie rób – mruknął wzruszony.

137

NOC Z MILIONEREM

background image

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Dido Parker była jedyną osobą na świecie, z któ-

rą Harriet mogła siępodzielić najnowszą wiado-
mością. Niestety, tym razem nie mogła pisnąć ani
słowa Timowi, który powinien sięo tym dowie-
dzieć od brata.

– Więc dlatego zemdlałaś – powiedziała Dido.

– Myślałam, z˙e takie rzeczy zdarzają siętylko na
filmach. Masz juz˙ poranne mdłości?

– Tylko raz i to wieczorem. Tego dnia, kiedy

powiedziałam Jamesowi o dziecku.

– Jak to przyjął?
– Zapytał, czy to jego, a potem trzymał mi

głowę, kiedy wymiotowałam w tej jego eleganc-
kiej kuchni.

– To dlatego schowałaś sięu Tima?
– Dlatego. Byłam zła, obolała i potrzebowałam

czasu, z˙eby sięspokojnie zastanowić nad propozy-
cją Jamesa. Nie zaszkodziło tez˙, z˙e sobie trochę
pocierpiał za tamtą chwilęzwątpienia.

– Cierpiał i to solidnie – zapewniła ją Dido.

– Był w strasznym stanie, kiedy do mnie za-
dzwonił. Ja zresztą tez˙. Wyjdziesz za niego za
mąz˙?

– Oczywiście. Kocham go, Dido. Gdyby nie to,

background image

nie wyszłabym za niego, mimo z˙e jest ojcem
mojego dziecka.

W sobotęrano James przyjechał po Harriet

i po jej rzeczy. Zamierzał wynająć cięz˙arówkę,
ale w końcu dał sięprzekonać, z˙e to nie będzie
potrzebne.

– Teraz rozumiem dlaczego – powiedział, gdy

wpuściła go do mieszkania. – Czy to naprawdę
wszystko?

– To cały mój majątek, poza rzeczami z End

House, które są u ciebie. – Uśmiechnęła się.
– W pudłach jest radio, ksiąz˙ki i płyty, ubrania
w walizkach i jeszcze kwiatek, który dostałam od
ciebie.

Po przyjeździe do jego mieszkania James za-

niósł walizki Harriet do swojej sypialni.

– Zrobiłem ci trochęmiejsca – powiedział,

otwierając jedno skrzydło wielkiej szafy. – Twoje
ksiąz˙ki moz˙emy ustawić na dole na półce.

Przez cały tydzień prawie nie rozmawiali z so-

bą, z wyjątkiem wieczornych telefonów, kiedy
to James wypytywał przede wszystkim o jej zdro-
wie. Dlatego była mu wdzięczna, z˙e powiedział,
gdzie ma połoz˙yć swoje rzeczy, zanim zdąz˙yła
zadać to pytanie.

– Umówiłam sięz Dido na lunch – uprzedziła

go, kiedy rozwieszał w szafie jej rzeczy. – Musimy
zrobić zakupy na ślub. Na ślub Tima – dodała,
rumieniąc się.

– Na nasz tez˙ musisz sobie coś sprawić.

139

NOC Z MILIONEREM

background image

– Wystarczy mi jedna sukienka na oba śluby.

Nie ma sensu kupować ubrań, które za chwilęi tak
nie będą na mnie pasowały.

– Ślub bierze siętylko raz.
– Nie zawsze.
– Moz˙esz być absolutnie pewna, z˙e ty zrobisz

to tylko raz. – Wyjął portfel. – Musisz mieć jakieś
pieniądze.

– Dziękuję, nie trzeba. – Stanowczo pokręciła

głową. – Zachowaj swoje pieniądze na potem.
Dziecko kosztuje majątek.

– Powiedziałaś juz˙ Timowi?
– Nie, tylko Dido. Tobie zostawiam przyjem-

ność podzielenia sięz bratem dobrą nowiną.

– Wobec tego powiemy mu razem. Zaproszęgo

do nas na kolację. A właśnie, umówiłem się juz˙ na
test, więc chyba moz˙emy porozmawiać o ślubie.

– Nie tak szybko. Trzeba poczekać na wynik

testu.

– Nie trzeba – zaprotestował. – Muszęsiętylko

dowiedzieć, czy mnie kochasz.

– Tak – powiedziała bez namysłu.
Przytulił ją do siebie, pocałował.
– Poza tym nic innego sięnie liczy, a juz˙

najmniej wynik testu. Pobierzmy sięw przyszłą
sobotę, dobrze?

– Tak szybko? – zdumiała sięHarriet.
– A na co mamy czekać? Przeciez˙ juz˙ jesteś

w moim domu, w moim z˙yciu i w moim sercu.
– Powiedział to tak czule, z˙e straciła resztki wąt-
pliwości.

140

CATHERINE GEORGE

background image

– Wobec tego – uśmiechnęła się promiennie

– niech będzie sobota.

Gdy Harriet wróciła z wyprawy na zakupy,

James był tak zafrasowany, z˙e poczuła sięgłupio,
kiedy odbierał od niej wielkie pudło na kapelusze
i bardzo duz˙o mniejszych paczek.

– Bogu dzięki – westchnął z ulgą. – Od pół

godziny nie mogęsobie znaleźć miejsca. Czemu
byłaś tak długo? Jesteś wykończona.

– To fakt. – Zrzuciła pantofle i z westchnie-

niem ulgi usiadła na sofie. – Chyba juz˙ nigdy
w z˙yciu nie pójdęna zakupy. A na pewno nie
z Dido.

– Czego sięnapijesz?
– Mineralnej, jeśli jesteś taki dobry. Dido Par-

ker, którą uwaz˙am za swoją przyjaciółkę, przeciąg-
nęła mnie po wszystkich piętrach Harvey Nichols
w najbardziej upalny dzień roku! – Wzięła od
Jamesa szklankęwody i wypiła duszkiem.

– Kupiłaś to, co chciałaś? – Usiadł obok niej.
– Tak. – Odgarnęła włosy z czoła, uśmiechnęła

siędo niego. – Znalazłam idealną sukienkęna ślub
i z całą pewnością ubioręsięw nią takz˙e na ślub
Tima.

– Pewnie nie pozwolisz mi zobaczyć tej su-

kienki az˙ do ceremonii?

– Jakbyś zgadł. Chociaz˙ to nie jest tradycyjna

suknia ślubna. Czy udało ci sięzałatwić wszystko
na przyszły tydzień?

– Co do joty. Ślub odbędzie się o czwartej po

141

NOC Z MILIONEREM

background image

południu w sobotęw kościele w Upcote. Wesele,
oczywiście, w Edenhurst. – Roześmiał sięna wi-
dok jej zdumionej miny.

– W Upcote? – spytała słabo.
– Zdawało mi się, z˙e to oczywiste. – Wzruszył

ramionami. – Twoja babcia na pewno by mnie
pochwaliła, więc uznałem, z˙e ty tez˙ będziesz za-
dowolona.

– Jestem zachwycona! – zawołała. – Sądziłam,

z˙e pójdziemy do najbliz˙szego urzędu stanu cywil-
nego, tu, w Londynie.

– Zrobiłem tak poprzednim razem z powszech-

nie znanym rezultatem, więc nie dziw się, z˙e nie
chcętego powtarzać. Tym razem złoz˙ęprzysięgę
nie tylko przed ludźmi, ale i przed Bogiem.

– James – szepnęła, wzruszona do głębi serca.
– Co sięstało? – Przysunął siębliz˙ej.
– Skoro juz˙ ustaliliśmy datęślubu na przyszłą

sobotę, do czego wciąz˙ jeszcze nie mogęsięprzy-
zwyczaić, to czy między nami mogłoby znów być
tak jak przedtem?

– Więc jednak mi przebaczyłaś? – Spojrzał jej

prosto w oczy.

– Tak. Gdybym ci nie przebaczyła, nie poszła-

bym kupować sukni ślubnej. Mam nadzieję, z˙e ci
sięspodoba. Jest trochęinna niz˙ rzeczy, w których
zazwyczaj chodzę. Przede wszystkim nie kupiłam
jej na wyprzedaz˙y, a poza tym jest o jeden numer
większa niz˙ zwykle.

– Ja tam nie widzęróz˙nicy – ocenił James,

obejrzawszy ją sobie od stóp do głów.

142

CATHERINE GEORGE

background image

– Trochęurosły mi piersi.
– Chyba nie sądzisz, z˙e uznam to za wadę!
Roześmiała się.
– Nareszcie! – ucieszył się. – Ostatnio wcale się

nie śmiałaś.

– Przepraszam. – Poklepała siępo brzuchu.

– To jej wina.

– A moz˙e jego?
– Wolałbyś chłopca?
– Chciałbym, z˙eby dziecko było zdrowe i z˙eby

nie zmęczyło za bardzo swojej mamy, przycho-
dząc na świat.

– Oj tak... Schowam moje ślubne szaty w ja-

kimś zakamarku. Tylko nie podglądaj. – Pogroziła
mu palcem.

– Zaniosępaczki i zaraz znikam. Tim przy-

chodzi o ósmej. Masz sporo czasu, moz˙esz sobie
polez˙eć w wannie albo sięzdrzemnąć.

– Chyba tak zrobię. Tylko mnie obudź wcześ-

niej, z˙ebym zdąz˙yła ci pomóc przy kolacji. – Ziew-
nęła.

– Nie ma juz˙ nic do roboty. – Połoz˙ył paczki

w sypialni. – Przygotowałem zimne mięso i kilka
sałatek. A jak Timowi będzie mało, moz˙e sobie
kupić frytki, jak będzie wracał do domu.

James zadał sobie sporo trudu, z˙eby stół wy-

glądał bardzo uroczyście: biały obrus, świece, kry-
ształowe kieliszki...

Tim zjawił siępunktualnie. Od razu zauwaz˙ył

odświętnie nakryty stół.

143

NOC Z MILIONEREM

background image

– Widzę, z˙e to jakaś wyjątkowa okazja. Powi-

nienem był sięwbić w garnitur.

– Zostaw to sobie na ślub – poradził mu James.
– Nie bój się. Na tę okazję mam naprawdę

rewelacyjny. Francesca go wybrała.

– Na nasz ślub, nie na twój. – James odkor-

kował szampana.

Tim popatrzył najpierw na brata, potem na

Harriet, wykonał dziki taniec radości, na koniec
wyściskał Harriet tak, z˙e omal jej nie udusił.

– Świetna wiadomość! – cieszył sięjak dziecko.

– Ale mówiłaś, z˙e będziecie tylko razem mieszkać.

– Postanowiliśmy związać siętrwale – wyjaś-

nił James.

– Moje gratulacje! Kiedy sięzwiązujecie?
– W przyszłą sobotę– powiedziała Harriet.
– Słucham? – Tim nie mógł uwierzyć własnym

uszom. – Co tak nagle? Jak rozmawialiśmy o tym
ostatnim razem, mówiłaś, z˙e nie chcesz wychodzić
za mąz˙.

– Zmieniłam zdanie.
– Ja jej zmieniłem zdanie – wtrącił James.

– Będziemy mieli dziecko.

Tim patrzył na niego oniemiały.
– Nie pogratulujesz nam, wujku? – spytała ro-

ześmiana Harriet.

– Boz˙e! No pewnie! To cudowna wiadomość!

– Tim wziął kieliszek, podniósł go. – Wasze zdro-
wie. Zwłaszcza twoje, Harry. Teraz juz˙ sięnie
dziwię, z˙e zemdlałaś. Sam omal nie zemdlałem.
Nie mogęsiędoczekać, kiedy powiem Francesce.

144

CATHERINE GEORGE

background image

– Powiedz jej od razu – zaproponował James.

– I zaproś ją na ślub. Moz˙ecie zamieszkać tutaj
z Harriet, jeśli sięzgodzi. Ja przez cały tydzień
będę w Upcote. – Uśmiechnął się do całkiem
ogłupiałego Tima. – Potem zabioręz˙onędo La
Fattorii, a poniewaz˙ zostaniemy tam az˙ do twojego
ślubu, moz˙ecie na ten czas zająć moje mieszkanie.

– Dzięki, James. – Tim zerwał się z miejsca,

rzucił siębratu na szyję. – Naprawdęjestem ci
bardzo wdzięczny.

– Idź do sypialni i zadzwoń do Franceski – po-

radziła Harriet. – Tylko uwaz˙aj na meble.

Tim wybiegł w podskokach, głośno zachwycił

sięnowymi meblami, po czym zamknął za sobą
drzwi.

– Chyba dobrze to przyjął – powiedział James,

wręczając Harriet kieliszek. – Po raz pierwszy
powiedział do mnie ,,James’’. Nie będziesz miała
nic przeciwko spędzeniu kilku dni pod jednym
dachem z Francescą?

– Oczywiście, z˙e nie, choć wolałabym nie tra-

cić cię z oczu na cały tydzień. Będę za tobą tęsknić.

– Ja tez˙. – Pocałował ją. – Wznieśmy toast.
– Nie powinnam pić alkoholu.
– Tylko pół łyka na szczęście. Za naszą trójkę!

– Stuknęli się kieliszkami.

– Za naszą trójkę– powtórzyła tak bardzo

szczęśliwa, z˙e James wziął ją w ramiona i całował
tak długo, az˙ Tim musiał odkaszlnąć teatralnie,
z˙eby im przerwać.

– Skończcie juz˙ wreszcie. Jestem głodny!

145

NOC Z MILIONEREM

background image

W sobotę, punktualnie o czwartej, Harriet uca-

łowała Dido, wzięła pod ramię Tima i przy dźwię-
kach marsza Mendelssohna, odegranego na od-
nowionych w tym roku organach, przeszła przez
nawęSt Mary’s Church i stanęła obok Jamesa,
który wyglądał wyjątkowo pięknie w białym gar-
niturze. Jej suknia z podwójnej warstwy róz˙owego
szyfonu z nadrukowanymi białymi róz˙yczkami
oraz słomkowy kapelusz z ogromnym rondem tak
bardzo odbiegały od zwykłego gustu Harriet, z˙e
przez cały tydzień sięzamartwiała, czy aby nie
zrobiła głupstwa. Jednak spojrzenie Jamesa powie-
działo jej, z˙e był to wyjątkowo trafny wybór.
Uszczęśliwiona mogła juz˙ spokojnie wysłuchać
słów wielebnego Faradaya, który znał ją od dziec-
ka. Kiedy James wkładał jej na palec obrączkę,
wszyscy zebrani słyszeli jego pewny, mocny głos,
składający przysięgę w obliczu Boga i ludzi. Ale
kiedy Harriet jemu przysięgała, tylko ona usłysza-
ła, jak odetchnął głęboko, jakby spadł mu z serca
bardzo wielki kamień.

Szli przez kościół, uśmiechając siędo znanych

twarzy, których był pełen kościół. Jakaś mała
osoba, trzymana na rękach przez ojca, podała jej
srebrną podkowęna szczęcie.

– Robert! – ucieszyła sięHarriet. – Dziękuje ci,

kochanie!

Przed kościołem, w jasnym blasku słońca, cze-

kała ich jeszcze krótka sesja zdjęciowa, chmura
konfetti i samochód, którym pojechali do nieodleg-
łego przeciez˙ Edenhurst, gdzie zebrał siępersonel,

146

CATHERINE GEORGE

background image

pragnący im złoz˙yć gratulacje. Dopiero potem
James mógł mieć swą młodą z˙onędla siebie, choć
tylko przez krótką chwilę, nim zjechali się goście.

– Tak pięknie wyglądasz, z˙e bojęsięto zepsuć.

– Przytulił ją do siebie. – Kocham cię, Harriet.

– Ja tez˙ ciękocham – zdąz˙yła powiedzieć, a na-

wet go pocałować, nim pojawili sięweselnicy.

Pierwszy był, oczywiście, Tim. Wyściskał Har-

riet po swojemu i dopiero potem sięzreflektował.

– Przepraszam! – jęknął przeraz˙ony. – Zapo-

mniałem!

– Całe szczęście, z˙e ten wodoodporny tusz jest

naprawdętaki, jak w reklamie. – Dido pociągała
nosem, całując Harriet. – Przepięknie wyglądasz.

– Obowiązek panny młodej – roześmiała się

Harriet, ściskając przyjaciółkę.

Potem składał im z˙yczenia Giles Kemble, któ-

rego Harriet natychmiast przekazała pod opiekę
Dido.

– Świetnie, z˙e zaprosiłaś swojego szefa – po-

chwalił James, obserwując, jak Giles bierze dwa
kieliszki szampana i jeden z nich daje Dido, nie
spuszczając z niej zachwyconych oczu.

Gdy stoły opustoszały, wygłoszono wszystkie

moz˙liwe toasty, a gdy orkiestra zagrała slowfoksa,
James wyprowadził swą z˙onęna parkiet.

– Poprosiłem o taką muzykę, z˙ebym mógł cię

bez przeszkód przytulać – szepnął jej do ucha.

– Spryciarz – pochwaliła Harriet.
Tylko jeden taniec pozwolono jej przetańczyć

z Jamesem. Następny w kolejce był Tim, potem

147

NOC Z MILIONEREM

background image

Giles i jeszcze wielu innych. W końcu James
uznał, z˙e dość sięnatańczyła i pora wreszcie od-
począć. Ściągnął ją z parkietu, posadził na fotelu
i dał do wypicia szklankęwody.

– Nie chciałbym zostać źle zrozumianym – po-

wiedział cicho – ale powinienem ciępołoz˙yć do
łóz˙ka. Jesteś potwornie zmęczona.

– Jestem, ale nie chcę, z˙eby ten piękny wieczór

tak szybko sięskończył.

– Mimo wszystko pójdziesz do łóz˙ka. – Uśmiech-

nął siędo niej czule. – Nikt nie będzie siętemu
dziwił.

Dał znak, a gdy muzyka umilkła, zadzwonił

w kieliszek.

– Ja i moja z˙ona... – Musiał na chwilęprzerwać,

bo nie byłoby go słychać w burzy oklasków i pohu-
kiwań. – Ja i moja z˙ona – powtórzył – dziękujemy
wam wszystkim za przybycie. Zostańcie, proszę,
póki wam sił wystarczy, ale my juz˙ siępoz˙egnamy.
Jutro z samego rana wyjez˙dz˙amy, a moja z˙ona jest
bardzo zmęczona, więc...

– Daj spokój, Jed! – zawołał któryś z gości.

– Lepiej od razu powiedz, z˙e chcesz z nią wreszcie
iść do łóz˙ka.

– Zgadłeś! – odkrzyknął niespeszony James.
– Dobranoc – powiedziała Harriet. – Bawcie

siędobrze.

Zdawało jej się, z˙e bruk prowadzący z domu do

dawnych stajni ciągnie siębez końca. Kiedy weszli
do mieszkania, była tak wyczerpana, z˙e właściwie
na nic nie miała siły. Oz˙ywiła sięjednak, kiedy

148

CATHERINE GEORGE

background image

James usadził ją na kanapie i zobaczyła kredens
i parawan swojej babci.

– Całkiem jak w domu – powiedziała, walcząc

z sennością.

– Napijesz sięherbaty?
– Z wielką przyjemnością.
Ale kiedy wrócił z tacą, jego z˙ona juz˙ spała

kamiennym snem. Wziął ją więc na ręce i zaniósł
do sypialni. Bardzo ostroz˙nie zdjął z niej śliczną
suknię, przykrył starannie, pocałował delikatnie
w policzek i wrócił do salonu, z˙eby wypić herbatę.

Z pewnością nie była to tradycyjna noc poślub-

na, ale w tym związku wszystko było niezwykłe.

Nazajutrz późnym wieczorem zajechali na po-

dwórko La Fattorii. Było cicho, spokojnie, okna
jarzyły sięprzyjaźnie.

– Pomyślałem, z˙e po tych wszystkich emocjach

będziesz potrzebowała odrobiny spokoju – mówił
James, pomagając Harriet wydostać sięz samo-
chodu. – Państwu Capellinim powiedziałem, z˙eby
odczekali ze dwa dni, nim poznają moją z˙onę.

– Dziękuję ci, James. Spokój i cisza dobrze mi

zrobią. Bardzo lubięFrancescę, ale przez cały czas
musiałam ją zapewniać, z˙e naprawdęnigdy nie
chciałam wyjść za mąz˙ za Tima. – Westchnęła.
– To było trochęmęczące.

– Najwaz˙niejsze, z˙e chciałaś wyjść za mnie.

– Wziął ją na ręce. – To taki stary zwyczaj.
– Przeniósł ją przez próg.

– Uwielbiam ten dom, James – powiedziała

149

NOC Z MILIONEREM

background image

Harriet, kiedy stanęła na kamiennej podłodze
w kuchni. – Cieszęsię, z˙e właśnie tutaj spędzimy
nasz miesiąc miodowy.

– Dla ciebie to jest miesiąc miodowy? – Wprost

nie posiadał sięz radości.

– Oczywiście. A cóz˙ innego moz˙e być po takim

ślicznym ślubie? – Objęła go za szyję, pocałowała.
– Czy moglibyśmy wreszcie iść do łóz˙ka?

Nie kochali się, odkąd James dowiedział się

o ciąz˙y. Po zakupach z Dido pogodzili sięwpraw-
dzie, ale zaraz przyszedł Tim, a potem Harriet była
taka zmęczona, z˙e James poszedł spać do małej
sypialni, z samego zaś rana wyjechał do Upcote.
A kiedy obudziła siętego ranka w mosię

z˙nym

łóz˙ku swojej babci, ze zdziwieniem stwierdziła, z˙e
przespała calutką noc poślubną.

Wdrapali sięna wiez˙ę. W sypialni czekał na

nich wielki bukiet białych róz˙, które napełniały
powietrze słodkim zapachem.

– Muszęwyznać ci coś waz˙nego – powiedziała

Harriet.

– Ale z dzieckiem wszystko w porządku? – za-

niepokoił się.

– Oczywiście. Oboje czujemy siędoskonale.

Chodzi o to, z˙e w końcu nie zrobiłam tego testu.
Miałam ci powiedzieć, z˙ebyś tez˙ nie robił, ale
byłeś szybszy...

– Czy to ta waz˙na sprawa? – zapytał z wyraźną

ulgą w głosie.

– Tak.
– No to teraz mogęsięprzyznać. Tez˙ nie zrobi-

150

CATHERINE GEORGE

background image

łem badania. Powiedziałem ci, z˙e zrobiłem, z˙ebyś
nie zrezygnowała ze ślubu.

– Skłamałeś?
– W najlepszej wierze – zapewnił bez cienia

skruchy. – Nie było innego sposobu, z˙eby zaciąg-
nąć ciędo ołtarza, więc skłamałem.

– Niech ci będzie. – Uśmiechnęła się. – Ale jest

jeszcze coś, co powinieneś wiedzieć. Nasze dziec-
ko urodzi się dziewięć miesięcy po pamiętnej nocy
w tym pokoju.

– A wiesz, właściwie od początku byłem tego

pewien. – Wziął ją na ręce, zaniósł do łóz˙ka.
– Chcęznów siętutaj z tobą kochać.

– Tak tez˙ sobie pomyślałam. – Pocałowała go

w usta. – W końcu to jest nasz miesiąc miodowy.

– Ciągle jeszcze nie mogęw to uwierzyć... Był

taki moment, kiedy zwątpiłem, czy wyjdziesz za
mnie, nawet nie bacząc na dziecko.

– Zostałam twoją z˙oną, poniewaz˙ ciękocham,

James. To był jedyny powód. No i oczywiście
wiedziałam, z˙e tylko ty moz˙esz być ojcem mojego
dziecka.

– Ja tez˙. Ale przez jedną straszliwą chwilę

obawiałem się, z˙e jest nim ktoś inny. Dlatego
o to zapytałem. Jedno głupie pytanie mogło zruj-
nować całe moje z˙ycie!

– Nie tylko twoje. – Przytuliła siędo niego.

– Na szczęście mamy to juz˙ za sobą.

– Tak dawno cięnie miałem – westchnął, tuląc

ją do siebie. – Chodźmy wreszcie do łóz˙ka.

Kochali sięz początku spokojnie, z˙eby jak

151

NOC Z MILIONEREM

background image

najdłuz˙ej cieszyć sięsobą, ale namiętność w końcu
wzięła nad nimi górę.

– Właśnie odkryłem – powiedział James, kiedy

lez˙eli zmęczeni, wtuleni w siebie i nieziemsko
szczęśliwi – z˙e ślub wcale nie jest lekarstwem na
miłość.

– Jak trochędłuz˙ej pobędziemy małz˙eństwem,

to sięprzekonamy. – Uśmiechnęła sięsennie.

– A ja i tak wiem swoje. Wiem, z˙e będę cię

kochał do końca z˙ycia. Nigdy sięz tego nie wy-
leczę.

– Chyba sięod ciebie zaraziłam. – Spojrzała na

niego rozkochanym wzrokiem. – Teraz juz˙ zawsze
będziemy razem. Dopóki śmierć nas nie rozłączy.

152

CATHERINE GEORGE


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
006 George Catherine Sekret milionera
George Catherine Światowe Życie 06 Sekret milionera
72 George Catherine Nowy szef
536 George Catherine Angielska kuzynka
George Catherine Portugalskie wakacje
George Catherine Ogrodnik czarodziej
George Catherine Światowe Życie 44 Towarzyski skandal
300 George Catherine W słońcu Toskanii
483 George Catherine Gwiazdka z nieba
63 George Catherine Brazylijska przygoda
38 George Catherine Portugalskie wakacje
George Catherine Portugalskie wakacje 2
038 George Catherine Portugalskie wakacje
George Catherine Krew nie woda
626 George Catherine Krew nie woda

więcej podobnych podstron