Metoda modlitwy wstawienniczej o uwolnienie, o
uzdrowienie
– Rekolekcje z ks. T. Ivanciciem
Metoda modlitwy wstawienniczej o uwolnienie, o uzdrowienie (Echo
Maryi Królowej Pokoju nr 287 grudzień 2011 s. 8-9, Rekolekcje z ks. T.
Ivanciciem, konf. 6 cz. IV 13.09.09).
«Nauczyłem się tego w 1987 roku, kiedy w Austrii po jednym z
seminariów przyszła do mnie pewna matka. Zapytała mnie, jak może
pomóc swojemu synowi, który jej nienawidzi? Nie widziała go od 10 lat,
nie chce do niej przyjść, próbował się zabić, ale został uratowany. Teraz
jest w wojsku w Austrii. Jedna córka żyje w konkubinacie, druga córka
żyje z jakimś muzułmaninem. Jak może im pomóc?
Spontanicznie powiedziałem: Tylko to: pierwsze – niech pani z
Jezusem podąża do nich w duchu, kiedy jest pani sama w pokoju. W
duchu proszę patrzyć im w oczy i proszę powiedzieć: wybaczam wam.
Powtarzać to: wybaczam wam, wiem że jesteście chorzy. Wiem, że
cierpicie z tego powodu, iż jesteście tacy. Wiem synu, że ty najbardziej
cierpisz, WYBACZAM CI.
Drugie – potem powiedz: Synu, WYBACZ MI, że cię nie rozumiałam.
Wybacz, że nie wystarczająco cię kochałam, kiedy byłeś we mnie i kiedy
byłeś dzieckiem. Wybacz, że i teraz mówię o tobie złe rzeczy. Wybacz, że
nie wierzę, iż się nawrócisz. Przykro mi, wybacz mi.
Trzeci krok: Synu, PRAGNĘ CIĘ KOCHAĆ TAK, JAK CIĘ KOCHA
BÓG. PRAGNĘ
CIĘ
WYCIĄGNĄĆ z
tego
grzechu
nienawiści,
samobójstwa. Chcę, byś stał się zdrowym człowiekiem.
Czwarty: Synu, DZIĘKUJĘ BOGU ZA CIEBIE. BOŻE, DZIĘKUJĘ CI, ŻE
DAŁEŚ MI TEGO SYNA. Dziękuję Ci, że za jego sprawą zmienisz mnie, a
przeze mnie przemienioną teraz zmienisz jego.
Potem ta pani zapytała: – No dobrze, ale jak mam się modlić za
niego? Powiedziałem: – Nie modlić się, ale patrzeć, wpatrywać się w jego
ducha i mówić: wybacz mi, wybaczam ci, pragnę dla ciebie tego, czego
pragnie Bóg i dziękuję Bogu za ciebie. Potem zapytała: – A czy Ksiądz
będzie modlił się za niego? Powiedziałem: – Nie, nie będę modlił się za
niego. Pani też nie musi modlić się za niego. Czy już nie modliła się Pani
10 lat? – Tak – powiedziała. – I co? – I nic. Powiedziałem: – Idź do niego z
Jezusem [z tymi myślami]: synu wybaczam ci, synu wybacz mi, synu
kocham cię Bożą miłością, synu dziękuję Bogu za ciebie. Tak trzeba
mówić. – A ile razy? – Sto razy dziennie. Odpowiedziała: – Dobrze, ale
czy jest jeszcze coś innego? Powiedziałem: – Nie, nie ma nic innego, tylko
to. Ona powiedziała: – No to jak się mam modlić? I znowu jej
wytłumaczyłem. W końcu, kiedy widziała, że już nic nowego nie powiem,
zapytała: – No dobrze, no to jak to Ksiądz powiedział? Dziesięć razy już
jej to powtarzałem, ale także wtedy dokładnie to samo jej powiedziałem.
Po dwóch miesiącach otrzymałem od niej list. Pisała: Profesorze,
zdarzył się cud. Po dziesięciu latach, przed dwoma dniami zadzwonił do
mnie syn i zapytał: – Mamo, czy możesz mi wybaczyć, że nienawidziłem
ciebie przez dziesięć lat? Mamo, czy mogę wrócić do domu? Mamo, byłem
bardzo zły, ale coś we mnie głęboko się zmieniło w ciągu ostatnich dni,
nie mogę już tak dłużej żyć. Mama pisze: odpowiedziałam: – Tak, synku,
natychmiast przyjedź. Po godzinie przyjechał autem do mnie. Objęliśmy
się i płakaliśmy, płakaliśmy. Potem rozmawialiśmy, co też działo się
między nami.
Po trzech miesiącach od momentu, w którym otrzymałem ten list, znowu
miałem seminarium w Austrii. Przyszła do mnie pewna kobieta. – Czy
Ojciec mnie poznaje? – pyta. – Nie, skąd…? – To ja jestem tą kobietą,
która napisała list do Księdza! (obróciła się), a to jest mój syn. Pytam go,
czy naprawdę nienawidził matki przez dziesięć lat? On odpowiedział, że
tak. Czy rzeczywiście teraz całkowicie się zmienił? Tak – całkiem,
całkowicie. Wtedy matka mówi: – Proszę, niech Ksiądz patrzy, w
ostatnich miesiącach znalazł sobie dziewczynę i teraz będzie brał z nią
ślub kościelny. Ale to nie wszystko! I przyprowadziła inną dziewczynę. –
To jest moja córka, a to jej mąż. Żyją w konkubinacie, nie mają ślubu,
ale teraz idą na nauki, chcą się pobrać, wziąć ślub kościelny. Pytam ich,
czy naprawdę? Oni mówią: – Tak! – Co was zmieniło? – Nie wiemy, ale
tak jakbyśmy odzyskali wzrok. Mama mówi, że to jeszcze nie wszystko.
Przyprowadziła drugą córkę. Ona ze swoim chłopakiem żyje tak, jakby
byli małżeństwem. Ona mówi, że ten jej chłopak jest muzułmaninem.
Chcą się pobrać w Kościele. On jest gotów się ochrzcić. Pytam go, czy
naprawdę chce się ochrzcić, czy to tylko jakiś żart? Powiedział: – Tak,
zdecydowałem się. Mówię mu, że to jest niebezpieczne, że twoi mogą cię
zabić, bo opuścić islam według Koranu to kara śmierci. Mówi: – Niech
tak się stanie, ja się nie boję, chcę się ochrzcić.
Potem mówiłem, że jednak cuda się zdarzają. Kto się modli tak jak
ona, sprawia, że ludzie się zmieniają. Dlatego od tej chwili nie możecie
mnie pytać: jak mogę nawrócić moją córkę, mojego męża. Wszystko już
wiecie. Ty zmienisz się wobec nich – oni zmienią się względem ciebie.
Kiedy ty im wybaczysz z całego serca, wtedy oni będą odczuwać, że
przyjąłeś ich do serca. Kiedy ty ich prosisz, aby ci wybaczyli, wtedy oni
otwierają serce i mówią: przyjdź do nas. Kiedy ty kochasz ich tak, jak Bóg
ich kocha, wtedy łączysz ich z Bogiem. Duch Boży wchodzi w ciebie i w
nich i zmienia was. Kiedy teraz dziękujesz Bogu, to twoja wiara w to że
uda ci się, rośnie bezgranicznie. I to jest wszystko».