Przeczytaj wszystko uważnie i pomóż .
http://www.moja-ostroleka.pl/art/1455534198/pomozmy-ostroleczance-wygrac-
z-choroba
http://www.wosp.org.pl/fundacja/kontakt
Pomóżmy Ostrołęczance wygrać z chorobą
Fot. Natalia Kaczyńska Natalia Kaczyńska urodziła
się ze złożoną wadą serca. Przeszła liczne operacje z nadzieją, że jej stan w końcu się poprawi.
Niestety, serce 17-latki znów się zbuntowało. Polscy lekarze nie widzą szans na poprawę stanu jej
zdrowia. Nadzieją dla Natalii jest Klinika Uniwersytecka w Niemczech.
Natalia Kaczyńska urodziła się w 1999 r. ze złożoną wadą serca pod postacią zarośnięcia zastawki
trójdzielnej z zarośnięciem zastawki płucnej i ubytkiem międzyprzedsionkowym. W tym samym
roku przeszła pierwszy etap operacji. Było to zespolenie systemowo-płucne prawostronne. Rok
później przeprowadzono zespolenie systemowo-płucne lewostronne. W 2003 r. wykonano następny
etap operacji
metodą
Glenna. Między operacjami odbyło się też kilka cewnikować serca, które
miały pokazać pracę serca dziewczynki. Niestety, okazało się, że będzie potrzebna następna
operacja. W 2011 r. w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi wykonano zespolenie
centralne.
Obecnie stan zdrowia Natalii bardzo się pogorszył. Jej serce z każdym dniem słabnie. Pomóc
ostrołęczance może operacja
metodą
Fontana. Jednak polscy lekarze nie chcą się jej podjąć z uwagi
na złożoność wady. Szansą dla 17-latki jest
wyjazd
do Kliniki Uniwersyteckiej w Munster,
(Niemcy).
- Lekarze w Polsce nie chcą podjąć się operacji córki ze względu na złożoność wady serca. Zdają
sobie sprawę z tego, że istnieje wysokie ryzyko niepowodzenia. Jedynym ratunkiem dla Natalki jest
Klinika Uniwersytecka w Munster, gdzie będzie miała przeprowadzoną reeoperację serca wraz z
osierdziem. Jest to dla niej szansa na zdrowie - wyjaśnia mama Natalii. - Operacja musi być
przeprowadzona pilnie. Jednak jest bardzo kosztowna. Potrzebna suma to 150 tys. zł - dodaje
zrozpaczona kobieta.
Natalia chce zostać lekarzem, bo wie, że słabszym trzeba pomagać. Tym, którzy walczą z chorobą,
chce dawać nadzieję, że będzie kiedyś dobrze. Medycyna to jedno z marzeń ostrołęczanki, ale
największym marzeniem jej i rodziców jest to, by mogła żyć.
- Zwracamy się do ludzi dobrego serca o pomoc finansową, żeby nasza córka mogła dalej żyć.
Każdy grosz się liczy - apeluje mama Natalii.
Pomoc finansową należy kierować na
konto
: Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej, ul.
Narbutta 27 lok.1, 02-536 Warszawa, nr konta na wpłaty złotowe PL 17 1160 2202 0000 0000 8297
2843, nr konta na wpłaty w euro PL 09 1160 2202 0000 0001 2152 1272 SWIFT BIGBPLPW,
koniecznie z dopiskiem: ZC 6966 Natalia Kaczyńska.
Można również przekazać 1 proc. podatku w rozliczeniu rocznym PIT, w którym należy podać:
KRS 0000266644, a w polu informacji dodatkowych: ZC 6966 Natalia Kaczyńska.
Szczegóły na temat choroby Natalii dostępne są na stronach -
Fundacji Siepomaga
oraz
Fundacji
Serce Dziecka
.
17-letnia Natalia z Ostrołęki: „Moje serce
potrzebuje pomocy!”
| 16 lutego 2016 r. Dział:
Ostrołęka
Tagi:
Ostrołęka Natalia Kaczyńska akcja charytatywna pomoc dla Natalii Kaczyńskiej wada serca
fot. Natalia Kaczyńska
17-letnia Natalia z Ostrołęki zmaga się z poważną chorobą. Ma wrodzoną, złożoną wadę serca. Od
urodzenia jest stale od opieką lekarzy specjalistów, przeszła niezliczone ilości operacji. Obecnie jej
stan znacznie się pogorszył, a jedynym ratunkiem dla jej młodego życia jest kosztowny zabieg w
niemieckiej klinice. Pomóżmy rodzinie nastolatki zebrać niezbędne fundusze.
O Natalii przeczytać możemy m.in. na popularnym portalu siepomaga.pl. To także za pomocą tego
serwisu można przekazać dowolną sumę na niezbędne i ratujące życie dziewczyny leczenie. Poniżej
przeczytać można poruszająca historię życia Natalii, jej nieustanna walkę o życie i pędzie ku
marzeniom.
Natalia chciałaby zostać lekarzem. W szpitalnym łóżku leży obłożona zeszytami. Jest tyle do
nadrobienia, a matura i egzaminy na medycynę za dwa lata. Chciałaby pomagać dzieciom – takim,
dla których dzieciństwo ma zapach szpitala. Którym lata życia odmierzają kolejne operacje. Takim,
które nigdy nie będą mogły jeździć na rowerze czy rolkach, bo ich serce jest na to za słabe. Takim
jak ona...
Rodzice
dzieci z wadami serca najczęściej dowiadują się o tym, że coś jest nie tak, na badaniach
prenatalnych. Zawsze jest szok i strach. Czas do narodzin mogą jednak poświęcić na dokształcanie,
na oswajanie choroby, na szukanie ratunku. U mamy Natalii było inaczej. Ciąża przebiegała
książkowo, wyniki badań nie dawały powodów do zmartwień, lekarze nie mieli zastrzeżeń. Być
może gdyby Natalia przyszła na świat teraz, nie w 1999 roku, wadę serca dałoby się wykryć
wcześniej. Być może... Wtedy jednak nic nie zapowiadało tego, że coś będzie nie tak. Mama Natalii
dbała o siebie ze wszystkich sił i cieszyła się, że urodzi zdrową, silną dziewczynkę. Nie wiedziała
jeszcze wtedy, co to złożona wada serca, czym jest zarośnięcie zastawki trójdzielnej, czym ubytek
międzyprzedsionkowy. Gdy Natalka pojawiła się na świecie, gdy wydała z siebie pierwszy krzyk, jej
mama nie przypuszczała nawet przez chwilę, że kiedyś usłyszy te pojęcia. Że ten zlepek słów to
zagrażająca jej
dziecku
bomba, która zaczęła tykać wraz z jego pierwszym oddechem.
Bańka mydlana szczęścia pękła kilka godzin później. Natalię zabrano na pierwsze szczepienia.
Wtedy urządzenia zaczęły wariować. Wyniki pomiarów nie były takie jak u zdrowego noworodka,
saturacja serca zaczęła drastycznie spadać. Zapadła natychmiastowa decyzja o transporcie
medycznym do innego szpitala. Zamiast w ramionach mamy dziewczynkę umieszczono w
helikopterze. Zamiast kwilącego noworodka w śpioszku mama Natalii otrzymała informację, że
„coś się dzieje z sercem“. Zamiast cieszenia się pierwszymi wspólnymi chwilami była trudna
rozłąka. Zamiast radości z narodzin dziecka - strach. Za helikopterem Natalii do szpitala pojechał
jej tata, który szalał z niepokoju, czekając na diagnozę. Inne mamy tuliły swoje dzieci do piersi, a
mama Natalii, dochodząca do siebie po ciężkim porodzie, była sama. Najgorsza była dla niej
niepewność, rozpaczliwe czekanie na jakiekolwiek strzępki informacji na temat tego, co dzieje się
z jej dzieckiem. Dzisiaj każdy z nas ma telefon, dzięki któremu może zasięgnąć informacji, zrobić
zdjęcie, nagrać film, błyskawicznie przesłać go dalej. Wtedy tak nie było. Minuty ciągnęły się w
nieskończoność, a jedyne, co można było zrobić, to czekać…
Poród był ciężki, mama Natalii bardzo długo dochodziła do siebie. Nalegała na wcześniejszy wypis.
Sześć dni po narodzinach córeczki
udało
jej się wyjść ze szpitala, żeby natychmiast popędzić do
innego, tego, w którym była Natalia. Córkę
udało
jej się zobaczyć kilka minut przed operacją. Nie
mogła jej przytulić, wziąć na ręce, chłonęła tylko oczami każdy detal małej twarzyczki. Z Natalką
wtedy było już źle. Leżała w inkubatorze, fioletowa jak kalka. Potem trzeba było czekać znowu,
podczas ośmiu długich godzin operacji, zespolenia systemowo-płucnego. Natalka musiała być
intubowana, nie mogła samodzielnie oddychać. Mając kilka dni, już musiała walczyć o życie. I
wygrała. Mama nie zapomni momentu, kiedy mogła w końcu ją przytulić, wziąć córkę w ramiona i
obiecać, że cokolwiek nie będzie się dziać, ona będzie ją chronić. Nawet jeśli niebezpieczeństwo
czyhające na dziewczynkę nie czai się na zewnątrz, ale kryje się wewnątrz serduszka…
Rodzice
wrócili z córeczką do domu. Natalia rozwijała się i rosła jak inne dzieci. Każdy wysiłek był
jednak niebezpieczny dla małego serduszka, a dla małego dziecka wysiłkiem może być wszystko –
jedzenie, śmiech, płacz. Mama Natalii nie zapomni pierwszych spacerów. Ludzie zaczepiali ją,
krzycząc, że nie dba o dziecko, że maleńka jest sina z zimna. A to nie temperatura, tylko serce
maluszka dawało o sobie znać. Natalka była fioletowa jak jagodzianka – siny nosek, usteczka,
paluszki…
Walka z chorobą serca to nie jedna potyczka. To wieloletnia wojna, z chorobą, ze swoimi
słabościami, to ciężkie bitwy, które udaje się wygrywać nielicznym, dzięki umiejętnościom lekarzy,
ale też własnej determinacji i chęci życia. 2000. Zespolenie systemowo-płucne, tym razem
prawostronne. 2004, dwukierunkowe zespolenie metodą Glenna. Kolejne minuty strachu o życie
Natalki. Wielogodzinna operacja, kolejny raz bezsilne czekanie na informację o stanie zdrowia
dziewczynki, które co godzinę przekazywał anestezjolog. 2008, stan zdrowia Natalii znów się
pogorszył, serduszko zbuntowało się, nie pracowało jak trzeba. Zapadła decyzja o kolejnej
operacji, ale w Warszawie nie byli już w stanie pomóc Natalii, odesłali ją do Łodzi. 2011,
zespolenie centralne. Do tego liczne cewnikowania, które pokazywały lekarzom, jak pracuje
serduszko dziewczynki.
W międzyczasie Natalka urosła, przestała być niemowlakiem. Tygodnie w szpitalach spowodowały,
że dużo czasu spędzała sama, czytając, dzięki czemu wyrosła na mądrą, pogodną dziewczynkę.
Podstawówkę, gimnazjum skończyła ze świetnymi ocenami. W szpitalu wielokrotnie widziała ludzi,
którzy mają gorzej od niej. Dlatego pomaga innym. Opiekuje się bratem, jest koleżeńska, uczynna,
lubiana. Po dzieciach z chorobami serca często nie widać, że są chore. Natalia jest śliczną, wysoką
nastolatką o długich blond włosach. Pogodziła się z chorobą, z tym, że narzuca jej ograniczenia. Że
w szkole, kiedy dzieci biegały po boisku, ona musiała siedzieć na ławce. Że nigdy nie mogła
ćwiczyć na w-fie. Że nie mogła jeździć na wycieczki. Z tym może się pogodzić. Jednak nie z tym, że
choroba może wygrać. Że w Polsce nie chcą jej operować…
Codziennie rodzą się noworodki z ciężkimi wadami serca. Starsze dzieci, nastolatki są na końcu
kolejki, czekając na termin. Natalia nie została zakwalifikowana do operacji serca w Polsce,
według lekarzy jej wyniki na to nie pozwalają. A czuje się coraz gorzej, coraz częściej słabnie. Na
każdym kroku potrzebuje odpoczynku. Chwilami nie ma siły się uczyć. Lekarze nie widzą szans na
poprawę stanu jej zdrowia, w przyszłości do rozważenia jest ewentualna wymiana zespolenia
centralnego na większe, potem być może operacja Fontana. Nie wiadomo, kiedy, nie wiadomo, czy
w ogóle. Szansa dla Natalii jest w Niemczech, w Klinice Uniwersyteckiej w Munster, gdzie jest
lekarz, który chce i potrafi pomóc Natalii. Natalka będzie tam miała przeprowadzona reeoperację
serca wraz z osierdziem. To dla niej szansa na zdrowie, na życie, na przyszłość… Operacja musi
być przeprowadzona pilnie. Jest bardzo kosztowna.
Rodzice
jednak są w stanie poruszyć niebo i
ziemię, żeby zgromadzić środki. Życie Natalki jest bezcenne.
Natalia chce zostać lekarzem, bo wie, że słabszym trzeba pomagać. Tym, którzy walczą z chorobą,
chce dawać nadzieję, że będzie kiedyś dobrze. Sama jednak tej nadziei potrzebuje. Może ją dostać
od nas. Ma 16 lat, marzenia, pragnienia i ogromną chęć życia. Medycyna to jedno z marzeń, ale
największym marzeniem jej i rodziców, jest to, by mogła żyć.
źródło: eOstrołęka.pl/siepomaga.pl
Nasza pomoc to, żeby jak najwięcej osób wysłało maile do Jerzego Owsiaka
wosp@wosp.org.pl
z prośbą, aby pomógł Natalii Kaczyńskiej o treści jak poniżej lub podobnej.
Prośba o szybką pomoc
Panie Jerzy Owsiaku!
Proszę szybko pomóc bardzo chorej dziewczynie.
Potrzebuje ona sfinansowania operacji serca. Owa dziewczyna każdego dnia walczy
o życie. Szczegóły na stronach internetowych pod linkami
http://www.moja-ostroleka.pl/art/1455534198/pomozmy-ostroleczance-wygrac-z-choroba
Adres jej rodziców znany jest w ostrołęckiej redakcji Mojej Ostrołęki. Proszę
o natychmiastową pomoc. Jeśli Pan nie pomoże, to cały świat dowie się o Pańskiej
znieczulicy i hipokryzji.
( podpis )
Ja wysłałem już dużo maili i dostałem odpowiedź informującą o przekierowaniu.
Widać wyraźnie, że Owsiak nie śpieszy się z udzieleniem pomocy.
W związku z tym jeśliby dużo osób wysłało do Owsiaka maile o treści takiej jak wyżej
lub podobnej, to może prędzej skłoniłoby go do pośpieszenia z pomocą chorej Natalii.
Przecież to tak niewiele wysłanie maila. Pomyślcie, że każdy z Was może znaleźć się
w sytuacji wymagającej pomocy. __Benon