List otwarty Waltera Blocka do International
Justice Mission
Autor: Walter Block
Źródło:
lewrockwell.com
Tłumaczenie: Łukasz Szulim
Tekst z 2004 r.
Sz.P. Gary Haugen
International Justice Mission
Szanowny Panie!
Słuchałem Pana wykładu w Regent College w Vancouver 14 października
2004 r. Chciałem zadać wtedy pytanie, jednak czas na dyskusję był zbyt krótki,
zatem postanowiłem podzielić się z Panem moimi spostrzeżeniami drogą
listowną.
Główne przesłanie Pana wystąpienia można streścić w następującym
stwierdzeniu: w obecnym świecie na masową skalę dochodzi do bezdusznych
aktów przemocy. Obowiązkiem chrześcijan jest podjęcie prób zapobieżenia złu.
W tym celu powinni przezwyciężyć egoizm i zwiększyć swoją pomoc dla
organizacji charytatywnych, tak w wymiarze finansowym, jak i poświęcając swój
czas.
Zgodnie z tym, co twierdził Adam Smith: „Możemy codziennie cieszyć się
obiadem nie dzięki życzliwości rzeźnika, piekarza, piwowara i sklepikarza, lecz
dlatego, że każdy z nich zabiega o własny interes. Odwołujemy się do ich miłości
własnej a nie do ich dobrej woli i nigdy nie mówimy im o naszych potrzebach, ale
o ich korzyściach”
1
.
Nie wynika więc z tego, moim zdaniem, że szczodrość nie istnieje w duszy
ludzkiej, lecz raczej, że jest jej bardzo mało. Oznacza to, że ludzie rozsądni,
zamiast zachęcać do rozrzutności w tej dziedzinie, będą się starali oszczędnie z
niej korzystać, rozumiejąc, że będzie jej zawsze mało.
Są po temu dobre i wystarczające socjobiologiczne powody, dlaczego jako
gatunek jesteśmy „zaprogramowani” w ten sposób. Gdyby istniało kiedyś plemię
jaskiniowców, które nie byłoby głównie zainteresowane „liczbą pojedynczą”,
wykluczeniem w pierwszym rzędzie wszystkich pozostałych, prędko by wymarło.
Co więcej, gdyby owo hipotetyczne plemię szeroko wykorzystywało swoją
ograniczoną szczodrość, zamiast skupić się na wąskim kręgu członków rodziny,
przyjaciół i sąsiadów, nie pożyliby długo. Wszyscy wywodzimy się od ludów tego
typu, dlatego generalnie jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Owszem, istnieje parę
bardzo nielicznych wyjątków, ale one tylko potwierdzają ogólną regułę. Każdy z
nas jest skupiony na swojej wąskiej małej egzystencji, ponieważ to stanowiło
warunek przetrwania naszych praprzodków.
W pełni podzielam Pana cele: zmniejszenie lub jeszcze bardziej
wyeliminowanie masowych aktów agresji, które stały się obecnie plagą, takich
jak masowe morderstwa, niewolnictwo itd., o których Pan tak przekonująco
opowiadał. Obawiam się jednak, że zaproponowane przez Pana środki do
osiągnięcia tego celu, jak zwiększanie poziomu szczodrości w społeczeństwie i
poszerzanie jej zakresu, są, w świetle przedstawionych przemyśleń, nieuchronnie
skazane na niepowodzenie.
Być może nie zauważył Pan faktu, że wszystkie wymienione przez Pana
przykłady brutalności wystąpiły w krajach słabo rozwiniętych lub których
gospodarka cofa się w rozwoju (nazwał Pan je „krajami rozwijającymi się”, ale to
jedynie balast wprowadzającego w błąd żargonu politycznej poprawności, który
możemy swobodnie odrzucić). Prowadzi to do alternatywnego sposobu
wykorzenienia okrucieństwa, jakim jest rozwój gospodarczy. Na szczęście, Adam
Smith przychodzi nam znów na pomoc. Pełny tytuł jego słynnego dzieła z 1776 r.
brzmi bowiem: Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów. Jego
1
Adam Smith, Bogactwo narodów, Warszawa PWN 2012.
receptą na rozwój gospodarczy był, krótko mówiąc, z pewnymi drobnymi
zastrzeżeniami, kapitalizm wolnorynkowy. Murray N. Rothbard, mój mistrz, idzie
znacznie dalej, krytykując samego Smitha za zbyt dalekie odejście od owego
właściwego celu pełnej swobody w gospodarce
2
.
Główna idea głosi, że rząd, który rządzi najmniej, rządzi najlepiej. Niektóre
z moich badań potwierdzają w sposób doświadczalny tezę, że swoboda w
gospodarce prowadzi do dobrobytu
3
. Skoro większe bogactwo redukuje brak
człowieczeństwa w ludziach, to tego właśnie kierunku działania Pan ani Pana
organizacja nie powinniście przeoczyć.
W moim przekonaniu, jeśli prawdziwe jest Pana twierdzenie, że aby być
dobrym chrześcijaninem, należy poczynić pewien wysiłek w celu powstrzymania
zmasowanego zła, które Pan opisywał, nie mniej prawdziwe jest, że powinniśmy
dowiedzieć się, dlaczego niektóre narody są bogate, a inne żyją w skrajnej
nędzy. Przypomina się pewne przysłowie: „Nie walcz z aligatorami, ale osusz
bagna”. Pan zwalcza aligatory, pragnąć uratować małą Marysię, Dawidka, czy
Josego. To szlachetne i godne pochwały. Szanuję Pana za to. Ktoś musi to robić,
gdyż ta niesprawiedliwość woła o pomstę do nieba. Poza tym, istnieje coś takiego
jak specjalizacja i podział pracy. Ale sądzę, że musi Pan przyznać, iż istnieje
sposób inny i nawet lepszy ― choćby tylko dlatego, że o szerszym zasięgu ― do
osiągnięcia tego celu: jest nim rozwój gospodarczy oparty na swobodzie
przedsiębiorczości.
Podkreślam to nie tyle z uwagi na treść Pana oficjalnego wystąpienia, które
pomijało opisane kwestie, lecz ze względu na Pana odpowiedź udzieloną na
dosłownie ostatnie pytanie. Zadał je młody człowiek, który musiał być
słuchaczem Regent College, jak wnoszę z jego argumentów opartych na
zwyczajowych marksistowskich poglądach, nauczanych na tego typu wyższych
uczelniach. Pytał on, czy nie zastanawia Pana problem „przemocy gospodarczej”,
będącej konsekwencją nierównego podziału dóbr (nie cytuję dosłownie, ale taki
był sens jego pytania). Ów student postulował także, by kraje zachodnie
zwiększyły zakres swej pomocy dla państw słabo rozwiniętych. To oczywiście
2
Rothbard, Murray N., The Logic of Action: Applications and Criticism from the Austrian School,
vol. II, Cheltenham UK: Edward Elgar 1997.
3
Gwartney, James, Robert Lawson, Walter Block, Economic Freedom of the World, 1975 – 1995,
Vancouver, B.C.Canada The Fraser Institute 1996
.
najwyższy poziom ignorancji w dziedzinie ekonomii, jak wykazuje praca Petera
Bauera. Zamiast jednak zbesztać tego młodzika, jak na to solidnie zasłużył, Pan
przyjął jego podstawowe przesłanki, wymawiając się tylko od podjęcia działania,
słusznie jak sądzę, koniecznością specjalizacji i podziału pracy. Niemniej te
socjalistyczne przesłanki były błędne, a zastosowane doprowadzą nie do
obniżenia, ale do podwyższenia poziomu agresji w tych biednych krajach.
Przyznaję, co prawda, że istnieją dobre i wystarczające socjobiologiczne
powody, dla których wolny rynek nie jest obecnie na porządku dziennym. Gdyby
tych przyczyn nie było, wszyscy żylibyśmy w raju swobody gospodarczej. (W
moim przekonaniu w czasach jaskiniowców zbyt ściśle uzależniliśmy się od
wykonywania rozkazów wodzów plemiennych i dlatego, ponieważ żyliśmy wtedy
w bardzo małych grupkach w porównaniu z dzisiejszymi czasami, jedynie
bezpośrednia współpraca została zaszczepiona w naszym kodzie genetycznym.
Współpraca pośrednia, na olbrzymich rynkach, pojawiła się zbyt późno w dziejach
naszego gatunku, aby mogła być wpisana w geny). Ale nie stanowi to
usprawiedliwienia, aby intelektualiści tacy jak Pan dawali się zwodzić syreniemu
śpiewowi socjalizmu.
Bogate kraje zachodu w rzeczywistości nie potrzebują tak bardzo
kapitalizmu. System ten w przeszłości ustanowił kapitał, system prawny i
zapewnił względny dobrobyt oraz w konsekwencji niski poziom wewnętrznej
agresji. To ubogie kraje, afrykańskie i nie tylko, najbardziej potrzebują
swobodnej
przedsiębiorczości.
Kapitalistyczny
Zachód,
dzięki
względnej
swobodzie gospodarczej trwającej wiele lat, mógł sobie pozwolić na odrobinę
szkodliwego socjalizmu. Ponieważ jednak swobodna przedsiębiorczość była w
zasadzie nieznana w trzecim świecie, socjalistyczny egalitaryzm zadaje
śmiertelny cios tamtejszej gospodarce.
Na zakończenie jeszcze ostatnia uwaga krytyczna do Pana wystąpienia:
proponuję zrezygnować z owego klipu, w którym policja aresztuje handlarza
dziećmi. Być może Pan tego nie zauważył, ale w tle widać telewizor, co oznacza
elektryczność, a zatem pewien minimalny poziom dobrobytu, co stoi w całkowitej
sprzeczności z Pana historiami o ludziach zmuszonych sprzedawać własne dzieci
z powodu skrajnego ubóstwa.
Mam nadzieję, że przyjmie Pan te uwagi w duchu, w jakim zostały
poczynione: jako próbę pomocy w Pana dobrych dziełach.
Z poważaniem
Walter Block
Prof. Harold E. Wirth, dziekan wydziału ekonomii w College of Business
Administration, Loyola University New Orleans
21 czerwca 2004