Agnieszka Krzemińska
30 września 2011
Antyk? Był bardzo kolorowy
Tęczowe akropole
Starożytność nie była szarobura – rzeźby i reliefy pokrywały kolorowe polichromie. Dekoracje ścian świątyń i pałaców wyróżniały i
podnosiły rangę budowli, ale kolory, którymi je malowano, miały swoją symbolikę, często inną niż dzisiaj.
Wyobrażenie, że starożytne i antyczne miasta były szarobure albo marmurowobiałe, ma swoje uzasadnienie, ale jest nieprawdziwe. Wszystko przez to, że
większość ruin, jakie znamy, jest pozbawiona kolorów. Ta surowość i elegancja architektury antycznej zachwyciła pierwszych badaczy. Johann
Winckelmann, niemiecki odkrywca antyku, twierdził, że doskonałość formy widzimy tylko w sytuacji, gdy kamień jest pozbawiony polichromii, dlatego
jego następcy nie bardzo chcieli pogodzić się z wizją kolorowego Partenonu. Dziś wiemy już, że barwnie dekorowane świątynie nad Nilem czy wykładane
glazurowanymi cegłami budowle Babilonu nie były wyjątkiem – feerią barw mieniły się również świątynie greckie i rzymskie, kolorowe były pradziejowe
osady spoza kręgu cywilizacji śródziemnomorskich.
Archeolodzy niemieccy właśnie zrekonstruowali zewnętrzną ścianę domu z prehistorycznej osady koło Wennungen, w południowej Saksonii-Anhalt.
Znaleziono tam 1500 fragmentów tynku ze ścian domów sprzed ok. 2600 lat. Ponieważ pokrywały je namalowane czerwoną, beżową i białą farbą wzory,
postanowiono je ze sobą poskładać. Badacze z Landesmuseum für Vorgeschichte w Halle odtworzyli dwumetrową ścianę domu, która jest największym
malowidłem epoki żelaza na północ od Alp. Archeolog Harald Meller przypuszcza, że był to front jakiegoś znaczącego domu, a ornamenty go pokrywające
– przecinające się linie, wężyki i kropki – miały symboliczne znaczenie.
Najstarsze „murale” w Europie znajdują się w jaskiniach. Do ich namalowania paleolityczni artyści wykorzystywali sadzę oraz ochrę, która mogła mieć
odcień czerwonawy, jasnożółty lub brunatny. Kojarzona z kolorem krwi czerwień miała największe znaczenie, symbolizując życie i śmierć, polowania
i dostatek, ciepło ogniska i zachodzące słońce. To dlatego ochrą barwiono ciała zmarłych i wkładano ją do grobów już 100 tys. lat temu, malowano
powstałymi na jej bazie farbami ściany jaskiń, a potem również ceramiczne naczynia i terakotowe figurki. Czerń i czerwień były pierwotnie najważniejsze
ze względu na symbolikę oraz łatwość pozyskiwania ich pigmentów. – W starożytnym Egipcie podział na te dwa kolory wynikał z dualistycznej wizji świata
– mówi dr Andrzej Ćwiek z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. – Czarny kojarzono z żyzną ziemią uprawną, a tym samym cywilizacją; czerwony
z dziką pustynią i chaosem, co doskonale widać w symbolice, sztuce i architekturze. Ale nawet jeśli czarny i czerwony były najistotniejsze, nie były to
jedyne znane starożytnym kolory. Ich historię i symbolikę najłatwiej badać na przykładzie Egiptu z doskonale zachowanymi polichromiami w grobach
i świątyniach. W dodatku mieszkańcy Doliny Nilu byli mistrzami w produkcji pigmentów, z których po wymieszaniu ze spoiwem (kurzym białkiem lub
żywicami) produkowano trwałe farby. Pigmenty z reguły były pochodzenia mineralnego – biel uzyskiwano z gipsu i wapienia, czerń z sadzy, czerwienie
i żółcie – z ochry lub aurypigmentu, jedynie zieleń i błękit wytwarzano w inny sposób.
– Błękit egipski był prażonką sody, wapienia i związków miedzi pozyskiwanych z malachitu lub azurytu. W zależności od technologii i temperatury wypału,
odcień był bardziej niebieski lub bardziej zielony. Ponieważ jednak związki miedzi są niestabilne – z czasem mogą zmienić barwę – może się zdarzyć, że
to, co my dziś widzimy jako zieleń, w przeszłości miało odcień bardziej niebieskawy i na odwrót – mówi dr Ćwiek. Egipcjanie mieli zresztą z tymi kolorami
kłopot – odróżniali jasnoniebieski, łącząc go z zielonym, oraz ciemnoniebieski, kojarzony z czarnym. To stąd brały się – dziwne dla nas – błękitne liście
palm czy czarny hieroglif oznaczający wodę. Choć to ostatnie można zrozumieć, bo Egipcjanie znali jedynie ciemne wody Nilu, zastanawia, skąd wziął się
niebieski hieroglif chleba. – Otóż zanim znak ten stał się symbolem bochna, przedstawiał kupkę mułu, który dla Egipcjan miał odcień niebieski.
W konsekwencji wszystkiemu, co było z niego zrobione, nadawano błękitny kolor, np. murom miejskim z cegły mułowej w hieroglifie oznaczającym
miasto. Inna jest też egipska frazeologia, w której kolor zielony oznaczał świeżość – tłumaczy dr Ćwiek.
Niebieski i zielony mylił się nie tylko Egipcjanom. Z tekstów sumeryjskich i akkadyjskich wynika, że na Bliskim Wschodzie odróżniano jedynie odcienie
błękitu, a nazwy zieleni i niebieskiego stosowano niekonsekwentnie. Co ciekawe, dziś podobny problem mają Japończycy, gdyż w ich języku istnieje tylko
jedno określenie (aoi) na obydwa te kolory. A zatem przypuszczenia badaczy, że starożytni cierpieli na coś w rodzaju daltonizmu, który uniemożliwiał im
rozróżnianie tych barw, nie mają sensu. Przyczyn należy szukać nie w fizjologii, tylko w języku i kulturze, bo to ona – podobnie jak krajobraz, w jakim
dana cywilizacja się rozwija – ma wpływ na postrzeganie kolorów. Odbiór barw wiąże się z tradycyjnym kodem kulturowym, a ich symbolika niesie ze
sobą czytelny dla wszystkich członków wspólnoty przekaz. To dlatego w sztuce egipskiej, zgodnie z konwencją, poszczególne hieroglify miały takie, a nie
inne kolory, mężczyźni mieli czerwoną skórę, kobiety żółtą, a bogini nieba Nut była niebieska.
Kolory kory
Trudno powiedzieć, kto i kiedy wpadł na pomysł, by dekorować kolorowo zewnętrzne ściany domu. Ponieważ nie służy to wygodzie, musiało mieć
znaczenie symboliczne, apotropaiczne (odstraszanie złych duchów) lub prestiżowe (wyróżnienie budynku). Takie dowody na stosowanie polichromii
w pradziejach, jak w Wennungen w Niemczech, są wyjątkowe, ale ślady farb na budowlach i rzeźbach antycznych są częste. Choć następcy
Winckelmanna nie mogli tego przeboleć, nawet starożytni Grecy nie czuli nabożnego szacunku do eleganckiej bieli marmuru i z zamiłowaniem pokrywali
go farbami, aby nadać przedstawianym postaciom więcej autentyczności. Kolorowe były ich ciała i stroje, ale też elementy architektoniczne – kolumny,
kapitele i architrawy. Zauważyli to już badacze w XVIII i XIX w. na tzw. perskim rumowisku – miejscu u podnóża Akropolu, gdzie zgromadzono
zniszczone przez Persów w 480 r. p.n.e. rzeźby i fragmenty budowli. Archaiczne posągi młodych dziewcząt (kory) i chłopców (kurosy) tylko niedługo
wystawione były na działanie wiatru i słońca, dzięki czemu zachowały się na nich kolorowe pigmenty. Na akwarelach Szwajcara Emile’a Gilliérona
z 1896 r. widać, że jedna z kor (oznaczona numerem 675) zaraz po wydobyciu miała niebieskie i czerwone wykończenie stroju. Z czasem kolory te
wyblakły, zmieniając się w ciemnozielony i ciemnoniebieski.
Na szczęście współcześni badacze dysponują metodami, które pozwalają rekonstruować oryginalny wygląd zwietrzałych farb. Każda powłoka malarska
pozostawia ślady, a powierzchnie niepomalowane są mocniej narażone na erozję. Ponieważ zależnie od składu chemicznego farby różnią się trwałością,
pozostawiają różne „reliefy zwietrzeniowe”, które dobrze wydobywają światło. Niewidoczne gołym okiem różnice jasności farby daje się wzmocnić za
pomocą światła ultrafioletowego oraz poprzez użycie filtrów barwnych. Natomiast analiza rentgenowska fluorescencyjna i spektroskopia absorpcyjna to
techniki umożliwiające określenie składu chemicznego farb bez pobierania próbek. Ta pierwsza sprawdza się przy identyfikacji metali, występujących
w minerałach pigmentów (np. cynober ma charakterystyczny udział rtęci); druga pozwala analizować zarówno pigmenty mineralne, jak i barwniki
roślinne. W 2010 r. Urlike Koch-Brinkmann z Ludwig-Maximilians-Universitat w Monachium i Vinzenz Brinkmann z Ruhr-Universitat Bochum
Strona 1 z 2
Antyk? Był bardzo kolorowy | Tęczowe akropole - Polityka.pl
2011-10-08
http://www.polityka.pl/historia/1519856,1,antyk-byl-bardzo-kolorowy.read?print=true
zidentyfikowali w ten sposób na powierzchni wspomnianej już kory nie tylko niebieski i czerwony, ale też nowe kolory – resztki żółtej ochry i zielonego
malachitu na stroju oraz brunatny pigment na włosach i brzoskwiniowy na ciele.
Barwy ze Wschodu
Brinkmannowie – pionierzy badań polichromii antycznych rzeźb – z uporem udowadniają, że antyk był kolorowy. W 1980 r. udało się im ustalić, że
łucznik z tympanonu świątyni bogini Afai na wyspie Egina (który w 1812 r. trafił do Monachium) ubrany jest w pstrokate obcisłe spodnie i kolorową bluzę.
Cztery lata później dzięki identyfikacji kolorów okazało się, że jedna z kor z połowy VI w. p.n.e. z perskiego rumowiska ubrana była w szatę ozdobioną
wzorem zwierzęcym, a w głowie miała dziury do zamontowania korony. Badacze doszli do wniosku, że jeśli kora trzymała w rękach łuk i strzały, jest to
raczej posąg bogini łowów Artemidy niż podobizna zwykłej dziewczyny.
Uczeni przypuszczali, że pstrokacizna i motywy zwierzęce w sztuce greckiej to efekt wpływów Orientu, kochającego przepych i bogate ornamenty.
Łucznik ze świątyni Afai ubrany jest jak Scyta (co potwierdzają teksty i znaleziska z grobów scytyjskich na Ałtaju, gdzie w wiecznej zmarzlinie zachowały
się niezwykle barwne tkaniny), ponieważ jest Trojaninem. Grecy w wykorzystywanym w sztuce motywie wojny trojańskiej utożsamiali się z Achajami,
Trojan zaś przedstawiano jako Persów, których ubierano w stylu wschodnim. Z badań Brinkmannów wynika jednak, że kolorami pokrywano nie tylko
rzeźby Persów, ale nie oznacza to, że Grecy w ogóle nie nosili białych strojów. Nosili, o czym świadczą teksty i resztki kaolinowej bieli, jaką malowano
szaty.
Prawdą jest, że nie tylko Egipt, ale cały Bliski Wschód mienił się kolorami. Sumerowie i Akkadyjczycy malowali terakotowe figury i reliefy, by stały się
bardziej podobne do oryginałów, co podnosiło ich wartość. Farbami pokrywano rzeźby z terakoty, nie ma natomiast jednoznacznych dowodów, że
malowano również kamienne posągi. Badania rzeźb z berlińskiego Vorderasiatisches Museum wykazały jedynie ślady czarnej farby na głowie jednego
z posągów i pozostałości po czarnej brodzie na drugim. Przyczyną tego stanu rzeczy może być powszechna swego czasu praktyka mycia rzeźb po
przywiezieniu ich do muzeów.
W Grecji kolorowe ściany starożytnych świątyń miały przyciągać wzrok, a przedstawione na ich frontowych ścianach rysunkowe opowieści przybliżały
niepiśmiennym wyznawcom mityczne wydarzenia. W Egipcie zewnętrzne mury dekorowano scenami ukazującymi wielkość władcy. Ponieważ nad Nilem
nie zachowały się królewskie rezydencje z cegły mułowej (poza pałacem faraona heretyka Echnatona), nie wiemy, jak dekorowano ich ściany. Więcej
wiemy o wyglądzie pałaców na Bliskim Wschodzie, choć i tu barw trzeba szukać uciekając się do najnowszych metod.
Pstrokate pałace
Europejczycy, którzy w XVII w. trafili do Persepolis, ujrzeli bezbarwne ruiny, ale w zagłębieniach rzeźb i w inskrypcjach widać było jeszcze pozostałości
farb. Kolejni podróżnicy wspominali o resztkach pozłoty i niebieskiej farby. W 1840 r. Francuz Charles Texier przebadał chemicznie czarny nalot z reliefów
z Persepolis, który okazał się egipskim błękitem, co potwierdza, że tło reliefów perskich było niebieskie. Nadal nie przekonało to wszystkich. Przełom
nastąpił w 1880 r., gdy francuscy archeolodzy znaleźli w Suzie relief z glazurowanych cegieł i zaprezentowali go na wystawie w Paryżu. Jak się później
okazało, była to tradycja babilońska (w tej samej technice wykonano Bramę Isztar), ale malowanie reliefów na ścianach pałaców było jeszcze starsze.
Gdy niemiecki twórca archeologii Iranu Ernst Herzfeld zaczynał wykopaliska w Persepolis (1931 r.), był już pewien, że pałacowe reliefy skrzyły się
kolorami, potwierdzały to znajdowane co rusz resztki błękitnej farby, miejsca, gdzie przytwierdzone były złote blaszki, a nawet naczynia, w których
rozrabiano farbę. Kolejni badacze już nowoczesnymi metodami ustalili, że czernią malowano oczy, czerwienią usta, a błękitem brody i włosy.
Ale o ile z kolorowymi pałacami Orientu czy barwnie dekorowanymi willami rzymskimi udało się nam pogodzić, o tyle nadal mamy problem
z przyzwyczajeniem się do myśli, że barwne były też świątynie greckie. Aby spopularyzować tę wiedzę, w 2003 r. Niemcy zorganizowali w Monachium
wielką wystawę „Kolorowi bogowie”, na której pokazano repliki rzeźb greckich w odtworzonych przez Brinkmannów kolorach. Mimo że wystawa od lat
jeździ po Europie, a komputerowe rekonstrukcje miast greckich w 3D uwzględniają już wiedzę o polichromiach, większości z nas nadal na myśl o antyku
przed oczami stają eleganckie marmurowe kolumny i śnieżnobiałe rzeźby. Niełatwo przyznać, że gust twórców demokracji i klasycznej sztuki nie był
wcale tak wysmakowany, jak nam się wydawało.
Wykonanie Javatech | Prawa autorskie © S.P. Polityka
Strona 2 z 2
Antyk? Był bardzo kolorowy | Tęczowe akropole - Polityka.pl
2011-10-08
http://www.polityka.pl/historia/1519856,1,antyk-byl-bardzo-kolorowy.read?print=true