Żywe jedzenie, albo
dlaczego krowy są drapieżnikami
2
Paweł Sebastjanowicz
Żywe jedzenie, albo
dlaczego krowy są
drapieżnikami
Wydanie drugie
Przełożyła
Lyubov Santkiewicz
Wydawnictwo Twoja droga do wolności
Warszawa 2014
3
Tytuł oryginału:
Живая еда или почему коровы хищники
Projekt i opracowanie graficzne okładki:
Lyubov Santkiewicz
Skład i łamanie:
lic. Wiktoria Tomzik
Korekta i redakcja:
lic. Wiktoria Tomzik
Copyright © 2009 Paweł Sebastjanowicz
Copyright © 2013 for the Polish edition by Wydawnictwo Twoja
droga do wolności
ISBN 978-83-939409-0-5
Wydawnictwo Twoja droga do wolności
e-mail: paw_luba@op.pl
4
Spis treści
Od tłumacza.................................................................................7
1. Wstęp........................................................................................9
2. Powód, dla którego napisałem tę książkę.........................10
3. Jak działa system trawienny, albo dlaczego krowy
są drapieżnikami?.....................................................................21
4. System trawienny człowieka...............................................23
5. Dlaczego na surowo?............................................................25
6. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym jedzeniem..........28
7. Termiczna obróbka pożywienia..........................................32
8. Nasz organizm wie wszystko. Alergia..............................37
9. Dlaczego roślinny pokarm?.................................................45
10. Symbioza..............................................................................52
11. Wątroba chemicznym laboratorium człowieka..............56
12. Jedzenie na surowo. Czym jest i od czego zacząć?........58
13. Produkty...............................................................................61
14. Dieta witariańska a ćwiczenia fizyczne...........................68
15. Teoria zbilansowanej diety — prawda czy fałsz?..........70
16. Czym obdarzyła nas natura? Nie wszystko złoto,
co się świeci................................................................................72
5
17. Jeżeli jesteśmy tacy mądrzy, to dlaczego
chorujemy?.................................................................................74
18. Ugoleva teoria adekwatnego odżywiania się.................78
19. Komu jest potrzebne jedzenie na surowo?......................84
20. Jak zacząć?............................................................................86
21. Witarianizm ― dieta dla łasuchów...................................87
22. Jedzenie na surowo ― droga samuraja............................90
23. Oczyszczanie organizmu i kryzysy..................................94
24. Czy mogę coś jeszcze dodać?............................................98
25. Czy potrzebne jest stosowanie głodówki na surowej,
roślinnej diecie?.........................................................................98
26. Woda. Czy potrzebujemy ją pić?....................................121
27. Z powrotem do natury?...................................................122
28. Kości. Czy ryzyko osteoporozy może wystąpić przy
surowym, roślinnym pożywieniu?.......................................123
29. Mleko. Czy będziecie zdrowi?........................................133
30. Nietolerancja mleka, laktoza ― cukier mleczny...........135
31. Tłuszcz i białko mlekowe.................................................139
32. Wapń ― korzyść czy szkoda?..........................................141
33. Mleko przemysłowe.........................................................144
34. Zapachy..............................................................................145
35. Jedzenie na surowo a globalne ocieplenie.....................147
36. Moje marzenie. Przemówienie prezydenta...................151
37. Idealne odżywianie w dziecięcych placówkach
edukacyjnych...........................................................................153
38. Szczepienia. Skąd się wzięły? Co z tym począć?..........154
39. Jaka jest przyczyna chorób?.............................................157
40. Karmienie piersią..............................................................161
41. Po co nam medycyna?......................................................165
42. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym
jedzeniem ― część druga …...................................................167
43. Witarianizm a Internet. Google źródłem wiedzy.........182
44. Zakończenie.......................................................................188
6
Od tłumaczki
Jestem osobą odżywiającą się surowym, roślinnym
pożywieniem od ponad półtorej roku. Jest mi z tym dobrze,
czuję się doskonale. Przedtem szukałam dla siebie diety
idealnej ― takiej, dzięki której mogłabym cieszyć się
smakiem jedzenia bez ograniczenia jego ilości, jeść różne
słodkości do woli bez ryzyka utycia (brzmi to fantastycznie,
prawda?). Znalazłam informacje z różnych źródeł o tym, że
surowe, roślinne pożywienie jest dla ludzkiego organizmu
i jego systemu trawiennego najlepsze, najbardziej
odpowiednie. Wówczas przestawiłam się całkowicie na
surową, roślinną monodietę, choć nie posiadałam żadnej
dokładniejszej wiedzy na ten temat.
Gdyby 3 lata temu ktokolwiek mi opowiedział
o takim sposobie odżywiania się, powiedziałabym, że jest
to zbyt ekstremalne, niemal niemożliwe dla organizmu, by
odżywiać się wyłącznie surowym, roślinnym pożywieniem.
Myślę też, że niewłaściwie oceniłabym ludzi, którzy w ten
sposób się odżywiają, ponieważ ich dieta jest niezgodna
z ogólnie przyjętymi zasadami żywienia. Potrzebowałam
dowodów na potwierdzenie słuszności mojej decyzji,
szukałam odpowiedzi na swoje pytania i wyjaśnienia
wątpliwości, przeczytałam niemal wszystkie dostępne mi
książki i artykuły na ten temat w polskich, angielskich
i rosyjskich źródłach. I znalazłam!
To jest właśnie ta książka, którą trzymacie w ręku,
książka, która odpowiada na wszystkie pytania nurtujące
początkujących witarian (czyli odżywiających się tak jak ja,
„na surowo”). Tłumaczy ona pojęcia, których nie wyjaśnia
nawet współczesna medycyna, czyli to, w jaki sposób
odbywa się trawienie w organizmie człowieka. Mogłam
teraz być spokojną o swoje zdrowie witarianką, ale bardzo
7
chciałam, aby mój mąż też przeczytał tę książkę i to właśnie
dla niego zaczęłam jej tłumaczenie. Dzielę się wiedzą
zawartą w tej książce ze wszystkimi ludźmi, którzy
poszukują wiedzy i pragną mieć doskonałe zdrowie do
późnej starości.
Jest to mój debiut w tłumaczeniu. Wybaczcie mi,
proszę, jeśli wykryjecie jakiekolwiek błędy. Będę wdzięczna
za wszelkie uwagi.
Lyubov Santkiewicz
paw_luba@op.pl
8
1. Wstęp
Już cztery lata jestem na surowej, roślinnej diecie.
Mogę śmiało powiedzieć ― teraz to całkiem normalne. Pier-
wsze dwa lata były dla mnie pełne wrażeń, okresowych
czyszczeń organizmu, zdobywałem zupełnie nowe doświad-
czenia. Trzeci i czwarty rok były bardziej stabilne i spokoj-
niejsze, bez chorób, ale także bez euforii. Wspaniałe samopo-
czucie stało się trwałe, zacząłem praktykować regularne gło-
dówki i była to spontaniczna potrzeba, która powstała na
poziomie wewnętrznym. Przeprowadziłem kilka krótkich
głodówek, 7 dni suchej głodówki i 21 dni głodówki o wo-
dzie. Dla człowieka, który odżywia się surowym jedzeniem
głodówki nie są uciążliwe, nie powodują przykrych dolegli-
wości, ponieważ organizm jest czysty. Na początku mojego
doświadczenia z surowym jedzeniem nie planowałem prze-
prowadzania głodówek i nawet teraz uważam, że nie jest to
niezbędne. Po prostu polubiłem ten stan mojego organizmu
― stan bez procesów trawiennych. Niniejsze wydanie książki
zawiera opis moich doświadczeń głodówki, a także dwa
inspirujące sprawozdania cudownego przekształcenia ludz-
kiego ciała podczas długotrwałej głodówki.
W ciągu ostatnich dwóch lat całkowicie zmienił się
kierunek mojej pracy. Cieszę się, że jestem zapraszany do
uczestnictwa w mityngach, festiwalach i spotkaniach przy
okrągłym stole. Nie przestaję zajmować się tematem bu-
dowy ludzkiego ciała i jego procesami fizjologicznymi,
dzielę się tym z zainteresowanymi. Jednym z najważ-
niejszych czynników wpływających na ludzkie ciało jest,
moim zdaniem, dostarczanie ciału energii, więc interesuje
mnie każde doniesienie na ten temat.
Moją uwagę przykuwają również takie nauki jak
Ayurveda i antropozofia. Jedzenie na surowo jest bardzo
prostą i bezpośrednią drogą do zmiany siebie. Ayurveda
9
uczy nas, jak wykorzystać przyprawy i pamiętać o indy-
widualnych zapotrzebowaniach każdego człowieka,
a antropozofia łączy nasze ciało i duszę za pomocą odży-
wiania poprzez substancjalność w każdym produkcie. Na
przykład: z punktu widzenia surowej diety miód jest jedy-
nie łatwo dostępnym, ale niepotrzebnym źródłem cukru, z
punktu widzenia Ayurvedy jest to niezbędny dla ludzi pro-
dukt, a z punktu widzenia antropozofii ten produkt przy-
spiesza przemianę materii w organizmie i aktywuje nerki.
W miarę zgłębienia tych nauk moją uwagę zwróciła
kuchnia witariańska. Wiele osób jedzących na surowo twie-
rdzi, że po wielu latach takie jedzenie staje się nudne i mają
oni ochotę zająć się przygotowaniem posiłków, którymi
można zadziwiać gości. Można wtedy wykorzystać znane
przepisy surowej kuchni i cieszyć się smakiem potraw nie-
szkodzących zdrowiu, zaspokajając jednocześnie naszą
emocjonalną potrzebę twórczej realizacji.
2. Powód, dla którego napisałem tę książkę
Autor tej książki, tak jak większość prostych oby-
wateli, wyrósł i wychował się w rodzinie z tradycyjnymi
poglądami na żywienie. Przedszkole z niezmiennym jadło-
spisem, czyli zapiekanki, kasze, duszone warzywa, gotowa-
ne mleko. Szkolne obiady z parówkami i kotletami. Studen-
ckie życie, a w nim nieodłączne: kawa, herbata, kanapki,
imprezy z niesamowitą ilością alkoholu. W wieku 30 lat
wykształciło się klasyczne menu: jajecznica z kanapkami na
śniadanie, obiad: pierwsze, drugie, trzecie danie i obowiąz-
kowo ― buteleczka piwa. W niedziele i święta imprezy
z alkoholem oraz dużą ilością jedzenia.
Inaczej chyba by się nie dało. Trudno wyobrazić so-
bie dziecko, które nie przyjęłoby panującego w rodzinie
i społeczeństwie sposobu odżywiania się. W ten sposób
10
odbywa się adaptacja, przystosowanie się i zdobywanie
wiedzy o świecie ― dziecko powtarza to, co robią dorośli.
W ten sam sposób wykształciły się moje przyzwyczajenia
żywieniowe. Dlatego w 35. roku życia wiedziałem już,
gdzie mam wątrobę, która o poranku dawała o sobie znać
uczuciem ciężkości. Wówczas wydawało mi się, że jest ona
za duża i ciasno jej pomiędzy moimi żebrami. Od czasu do
czasu moje serce odzywało się kłującym bólem, co nie na
żarty mnie niepokoiło. Ciągłe podrażnienia policzków i
szyi przypisywałem jakości płynu po goleniu, jednak, gdy z
czasem zaczęło się nasilać, zrozumiałem, że to uczulenie.
Zgaga i zaparcia występowały u mnie jeszcze w szkole śre-
dniej, i choć z upływem czasu nasiliły się, uważałem je za
jak najbardziej naturalne. Te objawy zaburzeń trawienia
tłumaczyłem sobie początkowo złą jakością szkolnych po-
siłków, potem nieregularnym jedzeniem w czasie studiów,
a następnie złą jakością kupowanego w sklepach jedzenia.
W ten oto sposób w wieku 40 lat doszedłem do wa-
gi 87 kilogramów przy wzroście 173 cm. W lustrze widzia-
łem gościa z okrągłymi, czerwonymi policzkami i drugim
podbródkiem. Brzuch mi wystawał, a pod oczami miałem
sine worki. Coraz częściej zastanawiałem się, jak powinie-
nem się odżywiać, by te wszystkie dodatki zniknęły. Cho-
roby bliskich, ich operacje, ogromna ilość używanych le-
ków i bezradność lekarzy na te dolegliwości doprowadziła
wielu moich znajomych do zmiany nawyków żywienio-
wych w poszukiwaniu sposobu na lepsze zdrowie, samo-
poczucie i wygląd. Nie byłem wyjątkiem, eksperymentowa-
łem, raz przestawałem pić kawę, potem herbatę lub piwo,
albo też próbowałem, czy wódka jest lepsza od wina, albo
wino lepsze od piwa. Z roku na rok objawy kaca występo-
wały częściej, nawet po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu,
i stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Przejadanie się
w czasie różnych rodzinnych uroczystości też dawało o so-
11
bie znać. Coraz silniej narastało we mnie przekonanie o nie-
prawidłowości takiego jadania. Obecnie nazwałbym to bra-
kiem energii do życia, ale wtedy wiązałem ilość energii ży-
ciowej z ilością pochłanianej przeze mnie żywności. Nawet
alkohol uznawałem za szybkie i łatwo dostępne źródło
energii. Szkody w organizmie, spowodowane przejadaniem
się i piciem nasilały się i wyczerpywały coraz bardziej. Cała
energia życiowa była poświęcona na kompensację szkód
spowodowanych tylko nieodpowiednim żywieniem. Uzna-
łem, że trzeba coś z tym zrobić.
Po pierwsze, postanowiłem zmienić regularność
odżywiania się, nie mieszać potraw i nie objadać się! To by-
ło już lepsze niż jedzenie wszystkiego bez umiaru. Nieste-
ty, nie stwierdziłem wyraźnych zmian. Wciąż bolała mnie
wątroba, miewałem zgagi i podrażnienia na twarzy. Zrozu-
miałem potrzebę radykalnych zmian. Nie przyszło mi wte-
dy do głowy, że sedno sprawy nie leży w regularności bądź
nieregularności jadania, czy też sposobie łączenia składni-
ków. Przekonanie, że chleb, mięso i mleko są naszym natu-
ralnym pożywieniem nie pozwalało mi spojrzeć na to
zagadnienie inaczej. Po prostu nie umiałem inaczej myśleć.
Jeden z moich przyjaciół walczył z dolegliwościami
stosując głodówkę. Opowiadał, że zastosował 28-dniową
głodówkę dla wyleczenia astmy. Zaintrygowało mnie to.
Poczytałem o głodowaniu i postanowiłem spróbować. Wy-
brałem metodę Paula Bragga. Spodobała mi się, bo nie było
radykalnych oczyszczeń organizmu, stosowania lewatyw
i innych nienaturalnych sposobów wtrącania się w procesy
organizmu. Bragg radził zaczynać od krótkich, jednodnio-
wych głodówek raz w tygodniu. Tak też zrobiłem, zaczął-
em od 36-godzinnych głodówek z tygodniowymi przerwa-
mi. Dzień przed i dzień po głodówce spożywałem wyłą-
cznie potrawy roślinne. To był naprawdę ogromny krok do
poprawy samopoczucia i utraty wagi. Stosowałem tę meto-
12
dę przez 3 miesiące i dzięki temu zrzuciłem kilka kilogra-
mów. Minusem tej metody było to, że w pozostałe dni nad-
rabiałem wszystko, czego nie miałem w trakcie „głodnych”
okresów. Ochota, by najeść się do syta pojawiała się we
mnie z nową siłą. Postanowiłem już spróbować 10-dniowej
głodówki, ale to przypadek pomógł mi w znalezieniu pra-
widłowej drogi.
Jeszcze parę słów o głodówce — obecne doświadcze-
nie mówi mi, że jest to jeden z najskuteczniejszych instrumen-
tów uzdrawiania organizmu i jego oczyszczania oraz dobra
metoda na dłuższe życie. Według opracowania Jurija Nikoła-
jewa i Walentina Nikołajewa Głodówki o wodzie (poprirode.ru),
a także Leonida Shchennikova Suche głodowania (niashenni-
kov.ucoz.ru), głodówki są szansą na ocalenie i przywrócenie
zdrowia nawet śmiertelnie chorym osobom.
Powróćmy do moich poszukiwań. Okazało się, że
nie tylko ja szukam prawidłowego sposobu odżywiania się.
Moja sąsiadka „oczyszczała” wątrobę piciem oliwy i soku z
cytryny. Takie krótkotrwałe, radykalne metody dają też
krótkotrwały efekt i jeśli nie zmienimy całkowicie i trwale
sposobu odżywiania się, nasz organizm powróci do stanu
sprzed oczyszczania. Sąsiadka nie osiągnęła zdecydowa-
nych efektów, przeszła więc na „surową dietę”. „Surową”,
to znaczy: na dietę związaną z jedzeniem niepoddawanego
obróbce cieplnej, surowego pożywienia. To od niej dowie-
działem się o takim sposobie odżywiania się i to ona podała
mi adres strony internetowej, której autorem był Izjum:
syromonoed.com.
Tej nocy przeczytałem wszystko, co znalazłem na te-
mat mikroflory i fermentów oraz doznałem olśnienia, że to
jest to! Mieszkający w Hiszpanii mój rodak o nicku Izjum
(ros. Изюм ― Rodzynek, przyp. red.) napisał na swojej stro-
nie to, co dotyczy surowej diety. Pomyślałem: „Eureka!”.
Zrozumiałem, jaka jest różnica pomiędzy poszczególnymi
13
rodzajami pożywienia. Dzielę je nie na: tłuszcze, białka i
węglowodany, a na: żywy czyli naturalny i nieżywy-niena-
turalny. Już tego samego dnia zacząłem odżywiać się wyłą-
cznie surowym-naturalnym jedzeniem. Surowojad albo su-
rowomonojad — śmieszne neologizmy, które kojarzą się
z przymusem, dziwną dietą i ascetycznym sposobem życia.
Ciekawe, że osoby, które rzuciły palenie nie są uważane za
ascetów i ludzi samoograniczajacych się, a ci, którzy za-
przestali jedzenia chemicznych substancji uważa się nie-
malże za członków jakiejś „sekty”, sekciarzy w złym zna-
czeniu tego słowa (słowo „sekta” ma zawsze wydźwięk pe-
joratywny, ale nie o tym piszę).
Jednym z celów, dla których piszę tę książkę jest po-
kazanie, że witarianizm dietą nie jest, ani nie jest dążeniem
do ascezy i samoograniczania się. Witarianizm jest wyzwo-
leniem, wyzwoleniem od sztuczności. Jest żywieniem dok-
ładnie odpowiadającym potrzebom naszego systemu tra-
wiennego. Oczywistym jest, że nasz organizm jest w stanie
poradzić sobie jakoś z kiełbasą, serem, chlebem, czekoladą
i alkoholem, ale płaci za to zmianami, będącymi po prostu
utratą naturalnego zdrowia. Naturalnym produktem jest
też mięso i znamy przykłady długowieczności mieszkań-
ców Jakucji czy tez Abchazji, których głównym produktem
żywieniowym jest właśnie mięso; omówię to trochę później.
Teraz ciąg dalszy mojego doświadczenia. Pierwsze
miesiące jedzenia surowego pokarmu nie były łatwe. Orga-
nizm bardzo wolno odzwyczajał się od smaku przetworzo-
nych (rafinowanych) pokarmów, takich jak herbata, kawa,
kanapki z boczkiem, od jajek na twardo i sałatek typu „ja-
rzynowa” (w Rosji i na Ukrainie do sałatki jarzynowej do-
daje się pokrojoną w kostkę kiełbasę i dużą ilość majonezu,
przyp. tłum.). Moja waga spadała z prędkością 5 kg na mie-
siąc, dopóki nie osiągnąłem swojej naturalnej wagi 67 kg
przy wzroście 173 cm. Tempo oczyszczenia organizmu było
14
błyskawiczne. Odczuwałem skurcze w wątrobie i wydosta-
wanie się z niej czegoś, co przypominało połączenie piany i
śluzu. Miałem kolki w jelicie prostym, co świadczyło
o oczyszczaniu go z twardych cząsteczek. Odczucia te od-
bierałem jednak pozytywnie, rozumiałem ich charakter
oraz to, że organizm intensywnie się teraz oczyszcza i poz-
bywa tego wszystkiego, co jest zbędne. Spałem znacznie le-
piej, mój sen stał się głębszy, budzenie stało się przyjemne,
umysł jaśniejszy. W szóstym miesiącu straciłem jeszcze 2 kg
i osiągnąłem wagę minimalną, to znaczy 65 kg. Począwszy
od siódmego miesiąca zacząłem nabierać wagi: po skończe-
niu dziesiątego miesiąca ważyłem już 67,5 kg, a po piętna-
stu miesiącach 70 kg. Miałem teraz więcej wolnego czasu,
ponieważ przestałem tracić go na szykowanie posiłków,
zmywanie, chodzenie do restauracji, barów i na imprezy.
Wszystko to skłoniło mnie do tego, bym usiadł przed kom-
puterem i dowiedział się z Internetu wszystkich możliwie
dostępnych informacji dotyczących witarianizmu.
Ogromny wpływ na ocenę tego tematu wywarły na
mnie książki Aterowa, Szatalowej i Nikolajewa; linki do nich
możecie znaleźć w rozdziale znajdującym się w niniejszej
książce pod tytułem Witarianizm a Internet. Google źródłem
wiedzy
. Prawdziwe zrozumienie przyszło do mnie jednak
dopiero po przeczytaniu prac akademika A. M. Ugoleva. Je-
go teoria adekwatnego odżywiania się wyjaśnia dokładnie
budowę i działanie systemu trawiennego człowieka. Wszys-
tkie materiały, które znalazłem na temat trawienia są zgodne
z tą teorią. Wciąż rosło moje przekonanie co do trafności wy-
boru sposobu odżywiania się. Ugolev witarianinem jednak
nie był i o surowej diecie nawet nie wspomniał — wnioski
z jego prac wyciągnąłem sam, bez naukowego uzasadnienia,
a tylko na podstawie własnych doświadczeń. Moja książka
nie jest jednak pracą naukową; nazwałbym ją raczej opraco-
waniem światopoglądowym.
15
Stopniowo moi bliscy i znajomi zaczęli zmieniać
swój sposób odżywiania się. Nie zostali witarianami tak jak
ja, niemniej zaczęli jeść więcej surowych warzyw i owoców
oraz dodatkowo zrezygnowali z jedzenia potraw mięsnych,
co było już poważnym krokiem do zdrowszego życia. Nasz
starszy syn, nastolatek kilkukrotnie próbował diety witar-
iańskiej, choć dla jego rówieśników restauracje McDonald's
to Olimp; serwowane tam potrawy są uważane za pokarm
bogów. Oświadczył, że być może zdecyduje się na zmianę
sposobu żywienia po trzydziestce. Nie zamierzam jednak
namawiać na „nową wiarę” wszystkich z mojego otoczenia,
gdyż mój obecny wygląd i mój entuzjazm robią to lepiej niż
słowa. Wyobraźcie sobie dodatkowo: cały rok bez alkoholu!
Mózg zaczął działać zupełnie inaczej i umysł jest po prostu
czysty, niezmącony. Jest to wspaniałe uczucie.
Witarianizm zaczęli praktykować również niektórzy
moi znajomi. W środowisku, w którym stale przebywam
wymieniamy się informacjami na ten temat, stworzyła się
już stała grupa ludzi o podobnych poglądach. Połączyliśmy
się dla stworzenia projektu Żywe jedzenie i stworzyliśmy
stronę internetową livelymeal.ru, na której można dzielić
się doświadczeniem i informacją na temat produktów ży-
wieniowych oraz zadawać pytania, wspierać się nawzajem
w trudniejszych chwilach, okresach zwątpienia. Zaczął też
działać sklep internetowy И-МНЕ (i-mne.com, przyp. red.)
prawdziwego jedzenia, w którym można kupić towar z do-
kładną informacją o jego składzie i pochodzeniu. Obszar
działania to kilka krajów byłego Związku Radzieckiego.
W tej książce informacja o żywieniu będzie jednak
lepsza, bardziej obszerna i dokładniejsza niż na stronie
internetowej.
Moim celem jest przedstawienie takiego sposobu
żywienia, który był by najbardziej odpowiedni dla naszego
systemu trawiennego, przy którym tycie jest niemożliwe,
16
a choroby powinny być odbierane jako tymczasowe oczy-
szczanie się organizmu. Długość takiego oczyszczania, bę-
dącego okresem przejściowym, może się różnić w za-
leżności od wieku człowieka i jego stanu zdrowia, indywi-
dualnych cech organizmu i poprzedniego stylu życia. Mu-
szę stwierdzić, że nie jest to szybki proces. Przypomnijcie
sobie o wszystkich rzeczach, jakie zjedliście i wypiliście! Po-
myślcie, pod wpływem jakich środków rósł i kształtował
się wasz organizm ― leki, alkohol, konserwanty, tłuszcze
nienasycone. Odnowić się teraz muszą wszystkie wasze
tkanki. Według niektórych badań wymiana wszystkich
miękkich komórek ciała trwa około dwóch lat, a twardych
około siedmiu lat. Prawdopodobnie tyle trwa okres przej-
ściowy. Zgodnie z innymi badaniami ten proces trwa nieco
krócej, lecz moje doświadczenie i doświadczenie wielu mo-
ich znajomych wskazuje, że jest to sprawa bardzo indywi-
dualna i zależy od wyjściowego stanu organizmu. Im mło-
dszy, zdrowszy człowiek, tym taki okres przejściowy jest
krótszy. Im starszy człowiek, taki, w którym nagromadziło
się więcej chorób, tym dłuższy będzie okres przejściowy.
Opowiem wam też to, co wiem o systemie trawien-
nym człowieka z punktu widzenia procesów odbywających
się w każdej jego części. Pomimo, że na wielu uniwersyte-
tach są już wykłady o teorii „adekwatnego odżywiania”
Ugoleva i o autolizie indukowanej, wciąż niewielu lekarzy
o tym słyszało. Nie doceniają też oni roli mikroflory w jeli-
tach. To największy zespół wydzielania wewnętrznego,
kształtujący nasze hormony. Dlatego też w książce tej, op-
rócz własnych wyjaśnień, podam linki i odnośniki do prac,
książek, nazw organizacji, nazwisk naukowców, którzy ma-
ją podobne wnioski i próbują przekazać tę wiedzę lekarzom
w nadziei, że zrozumieją oni, jak ważnym jest sposób odży-
wiania się i aby im pomóc w leczeniu wielu chorób.
17
W swej książce zastosuję następującą terminologię:
Adekwatne odżywianie się
– odżywianie się zgo-
dne z fizjologią systemu trawiennego. Słowo „adekwatny”
to dokładnie czemuś odpowiadający, odpowiedni. To zna-
czy, że pożywienie powinno być odpowiednie dla każdej
części naszego systemu trawiennego. Dla lepszego zrozu-
mienia sytuacji podam taki przykład: silnik większości sa-
mochodów osobowych został skonstruowany z dostosowa-
niem do pracy na benzynie PB95. Oznacza to, że układ
wtrysku paliwa, świece zapłonowe, objętość komory spala-
nia, układ wydechowy jest dostosowany do tego paliwa,
benzyny PB95. Co się wydarzy, gdy zalejemy PB98? Cóż,
samochód nadal będzie jeździł, ale na jego świecach pow-
stanie nagar, system wtryskowy będzie się zapychał, a moc
spadnie z powodu niewłaściwego spalania spowodowane-
go niedostosowaniem komór i tłoków. Jak pozbyć się tych
wszystkich ubocznych efektów? Przejść z powrotem na
benzynę PB95. Przestanie gromadzić się osad, wyrówna się
praca, spalanie będzie sprawniejsze i gazy staną się bezbar-
wne. To znaczy, że PB95 jest adekwatnym paliwem dla te-
go silnika. Nasz system trawienny też został stworzony dla
określonego rodzaju paliwa.
Jedzenie powinno spełniać następujące kryteria:
1. Zawierać wszystkie niezbędne składniki (białka, tłu-
szcze, węglowodany, minerały i witaminy), w zło-
żonych strukturach naturalnych ulegających rozpa-
dowi w naszym systemie trawiennym.
2. Być smacznym i łatwym do przeżucia.
3. Trawić się w żołądku i jelicie cienkim z możliwie
najlepszą sprawnością.
4. Zawierać elementy (włókna roślinne) niezbędne dla
egzystencji mikroflory jelit ― tych bakterii, które ży-
ją w jelitach i spełniają ważne dla naszego organi-
zmu funkcje.
18
Zwróćcie szczególną uwagę na zdanie „złożone
struktury naturalne” w punkcie pierwszym. Gotowane je-
dzenie też zawiera niezbędne dla człowieka składniki, lecz
są one w formie denaturyzowanej: złożone struktury roz-
padły się na proste, minerały porozrywały swoje struktury,
witaminy ulotniły się, białka, tłuszcze, węglowodany przy-
brały zupełnie inną strukturę. Denaturyzacja to proces pro-
wadzący od stanu naturalnego do nienaturalnego.
Dla zrozumienia procesu trawienia niezbędne jest
jeszcze jedno pojęcie: autoliza indukowana. Proszę nabrać
cierpliwości i uważnie przeczytać: Autoliza indukowana –
autorozkład pożywienia za pomocą fermentów wytwarza-
jących się z tegoż pożywienia pod wpływem soków tra-
wiennych. Ten proces opisał Ugolev. Sok żołądkowy jest
słabym roztworem kwasu solnego. Kwas solny zawiera
wolne jony wodorowe — protony. Mają niesamowicie pe-
netrującą, niszczycielską moc. W każdej komórce przedsta-
wiciela żywej przyrody, zarówno roślinnej jak i zwierzęcej,
w specjalnych komorach zawarte są lizosomy przechowują-
ce własne enzymy. Gdy tylko tkanki roślinne czy zwierzęce
trafią do żołądka, zostają poddane działaniu soku żołądko-
wego. Protony przenikają do struktury komórki niszcząc li-
zosomy (komory z enzymami) i uwalniając enzymy, które
natychmiast zaczynają wykonywać swoją podstawową fun-
kcję ― rozkładać wszystko, co spotkają na swej drodze.
A w ich otoczeniu znajdą się komórki, z których one pocho-
dzą. W ten sposób odbywa się autoliza, autorozkład poży-
wienia. Zwróćcie uwagę, że organizm bierze minimalny
udział w procesie trawienia, wszystko robi za siebie samo
pożywienie. Organizm wchłania z jelita cienkiego wszy-
stkie niezbędne składniki, które powstały z autorozkładu.
Warunek najistotniejszy, kluczowy ― ten proces ma miejsce
tylko wtedy, gdy dostarczone do żołądka komórki są żywe
i zawierają żywe enzymy. Żywe enzymy pozostają w ko-
19
mórkach pod tym warunkiem, że nie zostaną poddane ob-
róbce termicznej, ani też nagrzane do temperatury powyżej
40º C. Ogromne znaczenie ma też czas przechowywania
produktów. Później omówimy te procesy dokładniej.
Enzymy
to struktury białkowe. Ich udział w życiu
organizmu można wyjaśnić za pomocą analogii. Działają
one jak malutkie, mobilne, żywe fabryczki, zmieniające zło-
żone struktury na struktury proste. Białka rozkładają na
aminokwasy, węglowodany na molekuły glukozy, a tłusz-
cze na kwasy tłuszczowe. Enzymy mają wąską specjaliza-
cję. Ich rolę można łatwo przedstawić za pomocą analogii
z rozbiórką budowli, gdyż ich podstawową rolą jest rozkła-
danie złożonych struktur. Jeżeli rozbieramy budynek, to
jedna ekipa zajmuje się elementami metalowymi, druga be-
tonem, a trzecia drewnem i stolarką okienną. Każdą grupą
materiałów zajmuje się specjalna ekipa. Tak samo w orga-
nizmie — dla każdej substancji są inne enzymy. Fermenty,
enzymy ― te dwa słowa oznaczają ten sam rodzaj związ-
ków. Fermenty i enzymy są katalizatorami ― substancjami,
które przyspieszają reakcję.
Enzymy, adekwatne odżywianie się i autoliza indu-
kowana to trzy najważniejsze pojęcia, które należy poznać
przed przeczytaniem tej książki.
Ostatecznym celem, który chcę osiągnąć w tej książ-
ce jest wykazanie, że surowe, roślinne pożywienie jest naj-
bardziej adekwatne dla systemu pokarmowego człowieka.
Przypomnę tylko, że syntetyczne, rafinowane i termicznie
przygotowane jedzenie też jest trawione i przyswajane przez
nasz organizm, lecz spożywanie go w dużych ilościach może
prowadzić do powstawania poważnych schorzeń.
20
3. Jak działa system trawienny, albo dlaczego
krowy są drapieżnikami?
Pragnę tu omówić system pokarmowy człowieka.
Pierwszym miejscem, do którego trafia pożywienie, jest ja-
ma ustna. W jamie ustnej jedzenie jest rozdrabniane zęba-
mi, nasączane śliną i w małych porcjach dostarczane do żo-
łądka. W żołądku, pod wpływem kwasu żołądkowego po-
karm rozkłada się na struktury proste, tzn. złożone struktu-
ry powinny się rozpaść na proste. Z żołądka zmienione już
substancje przedostają się do jelita cienkiego. Część poży-
wienia wchłania się do organizmu bezpośrednio z jelita
cienkiego, a nierozpuszczone resztki pożywienia nazywane
balastem stanowią substancję, która jest pokarmem dla
mikroflory. W jelicie grubym bakterie, z których składa się
mikroflora, rozkładają resztę pożywienia. Właśnie tutaj or-
ganizm wchłania składniki wytworzone z produktów dzia-
łania mikroflory. Wszystko to, czego nie wchłonął nasz or-
ganizm i nie przerobiły bakterie, a także uboczne produkty
działalności naszego organizmu i mikroflory, trafia do jelita
prostego i zostaje wydalone z naszego organizmu.
Jest to oczywiście schemat uproszczony, jednak
z pewnymi zmianami taki system trawienia jest prawdziwy
dla wszystkich ssaków. Na czym, w takim razie, polega
różnica w systemach trawiennych drapieżnika i roślinożer-
cy? Jeżeli układ u wszystkich jest taki sam, to co je różni?
Otóż różnica tkwi w szczegółach. Za chwilę udowodnię
Wam, Drodzy Czytelnicy, że to krowy są prawdziwymi
drapieżnikami, a dotychczas postrzegane jako drapieżniki
lwy są roślinożerne.
Krowy, tak samo jak ludzie, nie trawią celulozy za
pomocą swoich enzymów trawiennych (fermentów). Rośli-
ny, którymi odżywiają się krowy zawierają celulozę. Ta celu-
loza jest rozkładana przez mikroflorę, mieszkającą w prze-
21
wodzie pokarmowym. Krowy mają ogromny, około 300-lit-
rowy żołądek, składający się z kilku komór. Przeżuta przez
krowę trawa, obficie zmoczona śliną trafia do pierwszej ko-
mory, zwanej żwaczem. Żwacz jest wielkim kotłem browar-
nym, w którym mikroorganizmy intensywnie pracują i nie-
ustannie się rozmnażają. W jednym tylko gramie zawartości
żwacza znajduje się 10 miliardów bakterii i ponad milion
pierwotniaków i orzęsek. Celuloza jest pokarmem dla bakte-
rii; bakterie są pokarmem dla pierwotniaków. Wszystkie
one, z dużą prędkością, rozmnażają się w tej ciepłej papce.
Gdy koncentracja mikroorganizmów w żwaczu osiąga odpo-
wiednią wartość, krowa odsysa jego zawartość do drugiego
oddziału, zwanego czepcem, a trawa jest zwracana do jamy
ustnej i przeżuwana jeszcze raz. Co się dzieje w czepcu?
Sprytna krowa zalewa go swoim sokiem trawiennym i wte-
dy odbywa się znana już nam autoliza indukowana. Mikro-
organizmy autorozkładają się i produkty ich rozpadu zostają
wchłonięte przez organizm krowy. Krowa odżywia się zabi-
tymi żywymi organizmami i dlatego jest drapieżnikiem. Tra-
wa jest pożywieniem mikroorganizmów, a nie krowy!
Co natomiast robią lwy? Lwy zjadają w pierwszej
kolejności wnętrzności zabitego zwierzęcia i to razem z za-
wartością żołądka, a ponieważ jest on spiżarnią rozpusz-
czonych składników pokarmowych, pochodzących z roślin,
to lwy są roślinożerne.
Jest to oczywiście żart, ale z tych dwóch przykładów
można wyciągnąć dwa praktyczne wnioski.
Pierwszy wniosek dotyczy roślinożerców ― mikro-
flora i jej działanie jest bardzo ważne w procesie trawienia
i winna ona być rozpatrywana jako odrębny organ trawie-
nia. Bez mikroflory prawidłowe trawienie jest niemożliwe,
a z uwagi na to, że trawa prawie nie zawiera białka, wszy-
stkie niezbędne elementy budulcowe organizmu syntezuje,
czyli buduje mikroflora. Także ona sama staje się składni-
22
kiem pokarmowym — jest syntezowana i przyswajana.
Proszę sobie przypomnieć ogromne rozmiary słoni i żyraf,
są ogromne i silne, choć nie jedzą mięsa. Cały materiał bu-
dulcowy wytwarza dla nich mikroflora.
Drugi wniosek dotyczy mięsożerców ― psy i koty
należy karmić mięsem i kośćmi roślinożerców. Najważniej-
sze jednak jest to, że wszystko to powinno być surowe! Je-
żeli ugotujecie mięso i kości, to nie odbędzie się autoliza in-
dukowana i pies będzie zmuszony własnymi siłami prze-
trawić martwy produkt. Niestrawione kości będziemy mu-
sieli jakoś wydostawać z wnętrzności swojego biednego
psa. Surowe kości rozpuszczą się w żołądku drapieżnika
bez śladu i twój pies będzie szczęśliwy, energiczny, z biały-
mi zębami i lśniącymi włosami. Dotyczy to również kotów.
4. System trawienny człowieka
Większość ludzi wyobraża sobie system trawienny
w postaci rury z sokiem żołądkowym, a proces trawienia
jako rozpuszczenie pożywienia tym sokiem. Naprawdę
przerażające jest jednak to, że również lekarze i dietetycy
tak to sobie wyobrażają. Nie wiedzą nic, albo też wiedzą
niewiele zarówno o autolizie, jak i o działaniu flory bakte-
ryjnej. Nie wiadomo też, dlaczego doradzają gotowanie po-
żywienia. Słyszymy ciągle o gorącym posiłku, przynajmniej
raz dziennie, choć nie jest podawane żadne racjonalne uza-
sadnienie. W wypadku zaburzeń funkcji przewodu pokar-
mowego odradzane, lub wręcz zabraniane jest jedzenie cze-
gokolwiek na surowo. Przy błędnym, niewłaściwym wyo-
brażaniu modelu systemu pokarmowego jest to może i logi-
czne, gdyż gotowane jedzenie przyswaja się przez orga-
nizm łatwiej niż surowe, ponadto gotowanie zabija bakte-
rie, jednak powstaje pytanie, czy takie ułatwione przyswa-
janie pokarmów jest dla nas korzystne?
23
Odpowiedź na to pytanie jest najistotniejsza dla zro-
zumienia działania całego systemu trawiennego. Nasz sy-
stem trawienia jest przecież barierą blokującą wchłanianie
niepotrzebnych nam składników, więc choć pojęcie „łatwo
przyswajalne” powszechnie kojarzy się nam z pojęciem
„zdrowe”, to jest dokładnie na odwrót. Produkt łatwo przy-
swaja się dlatego, że omija dodatkową barierę naszego or-
ganizmu. I taką właściwość wykazują wszystkie gotowane
produkty. Są one zdenaturyzowane. W gotowanym poży-
wieniu składniki są już rozłożone do takiej postaci, że mogą
być bez przeszkód wchłonięte przez organizm. Po to, by
strawić te części pożywienia, które nie wchłonęły się auto-
matycznie, organizm jest zmuszony do syntezy ogromnej
ilości fermentów. Ugotowane jedzenie nie posiada wła-
snych fermentów i utraciło zdolność do autolizy. Zasoby
naszego organizmu, które powinny być przeznaczone na
syntezę enzymów metabolicznych są przeznaczane na pro-
dukcję enzymów trawiennych. Rozpuszczenie pożywienia
własnymi siłami organizmu jest tylko jednym z rodzajów
trawienia, ale nie najważniejszym. Zgodnie z wyobrażenia-
mi większości lekarzy jest ono głównym, a właściwie jedy-
nym rodzajem trawienia. Ugolev udowodnił, że oprócz
własnego trawienia istnieje jeszcze autorozkład pożywie-
nia, zwany autolizą, trawienie przy pomocy mikroflory i za
pośrednictwem błon półprzepuszczalnych. Autoliza i tra-
wienie za pomocą mikroflory odbywa się tylko pod takim
warunkiem, gdy zjedzone pożywienie jest surowe, to zna-
czy: nie było poddane obróbce termicznej. System błon pół-
przepuszczalnych chroni organizm przed wchłonięciem
zbyt dużych molekuł białka obcego pochodzenia. Przy wej-
ściu do każdego kanału wchłaniania do organizmu stoją
dodatkowo enzymy, które rozpuszczają niewystarczająco
rozpuszczone molekuły na prostsze związki.
24
Zrozumieliście już pewnie, że nie jest to wszystko
takie łatwe i proste. Przyroda zapewniła nam cztery rodzaje
trawienia (ślina, sok żołądkowy, autoliza, mikroflora), a nie
wiadomo dlaczego większość populacji używa tylko
dwóch. Spożywanie tradycyjnego, gotowanego pożywienia
nie pozwala włączyć się procesowi autolizy i symbiozy
z mikroflorą. Kierowcy wiedzą jak jeździ samochód, gdy
zamiast czterech cylindrów działają tylko dwa.
Żebyście mogli zrozumieć, jak do tego doszło i co
można zmienić, będę to wyjaśniał powoli i stopniowo, krok
po kroku. Nasze zdrowie jest przecież warte tego, aby poś-
więcić mu więcej czasu. Jest takie powiedzenie ― „lepiej
godzinę stracić, by potem w pięć minut dolecieć.”
W naszym przypadku godzina przygotowań po to, aby la-
tać przez całe życie.
W starożytności żołądek nazywano „ojcem smu-
tku”. Na szczęście nauka i wiedza zrobiły ogromny postęp
dla zrozumienia fizjologii trawienia. Możemy teraz używać
tylko takich produktów, które uczynią nasz żołądek źró-
dłem radości.
5. Dlaczego na surowo?
Powróćmy do omawianych w poprzednim rozdzia-
le sposobów trawienia. Wspominałem tam, że oprócz włas-
nego trawienia (enzymy naszego ciała), jest jeszcze autoliza
(enzymy z pożywienia) i trawienie przy pomocy mikroflory
(jak u krowy). W niniejszym rozdziale szczegółowo omó-
wię proces autolizy. Jest to podstawowy sposób trawienia,
zarówno w żołądku, jak i w jelicie cienkim u wszystkich
ssaków. Inne sposoby trawienia omówię później.
Aby dokładnie wyjaśnić proces autolizy przypomnę
eksperyment, wykonany przez Ugoleva. Do dwóch po-
jemników wlał on sok żołądkowy drapieżnika. W pier-
25
wszym zanurzono ciało surowej żaby, a w drugim ― ciało
żaby ugotowanej. W pierwszym pojemniku ciało żaby roz-
puściło się całkowicie razem z kośćmi, a w drugim zostało
jedynie powierzchniowo nadtrawione. Gdyby pożywienie
było trawione jedynie za pomocą soku żołądkowego ―
w obydwóch pojemnikach mielibyśmy taki sam wynik.
Ugolev odkrył, że pod wpływem soku żołądkowego dra-
pieżnika w ciele ofiary inicjuje się mechanizm autorozkła-
du. Dlaczego ciało świeżej żaby zostało rozpuszczone? Cóż
za substancję zawierają żywe komórki, której nie posiadają
substancje ugotowane?
Okazało się, że organizm ofiary poddawany jest roz-
puszczaniu przez własne enzymy znajdujące się w lizoso-
mach każdej żywej komórki. Proces za ten zapoczątkowują
mikroskopijne jony wodoru znajdujące się w soku żołądko-
wym i mające bardzo penetrujące właściwości. Niszczą one
przede wszystkim błony lizosomów, uwalniając zawarte w
nich enzymy. Uwolnione enzymy penetrują ciało ofiary
(żaby), niszcząc je. Ciekawe jest to, że proces ten odbywa
się jednocześnie na wszystkich głębokościach i tkankach
ofiary, następuje taka „reakcja odśrodkowa”.
Innymi słowy, wąż nie trawi swojej ofiary, tylko cze-
ka aż ona sama siebie strawi. Pozostaje mu jedynie wchło-
nięcie produktów autorozkładu. Nie musimy się martwić,
gdy nasz pies połknie duży kawał surowego mięsa, czy też
surową kość, ponieważ same się rozpuszczą w żołądku.
Niektórzy naukowcy twierdzą, że eksperyment nie
jest do końca rzetelny, ponieważ w pojemnikach jest ten
sam, i taki sam roztwór, natomiast do żołądka stale są do-
starczane nowe porcje enzymów. A więc, jeśli do pojemnika
z ugotowaną żabą dostarczać będziemy enzymy w sposób
ciągły, to też zostanie ona strawiona. Mają rację! Ekspery-
ment był przeprowadzony w innym celu. Po pierwsze, miał
unaocznić proces autolizy, po drugie ― jego skuteczność.
26
Po co tracić energię na wytwarzanie enzymów, skoro może-
my spożywać produkty zawierające własne enzymy? W Ja-
ponii producenci żywności dodają do produktów enzymy.
U nas (w Rosji, przyp. red.) połykają „Mezim
Czy w przypadku pożywienia roślinnego też odby-
wa się autoliza? Oczywiście! Wszystkie roślinne komórki
zawierają enzymy potrzebne do autorozkładu. Kluczowym
czynnikiem autorozkładu jest zawartość żywych enzymów
w lizosomach. W każdym nasionku, orzeszku czy owocu
przyroda umieściła urządzenie do przetworzenia złożo-
nych substancji na proste dla wyżywienia przyszłego kieł-
ka. Gdy nasionko trafi na odpowiednie warunki temperatu-
ry i wilgotności, enzymy włączają proces autorozkładu
i owoc rozkłada sam siebie, aby dać życie przyszłej roślinie.
Nasz żołądek jest też odpowiednim miejscem. W warun-
kach atmosferycznych proces ten odbywa się wolno,
a w naszym żołądku błyskawicznie, w obecności jonów wo-
doru, dzięki autolizie, pożywienie rozkłada się w przeciągu
kilku godzin. Enzymy własne człowieka odgrywają tu rolę
pośrednika pomiędzy procesem autolizy i procesem absor-
pcji substancji odżywczych z jelita cienkiego (poprzez bło-
ny półprzepuszczalne) do organizmu. Enzymy gromadzą
się na wyjściu z jelita cienkiego i wspomagają rozkładanie
substancji złożonych na proste. Różnica pomiędzy roślinną
i zwierzęcą komórką jest taka, że roślinne błony komórko-
we są twardsze i jeśli na przykład źle przeżujemy orzech, to
opuści on nasze ciało w tej samej postaci. Dlatego radzę
bardzo dokładnie gryźć i przeżuwać jedzenie.
Smażony orzeszek nie daje kiełków i nie rozpuszcza
się samoistnie w żołądku. Termiczna obróbka żywności za-
bija zdolność do autolizy. W temperaturze powyżej 40-45ºC
1 Mezim jest lekiem zawierającym syntetyczne fermenty
wspomagające trawienie. Więcej o jego działaniu na stronie
http://www.realt5000.com.ua/news/utf/pl/1589300/.
27
enzymy giną i człowiek jest zmuszony trawić pokarm wła-
snymi enzymami ― jak w przykładzie z gotowaną żabą.
Nie możemy jej strawić tak szybko i na tyle efektywnie, jak
zaplanowała przyroda. Oczywiście zrobimy to, ale, po ja-
kim czasie? I ile własnych, dodatkowych zapasów enzy-
mów zużyjemy? W dodatku pożywienie godzinami będzie
nam ciążyło w żołądku. Jednak w organizmie wszystko jest
zsynchronizowane i niedotrawione jedzenie zostanie jakoś
przepchane do jelita cienkiego, potem do grubego, a w nim
„mikroby-grabarze” wezmą się za utylizację niestrawio-
nych kawałków. Niestrawione resztki to głównie białka
i skrobia, dlatego w jelitach rozwija się kolonia bakterii
gnilnych i bakterii fermentujących alkohole. Nasz organizm
jest zmuszony do utylizacji produktów ich działalności.
Wynika z tego prosty wniosek: system trawienny
człowieka jest idealnie dostosowany do trawienia surowe-
go pożywienia. Potrafi on też strawić jedzenie gotowane,
ale skonstruowany został dla pożywienia surowego! Samo-
chód będzie jeździł na benzynie 92, ale został skonstruowa-
ny dla b-95. Widzicie teraz różnicę? Człowiek może być
wszystkożerny, to znaczy, że może jeść cokolwiek i potrafi
to strawić, ale jest przystosowany do spożywania surowe-
go, roślinnego pokarmu. Pragnę jedynie dodać, że minimal-
na obróbka termiczna (42º C) jest dopuszczalna pod warun-
kiem, że nie doprowadzimy do utraty właściwości enzy-
mów, tzn. ich zdolności do działania.
6. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym
jedzeniem
Lekarze, dietetycy i zwolennicy zdrowego trybu ży-
cia radzą: jeść mniej i więcej się ruszać. Wszystko po to, aby
spalić nadmiar kalorii. Wydaje się to logiczne, ale czy jest
prawdą? Przecież trawienie jest procesem biologicznym i nie
28
powinniśmy zastanawiać się, co gdzie się odkłada i ile ener-
gii zużywamy. Tego procesu nie jesteśmy w stanie kontrolo-
wać. Nie rozumiem ― po co mamy uprawiać sport? Może
ktoś po prostu tego nie lubi? Nie lubi ćwiczyć na siłowni!
Uwielbia za to grać w szachy, albo oglądać przyrodę.
Niezależnie od rodzaju zajęć człowieka, jego orga-
nizm powinien zużywać tyle energii i składników pokar-
mowych, ile potrzebuje. Byłoby najlepiej, idealnie, gdybyś-
my jedli tyle, ile potrzebuje nasz organizm. Niestety! Nie
potrafimy przestać jeść dopóty, dopóki talerz nie stanie się
pusty. Powstaje więc pytanie, czy powinniśmy nauczyć się,
jak przerywać posiłek z chwilą, gdy nasz organizm nie
potrzebuje już więcej jedzenia? Jak to osiągnąć, skoro nie
zapala się żadna czerwona lampka? Czy jedzenie powinno
posiadać specjalne właściwości, dzięki którym zapobiegnie-
my przejedzeniu?
Główną cechą dobrego pożywienia jest to, że nie po-
winno nam szkodzić. Adekwatne pożywienie posiada me-
chanizm, dzięki któremu nie jest szkodliwe, bez względu
na to, jaką jego ilość spożyjemy. Znany amerykański bio-
chemik Albert Lehninger w książce Zasady biochemii pisze:
Żywe komórki są samoregulującymi się układami chemicznymi,
które skonfigurowane są do wykonywania maksymalnie oszczę-
dnej pracy.
Ugolev wnioskuje, że mechanizmy trawienia
w komórce i w organizmie składającym się z komórek wca-
le się nie różnią i że działają identycznie. Znaczy to, że
w momencie, gdy żadna z komórek nie potrzebuje substan-
cji odżywczych, żaden organ nie wymaga energii, a we
krwi niczego nie brakuje, to żywność nie powinna być
wchłaniana z jelita do organizmu. Organizm jest zobowią-
zany pracować na tej samej zasadzie, co komórka ― w try-
bie maksymalnej oszczędności. Spróbujmy zrozumieć me-
chanizm, który przyroda wbudowała w każdy organizm
w celu obrony go przed przejedzeniem. Dzięki temu me-
29
chanizmowi organizm nie przyswaja sobie więcej składni-
ków odżywczych niż potrzebuje. Fizjolog Pawłow, laureat
Nagrody Nobla, odkrył zależność stężenia soku żołądko-
wego od zapotrzebowania organizmu w składniki pokar-
mowe. Mechanizm jest prosty. Jeżeli pożywienie nie jest
potrzebne, to nie jest w żołądku trawione. Skoro więc taki
mechanizm istnieje, to dlaczego w czasach obecnych setki
tysięcy ludzi ma nadwagę i cierpią na choroby spowodo-
wane nagromadzeniem się w organizmie niepotrzebnych
składników? Otóż w procesie trawienia biorą udział dwie
strony: pożywienie i system trawienny. Jeżeli więc system
trawienny po-siada mechanizm obronny, to może powo-
dem otyłości jest nieodpowiednie pożywienie?
W rozdziale System trawienny człowieka pisałem, że
w naszej świadomości, na skutek reklam produktów żyw-
nościowych, pojęcie „łatwo przyswajalny” kojarzy się z po-
jęciem „zdrowy”. Jest to subtelny podstęp. Większość die-
tetyków, lekarzy i biochemików zgodnie twierdzi, że goto-
wane jedzenie jest łatwo przyswajalne. I to jest prawda.
Dlaczego jest ono tak łatwo wchłaniane przez orga-
nizm? Otóż podczas obróbki termicznej, to znaczy gotowa-
nia, pieczenia, czy też smażenia wszystkie złożone struktu-
ry zamieniają się na proste. Odbywa się to, co powinno od-
być się najpierw w jamie ustnej dzięki ślinie, a potem w
żołądku przy pomocy kwasu solnego. Dzięki obróbce ter-
micznej do żołądka trafiają denaturyzowane substancje,
które nie potrzebują wstępnego rozszczepiania. Surowe
pożywienie potrzebuje dokładnego przeżuwania i aktywa-
cji fermentów za pomocą systemu trawiennego. W sytuacji,
gdy nie potrzebujemy pożywienia, lub jakiegoś jego rodza-
ju, nie będzie ono trawione w ogóle i opuści nasz organizm
prawie w tej samej postaci, w jakiej zostało dostarczone.
Uwaga! Gotowane pożywienie omija obronny me-
chanizm organizmu człowieka. Jego składniki wchłaniają
30
się bez przeszkód z jelita i trafiają do krwi nawet wtedy,
gdy organizm ich nie potrzebuje. Organizm człowieka przy
spotkaniu z gotowanym jedzeniem jest bezbronny. Tak sa-
mo, jak organizmy kotków i piesków, karmionych gotowa-
nym pożywieniem przez ich kochających właścicieli.
Zastanówmy się, co się dzieje ze zjedzonym, suro-
wym białkiem wtedy, gdy organizm nie ma na nie zapo-
trzebowania. Białko ma strukturę czwartorzędową, przypo-
minającą ściśle zwinięty kłębek, który bez obecności kwasu
solnego nie rozpada się w żołądku. Nie może też być póź-
niej wchłonięty z jelit do krwi z uwagi na rozmiar i nie mo-
że zostać spożyty przez bakterie — dlatego nie będzie źró-
dłem toksyn. Białko opuści nasz organizm w takiej samej
postaci, jak do niego trafiło, nie szkodząc nam w żaden spo-
sób. Natomiast w sytuacji, gdy istnieje zapotrzebowanie or-
ganizmu na aminokwasy pochodzące z białka, żołądek wy-
dziela kwas trawienny i białko rozpada się na aminokwasy
i wchłania się w jelitach.
Zobaczmy teraz, co się dzieje z białkiem zmienionym
przez gotowanie ― białkiem, które straciło swój pierwotny
kształt i strukturę. Otóż cząstki takiego białka tracą swoje
właściwości. Nie potrzebują rozszczepiania. Częściowo stają
się pożywieniem gnilnych bakterii w jelitach, a częściowo
bez żadnych przeszkód ― wchłaniają się do krwi. Organizm
traktuje je jak obcego, jak agresora. Otacza je przeciwciałami
i będzie próbował usunąć z organizmu. Niektóre się poskle-
jają i stworzą grudki białka. Wszystkie te „białkowe śmieci”
osadzają się na ściankach naczyń krwionośnych i osiadają w
wątrobie oraz nerkach. Powstają miejsca namnażania się
bakterii, wywołujących najróżniejsze schorzenia. Do tego
dochodzą resztki tłuszczów, węglowodanów, nieaktywnych
składników mineralnych i zniszczonych witamin. Nadmiar
zbędnych składników w organizmie jest tak duży, że więk-
szość ludzi nie jest w stanie ich zutylizować i wydalić. To jest
31
cała tajemnica powszechnego tycia.
Po rozmowach na forum internetowym z biochemi-
kami zrozumiałem, na czym polega błąd większości leka-
rzy. Zakładają oni bowiem, że organizm ludzki ma zdol-
ność do wydalania wszelkich zbędnych substancji, a gdy
okazuje się, że nie robi tego, to należy leczyć jego organy
wydzielania.
Zgadzam się co do tego, że organizm potrafi wyda-
lać zbędne substancje, ale praktyka i statystyka dowodzi, że
nie ze wszystkim daje sobie radę. Jego przeznaczeniem bo-
wiem nie jest wydalanie tak dużej ilości „odżywczych” sub-
stancji. Jak to się ma do teorii „minimalnych strat” autor-
stwa Lehningera, którą rozpatrywaliśmy wcześniej? Zadaj-
my więc sobie pytanie: co potrzebuje mniejszych strat ―
wydalenie zbędnych składników z jelit, czy też wchłonięcie
wszystkiego do krwi i ganianie po naczyniach, wątrobie
oraz nerkach, by to w końcu wydalić z potem i moczem?
Odpowiedź jest oczywista.
7. Termiczna obróbka pożywienia
Przyjrzyjmy się bliżej procesowi gotowania. Na
czym polega? Jakie ma wady i zalety? Jaki jest właściwie
jego cel? Co mówi o tym nauka? Otóż poprzez gotowanie
osiągamy:
1. Ułatwione wchłanianie.
2. Zmiękczanie jedzenia, co daje łatwiejsze gryzienie
i przeżuwanie.
3. Niszczenie niektórych mikroorganizmów, co po-
woduje przedłużenie terminu przydatności produktu.
4. Zwiększenie różnorodności smaków, co zapobie-
ga monotonii.
Te „plusy” wziąłem z książki Wszystko o pożywieniu
z punktu widzenia chemika
I. M. Skurikina i A. P. Nieczajewa.
32
Teraz o „minusach”. Autorzy twierdzą, że przy obróbce
termicznej niszczona jest większość witamin i niektóre bio-
aktywne substancje, niszczone są białka, tłuszcze, składniki
mineralne, a także mogą tworzyć się szkodliwe substancje.
Rozpatrzmy dokładniej, jakie straty składników pokarmo-
wych powstają przy termicznej obróbce, a o których to stra-
tach autorzy książki mimochodem wspominają. Wszystkie
składniki odżywcze i minerały w żywym pożywieniu znaj-
dują się w stanie związanym, dlatego są łatwo przyswajal-
ne wraz z tym, z czym są związane. Termiczna obróbka po-
żywienia niszczy te powiązania i porozrywane składniki
mineralne zostaną wydalone z organizmu, a organizm nie
będzie w stanie ich przyswoić. Na tym polega trick z żela-
zem, którego w mięsie jest więcej niż w jabłku, ale z suro-
wego jabłka jest łatwiej przyswajalne.
Oto cytat z podręcznika dla szkół medycznych
autorstwa W. E. Weinera:
Gotowane pożywienie zawiera szcząt-
kową ilość biologicznych regulatorów (hormonów roślinnych, fer-
mentów, witamin), co prowadzi do naruszenia neurochemicznych
procesów, dzięki którym u człowieka wynika uczucie sytości – w re-
zultacie traci się miarę w ilości zjedzonego pokarmu, (do tego między
innymi prowadzi także pasywne przeżuwanie), co prowadzi do
przejedzenia się.
Omówmy teraz te wymienione powyżej zalety goto-
wania [łatwe przyswajanie (1.) się omawialiśmy w poprze-
dnim rozdziale]. Gotowane pożywienie robi nam niedźwie-
dzią przysługę, sprzyjając przyswajaniu składników, na
które nasz organizm nie ma zapotrzebowania.
Czy łatwe przeżuwanie (2.) jest zaletą? Nie możemy
wpadać ze skrajności w skrajność. Nie będziemy jeść pro-
duktów, których nie jesteśmy w stanie przeżuć. Zbyt mięk-
ki pokarm sprzyja osłabianiu zębów i dziąseł. Czy to zale-
ta? Łatwo przyswaja się, łatwo się przeżuwa, czy jest to ko-
rzystne? Znany naukowiec, profesor Weston Price przepro-
wadził wieloletnie badania dotyczące wpływu przemysło-
33
wego pożywienia na stan zębów człowieka. Napisał on na
ten temat pracę naukową, zawierającą setki zdjęć, zatytuło-
waną: Odżywianie i fizyczna degeneracja. Wniosek był taki –
naturalne surowe pożywienie sprzyja powstaniu mocnych,
zdrowych i równych zębów. W przypadku spożywania
przemysłowo wytworzonego, miękkiego pożywienia za-
czynają się paradontoza, próchnica i wady zgryzu.
Następny „plus”, to przedłużony termin przydatno-
ści (3.). Co ogranicza ten termin w przyrodzie? Każdy natu-
ralny produkt podlega naturalnej autolizie, przy której jego
tkanki ulegają zniszczeniu. Zaczyna się proces namnażania
się gnilnych i fermentujących bakterii, rozkładających pro-
dukt. W przemysłowej produkcji pożywienia dodaje się do
pożywienia konserwanty hamujące naturalny proces roz-
kładu. Jest to plus dla handlowców, ale nie dla pożywienia.
Przecież te konserwanty z pożywienia nigdzie nie znikają,
spożywamy je razem z pożywieniem, a to znaczy, że naru-
szamy naturalne procesy w organizmie. W dodatku taki
produkt sprzyja rozwojowi gnilnych bakterii w jelitach. Jaki
jest sens przechowywania i spożywania takiego produktu?
Przy pomocy obróbki termicznej jesteśmy w stanie pozbyć
się większości drobnoustrojów, ale niestety nie wszystkich,
niektóre z nich giną dopiero przy 400º C, a inne poniżej
-70ºC. Udowodnił to Gűnther Enderlein w pracy Bakterien-
Cyclogenie
, o której porozmawiamy później. Współczesne
gotowanie i zamrażanie dokonuje się w temperaturach
niewychodzących poza granice -20º C ÷ 250º C.
Ostatni „plus” to urozmaicenie (4.) ― ma związek ze
smakowymi odczuciami. Innymi słowy cała produkcja
przemysłowa pożywienia i kulinaria mają za zadanie zrobić
produkty smaczniejszymi i różnorodnymi. Celem nie jest
zdrowie konsumenta i zdrowe żywienie, a zaspokojenie je-
go smakowych odczuć. Oczywiście w samym zadowoleniu
nie ma niczego złego. Szkody dokonują smakowe dodatki
34
i wzmacniacze smaku. Szkodę powodują te związki, któ-
rych nie odczuwamy. Chcemy wciąż odczuwać przyjem-
ność poprzez nasze kubeczki smakowe. Chcemy jeść chip-
sy, nadmiernie słone, ostre, chcemy jeść słodkie potrawy,
pić gazowane, słodkie napoje. Taki „plus” powoduje, że
traktujemy jedzenie jako źródło przyjemności, a nie jako
środek do zaspokojenia potrzeb organizmu.
Gotowanie pożywienia powoduje nie tylko znisz-
czenie witamin i składników mineralnych, lecz również cał-
kowicie niszczy enzymy ― małe fabryczki, które rozkładają
nam pożywienie. Oprócz tych niszczących skutków, obrób-
ka termiczna prowadzi do tworzenia nowych, nie występu-
jących w przyrodzie związków chemicznych. Im dłużej
trwa gotowanie i im wyższa temperatura, tym więcej two-
rzy się nowych związków w tym pożywieniu. Gotujemy
pożywienie przeważnie przy temperaturze 100º C, a sma-
żymy przy 200-250ºC.
W garnkach i patelniach odbywają się reakcje che-
miczne i następuje synteza związków chemicznych zupeł-
nie nieprzydatnych do jedzenia, a czasem nawet bardzo
szkodliwych. W reakcjach biorą udział nie tylko produkty,
ale i naczynia. Nagrzewanie węglowodanów i białka pro-
wadzi do ich rozpadu i łatwiejszego przyswajania, nato-
miast z tłuszczami jest już inaczej: nie tak bezpiecznie. Oto
mała lista składników syntezowanych w procesie obróbki
termicznej tłuszczu: trans-tłuszcze, izomery kwasów tłusz-
czowych, rakotwórcze wolne rodniki, dioksyny, wysokoak-
tywne rodniki nadtlenowe, wodoronadtlenki, epoksydy.
Wymienione składniki nie mają nic wspólnego z procesami
życiowymi i są trucizną. Trans-tłuszczem jest np. margary-
na. Jest bardzo popularna i rozpowszechniona tylko z tego
powodu, że nie jedzą jej nawet bakterie. Trans-tłuszcz
w naszym ciele jest jak plastik w przyrodzie. Nie psuje się,
nie twardnieje w lodówce i nie topi się w temperaturze po-
35
kojowej. Ciasta z margaryną długo przechowują się, nie tra-
cąc wyglądu i konsystencji.
W pożywieniu ma znaczenie nie tylko ilość, ale
i skład chemiczny lipidów (tłuszczów), w szczególności za-
wartość wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Więcej
niż 50 lat temu udowodniono ważność ustrukturyzowanych
komponentów ― lipidów ― dla prawidłowego funkcjonowa-
nia i rozwoju organizmu. Biorą one udział w tworzeniu błon
komórkowych, w syntezie prostaglandyn (są to złożone
związki organiczne, które biorą udział w regulacji metaboliz-
mu komórek, ciśnienia krwi, agregacji płytek krwi), sprzyjają
wydalaniu nadmiernej ilości cholesterolu z krwi, zapobiegają
miażdżycy, zwiększają elastyczność ścianek naczyń. W przy-
padku niedoboru tych kwasów hamuje się wzrost organiz-
mu i wynikają poważne schorzenia. Te funkcje wykonują je-
dynie cis-izomery tłuszczów nienasyconych.
Chcę zwrócić szczególną uwagę na cząsteczkę cis-
która oznacza posiadanie struktury obecnej w przyrodzie
ożywionej. Wnioski pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy.
Tłuszcze, które są nam niezbędne powinny być na-
turalne. Skąd mamy je pobierać? Nienasycone kwasy tłusz-
czowe pozostają nienasyconymi tak długo, jak długo są
wewnątrz nasiona; gdy tylko zostaną wyciśnięte z rośliny,
zmieszają się z tlenem i staną się wolnymi rodnikami. Dla-
tego też źródłem tłuszczu w naszym pożywieniu powinny
być orzechy i pestki, a nie olej.
W przypadku węglowodanów, to termiczna obrób-
ka niszczy włókna roślinne, które są pożywieniem naszych
sprzymierzeńców – lakto- i bifidobakterii. Ależ to nie fair!
One przecież wytwarzają witaminy, aminokwasy i odpor-
ność, a my zabieramy im jedzenie.
2 Więcej informacji na stronie http://www.olejlniany.zdrowe-
produkty.pl/omega3.htm.
36
8. Nasz organizm wie wszystko. Alergia
U wielu z nas często występują alergie. Są tak roz-
powszechnione, że środki na uczulenie są reklamowane
w telewizji i sprzedawane w aptekach nawet bez recepty.
Leki te usuwają jednak tylko objawy, nie likwidując przy-
czyny. Przybliżmy problem na przykładzie uczulenia na
sierść kota. Skąd pojawia się u człowieka, u którego nigdy
nie było kota? Przecież zgodnie z wyobrażeniami medycy-
ny tradycyjnej alergię wywołuje kontakt z alergenem w du-
żych dawkach. Jeżeli jednak nie było kontaktu, to skąd
uczulenie? Weźmy, dla przykładu, owoc tropikalny. Skąd
pojawia się uczulenie na ten owoc, jeśli ktoś tego owocu na-
wet nie widział? Medycyna nie daje tu odpowiedzi. A leka-
rze… Często więcej na temat alergii dziecka wiedzą rodzi-
ce, niż leczący je alergolodzy.
Alergia jest nadmierną reakcją naszego organizmu
na substancje obcego pochodzenia. System immunologi-
czny człowieka rozpoznaje i odpowiednio traktuje wszys-
tkie substancje dostarczane do organizmu, jako „swój” lub
„obcy”. Na „obce” organizm odpowiada wytworzeniem
przeciwciał, które obce ciało neutralizują, to znaczy łączą
się z nim nie pozwalając mu działać w organizmie. To połą-
czenie „ciało-przeciwciało” nazywa się — kompleks immu-
nologiczny (KI). Następnie kompleks powinien być usunię-
ty z organizmu. Z powodu różnorodnych przyczyn niektó-
re kompleksy nie zostają wydalane z organizmu, tylko osia-
dają na ściankach naczyń i w niektórych organach. Jest to
jeden z powodów choroby pod nazwą arterioskleroza.
Spójrzmy na statystyki WHO. Na dziesięć osób, które od-
chodzą z tego świata, sześć umiera z powodu chorób krąże-
nia. Przyczyną tych chorób jest miażdżyca tętnic —
arterioskleroza (z greckiego αθηρηε — miąższ i σκλερωσης
— uszczelnienie), odkładanie i tworzenie się płytek na
37
ścianach naczyń krwionośnych, które są w ten sposób zaty-
kane. Dla ułatwienia nazwijmy wszystko, czego organizm
nie potrafił wydalić z narządów ― zanieczyszczeniami, a to,
co było przyczyną ich pojawienia się ― toksynami (gr.
τοξικών ― trucizna). Nawet, jeżeli takie toksyny w dosłow-
nym znaczeniu nie są trucizną, to na dłuższą metę zabijają
większą część ludzkości. Przewlekłe choroby wszystkich bez
wyjątku organów wewnętrznych wynikają z powodu zabu-
rzeń pracy układu krążenia i jego nadmiernego zanieczysz-
czenia. Wszystkie zaostrzenia chorób przewlekłych są despe-
racką próbą naszego organizmu pozbycia się toksyn. Nie bę-
dziemy oczywiście tu rozpatrywać urazów, wypadków, błę-
dów lekarzy, zatruć chemią i lekarstwami, chociaż statystyki
WHO wykazują, że 10% pacjentów szpitali umiera z powo-
du błędów lekarzy, a błędnie zdiagnozowanych pacjentów
jest aż 20%. Proszę się zastanowić nad tą statystyką.
Załóżmy, że nie trafiliśmy do tej smutnej statystyki,
w takim razie skąd się biorą toksyny w naszej krwi? Istnieją
trzy drogi – z jelit, z płuc i przez skórę. Myślę jednak, że
największa ich ilość trafia do krwi z jelit. W takim razie na-
leży znaleźć najbardziej adekwatne pożywienie dla naszego
układu trawiennego. Takie, które nie będzie powodować
gromadzenia się toksyn w organizmie. Takie, które będzie
sprzyjać oczyszczeniu organizmu z wcześniej nagromadzo-
nych toksyn.
Na podstawie powyżej wspomnianych statystyk
wnioskuję, że ludzki organizm nie nadąża z wydalaniem
szkodliwych toksyn z uwagi na ich nadmiar. Dopóki do or-
ganizmu dostarczamy substancje zanieczyszczające go, or-
ganizm nie ma możliwości oczyszczenia wcześniej odłożo-
nych. Gdy natomiast ma taką możliwość, np. przy zastoso-
waniu głodówek — w krótkim czasie oczyszcza się. Ludzie
po głodówkach pokazują słoiczki z twardymi przedmio-
tami, które wyszły z ich ciał, pokazują zdjęcia „przed i po”.
38
To znaczy, że mechanizm oczyszczenia w naszym ciele ist-
nieje, należy jedynie zaprzestać dostarczania do niego no-
wych toksyn, a wtedy poradzi sobie z tymi nagromadzony-
mi. Z tym tylko, że głodówka jest ekstremalnym sposobem
oczyszczania organizmu, takim, przy którym zaprzestaje-
my dostarczać do ciała czegokolwiek, toksyn i substancji
odżywczych. Nie jestem zwolennikiem blitzkriegu, ale jeże-
li ktoś z was ma ochotę wypróbować tę metodę na sobie, to
polecam książkę profesora A. P. Stolesznikowa, zatytuło-
waną: Jak powrócić do życia. Myślę, że jest to jedna z najle-
pszych pozycji na temat głodówki.
Adekwatne odżywianie się dostarcza nam niezbęd-
nych substancji odżywczych, a jednocześnie nie prowadzi
do nagromadzania się toksyn.
Jeżeli w dostarczanym pożywieniu są toksyny, to
organizm ma prawo na nie reagować. Na bardzo silne za-
trucie ― wymiotami i rozwolnieniem, na słabsze ― bólem
brzucha i głowy. A co, jeśli zatrucie jest jeszcze słabsze? Je-
żeli natłok toksyn w naszym ciele nie wywołuje tak gwał-
townych reakcji jak biegunka czy uczulenie? Jak zlokalizo-
wać gromadzące się toksyny? Jako pierwszy w 1937 r. od-
powiedział na to pytanie profesor Paweł Kuszakow, który
pracował w Instytucie Chemii Klinicznej (Lozanna, Szwaj-
caria). Założył, że jeżeli toksyny znajdują się we wchłania-
nym pożywieniu, to system immunologiczny powinien za-
reagować natychmiast po ich wejściu do krwi.
Przeprowadził on szereg doświadczeń, badając
krew przed, podczas i po jedzeniu. Wyniki były oszałamia-
jące. Okazało się, że gotowane jedzenie wywołuje pokarmo-
wą leukocytozę. Ilość białych krwinek (leukocytów) po zje-
dzeniu gotowanych pokarmów gwałtownie wzrastała, na-
tomiast zupełnie nie zmieniała poziomu po spożyciu suro-
wego pokarmu! Później uczony ten przeprowadził jeszcze
szereg doświadczeń, które dowiodły, że po spożyciu prze-
39
mysłowo przetworzonej żywności ilość leukocytów jeszcze
bardziej wzrasta. Wykrył także, że po zmieszaniu gotowa-
nego i surowego pokarmu obronny mechanizm organizmu
działa gorzej. Stąd pewnie wynikają rady dietetyków, któ-
rzy polecają w czasie posiłku spożyć najpierw surówkę
i świeże owoce, a potem gotowane potrawy.
Co oznacza pojęcie „leukocytoza pokarmowa” i ja-
kie ma skutki? Organizm postrzega substancję pochodzącą
z gotowanej żywności jako ciało obce. Obce substancje, któ-
re dostały się do krwi powinny być związane poprzez prze-
ciwciała i wydalone z organizmu. Z jakiegoś powodu nie są
jednak wydalane, tylko odkładane w organizmie to tu, to
tam — między innymi na ściankach naczyń krwionośnych,
w postaci amyloidów
, w organach i w tłuszczu pod skórą.
W medycynie nazywa się to opóźnionym pokarmowym
uczuleniem. Organizm nie posiada rezerw, siły, ani czasu
na wydalenie tych substancji, ponieważ gotowane poży-
wienie jest spożywane po kilka razy dziennie. Codzienne
dostarczanie nowych toksyn z przegotowanym jedzeniem
uniemożliwia wydalenie starych. W ten oto sposób toksyny
nagromadzają się w organizmie.
Tak więc gotowanie pożywienia niszczy jego natu-
ralną strukturę, co prowadzi do ułatwionego wchłaniania
go do wnętrza ciała. Substancje pokarmowe z surowego po-
żywienia są rozkładane przez enzymy do określonej wiel-
kości i określonych cząsteczek, a gotowane pożywienie
tworzy białkowe struktury nieprzewidywalnych kształtów.
Takie ułamki białka mają zazwyczaj mały rozmiar, przez co
3 Amyloid to szkodliwe, nieprawidłowe białko, gromadzące się
między naczyniami włosowatymi a tkankami niektórych narządów.
Nagromadzenie amyloidów powoduje ucisk i utrudnienie lub
uniemożliwienie wymiany substancji między krwią i komórkami.
Schorzenie to nazywane jest amyloidozą. Chorobami wywołującymi
tworzenie amyloidu są m. in.: gruźlica, kiła, reumatoidalne zapalenie
stawów, przewlekłe zapalenie kości (przyp. tłum.).
40
bez przeszkód trafiają do krwi, tym samym wywołując
alergie.
Omówię teraz organizm człowieka, który spożywa
tylko surowe pożywienie. Surowy pokarm nie wywołuje
reakcji alergicznej, ponieważ jego trawienie odbywa się
zgodnie ze scenariuszem pisanym przez naturę. Kuszakow
swoimi doświadczeniami udowodnił, że surowy pokarm
nie wywołuje immunologicznych, obronnych reakcji orga-
nizmu! System immunologiczny zareaguje tylko wtedy,
gdy wraz z pożywieniem do organizmu trafią mikroorgani-
zmy. Po to, by nie trafiły, ścianki jelit posiadają mechanizm,
który temu zapobiega. Stwierdzono, że w każdym centy-
metrze kwadratowym błony śluzowej jelita znajduje się je-
den milion limfocytów. Oznacza to, że oprócz warstwy od-
dzielającej nabłonek jelita od środowiska wewnętrznego or-
ganizmu istnieje jeszcze obronna warstwa leukocytów. Je-
dzenie samo z siebie nie powoduje reakcji obronnej. Naj-
prawdopodobniej system wydalania toksyn jest przezna-
czony jedynie do wydalania produktów i toksyn działalno-
ści organizmu. I to wszystko! Człowiek dodaje do tego
w pożywieniu dużą ilość obcych substancji, takich, które
w ogóle nie są mu potrzebne. W ten oto sposób spożywanie
gotowanego i sztucznie przetworzonego pokarmu powo-
duje zanieczyszczenie układu krwionośnego, co z kolei jest
przyczyną arteriosklerozy.
Badaniom nad wpływem pożywienia na układ
krwionośny człowieka poświęcił życie wspaniały lekarz
i naukowiec, Arnold Ehret. W swojej książce Uzdrawiająca
dieta bezśluzowa
nazywa wszystkie białe krwinki śluzem i
uważa, że nie powinien on powstawać, ponieważ właśnie
to jest powodem wszystkich chorób. Powstaniu śluzu
sprzyja właśnie tradycyjne, gotowane jedzenie. W związku
z tym, że system immunologiczny został podniszczony, w
niektórych przypadkach do organizmu trafiają drobnous-
41
troje, które nawet nie mogą być unieszkodliwione. Zostają
one zamknięte przez organizm w kapsuły ze zwartej mem-
brany, aby nie spowodowały większych szkód. Przebywają
one jednak nadal wewnątrz ciała — w kapsułach.
Z powyższych dwóch przypadków wynika, że obce
obiekty nie są usuwane z organizmu, lecz zakonserwowane
w kompleksach immunologicznych lub „wzięte pod areszt”
w kapsuły. Ponieważ organizm jednak „pamięta” ich stru-
kturę i „wie” o ich istnieniu, to przez cały czas wytwarza
przeciwciała w celu unieszkodliwienia wszystkich podo-
bnych substancji, które trafiają do organizmu. W pier-
wszym przypadku struktury białka substancji z pokarmu
mogą być podobne do białka człowieka. Wtedy system im-
munologiczny może zaatakować własne komórki. I ten pro-
ces powtarza się za każdym razem po spożyciu pokarmu.
Jest to tak zwana choroba autoimmunologiczna.
W drugim przypadku mechanizm obronny zadziała, gdy
do organizmu trafią drobnoustroje podobne do tych, uwię-
zionych w kapsułach.
Medycyna radzi odnaleźć produkt, który wywołuje
uczulenie i nie spożywać go. Rodzice dzieci cierpiących na
alergie mnie zrozumieją. Czy alergia minie, jeżeli odstawi-
my dany produkt? Czy zacznie się uczulenie na inny? A je-
śli nie wiadomo, na co występuje reakcja alergiczna?
Czy zdarzyło się wam spotkać osoby cierpiące na
łuszczycę lub atopowe zapalenie skóry? Współczesna
medycyna uważa je za nieuleczalne. Co je wywołuje?
Mnie osobiście podoba się następująca hipoteza:
obronna reakcja organizmu nie jest skierowana na substan-
cje pokarmowe, lecz na mikroorganizmy znajdujące się
w pokarmie. Dlaczego u jednego człowieka nie ma
uczulenia na truskawki, a u drugiego jest? Odpowiedzią
jest to, że w drugim przypadku organizm już jest zakażony
mikroorganizmami podobnymi do tych, znajdujących się
42
w truskawkach. Infekowanie najprawdopodobniej przeszło
niezauważalnie lub nie poświęcono mu wystarczającej
uwagi. Mogło to się zdarzyć nawet przed narodzeniem się
dziecka. Obecnie wiele osób słyszało o mikroorganizmach,
takich jak Mycoplasma, Chlamydia, Ureaplasma. Rozpoz-
nawanie obecności tych drobnoustrojów jest możliwe wyłą-
cznie w laboratoriach w dużych miastach i kojarzą się one
generalnie z chorobami przenoszonymi drogą płciową —
a szkoda. W przyrodzie istnieje ogromna różnorodność mi-
kroorganizmów, które pasożytują na ssakach, zwierzętach
domowych, ptakach, a nawet na roślinach. Głównie są to
mykoplazmy. Są wszechobecne i znajdują się nawet w wy-
sterylizowanych szczepionkach! Oto lista produktów z naj-
wyższą zawartością mykoplazm: cytrusy (mykoplazmy co-
rocznie niszczą miliony ton owoców), truskawka, jagoda,
pyłki wielu roślin, ryby, jaja, etc. Nic wam to nie przypomi-
na? Wydaje mi się, że jest to lista produktów, których
w pierwszej kolejności każą unikać alergolodzy.
Żywe organizmy często bywają zakażone myko-
plazmami i chlamydiami. Zdarza się, że dziecko dostaje
uczulenia przy kontakcie z określonym zwierzęciem lub
nawet wtedy, gdy jego matka miesiączkuje. Dotyczy to
przypadku, gdy w organizmie już znajdują się takie mikro-
organizmy uwięzione w kapsułach. Objawy to bardzo ostra
postać łuszczycy lub atopowego zapalenia skóry. Ten typ
alergii zasługuje na oddzielną książkę i szczegółowo rozpa-
trywać go nie będziemy. Powiem tylko, że antybiotyki nie
są w stanie dostać się do mikroorganizmów wewnątrz kap-
suł, natomiast z łatwością zabiją całą korzystną mikroflorę
jelitową. O mikroflorze napiszę później, to ważny temat.
Przyjrzyjmy się bliżej procesowi odkładania kom-
pleksów immunologicznych. Przeciwciała unieszkodliwiły
patogen i kompleks immunologiczny (KI) odłożył się na
ściance naczynka. Ponieważ nie został on wydalony z orga-
43
nizmu, reakcja alergiczna na patogen będzie wciąż się pow-
tarzać, a KI będzie rozrastał się na ściance naczynia i utwo-
rzy zator. Przyczyny, dla których KI nie jest wydalany z or-
ganizmu nie są znane. Organizm nie usuwa lub nie potrafi
usunąć tych kompleksów. Moim zdaniem nasz organizm
po prostu nie jest przygotowany na tak dużą ilość antyge-
nów nienaturalnego i syntetycznego pochodzenia, które są
mu dostarczane. W naturze nie istnieje przecież pasteryzo-
wanie, gotowanie, nie ma białka, tłuszczu, węglowodanów
denaturyzowanych wysoką temperaturą. Wyjątkiem mogą
być leśne pożary i erupcje wulkanów.
Już u dzieci w wieku szkolnym wykryto tworzenie
się amyloidów na ściankach naczyń krwionośnych i KI
w wątrobie i śledzionie. Zjawisko to nazywane jest opóź-
nionym typem alergii pokarmowej. Niektórzy uważają, że
jest to główny powód większości chorób.
Jeszcze jedną przyczyną alergii jest zmiana flory
bakteryjnej jelit, dysbakterioza. Niewłaściwa dieta prowa-
dzi do zniszczenia bariery ochronnej, co pozwala alerge-
nom na wnikanie do organizmu bezpośrednio z jelit.
Leczenie antybiotykiem nie jest skuteczne, ponie-
waż nie on jest w stanie zniszczyć kapsuły i KI. Leczenie
homeopatyczne jest skuteczniejsze, ponieważ nie niszczy
organizmu, lecz aktywizuje własne rezerwy jakby „podpo-
wiada” mu, co robić.
Prawdopodobnie spytacie się mnie – co z tym
wspólnego ma surowe jedzenie? Odpowiadam: nieporów-
nywalny wpływ na samooczyszczanie się organizmu i włą-
czenie naturalnych mechanizmów immunologicznych.
Wszystkie KI, które odłożyły się w naczyniach i organach
krwionośnych zostają szybko usunięte z organizmu po
przejściu na surową dietę witariańską, dlatego, że surowe
jedzenie uwalnia wewnętrzne energetyczne rezerwy orga-
nizmu. Dzieje się to dlatego, że ciało już się nie musi bronić
44
przed zjadanym pokarmem, więc zaczyna wykonywać
swoją ulubioną pracę ― oczyszczanie. W dodatku na diecie
witariańskiej naturalna mikroflora bardzo szybko się rege-
neruje, dzięki czemu wzrasta odporność.
O tym, jakie choroby można wyleczyć za pomocą
diety witariańskiej możecie zapoznać się na forum witarian.
Wszystkie linki zostaną zamieszczone na końcu książki.
9. Dlaczego roślinny pokarm?
Gdy powstaje pytanie ― „czym mamy się odży-
wiać?”, od razu zastanawiamy się nad pytaniem: czy jeste-
śmy drapieżnikami? Oczywiście, z fizjologicznego punktu
widzenia, brak kłów i pazurów niczego nie przesądza. Pat-
rząc na moralność, w związku z dużą różnorodnością kul-
tur też nie potrafimy tego rozstrzygnąć. Z ewolucyjnego
punktu widzenia mięso odgrywało i będzie odgrywać
ważną rolę w potrzebie przetrwania. Nie zamierzam w tym
miejscu udowadniać szkodliwości jedzenia mięsa, tylko
omówić procesy zachodzące w organizmie po jego zjedze-
niu, a także po zjedzeniu innego rodzaju pożywienia,
a wnioski niech każdy wyciągnie sam.
Potrzeba dowodów naukowych dla rozstrzygnięcia,
co jest najlepszym pożywieniem dla człowieka i jaki po-
karm jest najbardziej adekwatny dla ludzkiego układu tra-
wiennego. Nie jest możliwym, aby człowiekowi niezbędna
była do życia cała różnorodna żywność dostępna na Ziemi!
W naturze postrzegamy, że najczęściej odżywianie
się określonym rodzajem pożywienia jest przypisane do
określonego gatunku, najczęściej jest to monotonne odży-
wianie się tym samym produktem i nie wywołuje ono
u zwierząt chorób ani chorobowych zmian wyglądu.
Dla przykładu: koala żywi się wyłącznie liśćmi eu-
kaliptusa i mimo to posiada zdrową sierść, zęby, mięśnie,
45
pazury. Organizm tego zwierzątka potrafi zmienić liść eu-
kaliptusa w każdy rodzaj organicznej tkanki, niezbędnej
mu do życia. Z liści eukaliptusa buduje ono kości i mięśnie.
Również wiewiórka odżywia się w lesie nasionami iglaków
i żołędziami, a jej organizm buduje z takiego pożywienia
wszystkie niezbędne tkanki. Organizm drapieżnika buduje
swoje tkanki z ciał innych zwierząt. Drapieżnik potrafi
odżywiać się przez całe życia jednym tylko gatunkiem
zwierząt i to mu wystarczy, żeby mieć silne i zdrowe ciało.
Organizm każdego żywego stworzenia potrafi wytworzyć
wszystkie niezbędne do jego funkcjonowania składniki
z jednego tylko rodzaju pożywienia — adekwatnie dostoso-
wanego do jego układu pokarmowego.
Niemożliwym więc jest, aby organizm człowieka
funkcjonował w odmienny sposób. Oznacza to, że przyroda
przewidziała budowanie każdej tkanki i dostarczania wys-
tarczającej ilość energii z takiego pożywienia, które dla czło-
wieka stworzyła, bo takie są właściwości tegoż pożywienia.
Pozostaje jedynie ustalić, jaki pokarm przygotowała przy-
roda ludziom. Wszystkie wynalazki kulinarne od razu mo-
żemy odrzucić, dlatego, że przyroda nie jest w stanie zaofe-
rować człowiekowi sałatki jarzynowej, kiełbasy lub sardynek
w sosie pomidorowym. Rzeki nie są wypełnione coca-colą,
a szczyty gór nie są pokryte lodami truskawkowymi.
Wskaźnikiem adekwatności pożywienia jest to, że
wszystkie organy trawienne biorą udział w trawieniu. Po-
żywienie więc powinno być odpowiednie dla każdej części
układu pokarmowego, a przynajmniej nie powinno mu
szkodzić. Natura nie stworzyła nadmiernej ilości organów
trawiennych, co oznacza, że w trawieniu adekwatnego (dla
każdego gatunku) pożywienia powinny brać udział zęby,
ślina, żołądek, dwunastnica, jelito cienkie i okrężnica i win-
no to się dziać z korzyścią dla całego organizmu. W ukła-
dzie trawiennym nie przewidziano wyjść zapasowych.
46
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby surowe, roślinne poży-
wienie przechodziło przez cały układ pokarmowy, a mię-
sne i gotowane od razu z żołądka, trafiało do wyjścia i nie
zalegało tygodniami w jelitach rozkładając się i zabijając na-
szą mikroflorę.
Podzielmy nasz układ pokarmowy na dwie części.
Pierwsza: to żołądek i dwunastnica, które służą do trawie-
nia pokarmu i wchłaniania substancji odżywczych; druga:
to jelito grube, które służy do obróbki niestrawionych resz-
tek, odsysania wody i kształtowania masy kałowej. W pier-
wszej części odbywa się najważniejszy proces trawienia ―
autoliza, podczas której pożywienie jest rozkładane za po-
mocą enzymów z niego samego pochodzących. Własne en-
zymy człowieka biorą w tym udział pośredni, mianowicie
przerabiają to, co nie strawiło się za pomocą autolizy, a ca-
łość przekazywana jest do jelita cienkiego, w którym zostaje
poddana działaniu fermentów znajdujących się na ścian-
kach jelita. Na tym etapie możemy się doliczyć już trzech
rodzajów trawienia. I tylko po tych trzech procesach tra-
wiennych substancje odżywcze mogą być wchłonięte do
krwi. W jelicie grubym głównym typem trawienia jest tra-
wienie symbiotyczne ― za pomocą enzymów wytwarza-
nych przez bakterie (mikroflorę). Najistotniejsze jest to, że
owe bakterie, które wytwarzają dla nas wszystkie niezbę-
dne witaminy i kwas mlekowy, żywią się wyłącznie roślin-
nym błonnikiem, niczym więcej. Ich pożywieniem są włó-
kna roślinne. Pozostałe bakterie utylizują wszystko, co nie
wchłonęło się w górnym oddziale pokarmowym.
Gdyby człowiek nie posiadał jelita grubego zawiera-
jącego mikroflorę, to można byłoby go zaliczyć do drapież-
ników albo wszystkożerców, bez względu na to, że ma nis-
kie pH w żołądku. My posiadamy okrężnicę ― jest to duże
jelito okalające całą jamę brzuszną, którego głównym zada-
niem jest trawienie włókien roślinnych. Najważniejsze jed-
47
nak, że mikroflora wytwarza wszystkie niezbędne dla nas
witaminy i niezbędne aminokwasy (udowodniono to w
trakcie wielu badań A. M. Ugoleva) ― właśnie te amino-
kwasy, które, jak sądzono, można uzyskać wyłącznie z mię-
snego pożywienia i które są niezbędne do życia. Przypomi-
nam, że tak ogromne zwierzęta jak żyrafy i słonie rosną
i budują mięśnie spożywając wyłącznie surowe, roślinne
pożywienie.
Nie wolno bagatelizować znaczenia mikroflory. Oto
lista funkcji, które pełnią bakterie, a bez których niemożli-
we jest zachowanie dobrego zdrowia (poniższe dane
pochodzą z Kijowskiego Instytutu Ekologii i Medycyny):
•
stymulacja systemu odpornościowego;
•
działanie antagonistyczne wobec obcych bakterii
poprzez syntezę alkoholu, nadtlenku wodoru, kwa-
su mlekowego i innych kwasów tłuszczowych;
•
wzrost przyswajalności żelaza, wapnia i witaminy
D dzięki stworzeniu kwaśnego środowiska;
•
destrukcja nadmiaru wydzielin trawiennych — en-
terokinazy i fosfatazy;
•
udział w przemianie materii;
•
cholina jest przekształcana poprzez mikroflorę na
trimetyloaminę, a bilirubina na urobilinę;
•
syntetyzują 9 witamin: pirydoksynę (B6), ryboflawi-
nę (B2), niacynę (PP), kwas pantotenowy (B2), kwas
cyjanokobalaminowy (B12), witaminę K, biotynę
(H), kwas foliowy (B9) i tiaminę (B1), dostarczają
organizmowi prawie 100% niezbędnych składników
witaminowych;
•
syntezują niezbędne aminokwasy;
•
sprzyjają wytworzeniu się leukocytów;
•
powodują aktywację tarczycy;
•
wpływają na wymianę gazową i zwiększoną odno-
wę komórek błony śluzowej jelit;
48
•
wiążą azot atmosferyczny, co sprzyja syntezie białka;
•
przekształcają cholesterol na sterkobilinę, koproste-
rinę, kwas dezoksycholowy lub litocholowy, w za-
leżności od potrzeb organizmu;
•
sprzyjają wchłanianiu się wody z jelit.
Myślę, że po uzyskaniu wiedzy o jej dobrych ce-
chach, powinniśmy lepiej dbać o naszą mikroflorę. Waga
mikroflory w organizmie to 2,5 do 3 kilogramów. Ugolev
radzi traktować ją jako odrębny organ. Znany uzdrowiciel,
Alexander Czuprun, stwierdził nawet: moim zdaniem
pożywienie powinno odpowiadać potrzebom mikroflory
.
Posiadanie okrężnicy uniemożliwiło zaliczenie czło-
wieka do mięsożerców, ale nie zbliżyło także do zwierząt
jedzących trawę. Nasz żołądek nie jest w stanie strawić ce-
lulozy, z której składa się trawa. Prawdopodobnie środowi-
sko wewnątrz naszego żołądka nie sprzyja rozwojowi mi-
kroflory odpowiedniej do rozkładania celulozy. Oto skład-
niki niezbędne do życia naszej mikroflory: lignina, hemice-
luloza, pektyna. Wszystkie te składniki znajdują się w po-
karmie roślinnym.
Na podstawie powyższych wywodów dochodzę do
wniosku, że nasza żywność powinna posiadać dwie cechy:
zawierać błonnik i posiadać zdolność do samodzielnego tra-
wienia się. Te dwa kryteria spełniają surowe owoce, warzy-
wa, orzechy, nasiona oleiste, zboża i zioła. Jest to najlepsze
pożywienie dla naszej mikroflory, a więc i dla nas. W artyku-
le Mikroflora jelitowa i jej rola w dyslipidemii G. D. Fadeenko,
profesor Instytutu Nauk Medycznych Ukrainy w Charkowie
poinformował, że w mikroflorze jelitowej człowieka żyje po-
nad 500 gatunków bakterii. Jedne wytwarzają witaminy i
aminokwasy, drugie powodują rozkładanie i fermentowanie
niestrawionych resztek pożywienia, a trzecie wytwarzają
substancje odżywcze dla innych bakterii. Wszystkie z nich są
niezbędne. Ważna jest tu jednak ich proporcja.
49
Co dzieje się w układzie pokarmowym człowieka
odżywiającego się gotowanym, przetworzonym, syntetycz-
nym pokarmem? Otóż zmniejsza się ilość korzystnych bak-
terii, wytwarzających dla nas niezbędne składniki, a wzra-
sta ilość bakterii gnilnych. Odpowiednio też wytwarzanie
witamin i aminokwasów zmniejsza się, a toksyn wzrasta.
Wydawałoby się, że z mięsem dostarczamy organiz-
mowi wszystkich niezbędnych aminokwasów i dodatkowa
synteza nie jest już mu potrzebna, lecz umyka nam tu pe-
wien efekt uboczny. Oprócz aminokwasów z mięsa otrzy-
mujemy różne inne produkty jego przemiany. Przy spożyciu
niedużej ilości surowego mięsa dzikich zwierząt lub z hodo-
wanych ekologicznie, szkody będą minimalne. Natomiast
w przemysłowej hodowli zwierząt do paszy dodawana jest
duża ilość antybiotyków i hormonów (od 2006 roku UE
wprowadziła zakaz stosowania antybiotyków w paszach,
przyp. tłum.). Magazynowanie mięsa prowadzi do namna-
żania się bakterii gnilnych jeszcze przed konsumpcją, a jego
spożycie wiedzie do rozwoju gnilnych bakterii w jelitach,
których ubocznym produktem działalności są toksyny, co z
kolei prowadzi do zaniku korzystnej mikroflory. Z niewielką
ilością toksyn organizm jest sobie w stanie sobie poradzić,
ale z nie z ich nieprzerywanym napływem.
G. D. Fadeenko napisał:
Udowodniono, że gnilne i patogenne bakterie Escherichia
coli i Clostridium wytwarzają toksyny takie jak amoniak, aminy,
nitrozoaminy, fenole, krezole, indole, wtórne kwasy żółciowe, ag-
likony, a paciorkowce wytwarzają wtórne kwasy żółciowe, nitro-
zoaminy, aglikony, amoniak, aminy i indole. Produkty działal-
ności gnilnych bakterii mają więc toksyczny wpływ na organizm
człowieka. Na przykład amoniak jest neurotoksyczną trucizną,
wtórne kwasy żółciowe, nitrozoaminy, aglikony, aminy, indole to
substancje rakotwórcze. U zdrowego człowieka koncentracja tych
toksyn jest niewielka. Dla prawidłowej działalności organizmu
50
niezbędna jest jednak wysoka koncentracja „prawidłowej” mikro-
flory (bifidobacterium i lactobacterium) oraz mała ilość gnilnych i
patogennych mikroorganizmów. W przeciwnym razie rozwija się
patologia jelita grubego, dysbakterioza i nadmierne namnażanie
się patogenów.
Amerykańscy naukowców z Kalifornii stwierdzili,
że ważną rolę w ratowaniu mikroflory odgrywa wyrostek
robaczkowy, w którym się ona rozwija. Właśnie tam zacho-
wuje się naturalna mikroflora. W chwili, gdy dostarczymy
do przewodu pokarmowego surowy, roślinny pokarm, mi-
kroflora sama się odtwarza. Zadziwiający jest fakt, że na-
wet w podręcznikach XXI wieku znajdujemy informacje, że
przeznaczenie wyrostka robaczkowego jest nieznane.
Apendyks, czyli wyrostek robaczkowy pełni dla jelit
taką samą rolę, jak migdałki dla płuc, czyli ochronną. Ilość
naczyń krwionośnych i włókien nerwowych na ściankach
wyrostka robaczkowego jest większa niż w jelicie cienkim
i okrężnicy razem wziętych. Jeżeli przez dłuższy czas nie
spożywamy surowego, roślinnego pokarmu, następuje za-
palenie wyrostka robaczkowego przez nadmiar funkcji
obronnej i zaczyna on nabrzmiewać. Przypomnijcie sobie
doświadczenia Kuszakowa, z których wynika, że każdy ter-
micznie przygotowany produkt powoduje wzrost leukocy-
tów i napięcie immunologiczne. Układ trawienny człowie-
ka jest doskonale dostosowany do trawienia surowego rośl-
innego pokarmu. Z doświadczenia ludzi, którzy przeszli na
witarianizm wynika, że świeżo ugotowane, roślinne poży-
wienie i surowe mięso nie czyni natychmiastowych szkód,
choć powinniśmy zwracać uwagę na ilość i jakość mięsa.
Przyroda przewidziała przypadki „awaryjne”. W wypadku
braku właściwego pożywienia zwierzęta mogą przetrwać
na innym niż normalnie rodzaju pożywienia ― także czło-
wiek może przez jakiś czas odżywiać się mięsem, trawą lub
korą drzew. Płaci jednak za to zdrowiem. Tak jak zwierzęta
51
chorują, odżywiając się niewłaściwym dla danego gatunku
pożywieniem, tak człowiek zaczyna chorować po długo-
trwale niewłaściwym odżywianiu się.
Wyrostek robaczkowy i flora bakteryjna są
organami, które cierpią z powodu spożywania gotowanego
pokarmu. Wyrostek zazwyczaj jest wycinany, a mikroflorę
próbuje się odnawiać poprzez wszczepianie. Substancje
uboczne (metabolity) wytwarzane przez mikroflorę żywią
organizm gospodarza, czyli makroorganizm.
10. Symbioza
Czy pamiętacie wszystkie omówione sposoby tra-
wienia? Jeden z nich nazywa się symbiozą. To ten, w któ-
rym pożywienie jest trawione poprzez mikroflorę znajdują-
cą się w naszych jelitach.
Symbioza (gr. συμ — wspólne i βίος — życie) zna-
czy ― współpraca, współżycie. Omawialiśmy to na przykła-
dzie krowy. Przytoczę jeszcze jeden przykład. Otóż wybi-
tny amerykański biolog Lewis Thomas w swojej pracy
Notes of a Biology Watcher
opowiada o mechanizmie trawie-
nia u mrówek. Wiadomo, że termity budują swoje kopce
z własnych ekskrementów ― celulozy, która jest produktem
ubocznym trawienia drewna.
Spróbujmy zajrzeć głębiej w ten zorganizowany mik-
roświat malutkich stworzeń. Wyobraźmy sobie termita,
stworzonko wielkości paru milimetrów, a następnie powięk-
szmy go tak, aby widoczny był jego malusieńki układ pokar-
mowy. Zobaczymy wtedy setki tysięcy jeszcze mniejszych
stworzonek, mieszkających w ich wnętrzach i energicznie
pracujących. W myślach zbliżmy jedno takie stworzonko
i powiększmy tak, aby zobaczyć najdrobniejsze szczegóły.
W biologii nazywane są one miksotriha. Są tak dobrze zba-
dane, że dużo można o nich opowiadać. Na pierwszy rzut
52
oka wydaje się być zwykłym jednokomórkowym pierwot-
niakiem, który jednak bardzo szybko i celowo przemieszcza
się z miejsca na miejsce. To, ze tak szybko rusza się w zygza-
kowaty sposób czyni go podobnym do znanego nam wodne-
go nartnika. Po dokładnym przyjrzeniu się zauważymy jed-
nak, że jego ruchy nie są chaotyczne, lecz zmierza on w kie-
runku grudek połkniętego przez termita drewna ― zobaczy-
my, czym właściwie zajmuje się to stworzonko.
Okazuje się, że miksotriha połyka kawałki drewna,
które wcześniej zostały dokładnie przeżute przez termita.
Biolodzy odkryli, że połknięte przez nie cząsteczki drewna
trafiają do jego wnętrza, aby połączyć się tam z fermentami,
które rozkładają celulozę na przyswajalne węglowodany
i wydalaną przez termity ligninę. Inaczej mówiąc sam ter-
mit nie trawi celulozy — robią to za niego setki tysięcy mik-
roorganizmów, znajdujących się w jego wnętrzu, wykonu-
jąc skomplikowany proces biochemiczny, który leży u pod-
staw całego życia wszystkich członków społeczności termi-
tów. Bez malutkich miksotrih nie byłoby ogromnych kop-
ców termitów, ani hodowli grzybów, które prowadzą ter-
mity, ani przetwarzania spadłych drzew na żyzną próchni-
cę, ani w końcu samych termitów.
Dlatego też wysoce uzasadnione jest stwierdzenie,
że miksotriha jest podstawą tego skomplikowanego i dos-
konale zorganizowanego świata termitów.
Najbardziej zdumiewające rzeczy są jeszcze przed
nami. Otóż powiększając miksotrihę jeszcze bardziej (może-
my to obserwować tylko za pomocą elektronicznego mikro-
skopu), zauważymy delikatne rzęski występujące z boków
miksotrihy jak wiosła, które poruszają się zadziwiająco ryt-
micznie, w górę i w dół, stanowiąc system napędowy mik-
sotrihy i tak naprawdę nie są częścią tego stworzenia, lecz
odrębnym organizmem, jeszcze mniejszych rozmiarów. Te
stworzenia, a raczej komórki należą do rodziny tzw. kręt-
53
ków — mikroorganizmów w kształcie ruchomych, wiją-
cych się rzęsek.
Patogenne gatunki krętków wywołują takie scho-
rzenie jak kiła, dur powrotny i inne dolegliwości, ale w da-
nym przypadku mamy do czynienia z zupełnie niegroźny-
mi stworzeniami — celem ich życia jest połączenie się z og-
romną (z ich punktu widzenia) miksotrihą, by wykorzystać
część produkowanych przez nią węglowodanów. Ze swojej
strony ułatwiają jej dotarcie do kawałeczków celulozy.
To jeszcze nie wszystko. Uważnie rozglądając się po
całym obszarze tego żywego układu pokarmowego, zoba-
czymy jeszcze innych uczestników. W pobliżu krętków na
powierzchni miksotrihy znajdują się pewne owalne komór-
ki, a pomiędzy wiciami krętków zauważymy jeszcze sporo
innych mikroorganizmów. Wszystkie te mikroorganizmy
żyją w ścisłej symbiozie i każdy coś z siebie dokłada do
wspólnego „garnuszka”, część tych fermentów, które nie-
zbędne do rozkładania celulozy na węglowodany i ligninę.
A teraz proszę sobie wyobrazić, co się odbywa
w naszym układzie pokarmowym? Termity odżywiają się
bardzo monotonnie, a jednak ich proces trawienia jest bar-
dzo skomplikowany. Człowiek spożywa ogromną ilość róż-
norodnego pożywienia i jego mikroflora jest też o wiele
bardziej różnorodna. Przypomnijcie sobie teraz, ile w swo-
im życiu spożyliście alkoholu, lekarstw i substancji syntety-
cznych. Jak myślicie, jak to wpłynęło na waszą mikroflorę?
Profesor G. D. Fadeenko w swoim artykule O roli
mikroflory w dyslipidemii
napisał:
Wcześniej istniejące sposoby leczenia – „zdezynfekować”
i ponownie zasiedlić jelito florą bakteryjną — nie odpowiadają
współczesnej wiedzy o patogenezie przerostu bakteryjnego i nie
powinny być stosowane.
Organizm wymaga oczyszczania, generalnego
sprzątania. W jaki więc sposób oczyścić jelita, wszystkie or-
54
gany, naczynia krwionośne? I w jaki sposób to robić, by
uzyskać efekt oczyszczenia na całe życie, a przynajmniej na
jak najdłużej? Powinno ono być subtelne, delikatne, niein-
wazyjne — takie, byśmy je dobrze znosili. Aktualna medy-
cyna może nam zaproponować dezynfekcję ciała oraz ope-
racje wszczepienia pomostów naczyniowych, tzw. by-pas-
sów. Możemy zanieczyszczenia zatruć antybiotykami, wy-
ciąć, wyrzucić, wymienić etc. Są to bardzo radykalne meto-
dy. Adekwatne odżywianie usuwa przyczynę powstawania
chorób — nadmiernego wzrostu bakterii — poprzez wyda-
lanie z organizmu źródła ich pożywienia i środowiska,
w którym się rozwijały. Problemy jelitowe, wysokie ciśnie-
nie krwi oraz różne problemy z sercem to objawy, które
znikają w pierwszej kolejności po zastosowaniu surowej,
roślinnej diety. Przyczyny szybkiej poprawy w tym zakre-
sie omówię później, gdy dojdę do tematu zdrowia i medy-
cyny. Jestem pewien, że odnowiona flora bakteryjna zdolna
jest czynić cuda, a przejawia się to przepływem energii,
wzmożoną odpornością, dobrym samopoczuciem i humo-
rem. Wiele naukowców nie umie się pogodzić z faktem, że
to właśnie flora bakteryjna produkuje dla nas niezbędne
aminokwasy i wszystkie witaminy z grupy B. Jest to już
udowodnionym faktem naukowym.
Nie potrafię się powstrzymać, by nie przytoczyć tu
cytatu z wyżej wymienionego artykułu Fadeenko:
Z punktu widzenia współczesnej nauki w fizjologii tra-
wienia nie da się przecenić znaczenia mikroflory jelitowej. System
trawienny jest bardzo złożonym symbiotycznym ekosystemem,
który ukształtował się w procesie ewolucji. Symbioza z makro- i
mikroorganizmów polega na tym, że właściciel „dba” o swoją
mikroflorę, dostarczając jej składników odżywczych, a mikroflora
dostarcza właścicielowi produktów metabolizmu oraz chroni go
przed nadmiarem drobnoustrojów chorobotwórczych. Prawidł-
owa mikroflora jelitowa ma też bezpośredni wpływ na strukturę
55
błony śluzowej jelita i jego chłonność, a w jej obecności ścianki je-
lit odnawiają się dwa razy szybciej.
11. Wątroba chemicznym laboratorium
człowieka
Odpowiedź na pytania o wybór pomiędzy roślin-
nym a zwierzęcym pożywieniem nie może być wyczerpana
bez omówienia wątroby. Badania z końca XX wieku
wykazują, że nasz organizm jest w stanie syntezować biał-
ko, nawet jeżeli spożywamy wyłącznie pożywienie roślin-
ne, składające się tylko z węglowodanów — dokładnie tak
samo, jak czynią to wszystkie roślinożerne ssaki. Więk-
szość białek osocza krwi jest produkowana w wątrobie,
a budulec dla nich jest dostarczany z jelit, w których to na-
sza mikroflora syntezuje aminokwasy, wiążąc azot.
Co się dzieje w sytuacji, kiedy gotowane potrawy
stanowią większą część naszego codziennego pożywienia?
Otóż drobne cząsteczki białka, które rozpadły się w wyniku
obróbki termicznej mogą wtedy całkowicie i bez przeszkód
trafiać bezpośrednio do krwi. Są w niej postrzegane przez
system immunologiczny jako ciała obce, które powinny
zostać unieszkodliwione. Takie białko prowadzone do wąt-
roby zmienia się w mocznik, który poprzez nerki jest wyda-
lany z organizmu. Resztki białka, które nie dostały się do
krwi, trafiają do okrężnicy i zaczyna się tu proces ich gnicia.
Produkty metabolizmu bakterii gnilnych również trafiają
do wątroby. Są toksynami i powinny być wydalone. Taką
właśnie funkcję pełni tu wątroba. Dostarczane z pożywie-
niem białko jest przetwarzane w organizmie na aminokwa-
sy i pewna ich część zostaje wykorzystana do budowy na-
szego białka. Aminokwasy są także produkowane poprzez
naszą mikroflorę. Brakujące aminokwasy są syntetyzowane
w wątrobie z kwasów karboksylowych pochodzących z jeli-
56
ta. Kwasy karboksylowe tworzą się w wyniku fermentacji
włókien roślinnych. W okrężnicy najwłaściwszym jest pro-
ces fermentacji kwasów mlekowych i gnicie białka nie po-
winno mieć w niej miejsca.
Białka pochodzenia roślinnego i zwierzęcego trakto-
wane są przez nasz organizm w odmienny sposób. Roślin-
ne białko jest wchłaniane przez organizm ludzki szybko,
skutecznie i ze znacznie mniejszym wysiłkiem niż zwierzę-
ce. Owoce, warzywa, orzechy i nasiona są dla człowieka
doskonałym źródłem pełnowartościowego białka i w od-
różnieniu od zwierzęcego nie zawierają szkodliwych „do-
datków”. Spożywanie naturalnego, roślinnego pokarmu w
odpowiedniej ilości zaspokaja całkowicie zapotrzebowanie
organizmu na białko. Ponadto białko roślinnego pochodze-
nia normalizuje poziom cholesterolu we krwi.
Nadmiar białka we krwi prowadzi do przeciążenia
nerek i wątroby, a także spowodować może wypłukiwanie
z organizmu niektórych substancji mineralnych, np. wapnia.
Nadmiar tego białka zmienia się w wątrobie w glukozę
i mocznik, które są ubocznym produktem tego metabolizmu.
Nadmierna ilość białka zwierzęcego prowadzi więc
do zwiększenia stężenia mocznika we krwi, stwarzając w
tkankach ryzyko procesów degeneracyjnych.
Jaka jest różnica pomiędzy białkiem zwierzęcym a
roślinnym? Otóż w wyniku rozszczepienia białka zwierzę-
cego powstają aminokwasy oraz substancje toksyczne,
a białko roślinne nie stwarza toksyn podczas trawienia.
Przytoczę tu porównanie z budową domu. Można
zbudować dom z nowych cegieł albo ze starych, używa-
nych — trzeba je jednak oczyścić ze starego spoiwa. U nas
cegły to aminokwasy, a stary cement to toksyny. W przy-
padku budowy domu nie ma jednak znaczenia, z jakiego
budulca powstanie i kiedy wywiezione będą gruzy starego
cementu. Dla ludzkiego organizmu nie jest to obojętne, al-
57
bowiem toksyny, produkt uboczny trawienia białka zwie-
rzęcego, powinny zostać wydalone jak najprędzej. Obec-
ność toksyn, powstałych po spożyciu białka zwierzęcego
nie jest dla organizmu obojętna: jest szkodliwa i im więcej
toksyn mu dostarczymy, tym więcej musi wykonać pracy,
by je wydalić. W przypadku, kiedy organizm jest osłabiony
lub przeładowany toksynami — usuwa je, chowając gdzie
popadnie. Skutki takiego zanieczyszczenia organizmu mo-
gą być znaczące i bardzo często nieodwracalne. Ponadto,
wątroba musi przeprowadzać syntezę białka, hemoglobiny,
glikogenu, witamin i enzymów. Jak długo nasz organizm
może wytrzymać w tak ekstremalnych warunkach?
Konsekwencją jest wyczerpanie zdolności i utrata
funkcji wątroby, co doprowadza do tego, że do krwi trafiają
obce substancje białkowe i toksyny powodujące liczne aler-
gie i choroby organów wewnętrznych.
Jest to tylko „wierzchołek góry lodowej”. Moje po-
szukiwania adekwatnej diety zaczęły się właśnie z powodu
przykrych skutków niewłaściwej pracy wątroby. Jej działa-
nie zmieniło się niemal natychmiast po przejściu na suro-
wą dietę: oczyściła się i wkrótce przestałem ją odczuwać.
Chciałbym powiedzieć kilka słów o wątrobie drapieżni-
ków, która jest w stanie wyprodukować wszystkie niezbęd-
ne dla organizmu składniki z aminokwasów, dlatego też
nie ma potrzeby by dostarczać jej w jedzeniu węglowoda-
nów czy też włókien roślinnych. Nie należy gotować kaszy
dla psa i kota — uszanujcie drapieżnika.
12. Jedzenie na surowo. Czym jest i od czego
zacząć?
Witarianizm to odżywianie się wyłącznie surowymi
owocami, warzywami, orzechami i ziarnami zbóż. Na po-
czątku może się wydawać, że nie będziemy mieli nic do zje-
58
dzenia, lecz gdy już zdecydujecie się na ten sposób odży-
wiania, wtedy okaże się, że lista produktów jest bardzo bo-
gata i urozmaicona. W pierwszym okresie po przejściu na
tą dietę zjadałem ogromne ilości orzechów takich jak mig-
dały, orzechy leśne i arachidowe. Na początku moczyłem
je przed jedzeniem, po jakimś czasie jadłem już tylko suche.
Podobnie eksperymentowałem z kiełkami różnych zbóż.
W drugim roku jedzenia „po nowemu” przestałem spoży-
wać zboża i odżywiałem się wyłącznie owocami i orzecha-
mi. W trzecim roku ilość zjadanych przeze mnie owoców
zmniejszyła się na korzyść warzyw. Osobiście nie polecam
naśladowania jakiegokolwiek sposobu odżywiania się, bo,
po pierwsze: jest to proces zmienny, a po drugie: jest to
sprawa bardzo indywidualna dla każdego człowieka.
Ważnym jest, by zrozumieć cały mechanizm trawie-
nia. Nasz układ pokarmowy jest idealnie dostosowany do
trawienia surowego, roślinnego pokarmu ― należy to przy-
jąć do wiadomości, zrozumieć i zastosować! Wiem, jak cięż-
ko jest zrezygnować z ulubionych, smacznych, gotowanych
potraw. Przejść na dietę surową można jednak w dwojaki
sposób: radykalnie i natychmiast lub stopniowo, wprowa-
dzając coraz więcej surowych owoców i warzyw. Nawet,
jeżeli nie zostaniecie stuprocentowymi witarianinami, to
wprowadzenie większej ilości surowych potraw znacznie
poprawi stan waszego zdrowia. W Internecie można obec-
nie znaleźć mnóstwo przepisów na surowe, smaczne i poży-
wne potrawy. Śmiało mogą one zastąpić gotowane jedzenie.
Jeśli jesteś młody i nie posiadasz chronicznych scho-
rzeń, przejście na surową dietę może być łatwe i bezobja-
wowe. Jeżeli jednak masz już sporo lat, możesz mieć niemi-
łe odczucia z tym związane. Surowe pożywienie uwalnia
energię, zużywaną przedtem na trawienie gotowanego po-
żywienia, która zostanie skierowana na oczyszczenie orga-
nizmu z toksyn, gromadzących się w nim przez wiele lat.
59
Mający nadwagę schudną (z prędkością 5-8 kg
miesięcznie). Jeżeli podejrzewasz, że w nerkach są kamie-
nie, to należy najpierw się ich pozbyć. Jeżeli masz kłopot
z żołądkiem, to należy zacząć od takich warzyw i owoców,
które nie spowodują uczucia dyskomfortu po ich zjedzeniu
i początkowo spożywać tylko takie, a dopiero po jakimś
czasie próbować czegoś innego. Jest to, tak, jak już pisałem
sprawa indywidualna: najważniejszy jest cel, a drogi do
niego mogą być różne.
Lato jest najlepszą porą, by przejść na witarianizm.
Mamy wtedy mnóstwo świeżych owoców i jagód: winogro-
na, wiśnie, truskawki, maliny, pomidory: są smaczne, zdro-
we, odżywcze i po prostu wspaniałe. Zimą też na szczęście
jest duży wybór surowego jedzenia. Przemysł spożywczy
wytwarza nie tylko jogurty i konserwy; potrafił znaleźć me-
tody na przechowywanie i transport owoców, stąd w zimie
dostępne są również pomarańcze, mandarynki, marchew,
kapusta, a orzechy są w sprzedaży przez cały rok.
Należy pamiętać, że nasz organizm składa się z płyn-
nych komórek i błon półprzepuszczalnych, oddzielających
środowiska ustrojowe. U ludzi odżywiających się tradycyj-
nie błony te pokryte są zanieczyszczeniami (to te obce sub-
stancje, o których pisałem wcześniej). Chodzi mi nie tylko o
błony, ale również o tkanki łączne i system limfatyczny.
Zastosowanie diety witariańskiej powoduje, że
wszystkie tkanki zaczynają się intensywnie oczyszczać, co
może spowodować gwałtowne bóle i pozorne powstanie,
czy też nasilenie się jakichś objawów chorobowych. Nie
trzeba się tego bać, możecie na jakiś czas powrócić do tra-
dycyjnego odżywiania się, a do diety wrócić później: wszy-
stko po to, by Wasze ciało było okazem zdrowia.
60
13. Produkty
(Rozdział został napisany przez Wiktorię Zeliuk)
Zacznę od ogólnych wiadomości na temat produk-
tów żywieniowych, ale chcę wspomnieć o tym, że istnieją
dwa rodzaje diety surowej. Jedną jest dieta witariańska, w
której mieszamy produkty, drugą zaś surowa mono-dieta.
Jest to dieta, przy której jemy tylko jeden rodzaj pożywienia
w trakcie jednego posiłku. Moim zdaniem drugi sposób jest
znacznie lepszy dla systemu trawiennego człowieka. Wska-
źnikiem przydatności danego rodzaju pożywienia dla po-
siłku jest to, że można go zjeść w dużej ilości, np. całą mis-
kę, nie mieszając go z niczym i niczym nie przyprawiając
(np. miski czosnku nie da się zjeść, co oznacza, że czosnek
nie jest dla takiego sposobu jedzenia odpowiedni).
Bardzo gorzkie, kwaśne, ostre, produkty nie nadają
się dla surowej, roślinnej mono-diety, zwłaszcza dla począt-
kujących. Dotyczy to produktów takich jak czosnek, cebula,
ostra papryka, cytryna. Witarianin może je jednak dodawać
do sałatek dla urozmaicenia i wzmocnienia smaku podtrzy-
mując dotychczasowy zwyczaj. Surówki są zawsze lepsze
niż pokarm przetworzony termicznie.
I jeszcze jedna uwaga: należy spożywać owoce su-
szone, które zostały wysuszone na słońcu, a nie w wyso-
kich temperaturach. Produkty, które zostały wysuszone w
temperaturze powyżej 42º C straciły żywe enzymy i nie bę-
dą trawione w sposób prawidłowy. Dla potwierdzenia tego
spróbujcie i porównajcie smaki owoców suszonych na słoń-
cu i tych z termicznej suszarki.
A oto lista naszych potraw i produktów.
Owoce:
Z botanicznego punktu widzenia możemy je dzielić
na wiele sposobów. Dla wykazania dużej różnorodności su-
rowej, roślinnej mono-diety i przekazania nowej wiedzy
61
po-dam listę, klasyfikując i podając te, które mieszkaniec
mia-sta może kupić w zależności od sezonu. Znajdziecie
tam starych znajomych i poznacie kilku nowych, a moim
zada-niem jest wykazanie, jak różnorodna może być dieta.
Pierwszą grupą owoców są rośliny z rodziny
różowatych, rosnące w klimacie umiarkowanym.
Ziarnkowe owoce
•
Jabłka (niektóre odmiany doskonale przechowują
się w piwnicy nawet do końca maja i są świetnym
składnikiem mono-diety.
•
Gruszki — zarówno europejskie, jak i azjatyckie ga-
tunki (niektóre odmiany są przechowywane do koń-
ca zimy).
•
Pigwa (w smaku przypomina gruszkę, ale jest
twardsza).
•
Aronia, głóg, irga, nieśplik japoński – dla chcących
poeksperymentować.
Pestkowe
•
Morele (zimą przechowywane w postaci suchej —
suszone bez pestek lub z pestkami).
•
Wiśnie (na zimę również można wysuszyć je na
słońcu).
•
Czereśnie.
•
Śliwki (wiele gatunków, również suszone, oczywiś-
cie na słońcu).
•
Brzoskwinie.
•
Mirabelka.
•
Dla smakoszy — czeremcha wirginijska. Ma działa-
nie ściągające i kwaśny smak, ale można spróbować,
czemu nie?
Inne pestkowe:
•
Poziomki.
•
Truskawki.
62
•
Maliny.
•
Jeżyny.
•
Mieszkańcy północnych regionów mogą zbierać i
jeść moroszkę (rośnie na półkuli północnej od 78° N
do 55° N na bagnach) i arktyczne maliny, rosnące w
lasach mieszanych, na łąkach, wzdłuż rzek i stru-
mieni oraz na bagnach.
Dyniowate:
•
Arbuz (niestety tylko w sezonie letnim).
•
Melon.
•
Dynia.
•
Mniej znany ogórek kiwano, rośnie w Nowej Zelan-
dii i Kalifornii, rzadko dostępny u nas w sprzedaży.
Inne owoce klimatu umiarkowanego:
•
Czarna jagoda.
•
Borówka amerykańska.
•
Żurawina.
•
Borówka brusznica (rośnie w lasach obok czarnej ja-
gody, smaczny kwaskowato-gorzkawy smak).
•
Agrest.
•
Czarne porzeczki.
•
Czerwone porzeczki.
•
Dla odmiany może być jeszcze berberys, czarny bez,
żurawina, oliwnik, kruszyna, mahonia, stopkowiec
tarczowaty.
Owoce Morza Śródziemnego i tropikalne:
•
Dereń.
•
Banany.
•
Figi, ale tylko świeże.
•
Daktyle.
•
Winogrona.
•
Morwa czarna.
•
Morwa biała.
63
•
Morwa czerwona.
•
Mango
•
Granat.
Wyżej wymienione produkty są dobrze znane
i importowane w każdych ilościach. Są doskonałym skład-
nikiem surowej, roślinnej mono-diety.
Cytrusowe:
•
Mandarynki.
•
Pomarańcze.
•
Grejpfruty.
•
Pomelo.
•
Tangerina (rodzaj mandarynki).
•
Tangelo (mieszaniec grejpfruta i tangerina).
•
Kumkwat (rodzaj malutkich owalnych pomarańczy,
3-5 cm długości i 2-4 szerokości).
Inne tropikalne owoce:
•
Awokado.
•
Churma (nazwa handlowa khaki, sharon).
•
Kiwi.
•
Mango.
•
Acca sellowiana.
•
Ananas.
Niektórzy doradzają, by żywić się wyłącznie miej-
scowymi owocami i pewnie mają tu swoją rację, uważam
jednak, że w pierwszym okresie naszej diety lepsze jest je-
dzenie egzotycznych owoców niż gotowanego lub prze-
tworzonego pokarmu. Zapobiega to powrotowi do żywie-
nia tradycyjnego i zapobiega ewentualnym zmianom nas-
trojów. Ponadto uważam, że banany są lepsze od śliwek su-
szonych w wysokiej temperaturze.
Warzywa:
Zwyczajowo zaliczamy do nich korzenie niektórych
roślin oraz pomidory i paprykę (wyjaśnienie — wszystkie
64
tzw. warzywa, posiadające pestki są jagodami, czyli owoca-
mi), a także:
•
Liście niektórych roślin.
•
Bulwy, takie jak ziemniaki, topinambur, słodkie
bataty.
•
Korzenie: marchewka, pietruszka, burak, rzepa,
brukiew, rzodkiewka, pietruszka, pasternak, seler,
chrzan.
•
Kapusty — kapusta biała, czerwona, brukselka, ka-
lafior, kalarepa, brokuły.
•
Pikantne — koperek, pietruszka, estragon, cząber,
bazylia, oregano.
•
Dyniowate — dynia, kabaczki, cukinia, ogórki,
patisony.
•
Karczochy, szparagi, rabarbar.
•
Ziemniaki – można spróbować na surowo, ale w
niewielkich ilościach i raz na miesiąc.
Możecie być zaskoczeni tym, jak się zmienia się
wasz smak. Czasami to, co pół roku temu zdawało się być
niesmacznym, może teraz bardzo smakować. Organizm
sam wam podpowie, co jest mu potrzebne.
Dla wyjaśnienia:
Topinambur — mało znany i trochę niedoceniany, ale
bardzo smaczny i łatwy w uprawie oraz przechowywaniu.
Dynia — łatwa w uprawie i przechowywaniu.
Marchew — wybierajcie słodką odmianę.
Kapusta — są różne jej rodzaje, niektóry będą smakowały
bardziej, inne mniej — w zależności od gustu.
Ogórki i pomidory – uprawiane w szklarniach nie nadają
się do spożycia w dużych ilościach, natomiast zbierane la-
tem z własnego ogródka lub krajowe możemy spożywać w
nieograniczonych ilościach.
Buraki – są różne odmiany. Pastewny nie nadaje się do spo-
życia na surowo, a inne można próbować raz na miesiąc
65
w niedużych ilościach. Cukrowy jest bardzo smaczny.
Rzodkiewka — bardzo ostra i w większych ilościach nie na-
daje się do jedzenia, często wzmaga uczucie głodu, ale jest
wspaniałym uzupełnieniem smakowym dla innych potraw.
Orzechy:
Najlepsze w skorupkach, łuskane tuż przed spoży-
ciem. Należy koniecznie spróbować przed nabyciem, gdyż
często są suszone w wysokich temperaturach, a wtedy są
bezwartościowe. Zasada jest bardzo prosta — jeśli nie masz
pewności to nie kupuj! (dokładnie tak, jak z grzybami).
Orzechy włoskie, pinie, orzechy laskowe, migdały,
pestki morelowe, orzeszki arachidowe, makadamia można
kupować w zarówno w skorupkach, jak i łuskane. Nerkow-
ce, pistacje i orzeszki brazylijskie są zawsze poddawane ob-
róbce termicznej natychmiast po zbiorze, więc najlepiej ich
nie spożywać.
Zboża:
Są dobrym alternatywnym pożywieniem. Najlepiej
namoczyć ziarenka na 12 godzin przed ich zjedzeniem lub
spożywać jako kiełki.
•
Pszenica.
•
Żyto.
•
Owies.
•
Jęczmień.
•
Kukurydza.
Nasiona:
•
Gryka — surowa ma zielonkawy odcień, smażona
jest brązowa. Namoczona na 6-12 godzin jest smacz-
nym dodatkiem do każdej surówki.
•
Nasiona słonecznika.
•
Nasiona dyni.
66
Strączkowe:
Smaczne, pożywne nasiona, przed spożyciem dob-
rze jest namoczyć przez kilka godzin (6-12).
•
Groch.
•
Soczewica.
•
Bób.
•
Fasola.
Orzechy arachidowe, moczone przez 3 godziny są
bardzo smaczne. Muszą być niesmażone, a po namoczeniu
robią się słodkie. Jeżeli macie co do tego wątpliwości,
pozostawcie je po namoczeniu na wilgotnej ściereczce: jeśli
wykiełkują, to znaczy, że są surowe.
Poświęcę trochę uwagi przygotowaniu pożywienia
(chodzi tu nie o gotowanie, lecz o moczenie nasion i pow-
stawanie kiełków). Można jeść wszystkie nasiona suche lub
moczone, a także w postaci kiełków. Po wyrośnięciu kieł-
ków, nasiona zmieniają swój smak i właściwości. W ten
sposób urozmaicamy nasze pożywienie i doznania sma-
kowe, ponieważ nasionko i roślina z tego nasiona to nie to
samo. Przygotowanie kiełków jest proste: wystarczy namo-
czyć nasiona przez 6-12 godzin i wylać wodę, aby nasiona
miały dostęp do powietrza, a następnie pozostawić nasiona
w wilgotnym, ciepłym środowisku aż do wykiełkowania.
W niektórych przypadkach mija doba, a w niektórych dwie
i ukazują się malutkie kiełki. Można je wtedy wysadzić do
gruntu, ale ja nigdy nie kiełkuję nasion do wysiewu. Wyko-
rzystuję te, których moja rodzina nie zdążyła zjeść. Niektó-
re nasiona wymagają specjalnych warunków wilgotnościo-
wych, aby mogły wykiełkować i dlatego najlepiej jest przy-
kryć je wilgotną ściereczką lub kilka razy złożoną gazą.
W okresie wiosennym i wczesnoletnim niektóre
owoce i warzywa z powyższej listy będą niedostępne, ale
pojawią się inne: natki, sałata. Wiosną może być to świeża
pokrzywa (młode listki zwinięte kłującą stroną do wew-
67
nątrz smakują nie gorzej niż ogórki), różnego rodzaju sała-
ty, seler naciowy, pietruszka, koper, młode listki rzodkie-
wki, szczaw, rabarbar, mlecz, lebioda, tasznik pospolity,
gwiazdnica, a nawet młode pędy pałki wodnej. Nawet tra-
wy niektórych gatunków nadają się do jedzenia. Wiele roś-
lin możemy hodować w mieszkaniu na parapecie. Na po-
czątku lata, w czerwcu mamy cudowny sezon truskawko-
wy, są wtedy również dostępne inne jagody.
Życzę wszystkim smacznego.
14. Dieta witariańska a ćwiczenia fizyczne
W pierwszym okresie po przejściu na dietę witariań-
ską możemy być osłabieni i senni. Organizm przyzwyczaja
się wtedy do nowego rodzaju pożywienia, przestraja się,
tworzy i odnawia właściwą mikroflorę. W tym okresie najle-
piej jest zrezygnować z dużego wysiłku fizycznego lub, jeśli
już potrzebujemy ruchu, ćwiczyć coś relaksującego. Bądźcie
jednak przygotowani na to, że nastąpi moment, kiedy po-
czujecie ogromny przypływ energii i wtedy oczywiście moż-
na, a nawet należy zwiększyć wysiłek fizyczny. Istnieje prze-
konanie, że witarianie prowadzą bardzo aktywny tryb życia,
uprawiają sporty, biegają — to zasadniczo jest zgodne
z prawdą, ale są też osoby o spokojniejszym usposobieniu:
takie, które nie potrzebują ciągłego ruchu. Ja na przykład lu-
bię grać w tenisa i gimnastykować się, ćwiczyć na drążku.
Kiedyś bardzo lubiłem biegać. Jestem bardzo aktywny fizy-
cznie, lubię być w ruchu. Dla porównania powiem tylko, że
większość osób z mojego otoczenia, odżywiających się suro-
wym, wegańskim pożywieniem prowadzi siedzący tryb ży-
cia. Jest to normalne, całkiem naturalne: każdy ma swoje us-
posobienie! Każdy sam decyduje, co ma robić, jak organizo-
wać sobie życie i sposób działania. Nie ma to żadnego wpły-
wu na szybkość metabolizmu oczyszczania organizmu.
68
Na surowej diecie wegańskiej znacznie wzrastają
adaptacyjne możliwości organizmu. Ciężki trening nie po-
woduje tak silnych zakwasów w mięśniach. Już po półro-
cznym stosowaniu diety wzrasta siła i wytrzymałość orga-
nizmu. Nie wolno jednak przesadzać i nadwyrężać się. Siły
i energii jest znacznie więcej, ale organizm cały czas się
jeszcze przestraja. Należy wczuć się w rytm własnego ciała
i dostosować się: nie śpieszyć, nie przeciążać organizmu. Po
siedmiu miesiącach diety doznałem kontuzji pleców, ponie-
waż podniosłem ciężką sztangę. Ważyła 100 kg. Po tym
wypadku musiałem odczekać kilka miesięcy, aż doszedłem
do siebie, bym znów mógł ćwiczyć siłę. Często miałem
ochotę na trening, byłem wtedy pełen energii. Całkowicie
zmieniło się to po jedenastu miesiącach diety i zniknęła
chęć na podnoszenie sztangi, lecz po upływie dwóch lat
znów się pojawiła. W trzecim roku diety miałem chęć na
ćwiczenia fizyczne z lekkimi ciężarkami na siłowni lub
biegi z przyspieszeniami. Co będzie dalej? Zobaczymy.
Dla tych, co pragną rozbudować masę mięśniową
na diecie witariańskiej dobrym przykładem jest Izjum, zna-
ny ze stosowania surowej wegańskiej mono-diety. Wpro-
wadził on nieco zamieszania wśród tradycyjnie odżywiają-
cych się ciężarowców wagą podnoszonej przez niego sztan-
gi. Przy masie ciała 80 kilogramów podnosi na leżąco sztan-
gę o masie 120 kg i robi przysiady z obciążeniem 180 kg. Są
to dane, które pochodzą z 2008 roku. Nie wiem, jakie osiąg-
nięcia Izjum ma dziś, albowiem zamknął on swoją stronę
internetową ze względu na ciągłe ataki przeciwników jego
stylu życia. Wcześniej otwarcie głosił i publikował własne
wyniki; publikował też zdjęcia swych dzieci, opisywał ich
rozwój. Zniechęcono go skutecznie agresywnymi, złośliwy-
mi komentarzami. Szkoda.
Z pewnością znajdziecie całą masę informacji w In-
ternecie na temat sportowców, którzy są weganami. Można
69
też znaleźć informacje o tym, gdzie i kiedy odbywają się za-
wody kulturystów — zwolenników roślinnego żywienia.
Należy oczywiście zapomnieć o takim wzroście ma-
sy mięśniowej, jak u tradycyjnie odżywiających się kultu-
rystów, ale na naszej diecie unikniecie chorób, na które cier-
pią oni. Bieganie, gra w tenisa jest też i przyjemne i dobre
dla naszego organizmu. Poprawia samopoczucie, jest uzu-
pełnieniem diety. Spróbujcie, sami sprawdźcie — przeko-
nacie się.
15. Teoria zbilansowanej diety — prawda czy
fałsz?
Obecnie lekarze i dietetycy przeprowadzają bada-
nia, diagnozują pacjentów i zalecają sposoby leczenia na
podstawie teorii zbilansowanej diety (TZD). Co to jest?
Zwolennicy tej teorii uważają, że pożywienie po-
winno zawierać wystarczającą ilość składników odżyw-
czych takich jak białka, tłuszcze, węglowodany, które po-
winny być spożywane w odpowiednich proporcjach i ilości
zależnej od zawartości kalorycznej. Dostarczać należy rów-
nież witaminy i składniki mineralne. Na podstawie tej teo-
rii wprowadzono normy spożycia żywności przez człowie-
ka. Podstawą do układania szczegółowej diety dla każdej
osoby są tabele, według których, po odczytaniu wyników
badań krwi i określeniu niedoborów ustalamy składniki
diety i sposób jej stosowania. Można doprowadzić pacjenta
do „norm”, określonych w tabelach poprzez stosowanie od-
powiednich suplementów albo spożywanie produktów za-
wierających te składniki. System ten jest zrozumiały, te-
chniczny i bardzo prosty.
Stosowanie tej teorii doprowadziło ludzkość do
obecnego stanu rzeczy, a wyniki mówią same za siebie.
Statystyki za rok 2007: w Rosji na 2,2 mln zgonów aż 1 200
70
000 spowodowanych było chorobami układu krążenia, 300
000 — rakiem, 90 000 — chorobami układu pokarmowego
etc., a tylko 90 000 — przyczynami naturalnymi. Nie po-
mylę się, kiedy powiem, że każdy człowiek na Ziemi czasa-
mi choruje. Medycyna często nie potrafi nam pomóc. Jedy-
ne co może zrobić, to sprzedać lekarstwo, terapię lub za-
bieg. Medycyna pracuje z objawami, a nie z przyczynami
chorób. Przyczynę takiego stanu, takiej dotkliwej statystyki
widzę w nieprawidłowym sposobie odżywiania się, w bra-
ku wiedzy na temat prawidłowego sposobu trawienia, pro-
stackim podejściu do leczenia. Główną przyczyną takiego
podejścia do leczenia jest TZD. Skąd pochodzi ta nieszczę-
sna teoria zbilansowanej diety? Jak się liczy te kalorie (czy
też kilokalorie)?
Nawiasem mówiąc robi się to w ten sposób, że każ-
dy produkt jest umieszczany w specjalnym piecu i przy od-
powiedniej temperaturze wpuszczany jest tlen. Wchodzi on
w reakcje z produktem, co powoduje wydzielanie się ciep-
ła, które jest mierzone. Metodę tę stosowano pod koniec
XVIII i na początku XIX wieku— było trzeba wtedy uspra-
wiedliwić niskie pensje pracowników. W Niemczech spe-
cjalna komisja wyznaczała w ten sposób takie zapotrzebo-
wanie na składniki odżywcze człowieka, by mógł on praco-
wać przez 15 godzin dziennie. Zostało to obliczone zgodnie
z dawną teorią, która mówi, że pożywienie w organizmie
spala się. Była to teoria wygodna dla pracodawców i ich
potrzeb organizacyjnych w fabrykach. Niestety, stosowana
jest do dziś. Na produktach spożywczych widzimy tabelki
z wyszczególnieniem ilości tłuszczu, białka i węglowoda-
nów. Producenci farmaceutyczni wprost zasypują nas wita-
minami i mikroelementami w pigułce.
Uważam, że błędem jest ocenianie wartości odżyw-
czych produktów na podstawie ilości kalorii, które można z
nich uzyskać. Zgodnie z tą teorią kobiece mleko jest zupeł-
71
nie bezwartościowym pożywieniem. Dopiero na początku
XX wieku stało się jasne, że nie da się go niczym zastąpić.
Szybki przyrost masy ciała i wzrostu niemowlęcia, które
odżywia się jedynie mlekiem matki, całkowicie zaprzecza
teorii zbilansowanego żywienia. Teoria ta może być wyko-
rzystana jedynie w indywidualnych przypadkach, w wypa-
dku leczenia określonych schorzeń, lecz jej rozpowszech-
nione stosowanie doprowadza do otłuszczania organiz-
mów i powstawanie sytuacji opisanej przez przytoczone
wcześniej statystyki z 2007 roku, dotyczące chorób i przy-
czyn zgonów w Rosji.
Ocena wartości odżywczych pożywienia winna być
dokonywana w inny sposób. Człowiek nie powinien cho-
dzić z kalkulatorem i liczyć, ile już zjadł, ile jeszcze może
zjeść, ile składników dostarczył organizmowi i jakich jesz-
cze nie, ile ma dobrać suplementów witaminowych. Ade-
kwatne pożywienie nie jest szkodliwe nawet po zjedzeniu
dużej jego ilości i zawiera wszystkie niezbędne składniki do
prawidłowego funkcjonowania organizmu.
16. Czym obdarzyła nas natura? Nie wszystko
złoto, co się świeci
Zmodyfikuję nieco to przysłowie. Nie wszystko, co
nam smakuje, jest dla nas dobrym pożywieniem. Zasta-
nówmy się przez chwilę, co jest najważniejsze dla zacho-
wania życia biologicznego? Pierwsze, co nam się nasuwa to
instynkt samozachowawczy, gwarantujący przetrwanie ga-
tunku. Najważniejszym czynnikiem, decydującym o prze-
trwaniu żywego organizmu począwszy od bakterii, a koń-
cząc na ssakach jest oczywiście pożywienie. Jakie narzędzia
dała nam natura by umożliwić wybór właściwego pożywie-
nia? Najważniejsze to: wzrok, węch i smak. Pożywienie wy-
bieramy kierując się przy tym jego wyglądem, zapachem
72
i smakiem. W naturalnych warunkach nie robimy jednak
tego w sklepie, a w naturze — wśród przyrody. Producenci
przetworzonego jedzenia żonglują syntetycznymi substan-
cjami, które z dodatkiem barwników, aromatów i przypraw
nazywają się parówkami. Nikt nie zauważa oszustwa. Obe-
cnie w ten właśnie sposób produkuje się większość artyku-
łów spożywczych. Chemia żywieniowa czyni cuda, zapew-
niając smak dzięki sztucznym dodatkom. Rynek zmusza
nas do pochłaniania ton niepotrzebnych, a wręcz szkodli-
wych dla nas substancji. Kupowane, gotowe pożywienie
nie jest tak naprawdę tym, czym się wydaje.
Jeżeli natomiast będziemy wybierać pożywienie
wśród naturalnych wytworów przyrody, to włączy się me-
chanizm, który obroni nas przed spożyciem szkodliwych i
niepotrzebnych produktów. To smak każdego produktu
jest kryterium tego, czy posiada on potrzebne składniki od-
żywcze. Sądzę, że wielu spośród witarian zauważyło, że
ten sam produkt może raz mieć wyborny smak, a innym ra-
zem zupełnie nam nie smakować. Dowodzi to, że nastąpiło
zaspokojenie potrzeb organizmu na zawarte w nim skład-
niki odżywcze, a jeżeli produkt w jego naturalnej postaci
nam smakuje to znaczy, że jest nam potrzebny.
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego
dzikie zwierzęta są tak silne i zdrowe, a ich futerko cudow-
nie lśni? Dobrym przykładem jest leśna wiewiórka. Jej po-
żywienie jest dość monotonne, to nasiona iglaków oraz żo-
łędzie, a jest zwinna i sprawna; ma piękne, lśniące futerko.
Zapewne nie brakuje jej witamin i mikroelementów po-
mimo spożywania jednorodnego pożywienia. Dlaczego
więc człowiek, pomimo urozmaiconego pożywienia nie jest
tak silny jak goryl czy zwinny jak szympans? Co tam silny,
zwinny, dlaczego nie jest zdrowy?!
Być może przyczyną jest to, że wybiera on pożywie-
nie w sklepie a nie wśród przyrody, tak jak robią to szym-
73
pansy i goryle? Zwierzęta wybierają to, co stworzyła dla nich
przyroda, a my — to, co sztucznie wytworzono. Umysłowe
zdolności pozwoliły nam dominować na naszej planecie.
Spożycie mięsnego, gotowanego pokarmu miało ważne zna-
czenie w przetrwaniu naszego gatunku. Przetrwaliśmy zlo-
dowacenia i susze, co byłoby trudne bez spożywania mięsa
zwierząt. Płacąc za to zdrowiem, ludzie musieli używać og-
nia do przygotowania posiłków, które w stanie surowym by-
ły niejadalne — później zaś żywność przechowywano, stosu-
jąc konserwowanie. Gratuluję. Przetrwaliśmy!
Obecnie mamy to szczęście, że poziom kultury rol-
nej i przechowalnie pozwalają nam mieć wszystkie niezbę-
dne produkty w stanie świeżym przez okrągły rok. Każdy
mieszkaniec miasta ma dostęp do świeżego, żywego roślin-
nego pożywienia o dowolnej porze roku. W czasie, gdy
u nas za oknem jest zima, w ciepłych krajach zbiera się plo-
ny. Prowadząc rozsądną gospodarkę międzynarodową
można uniknąć deficytu pożywienia.
17. Jeżeli jesteśmy tacy mądrzy, to dlaczego
chorujemy?
Dlaczego tak się dzieje, że nieustannie rośnie liczba
chorych osób, zwłaszcza wśród dzieci? Powróćmy raz jesz-
cze do statystyki. Na Ukrainie około 500 000 osób jest
w grupie ryzyka chorób onkologicznych. W telewizji trąbią
o epidemii onkologicznej, bowiem 100 000 osób rocznie
umiera na raka — czterokrotnie więcej co roku umiera na
choroby wieńcowe i choroby układu krążenia. Dlaczego tak
wiele chorób, na które wcześniej zapadały tylko osoby
starsze, atakuje teraz nawet małe dzieci? Dlaczego czło-
wiek, stworzenie myślące, doprowadził do takiej sytuacji?
Już po dwóch latach doświadczenia z surowym pożywie-
niem mogę śmiało stwierdzić, że głównym czynnikiem
74
powstawania chorób jest nieprawidłowe odżywianie się.
Oczywiście istnieją jeszcze takie czynniki jak stres, depresja
czy zanieczyszczenie środowiska. Najważniejszym jednak
powodem jest pożywienie! Co przyczyniło się do powsta-
nia takiej sytuacji?
Otóż cały proces spożywania pożywienia przestał
już być tylko zaspokajaniem głodu. Przestał być narzę-
dziem do zaspokojenia zapotrzebowań organizmu w ener-
gię i składniki odżywcze — zmienił się w tradycję, kult,
przyjemność, wspólne spędzanie czasu; stał się niezbęd-
nym atrybutem rodzinnych i przyjacielskich spotkań. Nie
wyobrażamy sobie wręcz życia bez wspólnych posiłków.
Spotkanie z przyjaciółmi — obiad. Święto — obiad. Dzień
powszedni — obiad. W wolnym czasie też rozmowa przy
kawie, ciasteczku czy herbatce. Nie jesteśmy już w stanie
kontrolować ilości pochłanianego przez nas pożywienia.
Popadliśmy w pułapkę zależności od ciągłego spożywania
czegoś. Natura tej zależności jest taka sama, jak ta, co uza-
leżnia od alkoholu czy tytoniu.
Wykryto, że w mózgu jest obszar odpowiadający za
uczucie zadowolenia, dla celów doświadczalnych wypro-
wadzono tę część mózgu u szczura na zewnątrz tak, aby
mógł ją dotykać łapką i odczuwać przy tym przyjemność.
Okazało się, że szczur bez przerwy naciskał ten przycisk
zadowolenia łapką, aż umarł stojąc w miejscu, z głodu
i wycieńczenia. Małpy robią to samo. Taki eksperyment nie
był przeprowadzony na ludziach, ale my robimy to samo
spożywając produkty ze wzmacniaczami smaku, jak np.
glutaminian sodu (E621), sól, cukier. Czerpiąc takie przy-
jemności, stawiamy się w położeniu szczura, stymulującego
przyjemność bez względu na skutki. Te dodatki pobudzają
receptory smaku, a odczuwamy przyjemność smaku jedze-
nia, chociaż wcale nie zawiera ono tych substancji, których
smak czujemy. Tak naprawdę, w najlepszym przypadku
75
ulepszacze te są obojętne, jednak najczęściej jest to miesza-
nina o nieznanym w skutkach działaniu. Człowiek cieszy
się smakiem, a produkt niczego wartościowego nie zawie-
ra. Po wynalezieniu garnków człowiek zaczął eksperymen-
tować z jedzeniem, łącząc i mieszając produkty dla uzyska-
nia różnorodnych doznań smakowych. W związku z roz-
wojem cywilizacji pożywienie zmieniło się z potrzeby
w przyjemność, a głównym powodem przygotowywania
posiłków stało się zadowalanie receptorów smakowych.
Sensem sztuki kulinarnej jest przygotowanie smacznych
potraw. Człowiek nauczył się wywierać wpływ na własne
kubeczki smakowe, a także na kubeczki smakowe zwierząt
domowych. Suchy pokarm oraz gotowane pożywienie od-
działuje na receptory smaku, ale nie jest korzystne dla orga-
nizmu z uwagi na niewielkie lub wręcz żadne wartości od-
żywcze. W ten sam sposób działa przynęta dla ryb lub tru-
cizna na szczury. Są smaczne.
Człowiek ocenia pożywienie według kryterium
smaku, a spożywając posiłek wcale nie zastanawia się nad
tym, jak organizm poradzi sobie z jego przyswojeniem.
Obecnie praktycznie na każdym produkcie możemy zoba-
czyć znak E621. Na receptory smakowe nie oddziałuje sam
produkt, tylko jego reagent, wielokrotnie wzmacniający
smak danego produktu. I chociaż w parówkach wcale nie
ma mięsa, wydają się one nam mięsne i smaczne. Chipsy to
tłuszcz plus proszek ziemniaczany, ale jaki smaczny! Wszy-
stko dzięki dodaniu do niego E621 — glutaminianu sodu.
Przeważająca większość ludzi nieświadomie znala-
zła się w zależności od pożywienia przetworzonego oraz
wzmacniaczy smakowych. Zwierzęta nie zastanawiając się
wybierają zatrute, ale smaczne pożywienie, nawet, jeżeli
obok będzie leżeć zdrowy, ale mniej smaczny kęs. Różni-
my się jednak od zwierząt tym, że posiadamy samoświado-
mość, możemy analizować i wybierać świadomie. Ewolucja
76
sprawiła, że smak jest kryterium przydatności pokarmu:
smaczne zjadamy, niesmaczne odrzucamy. Nie przewidzia-
ła ona jednak gotowanego pokarmu. Przyroda dostosowała
receptory smakowe na naturalnie „smaczne-niesmaczne”
produkty. Gdy mamy wybór wśród syntetycznie „sma-
cznego-niesmacznego” nie potrafimy dokonać prawidłowe-
go wyboru. Znajdujemy się w zależności od smakowo-po-
karmowej zależności.
Wyobraźmy sobie skalę tego uzależnienia. Od dzie-
ciństwa jesteśmy przyzwyczajani do słodkiego, słonego, os-
trego, rafinowanego pożywienia, do ostrych smakowych
odczuć — wpadamy w zależność od nich.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć? Po co przyroda
obdarzyła nas smakiem? Dała nam go, tak jak innym zwie-
rzętom, dla orientacji w środowisku naturalnym, dla doko-
nywania wyboru spośród naturalnych produktów, znajdu-
jących się wśród przyrody i stworzonych przez nią.
Wyciągając wnioski z wiedzy o systemie trawiennym
człowieka możemy rozdzielić pożywienie na adekwatne do
naszego systemu trawiennego i nieadekwatne, a więc na
produkt żywy i produkt martwy. Za żywy produkt możemy
uważać surowe, roślinne pożywienie. Szukajcie więc doznań
smakowych wśród żywego, roślinnego pożywienia!
Jeszcze raz powtórzę i radzę — wykorzystujcie swój
smak i węch dla wyboru pożywienia spośród produktów
surowego, roślinnego pochodzenia. Smak podpowie wam,
co w danej chwili jest potrzebne waszemu organizmowi.
Przytoczę przykład z własnego życia. Początkowo po przej-
ściu na nową dietę codziennie na śniadanie zjadałem mar-
chew, tak bardzo mi smakowała. Obierałem całą michę
marchwi i wraz z całą rodziną chrupaliśmy ją z ogromną
przyjemnością. Potem znów miałem chęć na pomarańcze i
pochłaniałem je kilogramami. Później głównym moim da-
niem stały się jabłka. Oczywiście jadłem w tym czasie rów-
77
nież pestki, orzechy, kalafior, ale zawsze było jakieś danie
główne, produkt, który smakuje najbardziej. Eksperymen-
tujcie — ale wyłącznie z surowym, roślinnym pożywieniem.
Pragnę w tym miejscu wspomnieć o nauce, która na-
zywa się Ayurveda. Nie wiem zbyt wiele o ziołowych przy-
prawach, ale być może dodając je do surówek i do chleba
z dehydratora uzyskamy nowe doznania smakowe, nawet
bez dodatku soli i masła.
18. Ugoleva teoria adekwatnego odżywiania się
Składnikami pożywienia są nie tylko składniki od-
żywcze. Zgodnie z teorią zbilansowanej diety (TZD), poży-
wienie składa się z dwóch elementów: składników odżyw-
czych i balastowych. Przyjęło się założenie, że nasz orga-
nizm samodzielnie, za pomocą własnego soku żołądkowe-
go rozkłada składniki pokarmowe na niezbędne nam mik-
roelementy, które następnie są wchłaniane, a nadmiar (skła-
dniki balastowe) wydalamy z kałem i moczem. Znajomy
nam już akademik Ugolev uważał, że takie podejście i tłu-
maczenie procesu spożywania jest zbyt uproszczone. Uz-
nał bowiem, że trawienie to złożony z kilku etapów proces
wchłaniania się składników odżywczych z jelita.
W Teorii Adekwatnego Odżywiania wykazał, że
oprócz składników odżywczych istnieją trzy grupy wchła-
nianych produktów:
1. Hormony.
2. Produkty działalności mikroorganizmów (trzy rodzaje
metabolitów).
3. Zanieczyszczenia zawarte w pożywieniu.
Hormony
Wyjaśnijmy na początek, czym są hormony. Otóż
hormony pełnią funkcje przekaźników informacji pomię-
dzy układem hormonalnym i nerwowym a resztą organiz-
78
mu, a także mają silne pobudzające lub hamujące działanie
na procesy biochemiczne, które regulują i sterują czynnoś-
ciami różnych tkanek i narządów. Są przekaźnikami pole-
ceń pomiędzy organami.
Brytyjscy naukowcy, Bayliss i Starling, odkryli je w
1906 roku i nazwali hormon od greckiego όρμάω, co ozna-
cza „pobudzać, stymulować”. Organy, które produkują
hormony nazwano endokrynologicznymi. Gruczoły wyt-
warzające hormony to: podwzgórze, tarczyca, nadnercze,
trzustka, przysadka mózgowa oraz gruczoły płciowe. Hor-
mony są wydzielane poprzez gruczoły bezpośrednio do
krwi i trafiają do wszystkich części organizmu, ale każdy
z hormonów działa wyłącznie w jednej ściśle określonej
części ciała, lub w określonym narządzie, zwanym narzą-
dem docelowym.
Działanie ludzkiego organizmu oparte jest na wza-
jemnej współpracy ogromnej ilości hormonów (insulina, hor-
mon tyreotropowy, hormon luteinizujący, folikulotropowy,
testosteron, estrogen, estradiol, progesteron, prolaktyna etc.).
Te czynne biologicznie substancje są zaangażowane we
wszystkie procesy życiowe. Regulują one procesy zachodzą-
ce w organizmie, poczynając od wzrostu i podziału komó-
rek, a kończąc na regulacji wydzielania soku żołądkowego.
Ogromne znaczenie ma bilans hormonów w organizmie: ich
ilość i proporcje. Nasze samopoczucie, stan fizyczny i ogólna
kondycja w dużym stopniu są zależne od stężenia niektó-
rych hormonów. Wyraźne oznaki braku równowagi hormo-
nów to płaczliwość, histeria, nadmierna impulsywność lub
też obsesyjne lęki bez jakiegokolwiek powodu. Niewłaściwe
stężenia hormonów we krwi może prowadzić do powstania
poważnych schorzeń.
W latach 50. i 60. ubiegłego wieku udowodniono w
sposób naukowy, że nie tylko trzustka, lecz również jelita
są gruczołami endokrynologicznymi. To, że żołądek i wszy-
79
stkie jelita są największym gruczołem produkującym hor-
mony było jednym z najważniejszych odkryć, których do-
konał Ugolev — wcześniej bowiem uważano, że żołądek
produkuje hormon, gastrynę, tylko na własne potrzeby.
Ugolev dowiódł, że żołądek i jelita wytwarzają cały zestaw
hormonów niezbędnych do funkcjonowania całego organi-
zmu. Okazało się też, że komórki systemu trawiennego wy-
twarzają hormony, które są typowe dla podwzgórza, nato-
miast komórki przysadki mózgowej produkują również
gastrynę. Okazuje się więc, że niektóre hormonalne własno-
ści podwzgórza i przysadki mózgowej są takie, jak systemu
trawiennego. Nawet takie hormony jak endorfiny i enkefa-
liny, których wytwarzanie przypisywano wcześniej pod-
wzgórzu, również są produkowane przez komórki systemu
trawiennego. Dla przykładu: u niemowląt przy rozpadzie
w żołądku białka mleka matki produkowana jest morfina
taka sama, jak u dorosłych przy rozpadzie białka pszenicy
(glutenu). Hormon ten w znacznym stopniu znieczula ból,
a także odpowiedzialny jest za uczucie radości, szczęścia
i euforii. Jelita produkują 95% zapotrzebowania na hormon
serotoniny, którego niedobór prowadzi do stanów depre-
syjnych i migreny.
Teraz najważniejsze, co chcę przekazać. Otóż regu-
lacja wytwarzania hormonów przez komórki systemu tra-
wiennego jest inna niż w pozostałych gruczołach, ponieważ
nie tylko ogólny stan zdrowia ma na to wpływ, ale jest ona
wprost zależna od pożywienia: od bezpośredniego kontak-
tu pożywienia z błoną jelitową. Niektóre hormony dostar-
czane są z pożywieniem lub syntezowane są wewnątrz jelit.
Zwróćcie uwagę na ważność, wręcz przełomowość
tego odkrycia!
Bilans hormonalny ma bezpośredni wpływ na nasze
samopoczucie, nasz nastrój i wydajność organizmu; jest też
bezpośrednio związany z jedzeniem, które spożywamy.
80
Przytoczę tu bardzo dobry przykład na to, jak bilans
hormonalny wpływa na zdolności życiowe człowieka. Oka-
zuje się, że w 40% przypadków niepłodności u kobiet i bra-
ku plemników w nasieniu u mężczyzn jest naruszenie ich
bilansu hormonalnego. Na forum internetowym (syromo-
noed.com) opisany został przypadek mężczyzny, u któ-
rego, po przejściu na surowe odżywianie się, koncentracja
plemników w nasieniu wzrosła z 4 mln do 96 mln w jed-
nym mililitrze (dwudziestokrotnie!). Stał się potem szczęśli-
wym ojcem.
Ani współczesna medycyna, ani też Teoria Zbilanso-
wanej Diety nie uwzględniają współzależności pomiędzy
wytwarzaniem się hormonów a odżywianiem. Większość
lekarzy nie ma pojęcia o tym, że wycięcie lub usunięcie ja-
kiegokolwiek narządu, związanego z systemem trawien-
nym, może prowadzić do poważnych zaburzeń hormonal-
nych, a przez to do powstania dodatkowych schorzeń.
Ugolev przedstawia przypadek, w którym częściowe usu-
nięcie dwunastnicy doprowadziło do zmiany funkcji kory
nadnerczy, podwzgórza, przysadki i do zmian funkcjono-
wania tarczycy. Wszystkie organy wewnętrzne, które po-
siadamy, współpracują ze sobą — nie ma w naszym ciele
niczego zbędnego. Jedzenie jest jednym z najważniejszych
stymulatorów działania wszystkich systemów wewnę-
trznych organizmu.
Trzy rodzaje metabolitów
W wytwarzaniu metabolitów bezpośredni udział
bierze mikroflora jelitowa. Pierwszym ich rodzajem jest po-
tok metabolitów zmodyfikowanych przez bakterie. Drugim
są produkty metabolizmu bakterii, a trzecim są metabolity
wtórne, czyli substancje balastowe zmodyfikowane przez
bakterie. Tworzą one wtórne substancje odżywcze.
Rozwińmy temat. Pierwszy rodzaj metabolitów uzy-
skujemy dzięki bakteriom, które przerabiają struktury zło-
81
żone na proste — na przykład białko na aminokwasy, ami-
nokwasy na aminy, skrobię na glukozę, glukozę na kwasy
mlekowe. To mniej więcej jest zrozumiałe.
Drugi rodzaj metabolitów wynika z wytwarzania
przez bakterie ubocznych produktów ich działalności.
Część z nich jest dla nas niezbędna (witaminy oraz amino-
kwasy), a część z nich jest z kolei toksyczna i wnikając w
krew, oddziałuje na cały organizm. Niektóre z metabolitów
są wytwarzane przez nasz organizm, np. histamina. Hista-
mina wytwarzana jest przez komórki żołądka i kontroluje
ważne funkcje mózgu, wpływa na wytwarzanie soku żołą-
dkowego, a także przyczynia się do powstawania wrzodów
w żołądku. Histamina również jest produktem ubocznym
działalności bakterii. Tu szczególnie chciałbym zwrócić wa-
szą uwagę na to, że skład ilościowy różnych gatunków bak-
terii jest bezpośrednio zależny od rodzaju pożywienia. Nie
tylko bakterii, bowiem zdolność przetrwania każdego ga-
tunku zależy od pożywienia. Również na ilość bakterii
w naszych jelitach ma wpływ jedzenie, które spożywamy
i jeżeli jemy to, co zostało stworzone dla nas i dla naszych
jelit, to produkty działalności bakterii są łatwo wchłaniane i
przerabiane w naszym organizmie. Odżywiając się w spo-
sób adekwatny dla naszego układu pokarmowego sprzyja-
my utrzymaniu bakterii w doskonałej proporcji i ilości. Na-
tomiast wówczas, gdy spożywamy potrawy mięsne, mamy
przewagę bakterii gnilnych, które dostarczają nam całego
zestawu toksycznych odpadów ich działalności. Bakterie
gnilne wytwarzają również antybiotyki, które są zabójcze
dla innych, korzystnych dla nas bakterii.
Trzeci rodzaj metabolitów to modyfikowane po-
przez mikroflorę metabolity wtórne, wytwarzane z części
balastowych pożywienia. W TZD istnieje podział na skład-
niki odżywcze i balastowe pożywienia: pierwsze to te
wchłaniane, a drugie — wydalane. Ugolev uważa nato-
82
miast, że tak zwane balastowe części pożywienia (włókna
roślinne) są pożywieniem dla bakterii, mieszkających w
naszych jelitach. Udowodnił że bakterie, które mieszkają
w okrężnicy wytwarzają niezastąpione aminokwasy i wita-
miny, żywiąc się surowym błonnikiem roślinnym.
Wszystko, czego potrzebują to tylko surowe, roślinne poży-
wienie, inaczej mówiąc — włókna roślinne. Ten metaboli-
czny proces przemyślnie wbudowany naturą w nasze jelita
nosi nazwę fermentacji mlekowej. Źródłem tej fermentacji
są fruktooligosacharydy, to znaczy te włókna roślinne, któ-
re zawierają fruktozę. Natomiast glukoza wywołuje fer-
mentację alkoholową (tu kryje się szkodliwość obecności
skrobi w jelitach), fruktoza zmienia fermentacje alkoholową
na mlekową, przez co tworzy się kwas mlekowy, a nie alko-
hol. Proces ten nazwano homeostazą kwasu mlekowego.
Te metabolity, które trafiają do naszej krwi przy
udziale bakterii, (ich wszystkie trzy rodzaje) są absolutnie
ignorowane przez współczesną medycynę. Zażywanie ja-
kichkolwiek leków, a zwłaszcza antybiotyków niszczy na-
szą mikroflorę, a razem z nią trzy rodzaje niezbędnych dla
organizmu substancji. Lekarze przepisują wam wprawdzie
po kuracji antybiotykowej probiotyki, lecz odnowienie wła-
ściwej mikroflory jest zależne od prawidłowego odżywia-
nia się, a nie od podania probiotyku. Po lewatywie, na
przykład, mikroflora jelitowa ma trudności z odnowieniem
się w przypadku, gdy człowiek wraca do wysokobiałkowe-
go, mięsnego pokarmu i jakiekolwiek probiotyki niewiele
pomogą. Do powstania fermentacji mlekowej przyczynia
się głównie odżywianie wyłącznie surowym, roślinnym po-
karmem.
Przepływ substancji pochodzących z zanieczy-
szczonego pokarmu
Tym tematem nie będę się szczegółowo zajmował,
przedstawię jedynie środki zapobiegawcze.
83
Myjcie ręce. Myjcie również owoce i warzywa, a je-
żeli jest podejrzenie, że zawierają większą ilość azotanów,
to włóżcie je do wody na pół godziny. Nie spożywajcie pro-
duktów, na których widać pleśń lub widoczne oznaki gni-
cia. Preferujcie krajowe owoce i warzywa, gdyż nie są che-
micznie i termicznie przygotowywane do przetrwania dłu-
gich podróży, ale bez przesady: nie wyolbrzymiajcie
szkodliwości azotanów i nie bójcie się panicznie importo-
wanych produktów. Wskazane jest rozsądne podejście do
zagadnienia. Dowiadujcie się, w jaki sposób są suszone,
skąd pochodzą, jak się hoduje i w jaki sposób przechowy-
wane są orzechy, owoce i warzywa.
Bardzo mnie ucieszyła informacja o tym, jak prze-
chowywane są jabłka: okazuje się, że w specjalnych chłod-
niach przy temperaturze +0º C, a powietrze jest filtrowane
przez specjalne zestawy; regulowana jest zawartość tlenu
i dwutlenku węgla, dzięki czemu jabłka zachowują świe-
żość aż do następnego urodzaju. Nie ma wtedy potrzeby
stosowania chemii. No cóż, jednak lepiej chyba jeść jabłka
nawet z azotanem, niż wcale.
19. Komu jest potrzebne jedzenie na surowo?
Rozsądne pytanie. Niektórzy powiedzą: „Po co mi to,
jeżeli i tak czuję się dobrze?” I rzeczywiście tak jest, gdyż or-
ganizm ludzki posiada ogromny zapas sił, ogromną rezerwę
możliwości. Gdy jest atakowany nie poddaje się całkowicie,
tylko po trochu, kawałek po kawałku. Gdy byliśmy dziećmi,
lekarze zaglądali nam w gardło, sprawdzali migdałki i wy-
rostek robaczkowy; w późniejszym wieku, w miarę dojrze-
wania interesowali się stanem trzustki i woreczka żółciowe-
go, następnie badali wątrobę i nerki. Tymczasem okazuje się,
że choroby wieńcowe coraz częściej dotykają dzieci w szkole
średniej; bajpasy zakładane są pacjentom już w wieku 40 lat.
84
Wielokrotnie słyszymy w telewizji i radiu apel o pomoc
dzieciom cierpiącym na białaczkę. Cukrzyca i astma stały się
powszechne w każdej grupie wiekowej. Dzieci noszą do
szkoły leki i naprawdę się na nich znają, a ich rodzice przed
pójściem na imprezę biorą sześć tabletek węgla aktywowa-
nego i dwie tabletki wspomagające trawienie. Ludzie walczą
z pożywieniem. Zażywają jednocześnie truciznę i antidotum.
W jakim celu? W celu zaspokojenia potrzeb smakowych. Ta-
kie działanie wynika z zależności od smacznego, gotowane-
go pożywienia.
Zawartość naszego pożywienia w miarę upływu ko-
lejnych lat, z każdym następnym pokoleniem zmienia się
tak, ze mamy w nim coraz więcej chemicznych dodatków;
staje się ono coraz mniej wartościowe. Ilość białka, tłuszczów
i węglowodanów jest w normie, lecz wszystkie te składniki
są... martwe. Biochemicy już od dawna potrafią odróżnić ży-
we białko od martwego, lecz na opakowaniu nie napiszą:
„zawartość martwego białka — X%”. Mamy zatem w poży-
wieniu coraz silniejsze związki chemiczne, mocniej działają-
ce na receptory smakowe, coraz większą ilość syntetycznych
substancji zawartą w pożywieniu, coraz więcej wypełniaczy,
ulepszaczy, które mają na celu głównie wydłużenie terminu
przechowywania tej gotowanej żywności.
Jeżeli w waszej głowie powstało pytanie, „po co mi
to jedzenie surowizny?” to mogę wam tyko zaproponować,
byście na kilka lat odłożyli czytanie tej książki, choć nieko-
niecznie. Każdy dorosły człowiek ma prawo wolnego wy-
boru: co jeść i czy być zdrowym, czy też chorowitym. Dzie-
cko jednak takiej możliwości wyboru nie ma — jest zmu-
szone do jedzenia tego, co mu dają dorośli i to właśnie oni
powinni przyjść takiemu dziecku z pomocą. Więc dawajcie
waszym dzieciom do zjedzenia po kilka jabłek dziennie;
proście też, by goście, którzy do was przychodzą przynosili
im owoce, a nie ciastka i cukierki.
85
Bardzo mi się podobał sposób, w jaki moja trzylet-
nia córeczka traktowała jaja-niespodzianki. Otóż stawała
ona obok śmietnika, zdejmowała folię z tego jaja, następnie
czekoladę i folię wyrzucała do śmietnika i biegła bawić się
zabaweczką wyjętą ze środka. Sklep, w którym sprzedawa-
no jajka-niespodzianki nazywała ona jajkowym sklepem. Jej
zainteresowanie takimi jajkami skończyło się, gdy ukończy-
ła 4 latka. Słodycze natomiast robimy w domu sami. Z dak-
tyli wyjmujemy pestki i mielimy w maszynce do mielenia,
następnie mielimy w młynku orzechy laskowe i łączymy w
proporcji 1:1. Wykorzystujemy też rodzynki, suszone more-
le i inne orzechy. Sami możecie tak robić, a przynajmniej
możecie spróbować. Jestem przekonany, że niedługo w wa-
szych miastach powstaną restauracje wegańskie i witariań-
skie, na czym skorzystają wszyscy witarianie, weganie i
wegetarianie, a każdy znajdzie dla siebie smaczne, zdrowe,
pożywne danie.
20. Jak zacząć?
Wybór pożywienia zawsze należy zacząć od pracy
mózgu. Pierwsza, podstawową sprawą, którą należy poz-
nać i pojąć to taka, w jaki to sposób nasz organizm trawi
pożywienie. Proponuję, by poczytać literaturę w tym tema-
cie, porozmawiać i spotkać się z witarianami, którzy od
dawna stosują naturalną dietę. Gdy wasze zrozumienie te-
matu zmieni się w przekonanie o tym, że idziecie w dob-
rym kierunku, przejrzyjcie listę produktów żywno-
ściowych, które są dostępne i którymi dysponuje ludzkość.
Omińcie szerokim łukiem sklepy z mięsem, delika-
tesy, piekarnie i pierogarnie, niech wasze stopy skierują
was do sklepu z napisem: „owoce i warzywa”. Orzechy i
suszone owoce też mogą być na waszej drodze, nadają się.
Tutaj, w tym miejscu możemy do woli używać naszych
86
zmysłów smaku, wzroku i węchu by wybrać właściwe po-
żywienie. Kupujemy i jemy to, co się nam spodobało.
W żadnym wypadku nie zastanawiamy się, czy dany pro-
dukt jest niezbędny, bo zawiera zalecane mikroelementy,
czy jest zdrowy, czy nie jest, nie myślimy o jego składzie
chemicznym, o białku, węglowodanach i tłuszczach, ani o
kilokaloriach. Żywe jedzenie nie może być i nie jest nie-
zdrowe dla naszego organizmu, bo nasz organizm został
stworzony dla takiego właśnie jedzenia. To jedzenie jest dla
niego dobre tak, jak dobra jest benzyna dla samochodu na-
pędzanego silnikiem benzynowym.
Możecie spożywać tylko winogrona albo tylko jabł-
ka. Wasz organizm jest w stanie z każdego, powtórzę, z
każdego
, żywego, roślinnego pokarmu, który wam smakuje,
syntezować wszystkie niezbędne dla was związki i sub-
stancje odżywcze. Wtedy, kiedy wam się znudzą winogro-
na, poszukajcie wśród innych owoców, warzyw, orzechów
— na pewno znajdziecie to, co przypadnie wam do gustu.
Podsumujmy nasze rozważania. Na początku wy-
bierajmy jedzenie z pozycji umysłu, patrząc, czy jest żywe,
czy też nieżywe, naturalne, czy nienaturalne, a dopiero
później zwracajmy uwagę na jego wygląd, zapach i smak.
Powodzenia!
21. Witarianizm — dieta dla łasuchów
Na początku, kiedy nie da się powstrzymać naszego
przyzwyczajenia by najadać się do syta, ilość zjadanego su-
rowego pokarmu będzie wręcz ogromna. Przytoczę tu kilka
przykładów z forum witarian:
XXX
9:00 kokos – cały, razem z wodą kokosową i miąższem (w
czasie, gdy inni zajadali się croissantami)
12:00 nieśplik japoński 4 sztuki, 2 gruszki (i dojadłam po
87
Jaszce), pomidor
15:00 1 gruszka, 1 jabłko
16:00 szklanka namoczonych migdałów
17:00 gruszka, jabłko, dwie łyżki awokado (w czasie
karmienia Ajaksa)
20:00 50 g orzeszków pinii
21:00 kiwi
XXX
11:00 50 g malin
11:30 1 awokado
13:00 300 g orzeszków ziemnych (moczonych przez 3
godziny)
14:00 garść kiełków ciecierzycy
15:40 5 gruszek
17:00 2 nektarynki
19:00 3 pomarańcze
20:00 30 g namoczonych migdałów
01:00 50 g truskawek
XXX
09:40 starte jabłko
12:00 duża gruszka
13:20 pomarańcza
14:00 grapefruit
16:00 sezam
18:15 grapefruit
19:30 młoda marchewka
21:30 jabłko
23:30 winogrona
01:00 2 banany, 2 garści orzeszków ziemnych
XXX
12:20 tarte jabłko
88
14:00 grapefruit (3 duże kawałki)
15:50 tarte jabłko
18:00 młoda marchewka
18:50 2 marchewki
21:00 jabłko
22:22 banan
01:20 pomarańcza
02:20 2 banany
XXX
10:00 5 małych pomarańczy
11:00 garść obranych ze skórki orzechów włoskich
12:00 — 14:00 2 jabłka, garść suchych orzeszków ziemnych
17:00 2 jabłka
20:00 garść suchych orzeszków ziemnych
22:00 — 24:00 6 jabłek siedząc przy komputerze
Po przejściu na witarianizm nie musicie się niczym
ograniczać — jedzcie tyle, ile wam się chce. Możecie się sy-
to najadać na noc. Jedzcie w środku nocy, jeżeli chcecie.
Jedzcie w czasie ćwiczeń, w pracy, na spacerze i w autobu-
sie. Żadnych ograniczeń, z wyjątkiem tego, że wszystko
musi być roślinne i surowe! Oczywiście, przejadanie się nie
jest dobre, ale i tak na początku nic z tym nie będziecie w
stanie zrobić. To jednak stopniowo minie, organizm nauczy
się korzystać z surowego pokarmu, odnowią się naturalne
sygnały sytości i wasz jadłospis zmieni się. Posiłki staną się
rzadsze i zjadać będziecie mniej.
Wtedy, kiedy u mnie minął trzeci rok na surowym
pokarmie, zacząłem jeść po godzinie 12:00 i były to jabłka i
banany. Między godziną 16:00 a 18:00 zjadałem jeszcze tro-
chę owoców lub warzyw. Wieczorem zaś, około godziny
21:00 — 22:00 zjadałem dużą warzywną surówkę. Najbar-
dziej smakował mi kalafior z selerem naciowym, kapustą
89
pekińską i porem. Do takiego dania można dodać świeżej
żurawiny lub wycisnąć sok z cytryny. Jeżeli komuś sma-
kuje, można je posypać pestkami ze słonecznika.
Róbcie tak na obiadku u mamusi, na imprezach, na
szaszłykach, na spotkaniu z przyjaciółmi — jedzcie owoce.
Zamiast kielicha w czasie toastów wznoście kawałek ar-
buza i życzcie wszystkim zdrowia!
22. Jedzenie na surowo — droga samuraja
Słowo „samuraj” pochodzi od starojapońskiego cza-
sownika samurai (侍) — służyć. Tak więc, samuraj to służą-
cy, sługa. Teraz mówimy dużo o pożywieniu, czy mamy
więc zamiar być służącymi naszego żołądka? Oczywiście,
że nie. Musimy jednak i będziemy, lub wręcz jesteśmy zo-
bowiązani służyć swemu zdrowiu. Nie ma na ogół wielkie-
go pożytku z ludzi chorych i niedołężnych. Stosowanie
wiedzy na temat prawidłowego działania naszego układu
trawiennego jest w stanie uzdrowić nasze ciała. Wy, moi
drodzy czytelnicy, już o tym dobrze wiecie, jeżeli oczywiś-
cie zdołaliście dotrzeć do tego rozdziału.
Muszę uprzedzić, że w pierwszym okresie może być
ciężko i są tego dwa powody. Pierwszy to złe samopoczu-
cie związane z szybkim uwalnianiem toksyn. Drugim jest
brak akceptacji do zmiany waszej diety przez otaczających
was ludzi.
Wyjaśnię, dlaczego w pierwszym okresie pogorszy
się stan waszego zdrowia. Wyobraźcie sobie, że wszystkie
zanieczyszczenia i toksyny, które wniknęły do waszego or-
ganizmu zostały ukryte w zakamarkach waszego ciała. Po
przejściu na adekwatne pożywienie pojawia się możliwość
sprzątnięcia tego i mnóstwo energii na takie sprzątanie.
Wszystkie, nawet te ukryte zakamarki waszego ciała zaczy-
nają się oczyszczać. Większość toksyn trafia do krwi, która
90
jest filtrowana przez wątrobę i nerki, a stamtąd wydzielone
już toksyny transportowane są do jelit lub pęcherza moczo-
wego. Z jelit toksyny są częściowo znów wchłaniane do
krwi (taka jest rola jelit), i proces się powtarza aż do całko-
witego oczyszczenia. Zawartość toksyn we krwi może wy-
wołać bóle i zawroty głowy oraz ogólną słabość. Wystarczy
jednak cierpliwość i wszystkie nieprzyjemne objawy po
pewnym czasie znikną. Te symptomy są znane ludziom,
którzy już przeszli głodówkę: w pierwszych dniach objawia
się to bólem głowy i mamy wtedy wrażenie, jakby ten ból
był wynikiem głodówki. Są to jednak objawy intoksykacji
organizmu własnymi nagromadzonymi toksynami! Dlate-
go właśnie przy każdej głodówce zaleca się robić lewatywy
i pić duże ilości wody.
Po przejściu na surowe pożywienie żadne lewatywy
nie są już potrzebne, tak samo jak nie jest potrzebne picie
dużej ilości wody. Wodę należy pić wyłącznie w takiej ilo-
ści jak pragnie organizm lub wtedy, gdy sądzicie, że picie
większej ilości wody pomoże wam szybciej się oczyścić.
Osobiście uważam, że cała niezbędna organizmowi woda
jest dostarczana we właściwej ilości przez spożywane so-
czyste owoce i warzywa. Wydalanie toksyn w trakcie prze-
chodzenia na surowe jedzenie odbywa się znacznie wolniej
niż przy głodówce. Jeżeli będziecie to robić stopniowo, bę-
dziecie mogli samodzielnie kontrolować ten proces.
Teraz chciałbym omówić to, co możemy osiągnąć
dzięki surowemu pożywieniu, a czego współczesna medy-
cyna nie jest w stanie nam zapewnić.
Podstawową zasadą medycyny, zapisaną w przysię-
dze Hipokratesa jest: „nie szkodzić”, jednakże stosowanie
lekarstw jest jaskrawym przykładem tego, że „jedno leczy-
my, drugie kaleczymy”. Homeopatia jest sposobem lecze-
nia człowieka bez wyrządzania szkód dla jego organizmu.
Żywienie się surowym pokarmem jest samodzielną drogą
91
człowieka od stanu choroby do stanu zdrowia. To prawdzi-
wa praca nad sobą, zmiana stylu życia, sposób do zrozu-
mienia naturalnych procesów zachodzących w organizmie.
Taką drogę każdy musi przejść samodzielnie.
Wspomniałem o homeopatii dlatego, że jest coś
wspólnego pomiędzy odżywianiem się surowym pokar-
mem a homeopatią. W obydwu przypadkach nie jest leczo-
ne schorzenie, lecz człowiek. Organizm sam decyduje, co
będzie leczył najpierw, a co zostawi na później i droga ta
wygląda tak:
od wewnątrz na zewnątrz,
od najważniejszych organów do mniej ważnych,
z góry na dół,
symptomy odchodzą po kolei w odwrotnej kolejności niż się poja-
wiły
(to znaczy schorzenie, które pojawiło się, jako ostatnie,
jako pierwsze zniknie).
Wtedy, gdy większość toksyn i osadów, które zale-
gły wewnątrz organów i pod skórą zostanie usunięta, orga-
nizm zacznie pozbywać się starszych, przewlekłych scho-
rzeń. Należy poświęcić wówczas szczególną uwagę swemu
ciału. Za pomocą spożywania surowego jedzenia zostały
uruchomione wszystkie procesy naprawcze w organizmie.
Jeżeli jednak w organizmie są tkanki już uszkodzone, to no-
wy sposób odżywiania się może spowodować zaostrzenie
objawów chorobowych. Ludzie, którzy mieli wcześniej pro-
blem z trzustką lub z pęcherzykiem żółciowym szczególnie
uważnie winni zwracać obserwować swoje odczucia
i objawy. Najprawdopodobniej będą zmuszeni by powrócić
częściowo do spożywania gotowanych pokarmów na tak
długo, dopóki tkanki nie odbudują się na nowo. Nie widzę
jednak w tym niczego złego — nie bijemy tu przecież żad-
nych rekordów w szybkim leczeniu, tylko stopniowo i me-
todycznie wracamy do zdrowia.
92
Ludzie, którzy mają dwuletnie doświadczenie w su-
rowym jedzeniu opowiadają o objawach, jakie u nich wy-
stępowały. Niektórzy mieli wysypkę, inni ból w wątrobie
i nerkach, niektórzy mieli przeziębienie i kaszel z gorączką
i katarem. Powoli zaczyna wychodzić wszystko to, co czło-
wiek nosił w środku przez wiele lat, a cały proces oczysz-
czania się może potrwać nie jeden rok, a znacznie dłużej.
Tylko twój nastrój, twoje samopoczucie oraz ogromny
przypływ energii podpowiedzą ci, że jesteś na właściwej
drodze. Radziłbym odnaleźć osoby o podobnych poglądach
na odżywianie, brać udział w forum witariańskim, poczy-
tać o doświadczeniach innych witarian. Jest to droga do
prawdziwego samodoskonalenia.
W tym czasie najważniejszym problemem może być
niezrozumienie i nieprzyjęcie ze strony najbliższych. Jeżeli
mieszkasz w otoczeniu ludzi konserwatywnych, możesz
narazić się na brak tolerancji dla swojego działania, dlatego
też najlepiej im po prostu powiedzieć, że to tylko tymczaso-
wa dieta, mająca na celu wyleczenie jakiegoś twojego scho-
rzenia, którą zalecił ci lekarz. Najważniejsze jest to, by niko-
go nie namawiać i nie przekonywać. Trzeba się po prostu
pośmiać z samego siebie razem ze wszystkimi i pojechać z
przyjaciółmi na grilla, jeżeli jest taka potrzeba, uprzedzając
ich, że jesteś na diecie i już. Można nawet poprosić bliskich
o wsparcie: „pomóżcie mi sobie z tym poradzić, przypomi-
najcie mi, że jem tylko owoce, bo mogę nie wytrzymać”.
Najlepiej nie używać słowa witarianizm czy weganizm, po-
nieważ czasami działa na ludzi irytująco. Stopniowo twoje
samopoczucie i wygląd zewnętrzny będą przemawiać za
ciebie. Wykaż się sprytem. Obcowanie i dobre towarzyskie
stosunki z ludźmi nie powinny mieć nic wspólnego ze spo-
sobem odżywiania się.
Zmienić należy jedynie siebie, pozostali wyciągną
wnioski po twoim wyglądzie zewnętrznym i widocznym
93
przypływie energii czy też wydajności w pracy. Po roku
„na surowym pożywieniu” mogę bez problemów brać
udział w rodzinnych imprezach, chociaż zamiast kieliszka
podnoszę do toastu kawałek słodziutkiego melona. Wszy-
scy moi koledzy i przyjaciele już się przyzwyczaili do mo-
jego „dziwacznego” sposobu odżywiania się. Zawsze biorę
udział w imprezach z toastami, ale tylko na początku im-
prezy, a kiedy naród robi się mocno nietrzeźwy, wolę opu-
ścić towarzystwo. Zawsze bądźcie sobą, nie należy dostoso-
wywać się do innych.
Nie da się zostać w jeden dzień samurajem własne-
go ciała i zdrowia. Życzę powodzenia!
23. Oczyszczanie organizmu i kryzysy
Opowieść o surowym pożywieniu może się wyda-
wać bajkowa i nieprawdopodobna, więc muszę powiedzieć
o kryzysach, okresowym czyszczeniu organizmu i o tak
zwanym okresie przejściowym. Każdy przechodzi to ina-
czej, jeden bezobjawowo, a drugi leży w łóżku z katarem i
gorączką. Niektóry odczuwają ból przy wydalaniu moczu,
wydalają śluz i skrzepy, innym sypią się włosy, zęby stają
się wrażliwe, czasem przejściowo pogarsza się wzrok. Brak
jest ogólnych zasad. Każdy organizm przestraja się i oczy-
szcza zgodnie z indywidualnymi właściwościami, zgodnie
ze swoim planem.
Jest tylko jedna wspólna cecha: wspaniały humor i
pozytywny nastrój, co pozwala stwierdzić, że wybrana dro-
ga jest właściwą. Na forum witarian możecie znaleźć opo-
wieści o cierpieniach przejściowego okresu i obejrzeć na
zdjęciach twarze wychudzonych, wymęczonych ludzi, by
potem, śledząc daty, zobaczyć pozytywne przemiany
w wyglądzie zewnętrznym tych ludzi, którzy zdecydowali
się na tak radykalne zmiany w sposobie odżywiania się.
94
Celowo napisałem, że odżywianie się na surowo jest
drogą samuraja. Jest też drogą zbawienia, wiele należy wy-
cierpieć, by pozbyć się wszystkich toksyn, które nagroma-
dziły się przez lata stosowania leków, nieuzasadnionych
szczepień, trucizn w pożywieniu, jedzenia gotowanych po-
karmów. Potrzeba niemal nadludzkiej cierpliwości, aby
przejść przez to wszystko. W moim przypadku najważniej-
szą pracą dla mojego organizmu było oczyszczenie wątro-
by, trzustki i nadnerczy. Nie bolało tak bardzo, żebym nie
mógł się poruszać, lecz czasem chciałem sobie po prostu
poleżeć. Byłem słaby, pociłem się. Miałem temperaturę i
trzy tygodnie kataru, odkasływania i kasłania. Jednak, ge-
neralnie, tak jak u wszystkich — dało się przeżyć.
Między czwartym a piątym miesiącem bóle pod że-
brami ustąpiły. Miałem jeszcze kilka kryzysów, które jed-
nak szybko ustąpiły, a które traktowałem wówczas już bar-
dzo świadomie, unikałem wtedy fizycznych obciążeń i po
prostu mniej jadłem. Na przełomie 14. i 15. miesiąca mia-
łem silną grypę z gorączką, czy też przeziębienie lub czysz-
czenie płuc. Nazwać to można dowolnie, ale przez prawie
miesiąc bardzo się pociłem i miałem okropny kaszel.
Opowiem też o mojej matce, która ukończyła już 74
lata i pozbyła się większości schorzeń dzięki przejściu na
surowe jedzenie. Muszę tu jednak zaznaczyć, że nacierpiała
się ona w okresie przejściowym dwa razy więcej ode mnie.
Charakter bólu przy czyszczeniu jest zupełnie odmienny od
„normalnego”, bowiem przypomina ból gojącej się rany —
wiesz, że to wszystko minie wkrótce raz i na zawsze. Mo-
żna to określić tak, że w czasie „kryzysowego czyszczenia”
organizmu organy wewnętrzne „swędzą”.
Te wszystkie dolegliwości nie mijają po siedmiu czy
ośmiu miesiącach. Bywa czasem, że i po roku pojawiają się
nowe „kryzysowe czyszczenia”. Izjum pisze, że po dwóch
latach na surowym pożywieniu kryzysy zaczęły się znów
95
pojawiać. Wszystko zależy od stanu waszego zdrowia, wie-
ku, genetycznych predyspozycji, poprzedniego trybu życia
etc. Dlatego nie należy utożsamiać swoich objawów z obja-
wami innych, albowiem każdy przeżywa to po swojemu.
24. Czy mogę coś jeszcze dodać?
Przejście na surowe, roślinne pożywienie jest
świadomym wyborem człowieka. Nie da się tego osiągnąć,
jeżeli nie pożegnamy się ze starymi przyzwyczajeniami.
Organizm bardzo szybko się przestraja i często powrót do
tradycyjnego gotowanego pożywienia może być bolesny.
Trudno jest bowiem czasem zrezygnować z pewnych
zachcianek z tradycyjnej diety wtedy, gdy już jesteśmy na
nowej surowej diecie, a przetworzone pożywienie, zwłasz-
cza wzbogacone syntetycznymi dodatkami może być przez
organizm odrzucone.
Pewna moja przyjaciółka, która przyjechała do nas
na weekend i zobaczyła, jak zeszczuplałem, odmłodniałem,
poprosiła: „opowiadaj, co zrobiłeś, ja też tak chcę”.
Opowiedziałem jej wszystko, a ona już po miesiącu znów
mogła założyć swoje ulubione spodenki, słuchała komple-
mentów i cieszyła się z życia. Pozostała jej tylko wiara w
skuteczność leków w tabletkach. Nie wiedzieć czemu wy-
dało się jej, że ma pasożyty. Usłyszała w telewizji reklamę o
super efektywnym środku na glizdy. Pierwszego dnia za-
żyła jedną tabletkę i nic, drugiego kolejną i znów nic. Na
trzeci dzień postanowiła przyspieszyć kurację i połknęła
kolejną. Wtedy już jej organizm nie wytrzymał i wydalił z
jelit tak ogromną ilość płynów, że koleżanka trafiła na po-
gotowie. Została zdiagnozowana i stwierdzono niewydol-
ność trzustki. Jesteśmy przyzwyczajeni wierzyć lekarzom
i lekom. Minie jeszcze dużo czasu, zanim powróci ona do
dobrego samopoczucia i wesołego nastroju.
96
Ważna informacja dla wszystkich, którzy postano-
wili przejść na surowe, roślinne odżywianie się — nic wię-
cej nie trzeba! Niepotrzebne jest oczyszczanie organizmu za
pomocą lewatywy! Nie potrzeba specjalnych praktyk dla
uaktywnienia tych czy innych procesów. Pozwólmy, aby to
nasz organizm decydował, w jakiej kolejności i który organ
najpierw ma się oczyścić. Nie jestem przeciwnikiem ćwi-
czeń wspomagających, ale tylko tych praktyk, które stymu-
lują cały organizm, pozwalając mu decydować o kolejności
rozwiązywania trudności.
W projekcie „żywe jedzenie” współpracuję z ludź-
mi, którzy praktykują metodę oddziaływania na wewnęt-
rzne organy poprzez uciskanie na określone punkty. Uwa-
żają, że w ten sposób mogą pomóc swemu ciału oczyścić się
i pomóc szybciej uzdrowić ten czy inny organ. Tymczasem
organizm musi najpierw oczyścić niektóre „kanaliki” lub
odnowić pracę określonych gruczołów. Człowiek jednak
postanowił zdecydować za niego, że na początku będzie
np. wątroba.
Uważam, że organizm ma prawo sam zdecydować,
co będzie oczyszczał jako pierwsze. Oczyszczenie musi
przebiegać stopniowo, etapami. Jeżeli bardzo chcielibyście
pomóc waszemu organizmowi — jedyne, co mógłbym do-
radzić, to głodówka. Dopiero wtedy możecie oczyszczać
wybrane przez was organy, gdy doskonale nauczycie się
odczuwać wasz organizm.
Ludzie, którzy systematycznie biorą leki na prze-
wlekłe choroby nie powinni ich nagle odstawiać. Gdy przy-
jdzie właściwa chwila to sami odczujecie, kiedy możecie je
odstawić. Ci z was, którzy regularnie sprawdzają cukier
ciśnienie, będą bardzo zaskoczeni swoimi wynikami — i to
już po tygodniu na surowym, roślinnym pożywieniu. Nie
będę jednak więcej pisał o cudach — sprawdźcie na sobie,
a przekonacie się.
97
25. Czy potrzebne jest stosowanie głodówki na
surowej, roślinnej diecie?
Po dwóch latach stosowania surowej, roślinnej diety
zapragnąłem spróbować głodówki. Miałem już wówczas za
sobą najważniejsze etapy kryzysowego oczyszczania orga-
nizmu i czułem się wspaniale, ale jakiś wewnętrzny głos
podpowiadał mi, że muszę doświadczyć na sobie stanu,
kiedy organizm przebywa bez pożywienia przez okres
dłuższy niż normalnie.
Przeczytałem dużą ilość dostępnych głównie w In-
ternecie artykułów na temat stosowania głodówki. Zainte-
resował mnie szczególnie sposób suchego głodowania, tzn.
głodówki bez picia czegokolwiek, nawet wody. Byłem
przekonany do tej pory, że bez wody człowiek może prze-
żyć zaledwie kilka dni. Po przeczytaniu kilku sprawozdań
ze stosowania suchej głodówki byłem jednak tak podekscy-
towany, że zapragnąłem poeksperymentować. Spróbowa-
łem sam na sobie.
Przedstawię teraz dziennik napisany w czasie stoso-
wania suchego głodowania przez rosyjską lekarkę i tera-
peutkę, Olgę Szwed.
3 marca 2002
Pierwszy dzień suchego postu
Dziś zaczynam jedenastodniowe, zupełnie suche
głodowanie. Absolutny brak kontaktu z wodą, łącznie z
unikaniem fizycznego kontaktu wody z ciałem. Pomysł na
zastosowanie takiej głodówki zaczerpnęłam z wideokasety,
na której był nagrany wywiad z L. A. Szczennikowem,
autorem tej metody i prawdziwym eksperymentatorem. To
był tylko pomysł, ale zmaterializował się w ciagu dwóch
lat: L. A. Szczennikow siedzi tu u nas, w Centrum Rehabili-
tacji. Wypytałam go o szczegóły i zadeklarowałam swą
98
gotowość, by doprowadzić do skutku jedenastodniową, su-
chą głodówkę. Po co? Dlatego, że właśnie tyle dni trzeba,
zdaniem Szczennikowa, aby zmienić fizjologię organizmu i
uaktywnić regenerację tkanek, pracę szyszynki (tego zagad-
kowego gruczołu), a najważniejsze, że jest to krok do nie-
znanego dotąd stanu świadomości. Na dodatek powiem, że
w ciągu dwóch lat około 20 osób z mojego otoczenia próbo-
wało odbyć jedenastodniową głodówkę bez wody, ale niko-
mu to się nie udało — nawet tym osobom, które miały ró-
żne poważne schorzenia, a więc ogromną do tego motywa-
cję. Postaram się przeżyć to doświadczenie bez wtrącania
osobistych opinii na ten temat, chociaż ciężko mi czasem
wyłączyć lekarski mózg ;—). Chciałam przedtem oczyścić
wątrobę i zrobić lewatywę. Autor tej metody uważa, że
wszystko, czego potrzebuję przed rozpoczęciem głodówki
to surówka z buraka i dwulitrowa lewatywa. Posłusznie to
wykonałam. Zaplanowałam, że w ciągu tych 11 dni będę
czytać Biblię, studiować „ekumeniczny alfabet” Szczenni-
kowa, medytować i skrupulatnie wdrażać metodę Szczen-
nikowa w życie, aby otrzymać „czysty rezultat”. Czuję się
dobrze. Stan emocjonalny w normie, odrobinę boli mnie
głowa i systematycznie pojawia się uczucie ciężkości i ból
w okolicy lewej nerki.
Moja waga to 49,50 kg przy wzroście 158 cm; puls 76
uderzeń na minutę, ciśnienie 90/60; temperatura ciała 36,7°
stopni Celsjusza. Częstotliwość oddechów 16 na minutę.
Ogólna morfologia krwi w normie. W biochemicznej analizie
krwi wskaźnik podwyższonego cholesterolu oraz wzrost b-
lipoproteiny. Test ELISA dla toksoplazmozy, toksokarozy,
chlamydii, zapalenia wątroby typu B i C — negatywny. USG
wykazało w lewej nerce kamień wielkości 2-3 mm. Badanie
moczu w normie. W badaniu kału brak pasożytów.
99
4 marca 2002
Drugi dzień suchego postu
Waga: 48,15 kg
Ciśnienie: 75/45
Puls: 88 uderzeń na minutę
Temperatura: 37,3° C
Częstotliwość oddechów: 16 na minutę
Niezbyt silny ból głowy, słabość, mdłości, odczucie
guli w nadbrzuszu. Chce się spać. W ciągu dnia, aby unik-
nąć kontaktu z wodą, pracowałam w rękawiczkach, to zna-
czy przeprowadzałam konsultacje, hirudoterapię, aku-
punkturę. Wieczorem prowadziłam z pacjentem konsulta-
cje na temat odżywiania.
5 marca 2002
Trzeci dzień suchego postu
Waga: 47,20 kg
Ciśnienie: 90/60
Puls: 88 uderzeń na minutę
Temperatura: 36,7° C
Częstotliwość oddechów: 14 na minutę
Miałam problemy ze spaniem, to znaczy spałam sto-
sunkowo nieźle, ale obudziłam się zmęczona. Mam mdło-
ści, osłabienie, łamie mnie w krzyżu i dolnych kończynach.
Zmienił się głos – jest głuchy i niski. Próbuję chodzić, lecz
ból nie mija. W ustach pojawił się zapach acetonu, oczy za-
mglone. Stan bardzo przypomina szczyt kwasicy, który na
wodnej głodówce przychodzi dopiero w 6-8 dniu
. Pracuję
z pacjentami, dziś wykonałam akupunkturę i przeprowa-
dziłam kilka konsultacji. Czuję jednak, że mam zbyt mało e-
nergii — od jutra idę na zwolnienie; ograniczam mówienie.
4 Szczyt kwasicy to stan organizmu człowieka, u którego po około 7-8
dniach głodówki włącza się mechanizm wewnętrznego odżywiania
się. Jest to stan zakwaszenia organizmu.
100
6 marca 2002
Czwarty dzień suchego postu
Waga: 45,70 kg
Ciśnienie: 100/60
Puls: 80 uderzeń na minutę
Temperatura: 37,2° C
Częstotliwość oddechów: 12 na minutę
Język jakiś zgrubiały, na nim szarawy gęsty nalot.
Zapachu acetonu nie odczuwam, ale pojawił się jakiś inny,
ciężki zapach. Śluzówki mam suche, rozwarstwiają się.
W nocy w ogóle nie spałam. Łamanie kości pleców i nóg,
mdli, uczucie gorąca w całym ciele, słabość. Na dworze 2º
C, a ja czuję gorąco. Pojawiło się uczucie trwogi, obawy, że
nie wytrzymam jedenastu dni bez kontaktu z wodą. Bardzo
chcę się umyć. Mam okropne bóle wzdłuż kręgosłupa do
okolicy krzyża. Poprosiłam, aby wyłączono w sali ogrzewa-
nie, otworzono okno i balkon. Zamrażam nefrytowe jajko
na mrozie i toczę po ciele — to przynosi mi odrobinę ulgi.
Nie udało się moje „zwolnienie”, przeprowadziłam u pa-
cjenta akupunkturę. Mówić mi się nie chce, odczuwam, że
to dla mnie zbyt męczące. W ciągu dnia było sucho, więc
spacerowałam po parku.
7 marca 2002
Piąty dzień suchego postu
Waga: 44,85 kg
Ciśnienie: 85/45
Puls: 68 uderzeń na minutę
Temperatura: 36,8° C
Częstotliwość oddechów: 12 na minutę
Całą noc śniły mi się niesamowite sny o podróżach
w nieznane kraje. Bezbrzeżny ocean, okręty pod żaglami,
góry, doliny — niewypowiedziane piękno. Śniło mi się, że
podróżuję po krajach wschodu w celu zbadania wschodniej
101
kultury. Towarzyszył mi jakiś dziwny przewodnik o kry-
minalnym wyglądzie i dziwacznym imieniu Czygun. Wy-
raźnie słyszałam nieznany mi język, z ciekawością rozglą-
dałam się, oglądałam stroje miejscowej ludności oraz ich
przedmioty gospodarstwa domowego. Po obudzeniu się
długo utrzymywało się uczucie lekkości, swobody i odczu-
cie wiatru z podróży. W ciągu dnia chwiejność emocjonal-
na, słabość. Zmieniło się odczuwanie czasu i przestrzeni.
Od czasu do czasu pojawia się odczucie niezwykłej jasności
umysłu, wydaje się być niemożliwym, że jeszcze pięć dni
temu miałam w głowie taki chaos myśli, nieprawidłowe
priorytety, nierozwiązywalne problemy charakteru etycz-
nego. Bardzo łatwo teraz odróżniam rzeczy ważne od dru-
gorzędnych. Pojechałam do domu. Mam słabość, częsty od-
dech, pojawiające się bóle w stawach. Miejskie powietrze
wydaje się gęstą zawiesiną, osiadającą w płucach. Oddy-
chanie takim powietrzem staje się nieznośne. Muszę dodać,
że autor metody zaleca miękki masaż rozciągający kręgi i
stawy oraz spacer, jeżeli jest to możliwe.
8 marca
Szósty dzień suchego postu
Waga: 44,00 kg
Ciśnienie: 90/60
Puls: 68 uderzeń na minutę
Temperatura: 36,9° C
Częstotliwość oddechów: 8 na minutę
Dziś jest Święto Kobiet. Dostałam w prezencie dwa
cudne bukiety, jeden z róż, a drugi z chryzantem, oba wy-
dzielają prawie materialną woń. Róże pachną bardzo słodko
i przenoszą mnie do świata iluzji, chryzantemy — czyste i ot-
warte, orzeźwiające, godzące wewnętrzne przeciwności.
Zmieniłam stosunek do zapachów. Wcześniej nielubiana pe-
largonia doprowadza mnie do jaskrawych wspomnień obra-
102
zów z mojego dzieciństwa i niepostrzeżenie wprowadza
mnie w stan, który pomaga przemyśleć i na nowo ocenić
moje dziecinne urazy i uwolnić się od nich. Trochę posie-
działam przy stole. Odczucie irracjonalności i bezsensowno-
ści wydarzenia. Widok jedzenia nie wywołuje żadnych u-
czuć. Wszystkie napoje wydają się brudne. Staram się nie
myśleć o szklance czyściutkiej wody, która wydaje się nieo-
siągalnym szczytem moich marzeń. Uświadomiłam sobie, że
nie czuję potrzeby, aby z kimkolwiek obcować. Nawet moi
sporadyczni goście męczą mnie. Cieszę się, gdy przychodzi
I. S., cieszy mnie masaż oraz zapach kwiatów. Wciąż czuję
słabość, mdłości, łamie mnie w kościach. Przy chodzeniu tęt-
no zwiększa się do 150 uderzeń na minutę. Stan emocjonalny
— stabilny. Ogromna chęć do wędrówek. Ciągle mam myśli
o morzach i oceanach, o podróżach do dalekich krajów.
Mam odczucie, jakbym od zawsze podróżowała, tylko jakoś
obecnie utkwiłam tutaj i czegoś ważnego zapomniałam.
Ogólny stan całkiem znośny. Jestem pewna, że wytrzymam
kolejne pięć dni. L. A. Szczennikow przychodzi prawie co-
dziennie. Rozmawiamy o Biblii i jej tajemnicach, Szczenni-
kow uważa, że Jezus Chrystus spędził na pustyni 40 dni su-
chego postu i jego zmartwychwstanie jest bezpośrednio
związane z przejściem do stanu fotonowego w wyniku
zmiany struktury organizmu. Jakoś nie potrafię zrozumieć,
na czym polegają procesy zachowania świadomości istoty
przy jej mumifikacji i „utrata kształtu” wraz ze zniknięciem
ciała fizycznego (o czym pisał Carlos Castaneda).
9 marca 2002
Siódmy dzień suchego postu
Waga: 43,00 kg
Ciśnienie: 88/68
Puls: 80 uderzeń na minutę
Temperatura: 37,1° C
103
Częstotliwość oddechów 8: na minutę
W ustach, niewyobrażalnie obrzydliwe, gęste, brzy-
dko pachnące, szorstkie coś. Głos zupełnie obcy, niski i głu-
chy. Mówię wolniej. Piecze i boli w piersiach przy każdym
oddechu, jak gdyby do płuc wlewał się skoncentrowany
kwas solny. Pół nocy przesiedziałam na balkonie w samym
podkoszulku i z bosymi stopami na kamiennej podłodze.
Było mi okropnie gorąco przy temperaturze -3° C na dwo-
rze. Cały dzień spędzam w łóżku. Bardzo pomaga zapach
róż i chryzantem, dodaje siły. Główne moje czynności — le-
żąc na jednym boku oddycham zapachem róż, potem obra-
cam się na drugą stronę i oddycham zapachem chryzantem.
Toczę jeszcze po ciele schłodzone nefrytowe jajko. Chęć, by
przeniknąć w stan rozszerzonej świadomości na długim,
suchym poście bez wody wydaje się być infantylna, szlak w
nieznane — iluzją, a samo doświadczenie osobiście dla
mnie samej — bezsensownym. Jedyne, co przychodzi mi do
głowy racjonalnego to to, że będę miała moralne prawo
użyć tej metody, będę mogła wykorzystać ją w leczeniu nie-
uleczalnych chorób u beznadziejnie chorych pacjentów, dla
których moi koledzy wydali „wyrok śmierci”, ale którzy
nie chcą się z tym pogodzić. W stanie półsnu odczułam w
ustach smak winogron. Obudziłam się i z przerażeniem po-
myślałam, że wszystko zmarnowałam. Po chwili odetchnę-
łam z ulgą – to był tylko sen! Bardzo chce mi się pić!
10 marca 2002
Ósmy dzień suchego postu
Waga: 42,50 kg
Ciśnienie: 95/65
Puls w czasie spoczynku: 96 uderzeń na minutę
Temperatura: 37,0° C
Częstotliwość oddechów: 4 na minutę
Śniło mi się, że byłam w starym wiejskim domku.
104
Dookoła widziałam śnieżnobiały, skrzący się dywan. Mój
ojciec otwiera loch i podaje mi pokrywkę z grubą warstwą
skrzącego się srebrnego szronu. Z niesamowitą rozkoszą
wkładam do niego twarz i budzę się… Poranek zaczyna się
dobrze. Silny porywisty wiatr ucichł, zaczęły śpiewać ptaki.
Za oknem dwa stopnie na plusie. Odczucie ważności zja-
wisk przyrody we mnie bardzo się wzmocniło w porówna-
niu z codziennymi ludzkimi troskami, stosunki między-
ludzkie i płciowe odeszły na drugi plan. Mój głos stał się
zupełnie cichy, głuchy, wymowa wolna, z zacięciami. Paz-
nokcie z fioletowym odcieniem. Śluzówki i skóra suche i
popękane. Zapach z ust ― nieznośny. Wydaje mi się, że
przypomina zapach rozkładającego się ciała. Mam zapale-
nie dziąseł. Strzyka w okolicy lewego ucha. Ciężko mi od-
dychać, mam wrażenie rozciągania i ściskania zupełnie su-
chego worka. Serce z bólem tłucze się w klatce piersiowej.
L. A. Szczennikow powiedział, że na dziewiąty dzień nale-
ży się wykąpać w przeręblu. Konieczny jest kontakt ciała z
występującą w przyrodzie czystą wodą z naturalnego
zbiornika. Mam tremę na samą myśl o moim spotkaniu z
wodą. Zaczęłam mieć obawy, że w czasie kąpieli mogę
mieć pokusę otworzenia ust, ale dałam sobie z tym spokój.
Zostało mi tylko trzy dni, absurdalnie jest myśleć o zaspo-
kajaniu swoich instynktów. Zmieniłam stosunek do zapa-
chów, róża nie podoba mi się już tak bardzo, przyciąga
mnie zapach chryzantem. Śpię w dzień, w nocy siedzę ro-
zebrana na balkonie i o niczym nie myślę. A jednak, jak to
będzie, jak pogrążę się z głową w przeręblu?! Gdyby mi się
udało zasnąć na chwilę, żeby szybciej dotrwać do jutrzej-
szego dnia.
11 marca 2002
Dziewiąty dzień suchego postu
Waga: 41,70 kg
105
Ciśnienie: 85/45
Puls w czasie spoczynku: 104 uderzeń na minutę
Temperatura: 36,7° C
Częstotliwość oddechów: 4-5 na minutę
Pragnę, aby tu, na stronach mego dziennika Szczen-
nikow osobiście zapisał 11 dzień, dzień mojego wyjścia z
głodówki (08:00 rano, 14 marca 2002 roku).
W ciągu dzisiejszego poranka bolało mnie po kolei
całe ciało: głowa, lewa nerka, ręce, nogi, plecy… Prawie się
nie ruszam. Trudno mi oddychać, ledwo odnalazłam puls.
Po obróceniu się na drugą stronę 130 uderzeń na minutę.
Minuty do kąpieli w przerębli ciągną się w nieskończoność.
To zadziwiające, jak mało wiemy o świecie, w którym żyje-
my! Obojętność, stereotypy, przyzwyczajenia powodują, że
utkwiliśmy w problemach codziennego życia, wszystko to,
co Ayurveda nazywa ignorancją, co nie pozwala człowieko-
wi, by przeprowadzić choćby najmniejszy eksperyment nad
swoim ciałem. Wstyd mi jest za moich kolegów lekarzy,
którzy ani razu w życiu nie zrobili sobie nawet
jednodniowej przerwy w jedzeniu, a z całym autorytetem
śmią twierdzić, że głodówka jest szkodliwa dla ciała, wie-
dząc przy tym, że większość przewlekłych chorób wynika z
banalnego zanieczyszczenia organizmu jedzeniem. Przecież
najważniejszą rzeczą w leczeniu, nawet dla tybetańskiej
medycyny, jest oczyszczenie organizmu zanim rozpocznie
się właściwe leczenie. Uświadamiam sobie to bardzo wy-
raźnie właśnie w czasie mojej głodówki. Dodatkowo, jest to
sposób na zmianę świata, to znaczy światopoglądu. W su-
mie na to samo wychodzi…
Droga do przerębla trwała w nieskończoność. Całą
drogę próbowałam wyrównać utracony rytm oddechów
i uderzeń serca. Od czasu do czasu „zapadam się w nicość”.
Zaczęło szarzeć, gdy już doszliśmy do celu. Rzeka Ob je-
szcze była całkiem skuta lodem i tylko gdzieniegdzie wid-
106
niały kałuże. Na szczęście w przerębli była nawet drabina.
Rozebrałam się do naga (nawet nie przyszło mi do głowy,
że w towarzystwie trzech mężczyzn muszę się wstydzić)
i zanurzyłam się w przerębli… Pamiętam miliardy świecą-
cych się iskierek. Żyję!!! Pojawiła się niesamowita wewnę-
trzna siła, uczucie rozszerzania się w nieskończoność, na-
stępnie pojawiła się chęć walki o moje ciało, które stało się
lekkie — wydawało się, że nic nie ważyło. W głowie abso-
lutna równowaga, następnie pojawił się ogromny potok
niebywale jasnych myśli. W kilka sekund, które spędziłam
pod wodą otrzymałam tak ogromną ilość informacji, że fi-
zycznie nie jestem w stanie tego teraz zapisać. Na pewno
wiem, że tego nie da się zapomnieć i po jakimś czasie wyle-
je się to w rozległą prezentację. Następnie pojawił się silny
dreszcz, odczucie jakby całe moje ciało drętwiało, ruch w
moim ciele ustaje, staje się ono twarde. Dziękuję S. I. za to,
że niósł moje ciało z powrotem do lecznicy, na piąte piętro i
przywrócił mi utracone ciepło. Więcej nie mam siły pisać.
12 marca 2002
Dziesiąty dzień suchego postu
Waga: 41,05 kg
Ciśnienie: 80/50
Puls: 136 uderzeń na minutę
Temperatura: 36,6° C
Częstotliwość oddechów: 3-4 na minutę
Noc minęła zwyczajnie, sen przerywany, bez snów.
Znowu siedziałam na balkonie, pragnęłam zimnego wiatru,
myślałam… W ustach pojawił się przyjemny smak, jakby
dwa cieniutkie strumyki płynęły do ust z tyłu krtani, pomi-
mo, że wrzodziejące zapalenie jamy ustnej, które pojawiło
się 2-3 dni temu jeszcze się nie wygoiło — nie potrafię na-
wet otworzyć ust, żeby wszystko dokładniej obejrzeć. Mam
pęknięcia w kącikach ust, język obrzmiały… W duszy
107
uczucie ukojenia i głębokiego współczucia. Przez cały czas
spoglądam na zegar. Dzisiaj jest najprawdopodobniej naj-
dłuższy dzień w całym moim dotychczasowym życiu.
13 marca 2002
JEDENASTY DZIEŃ MOJEGO SUCHEGO POSTU
Waga: 40,00 kg
Ciśnienie: w stanie spoczynku nie da się zmierzyć
Puls: w stanie spoczynku nie da się zmierzyć
Temperatura: 36,4° C
Częstotliwość oddechów: 2-3 na minutę, mogę z łatwością
zatrzymać oddech na 2,5 minuty, Jacques-Yves Cousteau
by mi pozazdrościł.
Całą noc siedziałam goła na balkonie. Czytałam Bib-
lię. Ciało jak zmumifikowane. Lodowate, suche stopy i dło-
nie. Wydaje się, żeby przeżyć, potrzebuję tylko zimnego
wiatru, spokoju i myśli o tym, że trzeba żyć. Zobojętniałam.
Gdy próbuję świadomie wejść w transpersonalny stan, po-
jawia się bariera mentalna, wszystko znika. Szkoda. Nato-
miast w stanie pomiędzy snem a jawą pojawiają się przecu-
downe obrazy, potok i realne odczucie nieskończoności by-
tu, odczucie rzeczywistości pojawiającej się świadomości
niematerialnego świata; dotknięcie tajemnicy sensu powsta-
nia wszechświata.
Co się dzieje z moim ciałem? Zmniejszona wrażli-
wość dolnych części nóg do kolan. Prawie w ogóle nie czuję
skóry w tylnej części głowy. Wieczorem pojawiła się nie-
zwykła jasność umysłu. Dogłębnie uświadamiam sobie
konsekwencje wszystkich moich życiowych decyzji, nawet
najmniej istotnych, ale nie tylko moich i dotyczących mnie:
w ogóle. Radość ze zrozumienia pojęć „los” i „wolna wola”.
Zachwyt od uświadomienia sobie pojęcia „umiar” w aspek-
cie znacznie głębszego myślenia medycznego niż kiedykol-
wiek wcześniej! Świat jaskrawy i absolutnie bezpieczny.
108
W pełnej harmonii ze sobą wszystkie elementy tego świata,
podpowiedzi właściwych wyborów łatwo znaleźć wszę-
dzie. Odczucie upojnej radości od świadomości tego, że jes-
tem częścią tego doskonałego i harmonijnego świata. Wszy-
stkie kłopoty, włącznie z cielesnymi są troskliwymi lek-
cjami naszego Kochającego Stwórcy, są sygnałami, których
zrozumienie i odszyfrowanie pozwoli zmienić życie
w potok rozkoszy…
Nie starczy mi słów i sił, aby opisać wszystko, co ot-
worzyło się w moim sercu!!! Widzę i słyszę lepiej niż po-
przednio. Pojawiła się jeszcze niezwykła zdolność zgady-
wania i rozpoznawania wszystkich, którzy podchodzą do
drzwi mojego pokoju. Wydaje się, że uaktywniły się jakieś
pierwotne instynkty. Wieczorem pogrążyłam się w stanie
oczekiwania. Bardzo chce mi się pić. Znowu uczucie tę-
sknoty na myśl o tym, że mam czekać jeszcze całe 10 h!!!
14 marca 2002
Dziś wychodzę z mojego jedenastodniowego,
suchego postu
Waga: 39,50 kg
Temperatura ciała: 37,0° C
Oddycham rzadko, a gdy robię przerwę w oddychaniu na
2-3 minuty, pojawia się lekki dyskomfort.
Przyszli moi koledzy: Pastuchowicz N. O., Sawi-
nych W., w celu zbadania mojego ciśnienia i tętna, pobrania
krwi dla badania. Nie udało się. Przyszli znajomi lekarze
z reanimacji z urządzeniem do pomiaru tętna. Tętna nie
znaleźli, ciśnienia nie daje się zmierzyć, krew nie wypływa.
Przynieśli mi sok z kapusty. Zignorowałam radę L.
A. Szczennikowa, żeby wypić sok w pozycji z przyciągnię-
tymi kolanami do łokci i z zadartą do góry głową i zrozu-
miałam, że w zwyczajnej pozycji sok do gardła nie wpływa,
nie mogę go połknąć, wycieka z powrotem — zaczęłam po
109
kropelce wchłaniać sok z jamy ustnej i dopiero po godzinie
wypiłam sok w wyżej wymienionej pozycji. Najgorsze już
za mną. Napisałabym więcej, gdybym miała więcej sił. Być
może kiedyś, jak będę emerytką, staruszką, będę miała wię-
cej czasu, żeby napisać więcej o moich doznaniach, które
dane było mi doświadczyć w czasie mojego jedenastodnio-
wego suchego postu, a o czym nie napisałam w moim
dzienniku.
Powiem tylko, że metoda suchego postu jest nie tyl-
ko potężnym narzędziem terapeutycznym, lecz narzędziem
do samopoznania, przeanalizowania doświadczeń ze swo-
jego dotychczasowego życia, możliwości otworzenia w so-
bie nieznanych i nieograniczonych rezerw ciała i psychiki,
a może i jeszcze czegoś ukrytego w nas, nieznanego…
A teraz zajmę się tym, o czym tak marzyłam: wezmę
ciepłą kąpiel z pianą, napiję się filtrowanej topionej wody
ze srebrnego kubeczka i będę rozkoszować się zapachami,
smakami, kolorami i dźwiękami naszego wspaniałego
świata, z uczuciem świeżości i nowości, które można do-
cenić jedynie po długiej głodówce.
P.S.: Skrócony opis karty pacjenta: wyniki badań
krwi z 15 marca bez patologicznych zmian, w analizie bio-
chemicznej krwi cholesterol i B-lipoproteina w normie.
USG wykazało brak kamienia w lewej nerce. Ogólny stan
zdrowia dobry, samopoczucie też. Znacznie polepszył się
słuch i wzrok. Skóra stała się gładka i elastyczna. Śluzówki
gładkie i różowe, białka oczu białe i błyszczące. Zniknęły
nieuzasadnione dawne lęki wysokości, przed psami i inne.
Stan wewnętrznej równowagi i aktywne twórcze plany na
przyszłość. To, co przeszłam w czasie wychodzenia z moje-
go jedenastodniowego postu opiszę w osobnym artykule,
bo to już całkiem inna historia.
5
http://www.sibaltay.ru/altay/11d.html
110
Oczywistym jest, że po przeczytaniu takiego spra-
wozdania musiałem spróbować. Na początek spróbowałem
trzy dni suchego postu, co aż za łatwo mi przyszło.
Kontynuowałem przez następne siedem dni. To było cał-
kiem ciekawe doświadczenie. Akurat byłem na seminarium
pod Moskwą, miałem za zadanie gotowanie jedzenia, ale
uprzedziłem, że będę gotować tylko wegetariańskie dania.
Drugi, trzeci i czwarty dzień spędziłem krzątając się na ku-
chni. Nosiłem kotły z wodą, obierałem i kroiłem warzywa,
etc. Co ciekawe, miałem odczucie zupełnego wyobcowania
się do pożywienia, nie miałem chęci, by cokolwiek prze-
gryźć. Jedynym dyskomfortem było uczucie suchości w
jamie ustnej, biały nalot na języku oraz ustach, utrudniający
mówienie i uniemożliwiający normalny kontakt z ludźmi.
Piątego dnia wracałem do domu pociągiem i wtedy dopa-
dła mnie gorączka i nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić.
Gdyby była zima położyłbym się w śniegu, ale było upalne
lato, więc musiałem skorzystać z klimatyzacji leżąc na gór-
nej półce w przedziale pociągu. W szóstym dniu poczułem
przypływ energii, chociaż słabość też była. W siódmym
dniu zechciało mi się powisieć na drążku i popływać w
jeziorze. Moje zachowanie było mało odpowiednie do sytu-
acji. Nie rozumiałem — po co mi praca, po co rodzina, po
co to wszystko, czym się zajmuję na co dzień?
Zrozumiałem, w jaki sposób ludzie żyją bez jedze-
nia. Wyraźnie odczuwałem potoki energii przeszywające
mnie od pięt do czubka głowy. Tętno nie zniknęło. Zaczą-
łem pić wodę wieczorem na siódmy dzień. Ogólna utrata
wagi to 10 kg.
W Internecie możecie z łatwością odnaleźć dzienniki
suchego postu wielu ludzi.
Teraz omówię głodówkę na wodzie.
Najlepszym podręcznikiem do zapoznania się z tym
tematem jest — według mojej opinii — książka Jurija
111
Nikolajewa, Głodówka dla zdrowia. Autor nie tylko opowiada
o faktach cudownego uzdrawiania ludzi, ale także daje wy-
raźną instrukcję postępowania, co i jak należy robić.
Teraz przedstawiam wam dziennik z 67-dniowego
głodowania na wodzie, po przeczytaniu którego nie wy-
trzymałem i sam odbyłem długą głodówkę tego rodzaju,
ale o tym powiem później.
No, więc zaczynam. Postanowiłam założyć swój
dzienniczek; być może odnajdą się osoby, które przeżyły
podobne problemy i coś mądrego mi doradzą. Na forum
zarejestrowałam się niedawno, mam na imię Sofija. Mam 33
lata (gdybym była mężczyzną być może coś bym napom-
knęła o wieku Chrystusa… a jednak nie będąc nim napom-
knęłam, eeeech :()
Teraz odpowiedź na pytanie, dlaczego zaczęłam
głodówkę, pytanie o motywację. Cztery lata temu powie-
rzyłam swoje zdrowie lekarzom, którzy zalecili mi terapię
hormonalną. W wyniku tej terapii przytyłam 63 kg w ciągu
pół roku. Rozwiązanie problemu nadwagi głodówką uwa-
żałam za nieudany pomysł, ponieważ osiem lat wcześniej
miałam doświadczenie z dwutygodniowa głodówką, gdy
towarzyszyłam mojemu mężowi w jej odbywaniu. Poza
tym odważnie przetestowałam na sobie ogromną ilość diet,
dzięki którym schudłam całe 1,5 kg. Półtora miesiąca temu
podmywałam się (sorry) i namacałam w pochwie wyraźne
zgrubienie wielkości grochu. To było najważniejszym po-
wodem mojej decyzji odbycia głodówki. Na początku zde-
cydowałam się na 21 dni. Poczytałam trochę na forum i zro-
zumiałam, że to nie wystarczy, postanowiłam głodować ca-
łe 40 dni, ale z góry zakładać tego nie chciałam.
24 marca, waga 120,5 kg. O 10 rano wypiłam gorzką
sól (siarczan magnezu), (bleeeee mało nie zwymiotowa-
łam), po godzinie zrobiłam lewatywę, głodówka się zaczę-
112
ła. Parę godzin później zaczęła mnie boleć głowa, położy-
łam się i zasnęłam, minęło. Zamroziłam wodę w kilku bu-
telkach, teraz piję małymi łyczkami to, co się stopiło. Nie
chce mi się jeść.
25 marca, waga 120,5 kg — ani grama mniej, ale to
nic dziwnego w moim przypadku, po wypróbowaniu przeze
mnie tylu diet. Cały dzień piję stopioną wodę, w ustach
bleee, po umyciu zębów przez jakiś czas dobrze, po godzinie
znowu bleee. Język czysty, bez nalotu, jeść nie chcę. Wieczo-
rem czuję, że mam obłożone gardło, jak gdyby zaczynała się
angina. Trochę boli wątroba. Tak samo trochę boli lewe
ucho, które już drugą zimę „cierpi” na zapalenie. Ogólny
stan wspaniały, nie odczuwam słabości ani nie mam dresz-
czy. Lewatywy nie zrobiłam, po przeczytaniu Wasilia… tym
bardziej, że nigdy nie cierpiałam z powodu zaparć.
26 marca, waga 120,5 kg — zabawne. W południe,
mamusiu rodzona, jeść mi się chce! Popiłam wody. Pomo-
gło. Mocz jasny, język biały, podrapałam, nie schodzi, w
ustach bleee, ślina zwykła, bez goryczki. Mam jeszcze sporo
energii, spacerowałam przez 3 godziny w lesie, gorąco.
27 marca, waga 116 kg — ale numer!!! W nocy, nie
wiadomo dlaczego, pociekło z lewego nozdrza, prawym
oddycham normalnie. Z tylnej strony ucha boląca ranka,
nie wiadomo skąd się wzięła. Niewielka zgaga. Nic mnie
nie boli, czuję się świetnie, bardzo lekko. Jadąc w autobusie
nawet nie miałam chęci usiąść. Około 5 km (liczyłam kroki)
przeszłam na piechotę wracając z pracy, nie zadyszałam się
ani razu. W ustach bleee, język zrobił się jeszcze bardziej
biały, pod oczami, nie wiadomo dlaczego, siniaki. Jeść mi
się nie chce, tylko żołądek jakoś dziwnie się czuje, pewnie
zaczął usychać. Domownicy grożą mi, że zaczną mnie kar-
mić na siłę, jeżeli stwierdzą, że ze mną źle. Ale!
28 marca, waga 116 kg — hm… znowu stoi, ale to
nie najważniejsze. Wczoraj wieczorem strasznie łamało no-
113
gi z dołu do kolan, jak kiedyś, w dzieciństwie, kiedy szybko
rosłam, (myślałam, że pożegnałam się z tym uczuciem na
zawsze). Dziąsła krwawią i nie tylko podczas mycia, w us-
tach bleee z posmakiem krwi. Ciekawa jestem, czy wystę-
puje w czasie głodówki szkorbut, czy to normalne. Mocz z
ledwo zauważalnymi białymi płatkami i z piaskiem, dokła-
dniej nie chciało mi się oglądać. Poszłam do swojej fryzjer-
ki, doczekałam się „komplementu” – coś pani wygląda tak
smutno i wzrok taki zagubiony… Zabawne, bo czuję się
przy tym świetnie. Może jednak warto zrobić lewatywę?
Coraz bardziej myślę na ten temat, gdy robiłam głodówkę
po raz pierwszy w życiu nie robiłam lewatywy i czułam się
całkiem dobrze, mąż też dobrze się czuł bez tego. Dużo wo-
dy upłynęło od tego czasu, głodowałam wtedy z mężem z
poczucia solidarności, teraz mam zupełnie inne motywy.
11 kwietnia, opiszę od razu dwa dni. Wczoraj przez
cały dzień byłam ospała, położyłam się zdrzemnąć o 17 i
obudziłam się dopiero o 7 rano. Całą noc jeździłam na ro-
werze bez hamulców. Ile ważę? Nie wiem, wagi nowej so-
bie jeszcze nie kupiłam, a starą dzieci rozłożyły na części,
żeby „naprawić”.
Jednak nie piszę tu raportu ani sprawozdania, tylko
opowiadam o swoich przeżyciach. Początek głodówki mam
opisany, nie będę opisywać znowu. Po 20. dniu dziennik
pisałam od ręki, teraz go przeczytałam i wypiszę najważ-
niejsze etapy mojego wielkiego szlaku. Przyjechał do mnie
mój ojciec aby sprawdzić, jak żyję. Wbrew moim oczekiwa-
niom pomysłu z głodówką nie skrytykował. Wręcz odwro-
tnie, pochwalił i zaproponował, abym się przeprowadziła
do jego leśnej chatki w tajdze. Moja matka zgodziła się
przyjechać i doglądać moich dzieci, ale była przeciwna
moim eksperymentom i żądała, abym powróciła do nor-
malnego odżywiania się. W odpowiedni lekko skłamałam,
że nie mam zamiaru udawać Jezusa Chrystusa i że głodów-
114
kę zaczęłam dopiero przedwczoraj, co nieco ją uspokoiło. Ja
wyruszyłam z ojcem w tajgę. Celowo nie wzięłam ze sobą
żadnego pożywienia, aby nie mieć pokusy, przecież w taj-
dze nikt mnie nie widzi. Teraz to nie mam wyboru, chyba,
że zacznę w kwietniu trawkę skubać. Zabrałam ze sobą
książki Castanedy, podręcznik z angielskiego, zeszyty, ołó-
wki i kredki, a także wydrukowane z Internetu książki Ha-
kerzy Marzeń
i Simorona, opisy praktyk szkoleniowych.
Co mogę dodać? To, że lasu z miastem nie da się po-
równać w sensie światopoglądu i samopoczucia. Smaczne
leśne powietrze, źródlana woda, brak drażniących czynni-
ków cywilizacyjnych.
Oj… miałam króciutko opisać…
Ojciec nie został ze mną, pojechał z powrotem do
miasta, obiecał, że wróci po mnie za trzy tygodnie. Dał mi
w prezencie kamień zwany „kamiennym masłem”
, abym
wkładała go do wody, którą będę pić. Woda z rozpuszczo-
nym kamieniem miała kwaskowaty smak, czasem smako-
wała, a innym razem była obrzydliwa. Właśnie to było dla
mnie wskazówką, gdy smakowało piłam, jeżeli nie smako-
wało, robiłam jeden łyk i odstawiałam słoik z wodą na po-
tem. Gdy tylko zaczęłam pić wodę z rozpuszczonym ka-
mieniem moje dziąsła od razu przestały krwawić. Wcze-
śniej napisałam, że głodówka udaje mi się z łatwością, w le-
sie zrobiło się jeszcze łatwiej — przez pierwsze 11 dni. Co-
dziennie robiłam sobie lewatywę na świeżym powietrzu —
widok dla obcego widza byłby nie do zniesienia. Często
spacerowałam, nosiłam drewno na opał, paliłam w piecu,
dużo czytałam, pisałam, angielski pozostał nieruszony,
(ech… szkoda), wiele czasu spałam. Gwałtownie zrobiło mi
6 „Kamienne masło” to substancja pochodzenia mineralnego, koloru
beżowego lub żółtego; tworzy się w szczelinach górskich skał.
Kamień ten jest rozpuszczalny w wodzie i zawiera ogromną ilość
składników mineralnych. Jest stosowany w leczeniu chorób trawienia
i innych (przyp. tłum.).
115
się źle po 32. dniu postu — mdłości, zawroty głowy, dresz-
cze, ból mięśni i obrzęk stawów, krwawienie z nosa i krwa-
wienie miesiączkowe. Trwało to mniej więcej dwie doby,
potem przeszło. Najdłużej trwało krwawienie miesiączko-
we, bo aż 6 dni — zaczęłam sobie robić tampony nasączone
rozpuszczonym kamiennym masłem, tylko bardziej skon-
centrowanym niż do picia. Przestraszyłam się… Krwawie-
nie ustało, ale zaczęły się upławy z (sorry) bardzo nieprzy-
jemnym zapachem zdechłej morskiej ryby, właśnie mor-
skiej, taki jodowany zapaszek. Guz w pochwie zmniejszył
się o połowę. W 37. dniu poczułam się o niebo lepiej, tak
lekko, jak w stanie nieważkości, czułam się jak chmurka, ale
upławy wciąż były i język już nie był po prostu biały, a jak-
by go serem obłożono. Ten ser był i na języku i pod języ-
kiem, na policzkach i na dziąsłach. Zdrapywałam go kilka
razy dziennie, zwłaszcza dużo było tego z rana. Już mniej
spacerowałam, od domku daleko nie odchodziłam. W 39.
dniu głodówki przyjechał mój ojciec. Odmówiłam wyjścia z
głodówki i z lasu, odczuwałam, że to jeszcze nie czas. Pra-
wdopodobnie na umierającą nie wyglądałam, ponieważ oj-
ciec zgodził się zostawić mnie jeszcze na tydzień lub półto-
rej; zostawił mi 10 kg marchwi. Z głodówki będę mogła
wyjść samodzielnie, w tajdze. Dzień 40. nie przyniósł mi
żadnego Boskiego oświecenia :))))))) w odróżnieniu od róż-
nych świętych. Dni 41., 42., 43. bez zmian. W dniu 44. wy-
mioty, żółć ze śluzem, coś w rodzaju (wielkie sorry) glutów,
kilka razy w przeciągu godziny. Piłam wodę po każdym
napadzie i znowu wymiotowałam. Po tym wszystkim usnę-
łam, a obudziłam się dopiero w 46. dniu pod wieczór.
Wciąż chciało mi się spać, ale bardzo zmarzłam i musiałam
wstać i napalić w piecu. Napaliłam, wypiłam wodę i znowu
poszłam spać, nie wspomniałam nawet, że od trzech dni
nie byłam w łazience. Obudziłam się po trzech godzinach
od bólu w pęcherzu moczowym, poszłam do łazienki i wy-
116
sikałam z moczem dwa kamyki i dużo piasku, mocz był
mętny, prawie biały. Zrobiłam lewatywę, wyszły ze mnie
dwa kłębki białych nitek, wyglądało to obrzydliwie. Znowu
przespałam dwie doby. Pomyślałam: może już czas wycho-
dzić z głodu, ale stan był jak w letargu, nawet nie mogłam
odnaleźć tętna w zwykłym miejscu, odnalazłam je dopiero
na szyi, ale bardzo słabe — 5 uderzeń na 10 sekund. Re-
sztkę sił poświęciłam na rozpalenie pieca i kilka słów w
dzienniku. W dniu 50. obudziłam się zupełnie rześka i za-
dowolona z życia. Wyczyściłam jamę ustną od sera, na pe-
wno z pół kilo tego było. Lewatywa czarna i podobny do
kamieni kał. Pospacerowałam, poczytałam, nanosiłam do
domku drewna i wody. Przyjechał ojciec… oboje mieliśmy
dużo szczęścia, że nie zastał mnie w moim stanie letargu...
Był bardzo zdziwiony, że jeszcze nie wyszłam z gło-
dówki. Ostro na ten temat się z nim pokłóciłam, oznak peł-
nego oczyszczenia organizmu w sobie nie dostrzegałam,
dlatego znowu odmówiłam wyjścia z głodu i wysłałam go
do domu. Biedny tatuś… jeździ tam i z powrotem. W
dniach 51., 52., 53., 54., 55., 56. — słabość, zadyszka, coś
ropnego ciekło z nosa i uszu, ale wciąż byłam w dobrym
humorze, nie byłam ospała, wysięki zrobiły się czyste i bez
zapachu, guz zaledwie namacalny. Codziennie robiłam le-
watywę i codziennie przez 6 dni wychodziły czarne kamie-
nie. W dniu 57. gwałtownie poczułam się źle, ciemno przed
oczami, zupełna apatia. Znowu długo spałam, budziłam się
tylko, żeby napalić w piecu. W dniu 60. obudziłam się od
łez, nie wiadomo, z jakiej przyczyny przepłakałam kilka go-
dzin z rzędu, chociaż płaczliwa to ja nie jestem, już nie pa-
miętam, kiedy po raz ostatni płakałam. Nieprzerywanie
płacząc i ocierając łzy zrobiłam sobie lewatywę. Razem
z żółcią wyszły dwie martwe askarydy. Od razu przestałam
płakać, za to zwymiotowałam kilka razy z obrzydzenia.
Zrobiłam jeszcze dwie lewatywy – czysta woda. Ponieważ
117
na dworze, na polanie było ciepło (22 maja) postanowiłam
poleżeć, pogrzać się na słoneczku. Wieczorem postanowi-
łam zacząć ścierać marchewkę. Dokładnie obejrzałam siebie
i bardzo zdziwiłam się, gdy zauważyłam brak wszystkich
moich pieprzyków na rękach i brzuchu. Moja blizna po
operacji wyrostka robaczkowego znacznie się skurczyła
i zrobiła się różowa. Rozstępy na brzuchu po ciąży stały się
niezauważalne. Natchnęło mnie to. Postanowiłam nie prze-
rywać jeszcze głodówki. Dni 61., 62., 63. spałam, trochę spa-
cerowałam, leżałam na słoneczku, z miłością się obmacy-
wałam i oglądałam zmiany, które zaszły w moim ciele. Po-
nieważ wagi do lasu nie chciało mi się taszczyć (cel mojej
głodówki był inny, niż schudnięcie), nie wiedziałam ile
ważę, ale to, co widziałam bardzo mi się spodobało. Razem
z wodą po lewatywie nic już nie wychodziło. Sera na języ-
ku było znacznie mniej, ale jeszcze był. Guz w pochwie cał-
kiem zniknął. W dniu 64. gwałtownie wstałam i straciłam
przytomność, obudziłam się na podłodze. Gdy wstałam,
poczułam straszną złość na cały świat, kopnęłam piec…
głupi… boli… zrobiłam się jeszcze bardziej zła, coś wykrzy-
kiwałam… Złość minęła, ale spodobało się krzyczeć. Potem
poczułam, że w gardle jakby coś pękło, wyplułam — była
to ropa z krwią. Trwało to kilka godzin z rzędu, krzyczałam
i wypluwałam ropę. Wykrzyczałam się i znowu poszłam
spać. W dniu 65. znowu przyjechał ojciec. Złościł się mniej
więcej tak samo jak ja w dniu 64. :))), nie mogłam mu na to
nic odpowiedzieć. Bolało mnie gardło i zupełnie straciłam
głos. Poszłam się umyć i wyczyścić z ust ser — a sera nie
ma, tylko niewielki, biały nalot na języku. Napisałam ojcu
w zeszycie, że z głodu wyjdę tylko wtedy, gdy zniknie bia-
ły nalot z języka. Tata nie wyjechał, został ze mną w dom-
ku. W dniu 66. spałam. Obudziłam się w dniu 67. z uczucia
głodu, którego dawno już nie czułam — język miałam różo-
wiutki, oczy, pomimo, że białka całkowicie czyste, zupełnie
118
jak nie moje — miałam zielone jak rusałka, a teraz stały się
całkowicie szare.
Natarliśmy z ojcem marchewki, rozcieńczyłam 2/3 z
wodą wypiłam i zapadłam się w sen. Dni 68., 69. spędziłam
jak niemowlę, budziłam się co 4 godziny, chodziłam do ła-
zienki, piłam rozcieńczony marchewkowy sok i znowu za-
sypiałam. Potem wszystko powróciło do normy. Wróciłam
do domu, zajęłam się zwyczajnymi dla mnie sprawami, ale
żyłam na samych sokach jeszcze dwa miesiące. Dobrej mar-
chewki na początku lata było mało, dlatego robiłam więcej
soków z trawy i cytrusów. Zważyłam się tylko na piąty
dzień wyjścia z głodu. Teraz 66 kg przy początkowej wadze
120,5 kg, ogólna strata wagi ciała 54 kg. W ciągu dwóch
miesięcy na sokach schudłam jeszcze 8 kg. Po przejściu na
normalne odżywianie się waga pozostała w miejscu 58 kg.
Krótko o moich osiągnięciach: zniknęły wszystkie
zmiany skórne, wywołane wirusem brodawczaka ludzkie-
go, ze wszystkich pieprzyków, które miałam pozostało tyl-
ko 1/8 (w odbiorze subiektywnym, ponieważ nie liczyłam
ich wcześniej i moja ocena jest tylko wizualna). Guz zniknął
bez śladu; blizny po operacji wyrostka robaczkowego i śla-
dy po dawnym poparzeniu się zniknęły, skóra w tych miej-
scach zupełnie normalna. Zmienił się wygląd cery. Miałam
matową, porowatą, przetłuszczającą się, a zrobiła się nor-
malna. Kolor oczu pozostał mi szary — jak twierdzi mama
taki kolor miałam w wieku do 3 lat. Jelita działają bez
szwanku; energii mam mnóstwo, jakbym 10 lat odmłodnia-
ła — wyglądam na 25 lat, zamiast 34.
W listopadzie 2011 roku postanowiłem przejść dłu-
gą głodówkę. Nie trwało to u mnie tak długo, bo tylko 21
dni. Nie planowałem wcześniej, ile będzie trwała — chcia-
łem zdać się na wyczucie, ale postanowiłem, że nie mniej
7
http://golodanie.su/forum/showthread.php?t=2197
119
niż 10 dni. Po tym, jak minęło 10 dni nie odczułem chęci po-
wrotu do jedzenia. W książce Nikolajewa znalazłem opisy
symptomów, kiedy trzeba wychodzić z głodówki: nadmier-
ne wydzielanie śliny oraz ogromny apetyt. U mnie nie było
tych symptomów, wręcz odwrotnie, odczuwałem absolut-
ny brak zainteresowania jedzeniem. Zapamiętałem 17.
dzień mojej głodówki, ponieważ po wstaniu z łóżka zakrę-
ciło mi się w głowie, pociemniało przed oczyma i niemalże
straciłem przytomność. W oczach miałem ciemność, więc
kucnąłem opierając się o ścianę. Ten dzień spędziłem w łóż-
ku, wszystkie pozostałe dni minęły normalne — chodziłem
codziennie do pracy i na spacery.
W dniu 21. wracałem pociągiem z delegacji i stało
się coś niespodziewanego. Już myślałem, że będę taki dziel-
ny, wejdę do elity twardzieli, wytrzymam całe 40 dni i wte-
dy zdarzy się ze mną coś wspaniałego. Tak się jednak nie
stało. Nie było żadnej łatwizny.
W czasie głodówki człowiek śpi mało, prawie bez
snów, zapada się w sen bez marzeń sennych. Śpię sobie
więc na górnej półce wagonu i śni mi się sen. Siedzę sobie
w restauracji i rozłamuję kurczaka. Obudziłem się z ustami
pełnymi śliny, koc i poduszka mokre, wyraźna wskazówka,
że należy z głodu wychodzić. Przyjechałem do domu i za-
cząłem wyciskać sok z marchewki.
W żadnym wypadku nie uważam głodówki za rzecz
niezbędną. Nikomu nie polecam stosowania głodówek bez
odpowiedniego przygotowania i wyraźnej chęci. Chciałbym
tylko zauważyć, że stan organizmu bez pożywienia jest wy-
jątkowy, niepowtarzalny, wtedy właśnie najmocniej działa
pionowy (przestrzenny) system przepływu energii przez cia-
ło. Właśnie podczas głodówki przychodzą ciekawe pomysły,
a niektórzy nawet doznają cudownych oświeceń. Cała ener-
gia jest poświęcona syntezie enzymów metabolicznych i nie
jest tracona na wytwarzanie enzymów trawiennych.
120
Idźcie na całość! Jednak oczywiście z zachowaniem
zasad zdrowego rozsądku. Obowiązkowo przeczytajcie li-
teraturę na ten temat oraz stosujcie znane już sposoby (in-
strukcje) wejścia i wyjścia z głodówki.
26. Woda. Czy potrzebujemy ją pić?
Pisząc o odżywaniu musimy wspomnieć też o wo-
dzie. Zapoznałem się ze znakomitą pracą doktora F. Bat-
manghelidża, w której omówiono zależność pomiędzy
zdrowiem człowieka a spożywaniem wody. Jest to książka
Wasze ciało prosi o wodę
i jest ona dostępna w Internecie.
Najważniejsza myśl doktora Batmanghelidża to:
„chorzy ludzie cierpią z pragnienia”. To dlatego, że mają
nieprawidłowy bilans wodno-solny. Pijąc takie napoje jak
kawa, herbata, lemoniada, coca-cola, serwujemy sobie bar-
dzo skoncentrowane substancje, które wymagają większej
ilości wody, aby je zneutralizować. W napojach typu coca-
cola jest tyle cukru i składników dodatkowych, że ilość wo-
dy w nich jest niewystarczająca do ich rozpuszczenia i wy-
dalenia z organizmu. Po wypiciu tego typu napojów znowu
chce się nam pić. W wyniku tego organizm się odwadnia,
więc próbujemy temu zaradzić popijając coca-colę lub her-
batę, ale w ten sposób nasz organizm wystarczającej ilości
wody i tak nie otrzymuje. Człowiek może nawet nie czuć
się spragniony, ponieważ wydaje mu się, że zaspokoił swo-
je pragnienie gazowanym napojem, ale jego organizm po
prostu został oszukany. W wyniku wieloletniego oszukiwa-
nia organizmu powstają choroby.
Na szczęście witarianom taki problem nie grozi. Wi-
tarianie praktycznie nie piją coca-coli, kawy, herbaty, a na-
wet wodę piją w ograniczonej ilości. Gdy naprawdę chce
się pić po fizycznym wysiłku lub po ciężkiej pracy, to na-
wet szklanka surowej wody z kranu nam nie zaszkodzi, je-
121
żeli spożywamy dostateczne ilości surowych owoców i wa-
rzyw zawierających dostateczną ilość wody.
Trafiłem także na dobrą książkę Paula Bragga Szo-
kująca prawda o wodzie i soli
. W tej książce autor skrupulatnie
opisuje, jakie niebezpieczeństwo nam grozi w wyniku picia
zwykłej wody, zawierającej substancje chemiczne oraz nie-
organiczne minerały, a także spożywania w potrawach
zwykłej soli kuchennej. Na pierwszej stronie książki prze-
czytałem:
Niektóre zwierzęta, takie jak króliki i zające, odżywiają się
prawie wyłącznie trawą i innymi pokarmami zawierającymi
ponad 85% wody, nie piją zwykłej wody w ogóle, jeżeli tylko
mają dostęp do dostatecznej ilości świeżego pożywienia. Także
kobiece mleko składa się w 87% z wody. Wszystkie soczyste
owoce i warzywa zawierają procentowo taką samą ilość wody.
Człowiek, który zjada 1,5 do 2 kilogramów świeżych owoców i
warzyw dziennie otrzymuje 250 g twardego pokarmu i nie mniej
niż półtora litra doskonale przefiltrowanej destylowanej wody.
Z powyższego zdania wynika to, że zapotrzebowa-
nie na czystą wodę u ludzi odżywiających się surowym ro-
ślinnym pokarmem jest zaspokajane w 100%, a świeże owo-
ce są pod tym względem bezkonkurencyjne. Pochwalę się,
że człowiek, który doradził mi przeczytanie książki Paula
Bragga niedawno został witarianinem, tak jak ja! Witaria-
nizm jest pozytywnie zaraźliwy!
27. Z powrotem do natury?
Spożywanie surowego pożywienia nie jest w żad-
nym wypadku agitacją na rzecz rzucenia całego dorobku cy-
wilizacji i powrócenia do dziczy, by mieszkać w lesie czy
w komunach oraz by odżywiać się wyłącznie wyhodowa-
nym samodzielnie pokarmem. Oczywistym jest, że należy
nadal korzystać z komputerów i telefonów komórkowych,
122
używać toalety i myć się. Jestem za tym, aby korzystać ze
wszystkich rzeczywistych udogodnień cywilizacji w celu
osiągnięcia maksymalnego komfortu, a także korzystania ze
wszystkich urządzeń ułatwiających pracę fizyczną, powodu-
jących wzrost bezpieczeństwa człowieka i ulepszający jego
poziom życia i dostatek.
Gdy mówię o odżywianiu się surowym poży-
wieniem, mam na myśli wyłącznie ciało człowieka, jego bu-
dowę biologiczną, która wytwarzała się przez miliony lat
życia na Ziemi i jedzenie, które jest w stanie uczynić nas
zdrowymi niezależnie od trybu życia, kondycji fizycznej
i miejsca zamieszkania.
Oczywiście mogą znaleźć się zwolennicy teorii nie-
ziemskiego pochodzenia człowieka, którzy zakładają, że lu-
dzi sprowadzono na Ziemię z innych planet. Ci ludzie nie
muszą przejmować się własnym zdrowiem, bo przecież
przylecą „swoi” i wyleczą ich wszystkie choroby. Dla tych,
którzy jednak uważają, że składają się z ziemskich komórek,
takich samych jak otaczające ich środowisko, wystarczy głos
własnego rozsądku i wnioski dotyczące odżywiania, wyni-
kające z najnowszych badań naukowych i doświadczeń,
bowiem wszystkie eksperymenty, badania i ustalenia, które
przeprowadzane są na naszych mniejszych braciach, dotyczą
również nas samych.
28. Kości. Czy ryzyko osteoporozy może wys-
tąpić przy surowym, roślinnym pożywieniu?
Krytycy witarianizmu często mówią, że odżywianie
się surowym, roślinnym pokarmem może doprowadzić do
łamliwości kości w wyniku niedostatecznej ilości wapnia
i innych niezbędnych mikroelementów. Taka choroba nosi
nazwę osteoporozy — przejawia się tym, że z wiekiem kości
tracą część wapnia i robią się „dziurawe”. Wapń zostaje wy-
123
płukany z kości i osiada w tkankach miękkich. Kości stają się
kruche, wzrasta ryzyko złamania nawet w wyniku słabego
uderzenia lub przypadkowego przewrócenia się. Spróbujmy
rozstrzygnąć to zagadnienie i wyjaśnić, czy przyczyną pow-
stawania osteoporozy może być surowe pożywienie.
Wyniki badań dr Helen Linksviller z Uniwersytetu
Wisconsin wykazały bezpośrednią zależność utraty wapnia
z kości od spożywania białka zwierzęcego. Podobne doś-
wiadczenia przeprowadził także Mark Hegsted z Uniwer-
sytetu Harvard.
Wyniki tych badań wyglądają w skrócie następują-
co: kości przeciętnego Amerykanina zjadającego 140 g mię-
sa dziennie tracą 3% wapnia rocznie. Każdy przeciętny
Amerykanin w wieku 50-60 lat, odżywiający się standardo-
wo, cierpi z powodu osteoporozy. Codzienne spożywanie 50
g białka zwierzęcego nie prowadzi do utraty wapnia
z kości. Dzienne spożycie białka zwierzęcego w ilości po-
wyżej 95 g prowadzi do wymywania wapnia z kości
w związku z tym, że białko to zawiera fosfor. Zwracam tu
szczególną uwagę na to, że mierzona była ilość wapnia
wydalana z moczem, natomiast wapń, który pozostawał
w organizmie w tkankach miękkich, nerkach i w woreczku
żółciowym nie był brany pod uwagę.
Pozostawmy chwilowo białko w spokoju i zobacz-
my, co ma wpływ na wypłukiwanie wapnia z kości. Po-
karm odzwierzęcy zawiera średnio 10 razy więcej fosforu
niż pożywienie roślinne Podczas badań zaobserwowano
bezpośrednią zależność utraty wapnia z kości od ilości spo-
żywanego i wchłanianego fosforu. By jednak zrozumieć
proces utraty wapnia z kości musimy zapoznać się z poję-
ciem bilansu kwasowo-zasadowego (BKZ).
Termin BKZ używany jest w stosunku do roztwo-
rów wodnych i innych płynnych substancji. Występujące
w przyrodzie minerały po rozpuszczeniu w wodzie mogą
124
dawać odczyn kwaśny lub też zasadowy. Istnieją takie mik-
roelementy, które doprowadzają naszą krew do stanu od-
czynu kwaśnego (siarka, fosfor, chlor), a inne — do odczy-
nu zasadowego (wapń, potas, magnez, sód).
W tym rozdziale omówimy pH krwi człowieka,
która jest najważniejszym roztworem wodnym w ciele
każdego człowieka.
Każdy z nas pewnie pamięta telewizyjne reklamy
kosmetyków, w których występuje owo tajemnicze pH.
Cóż to za zagadkowe literki? Jest to ilościowa skala kwaso-
wości i zasadowości roztworów wodnych związków che-
micznych. Skala ta jest oparta na aktywności jonów hydro-
niowych [H3O+] w roztworach wodnych. Występuje jako
ujemny logarytm dziesiętny aktywności jonów hydronio-
wych wyrażonych w molach na decymetr sześcienny
[рН=–lg(H+)]. Ta wielkość ma nieduży zakres skali: od 0
do 14. Dziesięciokrotna koncentracja jonów H+ wodoru
odpowiada zmianie pH o jedną jednostkę, dlatego koncen-
tracja jonów wodoru przy pH=5 jest odpowiednio dziesięć
razy większa od pH=6, sto razy większa od pH=7 i tysiąc
razy większa od pH=8. Kwaśne roztwory to takie roztwory,
które mają pH<7. Im niższy jest wskaźnik pH, tym kwaś-
niejszy roztwór. Zasadowe roztwory mają pH>7, roztwory
o kwasowości 7 uważane są za neutralne, a im bliżej cyfry
14 jest wskaźnik, tym bardziej zasadowy roztwór.
Proszę sobie teraz przypomnieć rozdział, w którym
omawiałem autolizę indukowaną: wspominałem, że jony
wodoru przenikają do pożywienia z soku żołądkowego.
Kwasowość soku żołądkowego (wodnego roztworu kwasu
solnego) zależy od koncentracji ilości dodatnich jonów wo-
doru H+ i średnio wynosi pH=1,4. Dla naszej krwi odpo-
wiednim jest pH=7,4. Przytoczę tu kilka przykładów dla
kwasowości w naszym organizmie, abyście mieli o tym
prawidłową wiedzę.
125
Dla krwi tętniczej pH=7,35-7,45;
Dla krwi żylnej pH=7,26-7,36;
Dla limfy pH=7,35-7,40;
Dla płynu międzykomórkowego pH=7,26-7,38;
Dla płynu stawowego pH=7,3;
Ślina (ślinianki przyuszne) pH=5,8;
Ślina (ślinianki podżuchwowe) pH=6,4;
Dla skóry: górna, zrogowaciała warstwa naskórka
oraz skóry głowy pH=4,5-5,5;
Dla pozostałej części skóry pH=5,1-5,5;
Na dłoniach pH=6,2-6,5;
Skóra na głębszych poziomach pH=7-7,4;
Dla moczu pH=6-7;
Śluzówka pochwy pH=3,8-4,2.
Z tego można wyciągnąć wnioski i nauczyć się, by
zwracać uwagę na pH kosmetyków, które kupujemy do co-
dziennego użytku dla określonych części naszego ciała. Co
wpływa na zdrowy stan waszej skóry: naskórek czy głębsze
warstwy? Jakie jest środowisko w jamie ustnej: kwaśne czy
zasadowe? Patrzcie na cyfry, porównujcie z tablicą podaną
wyżej i nie dajcie się oszukać reklamie.
Nasz organizm reguluje kwasowość każdego syste-
mu i każdego organu w ściśle określonych granicach, dzię-
ki czemu większość mikroorganizmów w naszych orga-
nach nie może się rozwijać. W dodatku istnieje mechanizm
utrzymywania kwasowości w granicach określonej warto-
ści. Kwasowość krwi w ciągu doby waha się w zakresie od
7,35 do 7,45.
126
Tabela 1. Najbardziej sprzyjające środowisko dla rozwoju choro-
botwórczych bakterii.
Mikroorganizmy pH
Środowisko
Gronkowce
7,4
Zasadowe
Paciorkowce
7,4 — 7,6
Zasadowe
Pneumococci
7,6 — 7,8
Zasadowe
H. influenza
7,8
Zasadowe
Meningococci
7,4 — 7,6
Zasadowe
Rozpatrzmy teraz wpływ pożywienia na poziom pH
krwi. Wyobraźmy sobie, że do krwi trafił fosfor. Pierwiastek
ten zmienia bilans kwasowo-zasadowy (BKZ) krwi na bar-
dziej kwaśny. Organizm próbuje temu zapobiec wykorzys-
tując buforowe zapasy wapnia — wapnia z kości. Wapń wią-
że fosfor i bilans kwasowo-zasadowy powraca do normy.
Chlor i siarka działają w organizmie w ten sam sposób, co
fosfor. Potas, magnez i sód w naszym ciele działają w ten
sam sposób, co wapń, lecz tych pierwiastków w organizmie
zawsze brakuje. Potas nie może być pobrany z organizmu ja-
ko bufor, ponieważ jego niedobór w komórkach wpływa ne-
gatywnie na procesy metaboliczne organizmu, dlatego naj-
częściej wykorzystywany jest wapń. Najciekawsze jest to, że
organizm nie śpieszy się z wydalaniem wapnia i jego zapas
osadza się w nerkach.
Trzeba także pamiętać, że mikroelementy nie trafiają
do organizmu w czystej postaci. Mikroelementy zostają
przyjmowane wraz z pożywieniem w formie związków mi-
neralnych, które w organizmie biorą udział w wielu reak-
cjach chemicznych. W wyniku tych reakcji powstaje popiół.
Niektóre pierwiastki dają odczyn kwaśny, a inne zasadowy.
Zróbmy ilościową ocenę naturalnych produktów spożyw-
czych, które występują w przyrodzie, jako wskaźniki wy-
bierając zawarte w nich mikroelementy takie jak wapń, po-
tas, magnez, sód, fosfor, siarka, chlor. W tym celu należy uw-
127
zględnić skład chemiczny każdego produktu i odnaleźć sto-
sunek elementów zakwaszających do elementów tworzą-
cych środowisko zasadowe. Nazwijmy to zależnością
kwasową.
Tabela 2. Stosunek masy elementów zakwaszających (siarka, fos-
for, chlor) do masy elementów tworzących środowisko zasadowe
(potas, wapń, magnez, sód).
Pierwiastek
W
T
O
M
P
S
Potas
285
112
664
200
197
774
Wapń
7
135
124
27
34
106
Magnez
22
23
198
38
13
82
Sód
58
41
3
21
13
24
Siarka
220
29
100
6
9
-
Fosfor
164
200
564
55
23
83
Chlor
48
110
25
63
3
-
ZK
1,16
1,09
0,69
0,43
0,13
0,08
Objaśnienia tabeli: W — wieprzowina, T — twaróg, O — orzech
włoski, M — marchew, P — pomarańcza, S — szpinak
(wszystkie wartości liczbowe dotyczą zawartości miligramów na
100 g danego produktu); ZK – zależność kwasowa.
Porównajmy tę zależność z kwasowością krwi czło-
wieka i drapieżnika. Pamiętajmy, że pH jest pojęciem loga-
rytmicznym. Krew człowieka jest bardziej zasadowa od krwi
drapieżnika 1,58 razy (7,4 i 7,2), a krew zwierząt żywiących
się trawą jeszcze bardziej zasadowa — 2,5-krotnie (7,6 i 7,2).
Dlatego wskaźnik kwasowości człowieka mnożymy razy
1,58, a wskaźnik zwierząt żywiących się trawą mnożymy
razy 2,5. Ten wynik koeficjent adekwatności pożywienia
(KAP).
128
Tabela 3. Wartości koeficjenta adekwatności pożywienia drapie-
żnika, człowieka oraz zwierząt żywiących się trawą.
W
T
O
M
P
S
Drapieżnik
1,6
1,9
0,69
0,43
0,13
0,08
Człowiek
1,83
1,72
1,09
0,67
0,20
0,12
Roślinożerca
2,89
2,72
1,72
1,07
0,32
0
Objaśnienia tabeli: W — wieprzowina, T — twaróg, O —
orzech włoski, M — marchew, P — pomarańcza, S — szpinak.
Matematyka nie kłamie. KAP waha się w ścisłej pro-
porcji do kwasowości krwi i pewne jest, że jej idealna war-
tość dla każdego gatunku biologicznego bliska jest liczbie 1.
Porównaliśmy wyliczony koeficjent adekwatności poży-
wienia do kwasowości krwi żywych stworzeń i okazało się,
że u zwierząt żywiących się trawą KAP bliski jest jedynki
przy produktach zielonych, u człowieka zaś przy owocach i
orzechach. U drapieżników tam, gdzie mięso.
Umieszczę KAP innych produktów żywieniowych
w relacji do organizmu człowieka: jajka 2,27; baranina 1,73;
ostrobok 1,89; makrela 1,61; twaróg 1,72, orzechy ziemne
1,36; nerkowce 1,02; migdały 0,85; orzechy laskowe 0,75;
awokado 0,53; pomidory 0,41; buraki 0,36; kiwi 0,39;
cytryna 0,25.
Powstał bardzo interesujący wynik. Aby utrzymać
bilans kwasowo-zasadowy we krwi, każdy gatunek jest
wręcz zobowiązany odżywiać się produktami, których
KAP jest bliski 1. Drapieżniki muszą jeść surowe mięso,
otręby i kości. Roślinożercy muszą jeść trawę i liście. Czło-
wiek powinien odżywiać się orzechami, owocami i warzy-
wami. Im bardziej KAP odchyla się od normy, tym więcej
wewnętrznych rezerw ciała organizm musi zużywać na
podtrzymanie prawidłowej kwasowości krwi. Ponieważ
omawiamy w tym rozdziale przyczyny powstania osteopo-
129
rozy (choroby charakteryzującej się ubytkiem masy kości),
muszę napisać, że spożywanie pokarmu odzwierzęcego bez
kompensaty dużą ilością zieleni sprzyja wypłukiwaniu
wapnia z kości. Dodatkowa suplementacja preparatami z
wapniem nie przynosi pożądanego efektu, ponieważ jego
wchłanialność jest ograniczona i organizm znacznie hamuje
wchłanianie, gdy zauważy jego nadmiar w pożywieniu.
Dlatego zwiększanie dawek wapnia oraz nadmierne spoży-
cie produktów mlecznych prowadzi do odwrotnego sku-
tku. Suplementowane preparaty wapnia będą z organizmu
wydalone z moczem oraz osiądą w nerkach w postaci ka-
mieni, a zakwaszona krew w dalszym ciągu będzie odkwa-
szana wapniem z zapasów tkanek kostnych.
Dla uzyskania większej jasności można obejrzeć sta-
tystyki Światowej Organizacji Zdrowia na temat osteoporo-
zy. Pierwsze miejsce zachorowalności na tę chorobę zajmuje
USA oraz kraje europejskie, liderzy w spożywaniu mięsa
i produktów mlecznych. Na ostatnich pozycjach są kraje Af-
ryki, w których ludzie pozyskują białko z roślin takich jak
soja, kukurydza i fasola.
Aby uzyskać prawdziwe wyniki należałoby jeszcze
zbadać skład chemiczny mięsa reniferów, które spożywają
mieszkańcy Jakucji, długowieczni Ewenkowie. W tych da-
nych, które udało mi się odnaleźć nie było podanych warto-
ści siarki i chloru, które pozwoliłyby mi obliczyć KAP dla
spożywanego przez nich mięsa reniferów. Mieszkańcy Ab-
chazji, słynni z tego, że żyją bardzo długo, oprócz mięsa spo-
żywają ogromne ilości zieleniny oraz świeżych owoców.
Mięso spożywają tylko z rzadka i nigdy nie jedzą produk-
tów obrabianych termicznie. Spożywana zieleń zawiera w
dużej ilości potas, który pomaga utrzymać pH krwi na wła-
ściwym poziomie, co zapobiega wypłukiwaniu się wapnia z
kości. Przykład ludu Ewenka oraz mieszkańców Abchazji
dowodzi, że jedzenie mięsa nie musi być powodem pojawie-
130
nia się osteoporozy, jeśli obecne są czynniki kompensujące.
Dlaczego więc w wyniku przejścia na surową dietę
zaczynają się rozpuszczać i znikają różnego rodzaju złogi?
Jednym z powodów jest zwiększenie ilości potasu we krwi,
co sprzyja wypieraniu przez niego wapnia w złogach sol-
nych. W przeciwieństwie do wapnia, sól potasu jest łatwo
rozpuszczalna w wodzie. Wapń jest obecny we wszystkich
złogach — w osteoporozie stawów, w blaszkach miażdży-
cowych naczyń krwionośnych, w kamieniach nerkowych,
kamieniach pęcherzyka żółciowego etc. W końcu naukow-
cy zauważyli ten fakt. Ilość publikacji w ostatnich czasach
na ten temat znacznie wzrosła.
Witarianie nie mają potrzeby, by martwić się z tego
powodu. Ich pożywienie nie jest w stanie naruszyć prawid-
łowego bilansu pH we krwi, wręcz przeciwnie: pomaga ut-
rzymać prawidłowość wszystkich procesów w organizmie.
Zawartość wapnia i fosforu w roślinnym pożywieniu utrzy-
muje się na poziomie, który nie zagraża naszym kościom.
Dr Luigi Fontana z Uniwersytetu Waszyngtońskiego zba-
dał 18 witarian w wieku od 33 do 85 lat i ogłosił, że z pięciu
objawów, które towarzyszą osteoporozie, u witarian stwier-
dził tylko jeden: lekkie kości. Jeżeli chodzi o wymianę tkan-
ki kostnej u witarian, wyniki udowodniły, że jest ona na
tym samym poziomie, co u przeciętnych osób. Zaskoczył
go natomiast dobry wynik badań zawartości witaminy D
u witarian, ponieważ zakładał, iż witarianie będą mieli z
nią problem. Wyniki i wnioski, które dr Luigi Fontana wy-
ciągnął na podstawie tych badań dowodzą, że witarianie
nie mają możliwości trafienia do grupy ryzyka zachorowa-
nia na osteoporozę. Objaw lekkich kości dr Luigi Fontana
tłumaczy tym, że u mięsożerców obecny jest czynnik zanie-
czyszczenia, które organizm magazynuje w kościach.
Do czego dążę? Każdy witarianin wie, czym jego
pożywienie różni się od tradycyjnego. Jego pożywienie nie
131
jest toksyczne! Nie tworzy w organizmie dużych stężeń
wolnych rodników.
Uwaga! Jest coś, co zmusza krytyków witarianizmu,
by wymieniać ten sposób odżywiania się w jednym rzędzie
z innymi dietami i metodami uzdrawiania. Czynnik, któ-
rego nie mogą zrozumieć mięsożercy, wszystkożercy, we-
getarianie, lekarze, naukowcy i wszelkiego rodzaju dietety-
cy. Witarianie raz na zawsze zaprzestali dostarczania do or-
ganizmu szeregu narkotycznych substancji, syntetycznych
cukrów i minerałów, medykamentów, syntetycznych kon-
serwantów, wzmacniaczy smaku, zagęszczaczy, emulgato-
rów, barwników, sztucznych aromatów, zdenaturyzowane-
go białka, trans-tłuszczy i innych produktów poddanych
obróbce termicznej. Każdy witarianin usunął ze swojego or-
ganizmu szeregi metabolitów, wytworzonych przez bakte-
rie chorobotwórcze — takie, które normalnie żyją w orga-
nizmach ludzi odżywiających się tradycyjnie. Najważniej-
szym jest to, że witarianin pozbył się potrzeby walki z sub-
stancjami z tej czarnej listy. To oznacza, że nie będzie miał
uszkodzonych błon międzykomórkowych, tkanek i ścianek
naczyń, czyli skutków walki systemu immunologicznego z
toksynami trafiającymi do krwiobiegu razem z pożywie-
niem i wchłaniającymi się z jelita grubego. Wtedy, gdy nie
będzie uszkodzonych błon, nie będzie i zgrubień; nie bę-
dzie nagromadzenia się złóż cholesterolowych, ani piasku i
kamieni w nerkach, będących skutkami nadmiernej ilości
wapnia we krwi.
Złogi w ciele są niczym innym jak skrystalizowanymi
minerałami. W szkole, w której się kiedyś uczyłem, robiliś-
my doświadczenie, w którym hodowaliśmy kryształy soli
kuchennej oraz miedzianu — potrzebny był do tego stężony
roztwór i centrum krystalizacji. Analogicznie przy nadmier-
nej ilości wapnia we krwi wytwarza się roztwór o dużym
stężeniu; zniszczone ścianki naczyń są centrami krystalizacji.
132
Człowiek, który zmienił sposób odżywiania się na
witariański zaczyna oczyszczanie swojego organizmu nie
od oczyszczania błon i nie od niszczenia szkodliwej flory
bakteryjnej, a także nie odbudowuje od razu kości, mięśni i
błon, czy czegokolwiek innego. Na początku zabezpiecza
swój organizm poprzez prawidłowy dobór elektrolitu, któ-
ry jest nienasyconym roztworem wodnym z odpowiednim
poziomem pH i właściwym dla człowieka kompleksem ak-
tywnych biologicznie substancji. Ten elektrolit zaczyna roz-
puszczać wszystkie wyżej wymienione szkodliwe substan-
cje, które powodowały wiele przewlekłych schorzeń, neu-
tralizuje i wymywa wszystko, co było pożywką dla choro-
botwórczych bakterii. Ten roztwór sprzyja odnowieniu się
wszystkich błon i uszkodzonych tkanek.
Kwasowo-zasadowy bilans jest bardzo ważnym, ale
nie najważniejszym czynnikiem zdrowia człowieka. Nie
tylko pożywienie zmienia bilans kwasowo-zasadowy: pale-
nie tytoniu, alkohol, stres i uszkodzenia ciała także przy-
czyniają się do zmiany tego bilansu, ale to już całkiem inna
historia. Rozpatrujemy tu jedynie odżywianie się, a jest to
najważniejszy czynnik zdrowia człowieka.
29. Mleko. Czy będziecie zdrowi?
Bardzo często ludzie pytają mnie, czy mogą pić mle-
ko. Gdy odpowiadam, że nie, to przypominają o tym, że
wegetarianie piją mleko i jedzą przetwory mleczne. Ja
odpowiadam, że wegetarianie chorują w takim samym sto-
pniu, jak ludzie odżywiające się tradycyjnie. Mleko jest pro-
duktem, którego spożycie jest podtrzymywane poprzez re-
klamę. Żadne zwierzę, z wyjątkiem człowieka, nie pije mle-
ka przez całe życie. W tym rozdziale omówimy, dlaczego
nie tylko witarianie, ale i wszyscy ludzie nie mogą i nie po-
winni spożywać mleka i przetworów mlecznych.
133
Mleko jest uniwersalnym produktem, wymyślonym
przez naturę dla nowonarodzonego stworzenia, dostępne
zaraz po urodzeniu po to, aby prawidłowo rosło i rozwijało
się, zanim zacznie samodzielne odżywianie. Mleko zawiera
składniki, które maksymalnie sprzyjają wzrostowi określo-
nego żywego stworzenia. Poniższa tabela przedstawia tem-
po wzrostu niemowląt różnych gatunków.
Tabela 4. Tempo wzrostu niemowląt różnych gatunków a skład
mleka.
Białko
Wapń/mg
Podwojenie masy
ciała/ilość dób
Człowiek 1,2
27
120
Koń
2,4
89
60
Krowa
3,3
120
47
Koza
3
143
*
Owca
4,1
178
19
Pies
7,1
*
8
Kot
9,5
*
7
Szczur
1,2
27
120
*brak danych.
Cielak potrzebuje dużej ilości wapnia i białka, żeby
jak najszybciej wzmocnić kości nóg. Nawet po to, żeby sięg-
nąć piersi matki musi stać na swoich nóżkach. To samo
dzieje się w przypadku źrebaka, koziołka etc. Ludzkie nie-
mowlę nie wstaje tuż po urodzeniu na równe nogi. Dziecko
prawie cały rok spędza leżąc. Najprawdopodobniej potrze-
buje tyle czasu, aby rozwinął się mózg oraz system nerwo-
wy, a nie szkielet i mięśnie. Niemowlę nie potrzebuje tak
wysokiego stężenia białka i wapnia, jak np. kocięta lub
szczenięta. Dla rozwoju ludzkiego niemowlęcia potrzebne
jest zupełnie odmienne stężenie różnych substancji, niż dla
134
cielaka. Czy jest to prawidłowe, że dzieci karmione zmody-
fikowanym krowim mlekiem rosną i nabierają wagi szyb-
ciej niż ich rówieśnicy, pijący z piersi matki? Czy kości i
szkielet dziecka mają prawo tak szybko rosnąć? Na to pyta-
nie ludzkość kiedyś będzie musiała odpowiedzieć.
Krowie mleko sprzyja szybszemu wzrostowi kości i
mięśni dziecka, a co tu mówić o dorosłym człowieku, które-
go szkielet już został ukształtowany i nie potrzebuje tak du-
żego stężenia wapnia i białka. Dorosły człowiek powinien
jedynie podtrzymywać wszystkie swoje narządy w odpo-
wiednim stanie za pomocą substancji o zupełnie innym
składzie niż te, potrzebne do szybkiego wzrostu. Wszyscy
przedstawiciele ssaków na ziemi spożywają mleko wyłą-
cznie w pierwszym okresie życia, a potem tracą możliwość
trawienia mleka i przechodzą na właściwe (adekwatne) dla
danego gatunku pożywienie.
30. Nietolerancja mleka, laktoza — cukier
mleczny
Wrócę po raz kolejny do prac znanego już nam aka-
demika Ugoleva. Omówię karmienie piersią, aby zrozu-
mieć mechanizm, który pozwala niemowlętom na trawienie
mleka i nie pozwala tego robić dorosłym.
Cytat z prac akademika Ugoleva o karmieniu nie-
mowląt krowim mlekiem:
Zgodnie z teorią zbilansowanego odżywiania zamiana ko-
biecego pokarmu na krowie zmodyfikowane mleko jest doskonała.
Niewielkie różnice w chemicznym składzie nie mają żadnego zna-
czenia. Z punktu widzenia teorii adekwatnego odżywiania w
pierwszych miesiącach życia człowieka taka zamiana jest mało za-
dowalająca, a w pierwszych dniach życia nawet bardzo niebezpie-
czna. To dlatego, że w pierwszych dniach zachodzi intensywna
endocytoza, która polega na tym, że komórki jelitowe intensywnie
135
pochłaniają całe molekuły z jelit i wbudowują je do wewnątrz or-
ganizmu. Ten mechanizm polega na przechwytywaniu przez re-
ceptory znajdujące się na powierzchni jelita różnego rodzaju czą-
steczek, a następnie ich szybkiej koncentracji, po czym zostają one
umieszczone w pęcherzykach cytoplazmy komórki. Taki mecha-
nizm zapewnia szeroki zakres pozytywnych skutków, w tym dos-
tarczenie immunoglobuliny z organizmu matki do organizmu no-
worodka. Jednakże, jeżeli mleko matki zostanie zastąpione przez
mleko ssaków innego gatunku, to z pomocą wyżej wymienionego
mechanizmu do organizmu noworodka trafią obce antygeny, po-
nieważ w tym okresie organizm jeszcze nie posiada filtrów immu-
nologicznych. W tym przypadku, zdaniem immunologów, pow-
staje bardzo niekorzystna sytuacja, ponieważ za pomocą natural-
nego procesu do organizmu wnikają duże ilości obcego białka.
W ciągu kolejnych kilku dni intensywna endocytoza prawie zu-
pełnie zanika. W tym okresie uwidocznia się wyraźnie obraz, któ-
ry ukazuje nam różnicę pomiędzy karmieniem mlekiem matki,
a mlekiem krowim.
Zawartość laktozy w kobiecym mleku znacznie prze-
wyższa zawartość laktozy w krowim mleku. Przy normal-
nym karmieniu piersią matki laktoza częściowo dociera do
jelita grubego, co stwarza korzystne warunki dla rozwoju
korzystnej lakto-mikroflory: wytwarzane zostaje lekko kwaś-
ne środowisko. W przypadku karmienia noworodka mle-
kiem krowim laktoza nie dociera do jelita grubego, co powo-
duje rozwinięcie się szczepu gnilnych bakterii zamiast fer-
mentacji mlekowej, a w konsekwencji prowadzi do intoksy-
kacji organizmu. Wytwarzanie się produktów toksycznych,
które nie mogą być unieszkodliwione poprzez słabo jeszcze
rozwiniętą barierę jelitową i wątrobę, może doprowadzić do
naruszenia prawidłowego rozwoju fizycznego i intelektual-
nego dziecka, co ma swoje konsekwencje w starszym wieku.
Nas najbardziej interesuje to, czy organizm dorosłego
człowieka jest w stanie trawić mleko. Czy ze spożywania
136
mleka płyną jakiekolwiek korzyści, o których trąbią nam na
każdym kroku reklamy telewizyjne?
Przytoczę jeszcze jeden cytat z prac Ugoleva:
(…) na nietolerancję laktozy z krowiego mleka cierpi
większa część populacji ludzkiej, są to miliony, a nawet miliardy
ludzi. Wykryto, że po przejściu z odżywiania się mlekiem matki
na stały pokarm następuje regresja genu laktazy, który odpowia-
da za syntezę laktozy (fermentu, który rozszczepia laktozę, ina-
czej mówiąc — cukru mlecznego). Naukowcy zakładają, że sto-
pień zanikania genu laktazy odpowiedzialnego za trawienie lakto-
zy jest związany z genem określonej grupy etnicznej w określo-
nych warunkach i być może tłumaczy to obecnością tradycji picia
mleka w danym regionie.
Innymi słowy, gen odpowiedzialny za trawienie
laktozy zanika, gdy tylko niemowlę zaczyna jeść stały po-
karm i potem już nigdy organizm nie jest w stanie strawić
laktozy. Jeżeli człowiek nie przerywa picia mleka po odsta-
wieniu od piersi, wytwarzanie genu laktazy częściowo jest
podtrzymywane. Ugolev przytacza statystyki, w których
nietolerancja mleka występuje u 6-12% europejczyków, 70%
mieszkańców Bliskiego Wschodu, Japończyków, mieszkań-
ców Grenlandii, Sri Lanki etc. Zgodnie z danymi doktora
Waltera White'a, który daje w Niemczech wykłady o szko-
dliwości mleka, 95% Afrykanów i Indian nie jest w stanie
przyswajać mleka.
W przypadku, gdy jest brak odpowiedniego fermentu tra-
wiącego pokarm, niestrawione resztki pożywienia trafiają do jelita
grubego, po czym stają się łupem chorobotwórczych bakterii. Pro-
dukty metabolizmu tych bakterii wywołują w najlepszym przy-
padku rozwolnienie, w gorszym ciężkie powikłania, zatrucia
organiz-mu, szok, a czasem nawet śmierć… „Leczenie” za pomo-
cą antybiotyków może częściowo zredukować nietolerancję lakto-
zy, ponieważ likwiduje bakterie wytwarzające toksyny. Niemniej
jednak u większości ludzi, którzy mają w znacznym stopniu za-
nik laktazy, objawy mogą być słabo wyrażone, lub może występo-
137
wać całkowity ich brak, co można wytłumaczyć:
1. Różnorodnością flory bakteryjnej u różnych osób (u jednego
człowieka flora bakteryjna będzie produkować toksyny, a u innego
nie będzie).
2. Zadziałaniem obronnej funkcji wątroby.
Powyższy cytat pochodzi oczywiście z pracy Ugole-
va. Teraz trochę objaśnień. Laktoza składa się z glukozy i
galaktozy. W przypadku, gdy organizm posiada tolerancję
laktozy, jest w stanie strawić i wchłonąć glukozę, ale nie ga-
laktozę. Ten rodzaj cukru nie jest przyswajalny przez orga-
nizm dorosłego człowieka. Galaktoza jest cukrem rezerwo-
wym, wykorzystywanym w organizmie niemowlęcia pop-
rzez wątrobę w wypadku, gdy zachodzą długie przerwy
w karmieniu piersią. Gdy tylko dziecko przestaje jeść
z piersi, zdolność przyswajania galaktozy zanika. Do tego
czasu musi już być wykształcony mechanizm odkładania
glukozy w postaci glikogenu. Co się w takim wypadku
dzieje z galaktazą, która trafia do naszego organizmu? Na-
leży się jej szybko pozbyć, wydalając ją z organizmu, lecz,
niestety, tak się nie dzieje. Zazwyczaj zostaje ona odłożona
w organizmie tam, gdzie się da. Ciekawe jest to, że oprócz
zwykłych miejsc, takich jak stawy i tłuszcz pod skórą, ga-
laktaza odkłada się kryształkami w oczach, wywołując ka-
taraktę. Innym miejscem, gdzie gromadzi się galaktaza, są
narządy płciowe. Wyniki badań żywotności i ruchliwości
plemników u mężczyzn i drożności jajowodów u kobiet
wskazują na bezpośrednią ich zależność od ilości spożywa-
nego mleka. 25% Europejczyków ma przez to trudności
w poczęciu dziecka. W Afryce i Azji, gdzie nie ma zwyczaju
picia mleka, takie problemy nie występują.
138
31. Tłuszcz i białko mlekowe
Proszę jeszcze raz zwrócić uwagę na dane zawarte
w tabeli numer 4. Widzimy w niej, że nawet dla intensyw-
nego wzrostu niemowlęcia w pierwszym okresie życia
przyroda stworzyła mleko o niskiej zawartości białka w po-
karmie kobiecym. Głównym składnikiem białka mleka kro-
wiego jest kazeina. Kazeina jest trawiona za pomocą enzy-
mu zwanego reniną, który jest wytwarzany w żołądku cie-
lęcia. W żołądku każdego innego gatunku ssaków jest rów-
nież obecna renina, tylko inna: odpowiednia dla mleka da-
nego gatunku. Natomiast w żołądku dziecka taki enzym
jak renina nie jest wytwarzany, ponieważ niemowlę otrzy-
muje wraz z pokarmem matki bakterie, zdolne do trawienia
białka mleka. Ponadto składniki białka krowiego mleka, ta-
kie jak albumina i globulina, znacznie różnią się od ludz-
kich i nie mogą być prawidłowo strawione i wykorzystane
w organizmie.
Oczywistym jest więc, że gdy cielak przestaje pić
mleko matki, renina przestaje wytwarzać się w jego żołądku.
Jeżeli postanowimy wznowić karmienie go mlekiem, cielak
zachoruje i prawdopodobnie umrze. Człowiek także nie jest
w stanie trawić kazeiny (specyficznego białka o strukturze
innej dla każdego określonego gatunku). W związku z tym,
że organizm nie jest w stanie strawić białka kazeiny, może
ono zostać wchłonięte do krwiobiegu, co nieuchronnie wy-
woła alergię na obce białko. Myślę, że wielu rodziców zna to
z autopsji. Zdolność wchłaniania białka w całości zachowują
także niektórzy dorośli. Prowadzi to nie tylko do różnego ro-
dzaju reakcji alergicznych, ale i do choroby autoimmunolo-
gicznej ze względu na obce, ale podobne białko we krwi. Jest
to pierwszy krok do choroby zwanej cukrzycą.
Aby strawić białko z mleka, organizm musi wytwa-
rzać ogromną ilość kwasu, co prowadzi do uszkodzenia ne-
139
rek. Już dawno udowodniono związek pomiędzy kamicą
nerkową a piciem mleka. Możecie sami odnaleźć mnóstwo
publikacji na ten temat w czasopismach medycznych.
Teraz opowiem nieco o tłuszczu, który znajduje się
w mleku. Zaznaczę od razu, że są to tłuszcze utlenione. Na-
tura zaopatrzyła proces karmienia piersią w mechanizm
pozwalający na zachowanie sterylności: to znaczy, że mleko
z piersi niemowlę wsysa bez kontaktu z tlenem. Krowie
mleko jest wielokrotnie przelewane, co prowadzi do utle-
nienia jego komponentów. Utleniony cholesterol jest o wie-
le bardziej niebezpieczny niż nieutleniony. Procentowa za-
wartość tłuszczu w mleku jest podawana błędnie. Gdy pa-
trzymy na opakowanie, na którym jest podana cyfra 2%, to
myślimy, że tyle tłuszczu jest zawarte w danym opakowa-
niu mleka. Jednak nie oznacza to, że zawiera tylko 2%
tłuszczu, lecz jest to stosunek tłuszczu do wody zawartej
w mleku. Ponieważ woda natychmiast się wchłania, w su-
chej masie z mleka pozostaje 20% tłuszczu. Jeżeli prawidło-
wo podać tę wartość, to prawdziwa zawartość tłuszczu w
danym mleku będzie wyższa. To znacznie zmienia „diete-
tyczność” produktu. Nie mówiąc już o serze i twarogu,
w których zawartość tłuszczu może przewyższać 50%, po-
nieważ zawierają one znacznie mniej wody. Dla ludzi ze
skłonnością do tycia spożywanie mleka zawsze prowadzi
do otyłości.
140
32. Wapń — korzyść czy szkoda?
Dla wyjaśnienia, czy wysoka zawartość wapnia w
mleku jest szkodliwa czy zdrowa posłużę się normami.
W byłym Związku Radzieckim przyjęto takie oto normy
prawidłowej dziennej dawki wapnia na dobę:
Kobiety
do 50 r. ż.
Kobiety
po 50 r. ż.
Mężczyźni
do 65 r. ż.
Mężczyźni
po 65 r. ż.
800 mg
1200 mg
800 mg
1200 mg
Skąd pochodzą takie normy? Oczywiście z badań
ilości spożywanego mleka przeciętnego ówczesnego czło-
wieka, który odżywia się tradycyjnie. Nie ma w tych nor-
mach niczego wspólnego z rzeczywistym zapotrzebowa-
niem człowieka na wapń. Przeciętny Amerykanin spożywa
około 1400 mg wapnia na dobę. W Japonii dzienna norma
spożycia wapnia wynosi 300 miligramów.
Pomyślmy o tym rozsądnie. Organizm człowieka
zawiera 10% wapnia, jeżeli nie liczyć wapnia w kościach.
Wmawiają nam, że te 10% to normalna dawka wapnia na
dobę. Po co? Przecież organizm nie traci całego wapnia
w ciągu 10 dni. Są osoby, które przechodzą głodówkę o
destylowanej wodzie — z łatwością przeżywają nawet 30
dni bez dostarczenia do organizmu wapnia. Najprawdopo-
dobniej istnieje mechanizm, dzięki któremu organizm nie
wydala wapnia, jeżeli istnieje na niego zapotrzebowanie.
Deficyt wapnia (lub każdego innego mikroelementu) w
organizmie nie jest spowodowany jego brakiem w
pożywieniu, tylko naruszeniem mechanizmu utrzymywania
go na właściwym poziomie.
Zastanówmy się nad przyczyną złogów kamieni i
blaszek w organizmie. Od razu przypominamy sobie słowa,
z którymi jesteśmy już osłuchani: cholesterol i sole. Jednak
141
z jakiegoś powodu nikt nie wspomina, że i w złogach choles-
terolowych (arteroskleroza) i w kamieniach nerkowych, ka-
mieniach w woreczku żółciowym, chorobach niewydolności
trzustki — wszędzie są obecne złogi wapnia. Większość soli
takich pierwiastków jak magnez, potas i sód jest rozpusz-
czalna w wodzie i są one bez trudu wydalane z organizmu
przez nerki — ale nie wapń. Osiada on w nerkach martwym
odłogiem i jest przyczyną nieprzyjemnej diagnozy: kamica
nerkowa. Taka jest właściwość tego pierwiastka.
Organizm reaguje na nadmierną ilość wapnia
w sposób jednoznaczny: uniemożliwia jego wchłanianie.
Cała zawartość wapnia, którą dostarczamy z produktami
mlecznymi jest wydalana z organizmu poprzez drogi mo-
czowe i z kałem. Natomiast białko mleka pozostawia w or-
ganizmie odczyn kwaśny i musi on być zrównoważony
wapniem pobieranym z kości. Paradoksalne, lecz jest to
fakt. Im więcej ludzie tradycyjnie odżywiający się spoży-
wają mleka, sera, twarogu, tym więcej tracą wapnia z kości.
Wybitny akademik Druzyak napisał książkę Jak
przedłużyć ulotne życie.
Jest poświęcona badaniom nad feno-
menem długowieczności człowieka i szkodliwym wpływie
nadmiernego spożycia wapnia na długowieczność. Druzyak
udowadnia, że nadmierna ilość wapnia w wodzie i mleku
oraz zalecenia lekarzy, by spożywać dodatkowe ilości wap-
nia, prowadzi do wielu poważnych schorzeń i przedwczes-
nego starzenia się organizmu. Te rejony, które badał Druz-
yak pod względem długowieczności ludzi, wykazywały nis-
ką zawartość wapnia w wodzie pitnej przy braku tradycji
spożywania mleka i przetworów mlecznych.
Wapń, który dostarczamy do organizmu spożywając mleko
i jego przetwory, niezależnie od typu związków wapnia, tworzy,
oprócz fosforanu i węglanu, również szczawian wapnia, który jest
podstawowym budulcem kamieni nerkowych.
W przypadku, gdy podgrzewamy krowie mleko, zachodzą
142
w nim rozmaite procesy chemiczne i niekorzystne zmiany składu
chemicznego, — tworzy się wówczas fosforan wapnia, którego
przedtem w mleku nie było, o odczynie zasadowym. Z tego właśnie
powodu tworzą się złoża w różnych częściach ciała, a większość
z nich gromadzi się w nerkach i trzustce…
Często się zdarza, że rozcieńczamy krowie mleko wodą,
gdy np. gotujemy kaszę, ale gotujemy nie na samym mleku, a do-
dajemy do niego jeszcze wody. Także w tym przypadku wapń za-
warty w wodzie zmienia się na fosforan wapnia, powodując szkody
w naszym organizmie i organizmach naszych dzieci.
Muszę jeszcze wspomnieć o specyficznych własnościach
koziego mleka. Zawiera oprócz chlorku wapnia duże ilości fosfora-
nu wapnia. W wyniku tego, mleko kozie aktywnie sprzyja powsta-
niu zakrzepicy oraz osadzania się soli wapnia w stawach. Z tego
powodu kozie mleko jest znacznie gorsze dla człowieka niż nawet
krowie. Ten, kto trzyma kozy, pijąc ich mleko naraża się na śmier-
telne niebezpieczeństwo.
W niedalekiej jeszcze przeszłości Finlandia była krajem,
w którym produkowano i spożywano najwięcej na świecie mleka.
Była też na pierwszym miejscu w statystykach zachorowalności na
choroby układu krążenia. W chwili obecnej Finlandia znacznie
zmniejszyła ilość produkowania i spożywania mleka, co przyczyni-
ło się do zmniejszenia zachorowań na choroby układu krążenia.
Osobiście posiadam list – podziękowanie od ówczesnego prezyden-
ta Finlandii Kekkonena, za podjętą przeze mnie pracę badawczą
nad wpływem nadmiernego spożycia wapnia przez człowieka.
Z tego wszystkiego możemy wnioskować, że nad-
mierna ilość wapnia w produktach mlecznych nie jest zdro-
wa i raczej dostarcza szkód naszemu organizmowi. Oczy-
wiście duże znaczenie ma to, w jakich związkach chemicz-
nych jest obecny wapń w różnorakich produktach żywie-
niowych, ale z powyższych publikacji wyraźnie widzimy, że
mleko i produkty mleczne musimy raz na zawsze wykreślić
z naszego jadłospisu, jeżeli chcemy używać swojego ciała
jako świadomi użytkownicy.
143
33. Mleko przemysłowe
Rozważamy podstawowe czynniki wpływu składu
chemicznego mleka na nasz organizm. Rozpatrzmy teraz
proces przemysłowej termicznej obróbki mleka, a mianowi-
cie: pasteryzację. Pasteryzacja jest procesem podgrzewania
mleka do temperatury, która zapewnia zabicie niektórych
bakterii. Gdy przez dłuższy czas przechowujemy przemys-
łowe mleko, to widzimy, że nie kwaśnieje ono, tylko jełcze-
je. Dlaczego? Dlatego, że pasteryzowane mleko nie zawiera
już bakterii mlekowych, które sprzyjają fermentacji mleko-
wej, niezbędnej do powstania kefiru. Bakterie gnilne wyma-
gają natomiast znacznie wyższych temperatur do zabicia
i pozostają one w mleku, a z braku konkurencji szybko się
namnażają i mleko po prostu gnije. Producenci dodają do
mleka konserwantów, które mają zapewnić dłuższy termin
przydatności mleka do spożycia poprzez zatrzymanie na ja-
kiś czas procesów gnilnych. My nie mamy większego wy-
boru. Musimy pochłaniać albo gnilne bakterie wraz z pro-
duktami ich metabolizmu, albo konserwanty.
Wszystkie sfermentowane produkty mleczne, takie
jak: kefir, jogurt, twaróg i ser niczym nie są lepsze od mleka.
Wzrasta w nich koncentracja wapnia, białka i tłuszczu. Im
więcej mleko przeszło procesów przeróbki, tym więcej szkód
wyrządziły w nim bakterie. Dr Walter White na swoich wyk-
ładach mówi, że najtwardszy ser nie zawiera żadnych sub-
stancji odżywczych, potrzebnych człowiekowi. Jest to po
prostu zestaw różnego rodzaju produktów metabolizmu
mikroorganizmów — ich fekalia. W żadnym wypadku taki
produkt nie powinien trafić do organizmu człowieka!
Tak wiele złych rzeczy napisano tu o mleku — co w
takim razie mamy zrobić z powszechnym stereotypem, że
krowa na wsi karmi całą rodzinę? Jest oczywiste, że jeżeli
sprawa dotyczy życia czy śmierci, to musimy spożywać
144
wszystko, co mamy dostępne do spożycia. Mleko swojskiej
krowy nie zawiera takiej ilości szkodliwych substancji, jak
mleko przemysłowe. O zawartości szkodliwych substancji
w mleku możemy dowiedzieć się z norm.
Oto lista dopuszczonych normami składników
obcych w mleku:
•
Fekalia;
•
Bakterie;
•
Wirusy;
•
Antybiotyki, którymi leczono chore zwierzęta;
•
Hormony, które dostają zwierzęta dla zwiększenia
laktacji;
•
Organiczne pestycydy, które są w spożywanej przez
zwierzęta paszy nagromadzają się w organizmie
krowy. Koncentracja pestycydów w mięsie jest 1000
razy większa od ich koncentracji w spożywanym
przez krowy pokarmie.
Szczerze radzę każdemu, kto posiada Internet, by
posłuchał wykładów doktora Waltera White'a, który przed-
stawia wyniki własnych badań i badań uznanych naukow-
ców, a także badania autoryzowanych ośrodków badaw-
czych na ten temat. Wszyscy dochodzą do takiego samego
wniosku — spożywanie mleka i produktów mlecznych
prowadzi do powstawania takich schorzeń jak rak prostaty,
rak piersi, jajnika i jelita grubego, osteoporoza, otyłość, osa-
dzanie kamieni w różnych częściach ciała, zaćma, zaparcia.
Pić mleko czy nie pić? Na to pytanie sami sobie
musimy teraz odpowiedzieć!
34. Zapachy
Proszę podejść do lusterka i obejrzeć własny język.
Być może zobaczycie na nim nieprzyjemny, żółty lub biały
nalot, pęknięcia lub czerwone wrzody. Są to wyniki działa-
145
nia systemu wydzielania organizmu, nie jest on bowiem w
stanie wydalić wszystkiego poprzez specjalnie przeznaczo-
ne do tego organy, pęcherz moczowy i jelito proste. Orga-
nizm stara się wydalić toksyny wszystkimi dostępnymi uj-
ściami: poprzez śluzówki w jamie ustnej, nos, oczy, organy
płciowe i gruczoły potowe.
Gdy wracacie do domu środkami lokomocji miejs-
kiej, możecie poczuć zapachy, wydzielane przez przedsta-
wicieli naszej wspaniałej, ludzkiej cywilizacji. Organizm nie
jest w stanie usunąć poprzez organy wydzielania dużej ilo-
ści gotowanych i syntetycznych produktów, a także pro-
duktów metabolizmu bakterii gnilnych, które się nimi ży-
wią. Wydzielanie tych substancji odbywa się również z po-
tem i my musimy to wąchać…
Pierwszym objawem, który znika po przejściu na
adekwatne pożywienie jest zapach potu. Możecie nosić
podkoszulek nawet przez kilka dni i nie będzie żadnego za-
pachu! Włosy także przetłuszczają się znacznie wolniej.
Drugim objawem, który znika jest nalot na języku i przykry
zapach z jamy ustnej. Z witarianami znacznie przyjemniej
jest obcować. Wcześniej uważałem, że to pasta do zębów,
lub choroba zębów są przyczynami zapachu z ust — teraz
wiem, że to były produkty działalności bakterii, które na-
mnożyły się na resztkach pokarmu.
Chciałbym także wspomnieć o zapachach typowo
kobiecych. Wystarczająco wrażliwe osoby odczuwają za-
pach krwi menstrualnej. Gdy wchodzimy do biura, gdzie
pracują kobiety, to wyraźnie czuć, że któraś z kobiet ma
„kobiece święto”. Nawet zapachy wydzielin w zwykłe dni
są czasami przykre z powodu drożdżycy, spowodowanej
nieodpowiednim odżywianiem się.
Z doświadczeń świeżo upieczonych witarian wyni-
ka, że wszystkie te zapachy znikają w drugim, trzecim mie-
siącu po przejściu na surowy, roślinny pokarm. I tylko
146
w trakcie okresowych czyszczeń organizmu zapachy potu
i z ust znowu pojawiają się na krótki czas, a włosy szybciej
się przetłuszczają.
Podchodzę do lusterka, oglądam swój język i sam
się zachwycam: mój język stał się czyściutki, gładziutki,
równiutki, jak u mojej córeczki. Cud!
Tego i Wam wszystkim życzę.
35. Jedzenie na surowo a globalne ocieplenie
Czy to są powiązane za sobą pojęcia? Czy np. odży-
wianie się samymi morelami mogłoby polepszyć sytuację
ekologiczną na naszej planecie?
Zgodnie z opiniami przedstawianymi w mediach,
największe zanieczyszczenie środowiska jest spowodowane
nadmiernym wydzielaniem ciepła do atmosfery. Ciepło
powstaje w wyniku działalności człowieka. Spróbujmy po-
liczyć, ile ciepła produkuje człowiek w wyniku wytwarza-
nia i spożywania przetworzonej żywności.
Przygotowanie pożywienia na kuchence gazowej
lub elektrycznej, podgrzewanie pożywienia, przygotowanie
wody do zmywania naczyń, produkcja napojów, ogrzewa-
nie i oczyszczanie stodół i chlewów, sztuczne karmienie
oraz połów ryb, przechowywanie szybko psujących się pro-
duktów w chłodniach, produkcja leków i przechowywanie
medykamentów, utrzymywanie szpitali i klinik — wszys-
tko to jest ciepłem, bez którego człowiek może sobie świet-
nie radzić i do tego wcale nie chorować.
W moim domu używamy wody do mycia owoców
oraz warzyw i całkiem niezatłuszczonych naczyń. Wyo-
braźmy sobie to na globalną skalę: miliardy ludzi na całej
planecie codziennie kilka razy gotuje swoje pożywienie na
gorących kuchenkach gazowych lub elektrycznych. Miliony
fabryk smaży codziennie chipsy w gorącym oleju, całodo-
147
bowo rozlewają soki i coca-colę, pieką i gotują surowiec na
kiełbasę i parówki. Lodówki z mrożonym mięsem odbywa-
ją podróże w najodleglejsze zakątki świata. Wszystko to
wymaga przeogromnej ilości energii i wydziela ogromną
ilość ciepła.
Chciałbym również powiedzieć o hodowli zwierząt.
Ludzie! Mięso spełniło już swoją rolę. Faktycznie, w czasach
zlodowacenia, suszy lub innych zmian klimatu człowiek był
zmuszony polować i spożywać mięso. Wszystkim serde-
cznie gratuluję, ludzkość przetrwała! Możemy już zaprzestać
spożywania mięsa. Polecam obejrzenie wspaniałego filmu
Dom
, dostępnego do oglądania online w Internecie.
W samych Stanach Zjednoczonych na jednego czło-
wieka przypada 8 sztuk bydła. W Chinach liczba świń
przekracza miliard. Wyobraźcie sobie, jaka ilość wody jest
potrzebna do produkcji mięsa. Wodę wydobywa się z coraz
głębszych pokładów; zakłócany jest naturalny obieg wody
w przyrodzie — podziemne rzeki zanikają, znikają rzeczki,
jeziora stają się coraz płytsze. Ogromne tereny wykorzysty-
wane są pod uprawy soi i różnych zbóż na paszę. Ile hekta-
rów lasu wycina się po to, aby mieć pastwiska dla bydła?
Jeżeli zamienimy wartości tych szkód na liczby to jestem
pewien, że znacznie przewyższą one liczby szkód użytko-
wania samochodów na całej planecie.
Przytoczę statystyki podane na stronie Vita:
•
90% zbóż z różnych krajów idzie na pokarm dla
zwierząt hodowlanych;
•
Od 60 do 80% warzyw jest pokarmem dla bydła;
•
Dla otrzymania 1 kg wołowiny wykorzystuje się 10
kg zbóż, dla 1 kg wieprzowiny — 9,2 kg zbóż oraz
innych pokarmów, a dla 1 kilograma mięsa kurzego
ponad 3 kg ziarna;
•
Na każdy 1 kg mięsa zużywamy 10 kg ziarna, reszta
jest przerabiana na nawóz;
148
•
Ponad 60 miliardów zwierząt corocznie jest zabijane
po to, aby zaspokoić naszą potrzebę spożywania
mięsa;
•
Nawet do 90% wody pitnej na tej planecie jest uży-
wane w gospodarstwach rolniczych;
•
Do podlewania pastwisk jest potrzebne 12 razy wię-
cej wody niż do uprawy warzyw;
•
Dla produkcji kilograma pszenicy potrzeba 0,5 m
3
wody, a dla produkcji kilograma mięsa 5 m
3
.
Odpady z produkcji mięsa, obornik, antybiotyki,
hormony, środki chemiczne do garbowania skór, nawozy
i pestycydy do obróbki pól uprawnych są głównym źród-
łem zanieczyszczenia wód.
Po przejściu na surową, roślinną dietę mogłem spoj-
rzeć szerzej na problem zanieczyszczenia środowiska. Przed-
tem moja rodzina zjadała kilka kilogramów mięsa i ryb
w ciągu tygodnia, a jeszcze dochodziły konserwy i produkty
mleczne. Trudno sobie wyobrazić to niesamowite marnotra-
wienie na skalę całej planety. To wszystko tylko po to, by do-
godzić naszym kubeczkom smakowym, zupełnie bez zasta-
nowienia się nad zdrowiem swoim i naszej planety. W spo-
żywaniu surowych produktów kryje się związek pomiędzy
zdrowiem człowieka a ekologią środowiska.
Innymi słowy: to krowy, świnie, kury i króliki wy-
pierają nas z naszej planety. Nam nie przychodzi nawet do
głowy by zastanowić się, jaką cenę płacimy za utrzymanie
kur i świń. Wyobraźcie sobie, ile ton ekskrementów wyrzu-
ca się do wód i gleby w Chinach, gdzie żyje 1 miliard świń.
Jest to prawdziwa katastrofa ekologiczna! Czy zdarzało się
wam przebywać w pobliżu dużych chlewów? W promieniu
100 metrów nie rosną żadne drzewa, a oprócz wron nie zo-
baczycie ani jednego ptaka. Roją się natomiast i mnożą gry-
zące owady. W niektórych krajach obornik wywozi się jak
najdalej od terenów zamieszkałych, ale nasza planeta ma
149
określone wymiary. Akademik A. N. Nesmejanow (1899-
1980), największy radziecki profesor chemii organicznej,
przeprowadził jedno proste obliczenie:
4 miliardy ludzi, powierzchnia terenu nieurodzajnego: 15
miliardów hektarów. 90% powierzchni nieurodzajnej to lód,
skaliste góry, pustynie i bagna. Pozostaje 1,5 miliarda hektarów
przydatnej do rolnictwa gleby, wychodzi dla każdego 0,4 ha, czyli
40 arów na osobę. Dziś mamy już 7 miliardów osób na naszej
planecie, co oznacza, że na każdego przypada 20 arów ziemi up-
rawnej. Jest to zupełnie wystarczająca ilość. Hodowla bydła daje
z takiej samej powierzchni uprawnej 10 razy mniej pożywienia
niż uprawa warzyw na tej samej jednostce ziemi. Odżywianie się
roślinnym pokarmem w tym przypadku jest bardziej pragmatycz-
ne. Nie mówię już o zdrowiu, tylko o przetrwaniu.
Nawet naukowcy, którzy usiłują „polepszyć” poży-
wienie, mówią, że należy zastąpić trzystopniową drogę
pożywienia (roślina — zwierzę — człowiek) dwustopnio-
wą (roślina — człowiek). Wynika to z książki Wszystko o
żywności z punktu widzenia chemika
I. M. Skurikhina i A. P.
Nieczaewa. Wywnioskowałem z tej książki, że zadaniem
owych naukowców jest uczynić pożywienie bardziej atrak-
cyjnym i przedłużyć jego termin przydatności do spożycia.
Troska o zdrowie człowieka nie wchodzi w ich kompeten-
cje — mają oni inne zadania. Kto w takim razie zatroszczy
się o nasze zdrowie? Słusznie: sami się zatroszczymy.
Czy jesteśmy w stanie cokolwiek zrobić? Wydawa-
łoby się, że są od tego politycy i to oni powinni zająć się
tym problemem. Otóż nie, moi szanowni mieszkańcy
planety Ziemia! Nie będę jadł mięsa, gdy nikt nie będzie zabijał
zwierząt
, mówi mięsożerca. Nie będę zabijał zwierząt, jeżeli
nikt nie będzie jadł mięsa
, mówi rzeźnik.
Tylko wtedy, gdy każdy z nas zrezygnuje z mięsne-
go pokarmu, będziemy mogli przywrócić ekologiczną rów-
nowagę na naszej planecie. Wszystko zależy tylko od nas.
150
36. Moje marzenie. Przemówienie prezydenta
Moi drodzy rodacy! Wzrost zachorowalności i po-
garszający się stan zdrowia obywateli zmusił mnie, bym
poważnie zastanowił się nad rozwiązaniem tego problemu.
Wysiłki naukowców, chemików i biochemików, tworzą-
cych sztuczne dodatki, barwniki i konserwanty miały na
celu polepszenie produktów spożywczych i zwiększenie
ich trwałości. Nie było jednak ich celem zachowanie wasze-
go zdrowia. Ich celem było polepszenie wyglądu pożywie-
nia oraz wydłużenie terminu przydatności produktów do
spożycia. Są to cele przemysłowo-handlowe i nie mają nic
wspólnego z troską o zdrowie obywateli. Biznes robi wiel-
kie pieniądze, a nauka obsługuje biznes. Takie są realia na-
szych czasów. Władza istnieje po to, żeby nie dopuścić do
zaniedbania najważniejszego podmiotu naszego kraju: czło-
wieka i jego zdrowia.
Zwiększająca się ilość sprzedawanych leków oraz
ciągły wzrost zapotrzebowania na usługi medyczne zmu-
sza nas by zastanowić się: czy mamy dokonać wyboru?
Czy pogłębiać ogólną ignorancję i niewiedzę o prawidło-
wym stosunku do zdrowia obywateli, czy też podjąć rady-
kalne kroki dla zmiany zaistniałej sytuacji? Wszystkie ba-
dania licznych placówek medycznych, dietetyków i aler-
gologów wskazują na to, że główną przyczyną chorób jest
nieadekwatne odżywianie się. Organizm ludzki pod każ-
dym względem został stworzony do spożywania surowe-
go, roślinnego pokarmu. Jest to naukowo udowodniony
fakt, który rząd powinien wyznaczyć jako wskazówkę do
działania. Wartość odżywcza produktów roślinnych w ni-
czym nie ustępuje wartościom odżywczym produktów
odzwierzęcych, a ich nieszkodliwość w oddziaływaniu na
ludzki organizm wskazuje na potrzebę spożywania ich
w sposób preferencyjny.
151
Najbardziej narażoną na degradację zdrowotną,
spowodowaną niewłaściwym odżywianiem częścią społe-
czeństwa są nasze dzieci. Są one zmuszone odżywiać się
tak samo, jak ich rodzice, tak, jak wskazuje ogół społe-
czeństwa. Jakość pożywienia nie jest obecnie taka sama jak
40-50 lat temu. Statystyki wskazują na przerażający wzrost
zachorowalności dzieci na choroby nowotworowe, choro-
by serca i uczulenia! Należy natychmiast zmienić zaistnia-
łą sytuację. Od 1 stycznia 2015 roku w szkołach i innych
placówkach wychowawczych jadłospisy winny być rady-
kalnie zmienione. Surowe, roślinne pożywienie powinno
stanowić nie mniej niż 60% ogólnej ilości pożywienia.
Mięso i nabiał powinno się zastąpić orzechami, nasionami
oraz warzywami.
Od 1 stycznia 2015 roku należy zaprzestać wykony-
wania jakichkolwiek badań w celu wystawiania certyfika-
tów dla żywności termicznie zniszczonej, ponieważ są one
uznane za szkodliwe dla zdrowia — informacja o tym po-
winna być wyraźnie oznaczona na opakowaniu. Każdy re-
klamowany, przetworzony produkt spożywczy winien być
oznaczony jako szkodliwy dla zdrowia. Na każdym opako-
waniu czekolady, chipsów, kawy etc. powinno być oznako-
wanie o jego szkodliwości, tak jak na produktach alkoholo-
wych oraz tytoniowych. Od 1 stycznia 2015 Gabinet Minis-
trów wprowadza 20% podatku akcyzowego od wszystkich
przetworzonych produktów spożywczych. Należy również
zwiększyć akcyzę na wyroby tytoniowe i alkoholowe.
Wszystkie produkty, które szkodzą zdrowiu powinny
mieć ograniczoną dostępność.
W związku z tym, od 1 stycznia 2015 wszystkie
firmy, które produkują organiczne, surowe pożywienie
roślinne oraz przechowalnie świeżej, roślinnej żywności są
zwolnione z podatku dochodowego do roku 2025.
Taka strategia pozwoli na to, aby społeczeństwo
152
naszego kraju w jak najkrótszym czasie powróciło do
doskonałego zdrowia. Ewenementem na skalę światową
będzie, gdy staniemy na czele listy pod względem długości
życia obywateli.
Ministerstwo Zdrowia oraz Edukacji w trybie pil-
nym powinno rozpocząć działania, mające na celu podwyż-
szenie wiedzy i kwalifikacji lekarzy oraz nauczycieli o pra-
widłowym działaniu systemu trawiennego i właściwym
odżywianiu się człowieka. Adekwatne odżywianie powin-
no stać się takim samym rutynowym elementem higieny
jak mycie rąk przed jedzeniem.
Przed podjęciem tej ważnej decyzji sprawdziłem
osobiście, na sobie, zbawienny wpływ adekwatnego odży-
wiania na mój organizm i miałem możliwość zaobserwo-
wania zachodzących pozytywnych zmian w zdrowiu mo-
ich bliskich oraz mojego zespołu. Zaskoczyła nas przystęp-
ność i efektywność tego sposobu odżywiania się. Jest to nie-
wątpliwie odżywianie mające kolosalną przyszłość.
Wszyscy, którzy nie akceptują, z jakichkolwiek
przyczyn, tak radykalnej zmiany, mogą oczywiście nadal
odżywiać się gotowanym pożywieniem. W naszym pań-
stwie mamy swobodę wyboru i każdy obywatel sam ma
prawo decydować, czym ma się odżywiać, lecz we wszyst-
kich jednostkach państwowych jadłospisy będą zmienione
na takie, które będą służyć zdrowiu obywateli.
Spożywajcie jak największą ilość świeżych owoców
i warzyw! Życzę wszystkim zdrowia.
37. Idealne odżywianie się w dziecięcych
placówkach edukacyjnych
Marzę, aby w szkołach i przedszkolach nie było spec-
jalnych przerw na śniadania i obiady. Po prostu w wyzna-
czonym miejscu będą stały misy z winogronami, jabłkami,
153
pomarańczami, marchewką, orzechami, pestkami… Dzieci
będą podchodzić do pożywienia wtedy, gdy poczują taką
chęć w przerwach pomiędzy zabawą i zjadać tyle, ile będą
chciały. Wychowawcy będą siedzieć z nimi i chrupiąc słodką
marchewkę opowiadać im będą przeróżne ciekawe historie.
38. Szczepienia. Skąd się wzięły? Co z tym
począć?
Pisząc o dzieciach nie mogę ominąć tak ważnej spra-
wy, jak szczepienia. W obecnej chwili mamy taki ogrom in-
formacji na ten temat, że wydawałoby się, iż nie mogę cze-
gokolwiek dodać. Nie jednak potrafię zignorować tego te-
matu. Musimy zastanowić się, jak dotrzeć z prawdą na ten
temat do ludzi, lekarzy, urzędników. Co możemy zrobić,
aby nasze dzieci nie cierpiały z powodu chorób, wywoła-
nych nieprzemyślaną ingerencją w ich ciała?
Po pierwsze, musimy wziąć odpowiedzialność za
zdrowie swoich dzieci we własne ręce. Zamiast powierzać
ich zdrowie i życie lekarzom i urzędnikom, należy zaintere-
sować się ubocznymi działaniami wszystkich preparatów
podawanych dzieciom, konsultować się z innymi rodzica-
mi, szukać informacji o alternatywnych sposobach leczenia
i zapobiegania chorobom. Leczenie za pomocą preparatów
zwanych lekami jest zawsze leczeniem objawów, a nie
przyczyny powstania choroby.
Jeżeli posiadacie wiedzę o tym, jak uchronić swoje
dziecko przed szczepieniami i przed barbarzyństwem leka-
rzy, to opowiedzcie o tym innym rodzicom, gdyż więk-
szość rodziców nie posiada ani wiedzy, ani świadomości te-
go, jak bardzo szkodliwe są szczepienia. Dotyczy to też
współczesnych metod leczenia. Ludzie zazwyczaj wierzą,
że rząd i Ministerstwo Zdrowia dbają o ich zdrowie i że nie
mogą i nie robią czegokolwiek, co byłoby sprzeczne ze
154
zdrowym rozsądkiem. Tak niestety nie jest — stąd moja
propozycja o konieczności uświadamiania w tym temacie.
Gorąco polecam wszystkim przeczytanie książki G.
P. Czerwonskoja Szczepienia, mity i realność. Nie czytałem w
swoim życiu tak przerażających informacji o naszej medy-
cynie. Szczepionki do szczepienia dzieci nie były testowane
nawet na zwierzętach. Lekarze z klinik, w których przepro-
wadzono samodzielne badania pisali:
(…) badania były przeprowadzone wyłącznie na ciężar-
nych zwierzętach oraz na zwierzętach w wieku niemowlęcym
w takiej kolejności, jaką wskazują książeczki szczepień: szczepion-
ka przeciwko gruźlicy, szczepionka DTP i inne. O zatrważają-
cych wynikach badań wielokrotnie, ustnie i na piśmie informowa-
liśmy pracowników Ministerstwa Zdrowia; wielokrotnie pisaliś-
my podania do prezydenta Akademii Nauk Medycznych ZSSR,
dyrektorów odpowiednich instytucji… Pisaliśmy raporty do oś-
rodków naukowo-badawczych. Niestety, wszystkie nasze próby
i chęci przekazania naszych obaw kierownikom Służby Zdrowia
i kuratorom immunoprofilaktyki nie udały się.
Wyniki badań naszych niezależnych placówek mają
ogromne znaczenie dlatego, że przed wprowadzeniem
szczepionek przeciwko gruźlicy, DTP i innych nie były
przeprowadzone żadne testy na zwierzętach w wieku nie-
mowlęcym w takiej kolejności, jaką proponuje w naszym
kraju kalendarz szczepień.
Oprócz tego, wyżej wymienione szczepionki zawie-
rają formaldehyd i tiomerosal: dwa trujące konserwanty,
które dodaje się do szczepionek w celu zmniejszenia ryzyka
braku higieny w czasie produkcji leków i w trakcie szcze-
pienia. Jak nazwać fakt wstrzykiwania tych trucizn bezpo-
średnio do krwi niemowląt?
Uboczne skutki działania formaldehydu: obrzęk na-
czyniowy, pokrzywka, astmatyczne zapalenie oskrzeli, ast-
ma oskrzelowa, alergiczny nieżyt żołądka, holetsistoangio-
155
holity, zapalenie jelita grubego, zmiany skóry w postaci li-
szaju, rumień, pękanie, łuszczenie się skóry etc. Uboczne
skutki działania tiomerosalu: porażenie ośrodkowego i ob-
wodowego układu nerwowego i nerek, zmiana aktywności
enzymów frakcji mikrosomalnej, zaburzenia funkcji wątro-
by i serca, alergie.
Bezsensowne jest udowodnianie szkodliwości dzia-
łania soli rtęci na organizmy niemowląt, albowiem wszyscy
doskonale wiemy, jakie szkody mogą wyrządzić te pre-
paraty nawet dorosłej osobie. Przypominam także, że sole
rtęci są nawet bardziej szkodliwe niż sama rtęć.
Nawet mikroskopijne ilości rtęci w powietrzu, wo-
dzie i pożywieniu uważane są za śmiertelnie niebezpiecz-
ne… a o ich szkodliwości w szczepionkach cisza! To zna-
czy, że nasi urzędnicy od medycyny uważają rtęć w szcze-
pionkach za nieszkodliwą dla naszych dzieci i wprowadza-
nie trucizny bezpośrednio do krwi naszych dzieci uważają
za bezpieczny zabieg.
Pozostawmy jednak na chwilę emocje i spróbujmy
zrozumieć, czym są szczepionki, po co zostały wymyślone i
czy ich potrzebujemy.
Do ciała człowieka patogen może trafić na różne
sposoby: poprzez skórę przy bezpośrednim kontakcie,
przez płuca z powietrza i poprzez jelita wraz z pożywie-
niem. W każdym z tych trzech przypadków patogen napot-
ka gwałtowną reakcję obronną ze strony naszego organiz-
mu. Na skórze pojawi się ropień, w płucach i innych częś-
ciach układu oddychania utworzy się śluz, pojawi się katar
i kaszel, żołądek zareaguje wymiotami, jelita oczyszczą się
za pomocą rozwolnienia, a przeciwciała zaczną się natych-
miast wytwarzać. W warunkach naturalnych patogen nig-
dy nie trafia bezpośrednio do krwi. Przyroda nie przewi-
działa takiej sytuacji!
156
Nawet wtedy, gdy to jest uzasadnione i lekarze na-
legają na konieczność wykonania szczepienia, mamy prawo
wiedzieć, jakie skutki uboczne może wywołać dana szcze-
pionka, o statystykach działania danego preparatu i o nie-
bezpieczeństwie, jakie niosą obce ciała, które dostaną się do
krwi naszych dzieci. Błagam, chrońcie swoje dzieci przed
nieuzasadnionymi szczepieniami i przekazujcie informacje
o tym innym rodzicom. System immunologiczny człowieka
jest naprawdę bardzo mocny. Organizm jest sobie w stanie
sam ze wszystkim poradzić.
W czasie, gdy pisałem ten rozdział, otrzymałem bar-
dzo smutną wiadomość. W Doniecku zmarła kolejnych
dwoje dzieci z powodu powikłań po zastosowaniu szcze-
pionki przeciwko błonicy. Pomyślmy, czy warto powierzać
życie i zdrowie naszych dzieci ludziom w białych
fartuchach…
39. Jaka jest przyczyna chorób?
Kiedyś interesowałem się stosowaniem głodówki,
jako że jest to zadziwiająco prosty i skuteczny sposób
oczyszczenia organizmu. Jestem pewien, że ten sposób
oczyszczenia jest najszybszy. Dlatego też, jeśli ktoś chce jak
najszybciej pozbyć się toksyn z organizmu i potrafi wytrzy-
mać jakiś czas bez jedzenia, to nie znajdzie lepszego sposo-
bu. Takim odważnym i zdecydowanym ludziom polecam
książkę profesora Stolesznikowa Jak powrócić do życia. Po
przeczytaniu tej książki wyciągnąłem dwa ważne wnioski:
•
Toksyny nie są wydalane z organizmu wtedy, gdy
człowiek spożywa gotowane potrawy.
•
Usunięcie każdego schorzenia należy rozpocząć
zawsze od oczyszczenia organizmu z toksyn.
W książce znalazłem link do strony internetowej, za-
wierającej pracę doktora Johna H. Tildena, Toxemia explain-
157
ed
, w której jest wyjaśnione właściwie wszystko o toksemii.
Przeczytałem tę książkę niemal jednym tchem, prawie po-
żerając ją. Jak za pomocą skinienia magiczną różdżką,
wszystkie niezwiązane ze sobą fakty o polepszeniu samo-
poczucia po przejściu na surowe, roślinne pożywienie zło-
żyły się w jedną spójną teorię, zgodnie z którą nie ma sensu
szukanie objawów powstania raka czy anemii, ponieważ
już wcześniej wystąpiły inne stany objawowe. Na przykład
wrzody żołądka, które były wywołane zapaleniem błony
śluzowej żołądka, najpierw objawiały się jako zgaga, nud-
ności etc. Otóż leczenie należy zaczynać zrozumieniem
pierwotnej przyczyny, od której zaczęły się wszystkie kolej-
ne objawy. Jeżeli lekarze zaleczą wrzód lub wytną guz, to
nie usuną tym przyczyny powstania każdego z tych scho-
rzeń, a wszystkie choroby powrócą po jakimś czasie.
Z całego ogromu chorób, z których każda ma włas-
ne objawy, lekarze leczą nas na podstawie ich symptomów.
Jest tylko jedna przyczyna powstawania chorób, a ponie-
waż wszyscy jesteśmy wyjątkowi i różni, każdy człowiek
reaguje na toksemię w inny sposób. Niektórzy będą cierpieć
z powodu chorób układu krążenia, u innych ucierpią nerki
lub wątroba, ale początkowa przyczyna powstawania cho-
rób u każdego jest taka sama. Jest to nadmierna ilość dos-
tarczanych do organizmu toksyn, które zanieczyszczają śro-
dowisko wewnętrzne organizmu. Produkty nieprzerywanej
walki z toksynami odkładają się w tkankach. Sposobem, by
przerwać dostarczanie toksyn do organizmu jest przejście
na całkowicie surowe, roślinne pożywienie.
Właśnie dlatego we wszystkich książkach o stoso-
waniu leczniczej głodówki zaleca się, by po wyjściu z gło-
du, najpierw pić niepasteryzowane soki, a potem przez
pierwszy okres odżywiać się surowymi owocami i warzy-
wami. Surowy, roślinny pokarm nie blokuje oczyszczania
się organizmu z toksyn, wydalonych z tkanek do krwi.
158
Przejście na surowy, roślinny pokarm jest konsekwentnym
szlakiem oczyszczania ciała i niegromadzenia w organiz-
mie toksyn.
Stolesznikow w swoich książkach zaznacza, że czło-
wiek, który przekroczył 40 lat, potrzebuje nie jednorazowej
głodówki, a wielokrotnie powtarzających się okresów bez
pożywienia. Myślę, że na surowej, roślinnej diecie orga-
nizm nie oczyszcza się tak szybko i intensywnie, ale stoso-
wanie takiej diety daje stały, nieprzerywalny efekt oczysz-
czenia. Aby odpowiedzieć na pytanie, co decyduje o zdro-
wiu człowieka, należy uwzględnić również to, z czego skła-
da się człowiek. Wszyscy nie raz słyszeliśmy, że człowiek w
70% składa się z wody, a bardziej precyzyjnie: z płynu, lub,
jeszcze bardziej precyzyjnie — z wielu różnych płynów,
znajdujących się w odrębnych systemach, porozdzielanych
ściankami błon. Jądra komórkowe, komórki, narządy, na-
czynia krwionośne, wszystkie układy oddzielone ścian-
kami, zwanymi błonami. Mamy więc dwa rodzaje materii:
płyny i błony. Płyny w naszym ciele są elektrolitami, a
błony — tłuszczami (lipidami). Każde pogorszenie się sta-
nu zdrowia zaczyna się od zmiany składu i właściwości
elektrolitów. Przez bardzo długi czas dostarczaliśmy do na-
szego organizmu różne rodzaje substancji, które zakłócają
naturalne właściwości płynów.
Spróbujcie do samochodowego akumulatora zamiast
destylowanej wody nalać jakiegoś innego płynu. Gwałto-
wnie spadnie żywotność akumulatora — do minimum, a być
może od razu przestanie on działać. Tak samo wszystkie tra-
fiające do naszego ciała związki chemiczne zmieniają właści-
wości płynów. Jakie więc są podstawowe właściwości ludz-
kich płynów, ludzkiego elektrolitu? Powinny zawierać
wszystkie niezbędne składniki dla podtrzymywania prawid-
łowego krążenia materii w komórce. Tym, którzy chcieliby
zgłębić swoją wiedzę na ten temat, polecam książkę Belouso-
159
wa-Żabotinskogo. Tym, którzy nie chcą jej zgłębiać, wystar-
czy zrozumienie, że bicie serca, ciśnienie krwi, tętno, zmiany
temperatury ciała, dobowe zmiany równowagi kwasowo-za-
sadowej są wyznaczane przez prawidłowe krążenie materii
w komórce w sposób oscylacyjny.
Wtedy, gdy płyn zawiera dużą ilość obcych cząste-
czek, lub brak mu tych właściwych, które sprzyjają oscyla-
cji, człowiek zaczyna źle się czuć, po czym następują zmia-
ny właściwości błon. Błony są niczym innym jak tłuszczo-
wymi otoczkami, podobnymi do baniek mydlanych lub
plam tłuszczu na wodzie. Mają one różną strukturę i skład
— są to tłuszcze z niewielką ilością białka. Błony są prze-
puszczalne, dzięki czemu może się przez nie odbywać wy-
miana składników odżywczych i wydalanie produktów
metabolizmu. Zmiana składu płynów powoduje, że błony
mogą stawać się bardziej przepuszczalne, lub odwrotnie:
stają się bardzo szczelne i przestają być przepuszczalne.
Wywołuje to szereg zmian patologicznych, które współcze-
sna medycyna nazywa schorzeniami. Taka sama zmiana
składu płynów może wywołać u różnych osób inne scho-
rzenia — wszystko zależy od indywidualnych predyspozy-
cji człowieka. Obecnie istnieje ponad 20 000 nazw chorób.
Każdy z lekarzy może rozpoznać inne schorzenie u tego sa-
mego pacjenta — wtedy chory zaczyna się leczyć zgodnie
z zaleceniami danego lekarza i dodaje do swoich zanie-
czyszczonych płynów różne trucizny w postaci syntetycz-
nych, chemicznych związków.
Co nam daje surowe pożywienie? Przede wszystkim
odbudowuje naturalny skład elektrolitów. W bardzo krót-
kim okresie obce cząsteczki zostają wydalone z płynów
i w wyniku tego uzyskujemy naturalny elektrolit w naszym
organizmie. Ale! Tu muszę zaznaczyć wielkie „ale”. Wszy-
stko jest zależne od tego, w jakim stanie były wasze błony.
Jeżeli błony były przepuszczalne ponad normę, aktywny
160
elektrolit może niekorzystnie wpłynąć na nie i wszystkie
zatajone choroby zaczną się ujawniać. Jeżeli zaś wasze bło-
ny były uszczelnione i niewiele przepuszczały, może się
wydawać, że nic szczególnego się nie dzieje, a wy niepo-
trzebnie męczycie się ograniczając picie kawy, alkoholu i je-
dzenia ostrych potraw.
Oczywistym jest, że należy rozumieć to, jakie proce-
sy zachodzą w naszym ciele, po to, aby przyjąć tę czy inną
metodę uzdrawiania i oczyszczania. Na szczęście są już
specjaliści, którzy potrafią zbadać i ocenić wyżej wymienio-
ne procesy w danym organizmie. Wybitny lekarz Emmanu-
el Revichi, który dożył wieku 101 lat, jest autorem takiej
właśnie metody diagnozowania.
Młodzi ludzie zwykle z łatwością przechodzą na wi-
tarianizm; ludzie w starszym wieku zazwyczaj mają z tym
większy problem.
40. Karmienie piersią
Nie jestem w stanie ominąć tego tematu, ponieważ
w moim otoczeniu są rodziny, w których nie karmi się dzie-
ci piersią lub odstawia się od karmienia bez uzasadnienia
w bardzo wczesnym wieku. Do tej pory możemy spotkać
lekarzy, którzy zalecają zastąpienie karmienia piersią bar-
dziej „odżywczym” mlekiem zastępczym. Moim zdaniem
jest to zbrodnia. Wspominam lata 90., kiedy do sprzedaży
weszły puszki suchego pokarmu dla niemowląt, a spuch-
nięte zaczerwienione twarzyczki dzieci wyraźnie „wskazy-
wały na ich korzyść”.
Obecnie, kiedy zapoznałem się z wynikami badań
Światowej Organizacji Zdrowia, a także World Health As-
sembly i wynikami badań naukowych placówek badaw-
czych, mogę z pewnością stwierdzić: mleko matki nie może
być zastąpione niczym! Krowie mleko może natomiast spo-
161
wodować nieodwracalne szkody. Przytoczę tu cytat z zale-
ceń Światowej Organizacji Zdrowia:
Niektórzy lekarze uważają, że większość kobiet nie jest
w stanie karmić dzieci piersią i dlatego zniechęcają młode matki
do karmienia piersią. W zamian promują przemysłowe mieszanki
z krowiego mleka modyfikowanego. Lekarze potrzebują specjali-
stycznego szkolenia, aby uzyskać wiedzę, która pomoże im utrzy-
mać karmiące matki w przekonaniu, że ani utrata wagi, ani ane-
mia, ani inne dolegliwości matki nie są przeszkodą w karmieniu
niemowlęcia piersią. Niemniej jednak, karmiące matki także po-
winny uzyskać wiedzę o tym, jak prawidłowo powinny się odży-
wiać w czasie karmienia piersią, aby być całkowicie zdrową fi-
zycznie i psychicznie, z dobrym samopoczuciem. Wszystkie kobie-
ty pragnące mieć dzieci powinny wiedzieć, jak ważne jest prawid-
łowe odżywianie się — dieta winna zawierać dużą ilość świeżych
owoców i warzyw (więcej, niż 400 gramów dziennie
).
Podjęcie decyzji o karmieniu piersią przez matki jest
mocno uzależnione od opinii lekarzy opiekujących się kobie-
tą tuż po porodzie. Powinny one otrzymać stałe wsparcie w
tym zakresie, poparcie i doradztwo w tym, jak prawidłowo
karmić piersią, zachęcać do takiego karmienia także po
ukończeniu przez dziecko pierwszego roku życia, co jest za-
lecane przez WHO. Posiadamy dowody, które jednoznacz-
nie wskazują na to, że sprzeczne ze sobą są rady, których
udzielają młodym matkom lekarze, doprowadzają do zbyt
wczesnego zaprzestawania karmienia niemowlęcia piersią.
Krowie mleko bardzo się różni od kobiecego jakoś-
cią i ilością składników odżywczych, a także nie zawiera
tych troficznych i immunologicznych składników, które za-
wiera mleko kobiece.
Krowie mleko zawiera nie tylko zbyt dużą ilość biał-
ka, jakościowo bardzo odmiennego od mleka kobiety, które
jest potencjalnym alergenem dla niemowlęcia.
10 kroków na drodze do udanego karmienia piersią:
1. Każdy szpital położniczy powinien mieć opracowany
162
program karmienia piersią, z którym winien być zapozna-
ny jego personel i który powinien być wyłożony oraz stale
dostępny.
2. Pracownicy opieki zdrowotnej powinni odbyć przeszko-
lenie w zakresie umiejętności niezbędnych do wdrożenia tej
polityki.
3. Wszystkie kobiety w ciąży muszą być informowane
o korzyściach karmienia piersią i o tym, jak robić to
prawidłowo.
4. Należy pomagać matkom w rozpoczęciu karmienia pier-
sią w przeciągu pierwszej pół godziny po porodzie.
5. Należy pokazywać matkom, jak karmić piersią i jak pod-
trzymywać laktację, nawet wtedy, gdy muszą na jakiś czas
rozstać się z dzieckiem.
6. Nie wolno podawać niemowlętom żadnego innego po-
karmu i picia oprócz mleka matki, chyba, że istnieją wyjąt-
kowe medyczne wskazania.
7. Przekonywać i stosować praktykę wspólnego, całodobo-
wego przebywania matki z niemowlęciem.
8. Popierać sposób, by karmić piersią „na zawołanie”.
9. Nie wolno podawać niemowlętom karmionych piersią
żadnych smoczków i butelek.
10. Zachęcać do tworzenia grup wsparcia karmiących ma-
tek i zachęcać do kontaktu z nimi karmiące matki po wyj-
ściu ze szpitala.
W 1981 roku Światowa Organizacja Zdrowia przyję-
ła osiem uchwał, które precyzują właściwe przepisy. Naj-
ważniejsze postanowienia przewidują:
•
Mieszanki mleczne dla niemowląt w starszym wie-
ku są niepotrzebne i nie należy zbyt wcześnie wpro-
wadzać pokarmów stałych;
•
Należy usunąć wszelkie przeszkody w praktyce
karmienia piersią w placówkach medycznych,
w pracy i w społeczeństwie;
163
•
Należy wspierać praktykę, by wprowadzać pokar-
my stałe w wieku starszym niż pół roku, zachęcając
kontynuację karmienia piersią i wyjaśniając zalety
karmienia niemowlęcia produktami miejscowego
pochodzenia;
•
W żadnych placówkach medycznych nie powinno
być swobodnie dostępne mleko zastępujące mleko
matki.
Główne postanowienia Rezolucji Konferencji WHO
stanowiącej Kodeks wprowadzania do obrotu substancji za-
stępujących mleko kobiece:
1. Zakaz reklamowania jakichkolwiek surogatów mleka ko-
biecego (wszelkich produktów sprzedawanych lub prezento-
wanych jako substytut mleka matki), a także buteleczek lub
smoczków do karmienia niemowląt.
2. Niedopuszczalna jest praktyka rozdawania matkom kar-
miącym darmowych próbek surogatów mleka.
3. Niedopuszczalna jest sprzedaż produktów zastępujących
mleko matki w placówkach medycznych, a także zachęcania
pracowników służby zdrowia do ich promowania.
4. Należy zapobiegać kontaktowaniu się pracowników dys-
trybucji mleka zastępczego z matkami, a także personelu
medycznego, opiekującego się noworodkami z firmami, pro-
dukującymi podobne produkty.
5. Niedopuszczalne jest przyjmowanie prezentów lub pró-
bek przez placówki medyczne.
6. Wszystkie próbki powinny posiadać instrukcję i skład opi-
sany w odpowiednim dla danego kraju języku i w żadnym
wypadku nie powinny zawierać reklamy o tym, że mleko
zastępcze jest zdrowe i korzystne dla niemowląt (obrazki
zdrowych niemowląt) ani pochwały sztucznego pokarmu.
7. Pracownikom medycznym powinno się przedstawiać je-
dynie rzetelną, pozbawioną komentarzy informację, opartą
na faktach i wieloletnich badaniach.
164
8. Władze muszą zapewnić obiektywną i spójną informację
o karmieniu niemowląt i dzieci w pierwszym okresie przyj-
mowania pokarmów stałych.
9. Wszystkie informacje na ulotkach na temat sztucznego
karmienia niemowląt muszą zawierać jasne i precyzyjne in-
formacje o korzyściach płynących z karmienia piersią i os-
trzeżenia o zagrożeniach związanych z karmieniem nie-
mowląt mlekiem zastępczym.
10. Nie dopuszcza się są reklamowania i promowania (jako
właściwych do karmienia dzieci) produktów, które nie
nadają się do karmienia niemowląt (np. zagęszczone mleko
z cukrem).
11. Wszystkie produkty powinny być najwyższej jakości
oraz uwzględniać warunki klimatyczne i warunki przecho-
wywania w danym kraju.
12. Producenci i dystrybutorzy danych produktów powinni
stosować się zasad i wymagań Kodeksu nawet, gdy rządy
jeszcze ich nie wprowadziły.
W Unii Europejskiej stosuje się już właściwe dyrek-
tywy jej Komisji w sprawie mieszanek zastępczych dla nie-
mowląt i starszych dzieci.
Dane dotyczące śmiertelności wśród niemowląt
wskazują, że na Ukrainie i w Rosji jest ona znacznie wyższa
niż w innych krajach Europy.
41. Po co nam medycyna?
Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista — po
to, aby nas leczyć. Pytanie tylko, po co nas leczyć, czy cho-
rujemy, jeśli już, to dlaczego chorujemy? Zwróćcie uwagę,
ile w ostatnim czasie powstało dookoła nas aptek. W
Stanach Zjednoczonych są nawet apteki typu drive-by, w
których możemy kupić leki nie wychodząc z samochodu.
Tabletki są sprzedawane tak, jak jedzenie.
165
Tu pojawia się kolejne pytanie — czy medycyna rze-
czywiście nas leczy? Bezwzględne statystyki wykazują, że
nie. Uważam, że głównym celem medycyny powinna być
profilaktyka. Oczywiście, przy traumach, urazach, złama-
niach i innych obrażeniach powinna być zapewniona na-
tychmiastowa pomoc medyczna. Jednak najważniejszym
celem lekarzy powinno być nauczanie ludzi, jak zapobiegać
chorobom, jak właściwie odżywiać się i na czym polega
prawidłowe trawienie u człowieka.
Znany witarianin z 30-letnim doświadczeniem, Wa-
lentyn Nikolajew, w jednym ze swoich wywiadów powie-
dział: Medycyna jest nauką służącą do badania inwalidów
trawienia
. W rzeczywistości tak jest, albowiem człowiek,
który odżywia się tradycyjnie, nie wykorzystuje wszystkich
rodzajów trawienia, które umożliwiła nam natura. W jego
jelitach mieszka nieodpowiednia mikroflora. Prowadzi to
do zaburzania wszystkich systemów organizmu i do pow-
stania chorób. Na podstawie tak prowadzonych badań me-
dycyna raczy nas wszelkiego rodzaju dodatkami syntetycz-
nymi sądząc, że nasz organizm je przyswoi. Dietetycy ra-
dzą nam, aby bardziej urozmaicać nasze pożywienie, by za-
pewnić sobie wszystkie niezbędne składniki pokarmowe,
nie rozumiejąc, że te wszystkie składniki może dostarczyć
nam jedynie właściwa mikroflora. Wystarczy jedynie dos-
tarczyć jej odpowiednie pożywienie, czyli surowy błonnik
roślinny. Gdy słyszę o różnorodności pożywienia od razu
przypominam sobie przypowieść:
Hodża Nasreddin: Nadmiar jest zawsze szkodliwy.
Emir: Nawet w różnorodności?
Hodża Nasreddin: Zwłaszcza w różnorodności.
Oto kolejny cytat z książki Ogólna patologia człowieka I.
Dawydowskogo, patologa z zawodu:
Nauka o człowieku powinna się zaczynać od jego przyna-
leżności gatunkowej do królestwa zwierząt, tzn. rozwijać się w
166
kierunku studiowania go jako osobowości społecznej. Medycyna
jest nauką o człowieku, chorym i zdrowym — jest to gałąź nauk
przyrodniczych: nowa antropologia, w której biologia i socjologia
są połączone w jedno i jedno bez drugiego nie jest poznawalne.
Kwestia zapobiegania powstawaniu różnych schorzeń człowieka
i ludzkości ogółem najprawdopodobniej sprowadza się do tego,
aby: po pierwsze, przeprowadzić głębsze badania konkretnych
chorób człowieka, np. ze względu na środowisko zewnętrzne, wa-
runki i sposób jego życia, a po drugie, tak zmienić te warunki
i styl jego życia, aby medycyna rzeczywiście stała się jedynie
profilaktyką.
Według A. P. Dobroslawina (1842-1889) medycyna
powinna wstąpić na drogę szerokiego zakresu nauk fizjolo-
gii higieny w celu studiowania praw trwałej równowagi fizjolo-
gicznej w organizmie w różnych warunkach działalności człowie-
ka, w celu odkrycia najbardziej dogodnych warunków ochrony
i zachowania sił witalnych
.
W ten sam sposób rozważał dany problem G. A. Za-
charin (1829-1897): Zmień otoczenie, zmień rodzaj zajęć, zmień
styl życia, jeżeli chcesz być zdrowy
. Tak, więc, minęło 2000 lat,
ale leczniczo-profilaktyczne działania medycyny pozostały
takie same jak je wygłosił w I. n. e. Celsus: Jedna dziedzina
medycyny leczy zmianą sposobu życia, druga lekarstwami, a
trzecia chirurgią.
42. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym
jedzeniem – część druga
W tym miejscu chciałbym zrobić jeszcze raz przeg-
ląd wszystkich najważniejszych dowodów na to, że suro-
we, roślinne pożywienie jest optymalnym odżywianiem dla
każdego współczesnego człowieka, a zwłaszcza dla miesz-
kańców dużych miast. Z góry przepraszam za wszystkie
powtórzenia, które będą w tym rozdziale. Zrobiłem to celo-
167
wo. Ten rozdział jest kwintesencją wszystkich moich docie-
kań i można go uważać za osobny artykuł, który możecie
pokazać wszystkim sceptycznie nastawionym osobom, któ-
re nie chcą przeczytać całej mojej książki.
Nie przeprowadziłem żadnych naukowych badań,
nie zrobiłem ani jednego odkrycia, po prostu zebrałem w
jedno i usystematyzowałem całą poznaną przeze mnie wie-
dzę na ten temat i zebrane badania nagromadzone do tej
pory. Staram się rozpowszechnić tę wiedzę i doświadcze-
nie, które zostało zdobyte przez naukowców w wyniku
skrzętnej pracy wbrew panującym teoriom i paradygma-
tom. Od czasu, kiedy zacząłem odżywiać się surowym, roś-
linnym pożywieniem, pozbyłem się 20 kilogramów nad-
miernej wagi oraz wszystkich dolegliwości jej towarzyszą-
cych; sam mój wygląd zewnętrzny i samopoczucie stały się
narzędziem propagowania tego sposobu odżywiania się.
Wszyscy po kolei zapalili się do tej idei — moja rodzina,
przyjaciele, znajomi, nawet moja 74-letnia matka. Nie będę
tu opisywał, jakich chorób udało się im pozbyć dzięki temu,
że wybrali naturalne odżywianie się, ponieważ może to
wyglądać na mistyfikację (zwłaszcza w wieku 74 lat).
Możecie zapoznać się z takimi opowieściami na stronie
syromonoed.com, livelymeal.ru i innych. Wyżej wy-
mienione fora internetowe charakteryzują się tym, że ich
uczestnicy preferują surową, roślinną monodietę (bez mie-
szania pokarmów).
Przypomnę, że termin „adekwatne odżywianie” za-
proponował akademik A. M. Ugolev, pracujący swego cza-
su w Leningradzkim Instytucie Fizjologii im. Pawłowa. Nie
wiem, w jaki sposób odżywiał się sam Ugolev. Jeden z jego
uczniów powiedział, że on (tzn. Ugolev) nigdy nie jadł w
szkolnej stołówce. nie mam jednak informacji o tym, czy
był witarianinem.
168
Ugolev opracował teorię zgodnie z którą tłuszcze,
białka, węglowodany, a także wartość kaloryczna żywności
nie są głównymi wyznacznikami jego wartości. Najważniej-
szą wartością pożywienia są: jego zdolność samotrawienia
w naszym żołądku, wpływ na gospodarkę hormonalną
i jednocześnie to, że jest ono pożywieniem mikroorganiz-
mów, mieszkających w naszych jelitach. Mikroorganizmy
te wytwarzają dla nas wszystkie niezbędne mikroelementy
i składniki odżywcze.
Pożywienie, które bierze udział we wszystkich ro-
dzajach trawienia, nie omijając żadnego z nich, nie szkodzi
żadnemu narządowi i nie powoduje namnażania się bakte-
rii chorobotwórczych: jest pożywieniem adekwatnym, a to
znaczy — absolutnie odpowiednim.
Jaki jest cel poszukiwania adekwatnego sposobu od-
żywiania się? Po co go szukać, jeżeli ludzie i bez tego coś
tam spożywają? Zapoznajmy się ze statystyką WHO. Spoś-
ród 10 osób, które opuszczają ten świat, 6 umiera z powodu
chorób układu krążenia. Jeszcze raz powtórzę, że przyczy-
ną powstawania tych schorzeń jest miażdżyca, czyli arterio-
skleroza, złogi, tworzenie się blaszek na ściankach naczyń,
a co za tym idzie — ich niedrożność. Żeby łatwiej to wytłu-
maczyć, nazwiemy wszystko, czego organizm nie zdołał
przyswoić, ani też nie ma możliwości wydalenia — zanie-
czyszczeniami, a wszystkie elementy, które się do tego
przyczyniły — toksynami.
Wcześniej rozpatrywaliśmy wyniki badań Kuszako-
wa, który przedstawił reakcję immunologiczną na termicz-
nie przygotowane pożywienie. Przypomnijmy teraz sobie
najważniejszy wynik tych badań, ponieważ wskazuje on na
to, że nasz organizm odrzuca zniszczone termicznie poży-
wienie. Kuszakow założył, że przy obecności w pożywieniu
toksyn organizm musi zareagować natychmiastowymi
zmianami we krwi w chwili, gdy one do niej trafiają.
169
Kuszakow przeprowadził szereg doświadczeń: badał
krew przed i w czasie przyjmowania pożywienia. Wyniki
badań były szokujące. Gotowane pożywienie wywołuje po-
karmową leukocytozę! Ilość białych krwinek (leukocytów)
gwałtownie zwiększała się w czasie spożywania gotowane-
go pokarmu i zupełnie nie zmieniała się przy spożyciu tego
samego pożywienia na surowo! Następnie przeprowadził
szereg badań w których udowodnił, że organizm reaguje
jeszcze bardziej gwałtownie na przemysłowo prze-tworzone
pożywienie. Stwierdził także, że organizm mniej gwałtownie
reaguje na gotowany pokarm, jeżeli zmieszany został z suro-
wym, dlatego niektórzy dietetycy zalecają, aby posiłek zac-
zynać od surówki albo surowych owoców i warzyw.
Zastanówmy się teraz, dlaczego gotowane pożywie-
nie trafia z jelita bezpośrednio do krwi. Jaki jest powód, dla
którego toksyny nie zostają wydalone z organizmu bezpo-
średnio z jelit? Odpowiedź jest bardzo prosta — są to tak
drobne cząsteczki, że bez przeszkód przenikają przez ścian-
ki jelit. Natura zadbała, aby aminokwasy, kwasy tłuszczo-
we i glukoza były dostarczane do organizmu w ich pier-
wotnej postaci, w składzie złożonych węglowodanów, bia-
łek i tłuszczy, dostarczanych wraz z własnymi enzymami,
które znajdują się w lizosomach każdej żywej komórki. Pod
wpływem kwasu żołądkowego enzymy zostaną stopniowo
uwolnione z lizosomów i zaczynają rozkładać złożone
struktury na proste. Co najistotniejsze: jeżeli organizm nie
ma zapotrzebowania na ten czy inny składnik, to sok żołąd-
kowy nie wydzieli się i w ten sposób niepotrzebne elemen-
ty zostaną bez przeszkód wydalone z jelit nie wchłaniając
się do krwi. Przypomnę tu wyniki badań laureata nagrody
Nobla, Pawłowa — gdy pies był głodny i słyszał dzwonek
sygnalizujący, że zaraz dostanie pożywienie, jego żołądek
wydzielał sok żołądkowy, w którym nie było kwasu. Dla-
tego właśnie nie ma możliwości spotkania otyłych witarian.
170
Jakie reakcje zachodzą w gotowanym pożywieniu?
Gotowane jedzenie przeszło proces rozpadu (denaturacji)
ze złożonych struktur na proste poprzez poddanie ich dzia-
łaniu wysokiej temperatury w garnkach, piekarnikach i na
patelniach. Białko, tłuszcze i węglowodany utraciły swą
złożoną strukturę i właściwości. Przeszły proces rozpadu,
a także stworzyły nowe związki chemiczne, nieznane
w naturze. W ten sposób wieloskładnikowy, monomerycz-
ny bulion trafia do naszych jelit i bez przeszkód wchłania
się do krwi. Monomeryczny oznacza, że rozmiar molekuł
ze zdenaturyzowanego pożywienia jest na tyle mały, że jest
w stanie przeniknąć przez ścianki jelit do krwi bez udziału
systemu trawiennego. Dla tego typu cząsteczek nie ma
przeszkód nawet wtedy, gdy w żołądku zabraknie kwasu
żołądkowego — nie potrzebują wstępnego rozkładu. Rafi-
nowane cukry i tłuszcze, denaturyzowane białka — wszys-
tko to płynie nieprzerwanym potokiem do krwi, wywołując
immunologiczną obronną reakcję organizmu: to doprowa-
dza do znanych nam już skutków.
Proces ten można porównać z przymusową wakcy-
nacją, wtedy, gdy lekarze biorą substancje z chorego orga-
nizmu i wprowadzają je bezpośrednio do krwi zdrowego
dziecka, naiwnie zakładając, że w ten sposób powinna się
rozwinąć odporność. Wszystkie obronne mechanizmy orga-
nizmu są zlokalizowane na skórze, w płucach i na ściankach
jelit. Gdyby szczepionkę wsmarować w skórę powstałby ro-
pień, gdyby szczepionka była wdychana przez nos wyni-
kiem takiej akcji byłby katar i kaszel, w końcu: gdyby szcze-
pionkę spożyto z jedzeniem, wywołałoby to wymioty i roz-
wolnienie. W taki sposób praca systemu immunologicznego
jest logiczna i uzasadniona: tak kształtuje się obrona immu-
nologiczna! Wprowadzanie szczepionki bezpośrednio do
krwi wszystkim dzieciom jest zbrodnią przeciwko naturze.
171
Tak samo jest z pokarmem przemysłowo przetwo-rzonym i
poddanym obróbce termicznej. Zaprowadzamy nasz
system odpornościowy w ślepy zaułek, niszcząc w ten
sposób własne zdrowie.
Logika współczesnej medycyny nie idzie w parze
z logiką zdrowego rozsądku i z logiką działania biologii or-
ganizmu. Logika medycyny wychodzi z założenia obja-
wów, a nie skutków. Usunięcie objawów medycyna uważa
za najważniejszy cel. Usuwać trzeba jednak nie objawy, lecz
przyczyny — wyeliminować należy dostarczanie zanieczy-
szczeń do organizmu. Z objawami organizm poradzi sobie
sam. Myślę, że już każdy z nas rozumie, iż nie możemy od-
dawać własnego zdrowie na łaskę lekarzy. Wasze zdrowie
i zdrowie waszych dzieci tylko w waszych rękach. Nie dla-
tego, że lekarze są źli, czy są złymi ludźmi: po prostu tak
ich nauczono. Prawdopodobnie, gdyby na uczelni opowie-
dziano im o działaniu systemu trawiennego, używaliby tej
wiedzy w swojej praktyce lekarskiej.
Na początku książki mówiliśmy o tym, że pożywie-
nie powinno zawierać składniki odżywcze, odpowiednie
dla naszej mikroflory jelitowej. Omówmy jeszcze raz to, ja-
kie funkcje ona dla nas wykonuje:
•
Stymulacja systemu odpornościowego.
•
Antagonistyczne działanie wobec obcych bakterii.
•
Synteza kwasów tłuszczowych.
•
Synteza witamin i niezastąpionych mikroelementów.
•
Wiązanie azotu dla syntezy białka.
Żeby ocenić rolę mikroflory w trawieniu, przypom-
nijmy, jak odżywia się krowa i jak działa jej system trawien-
ny. Żołądek krowy składa się z kilku oddziałów — jego
ogólna objętość to 250-300 litrów. W pierwszym oddziale
przeżuta trawa jest przetwarzana przez miliardy mikroorga-
nizmów. W żołądku krowy obecne są nie tylko bakterie, ale
też pierwotniaki, takie jak np. orzęski. W ciepłym, wilgot-
172
nym środowisku, z wielką ilością pożywienia, bakterie
i pierwotniaki rozmnażają się z dużą prędkością. Wtedy, gdy
ilość mikroorganizmów przekracza pewną liczbę, krowa od-
sysa zawartość pierwszego żołądka do kolejnego oddziału, a
trawę zwraca i znowu przeżuwa. Przepompowane bakterie
w kolejnym oddziale zostają zalane kwasem żołądkowym,
po czym giną i zostają strawione. Właśnie to jest pożywie-
niem dla krowy. W taki sposób krowa pozyskuje wszystkie
niezastąpione aminokwasy i mikroelementy dla budowy cia-
ła. Trawa jest jedynie pożywieniem dla mikroorganizmów.
U człowieka wszystko odbywa się w bardzo podob-
ny sposób, tylko, że w jego przypadku mikroorganizmy nie
są zalewane kwasem. Ich rozmnażanie kończy się wtedy,
gdy brakuje dla nich pożywki — wtedy zaczyna się natu-
ralny rozpad mikroorganizmów. Właściwym pożywieniem
dla naszej mikroflory są surowe włókna roślinne, czyli
błonnik. To, co w Teorii Zbilansowanego Odżywiania uwa-
żane było za substancje balastowe, a w przemyśle spożyw-
czym jest wyrzucane do śmietnika; to, z czego zostaje wy-
czyszczone nasze pożywienie, jest odżywcze dla
największego organu w naszym ciele — mikroflory. To
wszystko tłumaczy wspaniały stan zdrowia oraz dobre sa-
mopoczucie witarian. Ich pożywienie zawiera największą
ilość surowego błonnika w porównaniu z innymi pokarma-
mi. Doktor medycyny G. D. Fadeenko, profesor Instytutu
Terapii Akademii Nauk Medycznych Ukrainy w swoich
pracach pisał: Symbioza mikro- i makro-organizmów polega na
tym, że właściciel „dba” o florę jelitową zabezpieczając jej przy-
pływ składników odżywczych, natomiast mikroflora zabezpiecza
właścicielowi dostarcza-nie niezbędnych dla niego metabolitów
oraz chroni go przed wtargnięciem bakterii chorobotwórczych.
I jeszcze jeden cytat: Wcześniej stosowana metoda leczenia
przemywaniem jelit, a następnie zasiedlanie korzystną mikroflorą
nie odpowiada współczesnym wyobrażeniom o nadmiernym
173
wzroście bakterii patogenicznych i nie powinno się jej stosować.
Proszę się zastanowić na tymi słowami. Nie wolno brać an-
tybiotyków! To nie ma sensu. Należy jedynie usunąć przy-
czynę, która umożliwiła nadmierny wzrost bakterii choro-
botwórczych. Należy dostarczać naszej mikroflorze suro-
wy, roślinny błonnik, a to oznacza: dbać o nią. Wtedy mik-
roflora zadba o nas, obroni przed bakteriami chorobotwór-
czymi i dostarczy nam wszystkich niezbędnych witamin i
niezastąpionych aminokwasów w odpowiedniej ilości.
Tu możemy przejść do kwestii spożywania pokar-
mów pochodzenia odzwierzęcego. Każdy rodzaj pożywie-
nia pochodzenia odzwierzęcego, a także gotowany pokarm
roślinny jest narażony na procesy gnilne. W miarę, jak po-
karm przemieszcza się wzdłuż naszych jelit, powstaje zja-
wisko coraz szybszego namnażania się gnilnych bakterii
chorobotwórczych. Ilość tych bakterii podwaja się co 15 mi-
nut, a to oznacza, że po 6 godzinach z jednej bakterii pow-
stanie 16 milionów. Profesor Fadieenko w swoim artykule
Mikroflora jelitowa i jej rola w dyslipidemii
, a także akademik
Ugolev zaznaczają, że bakterie posiadają antagonizm, któ-
ry powoduje, że gnilna mikroflora wypiera właściwą, w
tym samym czasie wydzielając toksyny. Wynika z tego, że
pożywienie gotowane, tak roślinne jak i odzwierzęce, jest
szkodliwe, i to w równym stopniu — nie należy więc spo-
żywać go w takiej postaci. Z tego samego powodu nie nale-
ży spożywać surowych odzwierzęcych produktów produ-
kowanych na skalę masową.
Cóż, wydaje się, że wyjaśniłem wszystkie zasadni-
cze różnice pomiędzy spożywaniem surowego a gotowane-
go pokarmu. Teraz chciałbym omówić te różnice, które nie
są tak wyraźne. A. M. Ugolev udowodnił, że przewód po-
karmowy jest największym organem wydzielania wew-
nętrznego — powiela on niektóre funkcje przysadki móz-
gowej i podwzgórza. Wyrostek robaczkowy jest organem
174
układu odpornościowego dla jelit i działa na takiej samej
zasadzie, co migdałki dla płuc. W odróżnieniu od innych
organów wydzielania, które syntezują określone rodzaje
hormonów w zależności od składu krwi, przewód pokar-
mowy syntezuje hormony w zależności od kontaktu poży-
wienia ze ściankami jelit. W dodatku hormony trafiają do
organizmu bezpośrednio z surowego, roślinnego pokarmu
— są to tak zwane fitohormony, które stanowią podstawo-
wą pożywkę dla naszej właściwej mikroflory. Wnioskuje-
my, że w organizmie gospodarka hormonalna jest bezpo-
średnio zależna od produktów, które spożywamy. Nasz
stan psychiczny, jakby paradoksalnie to nie brzmiało, zale-
ży od pożywienia. Nikogo nie dziwi fakt, że syty człowiek
zachowuje się inaczej niż głodny. A więc również gospo-
darka hormonalna powinna być różna przy spożywaniu
różnego rodzaju pokarmów.
Teraz o energii tych procesów. W biochemii istnieje
takie pojęcie jak „fosforylacja”, co oznacza aktywację prze-
noszenia grup fosforanowych z jednej molekuły do drugiej.
Przytoczę cytat z artykułu Stolesznikowa Podstawy bioche-
miczne zdrowego odżywiania się
:
Jaka jest różnica pomiędzy biochemią żywych organiz-
mów a chemią nieorganiczną substancji nieożywionych? W bio-
chemii żywych organizmów wszystkie substancje znajdują się w
„aktywnym stanie” — oznacza to bycie „żywym”. Tylko w ak-
tywnym, żywym stanie substancje mogą brać udział w życio-
wych procesach organizmu. W nieaktywnym stanie substancje są
albo wydalane z organizmu (np. poprzez nerki), albo odkładają się
w ciele (np. w podskórnym tłuszczu). Co to znaczy „aktywne —
żywe” lub „nieaktywne — martwe” substancje w organizmie?
Są to absolutnie konkretne biochemiczne procesy zwane fosforyla-
cją lub fosforylacją oksydacyjną tak zwanych nieaktywowanych,
„martwych” cząsteczek substancji w organizmie.
Do czego służy proces fosforylacji? Fosforylacja zapewnia
aktywację nieaktywnych cząsteczek substancji po to, by mogły
175
wziąć udział w procesie fermentacji niezbędnych we wszystkich
biologicznych procesach organizmu.
Pojęcia „żywe” i „aktywowane” są synonimami słowa
„enzymatyczne”. Wszystkie żywe procesy w organizmie są enzy-
matyczne, wykonywane za pomocą odpowiednich białek — fer-
mentów. Wszystkie substancje niewymagające fermentów (enzy-
mów) są substancjami martwymi. Żywe enzymy są zawarte wyłą-
cznie w żywym, niezniszczonym termicznie pożywieniu, dlatego,
że enzymy tracą swą żywotność w temperaturze powyżej 42º C.
Po co żywe substancje powinny przechodzić proces fer-
mentacji? Możemy się domyślić, dlatego, że wszystkie żywe proce-
sy w organizmie są wysoce uporządkowane i odbywają się zgodnie
z planem w ściśle określonej kolejności. W żywych procesach nie
ma miejsca dla chaosu: jest całkowita kontrola i porządek, zgodnie
z zaleceniem i zgodnie z planem, wszystko po kolei! Życiowy pro-
ces w organizmie a chaos i nieporządek są sprzeczne ze sobą. Było-
by dobrze, gdyby i społeczne życie ludzi podlegało takim samym
prawom. Enzym w pierwszej kolejności jest synonimem porządku.
Dlatego też, aby substancja mogła przejść prawidłowy
proces fermentacji, musi być uprzednio poddana procesowi fosfo-
rylacji — aktywowana poprzez dodanie trzech cząsteczek ATP.
To znaczy, że proces fermentacji może zajść tylko w przypadku,
gdy do substancji włączy się trzy „akumulatorki” ATP. Bez
trzech „akumulatorków” ATP żadna cząsteczka nie ruszy z miej-
sca i nie może być poddana procesowi fermentacji ani włączyć się
do przemiany materii.
Na tym polega cały psikus, że jeżeli człowiek spożywa su-
rowe, nieprzetworzone pożywienie, świeże owoce i warzywa, nie
potrzebuje zużywać własnych enzymów, to znaczy: jego orga-
nizm nie ma potrzeby produkowania enzymów trawiennych, po-
nieważ żywe pożywienie posiada własne enzymy, chociaż przeka-
zywana współcześnie nauka nie wie o tym (albo udaje, że nie
wie). Różnica jest oczywista! Pożywienie jest trawione przy po-
mocy enzymów pochodzących z żywego pożywienia, dlatego or-
ganizm nie marnuje zbyt wiele energii na strawienie takiego po-
176
karmu. Każda cząsteczka w żywym pożywieniu jest fosforylowa-
na naturalnie i organizm nie potrzebuje wytracać nadmiaru ener-
gii dla fosforylacji każdej cząsteczki kompleksem ATP. Stąd wie-
my, jaka jest jakościowa różnica pomiędzy żywym a martwym
pożywieniem. Co jest w takim razie najważniejsze w przygotowa-
niu pożywienia? Prawidłowo — brak gotowania!
Innymi słowy — surowy orzech posiada własne en-
zymy pomagające strawić ten orzech; prażony orzech jest
martwym produktem. Białko, węglowodany i tłuszcze znaj-
dujące się w nim są martwą masą, którą organizm jest zmu-
szony rozłożyć i poddać procesowi fosforylacji każdą jego
cząsteczkę, a jeżeli już nie jest w stanie tego zrobić (ponie-
waż własne enzymy na wyczerpaniu), takie pożywienie
osiada na ściankach naczyń krwionośnych. Wtedy zachodzi
tak zwana miażdżyca — bezpośrednia winowajczyni sta-
tystyk o przyczynach zgonów.
Człowiek, który zmienił dietę na witariańską śpi o
około 1,5 do 2 godzin mniej. W ciągu dnia do głowy nie
przychodzi mu, żeby się zdrzemnąć. Zwiększa się jego wy-
dajność w pracy, stale ma dobry humor. Być może jest to
właśnie ta energia, której człowiek nie marnuje na aktywa-
cję martwej substancji?
Nawet stan psychiczny wpływa na fosforylację bia-
łek w ślinie, jak wynika z pracy pod tytułem Fosforylacja
białek ludzkiej śliny na tle poszczególnych stanów psycho-emo-
cjonalnych
autorstwa I. W. Grigorjewa, A. N. Kaszy i M. I.
Artamonowa: Badania dowodzą, że jeżeli człowiek jest w stanie
psychicznego przygnębienia, to pogarsza się jego zdolność trawie-
nia. To samo dotyczy możliwości jego układu odpornościowego
oraz systemu wydzielenia toksyn z organizmu. W organizmie
brakuje na to energii.
Z kolei amerykański biochemik Albert
Lehninger w swojej książce Zasady biochemii napisał: Żywe
komórki są chemicznymi systemami samoregulującymi się, są
skonfigurowane do pracy w trybie maksymalnej oszczędności
.
177
A. M. Ugolev opracował koncepcję uniwersalnych
bloków funkcjonalnych. Zgodnie z tą koncepcją mechanizm
zarówno komórki, jaki i mechanizm organizmu składające-
go się z komórek działają identycznie. Dlatego naiwnym
jest założenie lekarzy oraz dietetyków, że organizm jest w
stanie wydalać z siebie nieograniczoną ilość dostarczanych
z pożywieniem zanieczyszczeń. Świadczy to tylko o zupeł-
nym braku wiedzy na temat funkcjonowania żywych orga-
nizmów. Rezerwy energetyczne organizmu nie są nieogra-
niczone i jest on tak skonstruowany, aby stale otrzymywać
energię z zewnątrz, włączając w to pożywienie. Ponieważ
z gotowanym pożywieniem do organizmu trafiają wyłącz-
nie denaturyzowane produkty, skąd ma on czerpać energię
na ich przetwarzanie? Zgodnie z pewną teorią energia tra-
fia do nas z kalorycznego pożywienia, nawet, jeżeli jest ono
zniszczone termicznie. I wszystko by było pięknie, gdyby
statystyki zachorowalności i zgonów nie ukazywały błęd-
ności takiej teorii.
Następna zagadnieniem jest woda. Posiadamy
mnóstwo informacji, publikacji, teorii na ten temat. O struk-
turyzacji, filtracji, o tym, że może ona być martwa lub ży-
wa. Ja chcę powiedzieć tylko jedno. Wszystkie pozytywne
cechy, właściwą strukturę posiada ta woda, która znajduje
się wewnątrz biologicznej struktury żywego organizmu:
owocu, warzywa, orzecha i jagody. Człowiek, który zjada
1,5-2 kg owoców i warzyw w ciągu dnia zabezpiecza swoje
ciało w niezbędną ilość wody najwyższej jakości. W dodat-
ku, jeżeli nie spożywa rafinowanych produktów, wymaga-
jących dodatkowej ilości wody do rozcieńczenia, w postaci
cukru, soli, białka odzwierzęcego, to w ogóle nie potrzebuje
pić dodatkowej wody. Tym, którzy jeszcze nie zdecydowali
się przejść na adekwatne odżywianie, radzę przeczytać
książkę F. Batmanghelidża Wasze ciało prosi o wodę. W książ-
ce tej znajdziecie prosty przykład, w jaki sposób człowiek,
178
który pijąc coca-colę odwadnia swój organizm. Przyczyna
odwodnienia polega na tym, że w puszce coli jest mniej
wody niż potrzeba do tego, aby rozcieńczyć zawarty w niej
cukier i inne składniki chemiczne. Z tego powodu orga-
nizm musi zacząć zużywać własne zapasy wody. W ten
sposób organizm cierpi z powodu pragnienia bez wyraź-
nych oznak pragnienia. Jest to przyczyną takich schorzeń
jak astma oraz cukrzyca.
Negatywne skutki spożywania gotowanego jedzenia:
1. Pokarmowa leukocytoza;
2. Brak enzymów powodujących samostrawianie się poży-
wienia;
3. Degradacja właściwej mikroflory;
4. Zaburzenia w gospodarce hormonalnej;
5. Niekompensowane straty energii;
6. Nadmierna potrzeba wody;
7. Niszczenie ekologii.
Sześć punktów już omówiliśmy. Przejdę teraz do
siódmego, globalnego ekologicznego problemu. Myślę, że
większość z was obejrzała film o naszej planecie zatytułowa-
ny Dom (film ten jest dostępny np. w Internecie). Przytoczę
niektóre liczby, które charakteryzują straty spowodowane
skutkiem spożywania przez ludzi pożywienia pochodzenia
odzwierzęcego. Weźmy dla przykładu bydło. Okazuje się, że
50% całej masy wyprodukowanego roślinnego pokarmu jest
wykorzystywana jako pasza dla bydła. Do produkcji 1 kilo-
grama mięsa potrzeba 13 000 litrów pitnej wody. Na jednego
Amerykanina przypada 8 głów bydła. Teraz proszę sobie
wyobrazić, ile energii potrzeba, aby to wszystko wyprodu-
kować, transportować, zamrażać, przetwarzać, smażyć, go-
tować. Są to miliony ton ropy i gazu — i tak z roku na rok.
Doprowadza to do wycinki lasów na nowe pastwiska lub
pola pod uprawę ziarna i soi dla bydła. Wszystko to wnosi
swój wkład w globalne ocieplenie. Może trudno to sobie wy-
179
obrazić, ale każdy kilogram mięsa i każdy zamówiony ham-
burger powoduje topnienie lodowców w górach Tybetu oraz
wycinkę lasów w Brazylii.
Najprawdopodobniej znajdziemy dla tego uspra-
wiedliwienie W książce Wszystko o pożywieniu z punktu wi-
dzenia chemika
I. M. Skurikin i A. P. Neczaew piszą: Prawdo-
podobnie był taki okres w życiu ludzkości, kiedy spożywanie mię-
sa stanowiło o przeżyciu całego gatunku. Ten czas już minął. Na-
wet naukowcy, którzy zajmują się „ulepszaniem” pożywienia za-
czynają rozumieć, jak racjonalnym jest zastąpienie trzystopnio-
wego procesu zdobycia pożywienia, roślina-zwierzę-organizm
człowieka, na dwustopniowy: roślina-organizm człowieka.
Powiem jeszcze kilka słów o układzie odpornościo-
wym. Wyniki badań wielu naukowców dowodzą, że ideal-
nym lekiem dla przywrócenia prawidłowej działalności
systemu odpornościowego organizmu jest właściwe połą-
czenie argininy, glutaminy wielonienasyconych kwasów
tłuszczowych, witamin z grup B i C oraz minerałów.
Natomiast farmaceuci zaczynają produkować amino-
kwasy z jednego produktu, kwasy tłuszczowe z drugiego, a
witaminy z trzeciego. Gdy zapoznałem się z badaniami nau-
kowców na temat immunologii, uderzyła mnie ich zadziwia-
jąca ślepota. Dla wyjaśnienia zapoznajcie się ze składem che-
micznym migdałów, orzechów włoskich czy orzeszków
ziemnych. Tu, dla przykładu, podaję zawartość argininy w
pozycji aminokwasowej 100 g różnych produktów:
•
orzech włoski — 2,52 g;
•
sezam — 3,326 g;
•
migdały — 2,492 g;
•
orzeszki ziemne — 3,506 g;
•
nasiona dyni — 3,978 g;
•
mielona wołowina — 1,194 g;
•
udko z kurczaka — 0,818 g;
•
pierś z kurczaka — 1,033 g;
180
•
nóżki świni — 1,218 g;
•
śledź — 1,075 g;
•
łosoś — 1,176 g;
•
węgorz — 1,103 g;
•
ser o niskiej zawartości tłuszczu (2%) — 0,623 g;
•
ser beztłuszczowy — 0,786 g.
W przypadku witamin i minerałów, roślinny po-
karm w stosunku do odzwierzęcego jest poza konkurencją.
Minerały i witaminy znajdujące się w roślinnym pokarmie
to łatwo przyswajalne związki. Dietetycy twierdzą, że w
mięsie jest więcej żelaza niż w jabłkach i to jest prawda,
z tym tylko, że żelazo z mięsa nie jest przez organizm przy-
swajane. W surowym jabłku żelazo występuje jako związek
z fruktozą (cukrem owocowym). Fruktoza bardzo łatwo
wchłania się w jelitach, a żelazo trafia do krwi „na przy-
czepkę” z fruktozą. W mięsie, jak i w pieczonym jabłku, czy
jabłkowym kompocie rozpadają się związki żelaza i fruk-
tozy — dlatego żelazo nie przyswaja się. Poprzez obróbkę
termiczną pożywienia minerały tracą swoje pierwotne
związki, swoją aktywność i przez to zostają wydalane z or-
ganizmu. Wielonienasyconych kwasów tłuszczowych ome-
ga-3 i omega-6 dietetycy i lekarze szukają, nie wiadomo z
jakiego powodu, w tłustych rybach i owocach morza. Nato-
miast w surowych orzechach mamy ich pod dostatkiem, w
dodatku w swojej pierwotnej postaci, w dostępnej do przy-
swojenia formie i razem z enzymami, które będą sprzyjać
ich łatwemu strawieniu. Pozostaje jedynie wzdychać.
My, dorośli, sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje
zdrowie — a co mają robić dzieci? Sami możemy decydo-
wać, co mamy spożywać i jak się leczyć, ale dzieci nie mają
wyboru. One będą odżywiać się tym pożywieniem, które
dostaną w domu, w przedszkolu i szkole. Jak je uchronić
przed szczepieniami, coca-colą, chipsami, gotowanym i
smażonym pożywieniem? Jest tylko jedno wyjście, a miano-
181
wicie: interesować się, szukać informacji, czytać, rozprzes-
trzeniać wiedzę, wymieniać doświadczenia i wychowywać
dzieci na podstawie rzetelnej wiedzy — wnosić tu swój
czynny udział. Wtedy nieuchronnie zajdą zmiany w jadło-
spisach szkół i przedszkoli, leki pozostaną na aptecznych
półkach, a medycyna będzie wykonywać profilaktyczną i
edukacyjną funkcję.
Dla tych, którzy już spróbowali, doświadczając na
sobie cudownego działania surowego pożywienia, agitacja
nie jest potrzebna. Wszystkich pozostałych zapraszam na
forum syromonoed.com i livelymeal.ru aby dowiedzieć się,
co to znaczy „lekkość życia”.
43. Witarianizm a Internet. Google źródłem
wiedzy
Szperając w Internecie z łatwością możecie znaleźć
mnóstwo informacji na temat diety witariańskiej. Podam tu
uporządkowane przeze mnie tematycznie strony interneto-
we, to dla tych, którzy nie mają czasu lub chęci na samo-
dzielne poszukiwania. Ci, którzy nie mają dostępu do Inter-
netu, mogą poprosić znajomych, aby znaleźli u siebie tę,
czy inną książkę i jeśli to możliwe — wydrukowali ją.
Chcę tu od razu zaznaczyć, że ja oraz liczna grupa
moich przyjaciół — zespół prowadzący kampanię „Żywe
jedzenie” — przeszliśmy na surowe pożywienie i wypróbo-
waliśmy na sobie działanie naturalnego sposobu odżywia-
nia się. Dopiero po tym, jak doznaliśmy pozytywnych
zmian w swoim zdrowiu, zdecydowaliśmy się stworzyć
stronę internetową (livelymeal.ru) o nazwie Żywe jedzenie,
przygotowaliśmy już jedną książkę do publikacji i, jak
myślę, nie zatrzymamy się tylko na tym.
Zapoznać się z nami, wyrazić swoje zdanie na temat
książki, na temat witarianizmu, opowiedzieć o swoich oso-
182
bistych doświadczeniach z surowym pożywieniem możecie
na forum naszej strony Internetowej.
A teraz o tym, czym w Internecie straszą ludzi, któ-
rzy postanowili przejść na surowe, roślinne pożywienie.
1. Brak witaminy D, który powoduje osteoporozę, kru-
chość kości, niebezpieczeństwo uszkodzeń kości i stawów etc.
Nie jest to prawda. Oto, jakie są objawy osteoporo-
zy: lekkie kości, witamina D poniżej normy, zaburzenia w
wymianie tkanki kostnej i szereg innych objawów, które
mogą zrozumieć tylko lekarze. Wielu naukowców przepro-
wadzało badania witarian w kierunku osteoporozy które
dowiodły, że występuje u nich (witarian) tylko jeden z obja-
wów — lekkie kości. Witamina D u witarian jest powyżej
normy, wymiana tkanki kostnej, jak i wszystkie pozostałe
wskaźniki — w normie.
Z wynikami badań możecie zapoznać się na tej stro-
nie internetowej — jest to artykuł po angielsku, ale ci, któ-
rzy są naprawdę zainteresowani, przetłumaczą go sobie:
http://news.bbc.co.uk/1/hi/health/4389837.stm
2. Niedobór niezastąpionych aminokwasów, które znajdu-
ją się wyłącznie w produktach odzwierzęcych.
Jest to także nieprawda. Wybierając poniższe linki
znajdziecie artykuły, które opisują syntezę aminokwasów
w okrężnicy za pomocą mikroflory jelitowej:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9406136;
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10516118.
3. Brak witaminy B12.
Też nieprawda. Oto artykuł o syntezie witaminy
B12 za pomocą mikroflory w jelicie cienkim:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7354869.
Powyższe linki pochodzą z witryny internetowej:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov.
Są to linki do skróconych wyników badań. Zaintere-
sowane osoby mogą uzyskać dostęp do artykułów w całoś-
183
ci, gdy wprowadzimy w wyszukiwarce: raw vegan, B12, es-
sential acids (surowa dieta wegańska, B12, niezastąpione
aminokwasy). W wyniku wyszukiwania tych haseł wysko-
czą setki naukowych artykułów na ten temat. Jeżeli obej-
rzymy parę dziesiątków takich artykułów to zauważymy,
że badania naukowe w tym kierunku trwają już od 20-30
lat. W ten sam sposób możemy odnaleźć artykułu naszego
ulubionego A. M. Ugoleva.
Szukając informacji na ten temat w Internecie, może-
my zauważyć, że w świecie już istnieją całe instytuty wege-
tarianizmu; instytuty Raw Food etc.; w 1987 r. w Niderlan-
dach odżywianie się surowym pożywieniem zostało oficjal-
nie uznane za metodę leczenia nowotworów; istnieją pozy-
tywne wyniki leczenia nadciśnienia i cukrzycy poprzez su-
rową dietę roślinną; wegetarianizm jest oficjalnie uznany
już w wielu krajach. W Rosji Ministerstwo Zdrowia wpisało
organizację Naukowo-Praktyczne Centrum Wegetariańskie
na listę organizacji propagujących zdrowy styl życia; człon-
kowie Instytutu Żywienia Akademii Nauk Federacji Rosyj-
skiej obronili 2 pracę dyplomowe na temat zalet diety we-
getariańskiej; szpital Morozowskij i inne szpitale oficjalnie
wydają zalecenia do stosowania diety wegetariańskiej dla
leczenia chorych dzieci; niedaleko Moskwy planuje się
utworzyć pierwszą w Rosji klinikę leczenia za pomocą die-
ty wegetariańskiej; w obecnej chwili 10% obywateli naszej
planety to wegetarianie, a ich liczba stale rośnie.
Podaję linki do stron internetowych, na których bę-
dziecie mogli znaleźć mnóstwo informacji na temat suro-
wej, roślinnej diety, a także przeczytać o doświadczeniach
ludzi, którzy ją stosują.
•
Książka Walentina Nikolajewa, człowieka z wielo-
letnim doświadczeniem diety witariańskiej, który na
sobie wypróbował efekt działania takich produktów
184
jak kawa, czekolada, chleb i ziemniaki po oczyszcze-
niu ciała na surowej diecie:
http://poprirode.ru/obraz.html
•
Książka Aterowa — człowieka, który odkrył przy-
czyny chorób w swojej rodzinie po tym, jak stracił
dwóch synów:
http://www.syroedbooks.narod.ru/aterov.zip
•
Opis osobistego doświadczenia witarianina: Wita-
rianizm — lekkość życia! Witajcie! Kilka lat temu mia-
łem taki dylemat – położyć się do szpitala na badanie
mózgu w celu zbadania przyczyny moich nieustających
migren, albo spróbować zmienić styl życia i sposób odży-
wiania się, aby wyleczyć się samodzielnie. Możecie prze-
czytać w mojej książce, co z tego wynikło. Życzę miłej
lektury.
http://oleg-syroed.narod.ru
•
Forum rosyjskich witarian, doświadczenia okresów
przejściowych, dzienniki witarian, witariańskie pro-
dukty, sposób kiełkowania nasion, zdrowy styl życia:
http://www.syroed.com
•
Strona Internetowa rosyjskich witarian:
http://www.syroedenie.com
•
Znakomite artykuły dla witarian zainteresowanych
kulturystyką:
http://powerbody.ru/showthread.php?t=628
http://syromono.info/ru/page/vlyyanye-na-
organyzm-termychesky-obrabotannoy-pyshchy
•
Książka Butenko o tym, jak przejść na surowe
pożywienie:
http://www.syroedbooks.narod.ru/butenko.zip
•
Vita — centrum praw zwierząt, artykuły o wegeta-
rianizmie:
http://www.vita.org.ru/veg.htm
185
•
Ciekawy artykuł na temat przyczyn wyjałowienia
organizmu i o leczeniu za pomocą surowego,
roślinnego pokarmu. Cytat z książki: Pożywienie obo-
wiązkowo powinno być żywe. Nazywam żywym poży-
wienie wegetariańskie pozbawione obróbki termicznej.
Takie pożywienie jest najbardziej zdolne hamować wzrost
gnilnej mikroflory beztlenowej, a także częściowo nisz-
czyć tlenowce i grzyby. Oprócz tego w takim pożywieniu
znajduje się maksymalna ilość mikroelementów, enzy-
mów i witamin w stanie aktywnym. Tak więc zdrowy
styl życia łączy w sobie dwa podstawowe elementy: z jed-
nej strony brak czynników stresujących i przemęczania
się, a z drugiej — prawidłowe odżywianie. Przy spełnie-
niu tych warunków tempo wzrostu korzystnej mikroflory
jest tak ogromne, iż w ciągu bardzo krótkiego czasu wy-
pełnia wszystkie zakamarki naszych jelit.
http://dizbakterioz.ru/?p=103
•
Artykuł Aleksandra Czupruna o jedzeniu na surowo:
http://syroedenie.narod.ru/biblioteka/chuprun.html
•
Książka Aleksandra Czupruna o jedzeniu na suro-
wo i zasadach zdrowia:
http://siroedenie.vargin.ru/chup/ogl.htm
•
Czuprun o grypie. Grypa nie istnieje!
http://www.isra.com/lit-29374.html
•
Wywiad z Czuprunem na temat immunitetu:
http://www.gv.org.ua/index.php/plain/interv_yu
/chuprun
•
G. D. Fadeenko. Mikroflora jelitowa oraz jej rola w
dyslipidemii:
http://m-l.com.ua/?aid=465
•
Strona nieśmiertelnych joginów:
http://c-b-y.ru/content/view/26/30
•
Artykuł o witarianach:
http://otherway.narod.ru/siroedenie.htm
186
•
Atleta witarianin. 37 lat na surowej diecie:
http://www.thegardendiet.com/storm2.html
•
Chemia trawienia:
http://medicinelib.ru/biology/Pischevarenie/biolo
gy23.html
•
Artykuł na temat mikroflory i syntezy:
http://forum.glstar.ru/lofiversion/index.php/t346
22.html
•
Zawartość mikroelementów w produktach:
http://www.greenmama.ua/nid/57549
•
Rodzaje błonnika:
http://www.missfit.ru/likbez/fibre/
•
Teoria adekwatnego odżywiania w skróconej wersji:
http://smed.ru/guides/cure/CU26/CU28/65382/
#article
•
Wszystko na temat witaminy B12:
http://www.veganforum.com/forums/archive/in
dex.php/t-6856.html
•
Teoria Birher-Bennera:
http://www.vegglife.ru/nature/theory.html
•
F. Batmanghelidj — Twoje ciało prosi o wodę:
http://www.bio-lavka.kiev.ua/phyzwater.shtml#0
•
P. Kuszakow. Wpływ jedzenia na wynik badań krwi:
https://www.seleneriverpress.com/media/pdf_do
cs/37_INFLUENCEOFCOOKING.pdf
•
Linki na temat suchej głodówki Szczennikowa:
http://fasting4health.org/index.html
http://shennikov.ucoz.ru/
•
Strona Filonowa:
http://filonov.net/
187
•
O tym, gdzie organizm gromadzi toksyny:
http://blonnik—stop.pl/91/gdzie-kumuluja-sie-
toksyny-objawy-zanieczyszczenia-organizmu-jakie-
sa-korzysci-z-oczyszczenia-organizmu/
•
Forum witarian:
•
http://witarianie.pl/
•
Strona z przepisami diety witariańskiej:
•
http://witarianie.blogspot.com/
44. Zakończenie
Gdy przyjeżdża do nas w odwiedziny moja teścio-
wa, z zazdrością mówi: Jezu! Nie musisz stać koło płyty ku-
chennej…
Wyobraźcie sobie, jak ogromna jest liczba kobiet,
które większość swojego czasu spędzają w tym właśnie
miejscu. Nagotowała, nakarmiła, pozmywała naczynia i za-
czyna od nowa. Z tego wynika, że witarianizm jest też swe-
go rodzaju wyzwoleniem kobiet!
Na zakończenie przytoczę cytat z książki Walentina
Nikolajewa Jak zarządzać swoim zdrowiem:
Plusy diety witariańskiej: lekkość, żywość, rześkość,
świetny nastrój każdego dnia. Człowiek staje się zrównoważony,
odporny na każdy chłód i upał, stopniowo zanikają wszystkie
wcześniejsze choroby, znika nawet ból po zadawnionych złama-
niach kości; brak jest senności po jedzeniu, wzrasta wytrwałość
zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Następuje nadzwyczajna jas-
ność umysłu, mocny sen i skrócenie jego trwania; zmniejsza się
ilość godzin przeznaczonych na spanie. Są jeszcze drobne, niem-
niej zauważalne domowe plusy, takie, jak niezależność od kuchen-
ki gazowej, oszczędność czasu etc.
…Radosne i z niczym nieporównywalne uczucie czys-
tości i oczyszczania się ciała, odnowienie… na diecie witariań-
skiej to uczucie nie ustaje, staje się czymś stałym, normalnym.
Do tego nawet można się przyzwyczaić. Zadziwiające, że ludzie
188
niczego nie wiedzą o możliwości, że mogą mieć tak cudowny, baj-
kowy stan!
Okazało się, że istnieje zupełnie inna jakość zdrowia czło-
wieka, zasadniczo różniąca się od dotychczasowego stanu zdrowia
większości ludzi. Człowiek staje się prawdziwym królem przyro-
dy: nie dość, że zdrowym, to jeszcze ma możliwość, by czuć się
panem swojego losu, na którego żadne kłopoty nie mają wpływu
— by czuć, że posiada się skrzydła; jest się zdolnym unosić się w
swobodnym locie. Człowiek staje się prawdziwym obywatelem
nieba! Ma świadomość swojej mocy, jest szczęśliwy, bo może da-
wać innym ludziom radość.
Nawet, jeżeli nie jesteście zdecydowani przejść na
100% surowe, roślinne odżywianie się — spożywajcie wię-
cej świeżych owoców i warzyw!
189
INICJATYWNA GRUPA PROJECT FOOD LIVE
ŻYCZY WAM DOBREGO ZDROWIA!
LIVELYMEAL.RU
190