AGRESJA
albo
NÓŻ W PLECY
ANDRZEJ M. KOBOS
(na podstawie źródeł podanych pod tekstem)
Wiosną 1939 roku Sztab Główny Wojska Polskiego przystąpił do opracowywania planu
wojny obronnej z Niemcami. Byl to tzw. Plan "Z", od "Zachód."
Głównym założeniem planu "Z" było, że Niemcy rzucą na Polskę gros swych sił. W
konsekwencji, myślą przewodnią planu stało się prowadzenie od początku działań obronnych
na całym froncie. Chodziło o to, żeby zyskać na czasie i utrzymać w swoim ręku możliwie
najdłużej te części kraju, które są istotne dla prowadzenia wojny oraz nie dać się rozbić do
czasu wystąpienia sił francuskich na Zachodzie. Fundamentalnym ograniczeniem planu "Z"
była niemożność prowadzenia wojny na dwa fronty. Naczelny Wódz, Marszałek Edward
Śmigły - Rydz zdecydował rzucić wszystkie polskie siły przeciwko Niemcom. Mając tylko 48
wielkich jednostek i około 1,200 km frontu, Polska nie miała możliwości równoczesnej
obrony przed Sowietami.
Czysto defensywny plan "Z" był podzielony na trzy fazy. Pierwsza faza przewidywała
obronę na zachód od Wisły. Gdyby ta się nie udała, druga faza przewidywała obronę na linii
Wisly. Jeśli linii frontu wzdłuż Wisły nie dałoby się utrzymać, przewidziany był dalszy
odwrót w kierunku południowo - wschodnim tak, aby utrzymać łączność z sojusznikami przez
Rumunię. Wg relacji płk. Jaklicza, zastępcy Szefa Sztabu Głównego, "pozycja obronna na
Wiśle, Narwii i Sanie była zasadniczo ostatnią, na której Wódz Naczelny mógł w wygodnych
jeszcze warunkach zorganizować dowodzenie całokształtem sił i panować nad położeniem we
wschodniej części Polski. Z chwilą stracenia tej pozycji, zorganizowanie obrony w większych
rozmiarach stawało się problematyczne. Lecz wojny nie wolno było uważać za przegraną."
Sztab opracował trzy warianty na wypadek odejścia od Wisły, do decyzji Naczelnego
Wodza. 8 września 1939, gdy stało się jasne, że zawaliła się faza pierwsza i druga planu "Z", a
sojusznicy nie wystąpili na czas, przyjęto wariant, który przewidywał dalszą obronę na
południowo - wschodniej rubieży Rzeczypospolitej - tzw. "Przedmoście rumuńskie." Ten
trudny wariant przewidywał możliwie uporządkowane wycofanie się znad Wisły.
* * *
Plan "Z" miał zabezpieczyć siły polskie od rozbicia przez stopniowe wycofywanie się,
zadając nieprzyjacielowi jak największe straty. Nie planowano decydującej bitwy lub
większej akcji zaczepnej. To wynikało z głównego założenia planu "Z," że wojna będzie
wojna koalicyjna a nie wyłącznie niemiecko - polska.
Podpisany 19 maja 1939 roku w Paryżu francusko - polski protokół wojskowy zawierał
zobowiązanie Francji, iż: "W wypadku niemieckiej agresji przeciw Polsce albo w wypadku
zagrożenia jej żywotnych interesów w Gdańsku, które wywołałyby akcję zbrojną ze strony
Polski, armia francuska rozpocznie automatycznie działania swych różnych sił zbrojnych w
sposób nastepujący:
1. Francja przystąpi natychmiast do działań lotniczych według planu ustalonego
poprzednio.
2. Gdy tylko część sił francuskich będzie gotowa (około trzeciego dnia mobilizacji),
Francja rozwinie stopniowo działania zaczepne o celach ograniczonych.
3. Gdy tylko zaznaczy się główny wysiłek niemiecki przeciw Polsce, Francja rozwinie
działania ofensywne przeciwko Niemcom swymi głównymi siłami (począwszy od
15 dnia mobilizacji)."
Od 6 kwietnia 1939 Polska miała również umowę o wzajemnej pomocy z Wielką
Brytanią. 25 sierpnia 1939, umowa ta została przekształcona w sojusz wzajemnej
pomocy. Anglicy zapewniali w rozmowach, że w wypadku niemieckiej napaści na Polskę,
angielskie lotnictwo przystąpi natychmiast do niszczenia niemieckich obiektów
wojskowych.
Nie licząc na czynne współdziałania Sowietów po stronie koalicji, rząd polski uważał, że
w zbliżającej się wojnie Sowiety zachowają neutralność przychylna dla państw
sprzymierzonych. Przypuszczenie to potwierdzało szereg oświadczeń rządu sowieckiego.
Sprawa pozostawienia osłony na wschodniej granicy była rozważana przez Marszałka
Śmigłego - Rydza, ale wychodził on z założenia, że przy ówczesnym, jeszcze niekompletnym
stanie rozbudowy fortyfikacji na wchodzie, pozostawienie tam kilku wielkich jednostek nie
mogłoby mieć żadnego znaczenia operacyjnego w wypadku gdyby, wbrew przewidywaniom,
siły sowieckie przekroczyły granicę. Natomiast brak tych jednostek na froncie zachodnim
odbiłby się bardzo ujemnie.
Na podstawie konkretnych, prawomocnych zobowiązań sojuszniczych i takiej oceny
intencji sowieckich oraz polskich możliwości obronnych, polski Sztab Główny opracowywał
plan "Z" w takim własnie kształcie.
* * *
23 sierpnia późnym wieczorem w Moskwie Wiaczesław Mołotow i Joachim Ribbentrop,
w obecności Józefa Stalina, podpisali sowiecko - niemiecki pakt o nieagresji. Dołączono
do niego tajny protokół, ustalający sfery wpływów Sowietów i Niemiec w Europie
Wschodniej oraz podział Polski. Treść tego tajnego protokołu, ujawnionego po wojnie,
była nastepująca:
"Z okazji podpisania paktu o nieagresji między Rzeszą Niemiecką a ZSSR, podpisani
pełnomocnicy obu stron poruszyli w ściśle poufnej wymianie zdań sprawę wzajemnego
rozgraniczania sfer interesów obu stron. Wymiana ta doprowadziła do następujacego wyniku:
1. Na wypadek przekształcenia terytorialno - politycznego obszaru należącego do
państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa), północna granica Litwy
tworzy automatycznie granicę sfery interesów niemieckich i ZSSR, przy czym obie
strony uznają roszczenie Litwy do terytorium wileńskiego. Na wypadek
terytorialno - politycznego przekształcenia terytoriów należących do państwa
polskiego, sfery interesów Niemiec i ZSSR będą rozgraniczone w przybliżeniu
przez linię Narew - Wisła - San. Kwestia, czy w interesie obu stron uznane będzie
za pożądane utrzymanie niepodłeglego państwa polskiego, zostanie definitywnie
zdecydowana dopiero w ciągu dalszego rozwoju wypadków politycznych. W
każdym razie oba rządy rozwiążą te kwestie na drodze przyjacielskiego
porozumienia.
2. Jeżeli chodzi o południowy - wschód Europy, to ze strony rosyjskiej podkreśla się
zainteresowanie Besarabią. Ze strony Niemiec stwierdza się zupełne
desinteressement odnośnie tego terytorium.
3. Protokół ten traktowany będzie przez obie strony w sposob ścisle tajny.
Podpisali:
Za Rząd Rzeszy - J. J. Ribbentrop
Jako pełnomocnik Rządu ZSSR - W. Mołotow
Moskwa, 23 sierpnia 1939 r.
Umowę o nieagresji ogłoszono publicznie 24 sierpnia.
Pakt o nieagresji mógł zostać uznany za wynik rokowań sowiecko - niemieckich, ale tajny
protokół (wówczas nieznany) był aktem niesprowokowanej, podwójnej agresji wobec Polski.
Należy przypomnieć, że kilka dni wcześniej zakończyły się niepowodzeniem rokowania
sowiecko - angielskie. I nic dziwnego: Niemcy mogły ofiarować ZSSR o wiele więcej niż
Zachód: połowę Polski, kraje bałtyckie, Besarabię oraz pokój, przynajmniej na najbliższą
przyszłość.
Reakcja w Polsce na pakt sowiecko - niemiecki była spokojna, ale nie miano wątpliwości,
że sowiecko - niemiecki pakt o nieagresji był pomyślany przez Moskwę jako krok zachęcający
Niemcy do wojny przeciwko Polsce. Zdawano sobie sprawę, że w interesie Rosji będzie żeby
konflikt wojenny trwał jak najdłużej.
27 sierpnia Woroszyłow zrzucił na Polskę winę za fiasko rokowań sowieckich z
Zachodem. Jednocześnie zapewnił, że Armia Czerwona nie weźmie udziału w nadchodzącym
konflikcie i stwierdził, że nie widział powodów, dla których ZSSR nie miałby dostarczać
Polsce broni i materiałów wojennych. Podobne stanowisko zajął Mołotow w dniu 31 sierpnia!
Również 31 sierpnia Sowiety oficjalnie ratyfikowały pakt o nieagresji z III Rzeszą. Tego
samego dnia ostatecznie zarządzono w Polsce powszechną mobilizację.
1 września 1939 o 5-tej rano Niemcy napadły na
Polskę z zachodu i północy. Siedemnaście dni później o
4-tej rano ZSSR uczynił to samo od wschodu.
* * *
Zważywszy przesłanki i koncepcje planu "Z"
nietrudno pojąć, jak dalece inwazja sowiecka
zmieniła sytuację. W pierwszych godzinach 17
września sytuacja na froncie zachodnim była bardzo ciężka, ale były pewne oznaki,
dające powód do optymistyczniejszego nastawienia w Naczelnym Dowództwie.
Organizacja "Przedmościa rumuńskiego" mogła być realna i nie ma pewności, że przed
agresją Sowietów Polska była całkowicie porażona militarnie i politycznie. Na Przedmościu
obrona mogłaby zostać przedłużona z tym, że bez szybkiego wystąpienia zachodnich
aliantów było tylko kwestią czasu zanim i ten ośrodek byłby pokonany. Wkroczenie Armii
Czerwonej przekreśliło wszelkie zamierzenia Naczelnego Dowództwa i założenia planu
"Z." Od momentu inwazji sowieckiej Kampania Wrześniowa była zdecydowanie przegrana
na ziemi polskiej. Dalsza walka miała jedynie charakter zadawania nieprzyjacielowi jak
największych strat oraz wykazania niezłomnej postawy Wojska Polskiego w walce do
końca.
* * *
Przebieg wojny z Niemcami wykracza poza ramy tego artykułu. Przedstawimy tutaj w
zarysie tylko agresję sowiecka.
Od 9 września, z rozkazów Marszałka Śmigłego - Rydza, wykonywanych przez kilku
generałów, dowódców grup operacyjnych, zaczęły spływać transportami wojskowymi na
południe, na "Przedmoście rumuńskie" dosyć znaczne siły wojskowe z rejonu Wilna i Grodna.
Zaczęto obsadzać linie rzek Dniestr i Stryj z ośrodkiem w Bereźnicy. Wydano również
rozkazy obrony Przemyśla i Lwowa "do ostatka." Na granicy polsko - sowieckiej pozostał
jedynie Korpus Ochrony Pogranicza (KOP), odtworzony częściowo po odejściu na zachód
zmobilizowanych w nim jednostek - słabo uzbrojony, w sumie znacznie słabszy niż w czasach
pokojowych. Na terenach wschodnich zaczęto pospiesznie organizować poszczególne grupy
obrony, jak "Wilno," "Białystok," "Grodno," "Polesie," "Wołyń," "Kowel," "Łuck," "Podole."
Równie pospiesznie organizowane były tyły.
16 września jednostki wojskowe były już z grubsza rozstawione. Wykonanie zadania
utrzymania "Przedmościa" przez okres kryzysu - nim spodziewane odciążenie na skutek
ofensywy francuskiej przyniesie rezultaty - mogło być realne. W dniach tych, rozpęd sił
niemieckich już osłabł. Piechota niemiecka była wyczerpana, a jednostki pancerne odczuwały
zużycie i straty. Niemcy zaczęli odczuwać braki w zaopatrzeniu; materiały pędne musiały być
dostarczane drogą powietrzną. Po polskiej stronie minęło zaskoczenie psychiczne, zaczęto
nawet "polować" na czołgi niemieckie. Warszawa broniła się bohatersko, rozbite siły polskie
w uporczywej obronie spływaly za Wisłę. Odtworzyły się trzy zgrupowania wojsk polskich:
1. w rejonie Chełmna oddziały armii "Prusy", "Modlin" i "Narew" oraz grupa gen.
Andersa;
2. w lasach zamojskich oddziały armii "Kraków" i "Lublin;"
3. grupa gen. Sosnkowskiego w Lasach Janowskich w rejonie Lwowa.
* * *
Pierwsze meldunki o przekroczeniu granicy
polskiej przez wojska sowieckie w rejonie
Podwołoczyska, Husiatynia i Czortkowa napłynęły
do sztabu polskiego o godz. 4
45
rano 17 września.
O 5
12
nadszedł meldunek o zajęciu przez
Sowietów Husiatynia. Dwie kolumny pancerne
przekroczyły granicę pod Korcem i Ostrogiem, a
kolumna kawalerii i artylerii pod Dederkalami.
Dalsze meldunki mówiły o wkroczeniu Sowietów
na całej długości granicy. Depesze do sztabu
zawierały prawdziwe skadinąd spostrzeżenie: "jak
dotąd nas nie atakują." Sowieci jechali z otwartymi klapami, uśmiechali się, powiewali
czapkami. Pierwsze rozkazy ze sztabu nakazywały oddziałom KOPu stać na miejscu, a na
wypadek nacisku cofać się w tył. Nie wysadzono nawet mostów na Prucie. Opór jednostek
KOPu był niewielki, sporadyczny i niezorganizowany, ich dezorientacja zupełna na skutek
dziwnego zachowania sięe żołnierzy sowieckich. Szef Sztabu, gen. Wacław Stachiewicz
przedstawił te meldunki Naczelnemu Wodzowi.
Gen Stachiewicz napisał później: "nie znajduję słów, które by oddały nastrój przygnębienia
jaki zapanował. Ani N.W., ani nikt z oficerów Sztabu nie miał najmniejszych wątpliwości co
do charakteru w jakim Sowiety wkroczyły do Polski. Było dla nas jasne, że dostaliśmy
podstępny cios w plecy, który przesądzał ostatecznie o losach kampanii i niweczył ostatnią
nadzieję prowadzenia zorganizowanej walki na terenie Polski. Niespodziewany cios stawiał
nagle najwyższe władze państwowe i N.W. przed koniecznością natychmiastowej decyzji
najwyższego państwowego znaczenia. Każda godzina zwłoki mogła za sobą pociągnąć za
sobą groźne następstwa nie tylko wojskowe ale ogólnopaństwowe.
W pierwszym momencie spontaniczną reakcją był odruch - bić się z Sowietami... Szybko
jednak nastapiła refleksja: czym się bić? Całość sił zwrócona była przeciw Niemcom,
związana walkami odwrotowymi. Granice sowiecka dozorowały jedynie słabe oddziały KOP,
różne formacje etatowe i tyłowe. N.W. nie uważał walki z Niemcami za zakończoną,
pomimo, że dalsze prowadzenie zorganizowanego oporu stawało się już niemożliwe. Walka
na własnej ziemi więc odpadała i trzeba ją kontynuować na terenie sojuszników. Wobec tego
uważał, że najracjonalniej będzie, jeżeli wszystkie siły, które będą mogły, przejdą do Rumunii
lub na Węgry, skąd będzie można je przetransportować do Francji i tam u boku Francuzów
dalej walczyć z Niemcami."
* * *
W międzyczasie pułk KOPu z Czortkowa przesunął się nad Dniestr. Przejścia do
Rumunii były jeszcze otwarte, ale sytuacja rządu i Naczelnego Dowództwa byla
zagrożona. Z Kołomyi Naczelny Wódz wydał ostatni rozkaz operacyjny - tzw. "dyrektywę
ogólną":
"Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Wegry najkrótszymi
drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby
rozbrojenia oddziałów. Zadania Warszawy i miast które miały się bronić przed Niemcami -
bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy powinny z nimi petraktować w sprawie
wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii."
O godzinie 23, 17 września Naczelny Wódz przekroczył granicę Rumunii, gdzie, wbrew
przedwojennemu sojuszowi polsko - rumuńskiemu, został internowany, podobnie jak i tysiące
polskich żołnierzy. W Kutach Sztab Główny zredagował ostatni rozkaz Naczelnego Wodza.
Kończył się on zdaniem: "Będziecie jeszcze bić się za Polskę i wrócicie do Polski przynosząc
jej zwycięstwo."
Kilka godzin wcześniej granicę rumuńską przekroczył równiez Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej Ignacy Mościcki. W Kossowie wydał "Orędzie do Narodu," kończące się słowami:
"Na każdego z was spada dzisiaj obowiązek czuwania nad honorem Naszego Narodu w
najcięższych warunkach. Opatrzność wymierzy nam sprawiedliwość."
Edward Śmigły - Rydz uważał swoją decyzję za część swojego planu wojny. Ignacemu
Mościckiemu chodziło o zachowanie ciągłości władz państwa polskiego. I trzeba przyznać, że
z części oddziałów ewakuowanych na Węgry i do Rumunii, a później z ogromnym trudem,
pojedynczo, ewakuowanych do Francji i Syrii, rychło odtworzono waleczne, chociaż nieliczne
Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie.
Ale, niezależnie od nastawienia historyków, Historia osądziła ich obu, Śmigłego - Rydza i
Mościckiego surowo, szczególnie Marszałka Edwarda Śmigłego - Rydza, w końcu przecież
Naczelnego Wodza. Złamany, potajemnie wrócił do Warszawy w październiku roku 1941.
Żył opuszczony, pod przybranym nazwiskiem Adam Zawisza. Wkrótce zmarł w Warszawie 2
grudnia 1941 roku i został pochowany pod tym przybranym nazwiskiem. Z biegiem lat,
jakiekolwiek by nie były przesłanki Marszałka, osąd historii nie zmienił się istotnie. Ignacy
Mościcki do Polski nie wrócił nigdy.
* * *
Tymczasem na ziemiach Rzeczypospolitej 17 września wojska sowieckie zajęły
Tarnopol, Zbaraż i Założce, a 19 września weszły na przedmieścia Lwowa. 22 września
Sowieci zajęli całe miasto po podpisaniu kapitulacji przez gen. Langnera. 1,500 oficerów
polskich pognano marszem do Winnik i dalej do Krasnego, skąd 25 września wywieziono
ich koleją. Osadzeni zostali w obozie w Starobielsku kolo Charkowa, skąd nie wrócili już
nigdy. Generał Langner został przewieziony do Moskwy i po spotkaniu z Woroszyłowem
powrócił do Lwowa. Pozwolono mu przekroczyć granicę rumuńską.
Niemcy i Sowiety położyli nacisk na to, aby odciąć wojskom polskim drogę na
"Przedmoście." czyli drogę na Rumunię i Węgry. Już 20 września oddziały sowieckie i
niemieckie spotkały się nad górnym Dniestrem. Wojska polskie z Lubelszczyzny, Wołynia i
wschodniej Małopolski próbowały odwrotu na południe. Większe zgrupowania już nie
zdążyły się przebić. Pod Tomaszowem Lubelskim skapitulowaly przed Niemcami resztki
Armii "Kraków" i "Lublin", dowodzone przez gen. Piskora. Brygada kawalerii gen. Andersa
wpadła w ręce niemieckie i sowieckie na wschód od Przemyśla. General Anders ranny,
przedzierając się w cywilu na Węgry został 29 września wydany NKWD przez mieszkańca
jednej z wiosek. Został przewieziony do Moskwy i uwięziony na Łubiance. Miał wyjść z owej
nieludzkiej ziemi dopiero w 1942 roku ze swoją "armią więźniów." Niestety, już bez 15
tysięcy oficerów polskich, zamordowanych strzałami w tył głowy przez Sowietów w 1940
roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje.
Pułk Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) z Horodenki stawił nikły opór pod
Borszczowem. Pułk KOPu z Równego, dysponujący karabinami z 50 nabojami każdy,
wycofujący się na Brześć, skapitulował 18 września. Kilka zgrupowań wojskowych
zdemobilizowało się i rozproszyło, niektóre sporadycznie walczyły z Sowietami. Inne
oddziały pomaszerowały na zachód, niszcząc mosty i walcząc z ukraińskimi grupami
dywersyjnymi. Niektóre doszły do pozycji niemieckich i po walkach skapitulowały.
18 września w Brześciu nad Bugiem spotkały
się oddziały niemieckie i sowieckie. 22 września
Brześć został przekazany przez wojska
niemieckie wojskom sowieckim. Z tej okazji
odbyła się uroczysta defilada niemiecko -
sowiecka, odbierana wspólnie przez gen. Heinza
Guderiana i kombryga Siemiona Kriwoszeina. 22
września oddziały sowieckie przejęły od
Niemców Białystok.
W rejonie Baranowicz i Brześcia, gen.
Kleeberg utworzył Samodzielną Grupę Operacyjną "Polesie," obejmująca utworzone z
rozproszonych oddziałów dwie dywizje piechoty i brygadę kawalerii. To ta grupa gen.
Kleeberga, próbując przebić się na odsiecz Warszawie, walczyła z Niemcami najdłużej i
stoczyła pod Kockiem ostatnią bitwę kampanii polskiej, kapitulując 5 października 1939 r.
Był to ostatni zorganizowany opór regularnych oddziałów Wojska Polskiego. Gen. Franciszek
Kleeberg zmarł w niemieckim obozie jenieckim w 1941 roku.
Oddziały z Wileńszczyzny cofały się na Zachód i przeszły
częściowo na Litwę i Łotwę. 20 września Sowieci zajęli Grodno
wspomagani przez dywersantów białoruskich i Żydów -
komunistów. Oddziały wycofujące się na Wilno bezskutecznie
usiłowaly opóźniać marsz sowiecki. Załoga Wilna liczyła około
7,000 żołnierzy. 18 września oddziały polskie wyszły z miasta na
polecenie gen. Olszyny - Wilczyńskiego, który uzasadniał ten rozkaz
tym, że "nie jesteśmy z Sowietami w stanie wojny." 22 września,
pomimo wszystko walcząc z oddziałami sowieckimi i
dywersantami, oddziały te przeszły na Litwę. Pułk KOPu z
Głębokich przeszedł na Łotwę.
21 stycznia 1940 wybuchł w Czortkowie zbrojny bunt około 150
Polaków, stłumiony bezlitośnie przez Sowietów. Aresztowano 600 osób, wielu schwytanych
ludzi skazano na śmierć lub długoletnie więzienie. Wielu zamęczono w śledztwie.
* * *
Według danych sztabu sowieckiego, armia sowiecka od 17 do 21 września wzięła do
niewoli 174,500 jeńców polskich. Według obliczeń Polskiego Ministerstwa Obrony
Narodowej z października 1944, liczna zabitych i rannych w walkach z ZSSR wyniosła
20,000 ludzi, a wziętych do niewoli sowieckiej 181,000. W październiku i listopadzie 1939
władze sowieckie zwolniły 42,400 podoficerów i szeregowych pochodzących z terenów
tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Bialorusi. Sowieci odesłali Niemcom 42,492 jeńcow
polskich (wśród nich np. Konstantego Ildefonsa Gałczynskiego), a Niemcy przekazali
Sowietom 13,757 jeńcow polskich narodowości białoruskiej i ukraińskiej.
Wojskowe straty polskie stanowiły jednak tylko około 10 procent strat polskich pod
okupacją sowiecką. Wraz z sowieckimi oddziałami wojskowymi weszło NKWD. Na zajętych
terenach rozpoczęły się natychmiast masowe aresztowania, a od lutego 1940 masowe zsyłki
ludności cywilnej. W sumie, około dwa miliony obywateli polskich znalazło się w
więzieniach, obozach gułagu i na "posiołkach" - miejscach zsyłki na roboty przymusowe na
Syberii, dalekiej Północy i Azji Środkowej. Setki tysięcy pomarło, niewielka część zesłanych i
uwięzionych (ok. 100,000) wyszła w armii lub z armią gen. Andresa, tysiące powróciło do
Polski po wojnie i w latach 1956-1957, ale wiele tysięcy Polakow zostało w Sowietach.
Ujawnione w 1993 roku dane sowieckie wykazują 3522 żołnierzy Armii Czerwonej
poległych, rannych i zaginionych we wrześniu 1939.
22 października 1939 odbyły się na zajętych terenach Rzeczypospolitej pod terrorem i
całkowicie sfałszowane wybory do Zgromadzenia Ludowego Białorusi Zachodniej i
Zgromadzenia Ludowego Ukrainy Zachodniej. 27 i 28 paździenika "wybrani przedstawiciele
ludności tych terenów zwrócili się do Rady Najwyższej ZSSR z prośbą o przyjęcie w skład
ZSSR." Prośby te zostały łaskawie uwzględnione 2 listopada 1939 r. Poczta ZSSR wydała
serię znaczków upamiętniającą "oswobodzenie Zachodniej Ukrainy i Białorusi." Znaczki
przedstawiały ludność entuzjastycznie witającą żołnierzy sowieckich oraz tychże ściskających
uradowane dzieci. 29 listopada dekretem Rady Najwyższej ZSSR obywatelom polskim na
terenach włączonych do ZSSR przymusowo nadano obywatelstwo sowieckie.
Kozacy dońscy oczyścili Augustowskie i Puszczę Białowieską od "resztek polskich
oficerskich band." Do wiosny 1940 działał tam oddział partyzancki płk. Jerzego
Dąbrowskiego. Ujęty wkrótce na Litwie koweńskiej, Dąbrowski po torturach został stracony
w Ługańsku w grudniu 1940 roku. Równocześnie rozpoczęła się też era służalczych zdrajców,
(w większości pochodzenia ukraińskiego i żydowskiego - przedwojennych komunistów),
szczególnie we Lwowie. Jeden z nich, Stanisław Jerzy Lec, później wspaniały aforysta,
napisał np. wiersz, z którego jedną zwrotkę cytujemy (pozostałe są podobne):
.....
którą poeci wyśpiewali
ojczyzna, co to od Kamczatki
po szynach pędzi aż po San
którą, jak mleka pełny
dzban
podają dzieciom czułe matki
- to Stalin.
.....
Czerwony Sztandar, Lwów, 5 grudnia 1939
* * *
28 września 1939 roku Mołotow i Ribbentrop podpisali traktat, który ustalał
szczegółowy podział Polski i nową granicę pomiędzy terenami polskimi zajętymi przez
obu zaborców. Zachowała się mapa tego czwartego rozbioru Polski z odręcznymi
podpisami na niej Mołotowa i Ribbentropa oraz datą ręką Ribbentropa: 28/IX/39. W
dołączonym tajnym protokole, Sowiety przekazywały "prowincję Lublina" i część
"prowincji Warszawy" Niemcom, zaś Niemcy cedowaly, niepodległą jeszcze Litwę do sfery
wpływów sowieckich (zmiana układu z 23 sierpnia). Ironią historii jest to, że być może
Mołotow uratował przez to Lubelszczyznę i Białostockie/Podlasie dla Polski. W innym
tajnym protokole, obie strony stwierdziły, że nie dopuszczą na swoich terytoriach do
polskiej agitacji przeciwko terytorium drugiej strony.
Autor niniejszego artykułu jest w posiadaniu mapy ZSSR, wydanej w Moskwie w roku
1940, na której ZSSR sięga nieomal pod Warszawę i sąsiaduje z Niemcami.
Wedlug niepotwierdzonych, chociaż udokumentowanych doniesień (raport FBI do
Prezydenta F. D. Roosevelta, podpisany przez J. Edgara Hoovera), Hitler i Stalin spotkali się
we Lwowie 17 października 1939 r. (Edvard Radzinsky, nowy rosyjski biograf Stalina, podaje
datę 18/19 października). Mieli oni wówczas ustalić przekazanie Finlandii do sowieckiej
strefy wpływów. Jeszcze przez kilka dni po agresji niemieckiej na Związek Sowiecki 22
czerwca 1941 r., sowieckie transporty surowców przejeżdżały koleją przez ziemie
Rzeczypospolitej do III Rzeszy. Już bez domysłów zacytować można głośne zdanie z
przemówienia Wiaczesława Mołotowa do Rady Najwyższej ZSSR 31 października 1939:
"Okazało się, że wystarczyło krótkie uderzenie wymierzone w Polskę,
początkowo Armii Niemieckiej, a następnie Radzieckiej, aby nic nie
pozostało z tego poczwarnego bękarta [urodliwego dietiszcza] traktatu
wersalskiego, który istniał tylko kosztem uciskanych narodowości
niepolskich."
7 listopada 1939, z okazji 22 rocznicy Rewolucji Październikowej, ogłoszono Apel
Komitetu Wykonawczego Kominternu, w którym sojusz sowiecko - niemiecki był
zaaprobowany jako "przykład współpracy państw socjalistycznych przeciwko
imperializmowi anglo - francuskiemu."
* * *
Na zakończenie tego przeglądu wydarzeń związanych z napaścia sowiecką na Polskę
pozostaje jeszcze zastanowić się nad słusznością rozkazu - "dyrektywy ogólnej" -
Naczelnego Wodza o niestawianiu oporu wkraczającym wojskom sowieckim. I tu zdania
historyków są podzielone. Niektórzy kwestionują mądrość tego rozkazu. Np. Jerzy Łojek
pisze:
"Dyrektywa ogólna była błędna ze względów zasadniczych. Rydz - Śmigly postanowił
wycofać jak najwięcej ludzi i sprzętu do Rumunii i na Węgry. W imię czego? Czy
przypuszczał, że cały ten sprzęt - i oczywiście ludzie - zostanie natychmiast przekazany do
Francji? Było przecież jasne, że państwa neutralne natychmiast internują wszystkich
członków Polskich Sił Zbrojnych, jacy znajdą się na ich terytorium i skonfiskują wszelki
sprzęt wojskowy. O ile zresztą ewakuowanie na Zachód żołnierzy i oficerów Wojska
Polskiego dla odtworzenia tam w nowej postaci Armii Polskiej miało swój sens, o tyle ze
sprzętem bojowym można bylo postąpić tylko w jeden racjonalny sposób: zużyć go do końca
w walce przeciwko obu agresorom. Było oczywiste, że stawianie możliwie najdłuższego
oporu zbrojnego na ziemiach RP wobec obu agresorów totalitarnych jest warunkiem
uzyskania należytego rozgłosu dla sprawy polskiej w światowej opinii publicznej, a więc
ważnym argumentem na rzecz przyszłej odbudowy niepodległej Rzeczypospolitej. [...]
W dniu 17 września na ziemiach wschodnich RP znajdowało się ogółem ponad 300 tysięcy
żołnierzy i oficerów, z uzbrojeniem i zapasami, zdatnych do stawienia demonstracyjnego
oporu Armii Czerwonej. W latach 1939-1940 z liczby tej dostało się do Francji i Syrii tylko
38,000. Znaczenie moralne ich czynu bylo ogromne, ale politycznie nikłe; przez cały okres
Drugiej Wojny Światowej polski czyn zbrojny poza granicami kraju nie mógł oddziałać na
stanowisko wielkich mocarstw wobec sprawy polskiej. Jeszcze we wrześniu 1939 roku można
było wpłynąć w istotny sposób na stan światowej opinii publicznej przez akcję obronną na
ziemiach Polski przeciwko agresji ZSSR, utożsamiając system totalitarny stalinowski z
systemem hitlerowskim - w oczach spoleczeństw Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów
Zjednoczonych i innych państw świata."
Źródła:
•
Napaść sowiecka 1939. Praca zbiorowa, Józef Jasnowski i Edward Szczepanik, red.
Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1987.
•
Jerzy Łojek: Agresja 17 września 1939. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1990
•
Andrzej Krzysztof Kunert: Rzeczpospolita Walcząca, wrzesień - grudzień 1939 -
kalendarium. Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 1993
•
Andrzej Krzysztof Kunert: Wrzesień 1939. Oficyna Wydawnicza Polczek, Warszawa
1993
•
Piotr Młotecki: Powstanie w Czortkowie, "Karta" 5/1991, str. 28-42
•
X. Walerian Meysztowicz: Jerzy Dąbrowski, w Gąwedy o czasach i ludziach. Polska
Fundacja Kulturalna, Londyn 1983
•
Edvard Radzinsky: Stalin. Doubleday, New York, 1996
Copyright © 1997-1999
Zwoje